Pobierz

Transkrypt

Pobierz
Po konfrontacji, przesłuchujący aresztowanych oficer UB Nowicki przyznał się do wpisania nieprawdy w protokole.
Decyzja prokuratora była natychmiastowa – funkcjonariusz UB – Nowicki został zdegradowany do rangi szeregowca
i zwolniony z pracy, a komendant powiatowy UB w Łęczycy przeniesiony do Szczecina. Ojciec i wuj zostali uniewinnieni i zwolnieni z więzienia. W latach 70-tych usłyszałem w telewizji komunikat, że Kazimierz Sidor, już w
randze generała, został wezwany do Moskwy i tam zmarł. Po tych wydarzeniach moja rodzina przestała być prześladowana.
Józef Kubiak – PAWEŁ – Urodził się 16 III 1912 w Ozorkowie, syn Stanisława i Franciszki z d. Sobczyk. Szkołę
powszechną ukończył w Ozorkowie. Tam też pracował przed wojną jako tkacz w fabryce Schlössera. Przed wybuchem II wojny światowej był aktywnym działaczem OM TUR w Ozorkowie. Podczas okupacji hitlerowskiej utrzymywał się z naprawy aparatów radiowych, równocześnie prowadził działalność konspiracyjną w ramach ZWZ, a następnie AK. Pod pseudonimem „Paweł” pełnił funkcję szefa łączności obwodu Łęczyca AK („Ogrody”). Po wkroczeniu wojska Armii Czerwonej aresztowany przez NKWD, zdołał uciec i od tego momentu intensywnie działał w konspiracji antykomunistycznej. Od 2 listopada 1944 r. był nowym komendantem obwodu Łęczyca AK. Od połowy 1945 r. podporządkował się dęblińskiemu Kedywowi. W Łodzi zorganizował Grupę Dywersyjną AK „Błyskawica”. W
sierpniu przyłączył się do oddziału Eugeniusza Kokolskiego „Groźnego”. Aktywnie rozbrajał posterunki MO, wykonywał wyroki śmierci na komunistycznych działaczach i funkcjonariuszach MO, a także prowadził również aktywną
działalność propagandową. Zdołał wydać i rozpowszechnić w formie ulotek kilkanaście numerów Biuletynu Informacyjnego Grupy Dywersyjnej AK „Błyskawica”, wysyłał także ostrzegawcze pisma do zarządów gmin z powiatu Łęczyca z żądaniem natychmiastowego przerwania pracy. Na skutek aresztowania Bobrowskiego oraz łącznika Pawła
29 czerwca 1946 r., w Łodzi po intensywnych przesłuchaniach wysłannik J. Kubiaka zgodził się na współpracę. W
efekcie 30 czerwca w Psarach J. Kubiak wpadł w zasadzkę gdzie zginą
Kazimierz Skalski – ZAPORA – s. Franciszka i Heleny z d. Lipska, ur. 23 IV 1924 r. w Ozorkowie. Pochodził z
rodziny robotniczej. Wykształcenie średnie niepełne, naukę w gimnazjum w Zgierzu przerwała wojna we wrześniu
1939 r. Do 1941 r. pracował fizycznie w referacie aprowizacji Urzędu Miejskiego w Ozorkowie. W listopadzie wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec z których uciekł w połowę czerwca 1944 r. Na przełomie 1944 r., a 1945 r. był wywiadowcą w Obwodzie Łęczyca AK krypt. „Ogrody” podległy rozkazom ppor. Józefa Kubiaka „Pawła”.
Członek Grupy Egzekucyjnej NSZ „Błyskawica” ppor. Mariana Grabskiego „Speca” operującego w pow. Łódź,
przydzielony do patrolu „Pawła”, jako jego zastępca. Po rozbiciu Grupy Dywersyjnej Błyskawica i częściowej demobilizacji, w połowie kwietnia 1947 r. wraz z ppor. Antoni Chowański „Kuba” „Kubą” reaktywował oddział, który w
maju podporządkował się rozkazom Jana Małolepszego „Murata” (b. kwatermistrzowi KP „Turbina” Wieluń, komendantowi Dowództwa Oddziałów Leśnych KWP Teren 731). Aby zademonstrować siłę tej formacji 28 V 1947 r.
rozbrojono posterunek MO w Burzeninie. 15 VI 1947 r. we wsi Dymki, na rozkaz kpt. „Murata”, „Zapora” został
mianowany dowódcą oddziału partyzanckiego krypt. „Bałtyk”, „Drzymała II”. Po intensywnej pracy operacyjnej
służb bezpieczeństwa dnia 28 stycznia 1948 r. rozbito grupę „Drzymała II”, a sam K. Skalski został wieczorem zastrzelony.
Henryk Karpiński – TARZAN – s. Jana, ur. 30 XII 1922 r. w Ozorkowie. Członek Grupy Dywersyjnej AK
„Błyskawica”. W nocy 17 III 1946 r. w okolicach Janowa zorganizowana grupa transportowa wpadła w zasadzkę
G.O. KBW i UB Wieluń. W wyniku starcia oddział partyzancki został rozbity. W czasie walki zginął Henryk Karpiński „Tarzan”.
Józef Kubiak ps. Paweł
Kazimierz Skalski ps. Zapora
Redagował
Szymon Bajor
Henryk Karpiński ps. Tarzan
Wspomnienia Kazimierza Bryszewskiego, żołnierza Armii Krajowej, a od 1945 roku Konspiracyjnego Wojska Polskiego.
Zaświadczenie o uprawnieniach kombatanckich i dla osób represjonowanych nr 446744/1026057 z dnia 11.06. 1994 roku za okres
1940 – 1946.
W sierpniu 1940 roku wraz z rodzicami zostałem wysiedlony. Mój ojciec posiadał gospodarstwo rolne i młyn. W czasie transportu do obozu w Łodzi udało mi się uciec. Otrzymałem pracę w
młynie należącym do Niemca – Müllera w Parzęczewie. Często
bywałem w Ozorkowie, utrzymywałem kontakt ze znajomym mego ojca – Tadeuszem Widulińskim.
W 1942 roku pan Widulińskim udostępnił mi prasę konspiracyjną,
a w rok potem w obecności Leona Domałążka – pseudonim ROMAN, pułkownika Wojska Polskiego, którego nazwiska nie znam i
pana porucznika Widulińskiego, złożyłem przysięgę i uzyskałem
pseudonim WACŁAW. W pracy konspiracyjnej zajmowałem się
dostarczaniem gazetek konspiracyjnych do obwodu AK – OGRODY – Łódź – Północ.
Latem 1944 roku, na polecenie porucznika Widulińskiego, udałem się przez granicę Generalnej Guberni do
Głowna. Zostałem tam przeszkolony i otrzymałem zadanie – rozkaz rozpracowania dowództwa niemieckiego wywiadu, którego siedziba mieściła się w pałacu Schlosserów w Ozorkowie, prowadzenie obserwacji wroga w okolicznych wsiach – Parzęczewie i Piaskowicach oraz obserwację lotniska w Leźnicy. Od września 1944 roku co miesiąc
przekraczałem granicę Generalnej Guberni i przekazywałem szczegółowe dane dotyczące ilości żołnierzy niemieckich i oficerów. Meldunki na temat ilości i nazwisk Niemców przekazywałem oficerowi AK – majorowi Pieniakowi.
Wiele przydatnych informacji uzyskałem od pani Orbiszewskiej, była ona żoną oficera przebywającego w oflagu w
Niemczech. Szwagier pani Orbiszewskiej, Niemiec nazwiskiem Rinof, był dyrektorem Zakładów Bawełnianych. Na
ich terenie mieścił się budynek zajmowany przez sztab wywiadu niemieckiego, w związku z tym przekazywane
przez panią Orbiszewską informacje mogły mieć duże znaczenie. Ostatni raz przekazałem majorowi informacje w
Głownie w grudniu 1944 roku.
Struktura organizacji, do której należałem była następująca:
Obwód AK – Łódź – Północ, zgromadzenie OGRODY z zasięgiem terenu: Ozorków, Łęczyca, Kutno, Gostynin,
kwatermistrzostwo rejonowe ZAKRĘT w Piątku. Cały okręg składał się z wielu grup – ja należałem do grupy porucznika Tadeusza Widulińskiego. Dowódcą obwodu był porucznik Czerwiński – pseudonim CZESŁAW, zastępcą
podporucznik Józef Kubiak – pseudonim PAWEŁ, kwatermistrzem w Piątku był Stanisław Skowron pseudonim –
JANOTA.
ROK 1945 – WYZWOLENIE
W styczniu 1945 roku zgłosił się do mnie PAWEŁ – porucznik Józef Kubiak – zastępca dowódcy okręgu
AK i oświadczył, AK rozwiązane, musimy się gdzieś umiejscowić, szukam pracy. Zaproponowałem mu wtedy zatrudnienie w gminie Chociszew, której wójtem był mój ojciec. PAWEŁ został referentem w gminie. Na początku
marca 1945 roku PAWŁA aresztowało NKWD i został osadzony w areszcie w Łęczycy. Po kilku dniach udało mu
się stamtąd uciec. Ukrywał się w Łodzi przy ul. Sanockiej, u pani Jeżewskiej, żony oficera z Armii Generała Andersa. Z PAWŁEM spotkałem się w Łodzi, postanowiliśmy stworzyć grupę ludzi przeciwstawiających się represjom
NKWD i UB na naszym terenie. Po kilku spotkaniach
z PAWŁEM dowiedziałem się, że na terenie Łodzi powstała grupa o nazwie BŁYSKAWICA
dowodził nią porucznik AK Grabski – pseudonim SPEC. Celem grupy miało być ostrzeganie – zastraszanie agentów
i szpicli UB, MO i PPR
Uzgodniłem z PAWŁEM, że w razie potrzeby posłużę pomocą grupie, np. przez zabezpieczenie dla nich noclegów.
Podwładni porucznika Grabskiego kilkakrotnie nocowali u mnie idąc na akcję, ich zachowanie było jednak naganne,
o czym osobiście pojechałem poinformować PAWŁA.
Na mieszkanie pani Jeżewskiej, gdzie przebywał PAWEŁ, była obława, przeprowadzono szczegółową rewizję.
PAWEŁ jednak – uprzedzony telefonicznie o obławie – zdołał skryć się i nie wpaść w zasadzkę. Dwa tygodnie
później PAWEŁ przybył do mnie do Raciborza i oświadczył, że będzie organizował grupę zbrojną – ozorkowską.
W tym samym czasie nastąpiły aresztowania wśród członków grupy Grabskiego – BŁYSKAWICA. Okazało się bowiem, że przyjęto do niej konfidenta UB. Aresztowano 15 osób, całe dowództwo i wiele osób wspomagających działania grupy. PAWEŁ ocalał i organizował grupę ozorkowską liczącą 15 osób. Do grupy tej należeli: dowódca - porucznik Paweł Kubiak, zastępca dowódcy – porucznik Kazimierz Skalski – ZAPORA
oraz żołnierze: Zygmunt Wyszkowski, Henryk Karpiński, Leon Domałążek i inni. Ja byłem wspomagającym
grupę i brałem udział w kilku akcjach np. w akcji „Nakielnica”.
W nocy z 23 na 24 sierpnia 1945 roku mający służbę w Prokuraturze Wojskowej w Łodzi, wówczas na
ul. Obrońców Stalingradu, komendanci warty i biura E. Kokolski i S. Buda spalili akta więźniów politycznych i
części podległych im żołnierzy. Następnie zabierając broń udali się do Grotnik, Gieczna, Rogoźna i Białej w
powiecie łęczyckim – tam przyjmując pseudonimy – E. Kokolski – GROŹNY, a S. Buda – ORZEŁ stworzyli
dwie grupy konspiracyjne Wojska Polskiego.
Wyżej wymienione grupy na początku września 1945 roku nawiązały kontakt z grupą PAWŁA – Józefa
Kubiaka. Przeprowadzały wspólne akcje, rozbrajały posterunki MO, nękały funkcjonariuszy UB i działaczy
PPR, a także prowadziły antykomunistyczną akcję propagandową. Do początku listopada 1945 roku oddziały
działały na terenie powiatu łódzkiego, łęczyckiego i sieradzkiego, a następnie do marca 1946 roku w powiecie
tureckim, kaliskim i konińskim.
W październiku 1945 roku trzy grupy przeprowadziły głośną akcję na majątek wojskowy w Nakielnica w
powiecie łódzkim. Było to 21 października 1945 roku. Do Nakielnica – majątku IV okręgu Szpitala w Łodzi zjechali na polowanie wraz z rodzinami wysocy rangą oficerowie, prokuratorzy polscy i radzieccy oraz oficerowie
Urzędu Bezpieczeństwa.
W czasie wieczornej biesiady pałac dworski otoczyły trzy grupy partyzanckie: GROŹNEGO, ORŁA i PAWŁA. Do Sali biesiadnej wkroczył z kilkoma żołnierzami GROŹNY, była krótka rozmowa, którą przerwał czerwonoarmista major Bułhakow strzelając do partyzantów. Zaczęła się wymiana ognia – ranny został żołnierz
GROŹNEGO, do siedzących za stołem partyzanci otworzyli ogień. Zginął pułkownik Wołosiewicz i jego żona,
rannych zostało kilku oficerów UB.
Brałem bezpośredni udział w tej akcji, zabezpieczając drogę do wsi Karolew. Po akcji grupy wycofały się w kierunku Turku i Kalisza, zaś ja i trzech żołnierzy PAWŁA wróciliśmy do wsi Racibórz i przebywaliśmy w bunkrze u mego ojca, przeczekaliśmy ruchy żołnierzy UB i MO w tym terenie. W grudniu 1945 roku zostałem
aresztowany na stacji kolejowej w Ozorkowie. W moim domu przeprowadzono rewizję, po czym przewieziono
mnie do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Łodzi na ulicę Ansztata.
Przez dwa miesiące byłem przesłuchiwany, torturowany różnymi sposobami: łamanie palcy u rąk i nóg, bicie
metalowymi sprężynami. Zarzucano mi udział w różnych akcjach Przeciwko władzy ludowej i przynależność do
AK. Były zeznania kolegów siedzących w więzieniach w Rawiczu i Wronkach. Po czterech miesiącach siedzenia w piwnicach Urzędu Bezpieczeństwa w Łodzi otrzymałem normalną porcję chleba. Na chlebie tym była etykieta piekarni mojego wuja z ulicy Pomorskiej. Natychmiast zacząłem działać – wieczorem zgłosiłem wyjście
do toalety, pokazałem etykietkę wartownikowi i powiedziałem, że to mój wuj. Poprosiłem wartownika, żeby
poszedł pod wskazany adres i przyniósł trochę żywności dla mnie za co z pewnością zostanie wynagrodzony.
Wartownik początkowo odmówił, po paru minutach rozmowy jednak zgodził się. Akcja była natychmiastowa –
wuj zawiadomił rodziców o mojej bytności w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa. Rodzie dotychczas poszukiwali mnie w więzieniach w całej Polsce. Po paru miesiącach mnie zwolniono dzięki łapówce, którą wzięła
kochanka przesłuchującego mnie majora.
Wieczorem, tego samego dnia po powrocie do domu, spotkałem się z PAWŁEM i dostałem polecenie
wyjazdu w koszalińskie (ziemie odzyskane) dla mojego bezpieczeństwa. Po dwóch tygodniach pobytu na tym
terenie otrzymałem list z wiadomością, że ojciec i wujek są aresztowani i przebywają w więzieniu w Łęczycy.
Wróciłem więc w rodzinne strony i pojechałem do Łodzi, szukać kogoś kto mógłby pomóc w uwolnieniu niewinnych członków mojej rodziny. Po kilkudniowych staraniach znalazłem człowieka, który mi pomógł. Był nim
kapitan Kazimierz Sidor – komendant informacji wojskowej na województwo łódzkie. W mieszkaniu kapitana róg ul. Gdańskiej i Zielonej – opowiedziałem o wszystkim co dotyczyło ojca – był on uważany za wroga wówczas istniejącego systemu komunistycznego, ale nikomu nie szkodził, nie posiadał broni palnej i był bardzo poważany w środowisku, w którym mieszkał. Kapitan Sidor obiecał pomoc. Po dwóch tygodniach kapitan oznajmił mi, że wprowadziłem go w błąd – ojciec przyznał się do posiadania broni palnej podczas przesłuchania. Zapewniłem go jednak, że to nieprawda, że prawdopodobnie sfałszowano protokół przesłuchania. Następnego dnia
kapitan Sidor i prokurator major Aspis udali się do Łęczycy, by wyjaśnić całą sprawę.