Wszyscy jesteśmy wieśniakami

Transkrypt

Wszyscy jesteśmy wieśniakami
Wszyscy jesteśmy wieśniakami
Janusz Radek popularność zdobył m.in. dzięki roli Judasza w Jesus Christ Superstar (Teatr Rozrywki w Chorzowie), oraz brawurowemu wykonaniu piosenki‐legendy Dziwny jest ten świat Czesława Niemena podczas festiwalu w Opolu. Obdarzony jest niezwykłym głosem, określanym jako kontratenor (rzadki głos męski zbliżony do kobiecego). Jak nikt potrafi bawić się kiczem, parodiować rzeczywistość i śmiać się z samego siebie, nie tracąc przy tym zdolności do trafnej oceny otaczającego świata. Choć staje się coraz bardziej popularny potrafi zachować ogromny dystans do siebie i swoich scenicznych kreacji. W jego repertuarze karykatura miesza się z głęboką refleksją, a drwina z trzeźwym spojrzeniem na świat. BB365.info: Skończył Pan studia na wydziale historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, wydaję się to bardzo odmiennym kierunkiem od muzyki, czy teatru. Kiedy zrodziła się w Panu chęć występów scenicznych? Janusz Radek: Scena to jest rzecz, która bardzo wciąga i pochłania pod tym względem, że na scenie można być kimś innym, a opowiadać trochę o sobie, trochę o wszystkich. Mam na myśli scenę szerzej rozumianą, nie tylko na przykładzie bycia piosenkarzem, lecz po prostu opowiadaczem: aktorem, inscenizatorem wypełniającym scenę swoją opowieścią, komunikującym się z publicznością. Historię natomiast utożsamiam z ogólno humanistyczną nauką, która daje potężny kościec intelektualny. Myślę, że historia jest jedną z najpiękniejszych nauk, ona sprawia, że człowiek ma pojęcie o społeczeństwie, o życiu ludzi w ogóle, a więc i o sobie. BB365.info: Powiedział Pan, że na scenie można opowiadać o sobie podając się za kogoś innego. Ile z Pana było dziś na scenie? Janusz Radek: Z tym jest bardzo różnie, w zależności od tego, jaki jest program. Jeżeli jest on bardzo formalny, jak np. „Królowa nocy” to zakładamy pewną treść, którą chcemy przekazać, i oczywiście mam pewną możliwość balansowania pomiędzy prywatnością a maską sceniczną, ale to jest już spektakl formalny. Ja w ogóle lubię rzeczy które ocierają się o coś co ma nazwę „show”, dla niektórych jest to nazwa może nieco estradowo‐komercyjna, ale to nie prawda. Ja jestem za tym, żeby budować swoją osobowość za każdym razem innymi środkami. Wydaje mi się, że to byłoby nudne gdybym zawsze był albo na czarno, albo na biało, albo kolorowo, albo tylko smutny, albo tylko wesoły. Wówczas, jak się wejdzie w taką formę to już trzeba całe życie być wesołym, a przecież nikt nie jest całe życie wesoły. Trzeba by całe życie być już np. dydaktycznym, a ja nie lubię wszelkiej dydaktyki ze sceny. Takie podejście z czasem bardzo się dewaluuje, bo człowiek nie jest idealny, jest słaby. Musi zdawać sobie sprawę z tego, że niektóre rzeczy, o jakich opowiada na scenie, jego prywatnie nie dotyczą, że nie do końca idzie tą drogą, o której mówi ludziom. Wydaje mi się, że o wiele ciekawszą formą jest opowiadanie, np. spektaklem „Serwus madonna” chcę opowiedzieć o pewnej liryce, o wzruszeniach i o tym opowiadam. Wcale mi to nie przeszkadza, że potem występuję z „Domem za miastem”, który jest poniekąd reportażem, mówi o teraźniejszości, która dotyka również mnie. „Dom za miastem” jest po części osobisty ale również opisuje otaczającą rzeczywistość. Jeżeli chodzi o najnowszą płytę, choć uważam ją za najbardziej osobistą i staram się ją grać jako taką osobistą refleksję nad tym, żeby nie tylko mówić, że kogoś się kocha. Coś niesamowitego jest wtedy, gdy się dostrzega czyjąś miłość, czyjeś kochanie, i o tym opowiadam. Pierwszy raz zrobiłem coś takiego i nie słyszałem by ktokolwiek wcześniej w ten sposób potraktował tę chorobę, która się nazywa miłość. BB365.info: Wykorzystuje Pan wiersze Haliny Poświatowskiej, dlaczego właśnie jej? Janusz Radek: Tak, w tym nowym programie są cztery teksty Poświatowskiej, w „Domu za miastem” są dwa. Dlaczego ona? Mnie bardzo odpowiadają teksty, w których nie ma żadnego zadęcia poetyckiego. Często tekst jest wartościowany tym, że się go nazwie poetyckim, a to mogą być potworne bzdury, wypocone przez jakiegoś domorosłego poetę, które dostały jakąkolwiek akceptację powiedzmy medialną, potwierdzającą, że to jest rzeczywiście poezja. Autor załóżmy robi karierę, zbiera nagrody. Tymczasem po kilku latach odkrywamy, że te teksty są miałkie, nie są aktualne. Poświatowska, z tego co wiem, nie miała w życiu takiego zadęcia. Pisała w taki sposób, że ja z trzech jej wierszy zrobiłem jeden, czyli można powiedzieć, że pisała o tym samym, ale to bardzo dobrze, ponieważ ona pisała pewnymi scenami. Dla niej bardzo istotne są takie zmiany przedmiotów, zmiany pewnych barw. W jej twórczości dominuje niesamowite pragnienie miłości, chociażby dlatego, że ona niemal co drugi dzień umierała, była chora. Przez to stykała się z taką cienką linią ciągłego niebytu i ciągłego ogromnego pragnienia. Kiedy pisałem swoje piosenki i swoje teksty to chciałem zawrzeć pewną zasadę dynamicznego, bardzo prostego tekstu, który posiada potoczne zwroty, słowa ale ma tajemnicę w samym pomyśle pisania całego tekstu. U Poświatowskiej podoba mi się niesamowita dynamika, ale i prostota. W podobnym stylu, podobna zasada panuje w tekstach jakie pisze dziś Lech Janerka – kiedy on napisze cztery zdania, to te zdania zawierają wszystko. BB365.info: Na listach przebojów roi się od gwiazdek, które karierę zbudowały na skandalu albo wybrały prostszą drogę poprzez programy reality show itp. często nie mają one wiele do przekazania odbiorcom, tymczasem Pana w mediach wciąż jest bardzo mało... Janusz Radek: Ja nie narzekam, mam swoją publiczność i oczywiście byłaby pokusa być bardzo popularnym, jak chociażby Doda. Może i na to przyjdzie czas, tylko że ja nie chcę takiej popularności, ja chcę konsekwencji w popularności. Być może nie myślę o tym w odpowiedni sposób i nie jestem nowocześnie nastawiony do tego, że obecnie cały tzw. show‐biznes polega na tym, że coś jest wielkim widowiskiem i jeszcze przynosi duże pieniądze, ale ja chcę zaciekawić ludzi swoim talentem, a nie otoczką wokół swojej osoby. Są artyści, którym doskonale się to udaje, dla mnie pod tym względem wzorem jest Stanisław Sojka. To artysta, który niezależnie czy za 10 czy za 15 lat przyjedzie do Bielska i będzie miał zawsze komplet publiczności. BB365.info: A czym Pan tłumaczy swą marginalną obecność w mediach? Janusz Radek: Być może jest tak dlatego, że śpiewam piosenki, które w jakiś sposób absorbują, nie są to rzeczy mainstreamowe, i tylko ocierają się o muzykę popową. Na mojej ostatniej płycie znajdują się normalne piosenki, składające się ze zwrotki i refrenu, oprawione przez Mateusza Pospieszalskiego w sposób bardzo nowoczesny, tak nam się przynajmniej wydaje, tylko że nie są o tym przekonane popularne rozgłośnie radiowe. One puszczają mainstream i rzeczy, które pozwalają przy radiu korzystać z muzyki jako tła przy pisaniu, przy jedzeniu, przy jeżdżeniu, przy pracy itd. W moich piosenkach jest jakiś pierwiastek interpretacyjny, który ludzi wytrąca z codzienności – rozgłośnie nie chcą wytrącać z rzeczywistości, bo one mają być dla wszystkich. BB365.info: W Pana występie często pojawiały się elementy prześmiewcze, pewna karykatura. Z kogo Pan się naśmiewa? Kto jest „wieśniakiem z miasta” z Pana piosenki? Janusz Radek: Wszyscy jesteśmy wieśniakami i to niezależnie czy pochodzimy z miasta, czy ze wsi. Nie mówię tu pejoratywnie o mieszkańcach wsi. Wieśniak może pochodzić z Warszawy – tam jest pełno wieśniaków, w Krakowie również. Chodzi tu o pewną mentalność, która polega na tym, że tak się wszyscy chcemy dostosować do pewnych warunków i schematów, że zapominamy o tym kim jesteśmy. Niektórzy są tak współczesnymi Europejczykami tylko dlatego, że znają język angielski i orientuję się w najnowszych trendach, są tak nowocześni, że zaczynają się w tym gubić, gubią swoje korzenie. Będziemy atrakcyjni dla Europy tylko wtedy, jeżeli będziemy mieli swoją tożsamość. Dlatego byliśmy w latach 80 interesujący ponieważ ciągnęliśmy całą Europę duchowo, zaakceptowano nas, bo reszta Europy liczyła, że Polska da jej świeżość, oryginalność, pewien zastrzyk potencji, a nie małpowanie. BB365.info: Dziękujemy bardzo za rozmowę. Janusz Radek: Dziękuję. Rozmawiali: Aleksandra Walusiak i Marcin Zarębski 

Podobne dokumenty