Sprawa Clotilde Reiss

Transkrypt

Sprawa Clotilde Reiss
www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=100300
2009-08-23
Sprawa Clotilde Reiss
Ogłoszenie wyników wyborów prezydenckich w Iranie, przeprowadzonych 12 czerwca br., wywołało
spontaniczne protesty i manifestacje irańskiej ludności. Władze odpowiedziały masowymi aresztowaniami,
zarówno organizatorów manifestacji, jak i przypadkowych uczestników czy obserwatorów. Wśród
zatrzymanych znalazła się m.in. Francuzka Clotilde Reiss, lektorka języka francuskiego na uniwersytecie w
Isfahanie, której władze irańskie zarzucają robienie szpiegowskich zdjęć oraz przygotowywanie raportu na
temat powyborczych zamieszek. Obecnie Clotilde Reiss oczekuje na wyrok sądu w Teheranie.
1 lipca br. irańska policja zatrzymała Clotilde Reiss, Nazak Afshar - pracownicę francuskiej ambasady w
Teheranie, dwie pracownice ambasady Wielkiej Brytanii i 10 innych obcokrajowców. Spośród zatrzymanych
osób tylko Clotilde Reiss nie odzyskała do tej pory wolności.
23-letnia Clotilde Reiss studiowała historię na Sorbonie w Państwowym Instytucie Języków i Cywilizacji
Wschodu. Dyplom otrzymała w Instytucie Studiów Politycznych. Jej praca magisterska dotyczyła systemu
szkolnictwa w Iranie. Na początku tego roku podjęła pracę jako lektorka języka francuskiego na
Uniwersytecie w Isfahanie. Uwolnienia jej od stawianych zarzutów domagają się obok władz francuskich
również tamtejsza opinia publiczna, stowarzyszenia francuskich badaczy i naukowców. Od kilku dni
zamieszczany jest w internecie apel o jej uniewinnienie. Petycję podpisało już 8 tys. osób.
W wyniku czerwcowych wyborów oficjalnie prezydentem Iranu ponownie został Mahmud Ahmadineżad,
który otrzymał 62,6 proc. głosów wobec 33,7 proc. głosów oddanych na jego przeciwnika Mira Husajna
Musawiego, który oskarżył władze o manipulacje i sfałszowanie wyników.
Odwołanie się Musawiego do tzw. Rady Strażników Konstytucji, która odpowiada za zatwierdzenie wyników
wyborów, nie przyniosło żadnego rezultatu. Rada przesłała gratulacje Mahmudowi Ahmadineżadowi za
wybór na prezydenta kraju. Wywołało to ostre rozruchy, jakich nie widziano w Teheranie od pamiętnych
wydarzeń studenckich w lipcu 1999 roku. Doszło do starć z policją, która użyła gazów łzawiących. Brutalność
sił porządkowych spowodowała, według oficjalnych danych, śmierć 20 osób. Opozycja twierdzi, że ofiar
śmiertelnych było znacznie więcej. Natychmiast też uczestnicy manifestacji zostali poddani masowym
represjom i aresztowaniom. Sposób przeprowadzenia wyborów i represje skrytykowało wiele stolic
europejskich. Pierwsze słowa ostrej krytyki padły ze strony prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy"ego, który
potępił "gwałt przeciw manifestującym i zaapelował o ukazanie w całym świetle rezultatów wyborów
www.radiomaryja.pl
Strona 1/2
prezydenckich".
Franciszek L. Ćwik
www.radiomaryja.pl
Strona 2/2