Instytut Historii Marchii Trzyczaszkowskiej
Transkrypt
Instytut Historii Marchii Trzyczaszkowskiej
Instytut Historii Marchii Trzyczaszkowskiej — dział archiwów Wiejska pornografia Eh, nikt nie lubi jak kobita beczy. A jak cztery ryczą, zmiłujcie się niebiosa, w ogóle nie idzie wytrzymać. Normalnie człowiek by parę kielonków chlapnął. Ale, że to właśnie od gorzały i babskiego myślenia do takich kłopotów przyszło, to nawet do wódki humoru nie ma. Wszystko to było tak... Heniek Smolarz gracko ciągnikiem zasuwał. A że, się wcześniej wódkę pił, a nie lubił żadnej kolejki omijać - to chyba rekord Trzyczaszkowa w promilach pobił. Medycznie rzecz biorąc chyba nie powinien dychać, praktycznie jednak - Heniek traktorem zaiwaniał chwacko. Eh, kto tego nie lubi? Taka jest zabawa na ciągniku, że się młodnieje od razu. To cię w lewo rzuci, to w prawo, a tak wytrzęsie - że lepiej niż w lunaparku. No, z uciechy, to aż się zrzygać można. Ale po prawdzie, Heniek nie bełcił i kulturalnie szosą do domu mknął. Ale co z tego? Kiedy nagle.. łup, traktor walnął w wierzbę, aż echo poszło. Eh, nie zostało już z chłopaka, co zbierać. No, jakby się tak skończyło, to by było jeszcze pół biedy. Dobry był chłopak, pewnie by sobie po śmierci, gdzieś tam na górze odpoczął. Ze świętym Piotrem w karciochy pograł i wódeczkę ze świętym Florianem wypił. Ale gdzie tam, ani chwili spokoju nie było, bo jak się baby zleciały to podniosły wrzask. Co się okazało? Że Heniek cztery dziewoje do harców namawiał. Jedną za cycki złapał, a inna to mu nawet dała, co on tam od niej chciał. Eh, taki to sobie ładnie pożył. Ale, że on się przekręcił, to przecież nie koniec problemów. Jeszcze Heniek wystygnąć nie dał rady, a one już się kłócą, w której się kochał najbardziej. Znaj naturę kobiety - taka to trupowi spokoju nie da. Więc tym babom mądrzy ludzie zaczęli tłumaczyć, że chłop jak zdrowy to nie zastanawia się długo - czy to miłość czy erekcja tylko - bierze co jest. Ale kobitom to przecież nie mogło wystarczyć. O, nie. Żadna nawet nie płakała. Tak się kłóciły o to, z którą swawolić najbardziej lubił, że aż uszy puchły. Chociaż, po prawdzie, niektórych rzeczy to i miło było słuchać. Czasami tylko trudno było wyimaginować: te dziewuchy to może i z gumy zrobione - no, bo wyginać się musiały, jak na olimpiadzie. W końcu przyszło do tego, żeby seans spirytu... tfu, spirytystyczny zrobić i ducha Heńkowego przywołać. Jak uradziły, tak i się stało. Ale stąd tylko do następnych kłopotów przyszło, bo Heniek wyznał, że wszystkie kochał i teraz one mu wierne być powinny. To się kobity nie na żarty przestraszyły, bo jakże, to nie dość, że seksu nie ma, to jeszcze wierną być trzeba? I za nic nie mogły skapować. "To jak wam, kochane ptaszyny - mówi - pokaże o co chodzi". I już nie poszedł sobie w zaświaty, tylko z kolegami porzęczkówkę popija i dziewczyn pilnuje. Heniek mocno wsiowych chłopaków postraszył. No i dziś nikt do tych dziewczyn nie chodzi. A one biedne, bo nie tylko prawdziwego kochanka straciły ale i tych potencjalnych. Chociaż potencjalni to u nas we wsi wszyscy.... Zaraz, może zresztą nie... Bo czasami baby chichrają, że stary Gaweł to już tylko patrzy na kobity i wzdycha... Toć nawet możliwe, bo już lat ma nieźle na karku. Niejebaka stary. Niezła heca, ale przyznać trzeba szczerze, że z tego Heńkowego pilnowania to i na coś dobrego wyszło. Teraz się w okolicy opowiada, że we wsi to my cztery cnotliwe dziewki mamy. A jak! He, he, a narzekano już kiedyś, że cnotliwych nie ma. Jak to nie ma? - pytam się. Proszę, cztery się w naszej wsi trafiły. Bo właśnie, taka to u nas wieś. Z człowieka, jak nic, patriota lokalny się robi. Dla Instytutu Historii Marchii Trzyczaszkowskiej opracował i napisał Krzysztof Kolski.