Potrzeba nam mapy

Transkrypt

Potrzeba nam mapy
wywiad
Potrzeba
nam mapy
potrzeb usług
farmaceutycznych
K
oniec roku skłania do podsumowań. Czy w 2015 r.
wydarzyło się w branży
aptecznej coś, co Pana pozytywnie zaskoczyło?
Miłym zaskoczeniem, które jednak
można było przewidzieć, była niespodziewanie duża wola polityczna
do załatwiania wszystkich spraw
w ostatnich miesiącach urzędowania
poprzedniego rządu. Nagle wszystko
stało się możliwe. Niestety, mijały
tygodnie i ostatecznie nic nie zostało
zrobione. Jako samorząd przekazaliśmy
ministrowi zdrowia Marianowi Zembali
wiele materiałów i opracowań dotyczących między innymi sposobu rozwiązania problemu nocnych i świątecznych
dyżurów aptek. Jeśli chcemy rozwiązać
problem do końca, to musimy stworzyć
mapę potrzeb usług farmaceutycznych
na wzór mapy potrzeb zdrowotnych
kraju. Mapy są niezbędne, by starosta,
wojewoda, a w końcu minister zdrowia
wiedział, czym dysponuje i ewentualnie, które apteki należy dofinansować,
zwracając koszty dyżurów. Taki pakiet
zmian ustawowych przekazaliśmy
ministrowi, ale było za mało czasu, by
go wprowadzić. W związku ze zmianą
ustawy o świadczeniach zdrowotnych
powołano zespoły pracujące nad
wdrożeniem pakietu potrzeb zdrowotnych. My chcieliśmy, zmieniając
przepisy ustawy Prawo farmaceutyczne,
wprowadzić równolegle mapy potrzeb
usług farmaceutycznych. Rozwiązałoby
to kwestie dyżurów, a przede wszystkich zabezpieczało kraj pod względem
potrzeb lekowych oraz potrzeb na
usługę farmaceutyczną. Pamiętajmy, że
12
farmacja praktyczna 12/2015
foto: J. Malinowski
Z dr. Markiem Jędrzejczakiem,
Wiceprezesem Naczelnej Rady Aptekarskiej,
rozmawia Karolina Kumanek.
pacjent nie zawsze przychodzi do apteki po lek, czasem
przychodzi po samą poradę.
A co Pana w mijającym roku rozczarowało?
Mapy są
niezbędne,
by starosta,
wojewoda,
a w końcu
minister
zdrowia
wiedział,
czym
dysponuje
i ewentualnie,
które apteki
należy
dofinansować, zwracając koszty
dyżurów
Negatywnie zaskoczył mnie sposób procedowania projektów ustaw w Sejmie minionej kadencji. Przykładem może
być tzw. pakiet antykolejkowy – podczas prac legislacyjnych wszystkie samorządy medyczne złożyły wiele propozycji rozwiązań mogących ograniczyć kolejki do świadczeń
zdrowotnych, do lekarzy. Z żadnych postulatów rząd nie
skorzystał, a kolejki są dalej. Należy pamiętać, że przedstawiciele samorządów medycznych zawodów zaufania
publicznego są specjalistami, ekspertami, a ich uwagi mają
dużą wartość merytoryczną. Każdy rząd powinien korzystać z ich wiedzy i doświadczenia. Na to, że pakiet antykolejkowy nie był i nie jest dobrym rozwiązaniem, już w fazie
projektu wskazywał chociażby brak akceptacji samorządu
pielęgniarek i położnych dla rządowego pomysłu dającego im prawo do samodzielnego wystawiania recept. To
rozwiązanie nie jest najlepsze, a akt wykonawczy, czyli
rozporządzenie do tego pakietu zmian ustawowych, tylko
to potwierdziło. Zignorowanie postulatów środowisk
medycznych było wyrazem arogancji ze strony rządu. Jak
możemy mówić o budowie demokratycznego państwa,
kiedy głos ekspertów nie jest brany pod uwagę?
To jeszcze pytanie o sukcesy samorządu
– co udało się osiągnąć?
Udało nam się zapobiec karom, jakie próbowano nałożyć
na apteki, które z różnych względów nie pełniły dyżurów.
Niestety, nie ma żadnej pomocy od władz lokalnych, od starostw, którzy chcą narzucić na apteki obowiązek dyżurowania. Apteki dogorywają, zwłaszcza na terenach wiejskich,
a narzuca się im kolejne obowiązki bez żadnego wsparcia.
Z władzami jako samorząd rozmawiamy na ten temat już
od kilkunastu lat. Wielokrotnie zwracałem się do starostów,
żeby w jakiś sposób wsparli apteki na terenie gmin w kwestii obowiązku pełnienia dyżurów w okresie świątecznym
i w porze nocnej. Pomóc mogłoby na przykład wprowadzenie ulgi w podatkach od nieruchomości. Ze strony władz
lokalnych były jednak stawiane tylko i wyłącznie wymawww.farmacjapraktyczna.pl
wywiad
gania dotyczące godzin pracy aptek.
Zabrakło jakiegokolwiek gestu, który
obniżałby koszty prowadzenia działalności. Oczywistym jest, że istnieje potrzeba
prowadzenia dyżurów, ale obowiązuje
także ustawa o swobodzie działalności
gospodarczej, z której wynika, że nie
można zmuszać żadnego podmiotu do
działalności, która przynosi mu stratę.
A do tego właśnie wszystko zmierzało.
Co więcej, postulowano, by nakładać
na apteki wysokie kary finansowe za
uchylanie się od dyżurów. Na szczęście
nasza krytyka takiego podejścia znalazła
w oczach posłów, zarówno ówczesnej
koalicji rządzącej, jak i całej opozycji,
zrozumienie, a przepis dotyczący kary
usunięto z projektu ustawy.
Drobnym, ale wartym podkreślenia
sukcesem w 2015 r. była również zmiana
prawa, która umożliwiła powrót repelentów i atraktantów do aptek. Przez wiele
lat nie mieliśmy prawa sprzedawać tych
produktów w aptekach, mimo że były
one dostępne niemal w każdym innym
miejscu. Po licznych interwencjach
i wnioskach zostały one przywrócone
aptece.
Ten rok był rokiem zmian
– wybory prezydenckie i parlamentarne, nowelizacja ustawy
o systemie informacji w ochronie zdrowia, powołanie zespołu
roboczego do spraw opieki farmaceutycznej czy wejście w życie
rozporządzenia ministra zdrowia
w sprawie wysyłkowej sprzedaży
produktów leczniczych...
... co do sprzedaży wysyłkowej, jak
wiemy, może być ona prowadzona przez
dwie kategorie podmiotów – apteki
ogólnodostępne bądź przez punkty
apteczne, czyli te placówki, które pozostają pod pełnym nadzorem inspekcji
farmaceutycznej. Oczywiście, tą drogą
pacjentów można zaopatrywać tylko w
leki nierefundowane. Nie wolno także
sprzedawać wysyłkowo leków zawierających substancje czynne, takie jak
efedryna, pseudoefedryna, kodeina
czy dekstrometorfan. Wystarczy jednak
zajrzeć do jakiejkolwiek gazety czy
Internetu, żeby zauważyć, że sprzedaż
ta funkcjonuje poza strukturą upoważnionych i nadzorowanych placówek.
Istnieje potężna grupa leków dystrybuowana przez osoby do tego nieuprawnione. Produkty te nie są pod żadnym
względem sprawdzane. Niepokojący
jest ciągły brak struktur, które skutecznie zapobiegałyby bezprawnemu obro-
towi produktami leczniczymi. Brakuje
zdecydowanej reakcji. Nadzór farmaceutyczny kontroluje tylko te podmioty,
którym wydał zezwolenie – są to apteki,
punkty apteczne i hurtownie farmaceutyczne. Natomiast cała sfera obrotu
pozaaptecznego pozostaje praktycznie
pod kontrolą. Z szarą strefą walczy
policja, jednak prowadzonych przez nią
spraw jest za mało. W Internecie wciąż
można zaopatrzyć się w zasadzie we
wszystko. To należy zmienić.
lizowanych poza dużymi aglomeracjami
będzie jeszcze mniej. Sieci nie są zainteresowane terenami wiejskimi, gdzie
apteki znikają i są zastępowane przez
punkty apteczne, które nie świadczą
pełnej usługi farmaceutycznej. Chcielibyśmy, aby na obszarach wiejskich
powstawały apteki typu wiejskiego, czyli
o mniejszych wymaganiach lokalowych,
ale zatrudniające farmaceutę.
Jak ocenia Pan wprowadzone
dotąd rozwiązania prawne mające
zahamować wywóz leków z Polski?
Czy w dłuższej perspektywie
przyniosą one korzyści, czy tylko
obciążyły apteki kolejnymi obowiązkami?
W większości krajów Unii Europejskiej
rynek obrotu detalicznego opiera się na
aptekach indywidualnych, rodzinnych.
Tymczasem w Polsce aptekę może otworzyć każdy. Na jednej ulicy w mieście
może być nawet 10 aptek, tymczasem
na terenach wiejskich usług farmaceutycznych brakuje. Dlatego Naczelna Izba
Aptekarska proponuje wprowadzenie
kryteriów demograficznych i geograficznych, które powinny obowiązywać przy
wydawaniu zezwolenia na prowadzenie apteki. Dostęp do aptek musi był
równy dla każdego pacjenta niezależnie
od miejsca zamieszkania. Już teraz w
niektórych gminach nie ma ani jednej
apteki, są jedynie punkty apteczne.
Wielokrotnie zwracaliśmy się do rządu,
aby uregulował tę kwestię. Apteka jako
placówka ochrony zdrowia publicznego
musi się stać silnym ogniwem systemu
dystrybucji leków. Trzeba jej zagwarantować stabilność ekonomiczną i sprzyjające
warunki do prowadzenia działalności.
Wielokrotnie podkreślał to w uzasadnieniach swoich orzeczeń Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Przepisy tak zwanej ustawy antywywozowej w kształcie, w jakim zostały uchwalone, nie mogły rozwiązać problemu
braku leków. To kolejny przykład na to, że
rząd w ogóle nie bierze pod uwagę słusznych wniosków i propozycji samorządu
aptekarskiego. Z góry wiedzieliśmy, że ta
ustawa nie zafunkcjonuje – w aptekach
nadal brakuje leków. Obecnie na przykład już od kilkunastu tygodni brakuje
potasu niezbędnego do leczenia wielu
schorzeń, szczególnie na tle sercowo-naczyniowym. Bez przerwy czegoś
brakuje, a my nie możemy w pełni
zaspokajać potrzeb lekowych naszych
pacjentów. Funkcjonujemy już 25 lat
w nowym ustroju, nowym systemie
gospodarczym i doczekaliśmy się reglamentacji leków – zjawiska, które towarzyszyło nam przez wiele lat w poprzednim
systemie społeczno-politycznym.
Dokąd w takim razie zmierza
dziś polskie aptekarstwo?
Jak widzi Pan na przykład możliwości wsparcia małych aptek
rodzinnych?
Ostatnie 8 lat to nie był czas korzystny
dla małych placówek. Kiedyś apteki były
małymi przedsiębiorstwami, obecnie są
mikroprzedsiębiorstwami o złej kondycji
finansowej. Wynika to głównie z bardzo
niskiej marży detalicznej. Marża na
leki refundowane jest degresywna, co
oznacza, że im droższy lek potrzebny
jest pacjentowi, tym mniejszy zysk ma
apteka, która dokłada do leków refundowanych, a żyje ze sprzedaży produktów
nierefundowanych oraz suplementów
diety. Kondycja indywidualnych, rodzinnych aptek jest zła, a niebawem może
być jeszcze gorsza. Małych aptek zloka-
Jak Naczelna Izba Aptekarska chce
rozwiązać ten problem?
A w jakim kierunku powinien
ewoluować system kształcenia
farmaceutów?
Co roku przy Centrum Medycznym
Kształcenia Podyplomowego grupa
reprezentująca środowisko farmaceutyczne – uczelniane i samorządowe –
pracuje nad programem kształcenia na
rok następny. Niebawem spotkamy się,
by opracowywać program kursów tworzących kręgosłup ciągłego kształcenia
farmaceutów na rok 2016. Tu raczej
nie chodzi jednak o zmianę sposobu
kształcenia farmaceutów, ale o tryb,
w jakim się ono odbywa. Samorząd
zawodowy sprawuje pieczę nad wykonywaniem zawodu, jak również zajmuje
się podwyższaniem kwalifikacji tych,
którzy są w nim zrzeszeni. Chcielibyśmy, aby podnoszenie kwalifikacji
przebiegało podobnie, jak dzieje się to
farmacja praktyczna 12/2015
13
wywiad
w innych grupach zawodów zaufania
społecznego, aby od strony organizacyjnej szkolenie podyplomowe należało do
samorządu zawodowego. Specjalizacja,
rzecz jasna, powinna być przypisana
pod względem organizacyjnym
i merytorycznym do jednostek akredytowanych, natomiast inne formy kształcenia ciągłego powinny być w gestii
samorządu aptekarskiego. Oczywiście
merytorycznie nadal korzystalibyśmy
z wiedzy jednostek akredytowanych.
Dlaczego samorządowi zależy
na takim rozwiązaniu?
Kursy organizowane przez samorząd
byłyby łatwiej dostępne dla farmaceutów, szczególnie tych prowadzących
apteki jednoosobowe. Obecnie taki
farmaceuta ponosi koszty znalezienia
zastępstwa lub też zamknięcia apteki
na czas szkolenia. My zapewnialibyśmy
bardziej dogodną dla aptekarzy możliwość kształcenia.
W sierpniu tego roku minister
zdrowia powołał specjalny zespół
roboczy, którego zadaniem jest
wypracowanie projektu opieki
farmaceutycznej finansowanej
ze środków publicznych. Czy
samorząd uczestniczy w pracach
zespołu?
W skład zespołu wchodzą głównie
osoby, które pracują w administracji
państwowej – są to między innymi
przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia,
Narodowego Funduszu Zdrowia,
w tym oddziałów wojewódzkich, inspekcji farmaceutycznej. Naczelna Izba
Aptekarska ma w tej trzynastoosobowej
grupie tylko jeden głos. Tymczasem
podmiotem właściwym do tworzenia
podwalin opieki farmaceutycznej, określania zasad i szczegółowych warunków
sprawowania opieki farmaceutycznej
jest samorząd zawodu farmaceutów.
Dlatego zwróciliśmy się do ministra
zdrowia z wnioskiem o rozszerzenie
składu zespołu w taki sposób, aby większą reprezentację stanowili aptekarze
pracujący w aptekach ogólnodostępnych i aptekach szpitalnych.
Wiele mówi się dziś o potrzebie
odbudowy prestiżu zawodu
farmaceuty. Czy uważa Pan, że
wprowadzenie refundowanego
systemu opieki farmaceutycznej
mogłoby przyczynić się do
wzmocnienia roli farmaceuty
w systemie ochrony zdrowia?
14
farmacja praktyczna 12/2015
W innych krajach UE opiekę farmaceutyczną wdrażał samorząd i początkowo
w większości tych krajów zafunkcjonowała ona w szpitalach, a dopiero później
w aptekach ogólnodostępnych. W takich
krajak jak Wielka Brytania, Francja
Dania czy Niemcy funkcjonuje obecnie
wiele usług składających się na opiekę
farmaceutyczną. Są one finansowane
nie tylko ze środków ubezpieczyciela
państwowego, ale i różnych firm
oferujących ubezpieczenie świadczeń
zdrowotnych. Samorząd jest jak najbardziej za wprowadzeniem refundowanej
opieki farmaceutycznej, ale uważamy,
że prace nad tym systemem powinny się
odbywać w środowisku osób na co dzień
parających się wykonywaniem zawodu,
czyli farmaceuty pracującego w aptece
ogólnodostępnej lub szpitalnej.
A jak ocenia Pan sam projekt?
Właściwie trudno jeszcze mówić
o projekcie. Jest to raczej zbiór różnych
pomysłów członków zespołu. Na razie
nie powstał jeszcze żaden konkretny
materiał, który można byłoby przedstawić do realizacji. Mimo że mamy zagwarantowany tylko jeden głos, w pracach
zespołu bierze udział zwykle kilku przedstawicieli Naczelnej Izby Aptekarskiej,
którzy wnoszą duży wkład merytoryczny.
Podkreślamy, że opieka farmaceutyczna
nie może być realizowana na takiej samej
zasadzie jak świadczenia zdrowotne,
czyli nie może być kontraktowana.
Jak w takim razie opieka
farmaceutyczna powinna być
rozliczana?
Tak jak już wspomniałem, opieka
farmaceutyczna na pewno nie może
być usługą kontraktowaną w drodze
konkursu ofert. Prawo świadczenia
refundowanej opieki farmaceutycznej
miałaby każda apteka ogólnodostępna.
Zakładamy, że początkowo dotyczyłaby ona grupy wiekowej 60+, czyli
osób najczęściej cierpiących z powodu
chorób przewlekłych. Obecnie dzięki
narzędziom informatycznym wiemy, ile
tych osób jest i można na tej podstawie
obliczyć koszt usługi w ramach opieki
farmaceutycznej. Zakładamy, że każda
osoba z tej grupy wiekowej zgłosiłaby
się do apteki dwukrotnie w ciągu roku.
Oczywiście wizyty musiałyby być
ewidencjonowane elektronicznie. Każdy
pacjent miałby prawo dwa razy w roku
dokonać bezpłatnego przeglądu leków,
a przy kolejnej wizycie pojawiałaby się
już informacja o braku refundacji usługi.
A który kraj można dziś uznać za
wzorcowy, jeśli chodzi o model
funkcjonowania opieki farmaceutycznej? Gdzie obowiązują
dobre, wypracowane rozwiązania,
które dałoby się w prosty sposób
zaimplementować do polskich
warunków?
Uważam, że najbliższy nam i jednocześnie możliwy do wdrożenia jest wzorzec
niemiecki. W ojczyźnie opieki farmaceutycznej, czyli w Stachach Zjednoczonych, powoli odchodzi się od pojęcia
„opieka farmaceutyczna”, a coraz częściej mówi się o zarządzaniu problemem
lekowym, co w zasadzie bardziej oddaje
istotę pracy farmaceutów świadczących
opiekę farmaceutyczną. Usługi, które
można by wprowadzić w krótkim czasie,
to przede wszystkim przegląd leków oraz
przystosowanie pacjenta do specyficznego produktu leczniczego. Chodzi
głównie o produkty lecznicze, takie jak
leki wziewne stosowane w obturacyjnych chorobach dróg oddechowych czy
transdermalne produkty terapeutyczne,
bo z nimi bardzo często pacjenci mają
problem. Ciekawą usługą jest zwłaszcza
przegląd leków. Wiemy, że pacjenci
leczą się u wielu lekarzy, gromadzą
leki i przestają nad tym zbiorem leków
panować. Pacjenci przewlekle chorzy
przychodzą do apteki regularnie i wtedy
farmaceuta mógłby dokonać przeglądu
leków, a także sprawdzić ich stan
i jakość. Zdarza się bowiem, że produkty
lecznicze przechowywane są w domu
pacjenta w niewłaściwych warunkach
i nie nadają się do dalszego stosowania. Farmaceuta nie tylko oceniłby
stan i jakość leków, ale także sprawdził
termin ich przydatności do spożycia oraz
wytłumaczył raz jeszcze, jak powinny
być przyjmowane. Wyeliminowałoby to
sytuację, w której pacjenci zażywają ten
sam lek, ale pod inną nazwą handlową.
Pacjenci odwiedzający lekarza specjalistę nie mają w zwyczaju mówić o innych
chorobach niż ta, która jest powodem ich
wizyty. Może to stwarzać zagrożenie dla
pacjenta, który zacznie przyjmować równolegle leki wchodzące w interakcje lub
na przykład znoszące swoje działanie.
Tu jest miejsce dla farmaceuty i opieki
farmaceutycznej. Pamiętajmy, że także
opieka farmaceutyczna w szpitalu
daje wymierne korzyści. Na jednym ze
spotkań zespołu zwróciliśmy uwagę,
że powinno się powołać przynajmniej
podzespół, który zajmie się opieką
farmaceutyczną w szpitalach. Nasza
propozycja została uwzględniona,
www.farmacjapraktyczna.pl
wywiad
dr MAREK JĘDRZEJCZAK:
„Chcielibyśmy, aby recepta
farmaceutyczna mogła być
wystawiana także na leki
refundowane i nie tylko
w wypadku zagrożenia
życia lub zdrowia”
powołano podzespół, a jego przewodniczącym został mgr Dariusz Smoliński,
szef Departamentu Aptek Szpitalnych
Naczelnej Rady Aptekarskiej, kierownik
apteki szpitalnej. Najważniejszą jednak
usługą jest zaopatrzenie pacjenta
w produkt leczniczy, a my nadal tkwimy
w archaicznym systemie recept papierowych. Pacjent na ogół przychodzi do
lekarza nie po diagnozę, bo tę otrzymał
już wcześniej, ale po kolejną receptę. To
trzeba wyeliminować. Jeśli pacjent przyjmuje regularnie dany lek, to czy musi
posiadać receptę lekarską, aby go wykupić? Rząd próbuje rozwiązać problem
kolejek do lekarzy poprzez wprowadzenie uprawnień do wypisywania recept
przez pielęgniarki, ale w wielu krajach to
właśnie farmaceuta ma prawo do wydania pacjentowi leku na kolejny miesiąc
bez potrzeby odwiedzania lekarza.
Czyli recepta farmaceutyczna?
... albo bardzo ścisła współpraca pomiędzy lekarzem rodzinnym a farmaceutą.
Tak jak jest obecnie w Wielkiej Brytanii. Niezależnie od przyjętej metody,
takie rozwiązania funkcjonują w wielu
krajach, także w Stanach Zjednoczonych, gdzie nadzór nad świadczeniami
oraz dystrybucją produktów leczniczych
sprawuje państwo. Już dziś zdarza się, że
wystawiamy odpisy recept w przypadku
leków z odpłatnością 100%. Chcielibyśmy, aby recepta farmaceutyczna mogła
być wystawiana także na leki refundowane i nie tylko w wypadku zagrożenia
życia lub zdrowia. Dodatkową korzyścią
takiego rozwiązania dla systemu jest fakt,
że nie trzeba nas w tym szkolić, tak jak
nasze koleżanki pielęgniarki i położne.
Propozycja takiego rozwiązania była
złożona przez samorząd aptekarski na
ręce ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, który przyznał, że pomysł jest bardzo
dobry, ale szczegółowe rozwiązania będą
rozpatrywane przy większej nowelizacji
Prawa farmaceutycznego. Niestety, nie
doszło do tego, nie starczyło już czasu.
Pomysł był popierany nie tylko przez
ministerstwo, ale także przez lekarzy,
którzy nie musieliby wypisywać recept
już wcześniej zdiagnozowanym pacjentom. Lekarze mieliby wtedy więcej czasu
na diagnostykę i leczenie pacjentów.
Od 1 stycznia 2016 r. spadną ceny
wielu refundowanych produktów,
a niektóre leki w ogóle mogą
przestać być refundowane.
Czy apteki są na to gotowe?
Niestety, w Polsce koszty przeceny
leków wynikające z ustawy refundacyjnej obowiązującej w obecnym kształcie
ponosi zawsze apteka. Wiemy, że od
1 stycznia 2016 r. w związku z przedłużeniami kończących się decyzji refundacyjnych czekają nas duże zmiany.
Wciąż nie wiemy jednak, które leki będą
przecenione, ani jaka będzie skala przecen. Nie wiemy też, które leki w ogóle
przestaną być refundowane. A musimy
przecież racjonalnie zarządzać magazynem, musimy też zapewnić dostępność
leków dla pacjenta. To my poniesiemy
koszty obniżek cen i zmian w wykazie
leków refundowanych.
Być może sytuację zmieniłaby
wyczekiwana przez farmaceutów
nowelizacja ustawy refundacyjnej?
Pracowaliśmy nad założeniami do planowanej nowelizacji w maju 2013 r.,
ale – jak wiemy – do dzisiaj nic się
w tej kwestii nie wydarzyło. Nowy rząd
zapowiedział już nowelizację ustawy
refundacyjnej. Mam nadzieję, że obejmie ona również sposób liczenia marży
detalicznej i tabelę marż.
Czy samorząd aptekarski będzie
postulował w tej sprawie konkretne zmiany?
W Polsce marża nie jest liczona od wartości zakupu przez aptekę, ale od limitu. To
sytuacja kuriozalna. Bardzo drogie leki
refundowane mają często niską marżę,
a na dodatek na zwrot kosztów apteka
czeka nawet miesiąc. Kolejną kwestią
wymagającą zmiany jest skomplikowany
system odpłatności za leki. Przyzwyczailiśmy się do niego, jednak tak nietransparentnego i trudnego do zrozumienia
przez pacjenta sytemu nie ma w ma
żadnym kraju europejskim. Uważam, że
powinno się wprowadzić prosty sposób
odpłatności, na przykład ryczałtowy.
Nie może też być tak, że limitodawcą
jest najtańszy produkt w grupie nazwy
międzynarodowej, którego najczęściej
nie można dostać, a obniżanie się limitu
zmniejsza marżę detaliczną, co znów
obniża limit. To jest błędne koło. Jesteśmy za systemową zmianą odpłatności
za leki. W Europie są nawet takie rozwiązania, które uwzględniają zamożność pacjentów czy też stan ich zdrowia.
Można naprawdę zaczerpnąć z tych
systemów, które już latami funkcjonują
i dostosować je do naszych warunków.
Nie będzie to oczywiście łatwe, ale jest
możliwe. Nikt jak dotąd nie chciał się
podjąć wprowadzenia takich zmian.
Czym zatem w pierwszej
kolejności zajmie się samorząd
w najbliższym czasie?
Zdecydowanie będziemy forsować
zmiany głównie w Prawie farmaceutycznym. Chodzi przede wszystkim
o wprowadzenie wzorem innych krajów
Unii Europejskiej mapy potrzeb usług
farmaceutycznych. Chciałbym również
poinformować, że mamy przygotowany
projekt ustawy o zawodzie farmaceuty
i izbach aptekarskich. Jesteśmy jedynym
samorządem medycznym, który nie ma
swojej ustawy zawodowej. Owszem,
mamy bardzo duży dorobek legislacyjny,
ale zapisy dotyczące wykonywania
naszego zawodu są zawarte w wielu
aktach prawnych – w ustawie Prawo farmaceutyczne czy też w ustawie o izbach
aptekarskich. W sposób racjonalny
chcemy wprowadzać refundowaną przez
NFZ opiekę farmaceutyczną. To jest do
zrobienia i jestem pewien, że planowane
zmiany przyniosą wymierne korzyści dla
budżetu państwa. Z tym wiąże się również kwestia nowej recepty farmaceutycznej, która znacząco zmniejszyłaby
kolejki do lekarzy wynikające z tego,
że pacjent często nie ma pieniędzy na
wykupienie wszystkich przepisanych na
recepcie leków. Może mieć na recepcie
wypisanych 6 opakowań leku, w aptece
wykupi i tak tylko jedno, a za miesiąc
wróci do lekarza po kolejną receptę.
Podyskutuj o tym na forum!
www.farmacjapraktyczna.pl
farmacja praktyczna 12/2015
15

Podobne dokumenty