Gdy wypadek jest śmiertelny
Transkrypt
Gdy wypadek jest śmiertelny
Gdy wypadek jest śmiertelny ... Od kilku miesięcy opisuję zdarzenia drogowe, ich genezę, przebieg no i oczywiście skutek. Zawsze któryś z uczestników ruchu jest w roli sprawcy, a kto inny pokrzywdzonego. Jednak doświadczenie podpowiada, że nie zawsze osoba, która ma zniszczony samochód czy nawet trafia do szpitala w pełni doznaje uczucia, które towarzyszy wypadkowi drogowemu, zwłaszcza temu najtragiczniejszemu, czyli ze skutkiem śmiertelnym. Są w pracy policjanta obrazy, które na zawsze pozostaną w pamięci – niezależnie jak długi upłynie czas. Takie zdarzenia dają inną perspektywę w spojrzeniu na pojęcie wypadku drogowego. Jedną z najbardziej niewdzięcznych czynności policyjnych jest obowiązek powiadomienia rodziny poszkodowanych w wypadku. Podobnie i tym razem, kiedy ktoś z nas miał pojechać po żonę mężczyzny, który zginął w wypadku drogowym kilkanaście minut temu. Po jakimś czasie kolega przywiózł młodą kobietę – musiała odebrać zabezpieczone wartościowe przedmioty: zegarek, łańcuszek, telefon no i obrączkę. Nie wiem czy istnieją słowa, które odzwierciedliłyby rozpacz osoby, która właśnie straciła męża. To co się wydarzyło było straszne i przerażające. Kobieta zaczęła kopać w ściany, przeklinając wszystko i wszystkich. Retorycznie krzykiem pytała nieżyjącego mężczyzny ”coś ty nam zrobił?” “co będzie z naszymi dziećmi?” Z rozpaczy i żalu kobieta osunęła się po ścianie. Skulona cicho szlochała. Wcześniej wezwane pogotowie udzieliło kobiecie pomocy i zawiozło ją do szpitala. Można by oczami wyobraźni zobaczyć scenę, w której młode małżeństwo przygotowuje się do wyjścia z domu. Poranny harmider przeplatany zapachem świeżo zaparzonej kawy, krótkie zdawkowe zdania mówione ściszonym głosem, aby nie obudzić śpiących jeszcze dzieci. Całus na pożegnanie i ... za pół godziny stojący przed drzwiami mieszkania policjant, proszący o możliwość wejścia do środka. Zaskoczona kobieta prosi go do mieszkania, siadają i Hiobowa wieść: bardzo mi przykro, ale Pani mąż miał wypadek drogowy. Nie żyje. O wiele trudniej wyobrazić sobie dalsze życie ludzi, którzy stracili bliskich w wypadkach. Jeśli choroba daje czas na “oswojenie” się z takimi myślami, to wypadek drogowy przychodzący tak znienacka nie daje żadnych możliwości, aby w jakikolwiek sposób przygotować się na taką ewentualność. Świat wali się na głowę, bo jak tu dalej żyć? Wiele osób korzystając z pomocy psychologów zaczyna “jakoś funkcjonować”, ale to już nigdy nie jest to samo. Większości z nas wydaje się, że mnie nic takiego się nie przytrafi i oby tak było. Jednak jak mówią prognozy, zanim statystyczny obywatel naszej planety dożyje wieku dojrzałego to co czwarty będzie uczestniczył z zdarzeniu drogowym. Są wypadki, w których pokrzywdzony pomimo tego, że poruszał się zgodnie z przepisami doznał obrażeń ciała, lub poniósł śmierć. Jednak stało się tak dlatego, że ktoś inny zlekceważył zasady ruchu, był bezmyślny i nieprzewidujący. Nie jesteśmy sami na drodze i trzeba pamiętać, że gdy wszyscy zaczniemy przestrzegać zasad i przepisów – nie będzie płaczu wdów, rozpaczy dzieci i smutku po utracie bliskich. Przynajmniej trzeba próbować. asp. Zbigniew Korytnicki Wydział Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku [email protected]