Powrót metafizyki w filozofii analitycznej
Transkrypt
Powrót metafizyki w filozofii analitycznej
Wykład 13 Powrót metafizyki w filozofii analitycznej O ile w swoich początkach filozofia analityczna była nastawiona antymetafizycznie, to w drugiej połowie XX w. stopniowo zwracała się w stronę metafizyki. Jest to widoczne w filozofii umysłu, która musiała się zmierzyć z podstawowym problemem stosunku umysłu do ciała, w filozofii nauki, w której postawiono problem realizmu (stosunku teorii naukowej do rzeczywistości) oraz w semantyce wyrażeń modalnych, w której powstał problem statusu ontycznego światów możliwych. Z braku czasu zagadnienia filozofii umysłu (z małym wyjątkiem) pominę, korzystając z tego, że mieli Państwo osobny cykl wykładów na ten temat. Przyczynowa teoria nazw W Naming and Necessity (1971, polski przekład, bardzo niedobry, Nazywanie i konieczność) Saul Kripke (1940-) przedstawił teorię nazw (i modalności), sprzeciwiającą się deskrypcjonistycznej teorii nazw, przypisywanej przezeń (niekoniecznie słusznie) Fregemu i Russellowi. Kripke uznał, że żadna deskrypcja nie wyznacza jednoznacznie swojego przedmiotu (a zatem nie jest jego nazwą własną), ponieważ deskrypcje są tylko przygodnie, a nie koniecznie prawdziwe („Nauczyciel Aleksandra Wielkiego” nie jest inną nazwą Arystotelesa, bo Arystoteles mógł nie być nauczycielem Aleksandra Wielkiego. Podobnie wiązka deskrypcji nie wyznacza jednoznacznie swojego przedmiotu. Na pytanie Wittgensteina (z Dociekań): jak wiele z tego, co jest napisane w Biblii o Mojżeszu, musi być prawdą, aby prawdą było, że Mojżesz istniał? odpowiedź Kripkego brzmi: istnienie Mojżesza nie zależy od tego, co jest (przygodną) prawdą na jego temat. Natomiast Arystoteles nie mógł nie być Arystotelesem, a Mojżesz nie mógł nie być Mojżeszem (bez względu na to, jak imię Arystotelesa brzmiało po grecku, albo jak brzmiało imię Mojżesza: istotne jest, że ten, którego nazywamy w naszym języku Arystotelesem lub Mojżeszem nie mógł być kimś innym, niż był, choć mógł niemal pod każdym względem różnić się od naszych wyobrażeń na jego temat). Teoria deskrypcjonistyczna traktuje nazwy własne jak Mill nazwy ogólne (denotacja + konotacja), zaś Kripke traktuje jedne i drugie jak Mill nazwy własne (tylko denotacja). Nazwy własne są, według Kripkego, sztywnymi desygnatorami (rigid designators), to znaczy odnoszą się do tego samego przedmiotu w każdym możliwym świecie, w którym ten przedmiot istnieje (Arystoteles odnosi się do Arystotelesa w każdym możliwym świecie, w którym on istnieje, aczkolwiek w niektórych możliwych światach Arystoteles nie jest nauczycielem Aleksandra Wielkiego, a nawet nie jest w ogóle filozofem). Semantyka możliwych światów została wynaleziona przez Saula Kripkego (1950’/1960’) do wyjaśnienia wyrażeń modalnych (możliwości i konieczności). Na gruncie tej semantyki „Konieczne jest, że p” jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy p jest prawdziwe w każdym możliwym świecie, zaś „Możliwe, że p” jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy p jest prawdziwe w jakimś możliwym świecie. Pochodzące od Leibniza pojęcie „możliwego świata” ma współcześnie różne interpretacje. W ujęciu Kripkego, możliwe światy nie są odkrywane, lecz konstruowane na użytek rozpatrywania możliwości alternatywnych w stosunku do zrealizowanych, na przykład „co by było gdyby Arystoteles nie zajął się filozofią?” Historia filozofii 13 1 Powiązanie teorii nazw z teorią modalności przynosi nowe rozwiązanie zagadki Fregego. Polega ono na odróżnieniu pojęć konieczności i aprioryczności, które błędnie utożsamiał ze sobą Kant. Konieczność jest kategorią metafizyczną, zaś aprioryczność epistemologiczną. „Gwiazda Wieczorna = Gwiazda Poranna” jest prawdą konieczną (jeżeli jest prawdą), ponieważ po obu stronach identyczności są nazwy własne, czyli sztywne desygnatory. Identyczność ta zatem jest prawdziwa w każdym możliwym świecie (inaczej niż „Arystoteles = nauczyciel Aleksandra Wielkiego”, które jest prawdą przygodną). Są zatem prawdy konieczne, choć empiryczne. Podobnie są prawdy przygodne a priori, na przykład „tena-ten pręt metalowy (mowa o wzorcu metra) ma 1m długości”. Tę prawdę znamy bez dokonywania pomiaru, czyli a priori, ale jest to prawda przygodna, bo inny pręt mógłby być wzorcem metra. Nazwa nabywa swoje odniesienie przedmiotowe (reference) przez pierwotny akt chrztu. Może on być dokonany za pomocą deskrypcji, na przykład Kuba Rozpruwacz, Neptun, albo za pomocą ostensji. Następnie odniesienie przedmiotowe utrzymuje się dzięki odpowiedniemu łańcuchowi przyczynowemu, który od pierwotnego aktu chrztu ciągnie się od rozmówcy do rozmówcy. Łańcuch taki jest możliwy dzięki temu, że uczestnicy wspólnoty językowej podzielają intencję stosowania nazwy do tego samego przedmiotu, co pozostali, mimo że nie mają bezpośredniego kontaktu z przedmiotem nazwy. Dlatego mogę o Feynmanie i Gel-Manie nie wiedzieć nic więcej, że obaj są wielkimi fizykami, ale odnoszę każde z tych nazwisk do właściwej osoby dzięki intencji stosowania ich tak samo, jak moi rozmówcy. Cofając się wstecz od rozmówcy do rozmówcy dojdę do chrzcicieli obu fizyków. Niekiedy taki łańcuch się przerywa i nazwa zmienia swoje odniesienie przedmiotowe, jak w przypadku Cycerona, którą to nazwę ignoranci w dziedzinie kultury starożytnej mogą, pod wpływem słynnego filmu, stosować do szpiega na dwa fronty z czasów II wojny światowej. Kripke rozciąga tę teorię na nazwy ogólne i identyfikacje teoretyczne. „Woda = H2O”, jeżeli jest prawdą, jest prawdą konieczną (choć empiryczną), bo po obu stronach identyczności są sztywne desygnatory. Inaczej jest w przypadku „światło = przyczyna wrażeń wzrokowych”, bo moglibyśmy być niewidomi, niemniej zdolni do budowania teorii naukowych na temat światła. Podobnie „ból = pobudzenie neuronów C” nie wydaje się prawdą konieczną (jeżeli jest prawdą), co podważa teorię identyczności w filozofii umysłu. Wydaje się, że Kripke uważał podważenie teorii identyczności za najważniejsze zastosowanie jego teorii nazw i modalności. W The meaning of ‘meaning’ (1975, polski przekład w: H. Putnam, Wiele twarzy realizmu i inne eseje) i w jednym z nieco wcześniejszych artykułów Hilary Putnam (1926-) rozwinął bardzo podobną teorię nazw. Niemniej jego głównym motywem było nie podważenie teorii identyczności, lecz obrona realizmu naukowego przed atakiem ze strony Thomasa Kuhna. Putnam spopularyzował argument Richarda Boyda, zgodnie z którym gdyby nasze teorie nie były chociaż w przybliżeniu prawdziwe, sukces nauki zakrawałby na cud. Żeby oddalić tezę o niewspółmierności teorii naukowych, Putnam zmierza do udowodnienia, iż terminy naukowe mają określone znaczenie, mimo że zmieniają się nasze teorie. Przy okazji zaś chciał pokazać, że „znaczenia nie są w głowie”. Zatem, na przekór Davidsonowi, znaczenia nie zależą od wiedzy użytkownika języka oraz podstawową jednostką znaczenia są nazwy, a nie zdania. Głównym argumentem Putnama jest przypowieść o Ziemi Bliźniaczej: świecie bardzo podobnym do naszego, w szczególności pod tym względem, że każdy człowiek ma tam swojego sobowtóra, ale którego rzeki i jeziora wypełnia nie H2O, lecz XYZ, płyn spożywany przez Bliźniaczan i bardzo podobny do wody. Ziemianie i Bliźniaczanie mogą mieć identyczne stany psychiczne ze względu na, odpowiednio, H2O i XYZ, a jednak, jak twierdzi Putnam, „woda” w ziemskim języku znaczy H2O, a nie XYZ, i to niezależnie od tego, czy zaawansowanie chemii pozwala odróżnić jedno od drugiego. Różnica odniesienia przedmiotowego bierze się stąd, że intencją rozmówców jest odnoszenie się do „tego samego”, a XYZ nie jest tym samym, co H2O, nawet jeśli nie są one odróżnialne od siebie ze względu na stan wiedzy. Trzeba zatem odróżnić realistycznie pojmowany zakres (ekstensję) nazwy ogólnej (realistycznie = zależnie od struktury świata) od jej hipotetycznego zakresu ustalonego na podstawie aktualnie akceptowanych kryteriów operacyjnych (jak bezbarwność, bezwonność itp.). Dlatego też zakres terminów naukowych nie zmienia się wraz ze zmianą teorii, a tym samym teorie nie są Historia filozofii 13 2 „niewspółmierne”. Zakres terminu jest zatem przez świat (realistycznie pojmowaną sameness relation), a nie przez wiedzę użytkowników języka. Wedle obecnej wiedzy, teoretyczną podstawą wyznaczania sameness jest mikrostruktura (w przypadku związków chemicznych) i kod genetyczny (w przypadku gatunków biologicznych). Sam termin sameness jest zatem teoretycznym terminem nauki. Podobnie, jak u Kripkego (który podobno zapożyczył ten pomysł od Ruth Barcan Marcus), odniesienie przedmiotowe (zakres) nazw ogólnych jest ustalone za pomocą aktu pierwotnego chrztu i łańcucha przyczynowego prowadzącego od rozmówcy do rozmówcy. Uzupełnienie wykładu: Teoria Putnama ma kilka doniosłych konsekwencji: Nie jesteśmy mózgami w naczyniu (uwięzionymi w nim przez szalonego uczonego, który za pomocą aparatury komputerowej wywołuje w nas złudne wrażenia zmysłowe): wyraz „naczynie”, na mocy teorii odniesienia przedmiotowego, odnosi się do przedmiotów z „naszego” świata, a nie przedmiotów ze świata domniemanego szalonego uczonego. Dlatego hipoteza, że jesteśmy mózgami w naczyniu jest analitycznie fałszywa. Eksternalizm semantyczny (Tyler Burge, 1979): znaczenie wyrażeń używanych przez nas nie zależy od naszych intencji, lecz od systemu znaczeń zależnych od świata i społeczeństwa. Na przykład mówiąc „mam bóle artretyczne w udach” nie mogę mieć na myśli tego, co mówię, bo bóle artretyczne występują tylko w stawach. Choć zatem myślę, że mam na myśli to, co mówię, to mogę mylić się co do tego, co myślę. Eksternalizm semantyczny podważa mit uprzywilejowanego dostępu do własnych stanów mentalnych. Między realizmem a antyrealizmem semantycznym: realizm wewnętrzny Później Putnam zmodyfikował swoje stanowisko w sprawie realizmu i nazwał je realizmem wewnętrznym. Przeciwstawił je realizmowi metafizycznemu, który głosi, że pojęcie prawdy jest absolutne, albo że istnieje absolutna, jedyna właściwa, relacja korespondencji między nazwami i predykatami, a przedmiotami, własnościami i relacjami w świecie. Realizm metafizyczny nie wyklucza możliwości, że absolutna prawda jest zasadniczo nieosiągalna z powodu naturalnych ograniczeń rozumu (na przykład niewrażliwości zmysłów na niektóre czynniki działające w świecie), że jest osiągalna tylko dla nieskończonego, Boskiego umysłu. Nawiązując do Peirce’a koncepcji prawdy jako idealnej granicy badania, Putnam twierdzi, że idealna teoria naukowa nie może być fałszywa, gdzie przez teorię idealną należy rozumieć teorię osiągalną za pomocą najlepszych z dostępnych metod, przy najlepszej ludzkiej staranności i (o ile dobrze go rozumiem) pod nieobecność przygodnych przeszkód (a nie teorię z Boskiego punktu widzenia). Odrzucenie realizmu metafizycznego przez Putnama jest rezultatem jego fascynacji amerykańskimi, gościnnymi wykładami Dummetta. Pod jego wpływem Putnam zbliżył się do epistemicznej koncepcji prawdy, modyfikując ją w duchu pragmatyzmu Peirce’a. Przyjął mianowicie, że prawda jest nie zwykłą, lecz wyidealizowaną słuszną stwierdzalnością, czyli stwierdzalnością w optymalnych warunkach poznawczych. Jeśli dobrze rozumiem to ostatnie pojęcie, chodzi o warunki, w których nie występują przygodne przeszkody poznawcze, jak oddalenie podmiotu, niewystarczająca czułość zmysłów lub przyrządów itp. Nadal jednak nie są to warunki Boskiego poznania, którego nie ograniczają również konieczności przyrodnicze, jak niemożność przetworzenia pewnych sygnałów na bodźce działające na zmysły albo fizycznie nieprzekraczalne granice czułości przyrządów. Dzięki tej modyfikacji Putnam, w odróżnieniu od Dummetta, zachowuje zasadę dwuwartościowości. Pojęcie prawdy jest ponadto, według Putnama, zrelatywizowane do układu pojęciowego, ponieważ o świecie nie da się nic powiedzieć bez podjęcia decyzji co do sposobu używania pojęć: pojęcie rzeczy Historia filozofii 13 3 samej w sobie (rozpatrywanej bez zastosowania pojęcie) jest niezrozumiałe. Stąd przymiotnik „wewnętrzny” w nazwie stanowiska Putnama. Przykładem niezbędnej, a kluczowej dla zakresu predykatu prawdziwości, decyzji pojęciowej jest ustalenie, co się liczy jako przedmiot. W „świecie Carnapa”, czyli w świecie ujmowanym za pomocą języka teorii mnogości z jego pojęciami elementu zbioru i zbioru, w którym są trzy elementy, prawdą jest, że istnieją trzy przedmioty. Natomiast w tym samym świecie traktowanym jako „świat polskiego logika” (aluzja do mereologii Leśniewskiego, wybitnego przedstawiciela Szkoły Lwowsko-Warszawskiej), w którym zamiast pojęć elementu i zbioru stosuje się pojęcie całości i części, gdzie część jest samodzielnym przedmiotem, prawdą jest, że przedmiotów jest siedem (całość, trzy dwuelementowe części i trzy jednoelementowe części). Gdy układ pojęciowy jest ustalony, prawdziwość zależy już tylko od świata. Dlatego względność pojęciowa (podobnie jak Quine’a względność ontologiczna) nie prowadzi do relatywizmu poznawczego. Stąd stanowisko Putnama, choć „wewnętrznym”, pozostaje realizmem. Osobiście za ciekawszy od wzajemnie przekładalnych układów pojęciowych teorii mnogości i mereologii uważam przykład, w którym „w sklepie mięsnym może być prawdą, że kawałek mięsa waży 1 kilogram, to samo może nie być prawdą w układzie pojęć odpowiednim dla apteki”. Ilustruje on najważniejszą według mnie (choć sam Putnam uważa ją za drugorzędną), wypowiedzianą przez Putnama mimochodem i bez dalszych komentarzy, tezę realizmu wewnętrznego, w myśl której „są układy pojęciowe lepsze i gorsze”. Należy ją rozumieć w duchu pragmatyzmu: układy pojęciowe są lepsze i gorsze ze względu na potrzeby poznawcze (cognitive interests). Układ pojęciowy apteki jest oczywiście wadliwy w sklepie mięsnym, biorąc pod uwagę, że miligramowe różnice są nieistotne dla określenia należności za zakup, i że kawałek mięsa już w trakcie zakupów traci miligramy z powodu naturalnego procesu obsychania. Pewien problem stanowi pogodzenie realizmu wewnętrznego z wcześniejszą teorią nazw. Ta ostatnia zakłada bowiem pojęcie przyczyny (łańcucha przyczynowego), które, z punktu widzenia realizmu wewnętrznego, jest względne tak samo, jak pojęcie przedmiotu. Wydaje mi się, że rozwiązania należy poszukiwać w duchu hipotezy, że każde rozpoznanie sameness relation jest hipotetyczne ze względu na określony układ pojęciowy (a są układy lepsze i gorsze). Możliwe światy Pionierska teoria możliwych światów Kripkego miała charakter konceptualistyczny: według niej, możliwe światy nie są odkrywane, ale konstruowane, w celu rozpatrywania alternatywnych względem rzeczywistego losów poszczególnych indywiduów. Punktem wyjścia konstrukcji jest zatem pewien zestaw indywiduów, którym w poszczególnych możliwych światach przypisuje się różne zestawy własności i uczestnictwo w różnych relacjach. W odróżnieniu od Kripkego, David Lewis (1941-2001, Counterfactuals 1973, On the Plurality of Worlds, 1986) zajął stanowisko skrajnie realistyczne. Pojmował on możliwe światy jako konkretne, tj. czasoprzestrzenne byty. Możliwe światy Lewisa nie są alternatywnymi światami z wieloświatowej interpretacji teorii kwantów, podanej przez amerykańskiego fizyka, Hugh Everetta (1930-1982, rozprawa doktorska The Theory of the Universal Wave Function 1956, opublikowana w 1973 pod wpływem Bryce’a DeWitta The Many Worlds Interpretation of Quantum Mechanics). Wedle teorii Everetta, światy alternatywne są niejako elementami przestrzeni prawdopodobieństwa, reprezentujące możliwe linie ewolucyjne układu kwantowego. Zatem alternatywne światy Everetta zajmują tę samą czasoprzestrzeń oraz są ze sobą związane (statystycznymi) korelacjami kwantowymi. Natomiast światy Lewisa są czasoprzestrzennie izolowane od siebie – tzn. każdy możliwy świat zajmuje inny region czasoprzestrzeni i między poszczególnymi światami nie ma żadnych, nawet statystycznych związków przyczynowych. Dziwaczny ten hiperrealizm – uznający „możliwe” za rzeczywiste – Lewis wyprowadza z Quine'a doktryny ontological commitment. Teoria możliwych światów, jako dostarczycielka semantyki logik Historia filozofii 13 4 modalnych, innych logik intensjonalnych (m.in. logik nastawień zdaniowych, zwłaszcza epistemicznych i deontycznych) oraz nierzeczywistych okresów warunkowych (contrfactuals), spełnia bowiem Quine'a kryterium przydatności naukowej. Sam Quine uważał, że istnieją jedynie indywidua i klasy (zbiory), zaś konteksty intensjonalne, jako nieprzejrzyste pod względem odniesienia przedmiotowego, traktował jako przypadki mowy zależnej czyli analogicznie do wyrażeń zawierających cytaty. Hiperrealizm stwarza problem identyfikacji międzyświatowej, którego nie ma w teorii Kripkego. Możliwe światy Lewisa są bowiem ściśle od siebie odseparowane, zatem żadne indywiduum występujące w jednym świecie nie może się pojawić w innym. Zatem sens wyrażeniom modalnym w rodzaju „Arystoteles mógłby nie być nauczycielem Aleksandra Wielkiego” trzeba nadawać inaczej niż odnajdując świat, w którym Arystoteles nie jest nauczycielem Aleksandra Wielkiego. Arystoteles występuje bowiem tylko w jednym świecie, w którym był nauczycielem Aleksandra Wielkiego. Problem ten rozwiązuje Lewis za pomocą teorii odpowiedników (counterparts). Według niej wyrażenie, o którym mowa, znaczy, że w jakimś możliwym świecie istnieje odpowiednik Arystotelesa, który nie był nauczycielem odpowiednika Aleksandra Wielkiego. Problem identyfikacji międzyświatowej jest pytaniem o to, jak wyróżnić wśród indywiduów pewnego świata odpowiednik określonego indywiduum jakiegoś innego świata. Lewis odwołuje się w tej kwestii do kryterium podobieństwa: odpowiednikiem, powiedzmy, Arystotelesa w danym możliwym świecie jest to indywiduum, które ze wszystkich innych indywiduów w tym świecie jest najbardziej podobne do Arystotelesa. To kryterium wszakże, poza znanymi kłopotami z pojęciem podobieństwa, ma tę wadę, że wyklucza rozważanie zamiany miejsc: co by było, gdybyś to Ty był profesorem, a ja Twoim studentem. Takie pytanie bowiem byłoby dobrze postawione pod warunkiem, że w pewnym możliwym świecie mój odpowiednik jest Twoim studentem. To zaś jest niemożliwe, ponieważ w każdym świecie dowolny kandydat na mojego odpowiednika jest bardziej podobny do Ciebie i Twoich kolegów niż do mnie, a zatem nie jest moim odpowiednikiem. Teorii odpowiedników zarzucano również, że nie jest dobrym wyjaśnieniem wyrażeń modalnych, w rodzaju na przykład „Arystoteles mógłby nie być nauczycielem Aleksandra Wielkiego”, skoro to nie Arystoteles w innym możliwym świecie nim nie jest, a tylko jego odpowiednik nie jest nauczycielem odpowiednika imperatora. Lewis na to odpowiada, że trzeba oddzielić kwestię ontologiczną – numerycznej identyczności lub nieidentyczności odpowiedników – od kwestii semantycznej. Gdy idzie o tę drugą, nic nie stoi na przeszkodzie, aby wyjaśniać wyrażenia modalne w kategoriach odpowiedników, a nie identycznych indywiduów. Kolejne problemy hiperrealizmu powstają w związku ze względnością relacji podobieństwa. Występują one nie tylko przy okazji problemu identyfikacji międzyświatowej, o czym była mowa wyżej, ale również w semantyce nierzeczywistych okresów warunkowych (gdybania). Według Lewisa, zdanie „gdyby A, to B” jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy zdanie „jeżeli A, to B” jest prawdziwe w każdym możliwym świecie w wystarczającym stopniu podobnym do naszego. Tym samym względność relacji podobieństwa przenosi się na względność (zależność od kontekstu) prawdziwości nierzeczywistych okresów warunkowych. Lewis jednak uważa, że to nic nie szkodzi, ponieważ faktycznie nierzeczywistych okresów warunkowych używamy w sposób zależny od kontekstu. Ponadto istnieją, zdaniem Lewisa, pewne ogólne kryteria stopnia podobieństwa, które nie są zależne od kontekstu. Inaczej, pewne względy są ważniejsze od innych. W szczególności, identyczność praw przyrody w alternatywnych światach jest istotniejsze od identyczności co do faktów w pewnej chwili. Historia filozofii 13 5