Rodzina katolicka - Naprotechnologia to dar dla małżeństw
Transkrypt
Rodzina katolicka - Naprotechnologia to dar dla małżeństw
Rodzina katolicka - Naprotechnologia to dar dla małżeństw poniedziałek, 14 września 2009 11:53 Naprotechnologia to dar dla małżeństwa i kobiety – podkreśla Janina Filipczuk, farmaceutka i dyrektor pierwszego w Polsce szkolenia dla instruktorów tej metody. Zwraca uwagę, że naprotechnologia jest zbudowana na solidnych badaniach naukowych. Instruktorka, która na co dzień mieszka w Kanadzie, uczestniczka konferencji na temat naprotechnologii w Lublinie. Jakie są główne cele lubelskiej konferencji – kształceniu lekarzy czy też społecznej popularyzacji tematu? - Celem jest niesienie dobrej nowiny dla Polaków, polskich małżeństw i polskich kobiet. A także udowodnienie, że naprotechnologia jest dziedziną nauki medycznej, zbudowaną na solidnych badaniach naukowych i przesłankach, które powinny być ważne dla innych lekarzy. Wiedza oferowana podczas konferencji będzie dostępna dla każdego: dla przeciętnej kobiety i mężczyzny oraz dla specjalistów. Lekarzowi pozwoli zrozumieć, jak najbardziej właściwie, współpracując z fizjologią kobiety, przeprowadzić badania hormonalne, by zobaczyć, czy ma ona jakieś zaburzenia czy też nie. Kobiety będą mogły zrozumieć, że stosowanie modelu Creightona daje możliwość monitorowania swojego zdrowia ginekologiczno-prokreacyjnego. I że jest to metoda bardzo skuteczna zarówno w celu uzyskania, jak i uniknięcia poczęcia. Zobaczą, że to jest dobra nowina dla małżeństw, które borykają się z płodnością czy dla kobiet, które cierpią na zespół napięcia przedmiesiączkowego. Mówię tu o używaniu modelu Creightona, bo na tej bazie zbudowana jest naprotechnologia. Nie byłoby naprotechnologii, gdyby nie było modelu Creightona. Metoda ta nie może być stosowna na bazie żadnej innej naturalnej metody planowania rodziny, gdyż model Creightona to jedyny standaryzowany system. Oznacza to, że standaryzowane są obserwacje, zapis tych obserwacji, standaryzowane jest nauczanie instruktora metody, a także lekarza i dyrektora programu, jakim ja jestem. Niezależnie od tego, kto będzie oferował te usługi, będzie to robił według ścisłych kryteriów. KAI: W ubiegłym roku rozpoczęło się pierwsze w Polsce szkolenie dla instruktorów naprotechnologii. - Jestem dumna z tej wspaniałej grupy, wszyscy byli profesjonalistami. Większość z nich myśli o tym, żeby się przekwalifikować na ten nowo powstający w Polsce zawód. Miałam ograniczone możliwości przyjęcia chętnych. Są aplikacje, które czekają już na następne szkolenie, które być może odbędzie się jesienią następnego roku. Cały kurs trwa 13 miesięcy, składa się z dwóch stacjonarnych sesji i z dwóch praktyk. Praktyka jest nadzorowana, każdy student ma opiekuna, który go prowadzi, sprawdza zaliczenia. To bardzo intensywna 1/4 Rodzina katolicka - Naprotechnologia to dar dla małżeństw poniedziałek, 14 września 2009 11:53 praca. A ponieważ jest wystandaryzowana, może odbywać się na odległość. KAI: Przeciwnicy naprotechnologii w Polsce twierdzą, że ta metoda nie wnosi nic nowego w temacie leczenia niepłodności, że nie jest to metoda naukowa. Skąd pani zdaniem biorą się te opinie? - Nie umiem powiedzieć, dlaczego w Polsce opinia mediów nie jest przychylna naprotechnologii, ponieważ nie rozumiem, jak można się wypowiadać na temat, którego się nie zna. Nikt z profesorów, lekarzy czy dziennikarzy, którzy się wypowiadali na ten temat, z tego co wiem, nie zna tematu. Te osoby dostały osobiste zaproszenie na konferencję, ale podejrzewam, że nie przyjadą tylko po to, by nie pokazać swojego poparcia. Nie rozumiem postawy tych ludzi. Podręcznik medyczny, którego autorem jest twórca naprotechnologii, prof. Hilgers, ma bardzo porządnie udokumentowane podstawy naukowe. Nie rozumiem też stwierdzeń, że naprotechnologia nie jest skuteczna i nie ma efektów, bo co innego pokazuje doświadczenia praktyczne dr Boyle’a z parami, które miały nawet po kilka nieudanych prób in vitro i poczęły dziecko. Podczas konferencji będzie mowa o statystykach opublikowanych jesienią ubiegłego roku – są o wiele lepsze niż te nt. in vitro. KAI: Jak naprotechnologia jest odbierana w USA czy Kanadzie? - W Kanadzie ten temat też ciężko się przebija, choć już jednak coraz łatwiej. Moim zdaniem dlatego, że utożsamia się tę metodę z ideologią, a jest to naprawdę dobra medycyna. Dr Hilgers został niejako zmobilizowany do swojej pracy naukowej przez encyklikę „Humanae vitae”. I nadal myśli się o tej metodzie, że jest to coś „kościelnego”. Tymczasem jeden z naszych wykładowców, który pracował dla najpotężniejszych naukowych instytucji medycznych, współautor, obok prof. Hilgersa, wielu prac z zakresu naprotechnologii, prof. Joseph Stanford, nie jest katolikiem. Nie można mu przypisywać pobudek ideologicznych, jest po prostu mądrym człowiekiem. Widzi, co ma sens i co jest dobre. KAI: A dlaczego pani zajęła się naprotechnologią? - Jestem farmaceutką, matką trzech córek. Urodziłam się i skończyłam studia w Polsce, 31 lat temu wyjechałam do Kanady. Jako farmaceutka kiedyś bez zastanowienia wydawałam tabletki antykoncepcyjne, wreszcie zaczęłam się zastanawiać nad tym, co one niosą dobrego. I chyba z 2/4 Rodzina katolicka - Naprotechnologia to dar dla małżeństw poniedziałek, 14 września 2009 11:53 lęku, że kiedyś moje córki skłonią się do zalecenia jakiejś lekarki, usłyszą, że każda dziewczyna powinna używać tabletek i same sięgną po coś tak ohydnego – postanowiłam coś zrobić. Wyjechałam do USA, skończyłam kilka kursów dotyczących zdrowia hormonalnego kobiety, przeczytałam kilkadziesiąt książek i ponad 3 tysiące prac naukowych. Mówię to tylko po to, żeby pokazać, jak dużo nieprawdy jest w podręcznikach medycznych. Zajmowałam się konsultacjami dla kobiet, pracowałam z dziewczynami, które miały napięcie przedmiesiączkowe, robiłam wykłady na temat różnicy pomiędzy hormonami syntetycznymi a tymi produkowanymi przez organizm kobiety i myślałam, że wiem wszystko. Kiedyś po wykładzie, który prowadziłam razem z moim szefem, dowiedziałam się, że jedyną metodą, która naprawdę pozwoli pomóc kobietom z zespołem napięcia przedmiesiączkowego, jest metoda Creightona. Myślałam, że nauczę się tego z książki, ale okazało się, że jest to możliwe tylko w praktyce. Mój mąż, lekarz, kiedy to usłyszał, powiedział: nasza rodzina jest kompletna, mamy troje dzieci, w zeszłym roku miałaś ciążę pozamaciczną i straciłaś jeden jajowód, masz 40 lat i jesteś prawdopodobnie przed menopauzą i niepłodna, więc po co to nam? Przekonałam go jednak, że model Creightona daje kobiecie możliwość monitorowania zdrowia ginekologicznego i poszliśmy na sesję wprowadzającą. W jej trakcie okazało się, że choć ja jestem farmaceutką a on lekarzem, nie mieliśmy pojęcia o naszym potencjale płodności. W drodze powrotnej było już jasne, że pojadę na następny kurs do Omaha. Po kursie w październiku 1997 roku zostałam instruktorką. Potem były kolejne etapy kształcenia, żeby móc szkolić instruktorów. Byłam sama użytkownikiem systemu, nauczyłam go moje córki, które były zdumione, że ich koleżanki godzą się na branie doustnej antykoncepcji, nie mając pojęcia, jaka jest ich fizjologia. Ale ja sama wcześniej niewiele więcej wiedziałam, choć na studiach uczyłam się anatomii i fizjologii. Rozpoczynając kurs powiedziałam prof. Hilgersowi, że moim marzeniem jest przenieść tę metodę do Polski. Model Creightona i naprotechnologia jest ogromnym darem dla kobiety, dla małżeństw i dla Kościoła. Janina Filipczuk, mgr farmacji, certyfikowana instruktorka Modelu Creightona, dyrektor pierwszego szkolenia w Polsce weźmie udział w rozpoczynającej się w sobotę w Lublinie dwudniowej konferencji poświęconej naprotechnologii. Organizatorami konferencji są Katedra i Klinika Położnictwa i Perinatologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, lubelski oddział Polskiego Towarzystwa Medycyny Perinatalnej, Fundacja Instytut Leczenia Niepłodności Małżeńskiej im Jana Pawła II w Lublinie i Lubelskie Centrum Zdrowia Publicznego, we współpracy m.in. z Pope Paul VI Institute for the Study of Human Reproduction (USA) oraz The American Academy of FertilityCare Professionals. Główne tematy, które będą poruszane podczas obrad, oprócz wyjaśnienia, na czym polega Model Creightona i bazująca na nim naprotechnologia, to: chirurgia w NaProTechnology, 3/4 Rodzina katolicka - Naprotechnologia to dar dla małżeństw poniedziałek, 14 września 2009 11:53 diagnostyka i leczenie niepłodności, endometrioza, niepłodność męska, ciąże po nieskutecznym in vitro. Podczas konferencji z wykładami wystąpią lekarze z USA i Irlandii, przede wszystkim twórcy naprotechnologii: Susan K. Hilgers, współzałożycielka Instytutu Papieża Pawła VI, certifikowany nauczyciel FertilityCare i Thomas W. Hilgers, dyrektor Instytutu Papieża Pawła VI, współtwórca Creighton Model System i NaProTechnology, profesor ginekologii i położnictwa w Creighton University School of Medicine oraz członek Papieskiej Akademii Pro Vita. A także praktycy - dr Philip Boyle, Certyfikowany Konsultant Medyczny FertilityCare, lekarz rodzinny prowadzący praktykę naprotechnologii w Galway w Irlandii, Prezes FertilityCare Centres Europe i członek zarządu FertilityCare Centers International; Joseph Stanford, profesor Wydziału Medycyny Rodzinnej, University of Utah (USA); były prezes American Academy of FertilityCare Professionals, członek Zarządu FertilityCare Centers of America oraz Mark Stegman, położnik i ginekolog, praktykujący chirurgiczną NaProTechnology. Patronat honorowy nad konferencją objęli abp Zygmunt Zimowski, przewodniczący Papieskiej Rady Duszpasterstwa Chorych i Służby Zdrowia, abp Józef Życiński, metropolita lubelski oraz prof. Jan Wilczyński, Prezes Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Medycyny Perinatalnej. Źródło: KAI Za: Niedziela 4/4