Pamiętajmy o Wschodzie

Transkrypt

Pamiętajmy o Wschodzie
Pamiętajmy o Wschodzie
Bogusław Sonik
ostatnia aktualizacja 15-07-2011 00:10
W niektórych unijnych krajach rodzi się pokusa, by osłabić znaczenie
Partnerstwa Wschodniego – pisze europoseł PO
autor: Łukasz Trzciński
źródło: Fotorzepa
Czas polskiego przewodnictwa Unii Europejskiej to najlepsza i jedyna możliwość, by
projektowi Partnerstwa Wschodniego nadać realny kształt. Wręcz obronić rację jego
bytu.
W obliczu rewolucji w krajach północnoafrykańskich nie brak bowiem głosów
postulujących, by pieniądze i zainteresowanie polityczne Europy skierować ze
Wschodu na Południe. Tendencje do ścinania unijnego budżetu z kolei uderzają
w oba wymiary polityki sąsiedztwa.
Europa w kryzysie
Partnerstwo Wschodnie obok polityki bezpieczeństwa energetycznego i polityki
historycznej jest jednym z tych polskich projektów, które zyskały wymiar
ogólnoeuropejski. To nasz wkład w budowę wizji wspólnej otwartej Europy. Sensu
istnienia polityki wschodniej nie trzeba głębiej uzasadniać, wystarczająco wiele
powiedziano i napisano na ten temat. Dość przypomnieć, że PW odwołuje się do
podstawowej prawdy o Unii, będącej jednocześnie rozwinięciem myśli Jana Pawła II
o dwóch skrzydłach Europy. To uzupełnienie analogicznego projektu dla
południowych sąsiadów Unii, czyli Unii Śródziemnomorskiej.
Dla Polski jako kraju będącego wschodnią flanką wspólnoty, szczególnie istotna jest
budowa dobrych, przyjacielskich relacji ze wschodnimi sąsiadami Unii. O ile na
początku istnienia projektu trzeba było szukać uzasadnienia dla jego powstania,
o tyle teraz trzeba go bronić z innych powodów. Istnienie PW jest bowiem zagrożone
z powodu sytuacji wewnątrz samej Unii (kryzys finansowy), sytuacji w jej
południowym sąsiedztwie i wreszcie sytuacji w krajach objętych projektem.
Recesja, która dotknęła Europy jesienią 2008 roku, zachwiała europejską
gospodarką. Zaledwie kilka miesięcy później na jaw wyszła fatalna kondycja
finansowa Grecji. Obecnie oficjalnie już trzy kraje unijne wymagają pomocy od reszty
wspólnoty – Grecja, Irlandia i Portugalia. A niepokojące informacje napływają
z Hiszpanii i Włoch. W tym kontekście pada też nazwa Belgii. W tej sytuacji wszelkie
wzmianki o potrzebie dotowania państw trzecich wywołują sprzeciw wielu krajów. Nie
ma też politycznej woli do zajmowania się problemami zewnętrznymi. W budżecie
unijnym, który kilka krajów z Wielką Brytanią na czele chce drastycznie zmniejszyć,
pieniędzy na politykę sąsiedztwa nie będzie dużo.
Nie wiadomo też, jaki kształt przybierze polityka sąsiedztwa. Bo fala przewrotów
w krajach Północnej Afryki sprawiła, iż to ten region – a co się z tym łączy Unia
Śródziemnomorska - stał się kluczowy dla polityki europejskiej.
Niepokojące sygnały
I wreszcie wydarzenia w krajach objętych Partnerstwem Wschodnim także nie
napawają optymizmem. Oszukane wybory w grudniu ubiegłego roku i będące ich
następstwem represje opozycji sprawiają, że Białoruś zasługuje na miano kraju
totalitarnego. Był to powód, dla którego na majowe posiedzenie Euronest
(zgromadzenie przedstawicieli Parlamentu Europejskiego i parlamentów państw
uczestniczących w Partnerstwie Wschodnim) nie zaproszono reprezentantów tego
kraju.
W Gruzji nasila się konflikt między opozycją a władzą, obie strony wzajemnie
oskarżają się o prowokowanie starć. Do niedawna maleńka Mołdawia była uważana
za prymusa, teraz jednak – zwłaszcza po ostatnich wyborach samorządowych, które
wygrali postkomuniści – pojawia się ryzyko odwrotu od idei integracji europejskiej.
Na Ukrainie także władza bezceremonialnie walczy z opozycją, czego przykładem
była sprawa aresztowania byłej premier Julii Tymoszenko. I choć Ukraina robi
ewidentne postępy – m.in. podpisała Kartę energetyczną, przeprowadza reformy –
niepokojące są próby zwalczania wolności prasy.
Najbardziej bodaj skomplikowana jest sytuacja w Armenii i Azerbejdżanie. Bo choć
niedawne protesty w Erewanie pokazały tendencje proeuropejskie w Armenii,
cieniem kładzie się sprawa Górskiego Karabachu. Azerbejdżan, w którym podobne
protesty zostały stłumione przez policję, pozostaje sceptyczny wobec planów
pogłębionej współpracy z UE i niechętny do podjęcia wymaganych reform. Władze
w Baku są bowiem świadome niezależności finansowej państwa oraz jego znaczenia
dla powodzenia projektów realizowanych w ramach południowego korytarza
energetycznego do Europy. Władze azerskie wykorzystują też każdą okazję, by
deprecjonować pozycję Armenii. Największe obawy budzi wspomniany już Karabach.
Eksperci alarmują o koncentracji sił azerskich, ale i ormiańskich w regionie i coraz
poważniejszej groźbie ponownego wybuchu konfliktu.
W niektórych unijnych krajach rodzi się więc chęć, by osłabić znaczenie Partnerstwa
Wschodniego. Ale te zagrożenia sprawiają też, że polsko-szwedzki projekt znajduje
jeszcze mocniejsze uzasadnienie. Jedno z założeń partnerstwa polegało bowiem nie
tylko na wzmacnianiu integracji europejskiej sześciu krajów, ale także na tym, by
jednocześnie sprzyjać wzajemnej współpracy między nimi.
Wyzwanie dla Polski
To Bruksela za pośrednictwem PW może pomóc w łagodzeniu napięcia między
Armenią a Azerbejdżanem. Temu też służyło wspomniane wcześniej pierwsze
posiedzenie Euronestu w Brukseli. Przygotowania do wydarzenia trwały kilka lat, co
pokazuje złożoność problemu. Pomimo drobnych niedociągnięć (spowodowanych
sporami azersko-ormiańskimi) posiedzenie można uznać za udane.
Wyzwaniem dla Polski będzie szczyt PW, który odbędzie się we wrześniu.
Początkowo planowano, że drugi szczyt (pierwszy założycielski miał miejsce
w Pradze w 2009 roku) odbędzie się w maju w Budapeszcie. Datę przełożono na
wrzesień i organizację powierzono Polsce, co poza innymi aspektami ma znaczenie
symboliczne i jest także docenieniem roli Polski w budowie projektu.
Choć sam szczyt będzie najbardziej spektakularnym elementem strategii wspierania
PW, to nie wszystko. O wiele istotniejsze będzie wspieranie zwiększenia budżetu na
rzecz projektu. Ryzykowne byłoby podejmowanie tematu dysproporcji między
finansowaniem krajów z Południa i Wschodu Europy – obecnie około jednej trzeciej
pieniędzy z puli polityki sąsiedztwa idzie dla Wschodu, a dwie trzecie dla Południa.
Ważniejsze, by udało się przegłosować większy budżet unijny, bo bez tego nie
będzie środków na politykę sąsiedztwa, a PW bez nakładów finansowych będzie
jedynie idée fixe.
Autor, z wykształcenia prawnik, w latach PRL działał w opozycji demokratycznej.
Europoseł PO