Kurs programowania baz danych
Transkrypt
Kurs programowania baz danych
Kurs programowania baz danych zadanie nr 2 Napisać program do formatowania tekstu. Z linii poleceń powinny być do programu przekazane trzy parametry: • nazwa pliku do sformatowania, • rodzaj formatowania, gdzie dostępne powinny być – l: do lewego marginesu, – r: do prawego marginesu, – j: wyrównanie do obu marginesów, • maksymalna szerokość wiersza w danych wyjściowych. Wynik działania programu powinien być przekierowywany na standardowe wyjście. Wyrównywanie do obu marginesów polega na wstawieniu dodatkowych spacji pomiędzy słowa. Powinno być to realizowane tak, że dla wierszy nieparzystych wstawianie „rusza” od lewej strony, a dla wierszy parzystych - od prawej strony. Wyrównanie do prawego marginesu polega na wprowadzeniu odpowiedniej liczby spacji na początku każdego wiersza. W pliku wyjściowym akapity rozdzielamy pustym wierszem. Podobnie w pliku wejściowym, pusty wiersz traktujemy jako przejście z jednego akapitu do drugiego. Wszystkie białe znaki (łącznie z znakami nowego wiersza) w ramach jednego akapity z pliku źródłowego powinny zostać usunięte i wstawione ponownie, ale już zgodnie z zasadami formatowania, czyli np. 5 znaków spacji może zostać zamienione na 2 znaki spacji, a znak końca wiersza na 1 znak spacji.. Parametr trzeci powinien być opcjonalny, tzn. jego niepodanie powinno ustawić szerokość wiersza na 75 znaków. Przykład1 Dane: Tak mruczał i chodził po sklepie, przygarbiony, z rękoma w kieszeniach, a za nim jego pudel. Pan od czasu do czasu zatrzymywał się i oglądał jakiś przedmiot, pies przysiadał na podłodze i skrobał tylną nogą gęste kudły, a rzędem ustawione w szafie lalki, małe, średnie i duże, brunetki i blondynki, przypatrywały się im martwymi oczami. Drzwi od sieni skrzypnęły i ukazał się pan Klejn, mizerny subiekt, ze smutnym uśmiechem na posiniałych ustach. Wyniki (wyrównywanie do lewej, 72 znaki): Tak mruczał i chodził po sklepie, przygarbiony, z rękoma w kieszeniach, a za nim jego pudel. Pan od czasu do czasu zatrzymywał się i oglądał jakiś przedmiot, pies przysiadał na podłodze i skrobał tylną nogą gęste kudły, a rzędem ustawione w szafie lalki, małe, średnie i duże, brunetki i blondynki, przypatrywały się im martwymi oczami. Drzwi od sieni skrzypnęły i ukazał się pan Klejn, mizerny subiekt, ze smutnym uśmiechem na posiniałych ustach. Paweł Rajba 1 Fragment z Lalki Bolesława Prusa.