Rozprawki

Transkrypt

Rozprawki
Rozprawki Teobalda z Alkaviru o naturze wszechrzeczy
Spisane w latach 867-902 przez członków rodziny filozofa
Tomik I
O naturze Chaosu i chaosu…
By zrozumieć, czym jest chaos, należy cofnąć się aż do początku istnienia naszego
wszechświata. Otóż, według Arpatu, na początku istniały tylko Materia i Nicość, które
walczyły ze sobą. Nicość, której pełne zrozumienie jest prawdopodobnie nieosiągalne dla
zwykłych śmiertelników, na potrzeby tej walki wywołała Bestię Chaosu, by osłabić Materię.
Gdyby wyobrazić sobie Materię jako skałę, chaos byłby wiatrem, którego niszczycielskie
działanie w końcu doprowadza do erozji i rozpadu skały na mniejsze części, łatwiejsze do
pożarcia przez wiecznie głodną Pustkę. Warto zwrócić uwagę na dobór słów antycznego
Oświeconego, który spisał pierwsze wersety Arpatu. Chaos został „wywołany” przez Nicość,
a nie „zrodzony” tak jak Równowaga została zrodzona przez Materię. Dochodzimy tu do
bardzo ciekawego spostrzeżenia. Jak to powiadają w Errimnonie: „Nie da się zrobić czegoś z
niczego”. Skoro Bestia Chaosu nie mogła istnieć w Nicości (bo tam wszystko znajduje swój
koniec, a nie początek), musiała więc zostać wywołana w przestrzeni, którą tworzy Materia.
Choć Maar (ucieleśnienie równowagi) zaprowadził w Materii porządek i wygonił Bestię
Chaosu (ucieleśnienie zamętu) na obrzeża wszechświata, po Bestii pozostał wyraźny ślad,
który do dziś wstrząsa uporządkowaną strukturą Materii. Gdy dochodzi się do takich
wniosków, człowiek przestaje się dziwić, że na Revek, w świecie teoretycznie wolnym od Bestii
Chaosu, mimo wszystko dzieją się rzeczy przypadkowe, których przyczyna nie była
zaplanowana ani przez Wielkiego Stwórcę Maara, ani przez pozostałe bóstwa, Zanzeina i
Rovena. Można podejrzewać, że Bestia nadal trzyma kontrolę nad choćby częścią swojej mocy
i przez to może wpływać na bieg wydarzeń na Revek. Analizując Arpat, wiadomo, że potrafi
„wdzierać się” do naszej rzeczywistości, gdy Maar traci czujność. Bestia udowodniła to, dając
początek walki Złej Myśli z Dobrą Myślą.
O przeznaczeniu…
Maar, Zanzein i Roven mogą planować żywoty ludzkie i wyznaczać nam misje, jeszcze zanim
nasze dusze zostaną wcielone w żywy organizm. Nie jest to jednak nic innego jak tylko plan
(co prawda boski), który może zostać wykonany w całości, częściowo lub nie zostać w ogóle
wykonany. Przeznaczenie nie przesądza o naszej przyszłości. Wielu z nas prawdopodobnie
nie ma żadnego konkretnego przeznaczenia (przyznajmy szczerze, że nie wszyscy jesteśmy
wyjątkowi i nie każdy z nas objęty jest jakimś boskim planem). Ci, który są takim planem
objęci, powinni oczywiście starać się go wypełnić w miarę swoich możliwości. Muszą jednak
wiedzieć, że dopóki chaos istnieje w strukturze naszego wszechświata, nic nie jest do końca
przesądzone i wszystko może się zdarzyć. Należy podejrzewać, że niejeden boski zamiar został
obrócony w niwecz przez przypadkowe wydarzenie. Nie chodzi tu nawet o to, że dane bóstwo
takiego wydarzenia nie przewidziało. Nie – bóstwa to byty wyjątkowo mądre, potrafiące
zaglądać w alternatywną przyszłość. Po prostu wiedząc, że coś się może wydarzyć, nie zawsze
można temu zapobiec. Wiem na przykład, że mogę umrzeć przypadkowo, ale pomimo tej
wiedzy, nie uchronię swojego żywota przed nieplanowym potknięciem się na ganku i
skręceniem karku. Owszem, mogę naprawić wypaczone deski i zmniejszyć szansę takiego
wypadku. Zawsze istnieje jednak szansa, że po prostu się poślizgnę. Jak pech, to pech!
O naturze Materii, młotkach i gwoździach…
Używając młotka do wbicia gwoździa nie zastanawiam się, czy jestem potężniejszy od młotka
– ja to wiem. Młotek to tylko narzędzie, które służy mi do budowania jakiejś konstrukcji.
Ciekawe, czy Maar, wysługując się Materią niczym narzędziem, przy tworzeniu świata też
podchodził do niej tak lekceważąco? Zapewne Maar darzył swoje narzędzie większym
szacunkiem. Mnie młotek nie stworzył, nie kazał mi też wbijać gwoździ, a przedtem nie kazał
mi walczyć z otaczającą rdzą. W przypadku Materii mamy do czynienia z dziwną sytuacją. Z
jednej strony Materia nie może sobie sama poradzić z Nicością i jej tworem, Bestią Chaosu, z
drugiej strony tworzy Maara, który niemalże bez problemu (przynajmniej takie odnoszę
wrażenie po przeczytaniu Arpatu) potrafi zepchnąć niebezpieczeństwo na kres wszechświata.
Co mamy w takim razie sądzić o Materii? Czy mimo wszystko może być potężniejsza od
Maara? Owszem. Maar został przez nią stworzony i z niej (z energii) się składa. I choć
energia pozwala sobą manipulować, jest to raczej wyraz jej dobrej woli, a nie oznaka przewagi
Maara. Według moich przemyśleń, Materia nadal potrzebuje pomocy Maara w
porządkowaniu wszechświata. Sam rozkaz „Twórz dla mnie” zdaje się być prośbą o
uporządkowanie substancji świata, która została rozbita przez Bestię Chaosu. Tworząc Revek
Maar poskładał część Materii w całość, spójną na tyle, na ile to było możliwe. Jak już
wspomniałem, ślad pozostawiony po Bestii Chaosu nadal narusza strukturę Materii, nie
pozwalając jej osiągnąć idealnego kształtu. Ten stan rzeczy będzie się utrzymywał do
momentu, w którym Bestia zostanie unicestwiona – co jest mało prawdopodobne. Gdyby
Maar był w stanie zniszczyć chaos, uczyniłby to już dawno temu, jeszcze przed stworzeniem
Revek.
O naturze Nicości…
Nic - i to by było na tyle. Nawet nie przysłowiowe „wielkie nic”, bo „nic” nie może być
opisane żadną miarą wielkości. Jak „nic” może istnieć? Nie może, więc nie istnieje. Jak „nic”
może czegoś chcieć, skoro nawet nie istnieje? Słuszna uwaga: „nie może chcieć, bo nie
istnieje”. Po latach rozmyślania na ten temat dochodzę do wniosku, że być może z Nicością
jest wszystko w porządku, że Nicość nie istnieje i niczego nie chce, tylko ja zadaję złe pytania.
Pytanie powinno brzmieć, czy Materia może istnieć? Być może to Materia jest anomalią,
która nie ma prawa istnieć? To zadziwiające ale patrząc logicznie, gdy „coś” istnieje pośrodku
„niczego” powinno zostać przez „nic” wchłonięte! Tymczasem anomalia się rozszerza i
powoduje kolejne wypaczenia. Spycha „nic” na swój kraniec, chociaż „niczego” teoretycznie
nie można przesuwać, bo nie istnieje (w przeciwieństwie do skończonej Materii). Po jakimś
czasie (czas to znów część „czegoś”) rodzę się ja i ty - małe dzieci anomalii, które wraz z naszą
wielką, mierzalną matką, obawiają się niemierzalnej Nicości, która chce nas pożreć…
Przepraszam - nie chce, bo nie istnieje!
O sensie życia…
Jeżeli bóstwa nie obmyśliły planu specjalnie dla ciebie, nie należy się załamywać, tylko
radować. Twoje życie będzie miało sens, zgodny z twoją wolą. Jeżeli wymyślisz sobie, że sens
ma dla ciebie uprawianie bulw dasada po kres życia, będziesz szczęśliwym człowiekiem,
znającym swoje przeznaczenie! Oczywiście nie każdy ma tak bogatą wyobraźnię, więc
niektórzy wolą wybrać uniwersalne, gotowe przeznaczenie, które ja nazywam
„przeznaczeniem dla ogółu”. Trudno zignorować, jak ważna jest dla nas kwestia zbawienia.
Wiemy, że bóstwa istnieją. Wiemy, że nasze dusze trafiają po śmierci w zaświaty, gdzie
spotyka je nagroda, bądź kara za nasze uczynki. Tak więc sensem naszego życia może być
dążenie do zasłużenia na inne życie. A co się dzieje, gdy sobie już zasłużymy? Obawiam się,
ze spełnienie marzeń może rozczarować. Bywa, że samo dążenie do spełnienia marzeń jest
bardziej interesujące, niż sam finał.

Podobne dokumenty