Qfant Autor: Dorota Jundziłł J.R. Ward, „Bractwo Czarnego Sztyletu
Transkrypt
Qfant Autor: Dorota Jundziłł J.R. Ward, „Bractwo Czarnego Sztyletu
Qfant Autor: Dorota Jundziłł J.R. Ward, „Bractwo Czarnego Sztyletu: Mroczny kochanek” Ona: piękna, zgrabna brunetka, której uroda powaliła już niejednego twardziela. On: wysoki, przystojny, tajemniczy, budzący grozę samym wyglądem. Żyją w tej samej przestrzeni, w tym samym czasie, ale jednak w dwóch odrębnych światach. Ona wiedzie prostą, pozbawioną sensacji egzystencję dziennikarki w nudnej, małej mieścinie. On na co dzień walczy o przetrwanie własnej rasy. Ona nie ma o nim bladego pojęcia, on ma tylko uratować jej życie. Żadne z nich nie spodziewa się, że ich drogi nierozerwalnie połączy uczucie, które zwą miłością. Nikt z nas nie wie, czy świat, w którym żyjemy, jest naprawdę taki, jak nam się wydaje. Nikt nie wie, czy właśnie poznany człowiek nie ukrywa straszliwej tajemnicy pod maską normalności. Każdy z nas żyje w swoim małym światku, wierząc święcie, że spełnia wszystkie normy, które narzucają sobie ludzie. Może być jednak tak, że w naszej rzeczywistości istnieje jeszcze kilka światów, o których nawet nam się nie śniło. Mieszkańcy Caldwell żyją w przekonaniu, że ich miasteczko jest tylko jedną z wielu nieciekawych mieścin na mapie Stanów Zjednoczonych. Trwając w szarej codzienności, pracując czy sącząc w pubie piwo, nie zdają sobie sprawy, że za sąsiada mają wampira, a trenerem syna jest istota, której wyrwano serce. Kiedy mieszkańcy Caldwell walczą z bezbrzeżną rutyną zwykłego życia, obok nich toczy się bezwzględna walka tajnego bractwa wampirów z ich odwiecznymi prześladowcami. Jeśli gdziekolwiek na świecie istnieją wampiry, to muszą mieć niezły ubaw, widząc, jak na przestrzeni czasu zmienia się nasze o nich wyobrażenie. Najpierw były krwiożercze bestie z długimi kłami, śpiące w trumnach, żyjące tylko żądzą krwi. Później pisarska ewolucja przeobraziła je w istoty rozumne, które oprócz smaku świeżej posoki, cenią także naukę, kulturę i sztukę. Potrafią nawet powstrzymać żądzę mordu i koegzystować z ludźmi. W powieści J. R. Ward poznajemy zupełnie nowy typ wampirów – przystojni faceci popijają w klubach whisky, rozbijają się luksusowymi autami, słuchają rapu i jedzą normalne posiłki! Już nie budzą w nas grozy, ale sympatię i normalną rzeczą jest, że to im sekundujemy w pojedynku z ich śmiertelnym wrogiem. Na okładce „Mrocznego Kochanka” przeczytałam, że jest to trzymająca w napięciu powieść grozy z fascynującym wątkiem miłosnym w tle. Ja ujęłabym to inaczej: wampirzy romans w sensacyjnej scenerii. To właśnie historia miłosna dwójki głównych bohaterów – młodej dziennikarki, Beth i Ghroma, szefa tajnego bractwa wampirów – stanowi główny wątek tej powieści. Sceny erotyczne wzbudzają większe emocje niż groza, która stanowi tylko pikantną przyprawę do miłosnej mikstury. Przyznam szczerze, że opisy postaci (ona piękna, z powabną, nieskazitelną figurą, on zabójczo przystojny i męski) skojarzyły mi się z harlequinem, na szczęście jednak dawka wartkiej akcji i sensacji jest wystarczająco duża, by było mocno, ostro i pikantnie, a nie jak w harlequinie - za słodko i mdląco. Jednemu nie da się zaprzeczyć – powieść trzyma w napięciu od początku do końca. Z zapartym tchem śledzimy losy miłości Beth i Ghroma, obgryzamy paznokcie, zastanawiając się, czy nie zginie żaden z członków tajnego bractwa, czy przypadkiem nie zwycięży wróg? Napisany z polotem, zabawny, nieprzyzwoicie erotyczny „Mroczny Kochanek” jest wspaniałym preludium do cyklu powieściowego zatytułowanego „Bractwo Czarnego Sztyletu”. Polecam tę książkę wszystkim tym, którzy lubią się zatracić w nierealnym świecie i zdolni są poświęcić nawet ulubiony serial dla chwil pełnych marzeń. Ta powieść ma jednak ogromną wadę – za szybko się kończy. Komentarze: Arwen: Właśnie przeczytałam i jestem zachwycona! Zgadzam się z powyższą recenzją. Książka, a właściwie cykl powala na kolana swoistym rodzajem doskonałości. Raz, że romans, ale jaki! Ludzie kochani, toż to smakowita ambrozja!:) Bracia - fantastyczni w swojej nieobliczalności, brutalności, zabawności, no i seksualności. Takiej namiętności szukać gdzie indziej byłoby ciężko.:) Akcja trzymająca w napięciu, bo przecież jesteśmy w samym środku wojny.:) Poczucie humoru - moje salwy śmiechu mogłyby zbudzić sąsiadów. Rewelacyjny język. Brutalny, ale i zabawny. Prezentowany z męskiego punktu widzenia. Piękny w swojej oryginalności. Wcale się nie dziwię, że cykl Black Dagger Brotherhood bije rekordy popularności na całym świecie i ma swoich dozgonnych fanów będąc niemal kultowym.:) Ogromnie cieszę się na polskie tłumaczenie, ponieważ do tej pory czytałam pierwszą część w oryginale. Zawiodły mnie trochę polskie odpowiedniki imion. Oryginalne są zdecydowanie lepsze, a polskie po odjęciu "h" śmieszne. Niepotrzebnie zmieniono imiona, ale trudno. Dlatego w pamięci mam na przykład imię Wrath, a nie Ghrom. Albo Zsadist, a nie Zbhir.;) No i szkoda, że Hollywood, czyli Rhage to nie Rhage. Polecam wszystkim, i panom i paniom. Koniecznie pełnoletnim!;) Graża: Książka jest po prostu rewelacyjna!!!! Polecam wszystkim. Właśnie skończyłam ją czytać i emocje jakie pozostawia po sobie ta książka są nie do opisania, jedyna wada jaką dostrzegłam w tym dziele jest to, że jest o wiele za krótka:) J.R. Ward, „Bractwo Czarnego Sztyletu: Ofiara Krwi” Qfant; Autor: Dorota Jundziłł Rzadko zdarza się, by kontynuacja filmu lub powieści zasługiwała na obejrzenie lub przeczytanie. Najczęściej po obejrzeniu pierwszej części historii filmowej chętnie idziemy na kolejną, po przeczytaniu pierwszej części trylogii lub cyklu książkowego z niecierpliwością oczekujemy na dalszy ciąg. A potem przychodzi rozczarowanie. Film okazuje się przereklamowany, pełen powtarzających się gagów, które przyniosły sukces poprzedniej części. Książka nagle nie wciąga, jest nudna jak flaki z olejem, jakby autora opuściła wena i zabrakło polotu. Na szczęście z „Ofiarą Krwi” jest inaczej. Z lekkim zdenerwowaniem brałam tę książkę do ręki, obawiając się opisanej wyżej sytuacji. Zastanawiałam się, co też nowego może się wydarzyć w kolejnej części wampirzego romansu. Nastawiłam się na kolejną historię miłosną w sensacyjnej scenerii. Tymczasem spotkało mnie, jakże miłe tym razem, rozczarowanie. Każdy, kto czytał pierwszą część cyklu „Bractwo Czarnego Sztyletu”, zna już bohaterów, ich charaktery oraz mocne i słabe strony. Jednym z braci jest Rankohr. Zabójczo przystojny (zwany Hollywoodem!), kolekcjonuje kobiety, co wieczór uwodząc nie jedną, lecz kilka. Bracia traktują go z przymrużeniem oka, uważają, że to facet niezdolny do głębszego uczucia. Po cichu jednak trochę mu chyba zazdroszczą powodzenia w podbojach, choć nie znają prawdziwych powodów takiego zachowania Rankohra. Wiedzą wprawdzie, że jego ciało naznaczone jest klątwą, która stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo dla każdego, kto stanie na drodze ich brata. Jednakże nie wiedzą, jak bardzo samotny jest Rankohr, jak cierpi i jak bardzo mierzi go życie, które prowadzi. Ratunkiem dla Rankohra okazuje się Mary. Zwykła śmiertelniczka, o przeciętnej urodzie, z ciałem wyniszczonym walką z chorobą. Jak to możliwe, że taka szara myszka zdobyła serce wielkiego playboya? Co takiego ma w sobie Mary, że przyciąga Rankohra jak magnes? Co powoduje, że gotów jest oddać za nią życie? Nie jest to łatwe uczucie – kobieta nie wierzy w siebie, w swoją atrakcyjność, więc wampir musi się nieźle natrudzić, by przekonać dziewczynę, że jest nią szczerze zainteresowany, że w jego oczach jest piękna i że naprawdę ją kocha. Oczywiście, historia miłosna rozgrywa się na tle wojny wampirów z reduktorami. Konflikt jeszcze się nie skończył i pewnie długo potrwa. Bractwo nie ma wielu wojowników i wydawałoby się, że stoi na straconej pozycji, gdyż nie ma takiej łatwości w rekrutowaniu jak Korporacja reduktorów. Ale bracia się nie poddają, gotowi oddać życie w obronie swojego gatunku. Napisałam, że druga część „Bractwa Czarnego Sztyletu” obdarowała mnie miłym rozczarowaniem. Oczywiście, nie brakuje tu scen ociekających erotyzmem i wzbudzających dreszczyk, ale wydaje się, jakby autorka postanowiła wyrównać proporcje między sensacją a wątkiem miłosnym. Dzięki temu „Ofiara Krwi” w moich oczach zyskała bardzo wiele, nie przypomina już harlequina, lecz troszeczkę zapracowała sobie na miano trzymającej w napięciu powieści grozy. Chociaż… trochę tej grozy tu mało, raczej nazwałabym tę część sensacyjną. Po cichu liczę na to, że kolejny tom cyklu naprawdę zasłuży na powieści grozy, którym obdarzono „Ofiarę Krwi” na tylnej okładce. Życzę tego sobie i czytelnikom z całego serca. J.R. Ward „Bractwo Czarnego Sztyletu: Wieczna Miłość” Qfant; Autor: Dorota Jundziłł Przyznajcie sami, że podtytuł trzeciej części sagi Bractwa Czarnego Sztyletu brzmi naprawdę intrygująco. Czy istnieje coś takiego jak wieczna miłość? Czy gorące uczucie może trwać wiecznie? Czy ktoś z 45-letnim stażem małżeńskim mówi prawdę, twierdząc, że nadal kocha swoją drugą połowę? A może to już nie miłość, tylko wygodnictwo i przyzwyczajenie? I z utęsknieniem czeka ten ktoś, aż dopełni się sakramentalne „dopóki śmierć was nie rozłączy”? Jeśli w moich dywagacjach tkwi choćby ziarenko prawdy, to jak do tego problemu mogą podejść wampiry, które są nieśmiertelne? Kto już przeczytał poprzednie części cyklu, niechybnie zauważył pewną prawidłowość. Każdy z tomów opowiada historię miłosną jednego z członków Bractwa Czarnego Sztyletu. Tym razem trafiło na Zbihra – wampira wzbudzającego grozę nawet wśród swoich braci. Był on kiedyś juchaczem – niewolnikiem wykorzystywanym seksualnie przez swoją panią. Pewnie wielu współczesnych panów uważałoby, iż egzystencja juchacza to raj dla faceta, ale przeszłość Zbihra to prawdziwy koszmar, który odcisnął ogromne piętno na jego psychice. Wampir nie cierpi kobiet, nienawidzi swojego ciała i jego popędów. Swoje żądze zaspokaja dość brutalnie, obcuje tylko z kobietami lekkich obyczajów. Nie traktuje siebie jak człowieka, (hmm, czy można tak powiedzieć o wampirze?) uważając, że nie zasługuje na żadne z pozytywnych uczuć. Czy taki ktoś jest zdolny do miłości? Okazuje się, że tak, choć sam bohater jest innego zdania. Nie wierzy, że jakakolwiek kobieta miałaby odwagę zapałać gorącym uczuciem do takiego kogoś jak on. Tymczasem przeżywa szok, gdy odkrywa, iż taka kobieta stąpa po ziemi. Jest nią Bella. Wydaje mi się, że każdy się ze mną zgodzi, iż autorka tego cyklu lubi działać metodycznie. Według ustalonych przez nią reguł, każdy z członków Bractwa musi ciężko zapracować na szczęśliwe chwile w objęciach ukochanej. Nie ominęło to także Zbihra – nie dość, że na co dzień musi walczyć z koszmarami przeszłości, to jeszcze z przerażeniem odkrywa, iż jest nim zauroczona pewna wampirzyca. A jeszcze większy szok budzi w nim fakt, że Bella także nie jest mu obojętna. A potem musi jeszcze oswobodzić ją z rąk rywala – zakochanego w Belli reduktora. Poszukiwania trochę trwają, ale wreszcie Bractwo odnajduje Bellę, a Zbihr, jak rycerz na białym koniu, ratuje ukochaną z opresji. Pozostaje mu jeszcze jedno, o wiele trudniejsze zadanie – pokochać samego siebie, by móc odwzajemnić miłość Belli. Przygody Bractwa Czarnego Sztyletu wzbudzają wiele emocji wśród czytelników. Cykl, nazywany przez wydawcę kultowym, cieszy się ogromnym powodzeniem, bo – jak twierdzą zachwyceni klimatem i fabułą wielbiciele – saga traktuje o „prawdziwych wampirach, a nie ich słodkich podróbach”. Wielkie uznanie czytelników zyskał występujący na początku każdego tomu glosariusz, w którym autorka wyjaśnia znaczenie użytych przez siebie pojęć, między innymi takich jak juchacz, krwiczka czy broniec… Wielkie kontrowersje wzbudził fakt, że w polskiej wersji językowej zmieniono imiona głównym bohaterom. Przyznam szczerze, że mnie samą zadziwiła dziwaczność tych imion, zwłaszcza, iż nieźle trzeba się nagimnastykować, aby je wymówić. W „Wiecznej Miłości” tłumaczka wyjaśnia nam motywy swego zabiegu i jakie znaczenie mają odpowiedniki angielskich imion. Zapewniam Was, że w „Wiecznej Miłości”, tak jak i w poprzednich tomach cyklu, znajdziecie sporą dawkę emocji i humoru, jeszcze większą porcję seksu i erotyki oraz małą porcyjkę grozy. Książka na pewno dostarczy rozrywki i umili wolny czas, lecz nie tym, którzy poszukują ambitnej fabuły. Wzbudza śmiech i łzy, więc może z powodzeniem zastąpić kiepski film, których nie brak w telewizji. Wyłączcie więc telewizor, zasiądźcie w fotelu i razem ze Zbihrem, zawalczcie o miłość Belli. Komentarze: Noriko: Każda część fantastyczna Chciałabym żeby było więcej części Tu aż się prosi o kolejną i jeszcze jedną Gdy jestem zdenerwowana zawsze te książki mnie uspokajały Mają coś w sobie [email protected] Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. Karina: Książka fantastyczna pod każdym względem. Każdy tom urzekł mnie swoją historią, a ostatnia część była po prostu fantastyczna.