Czytaj dalej

Transkrypt

Czytaj dalej
Grubi z automatu. Jak uchronić dzieci przed nadwagą?
Już teraz kanapką nazywają batoniki i słodkie bułki. Woda jest truskawkowa. Jak
uratować dzieci przed otyłością? Z dr Katarzyną Wolnicką, lekarką z Instytutu
Żywności i Żywienia, rozmawia Krystyna Romanowska
''Jakie matki, takie dziatki'' - to jedna z kampanii społecznych mających
zapobiegać otyłości wśród dzieci. Czy za nadwagę dzieci odpowiadają mamy?
To zbyt duże uproszczenie, chociaż od pierwszych lat życia do końca
przedszkola wpływ rodziców na odżywianie dziecka rzeczywiście jest
największy. To nawyki wyniesione z domu - stosunek do jedzenia słodyczy kształtują dziecko. Maluch obserwuje rodziców pijących słodkie napoje i chce
robić to samo. Ostatnie badania wykazały, że na zdrowe odżywianie dziecka
wpływa w znacznym stopniu wspólne spożywanie posiłków w rodzinie. Wynika
z nich, że dzieci, które takich posiłków nie spożywają, odżywiają się gorzej. Z
prostej przyczyny: rodzice dbający o to, żeby wspólnie jeść posiłki, z reguły
przywiązują większą wagę do zdrowego żywienia w ogóle.
To się wymyka trochę spod kontroli, kiedy dziecko idzie do szkoły. Zaczyna się
też wtedy mniej aktywny okres w życiu dziecka: siedzenie w ławce na lekcjach,
zwolnienia z WF-u, wysiadywanie przed telewizorem czy komputerem. Nie
można zapomnieć o wpływie reklam. I o łatwym dostępie do automatów ze
słodyczami na szkolnych korytarzach.
Rodzice zaczynają mieć mniejszą kontrolę nad żywieniem dziecka. Sytuację
pogarsza brak pozytywnego przykładu ze strony nauczycieli. A na tym etapie
rozwojowym (podstawówka) okazuje się, że jest on o wiele istotniejszy niż
godny naśladowania wzorzec rodziców. Greckie badania mówią, że jeżeli
nauczyciel spożywa w szkole razem z uczniami owoce i warzywa, powoduje to,
że dzieci chętniej po nie sięgają w domu.
Podam przykład z własnego podwórka. Zaprzyjaźniona dyrektorka szkoły
opowiedziała mi, że przyszła do niej matka uczennicy z klasy, w której
wprowadzono specjalny program lekcji zdrowego odżywiania. Powiedziała:
''Czy pani wie, co się teraz dzieje w naszym domu? W każdy weekend musimy
jeść ryby, chociaż ja ich nie znoszę. Córka to wymogła. Mówi, że na lekcjach się
uczą, że ryby są bardzo zdrowe''.
Lekcje zdrowego odżywiania i dzieci jedzące ryby to chyba mimo wszystko
rzadkość. Otyłych dzieci jest coraz więcej, dlaczego?
Grupą najbardziej otyłych dzieci są jedynacy, najczęściej chłopcy. Tuczeni bez
opamiętania - przeważnie przez matki albo babcie, bo one w domu gotują.
Bierze się to stąd, że nadal silny jest stereotyp: dziecko grube to dziecko dobrze
odżywione. Poza tym: ''Mamusia tak cię kocha, że da ci każdą ilość cukierków i
gumy rozpuszczalnej''.
Kiedy matka przychodzi do poradni, zapytana o przyczynę nadwagi dziecka
najczęściej mówi: ''To dziedziczne'', albo: ''Dziecko ma skłonności do tycia''.
Gdyby powiedziała, że syn lub córka źle się odżywia, musiałaby przyznać: robię
coś nie tak. To bolesne. A one nie są złymi matkami, chcą tylko, żeby ich dzieci
były zadowolone. Odżywiają je więc ''najlepszymi i najsmaczniejszymi''
produktami. Tymi, których dziecko żąda. Te najsmaczniejsze i najlepsze to
jedzenie reklamowane w telewizji. Dziecko wymusza na rodzicach
gastronomiczne wybory. I jeżeli oni nie potrafią się im przeciwstawić, jest pat,
bo jak wynika z amerykańskich badań, reklama ma na dzieci silniejszy wpływ niż
rodzice.
Badano dzieci między trzecim a piątym rokiem życia. Pochodziły z rodzin, w
których rodzice promowali zdrowe jedzenie, i z takich, w których się o tych
sprawach nie mówiło. Maluchy w dwóch grupach oglądały kreskówki
przerywane reklamami frytek lub krojonych jabłek. Po obejrzeniu filmu dzieci
mogły wybrać kupon na frytki bądź jabłka. W grupie oglądającej reklamy
różnica między dziećmi z ''prozdrowotnych'' rodzin a tymi z ''neutralnych'' była
niewielka - ponad połowa dzieci wybrała kupon na frytki. Z kolei maluchy
oglądające reklamy jabłek wybrały owoce w przeważającej większości, i to
nawet te dzieci, które pochodziły z ''neutralnej'' rodziny. Badacze przyznali, że
byli zaskoczeniu tak silnym wpływem reklamy.
Czy jako lekarz uważa pani, że reklama niezdrowych produktów powinna być
zakazana?
Zdecydowanie tak, reklamy promujące taką żywność powinny być zakazane.
Różne kraje ograniczenia emisji reklam żywności wprowadzają już dziś,
szczególnie w blokach godzinowych przeznaczonych dla dzieci.
Jeszcze moment, a przez kanapkę przestaniemy rozumieć chleb z masłem,
sałatą i serem, a zaczniemy ją utożsamiać z miękkim, słodkim batonem.
Tak, to może być groźne, podobnie jak woda słodzona sprzedawana jako...
woda. Myślę też, że dzisiejsi 40-latkowie wychowani w świecie, w którym
słodzone napoje były luksusem, a czekoladę jadało się podczas specjalnych
okazji, nie do końca zdają sobie sprawę z zawartości ''cukru w cukrze''.
Jeszcze 20 lat temu nie było tak słodkich napojów, jakie dzisiaj są dostępne w
każdym kiosku. W tej chwili w półlitrowym słodkim napoju jest około 50 g
cukru, czyli dziesięć łyżeczek w półlitrowym napoju. Napoje słodkie sprzed lat,
kompot czy nawet herbata z cukrem, aż tak słodkie nie były.
To także kwestia porcji. Kiedyś wypijało się szklankę czy maksymalnie 330 ml, a
teraz najpopularniejszą butelką jest półlitrowa, którą wypija się z reguły całą.
Jak więc racjonalnie ''zarządzać słodyczami''? Rodzice zwykle wybierają tzw.
dni słodyczowe, np. lizaki jemy tylko w soboty. To dobre rozwiązanie?
Na pewno nie wolno dziecka nagradzać słodyczami. Wpajamy mu w ten sposób
przekonanie, że reszta jedzenia to katorga. Takie podejście może doprowadzić
do sytuacji, w której dorosły człowiek będzie łagodził swoje stresy i problemy
zajadaniem słodkości.
Co do ''słodyczowych dni'' i poszczenia w pozostałe to również nie jest dobre
wyjście z sytuacji. Może nieść ze sobą niebezpieczeństwo, że wygłodniałe po
całym tygodniu dziecko będzie się rzucać na słodkości i nadrabiać niedostatki
cukru w sposób niekontrolowany. Posiłki nie powinny być ograniczone
zakazami, które w weekend nagle znikają i wypierają zdrowe posiłki.
Zalecam całodzienne żywienie w odpowiednich proporcjach. Niech desery codziennie lub co drugi dzień - też będą jego częścią. Mogą to być np. świeże
lub suszone owoce czy przekąski z orzechami. Jestem za racjonalnym jedzeniem
pełnowartościowych posiłków i od czasu do czasu spożywania czegoś słodkiego.
Z badań wynika, że polskie dzieci niedługo będą tak otyłe jak amerykańskie.
To już się dzieje. Nadwaga i otyłość łącznie dotyczą powyżej 20 proc. dzieci i
młodzieży. Praktycznie co piąte dziecko w niektórych środowiskach, szczególnie
w dużych miastach, jest otyłe. Z tym że w USA mówi się: ''Bieda jest gruba''.
Chodzi o to, że ubogie rodziny spożywają tanią, wysoko przetworzoną żywność.
W Polsce jest inaczej - u nas otyłość występuje szczególnie u chłopców w
zamożnych rodzinach. Poza tym tylko 30 proc. dzieci bierze udział w
pozaszkolnych zajęciach sportowych. Największa liczba zwolnień z WF-u jest z
inicjatywy rodziców - dzieci nie chcą po prostu ćwiczyć.
Jaki jest poziom nauczania WF-u w szkołach, wszyscy wiemy. Czasem trudno
się dzieciakom dziwić.
To prawda, ale jest szansa, że sytuacja się polepszy. W tej chwili do ramy
programowej weszła zasada, w myśl której zajęcia mają być do wyboru - to już
nie tylko gry zespołowe, które nie wszyscy lubią, ale także aerobik, fitness,
taniec.
Jako Instytut Żywności i Żywienia też chcemy dołożyć swoją cegiełkę. We
współpracy ze Szwajcarami prowadzimy program walki z nadwagą i otyłością.
Jedno z zadań tego projektu jest skierowane do szkół i przedszkoli. Polega ono
na motywowaniu tych placówek do działań na rzecz prawidłowego żywienia i
aktywności fizycznej. Jeżeli szkoła lub przedszkole wprowadzi prozdrowotne
sklepiki, wdroży zasady zdrowego odżywiania, podejmie działania aktywizujące
dzieci w tym zakresie - nie tylko pogadanki na ten temat, ale także rzeczywiste
zajęcia kulinarne - dostanie certyfikat instytucji przyjaznej zdrowemu żywieniu i
aktywności fizycznej Instytutu Żywności i Żywienia pod patronatem MEN.
Wspieramy szkoły materiałami, pracujemy nad podręcznikiem dla nauczycieli ze
scenariuszami lekcji, poradami, jak rozmawiać z rodzicami dzieci z nadwagą i
otyłością.
Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA