Rok 1989 – 20 lat później - Fundacja im. Heinricha Bölla

Transkrypt

Rok 1989 – 20 lat później - Fundacja im. Heinricha Bölla
Proces jednoczenia Europy nie jest ani prosty, ani zakończony. Pięć lat po
rozszerzeniu Unii Europejskiej nadal częściej mówimy o „starej” i „nowej”
Europie niż o wspólnej europejskiej tożsamości. Rozszerzenie – przesuwając granice obszaru politycznej i gospodarczej stabilności w Europie –
nie objęło wszystkich europejskich państw. Poza granicami Unii pozostają
m.in. Ukraina i Gruzja oraz państwa bałkańskie, które od wielu lat czekają
na szczęśliwy finał ich starań o członkostwo.
Rok 1989 – 20 lat później
Rok 1989 to czas zwycięstwa pokojowych rewolucji, które ogarnęły kraje
europejskie za żelazną kurtyną, czas nadziei na zjednoczenie Europy
i wspólną europejską przyszłość. Dla krajów bloku wschodniego – w tym
Polski – wraz z obaleniem reżimu komunistycznego na drodze pokojowego samowyzwolenia rozpoczął się „powrót do Europy”. Wywalczone
swobody i prawa obywatelskie stały się fundamentem budowania demokracji, dobrobytu i odzyskiwania europejskiej tożsamości.
Kraje
postkomunistyczne
a integracja
europejska
Fundacja im. Heinricha Bölla
Przedstawicielstwo w Polsce
ul. Żurawia 45, 00-680 Warszawa, Polska
tel.: +48 22 59 42 333, e-mail: [email protected]
Fundacja im. Heinricha Bölla
Kontynuując refleksję nad współczesną Europą, zapoczątkowaną w publikacji „Rok 1968 – 40 lat później. Marzenie o wykonalności zmiany”
tym razem autorzy i autorki publikacji podejmują próbę oceny przemian minionego dwudziestolecia. Pytania: Jak wypada porównanie wizji
„powrotu do Europy” z rzeczywistością? – oraz – Jakie granice zniknęły,
a jakie podziały pozostają nadal wyzwaniem dla Europy? – są motywem
przewodnim publikacji.
Rok 1989
– 20 lat później
Kraje
postkomunistyczne
a integracja
europejska
Rok 1989
– 20 lat później
Tytuł oryginału: „20 years after. Post-communist countries
and European integration”
Redakcja wydania angielskiego: Marianne Ebertowski
Tłumaczenie z języka angielskiego: Justyna Włodarczyk
Redakcja wydania polskiego: Adam Ostolski, Małgorzata Kopka
Koordynatorka wydania polskiego: Małgorzata Kopka
Projekt graficzny: Studio 27
Publikacja wydana przez Biuro Regionalne Europa Centralna Fundacji
im. Heinricha Bölla w Warszawie
Warszawa, wrzesień 2009
Projekt wspierany przez Unię Europejską: dofinansowywanie organizacji działających
na poziomie europejskim na rzecz aktywnego społeczeństwa europejskiego
Treści zawarte w tej publikacji odzwierciedlają wyłącznie opinie ich autorów i nie muszą
odzwierciedlać poglądów Fundacji im. Heinricha Bölla
Copyright wydanie angielskie Biuro Regionalne UE Fundacji im. Heinricha Bölla w Brukseli
Copyright wydanie polskie Biuro Regionalne Europa Centralna Fundacji im. Heinricha
Bölla w Warszawie
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN 978-83-61340-44-7
Zamówienia prosimy kierować na adres:
Fundacja im. Heinricha Bölla
ul. Żurawia 45, III p.
00-680 Warszawa
Tel.: +48 22 59 42 333
e-mail: [email protected]
http://www.boell.pl
Spis treści
Agnieszka Rochon
Wstęp do wydania polskiego . . . . . . . . . . . . . . . . . 5
Ralf Fücks
Słowo wstępne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8
Część I
Europa Środkowa: nowe kraje
członkowskie Unii Europejskiej . . . . . . . . . . 13
Ilana Bet-El
1.Rozszerzenie po zimnej wojnie
i dojrzewanie Unii Europejskiej . . . . . . . . . . . . . . 15
Adam Krzemiński
2.Między rozczarowaniem a optymizmem:
doświadczenie Polski. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35
Jiří Pehe
3.Czechy i Unia Europejska: Zawiła relacja . . . 45
Veiko Spolitis
4.Siły dośrodkowe i odśrodkowe:
transformacja krajów bałtyckich. . . . . . . . . . . . 63
Werner Schulz
5.Zjednoczenie Niemiec: kamień milowy
na drodze do zjednoczenia Europy . . . . . . . . 87
www.boell.pl
3
Część II
Bałkany Zachodnie: Perspektywa
Unii Europejskiej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 105
Nicholas Whyte
6.Unia Europejska i Bałkany Zachodnie . . . 107
Vladimir Pavićević
7.Perspektywa europejska dla Serbii,
Czarnogóry i Kosowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 125
Tihomir Ponoš
8.Chorwacja: ostrożny fan Europy . . . . . . . . 138
Ugo Vlaisavlević
9.Bośnia i Hercegowina: ciągłość
etnopolityki w wieku integracji
europejskiej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 161
Część III
Były Związek Radziecki: nowi
wschodni sąsiedzi Unii Europejskiej . . . 187
Fraser Cameron
10.Polityka wschodnia Unii Europejskiej. . . . . 189
Beka Natsvlishvili
11.Gruzja w drodze do Europy . . . . . . . . . . . . . . . 211
Jens Siegert
12.Rosja i Unia Europejska: głęboka
fosa zamiast żelaznej kurtyny. . . . . . . . . . . . . 229
Juri Durkot
13.Opowieści z Ukrainy. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 247
4
Agnieszka Rochon
Wstęp
do wydania polskiego
Rok 1989 to czas zwycięstwa pokojowych rewolucji, które ogarnęły kraje europejskie za żelazną kurtyną, czas nadziei na zjednoczenie Europy i wspólną
europejską przyszłość. Dla krajów bloku wschodniego – w tym Polski – wraz
z obaleniem reżimu komunistycznego na drodze pokojowego samowyzwolenia rozpoczął się „powrót do Europy”. Wywalczone swobody i prawa obywatelskie stały się fundamentem budowania demokracji, dobrobytu i odzyskiwania europejskiej tożsamości. Wstąpienie do Unii Europejskiej było politycznym
www.boell.pl
5
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
celem większości ekip rządzących i motorem napędowym do podjęcia wysiłku demokratycznych reform, zaś wolny rynek stał się motywem przewodnim
transformacji gospodarczej.
Odwilż w Moskwie i deklaracja Gorbaczowa o budowaniu „wspólnego europejskiego domu” sprzyjała zmianom politycznego krajobrazu Europy
na początku lat 90. Rozpadł się Związek Radziecki i niektóre z byłych republik
sowieckich – w tym kraje bałtyckie, Ukraina, Białoruś i byłe republiki kaukaskie –
odzyskały suwerenność. Upadł dzielący Niemcy mur berliński. Z mapy Europy
zniknęła Czechosłowacja – Czesi i Słowacy rozstali się pokojowo, tworząc dwa
odrębne państwa.
Rozszerzenie Unii Europejskiej w roku 2004 i 2007 o dziesięć państw
byłego bloku wschodniego jest ważnym etapem jednoczenia i demokratyzacji
Europy i nie byłoby możliwe bez wydarzeń roku 1989 – polskiego okrągłego
stołu, aksamitnej rewolucji w Czechosłowacji, czy też upadku muru berlińskiego – i tym samym bez zaangażowania i determinacji demokratycznych ruchów
opozycyjnych państw bloku sowieckiego.
Jednak dwadzieścia lat transformacji to nie tylko pasmo sukcesów. Nie
wszystkim państwom postsocjalistycznym udało się dojść do wolności na drodze
pokojowych przemian. Wskutek zaszłości historycznych i etnicznych konfliktów
Jugosławia pogrążyła się w dziesięcioletniej, wyniszczającej wojnie domowej.
Odbudowa powstałych na drodze konfliktu zbrojnego nowych państw trwać
będzie kolejne dziesięciolecia.
W innych krajach reformy gospodarcze spowodowały upadki przedsiębiorstw, tworząc warstwę ludzi bezrobotnych i niedopasowanych do wyzwań
wolnorynkowej gospodarki i wyznaczając nowe linie społecznych podziałów.
Rozliczenia z socjalistyczną przeszłością dzielą obecnie dawną demokratyczną
opozycję i nowe polityczne elity państw postkomunistycznych. Spory dotyczące
wspólnej, lecz odmiennie postrzeganej europejskiej historii są przyczynkiem do
zadrażnień i konfliktów pomiędzy poszczególnymi państwami Europy. Nasilenie
tendencji populistycznych i radykalnie prawicowych jest niepokojącym znakiem
6
Agnieszka Rochon
niedostatków demokracji oraz sygnałem braku akceptacji części społeczeństw
dla zachodzących przemian.
Proces jednoczenia Europy nie jest ani prosty, ani zakończony. Pięć lat
po rozszerzeniu Unii Europejskiej nadal częściej mówimy o „starej” i „nowej”
Europie niż o wspólnej europejskiej tożsamości. Rozszerzenie – przesuwając
granice obszaru politycznej i gospodarczej stabilności w Europie – nie objęło
wszystkich europejskich państw. Poza granicami Unii pozostały m.in. Ukraina
i Gruzja. Ponieważ w przypadku tych krajów trudno mówić o stabilnej demokracji, perspektywa ich członkostwa w UE jest obecnie daleka i mglista. Rosja
nie mówi już o „wspólnym europejskim domu”, lecz próbuje powrócić do roli
mocarstwa, co sprawia, że jej relacje z Unią Europejską i europejskimi państwami są więcej niż problematyczne.
Autorzy i autorki publikacji podejmują próbę oceny przemian minionego
dwudziestolecia. Pytania: Jak wypada porównanie wizji „powrotu do Europy”
z rzeczywistością? – oraz – Jakie granice zniknęły, a jakie podziały pozostają
nadal wyzwaniem dla Europy? – są motywem przewodnim publikacji. Refleksja nad przeszłością, oparta na nie zawsze zbieżnych doświadczeniach demokratycznej transformacji tworzy obraz dzisiejszej Europy i jest jednocześnie dla
autorek i autorów publikacji punktem wyjścia do stworzenia wizji Europy w perspektywie następnych dwudziestu lat.
Agnieszka Rochon
Heinrich Böll Stiftung Warszawa
Warszawa, wrzesień 2009
www.boell.pl
7
Słowo wstępne
Według Adama Michnika, rok 1989 był europejskim annus mirabilis. Doszło
wówczas do pokojowej rewolucji, która stanowiła cud dokonany przez obywateli Europy Środkowej i Wschodniej. Mało kto (a na pewno żaden szef rządu
czy polityk na Zachodzie) przewidywał, że działający w różnych krajach ruch
społeczny w ciągu zaledwie kilku miesięcy skruszy reżimy socjalistyczne i zmusi
potężny Związek Radziecki do odwrotu w głąb granic Rosji. Co prawda Ronald
Reagan, stojąc w czerwcu 1987 roku pod murem berlińskim, wygłosił legen-
Ralf Fücks
darne słowa „Panie Gorbaczow, niech pan zburzy ten mur!”, ale ani dyplomaci
europejscy, ani rząd amerykański nie brali tego wezwania na serio. Niektórzy
z nich wręcz nie chcieli, by się ziściło: dwie republiki niemieckie odpowiadały im
bardziej niż jedna.
Cudowna wolność nie pojawiła się jednak jak grom z jasnego nieba.
Miała długą historię, na którą składała się czechosłowacka Karta 77 i polski ruch
związkowy „Solidarność”. Można tu włączyć również Praską Wiosnę 1968 roku,
krąg sowieckich opozycjonistów skupiony wokół Andrieja Sacharowa, a nawet
wydarzenia roku 1956 na Węgrzech, czy wydarzenia roku 1953 w NRD –
pierwsze masowe protesty w radzieckiej sferze wpływów po wojnie.
Źródłem sukcesu zrywu roku 1989, w porównaniu z wcześniejszymi
aktami oporu, był jego pokojowy charakter. W pamięci ludzi wciąż jeszcze tkwiły obrazy czołgów na ulicach Berlina Wschodniego, Pragi i Budapesztu. Obawiano się powtórki tych tragedii. Trauma tamtych wydarzeń stała się siłą napędową
nowej koncepcji oporu, pozbawionej przemocy i opartej na dialogu z siłami
władzy w celu osiągnięcia pokojowej transformacji.
Te nieprawdopodobne cele udało się osiągnąć nie tylko dzięki umiejętnościom i rozwadze ruchów opozycyjnych. Bez politycznej odwilży w Moskwie, bez przyzwolenia Gorbaczowa na to, by wojska radzieckie pozostały
w koszarach, a ruchy reformatorskie w bratnich krajach socjalistycznych mogły
się rozwijać, historia roku 1989 byłaby znacznie bardziej mroczna. Nieważne,
że historyczne osiągnięcie Gorbaczowa oparte było na błędnych rachubach.
Gorbaczow wierzył, że reformy wzmocnią system, tymczasem przyczyniły się
do jego zguby.
Ducha wczesnego okresu zmian na początku lat 90. uchwycił amerykański politolog Francis Fukuyama w słynnej książce Koniec historii (opublikowanej
w 1992 roku). Fukuyama postawił tezę, że w obliczu rozpadu systemu socjalistycznego przestała istnieć jakakolwiek poważna opozycja wobec liberalizmu
oraz że w tej sytuacji cały świat nawróci się na połączenie demokracji z kapitalizmem, które wyszło zwycięsko z rywalizacji z systemem socjalistycznym.
www.boell.pl
9
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Pytanie, które musimy zadać sobie pod koniec pierwszej dekady nowego milenium, brzmi: W jakim stopniu diagnoza Fukuyamy jest nadal aktualna?
Czy może to, z czym mamy do czynienia w wielu postkomunistycznych krajach,
to swoista erozja świeżo wywalczonej demokracji w obliczu globalnego kryzysu
gospodarczego, który kwestionuje prawomocność kapitalizmu? Dzisiejszy kryzys koncepcji demokracji i gospodarki wolnorynkowej nie oznacza jednak, że
wyłonią się z niego alternatywy, które będą mieć podobny wpływ, jak komunistyczne i faszystowskie ruchy opozycyjne w latach 1930.
Fala wolności, która wezbrała w 1989 roku, rozlała się poza Europę.
Jej częścią był również ruch demokratyczny w Chinach, który został, w jakże
typowy sposób, stłumiony na placu Tiananmen. Jednak epicentrum tej fali było
zlokalizowane w Europie, w tym w Rosji. A jednym z głównych osiągnięć tego
okresu stało się ponowne zjednoczenie polityczne Europy w oparciu o zasady
rządów prawa i demokracji.
Jednak historyczna misja stworzenia wolnej i zjednoczonej Europy nie
jest jeszcze zakończona. Nie możemy popełnić błędu, polegającego na wytyczaniu lub akceptacji nowych i trwałych linii podziałów w Europie: ani w przypadku byłej Jugosławii, ani Turcji, Ukrainy czy Gruzji. Skutki kryzysu gospodarczego zagrażają obecnie temu, co do tej pory udało się osiągnąć dzięki integracji
europejskiej. Przechodzimy przez okres niebezpiecznego braku europejskiej
solidarności i niezdolności działania. Tymczasem, jeśli chcemy poradzić sobie
z kryzysem, Europa jest nam potrzebna jeszcze bardziej.
Autorzy tekstów w tej publikacji nie tylko wspominają z nostalgią euforyczne dni, kiedy mieszkańcy Europy Środkowej i Wschodniej przezwyciężyli
podział kontynentu, ale dokonują również rzeczowych ocen minionego okresu. Jakie skutki przyniósł rok 1989? Na ile oczekiwania zostały spełnione, a w
jakim stopniu zawiedzione? Jaką rolę odegrała w ciągu ostatnich dwudziestu lat
Unia Europejska? Jakie jest obecne miejsce postkomunistycznych krajów Europy Środkowo-Wschodniej i Bałkanów Zachodnich w Europie? W jaki sposób
wszystkie te zmiany odbiły się na „starej Europie,” na tych członkach Unii Eu10
Ralf Fücks
ropejskiej, których doświadczenie historyczne jest powiązane z drugą stroną
muru? W jaki sposób przyjęcie krajów postkomunistycznych zmieniło Unię Europejską i jej politykę?
Spojrzeliśmy również w przyszłość. Jak kraje postkomunistyczne wyobrażają sobie siebie za dwadzieścia lat? Na jakich celach i wartościach powinna
być oparta przyszłość Europy? Jedna rzecz jest jasna: chociaż zjednoczona Europa potrzebuje silnych wspólnych instytucji, nie może polegać wyłącznie na instytucjach. Bez wspólnych wartości i ideałów, bez wyraźnej debaty publicznej na
temat tego, w jaki sposób chcemy rozwijać nasze społeczeństwo, zjednoczonej
Europie brakować będzie impetu potrzebnego do rozwoju.
Ralf Fücks studiował nauki społeczne, ekonomię i nauki polityczne w Heidelbergu i Bremie. W 1982 roku wstąpił do Bündnis 90/Die Grünen. Po ukończeniu studiów pracował jako wykładowca na Uniwersytecie w Bremie oraz jako
redaktor dwóch magazynów: Moderne Zeiten i hefte für demokratie und sozialismus. W latach 1991-1995 był senatorem ds. rozwoju przestrzennego i ochrony środowiska. Od 1996 roku jest członkiem zarządu Heinrich Böll Stiftung.
www.boell.pl
11
Część I
Europa Środkowa:
nowe kraje
członkowskie
Unii Europejskiej
Ilana Bet-El
1.
Rozszerzenie
po zimnej wojnie
i dojrzewanie
Unii Europejskiej
Ilana Bet-El
www.boell.pl
15
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Unia Europejska jest anomalią: tworem historycznym, który jest z zasady ahistoryczny. Żadna epoka nie zna podobnego przykładu, by duża grupa suwerennych
krajów zdecydowała z własnej woli połączyć swoją suwerenność oraz zasoby
dla większego wspólnego dobra. Fakt, że definicja tego połączenia była i pozostaje niejednoznaczna, w rzeczywistości tworzy niezwykłą siłę Unii, pozwalając, by następujące z czasem zmiany poglądów odzwierciedlały się w obrazie
całości. Ta niejednoznaczność napełnia projekt życiem, sprawiając, że każde
pokolenie musi na nowo o nim dyskutować i wytyczyć jego ramy. To niezwykłe
osiągnięcie, historyczne osiągnięcie – a jednak całkowicie ahistoryczne. Projekt
okazał się bowiem bardzo starannie wykonanym mechanizmem, który pozwala
na niemówienie o historii na poziomie kolektywnym, a wręcz, kiedy to możliwe, na aktywne jej ignorowanie.
Zawiłe reguły i dyrektywy, żargon prawniczy, pracochłonne tłumaczenia, niekończące się negocjacje, niezrozumiałe instytucje, porozumienia i ugody
– wszystko to sprawia, że kontakty między ludźmi, społecznościami i państwami
są ściśle uregulowane i często bardzo czasochłonne. W rezultacie emocje, roszczenia i gniew są kierowane w stronę komisji przygotowawczych, wyczerpujących
szczegółów i procedur biurokratycznych – a więc przemieniają się w procesy, a nie
w nienawiść i konflikty, czy też historię. Jest to samo w sobie niezwykłym osiągnięciem, tym większym, że mowa o Europie, kontynencie, który od wieków wykorzystywał historię jako uzasadnienie wszelkiego rodzaju nienawiści i konfliktów.
Argumenty od ziemi po zasoby naturalne, od religii po etniczność, od hegemonii po
władzę pielęgnowano uważnie przez lata, by wykorzystać je, osobno lub w różnych
połączeniach, jako broń przeciw sobie, tworząc zachodzące na siebie obszary konfliktu, w ciągłym i błędnym kole przemocy. Jednak cykl ten, po niewyobrażalnych
okrucieństwach II wojny światowej, zatrzymał się. Historia i wszystkie związane z nią
kwestie zostały zabrane, usunięte z widoku, skazane na banicję, a rozpoczęło się to,
co zapoczątkowało Unię Europejską, nowy ład teraźniejszości i przyszłości, z naciskiem na procedury. Można to uznać za realizację słynnych słów L.P. Hartleya:
„Przeszłość jest obcym krajem. Tam wszystko robią inaczej”.
16
Ilana Bet-El
To wydarzyło się na Zachodzie, ale to tylko połowa opowieści. W innych miejscach w Europie również wymazano przeszłość, ale z innych powodów. Kontynent przecięła żelazna kurtyna, pozbawiając odciętych nią ludzi własnej tożsamości i historii. W bloku sowieckim i w byłej Jugosławii przypominanie
przeszłości zostało w znacznym stopniu zakazane, a pamięć i upamiętnianie
ograniczono do słusznych tematów, zaaprobowanych przez władzę. Jugosławia stała się krajem wymuszonego „braterstwa i jedności”, niezaangażowanym
w żaden z bloków, podczas gdy pozostałe podbite kraje przemieniono w republiki radzieckie lub „kraje satelitarne”. Ich historia tak czy owak miała sięgać tylko
wyzwolenia przez ZSRR, w połączeniu z chronologią rewolucji komunistycznej.
System ten nie był mechanizmem ignorowania historii na rzecz lepszej wspólnej
teraźniejszości i przyszłości, ale raczej strategią tłumienia historii czy też ponownego jej kształtowania w taki sposób, by odpowiadała potrzebom zwycięskiej
i nierzadko krwawej dyktatury. Ten nikczemny system trwał w Europie Środkowej i Wschodniej przez blisko pół wieku, ale nie odniósł sukcesu, ponieważ nie
był zdolny do przetrwania.
Historię można od czasu do czasu ignorować, jak udowodniła to Unia
Europejska, ale nie można jej zaprzeczyć, tak samo jak pamięć i tożsamość nie
mogą być narzucone z zewnątrz. Narzucając własną wizję przeszłości, sowieci sprawili, że historia, a zwłaszcza konkretne i niepowtarzalne historie krajów
okupowanych, stały się głównym elementem oporu, a w konsekwencji również
tożsamości narodowej. Jak zauważył estoński poeta Jaan Kaplinski: „Przeważająca większość Estończyków nie zaakceptowała narzuconej tożsamości sowieckiej, a zachęcona bliskością Finlandii, trzymała się kurczowo rzeczywistej bądź
wyobrażonej tożsamości zachodniej”. Ta ocena sprawdzała się w przypadku
większości krajów okupowanych przez ZSRR, a w rezultacie, po zlikwidowaniu
żelaznej kurtyny, każdy kraj miał silne poczucie swojej tożsamości i historii oraz
palącą potrzebę głośnej i otwartej rozmowy na temat przeszłości – całej przeszłości, jak kontynent szeroki. Niezbędne stało się zrozumienie lat zależności
od ZSRR po to, by móc zostawić je za sobą i zająć się przyszłością. Zrozuwww.boell.pl
17
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
miałą potrzebą było również podzielenie się brzemieniem tej historii z innymi Europejczykami. Następnie wyzwolone kraje napotkały Unię Europejską:
historyczny twór, który mógł i chciał pomóc im w modernizacji i umożliwić
czerpanie korzyści z własnych tożsamości, ale również projekt ahistoryczny,
mechanizm ignorowania przeszłości. Po obu stronach nastąpił szok kulturowy.
Ani te państwa, ani Unia Europejska nie były przygotowane na to spotkanie.
A jednak spotkanie to było, i w dalszym ciągu pozostaje, tłem fascynującego
procesu integracji europejskiej.
Ponowne zjednoczenie
Europa nigdy nie była zjednoczona. Na przestrzeni tysięcy lat niektóre części
kontynentu łączyły unie celne, królestwa i imperia – ostatnim z nich było imperium sowieckie – ale cały kontynent nigdy nie stanowił jedności. Z drugiej
strony Europa często była wewnętrznie podzielona, bądź dzielona przez innych, ostatnio przez zimną wojnę. „Zjednoczenie” trzeba więc rozumieć jako
eliminowanie podziałów wewnątrz kontynentu, niekoniecznie jako zbliżanie
do siebie ludzi i państw. Historycznym osiągnięciem Unii jest stworzenie struktury, która dotyczy i dotyka znacznej części kontynentu, pozwalając na trwałe
wyeliminowanie podziałów. Niestety zmorą Unii okazało się być radzenie
sobie z następstwem tego osiągnięcia, czyli ze swoją zwiększoną rangą i wpływami politycznymi. Unia Europejska w swoich kolejnych wcieleniach z zasady
niechętnie wywierała bezpośredni nacisk polityczny. Przyjmowano, że wpływ
polityczny będzie zamierzonym efektem ubocznym współpracy handlowej
i gospodarczej, i nie musi być otwarcie formułowany jako cel. Niekończące się
procesy stanowiące nieodłączną istotę Unii jednocześnie zawierały w sobie
aspekt polityczny i sprawiały, że jawił się on jako konieczność – sprawiając, że
Unia było swego rodzaju uśpionym graczem międzynarodowym. Stanowiło
to status quo w znacznej mierze akceptowalny dla wszystkich państw członkowskich, pozwalając na okazjonalne wspólne stanowiska czy działania, obok
18
Ilana Bet-El
działań na poziomie krajowym. Ale od roku 1989 taka postawa była coraz
trudniejsza do utrzymania.
Sprowokowany końcem zimnej wojny proces rozszerzenia Unii Europejskiej, był decyzją otwarcie polityczną: grupa krajów nagle stała się wolna
i nieprzydzielona, unosząc się między Rosją, która popadła w niełaskę, a bogatą
Unią. Na pierwszy rzut oka kraje te były zdecydowanie zwrócone ku zachodowi, jednak w większości nie były w pełni demokratyczne, choćby dlatego,
że demokracja nie miała w nich długiej tradycji, a wszystkie były biedne i zaniedbane. W takim stanie stanowiły zagrożenie dla samych siebie, a więc również
dla równowagi kontynentu. Chociaż UE prawdopodobnie wolałaby ograniczyć
się do udzielania zwiększonej pomocy ekonomicznej, szybko stało się jasne, że
większość krajów Europy Środkowej i Wschodniej wymaga znacznie szerzej
rozumianej pomocy, która pomogłaby w podtrzymaniu ich autonomii i demokracji oraz zapobiegła ich powrotowi pod wpływy Rosji. Członkostwo w Unii
Europejskiej stało się więc również kwestią doraźnej korzyści politycznej, a nie
tylko współpracy gospodarczej czy altruizmu. Dla jasności, to nie była jedyna
decyzja polityczna Unii Europejskiej. Przez lata podjęto wiele takich decyzji, jednak nie były one aż tak uderzające. Na przykład unia monetarna, która w końcu
zaowocowała euro, była typową decyzją polityczną, ale jednocześnie decyzją
ekonomiczną, co pozostawało w sferze tradycyjnej działalności Unii. Nie był to
również pierwszy przypadek, kiedy Unia podjęła polityczną decyzję dotyczącą
rozszerzenia. Hiszpania, Portugalia i Grecja zostały przyjęte do Unii po obaleniu reżimów dyktatorskich, aby zapewnić stabilność ich demokracji, rozwój,
a zatem pokój na kontynencie. A wszystkie te działania okazały się być bardzo
korzystne dla Unii Europejskiej i dla wymienionych krajów. Mimo to rozszerzenie po zimnej wojnie miało zupełnie inną skalę. Decyzja ta dotyczyła całej sfery
geopolitycznej, a nie tylko pojedynczego kraju i miała na celu szybkie i trwałe
określenie losu państw położonych wzdłuż granicy, która przez dekady i wieki
przesuwała się między Rosją a Niemcami, osadzając je na trwałe w zachodniej
sferze wpływów. Decyzja ta miała na celu stworzenie bloku krajów demokrawww.boell.pl
19
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
tycznych, zorganizowanych przy pomocy podobnych zasad prawa, porządku
i demokracji wzdłuż granicy z Rosją. To była odważna decyzja polityczna, która
zmieniła Unię Europejską na zawsze.
Choć piętnaście „starych” krajów członkowskich pokrywało rozległe
terytorium, skala geograficzna powiększonej Unii była ogromna. Po rozszerzeniu Porozumienia z Schengen, które pozwoliło na możliwość poruszania się
po większości tego terytorium bez konieczności posiadania paszportu, zaczęło
pojawiać się poczucie wspólnej przestrzeni. Sam fizyczny rozmiar Unii, w połączeniu z możliwościami globalnego handlu, wspólną walutą i zgromadzonym
bogactwem, przemieniły ją w inny twór, automatycznie i mimowolnie stała się
międzynarodowym mocarstwem. Nacisk należy jednak położyć na słowo „mimowolnie”, ponieważ przekształcenie się w byt polityczny nie było dla Unii
czymś naturalnym – polityka nie jest wszak czymś, co łatwo poddaje się procedurom – a każdy kraj chciał zachować swoje polityczne znaczenie, zwłaszcza
na arenie międzynarodowej. Po roku 1989 stało się to znacznie trudniejsze.
Status quo uśpionej siły politycznej roztrzaskał się, gdy wydarzenia takie jak wojny na Bałkanach wymagały wspólnego stanowiska, co nie tylko było trudne do
osiągnięcia i podtrzymania, ale czemu towarzyszyło również – i często zaprzeczało – piętnaście pojedynczych głosów. Od roku 2004 pojawiło się znacznie
więcej kwestii międzynarodowych wymagających wspólnego stanowiska, które
zwykle tonie w kakofonii dwudziestu siedmiu nieskoordynowanych głosów. Do
pewnego stopnia można stan ten postrzegać jako skrajną realizację wolności
słowa, w której każdy kraj wnosi do debaty swoją niepowtarzalną perspektywę.
W rzeczywistości podział ten jest podziałem na głos Wschodu i Zachodu, starego i nowego, i różnych priorytetów.
Wyzwolenie
Podobnie jak większość symboliki związanej z zakończeniem zimnej wojny,
ponowne zjednoczenie traktowano jako tworzenie mostu między przeszłością
20
Ilana Bet-El
a teraźniejszością oraz zmianę w postrzeganiu przeszłości. Chodziło o „prawidłowe” zakończenie II wojny światowej, rozumiane jako znacznie opóźniona realizacja porozumień jałtańskich, które miały na celu ukształtowanie powojennego świata. Ponad połowa tekstu porozumień, podpisanych w lutym 1945 roku,
przed końcem wojny, przez prezydenta USA Roosevelta, brytyjskiego premiera
Churchilla i przywódcę ZSRR Stalina, była poświęcona wyzwoleniu Europy:
„„ Ustanowienie ładu w Europie i odbudowanie krajowego życia gospodarczego musi zostać osiągnięte dzięki procesom, które pozwolą wyzwolonym
ludom na zniszczenie ostatnich pozostałości nazizmu i faszyzmu oraz na
stworzenie wybranych przez siebie demokratycznych instytucji. To jest zasadą Karty Atlantyckiej – prawo wszystkich ludzi do wybrania formy rządów,
pod którymi będą żyć, przywrócenie suwerennych praw i samorządności
tym ludom, które zostały ich pozbawione siłą przez najeźdźców.
„„ Aby wspierać warunki, w których wyzwolone ludy mogą korzystać z tych
praw, trzy rządy wspólnie pomogą obywatelom każdego wyzwolonego
kraju w Europie lub kraju Osi w Europie, który w ich mniemaniu wymaga
pomocy, w: (a) ustanowieniu warunków wewnętrznego pokoju; (b) niesieniu wyjątkowych środków pomocy mających na celu poprawę sytuacji
cierpiących ludzi; (c) stworzeniu tymczasowych rządów szeroko odzwierciedlających wszystkie elementy demokratyczne wśród ludności i zobowiązanych do jak najszybszego ustanowienia, drogą wolnych wyborów,
rządów reagujących na wolę ludu oraz (d) umożliwieniu, gdzie sytuacja
tego wymaga, przeprowadzenia takich wyborów.
Nie ma wątpliwości, że słowa te odzwierciedlają wizję wyzwolonej i demokratycznej Europy składającej się z niepodległych i uznanych na arenie międzynarodowej państw, z niezależnymi rządami wybieranymi w bezpośrednich
wyborach. Niestety, mimo podpisania tego dokumentu Stalin użył swoich wojsk
nie tylko do wyzwolenia znacznej części Europy Wschodniej z nazistowskiej
okupacji, ale również do podporządkowania tych obszarów ZSRR. W rezultacie pod koniec wojny stało się jasne, że Europa nie będzie wyzwolona i odwww.boell.pl
21
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
budowana w sposób przedstawiony w porozumieniach jałtańskich, co zostało
potwierdzone przez Winstona Churchilla w 1946 roku, kiedy ukuł on termin
„żelazna kurtyna”. Wyzwolenie musiało więc poczekać aż do roku 1989, kiedy
rozpadł się ZSRR, a okupowane kraje same zaczęły się wyzwalać. Jednak kiedy
udało im się osiągnąć zasłużony stan wyzwolenia, okazało się, że „trzy rządy”,
które miały pomóc im w fazie przejściowej, dążąc do osiągnięcia czterech artykułów drugiego akapitu, przestały być do tego zdolne. Rosja została pokonana
i wreszcie zepchnięta w głąb swoich granic, Stany Zjednoczone były nastawione
przychylnie, ale oddalone, a Wielka Brytania stała się częścią Unii Europejskiej.
Prawdopodobnie nikt nie był w stanie przewidzieć w roku 1987 (a już
na pewno w roku 1951, kiedy tworzono Europejską Wspólnotę Węgla i Stali,
która dała podwaliny pod to, co stało się później UE), że Unia odegra tak kluczową rolę w ułatwieniu przejścia wielu krajów Europy Środkowej i Wschodniej od komunizmu do demokracji oraz od biedy do dobrobytu. (I choć bezdyskusyjnie kraje te ucierpiały z powodu kryzysu gospodarczego lat 2008-9, jest
również jasne, że ich baza gospodarcza jest obecnie całkowicie zreformowana
oraz bez porównania stabilniejsza i przynosząca większe dochody niż przed
rokiem 1989). Niewątpliwie ważną rolę w zbliżeniu tych krajów do sfery euroatlantyckiej odegrało NATO, ale prawdziwie „brudną robotę” wykonała Unia
Europejska – od pracochłonnego procesu stworzenia acquis communautaire dla
każdego ponownie niepodległego kraju, przez negocjowanie fundamentalnych
reform (w sądownictwie, gospodarce, przemyśle), przekształcenie rządów
w odpowiedzialne demokracje, aż do zapłacenia za koszty tych przemian.
Ze swej strony wszystkie kraje, które przystąpiły do procesów określanych później jako rozszerzenie, a nawet te, które później zostały z nich
wykluczone, ociepliły swój stosunek do Unii, widząc jej ofertę: członkostwo
w najbogatszym bloku handlowym na świecie, który zapewnia dodatkowe
bezpieczeństwo gospodarcze podobne do obrony militarnej NATO oraz nieprawdopodobnie wysoki standard życia. Na początku mogły istnieć pewne niejasności związane z tym, w jaki sposób i, co ważniejsze, dlaczego przedstawia22
Ilana Bet-El
no im tę ofertę, było jednak jasne jak słońce, że jest to najlepsza z możliwych
propozycji. W oczach krajów Europy Środkowej i Wschodniej ważne były nie
tylko wszystkie wymienione wyżej korzyści, ale także fakt, że UE zaspokajała ich
dwie podstawowe potrzeby: dawała silną wspólną pozycję wobec Rosji oraz
wzmacniała demokrację – w tym także, a nawet zwłaszcza, wolność słowa.
Problemem było to, że nowi zachodni sojusznicy, piętnastu „starych” członków
Unii, niekoniecznie postrzegali Unię w ten sam sposób i nie rozumieli potrzeby
krajów kandydujących.
Zderzenie narracji
Dla zachodnich państw członkowskich Unia Europejska była i w dużym stopniu
nadal jest, narzędziem służącym zlikwidowaniu toksycznej rywalizacji między
Francją a Niemcami, która przez stulecia, a zwłaszcza w XIX i XX wieku, napędzała wojny i niewyobrażalne zbrodnie Niemiec podczas II wojny światowej.
Co więcej, Unia była również narzędziem rozpraszającym pamięć tej rywalizacji
i tych czynów. W tej narracji nie ma miejsca na Rosję, która pojawia się co najwyżej jako okazjonalny i niezbędny sojusznik podczas dwóch wojen światowych,
jako długoterminowy, ale odległy wróg kierujący zimną wojną oraz jako pewne,
choć nieprzyjemne w kontaktach, źródło energii. Z perspektywy wschodniej
Rosja była i jest we wszystkich możliwych narracjach okropnym i przerażającym wrogiem, podczas II wojny światowej razem z Niemcami, później zaś
samodzielnie. W końcu połowa Niemiec była w ZSRR i obywatele NRD byli
represjonowani tak samo jak obywatele innych podbitych republik i krajów satelitarnych. To zderzenie narracji, które na początku nie było widoczne, zostało
spotęgowane różnym rozumieniem wolności słowa. Kraje zachodnie poświęciły całe dekady szlifowaniu umiejętności nierozmawiania o przeszłości, zgadzając
się na pewną wspólną wersję narracji. Nawet jeśli każdy kolejno przyłączający
się kraj miał nieco inną wersję przeszłości od wersji sześciu krajów założycielskich, wszystkie akceptowały tę narrację i niewypowiedzianą zasadę: unikanie
www.boell.pl
23
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
rozmowy o przeszłości było łatwym wymogiem do spełnienia. Dotyczyło to
również Hiszpanii, Portugalii i Grecji, których akcesja była wyrazem poważnej
decyzji politycznej Unii. Z różnych względów kraje te ochoczo przyjęły ahistoryczne nastawienie UE, ponieważ wszystkie kryły w sobie demony długich
wojen domowych i dyktatur, o których z radością wolały nie dyskutować, jednocześnie akceptując z konieczności niewypowiedzianą narrację UE, nawet jeśli
różniła się ona znacząco od ich wersji wydarzeń. Jednak państwa kandydackie
Europy Środkowej i Wschodniej miały nadzieję na wprowadzenie swojej opowieści jako części wspólnej niewypowiedzianej narracji, a na dodatek chciały
mówić o niej głośno i wyraźnie. Co ważniejsze, w swojej nowej narracji usiłowały również rozdzielić role i wartości, a także winę.
Podczas gdy na Zachodzie odbierano wydarzenia roku 1989 jako możliwość dokończenia wyzwolenia Europy i realizacji porozumień jałtańskich, wielu mieszkańców Wschodu postrzegało je jako spóźnioną realizację konkretnej
obietnicy i zobowiązań wyszczególnionych w tym dokumencie. Zachód postrzegał opóźnienie jako coś, czego nie dało się uniknąć, część składową zimnej
wojny; obywatele i kraje Europy Środkowej i Wschodniej postrzegali je jako
porzucenie ich przez Zachód – oraz jako złamanie obietnicy. Co więcej w niektórych krajach, zwłaszcza w Polsce i ówczesnej Czechosłowacji, opóźnienie
to postrzegano jako część niepewnego zachowania Zachodu w okresie prowadzącym do drugiej wojny – kiedy oba te kraje zostały napadnięte przez Niemcy
przy, jak im się wydawało, przyzwoleniu Zachodu. Dlatego w ich oczach ważną
częścią przystąpienia do Unii stała się konfrontacja z zachodnimi sąsiadami.
To oczywiste zderzenie narracji – spotęgowane starciem kultur i wynikające z różnic w okolicznościach historycznych na przestrzeni pół wieku – niosło ze
sobą znacznie większy potencjał konfliktu, kiedy poruszono temat pieniędzy. Bo
choć Unia Europejska, w swoim ówczesnym zachodnim wydaniu, poczuwała się
zdolna do wydania miliardów euro, wtedy jeszcze w różnych walutach, unijnych
podatników na poczet osiągnięcia przez kraje kandydackie poziomu umożliwiającego członkostwo, w krajach tych często postrzegano tę kwestię raczej jako
24
Ilana Bet-El
uzyskiwanie odszkodowania, a w oczach niewielkiej mniejszości, wręcz zadośćuczynienia. Z tej perspektywy miliardy były drobiazgiem w porównaniu z blisko
półwieczem radzieckiej okupacji. Polski pisarz Paweł Huelle ujął to w ten sposób:
„Większość Polaków nie postrzega naszego członkostwa w Unii Europejskiej jako aktu wspaniałomyślności, czy też jako wyjątkowego prezentu od
Zachodu. Zawsze byliśmy częścią Europy. Gdyby nie Układ Jałtański, który jednym pociągnięciem pióra wtłoczył narody Europy Środkowej pod but Stalina,
nie bylibyśmy dzisiaj zaangażowani w te dyskusje, bylibyśmy częścią Unii Europejskiej od samego jej początku. Dla nas wstąpienie do Unii Europejskiej jest
kwestią zadośćuczynienia i jednocześnie tworzeniem nowych możliwości”.
Słowa te kryją w sobie potencjał bardzo niebezpiecznego wybuchu, który mógłby nastąpić we wszystkich krajach kandydackich, nie tylko w Polsce, ale
którego na szczęście udało się uniknąć. Jak zauważa polski pisarz, ostatecznie
nadzieje na lepszą przyszłość okazały się być znacznie większe niż żale związane z przeszłością. A jeśli członkostwo w Unii miało na celu, między innymi,
zapewnienie bezpieczeństwa od Rosji, dyskretne traktowanie historii było krokiem roztropnym, choć obcym naturze tych krajów. Jak podsumował to Huelle
w przededniu polskiej akcesji do Unii Europejskiej:
„Polacy dawno odrzucili romantyczne mity naszych narodowych poetów, którzy widzieli Polskę jako wymęczoną ofiarę historii Europy. Nad Wisłą
przeważa obecnie pragmatyzm oraz przekonanie, że tworzymy, razem z innymi narodami Europy, wspólną i lepszą historię. I choć rzeczywiście mamy
pewne zastrzeżenia, to są one związane z tym, że w Unii Europejskiej wszystkie
dyskusje dotyczą wyłącznie dopłat dla rolników i wartości euro, tak jakbyśmy nie
mieli innych wspólnych spraw”.
Granice zjednoczenia
Zjednoczenie nie polegało wyłącznie na rozszerzeniu Unii Europejskiej, dotyczyło również krajów, które pozostały poza granicami Unii po rozpadzie ZSRR:
www.boell.pl
25
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
byłej Jugosławii i Albanii – określanych jako Bałkany Zachodnie – oraz państw
bezpośrednio przylegających do Rosji, zwłaszcza Ukrainy, Białorusi oraz południowego Kaukazu. W przypadku wszystkich tych państw proces rozwoju okazał się być znacznie trudniejszy i bardziej pogmatwany, a w przypadku Białorusi
– po prostu nieskuteczny. Blask Unii Europejskiej wywierał na nich wrażenie
bardzo powoli, a czasem nie robił żadnego wrażenia, częściowo ze względu
na brak możliwości czy niechęć ze strony Unii do zaoferowania im marchewki
w postaci członkostwa, a częściowo ze względu na to, że kraje te są w dalszym
ciągu uwikłane w przeszłość.
Jest to najlepiej widoczne na przykładzie byłej Jugosławii. Nie da się
zrozumieć wojen, które wybuchły w 1992 roku między republikami, bez zrozumienia tego, że dotyczyły one przeszłości i jej stłumienia. Chodziło o krzywdy, które Chorwaci wyrządzili Serbom podczas II wojny światowej. Chodziło
o to, że Muzułmanie byli Muzułmanami w obliczu wieków tureckiej okupacji.
Chodziło o krzywdy wyrządzone przez Serbów i wyrządzone Serbom podczas I wojny światowej. Chodziło o trwały mit uciskania Serbów po ich klęsce
w 1389 roku na Kosowym Polu w Kosowie. Chodziło o przymusowe osiedlanie Serbów przez Turków w Krajinie, na ziemiach chorwackich, trzy wieki
temu. Chodziło o stworzenie Jugosławii, a nie odrębnych państw, po I wojnie
światowej. Chodziło o pięćdziesiąt lat drugiej Jugosławii, w której Chorwaci,
Muzułmanie i Słoweńcy czuli się uciskani przez Serbów. Chodziło o pięćdziesiąt lat „Braterstwa i Jedności”, podczas których nie można było mówić o tych
krzywdach i złych wspomnieniach. W rezultacie, kiedy Jugosławia dobiegła końca, wszystko to nagle wybuchło.
Istnieją różne teorie wyjaśniające, dlaczego Jugosławia pogrążyła się
w wojnach, a kraje byłego Związku Radzieckiego nie. Niektórzy upatrują przyczyny w jakiejś zgubnej skłonności – „kolejna wojna bałkańska” – jakby ludzie
tego regionu byli predysponowani do walczenia ze sobą. Inni sugerują, że powodem mógł być kryzys ekonomiczny, który dotknął Jugosławię po śmierci Tito
w roku 1980. Biorąc pod uwagę względny dobrobyt kraju w poprzednich deka26
Ilana Bet-El
dach i jego status państwa „niezaangażowanego”, kryzys ten został silnie odczuty
i stworzył w społeczeństwie szczeliny, które w końcu całkowicie pękły i doprowadziły do wojny. Wiele argumentów przemawia za drugą teorią, a niewiele
za pierwszą, choćby dlatego, że wszelkie sytuacje ulegają pogorszeniu, kiedy
przestają był łagodzone pieniędzmi. Ale również dlatego, że Jugosławia była
tworem sztucznym, łatwym do rozbicia. Chociaż ludzie ci żyli od wieków obok
siebie, twór powołany do życia po II wojnie światowej, zreformowana Jugosławia z okresu międzywojennego, nie miał rzeczywistych korzeni historycznych.
Istniały grupy ludzi i roszczeń połączone ze sobą doraźną potrzebą polityczną
i podtrzymywane dziwną mieszanką dyktatury, dobrobytu i całkowitego zakazu
rozmawiania o długiej historii konfliktów etnicznych. Była to, jak napisał Misha
Glenny, próba „wrzucenia nienawiści do zamrażarki historii”. Jednak śmierć Tito,
silnego przywódcy, zdolnego do egzekwowania posłuszeństwa, rozpoczęła
proces rozmrażania, a koniec zimnej wojny, niosąc ze sobą potencjał nieładu,
podziałał jak fala upałów na nienawiść, roztapiając wszelkie pozostałe warstwy
lodu i odsłaniając ją tak, by wszyscy mogli ją widzieć i bić się o nią.
Jest więc ironią losu, że wojny bałkańskie można postrzegać jako powtórkę, ale też jako dokończenie II wojny światowej, ale w przeciwieństwie
do drugiego, w dużej mierze udanego podejścia do realizacji porozumień jałtańskich, w byłej Jugosławii ta druga runda przyniosła tragiczne konsekwencje.
Słowenii szybko udało się uciec od wojny i zgrozy i obrać zdecydowany kurs na
Unię Europejską (choć w relacjach z byłymi rodakami wykorzystuje przeszłość
równie sprawnie jak inne kraje bałkańskie). Reszta odwróciła się: kraje te wybrały przeszłość, a nie teraźniejszość i przyszłość i pod wieloma względami nadal
trzymają się tego kursu. Różnice polityczne między graczami nie zostały rozwiązane porozumieniem z Dayton, które zakończyło wojnę w Bośni w 1995 roku
– to bardzo udane zawieszenie broni, ale nic poza tym – i w dalszym ciągu
istnieją w prawie niezmienionej formie. Podczas gdy Chorwacja, Czarnogóra
i w pewnym stopniu Macedonia zdają się zmierzać ku zmianom, przeszłość nie
tylko je prześladuje, ale jest również ich główną walutą polityczną – również
www.boell.pl
27
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
w przypadku Bośni, Serbii i Kosowa, które odważnie wkroczyło w przyszłość
podejmując decyzję o niepodległości, ale nawet nie poruszyło – nie mówiąc
o rozwiązaniu – swoich różnic z Serbią. Dopóki nie stawi się czoła przeszłości
na poziomie politycznym, nie ma nadziei na udane dokończenie zjednoczenia
Europy: na Zachodnich Bałkanach pozostanie samotna wyspa.
Po zakończeniu zimnej wojny Ukraina i Białoruś również patrzyły za
siebie, a nie przed siebie, choć z innych powodów. Można kwestionować, czy
obywatele tych krajów wsparli taką postawę, ale w obu przypadkach widać wyraźnie, że silne postacie z przeszłości utrzymały swój wpływ nawet po rozpadzie
Związku Radzieckiego. Ukraina musiała poczekać aż do Pomarańczowej Rewolucji w roku 2004, aby ludzie powstali w poszukiwaniu prawdziwej wolności
i demokracji. Białoruś w dalszym ciągu czeka i w najlepsze trwa tam dyktatura.
Oczywiście, ważna jest geografia i historia. Oba kraje są na tyle oddalone od
Europy Zachodniej, że UE nie czuła nigdy, a w zasadzie do niedawna, potrzeby
wciągnięcia ich w swój krąg w jakikolwiek sposób, poza oferowaniem pomocy
wszystkim republikom i państwom satelitarnym byłego Związku Radzieckiego.
Państwa te mają natomiast długą historię więzów z Rosją, głównie w wyniku
wielowiekowej rosyjskiej okupacji, która zaowocowała licznymi mniejszościami
rosyjskimi. Chociaż UE zawsze zdawała sobie sprawę, że pełna implementacja
porozumień jałtańskich powinna oznaczać kres „stref wpływów”, nie ma wątpliwości, że Rosja postrzegała oba kraje, razem z południowym Kaukazem, jako
swój ogródek i nie życzyła sobie, by ktoś jeszcze się w nim bawił. Co więcej,
kraje te, w znacznie większym stopniu niż inne państwa europejskie, są postrzegane jako strategiczne aktywa Rosji. Chodzi zwłaszcza o Ukrainę, gdyż pewna
część rosyjskiej floty jest zakotwiczona w Sewastopolu. Biorąc pod uwagę te
dwie kwestie – brak impulsu ze strony UE i ostrożność ze strony Rosji – do
roku 2005 i udanego zakończenia Pomarańczowej Rewolucji zdawał się trwać
akceptowany przez wszystkich status quo, w którym Ukraina i Białoruś tkwiły
na „ziemi niczyjej” pomiędzy UE a Rosją, choć w rzeczywistości były satelitami
Rosji. Innymi słowy, zjednoczenie Europy zatrzymało się na ich granicach.
28
Ilana Bet-El
Porażki
W obliczu wojny na Bałkanach działania UE okazały się być niewystarczające.
Unia nie potrafiła poradzić sobie z przemocą na swoim kontynencie, nie była
też w stanie zrozumieć i zaakceptować tego, że historia po raz kolejny mogła
pozwolić na wybuch wojny. Poświęcając się niemal niewolniczo ignorowaniu
historii, Unia zdawała się sądzić, że mieszkańcy Jugosławii musieli ulec jakiemuś
prymitywnemu instynktowi, by skierować swą teraźniejszość w stronę wojny.
W połączeniu ze swoją ówczesną niechęcią do działania w jawnie polityczny
sposób, społeczność europejska praktycznie nie zareagowała na wydarzenia
prowadzące do konfliktu, a nawet po jego wybuchu spójny głos wspólnoty był
ciągle przerywany rywalizującymi głosami poszczególnych krajów: jeśli ta wojna
miała dotyczyć historii, trzeba było odtworzyć historyczne sojusze. Tak więc
mimo że wspólnota zdecydowała się nie uznawać poszczególnych republik,
dopóki nie osiągną one porozumienia, Niemcy uznali Chorwację, swojego historycznego protegowanego. Wspólnota potępiła brutalność serbską, ale przez
wiele miesięcy Wielka Brytania nie godziła się z tą polityką, ponieważ serbscy
partyzanci byli jej sprzymierzeńcami podczas drugiej wojny. I tak dalej: kakofonia
głosów, która jeszcze pogorszyła i tak złą sytuację.
Oprócz zaszkodzenia miejscowej ludności, uwikłanej w wojnę i za wszelką
cenę szukającej ucieczki, Unia zaszkodziła również sobie. Wiele państw członkowskich wysłało swoje wojska na dotknięte wojną obszary w ramach misji pokojowej
ONZ, ale kolektywna polityczna niewydolność państw członkowskich sprawiła, że
nie zostały one wykorzystane we właściwym celu aż do 1995 roku. Nie można
bowiem zapomnieć, że chociaż to naloty NATO odegrały kluczową rolę w wyeliminowaniu serbskich dział przeciwlotniczych, to Siły Szybkiego Reagowania złożone
z wojsk europejskich, pod przewodnictwem europejskiego dowódcy UNPROFOR, przełamały oblężenie Sarajewa, a chorwacka armia wyzwoliła Bihac i północną część Bośni. Działania te były jednak mocno spóźnione i nie wynikały z decyzji
politycznych podjętych w Brukseli czy też w innych stolicach.
www.boell.pl
29
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Zakończenie wojny w Bośni doprowadziło do poważnych zmian w tym,
w jaki sposób Unia postrzegała siebie oraz do powstania świadomości, że Unia
musi być w stanie działać politycznie w sprawach bezpieczeństwa i obronności.
To z kolei doprowadziło do stworzenia Europejskiej Polityki Bezpieczeństwa
i Obrony (ESDP - European Security and Defence Policy) oraz Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa (CFSP – Common Foreign and Security
Policy). Postęp w tych obszarach jest nieregularny na poziomie politycznym,
gdzie w dalszym ciągu trwa kakofonia, ale znaczny na poziomie rzeczowym.
W zamian Unia zapoznała rejon Bałkanów z dobrodziejstwami procedur, prawdopodobnie z nadzieją, że wojujące ze sobą strony doznają objawienia i zdecydują się zagrzebać duchy przeszłości, a przynajmniej zignorować je, i zwrócą
się ku teraźniejszości i przyszłości. Jednocześnie UE przerodziła się w ogromną
agencję pomocową dla byłej Jugosławii i Albanii, do czego przyczynił się konflikt
w Kosowie w roku 1999, jednak bez wyraźnego kierunku politycznego. Chociaż propozycja członkostwa w UE skierowana do państw tego regionu zdaje
się być aktualna, jest jednak bardzo mglista i pozbawiona wyraźnego harmonogramu. W rezultacie kraje bałkańskie zdają się być uwięzione w bańce przeszłości wypieranej przez teraźniejszość, z tysiącem zasad i dyrektyw – dotyczących
wiz, kwot eksportowych, umów licencyjnych – które uniemożliwiają im, a w
szczególności młodym i skłonnym do zmian, przebicie bańki i ucieczkę.
Unia Europejska wykazała się również brakiem skuteczności w obliczu innej
konfrontacji – z Rosją. Chociaż szczątkowa narracja historyczna UE nie uwzględniała Rosji, nie ma wątpliwości, że proces rozszerzenia Unii wymagał poruszenia
tematu Rosji jako kwestii politycznej, choćby dlatego, że sama Rosja o to wnioskowała. Przechodząc przez swoje własne poradzieckie cykle zmian, które w końcu
doprowadziły do epoki Putina, Rosja musiała radzić sobie ze swoją tożsamością
i historią. Nie poddając w wątpliwość własnej wyjątkowości, Rosja postrzegała siebie jako zwróconą ku Europie – jednak bez wielkiego uznania tych więzów. Rozpad imperium radzieckiego oraz następujące po nim lata chaosu finansowego nie
były dla Rosjan łatwe. W tym okresie Unia Europejska nie pojawiała się w wyraźny
30
Ilana Bet-El
sposób w rosyjskich poszukiwaniach tożsamościowych. Sukces Pomarańczowej
Rewolucji – wyraźnie wspieranej przez UE i popartej wzmocnioną relacją z Unią,
a nawet mglistą obietnicą członkostwa – zmienił tę sytuację, zwłaszcza w połączeniu ze znaczącymi podwyżkami cen energii. Rosja zaczęła wykorzystywać swoje
atuty związane z energią na innych polach, zwłaszcza w polityce zagranicznej i w
relacjach z UE, swoim największym klientem. W tej sytuacji Rosja nie tylko stała się
poważniejszym graczem na arenie europejskiej i światowej, zaczęła również mieć
nadzieję na zmianę równowagi w swojej relacji z UE na bardziej równorzędną,
a wręcz dążyć do dominacji opartej na uzależnieniu od rosyjskiej energii.
Już od pierwszego przejawu tego trendu wewnątrz Unii wyraźnie objawił się rozłam na Wschód i Zachód. Dla krajów zachodnich chodziło tu o Rosję
– stałego dostawcę energii, nieprzyjemnego, ale pewnego partnera w biznesie.
Dla krajów wschodu chodziło o Rosję – zdobywcę, który chciał potwierdzić
swoją pozycję. Postawa ta miała również bardzo materialny wymiar, ponieważ
kraje, które były kiedyś pod sowiecką okupacją, w dalszym ciągu były powiązane
z Rosją infrastrukturą rurociągów. Wstrzymanie dostaw gazu podczas ostatnich
zim ujawniło realność tej groźby oraz wykazało ciągłe ograniczenia Unii jako
gracza politycznego: wspólna reakcja jest bardzo powolna, skierowana na ustawodawstwo związane z liberalizacją energii i infrastruktury, czyli z klasycznymi
unijnymi metodami handlu, ekonomii i procedur – podczas gdy każdy z dwudziestu siedmiu krajów członkowskich umawia się z Rosją we własnym zakresie.
Kakofonia pojedynczych głosów zagłusza głos wspólnoty.
Dojrzewanie
Ponowne zjednoczenie Europy doprowadziło do rozszerzenia Unii Europejskiej, która stała się tworem znacznie bardziej zróżnicowanym, skupiającym reprezentantów różnych kultur i wyznań. Jednego dnia demonstrują oni swą zażyłość, by następnego dnia wrócić do wrogości. Bardziej od małżeństwa, gdzie
zakłada się miłość i wierność, Unia Europejska przypomina współczesną parę
www.boell.pl
31
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
– ludzi, którzy mieszkają wspólnie przez długie lata, ale nie składają ostatecznego zobowiązania, pozostawiając margines niepewności, ale też podniecenia.
Zwykle prowadzą oni wspólne gospodarstwo, ale każde z nich zostawia sobie
swój dom. To bliska, choć nie do końca określona relacja, która funkcjonuje
przez lata, to relacja dynamiczna, niejednoznaczna, to połączenie suwerenności. Rozszerzenie nie podkopało tej relacji, ale ją zmieniło. Chociaż starsze kraje
członkowskie zapewne chciały z godnością przejść na emeryturę, powiększenie
rodziny okazało się koniecznością, wymagającą pracy i pieniędzy. Miejmy nadzieję, że uczucie będzie wystarczająco silne do utrzymania rodziny.
Rozszerzenie przekształciło również Unię w największy i najbogatszy blok handlowy na świecie. Ale to również o wiele więcej, Unia stała się
wzorcem, do którego można dążyć pod względem poziomu rozwoju w każdej
sferze, od polityki do mechanizmu rządzenia, od finansów do gospodarki. Niektórzy mogą argumentować, że model socjalny był nieodpowiedni: gospodarka
zbyt protekcyjna, wspólna waluta – euro – niewystarczająca, i że niemożność
uzyskania głosu politycznego odzwierciedlającego siłę ekonomiczną Unii jest
poważną wadą. Jednak obecna sytuacja zdaje się sugerować coś wprost przeciwnego. Obietnica członkostwa w Unii Europejskiej oparta na systemowych
reformach i znacznej pomocy finansowej skutecznie przekształciła dziesięć krajów (choć można argumentować, że akcesja Cypru nie była powiązana z końcem zimnej wojny) i w znaczny sposób przyczyniła się do zmian w Bułgarii
i Rumunii. Fakt, że te dwa kraje zostały przyjęte do Unii, mimo że nie były jeszcze w pełni gotowe na członkostwo oraz mimo głosów sprzeciwu, potwierdza
tezę, że Unia Europejska powoli przemienia się w ciało polityczne. Państwa te
nie tylko dryfowały po zimnej wojnie, ale oba miały też historycznie znacznie
silniejsze powiązania z Rosją i ze swoimi kłopotliwymi sąsiadami – Zachodnimi
Bałkanami. Tak więc przyjęcie ich do Unii było przede wszystkim wzięciem pod
uwagę doraźnych korzyści politycznych.
Unia Europejska w dalszym ciągu boryka się z kwestią władzy politycznej
oraz z przemawianiem wspólnym głosem na temat obrony, bezpieczeństwa
32
Ilana Bet-El
i wykorzystania siły militarnej. Wszystkie te kwestie wymagają silnej i, być może,
jaśniejszej definicji łączenia suwerenności – co paradoksalnie mogłoby podważyć żywotność całego projektu – oraz umiejętności radzenia sobie z historią,
a nie ignorowania jej. Sam akt sprawowania władzy, zarówno politycznej, jak
i militarnej, przywołuje echa przeszłości: innych epok władzy i ich konsekwencji. Unia Europejska jako wspólnota nie widzi tej opcji jako leżącej w obrębie
swoich interesów, upatrując siły w możliwości powodowania zmian, tak jakby
można je było oddzielić od polityki oraz historii i jej wzorców. W tej kwestii
Unia stała się opisaną przez eseistę Mario Andrea Rigoni „starszą damą, która
po okresie szaleństw młodości i różnego rodzaju ekscesów, chciałaby, po osiągnięciu wieku słabości i zmęczenia, aby świat dostosował się do jej potrzeby
umiarkowania, słuszności i spokoju”.
Ilana Bet-El – jest pisarką, historyczką, komentatorką polityczną. Mieszkając w Brukseli, koncentruje się na kwestiach polityki UE i obronności Europy.
W latach 90. pracowała dla ONZ jako analityk polityczny w Nowym Jorku i na
Bałkanach, w tym przez dwa i pół roku w Bośni, podczas wojny i po wojnie.
W 2002 roku stworzyła dział komentarzy w „European Voice”, tygodniku należącym do grupy „Economist”. Redagowała ten dział do grudnia 2005 roku,
a obecnie regularnie pisuje artykuły dotyczące obronności i spraw zagranicznych. Ilana Bet-El obroniła doktorat z historii na London University i jako historyk skupia się na tematyce wojny i pamięci.
www.boell.pl
33
Adam Krzemiński
2.
Między
rozczarowaniem
a optymizmem:
doświadczenie
Polski
Adam Krzemiński
www.boell.pl
35
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Prehistoria tego, co wydarzyło się w roku 1989, jest bardzo długa. Rozpoczęła się w latach 1944-48 od zbrojnego oporu polskich partyzantów sprzeciwiających się przejęciu władzy przez komunistów. Następnie
można do niej zaliczyć serię protestów robotniczych i powstań: w NRD
w 1953 roku, w Polsce i na Węgrzech w 1956 roku, w Czechosłowacji
w 1968 i ponownie w Polsce na początku lat 80.
Korzeni wydarzeń roku 1989 w Polsce należy szukać w fali strajków, która przetoczyła się przez kraj poprzedniego lata. Udowodniły
one, że założony w roku 1980 niezależny ruch związkowy „Solidarność”
przetrwał represje stanu wojennego i w dalszym ciągu pozostawał, obok
kościoła katolickiego, siłą polityczną, której nie można było zignorować.
Lawinę, która zmiotła mur berliński i przyczyniła się do upadku ZSRR,
rozpoczął polski Okrągły Stół.
4 czerwca 1989 „Solidarność” wygrała pierwsze częściowo demokratyczne wybory w obrębie bloku sowieckiego. Kilka dni później
Węgry otworzyły granicę z Austrią, zapoczątkowując exodus Niemców
z NRD do RFN. W sierpniu posłowie „Solidarności” odczytali w Sejmie
deklarację uznającą prawo Niemiec do zjednoczenia. We wrześniu tysiące obywateli NRD obległy ambasady RFN w Budapeszcie, Pradze i Warszawie. W październiku, podczas berlińskich obchodów czterdziestolecia NRD, demonstranci krzyczeli „Gorbi, pomóż!”. Przywódcy rządzącej
partii SED (Socjalistyczna Partia Jedności) przygotowywali odpowiedź
w stylu masakry na Placu Tiananmen . Ostatecznie jednak nie użyto
1
przemocy wobec blisko 100 000 demonstrantów, którzy 16 października zgromadzili się w Lipsku przed kościołem Św. Mikołaja krzycząc: „To
my jesteśmy ludem!”. Trzy dni później do dymisji podał się Honecker,
1 36
czerwca 1989 władze chińskie użyły czołgów do rozpędzenia demonstrantów zgroma4
dzonych na Placu Tiananmen w Pekinie. Demonstranci gromadzili się tam od kwietnia.
Oficjalna liczba ofiar, podawana przez władze chińskie, wynosiła 200-300 osób, jednak
inne źródła, w tym Chiński Czerwony Krzyż – podawały liczbę 2.000-3.000 ofiar.
Adam Krzemiński
a następnie Egon Krenz. Mur berliński upadł 9 listopada w wyniku „największego biurokratycznego nieporozumienia Europy” . Blisko dwa lata
2
później przestał istnieć Związek Radziecki.
Galeria chwały roku 1989
Spór o to, komu należy się miejsce w „galerii chwały roku 1989”, nie ma końca.
Czy takie wyróżnienie należy się Michaiłowi Gorbaczowowi, „dobremu carowi”
z Moskwy, czy też był on tylko symbolem słabej reakcji aparatu sowieckiego na
zmierzch imperium sygnalizowany przez „Solidarność” i inne ruchy obywatelskie,
gospodarczy rozpad Związku Radzieckiego i klęskę armii sowieckiej w Afganistanie? Czy wyróżnić należałoby może Ronalda Reagana, odważnego „przywódcę
wolnego świata”, do którego zasług zalicza się „wyścig zbrojeń”, który przyczynił się do wyniszczenia komunistów? A może wpisać do galerii chwały Willy’ego
Brandta, kanclerza Niemiec Zachodnich, za jego nową „Ostpolitik” lub sekretarza
stanu USA Henry’ego Kissingera, którego „polityka odprężenia” i wsparcie Helsinek zmusiło Kreml do stworzenia miejsca na działalność ruchów obywatelskich
3
2 obliczu narastającej fali uchodźców opuszczających Niemcy Wschodnie i udających się
W
do Niemiec Zachodnich, 9 listopada Krenz zdecydował się pozwolić uchodźcom opuszczać NRD bezpośrednio przez przejścia graniczne między NRD a RFN, w tym przejścia w
Berlinie. Następnego dnia administracja ministerstwa zmodyfikowała rozporządzenie w taki
sposób, by dotyczyło również podróży prywatnych. Nowe przepisy miały wejść w życie 10
listopada, co miało zapewnić czas na przekazanie ich strażnikom granicznym. Obwieszczenie
tej informacji należało do obowiązków Guntera Schabowskiego, Sekretarza Partii ds. Propagandy. Przebywał on jednak na wakacjach i informacje nie dotarły do niego na czas. Kiedy
zadano mu pytanie o to, kiedy nowe rozporządzenie wejdzie w życie, założył, że będzie to
miało miejsce tego samego dnia i odpowiedział: „O ile wiem, to natychmiast, bezzwłocznie”.
W odpowiedzi na kolejne pytania dziennikarzy potwierdził, że rozporządzenie dotyczyło
również przejść granicznych w kierunku Berlina Zachodniego. Reszta to historia.
3 onferencja o Bezpieczeństwie i Współpracy w Europie, która odbyła się w Helsinkach
K
w lipcu i sierpniu 1975, miała na celu zmniejszenie napięć wynikających z zimnej wojny.
Część Porozumień Helsińskich dotycząca praw człowieka stała się podstawą Grupy Helsińskiej w Moskwie, organizacji pozarządowej stworzonej w celu monitorowania wdrażania
zapisów dotyczących praw człowieka.
www.boell.pl
37
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
i opozycyjnych w bloku wschodnim? A może zaszczyt ten powinien przypaść
papieżowi Janowi Pawłowi II, którego wybór w roku 1978 zmobilizował miliony
Polaków do opierania się władzy komunistycznej bez użycia przemocy?
Jest jednak wiele więcej postaci, którym powinno przypaść członkostwo
w „galerii chwały roku 1989”. Powinni się tam znaleźć przywódcy ruchów opozycyjnych w różnych radzieckich „koloniach”, postacie takie jak Lech Wałęsa,
przywódca „Solidarności”, czy Václav Havel, twórca czechosłowackiej Karty 77.
Nie powinniśmy również zapomnieć o „bohaterach, którzy wycofali się z historii” – aparatczykach, którzy zgodzili się oddać władzę, aby uniknąć rozlewu
krwi. Przypomnienie prehistorii jest koniecznością, jeśli chcemy należycie ocenić ostatnie dwudziestolecie, podczas którego byłe kraje satelitarne Związku
Radzieckiego włączyły się w struktury euro-atlantyckie.
„Stara Europa” kontra „nowa Europa”
Narracja założycielska Unii Europejskiej opiera się na powojennym pojednaniu
„odwiecznych wrogów”: Niemiec i Francji. Kraje te, wielcy przegrani II wojny światowej – absolutny przegrany z roku 1945 i wirtualny przegrany z roku
1940 – zrozumiały, że jedynie wspierając się nawzajem i europeizując mogą
zwiększyć swoje znaczenie. W praktyce przekładało się to na francuskie przywództwo moralne EWG i niemieckie subwencje.
Rok 1989 mógł dodać kolejny „mit założycielski” do historii UE: opowieść
o pokojowym samowyzwoleniu Europy Wschodniej z narzuconej w 1946 roku
przez Stalina zależności od Moskwy. Niestety, tak się nie stało. Szok transformacji ustrojowej, ponowne wprowadzenie kapitalizmu, wymiana elit i kształtowanie demokracji parlamentarnej zderzyły się z pobłażliwym i chłodnym nastawieniem społeczeństw Europy Zachodniej. Obawiając się nowej konkurencji, kraje
te zablokowały reformy UE niezbędne do przyjęcia nowych członków.
Kiedy byłe kraje satelitarne ZSRR wstąpiły do NATO i UE, wielu obywateli
tych państw czuło, że nie są traktowani jak „zwycięzcy historii”, którym właśnie
38
Adam Krzemiński
udało się osiągnąć odpowiednik zdobycia Bastylii w roku 1789, ale jak „biedniejsi kuzyni”, ledwie tolerowani przy wspólnym stole. Brutalnym potwierdzeniem
tej tezy było oburzenie Chiraca wyrażone w odpowiedzi na stanowisko Polski
i Czech w sprawie wojny z Irakiem. Komentarz Chiraca z 2003 roku, że „Polacy
stracili szansę na to, by siedzieć cicho”, zapisał się na kartach historii jako potwierdzenie francuskiego kompleksu wyższości. Pomoc – nie tylko finansowa – którą
nowe kraje członkowskie otrzymały od UE, rozpętała falę silnego neonacjonalizmu w Europie Zachodniej, która doprowadziła do straszenia wyborców „polskim
glazurnikiem” podczas kampanii wyborczej w Niemczech i „polskim hydraulikiem”
podczas francuskiej kampanii przed referendum europejskim w roku 2005.
Podczas gdy starzy członkowie UE z zazdrością pilnowali swoich przywilejów, nowi starali się przebić do pierwszej ligi i wymusić równe traktowanie przez
„starych wyjadaczy”, co czasem się udawało. Polski premier Marek Belka podczas
pierwszego szczytu Unii w roku 2005 zawstydził „starą Europę” proponując, by
nowe kraje członkowskie zrezygnowały z części swoich subsydiów w celu wyjścia
z budżetowego impasu, do którego doprowadzili „starzy” płatnicy.
Nowe kraje członkowskie stały się również poważną siłą w polityce wobec byłego Związku Radzieckiego. W listopadzie 2004 prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski razem z prezydentem Litwy Valdasem Adamkusem i „Mr.
Europe” Javierem Solaną pośredniczyli w rozmowach między stronami Pomarańczowej Rewolucji na Ukrainie. Mimo początkowej niechęci Berlina udało im
się przekonać kanclerza Schrödera i prezydenta Chiraca do wywarcia presji na
„demokracie bez skazy” Władimirze Putinie , aby nie spieszył z pomocą ukraiń4
skiemu oszustowi wyborczemu Wiktorowi Janukowiczowi.
Nie trzeba było jednak długo czekać, by po raz kolejny ujawniło się tradycyjne
podejście „starej Europy” do Polski jako kraju drugiej kategorii. W 2005 roku Gerhard
4 wywiadzie dla niemieckiej telewizji ARD przeprowadzonym w listopadzie 2004
W
Schröder spontanicznie odpowiedział na pytanie: „Czy Putin jest demokratą bez skazy?”,
„Tak, tak właśnie jest”.
www.boell.pl
39
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Schröder był obecny przy podpisaniu niemiecko-rosyjskiego porozumienia o rurociągu
bałtyckim, którego budowa narażała Polskę na naciski ze strony Rosji. W tym samym roku
Chirac razem ze Schröderem zaakceptowali zaproszenie Putina na obchody 750-lecia
Kaliningradu. Bezpośredni sąsiedzi tej rosyjskiej enklawy, czyli Polska i Litwa, nie zostali zaproszeni. Berlin i Paryż zademonstrowały, że dobre relacje z Rosją są dla nich ważniejsze
niż solidarność z resztą Unii Europejskiej. Z drugiej strony polskie veto w roku 2006 przeciw nowemu Porozumieniu o Partnerstwie i Współpracy między UE a Rosją (w odwecie
za rosyjskie embargo nałożone na mięso z Polski) zostało uznane przez opinię publiczną
krajów zachodnich za symptom zachowania wynikającego z wcześniejszej traumy.
Z kolei Polska jako nowy członek Unii Europejskiej demonstracyjnie okazywała,
że w kwestiach bezpieczeństwa najważniejsze są dla niej relacje z Waszyngtonem. Mimo
że RFN miała takie samo podejście przed rokiem 1989, prasa niemiecka zaczęła nazywać
Polskę „osłem trojańskim USA”. Dążenia Polski i Czech do rozmieszczenia na ich terytorium elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej uznano wręcz za prowokację.
Mimo to Unii udało się osiągnąć równowagę wewnętrzną w polityce zagranicznej. „Stara” i „nowa” Europa współdziałały w zablokowaniu rosyjskiej agresji przeciw Gruzji, chociaż Francja i Niemcy miały w tym inny cel niż Polska i kraje
bałtyckie. Nieprzypadkowo to Polska i Szwecja wspólnie poparły nową politykę
bliskiego sąsiedztwa z Ukrainą, którą później wsparły również Niemcy.
Powinniśmy pamiętać również o tym, że Traktat Konstytucyjny, mimo niechęci eurosceptycznych prezydentów Polski i Czech, został odrzucony w krajach
„starej”, a nie „nowej” Europy: we Francji, Holandii i Irlandii. Tymczasem Polska,
mimo patetycznych haseł typu „Nicea albo śmierć” oraz przegranej konfrontacji
dotyczącej „pierwiastka” przy głosowaniu w Radzie Europy, w końcu wsparła
5
niemiecką prezydencję w roku 2007 i nie zablokowała Traktatu lizbońskiego.
5 40
S ystem przyjęty jednogłośnie w Traktacie Konstytucyjnym przewidywał system podwójnej większości, w którym większość (kwalifikowana) wymagała przynajmniej 55% krajów
członkowskich reprezentujących przynajmniej 65% populacji UE głosujących za przyjęciem
danego rozstrzygnięcia. Polski rząd proponował wykorzystanie systemu pierwiastkowego,
w którym wymagana byłaby tylko jedna większość, wyliczona za pomoca pierwiastka kwadratowego populacji danego kraju członkowskiego.
Adam Krzemiński
Ostatnie pięć lat można ocenić jako czas, kiedy wszystkie kraje członkowskie, „stare” i „nowe,” poznawały się wzajemnie. Berlin, Paryż, Londyn i Rzym
ciągle łapały się na tym, że automatycznie uznawały siebie, czyli stolice byłych imperiów, za Europę. Dlatego też kraje te złapały się na rosyjską sztuczkę dzielenia
Unii na państwa narodowe i traktowania byłych „radzieckich kolonii” jako zaledwie
„sąsiadujących obcych krajów”. Natomiast Warszawa, Praga i Wilno, jako przedstawiciele regionu, zbliżyły Ukrainę do NATO i UE. Zwróciły również uwagę na
neoimperialne aspiracje Rosji oraz na umniejszanie przez Kreml zbrodni stalinowskich przez określanie Stalina mianem „rosyjskiego Bismarcka”.
Wspólne dorastanie
Mimo wszystko „stara” i „nowa” Europa zaczynają rozumieć się coraz lepiej, co
widać w krokach podjętych na rzecz wspólnej polityki energetycznej. Niemiecka
gazeta „Welt am Sonntag” sugerowała nawet, że „rurociąg bałtycki może być ostatnim niemiecko-rosyjskim przedsięwzięciem podjętym bez wzięcia pod uwagę interesów krajów sąsiadujących”. Przyszłe działania będą musiały być częścią wspólnej
strategii europejskiej. Innym przykładem jest szybka reakcja Niemiec i Włoch na polskie zastrzeżenia związane z europejskim pakietem klimatycznym , a jako najnowszy
6
przykład może posłużyć wspólna strategia europejska w obliczu kryzysu finansowego, która została sprawnie uchwalona mimo początkowych nieporozumień.
Wszelkie podziały na „starą” i „nową” Europę trzeba zresztą traktować
z pewną dozą rezerwy, ponieważ podziały w Unii Europejskiej nie przebiegają
wyłącznie wzdłuż granicy dawnej żelaznej kurtyny. W 2003 roku Polska i Czechy znalazły się po tej samej stronie co Wielka Brytania, Hiszpania i Włochy
w kwestii wojny w Iraku. Podczas kryzysu finansowego Węgry i Rumunia zajęły
6 S zczyt klimatyczny UE, który odbył się 11 i 12 grudnia 2008, miał na celu wprowadzenie do
roku 2013 aukcyjnego systemu udzielania pozwoleń na emisję dwutlenku węgla. Zależna od
węgla Polska wyraziła silne zaniepokojenie związane z tą propozycją oraz z celem zmniejszenia do roku 2020 emisji gazów cieplarnianych o 20% w stosunku do poziomu z roku 1990.
www.boell.pl
41
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
tę samą pozycję co Irlandia, podczas gdy Polska i Czechy połączyły siły z Niemcami, chociaż Unii udało się w końcu przyjąć wspólną deklarację. Być może
konieczność wspólnego stawienia czoła kryzysowi gospodarczemu zaowocuje
kolejnym „aktem założycielskim” Unii Europejskiej, aktem samoodkrycia na miarę dwudziestego pierwszego wieku.
Do tej pory realność zjednoczenia kontynentu nie dotarła jeszcze w pełni do Europejczyków. Rywalizacja między narodami i próby poprawienia własnego wizerunku kosztem wizerunku sąsiada będą musiały się skończyć. Próby
zrelatywizowania mitów narodowych, by stworzyć wspólną europejską narrację
historyczną, na przykład przez stworzenie europejskiego podręcznika czy muzeum historii i Europy w Brukseli, spotykają się z niechęcią krajów, które odzyskały niepodległość dopiero w 1989 roku. Zachodnia, Środkowa i Wschodnia
Europa dalej nie do końca się rozumieją: na przykład wyzwanie ze strony świata
islamskiego jest postrzegane jako całkowita abstrakcja w Tallinie, Warszawie
i Bukareszcie. Z drugiej strony ciężko jest znaleźć sprzymierzeńców dla polityki
zacieśniania relacji z Ukrainą i Białorusią w Paryżu, Lizbonie czy Dublinie.
Jednak mimo wszystkich różnic, nieporozumień i małostkowego egoizmu Unia Europejska jest rzeczywistością. Obowiązują w niej porównywalne
standardy demokracji, takie jak rządy prawa oraz podobne rozumienie problemów społeczeństwa obywatelskiego, słabości partii politycznych i klasy politycznej, niebezpieczeństwa niskiego uczestnictwa młodych ludzi w życiu publicznym
oraz „tabloidyzacji” mediów.
Mimo podziałów społecznych, słabości kultury politycznej w krajach,
które uwolniły się od komunizmu w roku 1989 i wielu rozczarowań doświadczonych przez tych, którzy, słusznie zresztą, nie postrzegają siebie jako zwycięzców historii, ostatnie 20 lat powinno się po namyśle ocenić pozytywnie.
Widać to nie tylko w poziomie konsumpcji i w ilości nowych wieżowców, ale
również w poziomie optymizmu, który, zwłaszcza w Polsce, jest wyższy, niż
można by się spodziewać. Mimo ostrego tonu debaty publicznej, mimo opóźnień w budowie autostrad i modernizacji transportu kolejowego, mimo zanie42
Adam Krzemiński
dbań w reformowaniu systemu opieki zdrowotnej i braku wyraźnych sukcesów
narodowych, choćby w sporcie. Nad Wisłą niecierpliwość nadal jest motorem
napędowym dziejów.
Adam Krzemiński (ur. 1945) polski dziennikarz, komentator polityczny,
znawca historii i stosunków polsko-niemieckich. Jeden z czołowych publicystów
polskich, od 1973 roku związany z tygodnikiem „Polityka”, gościnnie publikuje
również w niemieckim „Die Zeit” oraz w licznych publikacjach międzynarodowych. Autor książki „Polen im 20. Jahrhundert. Ein historischer Essay” (Monachium: Beck, 1993). Odznaczony medalem Goethego w 1993 roku, zdobywca
Nagrody Polskiego PEN Clubu w roku 1996, przewodniczący Towarzystwa
Polsko-Niemieckiego.
www.boell.pl
43
Jiří Pehe
3.
Czechy i Unia
Europejska:
Zawiła relacja
Jiří Pehe
www.boell.pl
45
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Unia Europejska odegrała bardzo ważną rolę w transformacji krajów postkomunistycznych w demokratyczne państwa prawa o sprawnie funkcjonujących
gospodarkach rynkowych. Przekazanie instytucjonalnych i prawnych rozwiązań
przez państwa członkowskie państwom kandydującym, proces o ogromnej skali
prowadzony pod nadzorem Komisji Europejskiej, było pod wieloma względami
wydarzeniem bez precedensu.
Co prawda w niektórych krajach, które aspirowały do członkostwa
w poprzednich falach procesu rozszerzenia UE, instytucje polityczne i społeczne były początkowo obarczone dziedzictwem systemu autorytarnego. Jednak
żaden z tych krajów nie rozpoczynał procesu akcesji z punktu, w którym dopiero zaczynał wychodzić z systemu politycznego opartego na niemal całkowitej
likwidacji społeczeństwa obywatelskiego, gospodarki rynkowej, rządów prawa
i demokracji.
Wagę przewodnictwa i zachęt dostarczonych przez UE krajom postkomunistycznym przechodzącym okres gwałtownych zmian instytucjonalnych,
których głównym celem było stworzenie systemów demokracji politycznej
i gospodarki rynkowej zgodnych ze standardami zachodnimi, najlepiej oddaje
następujące porównanie historyczne. W 1918 roku na gruzach imperium Austro-Węgier powstała Czechosłowacja, która szybko stała się krajem demokratycznym. Pozostawała wyspą demokracji w Europie Środkowej do roku 1938,
ale musiała walczyć o istnienie z coraz bardziej wrogim nastawieniem regionu.
Czechosłowacja została w końcu zniszczona głównie ze względu na rosnącą
rolę faszystowskich Niemiec. Jednak jej inni sąsiedzi – Polska, Węgry, Rumunia
i Związek Radziecki – również były pod rządami różnego rodzaju reżimów
autorytarnych.
Kilkadziesiąt lat później kraje Unii Europejskiej odegrały zupełnie inną
rolę. Zapewniły przyjazne środowisko międzynarodowe dla budowania demokracji w Czechosłowacji, a po roku 1993 – w Czechach i na Słowacji.
Można wręcz argumentować, że niektóre kraje postkomunistyczne w Europie Środkowej mogłyby ponownie wpaść w sidła jakiejś formy autorytaryzmu,
46
Jiří Pehe
gdyby nie opieka UE i obietnica członkostwa w Unii. Słowacja jest takim właśnie przypadkiem.
Omawiając wpływ Unii Europejskiej na sytuację w Czechosłowacji
w okresie 1989-1993 i w Czechach po roku 1993, warto podzielić historię relacji między Unią Europejską a Czechami (a wcześniej Czechosłowacją) na kilka
okresów. Pierwszy okres to „zaloty”, trwające od 1989 do 1995 roku. Drugi
okres to proces akcesji w latach 1995-2003, a trzeci to okres członkostwa,
który rozpoczął się w roku 2004. Dokładniejsze spojrzenie na te trzy okresy
ujawnia, że stosunki Czechy-Unia Europejska nie były do końca bezproblemowe. Można wręcz powiedzieć, że relacja Republiki Czeskiej z Unią Europejską
była, z wielu powodów, bardzo zawiła.
Zaloty
Pierwszy okres rozpoczął się w duchu etosu postrewolucyjnego, w którym
ważną rolę grała powszechnie wyznawana idea „powrotu do Europy”. Powrót
ten był jednak skomplikowany ze względu na wiarę wielu czeskich polityków
w wyjątkowość Czech.
Wierzyli oni, że Czechy (zwłaszcza po oddzieleniu od Słowacji w roku
1993) były znacznie bardziej rozwinięte ekonomicznie od innych krajów postkomunistycznych, a więc powinny być traktowane przez Unię Europejską
w wyjątkowy sposób. Powszechne było przekonanie, że Czesi byli znacznie
lepiej przygotowani do członkostwa w UE, głównie ze względu na swoje przedwojenne doświadczenie demokracji.
Okres ten można jednak określić jako starcie kultur politycznych. Z jednej
strony, trzeźwo myśląca UE, która nie chciała obniżyć standardów i ugiąć się pod
polityczną presją jak najszybszego rozszerzenia. Z drugiej strony rozdmuchane
oczekiwania czeskich polityków i obywateli, przekonanych o swej wyjątkowości.
Ostrożne podejście Unii praktycznie zmroziło te oczekiwania, co z kolei
wzmocniło pozycję nacjonalistów. Można argumentować, że niektóre z późwww.boell.pl
47
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
niejszych problemów w relacjach między UE a Republiką Czeską mają źródło
właśnie w tym okresie, kiedy niektórzy czescy politycy wykorzystali narodowe
przekonanie o „wyjątkowości”, by argumentować, że ocenianie ich przy użyciu
tych samych standardów co reszty krajów postkomunistycznych było głęboko
niesprawiedliwe.
Zwłaszcza premier Václav Klaus naciskał na to, by Czechy były przyjęte
do Unii jak najszybciej, najlepiej natychmiast. Od początku sprzeciwiał się więc
traktowaniu krajów postkomunistycznych jako „uczniów”, którzy muszą odrobić
pracę domową pod nadzorem Brukseli i krajów członkowskich UE.
Klaus uosabiał również pewien typ czeskiego podejścia intelektualnego.
W przeciwieństwie do prezydenta Havla, który podkreślał pokorę w relacjach
Czech ze starymi zachodnimi demokracjami, Klaus i jego neoliberalni poplecznicy wierzyli, że mają silne podstawy ideologiczne i intelektualne, nie tylko krytykując to, co postrzegali jako protekcjonalne traktowanie przez Unię, ale również
oferując swoje własne pomysły dotyczące tego, w jaki sposób Unia Europejska
powinna funkcjonować. Chociaż Klaus zasłynął jako zażarty krytyk UE nie tylko
w Czechach, ale również na scenie międzynarodowej, stało się to dopiero później, kiedy krytykował Unię jako projekt biurokratyczny, a wręcz socjalistyczny,
jeszcze zanim Czechy przystąpiły do procesu akcesji.
Wśród niektórych polityków czeskich panowało również silne przekonanie,
że zachodnioeuropejscy sąsiedzi mogliby wiele nauczyć się od nowych demokracji
w zakresie doświadczeń z totalitaryzmem. Kraje Unii były czasem krytykowane za
zbyt spolegliwą i niezbyt czujną postawę w obliczu zagrożenia autorytaryzmem.
„Przepaść mentalną” między Zachodem, reprezentowanym głównie
przez starych członków Unii, a nowymi demokracjami Europy Środkowej
i Wschodniej wzmagał fakt, że Europa Zachodnia zdawała się nie wykazywać
zrozumienia dla pomysłu, że wschodnie doświadczenie totalitaryzmu mogłoby
pomóc ożywić demokrację w zmęczonych krajach Zachodu. Z kolei wschód
Europy nie rozumiał zachodu, czy też nie doceniał zacofania swoich instytucji
politycznych, ekonomicznych i prawnych po czterech dekadach komunizmu.
48
Jiří Pehe
Tak więc, podczas gdy UE podkreślała potrzebę dokładnej modernizacji
instytucji w krajach aspirujących do członkostwa w UE, co jest procesem czasochłonnym, niektóre kraje postkomunistyczne, a zwłaszcza Czechy, wierzyły, że
nie są aż tak instytucjonalnie zapóźnione, a wręcz że to Unia Europejska mogłaby skorzystać z ich doświadczenia. W przypadku Czech wyjątkowość doświadczenia totalitaryzmu była podkolorowana silną wiarą Klausa i jego popleczników
w neoliberalizm jako narzędzie zdolne uchronić nie tylko Czechów, ale i całą
Unię Europejską przed groźnymi tendencjami socjalistycznymi.
Akcesja
Mimo że Klaus podpisał umowę stowarzyszeniową UE-Czechy i złożył wniosek
o przyjęcie Czech w poczet członków, jego rząd zrobił niewiele, by sprostać
wymogom akcesji. Postawa ta w znacznej mierze wywodziła się z omówionego
wyżej przekonania, że UE domagała się od Czech reform, które wcale nie były
konieczne. Pod koniec lat 1990 Czechy były na szarym końcu wśród krajów
kandydackich w zakresie wypełniania kryteriów członkostwa.
Klaus nie tylko chętnie krytykował jego zdaniem protekcjonalne podejście Unii Europejskiej. Równie chętnie pouczał urzędników Unii na temat Unii.
Istotę problemu doskonale oddaje często wspominana uwaga Komisarza Unii
ds. Rozszerzenia, Hansa von der Broeka wygłoszona do Václava Klausa podczas
jednego z ich spotkań. Van der Broek powiedział Klausowi, że nie powinien on
zapominać, że to nie Unia Europejska chce, by Czechy przyłączyły się do niej,
ale to Czechy chcą dołączyć do Unii.
Sytuacja zaczęła się zmieniać po przejęciu władzy przez socjaldemokratów w roku 1998. ČSSD1 wykorzystała swój czas w rządzie na przyśpieszenie
rozmów dotyczących akcesji. Partia ta nie podzielała oburzenia Klausa pomysłem,
że kraje kandydackie muszą spełnić pewne kryteria wyznaczone przez UE.
1 Česká strana sociálně demokratická (Czeska Partia Socjaldemokratyczna).
www.boell.pl
49
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Partia Klausa, ODS,2 wykorzystała okres przebywania w opozycji na
pogłębienie swojego eurosceptycznego podejścia. Nastawienie ODS do członkostwa w UE nie było specjalnie entuzjastyczne i ograniczało się do deklaracji typu „nie mamy żadnej alternatywy dla członkostwa”. Kiedy rozpoczęła się
wewnętrzna unijna debata dotycząca przyjęcia konstytucji UE, politycy ODS
zaczęli jeszcze bardziej stanowczo sprzeciwiać się dalszej integracji europejskiej,
krytykując Traktat Konstytucyjny.
Ogólnie jednak to właśnie UE miała największy wpływ na wydarzenia
w Republice Czeskiej w latach 1995-2002. Chociaż czescy politycy kwestionowali konieczność przeprowadzenia niektórych reform wymaganych przez UE,
w końcu musieli ugiąć się przed żądaniami Brukseli. Pomogła również presja
czeskiej opinii publicznej, w znacznej mierze przychylnie nastawionej do członkostwa w Unii.
Unia Europejska pomogła Czechom w zreformowaniu kilku kluczowych
obszarów. Roczne raporty, które donosiły o postępach krajów kandydackich,
publikowane co jesień przez Komisję Europejską, krytykowały Republikę Czeską za brak przejrzystości na rynkach finansowych, nieskuteczne prawo o bankructwie, pozostawanie głównych banków krajowych w rękach państwa oraz
brak reform w sądownictwie i służbie publicznej.
ČSSD udało się rozwiązać większość tych problemów. Reformy gospodarcze zostały sfinalizowane przed końcem roku 2002. Udało się sprywatyzować
większość banków i stworzyć rynek finansowy spełniający większość wymogów
UE. W połączeniu z innymi zmianami wymaganymi przez UE, reformy te przyczyniły się do tego, że Czechy jeszcze przed wejściem do Unii Europejskiej stały
się jedną z najbardziej pożądanych lokalizacji dla inwestorów zagranicznych.
W roku 2000 Czechy zdecentralizowały swoją służbę publiczną. W odpowiedzi na żądania Unii Europejskiej stworzono czternaście regionów, cieszą-
2 50
Občanská demokratická strana (Obywatelska Partia Demokratyczna).
Jiří Pehe
cych się stosunkowo dużą autonomią. Nowe prawo mające na celu zdecentralizowanie służby publicznej zostało przyjęte jeszcze przed wejściem Czech
do Unii, ale dotąd nie weszło w życie. Czeskim partiom politycznym udało się
opóźnić rzeczywiste reformy w tej dziedzinie.
Ogólnie jednak zmiany wprowadzone z pomocą Unii Europejskiej podczas procesu akcesji można określić jako znaczące. Biorąc pod uwagę główne
wskaźniki, do roku 2002 Czechy stały się sprawnie funkcjonującą demokracją.
Członkostwo
Pierwsze pięć lat członkostwa Czech w Unii Europejskiej było jednak skomplikowanym okresem. Podobnie jak w innych krajach członkowskich, do głosu
doszedł populizm, w odpowiedzi na poprzedzający okres, pełen skomplikowanych, często niezbyt popularnych reform. Nawet wśród polityków partii, które
wcześniej wprowadziły kraj do Unii, przeważało przekonanie, że teraz, kiedy
Czechy są już jej pełnoprawnym członkiem, nie muszą zgadzać się z wszystkimi
wytycznymi z Brukseli.
Choć niektórzy politycy byli niechętnie nastawieni do Unii jeszcze przed
akcesją Czech, status kraju kandydującego nie dawał czeskim elitom politycznym innej możliwości niż wprowadzanie wymaganych przez Brukselę reform.
Ta sytuacja zmieniła się natychmiast po akcesji, a konieczność dalszych reform
kwestionowali nawet politycy, którzy uprzednio grali wiodącą rolę w kierowaniu Czech w stronę członkostwa w Unii.
W pierwszych latach po wstąpieniu Czech do UE Unia w dalszym ciągu
była postrzegana jako „oni”. Zadaniem dla „nas” (Czechów) było wyciągnięcie od
„nich” jak najwięcej i wprowadzenie jak najmniejszej ilości ich „dyktatów”. Jednocześnie wzrastało przekonanie opinii publicznej – na którą duży wpływ miała
eurosceptyczna ODS – że osiągnięty poziom integracji jest wystarczający.
Poglądy takie nasiliły się jeszcze bardziej po ponownym objęciu władzy
przez ODS po wyborach w roku 2006. Na początku roku 2007 rząd Topowww.boell.pl
51
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
lánka połączył siły z rządem braci Kaczyńskich w Polsce, by zablokować wysiłki
niemieckiej prezydencji dążącej do szybkiego uchwalenia traktatu reformującego Unię Europejską, który zastąpiłby odrzucony w roku 2005 traktat konstytucyjny. ODS prowadziła kampanię przeciw Konstytucji Europejskiej i w roku
2007 nadal sprzeciwiała się jakiemukolwiek dokumentowi, który miałby na celu
pogłębienie integracji europejskiej.
Po mniej więcej roku premier Mirek Topolánek i jego zespół zaczęli
zmieniać swe radykalnie negatywne nastawienie do Unii, z czasów kiedy reprezentowali opozycję. Stopniowo zaczęli rozumieć kulturę instytucjonalną Unii,
opartą na negocjacjach i kompromisach. W końcu Topolánek okazał się być
skłonny do pewnych kompromisów i w grudniu 2007 roku w imieniu Republiki
Czeskiej podpisał Traktat lizboński.
Ten ruch w kierunku pragmatyzmu zapoczątkował tarcia między Topolánkiem a Klausem, który w roku 2003 został prezydentem kraju. Z czasem
Klaus nie tylko stał się coraz bardziej zagorzałym przeciwnikiem dalszej integracji, w niektórych swoich wystąpieniach zaczął również kwestionować Unię
Europejską jako taką.
Konflikt między prezydentem a premierem nasilało dodatkowo nastawienie ODS do Traktatu lizbońskiego. Przez ponad rok Topolánek opóźniał
przyjęcie Traktatu przez parlament, w obawie, że konflikt z Klausem mógłby
wywołać tarcia wewnątrz partii. Jego rząd rozpadł się w końcu w marcu 2009,
w połowie prezydencji czeskiej, częściowo dzięki sympatykom Klausa w ODS.
Prezydencja Czech w pierwszej połowie roku 2009 od początku naznaczona była brakiem jednomyślności dotyczącej Unii Europejskiej na arenie
krajowej. Stało się jasnym, że poradzenie sobie z wyzwaniami prezydencji byłoby bardzo trudnym zadaniem dla któregokolwiek z byłych krajów satelitarnych
Związku Radzieckiego. Na nieszczęście Republiki Czeskiej, jej prezydencja przypadła po bardzo udanej prezydencji Francji pod przewodnictwem Sarkozy’ego,
w momencie eskalacji jak dotąd nierozwiązanego kryzysu paliwowego, nasilenia
konfliktu w Strefie Gazy oraz największej globalnej recesji od lat 1930.
52
Jiří Pehe
Dodatkowo Czesi sami zgotowali sobie kilka przeszkód podczas przygotowań do prezydencji. Niektóre z nich miały źródło w opisanych powyżej
podziałach politycznych w kraju. Na przykład, po objęciu urzędu w roku 2007
premier Topolánek rozwiązał powołany przez poprzedni rząd zespół przygotowujący kraj do prezydencji. Podczas gdy inne kraje członkowskie planowały
swoją prezydencję przez co najmniej 3 lata, rząd Topolánka miał na to niecałe
18 miesięcy.
ODS i nowy rząd w dalszym ciągu utrzymywali eurosceptyczne nastawienie, nawet podczas prezydencji, co sprawiło, że Czechom zaczęto przyklejać łatkę „rozrabiaków”. Topolánek niewiele zrobił, by to zmienić. Po tym jak
podpisał Traktat lizboński w grudniu 2007, spotkał się z opozycją wobec traktatu
w łonie własnej partii. Grupa senatorów ODS odesłała traktat do Trybunału
Konstytucyjnego. Zażądali, by Trybunał zadecydował czy traktat jest zgodny
z konstytucją czeską. Choć w listopadzie 2008 roku Trybunał wydał decyzję
potwierdzającą zgodność, proces ten znacznie opóźnił ratyfikację traktatu przez
czeski parlament.
Opóźnienie związane z ratyfikacją dodatkowo osłabiło perspektywę
Czech na udaną prezydencję. Kiedy irlandzcy wyborcy odrzucili traktat w czerwcu 2008, obserwatorzy poddawali w wątpliwość zdolność Czech do zapewnienia Unii silnego przywództwa, biorąc pod uwagę ich wewnętrzne spory wokół
ratyfikacji. W obliczu tych skomplikowanych wyzwań niektóre media zachodnie
spekulowały, że Francuzi zepchną Czechów na boczny tor i przedłużą swoją
udaną prezydencję o kolejne sześć miesięcy. Prezydent Francji położył kres tym
pogłoskom, zapewniając premiera Topolánka, że Francja nie planuje pominięcia
Republiki Czeskiej. Jednak w dalszym ciągu Francja zdawała się dążyć do przedłużenia swojego przywództwa w Unii na rok 2009, zwłaszcza w krajach, które
przyjęły euro.
Nawet gdyby w samej Unii nie było podziałów, czeskiej prezydencji niełatwo byłoby osiągnąć spektakularne wyniki. Po odwołaniu rządu Topolánka
wskutek votum nieufności w marcu 2009 stało się jasne, że kraje takie jak Franwww.boell.pl
53
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
cja i Niemcy pozwolą Czechom na zarządzanie prezydencją (organizowanie
szczytów, spotkań itd.), ale w kwestiach wagi politycznej zaproponują swoje
własne przywództwo.
Paradoksalnie Republika Czeska osiągnęła najniższy punkt w swojej historii członkostwa w Unii Europejskiej w środku własnej prezydencji, która dla
większości nowych członków byłaby doskonałym czasem na zaprezentowanie
swojej dojrzałości. Sprawy dodatkowo komplikował fakt, że do wiosny 2009
Czechy nie zatwierdziły jeszcze Traktatu lizbońskiego. Czesi pozwolili, by ich
wewnętrzne spory nie tylko osłabiły prezydencję UE w czasie poważnego kryzysu ekonomicznego, podczas gdy wiele krajów domagało się silnego przywództwa, ale również by brak ich wewnętrznej jedności zagroził Traktatowi
lizbońskiemu.
Jak Czesi wpłynęli na Unię Europejską
Mimo że niektórzy czescy politycy byli przekonani, jeszcze zanim Republika
Czeska wstąpiła do Unii Europejskiej, że Czechy miały równie dużo do zaoferowania Unii, co Unia Czechom, rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Niepewny los Traktatu lizbońskiego w Czechach i nieudana czeska prezydencja
to tylko jeden wymiar skomplikowanej relacji Czech z Unią. Problemy te poprzedza długa historia komplikacji w relacjach Czechy-UE.
Pierwsze zwiastuny kłopotów pojawiły się, gdy Czesi musieli zadecydować o roli swojego kraju w zainicjowanej przez USA inwazji w Iraku. Czescy
politycy ujawnili wtedy, że niełatwo przychodzi im zajmowanie jednoznacznych
postaw.
Jeszcze przed początkiem wojny czeski parlament zdecydował, że czeska jednostka wojsk chemicznych może być wysłana do Iraku tylko, jeśli Rada
Bezpieczeństwa ONZ przyjmie uchwałę sankcjonującą interwencję wojskową.
Ponieważ USA i Wielka Brytania zaatakowały Irak bez uchwały ONZ, wojska
czeskie przez całą wojnę pozostały w Kuwejcie. Parlament podjął decyzję, że
54
Jiří Pehe
jednostka zostanie wysłana do Iraku wyłącznie w ramach „misji humanitarnej” –
jeśli reżim Saddama użyje broni chemicznej.
Rząd czeski postanowił następnie, że Czechy nie są oficjalnie częścią
porozumienia wojskowego, które najechało na Irak. Prezydent Klaus otwarcie
przeciwstawiał się wojnie, ale – jako znany eurosceptyk – poświęcił wiele uwagi
podkreślaniu, że nie ma nic wspólnego z opozycją przeciw wojnie w wielkich
krajach Unii. Argumentował, że czeskie elity polityczne powinny działać w zgodzie z czeską opinią publiczną, a ponad 70 % Czechów sprzeciwiało się wojnie.
Klaus starał się wyjaśnić swoje stanowisko w dość zagmatwanym artykule prasowym, tłumacząc, że Republika Czeska nie może przyjąć ani „stanowiska europejskiego”, ani „stanowiska amerykańskiego”, ale powinna mieć swoje
własne „czeskie stanowisko”. Potępił inwazję na Irak jako „wojnę lewicową”,
wyjaśniając, że próby eksportu demokracji zakrawają na „socjotechnikę”. W ten
sposób prezydent wykorzystał przeciw wojnie w Iraku dokładnie te same argumenty, co przeciw Unii Europejskiej.
Warto zapamiętać ten epizod, ponieważ „stanowisko czeskie”, w odróżnieniu od proeuropejskiego lub proamerykańskiego, miało stać się ważnym
narzędziem czeskich eurosceptyków. Nawet dzisiaj wielu z nich argumentuje
przeciw Traktatowi lizbońskiemu powołując się na „czeskie stanowisko”, nie
definiując czym ono jest ani dlaczego powinno w ogóle istnieć.
Podczas inwazji na Irak większość czeskich polityków starała się nie
zajmować jednoznacznych stanowisk. W odróżnieniu od przywódców Francji i Niemiec, którzy musieli bronić swojego silnego sprzeciwu wobec wojny,
czy też premiera Wielkiej Brytanii, którego poparcie dla wojny zagroziło jego
karierze politycznej, czescy politycy odmówili podejmowania decyzji, za które
musieliby podjąć rzeczywistą odpowiedzialność. Z perspektywy czasu można
powiedzieć, że na tym właśnie polegało „czeskie stanowisko”.
Rząd czeski starał się grać w swoją własną grę w relacjach ze Stanami
Zjednoczonymi. Po przejęciu władzy przez rząd Topolánka w roku 2006, rząd
www.boell.pl
55
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
wykonał gwałtowny zwrot kursu w stosunku do polityki prowadzonej przez
ČSSD, która starała się zachować równowagę między silnymi stosunkami transatlantyckimi i członkostwem w Unii. Polityka zagraniczna rządu Topolánka zaczęła skłaniać się ku Stanom Zjednoczonym.
Czesi rozpoczęli rozmowy dwustronne z USA dotyczące lokalizacji bazy
radarów – części amerykańskiej tarczy antyrakietowej – na terytorium Czech,
bez skonsultowania tego kroku ze swoimi europejskimi partnerami w NATO
i UE. Jednocześnie czeska dyplomacja rozpoczęła kampanię na rzecz zniesienia
wiz dla Czechów wyjeżdżających do USA.
Pozycja rządu czeskiego w tej konkretnej sprawie ujawniła, jak ciężko
było Czechom odnaleźć swoje miejsce w Unii. Chociaż UE starała się zablokować działania rządu czeskiego, argumentując że kwestią wiz powinna zająć się
Bruksela, Czesi twierdzili, że mają prawo zająć się tym we własnym zakresie.
Rządowi Topolánka udało się w końcu osiągnąć swój cel, ale przy okazji
podróż do USA stała się bardziej skomplikowana dla pozostałych Europejczyków. Administracja Busha wykorzystała negocjacje z Czechami, aby wprowadzić nowe kryteria dla krajów ubiegających się o zniesienie wiz.
Raz jeszcze „czeskie stanowisko”, wspomniane po raz pierwszy przez
Klausa w roku 2003 jako kluczowe dla czeskiej odpowiedzi na prowadzoną
przez USA wojnę w Iraku, okazało się być niejednoznaczne. W obu przypadkach – kwestii tarczy antyrakietowej i zniesienia wiz – polityka czeska wynikała
z małostkowych interesów wewnętrznych, a nie z odpowiedzialności wobec
partnerów Republiki Czeskiej w UE.
łówne różnice między starymi
G
a nowymi członkami
Wydaje się, że różnice między starymi a nowymi członkami Unii Europejskiej są znacznie silniejsze, niż zdawało się wielu na początku procesu akcesyjnego w połowie lat
90. Pierwszą główną różnicą jest to, że większość nowych członków w dalszym ciągu
56
Jiří Pehe
definiuje siebie w kategoriach narodowych, a nie obywatelskich. To oczywiście komplikuje nie tylko sposób, w jaki starają się określić swoją tożsamość, interesy narodowe
i rolę w Europie, ale również ich podejście do obcokrajowców.
Przed przystąpieniem Czech do UE prezydent Klaus wielokrotnie
ostrzegał, że Czesi mogą rozpuścić się w Unii jak kostka cukru w kubku kawy.
Choć sformułowanie to wielokrotnie krytykowano, Klausowi udało się uchwycić istotę poważnego problemu we wschodniej połowie Europy: znaczną dozę
niepewności związaną z tożsamością. Havel często ironicznie odnosił się do
ostrzeżenia Klausa, mówiąc, że gdyby Czesi byli pewni swojej tożsamości narodowej, nie formułowaliby takich sądów. Takie podejście do Europy ujawniało,
według Havla, brak pewności siebie.
Generalnie po pięciu latach od przystąpienia ośmiu krajów postkomunistycznych do Unii Europejskiej jest jasne, że ich rozumienie koncepcji takich
jak suwerenność, interes narodowy, demokracja, a nawet globalizacja, jest inne
niż rozumienie tych pojęć przez starych członków Unii. Jednym z powodów
dużej niepewności we wschodniej części Europy jest to, że kraje te wyłoniły się
z komunizmu z koncepcjami tożsamości, suwerenności i demokracji, które były
w znacznej mierze spadkiem po okresie „przedkomunistycznym”.
Kraje te po prostu straciły cztery dekady rozwoju instytucjonalnego i politycznego, który miał miejsce na Zachodzie. Dla przykładu koncepcja
demokracji, która wyłoniła się w krajach Europy Środkowej i Wschodniej, nie
uwzględniała, przynajmniej na początku, powszechnego na Zachodzie założenia, że ustrój demokratyczny nie polega wyłącznie na rządach większości, ale
uwzględnia również prawa człowieka i poszanowanie mniejszości.
Kolejnym problemem, widocznym często wśród czeskich polityków, jest
przekonanie, że najważniejszym aspektem demokracji są wolne wybory. Inne,
równie ważne czynniki, takie jak rządy prawa, wspierane liberalnym konstytucjonalizmem oraz silnym społeczeństwem obywatelskim, są często pomijane.
Przeświadczeniu o rządach większości w ustroju demokratycznym towarzyszy
brak cierpliwości dla poglądów mniejszości i brak tolerancji.
www.boell.pl
57
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Kilka lekcji
Z perspektywy czasu jest jasne, że instytucjonalne zacofanie i niski poziom kultury politycznej nowych krajów członkowskich z byłego bloku wschodniego były
znacznie poważniejsze, niż się to początkowo wydawało. Jednym z symptomów tego problemu jest wysoki poziom wewnętrznej polaryzacji. Ów brak
umiejętności osiągania produktywnego kompromisu został później przeniesiony
na poziom Unii.
Dopiero po kilku latach od akcesji elity polityczne nowych krajów członkowskich zaczęły rozumieć kulturę polityczną UE, opartą na negocjacji i kompromisie. Stopniowo podział „oni kontra my” zaczął się zacierać.
Wszystkie kraje byłego bloku wschodniego, które przystąpiły do Unii
w 2004 roku, przeszły jedną z najszybszych i najbardziej niesamowitych modernizacji instytucjonalnych w historii. Kraje te wyłoniły się z komunizmu z autorytarnymi systemami politycznymi, znacjonalizowanymi gospodarkami i niesprawnymi biurokracjami. Między połową lat 90., kiedy zaczęły ubiegać się
o członkostwo w Unii, a rokiem 2002, kiedy kwestia akcesji było jednoznacznie
rozwiązana, miała miejsce bezprecedensowa transformacja znacjonalizowanych
gospodarek w nowoczesne gospodarki rynkowe oraz przemiana niedemokratycznych i niesprawnych instytucji politycznych w instytucje demokratyczne,
oparte na rządach prawa.
Unia Europejska grała ważną rolę w tych zmianach, dostarczając wiedzy
praktycznej oraz oferując swoją pomoc. Ponieważ wszystkie elity polityczne Europy Wschodniej postrzegały członkostwo w Unii Europejskiej jako końcowy
cel, UE mogła również skutecznie wywierać presję, kiedy było to niezbędne, by
zmusić kraje kandydackie do postępowania zgodnie z jej rekomendacjami.
Transformacja instytucjonalna pod przewodnictwem Unii Europejskiej
była niewątpliwym sukcesem, ale miała również ciemne strony. Tak samo jak
w innych częściach świata, kiedy systemy autorytarne przemieniają się w demokracje, zmiana instytucjonalna okazuje się łatwiejsza do osiągnięcia od zmiany
58
Jiří Pehe
kultury politycznej i społecznej. Zmiany instytucjonalne były więc znacznie szybsze i bardziej złożone niż zmiany w ludzkich umysłach.
Po stworzeniu Czechosłowacji w roku 1918 prezydent Tomáš G. Masaryk stwierdził „Mamy teraz demokrację, ale nie mamy demokratów”. Dziewięćdziesiąt lat później problem ten w dalszym ciągu jest obecny w regionie,
który do roku 1989 miał niewiele wspólnego z demokracją.
Do pewnego stopnia postkomunistyczni członkowie Unii Europejskie
są, nawet dwadzieścia lat po upadku komunizmu, „demokracjami bez demokratów”. Choć na pierwszy rzut oka wyglądają tak, jak inni członkowie UE z zachodniej części Europy – być może po prostu nieco biedniejsi – pod powierzchnią skrywa się znaczący brak kultury politycznej.
Ta rozbieżność między szybkimi postępami instytucjonalnymi a wolnym tempem zmian w umysłach ludzi ma liczne negatywne konsekwencje.
Pierwsze uderzenie nastąpiło prawie natychmiast po oficjalnym przyjęciu ośmiu
krajów postkomunistycznych do Unii Europejskiej w maju 2004. Rządy w kilku
krajach szybko upadły, a popularność zyskali populiści, ponieważ powszechne
było przekonanie, że proces zmian został zakończony. Co więcej, wiele osób
wierzyło, że kraje kandydackie zostały zmuszone do zapłacenia słonej ceny za
członkostwo w Unii.
W wielu krajach scena polityczna zamieniła się szybko w pole bitwy,
z którego zniknęły wcześniejsze wspólne cele, takie jak członkostwo w Unii. Tej
przeważającej postawie (którą można streścić jako: „zapłaciliśmy składki, a teraz
czas na relaks”) towarzyszył brak odpowiedzialności finansowej.
Kolejnym widocznym aspektem zmiany mentalności po akcesji były problemy, które część krajów regionu – a zwłaszcza Polska i Czechy – zaczęły
stwarzać wewnątrz Unii. Postawy te wynikały nie tylko z ponownego wypłynięcia przekonań nacjonalistycznych, skutecznie utrzymywanych pod powierzchnią
podczas procesu akcesji, ale także z wypowiedzi populistycznych polityków,
którzy twierdzili, że ich kraje nie muszą już dłużej pozostawać w pozycji ucznia
pilnie słuchającego swoich nauczycieli.
www.boell.pl
59
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Oczywiście to rozumienie równości zupełnie nie bierze pod uwagę faktu, że kraje regionu będą jeszcze przez lata otrzymywać znaczną ilość pieniędzy
z funduszy strukturalnych i innych form pomocy od bardziej zaawansowanych
demokracji. Postkomunistyczny brak kultury demokratycznej ujawnia się przede
wszystkim w niechęci elit politycznych Europy Wschodniej do zawierania kompromisów i/lub poszanowania takich kompromisów po ich osiągnięciu.
Wydaje się, że niektóre z problemów widocznych dziś w Europie
Wschodniej wynikają z tego, że wielu zachodnich polityków i instytucji zbytnio
zawierzyło nowemu „tynkowi”, położonemu z pomocą Unii na starych rozpadających się strukturach społeczeństw europejskich. Na przykład wiele zachodnich banków udzieliło regionowi ogromnych pożyczek, nie wnikając, czy gospodarki krajów-odbiorców były zdrowe i czy ich działania nie przyczyniają się do
tworzenia finansowych i ekonomicznych baniek, które kiedyś muszą pęknąć.
Wracamy więc znów do różnic między instytucjami a kulturą. Chociaż
z instytucjonalnego punktu widzenia kraje regionu zdawały się być idealnymi
partnerami, oferując wiele wyraźnych korzyści, takich jak niskie koszty siły roboczej, nie mogły równać się z krajami zachodnimi pod względem kultury demokratycznej. W okresie kryzysu brak prawdziwie demokratycznej kultury stał się
znacznym problemem, ponieważ politycy dążą do wzmocnienia problemów,
a nie do szukania konsensusu i rozwiązań ogólnych.
Prawdopodobnie potrzeba będzie przynajmniej jednego pokolenia, aby
zniwelować rozbieżność między zmodernizowanymi instytucjami a kulturą polityczną prawdziwej demokracji. Perspektywy są jednak obiecujące. W odróżnieniu od okresu przed drugą wojną światową, nowe demokracje w Europie Środkowej i Wschodniej są aktywnie wspierane w procesie demokratyzacji przez
swoich zachodnich sąsiadów. Zachód powinien jednak mieć się na baczności,
aby niestabilność w nowych demokracjach wewnątrz UE nie zdestabilizowała
całej Unii.
60
Jiří Pehe
Jiří Pehe jest analitykiem politycznym i pisarzem. Jest autorem artykułów
i analiz dotyczących Europy Wschodniej dla mediów amerykańskich, czeskich,
niemieckich, publikuje również w czasopismach akademickich. Napisał kilka
książek. Pehe jest obecnie dyrektorem New York University w Pradze. Od
września 1997 do maja 1999 był dyrektorem Wydziału Politycznego prezydenta Václava Havla, pracował również jako doradca Havla. Od 1995 do 1997 był
dyrektorem Wydziału Analiz i Badań Open Media Research Institute w Pradze.
Między 1988 a 1995 pracował najpierw jako analityk stosunków środkowoeuropejskich, a następnie jako dyrektor Centralnych Badań Europejskich w Instytucie Badawczym Radia Wolna Europa/Radia Wolność (RFE-RL) w Monachium.
W latach 1985-1988 Pehe był Dyrektorem Studiów nad Europą Wschodnią
w Freedom House w Nowym Jorku.
www.boell.pl
61
Veiko Spolitis
4.
Siły dośrodkowe
i odśrodkowe:
transformacja
krajów
bałtyckich 1
1
Veiko Spolitis
1 S iły dośrodkowe i odśrodkowe to fizyczne wypchanie i przyciąganie wynikające z procesu
integracji. Rozpad ZSRR wypchnął kraje bałtyckie z jednego związku państw, w wyniku
integracji europejskiej zostały one wciągnięte w inny związek państw.
www.boell.pl
63
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Upadek muru berlińskiego 9 listopada 19892 roku uważa się za kluczowe wydarzenie w najnowszej historii Europy. Nie byłoby ono możliwe bez zmian
w przywództwie radzieckim, po tym jak Michaił Gorbaczow został nowym
sekretarzem generalnym Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KPZR).
Pod symbolicznymi terminami głasnost’ i pierestrojka krył się odśrodkowy ruch
dążący do zreformowania radzieckiego systemu politycznego i ekonomicznego,
znajdującego się wtedy w stagnacji. W krajach bałtyckich pojawiły się siły liberalne i ruchy dysydenckie, które nie akceptowały sowieckiego reżimu. Ruch niepodległościowy zyskał na sile, kiedy przedstawiciele Frontu Ludowego, którym
udało się uzyskać większość w wyborach do lokalnej Rady Najwyższej, odnieśli
sukces podobny do tego, który pod koniec lat 80. odniosła w Polsce „Solidarność”. Zaczęło się rozwijać społeczeństwo obywatelskie, powstało wiele
niezależnych organizacji. Obok Frontu Ludowego największym spektakularnym
osiągnięciem było upamiętnienie rocznicy paktu Ribbentrop-Mołotow3. Naśladując taktykę obywatelskiego nieposłuszeństwa Mahatmy Gandhiego, ponad
trzy miliony osób stworzyły tak zwany Łańcuch Bałtycki, manifestując sprzeciw
wobec władzy Kremla.
Biorąc pod uwagę fakt, że trzy kraje bałtyckie – Estonia, Łotwa i Litwa
– znajdowały się pod okupacją, na pierwszy plan wysunęły się kwestie obywatelstwa. W Estonii i na Łotwie stworzono Komitety Obywatelskie4, które
miały na celu zarejestrowanie obywateli przedwojennych republik i wydanie im
dokumentów potwierdzających tożsamość5. Po zamachu stanu w Moskwie, 21
64
2 ata 9 listopada 1989 była symboliczna również ze względu na jej odniesienie do KristallD
-nacht roku 1938.
3 3 sierpnia 1989 przypadała 50. rocznica paktu Ribbentrop-Mołotow, który przesądził
2
o losie trzech krajów bałtyckich.
4 omitety Obywatelskie tworzyły się od roku 1989 i zwołały Kongres Estonii w roku 1991.
K
Ten z kolei stworzył alternatywne procesy legislacyjne umożliwiające uzyskanie niepodległości od Związku Radzieckiego. Łotewski ruch obywatelski naśladował estońskie Komitety
Obywatelskie i osiągnął kulminację zwołując Kongres Obywateli w kwietniu 1990.
5 yły premier Estonii, Mart Laar, w filmie dokumentalnym „Śpiewająca Rewolucja”, nazwał
B
karty obywatelskie „biletami na Syberię”.
Veiko Spolitis
sierpnia 1991, nastąpiło potwierdzenie de jure niepodległości krajów bałtyckich.
Po odważnym wystąpieniu Islandii Federacja Rosyjska i rządy krajów zachodnich
uznały kraje bałtyckie za suwerennych przedstawicieli swoich obywateli6.
Odzyskanie niepodległości nastąpiło dość szybko i w pewnym sensie
niezapowiedzianie. Najpilniejszymi zadaniami stało się stworzenie podstawowych mechanizmów państwowości oraz uznanie przez Organizację Narodów
Zjednoczonych. Centralnie zarządzana gospodarka musiała przejść transformację; należało ponownie nawiązać relacje handlowe między krajami bałtyckimi
i zachodnimi partnerami. Do sierpnia 1993 palącą kwestią było wycofanie armii
radzieckiej, a po opuszczeniu republik przez wojska rosyjskie do głosu doszła
coraz silniejsza potrzeba członkostwa w głównych organizacjach międzynarodowych. Dodatkowo, trzy kraje bałtyckie podpisały porozumienia o stowarzyszeniu z Unią Europejską, powstałą w roku 1993 po podpisaniu Traktatu z Maastricht (co było decyzją, która zdefiniowała jednoczesne siły dośrodkowe na
kontynencie europejskim)7. Jeszcze przed podpisaniem umów o stowarzyszeniu z UE, trzy kraje bałtyckie podpisały porozumienia o wolnym handlu z krajami nordyckimi. Kiedy Szwecja i Finlandia zostały członkami Unii Europejskiej,
porozumienia o wolnym handlu między krajami bałtyckimi a krajami nordyckimi
zostały przekształcone w porozumienia o wolnym handlu z Unią Europejską.
Przygotowania do członkostwa w Unii Europejskiej obywały się jednocześnie z przygotowaniami do członkostwa w NATO. Sprostanie wymogom
acquis communautaire było niezwykle pracochłonne, ale członkostwo w UE
i NATO zdefiniowano jako jeden z celów strategicznych Estonii, Łotwy i Litwy.
Szczególne sukcesy odniósł rząd Estonii, która została zaproszona do negocjacji
członkowskich już w roku 1997, po szczycie w Luksemburgu. Ryga i Wilno nie
pozostały w tyle. Po ocenie stanu realizacji wymogów, wysiłki Litwy i Łotwy
6 Islandia była pierwszym państwem, które uznało niepodległość krajów bałtyckich (przyp. red.).
7 o Traktacie z Maastricht z roku 1992 Wspólnota Europejska oficjalnie stała się Unią EuP
ropejską.
www.boell.pl
65
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
nagrodzono rozpoczęciem negocjacji członkowskich po szczycie w Helsinkach
w roku 1999. Negocjacje członkowskie poprzedzono referendami, w których
przeważająca większość populacji krajów poparła członkostwo w UE. Historia
zatoczyła koło, kiedy 1 maja 2004 roku, 13 lat po odłączeniu się od Związku
Radzieckiego, trzy kraje bałtyckie osiągnęły „sprawiedliwość dziejową”, stając się
członkami dwóch głównych zachodnich organizacji międzynarodowych.
Członkostwo w NATO i UE zostało przez obywateli tych państw przyjęte z ogromnym entuzjazmem. Wskutek przyjęcia wytycznych UE kraje te zostały „zeuropeizowane”. Osiągnięcie stanu względnego dobrobytu pozwoliło im
również na podniesienie samooceny. Jednak krajowe systemy polityczne i administracyjne miały wpływ na długoterminową popularność Unii, odzwierciedloną w przeprowadzanych co dwa lata sondażach Eurobarometru8. Po kryzysie
finansowym, który rozpoczął się w Stanach Zjednoczonych i rozprzestrzenił na
cały świat za pośrednictwem systemu finansowego, popularność Unii ponownie
zdaje się zwiększać. Procesy transformacji w krajach bałtyckich odzwierciedlały
specyfikę regionu Europy Środkowej i Północnej, gdyż wszelkie zmiany w tych
trzech krajach zostały przeprowadzone w uporządkowany sposób, w wyniku
negocjacji w komisjach trójstronnych (reprezentujących rząd, konfederacje pracodawców i związki zawodowe). Od okresu oświecenia niejednorodny obszar położony między Rosją a Niemcami musiał dostosowywać się do różnych
projektów cywilizacyjnych głównych potęg europejskich. Osiemnastowieczni
filozofowie oświeceniowi starali się wyciągnąć ogólne wnioski dotyczące kultury w Europie Wschodniej, opierając się na doświadczeniach z podróży i korespondencji z głowami rodów królewskich w Rosji i Polsce9. Rzeczywistość była
jednak znacznie bardziej skomplikowana, a przyczyn, dla których społeczeństwa
bałtyckie rozwijały się w różnych tempach, należy szukać nie tylko w ich mitycz-
66
8 asa Alisauskiene, Aigars Freimanis i Aigars Saar (red.), “Public Opinion about the EU in the
R
Baltic States”, Wilno 2001, s. 9, http://www.indiana.edu/~iupolsci/euconf/alisauskiene.pdf.
9 L arry Wolf, “Inventing Eastern Europe: The Map of Civilization on the Mind of Enlightenment”,
Stanford University Press, Stanford 1994, s. 23.
Veiko Spolitis
nej przeszłości, ale przede wszystkim w decyzjach podejmowanych przez elity
polityczne każdego z krajów. W procesie odchodzenia od sowieckiego systemu
ekonomicznego i politycznego podejmowano decyzje mające na celu uniknięcie chaosu i zapewnienie jak najlepszych warunków transformacji administracji
krajowych oraz rozwoju społeczeństwa obywatelskiego.
Różnice wewnętrzne sprawiają, że trzy kraje bałtyckie mają różne oczekiwania dotyczące najbliższej przyszłości. Aby więc zrozumieć, w jaki sposób
Litwa, Łotwa i Estonia zreformowały swoje administracje i systemy polityczne
tak, by rozwiązać palący problem mniejszości narodowych i wspierać rozwój
społeczeństwa obywatelskiego, musimy najpierw prześledzić jak przebiegał ich
„powrót do Europy” 10.
Odbudowa państwowości i gospodarki
rynkowej
Oderwanie się od Związku Radzieckiego wymagało nie lada wysiłku. Okupacja
Litwy, Łotwy i Estonii od czerwca 1940 roku, w przeciwieństwie do sytuacji
w innych republikach sowieckich, nie została nigdy uznana przez główne siły
zachodnie11. Przywódcy Frontów Ludowych w tych krajach zdobyli większość
w wyborach do Rad Najwyższych w roku 1989. Rada Najwyższa Litwy jednostronnie ogłosiła swoją niepodległość od Związku Radzieckiego 3 marca 1990,
po tym, jak Pakt Ribbentrop-Mołotow został oficjalnie potępiony przez XIX
Kongres Deputowanych Ludowych w Moskwie. Rada Najwyższa Łotwy nie po-
10 ierwszym mężem stanu, który użył sformułowania „powrót do Europy”, był czeski dramaP
turg i prezydent Václav Havel. Jego prorocze sformułowanie zyskało później znaczną popularność wśród polityków Europy Środkowej. Václav Havel “Europa jako zadanie”, wystąpienie w Aachen 15.05.1996. http://www.europeanspirit.gr/biblioteca/havel_europe.html.
11 łówne siły zachodnie to Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Niemcy Zachodnie, KaG
nada i Francja. Deklaracja Podsekretarza Stanu, Sumner Welles’a, ujawniona w prasie 23
lipca 1940 i opublikowana w “The Department of State Bulletin”, 27 lipca 1940, vol. 111,
nr 57, s. 48 http://estonia.usembassy.gov/sumnerwelles.php.
www.boell.pl
67
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
została w tyle i ogłosiła niepodległość 4 maja 1991, ale nie skonsultowała swojej
decyzji z Komitetami Obywatelskimi. Estońska Rada Najwyższa, współpracując
z Komitetami Obywatelskimi, podjęła decyzję o przywróceniu państwowości
22 sierpnia 1991. Nie istniały więc już podstawy prawne łączące republiki bałtyckie z ZSRR, ale w dalszym ciągu stacjonowały tam wojska radzieckie. Przywódcy trzech krajów współpracowali z reformatorsko nastawionym Michaiłem
Gorbaczowem oraz z przywódcą Federacji Rosyjskiej Borysem Jelcynem. Po
nieudanym zamachu stanu 21 sierpnia 1991 Rosja natychmiast uznała niepodległość Estonii, Łotwy i Litwy. Nie było to przypadkiem, gdyż Borys Jelcyn chciał
usankcjonować swoją władzę wobec „twardogłowych” z Kremla i Gorbaczowa.
Przywódcy wszystkich trzech krajów, stosując się do rad zachodnich
partnerów, włączyli się do wszystkich możliwych organizacji międzynarodowych. Członkostwo w ONZ traktowano jako warunek wstępny odbudowy
państwowości nowo powstałych krajów. Litwa, Łotwa i Estonia nie tylko przystąpiły do OBWE, Rady Państw Morza Bałtyckiego oraz Rady Europy, ale również stworzyły własne organizacje międzynarodowe: Zgromadzenie Bałtyckie
i Bałtycką Radę Ministrów. Udział w organizacjach międzynarodowych odbudował wiarygodność międzynarodową krajów, które przez 50 lat pozostawały
pod okupacją sowiecką oraz przypomniał politykom, że podstawowe mechanizmy rządzenia zdążyły się przez te 50 lat zmienić. Brak demokracji w ZSRR nie
pozwalał przywódcom republik bałtyckich na wybieranie najlepszych dla nich
strategii rozwoju, ponieważ wybory w Związku Radzieckim miały charakter fikcyjny, a rządy w Tallinnie, Rydze i Wilnie były jedynie narzędziami centralnie
sterowanej maszyny rządowej. Niewydajni zarządcy radzieckich kompleksów
wojskowych stworzyli poważne inwestycje infrastrukturalne w trzech krajach,
kierując nimi zza swoich moskiewskich biurek, nie biorąc pod uwagę kwestii
ekologicznych oraz nie zastanawiając się nad ekonomiczną samowystarczalnością tych przedsięwzięć. Ze względu na charakter rządów obiekty te szybko
stały się przestarzałe. Co więcej, system finansów publicznych nie opierał się na
68
Veiko Spolitis
przejrzystych zasadach, ale na skomplikowanych powiązaniach między członkami byłej KPZR oraz KGB.
Po odzyskaniu niepodległości trzy kraje musiały odnowić podstawowe
elementy państwowości, których pozbawił je reżim sowiecki lub zreformować
elementy byłego systemu imperialnego, nieprzystające do potrzeb małego kraju. Należało wprowadzić własną walutę i odbudować relacje handlowe z innymi krajami bałtyckimi i nordyckimi. Zaczęły tworzyć się organizacje obywatelskie i partie polityczne. Przywrócono również gospodarkę wolnorynkową,
uwalniając ceny i prywatyzując uprzednio znacjonalizowane przedsiębiorstwa.
Po ustanowieniu relacji handlowych z krajami skandynawskimi i Finlandią, powiązania handlowe z Wspólnotą Niepodległych Państw znacznie się rozluźniły.
Już w 1994 roku Łotwa, Litwa i Estonia podpisały pierwsze umowy o stowarzyszeniu z Unią Europejską12. Kiedy główni partnerzy handlowi krajów bałtyckich –
Finlandia i Szwecja – stali się członkami Unii Europejskiej, pod naciskiem krajów
nordyckich i bałtyckich udało się rozszerzyć porozumienia o wolnym handlu ze
Skandynawią i Finlandią na całą Unię Europejską.
Odbyły się otwarte i wolne wybory do nowo utworzonych parlamentów –
Riigikogu (Estonia), Saeima (Łotwa) i Seimas (Litwa). Większość partii politycznych,
z naprawdę nielicznymi wyjątkami, definiowała przystąpienie do NATO i UE jako
główne strategiczne cele swoich krajów. Mimo jasnych celów sformułowanych w deklaracjach rządowych, zdolność transformacji struktury krajowych systemów politycznych
i prawnych miała wpływ na charakter rządów w trzech krajach. Pod tym względem
zwłaszcza Łotwa różniła się od Litwy i Estonii, ponieważ łotewscy parlamentarzyści zdecydowali się przywrócić łotewską konstytucję z roku 1922 z drobnymi poprawkami,
podczas gdy reprezentanci Litwy i Estonii uznali konieczność stworzenia nowych konsty-
12 „ UE chciała rozpocząć negocjacje z jednym rynkiem bałtyckim, ale zdała sobie sprawę,
że ma do czynienia z trzema suwerennymi jednostkami” - Peter Van Elsuwege, „From
Soviet Republics to EU Members State, A Legal and Political Assessment of the Baltic States’
Accession to the EU”, Martinus Nijhoff Publishers, 2008, s. 95.
www.boell.pl
69
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
tucji13. Łotwa pozostawała w tyle za swoimi bałtyckimi sąsiadami nie tylko pod względem
problemów z konstytucją, ale również w innych kwestiach politycznych.
Pisanie nowych konstytucji dało parlamentarzystom litewskim i estońskim
szansę na zmobilizowanie wielu sił politycznych do działania na rzecz procesu budowania państwowości. Do wszystkich konstytucji włączono zasady praw człowieka14,
a Litwa i Estonia włączyły do swojego podstawowego ustawodawstwa instytucję
rzecznika praw obywatelskich. Parlamenty łotewski i estoński, pomne lekcji wyniesionych ze swoich „konstytucji weimarskich”15 przyjętych w latach 20, wprowadziły
w konstytucjach 5% próg wyborczy, aby zapobiec nadmiernemu rozdrobnieniu
w parlamencie. Dalekowzroczność polityków estońskich była tak duża, że pomyśleli nawet o stabilizacji rządu, wprowadzając dodatkowe prawo, dzięki któremu
rezygnacja jednego ministra nie zagrażała stabilności całego gabinetu. Litwie udało
się ominąć problem niestabilnych rządów wprowadzając w 1992 roku system semiprezydencki i zmieniając ordynację wyborczą z większościowej na mieszaną. Łotwa
zachowała konstytucję z roku 1922. Wśród partii i grup politycznych istniejących
w 1993 roku nie przeprowadzono również fundamentalnych dyskusji dotyczących
systemu rządzenia państwem. Decyzja nowego parlamentu dotycząca zachowania
konstytucji z roku 1992 była podyktowana chęcią zaakcentowania ciągłości Republiki
Łotewskiej, która od 17 czerwca 1940 była okupowana przez wojska sowieckie.
Konstytucja stała się więc symbolem nie do ruszenia, co doprowadziło do utrwalenia przesłanek sowieckiej kultury politycznej, dezorientacji członków społeczeństwa
obywatelskiego oraz wzmocnienia tradycyjnych sieci klientelizmu.
70
13 Ł otewska Konstytucja z roku 1922 została przywrócona w roku 1993 z trzema podstawowymi poprawkami. Po pierwsze ustanowiono 5% próg wyborczy do parlamentu, po
drugie wydłużono kadencję parlamentu do 4 lat, po trzecie do konstytucji dodano cały
Rozdział VIII (patrz przyp. 14) po przyjęciu Łotwy do ONZ.
14 Ł otewscy parlamentarzyści włączyli prawa człowieka do Rozdziału VIII konstytucji po podpisaniu Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ w 1998 roku. Do momentu przyjęcia tego rozdziału głównym prawem regulującym ten obszar było prawo konstytucyjne
„Prawa i obowiązki obywatela i osoby” przyjęte w 1991 roku.
15 onstytucje Łotwy i Estonii przyjęte w latach 20. były wzorowane na konstytucji Republiki
K
Weimarskiej.
Veiko Spolitis
Podczas gdy Estonia i Litwa zaakceptowały obowiązkowe podatki i system
deklarowania własności nieruchomości, odpowiednio w 1992 i 1994 roku, Łotwa, którą najsilniej dotknął globalny kryzys ekonomiczny, w dalszym ciągu nie ma
systemu odpowiedniego nadzoru nad finansami publicznymi. Estońscy i litewscy
parlamentarzyści dążyli do konsolidacji systemu partyjnego dzięki innowacyjnym
zmianom systemu prawnego. Tak więc chociaż ustawodawcy weszli na drogę europeizacji, Łotwa pozostaje jedynym krajem w Unii Europejskiej, w którym partie
nie są finansowane z budżetu państwa, co pociąga za sobą możliwość wywierania
znacznego wpływu na proces tworzenia i stosowania prawa przez grupy interesów. Tempo reform systemu administracyjnego i politycznego w Estonii podziałało na korzyść kraju. Nie tylko pomogło Estończykom w uzyskaniu statusu najbardziej liberalnej gospodarki świata16, zaowocowało również zaproszeniem Estonii
do negocjacji w sprawie członkostwa w Unii Europejskiej po szczycie w Luksemburgu w roku 1997, razem z krajami grupy wyszehradzkiej oraz Słowenią. Ten
sukces dyplomacji estońskiej wzniecił co prawda słowne potyczki na linii TallinnRyga, ale skłonił również elity polityczne Łotwy i Litwy do zaprzestania reform
pozornych, a rozpoczęcia faktycznych. A wtedy, po ograniczeniu nadmiernych
wydatków budżetowych i wprowadzeniu zasad rozważnej polityki fiskalnej, rządy Litwy i Łotwy również zostały zaproszone do negocjacji członkowskich – po
szczycie w Helsinkach w roku 1999.
złonkostwo w Unii a tradycyjne
C
stosunki międzynarodowe krajów
bałtyckich
Europeizacja to proces, podczas którego zasady i wartości Unii Europejskiej są
wprowadzane w krajach członkowskich i kandydackich dzięki aktom prawnym,
16 azeen Sally, “Free Trade in Practice, Estonia in the 1990’s” , “Central Europe Review”, vol.
R
2, nr 27, 10 lipca 2000, http://www.ce-review.org/00/27/sally27.html.
www.boell.pl
71
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
podpisywaniu traktatów, które regulują relacje między pojedynczymi państwami
członkowskimi, wspólnemu rynkowi i relacjom między krajami kandydackimi
a Unią Europejską17. Proces ten nie był linearny, a na zmiany w systemie prawnym, administracyjnym i politycznym wpływał sam założony cel – członkostwo
w UE i NATO. Członkostwo w NATO zostało przypieczętowane w marcu,
zaś 1 maja 2004 roku trzy kraje bałtyckie stały się – po referendach dotyczących
członkostwa w UE – pełnoprawnymi członkami Unii Europejskiej. Członkostwo
Estonii, Litwy i Łotwy w zachodnich organizacjach rozwiązało najpoważniejsze
obawy związane z bezpieczeństwem, wzmacniając ich pozycję w obliczu dużego wschodniego sąsiada. Reforma niewydolnego postsowieckiego systemu
administracyjnego i politycznego była również częścią wymogów acquis communautaire18. Wzmocnienie zdolności administracyjnej krajów było jednym
z głównych wyzwań, jednak końcowe wyniki negocjacji akcesyjnych można
ocenić bardzo różnie. Podczas gdy okres poprzedzający członkostwo w Unii
był jednoznacznie odbierany jako pozytywny, obecnie, z perspektywy pięciu
lat członkostwa można powiedzieć, że mechanizmy działania Unii Europejskiej
nie pozwalają na naprawienie błędów przeoczonych w momencie, kiedy kraj
kandydacki uznano za gotowy do członkostwa. Gospodarki krajów bałtyckich
są bardzo podatne na wpływy, a więc problemem było dla nich oparcie się
międzynarodowemu kryzysowi ekonomicznemu. Choć w okresie 2005-2007
odnotowano blisko dwucyfrowy wzrost PKB, później okazało się, że był on
oparty głównie na spekulacjach związanych z rynkiem nieruchomości. Dogłębniej zmienione systemy prawne i administracyjne na Litwie i w Estonii sprawiły,
że kraje te nie zostały nawet draśnięte przez globalny kryzys, tymczasem Łotwa
72
17 hociaż tradycyjna definicja europeizacji podawana przez Webster’s Dictionary określa euC
ropeizację jako proces upodabniania się do Europejczyków z zachowania i charakteru oraz
asymilację kultury europejskiej, tutaj autor używa tego terminu w szerszym znaczeniu,
wprowadzonym przez naukowców Franka Schimmelfenniga oraz Kevina Featherstone’a.
18 cquis communautaire to zbiór zasad prawnych, które kraje kandydackie muszą wdrożyć
A
w celu zostania członkami UE.
Veiko Spolitis
stanęła na progu bankructwa. Winą za tę sytuację można obarczyć instytucje
UE, które nie były zdolne do wywarcia wpływu na skorumpowane i niewydolne elity polityczne, zwłaszcza na Łotwie, w związku z brakiem norm prawnych
potrzebnych do zwalczania korupcji. Dla przykładu, Unia przesłała wymogi dotyczące walki z korupcją Bułgarii i Rumunii, pomijając Łotwę i inne kraje przyjęte
do UE w 2004 roku19.
Ponieważ kraje bałtyckie mają małe i otwarte gospodarki, jednocześnie
nie dysponując znacznymi zasobami naturalnymi, ich głównym bogactwem powinna być wykwalifikowana i tania siła robocza oraz małe i sprawnie funkcjonujące rządy. Estonia przoduje wśród trzech krajów bałtyckich20, głównie ze
względu na umiejętne wykorzystanie tych zasobów oraz swoje dobre relacje
z tradycyjnymi sojusznikami – Finlandią i Szwecją. Relacje z Finlandią umocniły
takie wartości jak poszanowanie dla rządów prawa oraz prawa do swobodnego
przemieszczania się dzięki intensywnej współpracy między instytucjami publicznymi i organizacjami pozarządowymi. Podobnie do relacji estońsko-fińskich,
pielęgnowano również relacje polsko-litewskie. Tymczasem Łotwa została pozostawiona sama sobie, bez tradycyjnego zachodniego sojusznika. Wykorzystała
więc całą swoją energię na wspieranie pogłębionej współpracy między krajami
bałtyckimi i innymi krajami regionu bałtyckiego. Jednak ta łotewska „wyjątkowość” nie zdziałała wiele w kierunku zmiany pozostającej w letargu postsowieckiej struktury polityki wewnętrznej. Nie wpłynęła również na strategiczne cele
łotewskiej polityki zagranicznej.
Podobnie jak inne kraje bałtyckie, Łotwa aktywnie wspierała Wspólną Politykę Zagraniczną i Bezpieczeństwa (WPZiB). Ze względu na wsparcie
19 ransparency International wspiera zamrożenie funduszy unijnych przeznaczonych dla
T
Bułgarii i naciska na przyspieszenie reform w Rumunii i innych krajach UE, 23.07.2008
http://pr.euractiv.com/node/4671
20 ob. strony Freedom House: http://www.freedomhouse.org/uploads/fiw08launch/
Z
FIW08Overview.pdf s. 16; Heritage Foundation: http://www.heritage.org/research/features/index/chapters/pdf/index2007_RegionB_Europe.pdf s. 2 oraz ONZ: http://unpan1.
un.org/intradoc/groups/public/documents/UN/UNPAN028607.pdf s. 20.
www.boell.pl
73
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
przez USA ruchów niepodległościowych w krajach bałtyckich oraz późniejsze
wsparcie dla ich członkostwa w NATO, trzy kraje bałtyckie lojalnie wspierają
Stany Zjednoczone, co spotyka się z niechęcią prezydenta Francji Chiraca21.
WPZiB oraz planowana Wspólna Polityka Energetyczna UE stanowią instrumenty prowadzenia polityki na poziomie międzyrządowym i ponadnarodowym. Kraje bałtyckie musiały więc poradzić sobie ze swoją prawie całkowitą
zależnością energetyczną od Rosji, jednocześnie starając się zachować równowagę między głównymi prywatnymi i państwowymi firmami energetycznymi. Aby zapobiec zbyt wielkim wpływom rosyjskich gigantów paliwowych,
takich jak Gazprom czy Łukoil, rządy bałtyckie zaprosiły również główne firmy
energetyczne z Niemiec i Skandynawii do zostania akcjonariuszami w swoich
byłych monopolach krajowych. Włączenie firm z Rosji i krajów zachodnich
okazało się być dobrym pomysłem, ponieważ, przynajmniej do tej pory, udało się dzięki temu utrzymać pod kontrolą nieprzyjazną atmosferę między Rosją a krajami bałtyckimi.
Dynamika relacji UE-Rosja bezpośrednio wpływa na stosunki między krajami bałtyckimi a Rosją. Z tej przyczyny unijny komisarz ds. energii
musiał podjąć się niezręcznego zadania skłonienia łotewskiego premiera
do postępowania zgodnie z ustalonymi wspólnie regulacjami dotyczącymi
odnawialnych źródeł energii. Projekt wpisujący kraje bałtyckie we wspólną
siatkę energetyczną pozwoliłby im na niezależność energetyczną od Rosji.
Estonia, jako pionier tej ścieżki postępowania, już w 2007 roku połączyła się
z Finlandią podwodnym kablem. 29 kwietnia 2009 roku premierzy Estonii,
Łotwy i Litwy w końcu podpisali wspólny komunikat dotyczący podwodnego kabla między Litwą a Szwecją, a Łotwa nie zablokowała tej decyzji22.
Połączenie sieci energetycznych Litwy i Polski również przyczyniłoby się do
74
21 S tephen Castle, „Chirac attacks Eastern Block backing for Bush”, “The Independent”, 18
lutego 2003.
22 “ The Baltic Course”, 29 kwietnia 2009: http://www.baltic-course.com/eng/baltic_
states/?doc=13272.
Veiko Spolitis
dalszej współpracy w tym zakresie23. Taka decyzja zabezpieczyłaby również
litewskie potrzeby energetyczne w przyszłości, ponieważ elektrownia atomowa w Ignalinie będzie musiała zostać zamknięta w 2009 roku24. Obecna
polityka energetyczna UE ma symboliczny wymiar nie tylko dlatego, że Unia
Europejska zrodziła się ze Wspólnoty Węgla i Stali stworzonej w 1948 roku.
W obecnych, niepewnych warunkach nie można prowadzić polityki energetycznej bez współpracy wszystkich graczy na kontynencie europejskim.
To zmusza rządy narodowe, zrodzone przecież z dziewiętnastowiecznej
ideologii romantyczno-nacjonalistycznej, do przemyślenia roli narodów
w świecie podlegającym jednoczesnej globalizacji i lokalizacji.
iędzy europeizacją kultury
M
politycznej a przeszłością narodów
Głównymi celami polityki trzech krajów bałtyckich było członkostwo w Unii
Europejskiej i NATO. Cele te były tak istotne, że po ich osiągnięciu wielu polityków poczuło, że wreszcie mogą spocząć na laurach25. Estońskie i łotewskie
elity dość dobrze dały sobie radę z transformacją swojej polityki wewnętrznej. Łotwa stała się najsłabszym ogniwem, a kłopoty wynikające z przeszłości
kraju i problematycznych reform sprawiły, że mimo iż jeszcze niedawno była
najszybciej rozwijającą się gospodarką UE, stanęła na krawędzi bankructwa26.
Niejasne zasady polityczne i nieskuteczny system prawny to wspólne problemy
23 olska firma Orlen kupiła litewską rafinerię naftową Mazeikiu Nafta zaostrzając relacje
P
między UE a Rosją. Więcej informacji w: „Europe’s Strategic Dependence on Russian Energy”, 5.11.2007, The Heritage Foundation, http://www.heritage.org/Research/Europe/
bg2083.cfm.
24 amknięcie elektrowni jądrowej Ignalina zostało uzgodnione w traktacie UE-Litwa. Więcej
Z
informacji: Damauskas, Zhidrunas. Ignalina – the Pros and Cons, “The Baltic Course”, jesień
2002: http://www.baltic-course.com/archive/eng/index.htm-read=117.htm.
25 “ The Economist”, Insult and Penury Responding to Western neglect and ignorance,
5.03.2009.
26 Simon Kuper, What went wrong with Latvia?, „Financial Times”, 5 czerwca 2009.
www.boell.pl
75
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
wszystkich krajów bałtyckich. Różnice między nowymi a starymi krajami członkowskimi odzwierciedlają się w statystykach gospodarczych. Gospodarki krajów
bałtyckich były najsłabiej rozwiniętymi gospodarkami w UE przed przyjęciem
w poczet członków Bułgarii i Rumunii w roku 2007. PKB w krajach bałtyckich
wzrastał średnio o 15% rocznie podczas pierwszych pięciu lat ich członkostwa
w UE27. Do wzrostu ekonomicznego przyczyniały się wydatnie subwencje z europejskich funduszy strukturalnych i spójności. Jednak mimo tego, że względna
zasobność krajów bałtyckich wzrastała, wskaźnik Giniego wskazywał na wzrost
rozpiętości dochodów na Łotwie i jej zmniejszenie się w Estonii i na Litwie28.
Kiedy prześledzi się wypowiedzi polityków bałtyckich, staje się jasne,
że postrzegają oni Unię Europejską wyłącznie jako projekt polityczny, który
ma wspomóc rozwój gospodarczy w ich krajach. Wypowiedzi wysławiające
wartości europejskie, prawa człowieka i mniejszości są w większości przypadków pustym chwytem retorycznym. Politycy w krajach bałtyckich nie
różnią się od polityków w innych krajach europejskich pod względem chęci
zwiększenia swoich szans na reelekcję. Różni się jednak kultura polityczna
w krajach bałtyckich. Te różnice sięgają wczesnych lat 90., kiedy trzy kraje
musiały ustanowić prawa dotyczące obywatelstwa. Litwa przyjęła najbardziej
liberalne rozwiązanie i za swoich obywateli uznała wszystkich mieszkańców
Litwy w momencie ogłoszenia niepodległości od ZSRR. Estonia i Łotwa obrały inną drogę i zaproponowały obywatelstwo tylko potomkom obywateli
76
27 orten Hansen i Alf Vanags, Inflation in the Baltic States and other EU New Member States:
M
Similarities, Differences and Adoption of the Euro, czerwiec 2006, s. 5, 15, http://www.
biceps.org/files/OccasinalPaper_nr1.pdf.
28 spółczynnik Giniego jest miarą nierówności opracowaną przez włoskiego statystyka
W
Corrado Giniego. Współczynnik Giniego jest wartością między 0 a 1, gdzie 0 oznacza
pełną równość (czyli sytuację, w której wszyscy mają równe zarobki) a 1 oznacza pełną
nierówność (czyli sytuację, gdy jedna osoba ma cały dochód, a reszta ma zerowy dochód).
Wskaźnik Giniego to współczynnik Giniego pomnożony przez 100. Nierówność zarobków, według wskaźnika Giniego, wynosiła w roku 1999 w Estonii (33), na Łotwie (34) i na
Litwie (32). W roku 2008 w Estonii zmniejszył się do (30), ale na Łotwie wzrósł do (38),
a na Litwie do (34).Więcej informacji: Jaan Mikk, The Role of Income Inequality in Human
Development, “Social Research”, 2008; 14(4):78-83.
Veiko Spolitis
przedwojennych suwerennych państw. Federacja Rosyjska zarzuciła Estonii
i Łotwie łamanie praw człowieka wobec populacji rosyjskojęzycznej. Liczne
misje OBWE oraz Rady Europy radziły Tallinnowi i Rydze, w jaki sposób najlepiej poradzić sobie z bezzasadnymi roszczeniami Rosjan i zalecały prowadzenie inkluzyjnej polityki, nastawionej na integrację populacji rosyjskojęzycznej. Estonia odniosła w swojej polityce integracyjnej większy sukces, chociaż
i to nie uchroniło jej od rozruchów w Tallinnie w kwietniu 200729. Poprawki
w estońskich i łotewskich prawach dotyczących obywatelstwa i języka były
zgodne z rekomendacjami Rady Europy, ponieważ bez wprowadzenia zmian
w wymienionych wyżej prawach, państwa te miałyby niskie szanse na członkostwo w UE30.
Zmiany w prawach dotyczących języka i członkostwa sprawiły, że estońscy i łotewscy ustawodawcy zrozumieli, że zasada suwerenności nie jest absolutna. Podobnie jak podczas precedensowego szczytu w Luksemburgu w roku
1997, kiedy Estonia została zaproszona do rozpoczęcia negocjacji członkowskich z UE, rządy Łotwy i Litwy zostały również zmuszone do strukturalnego
zreformowania swoich gospodarek, aby spełnić warunki członkostwa w Unii.
Restrukturyzacja gospodarki polegała głównie na połączeniu liberalnych wymogów konsensusu waszyngtońskiego31 i wspólnotowego podejścia UE.
29 eiko Spolitis, Der estnische Denkmalstreit und die Beziehungen zwischen Russland und den
V
baltischen Staaten, http://www.russlandanalysen.de, nr 134, 11.05.2007.
30 BWE deklaruje całkowite zwycięstwo w Estonii i na Łotwie, 4.01.2002: The Jamestown
O
Foundation, vol. 8, nr 1.
31 ermin ”konsensus waszyngtoński” był pierwotnie stworzony przez Johna Williamsona,
T
aby określić wymagania rządu USA wobec rządów krajów Ameryki Łacińskiej. Po upadku
ZSRR termin ten został spopularyzowany i był polecany jako rozwiązanie dla większości krajów Europy Środkowej. Do wymogów należało zreformowanie polityki fiskalnej,
otwarte rachunki kapitałowe, prywatyzacja przedsiębiorstw państwowych, prawne zabezpieczenie praw własności, zmiana kierunku wydawania funduszy publicznych, liberalizacja
handlu i wymiany walut. Więcej informacji: Williamson, John. A Short History of the Washington Consensus, artykuł zamówiony przez Fundacion CIDOB na konferencję “From the
Washington Consensus towards a new Global Governance”, Barcelona, 25.09.2004.
www.boell.pl
77
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Tak więc proces globalizacji populacji krajów bałtyckich był możliwy
dzięki procesowi europeizacji. Otwarcie zamkniętego niegdyś społeczeństwa
i gospodarki na wpływy globalnego systemu kapitalistycznego było szalenie
skomplikowanym procesem. Integracja Estonii, Łotwy i Litwy z UE miała na
celu osłabienie skutków otwarcia ich rynków na globalne siły rynkowe. Choć
pozwoliło to przedsiębiorcom bałtyckim na obserwację, w jaki sposób ich rynek krajowy rozszerza się najpierw na kraje bałtyckie, później wewnątrz Unii
Europejskiej, a w końcu również na całą Światową Organizację Handlu (WTO),
proces ten przyniósł również uprzednio nieznane doświadczenia kulturowe,
normy społeczne oraz przyciągnął gości zagranicznych. W akceptacji nowej
rzeczywistości przez młode pokolenie pomogła telewizja muzyczna (MTV),
internet i programy UE, takie jak Erasmus i Leonardo da Vinci. Jednak akceptacja nowej zeuropeizowanej rzeczywistości była najtrudniejsza dla starszego
pokolenia. Położenie osób starszych było podwójnie ciężkie. Po pierwsze musieli poradzić sobie ze stopniową likwidacją niewydajnego, ale mimo wszystko
istniejącego, sowieckiego systemu socjalnego, co znacznie obniżyło realną wartość ich emerytur. Po drugie zaś musieli zdać sobie sprawę, że wielokulturowa
rzeczywistość Unii Europejskiej jest całkiem inna od tej, którą zapamiętali sprzed
II wojny światowej.
Dla większości Estończyków, Łotyszy i Litwinów słowo “wielokulturowość” przywodzi na myśl wspomnienia ZSRR, przymusowej sowietyzacji i kolektywizacji32. Reżim sowiecki utrzymywał elity bałtyckie z dala od głównych
zachodnich dyskursów akademickich, kulturowych i politycznych. Chociaż miejscowe elity chciały przekonać szerszy świat do wartości swoich kultur, chęć
ta często przypominała naiwny prowincjonalizm. Nieumiejętność zrozumienia
wielokulturowej tożsamości społeczeństw Unii oraz instytucjonalizacji wartości
europejskich wynikała z totalitarnej przeszłości. Zachodni Europejczycy cieszyli
32 78
kupacja sowiecka przyniosła „przymusową wielokulturowość”, kiedy z głębi Rosji sproO
wadzono tysiące robotników, nie pytając o zgodę Estończyków, Łotyszy i Litwinów.
Veiko Spolitis
się pluralistycznymi społeczeństwami, w których obywatele mogli w pełni korzystać ze swoich demokratycznych praw, ale ten sam system skłonił ich również do zaakceptowania praw mniejszości. Dziedzictwo okresu totalitarnego
sprzyjało uproszczonemu modelowi antagonizmów klasowych, gdzie jedyną
raison d’etre była maksymalizacja dobrobytu. Ten uproszczony model był niebezpieczny, ponieważ wyjaśniał to, co działo się na świecie w kategoriach gry
o sumie zerowej, gdzie czyjś zysk musiał oznaczać czyjąś stratę. Takie rozumienie relacji międzynarodowych było widoczne we wszystkich trzech krajach
bałtyckich we wczesnych latach 90., ale na Łotwie nieufność społeczna wobec
zachodnich partnerów pozostała zinstytucjonalizowana dzięki wspierającemu
tego rodzaju tradycyjne myślenie systemowi politycznemu.
Do tej pory to właśnie łotewski system polityczny okazał się być największą przeszkodą w prawdziwej europeizacji kultury politycznej krajów bałtyckich.
Łotewski system fiskalny nie ma odpowiedniego nadzoru nad dochodami obywateli łotewskich, a łotewskie partie polityczne są jedynymi partiami w Unii, które nie są finansowane z budżetu państwa, co przemieniło je w grupy interesów
rodzin oligarchów. W przeciwieństwie do swoich litewskich i estońskich odpowiedników, łotewskie partie polityczne dzielą się na narodowe łotewskie partie
prawicowe i rosyjskojęzyczne partie lewicowe. Taki system pozwolił łotewskim
przywódcom politycznym na akceptowanie rekomendacji zachodnich organizacji
tylko w wybranych przypadkach i na wprowadzanie tylko niektórych zalecanych
zmian politycznych. To z kolei wprowadziło zastój w kulturze politycznej, gdyż
ustawodawcy stosują się do zaleceń UE, dodając je do lokalnych przepisów prawnych, ale te z kolei nie są potem przestrzegane ze względu na uśpienie społeczeństwa obywatelskiego zapoczątkowane w latach łatwo dostępnych kredytów.
Rozbudzenie społeczeństwa obywatelskiego zbiegło się w czasie z globalnym kryzysem finansowym. Opozycyjni politycy, przewodząc grupom niezadowolonych
obywateli, zainicjowali trzy referenda przeciw rządowi koalicyjnemu, który został
wybrany w problematycznych okolicznościach. A kiedy rząd łotewski nie dawał
sobie rady z zarządzaniem swoją nadmiernie rozdmuchaną maszyną rządową, 13
www.boell.pl
79
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
stycznia 2009 grupy niezadowolonych obywateli wyszły na ulice, domagając się
rozwiązania parlamentu. Niewielkie potyczki miały również miejsce w największych miastach Litwy, a rząd estoński do tej pory dość dobrze radził sobie z przewodzeniem w negocjacjach trójstronnych z udziałem rządu, związków zawodowych i konfederacji pracodawców. Rozruchy na Łotwie stały się ostrzeżeniem
dla rządów Litwy i Estonii, które od stycznia odchudzają administrację i wdrażają
zasady mające na celu sprawne zarządzanie finansami publicznymi.
Globalny krach ekonomiczny jest obecnie w mediach tematem numer
jeden. Dla eurooptymistów jest on wymówką tłumaczącą brak debaty europejskiej w mediach krajowych. Ale w rzeczywistości w Estonii i do pewnego
stopnia na Litwie miała już miejsce dyskusja na temat kilku kwestii związanych
z polityką europejską (np. przyjęciem euro), choć niektórzy sugerują, że dyskusje te mogły być bardziej konkretne33. Ciągłe utarczki między wrogimi grupami
politycznymi na Łotwie nie pozostawiły wiele czasu na debaty dotyczące przyszłości kontynentu. Podczas gdy estońscy i litewscy prawodawcy pilnie szukają
metod na wykorzystanie funduszy z UE do wzmocnienia swoich niewielkich
gospodarek, łotewskie fora internetowe aż huczą od opowieści o marnotrawieniu unijnych zasobów. Kiedy Aivarsowi Tabūnsowi, członkowi łotewskiego parlamentu z konserwatywnej partii Dla Ojczyzny i Wolności, postawiono
pytanie, po szybkiej ratyfikacji Traktatu lizbońskiego, na temat jego poglądów
dotyczących zmian w procesach podejmowania decyzji na Łotwie po ratyfikacji
tego fundamentalnego traktatu, Aivars Tabūns wyglądał na zaskoczonego i odparł: „Jakiego traktatu?”.
Litewski Seimas był pierwszym parlamentem w Europie, który ratyfikował Traktat lizboński. Kiedy estońscy prawodawcy ratyfikowali Traktat, wywołało to dyskusję w mediach między członkami partii koalicyjnych i opozycyjnych.
33 80
oomas Hendrik Ilves, Estonia would not be able to overcome the crisis without the
T
euro, “The Baltic Course”, 17 kwietnia 2009, http://www.baltic-course.com/eng/
analytics/?doc=12772.
Veiko Spolitis
Chociaż we wszystkich trzech krajach miały miejsce dyskusje dotyczące znaczenia Traktatu lizbońskiego, tylko na Łotwie rozpoczęto kampanię zbierania podpisów, która miała na celu przekazanie Traktatu do Trybunału Konstytucyjnego.
Jednak Trybunał wydał 14 marca 2009 decyzję, według której Traktat lizboński
nie narusza konstytucji łotewskiej. Partie eurosceptyczne nie są szczególnie popularne w krajach bałtyckich, nie jest jednak zaskoczeniem, że to właśnie na
Łotwie, gdzie brak zaufania dla demokratycznie wybranych przywódców jest
najsilniejszy, eurosceptycyzm ma się najlepiej. W mediach zaczęły pojawiać się
wezwania do zamachu stanu i likwidacji „partokracji”34.
Chociaż poparcie dla partii politycznych, miejscowego rządu i parlamentu jest podobnie niskie na Litwie, nie zostało ono przetworzone w niechęć
wobec instytucji europejskich. Jednak na Łotwie nowe partie polityczne, chcąc
wzbudzić zainteresowanie, odwołują się do strategii populistycznych, a eurosceptycyzm staje się coraz bardziej popularny, zwłaszcza wśród grup politycznych powiązanych ze skrajną prawicą. Aby osiągnąć swoje cele, grupy te
używają strategii, które są często wykorzystywane przez niektóre inne rządy
europejskie35. Mianowicie winią Brukselę za wszelkie kłopoty, choć niektóre
z nich są „wyrobem własnym”. Taka strategia obwiniania instytucji UE i Brukseli
zaowocowała wysokim wskaźnikiem eurosceptycyzmu wśród Łotyszy36. Wi-
34 E urobarometr 2008. Dane z jesieni pokazują, że 48% obywateli Unii, 47% obywateli
Estonii, 51% Litwinów i zaledwie 29% obywateli Łotwy pozytywnie odnosi się do UE.
52% obywateli UE, 58% Estończyków, 60% Litwinów i zaledwie 29% Łotyszy uważa
członkostwo w UE za korzystne dla swojego kraju: http://ec.europa.eu/public_opinion/
standard_en.htm.
35 rzucanie winy na Brukselę za zbyt rygorystyczne rozporządzenia i na Komisję Europejską
Z
za dyrektywy jest wygodne dla polityków z UE, ponieważ pozwala im na uniknięcie odpowiedzialności za własne czyny. Więcej informacji: Non?, „Guardian”, 29 maja 2005: http://
www.guardian.co.uk/world/2005/may/29/france.eu.
36 E urobarometr 2008. Dane z jesieni wskazują, że 52% obywateli Unii, 58% respondentów z Estonii, 29% z Łotwy i 60% z Litwy odpowiedziało, że skorzystali na członkostwie
w Unii. Data ostatniego badania, luty 2009: http://ec.europa.eu/public_opinion/standard_
en.htm. Członkostwo w Unii za coś dobrego uznało 54% respondentów z UE, 76%
Estończyków, 75% Litwinów i zaledwie 48% Łotyszy.
www.boell.pl
81
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
dząc tak wielkie różnice między trzema małymi państwami o podobnej historii,
łatwo zacząć zadawać pytania o przyczyny tych różnic. Jakie były oczekiwania
ludności Litwy, Łotwy i Estonii w roku 1989? Aby odpowiedzieć na to pytanie,
trzeba cofnąć się w czasie do wczesnych lat 90. i zanalizować główne czynniki,
które wpłynęły na różnice między rządami i społeczeństwami bałtyckimi w pięć
lat po akcesji do Unii.
Kraje bałtyckie w Europie
Pozostałością reżimu sowieckiego w krajach bałtyckich były zrujnowane gospodarki i brak mechanizmów rządzenia krajem. Wymogi Międzynarodowego
Funduszu Walutowego, powszechnie określane mianem konsensusu waszyngtońskiego, nałożyły strukturalny kaftan bezpieczeństwa na gospodarki bałtyckie.
Przywódcy trzech krajów zdecydowali się postępować zgodnie z reformami
strukturalnymi oraz powiązać swoje losy z procesem integracji na kontynencie
europejskim, aby odbudować swoją państwowość i zabezpieczyć suwerenność. Słynne hasło „powrotu do Europy” było znane nie tylko w Estonii, na
Litwie i Łotwie, ale również w całej Europie Środkowej. Jednak w odróżnieniu
od innych krajów Europy Środkowej, rządy sowietów w krajach bałtyckich były
tak surowe, że w późnych latach 80. ludzie byli gotowi „chodzić w drewniakach, ale żyć na wolnej Łotwie”, parafrazując tradycyjne hasło pojawiające się na
demonstracjach przeciw rządom sowietów37.
Systemy prawne musiały zostać dostosowane do standardów europejskich, co było nie lada wyzwaniem. Z jednej strony wywarło to dodatkową
presję na legislaturze krajów bałtyckich, jednak z drugiej strony stworzyło sytuację „bomby zegarowej” na Litwie, Łotwie i w Estonii. Ponieważ konieczne było
37 82
“ Kaut pastalās, bet brīvā Latvijā” – to hasło z transparentów z późnych lat 80., które przeszło do łotewskiego języka potocznego. Dość ironicznie sądzono, że entuzjazm końca
lat 80. przeminął już w roku 1993, kiedy po demokratycznych wyborach ustanowiono
ponownie parlamenty w krajach bałtyckich.
Veiko Spolitis
wdrożenie tak wielu europejskich przepisów i regulacji, zwykłe prawodawstwo
zostało zepchnięte na boczny tor we wszystkich trzech parlamentach. W dalszym
ciągu rozwija się społeczeństwo obywatelskie oraz ogólna świadomość dotycząca
procedur obywatelskich, systemów prawnych i stosunków między obywatelami
a państwem. Systemy polityczne z dużą ilością partii politycznych, ale niskim poziomem członkostwa w partiach stworzyły sytuację, w której elity polityczne we
wszystkich trzech krajach są w praktyce ciągle powielane38. W tej sytuacji niektóre
zmiany prawne, na przykład moratorium na wykonywanie kary śmierci, wprowadzono bez ich wcześniejszego dokładnego przedyskutowania. Łotewscy ustawodawcy przekształcili armię poborową w armię zawodową bez jakiejkolwiek debaty publicznej. W dalszym ciągu nie istnieje system wynagradzania pracowników
służby publicznej, co sprawia, że administracja jest podatna na korupcję.
Brak poważnej dyskusji na temat kluczowych kwestii politycznych, ekonomicznych i prawnych podważył demokratyczny charakter rządów w krajach
bałtyckich. Najprawdopodobniej odbije się to na długoterminowym rozwoju
tych trzech krajów. Jednak biorąc pod uwagę ogrom przemian we wszystkich
sferach życia, można argumentować, że brak dyskusji społecznej przyspieszył
tempo rozwoju tych krajów. Nawet po uwzględnieniu lokalnych różnic, wszystkie trzy kraje wykazały determinację w dążeniu do „powrotu do Europy”, co
pozwoliło na szybkie zmobilizowanie woli politycznej. Wspólny los i wspólne
krzywdy pod reżimem sowieckim dały moralne uzasadnienie niepopularnym
decyzjom trzech rządów. Mocna chęć pozbycia się jarzma silnie scentralizowanych sowieckich systemów politycznych, administracyjnych i prawnych stanowiła niezbędny napęd reform. Proces transformacji nie jest jednorodny, a podczas
okresów napięć ekonomicznych cierpliwość obywateli nie jest niewyczerpana.
38 ints Klāsons, “Politiskās elites rekrutācijas avoti Latvijā (7. Saeimas laika)”, praca licenG
cjacka w języku łotewskim opublikowana na: www.politika.lv 30.07.2002. Według R.
Dahrendorfa parlamenty stają się pozbawionymi rzeczywistej władzy instytucjami, które
powielają rządzące elity oligarchów. Brak demokracji uczestniczącej i wysoki poziom korupcji potwierdzają ten stan rzeczy.
www.boell.pl
83
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
W tej sytuacji można zastanawiać się nad oczekiwaniami społeczeństw
bałtyckich na najbliższe dwie dekady. Planowanie decyzji politycznych na okres
dłuższy niż pięć lat jest problematyczne, a perspektywa dwudziestoletnia jest
czymś wręcz niewyobrażalnym. Jednak z perspektywy krajów bałtyckich historyczna decyzja została już podjęta – miało to miejsce w roku 2003, kiedy
większość obywateli opowiedziała się za Europą. Obywatele małych krajów
europejskich powinni strzec swojej suwerenności, a przykłady Szwajcarii, Portugalii, Czech i krajów Beneluksu pokazują, że jest to jak najbardziej możliwe.
Niemniej jednak proces globalizacji dotyka wszystkich krajów, niezależnie od ich
rozmiarów i zasobów ekonomicznych.
Czy długa granica z Rosją i pięćdziesiąt lat rządów radzieckich sprawią, że
elity polityczne i społeczeństwa będą przychylnie nastawione do federalizmu europejskiego? Zwykle nie zadaje się tak bezpośrednich pytań, a więc odpowiedzi
na nie nie są ujęte w badaniach opinii publicznej. Niedawny kryzys ekonomiczny i zachowanie Rosji wobec regionu kaukaskiego wzmocniły transatlantyckie
sympatie krajów bałtyckich, a dokumenty polityczne odzwierciedlają, że WPZiB
w swojej obecnej formie nie stanowi alternatywy dla gwarancji bezpieczeństwo
NATO. Fakt, że znaczna część populacji jest nastawiona eurosceptycznie, jest
w pewnym stopniu wskaźnikiem rozwoju demokracji w krajach bałtyckich. Jednak niezadowolenie pewnej grupy członków społeczeństwa zwykle wzmacnia
eurosceptyczne decyzje polityczne i sprawia, że posłuch znajdują populistyczni
politycy. W krajach tych jest też kilku mało ważnych reprezentantów marginalnych partii politycznych.
Tradycyjne europejskie mechanizmy polityczne są wdrażane w Estonii, na Litwie i Łotwie, gdzie system polityczny charakteryzują strategie nastawione wyłącznie na zwycięstwo wyborcze. Jednak w odróżnieniu od starych
demokracji, społeczeństwo obywatelskie w krajach bałtyckich dopiero się
rozwija, co oznacza, że relacja między nim i państwem, w oczach ekspertów
i zachodnich członków społeczeństwa obywatelskiego, w dalszym ciągu wymaga wiele pracy.
84
Veiko Spolitis
Łotwa wyróżnia się negatywnie na tle dwóch innych krajów ze względu
na swój niezreformowany kodeks prawny i system służby publicznej. Wypychające i przyciągające siły integracji, które przez ostatnie dwadzieścia lat definiowały transformację, w dalszym ciągu działają. Co prawda przesunął się nieco
środek, bo choć siły dośrodkowe integracji europejskiej są w dalszym ciągu postrzegane przez społeczeństwa krajów bałtyckich jako coś pozytywnego, siły
odśrodkowe globalizacji powodują niepokój wśród elit politycznych i członków
społeczeństw. Transformacja społeczeństw i struktur państwowych jest zjawiskiem pozytywnym, jeśli przynosi ludziom stabilizację i rzeczywiste długotrwałe
zmiany. Litewskie, łotewskie i estońskie elity polityczne przekonują, że ich kraje
nie mają innej alternatywy niż przyszłość w Unii Europejskiej39. Mimo że ludność Łotwy najsłabiej popiera Unię Europejską, i tak większym poparciem darzy
instytucje unijne niż lokalne. Głównym zadaniem dla elit politycznych krajów
bałtyckich w ciągu nadchodzących dwudziestu lat powinno być stworzenie dyskursu politycznego, który skłoniłby ludzi do przetrwania relatywnie gorszych
warunków gospodarczych w imię lepszej przyszłości w Unii Europejskiej po
ratyfikacji Traktatu lizbońskiego. W okresie dwucyfrowego wzrostu gospodarczego ciężko jest osiągnąć długoterminową stabilność bez współudziału wszystkich członków społeczeństwa w procesie podejmowania decyzji w konkretnych
krajach. Okres dynamicznego wzrostu gospodarczego przeminął, a oczekiwana
stabilizacja zanika i w dalszym ciągu będzie zanikać w nadchodzących latach.
Nadszedł czas, by bałtyckie elity i społeczeństwa osiągnęły wewnętrzne porozumienie na temat przyszłości swoich gospodarek, szkolnictwa, systemów
socjalnych i swojego miejsca w zmodernizowanej i zjednoczonej Europie.
39 krajach bałtyckich panuje praktycznie powszechne przekonanie, ze członkostwo w UE
W
jest niezbędne. Istnieje zaledwie kilku przedstawicieli eurosceptycznych partii, którzy starali się zdobyć popularność argumentując, że istnieje alternatywna droga rozwoju, np.
Normunds Grostinš na Łotwie. Grostinš, “Alternatīva dalībai ES pastāv, bet tiek noklusēta!”, 13.08.2003 w http://www.politika.lv/temas/fwd_eiropa/9797/.
www.boell.pl
85
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Veiko Spolitis jest kierownikiem programu studiów europejskich i stosunków
międzynarodowych na Uniwersytecie Riga Stradins i doktorantem na Uniwersytecie Helsińskim. Tytuł jego rozprawy doktorskiej to „Rządy w krajach bałtyckich
w okresie 1994-2007 – Estonia, Łotwa i Litwa między zeuropeizowaną regionalizacją a dziedzictwem postsowieckiej kultury politycznej”. Otrzymał stopień
licencjata w zakresie nauk politycznych na University of Tartu, diplôme d’études
approfondies (DEA) z historii i polityki międzynarodowej z Graduate Institute of
International Relations z Uniwersytetu w Genewie oraz tytuł magistra w zakresie studiów europejskich z Central European University w Budapeszcie.
86
Werner Schulz
5.
Zjednoczenie
Niemiec:
kamień milowy
na drodze
do zjednoczonej
Europy
Werner Schulz
www.boell.pl
87
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
“Dzień, w którym zabrali mur” – tak śpiewali Pannach&Kunert, autorzy tekstów
i muzycy legendarnej grupy rockowej z Lipska „Renft” w roku 1985 na wygnaniu
w Berlinie Zachodnim. Jednak wtedy nikt nawet nie myślał, że to życzenie mogłoby się spełnić. To nie była „żelazna kurtyna” chroniąca teatr przed pożarem,
ale hermetycznie zamknięta linia demarkacyjna przecinająca Berlin i Niemcy.
Żelazna kurtyna była systemem murów, pól minowych i drutów pod napięciem
patrolowanych przez strażników z bronią, psami i karabinami. To była Europa
podzielona na Wschód i Zachód.
“Panie Gorbaczow, niech pan otworzy tę bramę! Panie Gorbaczow,
niech pan zburzy ten mur!” – to wezwanie prezydenta USA Ronalda Reagana
zostało wygłoszone w czerwcu 1987 przed Bramą Branderburską. Jakże teatralne i nierealistyczne zdawały się wtedy te słowa i jak protekcjonalnie zostały
odrzucone – ale to zupełnie inna opowieść. Głoszona przez Michaiła Gorbaczowa idea „europejskiego domu” roznieciła przynajmniej nadzieje na to, że
wraz z końcem zimnej wojny i porozumieniem dotyczącym wspólnej Europy
granice staną się bardziej przepuszczalne. Pozostawały jednak pytania, jak i kiedy
to się stanie. Gorbaczow chciał przede wszystkim rozładować sytuację w bloku
socjalistycznym przed otwarciem go na zewnątrz. Jego idee glasnosti i pierestrojki wznieciły ogromne oczekiwania, dynamikę i ducha optymizmu. Wyraźnie odróżniały się od ciągle tych samych deklaracji Honeckera, który w styczniu
1989 powiedział, że mur berliński będzie trwał tak długo, jak długo trwać będą
warunki, które doprowadziły do jego stworzenia. Szacował, że zajmie to od 50
do 100 lat, wyrażając przy tym osobistą nadzieję, że do tego czasu kapitalistyczne Niemcy Zachodnie odnajdą swoją drogę do socjalizmu. Historia pisze jednak
własne scenariusze i przechytrzyła przywódców „jedynie słusznej i naukowej
ideologii” z jej dogmatem historycznego postępu.
Co rzeczywiście wydarzyło się w roku 1989? Wydarzenia sprzed dwudziestu lat są w tym roku wspominane praktycznie codziennie i wszędzie. Biura
polityczne i centrale partii komunistycznych przewróciły się jak domki z kart,
zniknęły systemy polityczne, a nawet całe państwa. Piszący z Europy Środkowej
88
Werner Schulz
brytyjski historyk Timothy Garton Ash zatytułował swój raport: Ein Jahrhundert
wird abgewählt (Wyborcy odrzucają cały wiek).
Na drodze do pokojowej rewolucji
Epokowa przemiana roku 1989 nie była wydarzeniem spontanicznym, nagłym
zrywem, ale zmianą o długiej historii. Była kulminacją długiej walki między systemem komunistycznym a jego wewnętrznym rozpadem. Państwom bloku
wschodniego, stworzonym w wyniku hegemonii ZSRR, od początku brakowało
demokratycznej legitymacji. Z tej przyczyny wiele osób w Europie Wschodniej
miało nadzieję, że rok 1989 da im szansę doświadczenia ideałów roku 1789:
ustanowienia stabilnego państwa pod rządami prawa, gwarantującego wolność,
równość i sprawiedliwość. Wielu intelektualistów z Europy Wschodniej było
bardziej zainteresowanych zlikwidowaniem barier uniemożliwiających doświadczenie wolności niż poprawą warunków bytowych. Tak więc prawdziwe obchody dwustulecia Rewolucji Francuskiej miały miejsce nie w Paryżu, ale w Europie Wschodniej. Korzystając z terminologii wielkiego rewolucjonisty, Lenina,
to była rewolucja nowego typu: bez przemocy, teorii i awangardy na wygnaniu. Rewolucja, podczas której przelewał się wosk palonych świec, a nie krew.
Demonstranci trzymali w rękach transparenty, a nie kamienie i broń. Ludzie
nie zdobywali barykad, ale spotykali się przy okrągłych stołach. Choć upadały
reżimy, nie było trybunałów rewolucyjnych ani thermidora na wzór Rewolucji
Francuskiej. W demokratycznych wyborach wybierano parlamenty, które dawały zreformowanym socjalistom szansę na rehabilitację i zmianę sposobu myślenia. Ten proces polityczny uwolnił ogromną falę cywilizującej energii, która,
jak w efekcie domina, doprowadziła do upadku totalitarnych systemów i ideologii. Okrągły stół w Polsce, pokojowa rewolucja w NRD, aksamitna rewolucja
w Czechosłowacji i śpiewająca rewolucja w krajach bałtyckich były przejawem
ogromnej solidarności obywatelskiej, której wartość widzimy dzisiaj w obliczu
globalnego terroru i przemocy. Udało się osiągnąć wolność, prawa człowieka
www.boell.pl
89
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
i prawa obywatelskie bez pozbawiania życia innych ludzi. Nową perspektywę
polityczną otworzyły nie brutalne ataki terrorystyczne z 11 września, ale pokojowy upadek muru berlińskiego 9 listopada 1989. Przynajmniej pod tym względem można go uznać za bardziej znaczące wydarzenie.
Rok 1989 można postrzegać jako blisko powiązany z wydarzeniami po
roku 1945: rokiem 1953 w NRD, 1956 na Węgrzech i w Polsce, Praską Wiosną roku 1968, założeniem KOR-u w Polsce w roku 1976, Kartą 77 w Czechosłowacji i polskim ruchem związkowym „Solidarność”. Podczas całego okresu
trwania NRD istniały w kraju opór i opozycja, nawet jeśli nie używano tych
właśnie słów. Działo się tak prawdopodobnie dlatego, że opozycja była postrzegana jako kontrrewolucyjna, stanowiła więc zbrodnię przeciw ustrojowi
i była szalenie ryzykowna. Słownik polityczny NRD tłumaczył „w kraju socjalistycznym nie ma ani podłoża społecznego, ani powodów do istnienia opozycji”.
W totalitarnym państwie nawet rzeczy, które zdawały się być niewinne, mogły
skutkować poważnymi represjami, osobistą i zawodową katastrofą (wyreżyserowaną przez służby bezpieczeństwa), a nawet fizycznym unicestwieniem
„wroga klasowego”.
Długa droga od roku 1968 do 1989
Wydarzenia roku 1968 w Pradze miały traumatyczne i stymulujące efekty.
W Niemcach z zachodu wywołały ekscytację, a w mieszkańcach NRD poczucie ostatecznego pogrążenia. Wzniesiony 13 sierpnia 1961 roku mur
odciął ich już fizycznie od Zachodu. Rok 1968 z obchodami 150. rocznicy
urodzin Marksa rozbudził mgliste poczucie możliwości liberalizacji demokratycznego socjalizmu. Robert Havemann w swoim wykładzie na Uniwersytecie Humboldta przedstawiając wizję komunizmu bez dogmatu, był głosem
nadziei, poza kręgiem podejrzeń. Reakcja aparatu państwowego i brutalne
stłumienie czeskich reform było tym bardziej szokujące dla niego i innych,
którzy zaczynali marzyć o lepszym jutrze. Wielu z tych, którzy w roku 1968
90
Werner Schulz
i latach następnych stracili złudzenia i nadzieję na „socjalizm z ludzką twarzą”, spotkało się w opozycji lub później, w roku 1989, na demonstracjach
i przy okrągłych stołach. Pokojowa rewolucja roku 1989 była też reakcją na
rok 1968. Te dwie daty są ze sobą połączone. W Lipsku, Berlinie i Pradze
rok 1989 był odwróceniem roku 1968 i reakcją na niego. Polityczna wizja
wschodniego pokolenia ‘68 stanowiła fundament rewolucji w 1989. Niestety, fakt ten w dalszym ciągu nie przebił się do wyobraźni zjednoczonych
Niemiec. Dzisiaj wiemy już, że podczas gdy w roku 1968 na Zachodzie marzono o rewolucji, a uzyskano reformy, w roku 1989 na Wschodzie żądano
reform, a wywołano rewolucję.
Protestancka rewolucja
Podczas gdy uniwersytety w Niemczech Zachodnich wrzały, reformy na
Wschodzie zlikwidowały ostatnie pozostałości po burżuazji. Podczas gdy
w Hamburgu studenci trzymali w rękach transparenty, na których skarżyli
się, że akademicy i ich instytucje nie zmienili się od tysiąca lat, Walter
Ulbricht zniszczył Paulinerkirche - kościół uniwersytecki w swoim rodzinnym Lipsku, który był idealnie zachowanym przykładem architektury gotyckiej, w którym wygłaszał kazania Martin Luter i którego uniwersytet
używał jako audytorium od czasów reformacji. Ale kto słyszał o spektakularnym rozwieszeniu transparentu domagającego się odbudowania Paulinerkirche? Stasi przeznaczyła mnóstwo czasu i środków na odnalezienie
i aresztowanie twórców tego transparentu. Tym większe wrażenie wywołały jesienią 1989 roku tysiące osób zgromadzonych w pobliskim kościele
Św. Mikołaja na poniedziałkowe demonstracje. Modlitwy o pokój w miejscowym kościele i protesty grup opozycyjnych przekształciły się w rewoltę, która włączyła ludność Lipska w pokojową rewolucję. Porozumienie grup opozycyjnych żądających „nowego forum”, „demokracji teraz”,
„demokratycznego zerwania”, partii socjaldemokratycznej i inicjatywy na
www.boell.pl
91
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
rzecz wolności i praw człowieka1 oraz tych, którzy odrzucili NRD i chcieli
z niej wyjechać, stworzyło ruch obywatelski o szerokiej bazie społecznej.
Tę fazę rewolucji można określić jako protestancką. W prawie wszystkich
miastach i miejscowościach niepokorni gromadzili się w kościołach protestanckich – nie w ratuszu, siedzibie partii, teatrach, centrach kulturalnych,
klubach czy uniwersytetach. W większości protestanckie, socjalistyczne
skrzydło ruchu na rzecz praw obywatelskich w NRD i jego demokratyczne
doświadczenie pod opieką kościoła wniosło dwa cele do rewolucji. „Nie
dla przemocy” – główne przesłanie Kazania na Górze oraz „To my jesteśmy ludem” – jasne wezwanie do demokracji bezpośredniej.
Powrót do Europy
Socjolog Ralf Dahrendorf opisuje 1945 i 1989 jako dwie daty wolności w zasadniczo morderczym XX wieku. Traktuje rok 1989 jako najbardziej udaną ze
wszystkich nowożytnych rewolucji, ze względu na przezwyciężenie politycznej stagnacji i umożliwienie zaistnienia Europy w dzisiejszym kształcie. Chodzi
o Unię Europejską opartą nie tylko na pokoju i pojednaniu według wizji wielkich
mędrców, ale również na pragnieniach wielu kobiet i mężczyzn, którzy obalili
dyktatury nie uciekając się do przemocy i własnym wysiłkiem osiągnęli demokratyczną wolność.
Urok Zachodu również odegrał ważną rolę. Demokratyczne podstawy Wspólnoty Europejskiej, możliwość poprawy warunków życia i utrzymania
pokoju, w połączeniu z osiągnięciami dyplomatycznymi Organizacji na rzecz
Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), miały trwały wpływ na
opozycję antykomunistyczną w Europie Wschodniej. W roku 1975 czołówki
1 92
luzja do nazw organizacji politycznych tworzących ruch obywatelski roku 1989 w NRD:
A
Neues Forum, Demokratie Jetzt, Demokratischer Aufbruch, Sozialdemokratische Partei,
Initiative für Frieden und Menschenrechte.
Werner Schulz
komunistycznych gazet (w tym „Prawdy” i „Neues Deutschland”) po raz pierwszy zamieściły artykuły na temat praw człowieka wymienionych w Końcowym
Porozumieniu Helsińskim, co istotnie wspomogło kształtujące się ruchy opozycyjne. Żądanie życia w pokoju z innymi narodami Europy nie było celem strategicznym, ani nawet materialnym. Było, przede wszystkim, celem kulturowym.
Wszystkie kraje, którym Unia Europejska zaoferowała możliwość członkostwa,
wzmocniły swoje struktury demokratyczne, wprowadziły zmiany prowadzące
do gospodarki rynkowej i wykazały pozytywny rozwój społeczny.
Rok 1989 był czymś więcej niż tylko początkiem nowej epoki w kalendarzu historii europejskiej. Był symbolem końca brutalnego wieku, ideologii
bez skrupułów i jej totalitarnych rządów. Był końcem komunistycznej utopii
i jej fałszywej koncepcji człowieka. Był końcem cynicznego systemu dyktatury,
który stworzył stabilizację kosztem wolności i zainicjował planowanie społeczne, którego fatalnym efektem ubocznym było okaleczenie wielu obszarów
ludzkiej działalności. To wszystko wydarzyło się i wzmocniło podczas wydarzeń roku 1989.
Wyjątkowa droga Niemiec Wschodnich
NRD czyli Niemcy Wschodnie, po zjednoczeniu z Republiką Federalną Niemiec
stały się częścią NATO i UE w sposób, który został praktycznie przeoczony
i niedoceniony. Wydarzyło się to bez jakichkolwiek wytycznych, środków dostosowawczych i wielkiego wysiłku. Ta wyjątkowa droga różniła się diametralnie
od tego, co działo się w innych krajach bloku wschodniego. Historycznie „wyjątkowość Niemiec” sygnalizowała tragiczne konsekwencje, jednak w tym przypadku stanowiła przełomowy krok w rozwoju współczesnej Europy. Podczas
gdy polscy intelektualiści oceniali podział Niemiec jako największą przeszkodę
w integracji europejskiej, w Niemczech zrodziła się myśl, że to właśnie integracja europejska zbliży ze sobą dwie części Niemiec i doprowadzi do ponownego zjednoczenia. Podczas wyborów w Niemczech Wschodnich 18 marca
www.boell.pl
93
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
1990 partia Bündnis 90 prowadziła kampanię pod hasłem „Nie na prawo, nie na
lewo, ale prosto do Europy”. Hasło to nie było zresztą w pełni zrozumiane. Postrzegano je raczej jako metodę na uniknięcie zobowiązania dotyczącego zjednoczenia Niemiec, podobnie, jak robiła to lewica w Niemczech Zachodnich,
szukając rozwiązania problemu narodu w zjednoczonej Europie. Być może
bezproblemowa akcesja Niemiec Wschodnich sprawiła, że Niemcy byli mniej
świadomi implikacji i przywilejów związanych z członkostwem, a jednocześnie
ukryła ogromny wysiłek innych krajów Układu Warszawskiego. Dopiero później, kiedy wojska niemieckie brały udział w misjach pokojowych na Bałkanach
i w Afganistanie, czy też gdy Niemcy musieli wymienić markę niemiecką (którą
z taką radością przyjęli zaledwie kilka lat wcześniej) na euro, okazało się, że za
wszystko trzeba zapłacić jakąś cenę.
W przeciwieństwie do innych krajów postkomunistycznych, NRD już
nie istnieje. Ta połowa Niemiec jest obecnie całkowicie zintegrowana z republiką federalną. To, co było korzystne w transformowaniu NRD i tworzeniu
instytucji demokratycznych, okazało się jednak mieć pewne słabe strony. Życie
polityczne jest zdominowane przez zachodnią część kraju, co oznacza, że doświadczenie wschodu ma znacznie mniejszą rolę. Zasadniczo, główne nurty
polityczne wywodzą się z dawnej RFN i nawet wybór kanclerza ze wschodu
nie zmienił tej sytuacji. Transformacja Niemiec Wschodnich była nie tyle integracją z Europą, co dostosowaniem instytucji i struktur do wymogów części
zachodniej kraju. Ponieważ Niemcy Zachodnie przyjęły już normy i standardy
Unii Europejskiej, dostosowanie się do tych standardów było równoznaczne
z przyjęciem europejskiego acquis communautaire. Z tego powodu obywatele
byłej NRD doświadczyli procesu integracji w sposób nieco podprogowy. UE
była czymś pozytywnym, kiedy dostarczała pomocy finansowej, ale czymś negatywnym, kiedy to trzeba było rywalizować z całą resztą Unii o wielkie granty.
Szybko zrozumiano, że decyzje krajowych sądów podlegają apelacji na poziomie europejskim. Nawet tak pozbawiony skrupułów gwałciciel praw człowieka
jak Egon Krenz, ostatni przywódca NRD, nagle odkrył zalety UE. Skazany na
94
Werner Schulz
więzienie za wydanie strażnikom granicznym rozkazu strzelania bez ostrzeżenia, doprowadził swoją sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka,
ale kiedy ten odrzucił jego pozew, musiał pogodzić się z tym, że wyrok był
prawidłowy. Ten wyrok upewnił opinię publiczną w Niemczech, że rządy prawa mogą wymierzać sprawiedliwość nawet wobec członków Politbiura. W tej
kwestii Europa okazała się był ostatecznym autorytetem prawnym.
Nawet przejście od centralnego planowania do gospodarki rynkowej
odbyło się w sposób, który nie przypominał tego, co wydarzyło się w innych
krajach Układu Warszawskiego. Najbardziej znaczącym czynnikiem był nagły
wzrost wartości waluty spowodowany wprowadzeniem zachodnioniemieckiej
marki. Podziałało to jak szok, na który nie było żadnej terapii. Przyczyniło się
to również do nagłego załamania przemysłu we wschodnich Niemczech, spowodowało ogromne zniekształcenia i szeroką dezindustrializację. Obie części
Niemiec konkurowały teraz ze sobą, gdyż wiele sektorów przemysłu i gospodarki miało równoległe struktury w obu częściach Niemiec. Zamiast stworzyć
struktury komplementarne, fabryki na wschodzie sprzedano firmom zachodnim
lub zamknięto. Treuhandanstalt (agencja prywatyzacyjna) prowadziła politykę,
która w ciągu czterech lat zlikwidowała całą własność państwową w NRD, przekształcając Niemcy Wschodnie w kraj przedstawicielstw i przedsiębiorstw kontrolowanych, czy też po prostu w rezerwę siły roboczej. Ani jedna z trzydziestu
głównych firm notowanych na DAX nie ma głównego biura w byłych Niemczech Wschodnich. Na plus liczy się jednak to, że wiele z trudności społecznych
związanych z taką transformacją zostało złagodzonych dzięki hojnym transferom
i funduszom na odbudowę kraju z Niemiec Zachodnich i UE. W porównaniu
z ogromnymi problemami, którym musiały stawiać czoła inne kraje postkomunistyczne, sytuacja w Niemczech Wschodnich była całkiem niezła. Mieszkańcy
Polski, Czechosłowacji i Węgier po wielokroć powtarzali, że chętnie zamieniliby
swoje problemy na problemy Niemiec Wschodnich.
Rozszerzenie Unii na wschód po zjednoczeniu Niemiec zaowocowało
również ponownym połączeniem niemieckich i polskich miasteczek rozdziewww.boell.pl
95
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
lonych granicą na Odrze i Nysie. Wolny handel i współpraca kwitnie obecnie
między Frankfurtem nad Odrą a Słubicami, Guben i Gubinem, Goerlitz i Zgorzelcem. Przywództwo komunistycznej partii NRD uszczelniło granicę z Polską
w latach 80., obawiając się rosnących wpływów związkowców z „Solidarności”.
Dzisiaj to, co powinno być jednością, znów nią jest. Tak dzieje się w przypadku Zittau, gdzie spotykają się granice Niemiec, Czech i Polski. Stworzono tu
euroregion, który organizuje wspólne przedsięwzięcia biznesowe, wydarzenia
kulturalne i opracowuje wspólne plany rozwoju. To pokazuje, że niemiecki
przykład przezwyciężania podziałów dzięki tworzeniu wspólnot przybrał szerszy, europejski wymiar.
Rozszerzenie i kryzys w UE
Rozszerzenie przyniosło kryzys. UE nigdy nie wywoływała fajerwerków entuzjazmu, ale była postrzegana jako stabilny, pragmatyczny proces wspólnych interesów, celów i wartości. Zachód nie był jednak przygotowany na wydarzenia
roku 1989. Nikt nie myślał, a wręcz nie ośmielał się myśleć, że dyktatury komunistyczne upadną, że rozpadnie się Układ Warszawski i Związek Radziecki. To,
jak bardzo UE była zadowolona ze swoich ówczesnych granic, widać na przykładzie aspiracji członkowskich Turcji. Od ponad czterdziestu lat Turcja puka
do drzwi Unii, szukając pełnego członkostwa. We wrześniu 1963, dwa lata po
zbudowaniu muru berlińskiego, Turcji dawano perspektywy na członkostwo.
Wyglądało na to, że skreślono Europę Środkową i Wschodnią i postrzegano
Turcję jako jedyny realistyczny cel ekspansji ówczesnej Europejskiej Wspólnoty
Gospodarczej. Pomysł, że Polska, Węgry, Rumunia i kraje bałtyckie kiedykolwiek mogłyby stać się częścią UE, był czymś niewyobrażalnym. Na początku lat
90., kiedy włączono już NRD i rozważano następny etap ekspansji na Wschód,
można było zauważyć jak silnie zakorzenione było to przekonanie. Nie prowadzono bowiem żadnych szeroko zakrojonych reform, które byłyby niezbędne
96
Werner Schulz
dla sprawnego funkcjonowania Unii jako wspólnoty nie dwudziestu, ale trzydziestu członków.
Najbardziej przekonujące argumenty na rzecz członkostwa Europy
Wschodniej w NATO i UE po upadku muru berlińskiego nie wzięły się z demokratycznych ideałów, zachodnich wartości, ani nawet z poczucia obowiązku
historycznego, ale z kalkulacji korzyści. Granica na wschodzie (żelazna kurtyna)
była jedną z najlepiej strzeżonych i zabezpieczonych granic, jakie kiedykolwiek
miała Europa Zachodnia. Po jej zniknięciu wygodne społeczeństwa UE zdały sobie sprawę, że jeśli nie chcą zalewu chaosu ze wschodu, muszą wyeksportować
swoje formy bezpieczeństwa i dobrobytu.
Niestety, próby wprowadzenia demokracji w Europie Wschodniej
błędnie oceniono jako chaos, przegapiono więc te pierwsze oznaki wolności.
Przejście do kapitalizmu i gospodarki rynkowej w krajach postkomunistycznych
postrzegano jako wspaniałą triumfalną procesję kapitalizmu, który nareszcie nie
napotykał przeszkód w rozwoju. Nie jest w tej chwili jasne, ile będziemy musieli zapłacić za wszystkie te neoliberalne sny. Jasne jest natomiast, że chaos
i poczucie niepewności na Wschodzie będzie odczuwalne także na Zachodzie.
W połączeniu z krachem finansowym oznacza to, że Unię Europejską czeka
wyjątkowa wersja pierestrojki.
Tak samo jak w Niemczech, idea wspólnej konstytucji spotkała się ze
sceptycyzmem i niechęcią. To zaowocowało podstawowym błędem, który
Unia w dalszym ciągu stara się naprawić: rozszerzeniem przed pogłębieniem.
Kraje postkomunistyczne zostały członkami UE, chociaż od dawna wiadomo
było, że struktury instytucji unijnych nie są dostosowane do tak dużej ilości
członków. Trudności powodowane przez przestarzałe traktaty, negocjacyjne
impasy i wyczerpujące procedury głosowania sprawiły wreszcie, że dostrzeżono potrzebę wiążącej europejskiej konstytucji. Być może nastąpiło to zbyt
późno i bez entuzjazmu, ale nie było to aż tak skomplikowane i niezrozumiałe,
jak twierdzi się obecnie, chociaż prosty i krótki tekst na pewno byłby lepszy.
Powód, dla którego konstytucja odniosła porażkę, był związany raczej ze skomwww.boell.pl
97
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
plikowanymi procedurami ratyfikacji w poszczególnych krajach członkowskich.
Byłoby łatwiej, gdyby przyjęcie konstytucji zależało od równoległych referendów w całej Unii. W obecnej sytuacji projekt wielkiej konstytucji europejskiej
został wplątany w burzliwą i małostkową politykę wewnętrzną.
Skutki roku 1989 są nadal odczuwalne. To epokowe wydarzenie pod
koniec XX wieku wpłynęło na struktury i wizerunek własny Europy. Krytycy
„starych rozwiązań” mieszkają nie tylko na wschodzie. Presja jest wywierana również na politykę w zachodnich krajach Europy. Karta Paryska, przyjęta
podczas konferencji OBWE w 1990 roku, sygnalizowała koniec zimnej wojny
i otwierała nową erę wolności i pokoju w Europie. Postęp miał teraz nowe imię:
Europa. Jednak konflikty na Bałkanach na początku lat 90. pokazały, że nie ma
gwarancji wiecznego pokoju i że UE musi stawić czoło nowym i niespodziewanym wyzwaniom.
odobieństwa między krajami
P
postkomunistycznymi w UE
Wojny na Bałkanach ujawniły pewną prawidłowość: im bardziej zbliżony do
UE był dany kraj, tym skuteczniejsze jego reformy. Im bliżej do ideałów UE,
tym stabilniejsza demokracja i rządy prawa, tym bardziej zaawansowany postęp
w kierunku gospodarki rynkowej. Im dalej od UE, tym silniejsze wpływy starej
gwardii komunistycznej, której członkowie zrzucili płaszcz komunizmu i zastąpili
go patriotyzmem lub neonacjonalizmem.
W tej sytuacji bardzo ogólne określenie “Europa Wschodnia” przestało
być wystarczające. Z byłego bloku wschodniego wyrosły bardzo różne kraje
członkowskie UE. Uwalniając się z pętów realnego socjalizmu krajom postkomunistycznym udało się przywrócić często przez wiele lat represjonowany charakter narodowy, wykształcić cechy narodowe, ekonomiczne i socjologiczne.
Kraje te szukają swoich przyszłych tożsamości dzięki różnym interpretacjom
przeszłości. Wspólnie będą musiały przejść pracochłonną i szeroko zakrojoną
98
Werner Schulz
modernizację, uwzględniającą konieczne reformy gospodarcze i społeczne, które dostosują kraje do standardów unijnych.
Wejście do UE spotkało się z entuzjazmem i przesadnymi oczekiwaniami, które przyniosły rozczarowania i „postakcesyjnego kaca” – tego rodzaju
kryzysy miały miejsce w wielu krajach w podobnych okolicznościach. Chociaż
polityczny cel „powrotu do Europy” został osiągnięty, pozostało powszechne
poczucie niepewności. Polityczne turbulencje w Polsce, Czechach, na Słowacji
i Węgrzech jasno o tym świadczą. Po dekadach cynicznych manipulacji prowadzonych przez jednopartyjny aparat komunistyczny, trudno było oczekiwać
wiary w instytucje publiczne i urzędników państwowych. Tendencja do radykalizmu na obu krańcach politycznego spektrum jest wciąż bardzo silna. Kraje
te wygrały wolność, ale marzą teraz o bezpieczeństwie, silnym przywództwie
i egalitarnej harmonii.
Choć było jasne, że nowo przybyli członkowie z Europy Środkowej
i Wschodniej nie są jednorodną grupą, dzisiaj można zauważyć, że łączą ich
pewne cechy wspólne. Na przykład wewnętrzne nierówności: przepaść między miastem a wsią, między wielkomiejskim centrum a rolniczymi peryferiami. W krajach takich jak Polska, Węgry i Słowacja istnieje wyraźny podział na
część wschodnią i zachodnią, z lepiej rozwiniętymi regionami blisko granic UE
i słabiej rozwiniętą częścią kraju na obecnej zewnętrznej granicy Unii. Takie
różnice często są spadkiem po czasach komunistycznych, a nawet przedkomunistycznych, ale w dalszym ciągu istnieją po roku 1989, a często nawet
zaostrzają się. Choć gospodarki wszystkich tych krajów rozwijają się, wciąż
wymagają reform. Wzrost ekonomiczny miał pozytywny wpływ na poziom
zatrudnienia, co pociągnęło za sobą niedobór wykwalifikowanych pracowników. Polska prowadzi obecnie kampanię zachęcającą wykwalifikowanych specjalistów do powrotu do kraju. Nie potwierdza to obaw Zachodu związanych
z zalewem taniej siły roboczej.
Postkomunistyczne kraje członkowskie wprowadziły nowe systemy
polityczne i powoli oswajają się z demokratycznymi procesami zmian rządów.
www.boell.pl
99
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Z drugiej strony poziom konfliktów wewnętrznych jest wysoki. Lojalność głosujących wobec partii politycznych jest bardzo ograniczona. Wyborcy w krajach postkomunistycznych znacznie częściej zmieniają swoje preferencje niż
w „starych” krajach Unii, co powoduje częste oscylowanie partii między rządem
a opozycją. To z kolei prowadzi do częstych zmian politycznych i braku przewidywalności. Niska lojalność wyborców wobec słabo znanych partii, częste
zmiany programów partyjnych oraz niezadowolenie z polityków stworzyły podatny grunt dla demagogii. Z tych powodów politykom radykalnym, populistom i nacjonalistom udało się uzyskać poparcie. Ich popularność jest oparta
na negatywnych tradycjach nacjonalistycznych i regionalnych, które zagrażają
wewnętrznemu bezpieczeństwu i stabilności.
Celem, który łączy wszystkie kraje postkomunistyczne UE, jest zakończenie procesu akcesji przez przejście od tego, co postrzegają jako status członków drugiej kategorii, w szarej strefie Europy „pośredniej”, do bycia twórcami
zasad politycznych, a nie tylko ich odbiorcami.
łówne różnice między krajami
G
postkomunistycznymi a krajami
Europy Zachodniej
Ocena wkładu nowych państw członkowskich UE waha się od motoru napędowego do hamulcowego. Te różnice są najbardziej widoczne w zakresie polityki zagranicznej. Wraz z upadkiem muru berlińskiego Zachód zdawał się tracić
strukturę, która utrzymywała symboliczny ciężar. Wraz z jej zniknięciem sekretarz obrony USA twierdził, że pojawiła się „stara” i „nowa” Europa. Opierał swój
wniosek na fakcie, że wiele krajów Europy Środkowej i Wschodniej utrzymuje
wyjątkowo bliskie relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Było to widoczne w roku
2003, kiedy wobec wybuchu wojny w Iraku wszystkie te kraje wsparły interwencję wojskową USA. Zwłaszcza Polska okazała się być aktywnym i lojalnym
partnerem Waszyngtonu. Racjonalnym powodem tej relacji jest bezpieczeń100
Werner Schulz
stwo. Dla krajów postkomunistycznych harmonogram członkostwa w NATO
był ważniejszy od przystąpienia do UE. Bliskie relacje z USA są postrzegane jako
swoiste ubezpieczenie od groźby, którą przedstawia sobą region postsowiecki
leżący w cieniu prężącej muskuły Rosji. Wojna w Gruzji wzmocniła wszystkie
stare obawy i przyczyniła się do długoterminowych szkód. Kraje takie jak Polska,
Czechy i kraje bałtyckie chciałyby bezpośrednio współpracować z USA w kwestiach militarnych, bezpieczeństwa i zaopatrzenia. Są sceptycznie nastawione
do wzmocnienia Europejskiej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony (ESDP). Zależy
im na tym, by nie doprowadziło to do kryzysu w relacjach transatlantyckich i by
współpraca europejsko-amerykańska w zakresie bezpieczeństwa trwała dalej
w strukturach NATO.
Inne kraje Europy Środkowej i Wschodniej chciałyby, aby większy nacisk
kłaść na współpracę między nowymi członkami Unii. Zależy im zwłaszcza na
zintensyfikowaniu realizacji ENP (Europejskiej Polityki Sąsiedztwa) i współpracy
z partnerami po drugiej stronie wschodniej granicy UE. Polityka sąsiedztwa jest
postrzegana nie jako alternatywa, ale jako pierwszy krok na długiej drodze do
członkostwa w Unii dla Ukrainy, Mołdowy, Białorusi i południowego Kaukazu.
Postrzegają związanie tych krajów z UE i pomoc w konsolidacji ich instytucji
jako zabezpieczenie przed neoimperialistycznymi tendencjami emanującymi
z obszaru byłego Związku Radzieckiego. Mają również nadzieję, że współpraca
w zakresie stosunków z Rosją zostanie zwiększona wewnątrz Unii Europejskiej.
Zwłaszcza Polska i kraje bałtyckie są zaniepokojone „wyjątkową” relacją niemiecko-rosyjską. Te obawy wzrosły, kiedy zatwierdzono przebieg gazociągu
przez Morze Bałtyckie bez wcześniejszych konsultacji i wyrażenia zgody przez
te kraje.
Postkomunistyczni członkowie UE z zasady popierają szybkie i konsekwentne rozszerzanie Unii, ponieważ wszystkie te kraje, z wyjątkiem Czech, są
położone geograficznie na zewnętrznej granicy UE, czemu chciałyby zaradzić.
Popierają więc nieograniczoną ekspansję na wschód i na Bałkany Zachodnie.
W duchu dalszego rozszerzenia i w przeciwieństwie do rosnącego sceptycyzmu
www.boell.pl
101
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
w Europie Zachodniej, w znacznej mierze popierają kandydaturę Turcji. To
sprawia, że kraje te przeciwstawiają się utworzeniu rdzenia Europy lub „Europy
dwóch prędkości”. Obawiają się, że nie zostałyby włączone do wewnętrznego
kręgu i że po raz kolejny znalazłyby się na peryferiach Europy.
Kraje postkomunistyczne często wskazują na rażącą sprzeczność – zauważając, że chociaż mówi się ciągle o niedoskonałościach demokracji w ich
krajach, sama Unia Europejska również wykazuje podobne braki.
Jak to będzie za 20 lat?
Kiedy UE uda się już pokonać własnym wysiłkiem obecny kryzys finansowy i gospodarczy, do dwóch jej obecnych filarów, pokoju i wolności, dołączy trzeci,
solidarność. Ten egzamin zaowocuje stanami zjednoczonymi Europy i rozwieje obawy dotyczące obudzenia nacjonalizmów i politycznego rozdrobnienia.
Ustanowiona zostanie Europa oparta na solidarności, która będzie bronić europejskich (i światowych) wartości na poziomie globalnym.
Wspólnie, nowe i stare demokracje stworzą Europę, która w obliczu kryzysu ekonomicznego i finansowego będzie w stanie stworzyć przyjazną środowisku gospodarkę
rynkową, zdolną pokonywać długoterminowe problemy, takie jak bezrobocie i bieda. UE
ustanowi struktury, które zmniejszą różnice ekonomiczne i przyczynią się do stworzenia
sprawiedliwych warunków życia. Pewien sukces odniosą również skuteczne strategie walki z długoterminowymi wyzwaniami, takimi jak epidemie, handel narkotykami, nielegalna
imigracja i międzynarodowy terroryzm, a dalsza przyszłość przyniesie pełen sukces.
Restrukturyzacja przemysłu europejskiego w taki sposób, by chronić
środowisko naturalne, stanie się globalnym wzorcem odnawialnych systemów
energii, produkcji surowców i modelu ochrony środowiska i klimatu. Modernizacja doprowadzi do zmniejszenia poziomu emisji dwutlenku węgla, a wysiłki
całego świata przyczynią się do spowolnienia zmian klimatycznych.
Udane referenda we wszystkich krajach członkowskich UE dotyczące
przyjęcia wspólnej konstytucji europejskiej przyczynią się do stworzenia euro102
Werner Schulz
pejskiej tożsamości, która przezwycięży narodowe uprzedzenia. Lekcje zostaną
wyciągnięte z przeszłości, a integracja europejska będzie postrzegana jako obowiązek i kwestia przetrwania. Będzie ona odzwierciedlać europejskie doświadczenie i podzielane przez całą Europę przekonanie, że Europa musi pogłębiać
Unię, aby zagwarantować wolność, demokrację i dobrobyt oraz chronić przed
uprzedzeniami, strachem i antypatią.
Dzięki zatwierdzonej Wspólnej Polityce Zagranicznej i Bezpieczeństwa
Unia będzie wreszcie mieć jasną strategię. Będzie utrzymywać dobre stosunki
z osłabionymi supermocarstwami: USA, Rosją i Chinami. Francja i Wielka Brytania zrezygnują ze swoich miejsc w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, a międzynarodowe znaczenie Unii Europejskiej będzie dalej wzrastać. Wybrany w wyborach
powszechnych prezydent stanie się głosem obywateli Unii. Unia będzie czerpać
siłę ze swojej etnicznej, kulturowej i religijnej różnorodności. Pozycja Unii da jej
możliwość objęcia przewodniej roli w walce o prawa człowieka oraz przeciw
fundamentalizmowi, nietolerancji i konfliktom. Dodatkowo obywatele UE będą
mieć dobrze ukształtowaną wspólną świadomość historyczną, która ochroni ich
przed ponownym popadnięciem w totalitaryzm, rasizm i faszyzm.
Dla dzieci rewolucji dzisiejsza Europa nie dotyczy wolności i przyszłości.
Dotyczy możliwości.
Werner Schulz urodzony w 1950 roku w Zwickau. Studiował technologię
żywności na Uniwersytecie Humboldta w Berlinie. W roku 1974 został młodszym wykładowcą na Uniwersytecie Humboldta, ale został zwolniony dyscyplinarnie w roku 1980 za przeciwstawienie się inwazji ZSRR na Afganistan. Od
roku 1968 działał w różnych grupach opozycyjnych w NRD. W roku 1989 był
jednym z założycieli Neues Forum. Rok później odniósł sukces w pierwszych
wolnych wyborach do Volkskammer. Od października 1990 do października
2005, Schulz był członkiem Bundestagu z ramienia Bündnis90/Die Grünen, pełniąc funkcje rzecznika, szefa klubu parlamentarnego i rzecznika ds. gospodarczych. Od czerwca 2009 roku jest posłem do Parlamentu Europejskiego.
www.boell.pl
103
Część II
Bałkany
Zachodnie:
Perspektywa
Unii Europejskiej
Nicholas Whyte
6.
Unia Europejska
i Bałkany
Zachodnie
Nicholas Whyte
www.boell.pl
107
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Podejście Unii Europejskiej do Bałkanów przypomina nieco uwagę św. Augustyna o tym, że chciałby być czystym, „ale jeszcze nie teraz”. Państwa UE co jakiś
czas zbierają się i deklarują, że kraje bałkańskie powinny znaleźć się w UE, ale
najwyraźniej „jeszcze nie teraz”.
To trudne przesłanie do zrozumienia. Droga do członkostwa w UE jest
już wyznaczona, ale podróż będzie bardzo wolna. Komisja Europejska ciągle
wpisuje kwestię Bałkanów do porządku obrad w związku z regularnymi corocznymi raportami na temat postępów w tych krajach. Obecnie wszystkie kraje
regionu poza Kosowem podpisały porozumienia o stabilizacji i stowarzyszeniu
z UE, Albania i Czarnogóra złożyły już aplikacje o członkostwo, Macedonia ma
status państwa kandydującego, a Chorwacja negocjuje warunki swojego przyszłego członkostwa. W regionie, który przyzwyczaił się do nagłych i gwałtownych zmian, ciężko przychodzi zrozumienie rzeczywistego tempa i charakteru
procesu integracji europejskiej, a każde drobne niepowodzenie czy opóźnienie
może być postrzegane jako zmiana kierunku lub zaniechanie procesu.
Politycy unijni nie zawsze są pomocni. Najprawdopodobniej po przyjęciu Chorwacji minie kilka lat, zanim następny kraj regionu zostanie uznany
za gotowy do członkostwa w UE. Jednakże deklaracje (zwykle, choć nie tylko,
składane przez polityków niemieckich) na ten temat są często odczytywane (a
czasem nawet zamierzone) jako sugerujące, że Unia Europejska powinna całkowicie przerwać proces integracji po przyjęciu Chorwacji. Na Bałkanach daje
znać o sobie pesymistyczny instynkt, który prawie zawsze zakłada, że reszta
świata odwróci się do tego regionu plecami. Jest prawdą, że Unia Europejska,
po ogromnym skoku w roku 2004 i potem w 2007, nie spieszy się do kolejnego
rozszerzenia. Jednak pozostałe kraje między Słowenią a Grecją musiały przejść
dłuższą drogę niż na przykład Bułgaria i Rumunia, i dlatego proces ten po prostu
potrwa dłużej.
Przyjęcie Traktatu lizbońskiego zostało również, w dość niemądry sposób, połączone z kwestią dalszego rozszerzenia, zwłaszcza we Francji. Jako
Komisarz Unii ds. Rozszerzenia, Olli Rehn, zwrócił uwagę na to, że najszyb108
Nicholas Whyte
szy możliwy harmonogram przyjęcia Chorwacji do Unii przyjdzie później niż
najwolniejszy możliwy harmonogram rozwiązania problemu lizbońskiego. Być
może tym, którzy upierają się przy łączeniu obu kwestii, chodzi o zmuszenie irlandzkich wyborców i czeskich parlamentarzystów do poparcia traktatu, kreśląc
okropną wizję UE bez członków z Bałkanów. Jeśli rzeczywiście tak jest, to dość
dziwna strategia. Jeśli Traktat lizboński przepadnie, w dalszym ciągu możliwe
będzie zaadaptowanie istniejących struktur Traktatu nicejskiego do przyjęcia nowych członków, tak jak działo się to podczas poprzednich etapów rozszerzenia.
Jednakże obecnie wyniki badań opinii publicznej w Irlandii są korzystne dla Liz­
bony, a proces w Czechach jest w toku. Przy pewnej dozie szczęścia, kwestia
ta nie będzie więc spędzać nam dłużej snu z powiek.
Polityka UE wobec krajów Bałkanów Zachodnich była do tej pory oparta, z pewnymi drobnymi różnicami, na udanej polityce rozszerzeniowej, która
przyniosła stabilizację w Europie Środkowej i Wschodniej. Pierwszą różnicą
jest podpisanie Porozumień o Stabilizacji i Stowarzyszeniu, podczas gdy kraje
wstępujące do Unii w 2004 i 2007 roku podpisały Europejski Układ o Stowarzyszeniu. Dokumenty podpisywane z krajami bałkańskimi odnoszą się do kilku
aspektów polityki UE, które nie istniały jeszcze w latach 90. – między innymi
do kwestii wymiaru sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. Dodatkowo, do
znanych kryteriów kopenhaskich dotyczących członkostwa w UE (demokracja,
gospodarka rynkowa, zdolność udźwignięcia obowiązków związanych z członkostwem) dodano dodatkowy wymóg: współpracy regionalnej.
Nacisk UE na współpracę regionalną był postrzegany z podejrzliwością
i wzbudził pewne zamieszanie w regionie. Stworzenie instrumentów takich jak
Pakt Stabilizacyjny sprawiało wrażenie próby oddalenia Zachodnich Bałkanów,
czy też wymuszonej próby reintegracji starej Jugosławii, tym razem bez Słowenii, ale z Albanią. Początkowo wysocy rangą urzędnicy Paktu Stabilizacyjnego
sprawiali wrażenie, jakby to wyłącznie ich organizacja, a nie UE, dostarczała
ramowej struktury przyszłego rozwoju regionu. Na szczęście podejrzenia te
rozwiały się do czasu, kiedy Pakt Stabilizacyjny przekształcono w Regionalną
www.boell.pl
109
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Radę Współpracy, ale dają one pojęcie o trudnościach w komunikacji między
UE a regionem.
Chorwacja
Chorwacja jest bez dwóch zdań najbardziej zaawansowana ze wszystkich krajów Bałkanów Zachodnich w swoich przygotowaniach do członkostwa w UE.
Złożyła aplikację członkowską w 2003 roku, otrzymała status państwa kandydującego w roku 2004 i rozpoczęła negocjacje w 2005. Chorwacja płaci jednak
cenę za sposób, w jaki zakończył się piąty etap rozszerzenia. Nikt w UE, w tym
rządy dwóch zainteresowanych krajów, nie jest zadowolony z tego, w jaki sposób przyjęto Bułgarię i Rumunię. Niektórzy uważają, że pośpiech towarzyszący
przyjęciu nowych członków w roku 2004 i 2007, oraz przekonanie że Turcja
może stać się członkiem UE, zanim będzie do tego gotowa, przyczyniły się do
klęski referendów w sprawie Traktatu Konstytucyjnego we Francji i w Holandii.
W odpowiedzi Komisja Europejska znacznie zaostrzyła proces akcesji, stawiając więcej wymagań, które muszą być wypełnione przed otwarciem kolejnego
rozdziału procesu. Chorwacja jest królikiem doświadczalnym tego podejścia,
ponieważ przechodzi przez kolejne etapy procesu znacznie szybciej niż Turcja.
Chorwacja miała też inne problemy. Stosowanie się do wyroków Międzynarodowego Trybunału Karnego do spraw Zbrodni Wojennych w Hadze
(omówione poniżej) jest kwestią, która stale powraca. Kwestią natury bardziej ogólnej jest też niedawne zaostrzenie dwustronnego sporu dotyczącego
lądowej i morskiej granicy między Słowenią i Chorwacją, co przerodziło się
w problem w procesie rozszerzenia. Zasady UE są jasne: Słowenia jest obecnie
członkiem klubu i ma takie same prawa jak każdy z pozostałych 26 członków do
zablokowania konkretnych rozdziałów rokowań. A Unia pozwoliła już, by inne
kraje podniosły niektóre kwestie dwustronne do rangi spraw przesądzających
o członkostwie (jak na przykład obiekcje Greków wobec konstytucyjnej nazwy
Macedonii). To jednak tworzy nieciekawą perspektywę dla powolnego pele110
Nicholas Whyte
tonu krajów bałkańskich zbliżającego się do UE. Czy wszystkie nierozwiązane
kwestie dwustronne zostaną wykorzystane przez kraje bardziej zaawansowane
w negocjacjach do opóźnienia postępów innych? Precedens słoweński przynosi
ponurą odpowiedź.
Macedonia
Macedoński kryzys wewnętrzny z roku 2001 jest postrzegany jako sukces UE i,
bardziej ogólnie, społeczności międzynarodowej. Są powody dla takiej właśnie
oceny. Dostrzeżono sygnały ostrzegawcze, wysłano ważnych mężów stanu do
Skopje, by negocjowali z kluczowymi osobami, jawnie i w tajemnicy; zakończono działania wojenne, wysłano międzynarodowe siły pokojowe oraz zawarto
i wdrożono ugodę polityczną. Po zakończeniu konfliktu UE utrzymywała stanowisko specjalnego przedstawiciela UE (EUSR), które piastowali po kolei: Alain
Leroy, Alexis Brouhns, Søren Jessen-Petersen, Michael Sahlin i ostatnio Erwan
Fouere, który pełni również funkcję przedstawiciela Komisji Europejskiej. Specjalni przedstawiciele są najważniejszym politycznym kontaktem dla UE, pełnią
również rolę starszych przedstawicieli międzynarodowych oraz, jeśli zajdzie
taka potrzeba, mediatorów. Macedonia złożyła formalną aplikację o członkostwo w roku 2004, otrzymała status państwa kandydującego w następnym roku
i liczy na to, że w roku 2009 wyznaczona zostanie data rozpoczęcia negocjacji
akcesyjnych.
Ale sukces ten nie jest wyłącznie sukcesem Unii Europejskiej. Najbardziej przyczynili się do niego sami obywatele Macedonii. W porównaniu z innymi grupami zbrojnymi w innych regionach, cele polityczne Narodowej Armii
Wyzwolenia w roku 2001 były dość skromne i sprowadzały się do zwiększenia
praw mniejszości albańskiej w istniejącym państwie macedońskim (mimo że mitologia serbska i leniwi zachodni dziennikarze odmalowywali ich jako propagatorów Wielkiej Albanii). System polityczny Macedonii borykał się z koniecznością
wdrożenia rozwiązania narzuconego siłą w wyniku interwencji międzynarodowww.boell.pl
111
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
wej, ale dał radę udźwignąć ten ciężar, pokonując wyzwania takie jak tragiczna
śmierć prezydenta Trajkovskiego, który odegrał kluczową rolę w rozwiązaniu
kryzysu z roku 2001, oraz referendum stawiające wyzwanie procesowi integracji w roku 2004. W dalszym ciągu istnieją napięcia, a czasami dochodzi nawet
do przemocy, jednak zajścia te mają miejsce raczej w obrębie danej grupy etnicznej, a nie między różnymi grupami.
Rola UE w sukcesie Macedonii wymaga też bardziej krytycznej oceny,
a nie tylko samozadowolenia. Odpowiedzialność za mediacje dążące do zakończenia sporów i osiągnięcia porozumienia w roku 2001 była dzielona (by ująć
to w grzeczny sposób) między UE a urzędników amerykańskich, którzy działali
jako przedstawiciele NATO oraz OBWE. UE nie była wystarczająco silna, by
być jedynym mediatorem. Podczas gdy rola polityczna kolejnych EUSR po roku
2001 rzeczywiście była istotna, misje polowe WPZiB w tym okresie nie były
równie ważne. Operation Concordia, określana mianem pierwszej europejskiej
misji wojskowej, funkcjonowała przez 9 miesięcy w roku 2003 – dwa lata po zakończeniu konfliktu. W dodatku UE od dawna toleruje obsesję Grecji w kwestii
„nazwy”, czyli pomysł, że Macedonia planuje zaanektować północną prowincję
Grecji o tej samej nazwie. Skopje popełniło pewne błędy w swoim podejściu
do tej kwestii, ale w tej sytuacji to UE przychyliła się do nieracjonalnej pozycji
jednego ze swoich państw członkowskich.
Albania
Albania przyśpieszyła wręcz niewiarygodnie, od sytuacji całkowitego rozkładu
politycznego w roku 1997 do momentu, w którym, razem z Chorwacją, była
w stanie jako pierwsza przystąpić do NATO i złożyć aplikację o członkostwo
w Unii w pierwszej połowie roku 2009. Problemy Albanii są w znacznym stopniu napędzane wewnętrznie. Przekształcenie kraju, który był kiedyś najbardziej
odizolowanym państwem w Europie, w nowoczesny system polityczny nie jest
szybkim procesem. W ciągu ostatnich dwóch lat politycy albańscy zaczęli od112
Nicholas Whyte
chodzić od konfrontacyjnego stylu uprawiania polityki z lat minionych, chociaż
w dalszym ciągu trzeba jeszcze uchwalić i przeprowadzić wiele reform.
Temat, który jest szeroko dyskutowany w krajach sąsiedzkich, ale prawie nigdy nie jest podnoszony w Albanii, to kwestia albańskich nacjonalistów dążących do
stworzenia “Wielkiej Albanii” jako państwa, które zjednoczyłoby Albanię, Kosowo,
zachodnią Macedonię, południową Czarnogórę i, w niektórych wersjach, również
peryferia Epirusu w Grecji. Rzeczywiście wielu Albańczyków żywi sentyment do
pomysłu mieszkania w jednym kraju. Jednak jest również jasne, że żadna partia,
która na poważnie zgłasza tego rodzaju postulaty, nie otrzymuje istotnego poparcia
w jakimkolwiek rejonie zamieszkałym przez Albańczyków. (Mając na uwadze świeckie tradycje islamu na Bałkanach, są jeszcze mniejsze szanse na albańsko-bośniacki jihad.) Albańczycy wszędzie zdają się być skłonni do brania udziału w strukturach państwowych istniejących w obecnych granicach i do zmniejszania roli tych granic raczej
dzięki integracji europejskiej niż korzystając z dziewiętnastowiecznych modeli.
Czarnogóra
W pewnym sensie Czarnogóra odbyła jeszcze szybszą podróż od uzyskania niepodległości w połowie 2006 roku. W okresie 2000-2001 Unia Europejska działała
na rzecz powstrzymania Czarnogóry od proklamowania niepodległości, pośrednicząc w zawarciu porozumienia mającego na celu stworzenie nowego państwa,
Serbii i Czarnogóry, które zastąpiło Federalną Republikę Jugosławii, pozostałość po
wcześniejszych wojnach. Instytucje nowej konfederacji działały bardzo słabo, ale
wystarczająco, aby przeprowadzić w końcu referendum dotyczące niepodległości
Czarnogóry. Znaczna większość głosujących opowiedziała się za niepodległością1.
Od tego czasu Czarnogóra osiąga równomierne, choć mało spektakularne postępy
i pod koniec 2008 roku złożyła aplikację o członkostwo w Unii.
1 o ciekawe, podczas kampanii przedreferendalnej, działacze obu stron twierdzili, że ofeC
rują szybszą drogę do UE niż strona przeciwna.
www.boell.pl
113
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Bośnia
Europejski projekt jest w tej chwili najsłabszy w Bośni. To wyjątkowo smutny przypadek, ponieważ do połowy roku 2006 miały tam miejsce znaczne postępy w budowaniu wiarygodności kraju bośniackiego jako struktury zapewniającej przyszłość
obywatelom, w oparciu o kolejnych Wysokich Przedstawicieli – Carla Bildta, Wolfganga Petrischa i, przede wszystkim, Paddy’ego Ashdowna, który pełnił również
funkcję Specjalnego Wysłannika Unii Europejskiej. „Uprawnienia bońskie”2 przyznane Wysokiemu Przedstawicielowi były w tym rejonie wyjątkowe (Specjalny Wysłannik Sekretarza Generalnego ONZ [SRSG] w Kosowie oraz obecnie Międzynarodowe Biuro ds. Cywilnych również otrzymały podobnie szerokie uprawnienia, ale nie
były one wykorzystywane w praktyce).
Układ ten był szeroko krytykowany, z wielu przyczyn. Niektórzy na zachodzie sprzeciwiali mu się z przyczyn teoretycznych, oponując przeciw neokolonialnemu narzucaniu woli wspólnoty międzynarodowej instytucjom lokalnym.
Z kolei w Sarajewie sprzeciwiano się temu, że siły te nie zostały wykorzystane do
powstrzymania serbskich i chorwackich nacjonalistów oraz do zdemontowania instytucji powołanych przez Porozumienie z Dayton i stworzenia zjednoczonej Bośni.
Jednak groźba użycia „uprawnień bońskich” jako kij i obietnica integracji europejskiej
jako marchewka zostały wykorzystane do przekonania bośniackich polityków do
połączenia trzech armii, które od ponad dziesięciu lat prowadziły ze sobą wojnę,
do zjednoczenia wywiadu w kraju oraz do stworzenia mechanizmów fiskalnych
umożliwiających funkcjonowanie wszystkich instytucji państwowych.
Następnie wszystko się popsuło. Społeczność międzynarodowa mianowała kolejnego Wysokiego Przedstawiciela, którego zasadą było, z grubsza
rzecz biorąc, unikanie wykorzystania uprawnień bońskich, a więc usunięcie kija
2 114
prawnienia bońskie, uchwalone podczas spotkania Rady Wdrażającej Pokój w roku 1997
U
w Bonn pozwalają Wysokiemu Przedstawicielowi zawetować nominacje urzędników publicznych w Bośni, narzucać rozporządzenia prawne i usuwać krnąbrnych urzędników.
Nicholas Whyte
z politycznego równania. Przyzwyczajona do delegowania różnych spraw do
Petritscha i Ashdowna, UE nie zdawała sobie sprawy jak tragiczny w skutkach
okaże się brak działania nowego Wysokiego Przedstawiciela. Skuteczna polityka
mogła aktywnie wspierać i wręcz pomóc bośniackim urzędnikom w pracy nad
pokonywaniem stojących przed nimi wyzwań w sytuacji, w której nie mogli
dłużej liczyć na to, że społeczność międzynarodowa podejmie za nich trudne
decyzje. To przesłanie nie jest skutecznie przekazywane, kiedy najwyższy rangą
przedstawiciel społeczności międzynarodowej zdaje się spać w pracy.
Autorytet społeczności międzynarodowej w Bośni nigdy nie był niższy
niż obecnie. To bolesne dla Europejczyków, ale wiarygodność UE w Bośni nigdy nie była wysoka: pompatyczne i nieskuteczne deklaracje o interwencji we
wczesnych latach 90. („L’heure de l’Europe,” jak ujął to pewien nieostrożny
minister spraw zagranicznych), korupcja związana z dostawami pomocy w późnych latach 90., mało skuteczna misja policyjna przejmująca sytuację od ONZ
w roku 2002. Przekonanie to zostało wzmocnione zniszczeniem wiarygodności
Urzędu Wysokiego Przedstawiciela przez zaniechanie działania. Nowo mianowany Wysoki Przedstawiciel został obarczony zadaniem godnego zamknięcia
biura; nie ma innej alternatywy.
W pewnym sensie to mogą być dobre wieści. Bośniaccy urzędnicy państwowi muszą wreszcie przestać marzyć o osobach z zewnątrz przyjeżdżających
do kraju, by wszystko naprawić i uzyskać pewność siebie niezbędną do zawierania wewnętrznych układów bez ciągłego oglądania się na zewnętrznych sponsorów (lub, częściej, na wyimaginowanych sponsorów swoich rozmówców).
W dłuższej perspektywie czasowej jest to nie do uniknięcia, o ile Chorwacja
i Serbia w dalszym ciągu będą zajmować się swoimi kwestiami wewnętrznymi,
a nie szukać przygody u sąsiadów (a na pewno tak będzie się działo w Chorwacji i prawdopodobnie również w Serbii). W końcu „przyciąganie” krajów sąsiadujących zbliżających się do Unii Europejskiej zmusi polityków bośniackich do
przyjęcia perspektywy nastawionej na przyszłość, a nie na pułapki przeszłości.
www.boell.pl
115
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Są pewne znaki sygnalizujące, że tak właśnie może się stać. Trzech
kluczowych polityków z trzech głównych grup narodowych w Bośni, Milorad Dodik, Sulejman Tihić i Dragan Čović, spotykało się w ciągu ostatnich
miesięcy, żeby omówić wspólną strategię i wizję przyszłości kraju. Muszą
stawić czoło silnej wewnętrznej opozycji (zwłaszcza Tihić) i rozproszeniom
w postaci kwestii zewnętrznych (zwłaszcza Dodik). Społeczność międzynarodowa powinna wesprzeć ich inicjatywę, zamiast dalej tracić czas na omawianie swojej własnej architektury instytucjonalnej lub tworzenie przykrywki
politycznej dla tych w Bośni, którym zależy na wykolejeniu kraju. Ci trzej
politycy z pewnością nie są aniołami, ale mają potencjał zbudowania bośniackich struktur państwowych o większej wiarygodności wewnętrznej niż
obecny układ.
Co najważniejsze, nie ma większego ryzyka odnowienia konfliktu. Misja pokojowa UE musi pozostać, dopóki nie zakończy się obecna faza debaty
konstytucyjnej, ale sąsiedzi Bośni nie wykazują entuzjazmu dla pomagania militarnym i paramilitarnym awanturnikom w kraju. Bośnia uczy się rozwiązywać
swoje wewnętrzne konflikty uciekając się do słów, a nie rękoczynów. Społeczność międzynarodowa musi w jasny i konsekwentny sposób określić kontekst,
w jakim może to mieć miejsce.
Serbia
Serbia jest swego rodzaju paradoksem. Przypada jej kluczowe położenie geograficzne na Zachodnich Bałkanach i, jako historyczne centrum starego królestwa Jugosławii i Federacji Tity, zachowuje pewną rangę. Zaangażowanie
i współpraca Serbii są niezbędne, by trwale ustabilizować i zintegrować całe
Bałkany. Serbia ma do opowiedzenia fascynującą historię – obalenie Miloševića, tragiczną śmierć Zorana Đinđića z rąk jego własnych sił bezpieczeństwa,
stopniowe wypieranie sił nacjonalistycznych przez Partię Demokratyczną i jej
sojuszników. Ta historia jeszcze się nie zakończyła.
116
Nicholas Whyte
Ale Serbia jest skrępowana pewnymi aspektami swojej przeszłości.
Pierwszym jest kłopot z odnalezieniem i zaaresztowaniem dwóch sprawców
zbrodni wojennych poszukiwanych przez Międzynarodowy Trybunał w Hadze.
Jest to kwestia podporządkowania się prawu międzynarodowemu i pokazania,
że Serbia jest gotowa do rozliczenia się z przeszłością i do pozostawienia jej za
sobą. Najświeższe sprawozdania dotyczące postępów w schwytaniu zbrodniarzy są zachęcające, ale dopóki Ratko Mladić i Goran Hadžić nie zostaną schwytani, pozostaną pytania bez odpowiedzi. Niektóre rządy w Europie opóźniły podpisanie Porozumienia o Stabilizacji i Stowarzyszeniu z Serbią, dopóki
prokurator międzynarodowy nie uznał działań Belgradu za zadowalające – co
było rozsądnym zastosowaniem tradycyjnej unijnej zasady warunkowości, która z niezrozumiałych powodów nie została w tym przypadku poparta przez
wszystkie kraje członkowskie.
Drugim problemem Serbii jest oczywiście Kosowo. Serbia postrzega
Kosowo jako część swojego terytorium, podczas gdy 22 z 27 członków UE
jest innego zdania. Konstytucja Serbii, ratyfikowana po problematycznym referendum w roku 2006, również potwierdza roszczenia Serbii do Kosowa. Społeczność międzynarodowa wspiera budżet Serbii. Ale Serbia w dalszym ciągu
wspiera również równoległe instytucje serbskie w Kosowie, nielegalne nawet
w okresie misji ONZ, a tym bardziej po ogłoszenia niepodległości. Serbia przekonała Zgromadzenie Ogólne ONZ do przekazania kwestii niepodległości Kosowa do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. Najprawdopodobniej skończy się to wyrokiem, który nie usatysfakcjonuje nikogo. Są
małe szanse na to, że sąd powie dziesiątkom krajów, które uznały Kosowo, aby
wycofały swoich ambasadorów.
Serbia musi zdać sobie sprawę, że Kosowo zostało stracone ze względu
na politykę Belgradu w przeszłości, a nie w wyniku międzynarodowego spisku.
Społeczność międzynarodowa na pewno wolałaby rozwiązanie zachowujące
granice w ich poprzednim stanie, a przynajmniej nie zmuszające do dokonywania trudnych wyborów. Jednak kolejne rządy serbskie nigdy nie traktowały
www.boell.pl
117
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
większości mieszkańców Kosowa jako obywateli bądź potencjalnych obywateli
(nie byli nawet na listach wyborców w 2006 podczas referendum w sprawie
konstytucji, która zdefiniowała ich terytorium jako część Serbii). Podczas negocjacji dotyczących niepodległości, strona serbska nie przedstawiła żadnych poważnych propozycji, w żaden sposób nie wzięto również pod uwagę potrzeb
dwóch milionów obywateli albańskich w państwie serbskim. Kwestia Kosowa
jest w Serbii postrzegana jako kwestia terytorium, a nie ludzi – a to się w dzisiejszej Europie nie sprawdza.
Serbia stopniowo i nieuchronnie pogodzi się w końcu ze stratą Kosowa.
Prawdopodobnie w okresie przejściowym, po ogłoszeniu wyroku MTS, sytuacja będzie przypominać przejście od doktryny Hallsteina do Ostpolitik w Republice Federalnej Niemiec w późnych latach 60. i wczesnych 70., być może
nawet do Grundlagenvertrag3. Największą różnicą będzie jednak to, że ludność
obu republik niemieckich w znacznej mierze wspierała zjednoczenie. Kosowo
nie wykazuje żadnej woli w tym kierunku, a chociaż Serbowie w większości postrzegają Kosowo jako terytorium serbskie, większość dostrzega, że praktycznie
rzecz biorąc zostało już ono stracone.
Kosowo
Podejście UE do Kosowa wykazało ograniczenia w budowaniu wspólnej polityki
zagranicznej, nawet w kwestiach, co do których wszyscy członkowie zgadzali
się z koniecznością stworzenia wspólnej strategii. Po interwencji NATO w roku
1999, ONZ została siłą zarządzającą w byłej prowincji serbskiej. UE w znaczny
sposób wsparła UNMIK (Misję ONZ w Kosowie), zarówno w zakresie pienię-
3 118
Grundlagenvertrag (Traktacie Podstawowym), podpisanym w 1972 roku, Republika FeW
deralna Niemiec i Niemiecka Republika Demokratyczna uznały się wzajemnie jako niepodległe państwa, co stanowiło odejście od zachodnioniemieckiej Doktryny Hallsteina, według
której Republika Federalna nie utrzymywała relacji demokratycznych z jakimkolwiek krajem, który uznał Niemiecką Republikę Demokratyczną.
Nicholas Whyte
dzy, jak i personelu. Ale przywództwo polityczne pochodziło zwykle z USA lub
bezpośrednio od Specjalnego Wysłannika ONZ (który zawsze był Europejczykiem, ale mianowanym przez ONZ, a nie przez UE).
Poważnym problemem, który podzielił UE i świat, było pytanie: na jakiej
podstawie można uznać odłączenie się Kosowa od Serbii? Nikt, kto odwiedził
Kosowo po roku 1999, nie mógł mieć złudzeń co do tego, że kiedykolwiek będzie ono częścią państwa Serbii, ale w większości stolic europejskich królowało
myślenie życzeniowe (czy też, jak powiedział do mnie pewien urzędnik UE,
„Schowaliśmy nasze głowy w piasek”). W tamtym okresie często spotykałem
się z opiniami wygłaszanymi przez urzędników i działaczy, którzy twierdzili, że
status quo może trwać w nieskończoność, dopóki ludzie nie ochłoną, a wtedy
można będzie wypracować jakiś układ między Belgradem a Prisztiną.
W rzeczywistości polityka dryfowania okazała się fatalna w skutkach
i doprowadziła do zamieszek w marcu 2004, kiedy kilka osób zostało zabitych podczas powszechnego powstania przeciw rządom społeczności międzynarodowej. W tym momencie w sprawę zaangażowali się główni gracze
międzynarodowi, a ONZ podjęła rokowania mające na celu ostateczne ustalenie statusu Kosowa, sprawnie prowadzone przez byłego prezydenta Finlandii Martii Ahtisaariego z pomocą doświadczonego dyplomaty austriackiego
Alberta Rohana. Proces ten miał raczej na celu przekonanie wahających się
członków społeczności międzynarodowej, że nie istnieje alternatywa wobec uznania niepodległości Kosowa. Niektórzy sądzili, że być może uda się
przegłosować rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ, która narzuciłaby jakieś
rozwiązanie sprawy Serbii i Kosowa, chociaż Rosjanie dali jasno znać od początku, że zawetują taką rezolucję.
Ahtisaari w końcu przedstawił swoją propozycję, według której Kosowo
miało stać się niepodległym krajem, jednak z zachowaniem nadzoru międzynarodowego. Rosjanie nie zaakceptowali tej propozycji, a ostatnia runda rokowań,
pod przewodnictwem niemieckiego dyplomaty Wolfganga Ischingera, nie doprowadziła do rozwiązania tej sytuacji. Wtedy parlament w Prisztinie ogłosił niewww.boell.pl
119
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
podległość, wprowadzając w życie wszystkie postanowienia planu Ahtisaariego
dotyczące ochrony mniejszości i obecności międzynarodowej. Serbowie w Kosowie nie uznali nowego stanu rzeczy, ale nie ogłosili również formalnej secesji,
a Belgrad nie wykonał żadnych ruchów mających na celu ponowne włączenie
terytorium zamieszkałego w większości przez Serbów (oczywiście, z punktu
widzenia Belgradu, całe Kosowo pozostaje terytorium serbskim). Osiągnięto
więc niełatwą sytuację patową.
UE ogłosiła dumnie, pod koniec procesu, że udało się przyjąć wspólną linię polityczną. Jednak w rzeczywistości ta „wspólna” linia polityczna
sprowadza się do zaakceptowania tego, że państwa członkowskie UE nie
będą mieć wspólnych poglądów w ważnej kwestii uznania niepodległości
Kosowa (i że zostanie tam wysłana misja UE). Znaczna większość 27 państw
członkowskich uznała już Kosowo. Wyjątkami są Hiszpania, Cypr, Rumunia,
Słowacja i Grecja. Linia polityczna Grecji wyraźnie mięknie, jednak Hiszpania stanowczo twierdzi, że uznanie Kosowa zachęciłoby jej własnych separatystów (nie jest jasne, czy Basków i Katalończyków zapytano o opinię
w tej sprawie).
Sytuacja ta jednak nie może trwać w nieskończoność. Mieszkańcom
Kosowa, oraz ich sąsiadom w Serbii, Macedonii, Albanii i Czarnogórze,
obiecano ostateczne członkostwo w UE. To oznacza, że w pewnym momencie Kosowo będzie musiało złożyć aplikację o członkostwo i przejść
przez proces negocjacji. Przed tym jeszcze będzie musiało podpisać z UE
Porozumienie o Stabilizacji i Stowarzyszeniu lub inny równorzędny dokument. Jak jednak UE ma nawiązać z Kosowem kontakty, których końcowym
celem będzie członkostwo w Unii, skoro Hiszpania i inne kraje nie uznają
Kosowa jako państwa? Oraz, co jeszcze bardziej niepokoi, jeśli UE rozpocznie negocjacje z Serbią na temat przyszłego członkostwa, czy będzie to Serbia dziesięciu milionów obywateli, wliczając Kosowo, czy też Serbia ośmiu
milionów obywateli, którzy rzeczywiście uznają zwierzchnictwo Belgradu?
Tego nie wiemy.
120
Nicholas Whyte
Wnioski: Bałkany i UE
W ciągu dziesięciu lat od wojny w Kosowie wiele zmieniło się na Bałkanach
na lepsze. Odrodzenie konfliktu zdaje się mało prawdopodobne, a większość
przywódców regionu zaakceptowała integrację europejską oraz kształt swoich
krajów w obecnych granicach (z pewnymi zastrzeżeniami w Bośni i Serbii).
Błędne koło niepewności i braku stabilizacji, które niesie ze sobą perspektywę
dalszej przemocy, zostało przerwane. Zwiększyła się również wiedza UE o regionie – wielu urzędników unijnych spędziło czas na różnego rodzaju misjach
na Bałkanach, a wielu jeszcze pojedzie w te strony w przyszłości. Region jest
obecnie całkowicie otoczony krajami członkowskimi UE, co stanowi namacalny
przykład tego, że nie wszystkie obietnice składane przez Brukselę są tylko pustymi frazesami. Dziedzictwo przeszłości jest powoli zagrzebywane, w znacznej
mierze dzięki Międzynarodowemu Trybunałowi w Hadze, który sprecyzował
zakres jednostkowej odpowiedzialności, a nie zbiorowej winy, za zbrodnie
przeszłości.
Źdźbło prawdy tkwi chyba w opinii, że Slobodan Milošević zrobił więcej
niż jakakolwiek inna osoba dla rozwoju WPZiB. Unijna niezdolność działania
podczas konfliktów w latach 90. odsłoniła przepaść między siłą gospodarczą
UE a jej słabością w kwestiach bezpieczeństwa. Rozwój sytuacji wewnątrz Unii
był w znacznej mierze pozytywny – mianowanie Javiera Solany jako jedynego
Wysokiego Przedstawiciela ds. WPZiB, lepsze wewnętrzne rozprzestrzenianie
informacji i lepsza koordynacja.
Musimy jednak zadać jedno niewygodne pytanie: czy nowa możliwość
prowadzenia przez UE misji w ramach Europejskiej Polityki Bezpieczeństwa
i Obrony (ESDP) zmieniła jakkolwiek sytuację? Pierwszą taką misją była misja
policyjna w Bośni, która koncentrowała się na wspieraniu lokalnej policji, a nie
na monitorowaniu sytuacji. Była ona bardzo źle skoordynowana z działaniami Wysokiego Przedstawiciela, który jako specjalny wysłannik UE był w teorii
w dowództwie misji, a na dodatek zupełnie nie przyczyniła się do reformy służb
www.boell.pl
121
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
policyjnych w Bośni. Pierwsza w historii misja wojskowa UE, jak wspomniano powyżej, została wysłana w pokojowe środowisko Macedonii, gdzie była
skazana na sukces. Kształt obecnej misji EULEX w Kosowie4 jest oparty raczej
na przekonaniu Unii dotyczącym tego, co może ona zdziałać i na przekonaniu
państw członkowskich dotyczącym tego, co powinna robić, a nie na tym, czego
rzeczywiście wymaga sytuacja w Kosowie. Oczywiście, prawdopodobnie lepiej,
żeby Unia robiła cokolwiek niż nic, ale powinniśmy wszyscy pozostać realistami
w kwestii tego, ile uda jej się zdziałać.
Czymś, co Unia rzeczywiście może zrobić, jest stworzenie czytelnego
harmonogramu zniesienia wiz dla wszystkich mieszkańców Zachodnich Bałkanów. Dynamika polityczna związana z tą kwestią jest bardzo dziwna. Chociaż
kraje UE mogą mieć rzeczywiste (choć czasem przesadzone) powody do obaw
związanych z przestępczością zorganizowaną płynącą z tego regionu, nie da się
ukryć, że większość bałkańskich przestępców zorganizowanych dawno zorganizowała sobie unijny paszport. Ostra polityka wizowa w rzeczywistości karze
uczciwych podróżnych i wprowadza nagrodę finansową za przestępczość. Na
szczęście opinia w tej kwestii zdaje się zmieniać, a politycy unijni zaczynają zdawać sobie sprawę, że w walce z przestępczością bardziej przydatne będzie
budowanie lokalnych struktur policji i wymiaru sprawiedliwości, a nie odpowiedzialność zbiorowa rozszerzana na całe kraje.
Unia Europejska nie lubi wybiegać myślami za bardzo w przód. (Co
widać choćby na przykładzie braku umiejętności sformułowania poważnej linii
politycznej wobec sąsiadów ze wschodu i z obszaru śródziemnomorskiego).
Jednak pewne problemy mogą zostać rozwiązane, a inne przynajmniej zmniejszone dzięki myśleniu strategicznemu. Wymieniłem już powyżej jeden obszar
uwagi (Bośnię) i jeden poważniejszy długoterminowy problem (dynamikę Serbia-Kosowo). Co najważniejsze, urzędnicy w instytucjach unijnych i w krajach
członkowskich mogą pomóc w stabilizacji regionu, wzmacniając swoje wsparcie
4 122
http://www.eulex-kosovo.eu.
Nicholas Whyte
perspektywy europejskiej dla Bałkanów i z radością oczekując dnia, kiedy cały
półwysep zintegruje się z Unią Europejską.
Nicholas Whyte jest kierownikiem Biura Independent Diplomat w Brukseli od
stycznia 2007. Wcześniej był Dyrektorem Europejskiego Programu International Crisis Group, zarządzając badaniami i lobbingiem organizacji na Bałkanach,
Południowym Kaukazie, w Mołdowie i na Cyprze. Pracował również w Centrum Badań nad Polityką Europejską (CEPS) w Brukseli i National Democratic
Institute for International Affairs w Bośni-Hercegowinie i Chorwacji. Nicholas
Whyte pochodzi z Irlandii Północnej, gdzie brał udział w procesie pokojowym
w połowie lat 90. jako główny menadżer kampanii protestancko-katolickiej partii
Alliance Party of Northern Ireland. Otrzymał tytuł doktora na Queen’s University w Belfaście, gdzie wykłada na Wydziale Socjologii, Polityki Społecznej i Pracy
Społecznej. Jest również członkiem Międzynarodowej Rady Doradczej SouthEast Europe Research Centre w Salonikach w Grecji.
www.boell.pl
123
Vladimir Pavićević
7.
Perspektywa
europejska 1
dla Serbii,
Czarnogóry
i Kosowa
Vladimir Pavićević
1 Termin perspektywa europejska odnosi się do szans członkostwa w Unii Europejskiej.
www.boell.pl
125
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Wstęp
Upadek Muru Berlińskiego w roku 1989 wyznaczył początek gospodarczej,
prawnej i politycznej transformacji w krajach Europy Środkowej i Wschodniej.
Otworzył okres budowania systemu opartego na gospodarce rynkowej, rządach prawa i pluralizmie politycznym. Akcentowanie przez te kraje wartości
europejskich w oczywisty sposób wynikało z dążenia do członkostwa w Unii
Europejskiej. Chodziło o ostateczne zjednoczenie Europy od pół wieku rozdzielonej żelazną kurtyną.
Wśród krajów komunistycznych to ówczesna Jugosławia (Socjalistyczna Federalna Republika Jugosławii – SFRJ) była najbliższa osiągnięcia perspektywy europejskiej. SFRJ była federacją sześciu republik (Serbii, Chorwacji, Bośni i Hercegowiny, Macedonii, Słowenii i Czarnogóry) oraz dwóch okręgów
autonomicznych (Kosowa i Wojwodiny). Kosowo i Wojwodina administracyjnie należały do Serbii, ale miały prawo głosu w ciałach federalnych. W innych
krajach postkomunistycznych członkostwo w Unii Europejskiej definiowano
jako fundamentalny, ale odległy cel. W SFRJ przemoc etniczna, która przerodziła się w wojnę domową i całkowity rozpad kraju, zniszczyła wszelkie
nadzieje na rychłe członkostwo w Unii Europejskiej. Dopiero po zakończeniu działań wojennych cel ten powrócił jako priorytet polityczny w państwach
sukcesyjnych SFRJ.
Spośród państw byłej Jugosławii tylko Słowenia stała się pełnym członkiem UE w roku 2004. Pozostałe dalej tłoczą się w poczekalni. Chorwacja
rozpoczęła negocjacje członkowskie i ma nadzieję na ich sfinalizowanie w roku
2010. Macedonia, mimo wszystkich swoich problemów, otrzymała status kraju
kandydującego w roku 2005 i przygotowuje się do negocjacji członkowskich.
Czarnogóra złożyła aplikację o członkostwo i ma nadzieję uzyskać status kandydacki w roku 2010. Albania i Bośnia podpisały Układy o Stabilizacji i Stowarzyszeniu (SAA). Albania złożyła aplikację członkowską w kwietniu 2009, a Bośnia
w dalszym ciągu czeka na możliwość złożenia dokumentów.
126
Vladimir Pavićević
Po zmianach, które rozpoczęły się w roku 2000 usunięciem ze stanowiska Miloševića, europejska orientacja Serbii jest w dalszym ciągu niepewna. Serbia podpisała SAA, ale nadal nie zastosowała się do jego wymogów, nie wykazując się wystarczającą współpracą z Trybunałem Haskim. W efekcie Serbia jest na
samym końcu listy krajów Bałkanów Zachodnich starających się o członkostwo
w UE. Kolejną przeszkodą stała się decyzja Parlamentu Kosowa o ogłoszeniu
niepodległości 17 lutego 2008. Reakcja Serbii zrodziła poważne wątpliwości
dotyczące jej możliwości integracji z Unią Europejską.
W rozdziale tym zamierzam wskazać kluczowe wydarzenia historyczne
i polityczne w Serbii, Czarnogórze i Kosowie w okresie 1989-2009, ocenić skalę postępów poczynioną w ciągu 20 lat od upadku muru berlińskiego w zakresie
integracji europejskiej, wytłumaczyć przyczyny obecnej sytuacji i zaproponować
rozwiązania polityczne, które mogłyby pomóc w przyspieszeniu procesu integracji.
Perspektywa europejska socjalistycznej
Jugosławii w roku 1989
Komunistyczna Jugosławia przeszła przez kilka etapów, zanim w 1963 stała się
SFRJ. Kamieniami węgielnymi rządzonego przez komunistycznego przywódcę
Josipa Broz Tito kraju były: charyzmatyczna osobowość Tito, ideologia komunistyczna oraz wojsko. Niezbyt skłonna do współpracy wyłącznie z krajami bloku
komunistycznego, ale również niechętna do sojuszu z demokracjami parlamentarnymi Zachodu, w świecie podzielonym na dwa bloki Jugosławia cieszyła się
pozycją kraju niezaangażowanego.
Pozycja ta jednak pozwoliła Jugosławii na wypracowanie znaczącej
współpracy z Europą Zachodnią oraz Stanami Zjednoczonymi. Współpraca
z USA była najsilniejsza w dziedzinie wojskowości. Dzięki niej Jugosławia stała
się czwartą najsilniejszą potęgą militarną w Europie. Współpraca ze Wspólnotą
Europejską miała miejsce głównie na gruncie ekonomicznym. W okresie 1970www.boell.pl
127
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
1990 SFRJ podpisała z Europejską Wspólnotą Gospodarczą (EWG) dwa porozumienia o handlu, umowę o współpracy, protokół dotyczący handlu i dwa
protokoły finansowe. Dodatkowo odbyło się dziewięć spotkań między ministrami SFRJ a Radą Współpracy EWG.
Ta sytuacja stała się tłem walki o zmiany instytucjonalne wewnątrz partii
komunistycznej. Walka ta zaowocowała wprowadzonymi w roku 1974 zmianami w konstytucji, które zmieniły status Serbii jako jednej z sześciu republik
federalnych. W nowej konstytucji Wojwodina na północy i Kosowo na południu
zostały zdefiniowane jako prowincje autonomiczne Serbii. Przyznano im prawo
posiadania przedstawicieli z prawem głosu w ciałach federalnych, a ich udział
w podejmowaniu decyzji nie zależał od zgody Serbii.
Ten dość swobodny mechanizm instytucjonalny funkcjonował prawidłowo pod rządami Tito, jednak po jego śmierci w roku 1980 pozostała próżnia.
Sytuacja ta zachęciła republiki do poszukiwania większej autonomii kosztem rządu federalnego i doprowadziła do kryzysu federacji.
Nawet w latach 80. w debacie politycznej w Serbii, największej republice Federacji Jugosłowiańskiej, dało się zauważyć próby zmiany statusu Serbii,
określonego w konstytucji z 1974 roku . Po VIII Kongresie Serbskiej Partii Komunistycznej we wrześniu 1987, podczas którego przywództwo przejął Slobodan Milošević, powstała strategia mająca na celu zmianę struktury instytucjonalnej. Na początku października 1988 demonstranci rzucali jogurtem w budynek
Komitetu Wykonawczego Wojwodiny w Nowym Sadzie, zmuszając władze
Wojwodiny do dymisji. Podobny scenariusz miał miejsce w Czarnogórze na początku roku 1989, gdzie tłumy demonstrantów wspierających Miloševića starły
się z policją. Władze Czarnogóry wycofały się. Populizm zaczynał podważać
i tak słabe fundamenty SFRJ.
Obchody 600-lecia bitwy na Kosowym Polu dały Serbom możliwość
spotkania się w miejscu, które symbolizowało tradycję ich oporu przeciw rządom najeźdźców oraz zidentyfikowania się ze swoim przywódcą – Slobodanem
Miloševićem. W obchodach wzięły udział setki tysięcy zwolenników Miloševića,
128
Vladimir Pavićević
których zapał graniczył z histerią. Pod koniec XX wieku silne przywiązanie do
tradycji połączone z charyzmą lidera nie wróżyły dobrze racjonalnym działaniom politycznym w Serbii.
Ciągłe spory terytorialne w Serbii od roku 1988 sięgają korzeniami do
okresu rozpadu Jugosławii. W poprzednim dwudziestoleciu spory te ujawniły się na gruncie wewnętrznym w likwidacji autonomii Kosowa i Wojwodiny,
a w polityce zagranicznej w wysuwanych wobec sąsiadów roszczeniach do terytoriów zamieszkałych przez Serbów.
Początkowa dobra perspektywa europejska SFRJ rozpadła się w okresie,
gdy mieszkańcy Jugosławii walczyli między sobą. Niechęć elit politycznych do
wprowadzenia nowych zasad politycznych w odmienionym kraju doprowadziła
do wojen, najpierw w Słowenii, a potem – w lecie 1991 – w Chorwacji. Jako
pierwsze niepodległość ogłosiły Słowenia i Chorwacja, a wkrótce w ich ślady poszły Macedonia oraz Bośnia i Hercegowina, podczas gdy Serbia razem
z dwiema autonomicznymi prowincjami i Czarnogórą zdecydowała się stworzyć nowe państwo – Federalną Republikę Jugosławii (FRJ).
Jak dwie krople wody – forma bez treści
Federalna Republika Jugosławii była federacją Serbii i Czarnogóry utworzoną
27 kwietnia 1992. Mimo znacznych różnic w obszarze i populacji oraz w rozwoju
gospodarczym, konieczność stworzenia takiej właśnie federacji była uzasadniona historycznymi, kulturowymi i politycznymi związkami między dwoma krajami. W mowie potocznej funkcjonowało nawet powiedzenie, że Serbia i Czarnogóra są podobne „jak dwie krople wody”.
Nowo powstałe państwo, którego konstytucja gwarantowała równość
między Serbią i Czarnogórą, uznawało się za jedynego legalnego spadkobiercę SFRJ. Jego przedstawiciele, wbrew oczekiwaniom społeczności międzynarodowej, nie złożyli podań o członkostwo w organizacjach międzynarodowych, sądząc, że przysługiwało im ono automatycznie, jako spadkobiercy
www.boell.pl
129
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
SFRJ. Status FRJ w społeczności międzynarodowej nie został określony aż do
czasu upadku Miloševića.
Kiedy powstała FRJ, w Chorwacji trwała wojna, a w Bośni i Hercegowinie właśnie zaczynał się konflikt zbrojny. Wielu ochotników z FRJ oraz członków
Jugosłowiańskiej Armii Ludowej (przekształconej w armię FRJ) oraz jednostek
paramilitarnych wzięło udział w interwencjach wojskowych na terytorium nowych zachodnich sąsiadów. Jugosłowiańskie działania wojskowe w Chorwacji
uzasadniano potrzebą umożliwienia zamieszkałym w Chorwacji Serbom podjęcia wolnej decyzji dotyczącej pozostania w Chorwacji. W tym kontekście
stworzono Republikę Srpska Krajina, osobną jednostkę wewnątrz terytorium
Chorwacji, dążącą do połączenia z FRJ. Sytuacja w Bośni była jeszcze bardziej
skomplikowana. Trzy grupy etniczne: Muzułmanie, Serbowie i Chorwaci nie
mogli zgodzić się na model państwa wieloetnicznego, więc bośniaccy Serbowie
szybko proklamowali Republikę Srpską, dążąc do niezależności od rządu w Sarajewie i połączenia z FRJ.
Od 1991 roku UE stara się pomagać w rozwiązaniu tych konfliktów.
Początkowo usiłowała je powstrzymać, a następnie misje UE próbowały zaprowadzić pokój między zwaśnionymi krajami. Między 1991 a 1995 UE proponowała plany, których celem było zakończenie wojny w Chorwacji i Bośni.
Wojna jednak trwała aż do operacji „Burza”. Ta akcja, zorganizowana przez
armię chorwacką, zakończyła istnienie republiki Srpska Krajina, w wyniku czego
znaczna ilość Serbów uciekła do Serbii.
Wojna w Bośni przyniosła jeszcze więcej rozlewu krwi, a jej zatrzymanie nie było możliwe aż do jesieni 1995. Zmiana w równowadze sił w Chorwacji oraz Bośni i Hercegowinie, w połączeniu z aktywnym zaangażowaniem
USA, utorowały drogę negocjacjom, które zakończyły się układem pokojowym z Dayton.
W tym okresie prezydent Serbii Slobodan Milošević był najsilniejszą
osobą w FRJ. Kontrolował przywództwo małej Czarnogóry oraz wykorzystywał przykrywkę politycznego pluralizmu, aby legitymizować swoją władzę jako
130
Vladimir Pavićević
demokratyczną. W tym okresie ONZ nałożyło na FRJ sankcje związane z interwencjami wojskowymi w Chorwacji i Bośni. Sankcje te zrujnowały i tak już
zdewastowaną gospodarkę, a inflacja w FRJ w 1993 była jedną z najwyższych
od czasu inflacji w okresie międzywojennym w Niemczech. Brakowało żywności, paliwo racjonowano, a długie kolejki po podstawowe artykuły spożywcze
były częstym widokiem.
Po podpisaniu układu pokojowego w Dayton zdawało się, że dla Zachodnich Bałkanów nadszedł czas stabilizacji. Długo oczekiwany pokój przyniósł
nadzieje na to, że walka o władzę w byłej Jugosławii nareszcie się zakończyła.
Slobodan Milošević wzmocnił swoją władzę w Serbii, która była największym
członkiem federacji, i pozostał na stanowisku prezydenta aż do 1997 roku.
W międzyczasie w Czarnogórze premier Milo Dukanović krytykował autorytarne rządy Slobodana Miloševića. Zachęciły go do tego liczne demonstracje organizowane przez przywódców serbskiej opozycji i studentów protestujących
przeciw sfałszowaniu wyborów lokalnych. Premier Czarnogóry, zachęcony
sytuacją w Serbii, sądził, że czas zakończyć wreszcie izolację. Wierzył, że możliwe jest partnerstwo z Zachodem i wprowadzenie systemu demokratycznego w FRJ. Jednocześnie Dukanović publicznie głosił, że czas Miloševića dobiegł
końca i że powinien on wycofać się z polityki. Te komentarze sprowokowały
konfrontację z Partią Demokratycznych Socjalistów, główną partią w Czarnogórze, która wspierała Miloševića od 1992 roku.
Podczas wyborów prezydenckich jesienią 1997 Milo Dukanović pokonał kandydata Miloševića, Momira Bukanovića, ujawniając polityczną różnicę zdań między Czarnogórą a Belgradem. Sukces Dukanovića skierował
Czarnogórę w stronę zachodnich partnerów i stworzył warunki wstępne dla
niepodległości, którą ogłoszono w 2006 roku. W 1997 roku Milošević został
prezydentem FRJ, a jego bliski współpracownik partyjny Milan Milutinović został prezydentem Serbii.
W tym okresie Kosowo, były autonomiczny region w Serbii, przeżywało okres poważnego konfliktu między Serbami a Albańczykami. Bojkotując
www.boell.pl
131
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
instytucje państwowe i tworząc swój własny równoległy system, Albańczycy dali
jasno wyraz swojej determinacji w nieuznawaniu zwierzchnictwa Serbii nad Kosowem. W marcu 1997, zmęczeni dyskryminacją, Albańczycy z Kosowa jasno
określili swój cel jako niepodległe państwo. Konflikt zaostrzył się kiedy Armia
Wyzwolenia Kosowa wdała się w walki z serbską policją i wezwała społeczność
międzynarodową do nowej interwencji. Wszelkie próby osiągnięcia rozwiązania
podczas konferencji pokojowej w Rambouillet w lutym 1999 spełzły na niczym,
kiedy serbska delegacja pod przywództwem Milana Milutinovića odmówiła podpisania proponowanego porozumienia.
24 marca 1999 NATO rozpoczęło interwencję wojskową przeciw FRJ
w odpowiedzi na zbrodnie popełnione w 1999, kiedy wielu albańskich cywilów straciło życie. Wynikiem tej dziesięciotygodniowej akcji zbrojnej było Porozumienie z Kumanova, które zmuszało serbskie siły policyjne i wojskowe do
odwrotu. Porozumienie definiowało również status Kosowa rezolucją ONZ
numer 1244. Tysiące Albańczyków zmuszonych do opuszczenia domów przed
i w trakcie walk mogło wrócić do Kosowa, a administracyjne obowiązki Serbii
przeniesiono na ONZ (UNMIK).
Slobodan Milošević ogłosił przedterminowe wybory prezydenckie
i parlamentarne 24 września 2000 roku wierząc, że wrażenie powszechnego
wsparcia, którego doświadczył podczas kampanii NATO, będzie dalej trwało.
Nie zrozumiał jednak słabości swojej pozycji, a jego działania wzbudziły silną
krytykę przywódców opozycji w Serbii i Czarnogórze. Milošević wierzył, że
wcześniejsze wybory zapewnią mu utrzymanie stanowiska. Stało się inaczej,
większość obywateli Serbii zagłosowała na Vojislava Koštunica, przywódcę
Demokratycznej Partii Serbii i kandydata szerokiego porozumienia opozycyjnego. Zdając sobie sprawę z utraty powszechnego poparcia, ale nie chcąc
zaakceptować porażki, Slobodan Milošević wezwał na pomoc wojsko i służby
bezpieczeństwa.
Ogromny protest obywatelski, podczas którego ponad pół miliona osób
zgromadziło się na placach Belgradu, przesądził o losie niegdyś niepokonanego
132
Vladimir Pavićević
przywódcy. Demonstranci wkroczyli do budynku Zgromadzenia Narodowego,
tym samym kończąc okres przywództwa Miloševića. Demokratyczna Opozycja
Serbii przejęła kontrolę nad instytucjami państwowymi, ogłosiła nowe wybory
powszechne i w styczniu 2001 ustanowiła nowy demokratyczny rząd. Nowym
premierem Serbii został Zoran Dindić, przywódca Partii Demokratycznej, której
priorytetem była szybka transformacja Serbii i przygotowanie jej do członkostwa
w Unii. Nowa administracja miała do rozwiązania jeszcze dwa pilne problemy:
stosunki między Serbią a Czarnogórą oraz status Kosowa.
Stworzenie unii państwowej między
Serbią a Czarnogórą
Niedługo po demokratycznych zmianach w Serbii rozpoczęły się negocjacje
mające na celu ponowne określenie relacji z Czarnogórą w ramach istniejącej
federacji. W 1999 rząd Czarnogóry ogłosił wolę stania się niepodległym krajem,
wprowadzając markę niemiecką jako oficjalną walutę. W 2001 rząd Czarnogóry
sugerował, że Serbia i Czarnogóra powinny najpierw stać się niepodległymi
krajami, a dopiero potem negocjować ewentualne porozumienie.
Prezydent FRJ Vojislav Koštunica i rząd serbski zaproponowali utrzymanie istniejącej struktury. Negocjacje pod koniec 2001 roku nie były owocne
i na początku roku 2002 w dalszych negocjacjach wzięła udział UE. Wysoki
Przedstawiciel ds. Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa UE, Javier
Solana, starał się znaleźć formułę, która pozwoliłaby zachować spójność istniejącej federacji.
Udział przedstawicieli UE w negocjacjach był ważny zarówno dla Serbii,
jak i dla Czarnogóry, jako część procesu stowarzyszenia z UE. FRJ wznowiła
stosunki z instytucjami europejskimi. Transformacja była widoczna zwłaszcza
w Serbii: w tym okresie Slobodan Milošević został aresztowany i poddany ekstradycji do Hagi, gdzie oskarżono go o zbrodnie przeciw ludzkości w Kosowie,
Bośni i Hercegowinie oraz Chorwacji. Wprowadzono też zmiany w aparacie
www.boell.pl
133
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
państwowym i policyjnym. Usunięto więc największe przeszkody w formalnym
procesie stowarzyszenia z UE.
Serbia jednak w dalszym ciągu stała przed trudną kwestią statusu Kosowa. Problemowi temu poświęcono wiele uwagi w negocjacjach między Serbią
i Czarnogórą. Według rezolucji ONZ 1244, Kosowo podlegało jurysdykcji FRJ,
a nie Serbii. Dlatego Serbowie byli przekonani, że upadek FRJ otworzy bramę
do niepodległości Kosowa. Zgodnie z maksymą „standardy przed statusem”
(standards before status) kwestia statusu Kosowa nie była priorytetem UE ani
żadnej innej organizacji międzynarodowej. W 2002 roku całkowity rozpad FRJ
nieuchronnie ponownie otworzył kwestię Kosowa.
Nie wiedząc, jak poradzić sobie z tym problemem, przedstawiciele
Unii zaproponowali Belgradowi i Podgoricy tymczasowe rozwiązanie, zgodnie z którym kraje miałyby stworzyć Unię Państwową Serbii i Czarnogóry.
Unia miała istnieć przez trzy lata, a po tym okresie obaj członkowie mogliby podjąć decyzję o jej ewentualnej kontynuacji. Porozumienie podpisane
14 maja 2002 stwierdzało, że w przypadku secesji Czarnogóry prawnym
spadkobiercą FRJ byłaby Serbia, co oddzieliło kwestię statusu Kosowa od
kwestii niepodległości Czarnogóry. Nowo powstała unia miała luźny charakter i przypominała konfederację.
Niedługo po ustaleniu stosunków Serbia-Czarnogóra, Serbia przeżyła
największy szok pierwszej dekady XXI wieku. 12 marca 2003 pierwszy demokratycznie wybrany premier kraju, Zoran Dindić, został zamordowany przez
pracownika Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, członka organizacji przestępczej stworzonej podczas rządów Miloševića, której udało się utrzymać swoich
ludzi w ciałach państwowych nawet po przemianach demokratycznych. Rząd
wprowadził stan wyjątkowy, starając się ukrócić zorganizowaną przestępczość
i aresztować sprawców morderstwa. Po odwołaniu stanu wyjątkowego premierem został Zoran Živković, jeden ze współpracowników Dindića.
W drugiej połowie roku 2003 jasna perspektywa europejska otworzyła się dla wszystkich krajów Bałkanów Zachodnich. Podczas szczytu w Sa134
Vladimir Pavićević
lonikach 21 czerwca 2003 uzgodniono, że Albania, Bośnia-Hercegowina,
Chorwacja, Macedonia i Serbia-Czarnogóra będę mogły uzyskać członkostwo w UE po spełnieniu wymogów. Oficjalnie UE zachęca obywateli i elity
polityczne Bałkanów Zachodnich do pracy nad ustanowieniem stabilności
w regionie, rządów prawa i sprawnie funkcjonujących gospodarek rynkowych w każdym kraju.
Parlament Serbii, zgodnie z wymogami stowarzyszenia z UE, wyraził
gotowość doprowadzenia do wymiaru sprawiedliwości podejrzanych o popełnienie zbrodni wojennych podczas konfliktów zbrojnych mających miejsce na
terytorium byłej SFRJ, zgodnie z rozporządzeniami prawnymi i zobowiązaniami
międzynarodowymi. Rada Europy przyjęła pozytywne studium wykonalności
25 kwietnia 2005, co rozpoczęło negocjacje dotyczące Porozumienia o Stabilizacji i Stowarzyszeniu.
Następny rok postawił przed Serbią, Czarnogórą i Kosowem nowe wyzwania: rozwiązanie kwestii Unii Państwowej Serbii i Czarnogóry, rozpoczęcie
negocjacji między Serbią a Kosowem w kwestii statusu Kosowa, przeszkody
w integracji europejskiej związane z niewystarczającą współpracą z Trybunałem
Haskim i przyjęcie przez Serbię nowej konstytucji.
Powstanie nowych krajów:
ostatni etap rozpadu SFRJ
Niedługo po wygaśnięciu trzyletniego okresu Unii Państwowej Serbii i Czarnogóry rząd czarnogórski ogłosił referendum dotyczące niepodległości.
21 maja 2006 ponad połowa elektoratu (55,5%) poparła stworzenie niepodległej Czarnogóry, a 3 czerwca parlament ogłosił niepodległość. Serbia oraz państwa członkowskie UE i ONZ uznały niepodległość Czarnogóry. W następnym
roku uchwalono konstytucję Republiki Czarnogóry.
Podczas negocjacji mających na celu określenie statusu Kosowa, rozpoczętych w Wiedniu w lutym 2006, członkowie delegacji serbskiej założyli, że
www.boell.pl
135
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Kosowo pozostanie częścią prawnego, politycznego i ekonomicznego systemu
Serbii. Oto przyczyny tego przekonania:
1. Zgodność z zasadami prawa międzynarodowego, według których
Serbia jest uznanym przez społeczność międzynarodową krajem z nienaruszalnymi granicami, według Końcowego Porozumienia Helsińskiego. Rezolucja
ONZ nr 1244, która dotyczy problemu Kosowa w odniesieniu do integralności
i suwerenności FRJ, której prawnym następcą jest Serbia;
2. Konstruktywny udział Serbii w procesie negocjacji. Serbia zasugerowała, że wobec Kosowa mógłby zostać zastosowany model Hongkongu
i zaproponowała pewną dozę autonomii, która zapewniłaby ochronę praw
człowieka oraz taki sam poziom wewnętrznej samorządności, jak w każdym
suwerennym państwie;
3. Poczucie bezstronności i sprawiedliwości, które łączy kwestię Albańczyków z polityką Slobodana Miloševića, a nie z obecnym państwem serbskim.
Milošević nie tylko prowadził represyjną politykę, ale również stłumił normalne
funkcjonowanie instytucji politycznych, a monopolizując władzę, uniemożliwił
rozwój społeczeństwa obywatelskiego w Serbii. Był więc główną przeszkodą
w transformacji Serbii. Milošević został odrzucony w wyborach w roku 2000,
co pozwoliło Serbii spojrzeć w stronę UE i zacieśnić współpracę ze społecznością międzynarodową. Byłoby więc niesprawiedliwe, gdyby Serbia raz jeszcze
musiała płacić cenę za politykę Miloševića.
Delegacja Albanii utrzymywała, że Kosowo powinno być niepodległym
państwem. Główne argumenty za niepodległością to:
1. Ponad 90% mieszkańców Kosowa wspiera stworzenie niezależnego
państwa. Próby utrzymania Kosowa w granicach Serbii skończyłyby się więc
niezgodą dużej i jednorodnej grupy obywateli, którzy nie byliby lojalni wobec
Serbii. To z kolei stworzyłoby niestabilną sytuację i uniemożliwiło demokratyczną konsolidację Serbii;
2. Długa historia konfliktów w Kosowie, podczas których etnicznych Albańczyków pozbawiano podstawowych praw;
136
Vladimir Pavićević
3. Zbrodnie przeciw etnicznym Albańczykom popełnione w Kosowie
w roku 1999 przed kampanią NATO, podczas których serbscy policjanci i żołnierze zabijali ludność cywilną, a tysiące ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia domów.
Negocjacje nie rozwiązały tych kwestii i 17 lutego 2008 Albańczycy z Kosowa ogłosili niepodległość. Wydarzenie to uczczono fajerwerkami w Prisztinie,
ale w Belgradzie wywołało ono zamieszki na ulicach i podpalanie zagranicznych
ambasad. Rząd Serbii stwierdził, że Serbia nigdy nie uzna niepodległego Kosowa.
Jednocześnie proces integracji europejskiej napotkał też inne przeszkody. Wbrew zapewnieniom rządu serbskiego dotyczącym pełnej współpracy
z Hagą, niemożność czy też niechęć Serbii do odnalezienia i ekstradycji Ratko
Mladića wstrzymała Proces Stabilizacji i Stowarzyszenia. Negocjacje rozpoczęto
ponownie w lecie 2007, a SAA podpisano dopiero w maju 2008.
Serbski parlament uchwalił nową konstytucję podczas nadzwyczajnej sesji parlamentu 20 września 2006. Tekst stworzono w zaledwie dwa tygodnie,
co zaowocowało pewnymi niedociągnięciami, z których największym było to,
że dokument ma charakter tymczasowy. Tekst zawiera kilka odniesień do Kosowa, a serbskie dążenie do integracji europejskiej zdaje się być wątpliwe.
Europejska przyszłość Serbii,
Czarnogóry i Kosowa?
Integracja europejska nie powinna być jedynym celem polityki zagranicznej
Bałkanów Zachodnich. Główny nacisk trzeba położyć na sprawy wewnętrzne:
reformy systemu ekonomicznego i prawnego oraz rozwój instytucji demokratycznych zgodnie z europejskimi standardami.
Jest jasne, że Serbia, Czarnogóra i Kosowo nie przewodzą procesowi
integracji europejskiej. Czarnogóra podpisała SAA w 2007 roku. Rok później
premier Czarnogóry złożył aplikację o członkostwo w UE, co sugeruje, że
Czarnogóra mogłaby otrzymać status kraju kandydującego w roku 2010.
www.boell.pl
137
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Chociaż Serbia podpisała SAA, wymogi porozumienia w dalszym ciągu nie
zostały wypełnione w związku z niewystarczającą współpracą z Trybunałem w Hadze, co zrzuca Serbię na ostatnią pozycję wśród krajów Bałkanów Zachodnich.
Mimo ogłoszenia przez Kosowo niepodległości, to UNMIK przewodzi
procesowi integracji europejskiej w Kosowie. Największą przeszkodą w integracji Kosowa jest niepewny charakter jego stosunków z Serbią. Tak więc logiczne
jest traktowanie dwóch najbardziej zapalnych kwestii na Bałkanach Zachodnich
– statusu Kosowa i integracji Serbii – jako połączonych.
Jak można by rozwiązać te problemy? Po pierwsze Serbia musiałaby zacząć postrzegać sytuację międzynarodową w sposób obiektywny i racjonalny oraz
wysłać jasny sygnał UE, że zaakceptuje sytuację w Kosowie. Ponieważ Serbia nie
jest w stanie zapobiec uznaniu niepodległego Kosowa przez UE, jedynym racjonalnym wyjściem byłoby dla niej otwarcie, a nie zamknięcie drzwi do Europy.
Serbia powinna zainicjować porozumienie z UE i albańskimi przedstawicielami Kosowa, które określiłoby status Serbów mieszkających w Kosowie, kwestię ich
obywatelstwa, wolnego dostępu do dziedzictwa kultury i możliwości swobodnego
przemieszczania się między Kosowem i Serbią. W zamian UE powinna przyznać
Serbii status kraju kandydującego i określić termin rozpoczęcia negocjacji. W ramach
współpracy regionalnej Serbia powinna nawiązać relacje dyplomatyczne z Kosowem.
Takie rozwiązanie kwestii statusu Kosowa oraz przyspieszenie integracji
Serbii z UE pomogłoby na nowo zdefiniować relacje między krajami regionu,
który przetrwał 20 lat konfliktów i wojen. Pomogłoby to znacznie Serbii i ustanowiłoby stabilność i wzajemne zaufanie na Bałkanach Zachodnich.
Vladimir Pavićević (ur.1978) jest wykładowcą na Wydziale Nauk Politycznych Uniwersytetu w Belgradzie oraz Dyrektorem Open School w Belgradzie.
Otrzymał stopień magistra w zakresie studiów europejskich. W latach 20042006 wykładał w Szkole Prawa (Wydział Nauk Politycznych) na Uniwersytecie
Czarnogóry w Podgoricy. Pavićević jest autorem i współautorem kilku książek
i esejów o tematyce europejskiej.
138
Tihomir Ponoš
8.
Chorwacja:
ostrożny
fan Europy
Tihomir Ponoš
www.boell.pl
139
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Dwadzieścia lat temu Jugosławia pogrążona była w złożonym kryzysie ekonomicznym i konstytucyjnym. Sytuację pogarszała nierozwiązana kwestia narodowościowa, niedostateczny poziom wolności politycznej i brak demokracji
w rozumieniu zachodnim. Kryzys ten wymagał znalezienia zupełnie nowego
rozwiązania. W latach 80. systemowi politycznemu nie udało się rozwiązać nagromadzonych problemów, co doprowadziło do jednego, obezwładniającego
kryzysu. System ostatecznie utracił swoją prawomocność.
Na początku 1989 roku pojawiły się pierwsze otwarte żądania zmiany w kierunku demokracji typu zachodniego, z systemem wielopartyjnym. Pragnienie Chorwatów,
by dołączyć do Wspólnoty Europejskiej, jasno widać było w dokumentach założycielskich quasi-nielegalnych, niekomunistycznych organizacji politycznych (przyszłych partii).
W owym czasie myślenie o przyszłości Chorwacji poza ramami Jugosławii, jako o niezależnym państwie, obarczone było ogromnym ryzykiem. Myślenie w kategoriach wyjścia
z ram Jugosławii, czy to w formie federacji jugosłowiańskiej, czy też utworzenia niezależnego państwa chorwackiego, było politycznie niestosowne. Idei takich nie można było
wyrażać publicznie nawet w czasach, gdy reżim socjalistyczny zaczął już zanikać. Tak więc
europejska przyszłość dla Chorwacji po raz pierwszy odzwierciedliła się w (przedefiniowanej) strukturze Jugosławii. Nadzwyczaj złożone relacje pomiędzy obecną Chorwacją
a Wspólnotą/Unią Europejską mają swoje korzenie w tym właśnie okresie.
Slavko Goldstein, założyciel i pierwszy prezes pierwszej niekomunistycznej partii w Chorwacji po II Wojnie Światowej1, jaką był Hrvatski socijalno-liberalni savez (Chorwacka Unia Socjalno-Liberalna), uważał, że rozwiązaniem dla
problemów federalnej Jugosławii są ramy europejskie. W lutym 2009, podczas
obchodów 20. rocznicy założenia HSLS, oświadczył, że wierzył wówczas, iż Jugosławia dołączy do Europy jako Jugosławia (co było ewidentnie jego ostatecznym
celem), i że w ten sposób rozwiązałyby się jej wewnętrzne problemy. Na początku 1989 roku Franjo Tuđman, który później został pierwszym prezydentem
1 140
SLS utworzona została w 1989 r. i po zmianach prawnych w roku 1990 przekształciła
H
się w regularną partię.
Tihomir Ponoš
Chorwacji, przygotował program HDZ (Chorwacka Wspólnota Demokratyczna2), w którym pisał, iż „HDZ jasno opowiada się za przyłączeniem się SFRJ [Socjalistycznej Federalnej Republiki Jugosławii] do Wspólnoty Europejskiej”3. Niemal
w tym samym czasie Dražen Budiša pisał swój własny program nowej partii politycznej. Na początku 1989 roku nie wolno mu było przemawiać publicznie, jako
że oficjalnie ogłoszono go przeciwnikiem reżimu socjalistycznego. Jednakże wiosną 1990 roku, po ustąpieniu Goldsteina ze stanowiska, Budiša został prezesem
HSLS, a tym samym najważniejszym politykiem opozycji w pierwszej połowie lat
90. W projekcie oświadczenia Pierwszego Zgromadzenia Hrvatski savez za demokraciju (Chorwacki Sojusz Demokratyczny) w połowie lutego 1989 roku napisał:
„Celem Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej jest demokratyczna Chorwacja, dostatnia pod względem gospodarczym i kulturalnym, politycznie suwerenna,
pluralistycznie oparta na fundamentach równości wewnątrz społeczności jugosłowiańskiej oraz mająca w perspektywie dołączenie do Wspólnoty Europejskiej”4.
Po wielopartyjnych wyborach wiosną 1990 roku i, co za tym idzie, zmianie władzy (komunistyczną partię SKH-SDP zastąpiła nacjonalistyczna HDZ),
kwestia integracji europejskiej zeszła na drugi plan5. Spowodowane to było fak-
2 uđman pragnął nazwać partię Hrvatski demokratski zbor (Chorwackie Zgromadzenie DeT
mokratyczne), ale utworzono ją pod nazwą Hrvatska demokratska zajezdnica (Chorwacka
Wspólnota Demokratyczna) i pod tą nazwą partia funkcjonowała od 1990 r. Niemal przez
cały czas, z wyjątkiem lat 2000-2003, HDZ była partią rządzącą.
3 arko Hudelist, Banket u Hrvatskoj – prilozi povijesti hrvatskog višestranačja 1989.-1990.,
D
Zagrzeb 1999, Globus International, s. 34.
4 Hudelist, ibidem, s. 35.
5 o wyborach, które odbyły się wiosną 1990 r., publiczna dyskusja na tematy europejP
skie często ograniczała się do debaty dotyczącej godzin pracy. W socjalistycznej Jugosławii
w wielu firmach pracowało się od 7 rano do 3 po południu. W dyskusjach publicznych,
a w szczególności medialnych, przypominano, że w Europie godziny pracy przypadały na 9
rano – 5 po południu. Argumentowano, że ludzie przychodziliby później do pracy i później
wracali do domu. Nie mogliby zjeść w domu obiadu i musieliby mieć dochody wystarczające na jedzenie w barze. Godziny otwarcia żłobków i innych instytucji również nie pokrywały się z godzinami obowiązującymi w Unii Europejskiej. Kwestia ta należała do ulubionych
tematów europejskich w początkowym okresie demokracji w Chorwacji i zaowocowała
obfitą korespondencją do gazetowych działów kontaktu z czytelnikami.
www.boell.pl
141
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
tem, iż elita polityczna była świadoma, że Wspólnota Europejska przyjmuje jedynie państwa niepodległe, a Chorwacja do takich nie należała. Poza tym w owym
czasie dominującym problemem był ciągnący się kryzys jugosłowiański. Politycy
chorwaccy usiłowali przede wszystkim stworzyć sprawną narodową platformę
polityczną i przeciwstawiali się liniom związanym z ideą Wielkiej Serbii, promowanej przez serbskiego przywódcę Slobodana Miloševicia. Milošević, jako
pierwszy jugosłowiański polityk, podważył konstytucję państwa i spójność granic
jednostek federalnych składających się na SFRJ. Udało mu się również zwerbować do swej sprawy potężną JNA (Jugosłowiańską Armię Ludową).
W ostatnich stadiach rozpadu Jugosławii – wiosną 1991 roku – kraje europejskie stały się ważnym źródłem prawomocności dla niektórych przywódców
państw federalnych. O wsparcie proszono nie tyle Brukselę, jako siedzibę Wspólnoty Europejskiej, co konkretne potężne kraje członkowskie. Próby zapewnienia
sobie wsparcia USA nie powiodły się. W czerwcu 1991 roku w Słowenii wybuchła pierwsza z jugosłowiańskich wojen, tak zwana „wojna operowa”, gdy Słowenię zaatakowały siły JNA. Zakończenie tego konfliktu pokazało zarówno potęgę,
jak i polityczną impotencję Europy, gdy Jugosławia się rozpadła.
Sytuacja ta ukazała również pragnienie, w szczególności ze strony republik
prozachodnich (Słowenia i Chorwacja), uzyskania aprobaty Brukseli dla swoich starań o niepodległość. Wspólnota Europejska zademonstrowała swoją siłę polityczną
na początku czerwca 1991 roku, kiedy „wojna operowa” zakończyła się rozejmem
z Brijuni6. Pod presją Wspólnoty Europejskiej JNA przystała na wycofanie się ze Słowenii, w zamian za co Chorwacja i Słowenia zgodziły się de facto zawiesić deklarację
niepodległości (przyjętą pod koniec czerwca) na trzy miesiące, do 8 października7.
142
6 azwany tak od wyspy Brijuni (Brioni) niedaleko miasta Pula w Chorwacji. Wyspa ta była
N
ulubionym miejscem spędzania urlopu przez jugosłowiańskiego przywódcę komunistycznego Josipa Broza Tito (1892-1980), ojca założyciela socjalistycznej Jugosławii.
7 la obywateli Republiki Chorwacji oznacza to, że mają dwa święta narodowe zamiast
D
jednego: 25 czerwca (kiedy to obchodzi się Dzień Państwowości) i 8 października (Dzień
Niepodległości).
Tihomir Ponoš
Jednakże wkrótce po tym wydarzeniu Wspólnota Europejska pokazała
swą słabość, gdy nie udało jej się powstrzymać wojny przeciw Chorwacji. Podczas wojny chorwacka telewizja często wyświetlała spot, który jasno pokazywał,
w jakim stopniu Chorwacja w owym czasie polegała na Europie. Film ten pokazuje angielską nazwę kraju – Croatia – na przestrzeni trzech lat, w trzech podobnych, a jednak odmiennych wersjach. W spocie przedstawiającym rok 1990
w nazwie dominowały czerwone i białe kwadraty, silnie związane z identyfikacją wizualną Chorwacji (bezpośrednie odniesienie do przywróconej tożsamości
narodowej po upadku systemu komunistycznego). Przy roku 1991 obraz zdominowany był przez czerwoną kroplę krwi (aluzja do wojny 1991 roku). Przy
roku 1992 (film wyświetlano w roku 1991) Wspólnota Europejska figurowała
jako niezbędny wyznacznik Chorwacji; litera „o” w słowie „Croatia” uformowana była z 12 żółtych gwiazd, takich samych jak te na fladze europejskiej. Jeden
z innych spotów telewizyjnych pokazywanych w roku 1991 zatytułowany był
„Europo – 13 to twoja szczęśliwa liczba”, co stanowiło aluzję do Chorwacji mającej zostać 13-tym członkiem Wspólnoty Europejskiej. Inne mało realistyczne
oczekiwania obywateli Chorwacji zawarte były w pierwszej (niezwykle popularnej) antywojennej piosence Tomislava Ivčicia, pod tytułem „Stop the War in
Croatia”, śpiewanej po angielsku. Jedna ze zwrotek brzmi: „Niech Chorwacja
zostanie jedną z gwiazd Europy/ Europo, możesz zakończyć wojnę”. Nieprzypadkowo piosenka śpiewana była w języku angielskim, a nie chorwackim. Powód był prosty: jej odbiorcami mieli być nie politycy chorwaccy, a europejscy,
oraz publiczność międzynarodowa.
Wojna w Chorwacji wybuchła z całą mocą w sierpniu 1991 roku. Do
tego momentu było to głównie powstanie zbrojne mieszkającej w Chorwacji
ludności serbskiej, wspieranej przez reżim Slobodana Miloševicia, przy logistycznym wsparciu JNA. Jednakże w sierpniu JNA (już nie „jugosłowiańska”, lecz
pod bezpośrednią kontrolą Miloševicia, a zatem wyłączona z czysto formalnego
łańcucha dowodzenia opartego na instytucjach federalnych) zaangażowała się
całkowicie, zajmując stanowisko przeciw Chorwacji. W tym okresie w Chorwww.boell.pl
143
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
wacji rosła liczba „obserwatorów europejskich”8. Pogląd głoszący iż Europa mogła wówczas położyć kres wojnie, do dziś jest w Chorwacji popularny, mimo
że opiera się on na przecenianiu potęgi Wspólnoty Europejskiej i niewłaściwej
ocenie sytuacji wewnętrznej w Jugosławii, jako że siły Wielkiej Serbii próbowały
rozwiązać problem poprzez wojnę, a nie przy użyciu innych środków. Wciąż
utrzymuje się przekonanie, iż Europa mogłaby uniknąć wielu problemów, gdyby nie wahała się wówczas w kwestii formalnego uznania niepodległości Słowenii i Chorwacji.
Mimo że przedmiotem dyskusji może być to, czy konieczne było odkładanie uznania niepodległości Chorwacji przez opinię międzynarodową aż
do stycznia 1992 roku, trzeba powiedzieć, iż Chorwacja i Słowenia nie musiały w rzeczywistości czekać tak długo. Wojna wybuchła z całą siłą w sierpniu 1991 roku, a oficjalne uznanie międzynarodowe nastąpiło 15 stycznia
1992 roku. Zupełnie oddzielną kwestią jest to, że opóźnienie to wydawało się
chorwackiej populacji niesprawiedliwe i nazbyt długie. Ciekawe mogłoby być
zbadanie archiwów Brukseli, by stwierdzić, jak bardzo w uznaniu Chorwacji
pomogły państwom członkowskim raporty obserwatorów.
Ów proces uznawania niezależności dał ogólne pojęcie co do natury przyszłych relacji pomiędzy Wspólnotą/Unią Europejską a Chorwacją.
Jako warunek uznania Bruksela zażądała od Chorwacji przyjęcia Ustawy
Konstytucyjnej o Prawach Mniejszości Narodowych. Została ona wprowadzona w życie, lecz pokazało to nie tylko stosunek do mniejszości prezentowany przez rząd prezydenta Franjo Tuđmana, ale również względnie
słabe predyspozycje Chorwacji do wprowadzania wewnętrznych reform.
Większość reform, zwłaszcza w ostatnich latach, wprowadzono ze wzglę-
8 144
„ Obserwatorzy europejscy” byli dla Chorwatów przedmiotem drwin. Ubierali się na biało,
co w Chorwacji stanowi zwyczajowy strój pracowników cukierni i przez co nazywano ich
„lodziarzami”. Jednocześnie opinia publiczna nie mogła lub nie chciała dostrzec wyraźnego braku zaangażowania USA w rozwiązanie kryzysu w Jugosławii latem 1991 roku, jak
również faktu, iż Wspólnota Europejska, nieposiadająca własnych sił militarnych, nie mogła
zrobić nic poza wysłaniem obserwatorów.
Tihomir Ponoš
du na zewnętrzną presję, w szczególności ze strony Brukseli. Widoczne
to było już w roku 1991. W praktyce Ustawa Konstytucyjna nie zapewniła
mniejszościom narodowym wystarczającej ochrony. Zwłaszcza Serbowie
mieszkający w „wolnej strefie” na terytorium Chorwacji 9 doświadczali
prześladowań i łamania praw obywatelskich, zarówno w trakcie wojny,
jak i bezpośrednio po jej zakończeniu. Jednakże przyjęcie tej ustawy pokazało gotowość Chorwacji do przyjęcia wewnętrznych reform politycznych oraz – do pewnego stopnia – kompromisu wobec presji ze strony
Brukseli. Proces formalnego uznania niepodległości wytworzył trwałą atmosferę braku zaufania pomiędzy Chorwacją i Wspólnotą/Unią Europejską. Chorwacja straciła wiarę w Unię również dlatego, że jej oczekiwania
były zbyt wielkie, i dlatego że uświadomiła sobie, iż potęga i wpływy Unii
Europejskiej mogły odgrywać co najwyżej ograniczoną rolę w rozwiązywaniu problemów politycznych, a w szczególności związanych z wojną.
Jednocześnie UE nieufnie podchodziła do Chorwacji, nie tylko ze względu
na jej stosunek do mniejszości w latach 90., ale również na sposób, w jaki
Chorwacja wmieszała się w wojnę w Bośni i Hercegowinie. Chorwacja
stawała się krajem, w którym praktyki demokratyczne stosowano w coraz
mniejszym stopniu, co w końcu doprowadziło do otwartej autokracji prezydenta Tuđmana10.
9. odczas wojny 1991-1995 Serbowie zajmowali te części Chorwacji, w których stanowili
P
większość lub znaczącą mniejszość, i ogłaszali się niezależnymi od nowej Republiki Chorwacji. Pozostała część Chorwacji była „wolna”.
10 yło to najbardziej widoczne w czasie „kryzysu Zagrzebskiego”. Podczas lokalnych wyB
borów w Zagrzebiu w roku 1995, koalicji siedmiu partii udało się uzyskać większość
w Radzie Miejskiej Zagrzebia i doprowadzić do wybrania jednego z ich kandydatów na
burmistrza. Zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami nowo wybranego burmistrza
Zagrzebia musiał zatwierdzić prezydent Tuđman, który jednak cztery razy z rzędu odmówił, twierdząc że nie zgodzi się na „sytuację opozycyjną w Zagrzebiu”. W ten sposób
przeciwstawił się woli wyborców. HDZ Tuđmana przegrała także lokalne wybory w Zagrzebiu w roku 1997, ale wtedy partia przekupiła dwóch przedstawicieli opozycji, co dało
jej przewagę w Radzie Miejskiej; wybranie jej kandydata na burmistrza było potem jedynie
formalnością.
www.boell.pl
145
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Europa jest w porządku, ale to Stany
rozwiązują problemy
W ostatniej dekadzie XX wieku dla politycznych przywódców Chorwacji USA
były znacznie ważniejsze niż UE. Po wybuchu wojny w Bośni i Hercegowinie
USA coraz bardziej angażowały się w próby rozwiązania kryzysu związanego
z rozpadem Jugosławii. Chorwacka elita polityczna zdała sobie sprawę, że USA
posiadały polityczną (oraz militarną) siłę pozwalającą kończyć wojny. Niektóre
z państw UE w dalszym ciągu były dla Chorwacji ważne, ale w porównaniu
z ówczesnym zorientowaniem chorwackiej polityki zagranicznej na Amerykę,
państwa europejskie odgrywały niewielką rolę. Wojna w Chorwacji zakończyła
się w sierpniu 1995 roku, kiedy armia chorwacka wyzwoliła większość okupowanych terenów w operacji „Burza” (Oluja)11.
Po operacji „Burza” wojska chorwackie popełniały zbrodnie (włącznie
z mordowaniem cywili i licznymi podpaleniami) i prześladowały niedobitków
serbskiej mniejszości narodowej. System sądowniczy Chorwacji nie miał dość
mocy ani woli, by zajmować się tymi zbrodniami. To właśnie te wydarzenia
miały w nadchodzących latach stanowić największą kość niezgody w negocjacjach Chorwacji dotyczących akcesji do UE.
W drugiej połowie lat 90. Chorwacja nie przejawiała pragnienia przyłączenia się do Unii Europejskiej ani żadnych większych starań w tym kierunku,
chociaż było jasne, że to właściwy moment12. Przeciwnie, prezydent Franjo
Tuđman i jego rządząca partia HDZ przejawiały paranoiczny stosunek do UE
146
11 eintegracja pozostałych okupowanych terenów na wschodzie Chorwacji przebiegła spoR
kojnie. Po podpisaniu traktatu pokojowego jesienią 1995 roku siły pokojowe Narodów
Zjednoczonych (UNTAES) zostały wysłane do tej części Chorwacji pod komendą amerykańskiego generała (na prośbę prezydenta Tuđmana).
12 horwację przyjęto do Rady Europy dopiero w 1996 roku, ponad cztery lata od czasu
C
formalnego uznania jej niepodległości i przyjęcia do ONZ, mimo że spełniła podstawowy warunek (zniesienie kary śmierci) już w 1990 roku, uchwalając nową konstytucję.
Jednakże jakość tamtejszej demokracji, włącznie z wolnością mediów, nie odpowiadała
standardom Rady Europy.
Tihomir Ponoš
i społeczności międzynarodowej. Usiłowali oni przekonać społeczeństwo, że
społeczność międzynarodowa, a w szczególności niektóre państwa europejskie (Wielka Brytania, Francja – jakkolwiek w mniejszym stopniu, odkąd do
władzy doszedł prezydent Chirac – i czasem niektóre środowiska we Włoszech) pragnęły wskrzesić Jugosławię lub promować jakąś inną formę integracji
Bałkanów13. Mimo że istniała oficjalna polityka akcesyjna UE, narastała izolacja
Chorwacji w społeczności międzynarodowej spowodowana rosnącą autokracją
i odrzucaniem standardów demokratycznych14.
Punkt zwrotny nastąpił po wyborach parlamentarnych na początku
2000 roku, kiedy do władzy doszła koalicja sześciu partii, na których czele stali
Socjaldemokraci i Liberałowie pod przywództwem Ivica Račana, a Stjepan Mesić
wygrał wybory prezydenckie. Mesić, który we wczesnych latach 90. był wysoko
postawionym działaczem HDZ, w 1994 został jej najsłynniejszym zdrajcą. Nowy
kierunek w polityce formalnie odzwierciedliło utworzenie Ministerstwa Integracji
Europejskiej. Ministerstwo to pozostawało niezależne aż do początku 2005 roku15.
13 łaśnie z tego powodu podczas kampanii wyborczej wiosną 1997 roku rządząca partia
W
HDZ używała przedwyborczego sloganu „Tuđman, not Balkan” (Tuđman, nie Bałkany).
Paranoja osiągnęła swoją kulminację w grudniu 1997 roku, gdy zdecydowano o poprawkach do konstytucji. Poprawiony artykuł 141, paragraf 2 konstytucji brzmi: „Zabronione
jest wszczynanie jakichkolwiek działań na rzecz ustanawiania sojuszy pomiędzy Republiką
Chorwacji a innymi państwami, jeżeli sojusze takie miałyby lub mogłyby prowadzić do
odnowienia wspólnoty państw południowosłowiańskich lub państwa bałkańskiego w jakiejkolwiek formie”.
14 Izolację tę można było łatwo zaobserwować podczas pogrzebu prezydenta Tuđmana
w 1999 roku. Jedynym obecnym na pogrzebie zagranicznym szefem państwa lub rządu
był prezydent Turcji, Suleyman Demirel. W rezultacie powstał popularny dowcip: „Jaka
jest jednostka miary samotności?” na co odpowiedź brzmiała „Jeden Demirel”.
15 a początku tego roku Miomir Žužul, minister spraw zagranicznych w rządzie HDZ
N
(która wygrała wybory w 2003 roku), zmuszony został do rezygnacji wskutek skandali
finansowych. Ivo Sanader, premier i prezes HDZ, nie znalazł nikogo, kto wydałby mu
się dość kompetentny, by przejąć tekę ministra spraw zagranicznych, więc połączył dwa
ministerstwa – Spraw Zagranicznych i Integracji Europejskiej – w jedno. Kolinda Grabar
Kitarovic, minister integracji europejskiej, przyjęła stanowisko ministra w nowym ministerstwie. Co ciekawe, po wyborach w roku 2007 zaczęła karierę dyplomatyczną, lecz nie
w żadnym z państw europejskich, ani w siedzibie UE. Kitarovic zajęła stanowisko ambasadora Chorwacji w USA.
www.boell.pl
147
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Co ciekawe, Sabor – chorwacki Parlament – ustanowił Komitet do spraw Integracji
Europejskiej dopiero w lutym 2001 roku.
W owym czasie powróciła historia o tym, jak to UE chciała popchnąć
Chorwację w stronę „związku bałkańskiego”. Temat ten dominował również
podczas zjazdu UE w Zagrzebiu w listopadzie 2000 roku16. To przykład wewnętrznej kwestii politycznej, który dobrze ilustruje stosunek zarówno elity politycznej, jak i opinii publicznej, wobec państw sąsiednich (nie licząc Słowenii,
która była już dużo dalej na drodze do integracji europejskiej). Nie tylko opozycyjna HDZ, ale i liczne mniejsze prawicowe grupy wykorzystywały temat przywrócenia Jugosławii poprzez „związek bałkański” do własnych celów. Do sytuacji
tej przyczyniła się niezręczność, z jaką Unia ukuła termin „Bałkany Zachodnie”
(według UE są to państwa byłej Jugosławii z wyłączeniem Słowenii oraz Albania, tj. wszystkie państwa pozostające w tyle w procesie integracji europejskiej).
W październiku 2001 w Luksemburgu podpisano Porozumienie o Stabilizacji
i Stowarzyszeniu (SAA). Podczas ratyfikacji dokumentu przez parlament opozycyjna HDZ wymaszerowała z sali. Największa dysputa dotyczyła zawartego
w SAA wyraźnego zalecenia, mówiącego o zacieśnieniu współpracy w regionie
(na Bałkanach Zachodnich). Gdy w 2003 roku HDZ ponownie przejęła władzę,
nie próbowała przeciwstawiać się warunkom zawartym w SAA, lecz nalegała na
przyspieszenie integracji Chorwacji z UE. Nie wystarczyły wyjaśnienia, że nie
było intencji przywracania Jugosławii ani tworzenia nowej federacji w Europie
Południowo-Wschodniej. Jeszcze na początku 2003 roku minister ds. integracji
europejskiej powiedział: „Należy jasno powiedzieć społeczeństwu, że nawet
gdyby w Unii Europejskiej istniały platformy polityczne, których celem byłoby
utworzenie systemu federalnego na Bałkanach Zachodnich, dla Chorwacji takie
16 148
ył to pierwszy szczyt UE zorganizowany poza jej granicami. Podczas tego spotkania
B
rozpoczęto negocjacje dotyczące podpisania Porozumienia o Stabilizacji i Stowarzyszeniu
pomiędzy Chorwacją a UE. Organizacja szczytu w Zagrzebiu podkreślała głębię zmian,
jakie nastąpiły po wyborach z początku 2000 roku i wysyłała pozytywny sygnał do nowego
proeuropejskiego rządu Chorwacji.
Tihomir Ponoš
rozwiązanie byłoby nie do przyjęcia, jako że jest to granica, której Chorwacja
nigdy nie przekroczy, ponieważ konstytucja Chorwacji zabrania tworzenia jakichkolwiek związków bałkańskich. Nigdy nie będziemy w tym uczestniczyć,
nawet jeśli pojawi się taka propozycja”17.
Syndrom „ostatniej przeszkody”
Po uformowaniu się koalicyjnego rządu na początku 2000 roku oczekiwania
opinii publicznej były niezwykle wysokie i mało realistyczne. To samo dotyczyło
opinii na temat wejścia Chorwacji do UE. Podczas trwania tych rządów w Chorwacji doszło do kilku ważnych przełomów. Po okresie rządów autokratycznych,
zwłaszcza w drugiej połowie lat 90., społeczeństwo stało się bardziej demokratyczne. Atmosfera nie była już tak napięta i można było swobodniej dyskutować
o problemach. Pomimo wielkich trudności podczas wprowadzania w życie nowej Ustawy Konstytucyjnej o Prawach Mniejszości Narodowych (wynikłych za
sprawą wewnętrznych sporów w rządzącej partii SDP), mniejszości narodowe,
zwłaszcza serbska, znajdowały się w dużo lepszej pozycji niż dotychczas. Po
prostu nie postrzegano ich już jako zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa.
Dużo większa była także świadomość konieczności wprowadzenia nowych
praw dla mniejszości. (Na tym etapie aspekt legislacyjny był znacznie ważniejszy
od implementacji.) Można to było również zaobserwować przy odbudowie
terenów zniszczonych wojną, jako że terenom zamieszkałym przez mniejszość
serbską hojniej przyznawano środki na odbudowę. Ważnym krokiem było zezwolenie Serbom, którzy uciekli do Serbii po operacji „Burza” w 1995 roku, na
powrót do domów.
Dobre stosunki pomiędzy Chorwacją i UE znajdowały odbicie w niezwykle silnym publicznym poparciu dla wejścia Chorwacji do UE. Liczba ludzi
17 even Mimica w wywiadzie dla pisma „Slobodna Dalmacija”, cytat z magazynu „PanoraN
ma” (tygodniowy dodatek do gazety „Vjesnik”) nr 59 z 18 stycznia 2003.
www.boell.pl
149
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
popierających akcesję wzrosła do 78% i przez cały czas rządów koalicji utrzymywała się na poziomie ponad 70%. Jednakże rząd pod przywództwem Račana
zapoczątkował także politykę pod hasłem „pozostała nam tylko jedna rzecz do
zrobienia, żeby usunąć ostatnią przeszkodę na drodze do UE”. Do najdłuższego
i najpoważniejszego kryzysu doszło latem 2001 roku, kiedy to Międzynarodowy
Trybunał Karny dla Byłej Jugosławii (ICTY) dostarczył do Zagrzebia akt oskarżenia emerytowanego generała Ante Gotoviny, uważanego przez chorwacką
opinię publiczną za bohatera. Gotovina, który o akcie oskarżenia dowiedział się
jeszcze przed jego oficjalnym ogłoszeniem, zniknął. Do czasu aresztowania Gotoviny w grudniu 2005 roku niewystarczająca współpraca z ICTY, o której Sąd
również doniósł UE, przedstawiana była przez media chorwackie jako główna
przeszkoda na drodze do przyjęcia Chorwacji do UE. Wśród elity politycznej
(Gotovina ukrywał się przez dwie kadencje rządu: zniknął za rządów Račana,
a aresztowany został za Sanadera) panował powszechny pogląd, iż aresztowanie Gotoviny było ostatnim warunkiem stawianym Chorwacji18.
W oczach chorwackiej opinii publicznej ICTY miała przez lata być
postrzegana jako główna przeszkoda na drodze do UE, mimo że Chorwacja zobowiązała się do współpracy z nią w specjalnej Ustawie Konstytucyjnej
18 150
olitycy chorwaccy nabrali zwyczaju powiadania „to ostatni warunek, jaki mamy do spełP
nienia”. Przypadek Gotoviny to jedynie najbardziej znana sprawa. Na początku 2008 roku
Chorwacja ogłosiła utworzenie ZERP (Ochronny Pas Ekologiczno-Rybacki), mimo że
dotychczasowe doświadczenia wskazywały, iż może to się spotkać z dezaprobatą UE,
a zwłaszcza Włoch i Słowenii, i że mogłoby to wywołać poważny kryzys podczas negocjacji akcesyjnych. Na dodatek Chorwacja nie ma środków na wprowadzenia ZERP w życie.
W marcu 2008 Chorwacja zdecydowała się zawiesić wprowadzenie ZERP dla państw
członkowskich UE. Jednakże Premier Sanader, który od miesięcy zapowiadał, że projekt
ZERP nie upadnie, jako że reprezentował suwerenne prawo Chorwacji i który głosił hasło
„albo ZERP, albo UE”, przygotował opinię publiczną ogłaszając zawieszenie transportów
żywności do państw członkowskich UE. W drugiej połowie 2009 Chorwacja znalazła się
w trudnej sytuacji, ponieważ nie wprowadziła w życie restrukturyzacji przemysłu stoczniowego. Stocznie stały się ostatnim warunkiem, po spełnieniu którego przyjęcie do UE
miałoby nastąpić niemal automatycznie. Gdy Słoweńcy blokowali negocjacje akcesyjne
z powodu nierozwiązanych kwestii granic, Chorwaci przestali mówić o przemyśle stoczniowym, a rolę czynnika powstrzymującego akcesję przejął problem granic. Warto zauważyć, że przemysł stoczniowy w Chorwacji do dziś czeka na restrukturyzację.
Tihomir Ponoš
o Współpracy z ICTY. Mniej uwagi poświęcano rzeczywistym problemom,
takim jak korupcja, słabe sądownictwo i skromne zdolności do reform samej
administracji państwa. Co więcej, społeczność międzynarodowa, zwłaszcza
OBWE (Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie) oraz w mniejszym stopniu UE, zgłosiła obiekcje wobec Chorwacji na podstawie jej braku
chęci rozprawienia się z kwestią zbrodni wojennych popełnionych na ludności
serbskiej przez członków armii chorwackiej. Dopiero wiosną 2009 roku OBWE
uznała, że rozstrzyganie kwestii zbrodni wojennych w Chorwacji, niezależnie
od oskarżonego, osiągnęło satysfakcjonujący poziom, i ogłosiła plany zamknięcia
swojej siedziby w Zagrzebiu do końca 2009 roku19.
„Sprawa Gotoviny” wszczęła również ożywioną dyskusję dotyczącą wejścia do UE i niepodległości. Wiązało się to z pytaniem, czy oskarżony generał
chorwacki powinien zostać „poświęcony” w imię członkostwa w Unii, niezależnie od tego, czy faktycznie był odpowiedzialny za zbrodnie czy nie. Dyskusja ta
wynikała z niedostatecznej wiedzy na temat Unii Europejskiej i z wewnętrznej
manipulacji politycznej, ale pokazała również, iż naród chorwacki nie jest w pełni
uformowany z punktu widzenia suwerenności. Mimo że przedstawia się on jako
stary naród20, jest również młodym państwem, które istnieje niezależnie niecałe
18 lat. Ów brak doświadczenia suwerenności widać wyraźnie we względnej
łatwości, z jaką wraca publiczna dyskusja na temat jej potencjalnej utraty. Jasne
jest, że suwerenność interpretuje się jako coś nadnaturalnego i że jej (fikcyjne)
zagrożenie budzi ogromny strach. Unia Europejska zatem pomogła zmienić takie postawy, jako że członkostwo zmusi Chorwację do przekazania części swo-
19 S zczególnie ważne zarówno dla chorwackiego sądownictwa, jak i społeczeństwa w ogóle, było orzeczenie jednego państwa, skazujące generała (zwycięskiej) armii tego samego państwa za zbrodnie wojenne i ukaranie go 12 latami więzienia. Norac przebywał
w areszcie od lutego 2001 roku, a skazany został w czerwcu 2004 roku.
20 la Chorwacji oznacza to „od VII wieku”, jako że wówczas Chorwaci zaczęli zajmować
D
tereny, na których mieszkają do dziś. Jednocześnie „od VII wieku” stało się ironicznym
sloganem dla osób, które wyjaśniały coś w sposób przesadzony i nazbyt długi, co również wskazuje na ironiczny stosunek Chorwatów do historii motywowanej względami
politycznymi.
www.boell.pl
151
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
jej suwerenności instytucjom europejskim. Owa walka o suwerenność czasem
przejawia się w kwestiach ekonomicznych, takich jak stocznie. Część mediów
przedstawia Brukselę jako zagrożenie dla chorwackiego przemysłu stoczniowego (który upada bez „pomocy” Brukseli), a zatem również dla egzystencji tysięcy
rodzin Chorwatów. Stocznie, stanowiące znaczną część gospodarki Chorwacji,
przestają zatem być przemysłem, a stają się czymś w rodzaju nietykalnej sfery,
której nie powinna zakłócać ani zagrażać żadna zewnętrzna siła. Oczywiste jest,
że w tak emocjonalnej sytuacji trudno jest przeprowadzić jakąkolwiek obiektywną dyskusję na temat faktycznego stanu chorwackiego przemysłu stoczniowego. Wiosną 2005 roku, podczas lokalnych wyborów, miała miejsce dziwna
dyskusja na temat zagrożenia, jakie Unia Europejska stwarza dla suwerenności.
Dyskusja ta, zainicjowana przez dużą partię prawicową, spotkała się z potężnym
odzewem społeczeństwa. Jej tematami były lokalne specjały kulinarne, takie jak
biały ser i śmietana, przygotowane tradycyjnymi metodami. Twierdzono, że
UE zabroni wytwarzania tego typu produktów. Postrzegano to nie tylko jako
zagrożenie dla narodowej niezawisłości, ale – co gorsza – jako atak na tożsamość narodową Chorwacji. Prawdą jest, iż po przystąpieniu do UE, Chorwaci
wciąż będą mogli delektować się białym serem i śmietaną kupowanym na targu,
a zmiana polegać będzie na tym, że produkty te będą musiały spełniać standardy
zdrowotne i higieniczne.
Podczas procesu akcesyjnego w Chorwacji rosło poczucie identyfikacji
narodowej, w szczególności wśród ludzi młodych, chociaż te czynniki niekoniecznie muszą być powiązane. Ciekawe, że to narastające poczucie tożsamości narodowej miało swój początek w połowie bieżącej dekady, w czasie gdy
Chorwacja robiła postępy w polityce zagranicznej i poprawiała się jej sytuacja
gospodarcza. Jednakże „pochopne byłoby przypisywanie tego wzrostu przywiązania do ojczyzny wśród młodych ludzi jakimś odizolowanym czynnikom. Można założyć, że narastająca niepewność jutra, malejące zaufanie do przywódców
politycznych, coraz silniej zaznaczające się problemy egzystencjalne i rosnąca
przepaść pomiędzy bogatymi i biednymi doprowadziły do poszukiwania bez152
Tihomir Ponoš
pieczniejszych modeli społeczeństwa. Naród reprezentuje jedyne bezpieczne
schronienie, podobnie jak rodzina i Kościół, i zrozumiałe jest, że w kontekście
niestabilności społecznej te czynniki zyskują na wadze”21.
Tożsamość narodowa i niezależność terytorialna wciąż odgrywają ważną
rolę w procesie akcesyjnym Chorwacji w roku 2009. Spodziewano się iż Chorwacja zakończy negocjacje w tym roku, jeśli spełni wszystkie kryteria. Jednakże
w grudniu 2008 roku Słowenia zablokowała otwarcie 11 rozdziałów negocjacji na
podstawie nierozwiązanej dysputy granicznej i kwestii morskiej. Najwyraźniej słoweńska elita polityczna postanowiła użyć przysługującego jej jako państwu członkowskiemu UE prawa weta w celu uzyskania pewnych korzyści terytorialnych22.
Premier Ivo Sanader wielokrotnie twierdził, że Chorwacja nie zamierza
handlować swoim terytorium w celu dołączenia do UE, w czym wspiera go
prezydent Stjepan Mesić i wszystkie ważne partie. Kwestia suwerenności raz
jeszcze stała się ważna dla Chorwacji i jej drogi do UE. W tym wypadku sprawa
dotyczy wprawdzie niewielkiego terytorium, ale pozostaje nierozwiązana.
Poczucie wyższości i poczucie niższości
– nauczyciel i uczeń
Wolno toczący się proces akcesyjny doprowadził, przynajmniej wśród pewnej
części elity politycznej, do rozwoju nowego rodzaju tożsamości narodowej,
opartego na dumie. Po wyborach parlamentarnych w 2003 roku nastąpiła zmia-
21 F urio Radin, Nacionalna vezanost i odnos prema Europi u Mladi Hrvatske i europska integracija, red. Vlasta Ilišin, Institut za društvena istraživanja, Zagrzeb 2005, s. 191-192.
22 onflikt dotyczy granicy morskiej w Zatoce Piran, gdzie Słowenia chce uzyskać dostęp
K
do otwartego morza. Spór trwa od 1992 roku, tj. od momentu uzyskania niepodległości
przez oba państwa. Podczas tych 17 lat strona słoweńska wielokrotnie odrzucała padające
ze strony Chorwacji propozycje arbitrażu lub skierowania sprawy do Międzynarodowego
Trybunału Sprawiedliwości ONZ. W rezultacie, jako że akcesja Chorwacji została zablokowana w kwietniu 2009 roku, Słowenia nie tylko nie osiągnęła swojego celu, ale również doprowadziła do tego, że stosunki chorwacko-słoweńskie są dziś najgorsze w historii
i spowodowała znaczące szkody materialne dla własnej gospodarki.
www.boell.pl
153
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
na rządu. Do władzy powróciła prawicowa HDS, która nie tylko krytycznie, ale
często również sceptycznie odnosiła się do poprzedniego rządu (oraz wstąpienia do UE). Okazało się jednak, że tym razem HDZ uczyniła z wstąpienia
Chorwacji do UE swój absolutny priorytet. Po przejęciu władzy partia szybko
zmieniła swoją retorykę i zachowanie, i zrobiła co w jej mocy, by zaprezentować się jako największy orędownik integracji europejskiej i wartości europejskich (jakiekolwiek by one były). Pierwszy krok o daleko idących skutkach
nastąpił bezpośrednio po wyborach w 2003 roku, kiedy to HDZ, dotychczas
często postrzegana – nie bez powodu – jako partia, która w swoich szeregach
miała wielu ksenofobów, weszła w koalicję parlamentarną z partiami mniejszościowymi. Szczególnie ważne było porozumienie z mniejszością serbską23. Porozumienie to znacząco poprawiło relacje międzynarodowe, a także stosunek
narodowej większości do mniejszości. Efekty tego widoczne były w odbudowie
domów zniszczonych podczas wojny i w okresie bezpośrednio po wojnie. Od
tego czasu reakcje władz (choćby jedynie werbalne) na przypadki otwartego
nacjonalizmu stały się znacznie szybsze i bardziej efektywne. Mimo to jasne jest,
że problemy mniejszości narodowych się nie skończyły (i nigdy się nie skończą). Szczególne problemy pozostają na poziomie władz samorządowych, co
pokazuje przepaść między polityką prowadzoną na szczeblu samorządowym
i państwowym, nawet w przypadkach gdy władzę na obu szczeblach dzierży
ta sama partia.
Jako że HDZ uczyniła priorytet z akcesji do UE, jest oczywiste, że
Unia ma coraz większy wpływ na życie polityczne i społeczne. Miało to na
Chorwację korzystny wpływ. Zdolność Chorwacji do przeprowadzania reform jest względnie niewielka, zwłaszcza gdy chodzi o administrację państwową. Praktycznie wszystkie reformy, które rozpoczęto, wchodzą w życie przy
23 154
okresie od roku 2003 do wyborów w roku 2007 wspierali oni rząd w parlamenW
cie, ale nie uczestniczyli w życiu politycznym na poziomie ministerialnym. Po wyborach
w 2007 roku i powołaniu nowego rządu, w którym kluczową rolę wciąż odgrywała HDZ,
reprezentant serbski dołączył do rządu jako wiceprezydent.
Tihomir Ponoš
współpracy i pod presją UE. Dlatego też zainicjowana przez Słowenię długoterminowa blokada negocjacji miałaby na Chorwację niezwykle niekorzystny
wpływ. I tak słabe zdolności reformatorskie państwa utraciłyby swojego głównego inicjatora – UE.
Przyjęcie Chorwacji jako kandydata na państwo członkowskie24 uczyniło
z niej oficjalnie najbardziej zaawansowane państwo na Bałkanach Zachodnich.
Bruksela wskazywała na nią jako na pozytywny przykład dla pozostałych państw
regionu (Bośni i Hercegowiny, Czarnogóry, Macedonii, Albanii, a przede
wszystkim Serbii). Doprowadziło to do zmiany stosunku elity politycznej i rządzącej partii HDZ wobec Bałkanów Zachodnich. Ta sama partia, która opuściła
gmach parlamentu podczas ratyfikowania SAA z powodu nacisku na konieczność współpracy regionalnej na Bałkanach Zachodnich, teraz podkreślała nie
tylko wagę tejże kwestii, ale również jej wiodącą rolę w tym regionie. Fakt, że
Chorwacja zaszła najdalej w procesie integracji z UE, jak również fakt, iż standard życia w tym państwie jest najwyższy w całym regionie, doprowadził do
rozwinięcia się poczucia wyższości oraz tendencji do angażowania się w „działalność misyjną”. Chorwacja, jako bardziej zaawansowana i bogatsza (czy też
po prostu mniej uboga), może pomóc innym państwom regionu. Jednocześnie
Chorwacja przyjęła na siebie zadanie europeizacji reszty Bałkanów Zachodnich, zgodnie z zasadą: gdy Chorwacja wejdzie do UE, będzie największym
orędownikiem sprawy przyłączenia pozostałych państw regionu. Inni powinni
skorzystać z doświadczenia Chorwacji podczas własnych starań o członkostwo.
Wynikiem tego było rozwinięcie się interesującej relacji nauczyciel-uczeń. W relacji z UE, Chorwacja jest uczniem, ale w relacji z resztą regionu odgrywa rolę
nauczyciela. Tak więc stajemy przed sytuacją pozornie paradoksalną. Bruksela
eksportuje swoje zasady i metody do Chorwacji, a Chorwacja je przyjmuje,
24 horwacja złożyła wniosek o członkostwo w lutym 2003 roku, co doprowadziło do nadaC
nia jej w 2004 roku statusu kandydata i ustalenia daty rozpoczęcia negocjacji. Negocjacje
rozpoczęły się, z pewnym opóźnieniem w marcu 2005 roku ze względu na niewystarczającą współpracę z ICTY w sprawie Gotoviny, w październiku tego samego roku.
www.boell.pl
155
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
mimo że konieczność przyjęcia ich jest przedmiotem żywej publicznej debaty.
Natomiast gdy Chorwacja może wyeksportować te same zasady do państw
jeszcze bardziej oddalonych na drodze akcesji do UE, zasady te uważane są za
pozytywne i pożądane, i stają się częścią misji cywilizacyjnej prowadzonej przez
Chorwację.
W ciągu ostatnich kilku lat, w znacznej mierze dzięki naleganiom Brukseli
na współpracę regionalną, napięcia w regionie znacznie się zmniejszyły. Jest to
jedynie częściowo prawdą w przypadku Bośni i Hercegowiny, gdzie wewnętrzne trudności i sprzeczne żądania zmiany konstytucji często doprowadzają kraj
na skraj rozpadu.
Relacje chorwacko-serbskie stale się poprawiają, z wyjątkiem pogorszenia stosunków wiosną 2008 roku25, kiedy to Chorwacja uznała niepodległość
Kosowa. Owa wiara we własny status jako lidera regionu (niezależnie od tego,
jak bardzo realistyczny to pomysł) w istocie bazuje na tradycji „chorwackiej wyjątkowości” i wieloletniej przynależności do Europy. To, jak Chorwacja w czasach
inwazji tureckiej w XV i XVI wieku została „antemurale christianitatis”, i jak ocaliła
Europę poprzez własną obronę i poświęcenie, weszło do chorwackiej mitologii. Częścią mitu jest również to, że Europa nie okazała wdzięczności i Chorwacja nie została za swoje czyny nagrodzona. W dodatku Chorwacja przysłużyła
się kulturze europejskiej, użyczając swoich granic do ochrony chrześcijaństwa
zachodniego. Nagrodą Chorwacji był za to brak zrozumienia i niewdzięczność
ze strony Europy. Jedynie Kościół katolicki i jego przywódcy nigdy nie zdradzili
Chorwacji. Elity publiczne i polityczne uwielbiają mówić o odwiecznym powią-
25 156
czasie kryzysu gospodarczego doprowadziło to do sytuacji wcześniej nie do wyobrażeW
nia. Chorwacja, w obliczu spadku przychodów z turystyki, która dla jej gospodarki jest niezwykle ważna, miała nadzieję że letni sezon turystyczny mogliby uratować… goście z Serbii. W przeszłości takie powszechne pragnienie napływu serbskich turystów nad Adriatyk
byłoby nie do pomyślenia. Turyści z Serbii postrzegani byli jako zagrożenie, ze względu na
zwiększone prawdopodobieństwo indywidualnych aktów przemocy. Jednak niezależnie
od kryzysu, rozważania takie nie byłyby możliwe, gdyby nie zmiany, jakie zaszły w regionie
w ciągu ostatnich kilku lat. Pozytywnie wpłynął na to również upadek Slobodana Miloševicia w 2000 roku oraz pewne zmiany polityczne i społeczne w Serbii.
Tihomir Ponoš
zaniu Chorwacji z Europą26 i o tym, jak Europa, przy całej swojej nieprzewidywalności27, zawsze zdradzała Chorwację. Fakt, iż Chorwacja jest przyczółkiem
chrześcijaństwa zachodniego (sąsiadująca Bośnia i Hercegowina to mieszanina
katolików, prawosławnych i muzułmanów, podczas gdy Serbia jest głównie prawosławna) i że przez cztery wieki stanowiła bastion obronny przeciw Imperium
Osmańskiemu, również przyczynił się do wytworzenia mentalności pogranicza.
Niesie ona za sobą uczucie, iż nie tylko zawsze istnieje potrzeba obrony, ale
również poczucie stałego zagrożenia zza drugiej strony granicy.
Taka mentalność sprawia, że Chorwaci czują się zarazem wyjątkowi
i niepewni. W rezultacie wiele ważnych kwestii nie było przedmiotem publicznej dyskusji w czasie procesu akcesji Chorwacji do Unii Europejskiej. W niektórych kwestiach jednakże publiczna dyskusja się toczy28.
„Ta część chorwackiej elity politycznej i dyplomatycznej, która prowadzi mediacje pomiędzy Zagrzebiem a Brukselą i którą czasem charakteryzuje
szczególna podwójna lojalność (wobec projektu powiększenia UE i wobec ich
własnego państwa) ma zestaw standardowych odpowiedzi na wiele najważniejszych pytań dotyczących UE. Rządzi nimi forma neutralnego, administracyjnego języka UE, który z jednej strony złożony jest z wyższych politycznych idei
związanych z wagą współpracy i zgody, a z drugiej przytacza konkretne i wy-
26 ynikło z tego dziwaczne stwierdzenie Žarko Domljana, z zawodu historyka sztuki, który
W
w pierwszej połowie lat 90. był prominentnym politykiem HDZ oraz pierwszym przewodniczącym wielopartyjnego parlamentu w latach 1990-1992. W programie telewizyjnym powiedział: „byliśmy Europą, nim jeszcze istniała Europa”.
27 ielki pisarz chorwacki XX wieku, Miroslav Krleža, w latach 30. uwielbiał mówić o EuW
ropie „stara dziwka” .
28 rawdopodobnie najbardziej ubawiła chorwacką opinię publiczną dyskusja dotycząca daty
P
akcesji. Na początku milenium, na wczesnym etapie relacji chorwacko-unijnych, słychać
było głosy, iż Chorwacja mogłaby dogonić Bułgarię i Rumunię i wejść do UE równocześnie z nimi. Niedawno, po kryzysie spowodowanym niepowodzeniem Traktatu lizbońskiego (z powodu referendum w Irlandii), eksperci europejscy, tacy jak Damir Grubiša
z Wydziału Nauk Politycznych w Zagrzebiu, mówią o roku 2012 jako o dacie akcesji. Ciekawe, że dyskusja na temat drugiej połowy lat 90. praktycznie nie ma miejsca, a przecież
dla Chorwacji to właśnie są „lata, które pożarła szarańcza”.
www.boell.pl
157
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
czerpujące dane z wysoce wyspecjalizowanych dziedzin, w których obywatele
zazwyczaj nie posiadają wiedzy pozwalającej na uczestniczenie w debacie na
równych warunkach. Pomiędzy tymi dwoma ekstremami, wiele z pytań narosłych w trakcie procesu negocjacyjnego z UE nagle stało się niezręcznych, przez
co pozostały one bez odpowiedzi”29.
Prawdą jest, że w efekcie znacząca większość obywateli jest wyłączona
z dyskusji o wstąpieniu do UE z powodu braku wiedzy, ale tyczy się to również obywateli innych państw członkowskich przy dyskusjach na tematy ważne jedynie dla
UE. Ostatnimi czasy, zwłaszcza od czasu, gdy Słowenia zablokowała negocjacje, pojawia się coraz więcej argumentów – zupełnie uzasadnionych – za tym, iż spełnienie
warunków acquis communautaire nie jest najważniejsze w procesie przyjmowania
niektórych państw do UE. Słoweńska blokada jasno komunikuje: Chorwacja może
wypełnić i wprowadzić w życie cały acquis, lecz nie może wejść do UE z zupełnie
innego powodu. Innymi słowy, przyłączenie się do UE jest głównie kwestią polityczną, zarówno dla kandydata, jak i dla UE. Nietrudno znaleźć argumenty na poparcie
tej tezy. Przez wiele lat Chorwacja była przedmiotem obiekcji ze względu na to, jak
traktowała mniejszości narodowe, mimo że na przykład w 2004 jej wyniki na tym
polu były lepsze niż traktowanie mniejszości rosyjskiej w Estonii. Bruksela również
zarzuca Chorwacji nazbyt powolne postępy w walce z korupcją, ale przyjęła Rumunię i Bułgarię, które wyraźnie mają z tym większe problemy. Negocjacje z Chorwacją zablokowano przez spór graniczny, ale UE przyjęła do swojego grona Cypr. Cała
kwestia blokady spowodowała silny sceptycyzm co do procedur decyzyjnych UE,
opartych na konsensusie. Powstaje pytanie, jak coś tak małego jak Słowenia, albo
wręcz sam spór graniczny, może zablokować coś tak wielkiego jak UE30.
158
29 rlanda Obad, The European Union from the Postcolonial Perspective: Can the Periphery
O
ever Approach the Center?, “Studia Ethnologica Croatica”, t. 20, Zagrzeb 2008, s. 10.
30 ie należy zapominać, że Chorwacja doświadczyła już bycia częścią państwa, gdzie decyN
zje podejmowano w drodze konsensusu. Dokładnie tak miało to funkcjonować po śmierci
prezydenta Tito, ale stosowanie weta zablokowało jakiekolwiek szanse na fundamentalne
reformy podczas ostatnich dziesięciu lat istnienia Jugosławii.
Tihomir Ponoš
Relacje pomiędzy Chorwacją a Wspólnotą/Unią Europejską przeszły
w ciągu ostatnich 20 lat przez rozmaite stadia: od absolutnego idealizmu na samym początku, poprzez rozczarowania podczas lat wojennych, podejrzliwość
w drugiej połowie lat 90., aż do okresu żmudnej współpracy w wieku XXI. Unię
postrzegano również jako ziemię obiecaną, która niemal natychmiast zapewni
Chorwatom dostatnie życie. Po rozszerzeniach w latach 2004 i 2007 taka postawa zaczęła powoli zanikać – po pierwsze za sprawą intuicyjnej świadomości,
iż po rozszerzeniu w 2004 roku UE przeobraziła się ze stowarzyszenia elit we
wspólnotę przeciętności. Unia Europejska postrzegana była również jako irytujący nauczyciel-tyran, bez przerwy zarzucający kraj nowymi zadaniami. Uczeń
wierzył, że wypełniając zadanie osiągnął cel, lecz wtedy z Brukseli przybywało
nowe zadanie, niekoniecznie związane z acquis. Owa niepewność co do liczby
zadań, jakie należy wykonać, i tego, kto mógł zadawać nowe, spowodowała
sceptyczne nastawienie do Unii. Patrząc 20 lat w przyszłość, można z pewną
dozą pewności powiedzieć o Chorwacji dwie rzeczy: Chorwacja na pewno zostanie członkiem Unii Europejskiej i będzie miała niższe bezrobocie niż obecnie.
To ostatnie niekoniecznie wynikać będzie z gospodarczego dobrobytu, oczekiwanego po wejściu do UE, a raczej z warunków demograficznych.
Tihomir Ponoš, (ur.1970) jest dziennikarzem politycznym chorwackiego
dziennika „Novi list”. Ukończył studia licencjackie z dziedziny historii i filozofii
na Wydziale Filozofii Uniwersytetu w Zagrzebiu. Jest również współautorem
podręcznika do historii, traktującego o historii państwa i świata w XX wieku
i od 1998 roku regularnie współpracuje z programem historycznym na antenie
Chorwackiego Radia. W 2002 roku otrzymał doroczną nagrodę Chorwackiego
Helsińskiego Komitetu Praw Człowieka w Chorwacji (Croatian Helsinki Committee for Human Rights) za promowanie wartości praw człowieka w mediach.
W 2007 roku Ponoš opublikował Na skraju rewolucji – ruch studencki w ’71,
pierwszą w Chorwacji monografię na ten temat.
www.boell.pl
159
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
160
Ugo Vlaisavlević
9.
Bośnia
i Hercegowina:
ciągłość etnopolityki
w wieku integracji
europejskiej
Ugo Vlaisavlević
www.boell.pl
161
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Dwie drogi prowadzące do upadku
reżimów komunistycznych
Niemal dwudziestoletnią historię relacji pomiędzy Bośnią i Hercegowiną a Unią
Europejską można by opisać jako historię, która na światło dzienne wyciąga
słabe punkty obu stron. Względnie silne więzi między nimi, jeśli się im dobrze
przyjrzeć, odsłaniają brak społeczeństwa obywatelskiego po jednej stronie i deficyt demokratyczny po drugiej.
Podobnie jak inne państwa byłej Jugosławii, Bośnia i Hercegowina nie wpisuje się w słynny epos o wspaniałym zwycięstwie społeczeństwa obywatelskiego
nad „totalitarnym państwem komunistycznym” w Europie Wschodniej. W odróżnieniu od niektórych państw bloku sowieckiego, państwa te nie przeszły przez
„aksamitną rewolucję”, lecz przez krwawą wojnę. Upadek komunizmu przybrał
tu kształt masowych mordów w konflikcie etnicznym, a nie obalania biurokracji
poprzez wspólne działanie obywateli w pełni świadomych swoich praw politycznych i obywatelskich. Mimo że przebudzenie się społeczeństwa obywatelskiego w krajach południowosłowiańskich nie było zupełnie pozbawione znaczenia
– czego najlepszym przykładem jest Słowenia w latach 80. – to jednak walka
o niezależne państwo narodowe stanowiła dominującą siłę napędzającą zmiany.
To owa wola walki o wyzwolenie narodu, poświęcenie się sprawie państwowej
(raison d’Etat), podporządkowały społeczeństwo obywatelskie i jego konkretne
cele samowyzwolenia bojowniczym celom polityki etniczno-nacjonalistycznej.
W rzeczy samej, po upadku muru berlińskiego wątek powstania obywatelskiego stał się preferowanym sposobem rozumienia upadku komunizmu.
Jednakże ta wyjątkowa perspektywa nie obejmuje całej Europy Wschodniej.
Odróżnić należy dwa główne sposoby, w jaki upadał „realny socjalizm”: z wojną i bez. Na jednym krańcu kontynentu można było zobaczyć konfrontację
uzbrojonych ludzi, na drugim – bunt obywateli. Na jednym krańcu państwa były
burzone i odbudowywane, podczas gdy na drugim rosła zdolność państw do
zapewnienia obywatelom praw i wolności.
162
Ugo Vlaisavlević
Typowy stan etniczny wspólnot lokalnych
Istnienie trzech grup etnicznych w Bośni i Hercegowinie pociąga za sobą to, że wciąż
od nowa opowiada się trzy niezależne, niepokrywające się historie o wielowiekowych
próbach eksterminacji i asymilacji owych grup. Wspólnota etniczna to społeczność
oparta na pamięci, którą łączy narracja opowieści wojennych. To wspólnota walcząca
o przetrwanie zarówno w czasie wojny, jak i pokoju. Społeczność ta jawi się jako grupa,
której ledwie udało się uniknąć eksterminacji podczas wojny, i która po wojnie stara
się zachować jak najżywsze wspomnienia potwornej przeszłości, by za ich pomocą
walczyć z asymilacją pod obcymi rządami, a jednocześnie pozostać w gotowości na wypadek kolejnej wojny. Tak więc dla podbitych małych narodów bałkańskich, do czasu
współczesnych wojen wyzwoleńczych, nie istniała znacząca różnica pomiędzy wojną
a pokojem. Asymilacja kulturowa była dla nich równie dużym zagrożeniem jak eksterminacja podczas wojny. Typowy stan etniczny lokalnej społeczności to stan quasi-militarnej mobilizacji wywołanej wspomnieniami minionej wojny (memento belli). Zgodnie
z tą tezą powiedzieć można, że wieloetniczne społeczeństwo socjalistyczne epoki titoizmu znajdowało się w typowym stanie etnicznym. Przez pół wieku swojego istnienia
reżim ten utrzymywał swoje „społeczeństwo” w „stanie wyjątkowym”1. Po podpisaniu
układu pokojowego z Dayton, Bośnia i Hercegowina również stanowi „społeczeństwo” w stanie wyjątkowym. A jeśli zapytamy, któż to taki stanowi zagrożenie dla dawnego społeczeństwa proletariackiego, złożonego z wielu grup etnicznych, a zarazem dla
współczesnych wspólnot etnicznych w Bośni, najkrótsza odpowiedź w obu przypadkach może brzmieć: śmiertelny wróg z poprzedniej wojny. Gdyby dawni wrogowie
nie byli groźni jeszcze długo po wojnie, większości ludzi nie interesowałyby historie
wojenne. Etniczna narracja straciłaby swoją grupę docelową, tj. słuchaczy obawiających
się o własne życie, i utraciłaby główny kanał dla swojego międzypokoleniowego przekazu. Entropia narracyjna poważnie zagraża istnieniu narodu etnicznego. Warunkuje go
1 „stanie wyjątkowym” pisze Giorgio Agamben, The State of Exception, University of ChiO
cago Press, 2005
www.boell.pl
163
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
ciągłe poczucie zagrożenia. Nieustająca świadomość obecności wroga urealnia krążące
opowieści wojenne, a opowieści wojenne ze swej strony mają za cel wytwarzać ową
świadomość. Nie wiadomo, co dla przywódców narodu, wpływowych polityków
i ideologów, jest ważniejsze: opowiadanie historii wojennych czy ujawnienie faktu, że
podstępni wrogowie czekają na właściwy moment, by zaatakować.
Jak istotny właściwie jest ów „wróg z poprzedniej wojny”? Krótka analiza porównawcza reżimów – dawnego jugosłowiańskiego i współczesnego bośniacko-hercegowińskiego mówi nam, że wróg ten odgrywa kluczową rolę dla tożsamości etnicznej atakowanych. Dlatego też wróg ów również reprezentuje pewną tożsamość
etniczną. Podczas II wojny światowej wyłoniło się wrogie imperium nazistowskich
Niemiec, grożące eksterminacją lokalnym grupom etnicznym. To wielkie niebezpieczeństwo zjednoczyło wszystkie grupy etniczne pierwszego państwa jugosłowiańskiego i wytworzyło silne poczucie solidarności ponad podziałami etnicznymi. Ich
heroiczny opór podczas Wojny Wyzwoleńczej dostarczył niewyczerpanego źródła
narracji, która bardzo przekonująco mówi o wspólnym losie wszystkich lokalnych grup
etnicznych. Opowiadać i usłyszeć można opowieści o wielkich bohaterach, czynach
partyzantów o rozmaitych etnicznych korzeniach, dzięki czemu role opowiadającego
i słuchacza nie są zarezerwowane dla żadnej konkretnej grupy etnicznej2.
Pojawienie się międzyetnicznego braterstwa jest zatem zasługą niebezpiecznego wroga-obcokrajowca, „prawdziwego cudzoziemca”3. Ideologia solidarności klasy pracującej prawdopodobnie nie zakorzeniłaby się tak mocno wśród ludzi, gdyby
nie wcześniejsze, straszne cierpienia wojenne. Słynny slogan „braterstwo i jedność”
nie był jednym z wymysłów Tito, a raczej dość dokładnym podsumowaniem powojennej rzeczywistości wieloetnicznej, przynajmniej przez kilka powojennych lat. Jako że
wspólnota etniczna z definicji, przynajmniej w stanie podstawowym, stanowi wspólnotę braterską, braterstwo międzyetniczne powstałe w wyniku oporu przeciw obce-
164
2 J.-F. Lyotard, The Differend, (Phrases in Dispute), University of Minnesota, Minneapolis
1988, s. 104-106.
3 tej części świata Niemiec zawsze reprezentował obcokrajowca, jako że w lokalnych
W
językach „Nijemac” oznacza „niemowę”.
Ugo Vlaisavlević
mu agresorowi sugeruje, iż podstawy społeczeństwa socjalistycznego same w sobie
były etniczne, albo przynajmniej usiłowała to sugerować panująca ideologia.
Etnopolityka i narracja opowieści
wojennych
Ważne jest naświetlenie roli polityki w odniesieniu do grup etnicznych. Jeszcze przed
epoką komunizmu aktywność polityczna była domeną współczesnych instytucji politycznych, ruchów ideologicznych i zorganizowanych partii. Typowo dla trzeciego
świata, względnie krótka współczesna epoka jest epoką ludzi poszukujących wolności
poprzez wojny wyzwoleńcze. W kontekście „postkolonialnych” Bałkanów zwycięska
polityka powojenna to ideologia polityczna, która, jak się okazało, potrafiła zaproponować masom najbardziej wiarygodną interpretację potworności, jakie wydarzyły się
w ostatniej wojnie. Głównym celem polityki jest zatem sprawienie, iż przyjmowana
będzie za oczywistą: każda konkurencyjna ideologia usiłuje wytłumaczyć lepiej niż inne,
czemu „naszą wspólnotę” spotkał tak okrutny los w ostatniej wojnie. To czyni z lokalnych polityk powojennych przede wszystkim politykę tożsamości etnicznej, tj. etnopolitykę. Zatem komunizm Tito, mimo iż uosabiał współczesną ideologię polityczną,
wypełniał również zadanie określone przez coś, co można nazwać „motywacją etniczną”, tj. motywacją, która kierowała tysiącletnią walką o przetrwanie wspólnoty. To
ideologia, która zaproponowała oświecającą i kojącą interpretację wysoce skomplikowanej i przerażającej rzeczywistości wojennej4.
Przednowoczesne etnopolityczne aspekty zawarte w titoistycznej politycznej
nowoczesności można analizować osobno. Wiodącym wątkiem takiej analizy byłaby
z pewnością funkcja opowieści wojennych w dyskursie politycznym. W oczywisty sposób ich najważniejszą funkcją jest legitymizacja porządku politycznego. Przywódcy komunistyczni, którym często stawiano zarzut, że ich reżimowi brakuje prawomocności,
gdyż nie mogły zweryfikować go wolne demokratyczne wybory, chętnie odpowiadali,
4 Antony Smith, The Ethnic Origins of Nations, Blackwell, Oxford 1986, s. 56
www.boell.pl
165
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
że ludzie dokonują politycznego wyboru na sposoby bardziej zdecydowane i szczere
niż wrzucanie głosów do urn. To krew zabitych w walce bohaterów i niewyobrażalne
cierpienie i poświęcenie zwykłych ludzi raz na zawsze przypieczętowały prawomocność reżimu komunistycznego. Biorąc pod uwagę tak uświęcone podstawy reżimu,
okupione krwią „niewinnych ofiar” i „najlepszych synów naszej matki ojczyzny”, trudno
się dziwić, że nawet najdrobniejsza wątpliwość dotycząca zgody ludzi na rządy komunistyczne uważana była za bluźnierstwo, a zatem gorąco potępiana. Prawomocność
przywódców partii i urzędników państwowych miała to samo źródło: z reguły wysocy
funkcjonariusze rekrutowali się spośród dowódców wojskowych i sprawdzonych bohaterów. Jeszcze długie lata po wojnie, praktycznie aż do upadku komunizmu, opowieści wojenne odgrywały ważną i nieodzowną rolę w publicznych wystąpieniach
politycznych, zwłaszcza wygłaszanych w decydujących momentach historycznych:
ilekroć trzeba było zapoczątkować zmiany konstytucyjne, polityczne i gospodarcze,
wystąpić na scenie międzynarodowej, usunąć przeciwników politycznych itd.
Nie jest zatem przesadą stwierdzenie, że socjalizm jugosłowiański trwał dopóty, dopóki większość ludzi fascynowały opowieści wojenne. Moc perswazyjna
tych opowieści była wprost proporcjonalna do tego, jak poważne zagrożenie nową
wojną przedstawiano ludziom. „Realny socjalizm” w swej istocie zależny był od wysiłków i wydajności zewnętrznego i wewnętrznego wroga. W tym momencie należałoby przedstawić ważną analogię. Niepowodzenia reformy gospodarczej w latach
60. i 70. XX wieku miały się do polityki klasy pracującej, która obiecywała wszystkim
dostatek tak, jak europejska polityka détente do etnicznej polityki Tito5.
Trudno zdecydować, co bardziej przyczyniło się do upadku reżimu: narastający kryzys gospodarczy czy coraz słabszy wróg zewnętrzny. Choć na pierwszy rzut
5 166
odczas spotkania w Neapolu, gdy trwała jeszcze II wojna światowa, Winston Churchill
P
podobno spytał Tito, komunistycznego przywódcę, a później wieloletniego prezydenta
Jugosławii, jak wyobraża sobie utrzymanie jedności rozmaitych ludów tworzących Jugosławię, zwłaszcza biorąc pod uwagę ich znaczne różnice historyczne, kulturowe i językowe.
„Jeśli ktoś nas zaatakuje - odparł Tito - odpowiemy jak jeden naród”. – „A co się stanie, jeśli
nikt was nie zaatakuje?” zapytał Churchill. Cyt. za Irena Ristić, „Hell is Other People: Kinships
among the Yugoslav Nations, “Valahian Journal of Historical Studies” (9/2008), s. 103-107.
Ugo Vlaisavlević
oka może się to wydawać paradoksalne, rozwój demokratycznych możliwości państwa bezpośrednio podważył etnopolityczne podstawy panującego porządku. Do
zmiany obrazu dominującego wroga być może najbardziej przyczyniło się otwarcie
granic i uwieńczone sukcesem stworzenie przemysłu turystycznego, który przyciągał nad Adriatyk masy niemieckich turystów.
Mniej więcej w tym samym czasie wyraźny stał się deficyt tożsamości obywatelskiej. Rozluźnienie kontroli reżimu nad społeczeństwem doprowadziło do wzrostu zróżnicowania między obywatelami w formie coraz wyraźniejszego pluralizmu
etnicznego. Co więcej, integracja społeczeństwa, przyobiecana przez ideologię komunistyczną, potknęła się na ścieżce, która miała być najważniejsza i najbardziej niezawodna. Mianowicie, międzyetniczne braterstwo jugosłowiańskie miało za swoją oś
braterstwo serbsko-chorwackie, i te dwa narody uważano za główne strony kontraktu
federalnego. To właśnie tam, na trajektorii stosunków międzyetnicznych, które miały
najlepsze widoki na prawdziwą integrację obywatelską (nawet ich języki połączyły się
w jeden), pojawiły się wrodzone ograniczenia etniczne integracji. Ukazał się próg asymilacji kulturowej, którego nie można przekroczyć, jeśli dana grupa etniczna ma przetrwać. Jak pokazał nacjonalizm Chorwackiej Wiosny we wczesnych latach 70., który
dla wielu okazał się tak porywający, że otrzymał nazwę MASPOK („ruch masowy”), to
właśnie względnie udana integracja obywatelska państwa federalnego zapoczątkowała
mechanizmy podziału etnicznego w momencie, gdy zaczęły zanikać różnice pomiędzy
Chorwatami a Serbami. Pamiętając o założycielskiej roli etnopolityki, można wysnuć
wniosek, iż miarowe postępy w budowaniu jugosłowiańskiej tożsamości obywatelskiej
doprowadziły do załamania się wspólnego państwa.
Wojna w Bośni i wyłonienie się
miejscowych obcokrajowców
Ostatnia wojna, która przetoczyła się przez Bośnię i Hercegowinę po upadku zarówno komunizmu, jak i Jugosławii, miała zdecydowany charakter etniczny. Oczywiście
także i tym razem nie brakowało prawdziwego cudzoziemca. Każda z zaangażowawww.boell.pl
167
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
nych w wojnę stron przedstawiła dowody na jakieś „zaangażowanie imperialne” po
przeciwnej stronie frontu. Mimo to, biorąc pod uwagę główne strony konfliktu, była to
wojna pomiędzy lokalnymi grupami etnicznymi, czy też raczej samoświadomymi narodami etnicznymi. „Pustą przestrzeń” (C. Lefort) po śmiertelnym wrogu zajęła nowa
postać, „miejscowy obcokrajowiec”. Nie ma wątpliwości, że wojna sprawiła, iż oba
narody osiągnęły pełną samoświadomość, a zatem stały się sobie bardziej obce niż
kiedykolwiek przedtem. Dowodem tego jest tak zwany dystans międzyetniczny – który ujawnił się po wojnie i pozostaje niezmieniony, jeśli nie większy, jeszcze piętnaście
lat po wojnie. Jednakże trzeba również zauważyć, że nagłe odkrycie naprawdę obcej
kultury etnicznej w najbliższym sąsiedztwie, jeszcze przed konfliktem, oznaczało, że
spełniony został jeden z podstawowych warunków wojny. Nie można byłoby mówić
o utracie zaufania do reżimu komunistycznego i jego ideologii, gdyby oficjalna interpretacja Wojny Wyzwoleńczej nie straciła wiarygodności w oczach mas. Pamiętając o kluczowej roli narracji wojennej, łatwo możemy zrozumieć, czemu perspektywa upadku
reżimu zapoczątkowała kryzys ustalonej tożsamości etnicznej, a następnie również
pilną potrzebę modyfikacji tejże. To, co często nazywa się „płomieniem etnonacjonalizmu”, którym zajęła się jugosłowiańska opinia publiczna w późnych latach 80., nie
było w istocie rzeczy niczym innym, jak wyrażeniem wielokrotnych ideologicznych
prób sprostania temu imperatywowi reinterpretacji zbiorowej tożsamości, jednak tym
razem poprzez jej osobne przedefiniowanie i konsolidację.
Czemu osłabienie mocnych więzi braterstwa musiało doprowadzić do konfrontacji grup etnicznych? Po pierwsze dlatego, że jego bezpośrednią konsekwencją
była narastająca niepewność co do tego, czy grupy te będą mogły dalej funkcjonować w obrębie jednej wspólnoty politycznej. Jak widzieliśmy, podstawowym
warunkiem dla utworzenia jugosłowiańskiej wspólnoty politycznej była nowa świadomość braterskiego pokrewieństwa pomiędzy lokalnymi, sąsiadującymi społecznościami, powstała po upadku ostatnich imperiów. To położyło fundamenty pod ich
przymierze w „braterstwie i jedności”, gdzie różnica między tym, co międzyetniczne
i wewnątrzetniczne miała wkrótce zaniknąć. Po drugie etnonacjonalizm, który zastąpił ideologię titoizmu, miał za podstawowy cel przedefiniowanie grup etnicznych
168
Ugo Vlaisavlević
jako współczesnych wspólnot politycznych: narodów. Mimo że nowoczesne ruchy polityczne odnowy narodowej w krajach byłej Jugosławii mają swoje korzenie
co najmniej w XIX wieku, współczesny etnonacjonalizm usiłuje przekonać swoich
zwolenników, że lokalna wspólnota losu, do której należą, będzie uważana za grupę
etniczną tak długo, jak długo pozostanie wraz z innymi we wspólnej społeczności
politycznej. Dlatego też w momencie upadku komunizmu natychmiast rozpoczęła
się bezlitosna walka każdej z grup etnicznych o własne państwo narodowe. Dla
Bośni i Hercegowiny, będącej złożonym krajem wieloetnicznym, który według Deklaracji ZAVNOBiH z 1943 roku6 „nie jest serbski, chorwacki ani muzułmański, ale
serbski, chorwacki i muzułmański jednocześnie”, miało to tragiczne konsekwencje.
Tutaj walka grup etnicznych o własne niezależne państwa przybrała formę walki
terytorialnej oraz „czystek etnicznych”, które znalazły kulminację w ludobójstwie dokonanym w Srebrenicy.
W kontekście lokalnym tożsamość etniczna wyraźnie objawia swój charakter
relacyjny7. Wojenna etnopolityka, w której buduje się owa tożsamość, odsłania go
jako tożsamość stojącą na pozycji kontrastu z tożsamością wroga. Wojna z nowym
wrogiem z pewnością pociągnęła za sobą metamorfozę uprzednio przyjętej tożsamości, biorąc pod uwagę fakt, że powojenna tożsamość przede wszystkim musi różnić się od tożsamości głównego wroga w danej wojnie. W partyzanckim ruchu oporu
Tito, jeśli brać pod uwagę jedynie społeczności etniczne w Bośni i Hercegowinie,
Chorwaci, Serbowie i Muzułmanie identyfikowali się jako antyfaszyści i nie-Niemcy (co stanowiło podstawę ich braterstwa). Podczas wojny w roku 1990 bośniaccy
Muzułmanie w swojej etnicznej tożsamości figurowali przede wszystkim jako nieSerbowie i nie-Chorwaci, Chorwaci jako nie-Serbowie i nie-Bośniacy, a Serbowie
jako nie-Bośniacy i nie-Chorwaci.
6 AVNOBiH (Państwowa Antyfaszystowska Rada Wyzwolenia Narodowego Bośni i HerZ
cegowiny) uformowała się w listopadzie 1943 roku jako najwyższy organ rządzący ruchu
antyfaszystowskiego w Bośni i Hercegowinie podczas II wojny światowej, pod parasolem
administracyjnym organizacji partyzantów jugosłowiańskich, AVNOJ.
7 Np. Ph. Poutignat i J. Streiff-Fenart. Théories de l’ethnicité, PUF, Paryż 1995.
www.boell.pl
169
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Z drugiej strony, z samej natury tożsamości etnicznej wynika, iż musi ona
tworzyć pozory wieloletniej, międzypokoleniowej ciągłości. Przedstawionemu tu
sprzecznemu podwójnemu imperatywowi, sugerującemu jednocześnie metamorfozę i ciągłość tożsamości, wychodzi naprzeciw pewien rodzaj narracyjnego rozwinięcia, w którym interpretacja ostatniej wojny zawiera w sobie reinterpretacje
wszystkich istotnych dotychczasowych wojen. Tak więc reinterpretacja przedostatniej wojny w świetle ostatniej wojny okazała się mieć szczególne znaczenie, gdyż
to właśnie w tej reinterpretacji faktycznie zażegnano niebezpieczeństwo podwójnej
tożsamości etnicznej, i metamorfoza tożsamości pogodziła się z jej ciągłością.
Jak dominująca etnopolityka dnia dzisiejszego, która jawi się jako protopolityka oferująca „gramatykę głęboką” dla niemal wszystkich wpływowych
poglądów politycznych i platform partyjnych, wyjaśnia lokalną wrogość międzyetniczną? Głównie poprzez interpretowanie skłonności innych grup do zła, ich
ukrytej lub ujawnionej woli szkodzenia sąsiadom, jako rezultatu ich podstawowej skłonności do kolaboracji: kiedyś w przeszłości zawarły one militarny sojusz
z „prawdziwym wrogiem-obcokrajowcem”. Jeżeli w oczach etnopolityki powiązanie „bycia obcym etnicznie” i „bycia wrogiem” jest naturalne i nierozerwalne,
to dzieje się tak z powodu wiekowego zbiorowego doświadczenia wielkich
imperiów i ich inwazji. Sąsiednią wspólnotę czyni obcą, a zatem wrogą coś, co
pochodzi z jej kulturowego dziedzictwa uzyskanego pod asymilacyjnym wpływem imperium. Kolaboracja i asymilacja są jedynie dwiema różnymi twarzami
– podczas wojny i pokoju – imperialnej obecności, którą przeważające rozumienie etniczności odnajduje w samym sercu wspólnoty etnicznych obcych.
To właśnie ta obecność czyni z nich „miejscowych obcokrajowców”. Prawdziwa natura sąsiedniej grupy etnicznej rozumiana jest jako obca kultura przejęta
kiedyś od potężnego najeźdźcy. Prawdą jest, że w obecnych czasach każda
grupa etniczna gloryfikuje swoje imperialne dziedzictwo i dostrzega je w swojej
własnej autentycznej kulturze. „Nasza kultura” i „ich kultura” wydają się tak różne, jak „dobre” i „złe” rządy imperialne w „naszej zbiorowej pamięci”. Płomień
etnonacjonalizmu, który ogarnął region po upadku komunizmu, będący w isto170
Ugo Vlaisavlević
cie burzliwym efektem gorączkowej rekonstrukcji etnicznego „ja” ludów, które
jeszcze poprzedniego dnia żyły w braterskiej unii jugosłowiańskiej, wytworzył
cudowną rzeczywistość, w której koegzystowały jednocześnie imperialne rządy
z przeszłości: Bizancjum, Imperium Osmańskie, Monarchia Austrowęgierska,
a nawet federacja jugosłowiańska. Wysiłki mające na celu wytworzenie autentycznych tradycji etnicznych, narzucone przez epokę postkomunizmu, ożywiły
znacząco zarówno istniejące, jak i fikcyjne naleciałości dawnych procesów asymilacyjnych. Małe narody powróciły zatem do swej tysiącletniej strategii etnicznego przetrwania: asymilacja, która w minionym imperialnym reżimie stanowiła
śmiertelne zagrożenie, staje się potężnym narzędziem obrony „naszej własnej
tożsamości” przed asymilacją prowadzoną przez obecny imperialny reżim, podczas gdy w rzeczywistości „ich obca kultura” dnia wczorajszego staje się „naszą
autentyczną kulturą” dnia dzisiejszego8.
Perspektywy pojednania
Jakie są perspektywy na osiągnięcie pojednania pomiędzy grupami etnicznymi
w Bośni i Hercegowinie? Czy można je kiedykolwiek pogodzić? Czy nie jest
prawdą, że w samym sercu ich tożsamości odnajdujemy zbiorowych uczestników wojny? Czy stan wojny albo ostatnia wojna może się dla nich kiedykolwiek skończyć, jeśli asymilacja, jaką niesie pokój, nie jest mniej niebezpieczna
niż zniszczenie w wojnie? To dość niepewna kwestia, tym bardziej, że owe
społeczności etniczne walczą z asymilacją jako uczestnicy wojen. W czasach długotrwałej presji poddania się asymilacji pielęgnowanie wspomnień przegranej
wojny, która przecież sprowadziła do ich kraju obce kultury i obyczaje, stała się
kwestią przetrwania. Puszczenie w niepamięć ostatniej wojny oznacza dla danej
8 . Vlasavljević. The War Constitution of the Small Nations of the Balkans, or ”Who is to be
U
reconciled in Bosnia and Herzegovina?”, “Transeuropéennes”, Paryż, nr 14/15, 1998/99, s.
125-141.
www.boell.pl
171
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
społeczności permanentną utratę tożsamości etnicznej. Jeżeli zakładanym celem
pojednania jest ostateczna pacyfikacja tych, którzy zgodzili się pojednać – a jest
to jedyny sposób, by przynieść prawdziwy pokój, w którym wszystkie dawniej
wojujące strony ostatecznie znikną – to wydaje się, że pojednanie stanowi poważne zagrożenie dla samego etnicznego charakteru lokalnych wspólnot etnicznych (które, rzecz jasna, mają świadomość, że są współczesnymi narodami).
Czy nie byłoby jednak nadmierną przesadą wątpienie w możliwość pojednania tych, którzy jeszcze do wczoraj żyli w braterstwie, albo, co ważniejsze, których wieloetniczna koegzystencja w Bośni i Hercegowinie trwała przez
wieki? Jednakże, jeśli mielibyśmy gloryfikować tę niezwykłą koegzystencję, a jest
po temu wiele dobrych powodów, nie powinniśmy ignorować żelaznej ręki
minionych reżimów imperialnych. Zbyt długo koegzystencja ta trwała wewnątrz reżimów militarnych stworzonych przez obce siły. Reżimy te stworzyły,
a przynajmniej w znaczącym stopniu ukształtowały, owe znane nam dziś grupy etniczne, jako że stawiały one różne grupy religijne w różnych pozycjach
względem władzy państwowej. Nie jest zatem zaskoczeniem, że współczesne
narody etniczne, każdy na swoje potrzeby, reinterpretują, a zarazem żmudnie
rekonstruują w swojej zbiorowej wyobraźni jakiś miniony reżim imperialny jako
preferowany rodzaj porządku kulturowego i politycznego.
Czy mamy zatem stwierdzić, że jedyną prawdziwą formą pojednania
w danych okolicznościach jest forma proponowana przez titoizm, który interweniował jako ideologia postulująca dość radykalne odrzucenie całego imperialnego
dziedzictwa? Podstawowym warunkiem, by taka ideologia mogła odnieść sukces,
byłoby takie samo – przekonująco złe – doświadczenie imperialnej inwazji dla
wszystkich grup etniczych; dokładnie to dał im Hitler. Jako rewolucyjny ruch wyzwoleńczy, komunizm żarliwie propagował antyimperialne opinie i sentymenty.
W ten właśnie sposób bliskość międzyetniczna dała się zaobserwować nie tylko
na polu walki i w duchu ideologii rewolucyjnej, ale także na poziomie etnokulturowym: etniczność została oddzielona od swojego tła kultury imperialnej.
172
Ugo Vlaisavlević
Uwolniwszy się od owego ciężaru przeszłości, południowosłowiańskie
grupy etniczne, które przez wieki żyły pod różnymi imperialnymi reżimami,
znalazły się w niespotykanej dotąd bliskości, ale bliskość ta wydawała się zubażać
ich etniczną kulturę. Ich przedimperialna, a właściwie prehistoryczna, protoetniczność (Uretnicität), do której odnosiły się ich wspólne słowiańskie korzenie,
okazała się być zbyt abstrakcyjna i uboga, pozbawiona konkretnej zawartości
kulturowej. Cała próba pozbycia się pozostałości wcześniejszych asymilacji okazała się próżnym trudem. Nic dziwnego, że po upadku komunizmu słychać było
skargi, iż za czasów Tito ludzie musieli żyć z fałszywą tożsamością etniczną.
Był to jednak czas, kiedy królował nie tylko międzyetniczny pokój, ale
istniało również pojednanie w pokazowej formie braterstwa. Jednakże, jeśli
w czasach współczesnych taki rodzaj pojednania ma być uznawany za najbardziej pożądany, to perspektywy na osiągnięcie go wyglądają marnie. Nie powinniśmy zapominać, że to, co wczoraj wyglądało na autentyczne pojednanie,
było pojednaniem osiągniętym wewnątrz wspólnotowego ciała jednej ze stron
uczestniczących w wojnie. Dzisiejszego pojednania pomiędzy stronami ostatniej
wojny nie da się osiągnąć przez odtworzenie wzorca rozszerzonego uczestnika wojny: wieloetnicznej armii. Titoizm nie zbudował swego socjalistycznego
społeczeństwa w duchu obywatelskim. Położył jednak kamień węgielny pod
budowę takiego społeczeństwa, łącząc różne grupy etniczne w jedną „wspólnotę braci”. Jednakże to właśnie pacyfikacja wojowniczego komunistycznego
społeczeństwa i jego stopniowa transformacja ze społeczeństwa etnicznego
w obywatelskie doprowadziła do gwałtownego podziału.
Co dziś stoi na przeszkodzie pojednaniu? Wydaje się, że dla pojednania nie
ma wielkiego pola manewru. Nie może ono pójść za daleko. Narody etniczne Bośni
i Hercegowiny nie pozwoliłyby wtłoczyć się z powrotem w dawną braterską wspólnotę. Aby zachować swoją etniczną wyjątkowość, muszą pozostać sobie obce, w emfatycznym znaczeniu tego słowa. Jako że narody te są tak naprawdę osobnymi stronami
uczestniczącymi w wojnie, uznanie sąsiadów za „obcokrajowców” oznacza przyjęcie wobec nich postawy ostrożnej lub wręcz wrogiej. Zwłaszcza teraz, gdy otwarcie
www.boell.pl
173
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
identyfikują się one z niegdyś narzuconymi kulturami imperialnymi, każdy bardziej zaawansowany krok na drodze do ich wzajemnego zbliżenia w sferze polityki i kultury
może wywołać strach przed asymilacją. Jak inaczej rozumieć można pojednanie, jeśli
nie jako zniesienie charakteru duchowego wojownika danej wspólnoty? W kontekście
lokalnym z pewnością doprowadziłoby to do zniweczenia jej etnicznego ducha. Jeżeli
pojednanie nie ma na celu pacyfikacji wojowniczego ciała danej grupy etnicznej, czy
rzeczywiście mówimy wciąż o pojednaniu? Główną przeszkodą stojącą na drodze
pojednania nie jest jakaś ideologiczna mgła, którą należy rozwiać.
Lokalne grupy etniczne nie stały się sobie obce dlatego, że uległy przemożnej iluzji etnonacjonalizmu. Główną trudnością w osiągnięciu pokojowego
współistnienia jest to, że powojenna rzeczywistość etniczna i międzyetniczna
nie bazuje na jakiejś ideologicznej namiastce rzeczywistości, lecz na narracji
mówiącej o ostatniej wojnie, która stwarza pozory, iż opisuje dokładnie to, co
tworzy najbardziej rzeczywistą rzeczywistość: rzeczywistość wojny9. W kategoriach epistemologicznych powiedzieć można, że obecna narracja wojenna
przedstawiana jest jako „zweryfikowany etnonacjonalizm”.
Ciągłość etnopolityki
Zasada narodowości inspirowała i napędzała siły, które doprowadziły do rozpadu Jugosławii, i stała się głównym czynnikiem uwierzytelniającym w procesie budowania
jednostek politycznych w byłej Jugosławii10. Jako że zasada ta powstała tak naprawdę
jako zasada narodowości monoetnicznej, tj. zredukowanej do zasady etniczności, uzasadnione jest opisywanie niedawnej postkomunistycznej historii Bałkanów Zachodnich
jako epoki etnopolityki. Jak widzieliśmy, etnopolityka pojawia się jako narzędzie służące
9 koncepcji rzeczywistości wojennej jako ostatecznej rzeczywistości przeczytać można
O
w: U. Vlaisavjević. „South Slav Identity and the Ultimate War-Reality”, w: D. I. Bjelić i O.
Savić (red.), Balkan as Metaphor. Between Globalization and Fragmentation, MIT Press,
Cambridge Massachusetts, Londyn, Anglia, 2002, s. 191-208.
10 174
David Miller, On Nationality, Clarendon Press, Oxford 1995.
Ugo Vlaisavlević
do tworzenia opowieści wojennych, w których wszelka rzeczywistość powojenna
przedstawiana jest jako zapamiętana rzeczywistość wojenna. Zredukowaną zasadę
narodowości, przyjętą jako podstawa interpretacji danej rzeczywistości politycznej
i społecznej, wzmacnia powszechne już przekonanie, iż współczesna historia Bałkanów, które doświadczały jednej wojny wyzwoleńczej za drugą, jest jedynie stopniowym dążeniem do czegoś, co można by nazwać „teologią historii” (E. Husserl), której
ostatecznym celem jest monoetniczne państwo narodowe. Takie państwo postrzegane jest jako ukoronowanie wszystkich minionych bitew i wojen, oporu stawianego
asymilacji, a także kulturalnego odradzania się. W tym rozumieniu, ostatecznym celem
historii jest położenie raz na zawsze kresu obcym rządom, dzięki czemu niewielki
naród oddzieli się wreszcie od wielkiej struktury państwowej imperium.
W ostatnim stadium historii wyzwolenia narodowego głównymi uczestnikami konfliktu okazały się co najmniej dwa lub trzy imperia. Wszystkie secesjonistyczne nacjonalizmy, które przyczyniły się do rozpadu Jugosławii, skłonne były
uznać federalne państwo socjalistyczne za narzucone im obce rządy. Z drugiej
strony, Unia Europejska, wspierana przez USA, wydawała się być dziwnym imperium, jako że akceptowała, a nawet wspierała, podstawowe dążenie lokalnej
etnopolityki: jedna społeczność etniczna w jednym państwie.
Epos wyzwolenia, tworzący zrąb wszystkich historycznych wyjaśnień
w epoce etnopolityki, zawsze odwołuje się do imperiów, opowiadając liczne
historie wcielania do imperiów, a następnie wyzwalania się spod ich władzy.
Obecny epos, który z definicji powinien zawierać w sobie fabuły wszystkich
wcześniejszych eposów, kończy się wspaniałą historią o tym, jak to „naszemu
narodowi” udało się oddzielić od imperium komunistycznego. Owo ostateczne
wyzwolenie etniczne zapowiada początek złotego wieku postimperialnego.
Jeżeli na rozpad Jugosławii wpłynęła zasada narodowości, jako że miała
leżeć ona u podstaw prawomocności państwa, to można założyć, że powód
upadku dawnego reżimu i powód utworzenia nowego jest ten sam. Czy mamy
zatem uznać, że brak prawomocności jednopartyjnego „totalitarnego” reżimu
został udowodniony ponad wszelką wątpliwość? Do swych ostatnich dni reżim
www.boell.pl
175
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
ten nie zorganizował wolnych demokratycznych wyborów, za pomocą których
poddałby próbie własną legalność. W momencie, kiedy wreszcie doszło do
wyborów, reżim upadł. Równie dobrze możemy jednak dowodzić, że reżim
pozwolił na tak ryzykowny test swojej prawomocności dopiero wówczas, gdy
zaczął ją tracić. Być może sama decyzja zorganizowania wielopartyjnych wyborów była znakiem zgubnej słabości dominującej formy legitymizacji.
Ideologie komunistyczne przeciwstawiały wybór, jakiego ludzie dokonywali w czasie wojny, rytuałowi wrzucania głosów do urn, z którego szydzili. Polityka Tito była polityką zwycięską, którą uświęciła ogromna ofiara. Owa
uświęcona polityka nie mogła pozwolić sobie na otwarcie drzwi dla tworzenia
się opozycji. Nawet w czasie pokoju oponent polityczny musiał być traktowany
jako wróg ludu i wolno było użyć wszelkich środków, by go wyeliminować. To
etnopolityka uczyniła z polityki Tito politykę przyjaciół/wrogów (C. Schmitt).
Co ważniejsze, w czasie postkomunistycznych przemian zachowana jest
ciągłość etnopolityki, którą wyraźnie pokazuje kwestia legitymizacji aktualnej polityki.
Powojenna polityka ostatnich lat pragnie pozostać uświęcona i zachować wcześniejszą formę legitymizacji mimo nowo ustalonej „legitymizacji prawno-racjonalnej” (M.
Weber) wolnych wielopartyjnych wyborów. Politycy stojący u władzy przypominają
ludziom o wielkim niespłaconym długu: zabici w wojnie żołnierze i ofiary cywilne
nie pozwoliliby, aby dominujące polityczne przekonania i poglądy zostały poddane
radykalnej pacyfikacji, tracąc całą swoją etnonarodową istotę. Należałoby przyjrzeć
się politycznym wpływom, jakie obecnie wywierają w regionie związki weteranów,
lub też raczej jak politycy i biurokracja państwowa potrafią nimi manipulować, by
wydobyć z nich dawne przedpolityczne narzędzia, służące do legitymizacji reżimu.
Etniczne enklawy obywatelskiego
nacjonalizmu
Podział Jugosławii nie udałby się, gdyby nie istniała determinacja ze strony UE
i społeczności międzynarodowej, by uznawać zasadę narodowości etnicznej za
176
Ugo Vlaisavlević
podstawową zasadę legitymizacji państwa. Z perspektywy lokalnej jest mnóstwo powodów, dla których UE może jawić się jako imperium, potężny gracz
na scenie międzynarodowej na równi z USA. Liczne i częste interwencje owej
unii państw, przed, podczas i po wojnie, postrzegane były jako interwencje dość
potężnego, lecz dziwacznego imperium. Pewne obywatelskie i pacyfistyczne
elementy, jakich dopatrzono się w interwencjach militarnych i dyplomatycznych, zdradzały jedynie słabość tego imperium. UE jest imperium niezwykłym,
imperium epoki postimperialnej, ponieważ wobec małych narodów nie zachowuje się jak wroga siła, agresywnie dążąca do ich wchłonięcia. Mimo że trudno
stwierdzić z całą pewnością, czy UE jest pierwszym imperium w historii, które
zaleca i zezwala na oddzielenie niegdyś włączonych jednostek od istniejących
imperiów lub quasi-imperiów, jej podejrzana imperialna strategia divide ut regnes i tak wydaje się gwarantować grupom etnicznym pełne samookreślenie.
Konsekwencje przyjęcia zasady podziału etnicznego jako podstawy budowy
państwa są wyraźnie widoczne na współczesnej mapie politycznej Bałkanów Zachodnich. Po rozpadzie Jugosławii wyłoniła się grupa mini-państw i poprzez sieć ich
granic dostrzec można było jeszcze bardziej skomplikowaną mozaikę grup etnicznych. Jednakże jedynie Bośnia i Hercegowina uchowała się jako naprawdę wieloetniczne państwo, tj. jako trójnarodowy związek bośniackich Muzułmanów, Chorwatów i Serbów11. Przy ciągłości etnopolityki między reżimami, nowej rzeczywistości
wzmocnionych tożsamości etnicznych i niemal konsekwentnym stosowaniu zredukowanej zasady narodowości, nie jest zaskoczeniem, że po piętnastu latach pokoju
jedynie Bośni i Hercegowinie nie udało się stać skonsolidowanym państwem narodowym. Wydaje się, że taka możliwość zarezerwowana jest wyłącznie dla państw
jednolitych etnicznie, co przekonująco udowadnia Słowenia, jedyne państwo secesjonistyczne, któremu udało się dołączyć do Unii Europejskiej.
11 S towarzyszenie i miejsce, jakie może w nim zajmować „the stillborn Bosnia” („martwo
urodzona Bośnia”): M. Walzer. On Toleration, Yale University Press, New Haven and
London, 1997, str. 22-24.
www.boell.pl
177
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Podczas gdy monolityczne państwo narodowe zostaje włączone do UE, narodowo niejednorodna Bośnia i Hercegowina za swoją konstytucję ma wciąż Aneks nr 4
do Układu Pokojowego, podpisanego w amerykańskiej bazie wojskowej koło Dayton 1
listopada 1995 roku12. Impas w kwestii poprawek do konstytucji, wprowadzonych pod
parasolem wielkiego imperium amerykańskiego, trwa od lat i wielokrotnie powodował
spory i konflikty wśród lokalnych przywódców, uczestniczących w negocjacjach. Zagraniczni żołnierze utrzymują państwo w stanie chwiejnego pokoju: po tym jak NATO
zakończyło misję SFOR w 2004 roku, Unia Europejska rozpoczęła operację militarną
(EUFOR – operacja ALTHEA) i wysłała „spore siły wojskowe” o tej samej mocy, co jej
poprzednicy (7.000 żołnierzy)13. Podczas gdy żołnierze pilnują wprowadzania w życie
militarnych aspektów układu z Dayton, Biuro Wysokiego Przedstawiciela (OHR), który
jest zarazem Specjalnym Przedstawicielem UE (EUSR), zajmuje się głównie aspektami
cywilnymi. Niedawno na to stanowisko powołano austriackiego dyplomatę Valentina
Inzko, który w ten sposób został siódmym z kolei Wysokim Przedstawicielem w Bośni
i Hercegowinie. Z definicji jego zadania wynika, że dopóki taki reprezentant jest na stanowisku, oznacza to, że państwo „nie wyewoluowało w pokojową i realną demokrację
na drodze do integracji z instytucjami euroatlantyckimi”14. Każdy nowy przedstawiciel budzi nadzieję, że będzie ostatnim, a trzech ostatnich obiecywało nawet zamknięcie biura.
Tymczasem Bośnia i Hercegowina istnieje jako pół-protektorat, w którym nie pojawiła
178
12 p. Joyce P. Kaufman. Nato and the former Yugoslavia, Rowman & Littlefield Publishers,
N
2002, str. 124.
13 atrz: oficjalna strona Misji EUFOR w Bośni i Hercegowinie: http://www.euforbih.org/
P
eufor/index.php?option=com_content&task=view&id=12&Itemid=28
14 rząd Wysokiego Przedstawiciela (OHR) to powołana ad hoc międzynarodowa instytucja
U
odpowiedzialna za kontrolowanie cywilnych aspektów porozumienia kończącego wojnę
w Bośni i Hercegowinie. Stanowisko Wysokiego Przedstawiciela utworzono poprzez General Framework Agreement for Peace in Bosnia and Herzegovina, znanego powszechnie pod
nazwą Układ z Dayton, które wynegocjowane zostało w Dayton w stanie Ohio, a podpisane
14 grudnia 1995 w Paryżu. Wysoki Przedstawiciel, który jest zarazem Specjalnym Przedstawicielem UE (EUSR) w Bośni i Hercegowinie, współpracuje z mieszkańcami i instytucjami
Bośni i Hercegowiny oraz społecznością międzynarodową, by zapewnić, że państwo będzie
ewoluowało w stronę pokojowej i realnej demokracji na drodze do integracji z instytucjami
euroatlantyckimi”. http://www.ohr.int.
Ugo Vlaisavlević
się jeszcze żadna prawdziwie obywatelska polityka zdolna funkcjonować ponad podziałami i konfliktami etnicznymi15. Niezależnie od wyjątkowej, jeszcze bardziej skomplikowanej sytuacji w Kosowie, Bośnia i Hercegowina pozostaje coraz bardziej w tyle za innymi
państwami regionu na drodze do integracji europejskiej. Ironią jest, że jest to głównym
powodem, dla którego państwo to pod pewnymi względami jest bezpośrednio wcielone do UE: poprzez siły wojskowe (EUFOR), policyjne (EUPM) i poprzez niezależny
organ władzy (EUSR), który, dzięki specjalnym uprawnieniom, tzw. prerogatywom bońskim, stoi ponad najwyższymi władzami państwowymi. Co prawda owe uprawnienia,
nadające Wysokiemu Przedstawicielowi moc tworzenia prawa i zwalniania sprawiających
problemy urzędników, uważane są za rozwiązanie ostateczne, ale fakt pozostaje faktem
– jest tam zarezerwowane miejsce dla ostatniego europejskiego monarchy. Wydaje się
więc, iż Bośnia i Hercegowina, nie mogąc dostatecznie się zintegrować, włączona jest
w mniej więcej klasyczną formę władzy imperialnej. W dniu, w którym kraj ten będzie
mógł odłączyć się od tej władzy, zostanie z nią zintegrowany. Nazwijmy to paradoksem
inkorporacji postimperialnej.
Czy możliwe jest, że konstytucja z Dayton, czyniąc ustępstwa wobec
stron zaangażowanych w wojnę w momencie, gdy zupełnie nie były przygotowane na kompromis, przywiązywała zbyt dużą wagę do realiów etnopolitycznych? Państwo podzielone jest na dwie części składowe: Republikę Serbską
i Federację Bośniacko-Chorwacką, podczas gdy system polityczny zbudowany
jest na bazie reprezentacji grup etnicznych (zasada proporcjonalności w parlamencie, prawo weta w istotnych kwestiach, zasada autonomii poszczególnych
grup itp.)16. Każda z części ma własnego prezydenta, rząd, parlament, policję
i sądownictwo. Jak wspomniał Florian Bieber, „taka organizacja może być uży-
15 oberto Belloni, i Bruce Hemmer, „Bosnia-Herzegovina: Civil Society in a Semi-ProtecR
torate”, w: Thania Paffenholz (red.), Civil Society and Peacebuilding: A Critical Assessment,
Lynne Rienner Publishers, rozdz. 7 (druk jesienią 2009 r.), s. 223 http://www.socsci.uci.
edu/~bhemmer/7%20Bosnia%20_final%20_2_%20no%20figures%20ss.pdf.
16 lrich Schneckener, „Models of ethnic conflict regulation. The politics of recognition”,
U
w Ulrich Schneckener i Stefan Wolf (red.), Managing and Settling Ethnic Conflicts, Hurst &
Company, Londyn 2004, s. 18-39.
www.boell.pl
179
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
teczna, na krótką metę, do ustabilizowania sytuacji po konfliktach”, ale w dalszej
perspektywie „może uniemożliwić wyłonienie się wspólnej tożsamości i jeszcze
bardziej usztywnić tożsamości etniczne”17. W aktualnie toczących się w kraju
debatach często podnosi się palącą kwestię, czy istniejące ustalenia konstytucyjne, które stanowiły fundament państwa etnofederalnego, powstrzymują kraj
przed rozpadem, czy też nieuchronnie do niego prowadzą. Być może głównym
powodem owego stanu rozpadu, który najwyraźniej widać we współcześnie istniejących dużych i raczej jednorodnych podziałach terytorialnych wynikających
z rozkładu grup etnicznych oraz w ciągłym braku skuteczności wspólnych instytucji państwowych, jest fakt, iż instytucje te nie są zakorzenione w rzeczywistości.
Istnieją trzy etniczne narody, ale nie ma społeczeństwa bośniacko-hercegowińskiego. Zważywszy na wrodzone skłonności wojownicze owych „braterskich
wspólnot”, społeczeństwo to powinno być prawdziwie obywatelskie, nie powinno być wspólnotą „towarzyszy broni”, lecz raczej „wspólnotą obywateli”18.
Być może należałoby tu wspomnieć, że przed wojną istniało społeczeństwo
bośniacko-hercegowińskie, ale w odpowiedzi można również powiedzieć, że
było to raczej jugosłowiańskie „społeczeństwo bojowe” w nieustającym „stanie
wyjątkowym” (Ausnahmezustand). Owe współczesne narody etniczne usiłują
utrzymać swoje „społeczeństwo” w takim właśnie „stanie wojny”.
Konstytutywny brak w koncepcji
budowy państwa na Bałkanach
Zachodnich
O co zatem chodzi z tym „obywatelskim deficytem” w trójnarodowym
państwie? Czy względnie skonsolidowane państwa narodowe w regionie
180
17 F lorian Bieber, „Institutionalising Ethnicity in the Western Balkans: Managing Change in
Deeply Divided Societies,” ECMI Working Paper No. 19, Flensburg, ECMI, 2004.
18 ominique Schnapper, Community of Citizens. On the Modern Idea of Nationality, TransacD
tion Publishers, New Brunswick – London 1998.
Ugo Vlaisavlević
również na to cierpią i w jakim stopniu? Czy możliwe jest, że racja ich utworzenia, wbudowana w ich fundamenty zasada narodowości, ocaliła je przed
tym brakiem? Zasady tej nie da się zastosować w przypadku Bośni i Hercegowiny, ponieważ konsekwencje jej całkowitego podziału byłyby nie do
przyjęcia – czy to właśnie owa niemożliwość nie jest konstytutywną zasadą
państwowości dla tego kraju? Co jeśli dzisiejsza porażka konsolidacji Bośni
i Hercegowiny jako państwa narodowego zaświadcza o jej konstytutywnym braku w wymaganym rodzaju konsolidacji? Jeśli to prawda, jakie byłyby
konsekwencje nie tylko dla tego kraju, zwłaszcza w czasie, gdy słynna konsolidacja wydaje się być kryterium nad kryteriami w dominującej strategii
warunkowania wejścia do UE? Brak w konsolidacji narodowej musi mieć
związek z wieloetnicznym składem kraju. Być może jedynym problemem
jest to, że Bośnia i Hercegowina nie ma dostatecznie jasnej i wyraźnej etnicznej większości. W przeciwieństwie do państw sąsiednich, jej obywatele
nie mogą funkcjonować jako „wspólnota braci”. Mamy tu tak naprawdę trzy
potencjalne, a może nawet już powstające, konsolidacje narodowe, które
niestety zbyt się różnią między sobą jak na jedno państwo. Gorzką ironią
jest, iż bośniacko-hercegowińskie części utworzone w wojennej i powojennej zawierusze jako etnicznie jednorodne części składowe (obecnie każdy
ze składowych narodów etnicznych ma własny aparat państwowy na tej
części terytorium, na której stanowi większość) najprawdopodobniej miałyby się równie dobrze (jeśli nie lepiej), jak ich odpowiedniki (państwa narodowe) w okolicy. Oczywiste zachodzenie na siebie podstawowej zasady
etnicznej czystki, tj. eksterminacji tout court, i zasady uznania i budowy postkomunistycznych państw w regionie, musi mieć daleko idące konsekwencje.
Srebrenica to zaledwie jedna z nich. Chociaż nie do pomyślenia jest, by
ogromna technologia masowej eksterminacji mogła być zainicjowana i obsługiwana bez udziału dobrze funkcjonującego aparatu państwowego, orzeczenie wydane w Hadze w imieniu dzisiejszej Europy nie potrafiło ustalić
„odpowiedzialności” żadnego z państw.
www.boell.pl
181
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Nieustające porażki Bośni i Hercegowiny w jej próbach konsolidacji mogą wskazywać na konstytutywny brak w koncepcji budowy państwa na
Bałkanach Zachodnich. Owego braku, który nazwaliśmy „deficytem obywatelskim”, pozornie nie da się zaobserwować w etnicznie jednorodnych enklawach.
Tam obywatelskie podstawy nowej, postkomunistycznej kultury politycznej pochodzą od państwa, które automatycznie i niemal z dnia na dzień przekształca
większościową grupę etniczną we „wspólnotę obywateli”. Ci, którzy jeszcze
do wczoraj byli zaangażowanymi nacjonalistami-separatystami, zostają żarliwymi zwolennikami „konstytucyjnego patriotyzmu”. Bez żadnych procesów
cywilizowania nacjonalizmu, do jakich z pewnością można zaliczyć budowanie społeczeństwa obywatelskiego, państwo może nadać „perspektywę obywatelską” etnopolityce. Dlatego też, analizując sytuację polityczną w regionie,
nie należy ignorować specyficznej dialektyki między dwiema różnymi relacjami:
między państwem a narodem większościowym oraz między państwem a narodem mniejszościowym. Relacja ta nie jest identyczna, nawet jeśli narody te, jak
w przypadku Bośni i Hercegowiny, są w oczach prawa równe.
Tak jak polityczni reprezentanci Serbów w Jugosławii zmagali się
w swym obywatelskim nacjonalizmie z separatystycznym nacjonalizmem innych
„bratnich narodów”, podobnie dzisiaj przywódcy Bośniaków zmagają się z separatystycznym nacjonalizmem Serbów i Chorwatów w Bośni i Hercegowinie.
Ta etnopolitycznie definiowana relacja z danym państwem ustala główne cele
tak zwanej kwestii narodowej dla każdego z narodów. W przeciwieństwie do
większościowej grupy narodowościowej, grupa mniejszościowa niezmiennie
wyraża swój stosunek do państwa w kategoriach etnicznych, czy to w formie
wołania o równość międzyetniczną, czy w formie mniej lub bardziej bojowego
separatystycznego nacjonalizmu.
W powojennej Bośni jest raczej oczywiste, że ów etnopolitycznie definiowany stosunek dominuje politykę partyjną, czyniąc z ludzi Bośniaków, Chorwatów lub Serbów, niezależnie od tego, czy owa polityka jest nacjonalistyczna.
Bośniacko-serbski polityk Milorad Dodik, który od czasu wyborów w 2006 roku
182
Ugo Vlaisavlević
cieszy się największym poparciem wyborców nie tylko w porównaniu z innymi politykami należącymi do tej samej grupy etnicznej, ale w całym kraju, jest
przewodniczącym Partii Socjaldemokratycznej. Dąży on do realizacji wyraźnie
zdefiniowanej polityki separatystycznej: albo Republika Serbska będzie na tyle
niezależna, że będzie mogła funkcjonować jako forma serbskiego państwa,
albo, jeśli zostanie to poddane w wątpliwość, powinna się odłączyć od Bośni
i Hercegowiny. Przez ostatnie trzy lata Dodik, premier części serbskiej, nie znalazł znaczącej opozycji wśród polityków swojej narodowości. Bośniacka klasa
polityczna postrzega wspólne państwo jako swoje własne państwo narodowe.
Jeżeli nacjonalizm postrzegany jest głównie jako nacjonalizm separatystyczny,
jak ma to miejsce w tym kraju, to wydaje się, że pośród bośniackich Muzułmanów nie ma już nacjonalistów. Owa narodowo-polityczna część składowa jest
w największym stopniu polityczna we właściwym znaczeniu tego słowa, i jest
dość złożona: wobec braku wyraźnie widocznych nacjonalistów, istnieje centrum i lewica, są socjaldemokraci i liberałowie, partie obywatelsko-narodowe
i patriotyczne, partie zwracające się do Bośniaków (jak również pozostałych
obywateli) i takie, które zwracają się do wszystkich obywateli (ale w szczególności do Bośniaków).
Istnieją trzy wiodące partie bośniackie, a ich profil mógłby być etnopolitycznie zdefiniowany poprzez parę pojęć obywatelskie/etniczne, w zależności od tego, jak duży nacisk każda z nich kładzie na jedną z tych koncepcji.
Partia Akcji Demokratycznej, jako bośniacka partia narodowa, której przewodzi Sulejman Tihić, następca Alii Izetbegovicia, ojca założyciela nowoczesnego
narodu bośniackiego, jest w głównej mierze etniczna, a dopiero potem obywatelska. Liberalno-konserwatywna Partia Bośni i Hercegowiny, pod przywództwem Harisa Silajdžicia, który opuścił partię Izetbegovicia w 1996 roku,
promuje bośniacki patriotyzm państwowy, tym samym identyfikując „etniczne” z „obywatelskim”. Trzecią wpływową partią jest Partia Socjaldemokratyczna Zlatko Lagumdžija, która prezentuje się zarówno jako autentyczny
spadkobierca titoizmu, jak i partia głęboko proeuropejska. Ta partia w swojej
www.boell.pl
183
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
ideologicznej orientacji jest obywatelska i pod żadnym pozorem nie chce być
klasyfikowana jako partia etniczna, ale dominują w niej Bośniacy, sądząc po
większości jej działaczy, nie wspominając już o zwolennikach i wyborcach.
Jest zatem prawdą, iż socjaldemokracja cieszy się w kraju dużym poparciem,
przede wszystkim ze względu na nostalgię za czasami Tito, ale wydaje się
etnicznie podzielona na socjaldemokrację serbską i bośniacką.
Na czele bośniacko-chorwackiej sceny politycznej stoją dwie partie,
a właściwie dwa odłamy niegdyś jednolitej Chorwackiej Unii Demokratycznej,
bośniacko-hercegowińskiej wersji partii Franjo Tuđmana w Chorwacji. Jednej
przewodniczy Dragan Čović, a drugiej Božo Ljubić. Chorwacka kwestia narodowa jest prawdopodobnie najbardziej skomplikowana i problematyczna
w powojennej Bośni i Hercegowinie, co widać w zmieszaniu i wahaniach chorwackich przywódców w tej sprawie. Mimo że Chorwaci postrzegani są jako
konstytutywna część populacji, w sensie demograficznym tworzą mniejszość,
jako że stanowią zaledwie 14% ludności19. Po wojnie i czystkach etnicznych
w regionie Posavina, który obecnie jest Republiką Serbską, Chorwaci stanowili
większość w południowo-zachodniej części kraju, nazywanej Herceg-Bośnia,
fantomowej trzeciej części, która nie jest oficjalnie uznawana. Rozwiązała się
ona w 1996 roku, ale wciąż istnieje jako forma chorwackiego państwa. Wahania
polityków – bośniackich Chorwatów co do tego, jak realizować i chronić własne
interesy narodowe, poruszają się w zakresie typowym dla mniejszościowego
nacjonalizmu. Z jednej strony istnieją separatystyczne tendencje do wyodrębnienia trzeciej części składowej o dużej niezależności; z drugiej mają miejsce
uporczywe próby utworzenia trwałego państwa wieloetnicznego. Te ostatnie
przeciwstawiają się obywatelskiemu nacjonalizmowi większościowego narodu bośniackiego, który zamiast tego preferuje silną koncepcję sprawiedliwości
19 184
S tanowi to mniej więcej połowę liczby sprzed wojny. Patrz strona internetowa Council of
American Ambassadors (Rady Ambasadorów Amerykańskich), http://www.americanambassadors.org/index.cfm?fuseaction=publications.article&articleid=130.
Ugo Vlaisavlević
etnokulturowej20. W rezultacie w niedawnych dyskusjach na temat potencjalnych zmian konstytucyjnych to głównie chorwaccy politycy argumentowali, że
prawdziwe rozwiązanie węzła bośniackiego leży nie tylko w równości obywateli, ale także w równości „konstytutywnych narodów”. Podobnie jak w innych
państwach wieloetnicznych, najgłośniejsze wołanie o sprawiedliwość wypływa
z najmniejszej mniejszości. Największym problemem takiej polityki jest fakt, że
obie alternatywy są raczej katastrofalne: wynikający z niej separatyzm mniejszościowy może doprowadzić do sytuacji, w której pewnego dnia okaże się, iż
Chorwaci zostali uwięzieni w prawdziwej enklawie, podczas gdy ewentualne
wołanie o etnokulturową sprawiedliwość wydaje się coraz mniej realistyczne.
Ugo Vlaisavlević (ur.1957) jest profesorem filozofii na Uniwersytecie w Sarajewie, gdzie wykłada filozofię języka na Wydziale Filozofii i Socjologii oraz epistemologię nauk społecznych na Wydziale Psychologii. Pisał szeroko na temat
fenomenologii, post/strukturalizmu, semiotyki, filozofii politycznej, a obecnie
zajmuje stanowisko redaktora naczelnego czasopisma z dziedziny filozofii i nauk
społecznych „Dialogue” (Sarajewo); jest także członkiem kolegium redakcyjnego międzynarodowego czasopisma „Transeuropéennes” (Paryż). Jest autorem
wielu artykułów, z których niektóre opublikowano w języku angielskim, francuskim i niemieckim.
20 oncepcja sprawiedliwości etnokulturowej, patrz W. Kymlicka i M. Opalski. Can Liberal
K
Pluralism be Exported?, Oxford University Press, 2001, s. 136-9 et passim.
www.boell.pl
185
Część III
Były Związek
Radziecki:
nowi wschodni
sąsiedzi
Unii Europejskiej
Fraser Cameron
10.
Polityka
wschodnia
Unii Europejskiej
Fraser Cameron
www.boell.pl
189
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Wstęp
Niemal dwie dekady temu, tuż po upadku Związku Radzieckiego wiele mówiono o wspólnym europejskim domu rozciągającym się od Vancouver po Władywostok. Światowi przywódcy biorący udział w konferencji, która w listopadzie
1990 roku ustanowiła Paryską Kartę Nowej Europy, byli pełni nadziei na nowy
świat, w którym spory rozwiązywano by w sposób pokojowy, a instytucje międzynarodowe służyłyby wszystkim, a nie tylko wybranym1. W latach 1989-1991
oczekiwania były ogromne. Akademicy pisali o końcu historii i zwycięstwie liberalnego kapitalizmu. Prezydent Bush mówił o nowym ładzie światowym. Po
potwornościach życia przez całe dekady pod groźbą Mutual Assured Destruction (MAD – Wzajemne Zagwarantowane Zniszczenie), Europejczycy mogli się
zjednoczyć i zaprosić Rosję i inne państwa byłego Związku Radzieckiego do
wspólnego europejskiego domu. Nowy dzień wydawał się świtać nad horyzontem.
Ledwie jednak wysechł atrament na Karcie Paryskiej, kiedy Jugosławia pogrążyła się w morderczym nacjonalizmie. Jednocześnie Saddam Hussein zaatakował Kuwejt w jawnej próbie uzyskania kontroli nad jego ogromnymi zapasami
ropy. UE i USA stały z boku i niewiele zrobiły w celu ukrócenia rozlewu krwi
w Jugosławii. Ale w Zatoce Perskiej koalicja pod wodzą USA sprawnie przepędziła
wojska Saddama z Kuwejtu. Gdzie leży różnica? Większość cyników powiedziałaby, że w czteroliterowym słowie – ropa. Tak z hukiem powróciła Realpolitik.
Jeżeli oczekiwania po upadku komunizmu były wysokie, dorównywały im obecne po obu stronach iluzje na temat zdolności UE do ustanowienia
porządku polityczno-gospodarczego, który obejmie cały kontynent. Stopniowo
stało się jednak jasne, że to, co było możliwe w podstawowej grupie podobnie
myślących zachodnioeuropejskich państw o zbliżonym poziomie PKB per capi-
1 190
Informacje o Karcie Paryskiej znaleźć można na stronie: http://www.osce.org/documents/
mcs/1990/11/4045_en.pdf.
Fraser Cameron
ta, nie da się łatwo wyeksportować na wschód. Wiele lat zajęło UE wykazanie
się transformacyjną mocą w Europie Środkowej, gdzie perspektywa członkostwa w UE odgrywała rolę wielkiej marchewki. Doprowadzenie do podobnych transformacji w Rosji i Europie Wschodniej, gdzie złotej marchewki nie
było w ofercie, miało się okazać niemożliwe. W czasie pisania tego tekstu są
powody, by wątpić, czy transformacje, jakie dokonały się w Europie na przestrzeni ostatniej dekady XX wieku i pierwszych lat XXI wieku, okażą się trwałe.
Globalny kryzys gospodarczy zagraża całej powojennej konstrukcji europejskiej,
podczas gdy niedawno zainicjowana polityka Partnerstwa Wschodniego UE nie
spotkała się ze szczególnym entuzjazmem w regionie. Partnerstwo Wschodnie,
nastawione na Ukrainę, Mołdawię, Białoruś, Gruzję, Armenię i Azerbejdżan,
wyklucza akurat jedyne zobowiązanie, jakiego pragną wszystkie te państwa –
czyli perspektywę członkostwa w UE.
W przeciwieństwie do państw Europy Wschodniej, Rosja nie ma ambicji
wstępowania do UE. Zamiast tego pragnie powrócić do pozycji wielkiego mocarstwa
ze szczególnym droit de regard wobec „bliskiej zagranicy”, gdzie mieszka 25 milionów
etnicznych Rosjan. Relacje między UE a Rosją na przestrzeni ostatnich dwóch dekad
były trudne i sięgnęły dna podczas konfliktu w Gruzji w sierpniu 2008 roku. Udana
interwencja UE doprowadziła do zawieszenia broni, ale rosyjska inwazja na Gruzję
przypomniała wielu o sowieckiej inwazji na Czechosłowację czterdzieści lat wcześniej.
Gotowość Moskwy do użycia siły, jak również regularne wykorzystywanie kwestii
energii do celów politycznych, przypominało, że Rosja nie tylko powróciła jako potężne mocarstwo, ale również była gotowa rzucić UE wyzwanie na terenie nazywanym
eufemistycznie przez urzędników „wspólnym sąsiedztwem”. Jasne było, że UE i Rosja
mają zupełnie inne poglądy na to, w jakim stopniu im sąsiadom należy się autonomia,
zwłaszcza w sferze polityki zagranicznej i polityki bezpieczeństwa2.
2 ięcej w artykule Eneko Landaburu, It’s time for hard choices on EU-Russia relations, “EuW
rope’s World”, wiosna 2009: http://www.europesworld.org/NewEnglish/Home/Article/
tabid/191/ArticleType/articleview/ArticleID/ 21349/Default.aspx.
www.boell.pl
191
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Oczekiwania a rzeczywistość
We wszystkich republikach postsowieckich istniała zarówno głęboka ignorancja
na temat UE (oraz NATO), jak i nazbyt ambitne oczekiwania w kwestii terminu,
w jakim można byłoby dołączyć do tych klubów. Ignorancję wyjaśnić nietrudno. Podczas zimnej wojny, UE powszechnie ignorowano lub opisywano jako
„gospodarcze ramię NATO”. Paktowi Północnoatlantyckiemu przypisywano
również posiadanie licznych własnych wojsk (fałsz) lub posiadanie planu zdominowania Eurazji (fałsz), a zarówno UE, jak i NATO miały jakoby dążyć do
osłabienia Rosji (fałsz). W Europie Wschodniej istniał niemal kompletny brak
zrozumienia politycznego uzasadnienia dla UE i niewielkie pojęcie o dzieleniu
się suwerennością. Wiele krajów wierzyło, że dołączenie do UE było tym samym, czym jest dołączenie do jakiejkolwiek innej organizacji międzynarodowej.
Nie rozumiano wysiłków, jakie należy podjąć, by spełnić kryteria członkostwa.
Po stronie UE istniały naiwne nadzieje, że skoro Rosja odwróciła się od nieudanej gospodarki planowej i przyjęła liberalny kapitalizm, będzie teraz zbierać
gospodarcze owoce tego ruchu i nieuchronnie posuwać się w stronę coraz
większej demokracji. Trochę potrwało, zanim złudzenia po obu stronach zastąpił bardziej realistyczny obraz sytuacji.
Rosja
Nagły upadek i rozpad Związku Radzieckiego był traumatycznym przeżyciem
dla elity rządzącej oraz milionów ludzi popierających partię komunistyczną. Prezydent Gorbaczow wielokrotnie powtarzał, że rozwiązanie Związku Radzieckiego nie było jego intencją3. Jednakże partii komunistycznej wyczerpały się pomysły, a gdy okazało się, że nie użyje ona siły, by ocalić imperium, wypadki po
prostu wymknęły się spod kontroli. Jako pierwsze oderwały się kraje bałtyckie,
3 192
Michaił S. Gorbaczow, Memoirs, Doubleday, New York 1996.
Fraser Cameron
za nimi poszła Ukraina i inne byłe republiki sowieckie. Rosja przejęła oficjalne
zobowiązania Związku Radzieckiego i jego miejsce w Radzie Bezpieczeństwa
ONZ. Borys Jelcyn stał się symbolem nowego państwa, machając flagą rosyjską
w stronę czołgów, które przybyły z rozkazem usunięcia go ze stanowiska. Świat
podziwiał jego odwagę.
Prezydent Jelcyn przejął okaleczone państwo o słabej kulturze politycznej i gospodarce w stanie „swobodnego spadku”. Moskwa była wcześniej postrzegana jako stolica supermocarstwa, ze stałym miejscem u szczytu stołu na
równi z USA. Dla wielu Rosjan owa zmiana statusu była trudna do przełknięcia.
Z dnia na dzień stracili swoje imperium, swoją ideologię i swoją pozycję supermocarstwa. Krążyły żarty mówiące o Rosji jako „Górnej Wolcie z rakietami”.
Patrząc z dzisiejszej perspektywy, wydaje się niezwykłe, że Związek Radziecki
upadł przy minimalnym rozlewie krwi. Rozpady innych imperiów, jak brytyjskiego w Indiach lub francuskiego w Wietnamie, były o wiele bardziej krwawe.
A jak wiemy z doświadczeń Europy Zachodniej, potrzeba wielu lat, by zmienić
imperialną mentalność.
Początkowo Jelcyn próbował przeorientować rosyjską politykę zagraniczną wobec Zachodu, co symbolizowało powołanie Andrieja Kozyriewa na
ministra spraw zagranicznych. Z punktu widzenia UE we wczesnych latach 90.
Rosja nie stanowiła priorytetu. UE zajęta była własnymi sprawami instytucjonalnymi (Traktat z Maastricht), bagnem bałkańskim, umowami stowarzyszeniowymi i techniczną pomocą dla Europy Środkowej, jak również przygotowaniami do
rozszerzenia o kraje nordyckie. Jedynie niewielka liczba urzędników przydzielona była do spraw Rosji i republik postsowieckich, a i oni skupiali się głównie na
handlu. Kwestie polityki i bezpieczeństwa pozostawiono dużo lepiej przygotowanym państwom członkowskim. UE, a zwłaszcza wdzięczne Niemcy, udzieliła
jednak Rosji sporych pożyczek, służyła radą w kwestiach gospodarczych i dążyła
do wprowadzenia Rosji do struktur euroatlantyckich. Rosja dołączyła do Rady
Europy w 1994 roku, chociaż niektórzy z członków Rady uważali to za przedwczesne. W 1996 roku Rosja dołączyła do programu Partnerstwa dla Pokoju
www.boell.pl
193
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
NATO (PfP), a Bill Clinton stworzył dla niej miejsce w grupie G8 w 1997 roku.
Członkostwo w G7 uważano za nazbyt śmiałe posunięcie.
Pierwszym porozumieniem pomiędzy UE a Rosją było Porozumienie
o Partnerstwie i Współpracy (PCA), podpisane w 1994 roku4. Przepisy handlowe weszły w życie natychmiast, ale pełne porozumienie musiało poczekać
do grudnia 1997 roku. Na początek miało ono pozostać w mocy przez okres
dziesięciu lat. PCA dotyczyło współpracy handlowej i gospodarczej, współpracy w dziedzinie nauki i technologii (w co wchodziła energetyka, środowisko,
transport, przestrzeń kosmiczna i inne sektory cywilne), dialogu politycznego
i wspólnych zobowiązań (Rada Europy i OBWE) dotyczących demokracji i praw
człowieka. Inne sekcje porozumienia dotyczyły współpracy ministerstwa sprawiedliwości i ministerstwa spraw wewnętrznych w kwestiach nielegalnej migracji, przemytu narkotyków, prania pieniędzy i zorganizowanej przestępczości.
Następnym kamieniem milowym było przyjęcie w czerwcu 1999 roku
Wspólnej Strategii UE wobec Rosji5. Chodziło o maksymalną koordynację polityki między UE a jej państwami członkowskimi. W praktyce Wspólna Strategia
wobec Rosji powtórzyła główne punkty PCA, argumentując, iż „stabilna, demokratyczna i dostatnia Rosja, mocno zakotwiczona w zjednoczonej Europie wolnej od podziałów, jest niezbędna dla utrzymania trwałego pokoju na kontynencie”. Rosja skorzystała również z programu pomocy technicznej UE – Tacis. Do
2006 roku Rosja otrzymała w sumie prawie 5 miliardów euro, ale skutki Tacis
trudno jest ocenić. We wczesnych latach większość środków pochłaniała energetyka, wspieranie przedsiębiorstw i rozwój zasobów ludzkich. Od 1999 roku
Tacis zaczął koncentrować się na szerzej pojętych celach: poprawie transportu,
lepszej kontroli granicznej i kwestiach środowiska. W programach Tacis jednak
zbyt małą uwagę poświęcano szkoleniom kadry, rolnictwu (co najmniej jedna
194
4 http://www.delrus.ec.europa.eu/en/p_243.htm.
5 h ttp://ec.europa.eu/justice_home/doc_centre/external/russia/doc_external_russia_
en.htm.
Fraser Cameron
trzecia populacji mieszka na wsi), bezpieczeństwu nuklearnemu, przestępczości
i korupcji. Rosja twierdzi, iż większość programów Tacis była mało przydatna,
a gros pieniędzy poszło na opłacenie konsultantów z UE.
Zgodnie z warunkami PCA co roku odbywały się dwa szczyty unijno-rosyjskie. Poza tym raz w roku odbywały się rozmowy na szczeblu ministerialnym
(rady współpracy), a komitety współpracy złożone ze starszych rangą urzędników
zbierały się ad hoc (chociaż rzadko miało to miejsce częściej niż raz do roku). Kilka
grup roboczych pracujących nad Wspólną Polityką Zagraniczną i Bezpieczeństwa
zbierało się dwa razy w roku. Odbywają się również regularne spotkania Komitetów Parlamentarnych, dając członkom Parlamentu Europejskiego i Dumy szansę
na poznanie się. Jedną ze słabości PCA jest jednak brak spotkań biurokratycznych
średniego szczebla, które naprawdę napędzałyby wzajemne relacje.
Prawa człowieka zawsze złowieszczo wisiały nad relacjami pomiędzy
UE a Rosją. Podpisując PCA, Rosja zgodziła się wypełniać standardy i zobowiązania sformułowane przez Radę Europy i OBWE. Jednakże lawina zabójstw
dziennikarzy (z czego najbardziej znana była sprawa Anny Politkowskiej) i prawników zajmujących się prawami człowieka poważnie nadszarpnęła wizerunek
Rosji. Inną sporną kwestią była Czeczenia, gdzie Rosja dwukrotnie zaangażowała się w brutalną wojnę przeciwko ludziom dążącym do uzyskania niepodległości. UE miała również problemy z uzyskaniem dostępu to tych terenów,
by móc prowadzić tam akcje humanitarne. Ale uwaga miała odwrócić się od
Czeczenii po wydarzeniach 11 września, gdy prezydent Putin wsparł wojnę,
którą wydały terroryzmowi USA. Rosyjskie wsparcie dla polityki USA oznaczało,
że Waszyngton często odwracał wzrok od łamania praw człowieka w Czeczenii
i na innych terytoriach rosyjskich. UE trudno było w tej sytuacji wywierać stały
nacisk na Rosję w kwestii praw człowieka.
W 2003 roku UE i Rosja porozumiały się w sprawie utworzenia „czterech wspólnych przestrzeni”6. Był to biurokratyczny żargon na określenie współ-
6 http://ec.europa.eu/external_relations/russia/common_spaces/index_en.htm.
www.boell.pl
195
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
pracy w sferze polityki i bezpieczeństwa, gospodarki i handlu, sprawiedliwości
i spraw wewnętrznych, jak również edukacji, badań naukowych i kultury. Postęp skierowany na utworzenie wspólnej przestrzeni gospodarczej uzależniony
jest od wstąpienia Rosji do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Rząd rosyjski
po raz pierwszy złożył wniosek o członkostwo w 1993 roku, ale negocjacje do
dziś, tj. do połowy 2009 roku, nie zostały zakończone. Wszystkie ruchy UE
mające na celu wprowadzenie strefy wolnego handlu z Rosją zostały faktycznie
zawieszone do momentu przyłączenia się Rosji do WTO. Prezydent Dmitrij
Miedwiediew niedawno wyraził swój gniew z powodu opóźnień i oświadczył,
że proces przyłączania się do WTO nie powinien ciągnąć się w nieskończoność:
„Nasze stanowisko w kwestii przyłączenia się do WTO nie zmieniło się: Federacja Rosyjska gotowa jest przyłączyć się na normalnych, niedyskryminujących
warunkach. Zrobiliśmy wszystko, co było konieczne. Proces ten przeciąga się
ponad miarę i jest to irytujące”7.
Energia jest być może najbardziej drażliwą kwestią w relacjach unijnorosyjskich. Ponad 65% rosyjskiej ropy i gazu eksportuje się do UE. Procent dostarczany do konkretnych państw członkowskich bywa bardzo różny, przy czym
niektóre są całkowicie zależne od Moskwy, a inne mniej. Większość rosyjskiego gazu transportowana jest przez Ukrainę i regularne spory pomiędzy Rosją
a Ukrainą wielokrotnie doprowadzały do poważnych przerw w dostawach do
konsumentów europejskich. Ostatnia taka przerwa na początku 2009 roku opisana została przez komisarz UE Benitę Ferrero-Waldner, jako „najpoważniejszy
problem bezpieczeństwa w odniesieniu do gazu, jaki kiedykolwiek miał miejsce
w Europie”8. Skłoniło to UE do wzmożenia wysiłków w celu dywersyfikacji dostaw energii, co zajmie trochę czasu. Niektóre z owych nowych strategii budzą
kontrowersje. Na przykład proponowany Gazociąg Północny mający biec pod
196
7 „Novosti”, 4 kwietnia 2009, http://en.rian.ru/russia/20090404/120920092.html.
8 rzemowa “After the Russia/Ukraine gas crisis: what next?”, Chatham House, Londyn, 9
P
marca 2009: http://europa.eu/rapid/pressReleasesAction.do?reference=SPEECH/09/100.
Fraser Cameron
Morzem Bałtyckim z Rosji do Niemiec był przedmiotem ostrej krytyki polityków
w Polsce i krajach bałtyckich. Niektórzy poddają też w wątpliwość zasadność
proponowanego gazociągu Nabucco, którym transportowano by gaz z Azerbejdżanu i innych miejsc do Europy. Wielu ludzi patrzy na Rosję wyłącznie przez
pryzmat jej zasobów energetycznych i wierzy, że dają one Moskwie wielką siłę
przebicia. Ogromne zasoby energetyczne rzeczywiście stanowią potężną broń,
ale z drugiej strony UE jest także najpoważniejszym klientem wśród odbiorców
rosyjskiej ropy i gazu. Gazprom czerpie ponad 70% swoich zysków ze sprzedaży w UE. Rosja i UE nie zgadzają się w kwestii zasad Traktatu Karty Energetycznej i Protokołu Tranzytu Energii9, regulującego korzystanie z rurociągów. Rosja
potrzebuje UE również dla jej funduszy, technologii i wiedzy praktycznej potrzebnej do odnowienia jej przestarzałej infrastruktury w sektorze energetycznym. To wyraźne pole dla obustronnie korzystnej współpracy, ale zachodnie
firmy mają obawy przed zbyt intensywnym inwestowaniem w Rosji ze względu
na brak praworządności i negatywne doświadczenia części najpoważniejszych
inwestorów.
Podczas epoki Jelcyna Rosja pozostawała dość obojętna wobec UE.
Stosunek ten zaczął się zmieniać w momencie, gdy Unia zaczęła rozrastać się
na wschód, a także stopniowo wyłaniać się jako gracz na scenie międzynarodowej. Rosyjskie wątpliwości odzwierciedlał manifest Strategia rozwoju Rosji do
roku 201010, opublikowany podczas pierwszego roku urzędowania prezydenta
Putina. Dokument rozpoczynało dramatyczne stwierdzenie: „Przed początkiem
XXI wieku nasz kraj stał przed realnym zagrożeniem znalezienia się na peryferiach cywilizowanego świata w wyniku rosnącego zapóźnienia w sferze społecznej, technologicznej i gospodarczej”. Putin podkreślał nierozerwalny związek
pomiędzy postępem w kraju a pozycją Rosji za granicą po „dekadach stagnacji”.
Koncepcja Polityki Zagranicznej Federacji Rosyjskiej, zatwierdzona przez pre-
9 http://www.encharter.org/.
10 Pełen tekst dostępny na stronie http://www.russiaeurope.mid.ru/strategy2010.html.
www.boell.pl
197
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
zydenta Putina 28 czerwca 2000 roku, stwierdzała: „Relacje z Unią Europejską (UE) mają kluczowe znaczenie. Procesy trwające w UE wywierają coraz
większy wpływ na dynamikę sytuacji w Europie”. W szczególności dokument
stwierdzał: „Wyłaniający się militarno-polityczny wymiar UE powinien stać się
przedmiotem naszej szczególnej uwagi”11.
To pozytywne raczej spojrzenie na UE miało zostać poddane testowi po
rozszerzeniu w 2004 roku, kiedy do Unii weszło kilka państw, które albo wcześniej stanowiły część Związku Radzieckiego, albo były pod jego bezpośrednią
kontrolą. Państwa te miały starać się o twardsze stanowisko UE względem Rosji,
a w niektórych przypadkach (np. Polski i Litwy) były gotowe użyć dwustronnych
sporów, by zablokować otwarcie negocjacji w sprawie nowego PCA z Rosją.
To z kolei skłoniło Rosję do zajęcia się przede wszystkim silniejszymi państwami
członkowskimi UE, zwłaszcza Niemcami, Francją i Włochami, usiłując „dzielić
i rządzić” UE. W końcu UE udało się uzgodnić mandat negocjacyjny do rozmów
z Rosją i obecnie trwają negocjacje w celu stworzenia nowego porozumienia.
Nie ma wątpliwości, że negocjacje te będą długie i trudne. Trudnym procesem
będzie także uzyskanie ratyfikacji dla nowego porozumienia od wszystkich 27
państw członkowskich i Parlamentu Europejskiego. Wiele zależeć będzie od
wizerunku Rosji w momencie ratyfikacji.
Rosja często postrzega UE i NATO jako część tej samej całości, częściowo dlatego, że członkowie tych organizacji w znacznym stopniu się pokrywają.
Z oporami przyjęła rozszerzenie UE, ale nigdy nie pogodziła się z rozszerzeniem NATO. Mimo że Rosja dołączyła do PfP i zgodziła się na utworzenie Rady
NATO-Rosja, nie zmalał przez to rosyjski opór wobec rozszerzenia NATO.
Stosunki z NATO pogorszyły się dramatycznie w wyniku bombardowania Serbii
przez siły NATO i uznania przez nie niepodległości Kosowa. Rzekoma hegemonia USA i oferty umieszczenia rakiet w Polsce i Czechach stanowiły kolejne powody niezadowolenia Rosji. Jedną z motywacji Rosji do tak ostrej reakcji
11 198
http://www.kremlin.ru/eng/text/docs/2008/07/204750.shtml.
Fraser Cameron
w Osetii Południowej było podkreślenie, że jest fundamentalnie przeciwna rozszerzeniu NATO o Gruzję (i Ukrainę). Wzajemne relacje zaczęły poprawiać się
wiosną 2009, kiedy to NATO zgodziło się wznowić rozmowy z Rosją, działając
na rzecz, jak nazwała to Sekretarz Stanu USA Hillary Clinton, „większej jedności celów”. Podczas szczytu G20 w Londynie prezydenci Miedwiediew i Obama zgodzili się również rozpocząć rozmowy na temat nowego porozumienia
w sprawie kontroli broni nuklearnej.
Ukraina
Dwie pierwsze dekady niepodległości były dla Ukrainy trudne. Jeszcze przed
narodzinami wolnego państwa prezydent Bush kwestionował sens wolnej
Ukrainy. W 1994 roku UE i Ukraina podpisały Porozumienie o Partnerstwie
i Współpracy12, które weszło w życie w 1998 roku. Zawierało ono podobne
warunki jak porozumienie zawarte z Rosją. W 1999 roku UE przyjęła Wspólną Strategię wobec Ukrainy. Jednakże, podobnie jak w przypadku Wspólnej
Strategii wobec Rosji, strategia ta nie była szczególnie skuteczna i parę lat później zrezygnowano z niej bez rozgłosu. Od 2007 roku trwają negocjacje na temat umowy stowarzyszeniowej, której kluczową częścią miałoby być głębokie
i wszechstronne Stowarzyszenie Handlu Międzynarodowego (FTA). Negocjacje poczyniły pokaźne postępy, chociaż nie widać jeszcze ostatecznej daty ich
zakończenia.
UE i Ukraina często mijały się pod względem wzajemnych oczekiwań.
We wczesnych latach 90. UE mówiła o pomocy dla Ukrainy przy jej wychodzeniu z komunizmu. Potem nastąpił okres partnerstwa uosabianego przez PCA,
a następnie okres sąsiadów, gdy Ukraina została włączona do Europejskiej Polityki Sąsiedztwa (ENP). Obecnie mowa jest o „relacji partnersko-sąsiedzkiej”,
opartej na nowym programie Partnerstwa Wschodniego UE zapoczątkowanym
12 http://ec.europa.eu/external_relations/ukraine/index_en.htm.
www.boell.pl
199
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
w maju 2009 roku w Pradze13. ENP wniosła przyjęty przez wszystkich plan
działań, który miał za zadanie wspieranie ponownego zbliżenia się Ukrainy do
UE. Kijów nie był jednak w pełni przekonany do ENP – jako że program ten
nie zawierał żadnej wzmianki o akcesji – i wprowadzanie tej polityki w życie nie
przebiegało gładko. Podobny brak entuzjazmu można zaobserwować w kwestii
Partnerstwa Wschodniego, gdyż ono również unika wzmianki o choćby chęci
przyjęcia Ukrainy do UE.
W kwestii pragnienia włączenia się do UE na Ukrainie istnieje ponadpartyjny konsensus (w przeciwieństwie do NATO, w przypadku którego zdania są
podzielone). W 1998 roku prezydent zaakceptował strategię zacieśniania więzi
pomiędzy Ukrainą a UE i we wrześniu 2000 roku rząd stworzył Program Integracji Ukrainy z Unią Europejską, który jasno wyznaczył cel członkostwa Ukrainy
w UE. Od 2002 roku Ukraina zaczęła przystosowywać swoją legislację do legislacji UE, chociaż odbywało się to ze zmiennym tempem14. Nie ma wątpliwości, że wszyscy Ukraińcy czuli się zawiedzeni niezdolnością UE do zaakceptowania choćby perspektywy członkostwa Ukrainy w UE. Według badań opinii
publicznej poparcie dla UE spadło z 65% w 2002 roku do 45% w 2008 roku15.
Wielu ludzi twierdzi, że wewnętrzna transformacja Ukrainy byłaby dużo szybsza
i efektywna, gdyby państwo miało taką perspektywę. Jednakże przedstawiciele
UE odpowiadają, iż nie ma żadnych perspektyw na taką ofertę w momencie
gdy opinia publiczna w UE w dużej części sprzeciwia się dalszemu rozszerzeniu
Unii, a także dlatego, że Ukraina nie wypełniła swoich aktualnych zobowiązań.
Co więcej, kryzys polityczny i gospodarczy panujący na Ukrainie, wiążący się
m.in. z koniecznością zaciągnięcia znacznych pożyczek z Międzynarodowego
Funduszu Walutowego w 2009 roku, jak również spory z Rosją o gaz, także
wpłynęły na wizerunek Ukrainy w UE.
200
13 http://ec.europa.eu/external_relations/eastern/index_en.htm.
14 http://www.mfa.gov.ua/mfa/en/400.htm.
15 http://uceps.org.ua/eng/poll.php?poll_id=387.
Fraser Cameron
Białoruś
Stosunki UE z Białorusią były i są minimalne, jako że państwa członkowskie UE nie
chcą, by PCA weszło w życie, ani by Białoruś dołączyła do ENP, dopóki prezydent
Łukaszenka nie skończy z rządami autorytaryzmu. W 2006 UE oznajmiła w deklaracji programowej, że „UE nie może zaoferować pogłębienia relacji z reżimem,
który odmawia swoim obywatelom podstawowych demokratycznych praw. Białorusini są pierwszymi ofiarami izolacji narzuconej przez władze ich państwa i pierwsi
skorzystają z pozytywnych stron demokratycznej Białorusi”. Następowała po tym
długa lista tego, co Białoruś powinna uczynić, zawierająca m.in. uszanowanie praw
ludzi do wybierania swoich przywódców w sposób demokratyczny i otrzymywania
niezależnych informacji, jak również zezwolenie na funkcjonowanie organizacji pozarządowych, uwolnienie wszystkich więźniów politycznych, zapewnienie niezależnego sądownictwa, zezwolenie na organizowanie wolnych związków zawodowych
itd. UE gotowa byłaby wznowić relacje z Białorusią w momencie, w którym rząd
białoruski rozpocznie zmiany idące w tym kierunku. Tymczasem UE będzie w dalszym ciągu wspierać Białoruś finansowo w ramach pomocy dla regionów dotkniętych katastrofą w Czarnobylu oraz walki z przemytem16.
W 2009 roku lodowata atmosfera zaczęła ocieplać się od czasu wizyty
Javiera Solany, Wysokiego Przedstawiciela UE ds. Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa na Białorusi, oraz częściowego zawieszenia sankcji UE.
Reprezentant Białorusi został również zaproszony na szczyt w Pradze w maju
2009 roku, podczas którego utworzono Partnerstwo Wschodnie.
Mołdawia
Na przestrzeni dwustu lat Mołdawia znajdowała się pod rządami cara Rosji,
króla Rumunii i Związku Radzieckiego. Od 1991 roku Mołdawia walczy o pozy-
16 http://www.delblr.ec.europa.eu/page3242.html.
www.boell.pl
201
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
cję niezależnego państwa. Dla wielu obywateli okres postkomunizmu przyniósł
jedynie biedę, korupcję i wojnę domową. Zaliczanie Mołdawii do krajów postkomunistycznych może nie być trafne, jako że od 2001 roku rządzi tam partia
komunistyczna. UE mozolnie starała się wypracować właściwą politykę wobec
Mołdawii. Z jednej strony chciałaby, by Mołdawia w pełni skorzystała z szans,
jakie dają jej PCA i ENP. Z drugiej strony zdaje sobie sprawę z trudności, jakie
wynikają z „zamrożonego konfliktu” w Naddniestrzu. Klucz do rozwiązania konfliktu leży w rękach rosyjskich (jako że Rosja de facto okupuje Mołdawię), lecz
Moskwa ociąga się z poważniejszym zaangażowaniem się w sprawę Mołdawii
(i Ukrainy), a tym samym rozwiązaniem problemu.
Innym problemem jest brak entuzjazmu dla prezydenta Voronina,
byłego szefa mołdawskich służb bezpieczeństwa, który dwukrotnie wygrał
w zasadzie wolne wybory w 2001 i 2005 roku jako przywódca partii komunistycznej. Kraj jest także mocno podzielony w kwestii politycznej przyszłości, o czym świadczyły demonstracje w kwietniu 2009 roku po oskarżeniach
o manipulowanie wynikami wyborów17. Kraj wydawał się głęboko podzielony
na starsze pokolenie, oglądające się w stronę Rosji, i młodsze pokolenie, liczące na wsparcie UE.
W 2006 roku UE przeprowadziła uwieńczone względnym sukcesem
szkolenia służb granicznych i celnych pod auspicjami mechanizmów praworządności ESDP18. Rok później UE powołała Kalmana Mizsei na Specjalnego Przedstawiciela w Mołdawii. Jednakże korupcja w tym kraju pozostaje poważnym
problemem i hamuje jego rozwój gospodarczy. Mołdawia jest najbiedniejszym
państwem w Europie, uzależnionym od zewnętrznej pomocy finansowej sięgającej ponad jednej trzeciej jej PKB. Mimo że wszyscy politycy zgadzają się, iż
Mołdawia powinna szukać przyszłości w UE (ponad 50% eksportu trafia do UE,
202
17 a przykład „Ziarul de Garda”, mołdawska gazeta śledcza, napisała, że lista wyborców
N
zawierała nazwiska zmarłych: www.garda.com.md, www.aljazeera.net.
18 European Security and Defence Policy – Europejska Polityka Bezpieczeństwa i Obrony.
Fraser Cameron
a do Rosji – zaledwie 17%), po stronie UE brakuje entuzjazmu do wychodzenia
poza obecne struktury, takie jak Partnerstwo Wschodnie.
Kaukaz Południowy
Do czasu konfliktu w Gruzji w 2008 roku region ten nie był przedmiotem szczególnej uwagi ze strony UE od czasu gdy Gruzja, Armenia i Azerbejdżan uzyskały
niepodległość w 1991 roku. Było tak częściowo za sprawą odległości, braku
wiedzy, postrzeganej niestabilności regionu i braku potencjału gospodarczego
innego niż źródła energii. Tymczasem wszystkie te trzy państwa posiadały silną
tożsamość europejską i, po początkowym wykluczeniu, intensywnie lobbowały
na rzecz przyłączenia się do ENP w 2004 roku. UE podpisała PCA z każdym
z nich w 1996 roku, a porozumienia weszły w życie w 1999 roku. Owe trzy
państwa korzystały również z programu Tacis, ale jego skuteczność była różna
w każdym z nich. W 2002 roku UE powołała Specjalnego Przedstawiciela dla
regionu, Petera Semneby, który usiłował doprowadzić do zwrócenia uwagi na
region przez kręgi UE. Handel pomiędzy UE a dwoma państwami – Gruzją
i Armenią – był symboliczny, podczas gdy większą część handlu z Azerbejdżanem stanowiły dostawy energii. Gruzińska Rewolucja Róż skierowała reflektory na region, a nowy prezydent Saakaszwili początkowo porównywany był
z autokratycznymi przywódcami Azerbejdżanu i Armenii. Jednakże wszędzie
panowała korupcja i niechęć do angażowania się w faktyczne reformy.
Prezydent Saakaszwili skorzystał z okazji i uwagi mediów, by wskazać
na zainteresowanie Gruzji dołączeniem do UE i NATO. To ostatnie ściągnęło na Gruzję gniew Rosji. Moskwa zaczęła wprowadzać blokady handlowe na
produkty gruzińskie i szykanować Gruzinów mieszkających w Rosji. W sierpniu
2008 roku Saakaszwili wydał rozkaz ataku na Południową Osetię, który doprowadził do rosyjskiej akcji odwetowej i de facto podboju zarówno Południowej
Osetii, jak i Abchazji. To z kolei wpłynęło na relacje Rosji z UE i NATO – obie
organizacje na pewien czas zawiesiły kontakty z Moskwą. Konflikt ten pozwolił
www.boell.pl
203
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
także UE na odegranie znaczącej roli w negocjacjach z Rosją dotyczących zawieszenia broni, prezydent Francji, Nicolas Sarkozy, sprawujący funkcję przewodniczącego UE, szybko interweniował i zapewnił rosyjski podpis na sześciopunktowym planie mającym zakończyć konflikt19.
Każde z państw ma pewne problemy z sąsiadami i innymi krajami regionu. Armenia trwa w konflikcie z Azerbejdżanem w kwestii Górnego Karabachu.
Nie utrzymuje stosunków z Turcją, a granica z tym państwem jest zamknięta.
Gruzja ma napięte relacje z Rosją. Azerbejdżan stara się o ocieplenie stosunków
z Iranem. Kluczowym elementem jest energia – zasoby i rurociągi. Azerbejdżan posiada znaczące rezerwy energii i stanowiłby kluczowy czynnik powodzenia projektu rurociągu Nabucco. Kaukaz Południowy rozciąga się także po
obu stronach tras transportowych sprowadzających ropę i gaz do Europy z Azji
Środkowej, regionu Morza Kaspijskiego i potencjalnie również Iranu. Owe trzy
państwa graniczą również z ważnymi mocarstwami – Rosją, Iranem, Turcją –
nie dziwi zatem, że według ENP, UE „zależy na stabilności i rozwoju Kaukazu
Południowego”.
Wpływ UE
Niełatwo ocenić wpływ, jaki UE wywarła na Europę Wschodnią w ciągu ostatnich dwóch dekad. W porównaniu z Europą Środkową, gdzie oferowano „marchewkę” akcesji, odpowiedź jest jasna – wpływ ten był niewielki. Można jednak
argumentować, że UE po prostu nie skorzystała w pełni ze swoich atutów.
Na przykład wydawała się sparaliżowana w konfrontacji z rosyjskim niedźwiedziem, który teraz używa rurociągów niczym tępego narzędzia tak, jak kiedyś
groził użyciem broni nuklearnej. Różnice zdań w kwestii rosyjskiej pomiędzy
państwami członkowskimi są powszechnie znane i nie pomagają w negocjacjach
pomiędzy UE a Moskwą. Jednakże UE musi nauczyć się większej pewności
19 204
http://smr.gov.ge/uploads/file/Six_Point_Peace_Plan.pdf.
Fraser Cameron
siebie. Jej populacja wynosi prawie 500 milionów ludzi, podczas gdy populacja
Rosji wynosi 142 miliony. Jej PKB jest dwunastokrotnie wyższy od rosyjskiego,
a na obronę wydaje sześć razy tyle, co Rosja. Gazprom czerpie 70% swoich
zysków ze sprzedaży do krajów UE. Czemu zatem UE brakuje odwagi w relacjach z Rosją?
Jeśli chodzi o państwa Europy Wschodniej, główny znak zapytania stoi
nad odmową UE w kwestii ofiarowania tym państwom perspektywy członkostwa. Słychać liczne głosy, iż odmowa ta przechyliła szalę sił politycznych
na korzyść UE i tych krajów, które pragną dokonać koniecznych reform. Inni,
w tym większość przedstawicieli UE, odrzucają ten punkt widzenia, twierdząc,
że państwa te muszą udowodnić zdolność spełnienia zobowiązań wynikających
z podpisanych już umów, zanim będzie można podjąć kolejne kroki w zacieśnianiu relacji. Debata ta prawdopodobnie jeszcze potrwa.
Perspektywy
Perspektywy fundamentalnych zmian w relacji między UE a państwami wymienionymi w tym rozdziale zależą głównie od wewnętrznego rozwoju tych
państw. Wielu zwolenników bliższych relacji pomiędzy UE a Europą Wschodnią
zapomina o zasadzie kryteriów, warunkowania i wiarygodności. UE ma ostre
kryteria nie tylko dla członkostwa, ale i umów stowarzyszeniowych. Bruksela,
wspólnie z Międzynarodowym Funduszem Walutowym (IMF), stawia warunki dla zacieśniania stosunków i udzielania pomocy finansowej i gospodarczej.
Aby państwa te mogły wejść w bliższe relacje z UE, muszą być wiarygodne
w oczach Unii. W chwili obecnej trudno jest wyobrazić sobie, by którykolwiek
z tych krajów przeszedł ów potrójny test.
Niewykluczone, że większym problemem jest kwestia tożsamości. Żadne z tych państw nie cieszy się polityczną stabilnością, prawdziwą demokracją
ani niekwestionowaną nienaruszalnością terytorialną. Rosja wszczęła zaciekłą
dziesięcioletnią wojnę z Czeczenią. Przeszła przez serię ustawianych wyborów,
www.boell.pl
205
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
wyłączając z rządzącej na Kremlu elity jakichkolwiek poważnych konkurentów.
Prezydent Miedwiediew mówił o konieczności wzmocnienia praworządności,
ale nie zrobił nic w celu wzmocnienia prawa podczas pierwszego roku swoich
rządów. Ukraina jest podzielona etnicznie i grozi jej rywalizacja z Rosją o kontrolę Krymu, miejsca zamieszkania milionów etnicznych Rosjan oraz, do roku
2017, miejsca stacjonowania rosyjskiej floty. Gruzja ma dwie prowincje, Osetię Południową i Abchazję, pod rosyjską kontrolą od czasu konfliktu w sierpniu
2008 roku. Szeroko również krytykuje się rzekomo autokratyczne rządy prezydenta Saakaszwilego. Armenia i Azerbejdżan skonfliktowane są w kwestii terenów Górnego Karabachu. Mołdawia jest po trosze państwem-niewypałem, na
którego terytorium znajduje się inne (oficjalnie nie uznane) nieudane państwo,
Naddniestrze. Rosja i Rumunia wywierają na nią naciski, oferując „marchewki”
(energię i obywatelstwo), by opowiedziała się po ich stronie. Białoruś nie może
się zdecydować, czy pragnie pozostać niepodległa, czy wejść w unię z Rosją.
W takich okolicznościach nie dziwi, że tak niewielkie postępy uczyniono
w cementowaniu demokracji, praworządności, praw człowieka i mniejszości.
Zauważalny jest brak tolerancji w kulturze politycznej. Nie istnieje pojęcie lojalnej opozycji. Władza ma tendencje absolutystyczne, a korupcja jest powszechna. Tendencje te są dowodem na istnienie między Europą Wschodnią a UE
wyraźnego podziału, który nie wydaje się zanikać.
W ciągu ostatnich dwudziestu lat złudzenia blakły. Państwa członkowskie UE cierpią na znużenie rozszerzeniem, i nawet kraje stojące na początku
kolejki, jak kraje Bałkanów Zachodnich, patrzą jak ich nadzieje na akcesję odsuwają się coraz dalej. Głównym priorytetem UE jest podniesienie gospodarki
po największym globalnym kryzysie od czasu lat 30. XX wieku. Być może będzie musiała wtrącić się i uratować Ukrainę, ale taki ruch nie otrzyma dużego
wsparcia publicznego. Autorytarne tendencje w Rosji Putina także doprowadziły do upadku publicznego wsparcia dla bliższych relacji z Rosją. Trudno też
wyobrazić sobie bliższe stosunki pomiędzy UE a Białorusią, dopóki prezydent
Łukaszenka pozostaje na stanowisku. Sytuacja w Mołdawii raczej nie zmie206
Fraser Cameron
ni się w najbliższej przyszłości. Jeżeli prezydent Voronin pozostanie u władzy, państwo to może jeszcze bardziej szukać wsparcia u Rosji. Kaukaz być
może i ściągnął na siebie uwagę – ale z niewłaściwych powodów. W skrócie,
perspektywy na bliższe relacje pomiędzy UE a Europą Wschodnią są marne
i takie pozostaną, póki nie nastąpią fundamentalne zmiany w wewnętrznych
systemach politycznych tych krajów.
Jednocześnie UE inwestuje wiele w swoje Partnerstwo Wschodnie,
opierając się na ENP i na planie Synergii Morza Czarnego. Karel Schwarzenberg,
minister spraw zagranicznych Czech, oraz – w pierwszej części 2009 roku –
przewodniczący UE, określił nową politykę jako „nie antyrosyjską”. Nie ma ona
wymagać dodatkowych nakładów finansowych, nie będzie zazębiać się z istniejącymi inicjatywami UE i nie będzie związana z rozszerzeniem Unii. Radek
Sikorski, polski Minister Spraw Zagranicznych i jeden z inicjatorów Partnerstwa
Wschodniego, argumentował, że UE musi wyrazić wolę przeznaczenia dodatkowych środków dla regionu. Musi również pomyśleć o ewolucji w stronę rozwiązań bezwizowych, „takich, jakie Polska miała z Ukrainą przed wstąpieniem
do Schengen”. Hryhoriy Nemyria, wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy,
stwierdził, że UE musi uniknąć pułapki wzbudzania oczekiwań, które następnie
niweczone są wskutek braku chęci, środków lub implementacji.
Oficjalna odpowiedź na te argumenty jest ostrożna i odzwierciedla
poglądy większości państw UE. Komisarz UE Benita Ferrero-Waldner, powiedziała, że Partnerstwo Wschodnie musi „działać w obydwie strony”. Państwa
Europy Wschodniej musiałyby dokonać kolejnych reform, jeśli pragną zmian
w kierunku utworzenia wolnego handlu. Musiałyby posiadać bezpieczne dokumenty podróżne, gdyby wizy miały zostać zniesione. Partnerstwu Wschodniemu przydzielono dodatkową sumę 600 milionów euro, poza 11,2 miliardami
euro przydzielonych ENP20.
20 ebata o Partnerstwie Wschodnim w European Policy Centre (Centrum Polityki EuropejD
skiej) z dn. 19 marca 2009 roku: www.epc.eu.
www.boell.pl
207
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Trudno stwierdzić, czy Partnerstwo Wschodnie odniesie sukces. Sześć
objętych nim państw bardzo różni się rozmiarem, geografią i poglądami. Nie
wszystkie na przykład przejawiają zainteresowanie „wartościami euroatlantyckimi”. Ukraina jest zdecydowanie najważniejsza z całej szóstki, ale kraj ten jest
pod wieloma względami mocno podzielony. Dla UE priorytetem jest zapewnienie, by rurociągi z ropą i gazem biegnące przez Ukrainę w przyszłości nie doświadczały zakłóceń, które podczas ostatnich zim stały się niemal powszechną
praktyką. Azerbejdżan stanowi kolejny priorytet dla UE, gdyż jako jedyny z tej
szóstki może do niej eksportować węglowodory. Ma on kluczowe znaczenie
dla powodzenia projektu Nabucco.
Niektórzy postrzegają Partnerstwo Wschodnie jako ćwiczenie z „miękkiej władzy” (soft power) UE, nastawionej na uwodzenie i zachęcanie niezorganizowanych, skorumpowanych i niestabilnych państw byłego Związku
Radzieckiego, by ściągnąć je z orbity rosyjskiej. Można jednak spierać się, czy
kultura polityczna tych państw, dwadzieścia lat po upadku komunizmu, bardziej
przypomina unijną czy rosyjską. Z pewnością Rosja w dalszym ciągu ma znaczne wpływy we wszystkich tych sześciu państwach i postrzega ów region jako
„swoje podwórko”. Fakt, iż nawet nie udaje wyznawania wartości (demokracji,
praw człowieka, praworządności) podobnych do unijnych, ujawnia niewielki
entuzjazm w kwestii dzielenia się suwerennością i woli „twardą władzę” (hard
power) od „miękkiej władzy”, w Europie Wschodniej nie budzi szczególnej krytyki. Walka pomiędzy UE a Rosją o wpływy w ich wspólnym sąsiedztwie może
zatem toczyć się jeszcze przez dłuższy czas. Jeśli UE ma pozostać wierna swoim
zasadom założycielskim i utrzymać wizerunek wiarygodności na scenie światowej, nie może pozwolić sobie na przegranie tej walki.
208
Fraser Cameron
Dr Fraser Cameron jest dyrektorem EU-Russia Centre, dyrektorem EuroFocus w Brukseli, adiunktem w Hertie School of Governance w Berlinie i Starszym Konsultantem w European Policy Centre (EPC) oraz European Institute
for Asian Studies w Brukseli. Jest konsultantem BBC oraz konsultantem Higher
Education Panel rządu brytyjskiego w kwestiach europejskich. W latach 197589 był członkiem brytyjskiej Służby Dyplomatycznej. W 1990 roku dołączył do
Komisji Europejskiej jako doradca do spraw stosunków zewnętrznych. W latach
1999-2001 pełnił funkcję doradcy politycznego delegacji UE w Waszyngtonie.
Dr Cameron został oddelegowany do EPC w 2002 roku jako kierownik studiów. Wykłada gościnnie na kilku uniwersytetach i jest autorem kilku książek na
temat UE i stosunków zewnętrznych.
www.boell.pl
209
Beka Natsvlishvili
11.
Gruzja w drodze
do Europy
Beka Natsvlishvili
www.boell.pl
211
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Wstęp
Upadek muru berlińskiego 9 listopada 1989 roku stanowił symboliczne zakończenie pięćdziesięcioletniego konfliktu między Wschodem i Zachodem i początek Europy pozbawionej granic. Pod koniec lat 80., po nieudanych próbach
reform, elity rządzące państw komunistycznych utraciły władzę i rozsypały się
niezwykle szybko. Doprowadziło to do rozpadu Związku Radzieckiego, jednego z najpotężniejszych imperiów w historii.
Chociaż koniec zimnej wojny powitano z powszechnym entuzjazmem,
nieznana dotąd wolność w większości nowych państw nie zawsze stanowiła powód do radości. Nowe (często demokratycznie wybrane) rządy owych nowych
państw nie miały doświadczenia w niezależnym rządzeniu i nie były przygotowane do wyzwań stawianych im przez rzeczywistość wewnętrzną i międzynarodową. Wraz z rozwianiem się zagrożenia globalnym konfliktem w Europie
wypłynęły na powierzchnię dawne i uśpione konflikty. Rosnący nacjonalizm
doprowadził do głębokich podziałów w mieszanych etnicznie społeczeństwach.
Bardzo szybko brutalne konflikty, słabe gospodarki i wszechobecna korupcja
stały się gorzką rzeczywistością. Jednocześnie państwa te zorientowały się, że
nabrały nowego znaczenia w zmienionej konstelacji interesów i władzy. Państwa trzecie wykorzystywały je do własnych politycznych i gospodarczych celów. Wewnętrzne problemy z budową państwa, ingerencją z zewnątrz i kompletnym brakiem doświadczenia w radzeniu sobie z tymi wyzwaniami niosły ze
sobą zagrożenie powrotu do sytuacji sprzed pokoju westfalskiego1.
Można było do pewnego stopnia zaobserwować utworzenie się nowej linii podziału w Europie. Po jednej stronie stały państwa Europy Środkowej
1 212
dbywające się w dniach 15 maja-24 października 1648 w Münsterze i Osnabrücku neO
gocjacje zaowocowały podpisaniem traktatu westfalskiego, który zakończył wojnę trzydziestoletnią. Porządek ustalony przez pokój westfalski postrzega się jako podstawę pokojowej
koegzystencji pomiędzy samorządnymi państwami, która doprowadziła do utworzenia
współczesnego prawa międzynarodowego.
Beka Natsvlishvili
i kraje bałtyckie przyjęte do europejskiej rodziny, a po drugiej – państwa postsowieckie, niezdolne do uwolnienia się spod wpływu Rosji.
Zachód zaczął bliżej interesować się rozwojem gospodarczym i demokratycznymi standardami tego regionu dopiero w wyniku wzrostu znaczenia
energetycznego regionu Morza Kaspijskiego w połowie lat 90. i zmiany okoliczności strategicznych po wydarzeniach 11 września. Wzmożona aktywność
organizacji międzynarodowych i rosnące zainteresowanie Zachodu pomogło
krajom Kaukazu Południowego lepiej uporać się z dręczącymi je problemami. Za jeden z sukcesów owego rozwoju można uznać tzw. Rewolucję Róż
w Gruzji w 2003 roku. Mimo że na przestrzeni ostatnich dwóch dekad miały
miejsce pewne pozytywne zmiany, postęp wstrzymały nierozwiązane konflikty
terytorialne w Gruzji i między Armenią i Azerbejdżanem, a także problemy
uchodźców i słabość instytucji demokratycznych.
Po rozszerzeniu się UE na wschód w 2007 roku i wobec perspektywy
członkostwa Turcji w UE, Kaukaz Południowy znalazł się w bezpośrednim sąsiedztwie Unii Europejskiej. Znaczyło to, że stał się ważniejszy niż dotychczas dla utrzymania pokoju w Europie. Nierozwiązane konflikty i niepewny stan państw w tym
regionie groził przeniesieniem tej niestabilności na grunt Unii Europejskiej. Zarazem
jednak pojawiła się okazja do większego zaangażowania się i zwiększenia wpływów
w strategicznie ważnym regionie, co mogło przynieść pozytywne skutki.
Konflikt rosyjsko-gruziński pokazał, jak ważna dla UE jest stabilizacja w tym
regionie. To prezydent Francji Nicolas Sarkozy, pełniąc obowiązki przewodniczącego Unii Europejskiej, podjął się roli mediatora. Sześciopunktowy plan, który wynegocjował, pozostawił kilka otwartych kwestii (nienaruszalność terytorialna Gruzji i zapewnienie bezpieczeństwa w regionie), ale biorąc pod uwagę trudną naturę
tych negocjacji, może być uważany za sukces, jako że doprowadził do zawieszenia broni. Misja obserwatorów UE w strefie konfliktu i utworzenie Partnerstwa
Wschodniego2 wskazują na rosnące zainteresowanie Europy tym regionem.
2 Patrz http://ec.europa.eu/external_relations/eastern/index_en.htm.
www.boell.pl
213
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Kryzys po uzyskaniu niepodległości
Upadek republik sowieckich następował w różnym tempie. W Rosji, Kazachstanie, Uzbekistanie, Kirgistanie, Turkmenistanie, Tadżykistanie, Azerbejdżanie, na
Ukrainie i Białorusi wciąż potężni komunistyczni działacze gotowi byli podpisać
się pod propozycją Gorbaczowa z 20 sierpnia 1991 roku, dotyczącą utworzenia nowej unii, która zastąpiłaby Związek Radziecki na luźniejszych zasadach.
Dla niekomunistycznych władz krajów bałtyckich, Armenii i Gruzji powrót do
związku państw z centralną władzą sprawowaną przez Rosję był nie do pomyślenia. Zorganizowały one tzw. Forum w Kiszyniowie (Kichiniv Forum) w celu
skoordynowania strategii względem Moskwy. Owych pięć krajów nie tworzyło
w żaden sposób spójnej społeczności, ale miały jedną cechę wspólną: silny ruch
dysydencki, który powstał po ogłoszeniu Deklaracji Helsińskiej w 1975 roku.
27 grudnia 1991 roku, cztery miesiące po nieudanym sierpniowym puczu w Moskwie, opuszczono flagę radziecką i zastąpiono ją flagą Federacji Rosyjskiej. Symbolizowało to ostateczny koniec Związku Radzieckiego. Nadeszła
wreszcie długo wyczekiwana wolność. W październiku 1990 roku zgrupowanie partii nacjonalistycznej (Okrągły Stół – Wolna Gruzja) pod przywództwem
prominentnego dysydenta Gamsachurdii zdobyło większość parlamentarną
w pierwszych wielopartyjnych wyborach. W 1991 Gamsachurdia został wybrany na prezydenta.
Radziecka polityka „dziel i rządź” w tak niewielkim państwie, w którym
i tak obawiano się cudzoziemców, wspomogła rozwój etnicznie motywowanego nacjonalizmu, który później okazał się zgubny. Rząd wysunął wniosek, aby
mniejszość etniczna, tj. około 30% populacji, dla dobra pokoju wewnętrznego
uznała wyjątkową pozycję Gruzinów w państwie gruzińskim. Mniejszości, i tak
nastawione secesyjnie, nie zgodziły się. Napięcia etniczne w dwóch autonomicznych regionach sięgały czasów radzieckich, ale nacjonalistyczna retoryka
gruzińskiego rządu doprowadziła do stanu wrzenia i sprawiła, że konfliktu zbroj-
214
Beka Natsvlishvili
nego nie dało się uniknąć. W 1991 roku wybuchły walki na Kaukazie Południowym, podczas gdy podobna sytuacja narastała w Abchazji.
Rosja wkroczyła z interwencją, korzystając z niezdolności Gruzji do
utrzymania własnej pozycji w regionie. Nadzieje, że Zachód wesprze niepodległość Gruzji niezależnie od okoliczności, okazały się płonne.
Zawiedziony postawą Zachodu rząd zmienił cele swojej polityki zagranicznej, by zneutralizować wpływ Rosji. Wspólnie z przywódcą czeczeńskim,
Dżocharem Dudajewem, Gamsachurdia wprowadził „Dom Kaukaski” – inicjatywę solidarnościową pod przywództwem gruzińskim i czeczeńskim dla mieszkańców Kaukazu, której jednak brakowało wyraźnej koncepcji. Owa zmiana
polityki ucierpiała zarówno ze strony animozji między różnymi ludami regionu,
jak i przez ciągłe niedocenianie Rosji.
Nowa polityka stała w sprzeczności z początkowo zakładaną orientacją
zachodnią i przyczyniła się do izolacji państwa. Gia Jorjoliani, posłanka pierwszego gruzińskiego parlamentu, opisuje to tak: „Z powodu niedemokratycznego charakteru rządu, jego decyzje skutkowały raczej krytyką niż wsparciem
ze strony Zachodu. W dodatku rząd nie miał wyraźnego pomysłu w kwestii
potencjalnych partnerów w polityce zagranicznej. Europa rzadko pojawiała się
w tych planach, Zachód oznaczał Stany Zjednoczone, ale USA bardziej zależało
na prowadzeniu polityki z Rosją”.
Rozpaczliwy stan gospodarki, konflikty na tle etnicznym i skłonności
do dyktatury podzieliły społeczeństwo i doprowadziły do puczu w grudniu
1992 roku. Tak szybkie niepowodzenie pierwszych kroków Gruzji jako niepodległego państwa nie wynikało jedynie z wpływów zewnętrznych, konfliktów
etnicznych czy braku doświadczenia elity rządzącej, ale także ze sposobu rozumienia niepodległości przez społeczeństwo.
W przeciwieństwie do krajów bałtyckich, które drogę do niepodległości
postrzegały jako przyłączenie się do walki z radzieckim systemem i komunizmem, Gruzini postrzegali ją jako odłączenie się od Rosji. Pytanie „co dalej?”
zadano dopiero później. Bałtowie odnaleźli swoją tożsamość i dziedzictwo
www.boell.pl
215
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
w rodzinie europejskiej i dążyli do powrotu na jej łono. Gruzinom to się nie
udało, co zaważyło na ich losach.
Zachód odkrywa Kaukaz
Po objęciu władzy przez Eduarda Szewardnadze zaczęły pojawiać się pierwsze
oznaki państwowości. Dla rady wojskowej, która objęła rządy po puczu, jasne
było, że sama nie wyprowadzi kraju z izolacji. Jedyną nadającą się do tego zadania osobą był Eduard Szewardnadze, były radziecki minister spraw zagranicznych, którego udział w zakończeniu zimnej wojny uczynił popularnym mówcą
sceny międzynarodowej. Taktyka ta powoli nabrała kształtów. Zwłaszcza polityczni przywódcy Niemiec zareagowali natychmiast na pozytywny wkład Szewardnadze w proces zjednoczenia Niemiec. Niemcy jako pierwsze oficjalnie
uznały Gruzję jako suwerenny naród 22 marca 1992 roku. Inne państwa szybko
poszły w ich ślady.
Mimo że Gruzji udało się dokonać przełomu w swojej polityce zagranicznej, stały przed nią wciąż liczne wyzwania na gruncie lokalnym. Wrogie manewry zwolenników byłego prezydenta, wojna w Abchazji i działania potężnej
rady wojskowej zmusiły Szewardnadze do dokonania ustępstw wobec Rosji.
W czerwcu 1993 roku Gruzja dołączyła do Wspólnoty Niezależnych Państw
(CIS). W efekcie, z pomocą Rosji, Szewardnadze udało się zneutralizować część
z destrukcyjnych lokalnych sił, ale tym samym pomógł on przetrzeć szlaki dla
długoterminowej rosyjskiej obecności wojskowej w Gruzji. Nadzieje, że Rosja
pomoże rozwiązać te konflikty i wspomoże Gruzję gospodarczo, rozwiały się.
Od 1995 roku Gruzja zaczęła coraz bardziej kierować swoją politykę
zagraniczną i politykę bezpieczeństwa w stronę Zachodu. Ważną rolę odgrywały tu dwa czynniki. Po pierwsze Szewardnadze umocnił swoją pozycję w kraju
i instytucje państwowe zaczęły lepiej funkcjonować. Po drugie, Zachód bardziej
zaangażował się na Kaukazie. Punkt zwrotny stanowiła „umowa stulecia” podpisana przez rząd Azerbejdżanu i międzynarodowe konsorcjum w 1994 roku,
216
Beka Natsvlishvili
zezwalająca na wydobycie azerbejdżańskiej ropy. Jednocześnie zwiększyła się
obecność NATO w regionie ze względu na program Partnerstwa dla Pokoju
(PfP) i wzrosło zaangażowanie UE.
Na początku lat 90. działania UE ograniczały się do pomocy dla uchodźców udzielanej przez jej biuro humanitarne (ECHO). Po przywróceniu pewnej stabilności UE rozszerzyła zakres swoich działań o promowanie demokracji
i gospodarki rynkowej w ramach Programu Pomocy Technicznej dla Wspólnoty
Niepodległych Państw (Tacis). Od 1995 roku istniały programy mające na celu
promocję bezpiecznej żywności i rolnictwa, reformę administracji publicznej
i rozwój sektora prywatnego. Pomocy udzielano także przy restrukturyzacji
systemu bankowego i tworzeniu projektu nowej konstytucji. Jednym z największych programów infrastrukturalnych Tacis było odnowienie jedwabnego szlaku, Korytarza Transportowego Europa-Kaukaz-Azja (TRACECA). Projekt ten
miał poprawić transport w dziesięciu uczestniczących w nim krajach, rozciągających się od Morza Kaspijskiego po Morze Czarne, i zapewnić szybsze i tańsze
trasy dla rynku międzynarodowego. Miał on również przywrócić równowagę
dość jednostronnym połączeniom z przestrzenią postsowiecką i w dalszej perspektywie pomóc otworzyć przyszłe rynki dla UE. Projektem uzupełniającym
TRACECA był program Międzypaństwowego Transportu Ropy i Gazu do Europy (INOGATE - Interstate Oil and Gas Transport to Europe). Był to początek
europejskiego projektu infrastrukturalnego, który, po drugiej wojnie w Zatoce,
odzwierciedlał rosnące zainteresowanie UE dywersyfikacją źródeł energii i poprawą bezpieczeństwa energetycznego.
Nowym etapem stosunków pomiędzy UE a trzema państwami Kaukazu
Południowego było Porozumienie o Partnerstwie i Współpracy (PCA), podpisane w 1996 roku i ratyfikowane w 1999 roku. W preambule UE podkreślała
polityczne i gospodarcze znaczenie regionu i wzywała do stopniowego rozwijania współpracy między republikami Kaukazu Południowego a Europą. Zgodnie
z warunkami PCA, UE ma wspierać suwerenność i nienaruszalność terytorialną
tych państw i służyć środkami wspomagającymi współpracę. Z kolei państwa
www.boell.pl
217
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
partnerskie zobowiązały się do respektowania demokracji, praw człowieka i zasad gospodarki rynkowej jako warunków zacieśnienia relacji z UE.
Ze względu na wzrost inwestycji firm europejskich w sektorze energetycznym regionu, lokalne konflikty na Kaukazie Południowym zaczęły przyciągać
uwagę polityków europejskich. W lutym 2001 roku region odwiedziła delegacja
UE (tzw. trojka). Wizyta stanowiła punkt zwrotny w stosunkach europejskokaukaskich i spowodowała, że UE zaczęła rozważać przyjęcie bardziej aktywnej
roli w zapewnieniu bezpieczeństwa regionu. Komisja uznała że lepiej będzie,
jeżeli zamiast wsparcia technicznego podejmie bardziej aktywne kroki w celu
rozwiązania konfliktu regionalnego.
Wzmożone zainteresowanie zaowocowało wprowadzeniem nowej
polityki UE wobec regionu. W 2002 roku wprowadzona została nowa Europejska Polityka Sąsiedztwa (ENP). W pierwszym komunikacie Komisji Europejskiej
na ten temat trzy państwa Kaukazu Południowego wspomniano jedynie w przypisie. Latem 2003 roku Rada nominowała fińskiego dyplomatę Heikki Talvitie
na Specjalnego Wysłannika dla rejonu Kaukazu Południowego. Jego misją miało
być zapewnienie większej obecności, spójności i widoczności UE w regionie.
Wkrótce potem Komisja, wspólnie z Wysokim Przedstawicielem ds.
Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa (CFSP) i Specjalnym Wysłannikiem, wysunęła wniosek, by Rada włączyła do ENP również Armenię,
Azerbejdżan i Gruzję. Podawano rozmaite powody: znaczenie regionu jako
producenta energii dla Europy i jego niedawną ewolucję w dziedzinie politycznej i gospodarczej; po drugie, decyzje co do przyjęcia do ENP podejmowano przy jasnym założeniu, że uczestnictwo w ENP w żaden sposób
nie było równoznaczne z perspektywą członkostwa w UE. Jednocześnie
zbliżająca się akcesja Bułgarii i Rumunii, a także potencjalne członkostwo
Turcji, oznaczały że granice UE coraz bardziej zbliżały się do tego regionu. Po trzecie, Rewolucja Róż wzbudziła sympatię wobec Gruzji ze strony
państw zachodnich, co dostarczyło pozytywnego impulsu do starania się
o bardziej intensywne relacje z regionem.
218
Beka Natsvlishvili
W odróżnieniu od swojego poprzednika, rząd Szewardnadze potrafił
wykazać się pewnymi sukcesami. Poczyniono pierwsze kroki w stronę gospodarki rynkowej. Państwo zostało członkiem Światowej Organizacji Handlu
(WTO) i Rady Europy. Udało mu się także, przy znaczącym wsparciu Międzynarodowego Funduszu Walutowego, ustabilizować walutę w kraju. Położono
fundamenty pod wolność mediów i prasy, a przede wszystkim udało się Gruzji
ustalić kierunek polityki zagranicznej bez ingerencji z zewnątrz.
Mimo tych wszystkich zmian Gruzji wciąż daleko było do zostania
prawdziwym państwem demokratycznym. Korupcja i mafie biznesowe były
wszechobecne. Medialna krytyka rządu nie przynosiła efektów. Trudna sytuacja społeczna i nierozwiązane konflikty powodowały dużą frustrację i niechęć
wśród ludności.
Rewolucja Róż i nowe wyzwania
Gdy Zachód bardziej zaangażował się w Gruzji, rząd Szewardnadze stracił jego
poparcie. Zwłaszcza USA uważały, że Gruzję należy poddać demokratyzacji
niezależnie od kosztów. Szewardnadze wkrótce usunięto na rzecz innego kandydata. Pomoc międzynarodowa została zmniejszona jeszcze przed wcześniej
ustalonymi wyborami parlamentarnymi, które doprowadziły w końcu do obalenia rządu, ze względu na niepowodzenie projektów prowadzonych w sektorach energetycznym i gospodarczym. Rada Europy i UE nie szczędziły słów
krytyki. Tbilisi znalazła się pod nieproporcjonalnie bacznym nadzorem międzynarodowych grup monitorujących.
Jak można było oczekiwać, podczas wyborów doszło do nieprawidłowości. Poważna krytyka ze strony Zachodu dała opozycji gruzińskiej zielone
światło do przeprowadzenia ofensywy. Po wielotygodniowej akcji protestacyjnej opozycji pod wodzą młodego prozachodniego polityka Michaiła Saakaszwilego udało się zmusić Szewardnadze do rezygnacji. Z powodu pokojowej
natury owa zmiana rządów otrzymała miano Rewolucji Róż.
www.boell.pl
219
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Na fali narodowej euforii Michaił Saakaszwili został wybrany na prezydenta przytłaczającą większością głosów. Jego partia, Ruch Narodowy, wygrała
ponad 60% miejsc w parlamencie. Młody prezydent miał więc dobry punkt
wyjścia do przeprowadzenia koniecznych reform i prowadzenia stanowczej
polityki zagranicznej.
Jak można było oczekiwać, nowy rząd poczynił wielkie kroki w kierunku skoncentrowania swojej polityki na Zachodzie. Za cele polityki zagranicznej
obrano członkostwo w NATO i w UE. W symbolicznym geście każdy dom
w Tbilisi wywieszał flagę Unii Europejskiej obok flagi gruzińskiej.
Na początku prezydentury Saakaszwilego, podpierającego się nieograniczoną władzą polityczną, przeprowadzono wiele reform. Skorumpowani urzędnicy poprzedniego rządu zostali jako pierwsi pociągnięci do odpowiedzialności,
choć metody jej egzekwowania budziły czasem kontrowersje. Oskarżeni mogli
oficjalnie wykupić się z kłopotów. Napełniło to państwową kiesę, ale wzbudziło
ogromne poczucie niesmaku w społeczeństwie.
Jedna z reform położyła kres korupcji w instytucjach edukacyjnych, ale
wielu z dawnych nauczycieli i profesorów pozostało bez pracy. Reforma służby
zdrowia także wzbudziła niezadowolenie znacznej części społeczeństwa. Leczenie stało się kosztowne i wielu lekarzy straciło pracę. Reformy gospodarcze
poprawiły klimat inwestycyjny poprzez obniżenie podatków i uproszczenie rejestracji firm, ale pracownicy wciąż nie mieli żadnej ochrony.
Przez długi czas policja, obok kościoła, była jedyną instytucją budzącą
zaufanie Gruzinów, ale z czasem i ona stała się obiektem krytyki z powodu brutalnych działań. Powszechne niezadowolenie budził fakt, że urzędnicy, którzy
nadużyli władzy, tak łatwo wywinęli się od odpowiedzialności. Rząd, oślepiony
potęgą swojej władzy politycznej, po prostu ignorował te błędy. Wzbierające
niezadowolenie wybuchło w fali protestów w 2007 roku. W listopadzie tego
roku brutalnie przerwano demonstrację i zamknięto stację telewizyjną, która
skrytykowała rząd. Te działania spowodowały, że reżim utracił resztki prawomocności. Aby ją odzyskać, zarządzono wybory, po których Saakaszwili i jego
220
Beka Natsvlishvili
partia powrócili do władzy. Duża część społeczeństwa kwestionowała ważność
wyników wyborów. Po ich zakończeniu komisja obserwująca wybory z ramienia OBWE również nie szczędziła słów krytyki. Nie udało się osiągnąć celu,
jakim było przywrócenie utraconej prawomocności rządu. Od tego momentu
każdy kryzys legitymizacyjny zamieniał się w kryzys państwa.
Przed państwem stanęły również rozliczne wyzwania polityki zagranicznej.
Nierozwiązane konflikty terytorialne i napięte relacje z Rosją zmusiły rząd do podjęcia daleko idących reform wojskowych. Gruzja, jako członek koalicji antyterrorystycznej i kandydat do członkostwa w NATO, otrzymała niezwykle hojną pomoc
ze strony USA. Jednakże Rosja czuła się zagrożona ideą rozwoju NATO w kierunku
jej najbliższego sąsiedztwa i tym, że Gruzja mogłaby próbować rozwiązać konflikty
terytorialne za pomocą środków militarnych. Po wielokrotnych prowokacjach rosyjskich w okolicach granic terenów spornych, Gruzja rozpoczęła działania bojowe,
które osiągnęły szczyt w sierpniu 2008 roku, kiedy to wybuchła wojna rosyjskogruzińska. W rezultacie Rosja uznała oficjalnie suwerenność obu secesjonistycznych
państw i ustanowiła nowe bazy wojskowe na ich terytoriach. W przeciwieństwie do
Stanów Zjednoczonych, których reakcja ograniczyła się do potępienia działań Rosji,
UE szybko zareagowała i wynegocjowała zawieszenie broni.
Polityka i interesy UE w regionie
Strategia UE wobec Gruzji i Kaukazu Południowego oparta jest na utworzeniu
strefy dobrobytu i dobrego sąsiedztwa – kręgu przyjaznych państw. Może to
brzmieć nazbyt altruistycznie, ale kryje się za tą taktyką trzeźwe polityczne rozumowanie, jak pokazuje następująca wypowiedź komisarz UE ds. stosunków
zewnętrznych, Benity Ferrero-Waldner, na temat ENP:
„Eksportowanie bezpieczeństwa, stabilności i dobrobytu gospodarczego
do naszych nowych sąsiadów i wspomaganie ich w reformach strukturalnych
ma wyraźny wymiar bezpieczeństwa. W ten sposób ENP stanowi inteligentną,
długoterminową politykę bezpieczeństwa dla całego regionu”.
www.boell.pl
221
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
To przede wszystkim potrzeba zabezpieczenia zasobów energetycznych definiuje zainteresowanie UE regionem. Gruzja stanowi część korytarza
energetycznego, wzdłuż którego biegną rurociągi transportujące gaz i ropę
z basenu Morza Kaspijskiego do Europy, omijając Rosję, dzięki czemu zmniejsza
on zależność Europy od importu energii z Rosji. Działają już trzy projekty: rurociągi Baku-Tbilisi-Supsa i Baku-Tbilisi-Ceyhan i gazociąg Baku-Tbilisi-Erzurum.
Planuje się dodatkowy gazociąg Nabucco i przedłuża się połączenie pomiędzy
Odessą a Brodami, aby do projektu mogły dołączyć bogate w zasoby mineralne
państwa Azji Środkowej.
UE zależy także na walce z importem narkotyków z Afganistanu, zorganizowaną przestępczością, terroryzmem międzynarodowym, nielegalną migracją
i rozwiązywaniu problemów środowiska naturalnego. Niezwykle ważne jest, by
UE wywierała nacisk na rozwój struktur regionalnych na Kaukazie Południowym
w celu zażegnywania konfliktów.
Poza ENP, UE ma jeszcze inne narzędzie, którego może użyć w polityce kaukaskiej – nowe Partnerstwo Wschodnie, które utworzono w 2008 roku
z inicjatywy Polski i Szwecji. Oba programy uzupełniają się. W odróżnieniu od
ENP nowy program zrobił krok naprzód, oferując uczestniczącym w nim krajom możliwość podpisania umów stowarzyszeniowych. Kraje te mają również
możliwość ustalenia tempa i zakresu swoich indywidualnych reform. W zamian
otrzymują wolny dostęp do rynku europejskiego, zmniejszenie wymagań dla
podróżujących i szansę uczestnictwa we wspólnym europejskim rynku energetycznym. Nie jest przypadkiem, że inicjatywa Partnerstwa Wschodniego wyszła
od Polski. Polska wraz z krajami bałtyckimi należy do grupy państw wspierających integrację Kaukazu Południowego, a w szczególności Gruzji, w struktury
europejskie i euroatlantyckie. Niemcy, Wielka Brytania i skandynawskie państwa
członkowskie UE także lobbują na rzecz większej integracji Gruzji z UE, ale to
wschodnie państwa członkowskie UE są motorami tego projektu. Ze względów
bezpieczeństwa zależy im na większej stabilności w ich bezpośrednim sąsiedztwie. Po drugie wspólna historia jako państw postkomunistycznych i wynikająca
222
Beka Natsvlishvili
z tego zbiorowa, głęboko zakorzeniona nieufność wobec Rosji, powodują że
kraje te chętnie udzielają sobie wzajemnego wsparcia, nawet jeśli czasem oznacza to wejście w konflikt z którymś z sojuszników.
Na drodze do Europy – wymiar społeczny
i polityczny
Aby zbadać, jak bardzo Gruzja gotowa jest zbliżyć się do UE, rozsądnie byłoby
sprawdzić, na ile państwo to spełnia kryteria kopenhaskie, czyli warunki, które
muszą wypełnić państwa starające się o członkostwo w UE:
Kryteria polityczne: stabilność instytucji gwarantujących demokrację, praworządność, prawa człowieka i ochrona mniejszości;
Kryteria ekonomiczne: funkcjonowanie gospodarki rynkowej i gotowość
do zmierzenia się z presją konkurencji i wolnego rynku Unii;
Kryteria acquis: przyjęcie acquis Wspólnoty: gotowość do przyjęcia na
siebie zobowiązań wynikających z członkostwa, takich jak przestrzeganie celów
unii politycznej, gospodarczej i walutowej.
Kryteria polityczne zwykle muszą zostać spełnione, by możliwe było rozpoczęcie jakichkolwiek negocjacji w sprawie członkostwa. Aby zagwarantować
stabilność instytucjonalną, musi istnieć jasny podział na władzę wykonawczą,
sądowniczą i ustawodawczą. Po przejęciu władzy przez Michaiła Saakaszwilego
poprawiono konstytucję, ale tak zwane reformy służyły jedynie wzmocnieniu
władzy wykonawczej (tj. prezydenta), czym zupełnie zniszczyły i tak kruchą
równowagę władzy. Na dodatek system prawny jest nieustannie reformowany,
co czyni go nieprzejrzystym. Często trudno jest śledzić decyzje podejmowane
przez sędziów, co szkodzi praworządności.
Fakt, iż partia rządząca nie ma żadnej ideologii, a raczej stanowi zbiór
prywatnych interesów powiązanych z osobą prezydenta, oznaczał, że stanowiska publiczne nie były przydzielane na zasadach demokratycznych, a raczej we-
www.boell.pl
223
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
dług zasad politycznej lojalności. Doprowadziło to do ujednolicenia się państwa,
rządu, partii i administracji.
Przestrzeganie praw człowieka także pozostawia nieco do życzenia.
Najwyraźniej było to widać w brutalnym rozpędzeniu pokojowej demonstracji
7 grudnia 2007 roku. Jednakże widać pozytywne zmiany w traktowaniu mniejszości. Na terenach, gdzie żyje większość członków mniejszości etnicznych,
wciąż zbyt mało oficjalnych stanowisk zajmują ich przedstawiciele, ale wszyscy
mają prawo do edukacji prowadzonej w ojczystym języku.
To nie system polityczny, który może zostać dowolnie i samowolnie
zmieniony przez rząd, jest głównym czynnikiem w zbliżaniu się do UE, ale postrzeganie własnej tożsamości europejskiej przez społeczeństwo.
„Od północy, południa i zachodu Europę otacza morze. Ocean Arktyczny i Atlantycki stanowią naturalne granice kontynentu. Według uczonych,
najbardziej wysuniętym na północ punktem Europy jest wyspa Wagera, na południe – Kreta, a na zachód – Dunmore Head. Granica wschodnia biegnie przez
imperium rosyjskie wzdłuż Uralu, przez Morze Kaspijskie, a następnie przez
Transkaukazję. Potem jednak zaczynają się problemy. Niektórzy uczeni uważają tereny na wschód od Kaukazu za część Azji, podczas gdy inni, zwracając
szczególną uwagę na rozwój kulturowy Transkaukazji, twierdzą iż muszą one
być częścią Europy. Cóż, dzieci, tylko od was zależy, czy nasze miasto należy
do zaawansowanej Europy czy zacofanej Azji”.
Fragment ten pochodzi z książki Ali i Nino, która opisuje wydarzenia na
Kaukazie przed i po I wojnie światowej i jasno dowodzi, że mieszkańcy tego
regionu pragną identyfikacji z Europą.
Tożsamość ludzi nie zależy jedynie od lokalizacji geograficznej, wpływa
na nią przede wszystkim historia i kultura. Pragnienie Gruzinów, by być Europejczykami i częścią Europy, nie jest przypadkowe. W zbiorowej świadomości
Gruzja postrzegana jest jako bastion chrześcijaństwa stawiający czoła muzułmańskiemu Wschodowi, a zatem stanowi część pax Christiana, utożsamianej
z Zachodem i Europą.
224
Beka Natsvlishvili
Historycznie rzecz ujmując Europa nie ma z góry ustalonych rozmiarów
– ani ze względu na geografię, ani religię, język, kulturę czy politykę. Świadczy o tym motto Unii Europejskiej – „Jedność w różnorodności”. Cóż może
oznaczać tożsamość europejska, jeśli nie wyznawanie wspólnych wartości?
Podstawowe cechy tożsamości europejskiej, takie jak racjonalizm, indywidualizm, sekularyzm, nacjonalizm, oraz idee wolności, równości i sprawiedliwości
rozwinęły się po wiekach sporów. Trzy ważne etapy historyczne – reformacja
i wojny religijne, Rewolucja Francuska i rewolucja przemysłowa – miały decydujące znaczenie w kształtowaniu się tych wartości. Jako że wszystkie te ważne
wydarzenia wiążą się przede wszystkim z Europą Zachodnią, Gruzja odczuła ich
efekty dość późno i w sposób pośredni.
Po długim okresie izolacji, gospodarcze i kulturalne stosunki z Zachodem podjęto ponownie pod rządami rosyjskimi, co wpłynęło na „europeizację
Kaukazu”. Studenci gruzińscy, którzy uczyli się na rosyjskich uniwersytetach,
powrócili pod koniec XIX i na początku XX wieku, przynosząc ze sobą nowoczesne idee europejskie takie jak indywidualizm, racjonalizm, wolność, równość
i sprawiedliwość, jak również ideę państwa narodowego. Próby wprowadzenia
w życie tych idei, między innymi współczesnego nacjonalizmu, nieopartego na
lojalności wobec grupy etnicznej, ale wobec narodu i jego instytucji, zostały
zduszone w zarodku przez system radziecki.
Gdyby sprowadzić wartości europejskie i tożsamość europejską do najniższego wspólnego mianownika, pozostaje demokracja. Po upadku Związku
Radzieckiego Francis Fukuyama przepowiadał globalne zwycięstwo zachodniej
liberalnej demokracji i jej wartości. W Gruzji demokracja znów stała się przedmiotem dyskusji. Proces odkrywania własnego „ja” i poszukiwanie tożsamości
były trudne w nowym systemie wartości. Można to wyjaśnić za pomocą następującego rozumowania: demokracja była w przeważającej części importowana
z zewnątrz poprzez organizacje międzynarodowe, a rząd i elity polityczne narzucały ją społeczeństwu. Nie istniała sfera dyskusji publicznej, w której można
by było rozstrzygać problemy społeczne w sposób promujący naturalny rozwój
www.boell.pl
225
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
demokracji i wartości demokratycznych. Zamiast tego, debata zdominowana
była przez rząd i elity. Demokracja była jedynie przedmiotem naśladownictwa.
Tak więc społeczeństwo nie miało szansy skorzystania z jednej z podstawowych
zasad demokracji, czyli możliwości decydowania o własnej przyszłości.
Patrząc na proces demokratyzacji w kontekście liberalnych reform gospodarczych i zmian kulturowych, możemy zaobserwować, że znacząca część
populacji, która w wyniku tych zmian utraciła swój status, przejawiała tendencje antydemokratyczne. Powodem, dla którego nie istnieje nostalgia za czasami
Związku Radzieckiego, jest jedynie stan permanentnego napięcia w stosunkach
z Rosją. Reformy zwiększyły przepaść między bogatymi a biednymi, miastem
i wsią. Oznacza to, że poczucie solidarności ze współobywatelami i rozwój
społeczeństwa obywatelskiego, tak niezbędne w początkowej fazie budowania
państwa, zostały zahamowane.
Perspektywy
Mimo że integracja ze strukturami NATO i UE pozostaje głównym celem polityki zagranicznej rządu, nie można ignorować faktu, iż dużo więcej wysiłku
wkłada się w budowanie relacji z NATO. Tamar Beruchashvili, zastępca sekretarza stanu do spraw integracji ze strukturami euroatlantyckimi, potwierdziła
to w wywiadzie: „Rząd gruziński trzyma się wyznaczonego przez politykę zagraniczną kursu w relacjach z UE i NATO. Jako że w najbliższej przyszłości nie
ma szans na wejście do UE, a kwestia bezpieczeństwa Gruzji jest niepewna,
członkostwo w NATO jest sprawą priorytetową. Nie oznacza to jednak że
zrezygnujemy z nadziei na wejście do UE wyrażonych w naszych obecnych
porozumieniach”.
Podczas gdy mieszkańcy Gruzji posiadają wiedzę na temat NATO i prowadzą na jego temat dyskusje, to samo nie odnosi się do UE; można się jednak
tego spodziewać przy obecnej niskiej aktywności w stosunkach z Unią. UE ogólnie kojarzy się z Zachodem, a w rzadkich przypadkach również z USA. Bardzo
226
Beka Natsvlishvili
słaba jest wiedza państw trzecich na temat rozmaitych traktatów, umów i działań planowanych w związku z UE, co wynika z nieudolnego sposobu przedstawiania tych kwestii przez polityków europejskich. Projekty UE w mediach przypisuje się w większości przypadków rządom konkretnych państw, co hamuje
jakikolwiek wzrost powszechnej wiedzy na temat Unii.
Dopiero po wojnie rosyjsko-gruzińskiej UE, dzięki przyjęciu roli pośrednika, zaczęła być przedstawiana w mediach, zyskując na popularności. Głosy
nieufności wobec członkostwa w NATO po przegranej wojnie z Rosją stały
się głośniejsze, nawołując do szerszej współpracy z Unią Europejską. Naiwne
byłoby jednak sądzić, iż UE bez wsparcia NATO mogłaby zagwarantować bezpieczeństwo Gruzji. Jednakże w fazie, gdy wciąż istnieje zagrożenie ponowną
wojną z Rosją, silniejsze ukierunkowanie na relacje z UE zamiast NATO mogą
złagodzić reakcję Rosji i pomóc rozładować napięcie. Nawet rząd obecnie wydaje się okazywać większe zainteresowanie UE. Nowa inicjatywa Partnerstwa
Wschodniego dała również zdecydowany impuls we właściwym kierunku.
Pokój, bezpieczeństwo, dobrobyt i swoboda podróżowania, którymi cieszą
się obywatele UE, uosabiają oczekiwania Gruzinów co do przyszłości. Po upadku
Związku Radzieckiego Gruzja znalazła się po przegrywającej stronie wyimaginowanej granicy wynikającej z różnego tempa rozwoju, ale podział ten można zatrzeć,
jeżeli trwać będzie polityczne i gospodarcze upodabnianie się do Europy.
Ów proces upodabniania się jest już nieodwracalny, o czym świadczą
inicjatywy takie jak ENP i Partnerstwo Wschodnie. Nie ma obietnicy członkostwa w UE, ale inicjatywy te stanowią pierwsze kroki na drodze do czerpania
korzyści, jakie może zaoferować włączenie do struktur europejskich. UE może
być instytucją elastyczną, ale nie ma szans, by wystawiła swoje procesy decyzyjne i inne kompetencje na kolejne próby poprzez kolejną rundę rozszerzeń.
Członkostwo w UE nie jest celem samym w sobie, lecz raczej sposobem na
kontynuowanie modernizacji państwa. Dlatego też najlepszym rozwiązaniem
dla Gruzji byłoby wprowadzenie reform przewidzianych inicjatywami europejskimi i poczekanie, aż UE otworzy po raz kolejny drzwi dla nowych członków.
www.boell.pl
227
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Jak powiedział francuski dyplomata Jean Francois-Poncet: „Nie istnieją
konieczne powody historyczne, geograficzne ani kulturowe definiujące granice
Unii Europejskiej. Europa jest podmiotem politycznym i kulturowym, który zależy od interesów swoich budowniczych”.
Beka Natsvlishvili, ur. w 1977 roku, jest pracownikiem naukowym na
Wydziale Spraw Europejskich w Centrum Nauk Społecznych NEWKAZ Tourism School. Studiował język niemiecki w Gruzji i ukończył studia magisterskie
z dziedziny polityki, socjologii i religioznawstwa na Uniwersytecie w Münsterze
w Niemczech. W latach 2007-2009 Natsvlishvili był dyrektorem naczelnym
Gruzińskiego Stowarzyszenia Turystycznego. W latach 2006-2007 współpracował z New Economic School Georgia. Jest autorem licznych publikacji na
tematy związane z polityką zagraniczną, w szczególności Gruzji, Rosji i Europy.
228
Jens Siegert
12.
Rosja i Unia
Europejska:
głęboka fosa
zamiast
żelaznej kurtyny
Jens Siegert
www.boell.pl
229
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Europa. Rosja do niej należy. 1989. Gorbaczow. Głasnost’ i pierestrojka. Każdy miał swoje marzenia. A przynajmniej większość. Rok 1989 był rokiem
przełomu w Europie. Kraje Europy Środkowej i Wschodniej wyzwoliły się
spod radzieckiego jarzma, w większości przypadków na drodze „aksamitnych
rewolucji”. Mur berliński runął i cały kontynent ogarnęła nadzieja na inną,
„nową” Europę. Przez dwa lata idea „wspólnego europejskiego domu” Michaiła Gorbaczowa napędzała zbiorową wyobraźnię, i tak wiele – może nawet
wszystko – wydawało się możliwe. Związek Radziecki, nieoczekiwanie, nie
odpowiedział na europejski zryw wolnościowy groźbami i czołgami. Przyłączył się do reszty, a pod rządami Gorbaczowa stał nawet na czele zmian.
Bez optymistycznego Związku Radzieckiego Gorbaczowa niemożliwe byłoby
tak szybkie i bezbolesne zjednoczenie Niemiec, a wraz z nim symboliczne
zakończenie podziału Europy.
W następstwie owego szczęśliwego i, pomimo wszystkich różnic, wspólnego doświadczenia, większość państw zajęła się własnymi sprawami. Można
się było tego spodziewać, jako że problemy były ogromne. Niemcy musiały
pogodzić się ze swym niespodziewanym (dla wielu wówczas już niemożliwym)
zjednoczeniem i nową-starą pozycją ponownie największego państwa w centrum Europy. Od tego momentu starsze państwa narodowe na Wschodzie
(środka) usiłowały, nie bez sukcesów, wkroczyć na ciernistą, ale niekwestionowaną ścieżkę demokracji i gospodarki rynkowej, która oznacza przynależność
do Zachodu. Jeszcze dalej na wschód, młode państwa, które dopiero wyłoniły
się z ruin Związku Radzieckiego, próbowały zdefiniować swoją tożsamość. Dotyczyło to również nowej Rosji. W całym dawnym bloku wschodnim zachodziły
głębokie zmiany społeczne, polityczne i kulturowe. Po dzień dzisiejszy Zachód
pozostaje niezwykle i naiwnie nietknięty tymi zmianami.
Państwa te, nazywane pogardliwie przez większe potęgi „Europą Środkową”, dążyły do jak najszybszego wejścia do UE, ale przede wszystkim pragnęły członkostwa w NATO. Potrzebowały poczucia bezpieczeństwa. Chciały
mieć pewność, że nigdy już nie zostaną postawione między młotem Niemiec
230
Jens Siegert
a kowadłem Rosji. W „Europie Środkowo-Wschodniej” lub „Europie Środkowej” (ale, Boże broń, już nie w „Europie Wschodniej”, co jasno pokazuje, jak
trudno jest znaleźć nazwę dla tego regionu!), lata 90. XX wieku uważano za
czas trudny, ale także czas, w którym sprawy posuwały się we właściwym kierunku – na Zachód. UE i USA szanowały dane im obietnice wolności, pokoju,
demokracji, a także dostatku.
Inaczej było w przypadku Rosji. Tam lata 90. postrzegano głównie jako
okres chaosu, upadku ekonomicznego i społecznego, a nawet ogólnonarodowego wstydu i upokorzenia. Ubóstwo, słaba czy wręcz nieobecna instytucja państwa,
korupcja, często pijany i śmieszny prezydent, a także separatyzm, to tylko niektóre
z określeń używanych dziś przy opisywaniu owego okresu. W świadomości Rosjan wszystko to powiązane było z „demokracją” i „Zachodem”. Wpłynęło to na
rozumienie tych pojęć i doprowadziło do ich dyskredytacji jako wzorca i celu.
Przelotny entuzjazm dla wszystkiego, co „zachodnie” szybko zanikł
w Rosji. By ująć rzecz precyzyjniej, w umysłach Rosjan dokonało się rozdzielenie
pojęć. To, co „zachodnie” było dobre, gdy oznaczało technologię, wydajność
i pilność. Użycie przedrostka „euro” stanowiło gwarancję jakości. Popularnymi
terminami marketingowymi stały się: Euro-komfort, Euro-renowacja, a nawet
Euro-sprzątanie. Gdy jednak chodziło o postrzeganie siebie, własnego społeczeństwa albo państwa, Europa i Zachód traciły swoją atrakcyjność. „Zachód”,
który zawitał do Rosji, nie był wymarzonym rajem, ale czymś w rodzaju zawieszenia lub czyśćca. Duża część elity politycznej i ludności doszła do wniosku, że
narzucana im w latach 90. „zachodnia demokracja” nie jest dla nich. Pozostała
nieufność wobec polityki, która w ostatnich latach, zwłaszcza wobec poprawienia się sytuacji gospodarczej Rosji, urosła jeszcze w siłę. Trwające dekady
rozdzielenie żelazną kurtyną, która zniknęła w 1989 roku, zastąpiła sytuacja,
w której Rosja i reszta Europy są niczym dwie mijające się płyty tektoniczne.
Pozostała przerwa, którą trudno jest wypełnić.
Będzie to szczególnie widoczne w rocznicowym roku 2009. W UE organizowane będą liczne obchody. Niezliczone fora debatować będą nad znawww.boell.pl
231
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
czeniem wydarzeń 1989 roku. Dyskusje skupią się wokół nadziei i porażek,
wspomnień żywych i wypartych. Pomimo starych i nowych problemów, sporów, przenikającego wszędzie kryzysu gospodarczego, który raz jeszcze poddaje w wątpliwość ekonomię wolnego rynku, ogólny wydźwięk dyskusji będzie
taki, że 1989 był rokiem szczęśliwym.
W Rosji będzie inaczej. Dla Rosji rok 1989 nie jest szczególnie godny
zapamiętania. Niezwykle szybkie zmiany gospodarcze i sama waga zdarzeń,
jakie zaszły w ciągu tych lat, sprawia, że trudno jest rosyjskiej zbiorowej świadomości wybrać jeden szczególny moment, który w opinii wszystkich symbolizuje
tę epokę. Teraz ważniejsze jest, co też spoglądający w przeszłość ludzie postrzegają za bezpośrednią przyczynę rozpadu Związku Radzieckiego pod koniec
1991 roku i na początku 1992 r. Patrzą na zdarzenia zapoczątkowane przez
pucz przeciw Gorbaczowowi w sierpniu 1991 roku i działania prezydentów
Rosji (Borys Jelcyn), Ukrainy (Leonid Krawczuk) i Białorusi (Stanisław Szuszkiewicz). Wspomnienia 1989 roku nie zachęcają Rosjan do świętowania. Wręcz
przeciwnie, wywołują uczucie melancholii, a czasem gniewnej żałoby. Wspomnienia Europy są zupełnie różne.
Ciężar historii
Truizmem jest, że historia, wbrew zapowiedziom czarnowidzów, nie skończyła
się wraz z upadkiem Związku Radzieckiego. Od tego czasu wiele zmian w Europie zaszło w oparciu o taką ocenę. Ze względu na złe doświadczenia historyczne
związane z Rosją i Niemcami, Polska, Czechosłowacja, Węgry i kraje bałtyckie
energicznie zabrały się przede wszystkim za organizowanie najpierw członkostwa
w NATO, a następnie akcesji do UE. Fakt, że odnalazły drogę do Europy, słusznie
świętowano jako ponowne zjednoczenie się kontynentu dotkniętego nienaturalnym podziałem politycznym, gospodarczym i kulturowym. To jednak natychmiast
wywołuje pytanie o położenie obecnych granic Europy. Im bardziej na zachód,
tym szybciej pada gładka odpowiedź, że granice Europy równoznaczne są z gra232
Jens Siegert
nicami UE. Ale czemu miałyby zatrzymać się na Bugu, Dnieprze lub Berezynie?
Ci, którzy mieszkają za nimi, również mieszkają w Europie, w bardzo „starej Europie”, według Jurko Prohasko, pisarza ze Lwowa. Ukraina, Mołdawia, Białoruś,
a nawet Rosja, „należą do starej Europy podwójnie: po pierwsze, jako część starej Europy z dawniejszych czasów, a po drugie jako część niezmodernizowanej
Europy, która przypadkowo została zmarginalizowana i zdezeuropeizowana poprzez działania UE”. Prohasko wzywa do przyjęcia Ukrainy, a także innych wyżej
wymienionych państw. Włącza do nich też Rosję. Nie jest to pomyłka wynikająca
z braku doświadczenia lub szczególnego sentymentu wobec Rosji. Prohasko jasno
mówi, że Ukraina postawiona przed wyborem: Rosja albo Zachód, zostałaby po
prostu rozdarta na dwie części. Dmitrij Trenin, dyrektor Moskiewskiego Centrum
Carnegie, wyjaśnia to tak: „Ukraina nie chce być częścią Rosji, ale nie chce też
rozstawać się z Rosją”. Ustalanie granic na wschodzie Europy nie jest łatwe, ale
nieustalanie granic również nie jest łatwe.
Wiosną 2008 roku organizacja praw człowieka Memoriał wezwała do
ustanowienia forum historii europejskiej, by przyjrzeć się różnym narodowym
interpretacjom wydarzeń XX wieku. Memoriał chce poddać w wątpliwość te
właśnie linie demarkacyjne Europy, które określił Prohasko. Wielu ludzi pragnie
skorzystać z tej organizacji ze szczytnych pobudek, ale są i tacy, którzy mają złe
intencje. Nowe granice zaczęły wyłaniać się akurat w momencie, gdy wezwano
do utworzenia forum. Jeszcze dziś nie jest jasne, kto będzie mógł dołączyć do
UE, a kto nie, ale jedno jest pewne – Rosja do tego klubu nie należy. Co do tego
zgadzają się obie strony. Wydaje się, że w Rosji i na zachód od niej ponownie
rośnie liczba propagatorów mitu o tym, jak Rosjanie „różnią się” od Portugalczyków, Greków czy Estończyków.
Zimna wojna – stan umysłu
Istnieją różne wersje dotyczące wydarzeń 1989 roku. Mimo to, większość
obywateli dzisiejszej UE zgodziłaby się ze stwierdzeniem, że był to rok zwywww.boell.pl
233
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
cięstwa wolności: w szczególności zwycięstwa wolności dla ludzi, którzy przez
dekady lub nawet dłużej zmuszeni byli do odgrywania roli części imperium
rosyjskiego, i wolności dla tych, którzy żyli i cierpieli w epoce dyktatur Europy
Środkowej i Wschodniej. W dzisiejszej Rosji bardzo niewielu zgodziłoby się
z tą interpretacją. Niesłusznie byłoby jednak stwierdzić, że jest tak dlatego,
że Rosjanie byli złymi Europejczykami lub też że nie czują się Europejczykami. Istnieje spora różnica między wyzwoleniem się lub byciem wyzwolonym
spod władzy kolonialnej a rozpadem imperium poprzez uwolnienie kolonii.
To właśnie przydarzyło się Rosji pod rządami Michaiła Gorbaczowa – nawet
jeżeli wielu Rosjan żałuje teraz tego momentu słabości i przeklina Gorbaczowa za to posunięcie.
Jednym z powodów owego negatywnego spojrzenia jest interpretacja
(przyjęta przez obie strony), że wydarzenia 1989 roku oznaczały przegraną
Związku Radzieckiego w zimnej wojnie. Jednakże taka interpretacja zaciera we
wspomnieniach zarówno Rosjan, jak i znacznej części Europejczyków dobre
strony tych wydarzeń. Były one dobre, ponieważ odbyły się prawie bez przemocy. Dobre, ponieważ zwyciężyła demokracja i prawa człowieka. Zimna wojna nie była zwyczajną wojną; była walką pomiędzy różnymi ideologiami. Zwycięstwo jednej ze stron nie musiało oznaczać klęski drugiej. Niestety to właśnie
dzieje się dzisiaj: Zachód wygrał, a Wschód, zwłaszcza Rosja, musiała przyjąć
system polityczny i system wartości zwycięzców. Gorbaczow, pierestrojka, masowe demonstracje demokratyczne w Rosji oraz głasnost’ i otwartość zniknęły.
W rozmowach Rosjan wyzwoliciele zmienili się w zdrajców.
W przeciwieństwie do przyjętej opinii, zimna wojna nie zakończyła się
w 1989 roku – przynajmniej nie w rozumieniu Rosjan. To być może stanowi najważniejszy powód chwilowej porażki takiej koncepcji Unii Europejskiej,
w której byłoby miejsce dla Rosji. Zimna wojna nie rozpoczęła się w następstwie
ostatniej „gorącej” wojny, ani w 1946 roku przy rozpadzie sojuszy, ani w 1949
roki, kiedy utworzono dwa przeciwstawne państwa niemieckie. Zdaniem Arsenija Rogińskiego, przewodniczącego organizacji Memoriał, zimna wojna stano234
Jens Siegert
wiła już wtedy fundamentalną część ideologii stalinowskiej i miała swój początek
co najmniej pod koniec lat 20. XX wieku. Idea ta rozwinęła się z bolszewickiej
koncepcji mówiącej o tym, że Związek Radziecki, jako nowe zjawisko historyczne, znajdował się w stanie ciągłej walki z resztą, tj. światem kapitalistycznym.
Państwo to było postrzegane jako forteca, oblężona przez wrogów. W fortecy
tej istniała piąta kolumna opłacana przez zagranicznych wrogów i zdająca im
raporty. Terror lat 1937-1938 stanowił pierwsze odrażające uwieńczenie tej
obsesji. Jednakże jego efekty nie skończyły się ani w 1938 roku, ani ze śmiercią
Stalina, ani ze zniknięciem Związku Radzieckiego. Przez krótki okres po II wojnie
światowej zanikły, zepchnięte w cień przez konieczność radzenia sobie ze złem
jeszcze większym niż kapitalizm – z niemieckim narodowym socjalizmem.
Idea kraju pozostającego w stanie permanentnego zagrożenia ze strony
wrogów sprawiła, że Rosjanie niezdolni byli do jakiegokolwiek samokrytycyzmu.
Związek Radziecki postrzegał siebie i swoich obywateli nie tylko jako pozostających w konflikcie o dominację nad światem, ale także jako moralnie lepszych od
Zachodu. Walczyli o coś dobrego. Co więcej, widzieli siebie w roli strażników
pokoju, walcząc z zimną wojną, którą narzucił im kapitalistyczny Zachód. To
inni, USA i Zachód byli agresorami. Podczas rządów Breżniewa w latach 70. ten
dość wymowny pogląd powoli zaczęła zastępować bardziej pragmatyczna i cyniczna interpretacja. To pierestrojka wreszcie położyła kres zimnej wojnie. Ostatecznie okazało się to trwać tylko przez krótki czas, być może od 1986 roku do
końca prezydentury Borysa Jelcyna w 1996 toku. Czemu tak było?
Wielka radość z wolności, która spłynęła na Europę w 1989 roku, prawie przez wszystkich w Rosji postrzegana była jako porażka. Tak myśleli i wciąż
myślą ci, którzy z rozmaitych powodów żałują odejścia Związku Radzieckiego.
Jednakże nawet i ci, którzy cieszyli się z zakończenia dyktatury komunistycznej,
odebrali te wydarzenia w kategoriach klęski. Ta grupa w większości zgadzała się
z interpretacją zachodnią: demokracja, wolność i gospodarka rynkowa pokonały radziecką dyktaturę i gospodarkę planową. Różnica tkwiła jednak w percepcji. Jedna strona cieszyła się zwycięstwem (ludzie zachodu i ci mieszkający na
www.boell.pl
235
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
wschód od Rosji) albo porażką (dysydenci i demokraci w Rosji). Druga strona,
do której zaliczała się ogromna większość nowej Rosji, po krótkim okresie nadziei, a następnie zamieszania, odczuła ból klęski.
Podczas prezydentury Borysa Jelcyna miała miejsce próba nadania znaczenia owej porażce. Zawsze tak się dzieje po klęsce. W tym momencie naród
wkracza w okres refleksji, kiedy to zaczyna podziwiać przeciwników, a następnie
zadawać sobie pytania o przyczyny przegranej. Historyk Wolfgang Schivelbush
znalazł przykłady tego mechanizmu w swojej analizie stanów południowych
USA po wojny secesyjnej, we Francji po wojnie francusko-niemieckiej w latach
1870-1871 i w Niemczech po I wojnie światowej. W pierwszym przypadku
nie chodziło tylko o uznanie technologicznej wyższości przeciwnika, ale także
niesmak wobec jego systemu politycznego i społecznego. Przyjrzano się obu
aspektom, by sprawdzić, czy można wyciągnąć z tego jakieś użyteczne wnioski
dla własnego społeczeństwa, by móc uniknąć porażek w przyszłości. Jednakże
w tym procesie pokonana strona zawsze stara się odbudować to, co uważa za
swoje prawdziwe „ja”. Aby z przyszłych nieuniknionych starć wyjść zwycięsko,
należy odbudować moralną i etniczną bazę społeczeństwa, które poniosło klęskę. Należy studiować technologię i techniki zastosowane przez przeciwnika,
przyjąć je i zmodyfikować do własnych potrzeb, a jeśli zajdzie taka konieczność
– rozwinąć je. Demonizacja zwycięzców jako ludzi materialistycznych, dekadenckich i płytkich doskonale wpisuje się w ten sposób myślenia.
Dziś Rosjanie wierzą, że pod przykrywką działań humanitarnych i altruistycznych Zachód wykorzystał czas chwilowej słabości ich państwa w latach 90.,
by rozszerzyć swoją strefę wpływów aż po ich granice. Manewr ten oznaczał,
że mieli pod swoją kontrolą regiony, które Rosjanie uważali za niezbędne do
przetrwania. Długoterminowym celem tej polityki było usunięcie Rosji ze sceny
jako rywala, innymi słowy – związanie olbrzyma i zamknięcie go we własnych
granicach. W szczególności rozwój NATO w stronę wschodnią, a w mniejszym
stopniu także powiększenie UE, interpretowane są w dzisiejszej Rosji jako skierowane głównie przeciwko rosyjskim interesom, a może nawet bezpośrednio
236
Jens Siegert
przeciw samej Rosji. Poglądy te tym bardziej łączą elitę polityczną i ogromną
większość obywateli rosyjskich, że dla krajów bałtyckich, Polski i innych państw
Europy Środkowej i Wschodniej, przynależność do Zachodu oznaczać ma
wyłącznie ochronę przed Rosją. W przypadku Polski istnieje jeszcze element
ochrony przed Niemcami. Niewielu ludzi w Rosji skłonnych jest dostrzec prawdziwe historyczne powody takich ambicji.
Upadek Związku Radzieckiego nie stanowił katharsis na podobną skalę jak doświadczenie niemieckie albo upadek narodowego socjalizmu. Nie był
dość głęboki ani dość moralnie jasny, a zatem brakowało mu odpowiedniej siły
rażenia. Próby przyjęcia odpowiedzialności i przejęcia wartości przeciwników
nie powiodły się. W przeciwieństwie do NRD Rosja nie potrafiła postawić się
po stronie zwycięzców za pomocą prostej zmiany systemu i elit. Było to możliwe jedynie w epoce dwóch bloków i obecnie nie było już możliwości, by
ofiary represji radzieckiej wybrały tę samą drogę, co Rosja. Ich historie stały się
historiami ofiar i stały w sprzeczności z wersją rosyjską.
Narracja narodowa
Ta sama historia i te same wydarzenia to niekoniecznie te same doświadczenia dla
zaangażowanych stron. Czy Związek Radziecki wyzwolił Estonię, Łotwę i Litwę
spod okupacji niemieckiej w latach 1944-1945? Tak, oczywiście. Czy Armia Czerwona i jej komisarze tajnych służb narzucili następnie okrutny reżim okupacyjny?
Tak, to też prawda. Wielu Estończyńkom, Łotyszom i Litwinom bardzo trudno
zgodzić się z pierwszym stwierdzeniem, a większość Rosjan przeczy drugiemu.
Inny przykład: czy głód panujący na południu Związku Radzieckiego w latach
1932-1933, „hołodomor” (ludobójstwo), jak mówią Ukraińcy, był świadomą próbą zniszczenia Ukrainy i jej ludności dokonaną przez Stalina? Odpowiedź, w zależności od punktu widzenia, może brzmieć zarówno „tak”, jak i „nie”. Większość
historyków zgadza się dziś, że głód był głównie spowodowany brutalną industrializacją przeprowadzaną przez Związek Radziecki, oraz wymuszoną kolektywizacją
www.boell.pl
237
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
rolnictwa. Brak jedzenia dotknął Ukrainę, spiżarnię Europy, bardziej niż inne regiony. Wielu ludzi umarło z głodu także na południu Rosji i na Stepie Kazachskim.
Historycy także wnioskują, iż nawet jeśli Stalin nie celował w Ukraińców, to fakt, że
stanowili oni większość ofiar, stanowił co najmniej pożądany „skutek uboczny”.
Konflikt dotyczący brązowego posągu żołnierza w stolicy Estonii, Tallinnie, wiosną 2007 roku, jak również (dyplomatycznie rzecz ujmując) histeryczna reakcja Rosji, która jedynie częściowo pochodziła z Kremla, wiele mówią
o siłach drzemiących w narodowych interpretacjach historii. W tym wypadku
nie chodziło o to, kto ma rację, a kto nie. W większości przypadków ustalenie
tego nie jest ani możliwe, ani konieczne. Niepokojące jest to, że – zwłaszcza
w Europie Środkowej i Wschodniej – różne narracje na temat tego, co wydarzyło się w Europie w XX wieku, używane są jako narzędzie do tworzenia linii
podziałów, które prowadzą do problemów tożsamości i władzy.
Narracja narodowa, albo, jak opisuje to Memoriał, „narodowe obrazy historii”, w ostatnich latach ścierały się częściej, bardziej brutalnie i bardziej
bezkompromisowo we wschodniej części kontynentu. Działo się to i dzieje
wciąż na terenach położonych dalej na zachód, ale istnieją ważne różnice. Po
pierwsze strony konfliktu przeważnie zdają sobie teraz sprawę, że tam, gdzie
nie udało się przezwyciężyć trudności, trzeba sobie z nimi poradzić w zgodzie z powszechnymi wartościami demokratycznymi i liberalnymi. Problemy
nie mogą nosić znamion otwartego nacjonalizmu, ale mogą dotyczyć ważnych
kwestii moralnych i etycznych. W UE istnieje cała gama forów dyskusyjnych
i innych instytucji, z pomocą których konflikty takie można w większości przypadków z powodzeniem zażegnać w cywilizowany sposób. Po drugie Rosja
przez ponad sto lat stanowiła potęgę kolonialną i imperium. Wszystkie nowe
państwa członkowskie na wschodzie, a także republiki Wspólnoty Niezależnych
Państw, spędziły wiele lat pod jej surową dominacją. Usiłują teraz zabezpieczyć
swoją niedawno wygraną niepodległość – i zrobić to zarówno w skali krajowej,
jak i przede wszystkim, co zrozumiałe, międzynarodowej, nawet jeśli nie wynika to wyłącznie z obawy przed wielkim wschodnim sąsiadem. Wiele z tych
238
Jens Siegert
państw znalazło już poczucie bezpieczeństwa w strukturach NATO i UE. Inne,
jak Gruzja czy Ukraina, mają nadzieję do nich dołączyć. Trzecią różnicę stanowi
naturalny brak pewności siebie wszystkich państw regionu, związany z ich wciąż
nową tożsamością i niedawno odzyskaną niezależnością. Ów brak pewności
siebie prowadzi do niepotrzebnej agresji, co zwłaszcza tyczy się Rosji.
Aż do dziś Rosja ma bardzo nieprecyzyjne pojęcie o sobie, a w szczególności
o swych granicach. Przed 1989 rokiem nie istniało rosyjskie państwo narodowe. Księstwo Moskiewskie późnego Średniowiecza po okresie „Smuty” rozwinęło się w imperium, które rozszerzało się bez przerwy aż do 1945 roku. Granice Rosji, włącznie
z granicami pod koniec Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, były zawsze
fikcyjne. Były to granice administracyjne wewnątrz kraju, które nie stanowiły granic
państwa. Mieszkańcy Rosji nie odczuwali zatem żadnego związku z tymi granicami
w znaczeniu ograniczeń ich własnego państwa. Dla nich Rosja geograficznie nie miała
końca. Czuli, że poza granicami wciąż rozciąga się ich ziemia, i nie było jasne, gdzie
dokładnie się kończy. Najsilniej te sentymenty odnoszą się do Ukrainy.
Do 1945 roku Rosja była ciągle rozrastającym się krajem. Z tego powodu
istniało powszechne przekonanie, że państwo musi wciąż się bronić. Dla Rosjan
granice miały znaczenie przede wszystkim militarne, stanowiły linie obrony. Tu
jesteśmy my. Tam jest wróg. Granice wojskowe potrzebują stref buforowych.
Jeżeli wróg znajduje się dokładnie na granicy, odpieranie ataku oznacza walkę na
własnym terytorium, prawdopodobnie niosącą za sobą liczne ofiary. Ofensywa
niemiecka w II wojnie światowej pokazała wielu Rosjanom, jak wyniszczająca
potrafi być taka walka. To dlatego idea nowego kordonu sanitarnego zarówno
elitom, jak i szerszej ludności wydała się tak przekonująca i atrakcyjna.
Rusyfikacja radzieckiej historii
Z powyższych powodów wielu Rosjan, i nie oznacza to wyłącznie elit politycznych i gospodarczych zbliżonych do Kremla, ma poczucie wykluczenia. Dokładniej, odczuwają oni wykluczenie dwojakiego rodzaju.
www.boell.pl
239
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
W opinii Rosjan większość państw, które żyły pod dominacją radziecką,
w swoim zrywie na Zachód zrzekła się odpowiedzialności za wspólną historię
radziecką poprzez jej rusyfikację. W ten sposób mogły one zaprezentować się
w przeważającej części jako ofiary represji rosyjskiej.
Owe nowe narracje narodowe w większości rozwijają się podobnym
torem. Rosja, a co ważniejsze – Rosjanie (również ci mieszkający w innych
byłych republikach radzieckich), często przedstawiani są jako agresorzy. Starsi
członkowie UE, co zrozumiałe, zwykle stają po stronie nowych członków i ich
interpretacji historii.
Wewnątrz UE istnieje tendencja do zrównywania Unii z kontynentem
europejskim. Widać to szczególnie dobrze, gdy mowa jest o wartościach. Kryteria rozszerzenia UE jasno stanowią, iż jej członkami mogą zostać jedynie społeczeństwa demokratyczne, liberalne i wolne, i przed akcesją poddaje się je ścisłej
kontroli. Nie wszystkie państwa członkowskie, i z całą pewnością nie wszystkie
państwa czekające na wejście do Unii spełniają te kryteria. Jednakże niektóre kraje, będące już członkami UE lub mające duże szanse na członkostwo w bliższej
lub dalszej przyszłości, mają raczej wątpliwe referencje demokratyczne. Rosjanie
zatem prawidłowo wnioskują, że muszą istnieć jeszcze inne kryteria członkostwa.
Jednocześnie członkostwo Rosji w UE jest całkowicie wykluczone. Istnieje na ten
temat mnóstwo dobrych i mądrych argumentów, a Rosja dokonała olbrzymiego wkładu w zamknięcie dyskusji na ten temat. Rosja uwięziona została w swej
autorytarnej i niedemokratycznej historii, zmuszona raz jeszcze uwierzyć w mit,
iż demokracja nie jest dla Rosjan. W latach 90. XX wieku przez krótki czas było
inaczej, lecz teraz pogląd ten wydaje się mocno zakorzeniony.
Wezwanie Memoriału do utworzenia międzynarodowego forum historycznego oparte jest na trzecim, tym razem wewnętrznym, wykluczeniu rosyjskim. Krytycy oficjalnej historii Wielkiej Rosji mają coraz mniej słuchaczy. Proponowane forum
mogłoby być sposobem na stworzenie bardziej elastycznych warunków dla opartego bardziej na rozsądku, a mniej na ideologii, spojrzenia na niedawną przeszłość
Rosji. Frontalny atak nie byłby właściwym sposobem na podjęcie tej inicjatywy.
240
Jens Siegert
Podobieństwa i różnice
Państwa podobno nie mają przyjaciół, a tylko interesy. Jeżeli jest to prawdą,
można by wyliczyć wiele korzyści z bliskiej współpracy pomiędzy Rosją a UE.
Nie trudno znaleźć powody ku temu w wielu wypowiedziach polityków unijnych i rosyjskich: wzrost handlu, problemy uchodźców, ruch graniczny, edukacja i walka z międzynarodowym terroryzmem. We wszystkich tych dziedzinach,
a także wielu innych UE i Rosja współpracują na co dzień. Jest jednak równie
łatwo znaleźć kwestie, które je dzielą. Co ciekawe, nie ma na tej liście wielu nowych problemów. Większość konfliktów ciągnie się od końca lat 90.: Kosowo,
rozszerzenie NATO na wschód, parytety dotyczące broni konwencjonalnej
w Europie i relacje ze wspólnymi sąsiadami na wschodzie.
Czy relacje unijno-rosyjskie zmieniły się za rządów Putina? Tak. W latach
90., Rosja była dość słaba i UE marzyła o zostaniu czymś w rodzaju „cywilnego
supermocarstwa”. Dziś większość Rosjan, a także ich rząd, przekonanych jest,
że (prawie) odzyskali dawne siły, podczas gdy UE przechodzi kryzys po rozszerzeniu. Rosja stała się nieco bogatsza i dużo bardziej pewna siebie. UE stała się
znacznie większa, ale także bardziej niepewna.
Problem nie leży jednak w sile Rosji, a raczej, jak pokazał kryzys gospodarczy, w tym, że jest zbyt słaba, a przede wszystkim zbyt niepewna siebie,
by móc odgrywać rolę partnera, na którym można polegać. Z tego powodu
zastrasza ona sąsiadów, i dlatego jej neoimperialistyczne posunięcia często wydają się niezręczne. Dlatego też można postrzegać wojnę w Gruzji jako rodzaj
prewencyjnej akcji defensywnej. Mniej chodziło wówczas o Gruzję i ochronę
ludności Osetii Południowej i Abchazji, a bardziej o dawny strach przed osaczeniem, i idée fixe, że Rosja musi zawsze dorównywać USA.
Wiele punktów konfliktu bierze się stąd, że UE przesunęła się na wschód.
Nowi członkowie UE w Europie Środkowej i Wschodniej (których członkostwo
na Zachodzie zaczęło się ponad dekadę wcześniej, gdy wstąpili do NATO), ze
swym wieloletnim doświadczeniem jako „rosyjskie” kolonie lub pozostawaniem
www.boell.pl
241
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
pod „rosyjską” dyktaturą, wciąż odczuwa gniew wobec swojego byłego ciemiężcy. Z perspektywy historycznej można takie podejście zrozumieć, ale nie
zawsze jest ono wykonalne. Dla Europy przesunięcie się na „wschód” oznacza
podejście bliżej do tej części Europy, którą słusznie czy niesłusznie Rosja postrzega jako swoją ważną strefę interesów. Już to mogłoby nasilić prawdopodobieństwo konfliktu, co zresztą pokazała wojna w Gruzji.
Traumy historyczne
Elita polityczna Rosji uczyniła wiele, by Zachód ponownie spojrzał na ich kraj
ostrożnie i sceptycznie. Wspólny dla wielu Rosjan pogląd, iż nie są mile widziani
w UE, nie jest bezpodstawny. NATO utworzono, by zatrzymać Amerykanów
w Europie, Rosjan na zewnątrz a Niemców w ryzach. Cynik zauważyłby, że UE
pełni dla nowych członków tę samą funkcję. Nie może to stanowić wymówki
dla braku demokracji w Rosji, ale wyjaśnia wiele z jej reakcji na krytykę płynącą
z Zachodu i ułatwia Kremlowi manipulowanie opinią publiczną.
Istnieje jeszcze jeden historyczny spór pomiędzy Rosją i UE, który
utrudnia im wzajemne porozumienie. Ich rozumienie pojęcia narodu oparte
jest na zupełnie różnych traumach historycznych. Różnią się one tak bardzo, że
aż wykluczają się nawzajem.
UE jest wynikiem 300 lat wojen europejskich, które, w pierwszej połowie
XX wieku (w wyniku agresji niemieckiej) zakończyły się katastrofą. Aby Europa
mogła przetrwać, indywidualne narody (z największymi na czele) musiały z własnej woli zrezygnować z części swojej narodowej suwerenności. Układ taki działa
już od 50 lat i większość obywateli UE powiedziałaby, że działa znakomicie.
Rosja z kolei wciąż odchorowuje skutki rozpadu Związku Radzieckiego
(lub też, innymi słowy, imperium rosyjskiego), i wciąż ogromnie obawia się, że
to samo stanie się z Rosją. Receptą Putina na zapobieżenie temu jest centralna
koncentracja suwerenności w rękach jednej osoby. Większość Rosjan jest dziś
przekonana, że Putin to właściwy lekarz, który podaje właściwe lekarstwo.
242
Jens Siegert
Koncepcje te są nie tylko odmienne, ale zagrażają sobie nawzajem. UE,
dając przykład i aktywnie się angażując, obiecuje swoim sąsiadom, że członkostwo zapewni im pełnię aktywnego życia. UE to imperium wartości o ogromnej,
często niedocenianej atrakcyjności. Atrakcyjność ta funkcjonuje także w bezpośrednim sąsiedztwie Rosji.
W Rosji istnieje także powszechne przekonanie, że UE nie będzie mogła funkcjonować na dłuższą metę i że w końcu się rozpadnie. Porównuje się
z nią często Związek Radziecki, z jego mnogością grup składowych. Związek
Radziecki nie rozpadł się bezpośrednio z powodu nacjonalizmu, lecz ten dostarczył drożdży, których fermentacja w końcu Związek rozsadziła. Najważniejsza różnica pomiędzy UE a Związkiem Radzieckim, wolność w przypadku
tej pierwszej, a przymus w przypadku drugiego, nie została zignorowana. Dla
Rosjan i ich elity politycznej różnica ta liczy się na niekorzyść UE. Jedynie silna
ręka i kontrola państwa na dłuższą metę potrafią utrzymać instytucję o tak wielu aspektach jak UE, a nawet tak silnie scentralizowaną jak Związek Radziecki.
W oparciu o to przekonanie, koniec Związku Radzieckiego postrzega się jako
wynik stosowania niedostatecznego, a nie zbyt dużego, przymusu. W dzisiejszej
Rosji Gorbaczowa uważa się za przywódcę słabego i niekompetentnego, któremu zabrakło twardości i siły, by zmusić kraj do trzymania się razem.
Suwerenność
Chociaż rosyjska elita polityczna odrzuca zachodni model liberalno-demokratyczny, nie podpisuje się też pod azjatyckimi szkołami myślenia o nacjonalizmie.
Zamiast tego wyznaje koncepcję suwerenności, która jest zarazem antypluralistyczna i antypopulistyczna. Koncepcję tę można odnaleźć w pismach Carla
Schmitta, którego definicja demokracji dotyczy tożsamości rządzących i rządzonych. Wewnętrzna suwerenność kraju pochodzi ze zdolności zdefiniowania
przyjaciół i wrogów i podejmowania decyzji w razie potrzeby. Dla wielu Rosjan
Putin uosabia tę właśnie tożsamość.
www.boell.pl
243
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Suwerenność zewnętrzna lub państwowa dla większości rosyjskiej elity,
ignorując wszelkie odniesienia do prawa międzynarodowego, nie jest prawem
naturalnym państw, ale osiągnięciem. Osiągnięcie to ma związek z liczebnością
(którą większość interpretuje jako osiągnięcie historyczne), wolą i witalnością ludności. Według takiej definicji na świecie istnieją tylko trzy naprawdę suwerenne
potęgi: USA, Chiny i Rosja. Kolejne trzy mają odpowiedni potencjał: Indie, Brazylia i UE. Indie i Brazylia potrzebują jeszcze czasu, by osiągnąć swój pełen potencjał.
UE jednakże traci tę szansę ze względu na brak dążeń do usamodzielnienia się od
USA i albo przyjęcia pozycji sojusznika Rosji, albo takiej, która stawia ją w równej
odległości pomiędzy Wschodem a Zachodem. Gdyby podążać za tą logiką, rozwój nowych środkowo- i wschodnioeuropejskich demokracji nie stanowi żadnego przykładu dla Rosji. Członkostwo lub bliski związek z UE (albo NATO/USA)
postrzegane są jako opcja dla mniejszych państw, takich jak Polska lub kraje bałtyckie, ale nie dla Rosji. Idea suwerenności państwa przedstawiana jest jako równie
uniwersalna, co idea demokracji. Prześwieca przez nią doktryna Breżniewa mówiąca o ograniczonej suwerenności, ale tym razem w roli prawa naturalnego.
Choroba próżności
Kiedy Władimir Putin powiedział, że rozpad Związku Radzieckiego był „największą
tragedią geopolityczną XX wieku”, Zachodowi jawiło się to jako ogromna przesada, która pokazywała jedynie, jak głęboko sięgała niemoc spowodowana upadkiem
Związku Radzieckiego. Choroba ta zaostrzyła się w latach 90., gdy zdali sobie sprawę, że są krajem słabym, którego rząd zmuszony był wypełniać instrukcje Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Narody Ukrainy, Polski i krajów bałtyckich,
które doświadczały ogromnych problemów gospodarczych i społecznych, jak również spustoszenia politycznego, nie tylko dostały obietnicę wolnej, demokratycznej
przyszłości w zjednoczonej Europie, ale poczyniły w latach 90. realne kroki w tym
kierunku. Tragedia Rosji polega na tym, że jej obywatele za ciężko okupioną wolność zapłacili ubóstwem, konfliktami społecznymi i niekompetentnym rządem.
244
Jens Siegert
Taka atmosfera pozwoliła na rozkwit „putinizmu”, który przywrócił państwo do stanu oblężonej fortecy. „My” raz jeszcze jesteśmy w stanie stawić
czoła Zachodowi. W putinizmie brakuje jednego fundamentalnego elementu
stalinowskiej wersji wielkiej walki. Nowa walka może być interpretowana mniej
jako walka ideologiczna, a bardziej ukierunkowana na kulturę i cywilizację. Z rosyjskiego punktu widzenia nie chcą oni by Zachód odebrał im podstawową
cechę, która czyni z nich Rosjan i pozytywnie odróżnia ich od Zachodu. Debata
ta nie jest niczym nowym ani w Rosji, ani gdziekolwiek indziej. Już w sporach
między słowianofilami i zapadnikami w drugiej połowie XIX wieku chodziło
o to, czy Rosja powinna przyjąć zachodnie wzorce rozwoju, by stać się częścią
„cywilizacji europejskiej”. Nawet w Niemczech przez długi czas zadawano sobie to pytanie. Tomasz Mann, odnosząc się do Fiodora Dostojewskiego, który
związany był blisko z rosyjskimi słowianofilami, napisał podczas I wojny światowej Rozważania człowieka niepolitycznego, uzasadniając obronę Niemiec przed
Zachodem jako konieczną obronę ich „istoty wewnętrznej”.
Szeroka fosa zamiast żelaznej kurtyny
Dwadzieścia lat po wstrząsie Rosja wciąż tkwi w dziwnym stanie przejściowym.
Nie może zdecydować się, czy chce być przyjacielem, czy też wrogiem Zachodu
i UE. Waha się pomiędzy odrzuceniem Europy i chęcią przynależności do niej. Teraźniejszość i przyszłość przemawiają za przyjaźnią, ale przeszłość trzyma państwo
w starym układzie przyjaciel-wróg. Podczas gdy kwestia ta w większej części Europy
została już rozwiązana, dla niektórych państw na wschodniej krawędzi kontynentu
pozostaje jeszcze otwarta. Nie znaczy to jednak, że UE powinna spisać te kraje na
straty. Nie robi tak z Ukrainą, Mołdawią, Gruzją, Armenią czy Azerbejdżanem, ani
nawet z krnąbrną Białorusią pod rządami Łukaszenki. Pod wieloma względami Rosja
to państwo innego kalibru. Wiedzą to Rosjanie i wyczuwa to UE.
Izolacja Rosji ze strony innych państw i izolacja, którą sama sobie narzuciła,
to dwie strony tej samej monety. W 1989 roku żelazna kurtyna została rozdarta i był
www.boell.pl
245
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
to wysiłek zbiorowy. Na Zachodzie można często odnieść wrażenie, że Związek
Radziecki został rzucony na kolana, zmuszając Rosję do skorzystania z szansy. Szansa
taka nie trwa długo. Wkrótce pojawiają się pytania i wątpliwości, czy podjęto właściwe
działania. W Rosji miały miejsce podejmowane bez przekonania próby przypisania
sobie zasługi w związku z rozpadem Związku Radzieckiego i zniesieniem podziału na
Wschód i Zachód. Jednoczesna utrata statusu światowego mocarstwa i upadek gospodarczy i społeczny zniweczyła ten pogląd i to owe późniejsze czynniki ustaliły nowy
sposób myślenia. Czy i kiedy pojawi się kolejna taka okazja – tego nie może stwierdzić
nikt. Nowe oddzielenie się Rosji od Europy nie byłoby korzystne – ani niemożliwe.
Jak powiedział Dmitrij Trenin: „Nie będzie pokoju w Europie bez brakującego elementu Rosji”. Innymi słowy: bez Rosji nie będzie w Europie pokoju, ale
z Rosją pokój ten będzie trudny. Państw leżących pomiędzy Rosją a UE nie wolno
pozostawić samych. Obietnice roku 1989 odnoszą się również do nich. Jeżeli, pomimo oporu i strachu, Rosji nie uda się wprowadzić do wspólnej Europy, to istnieje
niebezpieczeństwo utworzenia nowej Europy „pomiędzy”. Państwa tego regionu
nie mogą być pozostawione samym sobie. Nie można jednak próbować ich ciągnąć
ani popychać w żadną stronę, gdyż mogłoby to rozerwać je na strzępy.
Ostatnio UE przejawia ślady znużenia. Wielkie państwo na wschodzie
to po prostu zbyt wiele. Amerykanie, Chińczycy i Rosjanie mogą się o to pobić
w wielobiegunowym świecie, ale UE nie chce w tym uczestniczyć. Mimo to
musi, albo nie zostaną spełnione obietnice roku 1989.
Jens Siegert (ur. 1960) studiował nauki polityczne, socjologię i ekonomię w Marburgu. Działał w ruchu pokojowych, ruchu przeciw elektrowniom atomowym
i w niemieckich Zielonych. Od 1993 roku Siegert pracuje jako moskiewski korespondent niemieckich stacji radiowych i regularnie pisuje do niemieckojęzycznych
czasopism i gazet. Od 1991 roku pracuje jako konsultant i kierownik projektów
Heinrich-Böll-Stiftung w państwach byłego Związku Radzieckiego. W 1993 roku
Siegert został „konsulem honorowym” HBS w Rosji. Od 1999 roku zajmuje stanowisko dyrektora rosyjskiego biura Heinrich Böll Stiftung.
246
Juri Durkot
13.
Opowieści
z Ukrainy
Juri Durkot
www.boell.pl
247
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Sceny z Pomarańczowej Rewolucji
Dwa obrazy z Pomarańczowej Rewolucji do dziś stoją mi przed oczami, jak
gdyby to było wczoraj. Jeżeli dobrze pamiętam, pierwszy z nich jest z drugiego dnia. Byliśmy z przyjaciółmi w drodze na demonstrację. Chodziło chyba
o wywarcie nacisku na władze samorządowe Lwowa. Policja miała pomarańczowe wstążki zawiązane na rękawach mundurów, a ulice były tego listopadowego wieczoru pełne i głośne. Pierwsze autobusy pędziły do Kijowa, wioząc
ludzi na Majdan, który wypełniał się kolejnymi demonstrantami. Nawet plotka
o ustawieniu blokad na drogach nie przestraszyła ludzi. Cały Lwów skąpany był
w dziwnym, miękkim świetle. Nie od razu zdałem sobie sprawę, że powodem
było dość marne oświetlenie ulic. Światło wydawało się emanować z tłumu,
z ich pomarańczowych kurtek i szalików, ze szczęśliwych twarzy i przyjaznych
uśmiechów. W ich oczach nie było strachu, nie było napiętych ani zmartwionych spojrzeń, chociaż nie było wcale jasne, jak rozwinie się sytuacja.
Drugi obraz, parę dni później, przedstawia grupkę małych dzieci wędrującą wzdłuż ulicy. Dzieci i ich opiekunowie zdążali na plac zabaw. Musiały być
przedszkolakami, gdyż żadne nie wydawało się dość duże na szkołę. Miały po
jakieś cztery-sześć lat. Wszystkie ubrane były w pomarańczowe szaliki i śpiewały piosenkę „Razem jest nas wielu…”, pieśń rewolucji. Dla dzieci to była
zabawa. Nie rozumiały, co działo się w ich kraju, chociaż każda rodzina rozmawiała o tym w domu. Rozumiały jednak ogólnie panujący nastrój. Wyraźnie
im się podobał i chciały uczestniczyć w atmosferze karnawału. Ten obraz był
tak naturalny i poruszający, że nagle stało się dla mnie jasne, że wygramy. Stary
skorumpowany reżim nie mógł już długo pociągnąć.
Pięć lat później
Prawie pięć lat później właściwie nikt nie mówi o tamtych czasach z entuzjazmem. Pomarańczowa Rewolucja wzbudziła zbyt wiele nadziei, a lata następ248
Juri Durkot
ne przyniosły zbyt wiele rozczarowań. Tylko przez pierwsze pół roku byliśmy
wszyscy niewiarygodnie dumni z siebie i z naszego kraju. Niektórzy obserwatorzy powiadają, że Pomarańczowa Rewolucja była późniejszą, ukraińską wersją
rewolucji 1989 roku. My wtedy nie musieliśmy walczyć o niepodległość. Z rozpadem Związku Radzieckiego Ukraińcy niespodziewanie dostali niepodległość
w 1991 roku. Najśmielsze marzenia wydawały się spełniać. Zdobyliśmy wolność. Klaskał nam świat demokratyczny, wierzyliśmy w szybkie reformy i szybkie wejście do Unii Europejskiej. Ale miało się stać inaczej.
Walka z korupcją, główna obietnica wyborcza Wiktora Juszczenki
z 2004 roku, nigdy nie została podjęta. Jest nam dziś tak samo daleko do niezależnego sądownictwa jak pięć lat temu. Ledwo poruszono kwestię rozdzielenia
biznesu i polityki. Jedność interesów potężnych klanów biznesowych i polityki
ukraińskiej jest niewiele mniejsza niż na początku obecnej dekady. W tym czasie, podczas ostatnich lat prezydentury Kuczmy, oligarchowie przejęli kontrolę
na dobre. Dziś wydawałoby się, że państwo tonie w chaosie. Mimo coraz poważniejszych wyzwań, elita polityczna zajmuje się realizowaniem własnych interesów i wydaje się niezdolna do zrezygnowania z władzy lub powstrzymania
się od waśni. Niewłaściwe byłoby jednak obwinianie o tę stagnację wyłącznie
polityków. Powszechnie przytaczano argument, że społeczeństwo jest dużo
lepsze od polityków. Nie jest to jednak prawdą. Obywatele ukraińscy ponownie okazali się zbyt słabi. Czy raz jeszcze zaprzepaściliśmy swoje cele?
Chaos – cecha ukraińskiej demokracji
Pomimo wszystkich rozczarowań, zasłużonej krytyki i rozlicznych przepowiedni
zagłady, po Pomarańczowej Rewolucji w państwie zaszły zdecydowane zmiany.
Bardziej lub mniej wolna prasa i demokratyczne wybory na Zachodzie wydają
się rzeczą oczywistą, ale w regionach postsowieckich (czy też może neosowieckich?) wciąż stanowią wyjątek. Ukraina awansowała, ale problem polega na
tym, że gra teraz w swojej własnej lidze, gdzie nie tylko nie ma zwycięzców, nie
www.boell.pl
249
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
ma nawet mistrzostw. Jest się albo promowanym, albo relegowanym. Wydaje
się, że ze wszystkich cech charakterystycznych dla demokracji nasze państwo
zabrało na pokład tylko jedną – chaos. Na Ukrainie jest mnóstwo rzeczy, które
nie działają w ogóle albo nie działają prawidłowo. Byle jaka zbieranina funkcjonuje tak samo źle, jak pozbywanie się skorumpowanych i niegodnych zaufania
polityków. Niekontrolowane marnowanie energii z niezrozumiałych powodów
przedstawia się jako zużycie energii. Korupcja nie tylko zyskała akceptację społeczną, ale były nawet próby nadania jej pozytywnego wizerunku. Argument
jest następujący: gdyby korupcja nagle ustała, cała gospodarka zatrzymałaby się
w martwym punkcie. Państwo w różnych momentach doświadczyło różnych
plag – katastrof naturalnych jak powodzie i tornada; kryzysów gospodarczych;
niespodziewanie udanych plonów; ciągłych przepychanek i wyborów z uczestnictwem tych samych polityków oraz Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej
w 2012 roku.
Pluralizm i konkurencja
W porównaniu z innymi państwami postsowieckimi Ukraina prezentuje jednak
sporą liczbę demokratycznych tendencji, w szczególności w sferze pluralizmu.
Pluralizm ten odnaleźć można w polityce, w systemie partyjnym Ukrainy, w debacie publicznej i w mediach. Po Pomarańczowej Rewolucji konkurencja raz
jeszcze ruszyła w górę. Konkurencja wyraźna jest w polityce, gdzie obecnie
żadna partia ani instytucja nie jest w stanie uzyskać pełnej kontroli. Wybory (nawet jeśli wiążą się z nimi pewne problemy) są w ogromnej większości wolne
i demokratyczne. Co być może ważniejsze, aż do teraz zawsze prowadziły do
zmiany rządu. Tak było wiosną 2006 roku, kiedy to, po swego rodzaju przeciąganiu liny, regionalnym partiom opozycyjnym udało się zastąpić „pomarańczową” koalicję. Było tak również w przypadku wyborów parlamentarnych przeniesionych na jesień 2007 roku, kiedy Blok Julii Tymoszenko w sojuszu z partią
Nasza Ukraina prezydenta Juszczenki uzyskał minimalną większość w parla250
Juri Durkot
mencie. Z całą pewnością podobnie będzie w nadchodzących wyborach prezydenckich, jako że nikt nie wyobraża sobie, że przy popularności poniżej trzech
procent Juszczenko pozostanie na stanowisku.
Wybory na Ukrainie są narzędziem prawomocnej zmiany reżimu. Ma to
nie tylko ogromne znaczenie dla społeczeństwa ukraińskiego, ale jest również
czymś wyjątkowym wśród krajów byłego Związku Radzieckiego. Praktycznie
we wszystkich państwach postsowieckich wybory postrzega się obecnie jako
raczej nieprzyjemny i czasochłonny proces służący utrzymaniu się przy władzy,
zapewnieniu „zaplanowanej zmiany rządu”, albo przypieczętowaniu nominacji
następcy. Innymi słowy, są konieczną ofiarą składaną tradycji demokratycznej,
by dobrze wypaść w oczach opinii międzynarodowej.
Konkurencja nie ogranicza się do polityki. Istnieje także konkurencja
w mediach, które po 2004 roku uwolnione zostały od cenzury. Dzisiejsze media
coraz bardziej poddawane są rozmaitym presjom ekonomicznym i politycznym.
Nierzadko zdarza się, że dziennikarze uprawiają autocenzurę, lub że zamawia
się i płaci za opublikowane artykuły. Jednakże niemożliwe jest już manipulowanie
opinią publiczną na skalę masową. Z tego powodu oskarżenie, że Kijów przegrał
bitwę informacyjną podczas ostatniego sporu o gazociąg z Rosją, jest nieprawdziwe. Ukraina ani nie wygrała, ani nie przegrała bitwy medialnej. Walka w ogóle się
nie rozpoczęła, ale nie dlatego, że Ukraina była zbyt słaba lub nie dość sprawna.
Bitwa medialna wymaga pewnych warunków, takich jak maszyna propagandowa
albo rządowa kontrola znacznej części odpowiednich mediów itp. Ale te warunki
na Ukrainie już nie istnieją. Konkurencja w mediach nie gwarantuje w pełni absolutnej wolności i obiektywności mediów, ale brak cenzury sprawia, że czytelnik,
słuchacz lub widz otrzymuje możliwość zdobycia informacji z rozmaitych źródeł,
a zarazem szansę wyrobienia sobie własnego zdania.
Na poziomie gospodarczym także istnieje konkurencja, i to nie tylko
pomiędzy bogatymi i biednymi przedsiębiorstwami i klanami. W ciągu ostatnich
kilku lat ciągle rozrastający się sektor małych i średnich przedsiębiorstw dostar-
www.boell.pl
251
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
czył jeszcze większej konkurencji, chociaż grupa ta postrzega obecny kryzys jako
zagrożenie dla własnej egzystencji.
Fundamentalnym problemem jest to, że rama niezbędna do zapewnienia konkurencji nie działa. Nawet strony bezpośrednio zaangażowane nie
przejawiają szczególnej gotowości do przestrzegania reguł. W rezultacie konkurencja (jedna z podstaw demokracji) niemal nieuchronnie prowadzi do chaosu.
Do dwóch innych podstaw demokracji – rozdziału władzy pomiędzy działającymi instytucjami i gotowości do osiągnięcia konsensusu – na Ukrainie wciąż
jeszcze droga daleka. Sądów wciąż używa się do celów politycznych, prezydent
wtrąca się w kompetencje rządu, prawo często stanowi się po to, by osiągnąć
krótkoterminowe cele polityczne, wszyscy aktywnie biorący udział w polityce
próbują zmienić reguły na swoją korzyść, a w przepychankach politycy szukają
natychmiastowego sukcesu politycznego. Sytuację dodatkowo komplikują oczywiste różnice regionalne pomiędzy różnymi częściami kraju. Często różnice te
upraszcza się do konfliktu pomiędzy wschodnią i zachodnią Ukrainą i traktuje
stereotypowo, ale to tylko jeszcze bardziej komplikuje sytuację. Elita ukraińska
nie potrafi wynegocjować konsensusu w najważniejszych dla państwa kwestiach
strategicznych, takich jak negocjacje z Rosją w sprawie dostaw gazu i zdefiniowanie priorytetów polityki zagranicznej.
Nawet gdy poszczególne instytucje lub partie polityczne (czy to prezydent, czy aktualnie rządząca partia) pragną uzyskać większą władzę, jest to bardzo trudne z powodu konkurencji politycznej. Istnieje w tej chwili na Ukrainie
trójkąt polityczny utworzony przez większość parlamentarną/rząd, opozycję
i prezydenta. Wzajemne oddziaływania pomiędzy instytucjami różnią się w zależności od sytuacji i bieżącej konstelacji politycznej. Zawsze jednak istnieć będą
w tym systemie polityczne skrajności, zarówno pomiędzy rządem a opozycją,
jak i między rządem a prezydentem. Nie dziwi zatem, że relacja pomiędzy
prezydentem a premier nie jest o wiele lepsza niż za czasów Janukowycza,
mimo że Tymoszenko i Juszczenko należą właściwie do tego samego obozu
politycznego. Natomiast relacja między prezydentem a opozycją jest zwykle
252
Juri Durkot
dużo mniej napięta, gdyż prezydent często postrzega opozycję jako sojusznika
w walce z nazbyt silnym parlamentem.
Zatwierdzona podczas Pomarańczowej Rewolucji w grudniu 2004 roku
konstytucja weszła w życie na początku 2006 roku. Zastąpiła ona system oparty na silnej władzy prezydenta systemem opartym na dwóch centrach władzy
wykonawczej i pomieszaniu kompetencji. System ten nie okazał się szczególnie skuteczny. Tymczasem wszystkie partie polityczne mówią o konieczności
stworzenia nowej konstytucji. Każda partia ma jednak własny pomysł na to, co
miałoby to oznaczać. Prezydent, co zrozumiałe, chciałby wzmocnienia swoich
uprawnień i de facto powrotu do poprzedniej sytuacji (nazwisko prezydenta nie
jest tu szczególnie ważne), podczas gdy inni gracze sceny politycznej mają własne cele. W tej kwestii interesy rządu i opozycji są zbieżne, jako że jedni i drudzy
woleliby raczej osłabienie niż wzmocnienie roli prezydenta.
Napięte relacje i sprzeczne interesy zawarte w owym politycznym trójkącie tworzą niestabilną równowagę, która spowalnia rozwój Ukrainy. Jednocześnie
zastępuje on prawdziwy demokratyczny podział władzy i konieczną równowagę
pomiędzy władzą ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Już dawno należało wprowadzić do konstytucji Ukrainy zmiany, które zaradziłyby tym sprzecznościom. Jako że każda zmiana w konstytucji będzie wymagała szerokiego konsensusu, zaś interesy najważniejszych graczy politycznych tak bardzo się różnią, jest
mało prawdopodobne, że reformę uda się przeprowadzić szybko. Istnieje w dodatku niebezpieczeństwo, że zmiany dokonane na skutek kompromisu mogą być
tak samo sprzeczne i zaprowadzą kraj w kolejny ślepy zaułek.
Nostalgia za komunizmem
Na początku 2004 roku znajomy podarował mi polską książkę pod zwięzłym
tytułem Nostalgia, kieszonkowe wydanie książki opublikowanej pierwotnie
w Polsce przez wydawnictwo Czarne, która na Ukrainie osiągnęła status niemal
kultowy. Przednia okładka, w kolorach sepii, pokazywała kilka straganów wypełwww.boell.pl
253
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
nionych najróżniejszymi śmieciami na tle ściany domu z ogromnym portretem
Karola Marksa. Podtytuł książki brzmiał Eseje o tęsknocie za komunizmem.
Jeden z esejów opisywał, co polski dziennikarz Paweł Smoleński zaobserwował we włoskim ośrodku narciarskim w Bormio pod koniec lat 90. Była
połowa stycznia, przed pełnią sezonu i rozpoczęciem się ferii zimowych we
Włoszech. Turystów było niewielu. Większość ludzi w barach, na stokach i wyciągach narciarskich rozmawiała po polsku – rzecz nie do pomyślenia dziesięć
lat wcześniej. Przy jednym ze stolików siedziały dwie pary w średnim wieku,
w eleganckich kombinezonach narciarskich, nowych rękawicach i z najnowszymi nartami carvingowymi. Wszystko najmodniejsze, prosto od Rossignola. Jeden z mężczyzn zapłacił kartą kredytową i rzekł – zapewne w związku z toczącą
się rozmową – „że za komuny wszystko było lepsze”.
Smoleńskiego szczególnie zaskoczyło, że komentarz taki wygłosił przedstawiciel polskiej klasy średniej. W jaki sposób było lepiej? Co było lepsze? Gdzie
było lepiej? Niełatwo jest znaleźć odpowiedź na pytanie, czemu ktoś miałby
żałować odejścia komunizmu, zwłaszcza gdy temu komuś wyraźnie świetnie się
powodzi po upadku starego reżimu.
Smoleński wyjaśnia, że jednym z powodów jest fakt, że pod rządami
komunistów bardzo łatwo było odróżnić „dobro” od „zła”. Społeczeństwo podzielone było na dwie części: „nas” (zwykłych ludzi, społeczeństwo i opozycję)
i „ich” (trzymających władzę, Partię i policję). Skład tych grup był jasny, linia
podziału była wyraźna (oczywiście istniały „szare strefy”, ale nie miały rzeczywistego wpływu na ogólny obraz), ale nie trzeba było się nad tym zastanawiać.
Dominująca ideologia podzieliła wszystko na proste „czarne” i „białe”. Rozumiało się samo przez się, że większość społeczeństwa polskiego należała do
kategorii „my”. Dziś, w demokracji, nie jest już takie oczywiste, gdzie leży granica pomiędzy „dobrem” a „złem”. Nostalgia za reżimem komunistycznym jest
w istocie nostalgią za czasami, kiedy sprawy wydawały się prostsze. Gdy żyje się
w bardziej skomplikowanych czasach, istnieje podświadome pragnienie powrotu do prostszej epoki.
254
Juri Durkot
W owym czasie przykład ten wywarł na mnie głębokie wrażenie. Nie
raz zadawałem sobie pytanie, czy taka historia mogłaby się wydarzyć na Ukrainie. Wyraźnie widać, że wciąż istnieje spora liczba Ukraińców, którzy żałują
odejścia Związku Radzieckiego. Wystarczy spojrzeć na którekolwiek nasze wybory parlamentarne – komuniści stracili pozycję najsilniejszej grupy politycznej
dopiero w 2002 roku. Dziś o wiele mniej jest zwolenników komunizmu, ale
jasne jest, że widuje się ich dużo częściej niż banany, zachodnie papierosy czy
względnie przyzwoitą pastę do zębów widywało się w Związku Radzieckim.
To przeważnie ludzie, którzy stracili (lub którzy myślą, że stracili) na zmianie
reżimu. Być może grupa ta zawiera także tych, którzy z powodów ideologicznych postrzegają upadek Związku Radzieckiego jako największą katastrofę XX
wieku. Ale ktoś z klasy średniej? Wielokrotnie próbowałem sobie wyobrazić
taką sytuację. W myślach robiłem listę znajomych. Nic. (W owym czasie prawie
nikt z Ukrainy nie jeździł w Alpy na narty.) Być może nasza klasa średnia była
zbyt słaba. Być może po prostu nie znałem właściwych ludzi. Być może było tak
dlatego, że Ukraina nie odeszła jeszcze dostatecznie daleko od komunizmu.
Wśród elit niewiele zmian
W książce Ukraina prawdziwa i zmyślona Mykoła Riabczuk, publicysta ukraiński,
dzieli państwa postsowieckie na trzy grupy. Pierwsza grupa składa się z krajów
bałtyckich, Estonii, Łotwy i Litwy. Po rozpadzie Związku Radzieckiego społeczeństwo obywatelskie w tych krajach było wystarczająco silne, by przejąć kontrolę
nad aparatem państwowym i spowodować przemianę reżimu autorytarnego na
system liberalno-demokratyczny. Parę lat później, gdy postkomuniści doszli do
władzy (co zdarzyło się również w wielu innych krajach Europy Wschodniej),
społeczeństwo miało już za sobą wystarczające zmiany. Niemożliwy był powrót
do przeszłości. Natomiast w drugiej i trzeciej grupie nie było żadnych zmian na
szczycie. Środkowoazjatyckie republiki Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu,
Turkmenistanu i Uzbekistanu nie miały tradycji społeczeństwa obywatelskiego.
www.boell.pl
255
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
W rezultacie, z końcem imperium radzieckiego, państwa te szybko rozwinęły się w różne formy orientalnego despotyzmu. Jakiekolwiek próby tworzenia
społeczeństwa obywatelskiego szybko duszono w zarodku. W europejskich
państwach postsowieckich takich jak Ukraina, Mołdawia i Białoruś na zachodzie,
oraz Gruzja, Armenia, Azerbejdżan na Kaukazie, a także w Rosji, społeczeństwo
obywatelskie było zbyt słabe, by obalić państwo autorytarne i przekształcić je
w liberalną demokrację, a państwo było zbyt słabe, by podporządkować sobie
jeszcze słabszy ruch obywatelski.
Według Riabczuka sytuacja ta doprowadziła do pewnego rodzaju pluralizmu. Elita komunistyczna nie była już w stanie kontrolować wszystkiego samodzielnie i musiała iść na kompromisy. Na Ukrainie stara gwardia komunistyczna
zawarła porozumienie z Narodowymi Demokratami, ale po krótkiej przerwie
udało jej się ponownie stanąć na własnych nogach.
Społeczeństwo ukraińskie, na które tak silny wpływ wywarł system radziecki, nie było w pierwszych latach niepodległości wystarczająco dojrzałe, by
zapewnić, że od demokracji nie będzie powrotu. Podczas pierwszej fazy niestabilnego sojuszu pomiędzy Narodowymi Demokratami a postkomunistyczną
elitą pod wodzą prezydenta Krawczuka (1991-1994), wysiłki podejmowane
w celu zaprowadzenia demokracji były niewielkie i pozbawione przekonania.
Konsekwencją tego niezdecydowania (która miała przypieczętować los Krawczuka) był kryzys gospodarczy i eskalacja napięcia w kraju, co doprowadziło
do utworzenia się ruchu separatystycznego na Krymie. Trudne relacje z Rosją
jeszcze bardziej komplikowały sytuację.
Niepodległość nie pociągnęła za sobą zmiany elity politycznej, reforma demokratyczna dokonywała się po trochu. Zwycięstwo wyborcze Leonida Kuczmy w 1994 roku zastąpiło starą gwardię partii komunistycznej epoki
Krawczuka bardziej pragmatyczną „nową gwardią”. Trudno to jednak nazwać
rzeczywistą zmianą na szczycie władzy. Była to raczej zmiana przejściowa.
Wprowadzono trochę reform gospodarczych, ale środki budowy demokracji
podejmowano powoli, a w drugiej połowie lat 90. po kawałku się ich pozby256
Juri Durkot
wano. Konstytucja ukraińska z 1996 roku stworzyła scentralizowaną hierarchię
pionową z pewnymi elementami samorządów regionalnych. Zwłaszcza podczas drugiej kadencji prezydenta Kuczmy (1994-2004) Ukraina oddalała się od
demokracji w stronę państwa coraz bardziej autorytarnego. Szło to ręka w rękę
z wyłonieniem się kilku grup finansowych i biznesowych, które zbiły fortunę na
handlu surowcami, zwłaszcza gazem, i potrafiły wywierać naciski polityczne. Po
kawałku zepchnęły na bok starą postkomunistyczną nomenklaturę, wzbogaciły
się na, często podejrzanych, prywatyzacjach i korzystały z rozlicznych przywilejów, ulg podatkowych i monopoli. Z czasem udało im się rozciągnąć kontrolę
nad całymi obszarami gospodarki Ukrainy. Obserwatorzy coraz częściej mówili
o oligarchii kierowanej przez małą grupę klanów finansowych i biznesowych,
w których biznes i polityka zlewały się w jedno. Typowa dla takiego systemu jest
także rozbudowana korupcja, brak niezależnego sądownictwa, brak funkcjonującego rozdziału władz i wolnych mediów. Mimo to nastąpił pewien rozwój
społeczeństwa obywatelskiego, które wkrótce okazało się dużo silniejsze niż
w Rosji i innych sąsiadujących krajach postsowieckich.
Nawet Pomarańczowa Rewolucja nie doprowadziła do wyraźnego zerwania z przeszłością. Na szczytach nie nastąpiły zmiany. Mimo że w kadrze
administracyjnej zaszły znaczne zmiany, nowi urzędnicy pochodzili z tego samego środowiska. Z dawnych oszustów prawie nikt nie został ukarany – ani za
fałszowanie wyników wyborów, ani za podejrzane prywatyzacje, ani za prześladowania dziennikarzy. Do dziś nie wiemy, kto był odpowiedzialny za zlecenie
morderstwa Georgija Gongadze.
Obecnie na Ukrainie istnieje coś w rodzaju kasty politycznej, która prowadzi zażarte walki o władzę (zarówno na poziomie ogólnokrajowym, jak i lokalnym), ale polityczna przynależność partii nie jest ważnym aspektem takich
konfliktów. Następują zmiany rządów, ale fundamenty systemu politycznego,
który stał się narzędziem służącym osobistym interesom i zwiększającym osobisty majątek, pozostały niezmienione. Wszyscy politycy mają zbyt wiele trupów
pochowanych w szafach, by naprawdę mogło im zależeć na zmianie systemu.
www.boell.pl
257
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
Istnieje teraz ogromna przepaść między ludnością a politykami. Na krótką metę
sytuację tę będzie bardzo trudno zmienić. Bardziej prawdopodobne jest, że
chaos będzie trwał dalej, a w stronę demokracji będziemy posuwać się drobnymi, mozolnymi krokami.
Dialog z UE
Szwajcarski autor Martin Suter w swojej książce Business Class opowiada zabawną i ironiczną historię o księciu Karolu, który, gdy pragnie skorzystać z wyciągu narciarskiego, musi stać w kolejce tak samo jak wszyscy. Suter zauważa,
że to właśnie jest dobre w starej demokracji. Na Ukrainie książę Karol nie stałby
w kolejce. A skoro tak, to czemu ktoś miałby przejmować się przestrzeganiem
drobnych zasad, takich jak przepisy ruchu drogowego i inne zasady postępowania? Społeczeństwo ukraińskie jest zbyt aspołeczne i brakuje mu poczucia
solidarności. Czy to są prawdziwe powody, dla których od samego początku
tak trudno było nawiązać prawdziwy dialog z UE?
Zaraz po uzyskaniu niepodległości Ukraina obrała staranny kurs polityczny
nastawiony na zbudowanie bliższych stosunków z Zachodem. Już w 1996 roku
pojawiła się pierwsza wzmianka o strategicznym celu integracji ze strukturami
europejskimi i euroatlantyckimi. Niekończące się polityczne kluczenie pomiędzy
Rosją a Brukselą, ale przede wszystkim rozwój wewnętrznej sytuacji w Kijowie,
wzbudziły rosnący sceptycyzm wśród Europejczyków. Jako że Unia Europejska
nie posiadała tak naprawdę odpowiedniej strategii, Bruksela skrycie cieszyła się
z takiej sytuacji, gdyż musiała jedynie reagować na rozwój wydarzeń. Porozumienie o Partnerstwie i Współpracy (PCA), podpisane w 1995 i wprowadzone
w życie w 1998 roku, nigdy nie osiągnęło swojego pełnego potencjału. Dopiero
w 2004 roku relacja nabrała werwy.
Jeszcze dziś UE trudno jest ustalić wyraźną strategię. Bruksela nie ma
dużego pola do manewru. Niesłuszne byłoby jednak spisanie Ukrainy na straty
jako beznadziejny przypadek i państwo pogrążające się w chaosie. Taki punkt
258
Juri Durkot
widzenia na szczęście nie ma w UE wielu zwolenników, chociaż nieprzewidywalność polityki ukraińskiej utrudnia życie lobby proukraińskiemu. Jeżeli ma się
rozwinąć współpraca, pod rozwagę należy poddać trzy sfery: rozbudowę programu Partnerstwa Wschodniego (w najszerszym możliwym sensie), aktywne
uczestnictwo w modernizacji ukraińskiej infrastruktury rurociągowej oraz rzeczywiste postępy we wprowadzeniu porozumienia o uproszczonych przepisach
wizowych. W przypadku Partnerstwa Wschodniego mogłaby pojawić się opcja
zwiększenia funduszy dla różnych projektów na niezbyt długi czas. Szczególnie
trudno będzie przekonać Rosjan, że modernizacja rurociągów na Ukrainie nie
zagraża ich interesom. Jednakże opozycja Moskwy będzie wymagała od Europejczyków wykazania się znaczną dozą woli politycznej i wypracowania wspólnej strategii. Realna poprawa reżimu wizowego wymaga, w wersji minimalnej,
mniej biurokratycznego podejścia w konsulatach UE na Ukrainie i wyraźnych
usprawnień na przejściach granicznych. Niestety, Ukraina we wszystkich tych
trzech sferach wysyła mieszane sygnały.
Problem wizowy
Jest pewnym paradoksem, że od czasu uzyskania niepodległości swoboda podróżowania Ukraińców ciągle jest ograniczana. Przez pierwszych kilka lat mogli
podróżować bez wiz do państw byłego Układu Warszawskiego, a wymagania stawiane podróżującym do Europy Zachodniej nie były szczególnie ostre.
Z czasem to się zmieniło. Wymagania wizowe zaostrzano krok po kroku, gdy
państwa sąsiednie wprowadziły ograniczenia, kończąc na Polsce i Węgrzech
w 2003 roku. Od tego czasu około stu tysięcy Ukraińców pracuje nielegalnie w Europie południowej, zachodniej i wschodniej – w Hiszpanii, Portugalii,
Włoszech, Czechach, Grecji i Polsce. Wkrótce po Pomarańczowej Rewolucji
w Niemczech wybuchł skandal wizowy, który jasno pokazał, jak łatwo takie
problemy wykorzystać w polityce krajowej. Zniesienie obowiązku wizowego
dla obywateli UE w maju 2005 było absolutnie właściwe, ale oznaczało, że
www.boell.pl
259
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
UE nie rozluźni swoich ogólnych zasad. Pewną poprawę wprowadziło jedynie
zawarte kilka lat temu porozumienie, które ułatwiło zdobywanie wiz. Urzędnicy
konsulatów UE zapewniają, że od tego czasu spadła liczba udzielanych odmów
i wzrosła liczba wydawanych wiz, ale to trochę jak z dyskusją o inflacji – statystyki
nie pokrywają się z percepcją.
Forteca Schengen
Kiedy w styczniu 2008 roku przybyłem na granicę ukraińsko-polską, przejście
graniczne wyglądało niemal złowrogo. Wielkie, puste hale, których przeznaczenie nawet w dawniejszych latach nie było dla mnie jasne, wielopasmowa
zakryta strefa kontroli celnej, korytarz dla pieszych pasażerów po obu stronach
otoczony wysokim, często zniszczonym drucianym ogrodzeniem – świat przemytników i ulicznych handlarzy. Przejście graniczne było zupełnie puste. Nie
było ludzi ani pojazdów. Parę tygodni wcześniej Polska została członkiem strefy
Schengen.
Dla wielu mieszkańców regionu był to koniec świata. Ukraińscy handlarze uliczni, którzy żyli z drobnego legalnego i nielegalnego handlu, nagle
znaleźli się bez wizy Schengen i bez pracy. Coraz bardziej wściekli musieli
potem patrzeć, jak polscy handlarze, którzy nie potrzebowali wizy, by wjechać na Ukrainę, mogli dalej prowadzić swoje interesy. Nie było dla nich innej
pracy w regionie. Polscy hurtownicy zarejestrowali spadek obrotów na poziomie 70% i nawet ruch autobusowy się załamał, gdy kierowcom nie udało
się załatwić wiz na czas.
Tymczasem sytuacja powróciła do „normy”. Wróciły kolejki, które wydają się poruszać, a następnie zatrzymywać bez wyraźnego powodu. Niepodobna ocenić, ile czasu trzeba będzie na przejechanie granicy. Zależy to od
nastroju urzędników granicznych i celnych i może również od łutu szczęścia.
Kierowcy autobusów dostają teraz wizy, podobnie jak kierowcy pojazdów
przewożących ciężkie towary i oczywiście uliczni handlarze. Załatwiają sobie
260
Juri Durkot
wizy Schengen za pośrednictwem agencji za 200 euro (oficjalna cena wynosi 35 euro). Nowe zasady Schengen wywołały efekt inflacji. Wiele organizacji
młodzieżowych i festiwalowych martwi się, jak wpłynie to na organizowanie
wymian międzykulturowych. W Kijowie często słyszy się opowieści o tym, jak
to chóry i zespoły dziecięce muszą śpiewać lub tańczyć, by udowodnić, że zasługują na wizę. Wiele trup teatralnych straciło już szansę na występy na festiwalach w fortecy Schengen.
20 lat później
W marcu wyruszyłem z rodziną na narciarskie wczasy w Austrii. Podobnie jak
w zeszłym roku postanowiliśmy pojechać przez Węgry. Wtedy przejazd przez
granicę zabrał nam tylko pół godziny. Przejście w Czop jest także nawiedzane
przez handlarzy z obu stron granicy. Kolejka nie była długa, ale prawie nie posuwała się do przodu. Kilka SUVów z lokalną rejestracją, wiozących miejscowe
wersje książąt Karolów i ich rozmaitych krewnych przejechało obok kolejki.
Ukraiński posterunek graniczny leży po jednej stronie rzeki Cisy, węgierski – po
drugiej. Pomiędzy nimi znajduje się stary jednopasmowy most. Po przejściu
ukraińskiej kontroli paszportowej mamy przed sobą 150 metrów względnie
szerokiej drogi do zakrętu, który zwęża się w most. Gdy wyjechaliśmy na ten
kawałek szerszej drogi, rozpoczął się wyścig. Wyprzedziły nas samochody na
numerach ukraińskich i węgierskich. Wyglądało to, jakby przed czymś uciekały,
ale pędziły tylko, by zająć lepsze miejsce w kolejce. Gdy po trzech godzinach
stanęliśmy wreszcie na granicy węgierskiej przy posterunku celnym, wszystko
zrobiło się jasne. Młody urzędnik węgierski nie spieszył się – znikał w swojej
budce, potem znudzonym krokiem maszerował wokół następnego samochodu. Nie mówił w żadnym obcym języku, nie reagując na angielski i demonstrując znajomość dwóch słów po rosyjsku (maska i bagażnik). Jego pozostałe
słownictwo było międzynarodowe: papierosy, alkohol i paszport. Nie palimy
i nie mieliśmy przy sobie alkoholu, i na tym zakończyła się nasza krótka rozmowww.boell.pl
261
Rok 1989 – 20 lat później.
Kraje postkomunistyczne a integracja europejska
wa. Mój syn, nudzący się na tylnym siedzeniu, grał w szachy na małej planszy
na kolanie. Z ekwipunkiem narciarskim nie wyglądaliśmy na handlarzy, ale drzwi
i dach naszego volkswagena golfa przeszukano pod kątem ukrywania alkoholu
i papierosów. A przynajmniej młody urzędnik sprawiał wrażenie dokładnego
przeszukiwania. Z tymi Ukraińcami nigdy nic nie wiadomo! Postawa i mowa
ciała urzędnika wyraźnie mówiły, że to on ma władzę. Po kolejnych dziesięciu
minutach, podczas których nic się nie wydarzyło, pozwolono nam ruszać dalej.
Kontroli dokonano. Witamy w Unii Europejskiej 20 lat później!
Juri Durkot, ur. w 1965 roku, studiował język niemiecki na Uniwersytecie
w Lwowie. Na początku lat 90. pracował dorywczo dla austriackich gazet. Od
1995 r. do 2000 r. był rzecznikiem Ambasady Ukraińskiej w Niemczech. Od
października 2000 pracuje jako wolny strzelec – dziennikarz, publicysta, tłumacz
i producent. Juri Durkot opublikował liczne artykuły, raporty polityczne i analizy.
Brał udział w produkcji i wielokrotnie udzielał komentarzy dla niemieckiego radia
publicznego (BR, WDR, SWR itd.). Jego tłumaczenia książek Mykoły Riabczuka
i Lubko Deresza wydane zostały w Niemczech przez Suhrkamp-Verlag.
262
www.boell.pl
263
Heinrich Böll Stiftung z siedzibą w Berlinie jest niemiecką fundacją polityczną,
bliską partii Sojusz 90/Zieloni.
Podstawowym zadaniem Fundacji zarówno w kraju, jak i za granicą, jest edukacja obywatelska, której celem jest popieranie kształtowania postaw demokratycznych, zaangażowania społeczno-politycznego i porozumienia pomiędzy
narodami. Kieruje się przy tym swymi podstawowymi wartościami: ekologią,
demokracją, solidarnością oraz wolnością od przemocy.
W regionie Europy Środkowej, m.in. w Polsce, Fundacja działa od ponad 10 lat.
Przedstawicielstwo Fundacji im. Heinricha Bölla w Polsce zainaugurowało działalność na początku 2002 r., w końcowej fazie rokowań związanych
z przystąpieniem do Unii Europejskiej państw z regionu Europy Środkowej.
Jednym z zadań Przedstawicielstwa było obserwowanie i wspieranie działań
na rzecz uwzględniania perspektywy równości kobiet i mężczyzn w procesie
integracji tych państw z UE. Po rozszerzeniu Unii Europejskiej tematyka kobieca
wciąż stanowi główne zainteresowanie Fundacji im. Heinricha Bölla, jednak już
od 2003 r. zadania Przedstawicielstwa zostały rozszerzone o tematy takie jak
wspólna polityka zagraniczna Unii Europejskiej, polityka energetyczna i ochrona
klimatu oraz demokratyczny rozwój Ukrainy.
Przedstawicielstwo inicjuje i wspiera społeczno-polityczną debatę w Europie
Środkowej i Wschodniej (Polsce, Czechach, Słowacji i Ukrainie) także z perspektywy innych „zielonych“ tematów.
Więcej informacji o naszych aktywnościach na
www.boell.pl oraz www.boell.de
Proces jednoczenia Europy nie jest ani prosty, ani zakończony. Pięć lat po
rozszerzeniu Unii Europejskiej nadal częściej mówimy o „starej” i „nowej”
Europie niż o wspólnej europejskiej tożsamości. Rozszerzenie – przesuwając granice obszaru politycznej i gospodarczej stabilności w Europie –
nie objęło wszystkich europejskich państw. Poza granicami Unii pozostają
m.in. Ukraina i Gruzja oraz państwa bałkańskie, które od wielu lat czekają
na szczęśliwy finał ich starań o członkostwo.
Rok 1989 – 20 lat później
Rok 1989 to czas zwycięstwa pokojowych rewolucji, które ogarnęły kraje
europejskie za żelazną kurtyną, czas nadziei na zjednoczenie Europy
i wspólną europejską przyszłość. Dla krajów bloku wschodniego – w tym
Polski – wraz z obaleniem reżimu komunistycznego na drodze pokojowego samowyzwolenia rozpoczął się „powrót do Europy”. Wywalczone
swobody i prawa obywatelskie stały się fundamentem budowania demokracji, dobrobytu i odzyskiwania europejskiej tożsamości.
Kraje
postkomunistyczne
a integracja
europejska
Fundacja im. Heinricha Bölla
Przedstawicielstwo w Polsce
ul. Żurawia 45, 00-680 Warszawa, Polska
tel.: +48 22 59 42 333, e-mail: [email protected]
Fundacja im. Heinricha Bölla
Kontynuując refleksję nad współczesną Europą, zapoczątkowaną w publikacji „Rok 1968 – 40 lat później. Marzenie o wykonalności zmiany”
tym razem autorzy i autorki publikacji podejmują próbę oceny przemian minionego dwudziestolecia. Pytania: Jak wypada porównanie wizji
„powrotu do Europy” z rzeczywistością? – oraz – Jakie granice zniknęły,
a jakie podziały pozostają nadal wyzwaniem dla Europy? – są motywem
przewodnim publikacji.
Rok 1989
– 20 lat później

Podobne dokumenty