Demokracja przez internet
Transkrypt
Demokracja przez internet
Demokracja przez internet demokracja / wybory / polityka / internet / Stowarzyszenie 61 / Państwowa Komisja Wyborcza / Sejm / Senat Głosowanie elektroniczne wiąże się z wieloma zagrożeniami, wolę by odbywało się ono z użyciem tradycyjnych metod. Mimo to, internet ma szanse spełnić ogromną rolę w większej demokratyzacji procesu wyborów. Ile wiemy o kandydatach, na których głosujemy? Nie piszę do osób niezdecydowanych, które głosują pod wpływem namowy rodziny czy przyjaciół. Nie chodzi mi też o wyborców co to "kiedyś za Jaskiernią, na Romaszewskiego głosują dziś" (aktualizując nieco piosenkę Kazika). Problemem świadomego i posiadającego poglądy wyborcy jest brak dostatecznej wiedzy jakie konsekwencje wynikną z głosu oddanego na danego kandydata lub partię. Partie nie są monolitami. Część posłów PO jest wyraźnie konserwatywna i jeśli partia ta razem z PSL nie uzyska wystarczającej większości, będą oni zwolennikami koalicji PO-PiS. Ale PO posiada też mocną frakcję liberalną, świadomą, że z socjalistyczno-etatystycznym PiS-em jest im nie po drodze. W PiS nadal widać podział między ludźmi z dawnego PC oraz ZChN, który doprowadził do dużych napięć w trakcie głosowania w sprawie aborcji. Także LiD skupia szeroki wachlarz opcji od centrowych Demokratów po zdecydowanie lewicową Unię Pracy. Niestety, praktyka tworzenia list wyborczych wygląda tak, że mamy zwykle jedną "lokomotywę wyborczą" z numerem 1, a pod nią szereg niezbyt znanych działaczy. Jeśli więc nie znamy poglądów osób kandydujących z naszego okręgu, mamy problem - gdyż może się okazać, że wspieramy zupełnie inne skrzydło partii niż byśmy chcieli. I tutaj Internet może odegrać dużą rolę w wyborze na kogo głosować. Stowarzyszenie 61 utworzyło stronę www.kandydaci2007.pl, na której osoby ubiegające się o mandat mogą wypełnić ankietę dotyczącą najistotniejszych kwestii politycznych, gospodarczych czy międzynarodowych. Dzięki temu możemy sprawdzić jakie poglądy ma dany kandydat. Państwowa Komisja Wyborcza publikuje na swojej stronie wyniki ostatnich wyborów. Dzięki temu możemy sprawdzić czy interesująca nas osoba kandydowała w poprzednich wyborach i jakie zdobyła poparcie. Możliwe, że zabrakło jej wtedy ledwie kilkuset głosów. Jeśli więc uznamy, że jest to ktoś warty głosu, możemy mieć świadomość dużego wpływu na uzyskanie mandatu przez tego kandydata. A jeśli nasz kandydat już był posłem? Sejmowe strony posłów pokażą nam ile kto wniósł w ostatniej kadencji interpelacji, ile wypowiedzi czy zapytań. Niektórzy z parlamentarzystów nie wnieśli ani jednej interpelacji, inni ponad 50. Z pewnością można uznać to za jedną z miar pracowitości. Możemy sprawdzić treść wystąpień, a więc dowiedzieć się czy dana osoba zajmowała się sprawami, które uważamy za szczególnie ważne. Pomocy może nam też udzielić strona www.sejmokracja.pl. Pozwala nam wybrać konkretne głosowania z ostatniej kadencji Sejmu, podając gdzie jesteśmy za, a gdzie przeciw. W wyniku dostajemy listę posłów, którzy głosowali zgodnie z naszymi poglądami. Obecny interfejs użytkownika pozostawia wiele do życzenia, ale z pewnością strona jest bardzo potrzebna dla osób chcących dokonać świadomego wyboru. Niektórzy parlamentarzyści wykorzystują Internet to dyskusji z wyborcami, możemy więc bezpośrednio poruszyć interesujące nas kwestie. Osobiście najbardziej spodobał mi się serwis prof. Marka Rockiego, pozwalający zadać pytanie, które jest następnie publikowane na stronie wraz z odpowiedzią. Za plus można policzyć szybkość reakcji senatora (często tego samego dnia) oraz fakt, że robi on to w trakcie całej swojej kadencji, nie tylko przed wyborami. Nie znalazłem innych równie interaktywnych stron kadydatów, lecz jeśli takie są, z pewnością warto je popularyzować. Czy znaczy to, że mamy w Internecie wszystkie informacje potrzebne do dokonania świadomego wyboru? Raczej nie. Mi brakuje serwisu, który zbierałby informacje o minimach programowych, czyli kwestiach, które dana partia uważa za na tyle ważne, że niezależnie od układu koalicyjnego nie będą podlegać negocjacji. Serwis mógłby też zbierać zarysy ustaw, które kandydaci obiecują zgłosić w najbliższej kadencji Sejmu. Taka strona, jeśli zdobyłaby wystarczającą popularność, mogłaby bardzo konkretnie ocenić przed kolejnymi wyborami jak się mają obietnice polityków do rzeczywistości. Bo cóż po wspaniałym programie, jeśli zostaje on tylko na papierze...