Świat Ciszy

Transkrypt

Świat Ciszy
iszy
IV/2014
ISSN 1509-5436
czasopismo niesłyszących i nie tylko...
GŁUSI W KULTURZE
KULTURA OTWARTA NA GŁUCHYCH
NASZE SPRAWY
KĄCIK DLA RODZICÓW I DZIECI
Numer poświęcony świętowaniu
SPIS TREŚCI
GŁUSI W KULTURZE:
„Po prostu żyć”
4
Kajetana Maciejska-Roczan
prezes ZG PZG
Drodzy Czytelnicy!
Z
przyjemnością oddajemy w Państwa ręce kolejny numer naszego kwartalnika dofinansowanego ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Programu Promocja Literatury i Czytelnictwa Priorytetu – Czasopisma.
Cieszymy się, nowa formuła czasopisma tak bardzo się Państwu podoba, a tłumaczenia artykułów w języku migowym na naszej stronie www.swiatciszy.pl zyskują coraz więcej odbiorców.
Aktualny, czwarty w tym roku numer „Świata Ciszy” jest numerem specjalnym, świątecznym, bardzo radosnym, w którym dzielimy się z Państwem wieloma miłymi wiadomościami. Hitem jest fakt, że
Zarząd Główny Polskiego Związku Głuchych wydaje czasopismo dla osób niesłyszących już 60 LAT!
Co prawda nazwa kwartalnika na przełomie lat ulegała zmianom, jednak czasopismo zawsze skupiało się
na najważniejszych sprawach związanych ze środowiskiem osób niesłyszących i słabosłyszących. Jesteśmy
dumni, że towarzyszymy Państwu tak długo!
W świątecznym numerze same niespodzianki: Obchodzimy 101 urodziny Pani Wali, najstarszej niesłyszącej członkini PZG, która swoją postawą życiową powinna inspirować wszystkich naszych czytelników.
Kolejnym noworocznym wzorem może być dla starszych bohaterka „Wywiadu z mamą”, a dla młodszych
czytelników niezwykle ambitna, głuchoniewidoma artystka, której losy opisuje artykuł „Po prostu żyć”.
Przeczytacie Państwo także o realizowanych przez PZG projektach, oraz wartych uwagi przedsięwzięciach
kulturalnych i artystycznych m.in. o otwarciu Galerii Faras w Muzeum Narodowym w Warszawie. Ale to
nie wszystko, co przygotowała dla Państwa redakcja w tym numerze. Na naszych czytelników czeka wiele
innych niespodzianek.
Życzymy miłej lektury i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia,
dużo uśmiechu, miłości, radości, szczęścia i wrażliwości, a także wszystkiego
co najlepsze w nadchodzącym 2015 roku!
iszy
Wydawca:
Polski Związek Głuchych Zarząd Główny
ul. Białostocka 4, 03-741 Warszawa
www.swiatciszy.pl, www.pzg.org.pl
Redaktor Naczelna:
Kajetana Maciejska-Roczan
Redaktorki prowadzące:
Agnieszka Grabowska,
Benita Prusinowska
Kwartalnik Świat Ciszy w 2014 r. jest dofinansowany ze środków Ministerstwa
Kultury i Dziedzictwa Narodowego
2
iszy
I/2014
Zespół Redakcji:
pracownicy, stażyści, wolontariusze PZG
Grafika i DTP:
Efekt s.j.
7
Kim są głusi tancerze?
8
Wielcy historii, a choroby słuchu
KULTURA OTWARTA NA GŁUCHYCH
10 Miejsce, w którym przeszłość łączy się
z nowoczesnością – Galeria Faras
w Muzeum Narodowym w Warszawie
13 Spread the sign
Po prostu żyć
15 Malarstwo emocjonalne
NASZE SPRAWY
17 „ Pani Wala – tak ją wszyscy nazywają...”
20 Siatkówka Oldbojów – Ogólnopolski
Turniej Niesłyszących w Szczecinie
22
24
25
Zwiedzanie grobów „podwójnie
zapomnianych” działaczy
Przemyśl – pogranicze
W skrócie
KĄCIK RODZICÓW I DZIECI
26
28
4
Język migowy dla słyszących dzieci? Tak!
Zajęcia o niepełnosprawności i języku
migowym w szkołach podstawowych
dla dzieci
29 Wywiad z mamą
Galeria Faras
10
Materiałów redakcyjnych wydawnictwo nie wysyła do autoryzacji.
Redakcja nie zwraca materiałów
niezamówionych oraz zastrzega sobie
prawo do skracania i adjustacji tekstów,
a także zmiany tytułów. Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk materiałów
lub ich części tylko za pisemną zgodną
redakcji. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ogłoszeń.
Artykuły te nie muszą odzwierciedlać
poglądów wydawnictwa.
Język migowy
dla słyszących
28
Pani Wala
17
I/2014
iszy
3
GŁUSI W KULTURZE
GŁUSI W KULTURZE
Helena Sakowicz
„Po prostu żyć”
Paulinka od urodzenia nie słyszy. Od kilku lat – nie widzi. „Odczuwa” natomiast swoim sercem innych ludzi. Cały świat jest w Jej dłoniach! Jest dzieckiem
bardzo wrażliwym, „słyszącym” i „widzącym” rzeczywistość „od wewnąrtrz”,
„od środka”…
P
aulina Wiśniewska urodziła się 15 lutego 1998 r. w Lublinie. Mieszka z rodzicami, dziadkami i rodzeństwem
na obrzeżach tego miasta, „w sercu” Lasu Zemborzyckiego,
otaczającego Zalew – nazywany również Zemborzyckim –
zbudowany na rzece Bystrzycy.
Ma starszego od siebie o osiem lat brata Mateusza
i młodszą o pięć lat siostrę Karolinę. Wszyscy domownicy otaczają ją wielką miłością. Kiedy urodziła się Karolinka
nasza Paulinka „mówiła” do niej „Bobo”. Do dzisiaj są sobie
bardzo bliskie. Babcia przez lata wykonywała wyroby artystyczne ze słomy. Być może właśnie po babci dziewczynka odziedziczyła zdolności tkackie. Zawsze znajdowała
czas na jakieś zajęcia artystyczne – rysowanie, malowanie, układanie różnych plastycznych kompozycji. Chodziła
do przedszkola. Nie miała do niego daleko, bowiem znajdowało się ono blisko jej domu rodzinnego. Jako dziecko
niesłyszące – mówi mama – w przedszkolu „była traktowana łagodnie”. Nie zawsze wymagano od niej tego i tyle, co
od innych dzieci. Naukę szkolną rozpoczęła w Specjalnym
Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci i Młodzieży
Niesłyszącej i Słabo Słyszącej im. Jana Pawła II w Lublinie. Od pierwszej klasy szkoły podstawowej dowożą ją
tu rodzice. Każedego dnia Paulinka pokonuje drogę liczącą
– w dwie strony – ponad dziesięć kilometrów. Przejeżdża
przez swój Las, by dotrzeć do szkoły.
Wzrok zaczęła Paulinka tracić w dziesiątym roku życia.
Przeszła wtedy poważną operację na zaćmę. Potem czekały
ją jeszcze kolejne dwie operacje. Żadna nie przyniosła poprawy. Wzrok stale się pogarszał. Kiedy przestała w ogóle
widzieć, nie przestała się orientować w „topografii” swojego
domu i otoczenia. W domu przecież nic się nie zmieniło!
Poruszała się doskonale „na pamięć”. Wszystko było i jest
jej tu bliskie. Sama dbała o higienę. Nikt jej „nie wyręczał”
w myciu się. Nauczyła się robić kanapki, które spożywała
cała rodzina. Mama nie może do dziś zrozumieć, jak to jest
możliwe, że jej głuchoniewidoma córka, kiedy jest sama
w domu, włącza telewizor, by oglądać program – np. mecz
sportowy, bądź słuchać muzyki. Dodaje jednak od razu:
4
iszy
I/2014
„Jeśli nie można nic zrobić to nie można siebie i innych zadręczać. „Trzeba normalnie żyć!” Te słowa dały wewnętrzy
spokój mamie Paulinki i na pewno, a może nade wszystko,
ich dziecku.
Obydwoje rodzice pracują zawodowo. Kiedy mama
udaje się do zakładu pracy na tzw. drugą zmianę to Paulinka po powrocie ze szkoły przebywa w domu z siostrą.
Paulina na wystawie, fot. P. Wiechnik
„Zawsze te programy Paulinaka lubiła. Nie czuje się wtedy
samotnie”.
Rodzice myśleli, by zapewnić Paulince edukację
w którymś ze specjalnych Ośrodków w Polsce, gdzie przebywają dzieci „podobne” do ich córki. Pytali o możliwość
nauki i pobytu w internacie w Bydgoszczy. Dowiedzieli się, że w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci
Niewidomych im. Róży Czackiej w Lskach koło Warszawy,
prowadzona jest klasa tylko dla chłopców w grupie wiekowej ich córki. Paulinka nie chciała natomiast opuszczać
domu. Rodzice też – mimo tych „poszukiwań” – nie wyobrażali sobie „oderwania” dziewczynki od rodziny. Tata
Paulinki kiedyś stanowczo i zdecydowanie powiedział:
„Trzeba normalnie żyć!”
Paulina z autorką tekstu, fot. H. S.
Życie w domu nie sprawiało żadnych większych problemów. W szkole jednak kiedy zaczęła tracić wzrok nie było
na początku tak prosto. Dziewczynka potykała się, dzieci jej nie rozumiały, a nawet dokuczały. Na lekcjach przestała „widzieć” i rozumieć to, co się dzieje. Stała się bardzo
I/2014
iszy
5
GŁUSI W KULTURZE
nerwowa. „Niespokojna” grupa dzieci z Paulinki klasy nie
pozwalała nauczycielom odpowiednio zatroszczyć się o ich
koleżanką. Był to bardzo trudny czas, zarówno dla Niej, jak
i całego szkolnego otoczenia. Nikt nie umiał skutecznie Jej
pomóc.
„Wybawieniem” z tej sytuacji stała się w końcu pomoc okazana dziewczynce przez niesłyszącą pedagog
Ośrodka w Lublinie, a wcześniej absolwentkę – Agnieszkę Lachowską. Poświeciła się ona całkowicie dla Paulinki. Towarzyszy Jej od sześciu lat, czyli przez cały czas
pobytu dziecka w szkole. Pani Agnieszka pracuje na pół
etatu, a drugą część czasu przebywa ze swoją podopieczną jako wolontariusz. „Tłumaczy” jej lekcje. Dziewczynka jest ciekawa wszystkiego. Chce poznawać świat, stąd
lubi zajęcia i w ogóle szkołe. Pani Agnieszka nauczyła
wszystkich porozumieć się z Paulinką. Jest Jej „słuchem”,
„wzrokiem”, tłumaczem, serdeczną przyjacióką, a nawet
„Aniołem Stróżem”. Dzieci bardzo chętnie migają do Jej
rąk. A Ona – bardzo towarzyska – nigdy nie jest na przerwach między lekcjami sama, jak to było kiedy traciła
wzrok. Zawsze ktoś z Nią „rozmawia”. Jedna z uczennic
zwierzyła mi się kiedyś: „Ja też bym chciała nie widzieć,
aby mieć Agnieszkę”.
W pracowni garncarskiej, fot. H. S.
Kiedy w 2011 r. mama Paulinki poprosiła mnie, abym
nauczyła ją tkać, od razu „zapaliłam się”. Pomysł wydawał
się wspaniały, chociaż zupełnie nie wiedziałam, jak zacząć
go realizować. O efektach instrukcji i nauki tkactwa wcale wtedy nie myślałam. Paulinka okazała się niezwykle
6
iszy
I/2014
GŁUSI W KULTURZE
Dominik Fedyk
Kim są głusi Tancerze
Głusi tancerze – Kim oni są? To są ludzie którzy w ogóle nie słyszą dźwięku ani muzyki lub być może trochę mniej słyszą niż 50 decybeli, ale tacy
ludzie potrafią słyszeć lub poczuć co to za dźwięki, co to za muzyka. Na
przykład niesłyszący tancerze. Oni tańczą czując rytm serca, nie słuchu.
Paulina i jej tłumaczka – Agnieszka, fot. H. S.
zdolną, twórczą, a nade wszystko pracowitą artystką.
Oprócz zabawy z psem tkactwo jest Jej ulubionym zajęciem w domu. Sama na własne wyczucie wybiera kolory
materiałów, sama wymyśla sploty. Ma niezwykłe poczucie
humoru i wielką radość życia!
„Warto dla takiej chwili żyć! ”
W dniu 6 czerwca 2014 r. w Bibliotece Pedagogicznej w Lublinie miał miejsce wernisaż wystawy tkaniny
artystycznej Paulinki Wiśniewskiej, uczennicy III klasy
Gimnazjum. Na wystawie wyeksponowano blisko 30 prace tkackich, powstałych w latach 2011-2014 na tzw. zajęciach KN. Były one wykonane pod moim kierunkiem
w szkole, a także w czasie wolnym od zajęć w rodzinnym
domu. Kompozycje tkackie powstawały z wełny, sizalu,
skór, a także innych materiałów. Wystawione zostały też
prace ceramiczne, wykonane przez dziewczynkę.
Na wernisażu obecna była rodzina Pauliny, dyrektor
Ośrodka Anna Stasiak i delegacja uczniów z opiekunami,
nadto pracownicy Biblioteki Pedagogicznej, a także metodyk plastyki Małgorzata Basińska wraz ze swoimi uczniami. Wszyscy podziwiali tkaniny, ich wysoki poziom
artystyczny a nade wszystko inwencję twórczą oraz talent
i pracowitość dziewczynki. Odczuciom tym towarzyszyło nie skrywane wzruszenie, gdyż prace głuchoniewidomej Artystki „jawiły się” jako „niezwykłe”. Zadziwiające
jest bogactwo kolorów zestawionych bez zmysłu wzroku!
W czasie wernisażu podkreśliliśmy nieocenioną rolę i zaangażowanie Agnieszki Lachowskiej, opiekunki i tłumacza Pauliny. Wzruszona mama dziewczynki powiedziała
wówczas: „Warto dla takiej chwili żyć! ” (...)
Stany Zjednoczone mają Wielką Helenę Keller, głuchoniewidomą społeczniczkę i pisarkę. Niemcy mają
znanego w Europie Petera Heppa, zatroskanego o niepełnosprawnych, głuchoniewidomego diakona, pracującego
w Kościele katolickim tego kraju. Życzymy naszej Paulince, aby była wielką Polką w swojej radosnej twórczości.
J
a należę do tego grupy poza tym jestem słabosłyszącym.
Większość głuchych tańczy w stylu streetdance, to są
tańce należące do kultury hip-hopowej która narodziła się
w Nowym Jorku w latach siedemdziesiątych. Jestem absolutnie pewien że oni niewiele tańczą tańca towarzyskiego.
Chociaż widziałem kiedyś jak mały chłopiec
tańczył razem z dziewczynką – chyba tango.
Oni byli NIESŁYSZĄCYMI, to było w Ośrodku
dla Głuchych w Radomiu. Brałem tam udział
na olimpiadzie wiedzy kucharskiej. Tak normalnie głusi mogą tańczyć, nawet breakdance.
Jak to zrobią? Zawsze przy radiu,
czy może bez. Gdy ktoś poczuje pierwszy bit
w radiu, zawsze zaczyna tańczyć. Mimo brak
słuchu to ich serce bije w rytm. A jeśli ktoś
ma 60db czy 70db słuchu to słyszy muzykę,
ale nie wie jak i o czym śpiewają. Szczególnie
chodziło o bity, basy. Mam takich dwóch znajomych którzy często słuchają muzyki gdy
mają ponad 70db. Jeden z nich tańczy breakdance, a drugi nie tańczy w ogóle. Oni
najczęściej słuchają znanego dj Tiesto
czy bardzo popularnego rapera Eminema. Czy wy też potraficie? ;)
Treningi. Większość głuchych
chodzi na zajęcia hip hopowe. W salach
do ćwiczeń są lustra wiszące na prawie całej ścianie. Instruktorzy pokazują figury, ale nie migają. Głusi
potrafią wyobrazić sobie o co chodzi instruktorowi (oprócz breakdance),
zrobią to samo jak im nauczyciel pokazuje.
Z breakdance jest inaczej. Ja tańczę breakdance, kiedyś
popping. Ćwiczę już od 2007 roku Break Dance, a Popping
od 2009, przestałem to poćwiczyć w tym roku. Obecnie
uczę innych tańca Breakdance. Brałem udział w dwóch
castingach Mam Talent, pierwsze etapy. Mój kolega Bartek
pochodzi z Łodzi, tańczy Popping, New
Age, Oldschool. Sylwek tańczy Breakdance
wspólnie ćwiczyliśmy od 2007 roku. Obecnie
nie wiem co u niego słychać, ale wiem ze uczy
się w Sławnie, ja tam kiedyś chodziłem. Paweł
uczył się kiedyś w Szczecinie, tańczy dobrze.
Brał udział na castingu telewizyjnym „Mam
Talent”. Damian pochodzi z Radomia, tańczy Hip
Hop. Krzysztof jest Katowic, ma ponad 30 lat. Świetnie
tańczy – jak Michael Jackson. Brał udział w castingu
telewizyjnym. Łukasz z Bytowa. Kiedy byłem w Sławnie to on dołączył do mojego grupy tanecznej. Świetnie
tańczy podstawowe kroki Break Dance. Adrian uczy się
tak jak ja w Warszawie. Razem chodziliśmy na zajęcia
Breakdance u Kamila. Teraz nie ma zajęć. Prawdopodobnie ćwiczy nadal sam. Patryk jest z Koszalina, uczy
się w Szczecinie. A kiedyś chodził do szkoły w Sławnie,
trzymał cały czas w mojej ekipie tańca. Tańczy breakdance, obecnie sam ćwiczy.
Jak długo głusi mogą tańczyć? Nie ma takiego ograniczenia. Kończą kiedy chcą. To zależy od ich odporności
na zmęczenie.
Różnica między słabosłyszącym i głuchym tancerzem?
Mogę powiedzieć ze słabosłyszący słyszą muzykę gdy zaczynają tańczyć, a głusi zawsze „słyszą” swoje serce. Ale jak
napisałem wcześniej, głusi mający ponad 70db tez słyszą
i zaczynają tańczyć (zależy od głośności
muzyki). Głuchy może uczyć innych tańca?
Ta k ,
ja jestem jednym z nich.
Uczę innych głuchych
tańca w moim ośrodku.
Uczę podstaw – dwa lub
trzy elementy breakdance. Wiem jedno, trenerzy,
nauczyciele powinni mieć
talent pedagogiczny i cierpliwość.
I/2014
iszy
7
GŁUSI W KULTURZE
GŁUSI W KULTURZE
Marta Wojcieszak-Paluch
Kierownik Centrum Kompleksowej Rehabilitacji Ruchowej oraz Słuchu i Mowy Polskiego Związku
Głuchych w Warszawie
Wielcy historii
a choroby słuchu
Co kryje się za OTOSKLEROZĄ? Jest to choroba kosteczek ucha środkowego,
prowadząca do stopniowej utraty słuchu. Towarzyszą jej również szumy uszne, zawroty
głowy oraz skąpa ilość woskowiny. Choroba ta ujawnia się najczęściej u kobiet między
15 a 30 rokiem życia. Może się zdecydowanie pogłębić w czasie ciąży. Istnieje również
otoskleroza młodzieńcza, która może się ujawnić nawet u kilkuletnich dzieci. Dolegliwość ta jest dziedziczna, chociaż nie jest to regułą. Mamy z nią do czynienia, kiedy
metabolizm wapnia pomiędzy poszczególnymi kosteczkami słuchowymi jest nieprawidłowy. Skostnienie połączenia pomiędzy strzemiączkiem a okienkiem owalnym
prowadzi do całkowitego zablokowania przewodzenia dźwięków. Wówczas prowadzi
to do niedosłuchu przewodzeniowego oraz uszkodzenia ucha wewnętrznego.
N
iestety
lekarzowi
ciężko
jest zdiagnozować otosklerozę w stu procentach. Bardzo ważne
jest przeprowadzenie badania audiometrycznego, szczegółowego wywiadu dotyczącego objawów klinicznych,
zbadanie odruchu strzemiączkowego
oraz przeprowadzenie próby Gellégo. Diagnostyka obrazowa nie znajduje zastosowania w wykrywaniu
otosklerozy, jednakże w niektórych
przypadkach w badaniu tomografii
komputerowej lub rezonansu magnetycznego można uwidocznić ogniska
otosklerotyczne.
8
iszy
I/2014
Leczenie otosklerozy nie jest
łatwe. Mimo stosowania leków
czy bisfosfonianów (substancji wpływających na gospodarkę wapniowo-fosforanową), choroba ta postępuje.
Docelowo często niezbędne jest przeprowadzenie operacji, noszącej nazwę
stapedotomii. Polega ona na zastąpieniu skostniałego strzemiączka
protezą, która przywraca ruchomość
łańcucha kosteczek słuchowych
i polepsza przewodzenie dźwięków.
Zawsze operuje się najpierw gorzej
słyszące ucho, i co najważniejsze
nigdy nie operuje się obojga uszu
Aleksandra Duńska, źródło: http://pl.wikipedia.org
/wiki/Aleksandra_Duńska
Ciekawostka:
Standardy w parzeniu herbaty wyznaczyła królowa Aleksandra. Podstawą dobrej
herbaty jest czysta, świeża woda, która
ma ogromny wpływ na jakość i smak naparu. Królowa nigdy nie wyruszała w żadną podróż, jeśli nie miała w zapasie czystej wody.
W zależności czy jest to herbata biała, zielona
czy czarna ważna jest odpowiednia temperatura, a także to, aby wodę na herbatę gotować
tylko raz, gdyż wówczas nie jest pozbawiona
tlenu, tak ważnego dla uzyskania wartościowego naparu.
Aleksandra na portrecie Franza Winterhaltera,
źródło http://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksandra_Duńska
podczas jednego zabiegu. Operacja
drugiego ucha z reguły ma miejsce
najwcześniej po upływie
od pierwszego zabiegu.
roku
Jedną ze znanych osób, która borykała się
z problemem otosklerozy była Aleksandra
Duńska (1 grudnia 1844 – 20 listopada 1925).
Była najstarszą córką króla Danii Christiana
IX i Ludwiki.
Pomimo długiej listy kandydatek, Edward – książę Walii, syn królowej Wiktorii, zdecydował się poślubić
Aleksandrę. Była ona nie tylko najpiękniejszą spośród trzech córek
króla Danii, ale jej uroda była zjawiskowa. Ślub odbył się 10 marca
1863 roku w kaplicy Świętego Jerzego w Windsorze. Nie był on, mimo
wszystko, wesołą uroczystością –
dwór nadal był w żałobie po śmierci
małżonka królowej Wiktorii – księcia
Alberta. Przez 38 lat, najdłużej jak
do tej pory, Aleksandra nosiła tytuł
księżnej Walii. Małżeństwo księżnej
Aleksandry oraz księcia Edwarda
było w miarę szczęśliwe, mimo licznych zdrad ze strony męża. Doczekali się sześciorga dzieci. W 1901 roku,
po śmierci królowej Wiktorii, książę
odziedziczył tron jako Edward VII –
odtąd nosił tytuł króla Wielkiej Brytanii i cesarza Indii. 9 sierpnia 1902
roku odbyła się uroczysta koronacja
pary królewskiej w opactwie Westminster. Królowa wiele czasu poświęcała dzieciom, dużo im czytała,
uwielbiała tańczyć i jeździć na łyżwach oraz polować. Była osobą niesamowicie wesołą i ciepłą. Każdy kto
miał przyjemność ją poznać zostawał
w mistyczny sposób owładnięty przez
jej osobowość i urodę. W 1910 roku
Edward VII zmarł, co było ogromnym ciosem dla królowej Aleksandry.
Aleksandra cierpiała na otosklerozę od wczesnego dzieciństwa,
podobnie jak jej matka. Postępująca głuchota znacznie przeszkadzała
jej w życiu, szczególnie w życiu publicznym. Jednakże mimo to wzorowo wykonywała swoje obowiązki.
Nawet po śmierci męża była jedną
z popularniejszych postaci królewskiej rodziny brytyjskiej. Udzielała się
w wielu organizacjach charytatywnych. Otrzymała odznaczenie Orderu Podwiązki.
I/2014
iszy
9
KULTURA OTWARTA NA GŁUCHYCH
KULTURA OTWARTA NA GŁUCHYCH
AGA
Miejsce, w którym przeszłość łączy się z nowoczesnością
Galeria Faras w Muzeum
Narodowym w Warszawie
18 października została otwarta po gruntownej przebudowie Galeria Faras im.
Profesora Kazimierza Michałowskiego. Prezentowana wystawa zbiorów jest
unikatowa na skalę europejską gdyż obecnie jedynie w Warszawie można obejrzeć zabytki kultury i sztuki nubijskiej z okresu chrześcijańskiego. Na terenie
starożytnego ośrodka miejskiego Faras w pobliżu granicy sudańsko-egipskiej
badacze pod kierunkiem prof. Kazimierza Michałowskiego odkryli ruiny kościoła katedralnego z VIII wieku na początku lat ‘60. Ściany świątyni ozdobione
były malowidłami o tematyce religijnej z XIII-XIV wieku. To odkrycie polskiej
ekipy archeologicznej okrzyknięto „cudem w Faras”. Uratowano 120 przedstawień malarskich. 67 malowideł oglądać można w Muzeum Narodowym
w Warszawie. Jak to się stało, że zbiory trafiły właśnie do Polski? Na to pytanie
odpowiada ekspert, pan Alfred Twardecki, kurator Zbiorów Sztuki Starożytnej
Wschodniochrześcijańskiej Muzeum Narodowego w Warszawie:
M
alowidła z Faras znajdują
się w Muzeum Narodowym
w Warszawie ponieważ tak zadecydował prof. Kazimierz Michałowski,
kierownik ekspedycji archeologicznej,
która odkopała Galerię Faras. Mógł
tak zadecydować dzięki wyjątkowej
sytuacji.
Pod koniec lat pięćdziesiątych Egipcjanie podjęli decyzję o budowie wysokiej tamy w Asuanie w wyniku której
powstało jezioro Nasera istniejące
do dziś. Zostały zalane dziesiątki, setki kilometrów kwadratowych wzdłuż
Nilu powyżej tej tamy. W momencie
kiedy rozpoczęto ten projekt jasnym
było, że albo zabytki, które znajdują
się na terenie przyszłego jeziora zostaną zniszczone albo przynajmniej
10
iszy
I/2014
Galeria Faras, źródło archiwum „Świata Ciszy”
Galeria Faras, źródło archiwum „Świata Ciszy”
częściowo będą mogły być uratowane jedynie dzięki ogólnoświatowej
akcji ratowniczej. W związku z tym
UNESCO ogłosiło międzynarodowy
projekt ratowania zabytków na terenie
przyszłego jeziora Nasera. Szacowano,
że czas na wykonanie badań ratunkowych będzie trwał około 3 lub 4 lata.
Zaproszono do uczestnictwa w tych
badaniach również prof. Kazimierza
Michałowskiego i polskich archeologów. Prof. Michałowski był wówczas
zastępcą dyrektora Muzeum Narodowego do spraw naukowych.
Jednym z warunków uczestnictwa
w tej ekspedycji organizowanej przez
UNESCO było wskazanie poważnej
instytucji, w której te zabytki będą się
znajdowały. Biorąc pod uwagę wyjątkowość tej sytuacji rząd Sudanu
zdecydował się odstąpić od prawa i zawiesić prawo archeologiczne na czas
trwania tej akcji ratunkowej i połowa
zabytków znaleziona przez ekspedycje, które uczestniczyły w tej akcji ratunkowej mogła pojechać do krajów,
z których te ekspedycje pochodziły.
Warunkiem było, wskazanie budzącej
zaufanie instytucji muzealnej, w której będą one zamieszczone na stałe.
Prof. Michałowski wskazał Muzeum
Narodowe w Warszawie jako wicedyrektor do spraw naukowych i wieloletni wicedyrektor tego muzeum. W ten
sposób na początku lat sześćdziesiątych te malowidła znalazły się w Warszawie, w naszym muzeum i zostały
poddane gruntownej renowacji. Galeria została otwarta dla publiczności
w 1972 roku. Od tego czasu minęło
kilkadziesiąt lat- niemal pół wieku.
Zmieniły się czasy, zmienili się ludzie
i wydaje się, że najwyższy czas żeby
zmieniła się też Galeria. Stąd pomysł,
idea, stworzenia zupełnie nowej Galerii Faras, która odpowiada naszym
czasom.
Na terenie starożytnego ośrodka
miejskiego Faras w pobliżu granicy sudańsko-egipskiej badacze pod
kierunkiem prof. Kazimierza Michałowskiego odkryli ruiny kościoła katedralnego z VIII wieku. Ściany świątyni
ozdobione były malowidłami o tematyce religijnej z XIII-XIV wieku. To odkrycie polskiej ekipy archeologicznej
okrzyknięto „cudem w Faras”. Uratowano 120 przedstawień malarskich. 67
malowideł oglądać można w Muzeum
Narodowym w Warszawie.
Pytany o wyjątkowość Galerii Faras w muzeum Narodowym
w Warszawie pan Alfred Twardecki
odpowiada:
Galeria Faras jest czymś wyjątkowym z kilku powodów. Po pierwsze
prezentujemy tutaj malowidła ścienne, które już same w sobie są rzadkością. Wszystkie malowidła pochodzą
z jednego budynku z jednej konstrukcji. Połowa z tych malowideł znajduje
siew Warszawie, a połowa w Chartumie. Są to jedyne chrześcijańskie
malowidła sztuki nubijskiej jakie
znajdują się na świecie. Drugi punkt,
który sprawia, że Galeria jest wyjątkowa to to, że doskonale wiemy jak
te malowidła wyglądały pierwotnie,
gdzie się znajdowały. Znamy ich precyzyjne rozmieszczenie w katedrze.
Dzięki temu jesteśmy w stanie zrozumieć nie tylko poszczególne malowidła i elementy, ale też sens całości
i ideę przewodnią jaką się kierowali
w zdobieniu tej katedry ówcześni,
średniowieczni, nubijscy chrześcijanie. W Muzeum Narodowym w Warszawie staramy się odtworzyć klimat,
atmosferę wnętrza tej pierwotnej katedry. Nie jest to kopia, nie jest to naśladownictwo katedry. Nie wchodzą
Państwo do kościoła, do katedry.
To jest muzeum, ale korzystając z naszej wiedzy umieściliśmy te malowidła
w taki sposób w jaki one były umieszczone względem siebie w katedrze.
Galeria Faras w nowej odsłonie
urzeka nie tylko swoim pięknem,
ale również nowoczesnością zastosowanych rozwiązań, które pozwalają
zwiedzającym na pełniejszy odbiór
i zrozumienie przekazu. Dzięki multimedialnym rozwiązaniom udało
się stworzyć cyfrową rekonstrukcję
wnętrza katedry w technologii stereoskopowej 3D dzięki czemu po raz
pierwszy od tysiąca lat można ponownie wejść do nubijskiej świątyni.
Na zwiedzających czekają animacje
komputerowe, rekonstrukcje
multimedialne, filmy archeologiczne oraz inne
niespodzianki.
Z apytaliśmy
panią Annę Knap e k ,
z DziałuEdukacji
Muzeum
N a rodowego
w Warszawie
jakie udogodnienia
przygotowano
dla osób głuchych i słabosłyszących
w Galerii Faras.
I/2014
iszy
11
KULTURA OTWARTA NA GŁUCHYCH
A. Knapek: Muzeum Narodowe
w Warszawie
jest miejscem
coraz bardziej
dostępnym także dla
o s ó b
z różnymi niepełnosprawnościami.
Otwarciu
Galerii Faras
im. Prof. Kazimierza Michałowskiego
towarzyszy bardzo
bogaty program edukacyjny w trakcie
którego mamy spotkania i wykłady
tłumaczone na Polski Język Migowy.
Przynajmniej raz w miesiącu jest organizowane takie spotkanie.
Najbliższe spotkania:
21 grudnia (niedziela) 14.00 Oprowadzanie po galerii dla młodzieży
i dorosłych
8 stycznia (czwartek) 19.30 Faras
– nie tylko malowidła
KULTURA OTWARTA NA GŁUCHYCH
Spread the sign
Ewa Twardowska
Spotkanie partnerstwa w Łodzi, 9-11 października 2014 r.
Galeria Faras, źródło archiwum „Świata Ciszy”
W
ydarzenie to miało miejsce w Łodzi, ponieważ
polskim koordynatorem projektu Spread the sign
jest Oddział Łódzki Polskiego Związku Głuchych. Spotkanie zorganizowano w czasie Festiwalu Kinetycznej
Sztuki Światła (Light Move Festival) uznając go za jedną
19 lutego (czwartek) 19.30 Skarby
nubijskiej pustyni w rękach polskich
konserwatorów
Zorganizowane grupy osób z dysfunkcją słuchu mogą rezerwować bezpłatne spotkania, w dogodnym
terminie.
Zapisy e-mailowo: edukacja@mnw.
art.pl
A.Knapek: Informacje o wszystkich
wydarzeniach dla osób głuchych oraz
z dysfunkcją wzroku znajdują się na naszej stronie internetowej www.mnw.
art.pl w zakładce wydarzenia można
sobie filtrować i znaleźć także wydarzenia tłumaczone na język migowy. Dodatkowo, dla osób z dysfunkcją słuchu
przygotowaliśmy w jednej z sal Galerii
Faras trójwymiarową rekonstrukcję
12
iszy
I/2014
W spotkaniu wzięli udział nie tylko partnerzy w projekcie Leonardo da Vinci
– Mobilności, ale także państwa spoza tego projektu, które jednak również pracują nad słownikiem Spreadthesign.com., jak na przykład Ukraina. Łącznie
przyjechało do Łodzi na to wydarzenie 48 osób z 11 krajów, w tym z: Szwecji,
Wielkiej Brytanii, Estonii, Austrii, Turcji, Litwy, Czech, Portugalii, Niemiec, Hiszpanii i Ukrainy. Ponadto w spotkaniu wzięli udział goście z Warszawy: Prezes
Zarządu Głównego PZG, Kajetana Maciejska-Roczan czy dr Paweł Rutkowski
z Pracowni Lingwistyki Migowej na Uniwersytecie Warszawskim.
z ważniejszych imprez kulturalnych w Łodzi, którą warto pochwalić się w Europie. Udało się nawet połączyć oba
wydarzenia poprzez przygotowanie i wyświetlenie w ramach Festiwalu Światła spotu promującego Spread the sign
na jednej z łódzkich kamienic przy ulicy Piotrkowskiej.
wyglądu katedry. Towarzyszy temu
muzyka. W tym pomieszczeniu zamontowaliśmy pentlę indukcyjną żeby
umożliwić jej odbiór. Serdecznie zapraszam. Na naszej stronie można dowiadywać się nie tylko na temat Galerii
Faras ale także na temat wydarzeń
w innych naszych galeriach.
Redakcja „Świata Ciszy” składa
serdeczne podziękowania pracownikom Muzeum Narodowego w Warszawie za udostępnienie materiałów
informacyjnych wykorzystanych
w powyższym artykule oraz pomoc
w przygotowaniu artykułu w wersji
video.
Konferencja Spread the Sign 2, źródło PZG Oddział Łódzki
I/2014
iszy
13
KULTURA OTWARTA NA GŁUCHYCH
Konferencja Spread the Sign 2, źródło PZG Oddział Łódzki
Konferencja Spread the Sign 2, źródło PZG Oddział Łódzki
KULTURA OTWARTA NA GŁUCHYCH
Spotkanie Spread the sign było
jednym z kilku spotkań zrealizowanych dotychczas i zaplanowanych
do realizacji w projekcie, który potrwa do połowy 2015 roku. Za nami
spotkania w Islandii, Tallinie, Czechach, Polsce; przed nami m.in. Austria i Hiszpania/Portugalia.
Międzynarodowe
spotkania,
które odbywamy mniej więcej raz
na kwartał, są po to, by partnerzy
mogli wymienić doświadczenia
w zakresie tworzenia słownika, weryfikacji znaków, problemów występujących w trakcie pracy nad
słownikiem, sposobów na jego promocję i rozpowszechnianie w szkołach czy też wykorzystywanie jako
pomoc dydaktyczna na kursach
językowych. Taka wymiana myśli
i bliższe zapoznanie skutkuje zacieśnieniem współpracy – np. z Czechami w zakresie edukacji dwujęzycznej
czy Ukraińcami poprzez realizację
osobnego projektu dla rodziców, którzy mają głuche dzieci.
Patronat nad spotkaniem objęli:
Sekretarz Stanu – Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych Jarosław Duda, Marszałek Województwa
Łódzkiego Witold Stępień oraz Prezydent Łodzi, Hanna Zdanowska.
Zachęcamy Czytelników „Świata
Ciszy” do przysyłania uwag na temat
słownika na adres pl@spreadthesign.
com. Możecie pisać wszystko, co Wam
się podoba lub nie podoba, również
wskazywać błędy czy potrzebę dodania regionalizmów, wariantów.
Przypomnę, że słownik Spread the sign jest bezpłatnie dostępny
na stronie www.spreadthesign.com,
a także w formie aplikacji Spread signs, którą można ściągnąć na telefon
i korzystać z niej będąc połączonym
z Internetem. To bardzo wygodne,
gdy wyjedziecie za granicę do głuchych znajomych i tam będziecie szukać znaków migowych na określenie
czegoś.
Kolejna korespondencja o Spread
the sign z Uniwersytetu Klagenfurt
w Austrii.
Konferencja Spread the Sign 2, źródło PZG Oddział Łódzki
14
iszy
I/2014
Marzena Zając
Pracownia malarstwa emocjonalnego w specjalnym ośrodku szkolno-wychowawczym w Lublińcu
Malarstwo emocjonalne
WSZYSTKIE DZIECI SĄ ARTYSTAMI.SZTUKĄ JEST POZOSTAĆ ARTYSTĄ KIEDY SIĘ DOROŚNIE.
Pablo Picasso
Innowacyjne zajęcia w Pracowni ME to zabawa i terapia dla wszystkich uczestników spotkania, to malowanie na dużych powierzchniach, farbę nakładamy
za pomocą rąk, pędzli, wałków i szpachli.
W
pracowni obowiązuje strój roboczy i przekonanie,
że to co robimy ma sens.
Malujemy emulsją akrylową, na płytach MDF, wszystkie prace są w rozmiarach ok. 100x 130cm. Nasze malowanie często zaczyna się od wylania farby, wspólnie
zastanawiamy się co z tym zrobić?, dzieci „przemieszczają” mokrą plamę barwną po całej powierzchni wałkując,
rozcierając, przykładając różne przedmioty tworzą ciekawe faktury, działamy zupełnie spontanicznie np. malując
farbą pasek pociętej wykładziny, przyciskamy, odbijamy
ją na płycie, wałkujemy, efekt jest natychmiastowy – niepowtarzalna faktura kory drzewa. W znacznej większości
obrazy powstałe w Pracowni ME to wiernie przeniesione
rysunki uczniów z kartki papieru.
Przywykliśmy myśleć, że twórczość,
to przywilej ludzi utalentowanych.
Malowanie daje dzieciom przyjemność przetwarzania,
badania możliwości, wyliczania kombinacji, obserwacji momentu gdy jedna warstwa przykrywa wcześniejszą, dając
nową wartość, tworząc fakturę obraz nabiera siły i wyrazu.
Malując nie wiemy do końca czy coś z tego wyjdzie, nie jesteśmy artystami, ale twórcza postawa, którą prezentuje prawie każde dziecko pozwala tkwić w tym co robimy i czerpać
z tego satysfakcję. Dziecko w swym malowaniu czy rysowaniu nie nastawia się z góry na to co ma być, co musi być,
co było zawsze. Wykonywane prace stanowią dla niego pozytywne wzmocnienie, źródło natychmiastowej i bezpośredniej
przyjemności, ponadto praca w zespole, wspólne rozwiązywanie zadań, wymiana myśli tworzą korzystną atmosferę dla
rozwoju twórczości plastycznej. Zdobyte wrażenia, przeżyte
emocje znacząco wpływają na rozwój intelektualny i kulturalny, ułatwiają relacje międzyludzkie, komunikowanie się,
rozwijanie uczuciowości. Aby osiągnąć spodziewany cel
i efekt, w trakcie pracy należy pamiętać, że proponowane
działania plastyczne mogą w znacznym stopniu przyczynić
się do wszechstronnego rozwoju dziecka o obniżonej sprawności umysłowej, ale przede wszystkim sprawić mu dużo
przyjemności i dostarczyć wielu radosnych przeżyć.
Przywykliśmy myśleć, że twórczość, to przywilej ludzi utalentowanych.
Przy takim podejściu twórczość staje się wyłącznie
przywilejem utalentowanych profesjonalistów. Warto zauważyć różnicę pomiędzy twórczością wynikającą ze specjalnego talentu, a twórczością wyrastającą z osobowości,
twórczej samorealizacji.
Podczas trwania zajęć uczniowie bardzo często zaskakiwali mnie swoim zaangażowaniem, proponowali bardzo
ciekawe rozwiązania plastyczne.
Dzięki innowacyjnym zajęciom osiągnęliśmy liczne
sukcesy, reprezentując szkołę w konkursach plastycznych
na szczeblu powiatowym, wojewódzkim i ogólnopolskim.
Efekty pracy naszych uczniów to zdobyte liczne dyplomy, wyróżnienia i nagrody na konkursach plastycznych,
przeglądach twórczości artystycznej, organizowanych
przez różne struktury samorządowe, placówki, instytucje.
Mierzyliśmy swoje siły w konkursach przeznaczonych dla
szerokiego grona odbiorców. Organizowaliśmy liczne wystawy promujące sztukę naszych dzieci, nie tylko na terenie miasta, mieliśmy możliwość zaprezentowania swoich
prac m.in. na Ogólnopolskim Festiwalu Ekspresji Dziecięcej w Katowicach:
I/2014
iszy
15
KULTURA OTWARTA NA GŁUCHYCH
NASZE SPRAWY
Barbara Jędryszczak
Oprac. na podstawie materiałów archiwalnych w Oddziale Mazowieckim PZG
Pani Wala
„
– tak ją wszyscy nazywają...”
Prace uczniów, źródło: archiwum autorki
Najstarsza niesłysząca członkini w Kole Terenowym PZG w Warszawie
Władysława Szyszkowska z domu Porębska urodziła się w dniu 21 grudnia
1913roku w Bogorodsku (w Rosji).
We wczesnym dzieciństwie straciła słuch z powodu zachorowania na szkarlatynę.
W latach dwudziestych ubiegłego wieku przeniosła się wraz z rodziną do Polski.
•
z powodzeniem wzięliśmy udział w Ogólnopolskim
Przeglądzie Projektów Artystyczno-Edukacyjnych –
Co nowego?, organizowanym przez centrum sztuki
dziecka w Poznaniu?, poprzez opublikowanie i opisanie działań Pracowni ME w katalogu Polskiego Komitetu Międzynarodowego Stowarzyszenia Wychowania
przez Sztukę InSEA, Poznań 2008/2009;
• dwukrotnie zdobyliśmy nagrodę w XI i XII Międzynarodowym Konkursie Plastycznym z cyklu „Znani
i nieznani- Paul Klee – spacer z kolorem”, Rybnik 2011
i ,,Znani i nieznani – Alfons Mucha – secesyjna baśń”,
Rybnik 2012
• internetowym konkursie plastycznym ,,Masz talent
pokaż go światu” zajęliśmy 1 miejsce, zdobywając 2439
głosów internautów, konkurs organizowany był jako
plebiscyt gazety portalu Śląskie Nasze Miasto oraz
Centrum Kultury Katowice, Katowice 2013;
W pracowni przeprowadzane były liczne zajęcia w formie warsztatów dla zaproszonych gości, tak dla dzieci jak
i dorosłych np. warsztaty plastyczne ,,Moje schody do nieba” dla osób niesłyszących.
Zdobyte wrażenia, przeżyte emocje znacząco wpływają na rozwój intelektualny i kulturalny, ułatwiają relacje
16
iszy
I/2014
Programowe założenie, że każdy
może być artystą nie dotyczy wszystkich w jednakowym stopniu, ale się
sprawdza.
Rozpoczęła naukę w Instytucie Głuchoniemych i Ociemniałych w Warszawie.
Dyrektorem tej szkoły był Stefan Łopatto w latach 1929 – 1933.
międzyludzkie, komunikowanie się, rozwijanie uczuciowości. Podczas trwania zajęć w Pracowni Malarstwa Emocjonalnego wszyscy uczestnicy na tyle związali się z nową
formułą lekcji, iż idea Malarstwa Emocjonalnego na stałe
wpisała się w szkolną codzienność. Programowe założenie,
że każdy może być artystą nie dotyczy wszystkich w jednakowym stopniu, ale się sprawdza.
W tym roku szkolnym obchodzimy jubileusz 80-lecia
naszego Ośrodka, jako jedną z wielu form uczczenia jubileuszu przygotowujemy kalendarz na rok 2015. Kalendarz
zawiera wybrane prace malarskie i rysunkowe naszych
uczniów, naszych artystów małych i dużych dzięki którym
świat staje się jeszcze bardziej kolorowy.
Stefan Łopatto ur.1889 r., zm.1960 r.
Na zdjęciu: wycieczka do Częstochowy w dniu 17.06.1931r.,
z prawej strony druga siedzi pani Władysława wraz z ks. J. Kuczyńskim (w środku).
I/2014
iszy
17
NASZE SPRAWY
NASZE SPRAWY
Na zdjęciu: Zabawa noworoczna w „Gospodzie Głuchoniemych” przy ul. Piwna 11.
Od prawej: piąta stoi pani Władysława, w środku siedzi prezes Chrześcijańskiego
Towarzystwa Głuchoniemych „Opatrznosć”, Józef Panasewicz
Pani Władysława ze swym kuzynem
Na spacerze z osobą towarzyszącą
Była
bardzo
związana
ze
środowiskiem osób głuchoniemych
od początku.
Po zakończeniu drugiej wojny światowej już w sierpniu 1945 roku, kiedy
w Warszawie reaktywowano Chrześcijańskie Towarzystwo „Opatrzność”
Władysława Przybylska zaczęła społecznie pracować na rzecz środowiska
osób niesłyszących.
Nie zważała na trudne warunki pracy – Warszawa została zrównana z ziemią, nie było bazy lokalowej. Zebrania
i spotkania odbywały się w ocalałych
mieszkaniach członków Chrześcijańskiego Towarzystwa Głuchoniemych
„Opatrzność” i Warszawskiego Klubu
Sportowego Głuchoniemych.
W tym czasie została zatrudniona
w Spółdzielni Inwalidów „Wspólna
Sprawa” w charakterze brygadzistki
przez 29 lat aż do przejścia na emeryturę.
Po śmierci pierwszego męża Wacława Przybylskiego wyszła drugi raz
za mąż za znanego działacza sportowego WKSG PZG Wacława Szyszkowskiego, z którym szczęśliwie przeżyła 24 lata
(do 1973 r.).
W 1955r na Walnym Zgromadzeniu
Delegatów Kół została wybrana do Zarządu Oddziału Wojewódzkiego PZG
w Warszawie.
Dalej aktywnie społecznie działała społecznie, pomagała niesłyszącym
z rożnymi problemami, z prośbą o pomoc i radę.
Następnie przez wiele lat prowadziła Koło Seniora, które działało w ramach Oddziału Warszawskiego PZG.
18
iszy
I/2014
Działała społecznie w Kole Ligi Kobiet przy PZG
od lewej stoją Zofia Gajda, pani Władysława, Janina Maciejczyk, Maria
Kołecka, siedzą od lewej Feliksa Gross, NN
Pani Wala – tak ją wszyscy nazywają – mimo swych
ponad 100 lat posiada fenomenalną pamięć, fantastyczne
poczucia humoru, jest bardzo ciekawa świata, jest pełna
optymizmu na nadchodzący czas, interesuje się polityką,
bardzo lubi czytać książki i czasopisma, wyłącznie ogląda
telewizję z napisami.
Obecnie jest w Domu Pomocy Społecznej „Kombatant”
w Warszawie.
Wypowiedź Pani Wali – „Czasem wystarczy nawet dobre słowo by świat stał się piękniejszy, a życie lżejsze. Warto
jest żyć, gdy człowiek może coś zrobić dla innych, gdy czuje
się potrzebny”
Za udostępnienie zdjęć prywatnych należą się podziękowania pani Wali.
W
ładysława Porębska (późniejsza
Szyszkowska) otrzymała świadectwo ukończenia szkoły w 1931 r.
Po ukończeniu szkoły zawodowej
pani Władysława zaczęła pracować
w warszawskiej fabryce trykotaży Jana
Matuszewskiego.
Bardzo młodo wyszła za mąż
za Wacława Przybylskiego. Jednak
ani obowiązki domowe ani praca
zawodowa nie przeszkadzały pani
Władysławie do brania udziału
w życiu Chrześcijańskiego Towarzystwa Głuchoniemych „Opatrzność” w czasie II Rzeczpospolitej
Polskiej.
„Czasem wystarczy
nawet dobre słowo
by świat stał się
piękniejszy,
a życie lżejsze.
Warto jest żyć,
gdy człowiek może
coś zrobić
dla innych,
gdy czuje się
potrzebny”.
Na zdjęciu: od lewej Stefan Czarnecki, Władysława Przybylska, Zdzisław Bielonko,
Witold Wroczyński, Stanisław Maciejczyk, Edward Godlewski
(Źródłem fotografii są materiały archiwalne PZG Oddział Mazowiecki)
Na zdjęciu: pierwsza od lewej pani Władysława na spotkaniu członków
ZBoWiD w świetlicy siedziby Oddziału Warszawskiego PZG
przy ulicy Białostockiej 4 na przełomie lat 70 i 80 – tych
Na zdjęciu: W czasie zabawy noworocznej dla dzieci
członków PZG w 1959 roku – od prawej Władysława Szyszkowska
rozdaje paczki świąteczne
I/2014
iszy
19
NASZE SPRAWY
NASZE SPRAWY
Marek Miśków
Zarząd SKSG „Korona” Szczecin podziękował kibicom za przybycie oraz dopingowanie drużyn i wszystkim zawodnikom
za uczestnictwo w emocjonujących meczach.
Zarząd SKSG „Korona” również podziękował sponsorom za wsparcie w organizacji Turnieju: „Bulk Cargo – Port Szczecin”
Sp. z o.o. w Szczecinie, DGS Poland Sp.
z o.o. w Mierzynie, PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA Zespół Elektrowni
Dolna Odra w Nowym Czarnowie, „SPOŁEM” Powszechna Spółdzielnia Spożywców
w Szczecinie.
Siatkówka Oldbojów
Ogólnopolski Turniej Niesłyszących w Szczecinie
W dniach 12 – 14 września 2014 roku w hali sportowej Zachodniopomorskiego
Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie odbył się Ogólnopolski Turniej
Niesłyszących w Siatkówce Oldbojów (od 35 lat), którego organizatorami byli
Polski Związek Sportu Niesłyszących i Szczeciński Klub Sportowy Głuchych
„Korona” przy dofinansowaniu przez Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz
dzięki wsparciom 4 lokalnych sponsorów.
Zwycięzcą Ogólnopolskiego Turnieju Niesłyszących
w Siatkówce Oldbojów (od 35 lat) została drużyna „Korona” Szczecin. Drugie miejsce zajęła drużyna „Res-Gest”
Rzeszów, a trzecie miejsce przypadło drużynie „Pomorze”
Gdańsk. Drużyna ze Szczecina zdobyła 1. miejsce drugi raz
pod rząd i nadal są mistrzami Polski w Siatkówce Oldbojów
(od 35 lat).
Kibice dopingowali mocno, fot. Monika Miśków
Najlepszym zawodnikiem Turnieju został Dariusz Żydanis („Korona” Szczecin), tytuł najlepszego atakującego
przypadło zawodnikowi Mirosławowi Grata („Res-Gest”
Rzeszów), najlepszym rozgrywającym był zawodnik
Roman Chmielewski („Korona” Szczecin). Wybrano
również najstarszego zawodnika Turnieju i został nim zawodnik „Spartanu” Lublin 69-letni Radu Armangic.
Celem imprezy była popularyzacja Sportu Niesłyszących w Polsce oraz integracja niesłyszących poprzez sport. Założeniem tego
Turnieju była popularyzacja siatkówki wśród
osób niesłyszących powyżej 35 lat w Polsce. Organizacji kolejnego Ogólnopolskiego
Turnieju Niesłyszących w siatkówce Oldbojów (od 35 lat)
w 2015 roku podjęła się drużyna „Pomorze” Gdańsk.
Życzę powodzenia w dalszych emocjonujących
rozgrywkach.
Wynik meczu o 3 miejsce:
„Pomorze” Gdańsk – ŁKSG Łódź
3:0 (25:10, 25:17, 25:17)
Wynik meczu finałowego:
Puchary i medale dla zwycięzców, fot. Monika Miśków
W
turnieju uczestniczyło 9 drużyn z Polski: „Korona” Szczecin, „ŁKSG” Łódź, „Mazowsze” Warszawa, „Pomorze” Gdańsk, „Radomig” Radom, „Res-Gest”
Rzeszów, „Spartan” Lublin, „Świt” Wrocław oraz „TON”
Poznań. Rozegrano 17 meczy w trzech grupach A, B i C
– w systemie każdy z każdym. Następnie rozegrano mecze
ćwierćfinałowe, półfinałowe, mecz o 3 miejsce i mecz finałowy. Zawody trwały 2 dni. W hali rozegrano jednocześnie
2 mecze. Na każdy mecz przypadało po 2 sędziów. Trzech
sędziów było klasy I, czwarty sędzia klasy państwowej.
Zawody rozegrano w miłej i sportowej atmosferze, nikogo nie ukarano indywidualnie ani zespołowo. Dopisywali kibice, w przeważającej części byli to Głusi mieszkańcy
Szczecina i okolic.
20
iszy
I/2014
„Korona” Szczecin – „Res-Gest” Rzeszów
3:1 (18:25, 25:18, 25:17, 25:18).
Klasyfikacja końcowa Turnieju:
„Korona” Szczecin
I miejsce
„Res-Gest” Rzeszów
II miejsce
„Pomorze” Gdańsk
III miejsce
„ŁKSG” Łódź
„Radomig” Radom
„Mazowsze” Warszawa
„Spartan” Lublin
„TON” Poznań
„Świt” Wrocław
Zwycięska drużyna SKSG „Korona” Szczecin, fot. Monika Miśków
I/2014
iszy
21
NASZE SPRAWY
NASZE SPRAWY
Tomasz Adam Świderski
Prezes Instytutu Historii Głuchych „Surdus Historicus”
Zwiedzanie grobów
„podwójnie zapomnianych” działaczy
Historia Głuchych Żydów jest jednym z najbardziej zapomnianych elementów
historii Głuchych. Główną przyczyną tego stanu rzeczy jest całkowite wyginięcie żydowskiego środowiska Głuchych w Polsce. Tylko bardzo nielicznym udało się przeżyć holocaust i wyjechać poza granice Polski, przez co po II Wojnie
Światowej nie było komu utrzymać tradycji przeszłości tego środowiska. Wraz
z wymarciem niesłyszących działaczy i tych, którzy ich znali – żydowską historię Głuchych pokryła gruba warstwa kurzu…
I
nstytut Historii Głuchych
„Surdus Historicus” zajmuje
się historią Głuchych w szerokim znaczeniu. Od roku 2010
corocznie w Święto Zmarłych organizował wycieczkę po grobach niesłyszących
działaczy i ich przyjaciół
na Cmentarzu Powązkowskim.
W tym roku podjął decyzję,
by po raz pierwszy zorganizować wycieczkę po cmentarzu żydowskim w Warszawie
na ul. Okopowej 49/51.
Wspomniana
wycieczka
miała miejsce 2 listopada 2014
roku. Przybyło sporo ludzi,
bo było ich w sumie 27. Całą
wycieczkę poprowadził prezes
Tomasz Adam Świderski, który
zaczął od przedstawienia krótkiej historii Głuchych Żydów
w Warszawie.
W 1883 roku założone zostało Warszawskie Towarzystwo
Głuchoniemych, które skupiało
wokół siebie nie tylko głuchych
katolików, ale również wyznania mojżeszowego. Żyli ze sobą
w zgodzie. Jeden z nich, Izydor
22
iszy
I/2014
Halpern, był nawet członkiem
zarządu. Zaś Julia z Bystrzyckich, działaczka wyznania
katolickiego – po pierwszym
mężu Kiszkarowska, po drugim mężu Konitz, była żoną
Jakuba Konitza, ochrzczonego
Żyda.
W czasie I Wojny Światowej, a dokładnie w 1916 roku,
zostało założone Stowarzyszenie Głuchoniemych Żydów
„Spójnia” w Warszawie. Od tej
pory środowiska głuchych katolików i Żydów działały oddzielnie. Zagadką jest osoba
Henryka Łabęckiego, który
działał w Chrześcijańskim Towarzystwie Głuchoniemych
„Opatrzność” w Warszawie,
mimo swego żydowskiego
pochodzenia.
W 1925 roku działał w Warszawie Żydowski Klub Sportowy Głuchoniemych, który
zrzeszał głuchych sportowców
żydowskiego
pochodzenia.
Jednak na zebrania zapraszani byli niesłyszący działacze sportowi, którzy nie byli
Żydami np. Henryk Konrad, Wiesław
Dobrowolski. Ci ostatni pomagali Żydom w różnych sprawach, m.in. wewnętrznej organizacji.
Zachowało się niewiele grobów niesłyszących działaczy żydowskiego pochodzenia. Należy
domyślać się, że niektóre uległy dewastacji na skutek poleceń władz
hitlerowskich. Na przykład wiele
macew ze cmentarza żydowskiego
na Bródnie zostało wykorzystane
po wojnie do budowy konstrukcji parku im. płk Jana Szypowskiego „Leśnika”. Z dużym prawdopodobieństwem
tym działaniom uległy również groby
naszych działaczy.
Panu Tomaszowi Świderskiemu
udało się odkryć nieodwiedzane groby
głuchych Żydów, których odwiedziliśmy podczas wycieczki, a mianowicie:
Samuela Ajzenberga, który był
współzałożycielem
Żydowskiego
Klubu Sportowego Głuchoniemych
w Warszawie i sekretarzem Stowarzyszenia Głuchoniemych Żydów „Spójnia” w Warszawie. Zginął tragicznie
3 czerwca 1930 roku. Utonął w Wiśle
podczas pływania statkiem spacerowym. Miał 22 lata.
Dawida Szejnmana, który był
sekretarzem i gospodarzem Stowarzyszenia Głuchoniemych Żydów „Spójnia” w Warszawie. Zmarł
w gettcie warszawskim 23 października 1941 r. mając 75 lat.
Dawida Haftera, prezesa Żydowskiego Klubu Sportowego Głuchoniemych (zaraz przed wybuchem
II Wojny Światowej). Uprawiał sztafetę 4x100 i rzut dyskiem. W 1937 roku
odbyły się wewnętrzne zawody sportowe we wspomnianym klubie o żeton
im. Haftera. Zmarł w gettcie warszawskim mając 25 lat w dniu 9. 11. 1941 r.
Samuela Gutfelda, współzałożyciela Stowarzyszenia Głuchoniemych
Żydów „Spójnia” w Warszawie, który
był również członkiem jego zarządu.
Zmarł 4 marca 1934 roku w Warszawie. Jego słyszący syn, Szymon Gutfeld
był wiceprezesem wyżej wymienionego stowarzyszenia i cieszył się dużym
zaufaniem swego środowiska.
Wyżej wspomniane osoby zasłużyły, by odwiedzać ich groby. W końcu
Zwiedzanie grobów, fot. Renata Świderska
Wyżej wspomniane osoby zasłużyły, by odwiedzać
ich groby. W końcu należą do historii Głuchych.
Dzięki nim środowisko ma bogatą historię.
należą do historii Głuchych. Dzięki
dzięki nim środowisko ma bogatą historię. Holocaust powinien nas uczyć
pełnej tolerancji niezależnie od wyznania, pochodzenia…
Na końcu wycieczki wielu uczestników podkreślało, że nic nie wiedzieli
o tak wielkich zasługach żydowskiego
środowiska Głuchych i o nich samych
w ogóle. Dlatego dla zarządu Instytutu
Historii Głuchych „Surdus Historicus”
wielką satysfakcją jest rozpowszechnienie i uświadamianie ich historii.
Całą wycieczkę uwieczniła profesjonalna fotograf Renata Świderska,
która wykonała dużo niesamowitych
zdjęć.
Zarząd serdecznie zaprasza do zapoznania się ze stroną internetową Instytutu Historii Głuchych: http://www.
surdushistory.org.pl/. Zainteresowani
współpracą mogą pisać e-maile: [email protected]
I/2014
iszy
23
NASZE SPRAWY
NASZE SPRAWY
w skrócie
Ewa Twardowska
Przemyśl – pogranicze
W dniach 24 – 28 października 2014 w Przemyślu odbył się obóz polsko-ukraiński dla rodziców, którzy mają głuche dzieci. W większości uczestnikami byli
rodzice i dzieci z Ukrainy (10 + 10), a właściwie mamy i jeden tata, ale też z Polski.
Badania przesiewowe słuchu
HIV i AIDS w PJM
Jesienią tego roku Oddział Łódzki PZG zrealizował projekt „HIV
i AIDS w PJM”. Projekt polegał na budowie strony internetowej
dostępnej pod adresem http://www.pzg.lodz.pl/aids/ Strona zawiera informacje w polskim języki migowym na temat
HIV i AIDS, na temat znanych osób z HIV, a także quiz i 2 filmy
edukacyjne. Patronat nad projektem objęło Krajowe Biuro ds.
HiV i AIDS. Projekt został dofinansowany przez Województwo
Łódzkie.
P
odczas obozu prowadzone były zajęcia dla dzieci (głównie plastyczne, ale też ogólnorozwojowe, konkursy, zabawy, wzajemna nauka języków migowych) i dla rodziców
(tu z jednej strony zaprezentowały się dorosłe osoby głuche z Polski i Ukrainy w roli modelowej – Paulina i Irina,
a także słysząca mama głuchych dzieci z Polski – Joasia).
Wszystkie zajęcia tłumaczone były na 2 języki: ukraiński,
polski migowy i międzynarodowy migowy.
Poza ciężką pracą uczestnicy odwiedzili szkołę dla dzieci głuchych w Przemyślu, odbyli grę miejską dla zapoznania
się z miastem, odwiedzili miejscowe sklepy, rynek kawiarenki. Rodzice nauczyli się znaków migowych swoich dzieci,
zwłaszcza poprzez zabawę z chustą. Wymienili się kontaktami i obiecali wzajemnie się wspierać – przed obozem ukraińscy rodzice nie znali się, nie znali też tamtejszego związku
głuchych. Na obozie uzyskali konkretne wskazówki, jak
lepiej komunikować się ze swoim dzieckiem i gdzie szukać
wsparcia. Podczas obozu można było zaobserwować wielkie
zaangażowanie ukraińskich słyszących rodziców w pracę
i zdobywanie wiedzy na temat jak najlepszej komunikacji
z dzieckiem. Trudna sytuacja ekonomiczna na Ukrainie nie
sprzyja pomocy społecznej i rehabilitacji, mimo to rodzice są
pełni zapału i zdeterminowani.
Kolędy w PJM
Obóz w Przemyślu, źródło PZG Oddział Łódzki
24
iszy
I/2014
Otwarcie Muzeum Polin
28 października 2014 po długim oczekiwaniu nastąpiło oficjalne otwarcie wystawy stałej pt.: „1000 lat Historii Żydów
Polskich” w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie. Wystawa składa się z ośmiu galerii, które opowiadają o kulturze i dziedzictwie Żydów na ziemiach polskich od
średniowiecza do współczesności. Wystawa jest zaaranżowana w sposób bardzo nowoczesny wykorzystujący wszystkie
możliwe nowinki multimedialne. Muzeum oferuje również
szereg ciekawych wydarzeń dostosowanych do wymagań
osób z dysfunkcjami sensorycznymi i możliwość zwiedzania
wystawy z tłumaczem języka migowego. Polecamy!
Regionalne
Centrum
Polityki
Społecznej w Łodzi
Internet – zagrożenie?
Obóz w Przemyślu, źródło PZG Oddział Łódzki
Obóz w Przemyślu, źródło PZG Oddział Łódzki
Oddział Łódzki PZG tradycyjnie już zrealizował nagrania kolęd
i piosenek świątecznych w polskim języku migowym. W tym
roku na podkład muzyczny kolęd migowych wybrano piosenkę Kayah „Ding dong” i dwie kolędy w wykonaniu wokalnym Golec uOrkiestra: „Pastuszkowie, bracia mili”, „Przybieżeli
do Betlejem”. Efekty już wkrótce można będzie obejrzeć na
stronie www.pzg.lodz.pl, na profilu PZG na Facebooku. Mieszkańcy województwa łódzkiego będą mogli również otrzymać
kolędy w postaci bezpłatnej płyty. Nagranie kolęd dofinansowało Regionalne Centrum Polityki Społecznej w Łodzi ze środków PFRON.
Dzięki inicjatywie burmistrza miasta i gminy Wolin już po raz
trzeci zostały wykonane przesiewowe badania słuchu dzieci
rozpoczynających naukę we wszystkich publicznych szkołach
podstawowych na terenie Miasta i Gminy Wolin. Badania wykonało Centrum Diagnozy i Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży
oraz Osób z Zaburzeniami Słuchu PZG w Szczecinie.
Obóz odbył się w ramach programu „Przemiany w regionie – RITA 2014” finansowanego ze środków Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. W projekcie „Mam
głuche dziecko” przewidziana jest jeszcze adaptacja i wydanie w języku ukraińskim poradnika dla rodziców głuchych
dzieci, który ukazał się kilka lat temu w Polsce, a którego
pierwowzorem jest przewodnik irlandzki. Przewodnik
ukraiński ukaże się na początku przyszłego roku i będzie
rozpowszechniony bezpłatnie przez Ukraiński Związek
Głuchych (UTOG).
W PZG w Łodzi jeszcze w tym roku powstanie przedsięwzięcie
pod hasłem „Internet – Uwaga Niebezpiecznie”, które ma na
celu dostarczenie informacji osobom głuchym o zagrożeniu,
jakie może stanowić Internet. Efekty będą dostępne właśnie
w Internecie, na stronie www.pzg.lodz.pl/bezpiecznie. Zachęcamy do jej odwiedzenia już w styczniu 2015 roku. Projekt dofinansowało Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji.
Sprostowanie:
W artykule PT.: „60 lat zorganizowanej turystyki w PZG” Świat Ciszy nr.III/2014 zostało podade błędne nazwisko autora zdjęć umieszczonych w artykule. Prostujemy, zdjęcia wykonała Pani Izabela Przybyło-Morawska. Za pomyłkę przepraszamy.
I/2014
iszy
25
KĄCIK DLA RODZICÓW I DZIECI
Marta Wiktoria Trojanowska
Język migowy
dla słyszących
dzieci? Tak!
Wśród dzieci od dawien dawna, z pokolenia na pokolenie przekazywane są tzw.
zabawy manipulacyjne, będące połączeniem recytowanego wierszyka lub krótkiej
historii z zabawą… własnymi paluszkami. Najbardziej znanym przykładem jest rymowanka Idzie rak nieborak, jak uszczypnie będzie znak – zakończona radosnym,
delikatnym uszczypnięciem oraz Sroczka kaszkę ważyła… Recytując wierszyk,
mamy „pokazują” go jednocześnie na małych dziecięcych paluszkach. Zabawy te
znane są od pokoleń nie tylko w Polsce. Choć wierszyki ulegają różnym zniekształceniom i zmianom, pojawiają się w wielu wariantach, zmieniają się również same
gesty (w zależności od inwencji twórczej mam i dzieci), to zasada pozostaje ta sama
– radosna zabawa rączkami dziecka. Jerzy Cieślikowski, badacz dziecięcych zabaw,
pisze w książce „Wielka zabawa”: Najwięcej zabaw związanych jest z rączkami dziecka. Są ruchliwe, mają pięć arcyciekawych palców. Dodaje, że zabawy takie opierają
się na najprostszych skojarzeniach: ruch dłoni ze zgiętymi palcami symbolizuje chód
raka, głaskanie twarzy przypomina głaskanie kota, stukanie palcem w otwartą dłoń
– dziobanie kury.
26
iszy
I/2014
KĄCIK DLA RODZICÓW I DZIECI
U
rocze rymowanki zebrane zostały przez Krzysztofa Sąsiadka w książce „Zabawy paluszkowe”, wydanej przez
wydawnictwo Media Rodzina w 2005 r. Króciuteńkim
wierszykom towarzyszą ilustracje rączek wraz z „instrukcjami” zabawy. Oglądając książeczkę nie można nie oprzeć
się wrażeniu (także przez sposób graficznego przedstawienia przypominający hasła w słownikach języka migowego), że zabawy te przypominają… język migowy właśnie!!!
Nie są to oczywiście znaki dokładnie odwzorowane z PJM
(nie taka jest przecież intencja tych odwiecznych zabaw),
choć i takie rysunki zdarzają się w tej książeczce. Odnalazłam np. migi oznaczające słowa: iść, ucho, gotować, sól,
zeszyt itd. Pozostałe ilustracje mniej lub bardziej przypominają jednak gesty i znaki języka migowego. Na tyle,
że niesłyszący z powodzeniem zrozumieliby treść „miganych” rymowanek.
Dla słyszących dzieci zabawy paluszkami są nie tylko
okazją do czułych zabaw z najbliższymi, nie tylko rozwijają
koordynację wzrokową i ruchową, nie tylko uczą (chociażby przez pokazywanie części ciała) i rozwijają wyobraźnię,
ale stanowią wspaniałe spotkanie z najbardziej naturalnym
dla człowieka językiem gestów. Jako osoba słysząca, ale zafascynowana językiem migowym i kulturą niesłyszących,
jestem zachwycona możliwością takiej zabawy z dzieckiem,
a tym samym umożliwieniem mu kontaktu z elementami języka migowego w takiej właśnie formie. Myślę też,
że rodzice korzystający z bogatej propozycji rymowanek
zamieszczonych w „Zabawach paluszkowych” – nie wiedząc o tym nawet – otwierają swoje słyszące dzieci na spotkanie z językiem niesłyszących.
Ale przykładów wykorzystania elementów języka migowego przez słyszących jest więcej. Jeden z nich odnalazłam w dziewiątym zeszycie ćwiczeń wydanym w 2004 r.
przez wydawnictwo Operon pt. „Ortograffiti. Ćwiczenia
grafomotoryczne” Jolanty Studnickiej. Wydawnictwo to,
rekomendowane przez Polskie Towarzystwo Dysleksji,
adresowane jest do gimnazjalistów i starszych uczniów,
którzy mają trudności z… językiem pisanym (czyli dysleksję, dysgrafię czy dysortografię). Jednym słowem ćwiczenia zawarte w podręczniku usprawniają czynność pisania.
A jak pomaga w tym język migowy?
Jeden z fragmentów książki poświęcony jest różnym
alfabetom (semaforowemu, Morse’a, Braille’a) – także alfabetowi migowemu. Uczniowie mają przed sobą standardowy, graficzny zapis alfabetu i wykonują zadania
polegające np. na zapisaniu w nim swojego imienia. Okazuje się, że właśnie alfabet migowy pomaga słyszącym
usprawnianiu czynności pisania. Wierzę, że podobne
ćwiczenia mogą skłonić słyszącą młodzież do zainteresowania nie tylko alfabetem migowym, ale całym językiem
niesłyszących.
Odnalazłam jeszcze jedno zastosowanie samego alfabetu palcowego wśród słyszących (oczywiście z historii
języka migowego można wymienić więcej przykładów
porozumiewania się nim przez słyszące osoby). W starym
opracowaniu „Książka drużynowego zuchów” z 1984 r.
autor Aleksander Kamiński proponuje przekazywać tajemnice zuchów właśnie na migi – korzystając z alfabetu palcowego. W książce znajduje się nawet ilustracja pokazująca
alfabet (niektóre litery odbiegają jednak od dzisiejszych,
używanych znaków). I choć przykład ten, sprzed trzydziestu lat, trąci już nieco myszką, nadal jeszcze można spotkać w różnych środowiskach dziecięcych i młodzieżowych
podobne zabawy. Kiedy przebywałam kilkanaście lat temu
w sanatorium dziecięcym w Rabce, młodzi kuracjusze wymyślonym przez siebie alfabetem palcowym przekazywali sobie zaszyfrowane informacje i uczyli alfabetu innych
„wtajemniczonych”. Wszystkie te przykłady (jest ich zapewne znacznie więcej, warto ich szukać i badać, to także
przecież część kultury) świadczą o tym, że elementy języka
migowego służą także słyszącym, i to wcale nie tylko w porozumiewaniu się z niesłyszącymi użytkownikami języka
migowego. Rozwijają wyobraźnię i wspomagają rozwój ruchowy słyszących. A nawet takie przypadkowe spotkania
z elementami migowego mogą w przyszłości zaowocować
zainteresowaniem i chęcią uczenia się tego fascynującego
języka.
Język migowy dla słyszących dzieci? Tak!
I/2014
iszy
27
KĄCIK DLA RODZICÓW I DZIECI
KĄCIK DLA RODZICÓW I DZIECI
Marta Abramczyk
Zajęcia o niepełnosprawności
i języku migowym
w szkołach podstawowych dla dzieci
Polski Związek Głuchych Oddział Mazowiecki zrealizował projekt „Zajęcia o niepełnosprawności i języku migowym”, w ramach którego przeprowadzał zajęcia
dla dzieci w szkołach podstawowych w Warszawie. Tym sposobem uczestniczyło
w nich prawie 2000 dzieci z 126 klas, w 42 szkołach (klasy II – V). Dofinansowanie
zostało uzyskane od Samorządu Województwa Mazowieckiego.
szczególnie się nasila wśród dzieci. O ile wśród dorosłych
dyskryminacja wobec niesłyszących jest mniej widoczna,
to tyle ze strony dzieci jest ona bardziej dotkliwa. Dzieci
nie rozumieją wszystkiego. Są tez o wiele bardziej bezpośrednie niż dorośli. Jeżeli odczuwają strach wobec osoby
niepełnosprawnej, to ten strach będą bardziej okazywać niż
dorośli. To jest jedna z wielu przyczyn, dlaczego się zdecydowaliśmy na przeprowadzanie takich zajęć.
Kolejną ważną przyczyną jest fakt, że dzieci mają
bardzo plastyczny i „chłonny” umysł. Są ciekawskie,
chętnie poznają to, co dla nich „nieznane” i szybko
Warsztaty dla dzieci z PJM, źródło PZG Oddział Mazowiecki
A
dresatami tych zajęć były słyszące, pełnosprawne
dzieci. Dlaczego stowarzyszenie, takie jak Polski Związek Głuchych, które od ponad 60 lat zajmowało się niesłyszącymi, zdecydowało się na taki krok?
Tak naprawdę ten projekt był napisany z myślą
o niesłyszących. Zajęcia o niepełnosprawności miały
za cel zwalczyć dyskryminację wobec niesłyszących. Niesłyszące osoby są zagrożone dyskryminacją i wykluczeniem
ze społeczeństwa już od najmłodszych lat. Ta tendencja
28
iszy
I/2014
Warsztaty dla dzieci z PJM, źródło PZG Oddział Mazowiecki
Warsztaty dla dzieci z PJM, źródło PZG Oddział Mazowiecki
uczą się języka migowego. Na początku zajęć opowiadaNie należy zapominać o tym, że nauka języka migoliśmy o tym, czym jest niepełnosprawność i niedosłuch, wego wpływa dobrze na słyszące dziecko. Język migowy
oraz dlaczego język migowy jest dla niesłyszących taki po- u dzieci rozwija zdolności manualne, spostrzegawczość,
trzebny i ważny. Dzieci oczywiście miały możliwość zada- wyobraźnię przestrzenną, koordynację wzrokowo-ruwania pytań, przy czym większość pytań z ich strony była chową, umiejętność naśladowania i zdolność kojarzenia.
naprawdę mądra! Na przykład pytały się, czy każdy kraj To właśnie dlatego ostatnio nauka bobomigów zaczyna zyma swój język migowy. Na wieść, że tak, zaskoczone, py- skiwać popularność.
tały się również czy podejmowano się jakichkolwiek prób
Projekt spotkał się z ogromnym zainteresowaniem
zjednoczenia języka migowego na całym świecie. Kolej- ze strony uczniów i grona pedagogicznego, co nas motynym etapem zajęć była nauka języka migowego. Oczywi- wuje do dalszych działań. Chcielibyśmy przeprowadzić koście robiliśmy to w formie zabawowej, tak by dzieciom lejną edycje tego projektu dla kolejnych szkół. Wierzymy,
język migowy kojarzył się pozytywnie. Ponadto w formie że dzięki takim zajęciom niesłyszący będą mniej narażeni
zabawowej dzieci zapamiętują słówka szybciej niż nor- na wyklucie społeczne.
malnie. Nauczyły się ok. 20 – 30 znaków języka migowego. Również nauczyliśmy wszystkie
dzieci alfabetu palcowego i liczebników w języku migowym. Pod koniec
zajęć dzieci otrzymywały książeczki
zawierające wybrane znaki języka migowego, aby mogły utrwalać zdobytą
wiedzę w domu.
Zajęcia te mają skutek długofalowy.
Oznacza to, że efekty tych zajęć będą
widoczne nawet za kilka – kilkadziesiąt
lat. Jak wcześniej wspominaliśmy, dyskryminacja osób niepełnosprawnych
bierze się głównie z niewiedzy oraz strachu przed nimi. Jednym z najlepszych
Warsztaty dla dzieci z PJM, źródło PZG Oddział Mazowiecki
sposobów jest zapoznanie ludzi z niepełnosprawnością. Można to osiągnąć
poprzez np. integrację z osobami niepełnosprawnymi lub edukowaniem
ludzi na temat niepełnosprawności.
Wtedy strach i opór zanika. Jeżeli dzieci we wczesnym wieku miały styczność
z osobami niesłyszącymi (przy czym
tą styczność pamiętają jako pozytywne zdarzenie), to później, jako dorosłe,
nie odczuwają żadnych negatywnych
emocji w związku z nimi. Takie zajęcia
to dobry krok ku zwalczaniu dyskryminacji wśród dorosłych – oczywiście
jeżeli dzieci, które uczestniczyły w naszych zajęciach dorosną.
I/2014
iszy
29
KĄCIK DLA RODZICÓW I DZIECI
KĄCIK DLA RODZICÓW I DZIECI
Przeprowadziła Marta Abramczyk
Wywiadą
z mam
Przedstawiamy Wam rozmowę Marty Abramczyk z jej matką, Czesławą Abramczyk. Marta straciła słuch jak miała 1,5 roku. W tym samym czasie przestała również
mówić. Obecnie ma 23 lata i ok. 90% niedosłuchu. Mimo to mówi bez większych
kłopotów, dzięki wkładowi ciężkiej pracy matki nad jej mową. Marta również miga,
ale język migowy poznała dopiero w szkole dla niesłyszących – w czasach, gdy się
wychowywała, edukacja dwujęzyczna była obca w Polsce. O szczegółach wychowawczych dowiedzą się Państwo po przeczytaniu tej rozmowy.
Mamo, jak się dowiedziałaś,
że nie słyszę?
Miałaś 1,5 roku. Byłaś bardzo
do mnie przywiązania i wpadałaś w panikę, gdy traciłaś mnie z oczu. To się
nasilało od września, gdy musiałam iść
do pracy, a Ty musiałaś zostawać u opiekunki. Wtedy stało się coś dziwnego.
Przestałaś się odzywać (a mówiłaś proste zdania) i zrobiłaś się nieposłuszna.
Nie reagowałaś na polecenia, co się
wcześniej nigdy nie zdarzało. Wtedy
pomyślałam, że chcesz mnie „ukarać”
za to, że zostawiam Cię z opiekunką. Zaczęłyśmy się bawić w chowanego. Schowałam się tak, ze nie było mnie widać
(w przedpokoju za paltami). Szukając
mnie wpadłaś w histerię. Zaczęłam zza
palt wołać: „Marta! Tu jestem!”. Krzyczałam wtedy bardzo głośno, a Ty przebiegałaś obok i nie słyszałaś mnie.
Po tym zdarzeniu zaczęłam testować Twój słuch. Mówiłam, nawet
krzyczałam, gdy stałaś tyłem do mnie.
Nie reagowałaś. Gdy stałaś przodem
do mnie, reagowałaś. Być może dlatego, że widziałaś jakikolwiek ruch, gdy
zaczynałam coś mówić (mam dużą
gestykulację).
Byłam u laryngologa 3 razy. Lekarz powiedział, że słyszysz, tylko
ja nie umiem Tobą się opiekować.
A jak badał Ci słuch? Dużym, metalowym kluczem uderzał w metalowe
30
iszy
I/2014
nogi biurka. Zawsze na to reagowałaś,
nawet w domu. Po około 7 miesiącach wreszcie wypisał mi skierowanie
na badanie Twojego słuchu. Wręczając mi to skierowanie powiedział z pogardą: „Och, te mamuśki w podeszłym
wieku! ”. No i zrobiłyśmy badanie słuchu. „Mamuśki w podeszłym wieku”
często mają racje. Diagnoza brzmiała
tak: „Obustronnie w granicach wydolności urządzenia (100dB) nie zarejestrowano odpowiedzi”. Czyli moje
przypuszczenia się potwierdziły.
I co się dalej wydarzyło?
Wtedy się załamałam, byłam
w bardzo trudnej sytuacji rodzinnej
i materialnej. Ten niedosłuch był dla
mnie jak gwóźdź do trumny. Nie miałam pojęcia, co z tym fantem zrobić.
Wpadłam w dół psychiczny. Przez
dwa tygodnie nie nadawałam się
do pracy. Po dwóch tygodniach wzięłam się w garść. Stwierdziłam, że coś
z tym trzeba zrobić, chociaż nie miałam pojęcia co.
Zaczęło się od nauki mowy. Trochę naszych zabaw pamiętam, jednak
nie wszystkie. Opowiesz więcej, jak
to było?
Logopedzi i lekarze mówili mi,
co mam robić, ale to było bardzo trudne, gdyż nie lubiłaś pracować ich trybem. Jestem nauczycielką przedszkola,
więc wymyśliłam swój własny system
nauki, chociaż kilka rad logopedów
również wdrożyłam do niego. Ty mnie
prowadziłaś. Szłam za Twoimi zainteresowaniami. O wszystkim opowiadałam Ci naszym dziwnym językiem
mimiczno – gestykulacyjno – słownym. Wiadomości przyjmowałaś bardzo chętnie, ale nie chciałaś mówić.
Aż pewnego dnia…
…Zmusiłam Cię do powiedzenia
słowa: „da”. Miało to oznaczać „daj”.
I malutkimi kroczkami zaczęłaś mówić.
Mając 3 lata czytałaś komiksy, pokazując palcem słowa, których nie rozumiałaś, ja Ci musiałam je dokładnie
wytłumaczyć. Uczyłam Cię mówić
nie tylko słów, ale i pojedynczych głosek. Wymyślałam mnóstwo zabaw,
z których można by było te głoski
utrwalać. I z mojego doświadczenia
wynikło, że najwięcej korzyści wniosły
te najgłupsze zabawy. Na przykład zabawy w małpy. Pamiętasz?
Tak, pamiętam. Miałam wtedy
około 3 – 3,5 lata, skakałyśmy po
pokoju i wrzeszczałyśmy „y, y, y” ponieważ nie mogłam się nauczyć tej
samogłoski. Aż w końcu się udało!
A jak było z aparatami?
Marta i Czesława Abramczyk, fot. źródło prywatne autorki
Po badaniu słuchu dostałaś aparaty, ale ich nie znosiłaś. Przez prawie
rok zajęciem moim i Twoich dwóch
braci było chodzenie na czworaka
i nasłuchiwania, gdzie wyrzucone lub
schowane aparaty piszczą. Dopiero
w wakacje na działce, gdy miałaś 3,5
roku, zaczęłaś bez wrzasków zakładać
aparaty. Odgłosy wsi Cię zainteresowały. Dzięki Ci Boże, że mamy wieś!
Bo tam polubiłaś aparaty!!! Od tej
chwili nauka mówienia poszła dużo
szybciej. A jeszcze muszę wspomnieć,
że miałaś ogromny talent plastyczny.
Już mając około 1 rok i 2 miesiące
narysowałaś kaczkę, która przypominała pracę 4-latka. I od tego momentu często dawałam Ci kredki i papier,
rysowałaś mnóstwo pięknych rzeczy,
których nawet 3 i 4-latki nie potrafiłyby narysować. Był to też nasz sposób
porozumiewania się. Gdy chciałaś coś
bardzo ważnego powiedzieć – rysowałaś. Na przykład koszmary senne.
A dopiero później pisałaś. Gdy miałaś
2 lata i 11 miesięcy, po kilkukrotnym
obejrzeniu filmu „Król Lew”, chodziłyśmy do Burger Kinga. Wygrałaś tam
konkurs na najlepsze prace o tematyce
tego filmu. Przy okazji prac plastycznych kupowałam Ci frytki. Każda
frytka była inną postacią z tego filmu.
I właśnie tam najwięcej słów i głosek
zaczęłaś mówić poprawnie. Taka głupia z pozoru zabawa bardzo Ci pomogła w nauce mówienia.
Dla dorosłych może i głupia zabawa, ale mnie, jako dziecku, bardzo
się podobały, lubiłam się w nie bawić, i przy okazji chętnie uczyłam się
mówić.
No właśnie. Ja o tym wiedziałam,
że przez zabawę najwięcej umiejętności można wcisnąć do malutkiego
łebka i ciałka. A pamiętasz wieczorne
rozmowy przy świecach?
Tak, pamiętam. To było ćwiczenie
słuchu w aparatach. Jak mi szło?
Niestety Twoje aparaty były bardzo słabe jak na Twój niedosłuch,
ale i tak radziłaś sobie całkiem nieźle po ciemku. Bo gdy było widno,
szybko nauczyłaś się czytać z ruchu
ust. Najlepiej umiałaś „czytać” mnie.
Z obcymi osobami było gorzej. Musiałam ich prosić, by mówili powoli
i wyraźnie. To samo było z dziećmi
słyszącymi. Musieli mówić powoli. Może dlatego miałaś utrudniony
kontakt z nimi. Bo dzieci mają mało
cierpliwości i tysiące nowych pomysłów do zabaw. A Ty za nimi nie nadążałaś, i szybko się wycofywałaś.
To były ciężkie czasy, zarówno dla
mnie jak i dla Ciebie. Teraz są lżejsze czasy. Dzieci są badane tuż po
urodzeniu. Gdy niedosłuch zostanie
u dziecka odkryty, rodzic takiego
dziecko ma możliwość dostać dobre
aparaty lub zaimplantować dziecko.
Ja miałam pecha. Była wtedy rejonizacja lekarzy, a nam się trafił chyba
jakiś konował.
Masz rację, córciu. Gdyby
na pierwszej naszej wizycie dał skierowanie na badanie słuchu, Twoja rehabilitacja pewnie by przebiegła dużo
łagodniej. Bo muszę Ci przypomnieć,
że przed utratą słuchu mówiłaś i słyszałaś. A ogłuchłaś i przestałaś mówić, gdy miałaś półtora roku. Może
szybciej byś sobie przypomniała swoje
słowa: „mama, oł koko”, co znaczyło:
„mamo, chodź do kurek”. A tak musiałaś uczyć się od początku nawet
Twojego kochanego słowa „mama”
po prawie roku przerwy w słyszeniu
i mówieniu.
I/2014
iszy
31
60
Już
lat Polski Związek Głuchych
wydaje czasopismo dla osób niesłyszących!
Z okazji jubileuszu dołączamy prezent – kalendarz na 2015 rok

Podobne dokumenty

Co słychać...?

Co słychać...? wygląda mniej więcej tak, jak ekran TVN 24. Jest więc postać prowadzącego, jest trochę grafiki, jest pasek z  informacjami i  zegar. Ale jest coś jeszcze. Są też napisy dla głuchych. Pisany jest ca...

Bardziej szczegółowo

Co słychać nr 35

Co słychać nr 35 Serdecznie zapraszamy do  zapoznania się z  jego treścią. Informator będzie rozpowszechniany bezpłatnie wśród wszystkich członków i  podopiecznych PZG. Trafi również do niektórych bibliotek i urzęd...

Bardziej szczegółowo