Praca napisana przez Anitę Karaś uczennicę klasy I

Transkrypt

Praca napisana przez Anitę Karaś uczennicę klasy I
Praca napisana przez Anitę Karaś uczennicę klasy I gimnazjum
na Konkurs Literacki „Wspomnienie o Józefie Ignacym Kraszewskim”
„Niesamowite spotkanie”
Tamtego dnia było jakoś dziwnie, inaczej niż zawsze. Wstałam rano, było
bardzo wcześnie około 04:00. Po przebudzeniu postanowiłam przeczytać
powieść Józefa Ignacego Kraszewskiego pt. „Jesienią”. O 06:30 odłożyłam
książkę, ubrałam się, zjadłam śniadanie, a dwie godziny później poszłam do
szkoły. Po zajęciach, jak każdego dnia, wraz z moją paczką wybrałam się na
spacer. Przebywanie w towarzystwie przyjaciół zawsze mobilizuje mnie do
działania. To dzięki Kamili zaczęłam czytać książki, to ona zaraziła mnie
miłością do powieści Kraszewskiego. Moi przyjaciele są jak prawdziwa rodzina,
a należą do niej: najlepsza przyjaciółka o imieniu Kamila, dziewczyna o blond
włosach, największa fanka powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego pt.
„Kopciuszek”, dlatego wiele osób tak ją nazywa. Równie ważny w grupie jest
Marcin, wysoki brunet, tak jak każdy z nas fan książek Kraszewskiego, jego
ulubiona to „Szpieg”. Do naszej paczki należy również Patryk - blondyn, zwany
kujonem, szóstkowy uczeń, prawdziwy geniusz, jak my wszyscy fan powieści
„Grunwald 1410”. Acha, jeszcze ja, Jula, brązowowłosa fanka dzieła „Historia o
bladej dziewczynce spod ostrej bramy” i „Jesienią”.
Na spacer poszliśmy do pobliskiego parku. W oddali było widać mały lasek, do
którego
chodziliśmy
jako
uczniowie
podstawówki.
Przez
jakiś
czas
wpatrywaliśmy się w dal, aż nagle Marcin krzyknął:
- Może pójdziemy do tego lasku powspominać dawne czasy?
- Czy ja wiem? – niepewnie odezwała się Kamila.
- Za późno wrócę do domu – powiedziałam ze skwaszona miną.
1
- Ale będziemy mieli miłe, nowe, z całą pewnością niezwykle ekscytujące
wspomnienia, które zasadniczo wpłynął na kształtowanie naszej wyobraźni –
stwierdził niezwykle obrazowo Patryk, jak na prawdziwego kujona przystało.
- Patryk, ty zawsze wiesz jak nas przekonać! – skwitowaliśmy chórem.
W lasku było jakoś tak dziwnie, inaczej niż zwykle. Nagle pojawiła się gęsta
mgła, która niewiadomo dlaczego miała niezwykle intensywny zapach, tak
bardzo kuszący, że ogarnął nas niepokój.
- Ale tu…wow! Ale tu się zmieniło, trzy lata nas tu nie było, jakoś tak inaczej –
skomentowałam.
- Pamiętacie jak tu „coś” było? – Marcin drżącym głosem wyszeptał tajemniczo
brzmiące pytanie.
- Tak, to przejście. Ale ta wyobraźnia
potrafi płatać figle, a zwłaszcza
Patrykowi – stwierdziła Kamila.
- Ale to prawda!! – wykrzyknął podenerwowany Patryk.
- Dobra, nie wracajmy do tego – krótko skomentowałam, widząc pojawiające
się na twarzach kolegów i koleżanek przerażenie.
- Patrzcie! To znowu tu jest! – krzyknęła Kamila.
- Przejście, chodźmy tam – zaproponowałam ożywiona spostrzeżeniem
koleżanki.
Wszyscy zgodnie ruszyli w jednym kierunku. Podeszliśmy do białych drzwi,
które za dawnych lat, nazywaliśmy przejściem. Znaleźliśmy się w jakimś
dziwnym świecie, na pozór takim samym, a jednak innym. Dokładnie
znaleźliśmy się przy polnej dróżce, postanowiliśmy nią pójść. Idąc,
niespodziewanie zobaczyliśmy mężczyznę, który wyszedł z… z nikąd. Co
najdziwniejsze wyglądał jak Kraszewski, Józef Ignacy Kraszewski!
- Czekałem na was – powiedział z uśmiechem.
- Czy pan to…? – nie dokończył Patryk.
- Tak, jestem Józef Ignacy Kraszewski – odpowiedział spokojnym tonem.
- Ale, przecież pan… ! Nie, to niemożliwe – stwierdziłam.
2
- A jednak, czekałem na was, wiem, że nie ma większych wielbicieli moich
powieści niż wy, Marcin, Kamila, Patryk i Julka. Tutaj, gdzie teraz jesteśmy,
każdy was zna. Bardzo się cieszę, że mogę was poznać – z uśmiechem na
twarzy oświadczył Kraszewski.
- To my się cieszymy, że możemy pana poznać – powiedział ośmielony miłym
przywitaniem Marcin.
- Chodźcie, coś wam pokażę – pan Kraszewski wskazał drogę.
Idąc długim korytarzem, przyglądaliśmy się niezwykłym ścianom, na których
znajdowały się liczne obrazy. Domyślaliśmy się, że to dzieła samego
Kraszewskiego, znaliśmy wiele jego prac szczególnie akwareli i portretów.
Wiedzieliśmy, że to znakomity pisarz, ale i wyborny grafik, malarz. Niedługo
potem znaleźliśmy się w wielkiej bibliotece. Było tam mnóstwo książek. Pan
Kraszewski powiedział, żebyśmy sobie jakąś wzięli. Każdy oczywiście wybrał
książki ulubionego pisarza, rzecz jasna Kraszewskiego. Następie poszliśmy do
pokoju, w którym znajdowało się coś na wzór muzeum, a w nim…wszystko, co
z Józefem Ignacym Kraszewskim związane: jego książki, różne przedmioty z
jego domu, całe mnóstwo rękopisów (zauważyłam kątem oka stronę tytułową
„Starej Baśni”), a nawet ulubione pióro. Dla „zwykłych” ludzi to nic takiego, ale
dla nas to był cud, prawdziwy raj. Ten dzień spędziliśmy bardzo ciekawie. Po
powrocie z muzeum poszliśmy na wspólny podwieczorek przy kominku w
bibliotece. Później pan Kraszewski podpisał nam książki i nagle, gdy mieliśmy
iść zobaczyć obiecaną przez pana Ignasia (tak prosił, by do niego mówić)
niespodziankę, usłyszeliśmy głos:
- Dzieci wstawać, co to za spanie na ławce podczas lekcji! Wtedy obudziliśmy
się w klasie.
- To był sen! – krzyknęłam na całą salę.
Na przerwie zaczęliśmy mówić o tym, że to dziwne, że śniło nam się to
samo. Gdy już zaczęliśmy się godzić z myślą, że to był jednak sen, Kamila
3
wydobyła z plecaka książkę z podpisem Kraszewskiego, tę samą, którą sobie
wzięła z biblioteki „po tamtej stronie”.
To był sen, czy nie? Sama już nie wiem. Od tamtego wydarzenia minął
miesiąc, a my dalej nie wiemy co się stało, niebawem postaramy się wrócić w to
fascynujące miejsce. Już nie mogę się doczekać.
Anita Karaś
Klasa I gimnazjum
ZSPG im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Nabrożu – Kolonii
Tytuł pracy: „Niesamowite spotkanie”
Opiekun: Joanna Ponikowska – Krawczyk
4

Podobne dokumenty