Wiesława Stefan Przyjaźń Człowiek może uważać swoje życie za

Transkrypt

Wiesława Stefan Przyjaźń Człowiek może uważać swoje życie za
Wiesława Stefan
Przyjaźń
Człowiek może uważać swoje życie za udane, jeśli jest przynajmniej w
jednej, szczerej, dobrej relacji z drugim człowiekiem. Jeśli w tych spotkaniach
może być sobą, nie musi niczego udawać ani ukrywać. To prawda, że
najlepszym „lekiem psychologicznym” jest dobry kontakt z drugim
człowiekiem. Jeśli mieliśmy to szczęście otrzymywać ten „lek” w relacjach z
mamą i tata, babcią i dziadkiem oraz rodzeństwem to w naturalny sposób mamy
wielu przyjaciół, kolegów, znajomych. Nie cierpimy z powodu niskiego
poczucia własnej wartości, która czasem może manifestować się też w manii
wielkości. Nie dopada nas smutek, który bywa czasem „przygniatający”, czy lęk
przed utratą miłości, nie chronimy się za maską perfekcjonizmu.
W rodzinie, a nie gdzie indziej zdobywamy jedyną w swoim rodzaju
wiedzę o tym kim jesteśmy; kimś ważnym, szczególnym, wyjątkowym, cennym
i że tu przynależymy, bo tu doświadczyliśmy troski, akceptacji, to tu przyjęto
nas z radością, miłością i stąd nasze poczucie pewności, że możemy
podejmować różne zadania, poradzić sobie z każdą sytuacją i spotkać to co
niesie życie bez lęku.
To także w rodzinie uczymy się, co to znaczy być mężczyzną, co to
znaczy być kobietą, a także radości z akceptacji płci. Na tyle dam siebie drugiej
osobie w miłości, w przyjaźni na ile siebie znam, mam poczucie, że istnieję jako
wolna, samodzielna osoba, która oddzieliła się od rodziców i w wolności, bez
lęku potrafi nawiązać głęboką więź z drugą osobą.
„Czy przyjaźń jest możliwa? Czy kiedykolwiek znajdę przyjaciela,
przyjaciółkę? Najgorsza jest samotność.” To pytania, które dość często słyszę
zarówno od nastolatków, jak i osób dorosłych.
Zadają je najczęściej osoby, które w niewystarczający sposób
doświadczyły przyjęcia na początku swego pojawienia się na świecie, które w
różny sposób zostały „nie dokarmione emocjonalnie”. Jednym ze skutków
takiego doświadczenia jest brak zaufania do siebie i innych oraz lęk przed
odrzuceniem i byciem zranionym.
Pozytywnym doświadczeniem dzieciństwa jest, z jednej strony, obecność
matki, jej czułych i spokojnych ramion, które dają poczucie bezpieczeństwa, a
serce dziecka napełniają miłością, z drugiej strony jest obecność ojca, który
pokazuje kierunek, stanowi oparcie dla syna i córki, powodując w nich rozwój
ich własnej męskiej i kobiecej energii.
Naturalną koleją rzeczy jest najpierw koleżeństwo między osobami tej
samej płci. Dziewczynki i kobiety potrzebują przyjaźnić się ze sobą, podobnie
chłopcy potrzebują chłopięcej, a potem męskiej przyjaźni.
Dziewczyna, która nie doświadczyła akceptacji ze strony ojca, może jej
szukać w relacjach z innymi chłopcami czy mężczyznami. Bywa łatwowierna
bądź kokietująca i może pozwolić lub będzie dążyć do zseksualizowania relacji.
Chłopak wychowany przez nadopiekuńczą matkę i zapracowanego ojca, który z
nim nie rozmawia, chłopak, który nie ma doświadczenia bycia w relacji
koleżeńskiej czy przyjacielskiej z innymi chłopcami, marząc o randce z
dziewczyną, i w końcu odważając się zaproponować jej randkę, na spotkaniu
szybko może dążyć do współżycie seksualnego, bo nie wie jak być, inaczej,
blisko z inną osobą.
Kiedy jako doradca czy terapeuta pracuję z kobietą lub mężczyzną w
wieku ok. 25 -30 lat to słyszę często wypowiadane ze smutkiem, rezygnacją
czy zwątpieniem słowa: „Czy ja kogoś spotkam, czy jakaś dziewczyna, chłopak
mnie zechce ?”Wtedy sugeruję takiej osobie, że powinna zaprzyjaźnić się
najpierw z osobą tej samej płci. Potrzebujesz doświadczyć prawdziwej męskiej
przyjaźni- mówię do młodego mężczyzny. Potrzebujesz przyjaciółki – słyszy
ode mnie młoda kobieta. Dziewczyna, która wie czym jest przyjaźń uczy się też
lojalności w przyjaźni , która nie pozwoli jej nawet myśleć o tym, by „odbić”
chłopaka czy męża koleżance. Dziewczyna, kobieta, która potrafi się przyjaźnić
jest w naturalny sposób atrakcyjna dla mężczyzny.
Ten brak doświadczenia młodzieńczej przyjaźni ma swoje konsekwencje
w realizowaniu powołania w małżeństwie czy kapłaństwie lub życiu zakonnym.
Wspólną cechą małżeństw, które przychodziły po pomoc na dyżur „konflikty
małżeńskie” w ciągu 25 lat mojej pracy w poradni rodzinnej, było to, że nie
mieli wokół siebie ludzi, o których mogliby powiedzieć:” To są nasi
przyjaciele”. Najlepsze małżeństwo nie przetrwa bez przyjaciół. Brak
doświadczenia przyjaźni może w jednym i drugim powołaniu manifestować się
w chęci bycia w relacji „przyjacielskiej” z płcią przeciwną.
Chcę także podkreślić, że dla osób, które wybrały już swoją konkretną
drogę powołania przyjacielem jest osoba ściśle związana z powołaniem lub
osoby tej samej płci. Mąż, ksiądz, zakonnik nie powinien mieć przyjaciółek, a
żona, zakonnica przyjaciół mężczyzn. Trudno o czystą przyjaźń między
mężczyzną i kobietą, z których przynajmniej jedno z nich realizuje powołanie
małżeńskie czy konsekrowane (choć bywają , rzadko, wyjątki !). Pan Bóg tak
stworzył mężczyznę i kobietę, że prędzej czy później ta przyjaźń, przerodzi się
w miłość. Jeśli jesteśmy osobami, które ślubowały lub jesteśmy w relacji z
takimi osobami musimy być szczególnie uważni i odpowiedzialni, by w porę
postawić granicę. Potrzebują świadomości tych granic na przykład młode
dziewczyny, które czasem pojawiają się w pobliżu nowego wikarego w parafii.
Tej odpowiedzialności i uwagi potrzebują też osoby będące w małżeństwie,
które z racji obowiązków w pracy ( delegacje, dyżury np. w szpitalu) spędzają
dużo czasu razem. Nawet, jeśli żadne z nich nie planowało nic nieuczciwego, to
powierzając się sobie, opowiadając o sobie, o relacjach ze współmałżonkiem,
mogą za jakiś czas stwierdzić, że żadne z nich nie chce już być ze swoim mężem
czy żoną, bo ich znajomość stała się zbyt bliska.
Przyjaciele są niezbędni. Każda para małżeńska potrzebuje przyjaciół.
Przyjaciel to ktoś kto lubi twego współmałżonka. Jeśli istnieje taka potrzeba
warto pomóc swojej żonie, swemu mężowi zyskać przyjaciół.
Tak jak pisałam na początku każdy z nas potrzebuje przyjaźni. Bóg
stworzył człowieka jako istotę społeczną., by dobrze spotykał się z innymi.
Słowa w porę dyskretnie powiedziane do ucha przyjaciela, który się chwieje w
wierze, w postanowieniach…, ukierunkowująca rozmowa, którą odpowiednio
potrafimy sprowokować, fachowa rada, która umożliwi udoskonalenie w pracy
czy towarzyszenie w bólu i stracie to dary w przyjaźni bezcenne.
SALWATOR nr 1, 2010 rok

Podobne dokumenty