http://www.vinisfera.pl/wino,1291,149,0,0,F,news.html Gruzja. Siła

Transkrypt

http://www.vinisfera.pl/wino,1291,149,0,0,F,news.html Gruzja. Siła
http://www.vinisfera.pl/wino,1291,149,0,0,F,news.html
Gruzja. Siła tradycji
O tym, że Gruzja ma doskonałe warunki do uprawy winorośli przekonywać nikogo specjalnie nie trzeba - tysiące lat tradycji
wystarczają za dowód. Dziś jednak powstaje inne pytanie – co, oprócz fantastycznej historii do opowiedzenia, ma do
zaproponowania winiarska Gruzja? Jaki styl i jaką jakość win jest ona w stanie zaoferować? Odpowiedzi nie muszą
oczywiste.
Zmiany
krytyczne
W lutym 2012 roku ogłoszono, że Rosja zniosła wprowadzone w 2006 roku embargo na gruzińskie wino. Wiadomość nie była
zbyt nagłośniona i właściwie przeszła bez większego prasowego echa. Mimo otwarcia granic tak ważnego odbiorcy, Gruzja
cały czas pozostaje ostrożna, by nie rzec - niechętna. Niewielu chce ryzykować i inwestować w kapryśny rynek, który za kilka
lat znowu może nieoczekiwanie powiedzieć „stop”. Są oczywiście firmy, które na ten rynek ciągle liczą, ale też i głośno się do
tego nie przyznają. Podejmowane są pierwsze negocjacje, ale eksport oficjalnie nie ruszył, wiele spraw ciągle utyka w
formalnościach,
zezwoleniach
i
urzędniczych
papierkach.
Przykładem firmy, która żywo jest zainteresowana powrotem na rosyjski rynek jest powstała w 2004 roku,
winiarnia Khareba. Tak jak inne winiarskie przedsiębiorstwa chce wkrótce otworzyć przedstawicielstwo w Rosji. Jeszcze
przed embargo planowano sprzedawać tam 90% produkcji. Plany zostały pokrzyżowane i póki co udało się wyeksportować
około 10 % wina - głównie na rynki azjatyckie oraz do Polski i Litwy. Embargo było ciosem potężnym nie tylko dla nich. By
zdać sobie sprawę jak był on dotkliwy, wystarczy sobie uświadomić, że do 2006 roku, 9. na 10. eksportowanych butelek
trafiało
do
Rosji…
Tę dobrą passę Gruzji przerwano. Powodów było wiele (zdradzała choćby zbyt dużą chęć przystąpienia do NATO...).
Powodem oficjalnym miały być nieczystości odkryte w winach - metale ciężkie i pestycydy znacznie jakoby przekraczające
dopuszczalne normy. W ten sposób miliony, w większości tanich i kiepskich win, pozostały niesprzedane, utknęły w
magazynach. Wpłynęło to na pewno niekorzystnie na ekonomię kraju, ale z drugiej strony miało dobre skutki – musiał
nastąpić
powrót
do
jakości
i
bardziej
elastyczne
zarządzanie
winem.
Zbawienna
kara?
Dziś wielu producentów nie kryje, że Rosja była rynkiem bardzo wdzięcznym, pochłaniała sporą część produkcji. Przez
dekady wpompowywano radziecki w rynek miliony hektolitrów kiepskiego wina a czerwona hydra i tak pozostawała
nienasycona. O jakość nikt przesadnie nie dbał. Wina robione były od sztancy. Miało być dużo i tanio. A że gruzińskie wina
miały ogólnie dobrą opinię, to i radziły sobie na pólkach lepiej, niż wina z innych bratnich krajów. Taki styl produkcji musiał
zmienić się po rozpadzie Związku Radzieckiego. Rynek zaczął się sypać. Sytuacja gmatwać, sprawę pogrążały kiepskie
stosunki z Rosją. Gwoździem do tej pomału zbijanej trumny stało się wspomniane. Co było robić?
Wymuszone opuszczenie rosyjskiego rynku było swego rodzaju szokiem oraz momentem, kiedy trzeba było przestawić
wszystko na inne tory. Dosłownie wszystko – inaczej prowadzić winnice, zaniżać wydajność, dbać o zdrowe owoce i właściwe
prowadzenie, ograniczać opryski, zmienić technologię a także podrdzewiałe prymitywne tanki i stare beczki.
Nie wszyscy byli chętni oraz zdolni przeprowadzić te zmiany i uderzyć na zachodnie rynki. Radzieckie standardy rozleniwiły
wielu producentów oraz zamknęły ich na nowinki winiarskie, rozwiązania technologiczne i podejście do prac w winnicy.
Jednym z najważniejszych dla Gruzji rynków zbytu jest Polska. Obydwa kraje pozostają w dobrych relacjach. Na Gruzję
zapanowała w Polsce swego rodzaju moda. Jednak jeśli chodzi o dotychczasowe działania związane z winami to mam
wrażenie, że ciągle brakuje dobrego marketingu, właściwej promocji, ale także innych ważnych czynników - stabilności i
powtarzalności w poziomie eksportowanych win. Uporządkowanie apelacji, solidne wydawnictwa, przewodniki,
doinformowanie oraz akcje marketingowe zapewne bardzo by tu pomogły. Jednak przyznać trzeba, że Gruzja zaczęła wiele
pod tym kątem zmieniać. Są oznaki poszukiwań najwłaściwszej drogi trafienia na stosunkowo słabo rozpoznane zachodnie
rynki. Producenci mają bardzo różne pomysły jak na nie wejść. Jedni myślą jeszcze trochę "po rosyjsku" i ustawiają
produkcję na zasadzie "tanio i dużo", inni są bardziej elastyczni - próbują unowocześniać styl win, używać lepiej
rozpoznawalnych
odmian
międzynarodowych,
nowych
beczek,
etc.
Po
przebudzeniu
Największym i najważniejszym regionem winiarskim Gruzji pozostaje Kachetia. W rozległej dolinie rzeki Alazani znajdują się
tak cenione apelacje, jak Tsinandali, Mukuzani, Napareuli, Kvareli czy Kindzmarauli. Wszystkie winiarnie, które się w tym
tekście
pojawiają,
pochodzą
z
tego
właśnie
regionu.
Jednym z najbardziej znanych w Polsce importerów i dystrybutorów gruzińskich win jest Marani 1915. Producent pojawił się
na rynku w dobrym czasie, ze starannie obmyśloną strategią. Zaoferował wina przyzwoicie wykonane i za względnie
przystępną cenę. Zachowujące poziom i powtarzalność win oraz starające się wprowadzać co jakiś czas interesujące nowości
do oferty (np. wina 10 kvevri, saperavi rose czy saperavi bio), Marani radzi sobie na polskim rynku dobrze.
Kahetia. Winiarnia
Marani
Pojawiliśmy się w Polsce chyba w najlepszym momencie. Był rok 2005, nie było wtedy w Polsce poważnych importerów
win gruzińskich, pozwoliło nam to dynamicznie budować wizerunek. To była poważne zadanie do wykonania i ówczesny
dyrektor - David Gamtsemlidze, wykonał w tym czasie ogromną pracę - mówi Vano Makhniashvili obecny prezes Marani
1915. Trzeba było włożyć dużo wysiłku i sporo pieniędzy w promocję. Chodziło o to, żeby zaproponować wina, które nie
rozczarują konsumentów, stabilne jakościowo, o przystępnej cenie. Udało się. Sprzyjał nam też tradycyjny charakter win
gruzińskich - zawierają one zazwyczaj trochę więcej resztkowego cukru. Taki ten styl odpowiadał Polakom, udało się nam
zapełnić lukę w winach półsłodkich i półwytrawnych, ale potrafiliśmy również przy tym zaproponować wina wytrawne i
zrobione w tradycyjnym stylu. Można powiedzieć, że skorzystaliśmy też wtedy na rosyjskim embargo, bo o ile na początku
zdarzały się kłopoty z uzupełnianiem dostaw – rynek rosyjski wszystko szybko pochłaniał – to po embargo skupiliśmy się
już na rynkach zachodnich i pełnej ciągłości dostaw. Na pewno pomagały nam też dobre relacje między narodami,
przyjaźń
polsko-gruzińska.
Te
dobre
relacje
trwają
do
dziś podkreśla
Makhniashvili.
Winnice firmy znajdują się w Kahetii w dolinie Alazani, fundamentem była założona w 1915 roku Telawska Winnica Win.
Jest to firma z wizją nowoczesną, nie gubiąca jednak kontaktu z tradycją, ciągle się rozbudowuje. W winiarni widziałem
odnawianą dużą halę na produkcję win w kwewri. Firma wprowadzi wkrótce nowe wina na polski rynek, ale zarówno Vano
Makhniashvili jak i jeden z właścicieli, z którym rozmawiałem w Gruzji - Zurab Ramazashvili nie chcą na razie zdradzać
szczegółów.
Marani. Zurab
Ramazashvili ma
pomysł
na
to,
jak
działać
powinna
nowoczesna
gruzińska
winiarnia
W szerokim portfolio firmy każdy może znaleźć coś dla siebie. Można spróbować lekkich win białych, owocowego saperavi
czy
akcentujących
bardziej
tradycyjne
metody
win
z
kwewri
(linia
Satrapezo).
Inną dużą winiarnią jest Shumi. Założona w 2001 roku dysponuje 300 hektarami ziemi w różnych apelacjach (m. in.
Kindzmarauli, Mukuzani, Tisnandali, Napareuli). Jest to jedna z winiarni mocno zwracających uwagę na tradycję i spuściznę
winiarską. Przy winiarni otworzono muzeum wina a obok znajduje się szkółka w której zasadzono 284. gruzińskie odmiany,
niekiedy
z
wielkim
trudem
zdobywając
sadzonki.
Treściwe
i
bardzo
soczyste
Kinadzmarauli
z
winiarni
Shumi
Przyznaję, że wiele nazw umieszczonych na tabliczkach (które mi przetłumaczono) słyszałem po raz pierwszy. W degustacji
najlepiej wypadły tu wina powstałe z saperavi, z którą to odmianą zdają się radzić w Shumi najlepiej. Wina były czyste,
równe, kwasowe, ładnie i nienachalnie nawiązujące do nieco rustykalnego, gruzińskiego stylu. Wszystkie wina z tej odmiany
były dymne, soczyście owocowe, z akcentami pieprzu, znoszonej skóry i czekolady. Wśród nich znalazło się również saperavi
"bio" - ekologiczne wino, które produkowane jest tu od 2005 roku. Warto wspomnieć, że Shumi jako jedna z pierwszych
gruzińskich winiarni zaczęła stosować ograniczające wydajność winnicy i wpływające korzystnie na jakość wina, zielone
zbiory.
Efekty
da
się
od
razu
zauważyć.
Butik
i
zamek
z
widokiem
na
Kaukaz
Kolejną ciekawą z poznanych przeze mnie winiarni jest Schuchmann. Po upadku ZSRR i przekształceniach, w 2002 roku
winiarnia ta założona została przez kilku gruzińskich inwestorów i winiarzy. Nazywała się wtedy Vinoterra. W 2008 wykupił
ją zauroczony Gruzją i jej możliwościami Niemiec - Burkhard Schuchmann (tutaj można przeczytać wywiad z nim, artykuł
jest w języku angielskim). Ziemie liczą 120 hektarów, z czego pod uprawą jest 66 ha. Winiarnia posiada winnice w Napareuli,
Kisiskhevi i Shilda. Interesująco przemyślano tu produkcję i ofertę winiarską. Większość oferty stanowią wina skierowane na
zachodnie rynki, utrzymane w stylu, nazwijmy to – europejskim - oparte o powszechnie znane, międzynarodowe odmiany.
Wina te wykonane są jednak z gracją, nienachalnie, lekko i z pełną kulturą winiarską (podobał mi się tu zwłaszcza delikatny,
kwasowy i korzenny Cabernet sauvignon 2008). Styl ten winiarnia bez wątpienia zawdzięcza filozofii właściciela oraz
uzdolnionego
enologa
George
Dakishvili`ego.
Mniejszą cześć produkcji stanowią tu wina utrzymane w lokalnym stylu i produkowane w kwewri (linia Vinoterra) – i tutaj
udaje się uzyskać wyważony, choć oczywiście lekko oldskulowy gruziński styl. Szczególnie przypadło mi do serca Kisi 2006 herbaciane i delikatne, kwasowe apteczne i esencjonalne. Troszkę mniej materii miało Rkatsiteli 2008, ale i tak było świetne
- rumiankowe, korzenne i mineralne. Umiarem słodyczy oraz wiśniowo-śliwkowymi klimatami zachwycało Kindzmarauli
2008, znać w nim styl i prawdziwą klasę. Za wina z kwewri, z serii Vinoterra zapłacimy 30 lari (około 60 zł).
Winiarnia
Schuchmann
Schuchmann oferuje także pokoje gościnne i warto z tej oferty skorzystać, bo winiarnia położona jest na uboczu, schowana
na głębokiej prowincji. Widoki na Kaukaz są tu piękne i bardzo zachęcają do niespiesznych degustacji...
Jednym z właścicieli dawnego Vinoterra był George Piradashvili. Dziś należy do niego winiarnia Winiveria oraz położona na
uboczu (w Vardisubani niedaleko Telavi) i wybudowana na kształt średniowiecznej warowni, agroturystyczna posiadłość i
hotel - Chateau Mere, w której George serwuje oczywiście swoje wino. To jedna z pierwszych gruzińskich posiadłości, która
ściśle próbuje łączyć ofertę winiarską z hotelową (restauracja, sala konferencyjna, basen, konie, etc). Powstała w 2005 roku
(już po przejęciu Vinoterra przez Schuchmanna). Robią tu wina tradycyjne, w kwewri, odpowiada za nie Giorgi
Solomnishvili, młody i zdolny chłopak (pierwszą pracę, w winiarni Teliani Valley, zaczął w wieku 17 lat...), który wie, na czym
winiarski
świat
stoi.
George
Piradashvili
(z
prawej),
jego
żona
oraz
uzdolniony
enolog
-
Giorgi
Solomnishvili
Jego wina są solidne i zgrabne. Winiveria nie posiada swoich winnic, skupują grona. Z białych win warto polecić ich proste,
nieco rustykalne Kisi 2011 oraz bardziej intensywne, goryczkowo-pestkowe Mtswane 2011. Z czerwonych dobrze wypadło
Saperavi 2006 - czyste, mocne i wiśniowe a jeszcze lepsze - bo świetnie wyprofilowane, postawne, grafitowo-żwirowe i
eleganckie - jest Saperavi 2005. Winiarnia jest bardzo gościnna. Szczycą się, że w jej progi zdecydował się w swoim czasie
swoje
kroki
skierować
aktor
John
Malkovich
i
inne
znane
osobistości.
Podstawowe
warunki
Przytoczone przykłady winiarni to tylko niektóre z przykładów zmian, jakie zaszły w Gruzji. Siłą tego kraju pozostaje
tradycja, bliski kontakt z naturą, wspaniała kultura stołu a przede wszystkim wszelkiego rodzaju naturalność - miejsc, ludzi,
żywności... Trzeba mieć nadzieję, że zintensyfikowany kontakt z zachodnimi rynkami jej nie popsuje.
Zapasy
leciwych
gruzińskich
win
Mocą winiarską pozostają lokalne odmiany. Jest ich kilkaset, z czego w komercyjnym użyciu około 30. W Europie ciągle
wielu winomaniaków nie ma pojęcia o istnieniu takich odmian, jak kisi, mtsvane, aleksandreuli, chinuri, tsitska czy
tsolikouri. Wymieniać można by długo. Gruzini na szczęście się tego bogactwa nie wyrzekają. Czerwone saperavi ciągle
wzmacnia swoją pozycję na zagranicznych rynkach, ma ono szansę stać się okrętem flagowym i promocyjnym (wśród białych
taka rolę odgrywa rkatsiteli). Mocną stroną Gruzji ciągle pozostają też naturalne, powstające w amforach wina. Wymagają
one
jednak
odpowiedniego
marketingu.
Gruzja ma wspaniałą tradycję, wspaniale ją świętuje i podtrzymuje, ale przyszedł czas, by mocno pracować nad tym, jak
będzie
wyglądać
jej
winiarska
przyszłość.
Tekst
i
zdjęcia: Mariusz
Kapczyński
Przeczytaj o tradycyjnej gruzińskiej produkcji wina w amforach (kwewri) - tutaj
powrót do listy tekstów >>
drukuj >>
Komentarze
Dodaj nowy komentarz >

Podobne dokumenty