Polskie drony podrywają się do lotu

Transkrypt

Polskie drony podrywają się do lotu
www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=1144619
2012-06-02
Polskie drony podrywają się do lotu
Bezzałogowe samoloty już monitorują lasy, osuwiska, ale mają znacznie większe możliwości.
Mogą tanio i szybko zapewnić obserwację lasu, w którym wybuchł pożar, zalanych w wyniku powodzi
terenów, a nawet zagrożonego zawaleniem budynku. Są w stanie wyręczać nas wszędzie tam, gdzie sami nie
możemy dotrzeć, lub tam, gdzie nasze życie jest zagrożone. Największe samoloty bezzałogowe, czyli drony,
mają wielkość średnich samolotów załogowych. Najmniejsze do złudzenia przypominają dziecięce zabawki
(choć nie zawsze mają sympatyczny wygląd). Bezzałogowe samoloty w Polsce znane są głównie z
medialnych relacji z miejsc walk amerykańskiej armii, która wykorzystuje różne ich rodzaje na co dzień.
Ruchome cele i szpiedzy
Wojskowi najszybciej zainteresowali się możliwościami takich statków powietrznych właśnie ze względu na
ich ogromne możliwości, ale też nietypowe potrzeby armii. Jak przyznaje mgr inż. Dominik Kleszczyński,
konstruktor z mieleckiej firmy Eurotech, polskie Siły Powietrzne już od ubiegłego roku wykorzystują
bezzałogowe samoloty także rodzimej firmy w celach szkoleniowych oraz do ćwiczeń. - Dostarczamy
polskiej armii usługę zabezpieczenia celów, tzn. klient zamawia latające cele zgodnie ze scenariuszem
szkolenia, a za wykonanie lotu i dostarczenie sprzętu odpowiada Eurotech - tłumaczy. Konstruktor nie chce
ujawnić dokładnych kosztów systemu, zapewnia jednak, że wykorzystanie sprzętu zapewnia znaczne
oszczędności dla wojska. - Daje szerokie możliwości szkolenia, zupełnie nowe dla naszych klientów, oraz
ogranicza ich koszty osobowe i magazynowe - dodaje. Mowa o Wielosamolotowym Systemie Vermin. W
jego ramach można wykonywać i kontrolować loty sześciu bezzałogowych, niewielkich samolotów, które
mogą służyć jako cele ćwiczebne np. dla rakiet lub obrony przeciwlotniczej. - Samoloty nie zawsze są
zestrzeliwane. Realizujemy zarówno loty szkolne, bez niszczenia imitatorów, oraz bojowe, które kończą się
zniszczeniem imitatora - zaznacza konstruktor. Przyznaje, że zainteresowanie tym systemem jest tak duże,
że firma nie nadąża z prowadzeniem równoległych prac nad rozwojem swojego nowego, zaawansowanego
projektu - platformy bezzałogowej E310 przeznaczonej do zadań rozpoznania. - System rozpoznania
wyposażony w tego typu samoloty bezzałogowe może być użyty np. do wykrywania i lokalizowania radarów,
nadajników naziemnych, jak i do zakłócania środków rozpoznania i łączności przeciwnika - wyjaśnia inż.
Kleszczyński.
Tańsze oko dla służb
Sami konstruktorzy bezzałogowców podkreślają jednak, że mogą one być przydatne także w działalności
www.radiomaryja.pl
Strona 1/4
innych służb, również ratowniczych. - To jest samolot bezpilotowy NEO. Ma wymienny zasobnik, który
może zawierać bądź głowicę obserwacyjną, bądź aparat fotograficzny do zadań fotometrycznych, ale może
też przenosić inne, mniejsze bezpilotowce. Wówczas wynosi je nad badany rejon, wypuszcza w celu
wykonania misji, a sam przekazuje na ziemię zbierane przezeń dane - tłumaczy dr inż. Marcin Szender,
dyrektor firmy MSP z Drogomyśla k. Cieszyna, wskazując na płatowiec z długimi skrzydłami. Do czego
może się przydać? Szender jednym tchem wymienia zastosowania bezzałogowca - wykorzystanie przez straż
pożarną lub inne służby ratunkowe np. do obserwacji terenów objętych pożarami, w tym leśnych, czy
zalanych w wyniku powodzi. Podkreśla, że takie samoloty, wyposażone w kamery termowizyjne, o wiele
szybciej i skuteczniej niż nawet najlepsi ratownicy mogłyby poszukiwać nocą zaginionych ludzi. Z kolei
wyposażone w odpowiednie kamery i aparaty fotograficzne mogłyby posłużyć do monitorowania przez firmy
energetyczne stanu rurociągów lub napowietrznych linii energetycznych, zwłaszcza w okresach zimowych
opadów śniegu, pod ciężarem którego często łamią się gałęzie drzew i uszkadzają przewody elektryczne. Myślę, że takie bezzałogowce byłyby przydatne także w pracy Straży Granicznej czy straży pożarnej, ale też
policji - zaznacza. Opisując wykorzystanie takich statków dla tej służby, Szender wskazuje na inny model
zaprezentowany przez jego firmę - pomniejszoną wersję załogowego samolotu patrolowego Osa,
konstruowanego właśnie dla policji. Przygotowuje go konsorcjum z udziałem Wojskowej Akademii
Technicznej, Wojskowych Zakładów Technicznych nr 2 w Bydgoszczy i firmy AMT. MSP jest jednym z
konsorcjantów. - Odpowiadamy za część płatowca i próby aerodynamiczne. Na takim pomniejszonym
modelu badamy jego charakterystyki lotne, tzn. zanim powstanie prototyp załogowy, na takim modelu
sprawdzamy, jak wersja załogowa będzie latać. Dzięki temu jesteśmy w stanie wcześniej i taniej wskazać
ewentualne usterki konstrukcyjne - wyjaśnia.
Mapowanie z góry
Bezzałogowcami zainteresowane są również inne polskie służby, m.in. Lasy Państwowe. Wieńczysław
Plutecki, dyrektor Wydziału Systemów Informacji Przestrzennej w firmie Taxus SI, przyznaje, że firma
wykonywała już na obszarach leśnych zdjęcia i ortofotomapy różnych powierzchni - pohuraganowych i po
tzw. okiści, czyli na terenach, na których powstały szkody z powodu nagłych i obfitych opadów śniegu,
łamiącego gałęzie i korony drzew. Taxus na wystawie prezentował bezzałogowy system fotogrametryczny do
robienia ortofotomap. Choć firma sama nie wykonuje bezzałogowców, to jednak korzysta z usług
producentów takich statków, w tym wypadku MSP. - Zainteresowanie naszymi usługami jest duże. Możemy
zapewnić obserwacje małych obszarów stosunkowo szybko i w sposób powtarzalny, co pozwala na okresowy
monitoring pewnych terenów. Dla takich powierzchni jesteśmy alternatywą dla systemów opartych o
samoloty załogowe, które z racji wysokich kosztów nie znajdowały w tych przypadkach zastosowania.
Wykonaliśmy dotąd kilka zleceń dla uczelni, instytucji leśnych, Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych -
www.radiomaryja.pl
Strona 2/4
informuje Wieńczysław Plutecki. Taki system może być wykorzystany również do obserwacji osuwisk, tym
bardziej że zdjęcia umożliwiają wykonywanie map trójwymiarowych. - Z pomocą naszego systemu
wykonaliśmy w roku 2011 opracowanie dla osuwiska Kłodne niedaleko Nowego Sącza. Doszło tam do
osunięcia zbocza. Zniszczonych zostało kilka domów. Państwowy Instytut Geologiczny kartuje (opracowuje
mapy) takie osuwiska i monitoruje, czy są nadal czynne (czy nadal ziemia się nie osuwa) - wyjaśnia. W taki
sposób mogą być również monitorowane duże inwestycje, jak np. budowa dróg. Firma nie chce ujawniać
dokładnych kosztów takich usług. Zastrzega, że zależą one od zamówienia, ale szacunkowo wahają się - dla
powierzchni około 10 km kw. - od kilku tysięcy do 10 tys. złotych.
Zabawki dla dorosłych
Niektóre modele dronów można wziąć wręcz za... zabawki dla dzieci. Niewielkie rozmiary ma np. Pszczoła model stylizowany na myśliwca wielozadaniowego - autorstwa prof. Cezarego Galińskiego z Wydziału
Mechanicznego Energetyki i Lotnictwa. - Jest to prototyp. Ma zastosowanie do celów wojskowych lub przez
inne służby. Będzie mógł wykonywać zdjęcia i pobierać próbki z rejonów katastrof ekologicznych prezentuje model Andrzej Berezowski, kierownik Działu Ochrony Zabytków Techniki w Muzeum Techniki.
Z zabawką, zwłaszcza dla chłopców, można pomylić także wielowirnikową Platformę Latającą
Hornet-X4M-PRO firmy RC Concept. Ale to również model mający bardzo poważne zastosowania. Policja
mogłaby wykorzystywać takie samoloty do obserwacji np. kibiców wracających z meczów... - On może przez
15 minut zawisnąć w powietrzu nad określonym miejscem i filmować je - opisuje możliwości dronu Michał
Jurkiewicz, zajmujący się integracją platform wielowirnikowych w RC Concept. Przedstawiciel firmy
dodaje, że jej modele już obecnie są wykorzystywane także przez wytwórnie filmowe i firmy reklamowe do
wykonywania ujęć z lotu ptaka. - Nasze platformy są wykorzystywane w przemyśle filmowym i
reklamowym. Na potrzeby studentów ze szkoły filmowej w Łodzi była wykorzystana platforma S6L dodaje. Takie wielowirnikowce mogą latać również w budynkach, np. grożących zawaleniem czy też podczas
katastrof budowlanych. Przede wszystkim do takich właśnie funkcji swoją platformę wielowirnikową
opracowuje Stanisław Gardecki z Instytutu Automatyki i Inżynierii Informatycznej Politechniki Poznańskiej.
- To jest model wykorzystywany głównie do badań poruszania się i sterowania takimi pojazdami wewnątrz
pomieszczeń, ale także na zewnątrz. Pozwala on także na opracowanie awioniki do wielowirnikowych
robotów latających. Mogą być wykorzystywane np. do obserwacji sytuacji w budynkach grożących
zawaleniem, w przypadku katastrof budowlanych, poszukiwania ludzi i tworzenia map tych budynków wyjaśnia, pokazując model, nad którym prowadzone są jeszcze prace.
Nowe prawo przeciw nadużyciom
Sami konstruktorzy dronów przyznają jednak, że niewłaściwie wykorzystane mogą posłużyć do celów
niezgodnych z prawem, a zwłaszcza z poszanowaniem wolności obywatelskich i praw własności. -
www.radiomaryja.pl
Strona 3/4
Rzeczywiście mogą one być również źle wykorzystywane. Ale to człowiek nimi steruje - zastrzega Andrzej
Berezowski. Dlatego też potrzebne są nowe przepisy chroniące prawa i wolności obywatelskie, ale też
regulujące zasady wykorzystania takich statków w przestrzeni powietrznej, tak by uniknąć groźby np.
zderzenia ich z samolotami załogowymi. - W Polsce nie ma jeszcze prawodawstwa dotyczącego eksploatacji
samolotów bezzałogowych w przestrzeni powietrznej, ale one już powstają. Gdy takie przepisy zostaną
wprowadzone, otworzą się zupełnie nowe możliwości - podkreśla dr inż. Marcin Szender. Przepisy muszą
być jednak tak skonstruowane, aby zapobiegać nadużyciom, a jednocześnie nie blokować rozwoju nowej
branży w Polsce, umożliwiającej także przyspieszenie rozwoju nowoczesnych technologii w naszym kraju.
Bowiem na uziemieniu poprzez przepisy polskich producentów mogłaby skorzystać jedynie ich zagraniczna
konkurencja. Wyścig o rynek cywilnego zastosowania bezzałogowców na świecie już dawno się zaczął. - Złe
ustawy położą ten rynek, jeśli wprowadzą np. wymagania, które będą mogli spełnić tylko zachodni
producenci. Wiadomo, że ta dziedzina będzie się rozwijać. Pytanie tylko, czy będziemy to robić w Polsce,
czy inni będą na tym zarabiać, i z jakich produktów i usług będziemy korzystali także w naszym kraju. To jest
wyścig. Wygrają najlepsi - podkreśla Andrzej Berezowski.
Mariusz Bober
www.radiomaryja.pl
Strona 4/4