Show publication content!

Transkrypt

Show publication content!
GłosGämesoSktdca
Pismo poświęcone sprawom G.-Śląska, oparte na gruncie
n aro d o w o - p o lsk im , n ie z a le ż n e w p o lity c e i k u ltu rze
Numer pojedynczy kosztuje 20 mk., 100 mk p.
Abonament u agentów i na poczcie 130 mk. mies.
jg i
Wydawca: Jan Kustos, Katowice, ul. Prinz-Heinrich 1911na lewo.
Redaktor przyjmuje od 6—7 wieczorem.
jg i
Omszeniu u cala itreaa 35000 marek «lern., bis 150000
marek p. V2 strony 15000, */a strony 7500 Ä8re*
KredarobotoWIKIbeMersklej noŁ-fl.
Treść num eru dzisiejszego:
Krecia robota kliki belwederskiej na Gór­
nym Śląsku.
Żydostwo przyczyną nienawiści klasowej w
Galicji i Kongresówce.
Cui bono?
Były „Orędownik“, dzisiejszy „Głos Poran­
ny“ z Król. Huty, p. Rymer, „nie chcący za­
ciemniać słów p. posła Korfantego“ i mowa
posła Pro-no-bisa“.
W sprawie planowanego napadu na aspi­
ranta policji p. Potempę w „Mascotte“.
Węgrzy wydalili 15 000 rodzin żydowskich
z swego kraju.
Urząd Mieszkaniowy w Katowicach.
Pod adresem szefa Wydziału Aprowizacji
w Województwie Śląskiem p. Dra. Guni.
Polska zyska sześćdziesiąt tysięcy nowych
„obywatelów“.
Krótkie wiadomości: Pan poseł N. P. R‘u
Pronöbis rozdziela plebanję pomiędzy ducho­
wieństwo. — Terror niemieck; na polskim G.
Śląsku. — Forteca „Deutschbundu“ w Siemia­
nowicach. — Stosunki na pocztcie w Katowi­
cach.
Nadesłano.
Kącik humorystyczny,
Towarzysz Daszyński i jego Partja!
Bezprawne P(rzygotowanie) R(ezerw) czy­
taj Piłsudskiego na Górnym Śląsku. „Ofice­
rowie" majora „tytularnego" Ludygi-Laskowskiego, oficera oraz akcjonarjusza w pewnej
spółce. Oficerowie p r a w d z i w i k o r p u ­
su a k t y w n e g o domagają się usunięcia ta­
kich, którzy robią wybryki i blamują tylko
korpus oficerski.
„Głos Górnego Śląska" w ostatnich nume­
rach był zmuszony, zająć się sprawą tych ofi­
cerów, którzy urządzali napady na bezbron­
nych, jak to miało miejsce w Sejmie oraz wie­
czorem dnia 23. bm. Groźby rzucane pod
adresem naszego wydawnictwa z strony t y c h
oficerów ani nas „nie ziębią ani nie parzą".
Nie mamy oczywiście na myśli korpusu oJicerów aktywnych, ludzi, którzy s ł u ż ą oj­
czyźnie od lat kilka, a nie jakiejś tam klice.
Niestety u nas jeszcze są ludzie wśród ofi­
cerów tzw. rezerwowych, którzy nimi zostali
dzięki najróżniejszym okolicznościom. — Do
tych należy w pierwszym rzędzie p. major
„tytularny" L u d y g a - L a s k o w s k i , ten
sam p. major „tytularny" o którym pisaliśmy.
P. „major" Ludyga-Laskowski przebywa­
jący obecnie w Sosnowcu, rozsiewa wieści, że
posiada dokumenty, mocą których nam udo­
wodni, że ludzie nasi odbierali z tych „Towa­
rzystw Obrony Kresów Zachodnich" pieniądze
na wydawanie „Pochodni",
Chociaż już dziś „Pochodni" nie wydawamy, która się przekształciła na „Głos Górnego
Śląska", to jednak ponieważ ani na wydawanie
„Pochodni" ani „Głosu Górnego Śląska" od
żadnego z tych Towarzystw nie otrzymaliśmy
złamanego szeląga prosimy te Towarzystwa o
podanie nam nazwisk tych, którzyby mieli odebrać pieniądze dla naszego Wydawnictwa.
Inaczej nazywamy p. „majora" Ludygi-Laskowskiego oszczercą i kłamcą, którego pocią­
gniemy do odpowiedzialności sądowej.
Zaś p. „majorowi" Ludydze-Laskowskieinu
radzimy, żeby się troszeczkę hamował w swo­
im gniewie, gdyż rozszerzanie kłamstw i osz­
czerstw nie licuje ani z poglądami zwyczajnego
człowieka, cóż dopiero z honorem człowieka,
który ncsi mundur oficera wojsk polskich."
Notatka ta znajduje się w nrze 9 „Głosu
Górnego Śląska" z dnia 11 -go lutego 1922 r.
P, Major „tytularny" nie raczył dać odpo­
wiedzi na to, cośmy pisali, chociaż się bardzo
chełpi, że jest honorowym, — Dziękujemy za
taki honor! — Honor p, majora „tytularnego"
jest takim, że na zażądanie w sprawie obelg i
oszczerstw rzucanych przez niego na innych
oficerów, p, major nie dał odpowiedzi.
Mamy dowody, panie majorze tytularny!
Następnie wyprzęganie koni z wozu p, Józefa
Piłsudskiego i ciągnięcie go świadczy jeszcze
dobitniej o p, majorze, jakim jest jego honor.
Dalej waleczność p, majora tytularnego:
W pierwszym powstaniu nie brał udziału,
w drugiem był „neutralny", a w trzeciem były
chryje z strony jego!
Natomiast „was geszeftele anbetrifft", to
p, „tytularny" zaraz, bo ma aż przeszło 40 akcyj w pewnej spółce! „E fajn oficer" — co?
Ale p, major tytularny „organizuje" P. R,
(czytaj Przygotowanie Rezerw scilicet Piłsuds­
kiego), — Zaznaczamy, że wśród oficerów ak­
tywnych panuje oburzenie, i to słuszne; gdyż
mamy pobór rekruta, zaś ostatniego należy na­
leżycie wykształcić, czego nie umie oficer nie­
zawodowy, do jakich się zalicza i p. major
„tytularny" i jego „Auchoficerowie". — Zapy­
tujemy się Sejmu Polskiego, skąd płyną te
pieniądze na organizację P, R.? — Czyż to
społeczeństwo polskie ma płacić podatki na
to, żeby takie ekstrawagance były robione dla
pewnych kół, — Czyż to sławetne czasy P, O,
W. minęły a mają nastać czasy P, R.?! — Ta
krecia robota się musi skończyć; gdyż wszy­
stko, co się robi potajemnie, obawia fię pra­
wdy, a co się prawdy boi, to jest złe, to jest
szkodliwem.
W nrach 70, 71 pisaliśmy „Belweder i Po^
wstańcy Górnośląscy" między innemi:
Dlaczego prowadzono w Związku byłyćtf
Powstańców politykę lewicową za pieniądze
rządowe? Dla czego używano środki asygnowane przez rząd polski dla żydów i sierót poi
poległych dla celów agitacyjnych przez płace­
nie wielkiego zastępu funkcjonarjuszy. Dla
czego angażowano Referentów propagandy z
partji Biniszkiewicza i poprzydzielano ich do
poszczególnych powiatów? Dla czego rozka­
zywano oficerom, którzy jako takowi musieli
słuchać, pracować według okólnika wydanego
z Zarządu Gł. Z, b, P, a dyktowanego przez
t, zw, przedstawiciela M. S. W. p wor. Stpiczeńskiego?"
Na ten artykuł wściekała się cała tłuszcza
kliki belwederskiej, gdyż fakt pozostanie fak-.
tem, że się tak robiło i niestety robi.
W nrze 73 pojawił się artykuł „Jeszcze raz
Belweder i Powstańcy Górnośląscy" zdemas-.
kował autor całą tą krecią robotę tej kliki P,
R., pisząc między innemi:
Czy wy Panowie nie macie na tyle cywil­
nej odwagi stać się niezależnymi? Takich jak’
wy można używać do najrozmaitszych nawet
podłych celów, a służycie temu, kto więcej!
płaci! Czy wy nie macie wstydu przed całym
społeczeństwem polskiem Górnego Śląska,
przed klubem oficerskim? jesteście pożało­
wania godni!
Czy jeden choć z was przyczyni się do rozr
woju P. R.?
Zapewne, że nie, bo polityka belwederska
jest żydowsko-niemiecka, a oficer polski kocha
swą Ojczyznę i na jej zgubę pracować nie
będzie!
I wszyscy ci panowie myślą, że są i chcą
się nazywać powstańcami a równocześnie roz­
bijają szeregi powstańcze. Gdy się Związek'
byłych Powstańców i poszczególni powstańcy
dowiedzą, że wy taką robotę prowadzicie, to
wam ale sprawią takie „kryjom-lejom" jak in­
nym podobnym bohaterom. Żądam, by Zwią­
zek b. Powstańców wykreślił tych zdrajców,
naszych ideałów, z listy członkowskiej!
A może Panowie rozpiszecie konkurs na
przystępowanie do P. R. np. kto chce przy­
stąpić do naszego grona? U nas płacą:
Ppor. przeszło 103 000 mkp,
Terenowe 6000 mkn.
Więc według obecnego kursu przeszło 28
tysięcy mkn., prócz kosztów podróży i najroz­
maitszych dyjet itd.
To wszystko płaci Belweder a raczej nasz
robotnik, a pytam się na co to potrzeba?
Jeżeli teraz zważymy, że mamy tu na Gór­
nym Śląsku po 4 oficerów w powiecie, to ci
pochłaniają około miljon marek polskich mie, sięcznie po to,* by zakładać bojówki pepesowskie!
Jeszcze raz się pytam na co to? Czy tego
zadania nie poprowadziłby lepiej Związek by­
łych Powstańców, który w swych statutach
obejmuje wychowanie?"
Więc zapytujemy się, co mają znaczyć te
machinacje, ta krecia robota, to zachowanie
się poprostu łobuzowskie z strony tych P.
R'owskich oficerów?
Wzywamy władze wojskowe, wzywamy
Sejm Śląski i Sejm Polski, ażeby się tą sprawą
zajął, wzywamy korpus oficerski, żeby nie do­
puszczał do swoich szeregów oficerów takiego
pokroju, którzy hańbią mundur oficera pols­
kiego.
Niech idą śladem tych byłych oficerów ar­
mji niemieckiej, później of. rezerwy armji pol­
skiej, którzy odmówili przystąpienia do
Związku oficerów rezerwowych na Górnym
§ląśku, twierdząc, że się wstydzą być w jednem gronie z takimi, którzy plamią i hańbią
mundur i imię oficera polskiego.
W przyszłości coś więcej a przeważnie o
p. majorze „tytularnym" Ludydze-Laskowskim.
.;
Żydostwo przyczyną nienawiści
klasowej w Galicji i Kongresówce
Walka przedwyborcza stoi, szczególnie w
Galicji i Kongresówce, pod bratobójczym zna­
kiem nienawiści klasowej. Nigdyby Polak nie
użył nawet przeciw swym wrogom| żydom i
niemcom takich ohydnych wyzwisk, jakie wy­
myśla na „panów" (znaczy to liczne zastępy
narodowe obejmujące wszystkie
warstwy
społeczeństwa) żydowsko-polska partia socja­
listyczna i paftja Witosa, gdzie przewodniczą
najwrzaskliwsze bandozy galicyjskie. Brudne
fale owych walk odbijają się już nawet o nasz
Górny Śląsk, gdzie bądź co bądź jesteśmy na­
uczeni przyzwoitszych form walki politycznej.
Dopuszczają je tudotąd przedewszystkiem P.
P. S. stojąca pod zgubnym wpływem żydków
polskich i przez nią systematycznie psująca się
N, P. R. Kto raz w Sejmie Śląskim się prze­
konał, jak od krzyku, wódki i tłuszczu ochry­
pły biedak „towarzysz" Biniszkiewicz wylewa
kuble pomyi na swych przeciwników, choć
np. p. Korfanty już niczem innym by nie ope­
rował jak suchemi cyframi, do których oberdemagog Biniszkiewicz najlepiej by nic nie po­
wiedział, aby się nie wyzdradzić swem nieuc­
twem, ten mnie zrozumie.
Skąd się bierze właśnie w Polsce ta niena­
wiść, pyta się każdy rozumny obywatel. Prze­
cież i gdzieindziej niema i nie może być rów­
ności, gdyż wszędzie żyją ludzie zdrowi i cho­
rzy, zdolni i głupi.
Co do formy, w jakiej ta nieszczęsna nisz­
czące nasze społeczeństwo nienawiść klasowa
się ujawnia, należy zaznaczyć, że nosi wybitne
cechy ducha semickiego. Przecież żyd jest
mistrzem w wymyślaniu. Zaś wiernymi ucz­
niami żydów są w walce politycznej niestety
socjaliści.
Przyczyn nienawiści tej trzeba szukać oprócz w różnem pojmowaniu etycznem życia,
przedewszystkiem w historycznym rozwoju
Polski, W Polsce istniały aż do niedawnej je­
szcze przeszłości tylko dwa stany — szlachta
i chłopstwo, które nie żyły z sobą razem lecz
obok siebie. Skutki owej nienawiści obupolnej, którą zawinęła szlachta wyzyskiem chło­
pów, społeczeństwo polskie — szczególnie w
dzielnicach wschodnich — odczuwa po dziś
dzień bardzo groźnych rozmiarów. Między
szlachtą a chłopstwem wsunęli się kiedyś ży­
dzi, I właśnie ta rasa mająca zawsze interes
w powaśnieniu narodów chrześciańskich mię­
dzy sobą lub ich społeczeństwach, stała się
przez sw ąrolę fałszywego pośrednika mię­
dzy szlachtą a chłopami główką historyczną
przyczyną polskiej nienawiści klasowej. Tę
rolę żydostwa w dziejach Polski wykrył np.
Roman Dmowski, genialny polityk, głęboki
myśliciel i ostry krytyk polskiej szlachty i t.
zw. inteligencji. W swem dziele „Myśli no­
woczesnego Polaka" polecającemu się do czy­
tania zwłaszcza naszym frazesami rzucającym
i nienawiść klasowym siejącym „Towarzy­
szom", aby się nieco zastanowili nad naszą
historją i istotą, pisze: „Z tej władzy skorzy­
stała szlachta dla powstrzymywania rozwoju
maist i doprowadzenia ich do ostatecznej ru­
iny . . , Polska miała . . . żywioł, gotowy stać
się surogatem mieszczaństwa . . . żydzi. . . —
Dzięki żydom Polska została narodem szla­
checkim ...; gdyby nie oni pełniąca opanowa­
ne przez nich funkcje społeczne ludności pols­
kiej, byłaby się zorganizowała, jako współza­
wodnicząca ze szlachtą siła polityczna, jako
stan trzeci, który . . . . stał się głównym czyn­
nikiem nowoAesnego życia społecznego."
Więc główna wada naszego społeczeństwa
— brak organicznego rozwoju wszystkich
warstw, któremu przeszkodzili żydzi. Swą
rolę żydzi prowadzą nadal — tylko z tą róż­
nicą, że przybrali sobie do pomocy swe oddawna wyszukane ofiary, masy naszych robot­
ników i chłopów. W tym celu wydoktrynowali naukę socjalistyczną wypierającą naukę
Chrystusa.
Mógłby powstać zarzut, że Polacy sami
sobie są winni, gdyż dopuścili żydów do swych
spraw. Taki zarzut postawi napewno socjali­
sta, niepomny tego, że obecnie sam żydów po­
piera, .. ...
Ów błąd polski krytykuje Dmowski także:
„Pozwoliliśmy u siebie osiedlić się w ogrom­
nych masach żydom, a nadanemi przywilejami
zawcrowaliśmy im takie prawa, jakich pod
wielu względami nie miała rdzennie polska lu­
dność miast naszych; zrobiliśmy to, bo nasi
panujący potrzebowali żydowskich pienię­
dzy".
Jak wtedy szlachta, tak robi dziś socjalizm,
bo i on potrzebuje żydowskich pieniędzy. Zaś
co się pyta socjalista o dobro swego \vłasnego
narodu? Jest przecież międzynarodowy.
Cni bono?
N. P, R W s k i podprokurator Zembok wznosi
rewizję w sprawie zasądzenia naszego wy­
dawcę na 2000 mkn. kary z powodu „zbyt
niskiej kary“ — nasz wydawca wznosi rewi­
zję z powodu zbyt wysokiej i niczem nieuza­
sadnionej kary.
Szan, Czytelnicy przypominają sobie spra­
wę samochodu, który kupił p, Rymer dla W o­
jewództwa za 15 000 000 koron o czem pisali­
śmy kilkakrotnie w „Głosie". — P, Rymer ra­
zem z p, Weichmannem, żydem z Mysłowic
oddali nas przed sąd, którego rozprawy odby­
ły się dnia 19. bm, przed sądem powiatowym.
Sprawę Weichmanna sąd odroczył aż do za­
ciągnięcia aktów z sądu z Bytomia, zaś za
sprawę i „obrazę (1?)" (czytaj za prawdę) zo­
stał skazany nasz wydawca na 2000 mkn. ka­
ry oraz na opublikowanie wyroku w „Głosie"
w przeciągu 3 miesięcy. N. P. R owski pod­
prokurator Zembok, którego nasz wydawca
wyprosił z sali posiedzeń z Związku Górnoślą­
zaków w Poznaniu, za zbyt wielkie awantury,
jakie tam wyprawiać chciał „w interesie" N.
P. R ‘u, wzniósł o 4500 mkn. kary oraz o opu­
blikowanie wyroku w innych oprócz „Głosu"
gazetach,
Stan rzeczy był następujący:
1, p. Rymer miał inny samocuód nowy, do­
bry, co sam przyznał, więc r^ógł tym samo­
chodem był jechać na przyjęcie generała
Szeptyckiego do Rybnika,
2, p. Rymer nie wyjaśnił względnie nie
chciał lub nie mógł wyjaśnić, czy przekroczył
budżet wyznaczony na zakup samochodów,
chociaż i sędziowie d w a r a z y się p. Ryme­
ra o to pytali,
3, p. Rymer „kręcił" i wywijał się, nie daw­
szy j a s n e j o d p o w i e d z i , czy 1 9 samo­
chodów zostawionych przez komisję Między­
sojuszniczą dla województwa, mógł korzystać,
gdyż wśród nich znajdował się i samochód, w
którym jeździł gen. Le Rond; jeżeli ostatni
mógł v/ nim jeździć, to napewno i p. Rymer byi
mógł w nim jeździć.
4 , p, Rymer mógł był sobie zakupił tań­
szy samochód w „Demobilu",
5, p. Rymer kazał nawet 2 samochody ple­
biscytowe sprzedać i to po bardzo (wprost
śmiesznie) taniej cenie Niemcowi, chociaż i z
tych był mógł p. Rymer korzystać.
6 , p, Rymer kupił samochód za 850 000
mkn. (co wynosiło przeszło 15 000 000 koron
austrjackich), wówczas, gdy dla zapłacenia urzędników nie było pieniędzy, przez co wy­
wołał niezadowolenie i rozgoryczenie z powo­
du t a k i e g o luksusowego zakupu samochodu,
gdyż jak nam donoszą, pewien pan Scłi.
(Deutsch Amerikaner) zarobił na tem intere­
sie przeszło 200 000 mkn.
7 , Cła, jakie było wówczas do zapłacenia,
nie wiemy, czy go p. Rymer zapłacił, gdyż
„wyjaśnienie (!?)* ‘p. Rymera w sprawie tej
zaciemniało sprawę.
Taki był przebieg, takeśmy sprawę przed­
stawili i w gazecie i przed sądem.
Zapytujemy się najpierw pp. sędziów, czy
te 2000 mkn. kary są uzasadnione, czy raczej
p. Rymer nie powinien być pociągnięty do od­
powiedzialności przez Sejm za te luksusów®
wydatki, jak zakup samochodu (2 samocho­
dów) zakup łóżka i „Nippsachen“ dla PiłsudsZapytujemy się podprokuratora Zemboka,
jakiem prawem (kaduka chyba i względów
partyjnych) przychodzi do wznoszenia rewi­
zji? Co znaczyły te poufne konferencje pod­
prokuratora Zemboka z p. Rymerem na sali
rozpraw? Czem to podprokurator Zembok
chce uzasadnić? — Żądamy usunięcia takiego
urzędnika, który miast się kierować zasadami
prawa, kieruje się zasadami partyjnej polityki.
Żądamy dalej, żeby p. prokurator Rasp raczył
nam wytoczyć albo skargę na podstawie, dla
czego naszego wydawcę aresztował albo kazał
nam zwrócić tę kaucję, którąśmy wówczas
złożyli. (Do tej sprawy powrócimy w następ­
nym numerze), — Tutaj p. podprokuratorze
Zembok, nie jest arena wiecowa, tutaj jest sad,
a ten się kieruje p r a w e m , którego i pod­
prokurator winien przestrzegać.
Z naszej s t r o n y , jak już zaznaczyliśmy,
założył nasz wydawca rewizję przeciwko wy­
rokowi.
Oczekujemy rozstrzygnięcia 2 instancji.
Sądzimy, że 2 instancja będzie rozpatry­
wała sprawę tak, jak prawo i ustawa tego wy­
maga.
Następnie zwracamy Wysokiemu Sądu (i
powiatowemu oraz okręgowemu), oraz proku­
ratorowi uwagę, żeby na jeden dzień nie wy­
znaczał tyle spraw dla jednego oskarżonego,
jak to miało miejsce dnia 19, bm., gdyż z tych
rozpraw potem wyjdzie „ni pies ni wydra".
Jeszcze jedną rzecz, dla czego przed roz­
poczęciem rozpraw p. prokurator stawił wnio­
sek o wykluczenie publiczności?
Jest to bardzo podpadającem, że tak się
„kogoś (!?)" chciało wziąźć „w obronę"!
Pod sam koniec dziękujemy wszystkim ofiarodawcom za te dobrowolne składki zło­
żone u nas w celu pokrycia kosztów procesu
I i kary, Bóg zapłać!
Rok
2.
- Nr. 84.
Dodatek do „Głosu Górnego Śląska“
Były „Orędownik“, dzisiejszy „Glos
Poranny“
z Król. Huty, p. Rymer, „nie chcący zaciemniać
słów p. posła Korfantego“ i mowa posła
Pro-no-bisa“.
Wiedzieliśmy, że po zjeździe Hallerczy­
ków w Katowicach, że po przyjeździe genera­
ła Józefa Hallera na Górny Śląsk, prasa lewi­
cowa, do której się zalicza i „Leibharmonika “
p. Rymera „Polak“ oraz od „Enpierników"
kupiony „Głos Poranny“ z Król. Huty, uderzy
na alarm, gdyż nie przyjechał ten, którego
„Polska witać mu s i , choć n ie c h c e“, lecz
ten, którego Górny Śląsk razem z Polską wi­
tał, a witał serdecznie bez mu s u , samorzut­
nie, nie jako „wściekłego ryzykanta", nie jako
„humorystę,“ nie jako „zawodowego krymi­
nalistę“, lecz jako ojca ojczyzny, jako swoje­
go wśród swoich, choć z innej dzielnicy, to je­
dnak jako dobrego i dzielnego patrjotę, sta­
wiając za wzór Górnoślązakom tego tak dziel
nego bohatera, tę podwalinę p o 1 s k i e j i na
rodowej armji dla Polski samej.
Ten „Głos Poranny“ razem z enpierników
ską „Leibharmnoiką“ Rymera „Polakiem“ na­
zwał p. generała Hallera „błękitnym“ gene­
rałem.
Wierzymy, że się takiej półgłówce, jaką
jest i Piłsudski, który nawet 3 razy korygował
swoją paplaninę, wypaplaną w „Reichshalle"
podczas „rautu“, wierzymy, że takiemu „kilofkowi" jakim jest ta
która jeszcze
ani formalności załatwić nie umie przy sądzie,
dźwigając a ż 5 palców podczas przysięgi,
wierzymy, że takim półazjatom przyjazd gene
rała Hallera się nie podobał, gdyż sam pan
wo-je-woda Rymer, który je-woda, powiedział
palnąłwszy sobie „w papę“, powiedziawszy,
jąkając się aż 3 zdanie, że:
„gdy jeszcze nikt nie mógł wiedzieć, jak
wypadnie wojna, tysiące Górnoślązaków
zgłaszało się pod sztandar „Hallera na
zachodzie“.
P. Rymer, który według swej „my mogemy'
jechał p o wojnie „spokój zawrzeć“ mógł przy
tych słowach powiedzieć:
„A ja jeździłem do głównej kwatery Ludenidorffa i Hindenburga", — Pan Rymer nie
chciał zaciemniać mowy posła Korfantego, bo
już biedaczysko nic nie wiedział, a wstyd i
hańba dla niego, że nawet przyszedł na to
posiedzenie, gdyż tam jak i na raucie, gdzie
palił większe cygaro niż sam, nie było go po­
trzeba.
Siedział biedaczysko „na boku“
choćby jaki „szczon" przy ścianie, obserwu­
jąc choćby „szpicel" z kim Kustos chodzi i
rozmawia.
„Wybleszczył" „kilofek" swoje „sowjeoczę" latarnię, gdy zobaczył, że Kustos roz­
mawia z generałem Hallerem.
Będzie mógł p. Rymer paplać bez steno­
gramu, zaś p. Pro-nobis falsyfikować swoją
„mowę" w „Po-lak‘u". „Mowa" p. Pro-nobisa
est „glaenzend1 „stilisiert", bo wszystkie „by­
ki" s ąwypuszczone, które tam p. Pro-nobiś w
Sejmie wypowiedział. „Eine echte (!?) Faelschung" w „Polak‘-u". Brakuje w niej wszy­
stkich tych „bajfallow" i docinków, które da­
wał p. poseł Korfanty p. Pro-nobisowi, gdy
mówił ostatni, że „każda władza pochodzi od
Boga", „że szkoła musi być chrześcijańską, bo
— 2 minutowa przerwa, gdyż p. Pro-nobis nie
mógł „weiter" — chrześcijaństwo jest każde­
mu potrzebne".
Brakuje nadal, że podczas „mowy p. Proaobisa nieomal wszyscy posłowie opuścili salę.
2 9 -go
października
19 2 2
r.
— Ale takim pokarmem karmi „Po-lak" swo­
ich czytelników i „lakuje" ich. — Brawo!
P. Rymer chciał oblśnić swoją „Auch-mową‘
wysoką izbę, mówiąc między innemi, że „wita
każde słowo krytyki", której się boi, jak „djabeł święconej wody".
Gratulujemy p. Rymerowi z jego „Enpiernikami" razem za taką „redę" oraz falsyfikat
„mowy" p. Pro-nobisa w „Polak'u“. Organ
„Enpierników" po-lakuje tych, którzy szliby
na jego lep. Ale sądzimy, że Górny Śląsk nie
pójdzie ani na lep p. Rymera, którego gospo­
darka była i jest marną ani na „Głosy Poran­
ne“ kupione przez N. P. R. ani na różne Proi inne bisy.
Miejmy oczy otwrte na te „Leib“ oraz inne
„Harmoniki".
przesłuchaniem zadenuncjowanego oraz napa­
dniętego wydać wyrok: „Pana już w Wydziale
śledczym zostawić nie mogę."
Dla czego p. Krzyżanowski jest w tym wy­
padku takim uprzedzonym t y l k o do Górno­
ślązaków i to wobec takiego, na którego ni­
gdy nie było zarzutów, gdy p. Potempa był w
żandarmerji oraz policji Woj. Śląskiego?
Żądamy natychmiastowego przeprowadze­
nia dochodzenia przeciwko p. Krzyżanowskie­
mu, zpowodu lekkomyślenego i jednostronne­
go wydania nakazu zawieszenia w służbie p.
Potempy oraz dochodzenia przeciwko tym
prowokatorom.
Jest to bowiem przestępstwo wbrew
wszelkiemu tutaj obowiązującemu prawu!
Natychmiast!
W sprawie planowanego napadu
na aspiranta policji p. Potempę
w „Mascotte“
Węgrzy wydalili 15000 rodzin
żydowskich z swego kraju
W sobotnim numerze „Głosu" podaliśmy
krótką notatkę w sprawie powyższej, dziś u
zupełniamy ją, mianowicie:
Okoliczności następujące świadczą, że na
pad był przygotowany, albowiem
1 . W kawiarni „Atlantic" został p. asp.
pollicji Potempa zawiadomiony, jakoby p. K,,
chciała z p. Potempą mówić. P. K. o tem nic
nie wiedziała; p. Potempa udał się do „Mas­
cotte", gdzie zamiast p. K. zastał przy
drzwiach napastnika, jakiegoś „Doktora" z
Galicji, osobę zupełnie nieznaną, oraz pomoc­
ników.
2. Zaraz po wyjściu p. P. na salę zamierzali
go sprowokować ;gdy ale p. Potempa na to
nie zreagował, wówczas po 5-ciu minutach
ten p .„Doktor" obraził p. P.
3. Pan Potempa odszedł drugi raz od tych
pijanych napastników, dawSzy im porządną
odpowiedź.
4. Po upływie 15 minut został p. P, czyn­
nie z tyłu napadnięty; napad ten odparł p. P.‘
zaraz.
5 . Policjanci, będący świadkami tego zaj­
ścia, odprowadzili tego p. „Doktora", lecz
sprawdziwszy jego personalia, puścili go na
jego prośbę na wolność.
6. Gdy ale p. „Doktor" przyszedł z po­
wrotem i ponownie chciał napaść na p. Po­
tempę, został wyrzucony przez gości z sali.
7. Ponieważ ten p, „Doktor" był człowiek
p. Potempie nie znany, jest całkiem uzasad­
nione przypuszczenie, że p. Miarczyński był
prowodyrem tego napadu, gdyż już dawno
szukał sposobu, żeby się zemścić na p. Po­
tempie, nawet „Doktor" ten znał p. Miarczyńskiego oraz godność p. Potempy.
Tyle stan rzeczy.
A teraz, co robi nadradca policji p, Krzy­
żanowski?
Zawiesza p, Potempę w służbie i to, na żą­
danie i inicjatywę tych prowokatorów. Za­
pytujemy się p. Krzyżanowskiego, odkąd się
taka ekstra-metoda staje tylko do urzędnika
Górnoślązaka. — Dlaczego nie postępowano
tak prędko z p. Sturtzem lub innemi, którym
się jeszcze udowadniało przestępstwa? — W
tym wypadku ani p. komandant Młodnicki ani
p. nadradca Krzyżanowski nie działali tak
szybko. — Czyż jest wolno urzędnikowi po­
ił cji bronić swego honoru, jak to czynił p. asp.
jolicji Potempa? Czy tego tylko Górnoślązacowi nie wolno? — Jakiem prawem przycho­
dzi p. Krzyżanowski do tego, żeby już przed
„Krakowskie Wiadomości“ donoszą, że
15 000 rodzin żydowskich musiało opuścić
Węgry.
Węgry jęczą już oddawna pod wyzyskiem
żydów podobnie jak w Polsce. Oba państwa
były i są kraje rolnicze, które handel i prze­
mysł wydały w ręce obce, wrogie. Obum kra­
jom pijawki żydowskie wyrządziły już i wy­
rządzają ciągle niezmierne szkody. We wszy­
stkich pamięci będzie jeszcze krótka, lecz
krwawa rola żyda Bela Kuna w Budapeszcie,
którą odegrał, gdy na Węgrzech po obaleniu
rządów magnackich (hrabia Tysza) nastąpiła
za nagła reakcja. Tysiące synów Węgier pa­
dło wtedy ofiarą owego nowoczesnego Hero­
da, aż kontrrewolucja położyła kres jego dzia­
łalności. Aby „zrobić porządek“ w kraju,
wkroczyła weń Uumunja, która za tę inter­
wencję zażądała bajeczną wynagrodę.
Takie olbrzymie straty poniósł chrześciański naród wskutek tylko kilkutygodniowego
panowania czerwono-żydowskiego.
Nie dziw tedy, że Węgry, gdzie obecnie
zdrowy zachowawczy ruch narodowy mocno
się budzi, chcąc słusznie swoje krzywdy pom­
ścić na tych, którzy je wyrządzili. Wszak nie
zawsze może żydkom się poszczęścić, że skut­
ki swej roboty zwalą na chrześcijan.
15 000 rodzin żydowskich wypędzonych.
Dokąd się udadzą? Przecież chyba do Pale­
styny, lecz do Palezytyny azyatyckiej, nie zaś
do europejskiej, bo nawet w takim miliutkim
Krakowie powietrze bezmało już nie jest zu­
pełnie „koscher“.
Urząd Mieszkaniowy w Katowicach
O
tej instytucji tak ważnej w życiu społecznem pisał „Głos Górnego Śląska" nie raz.
Urząd ten miast dawać wyjaśnienia rzeczowe,
miast zajmować na łamach pism p o l s k i c h
głos, w celu wyjaśnienia sprawy, to zbywa nas
notatkami, pisanemi oczywiście (!?) po nie­
miecku, jakgdybyśmy jeszcze byli w Niem­
czech.
W ostatnich dniach zajmowaliśmy się spra­
wą braku mieszkań dla kolejarzy w Katowi­
cach.
W nrze 83 zamieścił „Głos Górnego Śląska*
artykuł pod tytułem „Kolejarze nie dostaną
mieszkań".
Zamiast jednak sprawę wyjaśnić w sposób
rzeczowy, jedzie ten cały „Wohnungsamt“ na
„Głos“. — Fakt pozostanie faktem, że stosun­
ki panują u tych poszczególnych pp. radców
mieszkaniowych okropne. Jak taki p. radca
Mueller traktuje Polaków, niech posłuży fakt
na stąpujący:
Znowu p. Mueller inspektor Urzędu Miesz­
kaniowego i jego postępowanie z urzędni­
kiem Wojewódzkiem
Dnia 24. bm. zgłosił się p. S. P., urzędnik
policji do pana Muellera, przedstawił mu spra­
wa mieszkaniowa, iż obecne mieszkanie, które
mu zostało przydzielone, jest za małe i znaj­
duje się za daleko, albowiem składa się z je­
dnego pokoju i kuchnię, p, S. P. prosił, by mu
pozostawiono mieszkanie, w którem się obec­
nie znajduje, wynajmując od prywatnej osoby
jeden pokój, która ma zostać z tego mieszka­
nia w tych dniach usunięta. Na to p. Mueller
ostremi słowy odpowiada niż policja, że jak
tam nie chce tego mieszkania co tam przy­
dzielone zostało, niech sobie zostanie na bru­
ku; słysząc takie powiedzenie p. S. P. zarządał
innego traktowania, co na to p, Mueller splu­
nął przed nim i pokazał mu drzwi akcentując,
iż naumyślnie sprawę teraz nie załatwi. Panie
Mueller, czy Pan wie jak się Pan ma zachować
wobec urzędnika państwowego?
Zapytujemy się dlaczego Pan zapowiedział
temu urzędnikowi, iż go pan wyrzuci z miesz­
kania tego w którym się obecnie znajduje.
Dalsze notatki opuściliśmy, gdyż nie mo­
żna je z względów na spokój publiczny druko­
wać.
Panowie u góry!
Zróbcie tam troszeczkę porządku, a nie
bądźcie w ten sposób obraźliwi; jeżeli ludności
zabraknie cierpliwości, to za następstwa nie
my, lecz w y będziecie odpowiedzialnymi!
Pod adresem szefa Wydziału Aprowizacji
w Województwie Śląskiem p. Dra. Guni
W nrze 80 „Głosu“ podaliśmy dwa wzglę­
dnie trzy zapytania pod adresem p. dra Guni
w sprawie braku mleka na G, Śląsku, w spra­
wie protekcji, jakie udzielał p. Dr. Gunia pew­
nym firmom oraz w sprawie wysyłania 70 pro­
cent mąki do powiatów.
Czekaliśmy aż 14 dni na odpowiedź z stro­
ny miarodajnej. Odpowiedzi nie otrzymaliś­
my.
Ze względu na to, że sprawa ta jest ważną
i nie cierpi zwłoki, zapytujemy się Wysokiego
Sejmu, co chce uczynić, żeby sprawę wy­
jaśnić.
Prócz tego zapytujemy się p. Dra Guni;
jakiem prawem zakupywał osobiście mąkę
od ż y d o w s k i e j firmy Lichtenstein, płacąc
do 2 marek więcej za kilogram niż komisja
zakupu?
Sprawę należy jaknajprędzej wyjaśnić,
gdyż nie można tolerować, ażeby szafowano
dobrem społeczeństwa według widzimisię szeJci aprowizacji,
Polska zyska sześćdziesiąt tysięcy nowych
„obywatelów“
szość rozmawia z swojemi żonami i dziećmi
po niemiecku. Niektórzy z nich nawet posy­
Siemianowice.
łają swoje dzieci do „Minderheitsschule", Zo­
Pan poseł N. P. R.‘u Proncbis rozdziela stali tutaj tylko dlatego, bo ich proszono o to
plebanję pomiędzy duchowieństwo. Dla tego, i obiecywano im. Otrzymują oni swoje pen­
że pewni księża nie są zwolennikami Pronobi- sie z góry i dano im zaliczki we wysokości 3
sa i jego partji żydowsko-socjalistycznej, tako­ miesięcznych poborów, aby się mógli zaopa­
wi proboszczami nie zostaną, bo on (Ja o to trzyć na zimę. Ta druga kategorja, to ludzie,
się postarałem u księdza prałata deleg. biskup. pożałowania godni. Są to powstańcy, uchod­
Kapicy, że ci księża (myślał o Siemianowicach) cy itd., którzy nieomal całe swoje życie pra­
nigdy proboszczami nie będą) się o to już po­ cowali dla polskości i ojczyzny, Tych się zby­
starał. Dziwna rzecz, że N. P. R, głosi, nie wa zaliczkami 4—5 tysięcy mk, co 10 dni, bo
wolno się duchowieństwu mieszać do polityki. by pouciekali i zaliczki im też żadnej nie przy­
Ale im się wolno wtykać do spraw władz ko­ znano. Nie mają za co sobie parę ziemniaków
ścielnych. Z tego wynika, jak pojmują „En- na zimę kupić.
piemiki“ wolność w Państwie demokraty cznem. Dyktatura na jaką tylko może sobie po­
Nadesłano
zwolić Narodowa Partja Robotnicza. Cieka­
Swój do Swego po swojsJ
we tylko, czy Władza kościelna sobie pozwa­
la na takie przepisy p. posła Pronobisa i jego
Po Żydzie Hamburgerze objęli Polacy przy­
partji. Komentarze zbyteczne.
byli z Wielkopolski pp. Kasprzak i Soliński
wielki skład konfekcji męskiej w Katowicach
Siemianowiczanin,
przy ul. G r u n d m a n n a 3. Interesenci są
Terror niemiecki na polskim Górnym Ślą­ przez tych panów bardzo dobrze obsłużeni;
sku, Gazety nasze już często pisały o terro­ na składzie mają towary pierwszej klasy i to
rze na niemieckiej części Górnego Śląska, nie­ jeszcze po cenach przystępnych. Firmę tę na­
stety coś podobnego dopuszczają się Niemcy leży wszelkiemi siły poprzeć, zaprowadzając
i u nas, gdzie polskie władze urzędują, O w życie „Swój do swego po swoje“.
Krótkie wiadomości
gymnazjum katowickim też już pisano. Otóż
i u nas w S i e m i a n o w i c a c h się Niemcy
dopuszczają czynów karygodnych. W szkole
w L a u r a h u c i e wpada Niemiec do jednego
pokoju, gdzie uczy nauczycielka dzieci, i obija
ją do krwi tak, że od strachu przed dalszym
prześladowaniem, nauczycielka odjechała do
domu. Wieczorem drugą nauczycielkę napad
Niemiec na ulicy obił tą i powalił na bruk, ko­
piąc nogami w piersi tak, że ta będzie musiała
przechodzić operację. Nic dziwnego, że na­
uczycielstwo ucieka przed terrorem niemiec­
kim w Państwie Polskim, Na takie występki
nasze władze patrzą pobłażliwie a Niemcy się
śmieją. Istny skandal. Zabierz my się oby­
watele polscy do dzieła i pokażmy sami co się
Czyni z takiemi orgeszami.
Siemianowiczanin.
Forteca „Deutschbundu“ w Siemianowi­
cach. W dawniejszej oberży górniczo-hutni­
czej (Berg- und Huettengasthaus), którą od
kilku tygodni zamknięto, dyrekcja hakatystyczno-niemiecka, ma zamiar utworzyć biura
„Deutschbundu". Sale, które służyły dla krze­
wienia niemieckiej kultury mają być przebudo­
wane, żeby my Polacy nie mieli sposobności
naszą kulturę rozpowszechniać. My robotni­
cy i urzędnicy Tow, akc. Król.- i Laurahuty
temu przeszkodzić musimy i nie pozwolimy na
to aby w naszym Państwie Polskim tworzono
biura dla „Deutschtumbundu". Odkąd to
przedsiębiorstwa by chciały uprawiać antypol­
ską politykę. Panowie Hakatyści, nie igraj­
cie z ogniem, bo źle będzie, O oberżyście
przyszłego Deutschbundu, który tu w Siemia­
nowicach mieszka napiszemy później.
Siemianowiczanin.
Dzięki nadzwyczajnej życzliwości i uprzej­
mości p. Naczelnika, p. Nowaka itd. przepro­
wadza się 60 000 żydów (bolszewików) z Wę­
Katowice.
gier do Polski.
Z Rosji zyskała Polska w ostatnich miesią­
Po przyłączeniu Górnego Śląska do Polski
cach miljony żydów, którzy otrzymali już od przyjęto do służby pomiędzy innemi urzędami
p. Nowaka obywatelstwo polskie, lecz okaza­ także do służby pocztowej, szereg pracowni­
ków, dla których służba ta ze względu na ich
ło się, że ich jest w Polsce jeszcze za mało,
W celu pomieszczenia żydów węgierskich przekonanie polskie za czasów panowania
zostanie część urzędów polskich przeniesioną Niemców była niedostępna. Tych oto praco­
wników poczty traktuje się jako 5 koło u wodo kanady i władywostoku.
Dla pomieszczenia żydów rosyjskich prze­ za. Poczta ma więc obecnie dwie kategorje
niesiono już część Dyrekcji kolejowej, miano­ urzędników i to tych, którzy już za czasów
wicie Wydziału Kontroli z Radomia do Byd­ niemieckich pracowali przy poczcie tak zwa­
goszczy na koszt Państwa, który już od dwóch nych etatowych i tych nieetatowych, których
lat kontroluje jego okręg w odległości 1000 przyjęto do służby po objęciu.
Pomiędzy temi etatowymi znajdują się
Kilometrów. Ładna gospodarka! Wszystko
szczerzy Polacy, ale to są jednostki. Więk­
dla żydów!
IW II
7— T
T
T
i
- —
Kącik humorystyczny.
Na dworcu kolejowym Chaim do Moszkai
Co ja widzę! Twój brat Icek jeździ już w
drugiej klasie?
Mojsze odpowiada: Dlaczego on nie ma
jeździć w drugiej klasie? On „zarobił" tyle
pieniędzy, że może jechać i w pierwszej klasie,
— nawet w nul (zero) a nawet w dwa nuli!
Ważne dla gospodyń. Ofiarą nieświadomo­
ści własnej padał każdy, kto kupował bezkry­
tycznie różnego rodzaju zbożowe surogaty ka­
wy, gdyż otrzymywał tanią ale lichą tandetę.
Ten czy ów rodzaj zboża przypalonego na ko­
lor brunatny nie mógł dać nic więcej do zapa­
rzenia jak brunatny płyn zawierający cząstki
prażonej mąki, a więc krochmalu z małą za­
wartością białka roślinnego. Nie była to za­
tem nic więcej, jak zupa z przypalonej mąki.
Natomiast
Krotoszyńska
słodowa kawa
„Extra" zawiera znacznie więcej ciałek białkowitnych, tudzież słód, a skrobi tylko już nie­
wielki procent, jest zatem nieszkodliwa lecz
rzeczywiście pażywna, dla organizmu ludzkie­
go i w smaku niedościgniona.
Tak
wygląda oryginalne
opakowanie
.
»
ii
■Kiwa tfoóows i %
■
K ro H a s ü ta k *
S *
Wystrzegajcie sie
naśladownic&w.
Generalne przedstaw iono i sprzedaż
hurtowna na Województwo Śluskie
J. Meyzg & Co., K tM c e
ul. Schillera Nr. 8 (w domu Pocztowej Kasy
Oszczędności). Telefon Nr. 115 i 1054
—
i owarzysz Daszyński
i jego partja
P. Daszyński — zacietrzewiony Austrjak.
Jeszcze na kilka lat przed wojną prezes
ministrów monarchji Austro-Węgierskiej, hr.
Stuergkh, powiedział, że Daszyński jest dziel­
nym itęgiem Austrjakiem. Nawet wtedy, gdy
słońce Niemiec i Austrii chyliło się już ku za­
chodowi, p. Daszyński oburzał się gwałtownie
na samo przypuszczenie, że on nie jest Au­
strjakiem! Oto wyjątek z mowy jego w par­
lamencie austrjackim dnia 3. października
1917 r.:
„Jeżeli jednak Niemcy oświadczają, że
my wszyscy, cała większość, nie jeseteśmy
Austrjakami, a tylko Niemiecki Związek
Narodowy tworzy Austrję, to musi nas to oburzać i musimy przeciw temu zaprotesto­
wać . . . Nasza zasadnicza uchwała z dnia
28. maja, powzięta w Krakowie opiera się
wprost na zaufaniu do dynastji i na trosce
o interes państwowy".
P. Daszyński — zapalonz monarchista!
Socjaliści wszystkich odcieni w progra­
mach swoich i pismach głoszą walkę z monarchją. Tak jest w teorji. W praktyce nato­
miast jasnem było, że zarówno socjaliści więk­
szości w Niemczech (Szajdemanowcy), jak i
nasi z P. P, S. są zakapturzonymi zwolennika­
mi monarchji. Cały stosunek socjalistów pol­
skich do Habsburgów, pełen czołobitności i uniżoności, nie pozostawia pod tym względem
żadnych wątpliwości. Potwierdza to wszyst­
ko dzisiejszy stosunek P. P. S. do Naczelnika
Państwa, Józefa Piłsudskiego. Z całym za­
parciem bronili i zasłaniali wszelkie niekon­
stytucyjne i niedemokratyczne wybryki p. Na­
czelnika Państwa, choćby np, podczas ostat­
niego przesilenia.
Jednym z charakterystycznych przykła­
dów, jak pan Daszyński wyżej ceni monarciiję
nad rzeczpospolitę, jest rozmowa p. Daszyńs­
kiej oz p, Ciświckim, ogłoszona w pismach w
październiku r. 1921'.
„P. Daszyński do p, Ciświeki ego:
Panie, to jest przesąd, aby rzeczpospoli­
ta była najbardziej postępową formą rzą­
dów, bo najbardziej postępową jest monarchja konstytucyjna".
Nic więc dziwnego, że p. Daszyński i P, P.
S. popierają obecnie w całej rozciągłości ab­
solutyzm i wszelkie zachcianki p. Naczelnika
Państwa, które zupełnie przypominają nam
monarchów bardzo mało liczących się z kon­
stytucją.
P. Daszyński wyrzeka się zaboru pruskiego.
Mało jest zapewne Polaków, którzyby najserdeczniejszem uczuciem nie darzyli dzielni­
cę, która nietylko przetrzymała najcięższe
prześladowania i katusze, ale przyniosła zmar­
twychwstałe jOjczyźnie znaczny dorobek kul­
turalny i ekonomiczny, wyprzdzając w tem
wszystkie inne dzielnice. Mowa tu oczywiś­
cie może być tylko o b. dzielnicy pruskiej.
Cały naród, wszystkie warstwy jego, ani na
chwilę nie mogły dopuścić myśli, że uzyska­
nie niepodległości będzie się mogło odbyć bez
współudziału tej dzielnicy.
Znalazła się jednak klika kuglarzy polity­
cznych, związanych i zależnych od Niemców,
którzy za cenę połączenia b. Kongresówki z
Galicją pod berłem Habsburgów, gotowi byli
wyrzec się i zaprzedać w wieczną niewolę
swych braci z Poznańskiego, Pomorza i Gór­
nego Śląska, Tymi właśnie politykami byli
przywódcy socjalistów polskich z p. Daszyńs­
kim na czele. Wyrazem ich zaaptrywań był
artykuł p. t, „Na szeroki tor nie wjedziemy!“,
pomieszczony w naczelnym ich organie „Na­
przodzie" dnia 20. października 1916 r.:
„Program niepodległościowy tych wszy­
stkich Polaków, którzy w obecnej wojnie
stanęli po stronie mocarstw centralnych,
był od pierwszej chwili dwudzielnicowy.
Przeciw temu właśnie programowi wysunął
obłudnie manifest wielkiego księcia Miko­
łaja Mikołajewicza hasło „zjednoczenia", to
jest hasło trój zaborowe., . My zaś do dzi­
siejszego dnia nie przestaliśmy trwać przy
programie djvudzieinicowym, w imię które­
go poszły w bój legjony.
Dlatego panowie szerokotorowy („Szerokotorowcami" nazywa „Naprzód" zwo­
lenników koalicji i zjednoczenia wszystkich
ziem polskich.) zgodnie z swą zasadą godzą
się na Polskę „etnograficzną", to znaczy re­
zygnują z Litwy i Wołynia, a żądają Pozna­
nia, — my zaś idziemy na Litwę i na Wo­
łyń, a Poznańskie wyłączyliśmy z programu
urzeczywistnienia naszych dążeń państwo­
wych". (Identyczne stanowisko z socjalista­
mi zajmował i Nar. Związek Robotniczy (obecnie Nar. Partja Robotnicza) w Kongre­
sówce.)
Znany teoretyk socjalistyczny z okresu
wojny, p. Jodko, (J. Jodko jest obecnie połem naszym przy rządzie łotewskim.) tak
pisał w wydanej przez siebie broszurze (po
niemiecku) „Niemcy i Polska":
„Żaden trzeźwy polityk nie oczekuje po­
ważnie wyrzeczenia się przez zwycięskie
Niemcy lub Austrję części swych posiadło­
ści na rzecz niepodległej Polski, w każdym
bądź też razie nikt tego nie będzie żądał".
Trudno tutaj ze względu na brak miejsca
przytaczać to wszystko co wypowiedzieli i
napisali pp. Daszyński, Moraczewski i inni o
bezsensowności o krótkowidztwie tych wszy­
stkich polityków ,którzy marzyli o połączeniu
trzech zaborów.
P. Daszyński mówił też i o dostępie Polski
do morza ale, jak objaśniał w parlamencie
wiedeńskim, przez „kawałek skanalizowanej
Wisły".
Z jakiem czołem dziś jakikolwiek socjali­
sta może się pokazać w Poznańskiem? Ileż
bezczelności jest w tych ludziach, gdy dziś
śmią się powoływać na swe zasługi wobec Oj­
czyzny! Jakaż bezgraniczna przepaść musi
oddzielać ludzi matactwa, oszukaństaw i szal­
bierstwa politycznego, których wydał NKN i
socjaliści, od tych kryształowej uczciwości i
wielkiego poświęcenia i ofiary ludzi, którzy
w ciężkich warunkach, rozsiani w Paryżu,
Rzymie, Londynie i Peterśburgu, wyznaczali
na mapie Europy Polskę zjednoczoną, wielką i
potężną.
Jakąż miernotą i karłem jest ten wódz so­
cjalistów polskich, Ignacy Daszyński, wyrze­
kający się całych dzielnic Polski, wobec tych
wielkich budowniczych Ojczyzny, Paderews­
kiego, Dmowskiego i innych, którzy rozumem,
pracą i wytrwałością potrafili zabezpieczyć
byt i świetną przyszłość Polsce. Agitator i
krzykacz podwórkowy, niezwykle płytki de­
magog, wypowiadający się szumnemi i puszystemi frazesami, nie zdobył się nigdy na myśl
o Polsce zjednoczonej, a nie dwudzielnicowej,
o Polsce samodzielnej i niezależnej, a nie o
Polsce — podnóżku tronu Habsburgów, któ­
rym był zaprzedany duszą i ciałem.
Daszyński agituje na rzecz Niemiec.
Wtedy, gdy ważyły się losy zwycięstwa i
krew strumieniami lała się na polach Francji i
Belgji, gdy niemiecki barbarzyńca rabował i
niszczył zdobyte miasta i znęcał się nad bez­
bronną ludnością, gdy nawet najwytrwalszym
przychodziły chwile zwątpienia, nasi socjaliś­
ci w służbie Niemiec i Austrji robili wszystko,
aby szalę zwycięstwa przechylić na stronę^
Niemiec.
Socjalista lwowski, Hausner, agitował w Ameryce na rzecz Niemiec, p. Daszyński wysła­
ny był do Szwecji, aby ją nakłonić do udziału
w wojnie przeciw koalicji. Pisał o tem w roku
1916 organ szwedzkiej partji socjalistycznej
ćSocialdemokraten".
piesznie vvy v.Vw-Jwiio
wu *
ixe^j-ta
niezniszczonych warsztatów została bez pra­
cowników, od rodzin oderwano żywicieli i ska­
zano je na nędzę. Wszyscy zaciskali pięście,
miotając przekleństwa. Nienawiść do brutal­
nego żołdactwa rosła z dniem każdym.
Wtedy to wystąpił patentowany „obroń­
ca" robotników, p. Ignacy Daszyński, i na wie­
cu dnia 26 listopada 1916 r, wypowiedział na­
stępujące słowa, które przytoczył jego organ
„Naprzód" 7 grudnia tegoż roku:
„Wdsięcznem sercem przyjmujemy ka­
żdą kroplę krwi za Polskę przelaną, respek­
tujemy żołnierza niemieckiego, który na ka­
rabinie wsparty i w nim jedynie ufność ma­
jący, broni jednocześnie na rubieży wschoddniej ziem naszych i swojej własnej ojczyii
zny .
Trzeba było nie mieć za grosz wstydu i po­
czucia narodowego, już nie mówiąc o patrjotyźmie, aby w tej chwili, gdy żołdak pruski gra­
bi Ojczyznę i znęca się nad bezbronnymi ro­
botnikami, aby w tej chwili właśnie wyśpie­
wywać na cześć jego pochwalne hymny. Na
to mogła sić jedynie zdobyć garstka płatnych
zbirów, zaprzańców Ojczyzny.
Niestety, w chórze tych, którzy śpiewali
Niemcom, najdonośniej brzmiał metalowy głos
patentowanego „obrońcy* robotników, p, Igna­
cego Daszyńskiego 1
P, P. S. hoduje prowokatorów.
/ -»f..
Czarną kartę ma P. P. S. w historji wojny
europejskiej i czteroletniego okresu życia nie­
podległej Polski. Zaprzedanie się Niemcom,
za co ci pozwolili im kolportować pisma w ca­
łym kraju, zabraniając tego pismom narodo­
wym, a następnie służalczość wobec zachcia­
nek p. Naczelnika Państwa.
Ale P. P, S. wrzeszcząca ciągle na wiecach
o walc ez caratem ,którą jakoby prowadziła,
ma również ciekawe kartki z dziedziny tej
walki, które rzucają jaskrawe światło na sto­
sunki w niej panujące.
Po upadku caratu, rządy Kiereńskiego i
bolszewickie ogłosiły w prasie dokumenty s
tajnego archiwum żandarmerji i ochrany ro­
syjskiej. Ogłosiły też nazwiska prowokato­
rów, będących na służbie carskiej ochrany.
Otóż wśróa mnóstwa nazwisk figuruje kilkadziesią tnazwisk członków P. P. S. Listę tych
nazwisk wydrukował organ p. Lednickiego
„Dziennik Petrogradzki" w roku 1917. Pro­
wokatorzy z P. P. S. szpiegowali i wydawali
władzom rosyjskim działaczy narodowych i za
to pobierali zapłatę I
'
P. P. S. i Komuniści.
‘ fĘ Ę Ę )
Opowiadają koszałki-opałki o walkacK, ja­
ką toczy P. P. S, z komunistami. Rzecz pro­
sta, że są jednostki w P. P. S., które rozumie­
ją niebezpieczeństwo komunizmu i jemu prze­
ciwdziałają. Ale to są wyjątki. W okresie
kilkoletniej naszej niepodległości byliśmy
świadkami kilku rozłamów w P. P. S. Jedni
przeszli wprost do komunistów, jak np, poseł
Łańcucki, inni utworzyli partję t. zw. socjali*
stów niezależnych, na czele których stanął
tow. Drobner.
Stosunek P. P. S. do komunizmu świetnie
ilustruje najazd bolszewicki. Kilkadziesiąt
zarządów prowincjonalnych P. P. S. i związ­
ków zawodowych oświadczyło się na komuni­
stami. Cały szereg przywódców socjalistycz­
nych organizacyj weszło do bolszewickich
„rewkomów".
Słusznem więc jest twierdzenie, że P. P. S,
wychoyvuje Polsce jaczejki komunistyczne. ^
Żołdak niemiecki łupi i niszczy Polskę,
Wpływy masonerji w P. P. S.
$
p .Daszyński rzuca się mu w objęcia.
Dawno rozlegają się głosy, że w P. P, S, du­
Kto nie pamięta tych najcięższych i naj­ żo znajduje się masonów, którzy politykę i tak­
okropniejszych w dziejach wojny europejskiej tykę P. P. S. nakłaniają do swych poglądów i
chwil, kiedy Niemcy po zagarnięciu b. Kon­ zamierzeń. Działalność masonerji, która jest
gresówki poczęli z niej wywozić wszystko, co organizacją międzynarodową, jest wroga dla
tylko zostało i miało jakąkolwiek wartość? Polski, gdyż całkowicie zależna jest od bo­
Drobne zapasy żywności, jakie pozostały, i te gatych bankierów żydowskich i niemieckich.
zagrabiono i oddano je wojsku niemieckiemu, Zwalczając namiętnie Kościół*katolicki, zwal­
albo wywieziono. Urządzenia fabryczne, ma­ czają również i Polskę. Najwięcej zaszkodzili
szyny, motory, pokrycia dachów, dzwony, me­ nam masoni w okresie tworzenia Traktatu
ble, czarnoziem, lasy, inwentarz żywy — wszy­ Wersalskiego przez swój wielki wpływ na
stko to powędrowało do Niemiec.
Wilsona i Lloyd Gecrge'a,
Niedość tego. Barbarzyństwo Niemców
Że wpływy masońskie w P, P, S, są wielkie,
dosięgło zenitu, kiedy nieoczekiwanie jednej świaclczy o tem świadectwo wybitnych człon­
nocy urządzono obławę na robotników i poś­ ków P. P. S. Członek Rady Naczelnej P. P. S.#
p. Zygmunt Zaremba, zmuszony był publicz­
nie w tygodniku socjalistycznym „Trybuna“
nr. 25 z dnia 25. VI. 1921 r., w artykule „O sta­
nowisko partji“, wystąpić z ostrzeżeniem pod
adresem partji z powodu działalności wewnę­
trznej masonerji.
Teraz co do zachcianek naszej rodzimej
masonerji. Mało mamy faktów ujawnienia się
jej. Publicznie jeszcze mniej są one znane.
Lecz to, co wiemy, wystarcza do stwierdzenia,
że z tej strony również istnieją poważne zaku­
sy w stosunku do naszej partji. Nie jest ich
celem rozbijanie, choć nie wykluczone są
chęci ograniczenia wpływu i wzrostu partji,
oraz usuwanie tych, którzy są niemili. Zada­
niem konkretnem jest przez oplątanie jedno­
stek wybitniejszych, zdobycie wpływu na we­
wnętrzne życie partji i tą drogą paraliżowanie
jednych, formowanie innych posunięć. Zwy­
kłe założenia masonerji.
Jasne i otwarte wyznanie! Chyba wystar­
czy !
Okupacja żydowska P. P. S.
Dla nikogo nie jest tajemnicą, że ruch so­
cjalistyczny we wszystkich krajach jest inspi­
rowany i opłacany przez żydów. W ten spo­
sób rozbija się społeczeństwa chrześcijańskie
i zdobywa się panowanie nad gojami.
P. P. S. jest również w całkowitej zależno­
ści od żydów. Żydzi nadają jej ton i żydzi nią
faktycznie rządzą. Faktem jest, że dziś naj­
większą siłę stanowi prasa. Otóż prasa so­
cjalistyczna w Polsce jest całkowicie w rękach
żydów.
Redaktorem naczelnym organu P. P. S.
„Robotnika“ jest żyd, poseł Perl, Jego współ­
pracownikami najbliższymi są również żydzi:
Posner i Szapiro, Redaktorem naczelnym or­
ganu krakowskiego „Naprzód“ jest również
żyd Haecker, posyłający dzieci swe do szkół
żydowskich!
A wpływ na politykę państwową w Sej­
mie?
Najważniejsze działy spraw państwowych
P. P. S. powierzyła żydom, I tak:
w polityce zagranicznej decyduje żyd poseł
Perl,
w sprawach wojskowych i prawniczych żyd
Liebermann,
w sprawach finansowych i przemysłowych
żyd Diamand.
Co się gojom-posłom zostało?
Komisja zdrowia publicznego, opieki spO'
łecznej, petycyjna itp, bez wpływu na życie
państwowe.
Nietylko więc okupacja, ale zupełna i cał­
kowita niewola!
Zakończenie.
Podaliśmy w niniejszej broszurce szereg
faktów i dokumentów, które nam najlepiej
charakteryzują postać przywódcy P. P. S., p.
Daszyńskiego! Czyny jego najlepiej o nim mó­
wią, zwłaszcza o tak rozdmuchanym jego „patrjotyźmie".
Ze względu na rozmiary tej broszury, nie
mogliśmy podać wielu innych dokumentów,
które w swoim czasie zostaną ogłoszone.
Również nie mogliśmy podać całej sejmo­
wej działalności p. Daszyńskiego i jego partji.
Uczynimy to w oddzielnej broszurze.
Po przeczytaniu przytoczonych dokumen­
tów trudno się oprzeć uczuciu wdzięczności
dla Opatrzności, która wbrew usiłowaniom p.
Daszyńskiego, powołała do życia Polskę zje­
dnoczoną z trzech zaborów, a protektorów p.
Daszyńskiego, tych, którym on służył, starła
na proch,
(K o n ie c .)
Drukiem i nakładem: J. Kust os w Katov.-icach w Drukarni
„V o 1k s w i 11 e " Katowice. Redaktor odpowiedzialny C h o •
w a ń s k i Edward, M y s ł o w i c e , ulica W a ł o w a 15U.
TEATR POLSKI w Katowicach
poszukuje
krawców
na dzień i godziny wieczorne
Zgłaszać się w sekretariacie teatru.
Ganowicz & Wleklirtski, T. A. w Poznaniu.
TEATR POLSKI w Katowicach
otwiera składnicę
Zglascać się z odpowiedniemi świadectwan
w sekretariacie miejskiego teatru.
najstarsza i o aM sza taftyba papferosto oi Polsce
w K a to w ic a c h ,
poszukuje
ra
s
Katowice—Poznań
zamienię mieszkanie w Kat owi c a c h , pokój I
kuchnię na ta kową w Poznaniu zgł. przyj.
p r z y G r im .dm . ö l ü iis Ir . 1 7
Za m ia ra , Katow ice
ul. Augusty nr. 1.
i poleca
znakomite wyroby swe z najszlachetniejszych tytani
macedońskich, znane i łubiane na Górnym Śląsku
z czasów przedwojennych.
R o w m iin iitjcie
GłosGórne$oSlqfta
|W W W W W W W W W w W w w W W w w w w w w w w w w W ’
i i i i i i i n i i n i i U ł M i i a i n i i n i i i H i i i i n n m T i n i m i i i T n r r i T n i n m m i i n n i i i i n i n i i i u m i i T m r i i i i i n i n m
«O S T R O W IT »
T. z o. o.
Fabryki Likierów
Ostrów-
T. z o. o.
d o n o s z ą ż e ś w ie ż y transport o rig in a ln y ch tr e ś c io w y c h
i z d r o w o tn y c h w ó d e k n a p r a w d z iw y c h s o k a c h n a d ­
s z e d ł n a G ó r n y -Ś lą s k i Jest d o n a b y c ie 1 w próbiernl.
.PROBIERNIA
p r z y u lic y P o p r z e c z n e j No. 12.
S h , l l l i i i i i i r i x i i i i i a a a i T a i i i f i i t i i i i T T rTT n r n nm nn fri 1 0 m r r m m » « m 8» i i i i i i i t ł z z z z z T r r i i z i z i i i f i i i m i r f l l l l l l Ł i m J