tutaj. - Polska Akcja Humanitarna

Transkrypt

tutaj. - Polska Akcja Humanitarna
ISSN: 1507-4706
QUIZ: jakim typem turysty jesteś?
WYWIAD Z PRACOWNICĄ HUMANITARNĄ
Polscy uchodźcy w Iranie
Czy wiesz kto szyje dla Ciebie ubrania?
FOTOSTORY: ZRÓB SOBIE MURAL
Czy zdołasz kupić krowę w Sudanie Południowym – SPRAWDŹ! – str 28
38
NR
czerwiec 2014
Witajcie!
Oddajemy w Wasze ręce wakacyjny, 38. numer magazynu „Pomagamy”. Znajdziecie w nim wiele inspirujących pomysłów na działania, które możecie podjąć zarówno lokalnie, jak i globalnie, w czasie wolnym
od nauki.
Jednym z takich działań jest street art, czyli sztuka tworzona w przestrzeni miejskiej. Murale, grafitti, wlepki, plakaty są świetnymi sposobami na zwrócenie uwagi przechodniów na wszystkie te kwestie, które są dla Was ważne. Na stronie 24 znajdziecie
fotostory z powstawania muralu w Toruniu z okazji Dnia Wody. Zobaczcie, jak naszym pracowniczkom i wolontariuszkom udało
się zwrócić uwagę toruńskich przechodniów na kwestię dostępu do wody pitnej na świecie w ciekawy i niebanalny sposób.
Jeśli zastanawiacie się natomiast, w jaki sposób możecie zaangażować się w działania PAH, zajrzyjcie na stronę 14. Opisaliśmy
tam różne akcje, w których potrzebujemy Waszego wsparcia!
Z racji tego, że w sierpniu obchodzimy Światowy Dzień Pomocy Humanitarnej, mamy dla Was garść informacji z działań misji PAH. Na stronach znajdziecie wywiad z wieloletnią koordynatorką programu Szkoła Humanitarna, Dominiką Rypą, którą
część z Was może kojarzyć właśnie z edukacyjnych szkoleń i warsztatów. Od grudnia 2013 r. Dominika przebywa w Sudanie
Południowym i stamtąd właśnie pisze o tym, jak wygląda zawód pracownika humanitarnego. Jeśli wiążecie swoją przyszłość
z sektorem humanitarnym, to także tekst dla Was.
Inną formą wsparcia dla krajów, które dotknął poważny kryzys humanitarny, jest wolontariat. Ze stron 16-18 dowiecie się jak
teatr lalek zainicjowany przez Gosię – polską wolontariuszkę na Filipinach – zmienia świat na lepsze, wywołując uśmiech na
twarzach dzieci, które przeżyły traumę podczas tajfunu Hayian.
Inspiracji do tego, jak aktywnie działać na rzecz bardziej sprawiedliwego świata możecie poszukać także w działaniach ambasadorów naszej fundacji. O tym, jak wspierają nas Aga Zaryan i Kamil Haidar, przeczytacie na stronie 21.
Życzymy miłej lektury!
20 czerwca
19 sierpnia
Światowy Dzień Uchodźcy. W tym dniu warto przypomnieć sobie o znaczeniu słowa solidarność i nie pozostawać obojętnym na los milionów
uchodźców, którzy z powodu wojen czy prześladowań musieli opuścić
swoje domy. Pomocy potrzebują zarówno uchodźcy, którzy znaleźli schronienie w obozach, jak i ci żyjący obok nas. Przeczytaj wywiad z afgańskim
uchodźcą na stronie 3 i sprawdź, z jakimi problemami boryka się on mieszkając Londynie.
Wydawca:
Redakcja:
Polska Akcja Humanitarna
Ul. Szpitalna 5/3
00-031 Warszawa
Sylwia Domagała
Ania Ossete
Magda Bodzan
www.pah.org.pl
Redakcja i korekta:
Anna Malinowska
Tel: (22) 828 88 82 wew. 219
Faks: (22) 831 99 38
Projekt, skład, łamanie:
Luiza Sucharda
([email protected])
Światowy Dzień Pomocy Humanitarnej. Pomoc humanitarna jest ważnym, choć niełatwym zajęciem. Pomagając innym w rejonach, gdzie
toczą się konflikty, pracownicy humanitarni narażają się na wiele niebezpieczeństw. 19 sierpnia jest dniem uczczenia zarówno tych, którzy
ponieśli śmierć bądź zostali ranni udzielając pomocy, jak i tych, którzy
kontynuują swoją misję. O tym, co motywuje ludzi do zajęcia się pomocą humanitarną i jakie predyspozycje powinieneś/ powinnaś mieć,
jeśli myślisz o tym zawodzie, przeczytasz na stronie 18.
Na okładce: Uczennice szkoły w Santa Fe w prowincji Bantayan. Szkoła została zniszczona w wyniku tajfunu Haiyan w lis­
topadzie 2013 r. PAH uczestniczy w jej odbudowie. Filipiny,
styczeń 2014.
Fot. YPDR
Druk: Chromapress
Publikacja wydana w ramach projektu „Aktywne szkoły na
rzecz globalnej odpowiedzialności”. Projekt współfinansowany
przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej.
Are You happy,
Mister Shafiq?
Jesteś szczęśliwy?
(Śmiech)
Gdzie jesteś teraz, Shafiq?
W domu.
Gdzie jest Twój dom?
Mój dom… (chwila przerwy). Mieszkam teraz
w Wielkiej Brytanii, w Manchesterze, w okolicy zwanej Chatham Hill.
Lubisz to miejsce?
Lubię. Tu jest bardzo spokojnie, ale to nie jest idealne
miejsce dla mnie, bo jest dość daleko od centrum.
Do najbliższego sklepu mam 20 minut piechotą, dlatego chciałbym mieszkać w centrum.
Nie możesz zmienić mieszkania?
To nie takie proste. Jako azylant masz prawo do
mieszkania kwaterunkowego (council house), ale nie
masz wielkiego wpływu na to, gdzie ono się znajduje.
Na przydział czeka się dość długo i tylko raz masz
prawo odmówić przyjęcia zaproponowanego mieszkania. Mieszkanie kwaterunkowe to naprawdę duża
pomoc. Czynsz, który płacę, jest bardzo mały – tylko
65 funtów tygodniowo plus światło i woda.
Jak długo jesteś w Wielkiej Brytanii?
Od 27 stycznia 2009 roku. Poprosiłem tego dnia
o azyl i czekałem na decyzję w sumie 2 lata. Pierwsza
odpowiedź była negatywna, ale się odwołałem. To
był bardzo ciężki czas dla mnie, nawet powiedziałbym, że to było traumatyczne przeżycie.
Dlaczego?
Wszyscy, którzy przedostają się do Wielkiej Brytanii,
robią to nielegalnymi sposobami. Ja przedostałem się
pod podwoziem ciężarówki z Calais we Francji, gdzie
koczowałem z innymi imigrantami wiele tygodni w lesie przy granicy (imigranci nazywają to miejsce jun-
Shafiq
w Wielkiej
Brytanii,
fot. Olga
Mielnikiewicz
20 czerwca obchodzimy Światowy Dzień Uchodźcy.
Czy wiesz, że na świecie jest ponad 45 mln osób, które z powodu wojen bądź prześladowań musiały
opuścić swoje domy? Aż 28,8 mln to Internally Displaced Persons (IDPs), czyli uchodźcy wewnętrzni,
pozostający w granicach swoich państw. Ponad 15,4 mln stanowią uchodźcy, a 937 tys. to osoby ubiegające się o status uchodźcy w innych krajach.
Kraje, które przyjmują najwięcej uchodźców na świecie to Pakistan, Iran, Niemcy i Kenia. Kraje, z których uchodźcy najczęściej szukają schronienia, to Syria, , Afganistan, Irak i Sudan (statystyki obejmują
wspólnie Sudan i Sudan Południowy).
Syryjczycy są obecnie największą grupą uchodźców. Z powodu konfliktu pomocy potrzebuje już około
6,8 mln obywateli Syrii. Większość z nich (około 4,25 mln) to wewnętrzni przesiedleńcy.
Największą liczbę uchodźców stanowili do niedawna Afgańczycy. W trakcie trwających od 1978 roku
w tym kraju konfliktów, około 6 mln jego obywateli uciekło do Pakistanu i Iranu. Od 2002 do 2014 roku
w akcji repatriacyjnej do Afganistanu powróciło ok. 5,8 mln osób. Repatrianci stanowią obecnie jedną
czwartą populacji tego kraju. Brak odpowiedniej integracji z lokalną społecznością oraz niestabilna sytuacja
w Afganistanie sprawiają im jednak duży problem.
gle). Próbowałem wielokrotnie i na ogół łapano mnie
na granicy. Za każdym razem podawałem brytyjskim
służbom granicznym inne dane osobowe: nazwisko,
datę urodzenia. Nie wiedziałem, że to potem przysporzy mi kłopotów. Wiesz, każdy inaczej Ci doradza
jak jesteś nowy, a Twój zestresowany umysł nie pracuje tak jak powinien. Wreszcie, kiedy udało mi się
dostać do UK, stawiłem się na posterunek i oficjalnie
poprosiłem o azyl. Wzięli moje odciski palców i zapytali, czy kiedykolwiek używałem innej tożsamości.
Powiedziałem, że nie. Nie znałem przepisów prawa
ani nikogo, kto by się mną zajął i doradził. Błądzisz
po omacku w dużym stresie i niepewności, i wszystkiego uczysz się na błędach. Kiedy po 2 tygodniach
stawiłem się ponownie na komendzie oznajmili, że
zatrzymują mnie pod zarzutem oszustwa. Ich system
komputerowy wykazał, że trzy razy przekraczałem
granicę i mieli moje odciski palców. Skazali mnie na
9 miesięcy więzienia!! Naprawdę nie zrobiłem NIC
złego. Przydzielono mi prawnika z urzędu, któremu
specjalnie nie zależało, żeby mnie bronić. Poradził mi,
żebym się przyznał, że jestem winny.
Jak zniosłeś więzienie?
Przesiedziałem w sumie 5 miesięcy w dwóch więzieniach. Jedno było całkiem w porządku – mogłem
nawet chodzić tam na różne kursy. W drugim siedziałem raz z mordercami, dilerami narkotyków. To było
Źródło: strona internetowa UNHCR oraz raport IDMC z 2014 r.
straszne. Ja mam bardzo łagodne usposobienie i jestem typem wrażliwca. W Afganistanie mamy nawet
specjalne określenie na osoby takie jak ja – nazuk
dana. Kiedy byłem w więzieniu, to dzień i noc płakałem. Dali mi w końcu pojedynczą celę, ale jak byłem
sam zamknięty to myślałem, że umieram.
To był najgorszy czas dla Ciebie…
Tak, nigdy w życiu nie przypuszczałem, że trafię do
więzienia. Docierasz po tylu trudach do Europy pełen
nadziei i ufności, i… trafiasz do więzienia. To najgorsza kara, jaka może Ci się przydarzyć. Ciągle cierpię
z tego powodu, cały czas mi się to przypomina. To
było bardzo traumatyczne przeżycie.
Dlaczego jesteś tu, w Wielkiej Brytanii?
(chwila ciszy) To nie była dobra decyzja. Tam, skąd
przybywam, nie ma żadnej gwarancji na życie, naukę, pracę. Byłem prześladowany przez talibów. Myślałem, że kiedy przyjadę do Europy, będę miał dobre
życie… Tak, liczyłem na lepsze życie.
I nie masz?
Absolutnie nie! Absolutnie nie. Osoba taka jak ja nie
znajdzie normalnej pracy. Niby mówi się tu, że szukają utalentowanych, zdolnych osób, ale jak idziesz
na interview, to patrzą na Ciebie i pytają od razu skąd
pochodzisz, oglądają Twoją twarz, a Twoja twarz i na-
zwisko wskazują na kraj muzułmański. Masz bardzo
nikłe szanse na jakiś zawód cieszący się poważaniem,
więc skazany jesteś na czarny rynek i wykonywanie
niewolniczej pracy za 5 funtów na godzinę. Uchodźcy
zazwyczaj pracują w barach take away z azjatyckim
jedzeniem. Ja pracuję nocami po 10 albo 12 godzin,
a w dzień śpię. Żyję jak maszyna.
Żałujesz, że przyjechałeś tutaj?
Żałuję przede wszystkim jednej rzeczy. W Afganistanie studiowałem i straciłem tę szansę. Teraz właśnie
bym kończył studia. Rzuciłem uniwersytet w Kabulu,
żeby się tu dostać, ale tutaj też nie mam wielkich
szans na edukację. Moją jedyną ambicją jest skończyć studia.
Dlaczego nie wrócisz?
Nie mogę tam zaczynać od zera. Tamto życie i możliwości, które miałem, już nie wrócą. Tu jestem od 5 lat.
Zmieniłem się ja i moje zachowanie, postawa. Trudno
mi będzie się tam znów odnaleźć. Niektórzy moi znajomi stąd wrócili do Afganistanu i żałowali. Bardzo
chorowali, bo w Afganistanie powietrze i woda są
ogromnie zanieczyszczone. A poza tym nie ma pracy.
Jakie są Twoje marzenia?
Straciłem swoje marzenia. Nie wiem już, czego sobie
życzę. Teraz myślę o mojej rodzinie, którą bardzo kocham – rodzicach, bracie i siostrach. Muszę troszczyć
się o nich i im pomagać. Oni liczą na mnie.
A czego nie lubisz?
Czuję się wyizolowany i czasem miewam stany załamania.
Myślisz, że możesz mieć przyjaciół wśród
Brytyjczyków?
Nie sadzę. Jest duża różnica między mną a tutejszymi
chłopakami. Ja nie piję w ogóle i nie chodzę do barów. Anglicy chodzą do pubów, nocnych klubów, piją.
Ich miejsce do rozmów to bar po pracy. Pewnie mógłbym mieć dużo brytyjskich przyjaciół, gdybym z nimi
razem pracował albo uczył się na uniwerku czy koledżu. Nie przebywam jednak w tych środowiskach.
Czy było coś zaskakującego, szokującego dla Ciebie
zaraz po tym, jak trafiłeś do Europy?
Nie, nic szczególnie mnie nie zaskoczyło. Miałem
wcześniej kontakty z Europejczykami w Afganistanie,
pracowałem w Bagram z wojskiem amerykańskim
i w organizacji pozarządowej z Polski, więc zdążyłem
się przyzwyczaić i poznać trochę Waszą kulturę.
Gdybyś mógł zadecydować ponownie, przyjechałbyś tu jeszcze raz?
Nie przyjechałbym.
Chciałbyś powiedzieć coś polskiej młodzieży?
Że powinni akceptować wszystkich ludzi. Uchodźcy,
imigranci nie są złymi ludźmi. Cierpią i są w potrzebie. Żeby pomagali uchodźcom, na ile mogą.
Jak porównujesz życie w Afganistanie i w Anglii, to
jakie widzisz różnice?
Kultura i styl życia są inne. W Afganistanie mamy bardzo proste życie. W zasadzie to nie da się porównać.
Jedną rzecz bardzo lubię w Afganistanie – życie rodzinne! Tutaj każdy żyje samodzielnie, indywidualnie
i odpowiada za siebie, a u nas mężczyzna odpowiada
i troszczy się o rodzinę.
Powiedz coś o sobie.
W Afganistanie byłem bardzo aktywny. Pracowałem
i studiowałem. Mam 7 sióstr – 3 są zamężne, pozostałe uczą się w szkole. Mój brat kończy w tym roku
ekonomię na uniwersytecie w Kabulu. Mój tata jest
nauczycielem, a mama zajmuje się domem. Troszczy
się o rodzinę i o mnie też, dzwoni do mnie czasem.
Byłem szczęśliwy.
Czy jest coś, co lubisz w swoim nowym kraju?
Bardzo podoba mi się tutejsza tolerancja i akceptacja
ludzi wszelkich kultur. Spotkasz tu wszystkie grupy
etniczne, każdego się szanuje. Przynajmniej na zewnątrz, bo nie wiem, co naprawdę jest w sercach
Brytyjczyków. Kiedyś miałem silny ból w piersiach
i wezwałem ambulans. Przyjechał po 5 minutach.
W Afganistanie miną wieki, zanim coś takiego będzie
możliwe.
Dziękuję za Twój czas i Twoją opowieść.
Moim rozmówcą był Shafiqullah z Kabulu w Afganistanie, który od 2009 roku mieszka w Wielkiej Brytanii jako uchodźca.
Olga Mielnikiewicz
Wywiad przeprowadziła Olga Mielnikiewicz, pracowniczka
działu edukacji PAH. Pracowała w biurze PAH w Afganistanie
w latach 2008-2009. [email protected]
TEST
Jakim jesteś
typem turysty?
Odpowiedz na poniższe pytania i dowiedz się
czy jesteś odpowiedzialnym turystą/
odpowiedzialną turystką.
1. Wybieracie z rodzicami wycieczkę zagraniczną
w biurze turystycznym. Rodzice są zainteresowani ofertą all inclusive. Hotel jest bardzo ładny,
cena atrakcyjna i nie będzie trzeba martwić się
o wydawanie pieniędzy na posiłki w miejscowych
lokalach. Co myślisz o tej propozycji?
a. Przekonujesz rodziców, że oferta all inclusive nie jest dla Was. Chcesz poznać lokalną
społeczność, jej zwyczaje, kulturę i kuchnię,
a także mieć pewność, że wydane przez Was
pieniądze nie trafią do zagranicznego inwestora, tylko lokalnej ludności.
b. Podobnie jak rodzicom, podoba Ci się ta
oferta, ale upewniasz się, czy w hotelu zatrudniani są lokalni pracownicy i czy potrawy
gotowane są z lokalnych produktów.
c. Cieszysz się, bo jeszcze nie byłeś/ byłaś w tak
eleganckim hotelu.
2. Wybierasz się z rodzicami na zorganizowaną wycieczkę do Grecji. Czy sprawdzasz przed wyjazdem, jak w lokalnym języku brzmią podstawowe
zwroty, przydatne podczas podróży?
a. Oczywiście! Lubisz łamać sobie język na obcych słowach i wywoływać tym uśmiech
u napotkanych na miejscu osób. Język jest
elementem kultury, a Ciebie interesuje kultura i zwyczaje obowiązujące w miejscu, do
którego jedziesz.
b. Na miejscu wszystko będą załatwiać rodzice,
więc nie musisz się o to martwić.
c. Nie. Wystarczy jak będziesz zadawać pytania
i odpowiadać po angielsku.
3. Lubisz robić zdjęcia miejsc, które odwiedzasz i później je pokazywać. W arabskim kraju, w którym
jesteś na wakacjach, widzisz starszego, ubogiego
mężczyznę w tradycyjnym kolorowym ubraniu,
sprzedającego pomarańcze. Które zachowanie
najbardziej odpowiadałoby Twojemu?
a. Podchodzisz, kupujesz pomarańcze i nawiązujesz rozmowę ze sprzedawcą. Pytasz, czy mógłbyś/ mogłabyś zrobić sobie z nim zdjęcie.
b. Robisz zdjęcie z dużej odległości, żeby mężczyzna nie widział jak go fotografujesz.
c. Ładnie wygląda na tle kolorowych pomarańczy. Robisz zdjęcie z niedużej odległości, żeby
wyszło ostre, i umieszczasz na facebooku. Na
pewno będzie dużo lajków.
4. Jesteś w Turcji w znanym kurorcie, gdzie krótkie
spodenki czy odkryte ramiona nie są niczym szokującym. Na kilka dni jedziesz jednak ze znajomymi
na wycieczkę w głąb kraju, gdzie mieszkańcy są
bardziej tradycyjni i religijni, a wszystkie kobiety
zakrywają włosy. W co ubierzesz się w podróż?
a. Nie chcesz naruszać miejscowych obyczajów,
weźmiesz długie i przewiewne spodnie oraz
bluzkę z dłuższym rękawem (jeśli jesteś kobietą – na wszelki wypadek zapakujesz też do
torby jakąś chustkę).
b. Dziwne zasady, ale skoro mają na Ciebie
krzywo patrzeć, założysz trochę dłuższe spodnie i bluzkę z mniejszym dekoltem.
c. Jest tak gorąco, że nie masz zamiaru męczyć
się w długich spodniach tylko dlatego, że komuś to przeszkadza. Poza tym chcesz się ładnie i równo opalić.
5. Starsza siostra zabiera Cię na 2-dniową wycieczkę
po Pradze. Planujecie zobaczyć jak najwięcej, dlatego żeby zaoszczędzić czas siostra zamierza poruszać się po mieście taksówką. Jak reagujesz?
a. Zachęcasz ją do poruszania się po mieście
rowerami z wypożyczalni młodego Czecha,
który niedawno założył swój biznes.
b. Przekonujesz ją, że korzystanie z lokalnej komunikacji miejskiej (zwłaszcza metra) to bardziej ekologiczna opcja i dodatkowo unikniecie korków.
c. Cieszysz się, bo to wygodne rozwiązanie i nie
będziesz musiał/ musiała męczyć się w zatłoczonej komunikacji miejskiej. Poza tym to
ona płaci.
6. Pod koniec swojego pobytu w nadmorskim kurorcie dowiedziałeś się przypadkiem od lokalnego mieszkańcy, że śmieci gromadzone przez
hotel są wywożone na nielegalne wysypisko,
które zatruwa małą miejscową rzeczkę. Jak reagujesz?
a. Jesteś wściekły/ wściekła. Prosisz o rozmowę
z osobą zarządzającą hotelem i przekonujesz, żeby coś z tym zrobiła. Piszesz także
maila w tej sprawie do Twojego biura turystycznego. Jeśli nie widzisz woli poprawienia
sytuacji, rozpowszechniasz informację o procederze w sieci.
b. Od razu wrzucasz informację na facebooka
i twittera o tym, żeby nie korzystać z usług
tego hotelu.
c. Stwierdzasz: to w sumie nie moja sprawa. Powinny o to dbać lokalne władze.
7. Jesteś na wakacjach w jednym z azjatyckich
krajów. Za ostatnie pieniądze chcesz kupić dużą
torbę w tradycyjne lokalne wzory. Sprzedawca na
bazarku pokazuje ci ładne torby, które sam ręcznie wytwarza, ale masz trochę za mało pieniędzy
na największą. Co robisz?
a. Negocjujesz cenę, bo wiesz, że to część lokalnego zwyczaju.
b. Nie lubisz negocjować, więc wybierasz mniejszą i tańszą.
c. Decydujesz się na jej chińską podróbkę na innym stoisku.
Masz najwięcej odpowiedzi A
– jesteś bardzo odpowiedzialnym turystą/ odpowiedzialną turystką
Lubisz poznawać świat, a podróże traktujesz nie tylko jako moc atrakcji i zabawy. Nie boisz
się kontaktu z lokalną społecznością, nawet jeśli nie mówisz w jej języku. Jesteś otwarty na
ludzi i ich kulturę, ważna jest dla Ciebie znajomość chociaż kilku słów w lokalnym języku. Nawet jeśli nie rozumiesz lokalnych obyczajów, podchodzisz do nich z szacunkiem i starasz się
przestrzegać panujących zasad. Jesteś świadomy/ świadoma tego, że jako turysta/ turystka
masz wpływ na środowisko i lokalną społeczność, dlatego w trakcie wakacyjnych podróży
starasz się nie przynosić im szkody swoim zachowaniem.
Masz najwięcej odpowiedzi B
– masz zadatki na odpowiedzialnego turystę/ odpowiedzialną turystkę
Lubisz podróże i starasz się zachowywać poprawnie w nowym i obcym dla Ciebie miejscu. Czasami jednak nie jesteś świadomy/ świadoma tego, że to, co przyjęte w Twojej
kulturze, może być w innym kraju inaczej odbierane. Starasz się dbać o środowisko, ale
często nie wiesz co zrobić, żeby Twoje zachowanie nie przyniosło nikomu szkody. Jeśli
poszerzasz swoją wiedzę na temat odpowiedzialnej turystyki, jesteś na dobrej drodze do
stania się odpowiedzialnym turystą. Tak trzymaj!
Masz najwięcej odpowiedzi C
– jesteś typowym turystą/ typową turystką, zastanów się nad zmianą podejścia
Dbasz przede wszystkim o to, żeby miło i wygodnie spędzić czas podczas wakacji. Nie ma
w tym nic złego, ale zastanów się, co tracisz tym podejściem? Co będziesz w stanie powiedzieć o lokalnej społeczności, z którą nie zamienisz słowa, a jej zwyczaje będziesz traktował/
traktowała jako dziwne lub głupie, nie podejmując próby ich zrozumienia. Wyobraź sobie, że
Twoja miejscowość staje się wakacyjnym hitem. Jak chciałbyś/ chciałabyś, żeby traktowali Cię
turyści z innych części świata, odmiennych kultur? Odpowiedzialna turystyka nie musi wiązać
się z ograniczeniem Twoich zachowań, ale z przygodą i poznawczym spędzaniem czasu.
My też
byliśmy kiedyś
uchodźcami.
Wspomnienie o Polakach w Iranie
Bandar-e Anzali to niewielkie miasto portowe
w Iranie nad brzegiem Morza Kaspijskiego. W 1942
roku, kiedy losy jego mieszkańców zetknęły się
z losem polskich uchodźców, znane było pod nazwą Pahlawi. Tysiące wycieńczonych morderczą
tułaczką i chorobami Polaków, którzy nie mogli
powrócić do okupowanej Polski, znalazło wówczas
schronienie w nieznanym im dotąd kraju.
Dlaczego Polacy znaleźli się w Iranie?
Podczas II Wojny Światowej około 116 tys. polskich uchodźców zostało przyjętych przez Iran.
Polacy trafili tam po wyczerpującej podróży
z terenów Związku Radzieckiego. Ich tułaczka
rozpoczęła się na terenach Syberii i dzisiejszego Kazachstanu, dokąd w latach 1940-41
setki tysięcy Polaków zostało wywiezionych na
rozkaz Stalina. Wśród nich było wielu jeńców
wojennych oraz cywilów przymusowo przesiedlonych z polskich Kresów Wschodnich.
W głębi stalinowskiej Rosji wykonywali w łagrach morderczą pracę, której wielu z nich nie
przeżyło.
Nadzieja na poprawę losu pojawiła się wraz
z podpisaniem polsko-radzieckiego porozumienia, zgodnie z którym przebywający na terenie
ZSRR Polacy zostali objęci amnestią. Część
amnestionowanych miała utworzyć w Związku
Radzieckim armię polską pod dowództwem
generała Andersa. Wkrótce Stalin zgodził się
także na ich ewakuację do Iranu.
Początkowo planowano ją wyłącznie dla żołnierzy, jednak ostatecznie objęła także liczącą
37 tys. ludność cywilną. Ewakuacja miała być
zorganizowana także w oparciu o porozumienie
polsko-brytyjskie, w którym Brytyjczycy oferowali niezbędną pomoc finansową. Zgodę na
przyjęcie uchodźców wyraziły oczywiście przede
wszystkim władze Iranu.
1942, Pahlevi, Iran. Marian Rogiński
(pierwszy z lewej) z kolegami nad brzegiem
Morza Kaspijskiego.
Fot. NN, zbiory Ośrodka KARTA,
udostępniła Maria Wierzchowska​
Trudna podróż do
lepszego życia
Ewakuacja tysięcy uchodźców do Iranu była ogromnym przedsięwzięciem logistycznym oraz wymagała
dużych nakładów finansowych. Oprócz Brytyjczyków,
pomocy miał udzielić także
polski i amerykański Czerwony Krzyż. Koordynowali ją
przedstawiciele władz RP na
uchodźctwie przy współpracy
irańskich władz. Nieocenione
było także wsparcie zwykłych
irańskich obywateli.
Cała akcja trwała około siedmiu miesięcy. Ludność przybywała do Iranu w trzech
falach emigracyjnych. Polacy
byli transportowani najpierw
koleją do Krasnowodzka
– portu nad Morzem Kaspijskim, stamtąd zaś statkami
do portu Pahlawi w Iranie.
1942, Pahlevi, Iran. Dwie
junaczki i mężczyzna na plaży.
Podpis oryginalny: „Maria
Rogińska (po prawej) z koleżanką
i z przygodnym Persem, który
chciał się z nimi sfotografować”
jęli uchodźców. Przynosili
im jedzenie i ubrania, pomagali przy organizowaniu
kwarantanny. Zamożniejsi
ofiarowali lokale mieszkalne. (Wspomnień można
wysłuchać w polskim w filmie dokumentalnym „Perskie ocalenie”) Również
wspomnienia o Polakach
są żywe wśród niektórych
Irańczyków starszego pokolenia. „Pamiętam Polaków,
którzy przyjechali tu w 1942
roku. To byli dobrzy ludzie”
– wyznał mi kiedyś pewien
sklepikarz, przypadkowo
poznany w Bandar-e Anzali.
W wydanym w Iranie albumie poświęconym polskim
uchodźcom „The Children
of Isfahan. Polish Refugees
Fot. NN, zbiory Ośrodka KARTA,
in Iran 1942-45”, obok zdjęć
udostępniła Maria Wierzchowska
wykonanych przez irańskiego fotografa, liczne są
wspomnienia o tamtych
Niektórzy dotarli z głębi ZSRR drogą lądową
latach. Na przykład opowieść babci, po latach
przez tereny dzisiejszego Uzbekistanu i Turkmeprzywołana przez jej wnuczkę: „Twój dziadek
nistanu. W sumie przybyło 116 tys. uchodźców.
powiedział nam o przybyciu Polaków i ich opła37 tys. stanowili cywile, wśród nich ok. 13 tys.
kanym stanie. Poprosił mnie i Gholama, naszego
dzieci, z których wiele było już osieroconych.
służącego, abyśmy szybko przygotowali trochę
jedzenia i talerzy. Poprosił mnie także o spakoWarunki podróży były dramatyczne: przeludwanie części moich ubrań dla polskich kobiet
nione pociągi i statki, brak jedzenia oraz szerzące
i dzieci. […] Młode piękne dziewczynki o niesię choroby. Wszystko to sprawiło, że wielu jej
bieskich i zielonych oczach siedziały w namionie przeżyło bądź zmarło jakiś czas po przybyciu
tach. Wyglądały jednak jakby dopiero opuściły
do portu mimo udzielonej pomocy. Uchodźcy
kopalnie węgla, brudne, głodne i zawszone.
dotarli do Iranu w stanie skrajnego wyczerpa[…] Mieszkańcy przygotowywali dla polskich
nia, głodni i brudni, nękani przez tyfus, ospę,
uchodźców wodę, żywność i ubrania, pomagali
gruźlicę i wszy. Potrzebowali pomocy lekarskiej,
wycieńczonym Polakom umyć się. Miejscowi
schronienia, żywności oraz nowych ubrań.
fryzjerzy zajęli się obcinaniem zaatakowanych
przez wszy włosów, nie uwierzysz jak wypiękPomoc od lokalnej ludności
nieli wszyscy po kąpieli”.
Iran był dla polskich uchodźców szansą na
normalne życie po długim czasie koszmaru
Gesty pomocy i solidarności były liczne mimo
w łagrach i trudach podróży. We wspomnieniełatwych czasów dla Iranu, który zdecydowanie
niach ocalałych Polaków często pojawiają się
nie był wówczas przygotowany na przyjęcie takiej
wzmianki o życzliwości, z jaką Irańczycy przyliczby uchodźców. Ich przybycie pogłębiło panu
jący wówczas w kraju kryzys ekonomiczny. Mimo
trudności, nie odmówiono Polakom pomocy.
„Mamy religijny obowiązek pomóc uchodźcom
oraz traktować ich z największym szacunkiem.
Nie jest istotne, że czczą boga w inny sposób niż
my. Musicie traktować ich jak ważnych gości” –
takimi słowami zwrócił się do
wiernych lokalny duchowny
tuż po przybyciu pierwszego
transportu z uchodźcami.
Dalsze rozlokowanie
polskich uchodźców
Po otrzymaniu pierwszej pomocy polscy uchodźcy zostali
rozlokowywani w obozach
i ośrodkach dla uchodźców
w kilku irańskich miastach.
Iran miał być dla nich jedynie miejscem przejściowym,
przystankiem w dalszej
podróży do różnych części
świata, między innymi do
Iraku, Palestyny, Indii, Meksyku, Nowej Zelandii czy
Afryki.
W dalszej perspektywie planowano przewiezienie dzieci do Indii. Ostatecznie spora ich część
pozostała w Isfahanie, ponieważ jego klimat został uznany za idealny na rekonwalescencję.
Isfahan, który był dla małych uchodźców miejscem, gdzie ponownie mogli cieszyć się dzieciństwem, zaczął być wkrótce
nazywany przez lokalnych
mieszkańców „miastem
polskich dzieci”. Jadwiga
Lewicka, jedna z ocalałych,
tak wspominała to miejsce:
„Orientalna i tajemnicza
atmosfera Isfahanu nazywanego Nesf-e Jahan, czyli
połową świata, wywarła
ogromny wpływ na nasze
młode i wrażliwe dusze.
Isfahan będzie zawsze żywy
w naszych wspomnieniach.
[…] Nasz Isfahan był jak
miasto z [opowieści] tysiąca i jednej nocy. W żaden
sposób nie przypominał rosyjskiego piekła, które do1942, Pahlevi, Iran.
starczyło nam gorzkich i boMaria Rogińska, Marian Rogiński
lesnych doświadczeń”.
(ojciec) i Romuald Rogiński nad
Do czasu opuszczenia Iranu
brzegiem Morza Kaspijskiego.
Polacy korzystali z tamtej20 czerwca obchodzimy
szej poczty, służby zdrowia
Światowy Dzień Uchodźcy.
Fot. NN, zbiory Ośrodka KARTA,
udostępniła Maria Wierzchowska
czy szkolnictwa. Byli też tacy,
To dobra okazja do przyktórzy pozostali w kraju aż
pomnienia sobie, że dziś
do zakończenia wojny. Otwielu uchodźców różnych
wierali sklepy, restauracje i kawiarnie czy stonarodowości szuka schronienia w Polsce. Są
warzyszenia handlowe. W Isfahanie na przykład
wśród nich także Irańczycy. Warto pamiętać, że
powstawały polskie piekarnie i szwalnie. Twotak jak kiedyś Polacy, tak teraz oni potrzebują
rzono także ogniska harcerskie.
naszej pomocy i życzliwości.
Isfahan – miasto polskich dzieci
Odrębną i ważną kwestią była opieka nad osieroconymi dziećmi. Największa grupa sierot i półsierot trafiła do Isfahanu, gdzie powstało wiele
szkół z internatami oraz sierocińców.
Sylwia Domagała jest absolwentką iranistyki oraz
podyplomowych studiów pomocy humanitarnej na UW.
Interesuje się historią i kulturą perską. Współtworzy też
stronę dotyczącą bieżących wydarzeń w Iranie i Afganistanie
(dziennikorientalny.pl).
Zdjęcia udostępnione dzięki uprzejmości Ośrodka Karta.
10
Sylwia Domagała
Czy wiesz kto
szyje dla Ciebie
ubrania?
W kwietniu minął rok od tragicznego zdarzenia, do którego doszło na terenie kompleksu
Rana Plaza, niedaleko Dhaki, stolicy Bangladeszu. W wyniku zawalenia się ośmiokondygnacyjnego budynku, mieszczącego fabryki
odzieżowe i sklepy, śmierć poniosło 1127
osób, a 2500 zostało rannych. Większość ofiar
stanowiły młode kobiety, pracujące na stanowiskach szwaczek i ich pomocnic. Śledztwo
wykazało, że do budynku nielegalnie dobudowane zostały trzy kolejne piętra, co doprowadziło do osłabienia konstrukcji. Stwierdzono
również, że w gmachu nie powinny mieścić
się fabryki, gdyż nie był on przystosowany
do ciężkich maszyn przemysłowych i wielkich generatorów. Katastrofa była szeroko
komentowana także w naszych mediach po
tym, jak ujawniono, że w jednej z feralnych
fabryk szyto również odzież na zlecenie polskiej marki Cropp.
Niegodne warunki pracy
Bangladesz to drugi po Chinach największy
światowy eksporter odzieży. Pięć tysięcy za-
Bangladesh
Fot. Carole Crabbé/
Clean Clothes
Campaign on Flickr,
Creative Commons,
na warunkach
licencji GNU Frez
Documentation
Licence.
11
Bangladesh
2007, protest
pracowników
i pracowniczek
Fot. Carole Crabbé/
Clean Clothes
Campaign​on Flickr,
Creative Commons,
na warunkach
licencji GNU Frez
Documentation
Licence.
kładów daje zatrudnienie około 4 milionom
osób, przy czym 85% spośród nich stanowią
kobiety. Kraj ten jest też jednym z najtańszych
producentów ubrań, również i chińskie firmy
zlecają podwykonawstwo bangladeskim fabrykom. Taki stan rzeczy jest możliwy za sprawą
głodowych wynagrodzeń. Kwota płacy minimalnej (w przeliczeniu 207 zł) w żaden sposób
nie wystarcza na zaspokojenie podstawowych
potrzeb życiowych. Nawet bardzo duża ilość
nadgodzin nie powoduje poprawy sytuacji,
gdyż często nie są one płatne, ich liczba jest
zaniżana przez pracodawcę lub potrącane są
z nich kwoty w ramach kary za niewypełnienie normy lub błędy w wykonywaniu pracy.
Pracownice przyznały, że często muszą pożyczać pieniądze, aby związać koniec z końcem.
Warto w tym miejscu wspomnieć, iż godna
płaca, otrzymywana za standardowy dzień
pracy i wystarczająca na zakup jedzenia i ubrania dla siebie i swojej rodziny, opłaty mieszkaniowe, opiekę zdrowotną, koszty związane
z transportem i edukacją, a także pozwalająca
na odłożenie drobnej sumy na nieprzewidziane
wydatki i różne sytuacje życiowe, powinna
wynosić dla mieszkańców Bangladeszu 1002
zł. Kolejnym kluczowym problemem jest brak
umów o pracę, co sprawia, że pracownicy są
pozbawiani wszelkich praw i świadczeń, takich
jak urlop czy zwolnienie lekarskie w przypadku
12
choroby, oraz bardzo łatwo ich zwolnić. Wielu
z nich nawet nie zdaje sobie sprawy, że umowa
zatrudnienia jest wymagana przez prawo. Pracodawcy, wrogo nastawieni do związków zawodowych i organizacji pracowniczych, tłumią
wszelkie próby ich tworzenia, stosując takie
metody jak zastraszanie czy zwolnienia z pracy.
Do tego dochodzą jeszcze fabryki niespełniające podstawowych standardów BHP, gdzie
nietrudno o wypadek.
Działania na rzecz poprawy
Clean Clothes Polska, jako przedstawiciel międzynarodowej Clean Clothes Campaign, skupia wysiłki związków zawodowych, organizacji
pozarządowych i indywidualnych osób w celu
poprawy warunków pracy w przemyśle odzieżowym. Do zadań tej koalicji należy:
• monitorowanie działalności fabryk, ich
stanu technicznego oraz warunków BHP,
• współpraca z ich pracownikami oraz przeprowadzanie szkoleń,
• podejmowanie dialogu z firmami odzieżowymi,
• akcje edukacyjne zwiększające wiedzę konsumentów i angażowanie ich w kampanie
nawołujące do przestrzegania praw pracowniczych i ochrony środowiska.
Firmy liczą się z głosem swoich klientów, dlatego tak ważne jest wsparcie konsumenckie
w tych wszystkich przedsięwzięciach. To właśnie
w wyniku presji konsumentów i Clean Clothes
Polska spółka LPP S.A., właściciel marki Cropp,
ostatecznie przyznała, że w Rana Plaza szyto
ubrania na jej zamówienie i przekazała pieniądze na fundusz, z którego wypłacone zostaną
odszkodowania dla rodzin ofiar katastrofy oraz
przystąpiła do porozumienia na rzecz ochrony
przeciwpożarowej i bezpieczeństwa budynków
w Bangladeszu.
Grubymi nićmi szyte
W pierwszą rocznicę tragedii kampania Clean
Clothes Polska opublikowała raport dotyczący
warunków pracy w bangladeskich fabrykach,
szyjących na zamówienie polskich firm odzieżowych, właścicieli marek Reserved, Cropp, Sinsay, House, Mohito, Monnari i Carry. Został on
sporządzony w oparciu o wywiady z około setką
pracowników trzech wybranych fabryk, przeprowadzonymi poza terenem zakładu pracy, z zachowaniem anonimowości. Chcesz dowiedzieć
się więcej? Przeczytaj cały raport. Dostępny
pod adresem: http://cleanclothes.pl/materialy/
publ_22_grubymi_nicmi_szyte_raport_ccp.pdf.
Dowiadujemy się z niego, że sytuacja pracownic
i pracowników nie uległa zmianie od czasu tego
najtragiczniejszego wypadku w historii przemysłu odzieżowego. W każdej z monitorowanych
fabryk naruszane są prawa pracownicze, jak zatrudnianie bez umów, nieprzestrzeganie norm
czasu pracy, odmawianie prawa do urlopu czy
zwolnienia w przypadku choroby, nierzadko
również przemoc słowna i fizyczna. Nie istnieją
żadne formy reprezentacji pracowniczej, a płace
są zbyt niskie, aby starczyły na godne życie. Pracownicy mieszkają zwykle w slumsach, gdzie
zmagają się z ograniczonym dostępem do czystej wody. Nie stać ich na bardziej wartościowe
artykuły spożywcze, takie jak mięso, ryby czy
jajka. Nie mogą sobie również pozwolić na leczenie w przypadku choroby czy edukację dzieci.
W raporcie zawarte zostały wskazówki dla firm,
określające jakie działania należy podjąć, by realnie polepszyć warunki pracy, a w konsekwencji życia pracowników fabryk oraz sprawić, że
produkcja odzieży stanie się odpowiedzialna
społecznie. Dokument został wysłany do spółek
LPP, Monnari i Carry. Dwie pierwsze odpowiedziały na niego wydając oficjalne oświadczenia,
w których zadeklarowały zbudowanie polityki
społecznej odpowiedzialności biznesu oraz aktywną i przejrzystą komunikację z konsumentami.
Debata z udziałem bangladeskich
działaczy
Kampania Kupuj Odpowiedzialnie oraz Clean
Clothes Polska zorganizowały 28 maja br.
w Warszawie dyskusję panelową, na którą
zaproszeni zostali między innymi Rokeya Rafique, bangladeska specjalistka ds. rozwoju
i praw kobiet oraz dyrektorka organizacji pozarządowej “Leading Karmojibi Nari” oraz Babul
Akhter, przewodniczący Bangladeskiej Federacji Pracowników Sektora Odzieżowego i Przemysłowego, w 2010 roku prześladowany za
działalność związkową. Goście z Bangladeszu
podkreślali, jak ważne jest dla nich wsparcie
i gesty solidarności zachodnich organizacji pozarządowych, firm odzieżowych oraz samych
konsumentów. To dzięki ich przedsięwzięciom udało się między innymi doprowadzić do
uwolnienia aresztowanych działaczy (również
samego Babula Akhtera), wywalczyć odszkodowania dla rodzin ofiar wypadku w Rana Plaza
czy uruchomić gorącą linię dla pracowników
fabryk, na którą mogą dzwonić i informować
o nadużyciach oraz wszelkich złych praktykach.
Akhter tłumaczył również, iż bojkotowanie firm
odzieżowych nie jest dobrym rozwiązaniem,
gdyż pociąga za sobą zmniejszenie ilości zamówień, a w konsekwencji masowe zwolnienia.
Aby pomoc była skuteczna, należy wymagać od
producentów odzieży podjęcia działań zmierzających do zapewnienia godnej płacy wszystkim
pracownikom oraz przyjęcia i wdrażania kodeksów postępowania, gwarantujących przestrzeganie ich praw.
Marta Białkowska
Marta Białkowska jest absolwentką afrykanistyki oraz
podyplomowych studiów pomocy humanitarnej na
Uniwersytecie Warszawskim. Zawodowo związana
z rynkiem książki.
13
Zaangażuj się
Chcesz działać na rzecz lepszego, sprawiedliwszego
świata, a nie wiesz od czego zacząć? Szukasz organizacji,
w której możesz się zaangażować? Lubisz być aktywny/
aktywna, pragniesz zmieniać rzeczywistość dookoła
Ciebie? Jesteś we właściwym miejscu!
Działaj z nami! Jak?
1.
Promuj nasze działania
dzięki prostej zasadzie
„Podaj dalej”:
• Zostań naszym fanem/ fanką na Facebooku i zachęcaj znajomych, by dołączyli do naszego grona!
Dowiedz się jako pierwszy/ pierwsza o bieżących
akcjach, udostępniaj je i bierz w nich aktywny
udział!
• Ciekawi Cię codzienne życie pracownika humanitarnego? Myślisz o tej ścieżce zawodowej?
Zachęcamy do czytania i promowania wśród
znajomych naszego bloga humanitarnego:
http://www.tokfm.pl/blogi/humanitarny
• Widok Pajacyka z napisem na brzuchu ‘kliknij’
nie jest Ci obcy? Ustaw stronę „Pajacyka” jako
stronę startową. Twoje kliknięcia wspierają
nas w dożywianiu dzieci w Polsce i w Somalii.
• Czujesz się świetnie w organizacji zbiórek
szkolnych? Zachęcamy Cię do rozpowszechniania naszych zbiórek na www.siepomaga.
pl. Dzięki takim ludziom jak Ty, do tej pory
udało się nam zebrać łącznie prawie 40 tysięcy złotych!
Więcej o „Podaj dalej”:
http://pah.org.pl/main/nasze_dzialania/4/4726/podaj_dalej
2.
Zbliżają
się Twoje
urodziny,
a może organizujesz
ze szkołą imprezę sportową? Oprócz
zapewnienia sobie miłych wspomnień,
chcesz także podczas tych uroczystości
uczynić coś dobrego? Zorganizuj zbiókę
na nasze działania dzięki kolejnej
propozycji „Zbieraj z PAH”.
• Urodziny, imieniny, rodzinne uroczystości
i spotkania ze znajomymi są okazjami, podczas których możesz zachęcić najbliższych
do wsparcia naszej organizacji za pomocą
zbiórki pieniężnej. Dochód zostanie przekazany na działalność PAH, a Twoją historię
z chęcią upublikujemy na stronie w „Strefie
Inspiracji”.
• Planujesz większą imprezę w miejscu publicznym, podczas której chcesz nas wesprzeć? Zachęcamy do zapoznania się z formalnościami zbiórki w zakładce „Zbiórka
Publiczna – krok po kroku”.
Więcej na temat „Zbieraj z PAH” na:
http://www.pah.org.pl/nasze-dzialania/218/4715/pomagaj_online
14
3.
Chcesz zorganizować akcję o tematyce wodnej, żywieniowej,
uchodźczej lub z zakresu pomocy humanitarnej, ale nie wiesz,
jak się za to zabrać?
Skorzystaj z naszych gotowych scenariuszy, które z pewnością ułatwią Ci to
zadanie!
Oto 4 terminy, na które powinieneś/powinnaś zwrócić szczególną uwagę:
• 22 marca –Światowy Dzień Wody
• 19 sierpnia – Światowy Dzień Pomocy Humanitarnej
• 20 czerwca – Dzień Uchodźcy
• 16 października – Dzień Żywności i Walki z Głodem
Dla każdego z tych dni przygotowaliśmy unikalny pomysł. Jednym z nich jest organizacja festynu
humanitarnego, który w 2013 roku zorganizowaliśmy na rzecz Syrii. Do siedziby PAH zostali zaproszeni wszyscy pracownicy, wolontariusze oraz zaprzyjaźnione osoby. Każdy miał okazję wesprzeć
akcję za pomocą kupna dowolnego przedmiotu w cenie 5 zł. Oprócz udzielenia pomocy finansowej,
uczestnicy festynu mieli okazję dowiedzieć się więcej na temat samej Syrii dzięki opowieściom Kamila Haidera – muzyka, ambasadora PAH oraz Olgi Mielnikiewicz, na co dzień pracującej w dziale
edukacji PAH.
Więcej na temat gotowych scenariuszy znajdziesz tutaj:
http://www.pah.org.pl/zaangazuj-sie/446/zorganizuj_akcje
4.
A może chcesz poznać
nas bliżej i spotkać się
z nami?
Serdecznie zapraszamy Cię na Open’er Festiwal
w Gdyni, jedną z największych imprez muzycznych
w Polsce!
W namiocie PAH będziesz miał/ miała okazję poszerzyć wiedzę na temat krajów globalnego Południa
czy też porozmawiać o pomocy humanitarnej. Będzie także możliwość wsparcia naszej działalności.
Jesteśmy otwarci na każde spotkanie i z chęcią dowiemy się więcej o Tobie!
5.
Pragniesz włączyć
swoją szkołę
do kampanii
edukacyjnych?
Skorzystaj z naszej oferty – zapewniamy
materiały promocyjno-edukacyjne, które
pozwolą Ci zgłębić wiedzę na temat prawa
do wody i żywności.
Więcej informacji znajdziesz na:
Więcej informacji na:
http://pah.org.pl/main/nasze_dzialania/4/228/spotkaj_sie_z_nami_latem
http://www.pah.org.pl/zaangazuj-sie/461/dzialaj_w_szkole
15
Przywrócić
uśmiech po
tajfunie
Listopad 2013. Yolanda, najsilniejszy w historii zarejestrowany
tajfun miażdży Filipiny. Wiatr wieje z prędkością 314 km na
godzinę, fale głęboko wdzierają się w ląd. Potężny huk, wrzask
ludzi, walące się drzewa, latające blachy.
Dwa miesiące później Małgosia Szumska, studentka wrocławskiej szkoły teatralnej, postanawia
wyjechać na jedną z filipińską wysp – Bantayan, by
jako wolontariuszka organizacji Young Pioneers Disaster Response pomagać w odbudowie zniszczonych domów i szkół. Do walizki, między niezbędne
rzeczy, pakuje dwie pacynki – krokodyla i żyrafę.
Jakby na wszelki wypadek.
Praca od podstaw
Po przyjeździe na Bantayan Małgosia od razu
rzuciła się w wir pracy – wraz z międzynarodową
grupą wolontariuszy nosiła gruz, naprawiała
dachy i meble. Siedem godzin dziennie fizycz-
nej pracy w trudnych warunkach i upale było
prawdziwym wyzwaniem. Energii do działania
dodawały widoczne efekty – wyremontowane
budynki, uruchomione łazienki, rozstawione
namioty. Któregoś dnia przyszła depresja tropikalna, czyli taki mały tajfun. „Zostaliśmy ewakuowani do jednego budynku z zakazem wychodzenia na zewnątrz – opowiada Małgosia. Okazało
się, że zakaz obowiązywał w sumie przez cztery
dni. Było to frustrujące, ale właśnie dzięki temu
załamaniu pogody miałam czas, by zrobić przedstawienie dla dzieci. Zapytałam, kto się nudzi
i chce pomóc, zebrałam grupę ochotników do
współpracy i tak się zaczęło”.
Puppets shows
dotarły do kilku
tysięcy dzieci
na Filipinach,
bawiąc je
i ucząc podstaw
dbania o higienę
osobistą. A lalki
były najlepszymi
nauczycielami.
16
Pierwsze przedstawienie
i co z niego wynikło
3500 dzieciaków może zapomnieć na chwilę o swojej traumie, 3500 dzieciaków śmieje się do rozpuku,
3500 dzieciaków uczy się od nas angielskiego, uczy
się podstaw dbania o środowisko i o własne zdrowie.
A przede wszystkim, w świecie bez telewizora, bez
komputera, nawet bez książek z obrazkami, nagle
pojawia się w ich świecie
coś magicznego – teatr”.
Na pierwszy spektakl wolontariusze zaprosili sąsiadów z ich dziećmi. „Chcieliśmy sprawdzić, czy
uda nam się ich rozbawić. Okazało się, że maluchy
chciały, żebyśmy grali bez końca” – opowiada Małgosia. Z czasem do puppet
crew dołączył lokalny aktor, Chris. Dzięki temu, że
mówił w języku filipino,
nawet małe dzieci mogły
zrozumieć przedstawienie.
Małgosi bardzo zależało
na rozwoju teatralnego
Przedstawienia miały za zadanie nie
projektu, lecz był on traktylko bawić i rozśmieszać dzieci, lecz
także nauczyć je uniwersalnych zasad.
towany z przymrużeniem
Tutaj etiuda o dbaniu o środowisko.
oka, bo czym są kukiełki
w porównaniu z budowaniem domów?
„Pomóżcie mi
szerzyć śmiech
wśród tych
dzieciaków!”
Trzy tygodnie wolontariatu
dla YPDR szybko minęły
i Gosia musiała opuścić
Filipiny. Jednak w drodze
do Polski wiedziała już, że
niedługo wróci na wyspy.
W grupie teatralnej Małgosi grali
Tym razem – z konkretwolontariusze Young Pioneer
Przełom nastąpił w dniu,
nym planem działania. Na
Disaster Response, organizacji
w którym pacynkowa
internetowej platformie
partnerskiej PAH na Filipinach.
ekipa została zaproszona
finansowania społecznośdo udziału w lokalnym
ciowego ogłosiła zbiórkę
święcie. „Byli tam też nasi
funduszy na zakup większefowie, którzy wtedy po
szej ilości lalek, na transraz pierwszy zobaczyli dziaport na miejscu i na wyłanie teatru. I co widzą?
budowanie przenośnej
300 dzieci, które niedawno
sceny. „Postanowiłam
przeżyły traumę, śmieje
wrócić na Bantayan, by
się. A potem – każde
kontynuować mój projekt
dziecko podnosi papierek
i dotrzeć do każdego dziez ziemi i z radością biegnie do kosza. Plac, który jeszcka, dojechać do każdej szkoły. A jak jest wioska,
cze chwilę wcześniej przypominał wielki śmietnik,
w której dzieci nie chodzą do szkoły – to zagramy dla
nagle, dzięki 7-minutowej etiudzie, był czysty”.
nich na ulicy. Czemu to robię? Bo te dzieciaki, które
w wyniku rozszalałego żywiołu straciły swoje domy
Pacynki uczą higieny
i śpią na ziemi w namiotach, zasługują na zabawę,
Po pamiętnym show szefowie YPDR oddali do dyspona śmiech i radość” – przekonywała Małgosia.
zycji Małgosi samochód, by mogła dotrzeć z lalkami
Pacynki podbijają Filipiny
w głąb wyspy do innych szkół. Później organizacja
z Kalifornii, która zajmowała się leczeniem traumy
Dzięki pieniądzom zebranym w akcji crowdfunprzez sztukę, zaprosiła wolontariuszkę do współdingowej, 20 lutego wolontariuszka wróciła na Fipracy i tak przedstawienia stały się elementem teralipiny z walizką wypełnioną około dwudziestoma
pii filipińskich dzieci. Powstały trzy etiudy: pierwsza
pacynkami. Kupiła też mnóstwo mydeł, by rozdao śmieciach, druga – lekcja angielskiego i ostatnia
wać je dzieciakom za każdym razem pod koniec
– o myciu rąk. Rozmach projektu w błyskawicznym
przedstawienia o myciu rąk. Wynajęła samochód
tempie przerósł najśmielsze oczekiwania jego inicja– bajkobus, by móc dotrzeć wraz z ekipą do każtorki: „Nagle okazuje się, że gramy codziennie, nawet
dej wioski. Udała się także do Taclobanu, miasta
10 spektakli, trafiamy do 3500 dzieciaków w tydzień.
na wyspie Leyte poważnie zniszczonego przez
17
tajfun i współprowadziła z organizacją Empower
the Philippines zajęcia terapeutyczne dla dzieci.
„Zdałam sobie wtedy sprawę, że to, co stało się
na Bantayan, na szczęście nie było aż tak tragiczne
jak w Taclobanie – na Bantayan zginęły 4 osoby,
w Taclobanie tysiące... Praca była więc intensywna, bardzo emocjonalna, ale najważniejsze,
że działała. Po terapii często szłam z dzieciakami
na spacer, pokazywały mi swoje nowe domy zbudowane ze śmieci i kawałków materiałów, które
rozrzuciła wszędzie Yolanda. Potem dawałam im
lalki, żeby same się bawiły, żeby to one zrobiły dla
mnie puppets show. I to było wspaniałe, widzieć
jak chowają się za byle murem i odgrywają scenki.
Te dzieci potrzebują ciągle być dziećmi! A po tym,
jak przez tydzień po tajfunie martwe ciała leżały
wszędzie wokół, a one nie miały co jeść i pić, ciężko
ciągle być dzieckiem”.
Małgosia odwiedziła też z lalkami grupę dzieci z porażeniem mózgowym w Taclobanie oraz sierociniec
w Cebu. Ze swoimi przedstawieniami dotarła w sumie do ponad 8 tys. dzieci. Na początku czerwca,
w chwili powstawania tego artykułu, Małgosia
wciąż przebywa na Filipinach, jednak już wkrótce
je opuści. Część pacynek zostanie na wyspach – zaopiekuje się nimi Chris, który zamierza kontynuować teatr lalek w swoim kraju. Dzięki niemu projekt
Małgosi wciąż będzie żył.
Anna Malinowska
Anna Malinowska jest absolwentką polonistyki na Uniwersytecie
Warszawskim i paryskiej Sorbonie. Podróżniczka z zamiłowania,
niedawno wróciła z Wysp Karaibskich, gdzie pracowała jako
wolontariuszka na farmach ekologicznych.
18
Fot. Agnieszka Mikulska
Po przedstawieniu na temat higieny pora
na praktykę – mycie rąk. Na koniec każde
dziecko dostawało w prezencie mydło.
Domika Rypa
– pracowniczka
PAH, wraz
z zespołem
inżynierów
i inżynierek
w Jonglei
w Sudanie Pd.
Fot. PAH
Jak zostałam
pracowniczką
humanitarną
Wywiad z Dominiką Rypą, koordynatorką projektu wodno-sanitarnego
z zakresu pomocy natychmiastowej w Sudanie Południowym
Zastanawiasz się nad karierą w dziale humanitarnym? Z myślą o Tobie powstał wywiad z Dominiką Rypą,
pracowniczką humanitarną PAH, przebywającą obecnie w Sudanie Południowym. W tekście tym znajdziesz
pytania, które możesz sobie zadać zanim zdecydujesz się na podjęcie zawodu pracownika humanitarnego/
pracowniczki humanitarnej. Zapraszamy do lektury.
Jak to się stało, że zainteresowałaś się
pomocą humanitarną i rozwojową?
W liceum zaczęłam angażować się
w działania na rzecz praw człowieka
i praw zwierząt. Nauczyło mnie to, że
tylko poprzez zaangażowanie można
coś zmienić, bo świat sam się nie
zmieni! Zawsze autorytetem były dla
mnie osoby aktywne, nie zamykające
oczu na to, co się dzieje dookoła, ale
próbujące włączyć się w działania,
które mogą coś zmienić.
Na studiach zaczęłam interesować się
pojęciem relatywizmu kulturowego,
dotyczącym tego, jak nasze kulturowe
okulary zniekształcają obraz innych ludzi z odległych regionów i kontynentów – czasami jest to miły i przyjemny
obraz, czasami jednak może być bardzo
krzywdzący. Razem z przyjaciółmi zorganizowaliśmy wtedy festiwal filmów dokumentalnych, który miał pokazać inne
kultury w mniej zniekształconym stanie.
Po studiach z kolei, na fali zainteresowań
odmiennymi kulturami oraz prawami
człowieka, zgłosiłam się do PAH na szkolenie dla trenerów edukacji globalnej
i tak zaczęła się moja 6-letnia przygoda
z PAH – zaczęłam pracować jako regionalna koordynatorka programu Pajacyk,
potem zarządzałam projektem Szkoła
Humanitarna, po którym wyjechałam
do Sudanu Południowego, by zająć się
projektem budowy studni.
Czym obecnie się zajmujesz? Jakie są
Twoje obowiązki w pracy?
Aktualnie zajmuję się koordynowaniem
projektu wodno-sanitarnego z zakresu
pomocy natychmiastowej w Sudanie
Południowym. Moim zadaniem jest
zarządzanie zespołem inżynierów wodnych i specjalistów do spraw promocji
higieny. Przygotowują oni interwencję w regionach, w których doszło do
kryzysu humanitarnego. Kryzysy takie
najczęściej spowodowane są wewnętrz19
nymi walkami – w Sudanie Południowym od grudnia
2013 roku toczy się konflikt pomiędzy siłami rządowymi i opozycją. Pomimo podpisanego porozumienia, walki wciąż trwają w niektórych częściach
kraju, głównie w jego północnej części. Poza walkami w okresie pory deszczowej Sudan Południowy
nawiedzają powodzie, a obecnie stwierdzono też
ryzyko wystąpienia epidemii cholery. Mój zespół do
zadań specjalnych jedzie zatem na miejsce, w którym
przebywają ludzie uciekający przed walkami czy przesiedleni w wyniku powodzi, rozpoznaje ich potrzeby,
planuje działania i potem je realizuje. Najczęściej jest
to naprawa studni lub innych systemów wodnych,
budowa toalet, utylizacja odpadów, promocja higieny, dystrybucja materiałów pierwszej potrzeby takich jak wiadra, kanistry na wodę, moskitiery, tabletki
do oczyszczania wody itp.
Na co dzień pracuję w biurze PAH w Jubie, stolicy kraju, mój zespół wyjeżdża jednak do różnych
miejsc, zależnie od tego, gdzie znajdują się potrzebujący ludzie. Staram się jednak jeździć z nimi jak
najczęściej, aby móc monitorować realizowane
działania. Z biura zajmuję się zatem zarządzaniem
budżetem, organizacją transportu mojego zespołu
oraz materiałów potrzebnych do dystrybucji i budowy czy koordynowaniem naszych akcji z innymi
organizacjami wodno-sanitarnymi. Wyjeżdżam robić rozpoznania w teren oraz czuwam, aby nasze
działania były wysokiej jakości.
Dlaczego warto pomagać innym? Co jest dla Ciebie motorem w codziennej pracy?
O swojej pracy myślę nie jako o pomaganiu, lecz
jako o współpracy – moim zdaniem działania humanitarne mają na celu umożliwienie ludziom
powrotu do normalnego życia sprzed kryzysu humanitarnego, który tej normalności ich pozbawił.
Współpraca oznacza dla mnie działania razem
z osobami, dla których realizowana jest pomoc
– planowanie, ustalanie najlepszego rozwiązania,
wspólne realizowanie i następnie przekazanie odpowiedzialności – czy to za naprawioną studnię, czy
to za utrzymanie czystej toalety w klinice zdrowia.
Moim motorem do działań jest zatem wspólna
praca z ludźmi, poczucie, że dzięki niej udało się zapobiec rozprzestrzenieniu się groźnych chorób czy
nawet śmierci.
20
Co uważasz za najtrudniejsze w Twojej pracy?
Najtrudniejsza jest dla mnie niemoc – w sytuacji,
kiedy trzeba szybko działać, bo w jakimś miejscu doszło do walk i tysiące ludzi schroniło się w lesie, nie
mając przy sobie wody, jedzenia, naczyń itp., priorytetem jest dla mnie działać szybko. Niestety, czasami
z powodu wciąż toczących się walk nie możemy dojechać ani dolecieć samolotem do potrzebujących
osób, bo jest to zbyt niebezpieczne. Najgorsze i najtrudniejsze w takiej sytuacji jest czekanie, bo wiem,
że w tym czasie czas działa na naszą niekorzyść.
Jakie pytania powinny sobie zadać osoby zastanawiające się nad karierą w sektorze humanitarnym?
Dlaczego chcę zostać pracownikiem/ pracowniczką
humanitarną? Myślę, że szczera odpowiedź na tak
postawione pytanie pozwoli poznać nasze priorytety i motywy działania – czy chcemy to robić, bo to
ekscytujące i kojarzy się z przygodą? Czy też chcemy
to robić, bo uważamy, że jest to ważne, wynika z solidarności ludzi z różnych krajów oraz niezgody na
to, że gdzieś prawa człowieka nie są respektowane.
W jaki sposób rozpocząć karierę w dziale humanitarnym?
Najlepiej zacząć od wolontariatu – pomaganie, czy
też jak napisałam wcześniej współpraca, to coś co
można, a nawet moim zdaniem trzeba robić na co
dzień. Wolontariat w lokalnym stowarzyszeniu jest
równie ważny jak praca w Sudanie Południowym,
bo pomaga tworzyć odpowiedzialne społeczeństwo, świadome wagi współpracy i nieobojętne na
potrzeby drugiej osoby.
Ja skończyłam Etnologię i Antropologię Kulturową
na UMK w Toruniu – studia te nauczyły mnie szacunku do różnych kultur i zrozumienia dla inności.
To z kolei pozwoliło mi spojrzeć z szerszej perspektywy na pomoc humanitarną i na to, w jaki sposób powinna być ona prowadzona razem z ludźmi,
a nie bez ich udziału.
Gdybyś mogła przekazać teraz jakieś inspirujące zdanie, które motywuje Cię w codziennym
życiu do zmiany świata na lepsze, to jak by ono
brzmiało?
Nie bój się wyzwań i ciężkiej pracy!
Dziękuję za poświęcony czas!
Podaj dalej!
Podczas gdy pracownicy humanitarni działają
w terenie tysiące kilometrów stąd – wymierzają
nowy dom na Filipinach, sprawdzają jakość wody
w wydrążonej przez inżynierów studni w Sudanie
Południowym czy dolewają z kanistra benzynę do baku
kliniki mobilnej w Syrii – w tym samym momencie
ambasadorzy i ambasadorki PAH użyczają im siły
swojego głosu.
Organizacje działające na rzecz spraw społeczzainteresowania innych tym, co ma do powienych często wspierane są przez osoby publiczne,
dzenia. To osoba, która ma silny głos – często
takie jak aktorzy czy muzyczki. Kojarzone jest to
nie tylko dosłownie.
najczęściej z pojawianiem
Jasna sprawa
się rozpoznawalnej twarzy na plakatach, billboJak zaczyna się taka współardach i w mediach. Czapraca? W przypadku PAH
sem też organizowane są
ambasadorowanie często
koncerty charytatywne,
wynika z pojedynczego
z których dochód artyści
spotkania i wspólnych
przeznaczają na ważną
zainteresowań. Na przyspołecznie sprawę. Jedkład nasza współpraca
nak prawdziwy ambaz Martyną Wojciechowsador to osoba, która
ską zaczęła się od tego,
wspiera organizację dłuże dziennikarka, przygogofalowo i sama jest cietowując materiał o kokawa sprawy na tyle, że
bietach w Sudanie Połurozszerza swoją wiedzę
dniowym dla programu
w propagowanym tematelewizyjnego TVN „Kocie i świadomie angażuje
bieta na krańcu świata”,
się w przekazywanie jej
sprawdzała wszystkie doinnym. Czemu więc tak
stępne kanały informacji
często jest to osoba pubi tak trafiła na PAH. Jako
liczna? Bo osoba puborganizacja działająca
Aga Zaryan, ambasadorka
liczna jest rozpoznawalna
w tym regionie od 2006
PAH w jednej z naszych
i znacząco wpływa na
roku, mamy eksperckie
bransoletek. Więcej biżuterii
funkcjonowanie społepodejście do działania na
na: www.sppah.org.pl czeństwa, nierzadko ma
rzecz zmiany sytuacji koFot. Marta Orlik-Gaillard
charyzmę i umiejętność
biet w Afryce. Nasza wie21
Bransoletka
zaprojektowana
przez Agę Zaryan
Fot. Lemoniq
dza połączona z pasją przekonała Martynę do
zapisania się do Klubu PAH SOS, którego członkowie wspierają finansowo natychmiastową
pomoc w miejscach katastrof naturalnych i konfliktów zbrojnych. Wojciechowska zachęcała też
swoich fanów do przystąpienia do klubu, dzięki
czemu poszerzył się on o kolejne osoby.
Jeśli działamy lokalnie, możemy sami zgłosić się
do osoby, która w danym mieście jest autorytetem, i zainteresować ją naszą inicjatywą. Niezależnie od tego, w jaki sposób się to odbędzie
– ważna jest tu siła przekonań i wiedza, którymi
możemy zarazić przyszłego ambasadora. Jeśli
nie będziemy potrafili w sposób szczery i interesujący opowiedzieć o projekcie, zmarnujemy
nawet najlepszą okazję towarzyską. Ambasador
nie będzie chciał też promować naszego wizerunku (ma przecież swój!), tylko naszą sprawę
– to my musimy więc być ekspertami. Jeśli jesteśmy szczerze zaangażowani, będziemy zawsze
przygotowani, żeby nie przegapić okazji.
Produkcja
bransoletek
Fot. Lemoniq
22
Piękni swoimi czynami
Co może zrobić dla nas ambasador? To, w czym
czuje się najlepiej i w co ma ochotę się zaangażować. Przyjrzyjmy się innemu ambasadorowi
PAH, Kamilowi Haidarowi z zespołu Maqama.
Najpierw Kamil, w ramach swoich działań artystycznych, wspierał nasze projekty mające
na celu poprawę dostępu do wody na świecie.
Teraz pomaga także przy innych projektach
PAH. Szczególnie ważna dla Kamila jest nasza
działalność w Syrii, skąd pochodzi jego tata,
mieszkający od kilkudziesięciu lat w Polsce. Podobnie jak Martyna, Kamil zachęcał do przyłączania się do Klubu PAH SOS, a podczas Światowego Dnia Pomocy Humanitarnej opowiedział
o przedwojennej Syrii i pokazał swoje zdjęcia
z wędrówki po tym kraju. Kamil angażuje się
na różne sposoby: biegł w półmaratonie w koszulce z naszym hasłem, a ostatnio w ośrodku
dla cudzoziemców, gdzie cale rodziny oczekują
na decyzję o nadaniu statusu uchodźcy, poprowadził warsztaty muzyczne dla dzieciaków
Kamil Haidar
podczas
warsztatów
gitarowych
w Ośrodku dla
Cudzoziemców
w Dębaku
Fot. Aga Kunicka
(agakunicka.pl)
ze świetlicy. Głośno mówi o sprawach bliskich
PAH, m.in. na swoim facebookowym profilu
umieścił zdjęcie, na którym promuje nasze
działania.
Od opowiedzenia swoim przyjaciołom, znajomym i fanom o PAH zaczęła rolę ambasadorki
wokalistka jazzowa Aga Zaryan. Podczas koncertów wspomina o naszych akcjach, przez
aplikację internetową www.GlebokoPodZiemia.pah.org.pl przekazała też swoją piosenkę
„Music Like Water” osobom, które wsparły
budowę studni w Somalii. Aga mówi o nas na
swojej stronie internetowej, a na swoim profilu
facebookowym cyklicznie na różne sposoby informuje o bieżących akcjach – nagrała na przykład króciutki filmik na Dzień Matki, w którym
przypomniała o mamach w Somalii. Piękne
w ambasadorach PAH jest to, że są bardzo
kreatywni i energiczni. Wychodzą ze swoimi
pomysłami, zarażają nas energią i przynoszą
świeże spojrzenie. Aga pokazała swoim przyjaciółkom jedną z bransoletek, z których dochód
przeznaczamy na działania pomocowe (można
je kupić przez Internet na www.sppah.org.pl).
Gdy opowiedziała nam o tym, jak każda z jej
przyjaciółek zareagowała na bransoletkę, powstał pomysł, żeby Aga zaprojektowała dla nas
ich limitowaną edycję. Wszystkie bransoletki są
robione ręcznie, z nieskończonymi modyfikacjami koralików i kolorów. Aga zaproponowała
nowe wzory, namówiła nas na pozłocenie kropelki, która symbolizuję dostęp do wody i na
zrobienie bransoletki dedykowanej pomocy
humanitarnej całej z metalowych łańcuszków.
Zainspirowała nas do zrobienia czegoś nowego
i oryginalnego.
Raz, dwa, trzy, ambasadorem/
ambasadorką stajesz się Ty!
Organizacje takie jak PAH często korzystają z pomocy osób znanych, ale faktem jest, że prawdziwy ambasador to taka osoba, która wspiera
bliskie jej inicjatywy i która swoim zaangażowaniem i pasją jest w stanie zarazić inne osoby. Ty
też możesz zostać naszym ambasadorem lub
ambasadorką! W jaki sposób?
Polub profil PolskaAkcjaHumanitarna na Facebooku i kanał PolAkHum na youtubie – nie
tylko sprawdzaj co u nas, lecz także komentuj
i udostępniaj informacje na swoim profilu.
Zorganizuj spotkanie z przyjaciółmi i zainteresuj
ich kwestiami edukacji globalnej. Sprawdź też,
czy inni czytają „Pomagamy” i czy magazyn znajduje się w dostępnym miejscu dla osób z Twojego otoczenia.
Działaj, dopinguj, wspieraj! Każdy z nas potrzebuje czuć, że nie jest samotnym błędnym rycerzem walczącym z wiatrakami.
23
Street art
z przekazem,
czyli namaluj to, co
chcesz powiedzieć
Z okazji obchodów Światowego Dnia Wody toruńska ekipa PAH postanowiła stworzyć mural
w przestrzeni miejskiej. Od czego zacząć, żeby
wziąć pędzel do ręki i namalować pierwszy symbol? Oto kilka wskazówek.
Po pierwsze – najważniejszy jest temat. Zastanów się co chcesz przekazać odbiorcy i jak w najprostszy sposób możesz do niego dotrzeć. Pomyśl
o tym, co zwraca Twoją uwagę podczas spacerów
po mieście i wymyśl historię, którą chcesz opowiedzieć. Masz już pomysł? To teraz znajdź odpowiednią osobę, czyli kogoś, kto poczuje Twoją
koncepcję i zaprojektuje mural, który wykonacie.
Jeżeli masz zdolności, aby zrobić to samemu, to
na pewno będzie Ci łatwiej, ale nie zapominaj
o konsultacjach z innymi – to, co dla Ciebie będzie
oczywiste, dla innych może być niezrozumiałe.
Projekt jest gotowy,
możesz teraz ruszać
z całą machiną organizacyjną: znalezienie
miejsca, uzyskanie
zgód (w zależności od
tego, gdzie jest ściana,
mogą być wymagane
pozwolenia administracji miejskiej). Prawdopodobnie ten etap
24
będzie kosztował Cię wiele cierpliwości – poza
czasem potrzebnym na wydanie decyzji, osoby,
do których należy ściana, mogą mieć uwagi co
do projektu. Wtedy musicie osiągnąć kompromis, bo to od nich zależy, czy mural powstanie.
Tylko się nie zrażaj, bo trzeci etap wynagrodzi Ci
wszystkie starania!
Na sam koniec zostaw zakup materiałów i przygotowania techniczne (rusztowanie czy drabina?). Jeżeli masz już zamówioną pogodę, to
możesz zacząć wielkie malowanie! Satysfakcja,
radość i duma – to uczucia gwarantowane po
ukończonej pracy!
I pamiętaj, że to tylko jeden z wariantów… Możesz zacząć od zupełnie innej strony. Ważna jest
autentyczność tego, co chcesz przekazać.
Ulica Ciasna
Źródło: Google
Maps
25
Fot. Alicja Bloch
Fot. Alicja Bloch
Fot. Sylwia Żulewska
Fot. Sylwia Żulewska
26
Fot. Łukasz Bartosik
Fot. Marta Strze-niewska
czyli namaluj to, co chcesz powiedzieć
Street art z przekazem,
27
Fot. Marta Strze-niewska
w Sudanie
Południowym
Sudan Południowy, najmłodsze państwo świata, to miejsce, w którym wiele osób codziennie musi podejmować elementarne decyzje życiowe. Woda czy żywność? Inwestycja
w krowy czy inwestycja w edukację dzieci? Pozornie proste, decyzje te często determinują
życie i przyszłość części mieszkańców Sudanu Południowego. Sprawdź, jakiego Ty dokonasz
wyboru, kiedy staniesz przed podobnym dylematem i zagraj w naszą najnowszą grę strategiczną – Studnia w Sudanie Południowym!
WYGLĄD
OPIS
GRA
Studnia
JAK ZAGRAĆ?
kroki do gry:
wejdź na stronę
http://gry.pah.org.pl/
wybierz poziom trudności gry
wybierz scenariusz
kliknij „Nowa Gra” i już możesz
próbować swoich sił jako członek
lub członkini południowosudańskiej
rodziny!
Czy uda się Twojej rodzinie przetrwać 2 dni bez uszczerbku na zdrowiu?
Przekonaj się! Powodzenia!
Możesz udostępnić swoje wyniki na Facebooku Szkoły Humanitarnej:
https://www.facebook.com/SzkolaHumanitarna

Podobne dokumenty