S∏owo wst´pne

Transkrypt

S∏owo wst´pne
S∏owo wst´pne
N
a 76 000 ˚ydów, wÊród których by∏o 11 000 dzieci, deportowanych mi´dzy 1942 a 1944 rokiem przez policj´
francuskà i przez nazistów obozy eksterminacji prze˝y∏o tylko 2500 osób, czyli oko∏o trzech procent. W tej niewielkiej
grupie ocalonych znaleêli si´ Jacques i Madeleine Goldstein.
Kiedy spotka∏em si´ z nimi 26 maja 2005 roku, Jacques’owi
pozostawa∏ ju˝ tylko miesiàc ˝ycia. Dzieƒ by∏ wyjàtkowo
upalny... Mizernie wyglàdajàcy Jacques mia∏ wyraêne k∏opoty z oddychaniem. Koszula z krótkimi r´kawami, w jakà by∏
ubrany, pozwala∏a dostrzec koÊlawe cyfry numeru ewidencyjnego 186 608, wytatuowanego wzd∏u˝ przedramienia.
Dzieƒ wczeÊniej lekarz otwarcie stwierdzi∏, ˝e jego dni sà policzone: choroba nowotworowa, na którà cierpia∏, wesz∏a
w faz´ terminalnà.
Zdarza si´, ˝e niektóre liczby przyprawiajà o ból g∏owy.
Nie próbowa∏em dojrzeç numeru ewidencyjnego 80 597,
wytatuowanego na r´ku Madeleine. Podczas naszej rozmowy
Jacques przyzna∏, ˝e nie rozumie, na jakiej zasadzie niektórzy ludzie mieli i majà czelnoÊç negowaç istnienie obozów
Êmierci. A ja, s∏uchajàc go, nie mog∏em oderwaç wzroku od
6
tego niebieskiego atramentu, który na zawsze wstrzykni´to
mu pod skór´ – ewidentnego dowodu barbarzyƒskich intencji jego katów.
Jacques’owi nie starczy∏o ju˝ czasu, aby podpisaç wraz
z Madeleine Êwiadectwo, które tak bardzo pragnà∏ nam pozostawiç. OpuÊci∏ nas we wtorek 28 czerwca 2005 roku.
Tamtego dnia by∏em akurat w Nowym Jorku na uroczystoÊci wr´czenia nagrody mojemu przyjacielowi, Hubertowi Thébault, oraz stacji Radio France 3, przyznanej za adaptacj´ dêwi´kowà „Paroles du Jour J” – wspania∏ej roboty
wykonanej na antenie France Bleu. Zadziwiajàcy zbieg
okolicznoÊci: znalaz∏em si´ w miejscu, z którego szeÊçdziesiàt jeden lat wczeÊniej wyje˝d˝ali ci bardzo m∏odzi ludzie,
aby przywróciç godnoÊç Francuzom. Wi´kszoÊç z nich mia∏a od siedemnastu do dwudziestu trzech lat. Nara˝ali ˝ycie
na pla˝ach Normandii, aby rozpoczàç wyzwalanie Europy,
podczas gdy przepe∏nione konwoje m´˝czyzn, kobiet
i dzieci ciàgle jeszcze opuszcza∏y Drancy, kierujàc si´ do
Auschwitz...
NegacjoniÊci1 wspó∏grajà z tymi, którzy dziÊ dajà dowody rasizmu w ˝yciu codziennym. Jedni odrzucajà rzeczywistoÊç przesz∏oÊci, drudzy odrzucajà swego bliêniego. Sà to
ludzie, którzy bojà si´ samych siebie, swoich wàtpliwoÊci,
swoich kompleksów i swoich w∏asnych niegodziwoÊci. Nie
majà odwagi ani spojrzeç sobie w oczy, ani przyjrzeç si´
dok∏adnie temu, co widaç w lusterku wstecznym. Odrzucenie, negacja, nienawiÊç do drugiego cz∏owieka to w ostatecznym rozrachunku odrzucenie, negacja i nienawiÊç do samego siebie.
1
Ci, którzy zaprzeczajà istnieniu obozów koncentracyjnych
(przyp. t∏um.).
7
Na antypodach nienawiÊci zdarza si´, ˝e mi∏oÊç przewy˝sza strach, ˝e przezwyci´˝a i odrzuca na jakiÊ czas Êmierç.
Kiedy 1 maja 1944 roku Jacques i Madeleine Goldstein zostali rozdzieleni na rampie kolejowej w Birkenau, wszystko
wskazywa∏o na to, ˝e nigdy ju˝ si´ nie odnajdà. Od czasu ich
aresztowania, 21 stycznia tego samego roku, „Fallin”
i „Mado” – ich pseudonimy we francuskim ruchu oporu od
wiosny 1943 roku – do niczego si´ nie przyznali. Prze˝yli
przes∏uchania i tortury Gestapo, prze˝yli wi´zienie we
Fresnes, prze˝yli Drancy, prze˝yli trzydniowà podró˝, st∏oczeni w bydl´cych wagonach... Potem prze˝yjà selekcj´ na
rampie, która zaprowadzi na Êmierç 96,4%, czyli 967 spoÊród
1004 osób deportowanych w konwoju numer 72. Uda im si´
uniknàç komór gazowych i krematoriów, przetrwajà prac´ ponad ludzkie si∏y, „szpital obozowy”, z∏e traktowanie, n´dz´, razy zadawane przez esesmanów i przez kapo, g∏ód, zimno, dyzenteri´, tyfus, gruêlic´ i inne epidemie; prze˝yjà przymusowe
roboty, „codziennà selekcj´”, „ewakuacj´” obozów i „marsze
Êmierci” w okresie, gdy zbli˝a∏y si´ oddzia∏y alianckie.
Po gehennie Auschwitz Jacques znalaz∏ si´ w Buchenwaldzie. Po prze˝yciu okropnoÊci Birkenau Madeleine przetransportowano do Ravensbrück. Po „uwolnieniu” z obozów,
zaznali wielu k∏opotów, nieprzyjemnych sytuacji i przes∏uchaƒ. W koƒcu jednak, w niemal cudowny sposób, odnaleêli
si´ w oszklonym przedsionku g∏ównego wejÊcia do hotelu
„Lutetia”, w samym sercu Pary˝a!
Póêniej mi∏oÊç Jacques’a i Madeleine zosta∏a wystawiona na jeszcze jednà z tych strasznych prób, jakie normalne
˝ycie zawsze mo˝e nam zgotowaç: odejÊcie ich córki Rosette – ukrywanego i dzi´ki temu ocala∏ego z Shoah dziecka –
ofiary wypadku na nartach, dwanaÊcie lat po zakoƒczeniu
wojny, 24 grudnia 1957 roku...
8
W ciàgu siedemdziesi´ciu lat wspólnego i zgodnego ˝ycia Jacques i Madeleine nigdy do siebie nie pisali. Od trzynastego roku ˝ycia byli niemal nieroz∏àczni, z wyjàtkiem
miesi´cy sp´dzonych mi´dzy wie˝ami stra˝niczymi... I aby
Madeleine znalaz∏a czas na pisanie, musia∏a doÊwiadczyç ich
drugiego rozstania od czasów obozowych. Rozstania chwilowego. Madeleine jest na szcz´Êcie kobietà dzielnà i ˝ywotnà.
MielibyÊmy ochot´ jà ho∏ubiç, kochaç i podziwiaç po wsze
czasy, pod uwa˝nym spojrzeniem gwiazd, aby pomóc jej zapomnieç o tych wszystkich niegodziwoÊciach, jakie cz∏owiek
jest w stanie zgotowaç drugiemu cz∏owiekowi.
Nie ma co do tego wàtpliwoÊci, ˝e pewnego dnia Jacques
i Madeleine znowu si´ spotkajà. Odwaga, mi∏oÊç, wiernoÊç,
wytrwa∏oÊç i duch oporu, jakie charakteryzujà ich drog´, nadajà naszemu ˝yciu g∏´boki sens.
„Poza tym morzem pod∏oÊci, które nas otacza, ponad tym
drutem kolczastym, który wyznacza nam granice, poprzez
ten koncert szlochu i p∏aczu trzeba nam równie˝ dostrzegaç
to, co pi´kne: lot jaskó∏ki i powrót statku; trzeba nam s∏uchaç
ko∏ysanki matki, modlitw naszych dzieci i muzyki zasypiajàcej spokojnie ziemi” – Êpiewa∏ Jacques Brel. PowinniÊmy te˝
pomyÊleç o znakomitym filmie Roberto Benigniego, ˚ycie
jest pi´kne, w którym uda∏o mu si´ utkaç wàtek nadziei ze
skr´conej nici strachu i rozpaczy...
Âpij spokojnie, Jacques’u Goldstein... Madeleine w∏aÊnie
opisa∏a histori´ waszej mi∏oÊci. I tak jak ona, nigdy ci´ nie
zapomnimy...
Jean-Pierre Guéno

Podobne dokumenty