Co słychać nr 41

Transkrypt

Co słychać nr 41
2 Święta – inne spojrzenia
AKTUALNOŚCI
„Co słychać...?” jest kwartalnikiem
Łódzkiego Oddziału
Polskiego Związku Głuchych.
Redakcja:
ul. Nawrot 94/96
90-040 Łódź
tel. 42 231 30 36
tel./fax 42 674 44 54
e-mail: [email protected]
Redaktor naczelna: Agnieszka Kwiecień
[email protected]
Materiały opracowują pracownicy,
wolontariusze i przyjaciele PZG
w Łodzi.
Projekt okładki:
Eunika Szafraniec
5Aktywni głusi po czterdziestce
5 Mój niesłyszący pracownik
5 Spotkania wigilijne
5 Dyżury specjalistów
6 Więcej języka migowego
w Urzędzie Marszałkowskim
6Supełek z pętelką
W
ODDZIALE
7 Słownik mimiczny 1879–2011
8 Międzynarodowy Dzień
Głuchego w Łodzi
9 Promujemy aktywność
9 Zakończenie projektu „Oferta
rehabilitacji...”
10 Kursy języka migowego
11 Projekt „4 kroki”
12 Obóz na Litwie
W
OŚRODKACH TERENOWYCH
13 Międzynarodowy Dzień
Głuchego w Piotrkowie
Trybunalskim
13 Nowa siedziba koła w Sieradzu
13 Spotkania wigilijne w ośrodkach terenowych
PORTRET
14 Eunika – „dobre zwycięstwo”
(z języka greckiego)
16 Zbyszek Szczepański
PO EUROPEJSKU
Projekt graficzny: Michał Jaromin
[email protected]
17 Spread the Sign
Skład, łamanie i druk:
Poligraf, www.poligraf.net.pl
19 Czego nauczyłam się od Głuchych?
Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo
do skrótu i redakcyjnego opracowania
tekstów przyjętych do druku.
SPIS TREŚCI
TEMAT NUMERU
PRACA
EDUKACJA
20 Edukacja głuchych i słabosłyszących w Polsce
22 Edukacja niesłyszących
– podsumowanie
WARSZTAT
TERAPII ZAJĘCIOWEJ
23 Przez dziurkę od klucza
SPORT
23
Sukces łódzkich siatkarek
KULTURA
24 Recenzje wystaw „Moje własne
opowieści”, „Sceny z karmienia”,
„El mexico de Frida”
26 Dni Kultury Głuchych
22 Wystawy objazdowe „Malarstwo
w terapii”
RELIGIA
28 100-lecie duszpasterstwa
głuchych
przy udziale środków:
28 Ks. Wiesław Kamiński
kanonikiem
Co słychać...?
Specjalny, świąteczny numer kwartalnika
dofinansowało:
1
TEMAT NUMERU | Święta – inne spojrzenia
Tradycje świąteczne na świecie
Na całym świecie z okazji świąt
Bożego Narodzenia panuje niezwykła atmosfera, czy to w krajach
pokrytych śniegową czapą, czy pod
palącym słońcem Afryki. Niektóre
zwyczaje świąteczne są odmienne
od naszych. W tym miejscu chcielibyśmy przybliżyć kilka sposobów
obchodzenia Bożego Narodzenia
w różnych krajach na świecie.
Naszą podróż rozpoczniemy od Bałkanów, a skończymy na Stanach
Zjednoczonych.
Serbowie poświęcają bardzo dużo
uwagi w wigilijny wieczór swym
zmarłym. Rozpalają wówczas
ogniska paląc w nich wielkie kłody
drewna, przystrojone w gałązki laurowe. Do jednego z trzech leżących
na dole chlebów wkładają gałązki,
pomarańcze. Macedończycy wrzucają do palącego się całą noc ogniska
stare buty. Ma to na celu odpędzenie
złych duchów. Podstawowymi potrawami wigilijnej wieczerzy są wino,
miód, owoce oraz specjalne placki
zwane Chlebem Chrystusa.
Szwedzi przygotowania do Bożego
Narodzenia rozpoczynają w dniu
św. Łucji (13 grudnia). W wigilię
spożywa się uroczysty obiad, jednym z dań jest chleb domowego
wypieku z imbirem oraz tzw. Lufisk
– jest to solona i wysuszona na wolnym powietrzu w niskiej temperaturze ryba, np. dorsz, rozdrobniony
na kawałki, które się gotuje i podaje
ze specjalnym białym sosem. Tradycyjną potrawą jest również chleb
moczony w wodzie, w której wcześniej gotowano świąteczną szynkę.
Szwedzi nie posiadają własnych
kolęd i większość jest tłumaczeniami z zagranicy. Ciekawostką jest,
że znalazła się wśród nich polska
kolęda „Gdy się Chrystus rodzi”.
Szwedzi choinkę stawiają już na początku adwentu.
Na Węgrzech najbardziej uroczystą
chwilą jest wieczerza wigilijna. Węgrzy jadają zupę rybną, rybę smażoną, bejgly – zawijańce z makiem
i orzechami, galaretę z ryby i gołąbki. W każdym domu obrus na świątecznym stole posypywany jest soczewicą (symbol dobrobytu), a pod
obrusem nie może zabraknąć siana.
W pierwszy dzień świąt obowiązkowym daniem jest indyk nadziewany
kasztanami i owocami.
We Francji małym dzieciom w domach katolickich mówi się, że sam
„petit Jesus” (mały Jezusek) przynosi im podarunki i wkłada je w buty,
a na wsiach w starodawne saboty.
Dawniej wszyscy zbierali się wieczorem i śpiewali kolędy. Do wieczerzy zasiadano po pasterce, gdzie
podawano ostrygi, indyka nadziewanego kasztanami, różne potrawy
z jaj, słodycze oraz obowiązkowym
tortem w kształcie polana drzewa.
W Norwegi, podobnie jak w Szwecji, święta nabierają siły od dnia
św. Łucji. W domach waży się
specjalne świąteczne piwo zwane
julej. Święta zaczynają się tak naprawdę już 21 grudnia. Dawniej
od tej daty obowiązywał tzw. Pokój
Boży, do dziś pozostała tradycja
niewykonywania w tym czasie poważniejszych prac. W wigilię po
nabożeństwie wszyscy zbierają się
na kolację. Pierwszym daniem jest
owsianka z jednym migdałem. Ten,
kto go znajdzie, otrzymuje podarek.
Mieszkańcy Stanów Zjednoczonych
w grudniowy weekend mają domy
otwarte. Znajomi mogą przyjść,
zjeść kolację, której specjałem jest
pieczony indyk. 25 grudnia rodziny spotykają się przy choince, gdzie
każdy otrzymuje prezent. Na stole obowiązkowym elementem jest
kwiat bożonarodzeniowy – pinsetti,
a na drzwiach świerkowe wianki.
Tradycyjna wieczerza amerykańska
obchodzi się bez ryb, króluje rumiany indyk, szynka, ciasta z kremem.
Ciekawostką jest fakt, że karpie
w USA uważane są za chwast rybny
i wymagają zwalczania. Ponieważ
poławiają go tylko biedniejsi wędkarze, w tym głównie Słowianie,
Żydzi, Murzyni, Latynosi – stąd też
niska ranga lub wręcz brak naszego
karpia na amerykańskich stołach.
Źródło: g1.zawiercie.pl
Co słychać...?
Kiedy naprawdę urodził się Bóg
i skąd się wzięły prezenty pod choinką?
2
Grudzień to czas świąteczny. Wszyscy przygotowują się do obchodzenia Bożego Narodzenia, kupujemy
choinkę, dekoracje świąteczne, dbamy, by stół był pełen potraw, a przy
nim zasiedli nasi bliscy. W ten magiczny czas nie zawsze mamy czas,
by pomyśleć, dlaczego pod choinką znajdujemy prezenty, dlaczego Boże Narodzenie obchodzimy
25 grudnia?
Dlaczego pod choinką znajdujemy
prezenty?
Zwyczaj obdarowywania się prezentami zwłaszcza dzieci podczas
Bożego Narodzenia zakorzeniony
jest w IV wieku. Początkowo związany był z kultem i życiorysem
św. Mikołaja – biskupa diecezji Bari
we Włoszech, wielkiego darczyńcy.
Jego bardzo duża hojność, pomoc
najuboższym stała się symbolem
miłości każdego bliźniego. Właśnie
ten życiorys w okresie świąt Bożego
Narodzenia znalazł logiczne uzasadnienie już w średniowieczu.
Współczesną tradycję wręczania
świątecznych prezentów zawdzięczamy protestantom, którzy zaniechali zwyczaju „św. Mikołaja”, prezenty dawali swym pociechom jako
dar „Dzieciątka Jezus”. Z biegiem
czasu wszystkie kraje chrześcijań-
Dlaczego właśnie 25 grudnia?
Dlaczego właśnie dzień 25 grudnia
został wybrany na święto Bożego Narodzenia? Prawdopodobnie
chrześcijanie wybrali tę symboliczną datę, dzień przesilenia zimowego, aby obchodzonemu w tym dniu
w Rzymie pogańskiemu świętu narodzin boga Słońca przeciwstawić
narodzenie Boga-Człowieka, Jezusa
Chrystusa, nazywanego „Słońcem
sprawiedliwości”.
Inna teoria tłumaczy 25 grudnia
tym, że poczęcie Chrystusa dokonało się 25 marca, to Jego narodzenie powinno przypaść 25 grudnia.
Chrześcijanie niełatwo przyzwyczaili się do nowego święta, gdyż
od III wieku na całym chrześcijańskim Wschodzie uroczyście obchodzono w dniu 6 stycznia święto Objawienia Pańskiego.
Niewiele również wiadomo o roku
narodzin Jezusa. Skoro jednak rok
urodzenia Jezusa jest uważany
za początek nowej ery, to oznacza,
że kiedyś musiano ustalić dokładną datę. W VI wieku, na polecenie
papieża Jana I, dokonał tego uczony
mnich Dionizy, zwany Małym.
Trudno dziś odtworzyć metodę,
jaką się posługiwał. Wiadomo,
że pomylił się w swych obliczeniach
o 7 lat, a było to w 525 r. i nikomu
nie przyszło do głowy, by tak wielki
uczony mógł popełnić błąd.
Wszyscy wierzyli, że narodzenie
Chrystusa nastąpiło w 754 r. od założenia Rzymu (kalendarz rzymski posługiwał się takim punktem
wyjściowym) lub w czwartym roku
195 olimpiady.
Tymczasem późniejsze badania historyków dowiodły czegoś innego.
Otóż w 754 r. (według kalendarza
rzymskiego) król Judei Herod zwany Wielkim nie żył od czterech lat.
A Jezus miał się urodzić za jego panowania. Według Ewangelii między
urodzinami Chrystusa, a śmiercią Heroda miało miejsce kilka
wydarzeń m.in: przybyli Mędrcy
ze Wschodu, Święta Rodzina ucie-
kła do Egiptu, dokonano w Betlejem (z rozkazu króla) rzezi wszystkich chłopców do drugiego roku
życia.
Astronomowie wyliczyli, że Gwiazda Betlejemska, która przyprowadziła Trzech Króli do Betlejem, to
było połączenie Jowisza, Saturna
i Marsa, co miało miejsce w 7. roku
przed narodzinami Chrystusa, a tak
naprawdę przed datą ustaloną przez
Dionizego Małego. Trzecim dowodem na to był spis ludności przeprowadzany w imperium rzymskim
co 14 lat. Spis, na który do Betlejem
wyruszyli Józef i Maryja, rozpoczął
namiestnik Syrii Sulpicjusz Kwiryniusz, który sprawował ten urząd
w latach od 12 do 8 roku przed narodzeniem Chrystusa, a zakończył
jego następca, Sencjusz, zarządzający Syrią do 6 roku przed Chrystusem. Z wyliczeń wynika, że narodziny Chrystusa musiały nastąpić
w 7. roku przed datą ustaloną przez
Dionizego Małego.
Współcześni Dionizego Małego
nie znali tych danych i nie miały
one wpływu na kalendarz. Dopiero
w dwa wieki później wynik obliczeń
zakonnika rozpowszechnił doktor
Kościoła św. Beda Czcigodny. Nie
starano się już korygować kalendarza i tak jest do dziś. Dla wierzących
dzień narodzin Odkupiciela świata,
jako przypomnienie tajemnicy Boskiej miłości, jest ważnym wydarzeniem, niezależnie od jego faktycznej
daty.
Źródła: www.adonai.pl
TEMAT NUMERU | Święta – inne spojrzenia
skie zaczęły stosować tę praktykę.
Dawna postać św. Mikołaja nie
została zapomniana przez współczesnych, nadal jawi się nam on
jako osoba ubrana w szaty biskupie
z pastorałem.
To właśnie św. Mikołaj w wigilię
przynosi nadal prezenty, a dzieci
nadal ze swoją dziecięcą wyobraźnią piszą do niego listy.
W każdej niemal gazecie grudniowej przeczytać można o wspaniałej,
radosnej atmosferze Świąt. Zwłaszcza zaś ilość porad dotyczących
przygotowania Jedynego w Roku
Wieczoru Wigilijnego jednoznacznie wyróżnia kolację konsumowaną 24 grudnia od innych kolacji
w roku. Dlaczego? Och, odpowiedź
jest aż nadto oczywista. Bo wtedy
rodzina gromadzi się razem i może
ze sobą wreszcie pobyć, poroz-
mawiać. Porozmawiać, porozmawiać… Hmm…
Skupmy się na chwilę na tym niewinnym słowie: „porozmawiać”.
Na początek cytat z książki pt.
Alone in the Mainstream. A Deaf
Woman Remembers Public School
autorstwa Giny A. Oliva, byłej profesor na uniwersytecie Gallaudeta
w Waszyngtonie:
Wiele głuchych i słabosłyszących
osób mówi o „syndromie stołu obia-
dowego”. W większości rodzin zasiadanie za stołem do wspólnego
obiadu służy rozmowom i dzieleniu
się informacjami. Ludzie opowiadają, jak im minął dzień, co ich
zdenerwowało, co ich rozbawiło,
o tym, co kupili i o tym, co jeszcze
planują kupić. Jeśli o mnie chodzi,
to powyższe wyliczenie tematów
przy stole jest tylko zgadywanką (…)
W mojej własnej rodzinie nigdy nie
byłam (i nadal nie jestem) w stanie
Co słychać...?
Święta w migowej atmosferze
3
TEMAT NUMERU | Święta – inne spojrzenia
Co słychać...?
4
uczestniczyć w takich konwersacjach.
(…) Mój (głuchy) tata radził sobie
z tą sytuacją koncentrując się na jedzeniu. Dzięki skupieniu się na jedzeniu ja i on mogliśmy sprawiać
wrażenie zajętych i nie mających zielonego pojęcia o toczącej się dookoła dyskusji, a reszta rodziny mogła
unikać konieczności poradzenia sobie z tą niekomfortową i nierozwiązywalną (dla nich) rzeczywistością.
(Waszyngton 2004, str. 93–94, tłumaczenie: Magdalena Dunaj)
O czym pisze profesor Oliva?
„Syndromem stołu obiadowego”
(ang. dinner-table syndrome)
psychologowie specjalizujący się
w poradnictwie osób niesłyszących określają sytuację, w której
Głuchy członek rodziny słyszącej
pozostaje wyłączony z codziennej komunikacji. Słyszący członkowie rodziny wskutek braku
umiejętności posługiwania się
językiem migowym lub niechęci
do komplikowania sytuacji komunikacyjnej procesem tłumaczenia
podejmują autorytarne decyzje
co do treści, które są przekazywane Głuchemu członkowi rodziny.
„O czym rozmawialiście?” – pyta
Głuchy. A w odpowiedzi otrzymuje zdawkowe informacje będące
kilkuzdaniowym skrótem kilkunastominutowej wymiany zdań.
Może tez otrzymać informację:
„O niczym ważnym”. Jak zgodnym
chórem podkreślają psychologowie,
taka sytuacja prowadzi u Głuchych
członków słyszących rodzin do stanu permanentnej frustracji spowodowanej ciągłym niedoinformowaniem i pozostawaniem na uboczu.
Jakkolwiek całe zjawisko określane jest mianem „syndromu stołu
obiadowego”, to jednak w sytuacji
pozostawania „poza” osoby Głuche znajdują się bardzo często. Pogawędka w samochodzie, szybkie
wymiany zdań między współpracownikami pracującymi w jednym
pokoju, różnego rodzaju spotkania,
w których podstawowa formę komunikacji stanowi język mówiony
czy wreszcie nauka w integracyjnej
klasie szkolnej.
Powyższą sytuację można zobaczyć w co najmniej dwóch per-
spektywach. W jednej, określmy ją
mianem medycznej, problem jest
umiejscawiany wewnątrz Głuchej
osoby. Zgodnie z tym podejściem
głuchota będąca rodzajem choroby stanowi „problem”, który głucha
osoba powinna naprawić. Może to
zrobić tylko wtedy, jeśli ze wszystkich sił będzie sie starać USŁYSZEĆ. Prawdziwy problem jednak
w tym, że nie usłyszy i w swoich
staraniach już zawsze będzie skazana na porażkę.
W drugiej perspektywie osoba
Głucha jest w sytuacji analogicznej
do cudzoziemca, którego zaprosiliśmy do naszego domu. Obowiązujące normy gościnności i dobrego
wychowania każą albo tłumaczyć
gościowi rozmowę, albo przejść
na konwersację w języku dla niego
zrozumiałym. „Dlaczego to ja mam
się dopasowywać? Niech on/ona się
dopasuje, skoro przyszedł do mojego domu/przyjechał do mojego
kraju”. W sytuacji gościa z zagranicy odpowiedzią na tak postawione
pytanie będzie co najwyżej nasze
zdziwienie. Jak można być tak niegościnnym i skazywać naszego gościa na to, żeby czuł się obco i źle?
Jak można?
Ale już w przypadku osób Głuchych to samo pytanie nie wywołuje oburzenia. Dlaczego? Bez
względu na przyjętą perspektywę
(medyczną bądź kulturową) gra toczy się o to, kto będzie musiał włożyć w komunikację większy wysiłek. Zawsze na końcu pada pytanie:
dlaczego ja?
Mając zatem w perspektywie
zbliżającą się wieczerzę wigilijną
i chrześcijańskie święta, w których
symbolikę wpisane jest zwycięstwo
sił Jasności nad siłami Ciemności,
spróbujmy znaleźć powody, dla
których warto tym razem zadbać
o włączenie osoby Głuchej w dyskusję przy stole.
1. Rozmowa z osoba Głuchą to
doskonały sposób nauczenia
się języka migowego. A nauka, jak wiemy, rozwija nasz
umysł i pozwala nam zachować
jego sprawność na długie lata.
Chcesz się rozwijać – ucz się
migowego.
2. Włączanie do rozmowy to
okazywanie szacunku. Pokaż,
że szanujesz drugą osobę. Sam/a wtedy poczujesz się lepiej.
3. Rozmowa z osobą, która prezentuje odmienny punkt widzenia może przynieść nowe
obserwacje. Chcesz zobaczyć
sprawy z innej perspektywy?
Przedyskutuj je ze swoim znajomym Głuchym.
4. Włączanie do rozmowy Twojego Głuchego syna, córki, ojca
czy matki to także sposób na to,
żeby poczuć się dumnym z posiadania tak wspaniałych bliskich. Pamiętaj – nie musisz
się całe życie nimi opiekować!
Po prostu stwórz im możliwość
komunikacji.
5. Komunikacja, rozmowa rozwija i uczy okazywania emocji, asertywności, wyrażania
się. Tylko w ten sposób Głucha
osoba może rozwijać się także
w towarzystwie słyszących. Jeśli
nie chcesz zatem, aby bliska Ci
Głucha osoba uciekła w świat
Ciszy, to po prostu zacznij z nią
rozmawiać i pokaż innym, jak
należy to robić.
Tak. Święta to piękny czas. Jeśli zatem NAPRAWDĘ chcesz poświętować i zrobić w tym roku coś NAPRAWDĘ wyjątkowego, to pamiętaj
o „syndromie stołu obiadowego”
i nie pozwól, aby podczas tegorocznej Wigilii znowu dał o sobie znać.
Kto wie, może święta w migowej
atmosferze będą jeszcze bardziej rodzinne? Warto spróbować.
Magdalena Dunaj
W ramach projektu będziesz mógł
skorzystać z usług indywidualnych, takich jak:
■■ pomocy tłumacza języka migowego/ specjalisty ds. rehabilitacji, do którego możesz się
zgłosić z każdą sprawą, tłumacz
pomoże zarówno na miejscu,
jak i tam, gdzie będzie tego wymagała sytuacja, tj. u lekarza,
w urzędzie itp.;
■■ pomocy doradcy zawodowego, wraz z którym będziesz
się mógł zastanowić nad tym,
jak poprawić swoją sytuację
zawodową;
■■ pomocy psychologa, który pomoże ci rozwiązać problemy zarówno osobiste, jak i zawodowe.
W ofercie usług grupowych natomiast znajdziesz:
■■ spotkania świetlicowe, gdzie będziesz mógł/mogła przychodzić,
mój niesłyszący pracownik
Od września 2011 roku rozpoczął
się nowy projekt Oddziału Łódzkiego PZG „Mój niesłyszący pracownik”. Głównym celem projektu
jest zwiększenie gotowości zatrudnienia osób głuchych wśród łódzkich pracodawców.
To właśnie z myślą o nich będą
organizowane spotkania, podczas
których potencjalni pracodawcy
będą mogli otrzymać praktyczne
informacje, dlaczego warto i jak
zatrudnić osobę niepełnosprawną.
Przewodnikiem po zatrudnieniu
osób głuchych będzie strona internetowa oraz wydany przewodnik, będący zbiorem dobrych praktyk i wskazówek dla kolejnych pracodawców
z terenu Łodzi, a także przykładem
dla innych podmiotów działających
na terenie całej Polski do przeprowadzenia podobnych działań.
W spotkaniach z pracodawcami
będą wraz z pracownikami projektu uczestniczyć wolontariusze, którzy zdobędą w ten sposób wiedzę,
doświadczenie oraz kompetencje
do zostania specjalistą ds. rehabilitacji osób niesłyszących.
Wszystkie powyższe działania
wspierane będą przez Powiatowy
Urząd Pracy nr 1 w Łodzi.
spotkania wigilijne
Dzięki środkom PFRON pozyskanym z Regionalnego Centrum
Polityki Społecznej w Łodzi możliwe jest w tym roku zorganizowanie wieczerzy wigilijnych
we wszystkich ośrodkach rehabilitacji i wsparcia społecznego
niesłyszących w woj. łódzkim, jak
i wręczenie upominków świątecznych dzieciom z uszkodzonym
słuchem we wszystkich szkołach
DYŻURY SPECJALISTÓW
Przypominamy o bezpłatnych dyżurach psychologa,
logopedy i prawnika dla członków i podopiecznych
Polskiego Związku Głuchych w Łodzi. Dyżury odbywają się w następujących dniach i godzinach:
Psycholog:
poniedziałek w godzinach 13.00 – 16.00
AKTUALNOŚCI
Dnia 1 września 2011 rozpoczęła
się w PZG w Łodzi realizacja nowego projektu skierowanego do osób
powyżej 40. roku życia. Działania
projektowe są skierowane do niezatrudnionych osób niesłyszących
– mieszkańców województwa łódzkiego, w wieku 40–64 lata. Projekt
ma za zadanie zaktywizować społecznie i zawodowo tę grupę osób.
Osoby niesłyszące oraz słabosłyszące będą mogły skorzystać
z wielu działań, które wpłyną
na poprawę ich funkcjonowania
w społeczeństwie.
Dlatego jeśli jesteś osobą z uszkodzonym słuchem, posiadasz orzeczenie o niepełnosprawności jesteś w wieku 40–64 lata, a do tego
nie pracujesz na stałe, zgłoś się
i zapisz do projektu.
spotykać się z takimi samymi
ludźmi jak ty, porozmawiać
i zobaczyć, jak inni sobie radzą
w różnych sytuacjach;
■■ imprezy integracyjne, gdzie budowane jest poczucie wspólnoty środowiskowej, tj. wspólne
spotkania wigilijne, wielkanocne, Międzynarodowy Dzień
Głuchego;
■■ wycieczki, które zwiększą twoją
świadomość społeczną oraz dadzą możliwość poznania ciekawych zakątków w Polsce;
■■ szkolenia zawodowe, które pomogą ci podnieść wiedzę oraz
umiejętności zawodowe; będą to
szkolenia z zakresu: kulinarne,
komputerowe, języka angielskiego, florystyczne;
■■ jeśli jesteś kobietą, będziesz mogła wziąć udział w wyjazdowych
warsztatach psychologicznych,
które rozwiną twoje kompetencje i umiejętności społeczne,
ułatwią komunikację z innymi
osobami.
Projekt jest realizowany w 7 ośrodkach na terenie województwa łódzkiego, tj.: Radomsku, Tomaszowie
Mazowieckim, Kutnie, Sieradzu,
Wieluniu, Skierniewicach, Piotrkowie Trybunalskim.
Adresy i inne informacje o projekcie można znaleźć na stronie
www.pzg.lodz.pl/aktywni.
Projekt jest współfinansowany
ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Instytucją pośrednicząca
jest Wojewódzki Urząd Pracy.
Zapraszamy do biura projektu: Polski Związek Głuchych w Łodzi przy
ul. Nawrot 94/96, tel. 42 231 30 35,
e-mail: [email protected]
Prawnik:
wtorek w godzinach 15.00 – 18.00
Logopeda (konieczne jest wcześniejsze umówienie się):
poniedziałek w godzinach 13.00 – 18.00
Wszelkie zapytania prosimy kierować na adres:
[email protected]
Co słychać...?
Aktywni głusi
po czterdziestce
5
AKTUALNOŚCI
dla dzieci niesłyszących i słabosłyszących w regionie łódzkim.
Również dzięki tym środkom
możliwe było wydrukowanie tego
numeru kwartalnika świątecznego,
który Państwo czytacie.
Co słychać...?
Więcej języka migowego
w Urzędzie Marszałkowskim
6
Informacje o funduszach unijnych powinny być dostępne
dla wszystkich i dlatego Urząd
Marszałkowski postanowił zlecić Oddziałowi Łódzkiemu PZG
przygotowanie filmów w języku
migowym, tak by dane na stronach internetowych były dostępne
dla osób posługujących się głównie językiem migowym. Przygotowaliśmy tłumaczenia dotyczące
ogólnej charakterystyki poszczególnych programów realizowanych w Urzędzie Marszałkowskim.
Oprócz tego tłumacze języka
migowego świadczą swoje usługi
dla wszystkich, którzy przychodzą
do punktów informacyjnych
o funduszach europejskich. Każda osoba głucha, która chce dowiedzieć się, jak dostać unijne
dofinansowanie albo gdzie można
wziąć udział w projekcie finansowanym z UE w jednym z takich
punktów, może skorzystać ze zdalnego tłumaczenia.
Urzędnicy przy pomocy komunikatora Skype łączą się z PZG,
gdzie czeka tłumacz języka migowego. Ponieważ tłumaczy jest
kilku, nie ma potrzeby umawiać
się na konkretną godzinę. Tłumaczenie jest dostępne przez cały
czas pracy urzędu. Punkty informacyjne znajdują się w Łodzi
(ul. Roosevelta 15) oraz w Starostwie Powiatowym w Brzezinach,
Urzędzie Miasta w Bełchatowie,
Urzędzie Miasta w Sieradzu i Stowarzyszeniu Powiatów i Gmin
Dorzecza Bzury w Łowiczu. Urząd
Marszałkowski jest pierwszą instytucją, która współpracuje z PZG
w zakresie zdalnego tłumaczenia
symultanicznego.
Zapraszamy wszystkich do korzystania z tej formy tłumaczenia.
Chętnie przekażemy też do urzędu
wszelkie sugestie dotyczące innych
potrzeb osób głuchych i przygotowania tłumaczenia kolejnych
tekstów. Na razie tłumaczenie ma
charakter pilotażowy, ale mamy
nadzieję, że ta metoda się sprawdzi i będziemy mogli ją stosować
nie tylko w Urzędzie Marszałkowskim, ale też w innych instytucjach
województwa łódzkiego.
Projekt jest finansowany ze środków Urzędu Marszałkowskiego
w Łodzi.
SUPEŁEK Z PĘTELKĄ
Pod koniec listopada Polski Związek Głuchych Oddział Łódzki zorganizował warsztaty twórcze pod
hasłem „Supełek z pętelką” dla
dzieci z SOSW nr 4 w Łodzi przy
ul. Krzywickiego. Były to swobodne spotkania, podczas których
uczestnicy rozwijali wyobraźnię
i umiejętność bycia twórczym. Ce-
lem projektu jest wspomóc rozwój
dzieci z uszkodzonym słuchem
w ich rozwoju osobistym, poznawczym, emocjonalnym i społecznym, w lepszym funkcjonowaniu
w szkole, przyszłej pracy i w życiu
osobistym, w szybko zmieniającej
się rzeczywistości.
Projekt obejmuje 8 spotkań warsztatowych, prowadzonych przez
2 trenerów (absolwentów Kolegium
Nauczycielskiego i Uniwersytetu
Łódzkiego). Spotkania warsztatowe
rozpoczęły się 15 listopada i potrwają do 8 grudnia 2011 r.
Projekt realizowany jest dzięki
wsparciu Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Zarządu Województwa Łódzkiego.
Już w grudniu
w sprzedaży
nowe
wydawnictwo
PZG w Łodzi:
„Słownik mimiczny dla głuchoniemych i osób z nimi styczność
mających”, najstarsza książka
w Polsce na temat polskiego języka migowego! Każdy, kto chce
wiedzieć wiecej o jezyku migowym, powinien ją mieć.
Ponad 500 stron, ponad
5000 znaków dawnych i tych
wciąż aktualnych. Do każdego
zakupionego Słownika Mimicznego tylko do 15 stycznia 2012 r.
dołączamy płytę Migamy Kolędy
Polskie.
Zapraszamy
mimiczny dowodzi trwałości języka migowego, jego historycznego
rozwoju, naturalności i autonomii.
W ODDZIALE
Słownik mimiczny 1879–2011
W tym roku PZG w Łodzi przygotował wydanie najstarszej książki
poświęconej polskiemu językowi
migowemu: Słownika mimicznego.
Poniżej prezentujemy fragmenty wstępu do nowego wydania
Słownika:
Słownik mimiczny dla głuchoniemych i osób z nimi styczność mających, opracowany przez ks. Józefa
Hollaka i ks. Teofila Jagodzińskiego, ukazał się w roku 1879 nakładem Instytutu Głuchoniemych
i Ociemniałych w Warszawie.
Słownik mimiczny był pierwszym
i jedynym przez długie dziesięciolecia opracowaniem języka
migowego w Polsce, jednak prawdopodobnie nie był używany poza
Instytutem albo sporadycznie.
Znaczenia temu przedsięwzięciu,
które wymagało wielkich nakładów pracy autorów, dodaje fakt,
że rok po ukazaniu się Słownika,
odbył się słynny Kongres w Mediolanie, który zgromadził nauczycieli głuchych uczniów i oficjalnie
wprowadził do szkolnictwa głuchych oralizm, a tym samym zakazał stosowania w edukacji języka
migowego.
Autorzy zdawali sobie sprawę
z konieczności przyswojenia
przez nauczycieli języka głuchych
uczniów dla pozytywnych efektów nauczania. W Przedmowie
piszą, że w nauczaniu tym, szczególnie w zakresie religii i moralności, „mimiczna mowa żadną inną
w równym stopniu zastąpioną być
nie może”. Niemniej była to praca absolutnie pionierska. „Migi
w owe czasy, wskutek nie zwracania na nie przez długi czas uwagi,
stały się niejasne i zaciemnione,
i tyle ich było, ilu nauczających
w Instytucie. Jednę i tęż samą rzecz
każdy inaczej przedstawiał” – pisano w „Przeglądzie Katolickim”
w 1890 roku, po śmierci ks. Hollaka. Ze sposobu prezentacji znaków
w Słowniku, a także z biografii autorów, wynika, że wnikliwie analizowali oni ten temat i starali się go
jak najlepiej oddać, nie narzucając
myślenia w języku polskim.
Słownik mimiczny dziś może być
nadal bardzo przydatny. Po pierwsze, dostarczyć może wiedzy o języku migowym i argumentów dla
sceptyków, którzy wątpią w historyczny jego rozwój. Po drugie, jest
skarbnicą wiedzy o specjalistycznych znakach z zakresu religijności i Biblii, które współcześni czytelnicy, szczególnie głusi katolicy
czy ich duszpasterze, mogą odkryć
na nowo. Po trzecie wreszcie, jest
doskonałym źródłem do badań
językiem migowym, etymologią
znaków, sposobem jego opisu,
metodą jego nauczania. Słownik
Urodził się 18 stycznia 1812 roku.
Odebrał elementarne wychowanie i w wieku 12 lat rozpoczął
regularną naukę. Ukończył Szkołę Wydziałową w Sejnach, tam
w 1832 roku wstąpił do Seminarium Diecezjalnego, skąd po
roku, jako wybitny słuchacz, został wysłany do Seminarium Duchownego do Warszawy (potem
Akademia Duchowna). Akademię
Duchowną ukończył w roku 1837
i w tym samym roku, 3 grudnia,
przyjął święcenia kapłańskie.
Jeszcze przed wyświęceniem Józef
Hollak uzyskał nominację Komisji
Rządowej Spraw Wewnętrznych
Duchowieństwa i Oświecenia Publicznego na prefekta w Instytucie
Głuchoniemych i Ociemniałych
w Warszawie. Pracował tam przez
18 lat, do 1854 roku. Potem niezbyt długo uczył religii w gimnazjum gubernialnym w Warszawie,
następnie, z uwagi na pogarszający się stan zdrowia, przeniósł
się do swojego probostwa w Radzyminie pod Warszawą i tam
również nauczał religii przez 7 lat
(1856–1862), poczym przeszedł
na emeryturę. Nadal był bardzo
aktywny, ale już nie pracował jako
nauczyciel.
Ze źródeł, pojedynczych wspomnień, wynika, że ks. Hollak
był wyjątkowym człowiekiem,
Co słychać...?
ks. Józef Hollak
7
W ODDZIALE
„wszystkich sobie zniewalając swą
przedziwną słodyczą, uprzejmością i prawdziwie ewangeliczną
prostotą” („Przegląd Katolicki”
1883, nr 21). Przedstawiany jest
jako doskonały pedagog, wnikliwy obserwator głuchych dzieci,
badacz ich języka, a także bardzo
aktywny proboszcz i społecznik
o wielkim sercu.
Ewa Twardowska
ks. Teofil Jagodziński
Urodził się w Warszawie 26 listopada 1833 roku. Początkowo edukację
pobierał w domu rodzinnym, po
czym wstąpił do 3 klasy szkoły prywatnej Józefa Świderskiego i gimnazjum filologicznego. W 1852
roku rozpoczął edukację w seminarium duchownym księży misjonarzy przy kościele Świętego Krzyża
w Warszawie, gdzie przebywał dwa
lata. Później przeniósł się do warszawskiej Akademii Duchownej.
W dniu 25 marca 1857 roku przyjął
święcenia kapłańskie. Od 1 września 1858 roku pełnił stanowisko
nauczyciela religii i kapelana ówczesnego Instytutu Głuchoniemych i Ociemniałych w Warszawie.
Wówczas dyrektorem Instytutu był
ks. Józefat Szczygielski, a Instytut
miał już wyrobioną metodę nauki
przedmiotu religii (opracowaną
przez ks. Józefa Hollaka).
W 1876 roku wydał Książkę do nabożeństwa dla głuchoniemych,
w 1879 Słownik mimiczny dla głuchoniemych i osób z nimi styczność
mających, w 1881 Naukę religii dla
głuchoniemych (w czterech częściach, jako uzupełnioną i rozszerzoną wersję tej publikacji wydanej
przez ks. Józefa Hollaka w 1855 r.).
Pisał również artykuły do „Encyklopedii Katolickiej”.
Zmarł 22 marca 1907 roku
w domu przy ul. Wiejskiej w Warszawie. Został pochowany w kościele św. Karola Boromeusza
na Powązkach w Warszawie.
Z zachowanej dokumentacji źródłowej wynika, że ks. Teofil Jagodziński był człowiekiem oddanym
środowisku głuchych. Podejmował
różne inicjatywy na rzecz osób
głuchych. Jako pracownik Instytutu Głuchoniemych miał wpływ
na rozwój edukacji dzieci głuchych, a jako prezes stowarzyszenia głuchoniemych wspierał
dorosłych głuchych w różnych
dziedzinach życia.
Dzięki m.in. ks. Jagodzińskiemu
powstał Słownik mimiczny…, który jest pierwszorzędnym źródłem
do badań z zakresu historii lingwistyki migowej w Polsce. Również
jest świetnym materiałem do odtworzenia niektórych zagadnień
z historii Głuchych.
Tomasz Adam Świderski
Co słychać...?
MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ GŁUCHEGO
W ŁODZI
8
Na terenie siedziby Polskiego
Związku Głuchych został po raz
kolejny zorganizowany Międzynarodowy Dzień Głuchego. Co rok
z tej okazji odbywa się uroczyste
spotkanie, na którym Prezes PZG
wręcza zasłużonym działaczom
podziękowania za pracę społeczną
na rzecz środowiska osób niesłyszących, a osoby głuche mają okazję spotkać się w większym gronie. Podczas imprezy zorganizowany
był konkurs wiedzy o Polskim
Związku Głuchych, w którym
pierwsze miejsce zajął Tomasz
Romanowski, najlepiej odpowiadając na pytania dotyczące historii
PZG. Podczas imprezy był przygotowany ciepły poczęstunek. Spotkanie trwało do późnych godzin
wieczornych.
Od sierpnia do listopada trwała
realizacja projektu „Promowanie
aktywności w życiu społecznym
osób z uszkodzonym słuchem”,
mającego na celu promocję ciekawego i aktywnego spędzania
czasu wolnego osób z uszkodzonym słuchem oraz włączenie ich
w życie lokalnej społeczności i integrację ze środowiskiem osób
słyszących.
W ramach realizacji zadania zorganizowane zostały stacjonarne warsztaty w sferze społecz-
nej, artystycznej i rekreacyjnej.
W każdym ośrodku rehabilitacji
i wsparcia społecznego niesłyszących na terenie województwa
łódzkiego odbyły się warsztaty
artystyczne oraz zorganizowane
zostały wyjścia do miejsc kulturalnych i rekreacyjnych. Osoby
niesłyszące z dużym zaangażowaniem i zainteresowaniem uczestniczyły w organizowanych zajęciach i same zgłaszały propozycje
kolejnych zajęć czy chęć odwiedzenia konkretnego miejsca uży-
W ODDZIALE
Promujemy aktywność
teczności publicznej. Obecność
tłumacza języka migowego sprzyjała ich poczuciu bezpieczeństwa
oraz atmosferze zrozumienia.
Zadanie dofinansowane zostało
ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych będących w dyspozycji
Województwa Łódzkiego.
ZAKOŃCZENIE PROJEKTU
Usługi indywidualne tłumacza
Dnia 31 sierpnia 2011 r. zakończyła się realizacja projektu roboczo
zwanego przez wszystkich 7.2.1
– od numeru działania Programu
Operacyjnego Kapitał Ludzki, w ramach którego projekt był realizowany. Pełna nazwa projektu to: „Oferta
rehabilitacji społecznej i zawodowej osób z uszkodzonym słuchem
w 7 ośrodkach rehabilitacji i wsparcia społecznego niesłyszących
w woj. łódzkim”. Celem projektu
była aktywizacja społeczna i zawodowa osób z uszkodzonym słuchem
z terenu województwa łódzkiego.
Liczba osób która skorzystała
z działań projektu znacznie przekroczyła tę zakładaną 2 lata temu.
W ramach projektu można było
Usługi indywidualne prawnika
Impreza integracyjna
skorzystać z usług tłumaczy języka migowego/specjalistów ds.
rehabilitacji niesłyszących, którzy
pomagali rozwiązywać rozmaite
problemy z każdej dzieciny życia,
jak również towarzyszyli osobom
niesłyszącym w tłumaczeniach
w urzędzie, u lekarza, na policji
oraz współpracowali z innymi
Co słychać...?
„OFERTA REHABILITACJI…”
9
W ODDZIALE
Kółko komputerowe
specjalistami, np. pracownikami
socjalnymi, lekarzami, rodziną
w celu poprawienia indywidualnej
sytuacji osoby głuchej.
Doradca zawodowy z którego
usług osoby niesłyszące również
mogły skorzystać, podjął działania
w większości przypadków skuteczne, to znaczy zakończone zmianą
niekorzystnej sytuacji zawodowej
beneficjenta.
Do dyspozycji osób niesłyszących
był też radca prawny, który nie raz
pomógł rozwiązać trudną sprawę
i służył fachową poradą.
W ramach usług grupowych zorganizowano wiele kółek zainteresowań, na których osoby z uszko-
dzonym
słuchem
zdobywały
wiedzę i uczyły się nowych umiejętności. Kółka cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, były to
m.in.: komputerowe, florystyczne,
nordic walking, pływackie, kulinarne, plastyczno-manualne i wiele innych, które rozwijały zainteresowania osób głuchych.
W ramach projektu zorganizowano również wiele imprez, integrujących i przyczyniających się
do zwiększenia poczucia wspólnoty środowiskowej (spotkania wigilijne, wielkanocne, Dzień Głuchego, pikniki integracyjne).
Beneficjenci projektu wzięli udział
w ciekawych wycieczkach i wyjazdach integracyjnych, dzięki
Kółko nordic walking
którym mogli poznać ciekawe
miejsca w Polsce i pokazać osobom słyszącym, że tak samo jak
zdrowi ludzie mają potrzeby i chęci poznawania miejsc o znaczeniu
turystyczno-historycznym.
Projekt był współfinansowany
ze środków Unii Europejskiej
w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.
Instytucją pośredniczącą był Wojewódzki Urząd Pracy.
Dziękujemy wszystkim za udział
w projekcie.
Wycieczka do Kazimierza Dolnego
Co słychać...?
KURSY JĘZYKA MIGOWEGO
10
Centrum
Kształcenia
Języka
Migowego (CKJM) zakończyło kolejną edycję kursów i szkoleń z zakresu języka migowego.
Od początku roku przeszkoliliśmy ponad 145 osób, w tym grupę przedstawicieli służb mundurowych (policjanci, strażnicy
miejscy), administracji publicznej
(pracowników
Wojewódzkiego i Powiatowego Urzędu Pracy,
ZUS-u) oraz grupę studentów
medycyny, którzy po raz pierwszy
zostali przeszkoleni według autorskiego programu, stworzonego
przez pracowników CKJM.
Centrum rozpoczęło nauczanie
polskiego języka migowego dla
początkujących w oparciu o nowy
program opracowany zgodnie
z wytycznymi Skali Rady Europy,
odnoszącymi się do standardów
nauczania języków obcych. Program kursu został opracowany tak,
żeby spełniał podstawowe potrzeby uzyskania płynności i swobody
komunikacji, poznania społeczności Głuchych i ich kultury. Jednakże stanowi jedynie podstawę
tych kontaktów. Program zakładał
pełny rozwój umiejętności językowych uczestnika, umiejętności
nadawania i odbierania komunikatów w polskim języku migowym
oraz umiejętności komunikacyjnych w PJM w kontakcie urzędnik/
lekarz – petent/pacjent. Wszystkie
osoby, które wzięły udział w szkoleniu z zakresu polskiego języka
migowego bardzo zachwalały naukę. Nie spodziewały się jednak,
że nauka języka migowego będzie
aż tak odmienna niż nauki innych
języków obcych. Wśród uczestni-
ków można było zauważyć, że bardzo są ciekawi tego języka i szybko
chłoną wiedzę – zarówno z zakresu kultury Głuchych, jak i praktycznej nauki języka migowego.
Wielu z nich deklarowało, że będzie kontynuowało naukę na kolejnych szkoleniach, tak aby kontakt z osoba głuchą w przyszłości
był normalnym zjawiskiem i nie
napawał strachem i obawą przed
niezrozumienia z powodu nieznajomości języka. Każde działania
poprawiające tę sytuację to krok
ku lepszemu funkcjonowaniu osób
głuchych. Mamy nadzieję, że to
nie pierwsze i nie ostatnie spotkanie ze studentami Uniwersytetu
Medycznego oraz pracownikami
administracji publicznej w kontekście polskiego języka migowego.
W październiku odbyło się już kolejny raz wydarzenie pn. Miasto
Głuchych. Trwało 4 dni. W tym
roku również zlokalizowane było
w Manufakturze jednak w nieco
zmienionej koncepcji; wszystkie
stoiska, wśród nich m.in. kino,
sklep, szkoła, poczta, były ustawione blisko siebie w środkowej części
centrum handlowego. Do udziału
w Mieście Głuchych w krótkich
spotach zapraszały znane osoby ze świata kultury – Waldemar
Barwiński, Joanna Trzepiecińska,
Jolanta Fraszyńska i Natalia Lesz.
Każdego dnia gra cieszyła się dużym zainteresowaniem słyszących,
w dużym przekroju wiekowym,
ponieważ bawiły się z nami i dzieci, i dorośli. W grze wzięło udział
450 zespołów, mogły one być jedno- bądź wieloosobowe. Łącznie
w Mieście Głuchych uczestniczyło
800 graczy. Gra miała na celu odwrócenie sytuacji codziennej: polegała na tym, że to głusi obsługiwali wszystkie stoiska, a zadaniem
słyszących, nieznających języka
migowego, było porozumienie się.
Ostatni dzień Miasta Głuchych
to równocześnie pierwszy dzień
Targów Edukacyjnych dla głuchej
młodzieży z całej Polski. W tym
roku
stoiska
zaprezentowało
19 ośrodków i łódzkie szkoły wyższe. Targi miały na celu zebranie
oferty szkół dla osób niesłyszących
w jednym miejscu; dodatkowym
ich atutem była możliwość spotkania się większości uczniów ze szkół
dla głuchych i słabosłyszących
w Polsce, wymiany informacji
i zawierania nowych znajomości.
Stoiska z roku na rok prezentują
się korzystniej. Każdego dnia targi odwiedzało około 700 osób.
Uczestnicy poza rozrywkowymi
warsztatami z wikliny i decoupage
brali udział w debatach i prezentowali układy taneczne. Nauczyciele mogli skorzystać z warsztatów
przygotowanych specjalnie dla
nich, obejrzeć film i przybliżyć
sobie program polskiego języka
migowego zaprezentowany przez
autorów.
Podobnie jak w poprzedniej edycji projektu uczestnicy wybierają
szkolenia i staże zgodne ze swoimi upodobaniami, a my robimy
wszystko, żeby im to umożliwić.
Do tej pory zakończyło się ponad 130 szkoleń i 55 staży. Ponad
20 szkoleń jest w trakcie realizacji. Wiele staży jest w toku. Stażyści realizowali się m. in. jako:
administrator stron www, florystka, asystent nauczyciela, asystent
działu marketingu, pomocnik
projektanta czy grafik komputerowy. Uczestnicy projektu podnieśli
swoje kwalifikacje uczęszczając
na szkolenia, oto kilka przykładowych: grafika komputerowa, ABC
Coachingu, księgowość, tworzenie
stron www, bukieciarstwo i historia sztuki.
Od kilku miesięcy pracuje z nami
8 nowych osób, są to pośrednicy
pracy. Wyszukują miejsca pracy
zgodne z preferencjami naszych
uczestników projektu, umawiają
się na spotkania z potencjalnymi
pracodawcami. Z ich pomocą coraz więcej głuchych ma pracę.
W ODDZIALE
Mijają kolejne miesiące realizacji projektu „4 KROKI – wsparcie osób niesłyszących na rynku
pracy II”, więc czas na większe
podsumowanie.
Na przełomie czerwca/lipca odbyły się kolejne warsztaty Life Skills
dla młodzieży. I tym razem wszystko się udało, młodzież była bardzo
zadowolona z warsztatów, chociaż
na naukę przeplataną z rozrywką
poświęciła początek swoich wakacji. Przed młodzieżą do ośrodka
ZHP w Załęczu Wielkim przyjechała grupa głuchych nauczycieli;
pod okiem instruktorów doskonalili swoje umiejętności pracy
z dziećmi i młodzieżą; wyjechali
z głowami pełnymi pomysłów
na nowe, ciekawsze zajęcia.
Co słychać...?
Projekt „4 kroki”
11
W ODDZIALE
Co słychać...?
12
OBÓZ NA LITWIE
Obóz odbył się w ramach projektu
„Ręce nas łączą”. Był przeznaczony dla młodzieży z wadą słuchu
z Polski i Litwy. Miejscem realizacji odbył się na Litwie w miejscowości o nazwie Troki. Obóz trwał
6 dni w terminie od 20.09.2011
do 26.09.2011. Cały skład wraz
z opiekunami to było 24 osoby,
w tym 10 uczestników litewskich
i 2 litewskich opiekunów oraz
10 uczestników polskich i 2 polskich opiekunów. Tematyką całego projektu była wymiana wiedzy z zakresu kultury i języka
migowego.
Polska ekipa wraz z opiekunami
najpierw trafiła do Wilna, następnie spotkała się z ekipą z Litwy.
Młodzież polska miała okazję
zwiedzić litewską szkołę. Dzięki życzliwości Głuchej Litwinki poznaliśmy Litewski Związek
Głuchych w Wilnie. Okazało się,
że na Litwie osoby słyszące uczą
się International Sing, co w porównaniu z Polską jest godne podziwu,
ponieważ u nas słyszący w większości nie znają nawet polskiego
języka migowego. Większość z nas
nie mogła się przyzwyczaić do odmienności smaku kuchni litewskiej, np. inny chleb litewski czy
tłuste potrawy takie jak kartacze.
Najsłynniejszą potrawą na Litwie
jest Kibinine, są to takie specjalne duże pierożki. Mieliśmy również przyjemność zwiedzić zamek
w Trokach, który jest położony
na wyspie na jeziorze Galwe. Zamek został zbudowany przez wielkiego księcia litewskiego Kiejstuta
i jego syna Witolda, który zmarł
w 1430 roku. Troki w tamtych
czasach były ważnym ośrodkiem
Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Obecnie zamek jest ważną atrakcją
turystyczną Litwy.
SPOTKANIA
WIGILIJNE
W OŚRODKACH
TERENOWYCH
NOWA SIEDZIBA KOŁA
W SIERADZU
Ośrodek PZG w Sieradzu przeprowadził się w nowe miejsce. Przyjaciele i podopieczni Związku mogą
teraz spotykać się przy ul. Kościuszki 5. Dotychczasowa siedziba – w kamienicy przy ul. Kolegiackiej 3 – jest w trakcie remontu.
To dobra wiadomość dla wszystkich, którzy korzystają z pomocy sieradzkiego PZG. Zwłaszcza,
że nowe miejsce zostało przysposobione do swoich funkcji dzięki
wielkiemu zaangażowaniu samych
niesłyszących. Na miejscu jest teraz klub, w którym mogą się spotykać zainteresowani. Jest także
świetlica proponująca osobom
z uszkodzonym słuchem ciekawe
piotrkowskiego, ks. Tomasz Estkowski. Podczas imprezy odbyły
się konkursy oraz tańce w miłej
i ciepłej atmosferze.
Tomaszów Mazowiecki
Kolacja wigilijna odbędzie
się 10 grudnia o godz. 17.00
w świetlicy PZG przy ul. Piłsudskiego 57.
zajęcia plastyczne. Już teraz wszyscy mają szansę sami wykonywać
jesienne dekoracje oraz ozdoby
na świąteczne drzewka i stoły.
W ostatnim czasie w siedzibie
Polskiego Związku Głuchych
w Sieradzu odbywały się zajęcia
aktywizujące osoby niedosłyszące. Ćwiczenia w siłowni, zajęcia
aerobiku owocują integracją osób
z niepełnosprawnością słuchową
z środowiskiem, w którym codziennie przebywają. Skuteczne
przełamywanie barier społecznych
dla osób głuchych jest ambicją
Związku i nadzieją na normalne
funkcjonowanie w społecznościach ludzi słyszących.
W najbliższym czasie przewidziane są m.in. Andrzejki z wróżbami
i zabawą oraz, w połowie grudnia, przedświąteczne spotkanie
wigilijne.
Kutno
Spotkanie wigilijne odbędzie się w sobotę 17 grudnia
o godz. 11 w Domu Samopomocowym
Miejskiego
Ośrodka Pomocy Społecznej
w Kutnie przy ulicy Prymasa
Wyszyńskiego 11.
SIERADZ
14.12.2011, o godzinie 16.00,
w siedzibie PZG Sieradz,
ul. Kościuszki 5.
WIELUŃ
12.12.2011, o godzinie 16.00,
w siedzibie PZG Wieluń,
ul. Struga 1.
SKIERNIEWICE
11.12.2011, o godzinie 11.00
w siedzibie PZG, ul. Rynek 6.
PIOTRKÓW TRYBUNALSKI
17.12.2011, o godz. 16.00, siedziba PZG ul. Zamurowa 1.
Co słychać...?
Impreza z okazji Dnia Głuchego
odbyła się w siedzibie Polskiego
Związku Głuchych w Piotrkowie
Trybunalskim. Było to spotkanie
w dniu 8.10.2011 osób niesłyszących z Piotrkowa Trybunalskiego
i z powiatu piotrkowskiego. W spotkaniu wzięło udział 45 osób. Świetlica została pięknie udekorowana,
a poczęstunek był własnoręcznie
przygotowany przez osoby niesłyszące. Na imprezę został zaproszony duszpasterz głuchych regionu
Radomsko
Spotkanie wigilijne rozpocznie się mszą świętą w języku migowym 18 grudnia
o godz. 12.00 w sali Kolegiaty
im św. Lamberta w Radomsku, a o godzinie 14.00 odbędzie się spotkanie opłatkowe
w restauracji Zameczek.
W OŚRODKACH TERENOWYCH
Międzynarodowy Dzień Głuchego
w Piotrkowie Trybunalskim
13
PORTRET
EUNIKA
– „DOBRE ZWYCIĘSTWO” (z języka greckiego)
Mam w życiu szczęście! Od samego początku spotykam na swojej drodze dobrych, mądrych ludzi, którzy starali się pomagać mi najlepiej jak potrafili. Dzięki temu dziś, pomimo wielu trudności, jestem silną
dziewczyną! Pełną ufności i miłości do ludzi. Dzięki temu udaje mi się osiągać wytyczone cele, spełniać
Co słychać...?
marzenia i cieszyć się z moich sukcesów. Właśnie to zainspirowało mnie do napisania czegoś o sobie.
14
Jestem osobą z wrodzoną, głęboką,
obustronną głuchotą typu odbiorczego. Urodziłam się w górach,
w mojej pięknej Krynicy, w rodzinie ludzi słyszących. Wszyscy
bardzo kochali „małą Euniczkę”
i starali się z całych sił, żeby moje
odkrywanie świata miało rumieńce. To oni od samego początku
z ogromną miłością wspierali
mój rozwój. Poświęcenie mojej
mamy i niezwykła jej umiejętność
wprowadzania i angażowania całej rodziny, a nawet obcych ludzi,
w „mój problem” i problem ludzi
głuchych, sprawiło, że czułam się
bezpiecznie.
Byłam szczęśliwym, uśmiechniętym dzieckiem. Chętnie bawiłam
się z dziećmi słyszącymi, a one zawsze starały się mi pomagać, okazywać swoją przyjaźń i lubiły być
ze mną. Moja mądra mama pokazywała im wtedy moje aparaty
słuchowe, uczyła mówić do mnie,
chwaliła je za przyjacielską postawę, cierpliwość i wyrozumiałość
dla swojej głuchej i niemówiącej
koleżanki. A ja wtedy czułam się
bardzo ważna!
Od najmłodszych lat otaczała
mnie przyroda, która kształtowała
moją wrażliwość na piękno. Zwracałam uwagę na drzewa i krzewy.
Biegałam po łąkach pełnych traw
i kolorowych kwiatów. Przyglądałam się owadom, goniłam motyle.
Byłam zakochana w biedronkach
i ślimakach. Zbierałam jagody
i poziomki. Robiłam polne bukiety
dla wszystkich dookoła. A potem
w domu wyciągałam kredki i rysowałam, wycinałam lub wydzierałam ten bajeczny świat, który mnie
otaczał. Zawsze blisko była mama.
Ona oprawiała moje „obrazki”
i robiła z nich malutkie podarunki
dla różnych osób. Tak zaczęła się
moja przygoda ze sztuką. Mama
zachęcała mnie do rysowania tego,
co czuję, i zawsze robiłyśmy to razem. A ja byłam zachwycona i bardzo dumna!
Moje pierwsze kontakty z logopedą i wyjazdy do Nowego Sącza na rehabilitację wspominam
z łezką w oku. Tam po raz pierwszy spotykałam dzieci takie jak
ja z wadą słuchu. Pokochałam
wszystkie od pierwszego wejrzenia (mam kontakt do dzisiaj).
Tak samo, jak moje panie logopedki, które wymyślały cuda żeby
mnie zachęcić do nauki. Wspominam panią M. Fiut – młodą
logopedę po studiach, dla której byłam pierwszym głuchym
dzieckiem, które rehabilitowała.
Do dziś przechowuję mały, słodki pierścioneczek, który dostałam
od niej na pożegnanie. Nie zapomnę o niezwykłej starszej pani
M. Ślęczkowskiej z Krakowa, która
przyjeżdżała do Krynicy i uczyła
mnie mówić i też wspierała moją
mamę najlepszymi radami. Powtarzała, że miłość, praca, systema-
PORTRET
utrzymuję kontakt z Krynicą. Ten
czas dał mi dużo siły na dalsze lata.
Wkrótce rodzice podjęli decyzję
o mojej przeprowadzce do Łodzi.
Zaczął się nowy czas w moim życiu. Trafiłam mimo głębokiej głuchoty do szkoły dla osób słabosłyszących. Na początku Łódź była
na mnie okropna. Nienawidziłam
patrzeć na stare, zniszczone domy,
i ten okropny zapach. Ale za to
zyskałam nowe koleżanki, takie
podobne jak ja, z wadą słuchu.
Nauka na takim poziomie okazała
się ciężka. Jednak i tym razem spotkałam na swojej drodze koleżankę – Justynę. To ona przez wiele
lat mi pomagała, wyjaśniała, uczyła. Ciężko pracowałam w domu,
a mimo to nie było łatwo.
Wtedy bardzo zbliżyłam się
do Boga! Dużo modliłam się
o moich nauczycieli, koleżanki
i o siebie. Nie zniechęcałam się
i pokonywałam różne trudności.
Dobroć, życzliwość ludzi inspirowała mnie do tworzenia różnych
prac plastycznych, którymi potem
obdarowywałam moich ukochanych nauczycieli, koleżanki i kolegów. Pokonywałam kolejne etapy
szkolnej edukacji. Gdy nie udało
mi się zdać matury, to było ciężkie
doświadczenie. Trudno to wspo-
Co słychać...?
tyczność i cierpliwość są najważniejsze! Sadzała mnie na kolana,
przytulała i przed lustrem ćwiczyła
np. samogłoski albo wymyślała
śmieszne ćwiczenia języka i zabawy tematyczne. Pamiętam to
do dziś. Gdy nadszedł czas nauki
w szkole, rodzice podjęli decyzję,
że będę uczyć się w szkole masowej. I znowu miałam szczęście!
Trafiłam na wspaniałą, kochaną
i mądrą nauczycielkę, p. A. Wiewiórę. To ona stworzyła taki klimat
wokół mnie, że czułam się dobrze
w mojej klasie. Zawsze byłam wyróżniana i chwalona, a to za piękne rysunki albo staranne pismo
w zeszytach. A gdy czytałam „po
swojemu”, to moja nauczycielka
razem z dziećmi biła mi brawo,
za odwagę i ciężką pracę. A za to
ja rysowałam dla nich ilustracje
do tekstu, które służyły wszystkim
dzieciom do opowiadania. To miłe
i piękne wspomnienia! Do dziś
minać! Ale nie załamałam się.
Podjęłam zwykłą, fizyczną pracę.
Wstawałam o 5 rano i ręce bolały
od składania pudełek, ale spotykałam serdecznych ludzi i było
mi dobrze. Jednocześnie zaocznie
uczyłam się jednorocznej szkole
umiejętności twórczych.
Przez cały rok przygotowywałam
się do matury. Już dobrze wiedziałam, że ciężką pracą można wiele
osiągnąć i mieć z tego zadowolenie, zwłaszcza gdy masz blisko
siebie mądrych, kochających życzliwych ludzi. Udało mi się zdać
maturę i to całkiem nieźle. Skończyłam szkołę policealną i skompletowałam teczkę z pracami. Już
wiedziałam, że chcę być grafikiem.
Moje prace spodobały się na rozmowie kwalifikacyjnej i zostałam
studentką w Wyższej Szkole Sztuki
i Projektowania.
Teraz jestem już na IV roku.
Na studiach chętnie uczę się
od moich słyszących koleżanek
i kolegów. Postawiłam na obowiązkowość, solidność i, wiadomo,
ciężką pracę, ale to przecież robię
dla siebie. Mam pracę w zawodzie
i szlifuję swoje umiejętności. Kolejny raz mam szczęście!
Dla Was – Eunika
15
PORTRET
Zbyszek Szczepański
Kutno pragnie przedstawić swojego podopiecznego od 1994 roku, rzeźbiarza ludowego, samouka
– Zbyszka Szczepańskiego. Rzeźbi i maluje od czternastego roku życia. Jego rzeźby, płaskorzeźby
Co słychać...?
można znaleźć w muzeach i u prywatnych kolekcjonerów w Polsce i za granicą.
16
Jest rzeźbiarzem uniwersalnym,
rzeźbi ludzi przy pracy, wiejskie
obyczaje, tradycje ludowe, przyrodę. Współpracował z kilkoma Domami Pomocy Społecznej
w Kutnie i Płocku organizując
pokazy rzeźbiarstwa. Uczył rzeźbić młodzież w Technikum Rolniczym i Młodzieżowym Ośrodku
Socjoterapii.
Uczestniczy w kiermaszach twórczości ludowej, np. takich jak Centralne Dożynki w Spale, w plenerach rzeźbiarskich, gdzie prezentuje
rzeźby wysokie nawet do 5 m. Ulubionym miejscem Zbyszka jest galeria malarza i grafika Alojzego Balcerzaka, profesora Akademii Sztuk
Pięknych w Warszawie, znajdująca
się w Koszelówce.
Miał już wystawy we Francji,
Niemczech, Rosji i USA, a w Polsce znany jest w Wałczu, Pile,
Łęczycy, Gdyni, Drawsku Pomorskim, Krakowie, Pleszewie,
Łącku, Bydgoszczy, Płocku, Łodzi, Warszawie, Szczecinku, Białowieży, Bytowie, Dzierżąznej
k/Zgierza, Lipcach Reymontowskich oraz na Mazurach. W wielu
tych miastach prace jego zostają po wystawach w miejscowych
urzędach.
Od roku 1984 należy do Stowarzyszenia Twórców Ludowych,
ale już w roku 1983 miał indywidualną wystawę w Domu Sztuki
na Starym Mieście w Warszawie.
Brał udział w Dniach Warszawy
w Moskwie w roku 1987 pokazując swoją twórczość na wystawie
indywidualnej.
Muzeum Diabła Polskiego Wiktoryna Grąbczewskiego w Warszawie szczyci się 13 Diabłami
Borutami, za które Zbyszek dostał
dyplom i podziękowanie.
Zbyszek ma też na swoim koncie
przydrożne kapliczki, a dla Lipiec
Reymontowskich wyrzeźbił całe
wesele Boryny.
W Izbie Twórczości Ludowej
w Kutnie znajduje się pracownia
i mała galeria twórczości naszego
kolegi.
O Zbyszku i jego twórczości pisała prasa, były wywiady w radio,
telewizji, jest też uwieczniony
w filmie.
Jest laureatem:
■■ I nagrody w Ogólnopolskim
Konkursie
Pomorskiego
Okręgu Wojskowego,
■■ I nagrody za rzeźbę „Wesele” i „Ptasi Raj” w konkursie
w Płocku,
■■ II i III nagrody Muzeum
w Łęczycy „Diabeł Boruta”.
Ponadto został nagrodzony przez
Ministra Kultury i Sztuki odznaką
„Zasłużony Działacz Kultury”, ma
także odznaczenie „Zasłużony dla
Województwa Płockiego”.
O wielu, wielu wyróżnieniach, dyplomach, nagrodach nie wspomnę.
A dziś mówi: mam nadal potrzebę
rzeźbienia, doskonalenia rzemiosła, poznawania nowych technik
pracy piłą, siekierą dłutem. Tyle
jeszcze jest to wyrzeźbienia – Marszałek Rydz Śmigły, rycerze, Żyd,
szlachcic. Św. Franciszek, Baba
Jaga, Chrystus Frasobliwy, duszki leśne, kapliczki ze świątkami,
szopki, niedźwiedzie, węże, sowy,
pasterze, młynarz, Boruta, kapela
ludowa, ptaki ...
Danuta Konopczyńska
Komisji Europejskiej w ramach programu Leonardo da Vinci – Transfer Innowacji.
Początkowo projekt trwał 2 lata
od 2008 do 2010 roku, którego
celem było opracowanie słownika składającego się z 10 języków
migowych – nie tylko z Europy.
Słownik znajduje się na stronie
www.spreadthesign.com, jego zasięg i zawartość niebawem ulegnie
rozwojowi, ponieważ, dzięki staraniom koordynatorów z Europejskiego Centrum Języka Migowego
w Szwecji, projekt doczekał się
swojej kontynuacji.
Obecnymi partnerami w projekcie
są między innymi takie kraje jak:
Wielka Brytania, Czechy, Austria,
Rosja, Hiszpania, Portugalia, a nawet Japonia, i Polska.
Polski Związek Głuchych Oddział
Łódzki został zaproszony do udziału w tak niezwykle ciekawym
projekcie, który daje możliwość
wymiany doświadczeń między
Głuchymi z partnerskich krajów.
Do takiej wymiany doszło pod
koniec listopada na spotkaniu organizowanym przez pracowników
Europejskiego Centrum Języka Migowego w Örebro.
Michał Garncarek
Wyjazd do Szwecji
Na zaproszenie Europejskiego
Centrum Języka Migowego pojechaliśmy do Szwecji na szkolenie
związane z nagrywaniem polskich
znaków migowych na potrzeby
słownika międzynarodowego języka migowego. Ten słownik jest
na stronie: http://www.spreadthesign.com/. Jest to ciekawy projekt.
Słownik może być używany do na-
uczania języka obcego i jak również ojczystego. Ten słownik ma
być ułatwieniem dla osób wyjeżdżających za granicę do pracy. Ten
słownik można obejrzeć na stronie
i na telefonach iPhone oraz telefonach z systemem Android.
Z ramienia Polskiego Związku
Głuchych Oddziału Łódzkiego pojechali Michał Garncarek (koordynator projektu STS po stronie polskiej, tłumacz ang.-PJM), Paulina
Romanowska (lektor, pracownik
PZG) i Maciej Kowalski (informatyk, pracownik PZG). W Szwecji byliśmy od 24 do 27 listopada
2011 r.
Szwecja jest państwem w Europie
Północnej, zaliczanym do państw
skandynawskich. Szwecja jest
członkiem Unii Europejskiej
od 1995 roku. Graniczy z Norwegią, Finlandią i Danią. Stolicą
Szwecji jest Sztokholm. Obecnie
Szwecję zamieszkuje 9 mln ludzi.
To Szwecja jest znana z Nagrody
Nobla, popularnych filmów i książek dla dzieci (Pippi, Dzieci z Bullerbyn), a także grupy muzycznej
ABBA. Stamtąd też są firmy znane
nam: IKEA, STATOIL, SKANSKA,
wiele innych. Szwecja jest raczej
krajem bogatym i o najmniejszym
bezrobociu w Europie.
W dniu 24.11.2011 odlecieliśmy
z Warszawy samolotem WizzAir.
Lecieliśmy ok 1 godziny i 20 minut.
Przybyliśmy do Nykoping Skavsta.
Następnie jechaliśmy autobusem
ok. 100 km do Sztokholmu – sto-
licy Szwecji, gdzie przesiedliśmy
się na pociąg jadący do Örebro
(ok. 190 km od Sztokholmu, szóste
miasto Szwecji co do wielkości).
Zostaliśmy zakwaterowani w hotelu Gota w Örebro. Wieczorem
przyszli po nas Szwedzi wraz delegacją z Łotwy i Estonii. Poszliśmy
na wycieczkę wieczorną po Örebro. A potem weszliśmy do pubu.
To było nasze pierwsze spotkanie integracyjne. Rozmawialiśmy
w międzynarodowym języku migowym (IS) i w naszych językach
migowych. Udawało się dogadywać ze Szwedami, Hiszpanami, Łotyszami i Estończykami. Następnego dnia z samego rana przyjechał
po nas Dennis i zabrał do Loka
Brunn. Jest to piękna miejscowość
lecznicza. Mieści się ok. 90 km
na północny-zachód od Örebro.
Tam są przepiękne budynki charakterystyczne dla Szwecji.
Zostaliśmy zaproszeni na kawę.
Po krótkiej przerwie zaczęliśmy
poznawać ideę projektu Spread
The Sign. Szef projektu Thomas
Lydell-Olsen przedstawił nam rozwój projektu.
Projekt został rozpoczęty w roku
2006. Obecnie do projektu należy
16 państw europejskich (w tym
Polska, Estonia i Łotwa). Te państwa to:
1. Szwecja
2. Hiszpania
3. Austria
4. Czechy
5. Niemcy
6. Francja
7. Wielka Brytania
8. Islandia
9. Japonia
10.Litwa
11.Portugalia
12.Rosja
13.Turcja
14.Polska
PO EUROPEJSKU
Spread The Sign (Upowszechniać Miganie) to międzynarodowy projekt, który powstał dzięki wsparciu
Co słychać...?
SPREAD THE SIGN
17
PO EUROPEJSKU
Co słychać...?
15.Estonia
16.Łotwa
Te kraje przedstawiono na powyższej mapce.
18
Planowany rozwój tego słownika
to umieszczenie znaków migowych
nowo przystępujących państw,
zwiększenie do liczby 8000 znaków,
a także umieszczenie IS. W przyszłości zamierzają nawiązać współpracę z firmą Google dotyczące
Google Tłumacz, aby była możliwość tłumaczeń z tekstu na język
migowy. Następnie wygłosił Dennis
Lennartsson w projekcie odpowiedzialny za marketing.
Opowiedział nam o kontaktach
z massmediami oraz z VIP (Królowa Szwecji, bardzo znani politycy,
itp.). Potem poszczególne przystępujące do projektu państwa takie
jak Polska, Estonia i Łotwa przedstawiły swoje kraje oraz swoje organizacje. Z naszej strony Michał
Garncarek (koordynator projektu
po stronie polskiej) przedstawił
Polski Związek Głuchych Oddziału Łódzkiego.
Następnie
zaproszono
nas
na obiad. Po przerwie obiadowej
rozmieszczono nas w poszczególnych pokojach. Następnie odbyło
się szkolenie. Dowiedzieliśmy się
jak należy filmować poszczególne
znaki migowe, jak montować filmy. Omawialiśmy różne problemy
techniczne i językowe.
Po wyczerpującym dniu zaproszono nas na basen, saunę i masaż :).
Po relaksujących zajęciach odbyła
się uroczysta kolacja. Przy jednym
stole siedzieli Głusi, a przy drugim
organizatorzy i słyszący tłumacze,
koordynatorzy.
Dużo rozmawialiśmy. Po kolacji zrobiliśmy grupowe zdjęcie. Ciekawa
była prezentacja muzyki w szwedzkim języku migowym, którą przedstawiła tłumaczka ze Szwecji.
Następnie wykonaliśmy zdjęcia
grupowe (patrz wyżej).
Następnego dnia też zrobiliśmy
zdjęcie grupowe:
Niestety musieliśmy wyjechać
do Örebro, gdzie nas zawiózł Głuchy Szwed. Zwiedzaliśmy miasto
w ciągu dnia. Zobaczyliśmy zamek
Örebro pochodzący z XIII wieku
wraz z wybudowaną wieżą zegarową do obrony mostu od strony
rzeki Svartån. Zamek został później ogólnie odrestaurowany. Jest
on zlokalizowany w środku miasta.
Następnie udaliśmy się na zakupy. W Szwecji drogie były różne
rzeczy w porównaniu do cen polskich. Dla porównania woda mineralna 0,5L w Szwecji kosztuje
20 koron szwedzkich (ok. 10 zł)
a w Polsce ok. 4 zł. Ale mimo
wszystko kupiliśmy pamiątki dla
naszych najbliższych.
Wróciliśmy zmęczeni i pełni wrażeń. Teraz czeka nas żmudna praca
nad słownikiem PJM, który będzie
umieszczony właśnie na stronie
tego projektu.
Zdjęcia: P. Romanowska,
M. Kowalski
Tekst: M. Kowalski
PRACA
CZEGO NAUCZYŁAM SIĘ
OD GŁUCHYCH?
Jest listopad 2011 roku i już trzeci rok pracuję razem z Głuchymi w obszarze poszukiwania pracy. Pomyślałam sobie, że przyszedł czas na małe podsumowanie. Czego nauczyłam się od Głuchych?
Czego nie dostrzegałam z perspektywy osoby słyszącej? Co mi osobiście dało doświadczenie kontaktu
z Głuchymi?
1. Wszyscy Głusi są tacy sami.
Nie miałam pojęcia, że są różne
stopnie głuchoty. Nie wiedziałam,
że jedne osoby potrafią mówić,
a inne nie. Ja i wiele innych osób,
które nigdy wcześniej nie spotkały
Głuchej osoby, ledwo zdawałam
sobie sprawę z tego, że ludzie Głusi
gdzieś tam żyją. Poza tym dla mnie
widoczna była tylko jedna cecha
– głuchota. Zapomniałam, że jedne osoby mogą być wesołe, a inne
smutne, jedne spokojne, a inne
nerwowe, jedne pracowite, a inne
leniwe, jedne punktualne, a inne
spóźnialskie. Zapomniałam, że dla
jednych osób przyjemna będzie
praca na świeżym powietrzu, a dla
innych w biurze.
Teraz już wiem, że Głusi różnią
się między sobą tak samo, jak słyszący między sobą. Nie ma dwóch
identycznych osób Głuchych, dlatego nieuprawnione jest wydawanie uogólnionych sądów na temat
Głuchych. Bo kto to są Głusi?
Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi poza tą najbardziej oczywistą, że Głusi to Głusi.
2. Głusi nie słyszą, ale mogą sobie
przeczytać informacje, bo znają język polski.
To chyba największy mit i najbardziej błędne przekonanie, jakie
panuje wśród osób, które nigdy
wcześniej nie pracowały z Głuchymi. Dla słyszącej mieszkanki
Polski znajomość języka polskiego
przez wszystkich Polaków jest tak
oczywista, jak poranny wschód
słońca. To przekonanie może mieć
bardzo groźne skutki. Skoro uważam, że Głuchy może sobie zdobyć informacje sam poprzez przeczytanie ich, to każde spotkanie
z Głuchym, który „NIE WIE” lub
„NIE ROZUMIE” może prowadzić
do wniosku, że za taki stan odpowiada sam Głuchy, który albo jest
leniwy, albo głupi. Ale wystarczy
się zastanowić i zadać sobie pytanie: a może to nie jest do końca
wina Głuchej osoby? Może problem leży gdzie indziej?
Teraz już wiem, że Głusi bardzo
często nie są w stanie zapoznać się
z informacjami pisanymi w języku polskim. Dlatego tak ważne jest
dostarczanie informacji w języku
migowym. Dlatego tak ważne jest
wyjaśnianie znaczenia słów w języku polskim, pokazywanie zależności
między różnymi obszarami czy pojęciami. Dlatego tak ważne jest, żeby
nie zakładać, że coś jest oczywiste.
Lepiej poświęcić więcej czasu na wyjaśnienia niż uznawać, że pewne
informacje są oczywiste. A najlepiej
stosować zasadę: czego nie widać,
tego nie ma, żeby unikać nieporozumień, których źródłem są słowa
języka polskiego. Koniec ze zdaniami w stylu: „no bo jeśli to, to tamto
i tamto, a potem jeszcze to i owo, to
w końcu może to, a może tamto…”.
Bo co właściwie znaczy ta ostatnia
wypowiedź? Jakby się zastanowić,
to właściwie nic. Dla słyszącego też.
A już na pewno dla Głuchego.
3. Głusi posługują się językiem
migowym.
Z językiem migowym to chyba była
jedna z największych niespodzianek. Nie dość, że nie każdy Głuchy
miga, to jeszcze nie każde miganie to język migowy. Z niedowierzaniem przyjmowałam do mojej
świadomości fakt, że niektóre osoby Głuche przez pierwsze kilka lat
swojego życia wychowują się bez
jakiegokolwiek języka. Konsekwencje takiego stanu rzeczy mogą być
katastrofalne dla jednostki, która
jest pozbawiona możliwości samorozwoju i poznawania świata. Problemem nie jest jednak tutaj sama
głuchota, ale brak języka. Innymi
słowy: problem nie leży w osobie,
ale w jej otoczeniu.
4. Głusi mają roszczeniową
postawę.
Pierwsze obserwacje i sygnały były
takie właśnie – Głusi mają postawę roszczeniową. Ale w miarę
poznawania przejmujących historii i doświadczeń życia Głuchych
moje przekonania uległy całkowitej zmianie. Wyobraź sobie,
że jedziesz do znajomych Twoich
znajomych, a oni na Twój widok
mówią ze zdziwieniem: nie wiedzieliśmy nawet, że istnieją i żyją
Głuche osoby. Co można sobie
pomyśleć? Znaczę tak mało, że odmawia mi się istnienia? Znaczę tak
mało, że nie daje mi się języka?
Znaczę tak mało, że nie mogę się
Co słychać...?
Kiedy nieprzygotowana zupełnie
osoba zaczyna pracę z Głuchymi, w jej głowie można znaleźć
kilka nieuzasadnionych przekonań. To właściwie sytuacja naturalna, bo tak działa ludzki mózg:
wobec braku doświadczeń i wiedzy w jakimś obszarze tworzymy
uproszczenia. W podobnej sytuacji są wszystkie osoby, które po
raz pierwszy stykają się z tematem
głuchoty. Poniżej moja lista fałszywych przekonań – na szczęście
dzisiaj już nieaktualna.
19
PRACA
z nikim porozumieć i moje kontakty społeczne muszą być ograniczone do osób takich jak ja? Znaczę tak mało, że nie mam po co iść
do teatru, kina, nie mogę oglądać
telewizji? Znaczę tak mało, że Państwo nie troszczy się o to, żeby
mi zagwarantować moje konstytucyjne prawa? Znaczę tak mało,
że na zebraniach nikt nie chce tłumaczyć treści na język migowy?
Tak. Można złapać doła. A jak się
ma takie obserwacje na co dzień,
przez 24 godziny na dobę to co
wtedy? Dochodzę do wniosku,
że Głusi są ludźmi szczególnie łagodnymi i cierpliwymi, bo ja w takiej sytuacji nie tylko miałabym
postawę roszczeniową, ale kipiałabym z wściekłości i oburzenia.
Co słychać...?
EDUKACJA
5. Język migowy jest uboższą
wersją języka polskiego.
Na koniec o jeszcze jednym micie. Micie dotyczącym samego
języka migowego. Okazało się,
że język migowy znacząco różni się od polskiego i jest równie
bogaty, jak język polski. Jego całkowita odmienność w strukturze
wnosi do komunikacji i poznawania rzeczywistości zupełnie
nowe wymiary. Na przykład sprawa postrzegania czasu albo nie-
20
przychodzenia na umówione
spotkanie. Podczas pracy z Głuchymi zrozumiałam, że ja, osoba słysząca, jestem niewolnikiem
pojęcia czasu. Ścigają mnie jakieś
deadline’y, czyli istniejące tylko
w mojej głowie punkty, które wyznaczają granice dla moich obecnych działań. Głuche osoby nie
traktują czasu tak poddańczo, co
nie oznacza, że nie posługują się
zegarkiem. Po prostu nie tworzą
w głowie bytów, których nie ma.
Jeśli jestem to jestem i z Tobą się
kontaktuję. A jak mnie nie ma, to
nie ma. Jeśli mi na czymś zależy,
to chcę, żeby to było już. Na ważne dla nich spotkania wszystkie
osoby Głuche, które znam, zawsze
przychodziły przed czasem. A jeżeli coś mnie nie interesuje albo
przestało interesować, to nie czuję tego wewnętrznego przymusu
wynikającego z tkwiącego w mojej
głowie „deadline’u”. I spóźniam
się albo w ogóle nie przychodzę.
Bo mnie to nie dotyczy. Po prostu. Jeśli w danym czasie mam
coś ważniejszego do zrobienia,
chociaż wcześniej się umawiałam,
to robię to, co w danym momencie jest ważniejsze. Bo jako wolny
człowiek mogę wybierać w każdej
sekundzie mojego życia to, co chcę
robić. I ta właśnie wolność i łatwość wyboru tak bardzo odróżnia
Głuchych od słyszących zaklętych
w siatce ze słów i pojęć, które nie
mają odpowiedników w rzeczywistości. Zauważyłam też, że wielu
Głuchych preferuje robienie rzeczy po kolei, tzn. zajmuję się jedną
sprawą, kończę ją a potem zaczynam następną. Uwięzieni w siatce
działań słyszący nieustannie myślą
o wielu rzeczach na raz podejmując i zaprzestając nieco chaotycznie działania, podczas gdy w zasadzie w jednym momencie możemy
się efektywnie i skutecznie zajmować jedną tylko rzeczą. I już.
Różnica polega na tym, że świat
dookoła został stworzony i dostosowany do potrzeb osób słyszących i dlatego tak trudno Głuchym
dostosować się do naszych reguł.
Mam jednak pewne podejrzenie,
że nam też trudno się czasami
dostosować do naszych własnych
reguł, które nie liczą się z faktami.
Bo można wszystko powiedzieć,
ale nie można wszystkiego zobaczyć. Pytanie tylko, co jest bardziej
realne, co bardziej istnieje. Wiadomo. Dla słyszących to, co zostało
powiedziane, a dla Głuchych to, co
widać.
Magdalena Dunaj
Edukacja głuchych i słabosłyszących w Polsce
Stan aktualny i rekomendacje
Cz. I
Zamiast pisać, czym jest edukacja
głuchych, łatwiej jest chyba napisać, czym nie jest i nie powinna
być. Nie jest więc edukacja głuchych uczeniem dzieci niepełnosprawnych. Nie powinna także być
wyrównywaniem szans edukacyjnych dzieci, które mają mniejsze
możliwości poznawcze. A więc
czym jest edukacja głuchych i jaka
musi się stać w najbliższych latach?
Powinna być to nauka prowadzona
w oparciu o jedyny język dostępny
w naturalny sposób osobom głuchym, czyli w oparciu o polski język migowy (PJM). Danie dziecku
pierwszego języka to oczywiście
przede wszystkim zadanie rodziców – niestety, ponieważ w około
90% przypadków dzieci głuche rodzą się w rodzinach słyszących, to
część tego zadania spada i będzie
spadać na szkołę. Dopiero po nauczeniu dzieci głuchych języka migowego można rozpocząć naukę
języka polskiego fonicznego/pisa-
nego i edukację w znaczeniu zdobywania wiedzy w oparciu o materiał programu szkolnego. Celem
edukacji głuchych nie powinno
być więc doprowadzenie do fałszywie pojętej integracji ze słyszącymi, a wyposażenie w wiedzę
i narzędzia pozwalające dalej poznawać świat.
W Polsce działa obecnie 36 placówek specjalistycznych zajmujących
się kształceniem osób głuchych
Spośród wszystkich 36 placówek
specjalistycznych 3 przeznaczone są wyłącznie dla osób słabosłyszących. Są to szkoły w Łodzi
(SOSW nr 5, ul. Wólczańska),
1Więcej
[w:]
Katalog
szkół
2011/2012, red. P. Kowalski, Łódź
2011.
2
Więcej o powodach zmniejszania
się liczby uczniów w szkolnictwie
specjalnym: M. Sak, W poszukiwaniu optymalnego modelu edukacji
osób głuchych i słabosłyszących
w Polsce, [w:] Edukacja niesłyszących. Publikacja pokonferencyjna,
red. E. Twardowska, M. Kowalska,
Łódź 2011.
W szkołach dla głuchych w Polsce stosuje się obecnie nauczanie
przy pomocy języka polskiego
fonicznego tzw. metodą oralno-migową (bimodalną) opracowaną
w Polsce przez dr Bogdana Szczepankowskiego. Metoda ta została
wprowadzona do szkół w latach
osiemdziesiątych XX wieku. Podstawowym sposobem komunikowania jest mowa (w języku polskim fonicznym) wspomagana
znakami migowymi i daktylografią
(czyli miganiem liter). Metoda ta
nazwana jest systemem językowo-migowym (SJM).
Podstawowym postulatem jest
wprowadzenie nauki polskiego języka migowego a dopiero
jako drugiego – języka pisanego/
fonicznego
Stosowanie SJM, a także stosowany wcześniej oralizm (czyli metoda polegająca jedynie na odczytywaniu mowy z ust) powoduje,
że absolwenci szkół w niewystarczającym stopniu opanowują język polski pisany, a między sobą
i tak porozumieją się w polskim
języku migowym czyli naturalnym
języku głuchych. Języku, który po-
siada własną, odrębną od języka
polskiego fonicznego, gramatykę.
W posługiwaniu się przez osoby
głuche językiem polskim w piśmie
powielane są bardzo często błędy
gramatyczne wynikające ze stosowania gramatyki PJM oraz mieszania gramatyki języka polskiego
fonicznego i PJM. Powoduje to
trudności w komunikacji, trudność w poznawaniu nowych treści
i tekstów. Rozwiązaniem jest stosowanie zasady dwujęzyczności,
czyli nauka polskiego języka migowego jako pierwszego języka a języka polskiego fonicznego (w piśmie) jako drugiego języka. Dzięki
temu będzie istniała możliwość
lepszego poznania języka polskiego fonicznego, a także możliwość
poznania i zrozumienia kultury
polskiej. Wprowadzenie takiej metody wymagałoby bez wątpienia
szeregu zmian. Od zmiany polegającej na zmianie podstawy programowej (bez obniżenia wymagań),
do wprowadzenia lekcji języka
migowego oraz rozdzielenia nauki
języka polskiego fonicznego/pisanego na naukę języka i naukę o literaturze i kulturze polskiej (narodowej). Nauka języka polskiego
pisanego/fonicznego przy pomocy SJM prowadzi paradoksalnie
do sytuacji, gdy znaczna część absolwentów po zakończeniu edukacji nie posługuje się w prawidłowy
i wystarczający do komunikacji
sposób żadnym językiem3.
Wprowadzenie polskiego języka
migowego do edukacji najlepiej
w formie gruntownej zmiany zarówno prawa oświatowego, jak
i przygotowania językowego i glottodydaktycznego nauczycieli surdopedagogów (czyli specjalistów
edukacji osób głuchych) pozwoli
w przyszłości lepiej przekazać materiał dydaktyczny oraz nauczyć
języka polskiego w sposób umożliwiający swobodną komunikację.
To ostatnie ma też bardzo ważny
3
B. Ziarkowska-Kubiak, O potrzebie zmian w programach i metodach nauczania Głuchych Polaków
języka polskiego, [w:] Edukacja
niesłyszących…
EDUKACJA
Szczecinie (SOSW im. Juliana
Tuwima, ul. Grzymińska) i Warszawie (SOSW nr 15, ul. Zakroczymska). Są to szkoły, w których
naucza się przede wszystkim przy
wykorzystaniu metody oralnej,
polegającej na stosowaniu języka
polskiego fonicznego i odczytywaniu mowy z ust. Należy utrzymać ten typ szkoły, jednak bardzo
ważną kwestią jest przekonanie
rodziców dzieci głuchych, by dla
ich dobra nie posyłali do szkół
dla słabosłyszących dzieci, wobec
których metoda oralna jest nieskuteczna. Jak pokazują doświadczenia historyczne, metoda oralna
jest skuteczna przede wszystkim
wśród tych dzieci, dla których język foniczny jest pierwszym językiem lub których resztki słuchowe
oraz zdolności językowe (a także
ponadprzeciętna sprawność intelektualna) na to pozwalają.
Co słychać...?
i słabosłyszących. Niestety nigdzie
podział ten nie jest ścisły, choć
dzieci te wymagają innej metody
prowadzenia. W większości są to
specjalne ośrodki szkolno-wychowawcze, w ramach których działają szkoły podstawowe, gimnazja,
szkoły ponadgimnazjalne i szkoły policealne1. W zdecydowanej
większości ośrodków działają internaty. Sieć szkół rozłożona jest
równomiernie. Jedynie w województwie podlaskim nie ma żadnej placówki specjalistycznej zajmującej się kształceniem głuchych
i słabosłyszących. Młodzież głucha i słabosłysząca uczy się także
w ramach szkolnictwa masowego.
Obecnie ten trend ma tendencję wzrostową. W roku szkolnym
2009/2010 w szkołach masowych
uczyło się 5986 głuchych i słabosłyszących, podczas gdy w szkołach specjalnych były to 2622 osoby. W ciągu 12 lat liczba uczniów
w szkołach specjalnych spadła
o ponad 50%2 O tym, że tendencja
ta jest niepokojąca i zdecydowanie zbyt dużo dzieci trafia do szkół
masowych, dobitnie świadczyć
mogą przykłady takich osób, które
trafiają do szkół dla głuchych po
pewnym okresie nauki w szkołach
ogólnodostępnych. Często wśród
tych uczniów zdarzają się przypadki dzieci, które w ostatnich klasach
szkoły podstawowej nie potrafią
czytać i pisać, a często w ogóle nie
znają dobrze żadnego języka.
21
EDUKACJA
wymiar społeczny. Pozwoli bowiem na budowanie normalnych
więzi w rodzinach osób głuchych.
Większość głuchych ma rodziców
słyszących. Jeśli rodzice nie znają
języka, w którym porozumiewa się
dziecko, a dziecko nie potrafi porozumiewać się z rodzicami w ich
języku, prowadzi to do zaburzenia
podstawowych kwestii funkcjonowania rodziny. Powoduje też,
że dziecko głuche pozbawione
jest normalnego dzieciństwa, bo
zamiast spędzać czas na zabawie
jest poddawane ciągłej terapii logopedycznej. Rodzice utrzymywani są przez lekarzy, a później
pedagogów w błędnym przekonaniu, że głuchota to problem
medyczny, który da się wyleczyć,
a najważniejsze jest, żeby dziecko
mówiło. Oczywiste, że próby nauczenia osób głuchych mówienia
są bardzo ważne, ale ważniejsze
w odczuciu autora jest zapewnienie dziecku głuchemu szczęśliwego dzieciństwa, nauczenie się
wspólnej komunikacji w języku
naturalnie dostępnym osobie głuchej, czyli w języku migowym.
Doświadczenia krajów Europy
Zachodniej dowodzą, że odejście
od systemu językowo-migowego
na rzecz dwujęzyczności zbudowanej na języku pierwszym (dla
dziecka głuchego naturalnym)
jest obecnie najważniejszym zadaniem, przed którym stoi system
edukacji w Polsce.
Piotr Kowalski
Co słychać...?
Edukacja niesłyszących – podsumowanie
22
Projekt „Edukacja niesłyszących”
powstał w odpowiedzi na trudności edukacyjne zaobserwowane wśród uczniów Specjalnego
Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 1 w Łodzi. Przed rozpoczęciem realizacji projektu, od trzech
lat żaden z uczniów nie podchodził do egzaminu maturalnego, zamykając sobie w ten sposób dalszą
drogę edukacyjną.
Trudności edukacyjne nie występują jedynie w tym ośrodku, doświadcza ich wielu uczniów niesłyszących w całym kraju.
Nie sposób w ciągu dwóch lat rozwiązać taki problem – warto jednak
zacząć działania w celu poprawienia zaobserwowanego stanu rzeczy.
W ramach projektu zorganizowano zajęcia wyrównawcze z języka
polskiego, angielskiego, matematyki, aby móc pracować nad
trudnościami, poświęcić więcej
czasu na zadania, które sprawiają uczniom problemy. Uruchomiono zajęcia logopedyczne, aby
poprawiać komunikację werbalną, a co za tym idzie, samodzielność uczniów niesłyszących
w kontakcie ze słyszącą częścią
społeczeństwa.
Prowadzono zajęcia z naturalnego języka migowego, zwieńczone
obozem polskiego języka migowego dla najaktywniejszych uczniów.
Zorganizowano także zajęcia
z Kultury Głuchych, podczas
których młodzież zapoznawała się z ideą ruchu społecznego
osób niesłyszących i z konceptem postrzegania osób niesłyszących jako mniejszości językowo-kulturowej, a nie jedynie osób
niepełnosprawnych.
Po dwóch latach oddziaływań
możemy stwierdzić, że sytuacja
uczniów uległa poprawie, zdobyli
nowe kompetencje, zmniejszyli posiadane deficyty, zaczynają
podejmować trud podchodzenia
do egzaminu maturalnego, planowania dalszego rozwoju edukacyjnego. Jest to sukces zarówno
projektu, jak i nauczycieli, którzy
na co dzień pracują z młodzieżą i starają się zachęcić ją do tego
wzmożonego wysiłku w staraniach
o lepszą przyszłość.
Zdajemy sobie sprawę, że jest to
dopiero początek drogi w kierunku poprawy jakości usług edukacyjnych kierowanych do osób
głuchych. Początek wysiłku, w którym uczestniczą sami uczniowie,
ale i nauczyciele, dyrektorzy szkół,
osoby decydujące o całokształcie
systemu edukacyjnego nakierowanego na uczniów głuchych.
Małgorzata Kowalska
ze wstępu do książki „Edukacja
niesłyszących” Łódź 2011
Na zakończenie realizacji projektu odbyła się konferencja pod ha-
Najważniejsze wnioski z konferencji to:
1. Zwiększyć działania informacyjne dla rodziców dzieci głuchych,
uświadamiające ich co do możliwości różnych metod rehabilitacji i nauczania ich dzieci.
2. Wprowadzić dwujęzyczną metodę nauczania w szkolnictwie
głuchych.
3. Rozdzielić szkoły specjalne dla
różnych niepełnosprawności.
Przez dziurkę od klucza
EDUKACJA
nauki dzieci głuchych. Pierwszego dnia konferencji aktywnie
uczestniczyła w obradach przedstawicielka Ministerstwa Edukacji Narodowej, Joanna Wrona,
Radca Ministra z Departamentu
Zwiększania Szans Edukacyjnych, przyjmując na siebie wiele
ataków pod adresem złego systemu edukacji głuchych w Polsce.
Odpierała je i prosiła o kierowanie wszelkich uwag i postulatów
do Ministerstwa.
W TZ
słem „Edukacja niesłyszących”.
Zgromadziła około 160 uczestników. Wystąpiło 19 prelegentów.
Oficjalne wystąpienia przeplatały
się z dyskusjami, które przedłużały się i angażowały wielu rozmówców. Nie było już miejsca
na dyskusję o języku nauczania
głuchych – stało się oczywiste,
że powinien być to polski język
migowy. Wielu nauczycieli wypowiadało się na temat braku narzędzi do prowadzenia efektywnej
W dniu 11–13.11.2011 r. we Wrocławiu odbył się po
raz drugi Puchar Polski w siatkówce kobiet. Po raz
drugi z rzędu siatkarki Łódzkiego Klubu Sportowego
Głuchych wywalczyły Pucharu Polski pokonując w finale Mazowsze Warszawa 3:2. Za najlepszą zawodniczkę turnieju uznano MVP Monikę Szarowolec z ŁKSG,
a za najlepszą rozgrywającą Monikę Rutkowską, też
z ŁKSG.
Skład zwycięskiej drużyny: Aldona Kramek, Monika Rutkowska, Monika Szarowolec, Katarzyna Kijok,
Milena Błaszczyk, Ewa Sygulska, Dominika Adamiak.
Trener Wlodimir Józwiak.
Gratulujemy serdecznie.
Co słychać...?
Sukces łódzkich siatkarek
SPORT
Uczestnicy Warsztatu Terapii
Zajęciowej przy PZG w Łodzi
07.11.2011 wzięli udział w 7 Jesiennej Prezentacji Twórczości Artystycznej, przez Dziurkę od Klucza w rytmie Reggae
w Aleksandrowie Łódzkim. Organizatorami imprezy był Polskie Stowarzyszenie Pomocowe
Pomost oraz Środowiskowy Dom
Samopomocy w Aleksandrowie
Łódzkim. Występ naszego zespołu
pt. „Jezioro Łabędzie w stylu Reggae” zajął III miejsce. W nagrodę
otrzymaliśmy steper.
23
KULTURA
RECENZJE
Z dniem 1 kwietnia galeria Kredens zmieniła siedzibę. Nowe
miejsce znajduje się na ul. Piotrkowskiej 17 wejście D, 2 piętro.
Otwierając nową przestrzeń galerii
zaproponowaliśmy Agnieszce Kołodziejczak zaprezentowanie swego dorobku artystycznego. Od momentu otwarcia nowej przestrzeni
galeria zorganizowała już 4 wydarzenia artystyczne: wystawę malarstwa Agnieszki Kołodziejczak,
instalację Egona Fietke, malarstwo
artystów meksykańskich. Poniżej
zamieszczamy recenzje wydarzeń:
Co słychać...?
Agnieszka Kołodziejczak
„Moje własne opowieści”
24
W dniach 8 kwietnia–16 maja
2011 roku galeria Kredens gościła
wystawę Agnieszki Kołodziejczak
pod tytułem „Moje własne opowieści”. Prezentowane prace składały się z trzech części, jak mówi
sama artystka; „okresu przed
chorobą, choroby, po chorobie”.
Pozwolę sobie na zanalizowanie
dwóch cyklów, które szczególnie
zwróciły moją uwagę poprzez kolorystykę, symbole. Te prace zdały mi się trudne w odbiorze, przy
czym na tyle intrygujące, by podjąć próbę oceny. Dla swych potrzeb
nazwałem je „niebieski” – choroby
oraz „ryba” – po chorobie. „Ma historia bólem się zaczyna” – mówi
Kołodziejczak, otwierając wystawę. Pierwsza myśl, jaka się nasuwa, to biografia Fridy Kahlo. Lecz
jakże różne jest malarstwo obu
pań. Kołodziejczak ukazuje swój
ból poprzez metaforyczne znacze-
nie będące efektem delikatności,
w przeciwieństwie do Kahlo, która
otwierała sobie żyły na oczach widza. Prace Kołodziejczak ukazane
w cyklu „niebieskim” mają jakieś
drugie dno, ukazanie cierpienia
związanego z chorobą nie jest tak
oczywiste. Niechętnie wpuszcza
widza do swego świata. Odbiorca
musi pokonać tor przeszkód składających się z metafor i symboli,
by móc dotrzeć do jądra obrazu.
Kolorystyka prac utrzymuje się
w gamie chłodnych błękitów, granatów, niekiedy rozedrganych poprzez dodanie żółcieni, czerwieni,
lecz kolory te nie są kontrastem
dla chłodnej palety błękitów zastosowanej w tych pracach. Zastanawiające jest znaczenie barwy
niebieskiej w pracach Agnieszki
Kołodziejczak. To barwa transcendentalna, kojarzona z niebem
(wymiennie z kolorem złotym).
Z upływem czasu nabrała innego znaczenia, stając się symbolem
niewiernych i oszukanych. Czyżby
artystka obnażała nam swe wnętrze i uczucia? Czy jest absolutem,
czy też może kruchą dziewczynką, czy może pod płaszczem barw
chce nam coś ważnego o sobie
powiedzieć? Dualizm ten potęgują anonimowe postacie ukazane
w pracach, pozbawione płci, twarzy, ukazane podczas wykonywania jakiejś czynności lub statyczne,
spętane sznurami. Prace Kołodziejczak nie sugerują bezpośrednio, że to ona jest osobą poszkodowaną przez wypadek, świadczą
o tym jedynie anonimowe postacie
pozbawione ludzkiej twarzy.
Zwracającym uwagę i odbiegającym od reszty prezentowanych
prac jest cykl nazwany przeze
mnie „rybą”. Prace w pierwszej
chwili wydają się być odłamkami
muru oprawionego w ramę. Prace,
podobnie jak we wcześniejszym
cyklu, przedstawiają anonimowe
postacie. Ma się wrażenie, jakby
postacie były wykonane techniką
szablonu (wykorzystują tę technikę street artowcy). Barwy są żywe,
nasycone, m.in. żółcienie dające
wrażenie odblasku. Żółty kolor to
symbol złota oraz słońca. Symboli-
zował wartości i wiedzę. Z czasem
przypisano tej barwie znaczenie
zdrady, fałszu, wrogości. Odcień
cytrynowożółty symbolizuje nienawiść i zdradę. W tym momencie nasuwa się kolejne pytanie, jak
interpretować ten kolor w pracach
Kołodziejczak. Czy artystka użyła
świadomie takiego środka wyrazu,
by ukazać swe emocje i uczucia,
czy bawi się z widzem w „kotka
i myszkę”? Cechą wspólną wszystkich wyżej opisanych prac jest motyw ryby pokazany na większości
obrazów z tegoż cyklu. Ukazany
symbol ryby w tym przypadku pozwolę sobie zinterpretować jako
atrybut życia seksualnego; płci
męskiej — przez podobieństwo
jej kształtów do fallusa, pozwalam sobie na taką interpretację,
gdyż na większości prac ukazana
jest kobieta, było to ułatwieniem
interpretacji tegoż symbolu. Kobieta znów, jak we wcześniejszych
pracach, jest anonimowa, sama,
towarzyszem jest symbol ryby sugerujący chęć bliskości, akceptacji
oraz wyjścia z samotności, a może
odrzucenia i zdrady?
Wystawa „Moje własne opowieści” stała się ciekawym materiałem
do interpretacji, skłaniając widza
do doszukiwania się ukrytych znaczeń pod płaszczem symboli, metafor, barw. Dzięki anonimowości
ukazanych postaci oraz ich bezpłciowości każdy mógł odnaleźć
w nich coś interesującego, ważna
jest uniwersalność sztuki, a jeszcze przyjemniej się je „konsumuje”
kiedy można odnaleźć w nich swoją własną opowieść.
Michał Konka
* Agnieszka Kołodziejczak – urodzona w Łodzi 1976 roku. Niesłysząca absolwentka Akademii
Sztuk Pięknych (dyplom z wyróżnieniem na Wydziale Tkaniny
i Ubioru), Uniwersytetu Łódzkiego (filozofia), słuchaczka studium
fotografii Warszawskiej Szkoły Fotografii, stypendystka rządu Norwegii w dziedzinie sztuk plastycznych 2003/2004.
Pomarańczowe strzałki z napisem
„wystawa” wiodą przez podwórze Piotrkowskiej 17 aż na drugie
piętro do Galerii Kredens. Wraz
z postawieniem pierwszego kroku
na schodkach do pomieszczenia
wystawienniczego powstaje mała
konsternacja: wchodzić czy jednak
nie wchodzić.
Pierwsze wrażenie, jakie opanowuje widza, jest takie, że został on
zaproszony do świata gigantycznego insekta-matki, Obcego z innej
planety. Pomieszczenie okazuje
się być „wnętrzem” ula/gniazda.
Można zobaczyć swoiste punktowe światło wyłaniające się z gigantycznego insekta – matki, które
być może symbolizuje jego własne
wewnętrzne światło (żółto-neonowe walce). Elementy wiszące
na ścianach galerii sprawiają wrażenie zakończeń insekta, jego tzw.
Drugiego, ukrytego w ścianach
galerii, ciała i wychodzącego czułkami ze ścian. Pojawiają się znane z poprzedniej wystawy Egona
w Kredensie charakterystyczne
elementy żółto-neonowe z czarnymi konturami, ale już o nieco innym kształcie.
Materiały, jakie zostały wykorzystane do realizacji instalacji, to: bibuły, stare haczyki, koła zębate, kawałki tkanin, stare gwoździe, czyli
materiały „z odzysku”. Na wystawie widać charakterystyczne motywy twórczości Egona ze street
artu. W instalacji uderza konsekwencja stylistyczna twórcy. Autor
instalacji konsekwentnie buduje
swoją własną planetę w oparciu
o właściwy tylko sobie zestaw wizualnych znaków, czerpiąc z recyklingu, street artu, sztuki szablonu.
* Andrzej Miastkowski vel Egon
Fietke. Ukończył Wydział Filologiczny UŁ (Kulturoznawstwo
o specjalności Filmoznawstwo).
W latach 1988–90 uczestnik Galerii Działań Maniakalnych, łódzkiej
frakcji Pomarańczowej Alternatywy. W 1989 roku jeden z założycieli
multimedialnej formacji Wspólnota Leeeżeć. Obszary aktywności: instalacje przestrzenne, performens, graffiti + nalepki, wideo,
fotografia itd. Autor szablonów
[Projekt Przyrody dla Nowych Planet przyjmujących Życie], obrazów
[malarstwo wypoczynkowe], rzeźb
itp. W latach 1988-98 współwydawca zinów Kau Gryzoni na Serze
i Tygodnika Leeeżeć. Twórca scenografii koncertowej + wokalista
eksperymentalnej grupy muzycznej Egon Fietke Ventilator. Kurator
cyklu wystaw sztuki współczesnej
Die Kunst ist Toth. Od 2002 roku
projektuje zewnętrzne formy futurystycznych urządzeń technologicznych – Przenośna i Stacjonarna Kabina Teleportacyjna, Wagon
Kontaktów Planetarnych czy Stymulator Fal Teta. Wystawy i pokazy filmów m.in. w Polsce, Francji,
Holandii, Anglii, Włoszech, Japonii, USA. www.spaceunity.net.
www.wl.art.pl.
KULTURA
Wrażenie wdzierania się insekta-matki w naszą podświadomość
potęguje autorska muzyka Jerzego
Korzenia ze Wspólnoty Leeeżeć.
Oto jak komentuje swój zamysł
Egon:
„Główna konstrukcja to matka,
a podpięte do ścian za pomocą
sznurów (wód płodowych lub pępowin) są płody. Instalacja jest
rodzajem metafory natłoku informacji: człowiek jest otoczony informacjami, nie wszystkie informacje
mogą służyć każdemu człowiekowi.
Nie wszystkie informacje człowiek
wybiera, wybiera te, które mu pasują, które chce.
Instalacja pokazana w Kredensie
jest najnowszą instalacją kończoną
tuż przed wernisażem. Zaproszenie
od Michała (koordynatora Kredensu) stało się impulsem do pokazania instalacji właśnie tutaj.”
Przy oglądaniu instalacji, a właściwie przy wchodzeniu do jej „wnętrza” powstaje kolejne wrażenie
subiektywne, że insekt-matka nie
pokazuje całej swej osobowości.
Odczuwa się wrażenie, że gdzieś
za ścianami galerii jest ukryta druga strona „matki/informacji”. Wystawa w swym zamyśle jest „czysta”
stylistycznie, bez żadnych dodatków (które występowały przy poprzedniej wystawie w postaci dodatkowych filmów i slajdów prac
Egona), skupiona na jednym konkretnym zamyśle twórczym.
Wrażenie intymności tych scen
karmienia, moment wahania przed
wejściem do pomieszczenia z instalacją. Nie wiadomo, czy swym
wejściem widz nie zakłóca intymnej sceny karmienia, czy nie jest
on przypadkiem intruzem w wewnętrznym świecie „matki” – metafory wszystkiego, o czym możemy pomyśleć.
Agnieszka Kołodziejczak
El Mexico de Frida
Molcajetes w języku hiszpańskim
oznaczają moździerze do ziaren
i przypraw. Tortillero jest narzędziem do robienia tortilli, popularnej charakterystycznej potrawy
meksykańskiej. Frijol po hiszpańsku oznacza fasolę. Te nazwy hiszpańskie przykuwają uwagę podczas
oglądania szklanego stoliczka postawionego na środku pomieszczenia galeryjnego. Na szklanym
stoliczku można zobaczyć także
karty Loteria, papryczki, kukurydzę, pocztówki z Meksyku, gruby
wielki album de Mexico.
Wystawa w Galerii Kredens jest
prezentacją twórczości wybranych
artystów meksykańskich: Raula
Govea Peralty, Guadalupe Gonzalez, Vicentego Guerrero. Pomysł
wystawy narodził się pół roku
Co słychać...?
Egon Fietke/Wspólnota LEEEŻEĆ
„Sceny z karmienia”
27 maja–17 czerwca 2011
25
KULTURA
temu, początkowo to miała być
wystawa prac Raula, a w wyniku
dyskusji i rozmów narodziła się
idea zaproszenia szerszego grona
artystów z Meksyku do prezentacji
ich twórczości i różnych punktów
widzenia składających się na obraz
Meksyku.
Uwagę zwraca portret Fridy otulony ciemnoróżowym szalem jako
podkreślenie jej roli muzy idei
przewodniej wystawy. Meksyk równa się Frida. Wystawa jest zarazem
specyficznym hołdem dla geniuszu
Fridy Kahlo, która w opinii Guadalupe Gonzalez jest wyjątkową
kobiecą osobowością artystyczną
w historii Meksyku, kraju mocno
patriarchalnego. Na stoliku również
można zobaczyć i wziąć do ręki tradycyjną lalkę z włosami jak u Fridy,
zrobioną przez Indiankę z Meksyku, i tradycyjne sznurki zaplatane
w warkocze w kolorach dnia niepodległości – święta narodowego
Meksyku.
Vicente Guerrero pokazuje realistyczne akwarelowe pejzaże pokazujące różne zakątki Meksyku.
Pejzaże są bardzo realistyczne
i pokazujące Meksyk na wsiach,
Meksyk w miastach. Akwarele są
dopełnieniem całości wystawy, jej
geograficznym tłem.
Guadalupe Gonzalez prezentuje portrety Fridy Kahlo, portrety
dzieci meksykańskich oraz kobiety
z dziećmi. Guadalupe maluje swoją rodzinę, maluje swoje otoczenie
i czuje się na wskroś Meksykanką,
pochodzi z rodziny artystycznej jej
córka jest malarką.
Guadalupe na wystawie dużo mówi
o sytuacji kobiet malarek w Meksyku, że mało jest kobiet malarek
w Meksyku, Frida jest taką wyjątkową osobowością kobiety malarki w środowisku artystycznym
Meksyku.
Obrazy Raula Peralty pokazują
między innymi nietypowy motyw
latających krów. Pytany o to Raul
pyta: a dlaczego właściwie krowy
nie mogą latać? On sam często śni,
że gdzieś leci lub uczy się latać. Raul
był głównym pomysłodawcą tej
wystawy i głównym pośrednikiem
w kontakcie z innymi artystami.
Wystawa ta jest zarazem prezentacją kultury meksykańskiej. Każdy
z artystów chce pokazać własny
obraz Meksyku oraz ten przefiltrowany przez osobowość Fridy.
Uwagę przykuwają ludowe ubrania
meksykańskie w antyramach, różne
pamiątki z Meksyku robione ręcznie przez artystów mieszkających
w małych miasteczkach, wioskach
meksykańskich. Na stoliku także
można zobaczyć wielki album de
Mexico i pocztówki przywiezione przez Raula Peraltę, jako wyraz
wielkiego związku z własną kulturą i także jako „pigułka” Meksyku,
jego historii, kultury i tradycji.
Wystawę można było oglądać do 18
października 2011 r.
Agnieszka Kołodziejczak
* Raul Govea Peralta – urodzony
w Meksyku w 1975 roku. Studiował architekturę i projektowanie
przemysłowe. Rysował już od najmłodszych lat. Stosuje przede
wszystkim technikę malarstwa
olejnego. Głównym tematem jego
obrazów są krowy, stanowią one
inspirację dla artysty, pobudzają jego wyobraźnię. Był jednym
z uczestników Międzynarodowego
Forum Sztuki, zorganizowanego
przez galerię Adi Art w roku 2005.
Vicente Guerrero – malarz muralista, akwarelista, malujący pejzaże
i prowincje Meksyku przeważnie
na podstawie zdjęć archiwalnych.
Pierwsza jego wystawa odbyła się
w roku 1980 w stanie San Luis Potosi w Meksyku.
Guadalupe Gonzalez – z wykształcenia psycholog (absolwentka Universidad Nacional Autonoma de
Mexico), studiowała sztuki piękne
we Francji w Bretanii, a potem
w USA studiowała techniki amerykańskich artystów na uniwersytecie
w Luizjanie. Jej zainteresowania:
rysunek dzieci, portrety, symbolizm w malarstwie.
Co słychać...?
Dni Kultury Głuchych
26
Dni Kultury Głuchych odbyły się
w Galerii Kredens przy ul. Piotrkowskiej 17 w dniach 15–16 października, gdzie o godz. 17.00 nastąpiło oficjalne otwarcie imprezy. Po
krótkim powitaniu aktorzy szczecińskiego Teatru-3 zaprezentowali
pokazy pantomimiczne, m.in.: Samochód, Parasol i Ptak. Publiczność
żywo reagowała na każdy ruch aktorów. Po występach na sali rozległy
się gromkie brawa, a Teatr-3 dostał
podziękowanie od organizatorów. Następnie uczestnicy imprezy
obejrzeli wystawę prac malarskich
obejmujących lata 1986–2009 r.
Był również czas na poczęstunek
przy tzw. wiejskim stole. Na koniec pierwszego dnia odbyła się
projekcja filmu Oczami głuchego.
Dzień drugi rozpoczęliśmy miganą (polski język migowy) poezją Pan Jerzego Orczykowskiego
w wykonaniu Pauliny Romanowskiej. Zostały zaprezentowane trzy
wiersze Rozmowa ojca z dzieckiem
niesłyszącym, Ja głuchy, i Przyjacielu. Na sali wśród widowni pojawił
się autor wierszy wraz z rodziną.
Na zakończenie, nie kryjąc wzruszenia, autor wierszy podziękował
nam bardzo serdecznie, ofiarowując nam nowy wiersz:
Następnie osoby niesłyszące mogły zapoznać się z polską kinema-
tografią, do której mają utrudniony dostęp. Wychodząc naprzeciw
przygotowaliśmy napisy do kultowej komedii Juliusza Machulskiego Seksmisja.
Po obejrzeniu filmu wszyscy
uczestnicy
zostali
zaproszeni do wzięcia udziału w happeningu Aby tak było… Polegał on
na tym, że każdy otrzymał karteczkę, na której miał napisać swoje
marzenie lub życzenie, karteczki
były przymocowane do balonów
nadmuchanych helem i na znak
wszyscy puszczali balony do nieba.
Dziedziniec Piotrkowskiej 17
zamienił niebo w tym momencie
w stado „kolorowych ptaków”.
Tym kolorowym i jakże radosnym
elementem zamknęliśmy Dni Kultury Głuchych życząc wszystkim
uczestnikom spełnienia napisanych życzeń, marzeń.
KULTURA
Poezja
Poezja
Umila życie
Którą śpiewają aktorzy
W teatrze na scenie
Poezja jak płomień
Umysł serce rozpala
Budzi nadzieję
Nieraz na duchu człowieka
podniesie
Śpiewają żołnierze
Gdy idą do boju
Tłumacze
Gdy są z dala od domu
I lud
…gdy wyjdzie na ulicę
Od wieków poezja
Ludziom towarzyszy
Nawet niesłyszący
Nucą sobie po cichu…
Dziękujemy za wsparcie Zarządowi Województwa Łódzkiego, patronat medialny objął eldezet.pl.
W lipcu 2011 roku ruszyła kolejna
edycja wystaw objazdowych. W minionych latach prezentowane były
fotografie oraz akwarele i grafiki
niesłyszących uczestników warsztatów malarskich „Malarstwo w Terapii” organizowanych od 14 lat przez
PZG/Łódź.
Tym razem podjęliśmy starania,
by zaprezentować malarstwo olejne i akrylowe. Od lipca do grudnia
2011 zorganizowaliśmy 8 wystaw
w województwie łódzkim, prezentując mieszkańcom Kutna, Radomska, Wielunia, Skierniewic, Piotrkowa Trybunalskiego, Tomaszowa
Mazowieckiego, Sieradza i Łodzi
dokonania malarzy z uszkodzonym
słuchem. Podczas ostatniej wystawy, która miała miejsce w Łodzi
(2 grudnia) zostały zorganizowane
warsztaty z decoupage, plastyczny
oraz PJM (polski język migowy).
Pokazywane prace często budziły
duże zainteresowanie samych podmiotów użyczających nam przestrzeń wystawienniczą, jak i zwiedzających wystawy.
Osobie słyszącej trudno wyobrazić sobie widzenie bez słyszenia:
niemy obraz, cichy potok, drzewa
milczące na wietrze. Jak wygląda
świat, kiedy nie słychać odgłosów
jego życia? Czy na malarstwo prezentowane na tej wystawie trzeba
spojrzeć właśnie z taką wyobraźnią
pamiętając o tym, że są to obrazy
widziane, nie słyszane ani trochę?
Trzeba by się zastanowić w tym
miejscu, na ile istotna dla interpretacji sztuki tu prezentowanej
jest niepełnosprawność ich autorów. Zdaje się, że cisza, w której
powstały te obrazy, w dziwny jakiś
sposób dodała im głębi, nowych
rysów i może nawet drugiego dna.
Z drugiej jednak strony, pamiętając przy interpretacji tych obrazów o niepełnosprawności ich
autorów, wcale nie pomniejszamy
istniejących przedziałów między
niepełnosprawnymi a zdrowymi,
lecz przeciwnie, pod przykrywką
„sztuki bez barier” skrywamy nieumiejętność prawdziwej, szczerej
tolerancji. Bez względu na to, na ile
przełamiemy w tej krytyce personalizm, na ile zapomnimy w ogóle
o metodologii krytycznej, zapewne
przeżyjemy przygodę, poddając się
aurze tych prac.
Malarstwo prezentowane wyszło
spod pędzla zarówno amatorów
i profesjonalistów. Takie zestawienie i prezentacja przed obiektywną
publiką pokazały i zaświadczyły
o braku różnic miedzy profesjonalistami i amatorami oraz o bardzo
wysokim poziomie artyzmu.
Projekt został zrealizowany dzięki
wsparciu Państwowego Funduszu
Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Zarządu Województwa
Łódzkiego.
Co słychać...?
Wystawy objazdowe „Malarstwo w terapii”
27
RELIGIA
100-LECIE DUSZPASTERSTWA
GŁUCHYCH
W dniu 6 listopada 2011 r na terenie kościoła Ojców Jezuitów w Kaplicy św. Krzysztofa miała miejsce
uroczysta msza święta z okazji
100-lecia duszpasterstwa głuchych.
Ołtarz był pięknie udekorowany
i stały poczty sztandarowe. Historia duszpasterstwa na ziemi łódzkiej sięga roku 1909, w którym
to roku powstało Chrześcijańskie
Stowarzyszenie Wzajemnej Pomocy Głuchoniemych „Wzajemność”,
działało pod patronatem kościoła
i miało charakter religijny. Jednym
z pierwszych księży związanych
z tym stowarzyszeniem był ks. Kajetan Nasierowski.
Uroczystą mszę celebrował metropolita łódzki ks. arcybiskup Włady-
Co słychać...?
ks. Wiesław Kamiński
kanonikiem
28
27 listopada duszpasterz osób niesłyszących ks. kanonik Wiesław
Kamiński został uroczyście wprowadzony jako nowy proboszcz
do Parafii Św. Piotra i Pawła w Łodzi. We mszy świętej uczestniczyli księża, parafianie, przyjaciele, dyrektorzy szkół specjalnych
w Łodzi, osoby ze Stowarzyszenia
Rodzin, znajomi, przedstawiciele władz, Słyszę Serce, oraz osoby
niesłyszące na czele z prezesem
Polskiego Związku Głuchych panem Stanisławem Mizerskim.
Ks. Prałat Zygmunt Łukomski,
dziekan dekanatu Łódź – Widzew odczytał dekret Metropolity
Łódzkiego ks. dra Arcybiskupa
Władysława Ziółka, którym mianował księdza kanonika proboszczem tejże parafii z wszystkimi
uprawnieniami w zakresie prawa
powszechnego i diecezjalnego.
Po odczytaniu dekretu ks. dziekan na mocy upoważnienia i woli
księdza arcybiskupa dokonał uroczystego wprowadzenia ks. kanonika Wiesława Kamińskiego
w obowiązki proboszcza Parafii
Św. Piotra i Pawła w Łodzi i przekazał mu władzę. Po wyznaniu
sław Ziółek w asyście wielu księży.
Ks. arcybiskup wygłosił piękną
mowę w załączeniu z historią duszpasterstwa na terenie Łodzi.
Ks. arcybiskup Ziółek ogłosił,
że nasz duszpasterz, ks. Wiesław
Kamiński, został kanonikiem.
Po uroczystej mszy w sali teatralnej
odbyła się druga część uroczystości.
Ks. arcybiskup otworzył wystawę
historii duszpasterstwa głuchych.
Na ekranie wyświetlano dzieje i historię rozwijania się duszpasterstwa głuchych na Ziemi Łódzkiej.
wiary odbyło się przyrzeczenie nowego proboszcza.
Pod koniec mszy świętej był czas
na przywitanie i życzenia dla nowego proboszcza. Jako pierwsi
przywitali księdza Kamińskiego
parafianie. Wielu z nich pamięta
go jeszcze z początków pracy kapłańskiej, gdyż w tej parafii stawiał
swoje pierwsze kroki jako nowo
wyświęcony ksiądz. Powiedzieli:
„cieszymy się, że do nas wróciłeś i czuj się jak u siebie w domu.”
Słowa radości kierowały do księdza Wiesława różne grupy. Wśród
nich byli niesłyszący. Było ich wielu, gdyż chcieli swoją obecnością
pokazać jak bardzo jest dla nich
ważny, oraz podkreśli, że cieszą się
z nominacji swojego duszpasterza.
Pani Lucyna Sadowska w imieniu
wszystkich powiedziała: „cieszymy się, że dostałeś nowe zadanie
poprowadzenia tej parafii. Dla
głuchych byłeś od zawsze proboszczem. Chcemy Cie zapewnić,
że głusi ciągle będą z Tobą i że będziemy Cię zawsze wspierać”.
Po słowach przywitania głos zabrał
nowo zaprzysiężony gospodarz
Parafii Św. Piotra i Pawła w Łodzi,
ksiądz kanonik Wiesław Kamiński.
Wspominał księży, którzy pracowali w tej parafii, od których się
Były przemówienia zaproszonych
gości, między innymi Prezesa PZG
Oddziału Łódzkiego, Stanisława
Mizerskiego, oraz Sekretarz Danuty Stępień.
Przedostatnim akcentem było
wręczenie medali pamiątkowych
tym wszystkim, którzy mieli związek z duszpasterstwem głuchych.
Na zakończenie uroczystości odbył się poczęstunek dla wszystkich
obecnych, a szczególnie był widoczny piękny piętrowy tort.
uczył i zdobywał doświadczenie.
Mówił o swoim bezpośrednim poprzedniku, że postara się mu choć
w cząstce dorównać i kawałek po
kawałku budować swój autorytet. Powiedział również: „chciałbym, by ta parafia tętniła życiem,
by wszyscy się tutaj dobrze czuli
i znaleźli dla siebie miejsce.” Głuchych zapewnił, że dla nich tutaj to
miejsce jest i że: „jak tylko wszystko się poukłada to msze święte zostaną przeniesione do tej parafii.”
Życzymy księdzu, aby to miejsce
zaowocowało kolejnymi pomysłami, a głusi stali się integralną
cząstką nowej parafii.
Szczęść Boże
Agnieszka Ejchman
Nowy adres Duszpasterza Głuchych
Archidiecezji Łódzkiej
ks. kan. Wiesława Kamińskiego:
Parafia Św. Piotra i Pawła
ul. Nawrot 104, 90-029 Łódź