Rodzina katolicka - Szokujący słownik dla uczniów

Transkrypt

Rodzina katolicka - Szokujący słownik dla uczniów
Rodzina katolicka - Szokujący słownik dla uczniów
piątek, 05 czerwca 2009 14:23
W multimedialnym słowniku szkolnym PWN, który w przyszłym roku trafić może do polskich
gimnazjów, znalazły się szokujące hasła.
Uczniowie dowiedzą się z niego m.in., że "dupa" to potoczne określenie... laski.
Pedagog, któremu pokazaliśmy hasła, skomentował je krótko: "O rany boskie!".
Przykładów wulgaryzmów jest w słowniku PWN o wiele więcej. Aby wytłumaczyć, co oznacza
słowo ”macać”, autorzy opracowania umieszczają je w zdaniu: ”Żołnierze macali miejscowe
dziewczyny, to była ich jedyna rozrywka”. Słowa ”penis” można z kolei użyć w zdaniu: ”żona
ucięła mu penisa”, a ”ojciec zerżnął synowi dupę”.
Nie byłoby w tym nic szokującego, gdyby nie to, że szkolny słownik został zainstalowany w
tysiącach komputerów, które są przeznaczone dla... kilkunastoletnich dzieci. Rządowy plan
przewiduje bowiem, by każdy gimnazjalista miał swój własny komputer z oprogramowaniem,
które pomoże mu w nauce. Gminy właśnie przymierzają się do kupna takich komputerów.
Nauczyciele są w popłochu. ”To jak gombrowiczowski gwałt przez laptopa. Gdyby na lekcji
uczeń zaczął głośno czytać hasła i dopytywać o znaczenie poszczególnych słów i wyrażeń,
byłaby to dość absurdalna sytuacja” - mówi Andrzej Nowak, polonista w gimnazjum im. Staszica
w Warszawie. Wtóruje mu Henryka Wróblewska z gimnazjum w Mrozach na Mazowszu, które
już testowało nowe laptopy. ”U gimnazjalistów szaleje burza hormonów, a zdania podane w
słowniku PWN rozbuchałyby jeszcze bardziej ich i tak mocno już wybujałą wyobraźnię” - dodaje
polonistka. Jej zdaniem takie hasła pod żadnym pozorem nie powinny znaleźć się w słowniku, z
którego będą korzystać uczniowie w gimnazjum. ”To karygodne i niedopuszczalne. Na dodatek
takich związków frazeologicznych na co dzień wcale się przecież nie używa. A wulgaryzmów
mamy i tak dużo, więc nie widzę potrzeby, by je jeszcze rozpowszechniać w pomocach
naukowych” - przekonuje nauczycielka.
Również Jerzy Piszcz, który uczy języka polskiego w gimnazjum nr 48 w Bydgoszczy, uważa,
że szkoła nie powinna zachęcać uczniów do posługiwania się wulgarnym słownictwem. A już na
pewno nie powinna wyjaśniać ich znaczenia w tak absurdalny sposób, jak to zrobiono w
szkolnym Słowniku PWN. ”Należałoby się również zastanowić, jak przywołane na lekcji języka
polskiego wulgaryzmy, które przytaczane są w słowniku, wpłyną na wyobraźnię nastolatków?” pyta retorycznie.
1/3
Rodzina katolicka - Szokujący słownik dla uczniów
piątek, 05 czerwca 2009 14:23
Z jego wątpliwościami zgadza się psycholog Witold Ligęza. ”Nie chodzi o purytańskie
ukrywanie, że takie słowa w ogóle istnieją, bo to byłaby hipokryzja. Ale po co dawać dzieciom
akurat takie skojarzenia? To naprawdę bezcelowe” - krytykuje.
Co ciekawe, podobnego zdania są również niektórzy uczniowie. ”Koledzy z pewnością
skorzystaliby z okazji, by wybierać co ciekawsze zdania i popisywać się nimi na przerwie. A
potem powoływaliby się na słownik języka polskiego” - mówi uczennica warszawskiego
gimnazjum nr 5.
Nauczycieli najbardziej zaskakuje jednak to, że takie hasła znalazły się w słowniku poważnego
wydawnictwa, za jakie uchodzi PWN. Wydawnictwo przyznaje, że doszło do błędu. ”Słownik
szkolny przygotowywaliśmy na bazie słownika dla dorosłych. Staraliśmy się oczyścić go z
wulgaryzmów i obscenicznych wyrażeń, ale widocznie musiało dojść do jakiegoś przeoczenia.
Pewne rzeczy nie powinny się były w nim znaleźć” - przyznaje prof. Mirosław Bańko, szef
Redakcji Słowników Języka Polskiego PWN.
Nie wszyscy jednak uważają, że doszło do skandalu. Znany językoznawca prof. Jerzy Bralczyk
uważa wręcz, że to dobrze, że uczniowie będą oswajani z najróżniejszymi słowami oraz ich
zastosowaniem. A umieszczenie ich w słowniku szkolnym sprawi, że przestaną być zakazanym
owocem, więc stracą na atrakcyjności. Pedagog Alicja Sadownik uważa z kolei, że uczniowie
doskonale znają wszystkie podawane w słowniku wyrażenia. ”Dla gimnazjalisty wiele zwrotów,
które pojawiają się w słowniku, nie będzie określeniem, z którym spotka się pierwszy raz
właśnie na lekcji języka polskiego. I byłoby o wiele gorzej, gdyby przykłady były ugrzecznione” przekonuje Sadownik.
Zgadzają się z nią sami uczniowie. ”Co prawda nigdy z czymś takim się nie spotkałem, a już na
pewno nie w słowniku, ale byłoby to w końcu coś młodzieżowego i nowoczesnego” - mówi
Jacek Tatur ze społecznego gimnazjum przy ulicy Raszyńskiej w Warszawie. Zdaniem jego
koleżanki Oli Krawczyk pewnie znalazłby się dowcipniś, który robiłby sobie z multimedialnego
słownika żarty, ale większość przyjęłaby sprawę bez emocji. ”Bo takie słowa to w końcu dla nas
nic nowego” - dodaje.
Klara Klinger
2/3
Rodzina katolicka - Szokujący słownik dla uczniów
piątek, 05 czerwca 2009 14:23
Źródło: Dziennik.pl
3/3