wystąpienie Kazimierza Klugiewicza

Transkrypt

wystąpienie Kazimierza Klugiewicza
SSN Kazimierz Klugiewicz
Temat II części Konferencji - "nadzór prezesów sądów apelacyjnych i
okręgowych nad pracą orzeczniczą sędziów" - początkowo wydał mi się czysto
prowokacyjny, bo jak można wyobrazić sobie w demokratycznym państwie
prawnym (art. 2 Konstytucji RP) nadzór prezesa sądu, jako swoistego rodzaju
czynnika administracyjnego, nad działalnością orzeczniczą sędziów, którzy
zgodnie z art. 178 Konstytucji RP w sprawowaniu swojego urzędu, a nie tylko w
wymierzaniu sprawiedliwości, są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz
ustawom,
a
nadto,
że
nadzór nad
działalnością orzeczniczą
sądów
powszechnych i wojskowych w zakresie orzekania sprawuje jedynie Sąd
Najwyższy (art. 183 Konstytucji; art. 7 Prawa o ustroju sądów powszechnych zw. dalej: p.u.s.p.).
Odnosząc się do tak postawionego zagadnienia nie sposób również, w
pierwszej kolejności, nie postawić pytania: kim właściwie jest prezes sądu i jaka
jest jego rola w strukturze sądownictwa powszechnego?
Z jednej strony można byłoby – i nie bez pewnych racji – wywodzić, że
jest to organ Ministra Sprawiedliwości, umocowany do sprawowania nadzoru
administracyjnego nad podległymi mu sądami. Prezesi sądów apelacyjnych i
okręgowych nie są wyłaniani przez samych sędziów, lecz w drodze nominacji
dokonywanej przez Ministra Sprawiedliwości i są od niego w wieloraki sposób
uzależnieni1. Z art. 22 § 2 p.u.s.p. wynika przecież wprost, że w zakresie
kierowania działalnością administracyjną sądu, prezes sądu podlega prezesowi
sądu przełożonego oraz Ministrowi Sprawiedliwości.
Nie ma potrzeby mówić w tym miejscu o nadzorze administracyjnym w
zakresie zapewnienia odpowiednich warunków techniczno-organizacyjnych
oraz majątkowych funkcjonowania sądu, ale należałoby spojrzeć na nadzór w
Zob. T. Ereciński (red.), J. Gudowski, J. Iwulski, Prawo o ustroju sądów powszechnych. Ustawa o Krajowej
Radzie Sądownictwa. Komentarz, wyd. 2, Warszawa 2009, s. 90–91 i 94.
1
1
zakresie zapewnienia właściwego toku urzędowania sądu, bezpośrednio
związanego ze sprawowaniem wymiaru sprawiedliwości i innych zadań z
zakresu ochrony prawnej, który jest sprawowany zarówno przez prezesów
sadów, jak i przez Ministra Sprawiedliwości (odpowiednio: nadzór wewnętrzny
i nadzór zewnętrzny – art. 9a § 1 i 2 p.u.s.p.).
Prawdą jest, że zgodnie z art. 9b p.u.s.p., czynności z zakresu nadzoru
administracyjnego nie mogą wkraczać
w dziedzinę, w której sędziowie są
niezawiśli, ale co dokładnie ustawodawca miał na myśli, mówiąc o nadzorze
nad czynnościami bezpośrednio związanymi ze sprawowaniem wymiaru
sprawiedliwości, ale zarazem nie będącymi wymierzaniem sprawiedliwości,
trudno dociec i w praktyce niejednokrotnie trudno rozgraniczyć 2. Zawiłości
sprawy w niczym tak naprawdę nie rozwiązuje ustawowy zapis, że zewnętrzny
nadzór administracyjny nad działalnością sądów w zakresie zapewnienia
właściwego toku wewnętrznego urzędowania sądu bezpośrednio związanego ze
sprawowaniem wymiaru sprawiedliwości, sprawuje Minister Sprawiedliwości
przez służbę nadzoru, którą stanowią sędziowie delegowani do Ministerstwa
Sprawiedliwości. Przecież tym sędziom w omawianym zakresie nie przysługuje
żadna "niezawisłość" w wykonywaniu swoich zadań zleconych im przez ich
przełożonego – Ministra Sprawiedliwości, skoro są oni takimi samymi
funkcjonariuszami tego Ministerstwa, jak wszyscy inni3, a z wyroku Trybunału
Konstytucyjnego z dnia 15 stycznia 2009 r. (K 45/07) wynika wprost, że tacy
sędziowie nie mogą łączyć funkcji orzekania z wykonywaniem czynności
administracyjnych w Ministerstwie Sprawiedliwości lub innej jednostce
organizacyjnej podległej Ministrowi Sprawiedliwości albo przez niego
nadzorowanej, gdyż jest to niezgodne z zasadą podziału i równowagi władz, a
nadto narusza też niezależność sądów, gdyż powoduje zacieranie się różnicy
między wykonywaniem wymiaru sprawiedliwości, a pracą na rzecz władzy
Zob. B. Banaszak, Uwagi o zgodności z konstytucją znowelizowanego prawa o ustroju sądów powszechnych,
Przegląd Sejmowy 2012, nr 5(112), s. 72.
3
Zob. P. Sarnecki, Glosa do orzeczenia TK z dnia 15 stycznia 2009 r., K 45/07, LEX/el. 2014.
2
2
wykonawczej. To zaś jest niezgodne ze standardami demokratycznego państwa
prawnego. Jeżeli zatem sędzia delegowany – przykładowo – do Krajowej
Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, do działu programów, który – mówiąc
kolokwialnie – urzędującego Ministra Sprawiedliwości "nie widział na oczy",
nie może z powyższych względów pełnić funkcji orzeczniczych, to pojawia się
pytanie, czy takie funkcje orzecznicze może pełnić prezes sądu, w jakimś sensie
podległy przecież o wiele bardziej Ministrowi Sprawiedliwości?
Z powyższego względu nie sposób uciec od tematu, który był
przedmiotem rozważań w I części Konferencji, tj. nadzoru administracyjnego
Ministra Sprawiedliwości nad sądami powszechnymi.
Jedna z najsłynniejszych zasad nowożytnego konstytucjonalizmu – jak
niektórzy mniemają stworzona przez K. L. Monteskiusza i wyrażona w dziele
"O duchu praw" (1748) – idea podziału władz, została zapisana w art. 10 ust. 1 i
2 Konstytucji RP, a o tym, że "Sądy i Trybunały są władzą odrębną i niezależną
od innych władz", przesądza art. 173 Konstytucji.
Przyjmowano więc – i nie bez pewnych racji – że "nie ma wolności, gdy
władza sądowa nie jest oddzielona od prawodawczej. Gdyby była połączona z
władzą prawodawczą, władza nad życiem i wolnością obywateli byłaby
dowolną, sędzia bowiem byłby prawodawcą. Gdyby była połączona z władzą
wykonawczą, sędzia mógłby mieć siłę ciemiężyciela. Wszystko byłoby
stracone, gdyby jeden i ten sam człowiek lub jedno i to samo ciało (…)
sprawowało owe trzy władze"4. Owa równorzędność, czy też niezależność
władz, to taki układ stosunków, który eliminuje między nimi istnienie stosunku
nadrzędności i podporządkowania oraz – co istotne i godne podkreślenia w
dzisiejszej debacie – każda też z tych władz ponosi własną, wyłączną
odpowiedzialność za właściwe wykonywanie powierzonej jej funkcji5. Z
powyższego wynika, że wcale bynajmniej nie musi, a i raczej tak być nie
4
5
Zob. Jan Galster, w: Z. Witkowski (red.), Prawo Konstytucyjne, Toruń 2006, s. 52.
Zob. Z. Witkowski, w: Z. Witkowski (red.), op. cit. s. 83-85.
3
powinno, aby to władza wykonawcza rościła sobie pretensje do brania
odpowiedzialności za właściwe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości.
Przyjęte w ustawodawstwie rozwiązanie co do trybu i sposobu
sprawowania nadzoru nad sądownictwem powszechnym zostało uznane przez
Trybunał Konstytucyjny za zgodne ze standardami konstytucyjnymi (wyroki: z
dnia 15 stycznia 2009 r., K 45/07; z dnia 7 listopada 2013 r., K 31/12) i w tym
zakresie, na użytek dzisiejszego spotkania, nie ma potrzeby prowadzić dalszej
dyskusji. Warto jednak podnieść, w nawiązaniu do podniesionego w dzisiejszej
dyskusji argumentu, że linia orzecznicza Trybunału Konstytucyjnego w
omawianym przedmiocie jest stała i jednolita, iż linia orzecznicza Trybunału,
jak każda inna, jest stała i jednolita dopóty, dopóki nie ulegnie zmianie.
W tym miejscu można wyrazić jedynie zdziwienie, że ustrojodawca w
Naszym Kraju zdecydował się na uniezależnienie od innych władz prokuratury,
ale nie zdecydował się na całkowite uniezależnienie sądów powszechnych od
władzy wykonawczej, chociaż to przecież władza sądownicza jest jedną z tych
władz, która ma być w swym założeniu niezależna od innych.
Warto może wskazać i na model nadzoru nad sądownictwem
administracyjnym, co do którego Trybunał Konstytucyjny w swoim wyroku z
dnia 15 stycznia 2009 r. (K 45/07) się nie odniósł, a szkoda, a w wyroku z dnia 7
listopada 20013 r. (K 31/12) odniósł się w sposób niezmiernie lakoniczny, a
który w obecnej sytuacji uważany jest wręcz za wzorcowy w stosunku do
nadzoru nad sądami powszechnymi i okazuje się, że takie rozwiązanie
funkcjonuje i pozostaje w zgodzie z Konstytucją RP. Rola Ministra
Sprawiedliwości w tym nadzorze jest żadna i nie odciska się to żadną miarą w
negatywny sposób na zasadzie równowagi władz6.
Trybunał Konstytucyjny wskazując na elementy oddziaływania władz na
siebie, wzajemnego ich powiązania i uzupełniania się oraz współpracy,
Zob. W. Jakimko, Glosa do wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 15 stycznia 2009 r., K 45/07, Przegląd
Sejmowy 2010, nr 2(97), s. 163–164.
6
4
dostrzegł także, iż konstytucyjne mechanizmy równoważenia się władz są z
natury niedoskonałe i niedookreślone, ale "żadna władza nie może ingerować w
sprawy struktury, składu lub działania władzy sądowniczej, chyba że wyjątki
dotyczą wypadków określonych w Konstytucji"7. Wskazał, że o ile w
odniesieniu do władzy ustawodawczej lub wykonawczej występuje zjawisko
przecinania się kompetencji
władz, o
tyle dla władzy sądowniczej
charakterystyczne jest odseparowanie od pozostałych władz (wyroki: z 7
listopada 2013 r., K 31/12; z 21 listopada 1994 r., K 6/94; z 22 listopada 1995 r.,
K 19/95; z 14 kwietnia 1999 r., K 8/99; z 29 listopada 2005 r., P 16/04). W
literaturze przedmiotu wskazuje się więc, że "tylko wobec władzy sądowniczej
"rozdzielenie" oznacza zarazem "separację" – gdyż do istoty wymiaru
sprawiedliwości należy, by sprawowany był on wyłącznie przez sądy, a
pozostałe władze nie mogły ingerować w te działania, czy w nich uczestniczyć.
Wynika to ze szczególnego powiązania władzy sądowniczej z ochroną praw
jednostki. Stąd też raczej nie jest do pomyślenia, aby uznać za rozwiązanie
zgodne z Konstytucją – gdyby się takie pojawiło – aby zwierzchni nadzór nad
działalnością administracyjną Marszałka Sejmu/Senatu, sprawował np. Minister
Spraw Wewnętrznych, a nad działalnością administracyjną Prezesa Rady
Ministrów sprawował Prezes Trybunału Konstytucyjnego lub Pierwszy Prezes
Sądu Najwyższego8. Dlaczego więc dopuszcza się taki nadzór władzy
wykonawczej nad działalnością sądów powszechnych?
Sędzia Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Wróbel w zdaniu
odrębnym do wyroku z dnia 7 listopada 2013 r. (K 31/12) wskazał, że w jego
ocenie "art. 9 i art. 9a p.u.s.p. są niezgodne z art. 10 ust. 1 i art. 173 Konstytucji,
ponieważ, po pierwsze – uznają one, że sądy powszechne „prowadzą działalność
administracyjną”, po drugie – legalizują nadzór administracyjny nad
działalnością administracyjną sądów powszechnych, po trzecie – dokonują
7
8
Zob. P. Sarnecki, Glosa do orzeczenia TK z dnia 15 stycznia 2009 r., K 45/07, LEX/el. 2014.
Tamże.
5
arbitralnego rozróżnienia między nadzorem wewnętrznym i zewnętrznym, po
czwarte – powierzają Ministrowi Sprawiedliwości nadzór nad działalnością
administracyjną sądów, przez co naruszają gwarantowaną powyższymi
przepisami Konstytucji fundamentalną zasadę ustrojową, zgodnie z którą sądy
są władzą odrębną i niezależną od innych władz".
Powyższa teza – jak się wydaje – zasługuje na pełne poparcie, a
zwłaszcza, że zagadnienia toku i sprawności postępowania należą niewątpliwie
do wymiaru sprawiedliwości w znaczeniu materialnym, a nie do "działalności
administracyjnej sądu"9.
Ze swojego doświadczenia zawodowego mogę powiedzieć, że ze strony
Ministra Sprawiedliwości i podległych mu pracowników nie doświadczyłem
żadnego "zamachu" na niezawisłość sędziowską, ani "złej woli". Mogę wręcz
stwierdzić, że Minister Sprawiedliwości wraz z całym podległym jemu aparatem
wykazywał
autentyczną
troskę
o
sprawne
funkcjonowanie
wymiaru
sprawiedliwości. Kwestie sporne dotyczyły raczej jedynie sposobu patrzenia na
pewne problemy i metody ich rozwiązywania, i tu dochodziło najczęściej do
napięć. Jaskrawym przykładem nieliczenia się z opinią środowiska i osób
bezpośrednio odpowiedzialnych za funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości –
przykładem co prawda odosobnionym, ale ukazującym realizm potencjalnych
napięć między władzą wykonawczą i sądowniczą – było pismo jednego z
wiceministrów do prezesa jednego z sądów okręgowych, który w ocenie autora
"ośmielił" się przedstawić własne uwagi, spostrzeżenia i sugestie co do
planowanego kierunku reformy, w tonie i formie niezasługujących na
przypomnienie w tym miejscu, "przywołał owego prezesa do porządku",
wskazując na jego rolę i miejsce, jedynie jako wykonawcy wiążących poleceń
Ministra Sprawiedliwości.
Zob. T. Ereciński (red.), op. cit., s. 100; zdanie odrębne sędziego TK A. Wróbla do wyroku TK z 27 marca
2013 r., K 27/12, OTK-A 2013, nr 3, poz. 29.
9
6
Można powiedzieć – i co jest prawdą – że wszystko zależy od ludzi i
najczęściej to ludzie godni i godnie sprawują powierzone im funkcje. Los jednak
obywateli nie może zależeć od szczęścia lub nieszczęścia, jakim jest konkretna
osoba zasiadająca na fotelu czy to Ministra Sprawiedliwości, czy to prezesa
sądu. W demokratycznym państwie prawnym regulacje ustawowe muszą być
tak ukształtowane, aby uniemożliwić jakikolwiek wpływ władzy wykonawczej
na władzę sądowniczą.
Rola prezesa sądu – wręcz nie do przecenienia – określona chociażby w
kodeksach regulujących procedury postępowań wskazuje, że bez decyzji
prezesa, a z jego umocowania przewodniczącego wydziału lub upoważnionego
sędziego, właściwie nie można byłoby sobie wyobrazić funkcjonowania sądu,
ale ta sfera jest poza materią dzisiejszej konferencji i odnoszenie się do niej
byłoby niecelowe.
Jeśli z jednej strony prezes sądu mógłby zostać określony jako organ
Ministra Sprawiedliwości, to z drugiej strony można byłoby przyjąć, że prezes
sądu jest "pierwszym spośród równych" sobie sędziów, którego głównym
zadaniem jest poprawne zorganizowanie, a następnie zapewnienie dalszego
właściwego funkcjonowania danego sądu.
Jeśli tak dużo słów poświęciłem nadzorowi administracyjnemu prezesa
sądu to tylko dlatego, że nadzór ten potencjalnie może – chociaż nie musi –
wpływać chociażby pośrednio na niezawisłość sędziów, a to już jest rzecz
niepokojąca, która winna ulec zmianie. Gdy więc zważyć chociażby na
kompetencje prezesa sądu w zakresie podziału czynności, tzw. wytyku
prezesowskiego, oceny pracy sędziego, inicjowania czynności dyscyplinarnych i
wynikające stąd wielorakie konsekwencje zarówno w zakresie awansu
zawodowego, jak i statusu materialnego sędziego, to niepokój o chociażby
pośredni wpływ na niezawisłość sędziów – przy obecnym modelu nadzoru – jest
przynajmniej po części uzasadniony.
7
Wydaje się, że gdyby na przykład właściwą kompetencję do powoływania
prezesów sądów apelacyjnych i okręgowych oraz bezpośredniej podległości
zamiast Ministra Sprawiedliwości, posiadała Krajowa Rada Sądownictwa, to nie
byłoby to rozwiązanie z założenia błędne, skoro i tak Minister Sprawiedliwości,
jako jeden z członków Krajowej Rady Sądownictwa, zawsze mógłby
przedstawiać w tym zakresie swoje ewentualne uwagi i zastrzeżenia.
Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 15 stycznia 2009 r. dostrzegł
zasadnie, że podstawowym kryterium ustalenia granic wymiaru sprawiedliwości
musi być rozgraniczenie dziedziny, w której sędziowie są niezawiśli oraz sfery
administracji wymiaru sprawiedliwości. Obie te sfery – co by nie powiedzieć –
są niekiedy ze sobą w konflikcie i sprawowany nadzór administracyjny ze
strony innego czynnika może, chociażby jednostkowo, wpływać na niezawisłość
sędziowską. To zaś grozi zachwianiem poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji
całej kadry sędziowskiej. Stąd też Trybunał Konstytucyjny w wyroku z dnia 24
czerwca 1998 r. (K 3/98) zauważył, że niezawisłość "jest niezwykle delikatnym
mechanizmem, bardzo łatwo go zniszczyć, a niezwykle trudno odbudować",
natomiast w piśmiennictwie podkreśla się, że "nie sposób przyjąć, a następnie
skutecznie dowieść prawdziwości tezy, że nadzór zwierzchni nad sądami
powszechnymi – sprawowany przez organ administracyjny – pozostaje bez
wpływu na niezawisłość tychże sądów"10. Debata nad kwestią określenia
wpływu nadzoru nad działalnością pozaorzeczniczą na działalność orzeczniczą,
a przez to na niezawisłość sędziowską trwa nieustannie i nie jest pozbawiona
pewnych racji. Wydaje się więc, że brak nadzoru organu administracji nad
sądownictwem – również w wymiarze pozaorzeczniczym – może również
stanowić sui generis gwarancję niezawisłości sędziowskiej i niezależności
sądów powszechnych
11
. Jeżeli Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że niektóre
przyjęte rozwiązania prawne nie odnoszą się bezpośrednio do sprawowania
10
11
Zob. W. Jakimko, op. cit., s. 160.
Tamże.
8
wymiaru sprawiedliwości, to przecież jednocześnie przyznał, że odnoszą się
one do sprawowania wymiaru sprawiedliwości pośrednio, a to już ma
bezpośredni wpływ na gwarancje niezawisłości sędziowskiej. Trudno przy tym
sobie wyobrazić niezawisłość sędziowską jako li tylko obowiązek, wymóg czy
zasadę jednostronnie zobowiązującą, której adresatem jest wyłącznie władza
sądownicza. Można się natomiast
zgodzić z poglądem o
potrzebie
współdziałania władz, z tym jednak, że to właśnie Ministrowi Sprawiedliwości
zasada z art. 10 Konstytucji nakazuje owe "współdziałanie", dlatego że ma on
daleko większe możliwości paraliżowania tej współpracy aniżeli sądy
powszechne12.
W przypadku prezesa sądu nie zostało jednoznacznie określone, czy jego
nadzór
nad
działalnością
administracyjną
bezpośrednio
związaną
ze
sprawowaniem wymiaru sprawiedliwości, jednak nie będącej sprawowaniem
tego wymiaru, ma dotyczyć jedynie czynności stricte administracyjnych, czy
także czynności związanych z analizą odroczeń spraw, analizą koncentracji
materiału dowodowego, rytmiczności wyznaczania posiedzeń etc.
Brak precyzyjnego ujęcia przedmiotowego zakresu nadzoru nie tylko
stwarza niebezpieczeństwo ingerowania przez prezesów sądów w dziedzinę, w
której sędziowie są niezawiśli, ale powoduje, że sami sędziowie nie znając tego
zakresu znajdują się w sytuacji analogicznej do wywierania – choćby
podświadomego – nacisku13.
Ocena naruszenia sprawności postępowania może przecież polegać na
uznaniu wadliwości zawieszania postępowań, że postępowanie dowodowe
prowadzone jest w zbędnym zakresie, sprawy są odraczane niepotrzebnie,
zbędnie odraczane są ogłoszenia orzeczeń itp.
W powyższej materii także wśród komentatorów brak jednoznacznego
stanowiska. W jednym z komentarzy do ustawy – Prawo o ustroju sądów
12
13
Tamże, s. 162–163.
Zob. B. Banaszak, op. cit., s. 73.
9
powszechnych wskazuje się, że z pewnością nie sposób uznać, aby wyżej
wymienione czynności mogły być objęte pojęciem działalności administracyjnej
sądu i podlegać nadzorowi prezesa14. W innym natomiast z komentarzy,
jakkolwiek dostrzega się delikatność omawianej materii, to jednak jednocześnie
dopuszcza się ingerencję prezesa sądu w decyzje sądu co do zawieszenia
postępowania15. Autor ten wywodzi, że sprawowanie tego rodzaju kontroli
należy
do
obowiązków
bezpośredniego
przełożonego
sędziego,
czyli
przewodniczącego wydziału. Ten zaś stwierdzając niezasadność zawieszenia
postępowania, może podjąć je sam albo zarządzić podjęcie przez sędziego
referenta. Zachodzić może przy tym pomiędzy przewodniczącym a sędzią
referentem rozbieżność co do zasadności zawieszenia postępowania, a także co
do samej koncepcji prowadzenia sprawy, a w niektórych przypadkach mogą one
zahaczać nawet o jej przyszłe rozstrzygnięcie. W tej sytuacji przewodniczący
ma dwa wyjścia: przejąć sprawę do swojego referatu albo zawiadomić o różnicy
zdań prezesa sądu. Ten zaś, jeżeli podzieli stanowisko przewodniczącego, może,
na podstawie art. 37 § 4, zwrócić sędziemu uwagę na nieprawidłowość
zawieszenia i zażądać usunięcia uchybienia16, a wynikły z tego tytułu spór
ostatecznie rozstrzygnie ewentualnie sąd dyscyplinarny.
Wydaje się, że z takim stanowiskiem należałoby co najmniej
polemizować i raczej należałoby powiedzieć się za stanowiskiem, zgodnie z
którym tego rodzaju ewentualne uchybienia sędziego mogą stanowić jedynie
podstawę odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziego, a nie powinny być
przedmiotem nadzoru nad działalnością administracyjną17. Rozumiejąc i
podzielając troskę o realizację celów postępowania sądowego (lepszą
sprawność, przestrzeganie koncentracji materiału dowodowego sprawy, należyte
Zob. T. Ereciński (red.), op. cit., s. 100.
Zob. A. Górski, w: S. Dąbrowski, B. Godlewska-Michalak, K. Gonera, A. Górski (red.), J. Kremer, A.
Łazarska, G. Ott, J. Sowiński, Z. Strus, Prawo o ustroju sądów powszechnych. Komentarz LEX, Warszawa
2013, s. 41–42.
16
Tamże.
17
Zob. B. Banaszak, op. cit., s. 73.
14
15
10
przygotowanie rozprawy, dobrą znajomość akt rozpoznawanej sprawy,
rytmiczne wyznaczanie posiedzeń, terminowe sporządzanie uzasadnień), nie
sposób uznać, aby cele te mogły być objęte pojęciem działalności
administracyjnej sądu18.
Zważyć bowiem należy, iż zgodnie ze stanowiskiem Trybunału
Konstytucyjnego z dnia 15 stycznia 2009 r., przedmiotem zarządzeń w trybie
nadzoru niejudykacyjnego mogą być tylko te wypowiedzi sądu, które nie
przyjmują formy orzeczenia i nie podlegają kontroli w toku instancji. Takie
bowiem ograniczenie ma zabezpieczyć władzę sądowniczą przed arbitralnym
wkraczaniem innych władz w sferę jej działalności. Zgodnie zaś z art. 22 k.p.k. i
art. 15 k.k.w. – postępowanie zawiesza się postanowieniem sądu, a więc
orzeczeniem, które podlega zaskarżeniu, a więc podlega kontroli instancyjnej.
Ponadto, niektóre z zarządzeń, chociaż formalnie nie stanowią one orzeczeń, to
jednak podlegają zaskarżeniu i wobec nich również nie sposób mówić o
możliwej ingerencji prezesa sądu.
Pozostaje jednak otwarte pytanie, czy w przypadku tzw. wytyku
prezesowskiego, o jakim mowa w art. 37 § 4 p.u.s.p. (uchybienia w zakresie
sprawności postępowania), prezes działa wyłącznie jako organ sądu – jako
władza sądownicza, a nie jako organ nadzoru w zakresie zapewnienia
właściwego toku wewnętrznego urzędowania sądu.
Przykładowo, Federalny Sąd Dyscyplinarny RFN konsekwentnie stoi na
stanowisku, że prawo sędziego do decydowania o tym, w jakiej kolejności
będzie rozpatrywał przydzielone mu sprawy, należy do tzw. "obszaru
rdzennego" działalności sędziowskiej, podobnie jak treść rozstrzygnięcia
sędziowskiego19. W naszym porządku prawnym przyjmuje się, że wszystko to, o
czym mowa jest w regulaminie urzędowania sądów powszechnych, a więc w
przepisach, które nie wkraczają w sferę orzecznictwa, może być przedmiotem
18
19
Zob. T. Ereciński (red.), op. cit., s. 100.
Zob. uzasadnienie wyroku TK z 25 stycznia 2009 r., K 45/07, OTK-A 2009/1/3.
11
kontroli ze strony prezesa sądu, gdyż nie narusza to ani niezależności sądów, ani
niezawisłości sędziów.
W literaturze przedmiotu wskazuje się, że w trybie art. 37 p.u.s.p.
ingerencja prezesa sądu nie może dotyczyć wyznaczania terminów i wzywania
na termin tylko części z zawnioskowanych świadków, nieterminowe
sporządzanie uzasadnienia, odroczenia posiedzenia bez powodu, ale może
podlegać ustalenie terminu sporządzenia opinii przez biegłego20. Sam Trybunał
Konstytucyjny w wyroku z 15 stycznia 2009 r. stwierdził przecież, że "nie da się
jednoznacznie oddzielić funkcji orzeczniczej i administracyjnej pełnionych
przez prezesów sądów, którzy wykonują zarówno zadania w ramach wymiaru
sprawiedliwości, jak i zajmują się administrowaniem sądami. Dualizm
kompetencji prezesów sądów sprawia, że powinno się stworzyć gwarancje, żeby
osoby te mogły wykonywać swoje kompetencje w zakresie administrowania w
taki sposób, by ich działalność nie wpływała na sferę orzecznictwa i
niezależność sądownictwa". Czy takie gwarancje ustawowe zostały stworzone,
to już inna sprawa, ale wydaje się, że – przynajmniej – nie do końca.
W praktyce zdarza się najczęściej, że o uchybieniach w zakresie
sprawności postępowania, prezes sądu dowiaduje się po wielu miesiącach, na
skutek lustracji, wizytacji lub skarg stron postępowania, gdy samo uchybienie
zostało już usunięte. Wobec treści przepisu i jednolitego orzecznictwa sądów
dyscyplinarnych, że nie jest możliwe udzielenie sędziemu uwagi na piśmie
przez prezesa sądu bez jednoczesnego wezwania sędziego do usunięcia
uchybień, w tego typu wypadkach regułą winno być skierowanie sprawy na
drogę postępowania dyscyplinarnego21. Warto w tym miejscu jedynie
zaznaczyć, że na uchwałę sądu dyscyplinarnego odmawiającą uwzględnienia
zastrzeżenia sędziego w trybie art. 37 § 4 p.u.s.p., sędziemu przysługuje
zażalenie, natomiast ustawa nie przewiduje możliwości odwołania się przez
20
21
Zob. B. Godlewska-Michalak, w: A. Górski (red.),op. cit., s. 145–146.
Zob. uchwała SA w Krakowie z dnia 20 grudnia 2010 r., ASDo 6/10, KZS 2011, nr 4, poz. 72.
12
prezesa sądu, gdy sąd dyscyplinarny pierwszej instancji zastrzeżenie sędziego
uwzględni. Zastrzec przy tym należy, że obowiązek usunięcia skutków
uchybienia nie może dotyczyć tych czynności, które wkraczają w dziedzinę
objętą niezawisłością sędziowską.
Co się natomiast tyczy samego postępowania dyscyplinarnego – to
chociaż jest to droga trudna i niewdzięczna – to jednocześnie w wielu
wypadkach jest to droga wręcz niezbędna i pożądana. Jeśli zatem sędzia ponosi
odpowiedzialność za przewinienia służbowe, w tym za oczywistą i rażącą
obrazę przepisów prawa, to zawsze, gdy zaistnieją obie te przesłanki, takie
postępowanie, nie przesądzając jego ostatecznego rozstrzygnięcia, winno być
inicjowane (także przez prezesa sądu).
Sąd Najwyższy – Sąd Dyscyplinarny w wyroku z dnia 24 stycznia 2003 r.
(SNO 47/03) stwierdził, że obraza przez sędziego przepisów prawa, jeżeli tylko
ma charakter oczywisty i rażący, jest zawsze podstawą jego odpowiedzialności
dyscyplinarnej, bez względu na to, czy możliwa była i czy nastąpiła reakcja na
takie przewinienie służbowe w trybie przewidzianym w art. 37 p.u.s.p.22
Reasumując, oprócz niezbędnego i koniecznego analizowania sprawności
postępowań i orzecznictwa, organizowania szkoleń, narad, konferencji,
inicjowania postępowań kasacyjnych oraz wyważonego korzystania z instytucji
przewidzianej w art. 37 § 4 p.u.s.p., gdzie właściwą wykładnię zakresu możliwej
ingerencji prezesa sądu w pracę sędziego mogą dokonywać jedynie sądy
dyscyplinarne, właściwą drogę do nadzoru nad działalnością orzeczniczą
stanowi postępowanie odwoławcze i kasacyjne (czasami również postępowanie
wznowieniowe), wraz z tzw. wytykiem judykacyjnym, a nadto w ostateczności
(nolens volens) – postępowanie dyscyplinarne.
Z doświadczenia wiem, ze tzw. wytyk judykacyjny udzielany jest
niespotykanie rzadko, chociaż ilość spraw, które by do tego upoważniały, jest z
pewnością nie taka mała. Nawet w przypadku uznania rażącego i oczywistego
22
LEX nr 472137.
13
naruszenia prawa w postępowaniu kasacyjnym, proponowany zapis w
uzasadnieniu, że ta stwierdzona "swoistego rodzaju niefrasobliwość Sądu
Rejonowego, polegająca na akceptacji błędnego, bo sprzecznego z prawem
materialnym, wniosku prokuratora, nie przynosi chluby temu sądowi, ale i
szkodzi wizerunkowi całego wymiaru sprawiedliwości", został uznany przez
skład orzekający za zbyt daleko idący.
W wielu sprawach kasacyjnych stwierdza się rażącą i oczywistą obrazę
przepisów prawa, nie zawsze oczywiście obciążającej sąd, jednak rzadko
sprawy tego typu są przedmiotem analizy ze strony prezesów sądów,
wizytatorów i zastępców rzeczników dyscyplinarnych, chociaż przesłanki z art.
108 p.u.s.p., przynajmniej formalnie, wydają się spełnione.
Nie jestem bezkrytyczny wobec postępowań i jakości orzecznictwa
sędziów, których jestem jednym z nich, wymaga to zaś niewątpliwie pewnych
mechanizmów kontrolnych, albowiem "natura ludzka skłonna jest nie tylko ku
dobremu, ale i czasami ku złemu". Jeden z moich kolegów sędziów (patron,
wizytator i prezes) mawiał: gdyby ten nasz sąd był – kolokwialnie mówiąc –
taką prywatną pizzerią, to ile koleżanek i kolegów sędziów byś zatrudnił?
Gdybyś miał jakąś sprawę karną, cywilną, gospodarczą, to ilu z nich poddałbyś
pod osąd swoje życie, swoją rodzinę, sprawy majątkowe wierząc, że twoją
sprawę rozstrzygną rzetelnie i sprawiedliwie? Połowie? A co z resztą?
Pewnie był on w swoim osądzie zbyt radykalny i z pewnością taka ocena
środowiska jest krzywdząca, ale nie sposób twierdzić, że nie ma w tym
chociażby "ziarna prawdy".
Ponieważ sędzią jest się i zarazem staje się każdego dnia, dlatego w moim
przekonaniu zasadniczego znaczenia nabiera troska o takie doskonalenie
osobowości sędziów i cech ich charakteru, aby każdy mógł bez wahania zgodzić
się z Arystotelesem, że "prawdziwą sprawiedliwością jest przeżyć to, co się
uczyniło innym", a więc przyjąć, że gdyby znalazł się w sytuacji sądzonego
przez siebie człowieka, to takiego sposobu postępowania i takiego
14
rozstrzygnięcia sprawy oczekiwałby również dla siebie. Wówczas z pewnością
kwestia nadzoru nabrałaby zupełnie innego wyrazu.
15