O podróżach i podejściu do problemów osób niepełnosprawnych
Transkrypt
O podróżach i podejściu do problemów osób niepełnosprawnych
O podróżach i podejściu do problemów osób niepełnosprawnych opowiada Urszula Dudziak – światowej sławy Polska wokalistka jazzowa... Osoba bardzo barwna, energiczna, żywiołowa, szczera, otwarta i bardzo optymistyczna... Jestem osobą radosną, a podróż to sama radość, czyli radość się kumuluje dając poczucie życia w bardzo dobrym nastroju… „Tak naprawdę nie wiemy, co ciągnie człowieka w świat. Ciekawość? Głód przeżyć? Potrzeba nieustannego dziwienia się? Człowiek, który przestaje się dziwić jest wydrążony, ma wypalone serce. W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze – uroda życia.” – Ryszard Kapuściński Pani Ulu, powyższe słowa wybrałam jako motto do wywiadu z Panią. Czy ma Pani swój ulubiony cytat i dlaczego właśnie ten? Ten powyższy cytat jest mądry i piękny. Pozostanę przy nim. Ja mam naturę niepoprawnego optymistycznego dziecka. Zdziwienie i zachwyt to są dwa odczucia, które mi towarzyszą na każdym kroku. Fot. Krzysztof Opaliński Jaką rolę w Pani życiu odgrywają podróże? Ciągły ruch, w związku z tym cały czas coś nowego. Mnie nuży rutyna, od której uciekam jak najdalej. Nie wyobrażam sobie życia bez podróży. Wrosły one już na stałe w każdą moją komórkę. Czy uważa Pani, że podróże to nowe wyzwania? To najwspanialsza inspiracja do wyrażania siebie. Ciągły ruch – to odpowiedź na wieczną młodość i świeżość. Które z odwiedzonych dotychczas miejsc zachwyciło Panią najbardziej i dlaczego? Norweskie fiordy, kolor ziemi w Palermo i kolor morza Karaibskiego, Nowy Jork, gdzie jest wszystko na raz i nazywam go kochankiem, który nigdy nie śpi. Kocham to miasto za energię, kluby, muzea, muzykę, sztukę, koncerty, różnorodność, praktyczne podejście do życia, uśmiech i tolerancję. Czy podróż ta związana była z Pani pracą zawodową? Na ogół jadę gdzieś, żeby zaśpiewać. Po koncercie hotel i rano samolot i obietnica powrotu, żeby przeżyć to miejsce zamiast go tylko musnąć. Ale potem życie zmienia scenariusz i nie zawsze wracam jako turystka. Fot. Krzysztof Opaliński Czy podczas licznych wyjazdów przydarzyła się Pani jakaś ciekawa lub zabawna historia, którą zechciałaby nam Pani opowiedzieć? W latach 70-tych podróżując po Europie z koncertami dwoma samochodami wypełnionymi instrumentami mieliśmy przygodę na granicy niemiecko-francuskiej. Celnicy zapytali się, co my za jedni i co mamy w bagażnikach. Odpowiedzieliśmy: instrumenty muzyczne. Na to celnicy: a ile ich macie? I tu zaczęliśmy się chwalić, jacy to my zdolni multiinstrumentaliści, którzy mają po co najmniej dwa instrumenty na głowę (Urbaniak, lider zespołu, miał: sax alt, sax tenor, sax sopran, flet, lirycon, czyli miał ich 5). Okazało się, że każdy z muzyków może mieć tylko po jednym instrumencie i żeby przekroczyć granicę musieliśmy zapłacić kaucję 30.000 francuskich franków. Zadzwoniliśmy z granicy do mera miasta Metz (tam mieliśmy grać na festiwalu), bo potrzebna była gwarancja finansowa, że te wszystkie instrumenty wywieziemy powrotem, a nie sprzedamy we Francji. Mer wysłał kuriera z kasą, a myśmy się dowiedzieli od gadatliwego celnika, że tylko zespoły ludowe mogą mieć więcej, niż jeden instrument na głowę. Od tego czasu zbliżając się do granicy krzyczeliśmy w stronę celników: Jesteśmy Folklor polonaise!!! I tym sposobem mieliśmy na przyszłość problem z celnikami z głowy. Pani Ulu, często mówi się, że podróże dają natchnienie... Czy w Pani przypadku podróże wpływają na Pani twórczość? Nie tylko na twórczość, ale i na samopoczucie. Ja nie mogę tworzyć w smutku, melancholii. Jestem osobą radosną, a podróż to sama radość, czyli radość się kumuluje dając poczucie życia w bardzo dobrym nastroju. Czy ma Pani już za sobą podróż swoich marzeń? Jeżeli tak, gdzie ona się odbyła? Jeżeli nie, jakie to miejsce? Jestem cały czas ciekawa nowych miejsc, ale nie mam planu, ja idę w życiu na żywioł. Kim, według Pani, jest osoba niepełnosprawna? Jestem niejednokrotnie zaszokowana hartem ducha i wewnętrzną siłą, jaką mają ludzie niepełnosprawni. Wygląda na to, że ktoś, kto nad nami czuwa, rekompensuje tym ludziom, którzy zostali niejednokrotnie bardzo ciężko potraktowani przez koleje losu i pomaga im wykorzystać swój niezwykły potencjał, żeby odnaleźć swoje szczęście i spełnienie. Pani Ulu, jak Pani uważa, czy wszyscy (również osoby niepełnosprawne) mają równe szanse na to, by realizować swoje marzenia podróżnicze? Myślę, że bardzo trudno jest podróżować osobom niepełnosprawnym, ale mimo tych przeszkód często dopinają swego. Jeżdżę po świecie i widzę, jak w niektórych krajach dba się o ułatwienia, wygodę dla tych osób. U nas w Polsce jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia pod tym względem, ale coraz częściej się porusza ten temat i mam nadzieję, że będzie u nas pod tym względem coraz lepiej. Czy podczas podróży często spotyka Pani osoby z niepełnosprawnością? Nawet schodząc do podziemia w Warszawie przy Rotundzie z niedziałającą windą zastanawiam się, jak ktoś na wózku inwalidzkim może pokonać tę przeszkodę? Nie może! I to jest skandal !!! Fot. Krzysztof Opaliński Fundacja Podróże bez Granic powstała m.in. po to, aby łamać stereotypy i umożliwiać osobom z niepełnosprawnością podróżowanie. Ma za sobą stworzenie niesamowitej wyprawy do Rzymu, a przed sobą podróż do Dani. Z każdego wyjazdu planowane jest tworzenie podróżników turystycznych opisujących stolice europejskie pod kątem ich dostępności dla osób niepełnosprawnych. Przewodnik po Rzymie jest już dostępny na naszej stronie internetowej dla następnych podróżnych. Co sądzi Pani o takiej inicjatywie? Fantastyczna inicjatywa! Powodzenia!!! I tak na zakończenie naszej rozmowy, czy zdradzi nam Pani swoje plany na tegoroczne wakacje? Ja jestem cały czas na wakacjach, tak podchodzę do swojego zawodu i swojego życia. Pani Ulu, dziękuję bardzo za rozmowę. Życzę Pani spełnienia marzeń oraz tego, aby Pańskie życie było pełne różnorodności i wspaniałości naszego pięknego świata… Rozmawiała Marzena Pawlak