Na Powiślu

Transkrypt

Na Powiślu
Na Powiślu
Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału Powiśle
NR 35-36
czerwiec-wrzesień 2015
ISSN 1689-9091
Święta chodziła ulicami Powiśla
W 2015 roku obchodzone jest 150-lecie urodzin Świętej Urszuli Ledóchowskiej. O uroczystościach związanych
z obchodami piszemy na następnych stronach. Na zdjęciu Siostry Urszulanki w drodze z Kościoła Środowisk Twórczych
24 maja 2015 r
__________________________________________________________________________________________________________
NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________
W naszej gazecie pisaliśmy już o niej m.in. w 2010
roku, gdyż wtedy staraniem Towarzystwa Przyjaciół
Warszawy Oddział Powiśle na klasztorze Sióstr
Urszulanek Serca Jezusa Konającego przy ul. Wiślanej
zawisła tablica, informująca o pięknej historii tego domu,
zbudowanego przez św. Urszulę jako jeden z pierwszych
w Polsce akademików dla studentek (zob. „Na Powiślu”
nr 17, grudzień 2010, s. 2-5).
urszulankami. Pociągała ludzi do Boga żarliwością wiary
i miłości, pokorną prostotą, słoneczną dobrocią. Brała
aktywny udział w życiu religijnym, kulturalnym i społecznym kraju. Posyłała szare urszulanki do najuboższych
i najtrudniejszych środowisk. Zmarła w Rzymie. W 1989
roku jej ciało zostało sprowadzone do Polski i złożone
w sanktuarium w Pniewach koło Poznania. W liturgii
wspominana jest 29 maja.
W tym roku obchodzone jest 150-lecie urodzin tej
wielkiej Polki, o której Senat RP w specjalnej uchwale,
podjętej w 2009 roku, wyrażając „cześć i uznanie dla jej
osoby oraz dzieł jej życia, poświęconego Bogu, Ojczyźnie
i człowiekowi”, stwierdził: „Jej
wszechstronne
zaangażowanie w obronę Polski, po rozbiorach wykreślonej z mapy Europy, pomoc Polakom rozproszonym po
świecie, a także praca nad wychowaniem młodego
pokolenia poprzez stworzenie instytucji opiekuńczowychowawczych i szkolnych są wzorem dla
współczesnych. W swym postępowaniu kierowała się
zasadą, którą wyraziła słowami: «Moją polityką
jest miłość». Stąd wezwanie stanowią dla nas słowa Ojca
Świętego wypowiedziane w czasie jej kanonizacji
w Rzymie w 2003 roku: «Wszyscy możemy się uczyć od
niej, jak z Chrystusem budować świat bardziej ludzki –
świat, w którym coraz pełniej będą realizowane takie
wartości jak: sprawiedliwość, wolność, solidarność,
pokój»” (M.P. z 2009 r. nr 16; poz. 195 str. 1).
Dziś nadal działa wiele dobra jako mistrzyni życia
duchowego, wzór dla pedagogów, mądra, zaangażowana
patriotka… Jest patronką kościołów, szkół i przedszkoli,
archidiecezji poznańskiej, Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego, miasta Sieradza, drużyn harcerskich i innych
instytucji, organizacji lub grup. Skutecznie wstawia się
u Boga w sprawach ludzi, którzy proszą ją o pomoc.
Święta Urszula (Julia) Ledóchowska (1865–1939)
urodziła się w Austrii, dokąd jej rodzina trafiła po
powstaniu listopadowym. Mając 21 lat, wstąpiła do
klasztoru urszulanek w Krakowie. W latach 1907–1914
działała w Rosji, a następnie w Szwecji i Danii,
podejmując różnorodną działalność ewangelizacyjną,
pedagogiczną i patriotyczną. W 1920 roku wróciła
z petersburską wspólnotą urszulanek do Polski i założyła
Zgromadzenie
Sióstr
Urszulanek
Serca
Jezusa
Konającego,
popularnie
nazywanych
szarymi
2
Po uroczystości w Kościele Środowisk Twórczych przy portrecie Św. Urszuli Ledóchowskiej Prezes TPW
Oddział Powiśle Pani Elżbieta Wolffgram
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa
Konającego pracuje obecnie w 14 krajach (Argentynie,
Białorusi, Boliwii, Brazylii, Filipinach, Finlandii, Francji,
Kanadzie, Niemczech, Polsce, Rosji, Tanzanii, Ukrainie
i we Włoszech), na 5 kontynentach.
Obchody 150 rocznicy urodzin św. Urszuli odbywały
się, począwszy od 17 kwietnia, w wielu miastach w Polsce
i w innych krajach. Akcenty jubileuszowe miała m.in.
Msza św., transmitowana przez Program 1 Polskiego
Radia z bazyliki św. Krzyża w Warszawie w niedzielę 19
kwietnia o godz. 9.00, sprawowana przez abpa Wojciecha
Polaka, prymasa Polski.
W niedzielę 24 maja abp Henryk Hoser
przewodniczył Eucharystii w Kościele Środowisk
Twórczych przy pl. Teatralnym w Warszawie.
Uroczystość w kościele
Środowisk Twórczych
24 maja 2005 r.
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
3
NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________
Fot.A.Kliczkowska
Po Mszy św. odbył się koncert poetycko-muzyczny
według scenariusza znanego aktora Wiesława Komasy pt.
„Miłować dopokąd idę”. Wiesław Komasa tak powiedział
o przygotowanym przez niego programie artystycznym
i jego bohaterce: „Scenariusz został oparty na
przypomnieniu historycznych dokonań Matki Urszuli.
Dokonań niewyobrażalnie wielkich, bo była osobą
niezwykłego ducha, talentu, pasji, miłości do ludzi
i Ojczyzny. Rozumiała i szanowała sztukę i literaturę. (…)
My, wykonawcy tego programu, jesteśmy pod wielkim
wrażeniem duchowości i osobowości św. Urszuli, która
przekraczała wszelkie normy tamtego czasu i zaskakiwała
elastycznością myślenia, odwagą i tolerancją wobec
człowieka”.
Uroczystość w Kościele św. Teresy
Koncert poetycko-muzyczny „Miłować dopokąd idę”
Uroczystości jubileuszowe miały miejsce także 29
maja – we wspomnienie liturgiczne św. Urszuli –
w kościele pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus na
Tamce. Mszę św. celebrował kard. Kazimierz Nycz,
a potem goście zostali zaproszeni do Szarego Domu sióstr
urszulanek.
Do ważniejszych akcentów obchodów jubileuszu należy
również uroczystość przekazania relikwii św. Urszuli
do Świątyni Opatrzności Bożej 14 października 2015 r.
– w święto Komisji Edukacji Narodowej.
Szczegóły znaleźć można na stronie www.urszulanki.pl.
s. Małgorzata Krupecka
Fotografie niepodpisane z archiwum urszulanek SJK
4
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Przy grobie prezydenta
Stefana Starzyńskiego….
Fot.M. Bujak
8 września 2015 roku po raz kolejny, kultywując zwyczaj
zapoczątkowany przez założyciela Towarzystwa Przyjaciół Warszawy
prof. Stanisława Lorentza, z inicjatywy Zarządu TPW odbyła się
uroczystość przy symbolicznym grobie bohaterskiego prezydenta
Warszawy Stefana Starzyńskiego.
Fot.E.Wolffgram
Mimo deszczowej pogody zgromadzili się
członkowie TPW, przedstawiciele władz miasta,
młodzież szkolna i mieszkańcy Warszawy, dla
których postać prezydenta jest bliska i żywa w ich
pamięci.
Delegacja uczniów XXIII Liceum im. M. Skłodowskiej-Curie,
na czele z pocztem sztandarowym, podążająca w kierunku
symbolicznego grobu Stefana Starzyńskiego na Powązkach.
Głos zabrali kolejno Pani Małgorzata
Naimska, przedstawicielka władz miasta, Pani
Beata Michalec, prezes ZG TPW, która przypomniała inicjatora i cel spotkania, ale najbardziej
uwagę zebranych skupiła Pani Wiesława Dłubak –
Bełdycka, która od lat kieruje do młodzieży jakieś
przesłanie, wybierając fragment (epizod) z ogromnego dorobku i działalności prezydenta Starzyńskiego. Tym razem przypomniała relacje prezydenta
z młodzieżą, cytując fragment przemówienia Stefana
Starzyńskiego skierowany do młodzieży maturalnej
w 1939 roku, w którym powiedział: „Część z Was
pójdzie do zawodu, a część na wyższe studia. I jedna
praca i druga są cenne. Należy tylko wyrobić
w sobie to przekonanie, iż pracować trzeba tak,
jakby od wyniku każdego z Was zależało dobro i los
Ojczyzny”. Pani Wiesława powiedziała też, „że
Stefan Starzyński bardzo chciał aby w mieście,
którego był prezydentem każdy czuł się dobrze,
także osoby przyjeżdżające do stolicy jako turyści.
I znów apelował do stałych mieszkańców Warszawy, także do ludzi młodych”. I tu zacytowała
kolejny fragment Jego wypowiedzi, który pozwolę
sobie przytoczyć, bo jest aktualny i dziś:
„Bądźcie
uprzejmi
i
uczcie
innych
uprzejmości. Z życzliwością odnoście się do każdego
turysty aby wyjechał z Warszawy oczarowany
miastem i jego mieszkańcami. Dbajcie o czystość
ulic i ogrodów. Niech okna wasze zdobią kwiaty, tak
jak to się widzi gdzie indziej”.
Następnie zaapelowała do młodzieży aby
spróbowała to przesłanie wypełnić, bo „przecież
uprzejmym i życzliwym można być nie tylko od
święta, lecz każdego dnia” – stwierdziła.
Pani Wiesława Dłubak – Bełdycka skierowała
też osobiste przesłanie aby młodzież potraktowała te
słowa poważnie i za rok, kiedy znowu się spotkamy,
odpowiedziała, co z tego przesłania udało się jej
zrealizować. Została za to przez zgromadzoną
młodzież nagrodzona brawami.
Na zakończenie uroczystości zostały złożone
kwiaty i zapalone znicze.
Towarzystwu Przyjaciół Warszawy dziękujemy
za kultywowanie tradycji i pamięci.
M. Bujak
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
5
NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________
Patroni naszych ulic
Kontynuujemy rozpoczęty w poprzednim numerze kwartalnika Na Powiślu temat
patronów alei w Parku Marszałka Rydza-Śmigłego. Po Gustawie HerlinguGrudzińskim pora na poetkę, pisarkę, a w młodości także aktorkę, czyli Beatę
Obertyńską.
Beata
Obertyńska
Obertyńska urodziła się 18 lipca 1898 roku w
Skolem pod Stryjem. Była córką poetki Maryli
z Młodnickich Wolskiej i inżyniera Wacława
Wolskiego, pioniera polskiego przemysłu naftowego
na terenie Galicji. Dzieciństwo i młodość spędziła we
Lwowie, w willi Zaświecie należącej do jej rodziców.
Na początku próbowała swoich sił na scenie.
Studiowała w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej, występowała w lwowskich teatrach. Nie zagrała
jednak żadnej roli godnej uwagi, bo też i nie
aktorstwo, a literatura była jej prawdziwym
powołaniem. Jako poetka debiutowała w 1924 roku
w Słowie Polskim. Od najwcześniejszej młodości żyła
w środowisku artystycznym, obracała się wśród
literatów, aktorów, muzyków, plastyków. Podczas
drugiej wojny światowej została, tak jak wielu innych
mieszkających we Lwowie Polaków, aresztowana
przez NKWD. Wyszła z więzienia na fali amnestii
ogłoszonej
po
wybuchu
wojny
sowieckohitlerowskiej i podpisaniu układu Sikorski-Majski
(1941 r.). Wspominała, że jej radzieccy współwięźniowie przyjęli ów akt łaski z niedowierzaniem.
Wyuczeni przez propagandę, że Boga nie ma, drwili
sobie z Polaków modlących się żarliwie w celach.
Teraz, gdy owi Polacy wyszli z więzień, a oni musieli
w nich pozostać, pomimo wpojonego materialistycznego światopoglądu nie bez zabobonnego
lęku mówili o „polskich czarach”.
6
Po wyjściu na wolność i długiej tułaczce po
radzieckiej Rosji wstąpiła do Armii Polskiej w ZSRR
dowodzonej przez generała Władysława Andersa.
Przeszła cały jej szlak bojowy – przez Iran, Palestynę,
Egipt i Włochy. Po wojnie, świadoma tego, czym jest
sowiecka rzeczywistość, nie zdecydowała się na
powrót do włączonej w orbitę wpływów Stalina
Polski. Aresztowano ją przecież we Lwowie jako
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
„wroga systemu”… Zamieszkała w Londynie. Była
aktywną
działaczką
tamtejszego
środowiska
emigracyjnego. Publikowała w znanych londyńskiej
Polonii tytułach: Dzienniku Polskim i Dzienniku
Żołnierza, Orle Białym, Polsce Walczącej,
Ochotniczce, Wiadomościach, Przeglądzie Polskim.
Zmarła 21 maja 1980 roku po zasłabnięciu na jednej
ze stacji londyńskiej kolei miejskiej.
Napisała i wydała tomiki poezji: Pszczoły
w słoneczniku (1927), Głóg przydrożny (1932),
Otawa. Wiersze dawne i nowe (1945), Miód i piołun
(1972), Anioł w knajpie (1977), Perły – wiersze
(1980), Grudki – kadzidła (wydane pośmiertnie,
1987). Jest ponadto autorką poematu Ballada
o chorym księżycu (1959) oraz kilku utworów
prozatorskich, w tym wspomnień W domu niewoli,
w których opisała swoje przeżycia z czasu
spędzonego w radzieckim więzieniu.
Do mego syna
Nie zginąłeś mi onej jesieni
aniś w tundrze w kopczyk płaski się
zmienił,
ni w katyńskim nie było cię lasku.
Na pustyni, w upale i blasku,
grobu twego nie szukam dziś w piasku
ani w gruzach strasznego opactwa...
Brat myślący skrzydlatego ptactwa
- szary żuraw trafiony na przestrzał ognia-ś płachtą nie spadał z powietrza...
Nie zaznałeś kaźni Oświęcimia,
swąd stolicy ócz ci nie zadymiał,
nigdy wróg ci żaden nie przewodził.
Jakże losy sprzyjały ci, synu!
Jakżeś mądry był - mądry nad podziw żeś być nie chciał! Żeś się nie urodził!
Beata Obertyńska
Fot. R.Dajbor
Twórczość Beaty Obertyńskiej pozostawała
w latach PRL-u na indeksie, przy czym niechęć była
obustronna – najpierw władze nie zamierzały
zezwolić na publikację twórczości autorki, która nie
kryła swojego stosunku do powojennej polskiej
rzeczywistości, a potem sama Obertyńska nie chciała,
by jej twórczość wydawana była w oficjalnym druku
socjalistycznej Polski. Po 1989 roku dorobek pisarki
w pewnym stopniu został polskim czytelnikom
pokazany i przybliżony, choć tak naprawdę lata
zapomnienia zrobiły swoje i Beata Obertyńska
pozostaje dziś poetką znacznie mniej znaną, niż wielu
innych twórców jej pokolenia.
Aleja Obertyńskiej w Parku Marszałka Rydza- Śmigłego
Rafał Dajbor
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
7
NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________
O tym, jak wiele cennych pamiątek można jeszcze odnaleźć w zakamarkach naszych domów, świadczyć
mogą publikowane poniżej zdjęcia. Zrobione zostały w czasie Powstania Warszawskiego. Nie znamy jednak
tych ludzi, nie wiemy także w jakim miejscu Warszawy zdjęcia te zostały zrobione.
Jest nam tylko wiadomo, że jesienią 1945 r. film zawierający te zdjęcia został oddany na przechowanie ojcu,
nieżyjącego już, Jerzego Mańkowskiego. On sam był wtedy 10-letnim chłopcem. Pamiętał jak przez Wrocław,
gdzie wtedy mieszkali, przemieszczały się tłumy ludzi. W ich domu nocowała grupa ludzi, jak mówiono
„z Warszawy”. Gdy wyruszali w dalszą drogę prosili o przechowanie filmu i obiecali, że po niego wrócą. Nikt
się jednak nie zgłosił. Powodów może być kilka. Nie znamy dalszych losów tych ludzi, być może nie przeżyli
wygnania, a może osiedlili się poza granicami Polski i nie mogli wrócić? W latach powojennych, gdy sytuacja
polityczna Polski bardzo się zmieniła, nie było bezpiecznie przyznawać się do jakichkolwiek kontaktów z Armią
Krajową, a także wspominać o Powstaniu Warszawskim. Później, w nieco bardziej sprzyjających
okolicznościach, prawdopodobnie w latach 70-tych ubiegłego wieku, Jerzy Mańkowski chciał w jakiś sposób
upowszechnić te zdjęcia i wysyłał fragmenty filmu do czasopisma „Stolica”. Redakcja jednak nie wykazała
zainteresowania tą historią. Teraz, po odnalezieniu przez rodzinę ostatniego fragmentu filmu, zostanie on
przekazany do Muzeum Powstania Warszawskiego.
Przedtem jednak, przedstawiamy kilka zdjęć z tego filmu w naszym czasopiśmie, z nadzieją, że może ktoś
z Państwa odnajdzie kogoś znajomego, lub rozpozna miejsce zrobienia fotografii, i tym samym pomoże
chociaż trochę wyjaśnić tę wojenną tajemnicę.
8
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
9
NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________
10
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Pamięć
W dniu 11 IX 2015 roku u „naszych”
zaprzyjaźnionych kombatantów w Kole nr 20
na Powiślu, odbyła się uroczystość wręczenia
odznaczeń pracownikom Muzeum Powstania
Warszawskiego.
Uhonorowani
zostali:
dyrektor Muzeum – Pan Jan Ołdakowski ODZNAKĄ ZA WYBITNE ZASŁUGI DLA
ZWIĄZKU KOMBATANTÓW RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ I BYŁYCH
WIĘŹNIÓW POLITYCZNYCH oraz dwie
pracownice
Muzeum,
panie
Monika
Kazimierczak i Agnieszka Renata Pawelec ODZNAKAMI
ZA
ZASŁUGI
DLA
ZWIĄZKU KOMBATANTÓW RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ I BYŁYCH
WIĘŹNIÓW POLITYCZNYCH.
Fot. M.Bujak
i wdzięczność…
Na zdjęciu Pani Monika Kazimierczak oraz Pani Agnieszka Renata
Pawelec - odznaczone pracownice Muzeum Powstania
Warszawskiego oraz (w środku od lewej): Pan płk Julian Stola wręczający odznaczenia z ramienia Związku Kombatantów, Pani
Elżbieta Wolffgram – Prezes Oddziału Powiśle TPW, Pan Edward
Tracewski - Prezes Koła Kombatantów Nr 20 i Pani Helena
Jabłońska - członkini Koła Nr 20
W ten sposób Kombatanci podziękowali za pracę na rzecz ocalenia pamięci o uczestnikach Powstania Warszawskiego.
Członkom Koła na czele z jego prezesem – Panem Edwardem Tracewskim dziękujemy, że doceniają pracę młodego
pokolenia na rzecz ocalenia Pamięci, a uhonorowanym gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów oraz wytrwałości
i zapału w utrwalaniu naszej historii.
Poczta Powstańcza
Fot. A.Kliczkowska
Spektakl
pt. „Powstanie Warszawskie 1944”,
wystawiany corocznie z okazji rocznicy Powstania
Warszawskiego dn. 31 lipca , w tym roku, ponownie
dostarczył nam wielu wrażeń i wzruszeń. Widzowie
dość licznie przybyli na podwórze kamienicy przy
Al.3 Maja 14.
Widowisko zostało przygotowane przez „Teatr
Łazienki” pod kierownictwem i w reżyserii Pana
Władysława Terleckiego.
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
11
NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________
Pożegnanie lata
żegnam cię lato
żegnam cię słońce
teraz będę czekać
na ciepłe miesiące
w przyszłym roku
żegnaj mi niebo
żegnajcie obłoki
może mi się przyśni
błękit jak oczy
niezapominajek
Za jesień
a gdy w nocy za oknem
szum deszczu usłyszę
wspomnę na szum morza
jak łodziami kołysze
a kiedy jesienne
nastaną wichury
i opadłe liście
uniosą do góry
zatańczę
zatańczę walca
rozpuszczę włosy
wyciągnę ręce
łapiąc krople rosy
zrobię wielki bukiet
z liliowego wrzosu
i zaśpiewam głośno
dziękując za to
„że było długie i ciepłe
tegoroczne lato”
12
Za barwy jesieni
i żółknące liście
za mech soczysty
jarzębiny kiście
za trawę w parku jeszcze zieloną
za niebo błękitne lekko zamglone
zasnute woalem mgieł
i pajęczynę rozpiętą pomiędzy drzewami
gdzie krzyżak przyczajony bez ruchu
zawisnął…
za to, że gdzieś na kałuży promyk słońca
błysnął
jak w lustrze odbity zaświecił w oczy
zamrugał
zatrzepotał rzęsami
obudził wspomnienia
małą łzę wycisnął…
za tę
i za wszystkie jesienie co były mi dane
dziękuję Ci Panie
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Są takie miejsca…
czy są na ziemi
miejsca bez chmur
bez śniegu
deszczu
bez łez
czy są na ziemi
miejsca bezpieczne
bez wojen
strzałów
gradu kul
czy są na ziemi
miejsca radosne
bogate w uśmiechy
i śpiew
są tam
gdzie słońca blask
i ciepło ludzkich serc i rąk
gdzie matki dłoń
podaje chleb
są tam
gdzie nasz rodzinny dom
Pod Swoją obronę
pod swoją obronę
weź ludy uciśnione
i nakarm głodne, małe dzieci
–
chorobom i nędzy
nie daj już więcej
szerzyć się po świecie –
powstrzymaj bratobójcze
ręce,
zlikwiduj wojen
okrucieństwa
i niepotrzebnie krew
przelewaną
zachowaj –
weź pod Swą obronę
wszystkich pokrzywdzonych
przez kataklizmy przyrody –
i zasklep w sercach rany
tych osieroconych,
a miłość –
umacniaj łańcuchem zgody !
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
13
NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________
Wiślane obrazy
Pożegnaliśmy
lato.
Tegoroczne
było
wyjątkowo upalne i słoneczne. Przez wiele dni
temperatura powietrza niemal osiągała 40o C.
Brak deszczu spowodował suszę w wielu
regionach kraju.
W Warszawie, przy
znacznie obniżonym
poziomie wody w Wiśle można było
zaobserwować co rzeka dotąd przed nami
ukrywała. Oprócz ton różnego rodzaju śmieci gruzu, opon samochodowych, blaszanych
puszek - można było także znaleźć i wydobyć
na powierzchnię prawdziwe skarby, m.in. wrak
statku (prawdopodobnie statku Bajka, który
zatonął w czasie Powstania Warszawskiego)
oraz fragmenty architektury, które zostały zatopione w czasie potopu szwedzkiego.
Dziś w krótkim reportażu przedstawiamy widok na Powiśle i Wisłę, przy znacznie obniżonym jej poziomie.
Przypominamy przy tym, że pięć lat temu stan wody w Wiśle był niepokojąco wysoki i było zagrożenie powodziowe,
o czym pisaliśmy w numerze 15 naszego kwartalnika.
Widok na Powiśle z prawego brzegu rzeki w okolicach
Mostu Syreny. Na rzece utworzyła się wysepka
z bujną roślinnością
14
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Na przęsłach Mostu Kolejowego dostrzec można ślady wcześniejszych, wyższych poziomów wody.
Podobne ślady zostawiła woda na przęsłach Mostu Poniatowskiego. W sąsiedztwie przęseł wyłoniły się z wody kamienie
oraz przyniesione nurtem rzeki gałęzie i fragmenty drewnianych konstrukcji.
Po przeciwnej stronie, prawy brzeg Wisły cofnął się odsłaniając kamienie i muszle małż i ślimaków.
W miejscu piaszczystym, pomiędzy mostami Kolejowym i Poniatowskiego, powstała dość duża plaża, chętnie
wykorzystywana przez mieszkańców Warszawy w upalne dni lata.
Fot.E Wolffgram
______________________________________________________________________________________________________________________________ _________________________________________________
15
NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________
Opowieści Warszawskiego Dziadka
Bolesław Prus – Bielany (audycja radiowa z dn. 7.06.1994 r.)
Dobry wieczór mili słuchacze
Skończył się maj. Dobiega końca rok
szkolny i już niedługo z piosenką na ustach „Już za
parę dni, za dni parę, wezmę plecach swój i gitarę…” ruszycie w swoje wakacyjne wędrowanie.
Co prawda maj był dość mokry, ale na pewno nie
jedna tradycyjna majówka wam się udała, tak jak
życzyłbym wam każdej udanej wakacyjnej
wyprawy. Niedawno brałem udział w ciekawej
audycji radiowej trzech radiostacji – warszawskiej, lubelskiej i gdańskiej – w której wspólnie
mówiliśmy o tym jak to kiedyś, a jak dzisiaj
urządzano i bawiono się na majówkach. Dziś,
przeglądając Kroniki jednego ze znakomitszych
kronikarzy warszawskich,
pana
Aleksandra
Głowackiego, znalazłem taki oryginalny i ciekawy
opis zabawy na Bielanach warszawskich sprzed stu
laty. Ów kronikarz, którego literacki pseudonim na
pewno znacie, jakby przeczuwając , że współcześni
będą ciekawi jak to „drzewiej”, czyli dawniej
bywało, taki dał opis, który tu w kilku fragmentach,
dosłownie przytaczam.
„Ponieważ jeden historyk, który przyjdzie na świat
w 1996 roku, chce mieć dokładny opis, jak ludzie
bawili się na Bielanach w 1896 roku, ażeby oddać
mu drobną usługę, o bielańskich uciechach
opowiem
według
autentycznych
źródeł.
Jechało się na Bielany albo Wisłą przy pomocy
10-ciu parowców i mnóstwa czółen, albo szosą –
powozami, dorożkami i chłopskimi wózkami.
Komunikacja wodna odznaczała się ogromną ciżbą
ludzi wdzierających się na statki albo szturmujących
kasy. Zamęt przy kasach był tym większy, że
niektórzy amatorowie Bielan targowali się o ceną
biletów. Nadto zaś trafiały się „mamy”, którym
w żaden sposób nie można było wytłumaczyć, że
ich córki, choć w rzeczy samej są ich córkami,
16
niemniej już przestały być „dziećmi”, o czym
świadczyły pięknie rozwinięte kształty panienek
i towarzyszący im wielbiciele. Zdarzyło się też, że
jeden z pasażerów z taką trudnością utrzymywał
równowagę na pokładzie statku, że marynarze
(stare wilki morskie), obezwładniwszy pacjenta,
wynieśli go na ląd i tamże zostawili. Trudno coś
stanowczego powiedzieć o obfitości pokarmów na
Bielanach, wielu bowiem podróżnych z Warszawy
przynosiło ze sobą żywność w węzełkach. Mogli
więc nie dbać o miejscowe restauracje. O ile ktoś
obcy nie przywłaszczył sobie ich zapasów.
Z napojami było gorzej. Jakkolwiek dzieci wołały
„woda świeża zdrojowa lepsza niż żydowska
sodowa”, woda ta jednak w użyciu praktycznym
okazywała się mętną. O szampanie i nawet
spokojniejszym winie nie było słychać, natomiast na
całych Bielanach w takim dniu od 2 do 9 wieczór
(z małą przerwą) zupełnie zabrakło piwa. Z zabaw
największym cieszyły się uznaniem karuzele, przy
których można było dostać zawrotu głowy, tudzież
młyn diabelski i huśtawki, na których za niewielkie
pieniądze „robiło się niedobrze” jak po najkosztowniejszej uczcie. Panny na huśtawkach
„przez skromność przywiązywały sobie u samego
spodu sukienki tasiemkę, specjalnie na ten cel
z domu przyniesioną”. Muzyka i śpiew
były
reprezentowane przez dziadów, których na Bielany
zjeżdżało wtedy przeszło 100. Trafiali się też
panowie, którzy pragnąc uwiecznić swoje
czcigodne nazwiska przez zapisywanie ich na
ścianach, gwałtem dobijali się do kamedulskich
grobów. (na warszawskich Bielanach znajduje się
kościół i eremy oo. Kamedułów). Nie puszczano ich
tam, albowiem w roku zeszłym jacyś świętokradcy
rozbili jeden grób i naigrywali się ze złożonych
w nim szczątków. Podobne wypadki niezbyt jasne
rzucają światło na stan moralności dzisiejszego
pokolenia rozbawionych warszawiaków. Toteż nie
dziw, że między szczęśliwy tłum miejscowa policja
co moment zarzucała swój niewód i niejednokrotnie
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________ ___________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
udało jej się wydobyć wcale ładne okazy dwunożnych,
a
nade
wszystko
wieloręcznych
szczupaczków. Nade wszystko Bielany jednak
charakteryzują się tańcami na świeżym powietrzu.
Jak gwiazdy wśród czarnego nieba, tak wśród
bielańskiego chaosu jaśnieli cykliści. Kokietowali
oni swoimi kostiumami oraz ognistymi spojrzeniami
piękne warszawianki, spragnione … szumu drzew
i zieloności, a więc nie kostiumów i spojrzeń …”.
Życzę wam miłych wakacji, ciekawych wędrówek,
bogatych
przeżyć.
Tasiemki
daruję,
ale
przypominam o ile czystszy i przejrzystszy jest
widok jeżeli patrzy się na niego bez dodatkowej
podniety piwno-winnej, a jak zdrowe i przyjemne
jest powietrze w lesie, w górach czy nad wodą,
jeżeli nie zasnute jest papierosowym dymem. Tego
wam na początku zbliżających się wakacji życzy,
zawsze życzliwy Dziadek Warszawski.
Bohdan Grzymała-Siedlecki
www.lasbielanski.waw.pl
Tak to według kronikarza wyglądały majówki i zabawy na warszawskich Bielanach przed stu laty.
No cóż, następne stulecie wzbogaciło nas o muzykę
tranzystorową, choć często równie dziadowską,
udoskonalone zapisywacze aerozolowe na murach
i gdzie się da, choć trzeba przyznać, że tasiemki
do przywiązywania „przez skromność” sukienek
u spodu na huśtawkach, wyszły z mody, a i spokojniejsze wina też już mocno konkurują z niewinnym
piwem. Ubyło nam sporo wody w Wiśle, a z nią
i tych romantycznych parowców.
W drodze na Bielany, fot.K. Brandel (lata 90. XIX w).
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
17
NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________
Z kart powiślańskiej filmografii
Jedni nie mogą przeżyć dnia bez obejrzenia odcinka swojego ukochanego
„tasiemca”. Inni uważają, że to pożeracz czasu i kompletny ogłupiacz.
Filmowcy twierdzą, że telenowela to podręcznik uczący tego, jak nie powinno
się kręcić filmów. Doświadczeni aktorzy załamują ręce nad poziomem aktorstwa
w telenowelach, a ci, którzy aktorstwa uczą, podkreślają, że granie w tasiemcowych
serialach potrafi zepsuć w młodym aktorze to, czego nauczy go granie na scenie
i w filmie fabularnym.
Te zarzuty i kontrowersje nie są jednak w stanie zmienić tego, że bez telenowel
nie wyobrażamy już sobie współczesnej telewizji.
Pierwszym polskim serialem spełniającym
kryteria gatunkowe telenoweli nie był jednak wcale –
jak to się powszechnie dziś sądzi – Klan, ale starsze
o dziewięć lat W labiryncie w reżyserii Pawła
Karpińskiego. Serial ten kręcono w latach 1988-1990,
dochodząc do liczby 120 odcinków. Przy dzisiejszych
telenowelach, których liczba odcinków idzie w tysiące, wydaje się to być niewiele, ale wtedy taka ilość
szokowała. Serial nie był bowiem wówczas
gatunkiem kojarzącym się z wieloletnim śledzeniem
losów bohaterów. Ówczesne seriale były albo
wielogodzinnymi, podzielonymi na części filmami
fabularnymi (Czterej pancerni i pies, Czarne chmury,
Królowa Bona, Kariera Nikodema Dyzmy), albo też
krótkimi seriami filmów telewizyjnych, które łączyła
postać głównego bohatera lub bohaterów (Stawka
większa niż życie, 07 zgłoś się, Życie na gorąco).
Przeglądając czasopisma z przełomu lat 80. i 90.
ubiegłego stulecia, łatwo zauważyć, że serialowi
Karpińskiego nie szczędzono drwin i głosów krytyki.
Głosy te, z perspektywy dzisiejszych czasów i tego,
jak żenujące potrafią być współczesne telewizyjne
programy, brzmią co najmniej naiwnie i przesadnie
idealistycznie. Nie sposób też nie dostrzec doskonałej
obsady serialu. Bogdan Baer, Janusz Bylczyński,
18
Anna Chodakowska, Wiesław Drzewicz, Stanisław
Gawlik, Anna Gornostaj, Eugenia Herman, Irena
Karel, Marek Kondrat, Teresa Lipowska, Gustaw
Lutkiewicz, Katarzyna Łaniewska, Leon Niemczyk,
Piotr Pawłowski, Barbara Rachwalska, Zofia
Rysiówna, Witold Skaruch, Karol Strasburger,
Leszek Teleszyński, Mieczysław Voit, Zdzisław
Wardejn – ten zestaw nazwisk (wymienionych po
prostu alfabetycznie, bez zaznaczania, kto jak wielką
rolę grał, bo przekraczałoby to ramy niniejszego
artykułu) imponuje do dziś.
Dlaczego o tym wszystkich wspominam?
Otóż dlatego, że niemało zdjęć do W labiryncie
powstało na Powiślu. Widoczny na zdjęciu budynek
przy Rozbrat był filmowym lokum serialowej rodziny
Racewiczów. Także i mieszkanie rodziny Durajów
usytuowane było w naszej dzielnicy (przy Ludnej).
Sceny spaceru kilkorga postaci nakręcone zostały
w parkach Powiśla (zwłaszcza w parku RydzaŚmigłego), dwoje bohaterów spotykało się na rogu
Ludnej i Orłowicza, zaś szkołę jednej z bohaterek
„zagrało”
liceum
im.
Stefana
Batorego.
Powiśle było więc dla twórców W labiryncie
wdzięcznym i lubianym plenerem.
___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ __________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Kiedy w 1997 roku Telewizja Polska rozpisała
konkurs na telenowelę, używając zresztą wówczas po
raz pierwszy tej właśnie nazwy (W labiryncie
nazywano po prostu serialem), w szranki stanęły trzy
produkcje:
Klan,
Złotopolscy
i
Zaklęta.
Wyemitowano po trzy pilotażowe odcinki i rozpoczął
się plebiscyt. Zwyciężył Klan, którego twórcą
(scenarzystą, producentem i reżyserem początkowych
odcinków) był Paweł Karpiński, ten sam, który
stworzył W labiryncie. Zwycięski serial wszedł do
produkcji dla „Jedynki” gdzie do dziś ma swoich
wiernych widzów. Jest wciąż kręcony i nic nie
zapowiada, by miało się to zmienić. Wicelider, czyli
Złotopolscy doczekał się realizacji w „Dwójce”, gdzie
emitowany był w latach 1997-2010, stając się z biegiem czasu serialem bardziej komediowym niż
klasyczną telenowelą, zaś Zaklęta zakończyła żywot
na owych trzech pilotażowych odcinkach i poszła
w zapomnienie. Gwoli ścisłości dodajmy, że i niektóre ujęcia Klanu powstawały na Powiślu –
mieszkanie jednej z bohaterek „grało” przez pewien
czas jedno z mieszkań w kamienicy przy Śniegockiej.
Dziś właściwie każda telewizja ma „swoją”
lub kilka „swoich” telenowel. Rzadko już jednak
wynajmuje się mieszkania na potrzeby zdjęć do tego
typu seriali. Twórcom bardziej opłaca się raczej
wynająć halę i z najtańszych materiałów (typu dykta
i karton) po prostu wybudować wykorzystywane
w serialu wnętrza. Jednak plenery telenowel wciąż
powstają to tu, to tam, w różnych częściach
Warszawy, toteż możemy być pewni, że jeszcze
w niejednym wieloodcinkowym „tasiemcu” nieraz
ujrzymy znajome ulice, parki, skwery, place i mosty.
Rafał Dajbor
Budynek przy ul. Rozbrat, w którym znajdowało się mieszkanie serialowej rodziny Recewiczów (Fot. R.Dajbor)
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
19
NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________
Alina Maria Bursze
Konkurs Chopinowski
Dnia 1 października rozpoczyna się XVII Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina.
Konkursy chopinowskie odbywają się co 5 lat. W tegorocznym Konkursie udział weźmie 78 pianistów, którzy
przeszli eliminacje, reprezentujących wiele krajów. Z Polski zaklasyfikowało się do konkursu 14 pianistów. Chiny
reprezentowane będą przez 13 osób, Japonia przez 12, Korea Południowa – 8, Rosja – 6, Stany Zjednoczone - 4, z Włoch,
Kanady i Wielkiej Brytanii przybędzie po 3 osoby, z Czechy – 2 osoby oraz po 1 osobie z Białorusi, Chorwacji, Francji,
Grecji, Indonezji, Łotwy, Ukrainy, Uzbekistanu, Rumunii, Węgier.
Po koncercie inauguracyjnym rozpoczną się przesłuchania uczestników, które będą transmitowane przez Polskie
Radio i telewizję (TV HD i TV Kultura). Będzie można przez wiele dni podziwiać niesamowity urok muzyki Chopina
w różnych interpretacjach.
W czasie trwania konkursu, tj. do 20 października Muzeum Fryderyka Chopina, mieszczące się w Zamku
Ostrogskich będzie otwarte także w poniedziałki. Można skorzystać z tej oferty.
My jednak z pewnym żalem powracamy myślą do na naszych spotkań na „Powiślańskich wieczorach na Zamku
Ostrogskich” gdzie słuchaliśmy „na żywo” pięknej muzyki…
20
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Olsza czarna (w niektórych regionach Polski
zwana także olchą) o łacińskiej nazwie Alnus
glutinosa, rośnie tylko w miejscach o dużej
wilgotności gleby i powietrza. Spotkamy ją więc nad
brzegami rzek, jezior i mniejszych zbiorników
wodnych, ale także na terenach zabagnionych, gdzie
woda deszczowa natrafiając w glebie na warstwę
nieprzepuszczalną (np. glinę), zatrzymuje się na
głębokości 50-80 cm. W trakcie roku kalendarzowego
poziom wody gruntowej ulega wahaniom. Najwyższy
jest wiosną i wtedy często korzenie olszy, a nawet
dolne części pnia, są zanurzone w wodzie. Znosi ona
jednak dobrze wiosenne zalewy i podtopienia. Latem,
gdy woda opadnie, można często zaobserwować dość
niesamowity widok, gdy drzewa rosnące na wysokich kępach, z odsłoniętymi częściowo korzeniami
sprawiają wrażenie wyniesionych ponad powierzchnię gleby.
Olszy nie spotkamy jednak na powiślańskim
brzegu Wisły, który jest zbyt wysoki dla drzew, które
korzeniami swymi muszą sięgać wody. W Warszawie
można ją jednak znaleźć m.in. w Łazienkach
Królewskich nad stawem oraz miejscami nad niskim,
głównie prawym brzegiem Wisły.
Ogólnie wiadomo, że olsza czarna jest gatunkiem
pospolitym na dość żyznych siedliskach wilgotnych
i bagiennych w klimacie umiarkowanym. Występuje
na terenie całej Europy, ale spotykana też bywa
w północnej części Afryki. Na wschód sięga aż po
zachodnią Syberię, ponieważ także dobrze znosi
temperatury poniżej 400 C.
Drzewo to wykształca wyraźny pień z osadzoną
dość wysoko smukłą koroną. Pień w młodości
pokryty jest gładką, zielonkawą korą, która z wiekiem
ciemnieje, aż staje się prawie czarna i spękana.
Liście ma dość charakterystyczne, owalne, często
z wyciętym wierzchołkiem, zwane odwrotnie-
jajowatymi, tzn. że węższa strona owalu znajduje się
przy ogonku liściowym. Liście, wiosną lepkie w dotyku, mają 4-10 cm długości, są błyszczące i ciemnozielone z wierzchu, a od spodu jaśniejsze i przy
nerwach pokryte kępkami włosków. Pozostają na
drzewie aż do późnej jesieni nie zmieniając barwy.
Olsza w młodości, do ok. 30 roku życia, dość
szybko rośnie. W wieku dojrzałym osiąga wysokość
25 do 35 m, w zależności od żyzności podłoża.
Nie jest jednak gatunkiem długowiecznym - żyje
około 100 lat; wyjątkowo 120. Ma przy tym dużą
zdolność tworzenia odrośli ze ściętych pni.
Owocować zaczyna w wieku 20-30 lat. Jest
rośliną jednopienną, tzn. na jednym drzewie tworzą
się kwiaty zarówno męskie jak i żeńskie. Kwiaty
olszy są podobne do kwiatów leszczyny oraz innego,
opisywanego już gatunku – brzozy. Wszystkie te
rodzaje drzew znajdują się wg systematyki roślin
w jednej rodzinie Brzozowate.
Wiosną na gałęziach olszy rozwijają się kwiaty,
utworzone z pączków powstałych jesienią
poprzedniego roku. Kwiaty są w postaci kotków.
Męskie, zwisające, wiosną mają ok. 8 cm długości
i tworzą duże ilości pyłku, przenoszonego przez
wiatr. Później obumierają. Żeńskie są czerwone,
skierowane do góry i znacznie mniejsze – długości
ok. 2 cm. Po przekwitnięciu kotki żeńskie, mocno
drewnieją, brązowieją i rozrastają się do 5–10 cm
długości. Przypominają swoim wyglądem nieduże
szyszki na długich szypułkach. Na początku zimy
wypadają z nich malutkie orzeszki, natomiast same
szyszeczki mogą pozostać na drzewie dość długo,
nawet kilka lat.
Drewno olszy jest lekkie i miękkie, żółtawobiałe
tuż po ścięciu, wkrótce utlenia się na powietrzu
i zmienia kolor na pomarańczowy. Po wyschnięciu
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
21
NR 35-36 • marzec-wrzesień 2015 _____________________________________________________________________________
Młode szyszeczki olszy czarnej
na przełomie lata i jesieni –
zdjęcie górne
Stare szyszeczki olszy czarnej
pozostają na drzewie nawet kilka lat
– zdjęcie po prawej, wykonane
wiosną
nieco blednie, ale powtórnie zmoczone staje się znów
pomarańczowe. Ma zastosowanie w stolarstwie,
modelarstwie,
rzeźbiarstwie,
przy
produkcji
instrumentów muzycznych oraz w przemyśle
celulozowo-papierniczym. Ponieważ dobrze znosi
długie przebywanie w wodzie wykorzystywane bywa
przy budowie konstrukcji wodnych.
W Polsce, oprócz olszy czarnej w warunkach
naturalnych występują jeszcze, jakkolwiek znacznie
rzadziej, dwa gatunki: olsza szara – głównie przy
górskich potokach i wzdłuż dolin dużych rzek oraz
olsza zielona – w Bieszczadach Zachodnich. Olsza
zielona ma duże znaczenie przy utrwalaniu górskich
zboczy, natomiast dwa pozostałe gatunki pełnią
22
często rolę tzw. gatunków pionierskich wykorzystuje się je np. przy zalesianiu nieużytków
i hałd przemysłowych.
Z olszą czarną – drzewem trochę tajemniczym,
o prawie czarnej korze, rosnącym często na
niedostępnych bagnach, związane są różne przesądy
i legendy. Ta tajemniczość rozbudzała także
wyobraźnię poetów.
Chyba najbardziej znana
wszystkim jest ballada J.W Goethego „Król Olch”,
która ma także swoją wspaniałą wersję muzyczną –
pieśń, stworzoną przez Franciszka Schuberta.
Przedstawiamy ten wiersz w tłumaczeniu (z 1856 r.)
Władysława Syrokomli
Tekst i zdjęcia Anna Kliczkowska
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Król Olch
Kto jedzie tak późno wśród nocnej zamieci?
To ojciec z dziecięciem jak gdyby wiatr leci.
Chłopczynę na ręku piastując najczulej,
Ogrzewa oddechem, do piersi go tuli.
„Mój synu, dlaczego twarz kryjesz we dłonie?"
„Czy widzisz, mój ojcze? Król Olszyn w tej stronie,
Król Olszyn w koronie, z ogonem jak żmija!"
„To tylko, mój synu, mgła nocna się zwija."
Chodź do mnie, chłopczyno, zapraszam najmilej,
Pięknymi zabawki będziem się bawili,
Chodź na brzeg, tu kwiatki kraśnieją i płoną,
A moja ci mama da suknię złoconą.
„Mój ojcze, mój ojcze! czy widzisz te dziwa?
Król Olszyn do siebie zaprasza i wzywa!"
„Nie bój się, mój synu! skąd tobie te dreszcze?
To tylko wiatr cichy po liściach szeleszcze."
Chodź do mnie, chłopczyno , poigrasz z rozkoszą,
Mam córki, co ciebie czekają i proszą,
Czekają na ciebie z biesiady nocnymi,
Zaśpiewasz, potańczysz, zabawisz się z nimi.
„Mój ojcze, mój ojcze! ach, patrzaj... gdzie ciemno...
Król Olszyn ma córki, chcą bawić się ze mną."
„Nie bój się, mój synu, ja widzę to z dala.
To wierzba swe stare gałęzie rozwala".
Chodź do mnie, mój chłopcze, dopóki masz porę.
Gdy chętnie nie przyjdziesz, toć gwałtem zabiorę."
„Mój ojcze, mój ojcze! ratujcie dziecinę!
Król Olszyn mnie dusi... mnie słabo... ja ginę..."
Ojcowi bolesno... on pędzi jak strzała.
Na rękach mu jęczy dziecina omdlała.
Dolata na dworzec... lecz próżna otucha!
Na ręku ojcowskim już dziecię bez ducha.
Johann Wolfgang Goethe
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
23
Fot.E.Wolffgram
Zainspirowani dramatycznymi reportażami o wysychającej Wiśle, które pojawiły się w mediach latem , wyruszyliśmy
zbadać tę sytuację we wrześniu, na przełomie lata i jesieni. Krótki reportaż ze spaceru na str. 14-15
Redakcja: Elżbieta Wolffgram, Anna Kliczkowska
Współpracują: Mariola Bujak, Wiesława Dłubak-Bełdycka, Jadwiga Kowejsza,
Rafał Dajbor, Małgorzata Krakowiak-Owczarek, Karolina Adamczyk,
Karolina Półtorak
Korespondencję należy kierować na adresy: [email protected]
lub TPW Oddział Powiśle, ul. Św. Franciszka Salezego 4 m. 20 00-392 Warszawa
Poprzednie numery umieszczone są pod adresem:
http://www.srodmiescie.warszawa.pl/strona-574-na_powislu.html
Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania selekcji oraz niewielkich zmian w nadesłanych materiałach
Wydrukowano w Promo Print - poligrafia i reklama, ul. Jagiellońska 3 lok. 5, 03-721 Warszawa www.promo-print.pl

Podobne dokumenty