Kim bym był, gdybym nie kochał swojej matki

Transkrypt

Kim bym był, gdybym nie kochał swojej matki
Kim bym był, gdybym nie kochał swojej matki... — niewidoczna
Droga Mamusiu!
Anioł Stróż przestał czuwać albo ta cholerna ciężarówka była szybsza. Zresztą to bez znaczenia. Widzisz,
Mamo, zawsze chciałem powiedzieć, że Cię kocham. Zawsze odkładałem to wyznanie na później i chyba
nie zdążyłem…
Teraz leżysz wpatrzona w sufit i milczysz. Agnieszka też milczy. Zadzwoniłem do wszystkich facetów,
których numery zapisywałaś skrzętnie w notesie. Kochałaś ich, tak jakby od nich zależało Twoje dalsze
życie. To ja okazałem się najwierniejszy. Oczywiście muszę przyznać, że jeden przyszedł. Jeden na
dwudziestu czterech facetów postanowił Cię odwiedzić. Wyszedł szybciej, niż wszedł. Nawet bukietu
kwiatów nie zostawił z tego pośpiechu.
Mam dziewczynę. Ona nie wie, że jesteś tutaj. W zasadzie to o Ciebie nie pytała. Poznałem jej rodziców.
Sympatyczni. Ma ojca i matkę. Też mi kiedyś chciałaś stworzyć normalną rodzinę, pamiętasz?
Kiedyś chciałem być architektem, zaprojektowałbym w pierwszej kolejności dla Ciebie pałac, potem
umeblowałbym całe miasto. Powiedziałaś wtedy, że dumnie brzmi mieć syna inżyniera. Potem nauczyłaś
mnie czytać. Pokochałem książki, nawet postanowiłem, że oddam się im bez reszty. Bibliotekoznawca
wyparł architekta. Próbowałaś mi wytłumaczyć, że to zawód bez polotu. Nie słuchałem Cię. Potem przyszedł czas na cukiernika. Moim marzeniem było, żeby mamusia w końcu miała słodkie lata. Uwielbiałaś
łakocie…
Śmiałaś się z tej wizji. Mimo to, byłaś przy mnie i trzymałaś za rękę. Cieszyłaś się z barwną ulgą, że
Twój syn ma kolorowe sny.
Później chciałem być drwalem, żeby rąbać dla Ciebie tyle drzewa, ile potrzeba na zimę. Powiedziałaś
wtedy, że trzeba usuwać przyczyny nie skutki, więc najlepiej żebym został ekonomistą. Przystałem na
Twoją propozycję. Miałem zostać ekonomistą…
Rosłem. Z małego urwisa przeistaczałem się w wysokiego nastolatka. Robiłem ładne zdjęcia. Osobiście
mnie za nie chwaliłaś. Marzenie o byciu fotografem przysłoniło wszystko. Zapisywałem się na drogie
kursy, jeździłem na pokazy najnowszego sprzętu… Żyłem tym, a Ty razem ze mną. Jednak i to straciło
po krótkim czasie swój smak. W szkole mieliśmy fajnego geografa, który opowiadał nam o egzotycznych
krajach. Codziennie rozkładałem na kuchennym blacie mapę i pokazywałem Ci, co będę zwiedzał.
Gładziłaś mnie wtedy z czułością po włosach. Geograf przestał uczyć w naszej szkole, a ja postanowiłem
zostać handlowcem.
Wtedy zamieszkał z nami Artur. Nie wiem za co go pokochałaś, ale miłość ogłupia. Zacząłem spędzać
więcej czasu przy komputerze. Poznałem fajne oprogramowania. Informatyk to był zawód moich marzeń.
Artur odszedł, Ty płakałaś, a ja codziennie biegałem do jubilera. Już wiedziałem, że nim zostanę i
będziesz miała ode mnie mnóstwo biżuterii. Chichotałaś wtedy, ukradkiem ścierając łzy. Mając w tyle
głowy sny o dalekich podróżach, stwierdziłem, że zostanę konduktorem, aczkolwiek zawód logopedy wydawał się rozsądniejszą ścieżką kariery zawodowej.
Wtedy wprowadziłaś do naszego domu Bartka. Kochał filharmonię. On, tak samo jak jego poprzednik,
był moim konkurentem numer jeden. Zacząłem grać na klarnecie. To dla Ciebie, Mamo… W zasadzie nadal myślę, że zostanę muzykiem. Jednak z profesjonalnego grania raczej nici. Bartek chciał, żebyś koniecznie przepisała mu mieszkanie. Rzucał jakimiś paragrafami, a ja nawet nie wiedziałem, o co chodzi.
Zostanie notariuszem było jedyną metodą, żeby Cię powstrzymać przed niewłaściwą decyzją. Jednak nie
mogłabyś czekać na ukończenie moich studiów. Zaufałaś swojemu facetowi. Podpisałaś wszystko, co Ci
podsunął, przez Ciebie zostaliśmy bezdomni, ale to ja czuję się głównym winowajcą. Nie umiałem powstrzymać Twojego serca.
Chciałem, żebyś miała dywan z kwiatów. Dlatego poszedłem do technikum ogrodniczego. Zostałem
1
Twoim prywatnym psychologiem, zarabiałem w teatrze, szkoląc się na rekwizytora, posiadałem słuch
muzyczny oraz dobrą kondycję. Zastąpiłem jakiegoś rozchwianego emocjonalnie lalusia. Zagrałem w
„Jeziorze Łabędzim”, dostałem nawet niezłe recenzje. Siedziałaś wtedy w pierwszym rzędzie, mocno
ściskając za mnie kciuki. Ktoś powiedział, że mój talent się marnuje i powinienem zostać zawodowym
tancerzem. Jednak mnie bardziej odpowiadał fach urzędnika podatkowego. Wtedy zaciekle się modliłaś,
żebym nim nie został. Umiem wróżyć z kart, dla Ciebie, Mamo, jestem wróżbitą, a po godzinach
zwyczajnym zaopatrzeniowcem.
Kocham Cię.
Syn.
Kopiowanie tekstów, obrazów i wszelakiej twórczości użytkowników portalu bez ich zgody jest
stanowczo zabronione. (Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych, Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z
dnia 4 lutego 1994r.).
niewidoczna, dodano 24.07.2013 08:00
Dokument został wygenerowany przez www.portal-pisarski.pl.
2