Gmole w serii R850/R1100/R1150 - Boxer

Transkrypt

Gmole w serii R850/R1100/R1150 - Boxer
Gmole w serii R850/R1100/R1150
(22.12.2002) - Autor : Mazby - Ostatnia aktualizacja (26.10.2005)
Kiedy "wyścig zbrojeń" między czołowymi producentami motocykli postawił kierownictwo BMW przed
trudnym wyborem, decyzja rodziła się w bólach. Z łezką w oku cycaty boxer powędrował do lamusa.
Gdyby nowa rzędówka nie wypaliła, oszczędziłoby to wtedy wiele pieniędzy, ale nie dałoby
ogromnych zysków w niedalekiej przyszłości. Niestety,
legendarna solidność chłopców z pod niebiesko-białej szachownicy sprawiła, że nowe "K" sprzedawały się
jak ciepłe bułeczki. "Cegła" okazała się rewelacyjna.
Po czasie euforii, ktoś załomotał do drzwi i zapytał - "... no dobra, ale co z cyckami ? ". Spadająca
sprzedaż, czyli malejące dochody rzuciły konstruktorów na deski... kreślarskie. Wyciągnięto z ciemnej
komórki starego weterana z Dakaru i dumano , jak dogonić skośnookich. Ciekawych szczegółów rewolucji w silniku typu boxer odsyłam do archiwum Świata Motocykli. My zajmiemy się elementami
dotychczas traktowanymi jako dekoracyjne.
Problem ochrony dekli rozrządu w boxerach BMW istniał od wieków. Maszyna się przewalała i rysowała
śliczne polery. Gdy wpuszczono większe stado ogierów do silnika, skutki wywrotek zaczęły sięgać głębiej
pod aluminiowe wieczka. Firmowe modele zaopatrywano w kuse
biustonosze z plastiku w stylu B.Bardot. Spełniały one świetnie powierzoną rolę ... gdy motocykl się
nie poruszał. Już powyżej 20 km/h, osłony ścierały się obnażając gołe ... dekle. Jeśli motocykl jechał
troszkę szybciej, dekle ulegały także. Opuszczamy absolutną gładź teoretycznej powierzchni i przenosimy
się w realny świat krawężników, kamorów, miękkiego
pobocza i wielu innych "stałych fragmentów" szosy. Dekiel się rozpryskuje i zostaje bezbronna
klawiatura. Wystarczy połowa odkręconej manetki na piątym biegu i klawiaturę zostawiamy za sobą
napoczynając głowicę wraz z napędem rozrządu. Bardziej ambitnym pozostawiamy urwane szpilki
cylindra. Wszystkich , którzy kupili ode mnie motocykle, zapewniam, że powyższy opis pochodzi z toru w Le Mans
podczas Boxer Cup.(Foto1). Jeśli się przyjrzymy fotce, zauważymy oznaki troski o cylinder pojazdu. Każda większa firma z akcesoriami motocyklowymi posiada w swojej ofercie gmole do flat-twinów BMW.
Za kilkaset złotych możemy się zaopatrzyć w chromowane cudeńka. Nadają się one świetnie do
zawieszenia halogenów. Gorzej z przeciwdziałaniem ogromnej sile, skierowanej na wprost
cylindra, podczas ślizgu maszyny. W następnej fazie wywrotki motocykl obraca się wokół głowicy frezując
ją pieczołowicie z każdej strony. Nawet sam producent nie pofatygował się by rozwiązać ten problem.
Oryginalne gmole BMW, oferowane jedynie do "gołych" modeli, pozostawiają wiele do życzenia. Tu kamera robi zbliżenie na mały domek u podnórza Tatr. Niemłody już facet stoi nad swoją "R-ką" i
duma, jak chronić utopioną w motocykl kasę. Już w roku 2000 powstaje pierwszy model porządnego
stanika, gotowego się zmierzyć z prawami zachowania energii. (Foto 2). Prywatne zakłady metalurgiczne
(czytaj: spawarka, młotek
.... i stare imadło) w następnym sezonie wypuszczają kolejne rozwiązanie. Prosty zastrzał zostaje
zastąpiony dwoma ugiętymi elementami o eliptycznym przekroju. (Foto-3)
Daje to lepszą "strefę zgniotu" i ukierunkowuje ugięcie chroniąc nogę kierowcy. Po zaakceptowaniu
przez Resort Szpanu (mój syn) i Referat
Estetyki (moja żona), gmole zostają zamontowane do modelu GS (Foto4). Obecnie przedsiębiorstwo
przymierza się do największego wyzwania : "niewidzialnego" gorseciku dla RS'a. W międzyczasie skromny warsztacik w Spandau pod Berlinem wypuszcza swój flagowy okręt; R 1150
GS Adventure. O mały włos, a skonstruowano by "moje" gmole z przed dwóch lat (Foto 5), ale wywiad
gospodarczy poskąpił na dobre fotki z satelity i zastrzał "złamano" w miejscu działania największej
siły i dla wygody oparto go dużo bliżej (Foto 6).
Zapomniano oczywiście, że inne modele zacnej firmy też jeżdżą na dwóch kołach.
Wykonanie
gmoli we własnym zakresie jest dość skomplikowane. Ktokolwiek myśli, że domorośli konstruktorzy robią
to ze skąpstwa, to wyprowadzam ich z błędu. Jeśli ochrona ma spełnić swoją rolę, to jest to mozolna
praca i trwa kilka dni.
Odradzam użycie zwykłych rurek hydraulicznych, gdyż najmniejsze obciążenie "otwiera " szwy. Dobre
http://www.boxer-motor.com
Powered by Mambo Open Source
Utworzony: 02. 03. 2017, 06:38
efekty dają eliptyczne profile pozyskane z foteli samochodowych. Wykorzystując gotowe wyokraglenia,
można estetycznie "opasać" cylinder. Punkty zamontowania są zawsze te same . Wolny otwór pod
blokiem silnika, śruby ramy przy podnóżku centralnym, otwory przy główce kierownicy.
Te ostatnie są dość kłopotliwe w modelach GS gdzie głęboko schodzi zbiornik paliwa. Trzeba wyminąć
szalejący Telelever. Zastrzały dokręcamy do łączenia się ramy z blokiem silnika (foto 7 i foto 8). Wymaga
to od spawacza dużej precyzji, gdyż oba punkty są zupełnie różne, a przeniosą one największe siły
podczas wypadku. Dobrze jest też zostawić plastikowe osłony, które w kontakcie z gmolem pochłoną
część uderzenia. Elementy
opasujące cylinder powinny mieć kształt ślizgu, tak by nie zaczepiały o przeszkody (fotka). Istotna jest
ochrona dekla w jego dolnej części, miejscu pierwszego kontaktu z powierzchnią szosy. Oplatanie
cylindra od góry jest zbyteczne i sprawia optyczne wrażenie dużego ciężaru. Gmole mogą się składać z
wielu elementów łączonych wpustami które blokujemy śrubami.
Ułatwia to dostęp do klawiatury i dodatkowo pochłania energię przy uderzeniu. I jeszcze jedno. Nie
spawajcie na motocyklu ! Ani akumulator ani komputer wam tego nie wybaczą!
Niemożliwe jest skonstruowanie
zabezpieczenia absolutnego. Zbyt solidne gmole przeniosą uderzenie na blok silnika i spustoszenie będzie
równie poważne. Orurowanie ma przejąć część energii i ulec zniszczeniu. Oby nigdy nie musiało tego
dokonać.
Czego wam życzę
tekst : Zbyszek M.
e-mail : [email protected]
http:// www.mazby.prv.pl
http://www.boxer-motor.com
Powered by Mambo Open Source
Utworzony: 02. 03. 2017, 06:38