samodzielność dziecka

Transkrypt

samodzielność dziecka
Prawie w każdej rodzinie dochodzi do tragedii.
A tragedią nazywa się usamodzielnianie się dziecka.
Bo jaka by nie była matka, bo jaki by nie był ojciec,
chcą, by dziecko było tożsame z nimi.
A przychodzi moment, że dziecko wyrywa się
z ręki mamy, że matka dziecku przeszkadza.
(ks. Mieczysław Maliński)
SAMODZIELNOŚĆ DZIECKA
Matka czuła się bezpieczna, dopóki je miała w swoim łonie. Dotąd było najlepiej. To była
tożsamość gwarantowana. „To, co ja czuję, to ono czuje, co ja myślę, to ono myśli, co ja
przeżywam, to ono przeżywa”. Oczywiście, to nie była tożsamość stuprocentowa, tylko tak się
matce zdawało. Bo tak naprawdę, dziecko swoją osobowość zaczyna kształtować już w łonie
matki. Dziecko już w łonie matki ma swoje zdanie i gdy jemu się coś podoba albo nie podoba,
reaguje. Chociażby tupaniem nóżkami. A co dopiero, gdy się pojawi na świecie. Wtedy swoje
zdanie wyraża krzykiem, płaczem, uśmiechem albo nawet śmiechem. Nie zawsze rodzice
wiedzą, o co mu chodzi. „To jest zdanie prymitywne – mógłby ktoś powiedzieć – na zasadzie
bólu, niewygody albo przyjemności”. Zgoda, ale to już jest jego zdanie. Często matka i ojciec są
zdezorientowani. Nie wiedzą, dlaczego dziecko protestuje albo się cieszy, uśmiecha się, jest
szczęśliwe. A ono ma swoje zdanie. To uwalnianie się z ręki matki oznacza wybieranie swojej
drogi życiowej. Czy to będzie ścieżka w ogrodzie, zauważony kwiatek, krzak róży, w który
dziecko chce wejść, dotknąć, nawet gdy się pokaleczy, mimo że matka ostrzega, tata ostrzega,
bo wiedzą lepiej, mają doświadczenie swojego dotychczasowego życia. Paradoks polega na
tym, że dziecko wybierające swoją drogę, czyli inną drogę niż rodzice, kontynuuje osobowość
matki i ojca. Bo gdyby było pajacem, to by pociągnięte za sznurek wykonywało określone
ruchy – wtedy byłoby jednak zaprzeczeniem rodziców. Ale póki co, zdaje się im, że jeżeli
dziecko będzie posłuszne w wykonywaniu poleceń, rad, rozkazów, to będzie prawdziwie ich
dzieckiem. A do tego, jeżeli będzie miało takie samo zdanie, jakie ma ojciec czy matka na
tematy polityczne, społeczne, gospodarcze, kulturalne, to tym bardziej będzie ich dzieckiem. A
ono ma inne zdanie. Ale wbrew temu, co często myślą rodzice, jest ono właśnie w ten sposób
kontynuatorem osobowości ojca i matki.
***
Rozmaicie rodzice reagują na to usamodzielnianie się dziecka. Bo rozmaici są rodzice i
rozmaite dzieci. Są tacy rodzice, którzy za wszelką cenę chcą nagiąć dziecko, żeby było
posłuszne, wykonywało rozkazy, spełniało polecenia, dostosowywało się do rad, zmieniało
poglądy – wszystko zgodnie z życzeniem rodziców. A są tacy rodzice, którzy nie interesują się
tym, co dziecko myśli, mówi, jak się zachowuje, z kim przestaje. Dopiero gdy dojdzie do jakiejś
katastrofy, wybuchają zbyt późnym żalem czy rozpaczą. Są takie dzieci, które zawsze postępują
na przekór. Bez argumentacji, ale dla zasady sprzeciwiają się temu, co rodzice proponują,
radzą, żądają. A są takie dzieci, które z fałszywie pojętej miłości do rodziców – a naprawdę
dlatego, że są po prostu słabe, bojaźliwe albo dla świętej zgody – ustępują, dostosowują się do
życzeń, rezygnując z własnego zdania.
***
Jaka jest rada dla takich rodziców – dla wszystkich rodziców, dla takich dzieci – dla wszystkich
dzieci? Na czym polega wychowanie do samodzielności?
Po pierwsze, na przykładzie rodziców. Wszystko, od początku do końca powinno być
prowadzone przeźroczystością postępowania rodziców. A w tym wypadku ta przeźroczystość
nazywa się samodzielnością. Tak więc rodzice są skazani na samodzielne myślenie, mówienie,
postępowanie, aby nauczyć tego swoje dziecko. Po prostu przekonać dziecko do
samodzielności mogą tylko swoją samodzielnością. Pięknem, rozumnością, godnością takiej
postawy życiowej.
Po drugie, rozmową. Rodzice powinni z dziećmi rozmawiać. To jest bardzo ważne. Niezależnie
od tego, ile dziecko ma lat, ono naprawdę potrzebuje rozmowy. Prawdziwej rozmowy. Nie
tylko rozkazów, nie tyle nakazów, pouczeń i rad, ale właśnie rozmowy. Chce znać argumenty,
które stoją za takim czy innym poglądem, słowem, działaniem. Chce być traktowane poważnie.
Niezależnie od tego, czy ma dwa lata, czy dwadzieścia. Czyli – być dowartościowane w swoim
człowieczeństwie.
Tekst pochodzi z książki
ks. Mieczysława Malińskiego
„Wychować dziecko, wychować siebie”.

Podobne dokumenty