Pobierz artykuł - Oblicza Komunikacji

Transkrypt

Pobierz artykuł - Oblicza Komunikacji
Ideologie w słowach i obrazach, Wrocław 2009
JERZY BINIEWICZ
Figura wroga
we współczesnym dyskursie publicznym
Każda kwestia społeczna, która wiąże się z brakiem równowagi pomiędzy interesami wielkich grup społecznych a dobrem ogólnospołecznym, stać się może przedmiotem sporu politycznego (Karwat 2003: 112). Truizmem w związku z tym będzie
stwierdzenie, że jednym z podstawowych instrumentów kreowania pożądanego (ze
względu na założone cele polityczne) obrazu świata jest język. Słowa wszak precyzyjnie i obrazowo kształtują wizję rzeczywistości społecznej, wpływają na postawy,
wybory szerokiego kręgu odbiorców.
Język polityki stabilizujący nasze wyobrażenia o świecie (Bralczyk 2003: 118),
cechujący się dużym nasyceniem nazwami generalizującymi i abstrakcyjnymi oraz
normatywnym charakterem terminów definiujących kluczowe w dyskursie pojęcia,
jest istotnym elementem polityki pojmowanej jako sfera konfliktu merytorycznego, którego celem jest eliminacja, marginalizacja sił politycznych będących stroną
w sporze.
Język polityki cechuje się silnym ładunkiem emocji, wysokim poziomem
stronniczości i tendencyjności, co znajduje wytłumaczenie w oczywistym fakcie,
że w dyskursie politycznym perswaduje się bardziej emocjami niż za pomocą racjonalnej argumentacji. W dyskursie polityków, (Karwat 2003: 113), (…) najmniej
ważny jest przekaz informacji (…) rozumianej jako wiedza, zwłaszcza nowa, o sprawdzalnych cechach ludzi, ich dążeń, działań, o zdarzeniach realnych lub stanach rzeczy.
Przekaz polityczny zawiera przede wszystkim oceny, informacja traktowana jest instrumentalnie, liczą się emocje, komentarze, które usiłuje się narzucić odbiorcy.
Skoro politykę bardzo często traktuje się jako umiejętność wywoływania konfliktu
i zarządzania nim, to polityk wchodząc w spór, swój subiektywny osąd świata stara
się ująć w kategoriach arbitralnego, zobiektywizowanego przekazu dotyczącego realnych stanów rzeczy, wydarzeń, osób.
Główni aktorzy sporu usiłują udowodnić swoje niezaprzeczalne racje do reprezentowania ogółu społeczeństwa lub (co jest bardziej realne) znacznej jego części.
Takie postawienie sprawy odrywa spór od realnych uwarunkowań, jako że we współczesnym świecie, gdy ścierają się sprzeczne interesy wielkich grup społecznych, wi-
Oblicza Komunikacji 2, 2009
© for this edition by CNS
OBLICZA.indb 23
2010-01-27 12:53:16
24
JERZY BINIEWICZ
zja ładu społecznego, który implikowany byłby przyjęciem jednej centralnej idei,
jest zapewne niemożliwa do zrealizowania. Uformowana w ten sposób relacja
pragmatyczna w dyskursie politycznym sprawia, że przedmiotem debaty staje się
ustalenie winnego zaistniałej sytuacji społecznej. Wskazanie zaś winnego (określenie odpowiedzialności za taki, a nie inny stan rzeczy) wiąże się z koniecznością
drobiazgowej analizy merytorycznej, wnikania w złożoność relacji społecznych, a
na taką debatę we współczesnych mediach nie ma po prostu czasu. Ponadto takie
starcie racji znużyłoby odbiorcę, który zapewne zagubiłby się w mnogości danych,
zestawień, przestałby śledzić tok specjalistycznego dyskursu. Dlatego też zamiast
szukać odpowiedzi na pytanie dotyczące udziału stron w stwarzaniu problemu będącego przedmiotem sporu, kwestia odpowiedzialności sprowadzona jest do problematyki moralnej, tym samym dyskurs przeobraża się ze sporu racji w konflikt
wartości. Nie dziwi więc fakt, że przekaz informacji jest silnie zabarwiony emocjami, nasycony subiektywnymi komentarzami. Innymi słowy, argumentacja rzeczowa
będąca zasadniczym komponentem strategii weryfikacyjnej (zob. Lewiński 1999:
62–69, Oskiera 2006: 66–68) jest w przekazie medialnym bardzo często zastępowana argumentacją aksjologiczną (realizującą strategię aksjologiczno-emotywną)
nakierowaną na system wartości odbiorcy, przeciwnika w sporze, odwołującą się
do stereotypu (fałszywej generalizacji stwarzającej pozory prawdziwości), uproszczeń poznawczych, jak np. argumentacja niemerytoryczna wykorzystująca oczekiwania odbiorcy, wywołująca emocje, zazwyczaj negatywne, odwołująca się do uczuć
i emocji (Oskiera 2006: 66–68).
Spór o obraz rzeczywistości społecznej wytworzony w toku politycznej debaty
– pozwalającej uchwycić skomplikowany układ zależności między opisami, analizami, komentarzami (Kita 2004: 174) – jest kwestią kluczową w walce politycznej.
Jej celem jest bowiem narzucenie przeciwnikowi politycznemu języka debaty, tym
samym przesądzenie o definicji kluczowych (dla wizji rzeczywistości społecznej)
pojęć. Dyskurs publiczny jest w swej istocie sporem o to, kto będzie – jako gospodarz języka – kategoryzował (nazywał, definiował i wartościował, zob. Wasilewski
2006: 456) obiekty rzeczywistości społecznej. Narzucenie stronie przeciwnej swojej
perspektywy poznawczej, swojego świata wartości prowadzi do zanegowania potrzeby negocjowania znaczeń faktów. Podmiot przesądzający o semantycznej wykładni dyskursu tworzy taki obraz rzeczywistości pozajęzykowej, w której wróg polityczny jest zawsze bytem zmarginalizowanym, zdeprecjonowanym.
Współczesny dyskurs publiczny, podczas którego strony usiłują narzucić swoją
wizję świata, nie może się obyć bez niezwykle ważnego uczestnika: dziennikarza.
W systemie demokratycznym w procesie komunikowania się polityków z uczestnikami życia publicznego kluczową rolę odgrywają media. Komunikowanie polityczne pojmowane jako system tworzony przez trzy konstytutywne komponenty
(instytucje polityczne uwikłane w zależności układu komunikacyjnego, instytucje
medialne, publiczność świadomą debaty politycznej) jest wyznacznikiem współ-
Oblicza Komunikacji 2, 2009
© for this edition by CNS
OBLICZA.indb 24
2010-01-27 12:53:16
FIGURA WROGA WE WSPÓŁCZESNYM DYSKURSIE PUBLICZNYM
25
czesnych systemów demokratycznych, co pozwala mówić o mediatyzacji życia politycznego (Dobek-Ostrowska 2004: 48–49).
Politycy muszą zaakceptować fakt, że mogą mówić to, co chcą, w sposób nieskrępowany, niemoderowany przez osoby trzecie, niepoddany krytyce, jedynie w swoich
reklamach wyborczych lub w tych mediach, które są od nich całkowicie zależne. Jeśli
jednak polityk chce się skomunikować z szerokim kręgiem odbiorców za pomocą
wiarygodnych mediów o zasięgu ogólnopolskim, musi się zgodzić na ich dyktat, formę kontaktu: To, co my słyszymy lub czytamy finalnie, i co uznajemy za język polityków, jest wyborem ich wypowiedzi dokonanym przez media (Kochan 2003: 131).
Politycy, zwracając się za pośrednictwem mediów do szerokiego kręgu odbiorców,
mają świadomość tego, że znaczną jego część cechuje bezradność poznawcza – niezdolność do wniknięcia w sens wypowiedzi metaforycznej, określenia różnic między
przekazem dosłownym a świadomie przesadzonym, poznania się na żarcie czy odczytania aluzji. Język mediów – bardzo emocjonalny, pełen skrótów, uproszczeń poznawczych – staje się podstawowym instrumentem opisania i poznania współczesnego świata. To, co jest rejestrowane, jest w potocznym odbiorze realne, ma taką
postać, jaka wyłania się z językowego ujęcia. Powiedzenie więc o kimś, że jest zdrajcą,
człowiekiem małym, durniem, nie rodzi zatem u znacznej części odbiorców refleksji, że owe określenia mogą być figurami umownymi, sygnałami ekspresji, znakami
przesadnie wyrażonych ocen, nie prowadzi do konkluzji, że konieczne jest poddanie
wprost wyrażonych sądów merytorycznej, krytycznej analizie. Epitety zdrajca czy dureń są odbierane przez wielu odbiorców jako bezdyskusyjne fakty.
Politycy zdają sobie sprawę z oczywistego faktu, że poszukiwanie uzasadnień
zmniejsza skuteczność przekazu perswazyjnego, dostarczają więc odbiorcy nie tyle
argumentów, ile przejrzystego zestawu ocen. Tym samym wpisują się ze swoją strategią komunikacyjną w obowiązujący w mediach paradygmat dyskursu, który spór
traktuje jako zdarzenia medialne, atrakcyjne widowisko kultury masowej.
Uwarunkowania pragmatyczne upublicznionego dzięki mediom dyskursu politycznego implikują zaistnienie w nim określonych sposobów pozwalających wykreować subiektywny obraz świata. W tym celu sięga się po określone środki:
a) tendencyjne używanie słów, wyrażeń i zwrotów (zob. inwektywy, obelgi, etykietyzowanie), dzięki którym możliwe jest wartościowanie, formułowanie skrajnych
ocen;
b) narzucanie własnego punktu widzenia dzięki wypowiadaniu sądów w imieniu zbiorowości (w formie „my” inkluzywnego) czy kwalifikatorów, np. każdy, nikt,
ponoć, jakby, tak jakby;
c) ukryte sposoby nakłaniania odbiorców do przyjęcia pewnym postaw (manipulacja treścią presupozycji, implikatury);
d) sięgnięcie po tropy i figury retoryczne w celu osłabienia treści nieakceptowanych, wyakcentowanie własnych sukcesów przy jednoczesnym wskazaniu na porażki przeciwnika politycznego.
Oblicza Komunikacji 2, 2009
© for this edition by CNS
OBLICZA.indb 25
2010-01-27 12:53:16
26
JERZY BINIEWICZ
Centralnym schematem dyskursu politycznego jest wyraziste zarysowanie przez
strony sporu opozycji: my – oni. Nadawca dążąc do pognębienia wroga politycznego, czyli osoby, partii, ugrupowania politycznego, podmiotu życia publicznego
utrudniającego czy wręcz uniemożliwiającego realizacje projektów politycznych,
zakreśla obraz wspólnoty aksjologicznej, z którą identyfikuje się odbiorca (Wasilewski 2006: 158–160).
Świat wroga, czyli „oni” (a więc nie „my”), to wszyscy ci, którzy znajdują się
poza naszym terytorium, którzy w warstwie aksjologicznej negują wartości głoszone przez nas, np. w prasie narodowej, chrześcijańskiej „oni” to: szara sieć, kosmopolici, liberałowie, ateiści, homoseksualiści, agenci, lewica, Unia Europejska, TVN,
układ, wykształciuchy, łże – elity. „My” zaś to Polska suwerenna, polska racja stanu,
polityka oczyszczania państwa.
Nadawca włączając adresata swoich wypowiedzi do kategorii onych, definiuje
go jako kogoś gorszego, odmawia mu prawa do dyskursu. Dyskredytacja jest zazwyczaj elementem manipulacji, albowiem jej celem jest przedstawienie przeciwnika w niekorzystnym świetle. Instrumentalne traktowanie zarówno wartości jak
i antywartości jest manipulacją odbiorcy, albowiem rodzi w nim określone emocje,
nastroje, jest źródłem uprzedzeń, postaw, zachowań: Dezawuowanie i obrzydzanie
wizerunku przeciwnika i jego wypowiedzi, zachowań i czynów uniemożliwią odbiorcom bezstronne zapoznanie się z ideami, poglądami w ich oryginalnej, nieskażonej
postaci, (…) (Karwat 2001: 121–124).
Obraz świata budowany za pomocą silnie wartościujących nazw pozwala na dychotomiczny podział na wartości i antywartości. Wykreowany w ten sposób obraz rzeczywistości świata jest jednomianowy, bezalternatywny – pojęcia oderwane
od swego naturalnego podłoża przekształcają się semantycznie w nowym kontekście,
stają się narzędziem konfrontacji, etykietyzują (Kochan 1994: 85–91), np. homoseksualiści to potencjalni pedofile, homoseksualiści to ludzie chorzy, homoseksualiści
to wstrętni pederaści, Trybunał Konstytucyjny jest skorumpowany, niesamodzielny,
zależny od układu czy wręcz jest częścią układu.
Strony konfliktu posługują się językiem konfrontacji rodzącym emocje. Wartościowanie świata wiąże się z wprowadzeniem do dyskursu politycznego wyrazów, wyrażeń, które mają na celu lekceważenie, znieważenie przeciwnika. Sięga się
w związku z tym po wyrazy języka ogólnego, które rodzą silne emocje, np. cham,
wróg, głupi, chory. Wprowadza się do dyskursu derywaty lub tropy konotujące wartości deprecjonujące wroga politycznego, np. wykształciuch, gosiewszczyzna, kaczyzm, lumpenliberałowie, eurobolszewia, szara sieć. Jednocześnie w dyskursie politycznym występują wyrazy, które w języku ogólnym są neutralne (zob. układ) lub
rodzą pozytywne skojarzenia. Wprowadzenie ich w nowy kontekst komunikacyjny
sprawia, że stają się one znakiem określonym postaw, ocen. Od czasów ostatnich
wyborów słyszymy zatem wypowiedzi polityków na temat Polski solidarnej albo
Polski liberalnej. Warto przyjrzeć się zatem bliżej konotacjom rodzonym przez te
dwa wyrażenia. W języku ogólnym słowa solidarny i liberalny mają pozytywny wyOblicza Komunikacji 2, 2009
© for this edition by CNS
OBLICZA.indb 26
2010-01-27 12:53:16
FIGURA WROGA WE WSPÓŁCZESNYM DYSKURSIE PUBLICZNYM
27
dźwięk, bowiem solidarny oznacza „poczuwającego się do współodpowiedzialności,
współdziałania, zgodnego z kimś poglądach, postępowaniu, współodpowiedzialnego, jednomyślnego”. Liberalny zaś to ‘zgodny z zasadami liberalizmu, tolerancyjny,
niestosujący przymusu, wolnościowy, nierygorystyczny’. W języku polityków słowa
te, w zależności od opcji politycznej, mają wydźwięk zdecydowanie pozytywny lub
negatywny, czego dobitnym przykładem jest spór o Polskę solidarną i Polskę liberalną, zarysowany wyraziście podczas kampanii prezydenckiej w 2005 roku. Można nawet rzec, że wyznacza on zasadniczą linię podziału w dyskursie politycznym.
Fakt, że Tusk musiał tłumaczyć się z liberalizmu, definiować owo pojęcie po to, aby
wykazać, że liberał jest kimś, kto ma na uwadze dobro szarego obywatela, jest oczywistym potwierdzeniem dominacji PIS-u, który sięgając po słowo solidarny przywołał wartości jednoznacznie pozytywnie kojarzące się przeciętnemu Polakowi. Partia
braci Kaczyńskich narzuciła swoją sferę wartości przeciwnikowi politycznemu, zdefiniowała na swoich warunkach rzeczywistość społeczną, tym samym spolaryzowała opinię publiczną (zob. Paralelizm jako instrument amplifikacji w wypowiedzi
L. Kaczyńskiego, Korolko 1990: 122):
„Polska solidarna to takie państwo, które jest odwrócone niejako przodem
do obywatela, które dba o rozwój gospodarczy także przez energiczną politykę gospodarczą, które walczy efektywnie z bezrobociem, które broni obywatela przed
przestępcami i które w końcu daje jak najwięcej swobody w tych działaniach, które
nie szkodzą innym.” (wypowiedź L. Kaczyńskiego podczas kampanii prezydenckiej,
Radio Zet, 21.10.05);
„Polacy dzisiaj szukają pracy w krajach, które kiedyś zdecydowały się – jak to nazywa Lech Kaczyński – na eksperyment liberalny. Dla mnie to nie jest eksperyment.
Lech Kaczyński przeciwstawia Polskę liberalną Polsce solidarnej. A ja twierdzę,
że naszą szansą na sukces jest synteza wolności i solidarności, a nie przeciwstawienie jej” (D. Tusk, kampania prezydencka, TVP1, 07.10.05).
Obaj kandydaci zdawali sobie sprawę z oczywistego faktu, że pozytywne skojarzenia wiązane z leksemem solidarność są niepodważalne. Do idei solidarności
odwołuje się Tusk, łącząc ją z wolnością, liberalizmem. Z kolei J. Kaczyński odrzuca
liberalizm (jako negację idei solidarności), albowiem według niego jest to program
adresowany do ludzi bogatych, nieuwzględniający potrzeb najuboższych, niepotrafiących odnaleźć się we współczesnym świecie.
Bardzo często w dyskursie politycznym bronią, która ma pognębić przeciwnika
politycznego, jest ironia. Ów trop jest łatwo dostępnym i skutecznym środkiem perswazji. Uznając tekst za ironiczny, zakładamy konieczność pojawienia się wartościowania, które jest pragmatyczną funkcją ironii. Treść jawna, jaką zawiera wypowiedź
o charakterze ironicznym, jest pozytywna, ale odsyła do treści ukrytej – negatywnej: Ironia pojawia się wtedy, gdy następuje odwrócenie hierarchii poziomów semantycznych i/lub pragmatycznych w tekście: wówczas na plan pierwszy wysuwa się sens
pochodny (ukryty, ciągle stwarzany na nowo), a umniejszony zostaje sens dosłowny
(pierwotny, jawny) (Habrajska 1994: 57).
Oblicza Komunikacji 2, 2009
© for this edition by CNS
OBLICZA.indb 27
2010-01-27 12:53:16
28
JERZY BINIEWICZ
Wysunięcie na plan pierwszy sensu ukrytego, przy jednoczesnym umniejszeniu sensu podstawowego, odbywa się na różne sposoby (Habrajska 1994: 57–68),
np. stosunkowo prostym sposobem osiągnięcia efektu ironicznego jest stosowanie
modalizatorów, które sygnalizują drugą warstwę semantyczną, np. tak zwany:
Dobre samopoczucie może mieć w tzw. IV Rzeczpospolitej jedynie grupa dopuszczonych (www.sld – mazowsze.pl);
I taka jest właśnie polityka decydentów tak z zadęciem zwanej Rzeczpospolitej,
(…) (L. Stomma, Stres i odtrutka, „Polityka”, 26.05.2007).
Skutecznym sposobem zwalczania przeciwnika politycznego jest zabieg typowy
dla ironii: pochwała jako przygana, np. Władza (…) skierowała sprawę do sejmu.
Ten oczywiście (kompetencje i bezstronność naszych posłów znane są nawet przedszkolakom) rzecz uchwalił. (L. Stomma, Stres i odtrutka, „Polityka”, 26.05.2007).
Środkiem pozwalającym ukazać wykluczające się perspektywy oglądu świata
jest pytanie retoryczne (Habrajska 1994: 61), np.: Jak to możliwe, by Roman Giertych, przedstawiciel narodu w rządzie RP, proponował polskiemu patriocie medal
imienia komisji, w której zasiadali masoni i jakobini! (Jarosław Kurski komentujący
fakt przyznania ks. Henrykowi Jankowskiemu Medalu KEN, „Gazeta Wyborcza”,
29.30.2007).
W przekazie politycznym istotnym instrumentem oddziaływania perswazyjnego
są presupozycje, jako że treści założone prze nadawcę przyswajane są przez odbiorców w sposób nie w pełni świadomy (Puzynina 1984: 73), np. w wypowiedzi posła
Jacka Kurskiego o współpracy M. Suboticia z WSI („Teraz My”, 03.10.2006):
Brak dowodu to poważna przesłanka, że taki dowód istnieje...
bez jakiejkolwiek argumentacji założona jest presupozycja, że polski wymiar sprawiedliwości należy do jakiegoś układu, który z wiadomego powodu nie podejmuje
działań oczyszczenia państwa.
Silnym instrumentem oddziaływania perswazyjnego są implikatury aksjologiczne, które są sądami bardziej ukrytymi (w porównaniu z presupozycjami),
lecz właśnie dlatego są tak chętnie stosowane w polemice politycznej. Wykładnię
implikatury ująć można następująco: Aby implikatura (...) mogła się wyłonić z wystarczającą koniecznością (...), powinny być spełnione, jak się wydaje , przynajmniej
trzy warunki:
a) warunek „złej woli” mówiącego,
b) warunek określenia przedmiotu wartościowania,
c) warunek drożności asocjacyjnej (Awdiejew 1994: 53).
Kiedy więc odbiorca wnika w sens wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego („Rzeczpospolita”, 08.03.2007):
„Otóż układ w Polsce jest, i to jeszcze bardziej konkretny, niż sądziłem. Ale w czasie konfliktu politycznego, z jakim mamy do czynienia w sytuacji destabilizacji,
zniszczyć ten układ jest niesłychanie trudno. Jednym dowodem na takich sprawach
są świadkowie, a świadkowie albo boją się zeznawać, albo jeśli są zagrożeni uważają,
że władza jest zbyt słaba, więc jakoś się wykręcą”,
Oblicza Komunikacji 2, 2009
© for this edition by CNS
OBLICZA.indb 28
2010-01-27 12:53:16
FIGURA WROGA WE WSPÓŁCZESNYM DYSKURSIE PUBLICZNYM
29
to nabiera pewności, że premier RP sugeruje, iż brak dowodów jest oczywistym potwierdzeniem istnienia układu, który niszczy państwo, a fakt ów rodzi przekonanie,
że ci, którzy bronią owego układu, czyli de facto III Rzeczpospolitej, sami są częścią
układu.
Nasze rozważania dotyczące współczesnych strategii zwalczania wroga politycznego prowadzą do kilku wniosków.
Po pierwsze, obserwuje się znaczną brutalizację języka dyskursu, słowa cham,
dureń, kretyn nikogo już nie dziwią, są częścią – chciałoby się rzec – neutralnego
wręcz rejestru leksykalnego.
Po drugie, partiom rządzącej koalicji uczestniczącym w sporze politycznym
udało się w płaszczyźnie językowej spolaryzować obraz rzeczywistości społecznej.
Głosiciele potrzeby zasadniczej rewizji dotychczasowych zasad funkcjonowania
państwa, oczyszczenia go z wszelkich patologii, utrzymują, że przyczyną wszelkiego
zła jest układ (mafijnie powiązane siły, które będąc beneficjentem zaszłych w Polsce
przeobrażeń, bronią swego stanu posiadania). Odwołują się oni do przekonania,
że każda wielka zmiana prowadzi do przeobrażeń, w efekcie których jedni niezasłużenie czerpią korzyści z zaistniałego układu społecznego, gospodarczego, inni zaś
są przegrani, odtrąceni (nie ze swej winy) przez nową rzeczywistość. Istotne jest to,
że krytycy III Rzeczpospolitej umieli znaleźć język, który trafił do ludzi o podobnych przekonaniach, poczuciu krzywdy, zagrożonych przez nową rzeczywistość.
Obrońcy tezy przeciwnej bronią zaś racji następującej: w życiu społecznym mamy
do czynienia z patologiami, które żadną miarą nie mogą być jednak uznane za układ.
Nie ma w związku z tym potrzeby przekreślania dotychczasowego dorobku, dezawuowania go, głoszenia konieczności budowania od podstaw nowej rzeczywistości.
Ów spór wyznaczony jest w warstwie leksykalnej przez niewielki zestaw wyrazów,
wyrażeń, np.: III Rzeczpospolita, IV Rzeczpospolita, układ, oczyszczanie, lustracja,
agentura, liberalizm, solidarny, solidarność, lustracja, homoseksualizm.
Po trzecie, figura wroga politycznego we współczesnym dyskursie publicznym
jest naturalną konsekwencją ostrego sporu dotyczącego wykładni rzeczywistości
społecznej. Ważna jest nie rzeczywistość, ale to, jak jest ona definiowana w debacie. Im bardziej demagogiczny, oskarżycielski, demaskatorski, ale przede wszystkim
insynuacyjny ton wypowiedzi (Głowiński 2006), tym lepiej dla uczestników debaty
usiłujących zarządzać obrazem rzeczywistości społecznej, dążących do narzucenia
stronie przeciwnej języka dyskursu, który nie służy opisywaniu i objaśnianiu faktu,
bowiem jest narzędziem fałszowania faktów i intencji.
Bibliografia
Awdiejew A. (1994): Wartościowanie wymuszone a szacunek dla odbiorcy w dyskursie politycznym, [w:]
J. Anusiewicz, B. Siciński (red.), „Język a kultura” 11, Wrocław.
Bralczyk J. (2003): O języku polskiej polityki lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, Warszawa.
Oblicza Komunikacji 2, 2009
© for this edition by CNS
OBLICZA.indb 29
2010-01-27 12:53:17
30
JERZY BINIEWICZ
Dobek-Ostrowska B. (2004): Media masowe i aktorzy polityczni w świetle studiów nad komunikowaniem, Wrocław.
Habrajska G. (1994): Wykorzystanie ironii do walki politycznej, [w:] J. Anusiewicz, B. Siciński (red.),
„Język a kultura” 11, Wrocław.
Głowiński M. (2006): Pisomowa czyli o wolnoamerykance językowej, „Polityka” nr 50.
Kochan M. (1994): „Przyklejanie etykietek”, czyli o negatywnym określaniu przeciwnika, [w:] J. Anusiewicz, B. Siciński (red.), „Język a kultura” 11, Wrocław.
Karwat M. (2001): Sztuka manipulacji politycznej, Toruń.
Karwat M. (2003): Perswazja w tekstach politycznych – spojrzenie politologa, [w:] K. Mosiołek-Kłosińska, T. Zgółka (red.), Język perswazji publicznej, Poznań.
Kita M. (2004): Medialna moda na dialog, [w:] J. Bartmiński, U. Majer-Baranowska (red.): Bariery
i pomosty w komunikacji językowej Polaków, Lublin.
Kochan M. (1994): „Przyklejanie etykietek”, czyli o negatywnym określaniu przeciwnika, [w:] J. Anusiewicz, B. Siciński (red.), „Język a kultura” 11, Wrocław.
Korolko M. (1990): Sztuka retoryki, Warszawa.
Mosiołek-Kłosińska K., Zgółka T. (red.) (2003): Język perswazji publicznej, Poznań.
Lewiński P. (2008): Retoryka reklamy, Wrocław.
Oskiera A. (2006): Strategie konwersacyjne w dialogu radiowym, Łask.
Puzynina, J. (1984): O dyskursie oceniającymi i dyrektywnym w tekstach prasy codziennej, „Poradnik
Językowy” nr 2.
Wasilewski J. (2006): Retoryka dominacji, Warszawa.
Oblicza Komunikacji 2, 2009
© for this edition by CNS
OBLICZA.indb 30
2010-01-27 12:53:17

Podobne dokumenty