„Zaczarowana zagroda”- streszczenie skrótowe

Transkrypt

„Zaczarowana zagroda”- streszczenie skrótowe
Alina i Czesław Centkiewiczowie „Zaczarowana
zagroda”- streszczenie skrótowe
„Zaczarowana zagroda” Centkiewiczów to krótki utwór o pingwinach
mieszkających na Antarktydzie. Akcja książki toczy się na „stacji imienia
profesora Dobrowolskiego na wschodnich brzegach Antarktydy”.
Profesor Dobrowolski rozmawiał z pingwinami. Chciał się od nich
dowiedzieć, gdzie odpływają, kiedy opuszczają Antarktydę. Pingwiny, a
w szczególności jeden, ubrany w krawat, chciał profesorowi to wyjaśnić,
jednak mówił po pingwiniemu, a człowiek – co wiadome – nie rozumiał
tego języka. Wreszcie profesor wpadł na świetny pomysł.
Pobiegł pędem do obozu, gdzie przebywali jego koledzy-badacze –
Andrzej i Janek – i od progu zaczął krzyczeć, że wie, co zrobić, aby
rozwiązać ich problem. Opowiada o tym, jak zobaczył krawat na jednym
z pingwinów i że mogliby wykorzystać coś podobnego, aby rozpoznać
pingwiny później. Dlatego proponuje zaobrączkować każdego z
pingwinów aluminiowymi obrączkami. Na każdej z nich profesor
postanawia wykuć napis „Stacja imienia profesora Dobrowolskiego na
wschodnich brzegach Antarktydy” oraz numer pingwina i datę.
Aby tego jednak dokonać, musieli najpierw stworzyć małą zagrodę, aby
zapędzić tam nieloty i je zaobrączkować. Profesor zdecydował, że
pięćdziesiąt nielotów wystarczy do tego „eksperymentu”. Profesor
razem ze swoimi kolegami przez cały dzień zapędzali niesforne
pingwiny do zagrody. Było im trudno, bo chociaż ptaki ich się nie bały,
to jednak wolały swobodnie hasać nad wodą, niż dać się złapać. Udało
im się także schwytać owego pingwina z krawatem. Profesor
powiedział, że to właśnie ten krawat przywiódł mu na myśl
obrączkowanie i tym samym znaczenie pingwinów, tak, aby można je
było później rozpoznać bez przeszkód.
Następnego dnia z samego rana profesor postanowił sprawdzić, co
ciekawego dzieje się w zagrodzie. Na sam widok tego, co zobaczył,
zdębiał. Okazało się, że zagroda jest zupełnie pusta. W środku pozostał
jedynie jeden pingwin – ten z krawatem. Profesor, myśląc że przyczyna
tkwi w tym, że mur jest za niski, zapędził kolegów ponownie do pracy. I
tym razem cały dzień zajęło im uganianie się za ptakami, które jakby
dla zabawy ciągle przed nimi uciekały. Jednak następnego dnia znowu
okazało się, że pingwinów nie ma w zagrodzie. Pozostały tylko dwa
ptaki. Badacze zaczęli zastanawiać się, czy nie działają tu jakieś czary
albo czy czasem pingwiny nie latają – przecież ludzie jeszcze tak mało
wiedzą o tym gatunku.
Tajemnicę rozwiązał dopiero pilot śmigłowca z innej stacji polarnej. Z
rozbawieniem zapytał, czy aby przyrodnicy nie tresują pingwinów do
cyrku, bo te wychodzą z zagrody, wspinając się po sobie, jak po
drabinie. Pilot tak się tym widokiem zaskoczył, że szarpnął mocno
sterem, żałował potem, że nie zabrał ze sobą aparatu fotograficznego,
aby uwiecznić ten niezwykły moment. Przyrodnicy natychmiast opuścili
stację i pobiegli zobaczyć, co też pingwiny wyprawiają w tej
„zaczarowanej zagrodzie”. Zobaczyli żywą piramidę z pingwinów, które
wchodziły jeden na drugiego i w ten sposób wydostawały się z zagrody.
Tak też rozwiązała się tajemnicza zagadka ucieczki pingwinów. Nastał
czas srogiej zimy. Mądre pingwiny opuściły terytorium Antarktydy –
udały się w stronę cieplejszych wód, aby tam przetrwać siarczyste
mrozy. Zaobrączkowane pingwiny widziano w wielu miejscach na
świecie – dopłynęły do Oceanu Indyjskiego, Oceanu Spokojnego.
„Elegancik” pojawił się na powierzchni Oceanu Atlantyckiego. Przywitał
się z załogą amerykańskiej łodzi podwodnej, zwiedził statek, po czym –
najwyraźniej znudzony – popłynął dalej. Na szczęście niedługo potem
pingwiny wróciły na Antarktydę. Chciały powiedzieć profesorowi, że co
wiosnę wracają w to samo miejsce, w którym były poprzednio, ale
niestety profesor nie umie mówić po pingwiniemu, więc sam będzie się
musiał tego z własnych badań dowiedzieć.