Na Powiślu
Transkrypt
Na Powiślu
Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału Powiśle NR 37 grudzień 2015 ISSN 1689-9091 Powiśle w oczach Aleksandra Gierymskiego Obraz olejny Aleksandra Gierymskiego (1850-1901) Powiśle powstał w 1883 r. Był określany także pod innymi tytułami: Brzeg Wisły, Nad Wisłą, Na Solcu, Służąca czerpiąca wodę na Solcu, Solec, Solec w Sobotę oraz W Warszawie na Solcu. c.d.str.2 __________________________________________________________________________________________________________ NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________ \ Z satysfakcją drukujemy chociaż kilka prac jednego z najznakomitszych malarzy XIX w., uznawanego za prekursora polskiego impresjonizmu. Wśród jego licznego dorobku odnajdujemy obrazy i rysunki tworzone z natury i ukazujące życie mieszkańców dawnego Powiśla. Pozostawił nieocenioną dla nas historyczną wizję ówczesnego miejsca biedy, powstających zabudowań i ulic ze strużkami płynących do Wisły rynsztoków. Wcześniej, w Nr 6 naszego kwartalnika (który wychodził początkowo pt.. „Głos Oddziału Powiśle TPW”) przedstawione zostały obrazy Aleksandra Gierymskiego : Piaskarze i Święto trąbek. Widok na Solec z ulicy Czerniakowskiej o zmroku (rytował Walenty Ciechomski) Zaułek na Furmańskiej (rytował Bronisław Puc) 2 Zdrój przy ulicy Oboźnej w Warszawie (rytował Edward Nicz) _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle Andrzejki Gdy mija czas wakacyjnych podróży, wkraczamy w ostatni kwartał roku, obfitujący w uroczystości świąteczne. Jesienne zmiany aury, charakterystyczne dla tego okresu sprawiają, że stajemy się jakby bardziej wrażliwi i nostalgiczni. Być może sprzyja temu coraz wcześniej zapadający zmierzch oraz widok drzew ogołoconych z liści. Dni stają się coraz krótsze i kryją w sobie jakąś tajemniczą magię, której chętnie ulegamy. Toteż nic dziwnego, że w zamierzchłych czasach, między innymi o tej właśnie porze, nasi przodkowie odprawiali obrzędy ku czci zmarłych. Z czasem, z owych obrzędów wywiodła się chrześcijańska tradycja obchodzenia Dnia Zmarłych. Tego dnia licznie odwiedzamy cmentarze i wspominamy naszych bliskich, którzy odeszli. Tym świętem rozpoczyna się kalendarzowy listopad. Kontynuacją dawnych tradycji są również: Dzień Św. Katarzyny, przypadający na 24 listopada czyli w przeddzień rocznicy stracenia tej wielce wykształconej i pobożnej chrześcijanki, która, jako córka władcy Egiptu, bezskutecznie poszukiwała równego sobie małżonka i w końcu przyjąwszy chrzest ślubowała wierność Chrystusowi, co stało się przyczyną jej śmierci, z polecenia rzymskiego namiestnika w III wieku n.e. Drugim jest Dzień Św. Andrzeja przypadający na 29 listopada. Według dawnych wierzeń, wilia dnia poświęconego św. Andrzejowi ma moc przyciągania na Ziemię duchów czyli dusz zmarłych ale także złych mocy, oraz pozwala wejrzeć w przyszłość człowieka dzięki wróżbom i zaklęciom: „Święty Andrzeju daj znać, co się ze mną będzie dziać”. Święty Andrzej pochodził z Betsaidy w Galilei i był bratem św. Piotra. Podobnie jak brat był rybakiem oraz uczniem Jana Chrzciciela a potem Chrystusa, z którym przebywał jako apostoł aż do Jego śmierci. Potem nauczał ludność na terenach obecnej Turcji, Bułgarii i Grecji, gdzie zginął 30 listopada, ukrzyżowany w okresie prześladowania chrześcijan w I wieku n.e. Nazywany jest Apostołem Słowian. Tragiczne losy tych dwojga świętych posłużyły, w kulturze chrześcijańskiej Europy, do ustanowienia ich opiekunami szczęśliwych związków małżeńskich. Z tego powodu powstała tradycja wróżb matrymonialnych, niosących nadzieję pannom na wydaniu i kawalerom poszukującym kandydatek na małżonki. Wzmianki o tej tradycji pojawiły się podobno już w XVI wieku. „Noc Andrzeja świętego przywiedzie narzeczonego” głosiło przysłowie, a inne pocieszało: „W wilię świętego Andrzeja dla wszystkich dziewcząt nadzieja.” Pamiętajmy o tym, że w wiekach poprzednich, aż do początku XX, zamążpójście było dla młodych panien ogromnie ważne, gdyż mogło im zapewnić dostatnie i spokojne życie. Alternatywą mógł być tylko pobyt w klasztorze lub pozycja rezydentki u krewnych. Toteż panny wróżyły sobie lejąc stopiony wosk na wodę i snuły domysły, kim będzie ich wybranek oraz kiedy się pojawi. Na te pytania miały odpowiedzieć wróżby z obierzyn jabłek, z kolejności wypływania klusek wrzucanych przez panny do wrzątku, losowano kartki z imionami młodzieńców, ukrytymi pod poduszką lub w potrawach przy posiłkach. Kolejność wyjścia za mąż wróżono z butów ustawianych w kierunku drzwi czy z kości rzucanych psu. Podczas posiłków wkładano pod talerze różne przedmioty jak: obrączka, pierścionek, różaniec, kwiat lub liść, chleb czy klucz, co miało określić los danej panny. _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 3 NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________ Podobnie w przededniu Św. Katarzyny wróżyli sobie młodzieńcy, lejąc na wodę płynny ołów lub cynę, i w odlewach dopatrywali się symboli swoich losów: krzyż, krata, ptak, zwierzę, miecz, księga. Z czasem zwyczaj ten stracił na popularności i zanikł. Natomiast tradycje wesołych zabaw, zwanych „andrzejkami” wywodzą się prawdopodobnie ze znanego w starożytnej Grecji święta ku czci boga płodności o imieniu Andreios (?). Echa tego kultu pozostały w przysłowiach dotyczących urodzaju: „Gdy św. Andrzej ze śniegiem przybieży, sto dni śnieg na polu leży” albo „Śnieg na św. Andrzeja, niewielka w życie nadzieja.” W czasach współczesnych, gdy młodzi ludzie mają szanse na samodzielne życie a idea małżeństwa przeżywa kryzys, tradycje „andrzejkowe” ograniczają się do wesołej natury spotkań towarzyskich, a w lanie wosku nikt już nie wierzy, bo stał się jedynie zabawą. Boże Narodzenie Noc św. Andrzeja kończy rok liturgiczny i zapowiada Adwent, czyli czas wyciszenia w oczekiwaniu na przyjście Dzieciątka. To święto z wielu powodów ma szczególny urok i dlatego lubimy je świętować, choć przygotowania do obchodów wiążą się z dużym wysiłkiem fizycznym i finansowym. Podobnie, jak przy omawianych poprzednio dniach świątecznych, i tym razem tradycja chrześcijańska splotła się z istniejącymi już rzymskimi obchodami ku czci Saturna - boga zasiewów i urodzaju. Obchody owe zaczynały się 17 grudnia i trwały wiele dni, podczas których darowywano sobie winy i przykrości a domy ozdabiano zieleniną. Panowie bratali się ze służbą. Natomiast na ziemiach polskich w końcu grudnia obchodzono jedną z czterech uroczystości na cześć Zmarłych. W tym celu przez całą noc podtrzymywany był ogień, organizowano ucztę i nie odmawiano gościny nikomu, gdyż, według wierzeń, dusze Zmarłych mogły przybyć pod różnymi postaciami ludzkimi lub zwierzęcymi. W wyniku połączenia tych tradycji powstało Święto Bożego Narodzenia, rozpoczynane uroczystą wieczerzą, na pamiątkę 4 Wieczerzy Pańskiej, co utrwalili pierwsi chrześcijanie. Uczta wigilijna czyli Kolenda składała się z postnych potraw. Wigilią nazwano ją znacznie później, bo w XIX wieku. W starożytnym Rzymie słowem vigilare określano cztery zmiany nocnej warty straży miejskiej czyli nocne czuwanie. W niektórych rejonach uczestnicy Pasterki czuwali do rana odwiedzając przyjaciół. Współcześnie wigilią nazywany jest również dzień poprzedzający jakieś święto. W dawnych czasach do uczty wigilijnej musiała zasiadać parzysta liczba osób, gdyż wierzono, że nieparzysta przynosiła nieszczęście jednemu z biesiadników (na pamiątkę 13 osób na uczcie Pańskiej). Aby zapobiec nieszczęściu zapraszano do stołu nawet kogoś z otoczenia, np. ze służby. Początek wieczerzy wieściło pojawienie się gwiazdy na niebie. Na stole musiała się znajdować, tym razem, nieparzysta liczba potraw, mniej liczna na stołach chłopskich (5-7), bardziej wystawna w zamożnych dworach (11-13). W skład postnych potraw wchodziły płody z ogrodu (jarzyny, zupy, barszcz, bigos), z pola (kasze, kluski z makiem, ciasta), z sadu (owoce kompot), z lasu (grzyby, orzechy, miód) oraz z wody (ryby). Zamożna szlachta spożywała potrawy bardziej wyszukane: kilka rodzajów zup, ryb przyrządzanych na różny sposób, różne ciasta i bakalie. Deserem były: kisiel owsiany, kutia z makiem i kompot z suszonych owoców. Wszystkich potraw należało spróbować, aby nie ominęło nas szczęście w nadchodzącym roku. Natomiast zwyczaj dzielenia się opłatkiem pochodzi z pierwszych wieków chrześcijaństwa, jako pamiątka dzielenia się chlebem Jezusa z Apostołami podczas Ostatniej Wieczerzy. Pierwszymi opłatkami były cieniutkie kawałki chleba, łatwe do łamania. W Polsce pojawił się ten zwyczaj około XV wieku, początkowo w klasztorach a z czasem stał się powszechnym obyczajem, zwłaszcza, że wybaczano sobie przy tym urazy i składano życzenia. Do tradycji należało również ozdabianie domów zielonymi gałązkami. _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle Zwyczaj stawiania choinki podobno pochodził z Niemiec i dotarł do nas w XIX wieku. Początkowo występował tylko w niektórych częściach kraju i był niechętnie traktowany przez Kościół. Z czasem uznano choinkę jako symbol rajskiego drzewa, który miał nieść wiernym nadzieję na dostąpienie Nieba. Świeczki na choince uznano za symbol narodzin Jezusa, jabłka to symbol owoców z rajskiego drzewa, łańcuchy natomiast w tym okresie zaborów symbolizowały niewolę narodu. W wiejskich chatach, w rogach izby stawiano snopki zboża, co miało symbolizować dobre plony. Z dniem wigilijnym wiązały się również różne przesądy i wróżby na przyszłość. Jeśli do chaty pierwszy w tym dniu wszedł mężczyzna, oznaczało to zdrowie na cały rok dla jej mieszkańców, wejście kobiety wróżyło chorobę. Podczas wieczerzy należało mieć przy sobie pieniądze, aby zapewnić je sobie na cały rok. Stół oplatano łańcuchem, aby nie zabrakło w chacie chleba. W chatach, gdzie były młode dziewczyny zamiatanie izby zaczynano od drzwi, aby nie odganiać kawalerów. Kichnięcie w wigilię wieściło zdrowie przez cały rok, jedzenie orzechów miało zapobiec bólowi zębów, a jabłek bólowi gardła. Przesądy dotyczyły również niektórych czynności - po zmroku zakazane było nawijanie nici lub przędzenie. Dzień wigilijny miał być spędzony w radości i spokoju, co miało zapewnić radość i szczęście na cały rok. Po wieczerzy resztki jedzenia zanoszono do obory i dzielono się nimi ze zwierzętami wierząc, że w tę noc przemówią ludzkim głosem. Do pięknej tradycji należy śpiewanie kolęd czyli pieśni religijnych, które przywędrowały z Włoch. Słowo kolęda pochodzi od łacińskiego calendae, oznacza pierwszy dzień miesiąca. Pieśni te śpiewano przy obchodach Bożego Narodzenia, nawiązując do dawnych tradycji obchodzenia Nowego Roku w dniu 25 grudnia. Najstarsze polskie kolędy pochodzą z XV wieku i stopniowo przybierały narodowy charakter. Wiele z nich ma pochodzenie ludowe. Najwięcej kolęd powstało w XVII i XVIII wieku. Znanym autorem kolędy ”W żłobie leży...” był jezuita i kaznodzieja Piotr Skarga. Zwieńczeniem Wigilii była Pasterka czyli msza odprawiana o północy, po której odwiedzano krewnych i składano sobie życzenia. Obyczaje wigilijne najczęściej wyrosły z obrzędów i zwyczajów ludowych, a podawane podczas wieczerzy potrawy symbolizowały związki człowieka z przyrodą. Pusty talerz na stole w dawnych czasach był symbolem ugoszczenia zmarłych, w czasach współczesnych jest raczej symbolem jednoczenia się z ubogimi, potrzebującymi pomocy. Natomiast zwyczaj wieszania jemioły w izbach przybył do nas z Anglii w XIX wieku, jako symbol nieśmiertelności, odrodzenia i mądrości, czego dopatrywano się w jemiole rosnącej bujnie bez korzeni. Przypisywano jej, nie bez racji, wiele właściwości leczniczych. Obecnie preparatami z jemioły leczone są niektóre choroby nowotworowe. Niestety, nie wszystkie święta były obchodzone tak radośnie, przy obfitych stołach. W czasach zaborów, powstań narodowych czy trwających wojen stałym elementem na stołach były tylko puste, dodatkowe nakrycia. Jednak tradycje i obyczaje świąteczne stały się z pewnością spoiwem i zaczynem świadomości narodowej, która pozwalała przetrwać trudne chwile zagrożenia oraz zachętą do zwykłej ludzkiej solidarności, która podczas wojen kazała milknąć armatom w wigilijny wieczór, a na frontach, po obu stronach rozlegała się pieśń: ”Cicha noc, święta noc”. Boże Narodzenie to święto pojednania, zgody i miłości. Niesie nadzieję na odrodzenie się więzi między ludźmi, na darowanie krzywd, na zażegnanie sporów i waśni, na spokój i radość. I stąd zapewne bierze się niezwykły urok tego Święta. Jadwiga Kowejsza _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 5 NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________ Patroni naszych ulic Grudniowe Na Powiślu się emigrantem – http://culture.pl/pl/tworca/jozef-czapski Rydza w kwartalnika to zapoznania położonej okazja z kolejnym patronem Parku Śmigłego. do alei Marszałka Dziś naszym bohaterem będzie literat i plastyk Józef Czapski. Autoportret, 1953, fot. ze zbiorów Instytutu Literackiego w Paryżu Józef Urodził się 3 kwietnia 1896 roku w Pradze. Był synem hrabiego Jerzego Hutten-Czapskiego (18611930) i Józefy Leopoldyny z hr. Thun-Hohenstein (1867-1903). Sam także miał prawo tytułować się hrabią (herbu Leliwa), ale nigdy z tego przywileju nie korzystał. Był człowiekiem wszechstronnie wykształconym i oczytanym. Jego biografowie podają, że w gronie pisarzy, którzy wywarli na niego w młodzieńczych latach szczególny wpływ, znajdowali się m.in. Stanisław Brzozowski, Janusz Korczak, Stefan Żeromski, a także Lew Tołstoj. Lata 1918-1920 upłynęły mu burzliwie – dwukrotnie podejmował studia na Akademii Sztuk Pięknych (raz w Warszawie, raz w Krakowie), zaś w międzyczasie służył w wojsku biorąc udział w wojnie polskobolszewickiej, za co otrzymał order Virtuti Militari. Po zakończeniu działań wojennych i ukończeniu studiów znów poświęcił się malarstwu. Lata 1924-31 6 wydanie Czapski spędził w Paryżu, w grupie artystycznej znanej jako Komitet Paryski, którą wraz z Czapskim współtworzyli m.in. Jan Cybis, Artur NachtSamborski, Piotr Potworowski i Zygmunt Waliszewski. Po powrocie do Polski malował (wśród jego dzieł znajdują się martwe natury, pejzaże oraz portrety, np. aktorki Miry Zimińskiej), zaczął też publikować pierwsze eseje o malarstwie. Napisał także monografię swojego mistrza, Józefa Pankiewicza. Już na samym początku drugiej wojny światowej znalazł się w sowieckiej niewoli, z której wyszedł po podpisaniu układu Sikorski-Majski. Wstąpił wówczas do armii Andersa i podjął się misji zbadania losów polskich oficerów-więźniów NKWD. Tak dotarł do prawdy o Katyniu. Swoje wstrząsające wspomnienia z tamtego czasu zawarł w dwóch książkach: Dziennikach starobielskich z 1945 roku oraz Na nieludzkiej ziemi wydanej w roku 1949. _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ ________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle Po przejściu z andersowcami całego szlaku bojowego aż do Iraku zdecydował się pozostać na obczyźnie. Wtedy też na dobre zajął się pisaniem, a literatura miała się z czasem stać dziedziną, która przyniosła mu większą nawet sławę niż malarstwo. Pierwsze emigracyjne teksty opublikował w wydawanych w Bagdadzie gazetach Orzeł Biały i Kurier Polski. Następnie przez rok mieszkał w Rzymie, a w 1946 roku osiedlił się we Francji. Tam, wraz z Jerzym Giedroyciem i Gustawem HerlingiemGrudzińskim, współtworzył Instytut Literacki. Był stałym współpracownikiem paryskiej Kultury, gdzie publikował eseje o sztuce, komentarze polityczne oraz – we fragmentach – swoje prowadzone od czasów wojennych dzienniki. Józef Czapski zmarł 12 stycznia 1993 roku w Maisons-Laffitte we Francji, zaś trzy dni później spoczął na cmentarzu w Le Mesnil-le-Roi. W wolnej Polsce doczekał się jeszcze należnych mu zaszczytów. W 1990 roku otrzymał Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski i nagrodę Związku Polskich Artystów Plastyków im. Jana Cybisa, zaś rok przed śmiercią został honorowym profesorem Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Rafał Dajbor Fot. R. Dajbor W socjalistycznej Polsce jego twórczość z przyczyn natury politycznej pozostawała niemal nieznana. W PRL-u Józef Czapski doczekał się tylko trzech wystaw swojego malarstwa. Dwie z nich miały miejsce w roku 1957, na fali popaździernikowej odwilży. Następna – dwadzieścia dziewięć lat później, w 1986 roku, gdy PRL, a co za tym idzie także cenzura, trzeszczały już w szwach. Warto odnotować, że wystawa ta miała miejsce w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej, a więc na Powiślu. Aleja Józefa Czapskiego w Parku Marszałka Rydza Śmigłego, 11 listopada 2015 roku, w dniu Święta Niepodległości. _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 7 NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________ Pomnik i serce znam takie miejsce w Warszawie w Łazienkach Królewskich nad niedużym stawem gdzie wystrzyżony trawnik okolony kwiatami zlewa się z drzew wyniosłych zwartą ścianą zieleni, które tworzą półkole jak w teatrze na scenie a w jego punkcie centralnym na ciężkim cokole chropowaty pień drzewa pochylony wiatrami w jedną całość się łączy z długiej sukni fałdami … płacząca polska wierzbo pod twoją koroną postać zamyślona z głową w tył odrzuconą patrzy poprzez ramię ukazując profil jakże doskonały a na twarzy jest tyle bólu i cierpienia myśli zawartych wewnętrznego skupienia … jedna ręka w ekstazie klawiatury szuka do przodu wyciągnięta a cała postać jest jakby cofnięta ażeby za chwilę z całych sił uderzyć w fortepianu struny tak, aby popłynęły walce i nokturny, zabrzmiały polonezem Łazienki Królewskie ! druga ręka oparta przy boku spoczywa i chociaż z brązu odlana Twa postać swym wyrazem, ekspresją przemawia jak żywa … a muzyka płynie, muzyka rozbrzmiewa … mazurkiem, etiudą i scherzo preludium, sonatą b-moll … o! już słychać dźwięki marsza żałobnego – ale dlaczego ? kto Ci gra Fryderyku marsza twojego wszak Ty ciągle żyjesz żyjesz w Swej muzyce, a że śpisz spokojnie na Pére Lachaise to nie ma znaczenia po prostu tak jest – tam Cię losy zawiodły tam też doszedłeś chwały ale duszą i SERCEM jesteś z nami cały Alina Bursze 8 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle … jak na relikwię patrzę na odlew ręki zimny, biały, gipsowy a żal i smutek ściska za gardło i krew odpływa z głowy chłód dzisiaj płynie z Twych palców stężałych zastygłych w akordzie bólu a na twym fortepianie na lśniących klawiszach nagle zapanowała cisza zabrzmijcie znów struny poloneza dźwiękiem mazurkiem, walcem i scherzo zagrajcie Jego melodie wkładając w nie całe serce rzewnie, płynnie, łagodnie porywczo z młodzieńczą siłą i energią z radością i buntem tęsknotą, ze łzą w oku i z jemu tylko znaną melancholią grajcie nam białe klawisze niech struny przerwą tę ciszę i z fortepianu popłyną dźwięki by cały świat usłyszał Twój geniusz w tonach zaklęty Twoją Fryderyku muzykę. Alina Bursze Przez trzy tygodnie października 2015 roku rozbrzmiewała muzyka Fryderyka Chopina nie tylko w sali Filharmonii Narodowej, ale także w naszych mieszkaniach, dzięki transmisjom radiowym i telewizyjnym. Trwał w Warszawie XVII Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina. Przyjechali młodzi pianiści z całego świata. Każdy z wykonawców przedstawiał swoją interpretację utworów Fryderyka Chopina, która nie zawsze była zgodna z wymaganiami stawianymi przez jury. Szczególne trudności mają zagraniczni pianiści z utworami o typowo polskim charakterze, np. polonezami i mazurkami. Należy więc z satysfakcją stwierdzić, że w kolejnych konkursach Chopinowskich, odbywających się co 5 lat, coraz więcej pianistów dobrze oddaje polski charakter tych utworów. Świadczy o tym, chociażby to, że nagrodę za najlepsze wykonanie poloneza otrzymał Seong-Jin Cho, a mazurków - Kate Liu. Ponieważ jednak sztuka jest sprawą w dużej mierze subiektywną - nam najbardziej podobały się mazurki Krzysztofa Książka. Z 84 pianistów rozpoczynających Konkurs do II etapu zaklasyfikowało się 43, a do III – już tylko 20. W finale Konkursu znalazło się 10 uczestników, a wśród nich jeden Polak - Szymon Nehring. Finaliści występowali z orkiestrą, grając jeden z dwóch skomponowanych przez F. Chopina Koncertów fortepianowych. Pierwszą nagrodę jury przyznało Koreańczykowi Seong-Jin Cho. Drugie miejsce zdobył przedstawiciel Kanady Charles Richard-Hamelin, a trzecie Kate Liu ze Stanów Zjednoczonych. Powracając myślą do tych wspaniałych przeżyć drukujemy dziś, zainspirowane muzyką Fryderyka Chopina, wiersze naszej powiślańskiej poetki - Pani Aliny Marii Bursze. . _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 9 Fot. A. Kliczkowska NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________ 10 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Fot. Agnieszka Kędzierawska Fot. Agnieszka Kędzierawska _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle AK _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 11 NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________ 1 1. Z wieżą Katedry w tle. Sandomierz 2005 2. Roztoczański pejzaż. 2015 2 3. Ukwiecona góra. Krasnobród 2006 3 4. Spojrzenie z Mąchocic Kapitulnych na Góry Świętokrzyskie. 2007 4 12 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle 6 5 5. Biała łąka 2. Borsuki Kolonia 2012 6. Absolutny spokój. Nieszawa 2009 7 7. W Krasnobrodzie. 2006 8. Łąki nad Narwią. 2012 8 Fot. obrazów: A.Kliczkowska _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ ________ 13 NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________ Z kart powiślańskiej filmografii Piątego października tego roku minęła pierwsza rocznica śmierci aktorki Anny Przybylskiej. Przybylska, choć debiutowała na ekranie rolą dwuznaczną, a na pewno nie pozytywną (w filmie Ciemna strona Wenus Radosława Piwowarskiego), cieszyła się wielką sympatią. Miały na to wpływ zarówno jej uroda jak i fakt, że w licznych wywiadach podkreślała zawsze, jak ważni są dla niej jej najbliżsi i swoim życiem potwierdzała, że rzeczywiście tak jest. Doceniano także jej aktorski talent, który prezentowała w licznych filmach i serialach. Pierwsza rocznica przedwczesnej śmierci lubianej aktorki, to dobra (choć smutna) okazja, by Czytelnikom kwartalnika Na Powiślu przypomnieć jeden z ostatnich filmów z jej udziałem – Sępa w reżyserii Eugeniusza Korina. Sęp wchodził do kin poprzedzony gigantyczną kampanią reklamową, w której padały wielkie słowa, jak te wypowiadane przez grającego jedną z głównych ról Daniela Olbrychskiego (absolwenta II LO im. Stefana Batorego, co w czasopiśmie powiślańskim warto odnotować), iż każda rola w tym filmie zagrana będzie na hollywoodzkim poziomie. Emocje podgrzewał także fakt, iż muzykę do filmu napisali artyści brytyjskiej grupy Archive; podkreślano, że po raz pierwszy w historii rodzimego kina światowego formatu muzycy zdecydowali się napisać muzykę do polskiego filmu. Być może ten promocyjny rozmach tak wyśrubował oczekiwania recenzentów i widzów, że film przyjęto z rozczarowaniem. Dziś, po niemal trzech latach od premiery (która miała miejsce 11 stycznia 2013 roku) można śmiało stwierdzić, że głosy krytyki były przesadzone. Sęp to po prostu sprawny, rozrywkowy dreszczowiec, posługujący się wszystkimi sprawdzonymi wzorcami tego gatunku. Mamy więc policjantów, ich przeciwników zrzeszonych w tajemniczy syndykat, piękną kobietę (gra ją właśnie Przybylska), moralną dwuznaczność działań niektórych bohaterów, pościgi, strzelaniny, a nawet pokazane z bliska zwęglone i powieszone na drzewie 14 zwłoki. Do tego doskonała obsada i świetna muzyka. Czyż od filmu sensacyjnego wymagać należy więcej? Wiele ujęć filmu Korina powstało na Powiślu. Główny bohater, jako miejsce, w którym – jak przystało na policjanta – ćwiczy swoją kondycję, wybiera Most Poniatowskiego. Albo biega po moście, albo też ćwiczy parkour na betonowych konstrukcjach znajdujących się obok stacji Warszawa Powiśle, pod wiaduktem. Pościg policji za grupą uciekinierów (właśnie uciekinierów, nie przestępców, bo jak już zostało wspomniane moralna niejednoznaczność działań bohaterów to jedna z jego najważniejszych cech tego filmu) odbywa się powiślańską częścią ulicy Pięknej, a wypadek, w którym traci życie komisarz Robaczewski (w tej roli Paweł Małaszyński) ma miejsce pod wiaduktem Trasy Łazienkowskiej, na widocznym na naszym zdjęciu rondzie Stanisława Sedlaczka. Po tym zaś, jak kierowany przez komisarza Robaczewskiego Seat rozbija się pod wiaduktem, uciekający przed policją bohaterowie odjeżdżają ulicą Rozbrat, w kierunku skrzyżowania z Górnośląską. Są w Sępie także związane z Powiślem „smaczki” obsadowe. Oto jeden z bohaterów, zwyrodniały morderca o pseudonimie „Psiarz”, mieszka w kamienicy przy Czerwonego Krzyża. Tej samej, w której jako prezydent Warszawy mieszkał późniejszy prezydent Polski, Lech Kaczyński. _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ ______ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle „Psiarza” kreuje zaś Lech Łotocki, którego niebawem zobaczymy na ekranach kin właśnie jako Lecha Kaczyńskiego, w budzącym kontrowersje jeszcze przed premierą filmie Smoleńsk w reżyserii Antoniego Krauzego. Druga powiślańska aktorska ciekawostka w Sępie to czteroosobowa reprezentacja w znaczących rolach znakomitych aktorów związanych z Teatrem Ateneum. Rolę główną gra Michał Żebrowski, aktor Ateneum w latach 1997-2008. Prowadzącego szemrane interesy szefa firmy wywożącej śmieci kreuje Henryk Talar, który w Ateneum pracował dwukrotnie – w latach 1976-82 i 1985-97, a obecnie występuje na deskach Teatru Narodowego. W postać lekarza, profesora Reatorskiego wcielił się występujący na Jaracza w latach 196880 Andrzej Seweryn, obecnie dyrektor Teatru Polskiego, zaś szefa policji, generała Krasuckiego gra Piotr Fronczewski, aktor Ateneum nieprzerwanie od 1991 roku po dziś dzień. Rafał Dajbor Plakat filmu „Sęp” Wiadukt Trasy Łazienkowskiej (Fot. R. Dajbor) _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 15 NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________ Chroniąc Powiśle W 2014 r. wyłożony został do konsultacji miejscowy plan zagospodarowania Powiśla Południowego, czyli obszaru od Torwaru, aż do Mostu Średnicowego. Projektant planu Pan Krzysztof Domaradzki, który wygrał przetarg na wykonanie planu, zaplanował kilka zmian, które ingerowałyby i psuły przestrzeń publiczną, wpływając negatywnie na komfort życia mieszkańców Powiśla. Chodzi przede wszystkim o powstanie 4 lokali gastronomicznych oraz dróg kołowych w rejonie Parku Janiny Porazińskiej. Chodzi również o zapis w planie umożliwiający budowę 20-metrowego budynku usługowego przed blokiem na ul. Górnośląskiej 1, a także zaplanowanie na skwerku między blokami Górnośląska 1 i 3 powstania drogi dojazdowej łączącej ul. Czerniakowską z ul. Fabryczną. 20 marca 2014 r. przygotowałem w imieniu Komisji Ładu Przestrzennego, Ochrony Środowiska i Gospodarki Komunalnej stanowisko Komisji, w którym sprzeciwiliśmy się projektom miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Powiśla Południowego, przygotowanym przez zespół Pana Krzysztofa Domaradzkiego. To dzięki działaniu mieszkańców Powiśla, wspartych przez członków i Zarządy Spółdzielni „Powiśle” i „Torwar”, a także wspólnoty „Patria”, udało się przygotować uwagi do planu, które w formie interpelacji przekazałem do Pani Prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Uwagi te posłużyły również w rozmowach, które przeprowadziłem z wiceprezydentem Jackiem Wojciechowiczem. Z przyjemnością Państwu donoszę, że w tabeli uwag do planu uwzględniony został postulat nie budowania budynku usługowego przed blokiem na Górnośląskiej 1, a także zmieniono drogę kołową na ścieżkę rowerową między blokami Górnośląska 1 i Górnośląska 3. Ponadto zrezygnowano z powstania dróg kołowych w obszarze Parku Janiny Porazińskiej oraz wykreślono z projektu dwa lokale gastronomiczne, które miały znaleźć się w parku. Sprawa ta jednak jeszcze nie została w pełni załatwiona. W tej chwili musimy wspólnie, jako mieszkańcy, powalczyć o wykreślenie dwóch lokali z obrzeży parku i zmodyfikować trasę planowanej drogi rowerowej w Parku. Mimo wszystko jednak, uwzględnienie naszych uwag do planu zagospodarowania, pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość w kwestii pozostawienia Powiśla jako terenu zielonego i spokojnego. O tym, że warto walczyć, przekonali się również mieszkańcy rejonu ul. Śniegockiej, gdzie dzięki ich determinacji i wsparciu radnych dzielnicy udało się przekonać Panią Prezydent do pozostawienia dawnego „jordanka” przy ul. Szarej. „Jordanek” ten został zwrócony decyzją dekretową, w niezmienionej formie, jako teren zieleni urządzonej ZP 1 (w planie zagospodarowania oznacza to, że dany teren może być przeznaczony wyłącznie na parki, skwer itp.). Zadbajmy wspólnie o miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego Powiśla, bo to nasz dom i od tego planu zależy nasz spokój i zieleń naszej małej ojczyzny. Daniel Łaga (Radny Dzielnicy Śródmieście m.st. Warszawy) 16 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle Bagaż gdy w niewyjaśniony sposób poczuję Twoje wezwanie nic innego mi nie zostanie jak sposobić się do drogi zabrać z sobą nic się nie da więc na miejscu pozostaną pędzle, farby, długopisy no i wierszy prawie tysiąc w których skryłam swoje myśli „radość, smutek, przygnębienie i nadziei zapas wielki a nad wszystko ufność w Ciebie Boże Wielki” jak wspomnienie niezatarte zachowane mam w pamięci przez lat tyle oglądane i przeze mnie malowane krajobrazy – lasy, pola, łąki, morze łuny słońca o zachodzie błękit nieba przy pogodzie i zimowy śnieg srebrzysty co odblaskiem kłuje w oczy więc zamykam je przed światem – już nie będą mi potrzebne a te Polskie Krajobrazy jako bagaż z sobą wezmę Alina Bursze wrzesień 2015 ____________________________________________________________________________________________________________________________________ ___________________________________________ 17 NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________ „DELFINA KRASICKA życie i twórczość” Promocja albumu artystycznego Promocja odbyła się dnia 19 grudnia b.r. w Klubie Księgarza przy Rynku Starego Miasta 22/24 w Warszawie. Na promocję, zaprosiła Fundacja Artystyczna Delfiny Krasickiej oraz Klub Księgarza. Spotkanie prowadził znany aktor Jan Piechociński, a prezentacji albumu dokonali: Pan Ignacy Stanisław Krasicki – mąż Pani Delfiny, Pan Zbigniew Nowosadzki – autor rozdziału „Magiczne miejsce” i Pan Janusz Golik – twórca szaty graficznej albumu. 18 ____________________________________________________________________________________________________________________________________ _________________________________________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle W nr 24 naszego czasopisma „Na Powiślu” zamieszczona została relacja z pogrzebu Delfiny Krasickiej, a w Nr 25 znajduje się artykuł o Niej i Jej Galerii na warszawskim Powiślu. Dla przypomnienia Jej postaci drukujemy krótki rys biograficzny, dołączony do zaproszenia i przedstawiony przy prezentacji. Album pod powyższym tytułem prezentuje wybór gobelinów, tkanin i haftów zmarłej w 2012 roku artystki Delfiny Krasickiej. Pasjonująca była jej droga życiowa. Urodzona w Buenos Aires w polsko – argentyńskiej rodzinie od dzieciństwa wykazywała duży talent i charakterystyczne cechy swej osobowości: chęć niesienia pomocy biednym i potrzebującym. Przebywając we Francji, gdzie studiowała na paryskiej „École du Louvre'', umiłowała sztukę i jej twórców. To wtedy dojrzewała jej wola zawarta w życiowym motto: „Tworzyć, służyć sztuce i artystom”. Była mu wierna do końca życia. Gdy w latach 60 – tych XX w. osiadła w Polsce, ojczyźnie jej przodków i wyszła za mąż rozpoczął się nowy rozdział życia Delfiny. Zaczęła tkać. Wraz z mężem, a potem też z dziećmi, podróżowała po wielu krajach. Przebywała w soborowym Rzymie, w Algierii i Maroku, w krajach Europy Wschodniej. W 1999 roku wraz ze swą przyjaciółką, znaną malarką Anną Trochim, założyła na warszawskim Powiślu Galerię Delfiny non profit oraz Fundację Artystyczną Delfiny Krasickiej. Odnosiła coraz większe sukcesy twórcze: jej gobeliny i tkaniny nasycone feerią barw wywoływały powszechne uznanie i podziw. Równocześnie znana była z aukcji charytatywnych m.in. aukcje na rzecz Fundacji Hospicjum Onkologicznego w Warszawie, Ogólnopolska aukcja dzieł sztuki na rzecz powodzian. Album, który prezentujemy stanowi sugestywne i niezwykłe oryginalne świadectwo dorobku twórczego osoby, której działalność społeczna i artystyczna połączyła tradycje latynoskiego Południa z aktualnymi dążeniami w dziedzinie kultury europejskiego Wschodu. Staranny pod względem edytorskim wygląd liczącego blisko 400 stron albumu niesie czytelnikowi szansę poznania magicznego świata Delfiny i jej galerii _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 19 NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________ www.frafilippolippi.org Muzyczny Teatr „Łazienki”… Fra Filippo Lippi, Adoracja Dzieciątka Chrześcijanie pierwszych stuleci wypatrywali wichru i szumu wśród obłoków, oczekując, że - On – powróci, tak, jak obiecał, na obłokach niebieskich… Z czasem jednak musieli rozwiązać bardzo trudny problem oczekiwania, zrozumienia tego, dlaczego On opóźnia swoje przyjście. I chyba nikt dotąd tego nie zrozumiał, bowiem stajemy przed Niezgłębionymi Tajemnicami. Pan domu, odjeżdżając, przykazał swym sługom: czuwajcie ! i sam odjechał w daleką drogę… Ale dziś już wiemy, że nie jesteśmy postawieni w świecie tylko po to, aby jedynie biernie oczekiwać. To my mamy „prostować ścieżki pańskie”, to my mamy przygotowywać świat na ostateczne przyjście Wodza Wszechświata, Króla nieba i Ziemi, Jezusa Chrystusa ! Jak wspaniale zrozumiało to polskie Harcerstwo, które z rozkazu, pozornie zatrzymującego wszelki ruch (Czuwajcie!) wyprowadziło rozkaz wzywający do czynnego budowania Królestwa Bożego na ziemi (Czyńcie, co Wam mówi Syn, przemieniajcie Słowo w czyn) ! Bracia Pasterze! Gdy więc ujrzymy Pierwszą Gwiazdę, pora będzie wyruszać do Betlejem – bo nigdy przecież nie wiadomo, czy – nie będzie to przyjście ostateczne… 20 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle Tym pięknym tekstem (drukowanym na poprzedniej stronie) Muzyczny Teatr „Łazienki” zaprosił wszystkich chętnych na spektakl kukiełkowy „Pastorałka” wg Leona Schillera, który odbył się 19 grudnia w Szkole Podstawowej na Muranowie. O Teatrze „Łazienki” pisaliśmy już w naszym czasopiśmie z okazji wystawianych na Powiślu inscenizacji związanych z Powstaniem Warszawskim. Tym razem anonsujemy spektakl kukiełkowy. Należy tu także wspomnieć, że jest to teatr dość nietypowy. Aktorzy Teatru nie tylko muszą nauczyć się swoich ról, ale także przygotowują scenografię i kostiumy, a nawet zajmują się wszystkimi sprawami technicznymi i organizacyjnymi. W przypadku przedstawienia „Pastoralka” kukiełki były także wykonane przez zespół teatralny, i są przez nich sukcesywnie naprawiane w miarę ich zużywania się, gdyż spektakl ten jest wystawiany w okresie Świąt Bożego Narodzenia od 44 kolejnych lat. Aktorzy goszczeni są m.in. w Domach Opieki Społecznej, Szkołach, Zakładach Karnych oraz przy warszawskich parafiach. Ten Teatr jest jednym z dzieł patrona powiślańskiego Bulwaru - Bohdana GrzymałySiedleckiego, które kontynuuje do dzisiaj jego wychowanek Pan Władysław Terlecki. Aktorami teatralnymi są ludzie w wieku od 5 do 80 lat. Należy przyznać, że Prezes Teatru Pan Władysław Terlecki, współpracując z zespołem Teatru dobrych kilka lat, uzyskuje znakomity „posłuch”. Obok drukujemy tekst jakim mobilizuje Zespół do pracy. (Red.) „Kochani Artyści Teatru „Łazienki”, Drodzy Przyjaciele ! Nasza Pierwsza Gwiazda zabłyśnie w sobotę, 19 grudnia 2015 roku, o godz.7.30. Spotykamy się w Społecznym Domu Kultury WSM na Żoliborzu, by wyruszyć na nasz czterdziesty czwarty szlak Pasterski. Zapraszamy wszystkich na transport Teatru – do Szkoły Podstawowej NR 32, przy ul. Lewartowskiego 2 (Muranów, niedaleko „Pomnika wagonu”). Natychmiast po wniesieniu sprzętu na I p. Szkoły, przystępujemy do budowy Sceny Teatru; o ile to będzie możliwe, ok.9.00 – powinniśmy zacząć próbę. Uwaga ! Misterium ma się rozpocząć o godz.14.15 ! Pani Agnieszka zaprasza nas po spektaklu na coś ciepłego, chce nas podtrzymać na siłach… Ale gdyby Ciocia Ilinka zechciała zrobić herbatę, i po kanapeczce w trakcie próby, to głodni mogliby „w biegu” coś jeść, aby nie padli z przemęczenia, ale bez oficjalnego biesiadowania, bo na to nie będzie absolutnie czasu. Stoi przed nami bardzo trudne zadanie. To, czy uda się zacząć w terminie, zależy od punktualności i dyscypliny każdego z nas. Ciocia Agnieszka H – R, jest Szefem Działu Strojów, wyjmuje i rozkłada stroje, Stanisław Rutkowski - jest Szefem Działu Kukiełek, wyjmuje kukiełki, Wujek Jurek Smaruj wraz z Wujkiem Piotrem Nowogórskim i wolnymi osobami – kierują rozstawianiem Sceny; Wujek Piotruś Daniłowicz – buduje instalację światła i dźwięku. A przede wszystkim – kto może, niech koniecznie będzie w SDK punktualnie o 8.30, bo im nas więcej, tym szybszy i mniej męczący jest transport !...Dyrektor Transportu – Wujek Jurek Sawicki, musi być punktualnie o 8.30 pod SDK WSM… Kochani ! Prośmy Świętych Pasterzy, aby nam pomogli . Ja wierzę w to, że nasi kochani Pasterze – to cisi, ale wspaniali i wierni Święci…Oni nas nie opuszczą… Bracia Pasterze ! „Do szopy, hej, pasterze, do szopy, bo tam cud !...” _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 21 NR 37 • grudzień 2015 ________________________________________________________________________________________ spotkanie noworoczne Główny ołtarz oraz szopka w Kościele Matki Boskiej Częstochowskiej Zgodnie z tradycją lat ubiegłych 30 br. odbyła się uroczystość świątecznonoworoczna w Kościele Matki Boskiej Częstochowskiej przy ul. Zagórnej 5. Spotkanie rozpoczęło się Mszą Św. , a następnie kilkadziesiąt odświętnie ubranych mieszkańców Spółdzielni Mieszkaniowej „Torwar” oraz parafian udało się do kościoła podziemnego i zasiadło do pięknie udekorowanych stołów. Spotkanie to corocznie organizuje wraz z Parafią Zarząd i Rada Nadzorcza SBM „Torwar”. Zaproszonych gości powitała Pani Cecylia Melnik. Przy stole siedzą (na zdjęciu od lewej): ks. proboszcz Włodzimierz Artyszuk, Pan Ryszard Mikołajczyk –Prezes SBM „Torwar” , Pan Paweł Suliga – Burmistrz Dzielnicy Śródmieście, Pan Krzysztof Czubaszek – Naczelnik Wydz. Kultury Dzielnicy Śródmieście, Pan Daniel Łaga – radny Dzielnicy Śródmieście, Pani Elżbieta Wolffgram – Prezes TPW Oddział Powiśle, Pan Wiesław Krawczyński – Prezes Rady Nadzorczej SBM „Torwar”, Pani Hanna Szulczewska – sekretarz Rady Nadzorczej SBM „Torwar”, Pan Robert Olszewski – członek rady Nadzorczej SBM „Torwar”, Pani Maria Lubańska – członek Komisji Społeczno-Kulturalnej SBM „Torwar”, Pan Robert Szumski – wiceprezes SBM „Torwar”, Pan Ryszard Jakubowski – członek Rady Nadzorczej SBM „Torwar”. 22 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ _______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle Dzielono się opłatkiem i przy pomocy zespołu chóralnego „Pogodna Jesień” wszyscy śpiewali kolędy. Wzruszające są takie spotkania, które integrują małe ojczyzny jakimi są mieszkalne dzielnice czy osiedla. Tak niewiele jest już osób, które potrafią i chcą zajmować się organizacją takich spotkań. Niewątpliwym „dobrym duchem” takich działań jest Pani Cecylia Melnik, której pomagały członkinie Komisji Społeczno-Kulturalnej Rady Nadzorczej SBM „Torwar”. Fot. E.Wolffgram EW Życzenia dla naszych Czytelników i ich Rodzin od Redakcji _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 23 Obrazy olejne autorstwa Pani Elżbiety Wolffgram będą wystawione na Powiślu w Klubie „PANORAMA” przy ul. Górnośląskiej 1 w dniach od 13 stycznia do 10 marca 2016 r. Wcześniej podobna wystawa była prezentowana w Galerii Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego przy Pl. Bankowym. Reportaż z wernisażu tej wystawy znajduje się na str. 10-13 Redakcja: Elżbieta Wolffgram, Anna Kliczkowska Współpracują: Mariola Bujak, Wiesława Dłubak-Bełdycka, Jadwiga Kowejsza, Rafał Dajbor, Małgorzata Krakowiak-Owczarek, Karolina Adamczyk, Karolina Półtorak Korespondencję należy kierować na adresy: [email protected] lub TPW Oddział Powiśle, ul. Św. Franciszka Salezego 4 m. 20 00-392 Warszawa Poprzednie numery umieszczone są pod adresem: http://www.srodmiescie.warszawa.pl/strona-574-na_powislu.html Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania selekcji oraz niewielkich zmian w nadesłanych materiałach Wydrukowano w Promo Print - poligrafia i reklama, ul. Jagiellońska 3 lok. 5, 03-721 Warszawa www.promo-print.pl