Starożytne kultury naszych przodków i ich wpływ na ludzi naszych

Transkrypt

Starożytne kultury naszych przodków i ich wpływ na ludzi naszych
ZAOCZNE STUDIA
EDUKACJI ARTYSTYCZNEJ
w zakresie SZTUK PLASTYCZNYCH
przy AKADEMII SZTUK PIĘKNYCH
Bogusław Tomaszewski nr indexu 560
STAROŻYTNE KULTURY NASZYCH PRZODKÓW
I
ICH WPŁYW NA LUDZI NASZYCH CZASÓW
Praca napisana pod kierunkiem dr Ireny Bukowskiej
GDAŃSK 2004
SPIS TREŚCI:
WSTĘP....................................................................................................................................str. 3
1.
SŁOWIANIE.....................................................................................................................str. 7
1.1 Pochodzenie i różnice między religiami pogańskimi a religiami wyznającymi jednego Boga
(mit Godzamby na podstawie legendy herbowej Słowian)................................................str. 8
1.2 Wpływ świąt pogańskich na chrześcijaństwo....................................................................str. 18
1.3 Wierzenia i mitologia Słowian...........................................................................................str.21
1.4 Neopogaństwo w Polsce....................................................................................................str. 26
1.5 Neopogaństwo w Europie Środkowo-Wschodniej............................................................str. 33
2.
WIKINGOWIE................................................................................................................str. 38
2.1 Religia i mitologia............................................................................................................. str.39
2.2 Bogowie.............................................................................................................................str. 40
2.3 Triumf bohatera.................................................................................................................str. 49
2.4 Stworzenie świata i zmierzch bogów.................................................................................str. 51
2.5 Życie po śmierci.................................................................................................................str. 54
2.6 Pogańska spuścizna............................................................................................................str. 59
2.7 Neopogaństwo volkistowskie i narodowo – niemieckie....................................................str. 64
3.
CELTOWIE.....................................................................................................................str. 68
3.1 Kultura i wierzenia.............................................................................................................str.69
3.2 Mitologia............................................................................................................................str. 74
3.3 Bogowie.............................................................................................................................str. 78
3.4 Druidzi i życie po śmierci..................................................................................................str. 81
3.5 Wskrzeszenie nauki Druidów............................................................................................str. 97
3.6 Odrodzenie druidyzmu i druidyzm w neopogaństwie......................................................str.100
PODSUMOWANIE I WNIOSKI.......................................................................................str. 108
BIBLIOGRAFIA.................................................................................................................str. 113
Tematem mojej pracy licencjackiej jest ukazanie starożytnych kultur ludów indoeuropejskich
oraz współczesny europejski ruch neopogański, jego historia, kształt, form organizacji,
tradycje, rytuały. Czasem słychać o neopoganach w sprawozdaniach telewizyjnych, czy
radiowych,(jak było w przypadku zamieszek z okazji obchodów przesilenia letniego w
Stonehenge w bieżącym roku). Brak jednak próby analizy całościowej tego czym jest obecnie
ruch neopogański. Praca moja ma za zadanie wypełnić istniejącą lukę w wiedzy na temat
tego, dość nowego zjawiska społecznego, jakim jest odradzanie się przedchrześcijańskich
kultów i powstawanie licznych i różnorodnych form ruchu neopogańskiego. W warstwie
historycznej skupiam się na XX wieku, sięgając gdzie niegdzie głębiej, jeśli wymaga tego
przejrzystość prowadzonej narracji. Szczególną uwagę przywiązuję do ostatnich trzydziestu lat,
kiedy to zanotowano największy rozkwit tego rodzaju ruchów; nie pomijam jednak okresu
początków wieku, który to czas był najbardziej płodny dla niektórych tradycji (np.
neopogaństwo volkistowskie).Notowany w
ciągu ostatnich lat wzrost zainteresowania
duchowością neopogańską, zasługuje moim zdaniem na uwagę socjologów. Z jakich powodów
ludzie przystępują do ugrupowań neopogańskich? Do jakich wartości, systemów moralnych,
ideologii i filozofii się odwołują? Jak rozkładają się proporcje występowania poszczególnych
tradycji w różnych krajach Europy? To główne pytania na jakie staram się odpowiedzieć w
mojej pracy. Choć istnieje obecnie kilka głównych odłamów współczesnego pogaństwa
różniących się od siebie wzajemnie i odwołujących się do odmiennych tradycji, wydaje
się, że jest kilka cech wspólnych całemu temu zjawisku. Jak zauważa Charlotte
Hardman: "W pojęciu wszystkich pogan nie ma miejsca na dogmaty i prozelityzm." Autorka
cytuje oświadczenie Pagan Federation (Federacji Pogańskiej) - organizacji zrzeszającej
większość grup neopogańskich na całym świecie, odzwierciedlające w trzech punktach
wierzenia współczesnych pogan:
"Miłość i poczucie pokrewieństwa z przyrodą: chętniej, niż bardziej popularne postawy agresji
i dominacji nad przyrodą; szacunek dla sił życia i wciąż odnawiającego się cyklu życia i śmierci.
Etyka pogańska: 'Czyń, co chcesz, byle byś nikogo nie krzywdził'. To moralność pozytywna, a
nie lista 'tego nie rób', 'tego ci nie wolno'. Każda indywidualność jest odpowiedzialna za
odkrywanie swej natury i rozwijanie jej w pełni, w harmonii z otaczającym światem.
Koncepcja Bogini i Boga: jako koncepcja wyrażenia, uosobienia Boskiej realności; aktywne
uczestnictwo w kosmicznym tańcu Bogini i Boga, czynnika żeńskiego i męskiego bardziej, niż
tłumienie zasady żeńskiej czy męskiej."1
Grupy neopogańskie rozpatrywane są ostatnio często także w kategorii tak zwanych Nowych
Ruchów Religijnych. Charyzmatyczne przywództwo nie jest reprezentowane w żadnym ze
znanych mi ugrupowań neopogańskich. Istnieją jednakże jednostki wybitne, liderzy, którzy mają
doniosłe znaczenie w kształtowaniu oblicza danej grupy czy ruchu. Jeśli chodzi o wiek,
wykształcenie i przynależność społeczną, ruchy neopogańskie prezentują całe spektrum
możliwości. W niektórych religia jest już dziedziczona z pokolenia na pokolenie, występują tu
zarówno starzy uczestnicy jak i dzieci ich dzieci. W innych większość uczestników to ludzie
młodzi, w jeszcze innych nie można zastosować żadnego klucza wiekowego. Większość
neopogan to, jak wynika z moich obserwacji to ludzie wykształceni. Uwagę przyciągają ruchy
neopogańskie w sposób niezamierzony, dzieje się tak głównie dzięki narosłym wokół nich
stereotypom oraz wykorzystywaniu ich przez dziennikarzy. Wiele grup pogańskich podkreśla, iż
programowo nie szuka "nawróceń" i nie prowadzi "działalności misyjnej". Zasięg
międzynarodowy dotyczy niewątpliwie najstarszych i najlepiej rozwiniętych tradycji
neopogańskich takich jak: Wicca, Druidyzm, czy Asatrú, pozostałe często odnoszą się do
lokalnych narodowych, bądź etnicznych wspólnot (np. Krywya na Białorusi - odwołująca się do
tradycji bałtyjskich). Czas aktywności grup neopogańskich wymagałby odrębnego opracowania,
istnieją tradycje żywe i aktywne nieprzerwanie od XVIII wieku, jak na przykład kilka grup
druidzkich, inne, jak niektóre tradycje wicca funkcjonują od końca lat czterdziestych. Istnieją
także w większości krajów europejskich tradycje sięgające okresu sprzed ostatniej wojny
światowej, jak np. środowisko związane z Polską Zadrugą, a obecnie na nowo ożywiane w
postaci Zrzeszenia Rodzimej Wiary. Istnieją też ruchy powstałe na bazie kontestacji lat
sześćdziesiątych, łączące pogaństwo, magię i okultyzm. Wiele grup rozpadło się, jeszcze więcej
powstało nowych. Jak widać nie łatwo przyporządkować ruch neopogański do nowych ruchów
religijnych według powyższych wyznaczników, choć pewne symptomy tej "nowości"
niewątpliwie są przez niego wykazywane.
Rozdziały zbudowane są o następujący schemat:
- źródła i mitologia do których odwołuje się dana tradycja.
- ogólna specyfika danej tradycji, autodefinicje i autoidentyfikacje jej uczestników.
-
opis istniejących grup neopogańskich w ramach danej tradycji (plus rys historyczny i w
miarę możliwości źródłowych, podstawowe dane dotyczące opisywanych grup).
1
Harvey Graham i Hardman Charlotte „Paganism today”. London 1996 wyd. Thorson str. 11.
Specyfika poszczególnych tradycji neopogańskich powoduje różnego rodzaju odstępstwa od
powyższego schematu i jego modernizacje. Są to na przykład:
-
nie symetryczne pod względem objętości opisy mitologiczne. (Mitologia nordycka jest
jednym z najlepiej zachowanych i najbardziej spójnych systemów religijnych dawnej
Europy, mitologie słowiańskie istnieją natomiast w formie szczątkowej).
-
różny zakres proporcji opisu danych tradycji w różnych krajach, spowodowany specyfiką
dostępnych mi źródeł.
Podczas pisania mojej pracy korzystałem z następujących materiałów:
-
Książki (o pogaństwie i neopogańskie).
-
Publikacje prasowe, artykuły, opracowania.
-
Teksty z internetu.
-
Publikacje własne ruchów neopogańskich: gazety, fanziny, oświadczenia, ulotki itp.
Inne: płyty i kasety z muzyką neopogańską, zdjęcia itp.
1.1 Różnice i pochodzenie między religiami pogańskimi a religiami wyznającymi
jednego Boga (mit Godzamby na podstawie legendy herbowej Słowian).
Świat jest podzielony. W środku rezydują Bóg i Król, na skraju włóczą się Obcy, wyją wilki, a
dalej ciągnie się niepojęty Chaos. W środku wszystko jest jasne i jednoznaczne, skraj jest
mglisty i niepewny. I środek, i skraj są Miejscem Mocy - tylko, że tu i tam jest inna moc.
Słowo "środek" (wśród, średni, środa) pochodzi od słowa "serce", niegdyś "sierd-ce". Słowo
"świat" też ma swoją mitologię: jest z tego samego pnia, co światło, świecić, świt i prze-świt, a
także gwiazda i kwiat. W sercu świata mieszka jasność. Słowo "skraj", tak samo jak kraj,
skrajność i ukraina czyli "pogranicze", pochodzi od czasownika "kroić", w tle którego słychać
stary rdzeń "kri". Od niego krój i kraj, okrawek, krawiec i krawędź. Skraj ma więc to do siebie,
że coś tam odkrojono, nastąpiło cięcie, w przestrzeni powstała nieciągłość. Dalej jest już nieświat, zaświaty, ziemia nie-ludzka; tam już nie da się zamieszkać. Jak "środek", tak i "skraj"
doprowadza w końcu do anatomii ludzkiego ciała. Równoległym rdzeniem do "kri", skąd skraj,
było "kru", skąd po polsku "krew", po łacinie cruor czyli krew płynąca z rany, po grecku kreas
czyli surowe, odkrojone mięso. Środek i skraj - jak serce i rana. Środek i skraj - oba te miejsca są
niebezpieczne, jako naładowane mocą. Ludzie rozsądni raczej będą unikać obu tych skrajności.
Najwyższa śmiertelność była na pograniczach, gdzie atakowali Obcy, i w samym środku, na
dworach władców, gdzie tak samo nikt nie był pewien swego jutra.
Europa składa się, jak wiadomo, ze Śródziemnomorza i z Północy. W starożytności
Środziemnomorze było cywilizowane, Północ była barbarzyńska. Ale nie było żadnych
wątpliwości, że Środek jest na Śródziemnomorzu; można było dyskutować, czy są nim Ateny,
Rzym, Jeruzalem czy Konstantynopol. Północ na pewno pozbawiona była środka. Tam był
jedynie Skraj. Ta sytuacja była nie do zniesienia dla mieszkańców Północy. Dzieje germańskich
najazdów (dla prostoty obrazu inne ludy pominiemy), od których w końcu upadł Rzym, to dzieje
trwającej przez kilka stuleci manii, aby zdobyć i zawłaszczyć Środek - który jest gdzie indziej,
na Południu. Wandalowie i Goci swego dopięli, po drodze łupiąc cel, do którego szli. Powtórką
tej manii były Krucjaty, ich celem Jeruzalem, środek idealny, bo zamieszkały przez Boga.
Raczej nie łudźmy się, że w Środku zostanie miejsca dla przyrody. Może Tubylcy Australii i
Indianie Prerii, którzy mieli swoje święte góry, byli dość nieliczni, aby ich nie zadeptać. W
bardziej rozwiniętych społeczeństwach środek - jaki by nie był, miasto, świątynia, centralny
plac, pałac króla - musi być jakoś umocniony i wybrukowany, wypełniony materią sztuczną.
Dwa są tego powody. Jeden to właśnie taki, że tylko sztuczna materia jest odporna na napór
ludzkich stóp, rąk i siedzeń. Drugi zaś, że tylko ze sztucznej materii daje się sporządzić symbole
mocy, takie, jakich potrzebują stali mieszkańcy środków - władcy, kapłani i urzędnicy; a więc
wielkie budowle, obeliski, piramidy, katedry i oszklone wieżowce. Zatem w środku nie ma
przyrody. Tłoczą się za to ludzie, albo przynajmniej ich intencje. Życie w środku i blisko środka
jest życiem pośród ludzi, w nieustającej interakcji. Świat bliski środka ma dwa punkty
odniesienia: moc, która jest w środku, czyli jakiegoś boga lub władzę, oraz ludzi.
Inne stosunki panują na skraju. Tu człowiek żyje w dużo większym rozproszeniu, jest dużo
bardziej samotny, i postawiony w obliczu Żywiołów. Moc też tu jest obecna, ale jest moc innego
rodzaju niż ta środkowa; a jej przekaźnikiem nie są władcy i kapłani, którzy na skraju zawsze
tracą władzę, ale sama przyroda, poza którą ludzka percepcja chętnie postrzega duchy tejże
przyrody.
Dawna granica Państwa Rzymskiego, ta na Renie i Dunaju, z małymi zmianami przetrwała do
dziś. I nie chodzi tylko o to, że na południe i zachód od tej linii (pominąwszy kapryśne Bałkany)
mieszkają - tak samo jak w czasach Imperium Romanum - ludy mówiące językami romańskimi,
kontynuującymi łacinę; na północ zaś i wschód od tej linii, tak samo jak w starożytności,
Celtowie i Germanowie (ze Słowianami na zapleczu). Przed tą linią ("przed" - patrząc z Rzymu)
panuje wzór postrzegania świata właściwy dla bliskości środka. Za Rzymem za to przeważa - do
dziś - wzór postrzegania świata właściwy dla skraju. I nie chodzi nawet o to, że mieszkańcy
Południa do dziś chętniej przyznają, że środek jest gdzieś u nich, zaś ci z Północy chętniej będą
środka poszukiwać poza swoją ziemią i poza sobą. Nie będziemy też się fascynować odkryciem,
że jeden z narodów Północy sam swoją ziemię nazwał "skrajem" czyli Ukrainą. Dla
mieszkańców Południa: Francuzów, Włochów, Hiszpanów... także dla Żydów i Arabów przyroda
nie ma znaczenia, nie mieszka w niej żaden sens, nie płynie z niej żadna moc. 2 Tu do końca
przyswojono sobie instrukcję, którą Jahwe dał Noemu: "Płódźcie się i mnóżcie, a napełniajcie
ziemię. Niech bojaźń i lęk przed wami padnie na wszelkie zwierzęta ziemskie... uwijajcie się po
ziemi i bierzcie ją we władanie."3 Po południowej stronie bogowie ze szczętem opuścili ziemię.
A kiedy mieszkańcy tych ziem tracą wiarę w Boga, pozostaje im tylko jałowa kotłowanina
pomiędzy podobnymi sobie. To jeden z nich, mieszkańców Południa, powiedział, że "piekło to
inni". Północ przechowała jeszcze jakieś ślady poczucia sensu i sakralności ziemi i przyrody.
Jednym z dowodów na to jest ten, że podczas gdy francuskie (południowe!) parki były
modelowane w geometryczne figury, parki angielskie - północne - naśladowały dziką przyrodę.
Innym dowodem, że tylko na Północy czyniono próby odrodzenia pogaństwa, podczas gdy
Południe zawsze leciało po pochyłej równi w bluźnierstwo lub ateizm.
2
Internet - www.taraka.most.pl
Arthur Sandauer „Bóg, szatan, mesjasz i ...?, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1997. Stąd cytat z „Księgi
Rodzaju”.
3
Czy Słowianie - ci dawni - coś nam pozostawili? Jakieś Przesłanie, Przekaz, Naukę? Czy z
tego, że byli, żyli, kiedyś, bardzo dawno temu, coś w ogóle dla nas wynika? Dosłownie - nie
pozostawili nic. Nie zachowały się po nich opowieści o czynach ich bóstw i bohaterów. Nie
przetrwało nic, co przypominałoby "Tain Bó Cuailnge", "Eddę" ani "Der Nibelunge Not".
Celowo wymieniam zabytki celtyckie i germańskie, bo przecież Grekom, Rzymianom, ani
Żydom, niczego nie zazdrościmy. Przyzwyczailiśmy się, że gdzieś, w otchłaniach czasu, istniały
inne, starodawne kultury, i nasi przodkowie do żadnej z nich się nie zaliczają. Ale starożytności
celtyckie i germańskie budzą w nas zawiść. Dlaczego oni mają swoje Stare Kultury, a my nie?
Co za niesprawiedliwość... Że teraz ich potomkowie na Zachodzie są bogatsi i szczęśliwsi od
nas, to jakoś byśmy znieśli, gdybyśmy tylko byli mocniej okopani w naszych Korzeniach. A tu
nic z tego... Okazuje się, że również nasze korzenie są dużo cieńsze i krótsze, niż mają ci z
Zachodu. Dobrze, niech będą już te Korzenie takie jakie są, z ich niepewnym pochodzeniem,
odnotowanym przez wykopaliska jakichś skorup i ziemianek, z pięćsetnych lat naszej ery - to też
byśmy znieśli, gdyby za nami stała nasza późniejsza Oryginalność. Ale tej też brakuje. Kultura
wysoka, warstw oświeconych, jest w całości kopią tej europejskiej, i to w pośledniejszym, bo
peryferyjnym i wtórnym wydaniu. Folklor zaś, kultura warstw niższych, który mógłby być
zaczątkiem jakiejś nowej Oryginalności, przepadł, i nigdzie nie podtrzymają go państwowe
dotacje. Pod tym względem jesteśmy ubożsi od dowolnego afrykańskiego plemienia... Kiedy się
czyta o tych resztkach i śladach po naszych przodkach, ogarnia w końcu żal i złość...
Jest książka Marka Derwicha i Marka Cetwińskiego pod tytułem "Herby, legendy, dawne
mity". Autorzy badają w niej legendy herbowe polskiej szlachty - i starają się w oparciu o ten
materiał dociec pierwotnych słowiańskich mitów i towarzyszących im religijnych obrzędów.
Legendy herbowe opowiadały o okolicznościach, w których poszczególne rody szlacheckie
weszły w posiadanie swoich herbów. Były to opowiadania pseudohistoryczne; w każdym razie
renesansowi i późniejsi heraldycy starali się te opowieści wpasować w znaną sobie historię.
Jednak ich mitologiczne pochodzenie jest dziś dla nas oczywiste. Legenda herbowa była niszą,
ostoją, w której mogła się schować i zachować dawna przedchrześcijańska słowiańska święta
opowieść, wszędzie indziej zajadle tępiona przez chrześcijański kler.4
Wśród mitycznych wątków, wyekstrahowanych przez Derwicha i Cetwińskiego, jest jeden,
który szczególnie porusza. Zacytuję Autorów: "Paprocki [...] i [...] Niesiecki prawią, jakoby
herb ten (herb Godzięba) nadano komesowi Godzambie na pamiątkę przygody, jaką rycerz ten
przeżył w 1094 roku podczas wyprawy wojewody krakowskiego Sieciecha na Morawy. Oto
kiedy straż przednia wojsk polskich [...] starła się z czatującymi w zasadzce Morawianami,
4
Internet - www.taraka.most.org.pl
Godzamba utracił broń i ratował się ucieczką do pobliskiego lasu. Ścigający [go] rycerz
morawski nie poniechał jednak pogoni i nadal godził na życie Godzamby. Polak w rozpaczy
ostatecznej zeskoczył z konia, wyrwał z korzeniami sosnę i tak uzbrojony stanął do walki.
Mimo, że wróg mieczem odrąbał dwie gałęzie z zaimprowizowanej maczugi, strącił
Morawianina z konia oraz wziął go w niewolę." Herb Godzięba wyobraża "sosnę o trzech
wierzchołkach i pięciu korzeniach, z dwiema gałązkami obciętymi przy pniu. [...] pole tarczy
malowane było na czerwono, pień sosny na złoto, a trzy wierzchołki na zielono. [...] nad tarczą
herbową hełm z [...] figurą rycerza odzianego w zbroję, dzierżącego w prawicy herbową sosnę."5
Legenda ta, i inne podobne do niej, w książce da się sprowadzić do takiego schematu: Bohater,
zagrożony przegraną, śmiercią i, co najgorsze, klęską swojej wojennej misji, ucieka do lasu. Tam
uzyskuje pomoc od jakichś istot zamieszkujących ów las, albo chwyta broń najprostszą: kij,
gałąź, lub (tak właśnie czyni Godzamba) wyrywa drzewo z korzeniami, i tą bronią zwycięża
wroga, czym często ratuje zagrożony kraj lub władcę. Ostateczna walka zwykle ma miejsce w
nocy. Pod tym schematem leży warstwa głębsza, której kronikarze-heraldycy już nie przekazują:
las jest tym samym, co zaświaty, krainą zmarłych przodków, i to oni, duchy przodków, w takiej
lub innej postaci wspierają bohatera. Drzewo, z którego bohater sporządza swoją - magiczną w
istocie - broń, jest źródłem mocy i siedzibą przodków, ale i czymś więcej - jest Drzewem
Kosmicznym. Noc, podobnie jak mrok leśny, także jest metaforą zaświatów.
Godzięba-Godzamba ścigany przez przemożnego przeciwnika kieruje swoje kroki ku skrajowi
i ku mocy skraju. W obliczu klęski wychodzi poza ziemie ludzi. Jego ucieczka do lasu jest
zarazem wyjściem poza świat przez ludzi oswojony (gdyż czymś takim był las) - i wejściem w
zaświaty, do krainy duchów, co może bez wielkiego błędu dałoby się porównać ze
współczesnymi doświadczeniami ludzi, którzy przeszli przez śmierć kliniczną. Ale bohater
wnika w te nie-ludzkie światy w pełni sił fizycznych i psychicznych, a więc postępuje jak
typowy szaman. Jego ucieczka nie jest błędem i nie jest haniebnym odwrotem - przeciwnie, jest
wyprawą po moc. I - zauważmy - nie jest to moc mieszkająca w środku! To jest ta inna moc,
moc skraju.
"Rewolucja neolityczna", czyli wynalazek rolnictwa czyli produkcji żywności (w
przeciwieństwie do żywienia się tym, co daje ekosystem, jak w gospodarce myśliwskozbierackiej) niemal nieuchronnie prowadzi do wyłonienia się "kleptokracji" czyli elity żyjącej na
koszt pracy reszty ludności, dla której z kolei konieczne jest państwo, i dalsze jego pochodne,
jak miasta, pismo, administracja, hierarchiczna podległość i zorganizowana religia. Ale mimo tej
niemal nieuchronnej konieczności pojawiają się niekiedy w historii zdumiewające formacje,
które robią wrażenie, jakby dokonało się w nich pewne radykalne uproszczenie struktur.
Rolnicza "baza" pozostaje zachowana - ale za to cala "nadbudowa" zostaje znakomicie
5
Cetwiński Marek, Derwich Marek „Herby, legendy, dawne mity.” Krajowa Agencja Wydawnicza, Wrocław 1989.
uproszczona. Wśród ludów takich nie ma państw, władców, arystokracji, hierarchicznych
kościołów... - choć zachowują one całą techniczną sprawność, potrafią się mnożyć i powiększać
swoje terytorium, i zdarza im się stanowić zagrożenie dla bardziej "rozwiniętych" sąsiadów.
Zapewne ludów takich było wiele w historii. Nam najbliższe są dwa. Jednym są Amerykanie,
drugim - dawni Słowianie. Przodkami - zarówno genetycznymi, jak i ideowymi - Amerykanów
byli mieszkańcy Europy (a raczej jej północno-zachodniego, brytyjskiego i germańskiego kąta),
żyjący pod władzą monarchów i dziedzicznej arystokracji, wyzyskiwani i wyzyskujący,
krępowani piramidą prawa, podlegający religii zorganizowanej w hierarchiczny kościół. Mówiąc
w przenośni, świat, z którego wyszli Amerykanie, był szczelnie wypełniony kulturowymi
strukturami, i każdy jego uczestnik miał swoje ściśle wyznaczone miejsce. Podboje kolonialne
mogły przenieść cała tę piramidalną strukturę do Nowego Świata, i tak się rzeczywiście stało w
koloniach portugalskich i hiszpańskich. W koloniach, z których powstały Stany Zjednoczone
wyszło inaczej. Nastąpiło Wielkie Uproszczenie. Miejsce feudalnych czynszów, pańszczyzn i
cechów zajął najprostszy, odruchowy ustrój gospodarczy - wolny rynek. (Jego zaczątki i
zapowiedzi istniały już wcześniej w Starej Europie.) Miejsce monarchii i arystokracji zajęła
demokracja. (Też na mniej śmiałą skalę wypróbowywana już wcześniej w Starej Europie: były
przecież włoskie republiki miejskie, był republikański ustrój szlachty polskiej, była
Rzeczpospolita Helwecka.) Miejsce hierarchicznego, wyniosłego kościoła zajęły "rodzinne"
sekty i wędrowni kaznodzieje. To też nie był wynalazek amerykański, lecz Starej Europy;
emigrację za ocean na długo poprzedziła wielka fala Reformacji. A więc różne upraszczające
procesy występowały w Starej Europie, tyle że połączyć się w jeden nurt i stworzyć nową jakość
- nową cywilizację, mogły dopiero za Atlantykiem. Amerykańskie Uproszczenie miało szczęście.
Więcej: wygrało główny los na loterii. Nie chodzi mi wcale o te niezmierzone przestrzenie
Teksasów i Oregonów, na których wystarczyło tylko obezwładnić Indian. Amerykańskie
Uproszczenie zbiegło się z wielkim technologicznym przewrotem w łonie macierzystej
cywilizacji Zachodu, z przewrotem, który wydzwaniał Koniec Świata Neolitu. Kiedy pierwsi
Amerykanie budowali swoje osady, w Europie zaczynała się rewolucja naukowo-techniczna,
rewolucja - upraszczając znowu do symbolu - Newtona, Watta i Pasteura. Ludzie dostali do rąk
Naukę, Silniki i Szczepionki. Trzy rzeczy, które rozpoczęły Kasowanie Neolitu. Słowianie
podobnie byli formacją, która bazowała na Uproszczeniu. Pojawili się bez państwa, miasta,
pisma i zorganizowanej religii, na obszarze, który te wynalazki znał, i to od paru tysięcy lat.
Uformowali się w środkowym biegu Dniepru, który przecież nie leży na antypodach. W
dolnym biegu tej rzeki jest Krym, i czarnomorskie limany, gdzie od półtora tysiąca lat istniały
miasta, świątynie, armie i królowie, i gdzie mówiono w ówczesnym światowym języku - po
grecku. (A za Morzem Czarnym, więc niedaleko, leżała jedna z prakolebek cywilizacji - Azja
Mniejsza.) Ale pojawili się w szczególnym monecie historii, kiedy śródziemnomorska
cywilizacja leżała w śmiertelnym kryzysie, i kiedy - co więcej - jej kryzys pociągnął równie
śmiertelne wyczerpanie u jej odwiecznych wrogów i konkurentów, Germanów. Przecież wtedy
nie tylko Rzym porastał trawą, ale przede wszystkim prastare siedziby jego zwycięzców,
Wandalów i Gotów, czyli ziemie nad Odrą, Wisłą i Łabą, wyludniły się i porosły dąbrową. Złoty
Wiek Słowian, czas ich ekspansji, kiedy (podobnie jak 1200 lat później Amerykanie) poszli na
swój Dziki Zachód, czyli nad Dunaj, Wisłę i Łabę, przypadł przecież na Ciemne Wieki
cywilizacji Zachodu. Słowianie, rezygnując z życia miejskiego i władzy królów, wynaleźli po
prostu bardziej energooszczędną formę społecznego bytu, lepiej dopasowaną do trudnych
czasów.
W biologii znane jest zjawisko neotenii - kiedy rozradzać się zaczynają organizmy nie dorosłe.
Jest to taka sztuczka Matki Natury: kiedy źle się dzieje, kiedy stres trudnych warunków
środowiska ogranicza rozwój form wysoce wyewoluowanych i wyspecjalizowanych, okazać się
może, że skutecznym ewolucyjnie manewrem staje się pozbycie się nadmiaru specjalizacji sprawdza się to choćby wtedy, kiedy środowiska, do którego doskonale przystosowane były
pewne żywe formy, już nie ma. Wtedy, jak już powiedziałem, należałoby zrzucić garb postępu - i
zacząć poszukiwania od nowa. Jedynym znanym ewolucji sposobem na taki zwrot jest właśnie
neotenia, czyli pozwolenie na rozmnażanie się takim formom, u których pewne specjalistyczne
wynalazki jeszcze nie zdążyły w pełni się wykształcić. Jest zresztą hipoteza, że Homo Sapiens
wyewoluował z takich neotenicznie cofniętych w rozwoju małp. (Czy zresztą człowiek nie
przypomina szympansiego dziecka?) To, co piszę o Amerykanach i Słowianach, byłoby
kulturowym odpowiednikiem neotenii.
Pora wrócić do naszego Godzamby. Jego mit opisuje właśnie takie neoteniczne (pozorne)
cofnięcie w rozwoju. Opowieść zaczyna się od tego, że bohater staje przed śmiertelnym
zagrożeniem i totalną porażką w obliczu przeważającego wroga. To gorzej niż jego własna
śmierć - bo gdyby zginął, klęska ugodziłaby także jego towarzyszy, kraj, którego bronił, lub jego
władcę. Droga wyjścia jest jedna - wstecz. Ucieczkę do lasu można rozumieć także jako
ucieczkę ku prymitywniejszym formom istnienia, kiedy to jeszcze uprawne pola, nie mówiąc już
o grodach, miastach, nie dziurawiły lasów. "Dar" cywilizacji: miecz, żelazo, został wytrącony z
ręki. Już nie nasz bohater posiada go jako przewagę, ale jego wróg. Cywilizacja stała się
kolejnym śmiertelnym zagrożeniem. Pozostaje uciec się do oręża, który jest darem przyrody: do
wyrwanego drzewa. Ale drzewo, co także wynika z analizy mitów, jest najgłębszą własną istotą
bohatera. Dalej już uciec (uciec się) nie można: ucieczka do lasu jest (w istocie) Udaniem Się Po
Schronienie, a uchwycenie drzewa jest (w istocie) Uchwyceniem Własnej Prawdziwej Natury. W
tym momencie opowieść o Godzambie zaczyna przypominać nauki buddyjskie, i wydaje to mi
się nieprzypadkowe: bo wcale nie byłoby rzeczą niemożliwą, gdyby w swojej mitologicznej, na
wpół świadomej, a na wpół nieświadomie objawionej twórczości, dawni Słowianie po omacku
natrafili na te same wątki wiedzy o Prawdziwej Naturze Umysłu, które zebrał i objawił, tysiąc lat
przecież wcześniej, Budda Śakjamuni.
Godzamba broni się wyrwanym drzewem - co interpretujemy jako uchwycenie się przez niego
własnej najgłębszej istoty, która może nawet przypomina buddyjską "naturę umysłu". Dlaczego
można sądzić, iż owo drzewo symbolizuje najgłębszą istotę bohatera? Derwich i Cetwiński
wysnuwają jako argument długą listę mitów, w których drzewo jest Drzewem Kosmicznym,
Osią Świata, pomostem między ziemią a niebem, miejscem boskich epifanii, przedmiotem
wojny miedzy dobrymi bogami a demonami, mieszkaniem dusz zmarłych przodków i mających
się
narodzić potomków. Wreszcie stawiają tezę, iż bohater, Godzamba, w równoległych wersjach
mitu sam był drzewem, a imię jego znaczyło (oprócz roju innych znaczeń) tyle, co kij, słup,
pień.6 Dodam do tego inny szczegół. W staroniemieckim kronikarskim zapisku, zwanym
"Geografem Bawarskim", napisanym około 850 roku, oprócz innych plemion słowiańskich,
wymienieni są Zeriuani. Oto Geograf: "Zeriuani takim krajem, że z niego wszystkie plemiona
słowiańskie i ród swój, jak zapewniają, wywodzą." (Cytuję za Jerzym Strzelczykiem, "Mity,
podania i wierzenia dawnych Słowian".) Dalej pisze prof. Strzelczyk, że owych Zeriuanów
identyfikowano z Siewierzanami bułgarskimi lub ruskimi, Serbami ("Serbianami") z Bałkanów,
Łużyc lub Wielkopolski, szukano też ich na Pomorzu.7 Zdaje się, że nie zgadł nikt... A przecież
to takie łatwe. Autor "Geografa", Niemiec, użył litery "z" według własnych ortograficznych
obyczajów - na oznaczenie czegoś w rodzaju "c" lub "dz". Bardzo możliwe, że tak oznaczył
egzotyczne dla niemczyzny zmiękczone "d". Z kolei "u" mogło znaczyć zarówno "u", jak i "w",
jak też "u" niezgłoskotwórcze (nasze "ł") oraz "w" dwuwargowe. Zapiszmy ten dźwięk po
naszemu jako "w". I oto zeriuani przekształcają się nam w d'eriwani. Były przynajmniej dwa
plemiona słowiańskie, używające tej nazwy. Jedni to Drzewianie, którzy wywędrowali najdalej
na zachód, aż za Łabę, na Postać Lueneburską pod Hamburgiem, i zachowali swój język aż do
XVIII wieku, kiedy w ostatniej chwili został zapisany. Drudzy to Derewlanie, którzy mieszkali
nieco na zachód od Kijowa, a ich gród Iskorosteń (zapewne położony tam, gdzie dziś jest miasto
Korosteń) spaliła okrutna księżna kijowska Olga, nasyłając na niepokorne miasto wróble z
płonącymi knotami, co zapewne tyle ma związku z historyczną prozą, co myszy zjadające
Popiela. Ale ci wołyńscy Derewlanie mieszkali w bardzo szczególnym miejscu: tam gdzie
znaleziono najstarsze wykopaliska uznane za słowiańskie. To właśnie z ich ziemi wyszła cała
ogromna fala słowiańskiej ekspansji w 5-6 wieku. Nic dziwnego, że zachowała się pamięć, iż to
od Drzewian-Derewlan-Zeriuanów i z ich kraju, "wszystkie plemiona słowiańskie ród swój
6
7
Internet - www.taraka.most.org.pl
Jerzy Strzelczyk „Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian”.
wywodzą". Co to ma wspólnego z Godzambą? Nazwa Drzewian wywodzi się od 'drzewa'. W
języku rosyjskim, ale i w dawnym polskim, zachowała się charakterystyczna dwuznaczność
rodziny słów skupionej wokół rdzenia drew. Jest "drzewo", ale jest też "drzewiej", czyli w "w
(pra)dawnych czasach"; a po rosyjsku drewnij to po prostu "dawny", "z dawnych czasów
pochodzący". Aż się prosi pomysł, że Drzewianami nazwano tych Słowian-rodaków, którzy, w
przeciwieństwie do pionierów idących na zachód i południe, pozostali w swoich dawnych
siedzibach. Drzewianie to jakby "Słowianie tradycyjni". Ale końcówka -anin, -anie służyła do
urabiania nazw grup ludzkich od konkretnego miejsca, a nie od abstrakcyjnej cechy, jaką jest
"dawność" czy "tradycyjność". Nasuwa się podejrzenie, zgodne z duchem opowieści Derwicha i
Cetwińskiego o świętych drzewach, że Drzewianie pozostali w roli strażników jakiegoś
sakralnego miejsca, kultowego centrum łączącego ogół Słowian - miejsca, gdzie rosło święte
Drzewo. Oczywiście dwuznaczność "drzewa" nadal działa, i owo Drzewo, które chętnie
widzimy jako żywy, rosnący egzemplarz dębu (a może sosny?), było jednocześnie symbolem
duchowej łączności z dawnymi czasami, z tym, co było "drzewiej", czyli, jak w każdym micie,
na początku czasu. Drzewo kojarzy się więc ze źródłem bytu, z istotą. Dodajmy tu jeszcze
polskie słowo "rdzeń" , którego dziś używamy przeważnie w znaczeniu "tego, co najistotniejsze,
najbardziej wewnętrzne i źródłowe", a które pierwotnie oznaczało przecież wewnętrzną cześć
pnia drzewa, ale także szpik w kości, mlecz-rdzeń w kręgosłupie, mózg w czaszce. Pobrzmiewa
w tym znowu utożsamienie człowieka i drzewa - ta sama idea, co w micie o Godzambie.
Godzamba wyrywający, aby uczynić je orężem, drzewo, a więc siebie, stoi blisko Odyna, który
powiesił się na jesionie (innym Kosmicznym Drzewie!) aby siebie złożyć w ofierze samemu
sobie - Odynowi. (Germański bogoheros w ten sposób uzyskał mądrość, co jest jednym z
nazwań duchowej przemiany. Ale to już trochę inna, równoległa opowieść.)
Z kim walczy Godzamba? Według herbowej legendy, z Morawianinem. Derwich i Cetwiński
dowodzą jednak, że opowieść ta, tak jak ją przekazano, jest wynikiem euhemeryzacji, czyli
upodobnienia mitu do historii. W bardziej pierwotnej, nie-historycznej wersji mitu
przeciwnikiem Godzamby, jak i innych herosów jego rodzaju, był smok, a więc Potwór
Chaotyczny, istota ucieleśniająca i skupiająca w sobie siły Chaosu, te właśnie siły, które panoszą
się na Skraju. (Pamiętamy, że w Środku mieszka Ład, na skraju Chaos, i w środku mieszka
Jasność, na Skraju Mrok.) Oznacza to, że Godzamba dociera do Skraju podwójnie: oto staje do
walki ze Smokiem, czyli z upostaciowionymi siłami Skraju, lecz aby ratować życie i uzyskać
Moc, ponownie ucieka na Skraj, zanurza się w mroku Skraju - bo taki sens ma przecież, jak
stwierdziliśmy, jego ucieczka do lasu. Próbę, przed którą stanął Godzamba, wyznaczyły mu siły
Skraju, i aby je zwyciężyć, musi sam odwołać się do Skraju, tym razem jako do sojusznika.
Skraj, las, świat pierwotny i nieludzki, noc, pustkowie, mrok i smok - jak w każdym dobrym
micie - są symbolami: symbolami innej walki, tej która rozgrywa się w umyśle. Czyż bój
Godzamby nie przypomina łudząco innej sławnej bitwy, tej którą stoczył Gautama nazwany
później Buddą Śakjamunim, kiedy u kresu swego siedmioletniego odosobnienia siedział pod
drzewem (tak, pod drzewem!) i nieporuszony znosił wściekłe ataki Mary wraz z jego
demoniczną armią? Budda po swoją Moc także udał się na Skraj, poza ludzkie siedziby i
obyczaje. I także przed urzeczywistnieniem Natury swego Umysłu (nieporuszone drzewo jest
symbolem) musiał przejść przez próbę walki ze strażnikami Skraju, istotami chaotycznymi. W
micie Buddy tak samo Skraj występuje w roli podwójnej: ostatecznego źródła mocy, i
ostatecznego niebezpieczeństwa.
Są religie Środka i religie Skraju. Różnią się od siebie tak dalece, jak tylko Środek od Skraju
może się różnić. W religiach Środka bóg, mieszkaniec pełnego jasnej mocy Środka, objawia się i
ogłasza swoje Prawo. Ma być tak a tak, tak czyńcie, to jest powinnością, owo zaś jest grzechem,
oto uregulowane, uporządkowane są drogi wasze. Środkowym Bogom człowiekowi pozostaje
poddać się. I nie jest to przypadkiem, że religia najbardziej chyba spośród istniejących właściwa
Środkowi, nazywa się właśnie "islamem" czyli poddaniem się. Owszem, Środek i bogowie
Środka są potężnym źródłem mocy, ale ten, kto tę moc posiadł, nie zawdzięcza jej samemu
sobie. Więcej: człowiek niewiele ma tu do gadania. W Środku moc ujawnia się jako łaska boga.
Zatem w religiach Środka uzasadnione jest padanie na twarz, klękanie, bicie pokłonów czołem,
błagalne składanie rąk. W religiach Skraju moc jest rzadkim skarbem, który człowiek może aczkolwiek wcale nie musi - zdobyć. Od jego woli, pasji i determinacji zależy tu wszystko. Aby
zdobyć ten skarb, który zresztą nie jest wcale ukryty, bo jest nim własna Istota, własna Natura
Umysłu, trzeba stoczyć walkę. Miejscem tej walki jest Skraj i przeciwnikiem są chaotyczne
moce zamieszkujące Skraj. Ale zarazem jedynie Skraj, gdzie słabnie władza zarówno
środkowych bogów jak i ludzkich obyczajów, jest tym miejscem, gdzie może się ujawnić Istota.
Judaizm, chrześcijaństwo i islam, a także wiary w Wisznu i Krysznę, są to religie Środka. Religią
Skraju jest buddyzm, i nie jest przypadkiem, że od swoich początków aż do dziś buddyzm
upodobał sobie odosobnienia i miejsca odludne, a buddyjskie klasztory wszędzie lokowano jak
najbliżej dzikiej przyrody. Ale jak widać zaczątki drogi podobnej do buddyzmu
istniały w pierwotnych wierzeniach wielu ludów, bo przecież mit słowiańskiego Godzamby nie
jest jedyny.
Chrześcijaństwo, jak stwierdziłem wyżej, jest religią Środka, co pieczętuje w swych ostatnich
wersetach Apokalipsa św. Jana, rysując obraz Wiecznego Miasta, siedziby zbawionych,
zbudowanego przez Boga ze szlachetnych kamieni, którego bramy zamknięto dla tych, którzy
"pozostaną na zewnątrz" a wśród nich są "psy i czarownicy". Skraj, jest miejscem jednoznacznie
przeklętym. Apokalipsa zamyka bramy Miasta Zbawienia przed tymi, którzy chcieliby udać się
po moc na Skraj. Jednakże istnieją również w chrześcijaństwie pewne nieoczekiwane wątki
"skrajne". Jezus na samym początku swej nauczycielskiej drogi przyjmuje inicjację, przekaz
mocy (zwany zwykle chrztem), z rąk Jana Chrzciciela, który jest mieszkańcem Skraju: żyje poza
wspólnotą ludzi cywilizowanych, jest pustelnikiem, żywi się darami przyrody, a nie produktem
pracy rąk, ubrany jest w skóry dzikich zwierząt. Wkrótce potem Jezus sam przystępuje do
odosobnienia, z którego chrześcijanie zrozumieli tyle, że był kuszony przez diabła. Druga seria
rzeczy "skrajnych" ma miejsce u kresu ziemskiej drogi Jezusa: udaje się On do Środka - do
Jerozolimy i jej Świątyni - lecz zostaje przez ludzi Środka odrzucony, zdradzony, skazany na
śmierć. Jego drogę na miejsce kaźni można rozumieć jako drogę ku Skrajowi, choć nie jest to
skraj w sensie odludnego miejsca, lecz kres życia. Tam Jezus - trochę podobnie do Odyna - godzi
się, że ma być złożony w ofierze sobie samemu: bo skoro jest Bogiem i Synem Boga, to
ofiarowany Bogu, jest ofiarowany sobie samemu. Jednak te i inne "skrajne" wątki nie
przeważyły, i chrześcijaństwo we wszystkich swoich wersjach rozwinęło się w religię Środka.8
8
Internet - www.taraka.most.org.pl
1.2 Wpływ świąt pogańskich na chrześcijaństwo.
Religie wielu ludów starożytnych zawierały legendy o narodzinach boga. Legendy te tworzyły
ludy rolnicze i pasterskie, których życie zależało bezpośrednio od sił przyrody. Do Słońca
zwracano się z modlitwami o ciepło i urodzaj. Słońce uważano za zbawiciela od nieszczęść i
niedostatku. Starożytni rolnicy wierzyli, że gdy Słońce przestaje grzać – to umiera, a razem z
nim umiera cała roślinność. Pod koniec grudnia Słońce nawraca ku wiośnie, czyli rodzi się, a na
wiosnę zmartwychwstaje wraz z całą przyrodą. Dlatego to bogowie Słońca, tak jak i bogowie
roślinności, byli bogami rodzącymi się, umierającymi i zmartwychwstającymi, gdyż wierzono,
że Słońce, podobnie jak zasiane ziarno, jak gdyby umiera na jesieni, skrywa się „pod Ziemią”,
aby zmartwychwstać na wiosnę.
Święta narodzin bogów słonecznych, bogów prawdy,
sprawiedliwości i zarazem bogów światła w religiach wielu ludów obchodzono w dniu
przesilenia zimowego. Według większości legend przedchrześcijańskich narodziny bogów
odbywały się w grotach, podziemiach lub w stajence.
Stare wierzenia i obrzędy były tak zakorzenione w świadomości ludu, że nawarstwiając się na
nowych obrzędach w pewnej mierze przetrwały do dziś. Znany ongiś u prawie wszystkich ludów
Europy obrzęd palenia kloca podczas nocy wigilijnej związany był z kultem Słońca, jak również
zwyczaj spuszczania ognistych kół ze stoków wzgórz, czy też zwyczaj nadawania kołaczom
pieczonym na boże narodzenie dokładnie kształtu Słońca. Z kultem Słońca związany był
rozpowszechniony w całej Europie magiczny zabieg rozniecania ognia w czasie świąt bożego
narodzenia. Podczas tego zabiegu, dokonywanego za pomocą gałęzi lub uciętego wierzchołka
jedliny, wypowiadano zwykle życzenia: „ile iskier tyle wołów, tyle kóz, tyle owiec, tyle świń,
tyle uli, tyle szczęścia i powodzenia”. W zwyczajach powiązanych ze świętami bożego
narodzenia występują również podobieństwa do rzymskich świąt ku czci zmarłych oraz
słowiańskich „świątek” (słowo „swiat”, „swiatok” w starosłowiańskim języku oznaczało
przodka), jak również analogicznych zimowych świąt ku czci zmarłych u północnych ludów
germańskich. Pogański zwyczaj „karmienia dusz” polega na pozostawieniu oddzielnego miejsca
z nakryciem stołowym oraz na rozdzielaniu ubogim darów. Zwyczaj kolędowania i składania
sobie życzeń, jak również wszelkie praktyki magiczne odbywane podczas nocy wigilijnej,
przypominają zwyczaje rzymskie, zachowywane w czasie świąt kalend styczniowych. Zwyczaje
i praktyki rzymskie przypomina również wyciąganie wniosków wróżebnych z tego, co się dzieje
i przydarza w dzień bożego narodzenia. U Słowian także istniały obrzędy kultu ziemi
przypadające na okres przesilenia zimowego. Strojenie całego drzewka świerkowego, czyli
choinki zawieszano pod sufitem pęk jemioły lub tzw. wieńca. Do Polski zwyczaj strojenia
choinki przeniknął dopiero w XIX stuleciu. Choinka jest symbolicznym „drzewem życia”,
symbolem przetrwania okresu panowania zimy i złych mocy, nadzieją na wiosenne odrodzenie.
Na tle liturgii bożego narodzenia powstawały różne nowe zwyczaje, nawarstwiające się na
odwiecznych pogańskich zwyczajach ludowych świąt przesilenia zimowego. Szczególnie
rozpowszechniony i ulubiony w Polsce był zwyczaj urządzania jasełek. Jasełka odegrały w
swoim czasie poważną rolę jako czynnik wypierający ze świadomości wiernych dawne
wierzenia i zwyczaje pogańskie. Dlatego „kapłani wprowadzili obchody ze szopkami, gwiazdą i
Herodem, aby zatarłszy pamięć pogańską nadać charakter chrześcijański świętom bożego
narodzenia”.
W pogańskich wierzeniach znajdowały swe odbicie zjawiska zachodzące w przyrodzie –
martwe pola ogołocone po zbiorach i zasiane pozornie martwym ziarnem odradzały się,
„zmartwychwstawały” na wiosnę. Wśród wielu ludów powstał kult bogów roślinności i Słońca,
bogów-zbawicieli, którzy przez swoją śmierć i zmartwychwstanie zbawiali ludzi i wszystko co
żyje. Cześć oddawana tym bogom oraz składane im ofiary miały zapewnić to odrodzenie i
pomnożenie zbiorów.
Liturgia światła, czyli poświęcenia nowego ognia, wykrzesanego z kamienia, jest przejęciem
dawnych obyczajów pogańskich – obrzędowego zapalania ognisk wiosennych, związanych z
kultem Słońca. Pierwotnie obrzęd ten powstał w V wieku w Irlandii i Bretanii oraz w
Niemczech. Święta wielkanocne wśród naszego ludu związane są z prastarymi praktykami magii
wody, drzew i ognia, „oczyszczaniem”, walką z „nieczystymi siłami”, wspominaniem zmarłych.
Tak np. gałązki wierzbowe („palmy”) mają chronić przed chorobami, piorunami i w ogóle
wszelkim złem. Wszędzie u nas rozpowszechniony jest zwyczaj spożywania jaj wielkanocnych,
często pięknie zdobionych (pisanki). Jest to prastary zwyczaj, znany już dawno naszym
pogańskim przodkom, dla których jajo było symbolem życia w zarodku. Chrześcijańskie święto
zesłania ducha świętego, przypadające przed początkiem lata z czasem zastąpiło u nas dawne
słowiańskie „Nowe Lato”, zwane także „Kupałą” – święto rolników i pasterzy, witających
radośnie przyrodę odradzającą się po długim okresie zimowej martwoty. Ze świętem tym
połączony był zwyczaj „majenia” – przystrajania zielenią domów i chat, obchodzenia granic pól
cieszących oko świeżą runią zbóż, oprowadzania wołu, biesiadowania i nocnych zabaw przy
rozpalonych ogniskach. Wśród wielu narodów starożytności istniał obrzęd „oczyszczania” wodą,
analogiczny do chrześcijańskiego chrztu. Obrzędy te wywodzą się z prastarej wiary w magiczną,
oczyszczającą siłę wody, mocą której oddalano od człowieka – po narodzeniu, osiągnięciu
dojrzałości i śmierci. Oczyszczania nowo narodzonego dokonywano bądź przez zanurzenie
całego ciała w wodzie, bądź przez polanie. Dokonanie tej ceremonii oznaczało również przyjęcie
dziecka do społeczności. W Egipcie obrzęd ten polegał na oblewaniu „wodą oczyszczenia”. W
starożytnej Persji w kilka dni po narodzeniu dziecka przynoszono je do świątyni, gdzie kapłan
zanurzał je w wodzie, a ojciec nadawał mu imię. W Grecji i Rzymie nowo narodzone dzieci
skrapiano „poświęconą” wodą, chłopców dziewiątego, dziewczynki ósmego dnia po narodzeniu,
nadając im przy tym imiona. Podobne obrzędy istniały również i u narodów nie mających w
starożytności żadnych kontaktów ze Starym Światem a mianowicie w Ameryce. Tak np. u
Azteków istniał obrzęd skrapiania noworodka wodą, podczas którego nadawano dziecku imię
któregoś z jego przodków. W wielu wierzeniach religijnych ludów starożytnych znajdujemy w
najróżniejszym ujęciu legendy o troistości bogów. Trójca bogów w wielu religiach składała się z
boga-ojca, bogini-matki oraz syna bożego. Bogini-matka niekiedy bywała jednocześnie siostrą
boga-ojca, czasami zaś przyjmowała postać gołębia-ducha świętego.9
W pierwszy dzień wiosny (21 marca) obchodzona jest tradycja topienia Marzanny. Marzanna
była pradawną słowiańską boginią zimy. Dzisiaj tradycję topienia słomianej kukły najbardziej
podtrzymują dzieci i młodzież szkolna (ze względy na fajną zabawę). Dzieci wiosennie
poprzebierane, z pomalowanymi twarzami i wplątanymi we włosy kolorowymi bibułami, nad
rzeką rozpoczynają obrzęd pożegnania zimy. Po odprawieniu tego ceremoniału, dzieci wrzucają
kukłę ze słomy (często jeszcze podpalaną) do wody śpiewając taką piosenkę: " Marzanno,
Marzanno ty zimowa panno, w wodę Cię wrzucamy, bo wiosnę witamy." I tak co roku, w
pierwszy dzień wiosny, pielęgnowana jest tradycja topienia Marzanny. Dzisiejsza stypa jest to
podniosły posiłek ku czci zmarłego w dzień jego pogrzebu. Dawniej sądzono, iż nieboszczyk
również potrzebuje pożywienia, więc całymi rodzinami chodzono na groby i tam urządzano
obiad. Wtedy również palono świece (ta tradycja utrzymała się do dziś w niezmienionej formie).
Jeszcze nie tak dawno ludzie karmili zmarłych. Przypomnijcie sobie Kubę z "Chłopów"
Reymonta- w pewnej scenie zakopywał pajdę chleba koło mogiły i mówił słowa: "Naści dusycko
chliba, naści..." Chrzest miał swojego odpowiednika u starożytnych Słowian. Gdy rodziło się
dziecko, najstarszy w rodzie (lub ojciec) brał je i jego główkę kłaniał na wszystkie cztery strony
świata, błogosławił mu i nadawał imię. Bardzo dobry przykład znaleźć można w "Chłopach".
Wymienić można jeszcze libacje, lanie wosku, wróżenie w Andrzejki i wiele innych.10
9
„Świt”, Czasopismo propagujące wiarę naszych przodków #3 str. 3-8.
Internet - www.slavinja.republika.pl
10
1.3 Wierzenia i mitologia Słowian.
Wiem, że niektórym może wydać się niedorzecznym lub przynajmniej dziwnym powracanie
do tych "dawnych, ciemnych i prymitywnych czasów pogańskich". Mieszkamy przecież teraz w
Polsce, państwie chrześcijańskim i powszechne jest przekonanie. że tak było zawsze. Prawda jest
inna. Nasi przodkowie, Słowianie, byli poganami i nie bójmy się tego słowa. Dopiero czasy
chrześcijańskie nadały słowu "poganin" negatywny charakter. Pierwotne znaczenie pochodzi od
greckiego "zwyczaj" i "etniczny", czyli "plemienny, ludowy, pogański". Stąd "pogaństwo" to
"wiara plemienna ludzi związanych wspólnym zwyczajem i wspólnotą pochodzenia". Jednak
słowo "pogaństwo" nie jest najlepszym określeniem pochodzi "od zewnątrz", ale podkreślam, że
słowo "poganin" nie jest obraźliwe i może również oznaczać nienależenie do żadnej z religii
światowych. Religie światowe (np. Chrześcijaństwo, Islam) są religiami kosmopolitycznymi i
powstają w ten sposób, że jakiś prorok doznaje objawienia i zaczyna głosić swoje nauki. Takie
religie mają dużą siłę ekspansji, czasem za wszelką cenę, "w imieniu wiary". Druga grupa religii,
to religie etniczne, powstające z reguły na jednym obszarze etnicznym i nie wychodzące poza
jego ramy. Tworzą się w sposób żywiołowy i naturalny i towarzyszy im mocne poczucie własnej
tożsamości i odrębności. Ekspansja religii światowych często przekracza pokojowe granice i
poprzez przemoc i agresję zagraża religiom etnicznym. Mieszko I przyjął chrzest w 966 r.
głównie z powodów politycznych, a nie z przekonania. Cała ludność była pogańska i minęły
długie lata zanim chrześcijańskie wzorce zaczęły się przyjmować, a to jedynie dlatego, że
upodabniano je do wierzeń pogańskich, by ludzie lepiej mogli je przyswoić. Kościoły budowano
na miejscu dawnych świętych borów, święto bożego narodzenia umiejscowiono w okolicy
zimowego przesilenia, czyli już istniejącego pogańskiego święta itd. Potem używano bardziej
radykalnych środków, by "przekonać" Słowian, która religia jest tą jedyną... Na ogół nie chcemy
sobie zdać sprawy z tego, ile pogan zginęło za swoją wiarę. Zostali oskarżeni o wszystko, co
najgorsze: o współprace z diabłem (którego postaci nawet nie znali), o zacofanie, barbarzyństwo,
brak wartościowej kultury... Tak naprawdę zagrożeniem dla nowej wiary chrześcijańskiej była
moralna siła Słowian, ich głęboka wiara w swoją tradycję i zupełnie inna mentalność od tej
propagowanej przez Kościół. Nie mogli się wystarczająco obronić przed gwałtem nowej wiary,
ponieważ żyli w małych społecznościach, nie chcieli wojny, choć wojowie słowiańscy mieli
swój honor i gotowi byli na bój, by chronić swoją kulturę. Rdzeniem wiary Słowian była
harmonia z naturą, życie zgodnie z jej rytmem i prawami oraz radowanie się. Tak, radość.
Słowianie szanowali życie i potrafili się nim cieszyć. Lubili tańczyć i śpiewać. Nie rozumieli
wzorców ascezy i umęczania się. Przyroda była dla nich mądrością i magią i to w niej widzieli
boskość. Ich mitologia, w której można znaleźć opowieści kosomogeniczne, teogoniczne i
antropogeniczne, świadczy o bogatej kulturze i życiu wewnętrznym. Religię Słowian można
nazwać panteizmem i henoteizmem. Panteizm oznacza dostrzeganie pierwiastka boskiego we
wszystkim, co żyje, a henoteizm, to religia, w której jest jeden Bóg, ale w wielu swych
przejawach.11 W
mitach
słowiańskich
świat
zapełniony
był
życiodajnymi
mocami
przybierającymi postać duchów zamieszkujących lasy, pola i rzeki.12
Jedno pozostaje bezsporne: wszystkie ludy indoeuropejskie mają tą samą płaszczyznę religijną
i kulturalną. Sens, przesłanie Wiary jest jedno, inne nieco obrzędy i język. Pogaństwo
indoeuropejczyka to wspólny korzeń. Pogaństwo to dziedzictwo, to esencja duchowa. W
wierzeniach Słowian odzywają się też elementy szamanizmu. Wiele elementów dawnych
wierzeń przetrwało zachowywanych w folklorze i demonologii ludowej. Wszyscy Słowianie
rozporządzali rozbudowaną i zmitologizowaną wizją świata o podobnych zarysach,
wykształconą przed progiem judeo-chrystianizacji. Dość zwięzłą jej charakterystykę pozostawił
XII-wiecznej „Kronice Słowian” Helmold - „Obok wielokształtnej rzeszy Bogów, którymi
ożywiają pola i lasy, lub przypisują im smutki i rozkosze, nie przeczą, że wierzą w jednego Boga
w niebie, rozkazującego innym Bogom...”. Chrześcijaństwo, kościół katolicki, który utrwala swe
wpływy na terenie Słowiańszczyzny od wielu wieków, w Polsce od aktu chrystianizacji z
ogromną energią walczył z Kultem Pogańskim i jego wszelkimi przejawami. Dość skromne
informacje pozostały odnośnie mitologii Słowiańskiej. Święte miejsca kultu, sam kult, jego
oznaki materialne i duchowe zostały dość skutecznie zniszczone przez kościół katolicki, ale nie
na tyle, aby dziś potomkowie dawnych Słowian nie potrafili odbudować Rodzimej Wiary 13
Przez mitologię, stanowiącą część główną religii, rozumiemy system personifikacji, alegorii i
symboliki, które wyrażały stosunek człowieka do świata. Tę jakże złożoną – także dla
współczesnych nam ludzi – relację objaśniały Słowianom i innym ludom podania, baśnie i
opowieści. Ujawniła się w nich dzięki fantastyce i niezwykłym skojarzeniom poetycka siła mitu,
oddziałując zarówno na przeżycie, jak na poznanie ludzkie i obejmując sytuacje w swej istocie
rzeczywiste, bo modelowe. Rzutując porządek naturalny i społeczny w świat wyobrażeń
sakralnych, mity wyrażały chwiejną równowagę i zakłócenia, nadzieje i nieuchronności losu
społecznego i osobistego. Objaśniały je postawami i działaniami istot nadprzyrodzonych
wyposażonych w imiona i szczególne cechy zewnętrzne i moralne. Podaniom towarzyszyły
przepisy magiczne, zalecenia kultowe i odpowiednio rozbudowane rytuały, służące zachowaniu,
przywróceniu bądź uzyskaniu właściwego ładu rzeczy i spraw ludzkich. Obrzęd i mit były
dwiema nierozerwalnymi postaciami sensownej interpretacji rzeczywistości w kategoriach
11
internet – strona nie istnieje
Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland, str. 186.
13
Rodzima Wiara Słowian „BOGOWIE” – ulotka.
12
uświęconych norm etyki indywidualnej i współżycia społecznego, a także środkami wyrażania
stosunku ludzi do przyrody. Myśl mistyczna jest szczególnym rodzajem myślenia, w odczuciu jej
twórców równie poprawnym i uzasadnionym, jak nasze myślenie jest dla nas. Tworzyło ono
wówczas obraz tego, co otacza człowieka i co w nim tkwi, obraz, z którego czerpać mógł
wskazania, jak ma się zachować i jak działać.14
Każdy system teologiczny i mitologiczny coś oznacza i pomaga wyznającemu go
społeczeństwu w rozumieniu samego siebie, w samoakceptacji, w dumie z przeszłości, w
zaufaniu do tego, co jest i będzie, można było przyjąć, że wspólnota językowa
Indoeuropejczyków zakłada jakąś istotną miarę wspólnej ideologii, której można dochodzić
przez odpowiednie zróżnicowanie metody porównawczej.15
Przyszło nam zetknąć się ze świątyniami i z posągami niektórych bóstw. Choć zdanie
wyrażone przez Stanisława Urbańczyka, że „[...] bóstwa mieszkały w domu lub przyrodzie”,
trzyma się mocno. Kąty chałupy i zagrody, rolę, ziemię i wody niczyje, lasy, góry i chmury
zamieszkiwały istoty im właściwe, które doznawały należnego im kultu, to znaczy odpowiednich
ofiar i modłów odprawianych w chacie i obejściu, na polu i rozstajach, u źródeł, nad rzekami i
jeziorami, u stóp drzew osobliwego rodzaju i wieku, u kamieni i skał, na górach. Miejsce
kultowe były tak zróżnicowane jak potrzeby religijne. Miejsce święte musiało mieć wodę i
drzewa; często widzimy jeszcze kamień, czyli podstawowe trzy warunki sakralnego
mikrokosmosu. Woda z jej elementarnym znaczeniem sakralnym oczyszczania i uzdrawiania
przyciągała kult, którego wcale liczne ślady ujawniły prace archeologiczne w postaci ofiar do
niej wrzucanych (ceramika, kości zwierzęce, przedmioty metalowe). Kamienie sakralne
spełniały swoją funkcję mitotwórczą przez samo tworzywo, które sugerowało istnienie wieczne i
potęgę; nie były przedmiotem kultu, ale jego składnikiem, skarbcem mocy nadprzyrodzonej.
Kamień służył jako ołtarz ofiarny, co powtarza się w wielu stronach Słowiańszczyzny. Spośród
drzew uznawano za właściwe do określenia jako święte dąb, lipę, klon (jawor), wiąz i jesion.
Otaczano je ochroną i przypisywano im, podobnie jak źródłom w ich pobliżu, moce lecznicze.
Folklor rosyjski i południowosłowiański obfituje w świadectwa czci takich wydzielonych lasów i
drzew, ale nie tyle jako przedmiotów kultu, ile jako miejsc ujawniania się lub przebywania tam
ubóstwionego lub demonicznego sacrum.16 W wierzeniach wielu ludów dąb stworzony został
jako pierwsze drzewo na świecie. Był przeogromny – jego korona podtrzymywała niebo, a
korzenie ziemię. W koronie, na poszczególnych konarach mieszkali Bogowie. Pień tego dębu był
prawie niezniszczalny. Unicestwić go mógł jedynie Ogień Boży, czyli Piorun. W świętych
14
Aleksander Gieysztor „Mitologia Słowian”. Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1982, str. 5-6.
Aleksander Gieysztor „Mitologia Słowian”. Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1982, str. 15-16.
16
Aleksander Gieysztor „Mitologia Słowian”. Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1982, str. 168-172.
15
gajach Słowian dąb, po starosłowiańsku dąbr (stąd zapewne dąbrowa), był najdostojniejszym
drzewem, utożsamiał Boga Błyskawic, Ognia, Nieba... W czystej dąbrowie albo w lesie
liściastym (bądź mieszanym) Kapłan, który zamieszkiwał tam na pewien czas, wybierał
najpotężniejszy i najzdrowszy dąb i jemu później oddawano cześć. Wybór drzewa wiązał się z
tanecznymi korowodami, śpiewem i muzyką. Podczas składania ofiar (obiat) palono Święte
Ognie i układano dary w postaci owoców, nabiału, plastrów miodu...17 Święte gaje były
świętością dla całego kraju, miały swoje święta i rozmaite obrzędy ofiarne. Wejście do przybytku
było zakazane wszystkim z wyjątkiem kapłana i tych, którzy pragnęli złożyć ofiary lub którym
groziło niebezpieczeństwo śmierci. Tym bowiem nigdy nie odmawiano azylu. Wobec swoich
miejsc świętych Słowianie odnoszą się z taką czcią, że obejścia świątyń nie pozwalają
zbezcześcić nawet krwią wroga. Wyniosłości w ukształtowaniu krajobrazu wywołały wierzenia o
ich szczególnej roli w kontakcie między ziemią a niebem, zwłaszcza zaś gołogórza („łyse góry”)
traktowano jako uprzywilejowane miejsca ujawniania się sił nadprzyrodzonych.18
Zespół archaicznych obrzędów słowiańskich wyraża koncepcję świata polegającą na
wieczystym obiegu dialektycznej triady życia – śmierci – życia, co znamionowałoby słowiański
rytuał wyprowadzenia z tego świata w inny. Korzenie rytuału i jego funkcje wytworzyły się z
pojmowania relacji obu światów jako stosunku przodków do potomków i wpływu zmarłych na
życie na ziemi. Kult przodków był także kultem agrarnym w tym sensie, że przepisywano im
moc zapewnienia normalnego toku wegetacji, a to dzięki uczestniczeniu zmarłych, zwłaszcza
osób dostojnych, zasłużonych dla rodu i społeczności, w kosmicznym świecie istot
nadprzyrodzonych. Istota obrzędów nie tylko pogrzebowych, ale i innych, wyrażających tą samą
koncepcję, polegałaby na wysyłaniu w określonym rytmie czasu posłańców w ów inny świat dla
podtrzymania prawidłowego biegu rzeczy na ziemi. W cyklu kalendarzowym świąt
podstawowych upatrujemy ślady ofiar ludzkich zastąpionych przez ich symboliczne znaki, jak
kukły topione w wodzie lub palone w ogniu.19 Słowianie wierzyli, że każdy człowiek posiada
duszę (nawie), która po śmierci wędruje do krainy zwanej Nawią. Jest to kraj, gdzie wszyscy
dobrzy ludzie żyją w wiecznej szczęśliwości. Dusze mogły od czasu do czasu wracać na ziemię.
W celu ich godnego przyjęcia urządzano różnego rodzaju zabiegi magiczne. Chodzono całymi
rodzinami na cmentarze gdzie spożywano posiłki oddając ich pewną część zmarłym przodkom.
Palono ogniska w celu ogrzania wędrujących dusz. Dusze złych ludzi mogły wracać na ziemię w
celu nękania ludzi. Człowiek po śmierci był traktowany z należytą czcią. Śmierć zawsze budziła
wśród żywych pewien respekt. Zmarłego ubierano w najlepsze szaty, ozdabiano biżuterią,
17
Internet – strona nie istnieje.
Aleksander Gieysztor „Mitologia Słowian”. Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1982, str. 176.
19
Aleksander Gieysztor „Mitologia Słowian”. Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1982, str. 212.
18
nierzadko wyposażano w różnego rodzaju przedmioty codziennego użytku, czasem nawet w
broń. Ciało zmarłego kładziono na stosie, płonęło w oczyszczającym ogniu. Prochy umieszczano
w glinianych naczyniach (tzw. popielnicach) i zakopywano w grobach. Czasami były to płaskie,
zwykłe groby, a czasami okazałe kurhany usypywane z ziemi. Zmarłymi oraz krainą wiecznej
szczęśliwości, Nawią opiekował się Weles.20 Warto w tym miejscu przedstawić skrótowo
rekonstrukcje wiary dawnych Słowian. Po pierwsze ,zaznaczyć trzeba, iż wiedza na temat religii
słowiańskiej jest niepełna, często opiera się na źródłach kronikarzy chrześcijańskich i
średniowiecznych, bądź szczątkowych sprawozdaniach starożytnych. Najpełniejszy zbiór bóstw
słowiańskich stanowi Kronika Kijowska, zwana Kroniką Nestora (Powieścią doroczną)
pochodzącą z XII wieku. Perun to imię gromowładnego boga znanego na całej
słowiańszczyźnie.
Przedstawiany
był
jako
potężnie
zbudowany,
tryskający
energią,
miedziobrody mężczyzna z siekierą lub młotem; jego imię pochodzi od piorunów, którymi
władał; drzewo mu poświęcone to dąb. Weles lub Wołos to bóg bydła rogatego, solarny bóg
płodności, niekiedy utożsamiany z magią i przysięgami. Inny bóg to Dadźbóg, co oznacza
"szafarz bogactw", także bóstwo słoneczne, był synem innego boga solarnego Swaroga. Strybog
sprawował prawdopodobnie władzę prawną i magiczną. Mokosz natomiast, to prawdopodobnie
bogini płodności. Inne bóstwa pochodzące z rejonu morza bałtyckiego, gdzie pogaństwo
utrzymywało się do XII wieku to: Świętowid (Światowid) najwyższe bóstwo niebiańskie,
którego sanktuarium znajdowało się na wyspie Arkona, to czterotwarzowy bóg wojownik, a
jednocześnie opiekun pól; czy bogowie, którym cześć oddawano na tej samej wyspie: Jarowit,
Rujewit i Porewit. Powszechnym zjawiskiem wśród bóstw słowiańskich była polikefalia
(posiadanie kilku głów). Naczelne bóstwo Słowian zachodnich występujące w różnych
postaciach: Trygław i Trojan (trzy głowy), Światowid (cztery twarze), Rujewit (dwie twarze) był
prawdopodobnie bóstwem solarnym. Oprócz wymienionych bogów istnieli inni, pomniejsi
bogowie jak: Chors, Simargł, Perepłut, a także liczne duchy i demony zamieszkujące pola, lasy,
zagrody, domostwa, jak i duchy zmarłych, duchy zwierzęce i powietrzne.21
20
Internet – strona nie istnieje.
Na podstawie Aleksander Gieysztor „Mitologia Słowian”, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1982,
całość. Eliade Mircea „Historia wierzeń i idei religijnych”, Tom III Warszawa 1997, wyd. Pax, str. 24-27.
21
1.4 Neopogaństwo w Polsce.
Z radością oświadczam, że w naszym współczesnym świecie, tu, w Polsce, są jeszcze ludzie,
którzy z szacunkiem i fascynacją podchodzą do wiary naszych przodków, Słowian, głoszą jej
prawdy, a nawet praktykują ją. Czerpią z dawnej mądrości i dostrzegają wartość słowiańskiej
kultury. Wśród nich jest wielu ludzi młodych, którzy odnaleźli swoją tożsamość właśnie w
wierze Słowian. Nadal odbywają się święta i obrzędy, "młodzi Słowianie" czczą naturę, jej
piękno i moc. Wielu z nich to wspaniali i mądrzy ludzie, ale chcę w tym miejscu przed jednym
przestrzec. Wśród organizacji zrzeszających zwolenników słowiańskiej kultury i wiary zdarzają
się i takie o nacechowaniu bardzo nacjonalistycznym, głoszące radykalne hasła, więc zalecam
rozwagę i umiar. Nie można zapomnieć o tolerancji dla innych wyznań, bo w końcu właśnie z
powodu jej braku dochodzi do okrutnych wojen religijnych i prześladowań.
Wraz z kształtowaniem się społeczeństw narodowych, pojawiło się w początkach XIX wieku,
zainteresowanie zamierzchłą przeszłością, poszukiwano korzeni narodowych. Bujnie rozkwitły
wszelkiego rodzaju badania archeologiczne, historyczne, etnograficzne. Pojawiło się
zainteresowanie przedchrześcijańskimi kulturami Europy. Powstały specyficzne ruchy
polityczno-kulturowe propagujące hasła odrębności kulturowej Słowian. Panslawizm w
Czechach, słowianofilstwo w Rosji, to ruchy dążące do zjednoczenia całej słowiańszczyzny pod
przywództwem Rosji. W Polsce odrodzenie słowiańskie miało zabarwienie niepodległościowe.
Jednym z prekursorów tego typu myślenia był Zorian Dołęga Chodakowski, autor "O
Słowiańszczyźnie przed chrześcijaństwem" (1835). Inni twórcy tego okresu to między innymi:
R. Barwiński autor książki pod tytułem "Mityczna historia Polski i mitologia słowiańska"
(1888); E. S. Georgowicz "Mitologia słowiańska w zarysie" (1872); Joachim Lelewel i jego
"Cześć bałwochwalcom Słowian i Polski" (1857); Joachim Szyc autor "Słowiańskich Bogów"
(1865); czy Romuald Świerzbiński autor książki "Wiara Słowian, ich byt domowy i społeczny
przed i po podboju lechickim i warego-ruskim" (1884).22 Wymienione prace pełne były
nieścisłości, uproszczeń i upiększeń, dopiero w drugiej dekadzie XX wieku podjęto kroki
zmierzające w kierunku bardziej rzetelnego opisu wierzeń dawnych mieszkańców Polski.
Najistotniejsze są tu prace badawcze Aleksandra Brücknera między innymi: "Mitologia
słowiańska" (1918) i "Mitologia polska. Studium porównawcze" (1924).23 W literaturze pierwsze
istotne dla tej pracy, odwołania do pogaństwa słowiańskiego na terenie Polski, związane są XIX
wieczną twórczością romantyczną. Mickiewicz czerpał z mitologii, baśni i podań ludowych w
balladach, utworach dramatycznych ("Dziady") i powieści historycznej "Konrad Wallenrod".
22
23
Pełka Leonard „Współczesne neopogaństwo słowiańskie (Rodowody – Doktryna – Kult)”, str. 26.
Pełka Leonard „Współczesne neopogaństwo słowiańskie (Rodowody – Doktryna – Kult)”, str. 4.
Słowacki odwoływał się do nich w "Balladynie" i "Lillii Wenedzie". Tego typu zainteresowania
widać w twórczości romantyków całej Europy tego okresu. Chęć powrotu do zamierzchłej,
tajemniczej i pełnej duchów, historii rodzimych kultur była jedną z nieodłącznych cech
romantyzmu. W późniejszym okresie do tematyki tej powracali kolejni autorzy, między innymi
Józef Ignacy Kraszewski w "Starej baśni". Pod koniec dwudziestolecia międzywojennego, grupa
pisarzy warszawskich założyła Towarzystwo Literatów Lechickich, które wydało dwa numery
pisma "Wiosna Lechicka". Pismo to propagowało wiedzę o kulturze i religijności dawnych
Słowian. Wątki zaczerpnięte z mitologii słowiańskiej można także znaleźć w twórczości
plastycznej i literackiej artystów z okresu Młodej Polski, oraz ugrupowania artystycznego
"Nurt". Do tematów tych odwoływali się między innymi: Stanisław Wyspiański (dramaty:
"Legion" i "Wyzwolenie"), Marian Wawrzyniecki i Stanisław Wocjan. Później Stanisław
Jakubowski poświęcił im cykle grafik: "Prasłowiańskie motywy w architekturze" i "Bogowie
Słowian", a Władysław Skoczylas "Obrzędy słowiańskie". Zofia Stryjewska wykonała liczne
litografie i rysunki między innymi: "Krąg Piastów", "Bożki słowiańskie" i "Pory roku w
obrzędach ludowych".24
Współczesny ruch neopogański w Polsce dotyczy najstarszych i najlepiej rozwiniętych tradycji
neopogańskich takich jak: Klan Ausran, Koło Czcicieli Światowida, Polski Kościół Słowiański,
Rodzimy Kościół Polski, Szczep Rogate Serce, Zadruga i Zrzeszenie Rodzimej wiary. Postaram
się kilka bliżej przedstawić.
Jako pierwszy ukazuję ruch Nacjonalistów Polskich który został założony przez swego
głównego teoretyka Jana Stachniuka – miano Stoigniew (1905-1963) w 1935 roku o nazwie
ZADRUGA. Jeden z propagatorów idei Stachniuka, Antoni Wacyk pisał: "Nie jest to ruch
polityczny. Zadruga to ruch kulturowy, który wychodząc z założeń swojej filozofii, dąży do
zasadniczych przewartościowań polskiego logosu i polskiego etosu”. "Neopogaństwo" Zadrugi
polegało raczej na symbolicznym odwołaniu się do duchowości dawnych Słowian, niż na próbie
rewitalizacji starej religii. Antoni Wacyk mówi o tym w następujący sposób: "Są i tacy, którzy
roją o jakimś neopogaństwie, o wskrzeszaniu kultu starożytnych bogów słowiańskich. Bałwany
zostawmy bałwanom. Do starożytności słowiańskiej sięgamy nie po to, by wskrzeszać
prymitywne wierzenia, odświeżać formy dawno już zamarłe; zwracamy się do naszej pogańskiej
przeszłości jako do kolebki duchowej, dlatego że w naturalizmie pierwotnej Słowiańszczyzny
widzimy prawidłowy zdrowy etap historycznego rozwoju polskiego człowieka."25
Obecnie w Polsce funkcjonuje kilka grup i środowisk odwołujących się do pogańskich korzeni
religijnych. Około 1954 roku powstała w Łodzi grupa (początkowo jako koło młodzieżowe), o
24
25
Pełka Leonard „Współczesne neopogaństwo słowiańskie (Rodowody – Doktryna – Kult)”, str.5.
Wacyk Antoni „Mit polski Zadruga”, Wrocław 1991, wyd. Toporzeł, str.8.
charakterze "religijno-lingwistycznym", pod nazwą KLAN AUSRAN (Zorzan). W warstwie
mitologiczno-obyczajowo-moralnej religia ausrańska odwołuje się do dziedzictwa religii
pochodzenia indoeuropejskiego, łącząc je i "wznosząc się ponad pojęcie sprzeczności". Religia
ta nie uważa się "za jedyną" i sprzeciwia się nietolerancji, zaślepieniu i fanatyzmowi.
"Najpiękniejszym prawem jest prawo istnienia na drodze nie wzajemnej walki lecz współżycia.
Nie odmawiamy tego prawa żadnej formie, która sama nie szerzy destrukcji: ni człowiekowi, ni
zwierzęciu, ni roślinie, ni minerałowi. Tak jak istnieją różne systemy ludzkie, tak również
istnieją różne systemy boskie." Ausranom zalecane jest samodoskonalenie za pomocą
przestrzegania określonych reguł zawierających: posty, ćwiczenia, rozmyślania, kontemplacje,
lub nawet celibat. Kapłan może doskonalić się poprzez tapes (ascezę), ogłasza wtedy własną
regułę, której winien jest przestrzegać.26
Kolejną Polską grupą pogańską, tym razem odwołującą się już do słowiańskich korzeni, jest
POLSKI KOŚCIÓŁ SŁOWIAŃSKI. Doktryna Polskiego Kościoła Słowiańskiego odwołuje się
wprawdzie do bogów słowiańskich (Swaroga, Swarożyca, Perkuna, Welesa, Rgieła i
Świętowida), jednakże bóstwa te pojmowane tu są jako, "zaczerpnięty ze Słowiańskiej Tradycji,
symbol Obecności Stwórcy w Naturze". Jest to więc wyznanie monoteistyczne i panteistyczne
zarazem. W Podstawowych Założeniach Doktrynalnych Polskiego Kościoła Słowiańskiego
czytamy:
"1. Istnieje Jeden Bóg - Stwórca Wszechrzeczy, obecny w każdym Swoim Dziele Ożywionym
i Nieożywionym.
2. Dając początek Naturze i Życiu, Stwórca wykazał swoje do Nich Umiłowanie.
3. Natura, jako dana od Stwórcy, zachowuje Ciągłość Istnienia - Nieożywione i Ożywione
przeistaczają się w siebie nawzajem, a Ożywiona ma Duszę Nieśmiertelną.
4. Po dokonaniu Dzieła Stworzenia, Bóg pozostawił Naturze swobodę ewolucji i
przeobrażania.
5. Jedynym Znakiem danym od Stwórcy jest Jego Umiłowanie Swojego Dzieła. Chcąc być
blisko Niego, miłuj Naturę Ożywioną i Nieożywioną."
Wizerunkiem kultowym, a zarazem symbolem wyznania jest "znak kolistej tarczy słońca,
przeciętego czterema długimi promieniami, otoczonej wieńcem krótszych promieni." Symbol ten
nie jest uważany za wizerunek bóstwa, a jedynie jego największego dzieła jakim jest słońce
będące "zwiastunem wszelkich form życia".27
Jako ostatnie przedstawiam kolejne neopogańskie ugrupowanie bazujące na wierzeniach
dawnych Słowian które odwołuje się do tradycji przedwojennej Zadrugi, ZRZESZENIE
26
27
Na podstawie Dhedhmatus Peristateis Ausraniskas (Pobieżna definicja religii Ausrańskiej).
Pełka Leonard „Współczesne neopogaństwo słowiańskie (Rodowody – Doktryna – Kult)”, str. 14-15.
RODZIMEJ WIARY. Podstawowym tekstem zawierającym założenia, cele i zasady działania
Zrzeszenia Rodzimej Wiary jest szesnastopunktowe "Wyznanie Wiary Lechitów", autorstwa
Potrzebowskiego, cytuję je poniżej w całości.
WYZNANIE WIARY LECHITÓW
- Rodzima wiara Lechitów opiera się na dziedzictwie, instynkcie, rozsądku, doświadczeniu,
rozumie i nauce. Naszym obowiązkiem przyczyniać się jak najwięcej do jej rozkwitu.
- Lechici czczą Bogów jak wszyscy Aryowie, czcząc słońce i cały wszechświat, matkę-ziemię
naszą rodzicielkę i siły przyrody.
- W prawach przyrody stale odkrywamy boskie siły sprawcze świata. Wszelkie życie dzieje się
wedle tych praw. Podporządkowanie się im jest naszą powinnością. Wyznajemy życie zgodne z
prawami przyrody.
- Słońcu, najbliższym nam ognisku hierarchicznego, nieskończonego, wiecznego i żywego
Wszechświata, zawdzięczamy wszystko na naszej Ziemi. Wraz z lądami, wodami, roślinami i
zwierzętami jesteśmy Jej cząstką. Tylko człowiek jest tego świadom; przez to ciąży na nim
ogromna odpowiedzialność.
- Obyczaje i obrzędy są składową każdej wspólnoty wyznaniowej, również naszej. Wyznajemy
rodzime dziedzictwo Lechitów. Będziemy to przekazanie z przeszłości pomnażać i wzbogacać.
- Nasze istnienie zawdzięczamy rodzicom i przodkom. Oddajemy im cześć, a pamięć o nich
przekazujemy przyszłym pokoleniom.
- Życie jest walką, jak walka jest życiem. Walka to ruch ku doskonalszemu, parcie naprzód,
pokonywanie oporu. W walce wspierają nas instynkty. Takie są prawa przyrody, są one
niezmienne i odnoszą się do każdego człowieka i do każdego narodu.
- Ciało i duch tworzą nierozerwalną i wzajemnie warunkującą się całość. To dwie strony tego
samego bytu. Lechici podkreślają równą wartość obojga dążą do ich równomiernego i
równoczesnego doskonalenia.
- Postępowanie każdego człowieka i narodu wyznacza ich charakter. Ten jest zaś wytworem
dziedzicznych cech oraz otoczenia, nacisku środowiska i wychowania. Miarą wartości ludzi i
narodów są ich osiągnięcia i tylko wedle nich oceniamy je.
- Pobłądzić i zawinić może każdy z nas; bywa takie zdarzenie losu. Błąd i winę można tylko
własnymi czynami naprawić i zmazać. Takie są odwieczne zasady Lechitów i wszystkich Ariów.
- Ból i cierpienie ostrzegają nas przed niebezpieczeństwem oraz budzą siły obronne ciała i
ducha. Wywołują one nie tylko wstrząs, ale i wspomagają ozdrowienie. Tak objawiają się prawa
przyrody. Nie są one dobre ani złe. Śmierć jednostki była i jest konieczną dla stałego rozwoju
gatunku i rodzaju. Pojmujemy tę przyrodniczą konieczność. Nie jest ona karą ani nagrodą. Naród
jest zaś potencjalnie nieśmiertelny w swej istocie, ciągle odnawiający się.
- Nieśmiertelność osiągamy przez potomstwo i twórcze działanie, które daje największą radość
życia. Twórczość w narodzie i dla narodu uznajemy za najbardziej wartościową.
- Lechickie zasady etyczne opierają się na boskich prawach przyrody. Najwyższymi
wartościami są wiedza i siła, rozum i zdrowie, prawość i tężyzna, odpowiedzialność i żywotność,
godność i rzetelność, wytrwałość i odwaga, wierność i silna wola, duma i sprawiedliwość.
Zwalczamy nieuctwo i słabość, głupotę i chorobę, chwiejność i tchórzostwo, zdradę i
uzależnienie, podstępność i warcholstwo, bojaźń i niemoc, pokorę i bierność. Dążymy do
WIELKOŚCI, MOCY, PIĘKNA, PRAWDY I DOBRA.
- Działanie zgodne z przyrodą i włączanie się w wiecznotrwały rozwój Świata daje życiu
każdego z nas podniosłe, uświęcające je znaczenie, wykraczające poza byt jednostki, i
możliwość stałego doskonalenia się. Lechicki naród polski i lechiccy sąsiedzi należą wraz z
pozostałymi narodami sławskimi do wielkiego rodu aryjskich ludów Europy. Pragniemy
odnowić zerwaną przed wiekami jedność między nami oraz jedność między naszym
pochodzeniem a wyznaniem, ażeby oprzeć na niej duchowy i materialny byt narodu. POLSKALECHIA-SŁAWA-ARYA - to nasze posłannictwo - SŁAWA im!
- Wiecznie rozwija się wszechogarniający człowieka jednorodny Bogo-Świat - Sława mu!
Zaszczytnym powołaniem człowieka jest czynny udział w tym rozwoju i stałe zwiększanie
wartości życia, by go czynić lepszym i piękniejszym, by mu nadać nadrzędne wymiary zgodne z
wolą tworzycielską. Niechaj Dobre będzie stale przekazywane w Lepsze, a Moc potężnieje w
nieskończoność!"28
W uzupełnieniu do powyższych punktów warto zauważyć iż Zrzeszenie Rodzimej Wiary,
będąc wyznaniem panteistycznym i neopogańskim, odwołuje się w swojej filozofii do założeń
racjonalistycznych. "Rodzima Wiara opierając się na rozumie i nauce, na doświadczeniu i
zdrowym rozsądku oraz w ogóle na logice uznaje ten świat, w którym żyjemy, który nas otacza,
który dostępny jest poznaniu za jedyny, rzeczywisty świat."29 Inaczej ujmuje to Maciej S.
Czarnowski: "W wierzeniach ludów pierwotnych istniały bóstwa i demony, i magia, tj.
stosowanie zaklęć skierowanych do nich i różnych zabiegów mających na celu pozyskanie ich
przychylności [...]. Ale w ciągu ostatniego tysiąclecia nauka i filozofia poczyniły ogromne
postępy, zmuszające do odrzucenia wierzeń w demony. Jednakże ponieważ do zaspokojenia
naturalnych potrzeb ludzkich niezbędna jest instytucja celebrująca ważne życiowo wydarzenia
28
Grzegorz Rowiński, Monika Purzycka „ Inne niebo czy w sieci szalonego proroka”, wyd. Bellona, Warszawa
1998, str. 102-103.
29
Rodzima Wiara (tekst powielany maszynowo), str. 1.
(narodziny, osiągnięcie pełnoletności, zawarcie związku małżeńskiego, pochówek zmarłego),
powstają tzw. wyznania religijne, m.in. z zachowaniem (względnie przywróceniem)
odziedziczonej po przodkach pogańskiej obrzędowości. A w niej stosuje się ceremoniały, ale już
skierowane nie do bóstw, ale do umysłu solenizanta i towarzyszących mu uczestników
uroczystości, a wiec nie jest to magia, ale teatralizacja i uwznioślenie uroczystości. Jest to już
pogaństwo zreformowane, unowocześnione, czyli neopogaństwo, w którym nie ma już miejsca
na takie przebrzmiałe zabobony jak magia, wróżbiarstwo, okultyzm".30 Odrzucana jest koncepcja
nieśmiertelności duszy: "Nieśmiertelność można tylko pośrednio osiągnąć - fizycznie przez
potomstwo, a duchowo starając się wnieść jak najwięcej do zbiorowej osobowości narodu.”31 W
warstwie obrzędowej Zrzeszenie Rodzimej Wiary opiera się na zrekonstruowanych przez siebie
rytuałach dawnych Słowian. "Znaczna część pradawnych lechickich i ogólnosławskich
obrzędów przetrwała, czasem w powierzchownie zchrystianizowanej postaci do obecnych
czasów. Palenie zniczy na mogiłach, spożywanie kraszanek i topienie Marzanny w Jare Święto,
puszczanie wianków i palenie sobótek na powitanie lata w Kupałową Noc, dożynki na powitanie
jesieni, uroczysta wieczerza w szczodry wieczór przed Godami, a też święcenie ognia, wody,
ziół czy okadzanie żywiny, obchodzenie pól należą do tych, których judeochrystianizm nie
zdołał zniszczyć. Naszym obowiązkiem jest odzyskać i ożywić nasze prapolskie obrzędy i
święta. [...] starodawnym obyczajem jest pozdrawianie rozpoczynającego się dnia i oddanie czci
Słońcu-Swarogowi-Perunowi, poprzez zwrócenie się ku niemu ze słowami: Sława Mocy, Sława
Bogom, Sława Niebu, Sława Ziemi."32 Zgodnie ze Statutem Zrzeszenia Rodzimej Wiary
obchodzone są następujące święta: "[...] Gody - pierwszy dzień zimy; Sobótki - Noc Kupały - w
najkrótszą noc roku; Święto Odradzającego się Życia - w pierwszy dzień wiosny; Święto
Zbiorów - w pierwszy dzień jesieni. Osobiste święta to urodziny, postrzyżyny i kosopleciny,
zaślubiny i pożegnanie zmarłego. Zrzeszenie opowiada się za spopielaniem zwłok."33 Symbolem
używanym najczęściej w publikacjach i dokumentach Zrzeszenia Rodzimej Wiary jest runiczna
swastyka, przypominająca równoramienny krzyż z wpisaną w środek swastyką lewoskrętną.
Przedstawiciele Zrzeszenia Rodzimej Wiary są sygnatariuszami wydanego (23 czerwca 1998
roku) podczas Światowego Kongresu Rodzimych Wiar, w Wilnie Oświadczenia:
"My, zebrani w Wilnie [...] wyrażamy naszą solidarność z tradycyjnymi etnicznymi religiami
Europy i reszty Świata, oraz oświadczamy, że wszystkie rodzime wiary, wyznania i kultury
30
Grzegorz Rowiński, Monika Purzycka „Inne niebo czy w sieci szalonego proroka”, wyd. Bellona, Warszawa
1998, str.105.
31
Rodzima Wiara (tekst powielany maszynowo), str. 6.
32
Rodzima Wiara (tekst powielany maszynowo), str. 3.
33
Statut Zrzeszenia Rodzimej Wiary, str. 1, (paragraf 2, punkt 2)
powinny jednakowo być cenione i szanowane. Każda kraina i każda ludzka społeczność mają
własne odrębne tradycje - rodzimą religię, światopogląd i mitologię, które wyrażają miłość
Ojczyzny i jej dziejów, świętość życia i boskość Przyrody. Ludzkość winna jak Przyroda
swobodnie żyć i rozwijać się w swej kulturowej różnorodności. Nasze odwieczne zasady
nakazują, aby cała Ziemia i jej stworzenia były szanowane i chronione przez człowieka. My
ludzie jesteśmy częścią Przyrody i nie wolno nam z Niej wyobcować się. Nasz wspólny los i
obecne położenie mają swe źródło w przeszłości, gdy wszyscy znosiliśmy najcięższe
prześladowania, byliśmy upokarzani a nasze dziedziczne kultury niszczono. Tak działo się za
sprawą tych religii, które uzurpują sobie wyłączność naprawdę. Mimo tych doświadczeń
szczerze pragniemy żyć w pokoju i harmonii z wyznawcami wszystkich religii, wiar i wyznań.
Jesteśmy przekonani, że nadchodzą czasy osobistej i intelektualnej wolności, a powszechne
możliwości wymiany informacji i poglądów tworzą warunki do odrodzenia rodzimych
duchowych wartości i ożywienia dziedzictwa przodków. Przeżytkiem jest wmawianie jedynie
słusznych poglądów i narzucanie politycznie poprawnego myślenia. My jesteśmy czcicielami
Przyrody - jak nasi przodkowie zwani poganami, którymi była większość ludzkości w ciągu jej
dziejów. Prawdziwa rodzima religia umacnia w miłości do i w poważaniu otaczającego nas
świata. Dopuszczamy wszelkie postacie oddawania czci, jeśli zawierają one żywą otwartość,
czystość myśli i szlachetne uczynki. Jesteśmy dumni z odrodzenia naszych rdzennie narodowych
religii. Nasz nowy uniwersalizm domaga się zaprzestania sztucznego dzielenia, a też izolowania
i nienawidzenia tych, którzy tym podziałom przeciwstawiają się. Niech runą te mury i otworzą
się szerokie widnokręgi nowego człowieczeństwa. [...] Nasza przewodnia myślą jest JEDNOŚĆ
W RÓŻNORODNOŚCI."34
34
Oświadczenie Światowego Kongresu Rodzimych Wiar, Wilno, dnia 23 czerwca 1998 roku.
1.5 Neopogaństwo w Europie Środkowo – Wschodniej.
Ruchy Neopogańskie w Europie Środkowo-Wschodniej to zjawisko nowe. Choć ich rodowód
wywodzi się często z okresu początku wieku, pamiętać trzeba, iż w latach dominacji
komunistycznej na tych terenach wszelka działalność tego typu była nielegalna. Dlatego historia
większości tych ugrupowań liczy zaledwie kilka lat, co stanowi istotny problem w dotarciu do
dotyczących ich materiałów. W rozdziale tym przedstawię krótką charakterystykę ugrupowań i
organizacji neopogańskich działających na terenie: Czech, Litwy i Łotwy. Przedstawię tu
wypowiedzi członków poszczególnych ugrupowań neopogańskich dotyczące ich prób
rekonstrukcji życia religijnego dawnych Słowian i Bałtów.
Czeska grupa "Radhost" powstała 2 maja 1998 roku na świętym wzgórzu, o tej samej nazwie,
znajdującym się w północnowschodnich Morawach. Założyli ją studenci slawistyki
zainspirowani działalnością włoskiego slawisty Giovanniego Maiello, pracownika Uniwersytetu
Karola. Organizował on cykl seminariów poświeconych słowiańszczyźnie i religiom dawnych
Słowian. Cele Radhosta są w ich publikacjach charakteryzowane następująco: "osiągnąć –
możliwie jak najlepszy kontakt z naturą i duchowością, z immanentnymi siłami, szanować i
respektować te siły." Najlepsza do tego droga to: "[...] pójście w ślady nauczania naszych
dawnych przodków Słowian. Ci duchowi przodkowie, wspólni dla wszystkich członków
Radhosta, posiadali wciąż znaczną część wiedzy, która niegdyś należała do dawnej szamańskiej
kultury Euroazji, wiedzy, która dziś wciąż umożliwia osiągnięcie prawdziwego, duchowego i
magicznego kontaktu z naturą. Członkowie Radhosta zamierzają poświęcić się studiom nad
dawną kulturą Słowian, jako jedynej możliwej i bezpośredniej drodze do zwrócenia Boginiom i
Bogom siły niezbędnej do uniknięcia destrukcji wszechświata." Grupa zajmuje też jasne
stanowisko wobec nadużywania pogaństwa do celów politycznych: "W przyszłości, Radhost
zamierza stowarzyszać się ze wszystkimi innymi organizacjami, które zmierzają do odtworzenia
dawnej chwały natury i jej duchowych i magicznych sił, włącznie z boginiami i bogami
(wyjąwszy organizacje neonazistowskie)." "Tolerancja jest dla każdego. Specjalną sympatią
darzymy tych, którzy poszukują dróg alternatywnych. Czujemy silną braterską więź ze wszelkim
duchowym i materialnym dziedzictwem chlubnej rodziny Słowian z wyznawcami etnicznych i
przyrodniczych religii świata."35
Ruch neopogański na Litwie posiada bogatą historię. Początki zainteresowań rodzimym
folklorem i mitologią sięgają końca XIX wieku i początków XX. Wtedy to, na fali rozkwitu
35
Wiench Piotr „Poszukiwacze zaginionej tożsamości. Poganie w Europie Środkowo Wschodniej”, str. 58.
litewskiej świadomości i kultury narodowej zaczęto sięgać do starych podań, kronik i tekstów.
Zainicjował on też, na wzgórzu Rambynas, obchodzenie pogańskich rytuałów tak zwanego
Święta Rosy. Po przedstawieniu jednego z jego dramatów, 2 marca 1930 roku, zafascynowana
pogaństwem grupa młodzieży założyła na Uniwersytecie Witolda Wielkiego w Kownie
stowarzyszenie pod nazwą "Korporacja Romuva". Romuva to według przekazów historycznych,
dawna świątynia ku czci bogów Perkuna, Patollusa i Potrimpusa, która znajdowała się na
Sambii. Rósł tam "wiecznie zielony dąb", a ofiarę sprawował kapłan Kriwe- Kriwajtis, który
pełnił ponoć rolę "bałtyjskiego papieża". Korporacja organizowała ludowe święta i obrzędy,
uczestniczyła w obchodach świąt narodowych i państwowych, zajmowała się też popularyzacją
wiedzy o dawnej litewskiej tradycji. Od 1990 roku organizowane są coroczne obozy letnie, tak
zwana "letnia szkoła Romuvy". Polegające na połączeniu zajęć teoretycznych z dziedziny
obyczajowości i kultury litewskiej, z zajęciami praktycznymi (zdobienie naczyń, prace
brązownicze, tkanie pasów, nauka tradycyjnych pieśni itp.).36 Zdaniem Trinkunasa trzy kluczowe
terminy niezbędne do zrozumienia istoty pogaństwa to:
-
"moralność (po lit. dora), wiąże się w/g Trinkunasa ze słowem praca (po lit. darba) oraz
słowem ład, harmonia, zgoda (po lit. darna). Praca człowieka stworzyła na świecie ład,
dlatego człowiek jest twórcą kultury.
-
świętość (po lit. šventumas), podobne do słów światło (šviesa) i blask (po lit. švitiejimas),
oznacza wszystko co służy życiu, co ma wartość ponad czasową, a więc również obyczaje.
Szczególnym przejawem życia jest wiosna, kiedy po zimowej śmierci budzi się przyroda.
-
przyroda (po lit. gamta)- nasza cywilizacja odciąga człowieka od natury. Przyroda jest w niej
przedmiotem, obiektem użytku; powinniśmy natomiast patrzeć na przyrodę jako na źródło
świętości."
Vydunas nie przeciwstawiał pogaństwa chrześcijaństwu, natomiast współcześni jego
kontynuatorzy na łamach pisma wydawanego przez Romuvę "Druvis" piszą: "Religia bałtycka –
Druvis – była stara, samodzielna, nie potrzebowała innych religii. Dlatego działalność
misjonarzy chrześcijańskich była tu bezowocna. Aktywność ich przyniosła sukces dopiero przy
użyciu siły – krzyżacy na wybrzeżu bałtyckim, a Słowianie na ziemi Jadźwingów. Z historii
wiemy jakie były skutki takiej chrystianizacji. Bałtowie utracili wielkie obszary swojego
36
Wiench Piotr „Poszukiwacze zaginionej tożsamości. Poganie w Europie Środkowo Wschodniej”, str.24-25 oraz
Maszkiewicz Mariusz „Neopogaństwo na Litwie (Zarys Problematyki)”, Kraków 1994 „Nomos” nr 5, str. 107-108.
terytorium, zniszczone zostały i zniewolone plemiona, wzgardzona i zakazana była Druvis –
stara religia."37 Neopoganie z Romuvy rekonstruując swą dawną religię zdają sobie sprawę z
niedoskonałości źródeł jakimi dysponują, starają się w związku z tym wzbogacić swe
poszukiwania o nowe elementy. Romuva, przy współpracy z klubem Jungowskim w Wilnie,
stara się interpretować dorobek kultury litewskiej na bazie psychologii głębi i koncepcji
archetypów. Przy tego typu próbach, odwoływano się także do dorobku naukowego Marii
Gimbutiene, litewskiego pochodzenia, zmarłej niedawno, profesor archeologii Uniwersytetu
Harvarda i UCLA, światowej sławy uczonej, specjalistki od pogańskich kultów i wierzeń. Jej
książka "The Language of the Goddess." (Język Bogini) stanowiła inspirację dla amerykańskich
neopogan, szczególnie z grup wiccańskich. Litwę odwiedzała też Starhawk, autorka "Spiral
Dance" (Spiralny Taniec), czołowa przedstawicielka ruchu Wicca. Romuva współpracowała też z
wybitnym litewskim religioznawcą Norbertasem Veliusem, zmarłym w 1997 roku. Uczestnicy
tej grupy utrzymują także kontakty z ugrupowaniami neopogańskimi z całej Europy, Stanów
Zjednoczonych i reszty świata (Indie), między innymi poprzez organizowanie konferencji
międzynarodowych (ostatnia w 1998, z udziałem około 30 organizacji z ponad 20 krajów). W
USA przez długie lata wychodziły wydawane przez emigrantów litewskich i łotewskich pisma
poświecone pogaństwu bałtyjskiemu.38 Aby przybliżyć filozofię i sposób myślenia o religii
członków Romuvy przedstawiam poniżej tekst: "Podstawy Wiary Wileńskiej Wspólnoty
'Romuva'":
"1. Romuva jest religią narodu litewskiego, która rozwijała się i rosła razem z narodem i była
decydującą siłą tego wzrostu. Jest przedłużeniem starej bałtyckiej wiary. Wiara ta zawsze była
nieodłączną częścią ducha tego narodu i nigdy nie była przezeń odrzucona lub zapomniana.
Religia bałtycka nie neguje innych religii i ich bóstw, ale przede wszystkim wyodrębnia świętość
Natury, tradycyjny bałtycki sposób życia, stworzony przez wiele wieków. Tę narodową religię
określił jeszcze książę Giedymin, twierdząc, że każdy naród ma swoją drogę do Boga.
2. Wiara Bałtycka nie uzasadnia się poprzez dogmaty, proroctwa, objawienia. Sens wiary- to
harmonia świata (Natury) i człowieka, tworzenie, podtrzymywanie i ochrona tego ładu
(harmonii). Najwyższym celem ludzkiego życia jest harmonia z Naturą i innymi ludźmi.
Pełnowartościowe (sensowne) szczęśliwe życie jest określane przez los i możliwe do osiągnięcia
w ramach zarysowanych przez Laimę (los, szczęście).
37
38
Maszkiewicz Mariusz „Neopogaństwo na Litwie (Zarys Problematyki)”, Kraków 1994, str. 111-113.
Wiench Piotr „Poszukiwacze zaginionej tożsamości. Poganie w Europie Środkowo – Wschodniej”, str. 27-29.
3. Człowiek, w ciągle zmieniającym się świecie powinien nauczyć się żyć w tym, co się nie
zmienia i co jest zawsze tym samym. Żyjąc tak staje się rozumny (Vydunas). Romuva jest tym
miejscem, gdzie człowiek może się skupić, uspokoić i osiągnąć cnotę duchowości.
4. Cały świat, całe życie to przejaw Wielkiego Życia (Natury), z którego powstaje. Bałtowie
nazywają to Bóstwem, Žeminą (Ziemią), Motiną (Matką) i innymi imionami bóstw. Świętość- to
najdoskonalszy przejaw życia świata, wszystko jednoczący, godzący i żywiący.
5. Jak drzewo czerpie siły z najciemniejszych głębin ziemi, tak i człowiek z przodków – krainy
zmarłych. Śmierć nie zagraża wiecznemu i nieśmiertelnemu rodowi. Umiera tylko ciało, a dusza
wciela się w drugi kształt życia. Wiara bałtycka jednoczy wszystkich wierzących – byłych i
obecnych.
6. Źródłem wiary bałtyckiej są stare pieśni ludowe, legendy (podania), zwyczaje i inne
dziedzictwo przodków. Romuva obchodzi święta kalendarzowe, rodzinne i narodowe. Swoje
obrzędy spełniają w lesie.
7. Podstawa, fundamentem wiary bałtyckiej jest moralność. Ważną cechą Romuvai, ludzi
wierzących, jest szacunek dla Natury, człowieka i całego życia. Najważniejsze cnoty – to
prawość, pracowitość, powściągliwość, harmonia, tzn. zdolność do współżycia z innymi ludźmi i
światem.
8. Tradycja ukształtowała moralność w rodzinie i wspólnocie. Cnota- to nie zewnętrznie
podtrzymywanie i wypełnianie nakazów i obowiązków, ale harmonijne życie według tych
nakazów (obowiązków). Podstawowym dążeniem moralności jest to, aby w rodzinie, wspólnocie
panowała zgoda i szacunek dla tradycji przodków."39
Zainteresowania pogaństwem na Łotwie sięgają początków XX wieku. W dwudziestoleciu
międzywojennym pojawia się na Łotwie ugrupowanie "Dievturi" (znaczy "Ci którzy są z
Bogiem"). Ruch ten zarejestrowano jako grupę religijną 26 lipca 1926 roku. Devturi jest przez
swoich członków postrzegana jako religia pozbawiona dogmatów i wysoce indywidualistyczna.
Ints Calitis, członek Devturi mówi o tym w ten sposób: "Devturi to religia demokratyczna. My
nigdy nie oczekiwaliśmy jakiegoś zbawienia, wyzwolenia, jakiejś pomocy od Boga. Dawni
Łotysze szukali u Boga rady, by pokonywać trudności, nie szukając pomocy w kościele, u
duchownego, proroka. U nas nie ma takiego pojęcia, że jeśli będziemy właściwie postępować,
czeka nas życie wieczne, a jeśli będziemy postępować źle, pójdziemy do piekła. Badania
archeologiczne i badania folkloru wykazują, że nie tylko Łotysze, ale w ogóle Bałtowie byli dość
39
Maszkiewicz Mariusz „Neopogaństwo na Litwie (Zarys Problematyki)”, Kraków 1994 „Nomos” nr 5, str. 121122.
samodzielni, mogli sobie poradzić w swoim kręgu, w rodzinie, bez specjalnych zebrań. I u nas
były centra życia religijno – duchowego, ale nie miały one decydującego znaczenia. I dlatego
jedną z przesłanek naszej wiary jest indywidualizm, brak masowej organizacji. Organizujemy się
w stowarzyszenia tylko dlatego, że podlegamy presji ze strony innych wyznań i ze strony
władz." Stosunek do chrześcijaństwa, najlepiej charakteryzuje wypowiedź Calitisa: "Niektóre
chrześcijańskie dogmaty są dla mnie nie do przyjęcia. W naszych dawnych wierzeniach nie
znamy takiego pojęcia jak grzech. Nasz folklor, nasza dawna myśl uczy nas być dobrym, nie bać
się jakiejś kary. Są normy, które regulują sferę etyczną społeczeństwa, ludzkiej egzystencji, także
i w naszym folklorze. Dla nas Bóg to najrozumniejszy doradca, który prowadzi do dobra i
przekazuje swoją wiedzę. Jeśli chodzi o sferę obrzędową, wiemy ze wszystkie dawne ludy
składały ofiary. U nas nie może być mowy o ofiarach z ludzi, choć w Biblii mowa jest o ojcu,
gotowym ofiarować swojego syna. Wiele tego co charakterystyczne dla Azji, dla tych regionów,
w których powstało chrześcijaństwo, jest trudne do przyjęcia dla innej mentalności, dla innych
społeczeństw. Na Północy mamy inny temperament, inny światopogląd, tak że to nauczanie nie
pasuje. Ludzie przywykli orientować się na wodzów, idea misji powtarza się na ziemi jako idea
fuehrera, wodza, co prowadzi w filozoficzną ślepą uliczkę. Człowiek traci samoświadomość,
indywidualność, wartość jako jednostka, zdaje się na kogoś, na dobrego cara, na sprawiedliwego
wodza. W tym sensie chrześcijaństwo z mojego punktu widzenia jest negatywne." Wrogi
stosunek do chrześcijaństwa, mimo deklarowanego generalnie szacunku do innych wyznań,
tłumaczony jest też następująco: "Obecne procesy społeczne związane z krachem systemu
bolszewickiego
pozwalają
zaobserwować
takie
zjawisko,
że
najgorliwsi
wyznawcy
chrześcijaństwa wywodzą się z kręgów dawnych ideologów partyjnych. I to nie dlatego że
stracili swoje duchowe oparcie, ale dlatego, że tę ideologie przejęli od chrześcijaństwa.
Pojawiają się liczne kręgi poszukiwaczy wedyjskich, tantrycznych dróg, krysznaici, to jest
przejaw poszukiwania. Wywołuje to gwałtowne przeciwdziałanie wyznań chrześcijańskich, przy
czym wykorzystuje się do tego struktury państwowe. Przykładem są zmiany w ustawie o
oświacie, dotyczące nauczania religii w szkołach i temu podobne." Do ruchu Devturi przynależą
głównie ludzie starsi, choć jest też grupa młodzieży, głównie dzieci starszych członków grupy,
przeważają ludzie z wyższym wykształceniem.40
40
Wiench Piotr „Poszukiwacze zaginionej tożsamości. Poganie w Europie Środkowo – Wschodniej”, str. 33-41.
2.1 Religia i mitologia.
Religia Wikingów była typowym systemem wierzeń występującym najczęściej wśród
społeczeństw pierwotnych, była jednak bardziej rozbudowana od większości (wyłączając grecką,
rzymską i egipską). W systemie wierzeń występował szereg elementów niepowtarzalnych i
bardzo charakterystycznych tylko dla niej. Religia ta utraciła rację bytu i przestała być
powszechnie praktykowana dopiero w XII wieku, kiedy to w Skandynawii ostatecznie
zapanowała wiara chrześcijańska. Prawdopodobnie zniszczona zostałaby całkowicie i
bezpowrotnie gdyby nie dokumenty opracowane w Średniowieczu. Najważniejsze z nich to
"Edda młodsza" (zwana również "Eddą prozaiczną") i "Edda starsza". Dodatkowym źródłem
historycznym mówiącym o systemie wierzeń są nieliczne zapiski rzymskich kronikarzy. Niemal
wszystkie poematy zawarte w obu "Eddach" powstały pomiędzy 750 a 1050 rokiem, gdyż
właśnie wtedy nastąpił dla Wikingów "złoty wiek" i życie kwitło w całej Skandynawii.
Mieszkańcy Skandynawii mieli szczególny system wartości i moralności. Cechowało ich
zamiłowanie do ryzyka, wojen i cierpienia, ale nie byli typowymi barbarzyńcami. Pogardzali
wszystkimi słabymi, nie potrafiącymi znosić trudów i cierpień. Dodatkowo ich system wartości
nie definiował w ogóle dobra i zła jako rozdzielnych części. Nie było po prostu czegoś takiego,
gdyż wszystko mogło być względnie dobre lub złe zależnie od okoliczności. Wszystko to
znalazło swoje odbicie w mitach kształtując charaktery bogów i bohaterów.41
Mity skandynawskie opowiadają o Ragnarók - walce bogów. Bogowie nordyccy nie angażowali
się bezpośrednio w ludzkie losy. Byli raczej zajęci zmaganiami pomiędzy sobą, co oddziaływało
na obraz życia w Midgardzie - naszym świecie. Brak zaangażowania bogów w życie codzienne
ludzi nie stanowił problemu. Człowiek stawał się szlachetniejszy, gdy potrafił sam zwalczać
przeciwności losu i umierał z drwiną na ustach, z odwagą tym czystszą, że nie miał nadziei na
nagrodę w przyszłym życiu. Religia wikingów nie oferowała zbawienia. Przypuszcza się, że
wiara w Walhallę i życie po śmierci dla największych wojowników pojawiła się w wierzeniach
późno, pod wpływem chrześcijaństwa. Dla wikinga największą chlubą i przyczynkiem do
nieśmiertelności w tym świecie był uzyskanie wiecznej chwały w wierszach i pieśniach.42
41
42
Internet – www.powiat.mielec.pl
Jonathan Wooding „Wikingowie”, Wydawnictwo Wiedza i Życie S.A., Warszawa 2001, str. 38-39.
2.2 Bogowie.
Główną grupą nordyckich bogów byli Asowie. Wyglądem i zachowaniem przypominali ludzi.
Przewodzili im przebiegły Odyn, władca panteonu germańskiego, oraz Thor, gromowładny bóg
nieba. Niebianie mieli liczne słabostki, zawsze chętnie ucztowali i bawili się, spiskowali i
konkurowali ze swymi krewnymi oraz z wrogami. Ich przygody opisane zostały w wielu
barwnych opowieściach. Bogom towarzyszył podstępny Loki, który, choć sam nie należał do
niebian, żył wśród nich i często uciekał się do iście ziemskich krętactw.
Historie bogów rozgrywały się w scenerii, która także bardzo przypominała świat ludzi.
Tylko upór i wytrwałość pozwalały przetrwać mieszkańcom surowej Północy. Tak samo,
niezłomność i rozsądek były warunkiem przeżycia w skutych lodem górskich fortecach
nordyckiej wyobraźni. Mity odzwierciedlały życie ludzi, podporządkowane wymaganiom
klimatu i ziemi. Opowiadały o groźnych siłach żywiołów, przeciw którym bogowie musieli
kierować swą siłę i spryt.
Niebianie najbardziej obawiali się rasy olbrzymów, z której pochodzili ich najwięksi
wrogowie. Jednakże olbrzymy i Asowie nie walczyli między sobą bez przerwy. Choć zazwyczaj
żyli w niezgodzie, wielu członków boskiego panteonu romansowało z olbrzymkami, a czasem
nawet je poślubiało. Sam Odyn był podobno potomkiem olbrzyma. Mimo to jego podwładni
nigdy nie darzyli olbrzymów sympatią. Wszyscy mieszkańcy boskiego królestwa wiedzieli, że
olbrzymy muszą zostać pokonane. Zwykle ginęły one od miażdżącego uderzenia młota Thora.
Surowe krajobrazy ziem Europy Północnej, gdzie początek nocy od jej końca dzieliło tylko
kilka mroźnych godzin dnia, były czymś więcej niż tylko mityczną scenerią. W takich regionach
chęć przetrwania musiała pokonać bezlitosną pogodę i niebezpieczeństwa, trudno się więc
dziwić, że mieszkańcy Północy mieli nadzwyczajną świadomość nieuchronności swego losu.
Bez żadnych skrupułów Odyn wybierał tych, którzy mieli zginąć w boju, a zagłada czekała tak
ludzi, jak i bogów. W boskim królestwie wszystkie drogi prowadziły do Ragnarók - końca
świata.
Odyna uważa się za najbardziej złożoną postać nordyckiego panteonu. Różne źródła
przedstawiają go jako najważniejszego z niebian i nazywają „ojcem wszechrzeczy".
Nie cieszył się jednak opinią dobrego i łaskawego boga ojca - był równie zmienny,
co potężny, równie zdradziecki, co hojny i choć otaczano go powszechnym szacunkiem i czcią,
nigdy nie darzono go pełnym zaufaniem. Odyn przerażał swym wyglądem: jednooki, w
ciemnym kapeluszu z szerokim rondem, które rzucało cień na jego twarz, podróżował po ziemi
niczym śmiertelny wędrowiec. Jako bóg magii, wojny i mądrości, odwiedzał Midgard - świat
ludzi - aby obdarowywać ich wiedzą oraz zwycięstwami w bitwach. Wyznawcy Odyna wzywali
go, gdy chcieli wygrać bitwę, ponieważ mógł zapewnić zwycięstwo. Odynowi nie można było
ufać, potrafił zupełnie niespodziewanie zwrócić się przeciwko swoim faworytom i przyczynić
się do ich szybkiego upadku, dlatego też czasem oskarżano go o niesłuszny triumf jednej ze
stron. Jako bóg wojny uwielbiał szerzyć konflikty. Powiadano, że czasem chwalił się, iż potrafi
obrócić przeciwko sobie szlachetnie urodzonych i sprawić, że już nigdy się nie pogodzą. Odyn
osiągnął mistrzostwo w dziedzinie magii i był gotów wiele poświęcić, aby powiększyć swe
nadzwyczajne moce. Podobno miał tylko jedno oko, ponieważ drugim zapłacił za łyk wody ze
źródła Mimira, znajdującego się pod korzeniami drzewa świata. Woda z tego źródła
obdarowywała tego, kto ją wypił, zdolnością przewidywania przyszłości. Według innego
podania, Odyn czerpał swą wiedzę z głowy Mimira, najstarszego i najmądrzejszego z Asów.
Zatrzymał ją po tym, jak Mimir został zabity przez Wanów. Mógł zadawać jej pytania, gdy tylko
chciał. Odyn potrafił także zmieniać kształt i postać, kiedy miał na to ochotę. Często podróżował
w powietrzu jako orzeł, a jego duch mógł przenosić się w jednej chwili do odległych krajów pod
postacią ptaka lub innego stworzenia, podczas gdy ciało boga spoczywało jak we śnie. Magiczne
zdolności czyniły z niego trudnego przeciwnika - potrafił samymi słowami uspokoić lub
wzburzyć morze, gasić ogień i zmieniać kierunek wiatru. Podobno Odyn mówił tylko wierszem i
decydował, kto ma otrzymać dar poetyckich zdolności i natchnienia. Źródłem poetyckiej
inspiracji był miód poezji, który Odyn skradł, aby mogli z niego korzystać ludzie, a przede
wszystkim on sam. Mit o Odynie wiszącym na drzewie świata przetrwał jedynie w
enigmatycznym fragmencie poematu „Havamal”. Fragment ten opowiada, jak wielkim
cierpieniom poddał się bóg, aby zdobyć runy, źródło mądrości i magicznej wiedzy. Odyn
powiesił się na wykrzywionym wiatrami drzewie świata, Yggdrasillu, na pełnych dziewięć nocy
bez jedzenia i wody oraz przebił się włócznią, składając się sobie w ofierze - „oddany Odynowi,
sam sobie samemu". Dopiero wśród jęków i krzyków, dzięki potędze swego cierpienia mógł
sięgnąć po magiczne runy. Istnieją oczywiste podobieństwa między Odynem wiszącym na
drzewie świata a Jezusem Chrystusem przybitym do krzyża. Chrystus wisiał na drewnianym
krzyżu, bez jedzenia i wody, przebity włócznią, podobnie jak Odyn; krzyknął przed śmiercią, tak
jak Odyn sięgający po magiczne runy podczas samoofiary. Odyn nie potrzebował jedzenia i żył
samym winem. Swoje porcje mięsa rzucał dwóm wilkom, Geriemu i Frekiemu, które zawsze
czekały u jego stóp. Miał też dwa kruki, Huginna i Muninna, które co dzień wysyłał w świat, aby
potem donosiły mu, co się nowego wydarzyło. Wieczorami oba ptaki siadały mu na ramionach i
opowiadały o wszystkim, co widziały. Kruki tradycyjnie łączono z walką i śmiercią, zarówno w
poezji, jak i w życiu, często bowiem znajdowano je na polach bitewnych, jak żerowały wśród
trupów. Do Odyna należał również niezwykły potomek Lokiego oraz ogiera o imieniu Swadiifari
- Sleipnir, magiczny rumak o ośmiu nogach, najszybszy z wszystkich koni. Odyn podążał na
jego grzbiecie na czele einherjów, wojowników poległych w bitwach. Sleipnir potrafił
przeskoczyć mury Nifiheimu i Odyn brał go ze sobą na wszystkie swoje wyprawy. Tylko raz
pożyczył ogiera Hemrodowi, który wyruszył do krainy zmarłych, Hel, aby przyprowadzić
stamtąd swego brata Baldura. Nie tylko umiejętna technika walki i przebiegłość chroniły
ulubione armie Odyna przed klęską – duże znaczenie miała także boska magia. Żaden człowiek,
przeciwko któremu zwracał się Odyn, nie przewyższał go sprytem. Odyn potrafił oślepiać,
ogłuszać, paraliżować i siać popłoch wśród całych potężnych armii wroga. Umiał nawet stępić
broń wojowników, tak że stawała się bezużyteczna. Z drugiej jednak strony, ten sam Odyn
dodawał siły wybranym przez siebie armiom i chronił rycerzy przed zranieniem. Otaczani
szczególną opieką wojownicy, zwani Berserkami, walczyli nago, wprowadzając się przed bitwą
w stan przypominający ekstazę. Nie imał się ich ani ogień, ani żadna broń. Berserków często
wspominano w nordyckiej literaturze, służyli oni wielkim władcom (takim jak norweski król
Harald Pięknowłosy czy król Danii Hrolf) zapewniając im ochronę, a czasem grasowali w
pojedynkę lub w grupach, szukając okazji do potyczek. W zbiorze prozy skandynawskiej
zatytułowanym „Heimskringla” Snorri opisał Berserków ruszających do boju. Porównał ich do
wściekłych psów albo wilków. Podobno kąsali swe tarcze i byli tak silni, jak najdziksze
niedźwiedzie czy byki.
Thor był najbardziej lubianym przez ludzi bogiem z panteonu wikingów. Jego potężna postać
kryła w sobie kolosalną siłę. Przedstawiano go z wielką, płomiennie rudą brodą i krzaczastymi
brwiami ocieniającymi błyszczące oczy. Gromowładny wędrował po wszechświecie, walcząc z
olbrzymami i trollami. Bronił też Asgardu i bogowie mogli go wezwać, ilekroć znaleźli się w
niebezpieczeństwie. Thor kierował się prostą zasadą - olbrzymy były wrogami, jego zadanie
zatem polegało na wytępieniu wszystkich gigantów. Prostolinijny i dobroduszny Thor w niczym
nie przypominał przebiegłego Odyna; on był ciałem, a Odyn - mózgiem. Chociaż to Odyna
uważano za władcę bogów, Thora otaczano równie wielka czcią. Istnieją nawet dowody
sugerujące, że szanowano go nawet bardziej niż jednookiego boga. Według Adama z Bremy, to
właśnie posąg Thora zajmował główne miejsce w świątyni w Uppsali, ustawiony centralnie
pomiędzy figurami Odyna i Freya. Władcę bogów czcili możni i królowie, natomiast Thora
wielbili chłopi i ich rodziny, czyli większość społeczeństwa. Jego popularności dowodzi
powszechność nazw, których pierwszą sylabę stanowiło imię „Thor". Nazw tych
używa się do dziś. Są to imiona takie jak Thorkel, Thorir, Thorgeir oraz Thorbjorn, często
nadawane chłopcom, i Thorgerd, Thorbjorg, Thordis czy Thora, wybierane dla dziewczynek.
Literatura podaje wiele przykładów mężczyzn, którzy zmieniali swe imiona na cześć Thora.
Również nazwy wielu miejsc w Islandii zaczynają się członem „Thor". Istnieje co najmniej pięć
różnych Thorshofn (co znaczy „niebo Thora") i Thorsnes („przylądek Thora"). Norwegia
również ma swoje Thorsnes, a prócz tego jeszcze Thorsberg („skała Thora"), Thorsey („wyspa
Thora") i kilka miejsc zwanych Thorshof („świątynia Thora"). Podobno gdy Thor wędrował
swym rydwanem po niebie, ludzie słyszeli grzmoty. Oczy pogromcy olbrzymów były czerwone,
dzikie i płonące, czyli dokładnie takie, jakie powinien mieć bóg błyskawic i piorunów. Thor
rządził sztormami, dlatego jego błogosławieństwo miało olbrzymie znaczenie dla wszystkich,
którzy wybierali się w morską podróż. Inni bogowie przyjeżdżali wozami na codzienne
zgromadzenia panteonu, Thor przychodził na nie pieszo, brodząc przez rzeki i przemierzając
równiny. Nie mógł jeździć ze względu na swe kolosalne rozmiary. Jego wielkiej sile odpowiadał
równie wielki apetyt. Z łatwością pożerał naraz całego wołu i zawsze trzymano dla niego
specjalne czary z napojem, aby mógł ugasić olbrzymie pragnienie. Thor posiadał trzy bardzo
cenne skarby. Najważniejszym z nich był jego cenny młot, MjólInir, broń, która wzbudzała
strach w sercach olbrzymów i trolli, ponieważ raz uniesiona czy rzucona, nigdy nie chybiała celu
i zawsze wracała do rąk swego właściciela niczym bumerang. Mjóllnir miał także oczyszczającą
moc i bóg wznosił go, aby błogosławić różne miejsca i rzeczy. Snorri pisał, że Thor miał dwa
niezwykłe kozły, Tanngnjosta i Tanngrisnira, które nie tylko ciągnęły rydwan boga, ale miały
też
cudowną
zdolność
odradzania
się.
Thor
mógł
je
zabić,
zjeść
ich
mięso,
a potem na powrót wskrzesić zwierzęta, trzymając młot nad ich skórami. Do skarbów Thora
zaliczano jego magiczny pas mocy, który podwajał i tak olbrzymią siłę boga. Gromowładny nie
rozstawał się też z parą żelaznych rękawic, bez których nie mógł posługiwać się potężnym
Mjóllnirem. Thor ciągle poszukiwał olbrzymów z zamiarem unicestwienia całej tej rasy; rzadko
wahał się podnieść młot, szykując się do ataku na widok któregoś ze swych wrogów. Bywały
jednak takie sytuacje, gdy uważał olbrzymów za sprzymierzeńców, a przynajmniej uznawał, że
może ich wykorzystać; miał nawet dwóch synów, Modiego i Magniego, z olbrzymką Jarnsaksą.
O popularności kultu Thora świadczą również odnajdywane w Danii i w południowej Szwecji
pamiątkowe kamienie z IX, X i XI wieku, pokryte inskrypcjami „Thorze, pobłogosław owe
runy" albo „Thorze, pobłogosław ten pomnik", a czasem tylko „Thorze, pobłogosław". Na
niektórych kamieniach wyryto wizerunek młota Thora, w ten sposób prosząc boga o opiekę.
Kształt młota miały także znajdowane w grobowcach miniaturowe amulety (niektóre długie na
zaledwie 2 centymetry) wykonane ze srebra lub metali nieszlachetnych. Do wielu przywiązano
rzemienie, co sugeruje, iż używano ich jako wisiorów. Być może stanowiły one pogański
odpowiednik miniaturowego krzyżyka noszonego przez chrześcijan. Olbrzymi byli bezradni
wobec wielkiej siły Thora, ale potrafili go pokonać przy użyciu magii. Prostolinijny Thor nie
mógł szczycić się wielkim sprytem ani biegłością w sztukach czarnoksięskich, tak jak Odyn, ale
nawet gdy rzeczy nie układały się po jego myśli, odważnie stawiał czoło przeciwnością, za co
ród olbrzymów szanował go.
Lokiego nazywano towarzyszem bogów i wymieniano razem z Asami, ale z czasem miał on
zostać wrogiem niebian. W wielu opowieściach Loki uosabia typowego oszusta, którego
krętactwa przysporzyły bogom wielu cierpień. Mimo to uważano go także za przyjaciela bogów.
Często pomagał im w kłopotach i właśnie dzięki niemu zdobyli swoje skarby, między innymi
potężny Mjóllnir, młot Thora. Loki, którego imię oznacza „blask" albo „ogień", był
najmłodszym mieszkańcem Asgardu. Przebywał tam, mimo iż nie zaliczał się do boskiego grona.
Nie zachowały się żadne ślady jego kultu i badacze wątpią, czy w ogóle otaczano go czcią. O
dziwo, w dawnych czasach wierzono, iż Loki istniał przed początkiem świata, i dlatego uosabiał
chaos oraz to, co nieznane. W Asgardzie uznawano go za jedną z głównych postaci, stale
bowiem sprzeciwiał się ustalonemu porządkowi, czasem z powodu swej niesfornej natury, a
niekiedy ze względu na jakieś niecne zamiary. Mówiono nawet, iż Loki zawarł braterstwo krwi z
samym Odynem - a ten rodzaj więzi w nordyckiej społeczności uważano za święty. Inne podania
przedstawiały Lokiego jako brata Odyna i Hónira – jednego z trzech bogów stwórców, którzy
obdarowali Aska i Emblę, pierwszych ludzi na świecie. Dary Lokiego stały się przyczyną
nieszczęścia i zguby pierwszej ludzkiej pary. Chociaż ludzie nie uważali Lokiego za boga i nie
prosili go o pomoc, często pojawiał się w ich opowieściach i zajmował bardzo ważne miejsce w
mitach. Snorri wspominał, że Loki wyróżniał się urodą i dowcipem, ale przede wszystkim był
złośliwy, przebiegły i zły. Sturluson opisywał go z perspektywy chrześcijanina. Dlatego nazwał
Lokiego oszczercą panteonu, źródłem wszelkiej fałszywości i hańb wszystkich mieszkańców
ziemi. Z natury niespokojny, szybko się nudził a poszukiwania coraz to nowych rozrywek
sprawiały ,że staczał się coraz niżej, aż w końcu posunął się do zdrady swych towarzyszy. Loki
zwykle nie narzekał na swą siedzibę w krainie bogów i przeważnie oddawał się wymyślaniu
wciąż nowych żartów. Umiał zmieniać postać i mógł przybierać kształty ssaków, ptaków, a
nawet owadów. W insekty zmieniał się często wtedy, gdy planował szczególną psotę. Na
przykład jako mucha starał się odwrócić uwagę karłów od pracy, gdy wykuwały młot Thora.
Lokiego nie darzono takim szacunkiem, jakim cieszyli się inni Asowie. Dlatego też stawał się
coraz bardziej zgorzkniały i przykry. Jego gniew i rozgoryczenie stały się pośrednią przyczyną
śmierci Baldura, rozpoczynającej tragedii serię nieodwracalnych zdarzeń, które doprowadziły do
zagłady świata. Jak nietrudno zgadnąć, Loki był potomkiem olbrzymów, choć okoliczności jego
narodzin nie można nazwać zwyczajnymi. Mówiono, że jego ojciec, Farbauti, uderzył
kamieniem w krzemień i iskra skoczyła w poszycie leśnej wyspy Laufey, którą uważano potem
za matkę Lokiego. Loki został zatem poczęty w formie ognia, czyli żywiołu doskonale
odpowiadającego jego zmiennej naturze i wielkiemu apetytowi. Loki stale odczuwał głód,
również erotyczny. Dlatego romansował nie tylko z boginiami, ale też z kobietami, zwierzętami,
roślinami, a nawet olbrzymkami. Miał trzy żony. Pierwsza, Glut („blask"), urodziła mu dwie
córki - Esię („żar") i Einmyrię („popiół"). Ale Loki nie pozostał jej wierny, a Esia i Einmyria nie
były jego jedynymi dziećmi. Z olbrzymką Angrbodą spłodził trzech monstrualnych potomków,
którzy później odegrali w mitycznych opowieściach znaczące role. Jako pierwszy narodził się
Jórmungand, groźny, jadowity wąż. Druga przyszła na świat Hel, niewypowiedzianie brzydka.
Ostatni urodził się wilk Fenrir, który posiadał moc nie do pokonania. Tak oto Loki podarował
nordyckiemu światu trzy najbardziej przerażające monstra. Wszystkie zagrażały bezpieczeństwu
bogów. Loki miał jeszcze jedną żonę, boginię Sigyn, która urodziła mu dwóch synów, Narfiego i
Waliego. Bogowie tolerowali obecność chytrusa oraz jego złośliwości i oszczerstwa prawie do
końca świata. Nie potrafili zniszczyć jego potomków, nawet gdy spotykali się z nimi w walce.
Chociaż trzy potwory stale zagrażały bogom, los chciał, by istniały. Mieszkańcy Asgardu musieli
skupić wszystkie siły, aby bronić się przed podstępami Lokiego i jego potwornych dzieci.
Dlatego też cały Asgard z przerażeniem odkrył, że Loki zamierza sprowadzić potomków do
Jótunnheim (krainy olbrzymów). Według przepowiedni, przybysze mieli wyrządzić wiele złego.
Niebianie obawiali się wrodzonego zła tych potworów, wywodzących się ze strasznego rodu ich matka uważana była za równie ohydną i podstępną, co ojciec. Odyn wysłał bogów, aby
odnaleźli dzieci Lokiego i sprowadzili je do Asgardu, gdzie sam miał zadecydować o ich
dalszym losie. Węża Jórmunganda postanowił wrzucić do morza i opasać nim lądy Midgardu.
Tam, w głębi oceanu, potwór rósł, aż stał się tak ogromny, że trzymając w paszczy własny ogon
otaczał cały świat. Tkwiąc w głębinach, obmyślał zemstę na mieszkańcach Asgardu. Hel, córka
Lokiego, którą opisywano jako półżywą i pół umarłą, z ponurym obliczem, ciałem tylko w
połowie normalnym, z drugą połową sinoczarną, została wrzucona do Nifiheim, krainy
zmarłych, w której objęła władzę. To do niej należało później rozdzielanie jadła i zapewnianie
schronienia wszystkim wysłanym do jej królestwa ludziom, którzy umarli w chorobie lub ze
starości, ale nie w bitwie. Monstrualny wilk Fenrir wychował się u Asów, ale tylko bóg Tyr miał
odwagę karmić tego niebezpiecznego zwierza. Jednak Loki nie byłby l.okim, gdyby poprzestał
na powoływaniu do życia potwornych córek i synów. Niektóre z jego dzieci przysparzały bogom
więcej uciech niż problemów, a sam Loki mógł nie tylko płodzić potomstwo, ale także je rodzić.
To on został „matką" cudownego, ośmionogiego rumaka Sleipnira, którego dosiadał Odyn.
Ojcem wspaniałego konia był olbrzymi ogier Swadilfari. Macierzyński element natury Lokiego,
przedstawiony w micie o narodzinach Sleipnira, ujawnił zupełnie odmienny aspekt jego postaci niejednoznaczną płeć. Loki nie tylko uwiódł Swadilfariego pod postacią klaczy; w poemacie
„Vóluspa en skamma” mowa jest o tym, że zjadł na wpół zwęglone serce niewiasty, stał się
brzemienny i urodził wszystkie żeńskie potwory świata. Inny mit, przedstawiony w
„Lokasenna”, opowiada o słownych potyczkach Lokiego z bogami. Odyn wypomniał Lokiemu,
że przez osiem lat krył się pod ziemią jako kobieta i doił tam krowy, a nawet rodził dzieci -
czynność tę bóg uznawał bowiem za dowód zniewieściałości, którą gardził. Według prawa
islandzkiego oraz wczesnoszwedzkiego obrażenie kogoś w sposób sugerujący zainteresowanie
własną płcią karano wygnaniem. Bardzo możliwe, że przedstawianie Lokiego jako osobnika o
nieokreślonej płci miało oczernić jego postać. W miarę zbliżania się ostatniego epizodu
nordyckiej mitologii Loki stawał się mniej przebiegły, za to jego zło dawało o sobie znać z coraz
większą mocą. Zgodnie z przeznaczeniem, swą prawdziwą naturę zdradził, przyczyniając się do
śmierci Baldura. Asowie uznali, że był to najbardziej nikczemny i wstrętny z jego postępków, ale
nie mogli go ukarać, ponieważ oszust miał wziąć udział w wydarzeniach poprzedzających
zagładę świata.
Frey i jego siostra Freyja byli niezwykle piękni i bardzo potężni. Freya, promienistego i
hojnego boga słońca i dostatku, uważano za najwspanialszego z bogów. Wiadomo, że otaczano
go powszechnym kultem, choć formy, w jakich oddawano mu cześć, zostały zapomniane. Pokój
i urodzaj wydają się ściśle ze sobą związane w nordyckich wierzeniach: ofiary mające zapewnić
ludziom jedno i drugie często
składano jednocześnie, a do
obowiązków bogów
płodności należało również chronienie osad ludzkich przed wojnami i walką. W świątyniach
Freya,
którego
uważano
za
boga
pokoju, zakazywano
noszenia broni,
a
rozlew
krwi w poświęconych mu miejscach określano jako tabu, czyli niedozwolony. Frey cieszył się
tak wielką popularnością, że w ogromnej świątyni w Uppsali jego posąg stał obok figur Odyna
i Thora. Adam z Bremy ze zgorszeniem donosił, iż statua przedstawiała boga z wielkim
fallusem, symbolem pełnionej przez Freya funkcji boga prokreacji i męskiej potencji; natomiast
o praktykach towarzyszących jego kultowi kronikarz jedynie wspominał, określając je jako zbyt
obsceniczne, aby je opisywać. Również Saxo Grammaticus wyrażał się nieprzychylnie o kulcie
Freya; gesty i ruchy wykonywane przez kapłanów nazywał zniewieściałymi i niemęskimi. On
także odmówił szczegółowego opisania tego, co widział. Chociaż Frey odgrywał rolę podobną
do roli swej siostry, Freyi - która kierowała popędem seksualnym i o której wiemy dziś bardzo
wiele - nie zachowały się żadne dokładne opisy jego kultu poza wspomnianymi już wzmiankami
na temat poświęconych mu obrzędów.
Freyja, bogini zmysłowej miłości, była mistrzynią magii. W wielu mitach odegrała kluczową
rolę, a jej postać wyróżniała się spośród innych i miała wyraźnie nakreślony charakter. Podania
przedstawiają
ją
jako
pociągającą,
namiętną
boginię
o
silnej
woli.
Opisują
też
skutki pożądania, które wzbudzała w innych. Freyję uważano za wcielenie zmysłowości i
przedstawiano zwykle jako najbardziej atrakcyjną z bogiń. To właśnie pragnienie zdobycia jej
było powodem, dla którego olbrzymi atakowali Asgard. Kiedy nieznany nikomu budowniczy
zaoferował, iż otoczy Asgard murem, w zamian za wykonaną pracę chciał pojąć Freyję za żonę.
Potem Thrym, władca olbrzymów, ściągnął na siebie kłopoty, kradnąc bezcenny młot Thora,
Mjóllnir. Obiecał zwrócić go pod jednym warunkiem: Freyja musi go poślubić. Jeszcze inny
olbrzym, Hrungnir, pijany i zbyt pewny siebie, przebywając w Asgardzie zagroził, że zabije
wszystkich bogów poza Freyją i Sif, które zamierzał zatrzymać dla własnej uciechy. Freyja
opiekowała się także miłością ludzi. Modlili się do niej zakochani. Mówiono, że bogini uwielbia
romantyczną poezję. Miała opinię najbardziej wielkodusznej ze wszystkich bogiń. Dziwi tylko,
że niewiele mitów opowiada o samej Freyi. Choć zawsze była ważną postacią boskiego
panteonu, traktowaną na równi z Thorem, Odynem, Lokim i Freyem, pojawiała się jedynie w
opowieściach o losach innych bogów. Poślubiła Oda lub Odra („namiętnego"), którego ze
względu na jego imię utożsamiano z Odynem. Kierował się żądzą przygód i podróży (tak samo
postępował również Odyn), więc niewiele czasu spędzał z Freyją. Sama bogini
przemierzała lądy w poszukiwaniu swego męża. Mówiono, że płakała łzami z czystego złota,
żaląc
się
na
jego
samowolę;
dlatego
właśnie,
jak
wyjaśnia
Snorri
Sturluson
w „Eddzie młodszej”, złoto często nazywano „łzami Freyi". Jednak mimo żalu z powodu
nieobecności męża miała sporo pozamałżeńskich przygód. O erotycznym apetycie Freyi
opowiadają różne postacie. Olbrzymka Hyndla oskarżyła boginię o to, iż ugania
się nocą za mężczyznami jak koza podczas rui, a Loki powiedział, że Freyja bierze sobie
każdego boga i elfa za kochanka. Pragnienia Freyi nie dotyczyły jedynie miłości zmysłowej.
Bogini tak bardzo chciała zdobyć naszyjnik Brisingów, że zgodziła się spędzić noc z czterema
karłami, aby dostać klejnot na własność. Ów naszyjnik był najsłynniejszym, ale nie jedynym
skarbem, jaki posiadała, znano ją bowiem z tego, że stale pragnęła coraz więcej złota i pięknych
przedmiotów, które stanowiły wspaniałą oprawę jej urody. Jej namiętność mogła zmienić się w
pasję, a nawet w gniew. Rozzłościła się na Thora, gdy ten próbował wymusić na niej małżeństwo
z. olbrzymem Thrymem. Boskie siedziby trzęsły się" od jej gniewu, a naszyjnik Brisingów
wokół jej szyi rozprysł się na części. Frigg mogła być królową bogów, ale to Freyja zawładnęła
sercami i umysłami nordyckich ludów. W rzeczywistości postacie obu niebianek traktowano jako
dwa aspekty jednej bogini; zgodnie z tą teorią Frigg była przykładną żoną i matką karmicielką,
natomiast jej przeciwieństwo, Freyja - namiętną kochanką. Boginie dzieliły się niektórymi
rolami: obie wzywano podczas narodzin dziecka, aby opiekowały się i pomagały kobiecie w
połogu (czarny bez, święte drzewo Freyi, podobno pomagał w uśmierzeniu bólu podczas
porodu), i obie wymieniano podczas ceremonii nadania narodzonemu dziecku imienia. Co
więcej, obie kogoś opłakiwały. Freyja płakała nad Odem, a Frigg pogrążyła się w żałobie po
śmierci syna, Baldura. Freyja miała jeszcze jeden potężny aspekt, który dawał jej przewagę nad
innymi nordyckimi bóstwami - wierzono, iż potrafiła zmieniać się w sokoła albo przybierać
kształt piórka (umiejętność taką w jednym z mitów przypisywano też Frigg), dzięki czemu
mogła jako ptak podróżować do odległych krain. Spośród innych bogów tylko Odyn potrafił
zmieniać postać. Ta wyjątkowość podkreślała status Freyi w nordyckim panteonie. Potęgę
pozwalającą na zmianę kształtów albo opuszczenie własnego ciała i przeniesienie swego ducha
w inne miejsce łączono z szamanizmem, formą spirytualistycznych praktyk szczególnie
popularnych w religiach ludów zamieszkujących regiony Arktyki oraz Azji Środkowej, ale
znanych też w wielu innych częściach naszego globu. Szaman mógł wysyłać swego ducha do
innych światów, potrafił też wprowadzać się w trans, aby zapytać o coś bogów lub zmarłych w
imieniu społeczności, w której żył. Pewne cechy szamana miał Odyn. Wystarczy przypomnieć,
że sam powiesił się na drzewie Yggdrasill, aby posiąść tajemnicę magicznych run. Jego
samoofiara przypomina syberyjskie obrzędy inicjacji, podczas których młody mężczyzna albo
młoda kobieta pragnący zostać szamanami musieli przejść rytualną śmierć i ponowne narodziny,
doświadczając tortur i cierpienia, aby w ten sposób zdobyć wiedzę i potęgę duchową. Wśród
nordyckich bóstw to właśnie Freyja była szczególnie biegła w takich czarach, które
przypominały szamanizm. „Seidr”, jak nazywano ten rodzaj magicznych sztuk, w
przedchrześcijańskiej Skandynawii, wykorzystywano do wróżenia i chociaż odpowiednie rytuały
mógł przeprowadzać mężczyzna, zwykle robiła to kobieta zwana wólwą, czyli wieszczką.
Wieszczka nosiła ze sobą laskę, a w jednym z podań opisano, iż ubierała się w specjalny kostium
uszyty ze skór zwierząt oraz piór różnych ptaków, z których wszystkie reprezentowały duchy ze
świata zwierzęcego, pomagające szamance podczas jej duchowej podróży. W czasie ceremonii
wieszczka siedziała na podwyższeniu i nuciła zaklęcia, wzywając duchy, które miały obdarzyć ją
okultystyczną wiedzą. Dzięki temu wchodziła w trans i mogła dostać się do podziemnego świata.
Wieszczki podróżowały po kraju, odwiedzały gospodarstwa i uczestniczyły w ucztach,
odprawiając rytuały w imieniu swoich gospodarzy. Ludzie często udawali się do nich, gdy
chcieli poznać czyjeś losy, szansę na zawarcie małżeństwa czy wielkość plonów. Jeżeli gdzieś
ludzie cierpieli głód, seidr pozwalało poznać przyszłość. Seidr zwykle uprawiano z korzyścią dla
społeczności, dlatego też wólwy wszędzie witano i podejmowano z honorami.
Boginię gór, Skadi, łączono z zimą i surowością nordyckiego klimatu. Jej niefortunne
małżeństwo z bogiem morza, Njórdem, mogło symbolizować spotkanie jałowej zimy z płodną
wiosną i nieudaną próbę pogodzenia tych sprzeczności.
Chrześcijańscy krytycy łączyli nordyckie boginie z czarną magią.43
43
Mity i Ludzkość „Wikingowie i Germanie: Sagi ludów północy”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o. Warszawa,
Wydanie I, str. 23-76.
2.3
Triumf bohatera.
Tacyt wychwalał w swych dziełach kodeks etyczny Germanów. Opowiadał o władcach i
ich lennikach prześcigających się w dawaniu dowodów męstwa, o wojownikach, dla których
hańbą było opuszczenie pola bitwy po tym, jak ich wódz poległ w walce. Pisał też o
młodzieńcach podróżujących w poszukiwaniu przygód i wojen, o królach, którzy obdarowywali
swą świtę i posyłali dary innym władcom, oraz o wojnach między rodami, których wszyscy
członkowie jednoczyli się przeciwko wrogom. Wątki te pojawiają się w najwcześniejszych
eposach i balladach - o Bjarkim czy Beowulfie, a także w późniejszych zbiorach legend, na
przykład w cyklu opowieści o Dietrichu. Większość wczesnogermańskich i skandynawskich
podań opisuje losy ludzi, a nie bogów i bogiń. Współczesny czytelnik może uznać je za krwawe
opowieści, ale w dawnych czasach były czymś o wiele ważniejszym; właśnie z nich wojownicy
czerpali wzory do naśladowania. Legendy te mówiły o rycerskości, honorze, odwadze,
lojalności i zemście. Bohater musiał walczyć w obronie własnego honoru oraz w obronie
dobrego imienia swego króla. Mężnie stawał oko w oko ze śmiercią, a w nagrodę cieszył się
sławą i bogactwem za życia oraz, co ważniejsze, chwalebnym miejscem w historii po swej
śmierci. Anonimowy autor islandzkiego poematu „Havamal” („Pieśń Najwyższego" w „Eddzie”
poetyckiej) pisał: „Krewni umierają, bogactwa przemijają, każdego czeka śmierć; znam
jedną rzecz, która nigdy nie umiera - sława bohatera". Chrześcijaństwo tolerowało opowieści o
przemocy i zemście, choć zawarte w nich odniesienia do pogańskich wierzeń wyrzucono albo
odsunięto w cień. Z listu anglosaskiego mnicha Alkuina do biskupa Lindisfarne, napisanego
w 797 roku, wiemy, że legendy o bohaterach uznawano za rozrywkę niestosowną dla mnichów,
którzy,
według
świątobliwego
męża,
podczas
posiłków
winni
słuchać
kazań,
a nie ballad o pogańskich królach. Nie wszyscy jednak podzielali jego zdanie. Święty Olaf, król
Norwegii, kazał pieśniarzom śpiewać pradawną pieśń o Bjarkim, aby dodać rycerzom odwagi
przed czekającą ich bitwą. Królowie Wessex długo po chrystianizacji Anglii zażyczyli sobie,
żeby w ścianach głównej sali zamku w Winchester wyrzeźbić sceny ilustrujące legendę o rodzie
Wólsungów. W czasach gdy bezpieczeństwo królestwa zależało od lojalności i dyscypliny,
bohaterskie ideały miały wielką wagę. Germańskie i skandynawskie legendy nie opowiadały o
półboskich, nadzwyczajnych bohaterach, lecz o zwykłych ludziach obdarzonych wyjątkowym
męstwem i wytrwałością, którzy czasem mieli też pewne magiczne zdolności, na przykład
potrafili zmieniać postać. Znaczenie takich opowieści wynikało z proponowanych w nich norm
etycznych, zwykle ponadczasowych i uniwersalnych. Obowiązek pomszczenia zabitego
krewnego lub stawienia czoła potężnemu wrogowi to wszak wartości aktualne zawsze i
wszędzie, nie związane z jedną kulturą bądź konkretnym okresem historycznym. Legendy o
bohaterach ciągle jeszcze oddziałują na ludzką wyobraźnię i zdobywają uznanie czytelników.
Bohater to nie odizolowana od historii jednostka, lecz postać silnie związana ze społecznością,
uwikłana w sieć wzajemnych zobowiązań — więzy pokrewieństwa i powinność posłuszeństwa
wobec władcy — które nakazywały walczyć w obronie przyjaciela, brata albo króla aż do
końca. Te właśnie więzy miały najwyższą wartość i były nie rozerwalne; nieszczęścia rodziły się
wówczas, gdy jedne przysięgi przeczyły innym. Osobista duma i honor także narzucały pewne
zobowiązania, często prowadzące do tragedii. Więzy przyjaźni mogły mieć taką samą wagę,
jak więzy pokrewieństwa, zwłaszcza jeśli umacniała je przysięga. W wielu dawnych
opowieściach za ukoronowanie osiągnięć bohatera uważano jego śmierć - moda na szczęśliwe
zakończenia przyszła dopiero później. Mity mówiły, że germańskich bogów czeka ostateczna
bitwa i zagłada, tak samo szczęście każdego bohatera musiało się kiedyś skończyć. Odyn
przestawał go ochraniać i wtedy nawet najzręczniejszy wojownik nie mógł umknąć śmierci.
Musiał mężnie wyjść jej naprzeciw, udowodnić, że jest prawdziwie odważny.44
Sagi przedstawiają tradycyjne społeczeństwo wikingów, z jego wiarą w przedsiębiorczą,
niezależną jednostkę, która spotyka się, a niekiedy ściera, z ambicjami władców dążących do
utworzenia silnego królestwa.45
Wikingowie znani byli z ducha walki i odważnego stawiania czoła śmierci i przeznaczeniu.
Ich twardy heroizm został niewątpliwie ukształtowany przez trudny klimat skandynawski oraz
stoicki fatalizm. Akceptując nieuchronność śmierci na polu bitwy i zagładę, gdy nadejdzie
koniec świata, walczyli z niesłabnącą odwagą. Dla wikingów sława była wszystkim, miała trwać
także po zgonie bohatera. Równie heroiczną postawą odznaczali się także bogowie oczekujący
nieustraszenie na dzień końca świata.46
44
Mity i Ludzkość „Wikingowie i Germanie: Sagi ludów północy”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o. Warszawa,
Wydanie I, str. 79-80.
45
Jonathan Wooding „Wikingowie”, Wydawnictwo Wiedza i Życie S.A. Warszawa 2001, str. 67.
46
Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland 2000, str.204.
2.4 Stworzenie świata i zmierzch bogów.
Pojęcie nieuchronności losu głęboko zakorzeniło się w całej nordyckiej mitologii. Mity
przepowiadały przyszłą katastrofę, Ragnarók, podczas której wszyscy bogowie i ludzie mieli
zginąć. Choć przepowiednia ta dotyczyła przyszłości, wydarzenia opisano z taką pewnością i
dokładnością, jakby już miały miejsce. W wyobrażeniach nordyckiego ludu stworzenie świata,
kosmologia i nieunikniona ostateczna zagłada były jednym cyklem w nie kończącym się paśmie
istnień, z których każde kończyło się apokalipsą. Potem świat rodził się na nowo. W tym
kosmicznym schemacie ludzie byli jednym z wielu rodzajów istot, a każdy taki rodzaj miał
wpływ na życie innych. Choć ludzie zamieszkiwali ten świat wraz z bogami, karłami,
zwierzętami i olbrzymami, nie mogli wpływać na los i zmieniać biegu wydarzeń. Koniec świata
był nieodwracalny już w chwili narodzin: jego losy i kres określały się w momencie, gdy
przybierał swój ostateczny kształt. Życie zaczynało się od zespolenia dwóch przeciwstawnych
żywiołów, lodu i ognia, a kończyło się, gdy woda i płomienie na powrót pochłaniały dzieło
stworzenia. Ostatnie ogniwo łańcucha tragicznych wydarzeń, przyspieszonych przez urażonego
Lokiego, stanowiła ostateczna walka, w której siły chaosu i zła jednoczyły się przeciwko bogom
i obie strony niszczyły się nawzajem w dramatycznym finale określanym jako Ragnarók. Ale tak
jak w pradawnym wirującym kręgu, symbolu często znajdowanym w malowidłach z ery
wikingów, po jednym obrocie następował kolejny. Przyczyną katastrofy stała się śmierć Baldura,
syna Odyna i Frigg, uważanego za najczystszego z bogów i najbardziej wśród nich lubianego.
Baldurowi przeznaczone było jednak dalsze życie, w którym miał władać nowo stworzonym,
spokojniejszym światem. Ragnarók oczyści świat ze zła, potem życie narodzi się od początku:
ziemia wyłoni się z wód chaosu, oczyszczona i od nowa ukształtowana. Przepowiednia głosiła,
że Yggdrasill, olbrzymi jesion, strażnik wszechświata, chroniący go przed nieszczęściami,
pozostanie niezmieniony i przetrwa ostatnią potworną bitwę. Między jego niezniszczalnymi
konarami schronią się mężczyzna i kobieta- Lifthrasir i Lif- prarodzice kolejnej generacji ludzi,
nowych mieszkańców Ziemi. W nordyckich mitach o stworzeniu świata wielką rolę odgrywały
żywioły, których przejawy ludzie obserwowali na co dzień wokół siebie. Narodziny życia,
powstanie kosmosu, ustawienie ciał niebieskich - wszystko to, jak wierzono, było z góry
określone i wynikało z dramatycznego zderzenia gorąca z zimnem, zwykle obserwowanego na
podstawie zjawisk wulkanicznych w podarktycznym krajobrazie. Osią wszechświata był
olbrzymi jesion zwany też drzewem świata, łączył światy ludzi, olbrzymów i zmarłych. Losy
tego drzewa odzwierciedlały losy świata, któremu dawało ono ochronę i życie. Niezwykły jesion
cierpiał tak samo, jak ci, którzy mieszkali między konarami. Drzewo świata, Yggdrasill, było
stale podgryzane przez jelenie i inne zwierzęta. Choć nordyckie opowieści o powstaniu świata nie
wymieniają z nazwy żadnych rzeczywistych miejsc, dzięki opisom można w naturalnym
krajobrazie tamtych ziem odnaleźć cechy będące inspiracją mitów o stworzeniu świata.
Mity o stworzeniu świata mówią, że był on płaski, z krainami Asgardu, Midgardu i Jótunnheim
rozmieszczonymi na jednym poziomie i otoczonymi morzem. Jednak wszystkie pozostałe
nordyckie mity przedstawiały świat składający się z trzech poziomów, ustawionych jeden nad
drugim. Na samej górze znajdowały się Asgard ze wspaniałymi halami bogów, Wanaheim,
siedziba Wanów, oraz Alfheim, królestwo jasnych elfów. Na najwyższym poziomie mieszkali
także ludzie, którzy zginęli w boju. Przyjmował ich Odyn w swej siedzibie, Walhalli, albo Freyja
w pałacu zwanym Sessrumnir. Na niższym poziomie znajdował się Midgard, świat ludzi, oraz
Jótunnheim, górzysta kraina olbrzymów. Podziemne domostwa karłów oraz ciemnych elfów
również zajmowały ten właśnie poziom. Asgard z Midgardem łączył płonący most Bifrost, który
śmiertelnicy nazywali tęczą. Snorri wspominał, iż ta trójkolorowa i bardzo mocna konstrukcja
była najbardziej misternym i kunsztownym dziełem, jakie kiedykolwiek powstało. Jeszcze niżej,
na trzecim poziomie, znajdował się świat zmarłych, Niflheim, oraz Hel, gdzie sądzono ludzi
zmarłych z powodu choroby, starości albo w wypadku. Hel nazwano tak od imienia strażniczki
tej krainy, potwornej córki Lokiego. Poszczególne światy łączył filar drzewa świata, wielkiego
jesionu zwanego Yggdrasillem, którego korzenie oplatały wszystkie trzy poziomy, a konary
rozpościerały się powyżej, zapewniając wszystkim królestwom ochronę. Jeden korzeń tkwił
zagłębiony w Asgardzie. Spod niego tryskało źródło Urd („Los"), przy którym bogowie
codziennie odbywali swoją naradę. Drugi korzeń drzewa świata sięgał Jótunnheimu, krainy
olbrzymów, i osłaniał źródło Mimira, w którym tkwiła mądrość. Podobno Odyn oddał jedno
oko w zamian za łyk wody obdarzającej wiedzą. Trzeci korzeń biegł w dół aż do
Nifiheimu, a spod niego tryskało źródło Hwergelmir, dające początek rzekom, dzięki
którym powstał świat.
Nordycką mitologię przenikała wiara w przeznaczenie; losu nie dało się odmienić.
Wszyscy
podświadomie
oczekiwali
nadejścia
Ragnarók,
końca
świata,
o
którego
nieuchronności mówiły mity wikingów. Wszystko zostało z góry zaplanowane tak
dokładnie, że znano szczegóły przyszłych wydarzeń i bogowie co dzień przygotowywali
się do ostatecznej zagłady. Ale mimo iż Ragnarók oznacza katastrofę wszechświata, nie
wszystko miało zostać unicestwione. Ragnarók jest nazwą złożoną: jej pierwszy człon, „ragna”,
oznacza „rządzących" i był powszechnie używany jako określenie bogów. Drugi człon, „rok”,
znaczy „przeznaczenie" albo „los". Stąd cała nazwa określa los lub przeznaczenie bogów. We
wczesnym stadium studiów nad germańską mitologią człon „rok” mylono z wyrazem „rokkr”,
czyli „zmierzch" i stąd wziął się „Die Gotterddammerung” (Zmierzch bogów) - tytuł ostatniej
części tetralogii Wagnera „Pierścień Nibelunga”. Choć Ragnarók oznaczało zagładę bogów, nie
mogli oni odwrócić biegu wydarzeń. Wszystko musi odbyć się zgodnie z przepowiednią, a
niebianie powinni przyjąć to ze spokojem i odważnie stawić czoło nieuniknionej katastrofie.
Według ludzi Północy przeznaczenie było rzeczywistością, tym, czego nie da się uniknąć ani
zmienić. Wychodzili mu naprzeciw bez strachu. Wierzyli, że nawet o śmierci, o ostatecznym
końcu, postanowiono wcześniej, a oni mogli jedynie wykazać się odwagą, akceptując swój los.
Śmiech w obliczu śmierci uważano za największy dowód męstwa nordyckiego wojownika i
właśnie takich mężów najdłużej pamiętano.47
47
Mity i Ludzkość „Wikingowie i Germanie: Sagi ludów północy”. Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o. Warszawa
1998, Wydanie I, str. 113-128.
2.5 Życie po śmierci.
Według „Havamal” (Słowa Wzniosłego”), nieśmiertelność zawdzięcza się sławie: „Bydło
zdycha, krewni umierają, ale sława trwa wiecznie”. Zapewne więc wikingów mniej zajmowały
nudne aspekty życia po śmierci, jeśli zyskali sławę za życia.
Wikingowie cenili swoich władców tak bardzo, że przyśpieszali ich drogę do nieba, by nie
pozwolić gnić im w ziemi. Najbardziej efektowne pochówki wikingów to pochówki łodziowe.48
W świecie Germanów zmarłym oddawano cześć podczas uroczystych pogrzebów lub kremacji.
Często otaczano ich cennymi przedmiotami, które miały pomóc w przeprawie na tamten świat.
Poświęcone zmarłym kopce czy głazy umieszczano w dobrze widocznych miejscach. Według
wierzeń, niektórzy po śmierci przyjmowani byli w Walhalli, pałacu Odyna, albo w Niflheimie,
królestwie zmarłych; inni pozostawali w grobowcach, aby zapewnić dobrobyt przyszłym
pokoleniom. Czasami ciała zmarłych pozostawiano na torfowiskach; ludzie ci przeważnie ginęli
gwałtowną śmiercią, składani w ofierze bogom, niektórych przybijano palikami do ziemi, aby
ich duchy nie nawiedzały żyjących.49
Rodzi się człowiek. Przybywa na ten świat nie wiadomo skąd. Ale człowiek również i
odchodzi, znika, a może wraca nie wiadomo dokąd. Ciało kryje ziemia lub woda albo trawi
ogień lub ptaki, ale gdzie się podziała owa substancja ożywiająca tę powlokę? Oto problem,
przed którym staje wyobraźnia człowieka co się z nim dzieje po śmierci? Tak oto rodzą się mity
o życiu pozagrobowym, rodzi się pojęcie nieśmiertelnej duszy i jej wędrówek, tak rodzi się
wiara w upiory. Tak rodzi się jeden z najsędziwszych - kult zmarłych i obrzędy
z
nim
związane, mające zmarłemu zapewnić szczęście na drugim świecie i zobligować go do opieki
nad rodem, gromadą, szczepem. Tak rodzą się wyobrażenia życia pozagrobowego, pojęcia
nagrody i kary za życie doczesne. Nie wszędzie jednak są religie i mitologie, które nie znają
pojęcia nagrody i kary na drugim świecie, które nie wiążą obligacji moralnych i społecznych z
konsekwencjami karnymi (za grzech!) lub rajską nagrodą (za cnoty) na drugim świecie. Do
takich to religii i mitologii należy germańska Tu nie ma tej dydaktycznej formuły, która każe
człowiekowi żyć tak, a tak, przestrzegać takich to, a takich reguł, gdyż na drugim świecie
wszystkie rachunki będą przedłożone i wyrównywane w niebie, czyśćcu lub piekle. Przemożny
wpływ,
jaki
chrześcijaństwo
wywarło
na
kształtowanie
się
kultury
europejskiej
pozaeuropejskiej, stanowi nawarstwienie ostatniego tysiąclecia. Religia ta przyniosła i
48
Jonathan Wooding „ Wikingowie”, Wydawnictwo Wiedza i Życie S.A., Warszawa 2001, str. 89-91.
Mity i Ludzkość „Wikingowie i Germanie: Sagi ludów północy”. Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o. Warszawa
1998, Wydanie I, str. 122.
49
i
zaszczepiła społeczeństwom cywilizującym się swoją własną mitologię, a. m. in. i tę jej część,
która dotyczy życia pozagrobowego. Wiara w nieśmiertelność duszy, w istnienie piekła i nieba
oraz kwarantanny czyśćcowej stały się dogmatami, nienaruszalnymi kanonami wiary. Dante
sugestywnie opisał wizję tego drugiego świata, malarze średniowieczni i późniejsi plastycy
pokazali nam obraz mąk czekających grzesznika w piekle i niebiańsko spokojne oblicza
sprawiedliwych, którzy dosłużyli się anielskich skrzydeł w raju. Nie zapominajmy jednak, że
chrześcijańska wizja życia pozagrobowego to tylko jedna z wielu, i to jedna z najmłodszych.
Różne społeczeństwa miały na ten temat własne wyobrażenia i różnie wyobrażały sobie raj i
nagrodę. Dla czerwonoskórego wojownika indiańskiego była to kraina wiecznych łowów, w
której trwają nieustanne polowania. Dla tureckiego janczara to olbrzymi harem, w którym
poległego za wiarę oczekują nadobne hurysy, odaliski Mahometa, z którymi zażywać będzie
fizycznych rozkoszy. Dla wyznawcy hinduizmu nagrodą będzie wcielenie się w świętą krowę, a
piekłem wcielenie się w osła lub pariasa - stworzeń nieczystych. Ideał buddysty to ,,nirwana",
rozpłynięcie się w oceanie nicości, która według tej doktryny filozoficznej stanowi absolut
szczęśliwości. Albowiem pojecie piekła i nieba jest względne. Germańska wizja niebios - taka,
jaką prezentuje „Edda” i stare sagi - to ogromna komnata, sala rycerska zwana Walhallą.
Zbudowano ją wokół pnia Drzewa Wszechświata, którego kończyny ocieniają jej dach
sporządzony ze złotych tarcz. Olbrzymi ten gmach, jak należy wnioskować, ma 540 brani tak
szerokich, że przez każdą z nich, ramię przy ramieniu, przemaszerować może ośmiuset
wojowników. Ściany Walhalli wyłożono złotymi włóczniami. Jej umeblowanie stanowią stoły i
ławy, sprzęt nieodzowny przy ucztach, które się tu odbywają każdego wieczora. Na zachodniej
ścianie tego pomieszczenia wisi wilk, ponad którym znajduje się orzeł. Walhallę otacza święty
mur, poza którym ciągnie się las złotolistny i plac do ćwiczeń i turniejów - Odynowe Pole. Aby
się dostać do tego raju wojowników, trzeba zostać wybranym przez Odyna i zginąć w walce.
Tylko najmężniejsi mogą się dostać do tego elitarnego obozu wojennego, tylko
najwaleczniejszych spotyka to wyróżnienie. Dni upływają im tutaj na rycerskich ćwiczeniach,
a wieczory na biesiadach przy mięsiwie i przy boskim miodzie. Raj wojowników germańskich
nie jest miejscem wiecznego spokoju Tu nie ma wypoczynku ani gnuśności. Zgromadzeni
bohaterowie wiedzą, że Odyn posłał po nich na pole walki jedną ze swoich zbrojnych posłanek Walkirię i pozwolił im zginąć, gdyż chce mieć przy swym boku najlepszych, kiedy wybije
godzina, czynu i ostatecznej walki. Kiedy nadejdzie Ragnarok - pora decydującej rozprawy z
olbrzymami i potworami, każdy z nich potrzebny będzie wodzowi i patronowi. Czeka ich bój
nad boje, czeka ich nieśmiertelna sława, czeka ich unicestwienie , gdyż wyrokami losów
bogowie, a z nimi i oni, będą pokonani i zniszczeni. Toteż gwar uczt i wojennych opowieści ma
w sobie nutę melancholii i nad całą Walhallą leży fatalistyczny cień przeznaczenia. Bohaterowie
jedzą, piją, ćwiczą się, ale wiedzą, że są skazani na klęskę i zagładę. Mimo to żaden z nich nie
cofnie się w czas próby, są przecież gwardią Odyna! Ideałem barbarzyńcy żyjącego z wojny i dla
wojny jest śmierć z bronią w ręku na polu chwały, gdyż tylko w ten sposób może trafić w szeregi
drużyny Odyna. „Idąc na wojnę skaczą z radości wierząc, że zejdą ze świata w sposób
szczęśliwy i godny, chorobę natomiast przyjmują z żałobą na myśl o tak zawstydzającym i
poniżającym zgonie" – pisał historyk rzymski, Wanenius Maksymus, relacjonując obyczaje
germańskich Cymborów i Celtyberianów. Rolę gospodyń w Walhalli pełnią walkirie. One to
wyruszają z polecenia Odyna na pole walki, aby ukazać się tym, których czeka zaszczytna
śmierć. One wyprzedzają poległego, obwieszczając jego przybycie i witają go u wrót Walhalli,
częstując go rogiem miodu. One w czasie biesiady baczą, by puchary i rogi były napełnione. Te
obowiązki stanowią tylko pokojową część funkcji. Kiedy bowiem wybucha wojna, walkirie
przywdziewają zbroje i hełmy, dosiadają swych nieokiełznanych rumaków i na rozkaz Odyna
pędzą przez przestworza, aby przechylić szalę bitwy na tę stronę, której Odyn sprzyja. Ich imię
oznacza ,,Te, które wybierają wojowników" i interesują się tylko losami bohaterów i żołnierzy.50
Walkyrie były początkowo złymi duchami zabijania, ciemnymi aniołami śmierci wzlatującymi
nad polami bitew jak ptaki żywiące się padliną, w imieniu Odyna wypełniającymi nakaz
przeznaczenia. W późniejszych wersjach mitu walkyrie były romantycznymi pomocnicami
Odyna, złotowłosymi dziewicami o białych ramionach. Na polu bitwy szybowały nad
walczącymi stronami pod postacią ślicznych panien-łabędzi lub galopowały konno jak wspaniałe
Amazonki. Ten znacznie bardziej przekonujący wizerunek rozwijają późniejsze utwory, Saga o
Wolsungach i „Pieśń Nibelungów”. Występująca w nich Brynhilda czy też Brunhilda była piękną
upadłą walkyrią. Wyidealizowane walkyrie były o wiele bardziej wrażliwe niż ich groźne
poprzedniczki i często zakochiwały się w śmiertelna herosach.51
Czasami opisywano je jako dziewice o łabędzim upierzeniu szybujące na łabędzich skrzydłach.
Czasami osiedlać się miały nad jeziorkami, na odludziu, wśród lasów, przyjmując postać tych
białych, królewskich ptaków. Jeśli człowiekowi udało się skraść im szatę z piór, którą w czasie
kąpieli składały na brzegu, wówczas zostawały jego niewolnicami. Wiara w walkirie
zakorzeniona była tak głęboko, że już w czasach historycznych biskup z Rouen uskarżał się, iż
norweska ludność chrześcijańska, osiedlająca się w Normandii, nadal jeszcze wierzy w te
pogańskie amazonki, mimo, że od pokoleń już wyznaje nową wiarę. Jak niebo wojowników
germańskich różniło się od raju z mitologii judeochrześcijańskiej, tak i germańskie piekło różni
50
51
„ŚWIT” Czasopismo propagujące kulturę naszych przodków, # 1, str.33-35.
Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland 2000, str. 212.
się zasadniczo od owych czeluści, w których rogate, ogoniaste szatany smażą dusze grzeszników
w siarce i smole. Geografia mitologiczna Normanów przeznaczyła Midgard dla ludzi, a krainę
zwaną Niflheimem dla umarłych. Jest to obszar lodów i mroków, zimne „piekło”, królestwo Hel,
strzeżone przez psa Garma. Świat umarłych jest obszarem leżącym daleko na północy, skutym
lodami, miejscem, gdzie nie zagląda słońce i gdzie panuje wieczna noc. W krainie cieni sprawuje
rządy Hel – córka Lokiego. To władczyni świata umarłych, która nowo przybyłemu wskazuje
należne mu miejsce na swoich terytoriach. Byt w jej państwie nie ma charakteru ani męki, ani
radości. To raczej spokojne trwanie w nicości rządzonej przez władczynię pozbawioną
okrucieństwa. W micie o śmierci Baldera widzimy ją w trakcie pełnienia swoich obowiązków.
Robi to poważnie i z godnością. Przyjmuje Baldera z należnym mu szacunkiem, wydaje na jego
cześć ucztę, ale przestrzega praw swego państwa, mimo wstawiennictwa bogów i ludzi
wykazuje, że śmierć jest nieodwracalna dla wszystkich, dla ukochanych i znienawidzonych.
Pomiędzy krainą umarłych a rajem wojowników umiejscowione są stwory, które nie są
bóstwami, choć niektóre z nich obdarzono cechami nadprzyrodzonymi. Na przykład żywioły
opanowane są przez duchy mające wpływ zarówno na życie ludzi, jak i losy bogów. Postacie
tych półbogów i duchów przetrwały w wierzeniach ludowych i mimo wieków chrześcijaństwa
nie dały się wykorzenić całkowicie. Po dzień dzisiejszy żyje jeszcze wiara w zmory i upiory
zdolne skrzywdzić człowieka. Czasami jawią się one jako duchy umarłych, które przybyły
wywrzeć zemstę na żywych, czasami ukazują się pod postacią zwierząt.52
Dramatyczny krajobraz Skandynawii, jej czyste niebo, lodowe pustkowia i szemrzące
strumienie szybko zapełniły się duchami natury. Duchy te snuły się po górach i zaśnieżonych
zboczach pod postacią olbrzymów mrozu, burzy i ognia uosabiających tajemnicze i groźne siły
natury. Strach przed pękającym lodem i palącym ogniem był tak wielki, że olbrzymy pełnią w
mitach skandynawskich rolę złych i złowieszczych mocy. Innymi, mniej dramatycznymi, choć
równie ważnymi duchami były niewidzialne landuaettir, duchy ziemi, które zamieszkiwały
ziemię i strzegły jej dobrobytu. Pomocne i nieśmiałe landuaettir łatwo wpadały w popłoch i
uciekały przed smoczymi statkami wikingów. W podziemnych jaskiniach ciemne karły
wykopywały błyszczące kamienie i metale, po lasach, wśród jezior krążyły delikatne elfy.53
Karły i elfy pełniły zupełnie odmienne funkcje, ale obie grupy miały wielkie znaczenie w
mitologii oraz w życiu Skandynawów. O karłach często wspominano przy okazji bogów, gdyż to
właśnie one stworzyły magiczne skarby. Elfy - niezwykłe istoty, podrzędne wobec bogów
pojawiały się w wielu germańskich mitach. Były one częścią kosmologii w wierzeniach ludów
52
53
„ŚWIT” Czasopismo propagujące kulturę naszych przodków, # 1, str. 35-36.
Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland 2000, str. 186.
zachodniogermańskich oraz Anglosasów. Niektóre znaleziska świadczą o tym, że w pewnych
regionach elfy otaczano czcią. W mitologii nordyckiej istniały dwa rodzaje elfów. Elfy jasne,
świetliste, uważane za piękniejsze nawet od słońca, mieszkały w Alfheimie, na tym samym
poziomie świata, na którym znajdował się Asgard. Ciemne elfy, istoty czarniejsze
niż noc, żyły pod ziemią w Midgardzie. W całym germańskim świecie elfy łączono z ziemią i
naturą. W języku Anglosasów istniało nawet słowo, które oznaczało„piękny jak elf" i
odwoływało się do urody oraz powabu tych istot. Zwykle jednak uważano je za dość
niebezpieczne.54
54
Mity i Ludzkość „Wikingowie i Germanie: Sagi ludów północy”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o. Warszawa
1998, Wydanie I, str. 115.
2.6 Pogańska spuścizna.
Religia nie umiera bez śladu. Ludowe wierzenia i zwyczaje zachowują jakąś cząstkę
przeszłości, która zapuszcza korzenie w tradycji, i choć z czasem źródła zwyczajów idą
w niepamięć, prości ludzie instynktownie otaczają czcią i szacunkiem to, co przekazały im
wcześniejsze pokolenia. Ślady dawnych wierzeń zachowują się również w późniejszych
dziełach uczonych, pisarzy i artystów, którzy odkrywają przedchrześcijańskie źródła
kultury
swego
narodu,
świadomie
wykorzystując
je
do
celów
politycznych
lub
artystycznych. Germańskie wierzenia pogańskie przetrwały w obu tych sferach.
Około 1000 roku chrześcijańscy misjonarze, spadkobiercy czterechsetletniej działalności
misyjnej na terenach zajmowanych przez ludy germańskie, dotarli do najbardziej odległych
zakątków Skandynawii. Klasy rządzące przyjmowały nową wiarę, a pogaństwo oficjalnie
odrzucano, należy jednak przypuszczać, iż przyjęcie chrześcijaństwa nie odbyło się tak
szybko, jak twierdzili średniowieczni kronikarze. Tak czy inaczej, pogańska wiara została
potępiona, a chrześcijańscy pisarze uciekali się do różnych sposobów, by pomniejszyć jej
wpływy. Snorri Sturluson uważał, że postacie mądrych i potężnych bogów wzorowano na
historycznych władcach, którzy wśród pogan mieli status boskości. Inni pisarze przedstawiali ich
jako
demony,
a
jeszcze
inni
jako
pozbawione
życia
posągi.
Jednakże
ich
imiona nigdy nie poszły w niepamięć. Cztery angielskie nazwy dni tygodnia pochodzą właśnie
od
imion
tych
bogów,
a
w
językach
germańskich
i
skandynawskich
wiele
jest nazw własnych wzorowanych na przydomkach bogów, bohaterów, walkirii, a nawet
zwierząt, które odegrały ważną rolę w mitach. Postacie i charaktery poszczególnych bogów
zapomniano albo zniekształcono; w niektórych regionach Szwecji Odyn przetrwał jedynie jako
wódz dzikich łowów, a Freyję w germańskich legendach przedstawiano jako wiedźmę, która
wiodła prym w orgiach podczas sabatów czarownic odbywających się w „Walpurgisnacht” (Noc
Walpurgii, czyli noc z 30 kwietnia na l maja). Rolę Thora, pogromcy olbrzymów, odzwierciedla
powszechne w skandynawskich wierzeniach ludowych przekonanie, iż pioruny zabijają trolle
oraz wszystkie nieprzyjazne potwory i olbrzymy. Pewne znaczenie ma również to, że czwartek
(ang. Thursday), dzień Thora, często wymienia się w ludowych opowieściach jako dzień
odpowiedni na uprawianie czarów i przeprowadzanie magicznych sztuczek. Symbole związane z
gromowładnym bogiem, na przykład swastykę w Islandii, zwano „młotem Thora''. Niewiele
szczegółów na temat pradawnych pogańskich świąt i obrzędów zachowało się do dziś, dlatego
nie możemy mieć pewności, czy właśnie od nich wywodzi się skandynawski zwyczaj palenia
ognisk w noc przesilenia letniego albo germański zwyczaj ubierania drzewka na święta Bożego
Narodzenia, choć wydaje się to bardzo prawdopodobne. Z czasów pogańskich pochodzi też
wiara, iż w środku zimy elfy, trolle i inne niezwykłe istoty odwiedzają domy ludzi, aby urządzać
w nich hulanki i zabawy. Zapewne stąd wziął się zwyczaj przywdziewania groteskowych
przebrań (masek zwierząt, rogów i kostiumów zrobionych ze słomy lub skór) i wędrowania od
domu do domu. Wierzono, że tacy przebierańcy w zamian za jadło i napoje przynosili szczęście.
Istnieje również zwyczaj przynoszenia zimą darów, a postacie obdarowujących przypominają
germańskie boginie. Ich męski odpowiednik, święty Mikołaj, wywodzi się z chrześcijańskich
zwyczajów świątecznych, ale ostatnio w krajach skandynawskich i w Ameryce orszak wesołych
pogańskich elfów zastąpił małego, czarnego demona, który towarzyszył Mikołajowi i karał
niegrzeczne dzieci. Mniej ważne postacie z mitologii germańskiej - olbrzymy, trolle, elfy, smoki
czy wszelkiego rodzaju chochliki - przetrwały w niezmienionej postaci od czasów pogańskich i
teraz są bohaterami baśni. W ludowych podaniach, tak jak w czasach przedchrześcijańskich,
nadal pojawiają się kłótliwe olbrzymy, karli, górnicy i kowale, kuszące czarodziejki, ogry i
chochliki, potwory, łabędzie panny, trytony, wilkołaki i wiedźmy. Oczywiście błędem byłoby
traktowanie tego bogactwa postaci wyłącznie jako spuścizny po pogańskich legendach
Germanów. Wiele spośród nich występuje także w podaniach Celtów i Słowian. Powinniśmy
zatem mówić o europejskim repertuarze motywów kultury z okresu przed chrześcijaństwem, a
nie kreślić wyraźne linie podziałów pomiędzy różnymi narodowościami bądź tez obszarami
językowymi. Niemniej wielką wagę i znaczenie zachowują podobieństwa pomiędzy dawnym,
pogańskim, oraz współczesnym germańskim folklorem, który Jacob Grimm przedstawił w
„Deutsche Mythologie” (1835).Bardzo interesująca jest ciągłość tradycji i pojęć związanych ze
śmiercią. Znaleziska archeologiczne oraz źródła literackie dowodzą, że za czasów pogańskich
powszechnie wierzono, iż zmarli nadal „żyją" w swych grobowcach lub kopcach, z których
mogli wychodzić na świat jako „upiory". W bardziej współczesnych germańskich opowieściach
ludowych chrześcijańskie wyobrażenie ducha jako bezcielesnego przejawu duszy zmarłego jest
dość powszechne, ale przetrwały także pogańskie wierzenia w „chodzących zmarłych". W
dziewiętnastowiecznej Islandii wierzono w potęgę draugura, „posłańca", czyli człowieka,
któremu czarownik nakazywał powstać z grobu i słuchać swoich rozkazów. Germanie mieli
Nachzehrera, trupa, który żył w grobie, gryząc własne kończyny, i mógł wychodzić na
powierzchnię i atakować żywych. Duńskie duchy, uważane za nieziemskie istoty, a nie za
ożywione ciała zmarłych, podobno można było pokonać, przebijając je palikiem albo
przygniatając głazem, tak jak przed wiekami postępowano z upiorami. Uczeni zainteresowali się
pradawnymi mitami oraz opowieściami o bohaterach po odkryciu „Eddy poetyckiej” w Islandii,
w 1640 roku. Zainteresowanie to znacznie wzrosło w XVII i XVIII wieku, gdy tłumaczenia
poematów eddaicznych, sag o bohaterach i prac Saxo Grammaticusa oraz Snorriego Sturlusona
ukazały się w innych językach skandynawskich, w niemieckim, angielskim, a nawet we
francuskim. Doprowadziło to do ożywionej debaty na temat relatywnej wartości nordyckich i
greckich mitów w sztuce i edukacji; na przykład w Niemczech Herder uznawał nordyckie mity
za znakomite, natomiast Schiller twierdził, że są zbyt proste i przyziemne, aby inspirować poetę.
Większość pisarzy i malarzy skandynawskich nie miała takich zastrzeżeń; tamtejszy
dziewiętnastowieczny romantyzm przepełniała tęsknota za epoką bohaterów, po której pozostały
pradawne kopce, wizerunki wojowników w skrzydlatych lub rogatych hełmach, smocze łodzie,
głazy runiczne, świątynie, poezja bardów, mity o walkiriach, bogach i boginiach. Nostalgia za
blaskiem minionych wieków często miała implikacje patriotyczne lub polityczne. Gdy duńska
flota odparła atak Anglików na Kopenhagę w 1801 roku, poeci opisywali dawnych władców
wychodzących ze swych kurhanów, aby pod wodzą Thora dać przykład swym potomkom, jak
należy się bić, a wrota Walhalii otworzyły się przed Villemoesem, słynnym dowódcą floty, który
zginał w tej wojnie. Polityczne konflikty w Danii i w Niemczech oraz pomiędzy tymi dwoma
krajami można było wyrazić za pomocą podobnej symboliki; u Wagnera Siegfried symbolizował
nie tylko odwagę i szlachetność, ale także przełamanie kryzysu ekonomicznego; w latach
trzydziestych XX wieku lewicowe organizacje zrzeszające niemieckich robotników bardzo
interesowały się dawnymi mitami: w latach czterdziestych duńska gazeta wyraziła sprzeciw
wobec niemieckiej okupacji, zamieszczając na swych łamach dwie legendy o bohaterach,
wcześniej spisane przez Saxo Grammaticusa. Podkreślanie przez, nazistów wagi germańskiej
czystości rasowej oraz znaczenie dziedzictwa pogańskiej kultury Germanów to tylko jeden
(najbardziej znany) przykład powszechnej tendencji do upolityczniania mitologii.55
Legenda Walhalli i jej wojowniczek stanowiła wątek licznych utworów literackich i
muzycznych w Niemczech w latach poprzedzających II wojnę światową, a po przewrocie
hitlerowskim w Trzeciej Rzeszy przeżyła swój renesans . Niemiecki faszyzm, poszukując
ideologicznych wzorców, sięgnął do barbarzyńskich mitów jako do wzorca wojowniczej tężyzny,
pogardy śmierci, dyscypliny, bezwzględności i brutalności. Mit Walhalli wskrzesić miał pogardę
śmierci jeśli już nie bezpośrednio, to jako ideał przodków wprawiających się niegdyś w szał
bojowy. Z tą tradycją szedł w parze „Fuhrerprinzip”, zasada wodzostwa, kamień węgielny
porządku, dyscypliny i prawa, stanowiących wolę wodza.56
Niektórzy naziści życzyli sobie nawet przywrócenia kultu Wodana (Odyna) oraz Thora, ale
Hitler uznał to za szaleństwo i wszystko skończyło się tylko na planach. Motywy mitów i legend
55
Mity i Ludzkość „Wikingowie i Germanie: Sagi ludów północy”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o. Warszawa
1998, Wydanie I, str. 134-136.
56
„ŚWIT” Czasopismo propagujące kulturę naszych przodków, # 1, str. 35.
o bohaterach wkrótce zaczęły się pojawiać w prozie, poezji i dramacie. Wspaniałym przykładem
jest zbiór „Poemes barbares” Leconte de Lisle’a, zawierający poematy inspirowane tekstami
nordyckimi. W jednym z nich walkiria namawia swego zmarłego ojca, aby oddał jej miecz,
grożąc, że wezwie wilki, które rozwloką jego kości, jeżeli ojciec jej odmówi; w innym
umierający bohater prosi kruka, by wyrwał mu serce z piersi i zaniósł jego ukochanej; jeszcze
inny jest wspaniałą opowieścią o śmierci Sigurda i Brynhildy. Strindberg wykorzystał komiczny
poemat z „Eddy” opowiadający o tym jak Loki ubliża wszystkim bogom, jako wzór do utworu
„Lokes Smadelser” satyry mówiącej o zamachu na pewnego europejskiego polityka. Za
najwspanialszą adaptację wątków mitycznych należy jednak uznać libretto Richarda Wagnera do
jego cyklu czterech oper, „Pierścień Nibelunga”. Choć tytuł odwołuje się do słynnego
średniowiecznego germańskiego poematu, treść dramatu Wagnera w większym stopniu oparta
została na islandzkich tekstach o Wólsungach. Kompozytor i poeta zawęził wątki opowieści
dzięki pewnym zabiegom literackim, przenosząc motyw grzechu kazirodztwa z narodzin
Sinfjótlego na narodziny Siegfrieda (Sigurda) oraz wplątując Brynhildę (Brunhildę) w tragedię
Sig munda i Siglindy (Signy). Wagner wspaniale podkreślił rolę bogów i nadał całemu dziełu
kosmiczny wymiar, łącząc losy Siegfrieda oraz klątwę ciążącą na skarbie z ostateczną zagładą
bogów; motyw ten nie występuje w żadnym z oryginalnych tekstów źródłowych. Między wątki
historii bohaterów poeta zręcznie wplótł własne przemyślenia filozoficzne i przekonania
polityczne. Jego Siegfried uosabia ideały rewolucjonistów z 1848 roku oraz sprzeciw
Wagnera wobec wartości kapitalizmu. Niestety, wdowa po kompozytorze oraz jego synowie
woleli podkreślać temat czystości rasowej, również przedstawiony w cyklu oper; dlatego właśnie
dzieło Wagnera zyskało opinię pronazistowskiego i wiele czasu upłynęło, zanim przestano je za
takie uważać. W literaturze angielskiej istnieją dwa wspaniałe przykłady dzieł czerpiących
tematy ze źródeł mitologii nordyckiej. Pierwszym jest poemat Williama Morrisa „The Story of
Sigurd the Yolsung” (Historia Sigurda Wólsunga), o którym rzadko się dziś wspomina.
Opowiada on o tragedii Sigurda w sposób szczegółowy, choć dość swobodny, często
poruszający, ale to raczej ze względu na nostalgiczny patos niż oddanie okrucieństwa
przedstawionego w starszych źródłach. Drugim, o wiele bardziej znaczącym przykładem,
jest twórczość J.R.R. Tolkiena, pisarza, którego powieści zanurzone są w tradycjach nordyckich i
anglosaskich. „Hobbit” i „Władca pierścieni” czerpią wiele ze skandynawskich mitów i magii.
Dzięki Tolkienowi i jego naśladowcom ten rodzaj pisarstwa cieszy się wielkim powodzeniem.57
Pisząc o wpływach dawnych wierzeń na współczesną muzykę i literaturę nie sposób
zapomnieć o kręgach niezależnych, mówiących o sobie „podziemie”. To tutaj i to ci ludzie w
57
Mity i Ludzkość „Wikingowie i Germanie: Sagi ludów północy”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o. Warszawa
1998, Wydanie I, str. 136-137.
swojej twórczości w najbardziej znaczący sposób przyczyniają się do powrotu dawnych wartości
i wiary. Świadome odrodzenie wiary pogańskiej trwa od lat siedemdziesiątych naszego stulecia.
Neopoganie łączą elementy wierzeń różnych okresów i miejsc, często przekładając jedną kulturę
nad innymi. I tak jedni fascynują się wiarą Celtów, inni Słowian. Są także grupy specjalizujące
się w wierzeniach pogańskich Skandynawów / Germanów – np. Odinic Rite w Wielkiej Brytanii,
grupy Asatru w Islandii, Nordic Pagan Federation w Norwegii, Wotans Volk w Stanach. Także w
Polsce istnieją ludzie wyznający dawną wiarę. Niektórzy z nich skupiają się w Zrzeszeniu
Rodzimej Wiary, jednak dużo osób nie należy do żadnych organizacji, a swoją wiarę celebrują
sami, bądź w ścisłym gronie znajomych. Dziedzictwo pradawnych ludów nie zostało
zapomniane i wciąż powraca w dziełach kultury w poczynaniach ludzi świadomych swojej
spuścizny.58
Stare zwyczaje są oparte o tolerancję, gościnność, wierność i szacunek dla natury, w tym dla
życia. Najważniejszą zasadą pogańskich zwyczajów jest to, że każdy człowiek jest
odpowiedzialny za siebie i za to co robi.59
58
59
„ŚWIT”, Czasopismo propagujące kulturę naszych przodków, # 2, str. 46.
Internet – www.taraka.most.org.pl
2.7 Neopogaństwo volkistowskie i narodowo – niemieckie.
Ruch neopogański w Niemczech, którego początki sięgają pierwszego dziesięciolecia XX
wieku, posiada swoją własną specyfikę. Choć obecnie w Niemczech (jak i w całej Europie)
zaobserwować można całą gamę odmian ruchu neopogańskiego. Jednak dominującym, jak
wydaje
się
na
podstawie
dociekań
niektórych
badaczy,
jest
nadal
neopogaństwo
niemieckonarodowo-neogermańsko-volkistowskie i do opisu tego nurtu będę się tutaj ograniczał.
Niemieckie neopogaństwo wyrosłe na gruncie niemieckiego odrodzenia narodowego,
romantyzmu, zwracające się w kierunku wyidealizowanej przeszłości germańskiej, mitom krwi i
rasy, dawnej plemienności i obyczajowości, skrajnie antysemickie i rasistowskie, doskonale
pasowało do kształtującej się właśnie ideologii narodowo-socjalistycznej. Także po upadku
Trzeciej Rzeszy, w którym to okresie przeżywało swój bodaj największy rozkwit, zachowało
swoje specyficzne cechy, to jest powiązanie z ideologiami skrajnej prawicy, pangermańską
megalomanię i rasizm, skierowany głównie przeciw Żydom. Wymienione wyżej cechy
powodują, iż neopogaństwo niemieckie w dużej części różni się znacznie od innych nurtów
neopogaństwa europejskiego, nawet tych odwołujących się do tradycji pogan nordyckich. Jako
inspirację do powstania neopogaństwa na terenie Niemiec, autorzy zajmujący się tym tematem,
wymieniają
twórczość
filozofów
dziewiętnastowiecznych
o
nastawieniu
nie
i
anty
-chrześcijańskim: Davida Friedricha Straussa, Ludwiga Feuerbacha, Artura Schopenchauera,
Fryderyka Nietzsche,60 a także dzieła Ryszarda Wagnera, powieści Felixa Dahna oraz poglądy
narodowych myślicieli takich jak Julius Langbehn, Paul Lagarde i Gustaw Frenssen.61 Inni
badacze zwracają uwagę na liczne powiązania wczesnego neopogaństwa niemieckiego z
ideologią oraz religijnością neogermańską, narodową i rasową, a także działającymi w
Niemczech na początku wieku grupami okultystycznymi (między innymi: Zakon Germanów
[Germanenorden], czy Towarzystwo "Thule").62 W 1898 roku Georg von Schönerer rozpoczął
szeroko zakrojoną akcję propagandową pod hasłem Los von Rom (Zerwanie z Rzymem);
wywołało ją niezadowolenie Niemców z polityki narodowej Kościoła Katolickiego. Akcja Los
von Rom postawiła po raz pierwszy rodzący się wówczas ruch pangermański w opozycji do
chrześcijaństwa.63 Następnym krokiem był powrót do dawnych wierzeń germańskich,
60
Fredrich Wilhelm Haack „Neopoganizm w Niemczech (Powrót Wotana. Religia krwi, ziemi i rasy)”, Kraków
1999, wyd. Nomos str. 16.
61
Richard Grunberger „Historia Trzeciej Rzeszy”, Warszawa 1994 wyd. PIW str. 519.
62
Francis King „Szatan i swastyka”. (Okultyzm w partii nazistowskiej)”, Poznań 1996, wyd. Axis s.c. rozd. 5-7;
„Świat tajemny. Leksykon magii, okultyzmu i parapsychologii”, Łódź 1992, wyd. Łódzkie str. 166; Marek Tabor
„Ezoteryczne źródła nazizmu”, Kraków, Warszawa 1993, wyd. Fundacja Brulionu, str. 11-70.
63
Marek Tabor „Ezoteryczne źródła nazizmu”, Kraków, Warszawa 1993, wyd. Fundacja Brulionu, str. 10.
zreinterpretowanych jednakże przez swoich volkistowskich i ezoterycznych propagatorów.
Jednym z ważniejszych był Guido von List.
Guido Karl Anton List (1848 – 1918) okultysta austriacki, pionier odrodzenia zainteresowania
mitologią i folklorem teutońskim; już od wczesnej młodości, bo w wieku lat 14-tu zaczął
przejawiać zainteresowania mistyczno -neopogańskie, kiedy to doznał rzekomo olśnienia w
wiedeńskiej katedrze Świętego Stefana i obiecał poświęcić się budowie "świątyni Wotana". W
latach osiemdziesiątych XIX wieku publikuje on liczne artykuły poświecone germańskiemu
folklorowi, na łamach pism volkistowskich. Następnie publikuje powieści: Carnuntum (1888),
Powrót młodego Diethera (1894), oraz Pipara (1895) o tematyce ezoteryczno - historycznej
osadzone w realiach starogermańskich. Inne jego prace to: Staroniemieckie plemię Quadów
(1888), czy Niezwyciężony (1898), katechizm deizmu pogańskiego, zawierający podstawy
doktryny gnozy pangermańskiej oraz mistyki krwi i rasy. W pierwszych latach XX wieku List
zaczyna pracować nad liturgią odrodzonego kultu państwowego Germanów, projektuje
sanktuaria neopogańskie, obrzędy i rytuały, składające się między innymi z wyświęcenia
kapłanów i wojowników, "oczyszczenia i odświeżenia germańskiej krwi", czy też rytuał ofiarny
germańskiej religii solarnej, podejmuje także prace w kierunku rekonstrukcji języka Ariów i
magicznego pisma ludów północy - Run. List twierdzi, że religia Germanów istniała w formie
zewnętrznej (egzoterycznej) jako wotanizm, i w formie ukrytej (ezoterycznej), znanej rządzącym
tą cywilizacją królom-kapłanom, jako armanizm. Doktryna Zakonu Armanów zawarta w pracach
Lista zawiera pierwszą całościową pangermańską wizją symbolicznej historii cywilizacji
europejskiej. Głosiła ona, iż w zamierzchłej przeszłości teokratycznym społeczeństwem
germańskim rządziła dynastia królów-kapłanów Wotana. Czczono, między innymi Boga Ziemi,
nazywanego Tuisco i jego syna Mannusa, założyciela rasy Ariów. Jego trzej synowie byli
założycielami trzech kast społeczeństwa germańskiego: rolników, mędrców i wojowników.
Kasta mędrców, czyli Armanów (spadkobierców króla słońca), dała początek dynastii królówkapłanów. Ezoteryczna i magiczna wiedza Armanów przekazywana była uczniom w
długotrwałym procesie wielostopniowych inicjacji, zawierających między innymi studiowanie
Eddy Poetyckiej, pielgrzymkę do miejsc armanistycznego kultu, gdzie kolejno pogłębiano
umiejętności kapłana, polityka i nauczyciela, poznanie armanistycznej gnozy. List uważał, że
kapłańska hierarchia Armanów inspirowała średniowieczne herezje i przekazywała z pokolenia
na pokolenie tajemnice inicjacyjne, za pomocą magicznego pisma runicznego. Runy zawierały
też kosmogonię i magiczną wiedzę Germanów. List spopularyzował także solarny znak,
swastykę jako symbol ruchu pangermańskiego.64
64
Marek Tabor „Ezoteryczne źródła nazizmu”, Kraków, Warszawa 1993, wyd. Fundacja Brulionu, str. 11-24.
Wymieniona powyżej organizacja to mała tylko część spośród olbrzymiej ilości grup tego typu
powstałych w Niemczech przed okresem Trzeciej Rzeszy. Wywarła ona jednak duży wpływ na
późniejszą historię Niemiec i dużą część współczesnego ruchu neopogańskiego w Niemczech. W
okresie Trzeciej Rzeszy wiele z tych grup i tajnych stowarzyszeń musiało zawiesić swoją
działalność, inne, będąc przybudówką partii nazistowskiej, prowadziły kampanie na rzecz
zerwania z chrześcijaństwem i kościołami tradycyjnymi.
Inną istotną grupą to Nordische Glaubensgemenschaft (Nordycka Wspólnota Wierzeniowa),
która po wojnie odrodziła się w 1951 roku pod zmienioną nazwą Artgemeinschaft (Wspólnota
Gatunkowa), jej przywódcą był Wilhelmem Kusserow. Symbolem organizacji było nordyckie
drzewo życia Irminsul, w złocie, na błękitnym tle, krył on miedzy ramionami gwiazdozbiór
Dużego Wozu, tak że gwiazda polarna znajdowała się bezpośrednio nad nim, co miało
symbolizować, iż prowadzi ona odpowiednie gatunkowo nordyckie myśli i czyny. W warstwie
doktrynalnej Artgemeinschaft odwołuje się do typowych wartości etosu walki zawartych w
Eddzie i sagach staro nordyckich, zmiksowanych z ideologią pangermańską, co widać dokładnie
w "Ślubowaniu gatunkowym", gdzie zebrane są razem moralne obowiązki i "święte życzenia":
"Ślubujemy żyć ofiarnie i twórczo dla naszych potomków, bliskich i naszego narodu.
Ślubujemy zachować wierność przodkom i rodzicom, przyjaciołom i rodakom, oraz działać dla
ich dobra.
Ślubujemy kochać Ziemię i Wszechświat, niebo i ojczyznę, roślinę i zwierzę, wodę i wiatr –
jako w swej najgłębszej istocie dzieci boskości.
Ślubujemy utrzymać w czystości naszą krew, uczciwie wychowywać samych siebie i nasze
przyszłe potomstwo. Kierować się boskim prawem pochodzenia i ojczyzny, źródła i rodzaju.
Ślubujemy żyć w szczerości, wynikającej z odpowiedzialności własnej i gatunkowej,
związanej z wartościami naszej kultury, zobowiązani przodkom, zapatrzeni w przyszłość w
naszej wierze. Ślubujemy żyć w naszej wierze i ją urzeczywistniać do całkowitego spełnienia."
A także w tablicy wartości zawierającej inne elementy wiary gatunkowej:
"TABLICA WARTOŚCI
Wartości plemienia są dla nas wiążące, poświadczone przez styl życia i bohaterstwo naszych
narodów.
Wartości podstawowe: cześć, wierność, waleczność, poważanie dla ważniejszych, duma i
poczucie własnej godności.
Wartości społeczne: gotowość do pomocy, odpowiedzialność, poczucie sprawiedliwości,
wspaniałomyślność.
Wartości moralne: czystość, zdrowie, panowanie nad sobą.
. Wartości wewnętrzne: prawdomówność, liczenie się z innymi, samoopanowanie, skromność.
Wartości gatunkowe: wierność ojczyźnie, poczucie gatunkowe, poczucie narodowe,
samoukształtowanie."65
W 1957 roku zostaje założony przez Franza Hermanna Rodericha Munsfelda Zakon Godenów.
Zakon wydawał pisma: "Licht ist Leben" ("Światło jest Życiem"), "Kosmische Wahrheit"
("Kosmiczna prawda" – z podtytułem: religijno- kosmiczne strony o pielęgnacji osobistego
życia), a następnie "Kosmische Wehrheit" (z podtytułem: godyjskie pisma o pielęgnacji
osobistego życia). Godenowie są zwolennikami ekologii, zdrowego żywienia (wegetarianizmu),
przeciwnikami podatków. O sposobie pojmowania przez nich duchowości i religijności mówi
doskonale fragment ich broszury pod tytułem Ruch Godenów:
"Duch- Boski Duch- Boskość – musi panować nad wszystkimi obszarami życia.
Wszystkie religie muszą być odpowiednie dla gatunku i związane z naturą.
Prawa boskie to prawa przyrody.
Każda potrzeba w świecie jest duchową potrzebą. Duchowa potrzeba jest niewiedzą; niewiedza
natomiast prowadzi do złego myślenia...
Nasza wiara Godenów jest zbudowana na niemieckich podstawach i jest Religią Nordycką,
tzn. religią, która jest odpowiednia dla naszej krwi, naszej boskości, która działała już w naszych
przodkach, między germańskimi antenatami, jest odpowiednia...
Filozofia Godenów stanie się kiedyś zarodkiem nowej Europy. Zniszczenie starych
niemieckich idei zakonnych było jednym z celów wrogów Niemiec.
Wszystko co niemieckie, jest dla nas święte i nienaruszalne...
Pielęgnujemy w ruchu Godenów następujące zwyczaje:
Zimowe Przesilenie (Boże Narodzenie), Święto Wiosenne (Wielkanoc), Hohe Mein (Zielone
Świątki), 1 Maj (Dzień Ludzi), Przesilenie Letnie, uroczystość nadania imienia, uroczystość
zaślubin, uroczystość grzebania, ewentualnie kremacji.
Pomóżcie i Wy w walce o zmartwychwstanie niemieckiego ducha. Stańcie się członkami ruchu
Godenów! Duch jest rzeczą najważniejszą!"66
65
Fredrich Wilhelm Haack „Neopoganizm w Niemczech (Powrót Wotana. Religia krwi, ziemi i rasy)”, Kraków
1999, wyd. Nomos str. 69-86.
66
Fredrich Wilhelm Haack „Neopoganizm w Niemczech (Powrót Wotana. Religia krwi, ziemi i rasy)”, Kraków
1999, wyd. Nomos str. 94-96.
3.1 Kultura i wierzenia.
Niewiele ludów starożytnej Europy wzbudziło tyle zainteresowania, sporów, dyskusji i
kontrowersji naukowych, co Celtowie. Dzisiejsi Francuzi widzą swych przodków nie w
germańskich Frankach, którzy pozostawili im nazwę, nie w starożytnych Rzymianach, którzy
dali im język i wysoką kulturę, ale w Celtach, czyli w Galach, po których dziedziczą rozum,
męstwo i wszelkie przymioty ducha - jednak nie bez wad z owym duchem związanych, jak
skłonność do gadulstwa, umiłowanie dobrych potraw i szlachetnych trunków i wiele cech
pomniejszych, które taktowniej byłoby przemilczeć. Są i inne narody, wykazujące Celtów w
swojej galerii przodków. Największe prawo po temu mają mieszkańcy Wysp Brytyjskich,
Iryjczycy i Szkoci wywodzą się w prostej linii od galijskich antenatów, a Walijczycy mówią
nadal po celtycku jako jedyny już dziś lud tej rozległej niegdyś rodziny językowej. Jakieś drobne
krople krwi celtyckiej płyną może i w naszych żyłach, jako że przed wiekami były na ziemiach
Polski pojedyncze osady celtyckie i faktorie handlowe, aczkolwiek obszary na północ od Karpat
leżały na peryferiach osadnictwa galijskiego. Rzecz tu jednak nie we krwi celtyckiej ani
fizycznej obecności tego ludu w różnych częściach naszego kontynentu. Tym bowiem, co
najbardziej fascynujące w dziejach Celtów, to ich kultura, wpływ cywilizacyjny na inne ludy
współczesne i miejsce dziedzictwa kulturowego Celtów w dziejach Europy. W ciągu pięciu
wieków przed naszą erą liczyły się na obszarze Europy trzy wielkie kręgi kulturowe. W strefie
śródziemnomorskiej kwitła kultura grecka, której hellenistyczną wersję wchłonęło imperium
rzymskie. Krąg kultury scytyjskiej ogarniał rozległe stepy Eurazji. Trzecim wreszcie był
środkowo- i zachodnioeuropejski krąg cywilizacji celtyckiej, stanowiący macierz kulturową
wielu ludów, w tym także odłamu Słowian.67
Prawodawstwo celtyckie uwzględniało więzi krwi sięgające aż do siedemnastego pokolenia.
Naprawdę liczyło się pokrewieństwo sięgające szóstego pokolenia, ale i to oznacza świadomość
więzi krwi ogarniającą kilkaset osób jednocześnie żyjących. W tym systemie pokrewieństw,
wielowiekowej zasiedziałości na jednym miejscu, szczególna była pozycja przywódcy plemienia
– króla. Był on bowiem nie tylko wyniesionym przez prawo i zwyczaj reprezentantem
politycznym ludu, ale także szczególnie wysoko stojącym krewnym, któremu należał się respekt
rodzinny. Jako„ojciec” plemienia król winien troszczyć się o dobrobyt i bezpieczeństwo swego
ludu. Lud ten miał świadomość pochodzenia od wspólnego, często mitycznego przodka,
nierzadko zaliczanego do bóstw lub herosów. Króla uważano także za jego potomka w linii
prostej. Stąd spływały na niego także moce magiczne i stąd wynikał jego religijny prestiż. Ale
król celtycki nie mógł poprzestać na odziedziczonych właściwościach. Musiał na co dzień
67
Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 5.
czynem podkreślać, iż godzien jest atrybutów związanych z jego pozycją. Król i możni mieli
obowiązek utrzymać współplemieńców ze swego bogactwa, które było wspólnym dziedzictwem.
Za zwyczajowe podarki współplemieńców powinien był się odwzajemniać znacznie okazalej, bo
hojność jest cnotą królewską. Na jego utrzymaniu pozostawała kilkusetosobowa drużyna
wojenna. Przykładem odwagi musiał być przede wszystkim król, jako wcielenie bohatera –
przodka. Nie tylko zatem wiódł wojska do boju, ale walczył w pierwszym szeregu. Nierzadko
pojedynek królów zastępował walkę zbrojnych zastępów. Król nie mógł mieć wad fizycznych,
bo reprezentował urodę swego plemienia. Jeśli został okaleczony na wojnie lub w wypadku –
musiał zrzec się władzy. Płodność króla dawała magiczną gwarancję rozrodczości plemienia i
żyzności jego pól i pastwisk.68
U Celtów kobieta cieszyła się stosunkowo dużą niezależnością od mężczyzny, także w
małżeństwie. Mogła dysponować dobrami osobistymi, które prawo celtyckie odróżniało od dóbr
wspólnych. Małżeństwo nie było, w założeniu, instytucją dożywotnią, lecz rodzajem umowy,
która mogła być rozwiązana za obopólną zgodą. Pozycja małżonków pozostających w związku
zależała od stanu posiadania każdego z nich. Jeśli mężczyzna wniósł więcej – zarządzał
wspólnym majątkiem, bez zasięgania zdania kobiety. Gdy oboje wnosili proporcjonalnie –
wiązała ich konieczność wspólnej decyzji. Gdy większy był majątek kobiety – nie pytała męża o
zdanie w gospodarstwie. Przez małżeństwo kobieta nie wchodziła do rodziny męża, lecz należała
nadal do swego rodu.69
Według systemu prawa irlandzkiego (prawo Brehon), w czasach gdy w większości
społeczeństw europejskich kobiety traktowano na równi z dobytkiem, pozycja kobiet
irlandzkich była wyjątkowa. Wykonywały one różne zawody, również sędziów, jak na
przykład
słynna Brigh, spełniały funkcje dowódcze, choć w okresie historycznym władza w królestwie
należała przeważnie do mężczyzn. Kobieta mogła dziedziczyć własność i pozostawała
właścicielem rzeczy wniesionych do małżeństwa. W wypadku rozwodu zabierała nie tylko swoje
rzeczy, ale również te, które otrzymała w czasie trwania małżeństwa od męża. Rozwód był
dozwolony i kobieta mogła zostawić męża, tak jak mężczyzna miał prawo rozwieść się z żoną.
Jeżeli mąż „utracił godność", czyli popełnił przestępstwo i stracił prawa obywatelskie lub został
usunięty ze społeczeństwa, nie wpływało to na pozycję kobiety. Kobieta odpowiadała tylko za
własne długi, nie zaś za długi męża. Jak zauważył profesor Markale: „Rzymianie postrzegali swe
kobiety jako rodzicielki dzieci i przedmioty przyjemności, druidzi zaś włączali kobiety do życia
politycznego i religijnego". Grecy i Rzymianie nie potrafili zrozumieć wolności, jaką cieszyły
się kobiety celtyckie i ich bardziej otwartego podejścia do związków seksualnych.70
68
Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 33.
Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 47-48.
70
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 77-78.
69
U Celtów, gdzie jeszcze w średniowieczu zdarzało się spalenie na stosie cudzołożnej żony z
jej kochankiem, wierność małżeńską rozumiano przede wszystkim jako sprawę honoru kobiety, a
także dwóch rodów skojarzonych przez hymen. Pogwałcenie jej mogło sprowadzać tylko śmierć
i wieczną hańbę. Jednocześnie zaś miłość w celtyckim świecie średniowiecza uważano za
namiętność tak wszechmocną, potężną i obezwładniającą, że źródeł jej poszukiwano w kręgu
zjawisk nadprzyrodzonych, w rzuconym uroku, w czarodziejskim napoju, wypitym pospołu z
jednego pucharu. Tak wielkich napięć uczucia, takiego tragizmu nieszczęsnej miłości, jak w
opowieści o Tristanie i Izoldzie, próżno by szukać w innych literaturach średniowiecza.71
W wyobrażeniach celtyckich, sięgających najdawniejszej warstwy ich tradycji, kobieta jest
czynnikiem inicjującym, wprowadzającym mężczyznę w wyższe regiony życia i świata. Z niej
czerpie mężczyzna wszystkie swe siły twórcze do życia i działania, ona opromienia jego czyny i
wprowadza go na szczeble wyższych sfer rzeczywistości. Ale zarazem ów czynnik kobiecy,
upostaciowany w najstarszych bóstwach kobiecych, przedstawia sobą nie tylko urodzajność i
pierwiastki twórcze.
Kryje on też siły destrukcyjne, angażuje ciemne moce niszczycielskie, może zdruzgotać i
unicestwić wszystko.72
W wyobrażeniach celtyckich natura jest pierwotną kobietą, dawczynią życia. Była ona nie
tylko matką, lecz również królową stworzenia. Celtowie pragnęli żyć w harmonii z przyrodą i
uważali człowieka za część całego dzieła stworzenia. Ponieważ byli przekonani, że dusza jest
wieczna i obecna zarówno w człowieku, jak w ogóle w naturze, świata ludzi i świata zwierząt
nie dzieliła granica tak wyraźna, jak widzi ją dzisiejsze społeczeństwo zachodnie. Celtowie
dostrzegali boski pierwiastek w całej przyrodzie — w drzewach, skałach, wodzie, we wszystkim,
co żyje. Mieli głęboką świadomość tego, że uprawiając ziemię, wydobywając minerały czy
żeglując, naruszają naturalny porządek. Ich obrzędy przywracały więc równowagę, oddawały
życie naturze.73
Wśród Celtów, podobnie jak innych ludów indoeuropejskich, wykształciła się klasa czy kasta
zawodowych wojowników, gotowych sprzedać swoje umiejętności wszystkim chętnym ich
nająć. Łatwiej zrozumieć ich rolę w społeczeństwie poprzez porównanie do japońskich
samurajów, kasty wojowników zniesionej dopiero w okresie Meji na początku obecnego wieku.
Kastę wojowników celtyckich przyrównać można również do hinduistycznych Kshatriya
(kszatrijowie), kasty zajmującej miejsce poniżej braminów. Podobnie do niektórych kszatrijów,
również celtyccy Gaesatae walczyli nago, wierząc, że wyzwoli to ich karmę do pełnego męstwa,
a w przypadku śmierci ułatwi spotkanie ich wcielenia w świecie pozagrobowym.74
71
Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 199.
Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 49.
73
Aedeen Cremin „Celtowie”, Wydawnictwo Wiedza i Życie S.A, Warszawa 2001, str. 128.
74
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 20.
72
W kulturze Celtów walka była rytuałem i mogła się wyrazić zarówno w tańcu, jak i w
rzeczywistym starciu. Celtowie słynęli z wojowniczości, a odwagę uznawano za najważniejszą
cechę u obojga płci. Odwaga przejawiała się w walce, której jedynym celem było zyskanie
sławy zwycięzcy. Takie zachowania wywodziły się z dwóch przekonań Celtów: po pierwsze, że
życie nie ma wielkiej wagi, ponieważ realny świat leży poza granicami naszego świata; po
drugie, że pamięć jest krótka i jedynym sposobem zaistnienia w ludzkich umysłach jest
dokonanie niezwykłych czynów. Prawdziwą śmiercią jest zapomnienie, śmierć ciała to tylko
chwila przejściowa do świata, w którym człowiek będzie traktowany w zależności od chwały,
jakiej przysporzyły mu czyny dokonane w życiu doczesnym. Bohater iryjski Cuchulainn mówił,
że mógłby żyć na ziemi tylko jeden dzień, gdyby wiedział, że będzie żyć wiecznie w ludzkiej
pamięci.75
Celtowie pierwotnie nie tworzyli wizerunków owych istot pozaziemskich. Uważali nawet, że
to śmieszne myśleć, iż ktoś mógłby przedstawiać zaświaty, i śmieli się, gdy ujrzeli posągi bogów
greckich w Delfach, które zaatakowali w 279 roku p.n.e. Jednakże później, kiedy znaleźli się pod
wpływami Rzymu, zaczęli tworzyć przedstawienia niektórych bóstw, choć często wyobrażali je
na sposób aluzyjny za pomocą wieloznacznych figur. Prości ludzie porozumiewali się z tymi
istotami codziennie; prosili je o pomoc i radę, udawszy się w tym celu na miejsca mogące służyć
za kanały komunikacji z zaświatami: groby, studnie, jeziora i szczyty wzgórz. Wydaje się, że
robili to pełni czci, lecz w sposób bezceremonialny.76
Ważne miejsce w kulturze celtyckiej zajmowała sztuka. Znamy najlepiej twórczość plastyczną
dzięki zabytkom, które przetrwały po nasze czasy z różnych okresów aktywności Celtów. Sztukę
celtycką cechuje pewien dystans w stosunku do przedstawianej rzeczywistości, nierzadko
zmierzający ku abstrakcji. Źródłem inspiracji bywał zazwyczaj świat roślinny i zwierzęcy,
przetwarzany w silnie stylizowane kompozycje o finezyjnych, delikatnych liniach, wypełniające
całą wolną przestrzeń. Sztuka ta jest zasadniczo sztuką abstrakcji, iluzji i niedomówień, w
przeciwieństwie do ówczesnej sztuki greckiej, rozmiłowanej w realizmie lub naturalizmie
konkretu. Jest w niej odzwierciedlenie tego, co starożytni autorzy zarejestrowali jako
specyficzne w sposobie bycia i wyrażania się Celtów: zagadkowość, mówienie nie wprost,
operowanie przenośniami i aluzjami. Twórczość literacka pozwoli nam zilustrować mit i epos
celtycki. Znana jest jedynie z najpóźniejszego okresu samodzielnego rozwoju kultury celtyckiej,
z czasów kiedy literatura chrześcijańska wczesnego średniowiecza zarejestrowała stare celtyckie
mity pogańskie Irlandii i Walii.77
Z okresu poprzedzającego wielki rozkwit literatury iryjskiej zachowało się tylko kilka źródeł
przydatnych do badania mitologii celtyckiej. Pozostałe źródła z tej epoki są dziełem Rzymian.
75
Aedeen Cremin „Celtowie”, Wydawnictwo Wiedza i Życie S.A, Warszawa 2001, str. 38-40.
Aedeen Cremin „Celtowie”, Wydawnictwo Wiedza i Życie S.A, Warszawa 2001, str. 64-66.
77
Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 37.
76
Musimy zatem opierać się na rozproszonych inskrypcjach zamieszczonych na posągach i
monetach. Jednakże pewne wątki mitologiczne można również odczytać z licznych zapinek,
rzędów końskich, broni i innych przedmiotów wytworzonych przez uzdolnionych rzemieślników
celtyckich. Te nieme świadectwa celtyckiej przeszłości ozdobione są często charakterystycznymi
motywami , które tylko na pierwszy rzut oka zdają się mieć znaczenie dekoracyjne. Po bliższym
zbadaniu okazuje się jednak, że ozdoby te zawierają głęboką symbolikę będącą świadectwem
kultury duchowej ich twórców.78
78
Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o., Warszawa 1998, Wydanie I, str. 15.
3.2 Mitologia.
Mówiąc o mitologii i religii celtyckiej trzeba przede wszystkim pamiętać, że nie stanowi ona
spójnej całości. Celtowie nie stworzyli pojedynczego organizmu państwowego, w obrębie
którego wytworzyłaby się ogólnonarodowa hierarchia bóstw. Każde z plemion celtyckich
funkcjonowało niezależnie i miało swoje bóstwa, którym oddawało szczególną cześć, często
będące personifikacją jakiegoś elementu otaczającej ich przyrody (np. Sekwana, bogini rzeki,
która do dzisiaj zachowała jej imię). Istniały oczywiście bóstwa, których wpływ wychodził poza
obręb jednego plemienia, ich ołtarze bowiem znajdowano w wielu częściach Galii; zawsze
należy jednak pamiętać, że określenie "celtycki", sugerujące wszechobecność kultu, jest bardzo
mylące. Szukanie prawdy o bóstwach starożytnych Celtów utrudnia też natura źródeł. Z grubsza
można je podzielić na dwie grupy: "kontynentalne" i "wyspiarskie". Wierzenia Celtów z
"kontynentu", czyli terenów w starożytności zwanych Galią, poznajemy z relacji Greków i
Rzymian, a także na podstawie odkryć archeologicznych - posągów, których odnaleziono ponad
8 tysięcy, ołtarzy, inskrypcji na nich i innych pozostałości kultu. Sami Celtowie nie spisywali
swoich mitów; zabraniali im tego Druidzi. Nie słyszymy więc prawdziwego, niezafałszowanego
głosu celtyckich pogan; mówią za nich postronni obserwatorzy wywodzący się z zupełnie innej
kultury, lub cyniczni najeźdźcy, którym bardziej zależy na usprawiedliwieniu swoich podbojów
niż na zdobywaniu wiedzy. Z drugiej strony źródła archeologiczne, choć fascynujące, są
niespójne, rozproszone i wymagają interpretacji, która często, przy braku innych wskazówek,
jest po prostu niemożliwa. Z "wysp", czyli przede wszystkich Irlandii, a także Walii i do
pewnego stopnia Anglii pochodzi przede wszystkim materiał pisany. Tutaj jednak mamy do
czynienia z podaniami spisanymi w okresie, kiedy w krajach tych już od wielu stuleci panowało
chrześcijaństwo. Żaden z zachowanych w Irlandii manuskryptów nie pochodzi z czasów
wcześniejszych niż XI wiek ne; walijskie są jeszcze młodsze. Podania spisywane przez
chrześcijańskich mnichów z natury rzeczy podlegały swoistej redakcji - niektóre elementy były z
nich usuwane, inne tonowane, jeszcze inne dodawane. Nie zawsze zresztą należy za to winić
mnichów. Sami bardowie, wyśpiewujący swoje sagi dla schrystianizowanego społeczeństwa
mogli dokonywać takich "korekt". Znów więc głos celtyckich pogan jest tutaj zaledwie echem.79
Culhwch jest pierwszym z wielkich bohaterów walijskiej mitologii. Jego przygody opisane w
opowieści Culhwch i Owen, znajdują się co prawda poza Czterema Gałęziami, stanowiącymi
zrąb główny Mabinogion, ale w micie o Culhwchu znajdujemy ślady języka starowalijskiego, co
wskazuje na prastare pochodzenie opowieści i rzeczywiście, historia ta, z całą jej magią,
transformacją postaci, olbrzymami, potworami, bajecznymi zwierzętami i ogromną listą
79
Internet – www.org.pl
nieprawdopodobnych czynów i osób, jest mocno zakorzeniona w najstarszych tradycjach
celtyckiego mitu.80
W mitach iryjskich prawie zawsze obecna jest walka, choć częściej podejmują ją herosi niż
bogowie. Ideałem tych opowieści jest nieustraszony wojownik Cuchulainn, który w pojedynkę
bronił Ulsteru przed inwazją wojsk Medb, królowej Connachtu. Został uznany za największego
iryjskiego wojownika po tym jak stanął do pojedynku na ścinanie głów z olbrzymem imieniem
Uath. Żaden inny człowiek nie miał dosyć odwagi, by w odpowiedzi przyjąć cios olbrzyma.
Jednak Cuchulainn „Pies Culanna", nie cieszył się zbyt długo życiem; swój los przypieczętował
nie odwzajemniając uczucia Morrigan, bogini rzezi bitewnej. Nawet interwencja jego ojca Luga,
boga słońca, nie mogła go uratować. Ta, zdawałoby się, niekończąca się walka nie wyda nam się
tak straszna, jeśli będziemy pamiętać o wierze Celtów w nieśmiertelność duszy i reinkarnację.
Ich zaświaty, w przeciwieństwie do greckiego i rzymskiego podziemnego świata, nie były
ponurym siedliskiem duchów zmarłych. Raczej był to raj w którym dusze odpoczywały,
oczekując na ponowne wcielenie. Wojownik i poeta Oisin syn feniańskiego wodza Finna
MacCoola, spędził tam trzysta lat, zanim powrócił do Irlandii. Oisin otrzymał ostrzeżenie, że
nigdy nie będzie mógł wrócić do podziemnego świata jeśli zsiądzie z czarodziejskiego rumaka.
Gdy siodło zsunęło się i Oisin spadł na ziemię, natychmiast z przystojnego młodzieńca
przeistoczył się w siwego, ociemniałego starca. Mówi się, że św. Patryk słuchał tej fantastycznej
historii w późniejszym zapisie z wyraźną przykrością. Przekaz o zainteresowaniu św. Patryka
przygodami Oisina, a w istocie i czynami wielu innych dawnych bohaterów, należy niewątpliwie
uznać za późniejszy ozdobnik, niemniej wskazuje on na wysoki stopień tolerancji dla dawnej
pogańskiej tradycji, który trudno byłoby sobie wyobrazić w innych częściach chrześcijańskiej
Europy. Święci irlandzcy mogli jednak także rzucać klątwy, jeśli wymagała tego sytuacja. I tak
np. król Suibne Geilt został obłożony klątwą przez św. Ronana za gwałt zadawany prawdziwej
wierze i resztę swego życia spędził na podobieństwo ptaków, przeskakując z drzewa na drzewo i
żywiąc się wyłącznie spożywaną nocami rzeżuchą wodną. W mitologii późnoceltyckiej,
zwłaszcza w cyklu legend arturiańskich, chrześcijaństwo zajmuje centralne miejsce.
Poszukiwanie św. Graala jest tutaj najbardziej oczywistym przykładem. Motyw Graala
nawiązuje wprawdzie do tradycji celtyckich magicznych kotłów, jednak naczynie to było
używane jako kielich podczas Ostatniej Wieczerzy, zaś w momencie Ukrzyżowania zebrano do
niego krew spływającą z włóczni, którą przebito bok Chrystusa. Do Brytanii przywiózł je Józef z
Arymatei, później jednak zaginęło i było poszukiwane przez rycerzy króla Artura. Z nich tylko
Sir Galahad był na tyle czysty, by mieć pełną wizję Graala, którego „ujmował w swe ręce jak
ciało Naszego Pana Jezusa Chrystusa". Nie jest do końca jasne, czy Artur był postacią
historyczną. Niewykluczone, że był on zwycięskim wodzem w trudnych czasach zamętu i
80
Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o., Warszawa 1998, Wydanie I, str. 91.
przemocy po wycofaniu się z Brytanii rzymskich legionów około 410 roku. Ziarno prawdy
odnajdujemy zapewne w fakcie, ze legenda o królu Arturze w kontekście wewnętrznych
konfliktów wyraża żal wobec ostatecznego zwycięstwa anglosaskich najeźdźców. Zadawnione
krwawe waśnie między plemionami celtyckimi powodowały, że bardzo rzadko potrafiły się one
zjednoczyć przeciwko zewnętrznemu wspólnemu wrogowi. W ten sposób kwiat brytańskiego
rycerstwa uległ zagładzie w krwawej bitwie króla Artura z jego siostrzeńcem Mordredem pod
Salisbury. Prawie nikt z rycerzy nie przeżył, sam król zaś został śmiertelnie ranny. Jego odejście
na wyspę Awalon w towarzystwie trzech czarodziejek zrodziło ideę, że król nie umarł. Wierzono,
że król Artur żyje w tym zaświatowym raju, oczekując na swój powrót w roli narodowego
wybawcy.81
Pokaźny zbiór iryjskich opowieści mitologicznych mówi o podróżach do Zaświatów. Od
innych mitów traktujących o wstąpieniu herosów do tamtego świata - zdarzało się to wszak
Finnowi podczas polowań - odróżnia je to, iż ich bohaterami są zwyczajni ludzie, a nie wielcy
wojownicy. Osnową tych historii jest często poszukiwanie (na przykład porwanej żony) albo
pościg za mordercą. Do Zaświatów można było dotrzeć na różne sposoby: przechodząc przez
wzgórze, jezioro albo mgłę. W mitach opowiadających o przygodach żeglarzy kraina ta jednak
znajdowała się daleko za morzem i miała postać archipelagu magicznych wysp. Było to
królestwo Manannana, syna boga morza Lira. Manannan sprawował władzę nad oceanami
otaczającymi Irlandię i z tego powodu czczono go jako jedno z bóstw strzegących wyspy.
Podobno był on pierwszym królem wyspy Mań i on to właśnie nadał jej swoje imię. W
późniejszych mitach wspomina się o nim jako o członku Tuatha De Danann.82
Podróże opisywane w celtyckich mitach to baśniowe wędrówki przez zaświaty, których etapem
był zazwyczaj archipelag cudownych wysp. Pragnienie podróży budziły opowieści o zaświatach,
bądź też - w przypadku wypraw Brana i Brendana - wizje zaświatów. Podobnie jak inny
nieustraszony podróżnik, Maelduin, żeglowali oni po oceanie, odkrywając niezliczone bajeczne
wyspy, z których jedne dawały wieczne rozkosze, inne zaś groziły śmiertelnym
niebezpieczeństwem. Niczym podróżujący w czasie, celtyccy wędrowcy doświadczali
naruszenia czasowego wymiaru, powracając do domu po wielu stuleciach, bądź też byli skazani
na tułaczkę nie mającą końca. Niezmordowani celtyccy podróżnicy mają też jedną cechę
wspólną. Ostatecznie bezczasowe rozkosze w zaświatach rozczarowują ich i powraca tęsknota
do normalnej zmiany pór roku w ojczyźnie.83
Miłość odgrywała ważną rolę w mitologii iryjskiej. Często była siłą sprawczą dobra, symbolem
powszechnej harmonii i dobrobytu. Czasem jednak prowadziła do waśni osłabiających kraj, tak
81
Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland 2000, str. 92-94.
Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o., Warszawa 1998, Wydanie I, str. 71.
83
Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland 2000, str. 164.
82
jak się to działo w opowieściach o Deirdre i Diarmaidzie. O to, by miłości nic nie zakłócało, dbał
Oenghus.84
Barwny i impulsywny charakter celtyckich historii miłosnych wynika z zażartej rywalizacji i
wielkich namiętności. Prawie we wszystkich opowieściach pojawia się miłosny trójkąt - dwóch
mężczyzn, którzy pożądają tej samej kobiety. Niekiedy jeden z rywali jest młody i przystojny,
drugi zaś strzeże dziewczyny i gnębi ją, jak w opowieści o Naoisem i Conchobarze. W innym
wypadku dwaj zalotnicy po prostu rywalizują ze sobą - jeden zdobywa miłość, drugi zostaje
odtrącony, jak w przypadku Pwylla i Gwawla. Ten powracający motyw rywalizacji symbolizuje
zapewne związaną z porami roku walkę między Panem Lata i Panem Zimy o względy
Dziewczyny Wiosny. Historie celtyckich trójkątów miłosnych pełne są napięcia i dramaturgii, a
występujące w nich barwne postacie stanowią dla nas ponadczasowe przesłanie. Atrakcyjnym
młodym bohaterom, takim jak kruczowłosy Naoise czy Diarmait z Miłosnym Znamieniem, nie
można się oprzeć, podobnie jak zachwycającym celtyckim pięknościom, Deirdre i Fand.
Wszystkie postacie wzruszają poprzez swoje słabości. Bohaterki jawią się jednak jako kobiety
silne i niezależne, emanujące ciepłem i mądrością.85
Najpopularniejszą legendą arturiańską jest romanca o Tristanie i Izoldzie. Opowieść o trójkącie
miłosnym pomiędzy rycerzem, królową a królem przykuwała uwagę słuchaczy przez stulecia od rycerskich romansów o dworskiej miłości i średniowiecznej burleski poczynając, poprzez
operę Wagnera, na współczesnych adaptacjach kończąc.86
Miłość i romans, jak w opowieściach o Sadb, Riannon i Izoldzie, pozostawały w sferze
działania zaklęć, napojów miłosnych i magicznych sztuczek. Jaśniejszą stroną czarów były
prezenty z zaświatów, które otrzymało wielu bohaterów, jak na przykład Ekskalibur, miecz króla
Artura, miecz Fergusa Mac Rotha pochodzący z podziemnej krainy sidh, czy wodne buty
Fergusa Mac Ledy, dzięki ktorym przeżył on podwodne przygody. Nie zliczona rzesza
bohaterów czerpała pożywienie lub ponowne narodziny z cudownych kotłów.87 Zaczarowane
kotły to motyw powtarzający się w celtyckich mitach. Jedne kipią obfitością, inne przywracają
zmarłych do życia, jeszcze inne zawierają specjalny napój mądrości. Ogromny Kocioł Obfitości
boga Dagdy pełen był przepysznej strawy; nie pozostawił on żadnego bohatera głodnym,
natomiast tchórze nigdy nie mogli się z niego najeść do syta. Z należącego do Brana wielkiego
Kotła Ponownych Narodzin wychodzili wojownicy przywróceni do życia, ale niemi; inny Kocioł
Ponownych Narodzin znajdował się w Annwn, strzeżony przez dziewięć panien. Kotły
Natchnienia dostarczały kropli lub napoju mądrości. Najsłynniejszy z nich należał do bogini
Ceridwen, a zawarty w nim wywar obdarzył Taliesina wszechwiedzącą intuicją. Niektóre kotły,
84
Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o., Warszawa 1998, Wydanie I, str. 69.
Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland 2000, str. 140.
86
Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o., Warszawa 1998, Wydanie I, str.
122.
87
Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland 2000, str. 124.
85
na przykład ten boga Dagdy, łączyły w sobie magiczną moc obfitości i przywracania do życia.
Podobne magiczne misy i czary pojawiają się w greckich i wschodnich mitach jako święte
naczynia duchowego poznania. Nawiązaniem do wczesnoceltyckich kotłów jest też motyw
arturiańskiego Graala, który dostarcza duchowej strawy i prowadzi bohatera ze stanu śmierci do
nieśmiertelności.88
Można by zaryzykować uwagę, że mitologia celtycka nie ma początku, gdyż geneza jej
wymyka się naszej zdolności poznawczej, ale nie ma też końca, skoro wątki jej są po dzień
dzisiejszy tworzywem w literaturze i muzyce europejskiej. Mit odgrywa też wielką rolę w
utrzymywaniu jedności i świadomości narodowej współczesnych Celtów: Iryjczyków,
Walijczyków, Szkotów i Bretonów (we Francji).89
88
89
Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland 2000, str. 132.
Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 200.
3.3 Bogowie.
Huk gromu, błyskawica, nagła ulewa - te znaki oznajmiały starożytnym Celtom, że ich
bogowie są niezadowoleni. Celtyckie bóstwa sprawowały pieczę nad każdym aspektem świata
przyrodzonego i nadprzyrodzonego: tak więc Belenus (Belenos), bóg słońca, walczył z bogiem
burzy, „gromowładnym" Taranisem, by po nocy mógł następować dzień, a wiosna przepędzała
ciemną, jałową zimę. Celtowie byli ludem wojowników i czcili wielu bogów i bogiń wojny. Do
najgwałtowniejszych należały bóstwa żeńskie, takie jak iryjska bogini Morrigan. Królowa
Icenów Boudicca albo Boadicea wzywała Andraste, boginię zwycięstwa, łupiąc rzymski
Colchester, Londyn i St Albans w 60 roku. Boginie wojny dodawały walczącym sił duchowych
do zwycięstwa, ale także pojawiały się pod postacią kruka albo wrony jako znak śmierci w
bitwie. Przed wszystkich bogów i boginie wysuwało się bóstwo rodowe nazywane po prostu
Bogiem albo Ojcem. Przykładem jest Dagda, Dobry Ojciec z mitologii iryjskiej, którego
Rzymianie nazywali imieniem własnego boga Dis Pater (Bóg Ojciec). Cezar używał imion
bogów rzymskich, pisząc o bogach celtyckich, ponieważ upatrywał w nich lokalne objawienie
bóstw rzymskich. Najpopularniejszym bogiem Galów, jak twierdził, był Merkury, czczony jako
„wynalazca wszystkich sztuk". Prawdopodobnie chodziło mu o Lugusa, boga, który dał swe imię
Lyonowi, Lejdzie i Carlisle i był bez wątpienia spokrewniony z Lugiem, boskim wojownikiem rzemieślnikiem z iryjskiego mitu. Wspólne indoeuropejskie pochodzenie Celtów i Rzymian
sprawiało, że oba ludy miały podobne mity o bogach, herosach i siłach przyrody. Ta wspólna
spuścizna tłumaczy, dlaczego opowieści o legendarnym celtyckim władcy Arturze stały się tak
popularne w całej średniowiecznej Europie: drugie dno wielu schrystianizowanych rycerskich
opowieści stanowiły starodawne pogańskie wątki mitologiczne dotyczące płodności i czci
oddawanej ziemi.
Z inskrypcji i tekstów pisanych znamy imiona około czterystu celtyckich bogów i bogiń.
Prawdopodobnie trzy czwarte z tej liczby to bóstwa lokalne. Przypuszczalnie nie było panteonu
bogów powszechnie uznawanych w całym świecie Celtów, podobnego do panteonu bogów
olimpijskich czczonych przez Greków i Rzymian. Do bóstw, których kult był najszerzej
rozpowszechniony, zwracano się, używając prostych imion - Dagda (Dobry Bóg), Matrona
(Matka), Maponus (Syn albo Młodzieniec). Cezar pisał, że Galowie wierzą w pochodzenie od
jednego boskiego przodka, którego nazywają po prostu Ojcem. Jednakże wśród bóstw celtyckich
najwięcej było duchów miejsca, związanych z konkretną okolicą. Cezar zanotował, że „cały
naród galijski jest bardzo oddany praktykom religijnym": dokądkolwiek udawali się Celtowie,
mieli dużą szansę trafić na ziemię poświęconą jakiemuś bogowi, bogini albo duchowi, któremu
musieli oddać należną cześć. Jeśli trzeba było ułagodzić albo poprosić o pomoc jakiegoś boga
lub boginię, niezbędne w tym celu rytuały odbywały się na otwartej przestrzeni, przy świętym
źródle, w zagajniku, pod drzewem, przy wodospadzie albo w innym charakterystycznym miejscu
związanym z danym bóstwem. Niektóre bóstwa celtyckie przybierały postać zwierząt, by później
przyjąć formę taką jak Cernunnos, Rogaty Bóg, powszechnie czczony bóg płodności związany z
lasem, występujący w kulcie prawdopodobnie jako Pan Zwierząt.
Wśród najbardziej czczonych bóstw celtyckich znajdowało się wiele postaci kobiecych
ucieleśniających ziemię, płodność, urodzaj i dobrobyt. Świątynie, posągi i inskrypcje
poświęcone tym boginiom matkom znajdowane są w całym celtyckim świecie. Bóstwa te
odgrywały ważną rolę w mitologii iryjskiej i walijskiej.
W wierzeniach Celtów najważniejszą rolę odgrywały niebiosa. Były źródłem burz – budzącej
grozę manifestacji boskiej potęgi - przynoszących ożywczy deszcz. Przede wszystkim jednak
niebiosa stanowiły domenę słońca- źródła ciepła, światła i wzrostu. Z symboliką solarną
związanych jest ściśle kilka boskich postaci. Są to bogowie tacy jak Lugus, o którym sądzi się,
że jest spokrewniony z iryjskim bohaterem Lugiem oraz z walijskim Lleu. Wszystkie te trzy
imiona oznaczają „jasny" albo „błyszczący". Choć Lugus mógł być pierwotnie bogiem słońca,
Rzymianie identyfikowali go z Merkurym, a nie z bogiem światła Apollem. Apolla szybko
utożsamiono z innym popularnym bóstwem celtyckim, Belenusem. Jeden z głównych
przydomków Apolla, Febus, ma dokładnie to samo znaczenie co Belenus - „lśniący" albo „jasny"
- poza tym celtyckiemu bóstwu przypisano podobny zakres funkcji jak rzymskiemu. Belenus pan słońca, światła i ciepła - był zapewne najważniejszym bogiem, czczonym podczas
celtyckiego święta Beltane (l maja), kiedy to obchodzono nadejście wiosny. Podobnie jak Apolla,
wzywano go w chorobie. Oddaje to szeroko rozpowszechnioną wiarę w uzdrowicielską i
podtrzymującą zdrowie moc słońca.90
90
Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o., Warszawa 1998, Wydanie I, str. 1926.
3.4 Druidzi i życie po śmierci.
Bogowie i boginie ucieleśniali wszystko - widzialne i niewidzialne, co wchodziło w skład
celtyckiego wszechświata. Toteż im więcej wiedzy o wszechświecie zdobyli śmiertelni, tym
bliżej im było do zrozumienia bogów, a może nawet do wpływania na ich decyzje.
Kultywowanie arkanów wiedzy i świętej mądrości stało się zatem najważniejszą sprawą w
celtyckiej edukacji. By zostać „mężem uczonym", a w przyszłości mędrcem, trzeba było
przyswoić sobie ogromną tradycję, na którą składały się rytuały, wieszczenie, wróżby, poezja,
pieśni, mitologia oraz prawa religijne i świeckie.
Celtowie wierzyli, że dysponując właściwą wiedzą i umiejętnościami technicznymi, można
przepowiadać przyszłość. Powszechne było zwłaszcza przepowiadanie ze zwierząt. Twierdzono,
że druidzi - patrząc na ptaki w locie - są w stanie przewidzieć przyszłość na podstawie ich lotu i
kształtu pazurów. Wróżbici posługiwali się również kośćmi zwierzęcymi, które łamali, po czym
ssali szpik albo przeżuwali mięso. Były to zazwyczaj kości psów, kotów i „czerwonych" świń. W
niektórych rytuałach druid zjadał mięso zwierzęcia ofiarnego, a potem zapadał w głęboki sen,
podczas którego pojawiał się jego totemiczny przodek lub zwierzę; duchy te odpowiadały na
pytania dotyczące przyszłości. Druidzi uzyskiwali też podobno wiedzę profetyczną z własnych
palców. Bębniąc palcami w czasie śpiewu, potrafili odgadnąć przeszłość człowieka lub
przedmiotu, którego dotknęli. W micie bohater Finn ssał własny kciuk, żeby uaktywnić wiedzę,
którą zyskał, zjadając magicznego łososia.91
Druidzi nie byli zwykłymi pogańskimi kapłanami czy kapłankami. Nic też w dostępnych
źródłach nie przemawia za kapłaństwem, żaden klasyczny pisarz nie nazywa ich kapłanami. Nie
znaczy to, że niektórzy druidzi nie nadzorowali funkcji o charakterze religijnym. Sugerowałbym
raczej, podobnie jak wielu specjalistów w tej dziedzinie, że druidzi stanowili kastę
porównywalną do grupy społecznej, która rozwinęła się także w innej społeczności
indoeuropejskiej - braminów w kulturze hinduskiej. Bramini byli warstwą uczonych i badaczy i
uznawano ich za najwyższą kastę hinduską, sprawowali oni funkcje kapłańskie, ale nie
ograniczali się jedynie do kapłaństwa. Podobnie druidzi stanowili kastę zawodowych uczonych
- nie tylko kapłanów, ale również filozofów, sędziów, nauczycieli, historyków, poetów,
muzyków, lekarzy, astronomów, proroków i politycznych doradców. Niektórzy druidzi pełnili
funkcje wodzów lub królów, tak jak Dywicjak król Eduów, ale nie wszyscy królowie byli
druidami.
Chęć obalenia druidów z całą pewnością nie wynikała z rzymskiej wrażliwości na celtyckie
praktyki religijne. Druidzi, jako warstwa wykształcona, przechowująca kulturę Galii i Brytanii,
91
Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o., Warszawa 1998, Wydanie I, str. 38.
stanowili ośrodek narodowego oporu i w sposób nieunikniony narażeni byli na rzymskie
prześladowania. Wszyscy imperialiści dobrze wiedzą, że aby podbić naród, trzeba najpierw
pokonać lub usunąć grupę najbardziej niebezpieczną - intelektualistów.92
„Gdy Imperium Rzymskie objęło swym zasięgiem obszar śródziemnomorski i część Europy
zachodniej, dołożono wszelkich starań, by wyeliminować wszystko, co mogłoby zaszkodzić
społeczno-politycznej organizacji Imperium. Bardzo dobrze widać to na przykładzie krajów
celtyckich: Rzymianie wygnali druidów, najpierw do Galii, później do Brytanii. Druidzi
stanowili najwyższe zagrożenie dla Rzymu, ponieważ ich nauki i filozofia niebezpiecznie
zaprzeczały rzymskiej ortodoksji. Rzymianie wyznawali wartości materialne, druidzi zaś
duchowe. Dla Rzymian Państwo było monolityczną strukturą, rozciągającą się nad terytoriami
celowo podporządkowanymi hierarchicznie. Dla druidów państwo istniało za wspólnym
moralnym przyzwoleniem, z całkowicie mityczną ideą centralną. U podstaw prawa rzymskiego
leżała własność ziemi powierzona głowie rodziny, podczas gdy druidzi zawsze uznawali wspólną
własność. Rzymianie postrzegali swe kobiety jako rodzicielki dzieci i przedmioty przyjemności,
druidzi zaś włączali kobiety do życia politycznego i religijnego. Łatwo zrozumieć, jak wielkie
zagrożenie dla rzymskiego porządku stwarzała wywrotowa myśl Celtów, nawet gdy nie była
oficjalnie głoszona. Talent Rzymian do pozbywania się galijskich i brytyjskich elit budzi
zdumienie, należy jednak pamiętać, że była to sprawa życia lub śmierci dla rzymskiego
społeczeństwa.”93
Pliniusz Starszy jako jeden z pierwszych zastanawiał się nad przyczyną upadku druidów i bez
wahania wskazywał na rzymskie represje. Nie można jednak traktować serio twierdzenia,
wynikały one z oburzenia Rzymian na religię dopuszczającą składanie ofiar z ludzi, podczas gdy
w samym Rzymie masowe ofiary nie były niczym niezwykłym. Znakomitych przedstawicieli
narodów podbitych przez Rzym włóczono ulicami, przykutych łańcuchami do rydwanów
zwycięskich dowódców i rytualnie duszono w Tullianum u stóp Kapitolu, by zjednać sobie
Marsa, rzymskiego boga wojny. Taki los spotkał Wercyngetoryksa, słynnego przywódcę
powstania Galów przeciwko Rzymianom. Trudno uwierzyć, by Rzymian, zwłaszcza w czasach
rządów Kaliguli i Nerona, oburzała ofiara z ludzi. To Rzymianie, co oczywiste, chcą, byśmy
uwierzyli w ich wrażliwość. Co ciekawe, ani celtycka literatura, ani tradycje nie wspominają o
religijnych praktykach składania ofiar z ludzi. Gdy cesarz August Oktawian zakazał obywatelom
rzymskim uprawiania praktyk druidycznych, Tyberiusz dekretem senatu zakazał druidom
wszelkiej działalności, a Klaudiusz podjął w roku 54 n.e. próbę ich całkowitej likwidacji, nie
wynikało to z dezaprobaty dla ich ,,nieludzkich obrzędów". Skłaniam się raczej do twierdzenia,
że była to chęć likwidacji klasy mogącej zagrozić Rzymowi, klasy, która potrafiła i organizowała
narodowe powstania.
92
93
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 9-11.
Jean Markale „Kobieta Celtycka” 1972
Druidzi byli bez wątpienia najbardziej oświeconą i duchowo wpływową grupą w
prehistorycznej Europie. Jednakże podczas prób odtworzenia historycznej prawdy o druidach
napotykano mity o brodatych mędrcach, obrzędach słonecznych przy megalitach należących do
cywilizacji wcześniejszej niż celtycka, mity, które przekształciły się w dzikie teorie i spekulacje,
poetycki romantyzm, mistyczne marzenia i zwyczajne literackie fałszerstwa.94 Druidzi
gromadzili wokół siebie młodych ludzi z Galii i przekazywali im całą swoją wiedzę i wierzenia
dotyczące świata, ludzkiej duszy i bogów. Niektórzy pozostawali ze swoimi mistrzami aż do
ukończenia dwudziestu lat, ale największą uwagę poświęcano tym, którzy mieli zostać
kapłanami.95 Bez nich nie wolno było królom ani działać, ani podejmować decyzji, w
rzeczywistości to oni sprawowali prawdziwą władzę, a królowie im się podporządkowywali
będąc tylko narzędziem w ich rękach.96 Jako kasta odpowiedzialna za kształtowanie
intelektualnej, a przez to również i artystycznej duszy Celtów, druidzi podtrzymywali i rozwijali
kulturę o wielowiekowej tradycji, sięgającej w przeszłość aż do wspólnych indoeuropejskich
korzeni, o czym świadczą jej uderzające podobieństwa do kultury muzycznej Indii.97
Wszyscy przedchrześcijańscy greccy i rzymscy obserwatorzy, niezależnie od swojego
nastawienia do Celtów, zgodni byli co do tego, że druidzi posiadali zaawansowaną wiedzę
astronomiczną i astrologiczną.98 Juliusz Cezar, powtarzając za Posejdoniosem, pisał o druidach,
że: „rozprawiają oni wiele o gwiazdach i ich ruchach, o rozmiarach świata i krajów, o
przyrodzie".99 Cyceron wprawdzie nie wspomina bezpośrednio, że druid Dywicjak, którego
znał, wróżył z gwiazd, ale w liście do brata Kwintusa tak pisał:
„Ludy barbarzyńskie nie zaniedbują systemu wróżb. W Galii żyją druidzi, poznałem
jednego z nich, Dywicjaka z ludu Eduów, twojego gościa i panegirystę. Twierdził, że zna
prawa natury, które Grecy nazywają filozofią przyrody, i przepowiada przyszłość
stosując zarówno wróżby, jak i wnioskowanie”.
Strabon, Cezar, Diodor Sycylijski, Cyceron, Pliniusz i Tacyt, wszyscy oni wspominają o
znajomości astronomii u Celtów. Pomponiusz Mela podkreśla szacunek, jakim darzono druidów
za ich „obserwacje gwiazd". Dalej pisze też, że druidzi znają „rozmiar i kształt ziemi oraz ruchy
ciał niebieskich" i przytacza naukę druidów o wpływie księżyca na przypływy morza. Druidzi
twierdzili, że ziemia ma kształt dysku, co wówczas należało do powszechnego przeświadczenia.
Natomiast Hipolit utrzymywał, że druidzi „potrafią przepowiedzieć niektóre zdarzenia dzięki
pitagorejskim obliczeniom". Według Pliniusza, druidzi obserwowali ruch księżyca, aby ustalić
odpowiedni czas do ścinania jemioły.100
94
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 11-15.
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 130.
96
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 157.
97
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 174.
98
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 188.
99
Juliusz Cezar „Wojna galijska”, księga VI, rozd.14, tł. E. Konik, str. 219-220.
100
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 188-189.
95
Nie należy jednak zapominać o wielkich budowlach megalitycznych i kamiennych kręgach,
jak
na
przykład
w
Stonehenge,
zbudowanych
według
bardzo
ścisłych
wyliczeń
astronomicznych. Oczywiście nie można przypisywać tych budowli Celtom, ponieważ
pochodzą one z okresu znacznie poprzedzającego ich migracje. Niektórzy uczeni wierzą w teorię
o pochodzącym z północnej Afryki nieindoeuropejskim ludzie, który dotarł do Wysp
Brytyjskich. Celtowie mieliby później zdominować ten lud, równocześnie przyswajając jego
kulturę i dziedzicząc wiedzę. Stonehenge ma znakomite usytuowanie, jeżeli chodzi o obserwację
ciał niebieskich, ponieważ horyzont oddalony jest o trzy mile w każdym kierunku. Ale dopóki
nie dowiemy się, jakimi metodami druidzi z tak wielką dokładnością, jak wspomina Cezar,
wyliczali zaćmienia, nie będziemy mogli wytłumaczyć teoretycznego zastosowania Stonehenge.
Można także wykazać podobieństwo między rodzimą tradycją irlandzką a astrologią indyjską,
również opartą na systemie księżycowym. Heinrich Zimmer wykazał istnienie szeregu
podobieństw między systemem astronomicznym kalendarza z Coligny a indyjskim systemem
astronomii i astrologii. Starożytne założenia tego systemu, mającego charakter zarówno
interpretacyjny, jak i umożliwiający wygłaszanie przepowiedni, zawarte zostały w Wedach i
znane były jako jyotish (sanskr. „nauka światła"). Starożytni Celtowie, jak większość wczesnych
społeczeństw, postrzegali astrologię jako jeszcze jeden sposób poznania siebie i swojego miejsca
we wszechświecie.101
Tak zwany „krąg powodzenia" zdaje się być kolejną pamiątką po obrządkach druidów.
Pozorny ruch słońca przynoszący zmianę dnia i nocy oraz następstwo pór roku stanowiły
przykład naturalnego porządku we wszechświecie. W dawnej Irlandii wszechświat postrzegano
jako coś okrągłego - staroirlandzkie słowa „cruinne” i „roth” oznaczały zarówno świat, jak i
okręg. Koło zataczane przez naturę wydawało się warunkiem koniecznym do zapewnienia
urodzaju i rozwoju fizycznego i duchowego. Naśladowanie ruchu słońca przez zataczanie
kręgów wokół domu miało gwarantować pomyślność. Aby zapewnić sobie powodzenie, wokół
domu, gospodarstwa, pola, bydła i ludzi obnoszono ogień zataczając krąg w prawo. W
początkowym okresie chrześcijaństwa kobiety po urodzeniu dziecka zataczały taki krąg wokół
dziecka przed udzieleniem zgody na sakrament chrztu. Kręgi zataczano także wokół zdrojów,
świętych kamieni, a także kopców i kościołów, a jeszcze do niedawna rybacy z krajów
celtyckich mieli zwyczaj zaczynać wyjście w morze od okręcenia łodzi zgodnie z ruchem
słońca. Wierzono, że poruszanie się w lewą stronę, niezgodnie z ruchem świata i wbrew naturze,
mogło przynieść nieszczęście.102
Jedno z ważniejszych spostrzeżeń dokonanych przez Cezara dotyczy tego, że: „Druidzi
nie biorą zazwyczaj udziału w wojnach i nie płacą podatków na równi z innymi, ale są zwolnieni
101
102
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 191-195.
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 118.
od służby wojskowej i wszelkich innych powinności. Wielu młodych ludzi, zachęconych tymi
przywilejami, dobrowolnie zgłasza się do nich na naukę, przysyłają ich też rodzice i krewni.
Podobno uczą się tam na pamięć wielkiej ilości wierszy. Tak więc niektórzy dwadzieścia lat
spędzają na nauce. Uważają, że nie wolno tego, czego się uczą, przekazywać na piśmie, choć
niemal we wszystkich innych wypadkach, zwłaszcza w sprawach publicznych i prywatnych
posługują się greckim alfabetem. Zdaje mi się, że zasada ta została wprowadzona z dwu
powodów, ponieważ nie chcą sami, by ich nauka stała się dostępna ogółowi, ani by uczniowie,
zawierzywszy pismu, nie zaniedbali starań o wyrobienie pamięci; zazwyczaj wielu ludziom to
się zdarza, że licząc na pomoc pisma, z mniejszą pilnością przykładają się do uczenia się na
pamięć i do zapamiętywania tekstów”.103
Zakaz utrwalania wiedzy w formie pisemnej, a także niszczenie celtyckich ksiąg i
manuskryptów przez kolejnych najeźdźców, stanowi dla współczesnych badaczy poważną
przeszkodę w zrozumieniu nauczania i filozofii druidów. Twierdzi się, że gdy Grecy pierwszy
raz zetknęli się z Celtami, nazwali ich „Keltoi” - wyrazem, którym ci ostatni określali samych
siebie, a dosłownie znaczącym „ukryci ludzie".
Druidyczny zakaz zapisywania wiedzy wynikał z poglądu, że Prawda jest Słowem, a Słowo
jest święte, ma naturę boską i nie wolno go profanować. Celtowie wierzyli w magiczną moc
Słowa: „Prawda jest podstawą mowy i wszystkie Słowa opierają się na Prawdzie". Druidzi
wierzyli, że „to dzięki Prawdzie ziemia trwa".104 „Podstawowe nauczanie druidów można
określić jako filozofię przyrody zainteresowaną poznaniem natury wszechświata i jego
związków z człowiekiem". Diodor Sycylijski stwierdził że: „Druidzi połączyli poznawanie
świata z filozofią moralną i orzekli, że dusze ludzkie i wszechświat są niezniszczalne, choć może
przyjść taki czas, że zapanuje ogień albo woda". Wiele pisano o filozofii moralnej druidów.
Gdyby jednak chcieć wydobyć tę filozofię z dostępnych źródeł, to można jedynie wskazać na
Diogenesa Laertiosa, który twiedził, że druidzi kierowali się głównie maksymą mówiącą, że
„należy czcić bogów, nie czynić zła, i być odważnym". Podsumowując różne źródła można
stwierdzić, że według nauki druidów człowiek powinien żyć w zgodzie z naturą, przyjmować ból
i śmierć nie jako zło, ale jako część boskiego planu i że jedynym złem jest moralna słabość. Z
tekstów staroirlandzkich wynika, że druidzi zajmowali się przede wszystkim Prawdą i
wyznawali zasadę „Prawda przeciw światu”. Zasada uznająca Prawdę za najwyższą wartość i
podstawę stworzenia przenika irlandzką literaturę. Staroirlandzkie słowo oznaczające prawdę
jest także językową podstawą takich pojęć jak świętość, prawość, wierność, religia i
sprawiedliwość. Jeszcze we współczesnym języku irlandzkim istnieje powiedzenie „jest teraz w
miejscu prawdy", czyli nie żyje. To z całą pewnością pozostałość po naukach druidów. Podobne
odniesienia znajdujemy w persko - irańskich wierzeniach. Awesta, święta księga Persów,
103
104
Juliusz Cezar „Wojna galijska”, ks. VI, rozd. 13, tł. E. Konik, str. 218-219.
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 135.
pochodzi z trzeciego lub czwartego wieku n.e. i zawiera starożytne nauki proroka Zoroastra,
znanego jako Zaratustra (ok. 628 ok. - 551 p.n.e.). Według tej księgi Prawda, jest nazwą
Zaświatów lub Raju, do którego wszyscy chcą się dostać. W indyjskich Wedach Prawda, jest
najwyższym poziomem raju, miejscem gdzie znajdują się źródła świętego Gangesu. Z mitologii
irlandzkiej warto przypomnieć Studnię Segais, mityczne źródło rzek Boyne i Shannon, do której
wpadały orzechy prawdy i wiedzy. Orzechy zjadał łosoś Fintan, ze smaku łososia wiedzę zdobył
Fionn Mac Cumhail. Jestem przekonany, że wszystkie te mity wskazują na wspólne
indoeuropejskie dziedzictwo. Profesor Dillon zwrócił uwagę na podobieństwa występujące
między Testamentem Moranna a indyjskimi Upaniszadami, zbiorem traktatów o naturze
człowieka i wszechświata, części pism wedyjskich. Ponownie mamy do czynienia z podobnym
rozwojem idei o wspólnym indoeuropejskim korzeniu. Dillon wykazał, że kultura indyjska ma
podobne do irlandzkiego pojęcie magiczne mocy Prawdy. Gdy małżonkę Ramy (siódme
wcielenie Wisznu), Sitę, napastował niecny myśliwy, ona potwierdziła, że kocha Ramę, i
krzyknęła: ,,niech ta Prawda mnie zbawi", a wtedy myśliwy padł trupem. Akt Prawdy często
pojawia się w literaturze indyjskiej. To samo pojęcie Prawdy można też odnaleźć w naukach
Heraklita z Efezu (ok. 540-480 p.n.e.), który dając podwaliny późniejszej filozofii stoików
twierdził, że naturą świata rządzi „logos”, Słowo, które jest Prawdą, boskim ogniem. Wszystko
dzieje się w zgodzie z Prawdą, a celem ludzi jest życie w zgodzie z Prawdą. Takie rozumienie
logosu i Prawdy znajdujemy również u stoików i neoplatoników, chociażby Filona z Aleksandrii
(ok. 30 p.n.e. - 45 n.e.), zhellenizowanego Żyda aleksandryjskiego, którego pisma miały duży
wpływ na wczesne chrześcijaństwo. Ewangelia według św. Jana powstała około roku 100 i w
przeciwieństwie do Ewangelii synoptycznych napisana została przez jednego autora. Ów autor z
pewnością był pod wpływem Filona, co widać w już pierwszym zdaniu: „Na początku było
Słowo (Logos), a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo". Augustyn z Hippony przyznaje w
„Wyznaniach”, że natrafił na to pojęcie w pismach platoników. Powracamy zatem do
podstawowego indoeuropejskiego pojęcia Prawdy jako Słowa, synonimu boskości. Dla druidów
i braminów Słowo, czyli Prawda, stanowiło zasadę życia, Wedy mówiły, że „świat trwa dzięki
Prawdzie". To wczesnoindoeuropejskie pojęcie znajduje odbicie w filozofii Heraklita, a później,
za pośrednictwem stoików i platonizmu, pojawia się w chrześcijańskim Nowym Testamencie. W
wielu celtyckich mitach można spotkać wątek kary za mówienie nieprawdy. Zazwyczaj na ciele
kłamcy pojawiały się skazy, co wydaje się pomysłem wspólnym wielu kulturom Europy, z
najsłynniejszym współczesnym przykładem w opowieści dla dzieci o przygodach Pinokia, Carla
Collodiego (1826-1890). W tej bajce ilekroć Pinokio kłamie, jego nos wydłuża się. Znaczenie
Słowa uwidocznia się także w przekonaniu, że nazwanie rzeczy powołuje je do istnienia. W
mitologii egipskiej wielki bóg słońca Ra wyłonił się z Chaosu dzięki wypowiedzeniu swojego
imienia. Gdy coś pozostaje nie nazwane to jest nieznane, bez celu i przeznaczenia. U
chrześcijan dziecko pozostaje bez duszy i nadziei na wejście do Królestwa Bożego, o ile nie
zostanie ochrzczone imieniem. W Słowie uwidocznia się boska moc. W staroirlandzkim i we
współczesnym języku forma „ainm” oznacza nie tylko słowo, ale również duszę (w
przeciwieństwie do ciała) i życie. W języku walijskim słowa „enw” (imię), „enaid”
(dusza) i „einioes” (życie) wyodrębniły się z jednej wspólnej formy. Starożytni
Celtowie,
podobnie
jak
inne
społeczeństwa
indoeuropejskie,
wierzyli,
że
świat
został stworzony przez Słowo, w trakcie rozwoju języka.105
Wspominaliśmy
już,
że
Celtowie
rozwinęli
doktrynę
nieśmiertelności duszy,
jako jedni z pierwszych w Europie. Ammian Marcellin napisał: „Z wielką pogardą dla śmierci
wyznawali nieśmiertelność duszy". Poeta łaciński Lukan zwracając się w eposie „Farsalia” do
druidów mówił: „Według was cienie nie zmierzają do milczących siedzib Erebu i bladych
królestw, gdzie panuje Dis (czyli Pluton). Ten sam duch sprawuje władzę na tamtym świecie.
Śmierć, jeśli prawdą jest to, co mówi wasza tradycja, jest tylko środkiem długiego żywota".106
Opinie szkoły aleksandryjskiej były podzielone co do tego, czy Celtowie sami
rozwinęli doktrynę nieśmiertelności duszy, czy też raczej zapożyczyli ten pomysł
od Greków, zwłaszcza Pitagorasa. Pitagoras głosił w VI w. p.n.e. naukę o reinkarnacji i
transmigracji (wędrówce) dusz. Twierdził, że sam był w poprzednim wcieleniu Trojańczykiem
Euphorbusem, zabitym pod Troją. Podobnie uważał Timagenes, którego cytuje jako autorytet
Ammian Marcellin: „Druidzi, mężowie o wielkim intelekcie, zjednoczeni w pitagorejskim
braterstwie, pochłonięci badaniem spraw tajemnych i wzniosłych, niepomni spraw
przyziemnych, ogłosili duszę nieśmiertelną”. Pitagoras nauczał, że dusza jest nieśmiertelna i że
jest upadłym bóstwem uwięzionym w ciele. Poczynania duszy miały wpływ na jej reinkarnację,
od nich zależało w jakiej postaci - ludzkiej, zwierzęcej, czy roślinnej - zamieszka w następnym
wcieleniu. Pitagoras utrzymywał też, że dusza może uwolnić się od ziemskich trosk pod
warunkiem zachowania czystości, ciszy, samoobserwacji i postu (zwłaszcza należało się
powstrzymywać od jedzenia mięsa i fasoli). W owym czasie idea wędrówki dusz
(metempsychosis) obca była tradycji filozofii greckiej. Rozpowszechniona była natomiast w
Indiach, gdzie wierzono, że dzięki swojej karmie dusza przechodzi z jednego życia do
następnego w nie kończącym się cyklu, który mogła zakończyć jedynie nirwana. Ta wiara
utrzymuje się w hinduizmie, dżanizmie i buddyzmie. Nirwana jest stanem najwyższego
szczęścia, uwalniającym od pragnień, wyzwalającym z powtarzalnego cyklu śmierci i
powtórnych narodzin. Nirwanę można osiągnąć dzięki wewnętrznej dyscyplinie moralnej i
praktykowaniu jogi, dyscypliny duchowej, pomagającej osiągnąć wyższy stopień świadomości i
uwalniającej od ignorancji i cierpienia. U podstaw celtyckiej wiary w nieśmiertelność duszy
leżało przekonanie, że śmierć stanowi jedynie zmianę miejsca bytowania a życie trwa dalej, w
105
106
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 139-141.
J. Markale „Wercyngetoryks”, 1998, tł. H. Olędzka, str. 91.
innym świecie, świecie zmarłych, słynnych Zaświatach. Gdy człowiek umierał w tamtym
świecie, jego dusza powtórnie rodziła się na ziemi. Pomiędzy obydwoma światami zachodziła
ciągła wymiana dusz, śmierć w naszym świecie zabierała duszę do Zaświatów, śmierć w
Zaświatach przynosiła duszę do naszego świata. Filostratos z Tyany zauważył, że Celtowie
świętowali narodziny z żałobą dla śmierci w Zaświatach, a śmierć świętowali z radością
narodzenia w Zaświatach. Celtowie wierzyli, że w Zaświatach dusza sprawuje władzę nad
ciałem. Należy jednak odróżnić wędrówkę dusz od zwykłej zmiany postaci. Możliwość zmiany
kształtów to nie to samo, co poczucie jedności człowieka ze światem i wiara we wszechobecną
świadomość. Drzewa, źródła, a nawet broń i narzędzia stanowiły fragmenty kosmicznej całości.
W kamieniach „starych poza czasem" mieszkały duchy.
W jedną noc roku ludzie mogli ujrzeć Zaświaty. Przypadała ona w święto Samhain (z 31
października na l listopada), otwierały się wówczas bramy Zaświatów i ich mieszkańcy mogli
brać odwet na tych, którzy skrzywdzili ich za życia.107 W czasie święta Samhain królowi
zadawano symboliczną śmierć rytualną, aby mógł odrodzić się dnia następnego, a jego dom
podpalano. Zmarli, duchy, upiory powracały do świata żywych na tę jedną noc, a wszelki
autorytet ziemski ulegał zawieszeniu.108 Te starożytne wierzenia przetrwały do czasów
chrześcijańskich w formie „Hallowe'en”, wigilii Wszystkich Świętych. Dzień Wszystkich
Świętych przypada l listopada. Współczesna interpretacja święta mówi, że w tę noc wiedźmy,
demony i złe duchy wydostają się z piekła, by porwać niczego nie podejrzewające dusze.
Wyobrażenia Celtów o Zaświatach wahały się pomiędzy ciemnym i posępnym czyśćcem na
wyspach Fomorian, a przyjemną Krainą Młodości lub Ziemią Obiecaną.
Doktryna nieśmiertelności duszy uważana jest za wspólne „aryjskie" dziedzictwo, pochodzące
z rosyjskich stepów z trzeciego tysiąclecia p.n.e. i promieniujące na cały obszar indoeuropejski.
Wedy pokazują, że cele hinduizmu, buddyzmu, dżainizmu były podobne i sprowadzały się do
wyzwolenia z wiecznego cyklu śmierci i powtórnych narodzin. Wydaje się bardzo
prawdopodobne, że głoszona przez druidów nauka o nieśmiertelności duszy stanowi etap
rozwoju wspólnej indoeuropejskiej idei, pokrewnej filozofii indyjskiej i pitagorejskiej.109
Mity, w których występuje moment śmierci i odrodzenia lub reinkarnacji, należą do wyrazistej
symboliki świąt związanych z cyklicznym przechodzeniem z jednej pory roku w następną.
Wiążą się z wierzeniami solarnymi, z kultem słońca i ognia. Kiedy uzyskujemy najwcześniejsze
informacje o Celtach, w ich wierzeniach dominują już bóstwa słoneczne, a najważniejsze święta
roku toczą się wokół czterech pór, zależnych od pozycji słońca na niebie. Są to: zimowe
przesilenie dnia z nocą, wiosenne zrównanie dnia z nocą, letnie przesilenie i jesienne zrównanie.
Wydaje się, że całe życie mistyczne Celtów ogniskowało się w tych przełomowych momentach
107
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 142-147.
Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 75.
109
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 147-148.
108
roku. Wierzenia i obrzędowość solarna nie zdołały przytłumić warstwy wierzeń dawniejszych, w
których dominował czynnik kobiecy, symbolika lunarna i chtoniczny kult Matki - Ziemi. Wydaje
mi się, iż u Celtów - bardziej niż u innych ludów współczesnych im - stare wierzenia miały
znaczny udział w kulcie solarnym. W samym jednak sercu świata celtyckiego zdobywcy
rzymscy odcisnęli silne piętno na kulcie rodzimych bóstw, wprowadzając bogów swego
panteonu oraz tajemne, mistyczne wierzenia Wschodu.110
Źródła greckie i rzymskie zgadzają się co do jednego: szczerości wierzeń i nauczania druidów.
Diodor Sycylijski pisał: „Są szczerzy i prawi, dalecy od szalbierstwa i łotrostwa, zadowalają się
prostym życiem, stronią od nadmiaru i luksusu". W podobnym duchu wypowiadał się Strabon
dodając, że: „uważa się ich za najsprawiedliwszych z ludzi". Filozofia Celtów, ukształtowana
przez druidów, była systemem moralnym rozróżniającym pomiędzy tym co dobre i złe , prawe
i bezprawne . Ten system narzucano ludowi poprzez zakazy. Również tutaj widoczne są duże
podobieństwa do religii indyjskich.111
Wiele celtyckich bóstw czczono pod postacią trójcy lub triady. Wydaje się, że
pojęcie
indyjskiej
potrójnego
boską
boga
triadę
sięga
korzeniami
tradycji
indoeuropejskiej.
Trimurti
stanowili:
Brahma
jako
stwórca
W
świata,
mitologii
Wisznu
jako obrońca świata i Siwa jako niszczyciel. Już Pitagoras uważał trzy za doskonałą liczbę
filozofów - początek, środek i koniec - i używał jej jako symbolu boskości. Starożytni Grecy
uważali, że światem rządzi trzech bogów: Zeus (niebo), Posejdon (morze) i Pluton/Hades (świat
podziemny). Liczba trzy głęboko przenika Grecką mitologię: trzy Mojry, trzy Furie, trzy Gracje,
trzy Harpie, wieszczki Pytia i Sybilla zasiadały na trójnogu, liczba Ksiąg Sybilii to trzy razy trzy,
podobnie liczba Muz itd. Pod tym względem świat celtycki nie odbiegał od greckiego:
postrzegano człowieka jako ciało, duszę i ducha; świat składał się z ziemi, morza i powietrza;
naturę dzielono na zwierzęcą, roślinną i nieożywioną; jako podstawowe kolory wyróżniano
czerwony, żółty i niebieski itp. Trzy było liczbą wszystkich rzeczy. Większość bogów miała
postać trójcy. W opowieściach celtyckich pojawiają się różne kombinacje tej liczby - dziewięć
(trzy razy trzy) oraz trzydzieści trzy. W religii Celtów również postać Matki czczono pod
postacią trójcy. Matka Ziemia była symbolem płodności, przedstawiano ją z dziećmi, koszami
owoców i rogami obfitości. Z Vertault w Burgundii pochodzi rzeźba z potrójną postacią boginimatki, gdzie jedna postać trzyma dziecko, a inne ją otaczają. Chrześcijaństwo przejęło później
ideę Trójcy Świętej (Ojciec, Syn i Duch Święty) nie od tradycji judaistycznej, której idea ta była
obca, lecz z interpretacji greckiej, wspomaganej teologią wczesnych Ojców Kościoła. Gal
Hilary, biskup Poitiers (ok. 315-ok. 367), uznawany jest za jednego z pierwszych Celtów, który
dokonał istotnego wkładu w rozwój filozofii chrześcijańskiej. Jego wybitnym dziełem było „De
110
111
Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 102-103.
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 148.
Trinitate”, w którym zajmował się pojęciem Trójcy Świętej, podstawowym dogmatem wiary
chrześcijańskiej.112
W przedziwny sposób przekonanie o wędrówce dusz i wiecznych wcieleniach nie wchodzi
w myśleniu celtyckim w żadną sprzeczność z wierzeniami o zaświatach. Raj w mitach iryjskich
nie mieści się ani w podziemiach, ani na niebie, lecz przeważnie ma postać mitycznej wyspy lub
wysp na zachodnim oceanie. Wyspy zachodniego oceanu, czyli Atlantyku, były w mniemaniu
Iryjczyków, a zapewne także i innych mieszkańców celtyckiego Zachodu, zamieszkane przez
bóstwa, duchy zmarłych królów i bohaterów. Świat zmarłych to jednak nie tylko wyspy na
oceanie. Niezmiernie ważnymi ośrodkami kultu, miejscami ważnych obrzędów cyklu
dorocznego
i
źródłem
wątków
mitologicznych
są
cmentarze
i
groby,
zwłaszcza
miejsca pochówku ważnych osobistości. W obrzędach i w mitach ważną rolę odgrywają także
starożytne grobowce. W Irlandii są to kurhany i dolmeny. Sięgające epoki kamienia,
poprzedzające osadnictwo celtyckie na tej wyspie. Celtowie mieli świadomość, iż groby te
należą do zmarłych, którzy mieszkali przed nimi w tym kraju, toteż mity umiejscawiają w nich
bóstwa należące do starszej generacji. Według wierzeń iryjskich Celtów, w krainie duchów
zbierały się dusze oczekujące wcielenia. To właśnie tam była strefa prawdziwego życia, raj
zwany Ziemią Żywych. Stamtąd przychodziło to, co najistotniejsze w życiu - dusza. Wcielała się
w noworodka, dając mu życie, a po śmierci powracała do Ziemi Żywych, na Równinę Rozkoszy,
do Ziemi Młodych, by tam oczekiwać na nowe wcielenie. Pośrodku Równiny Rozkoszy rośnie
cudowna jabłoń, która pokryta jest jednocześnie liśćmi, kwiatami i owocami. Ktokolwiek
spożywa cudowne jabłka, ma zapewnione życie i młodość. Aby upodobnić miejsca obrzędów do
Krainy Zaświatów, sadzono w centrum ośrodka cmentarnego święte drzewo lub krzew,
prawdopodobnie jabłoń. Uważano też, że w drzewo takie wciela się duch jakiejś zmarłej osoby,
a uschnięcie drzewa kojarzono niekiedy z „wyjściem" z niego ducha i narodzeniem się nowego
człowieka, zwykle wybitnej osobistości. Kto jednak dostępował zaszczytu zachowania
osobowości po śmierci. Byli to przede wszystkim wszyscy ci, których śmierć miała charakter
niezwyczajny lub następowała w niezwykłych okolicznościach. Musiała w jakiś sposób budzić
skojarzenia ze śmiercią bogów lub geniuszów. Okazałe grobowce, opatrzone napisami
towarzyszą zwykle tym wszystkim, którzy padli w boju lub bitewnym pojedynku,
utożsamionym z wyrokiem sądu bożego. Królowie, druidowie, filidowie mieli zawsze
największe szanse, by po śmierci przebywać we własnym grobowcu, a co za tym idzie, wieść
żywot ducha w postaci zindywidualizowanej. Wzruszające jest zaliczanie do takiej
uprzywilejowanej grupy tych, którzy zmarli w następstwie nieszczęśliwej miłości. Był jeszcze
jeden sposób, by dostać się do Krainy Zmarłych - wtajemniczenie, które przypadało w udziale
druidom, filidom i czarodziejom. Zasadą wtajemniczenia było bowiem wkroczenie do świata
112
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 105-106.
duchów po to, by skosztować tam jagód krzewu Jarzębiny Wiedzy i Natchnienia, którą uważano
za dawcę wszelkiej wiedzy. Jarzębina
rosła nad strumieniem roniąc doń owoce, które
zabarwiały wodę na czerwono. Owoce te spożywały pstrągi żyjące w strumieniu. Ktokolwiek
więc zjadł takiego pstrąga lub napił się wody ze źródła, osiągał najwyższą wiedzę. Jeśli Pstrąg
Natchnienia umknął do innej rzeki i został tam złowiony i spożyty, ktokolwiek tego dokonał,
osiągał wtajemniczenie absolutne. Jarzębina Wiedzy jest szczególną postacią Drzewa Życia.
Gałązki symbolizują różdżki noszone przez wtajemniczonych filidów. Owe różdżki, wykonane
ze szlachetnych kruszców, przybrane są dzwoneczkami. Legenda głosi, że bogowie
-przewodnicy dusz dawali ludziom wiedzionym w zaświaty gałązki, które przy poruszaniu
wydawały czarowne dźwięki. Za wtajemniczonego uważany był ten człowiek, który
wkroczywszy w Krainę Zmarłych dotarł do samych źródeł życia. Upodobniony do bóstwa i do
zmarłego zarazem, pozostawał żywym wśród ludzi, co czyniło jego pozycję nadzwyczajną.
Dwoistemu
rozumieniu
śmierci
towarzyszyła
dwufazowość
celtyckich
obrzędów
pogrzebowych. Pierwsza faza następowała bezpośrednio po zgonie. Składało się na nią obmycie
zwłok w rzece i przykrycie zmarłego płaszczem lub gałęziami. Potem rozpoczynało się
czuwanie przy zwłokach, opłakiwanie zmarłego i wychwalanie jego czynów. Obmycie w rzece
miało charakter magicznego zabiegu oczyszczającego i wiązało się z pojęciem kąpieli
mistycznej, która przywraca życie. Drugą fazę obrzędu pogrzebowego stanowiło przewiezienie
zwłok na cmentarz, zawsze w kierunku ze wschodu na zachód, gdyż według wierzeń Celtów był
to kierunek wędrówki dusz ku zaświatom. Cmentarze mieściły się często na zachodnim brzegu
rzeki czy jeziora i zmarłych przewożono łodziami. Aby zmarły nie wrócił do grona żywych, aby
podkreślić ostateczność tej podróży, łódź lub wóz palono. Nad grobem ktoś wygłaszał mowę
pochwalną i znów opłakiwano zmarłego. Ostatnią i bardzo ważną częścią tej fazy uroczystości zwłaszcza na pogrzebach znaczniejszych osób - były igrzyska sportowe ku czci zmarłego.
Teksty legend mówią często przy tym o wyścigach mężczyzn, a nawet o gonitwach kobiet. Po
igrzyskach następowała uczta żałobna i składanie ofiar. Obrzędy pogrzebowe dzielą stan między
śmiercią człowieka a jego pochowaniem na dwie wyraźne fazy. Momentem przejścia z jednej
fazy w drugą nie jest jednak zakopanie zwłok, lecz przewiezienie na cmentarz. Dopóki trwa
czuwanie nad przykrytym zmarłym, jego dusza nie opuszcza ciała, mimo że jest ono martwe.
Przewiezienie zmarłego na zachód jest symbolicznym przeniesieniem jego duszy do Krainy
Zmarłych, wyzwoleniem duszy z ciała. Wyjątkiem tu są jednak ci wszyscy, którzy zmarli
śmiercią niezwykłą i których przez napisy ogamiczne przywiązuje się do miejsca pochówku.
Trwają oni nadal w swoich ciałach i w swoich grobach, gotowi do dalszych wcieleń, do powrotu
między żywych w zaduszkowych częściach wielkich świąt cyklu dorocznego.113
113
Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 149-159.
Pogrzeby celtyckie były szczególnie „wspaniałe i drogie'', jak pisał Cezar. Odkrycia
archeologiczne potwierdzają, że Celtowie grzebali swoich możnych razem z rydwanami,
biżuterią, cennymi materiami i rożnymi rodzajami naczyń. W niektórych grobach znajdowano
psy, zające, ptaki, a nawet kompletne zaprzęgi końskie wraz z wozem. Są dowody
poświadczające, że na uczty pogrzebowe i rytualne procesje schodziły się cale plemiona. Pod
koniec obchodów w grób zmarłego ceremonialnie ciskano włóczniami. Ceremonie te
rozumiano zapewne jako początek wyprawy do Zaświatów. Zmarli mieli tam dotrzeć,
wyposażeni w przedmioty, które były im użyteczne w życiu doczesnym, i w towarzystwie
ulubionych zwierząt. Celtowie przypisywali zwierzętom – zarówno domowym jak i dzikim pewne własności mistyczne i nadprzyrodzone, w tym moc uzdrowicielską. Grzebanie ich u boku
właścicieli wskazuje na to, że wierzono w życie zwierząt po śmierci. Ofiary ze zwierząt często
znajdowane są przy źródłach leczniczych. Cliodna, jedna z królowych Zaświatów, miała trzy
ptaki, których śpiew przywracał zdrowie. W mitach celtyckich rozmaite zwierzęta
reprezentujące Zaświaty są mądre i pomagają śmiertelnikom. Zwierzęta miały również moc
przynoszenia szczęścia. Fantastyczne stwory przedstawiają niejednokrotnie przeciwności i
próby losu, którym poddawani są ludzie przez wysłanników świata nadprzyrodzonego. Wiele
opowieści mówi o przeistaczaniu się istot ludzkich w zwierzęta. Niestety, tradycja ustna
związana z tymi wspaniałymi obrzędami pogrzebowymi odeszła w niepamięć wraz z
druidyzmem. Pozostają nam tylko domysły.114 Przypomina to hinduski zwyczaj zwany „sati” (od
sanskryckiej formy oznaczającej „wierną żonę”), zgodnie z którym wdowa wstępowała za
zmarłym mężem w płomienie. Zwłoki później niszczono, tak by nie mogły z nich skorzystać
złe duchy.115
W połowie epoki brązu, około 1500-1100 p.n.e., na rozległych obszarach Europy zaszły
zmiany w obrzędach pogrzebowych. W miejsce pochówków szkieletowych pojawiły się
ciałopalne. Jednocześnie w ówczesnych kulturach, także na ziemiach Polski, wzrosło znaczenie
ognia w wierzeniach i obrzędach. W sztuce pojawiły się znaki i symbole, później znane jako
wyobrażenia słońca lub poświęcone słońcu. Do takich należą krzyże równoramienne, koła z
wpisanym krzyżem, swastyki i trykwetry (swastyki trójramienne) oraz ptaki. W wyobrażeniach
figuralnych z tej epoki dominuje mężczyzna, często wojownik. Bóstwem plemienia stał się bóg
męski, a towarzyszyło mu bóstwo kobiece. Jest to na ogół ubóstwiona postać przywódcy
plemienia, wyidealizowany król, czasami mityczny protoplasta klanu. Każdy wielki ród lub
plemię miało takiego boga, występującego pod własnym imieniem. Niekiedy zyskiwał on
szersze znaczenie lub bywał rozsławiany przez lud, który w jego imieniu dokonywał
podbojów.116
114
Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu.”, Wydawnictwo AMBER Sp z o.o. Warszawa 1998, Wydanie I, str. 4244.
115
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 114.
116
Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 79-81.
Można z całą pewnością twierdzić, że druidzi odprawiali obrzędy przy studniach i źródłach
rzek. Liczne dowody dostarczają odnajdywane w takich miejscach ofiary wotywne.117 Do
sięgających głębokiej starożytności wierzeń celtyckich, wyrastających niewątpliwie ze starego
rdzenia indoeuropejskiego, należy kult wody, zwłaszcza rzek i źródeł . W celtyckim kulcie wody
jednoczą się dwa ważne elementy, znane także w wierzeniach irańskich i wedyjskich:
uzdrawiający i zapładniający. Rzeki bywały zazwyczaj deifikowane w postaci bóstw męskich lub
żeńskich, którym poświęcano świątynie lub miejsca święte w pobliżu źródeł. 118 Najświętszą
częścią każdej rzeki było jej źródło, z którego w tajemniczy sposób wydostawały się na
powierzchnię wody. Według mitu iryjskiego wody rzeki Boyne tryskają ze świętego źródła
należącego do boga wodnego Nechtana. Czasem rzeki i strumienie obfitowały w złowrogą
symbolikę, jako granice między życiem a śmiercią. Wspólnym tematem wielu mitów jest
Praczka u Brodu. Ta bogini wojny czekała przy brodzie pod postacią kobiety, wrony lub kruka i
decydowała, który z przechodzących wojowników zginie tego dnia na polu bitwy: „Zdążający na
pole walki wojownicy zatrzymali się u brodu. Poraził ich straszliwy widok. Wysoki kobiecy
upiór wpatrywał się w nich uporczywie złymi czerwonymi oczami przez gęstwę siwych włosów.
U jego zbrukanych krwią stóp leżały splątane trupy mężczyzn. Niektóre były tak ohydnie
zniekształcone, że nie rozpoznałaby ich własna matka. Gdy wojownicy stali i patrzyli z
przerażeniem, kobieta roześmiała się okropnie i skrzekliwie, aż ciarki przeszły im po grzbietach.
Powoli podniosła ramię i kościstym palcem zaczęła wskazywać każdego z nich po kolei. W
końcu wódz drużyny zebrał siły i podszedł do kobiety. Z wielkim wysiłkiem zdołał przemówić: Kim jesteś? - zapytał. - Ja? - wyskrzeczała. – Jestem Morrigan, królowa upiór. Niektórzy
nazywają mnie Praczką u Brodu. Sypiam na Górze Knocknarea, głęboko w kurhanie Maeve.
Moje zadanie polega na nawiedzaniu strumieni Irlandii i zmywaniu ludzkich grzechów. - Kim
zatem są ci grzeszni mężowie, którzy leżą na zbrukanej posoką kupie przed nami? zainteresował się wódz. - Czy to ci, których dziś zabiłaś i okaleczyłaś? Morrigan znów
roześmiała się rechotliwie. - Nie zabiłam tych mężów. Nie tknęłam ich palcem! - Zajrzała
głęboko w oczy wojownika. - Przypatrz się jeszcze raz tym zmarłym. To są ludzie, którzy stoją
za tobą. Tak będą wyglądali wieczorem, po bitwie. Ja tylko zmywam krew z ich członków. Wódz
ponownie spojrzał na trupy i zaczął rozpoznawać rysy niektórych ze swych towarzyszy.
Morrigan powoli się nachyliła, poszperała w swoim zakrwawionym łupie i wyciągnęła coś, żeby
pokazać wodzowi. Kiedy ten się odwrócił, zobaczył dyndającą na zakrwawionych włosach
własną odciętą głowę”.119
Wszystkie te święta w mniejszym lub większym stopniu wiązały się także z kultem przodków.
Kult przodków, a zwłaszcza wybitnych jednostek, królów i wodzów, odgrywał poważną rolę w
117
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 112.
Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 67.
119
Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu.”, Wydawnictwo AMBER Sp z o.o. Warszawa 1998, Wydanie I, str. 3335.
118
wierzeniach celtyckich i stanowił jeden z ich najtrwalszych składników, wkraczających aż w
epokę chrześcijańską. Wielu autorów starożytnych pisze o sakralnych ofiarach z ludzi. Cezar
wspomina, iż Galowie uważali, że bogów można przebłagać jedynie ofiarą krwi ludzkiej, i tą
drogą, poświęcając jedno życie, ratować inne. Najczęściej do tego celu używano przestępców i
jeńców, lecz gdy tych brakowało, poświęcano osobę niewinną. Uprawiano także rytualny
kanibalizm, o którym wspomina wielu autorów i który przetrwał aż do progu średniowiecza.
Wspominają także pisarze starożytni o rytualnym piciu ludzkiej krwi, zwłaszcza nieprzyjaciół,
ale również krwi świeżo zmarłych rodziców w rytuale zbliżonym do komunii. Krwawe ofiary, w
których poświęcano także ludzi, ludożerstwo liturgiczne, picie krwi itp. nie były właściwe tylko
Celtom, ale należały do praktyk sakralnych również i innych ludów dawnej Europy. Specyficznie
celtyckie,
sięgające
bardzo
starej
warstwy
wierzeń,
wydają
się
kult
i obrzędy związane z obciętą głową ludzką.120
Głowy znaczniejszych przeciwników były odcinane i wojownicy celtyccy zachowywali je w
charakterze trofeów. Opuszczając pole bitwy, wojownicy przymocowywali te głowy do szyi
koni. Po powrocie do osady wieszali je u wejść domów. Głowy ważniejszych wrogów. Celtowie
balsamowali, używając do tego olejku cedrowego i szczycili się nimi przed przybyszami. Nigdy
nie odstępowali swoich trofeów, nawet za równowartość ich wagi w złocie. Wizerunek ludzkiej
głowy to motyw powszechnie spotykany w sztuce Celtów. Głowie bez wątpienia przypisywano
właściwości magiczne o wielkiej sile działania.
Ponieważ wygraną bitwę uważano za dar z zaświatów, część zdobyczy oddawano tam z
powrotem. Po prostu składano cenne przedmioty w wybranym miejscu lub wrzucano do
jeziora.121 Rzymianie byli zaskoczeni faktem, że Celtowie nie zachowują dla siebie łupów ale
poświęcają je bogom. Wojownikowi, który spróbowałby ukryć trofea, groziła kara tortur. Także
w czasach pokoju Celtowie uważali za niepobożny uczynek choćby
dotknięcie cennych
przedmiotów składanych na ofiarę bogom. Diodor Sycylijczyk stwierdził w I wieku n.e., że w
świątyniach Galów „wielkie ilości złota wystawione są na widok publiczny jako ofiary dla
bogów i nikt nie ośmiela się tego dotknąć, powodowany zbożnym strachem".122
Religia dla Celtów była nierozłącznie związana z otaczającym ich światem. Każdemu
charakterystycznemu
rysowi
krajobrazu
przypisywali
oni
jakieś
znaczenie
sakralne.
Trzęsawiska uchodziły za złe, a pożary spowodowane uderzeniem pioruna - za święte. Nie było
góry, drzewa, rzeki czy źródła, które nie miałyby własnego ducha. Nieznane czaiło się na
każdym kroku. W tak przesyconym świętością otoczeniu należało zachowywać się roztropnie,
żeby nie obrazić bogów. Nawet prowadzący podbój legioniści rzymscy pamiętali, żeby składać
120
Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 76-78.
Aedeen Cremin „Celtowie”, Wydawnictwo Wiedza i Życie, Warszawa 2001, str. 60.
122
Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu.”, Wydawnictwo AMBER Sp z o.o. Warszawa 1998, Wydanie I, str. 43.
121
ofiary tajemniczym bóstwom rzek, gajów i lasów napotykanych podczas marszu w głąb Galii i
Brytanii.123
Tylko religia druidów mogła zjednoczyć ludy rozproszone na całym kontynencie europejskim i
na Wyspach Brytyjskich. Należało się liczyć z tym, że w różnych miejscach mogło dochodzić do
sprzeciwu wobec wcześniejszych ustaleń i porozumień. W tej sytuacji wszelkie ustalenia i
zobowiązania umieszczano pod bezpośrednią opieką bóstw, a warunków ich przestrzegania
pilnowali druidzi. Dlatego w trakcie zawierania porozumień składano liczne przysięgi, a na
układające się strony nakładano „boskie klątwy" chroniące
przed łamaniem układów. Druidzi
mieli prawo orzekania „glam dicin”, rodzaju szyderczej klątwy nakładanej za złamanie praw
boskich lub ludzkich, a także za zdradę i morderstwo. Kara ta wiązała się z powszechnym
potępieniem i uczuciem wstydu prowadzącym do choroby i śmierci. Osoba podlegająca „glam
dicin” wykluczona była ze społeczeństwa. Jeszcze innym sposobem egzekwowania prawa był
rytualny post. W systemie prawa Brehon post przeciwko komuś stanowił zatwierdzoną formę
wymuszenia zadośćuczynienia i naprawienia krzywd. Starożytne pochodzenie tego obrządku
można udowodnić, wskazując na niemal identyczny zwyczaj indyjski. Wspominają o nim nie
tylko Prawa Manu, lecz także starożytne źródła wedyjskie, określając go jako „czekanie na
śmierć”. W czasach pogańskich wierzono, że zaangażowane są tu moce nadprzyrodzone", co
należy rozumieć w sposób następujący: jeżeli osoba, przeciw której rozpoczynano rytualny post,
pozostawała nieczuła na pretensje pokrzywdzonego, to mogła ją spotkać nadprzyrodzona kara.
Można było dochodzić swoich praw i wymusić sprawiedliwość. Prawo stanowiło, że osoba
rozpoczynająca post musiała powiadomić drugą stronę o przedmiocie swoich roszczeń, po czym
siadała przed drzwiami i rozpoczynała post, który trwał tak długo, aż druga osoba nie zgodziła
się wynagrodzić doznanych krzywd. „Ten, kto lekceważy zobowiązanie postu, nie podlega już
jurysdykcji Boga ani człowieka, zrzeka się wszelkich swoich praw (...) tak stanowi prawo
Brehon".124
Indoeuropejskie pochodzenie metrów irlandzkich, jak i bardzo uderzające podobieństwa
między hinduskim a irlandzkim systemem prawa, które również wskazują na genezę
indoeuropejską, umacniają nas w przekonaniu, że irlandzcy filidowie, a zatem też druidzi
celtyccy, byli dziedzicami tej samej tradycji, którą przechowywali bramini.125
W literaturze celtyckiej znaleźć można liczne przykłady zagadek i rebusów (szczegół
charakterystyczny dla wielu starożytnych kultur). Pisarze klasyczni wspominali, nieraz z
zakłopotaniem, o druidach nauczających zagadkami Znane są konkursy zagadek, w których
uczestniczyli Marban, „główny prorok nieba i ziemi", i Dael Duiled, główny nauczyciel
Leinsteru. W opowieści o kuszeniu Ailbe zapisano wiele takich zagadek:
123
Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu.”, Wydawnictwo AMBER Sp z o.o. Warszawa 1998, Wydanie I, str. 32.
Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 116-117.
125
M. Dillon i N. Chadwick „Ze świata Celtów”, PIW, Warszawa 1975.
124
„Co jest słodsze niż miód? - Bliska rozmowa.
Co jest czarniejsze niż kruk? - Śmierć.
Co jest bielsze niż śnieg? - Prawda.
Co jest szybsze niż wiatr? - Myśl.
Co jest ostrzejsze niż miecz? - Zrozumienie.
Co jest lżejsze niż iskra? - Umysł kobiety pomiędzy dwoma mężczyznami.”126
Żaden Celt nie pozostawił po sobie wyznania pradawnej wiary, nie zapisane wiersze druidów
odeszły wraz z nimi. Jednakże z różnych fragmentów jawi nam się obraz Celta poszukującego
Boga oraz tego, co niewidoczne, chcącego pokonać nieznane za pomocą praktyk religijnych i
sztuk magicznych. Sprawy duchowe zawsze znajdywały zrozumienie u Celtów, i już pisarze
starożytni dostrzegli ich religijność. Nie zapominali o prawach bogów i nigdy ich nie naruszali,
wierzyli, że wszystko, co dobre, może pochodzić tylko od bogów. Posłuszeństwo wobec druidów
wskazuje, jak ważna dla Celtów była w sprawach religii zwierzchnia władza i autorytet.
Wszystkie religie celtyckie charakteryzowały się pobożnością, łatwo ulegającą przesądom, a
także lojalnością wobec idei i przegranych spraw. Celtowie byli urodzonymi marzycielami, jak
to jasno wykazuje ich wspaniała wiara w Pola Elizejskie; wiele z tego, co duchowe i
romantyczne w niejednej literaturze europejskiej, właśnie im zawdzięczamy.127 Irlandia dała
Europie wiedzę i wspaniałą literaturę, należy jednak żałować, że gorliwi misjonarze
chrześcijańscy zniszczyli księgi druidów, popełniając tym samym zbrodnię przeciw wiedzy.128
126
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 148.
J. A. MacCulloch „Religia starożytnych Celtów”, 1911.
128
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 139.
127
3.5 Wskrzeszenie nauki Druidów.
Wśród wybitnych filozofów celtyckich, oskarżany przez swoich wrogów, co szczególnie
znamienne, o chęć wskrzeszenia „filozofii naturalnej druidów" był Pelagiusz (ok. 354 - 420
n.e.), Celt noszący przydomek Brito, co znaczyłoby, że pochodził z Brytanii, choć jeden z
współczesnych mu pisarzy szyderczo określił go jako „pełnego irlandzkiej owsianki", co
skłoniło niektórych badaczy do uznania go za Irlandczyka. Pelagiusz przybył do Rzymu ok. roku
380 n.e. Zepsucie i upadek obyczajów, jakie tam zastał, napełniło go przygnębieniem. Za
powstałą sytuację winił doktrynę zawartą w pismach Augustyna z Hippony, a zwłaszcza ideę
przeznaczenia i koncepcję grzechu pierworodnego. Według Augustyna wszystko to było
zamysłem Bożym, a zatem człowiek pozbawiony był w tym zakresie wolnej woli. Pelagiusz
wierzył natomiast, że ludzie mogą mieć wpływ na własne zbawienie dzięki wolności wyboru, a
nie przeznaczeniu. Pelagiusz uważał, że nauki Augustyna narażają na niebezpieczeństwo całe
prawo moralne. Jeżeli ludzie nie są odpowiedzialni za swoje dobre i złe uczynki, nic nie może
ich powstrzymać przed życiem w grzechu, ponieważ i tak nic nie mogłoby zmienić ich
przeznaczenia. Z najwcześniejszych pism Pelagiusza (ok. 405 r.) jasno wynika następująca
filozofia: „jeśli powinienem, mogę".
Aureliusz, postawił zarzuty o siedem heretycznych poglądów. A oto one: Adam umarłby, nawet
gdyby nie popełnił grzechu; grzech Adama obciążał tylko jego; nowo narodzone dzieci są w
takim samym stanie ducha jak Adam przed upadkiem; cała ludzka rasa nie jest odpowiedzialna
za upadek Adama; wypełnianie prawa otwiera drogę do Nieba, podobnie jak Ewangelia; nawet
przed przyjściem Chrystusa byli ludzie bez grzechu, którzy osiągali życie wieczne; dzieci nie
ochrzczone w wierze chrześcijańskiej mogą osiągnąć życie wieczne. Należy tu zauważyć, że
podczas gdy starożytni Celtowie znali słowa na określenie winy lub odpowiedzialności, to
prawdopodobnie nie mieli jasno sprecyzowanego pojęcia odpowiadającego chrześcijańskiej idei
grzechu. W Kościele Celtyckim wyznanie grzechu nie było obowiązkowe, a wyspowiadać się
można było u wybranego przyjaciela duszy. „Idea „przyjaciela duszy” , który służył za
przewodnika duchowego i doradcę - nie spowiednika - dla młodych mnichów i konwertytów,
stanowiła element praktyk druidów". Tak więc pojęcie grzechu i konieczności spowiedzi jawiły
się Celtom jako zupełnie nowe pojęcia. W przedchrześcijańskim społeczeństwie celtyckim
przyjaciela duszy lub przewodnika duchowego spełniał zazwyczaj druid.
Św. Hieronim zdawał się być przerażony nauczaniem Pelagiusza, że ludzie mogą żyć bez
grzechu, jeżeli tak postanowią. Św. Hieronim przeszedł na stronę Augustyna i oskarżył
Pelagiusza przed synodem, któremu w czerwcu 415 roku przewodniczył Jan z Jerozolimy.
Pelagiusz uzyskał uniewinnienie w dwóch śledztwach kościelnych i by wyjaśnić swe poglądy,
ogłosił traktat „De libero arbitrio” (O wolnej woli), gdzie podstawą jego nauk było twierdzenie o
wolnej woli człowieka.
Jeżeli Pelagiusz rzeczywiście nawiązywał do filozofii druidów - a było to możliwe, ponieważ
wyrósł i ukształtował swoje poglądy w kulturze celtyckiej - i Augustyn i jego zwolennicy
oskarżali go o próbę wskrzeszenia „filozofii naturalnej druidów", to należy zapytać: jaka to była
filozofia?
Istotą pelagianizmu było przekonanie, że ludzie są odpowiedzialni za swoje czyny i mimo
istnienia czynników zewnętrznych ostateczny wybór należy do nich. Nie ma i nie może być
grzechu, gdy wola nie jest całkowicie wolna, gdy człowiek nie może sam wybierać między
dobrem a złem. Pelagiusz nauczał, że rodzimy się nie w pełni ukształtowani, bez rozeznania
między dobrem a złem. Umiejętności odróżniania dobra od zła trzeba się nauczyć. Twierdził,
wbrew naukom Augustyna, że sprawiedliwy i miłosierny Bóg nie ukarze całej ludzkości za
grzech Adama. Grzech Adama jedynie poucza nas i daje nam przykład, jak zło może na nas
wpłynąć i wprowadzić w błąd. Możliwość wyboru, potwierdzająca wolność woli, oznacza, że w
każdym wyborze, w każdym momencie życia, niezależnie od tego, co stało się przedtem, każdy
może wybrać pomiędzy dobrem a złem.
W swym nauczaniu Pelagiusz posługiwał się, co szczególnie znaczące, triadą „posse, velle,
esse”:
„Rozróżniamy trzy rzeczy: możliwość, wolę, czyn. Możliwość istnieje w Naturze, odnosi się
do Boga, który obdarzył nią człowieka. Wola i czyn odnoszą się do człowieka, ponieważ
wypływają ze źródła wolnej woli”.
W „Libellus fidei” Pelagiusz powtarza, że wolna wola tkwi w człowieku i dalej twierdzi:
„To wolna wola podejmuje inicjatywę i jest decydującym czynnikiem w drodze do zbawienia
jednostki; wolna wola decyduje, czy ktoś postępuje dobrze, czy źle”.
Augustyn z Hippony dowodził, że wola należy do Boga, a nie człowieka; czy ktoś jest dobry,
czy zły - zależy od przeznaczenia danego człowieka, i tylko wola Boża umożliwia woli
człowieka akceptować łaskę i pomoc Ducha Świętego. Można sądzić, że odmawiając Bogu
wpływu na wolę człowieka, Pelagiusz sugerował, aby chrześcijańską doktrynę Łaski zastąpić
pojęciem Natury, nie doprowadził jednak tego rozumowania do logicznej konkluzji, która
oznaczałaby odrzucenie centralnego dla doktryny chrześcijaństwa pojęcia pokuty.
Fastidius, celtycki biskup z Brytanii, pisząc około 411 roku „De vita christiana” (O
chrześcijańskim życiu) tak zapytywał:
„Czy uważasz siebie za chrześcijanina, jeśli gnębisz biednych, jeśli bogacisz się czyniąc
innych biednymi, jeśli wyciskasz swoje jedzenie z łez biednych? Chrześcijanin to człowiek,
który nigdy nie pozwala, by gnębiono biednych, którego drzwi stoją otworem i którego stół
znają wszyscy potrzebujący”.
To właśnie takie nauki budziły poważne obawy w Rzymie i doprowadziły do uznania
Pelagiusza za heretyka. Chciałbym tu wystąpić z następującą tezą: Pelagiusz nie stworzył nowej
filozofii, lecz był przedstawicielem kultury celtyckiej, której filozofię rozwijali jeszcze w
czasach przedchrześcijańskich druidzi. To, co Rzym uważał za wpływy pelagianizmu w Brytanii
i Irlandii, należy raczej postrzegać jako przywiązanie Celtów do własnego porządku
społecznego i kulturowego. Wśród druidów byli tacy, którzy akceptowali Los i Przeznaczenie, a
także tacy, którym te pojęcia były obce. Weźmy również przykład astrologii: można twierdzić,
że astrologia nie oznacza automatycznie wiary w przeznaczenie, ponieważ znajomość wpływów
o charakterze astrologicznym daje ludziom lepszą możliwość wyboru. A możliwość wyboru to
przecież centralny problem myśli Pelagiusza.129
Schyłkowe wierzenia celtyckie - jak już wspominałem – podlegały też wpływom wierzeń
bliskowschodnich, które zyskały wielką popularność w świecie rzymskim. Popularność ta
wynikała z zasadniczo odmiennych założeń ideowych tych kultów pełnych głębokiej mistyki i
wartości moralnych, jakich pozbawiona była stosunkowo prymitywna religia rzymska. Kultom
egipskiej bogini Izydy oraz małoazjatyckiej Kybele towarzyszyły tajemne misteria, dostępne
tylko dla wtajemniczonych wyznawców. Misteria te, których treści dokładniej nie znamy,
odwoływały się do odwiecznego porządku przyrody, zjawiska umierania i rodzenia się jej sił, do
dramatu śmierci, radości narodzin i nadziei odrodzenia i zmartwychwstania. Sięgały więc do
tych tajemnic i rytów, które nieobce były tajemnicom i praktykom druidów w dawnej liturgii
celtyckiej. Nie bez znaczenia było tu odrodzenie dominującej roli bóstwa kobiecego, nigdy nie
zapomnianego w świecie celtyckim. Usunięci z życia duchowego Galii, druidowie nie zostawili
następców, którzy utrzymywaliby wysoki poziom moralny ludności, nakazywali pracę nad sobą,
strzegli cnót czystości i zachęcali do męstwa. Starożytne religie Wschodu niosły właśnie takie
hasła w nimbie tajemniczości, pełne głębokiej symboliki, tak bliskiej umysłowości Celtów.130
129
130
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 149-155.
Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987, str. 108-110.
4.6 Odrodzenie druidyzmu i druidyzm w neopogaństwie.
Mimo licznych wzmianek o druidach w pismach greckich i łacińskich i mimo zapisów w
rodzimych literaturach celtyckich ciągle brak nam odpowiedniej wiedzy. Posiadamy wprawdzie
nieco wiarygodnych źródeł greckich, ale większość zapisów klasycznych stanowi antyceltycką
propagandę Cesarstwa Rzymskiego. Uczeni skłonni byli uznawać, że materiały te zawierają
niekwestionowaną
prawdę. Gdy Celtowie zaczęli przelewać swoją wiedzę na papier, byli już
chrześcijanami i druidzi w dalszym ciągu mieli „złą prasę", a ich portret pozostawał wyjątkowo
nieobiektywny. A gdy niektórzy siedemnasto- i osiemnastowieczni „dżentelmeni antykwariusze"
chcieli ukazać druidów w bardziej życzliwym świetle, narzucili im obraz romantyczny, daleko
odbiegający od ich rzeczywistej roli w społeczności celtyckiej. Dzisiaj większość zapytanych
osób potrafiłaby coś powiedzieć na temat druidów. W rzeczy samej, druidzi zajmują jedyne w
swoim rodzaju miejsce w folklorze zachodniej Europy i jego odgałęzieniach w Nowym Świecie.
Uwiedli wyobraźnię starożytnego świata jak żadna inna grupa i ciągle wywierają ogromny
wpływ na życie ezoteryczne we współczesnym świecie. Zazwyczaj postrzega się druidów jako
klasę intelektualną starożytnych Celtów lub religijnych mistyków i kapłanów. W szkole uczono
nas, że Rzymianie widzieli w druidach dziwacznych i barbarzyńskich kapłanów, składających
ofiary z ludzi i praktykujących odrażający obrządek wróżenia z wnętrzności. Inni widzą w nich
starożytnych patriarchów, brodatych mistyków w białych szatach, wyznających kult natury,
zwłaszcza drzew, zbierających się w czasie przesilenia w kamiennych kręgach, by odprawiać
religijne obrzędy. Dla innych druidzi to potężni czarownicy i wróżbici, dla jeszcze innych to po
prostu bardowie i prorocy. A ilu osobom Merlin z opowieści o królu Arturze kojarzy się z
archetypicznym druidem? Niewątpliwie wiele współczesnych dzieci postrzega druidów z
perspektywy Gościnny'ego i Uderzo, twórców komiksu „Przygody Gala Asteriksa", gdzie jeden
z bohaterów, druid Panoramiks, warzy w tajemniczym kotle magiczny eliksir. Ci z czytelników,
którzy zapoznali się z mitologią celtycką i sagami z Irlandii i Walii, wiedzą, że druidzi
przedstawiani są jako wszechwładni i istotni członkowie społeczeństwa. W czasach
chrześcijańskich widziano w nich już tylko wróżbitów i czarnoksiężników. Jeszcze inni kojarzą
druidów z romantycznym odrodzeniem zainteresowania w Walii, Bretanii i Kornwalii
twórczością bardów i ich zgromadzeniami. Postać przystrojonego w togę Archidruida Walii jest
dziś, dzięki
prasowym i telewizyjnym sprawozdaniom z walijskich festiwali łatwo
rozpoznawalna. Jednakże popularny wizerunek druida związany jest z poważnymi, ubranymi na
biało, mężczyznami i kobietami, którzy praktykują tajemnicze obrzędy w czasie letniego
przesilenia w kamiennym kręgu Stonehenge, a nawet w takich miejscach jak Parliament Hill lub
Tower Hill w Londynie. Do dziś istnieją grupy wywodzące się ze Starożytnego Zakonu
Druidów, założonego przez entuzjastów w Londynie w 1781 roku. Te zgromadzenia nie mają,
rzecz jasna, nic wspólnego z kulturą celtycką, starożytną czy współczesną, a tajemne zaklęcia
tych nowożytnych druidów, kierowane do słońca i bóstw pogańskich, wypowiadane są po
angielsku.
Również ruch New Age zagarnął druidów pod swoje skrzydła i wykorzystuje ich w swoich
filozoficznych koncepcjach. Jedna z tych propozycji, kilka razy przedrukowywana
”Umysłowość druidów” E. Grahama Howe'a, zawiera wstęp Davida Loxleya, mieniącego się
Naczelnym Druidem Zakonu Druidów. Oczywiście ta praca nie ma nic wspólnego ze starożytną
filozofią Celtów, ale niestety druidzi stali się atrakcyjni komercyjnie dla nowej fali
zainteresowań ezoteryką i wszelką alternatywną myślą religijną. Każda, nawet naciągana, teoria
filozoficzna, jeśli posłuży się określeniem „filozofia druidów" lub „celtycka", może liczyć na
entuzjastyczne, choć łatwowierne przyjęcie.131 Wkrótce astrolog z Toronto, Alexander BlairEwart, jako jeden z pierwszych zaanektował druidów i „celtycką duchowość" dla
,,chrześcijaństwa New Age". Twierdził, że „ze względu na druidów celtycka kultura ze
wszystkich kultur wczesnej Europy była najbardziej zaawansowana duchowo i najlepiej
wewnętrznie przygotowana na spotkanie z chrześcijaństwem". I dalej:
„W dwudziestym wieku, tym mrocznym wieku technologii i materializmu, ezoteryczne
chrześcijaństwo stało się równie ulotne, jak kiedyś w czasach ginącego Imperium i zdziczenia.
Ezoteryczne
chrześcijaństwo
jest
nie
gasnącym
Światłem
świata,
najwznioślejszym
objawieniem, najgłębszą tajemnicą. Starożytni Celtowie wychodząc z tradycji duchowej równie
bogatej i głębokiej, choć w inny sposób, jak tradycja żydowska, w której pojawiło się
chrześcijaństwo, przetworzyli je w całkowitą wolność. W ezoterycznym chrześcijaństwie
niczego nigdy nie wykonywano pod przymusem. Stanowi ono wolny wybór wolnych jednostek i
z tego to powodu ma wielką przyszłość jako ścieżka duchowa dla wyzwolonej ludzkości.
Celtycki humanizm ciągle zna i rozumie miłość i rolę miłości w tworzeniu kultury, czyli
współczucie. W celtyckiej poezji, języku, muzyce świeci jaśniejsze światło, obdarzone
bogatszym, mistycznym wymiarem”.132
Zalew komercyjnej filozofii spod znaku New Age bez skrupułów wykorzystuje wszelkie
prawdy i nauczania druidów i Celtów - od wiedzy tajemnej, poprze karmę i ścieżkę prawdy, po
świadomość mistyczną. Druidzi i Celtowie pojawili się, gdy nasi siedemnasto- i
osiemnastowieczni przodkowie poszukiwali romantycznej przeciwwagi dla Wieku Rozumu i
postępującego uprzemysłowienia. Nie należy się zatem dziwić, że również w naszych smutnych
i ponurych czasach ludzie poszukują jakiejś ,,lekko podanej" duchowości. Dzieje się tak,
131
132
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 7-8.
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 228.
ponieważ w poszukiwaniu prawdy i sensu życia, co zdaje się zajmować ludzkość od zawsze,
preferowane są łatwe odpowiedzi. Wygodniej jest przyjąć miłe obrazki nigdy nie istniejących
romantycznych druidów i Celtów niż zgłębiać znacznie mniej przyjemną rzeczywistość.133
Inni pisarze usiłowali wykorzystać druidów do propagowania nowych form chrześcijaństwa,
czy raczej prób wskrzeszenia starego chrześcijaństwa celtyckiego. Prace Shirley Toulson
„Celtycka alternatywa, studium chrześcijaństwa, które utraciliśmy”, 1987 oraz ”Celtycki rok”,
1993 przyciągnęły druidów na powrót do obozu chrześcijańskiego:
„Po swych przodkach druidach celtyccy chrześcijanie odziedziczyli miłość ziemi i poczucie
jedności z każdym stworzeniem. Pod tym względem filozofia obecna w Kościele Celtyckim
wykazywała bliskie podobieństwo do nauk dzisiejszego Kościoła Prawosławnego”.
Toulson, która postrzega duchowość druidów poprzez celtyckie chrześcijaństwo i widzi
bliskie związki z buddyzmem, orzeka, że buddyzm jest najlepszą drogą do poznania celtyckiej
umysłowości. I dalej:
„Zbliżymy się do myśli celtyckiej, gdy zainspirowani oczywistym zagrożeniem bytu naszej
planety nauczymy się nieustannie pamiętać o naszej roli i miejscu w Boskim wszechświecie”.134
Renesans współczesnego druidyzmu ma swoje początki w XVIII-wiecznym preromantyzmie.
Druidzi pojawiają się w wierszach Johna Thomsona , Williama Collinsa , Thomasa Graya . W
1740 John Toland opublikował "Krytyczna historia religii celtyckiej”, jest to pierwsza poważna
praca jaka ukazała się na ten temat w Anglii. Twórczość takich postaci jak: William Stukleley,
piszący o Stonehenge i Avebury; megalitycznych świątyniach, jako o sanktuariach druidów, czy
William Blake umieszczający druidów w swoich "Księgach Proroczych" i innych utworach,
przyczyniła się do wzrostu zainteresowania druidyzmem. Inni ważni prekursorzy odrodzenia
druidycznego, to między innymi: John Wood architekt, urodzony w 1704 roku, który prócz
publikacji dotyczących wiary druidów zaprojektował centrum miasta Bath, czerpiąc natchnienie
z układu kamieni w Stonehenge; Henry Rowlands, który ukuł teorię jakoby druidzi pochodzili
od Noego i wyznawali coś na kształt religii starotestamentowych patriarchów; William Cooke
pastor anglikański, który uważał, iż religia dawnych druidów była podobna do chrześcijaństwa, a
oni sami dzięki swojej wysokiej moralności nie różnili się zbytnio od chrześcijan. We Francji
Paul-Yves Perzon, Jean Martin i Simon Pellotier publikują w pierwszej połowie XVIII wieku
prace poświęcone religii starożytnych Celtów. "Odrodzenie Celtyckie" pod koniec XIX wieku
dosięgło także innych krajów celtyckich. W Bretanii powstał Gorsedd Bretoński. Podobne
inicjatywy powstały w Kornwalii, natomiast w Szkocji, Irlandii i na wyspie Man przyjęła się
tradycja organizowania rokrocznych festiwali muzyki, pieśni i poezji celtyckiej.135
133
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 230.
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 228-229.
135
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 213-225
134
Większość omawianych do tej pory stowarzyszeń, czy grup druidycznych nie miała jeszcze
charakteru pogańskiego, ich członkowie uważali się w większości za "pobożnych chrześcijan".
Podobnie jest i dziś, wielu druidów deklaruje się jako chrześcijanie, inni jako poganie, jeszcze
inni łączą te dwie filozofie, są i tacy którzy uważają się za ateistów, twierdząc, że bycie druidem
"nie ma nic wspólnego z żadną religią".
Jest wiele podobieństw pomiędzy ruchem Wicca a Druidyzmem. Jak zauważa Shallcrass,
którego macierzysta grupa Zakon Druidów Brytyjskich wyrosła z covenu Wicca: "znam co
najmniej cztery zakony druidów, których początki sięgają Wicca i poznałem sporo druidów,
którzy kiedyś byli Wicca". Co ciekawe autor nie zna przypadków przepływu w druga stronę od
druidyzmu do wicca. Najważniejsza różnica w obu ruchach polega na tym, że druidzi oddają
cześć słońcu i wykonują swoje rytuały w dzień, natomiast czarownice czczą księżyc i działają w
nocy. Druidzi traktują słońce jako symbol duchowego światła. Jak pisał Iolo Morganwg:
"Gorsedd bardów Wysp Brytyjskich musi się odbywać w miejscu rzucającym się w oczy, w pełni
widoczny i słyszalny dla wsi i arystokracji, wobec słońca i w oku światła; bezprawne jest
czynienie takich spotkań ani w ukryciu, w nocy, ani pod żadnym pozorem inaczej, niż wtedy gdy
słońce jest widoczne na niebie." Jednakże większość rytuałów jest odprawianych obecnie
prywatnie w domach i ogrodach lub w "zacisznych zakątkach gdzieś na wsi", gdyż druidzi cenią
sobie nade wszystko ciszę i spokój.
Mimo wielkiej różnorodności w rytuałach poszczególnych grup druidów, większość z nich
używa formuły znanej jako Modlitwa Gorsedd lub Uniwersalna Modlitwa Druidów. Została ona
napisana przez Iolo Morganwga a brzmi następująco:
"Zechciej dać nam, Boże, ochronę,
A w ochronie – siłę,
A w sile – zrozumienie,
A w zrozumieniu – wiedzę,
A w wiedzy – wiedzę o sprawiedliwości,
A w wiedzy o sprawiedliwości – umiłowanie jej,
A w tym umiłowaniu – miłość wszystkiego, co istnieje,
A w miłości wszystkiego, co istnieje, miłość Boga,
Boga i wszelkiego dobra."136
136
.Philip Shallcrass „Druidy today” w „Paganism today”, London 1996 wyd. Thorson str.66-99.
Wśród neopogan znajdziemy wiele "wyznań". Porównując Ár nDraíochtFéi do innych
neopogańskich tradycji nietrudno dostrzec, że więcej ich łączy niż dzieli. Podobnie jak wielu
innych neopogan, członkowie ADF podzielają następujące przekonania:
„Wierzymy,
że boskość jest jednocześnie immanentna (węwnętrzna) i transcendentalna
(zewnętrzna), przy czym większą uwagę należy zwracać na ten pierwszy aspekt. Wierzymy, że
Bóstwa mogą się ujawniać w każdym punkcie czasu i przestrzeni, również poprzez istoty
ludzkie, w procesach, które znamy pod nazwą "inspiracji" czy "opętania".
Wierzymy, że Boskość manifestuje się zarówno w formie męskiej jak i żeńskiej, a pojęcie
"Bogini" w niczym nie ustępuje pojęciu "Bóg". Kobieta i mężczyzna są równi pod względem
duchowym, zaś "męskie" i "żeńskie" postawy, wartości i role są tak samo ważne.
Wierzymy w wielość Bogów i Bogini, z którym należy się miłość, szacunek i cześć. Nasze
poglądy na naturę owych bóstw są wielorakie, jednak wzajemnie się nie wykluczają.
Wierzymy, że człowiek winien jest Naturze - która jest święta sama w sobie - szacunek i
miłość; powinien także zaakceptować swoją pozycję jako Jej cząstki, nie zaś "władcy". Wiele z
nas wierzy w hipotezę Gai, wedle której biosfera naszej planety jest żywym organizmem jesteśmy też przekonani, że Gai należy się cała miłość i wsparcie, jakich my, Jej dzieci, jesteśmy
w stanie jej udzielić.
Świadomość ekologiczną i związaną z nią działalność uważamy za święte obowiązki.
Akceptujemy pozytywne osiągnięcia zachodniej nauki i technologii, odnosimy się jednak z
ostrożnością do rzekomej etycznej neutralności tychże.
Wierzymy, że monolityczne systemy religijne i osoby aspirujące do pozycji mesjaszy czy
"superguru" to przeszkody w duchowym rozwoju. Wierzymy, że zdrowa religia łączy minimum
dogmatu z maksimum elastyczności. Druidyzm w ujęciu ADF jest religią organiczną i podobnie
jak wszystkie organizmy w miarę upływu lat będzie się rozwijał, zmieniał i wytwarzał coraz to
nowe odgałęzienia.
Wierzymy, że podstawy etyki i moralności to radość, miłość do siebie i innych, powstrzymanie
się od wyrządzania krzywd i działanie dla dobra publicznego. Staramy się zachować równowagę
pomiędzy naturalną potrzebą autonomii indywidualnego rozwoju, a koniecznością zwracania
uwagi na to, jaki wpływ wywrą nasze działania na życie i dobro innych.
Wierzymy, że - jeśli nie liczyć zbrodni takich jak ludobójstwo i niszczenie ekosfery zwyczajnym śmiertelnikom trudno jest obrazić Bogów i Boginie. Nasze bóstwa doskonale
potrafią bronić własnego honoru i nie wymagają od nas, abyśmy karali innych za "bluźnierstwa"
czy "herezje".
Wierzymy, że ludziom przeznaczone jest życie pełne radości, przyjemności, piękna i humoru.
Większość neopogan nie gardzi dobrym jedzeniem, mocnymi trunkami i seksem; wszystkie te
rzeczy mają według nas wartość duchową.
Wierzymy, że poprzez ćwiczenia, artyzm, dyscyplinę i wolę ludzkie serca i umysły są w stanie
dokonać wszystkich cudów, jakie kiedykolwiek będą nam potrzebne. Magiczne czy "cudowne"
wydarzenia dokonują się dzięki talentom parapsychicznym, które większość z nas uważa za
naturalne.
Wierzymy, że tworzenie, przygotowywanie i wykonywanie rytuałów religijnych to zarówno
sztuka jak i nauka. Nasze obrzędy ciągle się rozwijają, gdyż poszukujemy takich, które byłyby
najbardziej satysfakcjonujące pod względem intelektualnym, piękne, a przy tym magiczne i
duchowo skuteczne.
Wierzymy, że należy świętować solarne, lunarne i inne cykle naszej egzystencji. Obchodzimy
więc letnie i zimowe przesilenie, równonoc wiosenną i jesienną, a także fazy księżyca. Takie
obrzędy "wzmocnienia" są powszechne we wspólnotach ludzkich, podobnie jak ceremonie
związane z inicjacją, narodzinami, osiągnięciem dojrzałości, oddaniem się pod opiekę jakiemuś
bóstwu lub grupie, małżeństwem, kapłaństwem lub śmiercią. Wszystkie te obrzędy pozwalają
nam odnaleźć się w czasie i w przestrzeni.
Wielu z nas wierzy w życie pośmiertne, zazwyczaj oparte na spirytualistycznym wzorcu:
odpoczynek "Krainie Wiecznego Lata" przed kolejnym wcieleniem. W ten sposób umierając nie
uciekamy od swoich zobowiązań, lecz tylko na jakiś czas je odkładamy.
Wierzymy, że ludzie są w stanie rozwiązać swoje problemy, zarówno osobiste, jak i społeczne,
i stworzyć lepszy świat. Ta idealistyczna wizja w połączeniu ze zdrowym rozsądkiem prowadzi
nas do mocnego zaangażowania w sprawę indywidualnego i globalnego rozwoju, opartego na
zasadzie równowagi.
Wierzymy, że ludzie mogą zajść daleko na drodze indywidualnego rozwoju poprzez starannie
zaplanowaną zmianę "normalnych" stanów świadomości. Korzystamy zarówno ze starożytnych
jak i nowoczesnych metod - koncentracji, medytacji, re-programmingu i ekstazy.
Wierzymy, że nasza współzależność wymaga działania na rzecz społeczności. Niektórzy z nas
są aktywni w organizacjach politycznych, ekologicznych, społecznych i dobroczynnych, podczas
gdy inni preferują działanie na rzecz wspólnego dobra na płaszczyźnie duchowej (wielu też łączy
obie te sfery).
Wierzymy, że dla osiągnięcia upragnionych celów należy swoją wiarę realizować w praktyce.
Neopoganizm, podobnie jak każda inna religia, powinien być sposobem na życie, a nie jedynie
cotygodniowym czy comiesięcznym spotkaniem towarzyskim. Musimy więc zawsze starać się,
aby nasze postępowanie było zgodne z poglądami, które głosimy”.137
137
Internet – www.org.pl
Inne tradycje włączane do obrzędowości druidów to pochodzące z różnych tradycji
szamańskich: bębnienie, taniec, śpiew, podróże wizyjne, kontakty ze "zwierzętami mocy",
wykorzystywanie "przedmiotów mocy" takich jak kryształy górskie do uzdrawiania. Interesujące
jest także przejęcie od Indian Równinnych z Ameryki, niektórych technik szamańskich, które
teoretycznie mogły być stosowane przez dawnych druidów, jak na przykład Sweet Lodge (Szałas
Potu), czyli specjalnie skonstruowanego szałasu zbudowanego z gałęzi i liści, w którym mieści
się coś przypominającego ekstremalną saunę, a służący do rytuałów oczyszczania i prób
inicjacyjnych. Wykorzystywane są też powszechnie techniki medytacji pochodzące z hinduizmu
lub buddyzmu, jak również kabalistyczne techniki pochodzące od okultystycznego
Hermetycznego Zakonu Złotego Brzasku.138
Liczba współcześnie wyznających druidyzm jest trudna do określenia, Boer Lingon uważa, iż
jest ich ponad milion (w 1991 roku).139 Shallcrass na podstawie wiadomości posiadanych przez
Radę Brytyjskich Zakonów Druidycznych uważa, iż członkami zrzeszonych w niej Zakonów jest
8000 druidów z czego 3000 mieszka w Brytanii. Z tych 3000 mniej niż połowa uważa się za
pogan. Co do pozostałych, to większość z nich mogła by opisywać siebie jako humanistów lub
ateistów, podczas gdy znacząca większość jest chrześcijańska, a niewielka część należy do
innych wyznań. Autor szacuje, że ponadto w innych ugrupowaniach druidycznych, lub
odnoszących się do tradycji celtyckiej, czy też uprawiających indywidualnie jakiegoś rodzaju
magię z tego kręgu, może być zaangażowanych kilka tysięcy ludzi.
Podsumowując rozważania dotyczące współczesnego druidyzmu warto zauważyć, że jest to
chyba jeden z najbardziej otwartych spośród współczesnych ruchów neopogańskich. Brak wśród
druidów typowego dla innych neopogan wrogiego nastawienia do chrześcijaństwa, choć
potępiany jest fundamentalizm kościołów głównego nurtu. Wynika to zapewne ze specyfiki
lokalnej tradycji chrześcijańskiej, wolnej od dogmatyzmu rzymsko- katolickiego z jednej strony,
a z drugiej powiązanej z tradycją celtyckiego chrześcijaństwa odwołującego się do więzi z
naturą. Druidzi wykorzystujący w swoich praktykach rytuały z obszaru praktycznie wszystkich
kultur niechrześcijańskich, jawią się być jedną z najbardziej niejednolitych formacji
neopogańskich końca wieku. W druidzkich zakonach zauważyć można olbrzymią różnorodność
w pojmowaniu swej "religii". Od wspominanego ateizmu, poprzez chrześcijaństwo, szamanizm,
aż do wiary w duchy zamieszkujące fenomeny przyrody takie jak słońce, księżyc, kamienie,
drzewa i wodę, czy też archetypiczne pojmowanie istoty bóstw oparte na psychologii Junga,
albo wiara w coś na kształt Wielkiego Ducha z tradycji Indian amerykańskich, który objawia
rożne swoje aspekty w poszczególnych emanacjach Boga, czy Bogini. Jest "tyle odmian
138
Philip Shallcrass „Druidy today” w „Paganism today”, Wyd. Thorson, London 1996, str. 72.
Jarosław Tomasiewicz „Stare religie nowej ery. Główne nurty współczesnego neopoganizmu”. Kraków 1994,
Nomos nr 5, str. 93.
139
druidyzmu, ilu druidów". Wspólny im wszystkim jest jedynie szacunek dla ziemi i wszystkich
istot ją zamieszkujących, a także związane z tym myślenie ekologiczne. O czym mówi
Shallcrass: "Jako druid pogański zdaję sobie sprawę, że wszelkie moce jakie posiadam,
pochodzą z Ziemi, Powietrza, Ognia i Wody, albo raczej od Wielkiego Ducha, który nimi
wszystkimi włada. Wiem także, że jeśli czynimy krzywdę Ziemi, krzywdzimy samych siebie i
nasze dzieci."140
Spotkałem wielu ludzi mieniących się Celtami Nowej Ery, zazwyczaj nie mających nic
wspólnego z kulturą celtycką, wyznających życie w harmonii z naturą, walczących o ochronę
zagrożonych zwierząt i roślin. Wszyscy oni z całkowitym niedowierzaniem słuchali, jaką walkę
o przetrwanie prowadzi współcześnie autentyczna cywilizacja celtycka. Z szesnastu milionów
ludzi zamieszkujących terytoria celtyckie tylko dwa i pół mówi którymś z celtyckich
języków. A przecież język jest najwyższą formą kultury. Upadek języków celtyckich został
spowodowany dokładnie zaplanowaną polityką brutalnych prześladowań. Jeśliby celtyckie
języki i kultura miały wymrzeć, nie byłby to skutek naturalnych zjawisk, a raczej
wielowiekowych prześladowań etnicznych. Jeżeli języki celtyckie znikną, to jednocześnie umrze
cywilizacja celtycka, jej obejmujące trzy tysiące lat dzieje dobiegną końca. Świat będzie uboższy
o jeszcze jedną kulturę. Jak można mówić o duchowym pokrewieństwie ze starożytnymi
Celtami
i
równocześnie
pozwalać
na
upadek
i
zniknięcie
ich
współczesnych
potomków? To jest bardzo niewygodna i nieprzyjemna rzeczywistość dla wszystkich
zwolenników różnych teorii pseudoceltyckiego duchowego odrodzenia, którzy całkowicie
ignorują tragiczne położenie współczesnych Celtów.141
140
141
Philip Shallcrass „Druidy today” w „Paganism today”, Wyd. Thorson, London 1996, str. 73-77.
Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie pierwsze, str. 230.
Kończąc prezentację grup neopogańskich, warto przypomnieć, iż opisywane przeze mnie
nurty i tradycje nie wyczerpują do końca bogactwa współczesnego pogaństwa. W pracy
skupiłem się tylko na tradycjach neopogańskich ludów indoeuropejskich. Oprócz wymienionych
uprzednio istnieją jeszcze inne, takie jak na przykład: tradycja greckorzymska. Istnieją liczne
odwołania do tradycji pogańskich w rytuałach i systemach magicznych współczesnych
ugrupowań okultystycznych, grup kontrkulturowo - parareligijnych czy grup zajmujących się
magią chaosu oraz grup bazujących na pismach Aleistera Crowleya i stworzonej przez niego
religii Thelemie.142 Do pogańskich mitologii nawiązuje także współczesny satanizm, choć
większość neopogan zdecydowanie się od niego odcina. "Koncepcja Diabła, personifikacji
najwyższego ducha zła, jest całkowicie obca pogańskim wierzeniom [...]. Kult Szatana jest
judeochrześcijańską herezja i nie stanowi żadnej części pogaństwa." W "Biblii szatana"
autorstwa Antona Szandora LaVey, twórcy Church of Satan (Kościoła Szatana) znaleźć można
liczne zapożyczenia z mitologii pogańskich, zarówno celtyckiej jak i nordyckiej.143 Wątki
neopogańskie można odnaleźć w twórczości wielu artystów XX wieku. Dziedziną szczególnie
bogatą w tego typu zapożyczenia i nawiązania, a jednocześnie zasługującą na przeprowadzenie
rzetelnych badań, jest działalność pogańskich zespołów muzycznych. Na szczególna uwagę
zasługują moim zdaniem zespoły związane z nurtem tak zwanego rocka apokaliptycznego,
muzyki industrialnej, gothic i folk. Istnieje także olbrzymia scena neopogańskich zespołów
związanych z muzyką death i black metalową. Także pogańską grupą jest Łotewska Rasa,
odtwarzająca autentyczne rytualne pieśni bałtyjsko- słowiańskie na podstawie badań
folklorystycznych i zachowanych
fragmentów tak zwanych dain, czyli pieśni ludowych.144
Obserwując ruch neopogański pod kontem propagowanych przez jego członków idei i poglądów
politycznych, zauważyć się daje deklaratywny brak zaangażowania w te dziedziny życia
społecznego. Wyjątek stanowią grupy folkistowsko - narodowoniemieckie, niektóre grupy
odwołujące się do tradycji nacjonalistycznych i skrajnie prawicowych jak na przykład
Białoruska Krywya, czy Polskie Zrzeszenie Rodzimej Wiary. Tendencje skrajnie prawicowe są
także obecne w ruchu neopogańskim w Rosji. Jak zauważa Wiench: "Istotny czynnik, jaki może
odgrywać rolę w przyszłości to fakt, że grupy neopogańskie w Europie Środkowo-wschodniej
stanowią obiekt infiltracji ze strony zachodnich grup skrajnej prawicy. Takie próby infiltracji są
podejmowane przez francuskie i niemieckie grupy neopogańskie, jak również rosyjskie grupy
prawicowo-ekstremistyczne, dążące do podporządkowania nowo powstałych grup pogańskich
142
Tomasiewicz Jarosław „Neopoganizm – stare religie nowej ery”
Rozdziały pt. „Święta Religijne”, „Imiona piekielne” w Antor Szandor La Vey „Biblia Szatana”. Wrocław 1996,
wyd. Mania.
144
Płytę „Lettone – music of solar rites” wydała Francuska firma Auvidis Distribution
143
swoim celom politycznym."145 Poza wymienionymi powyżej, brak tendencji łączących politykę i
neopogaństwo. Większość organizacji i grup deklaruje zdecydowaną wolność w kwestiach
światopoglądowych swoich członków. Współczesny ruch neopogański jest jedną z najprężniej
rozwijających się gałęzi życia religijnego. Zjawisko wzrastającej popularności neopogaństwa,
szczególnie w Europie Zachodniej jest niezaprzeczalne. Świadczyć o tym mogą chociażby fakty
cytowane przez Hardman: "W grudniu 1994 roku na Uniwersytecie w Leeds studenci wybrali na
swego kapelana wiedźmę Wicca, w tymże samym miesiącu licząca około tysiąca członków
Grupa Wicca Miltona Keynesa otrzymała ziemie na cele odbywania swoich ceremonii na
otwartym terenie. Poganie są zapraszani do Dialogu Między Wyznaniami, Federacja Pogańska
ma swojego Koordynatora Międzywyznaniowego [...], istnieje także Więzienny Kapelan
Pogański." W Europie Środkowej i Wschodniej Ruchy neopogańskie są zdecydowanie mniej
popularne, co tłumaczyć można zarówno nowością tego zjawiska na tym terenie jak i
długoletnim brakiem zainteresowania religią i życiem duchowym w ogóle.
Na podstawie zgromadzonych przeze mnie informacji, doszedłem do następujących wniosków:
1.Głównym powodem wzrostu zainteresowania rychami neopogańskimi, we współczesnej
Europie, jest:
- rozczarowanie systemami religijno-filozoficznymi proponowanymi przez kościoły głównego
nurtu, szczególnie chrześcijańskimi;
- duża atrakcyjność i świeżość religii i mitologii neopogańskich, stojąca w zdecydowanej
opozycji do "martwego rytualizmu" kościołów głównego nurtu;
- poszukiwanie nowej, odmiennej od chrześcijańskiej, a zakorzenionej w kulturach etnicznych,
duchowości, która odpowiadałaby wyzwaniom współczesności (kryzys wartości, poszukiwanie
tożsamości kulturowej, zagrożenia ekologiczne);
2.Moralność, systemy wartości i filozofia, do których odwołują się neopoganie bazuje na:
- poszanowaniu przyrody, ludzi i zwierząt, odrzucającym judeochrześcijańskie dogmaty,
dotyczące nadrzędnej roli człowieka, pośród innych tworów natury;
- odrzuceniu moralności "grzechu i poczucia winy", a zastąpieniu jej moralnością pozytywną,
sprowadzającą się do hasła: "czyń co chcesz byle byś nie szkodził innym";
- odkrywaniu pomijanych dotąd aspektów duchowości ludzkiej, chodzi tu o pozytywne podejście
większości neopogan do cielesności i seksualności ludzkiej, a także czerpanie z duchowości
feministycznej;
145
Wiench Piotr „Poszukiwacze zaginionej tożsamości. Poganie w Europie Środkowo – Wschodniej”.
- powrocie do tożsamości etnicznej i ponownym odkrywaniu wartości kultur rodzimych,
będącym w opozycji w stosunku do panującej powszechnie akulturacji i homogenizacji,
współczesnych społeczeństw zachodnich.
3.Rozkład aktywności ugrupowań neopogańskich, odwołujących się do poszczególnych
tradycji, a znajdujący swoje odzwierciedlenie w geograficznym ich usytuowaniu, jest
niejednolity. We wszystkich krajach Europy, gdzie występuje to zjawisko, przeważają
ugrupowania odwołujące się do lokalnych tradycji, jednak przy zauważalnej obecności
ugrupowań odwołujących się do innych tradycji. Świadczyć to może o uniwersalnym
charakterze współczesnego neopogaństwa, co w przyszłości zaowocować może dalszym
rozkwitem, tego typu aktywności w krajach Europy.
Mam nadzieję, że udzieliłem kilku właściwych odpowiedzi lub przynajmniej wskazałem do
nich odpowiednią drogę. Kiedy wszystko jest już powiedziane i zrobione, pozostaje jednak
świadomość omylności wszystkiego, co dotyczy zagadnienia, którego korzenie sięgają świtu
cywilizacji.
„Głęboka jest studnia przeszłości. Czy nie należałoby jej nazwać bezdenną?... im głębiej
człowiek wnika, im dalej po omacku sięga w podziemny świat przeszłości, tym bardziej
niezgłębione okazują się początki człowieczeństwa, początki jego dziejów, obyczajności, cofając
się przed naszą sondą coraz to na nowo i coraz dalej w bezdenność, choćbyśmy jej linkę odwijali
do najbardziej fantastycznej długości w czasie”.146
Życie jest cząstką wszechmocnej, ogarniającej nas energii, jest iskrą z wielkiego płomienia
ludzkości. Zdawać by się mogło, że małość narodzin jednostki jest niczym w zalewie
wielomilionowych cząstek gatunku homo sapiens, że jest to mały epizod w życiu
cywilizacji...Człowiek musi zdać sobie jednak sprawę z faktu wielkiego wydarzenia jakimi są
narodziny swego następcy. Narodziny są przelewem Mocy wszechświata na kolejną istotę a
zadaniem rodziców jest opieka nad nową istotą, która już od narodzin powinna być wzmacniana
przez Wyznanie Rodzimej Wiary. Każda nowo narodzona cząstka z naszej krwi jest ważna dla
przyszłości, każda jednostka wychowana na Polaka w duchu naszej wiary etnicznej swą przyszłą
działalnością uzdrowi następnych wzmacniając naród. Pokonywanie przeszkód z podniesionym
czołem, wyjście naprzeciw trudnością, wreszcie zwycięstwo i następny powód do dumy.
Pogaństwo jest ciągłym eksponowaniem piękna i wielkości człowieka, a nie umartwianiem się
nad sobą i chyleniem głowy. Każdy nasz krok do przodu i zwycięstwo napawa nas dumą, lecz
nie ma tu nic z próżnej pychy! Raczej radość życia, odnajdywanie jej w każdym sukcesie.
Upływający czas uczy nas abyśmy cieszyli się z każdego posunięcia na przód, aby w ten sposób
natchnąć siebie do tworzenia więcej i więcej, do piękna, doskonałości, siły i wielkości.
Świadomy swych korzeni, związany z rodzimą kulturą czuję się głęboko związany z naszą
146
„Józef i jego bracia”, tom I, „Historie Jakubowe”, tł. E. Sicińska, Warszawa 1961, str.5.
ojczyzną. Chrześcijaństwo połączone z historią naszego kraju traktuję w swoisty sposób.
Począwszy od czasów Mieszka I, którego cenię za zmysł polityczny i dzieło rozbudowy państwa
Polan, badania nad historią, kulturą ludową i religią dobitnie pozwalają nam stwierdzić, że w
chrześcijaństwie przetrwało wiele z kultury duchowej przodków. Wierzę, że przyjdzie czas kiedy
ten orzeł wyrwie się z uwięzi i rozwinie swe potężne skrzydła okrywając naszą ojczyznę Mocą i
Dumą. Naród dla nas jest jak pole do zasiania ziarna, które już kiedyś ziemia przyjęła. Naród
łączy się z religią. Siła jedności większa gdy do ludzi dociera świadomość, iż im dłużej związana
jest religia z narodem tym większa jest siła duchowa kraju. Znając historię religii rodzimej
dłuższej niż chrześcijaństwo w Polsce, wierzę w ten twardy fundament, o którym ówczesny
człowiek zapomniał. Naszym celem jest wyzwolenie tej duchowej siły, poprzez ciągłe
uświadamianie ludzi o naszej idei religii etnicznej społeczeństwa oraz wyłonienie się religii
narodowej. Poganin jest człowiekiem otwartym na świat. Dla mnie osobiście duchowym
przeżyciem jest świadomość działania i przyczyniania się do poruszenia na przód Swarożego
Koła Istnienia. Myśl o zatrzymaniu się, budzić powinno nieodparte pragnienie posuwania się na
przód w pracy i trudzie, który nas rozwija. Podczas świąt w zrytualizowanej formie ponownie
łączę się z całością Mocy Wszechświata. Wtedy "pobieram" najwięcej Mocy napędzającej Życie
czując jej kumulację wewnątrz umysłu i ciała. Powodem tego duchowego stanu jest owa wiara w
świętość dnia codziennego i świętość pracy. Słońca, Wszechświata, których Moc w
zwielokrotniony sposób zostaje mi przekazana podczas obrzędu. Przekaz energii pozwala często
zająć się dziedzinami życia, które przerastają moje możliwości psychiczne czy fizyczne.
Osiągnięty w ten sposób cel nabiera także specyficznej, doniosłej duchowo formy. Złem są dla
mnie wszelkie formy patologii umysłu oraz działanie na szkodę jednostki, społeczeństwa i
ojczyzny. Najgorsze jest celowe działanie mające na celu wyniszczenie kulturowe narodu
(wykorzystanie środków masowego przekazu do ukształtowania szarej masy społeczeństwa o
bezwartościowym, materialistycznym podejściem do życia, z zapatrywaniem na zachodnie mody
kształtujące mentalność Polaka. Dlaczego nie ma pieniędzy na wspieranie rodzimych zakładów
rzemieślniczych, tylko pozwala się na rozrost molochów w postaci wielkich centrów
handlowych, które zabijają rodzimy przemysł. Sytuacja jak za szlachty sarmackiej! "Cudze
chwalicie, swego nie znacie"). Poganin potrafi odrzucić to co obce na rzecz rodzimych wartości
wierząc we własne.
Pozdrawiam dzień, kłaniając się Słońcu, to Ono daje nam możliwość udziału w Dziele
Tworzenia według odwiecznej symboliki Sważycy - Ognioświetlistego Koła. Człowiek już od
zarania dziejów patrzył na tarczę słońca pełny miłości i niepokoju. Słońce jako życiodajne
źródło energii było dla niego czymś więcej niż tylko jedną z miliona gwiazd świecących na
niebie. Stanowiło nie odgadniętą tajemnicę, bo przecież to ono pobudzało roślinność do wzrostu,
wyznaczało niekończący się cykl życia i śmierci. Nawet dziś pomimo wysoko rozwiniętych
technologii, bez niego życie na ziemi nie mogło by istnieć. Jest naszym bogiem, a my jesteśmy
jego dziećmi. Wpatrując się w złotą tarczę słońca, niewiele osób zdaje sobie sprawę, jak wielka
potęga kryje się za tym niewielkim z pozoru krążkiem. Energia, która powstaje na słońcu w
wyniku syntezy termojądrowej, nieustannie od czterech miliardów lat dociera na powierzchnię
naszej planety. To ona utrzymuje stały zakres temperatur atmosfery. To dzięki niej na ziemi
występuje bujna roślinność stanowiąca początek długiego i skomplikowanego łańcucha
pokarmowego. A przecież to jeszcze nie wszystko. Słońce oprócz ciepła i życiodajnej energii
emituje również światło. To właśnie dzięki światłu, wąskiemu pasmu promieniowania
elektromagnetycznego możemy się widzieć nawzajem. Więc czyż słońca nie można nazwać
bogiem? Czyż słońce nie zasługuje na miano stworzyciela? Pokażcie mi człowieka, który by nie
kochał słońca, który miałby odwagę odwrócić się z pogardą od jego tarczy. A mimo to boimy się
pokłonić stworzycielowi życia na ziemi, odsuwamy słońce na drugi plan by modlić się do boga,
którego tak naprawdę nikt jeszcze nie widział. Odrzućmy fałszywy wstyd, strach przed
nietolerancją, uwierzmy, że nie ma nic zdrożnego w miłości do świata, w którym żyjemy.
Uwierzmy, że to co nas otacza nie jest boskim dziełem, ale samo w sobie jest Bogiem. Wystarczy
rozejrzeć się wokół siebie, aby dostrzec moc natury, aby uświadomić sobie, że jest się dzieckiem
słońca.
„Przez cztery tysiące lat czczono na naszej Ziemi naturę jako Boga, a panteizm był podstawą
mądrości ludzi, która władała niepodzielnie w postaci starożytnej religii, zwanej obecnie
mitologią. "147 „Logiczny umysł Słowian - „zdrowy rozum chłopski" - nie stworzył pojęcia Boga
oderwanego od życia, uznawał tylko wyższe siły przyrody, czcił je i uzmysławiał sobie w postaci
Bogów. Wierzenia pogańskie nie mają w sobie ponurego fanatyzmu, a tylko pogodę pierwotnej
poezji i filozofii, przywiązanie do barwnych, symbolicznych lub zabawnych obrzędów...
Pogaństwo - to religia silnych i młodych, nie bojących się życia, umiejących brać z niego radości
i blaski, dlatego też śmiało patrzących w oczy śmierci, nie łudzących się, że jest nagrodą za
zmarnowanie lata - lecz tylko mgłą nowi. Świat pozagrobowy to szarość nieznana; życie - to
zjawisko słoneczne, duch nieśmiertelny zaś może przetrwać w pozostawionych dzieciach i
dziełach. Bóg wszystkich religii ucieka przed światłem nauki, pogańskie Bogi odżywiają w jej
promieniach."148 „Tak mało pozostało pogańskiej puścizny, że każdy drobiazg, każdy ślad...
skarbem nieocenionym. Odtworzenie polskiego pogaństwa, dotarcie do korzeni kultury rodzimej
wyrosłej przed tysiącami lat – oto najpiękniejsza praca dla poetów i uczonych."149
147
Bronisław Trentowski „Wstęp do nauki o naturze” 1840.
Zdzisław Harlender „Czciciele Dadźbóg – Swarożyca”, 1937.
149
Aleksander Bruckner „Mitologia polska”, 1917.
148
BIBLIOGRAFIA:
1. Harvey Graham i Hardman Charlotte „Paganism today”. Wyd. Thorson London 1996.
2. Arthur Sandauer „Bóg, szatan, mesjasz i ...?, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1997.
3. Cetwiński Marek, Derwich Marek „Herby, legendy, dawne mity.” Krajowa Agencja
Wydawnicza, Wrocław 1989.
4. Jerzy Strzelczyk „Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian”.
5. Arthur Cotterell „Encyklopedia Mitologii”, Wydawnictwo RTW, Poland.
6.Aleksander Gieysztor „Mitologia Słowian”. Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa
1982.
7. Eliade Mircea „Historia wierzeń i idei religijnych”, Tom III Warszawa 1997.
8. Pełka Leonard „Współczesne neopogaństwo słowiańskie (Rodowody – Doktryna – Kult)”,
Wacyk Antoni „Mit polski Zadruga”, Wrocław 1991, wyd. Toporzeł.
9. Grzegorz Rowiński, Monika Purzycka „ Inne niebo czy w sieci szalonego proroka”, wyd.
Bellona, Warszawa 1998.
10. Oświadczenie Światowego Kongresu Rodzimych Wiar, Wilno, dnia 23 czerwca 1998 roku.
11.Wiench Piotr „Poszukiwacze zaginionej tożsamości. Poganie w Europie Środkowo
Wschodniej”.
12. Maszkiewicz Mariusz „Neopogaństwo na Litwie (Zarys Problematyki)”, Kraków 1994
„Nomos” nr 5.
13. Jonathan Wooding „Wikingowie”, Wydawnictwo Wiedza i Życie S.A., Warszawa 2001.
14. Mity i Ludzkość „Wikingowie i Germanie: Sagi ludów północy”, Wydawnictwo AMBER Sp.
z o.o. Warszawa, Wydanie I.
15. Fredrich Wilhelm Haack „Neopoganizm w Niemczech (Powrót Wotana. Religia krwi, ziemi i
rasy)”, Kraków 1999, wyd. Nomos.
16. Richard Grunberger „Historia Trzeciej Rzeszy”, Warszawa 1994 wyd. PIW.
17. Francis King „Szatan i swastyka”. (Okultyzm w partii nazistowskiej)”, Poznań 1996 wyd.
Axis s.c.
18. Francis King „Świat tajemny. Leksykon magii, okultyzmu i parapsychologii”, Łódź 1992,
wyd. Łódzkie.
19. Marek Tabor „Ezoteryczne źródła nazizmu”, Kraków, Warszawa 1993, wyd. Fundacja
Brulionu.
20. Jerzy Gąssowski „Mitologia Celtów”, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1987
21. Peter Berresford Ellis „Druidzi”, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1998, Wydanie
pierwsze.
22. Aedeen Cremin „Celtowie”, Wydawnictwo Wiedza i Życie S.A, Warszawa 2001.
23. Mity i Ludzkość „Celtowie: Herosi świtu”, Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o., Warszawa
1998, Wydanie I.
24. Jean Markale „Kobieta Celtycka” 1972.
25. Juliusz Cezar „Wojna galijska”, księga VI, tł. E. Konik.
26. J. Markale „Wercyngetoryks”, 1998, tł. H. Olędzka.
27. M. Dillon i N. Chadwick „Ze świata Celtów”, PIW, Warszawa 1975.
28. A. MacCulloch „Religia starożytnych Celtów”, 1911.
29. J Jarosław Tomasiewicz „Stare religie nowej ery. Główne nurty współczesnego
neopoganizmu”. Kraków 1994, Nomos nr 5.
30. Tomasiewicz Jarosław „Neopoganizm – stare religie nowej ery”.
31. Antor Szandor La Vey „Biblia Szatana”. Wrocław 1996, wyd. Mania.
32. „Józef i jego bracia”, tom I, „Historie Jakubowe”, tł. E. Sicińska, Warszawa 1961.
33. Bronisław Trentowski „Wstęp do nauki o naturze” 1840.
34. Zdzisław Harlender „Czciciele Dadźbóg – Swarożyca”, 1937.
35. Aleksander Bruckner „Mitologia polska”, 1917.
36. „ŚWIT” Czasopismo propagujące kulturę naszych przodków, # 1.
37. „ŚWIT”, Czasopismo propagujące kulturę naszych przodków, # 2.
38. „ŚWIT”, Czasopismo propagujące wiarę naszych przodków #3.
39. Dhedhmatus Peristateis Ausraniskas (Pobieżna definicja religii Ausrańskiej).
40. Rodzima Wiara (tekst powielany maszynowo).
41. Rodzima Wiara Słowian „BOGOWIE” – ulotka.
42. internet - www.taraka.most.pl.
43. Internet - www.slavinja.republika.pl.
44. Internet –www.powiat.mielec.pl.
45. Internet – www.org.pl.

Podobne dokumenty