Na Powiślu
Transkrypt
Na Powiślu
Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału Powiśle NR 35-36 czerwiec-wrzesień 2015 ISSN 1689-9091 Święta chodziła ulicami Powiśla W 2015 roku obchodzone jest 150-lecie urodzin Świętej Urszuli Ledóchowskiej. O uroczystościach związanych z obchodami piszemy na następnych stronach. Na zdjęciu Siostry Urszulanki w drodze z Kościoła Środowisk Twórczych 24 maja 2015 r __________________________________________________________________________________________________________ NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________ W naszej gazecie pisaliśmy już o niej m.in. w 2010 roku, gdyż wtedy staraniem Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddział Powiśle na klasztorze Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego przy ul. Wiślanej zawisła tablica, informująca o pięknej historii tego domu, zbudowanego przez św. Urszulę jako jeden z pierwszych w Polsce akademików dla studentek (zob. „Na Powiślu” nr 17, grudzień 2010, s. 2-5). urszulankami. Pociągała ludzi do Boga żarliwością wiary i miłości, pokorną prostotą, słoneczną dobrocią. Brała aktywny udział w życiu religijnym, kulturalnym i społecznym kraju. Posyłała szare urszulanki do najuboższych i najtrudniejszych środowisk. Zmarła w Rzymie. W 1989 roku jej ciało zostało sprowadzone do Polski i złożone w sanktuarium w Pniewach koło Poznania. W liturgii wspominana jest 29 maja. W tym roku obchodzone jest 150-lecie urodzin tej wielkiej Polki, o której Senat RP w specjalnej uchwale, podjętej w 2009 roku, wyrażając „cześć i uznanie dla jej osoby oraz dzieł jej życia, poświęconego Bogu, Ojczyźnie i człowiekowi”, stwierdził: „Jej wszechstronne zaangażowanie w obronę Polski, po rozbiorach wykreślonej z mapy Europy, pomoc Polakom rozproszonym po świecie, a także praca nad wychowaniem młodego pokolenia poprzez stworzenie instytucji opiekuńczowychowawczych i szkolnych są wzorem dla współczesnych. W swym postępowaniu kierowała się zasadą, którą wyraziła słowami: «Moją polityką jest miłość». Stąd wezwanie stanowią dla nas słowa Ojca Świętego wypowiedziane w czasie jej kanonizacji w Rzymie w 2003 roku: «Wszyscy możemy się uczyć od niej, jak z Chrystusem budować świat bardziej ludzki – świat, w którym coraz pełniej będą realizowane takie wartości jak: sprawiedliwość, wolność, solidarność, pokój»” (M.P. z 2009 r. nr 16; poz. 195 str. 1). Dziś nadal działa wiele dobra jako mistrzyni życia duchowego, wzór dla pedagogów, mądra, zaangażowana patriotka… Jest patronką kościołów, szkół i przedszkoli, archidiecezji poznańskiej, Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego, miasta Sieradza, drużyn harcerskich i innych instytucji, organizacji lub grup. Skutecznie wstawia się u Boga w sprawach ludzi, którzy proszą ją o pomoc. Święta Urszula (Julia) Ledóchowska (1865–1939) urodziła się w Austrii, dokąd jej rodzina trafiła po powstaniu listopadowym. Mając 21 lat, wstąpiła do klasztoru urszulanek w Krakowie. W latach 1907–1914 działała w Rosji, a następnie w Szwecji i Danii, podejmując różnorodną działalność ewangelizacyjną, pedagogiczną i patriotyczną. W 1920 roku wróciła z petersburską wspólnotą urszulanek do Polski i założyła Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, popularnie nazywanych szarymi 2 Po uroczystości w Kościele Środowisk Twórczych przy portrecie Św. Urszuli Ledóchowskiej Prezes TPW Oddział Powiśle Pani Elżbieta Wolffgram _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego pracuje obecnie w 14 krajach (Argentynie, Białorusi, Boliwii, Brazylii, Filipinach, Finlandii, Francji, Kanadzie, Niemczech, Polsce, Rosji, Tanzanii, Ukrainie i we Włoszech), na 5 kontynentach. Obchody 150 rocznicy urodzin św. Urszuli odbywały się, począwszy od 17 kwietnia, w wielu miastach w Polsce i w innych krajach. Akcenty jubileuszowe miała m.in. Msza św., transmitowana przez Program 1 Polskiego Radia z bazyliki św. Krzyża w Warszawie w niedzielę 19 kwietnia o godz. 9.00, sprawowana przez abpa Wojciecha Polaka, prymasa Polski. W niedzielę 24 maja abp Henryk Hoser przewodniczył Eucharystii w Kościele Środowisk Twórczych przy pl. Teatralnym w Warszawie. Uroczystość w kościele Środowisk Twórczych 24 maja 2005 r. _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 3 NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________ Fot.A.Kliczkowska Po Mszy św. odbył się koncert poetycko-muzyczny według scenariusza znanego aktora Wiesława Komasy pt. „Miłować dopokąd idę”. Wiesław Komasa tak powiedział o przygotowanym przez niego programie artystycznym i jego bohaterce: „Scenariusz został oparty na przypomnieniu historycznych dokonań Matki Urszuli. Dokonań niewyobrażalnie wielkich, bo była osobą niezwykłego ducha, talentu, pasji, miłości do ludzi i Ojczyzny. Rozumiała i szanowała sztukę i literaturę. (…) My, wykonawcy tego programu, jesteśmy pod wielkim wrażeniem duchowości i osobowości św. Urszuli, która przekraczała wszelkie normy tamtego czasu i zaskakiwała elastycznością myślenia, odwagą i tolerancją wobec człowieka”. Uroczystość w Kościele św. Teresy Koncert poetycko-muzyczny „Miłować dopokąd idę” Uroczystości jubileuszowe miały miejsce także 29 maja – we wspomnienie liturgiczne św. Urszuli – w kościele pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus na Tamce. Mszę św. celebrował kard. Kazimierz Nycz, a potem goście zostali zaproszeni do Szarego Domu sióstr urszulanek. Do ważniejszych akcentów obchodów jubileuszu należy również uroczystość przekazania relikwii św. Urszuli do Świątyni Opatrzności Bożej 14 października 2015 r. – w święto Komisji Edukacji Narodowej. Szczegóły znaleźć można na stronie www.urszulanki.pl. s. Małgorzata Krupecka Fotografie niepodpisane z archiwum urszulanek SJK 4 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle Przy grobie prezydenta Stefana Starzyńskiego…. Fot.M. Bujak 8 września 2015 roku po raz kolejny, kultywując zwyczaj zapoczątkowany przez założyciela Towarzystwa Przyjaciół Warszawy prof. Stanisława Lorentza, z inicjatywy Zarządu TPW odbyła się uroczystość przy symbolicznym grobie bohaterskiego prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego. Fot.E.Wolffgram Mimo deszczowej pogody zgromadzili się członkowie TPW, przedstawiciele władz miasta, młodzież szkolna i mieszkańcy Warszawy, dla których postać prezydenta jest bliska i żywa w ich pamięci. Delegacja uczniów XXIII Liceum im. M. Skłodowskiej-Curie, na czele z pocztem sztandarowym, podążająca w kierunku symbolicznego grobu Stefana Starzyńskiego na Powązkach. Głos zabrali kolejno Pani Małgorzata Naimska, przedstawicielka władz miasta, Pani Beata Michalec, prezes ZG TPW, która przypomniała inicjatora i cel spotkania, ale najbardziej uwagę zebranych skupiła Pani Wiesława Dłubak – Bełdycka, która od lat kieruje do młodzieży jakieś przesłanie, wybierając fragment (epizod) z ogromnego dorobku i działalności prezydenta Starzyńskiego. Tym razem przypomniała relacje prezydenta z młodzieżą, cytując fragment przemówienia Stefana Starzyńskiego skierowany do młodzieży maturalnej w 1939 roku, w którym powiedział: „Część z Was pójdzie do zawodu, a część na wyższe studia. I jedna praca i druga są cenne. Należy tylko wyrobić w sobie to przekonanie, iż pracować trzeba tak, jakby od wyniku każdego z Was zależało dobro i los Ojczyzny”. Pani Wiesława powiedziała też, „że Stefan Starzyński bardzo chciał aby w mieście, którego był prezydentem każdy czuł się dobrze, także osoby przyjeżdżające do stolicy jako turyści. I znów apelował do stałych mieszkańców Warszawy, także do ludzi młodych”. I tu zacytowała kolejny fragment Jego wypowiedzi, który pozwolę sobie przytoczyć, bo jest aktualny i dziś: „Bądźcie uprzejmi i uczcie innych uprzejmości. Z życzliwością odnoście się do każdego turysty aby wyjechał z Warszawy oczarowany miastem i jego mieszkańcami. Dbajcie o czystość ulic i ogrodów. Niech okna wasze zdobią kwiaty, tak jak to się widzi gdzie indziej”. Następnie zaapelowała do młodzieży aby spróbowała to przesłanie wypełnić, bo „przecież uprzejmym i życzliwym można być nie tylko od święta, lecz każdego dnia” – stwierdziła. Pani Wiesława Dłubak – Bełdycka skierowała też osobiste przesłanie aby młodzież potraktowała te słowa poważnie i za rok, kiedy znowu się spotkamy, odpowiedziała, co z tego przesłania udało się jej zrealizować. Została za to przez zgromadzoną młodzież nagrodzona brawami. Na zakończenie uroczystości zostały złożone kwiaty i zapalone znicze. Towarzystwu Przyjaciół Warszawy dziękujemy za kultywowanie tradycji i pamięci. M. Bujak _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 5 NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________ Patroni naszych ulic Kontynuujemy rozpoczęty w poprzednim numerze kwartalnika Na Powiślu temat patronów alei w Parku Marszałka Rydza-Śmigłego. Po Gustawie HerlinguGrudzińskim pora na poetkę, pisarkę, a w młodości także aktorkę, czyli Beatę Obertyńską. Beata Obertyńska Obertyńska urodziła się 18 lipca 1898 roku w Skolem pod Stryjem. Była córką poetki Maryli z Młodnickich Wolskiej i inżyniera Wacława Wolskiego, pioniera polskiego przemysłu naftowego na terenie Galicji. Dzieciństwo i młodość spędziła we Lwowie, w willi Zaświecie należącej do jej rodziców. Na początku próbowała swoich sił na scenie. Studiowała w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej, występowała w lwowskich teatrach. Nie zagrała jednak żadnej roli godnej uwagi, bo też i nie aktorstwo, a literatura była jej prawdziwym powołaniem. Jako poetka debiutowała w 1924 roku w Słowie Polskim. Od najwcześniejszej młodości żyła w środowisku artystycznym, obracała się wśród literatów, aktorów, muzyków, plastyków. Podczas drugiej wojny światowej została, tak jak wielu innych mieszkających we Lwowie Polaków, aresztowana przez NKWD. Wyszła z więzienia na fali amnestii ogłoszonej po wybuchu wojny sowieckohitlerowskiej i podpisaniu układu Sikorski-Majski (1941 r.). Wspominała, że jej radzieccy współwięźniowie przyjęli ów akt łaski z niedowierzaniem. Wyuczeni przez propagandę, że Boga nie ma, drwili sobie z Polaków modlących się żarliwie w celach. Teraz, gdy owi Polacy wyszli z więzień, a oni musieli w nich pozostać, pomimo wpojonego materialistycznego światopoglądu nie bez zabobonnego lęku mówili o „polskich czarach”. 6 Po wyjściu na wolność i długiej tułaczce po radzieckiej Rosji wstąpiła do Armii Polskiej w ZSRR dowodzonej przez generała Władysława Andersa. Przeszła cały jej szlak bojowy – przez Iran, Palestynę, Egipt i Włochy. Po wojnie, świadoma tego, czym jest sowiecka rzeczywistość, nie zdecydowała się na powrót do włączonej w orbitę wpływów Stalina Polski. Aresztowano ją przecież we Lwowie jako _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle „wroga systemu”… Zamieszkała w Londynie. Była aktywną działaczką tamtejszego środowiska emigracyjnego. Publikowała w znanych londyńskiej Polonii tytułach: Dzienniku Polskim i Dzienniku Żołnierza, Orle Białym, Polsce Walczącej, Ochotniczce, Wiadomościach, Przeglądzie Polskim. Zmarła 21 maja 1980 roku po zasłabnięciu na jednej ze stacji londyńskiej kolei miejskiej. Napisała i wydała tomiki poezji: Pszczoły w słoneczniku (1927), Głóg przydrożny (1932), Otawa. Wiersze dawne i nowe (1945), Miód i piołun (1972), Anioł w knajpie (1977), Perły – wiersze (1980), Grudki – kadzidła (wydane pośmiertnie, 1987). Jest ponadto autorką poematu Ballada o chorym księżycu (1959) oraz kilku utworów prozatorskich, w tym wspomnień W domu niewoli, w których opisała swoje przeżycia z czasu spędzonego w radzieckim więzieniu. Do mego syna Nie zginąłeś mi onej jesieni aniś w tundrze w kopczyk płaski się zmienił, ni w katyńskim nie było cię lasku. Na pustyni, w upale i blasku, grobu twego nie szukam dziś w piasku ani w gruzach strasznego opactwa... Brat myślący skrzydlatego ptactwa - szary żuraw trafiony na przestrzał ognia-ś płachtą nie spadał z powietrza... Nie zaznałeś kaźni Oświęcimia, swąd stolicy ócz ci nie zadymiał, nigdy wróg ci żaden nie przewodził. Jakże losy sprzyjały ci, synu! Jakżeś mądry był - mądry nad podziw żeś być nie chciał! Żeś się nie urodził! Beata Obertyńska Fot. R.Dajbor Twórczość Beaty Obertyńskiej pozostawała w latach PRL-u na indeksie, przy czym niechęć była obustronna – najpierw władze nie zamierzały zezwolić na publikację twórczości autorki, która nie kryła swojego stosunku do powojennej polskiej rzeczywistości, a potem sama Obertyńska nie chciała, by jej twórczość wydawana była w oficjalnym druku socjalistycznej Polski. Po 1989 roku dorobek pisarki w pewnym stopniu został polskim czytelnikom pokazany i przybliżony, choć tak naprawdę lata zapomnienia zrobiły swoje i Beata Obertyńska pozostaje dziś poetką znacznie mniej znaną, niż wielu innych twórców jej pokolenia. Aleja Obertyńskiej w Parku Marszałka Rydza- Śmigłego Rafał Dajbor _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 7 NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________ O tym, jak wiele cennych pamiątek można jeszcze odnaleźć w zakamarkach naszych domów, świadczyć mogą publikowane poniżej zdjęcia. Zrobione zostały w czasie Powstania Warszawskiego. Nie znamy jednak tych ludzi, nie wiemy także w jakim miejscu Warszawy zdjęcia te zostały zrobione. Jest nam tylko wiadomo, że jesienią 1945 r. film zawierający te zdjęcia został oddany na przechowanie ojcu, nieżyjącego już, Jerzego Mańkowskiego. On sam był wtedy 10-letnim chłopcem. Pamiętał jak przez Wrocław, gdzie wtedy mieszkali, przemieszczały się tłumy ludzi. W ich domu nocowała grupa ludzi, jak mówiono „z Warszawy”. Gdy wyruszali w dalszą drogę prosili o przechowanie filmu i obiecali, że po niego wrócą. Nikt się jednak nie zgłosił. Powodów może być kilka. Nie znamy dalszych losów tych ludzi, być może nie przeżyli wygnania, a może osiedlili się poza granicami Polski i nie mogli wrócić? W latach powojennych, gdy sytuacja polityczna Polski bardzo się zmieniła, nie było bezpiecznie przyznawać się do jakichkolwiek kontaktów z Armią Krajową, a także wspominać o Powstaniu Warszawskim. Później, w nieco bardziej sprzyjających okolicznościach, prawdopodobnie w latach 70-tych ubiegłego wieku, Jerzy Mańkowski chciał w jakiś sposób upowszechnić te zdjęcia i wysyłał fragmenty filmu do czasopisma „Stolica”. Redakcja jednak nie wykazała zainteresowania tą historią. Teraz, po odnalezieniu przez rodzinę ostatniego fragmentu filmu, zostanie on przekazany do Muzeum Powstania Warszawskiego. Przedtem jednak, przedstawiamy kilka zdjęć z tego filmu w naszym czasopiśmie, z nadzieją, że może ktoś z Państwa odnajdzie kogoś znajomego, lub rozpozna miejsce zrobienia fotografii, i tym samym pomoże chociaż trochę wyjaśnić tę wojenną tajemnicę. 8 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 9 NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________ 10 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle Pamięć W dniu 11 IX 2015 roku u „naszych” zaprzyjaźnionych kombatantów w Kole nr 20 na Powiślu, odbyła się uroczystość wręczenia odznaczeń pracownikom Muzeum Powstania Warszawskiego. Uhonorowani zostali: dyrektor Muzeum – Pan Jan Ołdakowski ODZNAKĄ ZA WYBITNE ZASŁUGI DLA ZWIĄZKU KOMBATANTÓW RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ I BYŁYCH WIĘŹNIÓW POLITYCZNYCH oraz dwie pracownice Muzeum, panie Monika Kazimierczak i Agnieszka Renata Pawelec ODZNAKAMI ZA ZASŁUGI DLA ZWIĄZKU KOMBATANTÓW RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ I BYŁYCH WIĘŹNIÓW POLITYCZNYCH. Fot. M.Bujak i wdzięczność… Na zdjęciu Pani Monika Kazimierczak oraz Pani Agnieszka Renata Pawelec - odznaczone pracownice Muzeum Powstania Warszawskiego oraz (w środku od lewej): Pan płk Julian Stola wręczający odznaczenia z ramienia Związku Kombatantów, Pani Elżbieta Wolffgram – Prezes Oddziału Powiśle TPW, Pan Edward Tracewski - Prezes Koła Kombatantów Nr 20 i Pani Helena Jabłońska - członkini Koła Nr 20 W ten sposób Kombatanci podziękowali za pracę na rzecz ocalenia pamięci o uczestnikach Powstania Warszawskiego. Członkom Koła na czele z jego prezesem – Panem Edwardem Tracewskim dziękujemy, że doceniają pracę młodego pokolenia na rzecz ocalenia Pamięci, a uhonorowanym gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów oraz wytrwałości i zapału w utrwalaniu naszej historii. Poczta Powstańcza Fot. A.Kliczkowska Spektakl pt. „Powstanie Warszawskie 1944”, wystawiany corocznie z okazji rocznicy Powstania Warszawskiego dn. 31 lipca , w tym roku, ponownie dostarczył nam wielu wrażeń i wzruszeń. Widzowie dość licznie przybyli na podwórze kamienicy przy Al.3 Maja 14. Widowisko zostało przygotowane przez „Teatr Łazienki” pod kierownictwem i w reżyserii Pana Władysława Terleckiego. _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 11 NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________ Pożegnanie lata żegnam cię lato żegnam cię słońce teraz będę czekać na ciepłe miesiące w przyszłym roku żegnaj mi niebo żegnajcie obłoki może mi się przyśni błękit jak oczy niezapominajek Za jesień a gdy w nocy za oknem szum deszczu usłyszę wspomnę na szum morza jak łodziami kołysze a kiedy jesienne nastaną wichury i opadłe liście uniosą do góry zatańczę zatańczę walca rozpuszczę włosy wyciągnę ręce łapiąc krople rosy zrobię wielki bukiet z liliowego wrzosu i zaśpiewam głośno dziękując za to „że było długie i ciepłe tegoroczne lato” 12 Za barwy jesieni i żółknące liście za mech soczysty jarzębiny kiście za trawę w parku jeszcze zieloną za niebo błękitne lekko zamglone zasnute woalem mgieł i pajęczynę rozpiętą pomiędzy drzewami gdzie krzyżak przyczajony bez ruchu zawisnął… za to, że gdzieś na kałuży promyk słońca błysnął jak w lustrze odbity zaświecił w oczy zamrugał zatrzepotał rzęsami obudził wspomnienia małą łzę wycisnął… za tę i za wszystkie jesienie co były mi dane dziękuję Ci Panie _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle Są takie miejsca… czy są na ziemi miejsca bez chmur bez śniegu deszczu bez łez czy są na ziemi miejsca bezpieczne bez wojen strzałów gradu kul czy są na ziemi miejsca radosne bogate w uśmiechy i śpiew są tam gdzie słońca blask i ciepło ludzkich serc i rąk gdzie matki dłoń podaje chleb są tam gdzie nasz rodzinny dom Pod Swoją obronę pod swoją obronę weź ludy uciśnione i nakarm głodne, małe dzieci – chorobom i nędzy nie daj już więcej szerzyć się po świecie – powstrzymaj bratobójcze ręce, zlikwiduj wojen okrucieństwa i niepotrzebnie krew przelewaną zachowaj – weź pod Swą obronę wszystkich pokrzywdzonych przez kataklizmy przyrody – i zasklep w sercach rany tych osieroconych, a miłość – umacniaj łańcuchem zgody ! _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 13 NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________ Wiślane obrazy Pożegnaliśmy lato. Tegoroczne było wyjątkowo upalne i słoneczne. Przez wiele dni temperatura powietrza niemal osiągała 40o C. Brak deszczu spowodował suszę w wielu regionach kraju. W Warszawie, przy znacznie obniżonym poziomie wody w Wiśle można było zaobserwować co rzeka dotąd przed nami ukrywała. Oprócz ton różnego rodzaju śmieci gruzu, opon samochodowych, blaszanych puszek - można było także znaleźć i wydobyć na powierzchnię prawdziwe skarby, m.in. wrak statku (prawdopodobnie statku Bajka, który zatonął w czasie Powstania Warszawskiego) oraz fragmenty architektury, które zostały zatopione w czasie potopu szwedzkiego. Dziś w krótkim reportażu przedstawiamy widok na Powiśle i Wisłę, przy znacznie obniżonym jej poziomie. Przypominamy przy tym, że pięć lat temu stan wody w Wiśle był niepokojąco wysoki i było zagrożenie powodziowe, o czym pisaliśmy w numerze 15 naszego kwartalnika. Widok na Powiśle z prawego brzegu rzeki w okolicach Mostu Syreny. Na rzece utworzyła się wysepka z bujną roślinnością 14 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle Na przęsłach Mostu Kolejowego dostrzec można ślady wcześniejszych, wyższych poziomów wody. Podobne ślady zostawiła woda na przęsłach Mostu Poniatowskiego. W sąsiedztwie przęseł wyłoniły się z wody kamienie oraz przyniesione nurtem rzeki gałęzie i fragmenty drewnianych konstrukcji. Po przeciwnej stronie, prawy brzeg Wisły cofnął się odsłaniając kamienie i muszle małż i ślimaków. W miejscu piaszczystym, pomiędzy mostami Kolejowym i Poniatowskiego, powstała dość duża plaża, chętnie wykorzystywana przez mieszkańców Warszawy w upalne dni lata. Fot.E Wolffgram ______________________________________________________________________________________________________________________________ _________________________________________________ 15 NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________ Opowieści Warszawskiego Dziadka Bolesław Prus – Bielany (audycja radiowa z dn. 7.06.1994 r.) Dobry wieczór mili słuchacze Skończył się maj. Dobiega końca rok szkolny i już niedługo z piosenką na ustach „Już za parę dni, za dni parę, wezmę plecach swój i gitarę…” ruszycie w swoje wakacyjne wędrowanie. Co prawda maj był dość mokry, ale na pewno nie jedna tradycyjna majówka wam się udała, tak jak życzyłbym wam każdej udanej wakacyjnej wyprawy. Niedawno brałem udział w ciekawej audycji radiowej trzech radiostacji – warszawskiej, lubelskiej i gdańskiej – w której wspólnie mówiliśmy o tym jak to kiedyś, a jak dzisiaj urządzano i bawiono się na majówkach. Dziś, przeglądając Kroniki jednego ze znakomitszych kronikarzy warszawskich, pana Aleksandra Głowackiego, znalazłem taki oryginalny i ciekawy opis zabawy na Bielanach warszawskich sprzed stu laty. Ów kronikarz, którego literacki pseudonim na pewno znacie, jakby przeczuwając , że współcześni będą ciekawi jak to „drzewiej”, czyli dawniej bywało, taki dał opis, który tu w kilku fragmentach, dosłownie przytaczam. „Ponieważ jeden historyk, który przyjdzie na świat w 1996 roku, chce mieć dokładny opis, jak ludzie bawili się na Bielanach w 1896 roku, ażeby oddać mu drobną usługę, o bielańskich uciechach opowiem według autentycznych źródeł. Jechało się na Bielany albo Wisłą przy pomocy 10-ciu parowców i mnóstwa czółen, albo szosą – powozami, dorożkami i chłopskimi wózkami. Komunikacja wodna odznaczała się ogromną ciżbą ludzi wdzierających się na statki albo szturmujących kasy. Zamęt przy kasach był tym większy, że niektórzy amatorowie Bielan targowali się o ceną biletów. Nadto zaś trafiały się „mamy”, którym w żaden sposób nie można było wytłumaczyć, że ich córki, choć w rzeczy samej są ich córkami, 16 niemniej już przestały być „dziećmi”, o czym świadczyły pięknie rozwinięte kształty panienek i towarzyszący im wielbiciele. Zdarzyło się też, że jeden z pasażerów z taką trudnością utrzymywał równowagę na pokładzie statku, że marynarze (stare wilki morskie), obezwładniwszy pacjenta, wynieśli go na ląd i tamże zostawili. Trudno coś stanowczego powiedzieć o obfitości pokarmów na Bielanach, wielu bowiem podróżnych z Warszawy przynosiło ze sobą żywność w węzełkach. Mogli więc nie dbać o miejscowe restauracje. O ile ktoś obcy nie przywłaszczył sobie ich zapasów. Z napojami było gorzej. Jakkolwiek dzieci wołały „woda świeża zdrojowa lepsza niż żydowska sodowa”, woda ta jednak w użyciu praktycznym okazywała się mętną. O szampanie i nawet spokojniejszym winie nie było słychać, natomiast na całych Bielanach w takim dniu od 2 do 9 wieczór (z małą przerwą) zupełnie zabrakło piwa. Z zabaw największym cieszyły się uznaniem karuzele, przy których można było dostać zawrotu głowy, tudzież młyn diabelski i huśtawki, na których za niewielkie pieniądze „robiło się niedobrze” jak po najkosztowniejszej uczcie. Panny na huśtawkach „przez skromność przywiązywały sobie u samego spodu sukienki tasiemkę, specjalnie na ten cel z domu przyniesioną”. Muzyka i śpiew były reprezentowane przez dziadów, których na Bielany zjeżdżało wtedy przeszło 100. Trafiali się też panowie, którzy pragnąc uwiecznić swoje czcigodne nazwiska przez zapisywanie ich na ścianach, gwałtem dobijali się do kamedulskich grobów. (na warszawskich Bielanach znajduje się kościół i eremy oo. Kamedułów). Nie puszczano ich tam, albowiem w roku zeszłym jacyś świętokradcy rozbili jeden grób i naigrywali się ze złożonych w nim szczątków. Podobne wypadki niezbyt jasne rzucają światło na stan moralności dzisiejszego pokolenia rozbawionych warszawiaków. Toteż nie dziw, że między szczęśliwy tłum miejscowa policja co moment zarzucała swój niewód i niejednokrotnie __________________________________________________________________________________________________________________________________________________ ___________________________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle udało jej się wydobyć wcale ładne okazy dwunożnych, a nade wszystko wieloręcznych szczupaczków. Nade wszystko Bielany jednak charakteryzują się tańcami na świeżym powietrzu. Jak gwiazdy wśród czarnego nieba, tak wśród bielańskiego chaosu jaśnieli cykliści. Kokietowali oni swoimi kostiumami oraz ognistymi spojrzeniami piękne warszawianki, spragnione … szumu drzew i zieloności, a więc nie kostiumów i spojrzeń …”. Życzę wam miłych wakacji, ciekawych wędrówek, bogatych przeżyć. Tasiemki daruję, ale przypominam o ile czystszy i przejrzystszy jest widok jeżeli patrzy się na niego bez dodatkowej podniety piwno-winnej, a jak zdrowe i przyjemne jest powietrze w lesie, w górach czy nad wodą, jeżeli nie zasnute jest papierosowym dymem. Tego wam na początku zbliżających się wakacji życzy, zawsze życzliwy Dziadek Warszawski. Bohdan Grzymała-Siedlecki www.lasbielanski.waw.pl Tak to według kronikarza wyglądały majówki i zabawy na warszawskich Bielanach przed stu laty. No cóż, następne stulecie wzbogaciło nas o muzykę tranzystorową, choć często równie dziadowską, udoskonalone zapisywacze aerozolowe na murach i gdzie się da, choć trzeba przyznać, że tasiemki do przywiązywania „przez skromność” sukienek u spodu na huśtawkach, wyszły z mody, a i spokojniejsze wina też już mocno konkurują z niewinnym piwem. Ubyło nam sporo wody w Wiśle, a z nią i tych romantycznych parowców. W drodze na Bielany, fot.K. Brandel (lata 90. XIX w). _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 17 NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________ Z kart powiślańskiej filmografii Jedni nie mogą przeżyć dnia bez obejrzenia odcinka swojego ukochanego „tasiemca”. Inni uważają, że to pożeracz czasu i kompletny ogłupiacz. Filmowcy twierdzą, że telenowela to podręcznik uczący tego, jak nie powinno się kręcić filmów. Doświadczeni aktorzy załamują ręce nad poziomem aktorstwa w telenowelach, a ci, którzy aktorstwa uczą, podkreślają, że granie w tasiemcowych serialach potrafi zepsuć w młodym aktorze to, czego nauczy go granie na scenie i w filmie fabularnym. Te zarzuty i kontrowersje nie są jednak w stanie zmienić tego, że bez telenowel nie wyobrażamy już sobie współczesnej telewizji. Pierwszym polskim serialem spełniającym kryteria gatunkowe telenoweli nie był jednak wcale – jak to się powszechnie dziś sądzi – Klan, ale starsze o dziewięć lat W labiryncie w reżyserii Pawła Karpińskiego. Serial ten kręcono w latach 1988-1990, dochodząc do liczby 120 odcinków. Przy dzisiejszych telenowelach, których liczba odcinków idzie w tysiące, wydaje się to być niewiele, ale wtedy taka ilość szokowała. Serial nie był bowiem wówczas gatunkiem kojarzącym się z wieloletnim śledzeniem losów bohaterów. Ówczesne seriale były albo wielogodzinnymi, podzielonymi na części filmami fabularnymi (Czterej pancerni i pies, Czarne chmury, Królowa Bona, Kariera Nikodema Dyzmy), albo też krótkimi seriami filmów telewizyjnych, które łączyła postać głównego bohatera lub bohaterów (Stawka większa niż życie, 07 zgłoś się, Życie na gorąco). Przeglądając czasopisma z przełomu lat 80. i 90. ubiegłego stulecia, łatwo zauważyć, że serialowi Karpińskiego nie szczędzono drwin i głosów krytyki. Głosy te, z perspektywy dzisiejszych czasów i tego, jak żenujące potrafią być współczesne telewizyjne programy, brzmią co najmniej naiwnie i przesadnie idealistycznie. Nie sposób też nie dostrzec doskonałej obsady serialu. Bogdan Baer, Janusz Bylczyński, 18 Anna Chodakowska, Wiesław Drzewicz, Stanisław Gawlik, Anna Gornostaj, Eugenia Herman, Irena Karel, Marek Kondrat, Teresa Lipowska, Gustaw Lutkiewicz, Katarzyna Łaniewska, Leon Niemczyk, Piotr Pawłowski, Barbara Rachwalska, Zofia Rysiówna, Witold Skaruch, Karol Strasburger, Leszek Teleszyński, Mieczysław Voit, Zdzisław Wardejn – ten zestaw nazwisk (wymienionych po prostu alfabetycznie, bez zaznaczania, kto jak wielką rolę grał, bo przekraczałoby to ramy niniejszego artykułu) imponuje do dziś. Dlaczego o tym wszystkich wspominam? Otóż dlatego, że niemało zdjęć do W labiryncie powstało na Powiślu. Widoczny na zdjęciu budynek przy Rozbrat był filmowym lokum serialowej rodziny Racewiczów. Także i mieszkanie rodziny Durajów usytuowane było w naszej dzielnicy (przy Ludnej). Sceny spaceru kilkorga postaci nakręcone zostały w parkach Powiśla (zwłaszcza w parku RydzaŚmigłego), dwoje bohaterów spotykało się na rogu Ludnej i Orłowicza, zaś szkołę jednej z bohaterek „zagrało” liceum im. Stefana Batorego. Powiśle było więc dla twórców W labiryncie wdzięcznym i lubianym plenerem. ___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ __________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle Kiedy w 1997 roku Telewizja Polska rozpisała konkurs na telenowelę, używając zresztą wówczas po raz pierwszy tej właśnie nazwy (W labiryncie nazywano po prostu serialem), w szranki stanęły trzy produkcje: Klan, Złotopolscy i Zaklęta. Wyemitowano po trzy pilotażowe odcinki i rozpoczął się plebiscyt. Zwyciężył Klan, którego twórcą (scenarzystą, producentem i reżyserem początkowych odcinków) był Paweł Karpiński, ten sam, który stworzył W labiryncie. Zwycięski serial wszedł do produkcji dla „Jedynki” gdzie do dziś ma swoich wiernych widzów. Jest wciąż kręcony i nic nie zapowiada, by miało się to zmienić. Wicelider, czyli Złotopolscy doczekał się realizacji w „Dwójce”, gdzie emitowany był w latach 1997-2010, stając się z biegiem czasu serialem bardziej komediowym niż klasyczną telenowelą, zaś Zaklęta zakończyła żywot na owych trzech pilotażowych odcinkach i poszła w zapomnienie. Gwoli ścisłości dodajmy, że i niektóre ujęcia Klanu powstawały na Powiślu – mieszkanie jednej z bohaterek „grało” przez pewien czas jedno z mieszkań w kamienicy przy Śniegockiej. Dziś właściwie każda telewizja ma „swoją” lub kilka „swoich” telenowel. Rzadko już jednak wynajmuje się mieszkania na potrzeby zdjęć do tego typu seriali. Twórcom bardziej opłaca się raczej wynająć halę i z najtańszych materiałów (typu dykta i karton) po prostu wybudować wykorzystywane w serialu wnętrza. Jednak plenery telenowel wciąż powstają to tu, to tam, w różnych częściach Warszawy, toteż możemy być pewni, że jeszcze w niejednym wieloodcinkowym „tasiemcu” nieraz ujrzymy znajome ulice, parki, skwery, place i mosty. Rafał Dajbor Budynek przy ul. Rozbrat, w którym znajdowało się mieszkanie serialowej rodziny Recewiczów (Fot. R.Dajbor) _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 19 NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________ Alina Maria Bursze Konkurs Chopinowski Dnia 1 października rozpoczyna się XVII Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina. Konkursy chopinowskie odbywają się co 5 lat. W tegorocznym Konkursie udział weźmie 78 pianistów, którzy przeszli eliminacje, reprezentujących wiele krajów. Z Polski zaklasyfikowało się do konkursu 14 pianistów. Chiny reprezentowane będą przez 13 osób, Japonia przez 12, Korea Południowa – 8, Rosja – 6, Stany Zjednoczone - 4, z Włoch, Kanady i Wielkiej Brytanii przybędzie po 3 osoby, z Czechy – 2 osoby oraz po 1 osobie z Białorusi, Chorwacji, Francji, Grecji, Indonezji, Łotwy, Ukrainy, Uzbekistanu, Rumunii, Węgier. Po koncercie inauguracyjnym rozpoczną się przesłuchania uczestników, które będą transmitowane przez Polskie Radio i telewizję (TV HD i TV Kultura). Będzie można przez wiele dni podziwiać niesamowity urok muzyki Chopina w różnych interpretacjach. W czasie trwania konkursu, tj. do 20 października Muzeum Fryderyka Chopina, mieszczące się w Zamku Ostrogskich będzie otwarte także w poniedziałki. Można skorzystać z tej oferty. My jednak z pewnym żalem powracamy myślą do na naszych spotkań na „Powiślańskich wieczorach na Zamku Ostrogskich” gdzie słuchaliśmy „na żywo” pięknej muzyki… 20 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle Olsza czarna (w niektórych regionach Polski zwana także olchą) o łacińskiej nazwie Alnus glutinosa, rośnie tylko w miejscach o dużej wilgotności gleby i powietrza. Spotkamy ją więc nad brzegami rzek, jezior i mniejszych zbiorników wodnych, ale także na terenach zabagnionych, gdzie woda deszczowa natrafiając w glebie na warstwę nieprzepuszczalną (np. glinę), zatrzymuje się na głębokości 50-80 cm. W trakcie roku kalendarzowego poziom wody gruntowej ulega wahaniom. Najwyższy jest wiosną i wtedy często korzenie olszy, a nawet dolne części pnia, są zanurzone w wodzie. Znosi ona jednak dobrze wiosenne zalewy i podtopienia. Latem, gdy woda opadnie, można często zaobserwować dość niesamowity widok, gdy drzewa rosnące na wysokich kępach, z odsłoniętymi częściowo korzeniami sprawiają wrażenie wyniesionych ponad powierzchnię gleby. Olszy nie spotkamy jednak na powiślańskim brzegu Wisły, który jest zbyt wysoki dla drzew, które korzeniami swymi muszą sięgać wody. W Warszawie można ją jednak znaleźć m.in. w Łazienkach Królewskich nad stawem oraz miejscami nad niskim, głównie prawym brzegiem Wisły. Ogólnie wiadomo, że olsza czarna jest gatunkiem pospolitym na dość żyznych siedliskach wilgotnych i bagiennych w klimacie umiarkowanym. Występuje na terenie całej Europy, ale spotykana też bywa w północnej części Afryki. Na wschód sięga aż po zachodnią Syberię, ponieważ także dobrze znosi temperatury poniżej 400 C. Drzewo to wykształca wyraźny pień z osadzoną dość wysoko smukłą koroną. Pień w młodości pokryty jest gładką, zielonkawą korą, która z wiekiem ciemnieje, aż staje się prawie czarna i spękana. Liście ma dość charakterystyczne, owalne, często z wyciętym wierzchołkiem, zwane odwrotnie- jajowatymi, tzn. że węższa strona owalu znajduje się przy ogonku liściowym. Liście, wiosną lepkie w dotyku, mają 4-10 cm długości, są błyszczące i ciemnozielone z wierzchu, a od spodu jaśniejsze i przy nerwach pokryte kępkami włosków. Pozostają na drzewie aż do późnej jesieni nie zmieniając barwy. Olsza w młodości, do ok. 30 roku życia, dość szybko rośnie. W wieku dojrzałym osiąga wysokość 25 do 35 m, w zależności od żyzności podłoża. Nie jest jednak gatunkiem długowiecznym - żyje około 100 lat; wyjątkowo 120. Ma przy tym dużą zdolność tworzenia odrośli ze ściętych pni. Owocować zaczyna w wieku 20-30 lat. Jest rośliną jednopienną, tzn. na jednym drzewie tworzą się kwiaty zarówno męskie jak i żeńskie. Kwiaty olszy są podobne do kwiatów leszczyny oraz innego, opisywanego już gatunku – brzozy. Wszystkie te rodzaje drzew znajdują się wg systematyki roślin w jednej rodzinie Brzozowate. Wiosną na gałęziach olszy rozwijają się kwiaty, utworzone z pączków powstałych jesienią poprzedniego roku. Kwiaty są w postaci kotków. Męskie, zwisające, wiosną mają ok. 8 cm długości i tworzą duże ilości pyłku, przenoszonego przez wiatr. Później obumierają. Żeńskie są czerwone, skierowane do góry i znacznie mniejsze – długości ok. 2 cm. Po przekwitnięciu kotki żeńskie, mocno drewnieją, brązowieją i rozrastają się do 5–10 cm długości. Przypominają swoim wyglądem nieduże szyszki na długich szypułkach. Na początku zimy wypadają z nich malutkie orzeszki, natomiast same szyszeczki mogą pozostać na drzewie dość długo, nawet kilka lat. Drewno olszy jest lekkie i miękkie, żółtawobiałe tuż po ścięciu, wkrótce utlenia się na powietrzu i zmienia kolor na pomarańczowy. Po wyschnięciu _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 21 NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________ Młode szyszeczki olszy czarnej na przełomie lata i jesieni – zdjęcie górne Stare szyszeczki olszy czarnej pozostają na drzewie nawet kilka lat – zdjęcie po prawej, wykonane wiosną nieco blednie, ale powtórnie zmoczone staje się znów pomarańczowe. Ma zastosowanie w stolarstwie, modelarstwie, rzeźbiarstwie, przy produkcji instrumentów muzycznych oraz w przemyśle celulozowo-papierniczym. Ponieważ dobrze znosi długie przebywanie w wodzie wykorzystywane bywa przy budowie konstrukcji wodnych. W Polsce, oprócz olszy czarnej w warunkach naturalnych występują jeszcze, jakkolwiek znacznie rzadziej, dwa gatunki: olsza szara – głównie przy górskich potokach i wzdłuż dolin dużych rzek oraz olsza zielona – w Bieszczadach Zachodnich. Olsza zielona ma duże znaczenie przy utrwalaniu górskich zboczy, natomiast dwa pozostałe gatunki pełnią 22 często rolę tzw. gatunków pionierskich wykorzystuje się je np. przy zalesianiu nieużytków i hałd przemysłowych. Z olszą czarną – drzewem trochę tajemniczym, o prawie czarnej korze, rosnącym często na niedostępnych bagnach, związane są różne przesądy i legendy. Ta tajemniczość rozbudzała także wyobraźnię poetów. Chyba najbardziej znana wszystkim jest ballada J.W Goethego „Król Olch”, która ma także swoją wspaniałą wersję muzyczną – pieśń, stworzoną przez Franciszka Schuberta. Przedstawiamy ten wiersz w tłumaczeniu (z 1856 r.) Władysława Syrokomli Tekst i zdjęcia Anna Kliczkowska _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle Król Olch Kto jedzie tak późno wśród nocnej zamieci? To ojciec z dziecięciem jak gdyby wiatr leci. Chłopczynę na ręku piastując najczulej, Ogrzewa oddechem, do piersi go tuli. „Mój synu, dlaczego twarz kryjesz we dłonie?" „Czy widzisz, mój ojcze? Król Olszyn w tej stronie, Król Olszyn w koronie, z ogonem jak żmija!" „To tylko, mój synu, mgła nocna się zwija." Chodź do mnie, chłopczyno, zapraszam najmilej, Pięknymi zabawki będziem się bawili, Chodź na brzeg, tu kwiatki kraśnieją i płoną, A moja ci mama da suknię złoconą. „Mój ojcze, mój ojcze! czy widzisz te dziwa? Król Olszyn do siebie zaprasza i wzywa!" „Nie bój się, mój synu! skąd tobie te dreszcze? To tylko wiatr cichy po liściach szeleszcze." Chodź do mnie, chłopczyno , poigrasz z rozkoszą, Mam córki, co ciebie czekają i proszą, Czekają na ciebie z biesiady nocnymi, Zaśpiewasz, potańczysz, zabawisz się z nimi. „Mój ojcze, mój ojcze! ach, patrzaj... gdzie ciemno... Król Olszyn ma córki, chcą bawić się ze mną." „Nie bój się, mój synu, ja widzę to z dala. To wierzba swe stare gałęzie rozwala". Chodź do mnie, mój chłopcze, dopóki masz porę. Gdy chętnie nie przyjdziesz, toć gwałtem zabiorę." „Mój ojcze, mój ojcze! ratujcie dziecinę! Król Olszyn mnie dusi... mnie słabo... ja ginę..." Ojcowi bolesno... on pędzi jak strzała. Na rękach mu jęczy dziecina omdlała. Dolata na dworzec... lecz próżna otucha! Na ręku ojcowskim już dziecię bez ducha. Johann Wolfgang Goethe _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 23 Fot.E.Wolffgram Zainspirowani dramatycznymi reportażami o wysychającej Wiśle, które pojawiły się w mediach latem , wyruszyliśmy zbadać tę sytuację we wrześniu, na przełomie lata i jesieni. Krótki reportaż ze spaceru na str. 14-15 Redakcja: Elżbieta Wolffgram, Anna Kliczkowska Współpracują: Mariola Bujak, Wiesława Dłubak-Bełdycka, Jadwiga Kowejsza, Rafał Dajbor, Małgorzata Krakowiak-Owczarek, Karolina Adamczyk, Karolina Półtorak Korespondencję należy kierować na adresy: [email protected] lub TPW Oddział Powiśle, ul. Św. Franciszka Salezego 4 m. 20 00-392 Warszawa Poprzednie numery umieszczone są pod adresem: http://www.srodmiescie.warszawa.pl/strona-574-na_powislu.html Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania selekcji oraz niewielkich zmian w nadesłanych materiałach Wydrukowano w Promo Print - poligrafia i reklama, ul. Jagiellońska 3 lok. 5, 03-721 Warszawa www.promo-print.pl