Nr 5 (368) /2015 - Parafia Najświętszego Serca Pana Jezusa
Transkrypt
Nr 5 (368) /2015 - Parafia Najświętszego Serca Pana Jezusa
ISSN 1641-8913 fot: ks. D. Drzyżdżyk Czasopismo Rzymskokatolickiej Parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bukowinie Tatrzańskiej Nr 5 (368) /2015 „BÓG SIĘ RODZI” Tajemnica Bożego Narodzenia napełnia nas radością i nadzieją. Bóg z miłości do nas posyła Syna, aby stał się człowiekiem. Jezus narodził się, żebyśmy mieli szansę zbawienia. Z Jego narodzeniem nieodłącznie wiąże się pokój i miłość. Na ten błogosławiony czas składamy Wam najserdeczniejsze życzenia radosnego przeżywania Świąt, życzliwości oraz wszelkiej pomyślności i dobra od Dzieciątka Jezus. Niech nadchodzący okres będzie czasem mocniejszego przylgnięcia do Boga, obecnego również w drugim człowieku. Niech Pan na nowo narodzi się w Waszych sercach i napełni je Pokojem. Niech Święta pozwolą Wam wzmocnić rodzinne więzi i radować się tym, co przynosi każdy dzień. Obfitości łask Bożych i błogosławieństwa w Nowym 2016 Roku! Życzy redakcja Fot.: A. Morawski Drodzy Czytelnicy i Przyjaciele naszego pisma „Idzie Hyr” Drodzy Czytelnicy Ks. Damian Drzyżdżyk Drodzy Czytelnicy! J ak każdego roku Święta Bożego Narodzenia to czas niezwykłej rodzinnej, ale przede wszystkim chrześcijańskiej radości. I choć dzisiejszy medialny, polityczny i gospodarczy „świat” lansuje ciągły niepokój, lęk o jutro, to jednak nasz „świat” oparty na wierze w Boga wlewa w nasze życie chrześcijańską nadzieję. Co to znaczy? Zacznijmy od początku. Przyglądnijmy się krótko postaciom ludzi, którzy w życiu mieli może bardziej niż my „pod górkę”. Pierwsze, co przychodzi na myśl, to życie Józefa, Maryi i malutkiego Jezusa. Już w Betlejem było naznaczone niepewnością o jutro. Szczególnie, kiedy musieli uciekać przed pragnącym pełni władzy królem Herodem. Jednak wielka wiara i ufność Józefa i Maryi pomogła przezwyciężyć strach i niepewność. Maryja dała temu świadectwo wcześniej, po Anielskim zwiastowaniu, zaś jej przeczysty oblubieniec św. Józef posłuchał Anioła i – mimo zmęczenia – udał się w długą podróż, aby uchronić życie Świętej Rodziny z Nazaretu. Druga myśl związana jest z naszym adwentowym „drzewem życia”, które ukazuje nam naszą Ojczyznę jako chrześcijańską matkę wszystkich Polaków. To ona w sposób szczególny została naznaczona źródłem miłosierdzia Bożego. Sam książę Mieszko I rozpoczął w 966 r. tę niesamowitą przygodę z Bogiem. Została ona ugruntowana poprzez krew pierwszych męczenników oraz świętych Narodu Polskiego, którzy w swoim chrześcijańskim życiu kierowali się zasadą miłości Boga i bliźniego, jak również dawali świadectwo wiary poprzez uczynki miłosierdzia względem duszy i ciała. I tak ta wiara w Boga trwa w naszej tradycji polskiej prawie 1050 lat. Powinniśmy być z tego dumni! Myśl ostatnia jest także związana z Polakami, żyjącymi poza granicami Państwa, którzy całym życiem głoszą Chrystusa. Nawet nie uświadamiają sobie, ale życie misjonarza niesie za sobą niejedne konsekwencje. Uświadomiłem sobie to oglądając film dokumentalny o dwóch pierwszych polskich misjonarzach męczennikach, których beatyfikacja miała miejsce w Peru 5.12.2015 roku. Na tę wyjątkową chwilę został napisany hymn beatyfikacyjny pt. „Świadkowie Nadziei” autorstwa o. Andrzeja Zająca OFMConv. Odsyłam do całości tego tekstu. Zacytuję tylko wers, który powinien na ten czas świąt Narodzenia Pańskiego wlać w serca nadzieję, pokój i dobro… „To, co dobre i święte, ze światem wygrywa, bo uczynki z miłości na wieki są.” IDZIE HYR Nr 5 /2015 W numerze: Ks. Władysław Podhalański, Dzieckiem być i więcej nic .............. 4 Wieści z Chicago! .............................. 5 Anna Kulka, Dzieciątko Jezus w najsłynniejszych figurach ........... 6 Elżbieta Wilczek, Czy Jezus był tym, na kogo czekał Izrael? ...................... 8 A. Kulka, Zapisano w „Prymuli”.... 10 o. Piotr Gód, Trzeba być gotowym na wszystko ....................................... 10 Zofia Mól, Uczynki miłosierne co do ciała .......................................... 12 Ks. Damian Drzyżdżyk, Eucharystia pod lupą ..................... 17 Maria Wyrostek, Reklama – dobra czy zła? .............. 18 Marek Wodziak, Rozczarowani .... 19 Marta Lichaj, Odpowiedzialność za słowo ........ 20 Natalia Kubasik, Być świętym? Niedzisiejsze ......... 21 Katarzyna Socha, W Przedszkolu czy w Niebie? ...... 22 Elżbieta Lichaj, Joanna Beretta Molla – święta matka i żona ......... 23 Dwugłos małżonków ..................... 25 Marek Wodziak, Chór parafialny w 2015 roku ....... 26 Renata Łukaszczyk, Pielgrzymka Bukowian ................. 28 Albina Policht, Noc w Łagiewnikach ...................... 31 Zofia Babiarz, Kierunek pielgrzymki – Lewocza! ......................................... 32 Edward J. Charczuk, Poznajmy sąsiedzkie słowackie pogranicze ... 33 Z życia Kościoła ............................... 36 Monika Bobula, Renata Łukaszczyk, Z życia szkoły ................................... 37 Ks. Damian Drzyżdżyk, Wielkie zwycięstwo ........................ 39 Zbigniew Kujawski, Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego ... 40 Intencje Mszy Świętych ................. 41 Kącik dla dzieci ................................ 44 Krzyżówka ......................................... 45 Informacje kancelarii parafialnej ... 46 Okładka przedstawia fragment szopki bożonarodzeniowej w kościele, w Bukowinie Tatrzańskiej. 2014 r. 3 Dzieckiem być i więcej nic Ks. Władysław Podhalański I nny jest świat sprzed kilkudziesięciu lat. Byłem kiedyś dzieckiem, kochanym bobaskiem, małym pulchnym grubaskiem i naiwnym stworzeniem, które jeszcze nie wyszło ze swojego zaczarowanego dziecięcego świata i wszystko widziało po swojemu. Właściwie to więcej sobie wyobrażało niż widziało. Świat dziecięcej wyobraźni jest bajecznie kolorowy i choć dużo w nim naiwności, to może dlatego jest o wiele bogatszy od szarej rzeczywistości… A rzeczywistość 80 lat temu o wiele bardziej była szara, gdy za tak zwanymi górami i lasami nie wiele się działo. Dni były bardzo podobne do siebie, prawie nie było niespodzianek. Tak by się wydawało… Ale świat dziecka nie był nigdy monotonny. Mnie osobiście ciągle coś zadziwiało, zachwycało, przerażało i często niepokoiło: - a to, że mnie pies pogryzie, - a to, że mnie kot podrapie, - a to, że mi się gęsi pogubią, - a to, że mnie ktoś mocniejszy pobije itd. Można wymieniać niezliczone lęki, które składały się na moje dziecięce udręki. I choć wiele lat już przeleciało, to do dzisiaj coś z tych lęków zostało, np. boję się każdego tematu do parafialnej gazety, ale piszę – nie zawsze mądrze, czy ciekawie – niestety. Już prawie 4 przebrzmiała czasu przestrzeń cała, a dziecięca naiwność jeszcze pozostała. Nie jest to znowu tak źle, bo czasem przez myśl mi słowo Ewangelii przeleci: „bądźcie jak dzieci”. Skończył się wiek dziecięcy. Dzisiaj mógłbym być pradziadkiem, a mam pisać w gazecie wspomnienia z dziecięcych lat o tym, „jak przeżywaliśmy wigilię do Bożego Narodzenia”. Przede wszystkim „wilija” – bo tak w górach się ją nazywało – to było coś dziwnego, jakby coś żywego, które się gdzieś w powietrzu unosiło i sprawiało, że człowiek oddychał już innym, bożonarodzeniowym oddechem. Bo „wilija” bez odniesienia się do święta Bożego Narodzenia sama z siebie nie miała racji istnienia. Owszem, jak wszędzie tak i u nas w domu rodzinnym było zabieganie, sprzątanie, denerwowanie, ogólnie przygotowywanie do nadchodzącego święta, a konkretnie z powodu tego, Którego już mamy, a na Którego w osobie Dziecięcia co roku czekamy. A więc nastrój oczekiwania na coś, co wymyka się z tej naszej szarej rzeczywistości i przenosi nas w świat niepojętych pięknych wydarzeń, do których dusza wyrywa się, bo jest przecież dla tego innego świata stworzona. Szarość na ziemi zostanie, bo skończy się życie, a my w wieczności będziemy na wieki trwać w zachwycie. Ale, ale. Zapędziłem się w refleksję już z rozumną wiarą. A ja wówczas byłem jeszcze dzieckiem; może i miłym, ale głupiutkim i naiwnym. Wraz z dorosłymi wpadałem w nastrój i przeżywałem „jutrzejsze święto”, ale po swojemu. Niewiele potrafiłem pomóc przy sprzątaniu, plątałem się tylko po domu, więcej zawadzając niż pomagając. Lepiej się było nawet usunąć i znaleźć spokojne i bezpieczne miejsce. Ale jak tu być spokojnym, kiedy i starsi i młodsi powtarzali wierszyk: „Wilija dzieci na dach przybija”. Te słowa puszczały na mnie strach i bałem się okrutnie, że się znajdę przybity na dachu. Jednak się jakoś uspakajałem, bo przyglądając się dachom, na żadnym przybitego dziecka nie widziałem. Całkowicie to mnie jednak nie uspokoiło, bo mi się wydawało, że to ja będę tym pierwszym nieszczęśliwym dzieckiem, które na dachu zawiśnie. Jak były wielkie mrozy i gonty na dachach „strzelały”, „trzaskały” – dla mnie znaczyło to, że „wilija” chodzi po dachach i zbiera wypchnięte przez mróz gwoździe, aby ich później użyć. IDZIE HYR Nr 5 /2015 Dopiero wieczorem, gdy wszyscy byli już zmęczeni robieniem porządków i przygotowaniami do wieczerzy wigilijnej, zaznaliśmy nareszcie względnego spokoju, bo i tak były w toku ostatnie przygotowania do wigilijnej wieczerzy. Nie było to wielkie przygotowanie. Jestem pewien, że wieś – jak była długa i szeroka – to w żadnym domu nie było 12 potraw. Jak były 3 lub 4 – to wszystko. Co było w naszym rodzinnym domu? Najpierw, jak wszędzie, poświęcony opłatek, na talerzyku trochę rozlanego miodu, w którym moczyliśmy opłatki i którymi łamaliśmy się nawzajem. A życzenia? Owszem były, ale takie najprostsze na świecie. Bez wyszukanych słów: „Żebyś był zdrowy, grzeczny, żebyś słuchał ojca i matki, żebyś wyrósł na uczciwego człowieka, żebyś skończył pomyślnie szkołę, żebyś sobie znalazł uczciwą pannę, żebyś wyszła szczęśliwie za mąż” itd., itp. A potem skromne dania: zupa grzybowa, makaron z makiem, kapusta z ziemniakami i grochem, potem „rarytas” – kompot z suszonych śliwek i … koniec. Post od pokarmów mięsnych obowiązywał do północy. Na stole był wyjątkowo biały i świeży obrus, pod obrusem pachnące sianko i jedno miejsce przy stole na wypadek przybycia niespodziewanego gościa. Nie pamiętam, aby ktokolwiek to miejsce zajął. Nie tak jak dzisiaj, gdy rodzinami siadają przed TV i z łaski swojej kolęd i pastorałek tylko słuchają. Myśmy jednak, jak tylko mogli, kolędy śpiewali, bo należało się przecie, aby witać i chwalić Boże Dziecię. Ojciec po wieczerzy resztki jedzenia, jakie zostały na stole, zanosił do stajni zwierzętom. Podobno o północy można było z nimi rozmawiać i choć w to wierzyłem, nigdy się o tym nie przekonałem, bo albo szedłem spać, albo udawaliśmy się z całą rodziną na pasterkę. Mimo że byliśmy zmęczeni i śpiący, to jednak w kościele przy bożonarodzeniowej szopce radośnie i gromko śpiewaliśmy kolędy, które jakimś cudem umieliśmy na pamięć, prawie wszystkie. Ściany i sufity w starych i drewnianych kościołach naprawdę trzeszczały. Teraz często za nas zespoły i aktorzy grają i śpiewają, akcentując folklor, a sens święta zatracają. A dlaczego? Bo wiary dziecięcej nie mają. Bo trzeba, żeby było coś z dziecka w każdym człowieku, mimo podeszłego wieku. Wieści z Chicago! Życzenia świąteczno-noworoczne Rok w rok na te Bożonarodzeniowe Święta, każdy o swoich bliskich pamięta. Jak obyczaj każe stary, według ojców naszej wiary, My spieszymy z życzeniami, Choć nie dane być nam z Wami. Piękna jest radość w te Święta, bo każdy o każdym pamięta. Ciepłe są myśli o bliskich – niech zdrowie, pokój, miłość i szczęście otoczy nas wszystkich. Niechaj w czas Bożego Narodzenia spełniają się wszystkie marzenia. A gdy miną Święta w srebrnej bieli, to Stary Rok w Nowy się zmieni. Niech ta Gwiazdka Betlejemska, co wschodzi o zmroku, da Wam szczęście i pomyślność w nadchodzącym Nowym 2016-tym Roku. Te z serca płynące życzenia wszystkim Bukowianom, Redakcji „Idzie Hyr” (szczególnie ks. Damianowi Drzyżdżykowi ) oraz księżom pracującym w Parafii składa Prezes Koła Bukowina Tatrzańska Nr 57 przy ZPPA w Chicago. Andrzej Majerczyk wraz z Zarządem i członkami IDZIE HYR Nr 5 /2015 5 Dzieciątko Jezus w najsłynniejszych figurach Anna Kulka I stnieją na świecie bardzo sławne sanktuaria, gdzie czci się Dzieciątko Jezus. Zacznijmy od źródła. Dzieciątko Betlejemskie, naturalnej wielkości różowiutka figurka, leży na co dzień w żłóbku na jęczmiennej słomie w kościele św. Katarzyny w Jerozolimie. Tutaj codziennie odprawiane są Msze św. dziękczynne za zesłanie ludzkości Zbawiciela. W wigilię Bożego Narodzenia w Bazylice, o tej samej nazwie, patriarcha kładzie figurkę w Grocie Narodzenia Jezusa znajdującej się pod prezbiterium świątyni, a po jakimś czasie odnosi do stałego żłóbka. przychodzi od wdzięcznych czcicieli setki listów z ludzkimi biedami (po pewnym czasie spalanych) oraz kosztowności, spieniężane na rzecz ubogich. Samochód przewożący figurkę ma zawsze pierwszeństwo na zatłoczonych ulicach Rzymu. dzisiejszego. Opiekują się nim karmelici bosi, którzy po upadku komunizmu wrócili do Pragi. Figurka słynie z wielu cudów. Dzieciątko patronuje różnym środowiskom: od dzieci poprzez misje zagraniczne aż do dobrych finansów. Praskie „Jezulatko” Z czasów, gdy Maurowie pustoszyli Hiszpanię, pozostał kult Dzieciątka Jezus z miasta Atocha. Po- Santo Bambino Po 1655 r. centrum kultu Bożej Dzieciny stała się Praga czeska. Praskie „Jezulatko” z kościoła Dzieciątko Betlejemskie W Wiecznym Mieście w bazylice Matki Bożej Niebiańskiego Ołtarza, gdzie czczone były relikwie żłóbka betlejemskiego (5 deszczułek w drogocennym relikwiarzu), jest figurka Santo Bambino. Ma swoją prywatną kaplicę. Przypisuje się jej nawet moc wskrzeszania zmarłych. Do Monarchy Świata Matki Boskiej Zwycięskiej w roku 1741 zostaje przeniesione na boczny ołtarz, na którym jest do dnia 6 nieważ zabierano Je z kościoła do chorych, dlatego zostało nazwane Małym Pielgrzymem. Objawiało się też jako żywe małe dziecko noszące bezdzietnym więźniom jedzenie. (Maurowie pozwalali tylko dzieciom kontaktować się z więźniami.) Gdy zaginęła pierwsza figura, czczono inną: Dzieciątko na rękach Maryi. Rzeźba ta jest stara, pochodzi sprzed wypraw krzyżowych. Kult Dzieciątka z Atocha jest bardzo żywy. Hiszpanie przenieśli kult z Atocha do Meksyku i zachodniej IDZIE HYR Nr 5 /2015 Ameryki. Tu Dzieciątko – Santo Nino de Atocha – ma postać pielgrzyma z laską i koszykiem, co również wskazuje na Jego gotowość pomagania ludziom. Według podań wymyka się Ono z objęć Matki i spieszy na ratunek głodnym, więzionym, ubogim, potrzebującym. Santo Nino de Atocha Na Filipinach jest Santo Nino – Dzieciątko z Cebu, gdzie przywiózł je Krzysztof Kolumb. Od- W Krakowie w kościele przy ul. Poselskiej (Stare Miasto) jest słynąca łaskami drewniana późnogotycka figurka Maleńkiego Króla. Według podań wyłowiła ją z Wisły (ok. XVII wieku) zakonnica ze Zgromadzenia św. Kolety. Wokół figurki działy się niezwykłe rzeczy. Dla czcicieli wprowadzono praktykę pocierania kawałków materiału o cudowną figurę i przekazywania ich potrzebującym. U sąsiadów na Ukrainie buduje się od wielu lat jedyny kościółek pw. Dzieciątka Jezus w Irszańsku (diecezja żytomierska), mieście powstałym po wojnie pośród tutejszych lasów nad rzeką Irszą, dla wydobywania tytanu. Parafię katolicką tworzy zaledwie 100 rodzin. Może przyszłe pokolenia będą tutaj pielgrzymować do Króla małego lecz wszechmogącego. Są jeszcze na świecie inne znane sanktuaria Dzieciątka Jezus, choć nie jest ich zbyt dużo. W naszej parafii, w Bukowinie Tatrzańskiej też mamy figurę Pana Jezusa w dziecięcej postaci (fot. poniżej). Przechowywana jest w starym kościele i czczona podczas różnych procesji. (Źródło opracowania: tematyczne strony internetowe.) krywca zginął w tragicznych okolicznościach, a w miejscu jego domu powstało sanktuarium. Santo Nino z Cebu W Polsce od 1354 roku kult Dzieciątka Jezus szerzy się w Jodłowej koło Dębicy. Obecna figurka (z 1900 r.) „potarta o praski prawzór” podobna jest do tej z Pragi. W kościele jodłowskim, zwanym podkarpackim Betlejem, odprawia się specjalne nabożeństwo zwane „Drogą Betlejemską”, rozważające 12 tajemnic – zdarzeń z życia Dzieciątka Jezus objawionych w Ewangeliach. IDZIE HYR Nr 5 /2015 7 Pieśń o Maryi i Mędrcach Efrem Syryjczyk Maryja: Dla kogo, po co? – pyta Panna, Co za przyczyna wam kazała opuścić domy i przyjść tutaj do mego Syna ze swymi dary? Mędrcy: Twój Syn jest Królem; wiele koron On nosi, będąc wszystkich panem, królestwo Jego sięga wszędzie, rozkazów Jego słucha każdy. Maryja: Czy to możliwe, aby sługa, w ubóstwie, porodziła Króla? Jam niebogata i nieznana – Nie mogłam na świat wydać Króla! Mędrcy: Tobie jedynej było dane dostąpić łaski zrodzić Króla. Przez Niego zaszczytne Twe ubóstwo, Synowi zaś ulegną trony. Czy Jezus był tym, na kogo czekał Izrael? Spór o godność mesjańską Jezusa Chrystusa Elżbieta Wilczek W iara w Jezusa Chrystusa jako Mesjasza stanowi kamień węgielny religii chrześcijańskiej. Jednakże w I wieku naszej ery Chrystus nie został uznany za Zbawiciela przez naród żydowski, co po dziś stanowi źródło konfliktu pomiędzy dwiema wielkimi religiami monoteistycznymi. W Judaizmie, wśród 13 zasad wiary, zasada 12 głosi: „Wierzę pełnią wiary w nadejście Mesjasza i chociaż nawet on zwleka, to nie przestaję czekać na niego każdego dnia”1. Stoi to w jawnej sprzeczności z podstawą wiary chrześcijańskiej, a także nakazuje narodowi żydowskiemu dalsze oczekiwanie na nadejście obiecanego przez Torę Mesjasza. Jezus Chrystus w czasie swojego ziemskiego życia i nauczania stanowił poważne zagrożenie dla faryzeuszy, gdyż swoimi cudami, a także głoszoną nauką umniejszał ich autorytet, a także pociągał za sobą tłum. Uczeni w Piśmie obawiali się Jezusa, ponieważ uznawali się za jedynych, którzy mają prawo przemawiać w imię Boga. Dlatego, pomimo licznych cudów, a także spełniających się proroctw, uznali Chrystusa za uzurpatora, który samozwańczo ogłosił się Mesjaszem. „Niewiara Żydów jest potwierdzeniem historyczności i autentyczności Jezusa. Życie Galilejczyka stanowiło dla współczesnych wstrząs. […] Oni nie widzieli w nim Mesjasza nie dlatego, że nie znali proroctw, ale dlatego, że nigdy nie łączyli ich w taki sposób, jak czynił to Chrystus, a potem chrześcijanie. Dopiero jedyna w sobie, absolutnie niepowtarzalna, realna osoba Jezusa z Nazaretu – jego słowa, jego czyny, jego życie – pozwoliła połączyć rożne proroctwa w jedno.”2 Do zrozumienia tej zaszłości historycznej konieczna jest świadomość głębokiej różnicy w postrzeganiu postaci Zbawiciela i istoty zbawienia przez chrześcijan i wyznawców judaizmu. Obydwie religie w sposób odrębny postrzegają prawo. W trakcie swojego życia Jezus Chrystus, a także jego uczniowie wielokrotnie kwestionowali obowiązujące 1 Trzynaście zasad wiary, http://www.the614thcs.com/40.658.0.0.1.0.phtml. 2 P. Lisicki, Dwa mesjanizmy [w:] Teologia polityczna 4/ 2006 – 2007, s. 141. 8 IDZIE HYR Nr 5 /2015 prawo ludzkie, stawiając ponad nim prawo boskie. Postawa ta była niedopuszczalna dla Izraelitów, ponie- waż zgodnie z ich nauczaniem Mesjasz winien pozostać wierny prawu przodków, a także prawo to wykonywać. „Judaizm rabiniczny nie dopuszcza ani myśli o nowym objawieniu, ani wizji Mesjasza, która kwestionowałaby samowystarczalność i prawdziwość faryzejskiej tradycji. Mesjasz nie przyniesie odkupienia win i wyzwolenia z grzechów; ostatecznie takie oczyszczenie daje Żydom samo posłuszeństwo prawu.”3 Głównym celem Mesjasza w tym kontekście staje się ustanowienie takiego ładu (zarówno społecznego, jak i politycznego), w którym nastałoby panowanie Tory. Gershom Scholem, żydowski myśliciel, tak interpretuje istotę sporu. „Uważa on, że stosunek do mesjanizmu w judaizmie i chrześcijaństwie określa zupełnie inne rozumienie zbawienia. O ile nauczyciele religii żydowskiej uważają, że zbawienie będzie wydarzeniem publicznym, dokona się na scenie historii, będzie powszechnie i namacalnie doświadczane, o tyle chrześcijanie – sądzi Scholem – traktują zbawienie jako wydarzenie w sferze 3 P. Lisicki, Dwa mesjanizmy [w:] Teologia polityczna 4/ 2006 – 2007, s. 131. IDZIE HYR Nr 5 /2015 duchowej i niewidzialnej, przemianę w prywatnym świecie jednostki […]”4. Jednakże podział na zbawienie publiczne i prywatne nie stanowi istoty sporu o uznanie Jezusa za Zbawiciela, gdyż konflikt ten ma głębszy charakter. Kolejnym aspektem, którego nie da się pogodzić w osobie jednego Mesjasza, jest żydowski elitaryzm i zamknięcie, a jednocześnie szerzenie na cały świat dobrej nowiny chrześcijańskiej. Mesjasz Izraela jest Mesjaszem jednego narodu – Narodu Wybranego. Jego działania mają na celu ponowne zjednoczenie ludu, umocnienie jego po- tęgi, rozprawienie się z wrogami, ciemiężcami i poganami, a także stworzenie świata, w którym zapanuje prawo zapisane w Torze. Era mesjańska dokona się na ziemi poprzez stworzenie ziemskiego królestwa, które stałoby się uwieńczeniem Starego Przymierza. Jezus Chrystus nauczał wszystkich napotkanych ludzi, a także nakazał swoim uczniom nieść Jego słowo i naukę na wszystkie strony świata, co w rezultacie miało 4 P. Lisicki, Dwa mesjanizmy [w:] Teologia polityczna 4/ 2006 – 2007, s. 129. uczynić Go Mesjaszem wszystkich ludzi. Głosił On także nadejście królestwa niebieskiego, do którego może dostać się każdy, a nie tylko ludzie należący do wybranych. Wyznawcy judaizmu nie wymagają, aby Mesjasz posiadał charyzmę i czynił cuda. Zgodnie z opinią wielu uczonych żydowskich, jedyny, który ma prawo dokonywać cudów, jest Bóg. „W tradycji rabinicznej Mesjasz staje się tylko wykonawcą prawa; nie przynosi ani nowego objawienia, ani prawdziwego zbawienia. Nigdzie w Talmudzie […] nie ma wzmianki o Mesjaszu, który byłby ponadludzkim Odkupicielem. Zapisana w Talmudzie tradycja i cały ortodoksyjny judaizm odrzucają pojęcie Mesjasza jako zbawcy.”5 Odrzucenie zbawczej misji Mesjasza stanowi kolejny element podziału pomiędzy wyznawcami chrześcijaństwa i judaizmu, którego nie da się pogodzić. Życie i działalność Jezusa Chrystusa, który głosił religię miłości, łaskę i miłosierdzie stawiając je ponad prawem, spowodowało ogromny wstrząs w światopoglądzie i wierze Izraelitów, a także pozostałych ówczesnych ludów. Tak ogromna zmiana w postrzeganiu świata, sprawiedliwości i prawa spowodowała, iż wielu ludzi nie było gotowych odrzucić starych zasad, aby przyjąć nowe. Dlatego też Chrystus pozostał jedynym i prawdziwym Mesjaszem tylko dla chrześcijan. 5 P. Lisicki, Dwa mesjanizmy [w:] Teologia polityczna 4/ 2006 – 2007, s. 133. 9 Zapisano ,, w ,,Prymuli Niedziela, 22. 12. 1974 r. W tutejszym kościele od pierwszej niedzieli Adwentu, codziennie o godz. 6.00 mężczyźni śpiewają Godzinki o Niepokalanym Poczęciu NMP. Jeden z nich przewodniczy. Wiernie przychodzą, czy mróz czy zadymka, i kończą we Wigilię Bożego Narodzenia. Aż serce rośnie jak oni modlą się tymi śpiewami. W Adwencie zachowuje się też tradycja, że kobiety przez cały Adwent ubierają się na ciemno. Przez cały rok chodzą w kolorowych wełnianych chustkach na głowie, ale w Adwencie i w Wielkim Poście noszą chustki przeważnie czarne. Wtorek, 24. 12. 1974 r. Poszłyśmy na Pasterkę. Do kościoła nie wszyscy się zmieścili i my stałyśmy z ludźmi na dworze. A było bardzo zimno i padał deszcz ze śniegiem. Ludzie twardo stali, choć na ludzkich odkrytych głowach robił się lód. Wtorek, 31. 12. 1974 r. Ostatni dzień 1974 roku (…). Według tradycji o godzinie 24.00 w kościele dzwonią we wszystkie dzwony, przez 5 minut. A wtedy idą do kościoła ludzie z pobliskich domów, z całymi rodzinami, a nawet i z dala, a także pary z zabawy sylwestrowej w strojach galowych. I długo się modlą. Potem podchodzą do ołtarza, gdzie jest żłóbek Dzieciątka, i składają do puszki ofiarę. Z naszego domu na przywitanie Nowego Roku w kościele poszło cztery osoby. Oprac: A. Kulka 10 Trzeba być gotowym na wszystko Wywiad z o. Piotrem Głodem franciszkaninem o błogosławionych męczennikach z Peru Jest Ojciec franciszkaninem; z tego zakonu, w którym dojrzewali do apostolstwa i męczeńskiej śmierci bł. o. Michał i bł. o. Zbigniew. Jakie mocne wspomnienie zostało Ojcu o tych bohaterskich współbraciach? O. Zbigniew i o. Michał należeli do Zakonu Franciszkanów założonego przez św. Franciszka z Asyżu. Może warto w tym miejscu wspomnieć, że do tego Zakonu należał także św. Maksymilian Maria Kolbe. Odnośnie wspomnień, to o. Zbigniewa po raz pierwszy spotkałem, kiedy jako młody kapłan przyjechał wraz ze swoim kolegami do nas do nowicjatu, do Kalwarii Pacławskiej z Mszą prymicyjną. Pamiętam dobrze chwilę, kiedy ci młodzi kapłani udzielali nam błogosławieństwa prymicyjnego i takie błogosławieństwo otrzymałem od o. Zbigniewa. Jako prezent dla neoprezbiterów każdy z nowicjuszy robił pasek franciszkański, który oddawało się do Magistra nowicjatu, a on przekazał go naszym kapłanom. Nie wiem, który z nich dostał pasek przeze mnie zrobiony, może Zbyszek? Michała natomiast wspominam z pobytu w Wyższym Seminarium. Rozpocząłem studia w seminarium, gdy o. Michał był diakonem, a więc studentem szóstego roku. Tak wiec przez rok spotykaliśmy się na wspólnej modlitwie, posiłkach, rekreacji – z Błogosławionym. Czy powstała książka (biografia) opisująca życie i śmierć obu Męczenników, którą poleciłby Ojciec nam w Bukowinie przeczytać? Tak, powstały już takie książki. Przede wszystkim pragnę polecić książkę: „Znak miłości w Peru. O życiu dwóch misjonarzy franciszkańskich i ich męczeństwie”. Została ona napisana przez o. Joachima Romana Bara, franciszkanina i o. Jarosława Wysoczańskiego. O. Jarosław był wspólnie z naszymi Męczennikami na placówce misyjnej IDZIE HYR Nr 5 /2015 w Pariacoto więc jego relacja jest szczególne wartościowa. Bardzo wartościowe są też dwie inne książki: „Ujrzeli Peru i niebo otwarte”, której autorem jest o. Wie- sław Bar, franciszkanin, prawnik, a przede wszystkim kolega z rocznika o. Michała, oraz: „Spotkaliśmy świętych – współcześni męczennicy Chrystusa” autorstwa p. Małgorzaty Pabis. Są także filmy o nowych błogosławionych: „Czas zawieszony” i „Bracia Męczennicy”. W związku z beatyfikacją Telewizja Polska wyprodukowała film o naszych Męczennikach, który miał premierę 4 grudnia b.r. Wiem od osób, które ten film widziały, że jest bardzo dobry i poruszający. Książki, filmy, a także obrazki można zamówić pod adresem: www.fraternus.pl lub też w naszym franciszkańskim sklepiku w Krakowie, który znajduje się przy naszym Seminarium, ul. Franciszkańska 4, naprzeciw Kurii Biskupiej. Kto był chciał skorzystać, zachęcam. O. Zbigniew Strzałkowski, przygotowując się do wyjazdu do Peru, podczas jednej z rozmów wypowiedział znamienne słowa: „Gdy się jedzie na misje, trzeba być gotowym na wszystko”. Czuć w tych słowach stanowczość i konkretność, które cechowały o. Zbigniewa. Myślę, że jest to przesłanie nie tylko dla misjonarzy… Gdy podejmujemy się jakiegoś ważnego dzieła, „trzeba być gotowym na wszystko”. O. Michał w jednym z listów, które wysłał do domu rodzinnego, napisał: „Witam Wszystkich, ale najbardziej Ciebie, Mamo, i jestem Ci bardziej niż kiedykolwiek wdzięczny za każdy szept modlitwy, za każdą Drogę Krzyżową – nie muszę przecież powtarzać, że to jest dla mnie najdroższy skarb, odczuwam to nieustannie i wierzę, że dzięki temu żyje mi się bardzo dobrze”. Te słowa o. Michała są przepięknym świadectwem o tym, jaką wartość ma modlitwa matki. Każda mama ma taką możliwość wspierania swojego dziecka przez modlitwę. Te słowa o. Michała pragnę przypomnieć wszystkim mamom. Jakie słowa, przesłanie któregoś z Męczenników pomogłoby nam lepiej żyć? Mógłby nam je Ojciec przypomnieć? Czyim patronem – zdaniem Ojca – mógłby być bł. o. Michał, a czyim bł. Zbigniew? Spośród wypowiedzi Męczenników, które znam, pozwolę sobie tu przytoczyć dwie. Jest to bardzo ciekawe pytanie i trudno tak od razu na nie odpowiedzieć. IDZIE HYR Nr 5 /2015 Sądzę, że na początek mogą być tymi, którzy pomogą nam jak najlepiej przeżyć Rok Święty, który rozpoczął się 8 grudnia, Rok Miłosierdzia Bożego. W tym Roku Świętym mamy jeszcze bardziej usłyszeć słowa Jezusa: „bądźcie miłosierni”. A to właśnie Zbyszek i Michał byli tymi, który m.in. przez pisanie różnych projektów pozyskiwali fundusze z krajów bogatych na poprawę życia bardzo ubogiego Pariacoto, gdzie byli duszpasterzami. Właśnie szczególnie ta działalność miłosierdzia nie podobała się terrorystom ze „Świetlistego Szla- ku”. Można by powiedzieć słowami św. Jana Pawła II, że młodzi misjonarze mieli „wyobraźnię miłosierdzia”. Może niech będą w tym roku patronami „pomysłów na pomaganie potrzebującym”. Wiem, że tam w Peru, wśród ludzi rozwinął się kult o. Michała jako patrona dzieci i młodzieży. O. Michał miał wrodzony talent do kontaktu z dziećmi. Bardzo lubił 11 grać na gitarze i śpiewać, a to dla ludzi z Ameryki Południowej bardzo ważna forma kontaktu. Był bardzo pogodny, często i spontanicznie się śmiał. O. Zbigniew podczas posługi misyjnej był bardzo wrażliwy na ludzi chorych i nawet przez miejscowych był traktowany jak lekarz, choć oczywiście lekarzem nie był. I tak zostało po męczeńskiej śmierci – ludzie modlą się do niego prosząc w sprawach zdrowia. Został przez prostych ludzi uznany za patrona od zdrowia. Jak chciałby Ojciec upamiętnić obie postaci we franciszkańskiej parafii Lubomierz, którą Ojciec kieruje? W naszej prowincji krakowskiej przygotowywaliśmy się do dnia beatyfikacji dziewięciomiesięczną nowenną. W jedną niedzielę miesiąca przybliżaliśmy postaci naszych Męczenników. W Lubomierzu w Niedzielę Palmową odbyła się także Droga Krzyżowa. Szliśmy drogami naszej parafii, rozważając mękę Chrystusa i męczeństwo naszych braci. Drogę tę prowadził jeden z kolegów z rocznika o. Michała. W drugą niedzielę czerwca gościliśmy z kazaniami o. Rafała Tryjańskiego, który obecnie pracuje w Peru. W dniu 9 sierpnia b.r., w 24 rocznicę męczeńskiej śmierci, odbyła się pielgrzymka z Lubomierza na Turbacz (było ok. 100 osób). Przy naszym kościele jest także wystawa poświęcona naszym Męczennikom. W ostatnim czasie także odwiedziłem kilka parafii i głosiłem kazania przybliżając ich życie. Planuję również, aby w naszym kościele umieścić obraz Zbyszka 12 i Michała, bo to kościół franciszkański i najwyżej położony w naszej prowincji zakonnej, a nasi bracia oddali życie za Jezusa właśnie w górach Andach, więc tym bardziej wypada, aby mieli u nasz swój obraz. Najważniejszym upamiętnieniem postaci nowych Błogosławionych jest kierowana do nich modlitwa i do tej modlitwy za ich wstawiennictwem gorąco zachęcam. I na koniec pozdrowienia dla reakcji „Idzie Hyr” oraz dla czytelników od o. Piotra Głoda, franciszkanina z Bukowiny Tatrzańskiej. Ojcze Piotrze! Dziękujemy serdecznie za powyższą prezentację. Niech Błogosławieni Współbracia towarzyszą Ojcu w dalszym życiu. Wywiad przeprowadziła A. Kulka Uczynki miłosierne co do ciała Zofia Mól W Bulli ustanawiającej nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia Papież napisał: „Otwórzmy nasze oczy, aby dostrzec biedę świata, rany tak wielu braci i sióstr pozbawionych godności. Poczujmy się sprowokowani, słysząc ich wołanie o pomoc. Nasze ręce niech ścisną ich ręce, przyciągnijmy ich do siebie, aby poczuli ciepło naszej obecności, przyjaźni i braterstwa. Niech ich krzyk stanie się naszym, tak byśmy razem złamali barierę obojętności, która często króluje w sposób władczy, aby ukryć hipokryzje i egoizm. Jest moim gorącym życzeniem, aby chrześcijanie przemyśleli podczas Jubileuszu uczynki miłosierdzia względem ciała i względem ducha. Będzie to sposobem na obudzenie naszego sumienia, często uśpionego w obliczu dramatu ubóstwa, a także umożliwi nam coraz głębsze wejście w serce Ewangelii, (…). Odkryjmy na nowo uczynki miłosierdzia względem ciała: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, przybyszów w dom przyjąć, więźniów pocieszać, chorych nawiedzać, umarłych pogrzebać. I nie zapominamy o uczynkach miłosierdzia względem ducha: wątpiącym dobrze radzić, nieumiejętnych pouczać, grzeszących upominać, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych.” Najważniejszym, pierwszym ze wszystkich, przykazaniem, jakie dał nam Pan Jezus, jest miłość Boga i bliźniego. „Bądźcie miłosierni, jako i Ojciec wasz miłosierny jest” (Łk 6,36). A św. Jakub Apostoł nauczał: „Wiara bez uczynków jest bezowocna” ( Jk 2, 20). Zatem miłość bliźniego przejawia się w wypełnianiu uczynków miłosierdzia, dzięki którym IDZIE HYR Nr 5 /2015 przychodzimy z pomocą naszemu bliźniemu w potrzebach jego ciała i duszy (por. KKK 2447). Kościół na podstawie nauki Jezusa sporządził spis uczynków miłosiernych względem bliźniego. Uczynki miłosierdzia nie są zadaniem „nadobowiązkowym”, ale powinnością wszystkich, którzy są dziećmi Bożymi. Autentyczna postawa miłosierdzia, powinna cechować wszelkie nasze relacje międzyludzkie. Do czynnej miłości wzywa w pierwszym liście św. Jan: „Dzieci, nie miłujmy słowem ani językiem, lecz czynem i prawdą” (1 J 3,18). Na pierwszym miejscu trzeba stawiać troskę o miłosierdzie wobec tych, z którymi żyjemy na co dzień, z domownikami. W świetle wiary łatwo dostrzeżemy, że żyjąc wśród ludzi mamy stałą możliwość spełniania czynów miłosierdzia. Nie przeszkodzi tu ani brak pieniędzy, ani warunki zdrowotne. Matka Teresa z Kalkuty mawiała, że gdy się ma prawdziwą miłość w sercu, zawsze znajdzie się coś do dania człowiekowi potrzebującemu. Może to być choćby życzliwe odniesienie się do niego, lub w modlitwie westchnienie w jego intencji. Takiej miłości można się nauczyć jedynie wówczas, gdy staramy się każdy dzień wnikać w tajemnice miłości Boga. Spróbujmy przyjrzeć się uczynkom co do ciała. 1. Głodnych nakarmić „Odziedziczycie królestwo przygotowane dla was od początku świata. Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść” (Mt 25,34-35). Problem ludzi biednych i potrzebujących pomocy jest IDZIE HYR Nr 5 /2015 obecny w każdej epoce i w każdym systemie. Szacuje się, że w 2014 r. ponad dwa miliardy ludzi na świecie było niedożywionych, a 800 milionów głoduje. Wśród nas są ludzie, którzy cierpią z powodu nę- dzy i niedostatku, często wstydzą się do tego przyznać i ukrywają swoją biedę. Pomoc musi być dyskretna i pełna szacunku dla ich godności. Pamięć o głodnych wymaga także roztropnego korzystania z chleba i żywności. Grzechem jest marnowanie żywności. Pomóc głodnym możemy w różny sposób. Czy w moim najbliższym otoczeniu naprawdę nikt nie jest głodny? Czy znam osoby potrzebujące? W jaki sposób udzielam pomocy? Czy kiedyś zrezygnowałem z czegoś, aby dać głodnemu? Czy znam osoby, organizacje zajmujące się działalnością charytatywną? 2. Spragnionych napoić „Byłem spragniony, a daliście Mi pić” (Mt 25,35). Woda to znak życia. Dzieląc się wodą, dzielimy się życiem. W naszym klimacie nie mamy zbyt wielu okazji do spontanicznego spełniania tego uczynku miłosierdzia. Nie oznacza to jednak, że ten problem nas nie dotyczy. Każdy z nas może spotkać człowieka spragnionego, jeśli nie wody to na pewno miłości, i należy mu pomóc bez względu na to czy będzie to bliski czy nieznany, miły czy też, w naszym mniemaniu, wrogi człowiek. Spragnionego wędrowca możemy spotkać w różnych okolicznościach naszego życia: na pielgrzymce, wycieczce, w upalny dzień w podróży. Gdy wydarzy się jakaś katastrofa, powódź, trzęsienie ziemi, zawsze w pierwszej kolejności potrzebna jest woda. Możemy wtedy udzielić pomocy za pośrednictwem różnych organizacji humanitarnych. Należy także pamiętać, że aby przyszłe pokolenia miały możliwość zaspokojenia pragnienia i życia na ziemi, konieczne jest podjęcie działań ekologicznych. Czę- sto bezmyślnie marnujemy wodę, zanieczyszczamy, zaśmiecając i zanieczyszczając rzeki i strumienie. Czy pamiętam o tym? Kiedy ostatni raz zdarzyło mi się podać symboliczną szklankę wody spragnionemu człowiekowi? „Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody” (Mk 9,41). 3. Nagich przyodziać „Byłem nagi, a przyodzialiście Mnie” (Mt 25,36). Nagi to ubogi. „Ubogich zawsze będziecie mieć u siebie” – mówił Pan Jezus. Najprostszym wypełnieniem tego 13 uczynku miłosierdzia jest oddawanie swoich niepotrzebnych, a jeszcze nie zniszczonych ubrań potrzebującym. Należy jednak pamiętać o tym, że nie chodzi o uspokojenie sumienia poprzez „dawanie tego, co nam zbywa”, czy sprzątanie własnych szaf, lecz o uczynek miłosierdzia, o dostrzeżenie Jezusa w drugim człowieku. Idea pomocy zmierza do dzielenia się tym, co ma wartość. „Kto ma dwa ubrania, niech podzieli się z tym, który nie ma” (Łk 3,11). Czy rozglądam się w otoczeniu i zauważam osoby potrzebujące wsparcia? Kiedy ostatnio udzieliłam pomocy potrzebującemu, podzieliłem się tym, co mam? 4. Podróżnych w dom przyjąć „Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie” (Mt 25,35). W obecnych czasach niezbyt często zdarza się sytuacja, kiedy ktoś puka do naszych drzwi prosząc o nocleg. Z drugiej strony współczesny człowiek bardzo lubi podróżować. Czyni to chętnie, bo jest ciekawy świata. Rzecz jasna, dzisiejsi 14 podróżni są rozmaici. Warto byłoby dostrzec, że są wśród nich także pobożni pielgrzymi, ubodzy pątnicy zdążający pieszo do maryjnych sanktuariów w kraju i poza granicami. Są też autentycznie zagubieni podróżni. Trzeba im pomóc w sposób bardzo konkretny. Najpierw po ludzku i chrześcijańsku zaufać, a potem nakarmić, napoić, przenocować i wskazać dobrą drogę do celu. Rzeczą wspaniałomyślną, wielce szlachetną będzie przy tym nie wziąć od tych podróżnych zapłaty. zauważamy, że obok żyją ludzie duchowo bezdomni i zagubieni. Nasza obecność, gotowość wysłuchania i pomocy mogłaby być dla nich schronieniem. Jan Paweł II powiedział: „Czujesz się osamotniony. Postaraj się odwiedzić kogoś, kto jest jeszcze bardziej samotny”. Pełniąc ten uczynek miłosierdzia pamiętajmy, że wraz z przyjęciem drugiego człowieka przychodzi Boże błogosławieństwo: „Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał” (Mt 10,40). Jak ja mogę wypełniać ten uczynek miłosierdzia? Co mogę zrobić teraz? Tu trzeba liczyć na Boże podziękowanie. „Bóg zapłać” – tak często wyśmiewane przez ignorantów – daleko więcej znaczy niż parę złotych przyjęte od człowieka potrzebującego pomocy. 5. Więźniów pocieszać Dzisiaj także są ludzie zupełnie bezdomni, imigranci. Bez względu na to czy jest to bezdomność zawiniona czy niezawiniona – Chrystus nakazuje nam widzieć w ubogim brata, który potrzebuje naszej pomocy. Przysługa oddana człowiekowi to przysługa oddana samemu Bogu. Zatem każda nasza pomoc dla takich ludzi jest cenna. Staropolskie przysłowie mówi: „Gość w domu, Bóg w domu”. Wejście gościa było świętem. Człowiek mający otwarte serce dla gościa, miał również serce otwarte dla Boga. Dzisiaj najchętniej zamykamy się w swoich czterech ścianach. Często nie „Byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” (Mt 25,36). Większość z nas, na co dzień nie ma kontaktu z więźniami. Wezwanie do pocieszania więźniów może budzić nasz opór, ponieważ w dzisiejszych czasach zdecydowana większość to przestępcy słusznie skazani prawomocnymi wyrokami. Wśród nas są uwięzieni w różne IDZIE HYR Nr 5 /2015 nałogi i zgubne uzależnienia. Pocieszanie więźniów to nie pozwolenie na złe czyny, ani tolerancja dla złych zachowań. Grzech nigdy nie może być nazwany inaczej niż grzechem, krzywdą. Należy go potępiać, ale jednocześnie trzeba pamiętać o godności człowieka, który go popełnił. Należy dać mu nadzieję na powrót do normalnego życia w społeczeństwie, do życia w Kościele, do życia w rodzinie. Jest potrzeba ogarnięcia modlitwą zwłaszcza tych więźniów, którzy trwają daleko od Boga, nie widzą sensu nawrócenia, lub którym brakuje nadziei w Miłosierdzie Boże. Jan Paweł II, odwiedzając Zakład Karny w Płocku, zwrócił się do więźniów ze słowami: „Jesteście skazani, to prawda, ale nie potępieni. Każdy z was może zostać przy pomocy łaski Bożej – świętym”. Modlitwa za więźniów: „Nakazałeś nam, Panie, pamiętać o więźniach: prosimy Cię za nimi. Skazanych niewinnie uchroń od nienawiści i przeklinania niesprawiedliwych sędziów. Daj im zachować prawość i miłość do Ciebie. Tym, którzy cierpią za winy popełnione, daj łaskę, aby mogli zrozumieć błędy swoje i za nie żałowali, a nam Panie daj światło Ducha Świętego, naucz nieść braciom naszym uwięzionym miłość i nadzieję, abyśmy wspólnie osiągnęli Twoje Panie Królestwo”. 6. Chorych nawiedzać „Byłem chory, a zatroszczyliście się o Mnie” (Mt 25,36). Człowiek chory potrzebuje bliskości drugiego człowieka. W Księdze Syracha IDZIE HYR Nr 5 /2015 czytamy: „Nie ociągaj się z odwiedzeniem chorego człowieka, albowiem za takie czyny będą cię miłować” (Syr 7,35). Choroba i cierpienie są doświadczeniami ogólnoludzkimi i wszyscy, w mniejszym lub większym stopniu, bywamy w jakimś okresie życia nimi dotknięci. Obecność, bliskość, za- interesowanie drugiego człowieka w czasie choroby ma ogromne znaczenie, a opuszczenie w chorobie może być gorsze niż brak pomocy medycznej. Wszyscy chrześcijanie w miarę swoich możliwości powinni troszczyć się o chorych, odwiedzać ich (w rodzinach, w sąsiedztwie, w domach opieki) i spieszyć z pomocą, której potrzebują. Zwykle nie trzeba wiele, wystarczy odwiedzić starszą czy chorą osobę, porozmawiać, zaproponować pomoc i być z nimi. Wypełnienie na co dzień tego uczynku miłosierdzia, szczególnie wobec bliskich chorych, jest trudne. Często przed tym uciekamy, aby nie czuć swojej bezradności. A jak dzisiaj, będąc zdrowymi i w pełni sił, traktujemy chorych, starych, zniedołężniałych? Może dokuczamy swemu ojcu, który – jak mówi Księga proroka Syracydesa – rozum stracił, albo matce cierpiącej na chorobę Alzheimera. Czy dbamy o ich potrzeby duchowe i religijne, chociażby przed Bożym Narodzeniem czy Wielkanocą? Oni często tak bardzo chcą się wyspowiadać, przyjąć Komunię św. i namaszczenie chorych. Marzą, by choć jednego dnia wziąć udział w rekolekcjach wielkopostnych i adwentowych. A może nie masz czasu i ochoty, by przywieźć chorych do kościoła albo kapłana do ich domu? Może nie ma to dla Ciebie żadnego znaczenia. Może nabrałeś przekonania, że zawsze będziesz młody, zdrowy, przystojny i bogaty? Jeśli tak jest, szybko idź do szpitala, popatrz na chorych i umierających. „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem to jest istota Prawa i Proroków” (Mt7,12). Warto się rozejrzeć. Tylu ludzi dźwiga brzemię choroby. 7. Umarłych pogrzebać „Zapewniam was: Wszystko, co zrobiliście dla jednego z tych najmniejszych moich braci, zrobiliście dla Mnie” (Mt 25, 40). Szacunek dla zmarłych istnieje w każdej kulturze. Pogrzebanie zmarłych to nasz ludz- ki obowiązek. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Ciała zmarłych powinny być traktowane z szacunkiem i miłością wypływającą z wiary i nadziei zmartwychwstania. Grzebanie zmarłych jest 15 uczynkiem miłosierdzia względem ciała; jest uczczeniem dzieci Bożych, będących świątynią Ducha Świętego” (KKK 2300). Obecnie coraz częściej spotyka się pogrzeby z urną. Kościół opowiada się jednak zdecydowanie za tradycyjną formą pochówku, a kremacja jest jedynie dopuszczona (por. KKK 2301). Mędrzec Syrach nakazuje, by oprócz pochowania zmarłego, odprawić po nim stosowną żałobę: „Synu, wylewaj łzy nad zmarłym i jako bardzo cierpiący zacznij lament, według tego, co mu przystoi, pochowaj ciało i nie lekceważ jego pogrzebu!” (Syr 38,16). W chrześcijańskim uczynku grzebania umarłych zawiera się nadzieja na spotkanie ze zmarłymi w przyszłym życiu, w gronie zbawionych. Pan Jezus zmartwychwstał, zatem śmierć i pogrzeb nie oznaczają już kresu życia. „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto wierzy we Mnie, nawet jeśliby umarł, będzie żył. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki” ( J11,25-26). Niestety, w to grzebanie umarłych wkrada się ostatnio coraz więcej pogaństwa. Denerwuje nas dłuższe kazanie pogrzebowe księdza, bo porusza nasze zatwardziałe serce. Zresztą za chwilę będzie stypa pogrzebowa w – nierzadko luksusowej – restauracji, a tam przecież dobre jedzenie, czasami nawet mocniejsze trunki. Liczy się dla nas jedynie „ładny pogrzeb”, piękny pomnik, kwiaty i znicze podczas uroczystości Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego. Wielu z nas nie pamięta później o swoich zmarłych. Nie ma Mszy św. w rocznicę śmierci czy z racji imienin bądź urodzin, nie ma wypominek, a na cmentarzu – nawet w te listopadowe dni – brak modlitwy. Trzeba bezwzględnie przywrócić chrześcijańską pamięć o naszych zmarłych. Przecież naszym drogim zmarłym zawdzięczamy życie, wykształcenie, wychowanie, a nierzadko pokaźny majątek. To mało? Jakaż więc jest nasza wdzięczność i pamięć? Troska o zmarłych nie powinna kończyć się na pogrzebie. Modlitwa i zadbane groby to świadectwo wiary w życie wieczne. Uczynki miłosierdzia są naszą powinnością. Z czynów miłości będziemy sądzeni. W Bulli ustanawiającej nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia Papież napisał: „Nie możemy uciec od słów Pana, gdyż to na ich podstawie będziemy osądzeni: czy daliśmy jeść temu, kto jest głodny, czy daliśmy pić temu, kto jest spragniony, czy przyjęliśmy przybysza i ubrali nagiego, czy mieliśmy czas, aby być z chorym i z więźniem (por. Mt 25, 31-45)”. W każdej chwili naszego życia, musimy zadawać sobie pytanie: Jak wygląda w praktyce moja miłość bliźniego. Aby za uczynki miłosierne otrzymać nagrodę wieczną, muszą one odpowiadać pewnym warunkom: trzeba je spełniać w czystej intencji, chętnie, nieustannie i bez względu na osoby, którym je wyświadczamy. Miłosierdzie wobec bliźnich, wybawia duszę od śmierci czyli potępienia wiecznego, jak powiada Pismo Święte: „Jałmużna wybawia od śmierci i nie pozwala wejść do ciemności” (Tb 4,10); „Pożycza Panu, kto lituje się nad biednym, za dobrodziejstwo On mu wynagrodzi” (Prz 19,17). (Materiał i zdjęcia zaczerpnięto m.in. ze stron internetowych.) Informacja o Korespondencyjnym Kursie Biblijnym Wydział Pedagogiczny Wyższej Szkoły Filozoficzno-Pedagogicznej „Ignatianum” w Krakowie organizuje Korespondencyjny Kurs Biblijny. Celem kursu jest ułatwienie poznania i rozumienia ksiąg Pisma Świętego. W kursie może brać udział każdy zainteresowany Pismem Świętym. Podstawowe informacje o kursie można uzyskać na stronie internetowej: www.kursbiblijny.deon.pl oraz pod adresami e-mail: [email protected], [email protected] bądź też pod adresem: ks. Zbigniew Marek SJ, ul. Zaskale 1, 30-250 Kraków, „Kurs Biblijny” Zgłoszenia udziału w kursie można kierować na adres elektroniczny: [email protected], [email protected] 16 IDZIE HYR Nr 5 /2015 Eucharystia pod lupą C Ks. Damian Drzyżdżyk zy ktoś zastanawiał się po co chodzi na Msze świętą? Nieraz warto zadać sobie takie pytanie i najlepiej szukać odpowiedzi w jej trakcie. To prawda. Szczytowym momentem jest przeistoczenie. Drugim również ważnym momentem Eucharystii jest obrzęd Komunii świętej. Jest rzeczą niemożliwą spłycić ten artykuł do zdawkowych tylko informacji. Zapraszam Cię, Drogi Czytelniku, abyś przez następne numery naszego czasopisma jeszcze bardziej zapoznał się nie tylko ze symboliką, ale i przesłaniem, jakie niesie nam liturgia. Zatrzymajmy się tym razem na Modlitwie Pańskiej – „Ojcze nasz” oraz na znaku pokoju. O istnieniu Modlitwy Pańskiej w liturgii mszalnej dowiadujemy się w IV wieku z katechez św. Cyryla Aleksandryjskiego oraz św. Ambrożego. Do tej wspólnej modlitwy zachęca nas kapłan w imieniu IDZIE HYR Nr 5 /2015 Chrystusa, aby uświadomić nam, że jesteśmy wszyscy dziećmi Bożymi. Sama modlitwa „Ojcze nasz” składa się z dwóch części: pierwsza dotyczy spraw Bożych, druga zaś spraw ludzkich. Ta druga część posiada dwie prośby. Pierwsza prośba „chleba naszego powszedniego…” odnosi się nie tylko do pokarmu doczesnego, ale przede wszystkim do pokarmu niebieskiego jakim jest Eucharystia. Druga prośba brzmi: „odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” – jest ona bezpośrednim przygotowaniem się do Komunii świętej, której nie można przyjąć z obciążonym grzechami sercem. Kto chce przyjąć dar Pański, ten musi mieć w sobie WOLĘ: zgody, pokoju, miłości, darowania drugiemu człowiekowi wyrządzonej krzywdy, braterstwa dla wszystkich. Zakończeniem Modlitwy Pańskiej jest prośba o zwycięstwo nad pokusą i uwolnieniem od zła. Po modlitwie „Ojcze nasz” następuje pokrewny mu obrzęd pokoju. Gest znaku pokoju wprowadzono około V wieku. Pierwotnie był to pocałunek pokoju, ale w średniowieczu ten zwyczaj wygasał i wprowadzono ukłon. Modlitwa o pokój i sam znak pokoju oraz sama wola jest wstępem do przyjęcia Komunii świętej. Pierwszym, który wprowadził pokój, jest Chrystus. Dlatego w liturgii pierwszym przekazującym znak pokoju jest kapłan. Każdy, kto uważa się za chrześcijanina, powinien dążyć do pokoju i przekazywać ten znak pokoju, aby w braterskiej miłości móc przyjąć Ciało Chrystusa. Niech święta Bożego Narodzenia zmuszą nas do przekazania braterskiego znaku pokoju. 17 Reklama – dobra czy zła? Maria Wyrostek P rzykre jest, że wielu ludzi dzisiaj nie słyszało o Chrystusie lub po prostu o Nim zapomniało. My jako chrześcijanie musimy walczyć o to, by osób w naszej wspólnocie ciągle przybywało. Bardzo skutecznym sposobem jest reklamowanie naszej wiary. Reklamy rządzą dzisiejszym światem, stanowią bardzo ważny element codziennego życia. Spotykamy je bowiem wszędzie: w prasie, w telewizji, na ulicach. Skoro reklamuje się wszystko, dlaczego nie spróbować przedstawić w ten sposób naszej wiary? Oczywiście można zastanawiać się, w jaki sposób godnie zareklamować Chrystusa. Nie chodzi o to, aby wychodzić na ulicę i krzykiem demonstrować innym, że jesteśmy chrześcijanami. Trzeba zacząć od rzeczy drobnych. Wystarczy założyć medalik z wizerunkiem Matki Bożej lub uczynić znak krzyża przechodząc obok kościoła czy kapliczki. Już w ten sposób pokażemy, że wierzymy i nie wstydzimy się tego. Wręcz przeciwnie – publicznie to demonstrujemy. Nie należy bać się rozmowy o naszej religii. Musimy jawnie opowiadać innym o Jezusie, udzielać odpowiedzi na zadawane nam pytania, jednocześnie rozwiewając wszelkie wątpliwości niewierzących. Pokażmy, jaka jest nasza wiara, przedstawmy wartości, których broni. W ten sposób godnie ją zaprezentujemy. W rozmowie 18 warto przywoływać świadectwa innych, jak i swoje własne. Należy opowiadać o tym, jak wiara zmieniła nasze życie, co w nim uczyniła. Ateiści, słuchając nas, być może inaczej spojrzą na religię chrześcijańską i uwierzą. Reklamodawcy prezentują swój towar poprzez korzystanie z niego, pokazywanie innym, jaki jest funkcjonalny i przydatny. Można więc zrobić to samo. Pokażmy, na czym polega nasza religia. Bądźmy dobrymi ludźmi, pomagajmy w potrzebie. Trzeba udowodnić wszystkim, że wiara w Boga zwalcza zło i jest dobrem ofiarowanym Bogu i bliźniemu. Musi to wypływać z naszego serca i charakteryzować się naturalnością i szczerością. Zaprezentować innym Jezusa można jeszcze inaczej. Na różnego rodzaju portalach społecznościowych często udostępniamy ważne dla nas informacje. Zamieśćmy od czasu do czasu coś związanego z naszą religią. Może to być ciekawy artykuł ze strony katolickiej lub zdjęcie, wyrażające miłość Boga do ludzi. Dlaczego nie podzielić się tym, co dla nas istotne? Na tablicach ogłoszeniowych w miejscowościach wywieszane są różne reklamy i zaproszenia. Może tam znaleźć się również zaproszenie na Mszę Świętą lub spotkanie dla wyznawców Chrystusa i ateistów. Może niewierzący raz wysłuchawszy homilii w kościele, zechcą przyjść po raz drugi, odkryją Boga IDZIE HYR Nr 5 /2015 i staną się jego uczniami. Już coraz liczniej w różnych miejscach pojawiają się billboardy reklamujące wiarę w Chrystusa. To kolejny sposób, by ją przedstawić światu. Wystarczy też krótkie hasło, które zapadnie ludziom w pamięć, później skłoni ich do głębszej refleksji. Również ilustracja, widziana codziennie w drodze do szkoły czy pracy, w końcu utrwali się w głowie i być może właśnie zainteresuje ateistów. Sprawi, że zapragną dowiedzieć się czegoś więcej o przesłaniu płynącym z przedstawionej sceny. Reklamowanie wiary to nasz obowiązek. Sam Jezus powiedział: ,,Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, zostanie zbawiony”. Te słowa wyrażają polecenie Chrystusa skierowane do nas. Pan każe nam dzielić się prawdą z ludźmi niewierzącymi. Jeżeli pomożemy nawrócić się choć jednej osobie i wskażemy jej drogę do Boga, pomożemy w osiągnięciu życia wiecznego. Damy jej szansę na zbawienie i staniemy się prawdziwymi apostołami Chrystusa. IDZIE HYR Nr 5 /2015 ROZCZAROWANI Marek Wodziak WSZYSTKO TO CHAOS OBOK MNIE WSZYSTKIE IDEE I SŁOWA ZNISZCZONE SZUKAM DUSZY, KTÓRA BĘDZIE MOGŁA MI POMÓC, JESTEM Z POKOLENIA ROZCZAROWANYCH. ROZCZAROWANYCH... A miało być tak pięknie, prawda? Nie będzie już wojen, cierpienia, pokój zapanuje na świecie. Poprawność polityczna i tolerancja sprawi, że wszyscy będą się kochać. Można będzie zlikwidować wszystkie armie świata i wszystkie granice, bo nie trzeba się będzie przed nikim bronić. Nowoczesna nauka wyleczy wszystkie choroby, bez bólu i stresu przeżyjemy całe życie. Cudownie będzie, wspaniale i słodko. Obrazek niczym z „Imagine” Johna Lennona niestety nie przystaje do dzisiejszych czasów. Współczesność to raczej świat z cytowanego na wstępie „Désenchantée” francuskiej piosenkarki Mylène Farmer. Utwór powstał w 1991 roku, a jednak wciąż jest aktualny. Bo wojny i cierpienia zamiast wygasać, rozpalają się na cały świat. Poprawność polityczna i „tolerancja” (celowo wzięta w cudzysłów) prowadzi raczej do zniszczenia idei i wartości. Nowoczesna nauka produkuje coraz to doskonalszą broń, albo eksperymentuje na ludziach, zamiast im pomagać. Mury na granicach rosną. A my, zagubieni i rozczarowani światem, w niepokoju czekamy na to, co będzie jutro. Nie zapomnieliśmy o czymś? Nie zapomnieliśmy o Kimś? Starotestamentowy naród wybrany też nieraz się gubił. Gubili się już na pustyni; idąc z Egiptu do ziemi obiecanej szemrali i wątpili. Gubili się też później, walcząc między sobą o władzę, czy też popadając w niewolę babilońską. Potem rozczarowani opłakiwali swój los. Ale znamienne jest to, że zagubienie przychodziło na nich wtedy, gdy zamiast trwać w Przymierzu, tworzyli miejsca kultu na wyżynach, oddawali cześć bożkom z drewna i kamienia, wreszcie wchodzili w układy z obcymi im poganami dla własnej krótkowzrocznej korzyści. Im więcej czytam sobie biblijne rozdziały przedstawiające te historie, tym bardziej prześladuje mnie myśl, czy to wszystko się dzisiaj nie powtarza? Więc co z tym możemy zrobić, my którzy mieszkamy tutaj w naszym pięknym podhalańskim zakątku? Na sytuację międzynarodową, wyścig zbrojeń, terroryzm, czy też nieznośną „tolerancję i poprawność” nie poradzimy wiele, nie mamy takich możliwości. Można machnąć ręką i powiedzieć: „a co mi tam, nic na to nie poradzę, mnie to nie dotyczy”. Ale jeśli nie wiemy od czego zacząć, warto zacząć od siebie. Można przecież trwać w wierze w Boga, modlić się do Niego i nie przejmować się tym, że śmieją się z nas, „ciemnogrodowych katoli”. Zaufać Mu i żyć według Jego przykazań. I właściwie mógłbym tutaj jeszcze długo i wzniośle pisać o tym, co mamy robić i jak postępować. Jest jednak takie zdanie w Księdze Psalmów, które wystarczy za wszystkie mądre wywody: „Kto ufa Panu, stoi mocno jak Syjon, który się nie chwieje, lecz trwa niewzruszony” (Ps 125,1). Chrystus nam się narodził... Gdy będziemy w Niego wierzyć, nie dołączymy do rozczarowanych. Wykorzystano fragment utworu „Désenchantée” muz. L. Boutonnat, tekst M. Farmer, tłum. własne 19 ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SŁOWO Marta Lichaj S łowo coraz mniej znaczy w dzisiejszym świecie. Chętnie obiecujemy, mniej chętnie te obietnice realizujemy. Z dużym szacunkiem natomiast podchodzimy do osób, które zawsze robią to, do czego się wcześniej zobowiązały. Jak ważne jest bycie odpowiedzialnym za słowa? Aktualne czasy uczą nas, że nie warto dotrzymywać danego słowa. Kłamią politycy, obiecują gruszki na wierzbie, o czym zapominają zaraz po wyborach. Wykręcamy się różnymi wymówkami w szkole i w pracy, kiedy nie wykonamy na czas zadań. Niezbyt przywiązujemy wagę do tego, co mówimy naszym bliskim, znajomym czy współpracownikom. Ile to razy każdy z nas zobowiązał się do wykonania jakiejś drobnej czynności, np. posprzątania czegoś, pomocy koledze w pracy lub przykręcenia półki, po czym nigdy tego nie zrobił? Zapewne takich sytuacji w życiu większości osób było sporo, a to są tylko drobiazgi. Dużo gorzej, jeśli nie dotrzymujemy słowa również w tych ważnych kwestiach, dotyczących uczuć, trudnych sytuacji czy istotnych wydarzeń w życiu innych. Sami nie lubimy niesłownych ludzi, którzy obiecują, a potem zapominają lub udają, że nie pamiętają o sprawie. Patrząc na tę kwestię w taki sposób zauważamy, jak ważne jest bycie 20 słownym. Taka postawa wpływa na odbiór naszej osoby przez otoczenie, ale również na to, w jaki sposób sami podchodzimy do swojego życia i obowiązków. Jeżeli traktujemy je poważnie i z szacunkiem do wykonywanych czynności, to nie próbujemy złamać danego słowa. W przeciwnej sytuacji często bagatelizujemy rzeczy, które musimy robić, aby z czystym sumieniem móc o nich zapomnieć lub je zignorować. Dlaczego warto być odpowiedzialnym za słowo? Dążenie do bycia lepszym człowiekiem zawsze jest dobrym pomysłem. Słowność nie jest czymś trudnym do osiągnięcia. Dużo szybciej nauczymy się dotrzymywać słowa, jeżeli staniemy się również asertywni. Gdy nauczymy się odmawiać, kiedy prośby nie możemy spełnić, to będziemy również umieli spełniać złożone obietnice. Nie ma sensu godzić się na wszystko, jeśli to nam nie odpowiada. Właśnie w ten sposób stajemy się niesłowni: przystajemy na niewygodne propozycje, a potem robimy wszystko, żeby ich nie zrealizować. Jeśli wyrobimy w sobie poczucie odpowiedzialności za złożone obietnice, to zaczniemy być również inaczej postrzegani przez nasze otoczenie, a dane przez nas słowo będzie miało prawdziwą wartość i wagę. Jak stać się odpowiedzialnym za słowo? Przede wszystkim sporo pracy przed nami! Musimy przykładać wagę do obietnic, które składamy. Pamiętajmy, że zobowiązując się do czegoś sprawiamy że ktoś drugi pokłada w nas wiarę i nadzieję. To powinno nam przyświecać podczas dotrzymywania obietnic. Zacznijmy od treningu w drobnych kwestiach domowych, szkolnych czy w pracy. Bycie słownym to nic trudnego, wymaga od nas jedynie dobrej woli i zrozumienia, jak istotna jest to sprawa. Powodzenia! IDZIE HYR Nr 5 /2015 Być świętym? Niedzisiejsze Natalia Kubasik K to może dzisiaj zobaczyć świętego? Czy w ogóle są jeszcze takie osoby? W naszym utartym powszechnie rozumowaniu święty to osoba wielkiego formatu, z niezwykłym życio- musimy sięgnąć do teologii. Świętość ontyczna (ontologiczna) oznacza, że coś lub ktoś ze swojej natury jest święty. Na pierwszym miejscu jest oczywiście Bóg w trzech Osobach. Dalej Matka Boża oraz wszyst- rysem, tak jak na przykład Jan Paweł II, o którym po prostu się wie, że to święty człowiek. W takim razie dlaczego Kościół nieustannie nawołuje, że mamy dążyć do świętości? Aby odpowiedzieć na to pytanie, najpierw należy zastanowić się nad tym, co oznacza świętość. Generalnie istnieją dwa znaczenia świętości i aby to wyjaśnić, ko to, co zostało w imię Boga poświęcone na ziemi, a także osoby zbawione przez Niego. Trzeba zaznaczyć, że możemy się modlić za wstawiennictwem oraz naśladować zmarłych, których dusze są w niebie, gdyż otrzymali oni tę świętość jako dar od Stwórcy. Z kolei świętość moralna to doskonałość w przestrzeganiu woli IDZIE HYR Nr 5 /2015 Bożej i życiu przykazaniem miłości. Tu na ziemi ten ideał nie może zostać przez człowieka całkowicie osiągnięty, gdyż każdy popełnia jakieś grzechy. „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy” (1 J 1,8). W chrześcijańskim wezwaniu człowieka do świętości chodzi o jedno i drugie. Po pierwsze, mamy możliwość korzystania ze świętości Boga już tu w ziemskim życiu. Chodzi o przyjmowanie Eucharystii, innych sakramentów, modlitwę i kontakt z przestrzenią obecności Boga na wszystkich możliwych płaszczyznach. Druga sprawa to wykazanie swojego szczerego starania, mającego na celu pozbycie się swoich wad, ciągłego powstawania z nieuchronnych upadków, a przede wszystkim czynienie bliźnim jak najwięcej dobra. Jak przełożyć ten „przepis na świętość” na prawdziwe życie? Trzeba się rozejrzeć dookoła i dostrzec świętych w codziennych sytuacjach, na przykład wtedy, kiedy rano kupujesz chleb, a sprzedawca wita cię z uśmiechem lub też gdy widzisz jak młody człowiek z werwą schyla się, by podnieść bilet, który wypadł z portfela starszemu panu. Można stwierdzić, że każdy, kto na co dzień służy innemu człowiekowi z oddaniem, jest świętym, choć tak naprawdę niewielu z nich zostanie wyniesionych na ołtarze. Bo po prostu chodzi o... zwyczajne życie w Bożej obecności, a nie o to, by być wyimaginowanym ideałem. (Oprac. na podstawie: Ale o co chodzi? Katarzyny Kłysik.) 21 W Przedszkolu czy w Niebie? Katarzyna Socha O tym, że Niebo istnieje naprawdę, mógł przekonać się każdy, kto 30 października 2015 r. zawitał do Niepublicznego Przedszkola HopSaSa w Bukowinie Tatrzańskiej, gdzie odbył się Bal Wszystkich Świętych. Przedszkolaki wraz z nauczycielkami przebrani byli za postaci naszych patronów. „Dziś nie jestem Karolinka Rozmus, tylko Karolina Kózkówna! „A ja św. Królowa Jadwiga” – można było usłyszeć z rozmów dzieci. Celem tego wydarzenia było przybliżenie dzieciom sylwetek i życiorysów świętych oraz błogosławionych, z którymi warto się utożsamiać. Bal był też wymownym akcentem podkreślającym radosny 22 charakter uroczystości Wszystkich Świętych. Uczestnikami balu byli między innymi: św. Marcin, św. Piotr, św. Franciszek, św. Mikołaj, św. Szymon, św. Królowa Jadwiga, św. Jan Chrzciciel, św. Florian, św. Jan Paweł II, św. Rita, św. Teresa, św. Katarzyna, oczywiście w otoczeniu aniołów. Bal poprowadziła pani dyrektor Anna Guzowska w roli św. Matki Teresy z Kalkuty. Bal nie mógłby się odbyć bez tańców i zabaw, więc i ich nie zabrakło. „Taki mały, taki duży może Świętym być (…)” – rozbrzmiewało w całym przedszkolu! W zorganizowanie balu zaangażowani byli również rodzice, gdyż to oni wraz z dziećmi przygotowali wspaniałe stroje i zapoznali z życiorysem wybranego świętego. Bal Wszystkich Świętych odbył się po raz pierwszy w naszym Przedszkolu. Mamy jednak nadzieję, że wpisze się na stałe w kalendarz przedszkolnych uroczystości. IDZIE HYR Nr 5 /2015 Joanna Beretta Molla – święta matka i żona Elżbieta Lichaj D ziś postać dobrze znana – kobieta, która lubiła górskie wycieczki, jazdę na nartach, taniec. Była piękną kobietą, pełną ciepła i radości życia. Chodziła do teatru i filharmonii, przed wyjściem z domu robiła delikatny makijaż, ubierała się elegancko oraz modnie. Była kochającą żoną i matką, a także oddaną pacjentom lekarką. Jednak nade wszystko jej życie było całkowicie skoncentrowane na osobie Jezusa Chrystusa, któremu już w wieku 15 lat zawierzyła swe losy. Napisała wówczas: „Jezu, przyrzekam Tobie, poddać się wszystkiemu, co pozwolisz, aby mi się przydarzyło. Spraw, abym tylko poznała Twoją wolę”. I do końca życia była wierna temu postanowieniu. Joanna Molla przyszła na świat 4 października 1922 r. w Magencie koło Mediolanu, w wielodzietnej rodzinie. Rodzice Joanny żyli franciszkańską duchowością, a w swoich dzieciach rozwijali wrażliwość na potrzeby bliźnich, gotowość służby, wielkoduszność i szczerą pobożność. Do Pierwszej Komunii Świętej przystąpiła mając zaledwie pięć i pół roku. Kiedy miała 12 lat, mama wprowadziła ją do Akcji Katolickiej. Tam oraz w Bractwie św. Wincentego a Paulo kształtowała swą duchowość. Nastoletnia Joanna zapragnęła zostać świecką misjonarką. Kiedy IDZIE HYR Nr 5 /2015 okazało się, że ze względów zdrowotnych nie będzie mogła zrealizować tego marzenia, postanowiła zostać lekarką. W 1942 r. Joanna rozpoczęła studia medyczne. W tym samym czasie, w odstępie czterech miesięcy, umarli jej rodzice. Cały okres studiów wypełniony był nauką, a także działalnością w ramach Akcji Katolickiej. W 1949 r. uzyskała dyplom z medycyny i chirurgii, a trzy lata później zrobiła specjalizację z pediatrii. W 1951 r. po raz pierwszy spotkała Piotra Mollę, inżyniera mechanika. Kolejne spotkanie miało miejsce dopiero trzy lata później. Joanna i Piotr kochali się bardzo, byli sobą zauroczeni. Wiedzieli, że chcą być ze sobą na zawsze. Planowali założyć rodzinę, której fundamentem jest Bóg. 24 września 1955 r. wzięli ślub. Byli ludźmi pracowitymi, pogodnymi i szczęśliwymi. Cechowała ich rzetelność i uczciwość. Spędzali razem jak najwięcej czasu. W ich małżeństwie przyszło na świat czworo dzieci. Rok po ślubie urodził się Pierluigi. W 1957 r. przyszła na świat Maria Zita, a dwa lata później – Laura. W 1961 r., gdy miało urodzić się kolejne dziecko, okazało się, że w macicy Joanny rozwinął się włókniak, który zagrażał rozwijającemu się płodowi i życiu matki. Joanna podjęła wówczas jednoznaczną decyzję: ratować dziecko za wszelką cenę. 21 kwietnia 1962 r. przyszła na świat Joanna Emanuela, zdrowa córeczka. Św. Joanna Beretta Molla zmarła tydzień po urodzeniu dziecka ze słowami: „Kocham Cię Jezu”. Mąż po jej śmierci powiedział: „Aby zrozumieć jej decyzję, trzeba pamiętać o jej głębokim przeświadczeniu – jako matki i jako lekarza – że dziecko, które w sobie nosiła, było istotą, która miała takie same prawa, jak pozostałe dzieci, chociaż od jego poczęcia upłynęły zaledwie dwa miesiące”. Mąż nigdy nie pomyślał o powtórnym ożenku, gdyż – jak powiedział w jednym z wywiadów – Joanna była dla niego żoną i matką nie dającą się z nikim porównać. Joanna Beretta Molla została ogłoszona błogosławioną 24 kwietnia 1994 roku, a 16 maja 2004 roku Jan Paweł II ogłosił ją świętą, mówiąc w kazaniu te słowa: „Uwieńczeniem życia Joanny Beretty Molli, która była najpierw wzorową studentką, potem aktywnie zaangażowała się w działalność wspólnoty kościelnej oraz została szczęśliwą 23 żoną i matką, stało się złożenie ofiary z siebie, by mogło żyć dziecko, które nosiła w łonie i które dzisiaj jest tutaj z nami! Jako chirurg była w pełni świadoma grożących jej konsekwencji, lecz nie cofnęła się przed ofiarą, potwierdzając w ten sposób heroiczność swych cnót”. Św. Joanna Beretta Molla jest dla nas przykładem, że świętość można osiągnąć żyjąc we współczesnym świecie, w małżeństwie, wykonując z powołaniem swój zawód. Pokazała, że można prowadzić życie rodzinne i zawodowe, godząc je jednocześnie z życiem religijnym. Wspomnienie św. Joanny Beretty Molli obchodzone jest w Kościele 28 kwietnia. Jest patronką matek i lekarzy. *** Ponieważ zbliżają się święta Bożego Narodzenia, dziś na zakończenie dodatek – świadectwo Piotra Molli, męża Joanny. „Dla Joanny Boże Narodzenie było prawdziwym świętem rodziny, co więcej, wszystkich rodzin, dlatego też była szczęśliwa, mając wielu gości w naszym domu. Dla niej Boże Narodzenie było szczególnym świętem dziękczynienia 24 Bogu za cudowny dar potomstwa, było to święto, które odnawiało jej radość – radość pełną i doskonałą, radość matki. Tak jak wiele matek, tak i Joanna radowała się osobistym przygotowywaniem Świąt Bożego Narodzenia: żłóbka, choinki, ozdób. Pragnęła wraz ze mną i drogimi nam osobami uczestniczyć w pasterce w kościółku w Ponte Nuovo lub w kościele w centrum Magenty. Rankiem, po ucałowaniu Dzieciątka Jezus i po otwarciu świątecznych prezentów, uczestniczyliśmy we Mszy św. odprawianej przez wujka ks. Józefa w kaplicy Matek Kanosjańskich obok szkoły podstawowej w Ponte Nuovo. Jako dobra matka i gospodyni Joanna osobiście zastawiała stół. Chwilą najbardziej wzruszającą był czas recytowania poezji bożonarodzeniowych. Wciąż widzę nasze dzieci stojące na krześle, gestykulujące, śpiewające pieśni do Dzieciątka Jezus, emanujące miłością do rodziców i składające obietnice, że będą dobre. Przede wszystkim wspominam słodką Mariolinę recytującą poezję, gdy świętowała swe ostatnie Boże Narodzenie, obiecując, że będzie dobrym dzieckiem. Przeżyłem z Joanną siedem świąt Bożego Narodzenia. Wciąż mam przed oczyma jej radość matki uradowanej pierworodnym synem Pierluigim (1956 r.), widzę ją z Marioliną w 1957 r. i w 1959 r. z Laurą. Marzeniem Joanny były ósme święta – pełne radości z powodu narodzin czwartego dziecka. Opatrzność pragnęła, aby Joanna uśmiechnęła się do dziecka w kołysce z nieba.” (Artykuł zamieszczony w „Naszym Dzienniku”, nr 113, 15-16 maja 2004.) Warto również przeczytać wspomnienia o życiu Joanny Beretty Molli, listy i wywiady zapisane przez jej męża Piotra oraz dzieci. Źródło: 1. Regina Przyłucka, „Święci świeccy świętego papieża”. 2. „Głos Ojca Pio”. 3. Internet. Modlitwa: Spraw Ojcze, aby Twoi wierni na wzór świętej Joanny żyli wiernie łaską, która uświęca miłość małżeńską i uczucia rodzinne oraz z wdzięcznością przyjmowali dzieci, w których jaśnieje obraz samego Chrystusa, otaczając je czujną miłością od pierwszych chwil ich życia. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen. IDZIE HYR Nr 5 /2015 Dwugłos małżonków Krzysztof Bigaj, „Dobry mąż dobrym ojcem” Od 9. miesięcy jesteśmy szczęśliwymi rodzicami. To chyba dar rodzicielstwa weryfikuje tak naprawdę, jakimi jesteśmy ludźmi. M oją przyszłą żonę poznałem podczas spotkań wspólnoty kościelnej. Po prostu siedziała i słuchała Słowa Bożego. Później spędzaliśmy czas jak typowi zakochani, ale dla mnie najważniejszy jest ten pierwszy fakt, stale się do niego odnoszę. Dzięki temu wiem, że Bóg chciał nas spotkać. 31 kwietnia 2015 r. przeżywaliśmy 3. rocznicę naszego ślubu, a wydaje się, że już wiele lat jesteśmy razem. Może dlatego, że wiele wspólnie przeżywamy. Lubimy podróżować, a przy moim trybie pracy artystycznej jest wręcz to koniecznością. Należymy do wspólnoty neokatechumenatu, w której się poznaliśmy. IDZIE HYR Nr 5 /2015 Nie można być dobrym ojcem nie będąc dobrym mężem. Trzeba zachować właściwe proporcje i równowagę. To jest dla mnie najtrudniejsze: zmęczenie, troski finansowe, życie duchowe, potrzeby emocjonalne mojej żony, mojego dziecka, moje własne… nie potrafię tego pogodzić. Na szczęście jest Ktoś, kto mi pomaga – i to niezależnie od moich starań. Zawsze wyobrażałem sobie, że jako głowa rodziny będę prowadził wspólną modlitwę, będę ułożony, odpowiedzialny. Tak niestety nie jest, wciąż coś zawalam, o ważnych sprawach zapominam. Wiem jednak, że Bóg jest z nami. Skąd to wiem? Znajomi i obcy ludzie dziwią się, że nasz synek, Alan, jest wyjątkowo pogodnym dzieckiem. Rzeczywiście tak jest. Nie wiem, skąd on to ma. Na pewno nie po nas... Ja w tym uśmiechu widzę radość Boga, który chce nas nawracać, prostować nasze twarde i trudne charaktery. „Jeśli nie staniecie się jak dzieci…” Miłość małżeńska też powinna mieć coś z dziecięcego zaufania drugiej osobie. Wtedy nawet tzw. „niezgodność charakterów” przestaje być przeszkodą w dążeniu do jedności. Życzę naszemu małżeństwu, żeby było przygodą, w której wszystko może się zdarzyć i wszystko trzeba przeżywać wspólnie. (Krzysztof Bigaj – lat 34, mąż Laury, ojciec Alana, polonista, artysta koncertujący obecnie na terenie całej Polski z koncertami religijnymi oraz rozrywkowymi, pasjonuje się również malarstwem, podróżowaniem, literaturą.) Laura Bigaj, „Trzeba dbać o miłość” Jestem żoną od zaledwie trzech lat, przez co – być może – moje świadectwo nie będzie dla czytelników 25 tak mocne, jaką byłaby wypowiedź żony z kilkunastoma latami doświadczenia wspólnej drogi. Niemniej jednak, jak się już wielokrotnie w życiu przekonałam, nie liczy się ilość (w tym wypadku – czasu), ale jakość. Toteż, mimo wszystko, chętnie podzielę się tym, co mi po tych trzech wspólnych latach w duszy gra… Nasze narzeczeństwo trwało 9 miesięcy – w sam raz, aby urodziło się małżeństwo. Krótko? Wystarczyło – nie na tyle, by się poznać, bo to trwać pewnie będzie do końca życia, ale na tyle, by móc z całą pewnością postanowić, że tę właśnie osobę wybieram do kochania na całe życie. Wybieram… No właśnie – żyjąc w małżeństwie nieustannie muszę wybierać: upierać się przy swoim czy odpuścić, żądać obsługi czy służyć, brać czy dawać? Innymi słowy – brnąć w prowadzące donikąd życie dla siebie, czy żyć dla drugiego człowieka i – stopniowo wyzbywając się siebie – odnaleźć siebie naprawdę? Każdego dnia małżeństwo uczy mnie właśnie tego – odnajdywania szczęścia w służeniu drugiemu. Już po trzech latach widzę, że nie 26 jest to łatwe. Przeciwnie – bywa, że w zaciętości walki o swoje „ja” tracę nie tylko nerwy, ale też radość, humor, a nawet zdrowy rozsądek. Na szczęście mąż zwykle potrafi doprowadzić mnie do porządku, choć zazwyczaj poprzedzone jest to krótszym lub dłuższym okresem wzajemnego „foszenia się”. Ale miało być o mnie… O czym chciałabym zawsze pamiętać? O tym, że nic nie jest nam dane raz na zawsze. Że o miłość trzeba dbać. Że nie znam mojego męża tak do końca i że zawsze może mnie zaskoczyć (zabrzmiało groźnie, ale dla mnie to raczej fascynujące). Najlepszym dowodem tego, że miłość rodzi miłość, świadczy całkiem niedawno (9 miesięcy temu) urodzony nasz synek, który uczy nas pięknej, choć też niełatwej drogi rodzicielstwa. A najbardziej chyba tego, że nie ma małżeństwa bez Boga, bo nawet najczystsza i najgłębsza miłość prędzej czy później wyschnie bez swojego Źródła. (Laura Bigaj – lat 35, żona Krzysztofa, mama Alana, tłumaczka i nauczycielka języka angielskiego. Aktualnie jej dominującym zajęciem jest bycie mamą, w (nielicznych) wolnych chwilach czyta, rysuje, zwiedza i uprawia balkonowy ogródek.) Chór parafialny w 2015 roku Marek Wodziak N asza świątynia wzbogaciła się ostatnio o nowy element wystroju wnętrza. Jest to obraz świętej Cecylii, patronki muzyki kościelnej, chórzystów, organistów, zespołów wokalno-muzycznych. Dzieło zostało namalowane przez Filipa Kowalczyka, artystę, który już wcześniej brał udział między innymi w renowacji malowideł w starym kościele. Obraz został uroczyście poświęcony 22 listopada 2015 r., w dniu, kiedy przypada wspomnienie świętej Cecylii. Znajdzie on swoje miejsce na ścianie ponad ławkami zajmowanymi przez chórzystów podczas mszy i nabożeństw. Ta nasza mała uroczystość była jednocześnie okazją do wykonania hymnu do św. Cecylii – po raz pierwszy przez nasz chór. Utwór ten pod tytułem „Niby echo spoza świata”, autorstwa księdza Mariana Michalca CM, został opracowany przez naszego organistę i kierownika chóru Jacka Hyżnego. Dla zainteresowanych działalnością chóru parafialnego prezentujemy krótkie sprawozdanie z mijającego roku. Za nami dwa koncerty kolęd 28 grudnia 2014 r. oraz IDZIE HYR Nr 5 /2015 1 lutego 2015 r. Podczas pierwszego z koncertów wystąpiła z nami Agnieszka Konieczna-Kuk, śpiewaczka znana nie tylko w Polsce, ale i za granicą, pochodząca z rodu Bronisławy Koniecznej Dziadońki, słynnej muzykantki. Dla nas był to zarówno zaszczyt jak i ubogacenie koncertów, które z roku na rok cieszą się coraz większym powodzeniem. Skorzystaliśmy również z zaproszenia na VI Koncert Chórów Podhalańskich „Śpiewajmy Ludźmierskiej Pani” i 31 maja 2015 r. wystąpiliśmy w sanktuarium w Ludźmierzu jako jeden z wykonawców. Miniony czas był zresztą pracowity dla chóru. Dnia 4 lipca 2015 r. koncert w naszym wykonaniu towarzyszył otwarciu wystawy malarstwa „Czas ucieka – wieczność czeka” w kaplicy w Zakopanem na Jaszczurówce. Zaś następnego dnia, 5 lipca 2015 r., wzięliśmy udział w dorocznej pielgrzymce parafialnej do Sanktuarium Matki Bożej Jaworzyńskiej na Wiktorówkach. W tym czasie nasz repertuar wzbogacił się o nowe utwory kompozytora Henryka Jana Botora – „Deus Caritas Est” oraz „Alleluja”, które z bogatym akompaniamentem organowym szczególnie podkreślają rangę wielkich uroczystości, takich jak na przykład odpust parafialny. 25 października 2015 r. to z kolei data naszego występu w Kościele Mariackim w Krakowie. Zaproszeni przez Pana Bogusława Grzybka, głównego organistę w bazylice, zaśpiewaliśmy podczas Mszy świętej, a po niej daliśmy krótki koncert. Złożyły się na niego zarówno utwory chóralne, jak i religijne pieśni góralskie. Wyjazd ten połączony był ze zwiedzaniem opactwa w Tyńcu, ponieważ co roku organizujemy chóralną „wycieczkę integracyjną” (rok wcześniej był to wyjazd do Lichenia). Wreszcie, aby tradycji stało się zadość, zapraszamy na noworoczny koncert kolęd. Co roku staramy się, aby na koncercie było coś nowego, również tym razem będą nowości, nie tylko w wykonaniu chóru. Nic więcej nie możemy na razie zdradzić, zapraszamy w Nowy Rok 2016 do naszego kościoła. Pozostaje podziękować wszystkim naszym współpracownikom za ich wkład w działalność chóru. Wszystkim sympatykom dziękujemy zarówno za wyrazy uznania jak i krytykę, która też jest potrzebna. Ponawiamy zaproszenie dla tych, którzy lubią i potrafią śpiewać, ale jeszcze się nie zdecydowali na dołączenie do naszych szeregów. Dziękujemy również nowym chórzystkom i chórzystom, którzy te szeregi zasilili. Zachęcamy do śledzenia naszej działalności na stronie https://pl-pl.facebook.com/BukowianskiChorKoscielny. Na zakończenie życzymy wszystkim Bożego błogosławieństwa na te nadchodzące Święta i na cały nowy rok. IDZIE HYR Nr 5 /2015 27 Pielgrzymka Bukowian do Kalwarii Pacławskiej, Dukli i Dębowca 16, 17, 18 października 2015 r. Renata Łukaszczyk „Pielgrzymka jest jak kanon, to samo, a nie nudzi się.” T o już trzecia pielgrzymka parafialna organizowana przez księdza Damiana. W tym roku postanawia: Znowu jedziemy na kresy – tym razem blisko granicy z Ukrainą. Kalwaria Pacławska – mało kto chyba słyszał o tym sanktuarium. Musieliśmy zmienić termin pielgrzymki i – trochę na wariackich papierach, trochę prosząc o pomoc Ducha Świętego – udało się zebrać 30 osób chętnych na prawie trzy dni modlitwy, zatrzymania w naszym wiecznie pędzącym świecie, może zauważenia kogoś bliskiego obok siebie… Wyruszamy o 16-tej. Serdeczne powitanie – łączą nas już poprzednie 28 pielgrzymki (do Kodnia i Lichenia). W drodze jak zawsze trochę modlitwy; nie ma z nami siostry Albiny, ale ksiądz Damian dzielnie i pięknie prowadzi nasze życie duchowe. Oglądamy też film o świętej Ricie. Podjazd pod Kalwarię Pacławską nie ustępuje naszym górskim drogom. A sama Kalwaria leży w miejscowości o wdzięcznej nazwie Nowosiółki Dydyńskie. Pani Jadzia pyta retorycznie ku naszej wesołości: „No dobrze, Nowosiółki – ale dlaczego Dydyńskie?” – Dzięki Bogu, że przyjechaliśmy teraz – mówi pan Bronek, kierowca – nie wyobrażam sobie wjeżdżania tutaj w listopadzie…” Czyli przypadków nie ma – wszędzie Palec Boży. Dom Pielgrzyma jest bardzo duży – pokoje mamy cztero- i pięcioosobowe, wygodne, z łazienkami. Rano dobre śniadanie. Po nim idziemy do bazyliki przywitać Matkę Bożą. Jak zawsze – wzruszenie przy śpiewie „O Maryjo witam Cię…”; świadomość, że przed tym obrazem modlił się Jan III Sobieski. A właśnie – trochę historii: Miejsce to nosi nazwę Sanktuarium Męki Pańskiej i Matki Bożej Kalwaryjskiej. 340 lat temu fundator tego miejsca – Andrzej Maksymilian Fredro – kasztelan lwowski i wojewoda podolski – sprowadził tu ojców franciszkanów. Fredro miał ogromne nabożeństwo do męki Pańskiej, sam pielgrzymował do Ziemi Świętej. Wybudowano kościół i klasztor. Z czasem osada wraz z sanktuarium przyjęły nazwę Kalwaria Pacławska. Co szczególne – to sama topografia Kalwarii ma duże podobieństwo do krajobrazu Jerozolimy. Jest więc Góra Oliwna i góra zwana Kalwarią o podobnej wysokości, jak prawdziwa. Dwa wzniesienia przecięte są doliną, która przypomina dolinę Jozafata, zaś rzeka Wiatr to rzeka Cedron. IDZIE HYR Nr 5 /2015 W kościele, w ołtarzu po prawej stronie, znajduje się łaskami słynący obraz Matki Bożej Kalwaryjskiej. Przedstawia Matkę Bożą jako królową siedzącą na obłokach, z berłem w prawej dłoni. Dzieciątko, które Matka trzyma po lewej stronie, błogosławi prawą ręką, a w lewej trzyma kulę ziemską. Matka Boża i Dzieciątko mają odsłonięte prawe ucho, dlatego Madonna popularnie jest zwana, jak nam wyjaśniono, „Matką Bożą Słuchającą”, słuchającą nas żalących się, proszących, dziękujących. Obraz ten pochodzi z jakże sercu bliskiego Kamieńca Podolskiego; już wtedy był sławny. „Gdy Polska musiała oddać Turcji Podole, obraz według legendy Turcy wrzucili do rzeki. Po tym wydarzeniu Matka Boża miała objawić się starcowi. Wskazała miejsce, w którym znajdował się obraz i poleciła zanieść go do Kalwarii. Starzec w drodze zatrzymał się na nocleg w Samborze. Obraz schowano do skrzyni, na której zwykł sypiać syn właściciela domu. W nocy niewidzialna IDZIE HYR Nr 5 /2015 siła miała trzy razy zrzucić chłopca ze skrzyni. Zbudzeni mieszkańcy domu po otwarciu skrzyni ujrzeli cudowną jasność promieniującą od obrazu. Na wieść o tym zdarzeniu mieszkańcy Sambora usiłowali skłonić starca do pozostawienia obrazu w ich mieście. Stary człowiek odmówił, oznajmiając wolę Matki Bożej. Wierny lud Sambora w procesji odprowadził obraz na Kalwarię do klasztoru ojców Franciszkanów.”1 Po wielu latach powzięto myśl koronacji obrazu. Odbyła się ona 15 sierpnia 1882 roku, gromadząc około 100 tysięcy wiernych. Po przywitaniu chcieliśmy odprawić Drogę Krzyżową, ale pogoda nam nie sprzyja, jest zimno i pada deszcz. W dodatku okazuje się, że dróżki w Kalwarii Pacławskiej są niesamowicie długie. Ich przejście zajmuje w lecie siedem godzin! 1 M. Gosztyła, J. Szpyt, ‘Sanktuarium Męki Pańskiej i Matki Bożej Kalwaryjskiej w Kalwarii Pacławskiej”. Decyzja – jedziemy do Przemyśla, oddalonego o 24 kilometry. To był dobry pomysł. Miasto spowite we mgle, która opada, gdy zwiedzamy Zamek Kazimierzowski. Wyłaniające się z niej zabytkowe kamienice i kościoły tego pięknego miasta robią wielkie wrażenie –prawie każdy z nas robi zdjęcia. Zwiedzamy bazylikę Archikatedralną. Początki jej sięgają XV wieku. Stary przekaz mówi, że Władysław Jagiełło nakazał przechrzcić świątynię z obrządku greckiego na łaciński i usunąć ze świątyni prochy i kości Rusinów. Potem pożary i kolejne wieki wywarły wpływ na obecny wygląd świątyni. Wielu z nas nie było w cerkwi (oj, wspominamy Kostomłoty – pielgrzymka do Kodnia sprzed dwóch lat – i przesympatycznego księdza Zbigniewa), mamy okazję tylko zajrzeć (krata przy wejściu) do archikatedry bizantyjsko-ukraińskiej. Podziwiamy przepiękny ikonostas. Miejsce to było świadkiem historycznego wydarzenia. To tu „nasz papież” Jan Paweł II 29 po raz pierwszy w Polsce spotkał się z przedstawicielami obrządku bizantyjsko-ukraińskiego. Ale prawdziwym hitem była nasza wizyta – znowu czystym przypadkiem – w Muzeum Archidiecezjalnym. Nie chodzi o same eksponaty, choć te były niesamowite, ale o osobę, która nas oprowadzała, siostrę Florianę. Niewysoka, drobna, 60+, o mocnym głosie i niesamowitej charyzmie. Z takim żarem, zaangażowaniem i wiedzą oprowadza nas po muzeum, że chyba nikt z nas nie zapomni jej do końca życia. Także muzeum – to było jak porządna lekcja historii. Po obiedzie mamy czas wolny, potrzebna jest taka chwila zatrzymania. Niektórzy idą do kościoła na prywatną modlitwę, niektórzy odwiedzają się w pokojach, aby pogadać z dawno niewidzianymi znajomymi – każda tak chwila jest cenna… Po Mszy świętej proboszcz opowiada nam historię sanktuarium. Parafian, jak się okazuje jest niewiele: – Jak patrzę na wasza grupę, to tak się czuję, jakby cała moja parafia przyszła do kościoła! – żartuje. Gwoli dygresji wspomnieć należy, że w Kalwarii Pacławskiej odbywał nowicjat nasz krajan, a mój kolega z klasy – ojciec Piotr Głód. Jest on przykładem na to, że z pomocą Bożą człowiek wszystko może – i nauczyć się pięknie śpiewać i mądrze, bez tremy przemawiać…. Nazajutrz rano po „Godzinkach” i śniadaniu jedziemy do Dukli, sławnej na całą Polskę za przyczyną św. Jana. Kim był ten człowiek, którego w 1997 roku kanonizował Jan Paweł II? Żył w XV wieku. Jeszcze przed wstąpieniem do klasztoru obrał 30 życie pustelnika, spędzając czas na modlitwie, postach i rozważaniach. Wstąpił do franciszkanów, po złożeniu profesji zakonnej odbył studia, otrzymał święcenia kapłańskie. Powierzono mu urząd kaznodziei, a wspomnieć należy, iż dawniej tylko wybitnie uzdolnieni oraz doświadczeni kapłani mogli głosić kazania. Był świetnym mówcą oraz spowiednikiem – wiele czasu spędzał codziennie w konfesjonale. Nie przeszkodziła mu w tym starość i schorowane ciało. (Przypomina się tutaj św. Ojciec Pio, którego nazywano „więźniem konfesjonału”.) Jeszcze za życia uważany był za świętego; posłuszeństwo, ubóstwo, czystość, modlitwa, zachowanie nakazów Ewangelii – tym naznaczone było jego życie. Mimo sprawowania wysokich urzędów, nie uchylał się od pełnienia najniższych posług. Pielęgnował chorych, całym sercem oddany bliźniemu. To nie banał, że w każdym widział Chrystusa. Gdy był już zbyt słaby na nocne czuwania w kościele, wybudowano mu w ogrodzie altankę – i to w niej pogrążał się w pełną kontemplacji modlitwę w samotności. Podczas niej popadał często w zachwyt, zatapiając się w tajemnicy miłości Boga do człowieka. O charyzmacie jego modlitwy mówią słowa na tabliczce przy jego grobie. W tłumaczeniu brzmią one: „Wszechmogący Boże, który błogosławionego sługę swego Jana Duklana przyozdobiłeś darem kontemplacji, którego serca nic nie wypełniało obficiej, a usta niczego nie wymawiały częściej, jak tylko Najświętsze Imiona Jezusa i Maryi”. W kaplicy poświęconej św. Janowi ksiądz Damian sprawuje Mszę świętą dla naszej grupy. Jesteśmy tylko my, nasze rozmyślania i św. Jan z Dukli… Po Mszy świętej ksiądz Damian otrzymuje od naszej grupy „margaretkę” – dar modlitwy siedmiu osób, w poszczególne dni tygodnia, modlitwy do końca życia. Wzruszeni sa: obdarowany i obdarowujący. Następnie jeden z ojców – opiekunów tego miejsca – opowiada nam o świętym Janie. Odwiedziny w sklepiku z pamiątkami tego miejsca i dewocjonaliami – pielgrzymi uwielbiają takie sklepy, a potem radość na twarzach obdarowanych… Ruszamy dalej. Dębowiec, zwany polskim La Salette, bazylika pod wezwaniem Matki Bożej Saletyńskiej. Tam znajduje się figura Maryi Płaczącej – taka sama, jak w alpejskim La Salette, gdzie Maryja ukazała się prostym pastuszkom, znowu wzywając świat do nawrócenia. Ponad sto lat saletyni opiekują się tym miejscem, sanktuarium jest zadbane, piękne. Odmawiamy różaniec, mając świadomość, jaka potężna to jest broń do walki z szatanem. „Różańcem możecie odwrócić losy świata” – oznajmiła Matka Boża na Podbrdo. Cóż, znowu droga, ale nie dłuży się, smakujemy chwilę zatrzymania się, możliwości rozmowy, wspólnej modlitwy. Bardzo, bardzo wszystkim dziękuję za ten wspólny czas, za „budowanie ducha”, za pogodę serca. Tobie, księże Damianie dzielny pielgrzymie, życzę nieustającego zapału w prowadzeniu wiernych do Matki w wielu Jej cudownych wizerunkach. Do następnej pielgrzymki (a może Wilno?)! Szczęść Boże! IDZIE HYR Nr 5 /2015 Noc w Łagiewnikach Albina Policht W nocy z dnia 16 na 17 XI 2015 r. nasza parafia w Bukowinie Tatrzańskiej miała czuwanie nocne w kaplicy Nieustannej Adoracji Najświętszego Sakramentu w Łagiewnikach krakowskich (Sanktuarium Miłosierdzia Bożego). śpiew była odpowiedzialna Maria Cikowska. Ofiarowaliśmy tę modlitwę w intencji Ojczyzny, nowego Prezydenta RP, o pokój na świecie i za ofiary terroryzmu. Po wspólnym różańcu modliliśmy się indywidualnie w ciszy. W kolejnej części modlitw odprawili- Grupa wyjechała z Bukowiny wieczorem i dotarła na miejsce przed wyznaczonym czasem. Bus prowadził niezawodny Tadeusz Korkosz. W drodze do Krakowa podróżującymi opiekowała się Zofia Mól. W Krakowie, w początkowych godzinach czuwania, towarzyszył nam w modlitwie ks. Damian Drzyżdżyk O godz. 21.00 powitaliśmy wspólnie Pana Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, a potem przez dłuższy czas wzywaliśmy wstawiennictwa Ducha Świętego prosząc, abyśmy jak najgorliwiej przeżyli to nocne czuwanie. Tę część modlitwy prowadziła Maria Sztokfisz i Albina Policht. Godzinę później modlitwie różańcowej (I część) przewodniczyła Janina Rzadkosz (rozważania), a za śmy adorację za dusze w czyśćcu cierpiące, ponieważ był to miesiąc, w którym szczególnie modlimy się za zmarłych. Tej modlitwie przewodniczyła Maria Sztokfisz i Albina Policht. O północy rozpoczęła się druga część różańca w intencji naszych parafian, kapłanów, zakonników i misjonarzy. Modlitwę prowadziła Danuta Strukowska i Maria Sztokfisz. Potem zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę, żeby można było wyjść z kaplicy i trochę się odprężyć. Trzecią część różańca odmówiliśmy między godz. 2 a 3 po północy. Tym razem – w intencji naszych rodzin, szczególnie tych, które przeżywają kryzysy. Tutaj też przewodziła Danuta Strukowska wspomagana przez Albinę Policht. Czas od godz. 3 do 4 poświęciliśmy na tzw. IDZIE HYR Nr 5 /2015 Godzinę Miłosierdzia z prośbą o łaskę wytrwania w dobrym. Odmówiliśmy m.in. Litanię do Miłosierdzia Bożego, Akt poświęcenia się Miłosierdziu Bożemu i Koronkę. Czwartą część różańca odprawiliśmy za naszą parafię i za tych, którym obiecałyśmy modlitwę. Ten różaniec prowadziła Albina Policht. Nad ranem ok. godz. 5.00 odśpiewaliśmy, pod przewodnictwem Marii Cikowskiej, Godzinki do Matki Bożej. Zakończenie naszej adoracji nastąpiło przed godz. 6. Dziękowaliśmy Bogu za ten święty czas spędzony u stóp Jezusa Eucharystycznego. Każdy z nas przeżył osobiście, głęboko tę nocną modlitwę i każdy mógłby wiele powiedzieć, podzielić się duchowym doświadczeniem. Co do uczestnictwa w tej wspólnej adoracji to na szczególne uznanie w naszej grupie zasługują osoby starsze, a wśród nich nasza seniorka Agnieszka Mrowca. Do wszystkich aktywnych uczestników, którzy dzielnie wytrwali przez całą noc (oprócz prowadzących), należą także: Helena Stachura, Michalina Kobylarczyk, Maria Chowaniec, Stanisława Charczuk, Dorota Zubek, Małgorzata Łapka, Wojciech Dunajczan, Anna Banaś, Małgorzata Mrowca, Krystyna Paciorek, Stanisław Walas, Anna Dziedzic, Helena Łukaszczyk, Anna Kuchta, Anna Szych, Helena Hełdak. Oprócz naszej bukowiańskiej wspólnoty w kaplicy adoracyjnej były także cztery panie, które zastaliśmy na miejscu. Na drogę powrotną do Bukowiny każdy uczestnik otrzymał małą pamiątkę poświęconą w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. 31 Kierunek pielgrzymki – Lewocza! Zofia Babiarz W ostatnią niedzielę września 2015 r. grupa licząca 26 osób wybrała się do Matki Bożej w Lewoczy. Najpierw odwiedziliśmy kościół św. Jakuba. Jest to największy gotycki kościół na Słowacji. Leży u podnóża Mariańskiej Góry, zwanej słowacką Częstochową. Sanktuarium Mariańska Góra w Lewoczy jest jednym z najstarszych miejsc pielgrzymkowych na Słowacji. Historia sięga okresu najazdów tureckich, kiedy właśnie tu mieszkańcy Lewoczy w podzięce za ocalenie zbudowali małą kapliczkę, do której organizowali procesje. Z biegiem czasu kapliczkę 32 rozbudowano. W ołtarzu kościoła widnieje słynąca łaskami figura Madonny, odziana w strój królewski, dzierżąca w prawej dłoni berło. Jej postać otacza krąg promieni. 3 lipca 1995 roku Ojciec Święty Jan Paweł II odprawił tu Mszę Świętą, w której uczestniczyło 650 tysięcy wiernych. Do sanktuarium wiedzie z Lewoczy prosta, stroma, wysadzona drzewami droga przeznaczona dla pieszych, ale można też dojechać do parkingu nieopodal kościoła. Ścieżka prowadzi w dół, gdzie na stoku znajduje się kaplica wzniesiona nad źródłem. Wiekowa tradycja głosi, że woda z tego źródła ma moc uzdrawiającą. Kiedy Ojciec Święty Jan Paweł II mówił do wiernych, a byli też pielgrzymi z Zakopanego; powiedział, żeby się modlić, to może przyjedzie do Polski, na Podhale. Na ścianie kościoła widnieje tablica upamiętniająca wizytę papieża, w której wpisano fragment homilii wygłoszonej przez Jana Pawła II na Mariańskiej Górze. Są to następujące słowa: „Jest prawdą, że liczni synowie i córki ziemi słowackiej zawdzięczają tej świątyni to, że prawda o Bogu i wiara w Niego zachowały się żywe w ich sercach”. W 1997 roku Ojciec Święty odwiedził Zakopane. Od roku 1995 pielgrzymi z Zakopanego przybywają na Mariańską Górę corocznie w ostatnią niedzielę września, aby podziękować Maryi za wysłuchane prośby. W tym roku byliśmy po raz 21. Część osób przyłączyła się do pielgrzymów z Zakopanego i szła pieszo do Sanktuarium. W drodze odmówiliśmy różaniec i śpiewaliśmy pieśni do Matki Bożej. O 14.30 odprawiona została Msza św. w dwóch językach: słowackim i polskim. Po Mszy św. ksiądz z Lewoczy podziękował pielgrzymom z Zakopanego i Bukowiny za piękną modlitwę i śpiew oraz zaprosił na kolejne spotkanie za rok. IDZIE HYR Nr 5 /2015 Poznajmy sąsiedzkie słowackie pogranicze cz. III Edward J. Charczuk W poprzednim odcinku podróży po słowackim pograniczu sugerowałem jazdę ze Spišskiej Beli na wschód w stronę Starej Lubovni. Teraz proponuję skręcić w prawo w środku tej miejscowości, czyli jechać drogą główną na południe. Po przejechaniu około 3-4 km po lewej stronie widzimy nad Popradem duży park w stylu angielskim, otaczający kasztel z typowym węgierskim krenelażem wzdłuż dachów. Są to Stražky, a w kasztelu znajduje się Słowacka Narodowa Galeria zdecydowanie bardziej bogata w eksponaty niż na zamku w Bratysławie. Po następnych 3-4 km dojeżdżamy do Kieżmarku (Kežmarok) – miasta powiatowego, również nad Popradem, które już w 1269 roku otrzymało prawa miejskie. W nim jest zamek zbudowany w 1463 roku z ciekawą historią (warto go zwiedzić) oraz wieloma pamiątkami historycznymi. Samo miasto, po spustoszeniu okolicy przez Tatarów, założyli niemieccy osadnicy i pierwotnie nazywało się Käsemarkt (Serowy Targ). Od zamku w stronę południową rozciąga się Rynek (Hlavne namiestie) z renesansowym ratuszem. Natomiast nieco w prawo spomiędzy zabytkowych, ostatnio dość intensywnie odnawianych kamienic, widać wieżę z węgierskim krenelażem IDZIE HYR Nr 5 /2015 kościoła św. Krzyża. Pierwszy kościół na tym miejscu był romański – ślady w przyziemiu wieży. Aktualny pochodzi z początku XIV wieku, ale w 1444 r. został przebudowany po uszkodzeniach dokonanych przez husytów. Przejęcie go w XVII wieku na około 30 lat przez protestantów nie spowodowało wiele uszkodzeń i możemy nadal modlić się w nim oraz podziwiać gotycki ołtarz, dzieło mistrza Pawła z Lewoczy, a także kilka ołtarzy bocznych i innych pamiątek z historii kościoła i miasta. 14 września 1998 roku Ojciec św. Jan Paweł II nadał mu tytuł Bazyliki mniejszej (na tej uroczystości byłem jednym z gości honorowych jako przedstawiciel Rady Miasta Nowy Targ – zaprzyjaźnionego z Kieżmarkiem). Zamek w Kieżmarku W mieście, oprócz muzeum w zamku, jest jeszcze kilka innych muzeów oraz uroczych kawiarni w starych kamieniczkach. Wyjeżdżając z miasta dalej na południe kierujemy się na Levočę i Prešov, omijając z lewej strony zbór protestancki do złudzenia przypominający meczet, za którym wśród starych lip schowany jest drewniany, z cisa i modrzewia, kościół ewangelicki na planie krzyża greckiego p.w. Świętej Trójcy, aktualnie otynkowany, udostępniony do zwiedzania, a od 2008 r. – na liście zabytków UNESCO. Nim skręcimy główną drogą w prawo, proponuję pojechać prosto do góry i tutaj ulicą Klaštorną do końca udać się do klasztoru sióstr Redemptorystek. To nowy, zaledwie dziesięcioletni klasztor z bardzo ciekawą architektonicznie, chociaż nowoczesną kaplicą Świętego Krzyża, gdzie mistrzowsko zaplanowane okna powodują całodzienne doskonałe oświetlenie ołtarza i dominującego nad nim krucyfiksu. Aż odruchowo chce się tutaj uklęknąć i zatopić w chociażby chwilowej modlitwie. Po wyjściu zachwyci nas jedyny, niepowtarzalny widok na całe słowackie Tatry. Z Kieżmarku wjeżdżamy do L’ubicy, gdzie najpierw widzimy po prawej stronie postawioną 33 przed kilkunastu laty cerkiew greckokatolicką, a 100 m dalej po lewej okazały, ale mało wykorzystywany, zbór protestancki. Natomiast kilkaset metrów dalej na wzgórzu znajduje się gotycki kościół p.w. Wniebowzięcia NMP, z połowy XV wieku, po tym, gdy okolica podniosła się po wyparciu husytów. Miejscowość ta, stanowiąca zastaw pożyczki z 1412 roku cesarza Zygmunta Luksemburskiego, należała administracyjnie do Polski, a w zakresie jurysdykcji kościelnej do biskupstwa krakowskiego do 1772 r. ( 360 lat) Po następnych 5 km mijamy Vrbov (miejscowość też z zastawu z 1412 r.), a w niej znane już od 700 lat ciepłe wody siarczane, gdzie aktualnie znajdują się termy wzorowane na bukowiańskich, chociaż od nich wielokrotnie mniejsze i skromniejsze i gdzie, jako kuracjusze, dominują Polacy. Jak to jest najczęściej na słowackim Spiszu, na wzniesieniu jest też siedemsetletni kościół katolicki, a na znajdującym się tuż przy nim cmentarzu na nagrobkach wielokrotnie można odczytać nazwiska takie same jak w Bukowinie. Jadąc dalej, w miejscowości Janovce skręcamy w lewo na wschód w stronę Levočy, ale po 2 km, po stronie prawej na wzgórzu w miejscowości Spišsky Štvrtok widzimy dość współczesny kościół. Warto podjechać w jego pobliże, aby ulec zaskoczeniu. Do jego południowej ściany, niewidoczna z drogi, „przylepiona” jest perełka: gotycka kaplica ufundowana przez Zaplsky’ch w 1473 roku, dwupoziomowa, przypominająca do złudzenia Saint Chapelle w Paryżu. Aby ją zwiedzić, trzeba wcześniej umówić 34 się z proboszczem (Polakiem). Obok niej znajduje się pochodzący z 1668 roku renesansowy budynek – klasztor O.O. Franciszkanów (Bracia Mniejsi – po słowacku Minoryci), których, jak wszystkich zakonników na Słowacji, aresztowano i wywieziono na internowanie do Podolińca, w nocy z 13 na 14 kwietnia 1950 roku, co upamiętnia tablica na budynku, który aktualnie jest państwowym domem starców. Powróciwszy na drogę główną, ale nie budowaną obok autostradę, udajemy się do Levočy. Z drogi widać dobrze zachowane podwójne mury otaczające stare miasto, wieżę kościoła p.w. św. Jakuba, a wysoko nad miastem – oddaloną o 2 km (schodami z centrum) Górę Maryjną (Mariánska Hora). Do miasta najlepiej wjechać bramą w części północnowschodniej murów i po przejechaniu 150 m znajdziemy się na głównym placu miejskim: namestie Mastiera Pavla. Jest tutaj sporo miejsc do zaparkowania oraz główne zabytki miasta: na środku kościół p.w. św. Jakuba, ratusz i ich otoczenie (zbór protestancki, klatka hańby), a w pierzei wschodniej szereg zabytkowych kamienic, w nich m.in. muzeum Mistrza Pawła – ucznia Wita Stwosza. Zwiedzanie najlepiej zacząć od gotyckiego kościoła św. Jakuba Większego, którego wnętrze, prawie jak kościoła Mariackiego w Krakowie, jest jedną wielką sztuką o charakterze religijnym, z ołtarzem głównym, dziełem Mistrza Pawła, z mnóstwem pinakli, wysokim na 18,6 m, przez co jest przypuszczalnie najwyższym ołtarzem tego typu na świecie. Zwiedzanie o ustalonych godzinach z przewodnikiem trwa formalnie około 30 minut. Muzeum w ratuszu i sam ratusz też warto odwiedzić i jest ono integralne ze zwiedzaniem pracowni Mistrza Pawła, który pracował tu w latach 1506-1537. Z jego pracowni pochodzą wystroje kościołów – przede wszystkim główne ołtarze – od Spišskiej Soboty (aktualnie wschodnia dzielnica Popradu) po Bardiejov i Prešov. Dzieła Mistrza Pawła charakteryzuje zarówno doskonała kompozycja całości jak i też precyzyjne wykonanie najmniejszych detali. Renesansowa bryła ratusza ma cechy budowli reprezentacyjnej i w latach 80-tych odbyło się w nim spotkanie przywódców wielu państw ze wschodniej i zachodniej części Europy. Duża, żelazna, kuta klatka pomiędzy ratuszem IDZIE HYR Nr 5 /2015 a zborem protestanckim została tutaj ustawiona w 1600 roku przez protestantów, jako pręgierz dla występnych niewiast. Na Górę Maryjną warto, a nawet trzeba dotrzeć, bo to narodowe sanktuarium Słowaków. Można to zrobić albo wspinając się dość długimi schodami z centrum miasta, albo wyjechać z miasta tą samą bramą w kierunku wschodnim i wnikliwie obserwując kierunkowskazy, zjechać na dół w lewo, a następnie długą, krętą drogą wśród lasu dotrzeć na miejsce. Sam kościół – od 22 stycznia 1984 roku Bazylika mniejsza za sprawą Ojca św. Jana Pawła II – jest strzelistym białym budynkiem z pięknymi witrażami, a przede wszystkim figurą Panny Maryi w szczycie nastawy ołtarza głównego, który niżej otaczają liczne wmurowane w ścianę tablice upamiętniające przybyłe pielgrzymki, w tym też z Polski, m.in. z Zakopanego. Na ścianie przy głównym wejściu jest tablica upamiętniająca pobyt tutaj Ojca św. Jana Pawła II w 1995 roku i fragment jego homilii. Sama świątynia, jak i jej otoczenie w porównaniu z sanktuariami w Polsce robi wrażenie dość skromnego, ale w pierwszą sobotę lipca odbywa się narodowa pielgrzymka Słowaków, w której np. w 2015 roku uczestniczyło pół miliona ludzi, czyli praktycznie co dziesiąty mieszkaniec Słowacji. Piękna to uroczystość, a lud wierny zbiera się w olbrzymim naturalnym amfiteatrze na zboczu góry przed ołtarzem polowym, który pozostał po pielgrzymce Ojca Świętego. Natomiast w dniu powszednim nie ma tu stałego kapłana, a sanktuarium opiekują się siostry zakonne. IDZIE HYR Nr 5 /2015 Grudniowy piękny dzień D zień 5 grudnia 2015 roku zapisze się na pewno bardzo mocno w naszych sercach. Zacznijmy od początku. O godz. 10.00 w kościele w Białce Tatrzańskiej odbyła się uroczysta Msza Święta, na którą zaproszeni zostali ministranci, lektorzy, schola parafialna, Grupa Apostolska i OAZA z dekanatu Białka Tatrzańska. Mszy św. przewodniczył neoprezbiter ks. Bartłomiej Roman (wikariusz z Jurgowa), który udzielił nam wszystkim bło- gosławieństwa prymicyjnego. Po Eucharystii grupa teatralna z Białki przedstawiła spektakl pt. „Brat naszego Boga” – jest to dramat Karola Wojtyły, który świetnie podprowadził nas w ROK MIŁOSIERDZIA. Po przedstawieniu ks. Jacek Jastrzębski (wikariusz z Gronia-Leśnicy) zaprosił nas wszystkich, a więc ponad 250 osób, na AGAPĘ: pączka, herbatę i ciasto. Ale to nie wszystko. Na koniec służbę liturgiczną, scholę i Grupę Apostolską nawiedził św. Mikołaj, który obdarował nas słodkimi prezentami. Cały dzień towarzyszyła nam również przepiękna bo grudniowa i zarazem słoneczna pogoda. Dziękuję wszystkim za tak pięknie przeżyty dzień. Wasz ks. Damian 35 Z życia Kościoła NADZWYCZAJNY ROK ŚWIĘTY MIŁOSIERDZIA 8 XII 2015 – 20 XI 2016 M etropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz ustanowił 10 kościołów w archidiecezji krakowskiej, w których wierni będą mogli uzyskać odpust zupełny w czasie Jubileuszu Miłosierdzia. W specjalnym liście na temat Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia ojciec święty napisał: „Aby przeżyć i uzyskać odpust, wierni mają odbyć krótką pielgrzymkę do Drzwi Świętych, otwartych w każdej katedrze i w kościołach wyznaczonych przez biskupa diecezjalnego, a także w czterech bazylikach papieskich w Rzymie, na znak głębokiego pragnienia prawdziwego nawrócenia. Jednocześnie rozporządzam, by w sanktuariach, gdzie zostały otwarte Drzwi Miłosierdzia, i w kościołach, które tradycyjnie są uznawane za jubileuszowe, była możliwość uzyskania odpustu. Ważne jest, aby ten moment był połączony przede wszystkim z sakramentem pojednania i uczestnictwem w Mszy św. oraz refleksją nad miłosierdziem. Konieczne będzie, by tym celebracjom towarzyszyło wyznanie wiary i modlitwa za mnie oraz w intencjach, które noszę w sercu dla dobra Kościoła i całego świata”. W archidiecezji krakowskiej kościołami jubileuszowymi będą: - katedra św. Stanisława i św. Wacława na Wawelu, - sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach - sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie - bazylika Wniebowzięcia NMP w Krakowie - sanktuarium Krzyża Świętego w Krakowie-Mogile - bazylika Matki Bożej Anielskiej w Kalwarii Zebrzydowskiej 36 - bazylika Ofiarowania NMP w Wadowicach - kościół parafialny św. Piotra w Wadowicach - bazylika Najświętszego Serca Pana Jezusa – sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Trzebini - kościół Świętej Rodziny w Zakopanem - kościół parafialny Najświętszego Serca Pana Jezusa w Nowym Targu. Na prośbę papieża Franciszka greckokatolicka oryginalna ikona z Polski „Brama Miłosierdzia” była obecna w Watykanie, na Placu św. Piotra w dniu otwarcia Jubileuszowego Roku Miłosierdzia. Bardzo szybko udało się uzyskać wszystkie formalne pozwolenia na wywóz z Polski cennej ikony z XVII w. Jarosławska ikona słynie cudami. Przedstawia Matkę Bożą trzymającą Jezusa. Widnieje nad nią napis „Myłoserdia Dwery otwery nam” co oznacza: „Drzwi miłosierdzia otwórz nam”. Papież podarował parafii w Lampeduzji trzymetrowy krzyż zrobiony z drewnianych wioseł powiązanych linami, symbolizujących los uciekinierów przepływających Morze Śródziemne. Sam krzyż – zdaniem księdza proboszcza – jest symbolem człowieczeństwa i współczucia Jezusa Chrystusa, który wygrywa każdy konflikt. Papieżowi ten krzyż podarował na Kubie Raul Castro. We Wrocławiu i Berlinie 18 listopada 2015 r. została otwarta wystawa „Pojednanie/Versöhnung in progress… Kościół katolicki i relacje polsko-niemieckie po 1945 r.” To jeden z punktów programu obchodów 50. rocznicy orędzia biskupów polskich IDZIE HYR Nr 5 /2015 do biskupów niemieckich zaplanowanych na rok 2015-2016. Wystawę we Wrocławiu będzie można zwiedzać do 17 stycznia 2016 r., a w Berlinie – do 16 grudnia 2015 r. Belgijska poczta wydała znaczek „tolerancja” z wizerunkami przywódców trzech religii, w tym katolickiego, w geście jednoczącym. Napis w języku francuskim i flamandzkim głosi: „Wszyscy równi, wszyscy różni”. Na początku 2016 r. wejdzie na ekrany film „Zmartwychwstanie Chrystusa” (oryginalny tytuł Z życia szkoły Monika Bobula, Renata Łukaszczyk ••• 2.10.2015 r. – Ten dzień przeniósł uczniów i nauczycieli Zespołu Szkół do wielu europejskich krajów za sprawą Europejskiego Dnia Języków Obcych, zorganizowanego przez gimnazjalistów pod opieką pani Iwony Walas i pana Michała Lichosyta-Ogrodnego. Uczniowie starali się wybrane przez siebie kraje zaprezentować innym w jak najbardziej atrakcyjny sposób. Goście za pomocą głosowania wybierali zwycięzców tego happeningu. I miejsce zajęli uczniowie prezentujący Węgry, II – Polskę, a III – Francję. Gratulujemy! ••• 13.10.2015 r. – Ta data będzie wielu gimnazjalistom kojarzyć się z wyjazdem do krakowskiego teatru Scena Stu na spektakl pt. „Wariacje tischnerowskie”. Spektakl w dowcipnej i przystępnej formie pokazuje góralskie spojrzenie na życie. Jest oparty na książkach: „Filozofia po góralsku” ks. Józefa Tischnera i „Wieści ze słuchanicy” Wandy Czubernatowej. – «Risen»). Dotyczy ostatniego etapu życia Chrystusa na ziemi, a także tego, dlaczego ówczesne władze nie starały się odnaleźć ciała Jezusa. Reżyserem i scenarzystą (we współpracy z in.) jest Amerykanin Kevin Reynolds. Twórcy zapewniają, że bardzo rzetelnie opracowali historię. Widzowie ocenią. Kolejne odkrycia archeologiczne. Brytyjscy archeologowie odkryli ślady najdawniejszego (z XV w.) kościoła w Afryce na wyspie Kabo-Werde, zbudowanego przez Portugalczyków. Budowla często była zalewana przez sztormy. Stwierdzono, że budowla miała styl gotycki. Obok niej chowano miejscowe elity. IDZIE HYR Nr 5 /2015 Góralskie spojrzenie na życie jest nam znane i bliskie, a więc uczniowie i ich opiekunowie bawili się świetnie, a nawet włączyli się do niego na finał swoim śpiewem. Brawa więc otrzymali nie tylko aktorzy. ••• 14.10.2015 r. – Bardzo ważny dzień dla naszej szkoły, gdyż cała społeczność uczniowska, ich rodzice, nauczyciele i zaproszeni goście uczestniczyli w uroczystości otwarcia nowego skrzydła budynku, w którym mieści się sala gimnastyczna i przedszkole. Obchody połączono ze Świętem Edukacji, a akademię przygotowały klasy szóste Szkoły Podstawowej 37 i przedszkolaki pod kierunkiem swoich wychowawczyń. Uroczystości poprzedziła Msza święta w kościele parafialnym. ••• 26.10.2015 r. – To najważniejsza, jak dotąd, data w szkolnym życiu naszych pierwszoklasistów. Tego dnia złożyli oni uroczyste ślubowanie, a na pełnoprawnych członków społeczności uczniowskiej pasował ich pan Dyrektor. O odpowiednią oprawę zadbali uczniowie klas szóstych pod opieką pani Beaty Koszut i pani Iwony Walas oraz rodzice, którzy dla swoich pociech przygotowali słodki poczęstunek. ••• 11.11.2015 r. – Obchody Święta Niepodległości w Bukowinie Tatrzańskiej rozpoczęły się uroczystą wieczorną Mszą świętą, po której delegacje udały się na miejscowy cmentarz, aby oddać hołd żołnierzom 38 poległym w walce o wolność. Następnie wszyscy uczestnicy gminnych obchodów przeszli do Domu Ludowego, gdzie czekała już młodzież klas drugich Gimnazjum z perfekcyjnie przygotowanym programem artystycznym. Program ten był finałem projektu edukacyjnego, w którym corocznie uczestniczą uczniowie wraz ze swoimi opiekunami; a tegorocznymi opiekunami i koordynatorami projektu byli: pani Beata Koszut, pani Hanna Krzyżanowska, pani Dorota Sztokfisz i ksiądz Damian Drzyżdżyk. ••• 25.11. i 26.11.2015 r. – to roztańczone daty w naszej szkole. W środę na zabawie andrzejkowej spotkali się gimnazjaliści, a w czwartek bawili się uczniowie Szkoły Podstawowej. Zabawę przy dobrej muzyce prowadzili szkolni didżeje pod opieką pana Zbigniewa Kujawskiego oraz wychowawców klas. ••• 27.11.2015 r. – Tego dnia szkolny poranek rozpoczął się w rytmie flamenco. Gościł u nas zespół Wirtuoz, który przybliżył wszystkim klimaty muzyki hiszpańskiej. Do występów i muzycznych konkursów uczniowie włączali się bardzo chętnie, a atmosfera, która zawładnęła nami podczas koncertu, pozostała już do końca dnia, o czym zapewnia Was Monika Bobula. IDZIE HYR Nr 5 /2015 Wielkie zwycięstwo Ks. Damian Drzyżdżyk – dekanalny moderator Służby Liturgicznej Ołtarza J ak co roku późną jesienią w naszym dekanacie Białka Tatrzańska odbywa się turniej halowej piłki nożnej dla Liturgicznej Służby Ołtarza. Jest on jednocześnie dla zwycięzców furtką do następnych etapów takich jak: turniej rejonowy w Zakopanym, później turniej diecezjalny w Krakowie, a na końcu turniej ogólnopolski. Tym razem rozgrywki odbyły się 12 grudnia 2015 roku na hali sportowej w Gronkowie. W tegorocznych rozgrywkach wzięło udział ponad 120 uczestników (ministrantów i lektorów) z następujących parafii: Brzegi, Gliczarów Górny, Bukowina Tatrzańska, Białka Tatrzańska, Jurgów, Groń-Leśnica, Trybsz i Gronków w roli gospodarza. Oczywiście był podział na trzy grupy wiekowe. Pierwsza to uczniowie ze szkół ponadgimnazjalnych, gdzie zwycięzcami zostali lektorzy z Gliczarowa Górnego, a drugie miejsce zdobyli lektorzy z Gronkowa, zaś trzecie nasi z Bukowiny. Drugą grupę wiekową stworzyli gimnazjaliści. Liderem grupy została parafia z Gronkowa, zaś drugie miejsce przypadło dla Brzegów, a trzecie dla parafii Groń-Leśnica. Najlepiej oglądało się jednak występ sportowy najmłodszych – ministrantów ze szkół podstawowych. Podczas tych rozgrywek to oni wzbudzili między sobą, jak również między kibicami, największy upust emocji. Najpierw IDZIE HYR Nr 5 /2015 mecz o trzecie miejsce, który wygrywa parafia z Gliczarowa. A później był najpiękniejszy mecz całego turnieju, mecz pomiędzy Gronkowem a Bukowiną Tatrzańską. Chłopcy dali z siebie wszystko. Nasz sędzia Pan Krzysztof Sekułowicz, chcąc wskazać mistrza, musiał podyktować dodatkowe rzuty karne, które zresztą nie zakończyły się tak szybko. Wtedy nastąpił najpiękniejszy widok. Kolana ministrantów się uginają, ręce składają – prawie jak na papieskiej liturgii. Aż wreszcie… ministranci z Bukowiny pełni radości otrzymują mistrzowski puchar Księdza Dziekana Władysława Pasternaka. Zaproponowałem, aby przez najbliższe tygodnie puchar był przechodni po domach naszych małych mistrzów. Po skończonym turnieju uroczysta AGAPA – podczas której głównym daniem była ulubiona pizza. CHŁOPCY! NALEŻAŁO SIĘ. Chcę jeszcze wyrazić wdzięczność Księdzu Dziekanowi za uhonorowanie naszych chłopców poprzez wręczenie pamiątkowych dyplomów, pucharów i medali dla najlepszych piłkarzy, którzy poprzez swoją skuteczność zdobyli najwięcej goli. U nas taki medal otrzymał Błażej Budz. Również serdecznie dziękuję Panu Krzysztofowi Szekułowiczowi za pomoc w organizacji turnieju oraz wszystkim kapłanom z dekanatu Białka Tatrzańska. 39 Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego Zbigniew Kujawski W tym roku już po raz czwarty Zespół Szkół w Bukowinie zaangażował się w akcję Stowarzyszenia Wiosna „Szlachetna Paczka”. Hasłem tegorocznej edycji były słowa: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. W ramach akcji przez prawie trzy tygodnie zbieraliśmy produkty dla dwu rodzin z terenu naszej gminy. W pomoc zaangażowały się wszystkie klasy Szkoły Podstawowej i Gimnazjum, rodzice, nauczyciele, a także mieszkańcy Bukowiny, którzy w sześciu sklepach na terenie naszej miejscowości zbierali potrzebne produkty. Po spakowaniu rzeczy w 38 dużych pudeł, ozdobieniu ich, zawieźliśmy paczki 12. grudnia do zakopiańskiego magazynu, skąd zostały dostarczone do potrzebujących. Mamy nadzieję, że rodziny, którym staraliśmy się pomóc, miały tyle radości z przygotowanych przez nas upominków, ile my z ich ofiarowania. 40 Obłóczyny kandydatów na lektorów W sobotę 12 grudnia 2015 r. podczas wieczornej Mszy Świętej ks. Proboszcz dokonał poświęcenia strojów liturgicznych dla naszych nowych kandydatów na lektorów. Byli również obecni rodzice, którzy pomagali założyć swoim synom nowo poświęcone alby. Na koniec ks. Proboszcz pogratulował rodzicom oraz z serca podziękował za to, że mobilizują swoich synów i kształtują w nich gorliwość i systematyczność. Dał również kandydatom na lektorów ojcowską radę, aby tak jak Jan Chrzciciel, który przygotowywał miejsce dla Chrystusa, nie zasłaniali swoją wybitną retoryką prawdziwego przesłania Słowa Bożego, ale żeby byli pokornymi sługami tegoż Słowa. IDZIE HYR Nr 5 /2015 Podziękowanie Wielkie słowa podziękowania i uznania należą się wszystkim przybyłym na zabawę andrzejkową, sponsorowi, a przede wszystkim kolegom druhom, którzy zajęli się przygotowaniem i organizacją drugiej już zabawy charytatywnej. Dzięki środkom zebranym w zeszłym roku udało mi wziąć udział w kilku turnusach rehabilitacyjnych, po których bardzo się usamodzielniłem i nauczyłem pokonywać codzienne trudności architektoniczne utrudniające poruszanie się na wózku. Udało się również zakupić specjalistyczny, lekki, przystosowany do mojej budowy ciała wózek inwalidzki, który pozwoli mi aktywnie żyć i podjąć pracę. Należało też przystosować samochód, dzięki któremu mogę jechać „wszędzie, gdzie nogi poniosą”. Trzeba było również przystosować mieszkanie, a przede wszystkim łazienkę na moją nową sytuację. Bez Waszej pomocy nie miałbym możliwości tak szybko wrócić do „normalnego” życia. Bóg zapłać wszystkim. Stanisław Budz druh OSP w Bukowinie Tatrzańskiej II Charytatywna Zabawa Andrzejkowa W dniu 28 listopada w BCK Domu Ludowym odbyła się II Charytatywna Zabawa Andrzejkowa, zorganizowana przy wsparciu OSP Bukowina Tatrzańska oraz Fundacji Strażaków OSP Bukowina Tatrzańska oraz Ludzi Dobrej Woli na rzecz druha Stanisława Budza. Mimo niesprzyjających warunków pogodowych, sala szybko wypełniła się po brzegi, a o dobrą zabawę zadbał zespół „Liter”. Organizatorzy serdecznie dziękują wszystkim sponsorom imprezy, osobom zaangażowanym w jej zorganizowanie oraz przybyłym gościom za dobrą zabawę i wsparcie finansowe. Całkowity dochód z imprezy zostanie przekazany naszemu druhowi Staszkowi. Komitet ds. zbiórki Intencje Mszy Świętych od 20.12 do 31.12.2015 r. 8.00 Kolędowanie z zespołem ZAKOPOWER P odobnie jak w zeszłym roku gościliśmy w naszym starym zabytkowym kościółku artystów muzyki rozrywkowej. Tym razem był to znany zespół ZAKOPOWER. Dzięki zaproszeniu Fundacji BUKOVINA oraz Telewizji Polskiej dokonali nagrania kolęd. To wielki zaszczyt dla naszej społeczności góralskiej, że możemy w całą Polskę – i nie tylko – ukazać ducha pobożności, religijności i tradycji regionalnej, bo przecież nie zabrakło życzeń, łamania się opłatkiem, strojów góralskich, a przede wszystkim ukazania prawdy, że „Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami”. IDZIE HYR Nr 5 /2015 9.30 11.00 17.00 6.30 6.30 17.00 6.30 6.30 17.00 6.30 6.30 17.00 6.30 6.30 6.30 Niedziela 20.12. + Władysław Budz w 21. roczn. śmierci, Aniela żona + Franciszek Rozmus w roczn. śmierci Za parafian W pewnej intencji Poniedziałek 21.12. + Franciszek Pacyga + Katarzyna Lichaj-Dziubas + Mieczysław Para w 8. roczn. śmierci Wtorek 22.12. + Józef Bieniek, Helena żona + Józef Klamerus + Józef Ciułacz, Ludwika żona Środa 23.12. + Franciszek i Wiktoria Czernik + Karol Haładyna w 11. roczn. śmierci + Józef Buczek, Agnieszka żona Czwartek 24.12. + Adam Mrowca, Marian ojciec + Józef i Wiktoria Bigos, Józef wnuk + Adam Kuchta w 12. roczn. śmierci 41 24.00 24.00 24.00 8.00 9.30 11.00 17.00 8.00 9.30 11.00 17.00 8.00 9.30 11.00 17.00 7.00 7.00 17.00 7.00 7.00 17.00 7.00 17.00 17.00 7.00 17.00 8.00 9.30 42 Piątek 25.12. W intencji parafian + Natalia Budz + Maria Paruzel, Ambroży Dunajczan, Józef i Aniela + Zofia Paciorek + Stanisław Chowaniec w 5. rocz. Śmierci; Stanisława żona + Szymon Kuchta, Karolina żona + Nowennowa w intencji zmarłych Sobota 26.12. + Władysław i Aleksandra Sztokfisz, w 25. roczn. śmierci Aleksandry + Stanisław Lichaj w 1. roczn. śmierci W intencji Wojciecha w 18. roczn. urodzin + Jan Maciczek w 77. roczn. śmierci, Zofia żona; Jan Orłowski, Danuta córka Niedziela 27.12. + Stanisław Rusin + Wiktoria Wilczek, Eugeniusz syn Za parafian + Piotr Budz w 6. roczn. śmierci, Helena żona Poniedziałek 28.12. + Wiktoria Stasik + Maria i Władysław Kramarz Podziękowanie za łaski w 20. roczn. ślubu Zofii i Tadeusza Wtorek 29.12. + Władysław i Aleksandra Sztokfisz, w 24. roczn. śmierci Władysława + Karol Haładyna, Stanisław Haładyna i Ludwika żona Podziękowanie Panu Jezusowi i Matce Bożej Jaworzyńskiej za 33 lata małżeństwa Ewy i Krzysztofa z prośbą o dalszą opiekę Bożą Środa 30.12. + Helena i Stanisław Łopuszniak + Stanisław Koszarek w 42. roczn. śmierci, Aniela żona w 2. roczn. śmierci + Jan Szewczyk w 6. roczn. śmierci Czwartek 31.12. + Sylwester Ludwiniak Nowennowa w intencji żyjących Piątek 01.01. + Helena i Tadeusz Budrzeński i Józef w 29. roczn. śmierci W intencji kapłanów, którzy pracowali i pracują w naszej parafii (Msza św. zamówiona od mieszkańców ul. Kościuszki od Poczty do Klina) 11.00 17.00 20.00 7.00 17.00 17.00 8.00 9.30 11.00 17.00 20.00 7.00 7.00 17.00 7.00 7.00 17.00 8.00 9.30 11.00 17.00 20.00 7.00 7.00 17.00 7.00 7.00 17.00 7.00 17.00 17.00 8.00 9.30 11.00 + Maria Paruzel, Ambroży Dunajczan, Józef i Aniela rodzice + Nowennowa w intencji zmarłych Za parafian Sobota 02.01. + Mieczysława Kuchta + Aniela Galica w 17. roczn. śmierci + Franciszek Chowaniec-Suchowian Niedziela 03.01. + Stanisław Zając + Józefa Galica-Chowaniec w 1. roczn. śmierci Za parafian + Bronisław i Maria Chowaniec + Zbigniew Miśkowicz Poniedziałek 04.01. + Mieczysława Kuchta + Tadeusz Wojtanek, Krzysztof Wojtanek + Franciszek Czernik Wtorek 05.01. + Janina Piątek w roczn. śmierci W 37. roczn. ślubu Marii i Józefa z prośbą o zdrowie i błog. Boże + Tadeusz Wojtanek Środa 06.01. + Wawrzyniec Furczoń w 22. roczn. śmierci, Ludwika żona i ich synowie + Sebastian Turza w 44. roczn. śmierci, Marianna żona, Józef syn Za parafian + Józefa Galica-Chowaniec w 1. roczn. śmierci + Maria Dunajczan w 2. roczn. śmierci Czwartek 07.01. + Mieczysława Kuchta + Andrzej Mędlak w 7. roczn. śmierci, Janina żona Nowennowa w intencji żyjących Piątek 08.01. + Helena Budz w 11. roczn. śmierci, Piotr mąż + Zbigniew Miśkowicz + Nowennowa w intencji zmarłych Sobota 09.01. + Tadeusz Wojtanek + Stanisław Głód, Antonina żona + Aniela Wilczek, Ludwik mąż i rodzice Niedziela 10.01. + Helena Haładyna w 17. roczn. śmierci + Maria Paruzel, Ambroży Dunajczan, Józef i Aniela rodzice Za parafian IDZIE HYR Nr 5 /2015 17.00 20.00 7.00 7.00 17.00 7.00 7.00 17.00 7.00 17.00 17.00 7.00 7.00 17.00 7.00 7.00 17.00 7.00 17.00 17.00 8.00 9.30 11.00 17.00 20.00 7.00 7.00 17.00 7.00 7.00 17.00 7.00 17.00 17.00 7.00 + Stanisław Stachoń w 9. roczn. śmierci + Jan Budz-Wnęk, Maria żona Poniedziałek 11.01. + Stefania Łopuszniak + Władysław Głód w roczn. śmierci, Jan syn + Jan Chowaniec, Stefania żona, Jan syn, Maria córka, Józef mąż i Józef Para Wtorek 12.01. + Stanisław Galica w 7. roczn. śmierci + Helena Rol w 30. roczn. śmierci + Zofia Kuchta Środa 13.01. + Mieczysława Kuchta + Maria i Władysław Kramarz + Ludwik Krupa w roczn. śmierci, Stefania żona Czwartek 14.01. + Józef Bafia + Franciszek Czernik w 27. roczn. śmierci, Wiktoria żona Nowennowa w intencji żyjących Piątek 15.01. + Józef Bafia + Zbigniew Miśkowicz + Nowennowa w intencji zmarłych Sobota 16.01. + Józef Bafia + Stanisław Lichaj, Jan syn + Józef Turza w 8. roczn. śmierci i rodzice Niedziela 17.01. + Józef Bafia + Marianna Turza w 6. roczn. śmierci Za parafian + Franciszek i Maria Chowaniec + Franciszek Chowaniec-Suchowian Poniedziałek 18.01. + Józef Bafia + Stefania Łopuszniak + Tadeusz Wojtanek Wtorek 19.01. + Tadeusz Wojtanek + Maria Budz + Stefania Krupa w 2. roczn. śmierci, Ludwik mąż Środa 20.01. + Mieczysław Galica w 3. roczn. śmierci + Józef Bafia + Franciszek Chowaniec-Suchowian Czwartek 21.01. + Anna Głodziak w 25. roczn. śmierci, Roman mąż IDZIE HYR Nr 5 /2015 7.00 17.00 7.00 7.00 17.00 7.00 17.00 17.00 8.00 9.30 11.00 17.00 20.00 7.00 7.00 17.00 7.00 7.00 17.00 7.00 17.00 17.00 7.00 7.00 17.00 7.00 7.00 17.00 7.00 17.00 17.00 8.00 9.30 11.00 17.00 20.00 + Franciszek Chowaniec-Suchowian Nowennowa w intencji żyjących Piątek 22.01. O błog. Boże i potrzebne łaski dla syna Krzysztofa w 18. roczn. urodzin + Katarzyna Golonka + Nowennowa w intencji zmarłych Sobota 23.01. + Stefania Łopuszniak + Franciszek Chowaniec-Suchowian + Tadeusz Wojtanek Niedziela 24.01. + Stanisław i Ludwika Haładyna + Ludwika Bieniek, Józef syn Za parafian + Stefania Łopuszniak + Maria Lach Poniedziałek 25.01. + Tadeusz Wojtanek + Karol Kramarz, Bronisława żona + Franciszek Chowaniec-Suchowian Wtorek 26.01. + Stefania Łopuszniak + Helena i Jan Sztokfisz, w 14. roczn. śmierci Heleny + Andrzej Czernik w 8. roczn. śmierci, Ludwika żona, Jan i Stanisław synowie Środa 27.01. + Ferdynand Kata + Stefania Łopuszniak + Franciszek Chowaniec-Suchowian Czwartek 28.01. + Ferdynand Kata + Franciszek Chowaniec-Suchowian Nowennowa w intencji żyjących Piątek 29.01. + Karol Kramarz, Bronisława żona + O radość życia wiecznego dla Tomka Rusina w 13. roczn. śmierci + Nowennowa w intencji zmarłych Sobota 30.01. + Franciszek Chowaniec-Suchowian + Ferdynand Kata + Adam Mrowca, Marian ojciec Niedziela 31.01. + Ferdynand Kata + Maria Stasik w 10. roczn. śmierci, Józef mąż Za parafian W 50. roczn. ślubu Stanisława i Stanisławy o zdrowie i błog. Boże 43 Źródło: P. Sałamacha, Święty Franciszek. Kolorowanka, wyd. WAM 2013. Franciszek spełniał najważniejsze uczynki miłosierdzia względem ciała. Czuwał przy łożu chorych i umierających. Wspólnie z nimi się modlił, pielęgnował ich rany i żebrał, by zdobyć dla nich pożywienie. Święty Franciszek – człowiek miłosierdzia. Rozeszła się wieść, że Franciszek ma niezwykłą moc czynienia cudów. Mówiono, że chleb, który rozdawał ubogim, uzdrawiał, a woda, którą podawał chorym, również sprawiała, że szybko wracali do zdrowia. Ogrody, które odwiedzał, rozkwitały, a zwierzęta, które tak lubił, rozumiały go. IDZIE HYR Nr 5 /2015 44 Krzyżówka SYN MARNOTRAWNY (Łk 15, 11-32) 8 1 3 2 12 3 11 4 5 9 5 4 6 6 10 7 1 8 7 2 9 Hasło: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 Rozwiąż krzyżówkę i odczytaj hasło. 1. 365 dni. 2. Uczucie, które pojawia się, gdy przez dłuższy czas nic nie jesz. 3. „Dziecko” krowy. 4. Zwierzęta, którymi zajmował się syn marnotrawny w czasie pobytu w obcym kraju. 5. Buty, które ojciec kazał przynieść swemu synowi. 6. Inaczej: auto. 7. Banknoty lub monety. 8. Nauka zajmująca się liczbami i figurami geometrycznymi. 9. Mateusz, Marek, Łukasz i Jan. Drogi Młody Przyjacielu! Rozwiąż krzyżówkę i przynieś hasło do zakrystii do 1 stycznia. Wręczenie nagród będzie miało miejsce 6 stycznia po Mszy św. o godz. 11.00. Źródło: Ligęza A., Wilk M.; 50 krzyżówek biblijnych. Nowy Testament.; wyd. eSPe; Kraków 2009. IDZIE HYR Nr 5 /2015 45 Sakrament chrztu przyjęli: 27.09.2015 r. Franciszek Ludwik STASIK, Wojciech Jan KLAMERUS. Sakramentu udzielił ks. Damian Drzyżdżyk. 11.10.2015 r. Zuzanna Rita KAMIŃSKA. Sakramentu udzielił ks. Władysław Pasternak. 25.10.2015 r. Hanna Maria ZAWADA, Piotr CHARCZUK, Kinga RUSIN, Maria Anna WILCZEK. Sakramentu udzielił ks. Władysław Pasternak. 08.11.2015 r. Szymon Filip ZIÓŁKOWSKI. Sakramentu udzielił ks. Władysław Pasternak. 15.11.2015 r. Emilia Faustyna KWIECIEŃ. Sakramentu udzielił ks. Zbigniew Kwiecień. Jan Stanisław GAWĘDZKI. Sakramentu udzielił ks. Damian Drzyżdżyk. 22.11.2015 r. Jakub Andrzej CHOWANIEC, Małgorzata Anna HAŁADYNA, Nadia Maria ZŁAHODA, Wojciech BUDZ, Piotr STASIK. Sakramentu udzielił ks. Władysław Pasternak. Sakrament małżeństwa zawarli: 17.10.2015 r. Łukasz KRÓLCZYK i Paulina Maria WOJTANEK 24.10.2015 r. Zbigniew Kazimierz KOSTKA i Agnieszka Monika SOBEK Do Pana odeszli: + Józef BAFIA (05.02.1954 r. – 28.09.2015 r.) + Tadeusz WOJTANEK (14.01.1940 r. – 07.10.1015 r.) + Stefania ŁOPUSZNIAK (13.05.1927 r. – 14.10.2015 r.) + Zbigniew MIŚKOWICZ (08.03.1954 r. – 14.10.2015 r.) + Ferdynand KATA (18.01.1936 r. – 25.10.2015 r.) + Franciszek CHOWANIEC Suchowian (04.10.1921 r. – 17.11.2015 r.) + Maria LACH (03.09.1932 r. – 19.11.2015 r.) + Stanisław ŁOJAS (07.10.1946 r. - 11.12.2015 r.) „Idzie Hyr” - czasopismo parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa; nr 5 (368) rok XIX, 2015. Zespół redakcyjny: ks. Damian Drzyżdżyk (redaktor naczelny), Joanna CikowskaJania, Anna Kulka, Elżbieta Lichaj, Paweł Pluciński, Marek Wodziak. Stale współpracują: ks. Władysław Podhalański, Elżbieta Bafia, Monika Bobula, Edward Charczuk, Barbara Kamińska, Natalia Kubasik, Marta Lichaj, Renata Łukaszczyk, Albina Policht, Elżbieta Wilczek. Skład komputerowy i druk: Drukarnia „MK”s.c., Nowy Targ, ul. Wak smundzka 63, tel. 18 266 48 52, e-mail: [email protected]. Adres redakcji: ul. Kościuszki 1, 34-530 Bukowina Tatrzańska, tel. parafii: 18 20 774 26, www.parafia-bukowinatatrzanska.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i redagowania tekstów oraz nadawania tytułów. 46 Czasopismo funkcjonuje i rozwija się dzięki ofiarności ludzi. Dziękujemy wszystkim, którzy wspierają finansowo tę formę duszpasterstwa, a szczególnie Polonii z Koła nr 57 Bukowina Tatrzańska im. Józefa Pitoraka przy Związku Podhalan w USA, naszym Parafianom i Gościom. IDZIE HYR Nr 5 /2015 Emisja kolęd zespołu ZAKOPOWER zarejestrowanych w naszym kościele będzie miała miejsce w: TVP1: 25.12.2015r. – godzina: 14:10 27.12.2015r. – godzina: 13:00 03.01.2015r. – godzina: 16:20 TVP Rozrywka: 26.12.2015r. – godzina: 11:10 TVP Polonia: 26.12.2015r. IDZIE HYR –Nrgodzina: 15:00 5 /2015 47