Gender – ideologia państwowa Rzeczypospolitej

Transkrypt

Gender – ideologia państwowa Rzeczypospolitej
Grzegorz Strzemecki
Gender – ideologia państwowa Rzeczypospolitej
Niepostrzeżenie dla ogółu obywateli ideologia gender, albo po prostu genderyzm stał się
państwową ideologią Rzeczypospolitej. Choć wzbudzi to niedowierzanie wielu osób, bo
przecież nie jest u nas tak jak w Szwecji czy Holandii, to w nie ma w tym ani trochę
przesady. To, że jeszcze jest u nas w miarę normalnie wynika po prostu z tego, że nie
wszystko da się zmienić od razu. Jednak machina państwowa już od kilku lat pełną parą nad
tym pracuje, a cel został jasno określony.
Świadczy o tym na przykład fakt, że od kilku lat we wszystkich projektach realizowanych
w Programie Operacyjnym Kapitał Ludzki (PO KL) – a jakie przedsięwzięcie może się obyć
bez ludzkiego kapitału? - warunkiem minimum przyjęcia projektu jest zgodność z ideologią
gender.
Aby tę zgodność weryfikować, państwowi urzędnicy przechodzą kursy genderyzmu i
korzystają z broszur takich jak np. „Zasada równości szans kobiet i mężczyzn w projektach
PO KL”. Wydało ją Ministerstwo Rozwoju Regionalnego w 2010r. oparta jest jednak na innej
publikacji z marca 2009. Biorąc pod uwagę uwarunkowania czasowe można śmiało przyjąć,
że już co najmniej pięć lat temu nakreślono cel oraz wiodącą ku niemu drogę, co
sugestywnie pokazuje zamieszczony wykres.
Fot.1. Genderystowskie schody postępu skromnie zatytułowane jako ‘Podejście do zasady
równości szans kobiet i mężczyzn na etapie planowania projektu’. Dokąd prowadzi wychodząca za
granice wykresu czerwona strzała postępu? Materiały szkoleniowe dla urzędników nie pozostawiają
wątpliwości: po „wyzwoleniu” kobiet ma nastąpić „wyzwolenie” wszystkich, nawet najbardziej „queer”
(dziwacznych) orientacji seksualnych. Żródło: „Zasada równości szans kobiet i mężczyzn w
projektach PO KL”. Wyd. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, 2010r.
W kierunku wskazanym wielką, czerwoną strzałą pniemy się po stopniach od „projektów
‘ślepych’ na perspektywę płci”, przez „projekty równościowe” ku „projektom ‘gender
mainstreaming’ i jeszcze dalej… Ku jakim celom?
Wyjaśnia to „Słowniczek równościowych pojęć” zawierający bynajmniej nie „neutralne
światopoglądowo” naukowe definicje, ale zideologizowane pojęcia i slogany autorstwa
ideologów gender:
Fot.2. definicje gender i gender mainstreaming pokazują jakie kryteria antropologiczne stanowią
podstawę do przebudowy państwa, jego instytucji i praw – nie twarde fakty biologiczne, ale np.
subiektywne poczucie osoby o zaburzonej tożsamości seksualnej lub kaprys osoby o rozchwianej
psychice.
Płeć kulturowa nie tylko „zmienia się w czasie i przestrzeni”, ale jak wiemy z deklaracji
i postaw genderystów ma być istotniejsza dla określenia tożsamości człowieka niż płeć
biologiczna. Świadczy o tym chociażby fakt, że samo oświadczenie obywatela/obywatelki, że
przyjmuje płeć inną niż biologiczna ma wystarczyć, by państwo uznawało tę deklarowaną
płeć we wszystkich aktach urzędowych, pomijając zupełnie twarde fakty biologiczne.
W tym duchu trzeba czytać definicję „gender mainstreaming” i patrzeć na przytoczony
wyżej wykres, w których słowo „płeć” jest mylące, bo mamy ją widzieć po genderystowsku:
ów „mainstreaming”, (ang. wprowadzenie do głównego nurtu)” ma dotyczyć „społecznego i
kulturowego wymiaru płci” rozumianej jako gender. Zrównanie praw dotyczy nie tylko
mężczyzny i kobiety, ale także mężczyzny który ogłosił się kobietą i przyjął taką rolę.
Mylące określenie „płci” to nie przypadek, ale przebiegła taktyka usypiająca ludzką
czujność. „Na dziś” ukrywa się pod tym pojęciem prawdziwy charakter genderyzmu,
równocześnie oswajając urzędników z jego dalekosiężnymi celami i przede wszystkim
przygotowując całe instrumentarium prawne. Na razie mówi się wyłącznie o równości kobiet i
mężczyzn, co nie wzbudza niepokojów ani protestów. Od strategów genderyzmu zależy
wybór momentu, kiedy urzędnicy zaczną interpretować płeć po genderystowsku
przekraczając Rubikon narzucenia obowiązkowej równości orientacji seksualnych. Państwo i
jego instytucje (w tym policja, prokuratura i sądy) będą już gotowe do ekgzekwowania
posłuszeństwa obywateli wobec nowej ideologii.
Ten Rubikon zaczęliśmy faktycznie przekraczać wprowadzając do kodeksu pracy zapisy o
zakazie dyskryminacji ze względu na orientację seksualną, zaś do szkół programy
promujące postawy i związki homoseksualne. Te strategię jeszcze lepiej ukazuje inny
dokument, materiały szkoleniowe kursu genderyzmu dla urzędników ukryty pod niewinnym
tytułem „Zasada równości szans w projektach PO KL”. Podtytuł mówi więcej: „Od feminizmu
do Queer Theory”.
Fot. 3. Strona materiałów szkoleniowych dla urzędników państwowych RP. Historia feminizmu,
znajomość ideologii gender oraz teorii „queer” są im niezbędne do pracy tak jak w PRL-u wiedza o
marksizmie-leninizmie.
Przedstawia on historię feminizmu jako wyzwolenia jednej płci z ucisku „społeczeństwa
patriarchalnego” prowadzącą do genderyzmu, który wyzwala człowieka z narzuconej przez
biologię i społeczeństwo płci i osiąga kulminację w tzw „queer theory” postulującej
wyzwolenie wszelkich, choćby najdziwniejszych (ang. queer – dziwaczny) skłonności
seksualnych z ucisku tradycyjnych norm moralnych i społecznych. W przekładzie na
tradycyjny język można ją określić jako „teorię zboczeń [seksualnych]”.
Fot 4. Fragment szkolenia w teorii „queer”. Wiedza o „nienormatywnych” tożsamościach i
orientacjach seksualnych jest urzędnikom państwowym niezbędna do pracy, by dostosować do tych
tożsamości i orientacji wszystkie przedsięwzięcia, prawa i instytucje państwa. Heterykom i ich
rodzinom już dziękujemy; ich czas przeminął. Przyszłość należy do związków i „rodzin” homo- bądź
queer-seksualnych.
Eschatologia genderystowska uderzająco przypomina eschatologię marksistowskoleninowską, w której walka o wyzwolenie klasy pracującej osiągała kulminację i spełnienie w
komunizmie. (Słowo eschatologia oznacza w teologii więdzę o sprawach ostatecznych;
krytycy marksizmu ukazywali jego para-religijny charakter m.in. w postaci wiary „zbawienie”
klasy robotniczej w nieuniknionej komunistycznej świetlanej przyszłości.)
Szkolenia urzędników państwowych w tych obłędnych teoriach nie idą na marne i
przekładają się na konkretne cegiełki w budowie nowego wspaniałego świata w Polsce.
Przykładem wspominany już artykuł 113 obowiązującego, już uzgodnionego z genderyzmem
kodeksu pracy, który mówi, że „jakakolwiek dyskryminacja w zatrudnieniu, […] ze względu
na orientację seksualną […] jest niedopuszczalna”.
Zapis ten oznacza, że jakiekolwiek obiekcje rodziców, żeby w przedszkolu lub w szkole
nie pracowała z dziećmi osoba (także demonstracyjnie) homoseksualna, są niezgodne z
prawem i rodzice muszą się z taką sytuacją pogodzić. A przecież homoseksualizm to tylko
jedna z opcji homoseksualnych, a genderyzm znajduje swoją pełnię w „queer theory”. Można
spodziewać się, że bardzo niedługo dowiemy się, że takie utrudnianie pracy z dziećmi
pedofilom bądź innym osobom „queer” stanowi w stosunku do nich pogwałcenie praw
człowieka.
W świetle tak sformułowanego prawa jest tylko kwestią czasu kiedy w przedszkolach
zaczną pracować pedofile jako osoby o jednej z wielu dopuszczalnych tożsamości
seksualnych. W międzyczasie programy edukacji seksualnej wyposażą przedszkolaki w
niezbędną teoretyczną i praktyczną wiedzę o seksie, z umiejętnością samopobudzania
włącznie. Stworzą tym samym doskonałe pole do seksualnych nadużyć, i przygotują gotowe
do wykorzystania rozbudzone seksualnie obiekty. Równocześnie realizowane będą inne
dobrze znane dalsze cele tego marszu w kierunku wyznaczonym przez wielką czerwoną
strzałą postępu: wprowadzenie równouprawnienia wszelkich orientacji seksualnych oraz
uznanie ich związków za „małżeństwa” z pełnią praw, z prawem do adopcji dzieci włącznie.
To co dziś szokuje, nie będzie szokować odpowiednio przygotowanego przez media i
wyedukowanego seksualnie w szkołach społeczeństwa. Wszystkie te działania trwają i
widoczne są jak na dłoni.
Ewentualne wątpliwości co do intencji rządu rozwiewają słowa premiera. W czerwcu
2013r zapewniał on: „Chciałbym żyć w kraju, gdzie wszelkie odmienności cieszą się
szacunkiem wyrażonym w przepisach prawa”. Zwracał się do Kongresu Kobiet,
organizacji, która z opisanymi wyżej celami w pełni się utożsamia. W pełnym zrozumienia i
sympatii dialogu premier wyraził swoją największą obawę: „Najgorsze co mogłoby się stać
to przygotowanie takiej ustawy, którą Trybunał Konstytucyjny uzna za niezgodną z
konstytucją. To mogłoby zamrozić temat związków partnerskich na dekady. Bo dziś nie
widzę szans, że w ciągu 10-15 lat w Sejmie znajdzie się większość dla radykalnych
rozwiązań tej sprawy. (…) Do efektów dojdziemy drogą ewolucji.” Nie ma więc mowy o
nieświadomości czy niedoinformowaniu – intencje i działania premiera są spójne i
jednoznaczne.
Dwadzieścia lat po odejściu od marksizmu-leninizmu Polska ma nową państwową
ideologię, a o tym fakcie obywateli nawet nie poinformowano, tym bardziej nie próbując ich
pytać o zgodę. Tymczasem od ponad pięciu lat prawno-administracyjna machina państwowa
pracuje nad praktycznym wprowadzenia tej ideologii w życie. Decyzje by ten proces
rozpocząć musiały zapaść więcej niż pięć lat temu.
Kolejną groźną mutację z serii lewicowych ideologii, tak jak poprzednie opartą na
rewolucyjnych i absurdalnych założeniach antropologicznych*, wprowadza się po cichu,
marszem przez instytucje. Co ma to wspólnego z demokracją? Gdzie w tym wszystkim jest
miejsce na neutralność światopoglądową państwa? To są pytania do Prezydenta i Premiera
RP.
Wśród wielu błędnych, żeby nie powiedzieć głupich, założeń marksizmu-leninizmu bądź
komunizmu było przekonanie, że człowiek będzie twórczo i z zaangażowaniem pracował bez
bodźców w postaci zysku oraz możliwości jego gromadzenia i swobodnego nim
dysponowania, czyli własności prywatnej.
Takim błędnym, żeby nie powiedzieć głupim, założeniem genderyzmu (wśród szeregu
innych) jest przekonanie, że mianowanie mężczyzny kobietą lub odwrotnie, na podstawie
jego/jej subiektywnego odczucia lub kaprysu może stanowić podstawę od przebudowania, a
raczej wywrócenia do góry nogami, takich fundamentalnych instytucji społecznych jak
rodzina, rodzicielstwo, małżeństwo, macierzyńswo i ojcostwo, adopcja, wychowanie dzieci
itd.
____________________________
* antropologia – nauka o człowieku we wszystkich aspektach wiedzy o nim, w tym biologicznofizjologicznym oraz psychologicznym.