PrimaLuna ProLogue Classic (KT120)
Transkrypt
PrimaLuna ProLogue Classic (KT120)
M arka PrimaLuna dość regularnie pojawia się na naszych łamach. Wzmacniacze tej firmy są świetnie wykonane i mają rozsądne ceny. Właścicielem marki jest holenderska spółka Durob Audio BV należąca do Hermana van den Dungena, znanej postaci w światku audiofilskim. Prologue Classic to, obok ProLogue Two, podstawowy model wzmacniacza tego producenta. W wersji lampowej EL34 kosztuje 7700 zł, ale można go również nabyć w odmianie KT88 (za 9570 zł) lub – jeszcze lepszej – KT120, która to właśnie trafiła do naszego testu. Decyzji o wyborze lamp nie trzeba jednak podejmować zawczasu, bowiem lampy można wymieniać, trzymając w zanadrzu jeden (inny) komplet. BUDOWA Holenderskie lampowce cechuje zdecydowanie atrakcyjna, choć klasyczna stylistyka i bardzo dobre wykonanie. Ich cechą szczególną jest elegancki metalizowany lakier, którym pokryto całą obudowę, nie licząc grubej aluminiowej czołówki anodowanej na czarno lub w naturalnym odcieniu tego metalu. Wzmacniacz jest zdecydowanie węższy niż typowy segment hi-fi (280 mm szerokości), jednak mimo to waży aż 17 kg. Przy tej wadze jest jednym z dwóch najcięższych urządzeń w teście. Gros masy została skupiona w tylnej części, gdzie znajdują się transformatory wyjściowe oraz zasilający. Wzmacniacz nie ma zdalnego sterowania, co w dzisiejszych czasach wydaje się już bardzo staromodne. Nie znaczy jednak, że złe. Lewą PrimaLuna ProLogue Classic (KT120) Typowo lampowe walory z dużą rozpiętością dynamiki i zamaszystego, potężnego basu – to połączenie, jakie lubi spora część audiofilów. Trudno nie polubić tego wzmacniacza. gałką wybieramy jedno z czterech źródeł sygnału liniowego (opcjonalnie można dokupić stopień gramofonowy MM – kosztuje 870 zł), prawą – regulujemy głośność. Gniazda RCA – indywidualnie mocowane do tylnej ścianki – zabezpieczono przezroczystymi kapturkami, których nie używamy. Świetny pomysł, stosowany np. również przez Accuphase. Tuż obok znalazły się podwójne gniazda głośnikowe, pozwalające na podłączenie kolumn 4- lub 8-omowych. Jak wspomniałem na początku, Classic jest standardowo wyposażony w lampy EL34 lub KT88 (dwie pary w konfiguracji push-pull). Ich fizycznej wymianie musi towarzyszyć zmiana położenia przełącznika na boku urządzenia – i to wszystko. Prądu spoczynkowego (biasu) nie trzeba ustawiać ani po wymianie lamp, ani w ogóle, bowiem wzmacniacz wyposażono w mikroprocesorowy układ autobiasu (Adaptive Autobias), który dostosowuje wartość prądu do konkretnej lampy, redukując zniekształcenia o 40% (w przedziale mocy 12–30 W). To zresztą niejedyna cecha Classica świadcząca o jego nowoczesności. Układ zawiera też zabezpieczenie chroniące transformatory głośnikowe przed uszkodzeniem w przypadku awarii lampy (OTP) oraz system detekcji uszkodzonej lampy (BTI). Chroniony jest też transformator zasilający 29 TEST GRUPOWY Wzmacniacze zintegrowane 6000-10000 zł BRZMIENIE Lampowa technika kojarzy się zwykle z ciepłą barwą i brakiem szybkości oraz raczej słabowitą kontrolą basu. Prologue Classic częściowo potwierdza, a częściowo zaprzecza tym stereotypom. Duża moc uzyskiwana z lamp KT120 daje subiektywne wrażenie sporej rozpiętości dynamicznej, potęgowanej przez charakterystykę tonalną, opartą w dużej mierze na mocnej podbudowie basowej. Bas, jeśli brać pod uwagę jego proporcje względem pozostałych części pasma, jest w PrimaLunie najsilniejszy w teście. Daje to efekt porównywalny z odsłuchem dużych kolumn głośnikowych. Brzmienie jest ekstremalnie mięsiste, masywne, potężny bas zwraca na siebie uwagę. W zestawieniu z chudo brzmiącymi zestawami głośnikowymi, OCENA 1 Typowa PrimaLuna. Zastosowano dwa transformatory zasilające, mniejszy i większy. Podłużna płytka pośrodku odpowiada za automatyczne ustawianie biasu oraz zabezpieczenie transformatorów wyjściowych oraz zasilającego. 2 3 4 5 6 7 8 9 10 NEUTRALNOŚĆ Niższa część pasma wyraźnie podrasowana. Mięsiste brzmienie. PRECYZJA (układ PTP), który połączono z układem monitorującym temperaturę jego pracy. Istotnym elementem, który wpływa na żywotność całości, jest układ miękkiego startu (SoftStart). Egzemplarz dostarczony do testu był wyposażony w lampy KT120 produkcji Tung-Sol (amerykańska marka należąca do Electro Harmonix; produkcja w Rosji) – to mocniejsza odmiana tetrod strumieniowych KT88. Lampy te są na tyle większe od EL34 i KT88, że nie mieszczą się pod kratką ochronną przewidzianą dla EL34 lub KT88. Niezależnie od wersji, w części napięciowej pracują dwa typy podwójnych triod sygnowanych logo PrimaLuny – pary 12AX7 i 12AU7. Wszystkie umieszczono w ceramicznych gniazdach. Cały układ zmontowano typowo dla PrimaLuny, bardzo czysto i starannie. Elementy połączono bezpośrednio. Za regulację głośności odpowiada klasyczny potencjometr Alps Blue Velvet. Napięcia zasilające pochodzą z transformatora z rdzeniem EI. Wspomagają go diody prostownicze Philipsa i kondensatory elektrolityczne Nichicona. Jak to lampa – woli wypełnienie. MUZYKALNOŚĆ Plastyczny, gorący dźwięk. Fantastyczna barwa. STEREOFONIA Dobre wrażenie ogólne. Punktowość lokalizacji nieco rozmyta. DYNAMIKA Jak na lampę – bardzo odbrze. Na tle rywali też nieźle. Dobra rozpiętość, ale umiarkowana szybkość ataku. BAS Głęboki, obfity, barwny i całkiem czytelny, choć miękki. Brakuje jedynie szybkości. OCENA 82% KATEGORIA SPRZĘTU B DYSTRYBUTOR AudioFast, www.audiofast.pl CENA ok. 10 000 zł Dostępne wykończenia: srebrne, czarme DANE TECHNICZNE WEJŚCIA: 4 x liniowe RCA, phono MM w opcji WYJŚCIA: 1 x pre-out, 2 x głośnikowe (4 i 8 Ω) MOC EL34 / KT88 / KT120: 35 / 40 / bd. W ZNIEKSZTAŁCENIA THD: 0,25 % IMPEDANCJA WEJŚĆ: 65 kΩ PASMO PRZENOSZENIA: 10 Hz – 65 kHz (+- 3 dB) Kapturki na gniazda to świetne rozwiązanie. Oddzielne zaciski dla kolumn 4- i 8-omowych – standard. 30 WYMIARY: 395 x 190 x 280 mm MASA: 17 kg może stanowić idealne antidotum na brak równowagi. Istota brzmienia wzmacniaczy lampowych leży jednak najczęściej w środku pasma. Tu PrimaLuna nie zawodzi, oferując to, czego miłośnicy lamp oczekują, czyli supergęstą – niczym syrop – barwę z lekką przewagą wypełnienia nad krawędzią dźwięków. Barwa jest przy tym bardzo przyjemnie zróżnicowana w ramach swojego gorącego charakteru, przez co, pomimo swojej własnej sygnatury, jest interesująca oraz wciągająca. To może się podobać i na pewno się podoba, nawet mnie, choć preferuję więcej precyzji. Tej jest tu mniej niż w Sugdenie, przez co wyrazistość brzmienia poszczególnych instrumentów nie jest tak dobra jak tam. Sugden w barwie jest bardziej realistyczny, natomiast PrimaLuna realizuje swoją własną koncepcję brzmienia o określonym, konkretnym charakterze. Biorąc pod uwagę obiektywną jakość barw, można porównać je z tym, co potrafi wzmacniacz Rogue Audio, jednak barwy w PrimaLunie są znacznie gorętsze. Góra pasma jest wyraźna, niestępiona, nieściszona, choć zdecydowanie słodka. Ma mniejszą rozdzielczość niż ta z Sugdena, ale góruje jakością nad Sony i YBA. Wydaje się być na podobnym poziomie jak w Rogue Audio, jednak w pierwszym odczuciu, jej większe niż w Rogue nasycenie daje wrażenie jednak nieco lepszej. Efekty przestrzenne z jednej strony są niezłe, gdyż pierwsze wrażenie przestrzenności dźwięku jest bardzo dobre. Scena jest swobodnie rozbudowana, źródła nie są posklejane. Niemniej, do ideału jednak trochę brakuje. Siła ogniskowania była cokolwiek umiarkowana i wokale czy instrumenty nie były przedstawione wystarczająco punktowo, lecz lekko rozmyte, choć i tak bez żadnego problemu można było wskazać, gdzie się znajdują. Trochę problemów sprawił PrimaLunie rock, który wydaje się gatunkiem niepasującym do tego wzmacniacza. Niskie tony cechowała typowa dla lamp miękkość. O ile przy muzyce o niewymagającym tempie nie rodziło to żadnych negatywnych następstw, o tyle przy rocku brakowało werwy i słychać było zlewanie się dźwięków. Mniej pod tym względem wymagająca, nawet dość rytmiczna muzyka pop nie powodowała już takich problemów. Warto jednak zauważyć, że sposób, w jaki następowało zlewanie się dźwięków przy rocku, był niedokuczliwy. Osoby, które nie znają dobrze takich utworów, słuchając na co dzień muzyki o zupełnie innym charakterze mogłyby w ogóle nie zauważyć tego zjawiska. Podczas słuchania w mniej analityczny sposób dźwięk był po prostu złagodzony, bez transjentowości, wybuchowości. NASZYM ZDANIEM PrimaLuna ProLogue Classic oferuje bardzo konkretną szkołę brzmienia, która trafi (albo i nie) w nasz gust. Jeśli lubimy brzmienie ciepłe, wręcz gorące, mięsiste, z potężnym basem, ale też z gęstą, mocno nasyconą barwą, będziemy zadowoleni. Natomiast miłośnicy nagłego ataku mogą poczuć się lekko zawiedzeni, choć na pewno nie zaskoczeni. Mało prawdopodobne jest bowiem, by swoje poszukiwania rozpoczynali od wzmacniacza lampowego. Wydaje się, że PrimaLuna trafia w gust tych, którzy poszukują właśnie lampowego, a nie półprzewodnikowego wzmacniacza. Zapewnia ukojenie, relaks i właśnie to, czego w lampach szukamy. Wszystko to przy dużej mocy i sporej rozpiętości dynamicznej – one też robią wrażenie. ■ Podsumowanie testu Oceny w tabelkach nie odzwierciedlają rzeczywistych walorów wzmacniaczy. Poziom był zróżnicowany, różne też były charaktery testowanych wzmacniaczy. Najbardziej wszechstronną konstrukcją, przy okazji w ogóle dającą najwięcej, okazał się Sugden Mystro. To wzmacniacz, który wybrałbym prywatnie, gdybym musiał zostawić sobie któryś w nich. Kolejne pozycje zajęły, na równi, PrimaLuna i Rogue Audio. PrimaLuna czaruje supergęstą barwą i mięsistością brzmienia, natomiast Sphinx stara się być neutralny, choć też nieźle radzi sobie z barwą, udanie łącząc ją z dynamiką. Dynamicznie dobrze wypadł wzmacniacz YBA, grając jednak zbyt surowo i mało angażująco. Neutralnie brzmiący wzmacniacz Sony wyróżnia się urodą i wykonaniem, brakuje mu jednak nasycenia barw, mikrodynamiki, ale też uderzenia na basie. ■