O strachu, bezinteresowności i przypadkowości: przemyślenia na
Transkrypt
O strachu, bezinteresowności i przypadkowości: przemyślenia na
O strachu, bezinteresowności i przypadkowości: przemyślenia na temat twórczości Liliany Orbach, Vered Nissim i Noi Sadki dr Ketzia Alon W tej wystawie biorą udział trzy kobiety – artystki z Izraela i trzej męŜczyźni – artyści polscy. Jak moŜemy odnieść się do tego „biologicznego” zbiegu (a moŜe nie) okoliczności? Czy okoliczności te mogą mieć „wpływ” na dzieła artystów? Czy powinny one znaleźć odzwierciedlenie w ich pracach? Jakiego rodzaju związek prace te powinny tworzyć w nakreślonych geopolitycznych ramach „izraelsko-polskich stosunków roku 2008”? Liliana Orbach, Vered Nissim i Noa Sadka pokazują swoje odmienne, subiektywne postawy wobec owej matrycy międzynarodowych relacji; jednocześnie kaŜda z nich prezentuje całkowicie autonomiczną myśl, bezpośrednio łączącą się z jej dotychczasową twórczością i ukształtowaną, zanim pojawił się domyślny temat tej wystawy. Kilka lat temu Noa Sadka wyszła za mąŜ za Arkadiusza, Polaka, nie-śyda, z miasta Tychy połoŜonego w południowej Polsce. Mają czteroletnią córeczkę o polskim imieniu Romka. Przez ostatnie dziesięć lat mieszkają w Izraelu. Arkadiusz nie mówi po hebrajsku, Noa nie zna polskiego. Rozmawiają ze sobą po angielsku, w języku, który dla obojga jest obcy. Ten wąski i kruchy wielokulturowy kosmos rodziny stanowi przedmiot intensywnych badań Sadki, przedmiot szalenie odwaŜnej eksploracji fotograficznej odsłaniającej kaŜdy intymny moment, kaŜdy ślad informacji, kaŜde potknięcie mowy czy ciała. Na tę wystawę Sadka zdecydowała się wybrać szereg zdjęć swojej rodziny oraz przeprowadzić działanie „samoodosobnienia” w przestrzeni Artists’ House przed otwarciem wystawy, działanie, które artystka regularnie realizuje od roku 1999 pod tytułem “Live Memory of Possible Subjectivity” [śywa pamięć moŜliwej subiektywności]. Artystka jest wówczas całkiem sama; jedynie ślady i pozostałości jej obecności tworzą ponowną mapę przestrzeni galerii. Dokumentując swoje ja „takie, jakie jest”, na tym poziomie szczegółu i precyzji, ujawniając chwile rozpaczy i samotności, Ŝalu i smutku, wzbudza świadomość o śmierci ludzkiego pragnienia – wystawiając swoje ja na oślepiające światło kamery, prowadząc je do sytuacji ekstremalnych, badając elastyczność jego granic. Vered Nissim, córka robotników z Bliskiego Wschodu, pokazuje inną perspektywę Polski, narodu i charakteru tego kraju. Na olbrzymim zdjęciu pt. „Little Girl in the Woods, Almost 60 Years Old (Mother)” [Mała dziewczynka w lesie, prawie 60-letnia (Matka)] Nissim przedstawia swoją matkę przebraną za Czerwonego Kapturka na tle fotografii lasu. Kolejne zdjęcie przedstawia „Chór wilków”, zaś na następnym widzimy ojca artystki ukazanego jako groteskowego „Leśnego stwora”. Las, niezbędny komponent ontologicznego repertuaru Ŝywej i oddychającej rzeczywistości, jest zdecydowanie bardziej charakterystyczny dla krajobrazu europejskiego niŜ izraelskiego. Jako wyraz pragnienia przynaleŜenia do Europy i jej leśnych chaszczy, salony w wielu izraelskich domach udekorowane były fototapetami lasów, ekspozycjami utopijnych pejzaŜy, będących obiektem nieustannej aspiracji. Wielkie rozmiary fotografii Nissim stanowią ironiczne odniesienie do tradycji leśnych fototapet. Dobrze znana bajka o Czerwonym Kapturku takŜe pochodzi z Europy, gdzie moŜna napotkać wilki i myśliwych, babcie zamieszkujące leśne ostępy i małe dziewczynki wystrojone w piękne kwieciste ubranka. Vered Nissim próbuje dokonać aneksji tych dwóch naszkicowanych wymiarów. Las na zdjęciu jest lasem z Izraela, zaś Czerwony Kapturek i leśne stwory to rodzice Nissim. Tak więc artystka dokonuje ironicznego odwrócenia, próbując włączyć się do „polskiej” hegemonicznej narracji Izraela, kryjącej w swych zwojach tak pamięć lasu, który stanowił schronienie w czasie drugiej wojny światowej, jak i cień Zagłady, przeistaczając symbol ostatecznej ofiary w symbol przetrwania i bohaterstwa. Liliana Orbach, artystka wielodyscyplinarna, przedstawia pracę wideo, której celem jest dotknięcie koncepcji nieskończoności i transcendencji, przeznaczenia i konieczności. Praca Orbach budzi pierwotny lęk i przeraŜenie, które nierozerwalnie wiąŜą się z pojęciem „przygodności” (przypadkowości); robi to poprzez wizualizację teorii chaosu (znanej takŜe jako „efekt motyla”) w sposób sugestywny i przeraŜający. Tytuł pracy, „Vanessa's Choice” [Wybór Vanessy], odnosi się do nazwy rodzajowej pokazanego motyla, ale kwestionuje takŜe wolność wyboru człowieka. Podstawowe paradygmaty teorii chaosu, „ekstremalna wraŜliwość na warunki początkowe” oraz „nieodłączna dysproporcja pomiędzy przyczyną a jej skutkami”, ulegają przekształceniom w rytm ścieŜki dźwiękowej. Intymny kosmos sztuki Orbach, zamieszkany właściwie przez jeden wizerunek wielkiego, fascynującego motyla, wywołuje poczucie zagroŜenia i magii. Orbach trafnie oddaje szeroką skalę sprzecznych emocji, jakie odczuwamy, stając w obliczu niepewności: z jednej strony – największy moŜliwy lęk, z drugiej zaś – podstawowe dąŜenie do oddania się w całości i bez reszty wszechmocnej naturze. Te trzy dzieła sztuki wykonują złoŜony etyczny ruch, posunięty do ostatecznych granic. Kontemplacja fotografii Sadki, pracy wideo Orbach czy kompozycji Nissim powoduje u odbiorcy szczególny niepokój: mieszankę poczucia strachu, zaŜenowania i obrzydzenia. Wydaje się, Ŝe prace te wzywają do zniszczenia z kontrolowaną agresją trzech gigantycznych, fundamentalnych symboli: Boga, rodziny i sztuki. Orbach wskazuje na absolutny przypadek jako ostateczny katalizator Ŝycia ludzi i kwestionuje wszelką przyczynowość, wewnętrzną czy zewnętrzną; Sadka sugeruje istnienie symbolicznej i niepokojącej równowagi pomiędzy „Ŝyciem” a „sztuką”; a Nissim nie ma wątpliwości co do odwracania związku z rodzicami i przedstawia swoją matkę jako małą dziewczynkę, która zaraz ma być połknięta przez drapieŜnika, ojca zaś jako karłowatego trolla. Ci waŜni dawcy Ŝycia okazują się być jedynie „tłem Ŝycia”. Własne ja jest uwięzionym motylem, jest matką i ojcem, jest „nie-mną”, poniewaŜ jest w pełni eksponowane, aŜ do korzeni, nie pozostawiając Ŝadnej intymności czy prywatności, do której moŜna by wnieść subiektywność. Śmierć naszego postrzegania siebie, śmierć mitów i legend, śmierć rodziny, śmierć Boga. Kiedy juŜ to wszystko nam się odbierze, cóŜ pozostaje? Rozedrgane rozmyślania pomiędzy nierównymi wersami „słownika”, zgodnie z tym, co sugeruje filozof Richard Rorty: „[...] kaŜda próba przyparcia oponenta w ten sposób do muru kończy się niepowodzeniem gdy mur, do którego go przyparliśmy, zaczyna być postrzegany jako jeszcze jeden słownik, jeszcze jeden sposób opisywania rzeczy. Mur okazuje się wówczas być wymalowaną dekoracją, kolejnym dziełem człowieka, kolejnym fragmentem kulturowej scenografii. Kultura upoetyczniona nie upierałaby się, abyśmy za namalowanymi odnajdywali mury rzeczywiste, rzeczywiste kamienie probiercze prawdy zamiast tych, które są jedynie kulturowymi artefaktami”. (Richard Rorty, Przygodność, ironia i solidarność, tł. W. J. Popowski, Warszawa 1996, s. 85) tłumaczenie z języka angielskiego: Ewa Kanigowska-Gedroyć tekst opublikowany w katalogu wystawy „GOOD NIGHT AND BAD LUCK”, wyd. Galeria Arsenał, Białystok 2009