Organizacje pozarządowe, jak skutecznie pomagać i jak skutecznie

Transkrypt

Organizacje pozarządowe, jak skutecznie pomagać i jak skutecznie
Wykład w ramach szkolenia „Pomagam, bowiem” , organizowanego
przez PSPS w ramach projektu współfinansowanego przez Fundusz
Inicjatyw Obywatelskich (FIO)- realizowanego w okresie od czerwca do grudnia 2014.
p. Ewa Wróbel- filolog polski ,logopeda
wicedyrektor Fundacji Matio,
członek Komisji ds. Chorób Rzadkich,
współzałożyciel Towarzystwa Pulmonologicznego,
„Organizacje pozarządowe, jak skutecznie pomagać i jak skutecznie wspierać
osoby niepełnosprawne. Motywacja i dawanie szans. Wolontariat - dlaczego
warto inwestować w siebie, co daje nam zaangażowanie w pomoc osobie niepełnosprawnej”.
„Człowiek dopiero wtedy jest w pełni szczęśliwy, gdy może służyć, a nie wtedy, gdy
musi władać. Władza imponuje tylko małym ludziom, którzy jej pragną, by nadrobić
w ten sposób swoją małość. Człowiek naprawdę wielki, nawet gdy włada, jest służebnikiem.”
Stefan Wyszyński
We współczesnych czasach rozważania na temat pomocy, wolontariatu mają
dwojakie znaczenie. Wynika ono najczęściej z mody na używanie pewnych słów,
spychanie innych do lamusa. Czy w modzie jest słowo: pomoc? Czy w naszych
uszach archaicznie nie brzmi przytoczone w powyższym cytacie słowo „służba”?
Moda w naszym życiu objawia się nie tylko poprzez krój stroju czy rodzaj używanych
urządzeń elektronicznych. Objawia się także w języku, którego używamy. Ten jest
najczęściej jej ofiarą, bo spychając pewne podstawowe zwroty do lamusa nowych,
1
acz modnych, używamy nie do końca rozumiejąc ich znaczenie. Jedną z ofiar językowej mody jest słowo „wolontariat”. Na tyle zakorzenione już w naszych zasobach
językowych, że używamy go często i często słyszymy, najczęściej w przekazach
medialnych. Panuje moda na tzw. wolontariat pracowniczy, nasze dzieci otrzymują w
szkole punkty za pracę jako wolontariusze na rzecz określonej organizacji. Nie wgłębiając się w znaczenie owego słowa używamy go, bo podnosi rangę naszej osoby w
rozmowach ze znajomymi, w pozycji zawodowej, pozwala podnieść punktowy ranking na szczeblach edukacji. Nie rozumiejąc, tworzymy od miłego uszom rzeczownika
niezbędne
w
naszym
systemie
językowym
przymiotniki.
I tu wpadamy w pętlę. W naszym języku niemal równolegle zaczynają funkcjonować
formy: woluntarystyczny, wolontarystyczny, wolontaryjny. Aby przybliżyć zjawisko
niezrozumienia terminologii posłużę się wyjaśnieniem prof. Mirosława Bańko, językoznawcy i leksykografa: forma pierwsza pochodzi od słowa „woluntaryzm” co zgodnie
z jego podstawowym znaczeniem oznaczałoby, że członkowie takiej organizacji nie
liczą się z nikim i niczym i narzucają ludziom swoją wolę. Jak zatem powinien
brzmieć przymiotnik od słowa „wolontariat”? Prof. Banko wyjaśnia, że „przymiotnik może
brzmieć:
wolontariacki (na
wzór proletariat
–
proletariacki)
al-
bo wolontaryjny (na wzór impresariat – impresaryjny), a teoretycznie też wolontaryczny (na
wzór antykwariat
–
antykwaryczny).
(…)
Wydaje
mi
się,
że wolontariacki ma największe szanse. Mimo to nie powiedziałbym, że pracuję po
wolontariacku, gdyż najbliższe, co przychodzi do głowy to – po wariacku. Mógłbym
powiedzieć, że pracuję jako wolontariusz”.
Jak widać, nasz język jest żywy, podobnie jak nasze postawy, zachowanie.
Propozycja prof. Bańko brzmi pięknie: pracuję jako wolontariusz. Czymże więc jest
„wolontariat”? Jak winniśmy go prawidłowo rozumieć? Podstawą (podobnie jak w
woluntaryzmie) jest wola. Łacińskie „volontarius” oznacza „dobrowolny”. Wolontariat to zatem dobrowolna, bezpłatna, świadoma praca na rzecz innych lub całego społeczeństwa, wykraczająca poza związki rodzinno - koleżeńsko -przyjacielskie.
Jej podstaw możemy szukać w bezpłatnej działalności filozofów w starożytnej Grecji i
Rzymie. Przez wieki nie zmieniała się zasada – była to zawsze pomoc bliźniemu,
zmieniało się jednak nazewnictwo, w zależności od obowiązującego nurtu wprowadzające pojęcia: filantropia, dobroczynność czy w końcu działalność charytatywna.
Od połowy XX wieku wprowadza się pojęcie wolontariatu (daty płynne, gdyż rozwój
tego typu działalności zależy od rozwoju ekonomicznego poszczególnych państw).
2
Nie można nie zauważyć, że to okres w którym rozpoczyna się kryzys więzi międzyludzkich, rozpowszechnianie się zjawiska braku troski o najbliższych. Pomoc zaczyna być pożądana nie tylko wobec osób ubogich (jak to miało miejsce w przypadku
filantropii), ale także wobec samotnych. Z czasem rozciąga się to na osoby niezrozumiane, wykluczone społecznie. Powodem tych zjawisk najczęściej są różnego rodzaju jednostki chorobowe czy też pozycja społeczna wynikająca ze statusu rodziny.
W języku powstają nowe związki frazeologiczne, ale człowiek coraz mocniej zatraca
świadomość podstawy zmian, które kształtują jego życie. Chce pomagać, bo to pierwotny odruch, ale zapomina jak szerokim wachlarzem możliwości dysponuje. Najczęściej pomoc, praca w charakterze wolontariusza kojarzy się z poświęcaniem wolnego czasu na rzecz innych. Fakt bezpłatności jest oczywisty, fakt poświęcania wolnego czasu coraz mocniej przeraża i zniechęca. Dlaczego? Bo współczesny człowiek wolnego czasu nie ma, a jeżeli już – chce go wykorzystać dla siebie. Samotność. Samotny w tłumie. Taki jest. Tymczasem ma możliwości pomocy, możliwości
realizacji najbardziej pierwotnych potrzeb dzielenia się, dawania dobra. Rozmowa.
Najbardziej podstawowy sposób pomocy. Warto przypomnieć sobie, że słowa mają
moc uzdrawiającą. Aby jednak zrozumieć, jak wiele można pomóc poprzez rozmowę,
poprzez poznanie drugiego człowieka trzeba najpierw zrozumieć, w jaki sposób komunikować się z innymi. W znaczeniu słowa wolontariat znajduje się przymiotnik
określający rodzaj tej pomocy: „świadoma”. Aby świadomie pomagać trzeba najpierw
zrozumieć jak świadomie się porozumiewać. Tylko wtedy będziemy zdolni do efektywnej, satysfakcjonującej pomocy, gdy poznamy potrzeby osoby na tę pomoc czekającej. Matka Teresa z Kalkuty zwykła twierdzić, że nigdy nie poznamy całego dobra, jakie może dać zwykły uśmiech. Parafrazując dodam: nigdy nie poznamy dobra,
jakie może dać mądre słowo.
Zawód protetyka słuchu w powszechnej świadomości społecznej kojarzony jest z
zawodem medycznym. Osoby potrzebujące wsparcia, niepełnosprawne, osoby z
niedosłuchem różnego stopnia, z którymi spotyka się protetyk słuchu oczekują rozwiązania problemu. Nawet w czasie codziennego dnia pracy protetyk słuchu może
wykonywać pracę jako wolontariusz. Poznanie osoby chorej, poznanie przyczyn problemu, z którym trafiła do gabinetu protetyki słuchu może dać wymierną pomoc. Będzie nią możliwość diagnozy potrzeb, możliwość skontaktowania z właściwą organizacją pozarządową, która owe potrzeby spełni, udzieli wsparcia na szerokim polu,
3
będzie nadal prowadzić chorego. By jednak w ten najprostszy na świecie sposób
pomóc trzeba spełnić kilka warunków.
1. Słuchać nie znaczy słyszeć
Większość osób na pytanie, czy umie słuchać odpowiada twierdząco. Znam to z zawodowej pracy, wiem też, że po chwili rozmowy osoby te zupełnie nie pamiętają jej
najistotniejszych elementów. A co pamiętają? Zazwyczaj to, co opowiedziały o sobie,
czym się pochwaliły. Często mówią też o swoich wadach, przekuwając je na zalety.
Do niedawna rzeczownik „upór” nacechowany był negatywnie (skojarzenie z „ośli
upór”). Dzisiaj sprzedawany jest jako cecha pozytywna świadcząca o sile charakteru,
umiejętności przeforsowywania własnych poglądów. Celowo użyłam określenia
„sprzedawany”. W znakomitej większości rozmów, które przeprowadzam osoby mi
nie znane próbują się „sprzedać”. To określenie tak mocno wchodzi w nawyk, że tworzy się kolejny paradoks: dobrze jest być postrzeganym jako osoba, które potrafi
słuchać, ale niezbędnym jest mówienie przy tym o wszystkich swoich zaletach. Tego
typu mówienie wyklucza słuchanie. Wyklucza komunikację, wyklucza dialog. Tego
typu postawa nie pozwala na zrozumienie drugiej osoby, tym bardziej więc nie pozwala na pomoc. Nie łudźmy się, że nasze zachowania różnią się w zależności od
tego z kim i o czym rozmawiamy. Różnią się tematyką, ale brak umiejętności słuchania towarzyszyć nam będzie zawsze: w rozmowie z kolegą z pracy, w rozmowie w
gronie rodzinnym, w rozmowie osobą, której będziemy chcieli nieść pomoc. Umiejętność głębokiego słuchania jest podstawową dla osoby, która chce pracować jako
wolontariusz.
2. Być bardziej zainteresowanym niż interesującym
Ten element idzie w parze ze wskazanym wyżej. Tu pozbywamy się wszelkiego myślenia o sobie, stajemy się otwarci na drugiego człowieka. Dajemy mu swój czas,
który pożytkujemy, by poznać jego problemy. W przypadku osób chorych, u których
występuje niedosłuch, poznanie jego przyczyn jest niezwykle ważne. Niedosłuch
bardzo często występuje jako element wynikający z długotrwałego, nieprzerwanego
leczenia innych jednostek chorobowych. Mamy z tym często do czynienia w przypadku osób chorych na tzw. choroby przewlekłe. Choroby przewlekłe stanowią wiodącą przyczynę umieralności na świecie. Jest kilka definicji oznaczających ten termin, w skrócie możemy powiedzieć, że choroby przewlekłe występują zazwyczaj
4
przez cały czas trwania życia chorego, są trwałe, pozostawiają po sobie niepełnosprawność, wymagają specjalnego postępowania rehabilitacyjnego, długiego okresu
nadzoru, obserwacji czy opieki. W tej kategorii mieści się kolejna: choroby rzadkie.
Również przewlekłe, dotykają niewielką liczbę osób w porównaniu do całej populacji i
spełniają pewne kryteria odnośnie swojej rzadkości. W Europie choroba uznawana
jest za rzadką, jeśli dotyka 1 osobę na 2000. Można określić pewien zasięg terytorialny występowania chorób rzadkich, co oznacza, że są regiony, w których występują one rzadko, ale w innych pojawiają się powszechnie. Liczba chorób rzadkich sięga
kilka tysięcy i stale dochodzą do niej nowe, opisywane w literaturze medycznej.
Większość z nich jest uwarunkowana genetycznie, większość z nich rodzi niepełnosprawność. Poznanie przyczyn niedosłuchu występującego u chorego na chorobę
przewlekłą, chorobę rzadką pozwala na właściwie udzielaną pomoc. Tu w działaniach traktowanych w sposób charytatywny wykorzystywane jest własne doświadczenie i umiejętności zawodowe. U osób chorych na choroby rzadkie niedosłuch nie
jest podstawowym problemem. Jest elementem wynikającym z choroby, a priorytetem
jest
najczęściej
codzienna
walka
o
długość
życia.
W większości chorób rzadkich mamy do czynienia z kompleksową dysfunkcją poszczególnych narządów prowadzącą do przedwczesnej śmierci. Niedosłuch występuje jako skutek uboczny prowadzonej przez lata, często od bardzo wczesnego
dzieciństwa, terapii farmakologicznej. Protetyk słuchu spotykając tego typu chorego
może stać się osobą, która pozwoli na usunięcie z jej trudnej drogi kolejnego problemu. Dzięki umiejętności słuchania, dzięki umiejętności zadawania właściwych pytań
może stać się osobą, która we właściwy sposób poprowadzi ten element choroby,
zastosuje właściwą korekcję. Należy zawsze pamiętać, że dla osób chorych przewlekle niedosłuch może stać się tak marginalnym problemem, że przez lata będzie zaniedbywany, powodując nieodwracalne zmiany narządu słuchu. Skutkować to może
brakiem prawidłowo wykształconej mowy u dzieci, brakiem właściwej komunikacji
werbalnej prowadzącej do poczucia osamotnienia, wyobcowania. Zainteresowanie
problemami takiej osoby, zauważenie ich na etapie pracy zawodowej skutkować będzie wymierną pomocą prowadzoną już w ramach pracy w charakterze wolontariusza. Kontakt z właściwą organizacją pozarządową pozwoli na wprowadzenie chorego
w świat specjalistów: logopedów, pedagogów, terapeutów mowy, którzy zajmą się
właściwą opieką. Stała wymiana doświadczeń skutkować może poprawą sytuacji
5
dziecka chorego w szkole, zmianą jego pozycji w środowisku rówieśniczym, edukacją nauczycieli, co pozwoli dziecku na osiąganie sukcesów naukowych.
To tylko przykład działań jakie mogą zaistnieć, jeżeli spełnimy wskazane wcześniej
warunki: będziemy zainteresowani i nauczymy się głęboko słuchać. To przykład
stworzony na bazie przypadku jednej osoby, by pokazać, że dzięki takim prostym
działaniom uruchomimy łańcuch pomocy, a tym samym bezinteresownie pomożemy
osobie tej pomocy oczekującej. Wykorzystując własną wiedzę zawodową i chęć
współpracy z organizacjami pozarządowymi możemy zmienić sposób postrzegania
siebie przez osobę chorą, dać jej nadzieję na zmianę własnego życia.
3. Rozbudzanie empatii.
Słownik Języka Polskiego określa empatię jako zdolność odczuwania stanów psychicznych innych osób, umiejętność przyjęcia ich sposobu myślenia, spojrzenia z ich
perspektywy na rzeczywistość Podaję tu skrót definicji, bez wgłębiania się w podziały
właściwe psychologii. Ten skrót oddaje bowiem sedno, które każdy myślący o pracy
jako wolontariusz powinien zapamiętać. W słowie „empatia” mieszczą się omówione
wyżej cechy, jednak nie zapominajmy, że empatia ma swój drugi biegun – jest nim
gniew. Jeżeli gniew opanuje naszą psychikę nie dajemy możliwości pojawienia się
empatii. Te uczucia się wykluczają, co nie oznacza, że możemy w sposób absolutny
pozbyć się gniewu. To niemożliwe, trzeba jednak pamiętać, że wówczas empatia się
od nas oddali, więc czas gniewu winien być przejściowy, powinniśmy umieć go opanowywać. Gniew wyklucza właściwą komunikację, zatem w pracy jako wolontariusz
powinniśmy zdawać sobie sprawę, że czas gniewu, który może zaistnieć w życiu
każdego z nas wyklucza czas pomocy. Wolontariat zakłada jednak dobrowolność, co
oznacza że mamy zawsze otwarte drzwi dla naszej pracy. Organizacje pozarządowe
chętnie korzystają z pomocy wolontariuszy, odpowiadając więc na ich prośbę o działanie bądźmy świadomi stanu własnej kondycji psychicznej. Pomoc jest odpowiedzialnością za drugiego człowieka, wymaga od wolontariusza absolutnej rozwagi nie
tylko w realizowanych działaniach, ale także wypowiadanych słowach. Nie wolno
dać się tu ponieść negatywnym emocjom, należy wiedzieć, że empatia ma być uczuciem dominującym, bo tylko w ten sposób nasza praca będzie efektywna, a poświęcony jej czas wykorzystany produktywnie.
6
4. Każdy z nas nosi na szyi niewidzialna tabliczkę z napisem „Spraw, bym poczuł się ważny”
(Mary Kay Ash)
Wolontariat ma tu siłę sprawczą. Osoba pracująca jako wolontariusz w takich chwilach realizuje własną potrzebę czynienia dobra, może odwdzięczyć się za dobro już
doznane. Na pomoc czekają przecież ci, którzy poprzez deficyt tzw. neuronów lustrzanych postrzegają życie w sposób negatywny. Neurony lustrzane to grupy komórek nerwowych, które uaktywniają się podczas wykonywania pewnej czynności lub
obserwowania jej u innych osobników. Psychologowie i psychiatrzy udowadniają, że
u człowieka odpowiedzialne są one za zdolność odczuwania empatii i współczucia.
Dzięki nim możemy właściwie odczytywać przekazywany od drugiego człowieka poprzez intonację głosu, mimikę twarzy, ruchy ciała komunikat niewerbalny. Mówimy
nie tylko słowami, komunikacji służy całe nasze ciało. Najwyraźniej widoczne jest to
w języku migowym, gdzie pracują nie tylko ręce, ale także mięśnie twarzy, całe ciało.
Neurony lustrzane pozwalają nam na właściwą ocenę sytuacji emocjonalnej rozmówcy. W wolontariacie ma to istotne znaczenie – osoby chore, niepełnosprawne
niejednokrotnie w sposób werbalny przekazują nam komunikat o rezygnacji z oferowanej im pomocy, próbując stworzyć wrażenie niezależności, samodzielności, podczas gdy ich ciało przekazuje zupełnie inną treść: pomóż, bo czuję się samotny, ale
duma nie pozwala mi o tym mówić. To trudne zadanie dla wolontariusza – znaleźć
drogę, która pozwoli rozmówcy na otworzenie się, pozbycie muru nieprzystępności.
Często słyszymy o zjawisku wyparcia choroby. Wbrew pozorom nie jest ono rzadkie,
w codziennej pracy spotykam się z ludźmi, którzy nie chcą zaakceptować choroby
swojego dziecka. Ma to katastrofalne skutki dla fizycznej, a później także psychicznej
kondycji pacjenta. Wyparcie choroby to przede wszystkim odmowa leczenia. Bo po
co leczyć, skoro wszystko jest w porządku? Etap wyparcia następuje najczęściej zaraz po diagnozie. W przypadku badań przesiewowych noworodków to zachowanie
najczęstsze, screening pozwala bowiem na wykrycie choroby zanim zacznie ona pustoszyć organizm dziecka. W tym przypadku niemowlęta są zazwyczaj w dobrej kondycji – kilka dni po urodzeniu mają właściwą wagę, najczęściej niezłe punkty w skali
Apgar (nie mówimy tu o chorobach związanych z uszkodzeniami neurologicznymi).
Nie przejawiają cech dziecka chorego, bo choroba nie zdążyła jeszcze zebrać swego
okrutnego żniwa. Pogodzenie się z informacją o chorobie, zaakceptowanie wyników
badań bywa trudne, zwłaszcza w przypadku tych rodziców, dla których dziecko miało
być ukoronowaniem ich pozycji zawodowej, społecznej, statusu materialnego. Czę7
sto nie dopuszczają do siebie myśli, że urodził się im potomek wymagający szczególnej opieki. Wyparcie choroby jest tu tarczą wobec nagle zachwianych własnych
wyobrażeń siebie w otaczającym świecie. Wolontariusz bywa tu szczególnie przydatny. Wolontariusz świadomy, wykorzystujący nabyte wcześniej, czy rozwijane
umiejętności. Dotarcie do zamkniętych ludzi jest trudne, ale sukces szczególnie wymierny. Każdy z nich – ten, którego choroba dotyka bezpośrednio, czy ten, który
wymaga pomocy z powodu choroby najbliższych czeka na gest zrozumienia. Czeka,
by poczuć się ważnym dla drugiego człowieka - tego, który chce pomóc.
Wiele organizacji pozarządowych opiekujących się chorymi na choroby przewlekłe, nieuleczalne, rzadkie otacza opieką całe rodziny. Wolontariusze mają tu
ogromne pole do działania. Wykorzystując najlepsze umiejętności własne mogą pomagać całej grupie ludzi. Pomoc adresowana do bliskich chorego jest równie ważna.
Utrzymując w dobrej kondycji rodzinę pomagamy choremu dziecku, choremu dorosłemu. To od możliwości i siły najbliższych zależy bezpośrednio stan osoby niepełnosprawnej, to oni są z nią codziennie. Współpracując z lekarzami wiem, że w szpitalach potrzebni są wolontariusze, którzy odciążą rodziny. Najczęściej dotyczy to matek, którym najpierw trzeba wytłumaczyć, że w szpitalu dziecko jest bezpieczne, że
nie ma nic zdrożnego w tym, że matka pójdzie do kina, na spacer, do fryzjera, że
wykorzysta kilka godzin w ciągu dnia dla siebie. Mądry wolontariusz, wskazany przez
organizację pozarządową do pracy w szpitalu musi umieć nawiązać kontakt z lekarzem, a przede wszystkim z rodziną. Musi chcieć zaopiekować się w wolnym dla
matki czasie jej dzieckiem. Zaopiekować się w sposób zwyczajny: poczytać, pograć
w grę komputerową, porysować. Dać matce pewność, że jej dziecko nie będzie samotne w szpitalnej sali. Dać jej poczuć, że musi stać ważna także sama dla siebie,
bo jeżeli nie zadba o swoją kondycję psychiczną i fizyczną, może nieświadomie
stworzyć problem większy niż ten, z którym boryka się dotychczas.
Status wolontariusza
Status wolontariatu w naszym kraju uregulowany jest ustawą z 24 kwietnia 2003 r. To
ustawa o działalności pożytku publicznego i wolontariacie oraz o pomocy społecznej.
Określone są tam nie tylko obowiązki wolontariusza, ale i obowiązki podmiotów, które
z pracy wolontariuszy mogą korzystać. Dotyczy to zwłaszcza zawieranych z wolontariuszami umów, a także ich ubezpieczenia. Wskazuje się także możliwości angażo-
8
wania wolontariuszy – w placówkach opiekuńczo wychowawczych, domach pomocy
społecznej, w placówkach wsparcia dziennego dla dzieci, pomocy środowiskowej, ich
uczestnictwo w zbiórkach publicznych (pieniężnych i rzeczowych) na rzecz potrzebujących, służenie poradnictwem, służenie swoją wiedzą zawodową, a także pomocą
fizyczną typu naprawa sprzętu, dowożenie do lekarza, remontowanie etc. Badania
mówią, że najczęściej wolontariusze angażują się w prace społeczne na rzecz
wspólnot religijnych, na rzecz edukacji i oświaty oraz pomocy ubogim i starszym. Nie
przytaczam tu składników procentowych, gdyż poznany przeze mnie materiał operuje
na danych z kilku lat wstecz, niemniej jednak pozytywne jest to, że ludzie deklarujący
pracę jako wolontariusze czynią to z istotnych powodów: z powodu moralnego i religijnego, nadziei, że ich pomoc zostanie w przyszłości odwzajemniona; poczucia, że
praca dobrowolna i bezpłatna sprawia im przyjemność, chęci poznania i nauki czegoś nowego. Wiele osób wciąga się w pracę wolontariusza idąc za przykładem zafascynowanych nią znajomych, część spłaca takimi działaniami zaciągnięty niegdyś
wobec innych dług wdzięczności. Wszystkie te pobudki są szlachetne, wszystkie
spełniają założenia wolontariatu. Dzisiaj wolontariat wytycza drogę nowej kulturze, w
której dostrzegamy potrzeby drugiego człowieka i pomagamy mu w jego pełniejszym
rozwoju. Jan Paweł II zachęcał do kształtowania tej nowej kultury, która wiąże się z
nadzieją, że świat może być lepszy i piękniejszy, a my mamy na to wymierny wpływ.
Dzisiaj wolontariat znajduje swoje miejsce praktycznie w każdej dziedzinie życia społecznego, nie jest utożsamiany tylko z filantropią. Należy do jednej z metod samorozwoju, która znajduje także znaczący oddźwięk w budowaniu ścieżki kariery zawodowej. Wracając do początku moich rozważań: wolontariat jest modny jako pozycja
w curriculum vitae, wielu pracodawców chętnie widzi go w życiorysach kandydatów
na dane stanowisko. Budując jednak nową kulturę, w której dominuje zrozumienie
drugiego człowieka, warto pamiętać, by wolontariat nie był kilkudniowym epizodem
potrzebnym do rubryki w CV. Warto być uczciwym wobec siebie i uznać swoją odpowiedzialność i bezinteresowność w wykonywanej pracy. Warto przypomnieć sobie
znaczenie słowa „służebność”, bo tylko wtedy osiągniemy satysfakcję z wykonywanej
w ramach wolontariatu pracy. Pracy, która ogromnie rozwija osobowość, potrafi
zmienić perspektywę życia wskazując na rzeczy ważne i mniej ważne. Pozwala odczuwać satysfakcję, gdy widzimy jak nasza realna pomoc zmienia status życia drugiego człowieka, pozwala mu wypłynąć na powierzchnię, sprawia, że czuje się ważny.
9
Kontakt i znajomość organizacji pozarządowych opiekujących się ludźmi cierpiącymi na różne jednostki chorobowe pozwala nie tylko na rozwój psychiczny i
emocjonalny, ale także na poszerzenie kompetencji zawodowych, nawiązanie nowych relacji. W pracy każdej rozwijającej się organizacji NGO znajduje się wiele projektów, z którymi większość osób nie ma możliwości zetknięcia się w codziennej pracy zawodowej. Wolontariusz ma tu pole do popisu, wykorzystania cech osobowości i
umiejętności pozazawodowych np. przy organizacji koncertów charytatywnych,
współpracując z osobami życia publicznego, realizując wycieczki, wystawy plenerowe, warsztaty artystyczne, wernisaże, zbiórki. Współpracując ze stale rozwijającą się
organizacją pozarządową, mającą swoich podopiecznych, wolontariusz otrzymuje
szansę poznania nietuzinkowych ludzi, zapomnienia o własnej osobie, a odnajdywania przyjemności z poznania innych. Praca wolontariusza polega jednak zawsze na
zrozumieniu innych, ale żeby to osiągnąć trzeba najpierw zrozumieć siebie.
„Nigdy nie jesteśmy tak biedni, aby nie stać nas było na udzielenie pomocy
bliźniemu” twierdził Mikołaj Gogol i jego słowa do dziś pozostały aktualne. Ufam, że
będą aktualne także za życia naszych wnuków i prawnuków, że materializm nie
przysłoni oczu wszystkim, że słowo zawsze będzie miało moc uzdrawiającą. Bez
umiejętności dzielenia się, bez poczucia wartości pomocy nie jesteśmy w stanie żyć
godnie, czuć się dobrze sami ze sobą. Bezinteresownie pomagać można na wiele
sposobów, a każdy z nas taką możliwość w sobie nosi.
Ewa Wróbel
Fundacja Pomocy Rodzinom i Chorym na Mukowiscydozę MATIO.
(w określeniu statusu wolontariusza wspomogła mnie praca J. Grabias “Zagadnienia marginalizacji i patologii życia
społecznego”,UR, Rzeszów 2005 oraz “Społeczność lokalna-kultura-edukacja” pod red. J. Kosowskiej - Rataj, Opole, 2005.)
10