Wagner R. - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Wagner R. - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Wagner R. Antysemityzm Schopenhauera nie jest rasistowski, jest
metafizyczny, a przy tym ateologiczny. Leon Poliakow dostrzega, że dla
Schopenhauera „żydzi są ludem wybranym przez ich Boga, który jest Bogiem
wybranym przez swój lud” (Histoire de l’antisemitisme. De Voltaire à
Wagner, París 1968, Calmann-Lévy, s. 204). W głębi antysemityzmu
Schopenhauera wydaje się przeświecać resentyment indyjski przeciwko
ludowi, którego Bóg nadprzyrodzony wybrał po to, aby wyzwolić człowieka z
fatalnego kręgu Natury. H9 87.
+ Wagner R. ceniony przez Sołowiowa W. „Ta właśnie metafizyka, nadająca
samemu światu szczególny status „stającego się Absolutu” (tu
Schellingowska
reminiscencja
to
zarazem
wyraźna
antycypacja
analizowanego przez nas niżej kompleksu „noosferycznych” idej XX wieku),
ma wcale liczne analogie w innych neospinozjańskich i neoschellingiańskich
monistycznych systemach epoki. O tym, że modernistyczna tradycja
wiązania tego rodzaju metafizyki z utopią (i antyutopią) socjalistyczną,
anarchokomunistyczną czy wręcz marksistowską nie jest sprawą czysto
rosyjską, świadczyć też może bardzo dla nas pouczający sprawą czysto
rosyjską, świadczyć też może bardzo dla nas pouczający przypadek Ernsta
Bloch, przedstawiciela podobnej tendencji, w myśli niemieckiej całkiem
jeszcze niedawnych czasów. Ówczesna ideologia niemiecka w swym nurcie
neoromantycznym, volksistowskim i imperialistycznym miała też wpływ na
rozwinięcie w myśli Sołowjowa i jego spadkobierców mitologii kulturowego
rasizmu, nasuwającej fatalne skojarzenia. Z okazji udziału niemieckiego
korpusu ekspedycyjnego w tłumieniu powstania bokserów w Chinach
myśliciel na przykład pasował w 1900 roku „dziedzica mieczowego zastępu”
paladynów, Wilhelma II, na wagnerowskiego „Zygfryda”, broniącego
chrześcijańskiego przedmurza Europy przed panmongolizmem i „żółtym
niebezpieczeństwem”: Tyś pojął: krzyż i miecz – to jedno (W. Sołowjow,
Stichotworienija i szuyocznyje pjesy, Leningrad 1974, s. 136-137, 310-311).
Programowy kontynuator Sołowiowa, Aleksander Błok, rozwijał tę koncepcję
w tak głośnych, spenglerowskich z ducha, rewolucyjno-konserwatywnych
poematach historiozoficznych jak Scytowie czy na Kulikowym Polu. Ten
pierwszy, „scytyjski”, eserowski manifest wierszem został z czasem
zawłaszczony przez oficjalną sowiecką historię literatury jako poetycka
legitymacja rewolucji bolszewickiej: była ta operacja wyrazem ewoluowania
urzędowej ideologii w stronę narodowego bolszewizmu” /A. Pomorski,
Duchowy proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i
rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja
Płatonowa), Wydawnictwo Naukowe i Literackie, Warszawa 1996, s. 94.
+ Wagner R. Dramaty muzyczne na festiwalach letnich w Bayreuth, miasto
w północnej Bawarii. „(1969 - 63 000 mieszkańców, w tym ok. 30%
katolików), założone w wieku XIII, znane z letnich festiwali dramatów
muzycznych Ryszarda Wagnera. Znaczenie Bayreuth w kulturze ściśle
związane jest z pobytem artysty i jego działalnością w tym mieście (1872-82);
staraniem Wagnera wybudowano (1872-76) na zboczu w pobliżu Bayreuth
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
gmach teatralny, zwany Festspielhaus (wg planów Gottfrieda Sempera,
1803-79), przeznaczony do wystawiania wyłącznie jego dramatów;
amfiteatralna widownia (1645 miejsc), według wzoru angielskiego architekta
Edwarda Shepherda (1670-1747), miała realizować wagnerowską ideę teatru
powszechnego, bez podziału na klasę miejsc; widownia ta stała się wzorem
dla innych teatrów, a zarazem nasunęła myśl urządzania przedstawień w
ruinach teatrów antycznych. Karierę artystyczną Bayreuth rozpoczęła 13
VIII 1876 premiera całej tetralogii Pierścień Nibelunga; na wzór teatru
greckiego poszczególne dramaty pokazano w ciągu 4 kolejnych wieczorów. Po
przerwie, 26 VII 1882 odbyła się prapremiera Parsivala, ostatniego
arcydzieła Wagnera; misterium to, napisane wyłącznie dla teatru w
Bayreuth, ma szczególną pozycję w rozwoju światopoglądu autora (przejście
od nietzscheańskiej idei nadczłowieka do idei miłosierdzia). Do roku 1940
odbyło się 35 festiwali, a od 1951 odbywają się co roku. Opiekę artystyczną
nad festiwalami w Bayreuth przejęli potomkowie Wagnera: syn Siegfried
(1869-1930) oraz wnukowie Wieland (1917-66) i Wolfgang (ur. 1919).
Bayreuth zainaugurowało wielką reformę teatralną, nawiązującą do teatru
antycznego, a dążącą do stworzenia teatru monumentalnego, totalnego;
zrealizował tu Wagner myśl o doskonałym dziele sztuki mogącym spełniać
idee wszechczłowieczeństwa (sztuka jest religią, artysta – kapłanem, gra
złudzeń – wiarą słuchacza, a całe przedstawienie – świętem); ideę bayreucką
(twórca protestował przeciwko nazwaniu jej wagnerianizmem) określa
również dążenie do jedności duchowo-artystycznej na scenie, która powinna
sprzyjać włączaniu się widzów we wspólność uczuć i dążeń (przezwyciężenie
z jednej strony gwiazdorstwa scenicznego, z drugiej – kształtowanie w widzu
świadomości nowej misji teatru). Idea teatru bezpłatnego (patronackiego)
przetrwała w Bayreuth do roku 1882” /A. Małysz, Bayreuth, w:
Encyklopedia katolicka, T. II, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z. Sułowski,
Lublin 1985, 125-126, k. 125.
+ Wagner R. Harmonia człowieka z przyrodą jest wtedy, gdy człowiek
odrzuca ducha, ideę, ethos wdzierającego się do biosu. „Zanieczyszczenie
biosu. Raz po raz w historii pojawia się idea „czystego życia biologicznego”,
które jednak jest rozumiane materialistycznie i jego „zmazą” pierworodną ma
być świat wyższy. Według wielu źródłem zła życia ludzkiego ma być wszelkie
wdzieranie się ducha, idei, ethosu do biosu, co ma powodować rozdarcie w
człowieku i potrzebę walki o zachowanie jego harmonii z przyrodą (F.
Nietzsche, R. Wagner, A. Baeumler). W rasizmie podstawowe zło
„szlachetnego” człowieka wywodzi się z pomieszania ras („krwi”), co ma
naruszać instynkt życia, wprowadzać chaos w dziedziczenie oraz budzić
poczucie winy i zarazem potrzebę „odkupienia” (A. Rosenberg, A. Hitler). / W
kulturze. W życiu kultury za grzech pierworodny uważa się niekiedy pewien
kompleks między twórczością a destrukcją, między kanonem a chaosem,
między konstruktywizmem a dekonstruktywizmem, między wartościami a
anty wartościami, co domaga się zawsze przezwyciężania w każdym wysiłku
kulturotwórczym (A. Dante, Z. Krasiński, K. L. Koniński, J. S. Pasierb, S.
Sawicki, A. Rodziński, A. Stępień, A. Dunajski, J. Szymik, E. Wójcik). /
Skaza nicości. Według egzystencjalizmu byt przeniknięty jest strukturą i
prawem kroczenia ku nicości, śmierci, cierpieniu, alienacji, rozdarciu. I to w
człowieku (das Dasein) wywołuje poczucie i przeżycie winy (das
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Schuldigsein), a w konsekwencji świadomość zadania wyzwalania się (S.
Kierkegaard, K. Jaspers, A. Camus, J. P. Sartre, N. Bierdiajew, P. Tillich, M.
Heidegger)” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 348/. Moralność jako „drugie stworzenie”
człowieka. „Obciążenie w psyche. W psychologii grzech pierworodny bywa
wykorzystywany jako obraz do wyjaśniania stanów psychicznych: jako libido
(concupiscentia) dziecka walczącego z ojcem (kompleks Edypa – wymysł
Freuda), tworzenie się superego, a także jako neurozy, wynikające z
dysharmonii między popędem a duchem, „odkupywane” przez wartość
cierpienia (C. G. Jung) czy też rzutujące na zbiorowość (S. Freud), jako
kształtowanie się w człowieku dobra i zła, płci i cech opozycyjnych (E.
Neumann), jako wysiłek o uwolnienie się spod absolutnego autorytetu,
dążenie do autonomii, postępu i zarazem własnej wielkości idealnej (E.
Fromm, W. Daim) i wreszcie jako znak ciężaru doświadczenia wyższych
wartości w życiu osobistym i zbiorowym (oprac: J. Pastuszka, M. Dybowski,
J. Brzeziński, S. Kunowski, W. Prężyna, J. Bazylak)” /Tamże, s. 349.
+ Wagner R. Litość nad zwierzętami przywiodła go do pogardy dla ludzi,
szczególnie dla rasy semickiej. „Myślę nawet, że zbrodnie wywołane
spaczonym rozumieniem miłości chrześcijańskiej nie mogą się równać temu,
co w historii zdziałała niekontrolowana litość. Czy to nie ona pobudzała
serca rewolucjonistów we Francji? Litość, sądzę, okazała się od końca XVIII
w. najskuteczniejszym i najgroźniejszym uczuciem politycznym. Zwalniała
sumienia od posłuszeństwa prawu nieporównanie skuteczniej niż chciwość,
urażona duma, zuchwalstwo czy żądza zemsty. Wystarczy ujrzeć nędzę
ludzką, odczuć żywe współczucie i nie ma już wtedy zbrodni, której nie
moglibyśmy popełnić, by ulżyć doli potrzebujących. Doskonałym przykładem
takiej postawy może być choćby opisywany przez Zdziechowskiego Richard
Wagner. Z jednej strony odkrycie solidarności z wszystkimi bytami
doprowadziło go do wegetarianizmu i odrzucenia religii tolerujących
zabijanie zwierząt, z drugiej – litość nad zwierzętami przywiodła go do
pogardy dla ludzi, szczególnie dla rasy semickiej. […] Dlaczego litość podbija
dusze Europejczyków? Jak to się stało, że słowa Zdziechowskiego o
wkraczającym do Europy duchu Azji okazały się prawdziwe? Miłość
chrześcijańska zakorzeniona jest w bycie. Kieruje się ku niewidzialnemu
ładowi, cieszy się jego pięknem, raduje objawioną w nim mocą. Miłość ta
widzi w stworzeniu dzieło dobrego Boga. Chrześcijanin wie, że to, co jest, nie
może jednocześnie nie być, że każde istniejące coś ma swą podstawę w
innym bycie, że byt pierwszy, który ma podstawę w sobie, godny jest
największej miłości” /P. Lisicki, Szantaż serca, „Fronda” 13/14 (1998) 228254, s. 250/. „Niestety, ta droga odkrywania religii wydaje się dziś dla wielu
zamknięta. Wątpimy w te pierwsze prawdy, które były oczywiste dla pogan i
które umożliwiły im przyjęcie objawienia. Czym może być prawda objawiona,
pytamy, skoro ani jej nie rozumiemy, ani nas nie przekonuje? I jak może
służyć za miarę i wzorzec dla osądu naszego postępowania i myślenia? Jak
to w ogóle możliwe, aby sądowi podlegały nasze pojęcia, opinie,
przemyślenia, skoro prawda jest tak nieoczywista? Powoli stajemy się
poganami z ducha. Bóg objawił nam tajemnice, przyjąć ją – znaczy zaufać
Mu, zamknąć się i odrzucić – to wzgardzić panem. Bez uznania prawdy nie
może być mowy o współdziałaniu z Bogiem, a tego On od nas chce. Dlatego
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przez wieki Kościół zawsze podkreślał nieskończoną wagę prawdziwego
wyznania. „Kościół jest gotów przebaczyć wszystko, tylko nie atak na
prawdę. On wie, że jeśli człowiek upadnie, ale prawda nie dozna uszczerbku,
ten upadły człowiek odnajdzie drogę powrotną. […] Kościół przedstawia
prawdę dogmatyczną jako fakt absolutny, oparty na samym sobie, zupełnie
niezależny od potwierdzenia przez moralność czy użyteczność. Stosunek woli
do dogmatu i jej odnośne działanie dla samej Prawdy jest czymś obojętnym”
– pisał w Duchu liturgii Romano Guardini. Dzisiaj jednak ogólną świadomość
ogarnął sceptycyzm. Pojęcie prawdy religijnej zostało zachwiane. Nic więc
dziwnego, że zaczęliśmy szukać innych, bardziej bezpośrednich źródeł sensu
życia” /Tamże, s. 251.
+ Wagner R. Muzyka wyraża namiętność, miłość, tęsknotę jako taką, w
sensie ogólnym, a nie czyjąś konkretną. Poezja symboliczna. „jak dalece
można określić dzieło sztuki jako symboliczne, zależy od uwarunkowań
danego artysty (świadomy proces twórczy, ale również nieświadoma
symbologeneza); poza tym pewną rolę odgrywa horyzont poznawczy
oglądającego, czytelnika, słuchacza, jeśli w artystycznie przedstawionej
płaszczyźnie rzeczywistości dostrzega jedynie zewnętrzna powłokę
podstawowej płaszczyzny znaczeniowej. Zasadniczo powinno się to odnosić
także do muzyki, mimo że tutaj pojęcie symbolu jest jeszcze trudniejsze w
zastosowaniu niż w innych dziedzinach sztuki. Już kwestia związanych z
muzyką wzruszeń wywołuje różnicę poglądów: czy uznać je za przyczynę,
skutek czy treść. Według Richarda Wagnera to, co muzyka wyraża, jest
„wieczne, nieskończone i idealne; nie wyraża ona namiętności, miłości,
tęsknoty tej lub innej jednostki w takim lub innym położeniu, lecz samą
namiętność, miłość, tęsknotę, i to w nieskończonej ilości różnych motywacji
uzasadnionych wyłącznymi właściwościami muzyki” /Cytowane za S. K.
Langer, Philosophie auf neuen Wege. Das Symbol im denken, im Ritus und in
der Kunst, Berlin 1965, s. 219/. Ale muzyka to coś więcej niż symptom
stanu emocjonalnego; nie służy tylko zbudowaniu i rozrywce lub czysto
estetycznej przyjemności, ale posiada również głębszy sens. Jeśli zbadamy
najpierw pochodzenie, źródło muzyki, to musimy stwierdzić, iż akustyczny
proces słyszenia dźwięków i związane z tym przeżycie jest jedynie stacją
końcową ciągu zdarzeń, który polega na powstawaniu dzieł sztuki. Podobnie
jak obraz pragnie znaleźć swój kształt w głowie i ręce malarza, tak „język
muzyki” chce być słyszalny w kompozytorze i przez niego. W procesie
artystycznym artyście chodzi nie tyle o wyrażenie samego siebie, ile raczej o
to, że oddaje się on swej idei, pozwala jej w sobie dojrzewać i wyzwala ją w
postaci obrazu, słowa i dźwięku. Wtargnięciu oglądanego lub słyszanego
świata w swoje wnętrze artysta przeciwdziała transponując go w dzieło
sztuki, które następnie wypuszcza na powrót w świat zewnętrzny” M.
Lurker, Przesłanie symboli w mitach, kulturach i religiach, tłum. R.
Wojnakowski, Znak, Kraków 1994, s. 106.
+ Wagner R. muzykiem ulubionym przez Hitlera. „poszedł do szkoły w Linzu.
[…] Ludzie chodzili do katedry słuchać koncertów Antona Brucknera” /F.
Ribadeau-Dumas, Tajemne zapiski magów Hitlera, przeł. Z. Siewak-Sojka. T.
Papis-Gruszecka, Wydawnictwo 4 & F, Warszawa 1992, s. 20/. „tam, w
ciemnościach katedry, chłopiec doznał olśnienia, jakie może spowodować
czar muzyki. […] ojciec zaprowadził go do teatru […] najbardziej podobał mu
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
się Lohengrin Ryszarda Wagnera. […] Piękno symfonii wagnerowskich
zawładnęło nim bez reszty. Były niczym ogień, który palił go od wewnątrz.
[…] Było to objawienie z Innego Świata. […] od tamtej pory Hitler zamienił się
w kogoś, o kim pewne sekty powiadają nawiedzony. Naprawdę słyszał głosy.
[…] Nie jest ważne, czy te głosy pochodzą od Boga czy tylko od człowieka,
ważne jest, aby być im posłusznym” /Tamże, s. 21/. „Muzyka Wagnera
odkrywała przed Hitlerem wielkie dziedzictwo tradycji Germanii,
nieokiełznana symbolikę tysiącletnich przekazów, porywała do czynu,
budziła wolę walki. I to było olśnienie, oczarowanie, odwrót do świata snów.
Wotan go zafascynował. Profesor Otto Hoffer pisał: „Najbardziej wielbionym
bogiem Germanów był pan demonicznego opętania, Wotan. Wotan to dziki
bóg opętania, […] porywczy bóg Wojny i Burzy, Zniszczenia i Śmierci,
Gniewu i Czarów, Masek i Ofiar Ludzkich” […] muzyka wagnerowska niczym
trucizna sączyła mu się do krwi przez całe lata” /Tamże, s. 22/. „Jego
przyjaciel Gusti […] osłupiały, uczestniczył w odkryciu odmiennego stanu
świadomości u młodego Hitlera” /Tamże, s. 25/. „Opera była jego
narkotykiem, magią […] Często wpada w trans, błądząc po bezdrożach
nierealnego, fantastycznego świata. Już na zawsze pozostanie w sieci mitów
Ryszarda Wagnera. […] Dużo czasu spędzał w bibliotece publicznej, ale
lekturę dobierał chaotycznie: starożytny Rzym, religie Wschodu, joga,
okultyzm, hipnotyzm, astrologia. Nietzsche nauczył go pogardy do
chrześcijaństwa, będącego konsekwencją judajskiego instynktu, więc Hitler
poczuł niechęć również do judaizmu” /Tamże, s. 28/. „Widywano go w
pewnej kawiarni uczęszczanej przez homoseksualistów. Utrzymywał z nimi
kontakty” /Tamże, s. 29/. „pewien księgarz o niepokojącej twarzy Ernst
Pretzsche – powiadano, że interesował się okultyzmem i praktykował
spirytyzm – sprzedawał Hitlerowi książki. […] rzecz o Parsifalu […] dzieło
opatrzone jest zapisanymi ręcznie komentarzami […] notatki te były
zażartym atakiem na chrześcijaństwo, godnym pióra najzagorzalszego
fanatyka” /Tamże, s. 31/. „Księgarz […] wprowadził Adolfa w wiedzę
okultystyczną i odkrył przed nim świat pozazmysłowy, którym władała
tajemnica. […] lubował się w pornografii. Odwiedzał Gwida von Lista, pisarza
politycznego i zaciekłego antysemitę, szefa pewnej paramasońskiej sekty
celebrującej pod znakiem swastyki mistyczne ceremonie, w których
harmonijnie współistniały okultyzm, magia i seks. Zaprowadził tam młodego
Hitlera, ten zaś zuchwale zakosztował przygody w niezwykłej atmosferze
satanizmu i seksualnej perwersji” /Tamże, s. 33.
+ Wagner R. pasjonował Niemców wieku XIX, „O ile studenci nie są
miłośnikami literatury, o tyle z całą pewnością przepadają za muzyką. Nic
nie wyróżnia tego pokolenia bardziej aniżeli nałóg słuchania muzyki. Żyjemy
w epoce muzyki i stanów duszy, które jej towarzyszą. Aby znaleźć tej miary
entuzjazm, trzeba się cofnąć przynajmniej o sto lat do Niemiec, trawionych
pasją do oper Wagnera. Istniało wówczas religijne niemal poczucie, że
Wagner stwarza sens życia, a publiczność nie tylko słucha jego dzieł, lecz
one jej tego sensu użyczają. Dzisiaj bardzo duży odsetek ludzi w wieku od
dziesięciu do dwudziestu lat żyje dla muzyki. […] Kiedy są w szkole lub z
rodziną, tęsknią za tym, by wrócić do swej muzyki. Wszystko, co ich otacza –
szkoła, rodzina, kościół – pozostaje poza ich muzycznym uniwersum. […]
muzyka nowych pasjonatów nie zna barier ani klasowych, ani narodowych”
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
/A. Bloom, Umysł zamknięty. O tym, jak amerykańskie szkolnictwo wyższe
zawiodło demokrację i zubożyło dusze dzisiejszych studentów, przekł. T.
Bieroń, Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 78/. „Moc, z jaką muzyka obezwładnia
dusze – tak wspaniale opisana przez Lorenza w Kupcu weneckim – znów się
po długiej przerwie odrodziła. Dokonało się to wyłącznie za sprawą muzyki
rockowej. Muzyka klasyczna jest wśród młodzieży martwa. […] Muzyka
klasyczna stanowi dziś elitarne hobby, tak jak greka czy archeologia
prekolumbijska, nie zaś powszechną kulturę, która jest środkiem
porozumienia i stenografii psychologicznej. Trzydzieści lat temu dawna
muzyka europejska stanowiła nieodłączny element życia większości
mieszczańskich domów […] Studenci […] Stanowiło to trwały składnik ich
wyposażenia psychicznego i bodaj jedyny niezmienny czynnik, który
odróżniał w Ameryce klasę ludzi wykształconych od niewykształconych”
/Tamże, s. 79/. „Wszystko to uległo jednak zmianie. Muzyka rockowa jest
dziś niekwestionowana i oczywista jak powietrze, którym studenci
oddychają. […] Dla poprzedniego pokolenia studentów muzyka była o wiele
mniej istotna. Romantyzm, który zdominował muzykę poważną od czasów
Beethovena, odwołuje się do wyrafinowania – być może przerafinowania –
uczuć, które we współczesnym świecie trudno znaleźć. […] Romantyczna
kultura muzyczna od dłuższego czasu miała zatem w Ameryce charakter
snobistycznego dodatku, równie podatnego na ośmieszenie” /Tamże, s. 80.
+ Wagner R. rozsławił poemat Wolframa z Eschenbach Parzival przez operę.
„Graal/ 2. W literaturze – pierwszą literacką wersją legendy o Graalu była
powieść Chretiena de Troyes Perceval le Gallois ou le conte du Gaal (1180,
Möns 1866; Percewal z Walii, czyli opowieść o Graalu, w: Arcydzieła
francuskiego średniowiecza, Warszawa 1968, 479-623). Rycerstwu
światowemu (Gauwain) przeciwstawione jest tu rycerstwo chrześcijańskie
(Percewal). Wyprawa po Graala jest jednocześnie nawróceniem i wewnętrzną
przemianą (utwór został zekranizowany 1979 przez E. Rohmera). O elementy
celtyckie wzbogacona jest powieść Peredur le Gallois (XVII-XVIII w., wydanie
krytyczne Paryż 1979), podobnie jak Perlesvaus początek XIII w., ukazująca
motywy arturiańskie w perspektywie eschatologicznej (koniec świata,
dążenie do wiecznej chwały). Za kontynuację Chretiena uznaje się poemat
niemieckiego poety Wolframa z Eschenbach Parzival (1200-1216, 1477,
Bremen 1783), rozsławiony przez operę R. Wagnera (1882); akcent położony
jest tu również na wartościach moralnych. Chrześcijańska koncepcja Graala
została najmocniej ukazana w powieści anonimowego mnicha Queste del
Saint Graal (1220-30, London 1864; La Quête du Saint-Graal, Paryż 1979), w
której zaznaczył się wpływ mistyki cystersów, a zwłaszcza szkoły Bernarda z
Clairvaux; Graal (zwany również Vaissel) identyfikowany jest tu z kielichem
eucharystycznym, w który Józef z Arymatei zebrał krew Jezusa wiszącego na
krzyżu. Wyprawa po Graalaa jest poszukiwaniem prawdy i uświęcenia, a
główny bohater (Galaad) symbolizuje Chrystusa; rycerstwu światowemu
przeciwstawione jest tu niebiańskie; spośród 2 grup-wybrańców (Bohort i
Percewal) oraz uwikłanych w życie światowe (Gauwain, Lancelot), jedynie
Galaad, syn Lancelota, może kontemplować tajemnice Świętego Graala, a
wszyscy spotykają się w końcu w Saras, Niebieskim Jeruzalem, gdzie
znajduje się Pałac Duchowy, w którym ma odbywać się liturgia Graala. W
utworze Roberta z Borrón (XIII w.) Histoire du Graal (Bordeaux 1841, La
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Quête du Saint-Graal, Paryż 1979) dokonana została chrystianizacja motywu
Okrągłego Stołu; Graal jest tu misą z Ostatniej Wieczerzy oraz Wazą, w którą
Józef z Arymatei zebrał krew Ukrzyżowanego. Współcześnie wątki te ujął i
wzbogacił R. Barjavel w powieści L'Enchanteur (Paryż 1984); tutaj Graal to
święty kielich, w który Ewa zebrała krew płynącą z boku Adama po wyjęciu
żebra, później posłużył się nim Jezus podczas wesela w Kanie i na Ostatniej
Wieczerzy, a następnie Józef z Arymatei zawiózł go do Bretanii, gdzie odtąd
strzeżony jest przez Królów Rybaków; potrzebny jest do zachowania
równowagi świata, a kiedy ta równowaga jest zachwiana, mąż czysty,
odważny i sprawiedliwy winien wyruszyć na jego poszukiwanie. Symbolika
Graala koncentruje się na wyrażeniu ideału czystości duchowej. Zbliżony do
tej wersji jest utwór Morte Darthur Th. Malory'ego (XV w.; Westminster 1485,
Londyn 1964), mający charakter kompilacyjny” /D. Śliwa, Graal, 2. W
literaturze, w: Encyklopedia katolicka, T. VI, red. Nacz. J. Walkusz, Lublin
1993, 3-4. Kol. 3.
+ Wagner R. Spektakl operowy Lohengrin, Kandinsky W. postrzegał analogię
między obrazem a muzyką. „Awangarda jest jak „niewidzialna ręka” w
gospodarce rynkowej, synonimem samoregulacji rozwoju sztuki poprzez
samooczyszczenie. Awangarda odgrywa rolę badawczo-rozwojowa w sztuce
jak badania naukowe w technice, nauce i gospodarce. Poszukiwanie
odpowiedzi na „co” intensyfikuje się zwłaszcza w cywilizacji informatycznej.
Mniej nas zaczyna interesować „jak” podejmować decyzje, szukamy raczej
odpowiedzi „jakie” decyzje należy podejmować. […] Jednym z pierwszych,
który zerwał z „fotografowaniem” rzeczywistości, był Rosjanin Wassily
Kandinsky, który w 1910 r. namalował abstrakcyjny obraz „Abstrakcja
akwarelowa”. Artysta szukał internalizacji obrazu na wzór muzyki,
wykorzystując manipulacje kształtem i kolorem, zwłaszcza tak mistrzowsko
stosowanym przez impresjonistów” /A. Targowski, Chwilowy koniec historii.
Cywilizacja i kultura Polski widziana znad jeziora Michigan, Nowe
Wydawnictwo Polskie, Warszawa 1991, s. 75/. „Analogię między obrazem a
muzyką postrzegał podczas spektaklu operowego „Lohengrin” Wagnera.
Poszczególne tony muzyki generowały kolorowe linie i kształty w umyśle
artysty. Ponadto rozbicie atomu przez fizyków w teorii kwantowej Maxa
Plancka spowodowało u artystów awangardy jakby „rozbicie całego świata”
na części, gdzie „kamienie topniały i wyparowywały w powietrze”. Do tego
doszły tezy matematyków o „nieskończoności” i „wielowymiarowości”
przestrzeni, jej czasowej interpretacji w relatywistycznej fizyce, którą to
przestrzeń trzeba było także i „pięknie” zanotować na płótnie. A jest to
trudne dla człowieka, który daje sobie jako tako radę z przestrzenią
trójwymiarowa. Nic dziwnego, że gruziński wybitny matematyk Pontriagin,
specjalista od czterowymiarowej przestrzeni jest … niewidomy” /Tamże, s.
76.
+ Wagner R. Upodobanie chorobliwe w śmierci, dla chrześcijanina postawa
zachwytu nad śmiercią jest obca.
„Podczas gdy człowiek cielesny
przywiązuje się, rozpaczliwie czepia się swoich przyjemności i tego, co
posiada, chrześcijanin już żyje w porządku bytu, oderwany, wolny,
korzystający z danego mu czasu dla okazywania wszystkim miłości. Jest to
działanie niewidoczne dla oczu świata. Życie chrześcijańskie jest życiem
ukrytym. Ale kiedy świat zostanie zwinięty jak namiot, ukryta dotąd
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
rzeczywistość ujawni się. Tęsknota za niebem nie oznacza, że dla
chrześcijanina rzeczywistości ziemskie są jakby bezwartościowe, że
następuje jakiś spadek instynktu życia, pragnienie ucieczki ze złego świata,
chorobliwe upodobanie w śmierci. Postawa, która była natchnieniem
Hymnów do nocy Novalisa, Nirwany Schopenhauera, czy Tristana Wagnera,
jest chrześcijaninowi obca: jest ona powrotem jednostki do pierwotnego
strumienia życia, do początkowego niezróżnicowania. Dla chrześcijanina
śmierć stanowi pełne urzeczywistnienie tego wszystkiego, co w sposób
niedoskonały przeżył on na ziemi, wyzwoleniem osoby ze śmiertelnego
wpływu krwi. „Przez śmierć otwieramy się na to, czym żyliśmy na ziemi” /J.
Daniélou, Trójca Święta i tajemnica egzystencji. Znak świątyni czyli o
obecności Boga, tł. M.Tarnowska, (oryg. La Trinité et le mystére de
l’existence, Desclée Brouwer, 1968; Le signe du temple ou de la présance de
Dieu, Editions Gallimard, 1992), wyd. Znak, Kraków 1994, s. 132/. „Śmierć
nie będzie jedynie ujawnieniem się naszej indywidualnej chwały, ale także
objawieniem naszej jedności mistycznej, czyli tej jeszcze ukrytej. Tak jak pod
pozorami naszego ciała śmiertelnego kryje się nasze ciało chwalebne, tak
samo pod postacią Kościoła widzialnego kryje się Ciało Mistyczne, jedność
ludzkości. I jedno, i drugie objawi się w tym samym czasie. Eucharystia jest
znakiem i zarazem instrumentem ludzkiej drogi do nieba. Jest ona
zasadniczo wiatykiem, chlebem podróżnika, który go podtrzymuje aż do
samego domu; przekazuje on zasadę życia błogosławionego i utrzymuje ją;
symbolizuje jedność Ciała Mistycznego i zaczyna ją wypełniać; wreszcie dla
naszego biednego człowieczeństwa, mającego takie upodobanie w
pokarmach ziemskich, jest już chlebem z nieba, którego przedsmak nam
daje, przy którym rzeczy ziemskie tracą swój smak, chlebem, który
stopniowo budzi w nas tęsknotę za prawdziwym życiem i pociąga nasze
dusze ku Ojcu” /Tamże, s. 134.
+ Wagner R. Zjawisko kulturowe Gesamtkunswerk, dzieło z zamiaru na
wskroś niemieckiego, które jest wyrazem zbiorowej świadomości, dla
Amerykanów jest czymś niewyobrażalnym. „Amerykaninem można zostać w
jeden dzień. […] Niemożliwe jest natomiast, a przynajmniej było niemożliwe
jeszcze do niedawna, stać się z dnia na dzień Francuzem, Francuz bowiem
od urodzenia stanowi wielowarstwową harmonię, bądź też dysonans,
historycznych odgłosów. Język francuski, którym niegdyś uczono Francuzów
bardzo dobrze władać, istniał nie po to, by przekazywać informacje czy
wyrażać bieżące potrzeby: był tożsamy ze świadomością historyczną. [...] o ile
Amerykanie w ogóle są bibliofilami, ich biblioteką jest cały świat. Inaczej niż
w Europie, poznanie piśmiennictwa własnego kraju nie jest warunkiem
tożsamości narodowej. Zjawisko w rodzaju Gesamtkunswerk Wagnera,
dzieła z zamiaru na wskroś niemieckiego, które jest wyrazem zbiorowej
świadomości, dla Amerykanów jest czymś niewyobrażalnym. Z kolei u
Francuzów dziwi, w jak niewielkim stopniu znają oni i lubią wszystko, co
niefrancuskie. Dla Amerykanów natomiast Homer, Wergiliusz, Dante,
Szekspir, Goethe należą do każdego kręgu bądź do całej „cywilizacji” /A.
Bloom, Umysł zamknięty. O tym, jak amerykańskie szkolnictwo wyższe
zawiodło demokrację i zubożyło dusze dzisiejszych studentów, przekł. T.
Bieroń, Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 59/. „Większość dawnych pisarzy nie
wierzyła, by mogli ich zrozumieć ci, którzy nie żyli w ich języku. Heidegger,
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
który za wszelką cenę starał się przywrócić ten pogląd, uważał, że „język jest
mieszkaniem Bytu”, że wiara w samą możliwość przekładu świadczy o
spłyconym rozumieniu problemu. […] W Ameryce Biblia nie została
przetrawiona przez wielkich narodowych egzegetów, lecz odbierano ją
bezpośrednio, na modłę wczesnego protestantyzmu: każdy człowiek sam
sobie egzegetą. Stosunek do Biblii odzwierciedlał zatem amerykańską
obojętność dla kultur narodowych […] Wbrew częstym dziś przekonaniom,
Ameryka ma jedną z najdłuższych nieprzerwanych tradycji politycznych na
świecie. […] Ameryki to jedna wielka opowieść o postępach wolności i
równości” /Tamże, s. 60.
9