Co słychać nr 41
Transkrypt
Co słychać nr 41
2 Święta – inne spojrzenia AKTUALNOŚCI „Co słychać...?” jest kwartalnikiem Łódzkiego Oddziału Polskiego Związku Głuchych. Redakcja: ul. Nawrot 94/96 90-040 Łódź tel. 42 231 30 36 tel./fax 42 674 44 54 e-mail: [email protected] Redaktor naczelna: Agnieszka Kwiecień [email protected] Materiały opracowują pracownicy, wolontariusze i przyjaciele PZG w Łodzi. Projekt okładki: Eunika Szafraniec 5Aktywni głusi po czterdziestce 5 Mój niesłyszący pracownik 5 Spotkania wigilijne 5 Dyżury specjalistów 6 Więcej języka migowego w Urzędzie Marszałkowskim 6Supełek z pętelką W ODDZIALE 7 Słownik mimiczny 1879–2011 8 Międzynarodowy Dzień Głuchego w Łodzi 9 Promujemy aktywność 9 Zakończenie projektu „Oferta rehabilitacji...” 10 Kursy języka migowego 11 Projekt „4 kroki” 12 Obóz na Litwie W OŚRODKACH TERENOWYCH 13 Międzynarodowy Dzień Głuchego w Piotrkowie Trybunalskim 13 Nowa siedziba koła w Sieradzu 13 Spotkania wigilijne w ośrodkach terenowych PORTRET 14 Eunika – „dobre zwycięstwo” (z języka greckiego) 16 Zbyszek Szczepański PO EUROPEJSKU Projekt graficzny: Michał Jaromin [email protected] 17 Spread the Sign Skład, łamanie i druk: Poligraf, www.poligraf.net.pl 19 Czego nauczyłam się od Głuchych? Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do skrótu i redakcyjnego opracowania tekstów przyjętych do druku. SPIS TREŚCI TEMAT NUMERU PRACA EDUKACJA 20 Edukacja głuchych i słabosłyszących w Polsce 22 Edukacja niesłyszących – podsumowanie WARSZTAT TERAPII ZAJĘCIOWEJ 23 Przez dziurkę od klucza SPORT 23 Sukces łódzkich siatkarek KULTURA 24 Recenzje wystaw „Moje własne opowieści”, „Sceny z karmienia”, „El mexico de Frida” 26 Dni Kultury Głuchych 22 Wystawy objazdowe „Malarstwo w terapii” RELIGIA 28 100-lecie duszpasterstwa głuchych przy udziale środków: 28 Ks. Wiesław Kamiński kanonikiem Co słychać...? Specjalny, świąteczny numer kwartalnika dofinansowało: 1 TEMAT NUMERU | Święta – inne spojrzenia Tradycje świąteczne na świecie Na całym świecie z okazji świąt Bożego Narodzenia panuje niezwykła atmosfera, czy to w krajach pokrytych śniegową czapą, czy pod palącym słońcem Afryki. Niektóre zwyczaje świąteczne są odmienne od naszych. W tym miejscu chcielibyśmy przybliżyć kilka sposobów obchodzenia Bożego Narodzenia w różnych krajach na świecie. Naszą podróż rozpoczniemy od Bałkanów, a skończymy na Stanach Zjednoczonych. Serbowie poświęcają bardzo dużo uwagi w wigilijny wieczór swym zmarłym. Rozpalają wówczas ogniska paląc w nich wielkie kłody drewna, przystrojone w gałązki laurowe. Do jednego z trzech leżących na dole chlebów wkładają gałązki, pomarańcze. Macedończycy wrzucają do palącego się całą noc ogniska stare buty. Ma to na celu odpędzenie złych duchów. Podstawowymi potrawami wigilijnej wieczerzy są wino, miód, owoce oraz specjalne placki zwane Chlebem Chrystusa. Szwedzi przygotowania do Bożego Narodzenia rozpoczynają w dniu św. Łucji (13 grudnia). W wigilię spożywa się uroczysty obiad, jednym z dań jest chleb domowego wypieku z imbirem oraz tzw. Lufisk – jest to solona i wysuszona na wolnym powietrzu w niskiej temperaturze ryba, np. dorsz, rozdrobniony na kawałki, które się gotuje i podaje ze specjalnym białym sosem. Tradycyjną potrawą jest również chleb moczony w wodzie, w której wcześniej gotowano świąteczną szynkę. Szwedzi nie posiadają własnych kolęd i większość jest tłumaczeniami z zagranicy. Ciekawostką jest, że znalazła się wśród nich polska kolęda „Gdy się Chrystus rodzi”. Szwedzi choinkę stawiają już na początku adwentu. Na Węgrzech najbardziej uroczystą chwilą jest wieczerza wigilijna. Węgrzy jadają zupę rybną, rybę smażoną, bejgly – zawijańce z makiem i orzechami, galaretę z ryby i gołąbki. W każdym domu obrus na świątecznym stole posypywany jest soczewicą (symbol dobrobytu), a pod obrusem nie może zabraknąć siana. W pierwszy dzień świąt obowiązkowym daniem jest indyk nadziewany kasztanami i owocami. We Francji małym dzieciom w domach katolickich mówi się, że sam „petit Jesus” (mały Jezusek) przynosi im podarunki i wkłada je w buty, a na wsiach w starodawne saboty. Dawniej wszyscy zbierali się wieczorem i śpiewali kolędy. Do wieczerzy zasiadano po pasterce, gdzie podawano ostrygi, indyka nadziewanego kasztanami, różne potrawy z jaj, słodycze oraz obowiązkowym tortem w kształcie polana drzewa. W Norwegi, podobnie jak w Szwecji, święta nabierają siły od dnia św. Łucji. W domach waży się specjalne świąteczne piwo zwane julej. Święta zaczynają się tak naprawdę już 21 grudnia. Dawniej od tej daty obowiązywał tzw. Pokój Boży, do dziś pozostała tradycja niewykonywania w tym czasie poważniejszych prac. W wigilię po nabożeństwie wszyscy zbierają się na kolację. Pierwszym daniem jest owsianka z jednym migdałem. Ten, kto go znajdzie, otrzymuje podarek. Mieszkańcy Stanów Zjednoczonych w grudniowy weekend mają domy otwarte. Znajomi mogą przyjść, zjeść kolację, której specjałem jest pieczony indyk. 25 grudnia rodziny spotykają się przy choince, gdzie każdy otrzymuje prezent. Na stole obowiązkowym elementem jest kwiat bożonarodzeniowy – pinsetti, a na drzwiach świerkowe wianki. Tradycyjna wieczerza amerykańska obchodzi się bez ryb, króluje rumiany indyk, szynka, ciasta z kremem. Ciekawostką jest fakt, że karpie w USA uważane są za chwast rybny i wymagają zwalczania. Ponieważ poławiają go tylko biedniejsi wędkarze, w tym głównie Słowianie, Żydzi, Murzyni, Latynosi – stąd też niska ranga lub wręcz brak naszego karpia na amerykańskich stołach. Źródło: g1.zawiercie.pl Co słychać...? Kiedy naprawdę urodził się Bóg i skąd się wzięły prezenty pod choinką? 2 Grudzień to czas świąteczny. Wszyscy przygotowują się do obchodzenia Bożego Narodzenia, kupujemy choinkę, dekoracje świąteczne, dbamy, by stół był pełen potraw, a przy nim zasiedli nasi bliscy. W ten magiczny czas nie zawsze mamy czas, by pomyśleć, dlaczego pod choinką znajdujemy prezenty, dlaczego Boże Narodzenie obchodzimy 25 grudnia? Dlaczego pod choinką znajdujemy prezenty? Zwyczaj obdarowywania się prezentami zwłaszcza dzieci podczas Bożego Narodzenia zakorzeniony jest w IV wieku. Początkowo związany był z kultem i życiorysem św. Mikołaja – biskupa diecezji Bari we Włoszech, wielkiego darczyńcy. Jego bardzo duża hojność, pomoc najuboższym stała się symbolem miłości każdego bliźniego. Właśnie ten życiorys w okresie świąt Bożego Narodzenia znalazł logiczne uzasadnienie już w średniowieczu. Współczesną tradycję wręczania świątecznych prezentów zawdzięczamy protestantom, którzy zaniechali zwyczaju „św. Mikołaja”, prezenty dawali swym pociechom jako dar „Dzieciątka Jezus”. Z biegiem czasu wszystkie kraje chrześcijań- Dlaczego właśnie 25 grudnia? Dlaczego właśnie dzień 25 grudnia został wybrany na święto Bożego Narodzenia? Prawdopodobnie chrześcijanie wybrali tę symboliczną datę, dzień przesilenia zimowego, aby obchodzonemu w tym dniu w Rzymie pogańskiemu świętu narodzin boga Słońca przeciwstawić narodzenie Boga-Człowieka, Jezusa Chrystusa, nazywanego „Słońcem sprawiedliwości”. Inna teoria tłumaczy 25 grudnia tym, że poczęcie Chrystusa dokonało się 25 marca, to Jego narodzenie powinno przypaść 25 grudnia. Chrześcijanie niełatwo przyzwyczaili się do nowego święta, gdyż od III wieku na całym chrześcijańskim Wschodzie uroczyście obchodzono w dniu 6 stycznia święto Objawienia Pańskiego. Niewiele również wiadomo o roku narodzin Jezusa. Skoro jednak rok urodzenia Jezusa jest uważany za początek nowej ery, to oznacza, że kiedyś musiano ustalić dokładną datę. W VI wieku, na polecenie papieża Jana I, dokonał tego uczony mnich Dionizy, zwany Małym. Trudno dziś odtworzyć metodę, jaką się posługiwał. Wiadomo, że pomylił się w swych obliczeniach o 7 lat, a było to w 525 r. i nikomu nie przyszło do głowy, by tak wielki uczony mógł popełnić błąd. Wszyscy wierzyli, że narodzenie Chrystusa nastąpiło w 754 r. od założenia Rzymu (kalendarz rzymski posługiwał się takim punktem wyjściowym) lub w czwartym roku 195 olimpiady. Tymczasem późniejsze badania historyków dowiodły czegoś innego. Otóż w 754 r. (według kalendarza rzymskiego) król Judei Herod zwany Wielkim nie żył od czterech lat. A Jezus miał się urodzić za jego panowania. Według Ewangelii między urodzinami Chrystusa, a śmiercią Heroda miało miejsce kilka wydarzeń m.in: przybyli Mędrcy ze Wschodu, Święta Rodzina ucie- kła do Egiptu, dokonano w Betlejem (z rozkazu króla) rzezi wszystkich chłopców do drugiego roku życia. Astronomowie wyliczyli, że Gwiazda Betlejemska, która przyprowadziła Trzech Króli do Betlejem, to było połączenie Jowisza, Saturna i Marsa, co miało miejsce w 7. roku przed narodzinami Chrystusa, a tak naprawdę przed datą ustaloną przez Dionizego Małego. Trzecim dowodem na to był spis ludności przeprowadzany w imperium rzymskim co 14 lat. Spis, na który do Betlejem wyruszyli Józef i Maryja, rozpoczął namiestnik Syrii Sulpicjusz Kwiryniusz, który sprawował ten urząd w latach od 12 do 8 roku przed narodzeniem Chrystusa, a zakończył jego następca, Sencjusz, zarządzający Syrią do 6 roku przed Chrystusem. Z wyliczeń wynika, że narodziny Chrystusa musiały nastąpić w 7. roku przed datą ustaloną przez Dionizego Małego. Współcześni Dionizego Małego nie znali tych danych i nie miały one wpływu na kalendarz. Dopiero w dwa wieki później wynik obliczeń zakonnika rozpowszechnił doktor Kościoła św. Beda Czcigodny. Nie starano się już korygować kalendarza i tak jest do dziś. Dla wierzących dzień narodzin Odkupiciela świata, jako przypomnienie tajemnicy Boskiej miłości, jest ważnym wydarzeniem, niezależnie od jego faktycznej daty. Źródła: www.adonai.pl TEMAT NUMERU | Święta – inne spojrzenia skie zaczęły stosować tę praktykę. Dawna postać św. Mikołaja nie została zapomniana przez współczesnych, nadal jawi się nam on jako osoba ubrana w szaty biskupie z pastorałem. To właśnie św. Mikołaj w wigilię przynosi nadal prezenty, a dzieci nadal ze swoją dziecięcą wyobraźnią piszą do niego listy. W każdej niemal gazecie grudniowej przeczytać można o wspaniałej, radosnej atmosferze Świąt. Zwłaszcza zaś ilość porad dotyczących przygotowania Jedynego w Roku Wieczoru Wigilijnego jednoznacznie wyróżnia kolację konsumowaną 24 grudnia od innych kolacji w roku. Dlaczego? Och, odpowiedź jest aż nadto oczywista. Bo wtedy rodzina gromadzi się razem i może ze sobą wreszcie pobyć, poroz- mawiać. Porozmawiać, porozmawiać… Hmm… Skupmy się na chwilę na tym niewinnym słowie: „porozmawiać”. Na początek cytat z książki pt. Alone in the Mainstream. A Deaf Woman Remembers Public School autorstwa Giny A. Oliva, byłej profesor na uniwersytecie Gallaudeta w Waszyngtonie: Wiele głuchych i słabosłyszących osób mówi o „syndromie stołu obia- dowego”. W większości rodzin zasiadanie za stołem do wspólnego obiadu służy rozmowom i dzieleniu się informacjami. Ludzie opowiadają, jak im minął dzień, co ich zdenerwowało, co ich rozbawiło, o tym, co kupili i o tym, co jeszcze planują kupić. Jeśli o mnie chodzi, to powyższe wyliczenie tematów przy stole jest tylko zgadywanką (…) W mojej własnej rodzinie nigdy nie byłam (i nadal nie jestem) w stanie Co słychać...? Święta w migowej atmosferze 3 TEMAT NUMERU | Święta – inne spojrzenia Co słychać...? 4 uczestniczyć w takich konwersacjach. (…) Mój (głuchy) tata radził sobie z tą sytuacją koncentrując się na jedzeniu. Dzięki skupieniu się na jedzeniu ja i on mogliśmy sprawiać wrażenie zajętych i nie mających zielonego pojęcia o toczącej się dookoła dyskusji, a reszta rodziny mogła unikać konieczności poradzenia sobie z tą niekomfortową i nierozwiązywalną (dla nich) rzeczywistością. (Waszyngton 2004, str. 93–94, tłumaczenie: Magdalena Dunaj) O czym pisze profesor Oliva? „Syndromem stołu obiadowego” (ang. dinner-table syndrome) psychologowie specjalizujący się w poradnictwie osób niesłyszących określają sytuację, w której Głuchy członek rodziny słyszącej pozostaje wyłączony z codziennej komunikacji. Słyszący członkowie rodziny wskutek braku umiejętności posługiwania się językiem migowym lub niechęci do komplikowania sytuacji komunikacyjnej procesem tłumaczenia podejmują autorytarne decyzje co do treści, które są przekazywane Głuchemu członkowi rodziny. „O czym rozmawialiście?” – pyta Głuchy. A w odpowiedzi otrzymuje zdawkowe informacje będące kilkuzdaniowym skrótem kilkunastominutowej wymiany zdań. Może tez otrzymać informację: „O niczym ważnym”. Jak zgodnym chórem podkreślają psychologowie, taka sytuacja prowadzi u Głuchych członków słyszących rodzin do stanu permanentnej frustracji spowodowanej ciągłym niedoinformowaniem i pozostawaniem na uboczu. Jakkolwiek całe zjawisko określane jest mianem „syndromu stołu obiadowego”, to jednak w sytuacji pozostawania „poza” osoby Głuche znajdują się bardzo często. Pogawędka w samochodzie, szybkie wymiany zdań między współpracownikami pracującymi w jednym pokoju, różnego rodzaju spotkania, w których podstawowa formę komunikacji stanowi język mówiony czy wreszcie nauka w integracyjnej klasie szkolnej. Powyższą sytuację można zobaczyć w co najmniej dwóch per- spektywach. W jednej, określmy ją mianem medycznej, problem jest umiejscawiany wewnątrz Głuchej osoby. Zgodnie z tym podejściem głuchota będąca rodzajem choroby stanowi „problem”, który głucha osoba powinna naprawić. Może to zrobić tylko wtedy, jeśli ze wszystkich sił będzie sie starać USŁYSZEĆ. Prawdziwy problem jednak w tym, że nie usłyszy i w swoich staraniach już zawsze będzie skazana na porażkę. W drugiej perspektywie osoba Głucha jest w sytuacji analogicznej do cudzoziemca, którego zaprosiliśmy do naszego domu. Obowiązujące normy gościnności i dobrego wychowania każą albo tłumaczyć gościowi rozmowę, albo przejść na konwersację w języku dla niego zrozumiałym. „Dlaczego to ja mam się dopasowywać? Niech on/ona się dopasuje, skoro przyszedł do mojego domu/przyjechał do mojego kraju”. W sytuacji gościa z zagranicy odpowiedzią na tak postawione pytanie będzie co najwyżej nasze zdziwienie. Jak można być tak niegościnnym i skazywać naszego gościa na to, żeby czuł się obco i źle? Jak można? Ale już w przypadku osób Głuchych to samo pytanie nie wywołuje oburzenia. Dlaczego? Bez względu na przyjętą perspektywę (medyczną bądź kulturową) gra toczy się o to, kto będzie musiał włożyć w komunikację większy wysiłek. Zawsze na końcu pada pytanie: dlaczego ja? Mając zatem w perspektywie zbliżającą się wieczerzę wigilijną i chrześcijańskie święta, w których symbolikę wpisane jest zwycięstwo sił Jasności nad siłami Ciemności, spróbujmy znaleźć powody, dla których warto tym razem zadbać o włączenie osoby Głuchej w dyskusję przy stole. 1. Rozmowa z osoba Głuchą to doskonały sposób nauczenia się języka migowego. A nauka, jak wiemy, rozwija nasz umysł i pozwala nam zachować jego sprawność na długie lata. Chcesz się rozwijać – ucz się migowego. 2. Włączanie do rozmowy to okazywanie szacunku. Pokaż, że szanujesz drugą osobę. Sam/a wtedy poczujesz się lepiej. 3. Rozmowa z osobą, która prezentuje odmienny punkt widzenia może przynieść nowe obserwacje. Chcesz zobaczyć sprawy z innej perspektywy? Przedyskutuj je ze swoim znajomym Głuchym. 4. Włączanie do rozmowy Twojego Głuchego syna, córki, ojca czy matki to także sposób na to, żeby poczuć się dumnym z posiadania tak wspaniałych bliskich. Pamiętaj – nie musisz się całe życie nimi opiekować! Po prostu stwórz im możliwość komunikacji. 5. Komunikacja, rozmowa rozwija i uczy okazywania emocji, asertywności, wyrażania się. Tylko w ten sposób Głucha osoba może rozwijać się także w towarzystwie słyszących. Jeśli nie chcesz zatem, aby bliska Ci Głucha osoba uciekła w świat Ciszy, to po prostu zacznij z nią rozmawiać i pokaż innym, jak należy to robić. Tak. Święta to piękny czas. Jeśli zatem NAPRAWDĘ chcesz poświętować i zrobić w tym roku coś NAPRAWDĘ wyjątkowego, to pamiętaj o „syndromie stołu obiadowego” i nie pozwól, aby podczas tegorocznej Wigilii znowu dał o sobie znać. Kto wie, może święta w migowej atmosferze będą jeszcze bardziej rodzinne? Warto spróbować. Magdalena Dunaj W ramach projektu będziesz mógł skorzystać z usług indywidualnych, takich jak: ■■ pomocy tłumacza języka migowego/ specjalisty ds. rehabilitacji, do którego możesz się zgłosić z każdą sprawą, tłumacz pomoże zarówno na miejscu, jak i tam, gdzie będzie tego wymagała sytuacja, tj. u lekarza, w urzędzie itp.; ■■ pomocy doradcy zawodowego, wraz z którym będziesz się mógł zastanowić nad tym, jak poprawić swoją sytuację zawodową; ■■ pomocy psychologa, który pomoże ci rozwiązać problemy zarówno osobiste, jak i zawodowe. W ofercie usług grupowych natomiast znajdziesz: ■■ spotkania świetlicowe, gdzie będziesz mógł/mogła przychodzić, mój niesłyszący pracownik Od września 2011 roku rozpoczął się nowy projekt Oddziału Łódzkiego PZG „Mój niesłyszący pracownik”. Głównym celem projektu jest zwiększenie gotowości zatrudnienia osób głuchych wśród łódzkich pracodawców. To właśnie z myślą o nich będą organizowane spotkania, podczas których potencjalni pracodawcy będą mogli otrzymać praktyczne informacje, dlaczego warto i jak zatrudnić osobę niepełnosprawną. Przewodnikiem po zatrudnieniu osób głuchych będzie strona internetowa oraz wydany przewodnik, będący zbiorem dobrych praktyk i wskazówek dla kolejnych pracodawców z terenu Łodzi, a także przykładem dla innych podmiotów działających na terenie całej Polski do przeprowadzenia podobnych działań. W spotkaniach z pracodawcami będą wraz z pracownikami projektu uczestniczyć wolontariusze, którzy zdobędą w ten sposób wiedzę, doświadczenie oraz kompetencje do zostania specjalistą ds. rehabilitacji osób niesłyszących. Wszystkie powyższe działania wspierane będą przez Powiatowy Urząd Pracy nr 1 w Łodzi. spotkania wigilijne Dzięki środkom PFRON pozyskanym z Regionalnego Centrum Polityki Społecznej w Łodzi możliwe jest w tym roku zorganizowanie wieczerzy wigilijnych we wszystkich ośrodkach rehabilitacji i wsparcia społecznego niesłyszących w woj. łódzkim, jak i wręczenie upominków świątecznych dzieciom z uszkodzonym słuchem we wszystkich szkołach DYŻURY SPECJALISTÓW Przypominamy o bezpłatnych dyżurach psychologa, logopedy i prawnika dla członków i podopiecznych Polskiego Związku Głuchych w Łodzi. Dyżury odbywają się w następujących dniach i godzinach: Psycholog: poniedziałek w godzinach 13.00 – 16.00 AKTUALNOŚCI Dnia 1 września 2011 rozpoczęła się w PZG w Łodzi realizacja nowego projektu skierowanego do osób powyżej 40. roku życia. Działania projektowe są skierowane do niezatrudnionych osób niesłyszących – mieszkańców województwa łódzkiego, w wieku 40–64 lata. Projekt ma za zadanie zaktywizować społecznie i zawodowo tę grupę osób. Osoby niesłyszące oraz słabosłyszące będą mogły skorzystać z wielu działań, które wpłyną na poprawę ich funkcjonowania w społeczeństwie. Dlatego jeśli jesteś osobą z uszkodzonym słuchem, posiadasz orzeczenie o niepełnosprawności jesteś w wieku 40–64 lata, a do tego nie pracujesz na stałe, zgłoś się i zapisz do projektu. spotykać się z takimi samymi ludźmi jak ty, porozmawiać i zobaczyć, jak inni sobie radzą w różnych sytuacjach; ■■ imprezy integracyjne, gdzie budowane jest poczucie wspólnoty środowiskowej, tj. wspólne spotkania wigilijne, wielkanocne, Międzynarodowy Dzień Głuchego; ■■ wycieczki, które zwiększą twoją świadomość społeczną oraz dadzą możliwość poznania ciekawych zakątków w Polsce; ■■ szkolenia zawodowe, które pomogą ci podnieść wiedzę oraz umiejętności zawodowe; będą to szkolenia z zakresu: kulinarne, komputerowe, języka angielskiego, florystyczne; ■■ jeśli jesteś kobietą, będziesz mogła wziąć udział w wyjazdowych warsztatach psychologicznych, które rozwiną twoje kompetencje i umiejętności społeczne, ułatwią komunikację z innymi osobami. Projekt jest realizowany w 7 ośrodkach na terenie województwa łódzkiego, tj.: Radomsku, Tomaszowie Mazowieckim, Kutnie, Sieradzu, Wieluniu, Skierniewicach, Piotrkowie Trybunalskim. Adresy i inne informacje o projekcie można znaleźć na stronie www.pzg.lodz.pl/aktywni. Projekt jest współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Instytucją pośrednicząca jest Wojewódzki Urząd Pracy. Zapraszamy do biura projektu: Polski Związek Głuchych w Łodzi przy ul. Nawrot 94/96, tel. 42 231 30 35, e-mail: [email protected] Prawnik: wtorek w godzinach 15.00 – 18.00 Logopeda (konieczne jest wcześniejsze umówienie się): poniedziałek w godzinach 13.00 – 18.00 Wszelkie zapytania prosimy kierować na adres: [email protected] Co słychać...? Aktywni głusi po czterdziestce 5 AKTUALNOŚCI dla dzieci niesłyszących i słabosłyszących w regionie łódzkim. Również dzięki tym środkom możliwe było wydrukowanie tego numeru kwartalnika świątecznego, który Państwo czytacie. Co słychać...? Więcej języka migowego w Urzędzie Marszałkowskim 6 Informacje o funduszach unijnych powinny być dostępne dla wszystkich i dlatego Urząd Marszałkowski postanowił zlecić Oddziałowi Łódzkiemu PZG przygotowanie filmów w języku migowym, tak by dane na stronach internetowych były dostępne dla osób posługujących się głównie językiem migowym. Przygotowaliśmy tłumaczenia dotyczące ogólnej charakterystyki poszczególnych programów realizowanych w Urzędzie Marszałkowskim. Oprócz tego tłumacze języka migowego świadczą swoje usługi dla wszystkich, którzy przychodzą do punktów informacyjnych o funduszach europejskich. Każda osoba głucha, która chce dowiedzieć się, jak dostać unijne dofinansowanie albo gdzie można wziąć udział w projekcie finansowanym z UE w jednym z takich punktów, może skorzystać ze zdalnego tłumaczenia. Urzędnicy przy pomocy komunikatora Skype łączą się z PZG, gdzie czeka tłumacz języka migowego. Ponieważ tłumaczy jest kilku, nie ma potrzeby umawiać się na konkretną godzinę. Tłumaczenie jest dostępne przez cały czas pracy urzędu. Punkty informacyjne znajdują się w Łodzi (ul. Roosevelta 15) oraz w Starostwie Powiatowym w Brzezinach, Urzędzie Miasta w Bełchatowie, Urzędzie Miasta w Sieradzu i Stowarzyszeniu Powiatów i Gmin Dorzecza Bzury w Łowiczu. Urząd Marszałkowski jest pierwszą instytucją, która współpracuje z PZG w zakresie zdalnego tłumaczenia symultanicznego. Zapraszamy wszystkich do korzystania z tej formy tłumaczenia. Chętnie przekażemy też do urzędu wszelkie sugestie dotyczące innych potrzeb osób głuchych i przygotowania tłumaczenia kolejnych tekstów. Na razie tłumaczenie ma charakter pilotażowy, ale mamy nadzieję, że ta metoda się sprawdzi i będziemy mogli ją stosować nie tylko w Urzędzie Marszałkowskim, ale też w innych instytucjach województwa łódzkiego. Projekt jest finansowany ze środków Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi. SUPEŁEK Z PĘTELKĄ Pod koniec listopada Polski Związek Głuchych Oddział Łódzki zorganizował warsztaty twórcze pod hasłem „Supełek z pętelką” dla dzieci z SOSW nr 4 w Łodzi przy ul. Krzywickiego. Były to swobodne spotkania, podczas których uczestnicy rozwijali wyobraźnię i umiejętność bycia twórczym. Ce- lem projektu jest wspomóc rozwój dzieci z uszkodzonym słuchem w ich rozwoju osobistym, poznawczym, emocjonalnym i społecznym, w lepszym funkcjonowaniu w szkole, przyszłej pracy i w życiu osobistym, w szybko zmieniającej się rzeczywistości. Projekt obejmuje 8 spotkań warsztatowych, prowadzonych przez 2 trenerów (absolwentów Kolegium Nauczycielskiego i Uniwersytetu Łódzkiego). Spotkania warsztatowe rozpoczęły się 15 listopada i potrwają do 8 grudnia 2011 r. Projekt realizowany jest dzięki wsparciu Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Zarządu Województwa Łódzkiego. Już w grudniu w sprzedaży nowe wydawnictwo PZG w Łodzi: „Słownik mimiczny dla głuchoniemych i osób z nimi styczność mających”, najstarsza książka w Polsce na temat polskiego języka migowego! Każdy, kto chce wiedzieć wiecej o jezyku migowym, powinien ją mieć. Ponad 500 stron, ponad 5000 znaków dawnych i tych wciąż aktualnych. Do każdego zakupionego Słownika Mimicznego tylko do 15 stycznia 2012 r. dołączamy płytę Migamy Kolędy Polskie. Zapraszamy mimiczny dowodzi trwałości języka migowego, jego historycznego rozwoju, naturalności i autonomii. W ODDZIALE Słownik mimiczny 1879–2011 W tym roku PZG w Łodzi przygotował wydanie najstarszej książki poświęconej polskiemu językowi migowemu: Słownika mimicznego. Poniżej prezentujemy fragmenty wstępu do nowego wydania Słownika: Słownik mimiczny dla głuchoniemych i osób z nimi styczność mających, opracowany przez ks. Józefa Hollaka i ks. Teofila Jagodzińskiego, ukazał się w roku 1879 nakładem Instytutu Głuchoniemych i Ociemniałych w Warszawie. Słownik mimiczny był pierwszym i jedynym przez długie dziesięciolecia opracowaniem języka migowego w Polsce, jednak prawdopodobnie nie był używany poza Instytutem albo sporadycznie. Znaczenia temu przedsięwzięciu, które wymagało wielkich nakładów pracy autorów, dodaje fakt, że rok po ukazaniu się Słownika, odbył się słynny Kongres w Mediolanie, który zgromadził nauczycieli głuchych uczniów i oficjalnie wprowadził do szkolnictwa głuchych oralizm, a tym samym zakazał stosowania w edukacji języka migowego. Autorzy zdawali sobie sprawę z konieczności przyswojenia przez nauczycieli języka głuchych uczniów dla pozytywnych efektów nauczania. W Przedmowie piszą, że w nauczaniu tym, szczególnie w zakresie religii i moralności, „mimiczna mowa żadną inną w równym stopniu zastąpioną być nie może”. Niemniej była to praca absolutnie pionierska. „Migi w owe czasy, wskutek nie zwracania na nie przez długi czas uwagi, stały się niejasne i zaciemnione, i tyle ich było, ilu nauczających w Instytucie. Jednę i tęż samą rzecz każdy inaczej przedstawiał” – pisano w „Przeglądzie Katolickim” w 1890 roku, po śmierci ks. Hollaka. Ze sposobu prezentacji znaków w Słowniku, a także z biografii autorów, wynika, że wnikliwie analizowali oni ten temat i starali się go jak najlepiej oddać, nie narzucając myślenia w języku polskim. Słownik mimiczny dziś może być nadal bardzo przydatny. Po pierwsze, dostarczyć może wiedzy o języku migowym i argumentów dla sceptyków, którzy wątpią w historyczny jego rozwój. Po drugie, jest skarbnicą wiedzy o specjalistycznych znakach z zakresu religijności i Biblii, które współcześni czytelnicy, szczególnie głusi katolicy czy ich duszpasterze, mogą odkryć na nowo. Po trzecie wreszcie, jest doskonałym źródłem do badań językiem migowym, etymologią znaków, sposobem jego opisu, metodą jego nauczania. Słownik Urodził się 18 stycznia 1812 roku. Odebrał elementarne wychowanie i w wieku 12 lat rozpoczął regularną naukę. Ukończył Szkołę Wydziałową w Sejnach, tam w 1832 roku wstąpił do Seminarium Diecezjalnego, skąd po roku, jako wybitny słuchacz, został wysłany do Seminarium Duchownego do Warszawy (potem Akademia Duchowna). Akademię Duchowną ukończył w roku 1837 i w tym samym roku, 3 grudnia, przyjął święcenia kapłańskie. Jeszcze przed wyświęceniem Józef Hollak uzyskał nominację Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych Duchowieństwa i Oświecenia Publicznego na prefekta w Instytucie Głuchoniemych i Ociemniałych w Warszawie. Pracował tam przez 18 lat, do 1854 roku. Potem niezbyt długo uczył religii w gimnazjum gubernialnym w Warszawie, następnie, z uwagi na pogarszający się stan zdrowia, przeniósł się do swojego probostwa w Radzyminie pod Warszawą i tam również nauczał religii przez 7 lat (1856–1862), poczym przeszedł na emeryturę. Nadal był bardzo aktywny, ale już nie pracował jako nauczyciel. Ze źródeł, pojedynczych wspomnień, wynika, że ks. Hollak był wyjątkowym człowiekiem, Co słychać...? ks. Józef Hollak 7 W ODDZIALE „wszystkich sobie zniewalając swą przedziwną słodyczą, uprzejmością i prawdziwie ewangeliczną prostotą” („Przegląd Katolicki” 1883, nr 21). Przedstawiany jest jako doskonały pedagog, wnikliwy obserwator głuchych dzieci, badacz ich języka, a także bardzo aktywny proboszcz i społecznik o wielkim sercu. Ewa Twardowska ks. Teofil Jagodziński Urodził się w Warszawie 26 listopada 1833 roku. Początkowo edukację pobierał w domu rodzinnym, po czym wstąpił do 3 klasy szkoły prywatnej Józefa Świderskiego i gimnazjum filologicznego. W 1852 roku rozpoczął edukację w seminarium duchownym księży misjonarzy przy kościele Świętego Krzyża w Warszawie, gdzie przebywał dwa lata. Później przeniósł się do warszawskiej Akademii Duchownej. W dniu 25 marca 1857 roku przyjął święcenia kapłańskie. Od 1 września 1858 roku pełnił stanowisko nauczyciela religii i kapelana ówczesnego Instytutu Głuchoniemych i Ociemniałych w Warszawie. Wówczas dyrektorem Instytutu był ks. Józefat Szczygielski, a Instytut miał już wyrobioną metodę nauki przedmiotu religii (opracowaną przez ks. Józefa Hollaka). W 1876 roku wydał Książkę do nabożeństwa dla głuchoniemych, w 1879 Słownik mimiczny dla głuchoniemych i osób z nimi styczność mających, w 1881 Naukę religii dla głuchoniemych (w czterech częściach, jako uzupełnioną i rozszerzoną wersję tej publikacji wydanej przez ks. Józefa Hollaka w 1855 r.). Pisał również artykuły do „Encyklopedii Katolickiej”. Zmarł 22 marca 1907 roku w domu przy ul. Wiejskiej w Warszawie. Został pochowany w kościele św. Karola Boromeusza na Powązkach w Warszawie. Z zachowanej dokumentacji źródłowej wynika, że ks. Teofil Jagodziński był człowiekiem oddanym środowisku głuchych. Podejmował różne inicjatywy na rzecz osób głuchych. Jako pracownik Instytutu Głuchoniemych miał wpływ na rozwój edukacji dzieci głuchych, a jako prezes stowarzyszenia głuchoniemych wspierał dorosłych głuchych w różnych dziedzinach życia. Dzięki m.in. ks. Jagodzińskiemu powstał Słownik mimiczny…, który jest pierwszorzędnym źródłem do badań z zakresu historii lingwistyki migowej w Polsce. Również jest świetnym materiałem do odtworzenia niektórych zagadnień z historii Głuchych. Tomasz Adam Świderski Co słychać...? MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ GŁUCHEGO W ŁODZI 8 Na terenie siedziby Polskiego Związku Głuchych został po raz kolejny zorganizowany Międzynarodowy Dzień Głuchego. Co rok z tej okazji odbywa się uroczyste spotkanie, na którym Prezes PZG wręcza zasłużonym działaczom podziękowania za pracę społeczną na rzecz środowiska osób niesłyszących, a osoby głuche mają okazję spotkać się w większym gronie. Podczas imprezy zorganizowany był konkurs wiedzy o Polskim Związku Głuchych, w którym pierwsze miejsce zajął Tomasz Romanowski, najlepiej odpowiadając na pytania dotyczące historii PZG. Podczas imprezy był przygotowany ciepły poczęstunek. Spotkanie trwało do późnych godzin wieczornych. Od sierpnia do listopada trwała realizacja projektu „Promowanie aktywności w życiu społecznym osób z uszkodzonym słuchem”, mającego na celu promocję ciekawego i aktywnego spędzania czasu wolnego osób z uszkodzonym słuchem oraz włączenie ich w życie lokalnej społeczności i integrację ze środowiskiem osób słyszących. W ramach realizacji zadania zorganizowane zostały stacjonarne warsztaty w sferze społecz- nej, artystycznej i rekreacyjnej. W każdym ośrodku rehabilitacji i wsparcia społecznego niesłyszących na terenie województwa łódzkiego odbyły się warsztaty artystyczne oraz zorganizowane zostały wyjścia do miejsc kulturalnych i rekreacyjnych. Osoby niesłyszące z dużym zaangażowaniem i zainteresowaniem uczestniczyły w organizowanych zajęciach i same zgłaszały propozycje kolejnych zajęć czy chęć odwiedzenia konkretnego miejsca uży- W ODDZIALE Promujemy aktywność teczności publicznej. Obecność tłumacza języka migowego sprzyjała ich poczuciu bezpieczeństwa oraz atmosferze zrozumienia. Zadanie dofinansowane zostało ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych będących w dyspozycji Województwa Łódzkiego. ZAKOŃCZENIE PROJEKTU Usługi indywidualne tłumacza Dnia 31 sierpnia 2011 r. zakończyła się realizacja projektu roboczo zwanego przez wszystkich 7.2.1 – od numeru działania Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, w ramach którego projekt był realizowany. Pełna nazwa projektu to: „Oferta rehabilitacji społecznej i zawodowej osób z uszkodzonym słuchem w 7 ośrodkach rehabilitacji i wsparcia społecznego niesłyszących w woj. łódzkim”. Celem projektu była aktywizacja społeczna i zawodowa osób z uszkodzonym słuchem z terenu województwa łódzkiego. Liczba osób która skorzystała z działań projektu znacznie przekroczyła tę zakładaną 2 lata temu. W ramach projektu można było Usługi indywidualne prawnika Impreza integracyjna skorzystać z usług tłumaczy języka migowego/specjalistów ds. rehabilitacji niesłyszących, którzy pomagali rozwiązywać rozmaite problemy z każdej dzieciny życia, jak również towarzyszyli osobom niesłyszącym w tłumaczeniach w urzędzie, u lekarza, na policji oraz współpracowali z innymi Co słychać...? „OFERTA REHABILITACJI…” 9 W ODDZIALE Kółko komputerowe specjalistami, np. pracownikami socjalnymi, lekarzami, rodziną w celu poprawienia indywidualnej sytuacji osoby głuchej. Doradca zawodowy z którego usług osoby niesłyszące również mogły skorzystać, podjął działania w większości przypadków skuteczne, to znaczy zakończone zmianą niekorzystnej sytuacji zawodowej beneficjenta. Do dyspozycji osób niesłyszących był też radca prawny, który nie raz pomógł rozwiązać trudną sprawę i służył fachową poradą. W ramach usług grupowych zorganizowano wiele kółek zainteresowań, na których osoby z uszko- dzonym słuchem zdobywały wiedzę i uczyły się nowych umiejętności. Kółka cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, były to m.in.: komputerowe, florystyczne, nordic walking, pływackie, kulinarne, plastyczno-manualne i wiele innych, które rozwijały zainteresowania osób głuchych. W ramach projektu zorganizowano również wiele imprez, integrujących i przyczyniających się do zwiększenia poczucia wspólnoty środowiskowej (spotkania wigilijne, wielkanocne, Dzień Głuchego, pikniki integracyjne). Beneficjenci projektu wzięli udział w ciekawych wycieczkach i wyjazdach integracyjnych, dzięki Kółko nordic walking którym mogli poznać ciekawe miejsca w Polsce i pokazać osobom słyszącym, że tak samo jak zdrowi ludzie mają potrzeby i chęci poznawania miejsc o znaczeniu turystyczno-historycznym. Projekt był współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Instytucją pośredniczącą był Wojewódzki Urząd Pracy. Dziękujemy wszystkim za udział w projekcie. Wycieczka do Kazimierza Dolnego Co słychać...? KURSY JĘZYKA MIGOWEGO 10 Centrum Kształcenia Języka Migowego (CKJM) zakończyło kolejną edycję kursów i szkoleń z zakresu języka migowego. Od początku roku przeszkoliliśmy ponad 145 osób, w tym grupę przedstawicieli służb mundurowych (policjanci, strażnicy miejscy), administracji publicznej (pracowników Wojewódzkiego i Powiatowego Urzędu Pracy, ZUS-u) oraz grupę studentów medycyny, którzy po raz pierwszy zostali przeszkoleni według autorskiego programu, stworzonego przez pracowników CKJM. Centrum rozpoczęło nauczanie polskiego języka migowego dla początkujących w oparciu o nowy program opracowany zgodnie z wytycznymi Skali Rady Europy, odnoszącymi się do standardów nauczania języków obcych. Program kursu został opracowany tak, żeby spełniał podstawowe potrzeby uzyskania płynności i swobody komunikacji, poznania społeczności Głuchych i ich kultury. Jednakże stanowi jedynie podstawę tych kontaktów. Program zakładał pełny rozwój umiejętności językowych uczestnika, umiejętności nadawania i odbierania komunikatów w polskim języku migowym oraz umiejętności komunikacyjnych w PJM w kontakcie urzędnik/ lekarz – petent/pacjent. Wszystkie osoby, które wzięły udział w szkoleniu z zakresu polskiego języka migowego bardzo zachwalały naukę. Nie spodziewały się jednak, że nauka języka migowego będzie aż tak odmienna niż nauki innych języków obcych. Wśród uczestni- ków można było zauważyć, że bardzo są ciekawi tego języka i szybko chłoną wiedzę – zarówno z zakresu kultury Głuchych, jak i praktycznej nauki języka migowego. Wielu z nich deklarowało, że będzie kontynuowało naukę na kolejnych szkoleniach, tak aby kontakt z osoba głuchą w przyszłości był normalnym zjawiskiem i nie napawał strachem i obawą przed niezrozumienia z powodu nieznajomości języka. Każde działania poprawiające tę sytuację to krok ku lepszemu funkcjonowaniu osób głuchych. Mamy nadzieję, że to nie pierwsze i nie ostatnie spotkanie ze studentami Uniwersytetu Medycznego oraz pracownikami administracji publicznej w kontekście polskiego języka migowego. W październiku odbyło się już kolejny raz wydarzenie pn. Miasto Głuchych. Trwało 4 dni. W tym roku również zlokalizowane było w Manufakturze jednak w nieco zmienionej koncepcji; wszystkie stoiska, wśród nich m.in. kino, sklep, szkoła, poczta, były ustawione blisko siebie w środkowej części centrum handlowego. Do udziału w Mieście Głuchych w krótkich spotach zapraszały znane osoby ze świata kultury – Waldemar Barwiński, Joanna Trzepiecińska, Jolanta Fraszyńska i Natalia Lesz. Każdego dnia gra cieszyła się dużym zainteresowaniem słyszących, w dużym przekroju wiekowym, ponieważ bawiły się z nami i dzieci, i dorośli. W grze wzięło udział 450 zespołów, mogły one być jedno- bądź wieloosobowe. Łącznie w Mieście Głuchych uczestniczyło 800 graczy. Gra miała na celu odwrócenie sytuacji codziennej: polegała na tym, że to głusi obsługiwali wszystkie stoiska, a zadaniem słyszących, nieznających języka migowego, było porozumienie się. Ostatni dzień Miasta Głuchych to równocześnie pierwszy dzień Targów Edukacyjnych dla głuchej młodzieży z całej Polski. W tym roku stoiska zaprezentowało 19 ośrodków i łódzkie szkoły wyższe. Targi miały na celu zebranie oferty szkół dla osób niesłyszących w jednym miejscu; dodatkowym ich atutem była możliwość spotkania się większości uczniów ze szkół dla głuchych i słabosłyszących w Polsce, wymiany informacji i zawierania nowych znajomości. Stoiska z roku na rok prezentują się korzystniej. Każdego dnia targi odwiedzało około 700 osób. Uczestnicy poza rozrywkowymi warsztatami z wikliny i decoupage brali udział w debatach i prezentowali układy taneczne. Nauczyciele mogli skorzystać z warsztatów przygotowanych specjalnie dla nich, obejrzeć film i przybliżyć sobie program polskiego języka migowego zaprezentowany przez autorów. Podobnie jak w poprzedniej edycji projektu uczestnicy wybierają szkolenia i staże zgodne ze swoimi upodobaniami, a my robimy wszystko, żeby im to umożliwić. Do tej pory zakończyło się ponad 130 szkoleń i 55 staży. Ponad 20 szkoleń jest w trakcie realizacji. Wiele staży jest w toku. Stażyści realizowali się m. in. jako: administrator stron www, florystka, asystent nauczyciela, asystent działu marketingu, pomocnik projektanta czy grafik komputerowy. Uczestnicy projektu podnieśli swoje kwalifikacje uczęszczając na szkolenia, oto kilka przykładowych: grafika komputerowa, ABC Coachingu, księgowość, tworzenie stron www, bukieciarstwo i historia sztuki. Od kilku miesięcy pracuje z nami 8 nowych osób, są to pośrednicy pracy. Wyszukują miejsca pracy zgodne z preferencjami naszych uczestników projektu, umawiają się na spotkania z potencjalnymi pracodawcami. Z ich pomocą coraz więcej głuchych ma pracę. W ODDZIALE Mijają kolejne miesiące realizacji projektu „4 KROKI – wsparcie osób niesłyszących na rynku pracy II”, więc czas na większe podsumowanie. Na przełomie czerwca/lipca odbyły się kolejne warsztaty Life Skills dla młodzieży. I tym razem wszystko się udało, młodzież była bardzo zadowolona z warsztatów, chociaż na naukę przeplataną z rozrywką poświęciła początek swoich wakacji. Przed młodzieżą do ośrodka ZHP w Załęczu Wielkim przyjechała grupa głuchych nauczycieli; pod okiem instruktorów doskonalili swoje umiejętności pracy z dziećmi i młodzieżą; wyjechali z głowami pełnymi pomysłów na nowe, ciekawsze zajęcia. Co słychać...? Projekt „4 kroki” 11 W ODDZIALE Co słychać...? 12 OBÓZ NA LITWIE Obóz odbył się w ramach projektu „Ręce nas łączą”. Był przeznaczony dla młodzieży z wadą słuchu z Polski i Litwy. Miejscem realizacji odbył się na Litwie w miejscowości o nazwie Troki. Obóz trwał 6 dni w terminie od 20.09.2011 do 26.09.2011. Cały skład wraz z opiekunami to było 24 osoby, w tym 10 uczestników litewskich i 2 litewskich opiekunów oraz 10 uczestników polskich i 2 polskich opiekunów. Tematyką całego projektu była wymiana wiedzy z zakresu kultury i języka migowego. Polska ekipa wraz z opiekunami najpierw trafiła do Wilna, następnie spotkała się z ekipą z Litwy. Młodzież polska miała okazję zwiedzić litewską szkołę. Dzięki życzliwości Głuchej Litwinki poznaliśmy Litewski Związek Głuchych w Wilnie. Okazało się, że na Litwie osoby słyszące uczą się International Sing, co w porównaniu z Polską jest godne podziwu, ponieważ u nas słyszący w większości nie znają nawet polskiego języka migowego. Większość z nas nie mogła się przyzwyczaić do odmienności smaku kuchni litewskiej, np. inny chleb litewski czy tłuste potrawy takie jak kartacze. Najsłynniejszą potrawą na Litwie jest Kibinine, są to takie specjalne duże pierożki. Mieliśmy również przyjemność zwiedzić zamek w Trokach, który jest położony na wyspie na jeziorze Galwe. Zamek został zbudowany przez wielkiego księcia litewskiego Kiejstuta i jego syna Witolda, który zmarł w 1430 roku. Troki w tamtych czasach były ważnym ośrodkiem Wielkiego Księstwa Litewskiego. Obecnie zamek jest ważną atrakcją turystyczną Litwy. SPOTKANIA WIGILIJNE W OŚRODKACH TERENOWYCH NOWA SIEDZIBA KOŁA W SIERADZU Ośrodek PZG w Sieradzu przeprowadził się w nowe miejsce. Przyjaciele i podopieczni Związku mogą teraz spotykać się przy ul. Kościuszki 5. Dotychczasowa siedziba – w kamienicy przy ul. Kolegiackiej 3 – jest w trakcie remontu. To dobra wiadomość dla wszystkich, którzy korzystają z pomocy sieradzkiego PZG. Zwłaszcza, że nowe miejsce zostało przysposobione do swoich funkcji dzięki wielkiemu zaangażowaniu samych niesłyszących. Na miejscu jest teraz klub, w którym mogą się spotykać zainteresowani. Jest także świetlica proponująca osobom z uszkodzonym słuchem ciekawe piotrkowskiego, ks. Tomasz Estkowski. Podczas imprezy odbyły się konkursy oraz tańce w miłej i ciepłej atmosferze. Tomaszów Mazowiecki Kolacja wigilijna odbędzie się 10 grudnia o godz. 17.00 w świetlicy PZG przy ul. Piłsudskiego 57. zajęcia plastyczne. Już teraz wszyscy mają szansę sami wykonywać jesienne dekoracje oraz ozdoby na świąteczne drzewka i stoły. W ostatnim czasie w siedzibie Polskiego Związku Głuchych w Sieradzu odbywały się zajęcia aktywizujące osoby niedosłyszące. Ćwiczenia w siłowni, zajęcia aerobiku owocują integracją osób z niepełnosprawnością słuchową z środowiskiem, w którym codziennie przebywają. Skuteczne przełamywanie barier społecznych dla osób głuchych jest ambicją Związku i nadzieją na normalne funkcjonowanie w społecznościach ludzi słyszących. W najbliższym czasie przewidziane są m.in. Andrzejki z wróżbami i zabawą oraz, w połowie grudnia, przedświąteczne spotkanie wigilijne. Kutno Spotkanie wigilijne odbędzie się w sobotę 17 grudnia o godz. 11 w Domu Samopomocowym Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kutnie przy ulicy Prymasa Wyszyńskiego 11. SIERADZ 14.12.2011, o godzinie 16.00, w siedzibie PZG Sieradz, ul. Kościuszki 5. WIELUŃ 12.12.2011, o godzinie 16.00, w siedzibie PZG Wieluń, ul. Struga 1. SKIERNIEWICE 11.12.2011, o godzinie 11.00 w siedzibie PZG, ul. Rynek 6. PIOTRKÓW TRYBUNALSKI 17.12.2011, o godz. 16.00, siedziba PZG ul. Zamurowa 1. Co słychać...? Impreza z okazji Dnia Głuchego odbyła się w siedzibie Polskiego Związku Głuchych w Piotrkowie Trybunalskim. Było to spotkanie w dniu 8.10.2011 osób niesłyszących z Piotrkowa Trybunalskiego i z powiatu piotrkowskiego. W spotkaniu wzięło udział 45 osób. Świetlica została pięknie udekorowana, a poczęstunek był własnoręcznie przygotowany przez osoby niesłyszące. Na imprezę został zaproszony duszpasterz głuchych regionu Radomsko Spotkanie wigilijne rozpocznie się mszą świętą w języku migowym 18 grudnia o godz. 12.00 w sali Kolegiaty im św. Lamberta w Radomsku, a o godzinie 14.00 odbędzie się spotkanie opłatkowe w restauracji Zameczek. W OŚRODKACH TERENOWYCH Międzynarodowy Dzień Głuchego w Piotrkowie Trybunalskim 13 PORTRET EUNIKA – „DOBRE ZWYCIĘSTWO” (z języka greckiego) Mam w życiu szczęście! Od samego początku spotykam na swojej drodze dobrych, mądrych ludzi, którzy starali się pomagać mi najlepiej jak potrafili. Dzięki temu dziś, pomimo wielu trudności, jestem silną dziewczyną! Pełną ufności i miłości do ludzi. Dzięki temu udaje mi się osiągać wytyczone cele, spełniać Co słychać...? marzenia i cieszyć się z moich sukcesów. Właśnie to zainspirowało mnie do napisania czegoś o sobie. 14 Jestem osobą z wrodzoną, głęboką, obustronną głuchotą typu odbiorczego. Urodziłam się w górach, w mojej pięknej Krynicy, w rodzinie ludzi słyszących. Wszyscy bardzo kochali „małą Euniczkę” i starali się z całych sił, żeby moje odkrywanie świata miało rumieńce. To oni od samego początku z ogromną miłością wspierali mój rozwój. Poświęcenie mojej mamy i niezwykła jej umiejętność wprowadzania i angażowania całej rodziny, a nawet obcych ludzi, w „mój problem” i problem ludzi głuchych, sprawiło, że czułam się bezpiecznie. Byłam szczęśliwym, uśmiechniętym dzieckiem. Chętnie bawiłam się z dziećmi słyszącymi, a one zawsze starały się mi pomagać, okazywać swoją przyjaźń i lubiły być ze mną. Moja mądra mama pokazywała im wtedy moje aparaty słuchowe, uczyła mówić do mnie, chwaliła je za przyjacielską postawę, cierpliwość i wyrozumiałość dla swojej głuchej i niemówiącej koleżanki. A ja wtedy czułam się bardzo ważna! Od najmłodszych lat otaczała mnie przyroda, która kształtowała moją wrażliwość na piękno. Zwracałam uwagę na drzewa i krzewy. Biegałam po łąkach pełnych traw i kolorowych kwiatów. Przyglądałam się owadom, goniłam motyle. Byłam zakochana w biedronkach i ślimakach. Zbierałam jagody i poziomki. Robiłam polne bukiety dla wszystkich dookoła. A potem w domu wyciągałam kredki i rysowałam, wycinałam lub wydzierałam ten bajeczny świat, który mnie otaczał. Zawsze blisko była mama. Ona oprawiała moje „obrazki” i robiła z nich malutkie podarunki dla różnych osób. Tak zaczęła się moja przygoda ze sztuką. Mama zachęcała mnie do rysowania tego, co czuję, i zawsze robiłyśmy to razem. A ja byłam zachwycona i bardzo dumna! Moje pierwsze kontakty z logopedą i wyjazdy do Nowego Sącza na rehabilitację wspominam z łezką w oku. Tam po raz pierwszy spotykałam dzieci takie jak ja z wadą słuchu. Pokochałam wszystkie od pierwszego wejrzenia (mam kontakt do dzisiaj). Tak samo, jak moje panie logopedki, które wymyślały cuda żeby mnie zachęcić do nauki. Wspominam panią M. Fiut – młodą logopedę po studiach, dla której byłam pierwszym głuchym dzieckiem, które rehabilitowała. Do dziś przechowuję mały, słodki pierścioneczek, który dostałam od niej na pożegnanie. Nie zapomnę o niezwykłej starszej pani M. Ślęczkowskiej z Krakowa, która przyjeżdżała do Krynicy i uczyła mnie mówić i też wspierała moją mamę najlepszymi radami. Powtarzała, że miłość, praca, systema- PORTRET utrzymuję kontakt z Krynicą. Ten czas dał mi dużo siły na dalsze lata. Wkrótce rodzice podjęli decyzję o mojej przeprowadzce do Łodzi. Zaczął się nowy czas w moim życiu. Trafiłam mimo głębokiej głuchoty do szkoły dla osób słabosłyszących. Na początku Łódź była na mnie okropna. Nienawidziłam patrzeć na stare, zniszczone domy, i ten okropny zapach. Ale za to zyskałam nowe koleżanki, takie podobne jak ja, z wadą słuchu. Nauka na takim poziomie okazała się ciężka. Jednak i tym razem spotkałam na swojej drodze koleżankę – Justynę. To ona przez wiele lat mi pomagała, wyjaśniała, uczyła. Ciężko pracowałam w domu, a mimo to nie było łatwo. Wtedy bardzo zbliżyłam się do Boga! Dużo modliłam się o moich nauczycieli, koleżanki i o siebie. Nie zniechęcałam się i pokonywałam różne trudności. Dobroć, życzliwość ludzi inspirowała mnie do tworzenia różnych prac plastycznych, którymi potem obdarowywałam moich ukochanych nauczycieli, koleżanki i kolegów. Pokonywałam kolejne etapy szkolnej edukacji. Gdy nie udało mi się zdać matury, to było ciężkie doświadczenie. Trudno to wspo- Co słychać...? tyczność i cierpliwość są najważniejsze! Sadzała mnie na kolana, przytulała i przed lustrem ćwiczyła np. samogłoski albo wymyślała śmieszne ćwiczenia języka i zabawy tematyczne. Pamiętam to do dziś. Gdy nadszedł czas nauki w szkole, rodzice podjęli decyzję, że będę uczyć się w szkole masowej. I znowu miałam szczęście! Trafiłam na wspaniałą, kochaną i mądrą nauczycielkę, p. A. Wiewiórę. To ona stworzyła taki klimat wokół mnie, że czułam się dobrze w mojej klasie. Zawsze byłam wyróżniana i chwalona, a to za piękne rysunki albo staranne pismo w zeszytach. A gdy czytałam „po swojemu”, to moja nauczycielka razem z dziećmi biła mi brawo, za odwagę i ciężką pracę. A za to ja rysowałam dla nich ilustracje do tekstu, które służyły wszystkim dzieciom do opowiadania. To miłe i piękne wspomnienia! Do dziś minać! Ale nie załamałam się. Podjęłam zwykłą, fizyczną pracę. Wstawałam o 5 rano i ręce bolały od składania pudełek, ale spotykałam serdecznych ludzi i było mi dobrze. Jednocześnie zaocznie uczyłam się jednorocznej szkole umiejętności twórczych. Przez cały rok przygotowywałam się do matury. Już dobrze wiedziałam, że ciężką pracą można wiele osiągnąć i mieć z tego zadowolenie, zwłaszcza gdy masz blisko siebie mądrych, kochających życzliwych ludzi. Udało mi się zdać maturę i to całkiem nieźle. Skończyłam szkołę policealną i skompletowałam teczkę z pracami. Już wiedziałam, że chcę być grafikiem. Moje prace spodobały się na rozmowie kwalifikacyjnej i zostałam studentką w Wyższej Szkole Sztuki i Projektowania. Teraz jestem już na IV roku. Na studiach chętnie uczę się od moich słyszących koleżanek i kolegów. Postawiłam na obowiązkowość, solidność i, wiadomo, ciężką pracę, ale to przecież robię dla siebie. Mam pracę w zawodzie i szlifuję swoje umiejętności. Kolejny raz mam szczęście! Dla Was – Eunika 15 PORTRET Zbyszek Szczepański Kutno pragnie przedstawić swojego podopiecznego od 1994 roku, rzeźbiarza ludowego, samouka – Zbyszka Szczepańskiego. Rzeźbi i maluje od czternastego roku życia. Jego rzeźby, płaskorzeźby Co słychać...? można znaleźć w muzeach i u prywatnych kolekcjonerów w Polsce i za granicą. 16 Jest rzeźbiarzem uniwersalnym, rzeźbi ludzi przy pracy, wiejskie obyczaje, tradycje ludowe, przyrodę. Współpracował z kilkoma Domami Pomocy Społecznej w Kutnie i Płocku organizując pokazy rzeźbiarstwa. Uczył rzeźbić młodzież w Technikum Rolniczym i Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii. Uczestniczy w kiermaszach twórczości ludowej, np. takich jak Centralne Dożynki w Spale, w plenerach rzeźbiarskich, gdzie prezentuje rzeźby wysokie nawet do 5 m. Ulubionym miejscem Zbyszka jest galeria malarza i grafika Alojzego Balcerzaka, profesora Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, znajdująca się w Koszelówce. Miał już wystawy we Francji, Niemczech, Rosji i USA, a w Polsce znany jest w Wałczu, Pile, Łęczycy, Gdyni, Drawsku Pomorskim, Krakowie, Pleszewie, Łącku, Bydgoszczy, Płocku, Łodzi, Warszawie, Szczecinku, Białowieży, Bytowie, Dzierżąznej k/Zgierza, Lipcach Reymontowskich oraz na Mazurach. W wielu tych miastach prace jego zostają po wystawach w miejscowych urzędach. Od roku 1984 należy do Stowarzyszenia Twórców Ludowych, ale już w roku 1983 miał indywidualną wystawę w Domu Sztuki na Starym Mieście w Warszawie. Brał udział w Dniach Warszawy w Moskwie w roku 1987 pokazując swoją twórczość na wystawie indywidualnej. Muzeum Diabła Polskiego Wiktoryna Grąbczewskiego w Warszawie szczyci się 13 Diabłami Borutami, za które Zbyszek dostał dyplom i podziękowanie. Zbyszek ma też na swoim koncie przydrożne kapliczki, a dla Lipiec Reymontowskich wyrzeźbił całe wesele Boryny. W Izbie Twórczości Ludowej w Kutnie znajduje się pracownia i mała galeria twórczości naszego kolegi. O Zbyszku i jego twórczości pisała prasa, były wywiady w radio, telewizji, jest też uwieczniony w filmie. Jest laureatem: ■■ I nagrody w Ogólnopolskim Konkursie Pomorskiego Okręgu Wojskowego, ■■ I nagrody za rzeźbę „Wesele” i „Ptasi Raj” w konkursie w Płocku, ■■ II i III nagrody Muzeum w Łęczycy „Diabeł Boruta”. Ponadto został nagrodzony przez Ministra Kultury i Sztuki odznaką „Zasłużony Działacz Kultury”, ma także odznaczenie „Zasłużony dla Województwa Płockiego”. O wielu, wielu wyróżnieniach, dyplomach, nagrodach nie wspomnę. A dziś mówi: mam nadal potrzebę rzeźbienia, doskonalenia rzemiosła, poznawania nowych technik pracy piłą, siekierą dłutem. Tyle jeszcze jest to wyrzeźbienia – Marszałek Rydz Śmigły, rycerze, Żyd, szlachcic. Św. Franciszek, Baba Jaga, Chrystus Frasobliwy, duszki leśne, kapliczki ze świątkami, szopki, niedźwiedzie, węże, sowy, pasterze, młynarz, Boruta, kapela ludowa, ptaki ... Danuta Konopczyńska Komisji Europejskiej w ramach programu Leonardo da Vinci – Transfer Innowacji. Początkowo projekt trwał 2 lata od 2008 do 2010 roku, którego celem było opracowanie słownika składającego się z 10 języków migowych – nie tylko z Europy. Słownik znajduje się na stronie www.spreadthesign.com, jego zasięg i zawartość niebawem ulegnie rozwojowi, ponieważ, dzięki staraniom koordynatorów z Europejskiego Centrum Języka Migowego w Szwecji, projekt doczekał się swojej kontynuacji. Obecnymi partnerami w projekcie są między innymi takie kraje jak: Wielka Brytania, Czechy, Austria, Rosja, Hiszpania, Portugalia, a nawet Japonia, i Polska. Polski Związek Głuchych Oddział Łódzki został zaproszony do udziału w tak niezwykle ciekawym projekcie, który daje możliwość wymiany doświadczeń między Głuchymi z partnerskich krajów. Do takiej wymiany doszło pod koniec listopada na spotkaniu organizowanym przez pracowników Europejskiego Centrum Języka Migowego w Örebro. Michał Garncarek Wyjazd do Szwecji Na zaproszenie Europejskiego Centrum Języka Migowego pojechaliśmy do Szwecji na szkolenie związane z nagrywaniem polskich znaków migowych na potrzeby słownika międzynarodowego języka migowego. Ten słownik jest na stronie: http://www.spreadthesign.com/. Jest to ciekawy projekt. Słownik może być używany do na- uczania języka obcego i jak również ojczystego. Ten słownik ma być ułatwieniem dla osób wyjeżdżających za granicę do pracy. Ten słownik można obejrzeć na stronie i na telefonach iPhone oraz telefonach z systemem Android. Z ramienia Polskiego Związku Głuchych Oddziału Łódzkiego pojechali Michał Garncarek (koordynator projektu STS po stronie polskiej, tłumacz ang.-PJM), Paulina Romanowska (lektor, pracownik PZG) i Maciej Kowalski (informatyk, pracownik PZG). W Szwecji byliśmy od 24 do 27 listopada 2011 r. Szwecja jest państwem w Europie Północnej, zaliczanym do państw skandynawskich. Szwecja jest członkiem Unii Europejskiej od 1995 roku. Graniczy z Norwegią, Finlandią i Danią. Stolicą Szwecji jest Sztokholm. Obecnie Szwecję zamieszkuje 9 mln ludzi. To Szwecja jest znana z Nagrody Nobla, popularnych filmów i książek dla dzieci (Pippi, Dzieci z Bullerbyn), a także grupy muzycznej ABBA. Stamtąd też są firmy znane nam: IKEA, STATOIL, SKANSKA, wiele innych. Szwecja jest raczej krajem bogatym i o najmniejszym bezrobociu w Europie. W dniu 24.11.2011 odlecieliśmy z Warszawy samolotem WizzAir. Lecieliśmy ok 1 godziny i 20 minut. Przybyliśmy do Nykoping Skavsta. Następnie jechaliśmy autobusem ok. 100 km do Sztokholmu – sto- licy Szwecji, gdzie przesiedliśmy się na pociąg jadący do Örebro (ok. 190 km od Sztokholmu, szóste miasto Szwecji co do wielkości). Zostaliśmy zakwaterowani w hotelu Gota w Örebro. Wieczorem przyszli po nas Szwedzi wraz delegacją z Łotwy i Estonii. Poszliśmy na wycieczkę wieczorną po Örebro. A potem weszliśmy do pubu. To było nasze pierwsze spotkanie integracyjne. Rozmawialiśmy w międzynarodowym języku migowym (IS) i w naszych językach migowych. Udawało się dogadywać ze Szwedami, Hiszpanami, Łotyszami i Estończykami. Następnego dnia z samego rana przyjechał po nas Dennis i zabrał do Loka Brunn. Jest to piękna miejscowość lecznicza. Mieści się ok. 90 km na północny-zachód od Örebro. Tam są przepiękne budynki charakterystyczne dla Szwecji. Zostaliśmy zaproszeni na kawę. Po krótkiej przerwie zaczęliśmy poznawać ideę projektu Spread The Sign. Szef projektu Thomas Lydell-Olsen przedstawił nam rozwój projektu. Projekt został rozpoczęty w roku 2006. Obecnie do projektu należy 16 państw europejskich (w tym Polska, Estonia i Łotwa). Te państwa to: 1. Szwecja 2. Hiszpania 3. Austria 4. Czechy 5. Niemcy 6. Francja 7. Wielka Brytania 8. Islandia 9. Japonia 10.Litwa 11.Portugalia 12.Rosja 13.Turcja 14.Polska PO EUROPEJSKU Spread The Sign (Upowszechniać Miganie) to międzynarodowy projekt, który powstał dzięki wsparciu Co słychać...? SPREAD THE SIGN 17 PO EUROPEJSKU Co słychać...? 15.Estonia 16.Łotwa Te kraje przedstawiono na powyższej mapce. 18 Planowany rozwój tego słownika to umieszczenie znaków migowych nowo przystępujących państw, zwiększenie do liczby 8000 znaków, a także umieszczenie IS. W przyszłości zamierzają nawiązać współpracę z firmą Google dotyczące Google Tłumacz, aby była możliwość tłumaczeń z tekstu na język migowy. Następnie wygłosił Dennis Lennartsson w projekcie odpowiedzialny za marketing. Opowiedział nam o kontaktach z massmediami oraz z VIP (Królowa Szwecji, bardzo znani politycy, itp.). Potem poszczególne przystępujące do projektu państwa takie jak Polska, Estonia i Łotwa przedstawiły swoje kraje oraz swoje organizacje. Z naszej strony Michał Garncarek (koordynator projektu po stronie polskiej) przedstawił Polski Związek Głuchych Oddziału Łódzkiego. Następnie zaproszono nas na obiad. Po przerwie obiadowej rozmieszczono nas w poszczególnych pokojach. Następnie odbyło się szkolenie. Dowiedzieliśmy się jak należy filmować poszczególne znaki migowe, jak montować filmy. Omawialiśmy różne problemy techniczne i językowe. Po wyczerpującym dniu zaproszono nas na basen, saunę i masaż :). Po relaksujących zajęciach odbyła się uroczysta kolacja. Przy jednym stole siedzieli Głusi, a przy drugim organizatorzy i słyszący tłumacze, koordynatorzy. Dużo rozmawialiśmy. Po kolacji zrobiliśmy grupowe zdjęcie. Ciekawa była prezentacja muzyki w szwedzkim języku migowym, którą przedstawiła tłumaczka ze Szwecji. Następnie wykonaliśmy zdjęcia grupowe (patrz wyżej). Następnego dnia też zrobiliśmy zdjęcie grupowe: Niestety musieliśmy wyjechać do Örebro, gdzie nas zawiózł Głuchy Szwed. Zwiedzaliśmy miasto w ciągu dnia. Zobaczyliśmy zamek Örebro pochodzący z XIII wieku wraz z wybudowaną wieżą zegarową do obrony mostu od strony rzeki Svartån. Zamek został później ogólnie odrestaurowany. Jest on zlokalizowany w środku miasta. Następnie udaliśmy się na zakupy. W Szwecji drogie były różne rzeczy w porównaniu do cen polskich. Dla porównania woda mineralna 0,5L w Szwecji kosztuje 20 koron szwedzkich (ok. 10 zł) a w Polsce ok. 4 zł. Ale mimo wszystko kupiliśmy pamiątki dla naszych najbliższych. Wróciliśmy zmęczeni i pełni wrażeń. Teraz czeka nas żmudna praca nad słownikiem PJM, który będzie umieszczony właśnie na stronie tego projektu. Zdjęcia: P. Romanowska, M. Kowalski Tekst: M. Kowalski PRACA CZEGO NAUCZYŁAM SIĘ OD GŁUCHYCH? Jest listopad 2011 roku i już trzeci rok pracuję razem z Głuchymi w obszarze poszukiwania pracy. Pomyślałam sobie, że przyszedł czas na małe podsumowanie. Czego nauczyłam się od Głuchych? Czego nie dostrzegałam z perspektywy osoby słyszącej? Co mi osobiście dało doświadczenie kontaktu z Głuchymi? 1. Wszyscy Głusi są tacy sami. Nie miałam pojęcia, że są różne stopnie głuchoty. Nie wiedziałam, że jedne osoby potrafią mówić, a inne nie. Ja i wiele innych osób, które nigdy wcześniej nie spotkały Głuchej osoby, ledwo zdawałam sobie sprawę z tego, że ludzie Głusi gdzieś tam żyją. Poza tym dla mnie widoczna była tylko jedna cecha – głuchota. Zapomniałam, że jedne osoby mogą być wesołe, a inne smutne, jedne spokojne, a inne nerwowe, jedne pracowite, a inne leniwe, jedne punktualne, a inne spóźnialskie. Zapomniałam, że dla jednych osób przyjemna będzie praca na świeżym powietrzu, a dla innych w biurze. Teraz już wiem, że Głusi różnią się między sobą tak samo, jak słyszący między sobą. Nie ma dwóch identycznych osób Głuchych, dlatego nieuprawnione jest wydawanie uogólnionych sądów na temat Głuchych. Bo kto to są Głusi? Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi poza tą najbardziej oczywistą, że Głusi to Głusi. 2. Głusi nie słyszą, ale mogą sobie przeczytać informacje, bo znają język polski. To chyba największy mit i najbardziej błędne przekonanie, jakie panuje wśród osób, które nigdy wcześniej nie pracowały z Głuchymi. Dla słyszącej mieszkanki Polski znajomość języka polskiego przez wszystkich Polaków jest tak oczywista, jak poranny wschód słońca. To przekonanie może mieć bardzo groźne skutki. Skoro uważam, że Głuchy może sobie zdobyć informacje sam poprzez przeczytanie ich, to każde spotkanie z Głuchym, który „NIE WIE” lub „NIE ROZUMIE” może prowadzić do wniosku, że za taki stan odpowiada sam Głuchy, który albo jest leniwy, albo głupi. Ale wystarczy się zastanowić i zadać sobie pytanie: a może to nie jest do końca wina Głuchej osoby? Może problem leży gdzie indziej? Teraz już wiem, że Głusi bardzo często nie są w stanie zapoznać się z informacjami pisanymi w języku polskim. Dlatego tak ważne jest dostarczanie informacji w języku migowym. Dlatego tak ważne jest wyjaśnianie znaczenia słów w języku polskim, pokazywanie zależności między różnymi obszarami czy pojęciami. Dlatego tak ważne jest, żeby nie zakładać, że coś jest oczywiste. Lepiej poświęcić więcej czasu na wyjaśnienia niż uznawać, że pewne informacje są oczywiste. A najlepiej stosować zasadę: czego nie widać, tego nie ma, żeby unikać nieporozumień, których źródłem są słowa języka polskiego. Koniec ze zdaniami w stylu: „no bo jeśli to, to tamto i tamto, a potem jeszcze to i owo, to w końcu może to, a może tamto…”. Bo co właściwie znaczy ta ostatnia wypowiedź? Jakby się zastanowić, to właściwie nic. Dla słyszącego też. A już na pewno dla Głuchego. 3. Głusi posługują się językiem migowym. Z językiem migowym to chyba była jedna z największych niespodzianek. Nie dość, że nie każdy Głuchy miga, to jeszcze nie każde miganie to język migowy. Z niedowierzaniem przyjmowałam do mojej świadomości fakt, że niektóre osoby Głuche przez pierwsze kilka lat swojego życia wychowują się bez jakiegokolwiek języka. Konsekwencje takiego stanu rzeczy mogą być katastrofalne dla jednostki, która jest pozbawiona możliwości samorozwoju i poznawania świata. Problemem nie jest jednak tutaj sama głuchota, ale brak języka. Innymi słowy: problem nie leży w osobie, ale w jej otoczeniu. 4. Głusi mają roszczeniową postawę. Pierwsze obserwacje i sygnały były takie właśnie – Głusi mają postawę roszczeniową. Ale w miarę poznawania przejmujących historii i doświadczeń życia Głuchych moje przekonania uległy całkowitej zmianie. Wyobraź sobie, że jedziesz do znajomych Twoich znajomych, a oni na Twój widok mówią ze zdziwieniem: nie wiedzieliśmy nawet, że istnieją i żyją Głuche osoby. Co można sobie pomyśleć? Znaczę tak mało, że odmawia mi się istnienia? Znaczę tak mało, że nie daje mi się języka? Znaczę tak mało, że nie mogę się Co słychać...? Kiedy nieprzygotowana zupełnie osoba zaczyna pracę z Głuchymi, w jej głowie można znaleźć kilka nieuzasadnionych przekonań. To właściwie sytuacja naturalna, bo tak działa ludzki mózg: wobec braku doświadczeń i wiedzy w jakimś obszarze tworzymy uproszczenia. W podobnej sytuacji są wszystkie osoby, które po raz pierwszy stykają się z tematem głuchoty. Poniżej moja lista fałszywych przekonań – na szczęście dzisiaj już nieaktualna. 19 PRACA z nikim porozumieć i moje kontakty społeczne muszą być ograniczone do osób takich jak ja? Znaczę tak mało, że nie mam po co iść do teatru, kina, nie mogę oglądać telewizji? Znaczę tak mało, że Państwo nie troszczy się o to, żeby mi zagwarantować moje konstytucyjne prawa? Znaczę tak mało, że na zebraniach nikt nie chce tłumaczyć treści na język migowy? Tak. Można złapać doła. A jak się ma takie obserwacje na co dzień, przez 24 godziny na dobę to co wtedy? Dochodzę do wniosku, że Głusi są ludźmi szczególnie łagodnymi i cierpliwymi, bo ja w takiej sytuacji nie tylko miałabym postawę roszczeniową, ale kipiałabym z wściekłości i oburzenia. Co słychać...? EDUKACJA 5. Język migowy jest uboższą wersją języka polskiego. Na koniec o jeszcze jednym micie. Micie dotyczącym samego języka migowego. Okazało się, że język migowy znacząco różni się od polskiego i jest równie bogaty, jak język polski. Jego całkowita odmienność w strukturze wnosi do komunikacji i poznawania rzeczywistości zupełnie nowe wymiary. Na przykład sprawa postrzegania czasu albo nie- 20 przychodzenia na umówione spotkanie. Podczas pracy z Głuchymi zrozumiałam, że ja, osoba słysząca, jestem niewolnikiem pojęcia czasu. Ścigają mnie jakieś deadline’y, czyli istniejące tylko w mojej głowie punkty, które wyznaczają granice dla moich obecnych działań. Głuche osoby nie traktują czasu tak poddańczo, co nie oznacza, że nie posługują się zegarkiem. Po prostu nie tworzą w głowie bytów, których nie ma. Jeśli jestem to jestem i z Tobą się kontaktuję. A jak mnie nie ma, to nie ma. Jeśli mi na czymś zależy, to chcę, żeby to było już. Na ważne dla nich spotkania wszystkie osoby Głuche, które znam, zawsze przychodziły przed czasem. A jeżeli coś mnie nie interesuje albo przestało interesować, to nie czuję tego wewnętrznego przymusu wynikającego z tkwiącego w mojej głowie „deadline’u”. I spóźniam się albo w ogóle nie przychodzę. Bo mnie to nie dotyczy. Po prostu. Jeśli w danym czasie mam coś ważniejszego do zrobienia, chociaż wcześniej się umawiałam, to robię to, co w danym momencie jest ważniejsze. Bo jako wolny człowiek mogę wybierać w każdej sekundzie mojego życia to, co chcę robić. I ta właśnie wolność i łatwość wyboru tak bardzo odróżnia Głuchych od słyszących zaklętych w siatce ze słów i pojęć, które nie mają odpowiedników w rzeczywistości. Zauważyłam też, że wielu Głuchych preferuje robienie rzeczy po kolei, tzn. zajmuję się jedną sprawą, kończę ją a potem zaczynam następną. Uwięzieni w siatce działań słyszący nieustannie myślą o wielu rzeczach na raz podejmując i zaprzestając nieco chaotycznie działania, podczas gdy w zasadzie w jednym momencie możemy się efektywnie i skutecznie zajmować jedną tylko rzeczą. I już. Różnica polega na tym, że świat dookoła został stworzony i dostosowany do potrzeb osób słyszących i dlatego tak trudno Głuchym dostosować się do naszych reguł. Mam jednak pewne podejrzenie, że nam też trudno się czasami dostosować do naszych własnych reguł, które nie liczą się z faktami. Bo można wszystko powiedzieć, ale nie można wszystkiego zobaczyć. Pytanie tylko, co jest bardziej realne, co bardziej istnieje. Wiadomo. Dla słyszących to, co zostało powiedziane, a dla Głuchych to, co widać. Magdalena Dunaj Edukacja głuchych i słabosłyszących w Polsce Stan aktualny i rekomendacje Cz. I Zamiast pisać, czym jest edukacja głuchych, łatwiej jest chyba napisać, czym nie jest i nie powinna być. Nie jest więc edukacja głuchych uczeniem dzieci niepełnosprawnych. Nie powinna także być wyrównywaniem szans edukacyjnych dzieci, które mają mniejsze możliwości poznawcze. A więc czym jest edukacja głuchych i jaka musi się stać w najbliższych latach? Powinna być to nauka prowadzona w oparciu o jedyny język dostępny w naturalny sposób osobom głuchym, czyli w oparciu o polski język migowy (PJM). Danie dziecku pierwszego języka to oczywiście przede wszystkim zadanie rodziców – niestety, ponieważ w około 90% przypadków dzieci głuche rodzą się w rodzinach słyszących, to część tego zadania spada i będzie spadać na szkołę. Dopiero po nauczeniu dzieci głuchych języka migowego można rozpocząć naukę języka polskiego fonicznego/pisa- nego i edukację w znaczeniu zdobywania wiedzy w oparciu o materiał programu szkolnego. Celem edukacji głuchych nie powinno być więc doprowadzenie do fałszywie pojętej integracji ze słyszącymi, a wyposażenie w wiedzę i narzędzia pozwalające dalej poznawać świat. W Polsce działa obecnie 36 placówek specjalistycznych zajmujących się kształceniem osób głuchych Spośród wszystkich 36 placówek specjalistycznych 3 przeznaczone są wyłącznie dla osób słabosłyszących. Są to szkoły w Łodzi (SOSW nr 5, ul. Wólczańska), 1Więcej [w:] Katalog szkół 2011/2012, red. P. Kowalski, Łódź 2011. 2 Więcej o powodach zmniejszania się liczby uczniów w szkolnictwie specjalnym: M. Sak, W poszukiwaniu optymalnego modelu edukacji osób głuchych i słabosłyszących w Polsce, [w:] Edukacja niesłyszących. Publikacja pokonferencyjna, red. E. Twardowska, M. Kowalska, Łódź 2011. W szkołach dla głuchych w Polsce stosuje się obecnie nauczanie przy pomocy języka polskiego fonicznego tzw. metodą oralno-migową (bimodalną) opracowaną w Polsce przez dr Bogdana Szczepankowskiego. Metoda ta została wprowadzona do szkół w latach osiemdziesiątych XX wieku. Podstawowym sposobem komunikowania jest mowa (w języku polskim fonicznym) wspomagana znakami migowymi i daktylografią (czyli miganiem liter). Metoda ta nazwana jest systemem językowo-migowym (SJM). Podstawowym postulatem jest wprowadzenie nauki polskiego języka migowego a dopiero jako drugiego – języka pisanego/ fonicznego Stosowanie SJM, a także stosowany wcześniej oralizm (czyli metoda polegająca jedynie na odczytywaniu mowy z ust) powoduje, że absolwenci szkół w niewystarczającym stopniu opanowują język polski pisany, a między sobą i tak porozumieją się w polskim języku migowym czyli naturalnym języku głuchych. Języku, który po- siada własną, odrębną od języka polskiego fonicznego, gramatykę. W posługiwaniu się przez osoby głuche językiem polskim w piśmie powielane są bardzo często błędy gramatyczne wynikające ze stosowania gramatyki PJM oraz mieszania gramatyki języka polskiego fonicznego i PJM. Powoduje to trudności w komunikacji, trudność w poznawaniu nowych treści i tekstów. Rozwiązaniem jest stosowanie zasady dwujęzyczności, czyli nauka polskiego języka migowego jako pierwszego języka a języka polskiego fonicznego (w piśmie) jako drugiego języka. Dzięki temu będzie istniała możliwość lepszego poznania języka polskiego fonicznego, a także możliwość poznania i zrozumienia kultury polskiej. Wprowadzenie takiej metody wymagałoby bez wątpienia szeregu zmian. Od zmiany polegającej na zmianie podstawy programowej (bez obniżenia wymagań), do wprowadzenia lekcji języka migowego oraz rozdzielenia nauki języka polskiego fonicznego/pisanego na naukę języka i naukę o literaturze i kulturze polskiej (narodowej). Nauka języka polskiego pisanego/fonicznego przy pomocy SJM prowadzi paradoksalnie do sytuacji, gdy znaczna część absolwentów po zakończeniu edukacji nie posługuje się w prawidłowy i wystarczający do komunikacji sposób żadnym językiem3. Wprowadzenie polskiego języka migowego do edukacji najlepiej w formie gruntownej zmiany zarówno prawa oświatowego, jak i przygotowania językowego i glottodydaktycznego nauczycieli surdopedagogów (czyli specjalistów edukacji osób głuchych) pozwoli w przyszłości lepiej przekazać materiał dydaktyczny oraz nauczyć języka polskiego w sposób umożliwiający swobodną komunikację. To ostatnie ma też bardzo ważny 3 B. Ziarkowska-Kubiak, O potrzebie zmian w programach i metodach nauczania Głuchych Polaków języka polskiego, [w:] Edukacja niesłyszących… EDUKACJA Szczecinie (SOSW im. Juliana Tuwima, ul. Grzymińska) i Warszawie (SOSW nr 15, ul. Zakroczymska). Są to szkoły, w których naucza się przede wszystkim przy wykorzystaniu metody oralnej, polegającej na stosowaniu języka polskiego fonicznego i odczytywaniu mowy z ust. Należy utrzymać ten typ szkoły, jednak bardzo ważną kwestią jest przekonanie rodziców dzieci głuchych, by dla ich dobra nie posyłali do szkół dla słabosłyszących dzieci, wobec których metoda oralna jest nieskuteczna. Jak pokazują doświadczenia historyczne, metoda oralna jest skuteczna przede wszystkim wśród tych dzieci, dla których język foniczny jest pierwszym językiem lub których resztki słuchowe oraz zdolności językowe (a także ponadprzeciętna sprawność intelektualna) na to pozwalają. Co słychać...? i słabosłyszących. Niestety nigdzie podział ten nie jest ścisły, choć dzieci te wymagają innej metody prowadzenia. W większości są to specjalne ośrodki szkolno-wychowawcze, w ramach których działają szkoły podstawowe, gimnazja, szkoły ponadgimnazjalne i szkoły policealne1. W zdecydowanej większości ośrodków działają internaty. Sieć szkół rozłożona jest równomiernie. Jedynie w województwie podlaskim nie ma żadnej placówki specjalistycznej zajmującej się kształceniem głuchych i słabosłyszących. Młodzież głucha i słabosłysząca uczy się także w ramach szkolnictwa masowego. Obecnie ten trend ma tendencję wzrostową. W roku szkolnym 2009/2010 w szkołach masowych uczyło się 5986 głuchych i słabosłyszących, podczas gdy w szkołach specjalnych były to 2622 osoby. W ciągu 12 lat liczba uczniów w szkołach specjalnych spadła o ponad 50%2 O tym, że tendencja ta jest niepokojąca i zdecydowanie zbyt dużo dzieci trafia do szkół masowych, dobitnie świadczyć mogą przykłady takich osób, które trafiają do szkół dla głuchych po pewnym okresie nauki w szkołach ogólnodostępnych. Często wśród tych uczniów zdarzają się przypadki dzieci, które w ostatnich klasach szkoły podstawowej nie potrafią czytać i pisać, a często w ogóle nie znają dobrze żadnego języka. 21 EDUKACJA wymiar społeczny. Pozwoli bowiem na budowanie normalnych więzi w rodzinach osób głuchych. Większość głuchych ma rodziców słyszących. Jeśli rodzice nie znają języka, w którym porozumiewa się dziecko, a dziecko nie potrafi porozumiewać się z rodzicami w ich języku, prowadzi to do zaburzenia podstawowych kwestii funkcjonowania rodziny. Powoduje też, że dziecko głuche pozbawione jest normalnego dzieciństwa, bo zamiast spędzać czas na zabawie jest poddawane ciągłej terapii logopedycznej. Rodzice utrzymywani są przez lekarzy, a później pedagogów w błędnym przekonaniu, że głuchota to problem medyczny, który da się wyleczyć, a najważniejsze jest, żeby dziecko mówiło. Oczywiste, że próby nauczenia osób głuchych mówienia są bardzo ważne, ale ważniejsze w odczuciu autora jest zapewnienie dziecku głuchemu szczęśliwego dzieciństwa, nauczenie się wspólnej komunikacji w języku naturalnie dostępnym osobie głuchej, czyli w języku migowym. Doświadczenia krajów Europy Zachodniej dowodzą, że odejście od systemu językowo-migowego na rzecz dwujęzyczności zbudowanej na języku pierwszym (dla dziecka głuchego naturalnym) jest obecnie najważniejszym zadaniem, przed którym stoi system edukacji w Polsce. Piotr Kowalski Co słychać...? Edukacja niesłyszących – podsumowanie 22 Projekt „Edukacja niesłyszących” powstał w odpowiedzi na trudności edukacyjne zaobserwowane wśród uczniów Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 1 w Łodzi. Przed rozpoczęciem realizacji projektu, od trzech lat żaden z uczniów nie podchodził do egzaminu maturalnego, zamykając sobie w ten sposób dalszą drogę edukacyjną. Trudności edukacyjne nie występują jedynie w tym ośrodku, doświadcza ich wielu uczniów niesłyszących w całym kraju. Nie sposób w ciągu dwóch lat rozwiązać taki problem – warto jednak zacząć działania w celu poprawienia zaobserwowanego stanu rzeczy. W ramach projektu zorganizowano zajęcia wyrównawcze z języka polskiego, angielskiego, matematyki, aby móc pracować nad trudnościami, poświęcić więcej czasu na zadania, które sprawiają uczniom problemy. Uruchomiono zajęcia logopedyczne, aby poprawiać komunikację werbalną, a co za tym idzie, samodzielność uczniów niesłyszących w kontakcie ze słyszącą częścią społeczeństwa. Prowadzono zajęcia z naturalnego języka migowego, zwieńczone obozem polskiego języka migowego dla najaktywniejszych uczniów. Zorganizowano także zajęcia z Kultury Głuchych, podczas których młodzież zapoznawała się z ideą ruchu społecznego osób niesłyszących i z konceptem postrzegania osób niesłyszących jako mniejszości językowo-kulturowej, a nie jedynie osób niepełnosprawnych. Po dwóch latach oddziaływań możemy stwierdzić, że sytuacja uczniów uległa poprawie, zdobyli nowe kompetencje, zmniejszyli posiadane deficyty, zaczynają podejmować trud podchodzenia do egzaminu maturalnego, planowania dalszego rozwoju edukacyjnego. Jest to sukces zarówno projektu, jak i nauczycieli, którzy na co dzień pracują z młodzieżą i starają się zachęcić ją do tego wzmożonego wysiłku w staraniach o lepszą przyszłość. Zdajemy sobie sprawę, że jest to dopiero początek drogi w kierunku poprawy jakości usług edukacyjnych kierowanych do osób głuchych. Początek wysiłku, w którym uczestniczą sami uczniowie, ale i nauczyciele, dyrektorzy szkół, osoby decydujące o całokształcie systemu edukacyjnego nakierowanego na uczniów głuchych. Małgorzata Kowalska ze wstępu do książki „Edukacja niesłyszących” Łódź 2011 Na zakończenie realizacji projektu odbyła się konferencja pod ha- Najważniejsze wnioski z konferencji to: 1. Zwiększyć działania informacyjne dla rodziców dzieci głuchych, uświadamiające ich co do możliwości różnych metod rehabilitacji i nauczania ich dzieci. 2. Wprowadzić dwujęzyczną metodę nauczania w szkolnictwie głuchych. 3. Rozdzielić szkoły specjalne dla różnych niepełnosprawności. Przez dziurkę od klucza EDUKACJA nauki dzieci głuchych. Pierwszego dnia konferencji aktywnie uczestniczyła w obradach przedstawicielka Ministerstwa Edukacji Narodowej, Joanna Wrona, Radca Ministra z Departamentu Zwiększania Szans Edukacyjnych, przyjmując na siebie wiele ataków pod adresem złego systemu edukacji głuchych w Polsce. Odpierała je i prosiła o kierowanie wszelkich uwag i postulatów do Ministerstwa. W TZ słem „Edukacja niesłyszących”. Zgromadziła około 160 uczestników. Wystąpiło 19 prelegentów. Oficjalne wystąpienia przeplatały się z dyskusjami, które przedłużały się i angażowały wielu rozmówców. Nie było już miejsca na dyskusję o języku nauczania głuchych – stało się oczywiste, że powinien być to polski język migowy. Wielu nauczycieli wypowiadało się na temat braku narzędzi do prowadzenia efektywnej W dniu 11–13.11.2011 r. we Wrocławiu odbył się po raz drugi Puchar Polski w siatkówce kobiet. Po raz drugi z rzędu siatkarki Łódzkiego Klubu Sportowego Głuchych wywalczyły Pucharu Polski pokonując w finale Mazowsze Warszawa 3:2. Za najlepszą zawodniczkę turnieju uznano MVP Monikę Szarowolec z ŁKSG, a za najlepszą rozgrywającą Monikę Rutkowską, też z ŁKSG. Skład zwycięskiej drużyny: Aldona Kramek, Monika Rutkowska, Monika Szarowolec, Katarzyna Kijok, Milena Błaszczyk, Ewa Sygulska, Dominika Adamiak. Trener Wlodimir Józwiak. Gratulujemy serdecznie. Co słychać...? Sukces łódzkich siatkarek SPORT Uczestnicy Warsztatu Terapii Zajęciowej przy PZG w Łodzi 07.11.2011 wzięli udział w 7 Jesiennej Prezentacji Twórczości Artystycznej, przez Dziurkę od Klucza w rytmie Reggae w Aleksandrowie Łódzkim. Organizatorami imprezy był Polskie Stowarzyszenie Pomocowe Pomost oraz Środowiskowy Dom Samopomocy w Aleksandrowie Łódzkim. Występ naszego zespołu pt. „Jezioro Łabędzie w stylu Reggae” zajął III miejsce. W nagrodę otrzymaliśmy steper. 23 KULTURA RECENZJE Z dniem 1 kwietnia galeria Kredens zmieniła siedzibę. Nowe miejsce znajduje się na ul. Piotrkowskiej 17 wejście D, 2 piętro. Otwierając nową przestrzeń galerii zaproponowaliśmy Agnieszce Kołodziejczak zaprezentowanie swego dorobku artystycznego. Od momentu otwarcia nowej przestrzeni galeria zorganizowała już 4 wydarzenia artystyczne: wystawę malarstwa Agnieszki Kołodziejczak, instalację Egona Fietke, malarstwo artystów meksykańskich. Poniżej zamieszczamy recenzje wydarzeń: Co słychać...? Agnieszka Kołodziejczak „Moje własne opowieści” 24 W dniach 8 kwietnia–16 maja 2011 roku galeria Kredens gościła wystawę Agnieszki Kołodziejczak pod tytułem „Moje własne opowieści”. Prezentowane prace składały się z trzech części, jak mówi sama artystka; „okresu przed chorobą, choroby, po chorobie”. Pozwolę sobie na zanalizowanie dwóch cyklów, które szczególnie zwróciły moją uwagę poprzez kolorystykę, symbole. Te prace zdały mi się trudne w odbiorze, przy czym na tyle intrygujące, by podjąć próbę oceny. Dla swych potrzeb nazwałem je „niebieski” – choroby oraz „ryba” – po chorobie. „Ma historia bólem się zaczyna” – mówi Kołodziejczak, otwierając wystawę. Pierwsza myśl, jaka się nasuwa, to biografia Fridy Kahlo. Lecz jakże różne jest malarstwo obu pań. Kołodziejczak ukazuje swój ból poprzez metaforyczne znacze- nie będące efektem delikatności, w przeciwieństwie do Kahlo, która otwierała sobie żyły na oczach widza. Prace Kołodziejczak ukazane w cyklu „niebieskim” mają jakieś drugie dno, ukazanie cierpienia związanego z chorobą nie jest tak oczywiste. Niechętnie wpuszcza widza do swego świata. Odbiorca musi pokonać tor przeszkód składających się z metafor i symboli, by móc dotrzeć do jądra obrazu. Kolorystyka prac utrzymuje się w gamie chłodnych błękitów, granatów, niekiedy rozedrganych poprzez dodanie żółcieni, czerwieni, lecz kolory te nie są kontrastem dla chłodnej palety błękitów zastosowanej w tych pracach. Zastanawiające jest znaczenie barwy niebieskiej w pracach Agnieszki Kołodziejczak. To barwa transcendentalna, kojarzona z niebem (wymiennie z kolorem złotym). Z upływem czasu nabrała innego znaczenia, stając się symbolem niewiernych i oszukanych. Czyżby artystka obnażała nam swe wnętrze i uczucia? Czy jest absolutem, czy też może kruchą dziewczynką, czy może pod płaszczem barw chce nam coś ważnego o sobie powiedzieć? Dualizm ten potęgują anonimowe postacie ukazane w pracach, pozbawione płci, twarzy, ukazane podczas wykonywania jakiejś czynności lub statyczne, spętane sznurami. Prace Kołodziejczak nie sugerują bezpośrednio, że to ona jest osobą poszkodowaną przez wypadek, świadczą o tym jedynie anonimowe postacie pozbawione ludzkiej twarzy. Zwracającym uwagę i odbiegającym od reszty prezentowanych prac jest cykl nazwany przeze mnie „rybą”. Prace w pierwszej chwili wydają się być odłamkami muru oprawionego w ramę. Prace, podobnie jak we wcześniejszym cyklu, przedstawiają anonimowe postacie. Ma się wrażenie, jakby postacie były wykonane techniką szablonu (wykorzystują tę technikę street artowcy). Barwy są żywe, nasycone, m.in. żółcienie dające wrażenie odblasku. Żółty kolor to symbol złota oraz słońca. Symboli- zował wartości i wiedzę. Z czasem przypisano tej barwie znaczenie zdrady, fałszu, wrogości. Odcień cytrynowożółty symbolizuje nienawiść i zdradę. W tym momencie nasuwa się kolejne pytanie, jak interpretować ten kolor w pracach Kołodziejczak. Czy artystka użyła świadomie takiego środka wyrazu, by ukazać swe emocje i uczucia, czy bawi się z widzem w „kotka i myszkę”? Cechą wspólną wszystkich wyżej opisanych prac jest motyw ryby pokazany na większości obrazów z tegoż cyklu. Ukazany symbol ryby w tym przypadku pozwolę sobie zinterpretować jako atrybut życia seksualnego; płci męskiej — przez podobieństwo jej kształtów do fallusa, pozwalam sobie na taką interpretację, gdyż na większości prac ukazana jest kobieta, było to ułatwieniem interpretacji tegoż symbolu. Kobieta znów, jak we wcześniejszych pracach, jest anonimowa, sama, towarzyszem jest symbol ryby sugerujący chęć bliskości, akceptacji oraz wyjścia z samotności, a może odrzucenia i zdrady? Wystawa „Moje własne opowieści” stała się ciekawym materiałem do interpretacji, skłaniając widza do doszukiwania się ukrytych znaczeń pod płaszczem symboli, metafor, barw. Dzięki anonimowości ukazanych postaci oraz ich bezpłciowości każdy mógł odnaleźć w nich coś interesującego, ważna jest uniwersalność sztuki, a jeszcze przyjemniej się je „konsumuje” kiedy można odnaleźć w nich swoją własną opowieść. Michał Konka * Agnieszka Kołodziejczak – urodzona w Łodzi 1976 roku. Niesłysząca absolwentka Akademii Sztuk Pięknych (dyplom z wyróżnieniem na Wydziale Tkaniny i Ubioru), Uniwersytetu Łódzkiego (filozofia), słuchaczka studium fotografii Warszawskiej Szkoły Fotografii, stypendystka rządu Norwegii w dziedzinie sztuk plastycznych 2003/2004. Pomarańczowe strzałki z napisem „wystawa” wiodą przez podwórze Piotrkowskiej 17 aż na drugie piętro do Galerii Kredens. Wraz z postawieniem pierwszego kroku na schodkach do pomieszczenia wystawienniczego powstaje mała konsternacja: wchodzić czy jednak nie wchodzić. Pierwsze wrażenie, jakie opanowuje widza, jest takie, że został on zaproszony do świata gigantycznego insekta-matki, Obcego z innej planety. Pomieszczenie okazuje się być „wnętrzem” ula/gniazda. Można zobaczyć swoiste punktowe światło wyłaniające się z gigantycznego insekta – matki, które być może symbolizuje jego własne wewnętrzne światło (żółto-neonowe walce). Elementy wiszące na ścianach galerii sprawiają wrażenie zakończeń insekta, jego tzw. Drugiego, ukrytego w ścianach galerii, ciała i wychodzącego czułkami ze ścian. Pojawiają się znane z poprzedniej wystawy Egona w Kredensie charakterystyczne elementy żółto-neonowe z czarnymi konturami, ale już o nieco innym kształcie. Materiały, jakie zostały wykorzystane do realizacji instalacji, to: bibuły, stare haczyki, koła zębate, kawałki tkanin, stare gwoździe, czyli materiały „z odzysku”. Na wystawie widać charakterystyczne motywy twórczości Egona ze street artu. W instalacji uderza konsekwencja stylistyczna twórcy. Autor instalacji konsekwentnie buduje swoją własną planetę w oparciu o właściwy tylko sobie zestaw wizualnych znaków, czerpiąc z recyklingu, street artu, sztuki szablonu. * Andrzej Miastkowski vel Egon Fietke. Ukończył Wydział Filologiczny UŁ (Kulturoznawstwo o specjalności Filmoznawstwo). W latach 1988–90 uczestnik Galerii Działań Maniakalnych, łódzkiej frakcji Pomarańczowej Alternatywy. W 1989 roku jeden z założycieli multimedialnej formacji Wspólnota Leeeżeć. Obszary aktywności: instalacje przestrzenne, performens, graffiti + nalepki, wideo, fotografia itd. Autor szablonów [Projekt Przyrody dla Nowych Planet przyjmujących Życie], obrazów [malarstwo wypoczynkowe], rzeźb itp. W latach 1988-98 współwydawca zinów Kau Gryzoni na Serze i Tygodnika Leeeżeć. Twórca scenografii koncertowej + wokalista eksperymentalnej grupy muzycznej Egon Fietke Ventilator. Kurator cyklu wystaw sztuki współczesnej Die Kunst ist Toth. Od 2002 roku projektuje zewnętrzne formy futurystycznych urządzeń technologicznych – Przenośna i Stacjonarna Kabina Teleportacyjna, Wagon Kontaktów Planetarnych czy Stymulator Fal Teta. Wystawy i pokazy filmów m.in. w Polsce, Francji, Holandii, Anglii, Włoszech, Japonii, USA. www.spaceunity.net. www.wl.art.pl. KULTURA Wrażenie wdzierania się insekta-matki w naszą podświadomość potęguje autorska muzyka Jerzego Korzenia ze Wspólnoty Leeeżeć. Oto jak komentuje swój zamysł Egon: „Główna konstrukcja to matka, a podpięte do ścian za pomocą sznurów (wód płodowych lub pępowin) są płody. Instalacja jest rodzajem metafory natłoku informacji: człowiek jest otoczony informacjami, nie wszystkie informacje mogą służyć każdemu człowiekowi. Nie wszystkie informacje człowiek wybiera, wybiera te, które mu pasują, które chce. Instalacja pokazana w Kredensie jest najnowszą instalacją kończoną tuż przed wernisażem. Zaproszenie od Michała (koordynatora Kredensu) stało się impulsem do pokazania instalacji właśnie tutaj.” Przy oglądaniu instalacji, a właściwie przy wchodzeniu do jej „wnętrza” powstaje kolejne wrażenie subiektywne, że insekt-matka nie pokazuje całej swej osobowości. Odczuwa się wrażenie, że gdzieś za ścianami galerii jest ukryta druga strona „matki/informacji”. Wystawa w swym zamyśle jest „czysta” stylistycznie, bez żadnych dodatków (które występowały przy poprzedniej wystawie w postaci dodatkowych filmów i slajdów prac Egona), skupiona na jednym konkretnym zamyśle twórczym. Wrażenie intymności tych scen karmienia, moment wahania przed wejściem do pomieszczenia z instalacją. Nie wiadomo, czy swym wejściem widz nie zakłóca intymnej sceny karmienia, czy nie jest on przypadkiem intruzem w wewnętrznym świecie „matki” – metafory wszystkiego, o czym możemy pomyśleć. Agnieszka Kołodziejczak El Mexico de Frida Molcajetes w języku hiszpańskim oznaczają moździerze do ziaren i przypraw. Tortillero jest narzędziem do robienia tortilli, popularnej charakterystycznej potrawy meksykańskiej. Frijol po hiszpańsku oznacza fasolę. Te nazwy hiszpańskie przykuwają uwagę podczas oglądania szklanego stoliczka postawionego na środku pomieszczenia galeryjnego. Na szklanym stoliczku można zobaczyć także karty Loteria, papryczki, kukurydzę, pocztówki z Meksyku, gruby wielki album de Mexico. Wystawa w Galerii Kredens jest prezentacją twórczości wybranych artystów meksykańskich: Raula Govea Peralty, Guadalupe Gonzalez, Vicentego Guerrero. Pomysł wystawy narodził się pół roku Co słychać...? Egon Fietke/Wspólnota LEEEŻEĆ „Sceny z karmienia” 27 maja–17 czerwca 2011 25 KULTURA temu, początkowo to miała być wystawa prac Raula, a w wyniku dyskusji i rozmów narodziła się idea zaproszenia szerszego grona artystów z Meksyku do prezentacji ich twórczości i różnych punktów widzenia składających się na obraz Meksyku. Uwagę zwraca portret Fridy otulony ciemnoróżowym szalem jako podkreślenie jej roli muzy idei przewodniej wystawy. Meksyk równa się Frida. Wystawa jest zarazem specyficznym hołdem dla geniuszu Fridy Kahlo, która w opinii Guadalupe Gonzalez jest wyjątkową kobiecą osobowością artystyczną w historii Meksyku, kraju mocno patriarchalnego. Na stoliku również można zobaczyć i wziąć do ręki tradycyjną lalkę z włosami jak u Fridy, zrobioną przez Indiankę z Meksyku, i tradycyjne sznurki zaplatane w warkocze w kolorach dnia niepodległości – święta narodowego Meksyku. Vicente Guerrero pokazuje realistyczne akwarelowe pejzaże pokazujące różne zakątki Meksyku. Pejzaże są bardzo realistyczne i pokazujące Meksyk na wsiach, Meksyk w miastach. Akwarele są dopełnieniem całości wystawy, jej geograficznym tłem. Guadalupe Gonzalez prezentuje portrety Fridy Kahlo, portrety dzieci meksykańskich oraz kobiety z dziećmi. Guadalupe maluje swoją rodzinę, maluje swoje otoczenie i czuje się na wskroś Meksykanką, pochodzi z rodziny artystycznej jej córka jest malarką. Guadalupe na wystawie dużo mówi o sytuacji kobiet malarek w Meksyku, że mało jest kobiet malarek w Meksyku, Frida jest taką wyjątkową osobowością kobiety malarki w środowisku artystycznym Meksyku. Obrazy Raula Peralty pokazują między innymi nietypowy motyw latających krów. Pytany o to Raul pyta: a dlaczego właściwie krowy nie mogą latać? On sam często śni, że gdzieś leci lub uczy się latać. Raul był głównym pomysłodawcą tej wystawy i głównym pośrednikiem w kontakcie z innymi artystami. Wystawa ta jest zarazem prezentacją kultury meksykańskiej. Każdy z artystów chce pokazać własny obraz Meksyku oraz ten przefiltrowany przez osobowość Fridy. Uwagę przykuwają ludowe ubrania meksykańskie w antyramach, różne pamiątki z Meksyku robione ręcznie przez artystów mieszkających w małych miasteczkach, wioskach meksykańskich. Na stoliku także można zobaczyć wielki album de Mexico i pocztówki przywiezione przez Raula Peraltę, jako wyraz wielkiego związku z własną kulturą i także jako „pigułka” Meksyku, jego historii, kultury i tradycji. Wystawę można było oglądać do 18 października 2011 r. Agnieszka Kołodziejczak * Raul Govea Peralta – urodzony w Meksyku w 1975 roku. Studiował architekturę i projektowanie przemysłowe. Rysował już od najmłodszych lat. Stosuje przede wszystkim technikę malarstwa olejnego. Głównym tematem jego obrazów są krowy, stanowią one inspirację dla artysty, pobudzają jego wyobraźnię. Był jednym z uczestników Międzynarodowego Forum Sztuki, zorganizowanego przez galerię Adi Art w roku 2005. Vicente Guerrero – malarz muralista, akwarelista, malujący pejzaże i prowincje Meksyku przeważnie na podstawie zdjęć archiwalnych. Pierwsza jego wystawa odbyła się w roku 1980 w stanie San Luis Potosi w Meksyku. Guadalupe Gonzalez – z wykształcenia psycholog (absolwentka Universidad Nacional Autonoma de Mexico), studiowała sztuki piękne we Francji w Bretanii, a potem w USA studiowała techniki amerykańskich artystów na uniwersytecie w Luizjanie. Jej zainteresowania: rysunek dzieci, portrety, symbolizm w malarstwie. Co słychać...? Dni Kultury Głuchych 26 Dni Kultury Głuchych odbyły się w Galerii Kredens przy ul. Piotrkowskiej 17 w dniach 15–16 października, gdzie o godz. 17.00 nastąpiło oficjalne otwarcie imprezy. Po krótkim powitaniu aktorzy szczecińskiego Teatru-3 zaprezentowali pokazy pantomimiczne, m.in.: Samochód, Parasol i Ptak. Publiczność żywo reagowała na każdy ruch aktorów. Po występach na sali rozległy się gromkie brawa, a Teatr-3 dostał podziękowanie od organizatorów. Następnie uczestnicy imprezy obejrzeli wystawę prac malarskich obejmujących lata 1986–2009 r. Był również czas na poczęstunek przy tzw. wiejskim stole. Na koniec pierwszego dnia odbyła się projekcja filmu Oczami głuchego. Dzień drugi rozpoczęliśmy miganą (polski język migowy) poezją Pan Jerzego Orczykowskiego w wykonaniu Pauliny Romanowskiej. Zostały zaprezentowane trzy wiersze Rozmowa ojca z dzieckiem niesłyszącym, Ja głuchy, i Przyjacielu. Na sali wśród widowni pojawił się autor wierszy wraz z rodziną. Na zakończenie, nie kryjąc wzruszenia, autor wierszy podziękował nam bardzo serdecznie, ofiarowując nam nowy wiersz: Następnie osoby niesłyszące mogły zapoznać się z polską kinema- tografią, do której mają utrudniony dostęp. Wychodząc naprzeciw przygotowaliśmy napisy do kultowej komedii Juliusza Machulskiego Seksmisja. Po obejrzeniu filmu wszyscy uczestnicy zostali zaproszeni do wzięcia udziału w happeningu Aby tak było… Polegał on na tym, że każdy otrzymał karteczkę, na której miał napisać swoje marzenie lub życzenie, karteczki były przymocowane do balonów nadmuchanych helem i na znak wszyscy puszczali balony do nieba. Dziedziniec Piotrkowskiej 17 zamienił niebo w tym momencie w stado „kolorowych ptaków”. Tym kolorowym i jakże radosnym elementem zamknęliśmy Dni Kultury Głuchych życząc wszystkim uczestnikom spełnienia napisanych życzeń, marzeń. KULTURA Poezja Poezja Umila życie Którą śpiewają aktorzy W teatrze na scenie Poezja jak płomień Umysł serce rozpala Budzi nadzieję Nieraz na duchu człowieka podniesie Śpiewają żołnierze Gdy idą do boju Tłumacze Gdy są z dala od domu I lud …gdy wyjdzie na ulicę Od wieków poezja Ludziom towarzyszy Nawet niesłyszący Nucą sobie po cichu… Dziękujemy za wsparcie Zarządowi Województwa Łódzkiego, patronat medialny objął eldezet.pl. W lipcu 2011 roku ruszyła kolejna edycja wystaw objazdowych. W minionych latach prezentowane były fotografie oraz akwarele i grafiki niesłyszących uczestników warsztatów malarskich „Malarstwo w Terapii” organizowanych od 14 lat przez PZG/Łódź. Tym razem podjęliśmy starania, by zaprezentować malarstwo olejne i akrylowe. Od lipca do grudnia 2011 zorganizowaliśmy 8 wystaw w województwie łódzkim, prezentując mieszkańcom Kutna, Radomska, Wielunia, Skierniewic, Piotrkowa Trybunalskiego, Tomaszowa Mazowieckiego, Sieradza i Łodzi dokonania malarzy z uszkodzonym słuchem. Podczas ostatniej wystawy, która miała miejsce w Łodzi (2 grudnia) zostały zorganizowane warsztaty z decoupage, plastyczny oraz PJM (polski język migowy). Pokazywane prace często budziły duże zainteresowanie samych podmiotów użyczających nam przestrzeń wystawienniczą, jak i zwiedzających wystawy. Osobie słyszącej trudno wyobrazić sobie widzenie bez słyszenia: niemy obraz, cichy potok, drzewa milczące na wietrze. Jak wygląda świat, kiedy nie słychać odgłosów jego życia? Czy na malarstwo prezentowane na tej wystawie trzeba spojrzeć właśnie z taką wyobraźnią pamiętając o tym, że są to obrazy widziane, nie słyszane ani trochę? Trzeba by się zastanowić w tym miejscu, na ile istotna dla interpretacji sztuki tu prezentowanej jest niepełnosprawność ich autorów. Zdaje się, że cisza, w której powstały te obrazy, w dziwny jakiś sposób dodała im głębi, nowych rysów i może nawet drugiego dna. Z drugiej jednak strony, pamiętając przy interpretacji tych obrazów o niepełnosprawności ich autorów, wcale nie pomniejszamy istniejących przedziałów między niepełnosprawnymi a zdrowymi, lecz przeciwnie, pod przykrywką „sztuki bez barier” skrywamy nieumiejętność prawdziwej, szczerej tolerancji. Bez względu na to, na ile przełamiemy w tej krytyce personalizm, na ile zapomnimy w ogóle o metodologii krytycznej, zapewne przeżyjemy przygodę, poddając się aurze tych prac. Malarstwo prezentowane wyszło spod pędzla zarówno amatorów i profesjonalistów. Takie zestawienie i prezentacja przed obiektywną publiką pokazały i zaświadczyły o braku różnic miedzy profesjonalistami i amatorami oraz o bardzo wysokim poziomie artyzmu. Projekt został zrealizowany dzięki wsparciu Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Zarządu Województwa Łódzkiego. Co słychać...? Wystawy objazdowe „Malarstwo w terapii” 27 RELIGIA 100-LECIE DUSZPASTERSTWA GŁUCHYCH W dniu 6 listopada 2011 r na terenie kościoła Ojców Jezuitów w Kaplicy św. Krzysztofa miała miejsce uroczysta msza święta z okazji 100-lecia duszpasterstwa głuchych. Ołtarz był pięknie udekorowany i stały poczty sztandarowe. Historia duszpasterstwa na ziemi łódzkiej sięga roku 1909, w którym to roku powstało Chrześcijańskie Stowarzyszenie Wzajemnej Pomocy Głuchoniemych „Wzajemność”, działało pod patronatem kościoła i miało charakter religijny. Jednym z pierwszych księży związanych z tym stowarzyszeniem był ks. Kajetan Nasierowski. Uroczystą mszę celebrował metropolita łódzki ks. arcybiskup Włady- Co słychać...? ks. Wiesław Kamiński kanonikiem 28 27 listopada duszpasterz osób niesłyszących ks. kanonik Wiesław Kamiński został uroczyście wprowadzony jako nowy proboszcz do Parafii Św. Piotra i Pawła w Łodzi. We mszy świętej uczestniczyli księża, parafianie, przyjaciele, dyrektorzy szkół specjalnych w Łodzi, osoby ze Stowarzyszenia Rodzin, znajomi, przedstawiciele władz, Słyszę Serce, oraz osoby niesłyszące na czele z prezesem Polskiego Związku Głuchych panem Stanisławem Mizerskim. Ks. Prałat Zygmunt Łukomski, dziekan dekanatu Łódź – Widzew odczytał dekret Metropolity Łódzkiego ks. dra Arcybiskupa Władysława Ziółka, którym mianował księdza kanonika proboszczem tejże parafii z wszystkimi uprawnieniami w zakresie prawa powszechnego i diecezjalnego. Po odczytaniu dekretu ks. dziekan na mocy upoważnienia i woli księdza arcybiskupa dokonał uroczystego wprowadzenia ks. kanonika Wiesława Kamińskiego w obowiązki proboszcza Parafii Św. Piotra i Pawła w Łodzi i przekazał mu władzę. Po wyznaniu sław Ziółek w asyście wielu księży. Ks. arcybiskup wygłosił piękną mowę w załączeniu z historią duszpasterstwa na terenie Łodzi. Ks. arcybiskup Ziółek ogłosił, że nasz duszpasterz, ks. Wiesław Kamiński, został kanonikiem. Po uroczystej mszy w sali teatralnej odbyła się druga część uroczystości. Ks. arcybiskup otworzył wystawę historii duszpasterstwa głuchych. Na ekranie wyświetlano dzieje i historię rozwijania się duszpasterstwa głuchych na Ziemi Łódzkiej. wiary odbyło się przyrzeczenie nowego proboszcza. Pod koniec mszy świętej był czas na przywitanie i życzenia dla nowego proboszcza. Jako pierwsi przywitali księdza Kamińskiego parafianie. Wielu z nich pamięta go jeszcze z początków pracy kapłańskiej, gdyż w tej parafii stawiał swoje pierwsze kroki jako nowo wyświęcony ksiądz. Powiedzieli: „cieszymy się, że do nas wróciłeś i czuj się jak u siebie w domu.” Słowa radości kierowały do księdza Wiesława różne grupy. Wśród nich byli niesłyszący. Było ich wielu, gdyż chcieli swoją obecnością pokazać jak bardzo jest dla nich ważny, oraz podkreśli, że cieszą się z nominacji swojego duszpasterza. Pani Lucyna Sadowska w imieniu wszystkich powiedziała: „cieszymy się, że dostałeś nowe zadanie poprowadzenia tej parafii. Dla głuchych byłeś od zawsze proboszczem. Chcemy Cie zapewnić, że głusi ciągle będą z Tobą i że będziemy Cię zawsze wspierać”. Po słowach przywitania głos zabrał nowo zaprzysiężony gospodarz Parafii Św. Piotra i Pawła w Łodzi, ksiądz kanonik Wiesław Kamiński. Wspominał księży, którzy pracowali w tej parafii, od których się Były przemówienia zaproszonych gości, między innymi Prezesa PZG Oddziału Łódzkiego, Stanisława Mizerskiego, oraz Sekretarz Danuty Stępień. Przedostatnim akcentem było wręczenie medali pamiątkowych tym wszystkim, którzy mieli związek z duszpasterstwem głuchych. Na zakończenie uroczystości odbył się poczęstunek dla wszystkich obecnych, a szczególnie był widoczny piękny piętrowy tort. uczył i zdobywał doświadczenie. Mówił o swoim bezpośrednim poprzedniku, że postara się mu choć w cząstce dorównać i kawałek po kawałku budować swój autorytet. Powiedział również: „chciałbym, by ta parafia tętniła życiem, by wszyscy się tutaj dobrze czuli i znaleźli dla siebie miejsce.” Głuchych zapewnił, że dla nich tutaj to miejsce jest i że: „jak tylko wszystko się poukłada to msze święte zostaną przeniesione do tej parafii.” Życzymy księdzu, aby to miejsce zaowocowało kolejnymi pomysłami, a głusi stali się integralną cząstką nowej parafii. Szczęść Boże Agnieszka Ejchman Nowy adres Duszpasterza Głuchych Archidiecezji Łódzkiej ks. kan. Wiesława Kamińskiego: Parafia Św. Piotra i Pawła ul. Nawrot 104, 90-029 Łódź