4 - Oboz okiem zastepowej Kozy

Transkrypt

4 - Oboz okiem zastepowej Kozy
HARCUŚ
-4-
wrzesień 2008
Obóz Marianówka okiem zastępowej - „Kozy”
Podróż do Marianówki minęła bardzo szybko, zanim się obejrzałam,
byliśmy na miejscu. Przywitały nas
piękne widoki, od razu góry ☺
Wszystko było pięknie, dopóki nie
weszłam do namiotu. Szok, łóżka !
Metalowe, ze sprężyną, która wbijała się w plecy i nie tylko… Na początku nie byłam do nich przekonana,
wyglądały jak z jakiegoś więzienia
lub sierocińca, chciałam je wymienić,
niestety się nie udało. Żeby się jakoś
do nich przekonać skombinowałam
dwa materace i w sumie spałam na
trzech. Było bardzo wygodnie i teraz
się cieszę, że miałam okazję na nich
spać, jedyne co było w nich złe to ich
wygląd (odstraszał). W namiocie
miałam bardzo wesoło towarzystwo: Mery, Andzię, Małą Sobotę i Paulinę. Było tak wesoło, że czasem bałam się, że wejdzie Bobek i powie „No dziewczyny, plecaczki!” Kolejnym elementem obozu, wiadomo to
podział na zastępy. Miałam zaszczyt bycia zastępową zastępu młodszego. Pod mą opieką znajdowały się
ludziki z Międzyzdrojów oraz Klaudia z mojego obecnego zastępu i Konrad z 14-tej. Jako, że drużyna obozowa nazywała się „Dwa Żywioły” to nasz zastęp nazywał się „Fire”. Śmiało mogę powiedzieć, że miałam
pracowitych ludzi w zastępie, zdawali zadania na sprawności, jeszcze przed otwarciem karty w rozkazie. Nie
brakowało też łez, małych potłuczeń oraz jednego wielkiego zawirowania wokół własnej osoby (pisząc to
myślę o Klaudii, która ciągle coś gubiła i nie było dnia, aby nie śpiewała na apelu). Nie obyło się też bez
podzastępowego. Kondzio, zastępował mnie jak zaliczałam próbę milczenia na Trzy Pióra, lub jak byłam na
wyprawie na Śnieżnik. Wiem, że było mu ciut ciężko, bo to jego rówieśnicy i nie zawsze się go słuchali, ale
dawał radę. Będę tą współpracę miło wspominać. Także jako zastępowa zastępu „C.D.N”, który działa w
ciągu roku harcerskiego, jestem bardzo dumna z Tomcia, który jako najmłodszy uczestnik obozu, zdał chyba
najwięcej sprawności i wygrał w plebiscycie na „Najbardziej pracowitą osobę na obozie”. Oprócz tego
część „cedeenków” dostała barwy drużyny, na które tak bardzo czekali, oraz część złożyła Przyrzeczenie,
gratulacje ! Podczas trwania obozu zdałam Trzy Pióra, z czego jestem bardzo zadowolona. Najcięższa była
próba milczenia, aczkolwiek wydawało mi się, że trudniej będzie z próbą głodu - myliłam się. Próba trzecia,
czyli bytowanie w lesie, która wydawała się najłatwiejsza okazała się podsumowaniem całych dwóch dni
prób, oprócz tego trzeba było pokonać strach. Zwierzęta chodzące po lesie nie ułatwiały tego a do tego
głupie schizy, które mnie złapały to już w ogóle… Najdłuższa noc w moim życiu, na szczęście dałam radę ☺
Udało mi się zdać na sprawności trzy gwiazdkowe z czego jestem baaardzo zadowolona, zadania, które wydawały się trudne, okazały się łatwiutkie. Aż z przyjemnością się je zdawało. Zdobyłam także swój pierwszy
znak służby – Kulturze. Niezapomniane zadania na niego (kabareton, przedstawienie, wystawa obozowa). A
jestem tym bardziej zadowolona, gdyż zdobycie znaku służby to było zadanie na naramiennik wędrowniczy.
Nie mogę powiedzieć, że się obijałam na obozie, zadania goniły zadania. Dużo się nauczyłam od młodych,
pokonałam swój strach (Trzy Pióra, park linowy), wiele mi dał ten obóz. Miło będę wspominać dwudniową
wędrówkę na Śnieżnik w towarzystwie samych wędrowników. Szło się wesoło, nie odczuwałam zmęczenia,
a muchy co latały wokół nas albo nocleg w schronisku i wyczyny Bolusia ☺ na pewno nie zapomnę, nie ma
mowy ! Podsumowując obóz, to był chyba najlepszy na jakim byłam, mogłabym się bardziej rozpisać, ale za
dużo by to zajęło miejsca. Poznałam lepiej ludzi, których znałam tylko z widzenia oraz tych nowych. Zapewne znajomości, które zawarłam tam, będą nadal trwać. Najchętniej bym tam wróciła i na nowo przeżyła te 3
tygodnie i zrobiła to, czego wtedy mi się nie udało. Ale to już raczej za rok ☺
Ola

Podobne dokumenty