„Szkolny Reporter” – na wakacje

Transkrypt

„Szkolny Reporter” – na wakacje
SZKOLNY
W TYM
NUMERZE :

Co najbardziej lubią
chłopacy w
dziewczynach ?

Co najbardziej lubią
dziewczyny
w chłopakach ?

Klepsydra

Pamiętnik
nastolatki

Czerwona
Piramida
REPORTER
R O K
1 ,
N U M E R
1
D A T A
W Y D A N I A
Rysunek wykonała : Patrycja Bączyk ;)
STR.
2
Wstęp
Str.
3
Jakie dziewczyny najbardziej lubią chłopacy ?
Str.
4-7
Jakich chłopaków najbardziej lubią dziewczyny?
Str.
8-11
Pamiętnik nastolatki
Str.
12-14
Czerwona Piramida
Str
15
Klepsydra
Str.
16-24
Skład Redakcji :
Ania Hałuszczak, Martyna Śliwa, Karolina Forelle, Tomek Dbrowki, Kasia
Golusik, Dominika Belczyk,Agata Malajka, Klaudia Malajka, Agata Jelińska, Marta Kokocińska
Redaktor naczelny i techniczny : Patrycja Bączyk
Opiekun : p. M. Kaczmarska .
SZKOLNY
REPORTER
ROK
1,
NUMER
1
STR.
Kochani !
Wielkimi krokami zbliża się najfajniejszy okres w życiu
młodych ludzi - WAKACJE !!!
Wykorzystajcie ten czas na odpoczynek i wspaniałą zabawę,
abyście we wrześniu wrócili pełni sił do pracy.
Trzecioklasistom natomiast życzymy pomyślności i sukcesów
w kolejnym etapie życia, który teraz się . Mamy nadzieję, że
pamięć o naszej szkole zagości w waszych sercach na długo i
często jeszcze będziecie wracać myślami do spędzonych tu
lat.
Redakcja.
Rysunek wykonała : Patrycja Bączyk
3
W ostatnim czasie została przeprowadzona ankieta w której chłopacy z
gimnazjum wytypowali swoje ideały u dziewczyn.
Oto wyniki.
Wykonał : Tomek Dąbrowski
W ostatnim czasie została przeprowadzona ankieta w której dziewczyny z
gimnazjum wytypowały swoje ideały chłopaka
Oto wyniki.
Wykonał: Tomek Dąbrowski
Rysunek wykonała : Klaudia Malajka
19.03.2012r.
To znowu ja. Trochę czasu mi zajęło zanim znowu napisałam, ale w końcu wzięłam pióro i jestem. Dużo się zmieniło od ostatniego wpisu. Może opowiem, co się
stało w tym czasie.
Tamtego pechowego dnia, gdy miałam wyjść z Sebą, moja bluzka jakimś dziwnym trafem została zalana sokiem porzeczkowym . Oczywiście po krótkim dochodzeniu przeprowadzonym przeze mnie, doszłam, do tego kto był sprawcą tegoż
okrutnego czynu- jak się domyślacie był to mój kochany, młodszy braciszek. Został za to ukarany. Ale idźmy dalej. W ciągu tych 30 minut zdążyłam znaleźć jakąś
odpowiednią bluzkę pasującą do reszty garderoby. Punktualnie przyszedł po mnie
Sebastian - jak zwykle ubrany w niebieskie dżinsy, niebieską bluzę i trampki. Mieliśmy iść do kina, ale Seba stwierdził, że woli mnie zabrać gdzie indziej w jakieś
magiczne miejsce. Oczywiście nie protestowałam (przecież poszłabym za nim na
koniec świata i jeszcze dalej). Bałam się tylko, że nie pomyślał o tym, że jestem
osobą niepełnosprawną i nie wszędzie wjadę wózkiem - ale na szczęście nie zapomniał. Mój książę na białym rumaku (hehe) zabrał mnie w bardzo magiczne miejsce - był to mały strumyczek obok lasku. Był już wieczór i słońce powoli zachodziło, więc niebo było czerwono-pomarańczowe. Było bardzo romantycznie. Dużo
rozmawialiśmy, śmialiśmy się, przytulaliśmy. Około 21.00 odprowadził mnie
grzecznie do domu. Był to mój wymarzony wieczór. Teraz od dwóch tygodni spotykam się z Sebastianem i żałuję że kiedyś myślałam, że przyjaźni się ze mną z
litości. Powiem wam tyle nie ważne czy jesteście w pełni sprawni czy nie- zawsze
może was ktoś kochać i lubić - bezinteresownie.
20.03.2012r.
Witam mój drogi pamiętniku!
Mam dzisiaj dobry humor. W szkole na lekcji plastyki dowiedziałam się, ze moja praca została wyróżniona w jakimś konkursie wojewódzkim – szczerze mówiąc
nie miałam pojęcia, że moja pani wysłała tam jakąś moją pracę. Bardzo cieszę się
z tego powodu. Od razu jak się dowiedziałam zadzwoniłam do Ali - mojej kumpeli z wakacji, która świetnie maluje, ona też się ucieszyła. Ale najważniejszą rzeczą, która poprawiła mi dzisiaj humorek jest to, że jadę ze swoim chłopakiem i jego kumplami na biwak. Jupiii!!!!!. Jednak boję się trochę o mój stan fizyczny, że
nie mogę biegać, chodzić, skakać itp…. Myślę, że oni to wiedzą i są na to przygotowani. Zaprosili mnie, więc powinni pomyśleć, ze niektórych rzeczy nie zrobię,
nie dojadę. Nie będę się tym przejmować. Jest jeszcze jedna sprawa mianowicie
RODZICE. Jak ich przekonać, w ogóle jak im o tym powiedzieć!!??. Nie mam pojęcia jak ja to zrobię, przecież oni się nie zgodzą, bo nie będzie tam osoby dorosłej….chyba, że… powiem im że jedzie z nami pełnoletni kuzyn Seby :D.
21.03.2012r.
Od wczoraj myślę, jak przekonać rodziców do zgody na ten wyjazd. A co będzie, jak
zechcą poznać tego dorosłego kuzyna Sebastiana?? Nie wiem… . Może wymyślę coś
mądrzejszego. Może powiem, że jadę z Asią. Nie – przecież mogą ją spotkać. Co robić?..... .
22.03.2012r.
Siedzę i ryczę!! Całe plany na nic!! Dzisiaj przy śniadaniu moi rodzice przedstawili
mi, co zaplanowali na wakacje. Pierwsza połowa lipca wspólne wczasy nad morzem,
potem jadę na obóz językowy do Zakopanego, a resztę wakacji ja i mój brat mamy
spędzić na wsi u babci, bo tam jest zdrowe powietrze. Jak wypaliłam, że mam już plany – to ojciec mało nie zabił mnie wzrokiem, a mama tylko szyderczo się uśmiechnęła
i powiedziała, że mam to sobie wybić z głowy.
Nie to, że nie pojadę na biwak, to jeszcze na dwa miesiące odizolują mnie od Sebastiana. Nie chcę morza, nie chcę Zakopanego. Chcę Sebastiana!. Nienawidzę rodziców!
Gdyby nie ten wózek uciekłabym z domu.
03.07.2012r.
Nad morze. Mama szczęśliwa, ojciec zadowolony, brat z łopatą do piasku i kółkiem
ratunkowym wierzga nogami. A ja…. Zakochana…. Obok mnie Sebastian!. Rodzice
zgodzili się, aby jechał z nami. Oczywiście wynajęli mu osobny pokój. Już widzę spacery brzegiem morza!.
Mam cudownych rodziców!!!!!.
Wykonała : Gabi ;)
Książka opowiada o rodzeństwie Kane, które po śmierci matki prawie się nie widywało. Sadie mieszkała z dziadkami w Londynie, a Carter
podróżował z ojcem po świecie. Pewnego dnia, kiedy tata zabiera dzieci
do muzeum dochodzi do katastrofy. Sadie i Carter będą chcieli uratować
ojca, ale szybko okaże się, że sprawa jest poważniejsza. Pan Kane uwolnił
egipskich bogów i jeden z nich chce zabić nie tylko niego, ale i jego dzieci.
Książka jest bardzo wciągająca, chciałoby się przeczytać ją całą za
jednym razem. Na pewno coś dla fanów fantasty i powieści przygodowych.
Po tych słowach wszystko pociemniało. Odpłynęłam w nicość. Nie
miałam pojęcia co się stało z resztą…
*
Tu jest cudownie! Tak tu jasno. O! Widać nawet morze. Fale biją o
brzeg.
Wstawaj! Z wody wydobywa się głos. Przeraża mnie. Zawiał wiatr i
moje ciało ogarnął chłód
- Mamo! Oddaj mi kołdrę!… - mruczałam w poduszkę
- Nie ma spania, dzisiaj jedziesz zawieść rzeczy do internatu – powiedziała szturchając mnie
- Mam na to całe wakacje – obróciłam się na drugi bok
- Za pięć minut widzę cie na dole, bo inaczej Gracek będzie cię budził
- Mamo… - jednak nie usłyszała mojego jęku.
Wyszła z pokoju. Po chwili niechętnie zwlokłam się z wygodnego łóżka, które zdawało się krzyczeć „WRÓĆ!”.
Odruchowo schwyciłam komórkę leżącą na biurku i sprawdziłam godzinę. W oczy rzuciła mi się data. NIEMOŻLIWE! Przyjrzałam się,
ale dla potwierdzenia spojrzałam na kalendarz. Był czwartek 23.08
Jak mogłam przespać całe wakacje?!
Ale przecież Duch… Zabiję gnoja!
- Wiktoria! Na dół, chyba, że chcesz spóźnić się na spotkanie z Harusiem – zawołał Gracjan gdy się ubierałam. Ostatnie słowo strasznie
przesłodził. Wpadł do mojego pokoju – Dalej!
- Naucz się pukać człowieku! – krzyczałam na niego. Nienawidziłam
kiedy wchodził jak do siebie.
Nagle przypomniałam sobie całe wakacje, ale tylko z jego udziałem.
Ukazał mi się obraz kiedy zamknął mnie na balkonie w pokoju gościnnym. Musiałam wejść na barierkę, a z niej na drzewo i stamtąd
zejść, co nie było wcale takie proste. Do domu wróciłam w opłakanym
stanie. Podrapane ręce i nogi oraz małe zaczerwienienie na lewym
policzku.
- Co z Toba? Masz mina jakbyś ducha zobaczyła… Coś ukrywasz?
Mój brat z zainteresowaniem rozglądał się po pokoju.
- Nic co by cię obchodziło RUDZIELCU! WON!! - wyrzuciłam go z
krzykiem z pokoju.
Wybiła godzina pierwsza i jak przystało na wakacje pora zjeść śniadanie. Zeszłam na obiad. Mama zamykała za sobą drzwi wychodząc
do pracy.
Wzięłam talerz i nałożyłam sobie obiad.
- Jesteśmy sami – poinformował mnie Gracjan
Powoli zabrałam się do jedzenia.
- Miałem ci przypomnieć, że o 15.30 jedziesz do internatu – wywróciłam oczami
Wróciłam do swojego pokoju z zamiarem posprzątania go. Jedna
myśl nie dawała mi spokoju. Jak mogłam przespać dwa miesiące?!
Wykręciłam numer do Harego. Nie odebrał. Schowałam telefon do
kieszeni i zaczęłam zbierać rzeczy z biurka. Moją uwagę rozproszyło zdjęcie, które na nim znalazłam. Przedstawiało całą naszą czwórkę. Zaraz… Czwórkę?!
Siedzieliśmy na trawie, Harry za mną na schodach i Gabi opierająca
się o jakiegoś chłopaka, którego nie znałam. W tle widać było dom
Zachariasza, zajmowaliśmy schody prowadzące na werandę. Zdjęcie zostało zrobione pewnie po powrocie z Włoch.
Postanowiłam zadzwonić do Gabi, bo Harry wciąż nie odbierał.
Dziewczyna podniosła słuchawkę już po drugim sygnale.
- Wiesz co dziś za dzień?!
* * *
Obudził mnie telefon od Wiki.
- Wiesz co dziś za dzień?! – wrzasnęła do słuchawki. Niechętnie się podniosłam i spojrzałam na kalendarz wiszący
nad biurkiem. Gdybym zerwała z niego kartkę, jak co rano,
byłby to…
- 23 sierpnia!! – krzyknęłam, zrywając się z łóżka – jak to
możliwe?
- Widocznie coś zrobiłyśmy źle – stwierdziła Wiki.
- Przegapiłyśmy całe wakacje! Włochy! Dzwoniłaś do Harego?
- Jeszcze nie. A ty dokładnie przejrzyj zdjęcia, może się
czegoś dowiesz. Cześć.
Wiki się rozłączyła, a ja włączyłam komputer. Zanim się
uruchomił, wyjęłam spod łóżka pamiętnik. Znalazłam datę
końca roku szkolnego i przeczytałam wpis. Nie było tam
słowa o klepsydrze, o zatrzymanym czasie, ani o niczym co
się wydarzyło tamtego dnia. Wszystko było opisane jakby
to był zwykły dzień.
Komputer się uruchomił. Znalazłam folder ze zdjęciami z
wakacji i zaczęłam je przeglądać. Najpierw były te z lasu,
potem z kilku spacerów i wypadów nad jezioro. W końcu
trafiłam na pierwsze zdjęcia z Włoch. Lotnisko, hotel, ulice
fotografowane przez szybę autobusu. Im dalej, tym bardziej byłam na siebie zła. Po co szłyśmy do tego lasu? Po co
wchodziłyśmy do starego domu?
To były najlepsze wakacje mojego życia, a ja nic z nich nie
pamiętam! Te ulice, te zabytki, to WSZYSTKO! Na ekranie
pojawiły się kolejne zdjęcia. Nagle coś się zmieniło. Zmieniły
się dwie rzeczy. Po pierwsze na zdjęciach Wiki i Zachariasz
trzymali się za ręce i przytulali, a po drugie – na nielicznych
zdjęciach, które robiła Wiktoria było widać mnie z jakimś
chłopakiem. I wyglądało to tak, jakbyśmy byli razem. W sumie był dość przystojny.Zaczęłam przerzucać kartki pamiętnika w poszukiwaniu wzmianki o tajemniczym chłopaku. I
znalazłam, nawet trochę więcej niż wzmiankę. Rozpisywałam się o nim mniej więcej od początku wyjazdu, a od połowy zaczęłam z nim chodzić. Piotrek, rok starszy ode mnie,
chodził do tego samego liceum, do którego miałam iść jesienią. I niestety był kolejną osobą, której nie pamiętałam.
Obejrzałam zdjęcia do końca i wyłączyłam komputer z zamiarem zjedzenia śniadania i przeczytania pamiętnika z całych wakacji. Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości
od Wiki. Przeczytałam SMS-a: „Przed 16 podjedziemy pod
twój dom. Jedziemy do internatu.”
***
Przeglądałam zdjęcia do godziny 15.30. Kiedy wybiła wzięłam duży podróżny plecak, który wcześniej dopakowałam. Gracjan pomógł mi założyć go na plecy.
Obijając się o ściany wyszłam z domu. Przed blokiem stało ciemnozielone auto. Nigdy nie zwracałam uwagi na marki samochodów.
Tak było i tym razem. Dodatkowo moją uwagę rozproszył Hary,
który wysiadł nieco oszołomiony z auta. Stanął przede mną z szeroko otwartymi oczami, pełnymi szoku. Kiedy na niego spojrzałam
zalała mnie fala wspomnień.
Przypomniało mi się jak razem z Gabi siłą posadziłyśmy go na fotelu u fryzjera.
wspomnienie jego miny uśmiechnęłam się. Zobaczyłam też jak byliśmy we Włoszech i siedzieliśmy na plaży. Hary chwycił mnie w pół
i pobiegł w stronę morza. Krzyczałam gdy woda dotknęła mojego
ciała. Zaraz po nas do wody wbiegł nieznajomy chłopak z
Gabi. Dziewczyna chlapała wodą na wszystkie strony.
Wspominając to wszystko musiałam mieć dziwną minę, bo Hary
roześmiał się. Przywitał się ze mną. Dopiero potem zwróciłam uwagę na jego wygląd. Włosy mu trochę odrosły po wizycie u fryzjera.
Obecnie podkręcone końcówki sterczały mu na w każdą stronę i
sięgały za uszy. Ubrany był w ciemne bojówki i szary T-shirt. Jego trampki były mocno przetarte.
Poszedł schować mój plecak do bagażnika, po czym wsiadł ze mną
do auta.
Podjechaliśmy pod dom Gabi. Był to duży, kolorowy blok. Zadzwoniłam do przyjaciółki i poprosiłam aby zeszła na dół.
Po chwili drzwi się otworzyły. Do auta wsiadła Gabi. Zwykle rozpuszczone włosy miała dziś związane w luźną kitkę zrobioną, zapewne przed chwilą. Niebieska bluzka była skryta pod białą bluza,
a jej jeansowe rybaczki miały nieliczne przetarcia. Na nogach
ubrane miała niebieskie trampki.
Po raz kolejny ruszyliśmy razem w drogę. Do internatu jechaliśmy ponad godzinę, mijaliśmy wiele domów, łąk i lasów. Po kilku minutach zasnęłam z głową opartą o drżącą szybę samochodu.
- Wiktoria… Wiki…
- WIKTORIA!! – obudził mnie krzyk Gabrysi. Podskoczyłam na
fotelu i rozejrzałam się wokoło.
- O, wstałaś – uśmiechnęła się przymilnie.
- Internat… Wolność…
- I szkoła… - zmarkotniał Hary
- Nie pomagasz…
Zabraliśmy torby z bagażnika i ruszyliśmy w stronę szkoły. Budynek był dość duży. W niektórych miejscach odpadał tynk.
Utrzymany był w jasnych kolorach Jednym długim tunelem na
piętrze połączone były dwa budynki. Budynek mieszkalny i szkoła.
Weszliśmy do środka. Zobaczyłam tam duży, jasny hall. Kobieta
w średnim wieku zaprowadziła nas pod nasz pokój. Drzwi były
zniszczone, a tabliczka z numerem „17” była przekrzywiona. Z
trudem przecisnęłyśmy się z torbami przez drzwi.
Pomieszczenie było koloru zielonego. Stały tam dwie szafy i dwa
łóżka oraz biurko na tyle duże abyśmy obie zmieściły swoje rzeczy.
- Macie większy pokój! – oburzył się Hary
- Bo jesteśmy dziewczynami i potrzebujemy więcej miejsca.
- Mój pokój jest piętro wyżej. Przyjdę później – powiedział po
czym chwycił torbę i wyszedł.
Zabrałyśmy się za rozpakowanie. Ubrania leżały wszędzie, na
szafkach, na biurku, na podłodze i na łóżkach…
Podczas składania ubrań często wybuchałyśmy śmiechem.
Dopiero po chwili zorientowałyśmy się, że przy drzwiach stoi
nasz przyjaciel. Patrząc na jego zdezorientowaną minę po raz
kolejny roześmiałyśmy się.
- Więcej tego nie mogłyście zabrać? – zapytał
- Mogłyśmy, ale nie uniosłybyśmy – powiedziała niewinnie Gabi.
Wróciłyśmy do sprzątania ubrań. Chwilę później usłyszałam
dźwięk nadchodzącej wiadomości telefony Gabrieli. Leżał między ubraniami obok mnie.
Na wyświetlaczu ukazało się imię: „PIOTREK”.
- Gabson, dostałaś wiadomość
- Nie nazywaj mnie tak - powiedziała przez zaciśnięte zęby –
od kogo? – tu zmieniła ton
- Od Piotrka – telefon momentalnie znalazł się w jej dłoni
- Przypomina nam o spotkaniu w parku…
- Zapytaj na którą godzinę
Błyskawicznie dostała odpowiedź.
- Napisał, że dwadzieścia po trzeciej mamy tam być. Która
jest?
Spojrzałam na zegarek i zerwałam się na równe nogi.
- Mamy pięć minut!
Hary wzdrygnął się kiedy krzyknęłam.
- Jak ja wyglądam…
- Cudownie. Gabi… po drodze i tak wiatr rozwieje ci włosy – Hary poganiał ją – Wiki, choć, już i tak jesteśmy spóźnieni – pociągnął mnie za rękę do drzwi.
- Już. Wychodzimy - oświadczyła Gabriela zamykając pokój.
* * *
Chciałabym powiedzieć, że trenuje biegi przełajowe i nie miałam żadnych problemów z dotarciem do parku. Niestety, żadna z tych rzeczy nie jest prawdą.
Po dziesięciu minutowym biegu ledwo żyłam i wlokłam się za
Wiktorią i Harym. Najchętniej bym się zatrzymała i Przeczekała, aż zejdzie mi rumieniec z twarzy i wróci spokojny oddech.
Nie chciałam zobaczyć swojego chłopaka w taki stanie. Poprawka, nie chciałam aby on zobaczył w takim stanie mnie.
Jednak znając Wiki, na taki manewr nie było szans
Usiłowałam uspokoić się po drodze, ale im bliżej umówionego miejsca byliśmy, tym bardziej byłam zdenerwowana.
- Gabi, wyluzuj – powiedziała Wiki, widząc moją minę
- Nie umiem – stwierdziłam - wiecie, może wy pójdziecie i…
- Nie ma mowy – odparł Hary, Wiki pociągnęła mnie za ramie. Nie miałam wyboru, poszłam za nimi.
Zanim zdążyła psychicznie się przygotować do tego spotkania, minęliśmy zakręt i zobaczyłam ławką, a koło niej Piotrka.
W tym momencie uderzyła mnie wspomnienia z całych wakacji. Każda minuta, każdy dzień i oczywiście najważniejsze
dwa tygodnie we Włoszech. Przypomniałam sobie każde wydarzenie, wszystkie miejsca nop i przede wszystkim Piotrka.
Nie,żebym była niezadowolona, że wszystko sobie przypomniałam, ale nie wiem, czy chwila była odpowiednia.
Musiałam mieć bardzo dziwną miną, bo Patryk zaczął się
śmiać.
W sumie to by ł bardzo przystojny. Wysoki, szczupły, miał
czarne włosy i duże niebieskie oczy. Z tego co sobie właśnie
przypomniałam, wynikało, że jest bardzo sympatyczny, no i
mądry. Rzadko się zdarza, żeby chłopak miał te trzy cechy
równocześnie.
Piotrek patrzył na mnie, aja nie wiedziałam co zrobić. W
końcu podszedł do mnie i mnie przytulił, a Wiki zrobiła minę pod tytułem „Dlaczego go nie pocałujesz?!”
Kiedy Piotrek się odsunął stało się coś dziwnego. Wszystko dookoła się zatrzymało. Ptaki przestały spiewać, drzewa
nei szumiały. Mój chłopak stal jak posąg i się nie ruszał.
Wtedy zza zakrętu wyszedł duch – strażnik klepsydry.
- Co ty znowu zrobiłeś?! – krzyknęła Wiktoria
- Oh, to tylko chwilowe. Przyszedłem wam pogratulować,
bo wszystko wróciło do normy. Nie musicie się martwić.
- Nie mogłeś tego zrobić jak człowiek, tylko… - zaczął Hary, ale duch mu przerwał
- Przecież ja nie jestem człowiekiem. Nie mogę się
wszystkim pokazać. A teraz żegnajcie – powiedział i zniknął.
Wszystko znów ożyło. Spojrzeliśmy na siebie z dziwnymi
minami.
- Jakim cudem przeszedłeś dwa metry w jedna sekundę?
– spytał Piotrek patrząc na Harego.
W tym momencie cała nasza trójka wybuchnęła śmiechem.
Może to dlatego, że całe to zamieszanie z czasem nareszcie się skończyło…
CHYBA ;D
Wykonały : A.H & M.Ś ;)

Podobne dokumenty