UJ Ó ZEFA - Parafia św. Józefa Robotnika w Bodzanowie

Transkrypt

UJ Ó ZEFA - Parafia św. Józefa Robotnika w Bodzanowie
KATECHIZM W PYTANIACH I ODPOWIEDZIACH
U
Czy grzechy popełnione po chrzcie mogą być przebaczone?
Przebaczenie grzechów popełnionych po chrzcie można otrzymać w sakramencie zwanym sakramentem nawrócenia, spowiedzi, pokuty lub pojednania.
Kiedy Jezus ustanowił ten sakrament?
Wieczorem w dzień zmartwychwstania Pan Jezus ukazał się apostołom i
powiedział: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są
im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane.”
Dlaczego grzech jest wielkim złem?
Ten, kto popełnia grzech, obraża Boga i sprzeciwia się Jego miłości, a także godzi w swą własną godność człowieka wezwanego do stania się dzieckiem Bożym, naruszając tym samym duchową kondycję Kościoła, w którym każdy chrześcijanin winien być „żywym kamieniem”.
Czy istnieje zło większe niż grzech?
W świetle wiary nie istnieje zło większe od grzechu i nic też nie pociąga za
sobą poważniejszych skutków dla tego, kto grzeszy, dla Kościoła i dla
świata.
www.diecezja.opole.pl
Bezpośrednie spotkanie z Chrystusem wyzwala iskrę, która
rozpala wiarę.
Jan Paweł II
Mój Boże, od złego mnie chroń.
I zawsze podawaj pomocną mi dłoń.
Bądź ze mną już zawsze, aż przyjdzie mój kres.
Wylewaj wraz ze mną morze gorzkich łez.
Dodawaj otuchy, gdy mam ciężkie dni,
Dziękuję Ci za to, że wciąż ufasz mi!
Ze zbiorów p. K. Cieleń
Wydaje Parafia św. Józefa Robotnika, Bodzanów 66, 48-340 Głuchołazy,
tel. 077 439-56-65, kom. 600 911 651, e-mail: [email protected].
KONTO PARAFII: Bank Zachodni WBK S.A. 1 w Głuchołazach.
Nr 58 1090 2167 0000 0001 0124 3127.
JÓZEFA
TYGODNIKPARAFIALNY
Parafia św. Józefa Robotnika w Bodzanowie
Duszpasterstwo Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej
www.parafia.bodzanow.oblaci.pl
32. NIEDZIELA ZWYKŁA: 08.11.2009
91. ROCZNICA ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI: 11.11.2009
Nr 44 (322)
ISSN 1731-5565
KANCELARIA PARAFIALNA czynna: wtorki, g. 15.00 – 17.00, soboty g. 11.00 – 13.00.
BIBLIOTEKA CARITAS czynna we wtorki g. 15.00 – 17.00.
SŁOWO NA NIEDZIELĘ
Uboga wdowa karmi Eliasza.
(1 Krl 17,10-16)
Jedyna ofiara Chrystusa. (Hbr
9,24-28)
Wdowi grosz. (Mk 12,38-44).
Dobre serce ubogiej wdowy z
Sarepty Sydońskiej sprawiło, że prorok Eliasz, który zaznał od niej niezwykłej dobroci, pobłogosławił jej i od tego momentu miała pod dostatkiem pożywienia. Ofiara Chrystusa, o której poucza autor Listu do Hebrajczyków, jest dla świata niezwykle cenna, ponieważ dzięki niej dokonało się
zbawienie człowieka. Każdy z nas dostępuje zbawienia poprzez udział w
chwale Chrystusa. W Ewangelii natomiast występuje uboga wdowa wrzucająca do skarbony jeden grosz. Chrystus dostrzegł jej czyn i stawia ją za
wzór zaufania i oddania się całkowicie Bogu.
Gdy otrzymujemy zaproszenie na imieniny, urodziny, wesele lub inną uroczystość, to zazwyczaj myślimy o odwzajemnieniu tej dobroci. To naturalne, gdyż obdarowany pragnie być wdzięcznym. Trzeba umieć nie tylko coś
przyjmować, ale również coś ofiarować. Tak postąpił prorok Eliasz względem wdowy z Sarepty Syjońskiej. Ofiara Chrystusa jest dla całego świata
niezwykle cenna, ponieważ dzięki niej dokonało się zbawienie człowieka.
Każdy z nas dostępuje zbawienia poprzez udział w chwale Chrystusa. Dlatego winniśmy okazać wdzięczność Chrystusowi za ten niezwykle cenny
dar. Jaką miarą? Czyżby był nią grosz ewangelicznej wdowy?
Dobre czyny „przykrywają” nasze grzechy. Nic więc dziwnego, że warto jest czynić jak najwięcej dobrego, bo w przyszłości owo dobro zaprocentuje radością życia u boku Chrystusa. Tak po ludzku wyobrażamy
sobie to, co nas czeka. Sfera ta zakryta jest przed naszym umysłem, ale
intuicyjnie poznajemy, że trzeba nieustannie zmierzać w kierunku dobra.
Przykład dwóch kobiet z dzisiejszych czytań jest znamienny. Obie znalazły się w sytuacji kryzysowej – nie miały z czego żyć. Uboga wdowa
z Sarepty Sydońskiej otrzymała za swe dobre czyny błogosławieństwo i
odtąd już nie brakowało jej pożywienia. Co się stało z ubogą wdową z
Ewangelii? Wszak wrzuciła do skarbony ostatni grosz! Tego nie wiemy.
Chrystus dostrzegł jednak jej szlachetne serce i stawia ją za wzór zaufania i całkowitego oddania się Bogu.
Pod koniec życia matka poprosiła swoje dzieci i powiedziała, iż czuje
swoje bliskie odejście. Wprawdzie dorosłe dzieci zaprzeczały mówiąc:
„Ależ mamo, co ty mówisz! Będziesz jeszcze długo żyć”. Jednak kobieta wiedziała, że mówią tak, bo jest im żal rozstawać się z nią. „Nic nie
mam, co byście mogli wziąć ode mnie. Wszystko wam rozdałam – ziemię, dom, nawet tę moją skromną rentę. Ale pragnę jeszcze coś wam
dać –każdemu z was, tak, abyście po mej śmierci nie zginęli”. Słowa
matki były dość tajemnicze. Czyżby mama miała gdzieś schowane jakieś cenne pamiątki rodzinne? Ale przecież to jest niemożliwe! Świętej
pamięci tato odszedł, nic im o tym nie mówiąc. Czyżby mama coś
ukrywała przed nim…? Wpatrzeni w matkę-staruszkę nadstawili ucha.
„Dzielę się z wami moją wiarą w Boga. Całe życie tak bardzo Go kochałam, tak mocno Mu zaufałam, że teraz nie boję się umierać, bo wierzę, że idę do Niego. Weźcie po mnie tę siłę wiary. Wierzę tak zwyczajnie, prosto, bez wielkich mądrości, ale wierzę… Moje dzieci… daję
wam moją wiarę…”.
Dopiero po jej śmierci zrozumieli ów duchowy testament matki. Ilekroć
wspominają jej ostatnie słowa, tylekroć towarzyszą temu łzy. Są to łzy
szczęścia. Nie każdy bowiem otrzymał tak wielki dar za życia od swojej
matki.
Modlitwy powszechne
Krąg radości
Któregoś ranka, a było to nie tak dawno temu, pewien rolnik stanął przed klasztorną bramą i energicznie zastukał. Kiedy brat furtian otworzył ciężkie dębowe
drzwi, chłop z uśmiechem pokazał mu kiść dorodnych winogron.
– Bracie furtianie, czy wiesz, komu chcę podarować tę kiść winogron, najpiękniejszą z całej mojej winnicy? – zapytał.
– Na pewno opatowi lub któremuś z ojców zakonnych.
– Nie. Tobie!
– Mnie? – furtian aż się zarumienił z radości. – Naprawdę chcesz mi ją dać?
– Tak, ponieważ zawsze byłeś dla mnie dobry, uprzejmy i pomagałeś mi, kiedy
cię o to prosiłem. Chciałbym, żeby ta kiść winogron sprawiła ci trochę radości.
Niekłamane szczęście, bijące z oblicza furtiana, sprawiało przyjemność także
rolnikowi.
Brat furtian ostrożnie wziął winogrona i podziwiał je przez cały ranek. Rzeczywiście, była to cudowna, wspaniała kiść. W pewnej chwili przyszedł mu do głowy
pomysł:
– A może by tak zanieść te winogrona opatowi, aby i Jemu dać trochę radości?
Wziął kiść i zaniósł ją opatowi.
Opat był uszczęśliwiony. Ale nagle przypomniał sobie, że w klasztorze jest stary,
chory zakonnik i pomyślał: „Zaniosę mu te winogrona, może poczuje się trochę
lepiej”. I tak kiść winogron znowu odbyła małą wędrówkę. Jednak nie pozostała
długo w celi chorego brata, który posłał ją bratu kucharzowi, pocącemu się cały
dzień przy garnkach. Ten zaś podarował winogrona bratu zakrystianowi (aby i
jemu sprawić trochę radości), który z kolei zaniósł je najmłodszemu bratu w
klasztorze, a ten ofiarował je komuś innemu, a ten inny jeszcze komuś innemu.
Wreszcie, wędrując od zakonnika do zakonnika, kiść winogron powróciła do furtiana (aby dać mu trochę radości). Tak zamknął się ten krąg. Krąg radości.
Nie czekaj, aż rozpocznie kto inny. Wystarczy iskierka dobroci, a świat zacznie
się zmieniać. Miłość to jedyny skarb, który rozmnaża się poprzez dzielenie.
UŚMIECHNIJ SIĘ!
Proboszcz służący już przez wiele lat swojej wspólnocie parafialnej stwierdza, że
być może nadszedł czas, aby zrobić miejsce komuś młodszemu, mającemu więcej
siły i pomysłów. Ale zanim coś postanowił, udał się do starego górala, porozmawiać o swoich zamiarach przejścia na emeryturę.
– Słuchajcie Franciszku – kończy swoją przemowę – mówi się przecież, że nowa
miotła lepiej zamiata.
Starzec zamyśla się przez chwilę.
– Zgadza się, jegomościu – odpowiada – nowe miotły lepiej zamiatają, ale stare
wiedzą, gdzie kryje się brud.
OGŁOSZENIA DUSZPASTERSKIE
32 NIEDZIELA ZWYKŁA: 08.11.2009
La Salette... Czy jeszcze aktualne?
1.Serdeczne Bóg zapłać! rodzinom, które w ramach swojego dyżuru przygotowały świątynię do niedzieli. W przyszłą sobotę o godz. 9.00 proszę następujące rodziny: Kliś, Seretny, Kędroń, Janocha Józef, Janocha Wojciech, Powądra Jacek, Ganczarski, Korczyński,
Maluśki Andrzej.
2.Bóg zapłać także za ofiary składane na spłatę remontu organów, nową figurę św. Józefa
i na ogrzewanie.
3.W poniedziałek przypada rocznica poświęcenia Bazyliki Laterańskiej, pierwszej katedry Rzymu (9 listopada 324 roku). Aż do niewoli awiniońskiej w XIV wieku panowało tu
161 kolejnych papieży, odbyło się pięć soborów powszechnych. Dopiero papież Grzegorz
IX w 1377 roku przeniósł swą siedzibę do Watykanu. Nad wejściem do Bazyliki Laterańskiej znajduje się łaciński napis: „Matka i Głowa wszystkich kościołów Miasta i Świata”.
4.W środę obchodzimy narodowe Święto Niepodległości. Choć żyjemy już w wolnej
Ojczyźnie, ciągle musimy pamiętać o potrzebie odrodzenia i dźwigania się narodu w wielu
różnych wymiarach. Obok oficjalnych obchodów nasze kościoły i domy wypełnią się
modlitwą za tych, którzy oddawali życie za wolność Polski, i za tych, którzy kształtują jej
współczesność. U nas Msze św. w porządku niedzielnym: o godz. 8.00 i o 11.00 za Ojczyznę.
5.W środę odpust w Starym Lesie ku czci św. Marcina. Suma o godz. 12.00.
6.W bieżącym tygodniu przypadają następujące obchody liturgiczne: we wtorek – wspomnienie św. Leona Wielkiego, papieża; w środę – św. Marcina, biskupa; w czwartek – św.
Jozafata (1580-1623), biskupa i męczennika pracującego nad przywróceniem jedności
Kościoła; w piątek – Pierwszych Męczenników Polski: Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka
i Krystyna; w sobotę – bł. Marii Luizy Merkert z Nysy.
7.W piątek przypada dzień fatimski. Od godz. 15.30 adoracja Najśw. Sakramentu i okazja
do spowiedzi. O godz. 16.00 nabożeństwo różańcowe z czytaniem próśb i podziękowań, a
następnie, około g. 16.45, Msza św.
KIEDYŚ TAK BYŁO...
Żyli w swym kraju ludzie szczęśliwi
W zgodzie, dostatnio, wrogów nie mieli.
Nikt nigdy nie był smutny, samotny,
Każdy się wszystkim z bliźnimi dzielił.
Ci, którym władza została dana,
Jednym i ludzkim mówili głosem,
I zawsze wielki szacunek miało,
Dla siwej głowy, mleko pod nosem.
Dzieci się matkom w czepkach rodziły,
Gdy ktoś umierał, do nieba kroczył.
W krąg mądrość, dbałość o piękno uczuć,
Jeden za drugim w ogień by wskoczył.
Szczęścia nie szukał nikt,
W stronach innego kraju,
Bo gdzie lepiej, niż w domu było,
Tutaj się zawsze mocniej kochało,
Czuło najwięcej, najpiękniej śniło.
Wiedział człowiek, gdzie jego miejsce,
Nikt nie wywyższał się ponad innych,
A wokół rosło i wciąż piękniało,
Dzieło rąk krzepkich i serc niewinnych.
Każdy pracował chętnie, uczciwie,
Dobra pomnażał własne i kraju,
A ludy w świecie wszystkie orzekły,
Że ziemia owa- przedsionkiem raju.
Kwitła serdeczność i była przyjaźń,
Sąsiedzka pomoc szczęściem była,
Braterska miłość kwitła wśród ludzi,
I nikt podstępem swych rąk nie brudził.
Ze zbiorów p. K. Cieleń.
Przewodniki omawiają krótko wydarzenia,
jakie miały miejsce w La Salette. Znajduje
się w nich najczęściej kilka słów na temat
wydarzeń oraz dzieci – Melanii i Maksymina – które doświadczyły łaski oglądania
płaczącej nad ludzkością Matki Bożej.
Orędzie zaś sprowadza się zwykle do
smutku Maryi z powodu tego, iż ludzie
przeklinają używając Imienia Syna Bożego i pracują w niedziele, za co mieli być
ukarani nieurodzajem. Wielu na wspomnienie La Salette mówi tylko: «Podobno
dzieci zeszły na bardzo złą drogę...» – i to
im wystarczy, by więcej nie zajmować się
tą sprawą. Jak było naprawdę? Czy orędzie
z La Salette jest nadal aktualne?
Melania i Maksymin
Melania Calvat – Ofiara Jezusa – jak sama
mówiła o sobie – przyjęła w zakonie Sióstr
Opatrzności Bożej imię Siostry Marii od
Krzyża. Często przymuszano ją do mieszkania w jakimś miejscu lub klasztorze, kiedy indziej uciekała po prostu przed ludzką nieżyczliwością i ciekawością lub grożącym jej prześladowaniem ze strony biskupa. Prowadziła życie tułacze. Wywieziona do Anglii została przymuszona w 1856 r. do złożenia
ślubów w Karmelu w Darlington. Jednak Papież Pius IX zwolnił ją z nich tłumacząc oponentom, że Melania Calvat nie może dobrze wypełniać powierzonej jej przez Matkę Bożą
misji w klasztorze klauzurowym.
Autobiografia – napisana na żądanie księdza kanonika Annibale di Francia, z którym
współpracowała jako mistrzyni nowicjatu Sióstr Antonianek – ukazuje, iż już w dzieciństwie wzniosła się na szczyty kontemplacji, żyjąc w zażyłości z Bogiem. To właśnie jej
Płacząca Matka Boża powierzyła główne orędzie. Konsekwentne przekazywanie go aż do
śmierci stało się jej największym krzyżem.
Maksymin, z którym dzięki Bożej Opatrzności się zetknęła, młodszy i bardziej uczuciowy
od Melanii, został poddany, po objawieniu, różnym środkom nacisku ze strony wrogów:
pochlebstwa, kuszenie blaskiem złota, usiłowanie doprowadzenia go do zdrady sekretu.
Wbrew zakazom biskupa Grenoble de Bruillarda w roku 1850 wywieziono go nawet do
Ars w nadziei, że święty proboszcz odkryje przekazaną pastuszkowi tajemnicę. Wyjawił ją
dopiero w rok później jedynie samemu Papieżowi. Mimo to od czasu podróży do Ars
zaczęto rozpowszechniać oszczerstwa, że Maksymin wszystko odwołał.
Dzieciństwo Melanii
Melania Calvat urodziła się w biednej rodzinie 7 listopada 1831 w Corps (diecezja Grenoble). Miała 7 rodzeństwa. Ojciec – Piotr Calvat szukał pracy w różnych miejscach. W
domu przebywał w soboty i niedziele. Czasem wyjeżdżał na wiele tygodni. Kochał dzieci i
pragnął, by były dobrymi chrześcijanami. Jego żona była beztroska i wesoła. Lubiła bale,
pokazy jarmarczne. Ogarnęła ją szybko niechęć do małej Melanii przeszkadzającej w
prowadzeniu życia towarzyskiego. Kiedy dziewczynka miała 6 miesięcy, matka brała ją na
widowiska. Dziecko przerażone wielką liczbą ludzi tak krzyczało, że trzeba było z nią
wychodzić. Z upływem czasu lęk przed ludźmi nie mijał. Melania była cicha i milcząca.
Ojciec odmawiał z dziećmi pacierz. Mając Melanię na kolanach, uczył je robić znak krzyża świętego. Wkładał w jej ręce krucyfiks i wyjaśniał, jak Pan Jezus cierpiał i że umarł, by
otworzyć bramy raju.
“To mi się bardzo podobało – pisze Melania w autobiografii. Kochałam tego Jezusa, mówiłam do Niego, ale On mi nic nie odpowiadał, myślałam naiwnie, że powinnam naśladować Jego milczenie”. Była więc małomówna, stroniła od ludzi.
Gdy znajdowała się w domu sama i przychodził jakiś ubogi, bez zastanowienia dawała mu
wszystko, cokolwiek miała pod ręką. Matka narzekała i wyrzucała jej, że lepiej by było,
gdyby umarła. Melania z całego serca przyznawała jej słuszność i pragnęła umrzeć, by
położyć kres udręce, którą zadawała matce.
Wreszcie matka postanowiła nie zwracać się do niej imieniem Melania, lecz Mutta Gaura,
co znaczyło “Niema Dzikuska”. Zakazała jej braciom nazywać ją siostrą, a jej zabroniła
mówić do siebie: mamo. Trzyletnia Melania przestała należeć do rodziny i – w przekonaniu matki – mogła żyć jedynie z dzikimi zwierzętami w lesie. Nie mogąc patrzeć, jak siedzi samotnie w kącie, mówiła: «Idź precz: niech cię moje oczy nie widzą!». Dziewczynka
udawała się w stronę lasu. Nie mając dość siły, by do niego dojść, padała w pobliżu domu.
Wtedy – jak wyznaje we wspomnieniach – zjawiał się przy niej śliczny chłopczyk i podawał jej rękę, by ją podnieść. Znała go od dawna i widywała go niemal codziennie...
Chłopczyk jednak milczał.
Spotkanie w lesie
Pewnego wieczoru, wypędzona z domu, Melania skierowała się w stronę lasu. Smutna, że
rodzina się jej wyrzekła, zaczęła myśleć o Jezusie “swego ojca”, o tym Chrystusie z zamkniętymi oczyma. “Tak sobie myślałam – wyznaje – Odkupiciel nie spojrzał na mnie,
nie zna mnie, jakże tedy może wiedzieć, że jestem sama? Nigdy do mnie nie przemówił, a
przecież umarł za mnie – wszak ma zamknięte oczy; dlatego i ja chcę Go kochać, chcę
umrzeć dla Niego, oddaję Mu się cała i na zawsze... Chcę modlić się, ale nie głośno, jak
mnie uczył ojciec; wszak Chrystus ma usta zamknięte, więc i ja będę się modlić z zamkniętymi ustami”. Modli się: Jezu, kocham Cię jak przyjaciela, kocham Cię, jak ojca
dobrego dobrocią samą, chcę Ci służyć jak Ojcu potężnemu a czułemu. Twoim tronem jest
krzyż, ja także chcę krzyża”. Miała na myśli jedynie krzyż drewniany.
Usiadła na ściętym pniu drzewa i zaczęła płakać. Przypomniała sobie rodziców, potem
pomyślała o krucyfiksie: “Chrystus nie płacze i nic nie mówi, bo ma oczy i usta zamknięte, chcę Go naśladować; więc już nie będę płakała”. Zamknęła oczy i zmęczona zasnęła ze
smutku.
Na podst. książki ks. Paula Gouin Pasterka z La Salette (Wyd. WAM, Kraków 1983). Oprac. E. B.
Ciąg dalszy nastąpi.
INTENCJE MSZALNE: 09 – 15.11.2009
Poniedziałek
09.11.2008 r.
Za + Kazimierza Midor – od całej rodziny z Kasiny Wielkiej.
17.00
Wtorek
10.11.2008 r.
Za
++
rodziców
Michała i Marię, brata Stanisława oraz ++ z po07.00
krewieństwa. (52)
Środa
11.11.2008 r.
Rez. P. Kwiatkowska. (156)
08.00
11.00
Za Ojczyznę.
Czwartek
12.11.2009 r.
Rez. P. Hybel.
16.00
Piątek
13.11.2009 r.
Adoracja Najśw. Sakramentu.
15.30
16.00
Nabożeństwo fatimskie i procesja różańcowa.
16.45
Msza św. zbiorcza:
- za czcicieli M. B. Fatimskiej,
- za chorych i cierpiących,
- w intencji dzieci, młodzieży i naszych rodzin,
- za naszych zmarłych,
- w poleconych intencjach.
Sobota
14.11.2009 r.
Rez. P. Malinowska. (47)
07.00
Za ++ Julię i Adama Wróbel, córkę Anastazję Piecewicz, Marię i
17.00
Józefa Mamak oraz ++ z rodziny. (40a)
Niedziela
15.11.2009 r.
Za ++ Marię i Marcina Adamczyk; Jana i Ignacego Lojskę, i ++ z
08.00
rodziny. (100)
Za ++ z rodzin Pyrzyk i Głogowskich. (37)
11.00
Trwać w Tobie
Panie, chcę trwać w Tobie,
jak latorośl w winnym krzewie
i czerpać z Twego korzenia
życiodajne soki dla siebie,
by wydać owoc dojrzały,
a nie cierpkie jagody.
Więc oczyść mnie, proszę Cię, Panie, z suchych i martwych pędów,
bym ściślej z Tobą zjednoczony,
mógł trwać w Tobie, a Ty we mnie,
bo sam godnego owocu przynosić
nie mogę ze siebie,
jeśli nie będę trwać stale w winnym
krzewie.
Ks. K. Hermański, Siej wiarę, nadzieję,
miłość… (Ze zbiorów p. St. Śnieżek).

Podobne dokumenty