Pobierz - Echo Katolickie
Transkrypt
Pobierz - Echo Katolickie
EchoKatolickie agnieszKa warecKa ReDAKTOR W Na straży ŻELECHÓW czasie, gdy zamykaliśmy bieżący numer „Echa”, pielgrzymi zdążający przed oblicze Matki Bożej pokonywali ostatnie etapy przejścia. „Jestem - pamiętam - czuwam!” - akt zawierzenia w łączności z wiernymi na Jasnej Górze powtarzali też pątnicy nawiedzający z racji uroczystości Wniebowzięcia NMP diecezjalne sanktuaria: Leśną Podlaską czy Kodeń. „W krzyżu Boże «Jestem» znaczy «Miłość»” - nauczał św. Jan Paweł II. „Człowiek trwa przy Bogu poprzez to, że pamięta - zachowuje wielkie sprawy Boże, rozważając je w swoim sercu jak Maryja” - objaśniał. I jeszcze, że „czuwać” tzn. starać się być człowiekiem sumienia. 14 sierpnia minęły 32 lata od brutalnej pacyfikacji obozu internowanych w Kwidzynie. Wśród ciężko pobitych była grupa siedleckich opozycjonistów. „Dotąd sprawa ta nie została wyjaśniona, sprawcy wydarzeń nie stanęli przed sądem, choć przed sądem postawione zostały ich ofiary - «za czynną napaść na funkcjonariuszy»” - pisze w tekście o „Zbrodni nieprzedawnionej” Anna Wasak. Z kolei rozmówca Moniki Lipińskiej podnosi głos w sprawie kontrowersyjnej procedury in vitro… Polecam! KrótKo Podziękują za plony patron medialny gm. mięDzyRzEc PODL. 24 sierpnia przy Szkole Podstawowej w Strzakłach odbędą się dożynki gminne. Uroczystość zainauguruje o 12.00 Msza św. odprawiona w miejscowej kaplicy w intencji rolników. Po nabożeństwie korowód dożynkowy przemaszeruje na plac przy szkole. Oficjalne otwarcie dożynek przez wójta gminy zaplanowano na 13.30. Po przemówieniu nastąpi prezentacja wieńców zgłoszonych do konkursów. Następnie starostowie dożynek przekażą chleb na ręce wójta gminy. Nie zabraknie też wystąpień zaproszonych gości. W trakcie uroczystości na chętnych smakoszy będą czekały regionalne przysmaki. W części koncertowej na scenie pojawią się dzieci i młodzież ze Strzakł, Trzebieszowa i Rogoźnicy. Będzie można również zobaczyć występy lokalnych zespołów ludowych. W programie imprezy przewidziano także konkursy z atrakcyjnymi nagrodami zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Na zakończenie imprezy, o 19.00, rozpocznie się zabawa taneczna przy dźwiękach KO gwiazdy wieczoru - zespołu Fortex, Rajmund, Skalar’s. Reklama 17 numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r. tego dnia sierpnia na placu przed Wiejskim Domem Kultury w Krzesku-Królowej Niwie odbędą się dożynki Co dalej z ratuszem? Kłopoty z wykonawcą Prace przy modernizacji zabytkowego ratusza idą ślamazarnie, w związku z tym zagrożony jest termin zakończenia inwestycji. Na początku 2013 r. w wyniku przetargu wyłoniono wykonawcę z Łukowa, który przedstawił najkorzystniejszą finansowo ofertę. Zabytkowy ratusz został w części rozebrany, na innym segmencie wykonano roboty budowlane. Wykonawca schodził z placu budowy, by po jakimś czasie znowu się na nim pojawić. Wreszcie zastosował wybieg - zwrócił się do rady miasta z prośbą o udzielenie gwarancji zapłaty. Liczył na to, że rada nie podejmie uchwały w tej sprawie, wtedy będzie mógł zostawić rozgrzebaną budowę i domagać się zapłaty. Jednak podczas sierpniowej, nadzwyczajnej sesji radni podjęli odpowiednią uchwałę. - Nieudzielenie takiej gwarancji skutkowałoby tym, że wykonawca mógłby opuścić budowę ratusza i byłoby to traktowane jako odejście z winy inwestora, czyli gminy. A to spowodowałoby wielkie straty, skutkujące koniecznością wypłaty dużych kwot pieniędzy - mówi burmistrz Mirosława Miszkurka. Koszt inwestycji to ok. 5 mln zł. Udzielona gwarancja niewiele zmieniła w harmonogramie realizacji zadania. Termin zakończenia inwestycji to grudzień 2015 r., a na placu budowy, która straszy swoim wyglądem, rosną słoneczniki i drzewka. - Wykonawca w czerwcu poinformował, że schodzi z placu FOT. WAJ 2 Według burmistrz, wykonawca prowadzi roboty zgodnie z umową, chociaż w ślimaczym tempie. budowy, ale w lipcu złożył kolejne pismo, że prace zostają wznowione. W tej chwili nie widać postępów w budowie, prace wykonywane są bardzo ślamazarnie, pracuje kilku pracowników. Według informacji wykonawcy ratusza, udzielenie takiej gwarancji spowoduje, że będzie on mógł wziąć kredyt i zwiększyć tempo prac - wyjaśnia M. Miszkurka, burmistrz Żelechowa. I uzupełnia: - Według informacji inspektora nadzoru, gdyby jeszcze w tej chwili wykonawca ruszył intensywniej z pracami, inwestycja zostałaby zrealizowania w terminie. Według burmistrz, wykonawca prowadzi roboty zgodnie z umową, chociaż w ślimaczym tempie. - Myślę, że jest to wynikiem słabej kondycji finansowej firmy. Przypomnę, że w ubiegłym roku wykonawca zwrócił się do gminy o możliwość częściowego finansowania wykonanych robót, deklarując skrócenie o rok zakończenia inwestycji. Na to rada miasta nie wyraziła zgody - twierdzi M. Miszkurka. Nie jest to odosobniony przypadek, kiedy, zgodnie z literą prawa o zamówieniach publicznych, wyłącznym kryterium rozstrzygania przetargów jest najniższa cena. WALDEMAR JAROŃ 2,4 www.echokatolickie.pl Likwidacja uczelni Został tylko budynek Bialskie Kolegium Licencjackie Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej zakończyło ostatecznie swoją działalność. Wszystko z powodu braku zainteresowania ze strony studentów. Budynek przy ul. Piłsudskiego 24, w którym prowadzone były zajęcia, dziś świeci pustkami. Zniknęło nawet logo uczelni. KL działało w Białej Podlaskiej od 2000 r. Oferowało edukację na kierunkach humanistycznych. Na przestrzeni kilkunastu lat studenci mogli wybierać np. między filologią polską, historią, pedagogiką, socjologią i slawistyką. Teraz nastąpiło ostateczne zamknięcie kolegium. Wszystkiemu winny niż demograficzny. Studenci wolą kształcić się w większych miastach i coraz częściej szerokim łukiem omijają ośrodki zamiejscowe. Nie ma kogo uczyć Przyszłość kolegiów licencjackich stoi pod znakiem zapytania także z innego względu. - W związku z przepisami znowelizowanej ustawy dotyczącej szkolnictwa wyższego, kształcenie w kolegiach licencjackich może być prowadzone maksymalnie do 2015 r., chyba że uczelnia zdecyduje się przekształcić owe jednostki w filie lub wydziały zamiejscowe. Aby tak się stało, niezbędna jest odpowiednia liczba chętnych wygaszania bialskiej placówki rozpoczął się już w roku akademickim 2012/2013. Obecnie wszystkie roczniki ukończyły kształcenie i w placówce nie ma już żadnych studentów. W początkowych latach funkcjonowania bialskiego KL UMSC kształciło się w nim po kilkaset osób. W ubiegłym roku naukę kontynuowało tu tylko 17 żaków. W obiekcie przy Alejach Tysiąclecia chcielibyśmy ulokować straż miejską - zaznacza R. Szwed. do studiowania, a ta z roku na rok systematycznie spada - mówi Aneta Adamska z biura prasowego UMCS w Lublinie. Dodaje, że w Kolegium Licencjackim UMCS w Białej Podlaskiej nie uruchomiono nowych kierunków studiów, nie prowadzi się w nim także rekrutacji na studia I stopnia. A. Adamska zaznacza, że proces Wszystko w jednym miejscu Budynek, w którym mieściło się kolegium, należy do skarbu państwa. - Jego powierzchnia wynosi ponad 500 m². Są w nim m.in. sale wykładowe i ćwiczeniowe, biblioteka oraz część hotelowa. W sprawie budynku nadal trwają pewne ustalenia - mówi A. Adamska. W związku z likwidacją kolegium 1 sierpnia zatrudnienie straciło w nim sześciu pracowników, którzy do tej pory pełnili obowiązki dotyczące administracji i obsługi. Wiadomo, że przejęciem budynku po kolegium zainteresowany jest bialski magistrat. - Stanowisko miasta jest jednoznaczne. Chcemy, aby budynek zlokalizowany przy ul. Piłsudskiego 24 wrócił redaktor prowadzący: Kinga Ochnio do zasobów miasta. Należy on do skarbu państwa, którym na terenie Białej Podlaskiej zarządza prezydent. Mieliśmy wiele pomysłów na wykorzystanie tego obiektu. Jego niewątpliwymi atutami są przede wszystkim bardzo dobra lokalizacja i funkcjonalność. Intencją prezydenta było to, by przenieść do niego MOPS oraz komórki organizacyjne, które zajmują się obsługą sfery socjalnej. Mam tu na myśli przede wszystkim referat świadczeń socjalnych. Chcemy, by owe jednostki funkcjonowały w jednym miejscu, aby mieszańcy nie musieli przemieszczać się od MOPS do urzędu miasta i na odwrót - wyjaśnia Renata Szwed, dyrektor gabinetu prezydenta miasta. Z myślą o strażnikach Obecnie MOPS działa przy Alejach Tysiąclecia i jest dosyć mocno oddalony od magistratu. Z kolei budynek po kolegium znajduje się bardzo blisko urzędu miasta. Przeniesienie wszystkich jednostek na ul. Piłsudskiego niewątpliwie ułatwi życie wielu bialczanom. To jednak nie koniec przeprowadzek. - W obiekcie przy Alejach Tysiąclecia chcielibyśmy ulokować straż miejską. Obszerny parking i większy budynek na pewno wpłyną pozytywnie na jakość obsługi w tej jednostce - zaznacza R. Szwed. Obecnie strażnicy miejscy bazują w lokalu przy ul. Brzeskiej. Obiekt jest trudnodostępny i niewidoczny, ponieważ mieści się w tzw. podwórku. Skutecznie zasłaniają go liczne budynki usługowe. Nie wiadomo, kiedy nastąpią zmiany. Władze miasta czekają na wyznaczenie terminu podpisania aktu, który upoważni je do przejęcia budynku przy ul. Piłsudskiego. Dopiero wtedy możliwe będzie przenoszenie poszczególnych jedAWAW nostek. Na remonty Region. 2,4 mln zł zostanie przeznaczone na remonty oraz odbudowę dróg i mostów zniszczonych w wyniku skutków zdarzeń noszących znamiona klęsk żywiołowych. W ubiegłym tygodniu promesy samorządowcom z rejonu siedleckiego przekazał wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. Środki pochodzą z rezerwy ministra administracji i cyfryzacji. Dofinansowanie w ramach drugiej transzy tegorocznych promes otrzymają: powiat siedlecki (1,4 mln zł) i garwoliński (550 tys. zł) oraz gminy Jabłonna Lacka (50 tys. zł) i Pilawa (400 tys. zł). Środki zostaną przeznaczone na remonty dróg powiatowych nr 2044W na odcinku Dąbrowa - Korczew (powiat siedlecki) oraz 1330W Garwolin - Trojanów (powiat garwoliński) uszkodzonych w wyniku silnych opadów deszczu oraz podtopień. W Jabłonnie Lackiej wyremontowany zostanie przepust drogowy (odcinek Wirów - Wasilew Skrzeszewski) uszkodzony w wyniku deszczu nawalnego. Przebudowana zostanie także droga gminna nr 131043 (ul. M. Konopnickiej) z naprawą chodnika oraz przebudową sieci kanalizacyjnej w gminie Pilawa (po długotrwałych i intensywnych opadach deszczu z 2011 r.). MLS om.pl poligrafia SIEDLCE. Naczelnik Urzędu Skarbowego zaprasza przedsiębiorców na bezpłatne szkolenie w zakresie „Praw i obowiązków użytkowników kas rejestrujących”. Spotkanie odbędzie się 18 sierpnia, o 9.00, w sali konferencyjnej (p. 221 - II p.) w siedzibie urzędu przy ul. Bp. I. Świrskiego 45. Szkolenie w pierwszej kolejności dedykowane jest przedsiębiorcom działającym w branży gastronomicznej. Osoby zainteresowane uczestnictwem proszone są o zgłoszenie telefoniczne (nr tel.: 504-046-970). WA Reklama Reklama reklama wizualna Szkolą netto Fot. AWAW Budynek zajmowany do lipca przez Kolegium Licencjackie UMCS chce przejąć bialski magistrat. BIAŁA PODLASKA Region tyle mln zł przeznaczono na remonty oraz odbudowę dróg i mostów w regionie zniszczonych w wyniku skutków zdarzeń noszących znamiona klęsk żywiołowych 3 www.iwonex.c gadżety reklamowe karta biznesowa )250$7[PPdz'58. GZXVWURQQ\ 3$3,(5Jdz1$.ă$' V]W )2/,2:$1,(GZXVWURQQHEĄ\ VN www.foldruk.media.pl /FoldrukMedia $FOBOJF[BXJFSBPQSBDPXBOJBHSBñD[OFHP numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r. EchoKatolickie Fot. BZ 4 BIAŁA PODLASKA Połączenie sił Plany i pomysły Upalny dzień na miejskiej plaży. MIĘDZYRZEC PODLASKI Wypoczynek nad wodą Kąpielisko, stok, a za rok wyciąg Tego lata na miejskim kąpielisku wypoczywają setki plażowiczów. Jeszcze więcej ludzi korzysta z niestrzeżonych kąpielisk na Międzyrzeckich Jeziorkach. Dziś już mało kto pamięta zaniedbaną żwirownię sprzed lat. Obecnie teren wygląda zupełnie inaczej, a oferta turystyczna miasta z roku na rok staje się bogatsza. Międzyrzeckie Jeziorka to dwa połączone zbiorniki. Przy pierwszym funkcjonuje miejskie strzeżone kąpielisko z trzypoziomową plażą, molo i ratownikami. Przy kąpielisku półtora roku temu zbudowano całoroczny igielitowy stok narciarski. Wraz ze stokiem powstał parking, drogi dojazdowe i budynek z wypożyczalnią sprzętu narciarskiego oraz toaletami. W tym sezonie pojawiło się zarządzane przez MOSiR pole namiotowe z toaletą oraz wiatą i miejscem na ognisko. Ponadto, przy stoku otwarty został pierwszy lokal gastronomiczny. Żeglarze, wędkarze i studenci Przy drugim zbiorniku znajduje się stanica Stowarzyszenia Rozwoju Żeglarstwa. Można tam wypożyczyć kajaki, rowery wodne i żaglówki, nabyć umiejętności sternika motorowodnego lub patent żeglarski. Turyści mogą wynająć domki campingowe i skorzystać z pola namiotowego oraz czystej plaży. A już w przyszłym roku do użytku będzie oddane Centrum Szkoleniowe Sportów Wodnych z salą szkoleniową i pokojami hotelowymi. Obok stowarzyszenia znajduje się plaża przy restauracji Zacisze. Tam również można wypożyczyć sprzęt pływający, a także wypłynąć w rejs statkiem. Po sąsiedzku mają swo- ją stanicę wędkarze PZW, a niedawno powstałe Towarzystwo Wędkarskie „Żwirek”, które zajmuje się administracją zbiornikiem, dyżuruje na stanicy SRŻ. Przy dużym zbiorniku funkcjonuje także ośrodek bialskiej PSW, która co roku w sezonie letnim organizuje obozy dla studentów również z zagranicy. Wkrótce nowe inwestycje Jeszcze w tym miesiącu powstanie trasa zdrowia PZU - na odcinku ok. 2 km pojawią się ekologiczne, drewniane urządzenia do ćwiczeń. Start i metę trasy zaplanowano pod stokiem. Ponadto, jeszcze w tym roku rozpocznie się realizacja drugiego unijnego projektu - „Zagospodarowanie terenu Międzyrzeckich Jeziorek - etap II”, na który samorząd otrzymał 2,8 mln zł dofinansowania. Aktualnie tworzona jest dokumentacja do ogłoszenia przetargu. Wkład miasta w wysokości 30% (1,2 mln zł) został już zarezerwowany w budżecie miasta. Za te pieniądze zostaną zbudowane drogi dojazdowe, ciągi pieszo-rowerowe, parking na 150 aut, a z atrakcji rekreacyjnych: wyciąg do ciągnięcia narciarza wodnego o długości ponad 460 m, place zabaw dla dzieci oraz miejsce rekreacji dla dorosłych, BZ w tym most linowy. Pełna nazwa dokumentu brzmi: „Zintegrowana Strategia Rozwoju Miejskiego Obszaru Funkcjonalnego Biała Podlaska”. Akt ma dotyczyć głównych kierunków rozwoju w wymiarze przestrzennym, gospodarczym i społecznym. Oba samorządy chcą ze sobą współpracować we wszystkich ważniejszych dziedzinach, zaczynając od transportu, gospodarki wodno-ściekowej czy polityki mieszkaniowej, a kończąc na rozwoju gospodarczym i wspólnym przyciąganiu inwestorów. Żeby nie dublować - Wspólne działanie między samorządami to wymóg czasu, sytuacji i dyrektyw unijnych, które nakazują integrację w celu uzyskania środków na kolejne projekty. Efektywność naszych usług mierzona jest ilością osób z nich korzystających. Mamy do czynienia z niżem demograficznym. Zmniejsza się m.in. liczba uczniów w szkołach i osób użytkujących drogi czy sieć wodno-kanalizacyjną, więc ich koszty utrzymania albo pozostaną na tym samym poziomie, albo wzrosną. Trzeba szukać nowych rozwiązań. Gminy i miasta mają do realizacji te same zadania, które często się przenikają, dlatego też winny być organizowane wspólnie, by obniżyć ich koszty. W tej strategii chodzi o to, abyśmy w przyszłych latach nie dublowali się przy tworzeniu projektów zadaniowych. To, co już jest i to, co jeszcze powstanie, musi być utrzymywane. Warto wspólnie korzystać z tego, czego dokonamy. Tworząc projekty, musimy więc patrzeć z perspektywą nie na jeden rok, ale na najbliższe 10-20 lat - tłumaczy prezydent miasta Andrzej Czapski. Chcemy strefę Wójt gminy wiejskiej Biała Podlaska podkreśla, że obecnie podstawą w rywalizacji o środki unijne jest dobra strategia i integracja poszczególnych gmin. - Uważam, że z racji naszego położenia jesteśmy szczególnie predysponowani do współpracy z miastem. Okalamy Białą Podlaską dookoła; cała nasza infrastruktura wodno-kanalizacyjna Fot. AWAW 7 sierpnia włodarze miasta i gminy wiejskiej Biała Podlaska podpisali akt dotyczący wspólnego opracowania strategii rozwoju na lata 2014-2020. Takie zjednoczenie opłaci się obu stronom. Wspólna strategia rozwoju samorządów na różnych polach jest dziś ważnym wymogiem. Wójt gminy wiejskiej Biała Podlaska podkreśla, że obecnie podstawą w rywalizacji o środki unijne jest dobra strategia i integracja poszczególnych gmin. i drogowa włączone są w infrastrukturę miejską. Podobnie jest z komunikacją i ze szkołami. Niestety brakuje nam obszarów związanych z działalnością inwestycyjną potrzebnych do pozyskania inwestorów strategicznych. Tu jest dobre pole do popisu dla naszej współpracy - zaznacza W. Panasiuk. Włodarzowi gminy marzy się wspólna strefa albo podstrefa ekonomiczna. Na jej lokalizację proponuje dwa miejsca. - Pierwszy teren ma powierzchnię 70 ha i znajduje się (jadąc w kierunku Warszawy) po prawej stronie, przy końcu obwodnicy miasta. Druga lokalizacja dotyczy projektowanej autostrady. Strefa mogłaby być utworzona przy wjeździe i zjeździe na autostradę, na wysokości Cicibora. Tu mamy do dyspozycji aż 200 ha - tłumaczy wójt gminy Biała Podlaska. Podsumowując, wspólna strategia może przynieść korzyści ekonomiczne i społeczne. Teraz przyszedł czas na jej opracowanie. AWAW Krótko W cieniu sosny patron medialny Sosnówka. 24 sierpnia na obiektach sportowych mieszczących się przy Publicznym Gimnazjum odbędzie się impreza promocyjno-integracyjna pn. „Jarmark turystyczny. W cieniu sosny”. Celem projektu jest promocja atrakcji turystycznych obszaru 17 gmin należących do Bialskopodlaskiej Lokalnej Grupy Działania. Osoby oraz instytucje zainteresowane prezentacją lokalnych produktów, usług turystycznych oraz wyrobów wytwarzanych na terenie działania grupy mogą zgłaszać chęć udziału w imprezie do 20 sierpnia. Szczegóły na stronie internetowej gminy MLS Sosnówka pod adresem www.sosnowka.pl. Warto zobaczyć! Tuczna. 17 sierpnia, o 12.00, na boisku przy Zespole Szkół rozpocznie się VII Powiatowa Wystawa Koni Zimnokrwistych. Po oficjalnym otwarciu imprezy oraz przemówieniach zaproszonych gości zebrani będą mogli obejrzeć pokazy kaskaderskie w wykonaniu Jacka Samociuka. Następnie odbędzie się prezentacja klaczy oraz ogierów zimnokrwistych. Po ogłoszeniu wyników i wręczeniu nagród rozpocznie się występ zespołu cygańskiego Romani Ciercheń. W trakcie niedzielnego spotkania również na najmłodszych będą czekały atrakcje, wśród których znajdą się m.in. przejażdżki w siodle oraz na kucyku. Organizatorem wystawy są: gmina Tuczna, Gminna Biblioteka Publiczna w Tucznej oraz Lubelski MLS Związek Hodowców Koni. Dożynki i targi Krzywda. 7 września na terenie Gminnego Ośrodka Sportu i Rekreacji przy ul. Osiedlowej 46 odbędą się targi turystyki. Zostaną one połączone z gminnymi dożynkami. Plenerowa uroczystość będzie miała charakter festynu podzielonego na strefy: kultury, rekreacji, targów oraz dobrego smaku. W ramach pierwszej z nich zaplanowano przegląd twórczości artystycznej dziecięcych zespołów folklorystycznych. Tu także zostaną zaprezentowane dawne tradycje i obrzędy weselne w wykonaniu Lokalnego Teatru Amatorskiego ,,To i owo’’. Na odwiedzających drugą strefę czekać będzie wiele atrakcji, m.in. oferta Muzeum Nietypowych Rowerów, gdzie będzie możliwość obejrzenia, a nawet wypróbowania roweru poziomego czy cyrkowego. Dla zainteresowanych odbędą się lekcje muzealne: „Naprawa i konserwacja roweru”, „Historia roweru”, „Rower ekologiczny - pojazd przyszłości”. W strefie rekreacji nie zabraknie również m.in. karuzeli, dmuchańców, zjeżdżalni, toru z kręglami, ścianki wspinaczkowej. W strefie targów swoją ofertę zaprezentują m.in.: gminy, miasta, regiony, stowarzyszenia, biura podróży, hotele, ośrodki SPA, przewoźnicy, przedsiębiorstwa turystyczne, firmy zajmujące się informacją, promocją, wydawnictwami, reklamą oraz inne firmy handlowe i usługowe. Zakres tematyczny będzie dotyczył turystyki. Wreszcie w ostatniej strefie na specjalnie przygotowanych stoiskach swoje lokalne specjały zaprezentują koła gospodyń wiejskich. Do udziału w targach organizatorzy (wójt gminy oraz Gminna Biblioteka Publiczna w Krzywdzie) zapraszają również lokalnych twórców ludowych, których niepowtarzalne wyroby stanowić będą dodatkową atrakcję oraz umożliwią pokazanie wystawcom i publiczności konkretnych produktów turystycznych. Podczas imprezy pokazywana będzie rzeźba, malarstwo, koronkarstwo. Szczegółowy program oraz warunki uczestnictwa w targach dostępne są na stronie gminy pod adresem www.gminaMLS krzywda.com. Region Fot.UM Parczew www.echokatolickie.pl Równie istotny z punktu widzenia rozwoju miasta ma być remont drogi w kierunku Międzyrzeca. Wśród priorytetów samorządu na najbliższe lata znalazła się także modernizacja ul. Jana Pawła II, jak też drogi między miejscowościami Parczew i Siemień oraz skrzyżowań i tras lokalnych. W strategii pojawiła się również modernizacja trasy linii kolejowej Lublin - Lubartów - Parczew - Łuków wraz z zagospodarowaniem terenu i budową infrastruktury towarzyszącej, w tym modernizacja budynku dworca PKP w Parczewie. W miejscowościach na terenie gminy, szczególnie w miejscach położonych blisko atrakcji turystycznych, mają pojawić się parkingi dla samochodów osobowych, autokarów oraz rowerów. Wśród priorytetów samorządu na najbliższe lata znalazło się wiele inwestycji drogowych. PARCZEW Strategia rozwoju Kolej na drogi i pawilon handlowy Sukiennice i promenada Jedną z atrakcji dla mieszkańców, która znalazła się w planach inwestycyjnych na najbliższe lata, jest stworzenie centrum handlowego stylizowanego na krakowskie Sukiennice. Miałoby znaleźć się w nim miejsce na sklepy i stoiska rękodzielników, kwiaciarnie, restauracje, informację turystyczną. Wśród zadań znalazło się także stworzenie miejskiego zalewu wraz z infrastrukturą, na czele z muszlą koncertową. Promowaniem imprez kulturalnych miałoby zająć się Centrum Informacji Kulturalnej. Wśród pomysłów znalazły się Parczewska Biesiada „Grillowisko” czy Biesiada Jagiellońska. Dodatkowymi atrakcjami miasta miałyby stać się także m.in. promenada spacerowa wzdłuż Piwonii, mostki na Konotopie, Piwonii i Tyśmienicy. W strategii rozwoju miasta znalazło się też dostosowanie pomieszczeń basenu „Jelonek” do działalności konsumpcyjnej oraz stworzenie kącika do zabaw dla najmłodszych. Tych ostatnich ucieszy na pewno budowa „Krasnalandii” parku zabaw dla dzieci, a nieco star- Modernizacja trasy do Lublina, promenada nad Piwonią czy pawilon w rodzaju krakowskich Sukiennic - to tylko niektóre z inwestycji zaproponowanych w „Strategii rozwoju gminy Parczew 2014-2020”. Dokument ma być podstawą działań władz samorządowych na najbliższe lata. Oprócz diagnozy społeczno-gospodarczej, aktualnego stanu rozwoju i infrastruktury sporą jego część zajmują propozycje przedsięwzięć, jakie powinny zostać zrealizowane przez miasto. Wśród nich znalazły się inwestycje, które mają sprawić, że Parczew stanie się miastem nowoczesnym, przyjaznym mieszkańcom, turystom i inwestorom. - Strategia rozwoju jest dokumentem niezbędnym do funkcjonowania jednostki samorządu terytorialnego. Zawiera wskazówki zarówno mieszkańców, bo oni byli przy konsultacjach, jak i władz samorządowych, w jakim kierunku powinien pójść rozwój gminy - wyjaśnia burmistrz Paweł Kędracki. I uzupełnia: - Strategia to również dokument, który jest niezbędny przy pozyskiwaniu środków europejskich, gdyż stanowi oparcie przy pisaniu wniosków. Powstanie dokumentu poprzedziło kilka spotkań konsultacyjnych. - Staraliśmy się, aby grono osób w nich uczestniczących było jak największe. Swoje pomysły zgłaszali zarówno przedstawiciele młodzieży, organizacji pozarządowych czy społecznych, jak i jednostek samorządu terytorialnego. Na podstawie uwag i propozycji wniesionych przez mieszkańców zrodził się pomysł na strategię, która jest poddawana dalszym konsultacjom - tłumaczy P. Kędracki. 51 celów strategicznych Pierwsze miejsce na liście 51 celów strategicznych zajmuje modernizacja drogi wojewódzkiej nr 815 Parczew - Lublin. Trasa, jak wynika z dokumentu, powinna zostać zrewitalizowana w latach 2015-2020. fot. J. Kurzawa Reklama migawka 5 szych - powstanie skateparku oraz wielofunkcyjnej hali sportowej. Nie zapomniano o inwestorach, których do miasta mają przyciągnąć kompleksowo uzbrojone tereny włączone w Specjalną Strefę Ekonomiczną. W planach jest także utworzenie Inkubatora Przedsiębiorczości i Innowacji oraz promowanie przedsiębiorczości poprzez ułatwienie gospodarczego wykorzystania nowych pomysłów i sprzyjanie tworzeniu nowych firm. Stawiać ambitne cele - Zdaję sobie sprawę, że pomysłów jest wiele, ale gros z nich jest możliwych do zrealizowania. Trzeba pamiętać, że działania gminy zapisane w strategii muszą być ukierunkowane na zaspokojenie szeregu potrzeb mieszkańców, zarówno tych najmłodszych, jak i starszych, bo społeczeństwo coraz bardziej się starzeje - zwraca uwagę włodarz. I dodaje: - Chodzi o to, żeby stawiać sobie ambitne cele. Burmistrz podkreśla, że przedstawiony dokument jest tylko projektem i nadal podlega konsultacjom. - Ostateczny kształt strategii na pewno trochę może się różnić od tego, co jest aktualnie w niej zapisane. Nie spieszymy się z zatwierdzeniem tego dokumentu - dodaje P. Kędracki. A jakie inwestycje, zdaniem burmistrza, powinny być priorytetowe dla miasta i gminy? -Dalsza poprawa infrastruktury drogowej gminy, ale też współpraca z powiatem pod tym kątem. Naszym „oczkiem w głowie” w przyszłym okresie programowania będzie przebudowa oczyszczalni w Parczewie. Bardzo ważne są również kwestie współpracy z organizacjami pozarządowymi pod kątem młodzieży oraz osób starszych. Będziemy dopingować zarząd województwa, aby doszło do kompleksowego remontu linii kolejowej pomiędzy Lublinem a Łukowem - podsumoKO wuje włodarz Parczewa. Złote gody 10 sierpnia w Chromnej odbyła się uroczystość przekazania 14 parom z gminy Zbuczyn odznaczeń nadanych przez prezydenta Polski za długoletnie pożycie małżeńskie. Medale wręczyli: wójt Tomasz Hapunowicz, przewodniczący rady gminy Stanisław Kondraciuk i kierownik urzędu stanu cywilnego Halina Sieczkiewicz. Odznaczenia przyznawane są po 50 latach wspólnego pożycia małżeńskiego, jednak w tym roku otrzymali je również jubilaci, którzy przeżyli ze sobą znacznie dłuższy czas. Marianna i Stanisław Borkowscy z Borków-Kosów obchodzili 69, a Anna i Zygmunt Ługowscy 60 rocznicę małżeństwa. Pozostali jubilaci to: Krystyna i Jan Pietruszewscy ze Smolanki, Barbara i Aleksander Kędziorowie z Rówiec, Genowefa i Bolesław Bonatowie z Borków-Kosów, Marianna i Marian Łukaszukowie oraz Urszula i Roman Rykielowie z Wesółki, Anna i Stanisław Wierzejscy z Krzeska-Królowej Niwy, Krystyna i Baltazar Wysokińscy z Tęczek, Jadwiga i Eugeniusz Izdebscy z Wąsów, Janina i Franciszek Buczkowie z Bzowa, Stanisława i Janusz Kowiescy z Ługów Wielkich, Barbara i Henryk Cabajowie oraz Marianna i Hieronim Pietruszewscy z Dziewul. OPR. KO Reklama POMPY CIEPŁA KOMPLEKSOWO tel. 506 220 740 6 numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r. EchoKatolickie Fot. arch. pkp plk Wodociągują Węgrów. Jak informują władza miasta, właśnie zakończyła się budowa sieci wodociągowej w ulicy Gdańskiej i Grudzie. Obecnie trwają prace związane z przygotowaniem do odbioru technicznego. Wybudowany wodociąg to jeden z odcinków wchodzących w skład inwestycji pn. „Budowa sieci wodociągowej na terenie miasta Węgrowa”, w wyniku której powstanie sieć o łącznej długości ponad 3,6 km. Ukończony odcinek ma długość ponad 2 km. W następnej kolejności będzie wykonywana sieć wodociągowa w ulicach: Brzozowej, Cichej, Pogodnej, Zelce II i Zelce III, Kościuszki i Wesołej. Budowa finansowana jest z pożyczki z WFOŚiGW w Warszawie oraz środków własnych. MLS Termin zakończenia inwestycji planowany jest na koniec września. Modernizowana trasa kolejowa pomiędzy Siedlcami i Terespolem to bardzo istotna część międzynarodowej linii należącej do Transeuropejskiego Korytarza łączącego Berlin z Moskwą. Uwaga na bezpańskie zwierzęta SIEDLCE. W związku ze stwierdzeniem wścieklizny u martwego nietoperza, Powiatowy Lekarz Weterynarii wydał zarządzenie o wprowadzeniu na terenie miasta strefy zagrożenia chorobą. Nie ma jednak powodów do paniki, niebezpieczeństwo zarażenia się jest minimalne, trzeba jedynie przestrzegać podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Na obszarach objętych strefą psy powinny być prowadzone na smyczy, a dla kotów najbezpieczniejsze będzie pozostanie w domach. Najlepiej też nie zbliżać się do bezpańskich zwierząt, tylko od razu powiadomić odpowiednie służby. - Zwróćmy uwagę, aby nasze dzieci nie bawiły się z obcymi zwierzętami. Jeżeli dokarmiamy czworonogi, lepiej ich nie głaskać. Jeśli doszłoby do pokąsania lub podrapania rany, a także zanieczyszczenia śliną należy niezwłocznie dokładnie umyć skażone miejsce ciepłą wodą z mydłem oraz zgłosić się do najbliższej placówki służby zdrowia - wyjaśnia Andrzej Grzywacz, naczelnik biura ochrony ludności. Stan podwyższonego zagrożenia będzie obowiązywał w mieOPR. KO ście przez najbliższe trzy miesiące. Region Z myślą o pasażerach Pasażerowie mogą już korzystać z nowego peronu na stacji Łuków Zapowiednik. W ramach modernizacji linii kolejowej na odcinku Siedlce - Terespol trwają również intensywne prace w Siedlcach i Międzyrzecu Podlaskim. Święto malin Unowocześnienie ponad 30 przejazdów, dziewięciu peronów, sześciu nastawni, czterech wiaduktów oraz dwóch podziemnych przejść i kładki dla pieszych zakłada projekt modernizacyjny linii kolejowej Siedlce - Terespol. Inwestycja obejmuje także roboty torowe, po zakończeniu których pociągi na tej trasie będą mogły osiągnąć maksymalną prędkość 160 km/h (osobowe) i 120 km/h (towarowe). Poprawi się również płynność ruchu kolejowego. Dzięki budowie bezkolizyjnych przejazdów kolejowo-drogowych oraz zamontowaniu monitoringu na każdej stacji oraz na przejazdach wzrośnie poziom bezpieczeństwa. Prace realizowane na zlecenie PKP Polskich Linii Kolejowych S.A. koncentrują się przede wszystkim na terenie Siedlec, Łukowa i Międzyrzeca Podlaskiego. Roboty są prowadzone etapowo, aby ograniczenia w ruchu kolejowym były jak najmniejsze. Gm. Adamów. 3 sierpnia mieszkańcy gminy spotkali się w Sobisce na dorocznym pikniku rodzinnym ph. „Nasze malinki”. Święto malin zorganizowało Stowarzyszenie Przyjaciół Gminy Adamów „Jedność” w Sobisce przy współpracy z samorządem gminy. Przybyli na uroczystość goście i mieszkańcy mieli okazję spróbować malin pod różnymi postaciami, przygotowanych przez członków stowarzyszenia. Była także sposobność obejrzenia „malinowej zagrody” oraz bliższego zapoznania się z działalnością stowarzyszenia. W trakcie imprezy odbywały się również liczne zabawy i konkursy. Na scenie zaprezentowały się lokalne zespoły ludowe: Szalinówki, Modry Len z kapelą MLS oraz przedstawiciele młodzieżowej rady gminy w skeczu pt. „Szkoła”. Dożynkowe uroczystości GM. ZBUCZYN. W niedzielę, 17 sierpnia, o 15.00, na placu przed Wiejskim Domem Kultury w Krzesku-Królowej Niwie odbędą się dożynki. Spotkanie zainauguruje o 10.00 Msza św. w kościele pw. Matki Boskiej Częstochowskiej w Krzesku Majątku. Godzinę później przejdzie korowód dożynkowy. Od 15.00 trwać będzie część artystyczna na placu przy budynku WDK. W programie m.in.: przekazanie i dzielenie chleba dożynkowego, program kulturalny w wykonaniu Grupy Dożynkowej „Niwa”, koncert Zespołu Pieśni i Tańca „Niwa”, oraz rozstrzygnięcie konkursu ph. „Najpiękniejsze Krzeskie Podwórko” oraz „Najpiękniejsze Podwórko Krzeskiej Parafii”. Wieczorem zaś OSP Krzesk - Królowa Niwa zaprasza na imprezę taneczną. Do udziału w dożynkach zachęcają organizatorzy - Stowarzyszenie Ośrodek Kultury i Aktywności Lokalnej w Krzesku, Gminny Ośrodek Kultury w Zbuczynie, Ochotnicza Straż Pożarna w Krzesku-Królowej Niwie oraz gmina Zbuczyn. GU Oznakuj rower Nowy samochód w SOSW Fot. BZ Pow. siedlecki. Komenda miejska policji, przypomina, iż w ramach akcji „Oznakuj swój rower” każdy mieszkaniec powiatu może oznakować swój jednoślad. Rowery znakowane są przez dzielnicowych wydziału prewencji przy ul. Starowiejskiej 66 budynek „A” w każdą drugą i czwartą sobotę miesiąca, od 10.00 do 14.00. Najbliższe znakowania odbędą się: 23 sierpnia (rewir dzielnicowych II), 13 września (rewir dzielnicowych I) oraz MLS 27 września (rewir dzielnicowych II). migawka Modernizują Nie tylko perony W Łukowie Zapowiedniku PKP PLK S.A. oddało już do eksploatacji peron nr 1, na którym niebawem pojawi się mała infrastruktura (wiaty, ławki itp.). Na końcowe odbiory czeka peron nr 2, który do użytku podróżnych zostanie przekazany w najbliższych dniach. PLK zaplanowały w Łukowie również modernizację dwóch przejazdów. Prace przy ul. Wschodniej są zakończone, a wykonawca przygotowuje się do finalnych odbiorów. Następnie rozpoczną się prace przy ul. Jana Pawła II. W ramach modernizacji w mieście powstaje także nowy Inwestycja obejmuje także roboty torowe, po zakończeniu których pociągi na tej trasie będą mogły osiągnąć maksymalną prędkość 160 km/h. wiadukt w ciągu ul. Międzyrzeckiej, który usprawni ruch kolejowy i drogowy. Konstrukcja obiektu jest już gotowa. Przygotowane są również fundamenty pod nową kładkę dla pieszych w obrębie stacji. W Międzyrzecu Podlaskim finiszują prace w pierwszej części nowego przejścia podziemnego oraz na peronie nr 2. Gotowa jest już m.in. konstrukcja przejścia podziemnego, które zastąpi wyeksploatowaną kładkę. Peron został podwyższony, co ułatwi podróżnym sprawne wysiadanie i wsiadanie do pociągu. Na liczącym 300 m obiekcie ustawiane są obecnie trzy wiaty, a teren jest przygotowywa- ny pod montaż elementów małej architektury. W Międzyrzecu pojawi się także nowoczesny system nagłośnienia. W ramach modernizacji linii trwają również intensywne roboty w Siedlcach. Remontowany jest wiadukt przy ul. Łukowskiej, powstaje także tunel drogowy, który zastąpi kładkę dla pieszych łączącą części miasta położone po obu stronach torów. W ramach inwestycji pojawi się oddzielny pas dla pieszych z dostępem do dwóch nowo wybudowanych peronów. W Siedlcach trwa także budowa nowego peronu oraz podziemnego przejścia dla pieszych. W obrębie stacji przebudowywany jest układ torowy, a sieć trakcyjna usprawniana. Koniec za rok Modernizowana trasa kolejowa pomiędzy Siedlcami i Terespolem to bardzo istotna część międzynarodowej linii należącej do Transeuropejskiego Korytarza łączącego Berlin z Moskwą. Trwające prace są kontynuacją pierwszego etapu projektu „Modernizacja linii kolejowej E20/CE20 na odcinku Siedlce - Terespol”, w ramach którego przebudowano tory, sieć trakcyjną, przejazdy kolejowe, a także obiekty inżynieryjne. Drugi etap projektu, oprócz zmian w układzie torowym, zakłada modernizację pozostałych elementów infrastruktury kolejowej - rozjazdów, przejazdów kolejowych, sieci trakcyjnej oraz budynków służących bezpośrednio prowadzeniu ruchu. Zakończenie prac zaplanowano na lipiec 2015 r. Opr. MLS Dzień farmera Już od września wychowankowie Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Międzyrzecu Podlaskim będą dowożeni do placówki nowym samochodem. Volkswagen, specjalnie przystosowany do przewozu osób niepełnosprawnych, został zakupiony dzięki pozyskanemu dofinansowaniu. Nowy pojazd kosztował ponad 117 tys. zł. Z PFRON pozyskano 70 tys. zł, pozostała kwota pochodziła z budżetu miasta. Nowe auto ma atestowane dodatkowe wyposażenie: podjazd, miejsce i umocowania do wózka inwalidzkiego. Poprzedni samochód był użytkowany w ośrodku przez dziewięć lat i przejechał przez ten czas 420 tys. km. - Konieczna była wymiana na nowy, bo najważniejsze jest bezpieczeństwo dzieci. Ponadto naprawy starego auta dużo nas kosztowały - mówi Leszek Stęślik, BZ dyrektor SOSW. Hańsk. 17 sierpnia, o 17.00, na placu przy świetlicy wiejskiej rozpocznie się dzień farmera. W programie festynu znajdą się: występy artystyczne lokalnych zespołów oraz kabaretu Ten, atrakcje dla dzieci i młodzieży, stoiska handlowe, a także zabawa taneczna pod chmurką z zespołem Balance. Organizatorami imprezy są: wójt gminy Hańsk, rada sołecka w Kulczynie, Stowarzyszenie Miłośników Ziemi MLS Hańskiej oraz Gminny Ośrodek Kultury w Hańsku. fot. Urząd Gminy Międzyrzec Podlaski Krótko Rodzinnie i sportowo w Jelnicy Jelnica. 3 sierpnia na boisku przy Gimnazjum nr 1 Stowarzyszenie Moja Gmina zorganizowało drugą już imprezę z cyklu „Rodzina sportem silna”. Pierwsze takie spotkanie odbyło się w Przychodach, gdzie główną atrakcją były rozgrywki siatkówki plażowej. Natomiast w Jelnicy na „orliku” rozegrano turniej piłki nożnej. Przybyły drużyny piłkarskie z terenu gminy Międzyrzec Podlaski oraz reprezentacja zawodników z parafii pw. św. Mikołaja w Międzyrzecu Podlaskim. W piłkarskiej rywalizacji wzięło udział siedem grup, w tym również specjalna drużyna składająca się z reprezentantów międzyrzeckiego urzędu gminy oraz radnych. Stowarzyszenie Moja Gmina przygotowała animacje dla dzieci, które prowadzili zaprzyjaźnieni wolontariusze z PSW Biała Podlaska. Na uczestników czekał poczęstunek. Zainteresowaniem cieszyła się także prezentacja klubu motocykloBZ wego. Zmagania piłkarskie wygrała drużyna parafii. Region www.echokatolickie.pl MORDY Słoneczny jubileusz Tanecznie i sportowo Już po raz XV odbył się festyn „Słoneczne Lato”. Podczas imprezy plac przy ośrodku kultury zamienił się w teren pełen atrakcji i koncertów. Na tegoroczną edycję imprezy, która odbyła się 3 sierpnia, przybyli przedstawiciele władz województwa mazowieckiego, powiatu siedleckiego oraz rady miejskiej. Jubileuszowy program festynu przyciągnął wielu mieszkańców Mordów i okolicznych gmin. Część artystyczną rozpoczęła istniejąca od 100 lat Orkiestra Dęta OSP Mordy. Na scenie swoje talenty wokalne, instrumentalne oraz taneczne zaprezentowali uczniowie miejscowych szkół oraz lokalny muzykant Krzysztof Smuniewski. Wystąpiły także grupy działające w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury w Mordach: ZL „Podlasianki”, ZL „Krzymoszowianki”, Zespół Wokalny z Wyczółek oraz Chór Seniora z Czepielina. Wieczorem sporą publiczność przed sceną zgromadziły koncerty trzech zespołów: Blues Projekt, Route 66, Bayera oraz zabawa taneczna prowadzona przez DJ Valdiego. Atrakcji bez liku… Organizatorzy zapewnili także wiele atrakcji towarzyszących. Odbyły się m.in.: konkurs kulinarny „Podlaskie smaki”, loteria fantowa, konkurencje rekreacyjno-sportowe i konkurs ekologiczny. Dużym zainteresowaniem cieszyły się pokazy sekcji zapasów z WLKS Siedlce, której trenerką patron medialny Na scenie swoje talenty wokalne, instrumentalne oraz taneczne zaprezentowali uczniowie miejscowych szkół. jest Magdalena Bryk. - Wszyscy przybyli na nasz festyn, mogli uczestniczyć w degustacji potraw tradycyjnych i regionalnych, która wraz z nagrodami na konkurs kulinarny została sfinansowana przez urząd marszałkowski województwa mazowieckiego ze środków Europejskiego Funduszu Rolnego - zaznaczył Mirosław Łukowski, burmistrz miasta i gminy Mordy. Miłośnicy strzelectwa chętnie wzięli udział w zawodach prowadzonych przez grupę ASG XII Legion. Tradycyjnie nie zabrakło stoisk artystycznych. W tym roku swoje prace prezentowały Krystyna Noszczak, Halina Radzińska oraz Irena Łukasiuk. Wyjątkowy i słoneczny Po raz pierwszy impreza pod nazwą „Słoneczne Lato” odbyła się 8 sierpnia 1999 r. Tegoroczny festyn był zatem jubileuszowy, ale też wyjątkowy. - Zainteresowanie imprezą miło nas zaskoczyło. W tym roku zmieniliśmy jej lokalizację i uważam to za słuszną decyzję. Z założenia był to festyn, którego miało nie być, zatem bardzo się cieszę, że inicjatywa powiodła się. Poza tym pogoda nie zawiodła, a o nią najbardziej się obawiałem - podkreślił M. Łukowski. Organizatorami XV festynu był burmistrz miasta i gminy Mordy oraz miejscowe instytucje: Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury, Miejsko-Gminna Biblioteka Publiczna im. Ireny Ostaszyk, Zespół Oświatowy im. Waleriana Łukasińskiego, Gimnazjum nr 1, Miejsko-Gminny Zarząd OSP oraz Stowarzyszenie „NaTM szym Dzieciom”. 997 kronika Pod motor TERESPOL. 6 sierpnia, tuż przed południem, poruszająca się drogą dla rowerów 77-letnia mieszkanka miasta nagle zjechała na jezdnię i uderzyła w bok jadącego ul. Wojska Polskiego motocykla. Kobieta z urazem miednicy oraz ogólnymi potłuczeniami ciała została przewieziona do bialskiego szpitala. Kierowca suzuki, 49-letni mężczyzna z gminy Terespol, nie odniósł poważniejszych obrażeń. Uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi. Pokaźna plantacja gm. BORKi. 5 sierpnia na jednej z posesji na terenie gminy policjanci znaleźli plantację konopi indyjskich. Ponad 300 krzaków roślin o wysokości ok. 160 cm rosło tuż przy ogródku z warzywami. W trakcie przeszukania posesji należącej do 34-letniego właściciela uprawy, policjanci znaleźli także blisko 400 g suszu marihuany. Za uprawę i posiadanie znacznych ilości środków odurzających mężczyźnie grozi kara do dziesięciu lat pozbawienia wolności. nie ustąpił mOSzczanKa. 5 sierpnia, ok. 22.30, na skrzyżowaniu dróg krajowych nr 17 i 48 doszło do zderzenia trzech pojazdów. Jak wynika ze wstępnych ustaleń policji, 21-letni mieszkaniec pow. siedleckiego jadący osobowym audi wjechał na skrzyżowanie nie zatrzymując się przed znakiem Reklama Atrakcje dla dzieci, pyszne degustacje, niespodzianki dla Klientów i wiele więcej - relacja z oficjalnego otwarcia zmodernizowanych delikatesów mięsnych przy Zakładach Mięsnych „Łmeat-Łuków” S.A. 1 sierpnia 2014 roku miało miejsce oficjalne otwarcie zmodernizowanego sklepu firmowego przy ulicy Przemysłowej w Łukowie. Było co świętować, ponieważ remont sklepu był wieloetapowym, skomplikowanym i pracochłonnym przedsięwzięciem, które zakończyło się sukcesem. Dziś delikatesy mięsne przy ulicy Przemysłowej to niezwykle nowoczesny, dopracowany w najmniejszym szczególe sklep przyjazny Klientowi, czego dowodem są liczne pochlebne opinie Klientów. Najwyższej klasy lady chłodnicze doskonale eksponują mięso i wędliny, duży zamontowany pod sufitem 55” telewizor informuje o nowych produktach i aktualnych promocjach, wesoły kącik dla dzieci umila najmłodszym czas czekania na robiącego zakupy rodzica. W dniu oficjal- nego otwarcia plac przed delikatesami przy ulicy Przemysłowej zamienił się w centrum dobrej zabawy. Organizatorzy na ten dzień przygotowali wiele atrakcji tak dla starszych, jak i najmłodszych amatorów produktów Zakładów Mięsnych „Łmeat-Łuków” S.A. Dla Klientów, którzy odwiedzili sklep w tym dniu czekały liczne degustacje – Klienci mogli skosztować m.in. pysznych wędlin, aromatycznych serów, różnorodnego pieczywa, a oprócz tego smakowitych mięs i kiełbasek z grilla z ulubionymi dodatkami. Mieli więc okazję zapoznać się z całą – rozszerzoną ostatnio – ofertą produktową, jaką proponuje sklep. Oprócz tego przygotowano wiele promocji produktowych, atrakcyjne gratisy, a także quizy dotyczące wiedzy o Zakładzie. 7 Przez cały dzień przed sklepem odbywały się fantastyczne gry i konkursy z nagrodami. Licznie przybyłe dzieci (i nie tylko!) chętnie brały w nich udział. Te nieco odważniejsze zdecydowały się na pomalowanie twarzy. Z kolei na dorosłych co godzinę czekała miła niespodzianka – każdy, kto dokonał zakupu o pełnej godzinie otrzymywał w prezencie wysokiej jakości garnek. Dziękujemy wszystkim Klientom, którzy towarzyszyli nam w świętowaniu tego dnia. Chcielibyśmy pokreślić, że wszelkie zmiany jakie wprowadzamy w sklepach firmowych wynikają ze wsłuchiwania się w potrzeby Klientów i mają na celu podwyższyć komfort zakupów. Zapraszamy do odwiedzania naszych sklepów! „stop”, i doprowadził do zderzenia z poruszającą się w stronę Warszawy cysterną. W wyniku uderzenia kierowana przez 43-latka z pow. biłgorajskiego ciężarówka po przejechaniu kilkunastu metrów przewróciła się na bok, zaś audi zderzyło się z nadjeżdżającym dostawczym oplem. W wyniku zdarzenia do szpitali w Lublinie oraz Puławach trafiło sześć osób. Do lasu REgiOn. 8 sierpnia, ok. 5.00, dwóch myśliwych w okolicach miejscowości Franopol natknęło się na mężczyzn wyrzucających śmieci na dzikie wysypisko znajdujące się w pobliskim lesie. O zdarzeniu została powiadomiona bialska policja. Skierowany na miejsce patrol ustalił, iż odpady do lasu przywieźli trzej mieszkańcy Międzyrzeca Podlaskiego. Jak się okazało, samochód, którym przyjechali, jest użytkowany przez firmę oferującą usługi sprzątania. Najstarszy z mężczyzn - 56-letni właściciel firmy - nie był w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy posiada faktury na wywóz odpadów generowanych w ramach prowadzonej działalności. Znajdujące się w lesie składowisko śmieci świadczyło o tym, iż wielokrotnie wysypywano tam już odpady, w tym takie same, jak te wyrzucane przez zatrzymanych na gorącym uczynku mężczyzn. Myśliwi wskazali również policjantom znajdujące się nieco dalej, inne miejsce składowania odpadów. Sprawę wyjaśnia policja. MLS 8 EchoKatolickie diecezja numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r. Kościoła nie ratują cnoty i odwaga jego członków, lecz wiara, która pozwala kroczyć nawet pośród mroku i trudności. Wiara daje nam pewność, że Jezus jest zawsze obok nas, że Jego ręka podtrzyma nas w chwili niebezpieczeństwa. Wszyscy jesteśmy na tej łodzi i w niej czujemy się bezpieczni pomimo naszych ograniczeń i słabości. Papież Franciszek podczas rozważania przed modlitwą Anioł Pański, 10 sierpnia BIAŁA PODLASKA Sakralna inwestycja Barwna statua patronki Kościół pw. Wniebowzięcia NMP od kilkunastu dni zdobią mozaika i nowa figura Matki Najświętszej. Dzięki nim świątynia nabrała blasku. Figurę zamontowano na frontonie kościoła - barwna rzeźba została umieszczona na tle mieniącej się mozaiki. Dodatkowo całość ubogacono oświetleniem ledowym. Do tej pory na przedniej ścianie obiektu widniała szara figura Matki Bożej Fatimskiej o wysokości 1,5 m. - Przybyłem do tej parafii 12 lat temu. Od początku marzyłem, by na frontonie kościoła umieścić statuę patronki naszej wspólnoty, którą jest Matka Boża Wniebowzięta - mówi ks. kan. Ryszard Kardas, proboszcz parafii, dziekan dekanatu Biała Południe. - Obecna rzeźba mierzy 3,5 m wysokości i jest wykonana z masy żywicznej. Ulokowano ją na tle mozaiki szkliwionej. Autorem figury jest rzeszowski artysta Marcin Szczepaniak. Prosiłem go, by projektując rzeźbę, wzorował się na obrazie Matki Bożej Wniebowziętej, który wisi w bocznej kaplicy świątyni. Wcześniej był umieszczony w głównym ołtarzu naszego starego drewnianego kościoła - dodaje kapłan. Dzięki ofiarności wiernych Rzeźba przedstawia Maryję wznoszącą się do nieba. Jej wzrok skierowany jest ku górze. Matka Boża jedną ręką dotyka serca, a drugą wznosi nad ziemię. Jest ubrana w białą suknię i błękitny płaszcz, który oplata Jej sylwetkę. - Chcę podkreślić, iż parafinie nie szczędzili grosza i zawsze w wyznaczone niedziele składali na tacę hojne datki na ten cel. Wpływały też indywidualne ofiary od naszych wiernych, a nawet osób spoza parafii. Wszystkim składam serdeczne: „Bóg zapłać”. Wiem, że zawsze mogę liczyć na swoich parafian - podkreśla ksiądz proboszcz. Zaznacza też, że na co dzień spotyka się z bardzo pozytywnymi opiniami na temat nowej inwestycji. Słowa uznania płyną zarówno od wiernych, jak i księży przybywających do parafii. Wszyscy są zdania, że piękna figura i mozaika niebywale ożywiły i upiększyły „kościół na Woli”. Statua zostanie uroczyście poświęcona 15 sierpnia, podczas sumy odpustowej. Krótko Boża jasność szansą na duchowy marazm BUDZISZYN. W niedzielę, 10 sierpnia, w Budziszynie odbyła się uroczystość odpustowa połączona z doroczną akcją krwiodawstwa. W homilii podczas sumy odpustowej biskup siedlecki Kazimierz Gurda przypomniał wiernym, że drogę do domu Ojca wskazać może tylko Jezus, a miłość do Boga oznacza wyzbycie się grzechów: niesprawiedliwości, kłamstwa, nieczystości, obłudy, nawet tego, co często wydaje się bliskie człowiekowi. - Kochać Boga, to znaczy postępować według dobrze uformowanego sumienia - akcentował pasterz Kościoła siedleckiego z uwagą, iż sumienie, którego należy słuchać, jest głosem Boga w sercu człowieka, głosem, którego nikt ani nic nie powinno niszczyć czy zagłuszać. Ksiądz biskup nawiązał też do - obowiązującego tak lekarzy, nauczycieli, prawników, aktorów, jak i robotników, rolników - prawa Boga zawartego w sumieniu. - Nie stawiajcie rzeczy ani osób na równi z Bogiem - apelował, dodając, że kto kocha Boga, ten szanuje Jego wolę zawartą w przykazaniach. Kto miłuje bliźniego, ten nie czyni niesprawiedliwości, jest prawdomówny, czysty w myślach i czynach. Tacy mogą przystąpić do stołu, na którym położony jest Chleb będący ciałem Chrystusa. Wskazując na królującą w sanktuarium Matkę Bożą, która swą jasnością ustrzegła rycerzy od śmierci, pasterz Kościoła siedleckiego przypomniał, że Boża jasność jest szansą na obudzenie - uratowanie zagrożonych duchową śmiercią. - Obyśmy tę Bożą, Jezusową jasność nosili w swoich sercach - podsumował. Zwieńczeniem uroczystości było błogosławieństwo dzieci. Z racji dorocznej uroczystości wierni nawiedzający tego dnia sanktuarium tradycyjnie już mieli też sposobność oddania krwi. Specjalny ambulans podstawiony był przed świątynią do 14.00. - Krew oddały 72 osoby - wyjaśnia dr Janina Wójcikowska z siedleckiego oddziału Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie, potwierdzając, iż taki wynik cieszy zwłaszcza w wakacje, kiedy to zauważalny jest spadek liczby donacji. Punkt poboru przy ul. Formińskiego czynny jest od poniedziałku do piątku, od 7.00 do 13.00. Osoby, które zechcą oddać krew, powinny pamiętać o zabraniu ze sobą dowodu tożsamoWA ści i przed wyjściem z domu zjeść lekkie śniadanie. Na rzecz kościoła Nowa rzeźba nie była jedyną inwestycją podjętą z inicjatywy ks. kan. R. Kardasa. W ciągu ostatnich 12 lat udało się m.in. zamontować nowe nagłośnienie wewnątrz i na zewnątrz świątyni, założyć profesjonalny system wentylacyjny, który zapobiega zagrzybianiu ścian, zakupić dębowe ławki do nawy głównej, przeprowadzając dodatkowo renowację dotychczasowych siedzisk, a także wymienić stare konfesjonały na sześć nowych, dębowych. Dodatkowo zatroszczono się o założenie systemu odprowadzającego deszczówkę z terenu przy kościele i plebanii do kanalizacji burzowej, jak również utwardzono kostką parking oraz plac wokół kościoła i plebanii. Ponadto zamontowano witraże we wszystkich oknach świątyni i postarano się o nowy podjazd dla osób niepełnosprawnych. A wszystko to - jak podkreśla ksiądz proboszcz - dzięki owocnej współpracy z parafianami. AWAW BIAŁA PODLASKA Rzeźba i mozaika ożywiły szarą elewację kościoła. Rowerem na Kresy Na spotkanie z Polakami W niedzielę, 10 sierpnia, z parafii Narodzenia NMP wyruszyła pielgrzymka rowerowa. Celem tegorocznej wyprawy był białoruski Budsław. W ósmej edycji pielgrzymki wzięło udział 31 osób, w tym aż 11 pań. Dla większości uczestników była to już kolejna rowerowa wyprawa na Kresy. W grupie pojawiło się tylko pięciu nowicjuszy. - Tym razem pielgrzymujemy do sanktuarium Matki Bożej w Budsławiu na Białorusi. Ma ono rangę narodową - to Jasna Góra tamtejszych rzymskich katolików. Budsław jest małą wioską leżącą ok. 150 km na północ od Mińska - wyjaśniał przed wyruszeniem w drogę ks. Jarosław Rękawek, wikariusz parafii i zarazem opiekun duchowy pielgrzymki. Kapłan podkreślał, że każdego dnia pielgrzymi będą uczestniczyć w Mszy św., nie zabraknie także czasu na modlitwę i rozważania. - Każdego wieczoru będziemy podsumowywać mijający dzień. Wszystko po to, by nie zatracić celu pielgrzymki, a jest nim przecież poznawanie Boga i samego siebie. Podczas jazdy na rowerze, jak zwykle, będziemy podziwiali piękno przyrody i odkrywali miłość oraz obecność Boga wśród nas - tłumaczył ksiądz przewodnik. W upale i deszczu Trasa wyprawy wiedzie m.in. przez Terespol, Brześć, Kobryń, Baranowicze, Nieśwież, Mir, Iwieniec i Wołożyn. Tradycyjnie już pielgrzymi mieli w planach odwiedzić miejscowości, które niegdyś należały do II Rzeczypospolitej. - Czekam na nią z niecierpliwością cały rok - mówił o rowerowej wyprawie Leszek Rola, jeden z organizatorów. - Zawsze wspólnie ustalamy trasę, a cel pielgrzymki niezmiennie pozostaje ten sam: spotkania z Polakami mieszkającymi na Kresach. Czujemy z nimi wspólnotę, oni okazują nam mnóstwo serca. I to nie tylko moja opinia! - sygnalizował. L. Rola zdradza, że jego rodzina pochodzi z Polesia. Być może dlatego tak bardzo ciągnie go na dawne wschodnie rubieże Polski. Podkreślał, że nie boi się trudu. Trzeba spodziewać się wszystkiego: wiatru, upału i deszczu. Na drodze wszystko może się zdarzyć, ale - jak to mówią - pielgrzymowi nic się nie należy. Pielgrzym powinien za wszystko dziękować. Trochę trenowałem i myślę, że pokonanie 100 km w ciągu dnia nie będzie problemem - dodał. Oczekiwani goście Jak tłumaczyli organizatorzy, podczas układania trasy zawsze kieruje nimi chęć zobaczenia nowych miejsc. Wyznaczają główny cel, ale po drodze zaglądają też do innych, znanych z kart historii Polski miejscowości. - Pojedziemy do Nieświeża związanego podobnie jak nasza Biała Podlaska z rodem Radziwiłłów. Przejedziemy również przez Puszczę Nalibocką, w której podczas II wojny światowej działała polska partyzantka - wymieniał pan Leszek. Z perspektywy kolejnego wyjazdu na Kresy cieszył się również inny organizator pielgrzymki - Władysław Zaciura. - Co roku na kresowych szlakach spotykamy się z ogromną życzliwością. Często bolą nas ręce od pozdrawiania witających nas ludzi. Tamtejsi Polacy cieszą się, że mogą nas przyjąć na nocleg, poczęstować i porozmawiać. Porozumiewamy się oczywiście po polsku - podkreślał. Amatorzy jazdy rowerowej z parafii Narodzenia NMP do tej pory pielgrzymowali na Jasną Górę, do Wilna (za każdym razem inną trasą), Lwowa, Kamieńca Podolskiego AWAW i Łahiszyna. 31 diecezja www.echokatolickie.pl Kościół tylu uczestników wzięło udział w pielgrzymce rowerowej na Kresy GARWOLIN 9 redaktor prowadzący: ks. Andrzej adamski Odpust w parafii Przemienienia Pańskiego Jego słuchajcie Fot. xmcz W środę, 6 sierpnia, w święto Przemienienia Pańskiego, bp Kazimierz Gurda przewodniczył uroczystej sumie odpustowej w kolegiacie garwolińskiej. kalendarz dIecezjalny imieniny obchodzą: 17 sierpnia: Ks. Jacek Owsianka - proboszcz parafii Chrystusa Miłosiernego w Białej Podlaskiej; Ks. Jacek Nazaruk - proboszcz parafii MB Częstochowskiej w Szpakach; Ks. Jacek Golbiak - pracownik naukowy KUL; Ks. Jacek Sereda - kierownik Działu Duszpasterstwa Rodzin Kurii Diecezjalnej; Ks. Jacek Mucha - duszpasterz akademicki (Biała Podlaska); Ks. Jacek Świątek - dyrektor KLO Świętej Rodziny w Siedlcach; Ks. Jacek Wojda - wykładowca w WSD Diecezji Siedleckiej; Ks. Jacek Lusztyk - wikariusz parafii Ducha Świętego w Siedlcach; Ks. Jacek Pietrucha - wikariusz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Piszczacu; Ks. Jacek Sawczuk - wikariusz parafii św. Jana Pawła II w Sulbinach; Ks. Jacek Ponikowski - pracuje poza diecezją; Ks. Jacek Jagodziński - pracuje poza Polską (Rosja); Ks. Jacek Jeruzalski - pracuje poza krajem (Szwajcaria); Ks. Jacek Jaśkowski - urlop naukowy; 20 sierpnia: Ks. prałat Bernard Błoński dyrektor Archiwum Diecezjalnego; Ks. Bogdan Fedorowicz - pracuje poza Polską (Włochy). Solenizantom składamy życzenia Bożego błogosławieństwa w pracy duszpasterskiej i owocnego realizowania powołania kapłańskiego. Krótko Po zakończonej Eucharystii wokół kościoła przeszła procesja z Najświętszym Sakramentem. Podczas Eucharystii miała miejsce instalacja nowych kanoników kapituły garwolińskiej: ks. Jerzego Przychodzenia i ks. Stanisława Marczuka. Przed rozpoczęciem liturgii pasterza diecezji powitali ks. prałat Ryszard Andruszczak oraz starosta garwoliński Marek Chciałowski. Przerażeni padli na twarz W homilii bp K. Gurda zwrócił uwagę na wymowę tajemnicy Przemienienia Pańskiego. - Szczęśliwcami byli Piotr, Jakub i Jan, bowiem to na ich oczach Jezus przemienił się. Widzieli Jego jaśniejącą twarz i białe szaty - przypomniał. - Komu to było potrzebne? Czy Jezusowi? Nie! Było to potrzebne uczniom. Dlaczego? Uczniowie przeżyli już śmierć Jana Chrzciciela. Wkrótce Jezus po raz drugi poinformuje ich, że będzie zabity przez ludzi i że trzeciego dnia zmartwychwstanie. Wziął uczniów na górę, by ich umocnić, by ich wiara znalazła podstawę w doświadczeniu religijnym - tłumaczył biskup. - Apostołowie byli Żydami. Znali pisma, proroków i wybawców narodu. Znali Mojżesza, prawodawcę i przyjaciela Boga, którego oblicze jaśniało, gdy wychodził ze spotkania z Panem w namiocie, gdzie przechowywano arkę i kamienne tablice. Znali proroka Eliasza, który według pisma został wzięty do nieba na wozie ognistym na oczach ucznia Elizeusza. Skoro apostołowie ujrzeli tych dwóch mężów rozmawiających z Jezusem, gotowi byli na równi zbudować trzy namioty. Ich Mistrz jest tak wielki, jak Mojżesz i Eliasz - myśleli. Rozważania te przerwał głos płynący z obłoku: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. Przerażeni apostołowie padli na twarz. Oni wiedzieli, że obłok prowadził lud w czasie 40 lat wędrówki do ziemi obiecanej, a w obłoku był Pan. Z tego obłoku przemówił Bóg Ojciec - nauczał bp K. Gurda. Droga ta prowadzi przez krzyż - Piotrze, Jakubie i Janie! Jezus nie jest na równi z prorokami, nawet największymi. Oni przygotowywali naród na przyjście Mesjasza. Niech nikt nie myli założycieli różnych religii z Jezusem. Jan Chrzciciel, Izajasz, Eliasz, Budda czy inni reformatorzy byli tylko ludźmi. Jezus jest Synem Bożym. Taką prawdę przekazuje nam tajemnica dzisiejszego święta. Nauczy się tego św. Piotr i na pytanie Jezusa: „za kogo mnie uważacie?”, odpowie: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego” - mówił pasterz Kościoła siedleckiego. - Tajemnica przemienienia Pana wnosi ważny element. Dotychczas słuchaliście Mojżesza, Eliasza i proroków. Dziś Bóg przemawia: „Jego słuchajcie”, Jemu bądźcie posłuszni, Jemu wierzcie. To rewolucja. Wierzyć należało Mojżeszowi i prorokom. Oni nauczali, że ojcem narodu i wiary jest Abraham. Tak nauczają najwyżsi kapłani. Tego będą bronić do dnia dzisiejszego. Odrzucą Jezusa i zabiją na krzyżu. Tymczasem Jezus za tę prawdę odda życie. Jego słuchajcie! A co On mówi? Jezus naucza, że istnieje niebo i ziemia. Ziemia nie stanowi ostatecznego przeznaczenia człowieka. Mieszkanie ziemskie jest czasowe, kończy się razem z życiem. Mamy dom u Boga Ojca. Tam jest nasze wieczne przebywanie. Ten dom przygotował nam sam Bóg Ojciec. Drogę do domu wskazał nam Jezus Chrystus. On zna drogę do nieba. Prowadzi ona przez krzyż. On przeszedł tą drogą. Jego słuchajcie. Znacie swoją drogę? Macie innych przewodników? Znacie prostsze rozwiązania? - pytał bp K. Gurda. - Kto chce wejść do domu Ojca, nie może ominąć krzyża. Drogi do nieba nie wskaże ani filozofia, ani ekonomia, ani liberalizm, ani prezydent najpotężniejszego państwa. Oni mogą ukazać namiot przyjemności, swobody, biznesu, buntu. Drogę do domu Ojca może wskazać tylko Jezus. Jego słuchajcie - podsumował. Musicie wyzbyć się grzechu - Kto dojdzie do Domu Ojca? „Będziesz miłował Pana Boga swego z całej duszy swojej, a bliźniego swego jak siebie samego” - mówi Jezus. To wystarczy! Tyle rzeczy kochamy. Tyloma sprawami się zachwycamy. Czy mamy się ich wyzbyć? Tak, jeśli nie można ich pogodzić z Bogiem. Musicie wyzbyć się grzechu: niesprawiedliwości, kłamstwa, nieczystości, obłudy. Ukochanie Boga nade wszystko oznacza wyzbycie się nawet tego, co bliskie. Nie stawiajcie rzeczy ani osób na równi z Bogiem. Kto kocha Boga, ten szanuje Jego wolę zawartą w przykazaniach. Kto miłuje bliźniego, ten nie czyni niesprawiedliwości, jest prawdomówny, czysty w myślach i czynach. Tacy mogą przystąpić do stołu, na którym położony jest Chleb będący ciałem Chrystusa. Zobaczcie, jak Kościół niesie wiatyk chorym i umierającym. Ten pokarm ma być ich przewodnikiem do domu Ojca. Tak nie naucza żaden filozof ani ekonomista. To mówi Jezus. Z Góry Przemienienia - ze spotkania z Jezusem ukazującym swoją boskość - każdy schodzi przemieniony. Oby każdy z nas miał swoją Górę Przemienienia - podsumował ordynariusz. Po zakończonej Eucharystii wokół kościoła przeszła procesja z Najświętszym Sakramentem. W uroczystościach odpustowych, obok licznie zgromadzonych parafian, udział wzięli kanonicy kapituły garwolińskiej na czele z prepozytem ks. prał. R. Andruszczakiem, kapłani z dekanatu, członkowie Konwentu Edukacyjnego „Lux Christi”, a także przedstawiciele władz lokalnych burmistrz Tadeusz Mikulski i starosta M. Chciałowski. KS. MATEUSZ CZUBAK Kurs przedmałżeński LEŚNA PODL. W piątek, 29 sierpnia, o 19.00, w bazylice rozpocznie się weekendowy kurs przedmałżeński. Zakończenie cyklu spotkań formacyjnych planowane jest na niedzielę, 31 sierpnia, o 13.00. Z uwagi na ograniczoną liczbę miejsc oo. paulini zachęcają do niezwlekania z zapisami. Chęć uczestnictwa w kursie można zgłaszać telefonicznie: 83345-07-00 lub 514-570-079 bądź mailowo: lesnapodlaska.paulini@gmail. WA com. Koszt: 160 zł od osoby. migawka Odpustowe uroczystości 6 sierpnia uroczystej Eucharystii w łukowskiej kolegiacie pw. Przemienienia Pańskiego przewodniczył bp Kazimierz Gurda. W słowie skierowanym do wiernych ordynariusz siedlecki przypomniał, że Jezus stanął na górze, byśmy - tak jak On - przemienili się. Przychodząc na świat, przyjęliśmy bowiem WE ciało na wzór i podobieństwo Boga, o czym nie możemy zapomnieć. Reklama EchoKatolickie diecezja numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r. Fot. xmcz 10 Sztandar Ułańskiej Straży Tradycji i Wiary poświęcił bp Kazimierz Gurda. Po zakończonej Eucharystii przy pomniku marszałka J. Piłsudskiego odbyło się uroczyste przekazanie sztandaru pododdziałowi Ułańskiej Straży Tradycji i Wiary. Znak ciągłości tradycji Z udziałem ułanów, wojska oraz przedstawicieli władz samorządowych odbyły się w czwartek, 7 sierpnia, w Bobrownikach uroczystości poświęcenia i przekazania sztandaru pododdziałowi Ułańskiej Straży Tradycji i Wiary. Mszy św. przewodniczył bp Kazimierz Gurda. W homilii pasterz Kościoła siedleckiego przypomniał, że sierpień jest w Polsce czasem pielgrzymek, modlitwy za nasze rodziny i ojczyznę. - Słyszymy w Ewangelii pytanie, jakie Jezus zadaje apostołom, za kogo Go uważają. Piotr podaje właściwą odpowiedź. Jest to Syn Boga żywego. Jezus to Bóg i człowiek, Zbawiciel człowieka. Pielgrzymka pomaga trwać w wierze wyznanej przez Piotra, będącej wiarą całego Kościoła - nauczał. - Sierpień jest dla Polaków miesiącem bogatym w wydarzenia historyczne. W tych dniach przywołujemy zdarzenia, które zaważyły na losach naszego narodu - mówił bp K. Gurda, nawiązując do uroczystości poświęcenia sztandaru Ułańskiej Straży Tradycji i Wiary - organizacji żyjącej tradycją jednego z najbardziej znanych i walecznych oddziałów Wojska Polskiego, jakim był Pułk Ułanów Lubelskich. - Zacznijmy jednak od powstania styczniowego, którego 150-lecie obchodzimy. Lata 1863 i 1864 to czas walki o wolność z carskim zaborcą. To skazywanie na wyroki śmierci, więzienia i zsyłki na Syberię, konfiskata majątków. To czas cierpienia polskich rodzin. Pamiętamy o tych wydamigawka rzeniach. Oddajemy należną cześć i szacunek bohaterom - podkreślał w kazaniu. Zapowiedź spełnienia się nadziei - 6 sierpnia minęła 150 rocznica od wykonania wyroku na Romualdzie Traugutcie na stokach Cytadeli Warszawskiej. Oprócz niego stracono w tym dniu: Rafała Krajewskiego, Józefa Toczyskiego, Romana Żulińskiego i Jacka Jeziorańskiego. Romualda Traugutta bardzo cenił sługa Boży kard. Stefan Wyszyński, nazywając go: „człowiekiem prawdziwie religijnym, jak myślimy świętym, który głębię swojej duchowości powiązał z miłością ojczyzny. Takich postaci i wzorów potrzeba współczesnemu życiu i kulturze ludzkiej. Coraz bardziej rozumiemy, że polityka musi się łączyć ze świętością” - cytował biskup siedlecki, przypominając, że pod dowództwem R. Traugutta tworzyła się regularna Armia Polska będąca wzorem w formowaniu wojsk polskich w nowej rzeczywistości, którą przyniosło zakończenie I wojny światowej. - Miesiąc sierpień nakazuje nam też wspomnieć marszałka Józefa Piłsudskiego i jego pierwszą brygadę. To właśnie w sierpniu Duchowe pielgrzymowanie Około 200 wiernych z Terespola uczestniczy codziennie w odbywającej się w świątyni parafialnej duchowej pielgrzymce. O 20.00 sprawowana jest uroczysta Msza św. połączona z rozważaniami pielgrzymkowymi. Po Eucharystii parafianie odmawiają wspólnie dziesiątek Różańca i tzw. modlitwę pielgrzyma. Wieczorne spotkania kończy wspólne odśpiewanie Apelu Jasnogórskiego oraz - w utworzonym przez ludzi kręgu - pieśni wieczornej. MH w 1914 r., a więc 100 lat temu, została uformowana w podkrakowskich Oleandrach, zaś 9 sierpnia 1914 r., po trzech dniach marszu, jako zaczątek polskiej armii weszła do Kielc. Wielka radość towarzyszyła temu wydarzeniu. Była to zapowiedź spełnienia się nadziei na zakończenie długiego okresu niewoli i odzyskanie upragnionej niepodległości. Jednak po pierwszych niepowodzeniach w walce z wojskami rosyjskimi z nakazu Austrii została rozwiązana. Na jej miejsce powstają Legiony Polskie, a po ich rozwiązaniu, po uzyskaniu niepodległości w listopadzie 1918 r., zostaje powołany 7 Pułk Ułanów Lubelskich. 90% jego kadry stanowili żołnierze Legionów Polskich. Od chwili powstania 7 Pułk Ułanów Lubelskich bierze udział w stabilizacji polskiej państwowości - kontynuował bp K. Gurda. Przypomina o wartościach Kolejna sierpniowa data ważna dla historii Polski i historii pułku to 20 sierpnia 1920 r. i bitwa pod Warszawą z wojskami bolszewickiej Rosji. - Bardzo trudny i zwycięski sprawdzian dla pułku i dopiero co, bo w 1918 r., odrodzonej Rzeczpospolitej. Z tego sprawdzianu polskie wojsko pod dowództwem marszałka J. Piłsudskiego wyszło zwycięsko, broniąc niepodległości ojczyzny. Stało się to za przyczyną Matki Bożej, która czuwała nad bohaterską, walczącą z przeważającym wrogiem i niedostatecznie uzbrojoną armią polską. Wspominamy to wydarzenie jako „cud nad Wisłą” - przypomniał kaznodzieja. - Dziękujemy Bogu za bohaterów tamtych walk, za kapelana ks. Ignacego Skorupkę. W czasie kampanii wrześniowej w 1939 r. pułk wchodził w skład Armii Modlin. Bronił linii Narwi i Bugu. Po klęsce wrześniowej został rozwiązany. Odtworzony został w konspiracji. Pododdziały pułku walczyły w akcji Burza i włączyły się w powstanie warszawskie. A działo się to w sierpniu 70 lat temu. Wówczas to Armia Krajowa podjęła decyzję o rozpoczęciu walk o wyzwolenie Warszawy. Pododdziały 7 Pułku Ułanów Po zakończonej Eucharystii przy pomniku marszałka J. Piłsudskiego odbyło się uroczyste przekazanie sztandaru pododdziałowi Ułańskiej Straży Tradycji i Wiary. Sztandar został ufundowany przez osoby prywatne, a wyhaftowany w Warszawie przez zgromadzenie sióstr westiarek według projektu ks. ppor. Dariusza Cabaja. Lubelskich walczyły w Śródmieściu, na Mokotowie, Woli, na Starówce i w Puszczy Kampinoskiej. Pomimo bohaterskiej postawy powstańców powstanie zakończyło się klęską. Powstańcy nie doczekali się pomocy ze strony wojsk polskich należących do Armii Radzieckiej znajdujących się po drugiej stronie Wisły. Po 1945 r. tradycje 7 Pułku Ułanów Lubelskich przejęła Brygada Pancerna Wojsk Zmechanizowanych - wyjaśniał bp K. Gurda, dodając, iż do tej pięknej, patriotycznej tradycji pragnie nawiązać grupa rekonstrukcyjna zachowująca ułańskie tradycje. - Znakiem ciągłości tradycji będzie poświęcenie sztandaru. Niech przypomina on o wartościach, którym byli wierni żołnierze należący do 7 Pułku Ułanów Lubelskich. Niech będą ważne takie wartości, jak Bóg, Honor, Ojczyzna - podsumował. Do kodeńskiego sanktuarium Po zakończonej Eucharystii przy pomniku marszałka J. Piłsudskiego odbyło się uroczyste przekazanie sztandaru pododdziałowi Ułańskiej Straży Tradycji i Wiary. Sztandar został ufundowany przez osoby prywatne, a wyhaftowany w Warszawie przez zgromadzenie sióstr westiarek według projektu ks. ppor. Dariusza Cabaja. Na płatach sztandaru zostały uwiecznione słowa: „Bóg-Honor-Ojczyzna w Hołdzie Kawalerii Rzeczypospolitej”. W uroczystościach poświęcenia sztandaru, obok licznie zgromadzonych parafian, udział wzięli m.in.: ks. kan. Krzysztof Czyrka - dziekan dekanatu ryckiego, ks. por. Marcin Czeropski, ks. Maciej Majek, ks. Marcin Dudziński, gen. Ryszard Hać - dyrektor dęblińskiego Muzeum Sił Powietrznych, ppłk Janusz Łojko, ppłk Krzysztof Wieczorek, ppłk Mirosław Demediuk, Stanisław Jagiełło - starosta rycki, Jerzy Gąska - burmistrz Ryk, Hanna Czerska-Gąsiewska - przewodnicząca rady powiatu ryckiego, Andrzej Nowak - komendant stowarzyszenia Konnej Straży Ochrony Przyrody i Tradycji. W piątek, 8 sierpnia, po raz szósty grupa miłośników koni rasy szlachetnej - jeźdźcy w mundurach 7 Pułku Ułanów Lubelskich pod dowództwem ks. ppor. Dariusza Cabaja - wyruszyła na szlak konnej pielgrzymki do sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej. KS. MATEUSZ CZUBAK Polska www.echokatolickie.pl Zaproszenie na Golgotę Młodych Wędrowcy do świtu SERPELICE Odbywające się w nadbużańskiej scenerii Ogólnopolskie Spotkania Młodzieży gromadzą każdego roku rzesze uczestników. Hasło rozpoczynającej się 22 sierpnia Golgoty Młodych brzmi: „Wędrowcy do świtu”. Co znajdzie się w programie nietypowych rekolekcji przygotowanych przez braci kapucynów? Na wstępie warto nadmienić, że choć Golgota Młodych adresowana jest do studentów, dolną granicę wiekową stanowi pierwsza klasa liceum. - Średni wiek uczestników to 20-21 lat. Górna granica nie istnieje. Zapraszamy każdego, kto czuje się młody duchem i nie boi się nocowania pod namiotem - podkreśla br. Łukasz Pyśk OFMCap., główny organizator spotkania z ramienia Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów Prowincji Warszawskiej. - Co roku w Serpelicach nad Bugiem gromadzi się ok. 800 młodych z całej Polski, aby tworzyć wspólnotę ludzi poszukujących wartości chrześcijańskich, a przede wszystkim spragnionych żywej relacji z Bogiem - dodaje, podkreślając, iż celem Golgoty Młodych staje się spotkanie Boga w doświadczeniu krzyża. - Odkrywamy miejsca w życiu, do których nie chcemy zaglądać... - sygnalizuje, zwracając uwagę na towarzyszącą tym nietypowym rekolekcjom atmosferę braterstwa i pokoju. Napełnijcie stągwie wodą Start tegorocznego Ogólnopolskiego Spotkania Młodzieży przypada na piątek, 22 sierpnia. Golgotę Młodych zainauguruje o 19.00 przywitanie uczestników oraz prezentacja hymnu i projekcja animacji. O 20.30 rozpocznie się Droga Krzyżowa. Na 22.00 jako ostatni punkt dnia przebiegającego ph. „Droga wody” - prze- patron medialny GM-owy zestaw podstawowy Uczestnicy spotkania nocują w namiotach, w związku z czym należy pamiętać o zabraniu ze sobą niezbędnego sprzętu, tj. śpiwora, karimaty, ciepłego ubrania, instrumentów muzycznych, dobrego humoru i… grona przyjaciół. W zaproszeniu na tegoroczne spotkanie znalazła się też prośba o spakowanie Pisma Świętego, notatnika i białego ubrania. Koszt uczestnictwa w Golgocie Młodych wynosi 50 zł. Niepełnoletni uczestnicy zobligowani są do przedstawienia organizatorom zgody rodziców na udział ich dzieci w spotkaniu. Więcej informacji na stronie www.golgotamlodych.pl. POLSKA widziano nabożeństwo chrzcielne poprowadzone przez br. Jarosława Kuberę OFMCap. Program na sobotę - „Drogę wina” - obejmuje m.in. tzw. spotkanie na dzień dobry o 8.30, jutrznię pod przewodnictwem br. Tomasza Mantyka OFMCap. o 9.00, a pół godziny później katechezę pt. „Wino radości”. Gościem spotkania będzie Anna Golędzinow- ska, nawrócona modelka, autorka książki - świadectwa pt. „Ocalona z piekła”. Eucharystii o 11.00 przewodniczyć będzie prowincjał kapucynów br. Andrzej Kiejza OFMCap. Po obiedzie, o 14.30 młodzi wysłuchają konferencji dr. Jakuba Kołodzieja pt. „Aby radość wasza była pełna”. Wybicie 16.00 zainauguruje z kolei spotkanie w grupach pt. „Napełnijcie stągwie wodą”. Wieczór upłynie pod hasłem „Zróbcie cokolwiek wam powie” - nabożeństwa poprowadzonego przez br. Przemysława Kryspina OFMCap. Piękni Twoim pięknem Centralną uroczystością niedzieli - „Drogi słowa” - będzie o 9.00 Eucharystia połączona z jutrznią pod przewodnictwem biskupa drohiczyńskiego Tadeusza Pikusa. W bloku zajęć popołudniowych są m.in.: katecheza „Dwa królestwa” wygłoszona przez br. Bogumiła Kusiaka OFMCap. (o 15.00) oraz nabożeństwo pokutne poprowadzone przez br. Piotra Wardawego OFMCap. Poniedziałkowy program spięty tytułem „Droga światła” przewiduje m.in. wejście „na górę Tabor”, tj. kalwarię podlaską, o 9.30 i - po spotkaniu w grupach - Eucharystię na kalwarii o 11.30. O 15.00 uczestnicy spotkania wysłuchają konferencji br. Szymona Janowskiego OFMCap. pt. „Jesteśmy piękni Twoim pięknem, Panie”. Po kolacji, o 19.00 rozpocznie się misterium w wykonaniu grupy teatralnej Golgoty Młodych. Jako zwieńczenie dnia zaplanowano nabożeństwo światła. Wtorkowy ranek stanie się zapowiedzią pożegnania z tegorocznym Ogólnopolskim Spotkaniem Młodzieży. Głównym punktem ostatniego dnia - „Drogi chleba” będzie Eucharystia pod przewodnictwem głównego organizatora GM br. Łukasza Pyśka OFMCap. Gotów do kolejnych bitew Zapraszając do udziału w cyklu spotkań, bracia podkreślają, że najlepszą rekomendacją są zawsze świadectwa uczestników. Kto był raz, będzie chciał wracać. Kto wyjechał z Serpelic wzmocniony na duchu, zachęci swoim przykładem także innych do przyjazdu… Kamil - uczestnik ubiegłorocznej Golgoty Młodych - nie ukrywa, że jego wyobrażenia o spotkaniu rozminęły się z rzeczywistością. „Stan wojenny” (hasło GM 2013) udało mu się przeżyć w zamyśleniu, wewnętrznej ciszy i ignacjańskiej „senności”, mimo iż przeciwnik próbował wystraszyć go potężnym ostrzałem artyleryjskim już drugiego dnia rano (burza!) - co zdradza na stronie Kościół 11 moim zdaniem br. Łukasz Pyśk OFMCap. organizator Golgoty Młodych Co kryje się pod hasłem tegorocznej Golgoty Młodych? Dwa niezwykle bogate w treść słowa: „droga” i „światło”. W Piśmie Świętym można odnaleźć wiele zawierających je fragmentów. Nie chodzi jednak wyłącznie o zrozumienie intelektualne. Od jakiegoś czasu zauważamy, że serpelickie spotkanie staje się miejscem, gdzie liczy się przede wszystkim doświadczenie - przeżycie. Poszukujemy miejsc, w którym możemy dotknąć, doświadczyć, poczuć Boga i wydaje się, że nasze spotkanie wpisuje się w ten kierunek. Chcemy tym samym zaprosić Was do wejścia na drogę odkrycia prawdziwego światła! Co czeka uczestników GM? Spodziewajcie się przeżycia pełnego nadziei i otuchy, czegoś, co będzie dla Was zaskoczeniem - jak świt dla walczącego przez całą noc żeglarza. Otóż być wędrowcom do świtu, to być dojrzałym chrześcijaninem, to przeżywać swoje życie w niezwykły sposób - jako pielgrzymkę. W świecie, który szuka, kręci się w kółko, zatracamy sens życia. Wyznaczamy sobie mnóstwo zadań, przez które czujemy się przytłoczeni. Pielgrzym - wędrowiec do świtu to człowiek, który już nic nie musi - on idzie także tam, gdzie nie widać jasnego celu i gdzie nie ma prostego rozrachunku zysków i strat. Bóg umieścił w nas to, co konieczne, choć my tego jeszcze nie odkryliśmy. To tak jak z kobietami, które wczesnym rankiem (kiedy nastał świt) poszły do grobu, aby namaścić Pana, ale On już zmartwychwstał - prawdziwy świt nadszedł, choć one nie były tego świadome. GM w zakładce „świadectwa”. Kamil potwierdza tym samym, iż „Stan wojenny” był dla niego czasem przegrupowania sił, opracowania nowej taktyki, przede wszystkim zaś mocnym spotkaniem z Najwyższym Dowódcą! „Niesamowite było też spotkanie z najwierniejszymi wojownikami Pana - kapłanami” - pisze w nawiązaniu do m.in. błogosławieństwa z nałożeniem rąk. „Za każdym razem był to inny kapłan, ale czułem, że ręce zawsze są te same - pełne ciepła, ojcowskie, silne Chrystusowe”. Swoje świadectwo Kamil kończy wyznaniem, że w czekaniu na owoce potrzebna jest cierpliwość i wytrwałość. „Potrzeba czasu, by zebrane na GM siły ustawić w bojowym szyku”. Teraz - jak wyznaje - jest już gotów do kolejnych bitew. WA Akcja na rzecz miłosierdzia W służbie „dobrego słowa” Wystarczy, że ktoś wyśle o. Józefowi wiadomość o treści: „dobre słowa”, a kapucyn natychmiast odsyła esemesa z tekstem, nad którym medytował. - Ma to być uczciwe pokrzepienie skomponowane w sposób łatwy do przyjęcia - wyjaśnia ideę akcji. Pomysł inicjatywy ph. „Dobre słowa” zrodził się sześć lat temu. Początkowo jej adresatami byli pacjenci, przedstawiciele służby zdrowia, jak też ludzie z otoczenia o. Józefa Koszarnego OFM Cap., kapelana lubartowskiego szpitala. Kapucyn wysyłał im w formie wiadomości tekstowej fragmenty Pisma Świętego wraz z cytatami i myślami świętych. Aktualnie grono odbiorców esemesów znacznie się poszerzyło - otrzymuje je już ok. 20 tys. osób, a - zdaniem pomysłodawcy akcji - nawet znacznie więcej, gdyż adresaci przekazują wiadomości swoim znajomym, dzięki czemu „dobre słowa” nieustannie wędrują w świat. Proponuje modlitwę Jaka jest droga do otrzymania telefonicznego pocieszenia? Wystarczy, że ktoś wyśle o. Józefowi wiadomość o treści: „dobre słowa”, a on natychmiast odsyła esemesa z tekstem modlitwy, nad którym medytował. - Staram się z pomocą Ducha Świętego i w nawiązaniu do roku liturgicznego wychwycić odpowiednie zdania. Ma to być uczciwe pokrzepienie skomponowane w sposób łatwy do przyjęcia - wyjaśnia ideę akcji jej pomysłodawca. - Każdy sposób jest dobry, jeśli służy Bożemu miłosierdziu. Jest to promocja Bożego słowa, dobroci i orędzi Matki Bożej Królowej Pokoju - dodaje. Obok zwięzłych wiadomości tekstowych o. Józef proponuje też modlitwę. Dziennie takich próśb otrzymuje kilkadziesiąt. Odpowiada na nie wraz z grupą wspomagania modlitewnego. Zdarza się, że oddzwania do kogoś, komu wysyła „dobre słowa”, aby dodatkowo porozmawiać. Doświadczyć miłosierdzia O. Józef jest duszpasterzem Rodziny Dobrego Słowa, którą łączy jedność modlitewna. Otrzymywane od jej członków i osób potrzebujących wsparcia intencje są zawierzane Bogu. RDS bierze też udział w corocznych rekolekcjach w Licheniu, a dwa razy w roku gromadzi się na czuwaniach modlitewnych na Jasnej Górze. Wspólnotę, którą o. J. Koszarny prowadzi od pięciu lat, łączy promocja Bożego miłosierdzia. - Można, owszem, pocieszyć kogoś dobrym słowem, chodzi jednak o coś więcej, o doświadczanie Bożego miłosierdzia - podsumowuje. JOANNA SZUBSTARSKA 12 EchoKatolickie Formacja religijna XX niedziela zwykła kalendarz liturgiczny czytania: Iz 56,1.6-7; Ps 67,2-3.5.8; Rz 11,13-15.29-32; Mt 4,23; Mt 15,21-28 Jezus podążył w stronę Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha. Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem. Na to podeszli Jego uczniowie i prosili Go: Odpraw ją, bo krzyczy za nami! Lecz On odpowiedział: Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela. A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: Panie, dopomóż mi! On jednak odparł: Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom. A ona odrzekła: Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów. Wtedy Jezus jej odpowiedział: O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz! Od tej chwili jej córka została uzdrowiona. Rozważanie: KS. ANDRZEJ ADAMSKI Lekcja wiary S Czytania: Ez 24,15-24; Mt 19,16-20 eśli chcesz być doskonały, idź, Jubogim, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj a będziesz miał skarb w niebie. Gdy bogaty młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony. Jezusowi nie chodziło jednak o to, aby tego człowieka pozbawić posiadłości i doprowadzić do smutku. Chciał mu zwyczajnie powiedzieć: „Popatrz na Mnie, moja miłość o wiele więcej znaczy niż wszelkie bogactwa tego świata”. Je- zus uczy nas, że dobra materialne, o ile używane są z rozwagą, służą nam w codziennym życiu. Jeśli jednak poddamy im życie, to będą kierować naszym postępowaniem i zachowaniem. Wówczas znajdujemy się w szponach Złego, który tylko myśli, jak zrobić z nas niewolników. Szkoda, że ów młodzieniec - tak bardzo zajęty swoim pytaniem o „szczęście” - chyba w ogóle nie zwrócił na to uwagi. Wtorek, 19 sierpnia bliskich. Przywrócenie zdrowia chorej dziewczynce dotknęło także jej matkę. Otworzyło w niej pokłady miłości do dziecka, poświęcenia na granicy desperacji i pokory, z których być może sama nie zdawała sobie sprawy. Niektórzy badacze Pisma Świętego widzą tu wręcz jakąś grę słów, jakąś tajemniczą, zrozumiałą tylko dla Jezusa i proszącej kobiety aluzję co do relacji łączącej ową pogańską kobietę z jej córką. Relacji, która również w tym momencie została uzdrowiona i naprawiona. A może było odwrotnie - może to wiara kobiety zmieniła nastawienie Jezusa? Przekonała Go swoją determinacją? Na pewno ten fragment Ewangelii rzuca bardzo ciekawe światło na wszystkie sytuacje, w których o coś się modlimy i prosimy Pana Boga. Czy stając do modlitwy, dobrze wiemy, na czym nam zależy? Czy nie obrażamy się na Pana Boga, gdy wydaje się On milczeć, a nasze modlitwy jakby trafiały w próżnię? Czym kierujemy się w codziennych modlitwach? Ten fragment Ewangelii prowokuje także do postawienia pytań o nasze odniesienie do tych, których kochamy i którzy są nam bliscy. Jak rozumiemy miłość, przyjaźń? Czy jesteśmy gotowi do poświęceń dla naszych bliskich? Czy też są nam potrzebni jedynie do realizacji własnych pragnień i zaspokajania osobistych potrzeb? Czy potrafimy być przyjaciółmi również w biedzie, gdy ktoś potrzebuje naszej pomocy? Podziękujmy Jezusowi za przesłanie płynące z dzisiejszego fragmentu Ewangelii. Podziękujmy też owej nieznanej nam z imienia kobiecie za lekcję wiary, nadziei, pokory i miłości do swego dziecka, której nam udzieliła. Obyśmy potrafili ją naśladować. w niedzielę po kościele C Poniedziałek, 18 sierpnia Czytania: Sdz 6,11-24a; Mt 19,23-30 ytuacja opisana w dzisiejszym fragmencie Ewangelii jest trochę dziwna. Widzimy tam zrozpaczoną kobietę - matkę, widzimy dziwnie powściągliwego Jezusa i nieco zdezorientowanych uczniów. Uczniowie - nie pierwszy raz - próbują pouczać Jezusa, jak ma postąpić. Z tym że nie wstawiają się za kobietą, nie naciskają na Jezusa, by spełnił jej prośbę - mówią: „Odpraw ją”. Czyli: powiedz jej, żeby dała nam spokój. Krzyczy za nami - a zatem niepotrzebnie zwraca uwagę, zawraca nam głowę. Jezus - pozornie nieprzejednany, zachowujący się zgodnie ze stereotypami dotyczącymi stosunku Żydów do pogan. Do kobiety zwraca się hardo, wręcz ją upokarza, porównując ją i jej naród do psów. Czy to na pewno ten sam Jezus, który mówił o miłosiernym Ojcu? - możemy zapytać. I wreszcie kobieta. Zrozpaczona, zdesperowana, gotowa na wszystko. Słysząc obraźliwe porównanie, mogłaby unieść się honorem i odejść, przeklinając tego tajemniczego Człowieka, o którym mówili, że jest dobry, miłosierny, że uzdrawia… a On potraktował ją w ten sposób. Ona jednak jest gotowa na wszystko, byleby ratować swoje dziecko. Czy to miała być tylko próba jej wiary? Pozorna oschłość - aby wybadać, czy rzeczywiście zależy jej bardziej na dziecku, czy też na własnej dumie? Wszak Jezus nie musiał nikogo pytać, bo sam wiedział, co kryje się w człowieku (por. J 2,24-25). Jednak w Jego gestach i zachowaniach kryje się czasem jakaś tajemnicza pedagogia. Uzdrowienia, których dokonuje, to nie tylko zwykłe wyleczenie ciała z choroby. Jezus uzdrawia całego człowieka, a nawet sprawia, że to uzdrowienie promieniuje na jego rodzinę, otoczenie, Zwycięstwo przychodzi przez pokorę zy istnieją słowa pocieszenia mogące przynieść ulgę rodzicom pogrążonym w żałobie po śmierci dziecka? Czy jest siła zdolna wyrwać matkę z nadziei na uzdrowienie córki czy syna? Helence życie nigdy nie oszczędzało cierpienia. W latach dzieciństwa najpierw pożegnała ukochaną siostrę, później o mały włos a okrutny los zabrałby jej też młodszego brata. Zapalenie opon mózgowych dziś z powodzeniem się leczy, jednak przed kilkudziesięciu laty choroba stawała się zazwyczaj równoznaczna z wyrokiem śmierci. Lęk matki przed utratą drugiego dziecka udzielił się całej rodzinie i przetrwał w pamięci Helenki do dzisiaj. Próby pocieszania w stylu: „Nie ma rady na wolę Boga”, „Masz dla kogo żyć”, „Młoda jesteś, to jeszcze urodzisz” - tylko potęgowały - jak wspominała ich adresatka - żal. Póki życia, póty nadziei - tej lekcji matka pozostała wierna przez całe życie. Kiedy po latach kobieta wracała do wspomnień z okresu choroby swojego syna, akcentowała, numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r. jak wielką siłą w trwaniu mimo przeciwności jest ufność. „Widziałam go zdrowego i tej myśli się uczepiłam” - wyznała matka. Czas zawierzenia Bogu w trudnym momencie i prośba, która została wysłuchana, zaowocowały jej wiernością na lata. - Matka podkreślała, że bolesna lekcja i pokorne błaganie powtarzane po tysiąckroć w modlitwach zaowocowały umocnieniem wiary, nadziei i miłości - wyznała przed Witkiem, wtajemniczając go w wydarzenia z odległej przeszłości. - Zapytana przez mnie, czy umiałaby dochować Bogu wierności w przypadku śmierci syna, przyznała, że nie wie, że wówczas nie dopuszczała do siebie takiej możliwości. - Miała wielką wiarę, do tego natarczywie - mimo braku poprawy stanu zdrowia dziecka - bombardowała niebo prośbami i dlatego została wysłuchana - zauważył sąsiad z uwagą, że z perspektywy czasu próba, przez jaką przeszła rodzina, wydaje się zasadna. - Doznana łaska domaga się wdzięczności do końca, choć nie każdy potrafi podziękować - podsumował. - A gdyby wówczas zmarł? - nie poddawała się Helenka. - Prawdziwa wiara to wierność także w sytuacji nie do ogarnięcia ani sercem, ani rozumem - dowodziła. - To zgoda na dzianie się woli Opatrzności podszyta ufnością, że tylko Pan Bóg wie, jaka droga prowadzi do zbawienia - wiecznego szczęścia. Często o tym zapominamy! Cierpienie, bez względu na to, czy jest zawinione, czy nie, o tyle ma sens, o ile przemienia wnętrze człowieka - uszlachetnia na dalszą drogę. Zwycięstwo przychodzi przez pokorę - podkreśliła kobieta z uwagą, że tylko prawdziwie pokorne serce potrafi usunąć się w cień, by stworzyć przestrzeń na działanie łaski Bożej. Jedynie niezachwiana ufność pozwala wierzyć w opiekę Ojca, który jest w niebie, nawet jeśli kolejne wydarzenia zdają się zaprzeczać świętym obietnicom. I tak prośba o drobnostkę, niewiele znaczący okruszek może zaowocować wielkością - dotykiem Bożej miłości i przemianą życia. WA jest wielbłądowi przejść Łwejśćatwiej przez ucho igielne, niż bogatemu do królestwa niebieskiego. Bogatemu człowiekowi trudno wejść do królestwa niebieskiego nie dlatego, że posiada liczne dobra, ale dlatego, że jest do nich przywiązany. Każde bogactwo daje człowiekowi pozorne poczucie bezpieczeństwa i niezależności. Nikt nie jest jednak na tyle bogaty, by mógł wykupić od Chrystusa odkupienie. Ono jest bezinteresownym darem. W niebie największą wartość mają te bogactwa, które rozdaliśmy ubogim. Bogactwo ma to do siebie, że wprowadza ślepotę w sposób naszego patrzenia na rzeczywistość. I nie chodzi o same pieniądze czy kosztowności, ale poczucie władzy, które często odbiera nam rozum. Jezus widział dokładnie, że bożków „władzy i pieniędzy” nie da się tak łatwo wyplenić z ludzkiego serca. Władza i pieniądz dają bowiem poczucie siły i niezniszczalności, a któż nie chciałby mieć mocy władania nad innymi. Środa, 20 sierpnia Wsp. św. Bernarda, opata i doktora Kościoła Czytania: Ez 34,1-11; Mt 20,1-6a w. Bernard z Clairvaux (1090Śopatem 1153) był nie tylko gorliwym swojej rodziny zakonnej. Zasłynął także jako myśliciel, teolog i mistyk. Umiał łączyć życie czynne z kontemplacją. Był przekonany, że droga do Jezusa wiedzie przez Maryję: „Niech Ona nigdy nie schodzi z twoich ust, niech nie opuszcza nigdy twego serca, a żeby Jej modlitwa była ci pomoc- na, nigdy nie zapominaj przykładu Jej życia. Postępując z Nią, nie zbłądzisz; modląc się do Niej, unikniesz rozpaczy, myśląc o Niej, nie zboczysz z drogi. Gdy Ona cię wspierać będzie, nie upadniesz; gdy opiekować się tobą będzie, nie zlękniesz się; gdy przewodniczyć tobie będzie, nie doznasz znużenia; gdy łaskawa dla ciebie będzie, dojdziesz do celu”. Czwartek, 21 sierpnia Wsp. św. Piusa X Czytania: Ez 36,23-28; Mt 22,1-14 rzyjacielu, jakże tu wszedłeś, PMożna nie mając stroju weselnego? wzgardzić Królem i w ogóle nie przyjść na ucztę, ale można zranić serce Króla, nie przyjmując weselnej szaty. Gdy marnotrawny syn wrócił do domu ojca, dostał nową szatę, pierścień, sandały, i tak ubrany wszedł na ucztę (Łk 15,22). Starszy brat wrócił z pola i nie chciał przyjąć „takiego samego ubrania”, jakie miał ten, który roztrwonił cały majątek. Być może ów bezimienny z przypowieści o uczcie myślał podobnie: „jestem sprawiedliwy i nie zasiądę do stołu w takim samym stroju jak celnicy i nierządnicy. Szata mojej pobożności, sprawiedliwości, uczciwości jest piękniejsza”. „Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Na uczcie miłości wszyscy są równi i mają ten sam strój, co Pan Młody. Piątek, 22 sierpnia Wsp. NMP Królowej Czytanie: Iz 9,1-3.5-6; Łk 1,26-38 aryja Królowa pomaga nam M przyjąć prawdę o Królu, który bezinteresownie służy i przebacza swoim wrogom. Ona wskazuje na Króla, który uniżył samego siebie i stał się posłuszny aż do śmierci. Maryja jest królową dyskrecji w swym oddaniu się Bogu oraz tym, do których On przychodzi. Jest w Niej przestrzeń dla Słowa i drugiego człowieka. Królowanie Maryi polega na tym, by nie przytłaczać innych poczuciem duchowego uprzywilejowania, ale poszerzać przestrzeń miłości i wdzięczności wobec Boga, który wywyższa pokornych. Sobota, 23 sierpnia Czytania: Ez 43,1-7a; Mt 23,1-12 a katedrze Mojżesza zasiedli N uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Nauczyciel wiary głosi innym prawdę objawioną przez Boga i wskazuje drogę do życia wiecznego. Biada mu, gdy naucza, jak iść do życia wiecznego, a sam tą drogą nie idzie. Ten, kto osobiście przeżył spotkanie z kochającym i przebaczającym Bogiem, będzie mógł tym doświadczeniem owoc- nie dzielić się z innymi. Wówczas jego słowa nie będą przekazem suchej, teoretycznej informacji, lecz staną się czytelnym świadectwem wiary, która umacnia się, ilekroć jest przekazywana. Nie ma powodu, abyśmy budowali swoje poczucie wartości przez poniżanie innych. Nasza wartość opiera się bowiem na lepszych podstawach - na prawdzie o Bożym dziecięctwie, na fakcie, że wszyscy jesteśmy córkami XMCZ i synami Boga. Formacja religijna www.echokatolickie.pl Duch Święty i my Nasi bracia protestanci mówią: Tylko Pismo Święte! Jeśli czegoś nie ma na jego kartach, nie stanowi treści wiary i samo w sobie jest wymysłem ludzkim. Trzeba je zatem odrzucić. Tak zrobił np. Marcin Luter. Bóg partnerem? Rzecz w tym, iż czyniąc to, chyba nie do końca zdawał sobie sprawę, że w ten sposób Objawienie sprowadza do pewnej zamkniętej miary czasu, zaś ograniczając działania Ducha Świętego tylko do indywidualnych poruszeń, zubaża Kościół, czyniąc go jedynie zewnętrzną strukturą. Tymczasem jest to organizm, który - jak ludzkie ciało - żyje, rozwija się, nabiera sił, pięknieje! Wstąpienie do nieba Zmartwychwstałego nie zamknęło zbawczego dialogu, który zaczął On, żyjąc we wspólnocie ludzkiej - on nieustannie trwa, przybiera różne formy. Może to być wypowiedź „ex cathedra” następcy św. Piotra, nauka Ojców Kościoła, ale też wspólne przekonanie wspólnoty wierzących - nazywane w teologii zmysłem wiary (sensus fidei) - „którzy uczestniczą w zrozumieniu i przekazywaniu prawdy objawionej” (KKK 90). Dlaczego? Ponieważ „otrzymali namaszczenie od Ducha Świętego, który ich poucza i prowadzi do całej prawdy” (KKK 91). Katechizm nazywa to Tradycją. Bardzo podoba mi się stwierdzenie Soboru Watykańskiego II, a do- SOBIENIE-JEZIORY kładniej rzecz ujmując zapis, jaki znalazł się w konstytucji Dei Verbum (pkt 45): „Bóg, który niegdyś przemówił, rozmawia bez przerwy z Oblubienicą swego Syna ukochanego, a Duch Święty, przez którego żywy głos Ewangelii rozbrzmiewa w Kościele, a przez Kościół w świecie, wprowadza wiernych we wszelką prawdę oraz sprawia, że słowo Chrystusowe obficie w nich mieszka”. Jak rozumieć te słowa? „Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia” Może zaskakiwać sformułowanie, które pojawia się w Dziejach Apostolskich: „Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my […]”(Dz 15,28). Wielokrotnie potem zostaje powtórzone w księdze. Powstaje dylemat: jakim prawem człowiek czyni siebie równym Bogu? Czy porażka u stóp leżącej w gruzach wieży Babel niczego nas nie nauczyła?.. Nie chodzi o czynienie się równym Stwórcy. Chodzi o coś zupełnie innego. Nie jest to przejaw ludzkiej pychy, ale wyraz żywej wiary w obecność Boga we wspólnocie wierzących. Ma niebagatelne znaczenie dla zrozumienia, czym jest Kościół, co się dzieje z dziedzictwem Objawienia, które zostało mu przekazane w depozyt, wreszcie - na jakich zasadach dokonuje się jego rozwój. Aby lepiej to rozumieć, koniecznie trzeba sięgnąć do słów Jezusa z Ewangelii wg św. Jana. „Jeszcze wiele mam wam Fot. arch. Pytają czasem ludzie: gdzie na kartach Pisma Świętego Jezus kazał się spowiadać? Skąd wiadomo, że Maryja została wzięta do nieba? Dlaczego mamy siedem sakramentów? Po co są dogmaty, sobory? Czy kult świętych jest zgodny z Objawieniem? Dlaczego księża się nie żenią?... Inni zarzucają Kościołowi, że zbyt wiele rzeczy dołożył do Objawienia, przez wieki zbudował strukturę, która nie przystaje do Biblii. Czy mają rację? do powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy” (J 16,12). Naturalną rzeczą jest, że do przyjęcia pewnych treści trzeba dojrzeć. Małego dziecka nikt nie uczy logarytmów, nie wpaja mu zawiłych zasad stylistyki czy składni. Dziecko poznaje świat, rządzące nim zasady za pomocą prostych obrazów, opisów itp. Przyjmuje podawane mu treści dlatego, że ufa. Dopiero potem pojawiają się pytania, wątpliwości, w całej rozciągłości rysuje się skomplikowana jego struktura. Chrystus wiedział, że świat ludzki podlega nieustannej ewolucji, zmienia się kultura, kontekst cywilizacyjny. Człowiek dorasta także do tego, by zrozumieć bo- gactwo rzeczywistości nadprzyrodzonej. Aby to mogło się dokonać - żeby Królestwo Boże dało się poznać w całej swojej głębi - potrzebne są nie lata, ale wieki, tysiąclecia. Potrzebna jest struktura, która zbierze dziedzictwo pokoleń, skrystalizuje je, uczyni fundamentem dla tych, którzy przyjdą później. Mylą się nasi bracia protestanci przyjmujący za podstawową zasadę, że „sola Scriptura” - jedynie Pismo Święte jest źródłem wiary i najwyższym, jedynym autorytetem człowieka wierzącego. To za mało. Konieczna jest Tradycja, tzn. nauczanie Ojców Kościoła, uroczyste orzeczenia papieży, nauka soborów. Jest to wyraz owego szczególnego - o ile można użyć takiego słowa - partnerstwa, o którym wspomi- Kościół 13 nają Dzieje Apostolskie. Mającego kształt orzeczeń, dogmatów, nauki moralnej. Myli się ten, kto twierdziłby, iż jest to wyraz ludzkiej pychy. Boże orędzie pozostaje niezmienne, bo też człowiek nie jest jego właścicielem. Dobra Nowina, przybierając formę czytelną dla kolejnych pokoleń, staje się ciągle żywa. Bóg pisze prosto na krzywych liniach Liczba sakramentów, dyscyplina kościelna, treść zawarta w „Wyznaniu wiary”, kult świętych, nauczanie soborów itp. - to wszystko jest znakiem uniżenia Boga, który dobrowolnie czyni siebie partnerem ludzkiej historii! Kontynuuje dialog z Kościołem - swoją Oblubienicą. Pomaga zrozumieć zbawczy zamysł, wspiera nas swoją łaską, stawia przed naszymi oczyma świętych - pomimo zmieniających się czasów staje się „na naszą miarę”. To jest właśnie Tradycja pisana przez duże „T”. Co się stanie, jeśli ją zanegujemy? Będziemy ubożsi. Stanie się to też przejawem ludzkiej pychy - bo jakże inaczej rozumieć odrzucenie czy zmarginalizowanie Jezusowego zdania: „Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia”…? Gdyby tak nie było - gdyby to, co dziś nazywamy wspólnym mianem Tradycji, nie było ważne - Chrystus nie wypowiedziałby tych intrygujących słów. I na koniec jeszcze raz nauczanie soboru: „Jasne więc jest, że święta Tradycja, Pismo Święte i Urząd Nauczycielski Kościoła, wedle najmądrzejszego postanowienia Bożego, tak ściśle ze sobą się łączą i zespalają, że jedno bez pozostałych nie może istnieć, a wszystkie te czynniki razem, każdy na swój sposób, pod natchnieniem jednego Ducha Świętego przyczyniają się skutecznie do zbawienia dusz” (konstytucja Dei Verbum, pkt 10). (Katechizm Kościoła Katolickiego, pkt 75-95) KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI Cenne i pożyteczne inicjatywy Pomoc parafii Członkowie parafialnego koła Caritas postawili sobie ambitne cele do zrealizowania. Efektem ich starań jest kilka długofalowych projektów służących dobru wiernych. Parafialny zespół charytatywny, mimo iż młody stażem, może pochwalić się już kilkoma ciekawymi przedsięwzięciami. Oprócz doraźnych akcji pomocy z racji świąt czy jako odpowiedź na nieszczęścia dotykające poszczególnych mieszkańców, realizowane są w miejscowości programy typu „Rodzina rodzinie”. Wyjaśniając jego ideę, ks. kan. Andrzej Jaczewski, proboszcz parafii, tłumaczy, że rodzinę, która na skutek choroby czy innych wydarzeń losowych jest w trudnej sytuacji materialnej, otaczają anonimowym wsparciem inni ludzie. Kolejny obszar pomocy wynika z realizacji zadania pn. „Skrzydła”. - Rodzina, która kształci swoje dzieci, bierze niejako pod swoje „skrzydła” także innego ucznia, którego rodziców nie stać na sprostanie wydatkom związanym z edukacją. Jest to działanie anonimowe sprowadzające się zazwyczaj do pokrycia kosztów wynikających z zamieszkania w internacie, dojazdów na zajęcia szkolne czy wykupienia obiadów. Pomoc tego typu musi być jednak systematyczna - tłumaczy ksiądz proboszcz, podkreślając, iż projekt ten funkcjonuje z powodzeniem. Platforma pomocy Inną cenną inicjatywą - prowadzoną tym razem z wykorzystaniem strony internetowej parafii - jest tzw. platforma wzajemnej pomocy. Mieszkańcy zamieszczają w internecie informacje o przedmiotach do oddania, m.in. różnego rodzaju sprzętach czy ubraniach. Na witrynie widnieją też wpisy dotyczące konkretnych potrzeb parafian. - Ktoś przeprowadza remont w domu, wymienia meble itd. Zamiast je wyrzucać, może przekazać komuś potrzebującemu - wyjaśnia ks. A. Jaczewski, dodając, iż pomysł „platformy pomocy” spotkał się z dużym zainteresowaniem mieszkańców. - Parafia jest wspólnotą. Zadaniem miejscowego Caritas staje się uświadamianie ludziom, że mogą na siebie liczyć i wzajemnie sobie pomagać - podkreśla. Ksiądz proboszcz preferuje długofalowe i konkretne akcje podejmo- Zadaniem miejscowego Caritas staje się uświadamianie ludziom, że mogą na siebie liczyć i wzajemnie sobie pomagać - podkreśla ks. kan. Andrzej Jaczewski. wane na rzecz parafian, zwłaszcza potrzebujących wsparcia. - Staramy się iść w kierunku działań prowadzonych systematycznie. Wtedy one mają sens i przynoszą owoce. Ludzie to widzą - podkreśla. Rekolekcje poza parafią Od trzech lat raz, w miesiącu, w ośrodku rekolekcyjnym w Trzciance organizowane są też dni skupienia prowadzone przez wspólnotę „Focolari”. - W programie są wspólne spotkania, jest katecheza i czas na rekreację. Uczestniczą w nich małżeństwa z dziećmi. Z kolei w wakacje wyjeżdżamy na kilkudniowe rekolekcje do ośrodków rekolekcyjnych w innych stronach Polski - tłumaczy ks. kan. A. Jaczewski, potwierdzając, że formacja tego typu cieszy się wśród rodzin dużym uznaniem. WALDEMAR JAROŃ 14 EchoKatolickie publicystyka numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r. Biblijne korzenie pielgrzymowania Śledząc życie religijne w naszym kraju, łatwo możemy zauważyć, że miesiąc sierpień, zresztą jak co roku, upływa pod znakiem pielgrzymowania. Z wielu stron Polski wyruszają piesze lub autokarowe grupy zmierzające do różnych sanktuariów. Jedno z nich pątnicy upodobali sobie szczególnie: Jasną Górę. KS. RAFAŁ PIETRUCZUK T ysiące ludzi w różnym wieku, mających różne wykształcenie i status społeczny, wybierają ten rodzaj aktywności religijnej, by przeżyć swoiste „rekolekcje w drodze”. I nic w tym dziwnego, gdyż pielgrzymowanie, szczególnie piesze, ma w naszym kraju bardzo długą tradycję. Do miejsc świętych wędrowano już w początkach polskiej państwowości. Zwłaszcza sanktuaria maryjne wielokrotnie były miejscem modlitwy zanoszonej w intencji ojczyzny. Także w dziejach Kościoła powszechnego od pierwszych wieków znany był zwyczaj nawiedzania miejsc świętych, najpierw związanych z działalnością Jezusa Chrystusa, a następnie z życiem świętych chrześcijan. Warto jednak pamiętać, że sama idea pielgrzymowania jest o wiele starsza i ma bardzo głębokie osadzenie w biblijnej historii zbawienia. Perspektywa i model Najogólniej rzecz ujmując, pielgrzymka to podróż podjęta przez jedną osobę lub grupę w celu wypełnienia złożonych ślubów i/lub otrzymania określonej łaski. U podstaw decyzji o podjęciu wędrówki leży zwykle chęć zmiany dotychczasowego życia, jego przeorientowania z perspektywy wiary. Wiąże się z pozostawieniem codziennej rutyny i kroczeniem w kierunku wskazanym przez Boga. Patrząc z najszerszej perspektywy, cała historia zbawienia jest swojego rodzaju pielgrzymowaniem ludzkości z raju utraconego, opisanego w Księdze Rodzaju, do Nowego Jeruzalem, o którym mowa w Apokalipsie św. Jana. Postacią modelową jest Abraham - „błądzący Aramejczyk” (Pwt 26,5), który został wezwany, by udać się do ziemi wskazanej mu przez Pana (Rdz 12,1; 15,7). Patriarcha był pielgrzymem do końca swoich dni. Jego życiowa droga stanowi model każdego wierzącego podejmującego trud pielgrzymowania. W Starym Testamencie Pismo Święte daje nam zatem najszerszą perspektywę wszelkiego pielgrzymowania, jaką jest historia zbawienia, oraz ukazuje dzieje Abrahama jako typiczny model pątnika. Dokąd wędrowano w czasach biblijnego Izraela? Jak owo pielgrzymowanie wyglądało? Zwyczaj ten w Starym Testamencie związany był z istnieniem różnych sanktuariów, które - przejęte przez Izraelitów po wejściu do Kanaanu od ludów pogańskich - stały się wydzielonym miejscem składania kultu Bogu. Zanim w wyniku reformy religijnej przeprowadzonej przez Jozjasza (626-622 r. przed Chr.) za jedyne prawowierne sanktuarium i miejsce docelowe pielgrzymek zostanie uznana świątynia jerozolimska, członkowie Narodu Wybranego wędrowali do wielu innych miejsc, o czym świadczą starotestamentalne Pismo Święte daje nam najszerszą perspektywę wszelkiego pielgrzymowania, jaką jest historia zbawienia, oraz ukazuje dzieje Abrahama jako typiczny model pątnika. teksty: Sychem (Joz 24,25), Betel (1 Sm 10,3), Beer-Szeba (Am 5,5), Ofra (Sdz 6,24), Sorea (Sdz 13,19n), Szilo (1 Sm 1,9); Mispa (1 Sm 7,5n), Gilgal (1 Sm 11,5), Gibeon (1 Krl 3,4), Dan (1 Krl 12,29). Niektóre z tych świątyń, np. w Gilgal i Beer-Szebie, były obiektem ataku proroków ze względu na panujący w nich synkretyzm religijny. Z kolei Betel i Dan w okresie podzielonej monarchii zostały podniesione do godności królewskich sanktuariów Królestwa Północnego, ażeby powstrzymać wierzących przed udawaniem się do Jerozolimy. Do obrzędów odprawianych przez pielgrzymów należały między innymi: wzywanie imienia Pana (Rdz 12,8), namaszczenie ołtarza olejkiem (Rdz 28,18), oczyszczenia (Rdz 35,2n) oraz dziesięciny (Rdz 14,20). Najstarsze Kodeksy przymierza (jahwistyczny - Wj 34,18-23 oraz elohistyczny Wj 23,14-17) nakazywały wszystkim izraelskim mężczyznom trzy razy w roku stawić się przed Panem. Obowiązek ten dotyczył trzech wielkich świąt sięgających swymi korzeniami czasów kananejskich: święto niekwaszonych chlebów (Przaśniki), święto tygodni (lub żniw) oraz święto namiotów (lub zbiorów). Wypełniany był w różnych sanktuariach. Począwszy od wprowadzenia Arki Przymierza przez Dawida do Jerozo- limy (2 Sm 6) i od zbudowania w tym mieście świątyni przez Salomona (1 Krl 5-8), szczególne miejsce zajęły pielgrzymki do Jerozolimy (1 Krl 12,27). Od drugiej połowy VII w. przed Chr. (wspomniana przez nas reforma Jozjasza) jedynym sanktuarium stała się wyłącznie Jerozolima. Jozjasz podjął się także przekształcenia Paschy upamiętniającej wyjście z Egiptu w święto pielgrzymkowe (2 Krn 35,1-9; 2 Krl 23,21-23; Pwt 16,2), które celebrowano w Jerozolimie i połączenia jej ze świętem niekwaszonych chlebów. Także pozostałe dwa święta zbiorów otrzymały historiozbawcze uzasadnienie: święto tygodni miało upamiętniać nadanie Tory Mojżeszowi na Górze Synaj, zaś święto namiotów mieszkanie w szałasach i namiotach podczas wędrówki do Kanaanu. Po powrocie z niewoli babilońskiej (dekret Cyrusa - 538 r. przed Chr.) odbudowana świątynia jerozolimska ponownie stała się jedynym sanktuarium. To właśnie do tego miejsca przybywali na wielkie święta pielgrzymi z całej Palestyny oraz z diaspory. Podróżowano całymi karawanami, najczęściej pieszo. Liczba pielgrzymów sięgała niekiedy 125 tys. Na ołtarzach składano tysiące ofiar, noc spędzano w mieście lub w namiotach rozstawionych dokoła miej- Pielgrzymowanie, szczególnie piesze, ma w naszym kraju bardzo długą tradycję. Do miejsc świętych wędrowano już w początkach polskiej państwowości. Zwłaszcza sanktuaria maryjne wielokrotnie były miejscem modlitwy zanoszonej w intencji ojczyzny. scowości albo w okolicznych wioskach. Szczególnym świadectwem modlitwy oraz uczuć wypełniających serca Izraelitów przybywających do Jerozolimy są tzw. pieśni wstępowań (Ps 120-134), które śpiewano, zbliżając się do schodów Świątyni. Możemy w nich znaleźć wyrazy przywiązania do domu Pańskiego, uwielbienie oraz radość wypływającą z urzeczywistnienia w zgromadzeniu liturgicznym głębokiej wspólnoty ludu Bożego. W późnym okresie Drugiej Świątyni praktyka pielgrzymowania do Jerozolimy nieco zelżała. Powszechnie zaczęto interpretować nakazy z Wj 34,18-23 oraz Wj 23,14-17, jako przynaglenie do tylko jednej w roku (a nawet w ciągu całego życia) wizyty w mieście świętym, podczas jednego z trzech wielkich świąt. Większą też uwagę przykładano do studiowania Tory, czemu sprzyjała duża liczba uczonych w Piśmie na stałe rezydujących w Jerozolimie. W Nowym Testamencie Studiowanie Tory wydaje się też być jednym z głównych elementów pielgrzymki, jaką z okazji święta Paschy 12-letni Jezus odbył z Maryją i Józefem (Łk 2,41-50). Ewangelista opisuje Chrystusa jako siedzącego pośród uczonych w Piśmie, przysłuchującego się i zadającego pytania (Łk 2,46). Nie była to jedyna pielgrzymka Jezusa do Jerozolimy. Zwłaszcza Ewangelia wg św. Jana wspomina o różnych wizytach: podczas święta Paschy (J 2,13; 11,55), podczas Pięćdziesiątnicy (J 5,1), podczas święta namiotów (J 7,14), poświęcenia świątyni (J 10,22-24). To właśnie podczas ostatniej z nich na żydowskim święcie Paschy miały miejsce męka, śmierć i zmartwychwstanie Syna Bożego - najważniejsze wydarzenia w historii zbawienia. Z jerozolimskimi świętami pielgrzymkowymi związane są także początki działalności Kościoła. Podczas Pięćdziesiątnicy (święto tygodni) uczniowie zgromadzeni w Wieczerniku zostali napełnieni Duchem Świętym (Dz 2,1-11) i rozpoczęli publiczne głoszenie Dobrej Nowiny. Pierwsi chrześcijanie „codziennie trwali jednomyślnie w świątyni” (Dz 2,46). Zaś św. Paweł przeszło 25 lat po ukrzyżowaniu Jezusa odbył pielgrzymkę do Jerozolimy w czasie tego samego święta (Dz 20,16; 24,11). Jak widzimy, idea i praktyka pielgrzymowania w Piśmie Świętym ulegała zmianom. Począwszy od niewielkich sanktuariów rozrzuconych po całej Palestynie, poprzez świątynię Salomona, aż po stanowiącą klejnot starożytnej architektury Drugą Świątynię, Izraelici szukali i wędrowali do miejsc, w których mogli oddawać cześć Bogu, poznawać Jego prawo i doświadczać wspólnoty opartej na fundamencie wiary. Mimo iż pielgrzymowanie do Jerozolimy stanowiło bardzo ważny kontekst działalności Jezusa Chrystusa, wraz z realizacją Jego mesjańskiej misji nabrało głębszego sensu, weszło w nowy etap. Jeszcze przed swoją śmiercią i zmartwychwstaniem Jezus zapowiadał zburzenie Drugiej Świątyni (Mk 13,2). Co więcej, od momentu Jego zmartwychwstania kult chrześcijan, nawet jeżeli początkowo także przychodzili na modlitwę do świątyni jerozolimskiej, skoncentrował się na Jego uwielbionej Osobie, Nowej Świątyni. Od tego momentu życie nowego ludu Bożego stało się prawdziwą pielgrzymką eschatologiczną (2 Kor 5,6n; Hbr 13,14), o której celu pięknie pisze autor Listu do Hebrajczyków: „Wy natomiast przystąpiliście do góry Syjon, do miasta Boga żyjącego, Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów, na uroczyste zebranie, do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach, do Boga, który sądzi wszystkich, do duchów sprawiedliwych, które już doszły do celu” (Hbr 12,22n). temat tygodnia www.echokatolickie.pl Opinie Trzeba przyznać, że obecna prezydentura w Polsce jest wielce zaskakująca. Nie tyle w wymiarze podejmowanych decyzji przez głowę państwa, ile raczej z powodu bon motów serwowanych publiczności przez Bronisława Komorowskiego. czytaj str. 21 redaktor prowadzący: Jolanta Krasnowska-Dyńka Divide et impera fot. josemarques75 - Fotolia.com Bohaterem przekazów medialnych ostatnich kilku tygodni ponownie stał się ks. Wojciech Lemański. Do rangi newsa dnia zostały zakwalifikowane słowa wypowiedziane podczas spotkania w ramach woodstockowej Akademii Sztuk Przepięknych, zaś ich autora „nominowano” pierwszym buntownikiem Rzeczypospolitej! Wiele osób pytało mnie: o co w tym wszystkim chodzi? Czy Kościół nie może zrobić porządku z nieposłusznym kapłanem? KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI O prawdziwych intencjach mediów może świadczyć fakt, że „nie zauważyły” prawie 800 ewangelizatorów przybyłych z Polski i Europy na towarzyszący od lat imprezie Przystanek Jezus, wśród których byli biskupi, kapłani, siostry zakonne i ogromna rzesza osób świeckich. Dostrzegły tylko jednego „fajnego”, otwartego, rozumiejącego młodzież księdza, który - jak sam to lapidarnie ujął - czeka z utęsknieniem na wymarcie biskupów. Ks. Lemański po kilku dniach wycofał się ze swoich słów i przeprosił wszystkich, którzy mogli się poczuć nimi urażeni. To nieco zbiło z tropu wyczekujących kary suspensy dziennikarzy, gotowych rzucić się do gardła znienawidzonemu przez mainstream abp. Hoserowi. Temat honorowego gościa Woodstocku natychmiast zniknął z czołówek serwisów informacyjnych i poza absurdalnymi, niewartymi cytowania, komentarzami, np. pani Środy czy redaktora Szostkiewicza, przestał kogokolwiek obchodzić. Ks. Lemańskiego potraktowano jako dezertera, który zwiał z frontu walki o wolną od katolickiej ciemnoty Polskę. Co z tego sam zainteresowany zrozumiał? Nie nam sądzić. Rzecz w tym, że od początku jego osoba, wypowiedzi, koncesjonowany bunt są tylko elementami większej układanki. On sam jest pionkiem w grze tym bardziej godnym litości, że - choć nie mam co do tego pewności chyba nie do końca świadomym, co się naprawdę dzieje i do czego zostaje permanentnie, systemowo wykorzystywany. Mamy bowiem do czynienia z matrycą, doskonale znaną starszym pokoleniem z czasów komuny, która została uwspółcześniona i odpowiednio dostosowana do aktualnych wyzwań. Cel z grubsza pozostał ten sam. Poniżej przykład jednej z prób (niestety, częściowo udanej) rozbicia Kościoła od środka. Księża patrioci Ruch księży patriotów, kierowany przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, działał początkowo w ramach utworzonej w 1949 r. Głównej Komisji Księży przy Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, a następnie w okręgowych komisjach księży we wszystkich województwach. Często wstępowali do nich duchowni obłożeni karami kościelnymi, pozostający w konflikcie z władzą kościelną, byli więźniowie polityczni. Nierzadko zdarzało się, że powodem przyłączenia się do ruchu były szantaże, lęk przed ujawnieniem np. prywatnych tajemnic. Cel działania był jasny: włączenie w represyjną politykę wobec Kościoła. Kardynał Wyszyński Co rusz podnoszona jest groźba państwa wyznaniowego, co był łaskaw niedawno ze zgrozą przypomnieć w „Newsweeku” Wiktor Osiatyński proponujący jak najszybciej wypowiedzieć konkordat. pod groźbą kary ekskomuniki zabraniał wstępowania do GKK. Po aresztowaniu prymasa naciski na aktywność księży patriotów osłabły. Stopniowo ruch zaczęli podporządkowywać sobie członkowie Stowarzyszenia Pax. Po likwidacji GKK w 1955 r. został on wznowiony w strukturach Zrzeszenia Katolików Caritas korzystającego z pomocy finansowej państwa. Episkopat w instrukcji wydanej w 1961 r. zabronił surowo katolickim duchownym działalności w Komisjach Księży Caritas. W latach 70 najpierw znacznie zmniejszyła się ilość kół, wkrótce potem nastąpiła samolikwidacja. Warto też wspomnieć, że do niszczenia jedności Kościoła państwo powołało w 1959 r. Zrzeszenie Pracowników Kultu Religijnego grupujące organistów, kościelnych i grabarzy. Dlaczego podjęto takie wysiłki? Komuniści wiedzieli, że Kościół w Polsce jest zjednoczony i silny, nie da się go więc tak łatwo zniszczyć. Podczas wizyty Bolesława Bieruta w Moskwie 1 sierpnia 1949 r. Stalin tłumaczył, jak sobie z nim poradzić: „Przy klerze nie zrobicie nic, dopóki nie dokonacie rozłamu na dwie odrębne i przeciwstawne sobie grupy - mówił. - Propaganda masowa to rzecz konieczna, ale samą propagandą nie zrobi się tego, co potrzeba... Nie, nastawiajcie się na rozłam... Bez rozłamu wśród kleru nic nie wyjdzie” (prof. A. Nowak, „Czas walki z Bogiem. Kościół na straży polskiej wolności”, Wydawnictwo Biały Kruk, Kraków 2011 r.). Ofensywa głupoty Minęło sporo lat od tych wydarzeń. Mistrza nie ma, uczniowie pozostali. Choć inaczej siebie nazywają, inne sztandary dzierżą w dłoniach i inne hasła głoszą, nie odeszli daleko od czerwonych ideałów. Instrukcje Stalina nie straciły niczego ze swojej aktualności. Stawianie z jednej strony „fajnego” księdza Lemańskiego, po drugiej zaś lokowanie „skostniałego”, „fundamentalistycznego” Kościoła - używając woodstockowej poetyki tegoż czy też „języka miłości” np. p. Środy - reprezentowanego przez skazanych na wymarcie dziwolągów, powinno prowadzić publikę ku jednoznacznym, oczywistym wnioskom. Dochodzi do tego co rusz podnoszona groźba państwa wyznaniowego, co był łaskaw niedawno ze zgrozą przypomnieć w „Newsweeku” Wiktor Osiatyński, proponując jak najszybsze wypowiedzenie konkordatu. Zgadzam się z Bronisławem Wildsteinem, który na przykładzie spadającego poparcia dla Twojego Ruchu dowodzi, że między głosem mediów a głosem społeczeństwa jest coraz większy rozdźwięk. Ludzie wiedzą swoje. Niemniej jednak zamieszanie jest i jakiś procent społeczeństwa nie do końca radzi sobie w rozeznaniu niepojętej dla nich sytuacji. Mniej więcej rok temu, żegnając się ze swoimi parafianami w Jasienicy, ks. Lemański powiedział: „Jak macie w mojej sprawie coś do powiedzenia, to niech to będzie Różaniec”. Wydawało się, iż to zakończy spór. Czas pokazał, że stało się inaczej. Nie wiem, czy posłucha prof. Hartmana, który w bardzo osobliwy sposób zwrócił się do niego na swoim blogu: „Niech Pan do nas wraca! Wraca, mówię, bo tak naprawdę należy Pan do nas. Czeka- 15 „Przy klerze nie zrobicie nic, dopóki nie dokonacie rozłamu na dwie odrębne i przeciwstawne sobie grupy. Propaganda masowa to rzecz konieczna, ale samą propagandą nie zrobi się tego, co potrzeba. Nie, nastawiacie się na rozłam. Bez rozłamu wśród kleru nic nie wyjdzie” (Stalin podczas wizyty Bieruta w Moskwie 1 sierpnia 1949 r.) my na Pana! […] Niech Pan się na to zdobędzie, niech Pan zrzuci sutannę! Tak jak tylu mądrych i wrażliwych księży przed Panem - Obirek, Bartoś, Węcławski, żeby wymienić najbardziej znanych”. I dodaje kusząco: „Jak Pan wie, wszyscy byli księża witani są przez światłe elity z otwartymi ramionami i wszystkim okazywana jest wszelka pomoc. Tak będzie również w Pańskim przypadku”. To typowe rozumowanie dla admirującego stalinizm lewactwa. Nie dam sobie ręki uciąć, iż któregoś dnia ks. Lemański nie skorzysta z oferty. Mam nadzieję, że się opamięta. Na pomoc Franciszkowi! Niesamowite jest to, że polska lewica w swoim zatroskaniu o Kościół jest nawet gotowa pośpieszyć papieżowi Franciszkowi z odsieczą, aby tylko pomóc mu (?) spacyfikować polskich biskupów. Przecież urzędujący w dalekim Watykanie papież Franciszek sam nie poradzi sobie w tym starciu! „Polskie środowiska lewicowe i liberalne powinny się w tę perswazję zaangażować i wspomóc Franciszka w jego trudnej walce z hierarchicznym feudum, którą w każdej chwili może przegrać; nie stać z boku, mówiąc, że to nie nasza sprawa” - wołał jakiś czas temu felietonista „Krytyki Politycznej”. I zakończył: „Nie powinniśmy zostawiać losu polskich katolików w rękach polskiej władzy kościelnej!”. Prawda, że to fantastyczne! Co prawda najświatlejszy ze światłych red. Szostkiewicz już od dawna ostrzega lewicę, że „z tej mąki chleba nie będzie” i nie może dać się uwieść gestom hołubionego papieża. Franciszek bowiem nie tylko nie zgodzi się na eutanazję czy aborcję, ale wręcz mówi Michalikiem! „Niech nas nie zmylą gesty Franciszka. Są mocne i wyraziste, wyrażają dobre emocje i sympatię do ludzi, budują pozytywny wizerunek Franciszka i w konsekwencji Kościoła. Ale to za mało, by pokładać w papieżu tak wielkie nadzieje, jak czyni to katolicka lewica, a nawet część niewierzących. Może ich czekać niepotrzebne rozczarowanie” - oznajmia salonowy redaktor. Dlaczego? Bo, jak zauważa z żalem Szostkiewicz, Franciszek pozostaje ortodoksyjnym katolikiem!!! Niesamowite odkrycie! I śmieszno, i straszno! Czas na pointę. Ks. Lemański dostał od swojego ordynariusza (kolejną) szansę na poukładanie sobie spraw ważnych. Czy ją wykorzysta? To sprawa jego sumienia. W wypowiedzi dla „Gościa Niedzielnego” abp Henryk Hoser zapewnił, że wciąż ma nadzieję na to, iż ks. Lemański utrzyma się w jedności Kościoła. „Moje decyzje mają na celu uratowanie jego kapłaństwa. Nawet gdy wypowiada tak ekstremalne i nieprawdziwe opinie jak na Przystanku Woodstock, staram się jeszcze znaleźć jakąś pozytywną perspektywę rozwiązania tego problemu. Na karanie zawsze jest czas” - mówi ordynariusz warszawsko-praski. Nie łudźmy się jednak, że nie będzie jego następców. Tak zwane parcie na szkło jest internacjonalne, od pokusy bycia celebrytą nie są wolni, niestety, także ludzie Kościoła. Próby rozbijania jego jedności były od zawsze i zapewne będą trwały dalej. Mniej czy bardziej siermiężne, różne w swojej skuteczności będą źródłem zamętu, ale też mogą stać się szansą na zbudowanie czegoś pozytywnego, odkrycie, czym jest w swojej istocie jedność i ośmieszenie tych, którym jest ona nie na rękę. 16 EchoKatolickie Publicystyka numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r. Pośredniczka i Szafarka łask Sanktuaria maryjne to miejsca, które świadczą o szczególnej obecności Maryi w życiu Kościoła. U źródeł powstania każdego z nich leży niezwykłość zjawisk: objawienia, cuda, łaski. Dlatego przyciągają ludzi, którzy ufają, że Pośredniczka i Szafarka łask niczego im nie odmówi. Czekaliśmy na to szczęście „Chciałbym się z Wami podzielić radością, jaką odczuwam” - pisze Marek z Lubonia k. Poznania. Jego syn wraz z żoną utracili przedwcześnie dziecko. Mimo leczenia starania o potomstwo nie przynosiły tak bardzo wyczekiwanego efektu. „Po świętach Bożego Narodzenia 2011 r. przyjmowaliśmy księdza po kolędzie. Odwiedził nas kapłan z Kodnia. Podczas rozmowy z młodymi ofiarował im obrazek z Matką Bożą Kodeńską. Mówił, by modlili się o dziecko za Jej wstawiennictwem. W lutym 2012 r. usłyszeliśmy, że spodziewają się dziecka. Tak więc od 31 października 2012 r. moja żona jest szczęśliwą babcią, a ja dziadkiem. Od tego dnia mamy wspaniałego wnuka Adasia…” - czytamy w świadectwie. Ojcowie oblaci przyznają, że ostatnio Matka Boża Kodeńska „specjalizuje się” w wypraszaniu potomstwa dla małżeństw, które bezskutecznie się o nie starały. „Czekaliśmy dziesięć lat na to szczęście. Pan Bóg przez wstawiennictwo MB wysłuchał naszych próśb. Mój wnuczek jest darem od Pana Boga i Matki Bożej Kodeńskiej” - twierdzi Teresa, która we wrześniu 2009 r. przybyła do nadbużańskiego sanktuarium z Rybna. Wkrótce na świat przyszedł Szymon. Bałam się, że mi nie uwierzą Maria z Opolszczyzny zawdzięcza Kodeńskiej Pani zdrowie. Zaczęło 3 pytania jest cud? 1 Czym Cuda mają miejsce w Kościele od początku Jego istnienia. Towarzy- o. Paweł Gomulak OMI misjonarz ludowy szyły przepowiadaniu apostołów i nierozłącznie wiązały się z wiarą. Nawet nasz Pan, gdy dokonywał znaków i uzdrowień, powtarzał: „twoja wiara Cię uzdrowiła. Dlatego tak ważna jest osobista wiara człowieka. Wiele tęgich teologicznie głów chciało usystematyzować termin „cud”. Św. Augustyn mówił: „Nazywamy wielkim bądź cudownym coś, co Bóg czyni wbrew znanemu nam i zwyczajnemu biegowi natury”. Św. Tomasz Akwinata stworzył klasyfikację cudów. I tak są nimi sakramenty, bo dokonują się w nich rzeczy wykraczające poza naturę - jak bowiem wytłumaczyć, że chleb jest Ciałem, a wino Krwią. Cudem jest też modlitwa - bo jak wyjaśnić, że człowiek może usłyszeć głos Boga, poczuć Jego obecność. Pośród życia chrześcijańskiego zdarzają się też szczególne, bardzo spektakularne doświadczenia bliskości Boga objawiające się nagłą zmianą życia, uzdrowieniem, którego nie można wytłumaczyć naturalnym porządkiem rzeczy. Są to szczególne dotknięcia. Tak jakby Bóg dawał człowiekowi osobiste dowody swojej miłości. dzisiaj cuda wciąż się zdarzają? 2 Czy Oczywiście. Każdego dnia. Człowiek będący w głębokiej relacji z Bogiem ma cudowne życie. W żadnej sytuacji nie czuje się samotny, bo odczuwa żywą obecność Pana. Taka postawa rodzi wewnętrzny pokój, za jakim tęskni świat i którego świat nie jest w stanie człowiekowi ofiarować. Jest to naprawdę cudowne życie. Zależy jednak, czego w „cudowności” szukamy. W życiu Matki Najświętszej Chrystus nie uczynił żadnego cudu tylko dla Niej. Nie oszczędził Jej trudów dnia codziennego, nie ocalił przed cierpieniem, jakiego doznawała od wrogów Jezusa, nie ustrzegł także przed nieuchronną starością. A jednak Maryja miała cudowne życie - wystarczy spojrzeć na niemal każdy Jej wizerunek. Widzimy na nich Kobietę pełną pokoju. Szczególne dotknięcia Pana Boga zdarzają się w miejscach świętych. Takim jest sanktuarium maryjne w Kodniu. Nazwałbym takie wydarzenie: cudem w cudzie. często zwracają się w modlitwach do Maryi ufni, że 3 Wierzący nie odmówi im niczego. Matka Boża nazywana jest pośred- niczką i szafarką łask. Co to dokładnie oznacza? Źródłem łask i cudów jest Bóg. Dlatego mówimy o wstawiennictwie Maryi - Matki, która troszczy się o nasze życie i wieczne zbawienie. Która matka nie martwi się o szczęście dziecka? Wstawiennictwo świętych nie sprawia jednak, że Pan Bóg czuje się bardziej zmuszony, aby nas wysłuchać. Niemniej modlitwa Matki Najświętszej w naszych intencjach jest wyrazem Jej szczególnej miłości do Boga i do nas - Jej dzieci. A my w sposób zupełnie naturalny uciekamy się do Matki, bo jest bliska naszemu sercu. Maryja ze względu na życie wiarą i miłość do Boga stanowi przykład najdoskonalszego człowieka. Bóg umiłował Matkę Najświętszą w sposób szczególny, dlatego Jej wstawiennictwo w naszych potrzebach jest NOT. MD Panu tak miłe. Fot. arch. W iele jest miejsc zamieszkanych przez Maryję. Od poświęconego Jej kącika w domu czy maleńkiej kapliczki przydrożnej ozdobionej wizerunkiem Matki Bożej, po zbudowane na Jej cześć kaplice i kościoły. Są też miejsca, gdzie obecność Matki jest odczuwalna w szczególnie namacalny sposób. Czasem miejsca te promieniują daleko swym światłem i przyciągają ludzi z dalekich stron. Promieniowanie to może rozciągać się na diecezję, cały naród. Są to sanktuaria maryjne słowa Jana Pawła II wypowiedziane podczas pierwszej pielgrzymki do Fatimy w 1982 r. wskazują na różnorodność miejsc, w których oddaje się cześć Maryi. Jednocześnie podkreślają cechę wspólną - doświadczenie obecności Matki. To ono decyduje o randze, liczbie pielgrzymów, którzy przekraczają progi maryjnych świątyń. Jednak - jak zauważył w 1950 r. kard. Stefan Wyszyński - sanktuaria nie powstają w miejscach wskazanych przez człowieka czy przypadkowych. Wybiera je sama Maryja, by objawić swą obecność, przyjść z pomocą ludziom, dać łaskę przemiany i życia. Tak właśnie od XVII w. dzieje się w Kodniu, gdzie przed obrazem Matki Bożej wciąż dzieją się cuda. Może nie tak spektakularne jak przed wiekami, ale nie mniej ważne z punktu widzenia człowieka, który ich doznaje. Świadczą o tym liczne wota i wpisy w księdze łask. Człowiek będący w głębokiej relacji z Bogiem ma cudowne życie. W żadnej sytuacji nie czuje się samotny, bo odczuwa żywą obecność Pana. się niewinnie - od bólu zęba. Po jego usunięciu rana nie goiła się, pojawiła się narośl. Diagnoza zabrzmiała niczym wyrok: nowotwór. Lekarze zdecydowali, że konieczna jest operacja. Jednak nie przyniosła ona pożądanych rezultatów. W lutym 1974 r. choroba powróciła. Znowu wizyty u specjalistów, kolejne zabiegi. Tym razem skuteczne. Przez dziesięć lat kobieta nie odczuwała dolegliwości. Jak się wkrótce okazało - do czasu. Podczas kontrolnej wizyty u specjalisty usłyszała: nowotwór odnowiony. „Od pewnego oblata dowiedziałam się o Kodniu i zapragnęłam stanąć przed obrazem, by jak Sapieha prosić o zdrowie. Po przeczytaniu „Błogosławionej winy” wiedziałam, że muszę tam jechać. Poprosiłam proboszcza naszej parafii, żebyśmy udali się z pielgrzymką do Kodnia. Do sanktuarium przyjechaliśmy 2 lipca. Uczestniczyliśmy w Mszy św., modliłam się przed cudownym obrazem o zdrowie i uleczenie z choroby. Matka Boża Kodeńska patrzyła na mnie, a ja się modliłam. Następnego dnia przy myciu zębów zauważyłam, że nie ma narośli i guza. Nie mówiłam o tym nikomu, bo myślałam, że nie uwierzą” - opowiada w swoim świadectwie Maria. Po powrocie do Opola kobieta poszła do lekarza, który stwierdził, że po nowotworze nie ma śladu. „Mocno wierzę w to, że stał się cud za przyczyną MB Kodeńskiej: czekałam na kolejną operację, a po pielgrzymce do Kodnia okazało się, że jestem zdrowa” - dodaje. Wydarzenie to miało miejsce 2 lipca 1983 r. Zatopiona w miłości „Z napisaniem tego listu dość długo zwlekałam. Przyczyny były różne. Na początku myślałam, że to, co spotkało mnie i moją rodzinę, jest sprawą prywatną. Później wpadłam w zachwyt i pokonała mnie własna pycha, wrażenie, że miłość Pana jest skierowana tylko do mnie. A potem przyszło przeświadczenie, że wy- Sanktuaria nie powstają w miejscach wskazanych przez człowieka czy przypadkowych. Wybiera je sama Maryja, by objawić swą obecność, przyjść z pomocą ludziom, dać łaskę przemiany i życia. starczy tylko modlić się i dziękować Panu za tak wielką łaskę, prosząc o dalszą opiekę. Gdzieś w głębi serca czułam niepokój, że nie dopełniłam jakiegoś obowiązku. W międzyczasie spotkałam na swojej drodze ludzi i powracające pytania: czy dałaś świadectwo? Obiecywałam Bogu i sobie: może jutro będę gotowa, zrobię to w następnym miesiącu itd. Przełomowy był maj, zaraz po rocznicy wypadku, w wigilię Zesłania Ducha Świętego” - rozpoczyna swoją historię Dorota. Wszystko zaczęło się przed Wielkanocą 2012 r. Złe samopoczucie, nostalgia nie wiadomo za czym, brak nadziei. Kobieta twierdzi, że był to okropny czas. „Czułam się martwa. Być może w moim życiu jest coś, co muszę zmienić. Ale od czego zacząć? Po wieczornej modlitwie zaczęłam analizować Dekalog, a potem sięgnęłam po książkę „Błogosławiona wina” o cudownym obrazie przywiezionym do Kodnia przez Mikołaja Sapiehę. Czytałam jednym tchem, czułam wielką moc i miłość, której doświadczył Sapieha w kaplicy papieskiej” - opowiada Dorota. Podczas spowiedzi uświadomiła sobie, jaki grzech popełniła, dodając, iż żal, który wówczas poczuła, był porównywalny ze stratą bliskiej osoby. Jednocześnie dotarło do niej, że to Bóg jest sensem życia. „Nadszedł dzień szczerego żalu, połączony z modlitwą i prośbą o przebaczenie. Przyszły też mądrość i siła, które skłoniły mnie, by przeprosić i wynagrodzić tym, których skrzywdziłam poprzez niedopełnienie swoich obowiązków. Pamiętam, jaką poczułam ulgę, kiedy w czasie rekolekcji przystąpiłam do sakramentu pokuty i pojednania. Miałam świadomość, że stało się coś niezwykłego” - wyznaje kobieta, zapewniając, że wydarzenie to okazało się wstępem do tego, co nadeszło potem... 13 maja 2012 r. jej syn miał wypadek na motorze. Przeszedł skomplikowaną operację głowy. Zaczął mylić fakty, miejsca. Lekarze stwierdzili, iż nie wiedzą, dlaczego tak się dzieje, nie potrafili również powiedzieć, jaka przyszłość czeka Łukasza. „Coś zmusiło mnie, aby wejść na stronę internetową sanktuarium w Kodniu, gdzie zauważyłam tekst: nocne czuwanie dorosłych z prośbą o uzdrowienie. Jechałam z duszą na ramieniu. Gdy weszłam do sanktuarium i zobaczyłam obraz, poczułam spokój i siłę. Zaczęłam się modlić. Z czystym sercem, odartym z pychy i płaczącym prosiłam o życie i zdrowie dla syna. Myślałam też o sprawcy wypadku, którym był młody 18-letni chłopak. Nie żywiłam do niego urazu, tylko współczucie. Tak rozmyślając i modląc się, coraz bardziej zatapiałam się w modlitwie. Nie potrafię powiedzieć, w której części czuwania doświadczyłam tego cudownego uczucia. Był to koniec spotkania. Prowadził je misjonarz, odmawiając modlitwę i nakładając ręce na głowy. Ta modlitwa była jak magnes. Czułam przeogromną miłość. Tego uczucia nie mogę porównać do żadnego innego, którego doświadczałam podczas 47-letniego życia. Moje ciało zaczęło się kołysać. Im bliżej modlitwy i słów kapłana, tym silniejsze stały się doznania emocjonalne i fizyczne. Mąż trzymał mnie pod ramię, bał się, abym nie upadła. Nie przewróciłam się. Kiedy wróciłam do domu, próbowałam odpocząć, ale mój duch nie spał. Śpiewał: Hosanna na wysokości Bogu Najwyższemu, Jemu cześć i chwała” - wspomina. Kiedy w niedzielę rodzina pojechała do szpitala, by odwiedzić Łukasza, chłopak wstał z łóżka, a we wtorek był już w domu. Musiał jednak przejść kolejną operację. Za nim też żmudna rehabilitacja. 28 sierpnia 2013 r. Łukasz wrócił do pracy. Jego mama nie ma wątpliwości, czyjemu wstawiennictwu syn zaMD wdzięcza zdrowie i życie. rozmowy echa www.echokatolickie.pl Opinie 17 Różne oblicza Madonny Z o. dr. Markiem Kotyńskim CSSR, wykładowcą teologii na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie, byłym kustoszem sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Rzymie, rozmawia Jolanta Krasnowska-Dyńka. Z podobnego względu, dla którego robimy wiele zdjęć ukochanej osobie. Niektóre ujęcia fotograficzne wyrażają lepiej pewne rysy jej charakteru lub oddają jakiś aspekt jej piękna, a czasem upamiętniają okoliczności niezwykłego z nią spotkania, więc z takimi wizerunkami nie potrafimy się rozstać. Również obrazy maryjne najpierw przypominają i przybliżają nam duchową obecność Maryi. Kochamy Ją, więc trudno się dziwić, że chcemy czuć Jej bliskość. Niektóre z wizerunków jednak szczególnie przypadły wiernym do gustu ze względu na ich osobistą wrażliwość lub na rys maryjnej duchowości, jaki wyrażają, bądź też ze względu na szczególny moment spotkania z Matką Bożą, który naznaczył łaską ludzką historię. Chrześcijanie nadawali wtedy nazwy świętym obrazom od miejsca ich kultu, np. Matka Boża Częstochowska, bądź od ich duchowego charakteru, np. MB Łaskawa, czy łask wypraszanych w szczególnych potrzebach, np. Matka Boża od wykupu niewolników. Czasem też imię obrazu wynikało z głębokiego przesłania duchowego zawartego w symbolice ikony, tak jak w ikonie Nieustającej Pomocy. Można śmiało powiedzieć, że Matka Boska to najczęściej portretowana kobieta w historii. Większość Polaków powie z pewnością, że najważniejszy jest dla nich obraz MB Częstochowskiej. Czy rzeczywiście możemy stawiać ten cudowny wizerunek nad inne, np. z mniejszych miejscowości, również słynące łaskami? Ikona Maryi to wiele więcej niż wyobrażenie, portret. To swego rodzaju ołtarz służący do kultu, modlitwy, spotkania w wierze z przedstawioną na obrazie Matką Boga. Należy od razu stwierdzić, że, oddając cześć Maryi w ten sposób, czcimy w każdym Jej obrazie tę samą osobę, i nie ma istotowej różnicy w kulcie różnych Jej wizerunków. Mam wrażenie, że zasadniczo polscy wierni dobrze rozumieją tę prawdę, nawet jeśli czasem nie potrafią wyjaśnić jej za pomocą teologicznych pojęć. Widzę natomiast wielką potrzebę mądrej katechezy, która pogłębiłaby właściwe rozumienie i przeżywanie kultu świętych obrazów, w tym także maryjnych, bez zbytniego ulegania preferencjom estetycznym czy motywacjom uczuciowym. Szczególnie cenna byłaby tzw. katecheza mistagogiczna wprowadzająca wiernych w tzw. tajemnice życia Jezusa i Maryi. Na przykład, modląc się przed tzw. ikonami Świąt Pańskich, wierni w cerkwi wschodniej kontemplują namalowane na nich wydarzenia z życia Jezusa i Maryi. Podobnie w modlitwie różańcowej rzymscy katolicy rozważają tajemnice życia Chrystusa i Jego Matki. Wiara sprawia, że, medytując nad tymi ikonami Fot. arch. Sierpień to w polskiej pobożności miesiąc niemalże równie maryjny jak maj. Miesiąc aż trzech świąt ku czci Matki Bożej: Wniebowzięcia NMP, popularnie nazywanego świętem MB Zielnej, MB Królowej i MB Częstochowskiej. To także czas, kiedy odwiedzamy maryjne sanktuaria. W każdym z nich znajdujemy inny obraz Matki Bożej. Kiedyś usłyszałam pytanie dziecka: „Mamo, dlaczego mamy tak dużo Maryi, która z nich jest najlepsza?”. No właśnie, dlaczego mamy tak wiele wizerunków Maryi, skoro Matka Boża jest jedna? ociekającym słodyczą wizerunkiem powabnej nastolatki z dzieckiem mającym przedstawiać Madonnę z Dzieciątkiem. Co decyduje o rozwoju kultu tego, a nie innego wizerunku? Trudno powiedzieć. To tajemnica, którą niełatwo rozwikłać. Niezastąpionym fundamentem jest tu szczególna łaska Boga oraz żywa wiara ludzi, prosta i pokorna. Łatwo bowiem zauważyć, że najwięcej sanktuariów maryjnych powstaje w regionach, gdzie chrześcijaństwo ma nie tylko swoje głębokie korzenie, ale i gorliwą praktykę codzienną. Zdarzają się jednak oazy religijnego nabożeństwa na duchowych pustyniach miast i krajów, które tracą żywą wiarę, np. takich jak Holandia (sanktuarium w Kevelaer) czy Czechy (sanktuarium w Svata Hora). Nie umiemy jednak pojąć do końca dróg Pana Boga… Chrześcijanie od pierwszych wieków uznawali Maryję, Matkę Jezusa Chrystusa, za Królową. Są na to dowody w ikonografii, w pismach Ojców Kościoła, tekstach modlitw. Co to znaczy, że Najświętsza Maryja Panna jest Królową Polski? Jest też przecież np. Królową Francji, Królową Austrii, Królową Portugalii, Królową Meksyku... Ikona jasnogórska, jak żadna inna, jest mocno związana z historią naszego narodu w wymiarze duchowym, a także kulturowym. Dzięki głębokiej pobożności i świadomości religijnej wiernych stała się ona w ciągu wieków wręcz symbolem Polski i polskości, zwłaszcza w czasach niedoli, choć także w momentach zwycięstw i sukcesów. lub tajemnicami Różańca, które odnoszą nas do Ewangelii, uczestniczymy duchowo w związanych z nimi wydarzeniach wiary, czerpiemy z ich nadprzyrodzonego bogactwa. Dzieje się to nie dzięki naszej wyobraźni, lecz Duchowi Świętemu, który, działając ponad czasem, umożliwia wierzącemu duchowe uczestnictwo w tajemnicach wydarzeń sprzed wieków. Ich oglądanie i rozważanie staje się wtedy źródłem światła i duchowej siły, łaski. Trzeba powiedzieć, że ikona jasnogórska, jak żadna inna, jest mocno związana z historią naszego narodu w wymiarze duchowym, a także kulturowym. Dzięki głębokiej pobożności i świadomości religijnej wiernych stała się ona w ciągu wieków wręcz symbolem Polski i polskości, zwłaszcza w czasach niedoli, choć także w momentach zwycięstw i sukcesów. Pielgrzymujący po Polsce znajomi Włosi, odwiedzając ostatnio jasnogórskie sanktuarium, wyrazili przekonanie, że to zdecydowanie najpiękniejszy i najważniejszy kościół w Polsce. Stwierdzenie to z pewnością nie ujmuje niczego żadnemu z pozostałych polskich sanktuariów maryjnych. Spośród wizerunków Maryi wiele uznawanych jest za cudowne, słynące łaskami. Wydaje się, że Matka Boża upodobała sobie niektóre ze swoich obrazów i często spełnia prośby tych, którzy modlą się przed nimi, odwiedzają sanktuaria, gdzie się znajdują. Jak wiadomo, cuda zależą przede wszystkim od wiary poszczególnych osób, stąd święte ikony są niezwykłymi świadkami duchowych przeżyć i mistycznych doświadczeń, a sanktuaria, w których otaczane są czcią, świadectwem prawdziwego wzrostu wiary. Święci są w tych wizerunkach naprawdę obecni - w sposób duchowy. Możemy powiedzieć, że wyłania- ją się z niebieskiej chwały nieba, gdzie przebywają, i stają się dostępni przed oczami człowieka, który z wiarą oddaje im cześć. Gdy wierny otwiera się na tajemniczą i pełną łaski obecność Maryi w Jej ikonie, zdarza się wtedy, że Bóg swoją mocą dokonuje cudu, niezwykłej przemiany duchowej lub fizycznej wykraczającej poza granice naszego pojmowania... Ikona Maryi to o wiele więcej niż wyobrażenie, portret. To swego rodzaju ołtarz służący do kultu, do modlitwy, do spotkania w wierze z przedstawioną na obrazie Matką Boga. Dlaczego powstają ciągle nowe obrazy Matki Bożej? Czy nie lepiej byłoby kopiować te, które już gdzieś zasłynęły łaskami? Potrzeba bliskiego obcowania z sacrum, z tym, co święte, jest we współczesnej, ograbionej z duchowości cywilizacji coraz większa. Nawet niewierzący mówią o „duchowej pustyni” naszych czasów, którą coraz trudniej jest im znieść. Zagubieni ludzie szukają bliskości Boga po omacku. Błądząc, szukają pocieszenia w namiastkach, w talizmanach, kamykach szczęścia, zabobonach, a ostatnio wracają do pogańskich tradycji i obrzędów… Wierzący natomiast w czasach posuchy starają się umocnić i rozwinąć swoją więź z Bogiem i w tym procesie obrazy są im wielką pomocą. Nie bez przyczyny ikona cieszy się dzisiaj tak wielkim zainteresowaniem, a warsztaty ich pisania i szkoły medytacji mnożą się jak grzyby po deszczu. Malowanie ma swoją długą historię, lecz również tworzenie współczesnych obrazów jest niemożliwe bez głębokiego odwołania się oraz kultywowania malarskiej i duchowej tradycji Kościoła. Ikony muszą powstawać według określonych reguł: w modlitwie i umartwieniu, w ich pisaniu musi towarzyszyć twórcy głęboka wiedza i świadomość wykonania istotnego przedmiotu chrześcijańskiego kultu. Inaczej otrzymujemy obrzydliwy „bohomaz”. Na szczęście duchowy gust katolików poprawia się ostatnio w tym względzie i coraz mniej osób zadowala się kiczowatym, Ogłoszenie Maryi Królową jakiegoś kraju świadczy przede wszystkim o żywej wierze ludu, który uznaje swój związek z Matką Boga oraz Jej opiekę za niezbędną i owocną podstawę dla swej duchowości, a co za tym idzie - dla społeczeństwa, jego historii i kultury. Wiara bowiem, rozwijana poprzez żywą pobożność i znajdująca swój wyraz we właściwym kulcie, nie pozostaje bez wpływu na ludzkie życie. Przeciwnie, jest jego motorem napędowym, glebą, na której wyrasta prawdziwa kultura i cywilizacja. Wszelkie historyczne próby wyeliminowania tego wymiaru z życia ludów i narodów kończyły się zawsze niepowetowanym upadkiem społeczeństw i ich kulturalnego dziedzictwa, kryzysem narodowej tożsamości, poważnym spłaszczeniem i wiele gorszymi wykrzywieniami niż te, o które oskarża się często kulturę zrodzoną z wiary chrześcijańskiej. Taki tytuł oznacza też wzięcie odpowiedzialności za kultywowanie i obronę religijno-kulturowego dziedzictwa danego kraju, a także obowiązek jego twórczego rozwoju na bazie tradycji chrześcijańskiej. Trudno się więc dziwić, że wiele krajów, w tym Polska, ogłosiło Maryję swoją Królową. Czy przypadkiem dla Polaków Maryja nie stała się wręcz ważniejsza od Jej Syna? Nie sądzę by rzeczywiście tak było, chociaż przezorność i dbałość o właściwe proporcje w tym względzie jest obowiązkiem duszpasterzy, a także samych wiernych. Wiara i pobożność muszą być stale pogłębiane przez odpowiednią formację intelektualną, a także poprzez żywe doświadczenie duchowe, które umożliwiają liturgia, modlitwa, aktywne zaangażowanie charytatywne i apostolskie każdego chrześcijanina. Bez nich trudno jest marzyć o rozkwicie prawdziwego kultu maryjnego, o oddawaniu właściwej chwały Bogu i autentycznym świadectwie wspólnie wyznawanej wiary. Dziękuję za rozmowę. EchoKatolickie publicystyka Alkoholizm to choroba demokratyczna numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r. Fot. arch. 18 Alkoholizm jest chorobą nieuleczalną i demokratyczną, gdyż w takim samym stopniu dotyczy mężczyzn, jak i kobiet. A choć znamy różne metody jego leczenia, nie różnicuje się ich ze względu na płeć. O bjawami pomagającymi w rozpoznaniu uzależnienia - co akcentuje Lech Zakrzewski, terapeuta - może być wygląd (podkrążone oczy, zmieniona cera, bardzo mocny makijaż, drżące dłonie, widoczne na twarzy bądź ciele znaki po upadkach), a także używanie odświeżaczy do ust czy gum do żucia. Sygnał ostrzegawczy - Ważne jest ustalenie powodu, dla którego ktoś sięga po alkohol. Bardzo często predyspozycje do używania chemii dla poprawy nastroju dziedziczy się co drugie pokolenie (choć córka alkoholiczki równie dobrze może być narkomanką) - wyjaśnia. - Trzeci element to sposób funkcjonowania w społeczeństwie. Niektórzy piją na odwagę, by nie czuć lęku przed znalezieniem się w towarzystwie bądź pójściem do urzędu w celu załatwienia jakiejś sprawy. Mając poczucie niskiej wartości, robią wszystko, by inni ich szanowali. Istotną kwestią jest też uświadomienie sobie stosunku do człowieka z lusterka - na ile lubię i szanują samego siebie - podkreśla. Zdaniem terapeuty niepokojący sygnał ostrzegawczy to też nieumiejętność odmowy po pierwszym czy drugim kieliszku i picie do momentu, kiedy człowiek zaczyna bełkotać albo się zataczać. Kolejny objaw to palimpsest - przerwa w życiorysie, kiedy osoba budzi się rano i nie pamięta, co było wczoraj, a także symptomy zatrucia: odruch wy- miotny czy ból głowy. Przejawem uzależnienia jest również leczenie skutków wcześniejszego picia tzw. klinem. Inny argument przemawiający „za” to fakt, kiedy po jednym czy drugim piciu człowiek nie idzie do pracy: dwudniowe zwolnienia lekarskie, urlopy, częste zmiany miejsca zatrudnienia. Sygnałem może być też niedopilnowane i spóźniające się do szkoły dziecko. Kroki zdrowienia Odrębną kwestią - jak wyjaśnia Lech Zakrzewski - pozostają mechanizmy powstające w momencie, kiedy uzależnienie zaczyna się rozwijać. Osoba nadużywająca alkohol różnymi sposobami próbuje umniejszać problem albo wręcz zaprzeczać jego istnieniu. - Tymczasem pamiętajmy, że leczenie to kwestia nie pieniędzy, ale chęci. Kobieta chora na alkoholizm sama musi mieć świadomość konieczności podjęcia leczenia. I w tym celu powinna udać się do specjalistów - zaznacza. - Pierwszym takim miejscem jest istniejąca w każdym powiecie poradnia odwykowa. Kolejny krok to terapia: albo ambulatoryjna w poradni (dokąd przychodzi się w ciągu dnia dwa bądź trzy razy w tygodniu), albo zamknięta - trwająca od sześciu do ośmiu tygodni. Jednak żeby podjąć terapię, najpierw trzeba odtruć chorą, czyli usunąć z jej organizmu toksyny. Trzeci element to spotkania w ramach grupy anonimowych alkoholików - podsuWA mowuje terapeuta. 3 pytania kobiety sięgają po kieliszek? 1 Dlaczego Podczas gdy mężczyźni traktują alkohol jako środek pobudza- Elżbieta Trawkowska -Bryłka psycholog jący, kobiety piją głównie z powodów emocjonalnych: czując smutek, lęk, chcąc zagłuszyć samotność czy beznadziejność. Sposób i styl życia powoduje indywidualne różnice w sięganiu po alkohol. Część kobiet zaczyna pić dla towarzystwa z partnerem życiowym albo po to, by mieć z nim lepszy kontakt. Zanim się zorientują, same się uzależniają. Są też takie, które czują się skrzywdzone i w alkoholu szukają pocieszenia bądź ucieczki od trudnego życia. Jeszcze inne piją przy okazji spotkań ze znajomymi, by poprawić sobie nastrój. Zwiększa się też grupa kobiet wykształconych, niezależnych i dobrze zarabiających pijących w samotności i tajemnicy przed rodziną. Piją, ponieważ w głębi duszy czują się nieszczęśliwe. znacznie szybciej niż mężczyźni popadają w uzależnienie. Co jest tego przyczyną? 2 I w konsekwencji Kobieta ma inny metabolizm i inną gospodarkę hormonalną niż mężczyzna. W jej krwiobiegu alkohol osiąga wyższe stężenie. Dlatego do uzależnienia dochodzi w krótszym czasie i przy spożywaniu mniejszych dawek. A dlaczego się uzależniają? Dlatego, że piją! Jeżeli ktoś spożywa alkohol regularnie, to organizm przyzwyczaja się do znajdującej się w nim określonej ilości spirytusu i gdy go zabraknie, upomina się o kolejną dawkę. To jest już początek nałogu, choć większość osób na tym etapie łudzi się jeszcze, że nie jest uzależniona i w każdej chwili może przestać. okolicznościach terapia ma największe szanse 3 W jakich powodzenia? Aby wyjść z nałogu, potrzeba dużej motywacji i dobrej terapii. Ważne, by zacząć leczenie, kiedy organizm nie jest jeszcze skrajnie wyniszczony chorobą alkoholową. Co ważne, zdecydowanie łatwiej wejść na drogę trzeźwienia tym kobietom, not. wa które mogą liczyć na wsparcie rodziny i przyjaciół. Mamo, nigdy nie pij za moje zdrowie! Powyższy apel ma odniesienie zarówno do kobiet, jak i mężczyzn. Miesiąc abstynencji - jak zauważają autorzy „trzeźwościowego” listu na sierpień - nie może być tylko piękną tradycją. To przede wszystkim wyzwanie na nowe czasy. Sierpień w polskiej tradycji jest miesiącem trzeźwości. Przykład wychowania w poszanowaniu godności i wolności płynie od rodziców - to właśnie rodzinny dom staje się pierwszą szkołą miłości w życiu dziecka. W piśmie skierowanym do wiernych Kościoła w Polsce Zespół Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości pod przewodnictwem bp. Tadeusza Bronakowskiego przypomina, iż składany przez wielu rodaków sierpniowy dar abstynencji staje się błogosławieństwem dla ojczyzny, w której tysiące rodzin cierpią z powodu choroby alkoholowej domowników. „Pokażcie, że nie jesteście zakładnikami chwytliwych, lecz nieprawdziwych sloganów reklamowych i szkodliwych nawyków. Pokażcie, że jesteście mądrzy, wolni, odpowiedzialni i odważni” - apelują autorzy „trzeźwościowego” listu. Kochająca matka zawsze trzeźwa Tegoroczne przesłanie w sposób szczególny adresowane jest do matek. Uwadze, iż przez pierwszych dziewięć miesięcy życia dziecka to kobieta staje się dla niego domem i schronieniem, towarzyszy pouczenie, że nawet niewielka ilość alkoholu wypitego przez matkę w okresie ciąży może zadziałać toksycznie na rozwijający się organizm potomka. Im większa ilość spożywanych promili, tym poważniejsze ryzyko nieodwracalnych uszkodzeń. FAS, tj. alkoholowy zespół płodowy, jest chorobą nieuleczalną, trwającą do końca życia człowieka. „Gdyby nienarodzone dzieci mogły mówić, wołałyby wręcz: «Mamo, nigdy nie pij za moje zdrowie!»” - piszą sygnatariusze apelu. Pismu towarzyszy wezwanie skierowane do osób bliskich matkom - mężów i ojców, członków rodziny oraz przyjaciół, by stali na straży trzeźwościowej postawy kobiet. Wspomagali je i chronili przed zachowaniami zagrażającymi zdrowiu i życiu tak ich, jak i mającym przyjść na świat dzieciom. Natchnienie i błogosławieństwo Przejawem kobiecego geniuszu - o czym wielokrotnie przypomina na łamach swych publikacji ks. dr Marek Dziewiecki, członek KEP ds. trzeźwości - jest m.in. wielka wrażliwość i gotowość do chronienia dziecka przed wszelkimi zagrożeniami. „Dojrzała kobieta to natchnienie dla mężczyzn i błogosławieństwo dla ludzkości” - podkreśla. Najlepszą wychowawczynią jest matka dobra, mądra i szczęśliwa, która bardziej swoim przykładem życia niż słowami pozytywnie wpływa na dzieci i męża. „Mądra matka rozumie, że dzieci sięgają po alkohol nie tylko z ciekawości. Czynią tak, ponieważ w jakimś stopniu nie radzą sobie z życiem, emocjami, własnymi słabościami” - czytamy w liście. Te same przyczyny - co podkreśla w rozmowie Elżbieta TrawkowskaBryłka, psycholog - leżą u podłoża uzależnienia od alkoholu właśnie… kobiet. Dlaczego popadają w nałóg szybciej niż mężczyźni i w jakich okolicznościach terapia ma największe szanse powodzenia? Cennym wskazówkom towarzyszy też analiza etapów uzależnienia przedłożona przez terapeutę, nałogu dotykającego w równym stopniu mężczyzn i kobiety, bo alkoholizm - co akcentuje Lech Zakrzewski - to choroba demokratyczna. Wyraz troski o trzeźwość Sierpień w polskiej tradycji jest miesiącem trzeźwości. Przykład wychowania w poszanowaniu godności i wolności płynie od rodziców - to właśnie rodzinny dom staje się pierwszą szkołą miłości w życiu dziecka. „Kochająca i odpowiedzialna matka zdaje sobie sprawę, że głęboko religijne wychowanie jest najpewniejszym sposobem ochrony potomstwa i ich przyszłych rodzin przed chorobą alkoholową” - czytamy w liście. Świadomie podjęta abstynencja staje się w tym kontekście wzorem do naśladowania dla najbliższych, ale też wyrazem troski o trzeźwość całego WA społeczeństwa. publicystyka www.echokatolickie.pl Opinie 19 Cel środków nie uświęca MONIKA LIPIŃSKA D ziecko jest dla rodziców największym darem - ten fakt nie podlega dyskusji. Jednak zdaniem Federacji ustawa o leczeniu niepłodności nie dość, że nie zapewnia faktycznego wsparcia małżeństwom borykającym się z tym problemem, to skupiając uwagę na metodzie zapłodnienia pozaustrojowego, nie stawia w centrum dobra dziecka. - Na samym początku projektu zdefiniowano, czym jest wspomniane leczenie, zaliczając do niego zarówno diagnozę niepłodności i poradnictwo, jak i leczenie chirurgiczne oraz techniki wspomnianej prokreacji. W przywołanym dokumencie podjęto się przedstawienia jedynie pro- cedur dotyczących ostatnich z ww. działań. W żaden sposób nie odniesiono się do medycznych czynności związanych ze zdiagnozowaniem konkretnych przyczyn problemów rozrodczych - podkreślają przedstawiciele Federacji, precyzując: - Z perspektywy medycznej technika wspomaganego rozrodu nie jest metodą leczenia niepłodności. Polega ona jedynie na omijaniu przyczyn niepowodzeń prokreacyjnych. Sprzeciw budzi zaprezentowana przez ministerstwo możliwość udziału w procedurze in vitro partnerów pozostających we wspólnym pożyciu, co stoi w opozycji do zapisanej w Konstytucji RP szczególnej troski państwa o dobro rodziny. - Nadanie związkom partnerskim uprawnień, które należne są tylko rodzinie rozumianej jako małżeństwo kobiety 1 lipca minął rok od wejścia w życie rządowego programu dofinansowania in vitro. Z raportu, który się ukazał się niedawno, wynika, że w ubiegłym roku zakwalifikowano do niego 8685 par, uzyskano 2559 ciąż i urodziło się 217 dzieci. Kosztowało to nas, podatników, 72,4 mln zł. 1 lipca br. do leków refundowanych przez NFZ włączono 13 specyfików stosowanych w procedurze in vitro, które dotychczas pary musiały opłacać z własnej kieszeni. Skuteczność metody in vitro oceniana jest na ok. 30%, przy czym jest to relacja uzyskanych ciąż do liczby zakwalifikowanych par - dla usługodawcy sukces procedury polega na uzyskaniu ciąży. Jej przebieg i żywe urodzenie nie są w tworzeniu statystyk brane pod uwagę. W raporcie brak danych, które pokazywałyby faktyczną opłacalność dofinansowania: liczby przeprowadzonych zabiegów, w tym liczby wykonywanych powtórnie i po raz trzeci (pary mają refundowane trzykrotne podejście). Relacja ciąż do żywych urodzeń wynosiła ok. 8% (jednak program nie jest zamknięty - większość z tych ciąż zapewne nie jest zakończona). Brakuje informacji o ilości poronień i niepowodzeń metody, danych o liczbie prób, jakie przeszli rodzice, liczbie par, które pozostały bezdzietne oraz liczbie zarodków OPR. na podst. www.prolife.com.pl pozostałych w ciekłym azocie. i mężczyzny, może godzić nie tylko w szeroko rozumiane dobro społeczne, ale przede wszystkim narusza prawa dziecka - podkreślają sygnatariusze Opinii. Ponadto projekt traktuje jednakowo zarówno komórki rozrodcze, jak ludzkie embriony, pozbawiając poczętą istotę ludzką należnej jej podmiotowości. Pozwala na przekazywanie poczętych istot ludzkich przez ich rodziców innym osobom lub do wykorzystywania podczas badań. - Jest to równoznaczne z traktowaniem istot ludzkich jako własności rodziców oraz legalizowaniem eksperymentów na embrionalnych komórkach macierzystych - uwrażliwia FPFROŻ. W art. 18 projektodawca dokonuje ponadto rozdzielenia pojęć „zarodek” oraz „człowiek”. - Współczesna nauka jednoznacznie stwierdza, że człowiekiem stajemy się od momentu poczęcia; ten fakt medyczny uwzględnia ustawa o rzeczniku praw dziecka. Także preambuła do Konwencji ONZ o prawach dziecka jednoznacznie wskazuje, że dziecko z racji swej niedojrzałości wymaga wsparcia zarówno przed, jak i po urodzeniu. Legalizowanie tak dokonanych rozróżnień godzi w prawa dziecka i prowadzi do eliminacji osób niepełnosprawnych, znajdujących się w okresie najwcześniejszego rozwoju - alarmuje Federacja, dodając: - Z przykrością dostrzegamy, że w tym przekonaniu utwierdza konstrukcja przepisów karnych, znajdujących się na końcu projektu ustawy, a szczególnie zapis wyrażony w art. 68, gdzie proponuje się odpowie- Fot. arch. Ponad 90% istot ludzkich poczętych w wyniku metody in vitro traci życie - zauważa Polska Federacja Ruchów Obrony Życia, negatywnie opiniując projektu Ustawy o leczeniu niepłodności ogłoszony 17 lipca przez ministerstwo zdrowia. Z perspektywy medycznej technika wspomaganego rozrodu nie jest metodą leczenia niepłodności. Polega ona jedynie na omijaniu przyczyn niepowodzeń prokreacyjnych - zaznacza PFROŻ. dzialność karną za niszczenie zarodków, ale jedynie tych, które w wyniku diagnozy ocenione zostaną jako posiadające potencjał rozwojowy. Proponuje się więc legalizację dokonywania selekcji istot ludzkich w najwcześniejszej fazie rozwoju . Mimo nazwy, ministerialna propozycja ustawy zupełnie pomija nowoczesną metodę leczenia niepłodności, jaką jest naprotechnologia. - Charakter omawianego projektu ustawy, w tym techniczny język, jaki opisuje zarodek, bez uwzględnienia jego osobowego charakteru, uznać należy za przykład działań legislacyjnych, które prowadzą do naruszenia prawa do życia oraz godności człowieka na najwcześniejszym etapie jego rozwoju - puentują autorzy opinii. W tej ustawie dziecko zeszło na dalszy plan PYTAMY Dr. Pawła Wosickiego, prezesa zarządu Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia Jak Pan sądzi, dlaczego sprawa dofinansowania procedur in vitro jest tak bardzo forsowana, mimo że statystyki dotyczące efektywności tej metody wskazują na niską skuteczność? Z jednej strony - to wynik działania silnego lobby, zainteresowanego wykonywaniem zabiegów in vitro ze względów komercyjnych. Sytuacja w Polsce jest o tyle trudna, że kwestii związanych z in vitro nie reguluje w tej chwili żadna ustawa. Klinikę zajmującą się tym procederem może prowadzić każdy w zasadzie nie ma prawnych ograniczeń. Tak więc istnieje obecnie dużo firm - trudno tu nawet mówić o klinikach, ponieważ klinika kojarzy się z poważną instytucją - które w ofercie mają powoływanie „życia na szkle” w warunkach laboratoryjnych. Wszystkie one są zainteresowanych pozyskaniem klientów i wypracowaniem zysku. A chodzi tu o duże pieniądze - jedna procedura to kilkadziesiąt tysięcy złotych. Z drugiej strony - mamy do czynienia z ogromną presją medialną. Metodę in vitro przedstawia się jako „dobrodziejstwo” dla par mających trudności z poczęciem dziecka, także jako sposób na posiadanie dziecka przez osoby homoseksualne czy samotne. Skutek jest taki, że mimo różnych medycznych przeciwwskazań oraz świadomości, że metoda jako uderzająca w prawo do życia i w god- ność człowieka jest dla katolików niedopuszczalna, nie brakuje par, które chcą z niej skorzystać. Nie wszystkich na to stać, stąd oczekiwanie dofinansowania procedury z budżetu państwa, tzn. z kieszeni podatników. Ale to tylko jedna strona medalu, ponieważ nie wszyscy, którzy forsują liberalne teorie społeczne, patrzą pod kątem merkantylnym. In vitro jest metodą nieakceptowaną przez Kościół katolicki; niewątpliwie narusza ona prawo do życia, ponieważ - jak wynika z danych - by kilka istnień ludzkich zaistniało, wiele innych musi zginąć. Żyjemy w przewrotnym świecie, w którym toczy się walka ideologiczna o „rząd dusz”, walka z tradycyjną i chrześcijańską moralnością. Lobby ideologiczne jest równie silne jak to finansowe i również zależy mu, by promować in vitro. Podpisują się pod tym także osoby o orientacji nieheteroseksualnej, zrzeszone pod szyldem LGBT, które oczywiście nie mogą mieć dzieci, ale wielu z tych ludzi jest przekonanych, że ma do tego prawo. In vitro to jedyna droga, by ten cel osiągnąć. Zaprezentowany projekt ustawy gwarantuje związkom nieformalnym, a także związkom homoseksualnym, prawo do posiadania dziecka - z oczywistym naruszeniem jego praw. Można odnieść wrażenie, że w proponowanej ustawie dziecko zeszło na odległy plan. Podkreśla się prawa rodziców do „posiadania” dziecka, jakby było jakimś przedmiotem. O prawach dziecka się w zasadzie nie mówi. Jakie skutki pociągnie za sobą uprawomocnienie przepisów o in vitro? Rozpowszechnienie tej procedury pociąga szereg negatywnych konsekwencji. Pamiętajmy, że dzieci z in vitro są narażone na różne choroby, prawdopodobieństwo wad wrodzonych jest tu dużo większe niż w przypadku dzieci poczętych naturalnie. Powstaje też szereg paradoksów prawnych i wiele problemów, zarówno dla dzieci, które w ten sposób przyszły na świat, małżeństw, jak i innych osób. Ustawa sankcjonuje funkcjonowanie takich instytucji, jak bank komórek rozrodczych, jajeczek i spermy, anonimowych dawców. W tym przypadku dziecko nie będzie znało rodziców biologicznych, co może pociągnąć za sobą wiele życiowych dramatów. W krajach, które wcześniej niż Polska weszły na drogę in vitro, coraz słyszymy o procesach na tym tle, a dzieci, zagubione i pozbawione tożsamości, popadają w depresje i cierpią. Przykładem choćby ostatnia głośna sprawa: chęć odzyskania dziecka przez matkę - surogatkę, która dowiedziała się, że trafiło ono do rodziny homoseksualnej, o czym wcześniej nie wiedziała i czego sobie nie życzyła. Co różni obecny projekt ustawy o in vitro od wcześniejszych propozycji regulacji tej procedury? Od lat czeka w sejmie szereg mniej lub bardziej liberalnych projektów dotyczących in vitro. Dwa z nich zakazują procedury in vitro, co jest zgodne z obowiązującym w Polsce prawem chroniącym życie ludzkie od momentu poczęcia. Jest też projekt ograniczający stosowanie procedury tylko do par małżeńskich oraz zakazujące mrożenia ludzkich zarodków, co jest przecież równoznaczne z ich niszczeniem. Zamrażanie embrionów tak naprawdę skazuje je na śmierć etapami. Mówienie „zamrażamy, nie zabijamy” to eufemizm. Fakt, że ministerstwo zdrowia forsuje nowy, liberalny do maksimum projekt, i to przed rozpatrzeniem przez sejm tych wcześniejszych, niepokoi. Mówi też wiele o standardach polskiej demokracji. Projekty, które w danym momencie nie odpowiadają władzy, są po prostu nierozpatrywane. Tak naprawdę proponowany przez ministerstwo zdrowia projekt nie wprowadza żadnych ograniczeń. Legalizuje praktyki, które dotąd prawnie nie były uregulowane. Projekt ewidentnie przygotowany został z myślą o korzyściach „klinik” in vitro i ma realizować ich interesy. W chwili obecnej projekt ustawy jest na etapie konsultacji społecznych, dlatego PFROŻ przesłała swoją jednoznacznie ne- gatywną opinię do ministerstwa zdrowia. Jeśli ustawa trafi do sejmu, na pewno będziemy apelować do posłów o jej odrzucenie. Głos Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia będzie się liczył w politycznej debacie? Tak, pod warunkiem że będzie to głos powszechny, dlatego tak ważne jest uświadamianie społeczeństwa. Źle, że dotąd nie uchwalono żadnej ustawy o in vitro, natomiast czymś jeszcze gorszym byłoby przyjęcie tej ustawy - oznaczałoby usankcjonowanie wszelkich złych praktyk. Jednak społeczny nacisk odnosi skutki. Tak jest np. w sprawie ratyfikacji genderowej konwencji Rady Europy - mimo zapowiedzi sprawa nie była jeszcze głosowana w sejmie, właśnie z powodu, jak sądzę, silnego i czytelnego sprzeciwu społecznego, wyrażanego przez wiele NOT. ML środowisk. EchoKatolickie komentarze zwierzeniE kontrolowane: anna wolańska O wyższości schodzenia L etnie miesiące powszechnie uznawane są za czas wakacji, czyli zasadniczo za fazę odpoczynku w trudnej sztuce zdobywania pieniędzy. Faza ta, dla urozmaicenia, charakteryzuje się gwałtownym tychże pieniędzy wydawaniem. I choć wiadomo, że wiele osób latem pracuje znacznie ciężej niż zimą („ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś...”), generalnie jednak jest to sezon urlopów i wypoczynku. Spędzanych zresztą jak kto chce albo gdzie kto może. Jedna z moich kuzynek na przykład w czasie urlopu najbardziej lubi być w domu. Dobrze by było (mówi), żeby się wszyscy wtedy choć na tydzień gdziekolwiek ulotnili; żeby tak można było nie gotować, nie zmywać, nie sprzątać, nie myśleć o tym wszystkim wcale, tylko wstać, kiedy się chce, telewizora się do skutku (choćby i samych powtórek) wreszcie naoglądać, a na ostatku zająć tym, czym człowiek chce i lubi, a nie tylko tym, co musi. - Ale - mówi - nie ma lekko. Co chyba jednak oznacza brak spełnienia wakacyjnych marzeń. Za to spotkany w sklepie znajomy - zadowolony: chwali się, że prawie codziennie 20 kilometrów na rowerze przejeżdża. A znowu znajomy znajomego też zadowolony, bo nowe płytki udało mu się w czasie urlopu samemu w łazience ułożyć. Jak by nie patrzeć - ludzie czynu. Jest jednak w narodzie całkiem spora gromada, która się ani rowerem, ani nowymi płytkami, ani nawet oglądaniem seriali w czasie urlopu nie zadowoli, tylko czego innego pragnie. Dla niej wakacje są głównie po to, żeby prowadzić spory o wyższości spędzania ich w kraju nad przebywaniem zagranicą (może być też odwrotnie) albo pływania na bele czem po rozmaitych wodach nad zdobywaniem szczytów, jakie się nawiną. Są też tacy, dla których kwintesencją urlopu jest leżenie połciem na mokrym piachu i popijanie ryby piwem. Może rzeczywiście zasadne by było zastanowienie się nad formą najwłaściwszą, czyli dla wakacjusza najbardziej optymalną, ale w tej materii pewnie nadal pozostanie tak, że ile ludzi, tyle głosów. Człowiek, mając możliwość pracy, powinien też mieć szansę odpoczynku, zaś ten w powszechnym mniemaniu chyba najczęściej kojarzony jest jednak z pozycją horyzontalną. Bo, prawdę mówiąc, o ile pływanie (choćby i na bele czem albo całkiem bez czego) można jeszcze dosyć prosto zrozumieć, to już przy górskiej wspinaczce mogą się w rozumieniu jej idei pojawić przeszkody. No bo niech mi ktoś powie, jaki jest sens wchodzenia na górę dla samego wchodzenia. Wdrapywania się dla samego wdrapywania. A są ludzie, którzy robią to po raz nie wiadomo który. Na przykład tacy jedni (choć przecież nie tylko oni) - chwalą się, że w zasadzie wszystkie polskie góry, połoniny i szczyty już zdobyli - niektóre nawet i po kilka razy, a teraz dalej po nich wędrują - tyle że mogą przebierać-wybierać, bo wiedzą już co i jak. - Po co - pytam - na okrągło tam wchodzicie? A oni najpierw przez dłuższą chwilę nic, ani słowem się nie odzywają. Ale zaraz potem - prawie na wyścigi argumentują. Bo życie, mówią, jedną jest wędrówką. Bo góry blisko nieba. Bo trzeba przecież być. Bo niezapomniane widoki. Bo jak już tam wejdziesz, to musowo nauczyć się schodzić. A schodzenie, mówią, to dopiero sztuka. jak amen w pacierzu: ks. paweł siedlanowski Efekt plasteliny P rzy okazji świętowania 70 rocznicy wybuchu powstania warszawskiego okazało się po raz kolejny, że wiedza o nim jest bardzo lokalna. Dotyczy zasadniczo nas, Polaków - innym nacjom hasło w pierwszej kolejności kojarzy się z powstaniem w żydowskim getcie. Jest to efekt długoletniej polityki historycznej prowadzonej na uniwersytetach i przekazywanej w szkołach niemieckich, brytyjskich czy amerykańskich. Nie ma tu przypadkowości. Warto przy tej okazji sięgnąć do wywiadu, jakiego tygodnikowi „Historia Uważam Rze” (wrzesień 2012 r.) udzielił prof. Richard Lucas, autor wydanej w Stanach Zjednoczonych w 1986 r. książki „Zapomniany Holokaust”. Autor opisał w niej m.in. cierpienia Polaków, jakich ci doznali podczas II wojny światowej. Okazało się, że po publikacji książki rozpętała się burza! Prof. Lucas stał się persona non grata na wielu uniwersytetach, przestano zapraszać go z wykładami, zamknęły się studia telewizyjne. Dlaczego? Czy badania były nierzetelne, treści zawarte w opracowaniach obrażały kogokolwiek? Nie. Problem w tym, że książka była - dla środowisk uniwersyteckich opanowanych w znaczniej mierze przez badaczy żydowskich - zbyt propolska. Naruszyła sztucznie utrwalony pogląd, iż ofiarami wojny byli Żydzi (tylko oni doświadczyli Holokaustu!), cała zaś reszta to oprawcy, przy czym prawdziwi sprawcy to bliżej nieokreśleni „naziści”, którzy dla przeciętnego odbiorcy (poddanego długofalowemu praniu mózgu) to czysta abstrakcja. Konsekwencją takiego podejścia badawczego jest przekonanie, iż zagłada jest wydarzeniem najważniejszym, zaś cała reszta stanowi mało istotne tło. Do rangi dogmatu urosło przekonanie, że Polacy byli antysemitami - w wariancie mniej skrajnym nie robili nic, by ratować Żydów, ewentualnie robili zbyt mało. Koniec, kropka! „Skoro cierpienia Polaków nie interesują badaczy, to na temat tych cierpień nie mają wiedzy” - mówi prof. Lucas. „A skoro o nich nie wiedzą, to wydaje się im, że nie istniały. A skoro nie istniały, to znaczy, że Polacy pod okupacją prowadzili normalne, spokojne życie. Nie byli niczym zagrożeni, Niemcy ich nie niepokoili. Jeżeli rzeczywiście ma się taki obraz niemieckiej okupacji Polski, to trudno się dziwić, że zadaje się pytanie: „Dlaczego nie zrobiliście więcej, aby ratować Żydów?”. Koniunktura polityczna wyznacza w Stanach Zjednoczonych ścieżki badawcze, zaś środowisko zainteresowane takim podejściem jest na tyle silne, iż jest w stanie skutecznie zablokować próby pokazania prawdy, że nie tylko Żydzi stali się ofiarami. To się przekłada na konkretne profity. „Wystarczy przychylna recenzja w „New York Timesie”, aby książka sprzedała się w olbrzymiej liczbie egzemplarzy” - tłumaczy prof. Lucas. „Podobne podejście ma zresztą cała machina medialna w Stanach Zjednoczonych. Historyk, który chce być „sławny i bogaty”, historyk, który chce być hołubiony przez gazety, ośrodki akademickie i salony intelektualne, nie będzie więc pisał o cierpieniach Polaków. Po co tworzyć coś, co przejdzie bez echa? Mało tego, może zaszkodzić. Historyk napisze więc kolejną standardową książkę o Holokauście, w której przedstawi Polaków jako zbrodniarzy. Tak jest łatwiej”. Doskonale to wyczuł np. hołubiony przez amerykańskich Żydów Jan Tomasz Gross, autor fatalnie ocenianej pod względem merytorycznym i warsztatowym, ale mającej „słuszną tezę” książki „Sąsiedzi”. Warto mieć na uwadze to, co się dzieje w Stanach Zjednoczonych, Niemczech. Okazuje się, że kiedy inni za nas zaczynają pisać naszą historię, łatwo o przemilczenia, wypaczenia czy kłamstwa. Przeszłość to nie plastelina. Kto ma nad nią władzę, sprawuje władzę nad przyszłością - to stara i ciągle aktualna zasada. Obyśmy nie zapominali o niej, bo może się niedługo okazać, że to Polacy rozpętali wojnę, zaś powstanie warszawskie było nic nie znaczącym epizodem. numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r. rys. m. andrzejewski 20 ZBIREK Widok z okna GRZEGORZ ŁĘCICKI Podróż w czasie, czyli wakacje w Wojcieszkowie D o końca wakacji już bliżej niż dalej, a im człowiek starszy, tym bardziej do wspominków skory. Nie chcę snuć teraz aktualnych rozważań, ale zaprosić do wspólnej podróży w czas coraz już odleglejszy. Z ogromnym wzruszeniem wspominam sobie dziecięce lata, a szczególnie wakacje u babci Julianny w Wojcieszkowie, skąd nasz ród. Mieszkała wraz z rodzinami swoich dwóch synów, czyli moich stryjów Honoratem i Stanisławem. W familijnej galerii ich życiorysy i portrety znacznie się różniły, głównie ze względu na wiek - Honorat był najstarszy z rodzeństwa, zaś Stanisław - najmłodszy. Stryj Honorat, przedwojenny prymus, harcerz, gimnazjalista w Łukowie, wygrał jakiś szkolny konkurs i w nagrodę pojechał do Wilna! Podczas okupacji był - wraz z młodszymi braćmi Edmundem i Zenonem (moim tatą) - żołnierzem V Rejonu Łukowskiego Obwodu AK - najpierw na placówce w Wojcieszkowie, a potem w leśnym oddziale partyzanckim słynnego „Ostoi”, czyli kapitana Wacława Rejmaka, po wojnie zastrzelonego podstępnie przez UB. Stryj Honorat i stryj Edmund zostali aresztowani już w 1944 r. i wywiezieni na Sybir. Na szczęście wrócili. Ich świadectwom opowiadanym ściszonym głosem towarzyszyło pilne rozglądanie się i wypatrywanie, czy nie słuchają tego jakie osoby niepowołane, bo wszystko, co mówili, było totalnym zaprzeczeniem oficjalnej propagandy PRL i podręcznikowego zapisu najnowszej polskiej historii. Stryj Stanisław, choć zbyt młody, by brać udział w konspiracji, też się pięknie niepodległej Polsce zasłużył. Przez wiele powojennych lat przechowywał bowiem sztandar V Rejonu (którego historię już kiedyś „ Echo” opisywało). Mieszkający osobno, ale także w Wojcieszkowie, stryj Edmund, tytan pracy, akowiec i sybirak, nigdy się wewnętrznie nie pogodził z niesprawiedliwym traktowaniem żołnierzy Polski Walczącej dyskryminowanych przez opresyjny system PRL. Z ogromnym wzburzeniem wspominał zwłaszcza sposób, w jaki z jego mamą, czyli moją babcią Julianną, obeszła się komisja dzieląca ziemię w ramach reformy rolnej. - Nic nie dostaniecie, boście wychowali bandytów - miał powiedzieć przedstawiciel nowej, niby ludowej władzy do ubogiej kobiety, która pewnie drżała, gdy podczas okupacji w chałupie za miotłami znajdowała stare karabiny albo gdy chłopcy szli na akcję... Razem ze stryjecznym rodzeństwem wsłuchiwałem się we wspomnienia o dziadku Ignacym, wojcieszkowskim kościelnym, żołnierzu słynnego 35 Pułku Piechoty, który najpierw stacjonował w Łukowie, a potem w Brześciu nad Bugiem. Dziadka nie znaliśmy, umarł w Boże Narodzenie 1944 r. niecałe pół roku po powrocie z niemieckiej niewoli. A pułk należał do najbitniejszych w Wojsku Polskim; był dwukrotnie odznaczony orderem Virtuti Militari - za wojnę w 1920 i 1939 r. Walczył w Borach Tucholskich, a ci, jak dziadek, co ocaleli - bronili Warszawy. Te domowe i wakacyjne wojcieszkowskie lekcje historii, rodzinne relacje i wspomnienia splatały sie wraz z innymi świadectwami w spójny przekaz o naszej tradycji, patriotyzmie, wartościach, którymi należy się w życiu kierować i to nie pod wpływem zewnętrznego nakazu i czyjegoś polecenia, ale wewnętrznego imperatywu, głosu sumienia i potrzeby serca. Gdy nawiedzam rodzinne groby na cmentarzu w Wojcieszkowie, to nieodmiennie nasuwają mi się myśli, by obok zwięzłych napisów nagrobnych coś jeszcze pozostało w pamięci po ludziach, którzy walczyli i cierpieli za ojczyznę. Niech to wspomnienie również będzie ich pomnikiem. KOMeNTARZe www.echokatolickie.pl Opinie 21 Lewatywa po mirabelkach KS. JACeK Wł. ŚWIąTeK P rzeogromny problem mają pijarowcy pana prezydenta, by potem wytłumaczyć to, co chciał powiedzieć nasz panujący. Powoli nawet zbliża się on do mistrza gatunku - Lecha Wałęsy. Ostatnio zaproponował pan prezydent, aby jego przeciwnikom, wznoszącym przeciwko niemu okrzyki, zaaplikować ponoć znany z czasów austrowęgierskich środek leczący wszystko - lewatywę. No boczki zrywać na taki żarcik. Ale jak mawiał sam wspominany Bronisław Komorowski - jaki prezydent, taki dowcip. Zapewne nasza głowa państwa chciała w ten sposób wykazać się znajomością literatury światowej i nawiązać do postaci wojaka Szwejka z powieści Jarosława Haška. Znajomość jak znajomość. W odpowiedzi panu prezydentowi można by zacytować inną wypowiedź dzielnego wojaka: „Gdyby wszyscy ludzie byli mądrzy, to na świecie byłoby tyle rozumu, że co drugi człowiek zgłupiałby z tego”. Dzięki jednak Bogu - nie wszyscy mogą tak sprawnie wykazywać się racjonalnym myśleniem. W samym zdarzeniu, w sposobie potraktowania przez głowę państwa ludzi jemu przeciwnych da się zauważyć ogromny brak szacunku dla tych, którzy mają inne zdanie. Niestety stało się to już zasadą współczesnych polityków. Wrzuciłem go do piwnicy, ale do sąsiedniej W książce Jarosława Haška tytułowy Szwejk informuje porucznika Lukasa (którego jest ordynansem), że kot po spożyciu pasty do butów „pozwolił sobie zdechnąć”, jednakże w domu śmierdzieć trupem nie będzie, ponieważ przezornie resztki futrzaka nasz dzielny wojak wyrzucił do piwnicy. I to na dodatek sąsiedniej. Brak szacunku dla przeciwnika politycznego ma w sobie coś z tego podrzucania zdechłego kota. Polityczna debata nie jest Wersalem. Zdarzają się w jej przestrzeni wypowiedzi bardzo mocne. Jednakże nawet przy dobitności argumentów czy sformułowań przeciwnik polityczny ma prawo do poszanowania. Stwierdzenie głowy państwa, że rzeczona lewatywa dobrze robi na myślenie, w podtekście niesie ze sobą stwierdzenie, iż ludzie wykrzykujący hasła przeciwko niemu są ludźmi potrzebującymi interwencji psychiatrycznej. To odbiera im możliwość nie tylko przedstawienia własnych poglądów i dyskusji, ale w ogóle wyklucza z debaty, bo przecież z wariatami nikt dyskutować nie będzie. Nawet jeśli w debacie politycznej jeden drugiego nazwie zdrajcą, to stwierdzenie takowe nie odbiera drugiemu możliwości dyskusji, gdyż nawet zdrajca może (choć wydaje się to obrzydliwe) mieć jakieś swoje racje. Człowiek chory psychicznie może być poddany tylko terapii, i to z niepewnym skutkiem. To stygmatyzowanie przeciwnika ma zresztą w Polsce swojego mistrza. Można przypomnieć sobie chociażby takie wypowiedzi pewnego polityka, w których stwierdzał np. że „część z tych, którzy stoją i rzekomo pilnują krzyża, to rzeczywiście kandydaci do kliniki psychiatrycznej. Ostatnia stacja tej ich procesji to Tworki”. Czy też: „Lech Kaczyński potrzebuje kuracji, która doprowadzi jego system nerwowy do porządku. Pytanie, czy to chwilowa zapaść, nerwica, czy trwałe uszkodzenie, które wcześniej czy później skończy na komisji lekarskiej”. Albo też: „Nie warto frustratów komentować. To temat dla psychoanalityka. Takimi sprawami można się zajmować w kategoriach psychologicznej traumy, którą ten pan odkąd przestał być premierem, przeżywa”. Tylko wskazanie na te symptomatyczne wypowiedzi pana entomologa wskazuje ową manierę polityczną. Wszak z durniami się nie dyskutuje. Durniów wsadza się do psychuszki. Z pustym żołądkiem nie ma co pchać się do latryny Maniera ta rozpowszechnia się już dość mocno w całej przestrzeni zachowań ludzkich w naszym kraju. Nie ma co się dziwić, ponieważ nie wymaga ona żadnej konieczności logicznego myślenia, lecz jest formą agresji na poziomie pewnego człowieka (nota bene ponoć pochodzące- FOT. WIKIPeDIA.PL Trzeba przyznać, że obecna prezydentura w Polsce jest wielce zaskakująca. Nie tyle w wymiarze podejmowanych decyzji przez głowę państwa, ile raczej z powodu bon motów serwowanych publiczności przez Bronisława Komorowskiego. Prezydent Komorowski zaproponował przeciwnikom terapię opisywaną w „Przygodach dobrego wojaka Szwejka”. W odpowiedzi panu prezydentowi można by zacytować inną wypowiedź dzielnego wojaka: „Gdyby wszyscy ludzie byli mądrzy, to na świecie byłoby tyle rozumu, że co drugi człowiek zgłupiałby z tego”. go z Siedlec), który ubrany w damskie fatałaszki iście kobiecą rączyną o wadze bochenka chleba wali na odlew człowieka odmawiającego mu wynajęcia mieszkania, żądając przy tym, by jego ofiara klęknęła przed nim i ucałowała ową rąsię, czy też w ramach debaty oblewa w studio telewizyjnym swego adwersarza wodą, traktując to jako element argumentacji w dyskusji. Zresztą o rozpowszechnieniu się tego typu zachowań można mówić także i w Kościele, biorąc pod uwagę odpowiedź ks. Lemańskiego, który zapytany o powody zakazu pełnienia jakichkolwiek posług w jasienickiej parafii, odparł z ironicznym uśmiechem, że widocznie arcybiskup Hoser uznał, że za wolno szedł w pielgrzymce. Podobną inwencją wykazał się również na imprezie Jerzego Owsiaka, gdy zalecił wiernym (komu?) cierpliwe oczekiwanie na wymarcie hierarchów kościelnych. O ile powyższe zachowania dadzą się jeszcze jakoś wytłumaczyć płytkością intelektualną bądź też nieumiejętnością obrony własnego stanowiska za pomocą racjonalnych lub też przypominających racjonalne argumentów co powoduje, że nawet zacisze latryny jawi się przestrzenią bezkresną równą kosmosowi - to jednak w przypadku głowy państwa takie odnoszenie się do przeciwników politycznych jest cokolwiek niebezpieczne (choć może O ile powyższe zachowania dadzą się jakoś wytłumaczyć płytkością intelektualną bądź też nieumiejętnością obrony własnego stanowiska za pomocą racjonalnych lub też przypominających racjonalne argumentów, to jednak w przypadku głowy państwa takie odnoszenie się do przeciwników politycznych jest cokolwiek niebezpieczne. ktoś z uciechy zachichotać po tymże bon mocie). Nie zmieniłem się, bo nie miałem na to czasu Niebezpieczeństwo nie płynie jednak z faktu prostego (by nie użyć trochę bardziej rozwiniętej formy tego słowa) obrażania innych ludzi, ani też z tego, że na śmieszność wystawia się osobą formułującą takie stwierdzenia. Niebezpieczeństwo wynika z faktu dowolnego, opartego na własnym widzimisię, wykluczania pewnej grupy ludzi z możliwości prezentowania własnych poglądów i ich udziału w debacie publicznej. Jest to element charakterystyczny dla państw totalitarnych, w których napiętnowanie człowieka jakimś epitetem wystarczało, by nie uznawać go za pełnoprawnego członka społeczności. Gdy czyni to ktoś, kto z racji piastowanej funkcji winien być symbolem całego społeczeństwa, sprawa przedstawia się jeszcze groźniej. Przypominając pewną akcję przedwyborczą, w której zachęcano młode pokolenie do odbierania starszym dowodów tożsamości, można stwierdzić, że przez takie bon moty wizja wykluczenia nabiera systemowego charakteru. Dlatego jeśli komukolwiek potrzeba jest lewatywa, to raczej proponowałbym, by tę terapię przeprowadzić najpierw w zaciszu pałacowej łazienki. WartO PrZecZytaĆ Dylemat katolika Czy człowiek pochodzi od małpy? Czy nauka i Pismo Święte zgadzają się w kwestii powstania życia? Dlaczego nauka o ewolucji wywołuje tyle emocji? O jciec Michał Chaberek OP, autor książki „Stworzenie czy ewolucja”, stawia pytanie, które nurtuje wielu - Bóg czy Darwin? Zagadnienie o pochodzeniu człowieka powraca dziś bowiem z całą mocą. Przychodzi ono w momencie, gdy w imię nowożytnej nauki zaproponowano koncepcje rodem z mitologii pogańskich, które mają zastąpić wiarę biblijną. Kwestia wymaga zatem wyjaśnienia… - W 1950 r. jedna linijka z encykliki papieża Piusa XII Humani Genesis - zdanie mówiące o możliwości ewolucji ludzkiego ciała z niższej „żywej materii” doprowadziła do jednej z największych zmian w historii nauczania katolickiego - czytamy we wprowadzeniu. Wers ten - jak się okazało - wyrwany był z kontekstu całego dokumentu. Lawina jednak ruszyła. Nie tylko zostało uwolnione napięcie między nauką a wiarą, ale sami teologowie katoliccy zaczęli swobodnie wprowadzać teorię ewolucji jako całościowy paradygmat w swoich badaniach naukowych. O. M. Chaberek jest jednym z nielicznych teologów naszych czasów wzywających Kościół do przebudzenia się ze zbiorowej amnezji w tej dziedzinie. Jak sam tłumaczy, książka powstała z wątpliwości, jakie się w nim wzbudziły na skutek deklaracji, że katolik może równie dobrze wierzyć w Biblię, jaki i teorię Darwina. Jaka zatem jest nauka Kościoła - wspiera ewolucję, czy nie? „Stworzenie czy ewolucja” to pierwsza taka książka w Polsce i jedna z bardzo nielicznych na świecie, która porusza te istotne dla katolików kwestie - zachęcam do lektury! GU Michał Chaberek OP, Stworzenie czy ewolucja? Dylemat katolika, Wydawnictwo Fronda, Warszawa 2014. EchoKatolickie Z publicystyka numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r. fot. ARCH. M. DUSZAKA 22 darzały się niespodziewane zgony w kilka tygodni po wyjściu na wolność. Dotąd sprawa ta nie została wyjaśniona, sprawcy wydarzeń nie stanęli przed sądem, choć przed sądem postawione zostały ich ofiary - „za czynną napaść na funkcjonariuszy”. Pacyfikacja dopiero w 2002 r. została uznana przez Sąd Najwyższy za zbrodnię nieulegającą przedawnieniu. Obóz dla solidarnościowej elity Od wiosny 1982 r. do zakładu karnego w Kwidzynie byli zwożeni internowani działacze 20 regionów NSZZ „Solidarność”. Kwidzyn był przeznaczony dla elity działaczy opozycji traktowanych jako zagrożenie dla władzy. W sierpniu przebywało tu 148 osób. - Byli to wspaniali ludzie tworzący atmosferę wolności duchowej, jakiej nie można było doświadczyć poza murami - wspomina Adam Kozaczyński z Tomaszowa Lubelskiego. Początkowo internowani nie mogli narzekać - cele były otwarte, mogli się dość swobodnie komunikować, działało radio, drukarnie, dzięki którym produkowano znaczki i plakaty, z linoleum powstawały stemple i rzeźbiono wizerunki Matki Bożej. Dyscyplina była do tego stopnia rozluźniona, że jeden z internowanych - siedlczanin Mirosław Andrzejewski wyszedł z obozu wraz członkami rodzin internowanych, którzy opuszczali zakład po skończonych odwiedzinach 7 sierpnia. Wstrzymane odwiedziny Akcja przeprowadzona 14 sierpnia była ewidentną prowokacją, zaplanowaną w celu wystraszenia społeczeństwa. Po zdelegalizowaniu „Solidarności” na 31 sierpnia - w rocznicę podpisania porozumień sierpniowych - zapowiedziano ogólnopolski strajk generalny. Władzy potrzebna była manifestacja siły, która, mając szeroki rezonans społeczny, spowodowałaby zahamowanie protestów. Bezpośrednim pretekstem do rozpoczęcia akcji był protest internowanych przeciw wstrzymaniu odwiedzin. 14 sierpnia do Kwidzyna przybyli licznie przedstawiciele rodzin, które otrzymały zezwolenia na widzenie. Wyjątkowo dużo było również funkcjonariuszy więziennych. Tymczasem jedynie kilka osób wpuszczono na teren zakładu, tylko pierwsze widzenia odbyły się w ustalonym trybie, reszta została pod bramą. Gdy internowani dowiedzieli się, że dalszych widzeń nie będzie, rozpoczęli protest na dziedzińcu. Do komendanta więzienia udała się trzyosobowa delegacja protestujących. Rozmowy przeciągały się w nieskończoność. Jak się okazało, czas ten potrzebny był do sprowadzenia posiłków z okolicznych więzień. Krwawa pacyfikacja Po południu otworzyła się brama wjazdowa i oddziały wkroczyły na teren zakładu. W ruch poszły armatki wodne. Pod wpływem uderzenia strumieni wody protestujący zaczęli cofać się w kierunku baraków. Władysław Kałudziński, który wcześniej z dachu baraku obserwował, co dzieje się za bramą więzienia, zeskoczył stamtąd wprost przed nacierających. Ci kazali mu podnieść ręce, a następnie bili po głowie, brzuchu, aż stracił przytomność i upadł. W dalszym ciągu był jednak kopany. Gdy się rozstąpili, leżał w kałuży krwi (w wyniku tego pobicia został inwalidą). Siedlczanin Janusz Olewiński wbiegł do najbliższego baraku, schronił się w celi, przylgnął do krat okiennych, ale widząc, co się dzieje na dziedzińcu, zawołał: „Bandyci! Mordercy! Przestańcie go katować!”. Natychmiast uciszył go strumień wody. Drugą osobą, która wzbudziła w napastnikach szczególną agresję, był A. Kozaczyński. Zawinił, Z tyłu napis „Solidarność”, który w czasie pacyfikacji klawisz kazał zdrapać Zygmuntowi Goławskiemu. Zbrodnia nieprzedawniona 14 sierpnia 1982 r., tj. 32 lata temu, nastąpiła brutalna pacyfikacja obozu internowanych w Kwidzynie. W jej wyniku 80 spośród 148 uwięzionych działaczy opozycyjnych zostało ciężko pobitych, 20 trafiło do szpitala, trzech zostało inwalidami. Wśród nich była grupa siedleckich opozycjonistów. bo zbyt wolno - jako ostatni - uciekał do baraku. Ścieżka zdrowia Gdy wszyscy internowani przebywali już w celach, rozpoczął się drugi etap pacyfikacji. Do cel wchodzili funkcjonariusze, kontynuując pałowanie, bicie, kopanie. Rzucali internowanych o ściany lub podrzucali ich pod sufit, patrząc z satysfakcją, jak z głuchym jękiem spadają na betonową posadzkę. Następnie wszystkich spędzono do świetlicy. W tym czasie na 50-metrowym korytarzu rozlana została woda z pastą PCV, co sprawiało, że podłoga zmieniła się w ślizgawkę. Internowanym kazano biec do końca korytarza i z powrotem. Gdy szli wolno, stawiając niezdarne kroki na śliskiej mazi i przewracali się, byli ponownie tłuczeni przez ustawionych wzdłuż korytarza strażników więziennych. Nad jednym bezbronnym, powalonym na ziemię, pastwiło się czasem i kilkunastu funkcjonariuszy, waląc gdzie popadnie pałami, kopiąc ciężkimi, podkutymi buciorami w głowę, brzuch, po nerkach. Gdy na ścieżce zdrowia znalazł się J. Olewiński, ktoś przypomniał: - To ten, który krzyczał „Bandyci!”. Za ten okrzyk został pobity szczególnie dotkliwie, co poskutkowało inwalidztwem. O A. Kozaczyńskim koledzy mówili: - Jego nie bili, na nim się wyżywali, wręcz pastwili. Leszek Koszytkowski leżał na pryczy, gdy do celi wpadli rozjuszeni funkcjonariusze. Ze specyficznym dla siebie poczuciem humoru zwrócił się do nich: - Panowie, ja leżę, a przecież leżących się nie bije. W następnych dniach przedstawiciele Międzynarodowego Czerwonego Krzyża policzyli na jego ciele ślady po pałkach. Było ich 68. - Na ścianie naszej celi był duży napis „Solidarność” - wspomina Zygmunt Goławski z Siedlec. - Gdy już po przejściu przez nas „ścieżki zdrowia” oprawcy ponownie wtargnęli do celi, kazali mi łyżką zdrapać ze ściany napis. Ale zacząłem się stawiać. Na górnej pryczy w naszej celi siedział Radek Sarnicki z Zamościa - wówczas uczeń III klasy szkoły średniej, najmłodszy internowany w Kwidzynie. Był on tak drobny i chudy, że zamknięte kajdanki zdejmował z rąk. Gdy odmówiłem zdrapania napisu ze ściany, klawisz zaczął bić go po głowie długą pałką z taką siłą, że owijała się ona wokół jego głowy. I w ten sposób mnie złamał. Gdy zobaczyłem, że Radek traci Wobec niektórych internowanych katowanie powtarzano dwu-, a nawet trzykrotnie. W wyniku pacyfikacji, która zakończyła się ok. 2.00 w nocy, czyli trwała ponad 12 godzin, dotkliwie pobitych zostało ponad 80 internowanych, w tym trzech tak ciężko, że zostali inwalidami. Zdarzały się nagłe zgony po opuszczeniu więzienia. Do szpitala trafiło jednak tylko ok. 20 osób i to na krótko. Inni bali się zgłaszać służbom więziennym, że są pobici, bo rannych dodatkowo okładano pałkami. przytomność, wziąłem łyżkę i zacząłem zeskrobywać nią napis ze ściany. Winne ofiary Wobec niektórych internowanych katowanie powtarzano dwu-, a nawet trzykrotnie. W wyniku pacyfikacji, która zakończyła się ok. 2.00 w nocy, czyli trwała ponad 12 godzin, dotkliwie pobitych zostało ponad 80 internowanych, w tym trzech tak ciężko, że zostali inwalidami. Zdarzały się nagłe zgony po opuszczeniu więzienia. Do szpitala trafiło jednak tylko ok. 20 osób i to na krótko. Inni bali się zgłaszać służbom więziennym, że są pobici, bo rannych dodatkowo okładano pałkami. Na drugi dzień pobitych wzywano do lekarza więziennego. Jego diagnoza zazwyczaj brzmiała: „symulant”, a gdy został zmuszony do reagowania, dawał środki przeciwbólowe i uspokajające. Andrzej Goławski (Siedlce) leżał nieprzytomny. Lekarz więzienny odmówił udania się do celi. Dopiero ostra reakcja A. Kozaczyńskiego sprawiła, że się nim zainteresował, wezwano pogotowie, które go odwiozło do szpitala cywilnego. A. Goławski miał m.in. złamany kręg w kręgosłupie. Zaczął poruszać się samodzielnie po ponad roku od pacyfikacji - jesienią 1983 r. Internowani z wielkim uznaniem i wdzięcznością mówią o służbie zdrowia w szpitalach cywilnych m.in. w Kwidzynie i Prabutach, gdzie zostało przewiezionych jedynie 20 najbardziej poszkodowanych. I to po kilku dniach od pacyfikacji, po interwencji Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Niestety, po kilku dniach pobytu w szpitalu ciężko chorzy internowani, wbrew zaleceniom lekarzy, na rozkaz SB zostali ponownie przywiezieni do więzienia. Gdyby internowani przebywali w szpitalu dłużej niż tydzień, z mocy prawa musieliby być uznani jako ciężko pobici. Z pomocą internowanym spieszyli dominikanie z Poznania, miejscowy młody kapłan ks. Leszek Kuczyński, przedstawiciele episkopatu, prymasowskiego komitetu pomocy, siedleckiego komitetu pomocy internowanym z Mają i Andrzejem Komorowskimi. Z internowanymi solidaryzowali się mieszkańcy Kwidzyna - na mieście były rozlepiane klepsydry z wyrokami śmierci na najsroższego oprawcę - Mariana Kegla. Informacje o pacyfikacji przekazał Głos Ameryki, sprawa ta stała się dla rządu kłopotliwa, zaprzestano wywożenia internowanych do więzień. „Pałowanie grubą kreską odkreślone” O tym, co działo się w Kwidzynie, świadectwo składają również ci, co z przyczyn od siebie niezależnych stanęli po drugiej stronie barykady. W „Tygodniku Solidarność” z 26 sierpnia 1990 r. zamieszczone zostały zeznania klawisza „Pałowanie grubą kreską odkreślone”. „Wszystko zaczęło się... nie w czasie akcji, ale po jej zakończeniu. Funkcjonariusze wyciągali z cel i robili regularne pałowanie, ścieżki zdrowia. Tłukli też w celach. Kazali zrywać napisy, albo zrywali sami, deptali. Zdeptali nawet portret papieża. Znam warunki naszej służby: bez pełnej akceptacji przełożonych żadnego pałowania by nie było. Za to leciało się ze służby. Nie wszyscy biliśmy, ale niektórzy prawdziwie się wyżywali. Bardzo zadowoleni byli, aż ręce zacierali. Kierownik Zakładu Karnego Kwidzyn przypatrywał się, widział, co robią i nie ingerował. To był zresztą typowy sadysta, mówiono na niego Hiena. Sam się tak czasem przedstawiał”. Sprawę funkcjonariuszy, na których pobici i ich obrońcy pisali skargi, szybko umorzono w oparciu o amnestię. Za to przed sądem w Elblągu stanęło sześciu internowanych, m.in. Andrzej i Zygmunt - bracia Goławscy oraz Władysław Kałudziński, którzy otrzymali wyroki od roku do dwóch lat więzienia. Po zwolnieniu z obozu prawie połowa internowanych w Kwidzynie wyemigrowała. Reszta przez lata leczyła rany, klepała biedę, była nękana przez bezpiekę, co prowadziło do załamań psychicznych, rozbijania rodzin. W 1991 r. Sąd Najwyższy stwierdził, iż protokoły przesłuchań procesów kwidzyńskich były fałszowane i uchylił wyrok skazujący sześciu internowanych. Jednocześnie zawyrokował, że w Kwidzynie zostało popełnione przestępstwo nie tylko przeciwko internowanym, ale również przeciw wymiarowi sprawiedliwości, procedurom demokratycznym i zasadom funkcjonowania prawa. Jednak nie wszczęto wówczas śledztwa przeciwko odpowiedzialnym za masakrę, motywując decyzję przedawnieniem. W 2001 r. Instytut Pamięci Narodowej wszczął śledztwo w sprawie zbrodni kwidzyńskiej. W styczniu 2002 r. SN uznał wydarzenia w Kwidzynie za zbrodnie nieulegające przedawnieniu. ANNA WASAK historia www.echokatolickie.pl Cudem ocalony Ostatnia bitwa gen. Kruka Udawałem, że nie żyję Dramatyczne wydarzenia z udziałem mojego rozmówcy rozegrały się już pierwszego powstańczego dnia. - Przebiegając przez ulicę, wpadłem na dwóch Niemców. Jeden z nich strzelił, trafiając mnie w udo. Leżałem na ziemi. Chciał mnie dobić, więc strzelił w głowę. Kula trafiła mnie w szyję. Przytuliłem się do ziemi, czując, że umieram. Po chwili Niemiec strzelił jeszcze raz, znów trafiając w szyję. Nie straciłem przytomności, mimo to udawałem, że nie żyję - przywołuje tragiczne przeżycia. Po odejściu Niemca powstaniec doczołgał się do kamienicy. Tam znalazła go młoda dziewczyna. Opatrzyła go, po czym zorganizowała przeniesienie młodego mężczyzny do sąsiedniego budynku, gdzie zszyto mu rany. - Czuwała nade mną potwierdza. - Rano przyprowadzili lekarza, który dał mi zastrzyk, by nie wdało się zakażenie. Później wózkiem, jakim wozi się ziemniaki, przetransportowano mnie do ciotki mieszkającej przy ul. Piotra Skargi. Tam leżałem i zdrowiałem, a po paru tygodniach zacząłem chodzić - opowiada. Władysław Mazur, pseud. Bystrzycki, dziś ma 89 lat. Urodził się 7 maja 1925 r. w Wojcieszkowie. Podczas powstania mieszkał w Warszawie. Był żołnierzem Armii Krajowej. W okresie od 1 sierpnia 1944 r. do 23 sierpnia 1944 r. brał udział w powstaniu warszawskim. 19 września 1945 r. dołączył do wojsk polskich pod dowództwem brytyjskim we Włoszech, gdzie służył do 27 lutego 1947 r. Od wielu lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. Fot. podlasie24pl W Ocalenie przyszło z lasu W kwietniu zbliżał się front. Niemcy podzielili więźniów na grupy liczące ok. 4 tys. osób i prowadzili ich nocami w nieznanym kierunku. Za dnia, otoczeni niemieckimi żołnierzami, przeczekiwali na pastwiskach. O wyżywienie więźniów nikt nie dbał. - Miałem w kieszeni trochę rodzynek i one trzymały mnie przy życiu. Pewnego dnia z lasów wyłoniły się czołgi amerykańskie. Niemcy uciekli, a Amerykanie rzucali nam czekolady. Połknąłem jedną w całości, taki byłem głodny - wyznaje. Po przybyciu do Norymbergii wyzwoleni więźniowie obozu koncentracyjnego dostawali już trzy posiłki dziennie. Pan Władysław postanowił przyłączyć się do armii Andersa. - Ćwiczyli nas jak żołnierzy. Walki jednak skończyły się, więc przeszliśmy do rezerwy. W Anglii organizowali nam kursy, byśmy mieli zawód i mogli zacząć normalne życie. Ja zamieszkałem u angielskiej rodziny. Chodziłem do kościoła w Manchesterze. Tak poznałem swoją żonę, góralkę. Rodzinę odnalazłem przez Polski Czerwony Krzyż. Do Polski powróciłem dopiero po 20 latach. Miałem piękne życie - podsumowuje. Pan Władysław jest wdzięczny losowi za udaną rodzinę: żonę i dzieci. - Warto było wziąć udział w powstaniu - ocenia z perspektywy czasu. - Mam teraz 89 lat, a moje życie miało zakończyć się w 19 roku życia. Leżąc po postrzale, modliłem się. Ocaliła mnie Matka Boska Częstochowska. Niemiec szedł, by mnie zabić. To cud, że przeżyłem - podkreśla. Podczas pobytu w Polsce pan Władysław wziął udział w uroczystościach w Warszawie, a 4 sierpnia - na zaproszenie starosty łukowskiego Janusza Kozioła - odwiedził tutejsze Muzeum Regionalne, gdzie czekała na niego nie lada niespodzianka. Dyrektor placówki Grzegorz Osial zaprezentował zacnemu gościowi sztandar V Rejonu Armii Krajowej WojWIOLETTA EKIELSKA cieszków. dzą ze zbiorów muzealnych, a także prywatnych kolekcji. Fotografie udostępniły Muzeum Powstania Warszawskiego i Narodowe Archiwum Cyfrowe. Wszyscy, którzy przybędą na piknik, staną przed szansą spróbowania swoich sił w strzelaniu z profesjonalnych replik ASG. Na placu przed szkołą pojawią się również JRK Husaria (jednostka rekonstrukcji komandosów) oraz przedstawiciele policji, straży pożarnej i straży granicznej. Dla tych, którzy zechcą sprawdzić swoją wiedzę historyczną, gratką będą konkursy. Jeden ma dotyczyć historii gminy Wisznice (w latach 1939-1945), drugi - historii Polski i walk toczonych na terenie Europy (w czasie II wojny światowej). Organizatorzy zaplanowali również zawody strzeleckie. Na najlepszych czekają atrakcyjne nagrody. W czasie trwania imprezy będzie też można obejrzeć makietę czołgu T-34. Piknik Historyczny wymyślili licealiści i to oni są organizatorami przedsięwzięcia. Jak zwykle będzie ich wspierać Gminny Ośrodek Kultury i Oświaty w Wisznicach oraz Stowarzyszenie AWAW OSP Jedna Dubica. Zgłosił się na ochotnika Pod koniec września wszyscy mężczyźni zmuszeni byli - pod groźbą wybicia rodzin - do stawienia się w jednym miejscu. - Niemcy wywieźli nas do obozu. Był ze mną wujek i jego syn. Po kilku dniach przyszedł lekarz, który podczas badania malował na czole cyfry. U mnie, po tym, jak zobaczył rany po postrzałach, namalował „3”, co było równoznaczne z wyrokiem śmierci - wspomina powstaniec. Pewnego dnia na bloku pana Władysława pojawił się Niemiec mówiący po polsku. Okazało się, że był on Polakiem z pochodzenia i szukał chętnych do pracy. W. Mazur zgłosił się na ochotnika, co - z uwagi na odniesione przez niego w przeszłości rany - wywołało niemałe zdziwienie. - Powiedziałem, że jestem powstańcem z Warszawy i dostałem tę pracę. Niemiec litował się nade mną. Gdy dawali zupę, zamieszał w garze, by przypadła mi gęsta zawiesina - opowiada. W tym samym obozie przebywali Czesi. W. Mazur z rozrzewnieniem wspomina, jak jeden z mężczyzn podzielił się z nim zawartością swojej paczki. - Miał protezy obu nóg i cierpiał z tego powodu. Chcąc ulżyć mu w bólu, masowałem nieraz te jego nogi, a on w zamian częstował mnie chlebem z dżemem - mówi, podkreślając, że w chwilach zderzenia z ludzką życzliwością człowiekowi wracała chęć do życia. Krótko Żywa lekcja historii DUBICA DOLNA. 24 sierpnia, o 14.00, przy miejscowej szkole rozpocznie się IV Piknik Historyczny. Członkowie Klubu Historycznego Powstaniec - organizatorzy przedsięwzięcia - przygotują m.in. dwie wystawy. W ramach jednej z nich będą prezentowane autentyczne przedmioty z okresu II wojny światowej, na drugiej znajdą się zdjęcia przedstawiające walkę, sprzęt, zniszczenia, ale także codzienne życie Polaków w latach 1939-1945. Prezentowane przedmioty pocho- 23 z dziejów podlasia (439) Władysław Mazur brał czynny udział w powstaniu warszawskim. Pierwszego dnia walk został ciężko ranny. Cudem ocalał! Dziś wspomina koleje życia. - Jestem szczęśliwym człowiekiem - podkreśla. ładysław Mazur urodził się w miejscowości Wojcieszków nieopodal Łukowa. Jako młodzieniec na czas pracy w stolicy zamieszkał u wujka Szczepana Tomaszewskiego, byłego policjanta. - Byliśmy bardzo aktywni. Wujek zaangażował się w armię podziemną. To jeszcze nie była Armia Krajowa - uściśla, potwierdzając, iż miał okazję obserwować organizację z bliska. - Miałem wtedy 19 lat i przyłączyłem się do powstania. Zanim się zaczęło, na drewnianych karabinach uczyli nas, jak strzelać - wspomina przygotowania do walki. Pan Władysław znalazł się w ekipie, której zadaniem było informowanie mieszkańców ochotników o dacie rozpoczęcia powstania. Opinie Święta Bożego Narodzenia nie były dniem odpoczynku dla znękanych powstańców. Gen. Kruk spędził noc wigilijną w majątku hr. Ludwika Krasińskiego w Gułowie. Ponieważ doniesiono mu, że Rosjanie znajdują się w Wojcieszkowie, naznaczył wymarsz z Gułowa na 25 grudnia, o 5.00. Nie wpłynął jednak na punktualność zbiórki, w związku z czym wymarsz opóźnił się o 90 minut. O 6.30 placówka w Adamowie informowała o pojawieniu się Moskali. Tak o wymarszu zgrupowania zapisał Antoni Migdalski: „Nad ranem o świcie budzą nas, bo słychać od strony, skąd przyszliśmy, strzały. Zakomenderowano na koń, pikety pościągano i wolno postępujemy…”. Rosyjska kawaleria doścignęła wychodzących. Gen. Heidenreich na krótko powstrzymał natarcie i rozpoczął odwrót w kierunku Charlejowa. Postępujący Rosjanie podpalili dwór w Gułowie, gdzie nocowali Polacy. Gen. Kruk - w pierwszej kolejności - odesłał furgony i, pozostawiwszy osłonę na czele jednej grupy, kłusem ruszył w stronę Charlejowa. Miał pod swym dowództwem ok. 140 koni. Rosjanie rozpoczęli pościg, którym dowodził ppłk Fedorowski. Tymczasem Kruk wysłał do Budzisk gońca, chcąc, by stacjonujący tam ppłk Pogorzelski pospieszył mu z pomocą. Tak wspominał to A. Migdalski: „Tymczasem nadjeżdża kurier od jenerała, żeby kłusem jechać na pomoc, bo został napadnięty przez rosyjską kawalerię. Kiedy nadjechaliśmy, cała polska kawaleria była już zgromadzona i bitwa na dobre rozpoczęta. Kazano rozsypać się w tyralierę po prawej stronie gościńca”. Według raportu dowodzącego akcją rosyjskiego ppłk. Heinsa, w tym czasie do gen. Heydenreicha dołączyła partia Grzymały. Pod wsią Stoczek Polacy próbowali kontratakować, jednak natarcie zostało odparte. Migdalski obwinił o to niepowodzenie gen. Kruka, pisząc: „jenerał ze swoją gwardią, nie przyjmując udziału w bitwie, stał na gościńcu i zamiast chociażby tylko wesprzeć nas w krytycznym położeniu, odjechał z gwardią”. Oddziały polskie cofały się w kierunku wsi Białobrzegi. Ok. 13.00, w czasie odwrotu przez Białobrzegi, naciskany przez Rosjan płk Grzymała poprosił o posiłki. Heidenreich odmówił, nakazując utrzymanie pozycji. Uczestnik bitwy relacjonował: „Płk Grzymała, widząc gotujących się do uderzenia rosyjskich ułanów, zbiera swoich ludzi, daje znak Pogorzelskiemu i wzywa do szarży na ochotnika. Na to wezwanie staje 100 ludzi, którzy bez ładu puszczają się jedynie drogą bitą, w celu zaatakowania formującego się nieprzyjaciela”. Szarża wykruszyła się jednak w drodze i w pobliże celu dotarła garstka ok. 30 powstańców. Tak to wspominał A. Migdalski: „Zapalensi, do których należał dawny nasz rtm. Domański, a nierozważni… postanowili przypuścić całą siłą szarżę. Grunt był na zimę zaorany - nierówny i falisty, a przy tym przysypany śniegiem, lecz że tak postanowiono, trzeba było słuchać. Zebrano się prędko… i naprzód stępa, a później kłusem pod gradem kul obustronnych uderzamy. Rosjanie ustępują nieznacznie przed impetem, tym bardziej że ich kilku spadło z koni, wtedy nasi, myśląc, że już odnieśli zwycięstwo, rozluźnili szeregi, zamiast uderzyć ścianą… Rosjanie, spostrzegłszy nieporządek, odwrócili się i przypuścili atak, a wtedy nasi, nie mając pomocy, podali tył”. Szybko cofający się niedoszli ochotnicy wprowadzili nieporządek wśród pozostałych w Białobrzegach oddziałów i wpłynęli na ogólną ucieczkę. Sam gen. Kruk, widząc to, zawrócił konia i zaczął rejterować w kierunku Kocka. Sytuację pogorszył jeszcze oddział rakietników rosyjskich, który łukiem dotarł w pobliże miasteczka i odpalił cztery race, powiększając popłoch. Ułani i Kozacy znaleźli się nagle wśród uchodzących powstańców. Naoczny świadek zapisał: „Szarżujący ułani dostawszy się pomiędzy uciekającą konnicę polską i ściśnieni wśród niej, nie mogli użyć lanc, a pałasze mieli w pochwach, nie zaś na temblakach, tak, iż nie mogli szkodzić jeźdźcom polskim, ale nawet nie mogli bronić się od ich ciosów”. Z kolei A. Migdalski tak to zapamiętał: „Nasz oddział, który dotarł do gościńca, znalazł się pośrodku, gdyż za nami znów jakaś część Rosjan była, a za nimi Polacy. Dosyć, że tak się pomieszaliśmy i taki był ścisk, iż nie tylko nie można było strzelać z rewolwerów, ale i z trudnością pałaszami rąbać… Pierwszy dopadł naszych porucznik wojsk rosyjskich Dwernicki [zabrany jako dziecko, zruszczony Polak, syn sławnego gen. Dwernickiego - J.G.] ze swymi ułanami, więc oni najwięcej zostali porąbani przez następujących z tyłu Polaków, a sam Dwernicki pocięty pałaszami spadł z konia… Walcząc, dotarliśmy do samego rynku w Kocku w dzień Bożego Narodzenia, podczas nabożeństwa. Ponieważ plac przed kościołem był obszerniejszy, więc rozłączyliśmy się. Oni pozostali na miejscu, a my przeszliśmy na drugą stronę Wieprza”. Warto zaznaczyć, że choć por. Migdalski, a także ratujący mu życie por. Domański zostali ranni, obaj dożyli Polski niepodległej, a rtm. Domański doczekał się nawet dekoracji marszałka J. Piłsudskiego w 1921 r. Straty powstańców wyniosły ok. 26 poległych, 36 rannych i ponad 160 zaginionych, którzy rozproszyli się i już nie wrócili do oddziału. Wojska rosyjskie odnotowały ok. 70 zabitych i rannych. O stratach tych referent Pawliszczew jednak nie napisał, informując stronniczo: „Ppłk Geins [Heins - J.G.] odkrył w nocy na 26 grudnia [data błędna - J.G.] na noclegu w Gułowie w pobliżu miasta Adamowa w pow. łukowskim konne bandy Kruka i Lewandowskiego [Lutyńskiego - J.G.]. Ppłk Fiedorowski ścigał je do wsi Charlejów, gdzie przyłączył się jeszcze do nich z bandą Grzymała. Stąd po zaciętej utarczce pędził do Kocka w pow. radzyńskim. Ranny Kruk pogalopował dalej, tracąc w jednym tylko Kocku 100 ludzi zabitych i 30 rannych”. Burmistrz Kocka informował władze bardziej obiektywnie. Według niego po stronie powstańców odnotowano 24 poległych i dziesięciu ciężko rannych. Skądinąd wiadomo, że wśród rannych był 23-letni Pawluczuk z Jurek i 21-letni Antoni Kaliszek spod Łukowa [uznany za zmarłego - J.G.]. DR JÓZEF GERESZ numer 15(615)14-20 12-18sierpnia kwietnia 2007 numer 33(998) 2014 r. EchoKatolickie 17 SIERPNIA, 19.00 Siedlce Koncert zespołu Oversoul na skwerze przy fontannie Warto się wybrać migawka Łaskarzew Podczas powiatowych dożynek wystąpią m.in. Alicja Majewska i Włodzimierz Korcz 17 SIERPNIA, 14.00 Wyryki Wyrykowski Jarmark Leśny na placu przy urzędzie gminy. W programie: występy artystyczne, kabaretowe, turniej sołectw, wystawa trofeów myśliwskich, atrakcje dla dzieci. Spotkanie z obrazem El Greca Obraz sprawia wrażenie malowanego szybkimi, niedbałymi pociągnięciami pędzla, pospiesznie. Oczywiście nie jest to prawdą - zwrócił uwagę dr Krzysztof Gombin z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, opisując dzieło „Otwarcie piątej pieczęci Apokalipsy”. K olejny wykład w ramach cyklu „Spotkanie z jednym obrazem El Greca” odbył się 7 sierpnia w Sali Białej Miejskiego Ośrodka Kultury. Tym razem siedleckiej publiczności przybliżono ostatnie dzieło hiszpańskiego artysty - „Otwarcie piątej pieczęci Apokalipsy”. Łuków - ŁOK TARZAN. KRÓL DŻUNGLI Niemcy, 6 lat 15-20 VIII, godz. 11.45, 17.15 WOJOWNICZE ŻÓŁWIE NINJA 3D (dubbing) USA, 15 lat, 87 min 15-20 VIII, godz. 13.30, 19.00 WOJOWNICZE ŻÓŁWIE NINJA (dubbing) USA, 15 lat, 87 min 15-20 VIII, godz. 10.00 SEKSTAŚMAUSA, 15 lat, 134 min 15-20 VIII, godz. 15.15, 20.45 Garwolin - WILGA TARZAN. KRÓL DŻUNGLI Niemcy, 6 lat 15-19 VIII, godz. 14.00, 18.00 NIEBO ISTNIEJE… NAPRAWDĘ USA, 12 lat 15-19 VIII, godz. 16.00 HERKULES USA, 12 lat, 98 min 15-19 VIII, godz. 20.00 Węgrów - KONGRES GANG WIEWIÓRA 2D Kanada/USA, 15 VIII, godz. 17.00 GANG WIEWIÓRA 3DKanada/USA, 16-17 VIII, godz. 17.00 STEP UP: ALL IN 3DUSA, 12 lat 15-17 VIII, godz. 19.00 ZACZNIJMY OD NOWAUSA, 15 lat 15-17 VIII, godz. 21.00 SAMOLOTY 2 3D USA, b/o, 88 min 21 VIII, godz. 17.00 PRZYCHODZI FACET DO LEKARZA Fr./Belgia, 15 lat, 107 min 21 VIII, godz. 19.00 Łosice - ŁDK Za Rogiem WAKACYJNE KINO DLA DZIECI Animacja, b/o, 63 min 18 VIII, godz. 10.30 ZAKOCHANA BEZ PAMIĘCI Fr./Belg., 19 VIII, godz. 19.00 U NIEJ W DOMU Fr., 16 lat, 100 min 21 VIII, godz. 19.00 W rytmie flamenco 17 SIERPNIA, 15.00 Apokalipsa pocięta 15-21 VIII, godz. 12.15 SEKSTAŚMA USA, 15 lat, 134 min 15 VIII, godz. 17.00 16-21 VIII, godz. 17.00, 21.45 SAMOLOTY 2 USA, b/o, 88 min 15-21 VIII, godz. 10.00 MERIDA WALECZNA USA, b/o, 90 min 15-21 VIII, godz. 12.00 Pokazy specjalne MARATON KOMEDII Z CAMERON DIAZ USA, 15 lat 15 VIII, godz. 23.00 MARATON NIEZNISZCZALNI USA, 15 lat 15 VIII, godz. 23.00 FILMOWE PORANKI ZE SCOBBY DOO USA, b/o 17 VIII, godz. 10.30 Fot. M. Szewczuk Siedlce - HELIOS LUCY Fr., 15 lat, 90 min 15-21 VIII, godz. 13.45, 17.45, 20.30, 22.30 NIEZNISZCZALNI 3 USA, 15 lat 15-21 VIII, godz. 14.15, 19.00, 22.15 DZWONECZEK I TAJEMNICA PIRATÓW 3D USA, b/o, 80 min 15-21 VIII, godz. 12.45, 16.15 DZWONECZEK I TAJEMNICA PIRATÓW USA, b/o, 80 min 15-21 VIII, godz. 10.00, 14.30, 18.00 WOJOWNICZE ŻÓŁWIE NINJA 3D (dubbing) USA, 15 lat, 87 min 15-16, 18-21 VIII, godz. 10.00 WOJOWNICZE ŻÓŁWIE NINJA 3D (napisy) USA, 15 lat, 87 min 15-21 VIII, godz. 20.00 WOJOWNICZE ŻÓŁWIE NINJA (dubbing) USA, 15 lat, 87 min 15-21 VIII, godz. 17.15 WOJOWNICZE ŻÓŁWIE NINJA (napisy) USA, 15 lat, 87 min 15-21 VIII, godz. 11.30 EPICENTRUM USA, 15 lat, 89 min 15 VIII, godz. 15.45, 19.45 16-21 VIII, godz. 15.45, 19.45, 22.00 BARDZO POSZUKIWANY CZŁOWIEK USA/Niem., 15 lat, 121 min 15-21 VIII, godz. 21.45 WAKACJE MIKOŁAJKA Fr., 6 lat 15-21 VIII, godz. 10.30, 11.45, 14.00, 16.15, 18.30 STRAŻNICY GALAKTYKI 3D (dubbing) USA, 12 lat, 122 min 15-21 VIII, godz. 14.45 STRAŻNICY GALAKTYKI 3D (napisy) USA, 12 lat, 122 min 15-21 VIII, godz. 19.30 STRAŻNICY GALAKTYKI (dubbing) USA, 12 lat, 122 min Biała Podlaska Wakacyjna giełda staroci w Bialskim Centrum Kultury SIEDLCE kina Biała Podlaska - MERKURY EPICENTRUM USA, 15 lat, 89 min 15-20 VIII, godz. 21.15 21 VIII, godz. 18.30 DZWONECZEK I TAJEMNICA PIRATÓW USA, b/o, 80 min 15-20 VIII, godz. 12.30, 17.30 21 VIII, godz. 13.30, 17.00 DZWONECZEK I TAJEMNICA PIRATÓW 3D USA, b/o, 80 min 15-20 VIII, godz. 14.00, 15.45 21 VIII, godz. 15.15 PODRÓŻ NA STO STÓP USA/Indie, 15 lat, 122 min 15-20 VIII, godz. 19.00 Spotkania Filmowe PODRÓŻ NA STO STÓP USA/Indie, 15 lat, 122 min 21 VIII, godz. 20.15 17 SIERPNIA, 9.00 Scena końca świata Obraz był fragmentem bocznego ołtarza namalowanego dla kościoła św. Jana Chrzciciela przy szpitalu Tavera w Toledo. Został zamówiony przez Pedra Salazara Mendozy w 1608 r. Temat dzieła zaczerpnięty został z Apokalipsy św. Jana. Dotyczy opisanej sceny końca świata. Wówczas pojawia się Bóg Ojciec z siedmioma pieczęciami. Baranek Boży łamie kolejne z nich, a za otwarciem każdej następnej kryją się jakieś wydarzenia. Po lewej stronie, na pierwszym planie El Greco ukazał w naturalnej wielkości św. Jana z ramionami wzniesionymi ku niebu. Jest ono niemal czarne. Na twarzy Jana rysuje się ekstaza i uwielbienie dla Boga. Na drugim planie dusza męczenników błaga o sprawiedliwość wymierzoną w ich prześladowców na Ziemi. Nagie dusze wiją się w konwulsjach, a z góry spływają na nie białe szaty zbawienia. Ciała, nienaturalnie wydłużone, oświetlone są światłem z niewiadomego źródła. - Obraz sprawia wrażenie malowanego szybkimi, niedbałymi pociągnięciami pędzla, pospiesznie. Oczywiście nie jest to prawdą, ponieważ El Greco malował go przez kilka lat - zwrócił uwagę dr K. Gombin. Fot. M. Szewczuk 24 Temat dzieła został zaczerpnięty z Apokalipsy św. Jana. Dotyczy opisanej sceny końca świata. Zaginione fragmenty Obraz jest niedokończony i bardzo uszkodzony. W 1880 r., na zlecenie jego ówczesnego właściciela Antonia del Castilla, premiera Hiszpanii, zlecono przeprowadzenie prac konserwatorskich. - W tym czasie dzieje się rzecz niesłychana. Obraz zostaje rozcięty na długości co najmniej 175 cm, przez co gest św. Jana trafia w pustkę, oraz ok. 20 cm po prawej stronie. Dzieło było bardzo zniszczone, więc to, czego nie dało się uratować, po prostu usunięto wyjaśnił historyk sztuki. Po latach pojawiły się spekulacje dotyczące usuniętego fragmentu. To, jak mogła wyglądać owa górna zaginiona część, można zobaczyć w górnym fragmencie innego dzieła El Greca z tego samego okresu pt. „Pokłon pasterzy”. Odcięty górny fragment mógł zatem przedstawiać miłość niebiańską w przeciwieństwie do części dol- nej z miłością ziemską jako tematu przewodniego. - Ale to wszystko pozostawało w sferze domysłów. W końcu pogodzono się z faktem, że ten fragment został zniszczony. Nic bowiem nie wskazuje na to, że mógł gdzieś się zachować - przyznał wykładowca. Obraz hiszpańskiego artysty stał się inspiracją dla innych twórców. - Zafascynowany dziełem El Greca był Picasso, który kochał malarstwo hiszpańskie. Z „Otwarcia piątej pieczęci…” czerpał, malując sztandarowy obraz kubistyczny „Panny z Awinionu”. Ślady twórczości El Greca można dojrzeć także u Paula Cezanne’a w dziele pt. „Kąpiące się kobiety” - wyliczał K. Gombin. W 1945 r. obraz „Otwarcie piątej pieczęci Apokalipsy” zakupiła Newhouse Galleries z Nowego Jorku, a w 1956 r. dzieło zostało przekazane do Metropolitan Museum of KO Art. Krótko Tworzyli w plenerze Brawurowe, dynamiczne choreografie, kolorowe, bogate stroje, charakterystyczny śpiew flamenco i gitarowa muzyka - to wszystko można było zobaczyć i usłyszeć podczas spektaklu tanecznego „Księżycowe gody”. Przedstawienie zaprezentowano siedleckim widzom 7 sierpnia w ramach cyklu „Europejskie spotkania z muzyką przy fontannie”. Zespół Teatru Tańca FlamencoArte sięgnął do legendy osadzonej w kulturze cyganów andaluzyjskich - nie tylko ich zwyczajach, muzyce i tańcu, ale przede wszystkim sposobie myślenia i postrzegania świata. Pretekstem do muzycznotanecznego rozważania stały się różne odcienie kobiecości, dojrzewanie do miłości i cena uczucia. Na scenie współistniały dwa światy: rzeczywisty - barwny, pełen kolorów i wesołej muzyki świat cygańskiego pueblo - oraz czarodziejski - surowy, tajemniczy świat księżycowej magii. Taniec flamenco stał się środkiem do opowiedzenia historii uniwersalnej, która może się zdarzyć w każdym czasie i w każdym świecie. A także próbą odpowiedzi na pytania: czy za każdym pragnieniem warto podążać, czy każdą cenę warto zapłacić, czy są KO granice, których przekraczać nie należy... Wola Uhruska. 10 sierpnia zakończył się trwający od 5 sierpnia XXIII Międzynarodowy Plener Plastyczny „Kresy 92”. Podsumowanie imprezy odbyło się podczas Europejskich Dni Dobrosąsiedztwa. Pomimo tego, że formuła zakładała udział twórców z zagranicy, na plener przyjechali tylko polscy artyści. Rzeźbiarze i malarze tworzyli swoje prace w Woli Uhruskiej. Pojawili się artyści z Włodawy, Jabłonia, Lublina, Dąbrowy Tarnowskiej, Warszawy i Grudziądza. Twórców z Woli Uhruskiej reprezentował Igor Korczyński - jednocześnie komisarz pleneru, a także: Piotr Radkowiak, Andrzej Misztal i Elżbieta Kowalczyk. W plenerze udział wzięli również młodzi adepci sztuki z Uhruska i Woli Uhruskiej. Powstały dwie rzeźby, trzy płaskorzeźby i 16 obrazów. Organizatorem pleneru była gmina Wola Uhruska. Po raz pierwszy gościła ona rzeźbiarzy w 1989 r. w ramach OgólnopolskieJS go Pleneru Rzeźby Sakralnej. Bibliotekarka nagrodzona WŁODAWA. Joanna Orzeszko z Miejskiej Biblioteki Publicznej została laureatką nagrody im. Anny Platto. Tym samym starsza bibliotekarka oddziału dla dzieci włodawskiej książnicy dołączyła do ścisłego grona bibliotekarzy województwa lubelskiego docenionych za szczególny wkład w pracę z dziećmi i młodzieżą oraz pro- mocję czytelnictwa wśród młodych czytelników. Uroczyste podsumowanie 20 edycji nagrody im. Anny Platto odbyło się 8 sierpnia w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie. A. Platto była kustoszem bibliotecznym i metodykiem bibliotekarstwa dziecięcego. Prowadziła zajęcia z literatury w lubelskiej filii Centrum Ustawicznego Kształcenia Bibliotekarzy. W bibliotece im. H. Łopacińskiego zajmowała się bibliotekami dziecięcymi, w tym ich organizacją, profilowaniem działalności, programowaniem pracy i doradztwem metodycznym. Cieszyła się powszechną sympatią za niekonwencjonalny sposób życia, pogodę ducha oraz wyjątkowe zalety charakOPR. KO teru i bezinteresowną życzliwość. Przegląd kapel Wiśniew. 3 sierpnia na skwerze przy urzędzie gminy odbył się VIII Mazowiecki Festiwal Kapel Ludowych ,,pod Siedlcami w Wiśniewie”. W zorganizowanym przez Gminny Ośrodek Kultury, urząd marszałkowski województwa mazowieckiego oraz gmię Wiśniew przeglądzie uczestniczyło dziesięć kapel. Jury pod przewodnictwem dyrektora Zespołu Szkół Muzycznych w Siedlcach Michała Hołowni przyznało nagrodę Grand Prix kapeli ludowej Jana Kani z Lipnik oraz pierwsze miejsce zespołowi Leśniańskie nutki. Na drugim miejscu uplasowała się kapela MLS Powiślaki, zaś na trzecim zespół Mazowszaki. www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl 18-24 SIERPNIA, 20.00 Radzyń Podlaski VI Edycja Radzyńskiego Przeglądu Starych Filmów RAMOLE! W tym roku motywem przewodnim będzie kino holywoodzkie z lat 40 - 80. Łuków Miejski festyn ekologiczny na os. Sienkiewicza MD redaktor prowadzący: Kinga Ochnio PARCZEW Festyn i konferencja Na jagiellońskim szlaku Młodzieżowa orkiestra dęta z Białorusi zaproponowała polski repertuar. Uczestnikom imprezy zagrała m.in. znany szlagier „Szła dzieweczka…”. WISZNICE Kultura 23 SIERPNIA, 13.00 Fot. AWAW Włodawa Nadbużański Festiwal Organowy: w kościele pw. Najświętszego Serca Jezusowego wystąpi prof. Władysław Szymański z Katowic Dwudniowe granie Nie tylko na ludowo Około 40 wystawców wzięło udział w tegorocznym Jarmarku Jagiellońskim. Impreza odbyła się w sobotę, 9 sierpnia, i była połączona z obchodami 450-lecia przyjęcia uchwał Soboru Trydenckiego przez króla Zygmunta Augusta na sejmie w Parczewie. Fot. KO 17 SIERPNIA, 19.00 25 Od 9 do 10 sierpnia trwał czwarty przegląd zespołów muzycznych, folkowych i folklorystycznych pogranicza Sounds of Borderland. I mpreza miała charakter międzynarodowy i była częścią mikroprojektu „Gdzie bije źródło… Kultura muzyczna pogranicza Polski i Białorusi”. Pierwszego dnia, w sobotę, odbył się przegląd młodzieżowych zespołów muzycznych. Główną nagrodę przyznano ex aequo międzyrzeckiej grupie Merkfolk, która łączy teksty folklorystyczne z muzyką metalową, i siedleckiej grupie wykonującej rap. W niedzielę można było obejrzeć białoruskie i polskie zespoły ludowe, posłuchać wisznickiego chóru Aster i podziwiać zespół taneczny z miejscowego gimnazjum. Wieczorem wystąpiła gwiazda disco polo - zespół Skalar. Najbardziej oczekiwana była jednak formacja Pectus. Impreza trwała do późnych godzin nocnych. Festiwal miejscem spotkań - Staramy się zapewnić naszym mieszkańcom ciekawą i wartościową rozrywkę. Zmieniliśmy nieco formułę festiwalu. Do przeglądu zaprosiliśmy bowiem zespoły grające bardzo różną muzykę, zaczynając od folkloru, a kończąc na rapie. Zgłosiło się dziewięć grup. W programie imprezy przewidzieliśmy również fragment widowiska obrzędowego „Horodyskie wesele”. Cieszymy się, że w festiwalu bierze udział sześć zespołów z Białorusi. Chcemy, aby ta impreza stała się miejscem spotkań artystów i twórców kultury. Będziemy się z nimi widzieć również podczas warsztatów i wizyt studyjnych. Cały projekt zakończymy podobnym festiwalem, na którym pochwalimy się tym, co razem wypracujemy - mówi Elżbieta Sokołowska, dyrektor GOKiO w Wisznicach. Wójt gminy Piotr Dragan podkreśla, że w Festiwalu Pogranicza wzięły udział zespoły z Brześcia, które mają przyznany tytuł gwiazd Białorusi. Zaznacza, że każda z grup prezentowała wysoki poziom. - Chcemy pokazać naszą współpracę z Białorusią. Z krajami zza wschodniej granicy współdziałamy nie tylko w dziedzinie kultury, ale również w sferze gospodarczej. W tym roku realizujemy wspólny projekt, w ramach którego powstaną nowe drogi w Horodyszczu, Znamience (Białoruś) i Zabrodach (Ukraina) - wyjaśnia wójt. Ambitnie i z rozmachem Rola konferansjera na IV Festiwalu Pogranicza przypadła Mirkowi Kirczukowi z formacji Full Power Spirit. Muzyk podkreśla, że wisznicka impreza jest warta uwagi chociażby ze względu na jej rozmach i międzynarodowy charakter. - Festiwal Pogranicza ma już swoją tradycję. Przez tutejszą scenę przewinęło się wielu młodych, ambitnych ludzi. Obserwuję, że zespoły z Białorusi, które biorą udział w tym festiwalu, zawsze są kompetentne w swojej dziedzinie i świetnie przygotowane. Za każdym razem prezentują bardzo wysoki poziom. Dzięki tej imprezie możemy również skonfrontować nasz folklor z folklorem wschodnich sąsiadów - twierdzi Mirek. Na frekwencję podczas festiwalu również nie można było narzekać. Dobra muzyka i gwiazdy przyciągnęły na miejscowy stadion zarówno młodych, jak i trochę starszych. W bogatym programie na pewno każdy znalazł coś dla siebie. AWAW Krótko Zaproszenie tylko dla kobiet! fot. www.filmweb.pl SIEDLCE. Już 25 sierpnia, o 18.30, kolejna odsłona Kina Kobiet w kinie Helios. Tym razem zaplanowano pokaz z filmem „Riwiera dla dwojga”. Richard Jones (w tej roli Pierce Brosnan) to samotny biznesmen w średnim wieku, który wyczekuje z wielką niecierpliwością pozbawionej lęków i obaw przyszłości spokojnego emeryta. Przychodzi do pracy po raz ostatni w życiu i... ku swemu przerażeniu odkrywa, że wykup menedżerski jego firmy, którego był stuprocentowo pewien, okazał się być jednym wielkim oszustwem. Firma zbankrutowała, a pensje wszystkich pracowników - łącznie z jego własną - padły ofiarą perfidnej defraudacji. Czas pożegnać marzenia o sielskiej emeryturze? Nigdy w życiu! patron medialny Wraz ze swoją byłą żoną Kate (Emma Thompson) Richard wyrusza na poszukiwania tajemniczego biznesmena, który jest odpo- wiedzialny za całą sytuację. Nic nie jest jednak takim, jakie się wydaje, więc zanim Richard i Kate zdążą powiedzieć, że dwa plus dwa równa się cztery, zostaną wplątani w niebezpieczną grę… - Kino Kobiet to chwila wytchnienia i relaksu, spędzona w doskonałym towarzystwie; to świetna zabawa oraz możliwość zdobycia wielu atrakcyjnych nagród - zachęcaGU ją organizatorzy. Zapraszamy! KONKURS Mamy dla Państwa pięć podwójnych zaproszeń na ten seans. By wziąć udział w konkursie, należy wysłać SMS o treści: ECHO3.odpowiedź na numer 7168 (1,23 zł z VAT) od czwartku, 14 sierpnia, od godz. 10.00, do środy, 20 sierpnia, do 22.00. Wygra pięć osób, które najciekawiej odpowiedzą na pytanie: „Dlaczego lubię chodzić do kina?”. Uwaga - odpowiedź nie może przekroczyć 160 znaków. Regulamin znajduje się na stronie www. echokatolickie.pl. Listę nagrodzonych zamieścimy w 35 numerze „Echa”. Zaproszenia będą do odebrania w dniu seansu, w kasie kina. Zachęcamy do udziału! W rekonstrukcji wydarzeń sprzed 450 lat wzięło udział Bractwo Rycerskie „Jantar”. Z anim wystawcy rozstawili swoje stoiska, tuż przed 9.00 w urzędzie miejskim rozpoczęła się konferencja naukowa poświęcona dziejom miasta. Obrady zainaugurował burmistrz Paweł Kędracki. Następnie wykładowcy UMCS i KUL mówili m.in. o herbie i pieczęci miasta, zjazdach polsko-litewskich, sejmie parczewskim, szlaku jagiellońskim oraz uchwałach Soboru Trydenckiego w Polsce. Targi rękodzieła i sztuki ludowej W południe na pl. Wolności rozpoczął się festyn połączony z kiermaszem wyrobów rękodzielniczych, pokazami i warsztatami oraz występami lokalnych artystów i koncertami zespołów muzycznych. Jarmark zainaugurowało widowisko historyczne w wykonaniu Bractwa Rycerskiego „Jantar”, nawiązujące do wydarzeń sprzed 450 lat. Tak jak wtedy, nuncjusz papieski Commendoni przekazał uchwały Soboru Trydenckiego królowi Zygmuntowi Augustowi, a ten wręczył je burmistrzowi miasta. Pl. Wolności w tym dniu zamienił się w targi rękodzieła i sztuki ludowej. Swoje kramy i stoiska rozstawiło 40 wystawców. Począwszy od papieroplastyki, biżuterii, koronek, wiklinowych koszyków, zabawek, obrazów olejnych i igłą malowanych, rzeźby, a skończywszy na wyrobach spożywczych. Na jarmarku można było też kupić miody i tradycyjne potrawy regionalne. Była to także okazja, by spróbować pieczywa przygotowanego według starych wiejskich receptur na zakwasie, metodą tradycyjną. Dużym zainteresowaniem, zwłaszcza u najmłodszych widzów, cieszyły się również pokazy, warsztaty łucznicze i kuglarskie oraz pokazy walk rycerskich. Na scenie zaprezentowały się zespoły ludowe z miasta i gminy Parczew, a także zaproszeni artyści z sąsiednich gmin oraz z Czech. Program obchodów uzupełnił pokaz tańca z ogniem w wykonaniu grupy Sigillum Ignis z Parczewa oraz koncert Kapeli ze Wsi Warszawa. Przybliżyć historię Sobotni piknik historyczny i konferencja naukowa są częścią większego projektu, przybliżającego mieszkańcom Parczewa bogatą historię miasta, jego dzieje, tradycję i kulturę. Jest on realizowany przez Miejsko-Gminną Bibliotekę Publiczną ze środków Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Kulminacją obchodów 450-lecia przyjęcia uchwał Soboru Trydenckiego będą uroczystości religijne z udziałem przedstawicieli najwyższych władz kościelnych, które są planowane na połowę września. OPR. KO 8 26 EchoKatolickie sport numer 15(615) 14-20 12-18sierpnia kwietnia 2007 numer 33(998) 2014 r. tyle zespołów z naszego regionu występuje w rozgrywkach piłkarskich ponadokręgowych (I liga - Pogoń Siedlce, III liga - Orlęta Radzyń, Podlasie Biała Podlaska, Pogoń II Siedlce, IV liga - Orlęta Łuków, Grom Kąkolewnica, Wilga Garwolin, Mazovia Mińsk Maz.) Skarb Kibica IV liga mazowiecka (południe) GKS Wilga Garwolin Rok założenia: 1922 Barwy: czerwono-niebiesko-czarne Adres: ul. Sportowa 34, 08-400 Garwolin telefon: 25-684-37-17 Strona internetowa: www.wilgagarwolin.pl (oficj.) Stadion: stadion miejski Pojemność: 780 miejsc (wszystkie siedzące), oświetlenie - brak Prezes: Waldemar Mrugała Trener: Marek Krawczyk Kadra zespołu Bramkarze: Robert Baczewski (15.04.92), Jakub Makulec (16.05.96), Piotr Nurzyński (20.12.92), Marek Zatorski (28.03.71). Obrońcy: Filip Gac (20.09.96), Jakub Godlewski (06.06.94), Łukasz Grążka (19.03.85), Łukasz Korgul (26.04.84), Łukasz Kowalski (16.10.92), Robert Kwiatkowski (30.04.81), Jakub Majsterek (06.08.95), Patryk Mianowski (15.04.94), Hubert Świder (29.11.92), Piotr Talar (12.02.90), Emil Wielgosz (29.03.91), Arkadiusz Zalewski (09.08.89), Karol Zawadka (09.11.86). Pomocnicy: Piotr Baranowski (25.02.88), Mariusz Dróżdż (06.01.92), Przemysław Galbarczyk (01.07.95), Patryk Janisiewicz (09.07.97), Bartłomiej Kowalski (16.10.92), Kacper Kowalski (16.11.95), Jakub Niuk (06.11.95), Sebastian Papiernik (19.11.96), Krystian Parzyszek (16.09.95), Adrian Pleskot (26.05.96), Łukasz Puciłowski (21.05.88), Adrian Rzęsiewicz (04.06.94), Łukasz Trzciński (01.02.89), Kamil Zawadka (09.11.86) Napastnicy: Michał Kępka (13.11.93), Marcin Makulec (21.07.83), Paweł Pyra (06.07.95), Jakub Wachnicki (07.04.92) Przyszli: Robert Kwiatkowski (O - Pogoń Siedlce), Przemysław Galbarczyk (P - juniorzy), Jakub Majsterek (O - juniorzy), Łukasz Kowalski (O - brak klubu), Robert Baczewski (B - Podlasie Biała Podlaska) Odeszli: Jacek Kajtowski (N - kontuzja), Paweł Edyk (P - rezygnacja z gry), Patryk Tkaczewski (B - rezerwy) IV liga mazowiecka (północ) MKS Mazovia Mińsk Mazowiecki Rok założenia: 1925 Barwy: czerwono-biało-niebieskie Adres: ul. Sportowa 1, 05-300 Mińsk Mazowiecki Telefon: 25-759-36-15, 759-37-13 Strona internetowa: www. mksmazoviamm.futbolowo.pl (oficj.) Stadion: MOSiR Pojemność: 1,4 tys. miejsc (600 siedzących), oświetlenie - brak, boisko - 96 m x 73 m Prezes: Andrzej Kuć (od maja 2010) Trener: Janusz Puchalski (od 1 lutego 2012) Kadra zespołu Bramkarze: Paweł Matłacz (30.03.82), Łukasz Stelmaszczyk (11.10.86), Wojciech Szelągowski (10.04.95) Obrońcy: Alan Grabek (06.02.86), Michał Herman (22.08.81), Robert Przyborowski (16.01.90), Maciej Radomski (10.03.95), Radosław Rawski (11.02.92), Karol Wójcik (27.05.96) Pomocnicy: Łukasz Gagaska (02.01.93), Krystian Gręziak (01.05.96), Patryk Halaburda (27.01.92), Hubert Kornet (20.12.95), Marcin Kowalczyk (15.09.95), Michał Kozłowski (26.12.85), Jarosław Krajewski (25.07.88), Karol Krzyżanowski (11.01.95), Daniel Kuć (28.04.92), Dawid Matak (01.01.95), Jakub Popławski (14.06.89), Piotr Sobótka (06.02.89), Łukasz Trzaskowski (20.05.87), Patryk Waszelewski (25.08.96) Napastnicy: Michał Bondara (10.04.88), Rafał Słowik (01.05.90) Przyszli: Michał Bondara (N - Tygrys Huta Mińska), Daniel Kuć (N - Tygrys Huta Mińska), Paweł Matłacz (B - Orlęta Łuków), Dawid Matak (P - Fenix Siennica) Odeszli: nikt nie odszedł 1 kolejka - 16/17 sierpnia: Victoria Sulejówek - Wilga Garwolin, Mazovia Mińsk Mazowiecki - Wkra Żuromin w skrócie Piłka nożna Sparingi. Tajfun Jartypory Legion Grębków 10:0, ŁKS Łochów - GKS Dąbrówka 5:2, Jabłonianka Jabłonna Lacka - Kosovia Kosów Lacki 3:4, LKS Ostrówek - Podlasie Sokołów Podlaski 2:5, Mazovia II Mińsk Mazowiecki - Fenix Siennica 2:3, Victoria Kałuszyn - Nojszewianka Dobre 7:0, Naprzód Skórzec - ULKS Gołąbek 6:1, Promnik Łaskarzew - Sęp Żelechów 2:2, Zryw Sobolew - Amur Wilga 4:2, Wektra Zbuczyn - Grodzisk Krzymosze 0:3. Puchar Polski. Biała Podlaska. I runda: ULKS Dębowica - SPLGMP Rogoźnica 2:6, Wenus Oszczepalin - ŁKS Łazy 3:4 pd., Orzeł Zalesie Orkan Wojcieszków 3:5, Tur Turze Rogi - Dwernicki Stoczek Łukowski 1:3, Bór Dąbie - Kujawiak Stanin 2:2 pd. k. 5-4, Olimpia Okrzeja - Unia Krzywda 3:3 pd. k. 3-2, Bizon Jeleniec - Sokół Adamów 0:3, Wóldom Wólka Domaszewska - Absolwent Domaszewnica 3:3 pd. k. 3-4, Gręzovia Gręzówka - Huragan Międzyrzec Podlaski 1:0, Orzeł Czemierniki - Unia Żabików 3:0 (wo), Dąb Dębowa Kłoda - Grom Sosnowica 10:1, LZS Sielczyk - Niwa Łomazy 2:5, Janowia Janów Podlaski - Granica Terespol 2:2, Agrosport Leśna Podlaska - LZS Dobryń 1:3, Victoria Parczew - Tytan Wisznice 0:0 pd. k. 4-5, LKS Milanów - Lutnia Piszczac 2:3, TOP 54 Biała Podlaska - GLKS Rokitno 24:0, Lutnia II Piszczac - Ładownia Łuków 12:2. Rugby Siedlce. Nowym trenerem Pogoni został Andrzej Kozak. W przeszłości szkoleniowiec - pracował w Budowlanych (brązowy medal w sezonie 2002-03), Juvenii Kraków (brąz 08/09), a także piastował kilka posad w Polskim Związku Rugby. Asystentem Kozaka będzie Jerzy Matwiejczuk. Jest Pan kojarzony głównie z klubem PTS Łuków, gdzie trenuje Pan adeptów kick-boxingu. Ostatnio coraz głośniej także o sukcesach sekcji bokserskiej Orląt Łuków… Historia kick-boxingu w Łukowie to już ćwierć wieku. Ta dyscyplina ma się u nas dobrze i liczę, że będzie rozkwitać. Natomiast boks gości w Łukowie dopiero od trzech lat. Jakie były przesłanki ku temu, by powołać w Orlętach sekcję bokserską? Powstanie tej sekcji stanowiło niejako kontynuację tego, co robimy w kick-boxingu. Ze względu na dofinansowanie ze środków ministerialnych boks jako dyscyplina olimpijska daje większe możliwości na start w zawodach i uczestnictwo w zgrupowaniach kadry. Zgodzi się Pan z opinią, że boks amatorski ma jednak coraz mniej zwolenników? Zostają tylko najsilniejsi Rozmowa z Zenonem Pawlikowskim Niestety takie mamy czasy. o kick-boxingu i boksie Przede wszystkim liczą się pieniądze, a ich źródłem są walki zawodowe. Stąd wielu zawodników, którzy mogliby walczyć na ringach amatorskich i zdobywać medale olimpijskie, zaczyna karierę zawodową nie będąc jeszcze mistrzami. W ten sposób budują swój ranking i rekordy. Niesie to wiele problemów, ponieważ do walk w ringu zawodowym stają bokserzy nie do końca przygotowani i wyszkoleni… Zgadza się, bowiem zawodnicy, którzy niewiele osiągnęli w boksie amatorskim, wygrywają walki zawodowe. A to wynika przede wszystkim z odpowiedniego doboru przeciwników. Powstaniu sekcji bokserskich w Orlętach towarzyszyła idea wyszkolenia zawodników do boksu amatorskiego czy jednak zawodowego? Zawodowstwo to odległa sprawa. Starając się nie wybiegać zbyt daleko w przyszłość, chcę przede wszystkim wyszkolić zawodników w sposób wszechstronny i przygotować ich do walki o laury w boksie amatorskim. Czy ktoś pójdzie w kierunku zawodowstwa, to zależy już tylko od samych zawodników. Jestem w tym wypadku zdania, że nie należy tego robić zbyt wcześnie. Podobnie jest w kick-boxingu. Zaczynam z młodzieżą we wczesnym wieku i są to formy niepełnokontaktowe. Potem przechodzimy do walk ciągłych i tak naprawdę zawodnicy tylko w ten sposób w pełni przygotowani są wystawiani do walk pełnokontaktowych. Dzięki temu są one dla nich bezpieczne. Kto należy do czołowych reprezentantów sekcji kick-boxerskiej PTS Łukplast Łuków? Należałoby zróżnicować zawodniczki i zawodników pod względem kategorii. W seniorkach są to Ania Maksim i Agnieszka Osial; mają medale zarówno w kick-boxingu, jak i w boksie. Obie dziewczyny są wszechstronne, ponadto Ania jest w kadrze Polski. Jeżeli chodzi o młodszych zawodników, to w wysokiej formie jest Maciej Królik, zdobywca mistrzostwa Polski w juniorach. Trafił on do kadry, która przygotowuje się do wrześniowych mistrzostw świata w Rimini. Wystartuje w formule light-contact i, moim zdaniem, ma szansę zdobyć medal. Możemy pochwalić się bardzo dobrą kadetką Olą Goławską, która także zdobyła mistrzostwo Polski. Startuje w light-contakcie, wystąpi również w mistrzostwach świata we Włoszech. Marta Pawlikowska i Eliza Głuchowska to młodsze kadetki, obie są wicemistrzyniami Polski, jeżdżą na zgrupowania i konsultacje kadry narodowej. Kogo należy wyróżnić w sekcji bokserskiej Orląt? Mówiłem już o A. Maksim oraz A. Osial. Natomiast w juniorkach jest bardzo dobra zawodniczka Joanna Kleszcz, która w tym roku zdobyła brązowy medal mistrzostw Polski. Dobrze prognozuje na przyszłość również siostra Anny - Marta oraz utalentowana Ola Goławska. Boks trenują również chłopcy, ale w tym przypadku obowiązuje trochę inna zasada współzawodnictwa sportowego. Najpierw należy przebić się przez sito wojewódzkie, a Lubelszczyzna należy do silnego regionu. Trzeba więc pokonać zawodników we własnym województwie, a dopiero później, po odniesieniu sukcesów w zawodach strefowych, jest szansa na wystąpienie na arenie ogólnopolskiej. Mieliśmy dobrych zawodników, którzy dalej trenują, jednak w tym roku żadnemu z nich nie udało się pokonać lubelskich rywali. Wcześniej Jakub Aimanow startował w Olimpiadzie Młodzieży. Bardzo dobrze zapowiadał się w kategorii ciężkiej Sebastian Pieńkosz, ale już nie trenuje. Młodzież garnie się do trudnych dyscyplin sportu, jakimi bez wątpienia są kick-boxing i boks? Chętnie trenuje, a przy okazji wyrabia w sobie cechy charakteru bardzo pożądane w życiu, jednak w dzisiejszych czasach potrzeba dodatkowych bodźców, by robiła to konsekwentnie. Tak naprawdę zostają tylko najsilniejsi i najtwardsi, którzy mają motywację, chęć tego, by zaistnieć. Co ze wsparciem materialnym? Jest ciężko, ponieważ nie wszyscy rozumieją idę sportu. Ta kwestia ogranicza również zakres uczestnictwa w zajęciach. NOT. Andrzej MaterskI Co, Gdzie, Kiedy? Piłka nożna I liga III kolejka. 16 sierpnia (sobota), 17.00, Pogoń Siedlce - Wigry Suwałki III liga lubelsko-podkarpacka II kolejka 17 sierpnia (niedziela), 17.00, Orlęta Radzyń – Lublinianka; 20 sierpnia (środa), 17.00, Podlasie Biała Podl. Tomasovia łódzko-mazowiecka II kolejka 17 sierpnia, 17.00, Pogoń II Siedlce - Start Otwock III kolejka 20 sierpnia (środa), 17.30, Pilica Białobrzegi - Pogoń II IV liga Lublin II kolejka 14 sierpnia (czwartek), 18.00, Grom Kąkolewnica - Kryształ Werbkowice, Opolanin Opole Lub. - Orlęta Łuków III kolejka 17 sierpnia, 16.00, Powiślak Końskowola - Grom; 17.00, Orlęta - Hetman Zamość Mazowsze grupa południowa I kolejka 16/17 sierpnia, Victoria Sulejówek Wilga Garwolin II kolejka 20 sierpnia, KS Raszyn - Wilga grupa północna I kolejka 16/17 sierpnia, Mazovia Mińsk Maz. - Wkra Żuromin II kolejka 20 sierpnia, Ostrovia Ostrów Maz. - Mazovia 27 www.echokatolickie.pl Sport Nowym prezesem WLKS Siedlce został wybrany Adam Próchnicki, wiceprezesem ds. organizacyjnych Piotr Nowak, a do spraw sportowych Szczepan Waszczuk. redaktor prowadzący: ANDRZEJ MATERSKI Wyjazdowy punkt Piłka nożna 4. Bytovia 5. Olimpia 6. Miedź 7. Katowice 8. Tychy Stomil 10. Sandecja 11. Arka 12. Wigry 13. Dolcan 14. Flota 15. Chrobry 16. Wisła 17. Widzew 18. Chojniczanka 2 2 2 2 2 2 2 2 2 2 2 2 2 2 2 4 3 3 3 2 2 2 2 2 2 1 1 1 1 0 4-3 4-3 6-6 4-5 3-3 3-3 2-2 1-1 2-2 1-1 2-4 2-8 3-4 2-3 1-5 Pogoń II: Tobjasz - Kwiatkowski, Dybiec, Guzek, Ł. Wójcik - Pisarczuk (46 Kitliński), Dziubiński, Buga, P. Krawczyk, Dmowski (62 Nieścieruk) - Ciechański (46 Kaszubowski). Trener: Tomaszewski. Pozostałe wyniki: Start Otwock - Pogoń Grodzisk Mazowiecki 4:1, Sokół Aleksandrów Łódzki - Lechia Tomaszów Mazowiecki 1:1, Radomiak Radom - Świt Nowy Dwór Mazowiecki 3:1, Warta Sieradz - Polonia Warszawa 2:0, Pilica Białobrzegi - Pelikan Łowicz 2:2, Omega Kleszczów - Ursus Warszawa 0:1, WKS Wieluń - Broń Radom 1:4, ŁKS Łódź - GKP Targówek 1:1 1. Start Broń 3. Radomiak 4. Warta Pogoń II 6. Ursus 7. Pilica Pelikan 9. ŁKS Sokół Lechia Targówek 13. Omega 14. Świt 15. Legia II MKS Polonia 17. Wieluń Pogoń GM 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 3 3 3 3 3 3 1 1 1 1 1 1 0 0 0 0 0 0 4-1 4-1 3-1 2-0 2-0 1-0 2-2 2-2 1-1 1-1 1-1 1-1 0-1 1-3 0-2 0-2 1-4 1-4 Dwa remisy Tomasz Barycza strzelił wyrówMC nującego gola. 3:1, Hetman Żółkiewka - JKS 1909 Jarosław 0:2, Orzeł Przeworsk - Lublinianka Wieniawa Lublin 1:1, Stal Rzeszów - Sokół Sieniawa 1:2 Obydwa nasze zespoły grające w III lidze lubelsko-podkarpackiej podzieliły się punktami z rywalami, remisując 1:1. III liga lubelsko-podkarpacka 1 kolejka Podlasie Biała Podlaska - Karpaty Krosno 1:1 (1:1). Bramki: Kocoł 31 (k) - Popielarz 3 1. Stal K. 2. JKS 1909 3. Sokół Resovia Chełmianka 6. Wólczanka Avia 8. Podlasie Orzeł Orlęta Wisłoka Lublinianka Wieniawa Karpaty 14. Izolator Motor Stal Rz. 17. Tomasovia 18. Hetman Podopieczni Daniela Purzyckiego na inauguracyjnym I-ligowym wyjeździe zremisowali z Wisłą Płock 1:1. Spotkanie było wyrównane. Pierwsze minuty kontrolowali jednak gospodarze, zaś Pogoń skupiła się na kontratakach. W 18’ Dimityr Ilijew zdobył bramkę dla Wisły, ale sędzia uznał, że był spalony. Kilka minut później to siedlczanie strzelili gola. Zespołową akcję skutecznie wykończył Cezary Demianiuk i było 1:0. Pogoniści nie cieszyli się zbyt długo z prowadzenia. W 37’ na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Filip Burkhardt, piłka odbiła się jeszcze od Michała Grudniewskiego i wpadła do siatki obok interweniującego Jacka Kozaczyńskiego. Po zmianie stron gra toczyła się głównie w środku pola. W końcówce Pogoń sprawiała lepsze wrażenie od „Nafciarzy”, jednak żadna z sytuacji nie przyniosła zamierzonego skutku. Groźne były też kontry gospodarzy, lecz pewnym punktem w ekipie Daniela Purzyckiego był MC Kozaczyński. I liga 2 kolejka Wisła Płock - Pogoń Siedlce 1:1 (1:1). Bramki: Grudniewski 37 (s) - Demianiuk 25 Pogoń: Kozaczyński 6 - Kosiorowski 7, Grudniewski 5, Lewandowski 5, Ratajczak 5 - Ogrodnik 5, Legia pokonana Druga drużyna Pogoni Siedlce w meczu inaugurującym rozgrywki III ligi wygrała na wyjeździe z rezerwami Legii Warszawa 2:0. Drugi garnitur mistrza Polski nie postawił wysokich wymagań przed zespołem z Siedlec. To Pogoń była w tym spotkaniu drużyną przeważającą i stwarzającą lepsze sytuacje bramkowe. Już w 14’ Daniel Ciechański strzelił gola dającego prowadzenie, kie- Nie najlepiej rozpoczęli pierwszy mecz w nowym sezonie piłkarze bialskiego Podlasia. Już w 3’ Jakub Popielarz dobił strzał kolegi i wyprowadził Karpaty na prowadzenie. Agresywny początek przyniósł gościom z Krosna prowadzenie, ale po strzelonej bramce to Podlasie przejęło inicjatywę. W 31’ Kamil Kocoł popędził w pole karne przeciwnika, ale został sfau- dy z najbliższej odległości dobił trafienie w poprzeczkę Piotra Krawczyka. Na drugiego gola kibice zgromadzeni na stadionie w Sulejówku musieli czekać do pierwszych minut drugiej odsłony. Wtedy Sylwester Buga otrzymał piłkę tuż przed linią pola lowany i Podlasie miało rzut karny. Jedenastkę wykorzystał sam poszkodowany. W drugiej połowie najlepszą okazję na bramkę miały Karpaty, lecz Łukasz Zych z bliskiej odległości trafił w poprzeczkę bramki Łukasza Chojaka. Orlęta Radzyń Podlaski rozpoczęły mecz odwrotnie niż bialczanie. W 14’ Piotr Zmorzyński głową podał piłkę do Konrada Macy, karnego i uderzył nie do obrony. W 64’ Cezary Michalak z drużyny Legii otrzymał czerwoną kartkę i gospodarze musieli kończyć mecz w osłabieniu. Siedlczanie do końca kontrolowali grę i przywieźli do Siedlec pierwsze III-liMC gowe punkty. a ten strzelił gola na 1:0. Później gra toczyła się głównie w środku pola i mało było dogodnych sytuacji na strzelenie bramki. Druga odsłona obfitowała w wiele niedokładnych zagrań i wszystko wskazywało na to, że radzynianie zdobędą w tym meczu komplet punktów. Niestety, niespełna kwadrans przed ostatnim gwizdkiem sędziego po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Rodak 5, K. Wójcik 5, Drażba 5 (59 Kitliński 4) - Demianiuk 6 (80 Tarachulski), Tataj 5 (72 Ciechański). Trener: Purzycki. Pozostałe wyniki: Wigry Suwałki - Bytovia Bytów 1:1, Arka Gdynia - Sandecja Nowy Sącz 1:1, Stomil Olsztyn - GKS Tychy 2:2, Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Olimpia Grudziądz 1:0, Widzew Łódź - Dolcan Ząbki 1:1, Flota Świnoujście - Chrobry Głogów 2:2, Chojniczanka Chojnice - Zagłębie Lubin 0:1, Miedź Legnica - GKS Katowice 4:2 1. Termalica Bruk-Bet 2 6 7-0 2. Zagłębie 2 6 3-0 3. Pogoń 2 4 5-2 III liga łódzko-mazowiecka 1 kolejka Legia II Warszawa - Pogoń II Siedlce 0:2 (0:1). Bramki: Ciechański 14, Buga 50 Podlasie: Chojak - Szymański, Konaszewski, Jarzynka, T. Kaliszuk (74 Przychodzień) - Wiraszka, Leśniak, Sułek, Sawtyruk (59 Łukanowski), Kocoł - Bołtowicz (80 Zaciura). Trener: Różański. Orlęta Radzyń Podlaski - Wisłoka Dębica 1:1 (1:0). Bramki: Maca 14 - Barycza 76 Orlęta: Wasiluk - Zarzecki, Szymala (73 Komar), Ebert, Jakubiec, Zmorzyński, Król (76 Leszkiewicz), Borysiuk, Maca, Melnyczuk, Tymosiak. Trener: Panek. Pozostałe wyniki: Wólczanka Wólka Pełkińska - Avia Świdnik 3:3, Izolator Boguchwała Chełmianka Chełm 1:2, Motor Lublin - Resovia 1:2, Stal Kraśnik - Tomasovia Tomaszów Lubelski Beniaminek z kompletem Z kolei w odmiennych nastrojach wracali do Łukowa piłkarze Orląt. Podopieczni Stanisława Chudzika wyraźnie przespali pierwszą połowę, gdyż stracili w niej aż trzy bramki. W drugiej odsłonie Orlęta ruszyły do ataku i zdobyły gola na 1:3. Piotr Wałachowski podał do Damiana Soćki, a ten posłał piłkę w długi róg. Chwilę potem mogła paść kontaktowa bramka, ale Marcin Kozłowski trafił jedynie w poprzeczkę. Od 66’ łukowianie zmuszeni byli grać w dziesięciu, po czerwonej kartce Jakuba Bulaka. W końcówce gospodarze wyprowadzili zabójczą kontrę i ustaMC lili wynik spotkania na 4:1. IV liga lubelska 1 kolejka Łada 1945 Biłgoraj - Orlęta Łuków 4:1 (3:0). Bramki: Konopka 13, Kuliński 19, Pyda 45, Skrzypek 87 - Soćko 55 Orlęta: Lisiewicz - Szlaski, Bulak, Przybysz, Goławski (46 Gajownik), Wołoszka, Matuszewski, Ozygała, Kozłowski (72 Uziębło), Osiak (5 Wałachowski), Soćko. Trener: Chudzik. Ruch Ryki - Grom Kąkolewnica 1:2 (0:1). Bramki: Bułhak 82 - Chromik 38, Sierpień 65 Grom: Sokołowski - Sokół, Szcześniak, Borkowski, Jędruchniewicz - Wysokiński (62 E. Borysiuk), Chromik, Grudziński, M. Muszyński (62 Kosel), R. Zieliński (65 P. Muszyński, 75 Grzywacz) - H. Sierpień. Trener: Wajszczuk. Pozostałe wyniki: Włodawianka Włodawa - Opolanin Opole Lubelskie 2:3, Górnik II Łęczna - AMSPN Hetman Zamość 0:0, Orion Niedrzwica Duża - Czarni Dęblin 3:1, 3-1 2-0 2-1 2-1 2-1 3-3 3-3 1-1 1-1 1-1 1-1 1-1 1-1 1-2 1-2 1-2 1-3 0-2 Ekstraliga kobiet 2 kolejka Powiślak Końskowola - Janowianka Janów Lubelski 2:3, Kryształ Werbkowice - Victoria Żmudź 6:0, Omega Stary Zamość - Lewart Lubartów 1:3 1. Kryształ 2. Łada 1945 3. Lewart Orion 5. Opolanin Janowianka 7. Grom 8. AMSPN Hetman Górnik II 10. Powiślak Włodawianka 12. Ruch 13. Czarni Omega 15. Orlęta 16. Victoria 3 3 3 3 3 1 1 1 1 1 1 1 1 0 0 0 0 0 wyniki Grom Kąkolewnica swój pierwszy występ w IV lidze okrasił zwycięstwem w Rykach, a sromotnej porażki doznały Orlęta Łuków w spotkaniu z Ładą Biłgoraj. Zespół z Kąkolewnicy zwycięstwem rozpoczął boje w IV lidze. Podopieczni Daniela Wajszczuka objęli prowadzenie kilka minut przed przerwą. Emil Chromiuk zauważył, że bramkarz wyszedł za daleko od bramki i lobem zdobył historycznego dla klubu gola. Po zmianie stron udało się podwyższyć rezultat za sprawą trafienia Huberta Sierpnia, który wykorzystał dobre dośrodkowanie kolegi. Zmęczenie dało się we znaki beniaminkowi w końcówce i wtedy to Bułhak zdobył kontaktowego gola. Okazało się, że to wszystko, na co stać było tego dnia Ruch Ryki, i tym samym trzy punkty pojechały do Kąkolewnicy. 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 3 3 3 3 3 3 3 1 1 0 0 0 0 0 0 0 6-0 4-1 3-1 3-1 3-2 3-2 2-1 0-0 0-0 2-3 2-3 1-2 1-3 1-3 1-4 0-6 Czarni Sosnowiec - AZS PSW Biała Podlaska 0:0 Pozostałe wyniki: KKP Bydgoszcz - Medyk Konin przełożony, Mitech Żywiec - Olimpia Szczecin 7:1, Zagłębie Lubin - ZTKKF Stilon Gorzów Wielkopolski 6:2, AZS Wrocław Górnik Łęczna 0:2, 1.FC Katowice (2) - GOSiR Piaseczno 0:0 1. Mitech 2. Zagłębie 3. AZS PSW 4. Górnik 5. Czarni 6. 1.FC Katowice 7. Medyk 8. GOSiR 9.KKP 10. Wrocław 11. ZTKKF Stilon 12. Olimpia 2 2 2 2 2 2 1 2 1 2 2 2 6 4 4 4 4 4 3 1 0 0 0 0 11-2 7-3 3-0 3-1 1-0 3-0 5-0 0-3 0-1 0-5 3-10 1-12 37 KRAJ EchoKatolickie rolnictwo numer 15(615)14-20 12-18sierpnia kwietnia 2007 numer 33(998) 2014 r. tyloma produktami chronionymi w Unii Europejskiej może pochwalić się Polska Rynek Fot. www.morguefile.com 28 Ziemia w cenie Średnia cena gruntów rolnych sprzedanych przez Agencję Nieruchomości Rolnych w drugim kwartale tego roku wyniosła ponad 23,5 tys. zł za 1 ha. Cena była niższa o 577 zł, czyli o 2,4%, od odnotowanej w pierwszym kwartale, ale wyższa o ok. 2,3 tys. zł (o 10,7%) od średniej uzyskanej w drugim kwartale 2013 r. Jak zaznacza ANR, średnią cenę sprzedaży 1 ha gruntów rolnych w drugim kwartale 2014 r. określono na podstawie zawartych w tym czasie prawie 3,5 tys. umów i sprzedanych ponad 27,6 tys. ha gruntów. Co ciekawe, o ile w pierwszym kwartale cena hektara przekroczyła poziom 30 tys. w siedmiu województwach, to już w drugim - jedynie w czterech województwach: dolnośląskim (ok. 30,2 tys. zł), wielkopolskim (ok. 31,5 tys. zł), opolskim (ok. 37,5 tys. zł) i kujawsko-pomorskim (ok. 37,6 tys. zł). Natomiast najtańsza ziemia rolna była w województwie podlaskim (ok. 15,8 zł) i lubelskim (16,6 tys. zł). W porównaniu do pierwszego kwartału 2014 r. cena za 1 ha gruntów rolnych najbardziej wzrosła w województwie świętokrzyskim - aż o 36,7%. Wzięcie mają duże powierzchnie - Najwyższe średnie ceny gruntów rolnych w drugim kwartale 2014 r. uzyskano w grupie obszarowej 300 ha i więcej - 27,6 tys. zł za 1 ha, najniższe zaś w grupie od 1-10 ha - 21,4 tys. zł - informuje biuro prasowe ANR. - Ze sprzedanych w tym okresie ponad 27,6 tys. ha najwięcej gruntów agencja zbyła w grupie obszarowej 10-100 ha - 15,3 tys. ha, czyli ponad 55% wszystkich sprzedanych gruntów, najmniej natomiast w grupie do 1 ha - 608 ha. Natomiast z zawartych w tym okresie prawie 3,5 tys. umów sprzedaży, najwięcej do- tyczyło nieruchomości do 1 ha 1515, czyli 44%, i w przedziale 1-10 ha - 1290, czyli 37%, a najmniej umów zawarto na powierzchnię powyżej 300 ha - tylko siedem czytamy w komunikacie. W czterech województwach - łódzkim, małopolskim, podlaskim i śląskim - nie zawarto ani jednej transakcji na powierzchnię powyżej 100 ha. Transakcje na nieruchomości powyżej 300 ha odnotowano w sześciu województwach: dolnośląskim, lubelskim, lubuskim, pomorskim, wielkopolskim i zachodniopomorskim. Do sprzedania - 250 tys. ha Średnia powierzchnia przypadająca na jedną umowę kupnasprzedaży w miesiącach kwiecieńczerwiec wyniosła w skali kraju 8 ha. Dla pięciu województw: dolnośląskiego, kujawsko-pomorskiego, pomorskiego, warmińsko-mazurskiego i zachodniopomorskiego, ukształtowała się ona powyżej 10 ha na umowę, ale aż w siedmiu: lubelskim, łódzkim, małopolskim, mazowieckim, podkarpackim, śląskim i świętokrzyskim, nie przekroczyła 4 ha na umowę. W pierwszym półroczu br. ANR sprzedała łącznie 55,6 tys. ha gruntów. Do końca lipca br. zbyła już 63,4 tys. ha, wykonując ponad połowę założonego planu rocznego. Na 30 czerwca w Zasobie Własności Rolnej Skarbu Państwa pozostawało 1,57 mln ha gruntów, z czego 1,18 mln ha (75%) znajdowało się w dzierżawie, a 88 tys. ha w innych nietrwałych formach zagospodarowania. Do rozdysponowania pozostaje ok. 250 tys. ha. OPR. KL Eksport polskiego mięsa drobiowego i podrobów wzrósł w latach 2000-2012 niemal 16-krotnie, co czyni nasz kraj drobiową potęgą. KRAJ Popyt na drób Produkujemy i jemy więcej Polska jest potęgą pod względem produkcji i eksportu mięsa drobiowego. W latach 2000-2012 sprzedaż na rynki zagraniczne wzrosła 16-krotnie. Pozytywne tendencje widać także od początku bieżącego roku, ponieważ mięso z polskich kurcząt i indyków coraz częściej gości na stołach w Afryce i Azji. Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, w 2011 r. na Polskę przypadało niemal 12% produkcji mięsa drobiowego w całej Unii Europejskiej. Większymi producentami były jedynie Francja i Wielka Brytania. W 2000 r. produkcja drobiu w Polsce w przeliczeniu na jednego mieszkańca wyniosła 15,3 kg, a więc mniej od średniej unijnej (22 kg). W 2011 r. ten wskaźnik wyniósł już 37,9 kg, podczas gdy produkcja w przeliczeniu na jednego mieszkańca UE urosła do 24,4 kg. Pod tym względem Polska ustępuje jedynie Węgrom, Holandii i Belgii, a więc znacznie mniej zaludnionym krajom. Dane GUS dowodzą, że eksport mięsa i jadalnych podrobów z drobiu wzrósł w latach 2000-2012 niemal 16-krotnie (z 33 do 525,1 tys. ton). Ostatnie kwartały to kontynuacja tego trendu: w trzech pierwszych miesiącach 2014 r. eksport mięsa drobiowego (liczony w tonach) był o 4,1% wyższy niż rok wcześniej. Dynamika eksportu do krajów rozwiniętych wyniosła 2,9%, z kolei do krajów Europy Środkowo -Wschodniej eksport załamał się o 60%. To oznacza, że najszybciej rosła sprzedaż na pozaeuropejskie rynki rozwijające się. W ciągu ostatnich kilkunastu lat silnie rosła sprzedaż drobiu także na rynku krajowym, co tłumaczy rosnąca rola zdrowej żywności. Statystyczny Polak zjadł w 2012 r. 67,3 kg mięsa, z czego wieprzowina stanowiła 39 kg, wołowina 1,6 kg, a drób 26,1 kg. W 2000 r. Polacy jedli przeciętnie 14,7 kg drobiu i 7,1 kg wołowiny i tyle samo mięsa wieprzowego co w 2012 r. OPR. KL ralną. Bliższe informacje na temat okresowej emerytury rolniczej można znaleźć na stronie internetowej krus.gov.pl, w zakładce zadania OPR. KL - świadczenia. Komisji Europejskiej rejestrujące w rejestrze chronionych nazw pochodzenia i chronionych oznaczeń geograficznych nazwę „Cebularz lubelski”. Jest to już 37 polski produkt chroniony w Unii. Cebularz lubelski to wyrabiany z mąki pszennej, ręcznie formowany okrągły placek. Na powierzchni znajduje się warstwa farszu składającego się z pokrojonej w grubą kostkę cebuli wymieszanej z makiem, solą i olejem roślinnym. Tradycje lubelskiego piekarstwa sięgają okresu średniowiecza, a pierwsze wzmianki o cebularzu lubelskim i przekazywanej z pokolenia na pokolenie recepturze tego wyjątkowego placka pochodzą OPR. KL z XIX w. Krótko W podzięce za plony Gm. Osieck. 31 sierpnia Mszą św. dziękczynną sprawowaną o 9.30 w kościele parafialnym zostanie zainaugurowane tegoroczne święto plonów. Dalsza część uroczystości rozpocznie się o 11.15 na placu przed budynkiem OSP Natolin. O 12.30 uczestnicy dożynek będą mieli okazję do wysłuchania koncertu w wykonaniu orkiestry dętej OSP z Pilawy. Na 15.00 zaplanowano korowód dożynkowy, zaś na 15.40 występy Gminnego Zespołu Ludowego Kądzioleczka. Od 16.10 na scenie prezentować się będzie grupa teatralna „Dziurawa kurtyna”, działająca przy Szkole Podstawowej w Augustówce, oraz dzieci i młodzież z Zespołu Szkół w Osiecku. O 17.30 rozpocznie się biesiada, a godzinę później wystąpi zespół Tornado. Spotkanie zakończy koncert zespołu Luz band, który rozpocznie się o 20.30. Wśród imprez towarzyszących dożynkom znajdą się liczne konkursy z nagrodami, bezpłatne atrakcje dla dzieci oraz MLS pokazy wikliniarstwa. Okresowa emerytura rolnicza KRAJ. Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego informuje o możliwości ubiegania się o przyznanie okresowej emerytury rolniczej. Zgodnie z przepisami osobie, której upłynął okres, na jaki Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przyznała jej rentę strukturalną, a która nie osiągnęła jeszcze wieku emerytalnego, do dnia jego osiągnięcia przysługuje okresowa emerytura rolnicza. Jej wysokość odpowiada wysokości emerytury podstawowej bez względu na okres podlegania ubezpieczeniu emerytalno-rentowemu. W związku z tym osoby zainteresowane, które utraciły prawo do renty strukturalnej, a które nie osiągnęły wieku emerytalnego, mogą zwrócić się do oddziału regionalnego lub placówki terenowej KRUS w swoim rejonie zamieszkania z wnioskiem o przyznanie prawa do okresowej emerytury rolniczej. Do wniosku powinna być dołączona kopia decyzji ARiMR przyznającej rentę struktu- Cebularz chroniony LUBELSZCZYZNA. 5 sierpnia ukazało się rozporządzenie Notowania z targów i jarmarków 4-8 sierpnia produkt jednostka miar biała podl. siedlce Łosice Łuków Garwolin Sokołów Podl. żelechów piszczac Radzyń podl. pszenica dt 80-90 80-90 60-70 80-85 85-90 70-80 85-90 - 75-80 żyto dt - 50-55 - 40 - - - - - pszenżyto dt 70 - - 50-60 70-75 70-75 70 75 65-70 jęczmień dt 80 80 75 60 85-90 70-80 75-80 80 75-85 owies dt - - - 50 60-70 - 55-60 60 55-60 mieszanki zbożowe dt - 70 65-70 50 70-75 75 65-70 - - kukurydza dt - 90 90 - 90-100 75 - - - Opracowano na podstawie danych MODR w Warszawie oddział w Siedlcach i LODR w Końskowoli oddział w Grabanowie. LS zdrowie www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl Bezpośrednio na twarz można stosować kremy do cery naczyniowej, które łagodzą objawy zaczerwienienia skóry. Jeśli jednak zaburzenie jest silne i bardzo utrudnia życie, konieczna staje się psychoterapia. Elżbieta Trawkowska-Bryłka, psycholog ERYTROFOBIA Rozmaitości redaktor prowadzący: monika lipińska Przyczyny i leczenie Rumieniec (nie) na życzenie Kwalifikowana jako rodzaj fobii społecznej potrafi skutecznie utrudnić życie temu, kto na nią cierpi. Erytrofobią - bo o niej mowa - określa się lęk przed publicznymi wystąpieniami objawiający się zaczerwienieniem występującym na twarzy, dekolcie, a nawet dłoniach. Czy istnieje skuteczny sposób na zwalczenie tej niekomfortowej przypadłości? Czujesz strach, że się zaczerwienisz, więc… się czerwienisz. Natychmiast zaczynasz się tego wstydzić, w konsekwencji czego czerwienisz się na samą myśl o czerwienieniu się, a każda sytuacja publiczna tylko pogłębia pąsowienie. Rezultat: twarz nabiera koloru piwonii albo cegły - jak kto woli! I nawet makijaż nie pomaga, choć próba zatuszowania rumieńców pudrem to opcja do zastosowania raczej tylko dla kobiet. Rozchodzi się po kościach - Czerwieniłem się chyba od zawsze. Pamiętam, jak podczas rodzinnych uroczystości rodzice wystawiali mnie przed gośćmi z poleceniem wyrecytowania wierszyka. Dziecku rumieniec przystoi, ale już niekoniecznie pryszczatemu nastolatkowi - zauważa Adam, lat 32, z zawodu… nauczyciel. Mężczyzna nie ukrywa, że jego przypadłość niejednokrotnie stawała się przedmiotem żartów ze strony kolegów. - „Patrz, jak się czerwieni!” - mówili przy dziewczynach, a ja czułem, że pąsowieję coraz mocniej. „Ale burak!”, „czerwony jak cegła” - to najdelikatniejsze z określeń - wspomina. Pytany, jak radzi sobie z niekomfortową przypadłością dzisiaj, wyjaśnia, że w środowisku, w jakim się obraca, tj. ludzi, których dobrze zna, fobia znika. Podobnie w domu. - Żona żartuje nawet, że moja nieśmiałość jest urocza. Najtrudniejsze były szkolne początki. Dziś ani w klasie, ani w pokoju nauczycielskim nie mam problemu z wyrażeniem swojej opinii. Kłopot pojawia się w momencie, kiedy gościmy w szkole ważne osobistości, a ja muszę wystąpić na forum. Wprawdzie to sporadyczne sytuacje, jednak się zdarzają. Wtedy wyznaję publicznie, że mam tremę i sprawa rozchodzi się po kościach. Najważniejsze, że nie rozpływa się po twarzy! - sili się na żart. Skutek życiowych doświadczeń Znawcy tematu odpowiedzialność za proces czerwienienia się zrzucają na… przodków, którzy w sytuacji zagrożenia i walki informowali w ten sposób przeciwnika o gotowości wejścia w starcie. Dziś to niepotrzebny atawizm, który wielu osobom przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu oceniają. Nadmierne rumienienie się swój początek bierze zazwyczaj już w dzieciństwie. Nieśmiałe maluchy zmuszane przez dorosłych do publicznych wystąpień, zamiast ośmielać się, popadają w coraz większy lęk. Jest to również przypadłość wieku dorastania, kiedy nastolatki kwestionują poczucie własnej wartości. Może jednak pojawić się też w latach dojrzałych u osób, które - na skutek życiowych doświadczeń - straciły wiarę w siebie. - Erytrofobia, tj. chorobliwy lęk przed czerwienieniem się, stanowi zaburzenie nerwicowe będące zwykle jednym z objawów fobii społecznej (strach przed przebywaniem wśród ludzi bądź publicznym wypowiadaniem się), choć może też występować samodzielnie - wyjaśnia psycholog Elżbieta Trawkowska-Bryłka. - Objawia się zazwyczaj właśnie rumienieniem się, co jest spowodowane nagłym rozszerzeniem naczyń krwionośnych twarzy. Erytrofobii towarzyszy również nieśmiałość, brak akceptacji siebie, lęk przed oceną i krytyką ze strony innych ludzi. Osoby dotknięte tą przypadłością boją się usłyszeć opinie na swój temat - precyzuje. Jak uwolnić się od lęku? Zdaniem psycholog istnieją różne przyczyny gwałtownego czerwienienia się i w rzadkich przypadkach mogą być one spowodowane zaburzeniami układu współczulnego, tj. części układu nerwowego, którego działanie po- moim zdaniem Elżbieta Trawkowska-Bryłka psycholog Młodym mężczyznom cierpiącym na erytrofobię, tj. lęk przed czerwienieniem się, pomaga uprawianie sportu. W ten sposób mogą rozładować napięcie i stres oraz nabrać pewności siebie. Dobrze jest przy tym ograniczyć picie kawy i alkoholu. Bezpośrednio na twarz można stosować kremy do cery naczyniowej, które łagodzą objawy zaczerwienia skóry. Jeśli jednak zaburzenie jest silne i bardzo utrudnia życie, konieczna staje się psychoterapia. woduje reakcje niezależnie od naszej woli. - Wtedy konieczna staje się konsultacja lekarska, zawłaszcza gdy występują objawy, takie jak: nagłe skoki ciśnienia, arytmia serca czy podwyższenie ciśnienia tętniczego. Do leczenia izolowanej erytrofobii bywają niekiedy stosowane leki - wyjaśnia. - W przypadku współistniejących zaburzeń lękowych optymalnym wyjściem staje się leczenie podstawowego zaburzenia. Warto wtedy spróbować psychoterapii - podpowiada E. Trawkowska-Bryłka, sugerując na początek konsultację psychologiczną, co pozwoli specjaliście podjąć decyzję, jaka forma terapii będzie najbardziej odpowiednia. - Najczęściej stosowana jest terapia indywidualna, grupowa oraz treningi umiejętności społecznych. Psychoterapia to czas na zaobserwowanie samego siebie, swoich reakcji, na zobaczenie, co tak naprawdę wywołuje krępujące rumieńce oraz jak można uwolnić się od lęku przed ludźmi i ich opinią na nasz temat - podWA sumowuje. nocne dyżury aptek SIEDLCE 15-21 VIII ul. Pułaskiego 13 Tel. 25-644-61-89 15-21 VIII ul. Kilińskiego 23 Tel. 25-631-30-84 BIAŁA PODLASKA 15-21 VIII ul. Sidorska 2K Tel. 83-343-25-24 RADZYŃ PODLASKI 15-17 VIII ul. Chomiczewskiego 23 Tel. 83-352-61-86 18-21 VIII ul. Spółdzielcza 1 Tel. 83-352-01-92 ŁUKÓW 15-17 VIII ul. Dmocha 2 Tel. 25-798-99-85 18-21 VIII ul. Brzóski 2 Tel. 25-798-21-53 MIĘDZYRZEC PODLASKI 15-21 VIII ul. Warszawska 17 Tel. 83-371-25-23 PARCZEW 15 VIII ul. Kościelna 117 Tel. 83-354-23-52 16-21 VIII ul. PCK 1 Tel. 83-354-29-59 SOKOŁÓW PODLASKI 15-21 VIII ul. Piłsudskiego 12 Tel. 25-787-33-30 29 PSYCHOLOG RADZI Marta Kozaczuk psycholog Gdy jesteś świadkiem aktu przemocy (cz. II) Osoby, które stosują akty agresji wobec innych, potrafią do tego stopnia manipulować swoimi ofiarami, by wmówić im, że są niekochane, bezużyteczne, nigdy nie uwolnią się od prześladowcy, a nawet przekonać je, że same prowokują ataki. Warto więc być przygotowanym do odpowiedniej reakcji na takie wypowiedzi i do przekonania osoby doświadczającej przemocy, że nikt nie zasługuje na to, żeby się nad nim znęcać. Postaraj się zachęcać osobę poszkodowaną do szukania pomocy, ale decyzję o czasie i sposobie działania pozostaw jej samej. Wspólnie z nią szukaj niewielkich, lecz realnych posunięć. W pomaganiu kieruj się zasadą małych kroków. Pomóż stworzyć plan zapewniający bezpieczeństwo. Włącz się w pomoc ku jego realizacji. Pozwól kobiecie samodzielnie podejmować decyzje - to ona sama musi poradzić sobie z tym problemem, oczywiście przy wsparciu osób pomagających. Nie uzależniaj swojej pomocy od wykonania twoich poleceń i instrukcji w rodzaju: „Musi Pani zaskarżyć partnera. Powinna Pani go opuścić”. Szanuj jej decyzje. To ona będzie ponosiła konsekwencje swoich wyborów. Zadawaj pytania w rodzaju: „W jaki sposób mógłbym być Pani pomocny? Co Pani chce zrobić?”. Słuchaj pilnie jej próśb i staraj się na nie reagować. Nie myśl, że pierwsza rozmowa z Tobą zmieni wiele w jej życiu. Niektóre ofiary odchodzą od partnera i wracają do niego po kilka razy. Nie jest to na pewno oznaką twojego niepowodzenia. Poinformuj o miejscach, do których można się zwrócić o pomoc Reklama (najlepiej napisz je na kartce): policja, prokuratura, miejscowa pomoc społeczna, gminna komisja rozwiązywania problemów alkoholowych, ośrodek interwencji kryzysowej, służba zdrowia, przedstawiciele oświaty. Aktywnie z nimi współpracuj. Pamiętaj, pomaganie ofiarom przemocy należy traktować jako działanie zmierzające do odbudowania ich osobistej mocy. W pomaganiu należy opierać się na zasobach, które dana osoba posiada. Osobie doświadczającej przemocy i żyjącej w poczuciu winy często wydaje się, że nie ma potrzebnego zasobu. Ważną rolą jest więc pomoc w jego odnalezieniu, zrozumieniu. Zasobami, o których mowa mogą być cechy osobowości osoby doznającej przemocy, jej wiedza, kompetencje, doświadczenie, rodzina, znajomi, przyjaciele, praca. Wskazanie ich ma na celu pokazanie ofierze, jakim potencjałem dysponuje. Ofiara musi zdać sobie sprawę, które z działań spełniły jej oczekiwania, a co okazało się bezskuteczne. Pomóż znaleźć jej mocne strony, wzmacniaj je. Postaraj się dowiedzieć o doświadczeniach jej życia, które zakończyły się pomyślnie i spróbuj na ich podstawie zbudować jej wiarę we własne siły. Odwołuj się do nadziei, marzeń, planów na przyszłość. Krok po kroku, dzień po dniu pomóż odbudować w kobiecie moc i szacunek do siebie, uznając ważność jej uczuć, myśli, marzeń, planów, nabierając przekonania co do słuszności podejmowanych działań i decyzji oraz do tego, że nie ona odpowiada za przemoc i ma prawo do życia bez przemocy. EchoKatolickie motoryzacja numer 15(615)14-20 12-18sierpnia kwietnia 2007 numer 33(998) 2014 r. Fot. arch. 30 W drogę ze św. Krzysztofem Samochodowe gadżety Wśród rzeszy kierowców są tacy, którzy lubią się czymś wyróżnić, błysnąć, bądź tacy, którzy mają swoiste poczucie estetyki. Jedni i drudzy gustują w rozmaitych gadżetach - poprawiających im samopoczucie, ale nie zawsze będących w zgodzie z prawem drogowym. Wśród samochodowych gadżetów królują różnego rodzaju zawieszki czepiane do lusterka wstecznego we- Dyrektor WORD wnątrz pojazdu. Ich asortyment jest niezwykle szeroki. Jacek Kobyliński Przed oczami kierowców dyndają więc choinki zapachowe, różańce, laleczki i inne różne cudeńka, które pełnią funkcję „talizmanu”, ozdoby lub znaku religijnego. Wszystko jest w porządku, dopóki taki gadżet nie rozprasza kierującego lub nie przeszkadza w obserwacji sytuacji na drodze. Nawet jeśli przed nosem kierowcy wykonuje piruety aniołek, to wcale nie znaczy, że anioł stróż tego kierowcy jest z tego zadowolony - nie wspominając o policjancie z drogówki... Swoją deklarację religijną niektórzy kierowcy manifestują naklejonym symbolem ryby - znaku chrześcijan. Dobrze, aby wtedy pamiętali, że ten znak zobowiązuje. Jakie świadectwo da taki kierowca, jeżdżąc agresywnie, narażając siebie i innych uczestników ruchu drogowego? Jak komentować będą jego negatywne zachowania ludzie Kościołowi nieprzychylni? Jednym słowem - deklaracja wiary wyrażona symbolem ryby świadczy, że pojazdem kieruje człowiek, który szanuje siebie, bliźnich i prawo drogowe. Inne popularne gadżety samochodowe to dodatkowe lub udziwnione oświetlenia pojazdu. Spotyka się więc samochody „choinki”, inne uzbrojone są w szereg „szperaczy” umieszczonych na dachu bądź też niebieskie diody podświetlające podwozie. Tacy kierowcy mogą mieć kłopoty ze służbami porządkowymi, gdyż sposób oświetlenia pojazdu reguluje rozporządzenie o warunkach technicznych ściśle określające, co i gdzie ma świecić. Warto zatem - zanim upiększy się samochód - zapytać fachowców, aby nie wpaść z tego powodu w tarapaty. Panuje obecnie moda na oryginalne tłumiki - szczególnie wśród młodych kierowców. Ekscytują się ich dźwiękiem i wyglądem. Tymczasem wysokość natężenia hałasu wywołanego przez pojazdy także reguluje rozporządzenie o warunkach technicznych. Wszelkie nagłośnienie po pierwsze rani uszy bliźnich, a po drugie - może okazać się wykroczeniem drogowym. Miłośnicy gadżetów umieszczają czasem na tylnym podszybiu różne figurki kiwających głową piesków i inne cudeńka. Powinni jednak pamiętać o odpowiednim przymocowaniu takiego przedmiotu, ponieważ w razie kolizji zamienia się on w rozpędzony pocisk i powoduje dodatkowe urazy osób siedzących w pojeździe. Wszelkiego rodzaju osłonki przeciwsłoneczne są latem często używane ze szkodą dla widoczności z wnętrza pojazdu. Nie mogą one powodować dodatkowych tzw. martwych pól, które ograniczają obserwację kierującemu. Są też gadżety bardzo pożyteczne. Do nich należy zaliczyć apteczkę samochodową (w niektórych krajach należy do obowiązkowego wyposażenia samochodu). Nigdy nie wiadomo, czy nie przyda się nam lub innym w drogowej przygodzie. Warto też mieć na wszelki wypadek nóż do cięcia pasów i młoteczek do stłuczenia szyby. Wielu kierowców wozi ze sobą kamizelki odblaskowe; są one obligatoryjne dla tych, którzy w razie awarii będą musieli pogrzebać przy samochodzie stojącym na drodze (a więc też na poboczu). Także parę innych drobiazgów, jak np. latarka, zestaw kluczy, zapasowy płyn do spryskiwacza, ściągaczka do czyszczenia szyb itp. Podsumowując - dobrze byłoby, aby wśród przewożonych gadżetów dominowały takie, które mają pozytywny wpływ na nasze bezpieczeństwo. Wszelki „bajer” jest dopuszczalny pod warunkiem, że nie przeszkadza w prowadzeniu pojazdu i nie koliduje z obowiązującymi przepisami szczegółowymi. uwaga, konkurs Wśród osób, które nadeślą prawidłową odpowiedź na zamieszczone poniżej pytanie, rozlosujemy atrakcyjne nagrody ufundowane przez Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Siedlcach. Odpowiedzi prosimy przesyłać na wyciętych z gazety kuponach na adres redakcji: „Echo Katolickie”, ul. Bp. I. Świrskiego 43A, 08-110 Siedlce, z dopiskiem „W drogę - ze św. Krzysztofem”. Pytanie konkursowe Dodatkowe oświetlenie typu „szperacz” można używać: a)Zawsze i w każdej sytuacji, gdyż poprawia widoczność pojazdu. b)Tylko od zmierzchu do świtu (czyli w nocy), pod warunkiem uniknięcia oślepienia innych uczestników ruchu drogowego. c)Tylko po zatrzymaniu się na postoju, pod warunkiem uniknięcia oślepienia innych uczestników ruchu drogowego. W drogę – ze św. Krzysztofem Odpowiedź ................................................................................................................................. Imię i nazwisko ......................................................................................................................... Adres ............................................................................................................................................ tel. kont. ....................................................................................................................................... Rozwiązanie konkursu z nr. 31 W poprzednim odcinku „Krzysztofa” pytaliśmy o termin ważności obecnie wydawanych praw jazdy na samochody osobowe. Ważność wydanych praw jazdy na kat. B, czyli na samochód osobowy i ciężarowy do 3,5 t dmc, to 15 lat. Natomiast na ciężarówki i autobusy to tylko pięć lat (prawidłowa odpowiedź „c”). Nagrodę - ufundowaną przez Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Siedlcach - otrzymuje Joanna Biernacka z Biernat. Serdecznie gratulujemy! Po odbiór nagrody zapraszamy do siedziby redakcji: ul. Bp. I. Świrskiego 43A w Siedlcach. KL Chociaż alarmowy numer 112 wciąż nie funkcjonuje poprawnie na terenie całego kraju, służby wymieniają się informacjami o zdarzeniach, dlatego wystarczy jeden telefon, aby powiadomione zostały zarówno policja, pogotowie oraz w razie konieczności straż pożarna. Masz obowiązek pomóc Jako potencjalni świadkowie zdarzeń drogowych powinniśmy zawsze mieć w samochodzie podręczną apteczkę i - co najważniejsze - znać podstawy udzielania pierwszej pomocy. Obowiązkiem każdego z nas jest ratowanie ofiar wypadku. Nie tylko z moralnego, ale i prawnego punktu widzenia. Czasami to właśnie od świadków zależy, czy osoba poszkodowana będzie miała szansę na przeżycie. Jednak wielu polskich kierowców nie tylko nie udziela pierwszej pomocy, ale nawet nie zatrzymuje się, by sprawdzić, co się stało. - Jedną z przyczyn jest tzw. rozproszenie odpowiedzialności: przejeżdżający obok wypadku liczą na to, że ktoś inny przystanie, pomoże poszkodowanym. Spieszą się, nie chcą zeznawać i ponosić konsekwencji za ewentualne pogorszenie stanu osoby poszkodowanej. Co gorsza, nawet nie umieliby pomóc takiej osobie i przeprowadzić reanimacji - mówi Zbigniew Weseli, dyrektor Szkoły Jazdy Renault. Zdaniem asp. sztabowego Andrzeja Lewickiego z zespołu prasowego komendy wojewódzkiej policji w Radomiu gros osób - mimo pewnej wiedzy w zakresie udzielania pierwszej pomocy - boi się konsekwencji złego jej zastosowania. - Jednak warto pamiętać, że nasza pomoc, zeznania mogą być bardzo pomocne w ustaleniu sprawcy zdarzenia lub okoliczności - podkreśla. Kodeks obliguje Jeżeli jesteśmy świadkami wypadku, którego uczestnicy zostali poszkodowani na tyle poważnie, że nie są w stanie sami opuścić samochodów i wezwać pomocy, musimy przede wszystkim zadbać o bezpieczeństwo własne i innych. Jednak zanim zaczniemy udzielać pomocy, powinniśmy zabezpieczyć miejsce zdarzenia i uszkodzone pojazdy. Należy wyłączyć silnik rozbitego auta, włączyć światła awaryjne lub ustawić odblaskowe trójkąty ostrzegawcze. Zawiadomić odpowiednie służby - pogotowie ratunkowe i policję, a następnie ratować ofiary. Nie wszyscy o tym pamiętają, ale pierwsza pomoc jest naszym obowiązkiem. Nie tylko moralnym, ale i prawnym. - Obliguje do tego artykuł 162 Kodeksu karnego, który mówi: „Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażania siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech” - przypomina A. Lewicki. Co dalej? Jeżeli na miejscu pojawią się kolejne osoby, poprośmy je o pomoc. Na przykład dwa ustawione przed i za miejscem zdarzenia samochody z włączonymi światłami awaryjnymi w dostatecznym stopniu zwrócą uwagę innych kierowców. Jeśli już odpowiednio zabezpieczymy miejsce, powinniśmy zorientować się w stanie poszkodowanych i wezwać pomoc. Chociaż alarmowy numer 112 wciąż nie funkcjonuje poprawnie na terenie całego kraju, służby wymieniają się informacjami o zdarzeniach, dlatego wystarczy jeden telefon, aby powiadomione zostały zarówno policja, pogotowie oraz w razie konieczności straż pożarna. Dzwoniąc, należy podać maksymalnie dużo informacji na temat liczby i stanu osób poszkodowanych oraz miejsca zdarzenia. W przypadku otrzymania od odpowiednich służb poleceń, należy je wykonać. Możliwe obywatelskie zatrzymanie Jak zachować się, gdy widzimy, że sprawca wypadku próbuje uciec z miejsca zdarzenia? W przepisach istnieje pojęcie zatrzymania obywatelskiego. Pamiętajmy jednak o podstawowej zasadzie, aby w takiej sytuacji nie narażać życia i zdrowia własnego oraz innych. Jeśli sprawca ucieka z miejsca zdarzenia, nie czyni tego przypadkowo. Warto jednak pamiętać, że niewielki odsetek osób postępuje w ten sposób na skutek szoku. - Zdecydowana większość ma powód, by się oddalić - np. jest pod Co powinien zrobić świadek wypadku: zatrzymać pojazd, nie powodując przy tym zagrożenia; zapewnić bezpieczeństwo ruchu w miejscu zdarzenia (włączenie świateł awaryjnych, wystawienie trójkąta ostrzegawczego); jeżeli w kolizji nie ma rannych ani ofiar śmiertelnych, pomóc w niezwłocznym usunięciu pojazdów z miejsca zdarzenia, aby nie powodowały zagrożenia i nie tamowały ruchu; jeżeli w wyniku kolizji są poszkodowani (zabici lub ranni), należy udzielić niezbędnej pomocy ofiarom; wezwać pogotowie i policję; nie podejmować czynności, które mogłyby utrudnić ustalenie przebiegu zdarzenia; pozostać na miejscu do chwili przyjazdu odpowiednich służb. Prawo stanowi Art. 162 Kodeksu karnego „Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech”. Art. 44 ust. 2 Kodeks drogowy „Jeżeli w wypadku jest zabity lub ranny, kierujący jest obowiązany udzielić niezbędnej pomocy ofiarom wypadku oraz wezwać pogotowie ratunkowe i policję”. wpływem alkoholu. Jeśli zachowanie sprawcy budzi niepokój, należy zrezygnować z próby zatrzymania. Znacznie lepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji będzie zapisanie jak największej liczby szczegółów: marki, modelu, koloru, numeru rejestracyjnego pojazdu oraz rysopisu sprawcy - radzi asp. A. Lewicki. Te informacje wraz z określeniem kierunku, w którym oddalił się sprawca, powinniśmy przekazać policji. Zanotuj szczegóły Na polskich drogach często dochodzi do stłuczek, w których samochody ulegają lekkim uszkodzeniom. Prawo dopuszcza w takich sytuacjach wymianę oświadczeń pomiędzy kierującymi. Jeśli ktoś zwróci się do nas z prośbą o to, abyśmy wystąpili w roli świadka, nie powinniśmy odmawiać. Gdy na naszych oczach dochodzi do stłuczki, na przykład na parkingu przed marketem, a sprawca zamierza odjechać, również powinniśmy zapisać numer rejestracyjny pojazdu i przekazać go poszkodowanemu. - Zdarzenia drogowe podlegają ściganiu z urzędu, nawet jeśli nie ma ofiar śmiertelnych. Nie powinniśmy obawiać się jednak, że po przyjeździe funkcjonariuszy będziemy poddani wielogodzinnym procedurom. Gdy mamy zaplanowane spotkanie, spieszymy się do pracy, policjanci z pewnością wykażą się zrozumieniem. Po okazaniu dokumentów i przedstawieniu ogólnego przebiegu zdarzeń możemy poprosić o złożenie szczegółowych wyjaśnień w innym terminie - wyjaśnia A. Lewicki. MD informacje REGION Z myślą o bezrobotnych 50 plus biznes Rozmaitości 31 Fot. arch. www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl Szkolenia, doradztwo zawodowe oraz finansowe wsparcie - to wszystko zapewnia projekt „50 plus biznes”. Rekrutacja trwa! Celem przedsięwzięcia, które koordynuje Fundacja Rozwoju Lubelszczyzny, jest podniesienie poziomu aktywności zawodowej osób bezrobotnych i nieaktywnych zawodowo powyżej 50 roku życia. Akcja kierowana jest do bezrobotnych z terenu powiatów bialskiego, chełmskiego, janowskiego, kraśnickiego, lubartowskiego, opolskiego, parczewskiego, radzyńskiego, świdnickiego, włodawskiego oraz miast Biała Podlaska i Chełm. Pomoc i wsparcie - Do programu zostanie zakwalifikowanych 60 osób (w tym 30 kobiet), którym zostanie udzielone wsparcie doradczo-szkoleniowe, z czego 42 osoby otrzymają wsparcie finansowe w postaci bezzwrotnej dotacji na rozpoczęcie działalności gospodarczej w wysokości do 32 tys. zł - wyjaśniają przedstawiciele FRL. Co ważne, uczestnicy projektu mają zagwarantowane bezpłatne doradztwo, szkolenie z zakresu zakładania i prowadzenia działalności gospodarczej oraz indywidualne konsultacje poszkoleniowe REGION dotyczące opracowania biznes planu. Organizatorzy zapewniają również materiały szkoleniowe oraz wyżywienie podczas kursu. Uczestnicy projektu otrzymają także tzw. podstawowe wsparcie pomostowe w wysokości 650 zł miesięcznie przez pierwszych sześć miesięcy prowadzenia działalności na pokrycie kosztów funkcjonowania firmy. W tym czasie osoby te będą mogły skorzystać z doradztwa specjalistycznego w zakresie wydatkowania i rozliczania tych środków. Dla kogo? - W przedsięwzięciu nie mogą uczestniczyć przede wszystkim ci, którzy posiadali zarejestrowaną działalność gospodarczą w okresie 12 miesięcy poprzedzających przystąpienie do projektu, w tym również osoby będące wspólnikami lub komplementariuszami w spółkach osobowych - informują pracownicy fundacji, dodając: - Projekt nie obejmuje również tych, którzy prowadzili działalność na podstawie odrębnych przepisów (w tym np. działalność adwokacką, komorniczą lub oświatową) oraz osób będących członkami spółdzielni, utworzonych na podstawie prawa spółdzielczego, z wyłączeniem osób będących członkami spółdzielni oszczędnościowo-pożyczkowych oraz spółdzielni budownictwa mieszkaniowego, którzy nie osiągają przychodu z tytułu członkostwa w spółdzielni. - Warto zaznaczyć, że z programu mogą skorzystać również osoby będące na emeryturze zaznaczają przedstawiciele FRL. - Taki projekt i możliwość założenia działalności gospodarczej jest szansą dla osób, które po przejściu na emeryturę nadal chcą być aktywne zawodowo. Jest także alternatywą dla tych, którzy przed przejściem na emeryturę stracili pracę i mieli trudności ze znalezieniem nowej - dodają. Zgłoś się! Rekrutacja już trwa. Osoby zainteresowane udziałem w projekcie powinny złożyć wypełniony formularz rekrutacyjny wraz z wymaganymi załącznikami w FRL w Lublinie lub w lokalnych biurach w Kraśniku bądź Białej Człowiek z pasją Ocala od zapomnienia Fot. js W Uhrusku, niewielkiej miejscowości w powiecie włodawskim, Andrzej Jankowski gromadzi stare przedmioty, ocalając je od zapomnienia. Warto odwiedzi to miejsce, w którym czas się zatrzymał… Projekt i możliwość założenia działalności gospodarczej jest m.in. szansą dla osób, które po przejściu na emeryturę nadal chcą być aktywne zawodowo. Podlaskiej. Szczegółowe informacje, regulamin rekrutacji oraz wszelkie dokumenty dostępne są na stronie www.fundacja.lublin.pl oraz w biurach projektu. Formularze rekrutacyjne przyjmowane są od 5 sierpnia 2014 r. do odwołania. GU Zachęcamy do udziału! te rzeczy, czy komuś się to przyda, czy nie... Kiedy przyjadą wnuki z miasta, pooglądają, będą miały pojęcie, jak się żyło dawniej. Niedługo na wsi krowy nie uświadczysz, a co mówić o starych przedmiotach - przekonuje. - Wszystko gromadzę dla siebie, dlatego jest tu skromnie, wręcz prowizorycznie. Nie rozgłaszam, nie afiszuję się. Czasem ktoś tu zajrzy, np. wycieczka ze szkoły. Ludzie początkowo traktowali moje hobby z uśmieszkiem, dziś to się zmieniło - może ze względów grzecznościowych - interesują się, pytają, przychodzą, żeby pooglądać - tłumaczy. to tylko w wyjątkowych sytuacjach. Co napotkam, biorę, żeby się nie zmarnowało - tłumaczy. Stąd przy kilku zegarkach położony został z namaszczeniem bilet pamiątkowy z 1932 r., wydany przez tutejszą kolej. Obok kredens, czekający w kolejce na zagospodarowanie. Pod ścianą - narzędzia, jakich już się nie używa: cepy, nosidła na wodę, magle. I kołowrotki, które - jak wyjaśnia mój rozmówca - stanowią rzadkość w tych stronach. Właściciel „skansenu” całe życie przepracował na roli. Obok budynku stoi pięknie przystrojony kwiatami wóz drabiniasty. Gorzej prezentują się sanie, duma właściciela, które muszą przejść, jak większość sprzętów, renowację. - Wszystko to pochodzi sprzed dziesiątków lat - mówi pan Andrzej, prezentując dźwięk janczarów, wskazując ręką na podniszczone uprzęże konne i stos podków. Sprzed dziesiątków lat Pytany o to, skąd pochodzą przedmioty, pan Andrzej stwierdza, że się po prostu znajdują… - Poczta pantoflowa działa. A to sąsiad czy znajomy coś przyniesie, czasem przez przypadek coś trafi w moje ręce. Nie jest sztuką kupić, dlatego decyduję się na Wszystko to pochodzi sprzed dziesiątków lat - mówi pan Andrzej, prezentując dźwięk janczarów. Dla odwiedzających przygotowano dwa pomieszczenia, w pierwszym ustawiono meble i sprzęty kuchenne, drugie urządzone zostało na kształt dawnego pokoju. Ich zawartość cieszy oko. O czym mówią te przedmioty Na starym żeliwnym piecu uwagę przyciągają dwa masywne sagany. Miejsce obok zajęły maszynki: do mielenia pieprzu, mięsa, wyrobu kiełbas. Na jednej z nich zauważam wyeksponowane, pokryte patyną czasu widelce. W „kuchni” króluje jednak kredens z zastawą i dużo starszy od niego wiekiem kufer, przykryty narzutką przywiezioną spod Lwowa. - Mam więcej haftów z Ukrainy, skąd pochodził mój ojciec, a gdzie do dziś mieszka rodzina. Czasem do mnie przyjeżdżają. W prezencie przywieźli mi ręcznie wyszywane obrusy - opowiada A. Jankowski, oprowadzając mnie po swoim „muzeum”. Ciekawość każe spytać o to, czy zgromadzone „skarby” kryją w sobie jakiś sekret, może wiążą się z jakimś szczególnym wydarzeniem. Dopiero na zakończenie wizyty pan Andrzej używa słowa tajemnica, podkreślając jednak wyraźnie, że ujawni ją dopiero wówczas, gdy napisze wspomnienia. Znajdzie się w nich historia i jego życia, i tego miejsca przepełnionego przedmiotami. Jak się żyło dawniej Przechodzimy do drugiego pomieszczenia. Miejsce po lewej stronie zajmuje leciwe dębowe łóżko po babci. Na ścianie nad nim widnieją instrumenty muzyczne i trofea myśliwskie ofiarowane przez syna. Brat pana Andrzeja także zajmuje się myślistwem, gromadzi eksponaty związane z tą dziedziną i prowadzi księgę rodzinną. A. Jankowski pokazuje pamiątkowe dyplomy, w tym jeden szczególny, który otrzymał z okazji 800-lecia Uhruska. Przez wiele lat działał na rzecz lokalnej społeczności, przez dwie kadencje był radnym. Jaka będzie przyszłość tego miejsca? - Zbieram i przechowuję JOANNA SZUBSTARSKA Reklama Olszanka dnia 12.08.2014 r. Wójt Gminy Olszanka informuje że na tablicy ogłoszeń Urzędu Gminy w Olszance 37 A, 08-207 Olszanka, sołectwa Olszanka, na stronie internetowej Urzędu Gminy Olszanka www.olszanka.gminarp.pl i Biuletynie Informacji Publicznej zostało podane do publicznej wiadomości ogłoszenie o organizowanym przetargu ustnym nieograniczonym na sprzedaż nieruchomości gruntowej rolnej, położonej w miejscowości Olszanka oznaczonej jako działki nr 277/3, 277/5, 278 o powierzchni ogólnej 1,89 ha stanowiącej własność Gminy Olszanka uregulowanej w księdze wieczystej SI2S /00023853/8. Przetarg odbędzie się w dniu 30 września 2014 roku o godzinie 10.00 w siedzibie Urzędu Gminy Olszanka 37 A, 08-207 Olszanka, sala nr 7. Cena wywoławcza 42 000,00 zł brutto. Wadium 2500,00 zł. Dodatkowe informacje o nieruchomości można uzyskać w Urzędzie Gminy Olszanka od poniedziałku do piątku w godz. 8.00 - 15.00, tel. 83 35751-23 wew. 33 w okresie od ukazania się ogłoszenia do dnia przetargu. 32 EchoKatolickie OGłOSZeNIA DROBNe NieruchOmOści WyNajmę uSŁugi Rynny aluminiowe i stalowe dowolnej długości, prosto z maszyny, bezpośrednio na placu budowy, bogata gama kolorystyczna, gwarancja 20 lat na materiał, tańsze niż PCV. Tel. 605-20-10-13. NieruchOmOści SPrZedam Działka budowlana o pow. 21 arów z domem o pow. użytkowej 110 m², na górze 3 sypialnie, na dole pokój, kuchnia, 2 garaże. Blisko rzeki Liwiec, koło Mokobód, tel. 513-092-570. Posesja w Sawicach 49 arów, dom murowany, podpiwniczony, budynki gospodarcze i duży staw (ewentualnie połowę). Tel. 25-787-56-38. Działka budowlana 40 arów w miejscowości Karcze, 18 km od Siedlec, z budynkiem gospodarczym murowanym i piwnicą murowaną. Tel. 605-245-906. mieszkanie 50 m², częściowo umeblowane, w centrum, do zamieszkania od zaraz. Stoczek łukowski, tel. 519-862477. Kawalerka w Siedlcach, po remoncie. Tel. 664-990-844. Działka budowlana o pow. 65 arów w okolicy Urszulina. Pilnie. Cena 80 tys. zł, do uzgodnienia. Tel. 511-513-312. ROzWiązania KOnKURSóW W 30 numerze „echa” ogłosiliśmy konkurs SMS, w którym do wygrania były trzy egzemplarze książki „Kamieniem w komunę” od wydawnictwa Fronda. Najbardziej ciekawych odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego lubię czytać historyczne książki?”, udzielili: andrzej głuchowski, Siedlce Wojciech Ożóg, Dychawica mariusz Kałaska, garwolin W 31 numerze „echa” ogłosiliśmy konkurs SMS, w którym do wygrania były trzy „Podręczne atlasy biblijne” od wydawnictwa Rafael. Najbardziej inspirujących odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego w czasie podróży warto mieć ze sobą atlas?”, udzielili: Stanisław gugałka, Piszczac małgorzata Dyczko, chełm maciej ambroziak, Siedlce W 31 numerze „echa” ogłosiliśmy konkurs SMS, w którym do wygrania było pięć wód toaletowych STR8 ReBeL. Najbardziej ciekawych odpowiedzi na pytanie: „Jak powinien pachnieć mężczyzna?”, udzielili: małgorzata Sosnowska, Siedlce Piotr Ostrowski, Radzyń Podlaski mariusz Barski, garwolin Łukasz Wasilewski, Warszawa Jarosław gawęda, Ryki Gratulujemy! Nagrody wyślemy pocztą. Lokal 388 m² lub część I p., w tym biuro 75 m² i 25 m², Siedlce, ul. Brzeska 91. Tel. 600-452-492 lub 698-997-247. Kawalerka w Siedlcach, ul. Koszarowa 2, z ogródkiem, miejscem parkingowym oraz piwnicą. Mieszkanie w pełni umeblowane, gotowe do zamieszkania. Tel. 505-115-219. mieszkanie 48m², 3 pokoje, częściowo umeblowane, Siedlce, ul. 11 listopada (róg Rynkowej). Tel. 508-379-098. Dzwonić po 19.00. Lokal na działalność gospodarczą, przedszkole, żłobek, dom opieki dla starszych lub rodzinie do zamieszkania. Okolice zalewu w Siedlcach. Tel. 695946-255. Kwatera pracownicza z parkingiem, warunki doskonałe. Siedlce, tel. 509951-331. SPrZedam Telefon Nokia Lumia 610 w kolorze białym. Stan wizualny dobry, technicznie działa bez zastrzeżeń, bateria dobrze trzyma. W komplecie pudełko, ładowarka, słuchawki, dokumenty. Cena: 199 zł. Siedlce, tel. 604-232-254. Wózek dziecięcy typu 3 w 1, mało używany, w stanie bardzo dobrym, kolor czarno-biały. Ryczyca k. Kotunia, tel. 516-298-000. Telewizor kolorowy 21 cali, Grundig xentia, srebrna obudowa, stan idealny. Cena 180 zł, Siedlce, tel. 535-088-008. Piecyk gazowy „Termet”, stan bardzo dobry. Tel. 513-092-570. Słupy typu choinkowego do pieczarkarni i wannę aluminiową 2 tys. litrów. Tel. 606-628-505. z powodu rezygnacji z budowy sprzedam dwa nowe okna w kolorze białym o wymiarach: 145 cm x 200 cm. Cena do numer 15(615)14-20 12-18sierpnia kwietnia 2007 numer 33(998) 2014 r. uzgodnienia. Szaniawy k. łukowa, tel. 25-640-69-94, po 16.00. Big-bagi, duże worki na zboże, materiały sypkie, cena 17 zł/1 szt. Tel. 501-103-164, Szaniawy-Matysy k. Trzebieszowa. Siano z sezonu 2013 w balotach, suche, składowane w stodole, nadaje się do skar-miania dla koni. Tanio! TchórzewPlewki gm. Zbuczyn, tel. 508-529-022, 502-628-553. narożnik rozkładany, brązowy, stan bardzo dobry. Tel. 600-134-734. Dąb o wysokości ok. 6 metrów, gruby. Okolice Urszulina. Cena 2 tys. zł, do uzgod-nienia. Tel. 511-513-312. Kozy i mleko kozie. Okolice Siedlec, tel. 25-633-93-97. ziarno orkiszu nasienne z pochodzeniem - odmiana ,,Ostro”, posiada właściwości lecznicze. 1000 kg. Woj. lubelskie, tel. 696-664-803. Połówki cegły klinkierowej z czarnym nalotem, 1000 szt., okolice Żelechowa, tanio. Tel. 518-024-083, 600-542-753. kuPię Używana przyczepka samochodowa, zarejestrowana. Tel. 601-384-070. Fiat 126 p. Tel. 784-817-225. motoryzacyjne SPrZedam Daewoo lanos, 1999 r., 1,6 z gazem, granatowy, wspomaganie kierownicy, centralny zamek, zadbany. Stoczek łukowski, tel. 519-862-477. Rover 420, 2.0 TD, 1999 r., hatchback. Tel. 504-354-798. Lanos 1999 r., sedan 1.6 z gazem, butla ważna do 2020 r., centralny zamek, wspomaganie kierownicy. Cena 3300 zł. Siedlce, tel. 519-862-477. Żuk skrzyniowy, sprawny technicznie, stan bardzo dobry, badania i ubezpie- Reklama BETONIARNIA Prezydent Miasta Siedlce Siedlce, dnia 05.08.2014 r. czenie aktualne. Opole Stare, ul. Wspólna 17. Tel. 507-515-940. ciągnik rolniczy T-25, rozrzutnik jednoosiowy, kultywator oraz pług dwuskibowy. Tel. 600-659949. Praca Pomocnik poszukuje pracy z zakwaterowaniem u murarza, dekarza; docieplenia i tym podobne prace budowlane (Biała Podlaska, Radzyń Podlaski lub okolice War-szawy). Tel. 500-387-528. Szukam zatrudnienia w firmie jako wynalazca, mam doświadczenie i ciekawe pro-jekty, a na taką działalność można pozyskać dofinansowanie z Unii europejskiej. Proponuję pojazdy nieznane dotychczas. Tel. 721-304-370. młody, kreatywny, 28 lat, podejmie pracę fizyczną w ogrodnictwie lub przy obsłudze stoiska z żywnością BIO na targu w Siedlcach lub w Międzyrzecu Podl. Mam doświadczenie, zapał do pracy, prawo jazdy kat. B, dobre referencje. Tel. 508-529-022. Przyjmę do pracy na stanowisko parkieciarz/stolarz. Siedlce, tel. 507-134-437. zatrudnię asystenta projektanta w przedsiębiorstwie budowlanym. Tel. 602-670-811. różNe zapraszam wszystkie osoby represjonowane w PRL z powodów politycznych bądź religijnych na darmowy pobyt w moim gospodarstwie ekologicznym obok Kałuszyna. Warunek: osoby niepalące. Tel. 25-752-61-90. Oddam 2 fotele. Tel. 691-077-220, Siedlce. Reklama Prezydent Miasta Siedlce Siedlce, dnia 05.08.2014 r. OgŁOSzEniE o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego pod nazwą „Osiedle Ułanów”. Na podstawie art. 17 pkt 1 ustawy z dnia 27 marca 2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (Dz. U. z 2012r. poz. 647 z późn. zm.) zawiadamiam o podjęciu przez Radę Miasta Siedlce uchwały Nr xxxIx/715/2014 z dnia 28 lutego 2014 r. o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego pod nazwą „Osiedle Ułanów”. Zainteresowani mogą składać wnioski do wyżej wymienionego planu. Granice obszaru objętego planem oznaczone są grubą, ciągłą linią. Wnioski należy składać na piśmie w Biurze Obsługi Interesanta Urzędu Miasta Siedlce, Skwer Niepodległości 2, stanowisko nr 4 w sali obsługi interesanta, w terminie do dnia 15 września 2014 r. Wniosek powinien zawierać nazwisko, imię, nazwę i adres wnioskodawcy, przedmiot wniosku oraz oznaczenie nieruchomości, której dotyczy. Prezydent miasta Wojciech Kudelski Prezydent Miasta Siedlce Siedlce, dnia 05.08.2014 r. OgŁOSzEniE OgŁOSzEniE o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego u zbiegu ulic: armii Krajowej, Sienkiewicza i Świętojańskiej w Siedlcach. o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego w rejonie ulic: grabianowskiej i zielnej w Siedlcach. Na podstawie art. 17 pkt 1 ustawy z dnia 27 marca 2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (Dz. U. z 2012 r. poz. 647 z późn. zm.) zawiadamiam o podjęciu przez Radę Miasta Siedlce uchwały Nr xxxIx/718 /2014 z dnia 28 lutego 2014 r. o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego u zbiegu ulic: Armii Krajowej, Sienkiewicza i Świętojańskiej w Siedlcach. Zainteresowani mogą składać wnioski do wyżej wymienionego planu. Granice obszaru objętych planem oznaczone są grubą, ciągłą linią. Wnioski należy składać na piśmie w Biurze Obsługi Interesanta Urzędu Miasta Siedlce, Skwer Niepodległości 2, stanowisko nr 4 w sali obsługi interesanta, w terminie do dnia 15 września 2014 r. Wniosek powinien zawierać nazwisko, imię, nazwę i adres wnioskodawcy, przedmiot wniosku oraz oznaczenie nieruchomości, której dotyczy. Prezydent miasta Wojciech Kudelski Na podstawie art. 17 pkt 1 ustawy z dnia 27 marca 2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (Dz. U. z 2012 r. poz. 647 z późn. zm.) zawiadamiam o podjęciu przez Radę Miasta Siedlce uchwały Nr xxxIx/ 716 /2014 z dnia 28 lutego 2014 r. o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego w rejonie ulic: Grabianowskiej i Zielnej w Siedlcach. Zainteresowani mogą składać wnioski do wyżej wymienionego projektu planu. Granice obszaru objętego planem oznaczone są grubą, ciągłą linią. Wnioski należy składać na piśmie w Biurze Obsługi Interesanta Urzędu Miasta Siedlce, Skwer Niepodległości 2, stanowisko nr 4 w sali obsługi interesanta, w terminie do dnia 15 września 2014 r. Wniosek powinien zawierać nazwisko, imię, nazwę i adres wnioskodawcy, przedmiot wniosku oraz oznaczenie nieruchomości, której dotyczy. Prezydent miasta Wojciech Kudelski informacje www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl Fot. BZ REGION Rozmaitości 33 Rzeka Roku 2014 Głosujmy na nasze! Od 1 do 29 września trwać będzie głosowanie internetowe na rzekę roku. Wśród 11 „finalistek” znalazły się Bug oraz Muchawka. Grzegorz Michalczuk ze swoimi synami podczas rodzinnego treningu. W paintballu każdy chce być zwycięzcą Paintball uczy zgrania, odpowiedzialności za swoje postępowanie i za bezpieczeństwo drużyny - mówi Grzegorz Michalczuk, który zainteresował międzyrzeczan tym rodzajem gry i upowszechnił tę formę rekreacji w regionie. Zanim zauroczył go paintball, przez 13 lat trenował taekwondo. Uzyskał czarny pas, ale kontuzja wyeliminowała go z tego sportu. Strzelał także z karabinka sportowego w klubie „Znicz” przy międzyrzeckim „Ekonomiku”. - Osiem lat temu znajomi wyciągnęli mnie na paintball pod Warszawą. Spodobało mi się, sięgnąłem po literaturę, kupiłem pierwszy sprzęt - wspomina początki pasji G. Michalczuk. Szlify zdobywał pod okiem profesjonalistów, którzy wpajali mu zasady bezpieczeństwa i odpowiedzialności. Uczestniczył w grach ogólnopolskich w Warszawie, Nadarzynie i Wesołej. Często jeździł na spotkania, na których realizowano większe scenariusze. G. Michalczuk jest członkiem międzyrzeckiego klubu Paintsquad, kiedyś również drużyny paintballowej, z którą z sukcesami uczestniczył w rozgrywkach. Z powodu kontuzji zrezygnował ze startów w zawodach na rzecz pracy z młodzieżą oraz promocji paintballu. Postanowił połączyć przyjemne z pożytecznym i zajął się organizacją imprez na terenie Międzyrzeca, Białej Podlaskiej, Radzynia i Łukowa. Coraz popularniejsza rozrywka Paintball to rozrywka popularna na osiemnastkach, wieczorach kawalerskich i panieńskich oraz szkoleniach i wyjazdach integracyjnych. W jej propagowaniu G. Michalczukowi pomaga dyscyplina nabyta na treningach taekwondo, celność wypracowana na zajęciach sekcji strzeleckiej, umiejętności uzyskane na studiach i podejście pedagogiczne. - Paintball to nie tylko strzelanie kolorowymi kulkami. To także strategia. Dzisiejsza młodzież jest wszechstronnie wyszkolona na grach komputerowych. Problem polega na przeniesieniu taktyki ze świata wirtualnego do rzeczywistości. Tutaj nie wystarczy kliknąć, by znów powrócić do gry, ale trzeba ponosić konsekwencje błędów - zauważa. - Młodzi ludzie przez paintball uczą się zgrania, odpowiedzialności za swoje postępowanie i za bezpieczeństwo drużyny - dodaje. W Zespole Szkół im. ks. Jana Każdy z nas zaprogramowany jest na zwycięzcę i chce wygrać - nawet jeśli to jest tylko zabawa. Dlatego painball pozostawia naprawdę niezapomniane wrażenia - mówi Michalczuk. Twardowskiego, w którym mój rozmówca pełni funkcję dyrektora, utworzył klub gimnazjalistów. Chce zainteresować młodych ludzi paintballem z myślą o tym, by odciągnąć ich od komputerów, pobudzić do aktywności i ruchu, nauczyć odnajdywania się w grupie, odpowiedzialności za siebie i kolegów, a także logicznego myślenia i poszukiwania rozwiązań taktycznych. Każdy musi mieć odskocznię G. Michalczuk ma dwóch synów, których paintball także wciągnął. Starszy, 15-letni, pomaga tacie w organizacji gier i zdobywa doświadczenie. - Dopiero w tym wieku człowiek staje się partnerem do gry. Młodsi mogą strzelać do celu i rywalizować w sprawności. To dlatego młodszego syna, który uczy się w szóstej klasie podstawówki, angażuję do spraw porządkowych - wyjaśnia pan Grzegorz. Żona Anna na początku była przeciwna jego pasji, bo uważała, że to złodziej czasu. - Starałem się ją wciągnąć, była na grach i strzelała, widziałem nawet ten błysk w oku, ale ostatecznie stwierdziła, że to nie jej klimat. Woli dobrą książkę i rower - i przyznam, że w tym jej nie dorównuję - mówi. - Wykazała się anielską cierpliwością i znaleźliśmy porozumienie. Każdy musi mieć jakąś odskocznię od codziennej pracy - dodaje Michalczuk. Ludzie już się nie dziwią Paintball, tak jak każda pasja, wymaga inwestycji. Na początek do rekreacji wystarczy najprostsze wyposażenie - sprzęt i strój - za kilkaset złotych. Ale zakup markowego sprzętu wyższej klasy, o jakości i precyzji potrzebnej na ogólnopolskich zawodach, to już wydatek rzędu kilku tysięcy. Jednak żeby spróbować, nie trzeba kupować wyposażenia - można je wypożyczyć. - Warto, ponieważ podczas takiej gry można się o sobie czegoś dowiedzieć, poznać swoje ukryte cechy oraz granice wytrzymałości - zachęca Michalczuk. - Są sytuacje, gdy adrenalina osiąga najwyższy poziom, a nam wydaje się, że bicie serca i każdy oddech słychać w całym lesie. Przecież każdy z nas zaprogramowany jest na zwycięstwo - nawet jeśli to jest tylko zabawa. Dlatego ta forma rekreacji pozostawia naprawdę niezapomniane wrażenia - dodaje. Kiedyś ludzie w okolicach miejscówek paintballowych dziwili się na widok zamaskowanych zawodników biegających z karabinkami, bawiło ich to. Dzisiaj patrzą BEATA ZGORZAŁEK z aprobatą. Grzegorz Michalczuk jako wyjątkowy mieszkaniec Międzyrzeca Podlaskiego, pasjonat i propagator paintballa pracujący z młodzieżą, został laureatem tytułu „Zwykli - Niezwykli Międzyrzeczanie”. 5 sierpnia otrzymał od burmistrza Międzyrzeca certyfikat potwierdzający to wyróżnienie. - W konkursie Rzeka Roku Klubu Gaja poszukujemy szczególnych miejsc nad rzekami, istotnych dla przyrody, historii czy kultury danej społeczności lokalnej. Miejsc, które mają swoją opowieść, inspirują i łączą ludzi - czytamy na stronie www.zaadadoptujrzeke.pl. Klub Gaja po raz drugi zorganizował konkurs mający na celu wyłonienie Rzeki Roku 2014 spośród finałowej 11. Stanie się to we wrześniu, podczas internetowego głosowania. Kochamy naturę i naturalność Do tegorocznej edycji konkursu zgłoszone zostały 43 rzeki. Jury w składzie: dr hab. prof. Zbigniew Wilczek (Uniwersytet Śląski), Tomasz Pikuła (fotografik), Marek Szymański (Wędkarski Świat) oraz Jacek Bożek i Paweł Grzybowski (Klub Gaja) wybrało 11. - W tegorocznych zgłoszeniach widać tęsknotę, zarówno zgłaszających, jak i jurorów do rzek prawie naturalnych, nie sponiewieranych przez regulacje i zabudowę hydrotechniczną - rzek, które dzięki swojej naturalności mocno i dobrze wpisane są w dni powszednie i święta ludzi nad nimi mieszkających. Konkurs pokazuje, że nie chcemy „uporządkowanych” cieków wpuszczonych w kanał i jak ryba wody coraz bardziej potrzebujemy zapachu narwiańskich torfowisk, bużańskiego błotka po wiosennej dużej wodzie i ciężkiego powietrza z bagien nad górną Słupią - komen- tuje M. Szymański. Nasze dobro narodowe Muchawkę zgłosiło do konkursu siedleckie koło Polskiego Klubu Ekologicznego „Podlasie”. - Jest dziką, nieuregulowaną, meandrującą wśród pól i łąk rzeką. To właśnie dzięki spiętrzeniu jej wód powstał siedlecki zalew, bez którego dzisiaj nie wyobrażamy sobie życia w Siedlcach. Teren, po którym płynie Muchawka, jest w dużej części od ponad dziesięciu lat objęty ochroną jako użytek ekologiczny Dolina Muchawki - uzasadniają członkowie koła, zauważając, że tereny wokół liczącej niespełna 30 km rzeki odegrały historyczną rolę w bitwie pod Iganiami i od lat pozostają obiektem twórczych uniesień wielu artystów poza malarstwem, uwieczniona została m.in. w „Popiołach” Stefana Żeromskiego. Bug (okolice Gródka) z licznymi starorzeczami oraz meandrującym korytem - zgłoszony do udziału w konkursie przez Katarzynę Wojtkowską - dzięki swemu granicznemu położeniu miał okazję pozostać rzeką naturalną, co jest ewenementem na skalę europejską. Rzeka przepływa przez malownicze tereny - miejsca, gdzie poszanowana i zachowana została tradycja. Miejscowości usytuowane nad Bugiem są atrakcją turystyczną. Na największą uwagę zasługują produkty lokalne przygotowywane według tradycyjnych reOPR. KL ceptur. Krótko Strzelali Kąkolewnica. 3 sierpnia na strzelnicy gminnej w lesie „Baran” odbyły się kolejne zawody strzeleckie zorganizowane przez Środowiskowe Koło LOK i Gminny Ośrodek Kultury. Do rywalizacji stanęło blisko 20 uczestników. Zawodnicy startowali w trójboju sportowo-obronnym: karabinek małokalibrowy kbks w pozycji leżącej, pistolet pneumatyczny w pozycji stojącej oraz strzelanie z łuku sportowego. Po zaciętej i niezwykle wyrównanej rywalizacji najlepszym zawodnikiem turnieju okazał się Ryszard Stefański. Tuż za nim uplasowali się: Tomasz Stephan i Marek Celiński. Zdobywcy czołowych miejsc w trójboju otrzymali puMLS chary ufundowane przez Koło LOK w Kąkolewnicy. Reklama INFORMACJA Zgodnie z art. 35 ust. 1 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o gospodarce nieruchomościami /Dz. U. z 2014 r. poz. 518 j.t. z późn. zm./ informuję, iż na tablicy ogłoszeń Urzędu Miasta Siedlce w okresie od 19 sierpnia do 8 września 2014 r. wywieszony będzie wykaz nieruchomości miejskich przeznaczonych do sprzedaży w drodze bezprzetargowej, położonych w Siedlcach przy ulicy Pescantina, oznaczonych numerem 18/6 o powierzchni 0,0016ha i 19/6 o powierzchni 0,0112 ha, obręb 110, ujawnionych w księdze wieczystej Nr SI1S/00078796/3 oraz numerem 20/7 o powierzchni 0,0128 ha i 21/7 o powierzchni 0,0189 ha, obręb 110, ujawnionych w księdze wieczystej SI1S/00067960/4 oraz numerem 108/6 o powierzchni 0,0101 ha, obręb 90, ujawnioną w księdze wieczystej SI1S/00072375/4. Działki przeznaczone są do sprzedaży w celu poprawy warunków zagospodarowania działki przyległej oznaczonej numerem 4/11 o powierzchni 0,3795 ha obręb 90, ujawnionej w księdze wieczystej nr SI1S/00047565/9. Prezydent Miasta Wojciech Kudelski W WOLNeJ CHWILI EchoKatolickie numer 15(615)14-20 12-18sierpnia kwietnia 2007 numer 33(998) 2014 r. FOT.GU 34 KSIĄŻKA DLA KAŻDEgO Warto rozmawiać Niemal o wszystkim i niemal z każdym. Warto też poruszać tematy gorące, budzące emocje i skłaniające do refleksji… Tomasz P. Terlikowski, Pojedynki, Pojedynki Wydawnictwo Fronda, Warszawa 2014. dysputy o życiu i skomplikowanych wyborach z Krzysztofem GU Ziemcem. Polecam! KOnKURS Mamy dla Państwa trzy książki od Wydawnictwa Fronda. By wziąć udział w konkursie, należy wysłać SMS o treści: EchO2.odpowiedź na numer 7168 (1,23 zł z VAT) od czwartku, 14 sierpnia, od godz. 10.00, do środy, 20 sierpnia, do 22.00. Wygrają dwie osoby, które najciekawiej odpowiedzą na pytanie: „Dlaczego lubię czytać książki?”. Uwaga - odpowiedź nie może przekroczyć 160 znaków. Regulamin znajduje się na stronie www. echokatolickie.pl. Listę nagrodzonych zamieścimy w 35 numerze „echa”. TWOJA URODA Zapach lata W wakacje przenosi w egzotyczne kraje, a gdy nadejdzie jesień - przypomni o letnich przygodach, doda energii i radości życia. Taka jest właśnie nowa linia C-Thru Coral Dream z motywem rafy koralowej na opakowaniu. W jej skład wchodzi woda toaletowa (o pojemności 30 ml i 50 ml), dezodorant, spray i żel pod prysznic. Ten letni i energetyczny zapach tworzy owocowa nuta głowy składająca się z bylicy, pieprzu i jałowca; nuta serca to róża i fiołek oraz jako dopełnienie - baza złożona z drzewa sandałowego, drewna, bursztynu i wanilii. W tym oryginalnym połączeniu aromatów tworzących kwiatowo-owocowy zapach z egzotycznym charakterem nie sposób się nie zakochać…! Owoce wiśni są doskonałą bazą do wielu potraw i dań na słono oraz słodkości. SPOD POKRYWKI Nalewka z wiśni Wiśniówka przygotowana przez panie z Koła Gospodyń Wiejskich z Wólki Wiśniewskiej królowała na stołach tegorocznego Festiwalu Kuchni Regionalnej w Wiśniewie. Oto przepis: SKŁADNIKI: 2 kg wiśni, 100 liści z wiśni, 3 gałązki z drzewa wiśniowego, pół litra spirytusu, pół litra wody, 2 szklanki cukru, 2 łyżeczki kwasku cytrynowego. WYKONANIE: Owoce wiśni, liście i gałązki zalewamy wodą, zagotowujemy. Wywar odstawiamy na jeden dzień, a następnie przecedzamy. Jeszcze raz doprowadzamy płyn do zagotowania, dodajemy cukier, kwasek cytryno- Panie zrzeszone w KGW z Wólki Wiśniewskiej zapewniają, że owoce wiśni są doskonałą bazą do wielu potraw i dań na słono oraz słodkości. - Szczególnie polecamy kawę mrożoną z musem wiśniowym i bitą śmietaną oraz cynamonowe naleśniki z wiśniami i rumem. Po inne ciekawe przepisy „z wiśniowym smakiem” zapraszamy do naszego koła - zachęca Monika Ciołek, przewodnicząca KGW. wy, ponownie odcedzamy. Wywar zalewamy spirytusem. Nalewkę rozlewamy do małych buteleczek i odstawiamy w ciemne, chłodne miejsce na kilka miesięcy. Smacznego! TWÓJ DOM Ubrania zawsze świeże Jak pozbyć się zapachu stęchlizny z ubrań? Już niedługo będziemy musieli wymienić naszą garderobę w szafie. Letnie, przewiewne bluzki, koszule, sukienki oraz spodnie zastąpimy grubszymi materiałami oraz kurtkami. Co robić, gdy wyjęte z worków ubrania czuć stęchlizną? KOnKURS Mamy dla Państwa pięć zestawów C-Thru Coral Dream (spray i żel pod prysznic). By wziąć udział w konkursie, należy wysłać SMS o treści: EchO1. odpowiedź na numer 7168 (1,23 zł z VAT) od czwartku, 14 sierpnia, od godz. 10.00, do środy, 20 sierpnia, do 22.00. Wygra pięć osób, które najciekawiej odpowiedzą na pytanie: „Dlaczego lubię lato?”. Uwaga - odpowiedź nie może przekroczyć 160 znaków. Regulamin znajduje się na stronie www.echokatolickie.pl. Listę nagrodzonych zamieścimy w 35 numerze „echa”. Ważne suszenie i wietrzenie Ten zapach trudno wywabić. Pojawia się on wtedy, gdy ciuchy przez długi czas leżą szczelnie zapakowane w zamkniętym, niewietrzonym pomieszczeniu. Stęchliznę może też wywołać wkładanie do szafy nie do końca wysuszonych ubrań. Zapach ten nie tylko jest krępujący, ale również bardzo nieprzyjemny. W walce z nim często nie pomaga nawet dokładne wypranie i wysuszenie naszych ubrań... Trzeba zatem sięgnąć po dodatkowe środki. garść porad Olejek sosnowy jest bezpieczny dla tkanin, a doskonale absorbuje nieprzyjemne zapachy. Już kilka kropel tej substancji dodanej do prania spowoduje, że zniknie woń stęchlizny, a przy okazji również niechciane plamy z ubrań (olejek ma bowiem również właściwości FOT. WWW.MORGUeFILe.COM W taki właśnie sposób rozmawia Tomasz P. Terlikowski. Autor „Pojedynków” nie ma zamiaru poklepywać po ramieniu, zagłaskiwać różnic, udawać, że rozbieżności nie istnieją. Dlatego większość rozmów zawarta w książce ma charakter właśnie pojedynków, potyczek i starć z ludźmi, z którymi Terlikowski się nie zgadza, ale uważa ich za interesujących wyrazicieli poglądów obecnych w debacie publicznej. Takie właśnie są m.in. wywiady z Ewą Wanat, Kamilem Sipowiczem czy Robertem Winnickim. Pojedynek - mimo swej nazwy - nie musi jednak oznaczać walki na śmierć i życie. Jak zaznacza autor, z Szymonem Hołownią rozmawia ostro, choć zgadza się z nim w wielu kwestiach i zna go prywatnie. Podobnie z Marcinem Mellerem. Interesujące są również wywabiające). Można też zmieszać olejek sosnowy i gorącą wodę w butelce z atomizerem, a następnie spryskać nim ubrania. Później ubrania należy wyprać i wysuszyć, a nieprzyjemne zapachy na pewno znikną. Soda oczyszczona to drugi pogromca woni stęchlizny. Tak jak olejek sosnowy, pomaga wywabić plamy i wchłania wszystkie rodzaje niechcianych zapachów. Z sodą możemy postąpić podobnie jak z olejkiem, a roztworu używać do spryskiwania odzieży przed praniem. Efekt będzie gwarantowany! Piorąc, warto mieć na uwadze również kilka rzeczy. Lepiej używać detergentów w proszku zamiast tych w płynie, a ubrania suszyć - w miarę możliwości - na powietrzu niż w zamkniętych poGU mieszczeniach. Rozmaitości echo dzieci www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl Nauka bez tajemnic 35 do poczytania Zaproś Go! Ptolemeusz Klaudiusz Ptolemeusz był greckim astronomem, matematykiem i geografem. Żył w Aleksandrii, w Egipcie ok 100-170 r. O jego życiu wiemy niewiele. Epokę, w której pracował, określa się na podstawie dat przeprowadzonych przez niego obserwacji astronomicznych, zapisanych w jego „Almageście”: najstarsza z nich pochodzi z 127 r., ostatnia z 2 lutego 141 r. Wiadomo również, że kilka dzieł Ptolemeusza powstało po ukończeniu „Almagestu”. Miejscem, do którego odnosił swoje obserwacje, była Aleksandria. Jako geograf Ptolemeusz stworzył słynną mapę świata. Opracowując ją, wyszedł z założenia, że Ziemia „zamieszkana” liczy 7 tys. km z północy na południe i 12 tys. km z zachodu na wschód. Dalej - według uczonego - rozciągała się „ziemia nieznana” lub wielkie morze. W czasach Pto- lemeusza panowało przekonanie, że Ziemia stanowi centrum Wszechświata. Ruch ciał niebieskich na sferze niebieskiej, zmiany jasności świecenia i zaćmienia od wieków zaprzątały uwagę astronomów biedzących się nad ich wyjaśnieniem. Dopiero system wprowadzony przez Ptolemeusza, choć oparty na fałszywych przesłankach, wyjaśniał w sposób zadowalający obserwowane od stuleci zmiany na sferze niebieskiej. Grecki uczony zaproponował model Wszechświata, zgodnie z którym wszystkie planety krążą po orbitach wokół Ziemi. Ziemia w tym modelu również krąży, zataczając w przestrzeni znacznie mniejszy okrąg niż planety. Pto- Mikołaj Kopernik Mikołaj Kopernik był największym polskim astronomem. Był także księdzem i doktorem prawa kanonicznego. Żył w latach 1473-1543. Kopernik ośmielił się twierdzić, że Słońce, a nie Ziemia, jest centrum Wszechświata. Podobnie jak w przypadku Arystarcha 1800 lat wcześniej, poglądy Kopernika spotkały się z wrogim przyjęciem współczesnych. Teoria Kopernika została opublikowana w książce, którą tylko niewielu ludzi czytało, ale fakt, że w ogóle powstała, pobudził wielu Kopernikańska wizja Układu Słonecznego. Kopernik sądził, że orbitami planet są okręgi. Dopiero Kepler udowodnił, iż planety krążą po elipsach. reklama Błędny model Wszechświata Ptolemeusza z Ziemią w centrum panował niepodzielnie w nauce przez 1500 lat. lemeusz zestawił także katalog gwiazd zawierający 48 gwiazdozbiorów, z których korzysta się do dzisiaj. Ptolemeuszowi przypisuje się autorstwo epigramatu: „Wiem, że jestem śmiertelny i jednodniowy, lecz kiedy śledzę obiegi gwiazd, tudzież powroty ich, już nie dotykam ziemi, ale u Zeusa w gościnie bogów spożywam karm, słodkiej ambrozji dar”. Elżbieta ŚnieżkowskaBielak, Chleb z Nieba. Spotkajmy się z Jezusem, Dom Wydawniczy Rafael, Kraków 2012. Ten przepięknie, kolorowo ilustrowany album przygotowany został specjalnie dla Was, drogie Dzieci, abyście nigdy nie zapomniały, jak wielkim darem od Boga jest Eucharystia. Przyjmując Komunię św., otwieracie swoje serce Panu Jezusowi ukrytemu w białym opłatku i zapraszacie Go, by zamieszkał w nim już na zawsze. Ta książeczka ma Wam pomóc zrozumieć miłość Jezusa do każdego z Was i znaleźć odpowiedź, jak Wy możecie na nią odpowiadać, jak możecie wykorzystać w swoim życiu Jego rady i zalecenia. Do albumu dołączona jest płyta DVD przedstawiającą najpiękniejsze opowieści JAG o Jezusie. Mikołaj Kopernik głosił, że Ziemia i inne planety krążą wokół Słońca. uczonych do myślenia nad istotą Wszechświata. Dowody na prawdziwość twierdzenia Kopernika, że to Ziemia krąży wokół Słońca, zostały znalezione dopiero 100 lat po jego śmierci. Jego teoria zawierała również błędy. Po pierwsze uważał on, że planety krążą po okręgach, a nie elipsach. Po drugie, widząc w gwiazdach niezbyt mocno świecące ciała niebieskie, znajdujące się niewiele dalej niż orbita Saturna, utrzymywał, że Słońce jest nie jedną z gwiazd ogromnej galaktyki, lecz centrum Wszechświata. Teoria Kopernika wpłynęła na sposób patrzenia na miejsce Ziemi i człowieka we Wszechświecie i stała się podstawą rozwoju nauk ścisłych. Określa się ją mianem „rewolucji kopernikańskiej”. Z idei Kopernika wywodzi się późniejsza zasada kosmologiczna, zwana także zasadą kopernikańską, według której część Wszechświata dostępna obserwacjom nie różni się od jego pozostałych części. W wersji uogólnionej przyjmuje się, że żaden punkt we Wszechświecie nie jest wyróżniony. 4 kupon Mogą być dwa konie, z chłopakiem dziewczyna. Dawniej poruszała wagony na szynach. Muszą się jej słuchać potężne turbiny. Porusza silniki niejednej maszyny. t y g o d n i k r e g i o n a l n y Wydawca: Siedlecka Oficyna Wydawnicza „Podlasie” Sp. z o.o.; numer indeksu: 367478 Adres redakcji: ul. Bp. I. Świrskiego 43A, 08-110 Siedlce, tel. 25 644 48 00, fax.: 25 644 49 00 www.echokatolickie.pl, e-mail: [email protected] numer konta: 81 2030 0045 1110 0000 0046 9000 BGZ S.A o/Siedlce Redaktor naczelna: Monika Grudzińska ([email protected]). Zastępca: Agnieszka Warecka ([email protected]) Asystenci kościelni: ks. Andrzej Adamski, ks. Jacek Szostakiewicz, ks. Piotr Wojdat Redaktorzy prowadzący: Jolanta Krasnowska-Dyńka ([email protected]), Monika Lipińska ([email protected]), Kinga Ochnio ([email protected]) Dziennikarze: Agnieszka Wawryniuk, Andrzej Materski (red. sportowa) Stali współpracownicy: ks. Mateusz Czubak, Wioletta Ekielska, ks. Ireneusz Juśkiewicz, Waldemar Jaroń, Tadeusz Nieścioruk, Krystian Pielacha, ks. Paweł Siedlanowski, ks. Jacek Wł. Świątek, Michał Sztelmach, Anna Wasak, Anna Wolańska, Beata Zgorzałek Korekta: Anna Kublik. Skład: Leszek Sawicki Administracja: Beata Kusińska, Marta Kaleucha ([email protected]) Reklama: Iwona Zduniak-Urban (tel. 664 427 272, e-mail: [email protected]), Sylwia Jelonek, tel. 694-466-922 Druk: Polskapresse Sp. z o.o., Oddział Poligrafia, Drukarnia Warszawa Prenumerata realizowana przez RUCH S.A. Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: [email protected] lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 - czynne w godzinach 7.00 - 18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora. Zamówienia na prenumeratę instytucjonalną przyjmuje firma Kolporter Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością S.K.A. Informacje pod numerem infolinii 0801 40 40 44 lub na stronie internetowej www.dp.kolporter.com.pl/ Rozpowszechnianie redakcyjnych materiałów publicystycznych bez zgody wydawcy jest zabronione. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń. W przypadku stwierdzenia niezgodności treści z zasadami wiary katolickiej, zastrzega sobie prawo odmowy ich zamieszczenia. Materiałów nie zamówionych redakcja nie zwraca, a w przypadku zakwalifikowania ich do druku zastrzega sobie prawo zmiany tytułów i dokonywania skrótów. 36 numer 33(998) 14-20 sierpnia 2014 r. EchoKatolickie SIMPLY CLEVER Kompleksowo Profesjonalnie Konkurencyjnie OJFVTÜVH LSFEZUPXB PXF CF[HPU¬XL [;64 SP[MJD[FOJF /"+/*å4;&$&/: 83&(*0/*& %LDáD3RGODVND $O-DQD3DZáD,, WHO www.komunalnik.pl tel. 24h 601 277 212 83 343 46 91 OgŁOSzEnia za DaRmO! chcesz kupić, sprzedać, wynająć? nadaj swoje ogłoszenie w jednej z wielu kategorii za darmo! Uwaga! Promocja nie dotyczy działu „usługi” oraz ogłoszeń nadawanych systemem SmS. Szczegółowe informacje pod nr. tel. 25-644-48-00 lub na www.echokatolickie.pl.