tekst

Transkrypt

tekst
I MIEJSCE W KATEGORII GIMNAZJA
ELŻBIETA BOĆKOWSKA
kl. 2 c – Gimnazjum Katolickie w Tczewie
„Tak ładuję swoje baterie, czyli jak energetyczna jest natura.”
Rok temu odbywał się najważniejszy turniej taneczny w moim życiu. Była na nim
mama oraz mój młodszy brat. Ojciec miał również mnie wspierać, lecz otrzymał wezwanie do
natychmiastowego powrotu do Iraku.
Tata był generałem i dowódcą jednej z jednostek lądowych stacjonujących na
najniebezpieczniejszych terenach tego splamionego krwią kraju. Było około godziny
dziewiętnastej. Mój występ przed chwilą się skończył i wtedy przyszedł do mnie sms od taty.
- „Powodzenia kochanie. Trzymam za ciebie kciuki”- napisał.
Myślałam, że zaraz się rozpłaczę, lecz powstrzymałam łzy. W turnieju zajęłam drugie
miejsce, z czego byłam bardzo dumna.
Następnego dnia, gdy wyjrzałam przez okno, zobaczyłam czarny samochód oraz
dwóch wysiadających z niego żołnierzy. Kiedy weszli do domu, mama zaczęła płakać.
Domyśliłam się, co się stało. Ojciec umarł, a sms, który od niego dostałam, został wysłany tuż
przed jego śmiercią. Tylko on mi pozostał. Ostatnia „rozmowa” z tatusiem. Żałuję, że mu nie
dopisałam chociaż krótkiego „dziękuję”, bądź „kocham Cię”.
Po jego pogrzebie postanowiłam nigdy więcej nie tańczyć. To była bardzo trudna
decyzja, lecz za każdym razem, kiedy stawałam na parkiecie, nie mogłam wykonać żadnego
ruchu.
Mama udawała, że jest jak dawniej, ale wiedziałam, że strasznie to przeżywa. Brat zaś
nadal żył w swoim komputerowym świecie. Może to była jego ucieczka przed problemami?
Lecz nic na to nie mogłam poradzić.
Pewnego dnia wymknęłam się z domu i poszłam na spacer do lasu. Pamiętałam, jak
chodziłam na nie razem z tatą. Kiedyś znaleźliśmy piękną polane, która wyglądała jak z bajki.
Od wyjazdu mojego ojca nigdy tam nie byłam.
W końcu weszłam na miękką, zieloną trawę, wśród której rosły stokrotki oraz inne
jeszcze piękniejsze kwiaty. Położyłam się na jej środku i zaczęłam rozmyślać. Pomyślałam,
że nie czułam się tak dobrze od śmierci ojca. Przypomniałam sobie jego słowa sprzed roku:
„Tak ładowałem swoje baterie, gdy byłem w twoim wieku”.
1
Moją kontemplację przerwały donośne krzyki dobiegające zza drzew. Wstałam lekko
podenerwowana, podeszłam na skraj polany i zobaczyłam jezioro, a w nim grupkę chłopców
nieznacznie starszych ode mnie. Kilku z nich podeszło do mnie od tyłu i kiedy się odezwali,
aż krzyknęłam ze strachu. Gdy się odwróciłam, zobaczyłam trzech wysokich i dobrze
zbudowanych chłopców. Jednym z nich był Janek. Podkochiwałam się w nim od trzeciej
klasy gimnazjum, był on ode mnie o dwa lata starszy. Gdy jego koledzy stwierdzili, że wolą
popływać w jeziorze niż pozostać w naszym towarzystwie, zostałam z nim sam na sam.
Usiedliśmy na trawie i zaczęliśmy rozmawiać.
- Przykro mi z powodu śmierci twojego taty- powiedział.
Nic nie odpowiedziałam, a z oczu pociekły mi łzy. Wydaje mi się, że to zauważył, ponieważ
objął mnie swym silnym ramienni i przytulił do piersi. Siedzieliśmy tak chwilę w bezruchu,
ale stwierdziłam, że należałoby wreszcie coś powiedzieć.
- Przebywanie na łonie natury, a szczególnie tutaj, gdzie chodziłam z ojcem. Przywołuje
dobre wspomnienia. Nie wiem dlaczego, ale to mnie odpręża, czuję się jak nowo narodzonapowiedziałam.
- Wpadłem na pewien pomysł. Skoro chodziłaś tu z tatą, to może zbudujemy małą chatkę
upamiętniającą wasze wyprawy na tę polanę. Plusem tego będzie również to, że będziesz
mogła tu przychodzić nawet podczas ulewy lub śnieżycy- zaproponował Janek.
Uśmiechnęłam się.
- Naprawdę chcesz to zrobić?- zapytałam.
- Dla ciebie zrobię wszystko- odpowiedział.
Po kilku tygodniach ciężkiej pracy można było podziwiać efekty naszych starań.
Obydwoje byliśmy poobijani, mieliśmy odciski na palcach u rąk oraz kilka siniaków.
Przez ten czas stworzyliśmy „coś” niezwykłego. Oddaliśmy w ten sposób hołd
mojemu zmarłemu tacie. Bardzo zbliżyłam się z Jankiem podczas budowy chatki na polanie.
Jesteśmy razem do dzisiaj i wydaje mi się, że po tym co razem przeszliśmy, nic nie zdoła nas
rozdzielić.
2