Pobierz - Echo Katolickie

Transkrypt

Pobierz - Echo Katolickie
EchoKatolickie
agnieszKa
warecKa
ReDAKTOR
W
Na straży
ŻELECHÓW
czasie, gdy zamykaliśmy bieżący numer „Echa”, pielgrzymi zdążający
przed oblicze Matki Bożej pokonywali
ostatnie etapy przejścia. „Jestem - pamiętam - czuwam!” - akt zawierzenia
w łączności z wiernymi na Jasnej Górze powtarzali też
pątnicy nawiedzający z racji uroczystości Wniebowzięcia
NMP diecezjalne sanktuaria: Leśną Podlaską czy Kodeń.
„W krzyżu Boże «Jestem» znaczy «Miłość»” - nauczał
św. Jan Paweł II. „Człowiek trwa przy Bogu poprzez to,
że pamięta - zachowuje wielkie sprawy Boże, rozważając je w swoim sercu jak Maryja” - objaśniał. I jeszcze,
że „czuwać” tzn. starać się być człowiekiem sumienia.
14 sierpnia minęły 32 lata od brutalnej pacyfikacji obozu internowanych w Kwidzynie. Wśród ciężko pobitych
była grupa siedleckich opozycjonistów. „Dotąd sprawa
ta nie została wyjaśniona, sprawcy wydarzeń nie stanęli
przed sądem, choć przed sądem postawione zostały ich
ofiary - «za czynną napaść na funkcjonariuszy»” - pisze
w tekście o „Zbrodni nieprzedawnionej” Anna Wasak.
Z kolei rozmówca Moniki Lipińskiej podnosi głos w sprawie kontrowersyjnej procedury in vitro… Polecam!
KrótKo
Podziękują za plony
patron medialny
gm. mięDzyRzEc PODL. 24 sierpnia przy
Szkole Podstawowej w Strzakłach odbędą
się dożynki gminne. Uroczystość zainauguruje o 12.00 Msza św. odprawiona w miejscowej
kaplicy w intencji rolników. Po nabożeństwie korowód dożynkowy przemaszeruje na plac przy szkole. Oficjalne otwarcie dożynek przez wójta gminy
zaplanowano na 13.30. Po przemówieniu nastąpi prezentacja wieńców zgłoszonych do konkursów. Następnie starostowie dożynek przekażą chleb na
ręce wójta gminy. Nie zabraknie też wystąpień zaproszonych gości. W trakcie
uroczystości na chętnych smakoszy będą czekały regionalne przysmaki.
W części koncertowej na scenie pojawią się dzieci i młodzież ze Strzakł, Trzebieszowa i Rogoźnicy. Będzie można również zobaczyć występy lokalnych
zespołów ludowych. W programie imprezy przewidziano także konkursy
z atrakcyjnymi nagrodami zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Na zakończenie imprezy, o 19.00, rozpocznie się zabawa taneczna przy dźwiękach
KO
gwiazdy wieczoru - zespołu Fortex, Rajmund, Skalar’s.
Reklama
17
numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r.
tego dnia sierpnia na placu
przed Wiejskim Domem
Kultury w Krzesku-Królowej
Niwie odbędą się dożynki
Co dalej z ratuszem?
Kłopoty z wykonawcą
Prace przy modernizacji zabytkowego ratusza idą ślamazarnie,
w związku z tym zagrożony jest termin zakończenia inwestycji.
Na początku 2013 r. w wyniku
przetargu wyłoniono wykonawcę
z Łukowa, który przedstawił najkorzystniejszą finansowo ofertę.
Zabytkowy ratusz został w części
rozebrany, na innym segmencie
wykonano roboty budowlane. Wykonawca schodził z placu budowy,
by po jakimś czasie znowu się na
nim pojawić. Wreszcie zastosował
wybieg - zwrócił się do rady miasta
z prośbą o udzielenie gwarancji zapłaty. Liczył na to, że rada nie podejmie uchwały w tej sprawie, wtedy
będzie mógł zostawić rozgrzebaną
budowę i domagać się zapłaty.
Jednak podczas sierpniowej,
nadzwyczajnej sesji radni podjęli
odpowiednią uchwałę. - Nieudzielenie takiej gwarancji skutkowałoby tym, że wykonawca mógłby
opuścić budowę ratusza i byłoby to
traktowane jako odejście z winy inwestora, czyli gminy. A to spowodowałoby wielkie straty, skutkujące koniecznością wypłaty dużych
kwot pieniędzy - mówi burmistrz
Mirosława Miszkurka. Koszt inwestycji to ok. 5 mln zł.
Udzielona gwarancja niewiele
zmieniła w harmonogramie realizacji zadania. Termin zakończenia
inwestycji to grudzień 2015 r., a na
placu budowy, która straszy swoim wyglądem, rosną słoneczniki
i drzewka. - Wykonawca w czerwcu
poinformował, że schodzi z placu
FOT. WAJ
2
Według burmistrz, wykonawca prowadzi roboty zgodnie z umową, chociaż
w ślimaczym tempie.
budowy, ale w lipcu złożył kolejne
pismo, że prace zostają wznowione.
W tej chwili nie widać postępów
w budowie, prace wykonywane są
bardzo ślamazarnie, pracuje kilku
pracowników. Według informacji
wykonawcy ratusza, udzielenie takiej gwarancji spowoduje, że będzie
on mógł wziąć kredyt i zwiększyć
tempo prac - wyjaśnia M. Miszkurka, burmistrz Żelechowa. I uzupełnia: - Według informacji inspektora
nadzoru, gdyby jeszcze w tej chwili
wykonawca ruszył intensywniej
z pracami, inwestycja zostałaby
zrealizowania w terminie.
Według burmistrz, wykonawca
prowadzi roboty zgodnie z umową,
chociaż w ślimaczym tempie. - Myślę, że jest to wynikiem słabej kondycji finansowej firmy. Przypomnę,
że w ubiegłym roku wykonawca
zwrócił się do gminy o możliwość
częściowego finansowania wykonanych robót, deklarując skrócenie
o rok zakończenia inwestycji. Na
to rada miasta nie wyraziła zgody
- twierdzi M. Miszkurka.
Nie jest to odosobniony przypadek, kiedy, zgodnie z literą prawa
o zamówieniach publicznych, wyłącznym kryterium rozstrzygania
przetargów jest najniższa cena.
WALDEMAR JAROŃ
2,4
www.echokatolickie.pl
Likwidacja uczelni
Został tylko budynek
Bialskie Kolegium Licencjackie Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej
zakończyło ostatecznie swoją działalność. Wszystko z powodu braku
zainteresowania ze strony studentów.
Budynek przy ul. Piłsudskiego 24,
w którym prowadzone były zajęcia, dziś świeci pustkami. Zniknęło nawet logo uczelni. KL działało
w Białej Podlaskiej od 2000 r. Oferowało edukację na kierunkach
humanistycznych. Na przestrzeni
kilkunastu lat studenci mogli wybierać np. między filologią polską,
historią, pedagogiką, socjologią i slawistyką. Teraz nastąpiło
ostateczne zamknięcie kolegium.
Wszystkiemu winny niż demograficzny. Studenci wolą kształcić
się w większych miastach i coraz
częściej szerokim łukiem omijają
ośrodki zamiejscowe.
Nie ma kogo uczyć
Przyszłość kolegiów licencjackich stoi pod znakiem zapytania
także z innego względu.
- W związku z przepisami znowelizowanej ustawy dotyczącej
szkolnictwa wyższego, kształcenie
w kolegiach licencjackich może
być prowadzone maksymalnie do
2015 r., chyba że uczelnia zdecyduje się przekształcić owe jednostki w filie lub wydziały zamiejscowe. Aby tak się stało, niezbędna
jest odpowiednia liczba chętnych
wygaszania bialskiej placówki rozpoczął się już w roku akademickim 2012/2013. Obecnie wszystkie
roczniki ukończyły kształcenie
i w placówce nie ma już żadnych
studentów. W początkowych latach funkcjonowania bialskiego KL
UMSC kształciło się w nim po kilkaset osób. W ubiegłym roku naukę
kontynuowało tu tylko 17 żaków.
W obiekcie
przy Alejach
Tysiąclecia
chcielibyśmy
ulokować
straż miejską
- zaznacza
R. Szwed.
do studiowania, a ta z roku na
rok systematycznie spada - mówi
Aneta Adamska z biura prasowego UMCS w Lublinie.
Dodaje, że w Kolegium Licencjackim UMCS w Białej Podlaskiej nie
uruchomiono nowych kierunków
studiów, nie prowadzi się w nim
także rekrutacji na studia I stopnia.
A. Adamska zaznacza, że proces
Wszystko w jednym
miejscu
Budynek, w którym mieściło się
kolegium, należy do skarbu państwa. - Jego powierzchnia wynosi
ponad 500 m². Są w nim m.in. sale
wykładowe i ćwiczeniowe, biblioteka oraz część hotelowa. W sprawie budynku nadal trwają pewne
ustalenia - mówi A. Adamska.
W związku z likwidacją kolegium
1 sierpnia zatrudnienie straciło
w nim sześciu pracowników, którzy do tej pory pełnili obowiązki
dotyczące administracji i obsługi.
Wiadomo, że przejęciem budynku po kolegium zainteresowany
jest bialski magistrat. - Stanowisko
miasta jest jednoznaczne. Chcemy, aby budynek zlokalizowany
przy ul. Piłsudskiego 24 wrócił
redaktor prowadzący:
Kinga Ochnio
do zasobów miasta. Należy on do
skarbu państwa, którym na terenie
Białej Podlaskiej zarządza prezydent. Mieliśmy wiele pomysłów na
wykorzystanie tego obiektu. Jego
niewątpliwymi atutami są przede
wszystkim bardzo dobra lokalizacja i funkcjonalność. Intencją
prezydenta było to, by przenieść
do niego MOPS oraz komórki
organizacyjne, które zajmują się
obsługą sfery socjalnej. Mam tu
na myśli przede wszystkim referat
świadczeń socjalnych. Chcemy,
by owe jednostki funkcjonowały
w jednym miejscu, aby mieszańcy
nie musieli przemieszczać się od
MOPS do urzędu miasta i na odwrót - wyjaśnia Renata Szwed, dyrektor gabinetu prezydenta miasta.
Z myślą o strażnikach
Obecnie MOPS działa przy Alejach Tysiąclecia i jest dosyć mocno
oddalony od magistratu. Z kolei
budynek po kolegium znajduje się
bardzo blisko urzędu miasta. Przeniesienie wszystkich jednostek na
ul. Piłsudskiego niewątpliwie ułatwi życie wielu bialczanom.
To jednak nie koniec przeprowadzek. - W obiekcie przy Alejach
Tysiąclecia chcielibyśmy ulokować
straż miejską. Obszerny parking
i większy budynek na pewno wpłyną pozytywnie na jakość obsługi
w tej jednostce - zaznacza R. Szwed.
Obecnie strażnicy miejscy bazują
w lokalu przy ul. Brzeskiej. Obiekt
jest trudnodostępny i niewidoczny, ponieważ mieści się w tzw. podwórku. Skutecznie zasłaniają go
liczne budynki usługowe.
Nie wiadomo, kiedy nastąpią
zmiany. Władze miasta czekają na
wyznaczenie terminu podpisania
aktu, który upoważni je do przejęcia budynku przy ul. Piłsudskiego. Dopiero wtedy możliwe będzie
przenoszenie poszczególnych jedAWAW
nostek. Na remonty
Region. 2,4 mln zł zostanie
przeznaczone na remonty oraz
odbudowę dróg i mostów zniszczonych w wyniku skutków zdarzeń
noszących znamiona klęsk żywiołowych. W ubiegłym tygodniu promesy
samorządowcom z rejonu siedleckiego przekazał wojewoda mazowiecki
Jacek Kozłowski. Środki pochodzą
z rezerwy ministra administracji
i cyfryzacji. Dofinansowanie w ramach
drugiej transzy tegorocznych promes
otrzymają: powiat siedlecki (1,4 mln zł)
i garwoliński (550 tys. zł) oraz gminy
Jabłonna Lacka (50 tys. zł) i Pilawa (400
tys. zł). Środki zostaną przeznaczone
na remonty dróg powiatowych
nr 2044W na odcinku Dąbrowa - Korczew (powiat siedlecki) oraz 1330W
Garwolin - Trojanów (powiat garwoliński) uszkodzonych w wyniku silnych
opadów deszczu oraz podtopień.
W Jabłonnie Lackiej wyremontowany
zostanie przepust drogowy (odcinek
Wirów - Wasilew Skrzeszewski) uszkodzony w wyniku deszczu nawalnego.
Przebudowana zostanie także droga
gminna nr 131043 (ul. M. Konopnickiej) z naprawą chodnika oraz przebudową sieci kanalizacyjnej w gminie
Pilawa (po długotrwałych i intensywnych opadach deszczu z 2011 r.). MLS
om.pl
poligrafia
SIEDLCE. Naczelnik Urzędu Skarbowego zaprasza przedsiębiorców
na bezpłatne szkolenie w zakresie
„Praw i obowiązków użytkowników kas rejestrujących”. Spotkanie
odbędzie się 18 sierpnia, o 9.00, w sali
konferencyjnej (p. 221 - II p.) w siedzibie urzędu przy ul. Bp. I. Świrskiego
45. Szkolenie w pierwszej kolejności
dedykowane jest przedsiębiorcom
działającym w branży gastronomicznej. Osoby zainteresowane uczestnictwem proszone są o zgłoszenie
telefoniczne (nr tel.: 504-046-970). WA
Reklama
Reklama
reklama wizualna
Szkolą
netto
Fot. AWAW
Budynek zajmowany
do lipca przez
Kolegium Licencjackie
UMCS chce przejąć
bialski magistrat.
BIAŁA PODLASKA Region
tyle mln zł przeznaczono na remonty
oraz odbudowę dróg i mostów w regionie
zniszczonych w wyniku skutków zdarzeń
noszących znamiona klęsk żywiołowych
3
www.iwonex.c
gadżety
reklamowe
karta biznesowa
)250$7[PPdz'58.
GZXVWURQQ\
3$3,(5Jdz1$.ă$'
V]W
)2/,2:$1,(GZXVWURQQHEĄ\
VN
www.foldruk.media.pl
/FoldrukMedia
$FOBOJF[BXJFSBPQSBDPXBOJBHSBñD[OFHP
numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r.
EchoKatolickie
Fot. BZ
4
BIAŁA PODLASKA Połączenie sił
Plany i pomysły
Upalny dzień na miejskiej plaży.
MIĘDZYRZEC PODLASKI Wypoczynek nad wodą
Kąpielisko, stok,
a za rok wyciąg
Tego lata na miejskim kąpielisku wypoczywają
setki plażowiczów. Jeszcze więcej ludzi korzysta
z niestrzeżonych kąpielisk na Międzyrzeckich
Jeziorkach. Dziś już mało kto pamięta zaniedbaną
żwirownię sprzed lat. Obecnie teren wygląda
zupełnie inaczej, a oferta turystyczna miasta
z roku na rok staje się bogatsza.
Międzyrzeckie Jeziorka to dwa
połączone zbiorniki. Przy pierwszym funkcjonuje miejskie strzeżone kąpielisko z trzypoziomową
plażą, molo i ratownikami. Przy
kąpielisku półtora roku temu
zbudowano całoroczny igielitowy
stok narciarski. Wraz ze stokiem
powstał parking, drogi dojazdowe i budynek z wypożyczalnią
sprzętu narciarskiego oraz toaletami. W tym sezonie pojawiło
się zarządzane przez MOSiR pole
namiotowe z toaletą oraz wiatą
i miejscem na ognisko. Ponadto,
przy stoku otwarty został pierwszy lokal gastronomiczny.
Żeglarze, wędkarze
i studenci
Przy drugim zbiorniku znajduje się stanica Stowarzyszenia
Rozwoju Żeglarstwa. Można tam
wypożyczyć kajaki, rowery wodne i żaglówki, nabyć umiejętności
sternika motorowodnego lub patent żeglarski. Turyści mogą wynająć domki campingowe i skorzystać z pola namiotowego oraz
czystej plaży. A już w przyszłym
roku do użytku będzie oddane
Centrum Szkoleniowe Sportów
Wodnych z salą szkoleniową i pokojami hotelowymi. Obok stowarzyszenia znajduje się plaża przy
restauracji Zacisze. Tam również
można wypożyczyć sprzęt pływający, a także wypłynąć w rejs
statkiem. Po sąsiedzku mają swo-
ją stanicę wędkarze PZW, a niedawno powstałe Towarzystwo
Wędkarskie „Żwirek”, które zajmuje się administracją zbiornikiem, dyżuruje na stanicy SRŻ.
Przy dużym zbiorniku funkcjonuje także ośrodek bialskiej PSW,
która co roku w sezonie letnim
organizuje obozy dla studentów również z zagranicy.
Wkrótce nowe
inwestycje
Jeszcze w tym miesiącu powstanie trasa zdrowia PZU - na
odcinku ok. 2 km pojawią się
ekologiczne, drewniane urządzenia do ćwiczeń. Start i metę
trasy zaplanowano pod stokiem.
Ponadto, jeszcze w tym roku rozpocznie się realizacja drugiego
unijnego projektu - „Zagospodarowanie terenu Międzyrzeckich
Jeziorek - etap II”, na który samorząd otrzymał 2,8 mln zł dofinansowania. Aktualnie tworzona
jest dokumentacja do ogłoszenia
przetargu. Wkład miasta w wysokości 30% (1,2 mln zł) został
już zarezerwowany w budżecie
miasta. Za te pieniądze zostaną
zbudowane drogi dojazdowe,
ciągi pieszo-rowerowe, parking
na 150 aut, a z atrakcji rekreacyjnych: wyciąg do ciągnięcia narciarza wodnego o długości ponad
460 m, place zabaw dla dzieci oraz
miejsce rekreacji dla dorosłych,
BZ
w tym most linowy. Pełna nazwa dokumentu brzmi:
„Zintegrowana Strategia Rozwoju
Miejskiego Obszaru Funkcjonalnego Biała Podlaska”. Akt ma dotyczyć głównych kierunków rozwoju w wymiarze przestrzennym,
gospodarczym i społecznym. Oba
samorządy chcą ze sobą współpracować we wszystkich ważniejszych
dziedzinach, zaczynając od transportu, gospodarki wodno-ściekowej czy polityki mieszkaniowej,
a kończąc na rozwoju gospodarczym i wspólnym przyciąganiu
inwestorów.
Żeby nie dublować
- Wspólne działanie między samorządami to wymóg czasu, sytuacji i dyrektyw unijnych, które
nakazują integrację w celu uzyskania środków na kolejne projekty. Efektywność naszych usług
mierzona jest ilością osób z nich
korzystających. Mamy do czynienia z niżem demograficznym.
Zmniejsza się m.in. liczba uczniów
w szkołach i osób użytkujących
drogi czy sieć wodno-kanalizacyjną, więc ich koszty utrzymania
albo pozostaną na tym samym
poziomie, albo wzrosną. Trzeba
szukać nowych rozwiązań. Gminy
i miasta mają do realizacji te same
zadania, które często się przenikają, dlatego też winny być organizowane wspólnie, by obniżyć
ich koszty. W tej strategii chodzi
o to, abyśmy w przyszłych latach
nie dublowali się przy tworzeniu
projektów zadaniowych. To, co
już jest i to, co jeszcze powstanie,
musi być utrzymywane. Warto
wspólnie korzystać z tego, czego
dokonamy. Tworząc projekty, musimy więc patrzeć z perspektywą
nie na jeden rok, ale na najbliższe
10-20 lat - tłumaczy prezydent
miasta Andrzej Czapski.
Chcemy strefę
Wójt gminy wiejskiej Biała Podlaska podkreśla, że obecnie podstawą w rywalizacji o środki unijne jest dobra strategia i integracja
poszczególnych gmin.
- Uważam, że z racji naszego
położenia jesteśmy szczególnie
predysponowani do współpracy
z miastem. Okalamy Białą Podlaską dookoła; cała nasza infrastruktura wodno-kanalizacyjna
Fot. AWAW
7 sierpnia włodarze miasta i gminy wiejskiej Biała Podlaska podpisali akt
dotyczący wspólnego opracowania strategii rozwoju na lata 2014-2020.
Takie zjednoczenie opłaci się obu stronom.
Wspólna strategia rozwoju samorządów na różnych polach jest dziś ważnym
wymogiem.
Wójt gminy
wiejskiej Biała
Podlaska
podkreśla, że
obecnie podstawą
w rywalizacji
o środki unijne
jest dobra
strategia
i integracja
poszczególnych
gmin.
i drogowa włączone są w infrastrukturę miejską. Podobnie jest
z komunikacją i ze szkołami. Niestety brakuje nam obszarów związanych z działalnością inwestycyjną potrzebnych do pozyskania
inwestorów strategicznych. Tu jest
dobre pole do popisu dla naszej
współpracy - zaznacza W. Panasiuk.
Włodarzowi gminy marzy się
wspólna strefa albo podstrefa
ekonomiczna. Na jej lokalizację
proponuje dwa miejsca. - Pierwszy teren ma powierzchnię 70 ha
i znajduje się (jadąc w kierunku
Warszawy) po prawej stronie, przy
końcu obwodnicy miasta. Druga
lokalizacja dotyczy projektowanej autostrady. Strefa mogłaby być
utworzona przy wjeździe i zjeździe na autostradę, na wysokości
Cicibora. Tu mamy do dyspozycji
aż 200 ha - tłumaczy wójt gminy
Biała Podlaska.
Podsumowując, wspólna strategia może przynieść korzyści ekonomiczne i społeczne. Teraz przyszedł czas na jej opracowanie.
AWAW
Krótko
W cieniu sosny
patron medialny
Sosnówka. 24 sierpnia na obiektach
sportowych mieszczących się przy Publicznym Gimnazjum odbędzie się impreza promocyjno-integracyjna pn. „Jarmark turystyczny. W cieniu sosny”. Celem
projektu jest promocja atrakcji turystycznych obszaru 17 gmin
należących do Bialskopodlaskiej Lokalnej Grupy Działania.
Osoby oraz instytucje zainteresowane prezentacją lokalnych
produktów, usług turystycznych oraz wyrobów wytwarzanych
na terenie działania grupy mogą zgłaszać chęć udziału w imprezie do 20 sierpnia. Szczegóły na stronie internetowej gminy
MLS
Sosnówka pod adresem www.sosnowka.pl. Warto zobaczyć!
Tuczna. 17 sierpnia, o 12.00, na boisku przy Zespole
Szkół rozpocznie się VII Powiatowa Wystawa Koni Zimnokrwistych. Po oficjalnym otwarciu imprezy oraz przemówieniach zaproszonych gości zebrani będą mogli obejrzeć
pokazy kaskaderskie w wykonaniu Jacka Samociuka. Następnie odbędzie się prezentacja klaczy oraz ogierów zimnokrwistych. Po ogłoszeniu wyników i wręczeniu nagród rozpocznie
się występ zespołu cygańskiego Romani Ciercheń. W trakcie
niedzielnego spotkania również na najmłodszych będą
czekały atrakcje, wśród których znajdą się m.in. przejażdżki
w siodle oraz na kucyku. Organizatorem wystawy są: gmina
Tuczna, Gminna Biblioteka Publiczna w Tucznej oraz Lubelski
MLS
Związek Hodowców Koni. Dożynki i targi
Krzywda. 7 września na terenie Gminnego Ośrodka
Sportu i Rekreacji przy ul. Osiedlowej 46 odbędą się targi turystyki. Zostaną one połączone z gminnymi dożynkami. Plenerowa uroczystość będzie miała charakter festynu
podzielonego na strefy: kultury, rekreacji, targów oraz
dobrego smaku. W ramach pierwszej z nich zaplanowano
przegląd twórczości artystycznej dziecięcych zespołów
folklorystycznych. Tu także zostaną zaprezentowane dawne
tradycje i obrzędy weselne w wykonaniu Lokalnego Teatru
Amatorskiego ,,To i owo’’. Na odwiedzających drugą strefę
czekać będzie wiele atrakcji, m.in. oferta Muzeum Nietypowych Rowerów, gdzie będzie możliwość obejrzenia, a nawet wypróbowania roweru poziomego czy cyrkowego. Dla
zainteresowanych odbędą się lekcje muzealne: „Naprawa
i konserwacja roweru”, „Historia roweru”, „Rower ekologiczny - pojazd przyszłości”. W strefie rekreacji nie zabraknie
również m.in. karuzeli, dmuchańców, zjeżdżalni, toru
z kręglami, ścianki wspinaczkowej. W strefie targów swoją
ofertę zaprezentują m.in.: gminy, miasta, regiony, stowarzyszenia, biura podróży, hotele, ośrodki SPA, przewoźnicy,
przedsiębiorstwa turystyczne, firmy zajmujące się informacją, promocją, wydawnictwami, reklamą oraz inne firmy
handlowe i usługowe. Zakres tematyczny będzie dotyczył
turystyki. Wreszcie w ostatniej strefie na specjalnie przygotowanych stoiskach swoje lokalne specjały zaprezentują
koła gospodyń wiejskich. Do udziału w targach organizatorzy (wójt gminy oraz Gminna Biblioteka Publiczna w Krzywdzie) zapraszają również lokalnych twórców ludowych,
których niepowtarzalne wyroby stanowić będą dodatkową
atrakcję oraz umożliwią pokazanie wystawcom i publiczności konkretnych produktów turystycznych. Podczas imprezy
pokazywana będzie rzeźba, malarstwo, koronkarstwo.
Szczegółowy program oraz warunki uczestnictwa w targach
dostępne są na stronie gminy pod adresem www.gminaMLS
krzywda.com. Region
Fot.UM Parczew
www.echokatolickie.pl
Równie istotny z punktu widzenia
rozwoju miasta ma być remont
drogi w kierunku Międzyrzeca.
Wśród priorytetów samorządu
na najbliższe lata znalazła się także modernizacja ul. Jana Pawła II,
jak też drogi między miejscowościami Parczew i Siemień oraz
skrzyżowań i tras lokalnych.
W strategii pojawiła się również
modernizacja trasy linii kolejowej
Lublin - Lubartów - Parczew - Łuków wraz z zagospodarowaniem
terenu i budową infrastruktury towarzyszącej, w tym modernizacja
budynku dworca PKP w Parczewie. W miejscowościach na terenie
gminy, szczególnie w miejscach
położonych blisko atrakcji turystycznych, mają pojawić się parkingi dla samochodów osobowych,
autokarów oraz rowerów.
Wśród priorytetów
samorządu
na najbliższe lata
znalazło się wiele
inwestycji drogowych.
PARCZEW Strategia rozwoju
Kolej na drogi
i pawilon handlowy
Sukiennice i promenada
Jedną z atrakcji dla mieszkańców, która znalazła się w planach
inwestycyjnych na najbliższe lata,
jest stworzenie centrum handlowego stylizowanego na krakowskie
Sukiennice. Miałoby znaleźć się
w nim miejsce na sklepy i stoiska
rękodzielników, kwiaciarnie, restauracje, informację turystyczną.
Wśród zadań znalazło się także
stworzenie miejskiego zalewu wraz
z infrastrukturą, na czele z muszlą
koncertową. Promowaniem imprez kulturalnych miałoby zająć
się Centrum Informacji Kulturalnej. Wśród pomysłów znalazły się
Parczewska Biesiada „Grillowisko”
czy Biesiada Jagiellońska. Dodatkowymi atrakcjami miasta miałyby stać się także m.in. promenada
spacerowa wzdłuż Piwonii, mostki
na Konotopie, Piwonii i Tyśmienicy. W strategii rozwoju miasta
znalazło się też dostosowanie pomieszczeń basenu „Jelonek” do
działalności konsumpcyjnej oraz
stworzenie kącika do zabaw dla najmłodszych. Tych ostatnich ucieszy
na pewno budowa „Krasnalandii” parku zabaw dla dzieci, a nieco star-
Modernizacja trasy do Lublina, promenada nad Piwonią czy pawilon
w rodzaju krakowskich Sukiennic - to tylko niektóre z inwestycji
zaproponowanych w „Strategii rozwoju gminy Parczew 2014-2020”.
Dokument ma być podstawą działań władz samorządowych na
najbliższe lata. Oprócz diagnozy
społeczno-gospodarczej, aktualnego stanu rozwoju i infrastruktury
sporą jego część zajmują propozycje przedsięwzięć, jakie powinny
zostać zrealizowane przez miasto.
Wśród nich znalazły się inwestycje, które mają sprawić, że Parczew
stanie się miastem nowoczesnym,
przyjaznym mieszkańcom, turystom i inwestorom. - Strategia rozwoju jest dokumentem niezbędnym do funkcjonowania jednostki
samorządu terytorialnego. Zawiera
wskazówki zarówno mieszkańców,
bo oni byli przy konsultacjach, jak
i władz samorządowych, w jakim
kierunku powinien pójść rozwój
gminy - wyjaśnia burmistrz Paweł Kędracki. I uzupełnia: - Strategia to również dokument, który
jest niezbędny przy pozyskiwaniu
środków europejskich, gdyż stanowi oparcie przy pisaniu wniosków.
Powstanie dokumentu poprzedziło kilka spotkań konsultacyjnych. - Staraliśmy się, aby grono
osób w nich uczestniczących było
jak największe. Swoje pomysły
zgłaszali zarówno przedstawiciele
młodzieży, organizacji pozarządowych czy społecznych, jak i jednostek samorządu terytorialnego. Na
podstawie uwag i propozycji wniesionych przez mieszkańców zrodził
się pomysł na strategię, która jest
poddawana dalszym konsultacjom
- tłumaczy P. Kędracki.
51 celów strategicznych
Pierwsze miejsce na liście 51 celów strategicznych zajmuje modernizacja drogi wojewódzkiej nr 815
Parczew - Lublin. Trasa, jak wynika
z dokumentu, powinna zostać zrewitalizowana w latach 2015-2020.
fot. J. Kurzawa
Reklama
migawka
5
szych - powstanie skateparku oraz
wielofunkcyjnej hali sportowej.
Nie zapomniano o inwestorach,
których do miasta mają przyciągnąć
kompleksowo uzbrojone tereny
włączone w Specjalną Strefę Ekonomiczną. W planach jest także utworzenie Inkubatora Przedsiębiorczości i Innowacji oraz promowanie
przedsiębiorczości poprzez ułatwienie gospodarczego wykorzystania
nowych pomysłów i sprzyjanie tworzeniu nowych firm.
Stawiać ambitne cele
- Zdaję sobie sprawę, że pomysłów jest wiele, ale gros z nich jest
możliwych do zrealizowania. Trzeba pamiętać, że działania gminy
zapisane w strategii muszą być
ukierunkowane na zaspokojenie
szeregu potrzeb mieszkańców,
zarówno tych najmłodszych, jak
i starszych, bo społeczeństwo coraz
bardziej się starzeje - zwraca uwagę włodarz. I dodaje: - Chodzi o to,
żeby stawiać sobie ambitne cele.
Burmistrz podkreśla, że przedstawiony dokument jest tylko projektem i nadal podlega konsultacjom. - Ostateczny kształt strategii
na pewno trochę może się różnić
od tego, co jest aktualnie w niej zapisane. Nie spieszymy się z zatwierdzeniem tego dokumentu - dodaje
P. Kędracki.
A jakie inwestycje, zdaniem burmistrza, powinny być priorytetowe
dla miasta i gminy? -Dalsza poprawa infrastruktury drogowej gminy, ale też współpraca z powiatem
pod tym kątem. Naszym „oczkiem
w głowie” w przyszłym okresie
programowania będzie przebudowa oczyszczalni w Parczewie.
Bardzo ważne są również kwestie
współpracy z organizacjami pozarządowymi pod kątem młodzieży oraz osób starszych. Będziemy
dopingować zarząd województwa,
aby doszło do kompleksowego remontu linii kolejowej pomiędzy
Lublinem a Łukowem - podsumoKO
wuje włodarz Parczewa. Złote gody
10 sierpnia w Chromnej odbyła się uroczystość przekazania 14 parom z gminy
Zbuczyn odznaczeń nadanych przez prezydenta Polski za długoletnie pożycie
małżeńskie. Medale wręczyli: wójt Tomasz Hapunowicz, przewodniczący rady gminy
Stanisław Kondraciuk i kierownik urzędu stanu cywilnego Halina Sieczkiewicz.
Odznaczenia przyznawane są po 50 latach wspólnego pożycia małżeńskiego,
jednak w tym roku otrzymali je również jubilaci, którzy przeżyli ze sobą znacznie
dłuższy czas. Marianna i Stanisław Borkowscy z Borków-Kosów obchodzili 69, a Anna
i Zygmunt Ługowscy 60 rocznicę małżeństwa. Pozostali jubilaci to: Krystyna i Jan
Pietruszewscy ze Smolanki, Barbara i Aleksander Kędziorowie z Rówiec, Genowefa
i Bolesław Bonatowie z Borków-Kosów, Marianna i Marian Łukaszukowie oraz Urszula
i Roman Rykielowie z Wesółki, Anna i Stanisław Wierzejscy z Krzeska-Królowej Niwy,
Krystyna i Baltazar Wysokińscy z Tęczek, Jadwiga i Eugeniusz Izdebscy z Wąsów, Janina
i Franciszek Buczkowie z Bzowa, Stanisława i Janusz Kowiescy z Ługów Wielkich,
Barbara i Henryk Cabajowie oraz Marianna i Hieronim Pietruszewscy z Dziewul. OPR. KO
Reklama
POMPY CIEPŁA
KOMPLEKSOWO
tel. 506 220 740
6
numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r.
EchoKatolickie
Fot. arch. pkp plk
Wodociągują
Węgrów. Jak informują władza miasta, właśnie zakończyła się budowa
sieci wodociągowej w ulicy Gdańskiej i Grudzie. Obecnie trwają prace
związane z przygotowaniem do odbioru technicznego. Wybudowany wodociąg to jeden z odcinków wchodzących w skład inwestycji pn. „Budowa sieci
wodociągowej na terenie miasta Węgrowa”, w wyniku której powstanie sieć
o łącznej długości ponad 3,6 km. Ukończony odcinek ma długość ponad 2
km. W następnej kolejności będzie wykonywana sieć wodociągowa w ulicach:
Brzozowej, Cichej, Pogodnej, Zelce II i Zelce III, Kościuszki i Wesołej. Budowa
finansowana jest z pożyczki z WFOŚiGW w Warszawie oraz środków własnych.
MLS
Termin zakończenia inwestycji planowany jest na koniec września. Modernizowana trasa
kolejowa pomiędzy
Siedlcami i Terespolem
to bardzo istotna część
międzynarodowej
linii należącej do
Transeuropejskiego
Korytarza łączącego
Berlin z Moskwą.
Uwaga na bezpańskie zwierzęta
SIEDLCE. W związku ze stwierdzeniem wścieklizny u martwego
nietoperza, Powiatowy Lekarz Weterynarii wydał zarządzenie o
wprowadzeniu na terenie miasta strefy zagrożenia chorobą. Nie
ma jednak powodów do paniki, niebezpieczeństwo zarażenia się jest
minimalne, trzeba jedynie przestrzegać podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Na obszarach objętych strefą psy powinny być prowadzone
na smyczy, a dla kotów najbezpieczniejsze będzie pozostanie w domach.
Najlepiej też nie zbliżać się do bezpańskich zwierząt, tylko od razu
powiadomić odpowiednie służby. - Zwróćmy uwagę, aby nasze dzieci nie
bawiły się z obcymi zwierzętami. Jeżeli dokarmiamy czworonogi, lepiej
ich nie głaskać. Jeśli doszłoby do pokąsania lub podrapania rany, a także
zanieczyszczenia śliną należy niezwłocznie dokładnie umyć skażone
miejsce ciepłą wodą z mydłem oraz zgłosić się do najbliższej placówki
służby zdrowia - wyjaśnia Andrzej Grzywacz, naczelnik biura ochrony
ludności. Stan podwyższonego zagrożenia będzie obowiązywał w mieOPR. KO
ście przez najbliższe trzy miesiące. Region Z myślą o pasażerach
Pasażerowie mogą już korzystać z nowego peronu na stacji Łuków Zapowiednik.
W ramach modernizacji linii kolejowej na odcinku Siedlce - Terespol trwają
również intensywne prace w Siedlcach i Międzyrzecu Podlaskim.
Święto malin
Unowocześnienie ponad 30 przejazdów, dziewięciu peronów,
sześciu nastawni, czterech wiaduktów oraz dwóch podziemnych przejść i kładki dla pieszych
zakłada projekt modernizacyjny
linii kolejowej Siedlce - Terespol.
Inwestycja obejmuje także roboty
torowe, po zakończeniu których
pociągi na tej trasie będą mogły
osiągnąć maksymalną prędkość
160 km/h (osobowe) i 120 km/h
(towarowe). Poprawi się również
płynność ruchu kolejowego. Dzięki budowie bezkolizyjnych przejazdów kolejowo-drogowych oraz
zamontowaniu monitoringu na
każdej stacji oraz na przejazdach
wzrośnie poziom bezpieczeństwa.
Prace realizowane na zlecenie PKP
Polskich Linii Kolejowych S.A.
koncentrują się przede wszystkim
na terenie Siedlec, Łukowa i Międzyrzeca Podlaskiego. Roboty są
prowadzone etapowo, aby ograniczenia w ruchu kolejowym były
jak najmniejsze.
Gm. Adamów. 3 sierpnia mieszkańcy gminy spotkali się w Sobisce na
dorocznym pikniku rodzinnym ph. „Nasze malinki”. Święto malin zorganizowało Stowarzyszenie Przyjaciół Gminy Adamów „Jedność” w Sobisce przy
współpracy z samorządem gminy. Przybyli na uroczystość goście i mieszkańcy mieli okazję spróbować malin pod różnymi postaciami, przygotowanych
przez członków stowarzyszenia. Była także sposobność obejrzenia „malinowej zagrody” oraz bliższego zapoznania się z działalnością stowarzyszenia.
W trakcie imprezy odbywały się również liczne zabawy i konkursy. Na scenie
zaprezentowały się lokalne zespoły ludowe: Szalinówki, Modry Len z kapelą
MLS
oraz przedstawiciele młodzieżowej rady gminy w skeczu pt. „Szkoła”. Dożynkowe uroczystości
GM. ZBUCZYN. W niedzielę, 17 sierpnia, o 15.00, na placu przed Wiejskim Domem Kultury w Krzesku-Królowej Niwie odbędą się dożynki.
Spotkanie zainauguruje o 10.00 Msza św. w kościele pw. Matki Boskiej
Częstochowskiej w Krzesku Majątku. Godzinę później przejdzie korowód
dożynkowy. Od 15.00 trwać będzie część artystyczna na placu przy budynku
WDK. W programie m.in.: przekazanie i dzielenie chleba dożynkowego, program kulturalny w wykonaniu Grupy Dożynkowej „Niwa”, koncert Zespołu
Pieśni i Tańca „Niwa”, oraz rozstrzygnięcie konkursu ph. „Najpiękniejsze Krzeskie Podwórko” oraz „Najpiękniejsze Podwórko Krzeskiej Parafii”. Wieczorem
zaś OSP Krzesk - Królowa Niwa zaprasza na imprezę taneczną. Do udziału
w dożynkach zachęcają organizatorzy - Stowarzyszenie Ośrodek Kultury
i Aktywności Lokalnej w Krzesku, Gminny Ośrodek Kultury w Zbuczynie,
Ochotnicza Straż Pożarna w Krzesku-Królowej Niwie oraz gmina Zbuczyn. GU
Oznakuj rower
Nowy samochód w SOSW
Fot. BZ
Pow. siedlecki. Komenda miejska policji, przypomina, iż w ramach
akcji „Oznakuj swój rower” każdy mieszkaniec powiatu może oznakować swój jednoślad. Rowery znakowane są przez dzielnicowych wydziału
prewencji przy ul. Starowiejskiej 66 budynek „A” w każdą drugą i czwartą
sobotę miesiąca, od 10.00 do 14.00. Najbliższe znakowania odbędą się:
23 sierpnia (rewir dzielnicowych II), 13 września (rewir dzielnicowych I) oraz
MLS
27 września (rewir dzielnicowych II). migawka
Modernizują
Nie tylko perony
W Łukowie Zapowiedniku
PKP PLK S.A. oddało już do eksploatacji peron nr 1, na którym
niebawem pojawi się mała infrastruktura (wiaty, ławki itp.). Na
końcowe odbiory czeka peron nr
2, który do użytku podróżnych
zostanie przekazany w najbliższych dniach. PLK zaplanowały
w Łukowie również modernizację dwóch przejazdów. Prace przy
ul. Wschodniej są zakończone,
a wykonawca przygotowuje się
do finalnych odbiorów. Następnie
rozpoczną się prace przy ul. Jana
Pawła II. W ramach modernizacji
w mieście powstaje także nowy
Inwestycja
obejmuje także
roboty torowe,
po zakończeniu
których pociągi
na tej trasie będą
mogły osiągnąć
maksymalną
prędkość
160 km/h.
wiadukt w ciągu ul. Międzyrzeckiej, który usprawni ruch kolejowy i drogowy. Konstrukcja obiektu jest już gotowa. Przygotowane
są również fundamenty pod nową
kładkę dla pieszych w obrębie stacji.
W Międzyrzecu Podlaskim finiszują prace w pierwszej części nowego przejścia podziemnego oraz
na peronie nr 2. Gotowa jest już
m.in. konstrukcja przejścia podziemnego, które zastąpi wyeksploatowaną kładkę. Peron został podwyższony, co ułatwi podróżnym
sprawne wysiadanie i wsiadanie
do pociągu. Na liczącym 300 m
obiekcie ustawiane są obecnie trzy
wiaty, a teren jest przygotowywa-
ny pod montaż elementów małej
architektury. W Międzyrzecu pojawi się także nowoczesny system
nagłośnienia.
W ramach modernizacji linii
trwają również intensywne roboty w Siedlcach. Remontowany
jest wiadukt przy ul. Łukowskiej,
powstaje także tunel drogowy,
który zastąpi kładkę dla pieszych
łączącą części miasta położone po
obu stronach torów. W ramach inwestycji pojawi się oddzielny pas
dla pieszych z dostępem do dwóch
nowo wybudowanych peronów.
W Siedlcach trwa także budowa
nowego peronu oraz podziemnego przejścia dla pieszych. W obrębie stacji przebudowywany jest
układ torowy, a sieć trakcyjna
usprawniana.
Koniec za rok
Modernizowana trasa kolejowa
pomiędzy Siedlcami i Terespolem
to bardzo istotna część międzynarodowej linii należącej do Transeuropejskiego Korytarza łączącego Berlin z Moskwą. Trwające
prace są kontynuacją pierwszego
etapu projektu „Modernizacja linii kolejowej E20/CE20 na odcinku Siedlce - Terespol”, w ramach
którego przebudowano tory, sieć
trakcyjną, przejazdy kolejowe,
a także obiekty inżynieryjne. Drugi etap projektu, oprócz zmian
w układzie torowym, zakłada modernizację pozostałych elementów
infrastruktury kolejowej - rozjazdów, przejazdów kolejowych, sieci
trakcyjnej oraz budynków służących bezpośrednio prowadzeniu
ruchu. Zakończenie prac zaplanowano na lipiec 2015 r.
Opr. MLS
Dzień farmera
Już od września wychowankowie Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego
w Międzyrzecu Podlaskim będą dowożeni do placówki nowym samochodem.
Volkswagen, specjalnie przystosowany do przewozu osób niepełnosprawnych,
został zakupiony dzięki pozyskanemu dofinansowaniu. Nowy pojazd kosztował
ponad 117 tys. zł. Z PFRON pozyskano 70 tys. zł, pozostała kwota pochodziła
z budżetu miasta. Nowe auto ma atestowane dodatkowe wyposażenie: podjazd,
miejsce i umocowania do wózka inwalidzkiego. Poprzedni samochód był
użytkowany w ośrodku przez dziewięć lat i przejechał przez ten czas 420 tys.
km. - Konieczna była wymiana na nowy, bo najważniejsze jest bezpieczeństwo
dzieci. Ponadto naprawy starego auta dużo nas kosztowały - mówi Leszek Stęślik,
BZ
dyrektor SOSW. Hańsk. 17 sierpnia, o 17.00, na placu przy świetlicy
wiejskiej rozpocznie się dzień farmera. W programie
festynu znajdą się: występy artystyczne lokalnych zespołów
oraz kabaretu Ten, atrakcje dla dzieci i młodzieży, stoiska
handlowe, a także zabawa taneczna pod chmurką z zespołem Balance. Organizatorami imprezy są: wójt gminy Hańsk,
rada sołecka w Kulczynie, Stowarzyszenie Miłośników Ziemi
MLS
Hańskiej oraz Gminny Ośrodek Kultury w Hańsku. fot. Urząd Gminy Międzyrzec Podlaski
Krótko
Rodzinnie i sportowo w Jelnicy
Jelnica. 3 sierpnia na boisku przy Gimnazjum nr 1
Stowarzyszenie Moja Gmina zorganizowało drugą już
imprezę z cyklu „Rodzina sportem silna”. Pierwsze takie
spotkanie odbyło się w Przychodach, gdzie główną atrakcją
były rozgrywki siatkówki plażowej. Natomiast w Jelnicy na
„orliku” rozegrano turniej piłki nożnej. Przybyły drużyny piłkarskie z terenu gminy Międzyrzec Podlaski oraz reprezentacja zawodników z parafii pw. św. Mikołaja w Międzyrzecu
Podlaskim. W piłkarskiej rywalizacji wzięło udział siedem
grup, w tym również specjalna drużyna składająca się z reprezentantów międzyrzeckiego urzędu gminy oraz radnych.
Stowarzyszenie Moja Gmina przygotowała animacje dla
dzieci, które prowadzili zaprzyjaźnieni wolontariusze z PSW
Biała Podlaska. Na uczestników czekał poczęstunek. Zainteresowaniem cieszyła się także prezentacja klubu motocykloBZ
wego. Zmagania piłkarskie wygrała drużyna parafii. Region
www.echokatolickie.pl
MORDY
Słoneczny jubileusz
Tanecznie i sportowo
Już po raz XV odbył się festyn „Słoneczne Lato”. Podczas imprezy
plac przy ośrodku kultury zamienił się w teren pełen atrakcji i koncertów.
Na tegoroczną edycję imprezy,
która odbyła się 3 sierpnia, przybyli przedstawiciele władz województwa mazowieckiego, powiatu
siedleckiego oraz rady miejskiej.
Jubileuszowy program festynu
przyciągnął wielu mieszkańców
Mordów i okolicznych gmin.
Część artystyczną rozpoczęła istniejąca od 100 lat Orkiestra
Dęta OSP Mordy. Na scenie swoje
talenty wokalne, instrumentalne oraz taneczne zaprezentowali
uczniowie miejscowych szkół oraz
lokalny muzykant Krzysztof Smuniewski. Wystąpiły także grupy
działające w Miejsko-Gminnym
Ośrodku Kultury w Mordach:
ZL „Podlasianki”, ZL „Krzymoszowianki”, Zespół Wokalny
z Wyczółek oraz Chór Seniora
z Czepielina. Wieczorem sporą
publiczność przed sceną zgromadziły koncerty trzech zespołów:
Blues Projekt, Route 66, Bayera
oraz zabawa taneczna prowadzona przez DJ Valdiego.
Atrakcji bez liku…
Organizatorzy zapewnili także wiele atrakcji towarzyszących.
Odbyły się m.in.: konkurs kulinarny „Podlaskie smaki”, loteria
fantowa, konkurencje rekreacyjno-sportowe i konkurs ekologiczny. Dużym zainteresowaniem
cieszyły się pokazy sekcji zapasów
z WLKS Siedlce, której trenerką
patron medialny
Na scenie swoje
talenty wokalne,
instrumentalne
oraz taneczne
zaprezentowali
uczniowie
miejscowych
szkół.
jest Magdalena Bryk. - Wszyscy
przybyli na nasz festyn, mogli
uczestniczyć w degustacji potraw
tradycyjnych i regionalnych, która wraz z nagrodami na konkurs
kulinarny została sfinansowana
przez urząd marszałkowski województwa mazowieckiego ze
środków Europejskiego Funduszu
Rolnego - zaznaczył Mirosław Łukowski, burmistrz miasta i gminy Mordy. Miłośnicy strzelectwa
chętnie wzięli udział w zawodach
prowadzonych przez grupę ASG
XII Legion. Tradycyjnie nie zabrakło stoisk artystycznych. W tym
roku swoje prace prezentowały
Krystyna Noszczak, Halina Radzińska oraz Irena Łukasiuk.
Wyjątkowy i słoneczny
Po raz pierwszy impreza pod nazwą „Słoneczne Lato” odbyła się 8
sierpnia 1999 r. Tegoroczny festyn
był zatem jubileuszowy, ale też
wyjątkowy. - Zainteresowanie imprezą miło nas zaskoczyło. W tym
roku zmieniliśmy jej lokalizację
i uważam to za słuszną decyzję.
Z założenia był to festyn, którego
miało nie być, zatem bardzo się
cieszę, że inicjatywa powiodła się.
Poza tym pogoda nie zawiodła,
a o nią najbardziej się obawiałem
- podkreślił M. Łukowski.
Organizatorami XV festynu był
burmistrz miasta i gminy Mordy oraz miejscowe instytucje:
Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury, Miejsko-Gminna Biblioteka Publiczna im. Ireny Ostaszyk,
Zespół Oświatowy im. Waleriana Łukasińskiego, Gimnazjum
nr 1, Miejsko-Gminny Zarząd
OSP oraz Stowarzyszenie „NaTM
szym Dzieciom”.
997
kronika
Pod motor
TERESPOL. 6 sierpnia, tuż
przed południem, poruszająca
się drogą dla rowerów 77-letnia
mieszkanka miasta nagle
zjechała na jezdnię i uderzyła
w bok jadącego ul. Wojska
Polskiego motocykla. Kobieta
z urazem miednicy oraz ogólnymi potłuczeniami ciała została
przewieziona do bialskiego
szpitala. Kierowca suzuki, 49-letni
mężczyzna z gminy Terespol, nie
odniósł poważniejszych obrażeń.
Uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi.
Pokaźna plantacja
gm. BORKi. 5 sierpnia na jednej
z posesji na terenie gminy policjanci znaleźli plantację konopi
indyjskich. Ponad 300 krzaków
roślin o wysokości ok. 160 cm
rosło tuż przy ogródku z warzywami. W trakcie przeszukania
posesji należącej do 34-letniego
właściciela uprawy, policjanci
znaleźli także blisko 400 g suszu
marihuany. Za uprawę i posiadanie znacznych ilości środków
odurzających mężczyźnie grozi
kara do dziesięciu lat pozbawienia
wolności.
nie ustąpił
mOSzczanKa. 5 sierpnia, ok.
22.30, na skrzyżowaniu dróg
krajowych nr 17 i 48 doszło do
zderzenia trzech pojazdów.
Jak wynika ze wstępnych ustaleń
policji, 21-letni mieszkaniec pow.
siedleckiego jadący osobowym
audi wjechał na skrzyżowanie nie
zatrzymując się przed znakiem
Reklama
Atrakcje dla dzieci, pyszne degustacje, niespodzianki dla Klientów
i wiele więcej - relacja z oficjalnego otwarcia zmodernizowanych
delikatesów mięsnych przy Zakładach Mięsnych „Łmeat-Łuków” S.A.
1 sierpnia 2014 roku miało miejsce oficjalne
otwarcie zmodernizowanego sklepu firmowego przy ulicy Przemysłowej w Łukowie. Było
co świętować, ponieważ remont sklepu był
wieloetapowym, skomplikowanym i pracochłonnym przedsięwzięciem, które zakończyło się sukcesem. Dziś delikatesy mięsne przy
ulicy Przemysłowej to niezwykle nowoczesny,
dopracowany w najmniejszym szczególe
sklep przyjazny Klientowi, czego dowodem są
liczne pochlebne opinie Klientów. Najwyższej
klasy lady chłodnicze doskonale eksponują
mięso i wędliny, duży zamontowany pod sufitem 55” telewizor informuje o nowych produktach i aktualnych promocjach, wesoły kącik
dla dzieci umila najmłodszym czas czekania
na robiącego zakupy rodzica. W dniu oficjal-
nego otwarcia plac przed delikatesami przy
ulicy Przemysłowej zamienił się w centrum
dobrej zabawy. Organizatorzy na ten dzień
przygotowali wiele atrakcji tak dla starszych,
jak i najmłodszych amatorów produktów Zakładów Mięsnych „Łmeat-Łuków” S.A.
Dla Klientów, którzy odwiedzili sklep w tym
dniu czekały liczne degustacje – Klienci mogli
skosztować m.in. pysznych wędlin, aromatycznych serów, różnorodnego pieczywa,
a oprócz tego smakowitych mięs i kiełbasek
z grilla z ulubionymi dodatkami. Mieli więc
okazję zapoznać się z całą – rozszerzoną
ostatnio – ofertą produktową, jaką proponuje sklep. Oprócz tego przygotowano wiele
promocji produktowych, atrakcyjne gratisy,
a także quizy dotyczące wiedzy o Zakładzie.
7
Przez cały dzień przed sklepem odbywały
się fantastyczne gry i konkursy z nagrodami.
Licznie przybyłe dzieci (i nie tylko!) chętnie
brały w nich udział. Te nieco odważniejsze
zdecydowały się na pomalowanie twarzy.
Z kolei na dorosłych co godzinę czekała miła
niespodzianka – każdy, kto dokonał zakupu
o pełnej godzinie otrzymywał w prezencie wysokiej jakości garnek.
Dziękujemy wszystkim Klientom, którzy
towarzyszyli nam w świętowaniu tego dnia.
Chcielibyśmy pokreślić, że wszelkie zmiany
jakie wprowadzamy w sklepach firmowych
wynikają ze wsłuchiwania się w potrzeby
Klientów i mają na celu podwyższyć komfort
zakupów. Zapraszamy do odwiedzania naszych sklepów!
„stop”, i doprowadził do zderzenia
z poruszającą się w stronę Warszawy cysterną. W wyniku uderzenia
kierowana przez 43-latka z pow.
biłgorajskiego ciężarówka po
przejechaniu kilkunastu metrów
przewróciła się na bok, zaś audi
zderzyło się z nadjeżdżającym
dostawczym oplem. W wyniku
zdarzenia do szpitali w Lublinie
oraz Puławach trafiło sześć osób.
Do lasu
REgiOn. 8 sierpnia, ok. 5.00,
dwóch myśliwych w okolicach
miejscowości Franopol natknęło się na mężczyzn wyrzucających śmieci na dzikie wysypisko
znajdujące się w pobliskim lesie. O zdarzeniu została powiadomiona bialska policja. Skierowany
na miejsce patrol ustalił, iż odpady
do lasu przywieźli trzej mieszkańcy Międzyrzeca Podlaskiego. Jak
się okazało, samochód, którym
przyjechali, jest użytkowany przez
firmę oferującą usługi sprzątania.
Najstarszy z mężczyzn - 56-letni
właściciel firmy - nie był w stanie
jednoznacznie odpowiedzieć na
pytanie, czy posiada faktury na
wywóz odpadów generowanych
w ramach prowadzonej działalności. Znajdujące się w lesie składowisko śmieci świadczyło o tym, iż
wielokrotnie wysypywano tam już
odpady, w tym takie same, jak te
wyrzucane przez zatrzymanych na
gorącym uczynku mężczyzn. Myśliwi wskazali również policjantom
znajdujące się nieco dalej, inne
miejsce składowania odpadów.
Sprawę wyjaśnia policja.
MLS
8
EchoKatolickie
diecezja
numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r.
Kościoła nie ratują cnoty i odwaga jego członków, lecz wiara, która pozwala kroczyć nawet pośród mroku i trudności.
Wiara daje nam pewność, że Jezus jest zawsze obok nas, że Jego ręka podtrzyma nas w chwili niebezpieczeństwa.
Wszyscy jesteśmy na tej łodzi i w niej czujemy się bezpieczni pomimo naszych ograniczeń i słabości.
Papież Franciszek podczas rozważania przed modlitwą Anioł Pański, 10 sierpnia
BIAŁA PODLASKA Sakralna inwestycja
Barwna
statua patronki
Kościół pw. Wniebowzięcia NMP od kilkunastu dni zdobią mozaika
i nowa figura Matki Najświętszej. Dzięki nim świątynia nabrała blasku.
Figurę zamontowano na frontonie
kościoła - barwna rzeźba została
umieszczona na tle mieniącej się
mozaiki. Dodatkowo całość ubogacono oświetleniem ledowym.
Do tej pory na przedniej ścianie
obiektu widniała szara figura
Matki Bożej Fatimskiej o wysokości 1,5 m.
- Przybyłem do tej parafii
12 lat temu. Od początku marzyłem, by na frontonie kościoła
umieścić statuę patronki naszej
wspólnoty, którą jest Matka Boża
Wniebowzięta - mówi ks. kan.
Ryszard Kardas, proboszcz parafii, dziekan dekanatu Biała Południe. - Obecna rzeźba mierzy
3,5 m wysokości i jest wykonana
z masy żywicznej. Ulokowano
ją na tle mozaiki szkliwionej.
Autorem figury jest rzeszowski
artysta Marcin Szczepaniak.
Prosiłem go, by projektując rzeźbę, wzorował się na obrazie Matki Bożej Wniebowziętej, który
wisi w bocznej kaplicy świątyni. Wcześniej był umieszczony
w głównym ołtarzu naszego starego drewnianego kościoła - dodaje kapłan.
Dzięki ofiarności
wiernych
Rzeźba przedstawia Maryję
wznoszącą się do nieba. Jej wzrok
skierowany jest ku górze. Matka Boża jedną ręką dotyka serca,
a drugą wznosi nad ziemię. Jest
ubrana w białą suknię i błękitny
płaszcz, który oplata Jej sylwetkę.
- Chcę podkreślić, iż parafinie nie szczędzili grosza i zawsze
w wyznaczone niedziele składali na tacę hojne datki na ten cel.
Wpływały też indywidualne ofiary od naszych wiernych, a nawet
osób spoza parafii. Wszystkim
składam serdeczne: „Bóg zapłać”.
Wiem, że zawsze mogę liczyć na
swoich parafian - podkreśla ksiądz
proboszcz.
Zaznacza też, że na co dzień
spotyka się z bardzo pozytywnymi
opiniami na temat nowej inwestycji. Słowa uznania płyną zarówno
od wiernych, jak i księży przybywających do parafii. Wszyscy są
zdania, że piękna figura i mozaika
niebywale ożywiły i upiększyły
„kościół na Woli”. Statua zostanie
uroczyście poświęcona 15 sierpnia, podczas sumy odpustowej.
Krótko
Boża jasność szansą
na duchowy marazm
BUDZISZYN. W niedzielę, 10 sierpnia, w Budziszynie odbyła się
uroczystość odpustowa połączona z doroczną akcją krwiodawstwa. W homilii podczas sumy odpustowej biskup siedlecki Kazimierz
Gurda przypomniał wiernym, że drogę do domu Ojca wskazać może
tylko Jezus, a miłość do Boga oznacza wyzbycie się grzechów: niesprawiedliwości, kłamstwa, nieczystości, obłudy, nawet tego, co często
wydaje się bliskie człowiekowi. - Kochać Boga, to znaczy postępować według dobrze uformowanego sumienia - akcentował pasterz
Kościoła siedleckiego z uwagą, iż sumienie, którego należy słuchać,
jest głosem Boga w sercu człowieka, głosem, którego nikt ani nic nie
powinno niszczyć czy zagłuszać.
Ksiądz biskup nawiązał też do - obowiązującego tak lekarzy, nauczycieli, prawników, aktorów, jak i robotników, rolników - prawa Boga
zawartego w sumieniu. - Nie stawiajcie rzeczy ani osób na równi
z Bogiem - apelował, dodając, że kto kocha Boga, ten szanuje Jego
wolę zawartą w przykazaniach. Kto miłuje bliźniego, ten nie czyni
niesprawiedliwości, jest prawdomówny, czysty w myślach i czynach.
Tacy mogą przystąpić do stołu, na którym położony jest Chleb będący
ciałem Chrystusa.
Wskazując na królującą w sanktuarium Matkę Bożą, która swą
jasnością ustrzegła rycerzy od śmierci, pasterz Kościoła siedleckiego
przypomniał, że Boża jasność jest szansą na obudzenie - uratowanie
zagrożonych duchową śmiercią. - Obyśmy tę Bożą, Jezusową jasność
nosili w swoich sercach - podsumował.
Zwieńczeniem uroczystości było błogosławieństwo dzieci. Z racji dorocznej uroczystości wierni nawiedzający tego dnia sanktuarium tradycyjnie już mieli też sposobność oddania krwi. Specjalny ambulans
podstawiony był przed świątynią do 14.00. - Krew oddały 72 osoby
- wyjaśnia dr Janina Wójcikowska z siedleckiego oddziału Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie, potwierdzając, iż taki wynik cieszy zwłaszcza w wakacje, kiedy to zauważalny
jest spadek liczby donacji. Punkt poboru przy ul. Formińskiego czynny
jest od poniedziałku do piątku, od 7.00 do 13.00. Osoby, które zechcą
oddać krew, powinny pamiętać o zabraniu ze sobą dowodu tożsamoWA
ści i przed wyjściem z domu zjeść lekkie śniadanie. Na rzecz kościoła
Nowa rzeźba nie była jedyną
inwestycją podjętą z inicjatywy
ks. kan. R. Kardasa. W ciągu
ostatnich 12 lat udało się m.in.
zamontować nowe nagłośnienie
wewnątrz i na zewnątrz świątyni, założyć profesjonalny system
wentylacyjny, który zapobiega
zagrzybianiu ścian, zakupić dębowe ławki do nawy głównej,
przeprowadzając
dodatkowo
renowację dotychczasowych siedzisk, a także wymienić stare
konfesjonały na sześć nowych,
dębowych. Dodatkowo zatroszczono się o założenie systemu
odprowadzającego deszczówkę
z terenu przy kościele i plebanii do kanalizacji burzowej, jak
również utwardzono kostką
parking oraz plac wokół kościoła i plebanii. Ponadto zamontowano witraże we wszystkich
oknach świątyni i postarano się
o nowy podjazd dla osób niepełnosprawnych. A wszystko to
- jak podkreśla ksiądz proboszcz
- dzięki owocnej współpracy
z parafianami.
AWAW
BIAŁA PODLASKA Rzeźba i mozaika ożywiły szarą elewację kościoła.
Rowerem na Kresy
Na spotkanie z Polakami
W niedzielę, 10 sierpnia, z parafii Narodzenia NMP wyruszyła pielgrzymka
rowerowa. Celem tegorocznej wyprawy był białoruski Budsław.
W ósmej edycji pielgrzymki wzięło udział 31 osób, w tym aż 11 pań.
Dla większości uczestników była to
już kolejna rowerowa wyprawa na
Kresy. W grupie pojawiło się tylko
pięciu nowicjuszy.
- Tym razem pielgrzymujemy do
sanktuarium Matki Bożej w Budsławiu na Białorusi. Ma ono rangę narodową - to Jasna Góra tamtejszych
rzymskich katolików. Budsław jest
małą wioską leżącą ok. 150 km na
północ od Mińska - wyjaśniał przed
wyruszeniem w drogę ks. Jarosław
Rękawek, wikariusz parafii i zarazem opiekun duchowy pielgrzymki.
Kapłan podkreślał, że każdego
dnia pielgrzymi będą uczestniczyć
w Mszy św., nie zabraknie także czasu na modlitwę i rozważania. - Każdego wieczoru będziemy podsumowywać mijający dzień. Wszystko po
to, by nie zatracić celu pielgrzymki,
a jest nim przecież poznawanie Boga
i samego siebie. Podczas jazdy na rowerze, jak zwykle, będziemy podziwiali piękno przyrody i odkrywali
miłość oraz obecność Boga wśród
nas - tłumaczył ksiądz przewodnik.
W upale i deszczu
Trasa wyprawy wiedzie m.in.
przez Terespol, Brześć, Kobryń,
Baranowicze, Nieśwież, Mir,
Iwieniec i Wołożyn. Tradycyjnie
już pielgrzymi mieli w planach
odwiedzić miejscowości, które
niegdyś należały do II Rzeczypospolitej.
- Czekam na nią z niecierpliwością cały rok - mówił o rowerowej
wyprawie Leszek Rola, jeden z organizatorów. - Zawsze wspólnie
ustalamy trasę, a cel pielgrzymki
niezmiennie pozostaje ten sam: spotkania z Polakami mieszkającymi
na Kresach. Czujemy z nimi wspólnotę, oni okazują nam mnóstwo
serca. I to nie tylko moja opinia!
- sygnalizował.
L. Rola zdradza, że jego rodzina pochodzi z Polesia. Być może
dlatego tak bardzo ciągnie go na
dawne wschodnie rubieże Polski.
Podkreślał, że nie boi się trudu. Trzeba spodziewać się wszystkiego:
wiatru, upału i deszczu. Na drodze
wszystko może się zdarzyć, ale - jak
to mówią - pielgrzymowi nic się
nie należy. Pielgrzym powinien za
wszystko dziękować. Trochę trenowałem i myślę, że pokonanie 100
km w ciągu dnia nie będzie problemem - dodał.
Oczekiwani goście
Jak tłumaczyli organizatorzy,
podczas układania trasy zawsze
kieruje nimi chęć zobaczenia nowych miejsc. Wyznaczają główny
cel, ale po drodze zaglądają też do
innych, znanych z kart historii Polski miejscowości. - Pojedziemy do
Nieświeża związanego podobnie
jak nasza Biała Podlaska z rodem
Radziwiłłów. Przejedziemy również
przez Puszczę Nalibocką, w której
podczas II wojny światowej działała
polska partyzantka - wymieniał pan
Leszek.
Z perspektywy kolejnego wyjazdu
na Kresy cieszył się również inny organizator pielgrzymki - Władysław
Zaciura. - Co roku na kresowych
szlakach spotykamy się z ogromną
życzliwością. Często bolą nas ręce od
pozdrawiania witających nas ludzi.
Tamtejsi Polacy cieszą się, że mogą
nas przyjąć na nocleg, poczęstować
i porozmawiać. Porozumiewamy się
oczywiście po polsku - podkreślał.
Amatorzy jazdy rowerowej z parafii Narodzenia NMP do tej pory
pielgrzymowali na Jasną Górę, do
Wilna (za każdym razem inną trasą), Lwowa, Kamieńca Podolskiego
AWAW
i Łahiszyna. 31
diecezja
www.echokatolickie.pl
Kościół
tylu uczestników wzięło
udział w pielgrzymce
rowerowej na Kresy
GARWOLIN 9
redaktor prowadzący:
ks. Andrzej adamski
Odpust w parafii Przemienienia Pańskiego
Jego słuchajcie
Fot. xmcz
W środę, 6 sierpnia, w święto Przemienienia Pańskiego, bp Kazimierz Gurda
przewodniczył uroczystej sumie odpustowej w kolegiacie garwolińskiej.
kalendarz dIecezjalny
imieniny obchodzą:
17 sierpnia:
Ks. Jacek Owsianka - proboszcz
parafii Chrystusa Miłosiernego
w Białej Podlaskiej;
Ks. Jacek Nazaruk - proboszcz
parafii MB Częstochowskiej
w Szpakach;
Ks. Jacek Golbiak - pracownik
naukowy KUL;
Ks. Jacek Sereda - kierownik
Działu Duszpasterstwa Rodzin
Kurii Diecezjalnej;
Ks. Jacek Mucha - duszpasterz
akademicki (Biała Podlaska);
Ks. Jacek Świątek - dyrektor KLO
Świętej Rodziny w Siedlcach;
Ks. Jacek Wojda - wykładowca
w WSD Diecezji Siedleckiej;
Ks. Jacek Lusztyk - wikariusz
parafii Ducha Świętego w Siedlcach;
Ks. Jacek Pietrucha - wikariusz
parafii Podwyższenia Krzyża
Świętego w Piszczacu;
Ks. Jacek Sawczuk - wikariusz
parafii św. Jana Pawła II w Sulbinach;
Ks. Jacek Ponikowski - pracuje
poza diecezją;
Ks. Jacek Jagodziński - pracuje
poza Polską (Rosja);
Ks. Jacek Jeruzalski - pracuje
poza krajem (Szwajcaria);
Ks. Jacek Jaśkowski - urlop
naukowy;
20 sierpnia:
Ks. prałat Bernard Błoński dyrektor Archiwum Diecezjalnego;
Ks. Bogdan Fedorowicz - pracuje poza Polską (Włochy).
Solenizantom składamy życzenia Bożego błogosławieństwa w pracy
duszpasterskiej i owocnego realizowania powołania kapłańskiego.
Krótko
Po zakończonej
Eucharystii
wokół kościoła
przeszła procesja
z Najświętszym
Sakramentem.
Podczas Eucharystii miała miejsce instalacja nowych kanoników
kapituły garwolińskiej: ks. Jerzego Przychodzenia i ks. Stanisława
Marczuka. Przed rozpoczęciem
liturgii pasterza diecezji powitali
ks. prałat Ryszard Andruszczak
oraz starosta garwoliński Marek
Chciałowski.
Przerażeni
padli na twarz
W homilii bp K. Gurda zwrócił
uwagę na wymowę tajemnicy Przemienienia Pańskiego. - Szczęśliwcami byli Piotr, Jakub i Jan, bowiem
to na ich oczach Jezus przemienił
się. Widzieli Jego jaśniejącą twarz
i białe szaty - przypomniał. - Komu
to było potrzebne? Czy Jezusowi?
Nie! Było to potrzebne uczniom.
Dlaczego? Uczniowie przeżyli już
śmierć Jana Chrzciciela. Wkrótce Jezus po raz drugi poinformuje
ich, że będzie zabity przez ludzi i że
trzeciego dnia zmartwychwstanie. Wziął uczniów na górę, by ich
umocnić, by ich wiara znalazła podstawę w doświadczeniu religijnym
- tłumaczył biskup. - Apostołowie
byli Żydami. Znali pisma, proroków i wybawców narodu. Znali
Mojżesza, prawodawcę i przyjaciela
Boga, którego oblicze jaśniało, gdy
wychodził ze spotkania z Panem
w namiocie, gdzie przechowywano
arkę i kamienne tablice. Znali proroka Eliasza, który według pisma
został wzięty do nieba na wozie
ognistym na oczach ucznia Elizeusza. Skoro apostołowie ujrzeli tych
dwóch mężów rozmawiających
z Jezusem, gotowi byli na równi
zbudować trzy namioty. Ich Mistrz
jest tak wielki, jak Mojżesz i Eliasz
- myśleli. Rozważania te przerwał
głos płynący z obłoku: „To jest mój
Syn umiłowany, w którym mam
upodobanie”. Przerażeni apostołowie padli na twarz. Oni wiedzieli,
że obłok prowadził lud w czasie 40
lat wędrówki do ziemi obiecanej,
a w obłoku był Pan. Z tego obłoku
przemówił Bóg Ojciec - nauczał bp
K. Gurda.
Droga ta prowadzi
przez krzyż
- Piotrze, Jakubie i Janie! Jezus
nie jest na równi z prorokami,
nawet największymi. Oni przygotowywali naród na przyjście Mesjasza. Niech nikt nie myli założycieli różnych religii z Jezusem. Jan
Chrzciciel, Izajasz, Eliasz, Budda
czy inni reformatorzy byli tylko
ludźmi. Jezus jest Synem Bożym.
Taką prawdę przekazuje nam tajemnica dzisiejszego święta. Nauczy się tego św. Piotr i na pytanie
Jezusa: „za kogo mnie uważacie?”,
odpowie: „Ty jesteś Chrystus, Syn
Boga żywego” - mówił pasterz Kościoła siedleckiego.
- Tajemnica przemienienia Pana
wnosi ważny element. Dotychczas
słuchaliście Mojżesza, Eliasza
i proroków. Dziś Bóg przemawia:
„Jego słuchajcie”, Jemu bądźcie
posłuszni, Jemu wierzcie. To rewolucja. Wierzyć należało Mojżeszowi i prorokom. Oni nauczali, że ojcem narodu i wiary jest
Abraham. Tak nauczają najwyżsi
kapłani. Tego będą bronić do
dnia dzisiejszego. Odrzucą Jezusa
i zabiją na krzyżu. Tymczasem Jezus za tę prawdę odda życie. Jego
słuchajcie! A co On mówi? Jezus
naucza, że istnieje niebo i ziemia.
Ziemia nie stanowi ostatecznego
przeznaczenia człowieka. Mieszkanie ziemskie jest czasowe, kończy się razem z życiem. Mamy
dom u Boga Ojca. Tam jest nasze
wieczne przebywanie. Ten dom
przygotował nam sam Bóg Ojciec.
Drogę do domu wskazał nam Jezus
Chrystus. On zna drogę do nieba.
Prowadzi ona przez krzyż. On
przeszedł tą drogą. Jego słuchajcie.
Znacie swoją drogę? Macie innych
przewodników? Znacie prostsze
rozwiązania? - pytał bp K. Gurda.
- Kto chce wejść do domu Ojca,
nie może ominąć krzyża. Drogi
do nieba nie wskaże ani filozofia,
ani ekonomia, ani liberalizm, ani
prezydent najpotężniejszego państwa. Oni mogą ukazać namiot
przyjemności, swobody, biznesu,
buntu. Drogę do domu Ojca może
wskazać tylko Jezus. Jego słuchajcie - podsumował.
Musicie wyzbyć się
grzechu
- Kto dojdzie do Domu Ojca?
„Będziesz miłował Pana Boga swego z całej duszy swojej, a bliźniego
swego jak siebie samego” - mówi
Jezus. To wystarczy! Tyle rzeczy
kochamy. Tyloma sprawami się zachwycamy. Czy mamy się ich wyzbyć? Tak, jeśli nie można ich pogodzić z Bogiem. Musicie wyzbyć
się grzechu: niesprawiedliwości,
kłamstwa, nieczystości, obłudy.
Ukochanie Boga nade wszystko
oznacza wyzbycie się nawet tego,
co bliskie. Nie stawiajcie rzeczy
ani osób na równi z Bogiem. Kto
kocha Boga, ten szanuje Jego wolę
zawartą w przykazaniach. Kto miłuje bliźniego, ten nie czyni niesprawiedliwości, jest prawdomówny, czysty w myślach i czynach.
Tacy mogą przystąpić do stołu, na
którym położony jest Chleb będący ciałem Chrystusa. Zobaczcie,
jak Kościół niesie wiatyk chorym
i umierającym. Ten pokarm ma
być ich przewodnikiem do domu
Ojca. Tak nie naucza żaden filozof
ani ekonomista. To mówi Jezus.
Z Góry Przemienienia - ze spotkania z Jezusem ukazującym swoją
boskość - każdy schodzi przemieniony. Oby każdy z nas miał swoją
Górę Przemienienia - podsumował ordynariusz.
Po zakończonej Eucharystii
wokół kościoła przeszła procesja
z Najświętszym Sakramentem.
W uroczystościach odpustowych,
obok licznie zgromadzonych parafian, udział wzięli kanonicy
kapituły garwolińskiej na czele
z prepozytem ks. prał. R. Andruszczakiem, kapłani z dekanatu, członkowie Konwentu Edukacyjnego „Lux Christi”, a także
przedstawiciele władz lokalnych burmistrz Tadeusz Mikulski i starosta M. Chciałowski.
KS. MATEUSZ CZUBAK
Kurs przedmałżeński
LEŚNA PODL. W piątek, 29 sierpnia, o 19.00, w bazylice rozpocznie
się weekendowy kurs przedmałżeński. Zakończenie cyklu spotkań
formacyjnych planowane jest na niedzielę, 31 sierpnia, o 13.00. Z uwagi na ograniczoną liczbę miejsc oo. paulini zachęcają do niezwlekania
z zapisami. Chęć uczestnictwa w kursie można zgłaszać telefonicznie: 83345-07-00 lub 514-570-079 bądź mailowo: lesnapodlaska.paulini@gmail.
WA
com. Koszt: 160 zł od osoby.
migawka
Odpustowe uroczystości
6 sierpnia uroczystej Eucharystii w łukowskiej kolegiacie pw. Przemienienia
Pańskiego przewodniczył bp Kazimierz Gurda. W słowie skierowanym
do wiernych ordynariusz siedlecki przypomniał, że Jezus stanął na górze,
byśmy - tak jak On - przemienili się. Przychodząc na świat, przyjęliśmy bowiem
WE
ciało na wzór i podobieństwo Boga, o czym nie możemy zapomnieć. Reklama
EchoKatolickie
diecezja
numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r.
Fot. xmcz
10
Sztandar Ułańskiej Straży Tradycji i Wiary poświęcił bp Kazimierz Gurda. Po zakończonej Eucharystii przy pomniku marszałka J. Piłsudskiego odbyło się uroczyste przekazanie sztandaru pododdziałowi
Ułańskiej Straży Tradycji i Wiary.
Znak ciągłości tradycji
Z udziałem ułanów, wojska oraz przedstawicieli władz samorządowych odbyły się w czwartek, 7 sierpnia,
w Bobrownikach uroczystości poświęcenia i przekazania sztandaru pododdziałowi Ułańskiej Straży Tradycji i Wiary.
Mszy św. przewodniczył bp Kazimierz Gurda. W homilii pasterz
Kościoła siedleckiego przypomniał, że sierpień jest w Polsce
czasem pielgrzymek, modlitwy
za nasze rodziny i ojczyznę. - Słyszymy w Ewangelii pytanie, jakie
Jezus zadaje apostołom, za kogo
Go uważają. Piotr podaje właściwą odpowiedź. Jest to Syn Boga
żywego. Jezus to Bóg i człowiek,
Zbawiciel człowieka. Pielgrzymka
pomaga trwać w wierze wyznanej
przez Piotra, będącej wiarą całego
Kościoła - nauczał.
- Sierpień jest dla Polaków miesiącem bogatym w wydarzenia historyczne. W tych dniach przywołujemy zdarzenia, które zaważyły
na losach naszego narodu - mówił
bp K. Gurda, nawiązując do uroczystości poświęcenia sztandaru
Ułańskiej Straży Tradycji i Wiary - organizacji żyjącej tradycją
jednego z najbardziej znanych
i walecznych oddziałów Wojska
Polskiego, jakim był Pułk Ułanów
Lubelskich. - Zacznijmy jednak
od powstania styczniowego, którego 150-lecie obchodzimy. Lata
1863 i 1864 to czas walki o wolność
z carskim zaborcą. To skazywanie na wyroki śmierci, więzienia
i zsyłki na Syberię, konfiskata majątków. To czas cierpienia polskich
rodzin. Pamiętamy o tych wydamigawka
rzeniach. Oddajemy należną cześć
i szacunek bohaterom - podkreślał
w kazaniu.
Zapowiedź
spełnienia się nadziei
- 6 sierpnia minęła 150 rocznica od wykonania wyroku na Romualdzie Traugutcie na stokach
Cytadeli Warszawskiej. Oprócz
niego stracono w tym dniu: Rafała
Krajewskiego, Józefa Toczyskiego,
Romana Żulińskiego i Jacka Jeziorańskiego. Romualda Traugutta bardzo cenił sługa Boży kard.
Stefan Wyszyński, nazywając go:
„człowiekiem prawdziwie religijnym, jak myślimy świętym, który
głębię swojej duchowości powiązał
z miłością ojczyzny. Takich postaci i wzorów potrzeba współczesnemu życiu i kulturze ludzkiej.
Coraz bardziej rozumiemy, że
polityka musi się łączyć ze świętością” - cytował biskup siedlecki,
przypominając, że pod dowództwem R. Traugutta tworzyła się
regularna Armia Polska będąca
wzorem w formowaniu wojsk polskich w nowej rzeczywistości, którą przyniosło zakończenie I wojny
światowej.
- Miesiąc sierpień nakazuje nam
też wspomnieć marszałka Józefa Piłsudskiego i jego pierwszą
brygadę. To właśnie w sierpniu
Duchowe pielgrzymowanie
Około 200 wiernych z Terespola uczestniczy codziennie w odbywającej
się w świątyni parafialnej duchowej pielgrzymce. O 20.00 sprawowana
jest uroczysta Msza św. połączona z rozważaniami pielgrzymkowymi. Po
Eucharystii parafianie odmawiają wspólnie dziesiątek Różańca i tzw. modlitwę
pielgrzyma. Wieczorne spotkania kończy wspólne odśpiewanie Apelu
Jasnogórskiego oraz - w utworzonym przez ludzi kręgu - pieśni wieczornej. MH
w 1914 r., a więc 100 lat temu, została uformowana w podkrakowskich Oleandrach, zaś 9 sierpnia
1914 r., po trzech dniach marszu,
jako zaczątek polskiej armii weszła do Kielc. Wielka radość towarzyszyła temu wydarzeniu. Była to
zapowiedź spełnienia się nadziei
na zakończenie długiego okresu
niewoli i odzyskanie upragnionej
niepodległości. Jednak po pierwszych niepowodzeniach w walce
z wojskami rosyjskimi z nakazu
Austrii została rozwiązana. Na jej
miejsce powstają Legiony Polskie,
a po ich rozwiązaniu, po uzyskaniu niepodległości w listopadzie
1918 r., zostaje powołany 7 Pułk
Ułanów Lubelskich. 90% jego kadry stanowili żołnierze Legionów
Polskich. Od chwili powstania
7 Pułk Ułanów Lubelskich bierze udział w stabilizacji polskiej
państwowości - kontynuował
bp K. Gurda.
Przypomina
o wartościach
Kolejna sierpniowa data ważna
dla historii Polski i historii pułku to 20 sierpnia 1920 r. i bitwa
pod Warszawą z wojskami bolszewickiej Rosji. - Bardzo trudny
i zwycięski sprawdzian dla pułku
i dopiero co, bo w 1918 r., odrodzonej Rzeczpospolitej. Z tego
sprawdzianu polskie wojsko pod
dowództwem marszałka J. Piłsudskiego wyszło zwycięsko, broniąc
niepodległości ojczyzny. Stało się
to za przyczyną Matki Bożej, która czuwała nad bohaterską, walczącą z przeważającym wrogiem
i niedostatecznie uzbrojoną armią
polską. Wspominamy to wydarzenie jako „cud nad Wisłą” - przypomniał kaznodzieja.
- Dziękujemy Bogu za bohaterów tamtych walk, za kapelana
ks. Ignacego Skorupkę. W czasie
kampanii wrześniowej w 1939 r.
pułk wchodził w skład Armii Modlin. Bronił linii Narwi i Bugu.
Po klęsce wrześniowej został
rozwiązany. Odtworzony został
w konspiracji. Pododdziały pułku
walczyły w akcji Burza i włączyły się w powstanie warszawskie.
A działo się to w sierpniu 70 lat
temu. Wówczas to Armia Krajowa podjęła decyzję o rozpoczęciu
walk o wyzwolenie Warszawy.
Pododdziały 7 Pułku Ułanów
Po zakończonej
Eucharystii
przy pomniku
marszałka
J. Piłsudskiego
odbyło się
uroczyste
przekazanie
sztandaru
pododdziałowi
Ułańskiej Straży
Tradycji i Wiary.
Sztandar został
ufundowany przez
osoby prywatne,
a wyhaftowany
w Warszawie przez
zgromadzenie
sióstr westiarek
według projektu
ks. ppor. Dariusza
Cabaja.
Lubelskich walczyły w Śródmieściu, na Mokotowie, Woli, na Starówce i w Puszczy Kampinoskiej.
Pomimo bohaterskiej postawy
powstańców powstanie zakończyło się klęską. Powstańcy nie
doczekali się pomocy ze strony
wojsk polskich należących do
Armii Radzieckiej znajdujących
się po drugiej stronie Wisły. Po
1945 r. tradycje 7 Pułku Ułanów
Lubelskich przejęła Brygada Pancerna Wojsk Zmechanizowanych
- wyjaśniał bp K. Gurda, dodając,
iż do tej pięknej, patriotycznej
tradycji pragnie nawiązać grupa rekonstrukcyjna zachowująca
ułańskie tradycje. - Znakiem ciągłości tradycji będzie poświęcenie
sztandaru. Niech przypomina on
o wartościach, którym byli wierni żołnierze należący do 7 Pułku
Ułanów Lubelskich. Niech będą
ważne takie wartości, jak Bóg, Honor, Ojczyzna - podsumował.
Do kodeńskiego
sanktuarium
Po zakończonej Eucharystii przy
pomniku marszałka J. Piłsudskiego odbyło się uroczyste przekazanie sztandaru pododdziałowi
Ułańskiej Straży Tradycji i Wiary.
Sztandar został ufundowany przez
osoby prywatne, a wyhaftowany
w Warszawie przez zgromadzenie
sióstr westiarek według projektu
ks. ppor. Dariusza Cabaja. Na płatach sztandaru zostały uwiecznione słowa: „Bóg-Honor-Ojczyzna
w Hołdzie Kawalerii Rzeczypospolitej”.
W uroczystościach poświęcenia
sztandaru, obok licznie zgromadzonych parafian, udział wzięli
m.in.: ks. kan. Krzysztof Czyrka
- dziekan dekanatu ryckiego, ks.
por. Marcin Czeropski, ks. Maciej
Majek, ks. Marcin Dudziński, gen.
Ryszard Hać - dyrektor dęblińskiego Muzeum Sił Powietrznych,
ppłk Janusz Łojko, ppłk Krzysztof
Wieczorek, ppłk Mirosław Demediuk, Stanisław Jagiełło - starosta
rycki, Jerzy Gąska - burmistrz
Ryk, Hanna Czerska-Gąsiewska
- przewodnicząca rady powiatu
ryckiego, Andrzej Nowak - komendant stowarzyszenia Konnej
Straży Ochrony Przyrody i Tradycji.
W piątek, 8 sierpnia, po raz szósty grupa miłośników koni rasy
szlachetnej - jeźdźcy w mundurach 7 Pułku Ułanów Lubelskich
pod dowództwem ks. ppor. Dariusza Cabaja - wyruszyła na szlak
konnej pielgrzymki do sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej.
KS. MATEUSZ CZUBAK
Polska
www.echokatolickie.pl
Zaproszenie na Golgotę Młodych
Wędrowcy
do świtu
SERPELICE Odbywające się w nadbużańskiej scenerii Ogólnopolskie Spotkania Młodzieży
gromadzą każdego roku rzesze uczestników. Hasło rozpoczynającej się
22 sierpnia Golgoty Młodych brzmi: „Wędrowcy do świtu”. Co znajdzie się
w programie nietypowych rekolekcji przygotowanych przez braci kapucynów?
Na wstępie warto nadmienić, że
choć Golgota Młodych adresowana jest do studentów, dolną granicę wiekową stanowi pierwsza
klasa liceum. - Średni wiek uczestników to 20-21 lat. Górna granica
nie istnieje. Zapraszamy każdego,
kto czuje się młody duchem i nie
boi się nocowania pod namiotem
- podkreśla br. Łukasz Pyśk OFMCap., główny organizator spotkania z ramienia Zakonu Braci
Mniejszych Kapucynów Prowincji
Warszawskiej. - Co roku w Serpelicach nad Bugiem gromadzi się
ok. 800 młodych z całej Polski, aby
tworzyć wspólnotę ludzi poszukujących wartości chrześcijańskich,
a przede wszystkim spragnionych
żywej relacji z Bogiem - dodaje,
podkreślając, iż celem Golgoty
Młodych staje się spotkanie Boga
w doświadczeniu krzyża. - Odkrywamy miejsca w życiu, do których
nie chcemy zaglądać... - sygnalizuje, zwracając uwagę na towarzyszącą tym nietypowym rekolekcjom
atmosferę braterstwa i pokoju.
Napełnijcie
stągwie wodą
Start tegorocznego Ogólnopolskiego Spotkania Młodzieży
przypada na piątek, 22 sierpnia.
Golgotę Młodych zainauguruje
o 19.00 przywitanie uczestników
oraz prezentacja hymnu i projekcja animacji. O 20.30 rozpocznie
się Droga Krzyżowa. Na 22.00 jako ostatni punkt dnia przebiegającego ph. „Droga wody” - prze-
patron medialny
GM-owy zestaw podstawowy
Uczestnicy spotkania nocują w namiotach, w związku z czym należy
pamiętać o zabraniu ze sobą niezbędnego sprzętu, tj. śpiwora, karimaty, ciepłego ubrania, instrumentów muzycznych, dobrego humoru
i… grona przyjaciół. W zaproszeniu na tegoroczne spotkanie znalazła
się też prośba o spakowanie Pisma Świętego, notatnika i białego
ubrania. Koszt uczestnictwa w Golgocie Młodych wynosi 50 zł. Niepełnoletni uczestnicy zobligowani są do przedstawienia organizatorom
zgody rodziców na udział ich dzieci w spotkaniu. Więcej informacji na
stronie www.golgotamlodych.pl.
POLSKA widziano nabożeństwo chrzcielne
poprowadzone przez br. Jarosława
Kuberę OFMCap.
Program na sobotę - „Drogę
wina” - obejmuje m.in. tzw. spotkanie na dzień dobry o 8.30, jutrznię pod przewodnictwem br. Tomasza Mantyka OFMCap. o 9.00,
a pół godziny później katechezę
pt. „Wino radości”. Gościem spotkania będzie Anna Golędzinow-
ska, nawrócona modelka, autorka
książki - świadectwa pt. „Ocalona z piekła”. Eucharystii o 11.00
przewodniczyć będzie prowincjał
kapucynów br. Andrzej Kiejza
OFMCap. Po obiedzie, o 14.30
młodzi wysłuchają konferencji dr.
Jakuba Kołodzieja pt. „Aby radość
wasza była pełna”. Wybicie 16.00
zainauguruje z kolei spotkanie
w grupach pt. „Napełnijcie stągwie wodą”. Wieczór upłynie pod
hasłem „Zróbcie cokolwiek wam
powie” - nabożeństwa poprowadzonego przez br. Przemysława
Kryspina OFMCap.
Piękni Twoim pięknem
Centralną uroczystością niedzieli - „Drogi słowa” - będzie
o 9.00 Eucharystia połączona
z jutrznią pod przewodnictwem
biskupa drohiczyńskiego Tadeusza Pikusa. W bloku zajęć popołudniowych są m.in.: katecheza „Dwa królestwa” wygłoszona
przez br. Bogumiła Kusiaka OFMCap. (o 15.00) oraz nabożeństwo
pokutne poprowadzone przez br.
Piotra Wardawego OFMCap.
Poniedziałkowy program spięty
tytułem „Droga światła” przewiduje m.in. wejście „na górę Tabor”,
tj. kalwarię podlaską, o 9.30 i - po
spotkaniu w grupach - Eucharystię na kalwarii o 11.30. O 15.00
uczestnicy spotkania wysłuchają
konferencji br. Szymona Janowskiego OFMCap. pt. „Jesteśmy
piękni Twoim pięknem, Panie”.
Po kolacji, o 19.00 rozpocznie się
misterium w wykonaniu grupy
teatralnej Golgoty Młodych. Jako
zwieńczenie dnia zaplanowano
nabożeństwo światła.
Wtorkowy ranek stanie się zapowiedzią pożegnania z tegorocznym Ogólnopolskim Spotkaniem
Młodzieży. Głównym punktem
ostatniego dnia - „Drogi chleba” będzie Eucharystia pod przewodnictwem głównego organizatora
GM br. Łukasza Pyśka OFMCap.
Gotów
do kolejnych bitew
Zapraszając do udziału w cyklu
spotkań, bracia podkreślają, że
najlepszą rekomendacją są zawsze
świadectwa uczestników. Kto był
raz, będzie chciał wracać. Kto wyjechał z Serpelic wzmocniony na
duchu, zachęci swoim przykładem
także innych do przyjazdu…
Kamil - uczestnik ubiegłorocznej Golgoty Młodych - nie
ukrywa, że jego wyobrażenia
o spotkaniu rozminęły się z rzeczywistością. „Stan wojenny” (hasło GM 2013) udało mu się przeżyć
w zamyśleniu, wewnętrznej ciszy
i ignacjańskiej „senności”, mimo
iż przeciwnik próbował wystraszyć go potężnym ostrzałem artyleryjskim już drugiego dnia rano
(burza!) - co zdradza na stronie
Kościół
11
moim zdaniem
br. Łukasz Pyśk
OFMCap.
organizator Golgoty
Młodych
Co kryje się pod hasłem tegorocznej
Golgoty Młodych? Dwa niezwykle
bogate w treść słowa: „droga” i „światło”. W Piśmie Świętym można odnaleźć wiele zawierających je fragmentów. Nie chodzi jednak wyłącznie o
zrozumienie intelektualne. Od jakiegoś czasu zauważamy, że serpelickie
spotkanie staje się miejscem, gdzie
liczy się przede wszystkim doświadczenie - przeżycie. Poszukujemy
miejsc, w którym możemy dotknąć,
doświadczyć, poczuć Boga i wydaje
się, że nasze spotkanie wpisuje się
w ten kierunek. Chcemy tym samym
zaprosić Was do wejścia na drogę
odkrycia prawdziwego światła!
Co czeka uczestników GM? Spodziewajcie się przeżycia pełnego
nadziei i otuchy, czegoś, co będzie
dla Was zaskoczeniem - jak świt dla
walczącego przez całą noc żeglarza.
Otóż być wędrowcom do świtu, to
być dojrzałym chrześcijaninem, to
przeżywać swoje życie w niezwykły
sposób - jako pielgrzymkę. W świecie, który szuka, kręci się w kółko,
zatracamy sens życia. Wyznaczamy
sobie mnóstwo zadań, przez które
czujemy się przytłoczeni. Pielgrzym
- wędrowiec do świtu to człowiek,
który już nic nie musi - on idzie także
tam, gdzie nie widać jasnego celu i
gdzie nie ma prostego rozrachunku
zysków i strat. Bóg umieścił w nas to,
co konieczne, choć my tego jeszcze
nie odkryliśmy. To tak jak z kobietami, które wczesnym rankiem (kiedy
nastał świt) poszły do grobu, aby namaścić Pana, ale On już zmartwychwstał - prawdziwy świt nadszedł,
choć one nie były tego świadome.
GM w zakładce „świadectwa”.
Kamil potwierdza tym samym,
iż „Stan wojenny” był dla niego
czasem przegrupowania sił, opracowania nowej taktyki, przede
wszystkim zaś mocnym spotkaniem z Najwyższym Dowódcą!
„Niesamowite było też spotkanie
z najwierniejszymi wojownikami
Pana - kapłanami” - pisze w nawiązaniu do m.in. błogosławieństwa z nałożeniem rąk. „Za każdym razem był to inny kapłan, ale
czułem, że ręce zawsze są te same
- pełne ciepła, ojcowskie, silne Chrystusowe”.
Swoje świadectwo Kamil kończy wyznaniem, że w czekaniu na
owoce potrzebna jest cierpliwość
i wytrwałość. „Potrzeba czasu, by
zebrane na GM siły ustawić w bojowym szyku”. Teraz - jak wyznaje
- jest już gotów do kolejnych bitew.
WA
Akcja na rzecz miłosierdzia
W służbie „dobrego słowa”
Wystarczy, że ktoś wyśle o. Józefowi wiadomość o treści: „dobre słowa”, a kapucyn natychmiast
odsyła esemesa z tekstem, nad którym medytował. - Ma to być uczciwe pokrzepienie skomponowane
w sposób łatwy do przyjęcia - wyjaśnia ideę akcji.
Pomysł inicjatywy ph. „Dobre
słowa” zrodził się sześć lat temu.
Początkowo jej adresatami byli
pacjenci, przedstawiciele służby
zdrowia, jak też ludzie z otoczenia
o. Józefa Koszarnego OFM Cap.,
kapelana lubartowskiego szpitala. Kapucyn wysyłał im w formie
wiadomości tekstowej fragmenty
Pisma Świętego wraz z cytatami
i myślami świętych. Aktualnie grono odbiorców esemesów znacznie
się poszerzyło - otrzymuje je już ok.
20 tys. osób, a - zdaniem pomysłodawcy akcji - nawet znacznie więcej, gdyż adresaci przekazują wiadomości swoim znajomym, dzięki
czemu „dobre słowa” nieustannie
wędrują w świat.
Proponuje modlitwę
Jaka jest droga do otrzymania
telefonicznego pocieszenia? Wystarczy, że ktoś wyśle o. Józefowi
wiadomość o treści: „dobre słowa”,
a on natychmiast odsyła esemesa
z tekstem modlitwy, nad którym
medytował. - Staram się z pomocą Ducha Świętego i w nawiązaniu
do roku liturgicznego wychwycić
odpowiednie zdania. Ma to być
uczciwe pokrzepienie skomponowane w sposób łatwy do przyjęcia
- wyjaśnia ideę akcji jej pomysłodawca. - Każdy sposób jest dobry,
jeśli służy Bożemu miłosierdziu.
Jest to promocja Bożego słowa,
dobroci i orędzi Matki Bożej Królowej Pokoju - dodaje.
Obok zwięzłych wiadomości
tekstowych o. Józef proponuje też
modlitwę. Dziennie takich próśb
otrzymuje kilkadziesiąt. Odpowiada na nie wraz z grupą wspomagania modlitewnego. Zdarza
się, że oddzwania do kogoś, komu
wysyła „dobre słowa”, aby dodatkowo porozmawiać.
Doświadczyć
miłosierdzia
O. Józef jest duszpasterzem Rodziny Dobrego Słowa, którą łączy
jedność modlitewna. Otrzymywane od jej członków i osób potrzebujących wsparcia intencje są zawierzane Bogu. RDS bierze też udział
w corocznych rekolekcjach w Licheniu, a dwa razy w roku gromadzi się na czuwaniach modlitewnych na Jasnej Górze. Wspólnotę,
którą o. J. Koszarny prowadzi od
pięciu lat, łączy promocja Bożego
miłosierdzia. - Można, owszem,
pocieszyć kogoś dobrym słowem,
chodzi jednak o coś więcej, o doświadczanie Bożego miłosierdzia
- podsumowuje.
JOANNA SZUBSTARSKA
12
EchoKatolickie
Formacja religijna
XX niedziela zwykła
kalendarz liturgiczny
czytania: Iz 56,1.6-7; Ps 67,2-3.5.8; Rz 11,13-15.29-32; Mt 4,23; Mt 15,21-28
Jezus podążył w stronę Tyru
i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic,
wołała: Ulituj się nade mną, Panie,
Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha.
Lecz On nie odezwał się do niej
ani słowem. Na to podeszli Jego
uczniowie i prosili Go: Odpraw
ją, bo krzyczy za nami! Lecz On
odpowiedział: Jestem posłany
tylko do owiec, które poginęły
z domu Izraela. A ona przyszła,
upadła przed Nim i prosiła: Panie,
dopomóż mi! On jednak odparł:
Niedobrze jest zabrać chleb
dzieciom a rzucić psom. A ona odrzekła: Tak, Panie, lecz i szczenięta
jedzą z okruszyn, które spadają ze
stołów ich panów. Wtedy Jezus jej
odpowiedział: O niewiasto wielka
jest twoja wiara; niech ci się stanie,
jak chcesz! Od tej chwili jej córka
została uzdrowiona.
Rozważanie: KS. ANDRZEJ ADAMSKI
Lekcja wiary
S
Czytania: Ez 24,15-24; Mt 19,16-20
eśli chcesz być doskonały, idź,
Jubogim,
sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj
a będziesz miał skarb
w niebie. Gdy bogaty młodzieniec
usłyszał te słowa, odszedł zasmucony. Jezusowi nie chodziło jednak
o to, aby tego człowieka pozbawić
posiadłości i doprowadzić do
smutku. Chciał mu zwyczajnie
powiedzieć: „Popatrz na Mnie, moja
miłość o wiele więcej znaczy niż
wszelkie bogactwa tego świata”. Je-
zus uczy nas, że dobra materialne,
o ile używane są z rozwagą, służą
nam w codziennym życiu. Jeśli
jednak poddamy im życie, to będą
kierować naszym postępowaniem
i zachowaniem. Wówczas znajdujemy się w szponach Złego, który
tylko myśli, jak zrobić z nas niewolników. Szkoda, że ów młodzieniec
- tak bardzo zajęty swoim pytaniem
o „szczęście” - chyba w ogóle nie
zwrócił na to uwagi.
Wtorek, 19 sierpnia
bliskich. Przywrócenie zdrowia chorej dziewczynce dotknęło także jej matkę. Otworzyło
w niej pokłady miłości do dziecka, poświęcenia na granicy desperacji i pokory, z których
być może sama nie zdawała sobie sprawy.
Niektórzy badacze Pisma Świętego widzą tu
wręcz jakąś grę słów, jakąś tajemniczą, zrozumiałą tylko dla Jezusa i proszącej kobiety
aluzję co do relacji łączącej ową pogańską kobietę z jej córką. Relacji, która również w tym
momencie została uzdrowiona i naprawiona.
A może było odwrotnie - może to wiara kobiety zmieniła nastawienie Jezusa? Przekonała Go swoją determinacją?
Na pewno ten fragment Ewangelii rzuca bardzo ciekawe światło na wszystkie sytuacje,
w których o coś się modlimy i prosimy Pana
Boga. Czy stając do modlitwy, dobrze wiemy,
na czym nam zależy? Czy nie obrażamy się
na Pana Boga, gdy wydaje się On milczeć,
a nasze modlitwy jakby trafiały w próżnię?
Czym kierujemy się w codziennych modlitwach?
Ten fragment Ewangelii prowokuje także
do postawienia pytań o nasze odniesienie
do tych, których kochamy i którzy są nam
bliscy. Jak rozumiemy miłość, przyjaźń? Czy
jesteśmy gotowi do poświęceń dla naszych
bliskich? Czy też są nam potrzebni jedynie
do realizacji własnych pragnień i zaspokajania osobistych potrzeb? Czy potrafimy być
przyjaciółmi również w biedzie, gdy ktoś
potrzebuje naszej pomocy?
Podziękujmy Jezusowi za przesłanie płynące
z dzisiejszego fragmentu Ewangelii. Podziękujmy też owej nieznanej nam z imienia
kobiecie za lekcję wiary, nadziei, pokory i miłości do swego dziecka, której nam udzieliła.
Obyśmy potrafili ją naśladować.
w niedzielę po kościele
C
Poniedziałek, 18 sierpnia
Czytania: Sdz 6,11-24a; Mt 19,23-30
ytuacja opisana w dzisiejszym fragmencie Ewangelii jest trochę dziwna. Widzimy tam zrozpaczoną kobietę - matkę,
widzimy dziwnie powściągliwego Jezusa
i nieco zdezorientowanych uczniów.
Uczniowie - nie pierwszy raz - próbują
pouczać Jezusa, jak ma postąpić. Z tym że nie
wstawiają się za kobietą, nie naciskają na Jezusa, by spełnił jej prośbę - mówią: „Odpraw
ją”. Czyli: powiedz jej, żeby dała nam spokój.
Krzyczy za nami - a zatem niepotrzebnie
zwraca uwagę, zawraca nam głowę.
Jezus - pozornie nieprzejednany, zachowujący się zgodnie ze stereotypami dotyczącymi
stosunku Żydów do pogan. Do kobiety zwraca się hardo, wręcz ją upokarza, porównując
ją i jej naród do psów. Czy to na pewno ten
sam Jezus, który mówił o miłosiernym Ojcu?
- możemy zapytać.
I wreszcie kobieta. Zrozpaczona, zdesperowana, gotowa na wszystko. Słysząc obraźliwe
porównanie, mogłaby unieść się honorem
i odejść, przeklinając tego tajemniczego
Człowieka, o którym mówili, że jest dobry,
miłosierny, że uzdrawia… a On potraktował
ją w ten sposób. Ona jednak jest gotowa na
wszystko, byleby ratować swoje dziecko.
Czy to miała być tylko próba jej wiary? Pozorna oschłość - aby wybadać, czy rzeczywiście zależy jej bardziej na dziecku, czy też
na własnej dumie? Wszak Jezus nie musiał
nikogo pytać, bo sam wiedział, co kryje się
w człowieku (por. J 2,24-25). Jednak w Jego
gestach i zachowaniach kryje się czasem
jakaś tajemnicza pedagogia. Uzdrowienia,
których dokonuje, to nie tylko zwykłe wyleczenie ciała z choroby. Jezus uzdrawia całego
człowieka, a nawet sprawia, że to uzdrowienie promieniuje na jego rodzinę, otoczenie,
Zwycięstwo przychodzi przez pokorę
zy istnieją słowa pocieszenia mogące przynieść ulgę
rodzicom pogrążonym
w żałobie po śmierci dziecka?
Czy jest siła zdolna wyrwać
matkę z nadziei na uzdrowienie
córki czy syna?
Helence życie nigdy nie oszczędzało cierpienia. W latach
dzieciństwa najpierw pożegnała
ukochaną siostrę, później o mały
włos a okrutny los zabrałby jej
też młodszego brata. Zapalenie
opon mózgowych dziś z powodzeniem się leczy, jednak przed
kilkudziesięciu laty choroba
stawała się zazwyczaj równoznaczna z wyrokiem śmierci.
Lęk matki przed utratą drugiego
dziecka udzielił się całej rodzinie
i przetrwał w pamięci Helenki do
dzisiaj. Próby pocieszania w stylu: „Nie ma rady na wolę Boga”,
„Masz dla kogo żyć”, „Młoda
jesteś, to jeszcze urodzisz” - tylko
potęgowały - jak wspominała ich
adresatka - żal. Póki życia, póty
nadziei - tej lekcji matka pozostała wierna przez całe życie.
Kiedy po latach kobieta wracała
do wspomnień z okresu choroby swojego syna, akcentowała,
numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r.
jak wielką siłą w trwaniu mimo
przeciwności jest ufność. „Widziałam go zdrowego i tej myśli
się uczepiłam” - wyznała matka.
Czas zawierzenia Bogu w trudnym momencie i prośba, która
została wysłuchana, zaowocowały jej wiernością na lata.
- Matka podkreślała, że bolesna lekcja i pokorne błaganie
powtarzane po tysiąckroć
w modlitwach zaowocowały
umocnieniem wiary, nadziei
i miłości - wyznała przed
Witkiem, wtajemniczając go
w wydarzenia z odległej przeszłości. - Zapytana przez mnie,
czy umiałaby dochować Bogu
wierności w przypadku śmierci
syna, przyznała, że nie wie, że
wówczas nie dopuszczała do
siebie takiej możliwości.
- Miała wielką wiarę, do tego
natarczywie - mimo braku
poprawy stanu zdrowia dziecka
- bombardowała niebo prośbami i dlatego została wysłuchana - zauważył sąsiad z uwagą,
że z perspektywy czasu próba,
przez jaką przeszła rodzina,
wydaje się zasadna. - Doznana
łaska domaga się wdzięczności
do końca, choć nie każdy potrafi
podziękować - podsumował.
- A gdyby wówczas zmarł? - nie
poddawała się Helenka. - Prawdziwa wiara to wierność także
w sytuacji nie do ogarnięcia ani
sercem, ani rozumem - dowodziła. - To zgoda na dzianie się woli
Opatrzności podszyta ufnością,
że tylko Pan Bóg wie, jaka droga
prowadzi do zbawienia - wiecznego szczęścia. Często o tym zapominamy! Cierpienie, bez względu
na to, czy jest zawinione, czy nie,
o tyle ma sens, o ile przemienia
wnętrze człowieka - uszlachetnia
na dalszą drogę. Zwycięstwo
przychodzi przez pokorę - podkreśliła kobieta z uwagą, że tylko
prawdziwie pokorne serce potrafi
usunąć się w cień, by stworzyć
przestrzeń na działanie łaski
Bożej. Jedynie niezachwiana
ufność pozwala wierzyć w opiekę
Ojca, który jest w niebie, nawet
jeśli kolejne wydarzenia zdają
się zaprzeczać świętym obietnicom. I tak prośba o drobnostkę,
niewiele znaczący okruszek może
zaowocować wielkością - dotykiem Bożej miłości i przemianą
życia. WA
jest wielbłądowi przejść
Łwejśćatwiej
przez ucho igielne, niż bogatemu
do królestwa niebieskiego.
Bogatemu człowiekowi trudno
wejść do królestwa niebieskiego
nie dlatego, że posiada liczne
dobra, ale dlatego, że jest do nich
przywiązany. Każde bogactwo
daje człowiekowi pozorne poczucie bezpieczeństwa i niezależności. Nikt nie jest jednak na
tyle bogaty, by mógł wykupić
od Chrystusa odkupienie. Ono
jest bezinteresownym darem.
W niebie największą wartość
mają te bogactwa, które rozdaliśmy ubogim. Bogactwo ma to
do siebie, że wprowadza ślepotę
w sposób naszego patrzenia na
rzeczywistość. I nie chodzi o same
pieniądze czy kosztowności, ale
poczucie władzy, które często
odbiera nam rozum. Jezus widział
dokładnie, że bożków „władzy
i pieniędzy” nie da się tak łatwo
wyplenić z ludzkiego serca.
Władza i pieniądz dają bowiem
poczucie siły i niezniszczalności,
a któż nie chciałby mieć mocy
władania nad innymi.
Środa, 20 sierpnia
Wsp. św. Bernarda, opata i doktora Kościoła
Czytania: Ez 34,1-11; Mt 20,1-6a
w. Bernard z Clairvaux (1090Śopatem
1153) był nie tylko gorliwym
swojej rodziny zakonnej.
Zasłynął także jako myśliciel, teolog
i mistyk. Umiał łączyć życie czynne
z kontemplacją. Był przekonany, że droga do Jezusa wiedzie
przez Maryję: „Niech Ona nigdy
nie schodzi z twoich ust, niech
nie opuszcza nigdy twego serca,
a żeby Jej modlitwa była ci pomoc-
na, nigdy nie zapominaj przykładu
Jej życia. Postępując z Nią, nie
zbłądzisz; modląc się do Niej,
unikniesz rozpaczy, myśląc o Niej,
nie zboczysz z drogi. Gdy Ona cię
wspierać będzie, nie upadniesz;
gdy opiekować się tobą będzie, nie
zlękniesz się; gdy przewodniczyć
tobie będzie, nie doznasz znużenia; gdy łaskawa dla ciebie będzie,
dojdziesz do celu”.
Czwartek, 21 sierpnia
Wsp. św. Piusa X
Czytania: Ez 36,23-28; Mt 22,1-14
rzyjacielu, jakże tu wszedłeś,
PMożna
nie mając stroju weselnego?
wzgardzić Królem i w ogóle
nie przyjść na ucztę, ale można
zranić serce Króla, nie przyjmując
weselnej szaty. Gdy marnotrawny
syn wrócił do domu ojca, dostał
nową szatę, pierścień, sandały, i tak
ubrany wszedł na ucztę (Łk 15,22).
Starszy brat wrócił z pola i nie chciał
przyjąć „takiego samego ubrania”,
jakie miał ten, który roztrwonił cały
majątek. Być może ów bezimienny
z przypowieści o uczcie myślał podobnie: „jestem sprawiedliwy i nie
zasiądę do stołu w takim samym
stroju jak celnicy i nierządnicy.
Szata mojej pobożności, sprawiedliwości, uczciwości jest piękniejsza”.
„Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie
go na zewnątrz, w ciemności! Tam
będzie płacz i zgrzytanie zębów”.
Na uczcie miłości wszyscy są równi
i mają ten sam strój, co Pan Młody.
Piątek, 22 sierpnia
Wsp. NMP Królowej
Czytanie: Iz 9,1-3.5-6; Łk 1,26-38
aryja Królowa pomaga nam
M
przyjąć prawdę o Królu,
który bezinteresownie służy
i przebacza swoim wrogom. Ona
wskazuje na Króla, który uniżył
samego siebie i stał się posłuszny
aż do śmierci. Maryja jest królową dyskrecji w swym oddaniu
się Bogu oraz tym, do których
On przychodzi. Jest w Niej
przestrzeń dla Słowa i drugiego
człowieka. Królowanie Maryi
polega na tym, by nie przytłaczać
innych poczuciem duchowego
uprzywilejowania, ale poszerzać
przestrzeń miłości i wdzięczności
wobec Boga, który wywyższa
pokornych.
Sobota, 23 sierpnia
Czytania: Ez 43,1-7a; Mt 23,1-12
a katedrze Mojżesza zasiedli
N
uczeni w Piśmie i faryzeusze.
Czyńcie więc i zachowujcie wszystko,
co wam polecą, lecz uczynków ich nie
naśladujcie. Nauczyciel wiary głosi
innym prawdę objawioną przez
Boga i wskazuje drogę do życia
wiecznego. Biada mu, gdy naucza,
jak iść do życia wiecznego, a sam tą
drogą nie idzie. Ten, kto osobiście
przeżył spotkanie z kochającym
i przebaczającym Bogiem, będzie
mógł tym doświadczeniem owoc-
nie dzielić się z innymi. Wówczas
jego słowa nie będą przekazem
suchej, teoretycznej informacji, lecz
staną się czytelnym świadectwem
wiary, która umacnia się, ilekroć jest
przekazywana. Nie ma powodu,
abyśmy budowali swoje poczucie
wartości przez poniżanie innych.
Nasza wartość opiera się bowiem
na lepszych podstawach - na
prawdzie o Bożym dziecięctwie, na
fakcie, że wszyscy jesteśmy córkami
XMCZ
i synami Boga.
Formacja religijna
www.echokatolickie.pl
Duch Święty i my
Nasi bracia protestanci mówią:
Tylko Pismo Święte! Jeśli czegoś
nie ma na jego kartach, nie stanowi treści wiary i samo w sobie
jest wymysłem ludzkim. Trzeba
je zatem odrzucić. Tak zrobił np.
Marcin Luter.
Bóg partnerem?
Rzecz w tym, iż czyniąc to, chyba nie do końca zdawał sobie sprawę, że w ten sposób Objawienie
sprowadza do pewnej zamkniętej miary czasu, zaś ograniczając
działania Ducha Świętego tylko
do indywidualnych poruszeń, zubaża Kościół, czyniąc go jedynie
zewnętrzną strukturą. Tymczasem jest to organizm, który - jak
ludzkie ciało - żyje, rozwija się,
nabiera sił, pięknieje! Wstąpienie
do nieba Zmartwychwstałego nie
zamknęło zbawczego dialogu,
który zaczął On, żyjąc we wspólnocie ludzkiej - on nieustannie
trwa, przybiera różne formy. Może
to być wypowiedź „ex cathedra”
następcy św. Piotra, nauka Ojców
Kościoła, ale też wspólne przekonanie wspólnoty wierzących - nazywane w teologii zmysłem wiary
(sensus fidei) - „którzy uczestniczą
w zrozumieniu i przekazywaniu
prawdy objawionej” (KKK 90).
Dlaczego? Ponieważ „otrzymali
namaszczenie od Ducha Świętego,
który ich poucza i prowadzi do całej prawdy” (KKK 91). Katechizm
nazywa to Tradycją.
Bardzo podoba mi się stwierdzenie Soboru Watykańskiego II, a do-
SOBIENIE-JEZIORY kładniej rzecz ujmując zapis, jaki
znalazł się w konstytucji Dei Verbum (pkt 45): „Bóg, który niegdyś
przemówił, rozmawia bez przerwy
z Oblubienicą swego Syna ukochanego, a Duch Święty, przez którego
żywy głos Ewangelii rozbrzmiewa
w Kościele, a przez Kościół w świecie, wprowadza wiernych we wszelką prawdę oraz sprawia, że słowo
Chrystusowe obficie w nich mieszka”. Jak rozumieć te słowa?
„Jeszcze wiele mam
wam do powiedzenia”
Może zaskakiwać sformułowanie, które pojawia się w Dziejach
Apostolskich: „Postanowiliśmy
bowiem, Duch Święty i my […]”(Dz
15,28). Wielokrotnie potem zostaje powtórzone w księdze. Powstaje
dylemat: jakim prawem człowiek
czyni siebie równym Bogu? Czy
porażka u stóp leżącej w gruzach
wieży Babel niczego nas nie nauczyła?.. Nie chodzi o czynienie
się równym Stwórcy. Chodzi o coś
zupełnie innego.
Nie jest to przejaw ludzkiej
pychy, ale wyraz żywej wiary
w obecność Boga we wspólnocie
wierzących. Ma niebagatelne znaczenie dla zrozumienia, czym jest
Kościół, co się dzieje z dziedzictwem Objawienia, które zostało
mu przekazane w depozyt, wreszcie - na jakich zasadach dokonuje
się jego rozwój. Aby lepiej to rozumieć, koniecznie trzeba sięgnąć
do słów Jezusa z Ewangelii wg św.
Jana. „Jeszcze wiele mam wam
Fot. arch.
Pytają czasem ludzie: gdzie na kartach Pisma Świętego Jezus kazał się spowiadać? Skąd wiadomo,
że Maryja została wzięta do nieba? Dlaczego mamy siedem sakramentów? Po co są dogmaty, sobory?
Czy kult świętych jest zgodny z Objawieniem? Dlaczego księża się nie żenią?... Inni zarzucają Kościołowi,
że zbyt wiele rzeczy dołożył do Objawienia, przez wieki zbudował strukturę, która nie przystaje do Biblii.
Czy mają rację?
do powiedzenia, ale teraz jeszcze
znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy” (J 16,12).
Naturalną rzeczą jest, że do przyjęcia pewnych treści trzeba dojrzeć. Małego dziecka nikt nie uczy
logarytmów, nie wpaja mu zawiłych zasad stylistyki czy składni.
Dziecko poznaje świat, rządzące
nim zasady za pomocą prostych
obrazów, opisów itp. Przyjmuje
podawane mu treści dlatego, że
ufa. Dopiero potem pojawiają się
pytania, wątpliwości, w całej rozciągłości rysuje się skomplikowana jego struktura.
Chrystus wiedział, że świat
ludzki podlega nieustannej ewolucji, zmienia się kultura, kontekst
cywilizacyjny. Człowiek dorasta
także do tego, by zrozumieć bo-
gactwo rzeczywistości nadprzyrodzonej. Aby to mogło się dokonać - żeby Królestwo Boże dało
się poznać w całej swojej głębi
- potrzebne są nie lata, ale wieki,
tysiąclecia. Potrzebna jest struktura, która zbierze dziedzictwo
pokoleń, skrystalizuje je, uczyni
fundamentem dla tych, którzy
przyjdą później. Mylą się nasi
bracia protestanci przyjmujący
za podstawową zasadę, że „sola
Scriptura” - jedynie Pismo Święte
jest źródłem wiary i najwyższym,
jedynym autorytetem człowieka
wierzącego. To za mało. Konieczna jest Tradycja, tzn. nauczanie
Ojców Kościoła, uroczyste orzeczenia papieży, nauka soborów.
Jest to wyraz owego szczególnego
- o ile można użyć takiego słowa
- partnerstwa, o którym wspomi-
Kościół
13
nają Dzieje Apostolskie. Mającego kształt orzeczeń, dogmatów,
nauki moralnej. Myli się ten, kto
twierdziłby, iż jest to wyraz ludzkiej pychy. Boże orędzie pozostaje
niezmienne, bo też człowiek nie
jest jego właścicielem. Dobra Nowina, przybierając formę czytelną
dla kolejnych pokoleń, staje się
ciągle żywa.
Bóg pisze prosto
na krzywych liniach
Liczba sakramentów, dyscyplina kościelna, treść zawarta
w „Wyznaniu wiary”, kult świętych, nauczanie soborów itp. - to
wszystko jest znakiem uniżenia
Boga, który dobrowolnie czyni
siebie partnerem ludzkiej historii!
Kontynuuje dialog z Kościołem
- swoją Oblubienicą. Pomaga zrozumieć zbawczy zamysł, wspiera
nas swoją łaską, stawia przed naszymi oczyma świętych - pomimo
zmieniających się czasów staje się
„na naszą miarę”.
To jest właśnie Tradycja pisana
przez duże „T”. Co się stanie, jeśli
ją zanegujemy? Będziemy ubożsi.
Stanie się to też przejawem ludzkiej
pychy - bo jakże inaczej rozumieć
odrzucenie czy zmarginalizowanie Jezusowego zdania: „Jeszcze
wiele mam wam do powiedzenia”…? Gdyby tak nie było - gdyby
to, co dziś nazywamy wspólnym
mianem Tradycji, nie było ważne
- Chrystus nie wypowiedziałby
tych intrygujących słów.
I na koniec jeszcze raz nauczanie
soboru: „Jasne więc jest, że święta
Tradycja, Pismo Święte i Urząd
Nauczycielski Kościoła, wedle
najmądrzejszego postanowienia
Bożego, tak ściśle ze sobą się łączą
i zespalają, że jedno bez pozostałych nie może istnieć, a wszystkie
te czynniki razem, każdy na swój
sposób, pod natchnieniem jednego Ducha Świętego przyczyniają
się skutecznie do zbawienia dusz”
(konstytucja Dei Verbum, pkt 10).
(Katechizm Kościoła Katolickiego, pkt 75-95)
KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI
Cenne i pożyteczne inicjatywy
Pomoc parafii
Członkowie parafialnego koła Caritas postawili sobie ambitne cele
do zrealizowania. Efektem ich starań jest kilka długofalowych projektów
służących dobru wiernych.
Parafialny zespół charytatywny, mimo iż młody stażem, może
pochwalić się już kilkoma ciekawymi przedsięwzięciami. Oprócz
doraźnych akcji pomocy z racji
świąt czy jako odpowiedź na nieszczęścia dotykające poszczególnych mieszkańców, realizowane
są w miejscowości programy typu
„Rodzina rodzinie”. Wyjaśniając
jego ideę, ks. kan. Andrzej Jaczewski, proboszcz parafii, tłumaczy,
że rodzinę, która na skutek choroby czy innych wydarzeń losowych
jest w trudnej sytuacji materialnej,
otaczają anonimowym wsparciem
inni ludzie.
Kolejny obszar pomocy wynika
z realizacji zadania pn. „Skrzydła”. - Rodzina, która kształci
swoje dzieci, bierze niejako pod
swoje „skrzydła” także innego
ucznia, którego rodziców nie stać
na sprostanie wydatkom związanym z edukacją. Jest to działanie
anonimowe sprowadzające się
zazwyczaj do pokrycia kosztów
wynikających z zamieszkania
w internacie, dojazdów na zajęcia
szkolne czy wykupienia obiadów.
Pomoc tego typu musi być jednak
systematyczna - tłumaczy ksiądz
proboszcz, podkreślając, iż projekt
ten funkcjonuje z powodzeniem.
Platforma pomocy
Inną cenną inicjatywą - prowadzoną tym razem z wykorzystaniem strony internetowej parafii
- jest tzw. platforma wzajemnej
pomocy. Mieszkańcy zamieszczają
w internecie informacje o przedmiotach do oddania, m.in. różnego
rodzaju sprzętach czy ubraniach.
Na witrynie widnieją też wpisy dotyczące konkretnych potrzeb parafian. - Ktoś przeprowadza remont
w domu, wymienia meble itd. Zamiast je wyrzucać, może przekazać
komuś potrzebującemu - wyjaśnia
ks. A. Jaczewski, dodając, iż pomysł
„platformy pomocy” spotkał się
z dużym zainteresowaniem mieszkańców. - Parafia jest wspólnotą.
Zadaniem miejscowego Caritas
staje się uświadamianie ludziom,
że mogą na siebie liczyć i wzajemnie sobie pomagać - podkreśla.
Ksiądz proboszcz preferuje długofalowe i konkretne akcje podejmo-
Zadaniem
miejscowego
Caritas staje się
uświadamianie
ludziom, że mogą
na siebie liczyć
i wzajemnie sobie
pomagać - podkreśla
ks. kan. Andrzej
Jaczewski.
wane na rzecz parafian, zwłaszcza
potrzebujących wsparcia. - Staramy
się iść w kierunku działań prowadzonych systematycznie. Wtedy
one mają sens i przynoszą owoce.
Ludzie to widzą - podkreśla.
Rekolekcje poza parafią
Od trzech lat raz, w miesiącu, w ośrodku rekolekcyjnym
w Trzciance organizowane są też
dni skupienia prowadzone przez
wspólnotę „Focolari”. - W programie są wspólne spotkania,
jest katecheza i czas na rekreację.
Uczestniczą w nich małżeństwa
z dziećmi. Z kolei w wakacje wyjeżdżamy na kilkudniowe rekolekcje do ośrodków rekolekcyjnych w innych stronach Polski
- tłumaczy ks. kan. A. Jaczewski,
potwierdzając, że formacja tego
typu cieszy się wśród rodzin dużym uznaniem. WALDEMAR JAROŃ
14
EchoKatolickie
publicystyka
numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r.
Biblijne korzenie
pielgrzymowania
Śledząc życie religijne w naszym kraju, łatwo możemy zauważyć, że miesiąc sierpień, zresztą jak
co roku, upływa pod znakiem pielgrzymowania. Z wielu stron Polski wyruszają piesze lub autokarowe
grupy zmierzające do różnych sanktuariów. Jedno z nich pątnicy upodobali sobie szczególnie: Jasną Górę.
KS. RAFAŁ PIETRUCZUK
T
ysiące ludzi w różnym wieku,
mających różne wykształcenie i status społeczny, wybierają ten rodzaj aktywności religijnej, by przeżyć swoiste „rekolekcje
w drodze”. I nic w tym dziwnego, gdyż
pielgrzymowanie, szczególnie piesze,
ma w naszym kraju bardzo długą tradycję. Do miejsc świętych wędrowano
już w początkach polskiej państwowości. Zwłaszcza sanktuaria maryjne
wielokrotnie były miejscem modlitwy
zanoszonej w intencji ojczyzny. Także
w dziejach Kościoła powszechnego od
pierwszych wieków znany był zwyczaj
nawiedzania miejsc świętych, najpierw związanych z działalnością Jezusa Chrystusa, a następnie z życiem
świętych chrześcijan. Warto jednak
pamiętać, że sama idea pielgrzymowania jest o wiele starsza i ma bardzo
głębokie osadzenie w biblijnej historii
zbawienia.
Perspektywa i model
Najogólniej rzecz ujmując, pielgrzymka to podróż podjęta przez
jedną osobę lub grupę w celu wypełnienia złożonych ślubów i/lub
otrzymania określonej łaski. U podstaw decyzji o podjęciu wędrówki
leży zwykle chęć zmiany dotychczasowego życia, jego przeorientowania z perspektywy wiary. Wiąże się
z pozostawieniem codziennej rutyny
i kroczeniem w kierunku wskazanym
przez Boga. Patrząc z najszerszej perspektywy, cała historia zbawienia jest
swojego rodzaju pielgrzymowaniem
ludzkości z raju utraconego, opisanego w Księdze Rodzaju, do Nowego Jeruzalem, o którym mowa w Apokalipsie św. Jana. Postacią modelową jest
Abraham - „błądzący Aramejczyk”
(Pwt 26,5), który został wezwany, by
udać się do ziemi wskazanej mu przez
Pana (Rdz 12,1; 15,7). Patriarcha był
pielgrzymem do końca swoich dni.
Jego życiowa droga stanowi model
każdego wierzącego podejmującego
trud pielgrzymowania.
W Starym Testamencie
Pismo Święte daje nam zatem
najszerszą perspektywę wszelkiego
pielgrzymowania, jaką jest historia
zbawienia, oraz ukazuje dzieje Abrahama jako typiczny model pątnika.
Dokąd wędrowano w czasach biblijnego Izraela? Jak owo pielgrzymowanie wyglądało?
Zwyczaj ten w Starym Testamencie
związany był z istnieniem różnych
sanktuariów, które - przejęte przez
Izraelitów po wejściu do Kanaanu
od ludów pogańskich - stały się wydzielonym miejscem składania kultu Bogu. Zanim w wyniku reformy
religijnej przeprowadzonej przez
Jozjasza (626-622 r. przed Chr.) za
jedyne prawowierne sanktuarium
i miejsce docelowe pielgrzymek zostanie uznana świątynia jerozolimska, członkowie Narodu Wybranego
wędrowali do wielu innych miejsc,
o czym świadczą starotestamentalne
Pismo Święte daje nam najszerszą perspektywę wszelkiego pielgrzymowania, jaką jest historia zbawienia,
oraz ukazuje dzieje Abrahama jako typiczny model pątnika.
teksty: Sychem (Joz 24,25), Betel (1
Sm 10,3), Beer-Szeba (Am 5,5), Ofra
(Sdz 6,24), Sorea (Sdz 13,19n), Szilo
(1 Sm 1,9); Mispa (1 Sm 7,5n), Gilgal
(1 Sm 11,5), Gibeon (1 Krl 3,4), Dan
(1 Krl 12,29). Niektóre z tych świątyń, np. w Gilgal i Beer-Szebie, były
obiektem ataku proroków ze względu
na panujący w nich synkretyzm religijny. Z kolei Betel i Dan w okresie
podzielonej monarchii zostały podniesione do godności królewskich
sanktuariów Królestwa Północnego, ażeby powstrzymać wierzących
przed udawaniem się do Jerozolimy.
Do obrzędów odprawianych przez
pielgrzymów należały między innymi: wzywanie imienia Pana (Rdz
12,8), namaszczenie ołtarza olejkiem
(Rdz 28,18), oczyszczenia (Rdz 35,2n)
oraz dziesięciny (Rdz 14,20). Najstarsze Kodeksy przymierza (jahwistyczny - Wj 34,18-23 oraz elohistyczny Wj 23,14-17) nakazywały wszystkim
izraelskim mężczyznom trzy razy
w roku stawić się przed Panem. Obowiązek ten dotyczył trzech wielkich
świąt sięgających swymi korzeniami
czasów kananejskich: święto niekwaszonych chlebów (Przaśniki), święto
tygodni (lub żniw) oraz święto namiotów (lub zbiorów). Wypełniany
był w różnych sanktuariach.
Począwszy od wprowadzenia Arki
Przymierza przez Dawida do Jerozo-
limy (2 Sm 6) i od zbudowania w tym
mieście świątyni przez Salomona
(1 Krl 5-8), szczególne miejsce zajęły pielgrzymki do Jerozolimy (1 Krl
12,27). Od drugiej połowy VII w.
przed Chr. (wspomniana przez nas
reforma Jozjasza) jedynym sanktuarium stała się wyłącznie Jerozolima.
Jozjasz podjął się także przekształcenia Paschy upamiętniającej wyjście
z Egiptu w święto pielgrzymkowe
(2 Krn 35,1-9; 2 Krl 23,21-23; Pwt
16,2), które celebrowano w Jerozolimie i połączenia jej ze świętem niekwaszonych chlebów. Także pozostałe dwa święta zbiorów otrzymały
historiozbawcze uzasadnienie: święto
tygodni miało upamiętniać nadanie
Tory Mojżeszowi na Górze Synaj, zaś
święto namiotów mieszkanie w szałasach i namiotach podczas wędrówki
do Kanaanu.
Po powrocie z niewoli babilońskiej (dekret Cyrusa - 538 r. przed
Chr.) odbudowana świątynia jerozolimska ponownie stała się jedynym
sanktuarium. To właśnie do tego
miejsca przybywali na wielkie święta pielgrzymi z całej Palestyny oraz
z diaspory. Podróżowano całymi karawanami, najczęściej pieszo. Liczba
pielgrzymów sięgała niekiedy 125 tys.
Na ołtarzach składano tysiące ofiar,
noc spędzano w mieście lub w namiotach rozstawionych dokoła miej-
Pielgrzymowanie,
szczególnie
piesze, ma
w naszym kraju
bardzo długą
tradycję. Do
miejsc świętych
wędrowano już
w początkach
polskiej
państwowości.
Zwłaszcza
sanktuaria
maryjne
wielokrotnie
były miejscem
modlitwy
zanoszonej
w intencji
ojczyzny.
scowości albo w okolicznych wioskach. Szczególnym świadectwem
modlitwy oraz uczuć wypełniających
serca Izraelitów przybywających do
Jerozolimy są tzw. pieśni wstępowań
(Ps 120-134), które śpiewano, zbliżając się do schodów Świątyni. Możemy
w nich znaleźć wyrazy przywiązania
do domu Pańskiego, uwielbienie oraz
radość wypływającą z urzeczywistnienia w zgromadzeniu liturgicznym
głębokiej wspólnoty ludu Bożego.
W późnym okresie Drugiej Świątyni praktyka pielgrzymowania do
Jerozolimy nieco zelżała. Powszechnie zaczęto interpretować nakazy
z Wj 34,18-23 oraz Wj 23,14-17, jako
przynaglenie do tylko jednej w roku
(a nawet w ciągu całego życia) wizyty
w mieście świętym, podczas jednego
z trzech wielkich świąt. Większą też
uwagę przykładano do studiowania
Tory, czemu sprzyjała duża liczba
uczonych w Piśmie na stałe rezydujących w Jerozolimie.
W Nowym Testamencie
Studiowanie Tory wydaje się też być
jednym z głównych elementów pielgrzymki, jaką z okazji święta Paschy
12-letni Jezus odbył z Maryją i Józefem (Łk 2,41-50). Ewangelista opisuje
Chrystusa jako siedzącego pośród
uczonych w Piśmie, przysłuchującego
się i zadającego pytania (Łk 2,46). Nie
była to jedyna pielgrzymka Jezusa do
Jerozolimy. Zwłaszcza Ewangelia wg
św. Jana wspomina o różnych wizytach: podczas święta Paschy (J 2,13;
11,55), podczas Pięćdziesiątnicy (J 5,1),
podczas święta namiotów (J 7,14),
poświęcenia świątyni (J 10,22-24). To
właśnie podczas ostatniej z nich na żydowskim święcie Paschy miały miejsce męka, śmierć i zmartwychwstanie
Syna Bożego - najważniejsze wydarzenia w historii zbawienia.
Z jerozolimskimi świętami pielgrzymkowymi związane są także
początki działalności Kościoła. Podczas Pięćdziesiątnicy (święto tygodni) uczniowie zgromadzeni w Wieczerniku zostali napełnieni Duchem
Świętym (Dz 2,1-11) i rozpoczęli
publiczne głoszenie Dobrej Nowiny.
Pierwsi chrześcijanie „codziennie
trwali jednomyślnie w świątyni” (Dz
2,46). Zaś św. Paweł przeszło 25 lat
po ukrzyżowaniu Jezusa odbył pielgrzymkę do Jerozolimy w czasie tego
samego święta (Dz 20,16; 24,11).
Jak widzimy, idea i praktyka pielgrzymowania w Piśmie Świętym
ulegała zmianom. Począwszy od
niewielkich sanktuariów rozrzuconych po całej Palestynie, poprzez
świątynię Salomona, aż po stanowiącą klejnot starożytnej architektury
Drugą Świątynię, Izraelici szukali
i wędrowali do miejsc, w których
mogli oddawać cześć Bogu, poznawać Jego prawo i doświadczać wspólnoty opartej na fundamencie wiary.
Mimo iż pielgrzymowanie do Jerozolimy stanowiło bardzo ważny kontekst działalności Jezusa Chrystusa,
wraz z realizacją Jego mesjańskiej
misji nabrało głębszego sensu, weszło w nowy etap. Jeszcze przed swoją
śmiercią i zmartwychwstaniem Jezus
zapowiadał zburzenie Drugiej Świątyni (Mk 13,2). Co więcej, od momentu Jego zmartwychwstania kult
chrześcijan, nawet jeżeli początkowo
także przychodzili na modlitwę do
świątyni jerozolimskiej, skoncentrował się na Jego uwielbionej Osobie,
Nowej Świątyni. Od tego momentu
życie nowego ludu Bożego stało się
prawdziwą pielgrzymką eschatologiczną (2 Kor 5,6n; Hbr 13,14), o której celu pięknie pisze autor Listu do
Hebrajczyków: „Wy natomiast przystąpiliście do góry Syjon, do miasta
Boga żyjącego, Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów,
na uroczyste zebranie, do Kościoła
pierworodnych, którzy są zapisani
w niebiosach, do Boga, który sądzi
wszystkich, do duchów sprawiedliwych, które już doszły do celu”
(Hbr 12,22n).
temat tygodnia
www.echokatolickie.pl
Opinie
Trzeba przyznać, że obecna prezydentura w Polsce jest wielce zaskakująca.
Nie tyle w wymiarze podejmowanych decyzji przez głowę państwa,
ile raczej z powodu bon motów serwowanych publiczności przez
Bronisława Komorowskiego.
czytaj str. 21
redaktor prowadzący:
Jolanta Krasnowska-Dyńka
Divide et impera
fot. josemarques75 - Fotolia.com
Bohaterem przekazów medialnych ostatnich kilku tygodni ponownie stał się ks. Wojciech Lemański.
Do rangi newsa dnia zostały zakwalifikowane słowa wypowiedziane podczas spotkania w ramach
woodstockowej Akademii Sztuk Przepięknych, zaś ich autora „nominowano” pierwszym buntownikiem
Rzeczypospolitej! Wiele osób pytało mnie: o co w tym wszystkim chodzi? Czy Kościół nie może zrobić
porządku z nieposłusznym kapłanem?
KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI
O
prawdziwych intencjach mediów może
świadczyć fakt, że
„nie zauważyły” prawie 800 ewangelizatorów przybyłych
z Polski i Europy na towarzyszący od
lat imprezie Przystanek Jezus, wśród
których byli biskupi, kapłani, siostry zakonne i ogromna rzesza osób
świeckich. Dostrzegły tylko jednego
„fajnego”, otwartego, rozumiejącego
młodzież księdza, który - jak sam to lapidarnie ujął - czeka z utęsknieniem na
wymarcie biskupów. Ks. Lemański po
kilku dniach wycofał się ze swoich słów
i przeprosił wszystkich, którzy mogli
się poczuć nimi urażeni. To nieco zbiło
z tropu wyczekujących kary suspensy
dziennikarzy, gotowych rzucić się do
gardła znienawidzonemu przez mainstream abp. Hoserowi. Temat honorowego gościa Woodstocku natychmiast
zniknął z czołówek serwisów informacyjnych i poza absurdalnymi, niewartymi cytowania, komentarzami, np.
pani Środy czy redaktora Szostkiewicza, przestał kogokolwiek obchodzić.
Ks. Lemańskiego potraktowano jako
dezertera, który zwiał z frontu walki
o wolną od katolickiej ciemnoty Polskę. Co z tego sam zainteresowany zrozumiał? Nie nam sądzić.
Rzecz w tym, że od początku jego
osoba, wypowiedzi, koncesjonowany
bunt są tylko elementami większej
układanki. On sam jest pionkiem
w grze tym bardziej godnym litości, że
- choć nie mam co do tego pewności chyba nie do końca świadomym, co
się naprawdę dzieje i do czego zostaje
permanentnie, systemowo wykorzystywany. Mamy bowiem do czynienia
z matrycą, doskonale znaną starszym
pokoleniem z czasów komuny, która została uwspółcześniona i odpowiednio dostosowana do aktualnych
wyzwań. Cel z grubsza pozostał ten
sam. Poniżej przykład jednej z prób
(niestety, częściowo udanej) rozbicia
Kościoła od środka.
Księża patrioci
Ruch księży patriotów, kierowany
przez Ministerstwo Bezpieczeństwa
Publicznego, działał początkowo
w ramach utworzonej w 1949 r. Głównej Komisji Księży przy Związku Bojowników o Wolność i Demokrację,
a następnie w okręgowych komisjach
księży we wszystkich województwach. Często wstępowali do nich
duchowni obłożeni karami kościelnymi, pozostający w konflikcie z władzą
kościelną, byli więźniowie polityczni.
Nierzadko zdarzało się, że powodem
przyłączenia się do ruchu były szantaże, lęk przed ujawnieniem np. prywatnych tajemnic. Cel działania był
jasny: włączenie w represyjną politykę
wobec Kościoła. Kardynał Wyszyński
Co rusz podnoszona
jest groźba państwa
wyznaniowego, co był
łaskaw niedawno
ze zgrozą przypomnieć
w „Newsweeku” Wiktor
Osiatyński proponujący
jak najszybciej
wypowiedzieć konkordat.
pod groźbą kary ekskomuniki zabraniał wstępowania do GKK. Po aresztowaniu prymasa naciski na aktywność
księży patriotów osłabły. Stopniowo
ruch zaczęli podporządkowywać sobie członkowie Stowarzyszenia Pax.
Po likwidacji GKK w 1955 r. został on
wznowiony w strukturach Zrzeszenia Katolików Caritas korzystającego
z pomocy finansowej państwa. Episkopat w instrukcji wydanej w 1961 r.
zabronił surowo katolickim duchownym działalności w Komisjach Księży
Caritas. W latach 70 najpierw znacznie
zmniejszyła się ilość kół, wkrótce potem nastąpiła samolikwidacja. Warto też wspomnieć, że do niszczenia
jedności Kościoła państwo powołało
w 1959 r. Zrzeszenie Pracowników
Kultu Religijnego grupujące organistów, kościelnych i grabarzy.
Dlaczego podjęto takie wysiłki? Komuniści wiedzieli, że Kościół w Polsce
jest zjednoczony i silny, nie da się go
więc tak łatwo zniszczyć. Podczas
wizyty Bolesława Bieruta w Moskwie
1 sierpnia 1949 r. Stalin tłumaczył,
jak sobie z nim poradzić: „Przy klerze
nie zrobicie nic, dopóki nie dokonacie
rozłamu na dwie odrębne i przeciwstawne sobie grupy - mówił. - Propaganda masowa to rzecz konieczna, ale
samą propagandą nie zrobi się tego,
co potrzeba... Nie, nastawiajcie się na
rozłam... Bez rozłamu wśród kleru nic
nie wyjdzie” (prof. A. Nowak, „Czas
walki z Bogiem. Kościół na straży polskiej wolności”, Wydawnictwo Biały
Kruk, Kraków 2011 r.).
Ofensywa głupoty
Minęło sporo lat od tych wydarzeń.
Mistrza nie ma, uczniowie pozostali.
Choć inaczej siebie nazywają, inne
sztandary dzierżą w dłoniach i inne
hasła głoszą, nie odeszli daleko od
czerwonych ideałów. Instrukcje Stalina nie straciły niczego ze swojej aktualności. Stawianie z jednej strony
„fajnego” księdza Lemańskiego, po
drugiej zaś lokowanie „skostniałego”,
„fundamentalistycznego” Kościoła
- używając woodstockowej poetyki tegoż czy też „języka miłości” np.
p. Środy - reprezentowanego przez
skazanych na wymarcie dziwolągów,
powinno prowadzić publikę ku jednoznacznym, oczywistym wnioskom.
Dochodzi do tego co rusz podnoszona groźba państwa wyznaniowego, co
był łaskaw niedawno ze zgrozą przypomnieć w „Newsweeku” Wiktor
Osiatyński, proponując jak najszybsze
wypowiedzenie konkordatu. Zgadzam się z Bronisławem Wildsteinem,
który na przykładzie spadającego poparcia dla Twojego Ruchu dowodzi, że
między głosem mediów a głosem społeczeństwa jest coraz większy rozdźwięk. Ludzie wiedzą swoje. Niemniej
jednak zamieszanie jest i jakiś procent
społeczeństwa nie do końca radzi sobie w rozeznaniu niepojętej dla nich
sytuacji.
Mniej więcej rok temu, żegnając się
ze swoimi parafianami w Jasienicy,
ks. Lemański powiedział: „Jak macie
w mojej sprawie coś do powiedzenia,
to niech to będzie Różaniec”. Wydawało się, iż to zakończy spór. Czas pokazał, że stało się inaczej. Nie wiem,
czy posłucha prof. Hartmana, który
w bardzo osobliwy sposób zwrócił się
do niego na swoim blogu: „Niech Pan
do nas wraca! Wraca, mówię, bo tak
naprawdę należy Pan do nas. Czeka-
15
„Przy klerze
nie zrobicie
nic, dopóki
nie dokonacie
rozłamu
na dwie odrębne
i przeciwstawne
sobie grupy.
Propaganda
masowa to rzecz
konieczna,
ale samą
propagandą nie
zrobi się tego,
co potrzeba.
Nie, nastawiacie
się na rozłam.
Bez rozłamu
wśród kleru
nic nie wyjdzie”
(Stalin podczas
wizyty Bieruta
w Moskwie
1 sierpnia 1949 r.)
my na Pana! […] Niech Pan się na to
zdobędzie, niech Pan zrzuci sutannę!
Tak jak tylu mądrych i wrażliwych
księży przed Panem - Obirek, Bartoś,
Węcławski, żeby wymienić najbardziej znanych”. I dodaje kusząco: „Jak
Pan wie, wszyscy byli księża witani
są przez światłe elity z otwartymi ramionami i wszystkim okazywana jest
wszelka pomoc. Tak będzie również
w Pańskim przypadku”. To typowe
rozumowanie dla admirującego stalinizm lewactwa. Nie dam sobie ręki
uciąć, iż któregoś dnia ks. Lemański
nie skorzysta z oferty. Mam nadzieję,
że się opamięta.
Na pomoc Franciszkowi!
Niesamowite jest to, że polska lewica w swoim zatroskaniu o Kościół jest
nawet gotowa pośpieszyć papieżowi
Franciszkowi z odsieczą, aby tylko
pomóc mu (?) spacyfikować polskich
biskupów. Przecież urzędujący w dalekim Watykanie papież Franciszek
sam nie poradzi sobie w tym starciu!
„Polskie środowiska lewicowe i liberalne powinny się w tę perswazję
zaangażować i wspomóc Franciszka
w jego trudnej walce z hierarchicznym
feudum, którą w każdej chwili może
przegrać; nie stać z boku, mówiąc, że
to nie nasza sprawa” - wołał jakiś czas
temu felietonista „Krytyki Politycznej”. I zakończył: „Nie powinniśmy
zostawiać losu polskich katolików
w rękach polskiej władzy kościelnej!”.
Prawda, że to fantastyczne! Co prawda
najświatlejszy ze światłych red. Szostkiewicz już od dawna ostrzega lewicę,
że „z tej mąki chleba nie będzie” i nie
może dać się uwieść gestom hołubionego papieża. Franciszek bowiem nie
tylko nie zgodzi się na eutanazję czy
aborcję, ale wręcz mówi Michalikiem!
„Niech nas nie zmylą gesty Franciszka. Są mocne i wyraziste, wyrażają
dobre emocje i sympatię do ludzi, budują pozytywny wizerunek Franciszka i w konsekwencji Kościoła. Ale to
za mało, by pokładać w papieżu tak
wielkie nadzieje, jak czyni to katolicka lewica, a nawet część niewierzących. Może ich czekać niepotrzebne
rozczarowanie” - oznajmia salonowy
redaktor. Dlaczego? Bo, jak zauważa
z żalem Szostkiewicz, Franciszek pozostaje ortodoksyjnym katolikiem!!!
Niesamowite odkrycie!
I śmieszno, i straszno!
Czas na pointę. Ks. Lemański dostał
od swojego ordynariusza (kolejną)
szansę na poukładanie sobie spraw
ważnych. Czy ją wykorzysta? To sprawa jego sumienia. W wypowiedzi dla
„Gościa Niedzielnego” abp Henryk
Hoser zapewnił, że wciąż ma nadzieję na to, iż ks. Lemański utrzyma się
w jedności Kościoła. „Moje decyzje
mają na celu uratowanie jego kapłaństwa. Nawet gdy wypowiada tak ekstremalne i nieprawdziwe opinie jak
na Przystanku Woodstock, staram się
jeszcze znaleźć jakąś pozytywną perspektywę rozwiązania tego problemu.
Na karanie zawsze jest czas” - mówi
ordynariusz warszawsko-praski.
Nie łudźmy się jednak, że nie będzie
jego następców. Tak zwane parcie na
szkło jest internacjonalne, od pokusy
bycia celebrytą nie są wolni, niestety,
także ludzie Kościoła. Próby rozbijania jego jedności były od zawsze i zapewne będą trwały dalej. Mniej czy
bardziej siermiężne, różne w swojej
skuteczności będą źródłem zamętu,
ale też mogą stać się szansą na zbudowanie czegoś pozytywnego, odkrycie, czym jest w swojej istocie jedność
i ośmieszenie tych, którym jest ona
nie na rękę.
16
EchoKatolickie
Publicystyka
numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r.
Pośredniczka i Szafarka łask
Sanktuaria maryjne to miejsca, które świadczą o szczególnej obecności Maryi w życiu Kościoła.
U źródeł powstania każdego z nich leży niezwykłość zjawisk: objawienia, cuda, łaski.
Dlatego przyciągają ludzi, którzy ufają, że Pośredniczka i Szafarka łask niczego im nie odmówi.
Czekaliśmy na to szczęście
„Chciałbym się z Wami podzielić
radością, jaką odczuwam” - pisze
Marek z Lubonia k. Poznania. Jego
syn wraz z żoną utracili przedwcześnie dziecko. Mimo leczenia starania o potomstwo nie przynosiły tak
bardzo wyczekiwanego efektu. „Po
świętach Bożego Narodzenia 2011 r.
przyjmowaliśmy księdza po kolędzie.
Odwiedził nas kapłan z Kodnia. Podczas rozmowy z młodymi ofiarował
im obrazek z Matką Bożą Kodeńską.
Mówił, by modlili się o dziecko za
Jej wstawiennictwem. W lutym 2012
r. usłyszeliśmy, że spodziewają się
dziecka. Tak więc od 31 października 2012 r. moja żona jest szczęśliwą
babcią, a ja dziadkiem. Od tego dnia
mamy wspaniałego wnuka Adasia…”
- czytamy w świadectwie.
Ojcowie oblaci przyznają, że ostatnio Matka Boża Kodeńska „specjalizuje się” w wypraszaniu potomstwa
dla małżeństw, które bezskutecznie się o nie starały. „Czekaliśmy
dziesięć lat na to szczęście. Pan Bóg
przez wstawiennictwo MB wysłuchał naszych próśb. Mój wnuczek jest
darem od Pana Boga i Matki Bożej
Kodeńskiej” - twierdzi Teresa, która
we wrześniu 2009 r. przybyła do nadbużańskiego sanktuarium z Rybna.
Wkrótce na świat przyszedł Szymon.
Bałam się,
że mi nie uwierzą
Maria z Opolszczyzny zawdzięcza
Kodeńskiej Pani zdrowie. Zaczęło
3 pytania
jest cud?
1 Czym
Cuda mają miejsce w Kościele od początku Jego istnienia. Towarzy-
o. Paweł
Gomulak OMI
misjonarz
ludowy
szyły przepowiadaniu apostołów i nierozłącznie wiązały się z wiarą.
Nawet nasz Pan, gdy dokonywał znaków i uzdrowień, powtarzał:
„twoja wiara Cię uzdrowiła. Dlatego tak ważna jest osobista wiara
człowieka. Wiele tęgich teologicznie głów chciało usystematyzować termin „cud”. Św. Augustyn mówił: „Nazywamy wielkim bądź
cudownym coś, co Bóg czyni wbrew znanemu nam i zwyczajnemu biegowi natury”. Św. Tomasz Akwinata stworzył klasyfikację
cudów. I tak są nimi sakramenty, bo dokonują się w nich rzeczy
wykraczające poza naturę - jak bowiem wytłumaczyć, że chleb jest
Ciałem, a wino Krwią. Cudem jest też modlitwa - bo jak wyjaśnić,
że człowiek może usłyszeć głos Boga, poczuć Jego obecność.
Pośród życia chrześcijańskiego zdarzają się też szczególne, bardzo
spektakularne doświadczenia bliskości Boga objawiające się nagłą
zmianą życia, uzdrowieniem, którego nie można wytłumaczyć
naturalnym porządkiem rzeczy. Są to szczególne dotknięcia. Tak
jakby Bóg dawał człowiekowi osobiste dowody swojej miłości.
dzisiaj cuda wciąż się zdarzają?
2 Czy
Oczywiście. Każdego dnia. Człowiek będący w głębokiej relacji
z Bogiem ma cudowne życie. W żadnej sytuacji nie czuje się
samotny, bo odczuwa żywą obecność Pana. Taka postawa rodzi
wewnętrzny pokój, za jakim tęskni świat i którego świat nie jest
w stanie człowiekowi ofiarować. Jest to naprawdę cudowne życie.
Zależy jednak, czego w „cudowności” szukamy. W życiu Matki
Najświętszej Chrystus nie uczynił żadnego cudu tylko dla Niej. Nie
oszczędził Jej trudów dnia codziennego, nie ocalił przed cierpieniem, jakiego doznawała od wrogów Jezusa, nie ustrzegł także
przed nieuchronną starością. A jednak Maryja miała cudowne
życie - wystarczy spojrzeć na niemal każdy Jej wizerunek. Widzimy
na nich Kobietę pełną pokoju. Szczególne dotknięcia Pana Boga
zdarzają się w miejscach świętych. Takim jest sanktuarium maryjne
w Kodniu. Nazwałbym takie wydarzenie: cudem w cudzie.
często zwracają się w modlitwach do Maryi ufni, że
3 Wierzący
nie odmówi im niczego. Matka Boża nazywana jest pośred-
niczką i szafarką łask. Co to dokładnie oznacza?
Źródłem łask i cudów jest Bóg. Dlatego mówimy o wstawiennictwie Maryi - Matki, która troszczy się o nasze życie i wieczne zbawienie. Która matka nie martwi się o szczęście dziecka? Wstawiennictwo świętych nie sprawia jednak, że Pan Bóg czuje się bardziej
zmuszony, aby nas wysłuchać. Niemniej modlitwa Matki Najświętszej w naszych intencjach jest wyrazem Jej szczególnej miłości
do Boga i do nas - Jej dzieci. A my w sposób zupełnie naturalny
uciekamy się do Matki, bo jest bliska naszemu sercu. Maryja ze
względu na życie wiarą i miłość do Boga stanowi przykład najdoskonalszego człowieka. Bóg umiłował Matkę Najświętszą w sposób
szczególny, dlatego Jej wstawiennictwo w naszych potrzebach jest
NOT. MD
Panu tak miłe.
Fot. arch.
W
iele jest miejsc zamieszkanych przez Maryję.
Od poświęconego Jej
kącika w domu czy
maleńkiej kapliczki przydrożnej
ozdobionej wizerunkiem Matki Bożej, po zbudowane na Jej cześć kaplice i kościoły. Są też miejsca, gdzie
obecność Matki jest odczuwalna
w szczególnie namacalny sposób.
Czasem miejsca te promieniują daleko swym światłem i przyciągają ludzi
z dalekich stron. Promieniowanie to
może rozciągać się na diecezję, cały
naród. Są to sanktuaria maryjne słowa Jana Pawła II wypowiedziane
podczas pierwszej pielgrzymki do
Fatimy w 1982 r. wskazują na różnorodność miejsc, w których oddaje się
cześć Maryi. Jednocześnie podkreślają cechę wspólną - doświadczenie
obecności Matki. To ono decyduje
o randze, liczbie pielgrzymów, którzy
przekraczają progi maryjnych świątyń. Jednak - jak zauważył w 1950 r.
kard. Stefan Wyszyński - sanktuaria
nie powstają w miejscach wskazanych
przez człowieka czy przypadkowych.
Wybiera je sama Maryja, by objawić
swą obecność, przyjść z pomocą ludziom, dać łaskę przemiany i życia.
Tak właśnie od XVII w. dzieje się
w Kodniu, gdzie przed obrazem Matki Bożej wciąż dzieją się cuda. Może
nie tak spektakularne jak przed wiekami, ale nie mniej ważne z punktu
widzenia człowieka, który ich doznaje. Świadczą o tym liczne wota i wpisy w księdze łask.
Człowiek będący w głębokiej relacji z Bogiem ma cudowne życie.
W żadnej sytuacji nie czuje się samotny, bo odczuwa żywą obecność
Pana.
się niewinnie - od bólu zęba. Po jego
usunięciu rana nie goiła się, pojawiła się narośl. Diagnoza zabrzmiała
niczym wyrok: nowotwór. Lekarze
zdecydowali, że konieczna jest operacja. Jednak nie przyniosła ona pożądanych rezultatów. W lutym 1974 r.
choroba powróciła. Znowu wizyty
u specjalistów, kolejne zabiegi. Tym
razem skuteczne. Przez dziesięć lat
kobieta nie odczuwała dolegliwości.
Jak się wkrótce okazało - do czasu.
Podczas kontrolnej wizyty u specjalisty usłyszała: nowotwór odnowiony.
„Od pewnego oblata dowiedziałam
się o Kodniu i zapragnęłam stanąć przed obrazem, by jak Sapieha
prosić o zdrowie. Po przeczytaniu
„Błogosławionej winy” wiedziałam,
że muszę tam jechać. Poprosiłam
proboszcza naszej parafii, żebyśmy
udali się z pielgrzymką do Kodnia.
Do sanktuarium przyjechaliśmy
2 lipca. Uczestniczyliśmy w Mszy św.,
modliłam się przed cudownym obrazem o zdrowie i uleczenie z choroby.
Matka Boża Kodeńska patrzyła na
mnie, a ja się modliłam. Następnego
dnia przy myciu zębów zauważyłam,
że nie ma narośli i guza. Nie mówiłam o tym nikomu, bo myślałam, że
nie uwierzą” - opowiada w swoim
świadectwie Maria. Po powrocie do
Opola kobieta poszła do lekarza, który stwierdził, że po nowotworze nie
ma śladu. „Mocno wierzę w to, że stał
się cud za przyczyną MB Kodeńskiej:
czekałam na kolejną operację, a po
pielgrzymce do Kodnia okazało się,
że jestem zdrowa” - dodaje. Wydarzenie to miało miejsce 2 lipca 1983 r.
Zatopiona w miłości
„Z napisaniem tego listu dość
długo zwlekałam. Przyczyny były
różne. Na początku myślałam, że to,
co spotkało mnie i moją rodzinę, jest
sprawą prywatną. Później wpadłam
w zachwyt i pokonała mnie własna
pycha, wrażenie, że miłość Pana jest
skierowana tylko do mnie. A potem
przyszło przeświadczenie, że wy-
Sanktuaria
nie powstają
w miejscach
wskazanych
przez
człowieka
czy
przypadkowych.
Wybiera
je sama
Maryja,
by objawić
swą obecność,
przyjść
z pomocą
ludziom,
dać łaskę
przemiany
i życia.
starczy tylko modlić się i dziękować
Panu za tak wielką łaskę, prosząc
o dalszą opiekę. Gdzieś w głębi serca
czułam niepokój, że nie dopełniłam
jakiegoś obowiązku. W międzyczasie spotkałam na swojej drodze ludzi i powracające pytania: czy dałaś
świadectwo? Obiecywałam Bogu
i sobie: może jutro będę gotowa,
zrobię to w następnym miesiącu itd.
Przełomowy był maj, zaraz po rocznicy wypadku, w wigilię Zesłania
Ducha Świętego” - rozpoczyna swoją historię Dorota.
Wszystko zaczęło się przed Wielkanocą 2012 r. Złe samopoczucie,
nostalgia nie wiadomo za czym, brak
nadziei. Kobieta twierdzi, że był to
okropny czas. „Czułam się martwa.
Być może w moim życiu jest coś, co
muszę zmienić. Ale od czego zacząć?
Po wieczornej modlitwie zaczęłam
analizować Dekalog, a potem sięgnęłam po książkę „Błogosławiona
wina” o cudownym obrazie przywiezionym do Kodnia przez Mikołaja
Sapiehę. Czytałam jednym tchem,
czułam wielką moc i miłość, której
doświadczył Sapieha w kaplicy papieskiej” - opowiada Dorota. Podczas spowiedzi uświadomiła sobie,
jaki grzech popełniła, dodając, iż żal,
który wówczas poczuła, był porównywalny ze stratą bliskiej osoby. Jednocześnie dotarło do niej, że to Bóg
jest sensem życia. „Nadszedł dzień
szczerego żalu, połączony z modlitwą i prośbą o przebaczenie. Przyszły też mądrość i siła, które skłoniły
mnie, by przeprosić i wynagrodzić
tym, których skrzywdziłam poprzez
niedopełnienie swoich obowiązków.
Pamiętam, jaką poczułam ulgę, kiedy w czasie rekolekcji przystąpiłam
do sakramentu pokuty i pojednania.
Miałam świadomość, że stało się coś
niezwykłego” - wyznaje kobieta, zapewniając, że wydarzenie to okazało
się wstępem do tego, co nadeszło potem...
13 maja 2012 r. jej syn miał wypadek na motorze. Przeszedł skomplikowaną operację głowy. Zaczął mylić
fakty, miejsca. Lekarze stwierdzili,
iż nie wiedzą, dlaczego tak się dzieje, nie potrafili również powiedzieć,
jaka przyszłość czeka Łukasza.
„Coś zmusiło mnie, aby wejść na
stronę internetową sanktuarium
w Kodniu, gdzie zauważyłam tekst:
nocne czuwanie dorosłych z prośbą
o uzdrowienie. Jechałam z duszą na
ramieniu. Gdy weszłam do sanktuarium i zobaczyłam obraz, poczułam
spokój i siłę. Zaczęłam się modlić.
Z czystym sercem, odartym z pychy
i płaczącym prosiłam o życie i zdrowie dla syna. Myślałam też o sprawcy
wypadku, którym był młody 18-letni
chłopak. Nie żywiłam do niego urazu, tylko współczucie. Tak rozmyślając i modląc się, coraz bardziej zatapiałam się w modlitwie. Nie potrafię
powiedzieć, w której części czuwania doświadczyłam tego cudownego uczucia. Był to koniec spotkania.
Prowadził je misjonarz, odmawiając
modlitwę i nakładając ręce na głowy.
Ta modlitwa była jak magnes. Czułam przeogromną miłość. Tego uczucia nie mogę porównać do żadnego
innego, którego doświadczałam podczas 47-letniego życia. Moje ciało zaczęło się kołysać. Im bliżej modlitwy
i słów kapłana, tym silniejsze stały
się doznania emocjonalne i fizyczne.
Mąż trzymał mnie pod ramię, bał się,
abym nie upadła. Nie przewróciłam
się. Kiedy wróciłam do domu, próbowałam odpocząć, ale mój duch nie
spał. Śpiewał: Hosanna na wysokości Bogu Najwyższemu, Jemu cześć
i chwała” - wspomina. Kiedy w niedzielę rodzina pojechała do szpitala,
by odwiedzić Łukasza, chłopak wstał
z łóżka, a we wtorek był już w domu.
Musiał jednak przejść kolejną operację. Za nim też żmudna rehabilitacja.
28 sierpnia 2013 r. Łukasz wrócił do
pracy. Jego mama nie ma wątpliwości, czyjemu wstawiennictwu syn zaMD
wdzięcza zdrowie i życie.
rozmowy echa
www.echokatolickie.pl
Opinie
17
Różne oblicza Madonny
Z o. dr. Markiem Kotyńskim CSSR, wykładowcą teologii na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie, byłym kustoszem
sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Rzymie, rozmawia Jolanta Krasnowska-Dyńka.
Z podobnego względu, dla którego
robimy wiele zdjęć ukochanej osobie.
Niektóre ujęcia fotograficzne wyrażają lepiej pewne rysy jej charakteru
lub oddają jakiś aspekt jej piękna,
a czasem upamiętniają okoliczności
niezwykłego z nią spotkania, więc
z takimi wizerunkami nie potrafimy
się rozstać. Również obrazy maryjne
najpierw przypominają i przybliżają
nam duchową obecność Maryi. Kochamy Ją, więc trudno się dziwić,
że chcemy czuć Jej bliskość. Niektóre z wizerunków jednak szczególnie przypadły wiernym do gustu ze
względu na ich osobistą wrażliwość
lub na rys maryjnej duchowości,
jaki wyrażają, bądź też ze względu
na szczególny moment spotkania
z Matką Bożą, który naznaczył łaską
ludzką historię. Chrześcijanie nadawali wtedy nazwy świętym obrazom
od miejsca ich kultu, np. Matka Boża
Częstochowska, bądź od ich duchowego charakteru, np. MB Łaskawa,
czy łask wypraszanych w szczególnych potrzebach, np. Matka Boża od
wykupu niewolników. Czasem też
imię obrazu wynikało z głębokiego
przesłania duchowego zawartego
w symbolice ikony, tak jak w ikonie
Nieustającej Pomocy.
Można śmiało powiedzieć, że Matka
Boska to najczęściej portretowana
kobieta w historii. Większość Polaków
powie z pewnością, że najważniejszy
jest dla nich obraz MB Częstochowskiej. Czy rzeczywiście możemy
stawiać ten cudowny wizerunek nad
inne, np. z mniejszych miejscowości,
również słynące łaskami?
Ikona Maryi to wiele więcej niż
wyobrażenie, portret. To swego rodzaju ołtarz służący do kultu, modlitwy, spotkania w wierze z przedstawioną na obrazie Matką Boga.
Należy od razu stwierdzić, że, oddając cześć Maryi w ten sposób, czcimy
w każdym Jej obrazie tę samą osobę,
i nie ma istotowej różnicy w kulcie
różnych Jej wizerunków. Mam wrażenie, że zasadniczo polscy wierni
dobrze rozumieją tę prawdę, nawet
jeśli czasem nie potrafią wyjaśnić
jej za pomocą teologicznych pojęć.
Widzę natomiast wielką potrzebę
mądrej katechezy, która pogłębiłaby
właściwe rozumienie i przeżywanie
kultu świętych obrazów, w tym także
maryjnych, bez zbytniego ulegania
preferencjom estetycznym czy motywacjom uczuciowym.
Szczególnie cenna byłaby tzw. katecheza mistagogiczna wprowadzająca
wiernych w tzw. tajemnice życia Jezusa i Maryi. Na przykład, modląc się
przed tzw. ikonami Świąt Pańskich,
wierni w cerkwi wschodniej kontemplują namalowane na nich wydarzenia z życia Jezusa i Maryi. Podobnie
w modlitwie różańcowej rzymscy
katolicy rozważają tajemnice życia
Chrystusa i Jego Matki. Wiara sprawia, że, medytując nad tymi ikonami
Fot. arch.
Sierpień to w polskiej pobożności
miesiąc niemalże równie maryjny jak
maj. Miesiąc aż trzech świąt ku czci
Matki Bożej: Wniebowzięcia NMP,
popularnie nazywanego świętem MB
Zielnej, MB Królowej i MB Częstochowskiej. To także czas, kiedy odwiedzamy maryjne sanktuaria. W każdym
z nich znajdujemy inny obraz Matki
Bożej. Kiedyś usłyszałam pytanie
dziecka: „Mamo, dlaczego mamy tak
dużo Maryi, która z nich jest najlepsza?”. No właśnie, dlaczego mamy tak
wiele wizerunków Maryi, skoro Matka
Boża jest jedna?
ociekającym słodyczą wizerunkiem
powabnej nastolatki z dzieckiem mającym przedstawiać Madonnę z Dzieciątkiem.
Co decyduje o rozwoju kultu tego,
a nie innego wizerunku?
Trudno powiedzieć. To tajemnica,
którą niełatwo rozwikłać. Niezastąpionym fundamentem jest tu szczególna łaska Boga oraz żywa wiara ludzi, prosta i pokorna. Łatwo bowiem
zauważyć, że najwięcej sanktuariów
maryjnych powstaje w regionach,
gdzie chrześcijaństwo ma nie tylko
swoje głębokie korzenie, ale i gorliwą praktykę codzienną. Zdarzają
się jednak oazy religijnego nabożeństwa na duchowych pustyniach miast
i krajów, które tracą żywą wiarę, np.
takich jak Holandia (sanktuarium
w Kevelaer) czy Czechy (sanktuarium
w Svata Hora). Nie umiemy jednak
pojąć do końca dróg Pana Boga…
Chrześcijanie od pierwszych wieków
uznawali Maryję, Matkę Jezusa Chrystusa, za Królową. Są na to dowody
w ikonografii, w pismach Ojców
Kościoła, tekstach modlitw. Co to znaczy, że Najświętsza Maryja Panna jest
Królową Polski? Jest też przecież np.
Królową Francji, Królową Austrii, Królową Portugalii, Królową Meksyku...
Ikona jasnogórska, jak żadna inna, jest mocno związana z historią naszego narodu w wymiarze duchowym, a także
kulturowym. Dzięki głębokiej pobożności i świadomości religijnej wiernych stała się ona w ciągu wieków wręcz
symbolem Polski i polskości, zwłaszcza w czasach niedoli, choć także w momentach zwycięstw i sukcesów.
lub tajemnicami Różańca, które odnoszą nas do Ewangelii, uczestniczymy duchowo w związanych z nimi
wydarzeniach wiary, czerpiemy z ich
nadprzyrodzonego bogactwa. Dzieje się to nie dzięki naszej wyobraźni, lecz Duchowi Świętemu, który,
działając ponad czasem, umożliwia
wierzącemu duchowe uczestnictwo
w tajemnicach wydarzeń sprzed wieków. Ich oglądanie i rozważanie staje
się wtedy źródłem światła i duchowej
siły, łaski.
Trzeba powiedzieć, że ikona jasnogórska, jak żadna inna, jest mocno
związana z historią naszego narodu w wymiarze duchowym, a także
kulturowym. Dzięki głębokiej pobożności i świadomości religijnej
wiernych stała się ona w ciągu wieków wręcz symbolem Polski i polskości, zwłaszcza w czasach niedoli,
choć także w momentach zwycięstw
i sukcesów. Pielgrzymujący po Polsce
znajomi Włosi, odwiedzając ostatnio
jasnogórskie sanktuarium, wyrazili przekonanie, że to zdecydowanie
najpiękniejszy i najważniejszy kościół w Polsce. Stwierdzenie to z pewnością nie ujmuje niczego żadnemu
z pozostałych polskich sanktuariów
maryjnych.
Spośród wizerunków Maryi wiele
uznawanych jest za cudowne, słynące
łaskami. Wydaje się, że Matka Boża
upodobała sobie niektóre ze swoich
obrazów i często spełnia prośby tych,
którzy modlą się przed nimi, odwiedzają sanktuaria, gdzie się znajdują.
Jak wiadomo, cuda zależą przede
wszystkim od wiary poszczególnych
osób, stąd święte ikony są niezwykłymi świadkami duchowych przeżyć
i mistycznych doświadczeń, a sanktuaria, w których otaczane są czcią,
świadectwem prawdziwego wzrostu
wiary. Święci są w tych wizerunkach
naprawdę obecni - w sposób duchowy. Możemy powiedzieć, że wyłania-
ją się z niebieskiej chwały nieba, gdzie
przebywają, i stają się dostępni przed
oczami człowieka, który z wiarą oddaje im cześć. Gdy wierny otwiera się
na tajemniczą i pełną łaski obecność
Maryi w Jej ikonie, zdarza się wtedy,
że Bóg swoją mocą dokonuje cudu,
niezwykłej przemiany duchowej lub
fizycznej wykraczającej poza granice
naszego pojmowania...
Ikona Maryi
to o wiele
więcej niż
wyobrażenie,
portret.
To swego
rodzaju
ołtarz
służący
do kultu,
do modlitwy,
do spotkania
w wierze
z przedstawioną
na obrazie
Matką Boga.
Dlaczego powstają ciągle nowe
obrazy Matki Bożej? Czy nie lepiej
byłoby kopiować te, które już gdzieś
zasłynęły łaskami?
Potrzeba bliskiego obcowania z sacrum, z tym, co święte, jest we współczesnej, ograbionej z duchowości
cywilizacji coraz większa. Nawet niewierzący mówią o „duchowej pustyni”
naszych czasów, którą coraz trudniej
jest im znieść. Zagubieni ludzie szukają bliskości Boga po omacku. Błądząc,
szukają pocieszenia w namiastkach,
w talizmanach, kamykach szczęścia,
zabobonach, a ostatnio wracają do pogańskich tradycji i obrzędów… Wierzący natomiast w czasach posuchy
starają się umocnić i rozwinąć swoją
więź z Bogiem i w tym procesie obrazy są im wielką pomocą. Nie bez przyczyny ikona cieszy się dzisiaj tak wielkim zainteresowaniem, a warsztaty
ich pisania i szkoły medytacji mnożą
się jak grzyby po deszczu. Malowanie
ma swoją długą historię, lecz również
tworzenie współczesnych obrazów jest
niemożliwe bez głębokiego odwołania
się oraz kultywowania malarskiej i duchowej tradycji Kościoła. Ikony muszą
powstawać według określonych reguł:
w modlitwie i umartwieniu, w ich pisaniu musi towarzyszyć twórcy głęboka wiedza i świadomość wykonania
istotnego przedmiotu chrześcijańskiego kultu. Inaczej otrzymujemy
obrzydliwy „bohomaz”. Na szczęście
duchowy gust katolików poprawia
się ostatnio w tym względzie i coraz
mniej osób zadowala się kiczowatym,
Ogłoszenie Maryi Królową jakiegoś kraju świadczy przede wszystkim
o żywej wierze ludu, który uznaje
swój związek z Matką Boga oraz Jej
opiekę za niezbędną i owocną podstawę dla swej duchowości, a co za
tym idzie - dla społeczeństwa, jego
historii i kultury. Wiara bowiem,
rozwijana poprzez żywą pobożność
i znajdująca swój wyraz we właściwym kulcie, nie pozostaje bez wpływu na ludzkie życie. Przeciwnie, jest
jego motorem napędowym, glebą,
na której wyrasta prawdziwa kultura i cywilizacja. Wszelkie historyczne próby wyeliminowania tego
wymiaru z życia ludów i narodów
kończyły się zawsze niepowetowanym upadkiem społeczeństw i ich
kulturalnego dziedzictwa, kryzysem
narodowej tożsamości, poważnym
spłaszczeniem i wiele gorszymi wykrzywieniami niż te, o które oskarża
się często kulturę zrodzoną z wiary
chrześcijańskiej. Taki tytuł oznacza
też wzięcie odpowiedzialności za
kultywowanie i obronę religijno-kulturowego dziedzictwa danego kraju,
a także obowiązek jego twórczego
rozwoju na bazie tradycji chrześcijańskiej. Trudno się więc dziwić, że
wiele krajów, w tym Polska, ogłosiło
Maryję swoją Królową.
Czy przypadkiem dla Polaków Maryja nie stała się wręcz ważniejsza od
Jej Syna?
Nie sądzę by rzeczywiście tak było,
chociaż przezorność i dbałość o właściwe proporcje w tym względzie jest
obowiązkiem duszpasterzy, a także
samych wiernych. Wiara i pobożność
muszą być stale pogłębiane przez odpowiednią formację intelektualną,
a także poprzez żywe doświadczenie
duchowe, które umożliwiają liturgia,
modlitwa, aktywne zaangażowanie
charytatywne i apostolskie każdego
chrześcijanina. Bez nich trudno jest
marzyć o rozkwicie prawdziwego
kultu maryjnego, o oddawaniu właściwej chwały Bogu i autentycznym
świadectwie wspólnie wyznawanej
wiary.
Dziękuję za rozmowę.
EchoKatolickie
publicystyka
Alkoholizm
to choroba
demokratyczna
numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r.
Fot. arch.
18
Alkoholizm jest chorobą nieuleczalną i demokratyczną,
gdyż w takim samym stopniu dotyczy mężczyzn, jak
i kobiet. A choć znamy różne metody jego leczenia, nie
różnicuje się ich ze względu na płeć.
O
bjawami pomagającymi
w rozpoznaniu uzależnienia - co akcentuje Lech
Zakrzewski,
terapeuta
- może być wygląd (podkrążone
oczy, zmieniona cera, bardzo mocny makijaż, drżące dłonie, widoczne na twarzy bądź ciele znaki po
upadkach), a także używanie odświeżaczy do ust czy gum do żucia.
Sygnał ostrzegawczy
- Ważne jest ustalenie powodu,
dla którego ktoś sięga po alkohol.
Bardzo często predyspozycje do
używania chemii dla poprawy nastroju dziedziczy się co drugie pokolenie (choć córka alkoholiczki równie dobrze może być narkomanką)
- wyjaśnia. - Trzeci element to sposób funkcjonowania w społeczeństwie. Niektórzy piją na odwagę, by
nie czuć lęku przed znalezieniem
się w towarzystwie bądź pójściem
do urzędu w celu załatwienia jakiejś sprawy. Mając poczucie niskiej
wartości, robią wszystko, by inni
ich szanowali. Istotną kwestią jest
też uświadomienie sobie stosunku
do człowieka z lusterka - na ile lubię
i szanują samego siebie - podkreśla.
Zdaniem terapeuty niepokojący
sygnał ostrzegawczy to też nieumiejętność odmowy po pierwszym czy
drugim kieliszku i picie do momentu, kiedy człowiek zaczyna bełkotać
albo się zataczać. Kolejny objaw to
palimpsest - przerwa w życiorysie,
kiedy osoba budzi się rano i nie
pamięta, co było wczoraj, a także
symptomy zatrucia: odruch wy-
miotny czy ból głowy. Przejawem
uzależnienia jest również leczenie
skutków wcześniejszego picia tzw.
klinem. Inny argument przemawiający „za” to fakt, kiedy po jednym
czy drugim piciu człowiek nie idzie
do pracy: dwudniowe zwolnienia lekarskie, urlopy, częste zmiany miejsca zatrudnienia. Sygnałem może
być też niedopilnowane i spóźniające się do szkoły dziecko.
Kroki zdrowienia
Odrębną kwestią - jak wyjaśnia
Lech Zakrzewski - pozostają mechanizmy powstające w momencie, kiedy uzależnienie zaczyna się
rozwijać. Osoba nadużywająca alkohol różnymi sposobami próbuje
umniejszać problem albo wręcz
zaprzeczać jego istnieniu.
- Tymczasem pamiętajmy, że leczenie to kwestia nie pieniędzy, ale
chęci. Kobieta chora na alkoholizm
sama musi mieć świadomość konieczności podjęcia leczenia. I w tym
celu powinna udać się do specjalistów - zaznacza. - Pierwszym takim
miejscem jest istniejąca w każdym
powiecie poradnia odwykowa. Kolejny krok to terapia: albo ambulatoryjna w poradni (dokąd przychodzi
się w ciągu dnia dwa bądź trzy razy
w tygodniu), albo zamknięta - trwająca od sześciu do ośmiu tygodni.
Jednak żeby podjąć terapię, najpierw
trzeba odtruć chorą, czyli usunąć
z jej organizmu toksyny. Trzeci element to spotkania w ramach grupy
anonimowych alkoholików - podsuWA
mowuje terapeuta.
3 pytania
kobiety sięgają po kieliszek?
1 Dlaczego
Podczas gdy mężczyźni traktują alkohol jako środek pobudza-
Elżbieta
Trawkowska
-Bryłka
psycholog
jący, kobiety piją głównie z powodów emocjonalnych: czując
smutek, lęk, chcąc zagłuszyć samotność czy beznadziejność.
Sposób i styl życia powoduje indywidualne różnice w sięganiu po alkohol. Część kobiet zaczyna pić dla towarzystwa
z partnerem życiowym albo po to, by mieć z nim lepszy kontakt. Zanim się zorientują, same się uzależniają. Są też takie,
które czują się skrzywdzone i w alkoholu szukają pocieszenia
bądź ucieczki od trudnego życia. Jeszcze inne piją przy okazji
spotkań ze znajomymi, by poprawić sobie nastrój. Zwiększa
się też grupa kobiet wykształconych, niezależnych i dobrze zarabiających pijących w samotności i tajemnicy przed rodziną.
Piją, ponieważ w głębi duszy czują się nieszczęśliwe.
znacznie szybciej niż mężczyźni popadają w uzależnienie. Co jest tego przyczyną?
2 I w konsekwencji
Kobieta ma inny metabolizm i inną gospodarkę hormonalną niż mężczyzna. W jej krwiobiegu alkohol osiąga wyższe
stężenie. Dlatego do uzależnienia dochodzi w krótszym czasie
i przy spożywaniu mniejszych dawek. A dlaczego się uzależniają? Dlatego, że piją! Jeżeli ktoś spożywa alkohol regularnie, to organizm przyzwyczaja się do znajdującej się w nim
określonej ilości spirytusu i gdy go zabraknie, upomina się
o kolejną dawkę. To jest już początek nałogu, choć większość
osób na tym etapie łudzi się jeszcze, że nie jest uzależniona
i w każdej chwili może przestać.
okolicznościach terapia ma największe szanse
3 W jakich
powodzenia?
Aby wyjść z nałogu, potrzeba dużej motywacji i dobrej terapii.
Ważne, by zacząć leczenie, kiedy organizm nie jest jeszcze
skrajnie wyniszczony chorobą alkoholową. Co ważne, zdecydowanie łatwiej wejść na drogę trzeźwienia tym kobietom,
not. wa
które mogą liczyć na wsparcie rodziny i przyjaciół.
Mamo, nigdy nie pij
za moje zdrowie!
Powyższy apel ma odniesienie zarówno do kobiet, jak i mężczyzn. Miesiąc
abstynencji - jak zauważają autorzy „trzeźwościowego” listu na sierpień - nie
może być tylko piękną tradycją. To przede wszystkim wyzwanie na nowe czasy.
Sierpień
w polskiej
tradycji jest
miesiącem
trzeźwości.
Przykład
wychowania
w poszanowaniu
godności
i wolności
płynie
od rodziców
- to właśnie
rodzinny
dom staje się
pierwszą
szkołą
miłości
w życiu dziecka.
W
piśmie skierowanym
do wiernych Kościoła
w Polsce Zespół Konferencji Episkopatu Polski
ds. Apostolstwa Trzeźwości pod przewodnictwem bp. Tadeusza Bronakowskiego przypomina, iż składany przez
wielu rodaków sierpniowy dar abstynencji staje się błogosławieństwem
dla ojczyzny, w której tysiące rodzin
cierpią z powodu choroby alkoholowej domowników. „Pokażcie, że nie
jesteście zakładnikami chwytliwych,
lecz nieprawdziwych sloganów reklamowych i szkodliwych nawyków.
Pokażcie, że jesteście mądrzy, wolni,
odpowiedzialni i odważni” - apelują
autorzy „trzeźwościowego” listu.
Kochająca matka
zawsze trzeźwa
Tegoroczne przesłanie w sposób
szczególny adresowane jest do matek. Uwadze, iż przez pierwszych
dziewięć miesięcy życia dziecka to
kobieta staje się dla niego domem
i schronieniem, towarzyszy pouczenie, że nawet niewielka ilość alkoholu
wypitego przez matkę w okresie ciąży może zadziałać toksycznie na rozwijający się organizm potomka. Im
większa ilość spożywanych promili,
tym poważniejsze ryzyko nieodwracalnych uszkodzeń. FAS, tj. alkoholowy zespół płodowy, jest chorobą
nieuleczalną, trwającą do końca życia człowieka. „Gdyby nienarodzone
dzieci mogły mówić, wołałyby wręcz:
«Mamo, nigdy nie pij za moje zdrowie!»” - piszą sygnatariusze apelu.
Pismu towarzyszy wezwanie skierowane do osób bliskich matkom
- mężów i ojców, członków rodziny oraz przyjaciół, by stali na straży trzeźwościowej postawy kobiet.
Wspomagali je i chronili przed zachowaniami zagrażającymi zdrowiu
i życiu tak ich, jak i mającym przyjść
na świat dzieciom.
Natchnienie
i błogosławieństwo
Przejawem kobiecego geniuszu -
o czym wielokrotnie przypomina
na łamach swych publikacji ks. dr
Marek Dziewiecki, członek KEP ds.
trzeźwości - jest m.in. wielka wrażliwość i gotowość do chronienia dziecka przed wszelkimi zagrożeniami.
„Dojrzała kobieta to natchnienie dla
mężczyzn i błogosławieństwo dla
ludzkości” - podkreśla. Najlepszą
wychowawczynią jest matka dobra,
mądra i szczęśliwa, która bardziej
swoim przykładem życia niż słowami
pozytywnie wpływa na dzieci i męża.
„Mądra matka rozumie, że dzieci sięgają po alkohol nie tylko z ciekawości. Czynią tak, ponieważ w jakimś
stopniu nie radzą sobie z życiem,
emocjami, własnymi słabościami”
- czytamy w liście.
Te same przyczyny - co podkreśla
w rozmowie Elżbieta TrawkowskaBryłka, psycholog - leżą u podłoża
uzależnienia od alkoholu właśnie…
kobiet. Dlaczego popadają w nałóg
szybciej niż mężczyźni i w jakich
okolicznościach terapia ma największe szanse powodzenia? Cennym
wskazówkom towarzyszy też analiza etapów uzależnienia przedłożona
przez terapeutę, nałogu dotykającego
w równym stopniu mężczyzn i kobiety, bo alkoholizm - co akcentuje Lech
Zakrzewski - to choroba demokratyczna.
Wyraz troski o trzeźwość
Sierpień w polskiej tradycji jest
miesiącem trzeźwości. Przykład wychowania w poszanowaniu godności
i wolności płynie od rodziców - to
właśnie rodzinny dom staje się pierwszą szkołą miłości w życiu dziecka.
„Kochająca i odpowiedzialna matka
zdaje sobie sprawę, że głęboko religijne wychowanie jest najpewniejszym sposobem ochrony potomstwa
i ich przyszłych rodzin przed chorobą alkoholową” - czytamy w liście.
Świadomie podjęta abstynencja staje
się w tym kontekście wzorem do naśladowania dla najbliższych, ale też
wyrazem troski o trzeźwość całego
WA
społeczeństwa.
publicystyka
www.echokatolickie.pl
Opinie
19
Cel środków nie uświęca
MONIKA LIPIŃSKA
D
ziecko jest dla rodziców
największym darem - ten
fakt nie podlega dyskusji.
Jednak zdaniem Federacji
ustawa o leczeniu niepłodności nie
dość, że nie zapewnia faktycznego
wsparcia małżeństwom borykającym
się z tym problemem, to skupiając
uwagę na metodzie zapłodnienia pozaustrojowego, nie stawia w centrum
dobra dziecka.
- Na samym początku projektu
zdefiniowano, czym jest wspomniane
leczenie, zaliczając do niego zarówno
diagnozę niepłodności i poradnictwo, jak i leczenie chirurgiczne oraz
techniki wspomnianej prokreacji.
W przywołanym dokumencie podjęto się przedstawienia jedynie pro-
cedur dotyczących ostatnich z ww.
działań. W żaden sposób nie odniesiono się do medycznych czynności
związanych ze zdiagnozowaniem
konkretnych przyczyn problemów
rozrodczych - podkreślają przedstawiciele Federacji, precyzując: - Z perspektywy medycznej technika wspomaganego rozrodu nie jest metodą
leczenia niepłodności. Polega ona
jedynie na omijaniu przyczyn niepowodzeń prokreacyjnych.
Sprzeciw budzi zaprezentowana
przez ministerstwo możliwość udziału w procedurze in vitro partnerów
pozostających we wspólnym pożyciu, co stoi w opozycji do zapisanej
w Konstytucji RP szczególnej troski
państwa o dobro rodziny. - Nadanie
związkom partnerskim uprawnień,
które należne są tylko rodzinie rozumianej jako małżeństwo kobiety
1 lipca minął rok od wejścia w życie rządowego programu dofinansowania
in vitro. Z raportu, który się ukazał się niedawno, wynika, że w ubiegłym roku
zakwalifikowano do niego 8685 par, uzyskano 2559 ciąż i urodziło się
217 dzieci. Kosztowało to nas, podatników, 72,4 mln zł. 1 lipca br. do leków
refundowanych przez NFZ włączono 13 specyfików stosowanych w procedurze in vitro, które dotychczas pary musiały opłacać z własnej kieszeni.
Skuteczność metody in vitro oceniana jest na ok. 30%, przy czym jest to
relacja uzyskanych ciąż do liczby zakwalifikowanych par - dla usługodawcy
sukces procedury polega na uzyskaniu ciąży. Jej przebieg i żywe urodzenie
nie są w tworzeniu statystyk brane pod uwagę.
W raporcie brak danych, które pokazywałyby faktyczną opłacalność dofinansowania: liczby przeprowadzonych zabiegów, w tym liczby wykonywanych
powtórnie i po raz trzeci (pary mają refundowane trzykrotne podejście).
Relacja ciąż do żywych urodzeń wynosiła ok. 8% (jednak program nie jest
zamknięty - większość z tych ciąż zapewne nie jest zakończona). Brakuje informacji o ilości poronień i niepowodzeń metody, danych o liczbie prób, jakie
przeszli rodzice, liczbie par, które pozostały bezdzietne oraz liczbie zarodków
OPR. na podst. www.prolife.com.pl
pozostałych w ciekłym azocie.
i mężczyzny, może godzić nie tylko
w szeroko rozumiane dobro społeczne, ale przede wszystkim narusza prawa dziecka - podkreślają sygnatariusze Opinii. Ponadto projekt traktuje
jednakowo zarówno komórki rozrodcze, jak ludzkie embriony, pozbawiając poczętą istotę ludzką należnej
jej podmiotowości. Pozwala na przekazywanie poczętych istot ludzkich
przez ich rodziców innym osobom
lub do wykorzystywania podczas badań. - Jest to równoznaczne z traktowaniem istot ludzkich jako własności
rodziców oraz legalizowaniem eksperymentów na embrionalnych komórkach macierzystych - uwrażliwia
FPFROŻ.
W art. 18 projektodawca dokonuje
ponadto rozdzielenia pojęć „zarodek” oraz „człowiek”. - Współczesna nauka jednoznacznie stwierdza,
że człowiekiem stajemy się od momentu poczęcia; ten fakt medyczny uwzględnia ustawa o rzeczniku
praw dziecka. Także preambuła do
Konwencji ONZ o prawach dziecka
jednoznacznie wskazuje, że dziecko
z racji swej niedojrzałości wymaga
wsparcia zarówno przed, jak i po
urodzeniu. Legalizowanie tak dokonanych rozróżnień godzi w prawa
dziecka i prowadzi do eliminacji osób
niepełnosprawnych,
znajdujących
się w okresie najwcześniejszego rozwoju - alarmuje Federacja, dodając:
- Z przykrością dostrzegamy, że
w tym przekonaniu utwierdza konstrukcja przepisów karnych, znajdujących się na końcu projektu ustawy,
a szczególnie zapis wyrażony w art.
68, gdzie proponuje się odpowie-
Fot. arch.
Ponad 90% istot ludzkich poczętych w wyniku metody in vitro traci życie - zauważa Polska Federacja Ruchów Obrony Życia,
negatywnie opiniując projektu Ustawy o leczeniu niepłodności ogłoszony 17 lipca przez ministerstwo zdrowia.
Z perspektywy
medycznej technika
wspomaganego rozrodu
nie jest metodą leczenia
niepłodności. Polega
ona jedynie na omijaniu
przyczyn niepowodzeń
prokreacyjnych - zaznacza
PFROŻ.
dzialność karną za niszczenie zarodków, ale jedynie tych, które w wyniku diagnozy ocenione zostaną jako
posiadające potencjał rozwojowy.
Proponuje się więc legalizację dokonywania selekcji istot ludzkich w najwcześniejszej fazie rozwoju .
Mimo nazwy, ministerialna propozycja ustawy zupełnie pomija nowoczesną metodę leczenia niepłodności,
jaką jest naprotechnologia. - Charakter omawianego projektu ustawy,
w tym techniczny język, jaki opisuje zarodek, bez uwzględnienia jego
osobowego charakteru, uznać należy
za przykład działań legislacyjnych,
które prowadzą do naruszenia prawa
do życia oraz godności człowieka na
najwcześniejszym etapie jego rozwoju - puentują autorzy opinii.
W tej ustawie dziecko zeszło na dalszy plan
PYTAMY Dr. Pawła Wosickiego, prezesa zarządu Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia
Jak Pan sądzi, dlaczego sprawa
dofinansowania procedur in vitro
jest tak bardzo forsowana, mimo
że statystyki dotyczące efektywności tej metody wskazują na niską
skuteczność?
Z jednej strony - to wynik działania silnego lobby, zainteresowanego wykonywaniem zabiegów in
vitro ze względów komercyjnych.
Sytuacja w Polsce jest o tyle trudna,
że kwestii związanych z in vitro nie
reguluje w tej chwili żadna ustawa.
Klinikę zajmującą się tym procederem może prowadzić każdy w zasadzie nie ma prawnych ograniczeń. Tak więc istnieje obecnie
dużo firm - trudno tu nawet mówić o klinikach, ponieważ klinika
kojarzy się z poważną instytucją
- które w ofercie mają powoływanie „życia na szkle” w warunkach
laboratoryjnych. Wszystkie one są
zainteresowanych pozyskaniem
klientów i wypracowaniem zysku.
A chodzi tu o duże pieniądze - jedna procedura to kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Z drugiej strony - mamy do
czynienia z ogromną presją medialną. Metodę in vitro przedstawia się jako „dobrodziejstwo” dla
par mających trudności z poczęciem dziecka, także jako sposób
na posiadanie dziecka przez osoby homoseksualne czy samotne.
Skutek jest taki, że mimo różnych
medycznych przeciwwskazań oraz
świadomości, że metoda jako uderzająca w prawo do życia i w god-
ność człowieka jest dla katolików
niedopuszczalna, nie brakuje par,
które chcą z niej skorzystać. Nie
wszystkich na to stać, stąd oczekiwanie dofinansowania procedury
z budżetu państwa, tzn. z kieszeni
podatników.
Ale to tylko jedna strona medalu, ponieważ nie wszyscy, którzy
forsują liberalne teorie społeczne,
patrzą pod kątem merkantylnym.
In vitro jest metodą nieakceptowaną przez Kościół katolicki;
niewątpliwie narusza ona prawo
do życia, ponieważ - jak wynika
z danych - by kilka istnień ludzkich zaistniało, wiele innych musi
zginąć. Żyjemy w przewrotnym
świecie, w którym toczy się walka
ideologiczna o „rząd dusz”, walka z tradycyjną i chrześcijańską
moralnością. Lobby ideologiczne
jest równie silne jak to finansowe
i również zależy mu, by promować
in vitro. Podpisują się pod tym
także osoby o orientacji nieheteroseksualnej, zrzeszone pod szyldem
LGBT, które oczywiście nie mogą
mieć dzieci, ale wielu z tych ludzi
jest przekonanych, że ma do tego
prawo. In vitro to jedyna droga, by
ten cel osiągnąć. Zaprezentowany
projekt ustawy gwarantuje związkom nieformalnym, a także związkom homoseksualnym, prawo do
posiadania dziecka - z oczywistym
naruszeniem jego praw. Można
odnieść wrażenie, że w proponowanej ustawie dziecko zeszło na
odległy plan. Podkreśla się prawa
rodziców do „posiadania” dziecka,
jakby było jakimś przedmiotem.
O prawach dziecka się w zasadzie
nie mówi.
Jakie skutki pociągnie za sobą
uprawomocnienie przepisów
o in vitro?
Rozpowszechnienie tej procedury pociąga szereg negatywnych
konsekwencji. Pamiętajmy, że
dzieci z in vitro są narażone na
różne choroby, prawdopodobieństwo wad wrodzonych jest tu dużo
większe niż w przypadku dzieci
poczętych naturalnie. Powstaje
też szereg paradoksów prawnych
i wiele problemów, zarówno dla
dzieci, które w ten sposób przyszły
na świat, małżeństw, jak i innych
osób. Ustawa sankcjonuje funkcjonowanie takich instytucji, jak bank
komórek rozrodczych, jajeczek
i spermy, anonimowych dawców.
W tym przypadku dziecko nie będzie znało rodziców biologicznych,
co może pociągnąć za sobą wiele
życiowych dramatów. W krajach,
które wcześniej niż Polska weszły
na drogę in vitro, coraz słyszymy
o procesach na tym tle, a dzieci,
zagubione i pozbawione tożsamości, popadają w depresje i cierpią. Przykładem choćby ostatnia
głośna sprawa: chęć odzyskania
dziecka przez matkę - surogatkę,
która dowiedziała się, że trafiło
ono do rodziny homoseksualnej,
o czym wcześniej nie wiedziała
i czego sobie nie życzyła.
Co różni obecny projekt ustawy
o in vitro od wcześniejszych propozycji regulacji tej procedury?
Od lat czeka w sejmie szereg
mniej lub bardziej liberalnych projektów dotyczących in vitro. Dwa
z nich zakazują procedury in vitro,
co jest zgodne z obowiązującym
w Polsce prawem chroniącym życie ludzkie od momentu poczęcia.
Jest też projekt ograniczający stosowanie procedury tylko do par
małżeńskich oraz zakazujące mrożenia ludzkich zarodków, co jest
przecież równoznaczne z ich niszczeniem. Zamrażanie embrionów
tak naprawdę skazuje je na śmierć
etapami. Mówienie „zamrażamy,
nie zabijamy” to eufemizm.
Fakt, że ministerstwo zdrowia
forsuje nowy, liberalny do maksimum projekt, i to przed rozpatrzeniem przez sejm tych wcześniejszych, niepokoi. Mówi też wiele
o standardach polskiej demokracji. Projekty, które w danym momencie nie odpowiadają władzy,
są po prostu nierozpatrywane.
Tak naprawdę proponowany przez
ministerstwo zdrowia projekt nie
wprowadza żadnych ograniczeń.
Legalizuje praktyki, które dotąd
prawnie nie były uregulowane.
Projekt ewidentnie przygotowany
został z myślą o korzyściach „klinik” in vitro i ma realizować ich
interesy. W chwili obecnej projekt
ustawy jest na etapie konsultacji społecznych, dlatego PFROŻ
przesłała swoją jednoznacznie ne-
gatywną opinię do ministerstwa
zdrowia. Jeśli ustawa trafi do sejmu, na pewno będziemy apelować
do posłów o jej odrzucenie.
Głos Polskiej Federacji Ruchów
Obrony Życia będzie się liczył w politycznej debacie?
Tak, pod warunkiem że będzie to głos powszechny, dlatego
tak ważne jest uświadamianie
społeczeństwa. Źle, że dotąd nie
uchwalono żadnej ustawy o in vitro, natomiast czymś jeszcze gorszym byłoby przyjęcie tej ustawy
- oznaczałoby usankcjonowanie
wszelkich złych praktyk. Jednak
społeczny nacisk odnosi skutki.
Tak jest np. w sprawie ratyfikacji
genderowej konwencji Rady Europy - mimo zapowiedzi sprawa nie
była jeszcze głosowana w sejmie,
właśnie z powodu, jak sądzę, silnego i czytelnego sprzeciwu społecznego, wyrażanego przez wiele
NOT. ML
środowisk.
EchoKatolickie
komentarze
zwierzeniE kontrolowane: anna wolańska
O wyższości schodzenia
L
etnie miesiące powszechnie uznawane
są za czas wakacji, czyli zasadniczo
za fazę odpoczynku w trudnej sztuce
zdobywania pieniędzy. Faza ta, dla urozmaicenia, charakteryzuje się gwałtownym tychże
pieniędzy wydawaniem. I choć wiadomo, że
wiele osób latem pracuje znacznie ciężej niż
zimą („ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś...”),
generalnie jednak jest to sezon urlopów i wypoczynku. Spędzanych zresztą jak kto chce
albo gdzie kto może.
Jedna z moich kuzynek na przykład w czasie
urlopu najbardziej lubi być w domu. Dobrze
by było (mówi), żeby się wszyscy wtedy choć
na tydzień gdziekolwiek ulotnili; żeby tak
można było nie gotować, nie zmywać, nie
sprzątać, nie myśleć o tym wszystkim wcale,
tylko wstać, kiedy się chce, telewizora się do
skutku (choćby i samych powtórek) wreszcie naoglądać, a na ostatku zająć tym, czym
człowiek chce i lubi, a nie tylko tym, co musi.
- Ale - mówi - nie ma lekko. Co chyba jednak
oznacza brak spełnienia wakacyjnych marzeń.
Za to spotkany w sklepie znajomy - zadowolony: chwali się, że prawie codziennie
20 kilometrów na rowerze przejeżdża. A znowu znajomy znajomego też zadowolony, bo
nowe płytki udało mu się w czasie urlopu
samemu w łazience ułożyć. Jak by nie patrzeć
- ludzie czynu.
Jest jednak w narodzie całkiem spora gromada, która się ani rowerem, ani nowymi
płytkami, ani nawet oglądaniem seriali w czasie urlopu nie zadowoli, tylko czego innego
pragnie. Dla niej wakacje są głównie po to,
żeby prowadzić spory o wyższości spędzania
ich w kraju nad przebywaniem zagranicą
(może być też odwrotnie) albo pływania na
bele czem po rozmaitych wodach nad zdobywaniem szczytów, jakie się nawiną. Są też tacy,
dla których kwintesencją urlopu jest leżenie
połciem na mokrym piachu i popijanie ryby
piwem.
Może rzeczywiście zasadne by było zastanowienie się nad formą najwłaściwszą, czyli dla
wakacjusza najbardziej optymalną, ale w tej
materii pewnie nadal pozostanie tak, że ile
ludzi, tyle głosów. Człowiek, mając możliwość
pracy, powinien też mieć szansę odpoczynku,
zaś ten w powszechnym mniemaniu chyba
najczęściej kojarzony jest jednak z pozycją
horyzontalną.
Bo, prawdę mówiąc, o ile pływanie (choćby i na bele czem albo całkiem bez czego)
można jeszcze dosyć prosto zrozumieć, to już
przy górskiej wspinaczce mogą się w rozumieniu jej idei pojawić przeszkody. No bo
niech mi ktoś powie, jaki jest sens wchodzenia na górę dla samego wchodzenia. Wdrapywania się dla samego wdrapywania. A są
ludzie, którzy robią to po raz nie wiadomo
który. Na przykład tacy jedni (choć przecież
nie tylko oni) - chwalą się, że w zasadzie
wszystkie polskie góry, połoniny i szczyty
już zdobyli - niektóre nawet i po kilka razy,
a teraz dalej po nich wędrują - tyle że mogą
przebierać-wybierać, bo wiedzą już co i jak.
- Po co - pytam - na okrągło tam wchodzicie?
A oni najpierw przez dłuższą chwilę nic, ani
słowem się nie odzywają. Ale zaraz potem
- prawie na wyścigi argumentują. Bo życie,
mówią, jedną jest wędrówką. Bo góry blisko
nieba. Bo trzeba przecież być. Bo niezapomniane widoki. Bo jak już tam wejdziesz, to
musowo nauczyć się schodzić. A schodzenie,
mówią, to dopiero sztuka.
jak amen w pacierzu: ks. paweł siedlanowski
Efekt plasteliny
P
rzy okazji świętowania 70 rocznicy
wybuchu powstania warszawskiego
okazało się po raz kolejny, że wiedza
o nim jest bardzo lokalna. Dotyczy zasadniczo nas, Polaków - innym nacjom hasło
w pierwszej kolejności kojarzy się z powstaniem w żydowskim getcie. Jest to efekt długoletniej polityki historycznej prowadzonej na
uniwersytetach i przekazywanej w szkołach
niemieckich, brytyjskich czy amerykańskich.
Nie ma tu przypadkowości.
Warto przy tej okazji sięgnąć do wywiadu,
jakiego tygodnikowi „Historia Uważam Rze”
(wrzesień 2012 r.) udzielił prof. Richard Lucas, autor wydanej w Stanach Zjednoczonych
w 1986 r. książki „Zapomniany Holokaust”.
Autor opisał w niej m.in. cierpienia Polaków,
jakich ci doznali podczas II wojny światowej.
Okazało się, że po publikacji książki rozpętała się burza! Prof. Lucas stał się persona
non grata na wielu uniwersytetach, przestano
zapraszać go z wykładami, zamknęły się studia telewizyjne. Dlaczego? Czy badania były
nierzetelne, treści zawarte w opracowaniach
obrażały kogokolwiek? Nie. Problem w tym,
że książka była - dla środowisk uniwersyteckich opanowanych w znaczniej mierze przez
badaczy żydowskich - zbyt propolska. Naruszyła sztucznie utrwalony pogląd, iż ofiarami
wojny byli Żydzi (tylko oni doświadczyli
Holokaustu!), cała zaś reszta to oprawcy, przy
czym prawdziwi sprawcy to bliżej nieokreśleni „naziści”, którzy dla przeciętnego odbiorcy
(poddanego długofalowemu praniu mózgu)
to czysta abstrakcja. Konsekwencją takiego
podejścia badawczego jest przekonanie, iż
zagłada jest wydarzeniem najważniejszym,
zaś cała reszta stanowi mało istotne tło.
Do rangi dogmatu urosło przekonanie, że
Polacy byli antysemitami - w wariancie mniej
skrajnym nie robili nic, by ratować Żydów,
ewentualnie robili zbyt mało. Koniec, kropka! „Skoro cierpienia Polaków nie interesują
badaczy, to na temat tych cierpień nie mają
wiedzy” - mówi prof. Lucas. „A skoro o nich
nie wiedzą, to wydaje się im, że nie istniały.
A skoro nie istniały, to znaczy, że Polacy pod
okupacją prowadzili normalne, spokojne
życie. Nie byli niczym zagrożeni, Niemcy ich
nie niepokoili. Jeżeli rzeczywiście ma się taki
obraz niemieckiej okupacji Polski, to trudno
się dziwić, że zadaje się pytanie: „Dlaczego
nie zrobiliście więcej, aby ratować Żydów?”.
Koniunktura polityczna wyznacza w Stanach
Zjednoczonych ścieżki badawcze, zaś środowisko zainteresowane takim podejściem jest
na tyle silne, iż jest w stanie skutecznie zablokować próby pokazania prawdy, że nie tylko
Żydzi stali się ofiarami. To się przekłada na
konkretne profity. „Wystarczy przychylna
recenzja w „New York Timesie”, aby książka
sprzedała się w olbrzymiej liczbie egzemplarzy” - tłumaczy prof. Lucas. „Podobne
podejście ma zresztą cała machina medialna
w Stanach Zjednoczonych. Historyk, który
chce być „sławny i bogaty”, historyk, który
chce być hołubiony przez gazety, ośrodki
akademickie i salony intelektualne, nie
będzie więc pisał o cierpieniach Polaków. Po
co tworzyć coś, co przejdzie bez echa? Mało
tego, może zaszkodzić. Historyk napisze
więc kolejną standardową książkę o Holokauście, w której przedstawi Polaków jako
zbrodniarzy. Tak jest łatwiej”. Doskonale to
wyczuł np. hołubiony przez amerykańskich
Żydów Jan Tomasz Gross, autor fatalnie
ocenianej pod względem merytorycznym
i warsztatowym, ale mającej „słuszną tezę”
książki „Sąsiedzi”.
Warto mieć na uwadze to, co się dzieje w Stanach Zjednoczonych, Niemczech. Okazuje
się, że kiedy inni za nas zaczynają pisać naszą
historię, łatwo o przemilczenia, wypaczenia
czy kłamstwa. Przeszłość to nie plastelina.
Kto ma nad nią władzę, sprawuje władzę nad
przyszłością - to stara i ciągle aktualna zasada. Obyśmy nie zapominali o niej, bo może
się niedługo okazać, że to Polacy rozpętali
wojnę, zaś powstanie warszawskie było nic
nie znaczącym epizodem.
numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r.
rys. m. andrzejewski
20
ZBIREK
Widok z okna
GRZEGORZ ŁĘCICKI
Podróż w czasie,
czyli wakacje w Wojcieszkowie
D
o końca wakacji już bliżej niż dalej, a im człowiek starszy, tym bardziej do wspominków skory. Nie chcę snuć
teraz aktualnych rozważań, ale zaprosić do wspólnej
podróży w czas coraz już odleglejszy. Z ogromnym wzruszeniem wspominam sobie dziecięce lata, a szczególnie wakacje
u babci Julianny w Wojcieszkowie, skąd nasz ród. Mieszkała
wraz z rodzinami swoich dwóch synów, czyli moich stryjów Honoratem i Stanisławem. W familijnej galerii ich życiorysy
i portrety znacznie się różniły, głównie ze względu na wiek
- Honorat był najstarszy z rodzeństwa, zaś Stanisław - najmłodszy. Stryj Honorat, przedwojenny prymus, harcerz, gimnazjalista w Łukowie, wygrał jakiś szkolny konkurs i w nagrodę
pojechał do Wilna! Podczas okupacji był - wraz z młodszymi
braćmi Edmundem i Zenonem (moim tatą) - żołnierzem
V Rejonu Łukowskiego Obwodu AK - najpierw na placówce
w Wojcieszkowie, a potem w leśnym oddziale partyzanckim
słynnego „Ostoi”, czyli kapitana Wacława Rejmaka, po wojnie zastrzelonego podstępnie przez UB. Stryj Honorat i stryj
Edmund zostali aresztowani już w 1944 r. i wywiezieni na Sybir.
Na szczęście wrócili. Ich świadectwom opowiadanym ściszonym głosem towarzyszyło pilne rozglądanie się i wypatrywanie,
czy nie słuchają tego jakie osoby niepowołane, bo wszystko, co
mówili, było totalnym zaprzeczeniem oficjalnej propagandy
PRL i podręcznikowego zapisu najnowszej polskiej historii.
Stryj Stanisław, choć zbyt młody, by brać udział w konspiracji, też się pięknie niepodległej Polsce zasłużył. Przez wiele
powojennych lat przechowywał bowiem sztandar V Rejonu
(którego historię już kiedyś „ Echo” opisywało). Mieszkający
osobno, ale także w Wojcieszkowie, stryj Edmund, tytan
pracy, akowiec i sybirak, nigdy się wewnętrznie nie pogodził
z niesprawiedliwym traktowaniem żołnierzy Polski Walczącej
dyskryminowanych przez opresyjny system PRL. Z ogromnym wzburzeniem wspominał zwłaszcza sposób, w jaki z jego
mamą, czyli moją babcią Julianną, obeszła się komisja dzieląca
ziemię w ramach reformy rolnej. - Nic nie dostaniecie, boście
wychowali bandytów - miał powiedzieć przedstawiciel nowej,
niby ludowej władzy do ubogiej kobiety, która pewnie drżała,
gdy podczas okupacji w chałupie za miotłami znajdowała stare
karabiny albo gdy chłopcy szli na akcję...
Razem ze stryjecznym rodzeństwem wsłuchiwałem się we
wspomnienia o dziadku Ignacym, wojcieszkowskim kościelnym, żołnierzu słynnego 35 Pułku Piechoty, który najpierw
stacjonował w Łukowie, a potem w Brześciu nad Bugiem.
Dziadka nie znaliśmy, umarł w Boże Narodzenie 1944 r.
niecałe pół roku po powrocie z niemieckiej niewoli. A pułk
należał do najbitniejszych w Wojsku Polskim; był dwukrotnie
odznaczony orderem Virtuti Militari - za wojnę
w 1920 i 1939 r. Walczył w Borach Tucholskich, a ci, jak dziadek, co ocaleli - bronili Warszawy.
Te domowe i wakacyjne wojcieszkowskie lekcje historii,
rodzinne relacje i wspomnienia splatały sie wraz z innymi
świadectwami w spójny przekaz o naszej tradycji, patriotyzmie, wartościach, którymi należy się w życiu kierować i to nie
pod wpływem zewnętrznego nakazu i czyjegoś polecenia, ale
wewnętrznego imperatywu, głosu sumienia i potrzeby serca.
Gdy nawiedzam rodzinne groby na cmentarzu w Wojcieszkowie, to nieodmiennie nasuwają mi się myśli, by obok zwięzłych napisów nagrobnych coś jeszcze pozostało w pamięci
po ludziach, którzy walczyli i cierpieli za ojczyznę. Niech to
wspomnienie również będzie ich pomnikiem.
KOMeNTARZe
www.echokatolickie.pl
Opinie
21
Lewatywa po mirabelkach
KS. JACeK Wł. ŚWIąTeK
P
rzeogromny
problem
mają pijarowcy pana prezydenta, by potem wytłumaczyć to, co chciał powiedzieć nasz panujący.
Powoli nawet zbliża się on
do mistrza gatunku - Lecha Wałęsy.
Ostatnio zaproponował pan prezydent, aby jego przeciwnikom, wznoszącym przeciwko niemu okrzyki,
zaaplikować ponoć znany z czasów
austrowęgierskich środek leczący
wszystko - lewatywę. No boczki zrywać na taki żarcik. Ale jak mawiał
sam wspominany Bronisław Komorowski - jaki prezydent, taki dowcip.
Zapewne nasza głowa państwa chciała w ten sposób wykazać się znajomością literatury światowej i nawiązać
do postaci wojaka Szwejka z powieści Jarosława Haška. Znajomość jak
znajomość. W odpowiedzi panu
prezydentowi można by zacytować
inną wypowiedź dzielnego wojaka:
„Gdyby wszyscy ludzie byli mądrzy,
to na świecie byłoby tyle rozumu, że
co drugi człowiek zgłupiałby z tego”.
Dzięki jednak Bogu - nie wszyscy
mogą tak sprawnie wykazywać się
racjonalnym myśleniem. W samym
zdarzeniu, w sposobie potraktowania
przez głowę państwa ludzi jemu przeciwnych da się zauważyć ogromny
brak szacunku dla tych, którzy mają
inne zdanie. Niestety stało się to już
zasadą współczesnych polityków.
Wrzuciłem go do piwnicy,
ale do sąsiedniej
W książce Jarosława Haška tytułowy Szwejk informuje porucznika
Lukasa (którego jest ordynansem), że
kot po spożyciu pasty do butów „pozwolił sobie zdechnąć”, jednakże w
domu śmierdzieć trupem nie będzie,
ponieważ przezornie resztki futrzaka
nasz dzielny wojak wyrzucił do piwnicy. I to na dodatek sąsiedniej. Brak
szacunku dla przeciwnika politycznego ma w sobie coś z tego podrzucania zdechłego kota. Polityczna debata nie jest Wersalem. Zdarzają się
w jej przestrzeni wypowiedzi bardzo
mocne. Jednakże nawet przy dobitności argumentów czy sformułowań
przeciwnik polityczny ma prawo do
poszanowania. Stwierdzenie głowy
państwa, że rzeczona lewatywa dobrze robi na myślenie, w podtekście
niesie ze sobą stwierdzenie, iż ludzie
wykrzykujący hasła przeciwko niemu są ludźmi potrzebującymi interwencji psychiatrycznej. To odbiera
im możliwość nie tylko przedstawienia własnych poglądów i dyskusji,
ale w ogóle wyklucza z debaty, bo
przecież z wariatami nikt dyskutować nie będzie. Nawet jeśli w debacie
politycznej jeden drugiego nazwie
zdrajcą, to stwierdzenie takowe nie
odbiera drugiemu możliwości dyskusji, gdyż nawet zdrajca może (choć
wydaje się to obrzydliwe) mieć jakieś
swoje racje. Człowiek chory psychicznie może być poddany tylko
terapii, i to z niepewnym skutkiem.
To stygmatyzowanie przeciwnika
ma zresztą w Polsce swojego mistrza.
Można przypomnieć sobie chociażby
takie wypowiedzi pewnego polityka,
w których stwierdzał np. że „część z
tych, którzy stoją i rzekomo pilnują
krzyża, to rzeczywiście kandydaci
do kliniki psychiatrycznej. Ostatnia
stacja tej ich procesji to Tworki”. Czy
też: „Lech Kaczyński potrzebuje kuracji, która doprowadzi jego system
nerwowy do porządku. Pytanie, czy
to chwilowa zapaść, nerwica, czy
trwałe uszkodzenie, które wcześniej
czy później skończy na komisji lekarskiej”. Albo też: „Nie warto frustratów komentować. To temat dla
psychoanalityka. Takimi sprawami
można się zajmować w kategoriach
psychologicznej traumy, którą ten
pan odkąd przestał być premierem,
przeżywa”. Tylko wskazanie na te
symptomatyczne wypowiedzi pana
entomologa wskazuje ową manierę
polityczną. Wszak z durniami się nie
dyskutuje. Durniów wsadza się do
psychuszki.
Z pustym żołądkiem nie
ma co pchać się do latryny
Maniera ta rozpowszechnia się
już dość mocno w całej przestrzeni
zachowań ludzkich w naszym kraju.
Nie ma co się dziwić, ponieważ nie
wymaga ona żadnej konieczności
logicznego myślenia, lecz jest formą
agresji na poziomie pewnego człowieka (nota bene ponoć pochodzące-
FOT. WIKIPeDIA.PL
Trzeba przyznać, że obecna prezydentura
w Polsce jest wielce zaskakująca. Nie tyle
w wymiarze podejmowanych decyzji przez głowę
państwa, ile raczej z powodu bon motów serwowanych
publiczności przez Bronisława Komorowskiego.
Prezydent Komorowski
zaproponował
przeciwnikom
terapię opisywaną
w „Przygodach
dobrego wojaka
Szwejka”.
W odpowiedzi panu
prezydentowi można
by zacytować inną
wypowiedź dzielnego
wojaka: „Gdyby
wszyscy ludzie byli
mądrzy, to na świecie
byłoby tyle rozumu,
że co drugi człowiek
zgłupiałby z tego”.
go z Siedlec), który ubrany w damskie
fatałaszki iście kobiecą rączyną o wadze bochenka chleba wali na odlew
człowieka odmawiającego mu wynajęcia mieszkania, żądając przy tym,
by jego ofiara klęknęła przed nim i
ucałowała ową rąsię, czy też w ramach
debaty oblewa w studio telewizyjnym
swego adwersarza wodą, traktując to
jako element argumentacji w dyskusji. Zresztą o rozpowszechnieniu się
tego typu zachowań można mówić
także i w Kościele, biorąc pod uwagę
odpowiedź ks. Lemańskiego, który
zapytany o powody zakazu pełnienia jakichkolwiek posług w jasienickiej parafii, odparł z ironicznym
uśmiechem, że widocznie arcybiskup Hoser uznał, że za wolno szedł
w pielgrzymce. Podobną inwencją
wykazał się również na imprezie Jerzego Owsiaka, gdy zalecił wiernym
(komu?) cierpliwe oczekiwanie na
wymarcie hierarchów kościelnych.
O ile powyższe zachowania dadzą się
jeszcze jakoś wytłumaczyć płytkością
intelektualną bądź też nieumiejętnością obrony własnego stanowiska za
pomocą racjonalnych lub też przypominających racjonalne argumentów co powoduje, że nawet zacisze latryny
jawi się przestrzenią bezkresną równą
kosmosowi - to jednak w przypadku
głowy państwa takie odnoszenie się
do przeciwników politycznych jest
cokolwiek niebezpieczne (choć może
O ile powyższe
zachowania
dadzą się jakoś
wytłumaczyć
płytkością
intelektualną
bądź też
nieumiejętnością
obrony własnego
stanowiska
za pomocą
racjonalnych lub
też przypominających racjonalne
argumentów,
to jednak
w przypadku
głowy
państwa takie
odnoszenie się
do przeciwników
politycznych
jest cokolwiek
niebezpieczne.
ktoś z uciechy zachichotać po tymże
bon mocie).
Nie zmieniłem się, bo nie
miałem na to czasu
Niebezpieczeństwo nie płynie jednak z faktu prostego (by nie użyć trochę bardziej rozwiniętej formy tego
słowa) obrażania innych ludzi, ani też
z tego, że na śmieszność wystawia się
osobą formułującą takie stwierdzenia.
Niebezpieczeństwo wynika z faktu
dowolnego, opartego na własnym
widzimisię, wykluczania pewnej grupy ludzi z możliwości prezentowania
własnych poglądów i ich udziału w
debacie publicznej. Jest to element
charakterystyczny dla państw totalitarnych, w których napiętnowanie
człowieka jakimś epitetem wystarczało, by nie uznawać go za pełnoprawnego członka społeczności. Gdy
czyni to ktoś, kto z racji piastowanej
funkcji winien być symbolem całego
społeczeństwa, sprawa przedstawia
się jeszcze groźniej. Przypominając
pewną akcję przedwyborczą, w której
zachęcano młode pokolenie do odbierania starszym dowodów tożsamości,
można stwierdzić, że przez takie bon
moty wizja wykluczenia nabiera systemowego charakteru. Dlatego jeśli
komukolwiek potrzeba jest lewatywa,
to raczej proponowałbym, by tę terapię przeprowadzić najpierw w zaciszu
pałacowej łazienki.
WartO PrZecZytaĆ
Dylemat katolika
Czy człowiek pochodzi od małpy? Czy nauka i Pismo Święte zgadzają się w kwestii powstania życia?
Dlaczego nauka o ewolucji wywołuje tyle emocji?
O
jciec Michał Chaberek OP,
autor książki „Stworzenie czy ewolucja”, stawia
pytanie, które nurtuje wielu - Bóg
czy Darwin? Zagadnienie o pochodzeniu człowieka powraca dziś
bowiem z całą mocą. Przychodzi
ono w momencie, gdy w imię
nowożytnej nauki zaproponowano koncepcje rodem z mitologii
pogańskich, które mają zastąpić
wiarę biblijną. Kwestia wymaga
zatem wyjaśnienia…
- W 1950 r. jedna linijka z encykliki papieża Piusa XII Humani Genesis - zdanie mówiące
o możliwości ewolucji ludzkiego
ciała z niższej „żywej materii” doprowadziła do jednej z największych zmian w historii nauczania katolickiego - czytamy we
wprowadzeniu. Wers ten - jak się
okazało - wyrwany był z kontekstu
całego dokumentu. Lawina jednak
ruszyła. Nie tylko zostało uwolnione napięcie między nauką a wiarą,
ale sami teologowie katoliccy
zaczęli swobodnie wprowadzać
teorię ewolucji jako całościowy
paradygmat w swoich badaniach
naukowych. O. M. Chaberek jest
jednym z nielicznych teologów
naszych czasów wzywających
Kościół do przebudzenia się ze
zbiorowej amnezji w tej dziedzinie. Jak sam tłumaczy, książka
powstała z wątpliwości, jakie się
w nim wzbudziły na skutek deklaracji, że katolik może równie dobrze wierzyć w Biblię, jaki i teorię
Darwina. Jaka zatem jest nauka
Kościoła - wspiera ewolucję, czy
nie? „Stworzenie czy ewolucja” to
pierwsza taka książka w Polsce
i jedna z bardzo nielicznych na
świecie, która porusza te istotne
dla katolików kwestie - zachęcam
do lektury!
GU
Michał Chaberek OP, Stworzenie
czy ewolucja? Dylemat katolika,
Wydawnictwo Fronda,
Warszawa 2014.
EchoKatolickie
Z
publicystyka
numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r.
fot. ARCH. M. DUSZAKA
22
darzały się niespodziewane zgony w kilka
tygodni po wyjściu na
wolność. Dotąd sprawa
ta nie została wyjaśniona, sprawcy wydarzeń
nie stanęli przed sądem, choć przed
sądem postawione zostały ich ofiary
- „za czynną napaść na funkcjonariuszy”. Pacyfikacja dopiero w 2002 r.
została uznana przez Sąd Najwyższy
za zbrodnię nieulegającą przedawnieniu.
Obóz dla
solidarnościowej elity
Od wiosny 1982 r. do zakładu karnego w Kwidzynie byli zwożeni internowani działacze 20 regionów NSZZ
„Solidarność”. Kwidzyn był przeznaczony dla elity działaczy opozycji traktowanych jako zagrożenie dla władzy.
W sierpniu przebywało tu 148 osób.
- Byli to wspaniali ludzie tworzący atmosferę wolności duchowej, jakiej nie
można było doświadczyć poza murami
- wspomina Adam Kozaczyński z Tomaszowa Lubelskiego. Początkowo
internowani nie mogli narzekać - cele
były otwarte, mogli się dość swobodnie komunikować, działało radio, drukarnie, dzięki którym produkowano
znaczki i plakaty, z linoleum powstawały stemple i rzeźbiono wizerunki
Matki Bożej. Dyscyplina była do tego
stopnia rozluźniona, że jeden z internowanych - siedlczanin Mirosław
Andrzejewski wyszedł z obozu wraz
członkami rodzin internowanych,
którzy opuszczali zakład po skończonych odwiedzinach 7 sierpnia.
Wstrzymane odwiedziny
Akcja przeprowadzona 14 sierpnia
była ewidentną prowokacją, zaplanowaną w celu wystraszenia społeczeństwa. Po zdelegalizowaniu „Solidarności” na 31 sierpnia - w rocznicę
podpisania porozumień sierpniowych
- zapowiedziano ogólnopolski strajk
generalny. Władzy potrzebna była
manifestacja siły, która, mając szeroki
rezonans społeczny, spowodowałaby
zahamowanie protestów.
Bezpośrednim pretekstem do rozpoczęcia akcji był protest internowanych przeciw wstrzymaniu odwiedzin.
14 sierpnia do Kwidzyna przybyli
licznie przedstawiciele rodzin, które
otrzymały zezwolenia na widzenie.
Wyjątkowo dużo było również funkcjonariuszy więziennych. Tymczasem
jedynie kilka osób wpuszczono na teren zakładu, tylko pierwsze widzenia
odbyły się w ustalonym trybie, reszta
została pod bramą.
Gdy internowani dowiedzieli się, że
dalszych widzeń nie będzie, rozpoczęli
protest na dziedzińcu. Do komendanta więzienia udała się trzyosobowa
delegacja protestujących. Rozmowy
przeciągały się w nieskończoność. Jak
się okazało, czas ten potrzebny był do
sprowadzenia posiłków z okolicznych
więzień.
Krwawa pacyfikacja
Po południu otworzyła się brama
wjazdowa i oddziały wkroczyły na teren zakładu. W ruch poszły armatki
wodne. Pod wpływem uderzenia strumieni wody protestujący zaczęli cofać
się w kierunku baraków. Władysław
Kałudziński, który wcześniej z dachu
baraku obserwował, co dzieje się za
bramą więzienia, zeskoczył stamtąd
wprost przed nacierających. Ci kazali mu podnieść ręce, a następnie bili
po głowie, brzuchu, aż stracił przytomność i upadł. W dalszym ciągu
był jednak kopany. Gdy się rozstąpili,
leżał w kałuży krwi (w wyniku tego
pobicia został inwalidą). Siedlczanin
Janusz Olewiński wbiegł do najbliższego baraku, schronił się w celi, przylgnął do krat okiennych, ale widząc,
co się dzieje na dziedzińcu, zawołał:
„Bandyci! Mordercy! Przestańcie go
katować!”. Natychmiast uciszył go
strumień wody. Drugą osobą, która
wzbudziła w napastnikach szczególną
agresję, był A. Kozaczyński. Zawinił,
Z tyłu napis
„Solidarność”, który
w czasie pacyfikacji
klawisz kazał
zdrapać Zygmuntowi
Goławskiemu.
Zbrodnia nieprzedawniona
14 sierpnia 1982 r., tj. 32 lata temu, nastąpiła brutalna pacyfikacja obozu internowanych w Kwidzynie.
W jej wyniku 80 spośród 148 uwięzionych działaczy opozycyjnych zostało ciężko pobitych, 20 trafiło
do szpitala, trzech zostało inwalidami. Wśród nich była grupa siedleckich opozycjonistów.
bo zbyt wolno - jako ostatni - uciekał
do baraku.
Ścieżka zdrowia
Gdy wszyscy internowani przebywali już w celach, rozpoczął się drugi etap pacyfikacji. Do cel wchodzili
funkcjonariusze, kontynuując pałowanie, bicie, kopanie. Rzucali internowanych o ściany lub podrzucali ich
pod sufit, patrząc z satysfakcją, jak
z głuchym jękiem spadają na betonową posadzkę. Następnie wszystkich
spędzono do świetlicy. W tym czasie
na 50-metrowym korytarzu rozlana
została woda z pastą PCV, co sprawiało, że podłoga zmieniła się w ślizgawkę. Internowanym kazano biec do
końca korytarza i z powrotem. Gdy
szli wolno, stawiając niezdarne kroki
na śliskiej mazi i przewracali się, byli
ponownie tłuczeni przez ustawionych wzdłuż korytarza strażników
więziennych. Nad jednym bezbronnym, powalonym na ziemię, pastwiło
się czasem i kilkunastu funkcjonariuszy, waląc gdzie popadnie pałami, kopiąc ciężkimi, podkutymi buciorami
w głowę, brzuch, po nerkach.
Gdy na ścieżce zdrowia znalazł się
J. Olewiński, ktoś przypomniał: - To
ten, który krzyczał „Bandyci!”. Za ten
okrzyk został pobity szczególnie dotkliwie, co poskutkowało inwalidztwem.
O A. Kozaczyńskim koledzy mówili: - Jego nie bili, na nim się wyżywali,
wręcz pastwili. Leszek Koszytkowski
leżał na pryczy, gdy do celi wpadli
rozjuszeni funkcjonariusze. Ze specyficznym dla siebie poczuciem humoru
zwrócił się do nich: - Panowie, ja leżę,
a przecież leżących się nie bije. W następnych dniach przedstawiciele Międzynarodowego Czerwonego Krzyża
policzyli na jego ciele ślady po pałkach.
Było ich 68.
- Na ścianie naszej celi był duży
napis „Solidarność” - wspomina Zygmunt Goławski z Siedlec. - Gdy już po
przejściu przez nas „ścieżki zdrowia”
oprawcy ponownie wtargnęli do celi,
kazali mi łyżką zdrapać ze ściany napis. Ale zacząłem się stawiać. Na górnej pryczy w naszej celi siedział Radek
Sarnicki z Zamościa - wówczas uczeń
III klasy szkoły średniej, najmłodszy
internowany w Kwidzynie. Był on tak
drobny i chudy, że zamknięte kajdanki zdejmował z rąk. Gdy odmówiłem
zdrapania napisu ze ściany, klawisz
zaczął bić go po głowie długą pałką
z taką siłą, że owijała się ona wokół
jego głowy. I w ten sposób mnie złamał. Gdy zobaczyłem, że Radek traci
Wobec
niektórych
internowanych
katowanie
powtarzano
dwu-, a nawet
trzykrotnie.
W wyniku
pacyfikacji, która
zakończyła się
ok. 2.00 w nocy,
czyli trwała
ponad
12 godzin,
dotkliwie
pobitych zostało
ponad 80
internowanych,
w tym trzech tak
ciężko, że zostali
inwalidami.
Zdarzały się
nagłe zgony
po opuszczeniu
więzienia.
Do szpitala
trafiło jednak
tylko ok. 20 osób
i to na krótko.
Inni bali się
zgłaszać służbom
więziennym,
że są pobici,
bo rannych
dodatkowo
okładano
pałkami.
przytomność, wziąłem łyżkę i zacząłem zeskrobywać nią napis ze ściany.
Winne ofiary
Wobec niektórych internowanych
katowanie powtarzano dwu-, a nawet
trzykrotnie. W wyniku pacyfikacji,
która zakończyła się ok. 2.00 w nocy,
czyli trwała ponad 12 godzin, dotkliwie pobitych zostało ponad 80 internowanych, w tym trzech tak ciężko,
że zostali inwalidami. Zdarzały się
nagłe zgony po opuszczeniu więzienia.
Do szpitala trafiło jednak tylko ok. 20
osób i to na krótko. Inni bali się zgłaszać służbom więziennym, że są pobici, bo rannych dodatkowo okładano
pałkami.
Na drugi dzień pobitych wzywano
do lekarza więziennego. Jego diagnoza
zazwyczaj brzmiała: „symulant”, a gdy
został zmuszony do reagowania, dawał
środki przeciwbólowe i uspokajające.
Andrzej Goławski (Siedlce) leżał
nieprzytomny. Lekarz więzienny odmówił udania się do celi. Dopiero ostra
reakcja A. Kozaczyńskiego sprawiła,
że się nim zainteresował, wezwano pogotowie, które go odwiozło do szpitala cywilnego. A. Goławski miał m.in.
złamany kręg w kręgosłupie. Zaczął
poruszać się samodzielnie po ponad
roku od pacyfikacji - jesienią 1983 r.
Internowani z wielkim uznaniem
i wdzięcznością mówią o służbie
zdrowia w szpitalach cywilnych m.in.
w Kwidzynie i Prabutach, gdzie zostało
przewiezionych jedynie 20 najbardziej
poszkodowanych. I to po kilku dniach
od pacyfikacji, po interwencji Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Niestety, po kilku dniach pobytu
w szpitalu ciężko chorzy internowani,
wbrew zaleceniom lekarzy, na rozkaz
SB zostali ponownie przywiezieni do
więzienia. Gdyby internowani przebywali w szpitalu dłużej niż tydzień,
z mocy prawa musieliby być uznani
jako ciężko pobici.
Z pomocą internowanym spieszyli
dominikanie z Poznania, miejscowy młody kapłan ks. Leszek Kuczyński, przedstawiciele episkopatu,
prymasowskiego komitetu pomocy,
siedleckiego komitetu pomocy internowanym z Mają i Andrzejem Komorowskimi. Z internowanymi solidaryzowali się mieszkańcy Kwidzyna
- na mieście były rozlepiane klepsydry
z wyrokami śmierci na najsroższego
oprawcę - Mariana Kegla. Informacje
o pacyfikacji przekazał Głos Ameryki,
sprawa ta stała się dla rządu kłopotliwa, zaprzestano wywożenia internowanych do więzień.
„Pałowanie grubą
kreską odkreślone”
O tym, co działo się w Kwidzynie,
świadectwo składają również ci, co
z przyczyn od siebie niezależnych
stanęli po drugiej stronie barykady.
W „Tygodniku Solidarność” z 26
sierpnia 1990 r. zamieszczone zostały zeznania klawisza „Pałowanie
grubą kreską odkreślone”. „Wszystko zaczęło się... nie w czasie akcji, ale
po jej zakończeniu. Funkcjonariusze
wyciągali z cel i robili regularne pałowanie, ścieżki zdrowia. Tłukli też
w celach. Kazali zrywać napisy, albo
zrywali sami, deptali. Zdeptali nawet portret papieża. Znam warunki
naszej służby: bez pełnej akceptacji
przełożonych żadnego pałowania by
nie było. Za to leciało się ze służby.
Nie wszyscy biliśmy, ale niektórzy
prawdziwie się wyżywali. Bardzo
zadowoleni byli, aż ręce zacierali.
Kierownik Zakładu Karnego Kwidzyn przypatrywał się, widział, co
robią i nie ingerował. To był zresztą
typowy sadysta, mówiono na niego
Hiena. Sam się tak czasem przedstawiał”.
Sprawę funkcjonariuszy, na których
pobici i ich obrońcy pisali skargi, szybko umorzono w oparciu o amnestię.
Za to przed sądem w Elblągu stanęło
sześciu internowanych, m.in. Andrzej
i Zygmunt - bracia Goławscy oraz
Władysław Kałudziński, którzy otrzymali wyroki od roku do dwóch lat więzienia.
Po zwolnieniu z obozu prawie połowa internowanych w Kwidzynie wyemigrowała. Reszta przez lata leczyła
rany, klepała biedę, była nękana przez
bezpiekę, co prowadziło do załamań
psychicznych, rozbijania rodzin.
W 1991 r. Sąd Najwyższy stwierdził, iż protokoły przesłuchań procesów kwidzyńskich były fałszowane i uchylił wyrok skazujący sześciu
internowanych. Jednocześnie zawyrokował, że w Kwidzynie zostało popełnione przestępstwo nie tylko przeciwko internowanym, ale również
przeciw wymiarowi sprawiedliwości,
procedurom demokratycznym i zasadom funkcjonowania prawa. Jednak
nie wszczęto wówczas śledztwa przeciwko odpowiedzialnym za masakrę,
motywując decyzję przedawnieniem.
W 2001 r. Instytut Pamięci Narodowej wszczął śledztwo w sprawie
zbrodni kwidzyńskiej. W styczniu
2002 r. SN uznał wydarzenia w Kwidzynie za zbrodnie nieulegające
przedawnieniu.
ANNA WASAK
historia
www.echokatolickie.pl
Cudem ocalony
Ostatnia bitwa gen. Kruka
Udawałem, że nie żyję
Dramatyczne
wydarzenia
z udziałem mojego rozmówcy
rozegrały się już pierwszego powstańczego dnia. - Przebiegając
przez ulicę, wpadłem na dwóch
Niemców. Jeden z nich strzelił,
trafiając mnie w udo. Leżałem
na ziemi. Chciał mnie dobić,
więc strzelił w głowę. Kula trafiła mnie w szyję. Przytuliłem się
do ziemi, czując, że umieram. Po
chwili Niemiec strzelił jeszcze
raz, znów trafiając w szyję. Nie
straciłem przytomności, mimo
to udawałem, że nie żyję - przywołuje tragiczne przeżycia.
Po odejściu Niemca powstaniec
doczołgał się do kamienicy. Tam
znalazła go młoda dziewczyna. Opatrzyła go, po czym zorganizowała
przeniesienie młodego mężczyzny
do sąsiedniego budynku, gdzie zszyto mu rany. - Czuwała nade mną potwierdza. - Rano przyprowadzili
lekarza, który dał mi zastrzyk, by
nie wdało się zakażenie. Później
wózkiem, jakim wozi się ziemniaki,
przetransportowano mnie do ciotki
mieszkającej przy ul. Piotra Skargi.
Tam leżałem i zdrowiałem, a po
paru tygodniach zacząłem chodzić
- opowiada.
Władysław Mazur, pseud. Bystrzycki, dziś ma 89 lat. Urodził się 7 maja
1925 r. w Wojcieszkowie. Podczas
powstania mieszkał w Warszawie.
Był żołnierzem Armii Krajowej.
W okresie od 1 sierpnia 1944 r. do
23 sierpnia 1944 r. brał udział w powstaniu warszawskim. 19 września
1945 r. dołączył do wojsk polskich
pod dowództwem brytyjskim we
Włoszech, gdzie służył do 27 lutego
1947 r. Od wielu lat mieszka w Stanach Zjednoczonych.
Fot. podlasie24pl
W
Ocalenie przyszło z lasu
W kwietniu zbliżał się front.
Niemcy
podzielili
więźniów
na grupy liczące ok. 4 tys. osób
i prowadzili ich nocami w nieznanym kierunku. Za dnia, otoczeni niemieckimi żołnierzami,
przeczekiwali na pastwiskach.
O wyżywienie więźniów nikt nie
dbał. - Miałem w kieszeni trochę
rodzynek i one trzymały mnie
przy życiu. Pewnego dnia z lasów
wyłoniły się czołgi amerykańskie.
Niemcy uciekli, a Amerykanie
rzucali nam czekolady. Połknąłem
jedną w całości, taki byłem głodny
- wyznaje.
Po przybyciu do Norymbergii
wyzwoleni więźniowie obozu koncentracyjnego dostawali już trzy
posiłki dziennie. Pan Władysław
postanowił przyłączyć się do armii Andersa. - Ćwiczyli nas jak
żołnierzy. Walki jednak skończyły
się, więc przeszliśmy do rezerwy.
W Anglii organizowali nam kursy,
byśmy mieli zawód i mogli zacząć
normalne życie. Ja zamieszkałem
u angielskiej rodziny. Chodziłem
do kościoła w Manchesterze. Tak
poznałem swoją żonę, góralkę.
Rodzinę odnalazłem przez Polski
Czerwony Krzyż. Do Polski powróciłem dopiero po 20 latach. Miałem
piękne życie - podsumowuje.
Pan Władysław jest wdzięczny losowi za udaną rodzinę: żonę
i dzieci. - Warto było wziąć udział
w powstaniu - ocenia z perspektywy czasu. - Mam teraz 89 lat,
a moje życie miało zakończyć się
w 19 roku życia. Leżąc po postrzale, modliłem się. Ocaliła mnie
Matka Boska Częstochowska. Niemiec szedł, by mnie zabić. To cud,
że przeżyłem - podkreśla.
Podczas pobytu w Polsce pan
Władysław wziął udział w uroczystościach
w Warszawie,
a 4 sierpnia - na zaproszenie starosty łukowskiego Janusza Kozioła
- odwiedził tutejsze Muzeum Regionalne, gdzie czekała na niego
nie lada niespodzianka. Dyrektor
placówki Grzegorz Osial zaprezentował zacnemu gościowi sztandar
V Rejonu Armii Krajowej WojWIOLETTA EKIELSKA
cieszków. dzą ze zbiorów muzealnych, a także
prywatnych kolekcji. Fotografie
udostępniły Muzeum Powstania
Warszawskiego i Narodowe Archiwum Cyfrowe. Wszyscy, którzy przybędą na piknik, staną przed szansą
spróbowania swoich sił w strzelaniu
z profesjonalnych replik ASG. Na placu przed szkołą pojawią się również
JRK Husaria (jednostka rekonstrukcji
komandosów) oraz przedstawiciele policji, straży pożarnej i straży
granicznej. Dla tych, którzy zechcą
sprawdzić swoją wiedzę historyczną,
gratką będą konkursy. Jeden ma
dotyczyć historii gminy Wisznice
(w latach 1939-1945), drugi - historii
Polski i walk toczonych na terenie
Europy (w czasie II wojny światowej).
Organizatorzy zaplanowali również
zawody strzeleckie. Na najlepszych
czekają atrakcyjne nagrody. W czasie
trwania imprezy będzie też można
obejrzeć makietę czołgu T-34. Piknik
Historyczny wymyślili licealiści i to
oni są organizatorami przedsięwzięcia. Jak zwykle będzie ich wspierać
Gminny Ośrodek Kultury i Oświaty
w Wisznicach oraz Stowarzyszenie
AWAW
OSP Jedna Dubica. Zgłosił się na ochotnika
Pod koniec września wszyscy
mężczyźni zmuszeni byli - pod
groźbą wybicia rodzin - do stawienia się w jednym miejscu. - Niemcy
wywieźli nas do obozu. Był ze mną
wujek i jego syn. Po kilku dniach
przyszedł lekarz, który podczas
badania malował na czole cyfry.
U mnie, po tym, jak zobaczył rany
po postrzałach, namalował „3”, co
było równoznaczne z wyrokiem
śmierci - wspomina powstaniec.
Pewnego dnia na bloku pana
Władysława pojawił się Niemiec
mówiący po polsku. Okazało się,
że był on Polakiem z pochodzenia i szukał chętnych do pracy.
W. Mazur zgłosił się na ochotnika,
co - z uwagi na odniesione przez
niego w przeszłości rany - wywołało niemałe zdziwienie. - Powiedziałem, że jestem powstańcem z Warszawy i dostałem tę pracę. Niemiec
litował się nade mną. Gdy dawali
zupę, zamieszał w garze, by przypadła mi gęsta zawiesina - opowiada.
W tym samym obozie przebywali Czesi. W. Mazur z rozrzewnieniem wspomina, jak jeden
z mężczyzn podzielił się z nim
zawartością swojej paczki. - Miał
protezy obu nóg i cierpiał z tego
powodu. Chcąc ulżyć mu w bólu,
masowałem nieraz te jego nogi,
a on w zamian częstował mnie
chlebem z dżemem - mówi, podkreślając, że w chwilach zderzenia
z ludzką życzliwością człowiekowi
wracała chęć do życia.
Krótko
Żywa lekcja historii
DUBICA DOLNA. 24 sierpnia,
o 14.00, przy miejscowej szkole
rozpocznie się IV Piknik Historyczny. Członkowie Klubu Historycznego Powstaniec - organizatorzy
przedsięwzięcia - przygotują m.in.
dwie wystawy. W ramach jednej
z nich będą prezentowane autentyczne przedmioty z okresu II wojny
światowej, na drugiej znajdą się zdjęcia przedstawiające walkę, sprzęt,
zniszczenia, ale także codzienne
życie Polaków w latach 1939-1945.
Prezentowane przedmioty pocho-
23
z dziejów podlasia (439)
Władysław Mazur brał czynny udział w powstaniu warszawskim.
Pierwszego dnia walk został ciężko ranny. Cudem ocalał! Dziś wspomina
koleje życia. - Jestem szczęśliwym człowiekiem - podkreśla.
ładysław Mazur urodził się w miejscowości Wojcieszków nieopodal Łukowa. Jako
młodzieniec na czas pracy w stolicy zamieszkał u wujka Szczepana
Tomaszewskiego, byłego policjanta. - Byliśmy bardzo aktywni. Wujek zaangażował się w armię podziemną. To jeszcze nie była Armia
Krajowa - uściśla, potwierdzając,
iż miał okazję obserwować organizację z bliska. - Miałem wtedy 19
lat i przyłączyłem się do powstania. Zanim się zaczęło, na drewnianych karabinach uczyli nas, jak
strzelać - wspomina przygotowania do walki. Pan Władysław znalazł się w ekipie, której zadaniem
było informowanie mieszkańców
ochotników o dacie rozpoczęcia
powstania.
Opinie
Święta Bożego Narodzenia nie były dniem odpoczynku dla znękanych
powstańców. Gen. Kruk spędził noc wigilijną w majątku hr. Ludwika
Krasińskiego w Gułowie. Ponieważ doniesiono mu, że Rosjanie znajdują się w Wojcieszkowie, naznaczył wymarsz z Gułowa na 25 grudnia,
o 5.00. Nie wpłynął jednak na punktualność zbiórki, w związku z czym
wymarsz opóźnił się o 90 minut.
O 6.30 placówka w Adamowie informowała o pojawieniu się Moskali.
Tak o wymarszu zgrupowania zapisał Antoni Migdalski: „Nad ranem
o świcie budzą nas, bo słychać od strony, skąd przyszliśmy, strzały. Zakomenderowano na koń, pikety pościągano i wolno postępujemy…”.
Rosyjska kawaleria doścignęła wychodzących. Gen. Heidenreich na
krótko powstrzymał natarcie i rozpoczął odwrót w kierunku Charlejowa. Postępujący Rosjanie podpalili dwór w Gułowie, gdzie nocowali
Polacy. Gen. Kruk - w pierwszej kolejności - odesłał furgony i, pozostawiwszy osłonę na czele jednej grupy, kłusem ruszył w stronę Charlejowa. Miał pod swym dowództwem ok. 140 koni. Rosjanie rozpoczęli
pościg, którym dowodził ppłk Fedorowski. Tymczasem Kruk wysłał do
Budzisk gońca, chcąc, by stacjonujący tam ppłk Pogorzelski pospieszył
mu z pomocą. Tak wspominał to A. Migdalski: „Tymczasem nadjeżdża
kurier od jenerała, żeby kłusem jechać na pomoc, bo został napadnięty
przez rosyjską kawalerię. Kiedy nadjechaliśmy, cała polska kawaleria
była już zgromadzona i bitwa na dobre rozpoczęta. Kazano rozsypać
się w tyralierę po prawej stronie gościńca”. Według raportu dowodzącego akcją rosyjskiego ppłk. Heinsa, w tym czasie do gen. Heydenreicha dołączyła partia Grzymały. Pod wsią Stoczek Polacy próbowali
kontratakować, jednak natarcie zostało odparte. Migdalski obwinił
o to niepowodzenie gen. Kruka, pisząc: „jenerał ze swoją gwardią, nie
przyjmując udziału w bitwie, stał na gościńcu i zamiast chociażby tylko
wesprzeć nas w krytycznym położeniu, odjechał z gwardią”.
Oddziały polskie cofały się w kierunku wsi Białobrzegi. Ok. 13.00, w czasie odwrotu przez Białobrzegi, naciskany przez Rosjan płk Grzymała
poprosił o posiłki. Heidenreich odmówił, nakazując utrzymanie pozycji.
Uczestnik bitwy relacjonował: „Płk Grzymała, widząc gotujących się do
uderzenia rosyjskich ułanów, zbiera swoich ludzi, daje znak Pogorzelskiemu i wzywa do szarży na ochotnika. Na to wezwanie staje 100
ludzi, którzy bez ładu puszczają się jedynie drogą bitą, w celu zaatakowania formującego się nieprzyjaciela”. Szarża wykruszyła się jednak
w drodze i w pobliże celu dotarła garstka ok. 30 powstańców. Tak to
wspominał A. Migdalski: „Zapalensi, do których należał dawny nasz
rtm. Domański, a nierozważni… postanowili przypuścić całą siłą szarżę.
Grunt był na zimę zaorany - nierówny i falisty, a przy tym przysypany
śniegiem, lecz że tak postanowiono, trzeba było słuchać. Zebrano się
prędko… i naprzód stępa, a później kłusem pod gradem kul obustronnych uderzamy. Rosjanie ustępują nieznacznie przed impetem, tym
bardziej że ich kilku spadło z koni, wtedy nasi, myśląc, że już odnieśli
zwycięstwo, rozluźnili szeregi, zamiast uderzyć ścianą… Rosjanie, spostrzegłszy nieporządek, odwrócili się i przypuścili atak, a wtedy nasi,
nie mając pomocy, podali tył”.
Szybko cofający się niedoszli ochotnicy wprowadzili nieporządek
wśród pozostałych w Białobrzegach oddziałów i wpłynęli na ogólną
ucieczkę. Sam gen. Kruk, widząc to, zawrócił konia i zaczął rejterować
w kierunku Kocka. Sytuację pogorszył jeszcze oddział rakietników
rosyjskich, który łukiem dotarł w pobliże miasteczka i odpalił cztery
race, powiększając popłoch. Ułani i Kozacy znaleźli się nagle wśród
uchodzących powstańców. Naoczny świadek zapisał: „Szarżujący
ułani dostawszy się pomiędzy uciekającą konnicę polską i ściśnieni
wśród niej, nie mogli użyć lanc, a pałasze mieli w pochwach, nie zaś na
temblakach, tak, iż nie mogli szkodzić jeźdźcom polskim, ale nawet nie
mogli bronić się od ich ciosów”. Z kolei A. Migdalski tak to zapamiętał:
„Nasz oddział, który dotarł do gościńca, znalazł się pośrodku, gdyż
za nami znów jakaś część Rosjan była, a za nimi Polacy. Dosyć, że tak
się pomieszaliśmy i taki był ścisk, iż nie tylko nie można było strzelać
z rewolwerów, ale i z trudnością pałaszami rąbać… Pierwszy dopadł
naszych porucznik wojsk rosyjskich Dwernicki [zabrany jako dziecko,
zruszczony Polak, syn sławnego gen. Dwernickiego - J.G.] ze swymi
ułanami, więc oni najwięcej zostali porąbani przez następujących z tyłu
Polaków, a sam Dwernicki pocięty pałaszami spadł z konia… Walcząc,
dotarliśmy do samego rynku w Kocku w dzień Bożego Narodzenia,
podczas nabożeństwa. Ponieważ plac przed kościołem był obszerniejszy, więc rozłączyliśmy się. Oni pozostali na miejscu, a my przeszliśmy
na drugą stronę Wieprza”.
Warto zaznaczyć, że choć por. Migdalski, a także ratujący mu życie por.
Domański zostali ranni, obaj dożyli Polski niepodległej, a rtm. Domański doczekał się nawet dekoracji marszałka J. Piłsudskiego w 1921 r.
Straty powstańców wyniosły ok. 26 poległych, 36 rannych i ponad 160
zaginionych, którzy rozproszyli się i już nie wrócili do oddziału. Wojska
rosyjskie odnotowały ok. 70 zabitych i rannych. O stratach tych referent
Pawliszczew jednak nie napisał, informując stronniczo: „Ppłk Geins
[Heins - J.G.] odkrył w nocy na 26 grudnia [data błędna - J.G.] na noclegu w Gułowie w pobliżu miasta Adamowa w pow. łukowskim konne
bandy Kruka i Lewandowskiego [Lutyńskiego - J.G.]. Ppłk Fiedorowski
ścigał je do wsi Charlejów, gdzie przyłączył się jeszcze do nich z bandą
Grzymała. Stąd po zaciętej utarczce pędził do Kocka w pow. radzyńskim. Ranny Kruk pogalopował dalej, tracąc w jednym tylko Kocku 100
ludzi zabitych i 30 rannych”. Burmistrz Kocka informował władze bardziej obiektywnie. Według niego po stronie powstańców odnotowano
24 poległych i dziesięciu ciężko rannych. Skądinąd wiadomo, że wśród
rannych był 23-letni Pawluczuk z Jurek i 21-letni Antoni Kaliszek spod
Łukowa [uznany za zmarłego - J.G.].
DR JÓZEF GERESZ
numer
15(615)14-20
12-18sierpnia
kwietnia
2007
numer 33(998)
2014
r.
EchoKatolickie
17 SIERPNIA, 19.00
Siedlce
Koncert zespołu Oversoul na skwerze przy fontannie
Warto się
wybrać
migawka
Łaskarzew
Podczas powiatowych dożynek
wystąpią m.in. Alicja Majewska
i Włodzimierz Korcz
17 SIERPNIA, 14.00
Wyryki
Wyrykowski Jarmark Leśny na placu
przy urzędzie gminy. W programie:
występy artystyczne, kabaretowe,
turniej sołectw, wystawa trofeów
myśliwskich, atrakcje dla dzieci.
Spotkanie z obrazem El Greca
Obraz sprawia wrażenie malowanego szybkimi, niedbałymi pociągnięciami
pędzla, pospiesznie. Oczywiście nie jest to prawdą - zwrócił uwagę
dr Krzysztof Gombin z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, opisując
dzieło „Otwarcie piątej pieczęci Apokalipsy”.
K
olejny wykład w ramach
cyklu „Spotkanie z jednym obrazem El Greca”
odbył się 7 sierpnia w Sali
Białej Miejskiego Ośrodka Kultury. Tym razem siedleckiej publiczności przybliżono ostatnie dzieło
hiszpańskiego artysty - „Otwarcie
piątej pieczęci Apokalipsy”.
Łuków - ŁOK
TARZAN. KRÓL DŻUNGLI Niemcy, 6 lat
15-20 VIII, godz. 11.45, 17.15
WOJOWNICZE ŻÓŁWIE NINJA 3D
(dubbing) USA, 15 lat, 87 min
15-20 VIII, godz. 13.30, 19.00
WOJOWNICZE ŻÓŁWIE NINJA (dubbing) USA, 15 lat, 87 min
15-20 VIII, godz. 10.00
SEKSTAŚMAUSA, 15 lat, 134 min
15-20 VIII, godz. 15.15, 20.45
Garwolin - WILGA
TARZAN. KRÓL DŻUNGLI Niemcy, 6 lat
15-19 VIII, godz. 14.00, 18.00
NIEBO ISTNIEJE… NAPRAWDĘ
USA, 12 lat
15-19 VIII, godz. 16.00
HERKULES USA, 12 lat, 98 min
15-19 VIII, godz. 20.00
Węgrów - KONGRES
GANG WIEWIÓRA 2D Kanada/USA,
15 VIII, godz. 17.00
GANG WIEWIÓRA 3DKanada/USA,
16-17 VIII, godz. 17.00
STEP UP: ALL IN 3DUSA, 12 lat
15-17 VIII, godz. 19.00
ZACZNIJMY OD NOWAUSA, 15 lat
15-17 VIII, godz. 21.00
SAMOLOTY 2 3D USA, b/o, 88 min
21 VIII, godz. 17.00
PRZYCHODZI FACET DO LEKARZA
Fr./Belgia, 15 lat, 107 min
21 VIII, godz. 19.00
Łosice - ŁDK Za Rogiem
WAKACYJNE KINO DLA DZIECI Animacja, b/o, 63 min
18 VIII, godz. 10.30
ZAKOCHANA BEZ PAMIĘCI Fr./Belg.,
19 VIII, godz. 19.00
U NIEJ W DOMU Fr., 16 lat, 100 min
21 VIII, godz. 19.00
W rytmie flamenco
17 SIERPNIA, 15.00
Apokalipsa pocięta
15-21 VIII, godz. 12.15
SEKSTAŚMA USA, 15 lat, 134 min
15 VIII, godz. 17.00
16-21 VIII, godz. 17.00, 21.45
SAMOLOTY 2 USA, b/o, 88 min
15-21 VIII, godz. 10.00
MERIDA WALECZNA USA, b/o, 90 min
15-21 VIII, godz. 12.00
Pokazy specjalne
MARATON KOMEDII Z CAMERON
DIAZ USA, 15 lat
15 VIII, godz. 23.00
MARATON NIEZNISZCZALNI USA, 15 lat
15 VIII, godz. 23.00
FILMOWE PORANKI ZE SCOBBY DOO
USA, b/o
17 VIII, godz. 10.30
Fot. M. Szewczuk
Siedlce - HELIOS
LUCY Fr., 15 lat, 90 min
15-21 VIII, godz. 13.45, 17.45, 20.30,
22.30
NIEZNISZCZALNI 3 USA, 15 lat
15-21 VIII, godz. 14.15, 19.00, 22.15
DZWONECZEK I TAJEMNICA PIRATÓW 3D USA, b/o, 80 min
15-21 VIII, godz. 12.45, 16.15
DZWONECZEK I TAJEMNICA
PIRATÓW USA, b/o, 80 min
15-21 VIII, godz. 10.00, 14.30, 18.00
WOJOWNICZE ŻÓŁWIE NINJA 3D
(dubbing) USA, 15 lat, 87 min
15-16, 18-21 VIII, godz. 10.00
WOJOWNICZE ŻÓŁWIE NINJA 3D
(napisy) USA, 15 lat, 87 min
15-21 VIII, godz. 20.00
WOJOWNICZE ŻÓŁWIE NINJA (dubbing) USA, 15 lat, 87 min
15-21 VIII, godz. 17.15
WOJOWNICZE ŻÓŁWIE NINJA (napisy)
USA, 15 lat, 87 min
15-21 VIII, godz. 11.30
EPICENTRUM USA, 15 lat, 89 min
15 VIII, godz. 15.45, 19.45
16-21 VIII, godz. 15.45, 19.45, 22.00
BARDZO POSZUKIWANY CZŁOWIEK
USA/Niem., 15 lat, 121 min
15-21 VIII, godz. 21.45
WAKACJE MIKOŁAJKA Fr., 6 lat
15-21 VIII, godz. 10.30, 11.45, 14.00,
16.15, 18.30
STRAŻNICY GALAKTYKI 3D (dubbing)
USA, 12 lat, 122 min
15-21 VIII, godz. 14.45
STRAŻNICY GALAKTYKI 3D (napisy)
USA, 12 lat, 122 min
15-21 VIII, godz. 19.30
STRAŻNICY GALAKTYKI (dubbing)
USA, 12 lat, 122 min
Biała Podlaska
Wakacyjna giełda staroci w Bialskim
Centrum Kultury
SIEDLCE kina
Biała Podlaska
- MERKURY
EPICENTRUM
USA, 15 lat, 89 min
15-20 VIII, godz. 21.15
21 VIII, godz. 18.30
DZWONECZEK I TAJEMNICA PIRATÓW USA, b/o, 80 min
15-20 VIII, godz. 12.30, 17.30
21 VIII, godz. 13.30, 17.00
DZWONECZEK I TAJEMNICA PIRATÓW 3D USA, b/o, 80 min
15-20 VIII, godz. 14.00, 15.45
21 VIII, godz. 15.15
PODRÓŻ NA STO STÓP
USA/Indie, 15 lat, 122 min
15-20 VIII, godz. 19.00
Spotkania Filmowe
PODRÓŻ NA STO STÓP
USA/Indie, 15 lat, 122 min
21 VIII, godz. 20.15
17 SIERPNIA, 9.00
Scena końca świata
Obraz był fragmentem bocznego ołtarza namalowanego dla
kościoła św. Jana Chrzciciela przy
szpitalu Tavera w Toledo. Został
zamówiony przez Pedra Salazara
Mendozy w 1608 r. Temat dzieła
zaczerpnięty został z Apokalipsy
św. Jana. Dotyczy opisanej sceny
końca świata. Wówczas pojawia
się Bóg Ojciec z siedmioma pieczęciami. Baranek Boży łamie kolejne z nich, a za otwarciem każdej
następnej kryją się jakieś wydarzenia.
Po lewej stronie, na pierwszym
planie El Greco ukazał w naturalnej wielkości św. Jana z ramionami
wzniesionymi ku niebu. Jest ono
niemal czarne. Na twarzy Jana
rysuje się ekstaza i uwielbienie dla
Boga. Na drugim planie dusza męczenników błaga o sprawiedliwość
wymierzoną w ich prześladowców
na Ziemi. Nagie dusze wiją się
w konwulsjach, a z góry spływają na nie białe szaty zbawienia.
Ciała, nienaturalnie wydłużone,
oświetlone są światłem z niewiadomego źródła. - Obraz sprawia
wrażenie malowanego szybkimi,
niedbałymi pociągnięciami pędzla, pospiesznie. Oczywiście nie
jest to prawdą, ponieważ El Greco
malował go przez kilka lat - zwrócił uwagę dr K. Gombin.
Fot. M. Szewczuk
24
Temat
dzieła został
zaczerpnięty
z Apokalipsy św.
Jana. Dotyczy
opisanej sceny
końca świata.
Zaginione fragmenty
Obraz jest niedokończony i bardzo uszkodzony. W 1880 r., na zlecenie jego ówczesnego właściciela
Antonia del Castilla, premiera
Hiszpanii, zlecono przeprowadzenie prac konserwatorskich.
- W tym czasie dzieje się rzecz
niesłychana. Obraz zostaje rozcięty na długości co najmniej 175
cm, przez co gest św. Jana trafia
w pustkę, oraz ok. 20 cm po prawej stronie. Dzieło było bardzo
zniszczone, więc to, czego nie dało
się uratować, po prostu usunięto wyjaśnił historyk sztuki.
Po latach pojawiły się spekulacje
dotyczące usuniętego fragmentu.
To, jak mogła wyglądać owa górna zaginiona część, można zobaczyć w górnym fragmencie innego dzieła El Greca z tego samego
okresu pt. „Pokłon pasterzy”. Odcięty górny fragment mógł zatem
przedstawiać miłość niebiańską
w przeciwieństwie do części dol-
nej z miłością ziemską jako tematu
przewodniego. - Ale to wszystko
pozostawało w sferze domysłów.
W końcu pogodzono się z faktem,
że ten fragment został zniszczony.
Nic bowiem nie wskazuje na to, że
mógł gdzieś się zachować - przyznał wykładowca.
Obraz hiszpańskiego artysty stał
się inspiracją dla innych twórców.
- Zafascynowany dziełem El Greca był Picasso, który kochał malarstwo hiszpańskie. Z „Otwarcia
piątej pieczęci…” czerpał, malując
sztandarowy obraz kubistyczny
„Panny z Awinionu”. Ślady twórczości El Greca można dojrzeć
także u Paula Cezanne’a w dziele
pt. „Kąpiące się kobiety” - wyliczał
K. Gombin.
W 1945 r. obraz „Otwarcie piątej
pieczęci Apokalipsy” zakupiła Newhouse Galleries z Nowego Jorku,
a w 1956 r. dzieło zostało przekazane do Metropolitan Museum of
KO
Art. Krótko
Tworzyli w plenerze
Brawurowe, dynamiczne choreografie, kolorowe, bogate stroje,
charakterystyczny śpiew flamenco i gitarowa muzyka - to wszystko można
było zobaczyć i usłyszeć podczas spektaklu tanecznego „Księżycowe gody”.
Przedstawienie zaprezentowano siedleckim widzom 7 sierpnia w ramach
cyklu „Europejskie spotkania z muzyką przy fontannie”. Zespół Teatru
Tańca FlamencoArte sięgnął do legendy osadzonej w kulturze cyganów
andaluzyjskich - nie tylko ich zwyczajach, muzyce i tańcu, ale przede
wszystkim sposobie myślenia i postrzegania świata. Pretekstem do muzycznotanecznego rozważania stały się różne odcienie kobiecości, dojrzewanie
do miłości i cena uczucia. Na scenie współistniały dwa światy: rzeczywisty
- barwny, pełen kolorów i wesołej muzyki świat cygańskiego pueblo - oraz
czarodziejski - surowy, tajemniczy świat księżycowej magii. Taniec flamenco
stał się środkiem do opowiedzenia historii uniwersalnej, która może się zdarzyć
w każdym czasie i w każdym świecie. A także próbą odpowiedzi na pytania: czy
za każdym pragnieniem warto podążać, czy każdą cenę warto zapłacić, czy są
KO
granice, których przekraczać nie należy... Wola Uhruska. 10 sierpnia zakończył się trwający
od 5 sierpnia XXIII Międzynarodowy Plener Plastyczny
„Kresy 92”. Podsumowanie imprezy odbyło się podczas
Europejskich Dni Dobrosąsiedztwa.
Pomimo tego, że formuła zakładała udział twórców z zagranicy, na plener przyjechali tylko polscy artyści. Rzeźbiarze i malarze tworzyli swoje prace w Woli Uhruskiej.
Pojawili się artyści z Włodawy, Jabłonia, Lublina, Dąbrowy
Tarnowskiej, Warszawy i Grudziądza. Twórców z Woli
Uhruskiej reprezentował Igor Korczyński - jednocześnie
komisarz pleneru, a także: Piotr Radkowiak, Andrzej Misztal i Elżbieta Kowalczyk. W plenerze udział wzięli również
młodzi adepci sztuki z Uhruska i Woli Uhruskiej. Powstały
dwie rzeźby, trzy płaskorzeźby i 16 obrazów. Organizatorem pleneru była gmina Wola Uhruska. Po raz pierwszy
gościła ona rzeźbiarzy w 1989 r. w ramach OgólnopolskieJS
go Pleneru Rzeźby Sakralnej. Bibliotekarka nagrodzona
WŁODAWA. Joanna Orzeszko z Miejskiej Biblioteki Publicznej została laureatką nagrody im. Anny
Platto. Tym samym starsza bibliotekarka oddziału dla
dzieci włodawskiej książnicy dołączyła do ścisłego grona
bibliotekarzy województwa lubelskiego docenionych za
szczególny wkład w pracę z dziećmi i młodzieżą oraz pro-
mocję czytelnictwa wśród młodych czytelników. Uroczyste
podsumowanie 20 edycji nagrody im. Anny Platto odbyło
się 8 sierpnia w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie. A. Platto była kustoszem
bibliotecznym i metodykiem bibliotekarstwa dziecięcego.
Prowadziła zajęcia z literatury w lubelskiej filii Centrum
Ustawicznego Kształcenia Bibliotekarzy. W bibliotece
im. H. Łopacińskiego zajmowała się bibliotekami dziecięcymi, w tym ich organizacją, profilowaniem działalności,
programowaniem pracy i doradztwem metodycznym.
Cieszyła się powszechną sympatią za niekonwencjonalny
sposób życia, pogodę ducha oraz wyjątkowe zalety charakOPR. KO
teru i bezinteresowną życzliwość. Przegląd kapel
Wiśniew. 3 sierpnia na skwerze przy urzędzie gminy
odbył się VIII Mazowiecki Festiwal Kapel Ludowych
,,pod Siedlcami w Wiśniewie”. W zorganizowanym przez
Gminny Ośrodek Kultury, urząd marszałkowski województwa mazowieckiego oraz gmię Wiśniew przeglądzie
uczestniczyło dziesięć kapel. Jury pod przewodnictwem
dyrektora Zespołu Szkół Muzycznych w Siedlcach Michała
Hołowni przyznało nagrodę Grand Prix kapeli ludowej
Jana Kani z Lipnik oraz pierwsze miejsce zespołowi Leśniańskie nutki. Na drugim miejscu uplasowała się kapela
MLS
Powiślaki, zaś na trzecim zespół Mazowszaki. www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
18-24 SIERPNIA, 20.00
Radzyń Podlaski
VI Edycja Radzyńskiego Przeglądu
Starych Filmów RAMOLE! W tym
roku motywem przewodnim będzie
kino holywoodzkie z lat 40 - 80.
Łuków
Miejski festyn ekologiczny
na os. Sienkiewicza
MD
redaktor prowadzący:
Kinga Ochnio
PARCZEW Festyn i konferencja
Na jagiellońskim
szlaku
Młodzieżowa orkiestra
dęta z Białorusi
zaproponowała
polski repertuar.
Uczestnikom
imprezy zagrała
m.in. znany szlagier
„Szła dzieweczka…”.
WISZNICE Kultura
23 SIERPNIA, 13.00
Fot. AWAW
Włodawa
Nadbużański Festiwal Organowy:
w kościele pw. Najświętszego Serca
Jezusowego wystąpi prof. Władysław Szymański z Katowic
Dwudniowe granie
Nie tylko na ludowo
Około 40 wystawców wzięło udział
w tegorocznym Jarmarku Jagiellońskim.
Impreza odbyła się w sobotę, 9 sierpnia,
i była połączona z obchodami 450-lecia przyjęcia
uchwał Soboru Trydenckiego przez króla
Zygmunta Augusta na sejmie w Parczewie.
Fot. KO
17 SIERPNIA, 19.00
25
Od 9 do 10 sierpnia trwał czwarty przegląd zespołów muzycznych,
folkowych i folklorystycznych pogranicza Sounds of Borderland.
I
mpreza miała charakter międzynarodowy i była częścią
mikroprojektu „Gdzie bije
źródło… Kultura muzyczna
pogranicza Polski i Białorusi”.
Pierwszego dnia, w sobotę, odbył się przegląd młodzieżowych
zespołów muzycznych. Główną nagrodę przyznano ex aequo
międzyrzeckiej grupie Merkfolk,
która łączy teksty folklorystyczne
z muzyką metalową, i siedleckiej
grupie wykonującej rap.
W niedzielę można było obejrzeć białoruskie i polskie zespoły
ludowe, posłuchać wisznickiego
chóru Aster i podziwiać zespół taneczny z miejscowego gimnazjum.
Wieczorem wystąpiła gwiazda
disco polo - zespół Skalar. Najbardziej oczekiwana była jednak
formacja Pectus. Impreza trwała
do późnych godzin nocnych.
Festiwal miejscem
spotkań
- Staramy się zapewnić naszym
mieszkańcom ciekawą i wartościową rozrywkę. Zmieniliśmy
nieco formułę festiwalu. Do przeglądu zaprosiliśmy bowiem zespoły grające bardzo różną muzykę,
zaczynając od folkloru, a kończąc
na rapie. Zgłosiło się dziewięć
grup. W programie imprezy przewidzieliśmy również fragment
widowiska obrzędowego „Horodyskie wesele”. Cieszymy się, że
w festiwalu bierze udział sześć
zespołów z Białorusi. Chcemy, aby
ta impreza stała się miejscem spotkań artystów i twórców kultury.
Będziemy się z nimi widzieć również podczas warsztatów i wizyt
studyjnych. Cały projekt zakończymy podobnym festiwalem, na
którym pochwalimy się tym, co
razem wypracujemy - mówi Elżbieta Sokołowska, dyrektor GOKiO w Wisznicach.
Wójt gminy Piotr Dragan podkreśla, że w Festiwalu Pogranicza
wzięły udział zespoły z Brześcia, które mają przyznany tytuł
gwiazd Białorusi. Zaznacza, że
każda z grup prezentowała wysoki poziom. - Chcemy pokazać
naszą współpracę z Białorusią.
Z krajami zza wschodniej granicy współdziałamy nie tylko
w dziedzinie kultury, ale również
w sferze gospodarczej. W tym
roku realizujemy wspólny projekt,
w ramach którego powstaną nowe
drogi w Horodyszczu, Znamience
(Białoruś) i Zabrodach (Ukraina)
- wyjaśnia wójt.
Ambitnie i z rozmachem
Rola konferansjera na IV Festiwalu Pogranicza przypadła Mirkowi Kirczukowi z formacji Full
Power Spirit. Muzyk podkreśla, że
wisznicka impreza jest warta uwagi chociażby ze względu na jej rozmach i międzynarodowy charakter.
- Festiwal Pogranicza ma już swoją
tradycję. Przez tutejszą scenę przewinęło się wielu młodych, ambitnych ludzi. Obserwuję, że zespoły
z Białorusi, które biorą udział w tym
festiwalu, zawsze są kompetentne w swojej dziedzinie i świetnie
przygotowane. Za każdym razem
prezentują bardzo wysoki poziom.
Dzięki tej imprezie możemy również skonfrontować nasz folklor
z folklorem wschodnich sąsiadów
- twierdzi Mirek.
Na frekwencję podczas festiwalu
również nie można było narzekać.
Dobra muzyka i gwiazdy przyciągnęły na miejscowy stadion zarówno młodych, jak i trochę starszych.
W bogatym programie na pewno
każdy znalazł coś dla siebie. AWAW
Krótko
Zaproszenie tylko dla kobiet!
fot. www.filmweb.pl
SIEDLCE. Już 25 sierpnia, o 18.30, kolejna odsłona
Kina Kobiet w kinie Helios. Tym razem zaplanowano pokaz z filmem „Riwiera dla dwojga”. Richard Jones (w tej roli
Pierce Brosnan) to samotny biznesmen w średnim wieku,
który wyczekuje z wielką niecierpliwością pozbawionej
lęków i obaw przyszłości spokojnego emeryta. Przychodzi
do pracy po raz ostatni w życiu i... ku swemu przerażeniu
odkrywa, że wykup menedżerski jego firmy, którego był
stuprocentowo pewien, okazał się być jednym wielkim
oszustwem. Firma zbankrutowała, a pensje wszystkich
pracowników - łącznie z jego własną - padły ofiarą
perfidnej defraudacji. Czas pożegnać marzenia o sielskiej
emeryturze?
Nigdy w życiu! patron medialny
Wraz ze swoją
byłą żoną Kate
(Emma Thompson) Richard
wyrusza na
poszukiwania
tajemniczego
biznesmena,
który jest odpo-
wiedzialny za całą sytuację. Nic nie jest jednak takim, jakie
się wydaje, więc zanim Richard i Kate zdążą powiedzieć,
że dwa plus dwa równa się cztery, zostaną wplątani w niebezpieczną grę…
- Kino Kobiet to chwila wytchnienia i relaksu, spędzona
w doskonałym towarzystwie; to świetna zabawa oraz
możliwość zdobycia wielu atrakcyjnych nagród - zachęcaGU
ją organizatorzy. Zapraszamy!
KONKURS
Mamy dla Państwa pięć podwójnych zaproszeń
na ten seans. By wziąć udział w konkursie, należy
wysłać SMS o treści: ECHO3.odpowiedź na numer
7168 (1,23 zł z VAT) od czwartku, 14 sierpnia,
od godz. 10.00, do środy, 20 sierpnia, do 22.00.
Wygra pięć osób, które najciekawiej odpowiedzą
na pytanie: „Dlaczego lubię chodzić do kina?”.
Uwaga - odpowiedź nie może przekroczyć 160
znaków. Regulamin znajduje się na stronie www.
echokatolickie.pl. Listę nagrodzonych zamieścimy w 35 numerze „Echa”. Zaproszenia będą do
odebrania w dniu seansu, w kasie kina. Zachęcamy
do udziału!
W rekonstrukcji wydarzeń sprzed 450 lat wzięło udział Bractwo
Rycerskie „Jantar”.
Z
anim wystawcy rozstawili swoje stoiska, tuż
przed 9.00 w urzędzie
miejskim rozpoczęła się
konferencja naukowa poświęcona dziejom miasta. Obrady
zainaugurował burmistrz Paweł
Kędracki. Następnie wykładowcy UMCS i KUL mówili m.in.
o herbie i pieczęci miasta, zjazdach polsko-litewskich, sejmie
parczewskim, szlaku jagiellońskim oraz uchwałach Soboru
Trydenckiego w Polsce.
Targi rękodzieła
i sztuki ludowej
W południe na pl. Wolności rozpoczął się festyn połączony z kiermaszem wyrobów
rękodzielniczych,
pokazami
i warsztatami oraz występami
lokalnych artystów i koncertami
zespołów muzycznych. Jarmark
zainaugurowało widowisko historyczne w wykonaniu Bractwa
Rycerskiego „Jantar”, nawiązujące do wydarzeń sprzed 450 lat.
Tak jak wtedy, nuncjusz papieski
Commendoni przekazał uchwały Soboru Trydenckiego królowi
Zygmuntowi Augustowi, a ten
wręczył je burmistrzowi miasta.
Pl. Wolności w tym dniu zamienił się w targi rękodzieła
i sztuki ludowej. Swoje kramy
i stoiska rozstawiło 40 wystawców. Począwszy od papieroplastyki, biżuterii, koronek, wiklinowych koszyków, zabawek,
obrazów olejnych i igłą malowanych, rzeźby, a skończywszy
na wyrobach spożywczych. Na
jarmarku można było też kupić
miody i tradycyjne potrawy regionalne. Była to także okazja,
by spróbować pieczywa przygotowanego według starych
wiejskich receptur na zakwasie, metodą tradycyjną. Dużym
zainteresowaniem,
zwłaszcza
u najmłodszych widzów, cieszyły się również pokazy, warsztaty
łucznicze i kuglarskie oraz pokazy walk rycerskich.
Na scenie zaprezentowały się
zespoły ludowe z miasta i gminy
Parczew, a także zaproszeni artyści z sąsiednich gmin oraz z Czech.
Program obchodów uzupełnił pokaz tańca z ogniem w wykonaniu
grupy Sigillum Ignis z Parczewa
oraz koncert Kapeli ze Wsi Warszawa.
Przybliżyć historię
Sobotni piknik historyczny
i konferencja naukowa są częścią
większego projektu, przybliżającego mieszkańcom Parczewa bogatą historię miasta, jego dzieje,
tradycję i kulturę. Jest on realizowany przez Miejsko-Gminną
Bibliotekę Publiczną ze środków
Programu Rozwoju Obszarów
Wiejskich.
Kulminacją
obchodów
450-lecia przyjęcia uchwał Soboru Trydenckiego będą uroczystości religijne z udziałem przedstawicieli najwyższych władz
kościelnych, które są planowane
na połowę września.
OPR. KO
8
26
EchoKatolickie
sport
numer
15(615) 14-20
12-18sierpnia
kwietnia
2007
numer 33(998)
2014
r.
tyle zespołów z naszego regionu występuje w rozgrywkach
piłkarskich ponadokręgowych (I liga - Pogoń Siedlce, III liga - Orlęta
Radzyń, Podlasie Biała Podlaska, Pogoń II Siedlce, IV liga - Orlęta
Łuków, Grom Kąkolewnica, Wilga Garwolin, Mazovia Mińsk Maz.)
Skarb Kibica
IV liga mazowiecka
(południe)
GKS Wilga Garwolin
Rok założenia: 1922
Barwy: czerwono-niebiesko-czarne
Adres: ul. Sportowa 34, 08-400
Garwolin
telefon: 25-684-37-17
Strona internetowa: www.wilgagarwolin.pl (oficj.)
Stadion: stadion miejski
Pojemność: 780 miejsc (wszystkie
siedzące), oświetlenie - brak
Prezes: Waldemar Mrugała
Trener: Marek Krawczyk
Kadra zespołu
Bramkarze: Robert Baczewski (15.04.92), Jakub Makulec
(16.05.96), Piotr Nurzyński
(20.12.92), Marek Zatorski
(28.03.71).
Obrońcy: Filip Gac (20.09.96),
Jakub Godlewski (06.06.94),
Łukasz Grążka (19.03.85), Łukasz
Korgul (26.04.84), Łukasz Kowalski
(16.10.92), Robert Kwiatkowski (30.04.81), Jakub Majsterek
(06.08.95), Patryk Mianowski (15.04.94), Hubert Świder
(29.11.92), Piotr Talar (12.02.90),
Emil Wielgosz (29.03.91), Arkadiusz
Zalewski (09.08.89), Karol Zawadka
(09.11.86).
Pomocnicy: Piotr Baranowski (25.02.88), Mariusz Dróżdż
(06.01.92), Przemysław Galbarczyk
(01.07.95), Patryk Janisiewicz
(09.07.97), Bartłomiej Kowalski (16.10.92), Kacper Kowalski
(16.11.95), Jakub Niuk (06.11.95),
Sebastian Papiernik (19.11.96),
Krystian Parzyszek (16.09.95),
Adrian Pleskot (26.05.96), Łukasz
Puciłowski (21.05.88), Adrian
Rzęsiewicz (04.06.94), Łukasz
Trzciński (01.02.89), Kamil Zawadka
(09.11.86)
Napastnicy: Michał Kępka
(13.11.93), Marcin Makulec
(21.07.83), Paweł Pyra (06.07.95),
Jakub Wachnicki (07.04.92)
Przyszli: Robert Kwiatkowski
(O - Pogoń Siedlce), Przemysław
Galbarczyk (P - juniorzy), Jakub
Majsterek (O - juniorzy), Łukasz
Kowalski (O - brak klubu), Robert
Baczewski (B - Podlasie Biała
Podlaska)
Odeszli: Jacek Kajtowski (N
- kontuzja), Paweł Edyk (P - rezygnacja z gry), Patryk Tkaczewski
(B - rezerwy)
IV liga mazowiecka
(północ)
MKS Mazovia Mińsk Mazowiecki
Rok założenia: 1925
Barwy: czerwono-biało-niebieskie
Adres: ul. Sportowa 1, 05-300
Mińsk Mazowiecki
Telefon: 25-759-36-15, 759-37-13
Strona internetowa: www.
mksmazoviamm.futbolowo.pl
(oficj.)
Stadion: MOSiR
Pojemność: 1,4 tys. miejsc (600
siedzących), oświetlenie - brak,
boisko - 96 m x 73 m
Prezes: Andrzej Kuć (od maja
2010)
Trener: Janusz Puchalski (od 1
lutego 2012)
Kadra zespołu
Bramkarze: Paweł Matłacz
(30.03.82), Łukasz Stelmaszczyk
(11.10.86), Wojciech Szelągowski
(10.04.95)
Obrońcy: Alan Grabek (06.02.86),
Michał Herman (22.08.81), Robert
Przyborowski (16.01.90), Maciej
Radomski (10.03.95), Radosław
Rawski (11.02.92), Karol Wójcik
(27.05.96)
Pomocnicy: Łukasz Gagaska
(02.01.93), Krystian Gręziak
(01.05.96), Patryk Halaburda (27.01.92), Hubert Kornet
(20.12.95), Marcin Kowalczyk
(15.09.95), Michał Kozłowski
(26.12.85), Jarosław Krajewski
(25.07.88), Karol Krzyżanowski
(11.01.95), Daniel Kuć (28.04.92),
Dawid Matak (01.01.95), Jakub
Popławski (14.06.89), Piotr Sobótka
(06.02.89), Łukasz Trzaskowski
(20.05.87), Patryk Waszelewski
(25.08.96)
Napastnicy: Michał Bondara
(10.04.88), Rafał Słowik (01.05.90)
Przyszli: Michał Bondara (N - Tygrys
Huta Mińska), Daniel Kuć (N - Tygrys Huta Mińska), Paweł Matłacz
(B - Orlęta Łuków), Dawid Matak (P
- Fenix Siennica)
Odeszli: nikt nie odszedł
1 kolejka - 16/17 sierpnia: Victoria Sulejówek - Wilga Garwolin,
Mazovia Mińsk Mazowiecki - Wkra
Żuromin
w skrócie
Piłka nożna
Sparingi. Tajfun Jartypory Legion Grębków 10:0, ŁKS Łochów
- GKS Dąbrówka 5:2, Jabłonianka
Jabłonna Lacka - Kosovia Kosów
Lacki 3:4, LKS Ostrówek - Podlasie
Sokołów Podlaski 2:5, Mazovia II
Mińsk Mazowiecki - Fenix Siennica
2:3, Victoria Kałuszyn - Nojszewianka Dobre 7:0, Naprzód Skórzec
- ULKS Gołąbek 6:1, Promnik
Łaskarzew - Sęp Żelechów 2:2, Zryw
Sobolew - Amur Wilga 4:2, Wektra
Zbuczyn - Grodzisk Krzymosze 0:3.
Puchar Polski. Biała Podlaska.
I runda: ULKS Dębowica - SPLGMP
Rogoźnica 2:6, Wenus Oszczepalin
- ŁKS Łazy 3:4 pd., Orzeł Zalesie Orkan Wojcieszków 3:5, Tur Turze
Rogi - Dwernicki Stoczek Łukowski
1:3, Bór Dąbie - Kujawiak Stanin 2:2
pd. k. 5-4, Olimpia Okrzeja - Unia
Krzywda 3:3 pd. k. 3-2, Bizon Jeleniec - Sokół Adamów 0:3, Wóldom
Wólka Domaszewska - Absolwent
Domaszewnica 3:3 pd. k. 3-4, Gręzovia Gręzówka - Huragan Międzyrzec
Podlaski 1:0, Orzeł Czemierniki
- Unia Żabików 3:0 (wo), Dąb Dębowa Kłoda - Grom Sosnowica 10:1, LZS
Sielczyk - Niwa Łomazy 2:5, Janowia
Janów Podlaski - Granica Terespol
2:2, Agrosport Leśna Podlaska - LZS
Dobryń 1:3, Victoria Parczew - Tytan
Wisznice 0:0 pd. k. 4-5, LKS Milanów
- Lutnia Piszczac 2:3, TOP 54 Biała
Podlaska - GLKS Rokitno 24:0, Lutnia
II Piszczac - Ładownia Łuków 12:2.
Rugby
Siedlce. Nowym trenerem Pogoni
został Andrzej Kozak. W przeszłości
szkoleniowiec - pracował w Budowlanych (brązowy medal w sezonie
2002-03), Juvenii Kraków (brąz 08/09),
a także piastował kilka posad w Polskim Związku Rugby. Asystentem
Kozaka będzie Jerzy Matwiejczuk.
Jest Pan kojarzony głównie z klubem PTS Łuków, gdzie trenuje Pan
adeptów kick-boxingu. Ostatnio
coraz głośniej także o sukcesach
sekcji bokserskiej Orląt Łuków…
Historia kick-boxingu w Łukowie to już ćwierć wieku. Ta dyscyplina ma się u nas dobrze i liczę,
że będzie rozkwitać. Natomiast
boks gości w Łukowie dopiero od
trzech lat.
Jakie były przesłanki ku temu,
by powołać w Orlętach sekcję
bokserską?
Powstanie tej sekcji stanowiło
niejako kontynuację tego, co robimy w kick-boxingu. Ze względu na dofinansowanie ze środków
ministerialnych boks jako dyscyplina olimpijska daje większe
możliwości na start w zawodach
i uczestnictwo w zgrupowaniach
kadry.
Zgodzi się Pan z opinią, że boks
amatorski ma jednak coraz mniej
zwolenników?
Zostają tylko
najsilniejsi
Rozmowa z Zenonem Pawlikowskim
Niestety takie mamy czasy. o kick-boxingu i boksie
Przede wszystkim liczą się pieniądze, a ich źródłem są walki
zawodowe. Stąd wielu zawodników, którzy mogliby walczyć na
ringach amatorskich i zdobywać
medale olimpijskie, zaczyna karierę zawodową nie będąc jeszcze
mistrzami. W ten sposób budują
swój ranking i rekordy.
Niesie to wiele problemów, ponieważ do walk w ringu zawodowym
stają bokserzy nie do końca przygotowani i wyszkoleni…
Zgadza się, bowiem zawodnicy,
którzy niewiele osiągnęli w boksie amatorskim, wygrywają walki
zawodowe. A to wynika przede
wszystkim z odpowiedniego doboru przeciwników.
Powstaniu sekcji bokserskich
w Orlętach towarzyszyła idea
wyszkolenia zawodników do boksu
amatorskiego czy jednak zawodowego?
Zawodowstwo to odległa sprawa. Starając się nie wybiegać zbyt
daleko w przyszłość, chcę przede
wszystkim wyszkolić zawodników w sposób wszechstronny i przygotować ich do walki
o laury w boksie amatorskim.
Czy ktoś pójdzie w kierunku zawodowstwa, to zależy już tylko
od samych zawodników. Jestem
w tym wypadku zdania, że nie
należy tego robić zbyt wcześnie.
Podobnie jest w kick-boxingu.
Zaczynam z młodzieżą we wczesnym wieku i są to formy niepełnokontaktowe. Potem przechodzimy do walk ciągłych i tak
naprawdę zawodnicy tylko w ten
sposób w pełni przygotowani są
wystawiani do walk pełnokontaktowych. Dzięki temu są one
dla nich bezpieczne.
Kto należy do czołowych reprezentantów sekcji kick-boxerskiej PTS
Łukplast Łuków?
Należałoby zróżnicować zawodniczki i zawodników pod względem kategorii. W seniorkach są to
Ania Maksim i Agnieszka Osial;
mają medale zarówno w kick-boxingu, jak i w boksie. Obie dziewczyny są wszechstronne, ponadto
Ania jest w kadrze Polski. Jeżeli
chodzi o młodszych zawodników,
to w wysokiej formie jest Maciej
Królik, zdobywca mistrzostwa
Polski w juniorach. Trafił on do
kadry, która przygotowuje się do
wrześniowych mistrzostw świata
w Rimini. Wystartuje w formule
light-contact i, moim zdaniem,
ma szansę zdobyć medal. Możemy
pochwalić się bardzo dobrą kadetką Olą Goławską, która także
zdobyła mistrzostwo Polski. Startuje w light-contakcie, wystąpi
również w mistrzostwach świata
we Włoszech. Marta Pawlikowska
i Eliza Głuchowska to młodsze
kadetki, obie są wicemistrzyniami Polski, jeżdżą na zgrupowania
i konsultacje kadry narodowej.
Kogo należy wyróżnić w sekcji
bokserskiej Orląt?
Mówiłem już o A. Maksim oraz
A. Osial. Natomiast w juniorkach
jest bardzo dobra zawodniczka Joanna Kleszcz, która w tym
roku zdobyła brązowy medal mistrzostw Polski. Dobrze prognozuje na przyszłość również siostra
Anny - Marta oraz utalentowana
Ola Goławska.
Boks trenują również chłopcy,
ale w tym przypadku obowiązuje
trochę inna zasada współzawodnictwa sportowego. Najpierw
należy przebić się przez sito wojewódzkie, a Lubelszczyzna należy
do silnego regionu. Trzeba więc
pokonać zawodników we własnym województwie, a dopiero
później, po odniesieniu sukcesów
w zawodach strefowych, jest szansa na wystąpienie na arenie ogólnopolskiej. Mieliśmy dobrych
zawodników, którzy dalej trenują, jednak w tym roku żadnemu
z nich nie udało się pokonać lubelskich rywali. Wcześniej Jakub
Aimanow startował w Olimpiadzie Młodzieży. Bardzo dobrze
zapowiadał się w kategorii ciężkiej Sebastian Pieńkosz, ale już
nie trenuje.
Młodzież garnie się do trudnych
dyscyplin sportu, jakimi bez wątpienia są kick-boxing i boks?
Chętnie trenuje, a przy okazji
wyrabia w sobie cechy charakteru
bardzo pożądane w życiu, jednak
w dzisiejszych czasach potrzeba
dodatkowych bodźców, by robiła
to konsekwentnie. Tak naprawdę
zostają tylko najsilniejsi i najtwardsi, którzy mają motywację,
chęć tego, by zaistnieć.
Co ze wsparciem materialnym?
Jest ciężko, ponieważ nie wszyscy
rozumieją idę sportu. Ta kwestia
ogranicza również zakres uczestnictwa w zajęciach.
NOT. Andrzej MaterskI
Co, Gdzie, Kiedy?
Piłka nożna
I liga
III kolejka. 16 sierpnia (sobota),
17.00, Pogoń Siedlce - Wigry Suwałki
III liga
lubelsko-podkarpacka
II kolejka
17 sierpnia (niedziela), 17.00, Orlęta
Radzyń – Lublinianka; 20 sierpnia
(środa), 17.00, Podlasie Biała Podl. Tomasovia
łódzko-mazowiecka
II kolejka
17 sierpnia, 17.00, Pogoń II Siedlce -
Start Otwock
III kolejka
20 sierpnia (środa), 17.30, Pilica
Białobrzegi - Pogoń II
IV liga
Lublin
II kolejka
14 sierpnia (czwartek), 18.00, Grom
Kąkolewnica - Kryształ Werbkowice,
Opolanin Opole Lub. - Orlęta Łuków
III kolejka
17 sierpnia, 16.00, Powiślak Końskowola - Grom; 17.00, Orlęta - Hetman
Zamość
Mazowsze
grupa południowa
I kolejka
16/17 sierpnia, Victoria Sulejówek Wilga Garwolin
II kolejka
20 sierpnia, KS Raszyn - Wilga
grupa północna
I kolejka
16/17 sierpnia, Mazovia Mińsk Maz.
- Wkra Żuromin
II kolejka
20 sierpnia, Ostrovia Ostrów Maz.
- Mazovia
27
www.echokatolickie.pl
Sport
Nowym prezesem WLKS Siedlce został
wybrany Adam Próchnicki, wiceprezesem
ds. organizacyjnych Piotr Nowak, a do spraw
sportowych Szczepan Waszczuk.
redaktor prowadzący:
ANDRZEJ MATERSKI
Wyjazdowy punkt
Piłka nożna
4. Bytovia
5. Olimpia
6. Miedź
7. Katowice
8. Tychy
Stomil
10. Sandecja
11. Arka
12. Wigry
13. Dolcan
14. Flota
15. Chrobry
16. Wisła
17. Widzew
18. Chojniczanka
2
2
2
2
2
2
2
2
2
2
2
2
2
2
2
4
3
3
3
2
2
2
2
2
2
1
1
1
1
0
4-3
4-3
6-6
4-5
3-3
3-3
2-2
1-1
2-2
1-1
2-4
2-8
3-4
2-3
1-5
Pogoń II: Tobjasz - Kwiatkowski, Dybiec,
Guzek, Ł. Wójcik - Pisarczuk (46 Kitliński),
Dziubiński, Buga, P. Krawczyk, Dmowski
(62 Nieścieruk) - Ciechański (46 Kaszubowski).
Trener: Tomaszewski.
Pozostałe wyniki: Start Otwock - Pogoń
Grodzisk Mazowiecki 4:1, Sokół Aleksandrów
Łódzki - Lechia Tomaszów Mazowiecki 1:1,
Radomiak Radom - Świt Nowy Dwór Mazowiecki 3:1, Warta Sieradz - Polonia Warszawa
2:0, Pilica Białobrzegi - Pelikan Łowicz 2:2,
Omega Kleszczów - Ursus Warszawa 0:1, WKS
Wieluń - Broń Radom 1:4, ŁKS Łódź - GKP
Targówek 1:1
1. Start
Broń
3. Radomiak
4. Warta
Pogoń II
6. Ursus
7. Pilica
Pelikan
9. ŁKS
Sokół
Lechia
Targówek
13. Omega
14. Świt
15. Legia II
MKS Polonia
17. Wieluń
Pogoń GM
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
3
3
3
3
3
3
1
1
1
1
1
1
0
0
0
0
0
0
4-1
4-1
3-1
2-0
2-0
1-0
2-2
2-2
1-1
1-1
1-1
1-1
0-1
1-3
0-2
0-2
1-4
1-4
Dwa remisy
Tomasz Barycza strzelił wyrówMC
nującego gola.
3:1, Hetman Żółkiewka - JKS 1909 Jarosław 0:2,
Orzeł Przeworsk - Lublinianka Wieniawa Lublin
1:1, Stal Rzeszów - Sokół Sieniawa 1:2
Obydwa nasze zespoły grające w III lidze lubelsko-podkarpackiej
podzieliły się punktami z rywalami, remisując 1:1.
III liga lubelsko-podkarpacka
1 kolejka
Podlasie Biała Podlaska - Karpaty Krosno 1:1
(1:1). Bramki: Kocoł 31 (k) - Popielarz 3
1. Stal K.
2. JKS 1909
3. Sokół
Resovia
Chełmianka
6. Wólczanka
Avia
8. Podlasie
Orzeł
Orlęta
Wisłoka
Lublinianka Wieniawa
Karpaty
14. Izolator
Motor
Stal Rz.
17. Tomasovia
18. Hetman
Podopieczni Daniela Purzyckiego na inauguracyjnym I-ligowym wyjeździe zremisowali z Wisłą Płock 1:1.
Spotkanie było wyrównane.
Pierwsze minuty kontrolowali jednak gospodarze, zaś Pogoń skupiła się na kontratakach.
W 18’ Dimityr Ilijew zdobył bramkę dla Wisły, ale sędzia uznał, że
był spalony. Kilka minut później
to siedlczanie strzelili gola. Zespołową akcję skutecznie wykończył
Cezary Demianiuk i było 1:0. Pogoniści nie cieszyli się zbyt długo
z prowadzenia. W 37’ na strzał
sprzed pola karnego zdecydował
się Filip Burkhardt, piłka odbiła się
jeszcze od Michała Grudniewskiego i wpadła do siatki obok interweniującego Jacka Kozaczyńskiego.
Po zmianie stron gra toczyła się
głównie w środku pola. W końcówce Pogoń sprawiała lepsze wrażenie
od „Nafciarzy”, jednak żadna z sytuacji nie przyniosła zamierzonego
skutku. Groźne były też kontry gospodarzy, lecz pewnym punktem
w ekipie Daniela Purzyckiego był
MC
Kozaczyński.
I liga
2 kolejka
Wisła Płock - Pogoń Siedlce 1:1 (1:1). Bramki:
Grudniewski 37 (s) - Demianiuk 25
Pogoń: Kozaczyński 6 - Kosiorowski 7, Grudniewski 5, Lewandowski 5, Ratajczak 5 - Ogrodnik 5,
Legia pokonana
Druga drużyna Pogoni Siedlce w meczu inaugurującym rozgrywki III ligi
wygrała na wyjeździe z rezerwami Legii Warszawa 2:0.
Drugi garnitur mistrza Polski
nie postawił wysokich wymagań
przed zespołem z Siedlec. To Pogoń była w tym spotkaniu drużyną przeważającą i stwarzającą
lepsze sytuacje bramkowe. Już
w 14’ Daniel Ciechański strzelił
gola dającego prowadzenie, kie-
Nie najlepiej rozpoczęli pierwszy
mecz w nowym sezonie piłkarze
bialskiego Podlasia. Już w 3’ Jakub Popielarz dobił strzał kolegi
i wyprowadził Karpaty na prowadzenie. Agresywny początek
przyniósł gościom z Krosna prowadzenie, ale po strzelonej bramce to Podlasie przejęło inicjatywę.
W 31’ Kamil Kocoł popędził w pole
karne przeciwnika, ale został sfau-
dy z najbliższej odległości dobił
trafienie w poprzeczkę Piotra
Krawczyka. Na drugiego gola
kibice zgromadzeni na stadionie
w Sulejówku musieli czekać do
pierwszych minut drugiej odsłony. Wtedy Sylwester Buga otrzymał piłkę tuż przed linią pola
lowany i Podlasie miało rzut karny. Jedenastkę wykorzystał sam
poszkodowany. W drugiej połowie
najlepszą okazję na bramkę miały
Karpaty, lecz Łukasz Zych z bliskiej odległości trafił w poprzeczkę bramki Łukasza Chojaka.
Orlęta Radzyń Podlaski rozpoczęły mecz odwrotnie niż bialczanie. W 14’ Piotr Zmorzyński głową podał piłkę do Konrada Macy,
karnego i uderzył nie do obrony.
W 64’ Cezary Michalak z drużyny Legii otrzymał czerwoną kartkę i gospodarze musieli kończyć
mecz w osłabieniu. Siedlczanie
do końca kontrolowali grę i przywieźli do Siedlec pierwsze III-liMC
gowe punkty.
a ten strzelił gola na 1:0. Później gra
toczyła się głównie w środku pola
i mało było dogodnych sytuacji na
strzelenie bramki. Druga odsłona
obfitowała w wiele niedokładnych
zagrań i wszystko wskazywało na
to, że radzynianie zdobędą w tym
meczu komplet punktów. Niestety, niespełna kwadrans przed
ostatnim gwizdkiem sędziego po
dośrodkowaniu z rzutu rożnego
Rodak 5, K. Wójcik 5, Drażba 5 (59 Kitliński 4) - Demianiuk 6 (80 Tarachulski), Tataj 5 (72 Ciechański).
Trener: Purzycki.
Pozostałe wyniki: Wigry Suwałki - Bytovia Bytów
1:1, Arka Gdynia - Sandecja Nowy Sącz 1:1, Stomil
Olsztyn - GKS Tychy 2:2, Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Olimpia Grudziądz 1:0, Widzew Łódź - Dolcan
Ząbki 1:1, Flota Świnoujście - Chrobry Głogów 2:2,
Chojniczanka Chojnice - Zagłębie Lubin 0:1, Miedź
Legnica - GKS Katowice 4:2
1. Termalica Bruk-Bet 2
6
7-0
2. Zagłębie
2
6
3-0
3. Pogoń
2
4
5-2
III liga łódzko-mazowiecka
1 kolejka
Legia II Warszawa - Pogoń II Siedlce 0:2 (0:1).
Bramki: Ciechański 14, Buga 50
Podlasie: Chojak - Szymański, Konaszewski, Jarzynka, T. Kaliszuk (74 Przychodzień) - Wiraszka,
Leśniak, Sułek, Sawtyruk (59 Łukanowski), Kocoł
- Bołtowicz (80 Zaciura). Trener: Różański.
Orlęta Radzyń Podlaski - Wisłoka Dębica 1:1
(1:0). Bramki: Maca 14 - Barycza 76
Orlęta: Wasiluk - Zarzecki, Szymala (73 Komar),
Ebert, Jakubiec, Zmorzyński, Król (76 Leszkiewicz), Borysiuk, Maca, Melnyczuk, Tymosiak.
Trener: Panek.
Pozostałe wyniki: Wólczanka Wólka Pełkińska
- Avia Świdnik 3:3, Izolator Boguchwała Chełmianka Chełm 1:2, Motor Lublin - Resovia
1:2, Stal Kraśnik - Tomasovia Tomaszów Lubelski
Beniaminek z kompletem
Z kolei w odmiennych nastrojach
wracali do Łukowa piłkarze Orląt.
Podopieczni Stanisława Chudzika
wyraźnie przespali pierwszą połowę, gdyż stracili w niej aż trzy
bramki. W drugiej odsłonie Orlęta
ruszyły do ataku i zdobyły gola na
1:3. Piotr Wałachowski podał do
Damiana Soćki, a ten posłał piłkę
w długi róg. Chwilę potem mogła paść kontaktowa bramka, ale
Marcin Kozłowski trafił jedynie
w poprzeczkę. Od 66’ łukowianie
zmuszeni byli grać w dziesięciu,
po czerwonej kartce Jakuba Bulaka. W końcówce gospodarze wyprowadzili zabójczą kontrę i ustaMC
lili wynik spotkania na 4:1.
IV liga lubelska
1 kolejka
Łada 1945 Biłgoraj - Orlęta Łuków 4:1 (3:0).
Bramki: Konopka 13, Kuliński 19, Pyda 45,
Skrzypek 87 - Soćko 55
Orlęta: Lisiewicz - Szlaski, Bulak, Przybysz, Goławski (46 Gajownik), Wołoszka, Matuszewski,
Ozygała, Kozłowski (72 Uziębło), Osiak
(5 Wałachowski), Soćko. Trener: Chudzik.
Ruch Ryki - Grom Kąkolewnica 1:2 (0:1).
Bramki: Bułhak 82 - Chromik 38, Sierpień 65
Grom: Sokołowski - Sokół, Szcześniak, Borkowski, Jędruchniewicz - Wysokiński
(62 E. Borysiuk), Chromik, Grudziński,
M. Muszyński (62 Kosel), R. Zieliński (65
P. Muszyński, 75 Grzywacz) - H. Sierpień.
Trener: Wajszczuk.
Pozostałe wyniki: Włodawianka Włodawa
- Opolanin Opole Lubelskie 2:3, Górnik
II Łęczna - AMSPN Hetman Zamość 0:0,
Orion Niedrzwica Duża - Czarni Dęblin 3:1,
3-1
2-0
2-1
2-1
2-1
3-3
3-3
1-1
1-1
1-1
1-1
1-1
1-1
1-2
1-2
1-2
1-3
0-2
Ekstraliga kobiet
2 kolejka
Powiślak Końskowola - Janowianka Janów
Lubelski 2:3, Kryształ Werbkowice - Victoria
Żmudź 6:0, Omega Stary Zamość - Lewart
Lubartów 1:3
1. Kryształ
2. Łada 1945
3. Lewart
Orion
5. Opolanin
Janowianka
7. Grom
8. AMSPN Hetman
Górnik II
10. Powiślak
Włodawianka
12. Ruch
13. Czarni
Omega
15. Orlęta
16. Victoria
3
3
3
3
3
1
1
1
1
1
1
1
1
0
0
0
0
0
wyniki
Grom Kąkolewnica swój pierwszy występ w IV lidze okrasił zwycięstwem w Rykach,
a sromotnej porażki doznały Orlęta Łuków w spotkaniu z Ładą Biłgoraj.
Zespół z Kąkolewnicy zwycięstwem rozpoczął boje w IV lidze.
Podopieczni Daniela Wajszczuka
objęli prowadzenie kilka minut
przed przerwą. Emil Chromiuk
zauważył, że bramkarz wyszedł za
daleko od bramki i lobem zdobył
historycznego dla klubu gola. Po
zmianie stron udało się podwyższyć
rezultat za sprawą trafienia Huberta
Sierpnia, który wykorzystał dobre
dośrodkowanie kolegi. Zmęczenie
dało się we znaki beniaminkowi
w końcówce i wtedy to Bułhak zdobył kontaktowego gola. Okazało się,
że to wszystko, na co stać było tego
dnia Ruch Ryki, i tym samym trzy
punkty pojechały do Kąkolewnicy.
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
3
3
3
3
3
3
3
1
1
0
0
0
0
0
0
0
6-0
4-1
3-1
3-1
3-2
3-2
2-1
0-0
0-0
2-3
2-3
1-2
1-3
1-3
1-4
0-6
Czarni Sosnowiec - AZS PSW Biała
Podlaska 0:0
Pozostałe wyniki: KKP Bydgoszcz - Medyk
Konin przełożony, Mitech Żywiec - Olimpia
Szczecin 7:1, Zagłębie Lubin - ZTKKF Stilon
Gorzów Wielkopolski 6:2, AZS Wrocław Górnik Łęczna 0:2, 1.FC Katowice (2) - GOSiR
Piaseczno 0:0
1. Mitech
2. Zagłębie
3. AZS PSW 4. Górnik
5. Czarni
6. 1.FC Katowice
7. Medyk
8. GOSiR
9.KKP
10. Wrocław
11. ZTKKF Stilon
12. Olimpia
2
2
2
2
2
2
1
2
1
2
2
2
6
4
4
4
4
4
3
1
0
0
0
0
11-2
7-3
3-0
3-1
1-0
3-0
5-0
0-3
0-1
0-5
3-10
1-12
37
KRAJ EchoKatolickie
rolnictwo
numer
15(615)14-20
12-18sierpnia
kwietnia
2007
numer 33(998)
2014
r.
tyloma produktami
chronionymi w Unii
Europejskiej może
pochwalić się Polska
Rynek
Fot. www.morguefile.com
28
Ziemia w cenie
Średnia cena gruntów rolnych sprzedanych przez
Agencję Nieruchomości Rolnych w drugim kwartale
tego roku wyniosła ponad 23,5 tys. zł za 1 ha.
Cena była niższa o 577 zł, czyli
o 2,4%, od odnotowanej w pierwszym kwartale, ale wyższa o ok.
2,3 tys. zł (o 10,7%) od średniej
uzyskanej w drugim kwartale
2013 r. Jak zaznacza ANR, średnią cenę sprzedaży 1 ha gruntów
rolnych w drugim kwartale 2014
r. określono na podstawie zawartych w tym czasie prawie 3,5 tys.
umów i sprzedanych ponad 27,6
tys. ha gruntów.
Co ciekawe, o ile w pierwszym
kwartale cena hektara przekroczyła poziom 30 tys. w siedmiu
województwach, to już w drugim
- jedynie w czterech województwach: dolnośląskim (ok. 30,2 tys.
zł), wielkopolskim (ok. 31,5 tys. zł),
opolskim (ok. 37,5 tys. zł) i kujawsko-pomorskim (ok. 37,6 tys. zł).
Natomiast najtańsza ziemia rolna
była w województwie podlaskim
(ok. 15,8 zł) i lubelskim (16,6 tys.
zł). W porównaniu do pierwszego
kwartału 2014 r. cena za 1 ha gruntów rolnych najbardziej wzrosła
w województwie świętokrzyskim
- aż o 36,7%.
Wzięcie mają duże
powierzchnie
- Najwyższe średnie ceny gruntów rolnych w drugim kwartale
2014 r. uzyskano w grupie obszarowej 300 ha i więcej - 27,6 tys. zł
za 1 ha, najniższe zaś w grupie od
1-10 ha - 21,4 tys. zł - informuje
biuro prasowe ANR. - Ze sprzedanych w tym okresie ponad 27,6
tys. ha najwięcej gruntów agencja
zbyła w grupie obszarowej 10-100
ha - 15,3 tys. ha, czyli ponad 55%
wszystkich sprzedanych gruntów,
najmniej natomiast w grupie do
1 ha - 608 ha. Natomiast z zawartych w tym okresie prawie 3,5 tys.
umów sprzedaży, najwięcej do-
tyczyło nieruchomości do 1 ha 1515, czyli 44%, i w przedziale 1-10
ha - 1290, czyli 37%, a najmniej
umów zawarto na powierzchnię
powyżej 300 ha - tylko siedem czytamy w komunikacie.
W czterech województwach
- łódzkim, małopolskim, podlaskim i śląskim - nie zawarto ani
jednej transakcji na powierzchnię
powyżej 100 ha. Transakcje na
nieruchomości powyżej 300 ha
odnotowano w sześciu województwach: dolnośląskim, lubelskim,
lubuskim, pomorskim, wielkopolskim i zachodniopomorskim.
Do sprzedania
- 250 tys. ha
Średnia powierzchnia przypadająca na jedną umowę kupnasprzedaży w miesiącach kwiecieńczerwiec wyniosła w skali kraju
8 ha. Dla pięciu województw:
dolnośląskiego,
kujawsko-pomorskiego, pomorskiego, warmińsko-mazurskiego i zachodniopomorskiego, ukształtowała
się ona powyżej 10 ha na umowę, ale aż w siedmiu: lubelskim,
łódzkim, małopolskim, mazowieckim, podkarpackim, śląskim
i świętokrzyskim, nie przekroczyła 4 ha na umowę. W pierwszym półroczu br. ANR sprzedała łącznie 55,6 tys. ha gruntów.
Do końca lipca br. zbyła już 63,4
tys. ha, wykonując ponad połowę
założonego planu rocznego. Na
30 czerwca w Zasobie Własności
Rolnej Skarbu Państwa pozostawało 1,57 mln ha gruntów, z czego 1,18 mln ha (75%) znajdowało
się w dzierżawie, a 88 tys. ha w innych nietrwałych formach zagospodarowania. Do rozdysponowania pozostaje ok. 250 tys. ha.
OPR. KL
Eksport polskiego
mięsa drobiowego
i podrobów wzrósł
w latach 2000-2012
niemal 16-krotnie,
co czyni nasz kraj
drobiową potęgą.
KRAJ Popyt na drób
Produkujemy
i jemy więcej
Polska jest potęgą pod względem produkcji i eksportu mięsa drobiowego.
W latach 2000-2012 sprzedaż na rynki zagraniczne wzrosła 16-krotnie.
Pozytywne tendencje widać także
od początku bieżącego roku, ponieważ mięso z polskich kurcząt
i indyków coraz częściej gości na
stołach w Afryce i Azji.
Jak wynika z danych Głównego
Urzędu Statystycznego, w 2011 r.
na Polskę przypadało niemal 12%
produkcji mięsa drobiowego w całej Unii Europejskiej. Większymi
producentami były jedynie Francja i Wielka Brytania. W 2000 r.
produkcja drobiu w Polsce w przeliczeniu na jednego mieszkańca
wyniosła 15,3 kg, a więc mniej od
średniej unijnej (22 kg). W 2011 r.
ten wskaźnik wyniósł już 37,9 kg,
podczas gdy produkcja w przeliczeniu na jednego mieszkańca
UE urosła do 24,4 kg. Pod tym
względem Polska ustępuje jedynie
Węgrom, Holandii i Belgii, a więc
znacznie mniej zaludnionym krajom.
Dane GUS dowodzą, że eksport
mięsa i jadalnych podrobów z drobiu wzrósł w latach 2000-2012 niemal 16-krotnie (z 33 do 525,1 tys.
ton). Ostatnie kwartały to kontynuacja tego trendu: w trzech pierwszych miesiącach 2014 r. eksport
mięsa drobiowego (liczony w tonach) był o 4,1% wyższy niż rok
wcześniej. Dynamika eksportu do
krajów rozwiniętych wyniosła 2,9%,
z kolei do krajów Europy Środkowo
-Wschodniej eksport załamał się
o 60%. To oznacza, że najszybciej
rosła sprzedaż na pozaeuropejskie
rynki rozwijające się.
W ciągu ostatnich kilkunastu lat
silnie rosła sprzedaż drobiu także
na rynku krajowym, co tłumaczy
rosnąca rola zdrowej żywności.
Statystyczny Polak zjadł w 2012 r.
67,3 kg mięsa, z czego wieprzowina stanowiła 39 kg, wołowina 1,6
kg, a drób 26,1 kg. W 2000 r. Polacy jedli przeciętnie 14,7 kg drobiu
i 7,1 kg wołowiny i tyle samo mięsa
wieprzowego co w 2012 r. OPR. KL
ralną. Bliższe informacje na temat
okresowej emerytury rolniczej
można znaleźć na stronie internetowej krus.gov.pl, w zakładce zadania
OPR. KL
- świadczenia. Komisji Europejskiej rejestrujące
w rejestrze chronionych nazw
pochodzenia i chronionych
oznaczeń geograficznych nazwę
„Cebularz lubelski”. Jest to już 37
polski produkt chroniony w Unii.
Cebularz lubelski to wyrabiany
z mąki pszennej, ręcznie formowany
okrągły placek. Na powierzchni znajduje się warstwa farszu
składającego się z pokrojonej
w grubą kostkę cebuli wymieszanej
z makiem, solą i olejem roślinnym.
Tradycje lubelskiego piekarstwa
sięgają okresu średniowiecza,
a pierwsze wzmianki o cebularzu
lubelskim i przekazywanej z pokolenia na pokolenie recepturze tego
wyjątkowego placka pochodzą
OPR. KL
z XIX w. Krótko
W podzięce za plony
Gm. Osieck. 31 sierpnia Mszą
św. dziękczynną sprawowaną
o 9.30 w kościele parafialnym zostanie zainaugurowane tegoroczne święto plonów. Dalsza część
uroczystości rozpocznie się
o 11.15 na placu przed budynkiem
OSP Natolin. O 12.30 uczestnicy
dożynek będą mieli okazję do
wysłuchania koncertu w wykonaniu
orkiestry dętej OSP z Pilawy. Na
15.00 zaplanowano korowód dożynkowy, zaś na 15.40 występy Gminnego Zespołu Ludowego Kądzioleczka.
Od 16.10 na scenie prezentować się
będzie grupa teatralna „Dziurawa
kurtyna”, działająca przy Szkole
Podstawowej w Augustówce, oraz
dzieci i młodzież z Zespołu Szkół
w Osiecku. O 17.30 rozpocznie się
biesiada, a godzinę później wystąpi
zespół Tornado. Spotkanie zakończy
koncert zespołu Luz band, który rozpocznie się o 20.30. Wśród imprez
towarzyszących dożynkom znajdą
się liczne konkursy z nagrodami,
bezpłatne atrakcje dla dzieci oraz
MLS
pokazy wikliniarstwa. Okresowa
emerytura rolnicza
KRAJ. Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego informuje
o możliwości ubiegania się
o przyznanie okresowej emerytury rolniczej. Zgodnie z przepisami
osobie, której upłynął okres, na jaki
Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przyznała jej rentę
strukturalną, a która nie osiągnęła
jeszcze wieku emerytalnego, do
dnia jego osiągnięcia przysługuje
okresowa emerytura rolnicza. Jej
wysokość odpowiada wysokości
emerytury podstawowej bez względu na okres podlegania ubezpieczeniu emerytalno-rentowemu.
W związku z tym osoby zainteresowane, które utraciły prawo do renty
strukturalnej, a które nie osiągnęły
wieku emerytalnego, mogą zwrócić
się do oddziału regionalnego lub
placówki terenowej KRUS w swoim
rejonie zamieszkania z wnioskiem
o przyznanie prawa do okresowej
emerytury rolniczej. Do wniosku powinna być dołączona kopia decyzji
ARiMR przyznającej rentę struktu-
Cebularz chroniony
LUBELSZCZYZNA. 5 sierpnia
ukazało się rozporządzenie
Notowania z targów i jarmarków
4-8 sierpnia
produkt
jednostka
miar
biała
podl.
siedlce
Łosice
Łuków
Garwolin
Sokołów
Podl.
żelechów
piszczac
Radzyń
podl.
pszenica
dt
80-90
80-90
60-70
80-85
85-90
70-80
85-90
-
75-80
żyto
dt
-
50-55
-
40
-
-
-
-
-
pszenżyto
dt
70
-
-
50-60
70-75
70-75
70
75
65-70
jęczmień
dt
80
80
75
60
85-90
70-80
75-80
80
75-85
owies
dt
-
-
-
50
60-70
-
55-60
60
55-60
mieszanki zbożowe
dt
-
70
65-70
50
70-75
75
65-70
-
-
kukurydza
dt
-
90
90
-
90-100
75
-
-
-
Opracowano na podstawie danych MODR w Warszawie oddział
w Siedlcach i LODR w Końskowoli oddział w Grabanowie. LS
zdrowie
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
Bezpośrednio na twarz można stosować kremy do cery
naczyniowej, które łagodzą objawy zaczerwienienia skóry.
Jeśli jednak zaburzenie jest silne i bardzo utrudnia życie,
konieczna staje się psychoterapia. Elżbieta Trawkowska-Bryłka, psycholog
ERYTROFOBIA Rozmaitości
redaktor prowadzący:
monika lipińska
Przyczyny i leczenie
Rumieniec
(nie) na życzenie
Kwalifikowana jako rodzaj fobii społecznej potrafi skutecznie utrudnić życie
temu, kto na nią cierpi. Erytrofobią - bo o niej mowa - określa się lęk przed
publicznymi wystąpieniami objawiający się zaczerwienieniem występującym
na twarzy, dekolcie, a nawet dłoniach. Czy istnieje skuteczny sposób
na zwalczenie tej niekomfortowej przypadłości?
Czujesz strach, że się zaczerwienisz, więc… się czerwienisz.
Natychmiast zaczynasz się tego
wstydzić, w konsekwencji czego czerwienisz się na samą myśl
o czerwienieniu się, a każda sytuacja publiczna tylko pogłębia pąsowienie. Rezultat: twarz nabiera
koloru piwonii albo cegły - jak kto
woli! I nawet makijaż nie pomaga,
choć próba zatuszowania rumieńców pudrem to opcja do zastosowania raczej tylko dla kobiet.
Rozchodzi się po
kościach
- Czerwieniłem się chyba od
zawsze. Pamiętam, jak podczas
rodzinnych uroczystości rodzice wystawiali mnie przed gośćmi z poleceniem wyrecytowania
wierszyka. Dziecku rumieniec
przystoi, ale już niekoniecznie
pryszczatemu nastolatkowi - zauważa Adam, lat 32, z zawodu…
nauczyciel. Mężczyzna nie ukrywa, że jego przypadłość niejednokrotnie stawała się przedmiotem żartów ze strony kolegów.
- „Patrz, jak się czerwieni!” - mówili przy dziewczynach, a ja czułem, że pąsowieję coraz mocniej.
„Ale burak!”, „czerwony jak cegła” - to najdelikatniejsze z określeń - wspomina.
Pytany, jak radzi sobie z niekomfortową przypadłością dzisiaj,
wyjaśnia, że w środowisku, w jakim się obraca, tj. ludzi, których
dobrze zna, fobia znika. Podobnie
w domu. - Żona żartuje nawet, że
moja nieśmiałość jest urocza. Najtrudniejsze były szkolne początki.
Dziś ani w klasie, ani w pokoju nauczycielskim nie mam problemu
z wyrażeniem swojej opinii. Kłopot pojawia się w momencie, kiedy
gościmy w szkole ważne osobistości, a ja muszę wystąpić na forum.
Wprawdzie to sporadyczne sytuacje, jednak się zdarzają. Wtedy
wyznaję publicznie, że mam tremę
i sprawa rozchodzi się po kościach.
Najważniejsze, że nie rozpływa się
po twarzy! - sili się na żart.
Skutek życiowych
doświadczeń
Znawcy tematu odpowiedzialność za proces czerwienienia się
zrzucają na… przodków, którzy
w sytuacji zagrożenia i walki informowali w ten sposób przeciwnika o gotowości wejścia w starcie.
Dziś to niepotrzebny atawizm,
który wielu osobom przeszkadza
w normalnym funkcjonowaniu oceniają.
Nadmierne rumienienie się
swój początek bierze zazwyczaj już
w dzieciństwie. Nieśmiałe maluchy zmuszane przez dorosłych do
publicznych wystąpień, zamiast
ośmielać się, popadają w coraz
większy lęk. Jest to również przypadłość wieku dorastania, kiedy
nastolatki kwestionują poczucie
własnej wartości. Może jednak
pojawić się też w latach dojrzałych
u osób, które - na skutek życiowych doświadczeń - straciły wiarę
w siebie.
- Erytrofobia, tj. chorobliwy lęk
przed czerwienieniem się, stanowi zaburzenie nerwicowe będące
zwykle jednym z objawów fobii
społecznej (strach przed przebywaniem wśród ludzi bądź publicznym wypowiadaniem się), choć
może też występować samodzielnie - wyjaśnia psycholog Elżbieta
Trawkowska-Bryłka. - Objawia się
zazwyczaj właśnie rumienieniem
się, co jest spowodowane nagłym
rozszerzeniem naczyń krwionośnych twarzy. Erytrofobii towarzyszy również nieśmiałość, brak
akceptacji siebie, lęk przed oceną
i krytyką ze strony innych ludzi.
Osoby dotknięte tą przypadłością
boją się usłyszeć opinie na swój
temat - precyzuje.
Jak uwolnić się od lęku?
Zdaniem psycholog istnieją
różne przyczyny gwałtownego
czerwienienia się i w rzadkich
przypadkach mogą być one spowodowane zaburzeniami układu
współczulnego, tj. części układu
nerwowego, którego działanie po-
moim zdaniem
Elżbieta
Trawkowska-Bryłka
psycholog
Młodym mężczyznom cierpiącym na
erytrofobię, tj. lęk przed czerwienieniem się, pomaga uprawianie
sportu. W ten sposób mogą rozładować napięcie i stres oraz nabrać
pewności siebie. Dobrze jest przy
tym ograniczyć picie kawy i alkoholu. Bezpośrednio na twarz można
stosować kremy do cery naczyniowej, które łagodzą objawy zaczerwienia skóry. Jeśli jednak zaburzenie
jest silne i bardzo utrudnia życie,
konieczna staje się psychoterapia.
woduje reakcje niezależnie od naszej woli. - Wtedy konieczna staje
się konsultacja lekarska, zawłaszcza gdy występują objawy, takie
jak: nagłe skoki ciśnienia, arytmia
serca czy podwyższenie ciśnienia
tętniczego. Do leczenia izolowanej
erytrofobii bywają niekiedy stosowane leki - wyjaśnia.
- W przypadku współistniejących zaburzeń lękowych
optymalnym wyjściem staje się
leczenie podstawowego zaburzenia. Warto wtedy spróbować psychoterapii - podpowiada
E. Trawkowska-Bryłka, sugerując
na początek konsultację psychologiczną, co pozwoli specjaliście
podjąć decyzję, jaka forma terapii
będzie najbardziej odpowiednia.
- Najczęściej stosowana jest terapia indywidualna, grupowa oraz
treningi umiejętności społecznych. Psychoterapia to czas na
zaobserwowanie samego siebie,
swoich reakcji, na zobaczenie,
co tak naprawdę wywołuje krępujące rumieńce oraz jak można
uwolnić się od lęku przed ludźmi
i ich opinią na nasz temat - podWA
sumowuje.
nocne dyżury aptek
SIEDLCE
15-21 VIII ul. Pułaskiego 13
Tel. 25-644-61-89
15-21 VIII ul. Kilińskiego 23
Tel. 25-631-30-84
BIAŁA PODLASKA
15-21 VIII ul. Sidorska 2K
Tel. 83-343-25-24
RADZYŃ PODLASKI
15-17 VIII ul. Chomiczewskiego 23
Tel. 83-352-61-86
18-21 VIII ul. Spółdzielcza 1
Tel. 83-352-01-92
ŁUKÓW
15-17 VIII ul. Dmocha 2
Tel. 25-798-99-85
18-21 VIII ul. Brzóski 2
Tel. 25-798-21-53
MIĘDZYRZEC PODLASKI
15-21 VIII ul. Warszawska 17
Tel. 83-371-25-23
PARCZEW
15 VIII ul. Kościelna 117
Tel. 83-354-23-52
16-21 VIII ul. PCK 1
Tel. 83-354-29-59
SOKOŁÓW PODLASKI
15-21 VIII ul. Piłsudskiego 12
Tel. 25-787-33-30
29
PSYCHOLOG RADZI
Marta Kozaczuk
psycholog
Gdy jesteś świadkiem aktu
przemocy (cz. II)
Osoby, które stosują akty agresji
wobec innych, potrafią do tego
stopnia manipulować swoimi
ofiarami, by wmówić im, że są
niekochane, bezużyteczne, nigdy
nie uwolnią się od prześladowcy,
a nawet przekonać je, że same
prowokują ataki. Warto więc być
przygotowanym do odpowiedniej reakcji na takie wypowiedzi
i do przekonania osoby doświadczającej przemocy, że nikt nie
zasługuje na to, żeby się nad nim
znęcać.
Postaraj się zachęcać osobę poszkodowaną do szukania pomocy, ale decyzję o czasie i sposobie
działania pozostaw jej samej.
Wspólnie z nią szukaj niewielkich,
lecz realnych posunięć. W pomaganiu kieruj się zasadą małych
kroków. Pomóż stworzyć plan
zapewniający bezpieczeństwo.
Włącz się w pomoc ku jego realizacji. Pozwól kobiecie samodzielnie podejmować decyzje - to ona
sama musi poradzić sobie z tym
problemem, oczywiście przy
wsparciu osób pomagających.
Nie uzależniaj swojej pomocy
od wykonania twoich poleceń
i instrukcji w rodzaju: „Musi Pani
zaskarżyć partnera. Powinna Pani
go opuścić”. Szanuj jej decyzje. To
ona będzie ponosiła konsekwencje swoich wyborów. Zadawaj
pytania w rodzaju: „W jaki sposób
mógłbym być Pani pomocny? Co
Pani chce zrobić?”. Słuchaj pilnie
jej próśb i staraj się na nie reagować. Nie myśl, że pierwsza rozmowa z Tobą zmieni wiele w jej
życiu. Niektóre ofiary odchodzą
od partnera i wracają do niego po
kilka razy. Nie jest to na pewno
oznaką twojego niepowodzenia.
Poinformuj o miejscach, do których można się zwrócić o pomoc
Reklama
(najlepiej napisz je na kartce):
policja, prokuratura, miejscowa pomoc społeczna, gminna
komisja rozwiązywania problemów alkoholowych, ośrodek
interwencji kryzysowej, służba
zdrowia, przedstawiciele oświaty.
Aktywnie z nimi współpracuj.
Pamiętaj, pomaganie ofiarom
przemocy należy traktować
jako działanie zmierzające do
odbudowania ich osobistej mocy.
W pomaganiu należy opierać się
na zasobach, które dana osoba
posiada. Osobie doświadczającej
przemocy i żyjącej w poczuciu
winy często wydaje się, że nie ma
potrzebnego zasobu. Ważną rolą
jest więc pomoc w jego odnalezieniu, zrozumieniu. Zasobami,
o których mowa mogą być cechy
osobowości osoby doznającej
przemocy, jej wiedza, kompetencje, doświadczenie, rodzina,
znajomi, przyjaciele, praca.
Wskazanie ich ma na celu pokazanie ofierze, jakim potencjałem
dysponuje. Ofiara musi zdać sobie
sprawę, które z działań spełniły
jej oczekiwania, a co okazało się
bezskuteczne. Pomóż znaleźć
jej mocne strony, wzmacniaj je.
Postaraj się dowiedzieć o doświadczeniach jej życia, które
zakończyły się pomyślnie i spróbuj na ich podstawie zbudować
jej wiarę we własne siły. Odwołuj
się do nadziei, marzeń, planów
na przyszłość. Krok po kroku,
dzień po dniu pomóż odbudować
w kobiecie moc i szacunek do
siebie, uznając ważność jej uczuć,
myśli, marzeń, planów, nabierając
przekonania co do słuszności
podejmowanych działań i decyzji
oraz do tego, że nie ona odpowiada za przemoc i ma prawo do
życia bez przemocy.
EchoKatolickie
motoryzacja
numer
15(615)14-20
12-18sierpnia
kwietnia
2007
numer 33(998)
2014
r.
Fot. arch.
30
W drogę ze św. Krzysztofem
Samochodowe gadżety
Wśród rzeszy kierowców są tacy, którzy lubią się
czymś wyróżnić, błysnąć, bądź tacy, którzy mają
swoiste poczucie estetyki. Jedni i drudzy gustują w rozmaitych gadżetach - poprawiających im
samopoczucie, ale nie zawsze będących w zgodzie
z prawem drogowym.
Wśród samochodowych gadżetów królują różnego
rodzaju zawieszki czepiane do lusterka wstecznego we- Dyrektor WORD
wnątrz pojazdu. Ich asortyment jest niezwykle szeroki. Jacek Kobyliński
Przed oczami kierowców dyndają więc choinki zapachowe, różańce, laleczki i inne różne cudeńka, które pełnią funkcję „talizmanu”,
ozdoby lub znaku religijnego.
Wszystko jest w porządku, dopóki taki gadżet nie rozprasza kierującego lub
nie przeszkadza w obserwacji sytuacji na drodze. Nawet jeśli przed nosem
kierowcy wykonuje piruety aniołek, to wcale nie znaczy, że anioł stróż tego
kierowcy jest z tego zadowolony - nie wspominając o policjancie z drogówki... Swoją deklarację religijną niektórzy kierowcy manifestują naklejonym
symbolem ryby - znaku chrześcijan. Dobrze, aby wtedy pamiętali, że ten
znak zobowiązuje. Jakie świadectwo da taki kierowca, jeżdżąc agresywnie,
narażając siebie i innych uczestników ruchu drogowego? Jak komentować
będą jego negatywne zachowania ludzie Kościołowi nieprzychylni? Jednym
słowem - deklaracja wiary wyrażona symbolem ryby świadczy, że pojazdem
kieruje człowiek, który szanuje siebie, bliźnich i prawo drogowe.
Inne popularne gadżety samochodowe to dodatkowe lub udziwnione
oświetlenia pojazdu. Spotyka się więc samochody „choinki”, inne uzbrojone
są w szereg „szperaczy” umieszczonych na dachu bądź też niebieskie diody
podświetlające podwozie. Tacy kierowcy mogą mieć kłopoty ze służbami
porządkowymi, gdyż sposób oświetlenia pojazdu reguluje rozporządzenie
o warunkach technicznych ściśle określające, co i gdzie ma świecić.
Warto zatem - zanim upiększy się samochód - zapytać fachowców, aby nie
wpaść z tego powodu w tarapaty.
Panuje obecnie moda na oryginalne tłumiki - szczególnie wśród młodych
kierowców. Ekscytują się ich dźwiękiem i wyglądem. Tymczasem wysokość
natężenia hałasu wywołanego przez pojazdy także reguluje rozporządzenie
o warunkach technicznych. Wszelkie nagłośnienie po pierwsze rani uszy
bliźnich, a po drugie - może okazać się wykroczeniem drogowym.
Miłośnicy gadżetów umieszczają czasem na tylnym podszybiu różne figurki
kiwających głową piesków i inne cudeńka. Powinni jednak pamiętać o odpowiednim przymocowaniu takiego przedmiotu, ponieważ w razie kolizji
zamienia się on w rozpędzony pocisk i powoduje dodatkowe urazy osób
siedzących w pojeździe.
Wszelkiego rodzaju osłonki przeciwsłoneczne są latem często używane ze
szkodą dla widoczności z wnętrza pojazdu. Nie mogą one powodować dodatkowych tzw. martwych pól, które ograniczają obserwację kierującemu.
Są też gadżety bardzo pożyteczne. Do nich należy zaliczyć apteczkę samochodową (w niektórych krajach należy do obowiązkowego wyposażenia
samochodu). Nigdy nie wiadomo, czy nie przyda się nam lub innym w drogowej przygodzie.
Warto też mieć na wszelki wypadek nóż do cięcia pasów i młoteczek do
stłuczenia szyby. Wielu kierowców wozi ze sobą kamizelki odblaskowe; są
one obligatoryjne dla tych, którzy w razie awarii będą musieli pogrzebać przy
samochodzie stojącym na drodze (a więc też na poboczu).
Także parę innych drobiazgów, jak np. latarka, zestaw kluczy, zapasowy płyn
do spryskiwacza, ściągaczka do czyszczenia szyb itp.
Podsumowując - dobrze byłoby, aby wśród przewożonych gadżetów dominowały takie, które mają pozytywny wpływ na nasze bezpieczeństwo. Wszelki „bajer” jest dopuszczalny pod warunkiem, że nie przeszkadza w prowadzeniu pojazdu i nie koliduje z obowiązującymi przepisami szczegółowymi.
uwaga, konkurs
Wśród osób, które nadeślą prawidłową odpowiedź na zamieszczone
poniżej pytanie, rozlosujemy atrakcyjne nagrody ufundowane przez
Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Siedlcach. Odpowiedzi prosimy przesyłać na wyciętych z gazety kuponach na adres redakcji: „Echo
Katolickie”, ul. Bp. I. Świrskiego 43A, 08-110 Siedlce, z dopiskiem „W drogę
- ze św. Krzysztofem”.
Pytanie konkursowe
Dodatkowe oświetlenie typu „szperacz” można używać:
a)Zawsze i w każdej sytuacji, gdyż poprawia widoczność pojazdu.
b)Tylko od zmierzchu do świtu (czyli w nocy), pod warunkiem uniknięcia oślepienia innych uczestników ruchu drogowego.
c)Tylko po zatrzymaniu się na postoju, pod warunkiem uniknięcia
oślepienia innych uczestników ruchu drogowego.
W drogę – ze św. Krzysztofem
Odpowiedź .................................................................................................................................
Imię i nazwisko .........................................................................................................................
Adres ............................................................................................................................................
tel. kont. .......................................................................................................................................
Rozwiązanie konkursu z nr. 31
W poprzednim odcinku „Krzysztofa” pytaliśmy o termin ważności obecnie wydawanych praw jazdy na samochody osobowe. Ważność wydanych praw jazdy na kat. B, czyli na samochód osobowy i ciężarowy do
3,5 t dmc, to 15 lat. Natomiast na ciężarówki i autobusy to tylko pięć lat
(prawidłowa odpowiedź „c”).
Nagrodę - ufundowaną przez Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego
w Siedlcach - otrzymuje Joanna Biernacka z Biernat. Serdecznie gratulujemy! Po odbiór nagrody zapraszamy do siedziby redakcji:
ul. Bp. I. Świrskiego 43A w Siedlcach. KL
Chociaż alarmowy
numer 112 wciąż
nie funkcjonuje
poprawnie na
terenie całego kraju,
służby wymieniają
się informacjami
o zdarzeniach,
dlatego wystarczy
jeden telefon, aby
powiadomione zostały
zarówno policja,
pogotowie oraz
w razie konieczności
straż pożarna.
Masz obowiązek pomóc
Jako potencjalni świadkowie zdarzeń drogowych powinniśmy zawsze mieć
w samochodzie podręczną apteczkę i - co najważniejsze - znać podstawy
udzielania pierwszej pomocy. Obowiązkiem każdego z nas jest ratowanie ofiar
wypadku. Nie tylko z moralnego, ale i prawnego punktu widzenia.
Czasami to właśnie od świadków
zależy, czy osoba poszkodowana
będzie miała szansę na przeżycie.
Jednak wielu polskich kierowców
nie tylko nie udziela pierwszej pomocy, ale nawet nie zatrzymuje się,
by sprawdzić, co się stało. - Jedną
z przyczyn jest tzw. rozproszenie
odpowiedzialności: przejeżdżający
obok wypadku liczą na to, że ktoś
inny przystanie, pomoże poszkodowanym. Spieszą się, nie chcą
zeznawać i ponosić konsekwencji
za ewentualne pogorszenie stanu
osoby poszkodowanej. Co gorsza,
nawet nie umieliby pomóc takiej
osobie i przeprowadzić reanimacji
- mówi Zbigniew Weseli, dyrektor
Szkoły Jazdy Renault.
Zdaniem asp. sztabowego Andrzeja Lewickiego z zespołu prasowego komendy wojewódzkiej policji w Radomiu gros osób - mimo
pewnej wiedzy w zakresie udzielania pierwszej pomocy - boi się konsekwencji złego jej zastosowania.
- Jednak warto pamiętać, że nasza
pomoc, zeznania mogą być bardzo
pomocne w ustaleniu sprawcy zdarzenia lub okoliczności - podkreśla.
Kodeks obliguje
Jeżeli jesteśmy świadkami wypadku, którego uczestnicy zostali
poszkodowani na tyle poważnie, że
nie są w stanie sami opuścić samochodów i wezwać pomocy, musimy
przede wszystkim zadbać o bezpieczeństwo własne i innych. Jednak
zanim zaczniemy udzielać pomocy,
powinniśmy zabezpieczyć miejsce
zdarzenia i uszkodzone pojazdy.
Należy wyłączyć silnik rozbitego
auta, włączyć światła awaryjne lub
ustawić odblaskowe trójkąty ostrzegawcze. Zawiadomić odpowiednie
służby - pogotowie ratunkowe i policję, a następnie ratować ofiary.
Nie wszyscy o tym pamiętają, ale
pierwsza pomoc jest naszym obowiązkiem. Nie tylko moralnym,
ale i prawnym. - Obliguje do tego
artykuł 162 Kodeksu karnego, który mówi: „Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym
bezpośrednim niebezpieczeństwem
utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy,
mogąc jej udzielić bez narażania
siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega
karze pozbawienia wolności do lat
trzech” - przypomina A. Lewicki.
Co dalej?
Jeżeli na miejscu pojawią się kolejne osoby, poprośmy je o pomoc.
Na przykład dwa ustawione przed
i za miejscem zdarzenia samochody z włączonymi światłami awaryjnymi w dostatecznym stopniu
zwrócą uwagę innych kierowców.
Jeśli już odpowiednio zabezpieczymy miejsce, powinniśmy zorientować się w stanie poszkodowanych
i wezwać pomoc.
Chociaż
alarmowy
numer
112 wciąż nie funkcjonuje poprawnie na terenie całego kraju, służby wymieniają się informacjami
o zdarzeniach, dlatego wystarczy
jeden telefon, aby powiadomione
zostały zarówno policja, pogotowie oraz w razie konieczności straż
pożarna. Dzwoniąc, należy podać
maksymalnie dużo informacji na
temat liczby i stanu osób poszkodowanych oraz miejsca zdarzenia.
W przypadku otrzymania od odpowiednich służb poleceń, należy
je wykonać.
Możliwe obywatelskie
zatrzymanie
Jak zachować się, gdy widzimy,
że sprawca wypadku próbuje uciec
z miejsca zdarzenia? W przepisach istnieje pojęcie zatrzymania
obywatelskiego. Pamiętajmy jednak o podstawowej zasadzie, aby
w takiej sytuacji nie narażać życia
i zdrowia własnego oraz innych.
Jeśli sprawca ucieka z miejsca
zdarzenia, nie czyni tego przypadkowo. Warto jednak pamiętać, że
niewielki odsetek osób postępuje w ten sposób na skutek szoku.
- Zdecydowana większość ma powód, by się oddalić - np. jest pod
Co powinien zrobić świadek wypadku:
zatrzymać pojazd, nie powodując przy tym zagrożenia;
zapewnić bezpieczeństwo ruchu w miejscu zdarzenia (włączenie
świateł awaryjnych, wystawienie trójkąta ostrzegawczego);
jeżeli w kolizji nie ma rannych ani ofiar śmiertelnych, pomóc
w niezwłocznym usunięciu pojazdów z miejsca zdarzenia, aby nie
powodowały zagrożenia i nie tamowały ruchu;
jeżeli w wyniku kolizji są poszkodowani (zabici lub ranni), należy
udzielić niezbędnej pomocy ofiarom;
wezwać pogotowie i policję;
nie podejmować czynności, które mogłyby utrudnić ustalenie przebiegu zdarzenia;
pozostać na miejscu do chwili przyjazdu odpowiednich służb.
Prawo stanowi
Art. 162 Kodeksu karnego
„Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym
bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu
nie udziela pomocy, mogąc jej
udzielić bez narażenia siebie lub
innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego
uszczerbku na zdrowiu, podlega
karze pozbawienia wolności do
lat trzech”.
Art. 44 ust. 2 Kodeks drogowy
„Jeżeli w wypadku jest zabity
lub ranny, kierujący jest obowiązany udzielić niezbędnej
pomocy ofiarom wypadku oraz
wezwać pogotowie ratunkowe
i policję”.
wpływem alkoholu. Jeśli zachowanie sprawcy budzi niepokój, należy
zrezygnować z próby zatrzymania.
Znacznie lepszym rozwiązaniem
w takiej sytuacji będzie zapisanie
jak największej liczby szczegółów:
marki, modelu, koloru, numeru rejestracyjnego pojazdu oraz rysopisu
sprawcy - radzi asp. A. Lewicki.
Te informacje wraz z określeniem kierunku, w którym oddalił
się sprawca, powinniśmy przekazać
policji.
Zanotuj szczegóły
Na polskich drogach często dochodzi do stłuczek, w których samochody ulegają lekkim uszkodzeniom. Prawo dopuszcza w takich
sytuacjach wymianę oświadczeń
pomiędzy kierującymi. Jeśli ktoś
zwróci się do nas z prośbą o to,
abyśmy wystąpili w roli świadka,
nie powinniśmy odmawiać. Gdy
na naszych oczach dochodzi do
stłuczki, na przykład na parkingu
przed marketem, a sprawca zamierza odjechać, również powinniśmy
zapisać numer rejestracyjny pojazdu i przekazać go poszkodowanemu.
- Zdarzenia drogowe podlegają
ściganiu z urzędu, nawet jeśli nie
ma ofiar śmiertelnych. Nie powinniśmy obawiać się jednak, że po
przyjeździe funkcjonariuszy będziemy poddani wielogodzinnym
procedurom. Gdy mamy zaplanowane spotkanie, spieszymy się do
pracy, policjanci z pewnością wykażą się zrozumieniem. Po okazaniu dokumentów i przedstawieniu
ogólnego przebiegu zdarzeń możemy poprosić o złożenie szczegółowych wyjaśnień w innym terminie
- wyjaśnia A. Lewicki.
MD
informacje
REGION Z myślą o bezrobotnych
50 plus biznes
Rozmaitości
31
Fot. arch.
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
Szkolenia, doradztwo zawodowe oraz finansowe wsparcie
- to wszystko zapewnia projekt „50 plus biznes”. Rekrutacja trwa!
Celem przedsięwzięcia, które
koordynuje Fundacja Rozwoju
Lubelszczyzny, jest podniesienie
poziomu aktywności zawodowej
osób bezrobotnych i nieaktywnych zawodowo powyżej 50 roku
życia. Akcja kierowana jest do
bezrobotnych z terenu powiatów
bialskiego, chełmskiego, janowskiego, kraśnickiego, lubartowskiego, opolskiego, parczewskiego, radzyńskiego, świdnickiego,
włodawskiego oraz miast Biała
Podlaska i Chełm.
Pomoc i wsparcie
- Do programu zostanie zakwalifikowanych 60 osób (w tym 30
kobiet), którym zostanie udzielone
wsparcie doradczo-szkoleniowe,
z czego 42 osoby otrzymają wsparcie finansowe w postaci bezzwrotnej dotacji na rozpoczęcie działalności gospodarczej w wysokości
do 32 tys. zł - wyjaśniają przedstawiciele FRL.
Co ważne, uczestnicy projektu
mają zagwarantowane bezpłatne
doradztwo, szkolenie z zakresu
zakładania i prowadzenia działalności gospodarczej oraz indywidualne konsultacje poszkoleniowe
REGION dotyczące opracowania biznes
planu. Organizatorzy zapewniają
również materiały szkoleniowe
oraz wyżywienie podczas kursu.
Uczestnicy projektu otrzymają
także tzw. podstawowe wsparcie pomostowe w wysokości 650
zł miesięcznie przez pierwszych
sześć miesięcy prowadzenia działalności na pokrycie kosztów
funkcjonowania firmy. W tym
czasie osoby te będą mogły skorzystać z doradztwa specjalistycznego w zakresie wydatkowania
i rozliczania tych środków.
Dla kogo?
- W przedsięwzięciu nie mogą
uczestniczyć przede wszystkim ci,
którzy posiadali zarejestrowaną
działalność gospodarczą w okresie 12 miesięcy poprzedzających
przystąpienie do projektu, w tym
również osoby będące wspólnikami lub komplementariuszami
w spółkach osobowych - informują pracownicy fundacji, dodając:
- Projekt nie obejmuje również
tych, którzy prowadzili działalność na podstawie odrębnych
przepisów (w tym np. działalność adwokacką, komorniczą lub
oświatową) oraz osób będących
członkami spółdzielni, utworzonych na podstawie prawa spółdzielczego, z wyłączeniem osób
będących członkami spółdzielni
oszczędnościowo-pożyczkowych
oraz spółdzielni budownictwa
mieszkaniowego, którzy nie osiągają przychodu z tytułu członkostwa w spółdzielni.
- Warto zaznaczyć, że z programu mogą skorzystać również
osoby będące na emeryturze zaznaczają przedstawiciele FRL.
- Taki projekt i możliwość założenia działalności gospodarczej jest
szansą dla osób, które po przejściu
na emeryturę nadal chcą być aktywne zawodowo. Jest także alternatywą dla tych, którzy przed
przejściem na emeryturę stracili
pracę i mieli trudności ze znalezieniem nowej - dodają.
Zgłoś się!
Rekrutacja już trwa. Osoby
zainteresowane udziałem w projekcie powinny złożyć wypełniony formularz rekrutacyjny wraz
z wymaganymi załącznikami
w FRL w Lublinie lub w lokalnych
biurach w Kraśniku bądź Białej
Człowiek z pasją
Ocala od zapomnienia
Fot. js
W Uhrusku, niewielkiej miejscowości w powiecie włodawskim,
Andrzej Jankowski gromadzi stare przedmioty, ocalając je od zapomnienia.
Warto odwiedzi to miejsce, w którym czas się zatrzymał…
Projekt i możliwość założenia działalności gospodarczej jest m.in. szansą
dla osób, które po przejściu na emeryturę nadal chcą być aktywne zawodowo.
Podlaskiej. Szczegółowe informacje, regulamin rekrutacji oraz
wszelkie dokumenty dostępne są
na stronie www.fundacja.lublin.pl
oraz w biurach projektu. Formularze rekrutacyjne przyjmowane są
od 5 sierpnia 2014 r. do odwołania.
GU
Zachęcamy do udziału!
te rzeczy, czy komuś się to przyda,
czy nie... Kiedy przyjadą wnuki
z miasta, pooglądają, będą miały
pojęcie, jak się żyło dawniej. Niedługo na wsi krowy nie uświadczysz, a co mówić o starych przedmiotach - przekonuje.
- Wszystko gromadzę dla siebie,
dlatego jest tu skromnie, wręcz
prowizorycznie. Nie rozgłaszam,
nie afiszuję się. Czasem ktoś tu
zajrzy, np. wycieczka ze szkoły.
Ludzie początkowo traktowali
moje hobby z uśmieszkiem, dziś to
się zmieniło - może ze względów
grzecznościowych - interesują się,
pytają, przychodzą, żeby pooglądać - tłumaczy.
to tylko w wyjątkowych sytuacjach. Co napotkam, biorę, żeby
się nie zmarnowało - tłumaczy.
Stąd przy kilku zegarkach położony został z namaszczeniem
bilet pamiątkowy z 1932 r., wydany przez tutejszą kolej. Obok
kredens, czekający w kolejce na
zagospodarowanie. Pod ścianą - narzędzia, jakich już się nie
używa: cepy, nosidła na wodę,
magle. I kołowrotki, które - jak
wyjaśnia mój rozmówca - stanowią rzadkość w tych stronach.
Właściciel „skansenu” całe życie
przepracował na roli. Obok budynku stoi pięknie przystrojony
kwiatami wóz drabiniasty. Gorzej prezentują się sanie, duma
właściciela, które muszą przejść,
jak większość sprzętów, renowację. - Wszystko to pochodzi
sprzed dziesiątków lat - mówi
pan Andrzej, prezentując dźwięk
janczarów, wskazując ręką na
podniszczone uprzęże konne
i stos podków.
Sprzed dziesiątków lat
Pytany o to, skąd pochodzą
przedmioty, pan Andrzej stwierdza, że się po prostu znajdują…
- Poczta pantoflowa działa. A to
sąsiad czy znajomy coś przyniesie, czasem przez przypadek coś
trafi w moje ręce. Nie jest sztuką
kupić, dlatego decyduję się na
Wszystko to pochodzi
sprzed dziesiątków
lat - mówi pan Andrzej,
prezentując dźwięk
janczarów.
Dla odwiedzających przygotowano dwa pomieszczenia, w pierwszym ustawiono meble i sprzęty
kuchenne, drugie urządzone zostało na kształt dawnego pokoju.
Ich zawartość cieszy oko.
O czym mówią te
przedmioty
Na starym żeliwnym piecu
uwagę przyciągają dwa masywne sagany. Miejsce obok zajęły
maszynki: do mielenia pieprzu,
mięsa, wyrobu kiełbas. Na jednej
z nich zauważam wyeksponowane, pokryte patyną czasu widelce. W „kuchni” króluje jednak
kredens z zastawą i dużo starszy
od niego wiekiem kufer, przykryty narzutką przywiezioną spod
Lwowa. - Mam więcej haftów
z Ukrainy, skąd pochodził mój
ojciec, a gdzie do dziś mieszka rodzina. Czasem do mnie przyjeżdżają. W prezencie przywieźli mi
ręcznie wyszywane obrusy - opowiada A. Jankowski, oprowadzając mnie po swoim „muzeum”.
Ciekawość każe spytać o to, czy
zgromadzone „skarby” kryją
w sobie jakiś sekret, może wiążą
się z jakimś szczególnym wydarzeniem. Dopiero na zakończenie
wizyty pan Andrzej używa słowa
tajemnica, podkreślając jednak
wyraźnie, że ujawni ją dopiero
wówczas, gdy napisze wspomnienia. Znajdzie się w nich historia
i jego życia, i tego miejsca przepełnionego przedmiotami.
Jak się żyło dawniej
Przechodzimy do drugiego pomieszczenia. Miejsce po lewej stronie zajmuje leciwe dębowe łóżko
po babci. Na ścianie nad nim widnieją instrumenty muzyczne i trofea myśliwskie ofiarowane przez
syna. Brat pana Andrzeja także
zajmuje się myślistwem, gromadzi
eksponaty związane z tą dziedziną i prowadzi księgę rodzinną.
A. Jankowski pokazuje pamiątkowe dyplomy, w tym jeden szczególny, który otrzymał z okazji
800-lecia Uhruska. Przez wiele
lat działał na rzecz lokalnej społeczności, przez dwie kadencje był
radnym.
Jaka będzie przyszłość tego
miejsca? - Zbieram i przechowuję
JOANNA SZUBSTARSKA
Reklama
Olszanka dnia 12.08.2014 r.
Wójt Gminy Olszanka
informuje
że na tablicy ogłoszeń Urzędu Gminy w Olszance 37 A, 08-207 Olszanka,
sołectwa Olszanka, na stronie internetowej Urzędu Gminy Olszanka
www.olszanka.gminarp.pl i Biuletynie Informacji Publicznej zostało podane do publicznej wiadomości ogłoszenie o organizowanym przetargu
ustnym nieograniczonym na sprzedaż nieruchomości gruntowej rolnej,
położonej w miejscowości Olszanka oznaczonej jako działki nr 277/3,
277/5, 278 o powierzchni ogólnej 1,89 ha stanowiącej własność Gminy
Olszanka uregulowanej w księdze wieczystej SI2S /00023853/8.
Przetarg odbędzie się w dniu 30 września 2014 roku o godzinie
10.00 w siedzibie Urzędu Gminy Olszanka 37 A, 08-207 Olszanka,
sala nr 7.
Cena wywoławcza 42 000,00 zł brutto.
Wadium 2500,00 zł.
Dodatkowe informacje o nieruchomości można uzyskać w Urzędzie Gminy Olszanka od poniedziałku do piątku w godz. 8.00 - 15.00, tel. 83 35751-23 wew. 33 w okresie od ukazania się ogłoszenia do dnia przetargu.
32
EchoKatolickie
OGłOSZeNIA DROBNe
NieruchOmOści
WyNajmę
uSŁugi
Rynny aluminiowe i stalowe dowolnej
długości, prosto z maszyny, bezpośrednio na placu budowy, bogata gama
kolorystyczna, gwarancja 20 lat na materiał, tańsze niż PCV. Tel. 605-20-10-13.
NieruchOmOści
SPrZedam
Działka budowlana o pow. 21 arów
z domem o pow. użytkowej 110 m², na
górze 3 sypialnie, na dole pokój, kuchnia, 2 garaże. Blisko rzeki Liwiec, koło
Mokobód, tel. 513-092-570.
Posesja w Sawicach 49 arów, dom
murowany, podpiwniczony, budynki
gospodarcze i duży staw (ewentualnie
połowę). Tel. 25-787-56-38.
Działka budowlana 40 arów w miejscowości Karcze, 18 km od Siedlec, z budynkiem gospodarczym murowanym
i piwnicą murowaną. Tel. 605-245-906.
mieszkanie 50 m², częściowo umeblowane, w centrum, do zamieszkania od
zaraz. Stoczek łukowski, tel. 519-862477.
Kawalerka w Siedlcach, po remoncie.
Tel. 664-990-844.
Działka budowlana o pow. 65 arów
w okolicy Urszulina. Pilnie. Cena 80 tys.
zł, do uzgodnienia. Tel. 511-513-312.
ROzWiązania
KOnKURSóW
W 30 numerze „echa” ogłosiliśmy konkurs SMS, w którym do
wygrania były trzy egzemplarze
książki „Kamieniem w komunę” od
wydawnictwa Fronda. Najbardziej
ciekawych odpowiedzi na pytanie:
„Dlaczego lubię czytać historyczne
książki?”, udzielili:
andrzej głuchowski, Siedlce
Wojciech Ożóg, Dychawica
mariusz Kałaska, garwolin
W 31 numerze „echa” ogłosiliśmy
konkurs SMS, w którym do wygrania były trzy „Podręczne atlasy
biblijne” od wydawnictwa Rafael.
Najbardziej inspirujących odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego w czasie
podróży warto mieć ze sobą atlas?”,
udzielili:
Stanisław gugałka, Piszczac
małgorzata Dyczko, chełm
maciej ambroziak, Siedlce
W 31 numerze „echa” ogłosiliśmy
konkurs SMS, w którym do wygrania było pięć wód toaletowych
STR8 ReBeL. Najbardziej ciekawych
odpowiedzi na pytanie:
„Jak powinien pachnieć mężczyzna?”, udzielili:
małgorzata Sosnowska,
Siedlce
Piotr Ostrowski,
Radzyń Podlaski
mariusz Barski, garwolin
Łukasz Wasilewski, Warszawa
Jarosław gawęda, Ryki
Gratulujemy! Nagrody wyślemy
pocztą.
Lokal 388 m² lub część I p., w tym biuro
75 m² i 25 m², Siedlce, ul. Brzeska 91.
Tel. 600-452-492 lub 698-997-247.
Kawalerka w Siedlcach, ul. Koszarowa
2, z ogródkiem, miejscem parkingowym oraz piwnicą. Mieszkanie w pełni
umeblowane, gotowe do zamieszkania.
Tel. 505-115-219.
mieszkanie 48m², 3 pokoje, częściowo
umeblowane, Siedlce, ul. 11 listopada
(róg Rynkowej). Tel. 508-379-098. Dzwonić po 19.00.
Lokal na działalność gospodarczą,
przedszkole, żłobek, dom opieki dla
starszych lub rodzinie do zamieszkania.
Okolice zalewu w Siedlcach. Tel. 695946-255.
Kwatera pracownicza z parkingiem,
warunki doskonałe. Siedlce, tel. 509951-331.
SPrZedam
Telefon Nokia Lumia 610 w kolorze białym. Stan wizualny dobry, technicznie
działa bez zastrzeżeń, bateria dobrze
trzyma. W komplecie pudełko, ładowarka, słuchawki, dokumenty. Cena: 199 zł.
Siedlce, tel. 604-232-254.
Wózek dziecięcy typu 3 w 1, mało
używany, w stanie bardzo dobrym,
kolor czarno-biały. Ryczyca k. Kotunia,
tel. 516-298-000.
Telewizor kolorowy 21 cali, Grundig
xentia, srebrna obudowa, stan idealny.
Cena 180 zł, Siedlce, tel. 535-088-008.
Piecyk gazowy „Termet”, stan bardzo
dobry. Tel. 513-092-570.
Słupy typu choinkowego do pieczarkarni i wannę aluminiową 2 tys. litrów.
Tel. 606-628-505.
z powodu rezygnacji z budowy sprzedam dwa nowe okna w kolorze białym
o wymiarach: 145 cm x 200 cm. Cena do
numer
15(615)14-20
12-18sierpnia
kwietnia
2007
numer 33(998)
2014
r.
uzgodnienia. Szaniawy k. łukowa,
tel. 25-640-69-94, po 16.00.
Big-bagi, duże worki na zboże, materiały sypkie, cena 17 zł/1 szt.
Tel. 501-103-164, Szaniawy-Matysy
k. Trzebieszowa.
Siano z sezonu 2013 w balotach, suche,
składowane w stodole, nadaje się do
skar-miania dla koni. Tanio! TchórzewPlewki gm. Zbuczyn, tel. 508-529-022,
502-628-553.
narożnik rozkładany, brązowy, stan
bardzo dobry. Tel. 600-134-734.
Dąb o wysokości ok. 6 metrów, gruby.
Okolice Urszulina. Cena 2 tys. zł, do
uzgod-nienia. Tel. 511-513-312.
Kozy i mleko kozie. Okolice Siedlec,
tel. 25-633-93-97.
ziarno orkiszu nasienne z pochodzeniem - odmiana ,,Ostro”, posiada właściwości lecznicze. 1000 kg. Woj. lubelskie,
tel. 696-664-803.
Połówki cegły klinkierowej z czarnym
nalotem, 1000 szt., okolice Żelechowa,
tanio. Tel. 518-024-083, 600-542-753.
kuPię
Używana przyczepka samochodowa,
zarejestrowana. Tel. 601-384-070.
Fiat 126 p. Tel. 784-817-225.
motoryzacyjne
SPrZedam
Daewoo lanos, 1999 r., 1,6 z gazem,
granatowy, wspomaganie kierownicy,
centralny zamek, zadbany. Stoczek
łukowski, tel. 519-862-477.
Rover 420, 2.0 TD, 1999 r., hatchback.
Tel. 504-354-798.
Lanos 1999 r., sedan 1.6 z gazem, butla
ważna do 2020 r., centralny zamek,
wspomaganie kierownicy. Cena 3300 zł.
Siedlce, tel. 519-862-477.
Żuk skrzyniowy, sprawny technicznie,
stan bardzo dobry, badania i ubezpie-
Reklama
BETONIARNIA
Prezydent Miasta
Siedlce
Siedlce, dnia 05.08.2014 r.
czenie aktualne. Opole Stare,
ul. Wspólna 17. Tel. 507-515-940.
ciągnik rolniczy T-25, rozrzutnik jednoosiowy, kultywator oraz pług dwuskibowy. Tel. 600-659949.
Praca
Pomocnik poszukuje pracy z zakwaterowaniem u murarza, dekarza; docieplenia i tym podobne prace budowlane
(Biała Podlaska, Radzyń Podlaski lub
okolice War-szawy). Tel. 500-387-528.
Szukam zatrudnienia w firmie jako wynalazca, mam doświadczenie i ciekawe
pro-jekty, a na taką działalność można
pozyskać dofinansowanie z Unii europejskiej. Proponuję pojazdy nieznane
dotychczas. Tel. 721-304-370.
młody, kreatywny, 28 lat, podejmie
pracę fizyczną w ogrodnictwie lub przy
obsłudze stoiska z żywnością BIO na
targu w Siedlcach lub w Międzyrzecu
Podl. Mam doświadczenie, zapał do
pracy, prawo jazdy kat. B, dobre referencje. Tel. 508-529-022.
Przyjmę do pracy na stanowisko parkieciarz/stolarz. Siedlce, tel. 507-134-437.
zatrudnię asystenta projektanta
w przedsiębiorstwie budowlanym.
Tel. 602-670-811.
różNe
zapraszam wszystkie osoby represjonowane w PRL z powodów politycznych bądź religijnych na darmowy
pobyt w moim gospodarstwie ekologicznym obok Kałuszyna. Warunek:
osoby niepalące. Tel. 25-752-61-90.
Oddam 2 fotele. Tel. 691-077-220,
Siedlce.
Reklama
Prezydent Miasta
Siedlce
Siedlce, dnia 05.08.2014 r.
OgŁOSzEniE
o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego planu
zagospodarowania przestrzennego pod nazwą „Osiedle Ułanów”.
Na podstawie art. 17 pkt 1 ustawy z dnia 27 marca 2003 r. o planowaniu
i zagospodarowaniu przestrzennym (Dz. U. z 2012r. poz. 647 z późn. zm.)
zawiadamiam o podjęciu przez Radę Miasta Siedlce uchwały Nr xxxIx/715/2014 z dnia 28 lutego 2014 r. o przystąpieniu do sporządzenia
miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego pod nazwą „Osiedle Ułanów”.
Zainteresowani
mogą składać
wnioski do
wyżej wymienionego planu.
Granice obszaru
objętego planem oznaczone
są grubą, ciągłą
linią.
Wnioski należy
składać na
piśmie w Biurze
Obsługi Interesanta Urzędu
Miasta Siedlce,
Skwer Niepodległości 2, stanowisko nr 4 w sali obsługi interesanta, w terminie do dnia
15 września 2014 r. Wniosek powinien zawierać nazwisko, imię, nazwę
i adres wnioskodawcy, przedmiot wniosku oraz oznaczenie nieruchomości, której dotyczy.
Prezydent miasta
Wojciech Kudelski
Prezydent Miasta
Siedlce
Siedlce, dnia 05.08.2014 r.
OgŁOSzEniE
OgŁOSzEniE
o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego planu
zagospodarowania przestrzennego u zbiegu ulic: armii Krajowej,
Sienkiewicza i Świętojańskiej w Siedlcach.
o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego
planu zagospodarowania przestrzennego w rejonie ulic:
grabianowskiej i zielnej w Siedlcach.
Na podstawie art. 17 pkt 1 ustawy z dnia 27 marca 2003 r. o planowaniu
i zagospodarowaniu przestrzennym (Dz. U. z 2012 r. poz. 647 z późn. zm.)
zawiadamiam o podjęciu przez Radę Miasta Siedlce uchwały Nr xxxIx/718
/2014 z dnia 28 lutego 2014 r. o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego u zbiegu ulic: Armii Krajowej,
Sienkiewicza i Świętojańskiej w Siedlcach.
Zainteresowani mogą
składać wnioski do wyżej
wymienionego planu.
Granice obszaru objętych
planem oznaczone są grubą,
ciągłą linią.
Wnioski należy składać na
piśmie w Biurze Obsługi
Interesanta Urzędu Miasta
Siedlce, Skwer Niepodległości 2, stanowisko nr 4 w sali
obsługi interesanta, w terminie do dnia 15 września
2014 r. Wniosek powinien
zawierać nazwisko, imię,
nazwę i adres wnioskodawcy, przedmiot wniosku oraz
oznaczenie nieruchomości,
której dotyczy.
Prezydent miasta
Wojciech Kudelski
Na podstawie art. 17 pkt 1 ustawy z dnia 27 marca 2003 r. o planowaniu
i zagospodarowaniu przestrzennym (Dz. U. z 2012 r. poz. 647 z późn. zm.)
zawiadamiam o podjęciu przez Radę Miasta Siedlce uchwały Nr xxxIx/
716 /2014 z dnia 28 lutego 2014 r. o przystąpieniu do sporządzenia
miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego w rejonie ulic:
Grabianowskiej i Zielnej w Siedlcach.
Zainteresowani
mogą składać
wnioski do
wyżej wymienionego projektu
planu. Granice
obszaru objętego planem oznaczone są grubą,
ciągłą linią.
Wnioski należy
składać na
piśmie w Biurze
Obsługi Interesanta Urzędu
Miasta Siedlce, Skwer Niepodległości 2, stanowisko nr 4 w sali obsługi
interesanta, w terminie do dnia 15 września 2014 r. Wniosek powinien
zawierać nazwisko, imię, nazwę i adres wnioskodawcy, przedmiot wniosku
oraz oznaczenie nieruchomości, której dotyczy.
Prezydent miasta
Wojciech Kudelski
informacje
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
Fot. BZ
REGION Rozmaitości
33
Rzeka Roku 2014
Głosujmy
na nasze!
Od 1 do 29 września trwać będzie głosowanie
internetowe na rzekę roku. Wśród 11 „finalistek”
znalazły się Bug oraz Muchawka.
Grzegorz Michalczuk
ze swoimi synami
podczas rodzinnego
treningu.
W paintballu każdy
chce być zwycięzcą
Paintball uczy zgrania, odpowiedzialności za swoje postępowanie i za
bezpieczeństwo drużyny - mówi Grzegorz Michalczuk, który zainteresował
międzyrzeczan tym rodzajem gry i upowszechnił tę formę rekreacji w regionie.
Zanim zauroczył go paintball,
przez 13 lat trenował taekwondo.
Uzyskał czarny pas, ale kontuzja
wyeliminowała go z tego sportu.
Strzelał także z karabinka sportowego w klubie „Znicz” przy
międzyrzeckim
„Ekonomiku”.
- Osiem lat temu znajomi wyciągnęli mnie na paintball pod
Warszawą. Spodobało mi się,
sięgnąłem po literaturę, kupiłem pierwszy sprzęt - wspomina
początki pasji G. Michalczuk.
Szlify zdobywał pod okiem profesjonalistów, którzy wpajali mu
zasady bezpieczeństwa i odpowiedzialności. Uczestniczył w grach
ogólnopolskich w Warszawie,
Nadarzynie i Wesołej. Często
jeździł na spotkania, na których
realizowano większe scenariusze.
G. Michalczuk jest członkiem
międzyrzeckiego klubu Paintsquad, kiedyś również drużyny
paintballowej, z którą z sukcesami uczestniczył w rozgrywkach.
Z powodu kontuzji zrezygnował
ze startów w zawodach na rzecz
pracy z młodzieżą oraz promocji
paintballu. Postanowił połączyć
przyjemne z pożytecznym i zajął
się organizacją imprez na terenie
Międzyrzeca, Białej Podlaskiej,
Radzynia i Łukowa.
Coraz popularniejsza
rozrywka
Paintball to rozrywka popularna na osiemnastkach, wieczorach
kawalerskich i panieńskich oraz
szkoleniach i wyjazdach integracyjnych. W jej propagowaniu G.
Michalczukowi pomaga dyscyplina nabyta na treningach taekwondo, celność wypracowana
na zajęciach sekcji strzeleckiej,
umiejętności uzyskane na studiach i podejście pedagogiczne.
- Paintball to nie tylko strzelanie
kolorowymi kulkami. To także
strategia. Dzisiejsza młodzież jest
wszechstronnie wyszkolona na
grach komputerowych. Problem
polega na przeniesieniu taktyki
ze świata wirtualnego do rzeczywistości. Tutaj nie wystarczy
kliknąć, by znów powrócić do gry,
ale trzeba ponosić konsekwencje
błędów - zauważa. - Młodzi ludzie
przez paintball uczą się zgrania,
odpowiedzialności za swoje postępowanie i za bezpieczeństwo
drużyny - dodaje.
W Zespole Szkół im. ks. Jana
Każdy z nas
zaprogramowany
jest na zwycięzcę
i chce wygrać
- nawet jeśli
to jest tylko
zabawa.
Dlatego painball
pozostawia
naprawdę
niezapomniane
wrażenia
- mówi
Michalczuk.
Twardowskiego, w którym mój
rozmówca pełni funkcję dyrektora, utworzył klub gimnazjalistów.
Chce zainteresować młodych ludzi paintballem z myślą o tym,
by odciągnąć ich od komputerów,
pobudzić do aktywności i ruchu,
nauczyć odnajdywania się w grupie, odpowiedzialności za siebie
i kolegów, a także logicznego myślenia i poszukiwania rozwiązań
taktycznych.
Każdy musi mieć
odskocznię
G. Michalczuk ma dwóch synów, których paintball także wciągnął. Starszy, 15-letni, pomaga
tacie w organizacji gier i zdobywa
doświadczenie. - Dopiero w tym
wieku człowiek staje się partnerem do gry. Młodsi mogą strzelać
do celu i rywalizować w sprawności. To dlatego młodszego syna,
który uczy się w szóstej klasie podstawówki, angażuję do spraw porządkowych - wyjaśnia pan Grzegorz. Żona Anna na początku była
przeciwna jego pasji, bo uważała,
że to złodziej czasu. - Starałem się
ją wciągnąć, była na grach i strzelała, widziałem nawet ten błysk
w oku, ale ostatecznie stwierdziła, że to nie jej klimat. Woli dobrą
książkę i rower - i przyznam, że
w tym jej nie dorównuję - mówi.
- Wykazała się anielską cierpliwością i znaleźliśmy porozumienie.
Każdy musi mieć jakąś odskocznię od codziennej pracy - dodaje
Michalczuk.
Ludzie już się
nie dziwią
Paintball, tak jak każda pasja,
wymaga inwestycji. Na początek
do rekreacji wystarczy najprostsze wyposażenie - sprzęt i strój
- za kilkaset złotych. Ale zakup
markowego sprzętu wyższej klasy, o jakości i precyzji potrzebnej
na ogólnopolskich zawodach, to
już wydatek rzędu kilku tysięcy.
Jednak żeby spróbować, nie trzeba kupować wyposażenia - można
je wypożyczyć. - Warto, ponieważ podczas takiej gry można się
o sobie czegoś dowiedzieć, poznać
swoje ukryte cechy oraz granice
wytrzymałości - zachęca Michalczuk. - Są sytuacje, gdy adrenalina
osiąga najwyższy poziom, a nam
wydaje się, że bicie serca i każdy oddech słychać w całym lesie.
Przecież każdy z nas zaprogramowany jest na zwycięstwo - nawet
jeśli to jest tylko zabawa. Dlatego
ta forma rekreacji pozostawia naprawdę niezapomniane wrażenia
- dodaje.
Kiedyś ludzie w okolicach miejscówek paintballowych dziwili się
na widok zamaskowanych zawodników biegających z karabinkami, bawiło ich to. Dzisiaj patrzą
BEATA ZGORZAŁEK
z aprobatą. Grzegorz Michalczuk jako wyjątkowy mieszkaniec Międzyrzeca Podlaskiego, pasjonat i propagator paintballa pracujący z młodzieżą, został
laureatem tytułu „Zwykli - Niezwykli Międzyrzeczanie”. 5 sierpnia otrzymał
od burmistrza Międzyrzeca certyfikat potwierdzający to wyróżnienie.
- W konkursie Rzeka Roku Klubu Gaja poszukujemy szczególnych miejsc nad rzekami, istotnych dla przyrody, historii czy
kultury danej społeczności lokalnej. Miejsc, które mają swoją
opowieść, inspirują i łączą ludzi
- czytamy na stronie www.zaadadoptujrzeke.pl. Klub Gaja po
raz drugi zorganizował konkurs
mający na celu wyłonienie Rzeki
Roku 2014 spośród finałowej 11.
Stanie się to we wrześniu, podczas internetowego głosowania.
Kochamy naturę
i naturalność
Do tegorocznej edycji konkursu zgłoszone zostały 43 rzeki. Jury w składzie: dr hab. prof.
Zbigniew Wilczek (Uniwersytet
Śląski), Tomasz Pikuła (fotografik), Marek Szymański (Wędkarski Świat) oraz Jacek Bożek
i Paweł Grzybowski (Klub Gaja)
wybrało 11. - W tegorocznych
zgłoszeniach widać tęsknotę,
zarówno zgłaszających, jak i jurorów do rzek prawie naturalnych, nie sponiewieranych przez
regulacje i zabudowę hydrotechniczną - rzek, które dzięki swojej naturalności mocno i dobrze
wpisane są w dni powszednie
i święta ludzi nad nimi mieszkających. Konkurs pokazuje, że
nie chcemy „uporządkowanych”
cieków wpuszczonych w kanał
i jak ryba wody coraz bardziej
potrzebujemy zapachu narwiańskich torfowisk, bużańskiego
błotka po wiosennej dużej wodzie i ciężkiego powietrza z bagien nad górną Słupią - komen-
tuje M. Szymański.
Nasze dobro narodowe
Muchawkę zgłosiło do konkursu siedleckie koło Polskiego
Klubu Ekologicznego „Podlasie”. - Jest dziką, nieuregulowaną, meandrującą wśród pól i łąk
rzeką. To właśnie dzięki spiętrzeniu jej wód powstał siedlecki zalew, bez którego dzisiaj nie
wyobrażamy sobie życia w Siedlcach. Teren, po którym płynie
Muchawka, jest w dużej części
od ponad dziesięciu lat objęty
ochroną jako użytek ekologiczny
Dolina Muchawki - uzasadniają
członkowie koła, zauważając, że
tereny wokół liczącej niespełna
30 km rzeki odegrały historyczną rolę w bitwie pod Iganiami
i od lat pozostają obiektem twórczych uniesień wielu artystów poza malarstwem, uwieczniona
została m.in. w „Popiołach” Stefana Żeromskiego.
Bug (okolice Gródka) z licznymi starorzeczami oraz meandrującym korytem - zgłoszony
do udziału w konkursie przez
Katarzynę Wojtkowską - dzięki
swemu granicznemu położeniu
miał okazję pozostać rzeką naturalną, co jest ewenementem
na skalę europejską. Rzeka przepływa przez malownicze tereny
- miejsca, gdzie poszanowana
i zachowana została tradycja.
Miejscowości usytuowane nad
Bugiem są atrakcją turystyczną.
Na największą uwagę zasługują
produkty lokalne przygotowywane według tradycyjnych reOPR. KL
ceptur. Krótko
Strzelali
Kąkolewnica. 3 sierpnia na strzelnicy gminnej w lesie „Baran”
odbyły się kolejne zawody strzeleckie zorganizowane przez Środowiskowe Koło LOK i Gminny Ośrodek Kultury. Do rywalizacji stanęło
blisko 20 uczestników. Zawodnicy startowali w trójboju sportowo-obronnym: karabinek małokalibrowy kbks w pozycji leżącej, pistolet pneumatyczny w pozycji stojącej oraz strzelanie z łuku sportowego. Po zaciętej
i niezwykle wyrównanej rywalizacji najlepszym zawodnikiem turnieju
okazał się Ryszard Stefański. Tuż za nim uplasowali się: Tomasz Stephan
i Marek Celiński. Zdobywcy czołowych miejsc w trójboju otrzymali puMLS
chary ufundowane przez Koło LOK w Kąkolewnicy.
Reklama
INFORMACJA
Zgodnie z art. 35 ust. 1 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o gospodarce
nieruchomościami /Dz. U. z 2014 r. poz. 518 j.t. z późn. zm./
informuję,
iż na tablicy ogłoszeń Urzędu Miasta Siedlce w okresie od 19 sierpnia do 8 września 2014 r. wywieszony będzie wykaz nieruchomości
miejskich przeznaczonych do sprzedaży w drodze bezprzetargowej,
położonych w Siedlcach przy ulicy Pescantina, oznaczonych numerem
18/6 o powierzchni 0,0016ha i 19/6 o powierzchni 0,0112 ha, obręb 110,
ujawnionych w księdze wieczystej Nr SI1S/00078796/3 oraz numerem
20/7 o powierzchni 0,0128 ha i 21/7 o powierzchni 0,0189 ha, obręb
110, ujawnionych w księdze wieczystej SI1S/00067960/4 oraz numerem
108/6 o powierzchni 0,0101 ha, obręb 90, ujawnioną w księdze wieczystej
SI1S/00072375/4. Działki przeznaczone są do sprzedaży w celu poprawy
warunków zagospodarowania działki przyległej oznaczonej numerem
4/11 o powierzchni 0,3795 ha obręb 90, ujawnionej w księdze wieczystej
nr SI1S/00047565/9.
Prezydent Miasta
Wojciech Kudelski
W WOLNeJ CHWILI
EchoKatolickie
numer
15(615)14-20
12-18sierpnia
kwietnia
2007
numer 33(998)
2014
r.
FOT.GU
34
KSIĄŻKA DLA KAŻDEgO
Warto rozmawiać
Niemal o wszystkim i niemal z każdym. Warto
też poruszać tematy gorące, budzące emocje
i skłaniające do refleksji…
Tomasz P. Terlikowski, Pojedynki,
Pojedynki
Wydawnictwo Fronda,
Warszawa 2014.
dysputy o życiu i skomplikowanych wyborach z Krzysztofem
GU
Ziemcem. Polecam!
KOnKURS
Mamy dla Państwa trzy książki od Wydawnictwa Fronda. By wziąć udział
w konkursie, należy wysłać SMS o treści: EchO2.odpowiedź na numer
7168 (1,23 zł z VAT) od czwartku, 14 sierpnia, od godz. 10.00, do środy,
20 sierpnia, do 22.00. Wygrają dwie osoby, które najciekawiej odpowiedzą na pytanie: „Dlaczego lubię czytać książki?”. Uwaga - odpowiedź nie
może przekroczyć 160 znaków. Regulamin znajduje się na stronie www.
echokatolickie.pl. Listę nagrodzonych zamieścimy w 35 numerze „echa”.
TWOJA URODA
Zapach lata
W wakacje przenosi w egzotyczne kraje, a gdy
nadejdzie jesień - przypomni o letnich przygodach,
doda energii i radości życia.
Taka jest właśnie nowa linia C-Thru
Coral Dream z motywem rafy koralowej na opakowaniu. W jej skład wchodzi woda toaletowa (o pojemności
30 ml i 50 ml), dezodorant, spray i żel
pod prysznic. Ten letni i energetyczny
zapach tworzy owocowa nuta głowy
składająca się z bylicy, pieprzu i jałowca; nuta serca to róża i fiołek oraz jako
dopełnienie - baza złożona z drzewa sandałowego, drewna, bursztynu
i wanilii. W tym oryginalnym połączeniu aromatów tworzących kwiatowo-owocowy zapach z egzotycznym
charakterem nie sposób się nie zakochać…!
Owoce wiśni
są doskonałą bazą
do wielu potraw i dań
na słono oraz słodkości.
SPOD POKRYWKI
Nalewka z wiśni
Wiśniówka przygotowana przez panie z Koła Gospodyń Wiejskich
z Wólki Wiśniewskiej królowała na stołach tegorocznego Festiwalu
Kuchni Regionalnej w Wiśniewie. Oto przepis:
SKŁADNIKI: 2 kg wiśni, 100 liści
z wiśni, 3 gałązki z drzewa wiśniowego, pół litra spirytusu, pół litra
wody, 2 szklanki cukru, 2 łyżeczki
kwasku cytrynowego.
WYKONANIE: Owoce wiśni,
liście i gałązki zalewamy wodą,
zagotowujemy. Wywar odstawiamy na jeden dzień, a następnie
przecedzamy. Jeszcze raz doprowadzamy płyn do zagotowania,
dodajemy cukier, kwasek cytryno-
Panie zrzeszone w KGW z Wólki Wiśniewskiej zapewniają, że owoce wiśni
są doskonałą bazą do wielu potraw i dań na słono oraz słodkości.
- Szczególnie polecamy kawę mrożoną z musem wiśniowym i bitą śmietaną oraz cynamonowe naleśniki z wiśniami i rumem. Po inne ciekawe
przepisy „z wiśniowym smakiem” zapraszamy do naszego koła - zachęca
Monika Ciołek, przewodnicząca KGW.
wy, ponownie odcedzamy. Wywar
zalewamy spirytusem. Nalewkę
rozlewamy do małych buteleczek
i odstawiamy w ciemne, chłodne
miejsce na kilka miesięcy. Smacznego!
TWÓJ DOM
Ubrania
zawsze świeże
Jak pozbyć się zapachu stęchlizny z ubrań?
Już niedługo będziemy musieli wymienić naszą garderobę w szafie.
Letnie, przewiewne bluzki, koszule, sukienki oraz spodnie zastąpimy grubszymi materiałami oraz
kurtkami. Co robić, gdy wyjęte
z worków ubrania czuć stęchlizną?
KOnKURS
Mamy dla Państwa pięć zestawów C-Thru Coral
Dream (spray i żel pod prysznic). By wziąć udział
w konkursie, należy wysłać SMS o treści: EchO1.
odpowiedź na numer 7168 (1,23 zł z VAT) od
czwartku, 14 sierpnia, od godz. 10.00, do środy,
20 sierpnia, do 22.00. Wygra pięć osób, które
najciekawiej odpowiedzą na pytanie: „Dlaczego
lubię lato?”. Uwaga - odpowiedź nie może przekroczyć 160 znaków. Regulamin znajduje się na
stronie www.echokatolickie.pl. Listę nagrodzonych zamieścimy w 35 numerze „echa”.
Ważne suszenie
i wietrzenie
Ten zapach trudno wywabić.
Pojawia się on wtedy, gdy ciuchy
przez długi czas leżą szczelnie zapakowane w zamkniętym, niewietrzonym pomieszczeniu. Stęchliznę może też wywołać wkładanie
do szafy nie do końca wysuszonych ubrań. Zapach ten nie tylko
jest krępujący, ale również bardzo
nieprzyjemny. W walce z nim często nie pomaga nawet dokładne
wypranie i wysuszenie naszych
ubrań... Trzeba zatem sięgnąć po
dodatkowe środki.
garść porad
Olejek sosnowy jest bezpieczny
dla tkanin, a doskonale absorbuje
nieprzyjemne zapachy. Już kilka
kropel tej substancji dodanej do
prania spowoduje, że zniknie woń
stęchlizny, a przy okazji również
niechciane plamy z ubrań (olejek
ma bowiem również właściwości
FOT. WWW.MORGUeFILe.COM
W taki właśnie sposób rozmawia
Tomasz P. Terlikowski. Autor „Pojedynków” nie ma zamiaru poklepywać po ramieniu, zagłaskiwać
różnic, udawać, że rozbieżności
nie istnieją. Dlatego większość
rozmów zawarta w książce ma
charakter właśnie pojedynków,
potyczek i starć z ludźmi, z którymi Terlikowski się nie zgadza, ale
uważa ich za interesujących wyrazicieli poglądów obecnych w debacie publicznej. Takie właśnie są
m.in. wywiady z Ewą Wanat, Kamilem Sipowiczem czy Robertem
Winnickim.
Pojedynek - mimo swej nazwy
- nie musi jednak oznaczać walki na śmierć i życie. Jak zaznacza
autor, z Szymonem Hołownią
rozmawia ostro, choć zgadza się
z nim w wielu kwestiach i zna go
prywatnie. Podobnie z Marcinem
Mellerem. Interesujące są również
wywabiające). Można też zmieszać olejek sosnowy i gorącą wodę
w butelce z atomizerem, a następnie spryskać nim ubrania. Później
ubrania należy wyprać i wysuszyć,
a nieprzyjemne zapachy na pewno
znikną.
Soda oczyszczona to drugi pogromca woni stęchlizny. Tak jak
olejek sosnowy, pomaga wywabić
plamy i wchłania wszystkie rodzaje niechcianych zapachów. Z sodą
możemy postąpić podobnie jak
z olejkiem, a roztworu używać
do spryskiwania odzieży przed
praniem. Efekt będzie gwarantowany!
Piorąc, warto mieć na uwadze również kilka rzeczy. Lepiej
używać detergentów w proszku
zamiast tych w płynie, a ubrania
suszyć - w miarę możliwości - na
powietrzu niż w zamkniętych poGU
mieszczeniach.
Rozmaitości
echo dzieci
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
Nauka bez tajemnic
35
do poczytania
Zaproś Go!
Ptolemeusz
Klaudiusz Ptolemeusz był greckim astronomem,
matematykiem i geografem. Żył w Aleksandrii,
w Egipcie ok 100-170 r.
O jego życiu wiemy niewiele. Epokę, w której pracował, określa się
na podstawie dat przeprowadzonych przez niego obserwacji astronomicznych, zapisanych w jego
„Almageście”: najstarsza z nich
pochodzi z 127 r., ostatnia z 2 lutego 141 r. Wiadomo również, że
kilka dzieł Ptolemeusza powstało
po ukończeniu „Almagestu”. Miejscem, do którego odnosił swoje
obserwacje, była Aleksandria.
Jako geograf Ptolemeusz stworzył słynną mapę świata. Opracowując ją, wyszedł z założenia,
że Ziemia „zamieszkana” liczy 7
tys. km z północy na południe
i 12 tys. km z zachodu na wschód.
Dalej - według uczonego - rozciągała się „ziemia nieznana” lub
wielkie morze. W czasach Pto-
lemeusza panowało przekonanie, że Ziemia stanowi centrum
Wszechświata. Ruch ciał niebieskich na sferze niebieskiej, zmiany jasności świecenia i zaćmienia od wieków zaprzątały uwagę
astronomów biedzących się nad
ich wyjaśnieniem. Dopiero system wprowadzony przez Ptolemeusza, choć oparty na fałszywych przesłankach, wyjaśniał
w sposób zadowalający obserwowane od stuleci zmiany na sferze
niebieskiej.
Grecki uczony zaproponował
model Wszechświata, zgodnie
z którym wszystkie planety krążą
po orbitach wokół Ziemi. Ziemia
w tym modelu również krąży, zataczając w przestrzeni znacznie
mniejszy okrąg niż planety. Pto-
Mikołaj
Kopernik
Mikołaj Kopernik był największym polskim
astronomem. Był także księdzem i doktorem
prawa kanonicznego.
Żył w latach 1473-1543. Kopernik
ośmielił się twierdzić, że Słońce,
a nie Ziemia, jest centrum Wszechświata. Podobnie jak w przypadku Arystarcha 1800 lat wcześniej,
poglądy Kopernika spotkały się
z wrogim przyjęciem współczesnych.
Teoria Kopernika została opublikowana w książce, którą tylko
niewielu ludzi czytało, ale fakt, że
w ogóle powstała, pobudził wielu
Kopernikańska wizja Układu Słonecznego. Kopernik sądził, że orbitami planet są
okręgi. Dopiero Kepler udowodnił, iż planety krążą po elipsach.
reklama
Błędny model Wszechświata
Ptolemeusza z Ziemią w centrum
panował niepodzielnie w nauce
przez 1500 lat.
lemeusz zestawił także katalog
gwiazd zawierający 48 gwiazdozbiorów, z których korzysta się do
dzisiaj.
Ptolemeuszowi przypisuje się
autorstwo epigramatu: „Wiem, że
jestem śmiertelny i jednodniowy,
lecz kiedy śledzę obiegi gwiazd,
tudzież powroty ich, już nie dotykam ziemi, ale u Zeusa w gościnie
bogów spożywam karm, słodkiej
ambrozji dar”.
Elżbieta
ŚnieżkowskaBielak, Chleb
z Nieba.
Spotkajmy się
z Jezusem,
Dom Wydawniczy
Rafael,
Kraków 2012.
Ten przepięknie, kolorowo ilustrowany album przygotowany
został specjalnie dla Was, drogie
Dzieci, abyście nigdy nie zapomniały, jak wielkim darem od
Boga jest Eucharystia. Przyjmując Komunię św., otwieracie swoje serce Panu Jezusowi ukrytemu
w białym opłatku i zapraszacie
Go, by zamieszkał w nim już na
zawsze. Ta książeczka ma Wam
pomóc zrozumieć miłość Jezusa
do każdego z Was i znaleźć odpowiedź, jak Wy możecie na nią
odpowiadać, jak możecie wykorzystać w swoim życiu Jego rady
i zalecenia. Do albumu dołączona jest płyta DVD przedstawiającą najpiękniejsze opowieści
JAG
o Jezusie. Mikołaj Kopernik głosił, że Ziemia
i inne planety krążą wokół Słońca.
uczonych do myślenia nad istotą
Wszechświata. Dowody na prawdziwość twierdzenia Kopernika, że
to Ziemia krąży wokół Słońca, zostały znalezione dopiero 100 lat po
jego śmierci. Jego teoria zawierała
również błędy. Po pierwsze uważał
on, że planety krążą po okręgach,
a nie elipsach. Po drugie, widząc
w gwiazdach niezbyt mocno świecące ciała niebieskie, znajdujące się
niewiele dalej niż orbita Saturna,
utrzymywał, że Słońce jest nie jedną z gwiazd ogromnej galaktyki,
lecz centrum Wszechświata.
Teoria Kopernika wpłynęła na
sposób patrzenia na miejsce Ziemi i człowieka we Wszechświecie
i stała się podstawą rozwoju nauk
ścisłych. Określa się ją mianem
„rewolucji kopernikańskiej”. Z idei
Kopernika wywodzi się późniejsza
zasada kosmologiczna, zwana także zasadą kopernikańską, według
której część Wszechświata dostępna obserwacjom nie różni się od
jego pozostałych części. W wersji
uogólnionej przyjmuje się, że żaden punkt we Wszechświecie nie
jest wyróżniony.
4
kupon
Mogą być dwa konie,
z chłopakiem dziewczyna.
Dawniej poruszała
wagony na szynach.
Muszą się jej słuchać
potężne turbiny.
Porusza silniki
niejednej maszyny.
t y g o d n i k
r e g i o n a l n y
Wydawca: Siedlecka Oficyna Wydawnicza „Podlasie” Sp. z o.o.; numer indeksu: 367478
Adres redakcji: ul. Bp. I. Świrskiego 43A, 08-110 Siedlce,
tel. 25 644 48 00, fax.: 25 644 49 00
www.echokatolickie.pl, e-mail: [email protected]
numer konta: 81 2030 0045 1110 0000 0046 9000 BGZ S.A o/Siedlce
Redaktor naczelna: Monika Grudzińska ([email protected]).
Zastępca: Agnieszka Warecka ([email protected])
Asystenci kościelni: ks. Andrzej Adamski, ks. Jacek Szostakiewicz, ks. Piotr Wojdat
Redaktorzy prowadzący: Jolanta Krasnowska-Dyńka ([email protected]), Monika Lipińska ([email protected]), Kinga Ochnio ([email protected])
Dziennikarze: Agnieszka Wawryniuk, Andrzej Materski (red. sportowa)
Stali współpracownicy: ks. Mateusz Czubak, Wioletta Ekielska, ks. Ireneusz Juśkiewicz, Waldemar Jaroń, Tadeusz Nieścioruk,
Krystian Pielacha, ks. Paweł Siedlanowski, ks. Jacek Wł. Świątek, Michał Sztelmach, Anna Wasak, Anna Wolańska, Beata Zgorzałek
Korekta: Anna Kublik. Skład: Leszek Sawicki
Administracja: Beata Kusińska, Marta Kaleucha ([email protected])
Reklama: Iwona Zduniak-Urban (tel. 664 427 272, e-mail: [email protected]), Sylwia Jelonek, tel. 694-466-922
Druk: Polskapresse Sp. z o.o., Oddział Poligrafia, Drukarnia Warszawa
Prenumerata realizowana przez RUCH S.A.
Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl
Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: [email protected] lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi
Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 - czynne w godzinach 7.00 - 18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora.
Zamówienia na prenumeratę instytucjonalną przyjmuje firma Kolporter Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością S.K.A. Informacje
pod numerem infolinii 0801 40 40 44 lub na stronie internetowej www.dp.kolporter.com.pl/
Rozpowszechnianie redakcyjnych materiałów publicystycznych bez zgody wydawcy jest zabronione.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń. W przypadku stwierdzenia niezgodności
treści z zasadami wiary katolickiej, zastrzega sobie prawo odmowy ich zamieszczenia. Materiałów nie zamówionych redakcja
nie zwraca, a w przypadku zakwalifikowania ich do druku zastrzega sobie prawo zmiany tytułów i dokonywania skrótów.
36
numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r.
EchoKatolickie
SIMPLY CLEVER
Kompleksowo
Profesjonalnie
Konkurencyjnie
OJFVTÜVH
LSFEZUPXB
PXF
CF[HPU¬XL
[;64
SP[MJD[FOJF
/"+/*å4;&$&/:
83&(*0/*&
%LDáD3RGODVND
$O-DQD3DZáD,,
WHO
www.komunalnik.pl
tel. 24h
601 277 212
83 343 46 91
OgŁOSzEnia za DaRmO!
chcesz kupić, sprzedać, wynająć? nadaj swoje ogłoszenie
w jednej z wielu kategorii za darmo!
Uwaga! Promocja nie dotyczy działu „usługi”
oraz ogłoszeń nadawanych systemem SmS.
Szczegółowe informacje pod nr. tel. 25-644-48-00
lub na www.echokatolickie.pl.

Podobne dokumenty