Na Powiślu

Transkrypt

Na Powiślu
Na Powiślu
Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału Powiśle
NR 37
grudzień 2015
ISSN 1689-9091
Powiśle
w oczach Aleksandra Gierymskiego
Obraz olejny Aleksandra Gierymskiego (1850-1901) Powiśle powstał w 1883 r. Był określany także pod
innymi tytułami: Brzeg Wisły, Nad Wisłą, Na Solcu, Służąca czerpiąca wodę na Solcu, Solec, Solec w Sobotę
oraz W Warszawie na Solcu.
c.d.str.2
__________________________________________________________________________________________________________
NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________
\
Z satysfakcją drukujemy chociaż kilka
prac jednego z najznakomitszych
malarzy XIX w., uznawanego za prekursora
polskiego
impresjonizmu.
Wśród
jego
licznego
dorobku
odnajdujemy obrazy i rysunki tworzone
z natury i ukazujące życie mieszkańców
dawnego Powiśla.
Pozostawił nieocenioną dla nas historyczną wizję ówczesnego miejsca biedy,
powstających zabudowań i ulic ze strużkami płynących do Wisły rynsztoków.
Wcześniej, w Nr 6 naszego kwartalnika
(który wychodził początkowo pt.. „Głos
Oddziału Powiśle TPW”) przedstawione
zostały obrazy Aleksandra Gierymskiego : Piaskarze i Święto trąbek.
Widok na Solec z ulicy Czerniakowskiej o zmroku (rytował Walenty Ciechomski)
Zaułek na Furmańskiej (rytował Bronisław Puc)
2
Zdrój przy ulicy Oboźnej w Warszawie (rytował Edward Nicz)
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Andrzejki
Gdy mija czas wakacyjnych podróży,
wkraczamy w ostatni kwartał roku, obfitujący
w uroczystości świąteczne. Jesienne zmiany
aury, charakterystyczne dla tego okresu
sprawiają, że stajemy się jakby bardziej
wrażliwi i nostalgiczni. Być może sprzyja temu
coraz wcześniej zapadający zmierzch oraz
widok drzew ogołoconych z liści. Dni stają się
coraz krótsze i kryją w sobie jakąś tajemniczą
magię, której chętnie ulegamy.
Toteż nic dziwnego, że w zamierzchłych
czasach, między innymi o tej właśnie porze,
nasi przodkowie odprawiali obrzędy ku czci
zmarłych. Z czasem, z owych obrzędów wywiodła się chrześcijańska tradycja obchodzenia
Dnia Zmarłych. Tego dnia licznie odwiedzamy
cmentarze i wspominamy naszych bliskich,
którzy odeszli. Tym świętem rozpoczyna się
kalendarzowy listopad.
Kontynuacją dawnych tradycji są również:
Dzień Św. Katarzyny, przypadający na 24
listopada czyli w przeddzień rocznicy stracenia
tej
wielce
wykształconej
i
pobożnej
chrześcijanki, która, jako córka władcy Egiptu,
bezskutecznie poszukiwała równego sobie
małżonka i w końcu przyjąwszy chrzest
ślubowała wierność Chrystusowi, co stało się
przyczyną jej śmierci, z polecenia rzymskiego
namiestnika w III wieku n.e.
Drugim jest Dzień Św. Andrzeja przypadający na 29 listopada. Według dawnych
wierzeń, wilia dnia poświęconego św.
Andrzejowi ma moc przyciągania na Ziemię
duchów czyli dusz zmarłych ale także złych
mocy, oraz pozwala wejrzeć w przyszłość
człowieka dzięki wróżbom i zaklęciom:
„Święty Andrzeju daj znać, co się ze mną
będzie dziać”.
Święty Andrzej pochodził z Betsaidy
w Galilei i był bratem św. Piotra. Podobnie jak
brat był rybakiem oraz uczniem Jana
Chrzciciela a potem Chrystusa, z którym
przebywał jako apostoł aż do Jego śmierci.
Potem nauczał ludność na terenach obecnej
Turcji, Bułgarii i Grecji, gdzie zginął 30
listopada, ukrzyżowany w okresie prześladowania chrześcijan w I wieku n.e. Nazywany
jest Apostołem Słowian.
Tragiczne losy tych dwojga świętych
posłużyły, w kulturze chrześcijańskiej Europy,
do ustanowienia ich opiekunami szczęśliwych
związków małżeńskich. Z tego powodu powstała
tradycja
wróżb matrymonialnych,
niosących nadzieję pannom na wydaniu
i kawalerom poszukującym kandydatek na
małżonki. Wzmianki o tej tradycji pojawiły się
podobno już w XVI wieku.
„Noc Andrzeja świętego przywiedzie narzeczonego” głosiło przysłowie, a inne pocieszało:
„W wilię świętego Andrzeja dla wszystkich
dziewcząt nadzieja.”
Pamiętajmy o tym, że w wiekach poprzednich, aż do początku XX, zamążpójście
było dla młodych panien ogromnie ważne,
gdyż mogło im zapewnić dostatnie i spokojne
życie. Alternatywą mógł być tylko pobyt
w klasztorze lub pozycja rezydentki u krewnych. Toteż panny wróżyły sobie lejąc stopiony
wosk na wodę i snuły domysły, kim będzie ich
wybranek oraz kiedy się pojawi.
Na te pytania miały odpowiedzieć wróżby
z obierzyn jabłek, z kolejności wypływania
klusek wrzucanych przez panny do wrzątku,
losowano kartki z imionami młodzieńców,
ukrytymi pod poduszką lub w potrawach przy
posiłkach. Kolejność wyjścia za mąż wróżono
z butów ustawianych w kierunku drzwi czy
z kości rzucanych psu. Podczas posiłków
wkładano pod talerze różne przedmioty jak:
obrączka, pierścionek, różaniec, kwiat lub liść,
chleb czy klucz, co miało określić los danej
panny.
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
3
NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________
Podobnie w przededniu Św. Katarzyny
wróżyli sobie młodzieńcy, lejąc na wodę
płynny ołów lub cynę, i w odlewach
dopatrywali się symboli swoich losów: krzyż,
krata, ptak, zwierzę, miecz, księga. Z czasem
zwyczaj ten stracił na popularności i zanikł.
Natomiast tradycje wesołych zabaw,
zwanych „andrzejkami” wywodzą się
prawdopodobnie ze znanego w starożytnej
Grecji święta ku czci boga płodności o imieniu Andreios (?). Echa tego kultu pozostały
w przysłowiach dotyczących urodzaju: „Gdy
św. Andrzej ze śniegiem przybieży, sto dni
śnieg na polu leży” albo „Śnieg na św.
Andrzeja, niewielka w życie nadzieja.”
W czasach współczesnych, gdy młodzi
ludzie mają szanse na samodzielne życie
a idea małżeństwa przeżywa kryzys, tradycje
„andrzejkowe” ograniczają się do wesołej
natury spotkań towarzyskich, a w lanie wosku
nikt już nie wierzy, bo stał się jedynie zabawą.
Boże Narodzenie
Noc św. Andrzeja kończy rok liturgiczny
i zapowiada Adwent, czyli czas wyciszenia
w oczekiwaniu na przyjście Dzieciątka. To
święto z wielu powodów ma szczególny urok
i dlatego lubimy je świętować, choć przygotowania do obchodów wiążą się z dużym
wysiłkiem fizycznym i finansowym.
Podobnie,
jak
przy
omawianych
poprzednio dniach świątecznych, i tym razem
tradycja chrześcijańska splotła się z istniejącymi już rzymskimi obchodami ku czci
Saturna - boga zasiewów i urodzaju. Obchody
owe zaczynały się 17 grudnia i trwały wiele
dni, podczas których darowywano sobie winy
i przykrości a domy ozdabiano zieleniną.
Panowie bratali się ze służbą.
Natomiast na ziemiach polskich w końcu
grudnia obchodzono jedną z czterech
uroczystości na cześć Zmarłych. W tym celu
przez całą noc podtrzymywany był ogień,
organizowano ucztę i nie odmawiano gościny
nikomu, gdyż, według wierzeń, dusze
Zmarłych mogły przybyć pod różnymi
postaciami ludzkimi lub zwierzęcymi.
W wyniku połączenia tych tradycji
powstało Święto Bożego Narodzenia, rozpoczynane uroczystą wieczerzą, na pamiątkę
4
Wieczerzy Pańskiej, co utrwalili pierwsi
chrześcijanie. Uczta wigilijna czyli Kolenda
składała się z postnych potraw. Wigilią
nazwano ją znacznie później, bo w XIX
wieku.
W starożytnym Rzymie słowem vigilare
określano cztery zmiany nocnej warty straży
miejskiej czyli nocne czuwanie. W niektórych
rejonach uczestnicy Pasterki czuwali do rana
odwiedzając przyjaciół. Współcześnie wigilią
nazywany jest również dzień poprzedzający
jakieś święto.
W dawnych czasach do uczty wigilijnej
musiała zasiadać parzysta liczba osób, gdyż
wierzono, że nieparzysta przynosiła nieszczęście jednemu z biesiadników (na pamiątkę 13
osób na uczcie Pańskiej). Aby zapobiec
nieszczęściu zapraszano do stołu nawet kogoś
z otoczenia, np. ze służby.
Początek wieczerzy wieściło pojawienie
się gwiazdy na niebie.
Na stole musiała się znajdować, tym
razem, nieparzysta liczba potraw, mniej liczna
na stołach chłopskich (5-7), bardziej wystawna
w zamożnych dworach (11-13). W skład
postnych potraw wchodziły płody z ogrodu
(jarzyny, zupy, barszcz, bigos), z pola (kasze,
kluski z makiem, ciasta), z sadu (owoce
kompot), z lasu (grzyby, orzechy, miód) oraz
z wody (ryby). Zamożna szlachta spożywała
potrawy bardziej wyszukane: kilka rodzajów
zup, ryb przyrządzanych na różny sposób,
różne ciasta i bakalie. Deserem były: kisiel
owsiany, kutia z makiem i kompot z suszonych owoców. Wszystkich potraw należało
spróbować, aby nie ominęło nas szczęście
w nadchodzącym roku.
Natomiast zwyczaj dzielenia się opłatkiem
pochodzi z pierwszych wieków chrześcijaństwa, jako pamiątka dzielenia się chlebem
Jezusa z Apostołami podczas Ostatniej
Wieczerzy. Pierwszymi opłatkami były
cieniutkie kawałki chleba, łatwe do łamania.
W Polsce pojawił się ten zwyczaj około
XV wieku, początkowo w klasztorach a z czasem stał się powszechnym obyczajem,
zwłaszcza, że wybaczano sobie przy tym urazy
i składano życzenia.
Do tradycji należało również ozdabianie
domów zielonymi gałązkami.
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Zwyczaj stawiania choinki podobno
pochodził z Niemiec i dotarł do nas w XIX
wieku. Początkowo występował tylko w niektórych częściach kraju i był niechętnie
traktowany przez Kościół.
Z czasem uznano choinkę jako symbol
rajskiego drzewa, który miał nieść wiernym
nadzieję na dostąpienie Nieba. Świeczki na
choince uznano za symbol narodzin Jezusa,
jabłka to symbol owoców z rajskiego drzewa,
łańcuchy natomiast w tym okresie zaborów
symbolizowały niewolę narodu. W wiejskich
chatach, w rogach izby stawiano snopki
zboża, co miało symbolizować dobre plony.
Z dniem wigilijnym wiązały się również
różne przesądy i wróżby na przyszłość. Jeśli
do chaty pierwszy w tym dniu wszedł
mężczyzna, oznaczało to zdrowie na cały rok
dla jej mieszkańców, wejście kobiety wróżyło
chorobę.
Podczas wieczerzy należało mieć przy
sobie pieniądze, aby zapewnić je sobie na cały
rok. Stół oplatano łańcuchem, aby nie
zabrakło w chacie chleba. W chatach, gdzie
były młode dziewczyny zamiatanie izby
zaczynano od drzwi, aby nie odganiać
kawalerów. Kichnięcie w wigilię wieściło
zdrowie przez cały rok, jedzenie orzechów
miało zapobiec bólowi zębów, a jabłek bólowi
gardła.
Przesądy
dotyczyły
również
niektórych czynności - po zmroku zakazane
było nawijanie nici lub przędzenie. Dzień
wigilijny miał być spędzony w radości i spokoju, co miało zapewnić radość i szczęście na
cały rok.
Po wieczerzy resztki jedzenia zanoszono
do obory i dzielono się nimi ze zwierzętami
wierząc, że w tę noc przemówią ludzkim
głosem. Do pięknej tradycji należy śpiewanie
kolęd czyli pieśni religijnych, które
przywędrowały z Włoch. Słowo kolęda
pochodzi od łacińskiego calendae, oznacza
pierwszy dzień miesiąca. Pieśni te śpiewano
przy obchodach
Bożego
Narodzenia,
nawiązując do dawnych tradycji obchodzenia
Nowego Roku w dniu 25 grudnia.
Najstarsze polskie kolędy pochodzą z XV
wieku i stopniowo przybierały narodowy
charakter. Wiele z nich ma pochodzenie
ludowe. Najwięcej kolęd powstało w XVII
i XVIII wieku. Znanym autorem kolędy ”W żłobie leży...” był jezuita i kaznodzieja
Piotr Skarga.
Zwieńczeniem Wigilii była Pasterka czyli
msza odprawiana o północy, po której
odwiedzano krewnych i składano sobie
życzenia.
Obyczaje wigilijne najczęściej wyrosły
z obrzędów i zwyczajów ludowych, a podawane
podczas
wieczerzy
potrawy
symbolizowały związki człowieka z przyrodą.
Pusty talerz na stole w dawnych czasach był
symbolem ugoszczenia zmarłych, w czasach
współczesnych
jest
raczej
symbolem
jednoczenia się z ubogimi, potrzebującymi
pomocy.
Natomiast zwyczaj wieszania jemioły
w izbach przybył do nas z Anglii w XIX wieku,
jako symbol nieśmiertelności, odrodzenia
i mądrości, czego dopatrywano się w jemiole
rosnącej bujnie bez korzeni. Przypisywano jej,
nie bez racji, wiele właściwości leczniczych.
Obecnie preparatami z jemioły leczone są
niektóre choroby nowotworowe.
Niestety, nie wszystkie święta były
obchodzone tak radośnie, przy obfitych stołach.
W czasach zaborów, powstań narodowych czy
trwających wojen stałym elementem na stołach
były tylko puste, dodatkowe nakrycia. Jednak
tradycje i obyczaje świąteczne stały się z pewnością spoiwem i zaczynem świadomości
narodowej, która pozwalała przetrwać trudne
chwile zagrożenia oraz zachętą do zwykłej
ludzkiej solidarności, która podczas wojen
kazała milknąć armatom w wigilijny wieczór,
a na frontach, po obu stronach rozlegała się
pieśń: ”Cicha noc, święta noc”.
Boże Narodzenie to święto pojednania,
zgody i miłości. Niesie nadzieję na odrodzenie
się więzi między ludźmi, na darowanie
krzywd, na zażegnanie sporów i waśni, na
spokój i radość.
I stąd zapewne bierze się niezwykły urok
tego Święta.
Jadwiga Kowejsza
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
5
NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________
Patroni naszych ulic
Grudniowe
Na
Powiślu
się
emigrantem
–
http://culture.pl/pl/tworca/jozef-czapski
Rydza
w
kwartalnika
to
zapoznania
położonej
okazja
z
kolejnym
patronem
Parku
Śmigłego.
do
alei
Marszałka
Dziś
naszym
bohaterem będzie literat i plastyk
Józef Czapski.
Autoportret, 1953,
fot. ze zbiorów Instytutu Literackiego w Paryżu
Józef
Urodził się 3 kwietnia 1896 roku w Pradze. Był
synem hrabiego Jerzego Hutten-Czapskiego (18611930) i Józefy Leopoldyny z hr. Thun-Hohenstein
(1867-1903). Sam także miał prawo tytułować się
hrabią (herbu Leliwa), ale nigdy z tego przywileju nie
korzystał.
Był człowiekiem wszechstronnie wykształconym
i oczytanym. Jego biografowie podają, że w gronie
pisarzy, którzy wywarli na niego w młodzieńczych
latach szczególny wpływ, znajdowali się m.in.
Stanisław Brzozowski, Janusz Korczak, Stefan
Żeromski, a także Lew Tołstoj. Lata 1918-1920
upłynęły mu burzliwie – dwukrotnie podejmował
studia na Akademii Sztuk Pięknych (raz w Warszawie, raz w Krakowie), zaś w międzyczasie służył
w wojsku biorąc udział w wojnie polskobolszewickiej, za co otrzymał order Virtuti Militari.
Po zakończeniu działań wojennych i ukończeniu
studiów znów poświęcił się malarstwu. Lata 1924-31
6
wydanie
Czapski
spędził w Paryżu, w grupie artystycznej znanej jako
Komitet Paryski, którą wraz z Czapskim
współtworzyli m.in. Jan Cybis, Artur NachtSamborski,
Piotr
Potworowski
i
Zygmunt
Waliszewski. Po powrocie do Polski malował (wśród
jego dzieł znajdują się martwe natury, pejzaże oraz
portrety, np. aktorki Miry Zimińskiej), zaczął też
publikować pierwsze eseje o malarstwie. Napisał
także monografię swojego
mistrza, Józefa
Pankiewicza.
Już na samym początku drugiej wojny światowej
znalazł się w sowieckiej niewoli, z której wyszedł po
podpisaniu układu Sikorski-Majski. Wstąpił wówczas
do armii Andersa i podjął się misji zbadania losów
polskich oficerów-więźniów NKWD. Tak dotarł do
prawdy o Katyniu. Swoje wstrząsające wspomnienia
z tamtego czasu zawarł w dwóch książkach:
Dziennikach starobielskich z 1945 roku oraz Na
nieludzkiej ziemi wydanej w roku 1949.
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ ________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Po przejściu z andersowcami całego szlaku
bojowego aż do Iraku zdecydował się pozostać na
obczyźnie. Wtedy też na dobre zajął się pisaniem,
a literatura miała się z czasem stać dziedziną, która
przyniosła mu większą nawet sławę niż malarstwo.
Pierwsze emigracyjne teksty opublikował w wydawanych w Bagdadzie gazetach Orzeł Biały i Kurier
Polski. Następnie przez rok mieszkał w Rzymie,
a w 1946 roku osiedlił się we Francji. Tam, wraz
z Jerzym Giedroyciem i Gustawem HerlingiemGrudzińskim, współtworzył Instytut Literacki. Był
stałym współpracownikiem paryskiej Kultury, gdzie
publikował eseje o sztuce, komentarze polityczne
oraz – we fragmentach – swoje prowadzone od
czasów wojennych dzienniki.
Józef Czapski zmarł 12 stycznia 1993 roku
w Maisons-Laffitte we Francji, zaś trzy dni później
spoczął na cmentarzu w Le Mesnil-le-Roi. W wolnej
Polsce doczekał się jeszcze należnych mu
zaszczytów. W 1990 roku otrzymał Krzyż
Komandorski Orderu Odrodzenia Polski i nagrodę
Związku Polskich Artystów Plastyków im. Jana
Cybisa, zaś rok przed śmiercią został honorowym
profesorem Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.
Rafał Dajbor
Fot. R. Dajbor
W socjalistycznej Polsce jego twórczość z przyczyn natury politycznej pozostawała niemal nieznana.
W PRL-u Józef Czapski doczekał się tylko trzech
wystaw swojego malarstwa. Dwie z nich miały
miejsce w roku 1957, na fali popaździernikowej
odwilży. Następna – dwadzieścia dziewięć lat
później, w 1986 roku, gdy PRL, a co za tym idzie
także cenzura, trzeszczały już w szwach. Warto
odnotować, że wystawa ta miała miejsce w Muzeum
Archidiecezji Warszawskiej, a więc na Powiślu.
Aleja Józefa Czapskiego
w Parku Marszałka Rydza Śmigłego,
11 listopada 2015 roku, w dniu Święta Niepodległości.
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
7
NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________
Pomnik i serce
znam takie miejsce w Warszawie
w Łazienkach Królewskich
nad niedużym stawem
gdzie wystrzyżony trawnik okolony kwiatami
zlewa się z drzew wyniosłych
zwartą ścianą zieleni, które tworzą półkole
jak w teatrze na scenie
a w jego punkcie centralnym
na ciężkim cokole
chropowaty pień drzewa pochylony wiatrami
w jedną całość się łączy
z długiej sukni fałdami
… płacząca polska wierzbo
pod twoją koroną
postać zamyślona
z głową w tył odrzuconą
patrzy poprzez ramię
ukazując profil jakże doskonały
a na twarzy jest tyle bólu i cierpienia
myśli zawartych
wewnętrznego skupienia …
jedna ręka
w ekstazie klawiatury szuka
do przodu wyciągnięta
a cała postać jest jakby cofnięta
ażeby za chwilę
z całych sił uderzyć
w fortepianu struny tak,
aby popłynęły walce i nokturny,
zabrzmiały polonezem Łazienki Królewskie !
druga ręka
oparta przy boku spoczywa
i chociaż z brązu odlana
Twa postać swym wyrazem, ekspresją
przemawia jak żywa
… a muzyka płynie,
muzyka rozbrzmiewa …
mazurkiem, etiudą i scherzo
preludium, sonatą b-moll …
o!
już słychać dźwięki marsza żałobnego
– ale dlaczego ?
kto Ci gra Fryderyku marsza twojego
wszak Ty ciągle żyjesz
żyjesz w Swej muzyce,
a że śpisz spokojnie na Pére Lachaise
to nie ma znaczenia
po prostu tak jest –
tam Cię losy zawiodły
tam też doszedłeś chwały
ale duszą i SERCEM
jesteś z nami cały
Alina Bursze
8
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
…
jak na relikwię
patrzę na odlew ręki
zimny, biały, gipsowy
a żal i smutek ściska za gardło
i krew odpływa z głowy
chłód dzisiaj płynie
z Twych palców stężałych
zastygłych w akordzie bólu
a na twym fortepianie
na lśniących klawiszach
nagle zapanowała cisza
zabrzmijcie znów struny
poloneza dźwiękiem
mazurkiem, walcem i scherzo
zagrajcie Jego melodie
wkładając w nie całe serce
rzewnie, płynnie, łagodnie
porywczo
z młodzieńczą siłą i energią
z radością i buntem
tęsknotą, ze łzą w oku
i z jemu tylko znaną melancholią
grajcie nam białe klawisze
niech struny przerwą tę ciszę
i z fortepianu popłyną dźwięki
by cały świat usłyszał
Twój geniusz w tonach zaklęty
Twoją Fryderyku muzykę.
Alina Bursze
Przez trzy tygodnie października 2015 roku
rozbrzmiewała muzyka Fryderyka Chopina nie tylko
w sali Filharmonii Narodowej, ale także w naszych
mieszkaniach, dzięki transmisjom radiowym i telewizyjnym. Trwał w Warszawie XVII Międzynarodowy
Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina.
Przyjechali młodzi pianiści z całego świata. Każdy
z wykonawców przedstawiał swoją interpretację
utworów Fryderyka Chopina, która nie zawsze była
zgodna z wymaganiami stawianymi przez jury.
Szczególne trudności mają zagraniczni pianiści z utworami o typowo polskim charakterze, np. polonezami
i mazurkami. Należy więc z satysfakcją stwierdzić, że
w kolejnych konkursach Chopinowskich, odbywających
się co 5 lat, coraz więcej pianistów dobrze oddaje
polski charakter tych utworów. Świadczy o tym,
chociażby to, że nagrodę za najlepsze wykonanie
poloneza otrzymał Seong-Jin Cho, a mazurków - Kate
Liu. Ponieważ jednak sztuka jest sprawą w dużej mierze
subiektywną - nam najbardziej podobały się mazurki
Krzysztofa Książka.
Z 84 pianistów rozpoczynających Konkurs do II etapu
zaklasyfikowało się 43, a do III – już tylko 20. W finale
Konkursu znalazło się 10 uczestników, a wśród nich
jeden Polak - Szymon Nehring. Finaliści występowali
z orkiestrą, grając jeden z dwóch skomponowanych
przez F. Chopina Koncertów fortepianowych.
Pierwszą nagrodę jury przyznało Koreańczykowi
Seong-Jin Cho. Drugie miejsce zdobył przedstawiciel
Kanady Charles Richard-Hamelin, a trzecie Kate Liu ze
Stanów Zjednoczonych.
Powracając myślą do tych wspaniałych przeżyć drukujemy dziś, zainspirowane muzyką Fryderyka Chopina,
wiersze naszej powiślańskiej poetki - Pani Aliny Marii Bursze.
.
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
9
Fot. A. Kliczkowska
NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________
10
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Fot. Agnieszka Kędzierawska
Fot. Agnieszka Kędzierawska
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
AK
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
11
NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________
1
1.
Z wieżą Katedry w tle. Sandomierz 2005
2.
Roztoczański pejzaż. 2015
2
3. Ukwiecona góra. Krasnobród 2006
3
4. Spojrzenie z Mąchocic Kapitulnych na Góry
Świętokrzyskie. 2007
4
12
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
6
5
5. Biała łąka 2.
Borsuki Kolonia 2012
6. Absolutny spokój.
Nieszawa 2009
7
7. W Krasnobrodzie. 2006
8. Łąki nad Narwią. 2012
8
Fot. obrazów: A.Kliczkowska
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ ________
13
NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________
Z kart powiślańskiej filmografii
Piątego października tego roku minęła pierwsza rocznica śmierci aktorki
Anny Przybylskiej. Przybylska, choć debiutowała na ekranie rolą dwuznaczną,
a na pewno nie pozytywną (w filmie Ciemna strona Wenus Radosława Piwowarskiego), cieszyła się wielką sympatią. Miały na to wpływ zarówno jej uroda jak i fakt,
że w licznych wywiadach podkreślała zawsze, jak ważni są dla niej jej najbliżsi
i swoim życiem potwierdzała, że rzeczywiście tak jest. Doceniano także jej aktorski
talent, który prezentowała w licznych filmach i serialach.
Pierwsza rocznica przedwczesnej śmierci
lubianej aktorki, to dobra (choć smutna) okazja, by
Czytelnikom kwartalnika Na Powiślu przypomnieć
jeden z ostatnich filmów z jej udziałem – Sępa
w reżyserii Eugeniusza Korina. Sęp wchodził do kin
poprzedzony gigantyczną kampanią reklamową,
w której padały wielkie słowa, jak te wypowiadane
przez grającego jedną z głównych ról Daniela
Olbrychskiego (absolwenta II LO im. Stefana
Batorego, co w czasopiśmie powiślańskim warto
odnotować), iż każda rola w tym filmie zagrana
będzie na hollywoodzkim poziomie. Emocje podgrzewał także fakt, iż muzykę do filmu napisali artyści
brytyjskiej grupy Archive; podkreślano, że po raz
pierwszy w historii rodzimego kina światowego
formatu muzycy zdecydowali się napisać muzykę do
polskiego filmu. Być może ten promocyjny rozmach
tak wyśrubował oczekiwania recenzentów i widzów,
że film przyjęto z rozczarowaniem. Dziś, po niemal
trzech latach od premiery (która miała miejsce 11
stycznia 2013 roku) można śmiało stwierdzić, że
głosy krytyki były przesadzone. Sęp to po prostu
sprawny, rozrywkowy dreszczowiec, posługujący się
wszystkimi sprawdzonymi wzorcami tego gatunku.
Mamy więc policjantów, ich przeciwników zrzeszonych w tajemniczy syndykat, piękną kobietę (gra ją
właśnie Przybylska), moralną dwuznaczność działań
niektórych bohaterów, pościgi, strzelaniny, a nawet
pokazane z bliska zwęglone i powieszone na drzewie
14
zwłoki. Do tego doskonała obsada i świetna muzyka.
Czyż od filmu sensacyjnego wymagać należy więcej?
Wiele ujęć filmu Korina powstało na Powiślu.
Główny bohater, jako miejsce, w którym – jak
przystało na policjanta – ćwiczy swoją kondycję,
wybiera Most Poniatowskiego. Albo biega po moście,
albo też ćwiczy parkour na betonowych
konstrukcjach znajdujących się obok stacji Warszawa
Powiśle, pod wiaduktem. Pościg policji za grupą
uciekinierów (właśnie uciekinierów, nie przestępców,
bo jak już zostało wspomniane moralna niejednoznaczność działań bohaterów to jedna z jego
najważniejszych cech tego filmu) odbywa się
powiślańską częścią ulicy Pięknej, a wypadek, w którym traci życie komisarz Robaczewski (w tej roli
Paweł Małaszyński) ma miejsce pod wiaduktem
Trasy Łazienkowskiej, na widocznym na naszym
zdjęciu rondzie Stanisława Sedlaczka. Po tym zaś, jak
kierowany przez komisarza Robaczewskiego Seat
rozbija się pod wiaduktem, uciekający przed policją
bohaterowie odjeżdżają ulicą Rozbrat, w kierunku
skrzyżowania z Górnośląską.
Są w Sępie także związane z Powiślem
„smaczki” obsadowe. Oto jeden z bohaterów,
zwyrodniały morderca o pseudonimie „Psiarz”,
mieszka w kamienicy przy Czerwonego Krzyża. Tej
samej, w której jako prezydent Warszawy mieszkał
późniejszy prezydent Polski, Lech Kaczyński.
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ ______
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
„Psiarza” kreuje zaś Lech
Łotocki, którego niebawem zobaczymy na ekranach kin właśnie jako
Lecha Kaczyńskiego, w budzącym
kontrowersje jeszcze przed premierą
filmie Smoleńsk w reżyserii Antoniego
Krauzego.
Druga powiślańska aktorska
ciekawostka w Sępie to czteroosobowa
reprezentacja w znaczących rolach
znakomitych aktorów związanych
z Teatrem Ateneum. Rolę główną gra
Michał Żebrowski, aktor Ateneum
w latach 1997-2008. Prowadzącego
szemrane interesy szefa firmy wywożącej śmieci kreuje Henryk Talar,
który w Ateneum pracował dwukrotnie – w latach 1976-82 i 1985-97,
a obecnie występuje na deskach Teatru
Narodowego. W postać lekarza,
profesora Reatorskiego wcielił się
występujący na Jaracza w latach 196880 Andrzej Seweryn, obecnie dyrektor
Teatru Polskiego, zaś szefa policji,
generała Krasuckiego gra Piotr
Fronczewski, aktor Ateneum nieprzerwanie od 1991 roku po dziś dzień.
Rafał Dajbor
Plakat filmu „Sęp”
Wiadukt Trasy Łazienkowskiej
(Fot. R. Dajbor)
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
15
NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________
Chroniąc Powiśle
W 2014 r. wyłożony został do konsultacji miejscowy plan zagospodarowania Powiśla
Południowego, czyli obszaru od Torwaru, aż do Mostu Średnicowego. Projektant planu Pan
Krzysztof Domaradzki, który wygrał przetarg na wykonanie planu, zaplanował kilka zmian, które
ingerowałyby i psuły przestrzeń publiczną, wpływając negatywnie na komfort życia mieszkańców
Powiśla. Chodzi przede wszystkim o powstanie 4 lokali gastronomicznych oraz dróg kołowych
w rejonie Parku Janiny Porazińskiej. Chodzi również o zapis w planie umożliwiający budowę
20-metrowego budynku usługowego przed blokiem na ul. Górnośląskiej 1, a także zaplanowanie na
skwerku między blokami Górnośląska 1 i 3 powstania drogi dojazdowej łączącej ul. Czerniakowską
z ul. Fabryczną.
20 marca 2014 r. przygotowałem w imieniu Komisji Ładu Przestrzennego, Ochrony
Środowiska i Gospodarki Komunalnej stanowisko Komisji, w którym sprzeciwiliśmy się projektom
miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Powiśla Południowego, przygotowanym
przez zespół Pana Krzysztofa Domaradzkiego.
To dzięki działaniu mieszkańców Powiśla, wspartych przez członków i Zarządy Spółdzielni
„Powiśle” i „Torwar”, a także wspólnoty „Patria”, udało się przygotować uwagi do planu, które
w formie interpelacji przekazałem do Pani Prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Uwagi te posłużyły
również w rozmowach, które przeprowadziłem z wiceprezydentem Jackiem Wojciechowiczem.
Z przyjemnością Państwu donoszę, że w tabeli uwag do planu uwzględniony został postulat
nie budowania budynku usługowego przed blokiem na Górnośląskiej 1, a także zmieniono drogę
kołową na ścieżkę rowerową między blokami Górnośląska 1 i Górnośląska 3. Ponadto
zrezygnowano z powstania dróg kołowych w obszarze Parku Janiny Porazińskiej oraz wykreślono
z projektu dwa lokale gastronomiczne, które miały znaleźć się w parku.
Sprawa ta jednak jeszcze nie została w pełni załatwiona. W tej chwili musimy wspólnie, jako
mieszkańcy, powalczyć o wykreślenie dwóch lokali z obrzeży parku i zmodyfikować trasę
planowanej drogi rowerowej w Parku. Mimo wszystko jednak, uwzględnienie naszych uwag do
planu zagospodarowania, pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość w kwestii pozostawienia
Powiśla jako terenu zielonego i spokojnego.
O tym, że warto walczyć, przekonali się również mieszkańcy rejonu ul. Śniegockiej, gdzie
dzięki ich determinacji i wsparciu radnych dzielnicy udało się przekonać Panią Prezydent do
pozostawienia dawnego „jordanka” przy ul. Szarej. „Jordanek” ten został zwrócony decyzją
dekretową, w niezmienionej formie, jako teren zieleni urządzonej ZP 1 (w planie zagospodarowania
oznacza to, że dany teren może być przeznaczony wyłącznie na parki, skwer itp.).
Zadbajmy wspólnie o miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego Powiśla, bo to nasz
dom i od tego planu zależy nasz spokój i zieleń naszej małej ojczyzny.
Daniel Łaga
(Radny Dzielnicy Śródmieście m.st. Warszawy)
16
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Bagaż
gdy w niewyjaśniony sposób
poczuję Twoje wezwanie
nic innego mi nie zostanie
jak sposobić się do drogi
zabrać z sobą
nic się nie da
więc na miejscu pozostaną
pędzle, farby, długopisy
no i wierszy prawie tysiąc
w których skryłam swoje myśli
„radość, smutek, przygnębienie
i nadziei zapas wielki
a nad wszystko ufność w Ciebie
Boże Wielki”
jak wspomnienie niezatarte
zachowane mam w pamięci
przez lat tyle oglądane
i przeze mnie malowane
krajobrazy –
lasy, pola, łąki, morze
łuny słońca o zachodzie
błękit nieba przy pogodzie
i zimowy śnieg srebrzysty
co odblaskiem kłuje w oczy
więc
zamykam je przed światem –
już nie będą mi potrzebne
a te Polskie Krajobrazy
jako bagaż
z sobą wezmę Alina Bursze
wrzesień 2015
____________________________________________________________________________________________________________________________________ ___________________________________________
17
NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________
„DELFINA KRASICKA życie i twórczość”
Promocja albumu
artystycznego
Promocja odbyła się dnia 19
grudnia b.r. w Klubie Księgarza
przy Rynku Starego Miasta 22/24
w Warszawie.
Na promocję, zaprosiła Fundacja
Artystyczna Delfiny Krasickiej oraz
Klub Księgarza.
Spotkanie prowadził znany aktor Jan Piechociński, a prezentacji albumu dokonali: Pan Ignacy Stanisław Krasicki
– mąż Pani Delfiny, Pan Zbigniew Nowosadzki – autor rozdziału „Magiczne miejsce” i Pan Janusz Golik – twórca
szaty graficznej albumu.
18
____________________________________________________________________________________________________________________________________ _________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
W nr 24 naszego czasopisma „Na Powiślu” zamieszczona została relacja z pogrzebu Delfiny Krasickiej,
a w Nr 25 znajduje się artykuł o Niej i Jej Galerii na warszawskim Powiślu.
Dla przypomnienia Jej postaci drukujemy krótki rys biograficzny, dołączony do zaproszenia i przedstawiony przy prezentacji.
Album pod powyższym tytułem prezentuje wybór gobelinów, tkanin i haftów zmarłej
w 2012 roku artystki Delfiny Krasickiej.
Pasjonująca była jej droga życiowa. Urodzona w Buenos Aires w polsko –
argentyńskiej rodzinie od dzieciństwa wykazywała duży talent i charakterystyczne cechy
swej osobowości: chęć niesienia pomocy biednym i potrzebującym. Przebywając we
Francji, gdzie studiowała na paryskiej „École du Louvre'', umiłowała sztukę i jej twórców.
To wtedy dojrzewała jej wola zawarta w życiowym motto: „Tworzyć, służyć sztuce
i artystom”. Była mu wierna do końca życia.
Gdy w latach 60 – tych XX w. osiadła w Polsce, ojczyźnie jej przodków i wyszła za mąż
rozpoczął się nowy rozdział życia Delfiny. Zaczęła tkać. Wraz z mężem, a potem też
z dziećmi, podróżowała po wielu krajach. Przebywała w soborowym Rzymie, w Algierii
i Maroku, w krajach Europy Wschodniej. W 1999 roku wraz ze swą przyjaciółką, znaną
malarką Anną Trochim, założyła na warszawskim Powiślu Galerię Delfiny non profit oraz
Fundację Artystyczną Delfiny Krasickiej. Odnosiła coraz większe sukcesy twórcze:
jej gobeliny i tkaniny nasycone feerią barw wywoływały powszechne uznanie i podziw.
Równocześnie znana była z aukcji charytatywnych m.in. aukcje na rzecz Fundacji
Hospicjum Onkologicznego w Warszawie, Ogólnopolska aukcja dzieł sztuki na rzecz
powodzian.
Album, który prezentujemy stanowi sugestywne i niezwykłe oryginalne świadectwo
dorobku twórczego osoby, której działalność społeczna i artystyczna połączyła tradycje
latynoskiego Południa z aktualnymi dążeniami w dziedzinie kultury europejskiego
Wschodu.
Staranny pod względem edytorskim wygląd liczącego blisko 400 stron albumu niesie
czytelnikowi szansę poznania magicznego świata Delfiny i jej galerii
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
19
NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________
www.frafilippolippi.org
Muzyczny Teatr
„Łazienki”…
Fra Filippo Lippi, Adoracja Dzieciątka
Chrześcijanie pierwszych stuleci wypatrywali wichru i szumu wśród
obłoków, oczekując, że - On – powróci, tak, jak obiecał, na obłokach
niebieskich… Z czasem jednak musieli rozwiązać bardzo trudny problem
oczekiwania, zrozumienia tego, dlaczego On opóźnia swoje przyjście.
I chyba nikt dotąd tego nie zrozumiał, bowiem stajemy przed Niezgłębionymi
Tajemnicami. Pan domu, odjeżdżając, przykazał swym sługom: czuwajcie ! i sam odjechał w daleką drogę…
Ale dziś już wiemy, że nie jesteśmy postawieni w świecie tylko po to, aby
jedynie biernie oczekiwać. To my mamy „prostować ścieżki pańskie”, to my
mamy przygotowywać świat na ostateczne przyjście Wodza Wszechświata,
Króla nieba i Ziemi, Jezusa Chrystusa ! Jak wspaniale zrozumiało to polskie
Harcerstwo, które z rozkazu, pozornie zatrzymującego wszelki ruch
(Czuwajcie!) wyprowadziło rozkaz wzywający do czynnego budowania
Królestwa Bożego na ziemi (Czyńcie, co Wam mówi Syn, przemieniajcie Słowo
w czyn) !
Bracia Pasterze! Gdy więc ujrzymy Pierwszą Gwiazdę, pora będzie
wyruszać do Betlejem – bo nigdy przecież nie wiadomo, czy – nie będzie
to przyjście ostateczne…
20
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Tym pięknym tekstem (drukowanym na poprzedniej stronie)
Muzyczny Teatr „Łazienki” zaprosił wszystkich chętnych na spektakl
kukiełkowy „Pastorałka” wg Leona
Schillera, który odbył się 19
grudnia w Szkole Podstawowej na
Muranowie.
O Teatrze „Łazienki” pisaliśmy
już w naszym czasopiśmie z okazji
wystawianych na Powiślu inscenizacji związanych z Powstaniem
Warszawskim. Tym razem anonsujemy spektakl kukiełkowy.
Należy tu także wspomnieć, że
jest to teatr dość nietypowy.
Aktorzy Teatru nie tylko muszą
nauczyć się swoich ról, ale także
przygotowują scenografię i kostiumy, a nawet zajmują się wszystkimi
sprawami technicznymi i organizacyjnymi.
W przypadku przedstawienia
„Pastoralka” kukiełki były także
wykonane przez zespół teatralny,
i są przez nich sukcesywnie naprawiane w miarę ich zużywania się,
gdyż spektakl ten jest wystawiany
w okresie Świąt Bożego Narodzenia
od 44 kolejnych lat. Aktorzy goszczeni są m.in. w Domach Opieki
Społecznej, Szkołach, Zakładach
Karnych oraz przy warszawskich
parafiach. Ten Teatr jest jednym
z dzieł patrona powiślańskiego
Bulwaru - Bohdana GrzymałySiedleckiego, które kontynuuje do
dzisiaj jego wychowanek Pan
Władysław Terlecki. Aktorami
teatralnymi są ludzie w wieku od 5
do 80 lat.
Należy przyznać, że Prezes
Teatru Pan Władysław Terlecki,
współpracując z zespołem Teatru
dobrych kilka
lat,
uzyskuje
znakomity „posłuch”. Obok drukujemy tekst jakim mobilizuje Zespół
do pracy.
(Red.)
„Kochani Artyści Teatru „Łazienki”,
Drodzy Przyjaciele !
Nasza Pierwsza Gwiazda zabłyśnie w sobotę, 19 grudnia
2015 roku, o godz.7.30. Spotykamy się w Społecznym Domu
Kultury WSM na Żoliborzu, by wyruszyć na nasz czterdziesty
czwarty szlak Pasterski. Zapraszamy wszystkich na transport
Teatru – do Szkoły Podstawowej NR 32, przy ul. Lewartowskiego
2 (Muranów, niedaleko „Pomnika wagonu”). Natychmiast po
wniesieniu sprzętu na I p. Szkoły, przystępujemy do budowy
Sceny Teatru; o ile to będzie możliwe, ok.9.00 – powinniśmy
zacząć próbę. Uwaga ! Misterium ma się rozpocząć o godz.14.15 !
Pani Agnieszka zaprasza nas po spektaklu na coś ciepłego, chce
nas podtrzymać na siłach… Ale gdyby Ciocia Ilinka zechciała
zrobić herbatę, i po kanapeczce w trakcie próby, to głodni
mogliby „w biegu” coś jeść, aby nie padli z przemęczenia, ale bez
oficjalnego biesiadowania, bo na to nie będzie absolutnie czasu.
Stoi przed nami bardzo trudne zadanie. To, czy uda
się zacząć w terminie, zależy od punktualności i dyscypliny
każdego z nas. Ciocia Agnieszka H – R, jest Szefem Działu
Strojów, wyjmuje i rozkłada stroje, Stanisław Rutkowski - jest
Szefem Działu Kukiełek, wyjmuje kukiełki, Wujek Jurek Smaruj
wraz z Wujkiem Piotrem Nowogórskim i wolnymi osobami –
kierują rozstawianiem Sceny; Wujek Piotruś Daniłowicz – buduje
instalację światła i dźwięku. A przede wszystkim – kto może,
niech koniecznie będzie w SDK punktualnie o 8.30, bo im nas
więcej, tym szybszy i mniej męczący jest transport !...Dyrektor
Transportu – Wujek Jurek Sawicki, musi być punktualnie o 8.30
pod SDK WSM…
Kochani ! Prośmy Świętych Pasterzy, aby nam pomogli .
Ja wierzę w to, że nasi kochani Pasterze – to cisi, ale wspaniali
i wierni Święci…Oni nas nie opuszczą…
Bracia Pasterze !
„Do szopy, hej, pasterze, do szopy, bo tam cud !...”
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
21
NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________
spotkanie
noworoczne
Główny ołtarz oraz szopka w Kościele Matki Boskiej Częstochowskiej
Zgodnie z tradycją lat ubiegłych 30 br.
odbyła się uroczystość świątecznonoworoczna w Kościele Matki Boskiej
Częstochowskiej przy ul. Zagórnej 5.
Spotkanie rozpoczęło się Mszą Św. ,
a następnie kilkadziesiąt odświętnie
ubranych
mieszkańców
Spółdzielni
Mieszkaniowej „Torwar” oraz parafian
udało się do kościoła podziemnego
i zasiadło do pięknie udekorowanych
stołów. Spotkanie to corocznie organizuje
wraz z Parafią Zarząd i Rada Nadzorcza
SBM „Torwar”.
Zaproszonych gości powitała Pani
Cecylia Melnik. Przy stole siedzą (na
zdjęciu od lewej):
ks. proboszcz Włodzimierz Artyszuk, Pan Ryszard Mikołajczyk –Prezes SBM „Torwar” , Pan Paweł Suliga –
Burmistrz Dzielnicy Śródmieście, Pan Krzysztof Czubaszek – Naczelnik Wydz. Kultury Dzielnicy Śródmieście, Pan
Daniel Łaga – radny Dzielnicy Śródmieście, Pani Elżbieta Wolffgram – Prezes TPW Oddział Powiśle, Pan Wiesław
Krawczyński – Prezes Rady Nadzorczej SBM „Torwar”, Pani Hanna Szulczewska – sekretarz Rady Nadzorczej SBM
„Torwar”, Pan Robert Olszewski – członek rady Nadzorczej SBM „Torwar”, Pani Maria Lubańska – członek Komisji
Społeczno-Kulturalnej SBM „Torwar”, Pan Robert Szumski – wiceprezes SBM „Torwar”, Pan Ryszard Jakubowski –
członek Rady Nadzorczej SBM „Torwar”.
22
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Dzielono się opłatkiem i przy pomocy zespołu chóralnego „Pogodna Jesień” wszyscy śpiewali kolędy.
Wzruszające są takie spotkania, które integrują małe ojczyzny jakimi są mieszkalne dzielnice czy osiedla. Tak
niewiele jest już osób, które potrafią i chcą zajmować się organizacją takich spotkań. Niewątpliwym „dobrym duchem”
takich działań jest Pani Cecylia Melnik, której pomagały członkinie Komisji Społeczno-Kulturalnej Rady Nadzorczej
SBM „Torwar”.
Fot. E.Wolffgram
EW
Życzenia dla naszych Czytelników i ich Rodzin od Redakcji
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
23
Obrazy olejne autorstwa Pani Elżbiety Wolffgram będą wystawione na Powiślu w Klubie „PANORAMA”
przy ul. Górnośląskiej 1 w dniach od 13 stycznia do 10 marca 2016 r.
Wcześniej podobna wystawa była prezentowana w Galerii Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego
przy Pl. Bankowym. Reportaż z wernisażu tej wystawy znajduje się na str. 10-13
Redakcja: Elżbieta Wolffgram, Anna Kliczkowska
Współpracują: Mariola Bujak, Wiesława Dłubak-Bełdycka, Jadwiga Kowejsza,
Rafał Dajbor, Małgorzata Krakowiak-Owczarek, Karolina Adamczyk,
Karolina Półtorak
Korespondencję należy kierować na adresy: [email protected]
lub TPW Oddział Powiśle, ul. Św. Franciszka Salezego 4 m. 20 00-392 Warszawa
Poprzednie numery umieszczone są pod adresem:
http://www.srodmiescie.warszawa.pl/strona-574-na_powislu.html
Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania selekcji oraz niewielkich zmian w nadesłanych materiałach
Wydrukowano w Promo Print - poligrafia i reklama, ul. Jagiellońska 3 lok. 5, 03-721 Warszawa www.promo-print.pl