Uwe - Szymon KAZIMIERSKI
Transkrypt
Uwe - Szymon KAZIMIERSKI
Szymon Kazimierski Fragment opowiadania -1- UWE Nie wiadomo, kiedy zapadła noc. Ognisko, blade jeszcze za widna, teraz świeciło coraz jaśniej, oświecało coraz to szerszy krąg nadbrzeŜnej łąki, pozostawiając poza zasięgiem blasku trochę niesamowite i tajemnicze, ledwo widoczne dla oślepionych oczu fragmenty krajobrazu. Milczałem, leŜąc na kocu. Stryj teŜ nic nie mówił od dłuŜszego czas. Siedział nieco bliŜej ognia tak, Ŝe widziałem tylko jego profil i nogi obute w stare saperki, a na nogach łeb Uwe’go, ogromnego i nieco strasznego wilczura stryja. Obaj ze stryjem byliśmy zmęczeni całodziennym wiosłowaniem i obŜarci kopiastą patelnią rydzów smaŜonych na oleju, do których świetnie pasowały, grubo na dwa palce krojone pajdy świeŜego chleba. Wódka pita na pełny Ŝołądek nie szła do głowy, tylko rozlewała się po ciele przyjemnym lenistwem. Było syto, ciepło i cicho. Czasem tylko coś obsunęło się w ognisku, czasem coś plusnęło na jeziorze. I wtedy drgnąłem przestraszony, bo pies z odgłosem podobnym do wystrzału zerwał się nagle na równe nogi. Zapatrzony w coś przed sobą dygotał najeŜony na karku i barkach. Ogromne mięśnie napręŜały się pod skórą. Niewiadomym sposobem wargi na pysku zniknęły mu zupełnie, pozostawiając tylko czerwone dziąsła i niesamowicie długie zęby. Z pyska, jakby doszczętnie obdartego ze skóry, dobywał się ni to ryk, ni to okropne bulgotanie. Nigdy nie przypuszczałem, Ŝe pies moŜe tak wyglądać, Ŝe moŜe się zmienić tak błyskawicznie. Za chwilę, Uwe zaskoczył mnie jeszcze raz, bo w sekundę, niewiadomo czemu, jak za dotknięciem czarodziejskiej róŜdŜki, cała agresja wyparowała z niego, a rozluźniony juŜ i wyraźnie zadowolony z siebie pies w półobrocie polizał stryja po twarzy i z łoskotem uwalił się koło niego na tel.: (0-89) 524 42 55 email: [email protected] Szymon Kazimierski Fragment opowiadania -2- ziemi. Ale juŜ tym razem tyłem do ognia, ciągle zapatrzony w tę samą, co poprzednio stronę. Odruchowo poszedłem spojrzeniem za wzrokiem psa, ale tam była juŜ zupełna ciemność. Wypadały z niej tylko białawe ćmy w samobójczym locie do ogniska. Nic nie wskazywało na to, by gdzieś tam, w ciemnościach, czaiło się coś, zagraŜało nam, istniało cokolwiek tłumaczące zachowanie się psiej bestii. Moje zaskoczenie reakcją psa było jednak tak wielkie, Ŝe juŜ miałem się spytać... Ale to stryj odezwał się pierwszy. - Widziałeś? JuŜ wstali. – powiedział stryj spokojnym głosem. tel.: (0-89) 524 42 55 email: [email protected]