Artykuły - Instytut Historii

Transkrypt

Artykuły - Instytut Historii
Recenzenci
prof. dr hab. Jan M. Małecki
prof. dr hab. Andrzej Pilch
© Copyright by Wydawnictwo Naukowe AP, Kraków 2007
projekt graficzny Jadwiga Burek
ISSN 1643–6547
Redakcja/Dział Promocji
Wydawnictwo Naukowe AP
30-084 Kraków, ul. Podchorążych 2
tel./fax (012) 662–63–83
tel. (012) 662–67–56
e-mail: [email protected]
Zapraszamy na stronę internetową:
http://www.wydawnictwoap.pl
druk i oprawa Wydawnictwo Naukowe AP, zam. 57/2007
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
artykuły
Teresa Wnętrzak
Konstantyn Wielki na soborze w Nicei
według relacji Euzebiusza z Cezarei
w „Vita Constantini”1
Konstantyn Wielki nie narzucał Kościołowi swojego przywództwa w sprawach
wiary2. W jego przekonaniu należało ono do zgromadzenia biskupów, czyli soboru
powszechnego. Biskupi jako kierownicy poszczególnych gmin i ponoszący odpowiedzialność za czystość wiary, świadomi niebezpieczeństw, sami zgłaszali gotowość podejmowania pewnych uzgodnień doktrynalnych na specjalnych zgromadzeniach – soborach. Prawdziwą rangę nadał im dopiero Konstantyn Wielki, który
zdawał sobie sprawę z tego, jaką funkcje mogą one spełnić dla zachowania jedności Kościoła i imperium. Zwołanie soboru nicejskiego było otwartym podyktowaniem ideologii jedności. Kościół i imperium miały być ekumeniczne, katolickie
i niepodzielne3. Wiadomości o soborze w Nicei czerpiemy od Euzebiusza z Cezarei
(Vita Constantini), z „Historii Kościoła” Rufina, Sokratesa Scholastyka, Sozomena,
Teodoreta i Filostorgiusza. U tych historyków zachowało się nicejskie wyznanie
wiary oraz listy cesarza do całego Kościoła i do kościoła w Aleksandrii.
Wydaje się, że cesarz zaprosił biskupów, by w ten uroczysty sposób rozpocząć
obchody dwudziestolecia swego panowania. Prawdopodobnie miał też przy tej okazji ogłosić uroczyście datę Wielkanocy, jako święta obowiązującego w Kościele
w całym cesarstwie oraz, przede wszystkim, ujednolicone wyznanie wiary. Cesarz
był Pontifex Maximus i jako taki był zwierzchnikiem wszystkich religii i kultów
imperium. Do jego obowiązków należało dopilnowanie, by wszystkie kulty były
sprawowane zgodnie z prawem. Wyznanie wiary było używane w Kościele w ra W tłumaczeniu posługiwałam się wydaniem tekstu oryginalnego Eusebii Pamphili Caesariensis Episcopi,
De vita beatissimi imperatoris Constantini, Patrologiae Cursus Completus, Series Graeca, Patrologiae
Graecae Tomus XX, ed. J.P. Migne, Paris 1864.
1
E. Wipszycka, Kościół w świecie późnego antyku, Warszawa 1994, s. 157–161.
2
K. Ilski, Idea jedności politycznej, społecznej i religijnej w świetle pism Ambrożego z Mediolanu,
Poznań 2001, s. 288, przypis 35.
3
4Teresa Wnętrzak
mach rytu chrztu jako inicjacji chrześcijańskiej, musiało więc stanowić wspólny
punkt odniesienia4.
Trzeba też pamiętać o sile wiary Konstantyna w swoją boską misję – był przekonany, że władca, wyniesiony ponad wszystkich ludzi żyjących w imperium, odpowiada za ludzkość przed bóstwem, które dało mu władzę. Wieść o wizji, która zadecydowała o jego nawróceniu, znana była w całym ówczesnym świecie i upewniała
chrześcijan, że sam Bóg interweniował w bieg rzeczy, aby złamać panowanie pogańskie. Zwycięstwo w walce jako owoc przyjęcia pomocy od Boga, było przez niego
rozumiane jako oczywisty znak Bożej łaski, a zwycięstwa odnoszone w następnych
latach panowania, potwierdzały Boży wybór5. Konstantyn tak mówił o swojej misji,
a jego słowa przekazał Euzebiusz z Cezarei:
Gdy tak wielka i nieznośna bezbożna niegodziwość zapanowała nad rodzajem ludzkim,
a całe państwo zagrożone było niebezpieczeństwem całkowitego zniszczenia, jakby przez
działanie jakiejś zaraźliwej choroby, i dlatego stało się potrzebne intensywne i skuteczne
lekarstwo, jaki środek niosący ulgę i jakie lekarstwo obmyśliło Bóstwo przeciwko temu
złu?[...] Bóg zażądał właśnie mojej służby i moje usługi uznał za odpowiednie narzędzie
do wypełnienia swojej woli. I tak rozpoczynając od dalekiego morza Brytyjskiego i regionów, gdzie zgodnie z prawem natury, słońce tonie pod horyzontem, dzięki pomocy
potęgi Boskiej wygnałem i usunąłem całkowicie każdy rodzaj zła, które panowało nad
światem, w nadziei, że rodzaj ludzki, oświecony i pouczony za moim pośrednictwem,
wezwany będzie do zachowywania świętego prawa Bożego i że w tym samym czasie nasza przebłogosławiona wiara będzie wzrastać i szerzyć się pod przewodnictwem wszechmocnej ręki Najwyższego6.
Chociaż cel i metody działania brał w swoim przekonaniu wprost od Boga,
Konstantyn nie narzucał Kościołowi, jak powiedzieliśmy, swojego przywództwa
w sprawach wiary, ponieważ uważał, że należało ono do zgromadzenia biskupów.
Znamienne jest jego zachowanie na soborze w Nicei w 325 roku. Biskupi otrzymali
od niego zaproszenie do udziału wraz z upoważnieniem do posłużenia się pocztą cesarską, cursus poblicus, i obietnicę pokrycia wszelkich kosztów. Ceremonia otwarcia
odbyła się w wielkiej sali audiencjonalnej pałacu cesarskiego. Euzebiusz z Cezarei
opisuje ją następująco:
Kiedy nadszedł dzień wyznaczony, kiedy sobór zebrał się dla ostatecznego rozwiązania
spornych kwestii, wszyscy jego uczestnicy zgromadzili się w centralnym budynku pałacu [...]. Wewnątrz, po obu stronach, rozmieszczone były w szeregu bardzo liczne ławy,
ustawione równolegle do dłuższych ścian sali; zasiedli na nich biskupi według ustalonego
z góry porządku. Zapadła ogólna cisza w oczekiwaniu na przybycie cesarza. Na sali
ukazali się kolejno najpierw trzej, a potem pozostali członkowie cesarskiej świty poprze Dokumenty Soborów Powszechnych, Tom I, układ i opracowanie ks. Arkadiusz Baron, ks. Henryk
Pietras, Wydawnictwo WAM, Kraków 2001, s. 21–22.
4
E. Wipszycka, op. cit., s. 139.
5
Euzebiusz z Cezarei, De vita beatissimi imperatoris Constantini, II, 28; podaję w przekładzie własnym.
6
Konstantyn Wielki na soborze w Nicei według relacji Euzebiusza z Cezarei...
5
dzali jego nadejście, a nie byli to żołnierze ani zbrojni gwardziści zwykli w przypadku
wystąpień publicznych, lecz chrześcijańscy współpracownicy cesarza. Na sygnał, który
oznajmiał ukazanie się cesarza, wszyscy powstali, i w końcu on sam przeszedł pośród
zgromadzenia jak jakiś niebiański Anioł Boży, odziany w szatę jaśniejącą jakby promieniami światła, w ognistym blasku purpurowej sukni, w potoku światła odbitego od złota
i drogocennych kamieni. Taki był zewnętrzny splendor jego osoby, co zaś do duszy, to
widoczne było, że upiększają ją bojaźń Boża i pobożność. Wskazywały na to oczy skierowane w dół, zarumienione oblicze i sposób, w jaki się poruszał. Co zaś do pozostałych
cech, stanowiących o świetności jego osoby, to przewyższał wszystkich ze swego otoczenia wysokością postaci i pięknością kształtu, a ponadto majestatem i dostojeństwem
postawy oraz niezwyciężoną siłą i energią. Wszystkie te wdzięki połączone były u niego
z uprzejmością manier i łagodnością usposobienia, stosowną dla cesarskiego stanu, ukazywały one doskonałość własności jego umysłu, która była ponad wszelkie pochwały.
Skoro doszedł do początku rzędów siedzeń, najpierw stanął pośrodku, a kiedy ustawiono
dla niego niskie krzesło wykonane ze złota, poczekał i nie wcześniej usiadł, aż biskupi
dali mu pozwolenie skinieniem. Po nim całe zgromadzenie uczyniło to samo7.
Oto przemówienie, które wygłosił do biskupów na rozpoczęcie obrad soboru8.
Najwyższe moje pragnienia do tego zmierzały, przyjaciele, ażebym mógł radować się
widokiem waszego zgromadzenia. Gdy zaś to osiągnąłem, uznaję za godne złożyć dzięki
Bogu wszechrzeczy, że oprócz tylu innych dobrodziejstw pozwolił mi ujrzeć to, które
wszystkie inne przewyższa; mam zaś na myśli, iż mogę tutaj przyjąć was wszystkich
razem zgromadzonych i widzieć wśród was jedność, wspólnotę i harmonię ducha. Niech
więc żaden zawistny nieprzyjaciel nie zepsuje szczęśliwego stanu naszych spraw, a skoro
mocą Boga Zbawiciela ustała zupełnie tyrania walczących przeciw Najwyższemu, niechaj kochający zło demon innymi środkami nie narazi prawa Bożego na złorzeczenia
i oszczerstwa. Albowiem ja osobiście bratni konflikt i rozdarcie w Kościele Bożym uważam za zgubne i niebezpieczniejsze od każdej innej walki i wojny, i to właśnie przysparza
mi większej troski, niż wszelkie sprawy zewnętrzne.
Kiedy więc za wolą i pomocą Boga odniosłem zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, uznałem,
że nie pozostało mi nic ważniejszego, jak tylko dziękować Boskiej mocy, a także cieszyć
się wspólną radością wraz z tymi, których Bóg poprzez moje dzieła znowu obdarzył wolnością. Skoro dowiedziałem się o waszych nieporozumieniach, czego najmniej mógłbym
się spodziewać, uznałem to, co usłyszałem, za rzecz wielkiej wagi i zapragnąłem usilnie,
abym i na to zło znalazł lekarstwo moją współpracą. Przeto bezzwłocznie wysłałem do
was wszystkich z wezwaniem do przybycia. A teraz raduję się, spoglądając na wasze
poważne zgromadzenie. Jednak tylko wówczas uznam, że spełniły się moje pragnienia,
kiedy będę mógł ujrzeć was wszystkich zjednoczonych w duchu, w jedności usposobienia
i wspólnocie myśli, w pokoju i zgodzie, które jako Bogu poświeceni kapłani powinniście
Euzebiusz z Cezarei, De vita beatissimi imperatoris Constantini, III, 10.
7
Eusebiusz z Cezarei, De vita beatissimi imperatoris Constantini, III, 12. Nie istnieje dotychczas polski przekład całości Żywotu Konstantyna. Cytowane w tekście miejsca są pierwszymi przetłumaczonymi
przeze mnie fragmentami tego dzieła, którego przekładu mam zamiar dokonać w całości. Na potrzebę
jego wykonania wskazuje E. Wipszycka, op. cit., s. 349 w przypisie do rozdziału „Cesarze a Kościół”,
gdzie omawia źródła: „Najwięcej zmartwień przyczynił mi Żywot Konstantyna Euzebiusza, nie istnieje
bowiem polski przekład całości”.
8
6Teresa Wnętrzak
głosić i dawać innym. Nie zwlekajcie więc, przyjaciele, nie zwlekajcie pełnomocnicy
Boży i wierni słudzy wszystkim nam wspólnego Pana i Zbawiciela, zacznijcie już teraz
usuwać przyczyny istniejącego między wami podziału, rozwikłajcie za pomocą pokojowych zarządzeń wszelkie węzły sporów. Takim postępowaniem uczynicie to, co najbardziej podoba się Bogu a jednocześnie wyświadczycie wielką łaskę i mnie, waszemu
współsłudze.
Cesarskie wystąpienie zasługuje na szczególną uwagę. Konstantyn wyraża
w nim przekonanie, że biskupi zebrani w Nicei zgadzają się ze sobą w zapatrywaniach i mają na uwadze jeden cel. Można przyjąć, że było to efektem prowadzonych
wcześniej konsultacji9. Z relacji Sozomena wynika, że spotkania i dyskusje miały
miejsce jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem obrad10. Sokrates Scholastyk przekazuje11, że duchowni przybyli na obrady soboru codziennie doręczali cesarzowi pisma
zawierające skargi na drugich i donoszące o krzywdach, jakie każdego spotkały.
Zniecierpliwiony władca wyznaczył w końcu jeden dzień ich składania, po czym,
kiedy nadszedł umówiony termin, zachęcał duchownych, by wzięli miłosierdzie
Boże za wzór do naśladowania we wzajemnym przebaczaniu i darowali sobie winy
i urazy. Trzeba bowiem wymazać wzajemne oskarżenia, zawrzeć pokój i gorliwie
wziąć się za sprawy wiary, ponieważ po to się zebrali. Pisma zawierające oskarżenia polecił spalić12, a potem wyznaczył dzień rozpoczęcia oficjalnej debaty. Według
dalszej części przekazu Sozomena doszło wtedy w Nicei do dyskusji biskupów we
własnym gronie, które dotyczyły sprawy najważniejszej – czy należy dać nowy wykład wiary, czy poprzestać na tym, co już zostało powiedziane:
Zanim nadszedł umówiony termin, zgromadzeni we własnym gronie biskupi wzywają
przed siebie Ariusza i, zapoznając ogół zebranych ze swymi poglądami, rozpoczęli debaty. [...] jedni radzili nie wprowadzać żadnych zmian w stosunku do przekazanej z dawien
S. Bralewski, Polityka Konstantyna Wielkiego wobec arian po soborze w Nicei: nagły zwrot czy kontynuacja?, Vox Patrum 18 (1998) t. 34–35, s. 340.
9
Sozomenus, Historia Ecclesiastica, (HE) I, 17, ed. A.J. Bidez, G.C. Hansen, GCS, t. 50, Berlin 1960.
Tłum. S. Kazikowski (Hermiasz Sozomen, Historia Kościoła, Warszawa 1980), s. 69.
10
11
Socrates, Historia Ecclesiastica (HE) I, 8, ed. J.P. Migne, Patrologia Graeca 67, Paris 1864. Tłum.
S. Kazikowski (Sokrates Scholastyk, Historia Kościoła, Warszawa 1972), s. 79.
Dokumenty Soborów Powszechnych, wprowadzenie do Sobór Nicejski I (325), s. 22; „Prawdopodobnie
równolegle do rozsyłania zaproszeń na sobór nicejski, Konstantyn wysłał swego doradcę do spraw kościelnych, biskupa Hozjusza z Kordoby, z misją na Wschód, by doprowadził do załagodzenia schizmy
melecjańskiej w Egipcie, do pogodzenia biskupa Aleksandra i Ariusza w Aleksandrii, uzgodnienia z biskupami daty Wielkaniocy oraz tekstu wyznania wiary. Hozjusz odwiedził Aleksandrię i Antiochię i wiosną 325 przewodniczył obradom synodu w Antiochii. Ułożone tam wyznanie wiary wyraźnie nie znalazło
powszechnej aprobaty, gdyż nie ma śladu, by do niego nawiązywana na soborze w Nicei. Hozjuszowi nie
udało się także załagodzić istniejących sporów i ustalić daty Święta. Stąd w czasie obrad, rozpoczętych
19 lipca 325 r. w pałacu cesarskim, trzeba było wszystkie te problemy podejmować na nowo. Dyskusje
przeciągały się do tego stopnia, że sam cesarz interweniował dla ich skrócenia, a petycje do rozpatrzenia
przywiezione przez biskupów kazał po prostu spalić”.
12
Konstantyn Wielki na soborze w Nicei według relacji Euzebiusza z Cezarei...
7
dawna treści wiary, [...] drudzy zaś uparcie twierdzili, że nie należy iść bezkrytycznie za
naukami z czasów dawniejszych13.
W tych debatach wyróżniło się wielu ze zgromadzonych biskupów i innych
przedstawicieli kleru, dając się poznać cesarzowi i dygnitarzom dworu. Jako najwybitniejszy zasłynął wówczas Atanazy, diakon aleksandryjski, towarzyszący biskupowi Aleksandrowi. Najprawdopodobniej więc Konstantyn przed oficjalnym
otwarciem soboru przeprowadził szerokie konsultacje z biskupami. Pragnął zapewne zbadać, jakie istnieją możliwości osiągnięcia kompromisu w kwestiach, które
dzieliły Kościół. Epizod związany ze spaleniem oskarżeń dowodzi wyraźnie jego
woli doprowadzenia do pokoju w Kościele i troski o szczere pojednanie pomiędzy
podzielonym duchowieństwem. W przemówieniu inauguracyjnym dawał poznać
duchownym tę samą determinację w dążeniu do zaprowadzenia w Kościele zgody
i jedności. Widział, że większość zebranych deklaruje gotowość do kompromisu,
lecz byli i tacy, którzy nie chcieli ustąpić. Tych porównywał do nieprzyjaciół i złośliwych demonów. Zarzucał im narażenie prawa Bożego na złorzeczenia i bluźnierstwa.
Uświadamiał, jak wielkie znaczenie przywiązuje on do jedności Kościoła, twierdząc,
że niezgoda wewnętrzna i rozdarcie jest dla państwa niebezpieczniejsze, niż wszelkie inne walki i wojny. Powiedział też, że sprawia mu ból zachowanie niektórych
biskupów, którzy zamiast cieszyć się pokojem i wolnością, których udzielił im Bóg
za jego pośrednictwem, wdali się w spory i walki między sobą. Ich powołaniem jest
tymczasem powinność szerzenia pokoju i zgody między powierzonymi im ludźmi.
Wygłoszona mowa jest świadectwem postawy cesarza, który nie stawał po żadnej
stronie konfliktu, upominał wszystkich uniemożliwiających wypracowanie kompromisu. Ten kompromis miał stać się podstawą pojednania i pokoju w Kościele, na czy
zależało mu najbardziej.
W relacji Euzebiusza z Cezarei Konstantyn wziął także czynny udział w dyskusji poświęconej kwestiom dogmatycznym. Czytamy o tym w rozdziale III 13 Vita
Constantini:
Cesarz, gdy wygłosił te słowa (przemówienie inauguracyjne) w języku łacińskim, które
kto inny przetłumaczył na grekę, udzielił głosu tym, którzy przewodniczyli soborowi.
Natychmiast jedni zaczęli oskarżać swoich sąsiadów, drudzy zaś bronili się i obwiniali
tamtych. Przez każdą ze stron zostały wysunięte najliczniejsze argumenty i już na samym
początku rozgorzał gwałtowny spór. Cesarz słuchał cierpliwie tych wszystkich głosów,
przedstawione propozycje przyjmował w wielkim skupieniu, po kolei skłaniał się ku
argumentom przedstawianym przez przemawiających dyskutantów, powoli i stopniowo
przywodził do zgody najzawzięciej skłóconych oponentów. Do każdej ze stron zwrócił
się z pełną życzliwości mową, posługując się przy tym językiem greckim, jako że nie
był mu nieznany. Okazywał wobec nich największą uprzejmość i łagodność – jednych
przekonywał, na drugich naciskał i namawiał do przyjęcia swojego zdania, chwalił tych,
którzy dobrze mówili, wszystkich zaś usilnie nakłaniał do zgody. Postępował tak, aż
13
Sozomenos, HE I, 17.
8Teresa Wnętrzak
w końcu sprawił, że byli jednego przekonania i jednej myśli w odniesieniu do wszystkich
dyskutowanych spornych kwestii.
Powyższy przekaz świadczy, że cesarz osobiście zaangażował się w prace soboru:
słuchał cierpliwie wszystkich dyskutantów, okazywał szacunek poglądom obu stron,
starał się łagodzić spory i uspokajać emocje. Teraz przemówił do zgromadzonych po
grecku, w języku ojczystym większości uczestników spotkania. Według Euzebiusza,
Konstantyn miał już sprecyzowane poglądy na omawiane kwestie, skoro przeciągał
biskupów na swoja stronę, stosując siłę argumentów, prosząc i przekonując, odwołując się do swego autorytetu monarchy. Chwalił tych, którzy „dobrze mówili”, to
znaczy duchownych, wykazujących gotowość do ustępstw. Przede wszystkim zaś
zachęcał do zgody i w imię pokoju w Kościele prosił o zaniechanie poglądów kontrowersyjnych. Czynił wszystko, co potrafił, aby osiągnąć upragniony rezultat:
Cierpliwie przysłuchiwał się wszystkim wywodom i z wytężoną uwagą śledził wysuwane
wnioski. Częściowo wtrącał swe krytyczne uwagi w wypowiedzi obu stron i w ten sposób
powoli przybliżał przeciwne stanowiska, wnosząc atmosferę wzajemnej życzliwości. [...]
I kiedy tak nakłaniał wszystkich do jednomyślności, udało mu się doprowadzić ich do
całkowitej zgodności opinii i przekonań w spornych dotąd sprawach14.
Można więc przypuszczać, że Konstantyn odegrał jakaś rolę przy tworzeniu
nicejskiego credo. Jeśli nawet nie ingerował bezpośrednio w treść opracowywanej
formuły wiary, gdyż obce mu były problemy teologiczne, to z pewnością przyczynił się do prawie jednomyślnego jej przyjęcia przez uczestników soboru. Nie można mu więc odmówić zaangażowania na rzecz przywrócenia pokoju w Kościele.
Opowiedzenie się cesarza po stronie sformułowania homoousios nie było jednak równoznaczne z poparciem udzielonym grupie biskupów skupionych wokół Aleksandra
i Hozjusza przeciwko arianom15. Cesarz, po licznych konsultacjach i dyskusjach,
dostrzegł we wspomnianym terminie szansę na ujednolicenie stanowiska większości
uczestników soborowych obrad. Wysiłki Konstantyna, w opinii Euzebiusza z Cezarei,
uwieńczone zostały powodzeniem, gdyż biskupi osiągnęli jednomyślność i zawarli
porozumienie w sprawach dotyczących wiary i daty obchodzenia Wielkanocy. Po
spisaniu uzgodnionych kwestii, zostały one zatwierdzone podpisami wszystkich
obecnych. Biskupi przyjęli tekst wyznania wiary i wszyscy złożyli pod nim podpisy
(z wyjątkiem dwóch bliskich zwolenników Ariusza z Libii: Sekundusa z Ptolemais
i Teonasa z Marmarike). Cesarz uznał to za swoje drugie zwycięstwo odniesione nad
nieprzyjacielem Kościoła. 25 lipca 325 r. biskupi wzięli udział w wielkim bankiecie
wydanym z okazji dwudziestolecia panowania Konstantyna. Euzebiusz wspominał
o nim po latach, że biskupi ucztowali z cesarzem, niczym apostołowie otaczający
14
Sokrates Scholastyk HE I, 8.
15
S. Bralewski, op. cit., s. 345.
Konstantyn Wielki na soborze w Nicei według relacji Euzebiusza z Cezarei...
9
Chrystusa. Cesarz rozdał dary i jeszcze raz wygłosił wezwanie do miłości, współpracy i zgody:
Po zakończeniu tych wspaniałych uroczystości cesarz przyjął uprzejmie wszystkich swoich gości i wspaniałomyślnie dodał jeszcze i to, że osobiście uczcił każdego z nich przyjacielskim darem, odpowiednim do jego rangi. Tych, którzy nie uczestniczyli w soborze,
powiadomił o przeprowadzanych na nim sprawach w osobiście napisanym liście16.
Warto przytoczyć również treść tego listu, wyrażającego tryumfalne przekonanie
cesarza o zakończeniu konfliktów i podziału w Kościele:
Konstantyn August do Kościołów. Biorąc pewny dowód z pomyślnego stanu cesarstwa,
jak wielka jest wobec nas łaskawość Boskiej potęgi, uznałem, że to powinno być pierwszym celem moich wysiłków, by wśród najświętszych rzesz ludu, który tworzy Kościół
katolicki, zachowywana była jedna wiara i szczera miłość oraz jedność myśli w odniesieniu do kultu wszechmogącego Boga. Nie mogło to zostać zabezpieczone skutecznie
i pewnie, jeśliby wszyscy, albo przynajmniej większość biskupów, nie zgromadziła się
razem i jeśliby nie odbywała się dyskusja o wszystkich szczegółowych problemach dotyczących najświętszej religii. Z tego powodu zebrane zostało najliczniejsze, jak było
to możliwe, zgromadzenie, na którym także ja byłem obecny jako jeden z was (i niech
będzie to dalekie od mnie, bym zaprzeczył, że to jest moją największą radością, że jestem
waszym współsługą) i każda kwestia otrzymała właściwe i pełne zbadanie, dopóki orzeczenie, mogące być zaaprobowane przez Boga widzącego wszystko, i które zmierzałoby
do jedności i zgody, nie zostało wyniesione na światło, tak, że nie pozostało żadne miejsce dla dalszej dyskusji czy kontrowersji w sprawach wiary17.
Dla chrześcijan cesarz był prawdziwą głową chrześcijańskiego świata. Nie
ulega też wątpliwości, że Konstantyn widział dla siebie miejsce w Kościele
wśród biskupów (o czym świadczy powyższy fragment). Euzebiusz z Cezarei pisze
o tym jeszcze wyraźniej w innym rozdziale Żywotu Konstantyna (IV, 24):
Kiedyś, podczas przyjęcia, którym podejmował biskupów, wypowiedział zdanie, że on
także jest biskupem, w mojej obecności mówiąc słowa następujące: Wy jesteście biskupami nad sprawami wewnętrznymi Kościoła, a ja jestem biskupem postawionym przez
Boga nad tym co jest na zewnątrz Kościoła. Zgodnie z tą wypowiedzią otaczał biskupią
troską wszystkich swoich poddanych i zachęcał ich, na ile to od niego zależało, by podążali w życiu drogą pobożności.
Konstantyn widział więc swe rządy w kategoriach ‘biskupowania’: zostawiając „innym” biskupom kult i decydowanie o ortodoksji, brał na siebie, z polecenia
Bożego, wszystkie pozostałe działania18.
16
Euzebiusz z Cezarei, De vita beatissimi imperatoris Constantini, III, 16.
17
Euzebiusz z Cezarei, De vita..., III, 17.
18
E. Wipszycka, op. cit., s. 162.
10Teresa Wnętrzak
W podsumowaniu trzeba stwierdzić, że Konstantyn niezwykle szczerze i wręcz
namiętnie dążył do jedności chrześcijańskiego świata, w tej jedności widział konieczny warunek potęgi cesarstwa. W jego oczach siła imperium była wynikiem nie
tylko ludzkich działań, efektem wysiłków sprawnej administracji i zdyscyplinowanej
armii, ale przede wszystkim – siłę dawał państwu Bóg. Czyż więc mógł spodziewać
się, że Bóg zechce obdarzyć swą łaską chrześcijan skłóconych i darować obrażającym Go heretykom? Władca zaś, który nie wypełniał nałożonych przez Boga obowiązków, nie mógł oczekiwać od Niego zwycięstw ani pomyślności w sprawach
wewnętrznych19. Następcy Konstantyna podzielali jego poglądy o boskim mandacie
i rozwijali idee sakralnego charakteru swojej władzy. Podobnie jak on dążyli do religijnej jedności chrześcijan w państwie jako celu nadrzędnego i jako podstawowego
warunku powodzenia swoich, także pozareligijnych, działań.
Constantine the Great at the Council of Nicaea According to Eusebius
of Caesarea in his “Vita Constantini”
Abstract
The article presents the influence Constantine the Great had over the proceedings of
the Ecumenical Council of Nicaea in 325, based on the biography composed by Eusebius
of Caesarea in his “Life of Constantine”. These are the first episodes of the full text, which
up till now has not been translated into Polish, being dealt with me. The assembling of the
Nicaea Council was affected by the ideology of unity – the church and the empire were to be
ecumenical, Catholic and united. Constantine was determined to restore peace in the Church
and sincerely concerned himself with the re-establishment of religious peace. The emperor did
not support any side of the conflict and persuaded to reach a compromise at any expense.
He did not try to influence formulating the Profession of Faith (the creed) as he was not
acquainted with teological matters, however, he did contribute to accepting the formula by
the participating bishops. According to Eusebius, Constantine was successful in achieving his
aims. Constantine aimed for Christian unity as he found it a basic requirement for a powerful
empire. The power was to be given by God – how could he then believe that the quarreling
Christians or offending heretics would enjoy the grace of God? While at the same time,
the emperor who did not do his duty in God’s way would lack His support for victories and
successful dealing with domestic affairs.
19
Ibidem, s. 151.
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Rastislav Kožiak
Misionári, gentes a christianizácia
Cirkevno-historický výskum prešiel v poslednej štvrtine 20. storočia významnými zmenami. Pod vplyvom antropologického výskumu, ktorý ponímal náboženstvo ako dielčiu súčasť ľudskej kultúry, sa aj v cirkevno-historickom výskume začala
venovať väčšia pozornosť sociálno-náboženským otázkam dejín kresťanstva1. Posun
od tradičných cirkevných dejín k dejinám zbožnosti sa dotkol rovnako výskumu
christianizácie a práve vďaka nemu začali bádatelia objavovať nové témy a nové
interpretačné možnosti tohto procesu. Takto napríklad misijný a prozelytský charakter kresťanstva umožnil bádateľom skúmať realizáciu Kristovho posolstva učeníkom – „Choďte teda a učte všetky národy, krstiac ich v mene Otca i Syna i Ducha
Svätého” (Mt 28, 19) – naprieč dejinami v intenciách akulturačného procesu.
Antropologický prístup nachádza svoje miesto aj vo výskume špecifickej problematiky christianizácie vo včasnom stredoveku, kedy do konfrontácie s kresťanstvom
na územiach keltských, germánskych a slovanských kmeňov vstupujú miestne, predkresťanské systémy viery, zjednodušene označované ako pohanské2. Táto konfrontácia sa začína na kultúrnych hraniciach rozpadajúcej sa Západorímskej ríše a v nasledujúcich storočiach prechádza naprieč kmeňovými spoločnosťami barbarov, ktorí
sa v priebehu migratio mundi usadili na oboch stranách bývalých limes Romanus
alebo naďalej sídlili vo svojich domovských krajoch in extremitate mundi.
Skúmať túto konfrontáciu však nie je pre historika vôbec jednoduché, situáciu
mu sťažuje predovšetkým nedostatok a jednostrannosť dochovaných písomných praJ. Kłoczowski, Historia chrześcijaństwa w obrębie nauk historycznych, „Roczniki Humanistyczne”, 46,
1998, 2, s. 245–246.
1 2 Uvažovanie v kategóriách „pohanstvo”, „pohan”, „pohanský” v kontrapozícii s „kresťanstvo”, „kresťan”,
„kresťanský” často zvádza k predstave akoby maximálne dvoch kozmológií. Rímske impérium rovnako
ako kmeňové spoločnosti včasnostredovekej Európy mali mnoho podôb „pohanstva”, pričom v konflikte
s kresťanstvom ako pohanské bývali vnímané aj poverčivé praktiky obyvateľov kresťanských krajín včasného stredoveku, spojené napr. so zberom úrody, počasím, rodením detí, atď. Pod pojmom „pohanstvo”
sa teda skrývalo mnoho dobových náboženských predstáv a ideí. I. Wood, The Missionary life : Saints
and the evangelisation of Europe, 400–1050, Harlow: Longman, 2001, s. 4–6. Naopak, v jazykovom
úze a vôbec v mentalite misionárov bol pojem „pohan” teologickou názorovou kategóriou, v rámci ktorej
rôznorodosť vo vnútri systému viery nezohrávala podstatnú rolu. L.E. von Padberg, Odin oder Christus?:
Loyalitäts- und Orientierungskonflikte in der frühmittelalterlichen Christianisierungsepoche, „Archiv für
Kulturgeschichte”, 77, 1995, s. 257.
12 Rastislav Kožiak
meňov. Oba faktory možno do určitej miery spájať s nízkou úrovňou gramotnosti
vo včasnom stredoveku, kedy písomná komunikácia a ňou sprostredkovaný obraz
„sveta” boli úplne v rukách len jedinej, aj to menšinovej, spoločenskej vrstvy – kresťanského duchovenstva. Pôvodné pohanské spoločnosti boli neliterárne, a tak ich
obrazy „sveta” a výklady udalostí, tradované v orálnej kultúre, sa postupnou inkulturáciou kresťanstva rozplynuli alebo transformované stratili svoj pôvodný význam.
Takže pri skúmaní christianizácie zostáva historik, tradične fixovaný len na písomné
pramene, nevdojak odkázaný na svedectvo „víťaznej” strany a jej spôsob výkladu
dobových udalostí3.
Na skresľujúce dôsledky tejto jednostrannej optiky najprv vo výklade pohanského
náboženstva upozorňovali niektorí bádatelia už od prvej polovice minulého storočia.
Jedni tento výklad odmietali ako úplný výmysel stredovekých kronikárov, podľa
druhých sa mal stať predmetom nových kritických výskumov s cieľom rozlíšiť v rozprávaniach cirkevných autorov vrstvu označovanú ako interpraetatio Christiana4.
Rovnako vo výskume christianizácie sa v ostatných desaťročiach dostáva do popredia záujmu problém jej interpretácie, keďže písomné pramene pochádzajú výlučne
od jednej, aj to „víťaznej” strany. Predmetom výskumu sa následne stáva samotný
spôsob rozprávania o christianizácii v dobových prameňoch a jeho jednostranné, nekritické reprodukovanie modernou historiografiou. Sledovanie zmeny očami „víťaznej” strany totiž skresľuje a zjednodušuje prebiehajúcu konfrontáciu v intenciách
akoby historicky nevyhnutného, okamžitého a celkového víťazstva kresťanstva nad
pohanstvom. Prioritou historického výskumu sa preto stalo hľadanie iných „uhlov
pohľadu” na christianizáciu, prejavom čoho sú diskusie o hĺbke, intenzite a rôznorodosti celého procesu, o jeho vnímaní samotnými evanjelizujúcimi aktérmi, ale aj
náprotivnou stranou „porazených” – elít i ľudových más, a vôbec o jeho začlenení
do širšieho kontextu mocensko-politických a ideologických zmien vo včasnostredovekej Európe5.
***
Pôvod písomných prameňov nás nabáda zamyslieť sa v prvom rade nad problémom vnímania christianizácie samotnými kresťanmi, teda nad tým, čo oni pokladali za christianizáciu a čo bolo pre nich mierou jej úspechu. Nápomocný k riešeniu
3 J. Strzelczyk, Niektóre problemy chrystianizacji Europy wczesnośredniowiecznej. In: Nihil superfluum
esse: Studia z dziejów średniowiecza. Ed. J. Strzelczyk, J. Dobosz. Poznań: Instytut Historii UAM, 2000,
s. 64–66; A.J. Gurevič, Nebe, peklo, svět: Cesty k lidové kultuře středověku. Přel. J. Kolár. Praha: H&H,
1996, s. 19, 22–23.
Vývoj názorov na problematiku kresťanskej interpretácie germánskeho, no hlavne slovanského pohanstva stredovekými autormi súhrnne predstavuje: S. Rosik, Interpretacja chrześcijańska religii pogańskich Słowian w świetle kronik niemieckich XI–XII wieku, Wrocław : Wydawnictwo Uniwersytetu
Wrocławskiego, 2000, s. 7–12.
4 Vidieť to napr. na prácach anglických historikov Petra Bowna a Iana Wooda, belgických historikov
Luda Milisa, Marca Mosterta a Martine De Reu, nemeckých historikov Arnolda Angenendta, Lutza von
Padberga a Cornely Nolte, holandského historika Rudiho Künzella či poľského archeológa Przemysława
Urbańczyka, ktoré boli pre aj pre nás hlavnou inšpiráciou a na ktoré sa budeme bližšie odvolávať v nasledujúcom texte.
5 Misionári, gentes a christianizácia
13
týchto otázok nám môže byť popredný znalec kresťanského sveta neskorej antiky
Peter Brown6, ktorý navrhuje podrobiť analýze kresťanské zobrazenia christianizácie, t.j. v kresťanskom prostredí konštruované príbehy vysvetľujúce jej úspešnosť.
Pramenný materiál zo 4. a 5. storočia, s ktorým pracuje, ponúka viacero inšpiratívnych úvah k tejto téme a aj keď ide o včasnejšie obdobie, než ktoré je v centre
našej pozornosti, rovnaký prístup k historickému výskumu sa núka aj bádateľom
temnejších vekov stredoveku7.
V kresťanských kruhoch rímskeho sveta boli vytvorené dva vysvetľujúce príbehy christianizácie. Prvý príbeh, ten dominujúci, je podľa Browna „reprezentáciou”
náboženských dejín, ktorú vytvorili a ďalej rozvíjali kresťanskí historici, nadväzujúci na Eusebia z Caesareie, polemici a kazatelia v 5. storočí8. Rozpráva o pomerne krátkom období vymedzenom tromi hlavnými udalosťami: Konštantínovo obrátenie roku 312, podľa tradície pod vplyvom víťaznej bitky pri Milvijskom moste,
Theodósiovo povýšenie kresťanstva na štátne náboženstvo a nakoniec zákaz pohanských kultov. Celé obdobie bolo vnímané na pozadí súboja medzi kresťanstvom
a pohanstvom, ktorý sa skončil veľkolepým víťazstvom kresťanstva9. Je zaujímavé,
že pre tento príbeh christianizácie nie sú dôležité jednotlivé udalosti samy o sebe, ale
len ako vsunuté do celkovej koncepcie dejín spásy, čím príbeh nadobudol nadprirodzenú povahu. Nie teda spolupráca cirkvi a štátu, ale príchod Krista na zem a jeho
vykupiteľská cesta na kríž vopred predurčili raz a navždy koniec pohanstva a víťazstvo kresťanského Boha nad starými božstvami. Kristovo víťazstvo nad utrpením
P. Brown, Autorita a posvátné: Aspekty christianizace římského světa. Přel. T. Suchomel. Brno: CDK,
1999, s. 29.
6 7 Podobnú zmenu paradigmy vo výskume odporúča Ian Wood v nedávnej knihe The Missionary life :
Saints and the evangelisation of Europe, 400–1050 (Harlow: Longman, 2001), v ktorej za predmet vlastného výskumu stanovil nie misijnú aktivitu vo včasnom stredoveku, ale spôsob jej zobrazovania v súdobých pramenných textoch. Brownov aj Woodov postoj k analýze prameňov môžeme priradiť k špecifickému trendu v metodológii dejín, ktorý na rozdiel od tradičného prístupu k prameňom ako priamym
odrazom minulosti preferuje textologický prístup. Prívržencov tohto smeru zaujímajú skôr samotné texty
než v nich obsiahnutá „skutočnosť”, pričom k prameňom pristupujú ako ku „spôsobom konštruovania
novej minulosti pre súčasnosť (constructing the past approach)”. Pre historika sa potom stáva nosným
skúmanie funkcie, akú plní takto zámerne skonštruovaný obraz vlastnej minulosti v danej spoločnosti.
J. Kujawiński, Socjologiczne i antropologiczne inspiracje w badaniach tożsamości wczesnośredniowiecznej Europy, „Kwartalnik Historyczny”, 111, 2004, 4, s. 115.
Brown tu používa slovo representation (v českom preklade reprezentace) v kontexte (určitého) spôsobu
naratívneho zobrazenia alebo uchopenia historickej náboženskej látky. Pojem si mal pôvodne vypožičať
z dejín umenia, no pod vplyvom súčasných spoločenských vied ním rozumie skôr spôsob vyjadrenia
vzťahu k sociálnemu svetu. É. Rebillard, La conversion de l´Empire romain selon Peter Brown, „Annales
HSS”, juillet-août 1999, 4, s. 822.
8 P. Brown, Autorita a posvátné, s. 10, 16–17. Podľa Ramsaya Macmullena ani novoveká historiografia
dlho (až do 80. rokov 20. storočia) nespochybňovala obraz triumfujúceho nového náboženstva, definitívnej porážky a obrátenia všetkých pohanov, a tak konštantínovská a postkonštantínovská rímska ríša si
naďalej zachovávala jednoznačný prívlastok „kresťanská”. R. Macmullen, Christianisme et paganisme du
IVe au VIIIe siècle. Trad. F. Regnot. Paris: Les Belles Lettres, 1998, s. 14–15, 18, 30.
9 14 Rastislav Kožiak
a prísľub večnej spásy akoby vyháňali z chrámov porazených bohov a nastolili nový
kozmologický poriadok.
Takto koncipovaná „reprezentácia” náboženského vývoja umožnila podľa
Browna odložiť na neurčito problém (faktickej) christianizácie rímskeho sveta.
Pohanom tým dala možnosť ešte dlhší čas „sa ukrývať” pod ochranou dominantnej
viery. Takže aj keď kresťanskí autori poskytovali euforický obraz víťazstva kresťanstva, pohľad do každodenného života rímskej spoločnosti neodrážal proces jej christianizácie. Naopak, odzrkadľoval „rozkvet takej verejnej kultúry, ktorú mohli spolu
bez väčších problémov zdieľať kresťania aj nekresťania”10.
S alternatívnou verziou príbehu christianizácie prišli kresťanskí biskupi a kazatelia, ktorí zastávali rigoróznejšiu formu monoteizmu. Svätý Augustín a jeho cirkevní spolubratia odmietli euforický obraz christianizácie a nahradili ho pesimistickou
víziou úpadku cirkvi. Každodenný život rímskej spoločnosti im totiž potvrdzoval, že
pohanská minulosť nebola zničená spolu s porážkou pohanských bohov, ale naďalej
prežívala v praktikách prinesených do cirkvi nedávnymi konvertitami. Tvorcovia
novej „reprezentácie” tej istej doby preto odmietali akýkoľvek konsenzus náboženských praktík, odmietali ďalej tolerovať pohanské prvky11, čím znovu nastolili odložený problém christianizácie. Keďže víťazstvo kresťanstva ani po zákaze pohanských
kultov nevymazalo všetky pozostatky predchádzajúceho spôsobu života, boli práve
tieto označené za pohanské a pranierované cirkevnými hodnostármi. Kresťanskí
kritici tak stotožnili pohanstvo s rímskou minulosťou12.
Pesimistický príbeh christianizácie príslušníkov Augustínovej generácie, rozšírený hlavne v západných provinciách imperium Romanum, sa v kresťanských kruhoch
neskorej antiky nepresadil a zostával v tieni víťazoslávnej verzie, trefne označenej
– „ideológia ticha”13. Podľa Browna však práve Augustínovi „rozhnevaní muži” odkrývajú, v čom spočíva(l) problém christianizácie. Vzdialení vtedajším apologétom,
no bližší dnešným historikom vracajú jej dejisko späť na zem, kde prebieha ako dlhý
a heroický zápas, vopred odsúdený na neúplnosť14.
Predstavená analýza naratívneho diskurzu súčasníkov christianizácie odkrýva
naplno zložitosť a nejednoznačnosť celého procesu a zároveň varuje pred dôverčivým opakovaním jej zjednodušených výkladov v dobových písomných prameňoch.
Brownov varovne zdvihnutý prst nemožno prehliadať ani pri výskume ústrednej
témy vývoja kresťanstva vo včasnom stredoveku – dejín christianizácie tzv. barbar10 P. Brown uvádza konkrétne príklady hlavne z prostredia vládnucich elít, u ktorých by sme najskôr predpokladali kresťanskú povahu ich kultúrneho a sociálneho života. Naopak, symbolické formy, ktorými navonok prezentovali svoje mocenské postavenie, naznačujú, akoby nerozlišovali, na rozdiel od nás, striktné
hranice medzi kresťanským a pohanským. P. Brown, Autorita a posvátné, s. 15, 21–28.
11 P. Brown, Autorita a posvátné, s. 31–36.
12 É. Rebillard, La conversion de l´Empire..., s. 821.
É. Rebillard, La conversion de l´Empire..., s. 819–820. Ilúzia triumfu kresťanstva a následného konsenzu zahmlila skutočné následky zintenzívňujúcej sa náboženskej konfrontácie, neraz sprevádzanej perzekúciami pohanov. R. Macmullen, Christianisme et paganisme..., s. 30 n., 231–232.
13 14 P. Brown, Autorita a posvátné, s. 38–39.
Misionári, gentes a christianizácia
15
skej Európy, pod vplyvom staršej cirkevnej historiografie ponímaných skôr v intenciách tradičných Missionsgeschichte.
Vhodným príkladom sú hagiografické legendy, životy svätcov-misionárov, ktoré historici asi najviac využívali pri rekonštrukcii dejín christianizácie keltských,
germánskych a slovanských národov. Ako vyplýva z inšpiratívnych bádaní Marca
Mosterta, hagiografické texty zobrazujú počiatočné conversiones gentum uskutočnené svätcami zhodne ako okamžité víťazstvo kresťanstva, resp. kresťanského Boha
nad starými bohmi15. Rozprávanie o „obrátení” pohanských národov pramení totiž
z istoty jeho rozprávačov o konečnom víťazovi nadprirodzeného boja svetla s temnotou. Preto podľa Mosterta aj hagiografická optika korešponduje s kresťanskou víziou
dejín spásy, ba dokonca posúva predstavu obrátenia, v zmysle hlbokej psychologickej premeny, akú zažil napr. sv. Pavol na ceste do Damasku (Sk 9, 1–19), z osobnej
úrovne na úroveň obyvateľstva veľkých oblastí. Jedine neskoršie nápravy, obnovy, či
znovunastolenia pravej viery medzi obyvateľmi kedysi „obrátených” národov bývali
zobrazované v súlade s augustínovským kritickým diskurzom16.
Zmena paradigmy výskumu christianizácie sústredila pozornosť bádateľov na
prehodnotenie sémantickej roviny tradične používaných historických pojmov „konverzia” (alebo „obrátenie”) a „christianizácia”. Staršia cirkevná historiografia ich
význam príliš nerozlišovala a christianizačné procesy prebiehajúce na individuálnej
i kolektívnej úrovni označovala rovnako pojmom „konverzia” (angl. conversion, nemec. Bekehrung). Tým nadlho implantovala zjednodušenú a jednostrannú predstavu,
v ktorej navzájom splývali kvalitatívne rôznorodé procesy. Totiž včasnostredoveké
pramene, ktoré hovoria v prípade nejakej osoby alebo skupiny o conversio a conversari, majú na mysli buď prijatie kresťanstva alebo zmenu ariánskeho vyznania na
katolícke, a to vo všetkých prípadoch, či už bol zámer samotného aktu dobrovoľný,
pod nátlakom, pragmatický a jeho naplnenie skutočné alebo formálne, či sa týkalo
nádejného askétu, mnícha alebo priemerného pohanského konvertitu. Následkom
toho sa v myslení historikov udomácnil stereotyp stotožňujúci prijatie kresťanstva
vôbec s hlbokou, radikálnou zmenou vonkajšieho a vnútorného správania „každého”,
skôr v zmysle Augustínovej alebo súčasnej predstavy individuálnej slobodnej, úplnej
a vnútornej konverzie (obrátenia /sa/). Potom aj prijatie krstu kráľom, kniežaťom
alebo lokálnym suverénom spolu s jeho najbližším okolím bývalo v odbornej literatúre zamieňané s faktickou christianizáciou celej jeho krajiny, celého jeho gens17.
Takýmito očami vníma napr. autor Vita sancti Bonifatii (Vita altera) pôsobenie Bonifácovho predchodcu, sv. Willibrorda, medzi pohanskými Frízmi, ktorých mal jedným razom obrátiť na kresťanskú vieru.
Nasledovné misijné aktivity sv. Bonifáca vo frízskom prostredí však vykresľuje už len ako upevňovanie
vo viere tých, ktorí boli predtým obrátení sv. Willibrordom. V podobnom duchu je opisované aj pôsobenie ďalších Willibrordových nástupcov, misionárov vo Frízsku, napr. sv. Plechelma vo Vita Plechelmi.
M. Mostert, New Perspectives for the Study..., s. 176–178; M. Mostert, La christianisation en profondeur
en Silésie, In: Christianity en East Central Europe: Late Middle Ages. Ed. J. Kłoczowski. Lublin: IEŚW,
1999, s. 106–107.
15 16 Ako pozn. 15.
C. Nolte, Conversio und Christianitas: Frauen in der Christianisierung vom 5. bis 8. Jahrhundert.
Stuttgart: Anton Hierseman, 1995, s. 14–16; I. Wood, The Meanings of Conversion, In: Christianisation
17 16 Rastislav Kožiak
Zdá sa, že autorov včasnostredovekých prameňov skôr zaujímali vonkajšie aspekty celého procesu, ťažko v nich hľadať záujem o dianie vo vnútri duší „obrátených”
pohanov. Sama cirkev koncentrovala v tomto období svoju misionársku pozornosť
hlavne na prijatie krstu, než na dôkladné vysvetľovanie tajomstiev kresťanskej viery
pred vykonaním tejto sviatosti. V priebehu 7. a 8. storočia redukovala prípravu na
krst na minimum a dokonca, ako vyplýva zo starších výskumov Richarda Sullivana,
ktorý venoval osobitnú pozornosť katechetickej činnosti včasnostredovekých misionárov, aj táto fáza bývala v praxi často opomínaná. Kresťanom sa stával ten, kto
prijal sviatosť krstu. Takže nie najprv vnútorné obrátenie (sa), ktoré by následne vyústilo do dobrovoľného a individuálneho rozhodnutia prijať krst, ako to odporúčala
prax ranokresťanskej cirkvi, ale samotný akt krstu, aj keď bol realizovaný masovo,
akoby urobil z pohana kresťana18.
Práve preto je veľmi dôležité pre pochopenie zmien, ku ktorým dochádza vo
včasnom stredoveku, dôsledne rozlišovať v používaní historického pojmu „konverzia” (a jeho rôznych gramatických tvarov), či odkazuje na „akt prijatia kresťanstva”
alebo „na proces formovania nového vnútorného vedomia”19. V každom prípade ide
o kvalitatívne rôznorodé javy s odlišným priebehom, trvaním i dopadom na hĺbku
mentálnej premeny jednotlivca a súdobej spoločnosti. Realita prijímania novej viery
musela byť omnoho diferencovanejšia, než sa nás o tom snažia presvedčiť autori
včasnostredovekých prameňov20.
of Scandinavia. Ed. B. Sawyer, P. Sawyer, I. Wood. Alingsås, 1987, s. 21–22; M. Mostert, La christianisation en profondeur..., s. 107. Hutnú analýzu samotného fenoménu konverzie na základe jeho historického
vývoja a jeho psychologických, sociologických, náboženských a filozofických aspektov encyklopedicky
spracoval P. Hadot, Conversion. In: Encyclopaedia Universalis, version 10. Paris, 2004 (CD version).
R. Sullivan, The Carolingian Missionary and the Pagan, „Speculum”, 18, 1953, s. 718–72. Zjednodušila
sa liturgia krstu, prestali byť záväzné tri roky katechumenátu pred samotným prijatím krstu, zanikla
výnimočnosť krstov v (pri)katedrálnych baptistériách a počas Veľkej noci, zintenzívnil sa tlak cirkvi na
krstenie detí v čo najranejšom veku. Aj keď prax v krajinách západnej Európy nebola v tomto období
úplne identická, neofitovi pred krstom stačilo buď odpovedať na dohodnuté otázky kňaza, prostredníctvom ktorých vyznal svoju vieru alebo naučiť sa Credo a Pater noster v domácom jazyku. V prípade
dieťaťa mali vyznanie viery vykonať jeho krstní rodičia. Všetky simplifikácie naznačujú, akoby cirkev
kládla skôr dôraz na počet obrátených. Motivácií zjednodušenia praxe z hľadiska mentality súdobej cirkvi
mohlo byť viacero, napr. prispôsobenie praxe nízkej kultúrnej úrovni pohanských gentes (napr. absencia
písomnej formy domáceho jazyka, analfabetizmus), vízia blížiaceho sa druhého príchodu Ježiša Krista
a nevyhnutnosti krstu všetkých ľudí ako podmienky ich spásy. P. Riché, Edukacja i kultura w Europie
Zachodniej, VI–VIII w. Przeł. M. Radożycka-Paoletti. Warszawa: PAX, 1995, s. 485–488.
18 19 C. Nolte, Conversio und Christianitas, s. 16.
Ako vyplýva z výskumov L. von Patzberga, pohania sa v priebehu christianizácie dostávali nevyhnutne do konfliktov lojálnosti a orientácie vo vzťahu k „tradičnému” a „novému”, „pohanskému”
a „kresťanskému”. Pramene cirkevnej proveniencie síce predstavujú zmenu viery ako priamočiary proces, ich konfrontácia s materiálnou kultúrou však odkrýva mentálny svet pohanov, ktorý je sprevádzaný
náboženskou konkurenciou medzi novou vierou a starými kultmi. Prejavy jej prekonávania, často vo
forme adície bohov, polyteistickej koalície starých božstiev a kresťanského Boha v „žitom náboženstve”,
spätne odhaľujú písomnými prameňmi zahmlené napätie vo vzťahu pohanov ku „kresťanskému”, príp.
ich oscilovanie medzi dvomi svetmi hlavne v prechodnom období. von L. Padberg, Odin oder Christus,
s. 249–278.
20 Misionári, gentes a christianizácia
17
V tomto duchu rozvíja svoj interpretačný model christianizácie aj leuvenský
medievista Ludo Milis21. Zdôrazňuje, že inkulturácia kresťanstva do sociálnych
štruktúr a inštitúcií pohanských spoločností prebiehala v dvoch rovinách: porážka
a vyhubenie starých náboženstiev a osvojenie nových hodnôt. Dôležitú úlohu pritom
mala zohrávať myšlienka nadradenosti kresťanského náboženstva22.
Prvú vlnu christianizácie dáva Milis do súvislosti s procesom romanizácie.
Spolu s rímskou kultúrou sa do provincií ríše dostávalo nové náboženstvo. Druhú
vlnu christianizácie situuje do včasného stredoveku. Úpadok rímskej mestskej civilizácie spôsobil, že súdobí misionári sa obracali predovšetkým na rurálne pohanské
obyvateľstvo. Úspešnosť misionárov pri konverzii bola vo veľkej miere podmienená
ich spoluprácou s držiteľmi reálnej politickej moci23. Od suverénov sa im dostávalo mocenskej podpory a ochrany pri zavádzaní kresťanstva. Nezanedbateľnou bola
aj pomoc pri zabezpečení materiálnej infraštruktúry, hlavne na zriadenie kultových
miest a kláštorov a ich vybavenie liturgickými predmetmi. Cenou za získanú podporu bolo spojenie konverzie s ambíciami suveréna politicky ovládnuť nové územia
(franský model tzv. Reichmission). Za týchto podmienok potom christianizácia, ktorú Milis označuje ako primárnu, mala značne povrchný charakter. Dôraz sa kládol
skôr na geografický rozmer konverzie (conversion géographique), než na jej hĺbku. Pohania síce prijali kresťanstvo, dali sa pokrstiť, ale naďalej praktizovali rôzne
pohanské rituály24.
Preto tým, čo najviac púta Milisovu pozornosť, je práve „konverzia do hĺbky”
(conversion en profondeur). V jej prípade nejde o okamžitú konverziu, ale skôr
o sériu individuálnych konverzií v priebehu stáročia trvajúceho procesu christianizácie, ktorý sa tak stáva akoby procesom bez konca (processus sans fin). Inkulturácia
21 L. Milis, La conversion en profondeur: un processus sans fin, „Revue du Nord”, 68, 1986, 269,
s. 487–498; L. Milis, Monks, mission, culture and society in Willibrord´s time. In: Willibrord, zijn wereld
en zijn werk. Ed. P. Bange, A. G. Weiler. Nijmegen: Katholieke Universiteit, 1990, s. 82–92; L. Milis,
Anielscy mnisi i ziemscy ludzie. Przeł. J. Piątkowska. Kraków: Znak, 1996, s. 114–118.
Najvýstižnejšie to hádam vyjadril biskup Daniel z Winchesteru v jedinečnom prameni – liste
sv. Bonifácovi (723–724), v ktorom podáva rady, ako účinne presviedčať pohanov, aby zavrhli starých bohov a prijali kresťanského Boha. Biskup nabádal Bonifáca, aby pri diskusii s pohanmi porovnával úspechy
kresťanstva a kresťanov v okolitom svete tak, aby sa červenali od hanby. Rozhodujúce mali byť argumenty, že kraje obývané kresťanmi boli teplejšie, úrodnejšie, ľudnatejšie, mocnejšie a nadmieru požehnané
všelijakými inými pokladmi. „Et per intervalla nostris, id est christianis, huiuscemodi conparandae sunt
dogmatibus superstitiones et quasi e latere tangendae, quatenus magis confuse quam exasperate pagani
erubescant pro tam absurdis opinionibus et ne nos latere ipsorum nefarios ritus ac fabulas estimant. [....]
et cur ipsi, id est christiani, fertiles terras vinique et olei feraces ceterisque opibus habundantes possident
provincias, ipsis autem, id est paganis, frigore semper rigentes terras cum eorum diis reliquerunt, in
quibus iam tamen toto orbe pulsi falso regnare putantur. Inferenda quoque sepius eis est orbis auctoritas
christiani; in quorum conparatione ipsi paucissimi in vanitate antiqua adhuc perseverant”. S. Bonifatii
Epistolae (ďalej Ep. Bonifatii), 23. In: Briefe des Bonifatius, Willibalds Leben des Bonifatius. Ed. R. Rau.
Darmstadt: Wissenschaftliche Buchgesselschaft, 1968, s. 82.
22 23 L. Milis, La conversion en profondeur..., s. 487–488; L. Milis, Monks, mission, ..., s. 87–88.
Milisova počiatočná fáza zavádzania kresťanstva vlastne zodpovedá tomu, čo staršia cirkevná historiografia označovala konverziou, ale v omnoho ďalekosiahlejšom význame pre úroveň kresťanskej praxe.
24 18 Rastislav Kožiak
sa uskutočňuje pomaly a na rôznych úrovniach. Po dosť rýchlej fáze christianizácie
verejného (sociálneho) života nasledovala dlhšie trvajúca fáza adaptácie vonkajšieho
individuálneho života na normy kresťanského náboženstva a napokon najdlhšia fáza
zvnútornenia kresťanstva v osobnom živote25.
Fázu christianizácie verejného (sociálneho) života ilustruje Milis na príklade
rozšírenej praxe deštrukcie miest a symbolov pohanského kultu. Likvidácia pohanmi uctievaných objektov slúžila misionárom ako prostriedok presviedčania pohanov
o bezmocnosti ich bohov. Misionári tým argumentovali, že pohanskí bohovia sú len
prelud, prízrak – idolae – a nemôžu sa rovnať jedinému, skutočnému a všemohúcemu Bohu kresťanov26.
Vo svete, ktorý kresťanskí duchovní reprezentovali, ktorého víťazstvo hlásali
a dokazovali, nebolo predsa „iného boha, okrem jediného Boha, ktorý stvoril nebesia
a zem, a všetko, čo je v nich”27. Mimo ich sveta sa nerozprestieralo nič iné, len pekelná ríša, vábiaca hriešnikov sochami nemých, hluchých a slepých pohanských idolov. Ich vzývanie bolo vzývaním samotného diabla, bolo službou peklu, napomáhalo udržiavaniu večného hriechu a zatratenia28. V takomto dualisticky vyhranenom
svete sa preto nenašlo zo strany kresťanskej cirkvi príliš miesta pre porozumenie
pohanských vier. Jedinou cestou ku spáse bolo „vyslobodiť (pohanov) z rúk diabla
a vytrhnúť (ich) z pekelnej tlamy, aby [...]takto „omytí v kúpeli spásy” mohli sa stať
„kresťanmi v Kristovi a mali v ňom odpustenie hriechov a večné kráľovstvo nebeské”29. Spôsobom, ako ich o tom presviedčať, mala byť „misia činu”.
Príkladov radikálnej misijnej praxe, ktorá mala demonštrovať prevahu kresťanského Boha, nájdeme v dobových prameňoch viacero. Svätí misionári rovnako ako
v časoch sv. Martina z Tours, tak aj v časoch bratov Hewaldov, Willibrorda, Bonifáca
a ich známych i bezmenných nasledovníkov stínali posvätné stromy, zabíjali posvätný statok, búrali posvätné chrámy, či ináč znesväcovali pohanské kultové miesta.
Mnohí z nich na miestach zničených pohanských svätostánkov zakladali kresťanské
25 L. Milis, La conversion en profondeur..., s. 488 n; L. Milis, Monks, mission, ..., s. 88–89.
26 L. Milis, La conversion en profondeur …, s. 489–491.
Z kázne sv. Willibrorda frízskemu vládcovi Radbodovi: Non est enim Deus nisi unus, qui creavit coelum
et terram, et omnia, quae in eis sun, [...]. ALCUINUS, Vita Willibrordi archiepiscopi Traiectensis libri
duo, 10. In: Patrologiae cursus completus, Series latina, Tomus 101, Col. 0700D-0701A.
27 Obdobné argumenty zaznievajú z kázní, či dišpút viacerých svätcov-misionárov s pohanmi. R. Sullivan,
The Carolingian Missionary..., s. 717–719. Podobné príklady zo slovanského prostredia uvádza S. Bylina,
La peur et l´espérance eschatologique dans la première christianisation des Slaves. In: Le Origini e lo
sviluppo della cristianita slavo-bizantina. Ed. S. W. Świerkosz-Lenart. Roma: Istituto Storico Italiano per
il Medioevo, 1992, s. 197–198, 201–202, 205–206.
28 29 Týmito argumentmi mal sv. Vojtech vysvetľovať Prusom dôvod svojho príchodu: „Venio vos tollere
a manu diaboli et faucibus daemonis averni, ut cognoscatis creatorem vestrum et deponatis sacrilegos
ritus, abrenuntiantes mortiferas vias cum inmunditiis cunctis, et ut loti balneo salutis efficiamini christiani in Christo, habentes in ipso remissionem peccatorum et regnum inmortalium caelorum”. Bruno
z Querfurtu, Život svatého Vojtěcha: Legenda Nascitur purpureus flos, 25. Ed. M. Kyralová. Praha : Zvon,
1996, s. 103.
Misionári, gentes a christianizácia
19
kostoly alebo kláštory30. Pohanské chrámy dávali vypáliť alebo zbúrať aj svetskí
patróni misionárskych aktivít, ktorí s vynúteným prijatím kresťanstva spájali buď
svoje mocenské postavenie v domovskej krajine, napr. Vladimír I. na Rusi, Harald
Modrozubý v Dánsku, Olaf Tryggvason v Nórsku, alebo na novodobytých územiach,
napr. Karol Martel vo Frízsku, Karol Veľký v Sasku, nemeckí králi a cisári u polabských Slovanov31.
Tolerantnejší prístup k symbolom pohanského kultu odporúčal pápež Gregor
Veľký. Spočiatku taktiež stúpenec „tvrdšej línie”, neskôr zásadne zmenil svoj názor
na misijnú stratégiu. Namiesto demonštrácie sily32 navrhoval všade tam, kde to bolo
možné a kde to nenarúšalo základné princípy viery, prispôsobovať zavádzanie kresťanskej viery religióznym predstavám pohanov. Pápež nabádal misionárov, aby nebúrali pohanské chrámy, ale aby ich menili na kresťanské kostoly, aby pohanské
idoly nahrádzali kresťanskými oltármi alebo sochami a tradičné, pohanmi obľúbené
sviatky, aby naďalej slávili ako kresťanské. Postupná transformácia mala pohanom
uľahčiť zmenu náboženstva, lebo „nie je možné pozbaviť surovú myseľ všetkého
odrazu”. Pôvodné kultové miesto sa nezmenilo, zmenil sa však Boh, kvôli ktorému
bolo potrebné toto miesto navštevovať33.
30 Sv. Martina zobrazuje jeho životopisec ako zápalistého hlásateľa novej viery na galskom vidieku, ktorý
neváhal búrať a podpaľovať pohanské chrámy, vyvracať pohanské sochy, či posvätné stromy. Na týchto
miestach dal potom postaviť nové kostoly a kláštory. SULPICJUSZ SEWER, Żywot św. Marcina, 13–15.
In: SULPICJUSZ SEWER, Pisma o św. Marcinie z Tours. Kraków: Wyd. Benedyktynów Tyniec, 1995,
s. 68–71. Bratia Hewaldovia, Biely a Čierny, mali znesvätiť pohanské kultové miesta niekde v Sasku
tým, že napriek nevôli domácich na nich rozkladali prenosný oltár a odbavovali kresťanskú liturgiu.
Baedae Historia ecclesiastica gentis Anglorum (ďalej BHE), V, 10. Používam francúzske vydanie BEDE
LE VÉNÉRABLE, Histoire ecclésiastique du peuple anglais. Ed. P. Delaveau. Paris: Gallimard, 1995,
s. 320–321. Sv. Willibrord zničil pohanské sanktuáriá, dal zabiť posvätný dobytok a znesvätil posvätný
prameň niekde na hraniciach medzi Dánskom a Frízskom. ALCUINUS, Vita Willibrordi, 10, s. 123–124.
Sv. Bonifác počas svojho pôsobenia v severnom Hesensku inicioval demonštratívne sťatie prastarého
dubu, považovaného za pohanské sanktuárium, a z jeho dreva dal postaviť kostol zasvätený sv. Petrovi
Apoštolovi. Vita Bonifatii auctore Willibaldo, 6. In: Briefe des Bonifatius..., s. 494–495. Neskoršie príklady radikálneho konania nemeckých cirkevných hodnostárov počas christianizácie polabských Slovanov
pozri v D. Kurze, Christianisierung und Kirchen organisation zwischen Elbe und Oder, In: „Wichmann
Jahrbuch Kirchengeschichte”, 30–31, 1990–1991, s. 18–19, 21–22.
31 Powieść minionych lat, 45. Ed. F. Sielicki. Wrocław; Warszawa; Kraków: Ossolineum, 1999, s. 92–93;
P. Andrieu-Guitrancourt, Histoire de l´Empire normand et de sa civilisation. Paris: Payot, 1978, s. 152,
163; R. Sullivan, The Carolingian missionary..., s. 720; D. Kurze, Christianisierung und Kirchen organisation..., s. 18.
32 V jednom z listov po príchode rímskej misie pod vedením Augustína do anglosaského Kentu radí Gregor
kráľovi Aethelberhtovi využívať ako misijné metódy nátlak zo strany kresťanského panovníka, búranie
pohanských chrámov, využívanie strachu a napomínanie (Ep. XI, 37, z 22. júna 601). Św. Grzegorz, Listy.
Tom IV. Ed. J. Czuj. Warszawa: Pax, 1955, s. s. 95–97.
33 Nečakane a narýchlo, pravdepodobne pod vplyvom opatrníckych, povrchných a nestabilných zmien
v presadzovaní kresťanskej viery v živote anglosaskej spoločnosti, o ktorých sa dozvedá buď z aktuálnej korešpondencie alebo od nedávnej návštevy vyslancov jeho anglosaskej misie, sa rozhodol odvolať
svoje pôvodné rady kráľovi. V liste adresovanom opátovi Mellitusovi kladie dôraz na prispôsobovanie
misijných metód miestnym špecifickým podmienkam, empatiu a pastoráciu (Ep. XI, 56, z 18. júla 601).
20 Rastislav Kožiak
Uplatňovanie oboch misionárskych prístupov odráža napätie, určitú dichotómiu,
ktorá prežívala vo vzťahu cirkevnej kultúry k pôvodnej kultúre christianizovaných
národov. Na jednej strane jej odmietanie, prameniace z otvoreného nepriateľstva
a zároveň nepochopenia, na druhej strane jej čiastočné prijímanie, ktoré si vyžadovala práve evanjelizačná prax34. A tak správy z misijného terénu sú neraz v ostrom
protiklade s uzneseniami cirkevných synod, ktoré hovoria kriticky o kňazoch stavajúcich kríže a kaplnky alebo odbavujúcich omšu na rozličných miestach posvätených
pohanskou tradíciou35. Ich prístup mohol byť síce príťažlivejším a prijateľnejším pre
povrchne obrátené obyvateľstvo, no cirkev si dobre uvedomovala, že tým necháva
pootvorené dvere pre prežívanie pohanských praktík a vier. Prejavy „žitého náboženstva” v prameňoch nás však presviedčajú, že nebolo v jej reálnych možnostiach
úplne a nekompromisne odolávať pasívnemu odporu rurálneho prostredia, pričom aj
morálna a vzdelanostná úroveň kléru v misijnom prostredí bývala často mizerná36.
Je pochopiteľné, že zmena správania nemohla byť zaručená len povinným masovým krstom, deštrukciou štruktúr a miest pohanského kultu, zákazmi a nariadeniami,
Św. Grzegorz, Listy..., s. 121–122. V jedinečnom Gregorovom ponímaní potom misia splýva s pastoráciou. R. Markus, The papacy, missions and the gentes. In: Integration und Herrschaft: Ethnische
Identitäten und soziale Organisation im Frühmittelalter. Ed. W. Pohl, M. Diesenberger. Wien: Verlag der
Österreichischen Akademie der Wissenschaften, 2002, s. 40–42. Príklady obdobnej adaptácie cirkevnej
praxe na príklade kňazov vo vizigótskom Španielsku, ktorí požehnávali polia, vinice, manželské postele,
oholenie prvej brady, uvádza P. Riché, Edukacja i kultura..., s. 497.
J. Le Goff, Culture cléricale et traditions folkloriques dans la civilisation mérovingienne. In: J. Le Goff,
Pour un autre Moyen Age. Paris: Gallimard, 1977, s. 228–230.
34 Na obľúbenosť praktík týchto kňazov medzi veriacimi si sťažuje sv. Bonifác v korešpondencii
s pápežskou stolicou. Porovnaj Ep. Bonifatii, 80. In: Briefe des Bonifatius..., s. 261–262 a Ep. Bonifatii
59 (Akten der Römischen Synode von 745), s. 400–402. V podobnom duchu treba vnímať aj rozhodnutie
synody v Soissons roku 744, ktoré nariaďuje zničiť kresťanské kríže vztýčené kňazmi na miestach mimo
farností. Concilium Suessionense, VII. In: Briefe des Bonifatius..., s. 386. Ešte v roku 829 zaznieva na
synode v Paríži dôrazný zákaz sláviť liturgiu mimo vysvätených bazilík. Pozri bližšie v Concilia aevi
Karolini. Teil 2. Ed. A. Werminghoff. Hannover; Leipzig, 1908, s. 641. Monumenta Germaniae Historica,
Legum Sectio III, Concilia, Tomus II.
35 Špecifický spis z polovice 8. storočia Indiculus superstitionum et paganiarum sumarizuje 30, aj keď
niekedy možno stereotypných, predkresťanských praktík a vier, ktoré prežívali na pokresťančených územiach. Spis, ktorý vznikol v klerikálnom okolí sv. Bonifáca, bol súčasťou konciliárnych dokumentov franskej
cirkvi z rokov 734–744 a podľa novších názorov sa vzťahuje k územiu Saska. A. Dierkens, Superstitions,
christianisme et paganisme à la fin de l´ époque mérovingienne. In: Magie, sorcellerie, parapsychologie.
Ed. H. Hasquin. Bruxelles: Éditions de l´Université de Bruxelles, 1984, s. 18–26. Aj sv. Willibald, hagiograf sv. Bonifáca, sa zmieňuje o pretrvávaní pohanských zvykov medzi obyvateľstvom Durínska a Hesenska, ktoré už dávnejšie – ešte pred Bonifácovým príchodom – prišlo do kontaktu s kresťanstvom alebo
bolo dokonca pokrstené. Vita Bonifatii auctore Willibaldo, 5, 6. In: Briefe des Bonifatius..., s. 485, 495.
Sťažnosti na zlú morálku a nedostatočné vzdelanie, dokonca nekompetentnosť kňazov i niektorých biskupských hodnostárov nájdeme na viacerých miestach v korešpondencii i hagiografii sv. Bonifáca (napr.
Ep. Bonifatii, 28, 50, 51, 60, s. 101, 143–145, 151–153, 177; Vita Bonifatii, 7, s. 503), v dokumentoch
z reformátorských synod franskej cirkvi z polovice 8. storočia (napr. Concilium Germanicum. In: Briefe
des Bonifatius..., s. 378–380), ale aj v neskorších cirkevných dokumentoch (napr. pastoračné inštrukcie
pravdepodobne z roku 798 – Arnonis instructio pastoralis, V. In: Magnae Moraviae fontes historici /ďalej
MMFH/ IV. Ed. D. Bartoňková a i. Brno: Nakladatelství UJEP, 1971, s. 16).
36 Misionári, gentes a christianizácia
21
aj keď v mnohom prispôsobenými mentálnemu svetu pohanov. Ako výstižne poznamenáva Stanisław Bylina, nevyhnutná konfrontácia navzájom si cudzích svetov sa
odohrávala na omnoho rozsiahlejšom priestore javov. S kresťanským náboženstvom
prichádzal kult jediného Boha, dovtedy neznámy pohanským obyvateľom, cudzia
morálka, cudzí systém hodnôt. Prekážkou boli aj nové predstavy, pojmy a slová,
ktorým pohania vôbec nerozumeli a pre ktoré museli misionári vytvárať alebo nájsť
pendanty v „barbarských” jazykoch, samozrejme tak, aby sa čo najviac priblížili
k podstate kresťanského významu37.
Rozhodujúci význam v inkulturácii kresťanstva preto pripisuje Ludo Milis nasledovným dvom fázam christianizácie, ktoré už priamo ovplyvňovali vonkajšie
i vnútorné individuálne správanie. Spája ich s dlhotrvajúcim formovaním novej morálky, a teda so zavádzaním kresťanskej doktríny do systému kresťanských hodnôt.
Celý proces sa vyznačuje okliešťovaním kresťanského života rôznymi inštitúciami
a navonok je sprevádzaný rozširovaním siete farskej organizácie a prehlbovaním
praxe cura animarum. Až etablovanie farského systému totiž pomôže cirkvi intenzívnejšie atakovať tradičnú náboženskú mentalitu: umožní jej šíriť kresťanstvo po
celej krajine a vyvíjať nátlak na dodržiavanie cirkevných požiadaviek a regulácií38.
Formovanie novej morálky ilustruje Milis na príkladoch implantácie zachovávania nedeľného pokoja39 alebo rigoróznej sexuálnej morálky najmä do manželstva40.
Priebeh implantácií obidvoch noriem odhaľuje nasledovný mechanizmus „konverzie
do hĺbky”.
Kresťanské normy odvodené od doktríny (Biblia, patristickí autori) a formulované v normatívnych textoch (kapituláre synod) musia byť komunikované kresťanskej
verejnosti. Najpoužívanejším prostriedkom komunikácie sú kázne. Úspešnosť pastoračného procesu je následne kontrolovaná cirkevnými inštitúciami na základe miery
podobnosti normy a žitého náboženstva. Verejný život je pod dohľadom cirkevných
synod i svetskej moci, ktorá je úzko spätá s cirkevným životom a vnútorný život
zas pod drobnohľadom spovedníka počas spovede. V prípade zisteného rozdielu na37 Týkalo sa to kresťanskej predstavy nesmrteľnosti, nebies, pekla, hriechu, spásy, trojjediného Boha,
cirkvi, atď. S. Bylina, La peur et l´espérance eschatologique..., s. 195–196; M. Rouche, Double sens et
contresens dans l´acculturation et l´inculturation du christianisme en Europe durant le Haut Moyen Age.
In: Acculturation/inculturation du christianisme en Europe. Ed. H. Durel. Paris: Didier Érudition, 1998,
s. 37n. Napríklad v germánskom prostredí bolo pomenovanie pekla prevzaté z mena bohyne Hel, ktorá
podľa starej nórskej mytológie vládla krajine smrti (nem. Hölle; lat. infernum – kniž. peklo, podsvetie,
hovor. hlboko, dole). Na rozdiel od kresťanského negatívneho významu pekla, ktorý neskôr prebral aj jeho
germánsky pendant, ríša bohyne Hel pôvodne nesugerovala negatívny obraz. Bola len miestom spočinutia
mŕtvych a nie miestom, kde majú pykať všetci hriešnici. M. de Reu, The Missionaries: The First Contact
between Paganism and Christianity. In: The Pagan Middle Ages. Ed. L. Milis. b.m.: Boydell Brewer,
1998, s. 19–21. Podobne ani v slovanskom prostredí neexistoval pendant rozdeleného kresťanského
záhrobia pre „dobrých” a „zlých”.S. Bylina, La peur et l´espérance eschatologique..., s. 208.
38 B. Young, Paganisme, christianisation et rites funéraires mérovingiens, Archéologie médiévale”, 7,
1977, s. 11–12.
39 L. Milis, La conversion en profondeur…, s. 494–496.
40 L. Milis, La conversion en profondeur…, s. 491–493.
22 Rastislav Kožiak
stupuje sankcia (pri spovedi udelená spovedníkom podľa príslušného penitenciálu).
Jej cieľom je potlačiť súkromné, od normy sa odlišujúce správanie, a to opätovným
zaradením veriaceho do pastoračného cyklu. Pastoračný cyklus je ešte posilnený
stimuláciou, a to prostredníctvom asketickej praxe (pôsty, modlitby, sexuálna abstinencia) a devocionálnych praktík (náboženské púte, stimulujúce náboženské čítanie hagiografických textov). Načrtnutý pastoračný proces, ktorého ideálnym cieľom
má byť zvnútornenie kresťanských noriem v osobnom živote (na úrovni myslenia,
cítenia, svedomia, kategórií dobra a zla), nadobúda podobu uzavretého kruhu, neukončeného, stále sa opakujúceho deja. Odkrýva tým priepasť mnohých stáročí, ktorá
existuje medzi primárnou konverziou (verejný krst) a konverziou do hĺbky41.
Predstavenie a parciálne rozpracovanie Milisovho modelu christianizácie nám
dáva do rúk presvedčivejšie argumenty vnímať celý proces v historickej perspektíve tzv. dlhého trvania (longue durée). História náboženského vývoja obsiahnutá
v pojme „christianizácia” bola zložitejšia a nestabilnejšia než nás o tom presviedčajú
dobové písomné pramene a staršia cirkevná historiografia. Inkulturácia kresťanstva
nebola výsledkom mnohých okamžitých obrátení, ale dlhodobým a pozvoľným procesom, pričom, ako pripomína Wolfert van Egmond, musíme brať do úvahy aj fakt,
že rôzne sociálne skupiny sa tomuto procesu podriaďovali odlišným tempom42.
***
Nie je však jednoduché preniknúť do myšlienkového sveta jednotlivých sociálnych skupín pohanských spoločností a rekonštruovať ich vnímanie christianizácie.
Ako sme už zdôraznili vyššie, problém spočíva nielen v deficite písomných prameňov z včasného stredoveku, ale aj v ich spôsobe nazerania, keďže vznikali výlučne
v cirkevnom prostredí. Sami bádatelia sú tiež mentálnymi produktmi kresťanskej
Európy43, a tak sa niet čo čudovať, že v kontexte týchto faktorov sa historický výskum dlhodobo koncentroval skôr na životné osudy misionárov a inštitucionalizáciu
cirkvi v pohanskom prostredí. Ústrednou postavou dejín christianizácie „barbarskej”
Európy sa stal misionár (v širšom zmysle duchovný vôbec) presne tak, ako ho do
centra zápasu s pohanmi kedysi postavila hagiografická literatúra. Práve pod jej vplyvom bol obraz christianizácie v historiografii zúžený na Missionsgeschichte, pričom
ostatným subjektom bola venovaná parciálna, ak nie minimálna pozornosť.
41 L. Milis, La conversion en profondeur…, s. 494–496; L. Milis, Monks, mission..., s. 89–90. Je však
otázne, či tretia fáza christianizácie – zvnútorňovanie kresťanských hodnôt v individuálnom živote – je
tiež fázou, teda niečím, čo súvisí s postupným vývojom a prekonávaním starého v prospech nového. Tento
jav má totiž iný charakter než prvé dva. Pokým v prvých dvoch prípadoch ide o prekonávanie pohanstva
a jeho nahradzovanie kresťanstvom, v treťom prípade ide o zdokonaľovanie (nekonečné) individuálnej
morálky v rámci kresťanstva a kresťanskej spoločnosti, ktorým vlastne, ako to komentuje aj sám Milis,
prechádza každá generácia odznovu.
W. van Egmont, Converting Monks: Missionary Activity in Early Medieval Frisia and Saxony. In:
Christianizing Peoples and Converting Individuals. Ed. G. Amstrong, I. Wood. Turnhout: Brepols, 2000,
s. 39. Najzreteľnejšie je to na príklade vyšších a nižších sociálnych skupín (elity a ľudových más)
včasnostredovekej spoločnosti.
42 43 P. Urbańczyk, Władza i polityka we wczesnym średniowieczu. Wrocław: FUNNA, 2000, s. 159.
Misionári, gentes a christianizácia
23
Vitae včasnostredovekých svätcov-misionárov však vôbec neboli autormi koncipované ako histórie, a preto pri ich využívaní ako prameňov k dejinám misií je
dôležité nazerať na misijné aktivity svätca cez prizmu účelu, akému mala hagiografia všeobecne, ale aj konkrétny text individuálne slúžiť. Je ľahké si predstaviť,
ako upokojujúco museli vplývať na duchovných, ktorí sa chystali pôsobiť alebo už
pôsobili v pohanských i christianizovaných regiónoch, práve hagiografické opisy
priameho zásahu kresťanského Boha a okamžitých konverzií jednotlivcov, či celých národov. Hagiografi ponúkali mníšskemu a klerikálnemu auditóriu tiež vzory
monastických cností a biskupskej podriadenosti hodné nasledovania predovšetkým
v období reforiem – zjemňovania a organizácie – hrubého a často neusporiadaného
života súdobej cirkvi. Niektoré texty zase slúžili ideologickej propagande, snažiacej sa buď spojiť angažovanie svätca v príslušnej krajine s nárokmi na cirkevnú
jurisdikciu jeho domovskej diecézy alebo zdiskreditovať oponentov propagáciou
ich nekresťanského obrazu. Celkovo však hagiografie, ktorých hrdinom je svätec
obdarený misijným elánom, evanjelizátor pohanov, či reformátor pohanských prežitkov v povrchne pokresťančenej spoločnosti, nepostihujú úplný obraz christianizácie,
sú produktom cirkevnej kultúry, a teda aj jej „reprezentácie” náboženského vývoja.
Aktivita svätca totiž nie je jediným a osamoteným kanálom, ktorým do pohanského prostredia preniká kresťanstvo a vďaka ktorej sa tam presadzuje. Je časťou celkovej mozaiky, jedným z faktorov ovplyvňujúcich dlhodobý proces christianizácie.
Ako výstižne glosuje svoje dlhoročné výskumy včasnostredovekých misionárov
Ian Wood: „Misionársky príbeh christianizácie je len jedným z viacerých príbehov
histórie christianizácie”44.
Samozrejme pre komplexný pohľad na christianizáciu ako kultúrny proces prenikajúci jednotlivými sociálnymi štruktúrami včasnostredovekej spoločnosti je nevyhnutné prelomiť túto tradičnú, jednostrannú pramennú i výskumnú optiku a prejsť tak
na stranu „porazených”, t.j. elít a ľudových más. Záujem hagiografov a kronikárov
o ich prežívanie zmeny viery je skôr výnimočný, sústreďujú sa na výsledok – na
prijatie kresťanstva a nie na proces k nemu smerujúci. Bádatelia si preto pomáhajú komparáciami s archeologickými prameňmi. Na rozdiel od písomných prameňov, ktoré odrážajú pohľad úzkej klerikálnej elity, archeologický pramenný materiál
postihuje širšie spektrum obyvateľstva, čím odráža rôznorodejšie aspekty mentality christianizovanej spoločnosti45. Iní zas hľadajú oporu v teoretických výstupoch
I. Wood rozpracoval problematiku včasnostredovekých misionárov podrobne a kriticky vo viacerých
štúdiách i monografii: I. Wood, The Vita Columbani and Merovingian hagiography, „Peritia”, 1, 1982,
s. 63–80; I. Wood, Pagans and Holy Men, 600–800. In: Irland und die Christenheit: Bibel-studien und
Mission. Ed. P. Ni Chatháin, M. Richter. Stuttgart: Klett-Cotta, 1987, s. 347–361; I. Wood, The Missionary
life, hlavne s. 247–266.
44 45 A.-S. Gräslund, Ideologi och Mentalitet: Om religionsskiftet i Skandinavien från en arkeologisk
horisont. Uppsala: Uppsala universitet, 2001, s. 144. V domácej odbornej literatúre cenný prehľad aktuálnych archeologických interpretácií procesu pokresťančovania nedávno predstavila H. Chorvátová,
K interpretáciám a metodologickým riešeniam problematiky prijímania kresťanstva vo včasnom stredoveku z pohľadu archeológie. In: Pohanstvo a kresťanstvo. Ed. R. Kožiak, J. Nemeš. Bratislava: Chronos,
2004, s. 163–169.
24 Rastislav Kožiak
sociologických, psychologických a v poslednom období hlavne antropologických
výskumov46. Vďaka týmto interdisciplinárnym aplikáciám sa darí rekonštruovať základné atribúty myšlienkového sveta predkresťanských spoločností a na základe ich
konfrontácie s kresťanstvom potom odkrývať a typizovať modely správania pohanov
v priebehu christianizácie. Aj keď v obdobných interpretáciách je potrebné počítať
s nevyhnutnou mierou zovšeobecňovania, veď ich autori narábajú s materiálom časovo, miestne a často i kultúrne rôznorodým, ťažko si bez nich predstaviť hlbšie
úvahy nad motívmi konverzie a príčinami úspešnosti novej viery v pohanských krajinách a regiónoch včasnostredovekej Európy.
Ak by sme chceli porozumieť, ako zasiahlo kresťanstvo do tradičných hodnôt
príslušníkov pohanských spoločností a ako oni prežívali tieto zmeny, musíme – poučení hlavne náboženskou sociológiou – vnímať vzniknutú konfrontáciu v kontexte
stretu dvoch odlišných náboženských mentalít. Slovami sociológov náboženstva,
ktorí rozlišujú medzi univerzalistickým a kmeňovým/národným náboženstvom, odlišnosť vyplývala z univerzalistického charakteru kresťanstva, na hony vzdialeného
a úplne cudzieho archaickým náboženským predstavám pevne zakotveným v konkrétnom kmeňovom zázemí47.
Kresťanstvo bolo náboženstvom evanjelia, dobrej zvesti o milosti Božej spásy,
ktorá je určená všetkým ľuďom: „Boh chce, aby všetci ľudia boli spasení a došli
k poznaniu pravdy. Jeden je totiž Boh, jeden aj prostredník medzi Bohom a ľuďmi,
človek Ježiš Kristus, ktorý dal seba ako výkupné za všetkých, ako sa dosvedčilo
v plnosti času” (1Tim, 2, 4–6, podobne 1Tim, 4, 10; Lk, 1, 12; Sk, 15, 7–11; R, 1,
16). Univerzalistická predstava kresťanského Boha a univerzálna platnosť kresťanskej „pravdy” majú byť hlásané všetkým národom, až na úplný koniec obývanej
zeme (Mt, 24, 14; 28, 19; Sk 15,7; 13, 47; 28, 28) a zároveň vyzývať k činu každého
jednotlivca, lebo jedine Kristus je bránou, úzkou bránou, ktorou sa dá vojsť do kráľovstva spasených (Lk, 13, 23–29; J, 10, 9)48.
V kontexte univerzalistických ambícií kresťanstvo potom nemohlo tolerovať
(náboženské) „pravdy” iných spoločností a výzva k evanjelizácii nadobudla podobu
civilizačnej misie. Civilizačný háv misijných aktivít možno vnímať vo viacerých
rovinách. Na jednej strane ponúkal ospravedlnenie donucovacej stratégie na obráte46 Príkladom môžu byť práce, ktoré sa k takýmto aplikáciám hlásia programovo: R. Künzel, Paganisme,
syncrétisme et culture religieuse populaire au Haut Moyen Age, „Annales ESC, juillet-octobre”
1992, 4–5, s. 1055–1069; P. Urbańczyk, Władza i polityka..., s. 158–187; A. Angenendt, Mission im
Frühmittelalter: Die religiösen und sozialgeschichtlichen Rahmenbedingungen, „Zeitschrift für Missionsund Religionswissenschaft”, 88, 2004, 2, s. 99–122.
B. Wawra, Salzburg und Hamburg: Erzbistumsgründung und Missionspolitik in karolingischer Zeit.
Berlin: Duncker & Humblot, 1991, s. 15–17. Günter Kehrer bližšie charakterizuje univerzalistické
náboženstvá ako organised religions a národné ako diffused religions, čo má samozrejme svoj odraz aj
na charaktere spoločností, ktoré ich vyznávajú. G. Kehrer, Wprowadzenie do socjologii religii. Przeł.
J. Piegza. Kraków: Nomos, 1997, s. 82, 86n.
47 48 Citácia prebratá z Biblia: Písmo Sväté Starej a Novej zmluvy. Liptovský Mikuláš: Tranoscius, 1978.
K problematike univerzalistického chápania kresťanskej spásy pozri: Slovník biblické teologie. Ed.
X. Léon-Dufour. Přel. P. Kolář. Řím: Velehrad, 1991, s. 465–467. Heslo Spása.
Misionári, gentes a christianizácia
25
nie pohanov, sprevádzanej politickou a územnou expanziou49. Už v časoch neskorej antiky bývala misia zamieňaná s politickým včlenením podmanených národov
do kresťanskej rímskej ríše, a tým do rímskeho kultúrneho orbisu. Po vzore cisára
Konštantína sa aj od svetských autorít včasného stredoveku očakávalo, že budú prinášať podrobeným kráľom a národom vedomie jedinej „pravdy”, jediného Boha50.
Na druhej strane pripojenie ku kresťanskému svetu, často spečatené rituálnym prijatím do rodiny kresťanských vládcov51, stieralo hranice medzi „kresťanským” a „pohanským”, „priateľským” a „nepriateľským”, „Božím” a „diabolským”, „našim”
a „cudzím”. Pokrsteným pohanským suverénom ponúkalo politický kapitál i materiálny profit na blahobyte civilizačne vyspelejšieho kresťanského sveta, vnímaného aj
cez prizmu nezvyčajných kamenných palácov, honosnej výzdoby kamenných Božích
svätostánkov, znalosti a využiteľnosti písma, efektného systému mocenského aparátu, či vôbec celkového životného štandardu kresťanskej nobility52.
Ďalšie odpovede na otázky, čo bránilo pohanom alebo čo ich motivovalo prijať
kresťanstvo, už musíme hľadať priamo v náboženskej mentalite predkresťanských
spoločností. Ako vidieť v prácach viacerých bádateľov christianizácie, inšpirácie
k tomu nachádzajú hlavne v etnologických náhľadoch na archaické spoločnosti a ich
aplikácii do reálií včasnostredovekých gentes.
Život v archaických spoločenstvách sa vyznačuje primárne kolektívnym charakterom, kde jednotlivec vystupuje skôr ako súčasť celku, osobne podriadený kmeňovej kolektivite. Preto aj všetky závažné životné rozhodnutia sú v tomto prostredí
prijímané kolektívne, a nie individuálne. Svet archaického človeka úplne splýva so
svetom vlastného spoločenstva a s krajinou, ktorú toto spoločenstvo obýva, preto
akékoľvek vybočenie jednotlivca z kolektivity, porušenie žitého status quo, či vzdorovanie voči spoločným rozhodnutiam (prostredníctvom kmeňových rád – pozn.)
49 P. Urbańczyk, Władza i polityka..., s. 166–167.
50 R. Markus, The papacy, missions..., s. 38–42.
V politickej praxi na Východe i na Západe sa vo včasnom stredoveku stretávame s využívaním inštitúcie
kmotrovstva, kedy sa kresťanský panovník stáva patrónom krstu pohanského suveréna a jeho krstným otcom, čím medzi nimi vzniká akoby príbuzenský vzťah. Politické pozadie celého aktu je očividné a slúži
upevneniu spojeneckých zväzkov bývalých nepriateľov. Posvätenie spojenectva náboženským rituálom je
doplnené aj inými prostriedkami, napr. sobášom s dcérou kresťanského panovníka, investitúrou symbolmi politickej moci, udelením čestných politických titulov. Kmotrovstvo patrilo do politickej výbavy byzantských cisárov, merovejských, anglosaských i karolovských kráľov, no jeho využitie trebárs i v transformovanej podobe mohlo byť uplatňované i širšie. A. Angenendt, La parrainage dans le haut Moyen
Age: Du rituel liturgique au cérémonial politique. In: Clovis – histoire et mémoire I.: Le baptême de
Clovis, l´événement. Ed. M. Rouche. Paris: Université de Paris-Sorbonne, 1997, s. 247–252. O inštitúcii
kmotrovstva v byzantskej diplomatickej praxi I. Sevčenko, Misje religijne z perspektywy Bizancjum. In:
Chrześcijaństwo Rusi Kijowskiej, Białorusi, Ukrainy i Rosji (X–XVII wiek). Ed. J. Kłoczowski. Kraków:
PAU, 1997, s. 42–43. Krstom sa novokrstenec stával členom novej rodiny kresťanských panovníkov
v čele s byzantským cisárom. Tieto „rodinné pocity” a z nich vyplývajúce záväzky sa však mali týkať
nielen vzťahu kresťanského vládcu k cisárovi, ale aj voči ostatným kresťanským vládcom, členom tejto
veľkej duchovnej rodiny.
51 A. Angenendt, Das Frühmittelalter: Die abendländische Christenheit von 400 bis 900. Stuttgart; Berlin;
Köln: Kohlhammer, 1995, s. 423.
52 26 Rastislav Kožiak
znamená jeho vyčlenenie mimo spoločnosti, a tým stratu vlastnej životnej istoty53.
Teritoriálnymi hranicami spoločenstva bol zároveň vymedzený priestor pôsobnosti ním uctievaných božstiev, pričom iný kmeň mal zase vlastných bohov. Osobný
vzťah k bohom je tu nepodstatný, jednotlivec ho môže precítiť svojou spoluúčasťou
na kultovom živote spoločnosti, čím prispieva k zachovávaniu kolektívneho blaha,
a teda žitého status quo54.
Vzťah archaického spoločenstva k bohom, umocňovaný rituálnymi obradmi,
má potom vyslovene utilitárnu podobu a riadi sa zásadou reciprocity (do ut des).
Účinnosť božstiev je preverovaná v úspešnosti ich intervencie v pozemskom, hmatateľnom svete, a tak prípadný neúspech, vnímaný buď ako ich odvrátenie sa alebo
ako ich bezmocnosť, mohol byť dôvodom zmien v náboženskom systéme i božskej hierarchii. Pokým kresťanské náboženstvo prichádza s nárokom na jedinečnosť kresťanského Boha, archaické náboženstvá tolerujú existenciu božstiev iných
„ľudí” a v prospech potrieb spoločenstva sú prístupné ich včleneniu do domáceho
panteónu55. Príležitosť na zmeranie síl a demonštráciu božskej moci prichádzala napríklad s každým vojnovým ohrozením, či zámerným vojenským ťažením, najmä
ak máme na zreteli bojovný charakter germánskych kmeňov, či včasnostredovekých
reálií vôbec, pre ktoré podľa Arnolda Angenendta mali boj, vojna a víťazstvo osobitný sakrálny význam. Podobnú cestu ku konverzii cez váhanie a overenie moci
kresťanského Boha v boji, akou prešiel franský kráľ Chlodovik56, nasledovalo viacero vtedajších mocenských suverénov. Nasledujúca náhrada zlyhávajúcich starých
bohov úspešným Bohom kresťanov preto poukazuje na iné, síce „nekresťanské”,
no pohanom zrozumiteľné a pragmatické dôvody christianizácie57. Je zaujímavé, že
terminológia „hmatateľnej” prospešnosti prenikla dokonca do misijnej praxe a misi53 Napr. staroírske zvykové právo rozlišuje ako trest za závažnejšie previnenie vyhnanstvo z kráľovstva
alebo z ostrova. Potrestaný tým strácal svoj ľudský status, existenciálnu istotu a ochranu, čo mu zaisťovala
len príslušnosť k vlastnému spoločenstvu. J. Holstein, La peregrinatio pro Dei: la quête de l´idéal chez
les saints irlandais et bretons. In: Irlande et Bretagne. Ed. C. Laurent, H. Davis. Rennes: Terre de Brume,
1994, s. 58–59. Príklady zo slovanského prostredia uvádza K. Modzelewski, Barbarzyńska Europa.
Warszawa: Iskry, 2004, s. 457.
B. Young, Paganisme, christianisation..., s. 7–8; B. Wawra, Salzburg und Hamburg, s. 15; podrobnejšie
A. Angenendt, Mission im Frühmittelalter, s. 100–104.
54 55 J. Strzelczyk, Niektóre problemy chrystianizacji..., s. 79–81.
Podľa Gregora z Tours až pretrvávajúce ťažkosti vo vojne s Alamanmi mali Chlodovika donútiť, aby
požiadal o pomoc kresťanského Boha, vďaka ktorému nakoniec zvíťazil. „Ježišu Kriste [...] ak mi dopraješ víťazstvo nad týmito nepriateľmi a ak sa presvedčím o onej zázračnej moci, ktorú ľud tvojim menom
nazývaný ti prisudzuje, uverím v teba a dám sa v tvojom mene pokrstiť. Lebo vzýval som svojich bohov,
tí však, ako vidím, sú vzdialení tomu, aby mi poskytli moc. Preto verím, že nemajú žiadnu moc, ak nepomáhajú tým, ktorí ich poslúchajú”. ŘEHOŘ Z TOURS, O boji králů a údělu spravedlivých: Kronika
Franků (ďalej Kronika Franků), II, 30. Ed. J. Kincl. Praha: Odeon, 1986, s. 117–118.
56 57 A. Angenendt, Mission im Frühmittelalter, s. 105–106. Bojovníckej mentalite Germánov bol vzdialený
čisto novozákonný obraz Krista ako „baránka Božieho”. Omnoho zrozumiteľnejší a prijateľnejší bol
Kristus ako hrdinský bojovník, či slávny vojvodca, ktorý spolu so svojimi družiníkmi (apoštolmi) bojuje
proti hrozbám vonkajšieho sveta, ako ho pre saské prostredie upravil neznámy klerik v básni Heliand
(Spasiteľ) z prvej polovice 9. storočia. A. Gurevič, Nebe, peklo, svět, s. 113–114.
Misionári, gentes a christianizácia
27
onárskych kázní, ktoré všeobecne zdôrazňovali ako posmrtnú odmenu pre neofitov
skôr nadpozemské kráľovstvo Božie. V modifikovanom, utilitárnom chápaní krst už
nemusel byť len prísľubom na lepší posmrtný osud, ale ponúkal nádej na zlepšenie
kvality pozemského života i úrovne sociálnej prestíže58.
Otvorený prístup archaických náboženských systémov k cudzím vplyvom naznačuje, že pre pohanov nebolo problémom prípadné prijatie kresťanského Boha a jeho
následné začlenenie do domácej božskej hierarchie. Problém vznikal až v súvislosti
s nárokom na jeho jedinečnosť, čiže na jeho monoteistické postavenie59. Zrieknutie
sa všetkých iných bohov, tak ako to vyžadovali krstné sľuby, opakujúce striktné
posolstvo prvého prikázania – „Nebudeš mať iného boha okrem mňa”, hrozilo nielen zánikom sveta starých božstiev, ale vôbec zánikom celého sveta, tradičného,
nadčasového poriadku, ktorým sa riadilo spoločenstvo odjakživa a prostredníctvom
ktorého tvorilo pokrvnú jednotu so svojimi predkami. Archaické spoločnosti totiž
nerozlišujú medzi „sakrálnym” a „profánnym”, medzi „náboženským” a „svetským”,
sacrum preniká celým životom spoločenstva a dáva mu význam. Jednotlivé ľudské aktivity nemajú význam samé o sebe, ale ho nadobúdajú tým, ako sa podieľajú
na transcendentnej realite, ktorá ich presahuje. Vesmír, príroda a ľudská spoločnosť
tvoria jeden korporatívny celok, navzájom sa prelínajú a majú spoločnú vonkajšiu
hranicu. Preto akákoľvek zmena v jednej z častí tohto celku ohrozuje všeobecne jeho
ďalšiu stabilitu60. V tomto zmysle môžeme lepšie porozumieť vážnosti obáv, aké
S. Bylina, La peur et l´espérance eschatologique..., s. 202–203. V Kristiánovej legende spája Metod
prípadný Bořivojov krst s jeho osobným prospechom, hlavne v prísľube následného zlepšenia jeho mocenského postavenia, ochrany pred nepriateľmi i zabezpečenia vlastného rodu.. „At ille [Bořivoj]: Quid,
inquit, ob huiuscemodi rem pericli pacior vel quid boni michi conferet Christianitatis ritus? Si, inquit
presul Metudius, abrenunciaveris ydolis et inhabitantibus in eis demonibus, dominus dominorum tuorum
efficieris, cunctique hostes tui subicientur dicioni tue et progenies tua cottidie augmentabitur velut fluvius
maximus, in quo diversorum confluunt fluenta rivulorum”. Kristiánova legenda/Legenda Christiani 2. Ed.
J. Ludvíkovský. Praha: Vyšehrad, 1978, s. 18–20. V tomto kontexte si môžeme pripomenúť aj slová biskupa Daniela z Winchesteru, ktorý vo svojich misijných odporúčaniach, ako presviedčať pohanov, spájal
prijatie kresťanského Boha so zlepšením prírodných i materiálnych podmienok života. Ep. Bonifatii, 23,
s. 82 (citáciu z listu pozri vyššie v pozn. 22).
58 59 Počas pôsobenia sv. Anskara vo Švédsku mal miestnych pohanských bohov pobúriť fakt, že obyvatelia
Birki povýšili nad nich kresťanského boha. Obyvateľom však ponúkli, že ak by predsa len chceli mať
viacej bohov, tak nech radšej priradia medzi nich zosnulého kráľa Erika, ako napokon učinili. „[...] si
etiam plures deos habere desideratis et nos vobis non sufficimus, Ericum quandam regem vestrum non
unanimes in collegium nostrum accipimus, ut sit unus de numero deorum. [...] Nam et templum in honore
supradicti regis dudum defuncti statuerunt et ipsi tanquam deo vota et sacrificia oferre coeperunt”. Vita
Anskari auctore Rimberto, 26. Ed. G. Waitz. Hannoverae: Hahn, 1848, s. 56. Monumenta Germaniae
historica, Scriptores rerum germanicarum in usum scholarum, LV. Gregor z Tours sa zmieňuje o nejakých
Vizigótoch, ktorým nerobilo problém vyznávať súčasne kresťanského i pohanských bohov. „Medzi ľuďmi
sa u nás hovorí, že nie je škodlivé, ak niekto prechádza medzi pohanskými oltármi a chrámami božími
a uctieva oboje”. Řehoř z Tours, Kronika Franků, V, 43, s. 292. Podľa svedectva Bedu Venerabilisa mal
aj anglosaský kráľ Raedwald uctievať zároveň Krista i tradičných bohov, nakoľko vo svojom chráme mal
kresťanský oltár i oltárik, kde obetoval „démonom”. BHE, II, 15, s. 160.
Mircea Eliade charakterizuje svet archaického človeka ako „otvorený svet”. M. Eliade, Mýtus o věčném
návratu. Praha: Oikúmené, 1993, s. 9–10; M. Eliade, Posvátné a profánní. Praha: Česká křesťanská aka-
60 28 Rastislav Kožiak
prežívali pohanskí Prusi z prítomnosti svätého Vojtecha, ktorý ich nabádal zavrhnúť
tradičné obrady (v jeho slovníku však sacrilegos ritus – pozn.): „Kvôli takýmto
ľuďom [...] naša zem nedáva úrodu, stromy neplodia, staré zvieratá hynú a nové
sa nerodia. Odíďte rýchle z nášho územia, lebo ak sa čo najskôr nevzdialite, zahyniete po krutom mučení biednou smrťou”61. Dramatickosť celej situácie pre celé
spoločenstvo stupňujú dokonca hrozby pre tých príslušníkov, ktorí svätca priviedli
a sprevádzali po krajine: „Tým potom, ktorí sídlili pri vstupe do kráľovstva a dobrých cudzincov pustili až na toto miesto, vyhrážali sa smrťou: soptiac hnevom sľubovali, že im zapália domy, rozdelia si ich majetok a manželky a deti predajú”62.
Podobne agresívnej odozvy sa ušlo i českému kniežaťu Bořivojovi po návrate z Moravy, kde spolu so svojimi družiníkmi prijal krst a s ním aj nový, kresťanský zákon.
Zapudenie „otcovských mravov”, reprezentujúcich všeobjímajúcu tradíciu, ho stálo
vyhnanstvo, dokonca bezmála by bol prišiel o život63.
Ciest, ktorými prenikalo kresťanstvo do pohanských spoločností a prostredníctvom ktorých boli pohania konfrontovaní s prejavmi i vymoženosťami kresťanskej
kultúry, bolo vo včasnostredovekej Európe viacero. Kresťanskí vyslanci, kresťanskí
demie, 1994, s. 113–116; D. Třeštík, Křest českých knížat 845 a christianizace Slovanů, „Český časopis
historický”, 92, 1994, 3, s. 443–452; K. Modzelewski, Barbarzyńska Europa, s. 454–461. Mnohovravným
príkladom sú odpovede pápeža Mikuláša I. na otázky obráteného bulharského kniežaťa Borisa o rozmanitých stránkach kresťanského učenia a náboženskej praxe. Responsa Nicolai papae I. ad consulta Bulgarorum. In: MMFH IV, s. 42–107. Z obsahu otázok vyplýva, že Bulhari nerozlišovali medzi
náboženskými a svetskými záležitosťami, resp. záležitosťami týkajúcimi sa „viery” a verejného života.
Prijatie kresťanstva vnímali ako prijatie nového poriadku, nového zákona, ktorý prestupuje všetky roviny života spoločenstva. Bulharský vládca sa radil s pápežom, či môžu naďalej tiahnuť do boja s konským chvostom ako vojenskou štandardou (XXXIII, s. 66), či ženy môžu naďalej nosiť nohavice (LIX,
s. 82–83), či môžu naďalej využívať osvedčené liečivé účinky určitého kameňa (LXII, s. 85), či môžu
naďalej skladať prísahu pri meči (LXVII, s. 88), či môžu naďalej chorým kvôli uzdraveniu priväzovať pod
krkom liečivú pásku (LXXIX, s. 93), či môžu jesť zvieratá a vtáky, ak neboli zabité nožom, ale úderom
rany (XC, s. 98) a tiež ohľadom ďalších otázok, ktoré sa týkali skôr vymožiteľnosti svetského práva, napr.
ako potrestať vzbúrencov voči kráľovi (XIX, s. 62), nepozorných strážcov hraníc (XXV, s. 64), vrahov
príbuzných (XXVI, s. 65), zlodejov dobytka (XXXI, s. 66),.... Samotný pápež sa divil nad otázkami,
ktoré sa podľa neho týkali svetských záležitostí a odporúčal ich riešenie podľa svetských zákonníkov
(XIII, s. 55). Nerozlišovanie medzi ius divinum a ius humanum dokladá aj samotné označenie prijatia
kresťanského náboženstva ako prijatia nového „zákona”, ktorý považovali niektorí z bulharských neofitov
za zlý, a preto sa voči nemu vzbúrili: „[...] qualiter autem illi, postquam baptizati fuerunt, insurrexerint
unanimiter cum magna ferocitate contra vos, dicentes non bonam vos eis legem tradidisse, volentes etiam
vos occidere et regem alium constituere [...]” (XVII, s. 59).
61 „Propter tales, inquiunt, homines terra nostra non dabit fructum, arbores non parturiunt, nova non
nascuntur animalia, vetera moriuntur Exeuntes exite de finibus nostris; si citius non retro pedem ponitis,
crudelibus poenis afflicti mala morte peribitis”. Bruno z Querfurtu, Život svatého Vojtěcha, 25, s. 103.
62 „Illi vero qui in ingressu regni positus bonos hospites eo loci dimisit, mortem minantur: domum incendere, divisis rebus uxores et filios vendere spumante ira pollicentur”: Bruno z Querfurtu, Život svatého
Vojtěcha, 25, s. 103.
63 „Populum cunctum Boemorum in furorem principis accendit, eo quod paternos mores relinqueret et
novam atque inauditam sanctitatis legem Christianorum arriperet. Surgunt adversus eum uno animo
eademque sentencia suisque eum a finibus perturbare conantur, seu eciam vitam auferre moliuntur”.
Kristiánova legenda, 2, s. 20.
Misionári, gentes a christianizácia
29
dobyvatelia, kresťanskí obchodníci, kresťanskí zajatci, zapálení hlásatelia evanjelia z radov kresťanského duchovenstva, tí všetci patrili medzi prvých, ktorí priamo
i nepriamo sprostredkovávali pohanom povedomie o existencii kresťanského boha
a reáliách kresťanského sveta. No spôsob, akým sa kresťanstvo v týchto spoločnostiach prijímalo, bol skoro vždy rovnaký. Medzi historikmi sa už dokonca ustálil
ako topoi, podopretý i súhlasom archeológov, podľa ktorého kresťanstvo prijímali
najskorej elitné vrstvy pohanských spoločností, odkiaľ sa následne vydalo na cestu
medzi široké ľudové masy. V zhode s referenciami súdobých prameňov to mali byť
lokálni vládcovia, ktorí ako prví prijímali krst a s ním aj nový a v mnohom odlišný,
kresťanský „zákon”. Ústredné mocenské sídla vládnej elity sa preto stávali miestom,
kde sa konali prvé konverzie a kde tiež vyrástli prvé centrá nového náboženstva.
Z dobových opisov konverzií však vyplýva, že panovník sa nerozhodoval sám,
ale radil sa a hľadal dohodu vo svojom najbližšom okolí. Takto sa podľa Gregora
z Tours musel o prijatí krstu poradiť franský kráľ Chlodovik najprv so svojim ľudom. Až potom, čo získal jeho jednomyseľný súhlas, sa mohol dať spolu so svojimi
družiníkmi pokrstiť64. Rovnako anglosaský kráľ Edwin sa najskôr radil so svojimi
prednými priateľmi a radcami, šľachticmi a starcami, ba dokonca aj s pohanským
kňazom. Nie sám, ale tiež spolu so svojimi šľachticmi a početnou časťou svojho
ľudu následne podstúpil krstový obrad65. Švédsky kráľ Björn, ktorý držal ochrannú
ruku nad misijnou činnosťou sv. Anskara, mal podľa svätcovho hagiografa povoliť
hlásanie kresťanského evanjelia v krajine (len) po dohode cum suis fidelibus66. Ba
dokonca knieža Vladimír I., ktorého násilná christianizácia vzbudzuje dojem akoby osobnej arbitrárnosti, dopredu konzultoval so svojimi bojarmi a starcami, aké
náboženstvo zaviesť na Rusi67. Mechanizmus prijímania kresťanstva sa v uvedených prameňoch opakuje v dosť širokom chronologickom i geografickom rozpätí
a zdá sa byť príznačný pre celý včasný stredovek68. V kontexte vyššie predstave64 Na výzvu sv. Remígia, aby sa nechal pokrstiť, franský kráľ odpovedal: „S potešením som ti, svätý otče
naslúchal, ale zostáva mi jedno: ľud, ktorý ide so mnou, nedovolí, aby som opustil jeho bohov. Ale pôjdem
a prehovorím k nim podľa tvojich slov. Keď sa následne so svojim ľudom stretol [...] a skôr než prehovoril, zvolali všetci akoby jedným hlasom: Zapudíme smrteľných bohov a sme pripravení nasledovať Boha
[...] nesmrteľného”. „Kráľ napokon prijal krst a „z jeho vojska bolo pokrstených viac ako 3000 ľudí”.
Řehoř z Tours, Kronika Franků, II, 31, s. 118–119.
65 BHE, II, 13–14, s. 156–158.
66 Vita Anskari, 9, s. 30–32.
67 Powieść minionych lat, 42, s. 84–86.
Napr. v prípade prijatia krstu uhorským kniežaťom Gejzom môžeme taktiež predpokladať, že rozhodnutie museli najprv odobriť čelní predstavitelia politicky i vojensky vládnucej vrstvy, ktorí sa s ním nechali pokrstiť. Menšia svätoštefánska legenda spomína, že knieža Gejza omnes militie sue comites obrátil
k uctievaniu pravého Boha. Legenda minor S. Stephani regis. In: Scriptores rerum Hungaricarum II. Ed.
E. Szentpétery. Budapest, 1938, s. 394. Nepriamo tomu nasvedčuje fakt, že ešte v priebehu nasledujúcich
dvadsiatich rokov od prijatia krstu zohrával v závažných rozhodnutiach kniežaťa významnú úlohu obecný
snem (per commmunis consilium colloquii) popredných veľmožov s družiníkmi (Ungarie primatibus cum
ordine sequenti), čo dokladá jeho zvolanie kvôli potvrdeniu nástupnického práva Gejzovho syna Štefana.
Legenda maior S. Stephani regis. In: Scriptores rerum Hungaricarum II, s. 381.
68 30 Rastislav Kožiak
ného kolektívneho charakteru archaických spoločností v ňom môžeme vidieť ohlas
korporatívnej dohody, bez ktorej nebolo možné zrealizovať závažné zmeny v živote
spoločenstva. Zmena náboženstva si vyžadovala právny akt, spoločné rozhodnutie
politicky a vojensky vládnucej elity, ktoré by v korporatívnom zmysle bolo možné
vzťahovať na celý gens69.
Zdá sa však, že kolektívne rozhodnutie nemuselo vyriešiť problém s prijatím
kresťanstva a časť spoločnosti, samozrejme vrátane elity, sa nemusela dať presvedčiť, čím vznikalo riziko pre obráteného panovníka a jeho najbližšie okolie. Ako si
všimol A. Angenendt, v dynastickej politike mnohých len nedávno obrátených panovníkov, ostrovných i kontinentálnych, zostávali ich nástupnícki synovia nepokrstení.
Mohlo by to podľa neho naznačovať na určitý druh kalkulácie ako zabezpečiť dynastickú kontinuitu v prípade pohanskej vzbury, nakoľko nepokrstený kráľovský syn
by mohol bez problémov prebrať moc v krajine do vlastných rúk, čo sa v niektorých
prípadoch naplnilo70.
***
Prezentovaný pohľad na základné problémy súčasného výskumu christianizácie
vo včasnom stredoveku odhaľuje naplno zložitosť a často aj protirečivosť celého procesu. Porozumieť mu, znamená pripustiť k slovu „všetkých” jeho účastníkov a ich
výpovede konfrontovať v dobovom sociálnom i kultúrnom kontexte. Zmenu „viery”,
ktorou prechádzali pohanské gentes, je preto potrebné vnímať komplexnejšie ako
kultúrnu konfrontáciu pohanstva a kresťanstva, v ktorej spolupôsobili silné akulturačné prvky. Jej výsledkom nebola hneď kompaktná kresťanská kultúra, prechod k nej
bol zložitý a dlhodobý, determinovaný „uvoľňovaním starých a krehkosťou nových
väzieb a štruktúr”71.
Spätosť christianizácie v jej počiatkoch s elitnými vrstvami pohanských spoločností hovorí zas jasne o politickom charaktere takýchto konverzií. Christianizácia
bola totiž súčasťou širšieho komplexu dynamických, navzájom prepojených sociálnych procesov, ktoré v priebehu včasného stredoveku pretvárali politickú, sociálnu a kultúrnu podobu etník obývajúcich rôzne oblasti európskeho kontinentu. Ako
69 A. Angenendt, The conversion of the Anglo-Saxons considered against the background of the early
medieval mission. In: Mercati e mercanti nell´alto medioevo: L´area euroasiatica e l´area mediterranea.
Spoleto: Centro Italiano di studi sull´alto medioevo, 1993, s. 748–749.
Z viacerých ostrovných i kontinentálnych príkladov, ktoré uvádza A. Angenendt, spomeňme aspoň:
Eadbalda – nepokrsteného syna kentského kráľa Aethelberhta, ktorý ako prvý anglosaský panovník prijal
krst; synov východoanglického kráľa Raedwalda, ktorí prijali krst až po smrti svojho otca; Vladimíra
– syna kresťanského bulharského kniežaťa Borisa, ktorý sa pridal na pohanskú stranu alebo Svjatoslava
a Vladimíra – nástupcov kňažnej Oľgy, ktorí zotrvávali pri starých vierach. Opačný prípad, ale tiež so zámerom zabezpečiť kontinuitu vlády kniežacej rodiny aj pod cudzím (bavorským) mocenským patronátom,
pochádza z včasnostredovekého Korutánska, kde pohanský knieža Borut nechal svojho syna a synovca
ako rukojemníkov bavorského vojvodu Odila pokrstiť a vychovať v kresťanskej viere. A. Angenendt, The
conversion of the Anglo-Saxons..., s. 750–754.
70 L.E. von Padberg, Odin oder Christus, s. 276; A. Avenarius, Byzantská kultúra v slovanskom prostredí
v 6.-12. storočí. Bratislava: Veda, 1992, s. 10n.
71 Misionári, gentes a christianizácia
31
červená niť sa celým historickým obdobím vinie premena politických a sociálnych
štruktúr kmeňovej spoločnosti na štátnu spoločnosť, pri ktorej práve kresťanstvo
zohralo úlohu ideologického svorníka. Nové, univerzálne náboženstvo nielenže prestupovalo hranicami lokálnych, kmeňových spoločností, spätých s vlastnými kultmi,
čím napomáhalo v ich spájaní do väčších politických celkov, no zároveň na úkor tradičných kmeňových inštitúcií koncentrovalo moc v rukách kresťanského panovníka
a jeho nobility.
Conversio Gentum and Christianization in Early Middle Ages
Abstract
The view on basic problems of the contemporary research of christianization in early
Middle Ages presented here reveals the complexity and also ambiguity of this process. For
its comprehension is important to listen to all the participients and their opinions discussed
in the social and cultural context of that time. The change of the belief, which pagan gentes
underwent, should be understood in a more complex view as a cultural confrontation of
paganism and christianity, where very strong acculturation influence took its part. Its result
did not immediately compact the christian culture, but the transition was a complex one, took
much time and was given by the releasing of the old and coming into existence of the fragile
new structures.
Conjunction of an early christianization with elite people of pagan societies gives clear
evidence of a political character of this conversing. Christianization was a part of a wider
complex of mutually interweaved social processes which in early Middle Ages were changing
political, social and cultural habits of the various ethnic groups living in the areas of the
European continent. Resembling the red thread is a transformation of the political and social
structures of the tribe society into the society of the state, where christianity played the big
role. A new, universal religion not only transited bordiers of local tribal societies and helped
integration of them into larger groups, but it also integrated the power into the competence of
a christian ruler and his nobility at the expense of traditional tribal institutions.
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Krzysztof Polek
Wojna saska Karola Wielkiego
i jej konsekwencje
Wśród przeciwników, z którymi za rządów Karola Wielkiego Frankowie prowadzili wojny, szczególnie miejsce zajmowali Sasi. Walka z nimi zasługuje na bardziej
wnikliwe omówienie nie tylko ze względu na czas jej trwania, lecz przede wszystkim na niespotykany dotychczas klimat towarzyszący jej wybuchowi. Ponadto wydarzenia, jakie rozegrały się w 3. ćwierci VIII i na początku IX w., stanowiły kolejną
fazę kształtowania się nowego obrazu politycznego i kulturowego wczesnośredniowiecznej Europy.
Warto zaznaczyć, że antysaskie nastawienie historiografii frankijskiej nie było
wyłączną domeną okresu karolińskiego. Jeszcze w okresie merowińskim u takich
autorów, jak Grzegorz z Tours, Fredegar czy jego kontynuatorzy spotkać można
pejoratywne wypowiedzi dotyczące Sasów. Również historiografia frankijska w epoce karolińskiej nawiązywała pod tym względem do opinii autorów merowińskich.
Wspólną cechą tych relacji było ukazanie negatywnego wizerunku Sasów – buntowników, nieposkromionych w dążeniu do wyrządzania szkód Frankom, łamiących
zawarte układy, a także uchylających się od płacenia królom frankijskim należnego
im trybutu1. Historiografia karolińska wzbogaciła katalog negatywnych cech Sasów
poprzez ukazanie ich nie tylko jako dzikich i groźnych przeciwników, ale przede
wszystkim jako pogan, wrogo nastawionych do chrześcijaństwa. Zatem klimat do
uznania wojny saskiej za konflikt nie tylko militarno-polityczny, lecz także – a może
nawet szczególnie – postrzegany w kategoriach religijnych i kulturowych przygotowany został jeszcze przed objęciem władzy przez Karola Wielkiego.
Gregorii episcopi Turonensis historiarum libri X, ed. B. Krusch, MGH SRMerov. 1.1, Hannover 1937,
II c. 16, s. 64; VI c. 10; X c. 9 s. 491–492 (dalej cyt. Grzegorz z Tours, LH); Chronicarum quae dicuntur
Fredegarii scholastici libri IV, ed. B. Krusch, MGH SRMerov. 2, Hannover 1888, III c. 51, s. 107, 68,
111; IV c. 38 s. 138 (dalej cyt. Fredegar, Chronica,); Continuationes Fredegari, ed. B. Krusch, MGH
SRMerov. 2 Hannover 1888, c. 11(108), s. 175; c. 19, s. 177; c. 31 (117), s. 181; ARF, a. 747, s. 6;
a. 748 s. 6, 8 (relacje dotyczące ucieczki Grifona do Sasów); H. Zettel, Das Sachsenbild der Franken in
zeitgenossischen Quellen der Merowinger- und Karolingerzeit, „Studien zur Sachsenforschumg” Bd 6:
1987, s. 269–277.
1 34 Krzysztof Polek
Wątek religijny wyraźnie wyeksponował kontynuator kroniki tzw. Fredegara2.
ukazując Sasów jako niezdolnych do dotrzymania wcześniej złożonych obietnic,
których jedynie obawa przed groźbą użycia siły przez Franków skłania do zawarcia
pokoju. Ten ton wypowiedzi odnajdujemy również w zapiskach Roczników królestwa Franków, we fragmentach odnoszących się do przebiegu działań wojennych
Karola na terytorium saskim w pierwszej fazie walk (lata 772–776)3. W relacjach
tych bardzo wyraźnie podkreślono aspekt religijny, leżący u podstaw postępowania
Franków wobec Sasów.
Zastanawiając się nad przyczynami wybuchu wojny należy pamiętać, że napięcie w stosunkach frankijsko-saskich utrzymywało się co najmniej od końca VII w.
Nie bez znaczenia był także fakt, że granica przebiegała przez tereny pozbawione
naturalnych przeszkód, co stanowiło powód do wybuchu zatargów. Ponadto w trakcie ekspansji z przełomu VII/VIII w. Sasi opanowali terytoria położone blisko środkowej Nadrenii, które wraz z ziemiami znajdującymi się nad Skaldą i Mozą, stanowiły centralne dzielnice państwa frankijskiego zarówno w czasach Merowingów,
jak też za ich następców. Dlatego dążenie do zapewnienia im bezpieczeństwa stało
się istotnym motywem w polityce Karola Wielkiego wobec plemion saskich. Innym
newralgicznym regionem były tereny nad Menem i Neckarem, które zapewniały połączenia strefy nadreńskiej z Bawarią, Alamanią, Italią a także najdalej na wschód
wysuniętymi frankijskimi dzielnicami, jak Hesja i Turyngia. Duża koncentracja
ośrodków grodowych funkcjonujących na tym terenie w okresie merowińskim, jak
też za rządów pierwszych Karolingów wskazuje na znaczenie kresów wschodnich
w polityce państwa frankijskiego4.
Chociaż już za rządów Pepina III Krótkiego Frankowie zdołali podporządkować sobie niektóre z saskich okręgów położonych w strefie nadgranicznej5, to jednak
dopiero jego syn i następca, Karol, przystąpił do systematycznego podboju Sasów.
W trwającej 32 lata wojnie wyodrębnić można trzy zasadnicze fazy jej przebiegu,
2 Continuationes Fredegari, ed. B. Krusch, c. 31 (117), s. 181.
Annales regni Francorum inde ab a. 741 usque a. 829 qui dicuntur annales Laurissenses maiores et
Einhardi, hrsg. F. Kurtze, MGH SRGerm. 6, Hannover 1895 (reed. 1950), a. 772–776, s. 32–48 (dalej
cyt. ARF), Franków przedstawiono jako realizujących cele mające służyć na chwałę Boga, innym razem
wystąpili oni jako boży mściciele.
3 O zagrożeniu saskimi napadami na tereny Hesji północnej informuje Vita Sturmi,c. 5, ed G.H. Pertz,
MGH SS 2:1829, s. 367; K. Weidemann, Archäologische Zeugnisse zur Eingliederung Hessens und
Mainfrankens in das Frankenreich vom 7. bis zum 9. Jh. [w:] „Nationes” Bd 2: 1975 (Atlhessen im
Frankenreich), s. 103–113; W. Schlesinger, Zur politischen Geschichte der fränkischen Ostbewegung vor
Karl der Großen, s. 35–61.
4 Annales Mettenses priores, ed. B. von Simson, MGH SRG in usum scholarum 10, Hannover 2005
(dalej cyt. AMP) a. 745, s. 36, a. 748, s. 41 (Nordosquades) podejmowano wówczas próby chrystianizacji
miejscowej ludności; kolejne kampanie połączone z rozszerzeniem frankijskiej zwierzchności podjęto po
koronacji Pepina III, ARF, a. 753, s. 10; Ann. q.d. Einhardi, a. 753, s. 11; ARF, a. 758, s. 16; Ann. q.d.
Einhardi, a. 758, s. 17; Contin. Fred., c. 19, s. 177, c. 35 (118), s. 183.
5 Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje
35
w czasie których doszło do zmian w polityce Karola wobec Sasów. Pierwsza faza
obejmowała lata 772–776; druga – 777–785, a trzecia – 792–804.
W 772 r. Karol zwołał w Wormacji zjazd, na którym zapadły decyzje dotyczące
wojny z Sasami. Jako bazę wypadową do działań na północy wybrano środkową
Nadrenię i północną Hesję, skąd armie ruszyły na tereny południowej Westfalii oraz
w dorzecze rzeki Diemel. Główne uderzenie skierowano w środkową część saskiego terytorium (Engern). W pierwszej fazie operacji celem wojsk frankijskich było
zdobycie saskich grodów, rozmieszczonych w strefie nadgranicznej i broniących
dostępu do wnętrza kraju. Dużym sukcesem zakończyło się opanowanie jednego
z ważniejszych z nich – Eresburga, położonego nad górnym biegiem rzeki Diemel6.
Operujące w tym rejonie oddziały frankijskie dotarły do miejsca o szczególnym dla
Sasów znaczeniu (Irminsul), które następnie po trzech dniach zostało przez nich doszczętnie ograbione i zniszczone7. Wydarzenie to miało przede wszystkim wydźwięk
propagandowy (Irminsul nie odgrywało żadnego militarnego znaczenia), przyczyniając się do utrwalenia wizerunku Karola jako zwycięskiego wodza i propagatora wiary chrześcijańskiej8. Po przełamaniu saskiej obrony w strefie nadgranicznej oddziały
frankijskie skierowały się na północ w kierunku doliny Wezery, zmuszając miejscową ludność do uznania zwierzchności króla Franków. Jako gwarancję dotrzymania
umowy Sasi musieli przekazać zakładników.
Wkrótce po tym, jak Frankowie wycofali się częściowo z zajętych ziem, pozostawiając tylko załogi w grodach, Sasi przygotowali powstanie. Okolicznością dla
nich sprzyjającą było zaangażowanie militarne Karola na terenie Italii, gdzie rozgrywała się ostatnia faza wojny przeciwko Longobardom. Wykorzystując element
AFR a. 772, s. 32, 34; G. Mildenberger, Eresburg. II: Archäologisches, RGA 7:1989, 477–478;
F. Schwind, Eresburg. I: Historisches, Reallexikon der Germanischen Altertumskunde 7:1989, s. 478–482
(dalej cyt RGA).
6 Lokalizacja Irminsul pozostaje nieustalona. Według relacji autora AR F a. 772, s. 26 jego opanowanie
nastąpiło w tym samym czasie, kiedy wojska frankijskie zdobyły gród Eresburg. Także relacja Poetae
Saxonis Annalium de gestis Caroli Magni imperatoris libri quinque a. 771–814, ed. G.H. Pertz, MGH
SS 1, Hannovere 1826, a. 772 s. 228 wskazuje wyraźnie na obszar w pobliżu wymienionego grodu.
Możemy przypuszczać, że Irminsul znajdowało się w południowo-wschodniej części saskiego terytorium.
7 Zbieżność nazwy Irminsul z saskim bogiem o tym samym imieniu dała podstawę do utożsamiania
tego miejsca z istnieniem ośrodka kultu i funkcjonującej w nim świątyni, gdzie znajdowały się spore
ilości srebra i złota, ARF a. 772, s. 32, 34.; Ann. q d. Einhardi, a. 772, s. 33, 35. Obecnie uważa się, że
Irminsul to pomnik wzniesiony przez Sasów na pamiątkę zwycięstwa nad Turyngami, H.-D. Kahl, Karl
der Grosse und die Sachsen. Stufen und Motive eine historischen „Eskalation”, [w:] Politik, Gesellschaft,
Geschichtsschriebung. Geissener Festgabe für Frantisek Graus zum 60 Geburtstag, Hrsg. H. Ludat,
R.C. Schwinges, Köln-Weimar 1982, s. 55–59; M. Springer, Irminsul. I: Historisches, RGA 15:2000,
s. 504–505; o aspektach religijnych i kosmologicznych dotyczących tego miejsca i jego funkcji zob.
A. Leube, Sachsen, [w:] Die Germanen. Geschichte und Kultur der germanischen Stämme in Mitteleuropa,
Hrsg. B. Krüger, Bd 2, Berlin 1983, s. 468; M. Maier, Irminsul. I: Historisches, §2–3:Sprachliche
Deutung. Religionsgeschichtliche Interpretation, RGA 15:2000, s. 505–506; o kultach pogańskich Sasów
związanych z oddawaniem czci źródłom i świętym drzewom zob. relację Rudolfa z Fuldy, Translatio
Alexandrii filii Felicitates, ed. G.H. Pertz, MGH SS 2:1829, s. 674–676.
8 36 Krzysztof Polek
zaskoczenia, powstańcy zdobyli gród Erseburg, a następnie dokonali wypadu na
teren sąsiedniej Hesji północnej. Tu ich celem stały się tamtejsze grody – Büraburg
i Fritzlar9. Frankowie z dużym trudem zdołali powstrzymać dalsze działania Sasów.
Walki wznowiono w 774 r., kiedy po zakończeniu wojny w Italii Karol mógł
przerzucić przeciwko rebeliantom większe siły na północ. Z relacji Annales regni
Francorum dowiadujemy się, że prowadzenie działań militarnych na saskim terytorium powierzono czterem oddziałom (mittens quatuor scaras)10. Główny ciężar walk
w 775 r. skoncentrowany został na obszarze Westfalii i Engern. W toku kampanii podejmowanych z udziałem znacznych sił, Frankowie zdołali wyprzeć Sasów i odzyskać panowanie nad ważnymi grodami znajdującymi się w południowo-zachodniej
Westfalii: Eresburguem oraz Hohensyburgiem. Mimo oporu Sasów oddziały Karola
przejęły kontrolę nad dużą częścią ziem położonych na północ od rzeki Lippe oraz
w dorzeczu górnej Wezery11. Po zwycięstwach odniesionych w walkach z Sasami
w rejonie Brunisbergu oraz pod Lübbecke (in loco qui dicitur Lidbach)12 pozycja
wojskowa Franków została wzmocniona. Zdołali oni odeprzeć Sasów i obronić zajęte pozycje, ponadto kontrolowali tereny położone na północ od rzeki Lippe aż po
Bramę Westfalską, co otworzyło im drogę do wnętrza ziem saskich. Dla strony frankijskiej dużym sukcesem było także poparcie, jakiego udzieliły im niektóre z saskich
rodów, opowiadając się po ich stronie, a interwencja sił na czele z Karolem przyczyniła się do zaprowadzenia spokoju na terenie Westfalii. Wojska dowodzone osobiście
przez Karola sforsowały Wezerę i uderzyły na Sasów pod Brunisbergiem, odnosząc
nad nimi zwycięstwo. Tymczasem inny odłam Sasów zaatakował siły frankijskie
pod Lübbecke, docierając aż do wnętrza ich obozu. Karol – zaalarmowany o nagłym ataku nieprzyjaciela, ruszył z odsieczą, zadając Sasom duże straty, co uchroniło
Franków przed widmem klęski13.
Rezultatem prowadzonych w tej fazie wojny działań było opanowanie znacznej części saskiego terytorium od Lippe i Ruhr na południu aż po dorzecze górnej Wezery i Bramę Westfalską (Westfalia i Engern). W obozie nad rzeką Ocker
pokonane plemiona saskie zmuszone zostały do uznania władzy Karola nad sobą.
Najpierw uczynił to wschodni odłam Sasów (Austreleudi Saxones), a w ślad za nimi
przysięgę wierności złożyli Angrariowie (= Westfalowie). Gwarantem dotrzymania
zawartej umowy stali się zakładnicy, których pokonane plemiona musiały wyznaARF a. 773, s. 38, z relacji dowiadujemy się o podpaleniu przez Sasów tamtejszego kościoła (basilica).
9 10 ARF a. 774, s. 40 źródło podaje, że w trakcie walk nad Wezerą Sasi ponieśli znaczne straty, a Frankowie
zawdzięczali zwycięstwo pomocy Opatrzności Bożej. W działaniach uczestniczyły aż cztery elitarne oddziały jazdy, scarae.
ARF a. 775, s. 40. Odosobniona pozostaje relacja Ann. Santgallensis Boduz, a. 777, ed. G.H. Pertz,
MGH SS I, Hannoverae 1826, s. 63 o dokonywanych podczas tej fazy walk chrztach miejscowej ludności.
11 12 ARF a 775, s. 42.
13 ARF, a. 775, s. 41; redakcja późniejsza Ann. q. d. Einhardi, a. 775, s. 43.
Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje
37
czyć14. Zależność oraz ciężkie warunki pokoju, jakie narzucili im zwycięzcy, stały
się w przyszłości zarzewiem kolejnych konfliktów.
Wkrótce, bo już w 776 r., doszło kolejnego powstania antyfrankijskiego, które wybuchło w momencie, gdy Karol zmuszony był interweniować w Italii. Wykorzystując
element zaskoczenia, Sasi opanowali na powrót ziemie w górnym dorzeczu Diemel
wraz z grodem Eresburgiem, który został zdobyty w toku zażartych walk15. Ciężkie
boje toczyły się też o zdobycie kolejnego ważnego grodu, znajdującego się w strefie
nadgranicznej – Hohensyburga16. Dopiero pod koniec roku wojskom Karola udało
się spacyfikować tereny objęte powstaniem i ponownie odzyskać nad nimi kontrolę.
Gwarancją pokoju miała być przysięga, do złożenia której możni sascy zmuszeni
zostali w obozie frankijskim położonym u źródeł rzeki Lippe. Jednocześnie uznano
władzę króla Franków17.
Efektem czterech lat wojny było opanowanie Westfalii i Engern aż po Bramę
Westfalską, co otwierało Frankom drogę w głąb saskiego terytorium. Wkrótce Karol
przystąpił do budowy rezydencji w Paderborn, będącym odtąd najważniejszym
punktem oparcia Franków na zajętych terenach18. O wyborze tego miejsca zadecydowała jego doskonała lokalizacja, pozwalająca koordynować działania wojskowe
zarówno w Westfalii, jak i na pozostałych terenach Sasów. Dzięki bliskości szlaków
komunikacyjnych Paderborn miał zapewnione połączenia z Nadrenią i Hesją. Pełniły
one funkcję baz dla oddziałów frankijskich, prowadzących działania wojskowe
na ziemiach Sasów. Wymownym śladem frankijskiej obecności na wymienionych
terenach była odbudowa grodu Eresburg, który kilkakrotnie przechodził z rąk do rąk
walczących stron19. W Rocznikach królestwa Franków znajduje się także wzmianka o istnieniu kościoła na terenie innego z grodów, Hohensyburga20. Pojawienie się
ARF a. 775, s. 42. Przy tej okazji źródło przekazało imiona saskich przywódców, uczestniczących
w rokowaniach z Karolem. Byli to Hassi (wg Ann. q. d. Einhrdi, a. 775, s. 41 Hessi), sprawujący władzę
nad wschodnim odłamem Sasów oraz Bruno.
14 15 ARF, a. 776, s. 44; Ann. q. d. Einhardi, a. 776, s. 45, 47.
16 ARF, a. 776, s. 44, 46.
ARF, a. 776, s. 46, 48. Z relacji roczników wynika, że Sasi licznie przybyli wraz z rodzinami do frankijskiego obozu, a wielu z nich zdecydowało się na przyjęcie chrztu.
17 18 H.-D. Kahl, Karl der Grosse und die Sachsen, s. 70 i 113, przyp. 50. Dotychczasowy stan badań
w zakresie rozplanowania siedziby monarszej przedstawia S. Gai, Die Pfalz Karls des Großen in Paderborn,
[w:] 799 – Kunst und Kultur der karolinderzeit. Karl der Große und Papst Leo III. in Paderborn. Beiträge
der Ausstellung Paderborn 1999, Hrsg. Ch. Stiegemann und M. Wemhoff, Mainz 1999, Bd 3, Mainz 1999,
s. 183–196 (dalej cyt. Kunst und Kultur); taż, Paderborn, RGA 22:2003, s. 435–443; U. Lobbedey, Zu
engetieften Räumen im früh- und hochmittelalterlichen Kirchen, „Frühmittelalterliche Studien”. 20:1986,
s. 395–396 (dalej cyt. FMSt).
W. Best, R. Gensen, Ph.R. Hömberg, Burgenbau in einer Grenzregion, [w:] Kunst und Kultur, Bd
3, s. 332–335. Znaczenie wojskowe i administracyjne zachował on do X w. F. Schwind, Eresburg.
I: Historisches, RGA 7:1989, s. 478–482.
19 20 ARF, a. 776, s. 44.
38 Krzysztof Polek
w tym okresie pierwszych obiektów sakralnych wskazuje, że Frankowie na opanowanych ziemiach saskich rozpoczęli chrystianizację miejscowej ludności21.
Latem 777 r. Karol zwołał do Paderborn zjazd dostojników z całego królestwa.
Było to wymowną demonstracją siły wobec pokonanych Sasów, świadczyło ponadto
o postępach frankijskich wpływów politycznych i militarnych na tych terenach. Na
zjeździe obecni byli także posłowie Sasów, którzy przybyli w celu zawarcia pokoju
kończącego tę fazę wojny. Niektórzy z nich zdecydowali się na przyjęcie chrztu.
W gronie możnych saskich zabrakło Widukinda, który po upadku powstania zbiegł
wraz ze stronnikami do sąsiedniej Danii22.
Wśród decyzji, jakie zapadły w Paderborn, znalazła się także i ta, która dotyczyła podjęcia zorganizowanej akcji, mającej na celu chrystianizację Sasów na nowo
zdobytych ziemiach23. W celu zapewnienia im ochrony przed plemionami znad środkowej i dolnej Wezery utworzono marchię24, co – dzięki powstaniu strefy buforowej
– miało dodatkowo utrwalić frankijską dominację polityczną i militarną w regionie.
Jednak obecność Franków na terenie południowej Westfalii i w Engern stała się czynnikiem, który zaogniał sytuację na nowo utworzonej granicy sasko-karolińskiej.
Pokój zawarty w Paderborn okazał się nietrwały, analogicznie jak pozycja monarchii karolińskiej na niedawno przyłączonych terenach. W trakcie interwencji
Karola na terenie Półwyspu Iberyjskiego (778), na wiadomość o klęsce, jaką jego
21 O misji wśród Sasów zob. Ann. Lauersheimenses, a. 77, ed. G.H. Pertz, MGH SS I, 1826, s. 36;
K. Hauck, Die Ausbreitung des Glaubens in Sachsen und die Verteidigung der römischen Kirche als
konkurriende Herrscheraufgaben Karls des Großen. FMSt. 4:1970, s. 141–172; J. Hines, The Conversion
of the Old Saxons, [w:] The Continental Saxons from the Migratiom Period to the tenth century: An
ethnographic perspective, ed. By D.H. Green, F. Siegmund, Woodbridge 2003 (Studies in Historical
Archeoethnology vol. 6), s. 299–314 (dalej cyt. The Continental Saxons); U. Lobbedey, Der frühmittelalterliche Kirchenbauten im angelsäschischen und sächsischen missionsgebiet, [w:] Sachsen und
Angelsachsen, Hrsg. C. Ahrens, Veröffentlichungen des Helms–Museums, Bd 32), Hamburg, s. 436–437.
Do najstarszych obiektów saskiej architektury sakralnej zaliczyć należy kościół w Eresburgu (zachowany
do czasów współczesnych kapitel kolumny – zob. Kunst und Kultur, Bd 2 Katalog VIII. 24, s. 539–540;
w Paderborn, wyświęcony w 777 r., budowla jednonawowa o wym. 9x22 m, ibidem, Katalog VIII. 25,
s. 541; Enger, Kr. Hereford, obiekt jednonawowy o wym. 14,6x6,5 m wzniesiony z kamienia z czworokątnym prezbiterium. Katalog, VIII. 23, s. 538–539; Herzeford, Kr. Soest, Katalog VIII. s. 498; drewniany
kościół w Tostedt, Kr. Harburg, Katalog. Bd 2, s. 499, ryc. 2–3; Visbek, Kr. Vechta (faza I0, ibidem,
s. 499). Z rozmieszczenia budowli sakralnych na terenach osadnictwa saskiego w VIII–IX w. wynika,
że najliczniej występowały one na południe od Bramy Westfalskiej – tam, gdzie wpływy frankijskie
(polityczne i kulturowe) były najbardziej intensywne. Sytuacja ta utrzymała się również w okresie postkarolińskim, zob. P. Johanek, Der Ausbau der Säschischen Kirchenorganisation, [w:] Kunst und Kultur.
Katalog, Bd 2, s. 494–506.
AMP, a. 777, s. 65; AFR a. 777, s. 48; Ann. Lauresheimensis, a. 776–777, ed H.G. Pertz, MGH
SS I:1826, s. 30–31.
22 AMP, a. 777, s. 65; Ann. q. Einhardi, a. 777, s 49; Vita Willehadi, MGH SS II, s. 381; oceny zjazdu
i podjętych decyzji w kontekście dalszej wojny saskiej zob. H.-D. Kahl, Karl der Grosse und die Sachsen,
s. 81–94.
23 24 AMP, a. 777, s. 66; E. Ewig, das Zeitleiter Karls der Größe, [w:] Handbuch der Kirchengeschichte
Bd III. 1, Hrsg. K. Jedin, Freiburg–Basel–Wien 1985, s. 73–80; H.-D. Kahl, Karl der Grosse und die
Sachsen, s. 75–76.
Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje
39
oddział straży tylnej poniósł podczas przemarszu przez wąwóz Roncevaux, doszło
do wybuchu nowego powstania25. Wykorzystując element zaskoczenia Sasi dokonali
najazdu w głąb ziem Austrazji, docierając aż w rejon Kolonii26.
W następnym roku ruszyła frankijska wyprawa odwetowa. Pokonała Sasów
w miejscu zwanym Bohholz (nad rzeką Lippe), dzięki czemu droga na teren
Westfalii stanęła otworem. Wkrótce wojska frankijskie dotarły nad Wezerę27, gdzie
zakończono działania, zmuszając Sasów do uznania władzy Karola oraz wydania
zakładników. W 780 r. miała miejsce kolejna kampania przeciwko Sasom, którą poprzedził zwołany przez Karola zjazd w Eresburgu. Celem oddziałów frankijskich
stały się tym razem ziemie położone nad Łabą. Rezultatem działań był chrzest dużej grupy ludności saskiej w miejscu zwanym Ohrain, położonym nad rzeką Oker28.
Zażegnano w ten sposób – przynajmniej na jakiś czas – niebezpieczeństwa podejmowania nowych działań odwetowych ze strony Sasów, ponadto prowadzono systematyczną akcję masowych chrztów ludności miejscowej, co miało umocnić frankijskie
wpływy. Warto zaznaczyć, że od początku wojny Frankowie starali się pozyskać jak
największą grupę starszyzny saskiej, przez co łatwiej mogliby kontrolować sytuację
na opanowanych terenach. Była to również część działań mających na celu integrację tych ziem z pozostałymi dzielnicami królestwa. Jednak nacisk militarny, rozszerzanie na Sasów stosunków społecznych, jakie występowały w państwie Karola,
a także nasilona akcja chrystianizacji miejscowej ludności, połączona z energicznym
niszczeniem przejawów kultu i zwyczajów pogańskich, stały się przyczyną wybuchu
kolejnego buntu29.
Wobec groźby eskalacji powstania Karol podjął zdecydowane działania, dążąc
do likwidacji ognisk buntu, na czele którego stanął możny westfalski – Widukind.
Powstańcy uzyskali także wsparcie ze strony pobratymców z północnych rejonów,
co stało się powodem, dla którego skierowano tam siły frankijskie. Warto wspomnieć także o akcjach militarnych, podejmowanych przez Serbów, najeżdżających na
Turyngię oraz na zajęte przez Franków ziemie Sasów. Rozmiary zniszczeń, jakie po25 ARF a. 778, s. 52 decyzję o wysłaniu oddziałów na teren Hiszpanii podjął Karol w Paderborn, dokąd
przybyło poselstwo muzułmańskie z Ibn al Arabim i jego synem Józefem; Einhard, Vita Karoli magni, c. 9
s. 176. O polityce wobec emiratów muzułmańskich i chrześcijańskich państewek w północno-wschodniej
Hiszpanii zob. H. Kennedy, The Muslims in Europe, [w:] The New Cambridge Medieval History vol. 2,
ed. By R. McKitterick, Cambridge 2002, s. 261–263 (dalej cyt. NCMH); R. Collins, Spain: The Northern
Kingdoms and the Basques, s. 279–280.
AFR a. 778 s. 52; Ann. q. Einhardi, a. 778, s. 53 drogi przemarszu saskich wojowników znaczyły
zniszczenia kościołów. Jednym z bardziej znanych saskich przywódców powstania był Widukind. W trakcie saskich najazdów zniszczeniu uległa część zabudowań rezydencji królewskiej w Paderborn, w tym
niedawno wzniesiony kościół pw. Św. Salwatora, S. Gai, Die Pfalz Karls des Großen in Paderborn. Ihre
Entwicklung von 777 bis zum Ende 10. Jahrhunderts, [w:] Kunst und Kultur, Bd 3 (Beiträge zum Katalog
der Austellung Paredborn), Mainz 1999, s. 184–187.
26 27 ARF a.a. 779, s. 54.
ARF a. 780 s. 56; Ann. Lauresheimenseis a. 780 s. 31 podały wiadomość o dokonaniu przez Karola
podziału opanowanych ziem Sasów pomiędzy biskupstwa i klasztory.
28 29 ARF a. 782 s. 58, 60.
40 Krzysztof Polek
wstały, musiały być duże, skoro Karol wysłał przeciw powstańcom znaczne siły pod
dowództwem szambelana Adolgisa, koniuszego Geolo oraz palatyna Worado.
W 782 r. Sasi zadali dotkliwą klęskę oddziałom frankijskim (...) in monte qui
dicitur Suntdal (masyw Süntel). W relacji Roczników królestwa Franków, będących
oficjalnym źródłem dworskim, zanotowano jedynie, że Sasi zostali pobici, a wśród
poległych po stronie frankijskiej wymieniono dwóch królewskich missi – Adalaga
i Gailona. Ogółem – jak twierdzono – działania antysaskie zakończyły się pełnym
sukcesem30.
Jednak rzeczywisty przebieg tej kampanii poznać możemy z późniejszej redakcji Roczników (Ann. q. d. Einhardi). Informują one o klęsce, jakiej doznały wojska
frankijskie. Powodem przegranej był brak współdziałania pomiędzy dowódcami
uczestniczącymi w kampanii, a także ich ambicje (zwłaszcza hrabiego Teodoryka)
oraz przewaga liczebna Sasów. Oddziały frankijskie poniosły duże straty, a wśród
poległych dowódców znalazło się 4 hrabiów i ponad 20 innych arystokratów31.
Konsekwencją klęski było rozszerzenie powstania na kolejne tereny (na zachód od
Wezery oraz nad Ems)32.
Dowiedziawszy się o niepowodzeniu, Karol na czele znacznych sił podążył
w głąb saskiego terytorium, zakładając obóz w miejscu, gdzie rzeka Aller wpada do
Wezery. Energiczne działania militarne, połączone z bezwzględną pacyfikacją ziem
saskich doprowadziły do upadku powstania. Przyczyniło się do tego także zawarcie
kompromisu z dużą grupą możnych saskich, co zaowocowało opuszczeniem przez
nich szeregów powstańców. W tej sytuacji Widukind, w obawie o życie, ponownie
zbiegł na teren sąsiedniej Danii.
W 782 r. na sejmie zwołanym nad rzeką Lippe zapadła decyzja o przyłączeniu zdobytych dotychczas ziem saskich do królestwa frankijskiego33. Oznaczało to
wprowadzenie na nich administracji świeckiej i kościelnej, a także takich stosunków
społecznych, jakie występowały na pozostałych terenach państwa Karola. Dla pokonanych Sasów ogłoszono kapitularz, w którym zaostrzono kary wobec podbitej
ludności, tak w przypadku postawy antyfrankijskiej, jak również za kultywowanie
pogańskich zwyczajów i religii34.
Jedną z form represji wobec pokonanych Sasów był wydany przez Karola rozkaz
o ścięciu 4500 zakładników w Verden nad Wezerą (Blutgericht)35. Wydarzenie to stało się przyczyną wybuchu nowego powstania antyfrankijskiego. Wkrótce Widukind,
który dotąd przebywał na terenie Danii, powrócił do Sasów i znowu stanął na czele
30 ARF a. 782, s. 60.
Ann. q.d. Einhardi, a. 782, s. 61,63. Analizę przebiegu bitwy przeprowadził B.S. Bachrach, Early
Carolingian Warfare. Prelude to Empire, Philadelphia 2001, s. 191–200.
31 32 ARF a. 782 s. 60; Einhard, Vita Karoli magni, c. 8. s. 178.
33 ARF, a. 782, s. 62; Ann. q.Einhardi, a. 782, s. 63; 65.
Capitulatio de partibus Saxoniae, MGH Legum. Sectio II. Capitularia, I, 26, s. 69–70; R. SchmidtWiegard, Kapitularien, RGA 16:2000, s. 233–234.
34 35 ARF a. 785 s. 62; P. Fouracre, Frankish Gaul to 814, NCMH vol. 2, s. 103.
Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje
41
powstania. Tym razem zbuntowanym Sasom pomocy udzielił król Duńczyków, co
pozwoliło na rozszerzenie walk na teren Dreingau oraz nad Hase. Zarówno zasięg
powstania, jak i determinacja, z jaką Sasi walczyli, były dla Franków zaskoczeniem.
Na wieść o wydarzeniach na północy kraju Karol przybył, by osobiście pokierować
działaniami wojskowymi.
W 783 r. Frankowie przeprowadzili kolejne kampanie przeciwko Sasom, stoczyli z nimi zwycięską bitwę koło Detmold, a następnie w pobliżu rzeki Hasa (Hasse).
Sukcesy te pozwoliły oddziałom karolińskim przekroczyć Wezerę i dotrzeć w głąb
ziem saskich, aż do Łaby36. Sytuacja nie była jednak ustabilizowana i walki trwały
nadal. W 784 r. doszło do wybuchu buntu wśród Fryzów Wschodnich i ich współdziałania z plemionami saskimi37. W zaistniałej trudnej sytuacji Karol rozkazał wykonać uderzenia z dwóch kierunków. Od zachodu przeciwko Westfalom działania
prowadziły oddziały dowodzone przez Karola, syna Karola Wielkiego, natomiast
sam władca uderzył z terytorium Turyngii przeciwko Ostfalom, wschodniemu odłamowi plemion saskich.
Siły pod dowództwem króla, odnoszącego sukcesy w starciu z przeciwnikiem,
dotarły aż do Łaby, po czym wycofały się. Zwycięsko przebiegała również kampania
jego syna, który w bitwie in pago, qui dicitur Dragini pokonał Sasów38. Decyzja
Karola Wielkiego, by spędzić zimę 784/785 r. na terenach, na których toczyły się
walki, świadczy wymownie o tym, że sytuacja nie była jeszcze opanowana. Obok
króla w Eresburgu przebywała także jego żona i dzieci39.
Stopniowo represyjna polityka władcy, jak również działania mające na celu
pozyskanie sprzymierzeńców wśród starszyzny saskiej zaczęły przynosić efekty
i poparcie dla powstania zaczęło maleć. Dużym sukcesem Karola było poddanie się
przywódców powstania – Widukinda i Abbiona oraz ich stronników. W zamian za
zachowanie wolności uznali oni władzę Karola i przyjęli chrzest na dworze królewskim w Attigny nieopodal Reims. W roli ojca chrzestnego wystąpił sam Karol, co
dodatkowo przydało splendoru uroczystości40. Wydarzenie to wymownie wskazywało na przewagę frankijską i zakończenie długotrwałych walk. Wkrótce saskie posiłki
wzięły udział w interwencji przeciwko księciu bawarskiemu, Tassilonowi III41.
Ostatnia faza wojny saskiej rozpoczęła się w 792 r. Niepokoje na północnowschodniej granicy państwa frankijskiego zbiegły się z zaangażowaniem Karola
w nowy konflikt zbrojny. Tym razem przeciwnikiem Franków były koczownicze
36 ARF a. 783, s 64; 66.
37 ARF a. 784, s. 66.
38 ARF a. 784, s. 68, przy tej relacji autor zapiski nadmienił o wielu Sasach poległych podczas walki.
ARF a. 785 s. 68. W Eresburgu założona została kwatera Karola, skąd mógł on bezpośrednio kierować
przebiegiem działań wojennych.
39 40 AFR a. 785 s. 70. Autor Roczników zanotował pod tym rokiem, że totia Saxonia subingata est.
W późniejszej tradycji Widukind przedstawiany był jako fundator licznych kościołów na terenie Saksonii,
zob. jego płytę nagrobną z XII w., która znajduje się w kościele p.w. św. Dionizego w Enger; Kunst und
Kultur. Katalog Bd 1, s. 269.
41 ARF a. 787, s. 78.
42 Krzysztof Polek
plemiona Awarów. Rok 793 r. nie był dla Karola Wielkiego pomyślny. Kiedy na
terenie Panonii działania w tej fazie wojny awarskiej zbliżały się do końca, na północy doszło do wybuchu kolejnego buntu Sasów42. Ponadto Karol zmuszony był
podjąć walkę z opozycją wewnętrzną, której przywodził jego syn – Pepin, zwany
Garbatym43, a ziemie królestwa stały się celem najazdów ze strony muzułmanów,
Fryzów i Słowian. W tym momencie na terenach po obu brzegach dolnej Wezery,
a także nad ujściem Łaby zaczęto toczyć nowe walki. W charakterze sprzymierzeńców saskich wystąpili również Fryzowie, którzy wszczęli bunt przeciwko dominacji
karolińskiej.
W 793 r. oddziały frankijskie dowodzone przez hrabiego Teodoryka (Theodorika)
zostały zdradziecko (jak zaznaczył autor zapiski Roczników) napadnięte przy ujściu
Wezery i poniosły klęskę44. Zachęciło to Sasów do podjęcia akcji odwetowych skierowanych w głąb ziem pozostających pod zwierzchnictwem króla Franków, Karola.
Powstaniem ogarnięte były także tereny w górnym dorzeczu Demel, niedaleko od
Paderborn. Gród i znajdująca się w nim królewska rezydencja padły celem ataku
Sasów, zniszczeniu uległy wówczas zabudowania pałacu45.
Położenie Karola było jeszcze bardziej trudne z uwagi ma muzułmański najazd na Septymanię46. Ponadto zarysowało się realne niebezpieczeństwo konieczności prowadzenia wojny na dwa fronty: przeciwko Sasom oraz Awarom. By tego
uniknąć, a także móc szybko reagować na przebieg walk na granicy północnej oraz
nad środkowym Dunajem, król podjął nowatorską decyzję o budowie kanału łączącego Men z Dunajem. Pozwoliłoby to wykorzystanie obu rzek w charakterze arterii
komunikacyjnych do celów strategicznych47. Dopiero przełom, jaki nastąpił w walkach z Awarami (795–796), umożliwił wykorzystanie dodatkowych sił do walki
z Sasami.
Roczniki królestwa Franków pod r. 795 przekazały informację o spustoszeniu
przez wojska Karola dużej części ziem przeciwnika oraz wzięciu zakładników48.
Jednak zdecydowana poprawa przebiegu walk z Sasami miała miejsce dopiero w następnym roku, kiedy Karol osobiście dowodził działaniami swych oddziałów49. Tym
42 ARF a. 793 s. 94.
Ann. q. Einhardi, a. 793, s. 93; W. Pohl, Die Awaren, s. 318. O sytuacji wewnętrznej monarchii frankijskiej w tym okresie zob. P. Fouracre, Frankish Gaul to 814, NCMH vol. 2, s. 103–104; P. Riche,
Karolingowie. Ród który stworzył Europę, Warszawa 1997, s. 89–90.
43 44 Ann. q. Einhardi, a. 793, s. 93. Miejsce potyczki znajdowało się in pago Hriusti iuxta Wisuram.
M. Bolzen¸ Paderborn. Zentralort der karolinger im Sachsen des späten 8. und frühen 9. Jahrhunderts,
Kunst und Kultur, Bd 3, s. 119; B. Mecke, Die Pfalzen in Paderborn, tamże, s. 178. Zniszczeniu uległa po
raz kolejny okazała budowla znajdująca się na północny-zachód od katedry (aula).
45 46 Ann. q. Einhardi, a. 793, s. 95.
Ann. q. Einhardi, a. 793, s. 93; K. Goldmann, Das Altmühl-Damm-Projekt: Die Fossa Carolina, Acta
Praehistorica et Archeologica 16/17:1984, s. 215–218; K. Greve, R. Koch, Fossa Carolina, RGA 9:1995,
s. 359–362 (aspekty historyczne i archeologiczne).
47 48 ARF a. 795 s. 96.
49 ARF a. 796 s. 98.
Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje
43
razem kampanię prowadzono w strefie nadmorskiej, a jej rezultatem było opanowanie terenów wroga i narzucenie ludności zwierzchności frankijskiej50.
Kolejny raz Karol pojawił się na ziemi Sasów w połowie listopada 797 r., kiedy dotarł do Wezery, gdzie w miejscu zwanym Heristelli (=Höxter) założył obóz51.
Wobec częstych rebelii, jakie wybuchały wśród Sasów osiadłych na terenach pomiędzy ujściem Łaby a ujściem Wezery, Karol podjął decyzję o wysiedleniu ludności
saskiej, osiadłej na prawym brzegu dolnej Łaby oraz nad jej ujściem52. Krok ten
podyktowany był dążeniem do ściślejszej kontroli terenów, które zostały uprzednio
spacyfikowane oraz chęcią uniemożliwienia udzielania pomocy saskim rebeliantom
przez władców sąsiedniej Danii. Z ziem znajdujących się nad dolną Łabą deportowano około 10 tys. Sasów, przenosząc ich na inne tereny w królestwie. Zezwolono,
by na ich miejsce osiedlili się Obodryci, którzy byli sprzymierzeńcami Franków
podczas wojny saskiej. Powstała w ten sposób strefa buforowa, której celem była
bardziej skuteczna obrona granicy królestwa frankijskiego w tym niespokojnym regionie. Służyły temu również wzniesione z rozkazu Karola kasztele. Ich zadaniem
była obrona północno-wschodniej granicy, a także kontrola przepraw przez Łabę53.
Od połowy lat 90. VIII w. w polityce saskiej Karola pojawił się nowy akcent.
Jego przejawem stało się odwołanie obowiązującego od 782/785 r. kapitularza
i wydanie nowego – w listopadzie 797 r.54 Charakteryzowała go mniejsza represyjność wobec Sasów. Przewinienia, za które dotychczas groziła kara śmierci, obecnie
karano grzywną. Nowy kapitularz ogłoszono na zjeździe w Akwizgranie, w którym
uczestniczyła także starszyzna saska.
Ostatecznym celem polityki frankijskiej wobec plemion saskich znad Wezery
i Łaby było włączenie ich ziemi do monarchii frankijskiej. Jego osiągnięcie było
jednak trudne. W 798 r. wybuchł nowy bunt Sasów, który tym razem objął tereny po50 ARF a. 797 s. 100.
51 ARF a. 797 s. 102.
52 ARF a. 804, s. 118; Einhard, Vita Karoli magni, c. 7 s. 174.
Jako przykład wymienić należy kasztele w Höhbeck (o wymiarach 70x170 m), i Esesfeld koło Itzenhoe,
zob. A. Pudelka, Allgemeine Betrachtungen zur Vor- und Frühgeschichte des Höhbecks, Die kunde,
N.F. 20:1969, s. 118–119; E. Hoffman, H.J. Kühn, Esesfeld, RGA 7:1989, s. 566–571; T. Capelle, Die
Sachsen, s. 140; M. Dulinicz, Kształtowanie się Słowiańszczyzny Północno-Zachodniej. Studium archeologiczne, Warszawa 2001, s. 23, 183, s. 292; M. Hardt, Hesse, Elbe, Saale and the frontiers of
the Carolingian, [w:] The Transformation of Frontiers. From Late antiquity to the Carolingians (The
Transformation of the Roman World, vol. 10), ed. by W. Pohl, I. Wood, H. Remitz, Leiden–Boston–
Köln 2001, s. 226–231. Ich zadaniem była także ochrona granic przed coraz aktywniejszymi plemionami
Słowian północno-zachodnio-połabskich.
53 Capitulare Saxonicum, MGH Legum. Sectio II. Capitularia, I 27, s. 71–72; H. Mayr-Harting,
Charlemagne, the Saxons, and the Imperial Coronation of 800, English Historical Review, vol. 111:1996,
s. 1113–1133 wydanie nowego kapitularza łączy z planami cesarskiej koronacji Karola. Temu celowi
służyć miało pozyskanie przychylności Sasów, by zakończyć dotychczasową wojnę. Idea władzy cesarskiej była tą formą, którą plemiona saskie mogły zaakceptować (jako nosicieli tej idei autor wskazuje
na popularne wśród nich brakteaty z okresu wędrówek ludów wzorowane na rzymskich medalionach).
Niewykluczone też, że złagodzenie represyjnego charakteru poprzedniego kapitularza spowodowane było
fiaskiem dotychczasowej polityki Karola wobec Sasów.
54 44 Krzysztof Polek
łożone nad Łabą. W odpowiedzi Karol skierował wojsko, by dokonało pustoszącego
najazdu na obszary pomiędzy Wezerą a Łabą55. Ucierpiały także ziemie położone nad
ujściem Łaby, gdzie działał królewski wysłannik, Ebursio. W rezultacie Sasi zmuszeni zostali do uznania warunków pokoju na zasadach frankijkich. Standardem było
wzięcie zakładników. Ostatnie interwencje na ziemiach Sasów miały miejsce w 803
i 804 r. i dotyczyły północno-wschodnich terenów ich osadnictwa. W celu osłabienia saskiego seperatyzmu i umocnienia frankijskiej pozycji na obszarze pomiędzy
Łabą a Wezerą Karol kolejny raz polecił wysiedlenie części miejscowej ludności. Jej
ziemie przekazano Obodrytom56.
Zasadniczym powodem tak długiego trwania wojny były warunki naturalne,
jakie występowały na terenach zasiedlonych przez plemiona saskie. Obszar ten
przecinały liczne rzeki, a w północnej i zachodniej części kraju występowały tereny bagienne i podmokłe. Urozmaicona linia brzegowa wraz z występującymi w jej
pobliżu wyspami i wysepkami, a także liczne w pasie nadmorskim tereny zalewowe,
bagienne oraz moczary tworzyły naturalne miejsca obronne. Nic więc dziwnego,
że dla prowadzenia walk konieczne stało się posiadanie floty morskiej i rzecznej,
nawet w odniesieniu do terenów położonych w głębi lądu, np. podczas licznych
przepraw przez główne rzeki regionu (Wezera, Łaba). Kontrola nad opanowanymi podczas poszczególnych faz wojny terenami wymagała budowy grodów (późniejszych ośrodków administracji i siedzib biskupstw) oraz umocnionych strażnic
w miejscach o strategicznym znaczeniu, w miejscu przepraw, a także przy drogach.
Tereny zasiedlone przez Sasów charakteryzowało także duże zalesienie oraz bardzo
słabo rozwinięta sieć połączeń komunikacyjnych. Pod tym względem stanowiło to
kontrast z pobliską strefą nadreńską czy terenami nad Menem i Neckarem. Ziemie
saskie cechowało też ogromne zapóźnienie w rozwoju.
Przystępując do wojny, Frankowie niewiele wiedzieli o przeciwniku i jego
terytorium. Wcześniejsze, sięgające okresu merowińskiego, kampanie przeciwko
plemionom saskim dotarły jedynie na tereny przygraniczne, natomiast przeważająca część saskiego terytorium pozostawała nieznana i dopiero w trakcie kolejnych
etapów wojny mogli się Frankowie przekonać o rozległości tych ziem.
Przeszkodą w zakończeniu wojny był także ówczesny ustrój polityczny Sasów,
charakteryzujący się brakiem wykształconej władzy królewskiej, choć źródła przekazały imiona niektórych przedstawicieli arystokracji plemiennej, cieszących się
autorytetem wśród współplemieńców57. Jako przykład wymienić należy Widukinda
55 ARF a. 798 s. 102,104.
56 ARF a. 803 s. 18; a. 804, s. 118. Przesiedlona ludność zajmowała okręg Wihmuodi.
ARF a. 775 s. 40, 42 (Hessi i Brun); a. 785 s. 70 (Widukind i Abbio). Natomiast Beda Historia ecclesiastica gentis Anglorum, V c. 10, [w:] Bede Opera Historica. With. an English translation by J.E. Kang,
M.A.D. Litt, vol. 2, London 1954 (The Loeb Classical Library vol. 247), s. 240 charakteryzując Sasów
kontynentalnych nadmienił, że posiadali oni wielu satrapów. Pomimo użycia przez kronikarza starotestamentowej terminologii przyjmuje się, że w odniesieniu do omawianej przez nas problematyki kronikarz
wiernie oddał obraz stosunków społecznych, jakie występowały u Sasów w 1. połowie VIII w. Satrapowie
stanowili w tym przypadku odpowiednik duces. Zob. I. Wood, Beyond satraps and ostriches. Political and
57 Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje
45
(pochodzącego z Westfalów), przywódcy powstania Sasów z 785 r. W momencie,
gdy doszło do wybuchu wojny z Frankami, Sasi pozostawali nadal na etapie rozwoju plemiennego58. Najważniejszym organem władzy był u nich wiec, zwoływany
corocznie w Marklo nad Wezerą. Brak władzy monarszej u Sasów powodował, że
traktaty pokojowe i ustępstwa wobec Franków zawierane przez pokonane plemiona
dotyczyły tylko tych, które aktualnie były celem ataku. W konsekwencji walki trwały nadal, a pokonanie jednego z plemion wcale nie oznaczało końca wojny. Nie bez
znaczenia była też bezwzględna polityka Karola Wielkiego wobec Sasów, skłaniająca ich do coraz większej determinacji.
Sasi, wbrew obiegowym opiniom, posiadali uzbrojenie, które niewiele ustępowało frankijskiemu, a informacji z zakresu wojskowości tamtejszych plemion dostarczyły badania wykopaliskowe prowadzone w nekropoliach oraz w obrębie grodów położonych w dorzeczu Ems, Wezery i Łaby. Najbardziej rozpowszechnionym
wśród nich rodzajem broni siecznej był miecz typu spatha oraz – krótszy od niego
i charakteryzujący się szerszym ostrzem, sax59. Często w grobach wojowników saskich występowały bogato dekorowane egzemplarze tych mieczy. Inną odmianą,
jaka pojawiła się w 1. poł. VII w., był tzw. krótki sax, odznaczający się krótkim, szerokim ostrzem. W 2. połowie VII w. pojawiła się jego odmiana o ostrzu dłuższym,
tzw. langsax60. U Sasów pełnił on podobną rolę, co u innych plemion germańskich
miecz typu spatha. Przykładem innowacji technologicznych, jakie rozpowszechniły
się wśród saskich kowali, były miecze, których klingi wykonano metodą damascenizacji, a na powierzchniach niektórych egzemplarzy znajdowały się charakterystyczne żłobienia61.
Social Structures of the Saxons in the Early Carolingian Period, [w:] The Continental Saxons, s. 272–273;
M. Springer, Sachsen. §3: Historisches, RGA 26:2004, s. 39–40. Typowe cechy ustroju plemion saskich
przekazała relacja Vita Lebuini, ed. A. Hoffmeirster, MGH SS 20, 2, Leipzig 1934, s. 794, która została
spisana około połowy IX w., lecz wiernie zachowała realia odnoszące się do VIII w. Tekst ten dobrze
uzupełnia przekaz Bedy oraz źródeł frankijskich dotyczących plemion saskich.
58 Źródła (Poetae Saxonis, ed. G.H. Pertz, MGH SS 1, Hanover 1826, s. 228; Lex Saxonium, ed.
K. Richthofen, K.F. Richthofen, MGH Leges, 5, wg indeksu) potwierdzają ich podział na trzy główne
odłamy (plemiona), tworzące większe jednostki terytorialne. Byli to Westfalowie, Engern i Ostfalowie.
Zob. Widukindi monachi, Rerum gestarum Saxonicarum, ed. P. Kirsch et H.-E. Lohmann, MGH SRG 60,
1935, lib. I c. 14, s. 23–24. Natomiast ARF. a. 798 s. 68 wymieniają kolejne plemię saskie – Nordliudi,
zamieszkałe przy ujściu Łaby; M. Springer, Sachsen. §3: Historisches, RGA 26:2004, s. 42; G. Neumann,
Engern, RGA 7:1989, s. 286–288.
59 S. Näßl, Sax. §1: Sprächliches, RGA 26:2004, s. 538–540; H. Westpal, Sax. §2: Archäologisches, RGA
26:2004, s. 540–546, schemat morfologiczny i typologia mieczy używanych na kontynencie zob. s. 542
ryc. 74; 799–Katalog. Bd. 1, Mainz 1999, Katalog V.26–30, s. 284–286.
H. Westphal, Sax. §2: Archäologisches, RGA 26:2004, s. 543–544 ten typ miecza pojawił się w ostatniej ćwierci VII w.
60 Kunst und Kultur, Bd 1, 1999, Katalog. V. 26; a, b, s. 284–285 egzemplarze pochodzą z cmentarza
w Lembeck, Kr. Racklinghausen, grób 10 i 34, dat. 1. lub połowa VIII w., grób 129, Katalog V. 27,
s. 284 2. poł. VIII w.; Katalog V. 25:, s. 284 1. poł. VIII w. Kreuzhof.; Beckum II grób 2 Katalog V. 75,
s. 305 ilustr. 306, 1. poł. VII w.; Soest, grób 188, dat. koniec VIII w. Katalog V.79, s. 307; J. Emmerling,
Technologische Untersuchungen an Eisernen Bodefunden, Alt-Thüringen 12:1972, s. 296–311; J. Ypey,
61 46 Krzysztof Polek
Innym typem miecza, rozpowszechnionym także u Sasów, była spatha (od połowy VIII w.), reprezentowana w kilku odmianach. Wszystkie charakteryzowały
się wykonaniem kling w technice damascenizacji, a wśród egzemplarzy znalezionych w grobach saskich wojowników występowały okazy odznaczające się bogatym zdobnictwem62. Stanowiły one import z terenów państwa frankijskiego. Do
częstych przypadków należało nabywanie we frankijskich pracowniach kowalskich
kling, które następnie, już na miejscu, sascy kowale umiejętnie łączyli z rękojeścią.
W interesującym nas okresie do Sasów docierały także miecze sygnowane imieniem
wykonującego go rzemieślnika bądź nazwą miejsca, w którym znajdowała się jego
pracownia63. Ponadto rozwinięta była technika budowy grodów oraz różnego rodzaju
urządzeń polowych i zasieków, przydatnych podczas walki.
Warto zaznaczyć, że wojna prowadzona przez Karola przeciwko Sasom nie
była jedynym konfliktem zbrojnym, w jakim Frankowie uczestniczyli w tym czasie.
Zarówno konieczność prowadzenia kilku kampanii, jak też wszelkie zdarzające się
niepowodzenia przeciwnika Sasi wykorzystywali, organizując kolejne powstania.
Umocnienie pozycji państwa frankijskiego jako hegemona na ziemiach północno-wschodnich Niemiec spowodowało intensywną chrystianizację na tych terenach.
Przejawem jego oddziaływania na plemiona saskie w końcu VIII i na początku
IX w. było pojawienie się na nekropoliach w dorzeczu Wezery i Łaby występujących
obok dotychczasowych pochówków (ciałopalnych i szkieletowych usytuowanych
wg kierunku S-N) grobów orientowanych. Jako przykład wymienić należy cmentarz
w Maschen, Ldkr. Harburg na południe od Hamburga, gdzie na ogólną liczbę 289
grobów aż 210 stanowiły pochówki, w których szczątki zmarłych ułożono według osi
W-E, a tylko 21 to groby szkieletowe o tradycyjnym usytuowaniu zmarłych, tj. zgodnie z osią S-N64. Nowym zjawiskiem było pojawienie się małych nekropolii w pobliżu
kościołów (te najczęściej spotykamy w południowej części osadnictwa saskiego, na
terenie Westfalii), a także ośrodków osadnictwa otwartego (wsi). W upowszechnieniu
chrześcijańskich zwyczajów w zakresie obrządku pogrzebowego dużą rolę odegrały zarządzenia, znajdujące się w wydawanych przez Karola Wielkiego kolejnych
kapitularzach dla Sasów. Przewidywały one surowe kary za praktykowanie takich
pogańskich zwyczajów, jak ciałopalenie, składanie ofiar na mogile zmarłego czy
Europäische Waffen mit Damaszeierung, Archäologisches Korrespondenzblatt. 12:1982, s. 381–388
(dalej cyt. AKbl); H. Westphal, Untersuchungen an Saxklingen des sächsischen Stammesgebietes.
Schmiedetechnik, Typologie, Dekoration, „Studien zur Sachsenforschung” 7:1991, s. 271–366.
62 Kunst und Kultur, Bd 1, 1999, Katalog. V.81, s. 308 Lonkern, Kr. Borken, egzemplarz pochodzi z końca VIII w., charakteryzuje się bogatą dekoracją głowicy i jelca (kolorowy metal i barwione szkło). Wśród
Sasów w 2. połowie VIII w. rozpowszechniony był zwyczaj dekorowania rękojeści mieczy analogicznie
jak na terenach frankijskich.
Jednym z najbardziej znanych tego typu mieczy był typ Mannheim i Vlfberht, Kunst und Kultur,
Bd 1, 1999, Katalog. V.84, s. 309 występuje w znaleziskach na terenie Niemiec północnych oraz
w Skandynawii, datowanych na 2. połowę VIII w.
63 64 J. Kleemann, Sachsen und Friesen im 8. und 9. Jahrhundert, Eine archäologisch-historische Analyse
der Grabfunde, (Veröffentlichungen der urgeschichtlichen Sammlungen des Landesmuseums zu Hannover.
Bd 50) Oldenburg 2002, s. 185–197, 296–301, 305–307.
Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje
47
lokalizowanie grobów poza obrębem cmentarzy. Pod tym względem widoczne jest
w materiale archeologicznym utrzymujące się zróżnicowanie pomiędzy terenami
osadnictwa saskiego. Jego południowa część, z racji wcześniejszego podboju przez
Franków i rozpoczęcia intensywnej akcji chrystianizacyjnej ludności, charakteryzuje
się nie tylko większą liczbą obiektów sakralnych, postępami w zakresie organizacji kościelnej i klasztornej, lecz także występowaniem cmentarzy przykościelnych65.
Pojawienie się ich stanowiło wymowny dowód umacniania nowej religii i frankijskich wpływów wśród pogańskiej dotychczas ludności. Najstarsze cmentarze przykościelne powstały przede wszystkim w południowej i środkowej części terytorium
Sasów, w ośrodkach będących siedzibami nowo utworzonych biskupstw66. Polityka
karolińska, ostro przeciwstawiająca się pogańskim zwyczajom i kultom związanym
ze sposobem grzebania zamarłych, przyczyniła się – obok akcji chrystianizacyjnej,
do rozpowszechniania wśród Sasów zwyczaju inhumacji67.
Do interesujących znalezisk, pochodzących z wykopalisk prowadzonych na obszarze dorzecza Wezery i Łaby, zaliczyć należy emaliowane fibule w kształcie krzyża (Kreuzfibel), niekiedy dekorowane symbolami chrześcijańskimi, wśród których
najczęściej spotykanym motywem jest krzyż68. Ich pojawienie się na omawianych
terenach było rezultatem prowadzonej przez misjonarzy akcji chrystianizacyjnej.
W trakcie dotychczasowych badań wykopaliskowych natrafiono na dużą i różnorodną grupę zapinek. Do najbardziej rozpowszechnionych zaliczyć należy egzemplarze
określone jako tzw. typ wormacki (typ „Worms”). Charakteryzuje się on owalnymi
J. Kleemann, Sachsen und Friesen im 8. und 9. Jahrhundert, s. 299 mapka 93 i s. 300 mapka 94,
przedstawiają stan dla fazy IV i V (tj. koniec VIII i 1. poł. IX w.) na omawianym obszarze; postęp
w omawianym okresie był jednak bardzo powolny, a sytuacja ta utrzymała się także w ciągu IX w. (aż
do 3. ćw. stulecia).
65 66 J. Kleemann, Sachsen und Friesen im 8. und 9. Jahrhundert, s. 377; S. Gai, Paderborn, RGA 22: 2003,
s. 435–443; W. Schlüter, Osnabrück, RGA 22:2003, s. 318–320.
Capitulatio de partibus Saxoniae, c. 7 (zakaz grzebania zmarłych poza specjalnie wyznaczonymi do
tego celu miejscami) oraz c. 22, s. 69 (mowa w nim o pochówkach na cmentarzach przykościelnych).
Dotyczyło to przede wszystkim południowych regionów osadnictwa saskiego (Westfalia i Engern), natomiast regiony północno-wschodnie długo jeszcze zachowały przeżytki pogańskie. Częściej dotyczyło
to praktyk związanych z obrzędami pogrzebowymi, aniżeli z rodzajem grobów. Kurhany i groby popielnicowe dla omawianego okresu były sporadycznie reprezentowane, inaczej niż np. na sąsiednich
terenach Fryzji Wschodniej. O konsekwencjach kulturowych, jakie wystąpiły u Sasów w związku
z podbojami Karola Wielkiego zob. F. Laux, Nachklingendes heidnisches Brauchtum auf spätsäschischen
Reihengräberfriedhöfen und an Kultstätten der nördlichen Lüneburger Heide im frühchristlicher Zeit,
Die Kunde. N.F. 38:1987, s. 179–198; J. Kleemann, Sachsen und Friesen im 8. und 9. Jahrhundert,
s. 373–374.
67 68 Występowały one w licznych odmianach i wariantach. Ich klasyfikację podaje J. Kleemann, Sachsen
und Friesen im 8. und 9. Jahrhundert, s. 25–27; M. Müller-Wille, The Cross goes North:Carolingian
Times between Rhine and Elbe, [w:] The Cross goes North. Processes of Conversion in Northern Europe
AD 300–1300, ed. by M. Carver, York, 2004, s. 456, rys. 28.13; s. 457, rys. 28.14; do rozpowszechnionych należały także czworokątne zapinki z motywem krzyża znajdującym się na powierzchni plakietki,
zob. ibidem, s. 452, rys. 28.9; F. Laux, Karolingische „Heiligenfibeln” aus Bardowick und Ochtmissen,
Stadt Lüneburg im Landkreis Lüneburg, Die Kunde, N.F. 46:1995, s. 127 grób 88, 117 z 2. poł. IX w.
48 Krzysztof Polek
wypustkami usytuowanymi w miejscach przecięcia się ramion krzyża, a także na
trójkątnych zakończeniach każdego z jego ramion69. Duża grupa zapinek o charakterystyczniej formie krzyża maltańskiego i krzyża św. Andrzeja pochodzi z wykopalisk
na terenie Westfalii70. Tu znaleziono także egzemplarze z centralnie umieszczonym
ornamentem i filigranową dekoracją ramion71.
Do szczególnie licznie reprezentowanych na terenach osadnictwa saskiego należą owalne, wykonane w technice emaliowania zapinki, na powierzchni których
umieszczono en face postać ludzką (tzw. Heiligenfibeln)72. Do najbardziej okazałych
zaliczyć należy znalezisko pochodzące z cmentarza w Maschen, Ldkr. Harburg (grób
54)73. Znane obecnie pojedyncze egzemplarze (niektóre z nich wykonano w technice
emalii komórkowej) najliczniej występują (poza strefą nadreńską i nad Menem) na
terenie Westfalii, a także na lewobrzeżnych obszarach nad dolną Łabą (zwłaszcza
od ujścia Este aż po ujście Ilmenau) i pochodzą prawie wyłącznie ze znalezisk grobowych, datowanych na późną fazę ich funkcjonowania74. Szczególnie duża liczba
egzemplarzy pochodzi z okolicy Bardowick75.
69 M. Schulze-Dörrlamm, Unbekannte Kreuzfibeln der Karolingerzeit aus Edelmetall, AKbl. 27:1997,
s. 343 rys. 2, najliczniej reprezentowany jest na stanowiskach z rejonu Wormacji, nad środkową Nadrenią
oraz z obszarów położonych nad Menem. Prawdopodobnie tam należy zlokalizować miejsca wyrobu
tych zapinek. Stamtąd rozprzestrzeniały się one na obszary północne i wschodnie ziem germańskich
(rys. 3 s. 344). Wśród nich spotykamy niekiedy niezwykłe pod względem artystycznym okazy, jak choćby
ten, który znajduje się w zbiorach nowojorskiego Metropolitan Museum, zob. M. Schulze-Dörrlamm,
Unbekannte Kreuzfibeln der Karilongerzeit aus Edelmetall, Akbl. 27:1997, Tab. III:1.
70 M. Müller-Wille, The Cross Goes North: Carolingian Times between Rhine and Elbe, s. 451, rys. 28.8.
71 Ibidem, s. 448, rys. 285.
Są to owalne, niewielkich rozmiarów (nie przekraczają średnicy 2,5–3 cm) zapinki, wykonane z brązu,
dekorowane kolorową emalią, a niekiedy także kamieniami szlachetnymi. Przyjmuje się, że forma ich
pochodziła z basenu Morza Śródziemnego bądź Bizancjum, a ich chronologia przypada na koniec VIII
– początek IX w., G. Haseloff, Email §6 d: Emailfibeln, RGA Bd 7: 1989, s. 223–228.; J. Kleemann,
Sachsen und Friesen im 8. und 9. Jahrhundert, s. 24 (typ 20), 378–379; K. Krüger, Eine Heiligenfibel
aus Cluvenhagen, Gde. Langwedel, Kr. Verden, Die Kunde 51:2000, s. 109–116; M. Müller-Wille, The
Cross Goes North: Carolingian Times between Rhine and Elbe, s. 458 rys. 28.36 (z zaznaczeniem miejsc
ich występowania). Niekiedy różni je sposób przedstawienia samej postaci, jak widać to w odniesieniu do
egzemplarza z Maschen i Karlburg (bardzo schematycznie zaznaczone kontury, a w przeciwieństwie do
Maschen umieszczono dwa krzyże), zob. M. Müller-Wille, The Cross Goes North, s. 458 ryc. 28.15.
72 73 RGA Bd 7: 1989, s. 208–209 Tabl. 13:c.
G. Haseloff, Email §6. d: Emalienfibeln, RGA 7:1989, s. 223–225; J. Kleemann, Sachsen und Friesen,
s. 24; M. Müller-Wille, The Cross Goes North, s. 455–457; F. Laux, Karolingische „Heiligenfibeln” aus
Bardowick und Ochtmissen, Stadt Lüneburg im Landkreis Lüneburg, Die Kunde, N.F. 46:1995, s. 133
ryc. 6.
74 75 F. Laux, Karolingische „Heiligenfibeln” aus Bardowick und Ochtmissen,, s. 23, ryc. 1, 124, ryc. 1,2
oraz fot. 2.5, s. 125. Egzemplarz z Bardowick zachował się w złym stanie, pozostałe zapinki pochodzą
z osad. Chronologię (s. 132) ustalono na podstawie egzemplarzy pochodzących z późnosaskich nekropolii w Katzendorf, Ldkr. Stade, Maschen, Gem. Seevetal, Ldkr. Harburg i Altenmedinigen Ldkr., Uelzen;
K. Krüger, Eine Hieligenfibel aus Cluvenhagen, Gde. Langwedel, Kr. Verden, Die Kunde, N.F. 51:2000,
s. 109–116.
Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje
49
Odrębną kategorię wśród znalezisk z motywem krzyża stanowią monety.
Chodzi w tym przypadku o karolińskie denary, które zostały wprowadzone do obiegu po dokonanej w połowie lat dziewięćdziesiątych VIII w. reformie systemu monetarnego76. Na początku IX w. pojawiły się także monety złote, na awersie których
umieszczono wizerunek Karola jako cesarza i otoczono inskrypcją, natomiast na
rewersie znajdowały się symbole chrześcijańskie (kaplica i krzyż)77. W literaturze
przedmiotu omawiane monety, od umieszczonej na ich rewersie inskrypcji, określane są jako denary typu Christiana Religio78. Z ich bogatego programu ideowego
(cesarstwo) zwrócić uwagę należy na silnie wyeksponowanie symboliki religijnej,
poprzez umieszczenie na odwrotnej stronie monety wizerunku świątyni i krzyża79.
Pojawienie się tego typu monet nad Wezerą i Łabą związane było niewątpliwie ze
wzrostem politycznych wpływów państwa karolińskiego. Przy niektórych egzemplarzach denarów znajdowały się uszka i kolec, pozwalające na wykorzystanie ich jako
fibul, służących do spinania odzieży lub jako ozdoby stroju. Od zwykłych monet od76 Zagadnienie to obszernie przedstawił S. Suchodolski, Moneta i obrót pieniężny w Europie Zachodniej,
Wrocław 1982, Roz. III; Ph. Gerson, Money and coinage under Charlemagne, [w:] Karl der Große.
Lebenswerk und Nachleben, hg. von W. Braunfels, Bd 1, Düsseldorf 1965, s. 516–518 (tzw. ciężkie denary emitowane w latach 793/794–814); Ph. Gierson, M. Blackburn, Medieval European Coinage. vol. 1.
The Early Middle Ages (5th –10th centuries), Cambridge 1986, s. 20, 524; B. Kluge, Die Bildungspfennige
Karls der Großen, 2002, s. 373–376; M. Blackburn, Money and coinage, NCMH vol. 2, s. 549.
77 W dyskusji nad emisją złotej monety w mennictwie karolińskim przeważa obecnie pogląd, że jej
początek należy datować dopiero na ostatni okres rządów wielkiego króla Franków. Zdaniem numizmatyków przemawia za tym przede wszystkim umieszczenie pełnej symboliki cesarskiej i inskrypcji nad
wizerunkiem Karola, co było możliwe dopiero po zawarciu traktatu z Bizancjum (812) i uznaniu przez
Konstantynopol imperialnej koronacji króla Franków z 800 r. Por. Ph. Gierson, Money and coinage under Charlemagne, Karl der Grosse, Bd 1, s. 516–518, 530–534; Ph. Gierson, M. Blackburn, Medieval
European Coinage. vol. 1. The Early Middle Ages (5th –10th centuries), Cambridge 1986, s. 205–210.
Ten typ monet pojawił się w emisji także na początku rządów Ludwika I Pobożnego. W przypadku
omawianej grupy numizmatów mamy do czynienia ze stosunkowo krótkim okresem ich produkcji.
Stanowisko to podziela M. Schulze-Dörrlamm, Münzfibeln der Karolingerzeit, AKbl. 29:1999, h. 2,
s. 273–274; M. Blackburn, Money and conage, NCMH vol. 2, s. 551–552. Ostatnio jednak B. Kluge, Die
Bildungspfennige Karls der Großen, [w:] Moneta Medievalis. Studia numizmatyczne i historyczne ofiarowane Prof. Stanisławowi Suchodolskiemu w 65. rocznicę urodzin, pod red. B. Paszkiewicza, Warszawa
2002, s. 373–376 skłonny jest uważać je za rodzaj monet ceremonialnych, wybitych z okazji koronacji.
Niektóre egzemplarze zostały wprowadzone do obiegu, sporą zaś ich część po przeróbkach używano jako
ozdoby (zapinki). Decydowała o tym nie tylko wartość surowca, z którego zostały wykonane, lecz także
wzgląd na umieszczoną na nich symbolikę chrześcijańską oraz imperialną (portret Karola Wielkiego wraz
z inskrypcją cesarską). B. Kluge, Karolingisches Münzwesen RGA 16:2000, s. 316.
78 Ph. Gierson, Money and coinage under Charlemagne, Karl der Grosse, Bd 1, 508 Tab. III:4, s. 518–
524; B. Kluge, Nomen imperatoris und Christiana Religio. Das Kaisertum Karls der Großen und Ludwig
des Formmen in Licht der numismatischen Quellen, [w:] 799 – Beiträge, Paderborn 1999, s. 82–90;
B. Kluge, Karolingisches Münywesen, RGA 16:2000, s. 314–315.
79 Kunst und Kultur. Katalog. Bd 1, 1999, I: s. 66–67; II. 21–22, 23, 24 a, b; W późniejszych emisjach
np. z okresu Ludwika Pobożnego (II. 28, s. 70) czy Lotara I zwraca uwagę silnie wyeksponowana symbolika religijna, co zdaniem S. Suchodolskiego 1982, s. 190, było rezultatem osłabienia władzy cesarskiej
wobec papiestwa i Kościoła; B. Kluge, Nomen imperatoris und Christiana Religio, [w:] Kunst und KulturBeiträge, Paderborn 1999, s. 85–87.
50 Krzysztof Polek
różnia je także dodatkowa dekoracja w postaci drobnych kuleczek rozmieszczonych
bądź na, bądź po obwodzie krawędzi (niekiedy w dwóch rzędach).
Z badań nad rozmieszczeniem znalezisk monet, pełniących funkcję zapinek
(Münz– und Pseudomünzfibel) wynika, że najliczniej występują na obszarze północnej Austrazji, środkowej Nadrenii oraz Fryzji Wschodniej, aż po ujście Emms80.
Na interesujących nas terenach odnaleziono trzy takie egzemplarze. Pochodzą one
z następujących stanowisk: Wünnenberg-Fürstenberg (grób 52), Kr. Paderborn,
Maschen, Bardowick i Ketzendorf81. Część z nich służyła jako zapinki i ozdoby
stroju, podczas gdy inne wyraźnie wskazywały na przynależność ich użytkowników
do wspólnoty chrześcijańskiej (znaleziska grobowe). Dotyczy to przede wszystkim
okazów, na awersie których (w miejscu, gdzie znajdował się wizerunek władcy)
umieszczony został krzyż. Jako przykład wymienić należy egzemplarz z Wünnenberg-Fürstenberg82.
Spośród owalnych fibul do wyjątkowych znalezisk zaliczyć należy odkryty
w Osnabrück, w rejonie katedry, egzemplarz przedstawiający gołębia, a na odwrotnej stronie znak krzyża83. Jest to tzw. Taufgeschenkfibel, jakie spotykamy na terenach stanowiących cel działalności misyjnej. Natomiast w Paderborn84 znaleziono
zawieszkę z kości słoniowej, o średnicy 39 mm, z motywem krzyża, której analiza
stylistyczna wykazała związki ze środowiskiem insularnym.
Długoletnia wojna, krwawe tłumienie kolejnych powstań oraz akcja przesiedleń ludności z terenów położonych nad Łabą spowodowały, że obszary nad Wezerą
i Łabą stały się częścią imperium Karola Wielkiego. Podbój Sasów przez Karola
miał także poważne konsekwencje dla północno-wschodnich sąsiadów państwa
frankijskiego – Duńczyków oraz Słowian połabskich. Deportacja ludności saskiej
i przekazanie jej ziemi Obodrytom stały się katalizatorem konfliktów w najbliższym
sąsiedztwie. Dotyczyło to przede wszystkim Duńczyków, którzy już na początku
IX w. podejmowali wyprawy łupieskie na wybrzeża Bałtyku, a także na tereny
położone nad Morzem Północnym. W czasie trwania długoletniej wojny z Frankami królowie duńscy udzielali Sasom pomocy85. Polityczna i militarna aktywność
monarchii karolińskiej nad ujściem Łaby w omawianym okresie, a zwłaszcza przesiedlenia Sasów zaniepokoiły króla duńskiego Godfryda do tego stopnia, że skon80 M. Schulze-Dörrlamm, Münzfibeln der Karolingerzeit, AKbl. 29:1999, s. 276 ryc. 5, 278 ryc. 8;
F. Laux, Karolingische „Heiligenfibeln” aus Bardowick und Ochtmissen, Stadt Lüneburg im Landkreis
Lüneburg, Die Kunde, N.F. 46:1995, s. 127 grób 87 (Maschen).
81 Ibidem, s. 283–284 lista 2 a, nr 4 (uszka i kolec nie zachowały się, pozostały jedynie ślady po ich
zamocowaniu); lista 3 nr 2, 15, 19 s. 283–285; J. Kleemann, Sachsen und Friesen, s. 173–174.
82 Jest to denar typu XR, z okresu rządów Ludwika Pobożnego, M. Schulze-Dörrlamm, Münzfibeln der
Karolingerzeit, AKbl. 29:1999, s. s, 271 ryc. 1:1, 280; J. Kleemann, Sachsen und Friesen, s. 174 (katalog
znalezisk zawierający egzemplarze pochodzące z inwentarza grobowego); M. Müller-Wille, The Cross
Goes North, s. 459.
83 Kunst und Kultur – Katalog. Bd 1, 1999, s. 359 V: 47, znalezisko datowane jest na 1. poł. IX w.
84 Kunst und Kultur – Katalog. Bd 1, 1999, I: s. 363–364, VI:57.
85 H. Jankhun, Karl der Grosse und die Norden, Karl der Grosse, Bd 1, s. 699–700.
Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje
51
centrował flotę i liczne wojsko w Sliesthorp (Haithabu), tuż nad granicą saską86. Do
wybuchu wojny jednak nie doszło, a groźną sytuację zdołano rozładować na drodze
mediacji.
Powodem narastania kryzysu w stosunkach frankijsko-duńskich byli sascy zbiedzy, których wydania domagał się Karol Wielki, a także pomoc, jakiej Godfryd
udzielał Sasom walczącym z agresją frankijską. W obawie przed agresywną polityką cesarza Duńczycy przystąpili do wznoszenia u nasady Półwyspu Jutlandzkiego
potężnych rozmiarów umocnień ziemnych, rozbudowywanych systematycznie w następnych latach (Danevirke)87. Królestwo Duńczyków pod rządami Godfryda osiągnęło silną pozycję nie tylko w regionie, czego potwierdzeniem było rozszerzenie
władzy na tereny cieśnin oraz nałożenie trybutu na mieszkańców Oslo Fjordu88.
W odpowiedzi na podbój Sasów i profrankijską orientację polityki obodrzyckiego księcia Drożka, wzmogła się aktywność króla duńskiego Godfryda w rejonie
ujścia Łaby oraz w południowo-zachodniej części wybrzeża bałtyckiego. W 808 r.
zorganizował on wraz z Wieletami zbrojny najazd na ziemie Obodrytów89. Na atak
ten cesarz Franków zareagował natychmiast, wysyłając znaczne siły złożone z oddziałów frankijskich i saskich pod dowództwem swego syna. Ich celem było zatrzymanie wroga blisko granicy. Duńczycy zdołali jednak pokonać wojska Karola
i po ciężkich walkach wdarli się w głąb terytorium frankijskiego. Na skutek najazdu
plemiona Linian (Glinian) oraz Smolińców, zależne dotychczas od związku obodryckiego oderwały się odeń i przyłączyły do króla duńskiego, któremu udzieliły popar86 ARF a. 804, s. 118–119.
ARF a. 808 s. 126; H.H. Andersen, Danewerk, RGA 5:1984, s. 236–243. Był to system wałów ziemnych o wysokości 2 m i szerokości u podstawy 10 m (trzon stanowił mur z kamieni), a dodatkową
osłonę stanowiła drewniana palisada. Jego głównym zadaniem była obrona przede wszystkim Hedeby
(Haithabu). Najstarszy jego odcinek tzw. Østervold usypany został na południowy wschód od grodu.
Z czasem został rozbudowany również w kierunku zachodnim, osiągając długość ok. 13,6 km. Ostatecznie
jego budowę ukończono w X w. Badania dendrochronologiczne wykazały, że najstarsze jego fragmenty
powstały w 1. połowie VIII w. (główny wał oraz północny, które opasywały Hedeby). Niektóre jego
fragmenty mogły pochodzić jeszcze z okresu wędrówek ludów. Danevirke, będący największą tego typu
budowlą na terenie Skandynawii, pełnił swe zadania obronne przez całe średniowiecze. H.H. Andersen,
Danewerk, RGA 5:1984, s. 236–243; M. Müller-Wille, Archäologische Untersuchungen landischer
Siedlungen der Wikingerzeit im Umland des frühstädtischen Handelsplatzes Hedeby, „Acta Przehistorica
et Archeologica” 26/27:1994–1995, s. 43–44; The Northern World. The History and Hertage of northern Europe ad 400–1100, ed. by D.M. Wilson, London 2003, s. 137 fot. 24. Przy ustalaniu chronologii
Danevirke pomocne okazały się dane, jakie uzyskano podczas badań nad innymi obiektami budowlanymi
tego okresu znajdującymi się na terenie Danii, takimi jak wał na wyspie Samsø (Ch. Adamsen, Samsø.
§2: Archäologisches, RGA 26:2004, s. 409–412) oraz Kanhave-Kanal, o długości 500 m i szerokości
11 m zapewniający połączenie pomiędzy Stavns Fjord a Gundsø Vig (A. Jørgensen, Kanhave-Kanal, RGA
16:2000, s. 221–222), powstałe w latach trzydziestych VIII w. Przykłady te potwierdzają występowanie
na terenie Danii w interesującym nas okresie silnej władzy królewskiej, rozciągającej się na znacznym
terytorium. Wskazuje na to także odnaleziony w Ribe skarb 160 srebrnych monet (sceattos), datowany na
początek VIII w. zob. M. Axboe, Danish Kings¸ 2002, s. 222.
87 H. Beck, T. Capelle, Godofried, RGA 12:1998, s. 266–267; N. Lund, Scandinavia c. 700 – c. 1066,
[w:] NCMH vol. 2, Cambridge 2002, s. 207.
88 89 ARF a. 808, s. 125–126; Chronicon Moissacense, a. 808, MGH SS 2, 1829, s. 258.
52 Krzysztof Polek
cia90. Dowodzący wojskami frankijskimi syn cesarza, Karol, przeprawił się przez
Łabę i zaatakował wymienione plemiona, lecz odzyskanie utraconych wpływów
i przywrócenie status quo w rejonie ujścia Łaby było bardzo trudne.
W roli sprzymierzeńców króla Duńczyków podczas jego najazdów na tereny
przy ujściu Łaby wystąpili Wieleci. Innym celem najazdu Godfryda stał się gród
Reric, będący ważnym ośrodkiem handlu dalekosiężnego w strefie nadbałtyckiej91.
Wycofujący się duńscy wojownicy dokonali w nim zniszczeń, a także przetransportowali miejscowych kupców statkami do duńskiego Haithabu92. Pomimo tego wydarzenia gród nadal funkcjonował, podobnie jak miejscowy plac targowy. Rok później
(809) król Duńczyków nasłał na księcia obodryckiego Drożka płatnych zabójców,
którzy dokonali udanego zamachu na jego życie. Dla Godfryda był on bowiem
przeszkodą na drodze do realizacji ambitnych planów politycznych. Chociaż obecność militarna Franków nad Łabą nie zapobiegła wrogim poczynaniom ze strony
Godfryda, to chroniła przynajmniej częściowo Obodrytów przed eskalacją żądań ze
strony ambitnego króla Duńczyków.
Innym terenem zainteresowania króla duńskiego były wybrzeża zachodniej Europy. W 810 r. na czele sporej liczby okrętów zjawił się na ziemi Fryzów,
łupiąc terpy położone w strefie nadmorskiej. Efektem najazdów Godfryda na wybrzeża fryzyjskie było nałożenie trybutu w wysokości 100 funtów srebra na tamtejsze ośrodki handlu93. W tekście Einharda94 znajdujemy informację dotyczącą planów
zaatakowania przez tego władcę nawet Akwizgranu. Atak Duńczyków na wybrzeże
fryzyjskie zwiastował nową falę najazdów, jakie były udziałem Normanów (epok
wikingów). W odpowiedzi na poczynania Godfryda Karol Wielki rozpoczął budowę
floty z zamiarem odparcia skandynawskich piratów. Skoncentrowano także wojska
w Lippehan, a następnie skierowano je w rejon dolnej Wezery, co miało zapobiec
ewentualnym najazdom Duńczyków na ziemie saskie95.
ARF a. 808, s. 125. Siedziby Glinian znajdowały się w dorzeczu Przegnicy, natomiast terytorium
Smolińców lokalizuje się nad dolną Łabą, zob. J. Nalepa, Glinianie, SSS t. 1:1961, s. 107; J. Strzelczyk,
Smolińcy, SSS t. 5:1975, s. 318–319.
90 91 ARF a. 808 s. 126 lokalizacja grodu pozostaje nieustalona, podobnie jak jego słowiańska nazwa. Autor
Roczników podał jej wersję pochodzącą z języka duńskiego. Jego upadek wiąże się z polityką Gotfryda,
której celem było zapewnienie duńskiemu Haithabu dominującej pozycji wśród nadbałtyckich emporiów
handlowych. Według niektórych hipotez Reric znajdował się we wschodniej części Zatoki Wismarskiej,
por. L. Leciejewicz, Rerik, SSS t. 4: 1970, s. 491; Die Slawen in Deutschland,, s. 148; natomiast H. Beck,
T. Capelle, Godofried, s. 267 opowiadają się za identyfikacją z Oldenburgiem = Starogard Wagryjski, bądź
z Groß Strömklendorf w pobliżu Wismaru. Podobnie M. Dulinicz, Kszytałtowanie się Słowiańszczyzny,
s. 183, 279–282 stanowisko 1 i 17.
H. Łowmiański, Początki Polski, t. 5, s. 256 przyp. 823 wyraził sugestię, że przesiedlono jedynie
kupców pochodzenia duńskiego. Nie spowodowało to upadku miejscowego targu, za czym przemawia
zamach na ks. obodryckiego Drożkę dokonany na placu targowym w 809 r. z inicjatywy Godfryda.
92 93 ARF a. 810 s. 131; H. Beck, T. Capelle, Godofried, s. 267; N. Lund, Scandinavia c. 700 – c. 1066,
s. 207.
94 Einhard, Vita Karoli magni, c. 14 s. 182.
95 ARF a. 810 s. 131.
Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje
53
Groźba wojny z królem Duńczyków została zażegnana wraz z jego śmiercią
(810)96. Sytuacja w Danii uległa wówczas radykalnej zmianie. Jego następcą został
Hemming, który wkrótce nawiązał kontakty z dworem cesarskim w sprawie zawarcia pokoju. Zakończone porozumieniem rokowania prowadzono wiosną 811 r. nad
graniczną rzeką Eider97. Dwa lata później, kiedy władca zmarł, Karol Wielki dostrzegł sposobność do utwierdzenia swych wpływów w Danii, poprzez udzielenie
poparcia jednemu z kandydatów do tronu. Doprowadziło to w konsekwencji do wybuchu długotrwałej wojny domowej, która absorbowała również uwagę jego następcy, Ludwika Pobożnego98. Sytuacja w Danii ustabilizowała się dopiero w 827 r., gdy
koronę królewską włożył Horik I († 854), syn Godfryda99. Nowy rozdział w stosunkach karolińsko-skandynawskich otworzyła działalność Ansgara, który podjął się zadania zorganizowania i przeprowadzenia wśród mieszkańców Półwyspu
Skandynawskiego misji chrystianizacyjnej100.
Długoletnia wojna z Sasami spowodowała, iż w sferze zainteresowania polityki karolińskiej znalazły się także plemiona Słowian połabskich, zwłaszcza tych
sąsiadujących bezpośrednio z terenami, na których toczyły się działania wojenne. Pomimo że był to zaledwie epizod w przeszło trzydziestoletnich frankijsko-saskich zmaganiach militarnych, i nie wywarł większego wpływu na ich przebieg,
to charakter i skala kontaktów Karola Wielkiego ze Słowianami w omawianym przez
nas okresie nie pozostały bez wpływu na ich dzieje polityczne. Bezpośrednim powodem, dla którego dwór karoliński zainteresował się Połabszczyzną, była przeciągająca się wojna saska. Podjęte zostały działania zmierzające do izolacji Sasów
od najbliższych sąsiadów, by uniemożliwić im uzyskanie pomocy z zewnątrz. Ten
aspekt polityki Karola Wielkiego, jak też stała obecność militarna państwa frankijskiego nad Łabą spowodowały powstanie zasadniczych zmian w stosunkach pomiędzy Obodrytami i Wieletami oraz wpłynęła także na ich kontakty z Duńczykami.
W sferze oddziaływania politycznego monarchii karolińskiej znaleźli się również
Serbowie nadłabscy.
Jeszcze w czasie trwania wojny saskiej Karol Wielki zorganizował największą
kampanię przeciwko Słowianom (789). Z relacji źródeł frankijskich wyłania się
96 ARF a. 810, s. 133. Według relacji Einharda, Vita Karoli magni, c. 14 s. 182 zabójcą króla był wojownik z jego najbliższego otoczenia.
97 ARF a. 811 s. 134, źródło wymienia imiona dwunastu frankijskich arystokratów, którzy reprezentowali władcę Franków. Ze strony duńskiej w rozmowach uczestniczyli bracia króla – Hancwin i Angandeo
wraz z najbliższym otoczeniem; H. Jankuhn, Karl der Große und die Norden, [w:] Karl der Große,
Bd 1, 1966, s. 699–707.
98 ARF a. 812 s. 136–137; a. 813 s. 138–139; a. 814 s. 141; a. 817 s. 145, 147; a. 821 s. 156–157, a. 823
s. 162–163; a. 829 s. 177.
99 ARF a. 827 s. 173 (Hohrici); N. Lund, Scandinavia, s. 208–209.
Rimbert, Vita Ansgari, c. 9, ed. G.H. Waitz, MGH SRG 55:1884, s. 30; H. Jankhun, Das Missionsfeld
Ansgars, FMSt. 1:1967, s. 213–221; J. Strzelczyk, Ansgar, SSS 7:1986, cz. 2, s. 367–368; N. Lund,
Scandinavia, s. 209–210; J. Stoecker, The Cross Goes North: Christian symbols and Scandinavian Woman,
[w:] The Cross Goes North, s. 463–483; M. Müller-Wille, Ansgar und die Archäologie. Der Norden und
das christliche Europa im karolingischer Zeit, Germania 82:2004, Teil 2, s. 431–458.
100 54 Krzysztof Polek
obraz starannie przygotowanej operacji wojskowej, o szerokim zasięgu i celach101.
Wskazuje na to udział elitarnych oddziałów jazdy frankijskiej (scarae), a także
wykorzystanie statków do transportu oddziałów w głąb terytorium słowiańskiego
(nad Hawelę). Obok wojsk frankijskich w charakterze sprzymierzeńców w wyprawie
uczestniczyli Sasi, Fryzowie i Słowianie (Obodrzyci i Serbowie nadłabscy). Główne
siły pod dowództwem Karola wyruszyły z Nadrenii, skąd najkrótszą drogą przez
Westfalię i ziemie południowosaskie dotarły nad Łabę. Część oddziałów przybyła
na statkach Fryzów drogą morską do ujścia Łaby, a następnie wyruszyła w górę
rzeki. Z kierunku północno-zachodniego i południowego nadciągnęły oddziały
Sasów, Obodrzytów pod wodzą Wicana oraz Serbów nadłabskich. Novum w tej
operacji stanowiło wykorzystanie statków102 do działań na terytorium przeciwnika,
w czym Frankowie mieli już pewne doświadczenia, nabyte podczas walk we Fryzji.
Użycie floty podczas kampanii w 789 r. było trafną decyzją, biorąc pod uwagę
warunki terenowe przyszłego teatru działań wojennych. Charakteryzowała go
bogata sieć rzek i jezior, a duże zalesienie ograniczało tempo poruszania się oddziałów, co sprzyjało prowadzeniu przez Słowian działań o charakterze zaczepnym oraz
robieniu różnego rodzaju zasadzek. Dodatkowe utrudnienie dla nacierających wojsk
stanowiły liczne grody, mogące na długie tygodnie zatrzymać nieprzyjacielskie
wojsko przy czasochłonnym oblężeniu103.
Dokładne miejsce koncentracji wojsk uczestniczących w kampanii pozostaje nieustalone104. Zarówno informacje źródłowe dotyczące statków, które dotarły w głąb
terytorium słowiańskiego, jak również wzmianka o budowie aż dwóch mostów oraz
analiza topograficzna rzeźby terenu dały podstawę do wysunięcia przypuszczenia,
że doszło do niej w okolicy ujścia Haweli do Łaby105. Zbudowano mosty106, a ich
Najważniejsze z nich to: ARF a. 789, s. 84, 86; Ann. qui dicuntur Einhardi, a. 789, s. 85, 87;
AMP, a. 789, s. 77–78; odnośnie do pozostałych przekazów zob. J. Nalepa, Wyprawa Franków na Wieletów
w 789 r., s. 227–230.
101 102 AMP, a. 789, s. 77; ARF a. 789, s. 84. Nie jest wykluczone, że na decyzję o wykorzystaniu statków w działaniach przeciwko Słowianom mogły także wpłynąć doświadczenia z niedawnych walk
z Sasami.
103 Według informacji tzw. Geografa bawarskiego Wieleci (Welatabowie) dysponowali 95 civitates, por.
B. Horak, D Trávniček, Descriptio, civitatum et regionum ad septentrionalem plagam Danubii, Rozpravy
ČSAV 66/2, Praha 1956, s. 2. Pod względem archeologicznym L. Dralle, Slaven an Havel und Spree. Studien
zur Gesichte des havellisch-wilzischen Fürstentums (6. bis 10. Jh.), Osteuropastudien der Hochchschulen
des Klandes Hessens. Reihe 1. Geissener Abhandlungen zur Argar-und Wirtschaftsforschung des
Europäischen Ostens, Bd 108, Berlin 1981, s. 51–53, 171 (lista 1); Die Slawen in Deutschland, 1985,
s. 186–207, zwł. 328.
104 Ze starszej literatury przedmiotu zob. J. Nalepa, Wyprawa Franków na Wieletów w 789 r., s. 214–217;
z nowszej L. Dralle, Slaven an Havel und Spree, s. 95 przyp. 74.
ARF a. 789, s. 84; Ann. qui dicuntur Einhardi, a. 789, s. 85; J. Nalepa, Wyprawa Franków na Wieletów
w 789 r., s. 214–217 oraz L. Dralle, Slaven an Havel und Spree, s. 87–88.
105 106 AMP, a. 789, s. 77; ARF a. 789, s. 84; na podstawie tej informacji przypuszcza się, że na kierunku
przeprawy znajdowała się wyspa, zob. J. Nalepa, Wyprawa Franków na Wieletów w 789 r., s. 216–217.
Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje
55
przyczółki następnie zabezpieczono polowymi umocnieniami, chroniącymi przed
ewentualnym atakiem ze strony przeciwnika107.
Po sforsowaniu rzeki dalsza rekonstrukcja marszruty, podobnie jak stoczonych
ze Słowianami walk jest niemożliwe – źródła nie przekazały żadnych informacji.
Tzw. roczniki Einharda zanotowały jedynie, że ziemie znajdujące się na kierunku
przemarszu wojsk zostały spustoszone ferro et igni108. Niewykluczone, że działania
te, przewaga militarna oraz tempo przemieszczania się nacierających wojsk frankijskich zaskoczyły Słowian. W rezultacie dotarły one bez przeszkód do civitas
Dragowiti, gdzie książę Wieletów w otoczeniu rodziny i grupy możnych złożył królowi Karolowi przysięgę wierności. Ponadto Drogowit – co praktykowano zwyczajowo przy takiej okazji, przekazał zakładników, jako gwarancję dotrzymania układu.
Oznaczało to zakończenie operacji militarnej, po czym władca Franków wraz z wojskiem powrócił do kraju.
Brak dodatkowych informacji źródłowych nie pozwala na ustalenie miejsca położenia grodu, nie wiadomo także, jak daleko dotarły wojska frankijskie podczas
kampanii z 789 r. W przeciwieństwie do podstawowych relacji annalistyki frankijskiej tj. ARF, Ann. q.d. Einhardi, czy AMP, pomocna w tym względzie informacja
znajduje się tylko we Fragmantum annalium Chesini. Wynika z niej, że wojska
Karola Wielkiego dotarły aż do rzeki Piany (Pana fluvium)109. Jednak wiadomość
ta nie jest potwierdzona przez inne źródła, co powoduje, że historycy dość sceptycznie odnoszą się do powyższego przekazu110. W dyskusji nad lokalizacją grodu
Dragowita zarysowały się wśród historyków dwa stanowiska. Większość z nich
sytuuje go na terenach położonych w północnej części Związku Wieleckiego, w tym
także nad rzeką Pianą111. Natomiast zwolennicy alternatywnego poglądu, nawiązując
ARF, a. 789, s. 84 (...) ex utraque capite castellum exligno et terra aedificavit; Ann. Qui dic. Einhardi,
a. 789, s. 85 (...) castris in ripa positis amnem duobus pontibus iunxit, quorum unum ex utraque capite
vallo numivit et inposito praesidio firmavit.
107 108 Ann. qui dicuntur Einhardi, a. 789, s. 85.
Fragmenti Chesnai, a. 789, ed. G.H. Pertz, MGH SS 1:1826, s. 34. Według K. Myślińskiego,
Zagadnienie roli ziem nad Hawela i Sprewą jako politycznego ośrodka plemion wieleckich w okresie
VIII–X wieku, [w:] Słowiańszczyzna połabska między Niemcami a Polską, pod red. J. Strzelczyka, Poznań
1981, s. 143 centrum polityczne Wieletów w omawianym okresie należy umieścić w północnej części
ich terytorium.
109 Na temat wartości tego źródła zob. L. Dralle, Wilzen, Sachsen und franken um das Jahr 800, [w:]
„Nationes” Bd 1:1978 (Aspekte der Natonalbildung im Mittelalter), s. 222 przyp. 76; oraz 223–227, gdzie
argumentacja archeologiczna i historyczna; pierwszeństwo wiarygodności fragmentom w stosunku do
Ann. q.dicuntur Einhardi a. 789 r. przypisuje H. Łowmiański, 1973, s. 244 przyp. 777.
110 Główne rejony osadnictwa Wieletów lokalizuje się na terenach nad Pianą i w strefie nadmorskiej.
Według relacji autora Decsripito civitates plemię to tworzyły cztery regiony i 95 civitates (okręgów
grodowych); K. Wachowski, Słowiańszczyzna zachodnia, 1950, s. 116; Die Slawen in Deutschland,
s. 328 – Dymin; H. Bulín, Počatký státu veletského, „Právněhistorické studie”, 5:1959, s. 8 (Radogoszcz).
111 56 Krzysztof Polek
do ustaleń H. Ludata, opowiedzieli się za środkowym Połabiem, i zidentyfikowali
civitas Dragoviti z Brenną (Brandenburg)112.
Einhard, biograf Karola Wielkiego jako przyczynę interwencji Franków wśród
Słowian w 789 r. podał częste konflikty, do których dochodziło pomiędzy Wieletami
a Obodrytami113. Natomiast autor Ann. q.d. Einhardi jako powód wymienił odwieczną wrogość, okazywaną przez Wieletów nie tylko Frankom, lecz także ich sprzymierzeńcom, co – w domyśle, stało się powodem wybuchu konfliktu114. O tym, że stosunki wielecko-frankijskie w przeszłości nie były nacechowane wrogością informuje
relacja AMP, dotycząca ustanowienia Dragowita księciem przez princepsa Karola115.
Obok popularnego poglądu identyfikującego osobę princepsa z relacji Annales
Mettenses priores z Karolem Wielkim (w początkowym okresie jego rządów), zwrócono uwagę także na postać nie mniej sławnego imiennika wielkiego monarchy,
majordoma Karola noszącego przydomek Martela116. Za rządów ostatniego z wymienionych doszło do rozszerzenia wpływów politycznych na niektóre z plemion
słowiańskich, poprzez narzucenie im bliżej nieznanych nam form zależności.
Powodem, dla którego Frankowie podjęli działania wobec Słowian zza Łaby,
było na pewno zagrożenie północno-wschodnich terenów królestwa Merowingów
112 Pogląd ten sformułował jeszcze przed II wojną światową H. Ludat; zwolennicy tej koncepcji opowiedzieli się za umieszczeniem centrum politycznego Związku Wieleckiego nad Hawelą, w ziemi Stodoran,
zob. L. Dralle, Slaven an Havel und Spree, s. 95; J. Nalepa, Wyprawa Franków na Wieletów w 789 r.,
s. 221–224; idem, Dragowit, SSS t. 1:1961, z. 2, s. 385; J. Strzelczyk, Stodoranie, SSS t. 5:1975, s. 421;
wątpliwości w tym względzie podnosi K. Myśliński, Zagadnienie roli ziem nad Hawela i Sprewą jako
politycznego ośrodka plemion wieleckich w okresie VIII–X wieku, [w:] Słowiańszczyzna połabska między
Niemcami a Polską, pod red. J. Strzelczyka, Poznań 1981, s. 134–139; G. Labuda, Organizacje państwowe Słowian zachodnich w okresie kształtowania się państwa polskiego (od VI do połowy X wieku), [w:]
Początki państwa polskiego. Księga tysiąclecia, t. 1, pod red. K. Tymienieckiego, Poznań 1962, s. 64;
L. Dralle, Slaven an Havel und Spree, s. 88 n; odnośnie do badań archeologicznych zob. K. Gree, [w:]
Ausgrabungen und Funde 8:1963; 10:1965; 12:1967; 13:1968; 14:1969;16:1971; idem, Die Ergebnisse
der Grabung Brandenburg, [w:] Berichte über den II. International Kongres für Slawische Archäologie,
Hrsg. J. Herrmann, K.H. Otto, Bd 3, Berlin 1973, s. 269–278; A. Wędzki, Brenna, SSS 7:1986, z. 2,
s. 524–527.
Eindard, Vita Karoli magni, c. 12, s. 180; na zbieżność fragmentu Ann. q.d. Einhardi, z rozdziałem
dotyczącym genezy wojny z Sasami (c. 6,7) zwrócił uwagę J. Brankačk, Betrachtungen zur politischen
Geschichte der elbslawischen Stannesverbände im 9. Jahrhundert, [w:] L’Europe aux IXe – XIe Aux origines des Etats nationaux, ed. T. Manteuffel, A. Gieysztor, Varsovie 1968, s. 398 przyp. 47. Nie ma jednak
powodów, by odrzucać podaną przez kronikarza informację i traktować ją jako tendencyjną. Bliskie sąsiedztwo terenów osadnictwa poszczególnych plemion, przy braku naturalnych przeszkód, mogło stanowić wystarczający powód dla wybuchu konfliktów zbrojnych.
113 114 Ann. qui dic. Einhardi, a. 789, s. 85.
115 AMP, a. 789, s. 77–78, w tekście wymieniony jako rex Sclavorum (…) Drogoviz.
Por. uwagę wydawcy AMP, s. 78 przyp. 1. Z polskich badaczy za hipotezą ta opowiedzieli się
J. Widajewicz, Początki Polski, Wrocław–Warszawa 1948, s. 142 przyp. 6; J. Nalepa, Wyprawa Franków
na Wieletów w 789 r., s. 222–224; według H. Łowmiańskiego, Początki Polski, t. 5, s. 243 przyp. 773 konstrukcja gramatyczna zapiski AMP a. 789 przemawia za wiarygodnością słów Dragowita o ustanowieniu
go księciem przez invicto proncipi Carolo.
116 Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje
57
przez najazdy saskie117. Informują o tym relacje źródłowe annalistyki frankijskiej
odnoszące się do kontaktów z Sasami w omawianym okresie oraz budowa licznych
grodów, położonych na terenie środkowych Niemiec, w tym przede wszystkim w północnej Turyngii118. W następnych latach nadgraniczne systemy obronne były umacniane i rozbudowywane, co wskazuje na utrzymujący się stan napięcia w stosunkach
frankijsko-saskich. Ważnym elementem mającym w przyszłości zapewnić państwu
frankijskiemu bezpieczeństwo, stało się także rozciągnięcie wpływów politycznych
i militarnych na sąsiadujące z Sasami plemiona słowiańskie. Nie jest wykluczone,
że współdziałanie z państwem frankijskim mogło wynikać z wewnętrznej rywalizacji pomiędzy plemionami słowiańskimi bądź też z Sasami. Udział niewymienionej grupy Winidów w kampanii zorganizowanej przez Pepina, syna Karola Martela,
przeciwko Sasom w 748 r. świadczy o tym, że Słowianie znaleźli się w orbicie
bezpośredniego zainteresowania ze strony monarchii Franków119. Przypuszczalnie
uczestniczący w kampanii Słowianie pochodzili ze środkowej części Połabszczyzny
bądź też z ziem znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie Sasów. Na tej podstawie sformułowano w literaturze przedmiotu pogląd, według którego co najmniej
od końca lat trzydziestych VIII w. niektóre z plemion słowiańskich, osiadłych na
wschód od Łaby, znalazły się w zależności od frankijskich wpływów politycznych.
Dotyczyło to przede wszystkim Serbów nadłabskich bądź też jednego z plemion
wieleckich, czego przejawem było wyniesienie do godności książęcej Dragowita.
Poinformowały o tym Annales Mettenses120. Przykład ten potwierdza wczesne zainteresowanie ze strony monarchii frankijskiej ziemiami słowiańskimi w północno-zachodniej części Połabszczyzny. Świadczy ponadto o tym, że stosunki frankijsko-wieleckie mają dawniejszą genezę oraz że nie charakteryzowało ich wyłącznie dążenie
do konfrontacji.
Karol Wielki, przebywając w 780 r. w obozie nad rzeką Ożre, zajmował się
także uporządkowaniem spraw słowiańskich, co wskazuje na znaczenie plemion
znad środkowej Łaby dla polityki frankijskiej w omawianym okresie121. Dlatego też
117 Continuationes Fredegari, c. 31 (117), s. 181; Linzel ustalił, że miało to miejsce w 738 r.
W. Schlesinger, Frühmittelalter, [w:] Geschichte Thuringens, Bd 1, Hrsg. H. Patze, W. Schlesinger,
Köln–Gratz 1968, s. 341–350; L. Dralle, Slaven an Havel und Spree, s. 99, przyp. 117 uważa, że jego
początek przypadał na czasy rządów majordoma Karola Martela. Na wschodnie pogranicze Turyngii jako
obszar, na którym mogło dojść do antysaskiego porozumienia i współdziałania frankijsko-słowiańskiego,
wskazywał H. Łowmiański, Początki Polski, t. 5, s. 243 przyp. 773.
118 Fredegarii continuationes, c. 31 (117), s. 181; Szczegóły wyprawy oraz informacje dotyczące Słowian
osiadłych pomiędzy Salą a Bodą podały AMP, a. 748, s. 41, ogólną nazwę Sclavorum występującą w rocznikach odnoszono do Serbów nadłabskich bądź też do Wieletów, zob. H. Łowmiański, Początki Polski,
t. 5, s. 238 przyp. 749 oraz s. 251, który nie wykluczał udziału książąt obodrzyckich; J. Strzelczyk,
Słowianie i Germanie w Niemczech środkowych we wczesnym średniowieczu, Poznań 1976, s. 166.
119 AMP, a. 789, s. 77; J. Strzelczyk, Słowianie i Germanie, s. 165. Tym bardziej, że autor roczników
zanotował nieprzyjaźń w stosunkach Wieletów z Frankami; L. Dralle, Slaven an Havel und Spree, s. 208,
przyp. 15.
120 121 ARF, a. 780, s. 56; Ann. g.d. Einhardi, a. 780, s. 57...et Sclavorum, qui ulteriorem fluminis ripam
incolant.
58 Krzysztof Polek
obraz stosunków wielecko-obodrzyckich przedstawiony w dziele Einharda uważany jest za tendencyjny. Osobisty udział Karola Wielkiego, a także skala przygotowań do wyprawy przeciwko Wieletom w 789 r. przemawia za jej znaczeniem dla
ówczesnej polityki monarchii frankijskiej. Celem kampanii było oddzielenie Sasów
od najbliższych sąsiadów, co ułatwiłoby podporządkowanie ich politycznym wpływom monarchii karolińskiej i zakończenie trwającej od 772 r. wojny122. Podjęte
działania ukazują również stopień eskalacji konfliktu, który niebawem także sąsiadujące z Sasami plemiona wciągnął w wir wojny. Spowodowało to przekształcenie
dotychczasowej konfrontacji frankijsko-saskiej w szerszą, o zasięgu regionalnym.
Do zaostrzenia sytuacji przyczynił się także stopień aktywności plemion słowiańskich. Skłoniło to Karola Wielkiego do podjęcia decyzji o zorganizowaniu ekspedycji zbrojnej.
Z dotychczasowego przeglądu sytuacji politycznej na omawianych terenach
wynika, że od końca lat trzydziestych VIII w. aż do wybuchu wojny saskiej Karola
Wielkiego stosunki frankijsko-słowańskie można określić jako poprawne, skoro
przekazy źródłowe nie odnotowały ewentualnych konfliktów. Obraz ten uległ drastycznej zmianie po wybuchu wojny saskiej. Wzmianka Einharda o nieprzyjaznych
krokach Wieletów wobec Franków i ich słowiańskich sprzymierzeńców wskazuje
wyraźnie na zmianę sytuacji politycznej, jaka nastąpiła od 738–748 r. Jednak to
nie „tradycyjna wrogość” Wieletów wobec ich zachodnich sąsiadów i Franków była
powodem zaognienia sytuacji, prowadzącej w końcu do wybuchu wojny i interwencji Karola Wielkiego w 789 r. Wywołała ją przede wszystkim rywalizacja wielecko-obodrzycka, do której doszło na tle polityki Karola Wielkiego wobec Sasów.
Przypuszczalnie na początku lat osiemdziesiątych VIII w. nastąpiło zawarcie układu
frankijsko-obodrzyckiego, który wkrótce zaowocował wybuchem konfliktu z Wieletami123. Antyfrankijsko nastawieni byli także Serbowie nadłabscy, którzy w 782 r.
dokonali najazdu na nadgraniczne ziemie Turyngii oraz na tereny Sasów, a łupem
ich padły liczne osady124. Działania Serbów zbiegły się z powrotem Widukinda z wygnania z Danii i wybuchem kolejnego buntu Sasów przeciwko frankijskiej dominacji. W odpowiedzi Karol wysłał ministris suis Adalgisa, Goilona i Worada wraz
z wojskiem przeciwko Słowianom osiadłym pomiędzy Łabą a Salą125. W rezultacie
interwencji plemię to znalazło się w zależności od Franków, na co wskazywał jego
udział po stronie Karola Wielkiego w kampanii przeciwko Wieletom w 789 r.
L. Dralle, Wilzen, Sachsen und Franken um das Jahr 800, s. 207; K. Myśliński, Zagadnienie roli ziem
nad Hawelą i Sprewa, s. 140.
122 123 ARF a. 780, s. 56; J. Brankačk, Betrachtungen zur politischen Geschichte, s. 399; H. Łowmiański,
Początki Polski,t. 5, s. 251. Sprzymierzeńcami Karola Wielkiego w jego polityce saskiej byli książęta
obodrzyccy – Wican i Drożko.
124 Ann. qui dicuntur Einhardi, a. 782, s. 61. Najazd na ziemie Sasów może świadczyć o występowaniu
konfliktów serbsko-saskich bądź też łupem najeźdźców padły tereny pozostające pod frankijską zwierzchnością.
125 Ann. qui dicuntur Einhardi, a. 782, s. 61; L. Dralle, Wilzen, Sachsen und Franken, s. 213, 215 uważa
działania te za rodzaj demonstracji siły wobec Sasów.
Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje
59
Oceniając działania, jakie Karol Wielki podjął przeciwko Wieletom w omawianym okresie należy stwierdzić, że nie przyniosły one długotrwałych efektów126.
Oddzielenie Sasów terenami pozostającymi pod frankijskimi wpływami, w celu izolacji ich od kontaktów i pomocy także ze strony Słowian osiągnięto dopiero pod
sam koniec wojny saskiej. Podjęte przez Karola Wielkiego decyzje spowodowały
znaczne przesunięcia ludności saskiej i słowiańskiej w delcie Łaby, przez co na
północy i wschodzie saskiego terytorium powstała strefa buforowa. Trudne okazało się także utrzymanie status quo wśród Słowian, na co wskazuje zorganizowanie po 789 r. przez Karola Wielkiego szeregu kolejnych wypraw za Łabę i Salę.
Plemiona słowiańskie wykorzystywały wybuchy rebelii Sasów przeciwko Frankom,
podejmując czynny udział w walce z nimi127. Nie ustały także konflikty pomiędzy
Obodrzytami a Sasami. Podczas jednego z buntów Sasów w 795 r. Karol wezwał
na pomoc jako sprzymierzeńca obodrzyckiego księcia Wicana, który zginął zamordowany przez nich przed spotkaniem z frankijskim władcą128. Do kolejnego starcia
Obodrzytów z Sasami doszło w 798 r., a książę Drożko (Thrasco) otrzymał wsparcie
oddziałów frankijskich dowodzonych przez Eburisa129.
Na początku IX w. obserwujemy wzrost aktywności militarnej państwa karolińskiego na granicy z plemionami słowiańskimi osiadłymi na Połabiu. Mimo zakończenia podboju Sasów Karol nadal zmuszony był interweniować na terenach na
wschód od Łaby. W 805 r., podczas wyprawy przeciwko Czechom, władca Franków
podporządkował swej władzy serbskich Dalemińców130 W 806 r. oddziały kawalerii
frankijskiej (scarae) dokonały najazdu na ziemie serbskie pozostające pod władzą
księcia Miliducha, który w trakcie potyczki poniósł śmierć, a okolice uległy spustoszeniu. Symbolem obecności Franków na terenach serbskich stały się – wybudowane z rozkazu Karola – dwa kasztele, z których jeden usytuowano nad Łabą, natomiast kolejny posadowiono nad brzegiem Sali131. Miały one umocnić w tym rejonie
wpływy frankijskie, a także ułatwić kontrolę ziem. Aktywność polityczna i militarna
monarchii karolińskiej spowodowała ukształtowanie się nowego układu sił, którego osią było współdziałanie Franków z Obodrzytami. Wzmogła się także rywalizacja obodrzycko-wielecka, która doprowadziła w rezultacie do wybuchu długotrwałego konfliktu pomiędzy nimi. Ich wzajemne konflikty uległy wyraźnemu zaognieniu na skutek prokarolińskiej orientacji książąt obodrzyckich, Wilczana i Drożka132.
J. Nalepa, Wyprawa Franków na Wieletów w 789 r, s. 226 ocenił rezultaty wyprawy z 789 r. jako
efemeryczne.
126 127 Np. Ann. Guelferbytani, a 792, ed. G.H. Pertz, MGH SS 1:1826, s.45.
128 ARF a. 795, s. 96; Ann. qui dicuntur Einhardi, a. 795, s. 97; Ann. Lauresheimenses, a. 795, s. 36.
129 ARF a. 798, s. 104; Ann. qui dicuntur Einhardi, a. 798, s. 105; Ann. Lauresheimenses, a. 798, s. 37.
Chronicon Moissiacense, a. 805, ed. G.H. Pertz, MGH SS 1:1826, s. 307–308 książę ich Semel
(Siemił) zmuszony był uznać władzę Karola i dać synów jako zakładników. Na temat lokalizacji ich siedzib
J.M. Piskorski, Dalemińcy, SSS t. 8:1991, z. 1, s. 11–12; Die Slawen in Deutschland, wg indeksu.
130 131 ARF a. 806, s. 121; Chronicon Moissiacense, a. 806, s. 308.
AMP a. 804, s. 91 przekazały wiadomość o ustanowieniu Drożka księciem u Obodrzytów przez
Karola Wielkiego w obozie nieopodal Harburga (Hollenstedt); także, Chronicon Moissiacense, a. 804,
132 60 Krzysztof Polek
W 809 r. Obodrzyci wsparci przez Sasów dokonali odwetowego najazdu na terytorium wieleckie, które zostało złupione i zniszczone ferro et igni. Następnie książę
Drożko korzystając z militarnej pomocy Franków, podjął działania mające na celu
przywrócenie swych wpływów wśród Smolińców. Rezultatem wyprawy było zdobycie ich głównego grodu (Smeldingorum maximam civitatem) oraz podporządkowanie
ich swej władzy133. W tym samym czasie Karol polecił hrabiemu Egbertowi budowę
kolejnego kasztelu nad Łabą. Znajdował się on w Esesfelth (= Itzehoe)134.
W omawianym okresie uwidoczniła się aktywność zarówno pojedynczych, jak
też dużych związków plemion słowiańskich (Serbowie, Obodrzyci, Wieleci). Przeciwko nim kierowane były frankijskie wyprawy wojenne mające na celu utrzymanie
status quo w ich relacjach z monarchią karolińską. Coraz częściej miały też miejsce najazdy Słowian na północno-wschodnie kresy imperium karolińskiego. Celem
ich powstrzymania polecił Karol budowę dwóch kaszteli nad dolną Łabą135.
W 810 r. podczas jednego z najazdów Wieleci zniszczyli kasztel Hohbuoki136.
W następnym roku Karol polecił przeprowadzenie odwetowej wyprawy przeciwko
plemieniu Glinian (Linones), którego terytorium zostało spustoszone. Poza przekazaniem zakładników zabezpieczeniem frankijskich wpływów wśród Słowian
znad dolnej Łaby stał się odbudowany kasztel Hohbuoki137.
O utrzymującym się napięciu na terenach na wschód od dolnej Łaby świadczyła
kolejna kampania, jaką Karol Wielki zorganizował przeciwko Wieletom w 812 r.
Do wykonania tego zadania wyznaczono oddziały elitarnej kawalerii (scarae),
wsparte dodatkowo przez Obodrzytów. Natarcie przeprowadzono jednocześnie na
trzech kierunkach, wykorzystując w charakterze zaplecza tereny saskie i ziemie obodryckie138. W rezultacie przewagi militarnej Wieleci ponownie zostali zmuszeni do
uznania władzy zwierzchniej monarchy Franków i wyznaczyli zakładników. Była
to ostatnia kampania, jaką Karol Wielki podjął przeciwko Wieletom w okresie
swych rządów. Umocniła ona na krótko wpływy polityczne monarchii karolińskiej
s. 307; na temat charakteru i zakresu władzy nowego księcia zob. H. Łowmiański, Początki Polski, t. 5,
s. 255.
133 ARF, a. 809, s. 128–129; J. Strzelczyk, Semeldinconnoburg, SSS 5:1975, s. 128. Sukcesy księcia
obodrzyckiego zaniepokoiły Godfryda, który nasłał na niego płatnych zabójców.
ARF a. 809 s. 129. Kasztel znajdował się przy ujściu Eidery, najprawdopodobniej na północnym
brzegu Stőr (super ripam Sturiae), na zachód od Itzehoe. Według H. Jankhuna, Karl der Große und die
Norden, Karl der Grosse, Bd 1, s. 701 nie miał on tylko charakteru obronnego, lecz służył do przeprowadzenia działań przeciwko Duńczykom (operativer Brückenkopfi).
134 135 ARF, a. 808 s. 127.
136 ARF, a. 810, s. 181.
ARF, a. 811, s. 135; natomiast Chron. Moissacense, a. 811, s. 308–309 wymieniły wśród zaatakowanych także plemiona Linian (Glinian) i Bethenzer.
137 138 Chron. Moissacense, a. 812, MGH SS 1:1826, s. 309; ARF a. 812, s. 137; L. Dralle, Slaven an Havel
und Spree, s. 96 identyfikuje miejsce koncentracji sił frankijsko-obodrzyckich w okolicy obecnego
Magdeburga; Die Slawen in Deutschland, s. 329.
Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje
61
w strefie północno-zachodniej Połabszczyzny, jednak problem Wieletów powrócił za
następców cesarza Karola.
Podejmowane przez Karola próby rozbicia sasko-wieleckiego współdziałania
zakończyły się niepowodzeniem. W 805 r. zorganizowano dwie duże operacje wojskowe przeciwko Słowianom osiadłym na obszarze zwanym Gommern (Genewara)
nad środkową Łabą139. O utrzymywaniu się napięcia w strefie nadładbskiej świadczyło wydanie przez Karola Wielkiego rozporządzenia dotyczącego zakazu wywozu
broni i uzbrojenia z cesarstwa oraz handlu nimi ze Słowianami i Awarami140. Dla
skutecznej kontroli nad przestrzeganiem rozporządzeń kapitularza władca Franków wyznaczył miejsca, w których kupcy mogli przekraczać granice i gdzie także
dokonywano kontroli wiezionych przez nich towarów. Nad respektowaniem rozkazu
cesarza czuwali wyznaczeni przez niego specjalni urzędnicy (missi), którzy otrzymali szerokie uprawnienia w zakresie sprawdzania towarów przewożonych przez
kupców, jak też ich konfiskaty w przypadku złamania embarga.
W okresie trwania wojny z Sasami w polityce frankijskiej powrócił problem
Fryzów. Wschodnia część ich ziem (na północny wschód od Ijssel Meer aż do ujścia
Ems) w 2. połowie VIII w. pozostawała poza granicami państwa karolińskiego,
a podejmowane próby rozszerzenia wpływów politycznych i kościelnych napotykały na silny opór ze strony mieszkańców tych terenów. Ze względu na specyficzne warunki naturalne omawianego regionu zakres wpływów politycznych monarchii frankijskiej był ograniczony. Niepowodzenie, jakie spotkało wyprawę patrona
Germanii – św. Bonifacego, nie zahamowało jednak wysiłków na rzecz chrystianizacji tej części ziem fryzyjskich. Potwierdza to aktywność misyjna kapłanów, którzy
działali wśród Wschodnich Fryzów w 3. ćw. VIII w.141 Jednak rozprzestrzenienie
się chrześcijaństwa na terenach pomiędzy zatoką Lauwers a ujściem Ems związane
było także z postępami, jakie nowa religia czyniła wśród sąsiednich plemion saskich. Dlatego wybuch bądź upadek ich rebelii nie pozostawał bez wpływu na zasięg
i tempo chrystianizacji terenów Fryzji Wschodniej.
Wraz z wybuchem wojny sasko-frankijskiej położenie Fryzów uległo zmianie na
niekorzyść. Przesunięcie granicy państwa Karola na północ, w głąb saskiego terytorium spowodowało, że Fryzowie niebawem stali się sąsiadami monarchii także od
strony wschodniej. Pomoc, jakiej Fryzowie udzielali walczącym Sasom, przyczyniła
się do tego, że sami niebawem stali się celem agresywnej polityki Karola Wielkiego.
Nie mniej istotną przyczyną nacisku politycznego i militarnego ze strony państwa
frankijskiego wobec Fryzów było utrzymujące się wśród pogaństwo. Zaznaczyć
139 Chron. Moissac., a. 805, s. 308 zaatakowanym plemieniem byli prawdopodobnie Morzyczanie, zob.
A. Wędzki, Gunbere, SSS 2:1964, s. 178; L. Dralle, 1978, s. 215.
140 Capitulare missorum, MGH Capit. Regni Francorum. Leges section II, t. 1, nr 44, s.122–123 art. VII,
wydany w Didenhofen w końcu 805 r.
141 W połowie VIII w. na terenie Wschodniej Fryzji działalność apostolską prowadzili Liutgger (ok. 742–
809) oraz Willehad (730/740–789), por. Ansgar, Vita Willehadi, c. 6, ed. G.H. Pertz, MGH SS II:1829,
s. 380.
62 Krzysztof Polek
warto, że tereny te należały do wyjątkowo trudnych pod względem pracy misjonarskiej, do czego przyczyniała się wysoce konserwatywna postawa mieszkańców.
Zimą 784/785 r., wykorzystując zaangażowanie Karola w wojnę z Sasami,
Fryzowie przystąpili do walki o ograniczenie wpływów frankijskich142. Wybuch powstania spowodował, że działający wśród Fryzów wschodnich misjonarze musieli opuścić ich kraj. Dopiero zakończenie kolejnego etapu wojny saskiej pozwoliło
Frankom podjąć bardziej efektywne działania przeciwko Fryzom. Udział oddziałów
fryzyjskich w kampanii przeciwko Wieletom w 789 r. może wskazywać na to, że
w pięć lat później Frankowie ponownie kontrolowali sytuację na terenach na północny-wschód od Ijsell Meer143. Fryzowie znaleźli się także w Panonii, gdzie walczyli przeciwko Awarom144. Ich umiejętności żeglarskie i szkutnicze były wysoko
cenione przez Karola, który wykorzystywał flotę rzeczną w prowadzonych przez
siebie operacjach wojskowych, zarówno na terenach saskich, jak i nad środkowym
Dunajem.
Chociaż jako przeciwnicy Fryzowie nie stanowili takiego zagrożenia jak Sasi, to
ze względu na warunki geograficzne i posiadane uzbrojenie mogli długo i skutecznie stawiać opór oddziałom frankijskim. Informacji dotyczących broni i uzbrojenia
wojowników fryzyjskich dostarczyły prace wykopaliskowe prowadzone w głównych
nekropoliach, a także w pojedynczych grobach. Analogicznie jak Sasi, Fryzowie posługiwali się dobrą jakościowo bronią białą. Świadczą o tym miecze typu langsax
oraz spatha, które licznie występują w znaleziskach archeologicznych w strefie nadmorskiej. Nie tylko liczba egzemplarzy, lecz przede wszystkim sposób wykonania
kling (damascenizacja) wskazują, że Fryzowie również mieli dostęp do ówcześnie
najnowocześniejszych technologicznie wyrobów pochodzących z warsztatów i pracowni kowalskich znajdujących się na terytorium królestwa frankijskiego145.
Przejawem wzrostu wpływów frankijskich na ziemiach Fryzów Wschodnich
była coraz intensywniejsza chrystianizacja tamtejszej ludności. Uczestniczyły w niej,
obok dotychczasowej diecezji w Utrechcie, także nowo utworzone biskupstwa saskie – w Münster i Osnabrück146. Wymownym świadectwem przemian zachodzących wśród Fryzów pod wpływem chrystianizacji były coraz liczniej reprezentowane w znaleziskach archeologicznych przedmioty zdobione stylem zwierzęcym.
Pochodziły one z pracowni znajdujących się na terenie Brytanii bądź w monarchii
142 ARF, a. 784 s. 66.
ARF, a. 789 s. 81, w działaniach przeciwko Wieletom Fryzowie wpłynęli na statkach w głąb lądu,
wspierając oddziały Karola na lądzie.
143 144 ARF, a. 791 s. 88.
Np. Antum, Prov. Groningen grób jeźdźca datowany na 2. połowę VIII w., przy którym znajdowały
się spatha, sax, grot włóczni (Flügellanze) oraz 2 żelazne strzemiona, H. Steuer, Bewaffung und
Kriegsführung der Sachsen und Franken, Kunst und Kultur. Bd 3, s. 316; J. Kleemann, Sachsen und
Friesen im 8. und 9. Jh., s. 111–116 (miecze typu Mannheim występowały w Zetel grób 365, Nebel grób
37 I, Schortens grób 217 a); s. 117–118 (Flügellanzen); s. 126–130 (ostrogi).
145 146 Handbuch der Kirchengeschichte. Bd III/2, Hrsg. K. Jedin, Freiburg–Basel–Wien 1985.
Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje
63
frankijskiej (sztuka i zdobnictwo u stylu insularnym), czyli miejsc, gdzie chrześcijaństwo było już od dawna utrwalone147.
Innym rodzajem zabytków mających związek z recepcją przez Fryzów nowej
wiary było pojawienie się przedmiotów mających bezpośredni związek z kultem religijnym. W tej grupie wymienić należy przede wszystkim występujące w licznych
odmianach zapinki, zwłaszcza posiadające kształt krzyża, jak również te spośród
nich, na których umieszczono symbole chrześcijańskie148. Warto przy okazji zwrócić uwagę na owalne zapinki z motywem krzyża pojawiające się licznie w znaleziskach z terenu Niderlandów149. Osobną kategorię wśród zapinek reprezentują tzw.
Heiligenfibel. Fibule tego typu (bardzo popularne na omawianych terenach) mają
owalny kształt, a ich powierzchnię zdobi dekoracja przedstawiająca popiersie ludzkie (świętego), wykonane w technice barwionej emalii150.
Spośród zabytków występujących na omawianych terenach, a mających związek
z działalnością państwa frankijskiego, wymienić należy zapinki wykonane w kształcie monet (Pseudomüzfbeln). Na awersie znajduje się podobizna panującego (otoczona dodatkowo dekoracją złożoną z drobnych kuleczek, umieszczonych na obrzeżu,
a niekiedy także bliżej środka monety, tworzących koncentryczne kręgi), na rewersie natomiast krzyż i kaplica. Fibule z tej grupy najliczniej (poza strefą nadreńską),
występują w znaleziskach archeologicznych pochodzących z terenów wschodniofryzyjskich151.
Obok tradycyjnej formy pochówków (urny, ciałopalenie) na początku VIII w.
pojawiły się na cmentarzach, początkowo nieliczne, groby szkieletowe. Inhumacja
poczyniła wśród Fryzów znaczne i uchwytne w dostępnym materiale archeologicznym postępy, stając się w 1. połowie IX w. dominującym sposobem grzebania
zmarłych. Mimo to jeszcze sporadycznie występowały przypadki praktykowania
kremacji, a groby te występują przede wszystkim na terenach północno-wschodnich Niderlandów152. Innym przykładem konserwatyzmu w zakresie dawnych praktyk grzebania zmarłych są groby szkieletowe, w których szczątki zmarłego ułożone
były według kierunku N-S (dotyczy to przede wszystkim strefy nadmorskiej), ana147 J. Ypey, Fundstücke mit anglokarolingischer Trierornamentik in niederlandischen Sammlungen,
Berichte ROB 18:1968, s. 175–191; P. Harbison, Earlier Carolingian Narrative Iconography–Ivores,
Manuscripts, Frescas and irish High Cross, JbRGZM 31:1984, s. 455–471; P. Schmid, Friesen. II:
Archäologisches, RGA 10: 1998, s. 60; E. Wamers, Insulare Kunst im Reich Karls des Großen, [w:] Kunst
und Kultur. Beiträge der Katalog der Austellung, Mainz 1999, s. 459, 463.
148 J. Kleemann, Sachsen und Friesen im 8. und 9. Jahrhundert, s. 25 (typ 23: Grave I grób 1; Holle grób
23); s. 26 (typ 25 krzyż umieszczony w środkowej części fibuli, Hameln grób 9).
M. Müller-Wille, The Cross Goes North: Carolingian Times between Rhine and Elbe, s. 457 ryc. 28.14
(na terenach fryzyjskich tworzą one dwa wyraźne skupiska: jedno przy ujściu Renu, kolejne pomiędzy
Ijssel Meer a Lauwerszee).
149 Ibidem, s. 458, ryc. 28.16; G. Hasseloff, Email. Emalienfibeln, s. 223–225; J. Kleemann, Sachsen und
Friesen im 8. und 9. Jahrhundert, s. 24.
150 M. Schulze-Dörrlamm, Münzfibel der Karolingerzeit, s. 278 ryc. 8, na 37 znalezisk aż 14 pochodzi
z terenów obecnej Holandii, przede wszystkim w prowincjach Fryzja (strefa nadbrzeżna) i Groningen.
151 152 J. Kleemann, Sachsen und Friesen im 8. und 9. Jahrhundert, s. 305–307 oraz mapka 98, s. 306.
64 Krzysztof Polek
logicznie jak na sąsiednich ziemiach zamieszkałych przez Sasów153. Zanik grobów
ciałopalnych oraz przejście Fryzów do inhumacji łączyć należy z postępami, jakie
dokonała wśród nich (a także wśród sąsiednich plemion saskich) chrystianizacja.
Przemiany w sferze kultury religijnej Fryzów związane były nie tylko z wysiłkiem
misjonarzy, lecz także z postępami w rozszerzaniu politycznych i kościelnych wpływów monarchii Karola Wielkiego w najbliższym sąsiedztwie. Ze względu jednak
na specyfikę omawianego regionu, jak też jego znaczenie gospodarcze dominacja
Franków – poza pewnymi okresami – miała charakter formalny. Uwidoczniło się to
bardzo wyraźnie po śmierci Karola Wielkiego.
Wojny z Sasami i chaganatem awarskim zakończyły kształtowanie się wschodniej granicy monarchii karolińskiej. Spowodowało to zasadniczą zmianę sytuacji politycznej w regionie poprzez rozszerzenie frankijskiej strefy wpływów na sąsiednie
tereny (Divisio imperii, zjazd we Frankfurcie w 822 r. czy plemiona wymienione
w pierwszej części zapiski zwanej Geografem bawarskim). Bliskość cesarstwa karolińskiego przyczyniła się także do bardziej intensywnych kontaktów i oddziaływania
na lokalne środowiska także w zakresie kultury materialnej i sztuki.
The Saxon War and its Consequences
Abstract
The outbreak of the Saxon war was caused by Charlemagne’s determination to protect
Neustria and the north-western part of Austrasia against being raided by Saxon tribes. The
main political, church and economic institutions of the Frankish monarchy were also located there. The historiography of the Merovingian period (Gregory of Tours, Chronicle of
Fredegar) as well as of the Carolingian one (the Frankish annals, the Annals of Metz, Liber
historiae Francorum, Einhard) give a unanimous, disapproving presentation of the Franks.
The war waged on the Saxons can be divided into three stages (772–776, 777–785, 792–804).
It is considered one of the two last serious conflicts which eventually ended territorial expansion of the Carolingian monarchy. The lack of success sufficient to win the Saxons already
during the first stage of the war resulted in the decission to conquer the whole territory and
to convert the Saxons from paganism to Christianity. From the beginning of the third stage
of the conflict, Charlemagne subdued the Slavs living along the Elbe (the Obodrites and the
Wieletes), the Frisians and the Danish who, consequently, got engaged in the conflict. Living
in the close neighbourhood of the Carolingian monarchy did not have only a negative impact,
for influencing the territory in the range of material culture and art (imitatio imperi) had the
beneficial effects.
153 Ibidem, s. 314–315, 316 ryc. 104.
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Joanna Kuchta
Instytucja małżeństwa
w świetle intercyz przedślubnych
w okresie staropolskim
Ciekawym źródłem poznania spraw związanych z zawieraniem małżeństw są
intercyzy przedślubne. W swoich badaniach wykorzystałam 37 intercyz pochodzących głównie z XVIII wieku. Korzystałam ze zbiorów Archiwum Państwowego
(oddział na Wawelu) – były to głównie archiwa podworskie oraz zbiory Zygmunta
Glogera. Materiał źródłowy, który zebrałam, to przede wszystkim intercyzy dotyczące szlachcianek, wywodzących się z bogatych rodów. Wiele ciekawych informacji
znalazłam również w dokumentach pośrednio dotyczących spraw małżeńskich, np.
testamentach, spraw rozwodowych, czy w zapisach dożywocia.
Intercyza była to umowa przedślubna zawierana przy okazji zaręczyn (na zmówinach) i wpisywana do ksiąg sądowych (obowiązek wpisu do ksiąg sądowych
wprowadzono w 1496 r.)1. W intercyzie przedmałżeńskiej określano wielkość i rodzaj majątku wniesionego przez żonę do masy majątkowej2. W dokumentach, jakie
udało mi się zgromadzić, intercyza postrzegana była przez ludzi tego okresu jako
nieodwołalna zgoda na zawarcie małżeństwa. W umowie przedślubnej z 1774 r.
między Józefem Paulinem Sanguszką (syn Pawła Sanguszki i Barbary z Duninów)
a Ignacym i Ludwiką (z Potockich) Cetnerami, o rękę ich córki Anny Cetnerówny
czytamy: „Stanął pewny szlubny kontrakt albo raczej intercyza w niczym nieodmienne postanowienie”3. W umowie z 1577 r., między Januszem Zasławskim a Anną
Despotówną Mikołajową Zbaraską (babka panny – jej pierwszym mężem był Fiodor
Sanguszko) o rękę Aleksandry (córki Romana Sanguszki) intercyza określana jest
1 Intercyza początkowo była umową prywatną, często zwlekano z wpisaniem jej do ksiąg sądowych,
zob. ZZG 290.
T. Maciejewski, Historia prawa sądowego Polski, Koszalin 1998, s. 55–59; zob. P. Dąbkowski, Prawo
prywatne polskie, Lwów 1911, s. 375–449.
2 3 A Sang 484/11.
66 Joanna Kuchta
jako: „Kontrakt zmowny”4. W dokumencie z 1786 r. między Piotrem Pruszyńskim
i Heleną z Wiśniewskich a Jakubem Liborym Kordyszem (syn Stanisława i Justyny
chorążstwa bracławskiego) o Mariannę z Pruszyńskich intercyza nazwana została:
„kontraktem zobopólnym”5. Można wywnioskować na podstawie tych określeń, że
zawarcie takiej umowy przedślubnej traktowano bardzo poważnie i zobowiązywało
obie strony do jej wypełnienia. O ważności tego dokumentu świadczy nie tylko przymus wpisu do ksiąg sądowych, ale też wadium i liczne podpisy świadków. Świadków
intercyz można podzielić na dwie kategorie: świadków powołanych osobno przez
obie strony (byli to często krewni, opiekunowie sierot) oraz świadkowie wspólni,
którzy mogli odegrać zasadniczą rolę w doprowadzeniu do zawarcia małżeństwa.
Początkowo żona otrzymywała z domu ojcowskiego wyprawę, na którą składały się rzeczy ruchome (konie, bydło, powozy, przedmioty osobistego użytku, szaty,
pościel, biżuteria). Wyprawa pozostawała zawsze własnością żony, która majątkiem
tym mogła swobodnie dysponować. W prawie polskim posag pojawił się w XIII
wieku, był on częścią spadkową po rodzicach. Generalnie na podstawie zebranych
intercyz można wywnioskować, że posag (dos) panny wyznaczany był przez rodziców lub krewnych. Wyposażenie kobiety stanowiło obowiązek ojca, a po jego
śmierci braci lub naznaczonych testamentalnie opiekunów (konstytucja z 1588 r.).
Córka mogła utracić posag w przypadku, gdy wyszła za mąż bez zezwolenia rodziny
(według prawa: jeżeli była panną przepadał cały posag, a jeśli wdową ½ posagu).
Innym powodem był rapt z jej pozwoleniem6. Często właśnie uprowadzenie stanowiło bunt przeciw woli opiekunów, od takich inicjatyw odstraszać miało prawo
mówiące, że: „panna pozostała sierotą, bez ojca i matki, idąca za mąż bez woli braci,
stryjów, albo bliskich krewnych i opiekunów prawnych odpada od posagu i majątku
wszelakiego”7. W przypadku rozwodu żona traciła posag, jeżeli orzeczono jej winę,
w razie mężobójstwa lub jeżeli świadomie zawarła małżeństwo z krewnym. Sytuacje
uzasadniano tym, że kobieta naruszała wówczas prawo rodu i powodowało to utratę
prawa dziedziczenia, tj. posagu. Z kolei utrata wiana groziła wdowie, która wyszła
powtórnie za mąż (za nieszlachcica) – wówczas zapisane jej wiano przypadało krewnym męża bez żadnego wykupu – lub gdy nie dochowała ona czasu żałoby. Taka
decyzja zapadała w przypadku rozwodu (unieważnienie według prawa kanoniczego) z winy żony lub nie będącego winą małżonków oraz w razie zabójstwa męża.
W przypadku kiedy żona zezwoliła mężowi na sprzedaż lub jakikolwiek zapis
z dóbr, na których miała zapisane wiano (o ile mąż nie miał innych dóbr, jeżeli miał,
4 A Sang 455/10.
5 A Sang 552/7.
6 M. Koczerska, Rodzina szlachecka w Polsce późnego średniowiecza, Warszawa 1975, s. 42–46.
Przepisy Statutu Litewskiego rdz. V, art. 9, [w:] A. Helcel, O dwukrotnym zamęzciu Xiężniczki Ludwiki
Karoliny Radziwiłłownej i wynikłych ztąd w Polsce zamieszkach. Przyczynek do dziejów panowania Jana
III, Kraków 1857, s. 28. O ile prawo dość jasno określało zasady wyposażenie panien, o tyle praktyka nie
zawsze była z tym zgodna, szczególnie jeśli chodziło o panny z rodów magnackich.
7 Instytucja małżeństwa w świetle intercyz przedślubnych... 67
to wiano przenosiło się na pozostałe dobra). Kwestią otwartą pozostała propozycja
z 1554 r., by pozbawić wiana wdowy, która wyszła za cudzoziemca8.
Jeszcze w XIV wieku terminem posag obejmowano zarówno sumę pieniężną,
jak też inne ruchomości, czyli wyprawę, przy czym wyposażenie to pojmowano jako
część spadkową kobiety. Na Litwie nieodróżnianie posagu od wyprawy utrzymało się jeszcze dłużej niż w Koronie9. W zgromadzonych przeze mnie intercyzach
przeważają takie, gdzie nie oddzielano wyprawy od posagu. Zdarzało się, że gdy
wyprawa była za skromna w stosunku do pozycji rodu panny wyprawę uzupełniano
sumą pieniężną10. Niewyróżnienie wyprawy od posagu mogło wynikać z tego (według P. Dąbkowskiego), że generalnie nie wyszczególniano wyprawy, a podawano
jedynie ogólną sumę wyposażenia kobiety. Inną prawdopodobną przyczyną jest to,
że w przypadku imponującej wyprawy wspominano o niej w intercyzie (ponieważ w
intercyzach z podobnego okresu w jednych jest podawana, a w innych nie). Czytając
intercyzy napotkałam na zwrot mówiący o tym, że do sumy posagu inkludowana jest
wartość klejnotów zapisanych w wyprawie11. W intercyzach czasami zaznaczano, że
klejnoty należące do wyprawy będą spisane przed ślubem lub tuż po ślubie12.
W intercyzie zawartej między Januszem Zasławskim i Anną Despotówną żoną
Mikołaja Zbaraskiego hr. Krzemienia o rękę jej wnuczki Aleksandry córki Romana
Fedorowicza Sanguszki tak zostało uzasadnione wyznaczenie wyprawy:
...a osobliwie wyprawu słusznuju tak, jako na uczstiwyj, lachyj stan nalezit w złocie,
srebrze, klejnotach, szatach i w inszych dobrach ruchomych13.
Słowa te świadczyć mogą o tym, że wartość wyposażenia szlachcianki była
warunkowana nie tylko zamożnością rodu dziewczyny, ale też – a raczej przede
wszystkim jego pozycją w hierarchii stanu szlacheckiego (fakt ten zauważyła już
wcześniej T. Zielińska). Za tym argumentem przemawia również fakt, iż w odnalezionych przeze mnie intercyzach wielkość posagów często się powtarza.
Zwykle osobno wymienione są sumy z ojcowizny i z macierzyzny. Kwoty posagowe stanowiły część spadkową córki w wielu z tych intercyz po określeniu sumy
i terminu spłaty, zaznaczano konieczność abrenuncjacji, czyli kwitowania z dóbr
dziedzicznych po wypłaceniu posagu14. Do posagu mogły być dołączone działy po
8 P. Dąbkowski, op. cit., s. 335–447.
9 Ibidem.
10 ASang 484/11.
11 ASang 30/6.
12 ASang 464/2.
13 ASang 455/10.
Cyt. za Maciejewski, op. cit., s. 72–73. Dziedziczenie córek pierwotnie było ograniczone do ruchomości posagowych, zob. Najstarszy zwój prawa polskiego. W XIV w. zaczęto dopuszczać dziedziczenie
nieruchomości przez córki, najpierw w stosunku do dóbr nabytych, a później również dóbr dziedzicznych
(Statut warcki 1423), z zastrzeżeniem, iż jeżeli pozostali synowie, to córki musiały się zadowolić jedynie
posagiem. W XVII w. w stosunku do córek zaczęto stosować zasadę czwarcizny. Polegała na tym, że
w zbiegu z synami, córki dziedziczyły, niezależnie od liczby rodzeństwa – ¼ majątku. Dobra macierzyste
14 68 Joanna Kuchta
zmarłych krewnych, które szły do równego podziału15. Marianna Pruszyńska (1779–
1816), córka Piotra Pruszyńskiego i Heleny z Wiśniewskich, wychodząc za Jakuba
Liborego Kordysza (intercyza z 1786 r.) otrzymała od rodziców wyposażenie z praw
natury po Józefie i Mariannie z Frąckiewiczów (dziadkowie panny od strony matki)
oraz po Ignacym Wiśniewskim, sędzim pińskim bezpotomnie zmarłym (dobra te
spadają na matkę, a w konsekwencji po matce na Mariannę): „spadających równej
części jakowa z praw po między rodzeństwem należeć będzie na tych miał odstępuje
i tę na posag postanawia”16. Wartość wyprawy umotywowano następująco: „tudzież
do zupełnego przyzwoitego wyposażenia tejże pannie w rzeczach ruchomych do
stroju i innego porządku białogłowskiego wyprawę należącą”17.
Zazwyczaj posagi jakie wyznaczano córkom były jednakowe, ale jeszcze
w XVII wieku w testamencie Jana Harasimowicza z 1639 r. najwyższy posag
wyznaczył swej córce Halszce, a tak motywował swoją decyzję: „Ta bowiem więcej
zasłużyła u mnie”18. Utrwalona w Statucie Litewskim patriarchalna zasada wyznaczania posagu według uznania ojca już w XVI wieku budziła pewne wątpliwości.
Uzupełniono ją więc zasadą „czwarcizny”. Jeszcze w XVIII wieku rola rodziców
w ustalaniu posagu miała większe znaczenie na Litwie niż w Koronie19.
Często po określeniu sumy, terminu wypłaty posagu wyznaczano procent od
rzeczonej sumy jako rekompensatę za zwłokę. Termin spłaty posagu ustalano
najczęściej w ten sposób, że pierwszą ratę płacono po zawarciu małżeństwa.
W intercyzach odnajdujemy takie sformułowania, jak: najdalej w niedzielę po akcie
weselnym20, na cztery niedziele po ślubie, post contractum et consummatum per
copulam matrimonium najdalej w drugą niedzielę po weselu (czyli po skonsumowaniu związku)21. Pogląd, że małżeństwo ważne było dopiero po pokładzinach jest
według W. Abrahama nieporozumieniem. To ceremonia ślubna w Kościele nadawała
ważności małżeństwu (łac. copula oznacza ceremonię ślubu, copula carnalis zaś
dotyczy pokładzin). Pokładziny nie miały mocy aktu tworzącego małżeństwo, ale
szły do równego podziału. Zob. A. Adamus, O prawie dziedziczenia nieruchomości przez kobiety w najdawniejszym prawie polskim, „Czasopismo prawno-historyczne” 1959, z. 1, s. 125–144; P. Dąbkowski,
op. cit., t. II; B. Lesiński, Stanowisko kobiety w polskim prawie ziemskim do połowy XV wieku, Wrocław
1956, t. IV; ASang 488/9, ZZG458, AMCh230, ASang 464/2.
15 ASang 552/7.
16 Ibidem.
17 Ibidem.
18 Archiwum Pusłowskich, BJ, przyb. 326/99, Testamenty szlacheckie z lat 1537–1818.
19 T. Zielińska, Rozważania nad kwestią wyposażenia szlachcianek w Wielkim Księstwie Litewskim
w XVIII stuleciu, „Kwartalnik Historyczny” 1989, z.1–2, s. 93–102. Interesująca jest też kwestia dotycząca ograniczania właściciela w rozporządzaniu ziemią ze względu na interesy krewnych. W prawie
Wielkiego Księstwa Litewskiego występowała zasada trzecizny, która polegała na tym, iż 1/3 majątku mogła być swobodnie dysponowana, niezależnie od praw dziedziczenia reszty majątku (J. Bardach,
Trzecizna w litewskim prawie majątkowym w XV i XVI w., Warszawa 1976).
20 ZZG458.
21 ASang 579/9.
Instytucja małżeństwa w świetle intercyz przedślubnych... 69
poświadczyły fakt fizycznego posiadania oddanej prawnie żony. Akt ten uzupełniał
prawny ceremoniał zawarcia małżeństwa. Fizyczne połączenie małżonków znalazło
swe miejsce w ceremoniale ślubnym, ale dopiero kiedy małżeństwo zawarto według
prawa świeckiego i sakralnego22. Dąbkowski jednak podkreśla, że pokładziny były
o tyle istotne, że po nich nie należało się obawiać unieważnienia małżeństwa
z powodu impotencji23. Obrzęd pokładzin zaczyna zanikać na ziemiach polskich
w XVIII/XIX wieku, u szlachty dużo wcześniej. Odchodzenie od tego zwyczaju
związane było też z rozpowszechnieniem ślubu kościelnego24.
Drugą część posagu obligowano się zapłacić za rok na święto Jana Chrzciciela
24 VI lub blisko tego terminu. Ta data powtarza się w wielu intercyzach25. Jeżeli
posag był wypłacany w ratach, to wiano też mogło być tak wypłacone26. Zdarzały
się też przypadki, iż w intercyzie deklarowano wypłatę posagu przed weselem27.
Każda niemal intercyza zabezpieczona była tzw. zakładem (wadium). W wypadku
niedotrzymania umowy strona zrywająca umowę musiała zapłacić karę pieniężną.
Od schyłku średniowiecza zakład wynosił z reguły wysokość długu i przypadał
temu, kto ją ustanowił. W analizowanych przeze mnie intercyzach zakład był porównywalny do kwot wymienianych w intercyzie, tj. równy był sumie wszystkich
kwot (posag, wiano i wyprawa).
Nieodosobnione były przypadki, kiedy rodzina panny nie wywiązywała się
z wypłacenia posagu. Anna, córka Andrzeja Sanguszki Koszyrskiego i ks. Bohdany
Mścisławskiej, kiedy wychodziła za mąż (1564 r.) za Mikołaja Sapiehę (syn Pawła
i Oleny z Holszańskich), jej ojciec już nie żył (zm. 1560 r.). Obowiązek wypłacenia
posagu spadł na jej brata Aleksandra. Według relacji miała otrzymać: „Ku wedykoy krywde i szkode jej ku kotory czetwertoy cześć Imeney waszych ojczyznych iż
maiet ona prawo swoie przyrozone”28. Upominać się też musiała o oddanie wyprawy
w kwocie 1000 kop gr., wyznaczonej przez ojca w testamencie29.
Nie wszystkie intercyzy były takie same pod względem formy, czasami znajdują
się w nich życzenia dla przyszłych małżonków: „długiego życia, błogosławieństwa,
pomyślności i szczęścia”. Takie życzenia odnalazłam we wstępie jednej z intercyz
z 1685 r. między Michałem Florianem Rzewuskim, podskarbim nadwornym ko22 W. Abraham, Zawarcie małżeństwa w pierwotnym prawie polskim, Lwów 1925, t. IX, s. 141.
23 P. Dąbkowski, op. cit., s. 353.
L. Stoma, Rytuał pokładzin w Polce – analiza strukturalna, [w:] Etnografia polska, red. J. Bursza,
Wrocław 1975 t. XIX, z. 1, s. 51. Jeszcze w XV–XVII w. na Rusi Litewskiej spotykano jednak przypadki
zawierania małżeństwa bez udziału duchownego (żonę tak poślubioną zwano niewieńczoną). Tak zawarte
małżeństwo łatwiej było rozwiązać (J. Bardach, Świecki charakter zwyczajowego prawa małżeńskiego
ludności ruskiej w Wielkim Księstwie Litewskim XV–XVII w., „Czasopismo prawno-historyczne” 1963,
t. XV, z. 1).
24 25 ASang 511/7, 576/5.
26 P. Dąbkowski, op. cit.
27 ASang 455/10.
28 AMCh 952.
29 Ibidem.
70 Joanna Kuchta
ronnym, starostą chełmskim, a Janem Aleksandrem Koniecpolskim, wojewodzicem bełskim i rotmistrzem Jego Królewskiej Mości o pannę Elżbietę Rzewuską:
„Z uprzejmego serca rodzicielskiego na obiedwie osobie Ichmościów długiego życia
i błogosławieństwa przy pomyślnych pociechach i szczęśliwościach zlewając”30.
Przedstawiane były strony umowy, czyli między kim dana intercyza była zawierana. Wart zaznaczenia jest fakt, iż w zawieranej intercyzie interesy panny reprezentował nie tylko ojciec, ale i matka (ta bowiem wnosiła istotny wkład do sum posagowych panny w formie dóbr macierzystych). Dalej przeczytać można o powodach,
jakie skłoniły rodziców lub opiekunów panny do jej wydania za rzeczonego kawalera. Po tym wprowadzeniu przechodzono do istoty umowy, a mianowicie opisu posagu i wyprawy (ile, co i od kogo miała panna otrzymać) oraz sposobu wypłaty i terminu. Najczęściej zastawiano dobra nieruchome do czasu spłaty posagu. Kolejnym
punktem było przedstawienie zobowiązań pana młodego, a zatem zapis wiana oraz
deklaracja spisania obopólnego dożywocia w osobnym akcie po zawarciu związku małżeńskiego. Jak bardzo dbano o majątkowe aspekty każdego mariażu świadczyć może preambuła do intercyzy Zofii Prudencji Ligęzianki zawartej z Wacławem
Zasławskim z 1631 roku. W tym dokumencie znajduje się zapewnienie otrzymania
sukcesji przez Wacława Zasławskiego po Dominiku Zasławskim31.
Kiedy intercyza dotyczyła magnatki niejednokrotnie zaznaczano, że przyszły
mąż nie może przymuszać żony do żadnych zapisów. Było to pewnego rodzaju
zabezpieczenie dla kobiety, choć odnalazłam przypadki, kiedy mąż zmuszał żonę
do niekorzystnych dla niej lub jej bliskich inicjatyw. Cecylia z Sapiehów Chodkiewiczowa, żona Michała Jana Tyzenhauza, podkomorzego wileńskiego wniosła
sprawę o rozwód, ponieważ mąż „gwałty” na niej czynił i groził śmiercią. Kazał jej
zabrać dokumenty: blankiety, testamenty, regestry i wszystkie oryginalne dokumenty dotyczące majątku dla jej syna z pierwszego małżeństwa Adama Chodkiewicza.
Ponadto w 1728 r. wniosła ona o skasowanie podpisu asekuracji na 4000 talarów,
które Tyzenhauz pożyczył, by nie musiała ona spłacać tego długu32.
Średniowieczne prawo małżeńskie osobowe opierało się na dominującej pozycji
męża w związku małżeńskim. Przez cały czas trwania małżeństwa żona pozostawała
pod jego władzą i opieką (mundium). Zdarzało się, że prawo działało na korzyść
kobiety, bo choć z jednej strony pozostawała pod władzą męża, to jednak to samo
prawo mówiło o opiece męża nad żoną. Kiedy mąż nie spełniał tej funkcji, czyli nie
dbał o dobro żony, mogła ona wykorzystać ten fakt do unieważnienia małżeństwa
lub ustanowienia rozdzielności majątkowej (np. gdy mąż trwonił majątek żony). Do
unieważnienia małżeństwa można było wykorzystać podważenie intercyzy. Prawo
ściśle określało czas na wpisanie jej do ksiąg sądowych. Jako przykład można podać
sprawę Marianny z Czartoryskich i Jana Potockich. Marianna dążąc do rozwodu
(w 1810 r. nastąpiła separacja), próbowała podważyć ważność intercyzy rzeczonej
30 Podh XII 21/17.
31 ASang 579/9, Akta obcych rodów.
32 AMCh 214; AMCh 232.
Instytucja małżeństwa w świetle intercyz przedślubnych... 71
w 1799 r., a wpisanej dopiero 14 lat później do akt sądu ziemskiego. Według konstytucji z 1768 roku czas na wpisanie intercyzy w akta nie mógł przekroczyć 1 roku
i 6 niedziel, a według statutu litewskiego (rozdz. 7, art. 29) okres ten wynosił 2 lata33.
W zebranych przeze mnie intercyzach czas od zapisania intercyzy do jej roboracji
raczej nie przekraczał tego limitu34.
Intercyzy są ciekawym źródłem do badań nad pojmowaniem instytucji małżeństwa przez ludzi okresu staropolskiego. Wymieniane w nich powody zawarcia
małżeństwa i motywy zgody rodziców panny na ślub dostarczają wiele informacji na ten temat. Według słów zamieszczonych w wielu intercyzach związek małżeński, to „boskiej wszechmocności dzieło” oraz „odgórnie naznaczone połączenie
dwóch familii”. Decyzja dotycząca małżeństwa to „wieczne wyroki”. Właściwie we
wszystkich intercyzach z XVII–XVIII wieku widoczne są sformułowania określające zawierane małżeństwo jako z góry zaplanowane przez Boga. Tu warto przytoczyć
choć kilka przykładów. W intercyzie z 1767 r. między Eustachym i Marią z Kąckich
Potockimi a Barbarą z Duninów Sanguszkową, dotyczącej małżeństwa Hieronima
Sanguszki i Urszuli Cecylii z Potockich czytamy: „Boskiej wszechmocności dzieło,
co raz przed wieku ustanawia to czasu swego w samym skutku nie odmiennie wypełnić się musi i stąd bywa, że nachylone tak wieskich [większych] jako mniejszych
animuszów serce według woli i upodobania swego”35.
W podobnym tonie utrzymana jest intercyza między Piotrem hr. na Skrzynie Duninem kasztelanem radomskim a Pawłem Karolem Sanguszką (o Barbarę Duninównę).
Został tu dosadnie odzwierciedlony pogląd, iż wola Boża była nie tylko powodem
zawarcia umowy, ale stanowiła istotne źródło miłości między narzeczonymi:
Której to Boskiej woli oparcyą i najodleglejszej od siebie ludzkie serca w punkcie jednym
czasu, [...] z inklinacyi prawdziwego afektu ku osobie [kawalera]... Panny Duninowny,
nie tylko zacnego imienia domu swojego dawnością [...] ale tak wszelkiemi pięknem
i przyrodzonem i stanowi swojem przyzwoitem talentowi ukwalifikowanej [...] o dożywotnią jej dla siebie przyjaźń36.
W innej intercyzie zawartej między Konstancją Czapską (była wówczas wdową
po Piotrze Czapskim, wojewodzie pomorskim), a Adamem Chodkiewiczem, wojewodą bełskim, o rękę Rozalii Ewy Czapskiej czytamy: „za wszechmocną dyspozycyą Boską ludzkie serca rozrządzającą”37.
Połączenie rodów stanowiło korzyść nie tylko dla samych zainteresowanych osób,
ale – jak niejednokrotnie podkreślają słowa intercyz – było to dobro dla ojczyzny38.
33 AP oddz. Wawel, ZZG 290, Opisanie historyczne wszystkich zajść między Janem hr. i Marianną
z Czartoryskich Potockimi, 1815.
34 AP oddz. Wawel, ASang 488/9, 579/9, ZZG 430, Podh XII 21/25.
35 ASang 488/9.
36 ASang 464/2.
37 AMCh 230.
38 ASang 488/9.
72 Joanna Kuchta
W intercyzie z 1775 roku między Wacławem Rzewuskim, wojewodą krakowskim,
a Janem Mikołajem Chodkiewiczem czytamy:
Łaskawe Najwyższego wyroki długą szczęścia osnową gotując narodom wcześnie i opatrzenie złączeniem wielkie domów [...] aby siłami skuteczniej, a na przygody warowniej przygotować ojczyznę. Niepłonnie przewieszcza i możemy dobrą dolę i losy Rzeczpospolitej, kiedy dziełami słynących przodków znamienitych osobistemi cnotami i zasługami wielkich poprzedników w swoich [...] przydający skłonił serce swoje do Jejmc
Panny Ludwiki Rzewuskiej39.
Oto widzimy, iż swoisty sojusz rodzin scementowany małżeństwem według inicjatorów intercyzy miał umocnić ojczyznę przed złymi „przygodami”. Małżeństwo
(według intercyzy z 1774 roku) Hieronima Sanguszki i Urszuli Cecylii Potockiej
(córki Eustachego i Marii z Kątskich Potockich) również miało wzmocnić ojczyznę
przez tę koligację:
taż Boska Ordynacya, która wszystkich rządzi łączy i jednoczy familie, skąd ojczyznę
rady, dom wspaniale krzewią się Rzeczpospolita usługę i podporę odbierać zwykła. Ta
tedy [...] dyspozycya, z samych przedwiecznych wyroków swoje mająca a przeznaczenie
pokazuje się osobie JW. WKsiążęcia Imci Sanguszka Czerkaskiego, jako sam z dystyngowanej wyrokiem prenencyami wypływa krwi [...] w ojczyźnie prerogatywami ozdobiona
łżyczy [użyczy] się familią40.
W wielu dokumentach tego rodzaju uwidacznia się postawa rodów, decydujących
się na mariaż ich członków, a więc pod przykrywką woli Bożej i spowodowanego
jej działaniem uczucia między narzeczonymi kryją się interesy rodzin (np. w intercyzie z 1745 r. między Ludwiką Denhoffówną wychowanicą Janusza i Konstancji
Sanguszków a Franciszkiem Leduchowskim, wojewodą czernihowskim):
Ordynowana przed wieki, skutkiem zaś w czasie determinowana, wielowładna dyspozycyia Boska, która tak inkludowała serca [...] Janusza Aleksandra [...] i [...] Konstancji
z Denhoffow Sanguszkow [...], że za intepozycyą tak wielkich ludzi w ojczyźnie będących krwią złączoną JW. Im. Pannę Ludwikę z Denhoffow [...] stan święty małżeński
deklarowali, za JW. Imc. Pana Franciszka na Leduchowie Leduchowskiego41.
Niektóre intercyzy zawierają pochwałę kawalera, a „osobiste cnoty i zasługi
przodków” sprawiały, że rodzina panny42 wyraziła zgodę na małżeństwo. Czasem
chwalone są walory panny np. w intercyzie z 1817 r. Zofii z Branickich i Artura
Potockiego. W kontrakcie tym podkreślano cnoty panny, jej wychowanie i „ucharakteryzowanie”, czyli charakter43. W niemal każdej intercyzie znajduje się stwier39 AMCh 304.
40 ASang 488/9.
41 ZZG 330.
42 AMCh 304.
43 AK Pot 297.
Instytucja małżeństwa w świetle intercyz przedślubnych... 73
dzenie, że kawaler otrzymuje obietnice dożywotniej przyjaźni panny od rodziców
(bądź opiekunów) oraz wielu przyjaciół rodu dziewczyny. Zgodę tę uzyskuje często
po długim staraniu o rękę kobiety oraz dzięki antenatom i chwalebnym czynom jego
domu: „córkę w dożywotnią przyjaźń mając na względzie prześwięte skoligacenie
wielkich imion, szczere do powstania aktu niniejszego”44.
Dodatkowym argumentem przemawiającym za słusznością podjętej decyzji jest
pozwolenie królestwa45. Niekiedy kandydat na męża był ustalony dużo wcześniej.
W intercyzie z 1642 r. między Janem Zamoyskim (synem Tomasza i Katarzyny
z Ostroga Zamoyskich) a Aleksandrem Koniecpolskim o Joannę Barbarę Zamoyską
z (7 XI 1642 roku) czytamy:
Za wolą Bożą i pismem wyrażoną nieboszczki matki [...] i które jeszcze [...] ręką
własną podpisała także za zdaniem [...] przyjaciół [wymieniona ciotka Anna Alojza
Chodkiewiczowa, u której przechowywane były klejnoty na wyprawę] [...] idąc na staranie przyjaciół i osobliwie prośbą staraniem Stanisława Koniecpolskiego46.
Zgoda na małżeństwo motywowana jest dodatkowo afektem obu stron, choć
nie jest to argument przeważający i nigdy nie występuje samodzielnie47. Obok przyzwolenia w intercyzie rodzice wyrażają swoje błogosławieństwo dla przyszłych nowożeńców. Pewne powody wymieniane są przy wyznaczaniu posagu, często jest
on oddawany z ojcowskiej (rodzicielskiej) lub braterskiej miłości, z „wrodzonej
rodzeństwa swego miłości i przywiązania”, ale przede wszystkim podkreśla się jego
wyznaczenie według „prawa naturalnego” oraz „według zwyczaju”, lub „z błogosławieństwa” i „by uniknąć gniewu Boga”. Te sformułowania podkreślają, że
wyznaczenie córce posagu było obowiązkiem ojca lub jej opiekunów pod groźbą
narażeniem się nawet na gniew Boży bądź dezaprobatę otoczenia. Zaznaczyć trzeba,
że nie należy brać zbyt dosłownie sformułowań używanych w intercyzie. W jednej
z intercyz znajdujemy dość ciekawy powód zgody na małżeństwo, a mianowicie
wola Boża i Opatrzność sprawiają, że opiekunowie „nie mogli” być przeciwni temu
małżeństwu48. Mariusz Lubczyński jako powody zawarcia intercyzy podaje głównie
wolę Bożą, podkreślając fakt, że mniej jest mowy o zacności rodu jako o przyczynie związku49. Mogą być tego różne powody, a mianowicie z jednej strony pewna
schematyczność intercyz – choć nie można powiedzieć, by były one identyczne. Z drugiej strony M. Lubczyński badał intercyzy tylko z pierwszej połowy XVII wieku, kiedy charakterystyczne było podkreślanie roli Opatrzności Bożej nie tylko
44 AMCh230.
45 Podh XII21/27.
46 Podh XII 21/5.
47 ZZG458.
48 ASang 464/2.
M. Lubczyński, Zawieranie małżeństw przez szlachtę w świetle intercyz przedślubnych oblatowanych
w krakowskich księgach grodzkich w latach 1680–1730, [w:] Wesela, chrzciny i pogrzeby w XVI–XVIII
wieku, red. H. Suchojad, Warszawa 2001, s. 137–147.
49 74 Joanna Kuchta
w intercyzach, ale też w licznych utworach weselnych, np. oracjach weselnych50.
Z czasem w XVIII wieku zaczęto dużą wagę przykładać też do kwestii skoligacenia
rodów. Właśnie w intercyzach, które odnalazłam, wiele miejsca we wstępnej części
poświęca się na podkreślenie zacności rodu. Obserwuje się to również w mowach weselnych z końca XVII i z XVIII wieku. Możliwe jest, że oprócz oczywistych kwestii
majątkowych i splendoru rodów te motywy są tym bardziej ważne, gdyż okres XVIII
wieku, to czas coraz wyraźniejszego osłabienia państwa (co ma swoje odbicie w intercyzach, gdyż wymienia się sformułowanie dla dobra ojczyzny). Życie polityczne coraz
wyraźniej przedstawia się jako konflikt interesów pewnych ugrupowań familiarnych,
wzmocnionych więzami rodowymi. W późniejszych intercyzach zawsze zachowana
jest pewna formuła woli Bożej, jednocześnie więcej uwagi we wstępie poświęca się
koligacjom i podkreślaniu dobrodziejstw płynących z zawieranego kontraktu.
Innymi dokumentami, które rzucają światło na zawieranie umów małżeńskich
oraz na ich obwarowania majątkowe są zapisy dożywocia. W każdej intercyzie zaznaczano, że po weselu małżonkowie dokonają obopólnych zapisów na rzecz współmałżonka. Tak natomiast dowodzono słuszności zapisu: „Iż my słodkiej związkowo
małżeńskich doznawszy miłości, a chcąc w dalszym pożyciu naszym też zagrontować
zabezpieczyć, postanowiliśmy wspólne i wzajemne między sobą zapisać dożywocie”51. Jako argument wymieniano także: przywiązanie, przychylność współmałżonka
lub odwdzięczenie się za dokonany przez niego zapis52. Podejście do majątkowych
zobowiązań małżeńskich oraz motywowanie tego działania obrazują wyraźnie właśnie zapisy dożywocia. W jednym z takich dokumentów z 1594 r. Hrehory Lwowicz
Sanguszko zapisuje żonie Zofii Hołowczyńskiej dożywocie, tak go argumentując:
„Czasy miłego nasze z sobą mieszkanie małżeńskie doznawałem i doznawam [...]
po tej małżonce mej miłej przeciwko mnie wierne cnotliwe”53. Zapis dożywocia
miał być wzmocnieniem więzów małżeńskich. Oczywiście te wszystkie uwarunkowania małżeństwa: wola Boża, afekt narzeczonych, dobro rodu, czy ojczyzny
nie zapobiegało częstym kłótniom np. o niewypłacenie posagu lub procesowanie
się wdowy o należne jej dożywocie z krewnymi męża. Czasami przyczyną sporów
było przetrzymywanie klejnotów należących do wyprawy lub sprawa powiększenia
posagu z racji spadów testamentowych. Jak rzeczywiście wyglądała sytuacja z rozdzielaniem majątku obrazuje regestr rzeczy po zmarłej matce dla Ludwiki Grabowskiej i jej sióstr. Siostry te (Ludwika, Salomea, Leonarda) sukcesywnie otrzymywały ruchomości swej matki: suknie, trzewiki, kamizelki, klejnoty, srebro. Oddanie
należnych im majątków ciągnęło się jednak przez kilka lat – od 1749 do 1756 r.
Zgodnie z prawem zwyczajowym (prywatnym) wydzielono im: „Cokolwiek było
z drobiazgów po połowie oddano nam wszystko ruchomości matki”54. Ruchomości,
50 Zob. J. Kuchta, Staropolskie mowy weselne, w druku.
51 AMCh 515.
52 Ibidem.
53 A Sang 1/5.
54 BJ, Archiwum Pusłowskich, Przyb. 93/99.
Instytucja małżeństwa w świetle intercyz przedślubnych... 75
które otrzymały np. suknie mogły już posiadać wątpliwą wartość. Czasami w regestrach wypraw oprócz rzeczy dziedziczonych po np. matce oddzielnie wymieniano
rzeczy nowe. Tekla Lubecka, kasztelanka pińska otrzymała rzeczy nowe (tkaniny na
sumę 5118,9 rubli)55. Zdarzało się, iż ojcowie w swoich testamentach zaznaczali, by
córkę wydać za odpowiedniego kawalera i dopełnić według zwyczajów wszystkich
ceremonii ślubnych. Jurij Holszański w swoim testamencie z 1537 r. napisał, aby jego
trzy córki bracia ich wydali za: „lubownych małżonków [...], a na nasilstwom i weseliem poczestnyie czynniki i wyprawu z otczyzn dali wsim Doczok naszych”56.
Ludzie okresu staropolskiego raczej szanowali obyczaje związane z zawieraniem małżeństwa. Mimo częstych komplikacji związanych z realizacją podziałów
majątkowych, można powiedzieć, iż prawo kobiety do wyposażenia było respektowane (choć kwestia wykonywania prawa prywatnego w praktyce wymaga jeszcze
dokładnych badań). Słownictwo intercyz małżeńskich wyznacza dwa zasadnicze
powody zawierania małżeństw: wolę Bożą oraz decydujące (w praktyce) koligacje
rodzinne. Jako strona w intercyzie nie występowała panna wychodząca za mąż,
lecz jej opiekunowie prawni. Nie wiadomo do końca, w jakim stopniu argument
afektu narzeczonych był prawdziwy, gdyż z jednej strony panna nie mogła samodzielnie decydować o swoim losie w tej kwestii, z drugiej strony jednak w dokumentach zdarzają się sformułowanie świadczące o możliwości wyboru (za mąż
lub do zakonu). Myślę, iż dalsza dogłębna kwerenda źródłowa pozwoli na bardziej
jednoznaczne opinie na temat postrzegania instytucji małżeństwa przez ludzi tego
czasu nie tylko w zakresie zasad prawnych, ale także w aspektach zwyczajowych.
The Institution of Marriage in Old Poland in the Light of Prenuptial Agreements
Abstract
Prenuptial agreements provide us with much information on legal and moral aspects of
contracting marriage. A premarital agreement defined the marriage portion given to a woman
on her marriage and the length of time permitted for repayment. The future husband’s obligations assumed towards his wife were also described accurately. The prenuptial agreements,
accompanied by other family documents such as a life estate or a testament, throw light not
only on a matter of certain terms regarding women entering into marriage but also on actual
fulfilment of the obligations imposed by prenuptial agreements. The lien, the signatures of
numerous witnesses and the offer (oblatus) might lead to the conclusion that premarital agreements were treated in all seriousness. With changing times and legal/religious requirements,
the marriage contract was broken down into several parts; one of them was a pre-marriage
engagement which turned to be an occasion to make a list of premarital agreements valid for
both sides.
55 Ibidem.
56 BJ, Archiwum Pusłowskich, Przyb. 326/99, Testamenty szlacheckie z lat (1537–1818).
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Barbara Obtułowicz
Bunt długich płaszczy i kapeluszy
z szerokim rondem –
znamienny symptom upadku
Ancien régime’u w Hiszpanii
w połowie XVIII wieku
10 marca 1766 r. w Madrycie ogłoszono rozporządzenie ówczesnego ministra
skarbu i wojny Leopolda de Gregorio, markiza de Esquilache narzucające nową modę
w ubiorze. Zabraniano używania kapeluszy z szerokim rondem („sombrero redondo”) oraz obszernych, długich peleryn-płaszczy („capa larga”). Minister motywował
decyzję tym, że dotychczasowe stroje sprzyjają przestępczości, ułatwiając kryminalistom zasłanianie twarzy rondami kapeluszy i ukrywanie skradzionych przedmiotów
pod pelerynami. Nakazał więc wszystkim bez wyjątku, pod karą mandatu pieniężnego i więzienia, zastąpienie długich płaszczy krótką peleryną („capa corta”) i nakrycia
głowy trójgraniastym kapeluszem („sombrero de tres picos”). Reakcja mieszkańców
stolicy była natychmiastowa. Już w nocy z 10 na 11 marca utworzyły się grupy,
które rozpoczęły penetrację miasta. Rano ukazał się afisz z pogróżkami przeciwko
ministrowi. Policjanci pośpiesznie zerwali afisz, pobrali mandaty od tych, którzy
chodzili w zakazanym stroju i aresztowali opierających się. W takiej sytuacji doszło
do wystąpień zbrojnych. Największe ich nasilenie przypadło na okres od Niedzieli
Palmowej 23 marca do 26 tegoż miesiąca.
W pierwszym dniu zbuntowane tłumy wtargnęły do domów członków rządu
cudzoziemskiego pochodzenia, tj. m.in. neapolitańczyka, markiza de Esquilache
i premiera, markiza Gerolamo de Grimaldiego, genueńczyka, niszcząc ich wnętrza.
Dzień później wydarzenia przybrały już dramatyczny obrót, ponieważ doszło do
starć pomiędzy ludem i gwardią walońską. Paru Walończyków zginęło przy biernej
postawie gwardii hiszpańskiej. W celu szybkiego wyciszenia wzburzonych nastrojów
Karol III obiecał manifestantom spełnienie wszystkich ich żądań. Lecz jeszcze tej
samej nocy upokorzony monarcha opuścił stolicę, co spowodowało wznowienie rozruchów. Uzbrojeni powstańcy opanowali miasto i zażądali natychmiastowego powrotu króla. Sytuacja uspokoiła się po zapewnieniach Karola III, że niebawem przystąpi on do realizacji wszystkiego tego, czego domagają się jego poddani, ale pod
78 Barbara Obtułowicz
warunkiem całkowitego zaprzestania walk. Lud spełnił prośbę władcy i po południu
w Wielką Środę w Madrycie zapanował niemal idealny porządek.
Wydarzenia te, trwające zaledwie cztery dni, zapisały się w historii jako „motín de Madrid”, w odróżnieniu od podobnych wystąpień mających miejsce wiosną
1766 r. w innych rejonach państwa, „motín contra Esquilache”, dla podkreślenia,
że był skierowany głównie przeciwko osobie tegoż ministra, inicjatora rozporządzenia z 10 marca lub jako „motín de las capas largas y sombreros redondos”
(„bunt długich peleryn i kapeluszy z szerokim rondem”). Według Diccionario de la
lengua española, opracowanego przez autorytatywną Real Academia Española,
„motín” wywodzi się z francuskiego słowa „mutin” („buntowniczy, nieposłuszny”)
i oznacza masowe poruszenie tłumów w obronie wspólnych celów, skierowane przeciwko ustanowionej władzy1. Na język polski tłumaczone jest jako bunt, rebelia,
powstanie.
W omawianym okresie kojarzenie pewnych zjawisk, a także ugrupowań politycznych z nazwami strojów było dosyć często praktykowane. Niewątpliwie świadczy to o wadze przywiązywanej w tamtych czasach do ubiorów będących m.in. wyznacznikiem pozycji społecznej. Wystarczy wspomnieć o stronnictwach „kapeluszy”
i „czapek”, które w osiemnastowiecznej Szwecji zdobyły poważny wpływ na politykę państwa. Podobnie było w Hiszpanii Karola III, gdzie odpowiednik „kapeluszy” stanowiło zachowawcze ugrupowanie „golillas”, co w dosłownym tłumaczeniu
oznacza „kreza”. Przeciwwagę „golillas” tworzyli zwolennicy szeroko zakrojonych
reform tzw. „partido aragonés”, którego liderem był Pedro Pablo de Bolea, hrabia
de Aranda.
Baza źródłowa tematu jest nadzwyczaj obfita. Istnieją setki rozmaitych depesz,
raportów, pamiętników, dyskursów, wierszy satyrycznych. Ta mnogość, a zarazem
różnorodność źródeł sprawia, że historycy chętnie do nich sięgają. Obcojęzyczna
literatura przedmiotu (hiszpańska, francuska i angielska) jest bardzo bogata. Natomiast w polskiej historiografii zagadnienie to jest mało znane. Nie został mu poświęcony żaden artykuł, nie mówiąc już o monografii.
Niniejsze studium zostało oparte nie tylko na znanych, ale i na dodatkowych
źródłach, jeszcze niewykorzystanych przez badaczy. Stanowią je trzy relacje naocznych świadków rebelii sporządzone w formie listów. Autorką pierwszej w kolejności jest María Antonia Aparici (z domu Prado). Według dokumentów znajdujących
się w Biblioteca de Catalunya w Barcelonie wynika, że María Antonia wyszła za
mąż za Pedro Aparici, wnuka sławnego kartografa katalońskiego, Josepa Aparici.
Jej teść, syn wspomnianego kartografa, Josep Innocenci Aparici był sekretarzem króla i odgrywał bardzo ważną rolę na dworze2. Antonia miała zatem silne powiązania
z kręgami dworskimi, a przez to ze światem kultury, nauki oraz polityki i dyplomacji. Ponadto należała do nielicznej grupy kobiet, które w tamtych czasach miały
szczęście otrzymania starannego wykształcenia. Swój list zredagowała samodzielnie.
1 Diccionario de la lengua española, Real Academia Española, t. VII, 2002, s. 1047.
2 Biblioteca de Catalunya, Arxiu baró de Castellet, caja 59/1 oraz caja 60/3.
Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 79
Napisała go własnoręcznie, rzeczowo i zrozumiale dla czytelnika. Na marginesie
dodajmy, że podczas redagowania listu María Antonia prawdopodobnie spodziewała się już dziecka, ponieważ właśnie w roku wybuchu buntu urodził się jej jedyny
syn, José Manuel. Druga i trzecia relacja są anonimowe i trafne ustalenie autorów
wydaje się niemożliwe3. Archiwistka Reis Fontanals, przeprowadzająca inwentaryzację dokumentów rodziny Aparici, autorstwo drugiej w kolejności relacji przypisuje
także Marii Antonii. Nie potwierdzają tego wyniki moich badań. Głównym argumentem zaprzeczającym tej tezie jest fakt, że chociaż charakter pisma listu Marii
Antonii i tego anonimowego wydaje się być zbliżony, aczkolwiek nie identyczny,
to jednak pisownia niektórych wyrazów (np. Aranjuez, Esquilache, Rey) w obydwu
przypadkach jest odmienna.
Celem artykułu jest udowodnienie, na podstawie analizy publikowanych poniżej relacji, a także informacji z innych źródeł oraz z opracowań, że „motín contra
Esquilache” wykraczał poza ramy tradycyjnych buntów miejskich doby ancien régime’u. Ukazał mianowicie, że za panowania Karola III (1759–1788) pojawiły się
ważne oznaki kryzysu dotychczasowego systemu rządzenia i stanowił zapowiedź
rychłego wejścia Hiszpanii w okres transformacji, która w drugiej połowie XIX w.
doprowadziła do powstania społeczeństwa liberalego. Symptomy te były widoczne
w sposobie myślenia i działania zarówno poddanych, jak też króla i członków rządu. „Motín contra Esquilache” ujawnił nieudolność przestarzałych struktur państwa
wobec rosnących aspiracji mas ludowych do zabierania głosu w sprawach ich
dotyczących. Wprawdzie konflikt ten nie przybrał tak radykalnego charakteru, jak
we Francji w 1789 r., ale w warunkach hiszpańskich stanowił istotny przełom.
Potwierdzają to naoczni świadkowie tamtych wydarzeń, określający powstanie
mianem „rewolucji”. W ten sposób wyrażał się np. ambasador Danii w Madrycie,
Antón Larrey. Twierdził on, że wypadki marcowe w stolicy Hiszpanii nie są zwykłą
ruchawką uliczną, ale autentyczną rewolucją, która może pociągnąć za sobą trudne
do przewidzenia konsekwencje4. Pragnę również wskazać na pojawienie się podczas
buntu madryckiego zjawisk prekursorskich w stosunku do sytuacji we Francji przed
rewolucją i w początkowej jej fazie. Ponadto koryguję niektóre ogólnie przyjęte,
a nie zawsze zgodne z prawdą opinie dotyczące zarówno istoty, jak i przebiegu
powstania.
Współczesny historyk hiszpański Juan Fernández-Mayoralas Palomeque dochodzi do interesującej konkluzji, że wydarzenia roku 1766 stanowią zaprzeczenie
dość powszechnego wśród badaczy przekonania o panowaniu Karola III jako okresie wyjątkowego spokoju i dobrobytu. Rządy trzeciego z kolei Burbona na tronie
hiszpańskim przedstawiane są jako etap nadzwyczaj szczęśliwy, pozbawiony napięć społecznych, kiedy wszystkie warstwy społeczne zgodnie ze sobą współżyły.
Na tle tej idylicznej sceny ukazywany jest monarcha paternalistyczny, usiłujący
3 W niniejszym artykule określam je jako Anonim I i Anonim II.
R. Olaecha, Contribución al estudio del <Motín contra Esquilache> (1766), „Tiempos Modernos”,
nr 8 (mayo–septiembre), s. 2.
4 80 Barbara Obtułowicz
z pomocą mądrych ministrów wprowadzić konieczne reformy, którym z upartością
dziecka sprzeciwia się lud. To zresztą sam Karol III przyrównał podobno swych poddanych do „dzieci, które płaczą, gdy się im myje twarz”. Według FernándezMayoralasa fakt, że królowanie Karola III nie było czasem sielanki zdają się
potwierdzać pinturas negras Francisco de Goyi (1746–1828). Ludzie prezentowani
przez artystę są diametralnie odmienni od tych przedstawianych w literaturze i sztuce epoki Karola III. To ważny znak. Wprawdzie wspomniane grafiki powstawały
już po śmierci władcy, bo na przełomie XVIII i XIX w., kiedy moment historyczny był szczególny (wyniszczająca Hiszpanię wojna z Anglią, a następnie jej zmagania z wojskami napoleońskimi), podobnie jak stan psychiczny Goyi wywołany
przez głuchotę, ale nie wydaje się, aby w przeciągu kilku i kilkunastu lat lud mógł
się zmienić tak szybko. Zaczątki niezadowolenia, niepokoju i tragizmu musiały się
rodzić już wcześniej5.
„Powstanie peleryn i kapeluszy” ukazuje zarazem dekadencję Hiszpanii i próby
jej restauracji. Zdaniem Jacinty Macías Delgado należy je sytuować pomiędzy buntami podobnego typu, jakie wybuchały w XVI- i XVII-wiecznej Europie a rewolucją
francuską. Nosi bowiem znamiona tak jednych, jak i tej drugiej. Stare elementy
przeplatają się w nim z nowymi. Są one widoczne po obu stronach, tj. na szczytach
władzy i w społeczeństwie6.
Elementy właściwe zarówno dla starej, jak i nowej rzeczywistości występują w polityce reformatorskiej Karola III, która stała się jedną z najważniejszych
przyczyn wybuchu buntu. Zgodnie z duchem oświeconego absolutyzmu, w trosce
o dobro swych poddanych monarcha dążył do unowocześnienia Królestwa, co było
zamiarem ze wszech miar pożytecznym i nowatorskim. Jednak sposób, w jaki król
i rząd zamierzali przeprowadzić modernizację państwa, obok zwykłej nierozwagi
i krótkowzroczności, wykazywał znamiona tradycyjnego myślenia. Dlatego w toku
prób realizacji reform dokonano wielu niewłaściwych posunięć, co zadecydowało
o ich chwilowej klęsce. Do podstawowych błędów należy zaliczyć chęć reformowania kraju na wzór innych państw, zwłaszcza Królestwa Neapolu i Sycylii, a także
Francji, bez uwzględniania specyficznych warunków hiszpańskich7.
Obejmując tron hiszpański Karol III miał za sobą dwudziestopięcioletnie panowanie w Neapolu i na Sycylii, gdzie doprowadził do wielu pozytywnych zmian.
Podobnego dzieła pragnął dokonać w Hiszpanii, kraju słabym ekonomicznie, coraz
mniej zdolnym do utrzymania rozległych posiadłości zamorskich, zaopatrzonym
w rozbudowaną i niesprawnie działającą machinę biurokratyczną, gdzie większość
ludności żyła bardzo biednie, odczuwając ciężar nadmiernych podatków. Najbliżsi
J. Fernández-Mayoralas Palomeque, Historia y mito: imágenes de Goya, „Tiempo y Tierra, revista de
la Asociación Española del Profesorado de Historia y Geografía”, nr 3, Madrid, Otoño-Invierno de 1996,
s. 71–76.
5 El motín de Esquilache a la luz de los documentos, ed., estudio preliminar, J. Macías Delgado, Madrid
1988, s. 25.
6 J. Cepeda Adán, Tipos populares en el Madrid de Carlos III, [w:] Coloquio internacional Carlos III
y su siglo, Madrid 14, 15, 16 y 17 de noviembre de 1998, t. II, Madrid 1990, s. 483.
7 Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 81
współpracownicy króla, wśród których największym zaufaniem darzył swych włoskich doradców, tj. markiza de Esquilache i markiza de Grimaldiego, opracowali
program gruntownych reform. Ich głównym zadaniem było, w związku z trudnościami ekonomicznymi po wojnie siedmioletniej, zwiększenie dochodów państwa.
Zamierzali to osiągnąć poprzez zmuszenie stanów uprzywilejowanych – szlachty
i kleru do płacenia podatków (był to postulat, z jakim w latach siedemdziesiątych
i osiemdziesiątych XVIII wieku występowali ministrowie finansów we Francji
i ponieśli porażkę). Jednocześnie, zgodnie z panującą w Europie modą, Esquilache
przy wsparciu włoskiego architekta Francisco Sabatiniego, dokonał wielkiej przebudowy Madrytu. Miasto w tym czasie różniło się niekorzystnie od innych metropolii
europejskich i ambicją Karola III było uczynić Madryt prawdziwą stolicą Hiszpanii.
W ramach porządków ulice wyłożono kostką brukową, wytyczono nowe, szerokie
trakty, wzniesiono liczne budynki użyteczności publicznej, akweduktami doprowadzono do miasta wodę i zainstalowano oświetlenie uliczne.
Jednak reformom nie sprzyjały czynniki zewnętrzne, jak np. nieurodzaje panujące w rolnictwie oraz zbyt szybkie tempo wprowadzanych zmian i wspomniana
już nierozwaga samych pomysłodawców. Po niskich zbiorach roku 1765 i w okresie wyjątkowo ostrej zimy przełomu 1765/1766, kiedy zamarzła Zatoka Biskajska,
Esquilache czynił co było w jego mocy, aby na rynku krajowym nie zabrakło zboża.
Sprowadził je w dużej ilości m.in. z Sycylii. Popełnił jednak błąd ogłaszając liberalizację handlu zbożem8. Zrobił dokładnie tak jak osiem lat potem (w 1774 r.) francuski minister finansów Turgot, co doprowadziło do wybuchu tzw. wojny mącznej
(1775 r.). W gospodarce merkantylistycznej zabieg uwalniania cen zboża zwykle
był stosowany w okresach obfitych urodzajów, a nie odwrotnie. Esquilache chodziło
o zapewnienie równej kondycji zarówno sprzedawcom, jak i nabywcom. W wyniku tego rozporządzenia doszło jednakże do podwojenia cen artykułów pierwszej
potrzeby, czyli żywności i opału. Minister widząc swój błąd powinien był szukać
sposobów obniżenia cen, zgodnie z tym, czego domagał się lud. Tymczasem nałożył
on na mieszkańców stolicy obowiązek płacenia podatku od oświetlenia latarniami.
Doprowadziło to do paradoksalnej sytuacji, kiedy ulice były pięknie iluminowane,
natomiast tysiące ludzi siedziało w swych domach po ciemku. W sklepach panował
deficyt świec, oliwy oraz łoju, ponieważ niemal wszystkie zapasy tych produktów
zostały przeznaczone na oświetlenie siedmiu tysięcy latarni zainstalowanych na polecenie Esquilache9. W tej sytuacji, w momencie ogłoszenia dekretu o obowiązku
noszenia nowego stroju, król i rząd mieli przeciwko sobie prawie całe społeczeństwo. Wszystkie stany utyskiwały na pogarszające się warunki życia i mało kto
potrafił dostrzec pozytywne skutki reform.
Z publikowanych poniżej listów wynika, że dekret stał się jedynie pretekstem
do rozpoczęcia walki. W przeszłości wielokrotnie wydawano podobne rozporządze8 A. Ferrer del Río, Historia del reinado de Carlos III en España, t. II, Madrid 1982, s. 9–11.
El motín de Esquilache a la luz de los documentos..., s. 13–14, 22; P. Vilar, El motín de Esquilache y la
crisis del antiguo régimen, „Revista del Occidente”, nr 107 (febrero 1971), s. 204–208.
9 82 Barbara Obtułowicz
nia (w latach 1716, 1723, 1729, 1737, 1740, 1745) i nie prowadziło to do groźnych
następstw10. Rząd często interweniował także w sposób ubierania się podczas balów i ogłaszał zakazy wkładania masek. Ponadto, 22 stycznia 1766 r., a więc dwa
miesiące przed wybuchem buntu de Esquilache, ukazał się dokument, w którym
Karol III namawiał do noszenia krótkiego płaszcza i kapelusza trójgraniastego osoby związane z dworem królewskim, rządem, administracją państwową i wojskiem.
W uzasadnieniu podawano, że osoby te powinny się prezentować elegancko, z dystynkcją i niedwuznacznie. Zatem dekret z 10 marca stanowił jedynie powtórzenie
zarządzenia styczniowego. Różnica polegała na tym, że nie miał formy zachęty, ale
rozkazu skierowanego do wszystkich bez wyjątku mieszkańców miasta11. Nowy
strój miał obowiązywać na ulicy i w miejscach publicznych na terenie Madrytu oraz
w tzw. Sitios Reales, czyli podmadryckich rezydencjach królewskich (Aranjuez,
Eskorial, Pardo, San Ildefonso de la Granja)12.
Podkreślmy, że dekret marcowy dotyczył modyfikacji wyłącznie mody męskiej
i nie zmierzał do europeizowania jej na wzór francuski, jak podaje wielu badaczy.
Z treści dekretu wynika niezbicie, że rządowi chodziło o „rostro descubierto” („odkrytą twarz”). Dotychczas używane peleryny (płaszcze) były bowiem obszerne,
długie i od góry miały rodzaj narzutki, umożliwiającej zakrywanie twarzy. Także
rozłożyste rondo kapelusza ułatwiało maskowanie13. Akurat tak się złożyło, że strój,
jaki wówczas noszono we Francji wydawał się spełniać wymogi bezpieczeństwa
i szybkiej identyfikacji. Władzom nie mogło zależeć na upowszechnianiu zagranicznych strojów, ponieważ wydawały one ustawy przeciwko zbytkowi, cudzoziemszczyźnie i praktykowaniu obcych mód. Kolejnym argumentem za tym, że rząd istotnie zmierzał do zaprowadzenia w stolicy porządku i oczyszczenia jej z elementów
kryminalnych, było organizowanie co jakiś czas akcji mających na celu ograniczenie
do minimum przestępczości, włóczęgostwa i żebraniny.
Mieszkańcy Madrytu nie odczytali rzeczywistych intencji króla i rządu. Ich
gwałtowną reakcję częściowo uzasadniało przywiązanie do dawnego ubioru, jako
stroju tradycyjnego (wywodził się z wieku XVII), nabierającego charakteru narodowego. Takie miano zyskał on bowiem właśnie w momencie wybuchu rozruchów.
Wówczas to w różnych punktach miasta rozrzucano druki ulotne w formie ogłoszeń
zapowiadające, że trzy tysiące Hiszpanów gotowych jest bronić „traje nacional”
i wzywające ludność stolicy do solidarności z powstańcami14. Zasadniczą przyczyną
upodobania do szerokich płaszczy i kapeluszy z rozłożystym rondem była ich funk10 L. Rodríguez, El motín de Madrid de 1766, „Revista del Occidente”, nr 121 (abril-mayo), 1973,
s. 24.
„Na ulicach nakazano wszystkim odejmowanie rond kapeluszy i wkładanie kapelusza z rogami zakrzywionymi ku dołowi, czy to był wojskowy, czy nie, aż do woźniców i lokajów, [wszyscy] mieli obowiązek
ściągać go [kapelusz, jaki wówczas nosili] i całą noc na wszystkich ulicach wyprawiano tę sztuczkę”
– Anonim II.
11 12 E. Martínez Ruiz, La Seguridad pública en Madrid de la ilustración, Madrid 1988, s. 57–59.
13 P. Vilar, op. cit., s. 214.
14 A. Ferrer del Río, op. cit., s. 15.
Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 83
cjonalność, ponieważ skutecznie chroniły przed niekorzystnym wpływem zarówno
słońca, jak i deszczu15. Masowy bunt stanowił również przejaw oporu przeciwko
zarządzeniu, którego autorem nie był król, ale ministrowie-obcokrajowcy. Według
Fernando Diaz-Plaja ingerencję władz w sposób ubierania się poddanych, ci ostatni
odczuwali jako naruszenie ich prywatności16. Dlatego wydaje się, że dekret o zmianie stroju został odebrany przez ludność stolicy przede wszystkim jako zamach na,
używając późniejszego języka, ich nietykalność osobistą. Potwierdzałoby to tezę, że
świadomość powstańców nosiła już pewne znamiona typowe dla świadomości społeczeństwa liberalnego. Z drugiej strony uczestnicy zamieszek nie wyzbyli się starych przekonań, ponieważ – w świetle dokumentów z epoki – zaprotestowali także
dlatego, że nie wyobrażano sobie, aby osoby o odmiennej kondycji społecznej miały
nosić taki sam strój. Ubiór narzucony przez dekret miał być jednakowy dla wszystkich mężczyzn, podczas gdy tradycyjny zachowywał elementy odrębne. Chciano
utrzymania zewnętrznych różnic, bo one potwierdzały istnienie różnic stanowych17.
Za przyjęciem takiej interpretacji przemawia fakt, że dwanaście lat później
mieszkanki Madrytu dokładnie w ten sam sposób uzasadniały swój sprzeciw wobec
projektu ujednolicenia stroju damskiego. Projekt taki został opracowany na polecenie José Moñino y Redondo, hrabiego de Floridablanca w 1788 r., na krótko przed
śmiercią Karola III. Spotkał się on z kategoryczną odmową pań, członkiń tzw. Junty
de las Damas, czyli swego rodzaju sekcji kobiecej ustanowionej przy Madryckim
Towarzystwie Ekonomicznym i składającej się z mieszkanek stolicy, pochodzących
z najzamożniejszych i najbardziej prestiżowych rodzin arystokratycznych. Swe stanowisko damy motywowały tym, że w naturze ludzkiej jest zakodowana chęć różnienia się między sobą m.in. pod względem wyglądu zewnętrznego. Sprawę postawiły jednoznacznie: kobiety należące do dystyngowanych rodów nie wyrażą zgody
na noszenie takich samych strojów, jak te stojące niżej w hierarchii społecznej18.
Chociaż zmiana stroju nie była kwestią dominującą podczas powstania, urosła do rangi barwnego symbolu tegoż wystąpienia. Zabawnie wyglądał sam sposób
egzekwowania zarządzenia. Oprócz oburzenia ze strony przeciwników nowej mody,
towarzyszyło im poczucie humoru, znajdujące swe odzwierciedlenie w pomysłowych zachowaniach i uszczypliwych wierszykach. Wyglądało to tak, że krawcy
eskortowani przez policjantów przemierzali ulice skracając od dołu peleryny, na
takiej wysokości jak nakazywała norma, egzekwowali za to jedną pesetę i zabierali ze sobą ucięty kawałek sukna, który mogli potem wykorzystać do szycia
Autor nieznany, Causas del motín de Madrid [w:] El motín de Esquilache a la luz de los documentos...,
s. 109.
15 16 F. Diaz-Plaja, Otra historia de España, Barcelona 1973, s. 263.
17 Ibidem.
B. Obtułowicz, Projekt stroju narodowego dla Hiszpanek w 1788 roku, „Annales Academiae
Paedagogicae Cracoviensis 17, Studia Historica II”, pod red. J. Gołębiowskiego, przy współpracy
K. Polka, Kraków 2003, s. 255–262. Artykuł ten powstał na podstawie oryginalnego tekstu anonimowego
dyskursu pt.: Discurso político-económico sobre el lujo de las señoras y proyecto de un traje nacional,
Madrid 1788.
18 84 Barbara Obtułowicz
nowych płaszczy. Scena ta przypomina poniekąd obcinanie bród bojarów na polecenie Piotra Wielkiego, który na siłę chciał zeuropeizować ruską szlachtę. Początkowo Madryt odpowiedział żartem. Pytano ironicznie, czy ucinając płaszcze od dołu
chce się przez to odkryć twarz oraz czy w okresie karnawału i innych uroczystości w roku nie będzie wolno chodzić z twarzą zakrytą maską. W pierwszym dniu
wybuchu zamieszek stary strój posłużył powstańcom do zamanifestowania ich
niezadowolenia. Oto na znak protestu ludzie umieszczali kapelusze z szerokimi
rondami na długich drągach i maszerowali z nimi po ulicach wznosząc okrzyki:
„Viva el sombrero redondo!”19. Co odważniejsi wkładali tradycyjny ubiór i ostentacyjnym krokiem spacerowali na oczach gwardii królewskiej. Jeszcze inni napadali
na tych, którzy zaakceptowali nowy strój, ściągali im z głów trójgraniaste kapelusze
i zdzierali krótkie płaszcze20. Miasto obiegła piosenka śpiewana na ludową nutę
przez kobiety mieszkające na przedmieściach stolicy. Słowa przyśpiewki mówiły, że
żona znienawidzonego markiza de Esquilache na wiadomość o wybuchu rozruchów
dostała pomieszania zmysłów i przedwcześnie wydała na świat chłopczyka ubranego
w „capa corta” („krótką pelerynę”)21.
Podczas rozruchów doszło do przejawów ksenofobii. Hiszpanie od wieków
okazywali nieufność, wręcz wrogość cudzoziemcom. Wystarczy wspomnieć o pogromach morysków (dawnych muzułmanów) i maranów (dawnych Żydów) na przełomie XV i XVI w. o podłożu religijno-ekonomicznym, czy niepowodzenie realizacji
planu kolonizowania bezludnych obszarów Sierra Nevada i Sierra Morena osadnikami sprowadzanymi z Flandrii, Niemiec, Szwajcarii, Węgier, Czech i Grecji w drugiej połowie wieku XVIII22. W powstaniu Esquilache ksenofobia została skierowana
na część wojska złożonego z cudzoziemców, a przede wszystkim na członków rządu. Jednak w świetle publikowanych listów wydaje się, że wrogość do zagranicznych ministrów wypływała w pierwszej kolejności z faktu, że byli oni autorami
niepopularnych reform i dopiero potem z ich przynależności do innej narodowości.
Prawdopodobnie nie doszłoby do przejawów ksenofobii, gdyby ministrowie-obcokrajowcy nadali reformom wolniejsze tempo i łagodniejszy charakter. Mamy więc
do czynienia z sytuacją podobną do tej, jaka miała miejsce w 1520 r. podczas tzw.
powstania communeros. Główny atak zbrojnego wystąpienia miast kastylijskich
(Toledo, Segowii, Burgos, Avila, Zamora) zwrócił się wtedy przeciwko niderlandzAutor nieznany, Relación del motin contra Esquilache [w:] El motín de Esquilache a la luz de los
documentos..., s. 109, 153–154.
19 20 A. Ferrer del Río, op. cit., s. 15.
21 Wiersz anonimowy bez tytułu publikowany w: Relación del motín contra Esquilache..., s. 167.
Przyczyn fiaska tego nowatorskiego eksperymentu, którego pomysłodawcami byli bliscy współpracownicy Karola III, należy upatrywać w tarciach narodowościowych i wyznaniowych, do jakich dochodziło
pomiędzy ludnością miejscową a napływową. Niemałą w tym rolę odegrała również zwykła zazdrość
wobec tych osadników, którzy przewyższając Hiszpanów pracowitością i zdolnościami ekonomicznymi
(byli to rolnicy i przedstawiciele rzemiosł mało znanych w Hiszpanii) zaczynali osiągać wysokie dochody
(G. Desdevises du Dezert, La España del Antiguo Régimen, Madrid 1989, s. 619).
22 Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 85
kim doradcom króla Karola Habsburga. Communeros wyrażali przekonanie, że kryzys polityczno-ekonomiczny Hiszpanii, odczuwany przez wszystkich mieszkańców
państwa, stanowił rezultat złej polityki owych doradców i głównie przeciwko nim
skierowali swe działania.
Historyk francuski Pierre Vilar zauważa, że powstańcy pomimo całej swej
nienawiści do włoskich członków rządu, postąpili z nimi stosunkowo łagodnie23.
Spostrzeżenie to potwierdzają anonimowi autorzy publikowanych poniżej relacji.
Z ich opisów wynika, że w pierwszym dniu buntu około dwustu osób poczyniło
wprawdzie duże szkody w domu Esquilache, tj. powybijano szyby w oknach, stłuczono wszystkie lustra, wyniesiono kilka mebli należących do żony markiza, ogołocono spiżarnie, ale nie dokonano innych poważniejszych zniszczeń ani nie podpalono budynku. W podobny sposób potraktowano dom Grimaldiego. Furia „rozwścieczonego” (według określenia Anonima I) ludu skierowała się na owe siedem tysięcy
latarni ustawionych wzdłuż ulic miasta z polecenia Esquilache. Nie był to jednak
protest przeciwko zainstalowaniu latarni ulicznych, pomimo że koszt ich utrzymania
zrzucony został na mieszkańców stolicy. Jak podaje inne źródło z epoki, latarnie te
nazywano „latarniami de Esquilache” i rozbicie ich było symbolicznym targnięciem
się na życie niepopularnego ministra24.
Uderzenie przeciwko Esquilache nabrało tym większej siły, że łączyło się
z atakiem na jego żonę, która przecież nie była cudzoziemką. Pastora Paternó,
córka urzędnika, pochodziła z katalońskiej rodziny Sans o szlachetnym rodowodzie
i markiz ożenił się z nią w Barcelonie. Pastora była jednak bardzo źle postrzegana
przez Hiszpanów. Powszechnie posądzano ją o roznoszenie plotek, kupczenie urzędami państwowymi, na czym miała zarabiać duże pieniądze, mieszanie się do polityki i zdradzanie męża, prawdopodobnie z samym królem25. Wrogość powstańców
do markizy potwierdzają publikowane poniżej listy. W sprawozdaniu Marii Antoni
Aparici czytamy, że lud żądał od Karola III wygnania nie tylko samego ministra, ale
całej jego rodziny. Natomiast według relacji Anonima II, po wtargnięciu do domu
Esquilache „rozgniewany” tłum uparcie szukał i wypytywał zarówno o markiza, jak
i o jego żonę.
Również sposób rozprawienia się z oddziałami gwardii walońskiej nie był
jedynie przejawem ksenofobii i miał głębsze podłoże. Przez długi czas w Hiszpanii
służyły pułki złożone z obcokrajowców, które nigdy nie cieszyły się dobrą opinią. Walonów, Irlandczyków, Włochów i wolontariuszy określano jako dezerterów,
włóczęgów, nikczemników. Dobrą reputację miały jedynie pułki szwajcarskie26.
Gwardia walońska stanowiła część Gwardii Królewskiej. W chwili włączenia jej do
osobistej służby Filipa V składała się z Walonów i nielicznych Niemców. Hiszpanie
23 P. Vilar, op. cit., s. 213.
24 Ibidem.
A. Ferrer del Río, op. cit. s. 9; Enciclopedia Universal Ilustrada Europeo-Americana, [hasło: motín de
Squillace] t. 57, Madrid 1927, s. 914.
25 26 G. Desdevises du Dezert, op. cit., s. 499.
86 Barbara Obtułowicz
nie darzyli ich sympatią, nie tylko przez wzgląd na obce pochodzenie i złą sławę.
Zazdroszczono im specjalnych przywilejów, jakie posiadali z nadania królewskiego.
Dodatkowym powodem niechęci do Walonów był fakt, że w 1764 r., podczas ślubu Wielkiego Księcia Toskanii, Piotra Leopolda (syna Franciszka I i Marii Teresy)
z infantką Marią Luisą, pod pretekstem zaprowadzenia porządku, członkowie gwardii walońskiej oddali strzały w kierunku gości weselnych, zabijając dwadzieścia pięć
i raniąc sto dwadzieścia niewinnych osób27. Tak więc wyjątkowo okrutny stosunek
Hiszpanów do Walonów w marcu 1766 r. stanowił rezultat kompleksu nawarstwiających się czynników. Poza tym gwardziści sami sprowokowali zatarg, ponieważ
wbrew zakazowi Karola III użyli ognia, raniąc kilku powstańców.
Masakrę gwardzistów należy odczytać także jako wyraz drugiej obok ksenofobii cechy charakterystycznej dla ówczesnych Hiszpanów, czyli nietolerancji religijnej. Jak dowiadujemy się z publikowanych poniżej relacji, po zamordowaniu trzech
gwardzistów walońskich uczestnicy buntu schwytali jeszcze jednego, kamienowali
go, zadawali ciosy nożem, wlekli półżywego po ulicach miasta i krzyczeli, że jest
Żydem. Nazwano go tak nie z pobudek antysemickich, ale dla podkreślenia jego
odmienności religijnej (członkowie gwardii walońskiej w większości należeli do kościołów reformowanych). Słowo Żyd trzeba tu odebrać jako synonim innowiercy.
Dotychczas nie potrafimy ustalić, czy istotnie maltretowany Walon nie był katolikiem. Powstańcy orzekli, że nie był, ponieważ ich zdaniem będąc już w agonii nie
chciał skorzystać z sakramentu pokuty. Jednak – jak sugeruje źródło z epoki – prawdopodobnie nie mieli racji. Kiedy bowiem do Walona przybliżył się kapłan z pytaniem, czy chce wyznać swe grzechy, ten szepnął „Nu entende” („nie rozumiem”).
Słowo to zostało błędnie zinterpretowane, jakoby odmawiał spowiedzi. Natychmiast
uznano go za heretyka i przekonanie to rozciągnięto na wszystkich członków gwardii walońskiej28. Twierdzono nawet, że według zeznań naocznego świadka, jeden
z gwardzistów zewnętrznie upodobnił się do Lucyfera, ponieważ miał diabelski
ogon. Ludzie ochoczo znosili drewno, aby zrobić ognisko i dokonać kremacji zwłok
zamordowanych Walonów. Kierowało nimi przekonanie, że tym sposobem zrobią
Bogu miłą przysługę i zyskają odpust zupełny29.
Analiza dalszego przebiegu powstania dostarcza dowodów świadczących
o zmianie stosunku rządzonych do rządzących, zwłaszcza w relacjach poddanych
z monarchą. Sam fakt wybuchu rebelii oznacza, że lud miał odwagę zdecydowanie
A. Domínguez Ortiz, Sociedad y estado en el siglo XVIII español, Barcelona 1984, s. 308; Relación del
motin contra Esquilache..., s. 159; C. Borreguero Beltrán, Extranjeros al servicio del Ejército español del
siglo XVII, [w:] Coloquio internacional Carlos III y su siglo..., s. 82, 85. Członkowie gwardii walońskiej
podlegali wyłącznie królowi, byli stawiani zaraz na drugim miejscu po wojskach hiszpańskich, po przejściu w stan spoczynku lub w przypadku trwałego inwalidztwa otrzymywali dożywotnie zabezpieczenie
materialne, coś w rodzaju emerytury lub renty, król roztaczał opiekę także nad ich rodzinami (żonami,
dziećmi, służącymi), ibidem, s. 82–83.
27 28 Discurso histórico de lo acaecido en el alboroto de Madrid, ocurrido el Domingo de Ramos 23 de
Marzo de 1766, [w:] El motín de Esquilache a la luz de los documentos..., s. 58.
29 L. Rodríguez, op. cit., s. 30.
Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 87
zaoponować przeciwko rozporządzeniu władzy absolutnej. Zachowanie uczestników
buntu pokazuje, że nie dali się oni manipulować przez dwór i rząd. Twardo obstawali
przy swoich żądaniach, dopominając się prawa kontroli nad wydawanymi odgórnie
rozporządzeniami. W ten sposób odmawiali ślepego posłuszeństwa wobec monarchy,
ponieważ przestała do nich przemawiać teoria o królu jako pomazańcu Bożym30.
Był to ewidentny sygnał kryzysu starego ładu. Co więcej, powstańcy bynajmniej
nie odczuwali skrupułów z powodu przyjęcia takiej postawy. Nuncjusz apostolski
w Madrycie, w korespondencji adresowanej do Rzymu, donosił ze zdziwieniem, że
ranni uczestnicy buntu odrzucali stwierdzenie, jakoby ich udział w zamieszkach był
grzechem31. Z kolei w relacji Anonima II czytamy, że gdy w Wielki Poniedziałek na
Rynek Główny przybyli księża zakonni celem głoszenia kazań, w nadziei na uspokojenie zgromadzonego tam tłumu, usłyszeli z jego strony stwierdzenie, że powstańcy
nie potrzebują pouczeń, ponieważ nie uważają się za heretyków i to o co walczą
jest „słuszną sprawą” („es cosa justa”). Innymi słowy lud stanął w obronie swych
żądań wyrażając przekonanie, że ma do tego pełne prawo, nawet jeżeli jego racje są
niezgodne z wolą monarchy absolutnego.
Bardzo ważnym momentem potwierdzającym krystalizowanie się nowej mentalności społecznej jest petycja skierowana do króla w drugim dniu wystąpień. Ma
ona charakter rewolucyjny, ponieważ została wysunięta na drodze siły i pod groźbą
rozprzestrzenienia powstania. Jej treść nie jest tak radykalna, jak żądania stawiane
Ludwikowi XVI w 1789 r., mimo to należy ją uznać za prekursorską wobec tychże
żądań i jak na warunki hiszpańskie za niezwykle śmiałą. Obok postulatów o charakterze lokalnym (zniesienie Junta de Abastos32, rozwiązanie gwardii walońskiej,
odwołanie nakazu noszenia nowego ubioru, pozwolenie, aby każdy ubierał się wedle
własnego gustu) znalazły się w niej żądania o charakterze politycznym i narodowym, ważne nie tylko dla mieszkańców Madrytu, ale dla całego państwa (wygnanie
z Hiszpanii i jej posiadłości Esquilache wraz z rodziną, usunięcie z rządu obcokrajowców, obniżenie cen na zboże). Tym właśnie różni się bunt Esquilache od buntów
podobnego typu, jakie wybuchały na wiosnę na terenie Hiszpanii (m.in. Saragossa,
Guipúzcoa, Barcelona, Palencia, Cuenca, Alicante, Valencia). Postulaty uczestników
zamieszek w stolicy były bez wątpienia głębsze i konkretniejsze, formy zaś ich dochodzenia wytrwalsze. Ponadto wystąpienia ludności miejskiej na prowincji miały
30 F. Diaz-Plaja, op. cit., s. 261.
J. Navarro Latorre, Hace doscientos ańos estado actual de los problemas históricos del „Motín de
Esquilache”, Madrid 1966, s. 47.
31 32 Junta de Abastos – rodzaj spółki (towarzystwa, zrzeszenia) założonej na rozkaz Ferdynanda VI, w trosce o zapewnienie Madrytowi stałych dostaw podstawowych produktów, takich jak chleb, mięso, słonina,
oliwa, węgiel, mydło, ryby (dorsze) oraz świece z łoju. Dla utrzymania równowagi pomiędzy podażą i popytem na wspomniane produkty król zlecił jej obowiązek wyznaczania rodzaju towarów, jakie w danym
okresie mogły być sprzedawane na stołecznym rynku. Do kompetencji junty należało również ustalenie
cen. Instytucja miała bardzo złą opinię zarówno wśród sprzedających, jak i kupujących, ponieważ ograniczała swobodę handlu. Działała do dnia 24 marca 1766 roku, kiedy została zniesiona przez Karola III
na żądanie mieszkańców stolicy. Odtąd zaopatrzenie miasta przeszło w ręce corregidora, czyli burmistrza
mianowanego przez króla (R. Olaecha, op. cit., s. 23).
88 Barbara Obtułowicz
wybitnie podłoże ekonomiczne i stanowiły rezultat kryzysu żywnościowego. Natomiast powstanie madryckie posiadało jednocześnie trzy wymiary: gospodarczy, polityczny i jedyny w swym rodzaju aspekt kulturowo-obyczajowy (kwestia stroju)33.
Lud odważył się protestować przeciwko rządowi i wspierającemu go wojsku
liczących się z wolą i opinią publiczną. Uczestnicy rebelii potępiali despotyzm
i tyranię – te dwa słowa nader często występują w źródłach powstałych pod wpływem ruchów społecznych w Madrycie i poza nim w 1766 r.34 Jednak bunt madrycki,
inaczej niż rewolucja francuska, nie został wymierzony w osobę króla. Podkreślali
to wielokrotnie sami powstańcy oraz kaznodzieje pełniący rolę pośredników pomiędzy Karolem III a ludem zgromadzonym przed pałacem. Jeden z nich, ojciec
Cuenca, w przemówieniu do króla oświadczył, że lud darzy władcę wielką miłością
i szacunkiem35. Uczestnicy rozruchów dawali dowody przywiązania do Karola III,
ale jednocześnie domagali się, aby zgodnie z ideą absolutyzmu oświeconego, był
dla nich rzeczywistym protektorem. Nie zadowolili się obietnicami spełnienia ich
żądań, ale chcieli aby król potwierdził swe przyrzeczenia osobiście, ukazując się
na balkonie pałacu. Ponadto zagrozili, że w razie niespełnienia tego żadania walki
w mieście będą kontynuowane. Kiedy Karol III wyjechał z Madrytu, największym
pragnieniem powstańców było, aby szybko wrócił. W pierwszym odruchu mieszkańcy stolicy zamierzali nawet podążyć za królem do Aranjuezu. W piśmie wysłanym do monarchy za pośrednictwem gońca lud błagał go o powrót, zapewniając, że
„nie ma nic przeciwko Królowi” („que ellos no tienen cosa contra el Rey” – Anonim I), gotów jest oddać życie za niego oraz za członków jego rodziny i że wrogość
powstańców kieruje się wyłącznie przeciwko Esquilache, jako głównemu autorowi polityki zgubnej dla miasta i państwa. Potwierdzeniem wiarygodności tych słów
miał być okrzyk wznoszony przez uczestników buntu: „Viva el Rey!” – „Muera
Esquilache!”.
Kolejną oznaką dojrzewania świadomości społecznej była sytuacja powstała
w Madrycie w Wielki Wtorek (25 marca) na wiadomość o wyjeździe Karola III
do Aranjuez. Nastąpiła wtedy autentyczna pustka władzy („vacío del poder”). Król
i część ministrów uciekli i rządy w mieście przejęli powstańcy. Działania podjęte
wówczas przez lud dowodzą niezbicie, że był on przekonany o posiadaniu własnych
praw, które nie zostały uszanowane i to stało się przyczyną wybuchu36. Ponadto,
chociaż lud nadal zachowywał należyty respekt dla osoby króla, uwidocznił się
upadek autorytetu władcy. Przestał on być oparciem dla swych poddanych. Zaczęto
Karolowi III wypominać powierzenie steru rządów w państwie ludziom nieodpowiedzialnym oraz lekceważenie „dobra publicznego”37.
33 A. Domínguez Ortiz, op. cit., s. 311; P. Vilar, op. cit., s. 237.
C.E. Corona, El poder real y los motines de 1766, [w:] Suma de estudios en homenaje al Ángel
Canellas López, Facultad de filosofía y letras, Universidad de Zaragoza 1969, s. 259–277.
34 35 Autor nieznany, Discurso histórico...., s. 60.
36 El motín de Esquilache a la luz de los documentos..., s. 32–35.
J. Macías Delgado, Ideario político-económico del motín contra Esquilache, [w:] Coloquio internacional Carlos III y su siglo..., s. 124.
37 Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 89
W świetle publikowanych listów objęcie rządów przez lud przejawiało się
w tym, że osobom ubranym według nowej mody odbierano trójgraniaste kapelusze
i krótkie peleryny, opanowano arsenały z bronią i koszary wojskowe, gdzie odnaleziono zaledwie trzech więźniów, których uwolniono (analogia do zdobycia Bastylii),
rozbrajano żołnierzy, otwarto więzienia kobiece wypuszczając na wolność znajdujące się tam kobiety (głównie prostytutki). O upadku prestiżu króla świadczy fakt,
że okrzyk „Viva el Rey!” zastąpiono „Viva España!”. Wreszcie lud zajął kluczowe
punkty miasta, czyli bramy wyjazdowe i zablokował drogę do Aranjuezu, aby pozostali w Madrycie członkowie rządu i osoby związane z królem nie mogły do niego
wyjechać. Za najważniejszy cel postawiono sobie zmuszenie króla do powrotu. María
Antonia Aparici akcentuje, iż powstańcy zgodnie twierdzili, że król „musi” wrócić i że trzeba mu to „nakazać”. Nie dowierzając reprezentantom pochodzącym
z klas wyższych, koniecznie chcieli załatwić sprawę osobiście, tzn. posługując się
osobami wyłonionymi spośród nich samych. Dlatego, chociaż zredagowanie petycji
do władcy zlecono gubernatorowi Rady Kastylii, biskupowi Diego de Rojas, to dla
skontrolowania wiarygodności treści, nakazano ją głośno przeczytać jednemu z powstańców. Zrezygnowano także z pośrednictwa gubernatora i dostarczenie petycji
do rąk własnych króla zlecono niejakiemu Diego Avendaño (woźnicy). Tenże Diego
zawiózł ją do Aranjuezu i wrócił do Madrytu z oświadczeniem Karola III o amnestii
i z zapewnieniem rychłego powrotu, pod warunkiem zaprzestania walk. Następnie
przekazał odpowiedź króla gubernatorowi Rady, po czym inny z uczestników buntu
wdrapał się na wóz i trzymając w ręku papier odczytał go donośnym głosem.
Podczas gdy postawę ludu cechowały odwaga i zdecydowanie w działaniu, monarcha przyjął postawę defensywną. Powstanie ukazało słabość władzy absolutnej
i jej organów, głównie wojska, które w trzecim dniu powstania zostało rozbrojone przez mieszkańców stolicy. Była to ewidentna klęska militarna rządu38. Brawura
ludu z jednej strony i ustępliwość monarchy z drugiej burzyły wyidealizowany wizerunek wszechpotężnego a zarazem dobrotliwego i wręcz „ojcowskiego” monarchy
absolutnego. Również to zjawisko wystąpiło w Hiszpanii wcześniej niż we Francji.
Karol III kapitulował przed swymi poddanymi kilka razy. Najpierw, gdy zakazał
wojsku strzelania do rebeliantów. Nie wiemy czym się kierował wydając takie polecenie. Być może zrobił to z pobudek humanitarnych, ale zapewne także dlatego,
aby klasy uprzywilejowane (arystokracja, szlachta, kler) nie poczuły się zagrożone
ze strony wojska. To ostatnie groziło rozszerzeniem się powstania i jego radykalizacją39. Drugi raz okazał swą uległość wtedy, gdy odrzucił sugestie członków Rady
Kastylii, proponujących stłumienie buntu siłą. Król nie tylko zaakceptował wszystkie żądania ludu wyrażone w petycji, ale zgodnie z życzeniem powstańców, wyszedł na balkon i podczas odczytywania przez o. Cuencę kolejnych punktów petycji,
osobiście potwierdzał każdy punkt skinieniem dłoni. Następną oznaką bezradności
i wręcz tchórzostwa Karola III było potajemne opuszczenie stolicy wraz z rodziną
38 J. Navarro Latorre, op. cit., s. 20–21.
39 L. Rodríguez, op. cit., s. 39.
90 Barbara Obtułowicz
i członkami dworu, co nasuwa skojarzenie z ucieczką Ludwika XVI w 1789 r. ku
granicy belgijskiej. Według Anonima II władca udał się do Aranjuezu z licznymi
sprzętami (łóżka, kufry, piece kuchenne etc.), co by sugerowało, że nie planował
szybkiego powrotu. Zdaniem Laury Rodríguez, król chciał w ten sposób doprowadzić do sprowincjonalizowania stolicy i zneutralizowania presji ludu40. Jednak
zasadniczym powodem ucieczki był zwykły ludzki strach. Maria Antonia Aparici
pisze wyraźnie, że król wyjechał, ponieważ „bał się ludzi”. Obawa przed zamachem na jego życie miała mu towarzyszyć jeszcze dziewięć miesięcy po wyciszeniu
buntu, aż do czasu, kiedy wrócił do Madrytu. Wtedy nie tylko dał wojsku rozkaz
marszu do stolicy, ale prewencyjnie obmyślił plan ucieczki poza Hiszpanię, przez
Pireneje, w razie ponownego zaognienia się sytuacji. W przypadku dojścia do skutku
takiej ewentualności, wojska miały obsadzić trasę ucieczki, zwłaszcza na granicy
w Pirenejach. Już do końca swych dni Karol III żył w ciągłym niepokoju powtórzenia się rozruchów. Kiedy pewnej nocy usłyszał hałas w pobliżu pałacu, obudził się
przestraszony i zapytał swego kamerdynera Almerico Pini, co to znaczy. Pini odparł,
że to wieśniacy, którzy w noc św. Piotra mają zwyczaj gromadzić się na zabawach.
Od tego czasu Karol III powracał z wiosennego pobytu w Aranjuezie nie zaraz
po św. Janie a przed św. Piotrem, jak dotychczas, ale po św. Piotrze41. Czwarty przejaw bezsilności króla to odnotowane przez Marię Antonię oświadczenie skierowane do ludu, w którym władca stwierdzał, iż tak bardzo przejął się wybuchem zamieszek, że dwukrotnie miał upuszczaną krew i kilka razy był bliski zemdlenia. Także
królowa czuła się bardzo źle. Antonia napisała również, że na wiadomość o ponownym wybuchu zamieszek 25 marca, przebywający w Aranjuez członkowie rodziny
Karola III „płakali jak dzieci” (cyt. za Marią Antonią i Anonimem II).
W trakcie trwania buntu, oprócz zmian we wzajemnych relacjach pomiędzy
poddanymi a władzą absolutną, miały miejsce fakty przemawiające za tym, że społeczeństwo hiszpańskie wchodziło w okres transformacji. Otóż 26 marca po południu, podczas pobytu Diego Avendaño w Aranjuezie, w stolicy doszło do oznak
współpracy różnych stanów. Stany uprzywilejowane dawały dowody swej solidarności ze wzburzonym ludem. Według relacji Anonima II przejawiało się to w tym,
że uczestnicy zamieszek spożywali posiłki w gospodach za darmo, a osoby zamożne
dobrowolnie pokrywały koszty ich wyżywienia. Osobników z wyższych sfer wmieszanych w tłum powstańców zauważało się także po ubiorze. Ponadto obiegające
miasto wiersze satyryczne wskazywały, że ich autorami obok ludzi prostych byli
reprezentanci warstw wykształconych. Takie zachowanie potwierdza tezę wysuniętą
przez Luisa Miguela Enciso Recio o tym, że ówcześni ludzie posiadali już poczucie
wolności i świadomość wspólnoty42.
40 Ibidem, s. 38.
41 J. Navarro Latorre, op. cit., s. 17–21; L. Rodríguez, op. cit., s. 24–49.
L.M. Enciso Recio, Oświecenie w Hiszpanii, [w:] Studia polsko-hiszpańskie. Wiek XVIII, pod red.
J. Kieniewicza, Warszawa 2000, s. 50.
42 Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 91
Dla wielu badaczy opisane fakty stanowią punkt wyjścia do rozważań nad tym,
czy powstanie było spontaniczne, czy zaplanowane i jeżeli tak, to kto nim kierował. Do dzisiaj problem ten pozostaje dyskusyjny. Wydaje się, że najwłaściwsze jest
zajęcie stanowiska pośredniego reprezentowanego przez José Navarro Latorre. Po
przeanalizowaniu rozmaitych opcji doszedł on do przekonania, że samodzielnym inicjatorem wystąpień był lud. Dopiero w trakcie rozruchów zaczęli się doń przyłączać
przedstawiciele klas wyższych. Nastąpiło to wtedy, gdy stało się jasne, że wobec
ucieczki króla i bezsilności rządu powstała szansa na okazanie niezadowolenia i wystąpienia przeciwko absolutnej władzy. Za przyjęciem tezy o ludowym charakterze
buntu przemawia fakt, że głównymi jego aktorami i przywódcami byli ludzie prości.
Statystyki prowadzone w szpitalach madryckich ujawniają, że wśród rannych, którzy
się tam znaleźli przeważali przedstawiciele stanów niższych legitymujący się takimi
profesjami, jak: stolarze, robotnicy, rzemieślnicy, murarze, a także żebracy i jeden
torreador. Przywódcy powstania rekrutowali się z tych samych kręgów43.
Hiszpańskie klasy wyższe nie potrafiły nakłonić ludu do podtrzymania powstania i nie wykorzystały go do walki o swe cele. Między innymi dlatego, inaczej niż
w 1789 roku we Francji, wydarzenia marcowe w Madrycie nie przerodziły się w
rewolucję. Zabrakło zorganizowanej opozycji, która miałaby swój program i umiałaby pokierować ruchem. Osoby pretendujące do odegrania przywódczej roli w obawie przed represjami starały się nie ujawniać i działały w ukryciu. W rewolucyjnej
Francji burżuazja pociągnęła za sobą lud. Natomiast w Hiszpanii roku 1766 burżuazja
dopiero zaczynała się tworzyć, była słaba, nie skonsolidowana i na dodatek skłócona z arystokracją. Powstanie Esquilache ujawniło konflikt pomiędzy tymi grupami
i stanowiło efekt tejże rywalizacji. Podkreślmy, że wśród osób wspierających rebeliantów nie było nowej szlachty, lecz stara, rodowa oraz duchowieństwo. Reformy
realizowane przez rząd uderzały w podstawy ekonomiczne (majątki) szlachty rodowej i pomniejszały jej dotychczasową pozycję w państwie. Arystokracja nie chciała
rezygnować z władzy na rzecz króla i protegowanej przez niego nowej szlachty.
Najbliżsi współpracownicy monarchy oraz większość członków rządu rekrutowała
się z tego grona. To właśnie dwór królewski był miejscem, gdzie gromadziła się
ta mozaika „dorobkiewiczów”, cwaniaków, liczących na protekcję, szybki awans
i zysk materialny. Stąd wrogość ludu oraz wspierającej go arystokracji zwróciła się przeciwko czołowym reprezentantom tej grupy: Esquilache, prokuratorowi
Rady Kastylii, Pedro Rodríguez de Campomanesowi, ministrowi sprawiedliwości
Manuelowi Roda y Arieta, markizowi Floridablance i innym osobom o niejasnym
rodowodzie, wywodzącym się z prowincjonalnej szlachty, a mimo to awansowanym
przez Koronę na wysokie stanowiska państwowe. To oni byli główną siłą napędową
polityki reform44.
Źródła z epoki podkreślają kulturę i spokój, z jakim powstańcy spożywali wspomniane wyżej posiłki w gospodach i pili wino w winiarniach. Jest to tym bardziej
43 J. Navarro Latorre, op. cit, s. 47–50.
44 L. Rodríguez, op. cit., s. 24–39; J. Cepeda Adán, op. cit., s. 482–483.
92 Barbara Obtułowicz
zastanawiające, że wśród nich było wiele osób z marginesu społecznego, złodziei,
żebraków, przestępców, a mimo to w trakcie trwania zamieszek wyjątkowo powstrzymali się oni od czynienia szkód. Anonim II, który należał do przeciwników
powstania, ze zdziwieniem odnotował, że w sumie ci „fanatycy” nie zrobili nic złego, nic tak typowego dla „łotrów niskiego stanu”. Jak już wiadomo, nawet w domu
Esquilache, poza żywnością i meblami jego żony, niczego nie wyniesiono. Taki
obraz potwierdza Maria Antonia, pisząc że „przy całej tej wrzawie nie skradziono
nawet chusteczki”.
Zamieszczone poniżej dokumenty odsłaniają jeszcze jeden ważny szczegół
świadczący o zaczynającej się dokonywać transformacji społeczeństwa hiszpańskiego. Chodzi mianowicie o aktywną działalność kobiet podczas trwania powstania.
Dodajmy, że uwaga ta dotyczy reprezentantek ze wszystkich warstw społecznych,
i to oraz zarówno tych mieszkających w samym Madrycie, jak na jego przedmieściach. Kobiety są obecne wszędzie. Występują jako śmiertelne i ranne ofiary walk
oraz jako bezimienne heroiny, porównywane do bohaterek starożytnych. Po zdobyciu arsenału maszerowały z bronią po ulicach stolicy wołając za sobą „tchórzliwych
mężczyzn” [relacja Marii Antonii]. Niektóre kobiety wspólnie z mężczyznami chodziły po domach, namawiając innych do uczestnictwa w buncie. Anonim II odnotował, że część pań wprost deklarowała gotowość oddania życia własnego i swych
synów w obronie tego, o co walczyli powstańcy. Męstwo i ofiarność mieszkanek
Madrytu potwierdza relacja innego anonimowego autora sprawozdania z przebiegu rebelii. Czytamy w niej, że w Niedzielę Palmową pewna kobieta oddała strzał
z pistoletu do żołnierzy, którzy zranili dwóch chłopców usiłujących przyłączyć się
do manifestantów i natychmiast zniknęła w tłumie. Kobiety potrafiły też być bezlitosne. Uczestniczyły w mordzie Walończyków, wbijały noże w ich zwłoki i celnie
rzucały kamieniami. Jedna robiła to z takim zapałem, że sama zraniła się w palec.
Zawiązała go chusteczką i dalej rzucała, aż do momentu gdy zemdlała. Kobiety
widziano na dzwonnicach kościołów jak biły w dzwony, wzywając do walki oraz
na ulicach z nożyczkami w rękach, którymi rozcinały płaszcze tych, co zgodnie
z rozporządzeniem władz włożyli nowy strój. Kobietom nie brakowało też przebiegłości: potrafiły maskować siebie i innych, jak np. grupa praczek zatrudnionych
w jedynym z klasztorów męskich, które habity zakonników dały do przebrania swym
mężom, a następnie same je włożyły, aby nie zostać rozpoznane45.
W tym miejscu warto zauważyć, że zmiana sposobu myślenia Hiszpanów
w kwestii roli i miejsca, jakie winni zajmować w państwie poddani i monarcha stanowiła rezultat podobnego procesu, jaki w latach 1750–1789 przechodziła Francja
i co przygotowało tam grunt pod rewolucję. Jest rzeczą powszechnie wiadomą, że
we Francji w połowie wieku XVIII doszło do rewolucji kulturalnej spowodowanej m.in. objęciem alfabetyzacją szerokich rzesz ludności. Ułatwiło to dotarcie idei
Relación del motín contra Esquilache [w:] El motín de Esquilache a la luz de los documentos...,
s. 156–161, 166.
45 Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 93
Oświecenia do znacznej części społeczeństwa francuskiego46. Chociaż w Hiszpanii,
ze względu na wysoki stopień analfabetyzmu, przenikanie to było zdecydowanie
wolniejsze, nie ulega wątpliwości, że powstanie Esquilache i rewolucja francuska
miały to samo oświeceniowe podłoże ideologiczne.
Podczas buntu madryckiego 1766 r., inaczej niż w okresie rewolucji 1789 r.,
propagatorzy i zwolennicy idei Oświecenia (ilustrados) ukrywali się wśród ludu,
działali pod jego osłoną, redagowali anonimowe paszkwile i opisy wydarzeń.
W Hiszpanii takim „intermediario cultural” („pośrednikiem kulturalnym”) był np.
wymieniony przez Marię Antonię opat Miguel Antonio de la Gándara. Uważał
on wolność za „największe dobro ludzkości” i dlatego uznawał prawo ludu do obrony jego zwyczajów i ubioru narodowego. Opowiadał się za podziałem władzy na
prawodawczą i wykonawczą oraz wyrażał przekonanie, że na królu spoczywa obowiązek zapewnienia poddanym dobrobytu i szczęścia. Głosił również prawo poddanych do występowania przeciwko złemu rządowi, co francuska Deklaracja Praw
Człowieka i Obywatela z sierpnia 1789 r. miała określić jako prawo do oporu przeciwko uciskowi. Zasięg oddziaływania tego rodzaju stwierdzeń, pochodzących od
filozofów angielskich i francuskich, musiał być szeroki, skoro jego ślady odnajdujemy w znakomitej większości dokumentów z epoki dotyczących wydarzeń
w Madrycie w 1766 r.47
Ideologia Oświecenia wywarła istotny wpływ także na krzepnięcie więzi narodowych wśród mieszkańców Europy i obu Ameryk. Również w dalekiej od jedności wewnętrznej Hiszpanii, kraju podzielonym na regiony zróżnicowane językowo,
kulturalnie, prawno-instytucjonalnie, zaczynała się budzić świadomość narodowa.
Przypomnijmy, że dopiero w dobie powstania Esquilache tradycyjny strój mieszkańców Madrytu zyskał miano „traje nacional” („stroju narodowego”). Inny dowód na
pojawienie się u Hiszpanów przekonania o wspólnych więzach oraz poczucia odrębności wobec mieszkańców innych krajów, są sformułowania zawarte na łamach
rozmaitych pisemek, w wierszach, rozprawach redagowanych podczas powstania.
Były to słowa nowe lub znane od dawna, lecz nabierające nowego znaczenia, świadczące o początkach kształtowania się patriotyzmu, np. „patria” („ojczyzna”), „nación
española” („naród hiszpański”), „amor español” (miłość hiszpańska), „honor de la
patria” („dobre imię ojczyzny”), „el celo patriótico” („żarliwość patriotyczna”), „El
rey y la Patria” („Król i Ojczyzna”). Pierre Vilar stwierdził, że „takie słownictwo będzie miało przyszłość”48. Zapewne brał pod uwagę jego prekursorstwo zarówno wobec rewolucji francuskiej, jak i tzw. wojny o niepodległość Hiszpanii (1808–1814),
uznawanej przez historyków za moment kluczowy w procesie kształtowania się hiszpańskiej tożsamości narodowej.
Wybuch i przebieg powstania ujawnił słabość władzy absolutnej i był zwycięstwem ludu. Jednak po uspokojeniu sytuacji Karol III potrafił obrócić je przeciwko
46 El motín de Esquilache a la luz de los documentos..., s. 28–29.
47 Ibidem.
48 P. Vilar, op. cit., s. 218–223.
94 Barbara Obtułowicz
uczestnikom zamieszek, sam przechodząc na pozycje ofensywne. Dopomogli mu
w tym jego nowi współpracownicy, zwłaszcza hrabia de Aranda, którego mianował prezydentem Rady Kastylii, w miejsce biskupa Diego de Rojas. Monarcha
nie dotrzymał słowa i mimo zapewnień złożonych w Madrycie i potwierdzonych
w Aranjuezie nie wypełnił wszystkich przyrzeczeń danych ludowi. Wprawdzie rozwiązał Junta de Abastos, obniżył ceny na zboże, wygnał markiza de Esquilache,
usunął z rządu obcokrajowców, ale nie przestrzegał amnestii. Na jego polecenie
w Madrycie przeprowadzono kolejne, szeroko zakrojone akcje przeciwko przestępcom i włóczęgom, nie precyzując kogo można do tych grup zaliczyć. Największą
bolączką króla był prawdopodobny udział przedstawicieli najwyższych sfer politycznych w domniemanym spisku antyrządowym i dlatego doprowadził do zsyłek
kilku osób z elity podejrzanych o współpracę z powstańcami. Za namową swych doradców (przede wszystkim Arandy) ogłosił dekret o wygnaniu jezuitów z Hiszpanii
i jej posiadłości zamorskich (1767 r.) pod zarzutem podżegania do buntu. Ponadto
duchownym zabroniono uczestnictwa w zamieszkach organizowanych przez lud,
zaostrzono cenzurę i zamknięto wiele drukarni, zwłaszcza tych publikujących pisma
o treści antyrządowej, jakie krążyły po mieście podczas rozruchów49.
Wreszcie, z pomocą przebiegłego Arandy Karol III zdołał przekonać mieszkańców Madrytu do zaakceptowania nowego stroju. Ktoś musiał dobrze obmyślić
taktykę działania, ponieważ bardzo szybko osiągnięto sukces. Wykorzystano fakt,
że ludzie z niższych sfer mieli tendencję do naśladowania elity, której chcieli dorównać przynajmniej w zewnętrznych formach. Tak więc nowy strój najpierw zaczęli
wkładać dworzanie, pracownicy administracji, osoby wysoko postawione, które od
wieków nadawały ton modzie i obyczajom. Natomiast kapelusz z szerokim rondem
przypisano osobnikom najbardziej niepopularnym, wzbudzającym strach i odrazę.
Aranda polecił ubrać pewnego kata w tradycyjny strój, kazał mu się przechadzać po
mieście, w nadziei, że w ten sposób ludzie nabiorą niechęci do „traje nacional”, kojarząc go właśnie z typem oprawcy. W krótkim czasie ulice stolicy zapełniły się przechodniami, którzy dumnie obnosili się z francuskimi perukami, trójgraniastymi kapeluszami i krótkimi pelerynami. Powstało nawet określenie „moda de Esquilache”,
przez co nazwisko niepopularnego ministra zatraciło pejoratywne skojarzenie50.
Z myślą o odwróceniu uwagi ludności od polityki reform, jak również dla zapobieżenia podobnym zamieszkom w przyszłości, Aranda odwołał wydane wcześniej
dekrety o zakazie balów publicznych51. Jednak nie zmniejszyło to w mieszkańcach
Madrytu szczególnego wyczulenia na punkcie sposobu ubierania się. Kiedy bowiem
w pierwszą rocznicę wybuchu powstania Esquilache, tj. 23 marca 1767 r., Madryt
obiegła wiadomość, iż rząd pracuje nad rozporządzeniem nakazującym sprzedawczyniom warzyw obcięcie warkoczy oraz zabraniającym używania ozdób do włosów i butów, sfrustrowane przekupki odpowiedziały płaczem. Jednocześnie nastroje
49 Enciclopedia Universal Ilustrada Europeo-Americana..., s. 912–914.
50 Ibidem.
51 J. Cepeda Adán, op. cit., s. 489.
Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 95
w mieście uległy gwałtownej radykalizacji. Ludzie zaczęli przebąkiwać o możliwości nowej rebelii nazywając ją „motín de los moños y las hebrillas” („buntem
wstążek i klamerek”) i zapewne doszłoby do zbiorowego wystąpienia, gdyby Aranda
w porę nie zdementował pogłoski52.
„Powstanie długich peleryn i kapeluszy z szerokim rondem” stanowiło autentyczny przełom w panowaniu Karola III. Podzieliło je na dwa etapy (przed i po
1766 r.) różniące się m.in. pod względem podejścia rządu do reform oraz tempem
przeprowadzanych zmian. Dzięki temu, że podczas trwania buntu król dał pozory
ugody z ludem, po jego zakończeniu zaś kontynuował politykę reform korzystną
dla rodzącej się burżuazji, uniknięto rewolucji. W opinii Pierra Vilara, nowa ekipa rządowa na czele z Arandą oraz skupieni wokół niego utalentowani przedstawiciele hiszpańskiego oświecenia (Pedro Rodríguez, hrabia de Campomanes, Gaspar
Melchor de Jovellanos, Floridablanca i Peruwiańczyk Pablo de Olavide y Jáuregui),
decydując się na prowadzenie takiej taktyki, zrozumieli wcześniej niż ministrowie
francuscy, że dla dobra państwa należy połączyć losy monarchii z interesami burżuazji i nowej szlachty, a nie skonfliktowanej z nimi arystokracji i duchowieństwa.
Sojusz władzy absolutnej z nowymi warstwami społecznymi uchronił wprawdzie
Karola III przed ponownym wybuchem niezadowolenia społecznego, ale nie doprowadził do autentycznej modernizacji Hiszpanii i nie zmienił jej od korzeni53. Skutki
tego miał odczuć jego syn i następca, Karol IV, który w marcu 1808 r. pod naporem
ludu i szlachty niezadowolonych z polityki faworyta królewskiego, Manuela Godoya,
musiał abdykować, a półtorej miesiąca potem przekazać koronę Napoleonowi i na
zawsze już opuścić Hiszpanię54.
Biblioteca de Catalunya, Arxiu baró de Castellet, caja 59/1 55
list Marii Antonii Aparici do jej kuzyna Ignacio Aparici
Querido Primo Ignacio he recibido tu esquelita en la que beo te mantienes bueno
de lo q[u]e me halegro mu cho no sotros estamos buenos aun que mui hasusta dos
por q[u]e el domingo de Ramos h alas tres dela tar de sele banto un motín de mas
de 6 mil ombres el cual fue eb Casa de esquilache y no le en contraron en Casa
52 G. Desdevises du Dezert, op. cit., s. 170; J. Navarro Latorre, op. cit., s. 20–21.
53 P. Vilar, op. cit., s. 246.
54 L. Rodriguez Diaz, op. cit., s. 261.
Publikowane teksty zostały przepisane zgodnie z wersją oryginalną. Ich język różni się zatem od
współczesnego hiszpańskiego. Autorzy często operowali skrótami i zaniedbywali interpunkcję, dlatego
zostało to uzupełnione w nawiasach kwadratowych. Ponadto nie trzymali się innych zasad poprawnej
pisowni obowiązujących w drugiej połowie XVIII w., np. wielkich i małych liter, łączenia i dzielenia
wyrazów, czy stosowania znaków diakrytycznych. W tłumaczeniu polskim w nawiasach kwadratowych
wprowadzono wyrazy ułatwiające lepsze zrozumienie tekstu.
55 96 Barbara Obtułowicz
y despues bolbieron hala oracion y to dabia habia veni do bien do esto se Recelaron
que leten drian dentro dela Casa es condi do y hellos subieron y les dijeron queno
estaba como era cierto por q[u]e el estaba en San Fernando q[u]e ha quel mis mo dia
le habia hecho el Rei Senor de aquel lugar y la gente enfada da de esto em pezo ha
Romper las bidrieras de su Casa y de Casa de grimaldo [sic] y de el goberna dor de
el Con Sejo y las de el duq[ue] de granada discurriendo que eran de le gobernador
[.] despues fueron con mucha bulla di ciendo por la calle viba el Rei i muera el
Marques de equilache pero esto era con mui malos terminos y Rompiendo todos los
faroles delas calles desuerte q[u]e no dejaron siquiera uno se Mando q[u]e todos los
guar dias de los y los sol dadosde D[o]n Bentura y los boluntarios deaq[uel] y luego
la tropa de balones y espańoles y los blanquillos Se pusieron sobre las har mas la
q[u]e hejequto hala tarde pero hellos dijeron queno seles daba quedado y que no se
habían terminado hasta q[u]e mataran ha Esquilache[.] toda la noche fue una noche
de juicio y toda la jen te estaba llorando de suerte q[u]e ha hecho delas doze ya se
haplaco un poco y nos dejaron dormir, luego el lunes por la mañana bolbio ha haber
la mis ma bulla aun q[u]e con mas jentes y mas harmas y palos y piedras fueron por
las calles y plazas y Palacio hal bo rotan do y halos balones lesmando un hoficial
disparar y biendo esto se he charon sobre he llos y Mataron hatres delos solda dos
y halli en Palacio se quiso defender un Soldado por haber he cho una Muerte y todos
los paisanos de cian que sino entre gaban haquel solda do q[u]e perecerian to dos.
biendose el Reí tan halosado Mando que seles entregara el balon y hellos cojeron
y le empezaron ha dar nabajazos y le hataron le Mataron hapearadas y hel dicen hera
judio por que no le pudieron hacer confesar y escupio ha un San tisimo Cristo que
le habian Muerto le hataron el pescuezo con una soga y le han llebado por todas las
calles harastrando sin Ropa ninguna por el cuerpo y dan do le puńaladas y pedradas
y Martillazos y bitorean do del Reí y haespaña parandose en las calles con mucha
bulla desuerte que la jente se horrorizo biendo lo q[u]e hacían con un cuerpo Muerto,
ha quella Mañana murieron mas de cuarenta ombres, y esta bulla duro asta por la
tarde a las cuatro q[ue] el Reí enbío un bando de diciendo que bajaban los cuartos
ento dos los comestibles y hellos los Rompieron y dijeron que no querian nada de
este que lo quequerian hera Matar ha esquilache[.] bien do esto fue unpredicador
diciendo q[ue] fueran ha palacio y que saldría el Reí halos bal cones fueron halli
todas las jentes y hali[n]stante salio el Reí y les dijo q[u]e hesquilache le hecharí
a de el ministerio y que qui tarí a la junta de habastos y q[u]e bajaba los comestibles
toda la jente se que do mui halegre y fueron por la noche con pal mas y ha chas
y pan deros bi endo el Reí la jente que había los te mío y hala una dela noche Mar
cho con el príncipe y el infante Don Luis los que sali eron hasta mas hafuera dela
puerta de San bicente y luego sigio la Rei na Madre y todos los demas infantes y tres
Camaristas dela Reina por la Mañana ibatoda la jente ha dar las gracias ha el Reí
y biendo que no estaba sebolbió ha hamotinar las jente y otros que estaban habisados
de fuera de aquí y toda la Mañana empezaron a mucha bulla con la tropa y el gober
na dor de el Consejo aelque le icieron [in]formar que había de benir el Reí y toda
la jente fue en el camino de haranjues diciendo q[u]e habían de hacer benir ha el Reí
Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 97
y q[u]e por que les habí a de temer no dejaron pasar anin gungran de de españa ni
Caruaje de el Rei ni demas familia des ciente que hallí na die tenia donde dormir ni
quien les sirbiera[.] ha demas de estar tanta jente desta suerte estaban las calles llenas
y con mu cha in solencia ydes de el primer día empezaron ha quitar atodas la jentes
el sombrero de tres picos hasi halos de Capa como halos de militar y cocheros y
lacayos, el Reí para ha paciguar esto enbió ha de cir que estaba Malo y que bajaba
to do cuatro cuartos bolbieron ha Rom per el ban do y dijeron queno querían nada
mas sino que el Reí biniera, biendo queno había forma fueron halos soldados espańoles que tambien haquitado el Reí hala tropa balona por la bulla que traían con
hella y todos estan mui contentos con esto pero a los blan qui llos los fueron haquitar
las harmas i el Reí despacho una posta dieciendo que todos los soldados no icieran
Resistencia y que entregaron las Armas y hasi fue porque hellos los quitaron ha todas
escopetas y bayonetas y entraron en los Almacenes y quitaron toda lapolbora que
habia y todos los tambores los cojieron y yban por todas las calles hasí Mujeres
como ombres y como nińos con sus escopetas y bayonetas y cartu cheras y todos los
cuarteles cerados y cada soldado por su lado entera mente des poja dos y he llos con
mucha insolencia tocando la Marcha toda la gente que bio es se contristo todo porque nos bimos ya per didos con esta insolencia y hellos tirando balazos y toda lanoche pasaron en esto tambien dío la casuali dad que llegaron unas beinte cargas con
fusiles que benían haqui de biz caia para enbiar los ha Cadiz aun Rejimiento[.] hellos
que los bieron sehapoderaron halistante detodo y los car garon y ber hatantos miles
ombres de esta suerte era en onor y el ber q[u]e el Reí no benía nos contristraba mas
toda la jente que encontraban por las calles las hacian decir bi[v]a espańa y Muera
esquilache y luego los hacían que se juntaran con helos y ya iban subiendo ha halgunas casas por jentes y hdos oficiales que encontraban por la calle les quitaban las
espadas[.] hala oración cerrabamos nuestras puertas delacalle y en algunas golpiaban
hellos para q[ue] les hecharan espadas o escopetas o palos y todo cuanto pedían seles
daba por temor[.] y así por la mañana escribió el Reí una carta ha el gobernador de
el con se jo para que sele bera en la Plaza y de cían que el Reí estaba dos beces
Sangrado por el sentimiento que tubo de ber ha su pueblo hasi y que siempre que
había estos tumultos se iba el Reí haotro palacio pero que estaban per donados de
todo cuanto habian he cho y que entre garan las Armas q[u]e to do lo bajaba cuatro
cuartos que quitaba la junta de habastos que es qui la che ya estaba fuera de el Reíno,
y los balones tampoco serbirían haqui pero que se retiran hasus Casas que llebaran
el traje que quisieran y que el Reí no podia benir haxora por es tar Malo pero que
ali[n]stante que este bueno bendra y que no quiere que le bitoren ni que salgan con
palmas ni pan deros sino es que se haquietese todo y sere cojan to dos has us oficios
y que el Rei se halegrara de esto[.] porfin el berla carta tan umilde que hasí se puede
de cir de el Reí los ha hecho estar quietos. á entregar sus Armas y espadas pero con
toda esta bulla no an Robado si quiera un pańuelo y todo el pueblo esta alabando
a el Reí por ber lo unido a que atenido con esta jente y lo suabe que haestado por
q[u]e esta enbio orden que si iban ha las caballerizas por sus caballos que se les
diese y hasi todas las jentes se hacenlenguas desu Majestad y ya todo esta hapacigu-
98 Barbara Obtułowicz
ado[.] bendito sea Dios por que emos tenido tres dias teribles y ya tenían i de ha do
hellos el entrar atodas las Casas por las jentes asi ombres como Mujeres para que les
siguiera[.] con sidera tu como estaríamos todos y asi dicen que no sehabisto en ninguna parte motin por el ter mino y sino ha sido por la clemencia de el Reí perecemos
todos[.] bendito sea Dios quenos hasacado de este confli[c]to[.] ai [hoy] te enbio el
bando i si puedo con se guir una carta impresa dela que el Reí enbio esta Mañana
tela enbiare el sabado[.] yo no se si esto lo entenderas por que yo tengo la cabeza
cargada de tan to escribir y no quiero que dejes de saber nada de esto, tambien los
de el Motin Sacaron haier todos los presos que habia en los cuarteles y las mujeres
de San nicolas y las delas dos galeras yatu puedes discurrir como estaría esto, mucha
jente ali[n]stante que bio esto hasi fue hahacer confesión jenerar por queto dos nos
tení amos la Muerte y to das las personas Reales lloraban como niños cuan do les
iba la noticia de como iba esto[,] pero ya esta todo quieto y estamos mas pacificos[.]
la Reina tambien esta Mala y para salir de ha qui salió en una Silla de la medinasidonia[.] no tengo mas quedecirte ysi tengo[,] no me ha cuerdo, porque la cabeza la
tengo yo no se como[.] haora no se be mas que misiones y procesiones por las calles
y mucha jente que marcho cuando empezo esto y Recibiras memorias de todos los
de aqui y selas daras a los de aí y dí le todos esto del tío y encomiendennos ustedes
ha Dios para q[ue] no bolbamos haber esto y les Rogando ha Dios teguarde los males [de mi deseo] y manda atu Prima que mas te quiere y ber desea
María Aparíci aquerido Primo Aparíci.
ANONIM I
Ha havido muchos trabajos esta Semana S[an]ta y hemos estado amenazado
por muchos peligros. La Plebe fieram[en]te tumultada el Domingo de Ramos por la
tarde nos ha consternado y obligado ato dos sin nin guna Excep[ci]on, a quitar de
el sombrero los picos que seles había puesto en birtud de un bando publicado pocot[iem]po antes: semando poner la tropa sobre las Armas consolo elfin de contener
ya quietar el tumulto, el que ha pesar de esta provid[enci]a se encendio y augmento
conto da la rapidez que no pudo conseguir el desea do fin, así por ser inferior en
nu mero alos sediciosos como por componerse de el cuerpo de valones, a q[uie]n
muchos dias ha miraban con o dio este pueblo. el que peltrechado demas piedras que
armas se pre cipito y pronuncio en los maiores excesos del phanatismo: hizo pedazos
cuantos faroles havia para la iluminacion delas calles forzo la casa de el Marques
de es quilase, que no est aba en hellas ni su Mujer, rompio los espejos y barios mue
bles de ella sus bidrieras, las de Grimaldi y gobernador de el Consejo y llenando
delas mas negras injurias de el primero clamaban incesante mente por su muerte;
persiguio con piedra y armas á varios valones que les icieron fuego arrastrando por
las calles con halegres vivas los cadaberes de dos o tres quemando los despues en
el campo igno minosa mente fueron [nieczytelne] des delos Predicadores, p[ara]
tranquilizar estos animos que obstinados á todo lo queno fuese con de cen der á
Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 99
sus designios per manecieron h[as]ta que hel Lunes á las 5 dela tar dese oía clamores que eran: Seles permitiese la antigua costumbre de bestirse, ha baratarse el pan
y mantenimientos suprimiese lajunta de Abastos, se Retirase latropa valona. Marques
de Esquilase: todo lo qual les fue concedido por SM con cuia clemensia resolucion.
Se conbirtieron las quejas en haclamaciones, las Armas en palmas, y los impetus de
furor enbibas demostraciones de jubilo: pero duro poco este festibo espectaculo, por
hacer Resuelto SM partir con Su Real familia hal Sitio de Aranjuez lanoche de el
Lunes cuia ausencia conocida la mańana siguiente bolbio á conturbar y encender los
animos que estimulados de fidelidad y amor ha SM empezaron otrabez ha dibidirse
enturbas á clamar Su Real nombre y suspirar po[r]supresencia y teniendo enpoco
había concedido y publicando por Carteles esta misma mańana esto es [nieczytelne]
Pan, Tocino, Aceite y jabon Retiro del a tropa balona y Marques de Esquilace dan
do le SM por sucesor a Don Miguel de Musquis. Corrio una delas cuadrillas a Casa
de el Gobernador de el Consejo y obligado a quesaliese ha traer ha el Rey pero otra
jus gan do ser mas conbeniente que darse ha qui este prelado para sus Recursos
le detubo en el puente de Toledo diciendole que porun pliego podia participar ha
SM sus ansias y deseos hasi lo ofrecio le llebaron hasu casa despues de haber le
hecho fir mar enla Plaza o bligacion de solicitar eficaz mente viniese el Rey: eneste
tiempo estaban ya otros he chos dueńos dela puerta de Toledo proibiendo la salida
ato do jenero de caruaje bagajes y personas sin distinguir la de el nuebo ministro
de Acienda se peltre charon este dia demuniciones y harmas delas primeras sesurtieron ha poderandose delos Almacenes de Polbora y plomo y de las Segundas de
12 Capas defusileria, que yba para Cadíz, y el Resto enlas Casas, tiendas y Cuarteles
de imbalidos a quienes desarmaban sin Resistencia por tener orden para hella, con
esta probision se armaron to dos, hombres, mujeres, y muchachos, yesparcidos en
bagas y desarregladas Companías pidieron sin biolencia dinero á varios, especialm[en]te enlastiendas contentandose con cualquiera cantidad i pasearon las calles a el
son de el Tambor y gritando de vivir esp[añ]a se caminaron a las Galeras y libertaron
alas mujeres que estaban hallí en reclusion: continuaron la noche con tiros, gritería
y borra cheras hasta q[ue] el miercoles dela mańana llego el aviso al gobernador de
el consejo en el que perdonaba SM los excesos denuebo cometi do delito esperando
en correspond[enci]a, al amor y clemencia que sehabia dignado usar con el pueb
lo de Madrid quenose formase en adelante con ningun motibo enturbios y uniones
y h[as]ta, que diese permanentes pruebas de esta tranquilidad no habia lugar al
Recurso de q[u]e SM seles presentase; Este habiso entregaron al Gobernador del
Consejo los mismos sediciosos y uno de hellos monto enlas mulas delanteras des
u coche con el pliego enlas manos siguio ha[st]a lapanaderia en cuios Bal cones se
publico asu presencia y la de otros M[ini]strosde el Consejo: oida por el Publico;
la deter mina cion de SM in mediata mente entregaron las Armas se disolbieron las
cuadri llas y se redujo todo hala perfecta Calma que haora gozamos, halliendo cosas
mui dignas de reparo enestos phanaticos, pues no han cometido accion alguna de
haquellas tan regulares enlas sediciones, como comunes en la baja Plebe nada han
Robado ni aun encasa de el marques de esquilase: nada an de ja do de pagar de
100 Barbara Obtułowicz
quanto Pan y vino Consumi do. a al gunos que pidieron[.] las armas que llebaban
les dejaron el espadin por ser de plata; no an hecho profanacion, violencia ni mas
muertes quelas caus as entre la tropa valona y paisanaje: de el numero de estas nada
sesabe de cierto pero se discurre pasaran de 38 y dan en el ospital otros tantos peligrosamanete heri dos entre los muertos ha habido 17 balones y varias mujeres cuio
despecho.hasido orroroso: una de estas furiosas ofrecio boluntaria mente el pe cho
habierto aun guardia diciendole que tirase si leparecia que hella notenía balor: y otra
viendo caer aun [h]ijo suyo muerto de untiro esclamaba diciendo que quisiera tener
mil p[ar]a sacrificar los en esta ocasion[.] de el numero delos sediciosos nada fijo se
puede decir pero creo hasido la maior parte de la Plebe y barios bajos no se puede
contar mas delo que hapas a do por que si se fuer a ha contar todo no bastaria con
una Resma de papel y hasi aun que otros digan cosas diferentes bien se pue den creer
por q[u]e cada uno cuenta diferente mente y esto no es por ser falsas las noticias sino
por lo mucho que ha habi do y se con funden las es pecies cuanto ocurre no puedo
decir mas en esta Relacion por que no lo per mite la pluma.
[ANONIM II]
Mad[rid] 23. Marzo de 1766
Oy Domingo de Ramos entre las 3 y 4 de la tarde empezo la plebe de esta Villa
á sublevarse, como cosa de 60 homb[re]s. y fueron ala casa de Squilace llevandose
átoda la gente que encontraban por el camino, de modo que al llegar á dicha casa
pasaban de 200. personas las que iban, apedrearon la casa sin dexar farol, ni vidrio
entero, despues entraron en ella quebraron todos los vidrios interiores, y hicieron
bastante destrozo, en ella hirieron al Portero; y algunos soldados que avia hicieron
alguna resistencia, y huvó alguna gente herida: Despues se fueron á Palacio gritando:
muera Squilace, encontraron por el camino al Duque de Medina=celi al que detubieron, y les dijó, que querían, respondieron al Squilace, y que muerto, ó vivo el Rey se
les avia de entregar el Duque[.] con buenas razones, les dijo, que era pedir mucho,
y que el hablaria al Rey, le hicieron ir alla, y ellos tras del se extendió tanto la voz;
que todo el Pueblo se levantó de modo, que en una hora se esparció por toda la villa
una gritería de muera Squilace, que no pudiendo desahogar en otra cosa rompieron
todos los faroles, no perdonando los de las Imagenes. de suerte, que no ay farol en
Madrid entero de la multitud, que de ellos avia, ni han dejado callejon por escondido,
que fuese, que no los ayan quebrado; por las calles iban haciendo bajar á todos las
alas de los sombreros, y hacerlos poner el sombrero gatjo [gacho] fuesen de militar,
o no, hasta los cotcheros, y lacayos tuvieron, que baxarlo y en toda la noche cesó por
todas las calles está tropella[.] la tropa se pusó sobre las armas, pero no se atrebian,
por ver la multitud de gente, no obstante huvó algunas muertes en esta noche, que
no se sosegaron hasta la una de la noche. Todos discurrieron, que con las patrullas,
que avian salido de Blanquillos, Guar[dias] Espa[ñola]s y Valonas, y la cavall[eria]
Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 101
lijera, que toda la noche ha andado, esto estaria apaciguado, pero el lunes 24 amanecieron con el mismo tema de Viva el Rey, y muera Squilace, sin tener por respeto
a la tropa, que no se avia quitado, a todos grandes y chicos. Les hacian poner el sombrero redondo no dejando alos embaxadores, que cocheros, y lacayos todos llebaban
el sombrero redondo, y no se vió uno siquiera de sombrero a tres picos, si solo el
de la tropa. Los Valones que estaban de Guardia al Rey en el Palacio no quisieron
dejarlos entrar segun la orden, el tropel de la gente, que era infinita, hizo resistencia,
y á pedradas (que desempedraron la calle) se bolbió contra la tropa, esta disparó,
y mataron á algunos, y entre otras, una mujer, la gente se encolerizó de tal modo,
que mataron á un Walon, y este al estar medio herido; se le arrimó un clerigo, para
confesarle, y dijó, que no queria, y añaden que escupió al SSmo[Santísimo] Cristo,
empezó la gente judío, judío lo agarra ron lo acabaron de matar, lo arrastraron por las
partes principales, y al llegar ala Plaza mayor, en donde avia un piquete de Espańoles
y otro de Walones al ver, al soldado, que llebaban arastrando hicieron tambien fuego,
pero no mataron a nadie[.] se rebolbieron contra ellos los des alojaron del puesto
y al tiempo de meterse en el callejon del infierno atravesaron a uno con la bayoneta,
y escaparon, al arrastrado lo llevaron fuera dela puerta de Toledo, y lo quemaron, con
otros dos[,] dicen hicieron la misma inhumanidad. Por la tarde salieron los Jesuitas
a predicar, y tambien los PP. Gilitos, y estos sacaron al Sacramento al llegar a la
Plaza mayor quisó predicar uno, y la gente empezó, que no querian, sermones que
ellos estaban bien con Dios, y que eran catolicos, pues que quereis dijo el Predicador,
que viva el Rey y que muera Squilace, pues decid lo que quereis, que yo iré al
Rey; le pusieron en un papel, 1/ que Squilace y toda su familia fuera de Espańa,
2/ fuera Ministros estranjeros, 3/ fuera Walones, 4/ fuera junta de Abastos, 5/ que
todos llevasen el sombrero gatxo, ó como quisiesen, 6/ el pan á 8 quartos[.] llebo
el P. el papel al Rey y bolbió, diciendo, que todo lo concedía J.M.[.] no estuvieron
contentos, sino que el rey lo avia de decir ala plaza en publico, dixo el P. que S.M.
estaba algo dezazonado, y que por esto no venia, y se fueron á Palacio con el Padre,
hicieron salir á S.M. en el balcon, y el P. se pusó ensima de una pared, que llegaba
en paraje, que el Rey lo oyesse, y el Pueblo, y leyó alta voz, las Capitulaciones,
y el Rey lo confirmó. Vitorearon al Rey se retiró toda la tropa, la gente muy contenta,
vitoreando por las calles á S.M. se fueron á todos las casas pidieron las palmeras,
y con antorchas y palmas se fueron al Palacio dieron buelta todo el, que dicen avia
mas de 2000 hom[bre]s y la gente toda apaciguada.
Martes 25. Antes de amanecer salio el Rey con todos sus hijos, Reyna Madre,
y Inf[ant]e D[o]n Luis, por la puerta de S. Vicente, y marchó á Aranjuez, siguiendolas camaristas de la Reyna y Infan[ta]s y las disposiciones, que dejaban eran, que
siguiesse la demas comitiva, como son camas, cofres, cocinas, etc. Luego, que la
gente amaneció, y supó, que el Rey avia marchado, se han indignado no han echo
bolber á Madrid, han detenido el Patriarca toda la demas familia, que avia quedado
de servidumbre se han acordonado en las puentes, en los vados del Rio, sin dejar
pasar a nadie en coche, en caleza ni á caballo, haciendo bolber atras unos carros que
estaban mas de una legua de Madrid, y que S.M. ha de venir, que ellos no tienen
102 Barbara Obtułowicz
cosa contra el Rey. Se fueron a casa del Gover[nad]or del Consejo lo sacaron de su
casa para que fuese á Aranjuez al llegar SImo ala puente de Toledo la gente, que alli
estaba, lo hicieron bolber á su casa diciendo, que no salia de Madrid, sino que enviara una posta, para que S.M. viniesse. En este dia por la tarde han abierto las galeras
de las mugeres, y las han dado libertad, han quitado los fusiles alos blanquillos, no
á todos, encontraron un arriero, que iba con 4 ó 6 marchos cargado de fusiles, se los
han quitado, y se passean como la tropa por la villa, y tocando el tambor, de modo
que ellos, estan echos dueńos detodo. Mier[cole]s 26. Toda la noche ha andado la
gente por la villa alborotando, muchos tuvieron miedo, y no durmieron en sus casas,
y avian quitado la plata, y la avian escondido, y animo de ellos era hacer salir á todos
los hom[bre]s de las casas en caso huviera vebido tropa, pero alas 8 de la mańana ha
llegado el parte, ó un correo al Gover[nad]or del Consejo diciendo, que S.M. confirmaba lo del dia antecedente que perdonaba los insultos cometidos, y los que se han
cometido de nuevo, que entregaran las armas, y que todo el mundo se metriera en
su casa, Que S.M. no venia por el pronto por estar algo desazonado, pero ya vendria
luego, que estuviera para ello. Lagente como corderos, entregaron las armas, y se ha
retirado[.] ya por la misericordia de Dios estamos en un Cielo. No es posible poder
contar todo lo acahecido, las mujeres han sido peor, que los hom[bre]s, unas con
pistolas, otras con bayonetas, llamando alos hom[bre]s cobardes de modo, que sino
se hubiese visto no es creible la barbaridad de estas gentes.
Tłumaczenie polskie
María Antonia Aparici do swego kuzyna Ignacio Aparici, Madryt 26 marca 1766 r.
Kochany kuzynie Ignacio, otrzymałam twój liścik, z którego widzę, że jesteś
w dobrej formie, co mnie bardzo cieszy. My także czujemy się dobrze, chociaż bardzo wystraszeni, ponieważ w Niedzielę Palmową, o trzeciej po południu doszło do
wybuchu powstania 6 tysięcy osób w domu Esquilache i nie znaleziono go tam.
Następnie wrócono na modlitwę, ale on jeszcze nie przybył. Podejrzewano, że będą
go mieć ukrytego wewnątrz domu i weszli na górę. Powiedziano im, że na pewno
jest nieobecny, co było prawdą, bo przebywał w San Fernando, dokąd właśnie tego
dnia wysłał go Król Pan. Ludzie zagniewani z tego powodu zaczęli rozbijać szyby
w jego domu i w domu Grimaldiego56 i u gubernatora Rady57 i u księcia de Granada58,
sądąc że należą do gubernatora. Następnie, z wielkim hałasem odeszli, krzycząc na
ulicy Niech żyje Król, śmierć markizowi Esquilache. Jednak to było bardzo ordynar56 Gerolamo, markiz de Grimaldi – dyplomata i polityk hiszpański, pochodzenia włoskiego, ówczesny
premier.
57 Był nim biskup Diego de Rojas.
58 Chodzi o księcia de Granada.
Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 103
nie i rozbijając wszystkie latarnie uliczne tak, że nie pozostawili ani jednej. Wydano
rozkaz, aby wszyscy gwardziści i żołnierze Pana Bentury59 i tutejsi wolontariusze
i następnie oddziały Walończyków i Hiszpanów oraz blanquillos60 chwycili za broń,
co wykonano po południu, lecz oni odpowiedzieli, że nie pozwolono im pozostać
i że nie zaprzestaną aż zabiją Esquilache. Cała noc była nocą sądu i wszyscy ludzie
płakali. Na szczęście, o jedenastej uspokoiło się trochę i pozwolono nam spać.
Następnie, w poniedziałek rano, powróciła ta sama wrzawa, chociaż z większą liczbą ludzi i broni, i kijów, i kamieni, poszli ulicami i placami pod Pałac, burząc się.
Pewien oficer nakazał Walończykom oddać strzał. Widząc to lud rzucił się na
Walończyków i zamordował trzech z żołnierzy [walońskich]. Tam, w pałacu, usiłował się bronić jeden żołnierz, który dokonał mordu i wszyscy cywile mówili, że jeżeli nie podda się, zginą wszyscy. Król, widząc się tak zagrożony, nakazał aby wydano Walończyka. Schwytano go, zadano ciosy nożem, związano, kamienowano
i mówią, że był Żydem, ponieważ nie mogli go zmusić do wyspowiadania się i splunął na Najświętszy Sakrament. Gdy go dobito, związano ciało sznurem i wleczono
po wszystkich ulicach targając, bez żadnego ubrania [nago], zadawano szturchańce,
uderzenia kamieniami i młotem i wiwatowano na cześć Króla i Hiszpanii, zatrzymując się raz po raz na ulicach z powodu ciżby. Na szczęście ludzie byli oburzeni
sposobem traktowania zwłok. Tego samego ranka zginęło ponad 40 osób i ta wrzawa
utrzymywała się do czwartej po południu, kiedy to Król wysłał oświadczenie,
w którym mówił, aby obniżono ceny wszystkich artykułów żywnościowych. Tłumy
przerwały i powiedziały, że nie o to im chodziło. Jedyne czego chcą, to śmierci
Esquilache. Widząc to wystąpił pewien kaznodzieja, mówiąc, aby podeszli pod pałac, gdzie Król wyjdzie na balkon. Tłum skierował się pod pałac i Król wyszedł.
Oświadczył tłumom, że Esquilache będzie wyrzucony z ministerstwa, zlikwidowana
zostanie junta de abastos61, spadną ceny żywności. Na wiadomość o tym, wszyscy
ludzie bardzo się ucieszyli i poszli w nocy z palmami i z pochodniami i z tamburynami. Król widząc ludzi, których się obawiał, o pierwszej w nocy odjechał wraz
z księciem [Asturii]62 i z infantem Don Luisem63, którzy wyruszyli w podróż przez
bramę Świętego Wincentego. Za nimi podążyła Królowa Matka64 i pozostali infanci
oraz trzy damy dworu Królowej. Rankiem zgromadził się lud, aby podziękować
Królowi. Widząc, że go nie ma, doszło do ponownych zamieszek, do których dołączyli inni, z zewnątrz, powiadomieni wcześniej [nowi ludzie spoza Madrytu]. Cały
59 Don Bentura lub Ventura – dowódca kompanii kawalerii (Autor nieznany, Relación del motin contra
Esquilache [w:] El motín de Esquilache a la luz de los documentos…, s. 157.
blanquillios lub inaczej inválidos – żołnierze z załogi dowodzonej przez marszałka polowego (mariscal
del campo) pana Francisco Rubio, który z polecenia samego Esquilache, jako ministra wojny, pozostawał
w kontakcie (we współperacy) z władzami cywilnymi (J. Navarro Latorre, Hace doscientos ańos estado
actual de los problemas históricos del „Motín de Esquilache”, Madrid 1966, s. 10).
60 61 Wytłumaczenie w tekście artykułu, zob. przypis nr 32.
62 Czyli z przyszłym Karolem IV, królem Hiszpanii (1788–1808)
63 Najmłodszy brat Karola III, wujek Księcia Asturii.
64 Isabel de Farnesio, druga żona Filipa V, matka Karola III.
104 Barbara Obtułowicz
ranek miały miejsce nowe starcia z wojskiem. Gubernatorowi Rady kazano podpisać, że Król musi wrócić. Wszyscy ludzie udali się na drogę prowadzącą do Aranjuezu
mówiąc, że trzeba Królowi nakazać powrót i dlaczego powinien się ich bać. Nie
pozwolili wyjechać poza Madryt żadnemu grandowi, ani karocy Króla, ani innym
znakomitym rodzinom, że tam nikt nie ma gdzie spać, brak również służby. Poza
tym, że wiele osób znajdowało się w takiej sytuacji, ulice były pełne [ludzi] i z wielką zuchwałością, od pierwszego dnia zaczęto pozbawiać wszystkich kapeluszy trójgraniastych oraz peleryn, zarówno żołnierzy, jak woźniców, i lokajów. Król, aby to
uspokoić posłał, aby powiedziano, że jest chory i że wszystko tanieje o cztery grosze. Ponownie przerwali obwieszczenie [powstańcy] i powiedzieli, że nie chcą niczego więcej, jak tego, aby przybył Król. Widząc, że nie ma sposobu, poszli do
żołnierzy hiszpańskich, których Król także pozbawił [starego stroju], do oddziałów
walońskich z powodu wrzawy, jaką robiły i wszyscy są z tego bardzo zadowoleni.
Jednak blanquillos zaczęto odbierać uzbrojenie i Król wysłał rozporządzenie nakazujące wszystkim żołnierzom złożenie broni i zaprzestanie oporu. Tak się istotnie
stało, bowiem lud wtargnął do magazynów z prochem, zabrał całą amunicję tam się
znajdującą wraz ze strzelbami i szpadami. Efekt był taki, że mężczyźni, kobiety
i nawet dzieci maszerowali ulicami ze strzelbami i szpadami oraz bębenkami i ładownicami. Wszystkie koszary zostały zamknięte, każdy żołnierz całkowicie pozbawiony broni i z wielką zuchwałością ruszyli do marszu. Wszyscy się zmartwili,
ponieważ czuliśmy się zagubieni wobec tej zuchwałości. Całą noc oddawali strzały
i w ten sam sposób spędzili dzień. Przypadek sprawił, że z Biskaji przybyło dwadzieścia transportów z karabinami, z przeznaczeniem do Kadyksu dla pewnego oddziału. Ci co je zobaczyli natychmiast zarekwirowali całą przesyłkę (...). Martwiliśmy
się tym bardziej, że Król nie wracał. Ludziom z ulicy kazali mówić: Niech żyje
Hiszpania i Umiera Esquilache. Następnie zmuszali do przyłączania się do nich,
wchodzili do niektórych domów i oficerom napotkanym na ulicy odbierano szpady.
Na modlitwę zamykaliśmy nasze bramy uliczne. Do niektórych uderzali, aby im
zrzucono szpady lub strzelby, bądź kije. Ze strachu dawano im wszystko o co prosili. W ten sposób, rankiem, Król napisał list do gubernatora Rady, aby ten oświadczył
ludowi, że Król widząc swój lud w ten sposób [tj. wzburzony], tak bardzo się przejął,
że aż dwa razy miał upuszczaną krew, że zawsze, gdy dochodzi do tumultów monarcha udaje się do innego pałacu, że wszyscy otrzymają amnestię, jednak pod warunkiem złożenia broni, że wszystko potanieje o cztery grosze, zlikwidowana zostanie
junta de abastos, Esquilache jest już poza Królestwem i Walończycy także nie będą
tu sprawować służby, lecz wycofają się do swych domów, (...), każdy może nosić
strój, jaki chce i że Król na razie nie wróci, ponieważ jest chory. Gdy będzie wracał
nie życzy sobie, aby mu wiwatowano ani okazywano radość przy użyciu palm, ani
tamburynów. Chodzi o to, aby nastał spokój, aby wszyscy powrócili do swych zajęć
i Król tym się zadowoli. W końcu, widząc list od Króla, tak uległy, jeżeli można tak
powiedzieć, spokojnie złożyli broń. Przy całej tej wrzawie nie skradziono nawet
chusteczki i cały lud wysławia Króla. Doceniono jego pokorę i łagodność, idące tak
daleko, że wysłał rozkaz, aby w razie gdyby [powstańcy] poszli do stajni królew-
Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 105
skich po jego konie to należy im je wydać. W ten sposób wszyscy ludzie mają Króla
na ustach i zapanował spokój. Niech Bóg będzie błogosławiony, ponieważ mieliśmy
trzy przerażające dni. Powstańcy wpadli na pomysł, aby wchodzić do domów, zarówno mężczyźni, jak kobiety i zachęcać ludzi do przyłączania się do nich. Wyobraź
sobie, jak czuliśmy się tu wszyscy. Mówią, że nie rokowano nadziei na zakończenie
rebeli. Gdyby nie łaskawość Króla, zginęlibyśmy wszyscy. Błogosławiony niech będzie Bóg, za to że nas wybawił z tego konfliktu. Dzisiaj wysyłam ci obwieszczenie.
Mogę uzyskać list drukowany, który dzisiejszego ranka napisał król. Wyślę ci go
w sobotę. Nie wiem czy zrozumiesz jego treść [bez moich wytłumaczeń], ale ja mam
głowę tak bardzo obciążoną tyloma sprawami do pisania. [Z drugiej strony] nie chcę,
abyś pozostał w nieświadomości. Wczoraj powstańcy powyciągali wszystkich aresztowanych w koszarach, kobiety od Świętego Mikołaja i z dwóch więzień dla kobiet.
Możesz sobie wyobrazić jak to wszystko wyglądało. Wiele osób widząc to, natychmiast przystąpiło do spowiedzi generalnej. Baliśmy się bowiem śmierci. Kiedy
członkowie rodziny królewskiej dowiedzieli się o rozwoju sytuacji, płakali jak dzieci. Obecnie panuje cisza i jesteśmy spokojniejsi. Również Królowa czuje się źle
i musiała stąd wyjechać na krześle de la medinasidonia65. Nie mam ci nic więcej do
powiedzenia, i jeżeli mam, nie przypominam sobie, ponieważ moja głowa jest sama
nie wiem jaka. Teraz wszędzie na ulicach widzi się dużo misjonarzy oraz wielu ludzi, którzy wyjechali kiedy to się zaczęło. Przyjmij pozdrowienia od wszystkich tutaj
i przekaż je tym co są tam [z Tobą] i także od wujka. Polecajcie nas Bogu, abyśmy
już tego nie widzieli drugi raz. Modlę się do Boga, aby Cię miał w opiece i strzegł
od zła. Twoja kuzynka, która Cię bardzo kocha, dobrze ci życzy i pragnie się z Tobą
spotkać.
María Antonia Aparíci.
ANONIM I – bez daty i miejsca
Tegorocznego Wielkiego Tygodnia było dużo pracy i byliśmy zagrożeni przez
wiele niebezpieczeństw. W Niedzielę Palmową po południu, wściekle wzburzony
lud, skonsternował nas i zmusił bez żadnego wyjątku do usunięcia kapeluszy ze
szpicami, jakie im narzucono na mocy rozporządzenia opublikowanego nieco wcześniej. Ogłoszono mobilizację wojska, w tym jednym celu – dla uspokojenia tumultu, jaki pomimo zastosowania tego pociągnięcia szybko się wzniecił i rozszerzył.
Niemożność osiągnięcia upragnionego zamierzenia wynikała z przewagi liczebnej
ludu wobec mniej licznego oddziału Walończyków, na których, przez wiele dni, tutejsi mieszkańcy patrzyli z nienawiścią. Wyposażeni w więcej kamieni niż broni,
[powstańcy] przystąpili do wielkich ekscesów fanatyzmu: rozbili na kawałki wszystkie lampy oświetlające ulice, szturmowali dom Markiza de Esquilace, którego tam
65 Było to duże i masywne krzesło zabrane pospiesznie w nocy podczas ucieczki z Madrytu do Aranjuezu
specjalnie dla matki Karola III. Transport krzesła sprawił wiele trudności (R. Olaecha, Contribución al
estudio del <Motín contra Esquilache> (1766), „Tiempos Modernos”, nr 8 [mayo–septiembre], s. 32).
106 Barbara Obtułowicz
nie było, podobnie jak jego żony. Rozbili lustra i kilka mebli należących do jego
żony. Podobnie postąpiono z szybami z domów Grimaldiego i Gubernatora Rady.
Uciekając się do najcięższych obelg na tego pierwszego, wołali nieustannie, aby go
zabito. Walończyków, którzy oddawali strzały, prześladowano bronią i kamieniami.
Zwłoki dwóch innych [żołnierzy walońskich] wleczono po ulicach wiwatując radośnie i spalając je następnie w polu. Dla uciszenia nastrojów pojawiło się dwóch
kaznodziejów. Chcieli odwieść powstańców od ich zamiarów. W poniedziałek, do
godziny piątej po południu, słyszało się wołania ludu, aby: pozwolono powrócić do
dawnego zwyczaju ubierania się; staniał chleb i utrzymanie; rozwiązano junta de
Abastos; wycofano wojsko walońskie i usunięto Markiza de Esquilace. Wszystko
to zostało im przyznane dzięki wielkiej łaskawości SM[Jego Wysokości]. Żale
i skargi ustąpiły miejsca okrzykom szczęścia, broń zastąpiono gałązkami palm, gwałt
i przemoc przerodziła się w demonstrację zadowolenia. Jednak to radosne widowisko
trwało krótko, ponieważ w poniedziałek w nocy, Król podjął decyzję o wyjeździe ze
swą rodziną do siedziby w Aranjuez. Wiadomość o nieobecności monarchy rozeszła
się po mieście nad ranem i całkowicie zmieniła nastroje. Radość, uczucia miłości
i wierności do Jego Wysokości, przeszły w konsternację. Zamiast wiwatów na jego
cześć, słyszało się wzdychania o szybki jego powrót. Tego samego ranka na plakatach
rozwieszono treść rozporządzeń króla o: obniżce cen chleba, słoniny, oliwy i mydła;
wycofaniu wojska walońskiego, wybraniu na następcę Esquilacego Pana Miguela de
Musquis66. Jedna z szajek rebeliantów pobiegła do domu Gubernatora Rady i zmusiła go, aby pojechał po Króla. Jednak inna, uznając za bardziej słuszne, aby został on
tutaj, zatrzymała gubernatora przy moście Toledo, mówiąc mu, że może powiadomić
Jego Wysokość o niepokojach i pragnieniach ludu za pośrednictwem kartki papieru.
Zawieziono go więc do domu. Wcześniej kazano mu podpisać zobowiązanie, że skutecznie będzie się starał o powrót Króla. W tym czasie inne fakty decydowały o tym,
co się działo pod bramą Toledo, zabraniając wyjazdu wszystkim rodzajom pojazdów,
bagaży i osób, bez robienia wyjątku dla nowego ministra Skarbu [pana Musquis].
Tego dnia zaopatrzono się w amunicję i w broń. Tę pierwszą zdobyto rzucając się na
magazyny z prochem i z ołowiem. Tę drugą stanowiło 12 osłon do karabinów, jakie
miały iść do Kadyksu. Resztę pozyskano w domach, sklepach i koszarach inwalidów
wojskowych, których rozbrajano bez oporu, ponieważ mieli do tego rozkaz. Przy
takim zaopatrzeniu uzbroili się wszyscy: mężczyźni, kobiety, chłopcy. Rozproszeni,
w nieuporządkowanych kompaniach, prosili bez gwałtu o pieniądze różnych ludzi,
zwłaszcza w sklepach, zadowalając się każdą sumą. Spacerowali po ulicach przy
dźwiękach bębenka i krzycząc niech żyje Hiszpania skierowali się ku więzieniom
kobiet i wypuszczono na wolność znajdujące się tam więźniarki. Kontynuowano noc
strzelając, wrzeszcząc i pijąc, aż w środę rano przyszła wiadomość do Gubernatora
Rady, że Król przebacza ekscesy oraz nowo popełnione przestępstwa, według tego
co nakazuje miłość i łagodność, jakie godzi się zastosować wobec mieszkańców
Madrytu. W zamian monarcha oczekiwał, że w przyszłości pod żadnym pozorem
66 Miguel de Múzquiz – radca prawny.
Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 107
nie dojdzie do tumltów ani przymierzy. Do czasu nastania całkowitego spokoju nie
było miejsca na apelację, jaką by im przedstawiła Jego Wysokość. Oświadczenie to
przekazali Gubernatorowi Rady sami uczestnicy zamieszek. Jeden z nich wdrapał się
na wóz i jadąc na nim w kierunku piekarni trzymał w ręku papier. Odczytał go publicznie z balkonu budynku piekarni w obecności pozostałych członków Rady i publiczności. Wobec stanowczej postawy Jego Wysokości, natychmiast złożono broń,
rozwiązano oddziały wojskowe i powrócił spokój, którym obecnie cieszymy się.
W sumie ci fanatycy nie zrobili nic złego. Nic tak typowego dla łotrów niskiego stanu. Nic nie ukradziono, nawet w domu Markiza Esquilase. Nie kazano za nic płacić,
ani za zjedzony chleb, ani za wypite wino. Tym, którym odbierano broń zostawiano
krótkie szpady z tej racji, że były one ze srebra. Nie dopuszczono się żadnej profanacji, ani gwałtu, ani nikogo nie zamordowano, wyłączając przypadki w gwardii
walońskiej i wśród chłopstwa. O liczbie zabitych nic pewnego nie wiemy. Mówi się,
że osiągnęła cyfrę 38 i że drugie tyle jest w szpitalu – ciężko ranni. Wśród zmarłych jest 17 Walończyków i kilka kobiet. Rozpacz tych ostatnich była wielka. Jedna
z tych szalonych ofiarowała pewnemu gwardziście swą odwagę. Zagroziła, że jeżeli
gwardzista dojdzie do wniosku, iż nie posiada ona walorów bojowych i odrzuci jej
ofertę, odda strzał. Inna, widząc jak od kuli ginie jej syn krzyczała, że chciałaby
mieć tysiąc [synów], aby móc poświęcić ich przy tej okazji. O liczbie buntowników nic pewnego nie można powiedzieć. Tym niemniej, sądzę, większość pochodzi
z plebsu i najuboższych dzielnic. Nie można pisać więcej o tym co miało miejsce.
Gdyby się chciało to zrobić, nie starczyłoby jednej ryzy papieru. Poza tym, różnie
ludzie przedstawiają przebieg rebelii, co nie znaczy, że ich opowiadania są fałszywe.
To wynik ogromnej ilości wydarzeń, jakie miały miejsce oraz sprzecznych, niedokładnych wiadomości i komentarzy, krążących w mieście. Nie mogę pisać więcej
w tej relacji, bo pióro mi na to nie pozwala.
ANONIM II, Madryt 23 marca 1766 r.
W Niedzielę Palmową, pomiędzy 3 a 4 po południu plebs tego miasta zaczął
podrywać się do walki. 60 osób poszło do domu Squilace, pociągając za sobą wszystkich ludzi napotkanych po drodze. Tym sposobem do wspomnianego domu dotarło
200 osób, które obrzuciły budynek kamieniami, nie pozostawiając całej latarni ani
szyby. Weszli do niego, rozbili wszystkie wewnętrzne szkła i zrobili wystarczająco
duże spustoszenie. Raniono tam portiera i kilku żołnierzy, którzy stawiali pewien
opór i część osób została ranna. Następnie poszli do pałacu, wykrzykując: Śmierć
Squilacemu! Po drodze spotkali księcia de Medinaceli67. Zatrzymali go. Ten zapytał
czego chcą. Odparli, że Squilacego, aby król wydał im go żywego lub umarłego.
Książę słusznie powiedział, że pragną zbyt wiele, że on będzie rozmawiał z Królem.
Kazali mu iść tam [do króla], zaś oni [lud] [podążył] za nim. Wiadomość o tym
67 Naczelny koniuszy Karola III.
108 Barbara Obtułowicz
rozeszła się tak, że doszło do ogólnego poruszenia i w przeciągu jednej godziny
po mieście rozprzestrzenił się krzyk: Śmierć Squilacemu! Nie mogąc ulżyć sobie
w inny sposób, porozbijano wszystkie latarnie, nie darując tym od zwierciadeł, tak
że w całym Madrycie nie ma już [ani jednej] latarni z ogromnej ilości, jaka była.
Nie pozostawili ich nawet w najmniejszych zaułkach. Na ulicach nakazano wszystkim odejmowanie rond kapeluszy i wkładanie kapelusza z rogami zakrzywionymi
ku dołowi, czy to był wojskowy, czy nie, aż do woźniców i lokajów, [każdy] miał
obowiązek ściągać go. Całą noc, na każdej ulicy wyprawiano tę sztuczkę. Wojsko
chwyciło za broń. Jednak widząc tyle ludzi, nie odważyło się strzelać. Mimo to, było
kilka mordów tej nocy i sytuacja uspokoiła się dopiero o godzinie pierwszej nad ranem. Sądzono, że dojdzie do uciszenia rebelii dzięki wyruszeniu [na ulice Madrytu]
patroli Blanquillos, Gwardii Hiszpańskiej i Walońskiej oraz Kawalerii, która całą
noc prowadziła działania. Jednak 24, w poniedziałek, obudzono się z tym samym
tematem: niech żyje Król i śmierć Squilacemu, bez jakiegokolwiek respektu dla wojska, które się nie usunęło. Wszystkim, dużym i małym, kazano wkładać okrągły kapelusz, nie wyłączając ambasadorów, woźniców i lokajów, wszyscy nosili kapelusz
z szerokim rondem i nie widziano nawet jednego kapelusza trójgraniastego. Wyjątek
stanowiło jedynie wojsko. Walończycy, którzy byli na warcie u Króla w Pałacu,
zgodnie z rozkazem nie chcieli ich [uczestników zamieszek] tam puścić. Niezliczony
tłum stawił opór i zwrócił się przeciwko wojsku, rzucając kamieniami, które leciały
ulicą. Wojsko oddało strzał. Zabito kilka osób, w tym kobietę. Powstańcy wpadli
w taką złość, że zamordowano jednego Walończyka. Kiedy ten był na wpół umarły,
zbliżył się do niego pewien kleryk, aby go wyspowiadać. Walończyk powiedział, że
nie chce i dodają, że splunął na Przenajświętszego Chrystusa. Ludzie zaczęli [wołać] Żyd, Żyd! Złapano go, dokończono mordować, wlekąc po najważniejszych częściach [ciała]. Tłum doszedłszy do głównego placu, napotkał na zaciętość Hiszpanów
i Walończyków. Ci, widząc żołnierza, którego ciągnęli za sobą, również wystrzelili
ogień, ale nikogo nie zabito. [Następnie rebelianci] obrócili się przeciwko nim [oddziałom walońskim i hiszpańskim]. Przepędzono ich z miejsca i w chwili wmieszania się w zaułek piekła, przejechali innego [Walończyka] bagnetem. [Zaraz potem]
zbiegli, zabierając go [przejechanego] poza bramę Toledo i tam spalono. Mówią, że
z dwojgiem innych zrobiono to samo okrucieństwo. Po południu Jezuici wyszli
głosić kazanie. Byli wśród nich Ojcowie Gilitos68, którzy przybywszy na Rynek
Główny, wyciągnęli Sakrament. Jeden z nich chciał przemawiać, ale ludzie zaczęli
mruczeć, że nie życzą sobie kazań, że są w zgodzie z Bogiem, że są katolikami. Tak
więc, czego chcecie? zapytał kaznodzieja. Aby żył Król i umarł Squilace! Powiedzcie
zatem to co pragniecie, abym poszedł do Króla. Napisano mu na papierze aby:
1) Squilacego, wraz z całą jego rodziną wygnano z Hiszpanii; 2) wyrzucić ministrów
zagranicznych; 3) przepędzić Walończyków [gwardię walońską]; 4) przepędzić junta
de Abastos; 5) aby wszyscy nosili kapelusz zakrzywiony ku dołowi lub taki, jaki
68 „Padres Gilitos” – to ojcowie franciszkanie bosi, mieszkający w klasztorze madryckim, dziś już nie istniejącym, do którego przylegał kościół pod wezwaniem świętego Gila (Idziego), Enciclopedia Universal
Ilustrada Europeo-Americana, t. XXVI, Madrid [brak daty publikacji], s. 56–57.
Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem – znamienny symptom upadku... 109
chcą [zgodnie z upodobaniem]; 6) obniżyć cenę chleba do 8 groszy. Zabrał Ojciec
papier do Króla i powrócił mówiąc, że Jego Wysokość wyraziła zgodę na wszystko.
Tłum nie był zadowolony. Chciał, aby król oświadczył im to na placu, publicznie.
Ojciec odpowiedział, że Jego Wysokość jest trochę markotny [nie czuje sie dobrze]
i z tej przyczyny nie przybędzie. [Ludzie] poszli wraz z Ojcem pod pałac, kazali Jego
Wysokości wyjść na balkon. Ojciec stanął ponad murem, w takim miejscu, aby był
słyszany przez lud oraz przez Króla, przeczytał donośnym głosem treść ugody i Król
to potwierdził. Wznoszono okrzyki na cześć monarchy, wycofało się całe wojsko,
ludzie bardzo radośni, wiwatując władcy poszli do domów. Prosili o palmy i wraz
z pochodniami i z palmami odeszli spod pałacu, obchodząc go dookoła. Mówiono,
że było 2000 osób. Wszyscy spokojni.
25 marca. Przed świtem Król wyjechał wraz ze wszystkimi swoimi dziećmi,
Królową Matką i infantem Ludwikiem, przez bramę S[Świętego]. Wincentego i udał
się do Aranjuezu. Za nimi podążyły dwórki królowej i infantek. Dyspozycje, jakie
zostawili były [takie], aby przetransportować tam pozostały orszak oraz łóżka, kufry, piece kuchenne, itd. Następnie, gdy ludzie się przebudzili i dowiedzieli, że Król
wyjechał, oburzono się. Nie pozwolono nikomu opuszczać miasta, karoce, które wyjechały oraz służbę, nakazano zawrócić do Madrytu. Patriarcha zatrzymał całą resztę
rodziny, jaka pozostała ze służby. Utworzono kordon przy mostach i na brodach
rzeki, nie pozwalając na przeprawę nikomu – w powozie, w kolasie, ani na koniu.
[Tym sposobem] zmuszono do zawrócenia kilka karoc znajdujących się ponad jedną
milę od Madrytu i [wyrażano pragnienie], aby Jego Wysokość przyjechał do stolicy,
ponieważ lud nie ma nic przeciwko Królowi. Poszli do domu Gubernatora Rady, wyciągnięto go stamtąd, aby jechał do Aranjuezu. Gdy Przewielebny [gubernator] przybył do mostu Toledo, ludzie którzy tam stali, kazali mu zawócić, mówiąc, że [lepiej
będzie gdy] pozostanie w Madrycie i wyśle stąd Jego Wysokości list z prośbą, aby
powrócił.. Tegoż dnia, po południu [uczestnicy zamieszek] otwarli więzienia kobiet,
dając im wolność. Zabrali także strzelby oddziałowi blanquillos, ale nie wszystkim.
Spotkali pewnego furmana, który szedł objuczony strzelbami. Odebrali mu je i spacerują po mieście niczym wojsko, uderzając w bębenek, tak jakby to oni byli panami wszystkiego. Środa 26. Całą noc ludzie wałęsali się po mieście zakłócając spokój. Wielu bało się, nie spało w swych domach i zabierało pieniądze i ukrywało je.
Zamiarem rebeliantów było nakazać wszystkim opuszczenie miejsca zamieszkania,
w razie gdyby pojawiło się wojsko. Jednak o 8 rano nadeszła poczta od Gubernatora
Rady, który mówił, że Jego Wysokość podpisał obietnice z dnia poprzedniego
[o tym], że przebacza wszystkim buntownikom i przestępcom – tym dawnym
i nowym, niech tylko złożą broń i niech wszyscy powrócą do swych domów. Jego
Wysokość nie przyjedzie do stolicy natychmiast z powodu choroby, ale obiecał
zrobić to niebawem, jak tylko będzie gotowy. Ludzie pokornie, niczym owieczki
złożyli broń, wycofali się i dzięki miłosierdziu Bożemu jesteśmy już jak w Niebie.
Jest niemożliwe opowiedzieć wszystko co się wydarzyło. Kobiety były w gorszej
sytuacji od mężczyzn, jedne z pistoletami, inne z bagnetami, wołające tchórzliwych
mężczyzn. Gdy się tego nie widziało, trudno uwierzyć w okrucieństwo tych ludzi.
110 Barbara Obtułowicz
The Revolt of the Long Capes and Broad-brimmed Hats
as an Important Symptom of the Decline of the Ancien Régime
in Spain in the Half of the XVIII Century
Abstract
This study concerns the events that took place in Madrid in March 1766 which made
history and are known as the Esquilache Riots or as «the revolt of the long capes and broadbrimmed hats». The article is based not only on the well-known sources but also on some
newly found facts that were not previously published. These facts come from three confessions of the bystanders of the rebels and are in the form of letters (the reproduction of the
original can be found at the end of this thesis) which are kept in the Biblioteca de Catalunya
in Barcelona. The aim of the article is to prove, that the Esquilache Riots did not conform to
pattern of the traditional city rebellions during the era of the ancien régime. It is necessery to
consider this rebellion in the context of similar ones that took place in France during the XVI
and XVII centuries as well as the French Revolution. It has similarities to both, which can be
seen on the two opposing sides: both the royality and the society. The rebellion demonstrated
that the crisis was caused by the rule system under the reign of Charles III (1759-1788). This
crisis triggered the political transformation of Spain which led the liberal society of the second
half of XIX century. The rebellion arose due to both the decline of Spain and the general
desire for change.
The evidence of this change was visible in the way of thinking and acting of both the
subjects and the king and his management. « Motìn de Esquilache » conveyed the inefficiency
of the old structures of the country faced with the growing discontent and aspiration of people
wanting to speak about their situation. This conflict was not as radical as the one in France
in 1789, but it was for the conditions in Spain at that time. The author of the article observes
similar precursories leading up to the riot in Madrid as seen before the French Revolution.
The author also corrects some of the popular but not always true opinions about the essence
and course of this riot.
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Marek Herma
Sztab polowy
Rosyjskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej
w latach pierwszej wojny światowej
Przystąpienie Rosji do pierwszej wojny światowej (1 sierpnia 1914 r.)1 spowodowało istotne zmiany w strukturach i systemie dowodzenia Cesarską Marynarką
Wojenną. Zgodnie z literą „Instrukcji o dowodzeniu armią polową podczas wojny”,
która została podpisana przez cara Mikołaja II w dniu 29 lipca 1914 r., kierowanie wojną na lądzie i na morzu miało zostać scentralizowane w Kwaterze Głównej
Naczelnego Wodza2. Tym samym Ministerstwo Marynarki Wojennej oraz Sztab
Generalny Marynarki Wojennej zostały de facto pozbawione wpływu na działania
operacyjne Flot.
Naczelny Wódz Sił Zbrojnych Cesarstwa Rosyjskiego wielki książę Mikołaj
Mikołajewicz3 nie znał się na sprawach morskich i jak większość carskiej genera1 Wszystkie daty w tekście podano wg nowego stylu.
W rosyjskiej historiografii, termin Kwatera Główna jest często używany zamiennie z terminem Stawka
(archaiczne określenie namiotu polowego, w którym kwaterował niegdyś Naczelny Wódz). W latach
I wojny światowej terminem tym określano w Rosji miejsce postoju Naczelnego Wodza bądź nadawano
mu szersze znaczenie określając nim Naczelne Dowództwo Sił Zbrojnych, w skład którego wchodził
Naczelny Wódz wraz z doradcami, adiutantami, sztabem, ochroną oraz służbami odpowiedzialnymi za
zorganizowanie łączności, dostarczenie środków transportowych, aprowizację personelu Naczelnego
Dowództwa etc. Zob. S.N. Michaliow, Wojennaja strategija. Podgotowka i wiedienije wojn Nowogo
i Nowiejszego wriemieni, Moskwa 2003, s. 608; Wojennyj Enciklopediczeskij Słowar´, Moskwa 2002,
s. 1236.
2 3 Mikołaj Mikołajewicz młodszy (1856–1929) – w. ks. z dyn. Romanowów. Absolwent Mikołajewskiej
Szkoły Inżynieryjnej (1873) i Mikołajewskiej Akademii Sztabu Generalnego (1876). Uczestnik wojny
ros.-tur. (1877–1878). Odznaczony Orderem św. Gieorgija IV Klasy za forsowanie Dunaju oraz nagrodzony złotą szablą za zasługi podczas walk na przełęczy Szypka. W 1900 r. awansowany na generała kawalerii. W latach 1885–1905 pełnił służbę generalnego inspektora kawalerii, podczas której podjął wysiłki
na rzecz usprawnienia zaopatrzenia armii oraz przeprowadził reorganizację kawalerii, m.in. był jednym
z inicjatorów reorganizacji Oficerskiej Szkoły Kawalerii. W latach 1905–1908 sprawując urząd przewodniczącego Rady Obrony Państwa powołał Wyższą Komisję Kwalifikacyjną, której zadaniem było
112 Marek Herma
licji z niedowierzaniem odnosił się do możliwości bojowych marynarki wojennej,
traktując ją jako czynnik wspomagający działania wojsk lądowych operujących na
flance nadmorskiej. W rezultacie, na początku „Wielkiej Wojny” marynarka wojenna
nie posiadała w Kwaterze Głównej stałego organu w postaci sztabu polowego, który
zapewniłby możliwość skoordynowania działań morskich i scentralizowania dowodzenia Flotami na morskich TDW. W Sztabie Naczelnego Wodza, mającym charakter wybitnie lądowy, siły morskie były jedynie reprezentowane przez Zarząd MW4.
Szefem Zarządu był kontradm. Dmitrij Nieniukow5. Zarząd MW był odpowiedzialny
za sporządzanie raportów zawierających aktualne informacje o przebiegu operacji
morskich, rozmieszczeniu sił floty nieprzyjaciela oraz składzie i gotowości bojowej związków operacyjnych – rosyjskich flot czynnych podlegających Naczelnemu
Wodzowi (Flota Bałtycka i Flota Czarnomorska). Ponadto opracowywał i, po uzyskaniu zatwierdzenia, przekazywał rozkazy wykonawcze Naczelnego Wodza dla
Flot na morskich TDW6.
rozpatrywanie wniosków kandydatów na stanowiska dowódców związków operacyjnych i taktycznych.
Z jego inicjatywy opracowano nową „Instrukcję o dowodzeniu armią polową podczas wojny” (1908). Od
1905 r. do wybuchu „Wielkiej Wojny” był d-cą wojsk Gwardii oraz Petersburskiego Okręgu Wojskowego.
W latach 1914–1915 był Naczelnym Wodzem Sił Zbrojnych Cesarstwa Rosyjskiego. Po przejęciu przez
cara dowództwa nad Siłami Zbrojnymi (5 września 1915 r.) został wyznaczony Namiestnikiem Kaukazu
oraz głównodowodzącym Armią Kaukaską. Podpisując akt abdykacji (15 marca 1917 r.) Mikołaj II wyznaczył Mikołaja Mikołajewicza ponownie Naczelnym Wodzem Sił Zbrojnych Rosji. Ten jednak funkcji tej już de facto nie objął, a w dniu 24 marca 1917 r. został formalnie zdymisjonowany przez Rząd
Tymczasowy i przeniesiony w stan spoczynku. Zamieszkał na Krymie, skąd w marcu 1919 r. na pokładzie
brytyjskiego krążownika HMS „Marlborough” wyemigrował do Włoch. Ostatnie lata życia spędził we
Francji, gdzie 5 stycznia 1929 r. zmarł w Antibes (Prowansja). K.A. Zalesskij, Kto był kto w pierwoj
mirowoj wojnie. Biograficzeskij Encikłopediczeskij Słowar′, Moskwa 2003, s. 447–450.
4 A. Bubnow, W carskoj Stawkie, St. Pietierburg 1995, s. 58.
Dmitrij Nieniukow (1869–1929), we flocie od 1886 r., absolwent Korpusu Morskiego (1889). Podczas
wojny ros.-jap. (1904–1905) służył na pancerniku „Cesariewicz” uczestnicząc w obronie Port Artur oraz
w bitwie na Morzu Żółtym. Oficer Sztabu Generalnego MW (1910–1911). D-ca pancernika „Pantelejmon”
(1911–1912). Od 1912 r. ponownie oficer Sztabu Generalnego MW; z-ca szefa Sztabu Generalnego MW
ds. budownictwa okrętowego (1913–1915); p.o. szefa Sztabu Generalnego MW (marzec – maj 1914 r.).
Szef Zarządu MW Sztabu Naczelnego Wodza (1914–1916). Od 1916 r. w randze wiceadmirała. W grudniu 1916 r. został wyznaczony d-cą Ekspedycji Specjalnego Przeznaczenia na Dunaju, a na początku
1917 r. d-cą całości rosyjskich sił rzecznych na Dunaju. Podczas wojny domowej służył w Siłach
Zbrojnych Południa Rosji, dowodząc Flotą Czarnomorską (1919–1920). Po wojnie wyemigrował do
Królestwa SHS. Zmarł w Belgradzie lub, wg innych danych, w Zemunie. Zob. M.W. Makariejew,
G.N. Ryżonok, Czernomorskij fłot w biografijach komandujuszczich 1783–2004, t. II, Sewastopol 2004,
s. 33–35; S.N. Timiriow, Wospominanija morskogo oficera, St. Pieterburg 1998, s. 159–160; W.D. Docenko, Morskoj Biograficzeskij Słowar´, St. Pietierburg 1995, s. 295; Spisok licznago sostawa sudow
fłota, strojewych i administratiwnych uczrieżdienij Morskogo Wiedomstwa [dalej – SLS], Pietrograd 1916,
s. 55.
5 6 M. Lemke, 250 dniej w carskoj Stawkie (25 sient. 1915 – 2 ijulja 1916), Pieterburg 1920, s. 47.
Sztab polowy Rosyjskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej...
113
Dowódcy flot na morskich TDW, tj. dowódca Floty Bałtyckiej – adm. Nikołaj
von Essen7 oraz dowódca Floty Czarnomorskiej – adm. Andriej Eberhardt8, podlegali
operacyjnie bezpośrednio Naczelnemu Wodzowi. Wielki książę Mikołaj Mikołajewicz
posiadający, jak już wspomniano, słabe rozeznanie w sprawach morskich, podjął decyzje mające na celu ograniczenie inicjatywy dowódców obu Flot i utrudnienie im
wszelkich samodzielnych działań ofensywnych. Kontrolę nad Flotą Czarnomorską
Mikołaj Mikołajewicz sprawował poprzez Zarząd MW Sztabu Naczelnego Wodza,
natomiast Flotę Bałtycką podporządkował dowódcy 6. Armii broniącej stolicy i wybrzeża Zatoki Fińskiej – gen. Konstantinowi van der Vlietowi9. W celu koordynacji
działań lądowych i morskich, a de facto kontroli poczynań energicznego dowódcy
Floty Bałtyckiej adm. von Essena, w sztabie 6. Armii utworzono Zarząd MW, którego szefem został wyznaczony kmdr por. Wasilij Altvater10.
Nikołaj von Essen (1860–1915), absolwent Korpusu Morskiego (1880) i Mikołajewskiej Akademii
Morskiej (1886). Uczestnik wojny ros.-jap. (1904–1905) – za udział w obronie Port Artur odznaczony
złotą szablą „Za Męstwo”. Szef sekcji strategii morskiej Wydziału Szkolenia Sztabu Głównego MW
(1905). Od 1905 r. we Flocie Bałtyckiej: d-ca krążownika „Riurik” (1906), d-ca zespołu krążowników
torpedowych (1906), d-ca dywizji kontrtorpedowców (1906–1908), d-ca Połączonych Zespołów Morza
Bałtyckiego na prawach Naczelnika Sił Morskich (1908–1909), d-ca Floty Czynnej Morza Bałtyckiego
(1909–1911), d-ca Sił Morskich Morza Bałtyckiego (1911–1914). D-ca Floty Bałtyckiej (1914–
1915). Rangę admirała osiągnął w 1913 r. Zmarł w Rewlu. S.N. Timiriow, op. cit., s. 131, przyp. 4;
W.D. Docenko, op. cit., s. 457–458.
7 8 Andriej Eberhardt (1856–1919), we flocie od 1875 r.; absolwent Korpusu Morskiego (1878). Z-ca
szefa sztabu Eskadry Oceanu Spokojnego (1903–1904); d-ca pancernika „Cesariewicz” (1904); z-ca
szefa Sztabu Polowego MW namiestnika na Dalekim Wschodzie (1904); d-ca pancernika „Impierator
Aleksandr II” (1905–1906) oraz pancernika „Pantielejmon” (1906); d-ca zespołu okrętów szkolnych
(1907–1908); z-ca szefa Sztabu Głównego MW (1906–1908); szef Sztabu Generalnego MW (1908–1911);
d-ca Sił Morskich Morza Czarnego (1911–1914). W latach I wojny światowej: d-ca Floty Czarnomorskiej
(1914–1916); od 1916 r. członek Rady Admiralicji. Po przejęciu władzy przez bolszewików – zdymisjonowany (13 XII 1917 r.). Od 27 kwietnia 1913 r. w randze admirała. Zob. SLS, s. 34; W.D. Docenko,
op. cit., s. 457.
Rossijskij Gosudarstwiennyj Archiw Wojenno-Morskogo Fłota (dalej: RGAWMF), f. 716, op. 2, d. 26,
k. 2; w opinii Borysa Mohuczego, byłego oficera carskiej marynarki wojennej, „Podporządkowanie floty dowództwu lądowemu o bardzo ograniczonem miejscowem zadaniu fatalnie odbiło się na działalności floty, która przez to samo została skazaną na ograniczenie swej działalności do zakresu działalności
VI armji. To posunięcie niweczyło dobrą na ogół organizację wyższego dowództwa marynarki.” Zob.
B. Mohuczy, Strategja Niemiec i Rosji na Bałtyku w czasie wojny światowej, „Przegląd Morski” 1931,
z. 29–30, s. 1628.
9 10 Wasilij Altvater (1883–1919), we flocie od 1899 r., absolwent Korpusu Morskiego (1902) i Mikołajewskiej Akademii Morskiej (1908). Uczestnik wojny ros.-jap. (1904–1905) – wyróżnił się podczas ratowania
załogi pancernika „Pietropawłowsk”. Nawigator flagowy sztabu d-cy 1. Dywizji Torpedowców Morza
Bałtyckiego (1909–1910), p.o. nawigatora flagowego sztabu Dowódcy Sił Morskich Morza Bałtyckiego
(1910–1912), oficer Sztabu Generalnego MW (1912–1917), stały członek Rady Twierdzy Imperatora
Piotra Wielkiego (1913). Podczas I wojny światowej – szef Zarządu MW sztabu 6. Armii, a następnie
sztabu Frontu Północnego; z-ca szefa Sztabu Polowego MW (1916–1917). Rangę kontradmirała osiągnął
w 1917 r. Po przewrocie bolszewickim przeszedł do służby w Robotniczo-Chłopskiej Flocie Czerwonej
(dalej RKKF). Uczestniczył w negocjacjach z państwami centralnymi w Brześciu Litewskim w charak-
114 Marek Herma
Wydarzeniem, które pośrednio wywarło istotny wpływ na dowodzenie rosyjską marynarką wojenną podczas pierwszej wojny światowej była zmiana na stanowisku głównodowodzącego Sił Zbrojnych Cesarstwa Rosyjskiego. Dnia 5 września 1915 r. obowiązki Naczelnego Wodza objął osobiście car Mikołaj II11. Sztab
Naczelnego Wodza, którego miejsce postoju zostało przeniesione w dniu 20 sierpnia
1915 r. z Baranowicz do Mohylewa12, został poddany reorganizacji. Z punktu widzenia interesów marynarki wojennej, najistotniejszą zmianą było utworzenie, na mocy
rozkazu carskiego z dnia 7 lutego 1916 r., Sztabu Polowego MW (tj. de facto dowództwa marynarki wojennej) przy osobie Naczelnego Wodza. Na stanowisko szefa
Sztabu Polowego MW car wyznaczył wiceadm. Aleksandra Rusina13, który pełnił
już w tym czasie funkcje szefa Sztabu Generalnego MW oraz pierwszego zastępcy
ministra marynarki14. Reorganizacja Kwatery Głównej sprawiła, iż od lutego 1916 r.
terze eksperta ds. morskich. W latach 1918–1919 d-ca RKKF. Zmarł w Moskwie na atak serca. Zob.
W.D. Docenko, op. cit., s. 26–27; SLS 1916, s. 2, 137; S.N. Timiriow, op. cit., s. 158, przyp. 65.
Nie jest celem autora analizowanie przyczyn, które skłoniły cara do podjęcia, wbrew woli ministrów
(za wyjątkiem premiera Iwana Goremykina), tak ważkiej decyzji. Kwestia ta nie została jeszcze dogłębnie zbadana. Być może na stanowisko w tej kwestii istotny wpływ miała popularność w. ks. Mikołaja
Mikołajewicza w politycznych i wojskowych kołach Rosji, mogąca rodzić obawy, iż może on podjąć
próbę jej zdyskontowania. Wiadomo też, iż dymisji Mikołaja Mikołajewicza domagała się caryca
Aleksandra Fiodorowna. Chcąc wykorzystać umiejętności wojskowe Mikołaja Mikołajewicza i złagodzić
nieco gorycz dymisji, car wyznaczył go namiestnikiem Kaukazu i dowódcą tamtejszego frontu.
11 12 Po zajęciu przez Niemców Warszawy (5 sierpnia 1915 r.) i przesuwaniu się linii frontu na wschód
powstało zagrożenie dla Baranowicz. W efekcie zapadła decyzja o zmianie miejsca postoju Naczelnego
Dowództwa. Ostatecznie zdecydowano o redyslokacji Kwatery Głównej do Mohylewa, chociaż oficerowie kwaterunkowi zostali wysłani także do leżącej znacznie dalej na wschód Kaługi. Zob. A.D. Bubnow,
op. cit., s. 70.
13 Aleksandr Rusin (1861–1956), we flocie od 1878 r., absolwent Korpusu Morskiego (1881) i Mikołajewskiej Akademii Morskiej (1888). Attaché morski w Japonii (1899–1904); p.o. szefa kancelarii polowej MW Głównodowodzącego Sił Lądowych i Morskich na Dalekim Wschodzie (1905); uczestnik
ros.-jap. negocjacji pokojowych w Portsmouth (1905); d-ca pancernika „Sława” (1905–1907); d-ca zespołu okrętów szkolnych dla gardemarinów okrętowych (1907); d-ca zespołu okrętów szkolnych Korpusu Morskiego (1908–1913); p.o. z-cy szefa Sztabu Głównego MW (1907–1908); p.o. komendanta Mikołajewskiej Akademii Morskiej i dyrektora Korpusu Morskiego (1908–1909); dyrektor Korpusu
Morskiego 1909–1913); szef Sztabu Głównego MW (1913–1914); szef Sztabu Generalnego MW (1914–
1917); 1. z-ca ministra MW (1915–1917); szef Sztabu Polowego MW Naczelnego Wodza (1916–1917).
Rangę kontradmirała osiągnął w 1909 r., wiceadmirała – w 1912 r., admirała – 23 IV1916 r. Przeniesiony
w stan spoczynku 14 VI 1917 r. Po przewrocie bolszewickim na emigracji, gdzie wybrano go przewodniczącym Zagranicznego Związku Rosyjskich Organizacji Morskich. Zmarł w Casablance. Zob. SLS 1916,
op. cit., s. 36; W.D. Docenko, op. cit., s. 358; dane dot. czasu zajmowania przez Rusina stanowiska szefa
Sztabu Generalnego MW podaję za: Gławnyj Sztab WMF. Istorija i sowriemiennost´ 1696–1997, Moskwa
1998, s. 173; Aleksandr Bubnow potwierdza, iż Rusin po objęciu stanowiska szefa Sztabu Polowego MW
zachował stanowisko szefa Sztabu Generalnego MW, op. cit., s. 77; W.D. Docenko błędnie podaje, iż
Rusin zajmował stanowisko szefa Sztabu MW do 1915 r.; op. cit., s. 358.
14 Według opinii Aleksandra Bubnowa, kumulacja trzech ważnych stanowisk w ręku wiceadm. Rusina
stworzyła dogodne warunki do nawiązania harmonijnej współpracy między dowództwem MW a Ministerstwem MW w kwestii wyposażenia i uzbrojenia okrętów. Jedyna niedogodność centralizacji władzy polegała na konieczności odbywania przez wiceadm. Rusina częstych podróży służbowych między
Sztab polowy Rosyjskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej...
115
funkcjonowały dwa teoretycznie równorzędne Sztaby Polowe: Wojsk Lądowych oraz
Marynarki Wojennej.
Struktura organizacyjna, kompetencje oraz zadania Sztabu Polowego MW zostały określone w rozkazie z 16 lutego 1916 r., podpisanym przez szefa Sztabu
Polowego Wojsk Lądowych gen. piechoty Michaiła Aleksiejewa oraz podległego
mu szefa Zarządu MW kontradm. Dmitrija Nieniukowa15. Etat Sztabu Polowego
MW był dość skromny. W jego skład mieli wchodzić: szef Sztabu w randze admirała lub wiceadmirała, 2 oficerów do zleceń w randze kontradmirała lub komandora
(jeden z nich musiał być oficerem Sztabu Generalnego MW), 2 szefów (naczelników)
wydziałów w randze kontradmirała lub komandora, 2 zastępców szefów wydziałów (ich funkcję mogli pełnić wyłącznie oficerowie sztabowi), 4 starszych oficerów
flagowych (oficerowie sztabowi) oraz personel pomocniczy – kancelista, 2 starszych
battelierów (odpowiadali za aprowizację Sztabu), 6 pisarzy, 2 kwaterunkowych
i 7 gońców. Personel pomocniczy tworzyli podoficerowie i marynarze16.
Sztab Polowy MW miał pełnić funkcję organu roboczego Naczelnego Wodza,
którego głównym zadaniem było opracowywanie i przekazywanie rozkazów głównodowodzącego do flot operujących na morskich TDW. W Sztabie Polowym MW
miały być opracowywane raporty zawierające dane dotyczące przebiegu operacji
morskich, położenia sił nieprzyjaciela, składu poszczególnych zespołów floty czynnej, aktualnego stanu wyposażenia i uzbrojenia okrętów oraz środków podejmowanych w celu zapewnienia im pełnej gotowości bojowej. Zadaniem Sztabu było ponadto gromadzenie i analizowanie danych dotyczących aktualnego stanu gotowości
flot czynnych nieprzyjaciela. Rozkaz z 16 lutego 1916 r. wprowadzał także zmiany
w podległości twierdz oraz oddziałów wojskowych na morskich TDW, podlegających dotąd dowódcom Flot. Odtąd miały one podlegać odpowiednim zarządom
Sztabu Polowego Wojsk Lądowych17.
Szef Sztabu Polowego MW podlegał bezpośrednio Naczelnemu Wodzowi,
współpracując ściśle z szefem Sztabu Polowego Wojsk Lądowych. Generalnie był
odpowiedzialny za przygotowanie i prowadzenie wojny morskiej. Na podstawie
ogólnych dyrektyw otrzymanych od szefa Sztabu Polowego Wojsk Lądowych oraz
raportów dotyczących stanu i rozmieszczenia Flot na TDW przygotowywał rozkazy wykonawcze, które po zatwierdzeniu przez Naczelnego Wodza były kierowane do Floty Bałtyckiej oraz Czarnomorskiej. W ramach współpracy z wojskami
Mohylewem a Piotrogrodem. Zob. A.D. Bubnow, op. cit., s. 77; zadowolenie z przyjętego rozwiązania wyraził też Minister MW adm. Grigorowicz stwierdzając, iż ułatwi ono realizację planów operacyjnych opracowywanych przez Sztab Generalny MW, a zatwierdzanych i wcielanych w życie w formie
rozkazów przez Kwaterę Główną, w której marynarka posiadała wreszcie swój Sztab Polowy. Zob.
I.K. Grigorowicz, Wospominanija bywszego morskogo ministra, St. Pietierburg 1993, s. 182.
15 Na mocy rozkazu carskiego z 7 lutego 1916 r., Zarząd MW Sztabu Naczelnego Wodza oraz Zarząd
MW sztabu Frontu Północnego miały zostać rozwiązane, a ich personel włączony w skład Sztabu
Polowego MW. Zob. RGAWMF, f. 1529, op. 2., d. 144, k. 2; f. 418, op. 1, d. 491, k. 107–108.
16 RGAWMF, f. 418, op. 1, d. 491, k. 107–108.
17 Ibidem, k. 110; f. 1529, op. 2., d. 144, k. 4–5.
116 Marek Herma
lądowymi był zobowiązany informować szefa Sztabu Polowego Wojsk Lądowych
o wszystkich kwestiach dotyczących przygotowania i prowadzenia operacji morskich. Równocześnie jednak dysponował prawem do składania osobistych raportów Naczelnemu Wodzowi, jednakże w obecności szefa Sztabu Polowego Wojsk
Lądowych, dla którego zastrzeżono prawo do wypowiadania własnych uwag i sugestii. Szefowi Sztabu Polowego MW podlegał wywiad i kontrwywiad marynarki18.
Raporty napływające z obu sekcji zobowiązany był przedkładać do wglądu szefowi
Sztabu Polowego Wojsk Lądowych. Szef Sztabu Polowego MW miał być wyznaczany przez cara na wniosek ministra marynarki wojennej19.
W skład Sztabu Polowego MW miały wchodzić dwa wydziały operacyjne:
I – obejmował Północny Morski TDW (Morze Bałtyckie), II – Południowy Morski
TDW (Morze Czarne). Szefami wydziałów mieli być wyznaczeni zastępcy szefa Sztabu Polowego MW. Podlegali oni bezpośrednio szefowi Sztabu. W Sztabie
Polowym MW przewidziano także dwa etaty dla oficerów pełniących funkcje zastępców szefów wydziałów operacyjnych oraz cztery etaty dla starszych oficerów
flagowych. Spośród oficerów Sztabu mieli być wyznaczani, w razie potrzeby, oficerowie łącznikowi przy sztabach frontów. Wszystkich oficerów Sztabu Polowego
MW wyznaczał car na wniosek ministra marynarki wojennej20.
Szefami wydziałów operacyjnych zostali wyznaczeni: kmdr Wasilij Altvater
(Wydział I – Morze Bałtyckie) oraz kmdr Aleksandr Bubnow21 (Wydział II – Morze
18 Do czasu sformowania Sztabu Polowego MW sprawy wywiadu i kontrwywiadu podlegały Referatowi
Specjalnemu Sztabu Generalnego MW, utworzonemu w maju 1914 r. Po sformowaniu Sztabu Polowego
zaistniała konieczność skoordynowania pracy obu Sztabów na tym ważnym odcinku. W tym celu
w październiku 1916 r. utworzono stanowisko Inspektora Wywiadu i Kontrwywiadu MW. Zob. RGAWMF,
f. 418, op. 2, d. 62, k. 7; d. 95, k. 2, 15.
19 RGAWMF, f. 418, op. 1, d. 491, k. 109–110.
20 Ibidem, k. 111; f. 1529, op. 2, d. 144, k. 3–5.
Aleksandr Bubnow (1883–1963), we flocie od 1900 r., absolwent Korpusu Morskiego (1903).
Uczestnik wojny ros.-jap. (1904–1905), służył na pancerniku „Orioł”, ciężko ranny i wzięty do niewoli
w bitwie pod Cuszimą. Po wyjściu z niewoli służył na okrętach Floty Bałtyckiej – „Woin” i „Piotr Wielikij”
(okręty szkolne), pancerniku „Cesariewicz”, krążowniku „Rossija”. W latach 1910–1912 był starszym
oficerem flagowym sztabu d-cy Szkolnego Oddziału Artyleryjskiego Floty Bałtyckiej, a następnie starszym oficerem na krążowniku „Diana” (1913–1914). W latach 1911–1913 wykładał w Mikołajewskiej
Akademii Morskiej. Podczas I wojny światowej był oficerem Sztabu Naczelnego Wodza (w Zarządzie
MW 1914–1916), z-cą szefa Sztabu Polowego MW (1916–1917), a po rewolucji lutowej i reorganizacji Stawki – szefem Zarządu MW Sztabu Naczelnego Wodza (1917). Rangę kontradmirała osiągnął
w 1917 r. Po przewrocie bolszewickim zdymisjonowany, przedostał się na południe Rosji i zaciągnął na
służbę „białych”. W latach 1918–1919 był członkiem delegacji „białej” Rosji na paryskiej konferencji
pokojowej (delegacja miała status obserwatora) w charakterze eksperta ds. morskich. W latach 1919–1920
był szefem sztabu Floty Czarnomorskiej. 8 lutego 1920 r. został zdymisjonowany przez Denikina i wyjechał za granicę, najpierw do Francji, gdzie wspólnie z gen. N. Gołowninem napisał i opublikował
monografię pt. Tichookieanskaja problema w XX stoletii; następnie do USA, gdzie został zatrudniony
na etacie profesora w Akademii MW w Annapolis. W 1923 r. Bubnow, na zaproszenie króla Aleksandra
przyjechał do Dubrownika (Królestwo SHS, od 1929 r. – Jugosławia), gdzie uczestniczył w organizacji
Szkoły MW, w której do 1941 r. pracował na etacie wykładowcy strategii, taktyki, prawa morskiego oraz
nauki o fortyfikacjach. W 1930 r. zorganizował dwuletnią Wyższą Szkołę MW szkolącą oficerów dla floty
21 Sztab polowy Rosyjskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej...
117
Czarne)22. Do ich obowiązków należało sporządzanie raportów, przygotowywanie
planów operacyjnych oraz planów obsady personalnej na wchodzących do służby
okrętach. Realizacją bieżących zadań oraz nadzorowaniem szyfrowania i deszyfrowania meldunków zajmowali się młodsi rangą oficerowie, wyznaczeni na stanowiska zastępców szefów wydziałów operacyjnych23.
Współpraca między Sztabem Polowym MW a podległymi mu Flotami nie zawsze układała się harmonijnie. Aleksandr Bubnow opisuje w swych wspomnieniach
konflikt do jakiego doszło między dowództwem marynarki wojennej a dowództwem
Floty Czarnomorskiej w lipcu 1916 r. Powodem konfliktu była zbyt asekurancka,
zdaniem adm. Rusina, taktyka dowódcy Floty Czarnomorskiej adm. Eberhardta,
który nie potrafił przeszkodzić w rajdach okrętów tureckich (krążownik liniowy
„Yavuz Sultan Selim” – eks nm. „Goeben”, krążownik lekki „Midilli” – eks nm.
„Breslau”) i ostrzeliwaniu przez nie rosyjskich portów czarnomorskich. W opinii
Bubnowa, który z rozkazu adm. Rusina wyjechał z misją Sewastopola w celu pobudzenia adm. Eberhardta do bardziej energicznych działań, wpływ na pasywność Floty
Czarnomorskiej miał zastępca szefa sztabu Floty ds. operacyjnych kmdr Kazimierz
Kietliński24. Propozycja zastąpienia Kietlińskiego przez bardziej energicznego oficera, złożona przez szefa Sztabu Polowego MW dowódcy Floty Czarnomorskiej,
została kategorycznie odrzucona. Adm. Eberhardt raportował, iż w pełni podziela
opinie kmdr. Kietlińskiego dotyczące spraw operacyjnych i nie wyraża zgody na
jego dymisję. W odpowiedzi na bezkompromisową postawę adm. Eberhardta, adm.
Rusin oraz adm. Grigorowicz (minister marynarki wojennej) złożyli na ręce cara
raport, w którym poddali krytyce sposób dowodzenia Flotą Czarnomorską, wnioskując o zdymisjonowanie jej dotychczasowego dowódcy. Ku zaskoczeniu obu admirałów, Mikołaj II bez protestu zatwierdził wniosek o dymisję, mimo iż tajemnicą po-
jugosłowiańskiej. W latach 30. opublikował dwie kolejne monografie: trzytomową Istoria wojenno–morskogo iskusstwa (1933) oraz Strategija. Wiedienije wojny na morie (1937). Jego wspomnienia z okresu
I wojny światowej pt. W carskoj Stawkie zostały opublikowane w Rosji w 1995 r. Bubnow zmarł 2 lutego
1963 r. w Kranj (Jugosławia, od 1991 r. – Słowenia). Zob. A.D. Bubnow, op. cit., (Wstęp – A.J. Ioffe),
s. 5–6; SLS 1916, s. 176.
22 M. Lemke, op. cit., s. 626.
23 A.D. Bubnow, op. cit., s. 77.
24 Kazimierz Kietliński (1875–1918), Polak; we flocie od 1892 r.; absolwent Korpusu Morskiego (1895).
Od 1904 r. flagowy artylerzysta Sztabu Polowego MW namiestnika na Dalekim Wschodzie; uczestnik
wojny ros.-jap. (1904–1905), za udział w obronie Port Artur wyróżniony złotą szablą „Za Męstwo” oraz
odznaczony Orderem Św. Stanisława II klasy z Mieczami oraz Orderem Św. Włodzimierza IV klasy
z Mieczami i Kokardą. Flagowy artylerzysta sztabu d-cy Wydzielonego Zespołu Szkolnego Morza
Czarnego (1906–1908); flagowy artylerzysta sztabu d-cy Sił Morskich Morza Czarnego (1908–1909);
starszy oficer na pancerniku „Joann Złatoust” (1909–1911). Od 1913 r. wykładowca w Mikołajewskiej
Akademii Morskiej. Podczas I wojny światowej: z-ca szefa sztabu Floty Czarnomorskiej ds. operacyjnych (1915–1916); od 1916 r. d-ca krążownika „Askold”. Rangę kontradmirała osiągnął w 1917 r.
Zamordowany w Murmańsku w 1918 r. przez nieznanych sprawców. Zob. SLS 1916, op. cit., s. 117;
W.D. Docenko, op. cit., s. 197.
118 Marek Herma
liszynela była przychylność, jaką darzył adm. Eberhardta25. Nowym dowódcą Floty
Czarnomorskiej został wyznaczony w dniu 28 lipca 1916 r. wiceadm. Aleksandr
Kołczak26.
Rok 1916 przyniósł również zmianę na stanowisku dowódcy Floty Bałtyckiej.
Adm. Wasilij Kanin27, który po śmierci adm. Nikołaja von Essena został wyznaczony
na głównodowodzącego Floty Bałtyckiej (27 maja 1915 r.), został zdymisjonowany
(19 września 1916 r.). Na wniosek adm. Rusina i adm. Grigorowicza car wyznaczył nowym dowódcą Floty Bałtyckiej wiceadm. Adriana Niepienina28 (19 września
25 A.D. Bubnow, op. cit., s. 100–101.
Aleksandr Kołczak (1874–1920), we flocie od 1891 r., absolwent Korpusu Morskiego (1894).
Uczestnik wojny ros.-jap. (1904–1905); d-ca torpedowca „Sierdityj” (1904), ranny w obronie Port Artur,
po upadku twierdzy w niewoli japońskiej; po powrocie do kraju odznaczony złotą szablą „Za Męstwo”.
Oficer Sztabu Generalnego MW (1906–1908, 1911–1912). D-ca transportowca „Wajgacz” (1908–1909);
d-ca kontrtorpedowców: „Ussurijec” (1912–1913) i „Pogranicznik” (1913–1914). W latach I wojny
światowej: d-ca dywizjonu kontrtorpedowców Floty Bałtyckiej (1915–1916); d-ca Floty Czarnomorskiej (1916–1917). Po przewrocie październikowym, twórca konkurencyjnego dla Rosji bolszewickiej
ośrodka władzy na Syberii – proklamował się Najwyższym Zarządcą Rosji. W styczniu 1920 r. został
wydany w ręce bolszewików i rozstrzelany w Irkucku 7 lutego 1920 r. Zob. SLS 1916, op. cit., s. 59;
W.D. Docenko błędnie podaje rok urodzin Kołczaka, op. cit., s. 211; I.F. Płotnikow, Aleksandr Wasiliewicz
Kołczak. Issliedowatiel´, admirał, Wierchownyj Prawitiel Rossii, Moskwa 2002, passim; o sukcesach
Floty Czarnomorskiej pod dowództwem wiceadm. Kołczaka zob. M. Herma, Pod banderą św. Andrzeja.
Rola Floty Czarnomorskiej w realizacji koncepcji strategicznych (militarnych) Rosji w latach 1914–1917,
Kraków 2002, rozdz. V–VI, passim.
26 27 Wasilij Kanin (1862–1927), we flocie od 1879 r., absolwent Korpusu Morskiego (1882). Od 1901 r.
we Flocie Czarnomorskiej – flagowy oficer minowo-torpedowy Eskadry Szkolnej, starszy oficer na kanonierce „Czernomoriec” (1902–1903), starszy oficer na pancerniku „Gieorgij Pobiedonosiec” (1903–1904),
komendant arsenału min i torped (1904–1907); d-ca: kanonierki „Kubaniec” (1907–1908), pancernika
„Sinop” (1908–1911). Od 1911 r. we Flocie Bałtyckiej: d-ca 4. dywizjonu kontrtorpedowców (1911),
d-ca zespołu stawiaczy min (1913–1915), d-ca obrony przeciwminowej i przeciwtorpedowej (1915),
d-ca Floty Bałtyckiej (1915–1916). Od 1916 r. – członek Rady Państwa; od 1917 r. – członek Rady
Admiralicji. Po rewolucji lutowej 17 kwietnia 1917 r. wyznaczony na 2. z-cę Ministra Wojny i Marynarki
Wojennej (Rządu Tymczasowego) Aleksandra Guczkowa. Od 27 czerwca 1917 r. – członek Komitetu ds.
Budownictwa Okrętowego. Rangę kontradmirała osiągnął w 1913 r., wiceadmirała – w 1915 r., admirała – 23 kwietnia 1916 r.; 26 grudnia 1917 r. przeniesiony w stan spoczynku. Podczas wojny domowej
opowiedział się po stronie „białych” – 26 listopada 1918 r. mianowany przez gen. Denikina d-cą Floty
Czarnomorskiej; w kwietniu 1919 r. przeniesiony z powodu choroby do rezerwy. Od 1920 r. na emigracji.
Zmarł w Marsylii 17 czerwca 1927 r. Zob. SLS 1916, op. cit. s. 36; M.W. Makariejew, G.N. Ryżonok,
op. cit., t. II, s. 29–32; W.D. Docenko, op. cit., s. 191–192; K.A. Zalesskij, op. cit., s. 275.
28 Adrian Niepienin (1871–1917), we flocie od 1889 r.; absolwent Korpusu Morskiego (1892). Uczestnik
wojny ros.-jap. (1904–1905) – wyróżnił się męstwem w obronie Port Artur, za co został odznaczony
Orderem Św. Gieorgija IV klasy; d-ca torpedowca „Storożewoj” (1904–1905). Od 1906 r. we Flocie
Bałtyckiej – starszy oficer na krążowniku „Admirał Korniłow”, d-ca torpedowca „Prozorliwyj” (1907–
1908), d-ca 2. dywizjonu torpedowców (1908–1909), d-ca kanonierki „Chrabryj” (1909–1911), d-ca służby łączności sztabu dowódcy Sił Morskich Morza Bałtyckiego (1911–1914). Podczas I wojny światowej:
d-ca służby łączności Floty Bałtyckiej (1914–1916), d-ca morskiej obrony wybrzeża Morza Bałtyckiego
(1914–1915), d-ca Floty Bałtyckiej (1916–1917). Rangę kontradmirała osiągnął w 1915 r., wiceadmirała
– 1916 r. Zamordowany przez zbuntowanych marynarzy – 17 marca 1917 r. w Helsingforsie (Helsinki).
Zob. SLS 1916, op. cit., s. 55–56; W.D. Docenko, op. cit., s. 295.
Sztab polowy Rosyjskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej...
119
1916 r.). W opinii Siergieja Timiriowa, w latach 1915–1916 zastępcy szefa sztabu
Floty Bałtyckiej ds. administracyjnych, o dymisji adm. Kanina zadecydował fakt, iż
jego zwierzchnicy utwierdzili się w przekonaniu, że nie jest on w stanie dowodzić
związkiem operacyjnym. Bierność i brak inicjatywy w realizacji zadań bojowych
spowodowały postępujący spadek popularności adm. Kanina w kręgach oficerskich Floty Bałtyckiej i zupełnie rozmijały się z oczekiwaniami Kwatery Głównej29.
Na nominację wiceadm. Niepienina na nowego dowódcę Floty Bałtyckiej istotny
wpływ wywarła pozytywna opinia szefa Wydziału I Sztabu Polowego MW kmdr.
Altvatera. Teoretycznie Niepienin miał poważnego rywala w osobie Aleksandra
Kołczaka, energicznego dowódcy dywizjonu kontrtorpedowców, mającego za sobą
kilka lat służby w Sztabie Generalnym MW i cieszącego się dużą popularnością we
Flocie Bałtyckiej. W opinii świadka toczących się wówczas rozgrywek personalnych
Siergieja Timiriowa30, osobowości Kołczaka i Altvatera były tak diametralnie odmienne, iż współpraca między nimi byłaby niemożliwa. „Kołczak, który był człowiekiem
szczerym i wrażliwym, już dawno rozgryzł Altvatera i nie pałał do niego sympatią”.
Natomiast Niepienin, według Timiriowa, „łatwo ulegający pochlebstwom, cieszył
się względami Altvatera”. W tej sytuacji jest rzeczą logiczną, iż Altvater optował za
kandydaturą Niepienina, jako przyszłego dowódcy Floty Bałtyckiej, a Bubnow (szef
Wydziału II Sztabu Polowego MW) forsował kandydaturę Kołczaka, którego ten
darzył szacunkiem (z wzajemnością), na dowódcę Floty Czarnomorskiej31.
29 Timiriow pisze w swych wspomnieniach, iż adm. Kanin zdawał sobie sprawę, że grozi mu dymisja.
W związku z tym, od początku 1916 r. zaczął uskarżać się na pogarszający się stan zdrowia, będący
następstwem przemęczenia oraz apopleksji. Jak zaznaczył Timiriow, być może nie była to wyłącznie
„choroba dyplomatyczna”, gdyż adm. Kanin często cierpiał na migrenę oraz miewał zapaści. Zob.
S.N. Timiriow, op. cit., s. 40–41.
30 Siergiej Timiriow (1875–1932); we flocie od 1892 r., absolwent Korpusu Morskiego (1895). Uczestnik
wojny ros.-jap. (1904–1905) – ciężko ranny w obronie Port Artur, dostał się do niewoli japońskiej. Za
udział w obronie twierdzy wyróżniony złotą szablą „Za Męstwo”. Po wyjściu z niewoli służył we Flocie
Bałtyckiej: z-ca starszego oficera na pancerniku „Cesariewicz” (1906–1907), starszy oficer na carskim
jachcie „Sztandart” (1907–1910), d-ca okrętu szkolnego „Wiernyj” (1912–1915). W latach I wojny
światowej p.o. z-cy szefa sztabu Floty Bałtyckiej ds. administracyjnych (1915). Wyróżnił się w bitwie
koło Wysp Moonsundzkich (1917) dowodząc krążownikiem „Bajan” (okręt flagowy d-cy 1. Brygady
Krążowników wiceadm. Michaiła Bachiriowa). Za zasługi położone w bitwie awansowany na stopień
kontradmirała oraz wyznaczony na d-cę 1. Brygady Krążowników Floty Bałtyckiej. Po przewrocie bolszewickim przeniesiony w stan spoczynku (styczeń 1918 r.). Wkrótce potem wyjechał z Piotrogrodu
do Władywostoku, gdzie objął stanowisko pełnomocnika Centralnego Komitetu Przemysłu Wojennego
ds. likwidacji mienia marynarki wojennej na Dalekim Wschodzie. Jesienią 1918 r. Timiriow został wyznaczony przez adm. Kołczaka (twórca konkurencyjnego wobec Rosji bolszewickiej ośrodka władzy na
Syberii) na d-cę sił morskich na Dalekim Wschodzie. Po klęsce „białych” wyemigrował wiosną 1920 r.
do Szanghaju (Chiny), gdzie znalazł zatrudnienie we flocie handlowej należącej do „Farmer Company”
(początkowo 1. oficer, a następnie kapitan statku). Zmarł w Szanghaju 31 maja 1932 r. Zob. SLS, 1916,
op. cit., s. 122; S.N. Timiriow, op. cit., [Wstęp A.J. Ioffe], s. 3–4.
31 S.N. Timiriow, op. cit., s. 49–50; o gorącym poparciu Altvatera dla kandydatury Niepienina wspomina
też Borys Dudorow, w latach I wojny światowej szef lotniczej służby łączności Floty Bałtyckiej oraz
(od 1916 r.) d-ca Dywizji Lotniczej tejże Floty, w biografii Niepienina napisanej na emigracji w USA.
Dudorow przytacza np. fragment rozmowy między adm. Rusinem a wdową po wiceadm. Niepieninie,
120 Marek Herma
Wybuch rewolucji lutowej i abdykacja cara Mikołaja II (15 marca 1917 r.) rozpoczęły ostatni okres funkcjonowania Kwatery Głównej Naczelnego Dowództwa
Rosyjskich Sił Zbrojnych w latach pierwszej wojny światowej. Jego cechą charakterystyczną był upadek autorytetu Stawki, będący lustrzanym odbiciem procesu
dezintegracji i upadku dyscypliny w wojsku i w marynarce wojennej. Wkrótce po
abdykacji cara, Rząd Tymczasowy podporządkował Kwaterę Główną ministrowi
wojny i marynarki wojennej Aleksandrowi Guczkowowi, który zdymisjonował adm.
Rusina ze stanowiska szefa Sztabu Polowego MW. Jego następcą został wyznaczony wiceadm. Andriej Maksimow32, którego Aleksandr Bubnow charakteryzuje w
swoich wspomnieniach, jako człowieka „pozbawionego wszelkich zasad moralnych
i zżeranego ambicją, idącą jednak w parze z jego bardzo miernymi zdolnościami”33.
Na początku listopada 1917 r., w przededniu przewrotu bolszewickiego, premier
Rządu Tymczasowego Aleksandr Kiereński zdymisjonował wiceadm. Maksimowa,
który według jego opinii, przytoczonej we wspomnieniach Bubnowa, „nie miał pojęcia” o pracy Sztabu Polowego. Dymisja wiceadm. Maksimowa zbiegła się w czasie z reorganizacją Kwatery Głównej. W wyniku reorganizacji Sztab Polowy MW
Naczelnego Wodza został rozwiązany. W Kwaterze Głównej miał odtąd ponownie
funkcjonować wyłącznie jeden Sztab (de facto Wojsk Lądowych), w którym reaktywowano Zarząd MW. Szefem Zarządu został wyznaczony kontradm. Aleksandr
Bubnow34. Zarząd MW przetrwał niemal do ostatnich dni istnienia Kwatery
Głównej. Rozwiązano go w listopadzie 1917 r., wkrótce po przewrocie bolszewickim. Kontradm. Bubnow, po zwolnieniu ze służby podlegających mu oficerów, wysłał archiwum Zarządu MW pod opieką zaufanego kancelisty do Piotrogrodu35.
która miała miejsce podczas ich spotkania na emigracji we Francji. Jak pisze Dudorow, adm. Rusin opowiadał, że w 1916 r. podczas jednej z narad nad kandydaturami na stanowisko dowódcy Floty Bałtyckiej
Altvater wykrzyknął: „Jak to kogo wyznaczyć? Mamy tylko jednego kandydata na stanowisko dowódcy Floty – jest nim admirał Niepienin!” Zob. B.P. Dudorow, Admirał Niepienin, St. Pietierburg 1993,
s. 190.
32 Andriej Maksimow (1866–1951), we flocie od 1884 r., absolwent Korpusu Morskiego (1887).
Uczestnik obrony Port Artur podczas wojny ros.-jap. (1904–1905). D-ca torpedowca „Biesszumnyj”
(1904–1905), kontrtorpedowca „Moskwitianin” (1906–1908); d-ca 4. i 7. dywizjonu kontrtorpedowców
Floty Bałtyckiej (1908–1909); d-ca 5. dywizjonu kontrtorpedowców Floty Bałtyckiej (1909–1910);
d-ca krążownika „Gromoboj” (1910–1913); d-ca brygady krążowników Floty Bałtyckiej (1913–1914).
W latach I wojny światowej służył we Flocie Bałtyckiej: d-ca 2. Brygady Pancerników (1914–1915),
d-ca 1. Brygady Pancerników (1915), d-ca obrony minowo-torpedowej (1915–1917). Rangę kontradmirała osiągnął w 1913 r., wiceadmirała – w 1916 r. Po rewolucji lutowej wyznaczony d-cą Floty Bałtyckiej.
Szef Sztabu Polowego MW (czerwiec – listopad 1917 r.). Od listopada 1917 r. 2. z-ca ministra wojny
i marynarki wojennej. Po przewrocie październikowym przeszedł na służbę bolszewików – starszy inspektor Ludowego Komisariatu Marynarki Wojennej; d-ca awizo „Worowskij” podczas rejsu z Archangielska
do Władywostoku (1924). Od 1927 r. w stanie spoczynku. Zob. SLS 1916, op. cit., s. 45; W.D. Docenko,
op. cit., s. 263–264.
33 A.D. Bubnow, op. cit., s. 147–148.
34 Ibidem, s. 148–149.
Dokumenty Zarządu MW Sztabu Naczelnego Wodza z lat 1914–1916 i z 1917 r. oraz dokumenty
Sztabu Polowego MW z lat 1916–1917 zgromadzono w zbiorach RGAWMF w St. Petersburgu – fond 716
35 Sztab polowy Rosyjskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej...
121
Field Headquarters of the Russian Imperial Navy during the WWI
Abstract
The article presents the organizational structure and the staff of the Field Headquarters
of the Russian Imperial Navy during the First World War. After Russia had been involved
in the war, land and sea military operations were coordinated from the Headquarters which
comprised of the Commandor-in-Chief, his Staff and specialized military service. In the years
1914–1916 the Navy did not have a regular field staff within the Headquarters, which would
practically secure a centralized control system over the military operations at sea. The lack
of experience and disregard for probable successful operations of the Russian Fleet which
Grand Duke Nicholas Nikolaevich appointed as Commander-in-Chief and the Tsar’s Generals
showed, gave the reason for creating the Navy Board which aimed at a full-scale control over
the operating fleet within the Commandor-in-Chief’s land-based Headquarters.
The situation changed after the Tsar had been appointed the Commandor-in-Chief. In
February 1916 Nicholas II, who felt a great respect for sea affairs, ordered to establish the
Field Headquarters of the Russian Imperial Navy and appointed admiral Aleksandr Rusin its
supreme commandor. After the Headquarters had been reorganized, two – theoretically equal
in importance – Field Headquarters of the Land Army and the Navy started their activities.
The newly created body coordinated military operations at sea.
However, the attempts to make the generalship of the Russian Armed Forces work better
were found unsuccessful. The outbreak of the February Revolution, the Tsar’s abdication and
the growing unruliness of the army resulted in another reorganization of the Headquarters. In
November 1917 the Field Headquarters of the Russian Navy were dismissed. From that time,
the only operating Headquarters were in fact that of the Land Army within which the Navy
reactivated their Board.
Morskoj Sztab Wierchownogo Gławnokomandujuszczego (Stawka); część z nich znajduje się w innych
zespołach archiwalnych, m.in. f. 418, f. 1529.
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Bernadeta Chlebicka
„Emigracja czy ucieczka” –
dylemat krakowskiego „Naprzodu” (1892–1918)
W ostatnich latach XIX stulecia problematyka emigracyjna często gościła na
łamach prasy wszystkich odcieni politycznych. Prasa jako przekaźnik informacji i środek kształtowania opinii publicznej stale miała na uwadze ten problem.
W celu przedstawienia poglądu galicyjskich socjalistów na sprawę emigracji można się posłużyć między innymi analizą głównego organu prasowego Polskiej Partii
Socjaldemokratycznej Galicji i Śląska Cieszyńskiego (PPSD), czyli krakowskiego
„Naprzodu”. Ukazywał się on od 1892 r. jako dwutygodnik, od 1895 r. – tygodnik,
a jako dziennik wychodził od 1900 roku1. Gazeta ostro krytykowała porządek społeczno-polityczny autonomicznej Galicji. Starała się wskazywać najważniejsze problemy ówczesnych ludzi2. Zagadnienie wychodźstwa stanowiło ważną sferę zainteresowań „Naprzodu”, np. w działach: „Kronika”, „Przegląd społeczny”, „Telegraf
i telefon”, „Z sali sądowej”, „Telegramy”. Publicyści w ogóle bacznie obserwowali
rozwijającą się falę emigracyjną z ziem polskich. Socjaliści galicyjscy na łamach
swej gazety prezentowali pogląd, że wychodźstwo jest niekorzystną dla ludu i samych emigrantów funkcją nędzy.
Na łamach „Naprzodu” wyjaśniano przyczyny skłaniające lud do wychodźstwa.
Wskazywano głównie na czynniki ekonomiczne, do których zaliczano bezrobocie
i brak przemysłu. Na łamach pisma głoszono wprost: „Nędza, głód znużenie, rozpacz. Oto powody emigracji ludu z Galicji. Wyraz «ucieczka» byłby tu odpowiedniejszy”3. Na wielkość wychodźstwa wpłynęły także czynniki psychologiczne.
1 J. Myśliński, Prasa polska w Galicji w dobie autonomicznej (1867–1918), [w:] Prasa polska w latach
1864–1918. Praca zbiorowa pod redakcją Jerzego Łojka, Warszawa 1976, s. 145.
J. Buszko, Polskie czasopisma socjalistyczne w Galicji, „Zeszyty Prasoznawcze”, nr 1–2, R. II, Kraków
1961, s. 31–32.
2 3 Emigracja ludu ze wschodniej Galicji, „Naprzód”, R. I, 1 XI 1892, nr 21, s. 1 (te artykuły najczęściej
nie były sygnowane imieniem i nazwiskiem).
124 Bernadeta Chlebicka
Publicyści „Naprzodu” relacjonowali np.: „Jeśli ktoś zapyta galicyjskiego emigranta
o przyczynę emigracji i gdy powiada mu, że i w Brazylii nie czeka go szczęście
nadzwyczajne, odpowiada prawie każdy stereotypowo: Niech będzie już i gorzej,
aby tylko było inaczej”4. Autor tego artykułu zwracał uwagę, że brak perspektyw
i depresyjny niepokój stanowiły największe zagrożenie dla tych ludzi.
W omawianym piśmie znajdujemy także zniechęcające informacje o działalności agentów emigracyjnych. Aż do 1890 r. byli oni panami sytuacji. Samowolnie
narzucali warunki podróżowania i pracy5. Na łamach „Naprzodu” udowadniano, że
„agent przyczynia się […] do pogorszenia warunków pracy”6. Redakcja uważała, że
lepiej byłoby, gdyby umowę zawierał robotnik bezpośrednio z pracodawcą. Agenci
pragnęli osiągnąć zysk wszelkimi sposobami. Zwodzili kłamstwami i urojonymi
opowieściami. Warunki pracy przedstawiane w kraju diametralnie różniły się od rzeczywiście oferowanych za granicą. Obiecywali np., że robotnicy „będą lekko pracowali od 7-ej do 7-ej i będą pili wino zamiast wody”7. Umożliwiali wychodźstwo
osobom zdolnym do służby wojskowej8. Stanowiło to dla nich szansę uniknięcia
asenterunku, a więc swoistą zachętę. Młody wiek i zdrowie były dla werbowników gwarantem wydolności produkcyjnej. Zaopatrywali oni emigrantów w fałszywe
dokumenty i dezinformowali ich9. Niejeden z agentów miał przeszłość kryminalną
i było mu zupełnie obojętne, co będzie się działo z wychodźcami później. Świadomie
wprowadzali robotników w błąd. Korespondent „Naprzodu” dr Knoche określił tę
sytuację wprost jako „handel żywym towarem”10.
Na łamach pisma poruszano także sprawę tzw. kontraktów. Miały one normować stosunek pracy i płacy pomiędzy pracodawcą a pracownikiem. Wskazywano,
że umowy są obliczone na naiwność i brak perspektyw dla emigrantów11, którzy
pełni lęku i zagubieni szukali jakiejkolwiek pracy. Krakowski dziennik socjalistyczny wiele uwagi poświęcał metodom fałszerstwa. Podkreślano zresztą trafnie,
że dla uniknięcia nieporozumień zawsze powinien być spisany dokument w języku
pracodawcy i robotnika. Takie posunięcie miało uniemożliwić wprowadzanie przez
agentów nowych paragrafów do obowiązujących przepisów, które były coraz bardziej niekorzystne dla robotników12. „Naprzód” zapobiegał wykorzystywaniu nie4 Położenie robotnika rolnego na Podolu galicyjskim, „Naprzód”, R. I, 22 VIII 1892, nr 34, s. 2.
5 M. Płończak, Historia wychodźstwa polskiego w Niemczech, Poznań 1937, t. I, s. 401.
6 Wychodźstwo zarobkowe, „Naprzód”, R. XX, 10 IX 1911, nr 210, s. 2.
7 K. Czapiński, Robotnicy polscy w Szwajcarii, „Naprzód”, R. XX, 12 VII 1911, nr 160, s. 2.
8 Nowy skandal emigracyjny w Galicji, „Kurier Poznański”, R. IX, 3 IV 1914, nr 77, s. 1.
Biblioteka Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu (dalej BZNiO), rkps, sygn. 13398/II,
Papiery Tadeusza Rutowskiego związane z jego pracą w Sejmie Krajowym i Radzie Państwa, dotyczące
emigracji zarobkowej i biur pośrednictwa pracy, s. 210.
9 10 Robotnicy galicyjscy w Niemczech, „Naprzód”, R. XX, 9 VIII 1911, nr 184, s. 1.
11 Robotnicy polscy w Szwajcarii…, s. 2.
12 BZNiO, rkps, sygn. 13398/II, Papiery Tadeusza Rutowskiego…, s. 224.
„Emigracja czy ucieczka” – dylemat krakowskiego „Naprzodu” (1892–1918)
125
znajomości języka chlebodawcy przez robotników sezonowych13. Z drugiej strony
tylko prawidłowo sporządzony kontrakt mógł dać pracownikowi możliwość obrony
w razie wyzysku. Należało dokładnie zaznajomić się z jego treścią, aby można było
rozpoznać paragrafy, które mogły być dowolnie interpretowane. „Naprzód” uczulał,
że dla uniknięcia nieporozumień kontrakt zawsze powinien być spisany14.
Kwestia kontraktów została uregulowana w rozporządzeniu C.K. Namiestnictwa z dnia 23 listopada 1909 r. w sprawie zamawiania (werbowania) robotników
w Królestwie Galicji i Lodomeryi z Wielkiem Księstwem Krakowskiem do pracy zagranicę. Według rozporządzenia pracodawca lub jego pełnomocnik, „jeśli zamierzał podpisać kontrakt z robotnikiem galicyjskim, a nie chciał korzystać z publicznych biur pośrednictwa pracy, ani też do koncesyonowanych biur stręczenia służby
i posad”, musiał wykazać, że szuka pracowników do własnego przedsiębiorstwa,
lub z polecenia swojego pracodawcy. Agent był zobowiązany posiadać certyfikat,
który musiał być potwierdzony przez władzę polityczną lub policyjną. Certyfikat
zawierał nazwisko i miejsce zamieszkania pracodawcy, rodzaj przedsiębiorstwa oraz
liczbę robotników, którzy mają być zatrudnieni. Przekroczenie postanowień tego
rozporządzenia groziło karą grzywny do 200 koron lub 14 dni aresztu15.
W Niemczech odczuwano brak rąk do pracy, dlatego „ściągano robotników
polskich różnymi drogami i sposobami. Przyjeżdżali na ziemie polskie różni agenci, którzy rekrutowali parobków, bezrobotnych”16. Z drugiej strony rząd niemiecki
obawiał się, aby emigracja sezonowa nie zamieniła się w stałą, dlatego wydawał
uciążliwe dla polskich wychodźców ustawy. Według ustawodawstwa robotnik poszkodowany w wypadku nie posiadał prawa do renty, jeśli nie był zameldowany
w Niemczech. W przypadku śmiertelnego wypadku robotnika-obcokrajowca przy
pracy, jego rodzinie nie przysługiwało prawo do renty, jeżeli nie miała w Prusach
stałego miejsca zamieszkania. Polakom z Galicji i Kongresówki uniemożliwiono
osiedlanie się w Prusach na stałe. Mogli być zatrudnieni jako robotnicy sezonowi od
1 lutego do 20 grudnia każdego roku17. Ten przepis wydany przez rząd pruski dotyczył tylko Polaków wyznających katolicyzm w obrządku łacińskim. Robotnicy wyznania greckokatolickiego mogli przebywać w Niemczech do czasu, gdy mieli tam
zajęcie18. Zdarzały się przypadki, że Polacy chcąc ominąć ten przepis podawali się za
13 Biblioteka PAU i PAN w Krakowie, rkps, sygn. 5002, Materiały bibliograficzno-historyczne, zebrane
przez ks. Jana Fijałka do dziejów polskiej emigracji, bs.
14 Rozporządzenie w sprawie wychodźstwa, „Notificationes”, R. 1910, s. 210.
Biblioteka Jagiellońska (dalej BJ), rkps, sygn. 8114 III; Materiały do historii Galicji na początku
XX w., T. IX. Emigracja zarobkowa i pośrednictwo pracy w latach 1907–1913, s. 27. Por. G.M. Kowalski,
Przestępstwa emigracyjne w Galicji 1897–1918. Kraków 2003, s. 73.
15 16 Biblioteka Kórnicka Polskiej Akademii Nauk w Kórniku, rkps, sygn. 11140, Władysław Narożyński,
Przyczynki do historii Polaków w Niemczech ze szczególnym uwzględnieniem wychodźstwa westfalskonadreńskiego począwszy od 1872 r., s. 11–12.
17 Drugi rok działalności PTE w Krakowie (1910), Kraków 1911, s. 53–54.
Archiwum Państwowe w Krakowie (skrót APKr), CK Dyrekcja Policji w Krakowie, sygn. 124, Akta
prezydialne, Emigracja 1886–1892, s. 1467–1468 (skrót DPKr, sygn. 124).
18 126 Bernadeta Chlebicka
Rusinów19. Działania władz państwowych, jak podaje „Czas”, okazały się skuteczne. Istniejące regulacje prawne spowodowały, że już w 1908 r. repatriacja Rusinów
w stosunku do Polaków była siedmiokrotnie mniejsza20. To ograniczenie zostało wymierzone przeciwko Polakom. Jego celem było wyrugowanie polskich robotników
i zastąpienie ich przez Rusinów21. Określenie emigrant-Rusin miało jednak negatywne zabarwienie. W istocie byli oni postrzegani jako element ciemny, nie potrafiący
upomnieć się o swoje prawa i przyjmujący każdą pracę. Istniało przekonanie, że
łatwiej jest ich wyzyskiwać niż Polaków22. Agenci wykorzystywali ten stan rzeczy
i zaopatrywali wychodźców galicyjskich w rosyjskie paszporty, aby mogli emigrować bez problemu23. Często sami zmieniali w rubryce wyznanie rzymskokatolickie
na greckokatolickie, aby ominąć ograniczenia obowiązujące w Prusach24. Chęć uniezależnienia się od zagranicznych robotników sezonowych była ważnym priorytetem
w polityce ekonomicznej, np. proponowano stosowanie maszyn przy uprawie roli,
by zastąpić nimi pracę ludzką25.
Rząd niemiecki chciał zapobiec niekontrolowanemu napływowi Polaków,
dlatego wydał przepisy, które normowały sprowadzanie innych emigrantów. Od
1 lutego 1908 r. wprowadzono dla robotników zagranicznych w Prusach i innych
krajach niemieckich karty legitymacyjne26. Zdaniem redakcji „Naprzodu” i „Nowej
Reformy” zniewoliły one robotników polskich27. Tę tezę potwierdza pouczenie, jakie
otrzymywali pracownicy przy wręczaniu im legitymacji: „Jeśli wdacie się z pracodawcą w spory o płacę, zostanie legitymacja odebraną i nastąpi wydalenie z granic
państwa”28. Karty różniły się barwą dla robotników poszczególnych narodowości.
Polacy mieli czerwone (jako najniebezpieczniejsi), Rusini – żółte, Włosi – zielone,
Belgowie – niebieskie, Duńczycy – brązowe, a inni białe29. Wystawiane były na
rok i zawsze z wizytówką określonego pracodawcy. Jeśli robotnik chciał podjąć pracę w innym miejscu, to musiał uzyskać zgodę przedsiębiorcy, który na karcie zaznaczał, że stosunek pracy został ukończony. W ten sposób przywiązywano pracownika
do pracodawcy. Legitymacje nie były prawidłowo sporządzane. Rysopisy osób pisa19 BJ, rkps, sygn. 8114/III, Materiały…, s. 70.
20 Wychodźtwo ruskie, „Czas”, R. LXVI, 6 II 1913, nr 61, s. 2.
21 Spisek Rusinów z Prusakami przeciwko Polakom, „Kurier Poznański”, R. IX, 1 I 1914, nr 1, s. 1
22 BZNiO, rkps, sygn. 12400 II, Maciej Czuła, W niewoli życia i polityki. Pamiętniki, s. 92.
23 APKr, DPKr, sygn. 125, s. 187.
24 BJ, rkps, sygn. 8114/III, Materiały…, s. 70.
25 Przeciw robotnikom sezonowym, „Czas”, R. LXVIII, 11 II 1914, nr 31, s. 2.
Niewolnictwo robotników polskich w Niemczech, „Naprzód”, R. XVII, 30 IV 1908, nr 119, s. 1; por.
BZNiO, rkps, sygn. 15612, Michał Pankiewicz, Biebrza – Amazonka – Wisła [wspomnienia z lat 1887–
1945], T. I, cz. I, s. 246. Podano, że przymus legitymacyjny został wprowadzony w 1907 r.
26 27 Niewolnictwo…, s. 1; Niewola obieżysarstwa naszego w Niemczech, „Nowa Reforma”, R. XXVII,
4 IX 1908, nr 407, s. 1.
28 Niewolnictwo…, s. 2.
29 M. Płończak, op. cit., s. 403; Niewola…, s. 2 (pominięto kolor kart Włochów, Belgów, Duńczyków).
„Emigracja czy ucieczka” – dylemat krakowskiego „Naprzodu” (1892–1918)
127
no powierzchownie. Na ich podstawie nie można było dokonać identyfikacji danej
osoby. W paszportach nie uwzględniano rubryki „własnoręczny podpis”30. Te nadużycia powodowały, że emigranci wysyłali swoje paszporty i legitymacje podróżne
do kraju. Ich znajomi wyjeżdżali na podstawie tych samych dokumentów31. Celem
lepszego nadzorowania ruchu emigracyjnego Ministerstwo Spraw Wewnętrznych
wprowadziło rozporządzeniem z dnia 13 listopada 1913 r. tzw. „marki kontrolne”32.
Raporty organów stacji kontrolnych potwierdziły, że sprawowanie kontroli nad emigracją za pomocą marek kontrolnych jest niewykonalne. Ministerstwo zarządziło,
aby zamiast naklejania marek kontrolnych, wyciskać kolorową stampilę, która miała
zawierać nazwę stacji, datę i wskazówkę co do organu kontrolnego. Stampile miały
wejść w życie 1 sierpnia 1914 r.33
W roku 1909 zostało założone w Krakowie Polskie Towarzystwo Emigracyjne.
Główne biuro mieściło się przy ulicy Radziwiłłowskiej 23. Miało ono filie we
Lwowie, Rzeszowie, Brzeżanach, Przemyślu. Celem PTE było otoczenie opieką
wychodźców kontynentalnych i zamorskich. Towarzystwo prowadziło działalność
informacyjną skierowaną do wychodźców34. Wyraźnego zainteresowania działalnością PTE na łamach „Naprzodu” nie ma, aczkolwiek wzmianki pojawiały się. Brak
jednak teoretycznych dywagacji na temat funkcjonowania PTE, chociaż pragmatyczne zainteresowanie tą organizacją istniało stale. „Naprzód” i inne pisma wychodzące
w Galicji nie zdradzały zainteresowania całokształtem działalności Towarzystwa, ale
podchodziły do niego czysto praktycznie z zatroskaniem o uświadamianie wyjeżdżających. Dziennik zwracał uwagę na niedostatki w codziennej pracy Towarzystwa
związane z brakiem wykwalifikowanych urzędników zajmujących się z jego ramienia emigrantami35.
„Naprzód” adresował swoje publicystyczne dywagacje do politycznych adwersarzy, którzy odmiennie patrzyli na problemy emigracyjne. Przedmiotem krytyki stał
się np. Kościół, a zwłaszcza duchowieństwo zakonne i świeckie, które w ślad za
emigrantami ruszyło na Zachód36. Rola księży wzrastała, ponieważ emigrujący ludzie byli w większości wyznania katolickiego. Kościół wiedział, że nie da się przeciwdziałać emigracji zarobkowej, dlatego przyjął dwie zasady: ostrzegania ludności
przed niejednokrotnie zgubnymi skutkami wychodźstwa oraz zapewnienia emigrantom opieki duszpasterskiej na obczyźnie. Miały temu służyć wyjazdy zakonników do
poszczególnych skupisk emigracyjnych. Zachęcano kapłanów, aby w czasie wakacji
30 APKr, DPKr, sygn. 176, L. II. 25146.
31 APKr, DPKr, sygn. 180, L: 7750/pr.
32 APKr, DPKr 180, II. 357/1.
33 APKr, DPKr 125, s. 1515–1516.
34 Co to jest PTE i dlaczego je popierać należy? Kraków 1913, s. 5–20.
35 O dolę wychodźców, „Naprzód”, R. XXI: 10 IV 1912, nr 81, s. 2.
Emigracja a probostwa, „Naprzód”, R. IX: 20 IV 1900, nr 19, s. 2, por. Zakonnice hyenami emigracyjnymi, „Naprzód”, R. XVIII: 12 I 1909, nr 12, s. 2.
36 128 Bernadeta Chlebicka
wyjeżdżali do pracy wśród Polaków na obczyźnie37. W 1908 r. na Zjeździe Księży
Dziekanów podjęto uchwałę, na mocy której każdego roku jedna składka miała być
przeznaczona dla udających się latem za granicę udzielać nauk38. Nie wszyscy duchowni byli metodycznie przygotowani do pracy w warunkach emigracyjnych39.
Mieszkańcy Galicji udawali się na emigrację, przede wszystkim, żeby godziwie
zarobić, spłacić długi i dokupić ziemi, ale łączyło się to z wielkimi ofiarami. Tereny
zasiedlane przez emigrantów polskich dalekie były od wymarzonego Eldorado40.
Wielu spotkało rozczarowanie. Ciężkie położenie na obcej ziemi zaostrzał brak znajomości języka41. Dylematy emigracyjne wstrząsały także życiem prywatnym.
Pragnienie dostatniego życia było ogromne. Młode dziewczyny chciały uciec
przed rodzimą nędzą. Uważały, że po przekroczeniu granicy przedostaną się do wymarzonego dobrobytu. Często rzeczywistość była okrutna. Zdarzały się przypadki,
że były wywożone do domów publicznych i zmuszane do uprawiania nierządu42. Los
robotnic nie był całkiem obojętny władzom państwowym. Podjęto próby zorganizowania nad nimi opieki. Krakowski „Czas” informował np. swoich czytelników, że
4 maja 1910 r. na łamach „Wiener Zeitung” została ogłoszona umowa międzynarodowa w sprawie zwalczania handlu dziewczętami43. Bodźcem, który zobowiązywał
rząd do zwrócenia uwagi na problem handlu żywym towarem, były zeznania kobiet powracających do kraju. Wnosiły skargi na nieuczciwe propozycje i niemoralne
postępowanie pracowników „Arbeitercentrale”44, urzędu który był instytucją odpowiedzialną za dostarczanie niemieckim pracodawcom cudzoziemskich robotników
rolnych i przemysłowych.
Problemem była także rozwiązłość seksualna. Odosobnienie rozluźniało więzy
małżeńskie45. Pozbawiało także młodych ludzi nadzoru ze strony rodziny. Celem
Polaków emigrujących do obcego kraju była chęć zapewnienia sobie dostatniego życia. Ta konsumpcyjna filozofia prowadziła nieraz do przestępczości. W Ameryce przebywali np. fałszywi adwokaci i notariusze pochodzący z ziem polskich, którzy żyli
z oszukiwania innych. Wspominał o tym list do Konsystorza Książęco-Biskupiego
w Krakowie z 19 maja 1913 roku46. „Naprzód” informował o sytuacjach, w których
37 Rozporządzenie w sprawie wychodźstwa, „Notificationes”, R. 1910, s. 122.
38 Instrukcja w sprawie wychodźstwa, „Notificationes”, R. 1908, s. 51.
Archiwum Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego w Krakowie, rkps, sygn. 1178
z wieku XIX–XX zawierający tekst pt. Misje Polskie w Ameryce Północnej i Południowej w latach 1849–
1920, s. 241.
39 40 Biblioteka Kórnicka PAN, rkps, sygn. 11140, W. Narożyński, Przyczynki…, s. 12.
41 Biblioteka PAN i PAU w Krakowie, rkps, sygn. 5002, Materiały…, bs.
42 Wychodźstwo ludowe z Królestwa do Ameryki, „Naprzód”, R. IX: 5 IV 1900, nr 5, s. 6.
43 Zwalczanie handlu dziewczętami, „Czas”, R. LXVI: 20 II 1913, nr 84, s. 1.
44 Pruskie ajencje a żywy towar, „Czas”, R. LXVII: 4 III 1914, nr 64, s. 3.
45 Na Saksy, „Naprzód”, R. IX: 15 II 1901, nr 45, s. 4.
Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie, Teka: Wychodźstwo; Do Przewielebnego Konsystorza
Książęco-Biskupiego w Krakowie, s. 1–2.
46 „Emigracja czy ucieczka” – dylemat krakowskiego „Naprzodu” (1892–1918)
129
emigrantów z Galicji oszukiwali bankierzy-rodacy47. Korespondenci „Naprzodu”
w ciemnych barwach ukazywali pobyt Polaków w krajach emigracyjnych. Pisali
o rozczarowaniach, jakie spotkało tych, którzy sądzili, że jadą do „kraju mlekiem
i miodem płynącego”. Na obcej ziemi pozostawieni byli sami sobie. Ciężkie położenie pogarszał brak znajomości języka oraz pieniędzy. Pracodawcy dopuszczali się
bezwzględnego wyzysku emigrantów. Wielu z nich nie mogąc znieść ucisku podejmowało decyzję powrotu do ojczyzny48.
Wychodźstwo było nie tylko dylematem „Naprzodu”, lecz również innych organów prasowych, np. „Czasu”, „Nowej Reformy”, i innych opcji politycznych, a nawet organów władzy w Galicji. Analizując stosunek urzędów galicyjskich do wychodźstwa można stwierdzić, że dostrzegano w nim poważny problem społeczno-gospodarczy i kulturowy. Celem administracji rządowej nie było całkowite powstrzymanie wychodźstwa, lecz uprzedzenie i pouczenie ludzi, że nigdzie nie czeka się na
nich z otwartymi ramionami. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydawało okólniki
i reskrypty zawierające regulacje prawne w zakresie wychodźstwa49. Ukazywały
się informacje dotyczące warunków w poszczególnych krajach emigracyjnych.
Wychodźcy wyjeżdżający do obcego kraju nie znali bowiem języka, panujących tam
stosunków, nie czytali gazet, czasem w ogóle nie umieli czytać i pisać. Jedynym
dla nich źródłem informacji był przekaz ustny ze strony krewnych, sąsiadów lub
agentów. Możemy wysnuć wniosek, iż emigranci nic nie wiedzieli o zakulisowych
poczynaniach władz. Okólniki i rozporządzenia do nich nie docierały50. Na łamach
„Naprzodu” podkreślano, że czynnikiem pomagającym ludziom w przełamywaniu
barier powinny być władze państwowe i lokalne. Emigranci nie potrafili pokonać
własnymi siłami piętrzących się trudności; potrzebowali pomocy51. W „Naprzodzie”
poddano krytycznej analizie zarządzenia państwowe w tej sprawie. Zdaniem redakcji
powinny one były być bardziej przejrzyste i zrozumiałe dla opuszczającej ojczyznę
ludności. Gazeta nie szczędziła słów krytyki pod adresem lokalnych urzędników,
którzy w zależności od starostwa różnie interpretowali obowiązujące przepisy52.
Socjaldemokratyczny „Naprzód” postrzegał emigrację pesymistycznie i krytykował ją jako doraźny i prowizoryczny sposób zapobiegania bezrobociu i nędzy.
Jednocześnie uważał uwarunkowania społeczno-gospodarcze za czynnik zniewalający wręcz chłopów i ubogich mieszkańców miast do wychodźstwa. Dla „Naprzodu”
emigracja była ucieczką przed nędzą i uszczerbkiem demograficznym. Redakcja krytykowała zarówno emigrację sezonową, jak i stałą, słusznie rozumując, że wyjazdy
ludności Galicji powodowały negatywne konsekwencje społeczne oraz przyczyniały
47 O dolę wychodźców…, s. 2.
48 Rzeź robotników polskich w Ameryce, „Naprzód”, R. VII: 17 III 1898, nr 11, s. 3.
49 BJ, Materiały…, s. 34, 47.
50 APKr, DPKr, sygn. 124, s. 151.
Pomoc dla wychodźców, „Naprzód”, R. XXIII, 25 III 1914, nr 69, s. 2; por. Emigracyjne szykany,
„Naprzód”, R. XXIII, 22 II 1914, nr 43, s. 3.
51 52 Emigracyjne szykany…, s. 3.
130 Bernadeta Chlebicka
się do zubożenia kraju i demoralizacji młodych ludzi. W latach 1902–1907 problematyka emigracyjna na łamach „Naprzodu” znalazła się jakby na drugim planie.
Wydaje się, że miało to związek z burzliwymi wydarzeniami społeczno-politycznymi, jakie rozgrywały się wtedy w Galicji (zaostrzenie stosunków polsko-ukraińskich,
wielkie strajki rolne na wsi wschodniogalicyjskiej, walka o reformę ordynacji wyborczej do Sejmu Krajowego). Niewątpliwie duży wpływ miały też echa rewolucji
1905 r., do jakiej doszło na terenie Królestwa Polskiego.
W programach endeckich natomiast ucieczka ta miała inną perspektywę.
Uważano, że Polacy staną się w nowych środowiskach „solą ziemi”, zdobędą chleb
i zachowają tożsamość narodową. W emigrantach z ziem polskich upatrywano czynnik wzbogacający inne społeczeństwa pod względem ekonomicznym i kulturowym.
Wiele krajów osiągnęło dobrobyt przy pomocy taniej siły roboczej z ziem polskich.
Miliarder amerykański Andrew Carnegie dostrzegł tę pozytywną stronę emigracji
już w 1905 r. Powiedział np.: „My wysysamy europejskim krajom najlepszą krew;
każdy robotnik z Europy wzbogaca nasz kraj; niechże Europa troszczy się o tę sprawę; my nie mamy powodu troszczyć się o to”53.
Emigracja zarobkowa jest problemem wielowymiarowym, znajdującym odbicie w różnorakich kategoriach źródeł, głównie w prasie różnych opcji politycznych.
W dobie obecnej istnieje szczególna potrzeba i możliwość wprowadzenia jej na
nowo na wokandę historycznych badań naukowych ze względu na nasilające się
procesy migracyjne i globalizacyjne w Europie.
Emigration or escape? Dilemmas Posed by Krakow’s “Naprzod” (1892–1918)
Abstract
Economic emigration is an issue which has never invalidated either in historiography or
in life. The problem perturbed the Polish society towards the end of the period of partitions.
Individual political parties expressed their opinions on economic emigration in the columns
of their journals, often in opposition to each other. One of the most characteristic periodicals
was “Naprzód”, the Left journal. The article aimed at presenting the problem of emigration as
shown in Krakow’s journal columns. The issue was analyzed on the basis of the “Naprzód”
journalism, some other magazines journalism and particular manuscripts angled towards the
Polish emigrants who suffered the same fate in a new environment of economically advanced
countries of Western Europe and the USA, faced prejudicial legal status, unfair treatment and
dishonesty of emigration agents. The problem was shown as a paradigm that favours social
and political views of Krakow’s “Naprzód” but notes the differences in relation to other
viewpoints and attitudes towards the matter. As the economic emigration is increasing and
taking on a new profile, the historians feel obliged to cover different aspects of its history.
53 Wędrówki polskiego ludu, „Czas”, R. LXII: 15 IV 1910, nr 169, s. 1.
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Mariusz Majewski
Rozbudowa i dyslokacja
wytwórni silników lotniczych
w Polsce (1935–1939)*
Spośród wszystkich wytwórni zaliczanych do przemysłu lotniczego najwięcej problemów nastręczała władzom wojskowym produkcja silników lotniczych.
Zauważalny postęp w tej dziedzinie można odnotować dopiero po opracowaniu
w Sztabie Głównym, a następnie wdrożeniu założeń tzw. Trzyletniego Planu
Rozbudowy Lotnictwa (1933–1936). Bezpośrednią przyczyną podjętych prac koncepcyjnych były drastyczne różnice w wyposażeniu sił powietrznych Polski, ZSRR
i Niemiec. W referacie porównującym stany uzbrojenia lotnictwa wojskowego,
a opracowanym przez Samodzielne Referaty Wschód i Zachód Oddziału II SG, oceniano możliwości III Rzeszy na poziomie 1190 samolotów (liniowych – 300, myśliwskich – 50, bombowych – 100, morskich – 40 i 700 nierozpoznanych). Potencjały sił
zbrojnych ZSSR szacowano łącznie na 2768 samolotów (liniowe – 886, szturmowe
– 155, bombowych – 623, morskich – 300 i niewyjaśnione 252). Przy zauważalnych
kontrastach zasadne było natychmiastowe wdrożenie wieloletniego planu rozbudowy lotnictwa w Polsce, której skromne możliwości pozwalały przeciwstawić nieprzyjaciołom zaledwie 350 samolotów (198 obserwacyjnych, 134 myśliwskich i 18
bombowych)1.
W trakcie trzech konferencji w listopadzie 1932 r., z udziałem I wiceministra spraw wojskowych gen. Kazimierza Fabrycego i jego zastępcy gen. Tadeusza
Kasprzyckiego, II wiceministra gen. Felicjana Sławoja-Składkowskiego, szefa Sztabu
* Niniejszy stanowi trzecią i ostatnią próbę omówienia produkcji silników lotniczych w okresie międzywojnia w Polsce. Zob. M. Majewski, Początki produkcji silników lotniczych w II Rzeczypospolitej
(1921–1926), Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis 17, Studia Historica II, Kraków 2003
i Druga próba uruchomienia produkcji silników lotniczych – Polskie Zakłady Škody (1926–1935), Annales
Academiae Paedagogicae Cracoviensis 28, Studia Historica IV, Kraków 2005.
1 A.W., Polityka Lotnicza – Europejskie zbrojenia powietrzne w 1934, „Przegląd Lotniczy” 1935, nr 1,
s. 44–47; W. Koziarczyk, Wehrmacht 1933–1939, Warszawa 1971, s. 361–362; CAW, Oddz. I SG, sygn.
I 303.3.776, Referat w sprawie finansowania Trzyletniego Planu Rozbudowy Lotnictwa z 7 marca 1933 r.
L.127/mob/33.
132 Mariusz Majewski
Głównego gen. Janusza Gąsiorowskiego, szefa Oddziału I Sztabu Głównego gen.
Józefa Kordiana Zamorskiego oraz dowódcy lotnictwa płk. Ludomiła Rayskiego,
podjęto decyzje zmierzające do pokrycia braków wyposażenia jednostek, stworzenia
częściowej rezerwy strategicznej, dalszego przyrostu plutonów lotnictwa towarzyszącego do 40 oraz do 12 dyonów myśliwskich. Rozbudowę eskadr lotnictwa liniowego i bombowego wstrzymano, pozostawiając je na dotychczasowym poziomie do
czasu opracowania nowych konstrukcji2. Przyjęte w trakcie konferencji innowacje
polegały na wprowadzeniu kardynalnej zasady, że dla poszczególnych rodzajów
lotnictwa (liniowego, myśliwskiego, bombowego i towarzyszącego) władze wojskowe będą posiadać jeden zasadniczy typ, będący w eksploatacji, a oprócz tego
inny płatowiec, wchodzący na wyposażenie jako przyszły – zastępczy. Plan trzyletni
wprowadzał zasadę harmonizacji. W praktyce oznaczała ona, iż wysokość zapasów
i zdolności produkcji przemysłu powinny koncentrować się na rozbudowie przemysłu lotniczego, a nie magazynowaniu sprzętu. W dalszej części listopadowych konferencji zadecydowano o przyjęciu programu budowy następujących prototypów:
liniowego – o dużej szybkości, całkowicie metalowego (PZL-23 „Karaś”), myśliwskiego – ewentualnie wieloosobowego, uzbrojonego w armatki (PZL-38 „Wilk”
i PZL-39 <LWS-4>) oraz średniego bombowca (PZL-37 „Łoś”). Wraz z nowo planowanymi prototypami płatowców rozważano także kwestie ich wyposażenia w jednostki napędowe. Zagadnienie to wymagało znacznie więcej rozwagi, gdyż kwestie
projektowe płatowców i ich założenia taktyczne musiały uwzględniać dostęp do silników już posiadanych, sprawdzonych w użytkowaniu, a także możliwych do wdrożenia w produkcji seryjnej, gdyż z powodu opóźnień technologicznych państwa polskiego to ostatnie wcale nie było tak oczywiste. Wobec braku własnych opracowań
jednostek napędowych wielkiej mocy można było polegać tylko na zakupionej za
pośrednictwem francuskiej wytwórni Gnôme-Rhône (przedstawiciel na Europę) wieloletniej licencji angielskiej firmy Bristol Aircraft Ltd. Twórcy Trzyletniego Planu
Rozbudowy Lotnictwa uczynili w tej kwestii zasadniczy wyłom polegający na wprowadzeniu zasady, iż lotnictwo będzie dysponowało jednostką napędową znajdującą
się w bieżącym użytkowaniu, a także planowaną w przyszłości do wprowadzenia.
Uznano jednocześnie, że tworzenie dużych rezerw silników (według norm zużycia
w okresie wojny na jeden płatowiec przewidywano 2,75 silnika) przekracza możliwości budżetowe i jest szkodliwe z punktu widzenia dalszego rozwoju sił powietrznych.
Problem ten rozwiązano poprzez częściowe stworzenie rezerwy strategicznej oraz
rozbudowę wytwórni silników, które oprócz zwiększenia mocy wytwórczych miały
także przygotować zapasy surowców. Łączne koszty zakupu, w latach 1933–1936,
1277 silników lotniczych przewidywanych do rozbudowy lotnictwa wojskowego wynieść miały 76,639 mln zł. W wydatkach tych nie uwzględniono jednak kosztów prac
Warto zwrócić uwagę, że decyzje wypracowane jesienią 1932 r., ostatecznie zostały zatwierdzone przez
szefa Sztabu Głównego 7 marca 1933 r. (sygn. pisma Oddziału ISG 127/mob/33), a następnie potwierdzone rozporządzeniem ministra spraw wojskowych 24 marca 1933 r. nr 315/ 34 SAI. Treści planu trzyletniego przedstawił E. Malak, Prototypy samolotów bojowych. Polska 1936–1939, Wrocław 1990, s. 12–13;
tegoż autora, Samoloty bojowe i zakłady lotnicze. Polska 1933–1935, Wrocław 1990, s. 70–76 i dalej.
2 Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 133
nad wdrożeniem własnych prototypów silników, bowiem cześć prototypów PZL-38
„Wilk” i PZL-39 (LWS-4) planowano wyposażyć w rzędowe jednostki napędowe,
chłodzone powietrzem, o mocy od 420 do 500 KM. Możliwości zakupienia licencji na ten typ silnika w owym czasie jeszcze nie było, w konsekwencji rozpoczęto
wieloletni proces opracowania konstruktorskiego. Odmiennie zaplanowano proces
unowocześnienia samolotów towarzyszących Lublin R-XIII F poprzez zwiększenie
mocy silników do 300 KM (G-1620 „Mors” I). Przyjęte przez najwyższe władze
wojskowe rozwiązania powodowały jeszcze inne konsekwencje – zainicjowanie bezpośredniej współpracy pomiędzy Biurami Konstruktorskimi Państwowych Zakładów
Lotniczych oraz angielskiego licencjodawcy. Z punktu widzenia interesów władz
wojskowych pośrednictwo Škody nie dawało rękojmi owej koordynacji działań,
a także zainicjowania w szybkim tempie prac konstruktorskich prowadząc jedynie
do niepotrzebnego zwiększenia kosztów3.
Istota nowatorskich założeń planu trzyletniego polegała przede wszystkim na
konstatacji, że przewaga nieprzyjaciół doprowadzi do konieczności korzystania
z lotnisk polowych, dlatego opowiedziano się za projektowaniem sprzętu odpornego na czynniki atmosferyczne, a więc wykonanego z aluminium. Dla wykonania
takich założeń postulowano: przeniesienie walcowni metali kolorowych z Dziedzic
w głąb państwa, uruchomienie nowej kuźni i odlewni aluminium, stalowni oraz huty.
Nie należy dopatrywać się w tych ostatnich kwestiach definitywnie podjętych działań inwestycyjnych, gdyż podobne rezolucje były zgłaszane już w 1924 r. przez
ówczesnego dowódcę lotnictwa gen. Lévêque’a, a później wielekroć powtarzane
przez płk. Ludomiła Rayskiego. Zarówno budowa samolotów o konstrukcji aluminiowej, jak i postulowana rozbudowa hutnictwa metali nieżelaznych, były trafne
i racjonalnie przewidywały potrzeby lotnictwa w okresie najbliższych dziesięcioleWyeliminowanie wpływów koncernu Škody z przemysłu zbrojeniowego w Polsce miało kontekst
polityczny. Podpisanie 26 stycznia 1934 r. polsko-niemieckiego paktu o nieagresji doprowadziło do
ostatecznego zbliżenia politycznego, a następnie militarnego Moskwy i Pragi. Dla kreatorów czechosłowackiej polityki zagranicznej duże znaczenie miało również fiasko planu wschodniego Jeana Barthu.
W konsekwencji podpisano 2 maja 1935 r. francusko-radziecki układ o wzajemnej pomocy, a następnie
16 maja 1935 r. czechosłowacko-radziecki. Wobec istniejących napięć polsko-czechosłowackich niewielkie znaczenie miały pretensje rządu w Warszawie na postępowanie z mniejszością polską oraz
prawie jednoczesne uznanie persona non grata konsula w Ostrawie. Leon Malhomme objął konsulat
w Morawskiej Ostrawie w lutym 1934. Nigdy nie uzyskał od władz czechosłowackich exequatur. Przez
cały okres pobytu w Morawskiej Ostrawie krytykowany był przede wszystkim za mieszania się w wewnętrzne sprawy Czechosłowacji oraz utrudnianie porozumienia pomiędzy Warszawą a Pragą. Ostatecznie
został odwołany z placówki w maju 1935 r. Następca – Aleksander Klotz – objął placówkę na przełomie
maja i czerwca 1935 roku. 18 października 1935 r. prezydent Czechosłowacji na wniosek Rady Ministrów
cofnął mu exequatur. Reakcją władz polskich było cofnięcie exequatur dwóm konsulom czechosłowackim (dr Artur Maixner z Krakowa oraz dr Jaromír Doležal w Poznaniu) w Polsce z dniem 18 października.
Szerzej o tym: J. Kozeński, Czechosłowacja w polskiej polityce zagranicznej w latach 1932–1938, Poznań
1964; Podnikowy Archiw Škody (PAŠ) Pilzno, Škodalot, sygn. 5003. Sprawozdanie zarządu Polskiego
Towarzystwa Zakładów Škody za 1935 r., PAŠ, Pilzno Škodapol, sygn. 5015. Pismo zarządu PZŠ do szefa
Departamentu Lotnictwa MSWojsk. z 12 kwietnia 1934 r. s. 6; AAN, Oddz. II SG, sygn. 616/98 k.637.
Pismo Poselstwa Polskiego w Pradze Attache Wojskowy do szefa Oddz. II Sztabu Głównego z 17 września 1931 r. L. 494/31; Pismo Poselstwa RP Attachat do szefa Oddz. II SG z 14 lutego 1935 r. L.53/tj./35;
sygn. 616/237 Streszczenie exposé Edwarda Beneša z 5 listopada 1935 r.
3 134 Mariusz Majewski
ci. Wypracowane decyzje w sprawie rozbudowy sił powietrznych zależały przede
wszystkim od środków finansowych przyznanych na ten cel. Dlatego też dowódca
lotnictwa wstępnie wyraził zgodę na realizację planu, pod warunkiem przydzielenia
co najmniej takich samych środków budżetowych, jak w roku budżetowym 1932/33,
tj. 70,5 mln zł. Wybiegając nieco w przyszłość należy stwierdzić, iż funduszy
w żądanej wysokości płk L. Rayski nie otrzymał (tab. 1). Przyjęte przez kierownictwo Ministerstwa Spraw Wojskowych plany modernizacji i rozbudowy lotnictwa
były równocześnie kierunkami dalszych prac konstruktorskich w PZL4.
Rok
budżetowy
Budżet
normalny
w tys. zł
Budżet
mobilizacyjny
w tys. zł
Kredyty
dodatkowe
w tys. zł
1933/34
44 156 448
15 541 940
1934/35
45 230 592
15 050 000
3 315 519
63 708 388
1935/36
28 571 476
12 962 700
20 000 0001
61 534 1762
–
Łącznie
w tys. zł
59 708 388
Tabela 1. Zestawienie wydatków budżetowych departamentu lotnictwa
za lata 1933–1936
1 W tym 9 mln zł na wykupienie udziałów Polskich Zakładów Škody.
Z kredytu francuskiego 2 mln fr. oraz 1,365 mln zł. Niemożliwe jest dziś autorytatywne i jednoznaczne stwierdzenie, o jakim kredycie pisał szef Oddziału I SG.
Z istniejących możliwości mogła to być czwarta transza niewykorzystanego
kredytu rządu Francji z 8 maja 1924 r. O restytucję 100 mln fr. zabiegał I wiceminister spraw wojskowych w Ministerstwie Skarbu już w 1930 r. Ignacy
Matuszewski w piśmie skierowanym do szefa Administracji Armii nie wyraził
jednak zgody na zabezpieczenie kredytu z wpływów dyrekcji lasów państwowych
w Toruniu i Bydgoszczy.
2 Źródło: CAW, Oddz. I SG sygn. I 303.3.776. Zestawienie budżetów Aeronautyki
w ramach Trzyletniego Planu Rozbudowy Lotnictwa z kwietnia 1936 r.
Ukończenie Trzyletniego Planu Rozbudowy Lotnictwa 31 marca 1936 r. doprowadziło jedynie do częściowego zmniejszenia dystansu w stosunku do ZSSR
i III Rzeszy, na domiar złego państwa te inicjując dalszy wyścig zbrojeń wymuszały kolejne działania polskich władz wojskowych. Do ostatecznego zatwierdzenia planów rozbudowy lotnictwa doszło w trakcie posiedzenia Komitetu do Spraw
Sprzętu i Uzbrojenia 13 października 1936 r. Zatwierdzony w trakcie obrad plan
płk. Jana Jagmina-Sadowskiego przewidywał zwiększenie liczby płatowców do poziomu 688 sztuk w początkach 1942 r. Część eskadr przeznaczono do współpracy
z armią lądową: 18 towarzyszących, 4 liniowe, 5 myśliwskich oraz 3 plutony łącznikowe. W skład lotnictwa samodzielnego miało wejść 21 eskadr bombardujących
Pełne omówienie efektów Trzyletniego Planu Rozbudowy Lotnictwa przyniosły prace: E. Malaka,
Samoloty bojowe i zakłady lotnicze. Polska 1933–1935, Wrocław 1990 oraz Prototypy samolotów bojowych. Polska 1936–1939, Wrocław 1990; CAW Oddz. I SG, sygn. I 303.3.776, Referat z 7 marca 1933,
s. 1–3; CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.776, Referat szefa Oddz. I SG – lotnictwo po pierwszym okresie
rozbudowy z 16 kwietnia 1934. Wkładka do L. 719/mob/34.
4 Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 135
oraz 10 dywizjonów pościgowych, których organizację przewidywano w formie
2 brygad o mieszanym składzie. Warte podkreślenia jest, iż władze wojskowe nie
faworyzowały rozbudowy poszczególnych rodzajów lotnictwa i co za tym idzie,
koncepcji ich użycia, gdyż ilość płatowców w poszczególnych eskadrach kształtowała się na podobnym poziomie: 126 samolotów towarzyszących, 140 liniowych,
165 myśliwskich, 147 bombardujących i 110 pościgowych5.
Na posiedzeniu KSUS 13 października 1936 r. zatwierdzono wytyczne dla prób
i studiów nad płatowcami, które albo już w tym czasie były opracowane, lub też
podjęcie takich prac miało nastąpić w niedalekiej przyszłości. Zatwierdzone przez
KSUS wytyczne dla samolotu obserwacyjno-łącznikowego (RWD-14 „Czapla”
i LWS-3 „Mewa”) nakazywały wyposażenie w radiostację i sprzęt fotograficzny,
dużą zwrotność umożliwiającą manewrowanie, uzbrojenie pozwalające na prowadzenie walki przez obserwatora, rozpiętość szybkości (lądowania 70 km/h – poziomą 300 km/h), wyposażenie w silnik dający maksimum mocy na wysokości
1500–2000 m, czas lotu został określony na 3,5 h. Samolot dalekiego rozpoznania (PZL-46 „Sum”), planowano wyekwipować w sprzęt fotograficzny, radiostację,
uzbrojenie umożliwiające prowadzenie walki obronnej, wyrzutniki bombowe, duży
zasięg, prędkość 400 km/h, silnik dający maksimum mocy na dużych wysokościach,
wykonywanie bombardowania dziennego – do 700 kg. Płatowce myśliwskie (PZL-39
i PZL-45 „Sokół”), charakteryzować się miały silnym uzbrojeniem zaczepnym,
bardzo dużą zwrotnością, prędkością powyżej 375 km/h, czasem lotu na małych
wysokościach sięgającym 2 godzin oraz wyposażeniem w radiostację. Samoloty
pościgowo-liniowe (PZL-38 „Wilk” i PZL-48 „Lampart”) cechować miało bardzo
silne uzbrojenie zaczepne i obronne – w broń możliwie dużego kalibru, szybkość
maksymalna ponad 400 km/h, sprzęt radiowy do łączności pomiędzy płatowcami
i ośrodkiem dowodzenia na ziemi, zasięg 1200 km, silniki dające maksimum mocy
na pułapie do 10 000 m, urządzenia do automatycznego fotografowania, wzmocnioną konstrukcję oraz możliwość wykonywania bombardowania z lotu nurkowego
(ładunek do 300 kg). Cechy płatowca bombardującego (PZL-37 „Łoś” i PZL-49
„Miś”) przedstawiono w sposób następujący: duża nośność do 2000 kg, załoga 4 osoby,
silne uzbrojenie umożliwiające prowadzenie walki ogniowej w szyku obronnym, wyposażenie w sprzęt łączności pomiędzy samolotem i ośrodkiem dowodzenia na ziemi
oraz ewentualnie do ślepego lądowania, duża szybkość do wykorzystania zaskoczeZakończenie 3-letniego planu rozwoju lotnictwa nie wpłynęło na zahamowanie rozwoju sił powietrznych, ponieważ właściwością przemysłu lotniczego jest to, że decyzje podjęte w MSWojsk. w listopadzie
1932 r. zaczęły być realizowane właśnie po upływie 3 lat. Oznacza to, że prace zainicjowane przez
Komitet do Spraw Sprzętu i Uzbrojenia w październiku 1936 r., stanowiły swoistą kontynuację działań
podjętych w 1932 r. Nie negując wartości i znaczenia decyzji KSUS należy zauważyć, że o ile możliwe
były jeszcze wówczas pewne korekty i przesunięcia środków finansowych na prace konstrukcyjne, to i tak
niemożliwa była natychmiastowa i efektywna poprawa stanu wyposażenia lotnictwa myśliwskiego i pościgowego. Porównaj także: E. Kozłowski, Wojsko Polskie 1936–1939. Próby modernizacji i rozbudowy,
Warszawa 1964, s. 232–233, 257–261; CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.662. Program rozwoju i przezbrojenia lotnictwa w ciągu trzech lat z 21 listopada 1935 Sz. Gł. O. I SG. L.1611/Mob/35, CAW, Oddz. I SG,
sygn. I 303.3.700. Realizacja uchwał KSUS z 13 października 1936 r. załącznik nr 4. Program rozbudowy
lotnictwa. Ibidem, Lotnictwo według uchwał KSUS z 13 października 1936. Załącznik nr 1 i 2.
5 136 Mariusz Majewski
nia. Przedstawione na KSUS założenia obowiązywać miały, jak to już podkreślono,
w przyszłości i charakterystyczne jest, że w pracach tych nie chodziło o wytyczne,
które dokładnie analizowałyby potrzeby lotnictwa, raczej wydaje się, że chodziło
o sformułowanie cech pożądanych w trakcie projektowania płatowców 6.
Ponad rok po zakończeniu XVI posiedzenia KSUS, dowódca lotnictwa przedstawił uzupełnienie planu rozbudowy lotnictwa, obejmujące lata 1938–1942. Trzeba
podkreślić, że pierwotne decyzje z 13 października 1936 r. miały być realizowane
do roku 1941. Przesunięcie terminu realizacji planu czteroletniego na okres pięciu
lat miało związek z trudnościami budżetowymi państwa, które nie posiadając dostatecznie dużych środków finansowych, musiało ograniczać w tym względzie swe
zamiary. Realizacja zamierzeń z 23 października 1937 r. została podzielona na okresy roczne 1937/1938, 1938/1939, 1939/1940, 1940/1941, 1941/1942. W czasie od
1 kwietnia 1937 do 31 marca 1938 r. dowódca lotnictwa widział potrzebę zamówienia
50 samolotów PZL-23 „Karaś”, 51 PZL-38 „Wilk”, 62 PZL-37 „Łoś”, 104 towarzyszących RWD-14, 110 szkolnych RWD-8, oraz przeprowadzenie dalszych studiów
nad prototypami „Wilka”, „Łosia”, jednostkami napędowymi G-1620 bis, „Foka”
i armatką 20–25 mm7.
Kolejnym załącznikiem do planu budżetowego z 23 października 1937 r. był
preliminarz wydatków na silniki lotnicze. Zamierzenia budżetowe w dziale silników
lotniczych miały być realizowane przez PZL Wytwórnie Silników Nr I i II, natomiast
Wytwórnia Maszyn Precyzyjnych Avia miała wytwarzać jednostki przeznaczone dla
lotnictwa obserwacyjnego. Rozważono tam uruchomienie wytwórczości silników
licencyjnych Hispano-Suiza lub G-1620bis. W zestawieniu budżetowym nie został
uwidoczniony zakup licencji Gnôme-Rhône, co sugerować może, że z opcji tej,
o którą zabiegał gen. Rayski, zrezygnowano. Największe środki finansowe chciano przeznaczyć na zakup silników dla lotnictwa bombardującego oraz rozpoznawczego, odpowiednio – 47,8 mln zł i 43,1 mln zł. Natomiast stosunkowo niewielkie
środki przekazano na fabrykację jednostek napędowych dla lotnictwa myśliwskiego
– 27 mln i liniowego – 30 mln. Niewielkie koszty pozyskania tych ostatnich były
związane z próbami udoskonalenia rodzimego silnika „Foka”. W przypadku zakupu
zagranicznych jednostek napędowych dla lotnictwa liniowego, koszty te prawdopodobnie wzrosłyby. Symptomatyczne jest również to, że w przedstawionym planie
budżetowym przewidywano wyposażenie lotnictwa myśliwskiego jedynie w silniki
Bristol-Mercury VIII 820–840 KM, co oznaczać mogło, że nowo planowane samoNależy podkreślić, że metody wykorzystania lotnictwa bombardującego, a także budowa płatowców,
były pilnie studiowane nie tylko przez teoretyków doktryn wojskowych, ale także menadżerów i konstruktorów. Można domniemywać, że zarówno koncepcje francuskie, włoskie, jak niemieckie, choć miały
wielu zwolenników, nie były jedynymi dominującymi. Szerzej C. Rougeron, Lotnictwo bombardujące,
Warszawa 1939 s. 199–205; L. Wyszczelski, Poglądy na wojnę i walkę zbrojną w polskiej myśli wojskowej lat 1918–1939, Warszawa 1985 s. 167–180; E. Malak, Prototypy samolotów bojowych. Polska
1936–1939, Wrocław 1990 s. 22–83; CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.700. Wytyczne dla prób i studiów
nad nowymi typami samolotów w poszczególnych rodzajach lotnictwa. Załącznik nr 4, s. 3–5.
6 CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.777. Plan rozbudowy lotnictwa w myśl uchwały KSUS z 23 października 1937, L.393/mob/37/Lot., Preliminarz wydatków lotnictwa w roku budżetowym 1937/1938.
7 Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 137
loty nie dysponowałyby należytą mocą. Łączne koszty zamówienia 2795 jednostek
napędowych dla płatowców wynieść miały 159 mln zł. Różnice w liczbie przewidzianych do zakupu samolotów i silników należy tłumaczyć nie tylko utrzymaniem
koniecznych stanów zapasów, ale także tym, że część płatowców liniowych, bombardujących, miała posiadać dwie jednostki napędowe, jak również czas użytkowania płatowca i silnika był przy ówczesnym poziomie techniki odmienny8.
Państwowe Zakłady Lotnicze Wytwórnia Silników Nr 1
Dynamiczny rozwój Państwowych Zakładów Lotniczych na warszawskim
Okęciu wzmógł dążenia władz wojskowych do podporządkowania sobie tych przedsiębiorstw prywatnych, które miały podstawowe znaczenie dla funkcjonowania
całego przemysłu lotniczego. Jeśli nadmienić, iż korzyści wynikające z przejęcie
prywatnych wytwórni lotniczych – Podlaskiej Wytwórni Samolotów i Zakładów
Mechanicznych Plage i Laśkiewicz, w latach 1932–1935, utwierdziły definitywnie
dążenia etatystyczne władz wojskowych, powodując włączenie do istniejącego systemu zaopatrzenia przemysłu lotniczego Polskich Zakładów Škody. Wytwórnia ta
była bowiem jedynym na terytorium Polski producentem silników lotniczych dużej
mocy. Włączenie zakładów Škody do struktur koncernu PZL zrealizowano w terminie sześciomiesięcznym. Stosunkowo długi okres przemian własnościowych można tłumaczyć tym, że wytwórnia Škody na Okęciu składała się w istocie z trzech
fabryk: silników lotniczych, kabli i urządzeń energetycznych. Władze wojskowe,
przejmując wytwórnię silników, żądały kategorycznie, aby pozostałe zakłady zostały
całkowicie odizolowane. Proces ten w istocie był dość trudny do przeprowadzenia,
gdyż niektóre działy obsługiwały wszystkie fabryki Škody, m.in. wydział kadmowni,
narzędziowni, biura konstrukcyjnego, administracji oraz rachuby. Istotne dla władz
wojskowych było również i to, aby likwidacja PZŠ nastąpiła bez przerywania prac
i jakiegokolwiek uszczerbku dla funkcjonowania wytwórni silników9.
W okresie przejściowym (marzec – wrzesień 1935 r.) kierownictwo wytwórni
silników, formalnie przynależącej do Państwowych Zakładów Lotniczych, powierzono dotychczasowemu dyrektorowi inż. Romanowi Umiastowskiemu. Po zakończeniu prac inwentaryzacyjnych dyrektorem naczelnym został inż. Stanisław Piotrowski, a jego zastępcami: ds. technicznych inż. Aleksander Seńkowski, i administracyjno-handlowych inż. Ryszard Herget. Pozostałe funkcje kierownicze PZL WS
CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.777, Załącznik nr 4 i 5 do pisma Dowództwa Lotnictwa z 19 października 1937, L.393/mob/37. Porównaj także Notatkę płk. Józefa Wiatra do tablicy realizacji budżetu
rezerwy zaopatrzenia 1938/39 L.871/mob/37 (bez daty).
8 PAŠ Pilzno, Škodalot, sygn. 5003. Sprawozdanie zarządu Polskiego Towarzystwa Zakładów Škody za
1935 r.; CAW, Biuro Adm. Armii, sygn. I 300.54.331. Pismo II Wiceministra gen. A. Litwinowicza do
prezesa RA PZL z 21 maja 1935 r., L.0710 WS/IV/1027; L. Rayski, Słowa prawdy o lotnictwie polskim
1919–1939, Londyn 1948, s. 26 i s. 97.
9 138 Mariusz Majewski
sprawowali ci sami inżynierowie, którzy uprzednio pełnili je w PZŠ: Witold Łoziński
– studium, Henryk Poreyko – narzędziownia, Janusz Wiewiórkowski – montaż,
Mieczysław Tomkiewicz – obróbka mechaniczna, Stanisław Szulc – obróbka termiczna, Kazimierz Kamieniobrodzki – hamownia, Władysław Kwiatkowski – odlewnia i kuźnia. Szefem kontroli fabrycznej początkowo był inż. Hubert Krasiński,
a następnie inż. Aleksander Pirowski. Kontrolę wojskową sprawował mjr inż. Henryk
Gizaczyński10.
Wydziałem mającym podstawowe znaczenie dla wytwórni silników było studium
konstruktorskie. Podobnie jak we wszystkich oddziałach Państwowych Zakładów
Lotniczych, tak i w wytwórni silników kierownik studium pełnił jednocześnie funkcję zastępcy dyrektora ds. technicznych. W obrębie studium konstruktorskiego istniały wyspecjalizowane komórki zajmujące się opracowaniem nowych i modyfikacjami silników będących w produkcji. W wyniku celowych działań dyrekcji powołano w 1936 r. nowe zespoły, nadzorowane przez inżynierów: Jana Dworkowskiego,
Włodzimierza Jackowskiego, Jerzego Bełkowskiego, Jana Oderfelda, Włodzimierza
Strzeszewskiego. Podstawowym zadaniem tych konstruktorów było prowadzenie
oraz nadzorowanie prac nad własnymi prototypami jednostek napędowych, co należy zaakcentować, gdyż niedostatek takich wysiłków był jedną z podstawowych
przyczyn rozdźwięków pomiędzy PZŠ a władzami wojskowymi. Drobne elementy
instalacji paliwowych, elektrycznych, gaźnikowych rozwiązywane były przez wyspecjalizowane grupy inżynierskie. Na podstawie odnalezionych materiałów można
jedynie stwierdzić, że jedną z nich kierował dr inż. Jarosław Naleszkiewicz, specjalizujący się w problematyce materiałoznawstwa i obliczeń wytrzymałościowych.
Podstawowe znaczenie dla prawidłowego w przyszłości funkcjonowania wytwórni silników miało wyposażenie parku maszynowego. Występujące tu niedostatki były znaczne, gdyż część urządzeń posiadanych przez Škodę pamiętała jeszcze
czasy niefrasobliwej spółki Frankopol. W rezultacie zamówiono w latach 1935–1936
ponad 300 obrabiarek. Większość maszyn dla PZL WS Nr 1 zakupiono ze środków
Ministerstwa Spraw Wojskowych, głównie w wytwórniach niemieckich: Schenk,
Karger, Hahn & Kolb, Jung, Mayer i Schmid, Gebruber Thiel, Climax Werke, Erich
Weisser i francuskich, m.in. w: Atelier GSP, Charrin et Arnono, Delisle. Modernizacja
została skoncentrowana na tych wydziałach, w których niedostatki wyposażenia
powodowały największe trudności dla prawidłowego funkcjonowania wytwórni.
Przede wszystkim utworzono nową kablownię, wydziały mechaniczny i narzędziowy. Wyposażenie tego ostatniego było uznawane za wzorcowe wśród wszystkich istniejących w Polsce wytwórni przemysłu zbrojeniowego. Rozbudowa parku maszynowego do 600 obrabiarek nie doprowadziła jednak do natychmiastowego wzrostu
produkcji. Według informacji przekazanych na emigracji we Francji i Anglii przez inżynierów Henryka Gizaczyńskiego, Huberta Krasińskiego i Aleksandra Pirowskiego,
R. Bartel, J. Chojnacki, T. Królikiewicz, A. Kurowski, Z historii polskiego lotnictwa wojskowego
1918–1939, Warszawa 1979, s. 463–464; E. Malak, Prototypy samolotów bojowych…, Wrocław 1990,
s. 132–133; CAW, Biuro Przem. Wojennego, sygn. I 300.56.25. Zezwolenia na wyjazdy zagraniczne dla
personelu PZL WS 1936–1937.
10 Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 139
zdolności wytwórcze nie przewyższały początkowo dokonań PZŠ, kształtując się
przeciętnie w skali miesięcznej 16–20 jednostek napędowych. Możliwe było także
przeprowadzenie około 20 przeglądów i modernizacji silników. Inne z zachowanych
źródeł określają produkcję PZL WS jeszcze niżej. Jak dowodzi tego bilans wydatków
i strat z 1936 r., wytworzono łącznie 173 silniki, w tym 7 sztuk G-1620 bis, 14 Pegasus III, 7 Pegasus II i 145 Pegasus VIII. Średnia w skali miesiąca kształtowała się
w wysokości 14,3 jednostki napędowej. Oprócz bieżącej produkcji przeprowadzono
32 remonty Jupiterów, wytworzono części zamienne do Jupiterów, Mercurego i Pegasusów, uruchomiono wytwórczość narzędzi i bliżej nieokreśloną produkcję na rynek
prywatny. Łączne dochody wytwórni za 1936 r. osiągnęły poziom 22,9 mln zł11.
Można jedynie domniemywać, że spadek wytwórczości, według jednych źródeł o 15, a wedle innych nawet do poziomu 10 silników miesięcznie, występował
tylko w latach 1935 i 1936. Spowodowane było to, jak zauważono, wymianą parku
maszynowego i pracami reorganizacyjnymi. Osiągnięcie poziomu produkcji PZŠ,
a następnie wdrożenie nowych generacji silników, byłoby w ogóle niemożliwe bez
likwidacji niedostatków. Począwszy od 1937 roku nastąpił przyrost wytwarzanych
jednostek napędowych do 30 sztuk. Dodatkowo przeprowadzono także remonty kolejnych 15 w cyklu miesięcznym. Nie był to jednak kres możliwości PZL WS Nr 1,
ponieważ w końcu 1938 r. produkowano przeciętnie 40 jednostek, remontując dodatkowo kolejnych 10. W kwietniu 1939 r. próbowano zorganizować wytwórczość
45 silników i remonty 20. Jednak prace te zostały zarzucone, gdyż dotychczasowe
plany wytwórczości zostały przez nowo mianowane dowództwo lotnictwa anulowane.
Istotne jest, że już w początkach funkcjonowania wytwórni Radzie Administracyjnej
i dyrekcji pomimo przejściowych problemów, w tym spadku produkcji, udało się
obniżyć koszty wytwarzanych silników. Z dużą dokładnością można ustalić, że ten
sam typ silnika Bristol-Pegasus III kosztował w styczniu 1935 r. 95 tys. zł, natomiast
PZL WS Nr 1 wytwarzała te silniki aż o 25 tys. zł taniej. Występującą tu różnicę
należy tłumaczyć tym, że dotychczasowi właściciele doliczali do kosztów produkcji
wydatki, określane w sprawozdaniach Polskich Zakładów Škody jako amortyzacja,
pod którą kryły się nakłady finansowe poniesione przez koncern z Pilzna w 1926 r.
na wykupienie akcji Frankopolu, a następnie na uruchomienie produkcji. Dużym
ułatwieniem dla dalszego funkcjonowania wytwórni silników, a zwłaszcza dla wprowadzenia nowych technologii produkcji, w tym również redukcji kosztów, było nawiązanie bezpośredniej współpracy z angielskim licencjodawcą silników Bristol.
Władze wojskowe zakupując licencje, korzystały z pośrednictwa firmy GnômeRhône, która była upoważnionym przedstawicielem w Europie. Formalna zmiana
tej sytuacji nastąpiła już w październiku 1932 r., kiedy unieważniono kontrakty za11 T. Cyprian, Komisja stwierdziła, Londyn 1948 r., Warszawa 1960 r. s. 170–174; 198–201; IHS Ministerstwo Sprawiedliwości, sygn. A20.5/3. Protokół przesłuchania mjr H. Gizaczyńskiego w Paryżu
25 kwietnia 1940 r., L.dz. 48–76/40; IHS, Min. Spraw., sygn. A20.5/1. Protokół przesłuchania
mjr W. Paszowskiego w Paryżu 2 listopada 1939 r. L.dz. 510/39; IHS, Min. Spraw., sygn. A20.5/3.
Protokół przesłuchania A. Pirowskiego, szefa kontroli PZL WS nr 1 w Lyonie 27 marca 1940 r.,
L.dz. 3832/40; CAW, Biuro Przem. Woj. sygn. I 300.56.27. Zezwolenia na zakup maszyn dla PZL WS
z 1935. AAN, Min. Skarbu, sygn. 5133. Bilans PZL z 10 września 1936 r., s. 85–87.
140 Mariusz Majewski
warte 8 października 1929 r., 16 września 1931 r. i 5 lipca 1932 r., a jednocześnie
rozpoczęto bezpośrednią kooperację z wytwórnią Bristola. Zjawisko konwersji cen
silników lotniczych produkowanych przez PZL WS Nr 1 należy oceniać bardzo pozytywnie12.
Przejściowe trudności, występujące w początkach funkcjonowania nowej wytwórni, zaczęły zanikać w drugim półroczu 1937 r. Było to efektem działań podjętych
przez dyrektora Aleksandra Seńkowskiego, który wzorem Kazimierza Kazimierczaka
z Wytwórni Płatowców Nr 1 wdrożył potokowy lub łańcuszkowy system produkcji.
Jeśli skonstatować różnice występujące przy wytwarzaniu płatowców oraz jednostek
napędowych, to należy stwierdzić, że system ten był o wiele trudniejszy do wprowadzenia w wytwórni silników. Doskonałą ilustracją problemów, które pojawiać się
musiały przy produkcji silników, jest sprawozdanie Korpusu Kontrolerów, w którym
przedstawiono dane o Pegasusie XIX. Otóż na wykonanie jednego silnika przypadało 4430 operacji, wykorzystywano 33 tys. narzędzi i 2500 sprawdzianów. Jednostka
napędowa składała się z 8748 części, z których wytwórnia otrzymywała 400 od poddostawców, resztę zaś wytwarzała samodzielnie. Zharmonizowanie poszczególnych
etapów pracy, zapewnienie rytmicznych dostaw elementów składowych silnika,
musiało być przedsięwzięciem niezwykle pracochłonnym13.
Dokładne odtworzenie przebiegu wszystkich prac wytwórni silników na warszawskim Okęciu możliwe jest dziś częściowo. Jak to już wcześniej zauważono,
kontynuowano wysiłki nad rodzimymi jednostkami napędowymi G-1620 „Mors”,
które w kolejnych wersjach – bis i cis – różniły się nieznacznie uzyskiwaną mocą.
Daleko zaawansowane były prace nad „Foką” 420 KM. Jednak jesienią 1936 r., jak
wynika z komentarzy Ryszarda Bartla, wysiłki te osłabły, gdyż następcy Stanisława
Nowkuńskiego – inżynierowie Jan Oderfeld i Włodzimierz Strzeszewski – nie byli
w stanie doprowadzić do usunięcia wszystkich wad w prototypie. Dopiero w końcu
1938 r. wykonano 3 egzemplarze. Pomimo dużych nakładów pracy, „Foka” rozwinęła moc jedynie 330 KM. Domniemywać należy, że rozpoczęcie produkcji seryjnej tej
eksperymentalnej jednostki napędowej, przewidywanej na wyposażenie płatowców
PZL38 „Wilk”, mogłoby nastąpić dopiero w 1940 r. Władze wojskowe, zakupując
wraz z licencją 400 gotowych silników Gnôme-Rhône „Mars” 14, przestały ufać, że
eksperymenty nad „Foką” zostaną kiedykolwiek szczęśliwie ukończone. W przyszłości „Foka” mogła służyć jako model rozwojowy. Zespół inż. Jerzego Bełkowskiego
podjął wysiłki nad jednostkami napędowymi dużej mocy. W końcu 1938 r. rozpo12 R. Bartel, J. Chojnacki, T. Królikiewicz, A. Kurowski, Z historii polskiego lotnictwa wojskowego
1918–1939, Warszawa 1979, s. 464. AAN, Min. Skarbu, sygn. 5133. k. 85–87. Bilans PZL z 10 września
1936 r.; AAN, Oddz. II SG, sygn. 616/181 k. 54. Pismo szefa KZA płk. H. Abczyńskiego do attache
wojskowego Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Paryżu w sprawie rozwiązania umów licencyjnych
Bristol nabytych w firmie Gnôme-Rhône 8 października 1929 r., 16 września 1931 r. i 5 lipca 1932 r.
z 20 marca 1935 r., L.772/19/zak.
IHS, Ministerstwo Sprawiedliwości, sygn. A20.5/3. Protokół przesłuchania A. Pirowskiego, szefa kontroli PZL WS nr 1 w Lyonie 27 marca 1940 r., L.dz. 3832/40; CAW, Korpus Kontrolerów, sygn.
I 300.16.587. Raport z kontroli zapasów surowców z 2 lipca 1939 r.; A. Wierzbicki, Podstawy rozwoju
twórczości przemysłowej w Polsce, „Przegląd Mechaniczny”, t. II nr 22 z 1936 r., s. 858–859.
13 Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 141
częto projektowanie silnika o mocy 1200 KM „Waran”. Prace montażowe przewidywane były we wrześniu 1939 r. Nawet jeśli przyjąć, że zakończyłyby się od razu
sukcesem, co jest mało prawdopodobne, to rozpoczęcie produkcji seryjnej nastąpić
mogłoby dopiero w latach 1942–1943. Wobec planowanych do produkcji Herculesów II prace nad „Waranem” należy uznać za niepotrzebną stratę czasu. Kolejny
prototyp inż. J. Bełkowskiego – „Legwan” o mocy 1800 KM poddany został studiom
w końcu 1938 roku. Zakończenie prac i wdrożenie prototypu do produkcji seryjnej
wymagałoby około 5–6 lat wytężonej pracy. Tym samym około 1945 r. możliwe
byłoby pozyskanie kolejnej jednostki napędowej. W literaturze tematu pojawiły się
informacje o próbach konstruowania odmiany „Warana” o mocy 4000 KM. Silnik
ten miał przybrać formę poczwórnej gwiazdy, co czyniłoby go niezwykle skomplikowanym i trudnym do wdrożenia. Projekt ten został uznany za niemożliwy do
realizacji i tym samym odrzucony. Najbardziej interesujące wydają się jednak prace
inżynierów: Jana Oderfelda i Włodzimierza Strzeszewskiego nad turbiną spalinową
oraz pompą wtryskową. Eksperymenty te zostały oparte na wcześniejszych pracach
inż. Józefa Sachsa, od którego PZL WS nabyło całe archiwum. Wypracowanie i w tej
dziedzinie znaczących osiągnięć, będących wstępem do silnika odrzutowego, byłoby
zatem możliwe dopiero w połowie lat czterdziestych14.
Oprócz prac nad własnymi prototypami silników, podstawą produkcji PZL
WS były licencyjne jednostki napędowe Bristol-Pegasus VIII, przeznaczone do
samolotów „Karaś” i „Żubr”. W wyniku niefortunnego zakupienia licencji silnika,
notabene nie produkowanego seryjnie w firmie Bristol, posiadano jednostki napędowe z licznymi wadami konstrukcyjnymi. Szczególnie Pegasus VIII wywierał
negatywny wpływ na eksploatację „Karasi”, ponieważ masowo pękające wały karbowe silników zmuszały w 1939 r. do przeprowadzania częstych remontów. Odmiana
tej jednostki napędowej – Pegasus XII – została zakupiona bezpośrednio w firmie
Bristol 13 maja 1935 r. Koszty nabycia 98 silników wraz z licencjami kolektora,
narzędziami i akcesoriami wyniosły 217 tys. £. Kwestia ta wymaga podkreślenia,
gdyż ilustruje, jak kosztowne były owe zakupy. Oczywiście, można było uruchomić
ich produkcję seryjną w kraju, ale przy stosunkowo znikomych potrzebach koszty
byłyby nie mniejsze. Silniki Pegasus XII użytkowano w pierwszej serii „Łosi”15.
Dalsze kierunki produkcji PZL WS podyktowane był potrzebami lotnictwa bombardującego. Dlatego uruchomiono fabrykację silników Pegasus XX o mocy 830 KM.
W 1937 r. wytwórnia otrzymała zlecenie opiewające na 300 silników, jednak po
wytworzeniu 240 egzemplarzy ich dalsza produkcja została wstrzymana. Gotowe
już części do 60 sztuk silników Pegasus XX zostały wykorzystane do produkcji
silników Mercury VIII i Pegasus XIX. Wstrzymanie produkcji tych pierwszych jednostek napędowych oraz wydanie pilnych zleceń na silniki Mercury VIII i Pegasus
14 R. Bartel, J. Chojnacki, T. Królikiewicz, A. Kurowski, Z historii polskiego lotnictwa wojskowego 1918–
1939, Warszawa 1979, s. 426. E. Malak, Prototypy samolotów bojowych…, Wrocław 1990, s. 74–75.
15 AAN. Oddz. II, sygn. 616/255. Pismo szefa KZL ppłk. Wiktora Pniewskiego do Attache Wojskowego
w Londynie z 2 października 1937 r., bez paginacji; BJ, sygn. rękopisu 8/78, List inż. Dudzińskiego do
W. Subotkina z 8 maja 1978 r.
142 Mariusz Majewski
XIX doprowadziło do przerwania ciągłości prac, wywołując na przełomie marca
i kwietnia 1939 r. przejściowe trudności w funkcjonowaniu wytwórni silników.
W zmienionych planach produkcji szczególny nacisk położono na silniki Mercury VIII (300 egzemplarzy) i Pegasus XIX (150 sztuk). Przeznaczenie tych pierwszych jednostek wydaje się łatwe do odgadnięcia, gdyż miały wejść na wyposażenie
samolotów myśliwskich PZL-50 „Jastrząb”, a później PZL P-11 c „Kobuz”. Jeśli
natomiast rozpatrywać potrzeby posiadania silników Pegasus XIX, to należy przede
wszystkim podkreślić, że żadne ze znanych opracowań, jak i wyszukane materiały
archiwalne nie wyjaśniają, w jakich płatowcach silniki te miały być użytkowane.
Mogły być instalowane w samolotach PZL-37 „Łoś” lub, co jest bardziej prawdopodobne, PZL-46 „Sum”, których produkcja seryjna przewidywana była w drugim
półroczu 1939 r.16
Inspektor Obrony Powietrznej Państwa gen. dr Józef Zając, w referacie dla Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego z 28 listopada
1938 roku, meldował o zamówieniu 150 sztuk jednostek napędowych Pegasus XIX
na użytek bieżący. Ta niejasno brzmiąca informacja nie wyjaśnia jednak, gdzie owe
jednostki napędowe miały znaleźć zastosowanie. Podobnie jest w przypadku referatu
ppłk. dr. Stanisława Raczyńskiego, który podaje, że części do dalszych 600 silników
Pegasus XIX na podstawie umowy z 26 kwietnia 1939 r. przygotowuje PZL WS
Nr 2 w Rzeszowie. Podane tu informacje mogą wzbudzać szereg refleksji. Przede
wszystkim, że pierwsza seria 150 sztuk Bristoli stanowić miała wyposażenie odpowiedniej ilości „Sumów”. Kolejne zamówienie 600 jednostek napędowych można tłumaczyć tym, że równocześnie zlecono wytwórniom płatowców w Warszawie
i Mielcu przygotowania do produkcji 300 samolotów „Sum”, z których każdy posiadać miał 100-procentowy zapas silników. Zgromadzenie takich zapasów wydaje
się uzasadnione różnicami w eksploatacji płatowców i silników. Czas użytkowania
tych ostatnich był kilkakrotnie krótszy, albowiem – jak to wcześniej już podkreślano
– wymagały one częstszych przeglądów i napraw. W tym zakresie prace podejmowane były już w warsztatach remontowych znajdujących się w poszczególnych jednostkach lotniczych. Według relacji mechanika Stefana Kamińskiego ze 123. dywizjonu
myśliwskiego w II Pułku Lotniczym przygotowanie samolotu do lotu i obsługa po
odbytym rekonesansie wymagały nie tylko uzupełnienia materiałów eksploatacyjnych (benzyny, oleju, smarów i wody), przeglądów i drobnych napraw, ale również
tak specjalistycznych zabiegów, jak wymiana pierścieni, montaż i demontaż jednostek napędowych17.
Kolejnym typem silników produkowanych w PZL WS były Bristol-Mercury VIII,
przeznaczone dla samolotów myśliwskich „Jastrząb” i „Kobuz”. Według rapor16 CAW, Korpus Kontrolerów, sygn. I 300.16.587. Raport ppłk. dr. Stanisława Raczyńskiego z kontroli
zapasów surowców z 2 lipca 1939 r.; CAW, GISZ, sygn. I 302.4.1967, Referat gen. J. Zająca: Osiągnięcia
w Lotnictwie 1937–1938 z 28 listopada 1938 r. Załącznik nr 2, s. 2; F. Suchos, Polski przemysł i technika
lotnicza przed wojną, „Myśl Lotnicza” 1941, nr 3, s. 16.
17 CAW, Korpus Kontrolerów, sygn. I 300.16.587. Raport ppłk. dr. Stanisława Raczyńskiego z kontroli
zapasów surowców z 2 lipca 1939 r.; Autoryzowana relacja mechanika Stefana Kamińskiego ze 123.
dywizjonu myśliwskiego w II Pułku Lotniczym z 6 listopada 2002 r.
Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 143
tu ppłk. dr. Stanisława Raczyńskiego z 2 lipca 1939 r., zamówiono 300 jednostek
napędowych. Dostawy miały zostać zrealizowane w dwóch partiach. Pierwsza od
czerwca do grudnia 1939 r., a druga od początków stycznia do końca grudnia 1940 r.
Jak podaje w dalszej części autor sprawozdania, przygotowano już w tym czasie 40
obrobionych kompletów. Materiał zamówiono na obie partie, jednak dla pierwszych
150 silników brak było 34 części, w tym 8 jeszcze nie zostało nawet zamówionych
u kooperantów. Niedobory tych ostatnich spowodowane były zmianą warunków technicznych w trakcie wykonywania zamówienia, gdyż wprowadzono gaźnik (Master
Controle). Można, więc przyjąć, że brak nowoczesnych samolotów myśliwskich
PZL-50 „Jastrząb” w kampanii wrześniowej był spowodowany nie tylko wadami
występującymi w konstrukcji płatowca, ale również zmianami w silnikach Mercury
VIII. Na mocy umowy z 26 kwietnia 1939 r. nakazano wytwórni silników przygotowanie zapasów półfabrykatów w ilości 600 sztuk (Mercury VIII). Również i te
dostawy miały zostać zrealizowane w dwóch partiach po 300 egzemplarzy. Terminy
dostaw obejmować miały lata 1940–1941. W ramach gromadzenia zapasów mobilizacyjnych zamówiono w wytwórniach amerykańskich, szwedzkich i angielskich po
200 sztuk łożysk kulkowych. Oprócz tych umów powierzono także wykonanie kolejnych 600 sztuk łożysk angielskiej wytwórni – „Ransome”. Produkcję innych podzespołów – gaźników, iskrowników, uruchomiono w firmach polskich: Zakładach
Mechanicznych „Motolux” – inż. Jan Szal w Warszawie (później w Grabowie
k. Pyr, Polskich Zakładach Elektrotechnicznych „Era“ S.A. w Warszawie i Fabryce
Świec Motorowych i Iskrowników inż. Czesława Wawrzyniaka w Kielcach, Fabryce
Śmigieł, Wyrobów Drzewnych i Metalowych „Integrale Chevalier” w Bielanach.
Zamówienia te miały zostać zrealizowane w kraju, co jest o tyle ważne, że dotychczas części te były prawie w całości sprowadzane z zagranicy. Uzyskany do 1939 r.
postęp w produkcji części i podzespołów był konsekwencją uporczywych wystąpień
i apeli gen. Ludomiła Rayskiego z 1936 r. w sprawie dalszej rozbudowy przemysłu pomocniczego. Przyjęte przez KSUS rozstrzygnięcia wydają się tym bardziej
zasadne, jeśli zauważyć, że zagraniczni kontrahenci, którym zamówienia te mogły
zostać powierzone, odmawiali ich realizacji. Przykładem takiego postępowania była
sprawa dostaw angielskich śmigieł lotniczych. Wytwórnie lotnicze stale borykały
się z zamówieniami śmigieł metalowych, nastawnych w locie systemu Hamilton
– Hydromatic. Jednorazowy zakup nawet małej partii musiał być opatrzony zgodą
United Aircaft Corp. oraz Ministerstwa Lotnictwa. W związku z rosnącymi trudnościami, gen. Ludomił Rayski po otrzymaniu zezwolenia KSUS 19 października
1937 r. wyasygnował sumę 5 mln zł na budowę wytwórni śmigieł oraz iskrowników. Inwestycja budowlana miała zostać rozpoczęta w roku budżetowym 1937/
1938 na terenie PZL WS Nr 1. Planowano budowę hal fabrycznych o powierzchni
2000 m², które miały być wyposażone w urządzenia techniczne i obrabiarki o wartości 193 tys. USD. Koszt budowy i wyposażenia wytwórni iskrowników był szacowany na kwotę 2,5 mln zł. Ukończenie obydwu inwestycji miało nastąpić w 1941 r.18
18 Gen. Aleksander Litwinowicz w odpowiedzi na kwestionariusz rejestracji faktów, uwag i spostrzeżeń
dotyczących przygotowań i działań wojennych podał informację, że uruchomiono nowoczesną kuźnię
144 Mariusz Majewski
Oprócz prac nad silnikami Pegasus XIX i Mercury VIII zainicjowano działania
w PZL WS nad wdrożeniem produkcji silników bezzaworowych, które miały stanowić napęd dla następców „Łosi” – samolotów bombowych PZL-49 „Miś”. Licencja
na wytwarzanie jednostek napędowych Bristol-Hercules II została zakupiona 2 maja
1938 r. Trudniej jest ustalić, kiedy owa licencja mogła zostać wdrożona do produkcji
seryjnej. W piśmie wystosowanym przez płk. Czesława Filipowicza do attache wojskowego i lotniczego w Londynie – 29 października 1938 r. proszono o interwencję w Bristol Aircraft Ltd. oraz Ministerstwie Lotnictwa, gdyż pomimo wpłacenia
30 tys. £ za licencję silnika bezzaworowego, nie nadesłano do Warszawy jakiejkolwiek dokumentacji technicznej. Płk Filipowicz prosił o przekazanie dokumentacji
innych silników, dziewięciocylindrowych: Aquilla I lub Perseus VI. Jeśli przyjąć,
iż „Misie” miały być faktycznie produkowane w mieleckiej wytwórni w końcu
1940 r., to tym samym prace wdrożeniowe nad silnikami bezzaworowymi musiałyby
zostać uruchomione co najmniej pół roku wcześniej – w czerwcu 1940 r., najpierw
na Okęciu, a następnie przekazane do Rzeszowa19.
Państwowe Zakłady Lotnicze Wytwórnia Płatowców Nr 2
i Państwowe Zakłady Lotnicze Wytwórnia Silników Nr 2
Etatyzacja wytwórni silników lotniczych Škody oraz przeniesienie PZL na
Okęcie-Paluch umożliwiały jedynie częściowe zaspokojenie potrzeb mobilizacyjnych MSWojsk. Dalszy rozwój przemysłu lotniczego planowano, poza ośrodkiem
stołecznym, na terenie Centralnego Okręgu Przemysłowego. Rozważane od listopada 1935 r. projekty budowy nowych wytwórni płatowców i silników trafiły na
sprzyjający grunt dopiero w lipcu 1936 r. Jak wynika z zachowanych materiałów,
w ocenie propozycji gen. Ludomiła Rayskiego wzięli udział: szef Sztabu Głównego
gen. Wacław Stachiewicz, zastępca szefa SG gen. Tadeusz Malinowski, II wiceminister spraw wojskowych gen. Aleksander Litwinowicz, szef Oddziału I SG płk Józef
Wiatr, a także przedstawiciel Banku Gospodarstwa Krajowego Tadeusz Garbusiński.
Istotnym problemem, który przyszło rozstrzygnąć zwierzchnikom sił zbrojnych,
a także menadżerom państwa było znalezienie środków umożliwiających sfinansodla śmigieł lotniczych w PZInż. Fakt ten jest w istocie trudny do skomentowania, gdyż lokalizacja tej
inwestycji w innych opracowaniach podawana jest PZL WS Nr. 1. Porównaj także IHS. Ministerstwo
Sprawiedliwości, sygn. A.20.5/3. K. 1–17. Zeznania złożone w Baile Herculane 31 stycznia 1940 r.;
R. Bartel, J. Chojnacki, T. Królikiewicz, A. Kurowski, Z historii polskiego lotnictwa wojskowego 1918–
1939, Warszawa 1979, s. 426–428; W. Subotkin, Z kart historii polskiego lotnictwa, Szczecin 1985,
s. 80; R. Umiastkowski, Bitwa polska. Przygotowania i przebieg wojny polsko-niemieckiej w roku 1939,
Londyn 1942, s. 55; IHS. Ministerstwo Sprawiedliwości, sygn. A. 20.5/1. Protokół przesłuchania kpt.
inż. A. Jaworskiego L1489/39.
19 AAN. Oddz. II SG, sygn. 616/303. Pismo szefa KZL inż. Cz. Filipowicza do Attache wojsk. w Londynie
z 22 marca 1938 roku L. dz. 417/tjn/zam.
Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 145
wanie inwestycji w Mielcu i Rzeszowie. Jednoznacznym śladem owych trudności
są notatki gen. Tadeusza Malinowskiego. Pierwsza z nich powstała 10 lipca 1936 r.
Informowano wówczas gen. Wacława Stachiewicza, że
W sprawie uzyskania pożyczki z BGK na budowę fabryki rozmawiał płk Abczyński […]
z dyr. Garbusińskim, który po poinformowaniu się, co do wysokości pożyczki i ewentualnej płatności jej w ratach […] – oświadczył, że decyzja zapadnie na posiedzeniu dyrektorów […] i należy spodziewać się decyzji negatywnej. Wobec tego potrzebny byłby nacisk
na BGK przez ministra skarbu, który mógłby spowodować II wiceminister […]20.
Druga z notatek gen. Tadeusza Malinowskiego nosi datę 11 sierpnia 1936 r.
Jak wynika z tego dokumentu, proces decyzyjny w sprawie nowej wytwórni został
powstrzymany. Pojawiły się trudne do określenia dziś grupy nacisku, bezpodstawnie
zarzucające władzom wojskowym dofinansowywanie eksportu samolotów z budżetu
MSWojsk. W efekcie tych interpelacji gen. Aleksander Litwinowicz i jego II zastępca płk Władysław Filipkowski poniechali dalszych wysiłków mających na celu
kredytowanie i dofinansowywanie budowy nowych wytwórni lotniczych. Pomimo
wyrażonych sprzeciwów i niedoborów środków finansowych przeznaczonych na
rozbudowę przemysłu lotniczego, decyzje zostały podjęte. Wynikało to przede
wszystkim z uchwalonych przez KSUS postulatów rozbudowy ilościowej i jakościowej lotnictwa wojskowego. Zwrócono przy tej okazji uwagę na intratny, z punktu
widzenia ekonomicznego, jak i przygotowań mobilizacyjnych armii, eksport sprzętu
lotniczego. To z kolei warunkowane było dalszym rozwojem wytwórni lotniczych,
a szczególnie własnych konstrukcji silnikowych, ponieważ licencje firmy Bristol
uniemożliwiały eksport samolotów21.
Podjęcie ostatecznych decyzji w sprawie budowy nowych wytwórni płatowców
i silników zbiegło się z odbytym 13 października 1936 r. posiedzeniem KSUS
w sprawie dalszej rozbudowy sił powietrznych, w tym jednak wypadku decydujący głos posiadał minister spraw wojskowych gen. Tadeusz Kasprzycki. Dowódca
lotnictwa w piśmie przedstawionym ministrowi 16 listopada 1936 r. prosił o wyrażenie zgody na budowę nowych wytwórni w Mielcu i Rzeszowie oraz o przydziały środków finansowych. Pozyskanie odpowiednio dużych kwot stało się możliwe
dzięki dwóm źródłom. Pierwszym były zamrożone należności PKP w Niemczech za
20 CAW, SeKOR, sygn. I 303.4.108. Notatki gen. T. Malinowskiego dla szefa Sztabu Głównego z 7 lipca
1936 r. i 10 lipca 1936 r.; E. Kwiatkowski, O wielkości Rzeczypospolitej, Warszawa 1938, s. 35, 40–41
i dalej; Memoriał szefa Sztabu Głównego gen. W. Stachiewicza..., oprac. P. Stawecki, „Najnowsze Dzieje
Polski 1914–1939”, 1967, t. XI; Z. K. Kozłowski, Problemy gospodarcze II Rzeczpospolitej, Warszawa
1989, s. 340–341; E. Malak, Samoloty bojowe i zakłady lotnicze. Polska 1933–1935, Wrocław 1990,
s. 52–56.
21 CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.776. Referat w sprawie rozbudowy lotnictwa z 21 listopada 1935 r.,
L. dz. 161: CAW, SeKOR, sygn. I 303.3.106. Notatka gen. T. Malinowskiego z 11 sierpnia 1936 r.;
E. Malak, Samoloty bojowe i zakłady lotnicze. Polska 1933–1935, Wrocław 1990, s. 49–52; CAW,
SeKOR, sygn. I 303.3.106. Notatka gen. T. Malinowskiego z 11 sierpnia 1936 r.; J. Majchrowski, Silni
zwarci gotowi – myśl polityczna OZN, Warszawa 1985, s. 62–63 i dalej; CAW, SeKOR, sygn. I 303.3.128.
Pismo gen. A. Litwinowicza w sprawie kolejności potrzeb rozbudowy ścisłego przemysłu wojennego
z 28 lipca 1936 r.
146 Mariusz Majewski
przewozy tranzytowe przez terytorium Polski. Należności te zostały uruchomione
po interwencjach generałów Aleksandra Litwinowicza i Tadeusza Malinowskiego
u wicepremiera Eugeniusza Kwiatkowskiego już 14 lipca 1936 r. Część tych środków
planowano przeznaczyć na sfinansowanie wyposażenia wytwórni. Wymaga podkreślenia, że decyzje podjęte w sprawie zakupów obrabiarek w Niemczech napotkały
na zdecydowany opór w Korpusie Kontrolerów MSWojsk. Kontrowersje powstały
z powodu wydania przez zastępcę II wiceministra płk. Władysława Filipkowskiego
rozkazu dla Komisji Obrabiarkowej MSWojsk, aby w celu koordynacji zamówień,
a przede wszystkim obniżenia ich ceny zamówienia były realizowane przez producentów krajowych: H. Cegielski w Rzeszowie, Fabrykę Transmisji, Maszyn
i Odlewni John S.A. w Łodzi, Fabrykę Maszyn i Odlewnię W. Kruche i S-ka
w Pabianicach, Stowarzyszenie Mechaników Polskich z Ameryki S.A. w Pruszkowie
oraz Wielkopolską Odlewnię i Fabrykę Maszyn w Poznaniu. Tymczasem, jak wynika z pisma płk. Klukowskiego skierowanego do gen. Aleksandra Litwinowicza,
zaniepokojenie wywoływały duże zamówienia dla przemysłu lotniczego, które planowano nie tylko w Niemczech (należności tranzytowe), Francji (kredyty przyznane
traktatem w Rambouillet 6 września 1936 r.), ale również gotówkowe. Z kolejnych
dokumentów wynika, że środki pieniężne ostatecznie rozdysponowano w listopadzie 1937 r., gdy przeznaczono kwotę 5,4 mln zł na zakup parku maszynowego dla
nowych wytwórni lotniczych22.
Zamówienia, powierzone firmom niemieckim, m.in. E. Dietrich z Altenburga,
F. Werner z Berlina, Müller-Montag z Lipska, G. Thiel z Ruhli, Hahn und Kolb
ze Stuttgartu oraz Hille Werke z Drezna, zostały przyjęte. Wśród zachowanych
kopii zamówień poczesne miejsce zajmują różnego rodzaju obrabiarki, jak: tłoczarki
rewolwerowe, frezarki pionowe i uniwersalne, rowkarki, dłutownice, sworzniówki,
gwinciarki, zaginarki. Do zawarcia umów na dostawy maszyn doszło między listopadem 1936 r. a wrześniem 1937 r. Część należności tranzytowych została jednak
niewykorzystana. Strona niemiecka zrezygnowała częściowo z dostaw albo dokonywała niekorzystnych korekt czasowych, co ostatecznie zadecydowało o zakupach parku maszynowego w Szwajcarii i USA. O doborze parku maszynowego dla
Rzeszowa decydowali: szef wydziału narzędziowego PZL WS inż. Henryk Poreyko,
inż. Henryk Falkowski, inż. Ryszard Herget, natomiast dla wytwórni płatowców
w Mielcu – inż. Michał Skarbiński i inż. Wawrzyniec Wielemborek23.
22 CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.700. Realizacja uchwał KSUS z 13 października 1936 r. Załącznik
nr 4. Program rozbudowy lotnictwa; CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.4.776. Rozbudowa lotnictwa – prace przygotowawcze – dyslokacja z 16 listopada 1936 r.; CAW, SeKOR, sygn. I 303.4.114. Pismo gen.
A. Litwinowicza do szefa Sztabu Głównego z 18 listopada1936 r., L. dz. 1050/36; M. Jabłonowski,
Wojsko a przygotowanie gospodarki II Rzeczypospolitej do działań w warunkach zagrożenia i wojny
(1936–1939), „Wojskowy Przegląd Historyczny” 1989, nr 2; CAW, SeKOR, sygn. I 303.4.114. Pismo
gen. A. Litwinowicza do szefa Sztabu Głównego z 18 listopada1936 r.; AAN, Oddz. II SG, sygn. 616/155
k. 150. Pisma szefa Departamentu Uzbrojenia MSWojsk. do Dowództwa Lotnictwa w sprawie wykazu
obrabiarek i urządzeń technicznych dla nowych fabryk silników i płatowców z 21 września 1937 r.,
L. 2723/Tj.Am.Przem. i 21 listopada 1937 r., L. 6992/Org. tjn.
23 CAW, Biuro Przemysłu Wojennego MSWojsk., sygn. I 300.56.29. Pismo dyrekcji PZL WS do Biura
Przemysłu Wojennego MSWojsk. z 12 października 1937 r., L. dz. SP/J.W. 20229; CAW, Biuro Przem.
Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 147
Kolejnym źródłem finansowania nowych wytwórni lotniczych były kredyty
przyznane przez Francję w traktacie z Rambouillet. Wszystkie sprawy związane
z zakupami we Francji były załatwiane przez specjalnie w tym celu powołaną Komisję Lotniczą MSWojsk., na czele z płk. Czesławem Filipowiczem, kpt. Janem
Gawlikowskim i dr inż. Józefem Pawlikowskim. Dalsze rozmowy ze stroną francuską prowadzone były także przez attaché płk. Wojciecha Fydę, ambasadora
Rzeczpospolitej Juliusza Łukasiewicza i radcę handlowego. Początki owych porozumień dokładnie ilustruje płk Filipowicz w sprawozdaniu dla szefa Sztabu
Głównego
Stosownie do polecenia szefa SG omówiłem z ambasadorem i radcą handlowym sprawy
budowy z kredytu gotówkowego fabryki silników lotniczych. Pan ambasador oświadczył,
że umowa pożyczkowa zezwala na wykorzystanie kredytu gotówkowego dla celów budowlanych pod warunkiem, że w tych budynkach będą zainstalowane obrabiarki i urządzenia zakupione we Francji [...] Wobec powyższego zwróciłem się za pomocą attache
do firm Gnome-Rhone i Hispano-Suiza, ażeby opracowali nam kosztorys budowy fabryki
silników lotniczych, kuźni i odlewni [...] potrzebnych do budowy silników „Mars” 14 M.
lub „Hispano” 14 Ab, przyjmując za podstawę do obliczeń produkcję 30 silników miesięcznie...Prosiłem uwzględnić maszyny i instalacje, które mogą być dostarczone przez
przemysł francuski, niemiecki, angielski i amerykański [...]24.
Z obszernego cytatu wynika jednoznacznie, że w początkach planowania nowych
wytwórni lotniczych na terenie COP brano pod rozwagą nie tylko zakup licencji na
produkcję silników, częściowe wyposażenie parku maszynowego, ale także budowę
fabryki silników przez polsko-francuskie konsorcjum. Zamiar ów potwierdza również protokół konferencji odbytej w Sztabie Głównym z udziałem gen. Wacława
Stachiewicza, gdzie II wiceminister i szef Administracji Armii gen. Aleksander
Litwinowicz wyraził pogląd:
Fabryki płatowców i silników powinni zbudować Francuzi. Jeśli jednak nie poszliby na
to, musimy zrobić to sami. Jest to konieczne. Można ostatecznie odłożyć na rok warsztaty
scaleniowe i fabrykę amunicji, ale fabryki płatowców i silników musi się robić zaraz.
Jest 60% szans, że zbudują je Francuzi, w ostateczności można by wziąć od nich tylko
maszyny.
Stanowisko II wiceministra w początkach marca 1937 r. wskazuje jednoznacznie,
że istniały konkretne plany bardzo ścisłej współpracy polsko-francuskiej. Należy też
podkreślić, że obu wytwórniom naczelne władze MSWojsk. przyznały bezwzględnie priorytet, nawet kosztem innych zakładów przemysłu wojennego. Nieznany jest
Wojennego MSWojsk., sygn. I 300.56.31. Zezwolenia na wyjazdy do Niemiec dla H. Poreyki z 14 czerwca 1937 r.; H. Falkowskiego z 23 czerwca 1937 r.; R. Hergerta 24 czerwca 1937 r.; M. Skarbińskiego
i W. Wielemborka z 19 października 1937 r.
CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.664. Pismo płk Maciejewskiego do attache W. Fydy z 24 listopada 1938 r., L.dz. 2490/tj/38. P. Stawecki, Pożyczka francuska z 1936 roku, „Kwartalnik Historyczny”
1967, z.1, s. 64 i dalej; CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.774. Sprawozdanie przewodniczącego Komisji
Lotniczej we Francji z 8 stycznia 1937 r. L. dz. 17/tjn/1937.
24 148 Mariusz Majewski
przebieg dalszych rozmów ze stroną francuską, ale pewne jest, że zostały zawarte
jedynie kontrakty na dostawy maszyn, silników wraz z licencją na ich wytwarzanie
(Gnôme-Rhône „Mars” 14) oraz całego szeregu materiałów i podzespołów dla lotnictwa25.
W ramach przyznanych kredytów obrabiarki dla Mielca i Rzeszowa zakupione zostały w ponad 60 firmach francuskich. Największe ilości maszyn nabyto
w Societe Alsacienne de Constructiones Mecaniques-Mulhouse i Societe-Somua.
Większość owych umów zawierana była w końcu 1938 i początkach 1939 r., dlatego przewidywane terminy dostaw obejmowały czas od marca 1940 do lutego
1941 r. Oznaczać to mogło, że w chwili rozruchu wytwórnie w Mielcu i Rzeszowie
(1 kwietnia 1939 r.) nie posiadały jeszcze pełnego wyposażenia materiałowego,
a tym samym osiągnięcie docelowych mocy produkcyjnych uległoby odroczeniu
do początków lat czterdziestych. Trudności ze zdobyciem środków finansowych,
a następnie zamówieniem obrabiarek, nie były przeszkodą w rozpoczęciu prac budowlanych. Jednak zainicjowanie odpowiednich działań stało się możliwe dopiero po zaakceptowaniu przez generałów Stachiewicza i Litwinowicza preliminarzy
budowy nowych wytwórni lotniczych26.
Całość kosztów inwestycyjnych w Mielcu została oceniona na 25 mln zł.
Realizacja wydatków miała nastąpić w trzech okresach: 1937/1938, 1938/1939,
1939/1940. Przyznane na ten cel środki wyniosły odpowiednio 3,9 mln, 13,9 mln i
7,1 mln zł. Teren pod budowę wytwórni obejmował 2,88 km2 i został zlokalizowany nieopodal Mielca na obszarze gmin Cyranka, Chorzelów i Trześn. Zabudowania
fabryczne składały się z hali głównej, montażu, lakierni, magazynu, portierni, kotłowni, budynków gospodarczych, garaży, stołówki, ambulatorium, hangaru startowego, hangaru zapasowego. Przewidywane koszty wzniesienia budowli kształtować
się miały na poziomie 10,8 mln zł, natomiast wyposażenie techniczne zostało wycenione na 6,5 mln zł. Dodatkowe sumy w wysokości 7,1 mln zł pochłonąć miała
budowa kolonii mieszkaniowej. Warto też podkreślić, że preliminarz wydatków na
PZL WP w Mielcu nie przewidywał przeprowadzenia przetargów na prace ziemne
czy budowlane27.
25 CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.661. Protokół z konferencji w sprawie podziału kwot uzyskanych
przez MSWojsk. na rozbudowę przemysłu z 4 marca 1937 r.; CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.658.
Realizacja pożyczki francuskiej stan na 16 maja 1938 r., 23 października 1938 r., 30 grudnia 1938 r.
i 9 marca 1939 r.
26 CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.664. Kontrakt 108 KF parafowany 30 grudnia 1938 r. oraz Kontrakt
120 KF, parafowany 9 marca 1939 r.; CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.777. Preliminarze budowy
wytwórni płatowców Nr 2 w Mielcu i wytwórni silników Nr 2 w Rzeszowie. Załączniki nr 22 i 23 do
pisma 393/mob/1937.
Piotr Stawecki w opublikowanym na łamach „Wojskowego Przeglądu Historycznego” artykule Z dziejów przemysłu wojennego w II Rzeczypospolitej. Zakończenie (1971, nr 3, s. 251, tabela 12) podaje nieco
inne koszty rozbudowy przemysłu lotniczego w COP. Łączne wydatki wynieść miały 36 mln zł, w tym na
fabrykę w Rzeszowie 23,5 mln zł oraz 12,5 mln zł w Mielcu. Gros wydatków zostało skoncentrowanych
w roku budżetowym 1937/1938 – 20,7 mln zł oraz w kolejnym okresie 13,3 mln zł. Por. CAW, Oddz. I
27 Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 149
W związku z obowiązującą wytwórnie PZL zasadą komercjalizacji, jeszcze
przed ukończeniem prac budowlanych uruchomiono produkcję. W przypadku Mielca
oparto ją na półfabrykatach i częściach samolotów PZL-37 „Łoś”, dostarczonych
przez PZL Wytwórnię Płatowców na Okęciu. Mielec otrzymywał za gotowe płatowce
o 50 tys. zł więcej niż wytwórnia macierzysta28.
Jakkolwiek rozruch wytwórni w Mielcu nastąpił 1 kwietnia 1939 r., to jednak
osiągnięcie docelowych mocy przewidywane było dopiero na 1940 r. Do pierwszego
września 1939 r. ukończono główną halę produkcyjną, magazyny, budynki energetyczne, hangar oraz lotnisko. Nie udało się natomiast sfinalizować prac budowlanych w hali montażu. Dyrektor naczelny PZL WP Nr 2 w Mielcu inż. Stanisław
Krzyczkowski, w złożonym do biura rejestracyjnego MSWojsk. w Paryżu sprawozdaniu informował, że wynikało to z trudności technicznych. Wiadomość tę udało się
również potwierdzić w meldunku kpt. inż. Adama Jaworskiego, który dowodził, że
hala montażu została usytuowana w terenie niedostatecznie przebadanym geologicznie, na którym wystąpiły trudności z wodami zaskórnymi29. Inż. S. Krzyczkowski
widział przyczynę powstałych opóźnień w prowadzeniu prac budowlanych przez
wojsko, co w znaczący sposób utrudniało dyrekcji Mielca wpływ na ich przebieg. Pracami inwestycyjnymi w Mielcu kierował doświadczony w prowadzeniu
budów wytwórni przemysłu wojennego mjr inż. Piotr Czyżewski. Należy sądzić,
że większość prac w Mielcu została wykonana przez służby budowlane Okręgów
Korpusu30.
Jak wcześniej zauważono, działalność produkcyjną wytwórni płatowców zainicjowano montażem PZL-37 „Łoś”. Większość prac historycznych poświęconych
wytwórniom lotniczym zauważa, że pierwsze „Łosie” z Mielca pojawiły się już
w początkach marca 1939 r. Tymczasem, jak wynika z notatek gen. Mieczysława
Dąbkowskiego, sporządzonych w trakcie zwiedzania wytwórni COP, do prac tych
jeszcze nie przystąpiono. Według dalszych informacji, produkcja miała zostać rozpoczęta dopiero w początkach kwietnia. Trudno jest skomentować zauważoną różnicę,
ale jak zdaje się wynikać z rozproszonej dokumentacji Oddziału I Sztabu Głównego,
Mielec rozpoczął montaż „Łosi”, który w wyniku decyzji gen. dr. Jozefa Zająca
został przerwany. Wydano polecenie przygotowania fabrykacji PZL-46 „Sum”
i PZL-50 „Jastrząb”. Wobec nieukończonych prób homologacji „Jastrzębia” przywrócono program „Łosi”. Częściowo te informacje udało się potwierdzić wyjaśnieniami
inż. Stanisława Krzyczkowskiego, który meldował: ,,Młoda wytwórnia rozpoczęła
produkcję «Łosi», należało ją już zakończyć i rozpocząć produkcję «Sumów» względSG, sygn. I 303.3.777. Ogólne zestawienie kosztów budowy WP Nr 2 w Mielcu; Preliminarz…, załącznik
nr 23 z 19 września 1937 r.
28 CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.648. Protokół konferencji z 25 maja 1938 r.
IHS, Ministerstwo Sprawiedliwości, sygn. A20.5/1. Meldunek kpt. inż. A. Jaworskiego, bez daty,
L. dz.1489/39.
29 30 IHS, Ministerstwo Sprawiedliwości, sygn A.20.5/2. Meldunek inż. S. Krzyczkowskiego z 18 grudnia
1939 r.
150 Mariusz Majewski
nie «Jastrzębi», gdzie w ustaleniu programowej wielkości zachodziły całe zmiany”31.
Według relacji inż. Stanisława Krzyczkowskiego produkcja „Łosi” do wybuchu
II wojny światowej objęła 6 płatowców, natomiast wdrożenie programu „Sumów”
planowano na przełomie października i listopada 1939 r.
Drugi z preliminarzy budowy wytwórni silników w Rzeszowie przewidywał
lokalizację wytwórni na terenie 6,57 km2. Koszty prac inwestycyjnych zostały, podobnie jak w przypadku Mielca, rozbite na trzy okresy budżetowe. Planowane wydatki zostały ocenione na 36 mln zł; w roku 1937/1938 – 9,9 mln zł, a w kolejnych
okresach budżetowych odpowiednio – 12,1 mln i 14 mln zł. Na terenie wytwórni
przewidywano budowę kuźni, hali głównej ze schronem, narzędziowni, magazynów,
hali montażowej, dyrekcji, kotłowni, wartowni z portiernią i ambulatorium, hamowni, garaży i budynków gospodarczych. Dodatkowo zaplanowano budowę kolonii
mieszkalnej, co zostało ocenione w preliminarzu na 4 mln zł32.
W przedstawionym planie wydatków Wytwórni Silników Nr 2 baczną uwagę
zwracają adnotacje o rozpoczęciu budowy gmachu dyrekcji, hali głównej, narzędziowni i magazynów. Istotne wydają się również informacje o planowanym przeprowadzeniu przetargów, m.in. na roboty ziemne, drogi, place oraz hale montażowe.
Nie wiadomo skąd wzięły się tak rozbieżne informacje na temat budowy Mielca
i Rzeszowa – stosunkowo ścisłe w przypadku rzeszowskiej wytwórni silników,
a dość ogólnie odnoszące się do Mielca, szczególnie dotyczy to wspomnianych przetargów. Można przypuszczać, że władze wojskowe przywiązywały większą wagę
do wcześniejszego ukończenia inwestycji w Rzeszowie. Firmami kooperującymi
przy budowie Wytwórni Silników Nr 2 były Oppman i Kozłowski, Pelcer, Sztompke,
Łempicki, Gorajewski, Zarzecki i Nierojewski, Piętkowski oraz Stadnicki33.
Ilość zachowanych materiałów o wytwórni silników w Rzeszowie jest znikoma.
Na podstawie notatek gen. Mieczysława Dąbkowskiego można ustalić, że w fabryce
tej miała być uruchomiona produkcja silników o dużej mocy – 1000 KM. Zdolności
wytwórcze zostały przez niego ocenione na 35 silników miesięcznie, przy jednozmianowym systemie produkcji. Przy podwojeniu personelu możliwości produkcyjne miały wzrosnąć do 60 jednostek napędowych. W systemie jednozmianowym
planowano zatrudnić 2500 pracowników34.
Ostatnią informacją, potwierdzającą przebieg prac w Rzeszowie, jest sprawozdanie płk. dra Stanisława Raczyńskiego z kontroli stanów zapasów w przemyśle
lotniczym z początków lipca 1939 r. Wytwórni rzeszowskiej powierzono w kwietniu utworzenie zapasów półfabrykatów i surowców na 600 egzemplarzy silników
Bristol-Pegasus XIX i 375 jednostek PZInż. Major (Walther). Z zachowanych ra31 Ibidem, s. 2–3.
32 CAW, Oddz. I SG, sygn. I 303.3.777. Ogólne zestawienie kosztów budowy WS Nr 2 w Rzeszowie.
Ibidem, Ogólne zestawienie kosztów budowy WS Nr w Rzeszowie; J. Grochot, W. Pająk, WSK PZL
Mielec. Historia Dorobek Perspektywy 1938–1978, Rzeszów 1978, s. 8.
33 34 CAW, SeKOR, sygn. I 303.4.126. Notatki gen. M. Dąbkowskiego dla zastępcy szefa SG z 22 marca
1939 r. L. 71/39/Mob.
Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 151
portów płk. Raczyńskiego nie wynika jednak, czy wytwórnia w Rzeszowie miała
wytwarzać te silniki w przyszłości, czy też chodziło o przechowanie części i surowców. Jeśli założyć, że decyzje o produkcji „Sumów” w Mielcu zostały rzeczywiście
podjęte, to fakty te znajdują odzwierciedlenie w planach wytwarzania w Rzeszowie
silników Pegasus XIX. Nie ma potrzeby dowodzić, że w przyszłości naczelne władze MSWojsk. musiały dostrzegać znaczenie współpracy obydwu ośrodków przemysłu lotniczego35.
Nowe wytwórnie miały problemy z zatrudnieniem niezbędnego personelu. Dyrekcja Mielca – inżynierowie Stanisław Krzyczkowski, Michał Skarbiński,
Józef Zajączkowski i Rzeszowa – Henryk Poreyko, Tadeusz Dziewoński, Bieliński
– została wyłoniona z zakładów macierzystych PZL WP i PZL WS w Warszawie.
Podstawowy trzon średniego personelu technicznego i robotniczego przeszedł również z wytwórni na Okęciu. Pozostałych pracowników Mielca i Rzeszowa należało
dopiero przygotować, a następnie wdrożyć do prac. W tym celu PZL zorganizowała kursy pomocy fachowej dla absolwentów szkół średnich, chcących podjąć pracę
w przemyśle lotniczym. Pierwsi uczestnicy owych szkoleń zakończyli cykl zajęć
w czerwcu 1939 r. Planowano zorganizowanie kolejnych zajęć, począwszy od października 1939 r., zwłaszcza, że potrzeby były znaczne36.
Kończąc analizę wytwórni silników w Rzeszowie i płatowców w Mielcu należy
przede wszystkim podkreślić, że budowa nowych ośrodków przemysłu lotniczego
w COP nie została ukończona. Podobnie rzecz miała się z uruchamianym cyklem
produkcji samolotów i silników lotniczych – „Łosi”, „Sumów” oraz silników Pegasus
XIX i PZInż. Major, które były w fazie wstępnej. Ostrożnie można zatem przypuszczać, że poprzez budowę nowych ośrodków przemysłu lotniczego władze MSWojsk.
zwiększyłyby znacznie pokrycie swoich potrzeb mobilizacyjnych. Losy wytwórni
w Mielcu i Rzeszowie były podobne. Począwszy od 2 września lotnictwo niemieckie
atakowało zabudowania fabryczne, głównie z broni pokładowej. Ładunki bombowe zostały użyte tylko raz – 5 września, lecz nie wyrządziły one większych szkód,
ponieważ pomieszczenia wytwórni zostały celowo zaprojektowane na stosunkowo
dużych powierzchniach, w znacznej odległości od siebie. Należy również zauważyć, że wytwórnie posiadały zaledwie po 4 armatki przeciwlotnicze systemu Boforsa
40 mm. Jednak i te możliwości obrony przed lotnictwem nieprzyjaciela nie zostały
w pełni wykorzystane, gdyż obsługę działek stanowili pracownicy wytwórni, przeszkoleni w minimalnym stopniu. Zarówno Mielec, jak i Rzeszów zostały wykorzystane przez niemieckie wytwórnie przemysłu lotniczego – Ernst Heinkle Flugzeugwerk, które rozpoczęły fabrykację sprzętu lotniczego na potrzeby III Rzeszy37.
35 CAW, Korpus Kontrolerów, sygn. I 300.16.587. Kontrola zapasów surowcowych z 2 lipca 1939 r.
nr 99/R39/tjn., s. 17–18.
36 J. Grochot, W. Pająk, op. cit., s. 11–12.
IHS, Ministerstwo Sprawiedliwości, sygn. A.20.5/3. Protokół przesłuchania inż. W. Kozłowskiego
z 15 lutego 1940 r.
37 152 Mariusz Majewski
Państwowe Zakłady Inżynierii
W Zakładach Mechanicznych „Ursus” wchodzących od 1930 r. w skład holdingu Państwowych Zakładów Inżynierii uruchomiono dział lotniczy. Początkowo
wytwarzano odkuwki i odlewy dla silników oraz płatowców, kute stopy typu:
RR 56, RR 59 i RR 59Y, odlewy duraluminiowe, kute stopy miedzi i brązu. Łączna
produkcja kształtowała się na poziomie 75 ton w skali miesiąca. Kolejnym przedmiotem produkcji były silniki szkolne Walter „Junior” 115 KM i Walter „Major” 130
KM. Umowę z ramienia Dowództwa Lotnictwa podpisał płk Czesław Filipowicz,
a ze strony władz PZInż. zastępca dyrektora naczelnego Zygmunt Rakowicz i prokurent Jan van der Beek. Kontrakt z 12 listopada 1935 r. na silniki Walter opiewał na
kwotę 1,271 mln zł w ciągu roku budżetowego 1935–1936. Umowa od samego początku była dość kontrowersyjna, gdyż władze wojskowe opowiedziały się za kupnem licencji czechosłowackiej na silnik, który w istocie stanowił naśladownictwo
angielskiej jednostki napędowej De Havilland „Gipsy”. Ceny proponowane przez
wytwórnię brytyjską oraz czechosłowacką były porównywalne, zarówno jeśli chodzi
o opłaty licencyjne, jak i zakup surowców, półfabrykatów, a także pomoc przy wdrożeniu produkcji. Na wniosek płk Henryka Abczynskiego wybrano ofertę czechosłowackiej firmy. Prawie równocześnie po uruchomieniu produkcji poznano wszystkie wady technologiczne niedopracowanych silników. W jednostkach napędowych
masowo pękały kartery górne, rury ssące, a czas pracy do przeglądu zalecanego
przez producenta wynosił zaledwie 150 h. Dla łatwiejszego porównania instrukcja
silnika „Gipsy” przewidywała przeglądy międzyokresowe dopiero po 500 h. W efekcie niefortunnej transakcji z firmą Walter produkcja została przekazana w 1939 r.
do PZL WS Nr 2 w Rzeszowie wraz z parkiem maszynowym liczącym ok. 60
obrabiarek. W dziale lotniczym Państwowych Zakładów Inżynierii przy produkcji metalurgicznej zatrudniano około 250 pracowników, natomiast przy silnikach
120 robotników, 6 inżynierów i techników oraz 5 konstruktorów38.
Wytwórnia Maszyn Precyzyjnych AVIA
W cieniu dużych przedsiębiorstw przemysłu lotniczego powstawały stopniowo
zakłady trudniące się produkcją uzbrojenia. Jednym z nich była Wytwórnia Maszyn
Precyzyjnych Avia. Spółka formalnie została zawiązana 7 października 1924 r. pomiędzy Mieczysławem Kośmińskim, Włodzimierzem Szomańskim i Lucjanem
Nowińskim. Bezpośrednią przyczyną powstania tej grupy kapitałowej była oferta
rozpoczęcia produkcji maszyn do wyrobu łusek i pocisków karabinowych, którą
38 IHS, Departament Sprawiedliwości, sygn. Lot. AO24/1c. Sprawozdanie kpt. inż. N. Dudzińskiego
z pracy w PZInż. – Fabryce Silników Lotniczych złożone 4 czerwca 1941 r. w Brancôte.
Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 153
otrzymał od władz wojskowych dotychczasowy właściciel Avii – Lucjan Nowiński.
Pomieszczenia wytwórni przy ul. Madalińskiego okazały się zbyt małe, aby można
było w nich rozpocząć produkcję zbrojeniową i dlatego pod koniec 1925 r. podjęto
decyzję o przeniesieniu siedziby na ul. Siedlecką39.
W początkach funkcjonowania zakładu trudniono się, oprócz wspomnianej
wytwórczości amunicji, także produkcją moździerzy oraz miotaczy min. Punktem
zwrotnym w dziejach Avii było uruchomienie działu remontów silników lotniczych.
Zainicjowane prace polegały początkowo na naprawach jednostek napędowych
La Rhône 80 KM. Po podpisaniu stosownych porozumień z Polskimi Zakładami
Škody i Departamentem Lotnictwa, rozpoczęto remonty silników Lorraine-Dietrich
400 oraz 450 KM, a w 1932 r. Bristol-Jupiter 420 KM i Wright „Whirlwind”
220 KM. Oprócz renowacji, produkowano drobne części jednostek napędowych, jak:
koła i wałki rozrządu, cylindry, sprężyny popychaczy, iskrowniki oraz piasty silników. Szeroko traktowana produkcja części zamiennych umożliwiła w 1934 r. rozpoczęcie samodzielnego montażu silników Bristol-Jupiter. Warte podkreślenia jest
to, że uruchamianie wytwórczości w Avii przypadało tuż po zatrzymaniu produkcji w Polskich Zakładach Škody, a później w Państwowych Zakładach Lotniczych
Wytwórni Silników Nr 140.
Szanse dalszego rozwoju wytwórni uzależnione były od powstania biura konstruktorskiego i wdrożenia własnych jednostek napędowych. Nie dysponując początkowo takim zespołem, Avia zakupiła od inż. Władysława Zalewskiego licencje
silnika WZ 7 o mocy 80 KM. W końcu sierpnia 1926 r. podpisano z władzami
wojskowymi stosowną umowę na dostawę 3 jednostek napędowych. W trakcie konstruowania silników W. Zalewskiego pojawił się cały szereg poważnych problemów.
Bezpośrednią przyczyną trudności było uzyskanie odlewów aluminiowych o specyficznych parametrach. Problemy te, wobec całkowitego braku innych producentów
krajowych, próbowano rozwiązać samodzielnie. To, co jednak udało się konstruktorowi w warunkach domowych w Milanówku, gdzie karter silnika został odlany
na prymusie, natrafiło w Avii na rozliczne trudności. Doskonałą ich ilustracją może
być fakt, że na przeprowadzenie prób łatwego i nieskomplikowanego silnika zużyto
aż 10 800 godzin. Nie był to jednak koniec problemów, ponieważ w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach, 30 czerwca 1928 r. doszło na terenie wytwórni do
wybuchu gwałtownego pożaru. Prawdopodobną przyczyną było celowe podpalenie.
39 Wytwórnia Maszyn Precyzyjnych Avia powstała w 1902 r. Początkowo wyrabiano tam gilzy papierosowe, a także maszyny do produkcji papierosów. Po zakończeniu działań wojennych w dalszym ciągu
specjalizowano się w produkcji urządzeń dla Polskiego Monopolu Tytoniowego. Szerzej na ten temat
A. Grzymski, Avia. Wczoraj, dziś, jutro, Warszawa 1990, s. 9–10.
40 W latach 1924–1927 funkcjonowało Biuro Techniczne Avia. Pośredniczyło w sprzedaży dla MSWojsk.
lakierów lotniczych (cellonów produkcji Reinchold Flüger & Boecking), rur (St. Edygayer), wyrobów
aluminiowych i stalowych (L’Air Export), instrumentów pokładowych (A. Kroneis oraz Zivy & Ciech)
oraz całego szeregu artykułów używanych w przemyśle lotniczym.; AP m. st. Warszawy, Rejestr Handlowy
Sądu Okręgowego, sygn. RHB XIX, pozycja 3518. Wpis z 7 października 1924 r.; por. też. RHB XVII,
pozycja 18. Biuro Techniczne Avia. Wpis z 14 października 1924r.; Biuro Techniczno-Handlowe Avia,
„Lot Polski” nr 2 (17) z lutego 1925.
154 Mariusz Majewski
Całkowitej dewastacji uległa nie tylko dokumentacja techniczna, park maszynowy,
ale także oczekujące na odbiór silniki. Władze wojskowe dostrzegając kłopoty, w jakich znalazła się wytwórnia, której nie stać było na opłacenie ubezpieczenia, udzieliły jej znacznego wsparcia. Nie tylko przedłużono terminy dostaw silników i przekazano bezpłatnie część parku maszynowego, ale również podpisano nowe kontrakty.
Znamienne jest, iż władze wojskowe otaczały wytwórnię szczególną troską. Trudno
jednoznacznie wskazać na istniejące zależności, faktem jednak jest, iż cichym udziałowcem firmy, a później dyrektorem był kreator polskiego przemysłu lotniczego inż.
Witold Rumbowicz. Również dyrektor naczelny Avii – inż. Artur Semis – przeszedł
w 1926 r. na to stanowisko z Departamentu Lotnictwa41.
Równolegle z pracami nad silnikiem WZ 7 podjęto wstępne studia nad bardziej udoskonalonymi wersjami WZ 100, o mocy nominalnej 85 KM przy 1500
obrotach na minutę. W 1930 r. wdrożono prace nad kolejną jednostką napędową,
przeznaczoną dla samolotów sportowych i szkolnych – Avia P4. Twórca tego silnika,
inż. Franciszek Peter objął kierownictwo działu produkcji silników lotniczych
w 1933 r. Przy wykorzystaniu jego prac konstruktorskich powstała w 1936 r. jeszcze
inna jednostka napędowa – Avia 3, planowana do dwumiejscowego samolotu sportowego RWD 16. Studia nad własnymi prototypami silników, wobec minimalnego
zainteresowania władz wojskowych oraz niewielkiego zapotrzebowania Ligi Obrony
Powietrznej i Przeciwgazowej, nie były w stanie zapewnić wytwórni samodzielnego
bytu. Zapewne z tego powodu kontynuowano produkcję stale ulepszanych maszyn
do wyrobu amunicji oraz miotaczy min42.
Przełomem w dziejach wytwórni był rok 1932. Sukcesywnie wdrażano produkcję amortyzatorów oleo-pneumatycznych, przewodów giętych, pomp próżniowych,
zamków do wyrzutników bombowych, końcówek przewodów, a następnie podwozi
chowanych dla PZL-37 „Łoś” i PZL-50 „Jastrząb”. Te ostatnie powstały we współpracy z angielską firmą Dowty, która dostarczała około 30% konstrukcji, w tym
przede wszystkim wyposażenie hydrauliczne. Ten skrócony wykaz byłby zapewne
niepełny, gdyby nie wspomnieć o wytwarzanych w warszawskiej Avii rozrusznikach
bezwładnościowych Eclipse. Warto zauważyć, że przez stosunkowo szeroki profil
produkcyjny, Avia posiadała praktycznie w polskim przemyśle lotniczym wyłączność na dostawy podstawowych elementów wyposażenia samolotów, co również
powodowało dalszą specjalizację wytwórni oraz powstanie całego rozległego systemu więzi kooperacyjnych.
Przeglądy i naprawy silników Wright „Whirlwind” 220 KM rozpoczęte w Avii
w 1935 r. wykorzystano dość umiejętnie, albowiem posłużyły one za pierwowzór
własnej konstrukcji „Delfin” o mocy 300 KM. Wdrożenie planów konstrukcyjnych
do stadium produkcji miało nastąpić w listopadzie 1939 r. Przewidywano dostawy 100 jednostek napędowych w terminie do września 1940 r. Jednocześnie właCAW, Dow. Lotnictwa, sygn. I 300.38.146. Pismo zarządu Avii do szefa Dep. IV MSWojsk. z 17 grudnia 1927 r. Z polskiego przemysłu lotniczego. Silnik inż. W. Zalewskiego, „Młody Lotnik” 1926, nr 12.
41 42 IHS, Min. Spraw. sygn. A 20.5/2. Protokół przesłuchania inż. A. Semisa z 12 grudnia 1939 r.,
L. 1617/39, s. 10–11.
Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 155
dze wojskowe zleciły wytwórni zgromadzenie zapasów części zamiennych w ilości
300 kompletów. Ostatnim typem silnika, którego produkcja miała być uruchomiona
w Avii, były licencyjne francuskie jednostki napędowe Gnôme-Rhône „Mars” 14.
Opierając się na zeznaniach złożonych przez inż. Artura Semisa na emigracji należy zauważyć, że wdrożenie takich prac zostało zlecone wytwórni dopiero w lipcu
1939 r., a co za tym idzie – cykl produkcyjny zostałby rozpoczęty nie wcześniej
niż w pierwszym półroczu 1940 r. Władze wojskowe przewidywały zastosowanie
„Marsów” w płatowcach PZL-45 „Sokół”, PZL-48 „Lampart” i RWD-25. Wdrożenie
generacji najnowszych samolotów pościgowych i myśliwskich było zatem możliwe
dopiero w 1941 r.43
Kończąc analizę działalności Wytwórni Maszyn Precyzyjnych trzeba podkreślić,
że była zaliczana do grupy zakładów tzw. ścisłego przemysłu wojennego. Efektywny
rozrost zakładów najlepiej prześledzić na podstawie stanów zatrudnienia. W 1927 r.
pracowało przeciętnie około 33 robotników. Trzy lata później zatrudniano już 166
pracowników. W ostatnich miesiącach niepodległości liczba zatrudnionych dochodziła do 987. Wytwórnia posiadała własne biuro konstrukcyjne, w którym pracowało
26 inżynierów oraz 18 techników. Przy wytwórni funkcjonowała także niewielka
szkoła rzemieślnicza. Oprócz starań w kwestii doboru personelu, równie duże znaczenie przywiązywali właściciele Avii do wyposażenia technicznego wytwórni. Park
maszynowy w 1939 roku składał się z 379 obrabiarek, w tym dużej ilości nowych
amerykańskich frezarek i rewolwerówek.
Według obliczeń przedstawiciela Korpusu Kontrolerów ppłk. dra S. Raczyńskiego, możliwości wytwórcze sięgały przeciętnie, w okresie miesięcznym: 25 silników „Delfin” (Wright), części do kolejnych 5 jednostek, 50 rozruszników Eclipse,
12 podwozi chowanych typu 3L dla „Łosi” lub 7 podwozi 4L dla „Jastrzębi”, 200
różnego typu amortyzatorów, 2000 metrów przewodów Vipera, 30 pomp typu
Romec. Łączna wartość produkcji miesięcznej dochodziła do pokaźnej kwoty
1 mln zł. Nie był to jednak kres możliwości produkcyjnych, gdyż na przełomie 1938
i 1939 r. zarząd Avii podjął decyzję o utworzeniu filii na terenie Centralnego Okręgu
Przemysłowego. Planowana w Radomiu produkcja silników elektrycznych wdrożona miała zostać w drugim półroczu 1941 r.44
W krótkim, bo zaledwie piętnastoletnim okresie działalności Wytwórnia Maszyn
Precyzyjnych uzyskiwała bardzo dobre rezultaty prac. Najlepszym świadectwem troski o losy i dalszy rozwój firmy było samodzielne przygotowanie zapasów materiałowych na okres 6 miesięcy. Należy podkreślić, że znaczny wysiłek finansowy został
podjęty już w styczniu 1939 r. Ppłk dr Stanisław Raczyński, któremu niepodobna
zarzucić nadmiernie wygórowanych opinii na temat osiągnięć koncernu Państwowych Zakładów Lotniczych kończył raport pochlebną dla Avii konkluzją: „Jeśli cho43 CAW, Korpus Kontrolerów MSWojsk, sygn. I 300.16.587. Raport płk. dr. S. Raczyńskiego z kontroli zapasów surowców z 2 lipca 1939 r.; IHS, Min. Spraw. sygn. A 20.5/2. Protokół przesłuchania
A. Semisa…, s. 12–13; A. Grzymski, op. cit, s. 14.
44 CAW, Korpus Kontrolerów MSWojsk, sygn. I 300.16.587. Raport płk. dr. S. Raczyńskiego z kontroli
zapasów surowców z 2 lipca 1939 r.
156 Mariusz Majewski
dzi o zamówienia bieżące, wykazała dużo inicjatywy i zapobiegliwości w kierunku
wcześniejszego zapewnienia sobie dostaw z hut...”.
Warsztaty Mechaniczne Autoremont
Jedną z pierwszych wytwórni przemysłu lotniczego, którą udało się zachęcić do
współpracy z Departamentem Lotnictwa, były Warsztaty Mechaniczne Autoremont
w Warszawie, specjalizujące się od 1920 r. w remontach silników spalinowych.
Właściciele Autoremontu – Henryk Liefeld, Stefan Schifner, Jaromir Posępny – zawarli w końcu listopada 1924 r. umowę z władzami wojskowymi na remont silników Austro-Daimler 225 KM, Hispano-Suiza 180 KM i 300 KM, Renault 300 KM
oraz Lorraine-Dietrich 400 KM. W następnym roku doprowadzono do uruchomienia
produkcji pomp strażackich oraz silników turystycznych o mocy 5 KM. W 1928 r.
siedziba firmy została przeniesiona z ul. Wolności do nowo wzniesionych budynków
przy ul. Kaczej. W dobrze wyposażonych warsztatach 25 stycznia 1930 r. przeprowadzono pierwsze próby własnego silnika lotniczego o mocy 80 KM. Konstruktor
inż. Franciszek Peter wykorzystał w trakcie budowy szereg rzadko stosowanych rozwiązań metalurgicznych oraz konstrukcyjnych, w rezultacie czego ta ciekawa jednostka napędowa ważyła zaledwie 127 kg i charakteryzowała się małym zużyciem
paliwa. Wytwórnia w okresie współpracy z Ministerstwem Spraw Wojskowych zatrudniała przeciętnie od 30 do 51 pracowników, a obroty kształtowały się od 398 tys.
zł w 1927 r. do 276 tys. zł w 1930 r. Koniec współpracy Autoremontu z władzami
lotniczymi nastąpił w 1933 r., ponieważ zarówno remonty silników szkolnych, jak
i następnie ich fabrykację powierzono Państwowym Zakładom Inżynierii45.
Zakłady Mechaniczne inż. Stefana Twarowskiego
W produkcji drobnych elementów silnika specjalizowały się także od 1924 r.
Zakłady Mechaniczne inż. Stefana Twarowskiego, które mieściły się w Warszawie
przy ulicy Grochowskiej 37. Oprócz części do silników Le Rhône i Hispano-Suiza,
wykonano tam prototyp silnika TK 70, konstrukcji inż. Tadeusza Tańskiego. Pomimo
obiecujących prób, ta 7-cylindrowa jednostka napędowa o mocy 80 KM nie trafiła
do produkcji seryjnej. W końcu lat dwudziestych produkcja części silników lotniczych została zaniechana46.
45 CAW, Biuro Adm. Armii, sygn. I 300.54.312. Autoremont. Wykresy zatrudnienia i produkcji 1927–
1930; Dziesięciolecie Autoremontu „Przegląd Lotniczy” 1930, nr 2, s. 147; Silnik lotniczy inż. Petera
80 MK „Lotnik” 1930, nr 3, s. 56–57.
46 Dziesięciolecie lotnictwa polskiego, Poznań 1930, s. 210; 297, 215; B. Orłowski, Słownik polskich
pionierów techniki, Katowice 1984, s. 211.
Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 157
Odlewnie Stopów Wysokowartościowych inż. Władysława Leszczyńskiego
W 1935 r. w Sokołowie Podlaskim powstały Odlewnie Stopów Wysokowartościowych inż. Władysława Leszczyńskiego. Po wybuchu pożaru zakłady zostały
relokowane do Rzeszowa na ulicę Hetmańską. Znacznej pomocy finansowej udzielił wówczas Bank Gospodarstwa Krajowego. W wytwórni o powierzchni 4622 m2
mieściło się 6 oddziałów: odlewnia aluminium i brązu, obróbki termicznej, modelarnia, rdzeniarnia, mechaniczny i ślusarski. Już w pierwszym roku działalności
w Rzeszowie dochody firmy kształtowały się na poziomie 220 tys. zł. W 1939 r.
PZL Wytwórnia Silników Nr 1 i 2 złożyły zamówienie u inż. Leszczyńskiego na
odlewy karterów silników lotniczych o wartości 700 tys. zł. Rozbudowano w związku z tym kuźnię, instalując m.in. młot pneumatyczny angielskiej firmie B&S Massey
Ltd. z Manchesteru. W 1939 r. w wytwórni znalazło zatrudnienie 100 pracowników47.
Przemysł Pomocniczy COP
Wśród innych wytwórni przemysłu metalowego, które obrały za swoją siedzibę Centralny Okręg Przemysłowy na uwagę zasługuje Przemysł Pomocniczy COP.
Firmę tę założono w Sędziszowie Małopolskim w 1937 r. z inicjatywy: Antoniego
Dajna, Jana Kroczka, Eugeniusza Rychlińskiego i Jana Pasternaka. Do powstałej
spółki z o.o. przyłączyli się później: Piotr Drąg, Gustaw Zagórski, Marian Bendowski,
Henryk Urbański i Franciszek Mularczyk. Według zachowanej relacji dyrektora Jana
Kroczka:
Celem [...] była działalność przemysłowa, a jak informuje nazwa Zakład miał być
przemysłem pomocniczym dla zakładów kluczowych w COP. Organizując tę S-kę
mogłem przy tym urzeczywistnić własną życiową ideę stworzenia zakładu, w którym
wszyscy pracownicy partycypowaliby w wypracowanych przez siebie dochodach [...]
Organizując Zakład w Sędziszowie Młp. zdawaliśmy sobie sprawę, że powstaną trudności w zatrudnieniu pracowników wykwalifikowanych, gdyż zarówno ludność miasta, jak
i okolic – byli to gospodarze małorolni lub pracownicy rolni [...] Z miejsca podjęliśmy
szkolenie przyzakładowe.
Podstawowe warsztaty mieściły się w zakładzie ślusarskim i dopiero po zakupieniu wczesną wiosną 1939 r. parceli przy ul. Kolejowej o powierzchni około 86
arów podjęto dalszą rozbudowę. Hale fabryczne zostały wzniesione w ciągu zaledwie
paru miesięcy i jeszcze przed wybuchem działań wojennych rozwinęły produkcję dla
47 J. Gołębiowski, COP. Dzieje industrializacji w rejonie bezpieczeństwa 1922–1939, Kraków 2000,
s. 156.
158 Mariusz Majewski
PZL WS Nr 2 w Rzeszowie oraz Fabryki Obrabiarek H. Cegielskiego w Rzeszowie.
Wytwarzano części składowe do obrabiarek, pierścienie Simmera do uszczelek i filtrów. Na uwagę zasługuje fakt, iż wytwórnia w okresie rozruchu nie została jeszcze
podłączona do sieci energetycznej. W początkach września 1939 r. w sędziszowskiej
wytwórni znalazło zatrudnienie około 60 robotników i uczniów48.
Warszawska Odlewnia Metali Półszlachetnych Erazm Mieszczański
i Tadeusz Jaroszyński
18 kwietnia 1931 r. w Warszawie przy ulicy Leszno 119 rozpoczęła pracę spółka
z o.o. Erazma Mieszczańskiego i Tadeusza Jaroszyńskiego pod nazwą Warszawskiej
Odlewni Metali Półszlachetnych. Przedmiotem produkcji były głównie stopy i odlewy aluminiowe dla przemysłu lotniczego. Wartość całego majątku zgromadzonego
w wytwórni oszacowana została przez Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych
na kwotę 184 tys. zł. W skład wytwórni wchodziły następujące działy: siły i światła,
mechaniczny śrub, odlewnia brązu, wykańczalnia, pucernia, modelarnia metalurgiczna, modelarnia drewna, heblarnia, oczyszczalnia aluminium, rdzeniarnia, trasernia,
piece obróbki termicznej i laboratorium. Odlewnia posiadała 2 piece 150 mk o własnym ciągu oraz formiernię pneumatyczną niemieckiej firmy Künkel i Wagner. Ta
ostatnia została zainstalowana w 1936 r. i jak na owe czasy była jedynym urządzeniem
tego typu na terenie Polski. Współpraca z władzami wojskowymi w całym okresie
funkcjonowania odlewni układała się poprawnie. E. Mieszczański i T. Jaroszyński
słynęli z doskonałej jakości odlewów i precyzji wykonania. Dlatego w końcu września 1937 r. po otrzymaniu zgody przewodniczącego komisji ds. rozbudowy COP
płk. Tadeusza Grabowskiego, na polecenie szefa SG gen. Wacława Stachiewicza
rozpoczęto proces budowy nowej wytwórni w Gorzycach w powiecie tarnobrzeskim.
Spółka Mieszczańskiego i Jaroszyńskiego otrzymała w tym celu znaczną pomoc
Banku Gospodarstwa Krajowego, w wysokości 250 tys. zł. Siedmioletnia pożyczka
została następnie podwyższona do kwoty 500 tys. zł. W sumie wartość wytwórni przedstawiciele Warszawskiego Towarzystwa Ubezpieczeniowego oszacowali
na kwotę 682 tys. zł. Składały się na nią następujące wartości: budynki fabryczne
i przyfabryczne Odlewni Metali Półszlachetnych oraz kuźni mechanicznej o wartości 232 tys. zł, urządzenia 330 tys. zł, surowce, półfabrykaty, wyroby gotowe:
– aluminiowe, brązowe i mosiężne 120 tys. zł. Odlewnia w Gorzycach była stałym
dostawcą PZL WP Nr 2 i PZL WS Nr 2. Dostarczała bowiem obrobione odlewy aluminiowe, brązowe i mosiężne. Uruchomiono również produkcję naczyń żeliwnych
na wolny rynek. W przededniu działań wojennych w wytwórni znalazło zatrudnienie
około 400 pracowników. Macierzysta wytwórnia w Warszawie została wydzierża48 J. Gołębiowski, COP. Dzieje industrializacji..., s. 155–156; J.A. Dąbrowski, J. Magdoń, 25 lat Zespołu
Szkół Zawodowych w Sędziszowie Małopolskim 1977–2002, Sędziszów Małopolski 2002, s. 25–28.
Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 159
wiona Erazmowi Marcinowi Mieszczańskiemu oraz Marii Roman na czas od 1marca
1939 r. do 8 lutego 1946 r. za kwotę 1100 zł miesięcznie49.
Wytwórnia
Typ silnika
Możliwa produkcja miesięczna
pokojowa
w 6 miesiącu wojny
PZL WS Nr 1 i 2
Pegaz VIII
Pegaz XX
Pegaz XIX
Mercury V
Mercury VIII
55
100
Avia
Wright
14
20
PZ Inż.
Junior
Major
9
16
Tabela 2. Możliwości wytwórcze przemysłu lotniczego
Źródło: CAW, GISZ, sygn. I 302.4.1967. Referat gen. dr. J. Zająca „Osiągnięcia
w lotnictwie 1937–1938” z 28 listopada 1938 r., s. 1–6.
Kończąc rozważania o wytwórniach silników w II Rzeczypospolitej należy podkreślić fakt, że w istocie były one placówkami średniej wielkości, o stosunkowo dobrze wyposażonym parku maszynowym i narzędziowym. Produkowane tam seryjnie
licencyjne silniki Bristol warunkowały proces projektowy samolotów. Cała rodzina
angielskich silników – Jupiter, Mercury, Pegasus – chłodzonych powietrzem, o budowie gwiaździstej, posiadała dość istotne wady: duży opór powietrza i skomplikowany, szczególnie dla konstruktorów samolotów, rozkład masy. Walorem silników
gwiaździstych była stosunkowo łatwa zabudowa w płatowcach, niskie koszty wytworzenia i mało skomplikowana obsługa. Alternatywą dla silników gwiaździstych były
rzędowe jednostki napędowe, chłodzone cieczą, trudniejsze w projektowaniu i produkcji, ale posiadające większą moc i zachowujące przez dłuższy okres walory użytkowe. Gen. L. Rayski, szacując wady i zalety silników rzędowych i gwiaździstych,
wybrał te ostatnie. Oceniając podjęte działania należy zauważyć, że problem ten
został rozwiązany prawidłowo, czego efektem było uruchomienie produkcji silników
opartych na licencji. Niepowodzeniem zakończyła się większość prac, mających na
celu wykorzystanie Bristoli do konstruowania własnych prototypów jednostek napędowych. Nadrobienie istniejących zaległości w produkcji silników lotniczych pomiędzy rodzimymi wytwórniami a zachodnioeuropejskimi czy północnoamerykańskimi
producentami, wydawało się w końcu lat trzydziestych niemożliwe. Sytuacja ta była
prostą konsekwencją strat wywołanych działalnością Frankopolu, a także niedosta49 J. Gołębiowski, COP. Dzieje industrializacji..., s. 156–157; AAN, BGK, sygn. 1649, Repetytoria notariuszy: Stefana Karnawalskiego nr 960 z 18 kwietnia 1931 r. i Stanisława Jurkiewicza nr 452 i 454 za
1939 r. Polisa zbiorowa Warszawskiego Towarzystwa Ubezpieczeniowego dla firmy E. Mieszczański
z 1 września 1938 r.
160 Mariusz Majewski
tecznym poziomem rozwoju hutnictwa żelaza i metali kolorowych. Nowo planowane
wytwórnie na terenie Centralnego Okręgu Przemysłowego rozwinąć miały docelowe
moce produkcyjne dopiero w 1941 r. Jednak, według niekwestionowanych ocen gen.
Rayskiego w procesie projektowania, a następnie wyposażania fabryk lotniczych,
uwzględniono rosnące zapotrzebowanie armii na sprzęt lotniczy. Dlatego można
postawić tezę, iż gdyby nie późniejsze katastrofy, udałoby się w znacznym stopniu zaspokoić potrzeby armii jeżeli dochodzi o konstrukcje płatowcowe, natomiast
w dziedzinie rodzimych jednostek napędowych tak korzystne przemiany mogłyby
nastąpić dopiero u progu drugiej połowy lat czterdziestych. Pomiędzy planowaną
produkcją płatowców („Łosi”, „Jastrzębi”, „Karasi”, „Sumów”, „Czapli”, „Mew”,
PWS-26, PWS-33, RWD-8) i silników zachodziły znaczne zróżnicowania, gdyż
wytwórczość tych pierwszych szacowana była przez gen. dr. Józefa Zająca na 107
w pierwszym miesiącu działań wojennych, a pod koniec półrocza 189. Możliwości
produkcji jednostek napędowych kształtowały się na analogicznym poziomie 78
i 136 sztuk (tab. 2). W praktyce dysonans ten oznaczał, że cześć potrzeb musiałaby
zostać zaspokojona na drodze importu gotowych produktów50.
Expansion and Dislocation of Aeronautical Engine Manufacturers
in the Second Republic of Poland (1935–1939)
Abstract
A three-year plan (1933–1936) for expanding aviation developed at the Headquarters
marked a turning point in producing the aeronautical engines. The implementation of the
process of building new craft (reconnaissance, fighter and bombing planes) forced a decision
to start a research on the prototypes of Polish engines. Due to the Škoda concern’s lack of
enthusiasm for further cooperation and political implications in Polish-Czechoslovakian relations, the cooperative activity ended. At that time the engine manufacturers were incorporated
in the PZL (State Aviation Works). Despite initial difficulties regarding a decline in production caused mainly by modernization and reorganization proceedings, the standards of the
Škoda Polish Works were quickly reached and exceeded considerably. The licensed production of English engines made by the Bristol Aircraft Ltd (Jupiter, Mercury, Pegasus, Hercules,
Acquilla, Perseus) was implemented, and at the same time the researches on the prototypes of
Polish engines (Mors, Foka, Waran, Legwan) were conducted.
Smaller manufacturers such as: the Autoremont Mechanical Workshop (Austro-Daimler,
Hispano-Suiza, Renault Lorraine–Dietrich), the Stefan Twarowski Mechanical Works (Le
Rhône, Hispano-Suiza, TK 70), the State Engineering Works (Walter “Junior” and “Major”),
the Avia Precision Mechanics Manufacturer (La Rhône, WZ 7, Bristol–Jupiter, Wright
50 CAW, GISZ, sygn. I 302.4.1968. Zestawienie rozwoju lotnictwa od r. budż. 1936/37 do 1938 roku.
Załącznik nr 7. L. Rayski, Słowa prawdy..., Londyn 1948, s. 31–32; por. także M. Porwit, Komentarze do
historii polskich działań obronnych w 1939, Warszawa 1983, s. 62–63.
Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych w Polsce (1935–1939) 161
“Whirlwind”, Gnôme–Rhône “Mars” 14 and “Delfin”, Avia P4) cooperated with the army
administration in the range of aero engines of low and medium ratio of strength.
Dissatisfaction with the mobilization preparations carried by the army led to initiating
building works within the COP (Central Industrial District). The decision concerning expansion of the aviation industry was taken during the meeting of the KSUS on 13 October,
1936. Before the WWII broke out, the production had started in the State Avation Works,
Aircraft Factory Nr 2 in Mielec and the Aero Engines Factory Nr 2 in Rzeszów. As regards
the production of aero engines, the following factories cooperated: Erazm Mieszczański and
Tadeusz Jaroszyński Warsaw Base Metal Foundry, Władysław Leszczyński High Grade Alloy
Foundries, and the COP Ancillary Industry. The level of production possibilities in 1938 was
78 units during the first month of military operations, to reach a number of 136 at the end
of the second half-year. This discordance actually showed that in order to meet the growing
demand, imports of a number of ready-made units would be a must.
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Materiały i miscellanea
Joanna Kuchta
Spór o dożywocie po Liborym Kordyszu
jako przyczynek do badań
nad dziejami małżeństw w XVII–XVIII wieku
O małżeństwie Jakuba Liborego Kordysza1 i Marianny z Pruszyńskich, które
zostało zawarte ok. 1786 r., nie mamy właściwie zbyt wielu informacji. Związek
ten jest godny uwagi jako przyczynek do badań nad staropolskimi małżeństwami. Poszukiwania te wiążą się ściśle z problematyką dotyczącą respektowania
w praktyce prawa zwyczajowego. Nieszablonowa intercyza przedmałżeńska spisana
10 III 1786 r. rzuca ciekawe światło na dzieje tego XVIII-wiecznego małżeństwa.
Dzięki innym dostępnym dokumentom można odtworzyć – choć fragmentarycznie –
jak zmieniała się pozycja majątkowa Marianny z Pruszyńskich Kordyszowej, począwszy od deklaracji przyszłych małżonków zapisanych w intercyzie, po wyegzekwowanie ostatniej woli męża. Podobnych historii w tym okresie było zapewne więcej.
Postać Liborego Kordysza, szambelana JKM jest właściwie „pominięta” w historiografii. Znacznie lepiej przedstawia się sytuacja jego brata Ignacego Kordysza, którego biogram znajdujemy w Polskim Słowniku Biograficznym2. Kasper Niesiecki nie
wspomina nic o Liborym Kordyszu w nocie dotyczęcej Kordyszów. Adam Boniecki
opisując ten ród nadmienia, że Stanisław Kordysz – ojciec Liborego Kordysza – był
dziedzicem m.in. Kordyszówki, Dubowca i pełnił urzędy: skarbnika bracławskiego
(1748), cześnika winnickiego (1764), podstolego bracławskiego (1771), podczaszego (1772), stolnika bracławskiego, w 1780 r. uzyskał tytuł chorążego bracławskiego, zaś w roku 1782 pełnił funkcję posła. Stanisław Kordysz był żonaty z Justyną
Grocholską, córką Michała Grocholskiego, sędziego ziemskiego bracławskiego
W dokumentach, takich jak intercyza i testament zapisane jest Jakub Libory Kordysz. W innych opracowaniach występuje jedynie Libory Kordysz.
1 W.A. Serczyk, Kordysz Ignacy, [w:] Polski Słownik Biograficzny (dalej PSB), Wrocław–Kraków 1968,
t. XIV, s. 58; K. Pułaski, Kronika polskich rodów szlacheckich Podola, Wołynia i Ukrainy, Warszawa
1991, t. II, s. 76 – podaje, że córkami Stanisława Kordysza i Justyny z Grocholskich były oprócz wyżej
wymienionych Katarzyna, żona Ignacego Jełowickiego, sędziego ziemskiego łuckiego i Antonina, żona
Jana Kamieńskiego, stolnika lubelskiego.
2 164 Joanna Kuchta
i Anny Radzińskiej, z którą miał syna Ignacego i córkę Franciszkę, późniejszą małżonkę Józefa Ursyna Pruszyńskiego, rotmistrza kawalerii narodowej. Dziećmi z tego
małżeństwa mieli być również Marianna, która wyszła za Mikołaja Jaroszyńskiego,
stolnika zwinogrodzkiego, jak i Libery (Libory), szambelan Stanisława Augusta3.
Libory Kordysz zawarł małżeństwo z Magdaleną z Pruszyńskich, córką Piotra Pruszyńskiego, podstolego kijowskiego i Heleny z Wiśniewskich. Libory i Magdalena
Kordyszowie prawdopodobnie nie mieli dzieci4. W dokumentach jakie udało mi
się odnaleźć pada bowiem określenie, że Libory innych sukcesorów poza bratem
Ignacym nie miał5. Libory Kordysz zmarł zapewne w 1788 r., przed śmiercią Ignacego Kordysza, który – jak dowiadujemy się z tej dokumentacji – miał objąć dobra
po bracie6.
Kordyszowie pochodzili z Kijowszczyzny, później osiedlili się w Bracławszczyźnie7. Przypuszczalnie sami założyli Kordyszówkę na Wołyniu w województwie bracławskim8. Początkowo ich nazwisko brzmiało Skobejko, zachowało
się ono później jako przydomek – Siemiotowie Skobejkowie na Kordyszowie
Kordysze. Filon Kordysz w 1565 r. miał być dworzaninem królewskim. W Polskim
Słowniku Biograficznym zamieszczono biogram innego antenata tego rodu, a mianowicie Krzysztofa Kordysza (ok. 1615–1680), podczaszego bracławskiego i posła na
sejm9. O Magdalenie z Pruszyńskich też niewiele wiadomo. Pruszyńscy byli rodem
zamieszkałym na Wołyniu. W XVIII wieku należeli do możniejszej szlachty w południowo-wschodniej Rzeczypospolitej10. Siostrą Magdaleny, zapewne starszą, była
Anna z Pruszyńskich, która w 1780 r. została trzecią już żoną Hieronima Sanguszki,
wojewody wołyńskiego (1743–1812), zanim wyszła za Hieronima Sanguszkę, rozwiodła się z Andrzejem Kuczkowskim. Po śmierci Hieronima mieszkała w Tarnowie,
który dożywotnio dzierżyła. Jej dzieci z małżeństwa z Sanguszką – Dorota i Józef
zmarły w 1798 r. na ospę w Sławucie11, przeżyła tylko córka Tekla (1786–1869)12.
Anna Sanguszkowa wspierała później swoją siostrę w rozwiązaniu jej problemów
3 A. Boniecki, Herbarz Polski, Warszawa 1907, t. 11, s. 144–145.
S. Uruski podaje, że Libory Kordysz był bezdzietny – S. Uruski, Rodzina. Herbarz szlachty polskiej,
Warszawa 1917, t. VII, s. 204–208.
4 Punkta do ugody między X. Sanguszkiem wojewodą wołyńskim a Ambrożym Rakowskim starostą stężyckim, Biblioteka Czartoryskich (dalej BCz), rkps 736.
5 6 Ibidem.
7 K. Pułaski, op. cit., s.77.
8 Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego, red. F. Sulimierski, Warszawa 1883, t. 4, s. 400.
9 W. Urban, Kordysz Krzysztof, [w:] PSB, Wrocław–Kraków 1968, t. XIV, s. 58.
10 S. Uruski, op. cit., t. XIV, s. 379–382.
11 E. Orman, Sanguszko Hieronim, [w:] PSB, Łódź 1984, t. XXVIII, s. 484–487.
K. Marszalska, Zarys dziejów archiwum i biblioteki książąt Lubartowiczów-Sanguszków; w korespondencji Anny z Pruszyńskich Sanguszkowej do Hieronima Sanguszki istnieją dopiski ich małoletniej wówczas i chorowitej córki Tekli – Archiwum Państwowe oddz. Wawel (dalej AP oddz. Wawel), Archiwum
Sanguszków (dalej ASang), teka 275 plik 10, A Sang 275/11.
12 Spór o dożywocie po Liborym Kordyszu jako przyczynek do badań nad dziejami... 165
majątkowych. Magdalena Kordyszowa musiała bowiem bronić swojego prawa do
należnego jej dożywocia przed krewnymi jej męża13.
Aby prześledzić ten spór warto przytoczyć intercyzę przedślubną Magdaleny
z Pruszyńskich i Liborego Kordysza, w której określono wyposażenie, jakie panna
otrzymała od rodziców oraz wstępne deklaracje przyszłych małżonków dotyczące
dożywocia:
Między JM Panem Piotrem Pruszyńskim Podczaszym Kijowa (kijowskim) z jednej
a WJmP Liborym Kordyszem Szambelanem JKMci niegdy WW [...] Stanisława i Justyny
Kordyszow chorążych Bracław[skich] małżonków synem z drugiej strony, stanęła takowa Intercyza szlubna, czyli Kontrakt zobopolny małżeński. W ten niżej opisany sposób,
iż przerzeczone strony idąc za najwyższym rozporządzeniem wszechmocnego Boga,
który serca ludzkie podanemi natchnieniami cudownie prowadząc, wszechmocnością
swoją do jedności łączy i drogi do wszelkiego uszczęśliwienia człowiekowi zamierza.
A gdy WJmP. Piotr Pruszyński podczaszanki Kijowa [kijowskiej], córki swojej z dobroci Najwyższego Pana i Stwórcy swojego pozwolonych, z przystojnej edukacyi cieszyć
się, i w doskonałym życia będzie Ją mógł oglądać stanie, do tych więc wszechmocnych
rozporządzeń boskich i do dalszej woli Jego świętej w najgłębszej serca pokorze skłoniwszy się nie tylko usilnie i dotąd stateczne WJmc Liborego Kordysza, szambelana JK
Mci, równie starożytnością Domu i Imienia w godnych przodkach i w własnej osobie
zaszczyconego, o dożywotnią przyjaźń W... Panny Podczasze[go] Kijowe[wskiego] córki czyniącego staranie przyjmując, ale też JOO i JWW [Ich mciów] Panów Przyjaciół
interesujących się rady poważając, i samej Jej Panny Podczasze[go] Kijowę[wskiego]
córki swojej powolność swoją do woli tegoż W IM Pana Podczaszego Kijowską [kijowskiego] ojca stosujący za fundamentem szczęśliwego w małżeństwie pożycia zakładając,
na takowe przyszłe małżeństwo zgodnie dobrane chętnie pozwala, i dla skuteczniejszego
dojścia tegoż maryażu, aktowi samemu szlubnemu, według obrządku Kościoła katolickiego przy obfitym swoim ojcowskim błogosławieństwie odprawić się mającemu [w]
dzień trzeci miesiąca kwietnia w Sławucie składa i naznacza. Na dopełnienie zaś affektu
swego ojcowskiego, lubo niegdy W ImPani Helena z Wiśniewskich Pruszyńska, podczaszyna Kijowa [kijowska], W Jej Panny Magdaleny Pruszyński, podczaszanki kijowę
[kijowskiej] Matka, w wyposażeniu żadnego z substancyi niegdy WW Ichm Państwa
Józefa i Maryanny z Frąckiewiczow Wiśniewskich, starostow gniewczyckich rodziców
swoich nie odebrała, jednakże WJmPan Pruszyński, podczaszy kijowę [kijowski] w nagrodę posagu tejże W Im Pannie Podczaszance Kijowa [kijowskiej] córce swojej po dojściu i odzyskaniu za życia swego sukcessyi z prawa natury tak, po tychże WW. Józefie
i Maryannie z Frąckiewiczow Wiśniewskich, starostow gniewczy [gniewczyckich], jako
też po W Im Panu Ignacemu Wiśniewskim, sędzim pińskim bezpotomnie zmarłym, niemniej i W. Helenie z Wiśniewskich Pruszyńskiej, podczaszynie Kijowska [kijowskiej]
spadającej równej części jako z prawa pomiędzy rodzeństwem należą będzie, na tych
miał dostępuje, i tę na posag postanawia. Tudzież do zupełności przyzwoitego wyposażenia tejże W Im Pannie Podczaszance kijowskę [kijowskiej] córce swojej w rzeczach ruchomych do stroju i innego porządku białogłowskiego wyprawę należącą, summę 12 000
złotych polskich kosztującą i wyłożoną natychmiast oddaje. A gdy WW. Ichm. państwo
13 Punkta do ugody między X. Sanguszkiem wojewodą wołyńskim a Ambrożym Rakowskim starostą
stężyckim, BCz rkps 736.
166 Joanna Kuchta
szambelaństwo, przyszli małżonkowie posag powyższym sposobie postanowiony odbiera, na ten czas sam WJm Pan szambelan dostateczną ewikcya na dobrach swoich ogólnie
wszystkich na osobę tejże W Jmci Panny Podczaszanki Kijowską [kijowskiej] przyszłej
małżonki swojej, stanowszy przed aktami [tutejszymi?] uroczyście zeznać obowiązuje
się. Nad to iż WW Ichmci państwo przyszli małżonkowie dla większego między sobą
oświadczenia przyjaźni i affektu małżeńskiego ugruntowanie, wspólne sobie dożywocie
na całej fortunie swojej uczynić i jako najsolenniey zeznać przyrzekają. Co wszystko
i każdą rzecz z osobna strony obydwie we wszystkim jako najuroczyściej utrzymać i że mi
przyrzekając, dla tym lepszej wiary wagi i ważności przy podpisach Jaśnie Oświeconych
i Jaśnie Wielmożnych Ich Panów Przyjaciół, rękami podpisują się. Dan w Sławucie dnia
10 III 1786 roku. [kopia intercyzy podpisana przez strony i świadków]
Piotr Pruszyński, podczaszy kijowski, Jakub Libory na Kordyszowie Kordysz, proszony
przyjaciel do tej tranzakcyi, podpisują się Michał Kotummu Walewski, wda [wojewoda]
sieradzki, proszony od stron obydwóch do tej intercyzy szlubnej Przyjaciel podpisuje się
WX. Sanguszko, wojewoda wołyń.[ski], proszony przyjaciel do tej intercyzy szlubnej
podpisuje się Józef Xiążę Czartoryski, stolnik litewski (?), Proszony... Jerzy Potocki,
sta [starosta] tłumacki, proszony od stron obydwóch przyjaciel do tej intercyzy ślubnej
podpisuje się A. Malczewski R.K.”14
Intercyza była to umowa przedślubna zawierana przy okazji zaręczyn (na
zmówinach) i wpisywana do ksiąg sądowych (obowiązek wpisu do ksiąg sądowych
wprowadzono w 1496 r.). W intercyzie przedmałżeńskiej określano wielkość i rodzaj majątku wniesionego przez żonę do masy majątkowej15. Tego rodzaju dokument rozpoczynało przedstawienie stron umowy, czyli między kim dana intercyza
była zawierana. Jeżeli ojciec panny w chwili jej zamążpójścia już nie żył, to obowiązek wyposażenia panny spadał na braci lub opiekunów wymienionych w testamencie
ojca. Warto zaznaczyć, iż w zawieranej intercyzie przedmałżeńskiej interesy panny
reprezentował nie tylko ojciec, ale i matka (ta bowiem wnosiła istotny wkład do
sum posagowych w formie dóbr macierzystych). Dalej wyliczano powody, które
skłoniły rodziców lub opiekunów panny do wydania jej za rzeczonego kawalera.
W intercyzach przedślubnych zazwyczaj padały określenia, iż rodzice panny wyrażają zgodę na małżeństwo, gdyż to wola Boża powoduje afekt młodych. Rodzice
panny podejmowali tę decyzję, mając na względzie usilne staranie kawalera oraz
opinię „Panów Przyjaciół”. Ważne było, co z pietyzmem podkreślano, „świetne skoligacenie rodów”16. W kontraktach przedślubnych z końca XVIII wieku zdarzają się
określenia pochwalne nie tylko pod adresem rodu panny, jej przodków, ale i samej
dziewczyny17. Cytowana osiemnastowieczna intercyza jest o tyle ciekawa, iż rzadko
w tego rodzaju dokumentach wspominano o woli samej panny, czy jej edukacji.
Często określano w intercyzach termin aktu weselnego.
14 AP oddz. Wawel, ASang 552/7.
T. Maciejewski, Historia prawa sądowego Polski, Koszalin 1998, s. 55–59; P. Dąbkowski, Prawo
prywatne polskie, Lwów 1911, s. 375–449.
15 AP oddz. Wawel, ASang 464/2, ASang 456/28; zob. J. Kuchta, Instytucja małżeństwa w świetle intercyz
przedślubnych (artykuł w druku).
16 17 AP oddz. Wawel, Archiwum Potockich z Krzeszowic 297.
Spór o dożywocie po Liborym Kordyszu jako przyczynek do badań nad dziejami... 167
Po tym wprowadzeniu przechodzono do istoty umowy, a mianowicie opisu posagu i wyprawy (czyli ile, co i od kogo miała panna otrzymać) oraz sposobu i terminu
wypłaty. Następnie przedstawiano zobowiązania pana młodego, a mianowicie wiano. W intercyzie zwykle deklarowano spisanie obopólnego dożywocia w osobnym
akcie po zawarciu związku małżeńskiego. Magdalena z Pruszyńskich Kordyszowa,
jak czytamy w powyższym dokumencie, miała mieć zapisane dożywocie na całym
majątku męża, jako dożywocie obopólne18.
Zapisu dożywocia dokonywano zwykle dopiero po pokładzinach. Dokument
taki zyskiwał moc prawną w chwili wpisania go do ksiąg sądowych. Dożywocie
nie wymagało zgody krewnych w przeciwieństwie do darowizn wieczystych. Chcąc
utrzymać się przy dożywociu współmałżonek, który przeżył partnera musiał spłacić
jego długi. W przeciwnym wypadku musiał się zrzec dożywocia. Inaczej przedstawiała się sprawa, jeśli chodzi o dobra wienne, które nie odpowiadały za długi małżonka. Majątku zapisanego jako dożywocie nie wolno było sprzedać (jeśli w skład
dożywocia wchodziły lasy nie można było wywozić z niego drewna). Dożywocie
mogło być uchylone wskutek skargi spadkobierców tego małżonka, który uczynił
zapis. Powodem mogły być uchybienia w podpisywaniu dokumentu, jak stało się
w przypadku właśnie Magdaleny Kordyszowej. Dożywocie mogło być zapisane także na dobrach niepodzielnych, w takim wypadku po śmierci małżonka we wspólność
majątkową wstępował dożywotnik19.
Kiedy po śmierci męża Magdalena Kordyszowa chciała objąć należne jej dobra,
sukcesorowie męża, [tj. Ignacy Kordysz] „odparli ją gwałtownie od tego”20. Według
świadectwa Jana Duklana Ochockiego:
Libory Kordysz bardzo majętny obywatel, ożeniony był z Pruszyńską, siostrą rodzoną
drugiej żony księcia wojewody wołyńskiego, Hieronima Sanguszki. Zmarł on wkrótce po
ożenieniu; żona miała jakieś prawa do fortuny mężowskiej, ale brat rodzony Liborego,
dziedzic klucza Czartoryskiego, Ignacy Kordysz, zaprzeczał im, i dobra na siebie ria facti
odebrał.
J.D. Ochocki dalej opisuje w swoich Pamiętnikach, że w obronie wdowy po
Liborym Kordyszu stanął Hieronim Sanguszko, jej szwagier, który zbrojnie odebrał
należne Magdalenie dobra. Według relacji J.D. Ochockiego, szturm tak ponoć wy18 Ibidem.
P. Dąbkowski, op. cit., s. 440–449; Dąbkowski nic nie pisze o tym, by bezdzietność małżeństwa
wpływała na objęcie dożywocia. Utrata dożywocia była natomiast możliwa w przypadku ponownego zamążpójścia; J. Kowalkowski, Posag Anny Myślęckiej, żony Fabiana Kowalkowskiego w świetle
układu poślubnego z 1593 roku, [w:] Genealogia. Studia i materiały historyczne, red. M. Górny,
Poznań–Wrocław 1993, t. 3, s. 95–106; T. Maciejewski, Historia prawa sądowego Polski, Koszalin 1998,
s. 55–62; zob. J. Kuchta, Instytucja małżeńska w świetle intercyz przedślubnych w okresie staropolskim
(artykuł w druku); M. Lubczyński Zawieranie małżeństw przez szlachtę w świetle intercyz przedślubnych
oblatowanych w krakowskich księgach grodzkich w latach 1680–1730, [w:] Wesela, chrzciny i pogrzeby
w XVI–XVIII wieku, red. H. Suchojad, Warszawa 2001, s. 137–147.
19 20 Punkta do ugody między X. Sanguszkiem wojewodą wołyńskim a Ambrożym Rakowskim starostą stężyckim, BCz rkps 736.
168 Joanna Kuchta
straszył Ignacego Kordysza, że „zachorował na żołądek” i wkrótce zmarł21. O majątek ten upominała się później Anna z Rakowskich wdowa po Ignacym Kordyszu,
w czym wspierał ją krewny Ambroży Rakowski, starosta stężycki. Magdalenie
Kordyszowej dopomagali z kolei siostra i szwagier, który próbował rozwiązać ten spór.
W punktach do ugody z 1788 roku czytamy:
IO Xżę zechce się zastanowić, że fortunę Kordyszów będąc niedzielną podpadłych pod
równy dział dla obydwóch braci za tym z tego Działu należało schedzie W. Ignacego
Kordysza trzydzieści tysięcy złp rocznej intraty, którą to W. Libory Kordysz posiadał.
Więc odrzuciwszy czternaście tysięcy dla WP. Denyszka (?) prawem dożywotniem zatrzeżonych, a zaś trzydzieści tysięcy schedzie W. Ignacego Kordysza należących zostanie czystej intraty trzydzieści sześć tysięcy, której pięcioletnie zapłacenie IW Ambroży
Rakowski sposobem wyżej rzeczonym oświadcza. Zechce zapewne I.O. Xżę Imc względnie trzydziestu tysięcy należących schedzie W. Ignacego Kordysza rzucać swoje kwestie, iż tyle należeć nie może z powodu posiadanych dóbr Czartoryi22 przez Ignacego
Kordysza, lecz zechce się oraz I.O.Xżę Imą zastanowić że dobra Czartorya nie należały do Masy ogólney Fortuny Kordyszowskiey ponieważ te dobra były nabyte na osobę
W. Ignacego Kordysza, a to za długi tabelą przez W. Swieykowskiego23 przekazane, których wypłacenie przez ojca staroście pokaże. Klucz tylko Konelski24 z częścią
Cybulowa25 należy do schedy, zaś większe części Cybulowa należą do Dziedzictwa
W. Ignacego Kordysza jako przez niego samego nabyte, a za tym nierównie większą
schedę posiadał W. Libory Kordysz.
Strony próbowały zawrzeć kompromis26.
Zwolennicy Magdaleny Kordyszowej chcieli podważyć pretensje Anny Kordyszowej do fortuny po zmarłym przed jej mężem szwagrze Liborym Kordyszu.
Argumentowano, że należne jej dożywocie dotyczyło jedynie dóbr posiadanych
w chwili spisania dożywocia, a nie dóbr sukcesjonarnych. Strona Anny Kordyszowej
sprzeciwiała się temu i powoływała się na prawo z 1523 roku. Uważała bowiem, że
dożywocie generalne dotyczyć winno nie tylko dóbr posiadanych w chwili spisywania dożywocia, ale też tych, które mąż Anny nabył potem. Powoływała się na zapis
dożywocia z 9 XI 1783 r., gdzie zapisano dożywocie „na dobrach mianych i mieć
mogących”.
J.D. Ochocki, Pamiętniki Jana Duklana Ochockiego z pozostałych po nim rękopisów przepisane
i wydane przez J.J. Kraszewskiego, Wilno 1857, t. I, s. 136–137.
21 22 Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego, red. F. Sulimierski, Warszawa 1883, t. 4, wieś, powiat
Bóbrka lub wieś, powiat tarnopolski przy gościńcu rządowym prowadzonym z Tarnopola na Mikulińce,
Trembowlę.
23 W 1781 r. Ignacy Kordysz kupił od Józefa Świejkowskiego, stolnika homelskiego dobra na Wołyniu:
Czartoryę z przyległościami za sumę 1 018 000 zł – K. Pułaski, op. cit., s. 77.
24 Słownik Geograficzny..., Konelskie futory w powiecie lipowieckim.
Ibidem, miasteczko na Wołyniu powiat lipowiecki, Kordyszowie weszli w posiadanie tej majętności
początkowo jako zastaw posagu. Krzysztof Kordysz ożenił się z córką Floriana Potockiego. Majątek ten
wcześniej podzielony był na dwie części. Jedną kupił Konstanty Wiszniowiecki, drugą Faszczewscy.
25 26 Punkta do ugody między X. Sanguszkiem wojewodą wołyńskim a Ambrożym Rakowskim starostą stężyckim, BCz rkps 736.
Spór o dożywocie po Liborym Kordyszu jako przyczynek do badań nad dziejami... 169
Po swoim i mając Prawo własności i Posesyi dopiero następnie umarł [Ignacy Kordysz]
a za tym żona ma Prawo niewątpliwego Dożywocia do tego co śmiercią Jego pozostało,
to jest i do Fortuny Jego własnej i sukcessonalney bo ta przed śmiercią Jego już była
aktualnie własną i posiadaną przez tegoż Męża [Anny z Rakowskich Kordyszowej].
Oskarżyli też wdowę po Liborym Kordyszu:
Ta ostatnia uwaga przekonać powinna że żona Liborego Kordysza daleka jest od ułożenia
się z Pisarzową Kordyszową [Anną z Rakowskich], nie dlatego żeby powątpiewała dożywocia, lecz że chce [...] Ją [...] w procesy i koszta prawne [wprowadzić]27.
Jeśli wierzyć relacjom sprawy przedstawionej przez stronników wdowy po
Ignacym Kordyszu, Libory wcześniej nie złożył żadnego zapisu, a kiedy zachorował żona jego w nocy sprowadziła rejenta, by sporządzić testament. Istotnie ostatnią wolę Liborego Kordysza spisano, kiedy był on chory, co potwierdzają słowa:
„...przy słabości mojej”28. Nieco inną wersję przedstawiła jednak Anna z Pruszyńskich
Sanguszkowa w liście z 25 II 1788(?) ze Sławuty, w którym czytamy:
Moja siostra przed dwiema laty zaślubiona będąc w małżeństwo IP. Liboremu Kordyszowi, przez szlubną [...] Intercyzę miała przyznane sobie dożywocie na całej fortunie dalej
w ciągu życia z Mężem w roku przeszłym pod bytność Najjaśniejszego Pana w Zasławiu
powtórną dobrowolną tranzakcyią równej pierwszemu dożywocie zapis uczyniła, na koniec w roku teraźniejszym, w Dubnie w kontraktowym czasie umierając przy rozporządzeniu domowych interesów testamentem autentycznym poprzednie tranzakcje zmienił.
Stąd [...] taż moja siostra pozostała wdową na mocy tak uroczystych Praw, od męża sobie
nadanych, gdy się zaczęła prawnie zabierać do objęcia posesyi w dobrach [....] gwałtownie od Jej własności odpierają29.
Trudno więc jednoznacznie stwierdzić, w jakich okolicznościach testament
Liborego Kordysza został sporządzony oraz jaką rolę rzeczywiście odegrała
Magdalena Kordyszowa przy spisywaniu ostatniej woli jej męża. Sam tekst testamentu nie dostarcza argumentów za tym, iżby w małżeństwie Kordyszów źle się działo. Potwierdza on natomiast fakty przytaczane przez Annę Sanguszkową. Ostatnią
wolę Liborego Kordysza spisano 18 I 1788 r., a cztery dni później oblatowano
w Dubnie. Jeśli chodzi o zapisy majątkowe Liborego Kordysza dla żony, to tak
przedstawiała się jego ostatnia wola:
mając wolność wszelkiemi Dobrami moiemi ruchomemi, i nieruchomemi i całym majątkiem moim, jako bezpotomny, jako chcieć rządzić i dysponować [...] najprzod przez
wdzięczność dla najmilszej żony mojej W. Magdaleny z Pruszyńskich Kordyszowej za
poprzysiężonym dla mnie dożywotnią Przyjaźń i wierność Małżeńską Dożywocie na
Dobrach moich wszelkich w różnych województwach sytuowanych, tak przez doczesny Dział posiadanych jako też i z Prawa natury należeć powinnych tudzież Rzeczach
27 Ibidem.
28 Ibidem.
29 Ibidem.
170 Joanna Kuchta
Ruchomych, Stadach, Bydłach i wszelkiego gatunku ruchomościach zapisuję dla niej do
użytku po zgasłym Życiu moim Prawo nadaje30.
Według tego dokumentu Magdalena Kordyszowa była wzorową żoną, choć
w końcowych słowach Libory Kordysz zaznacza: „zachowując sobie wolność rozporządzenia ninieyszego, w polepszeniu zdrowia”31. Swoich wujów Marcina
i Franciszka Grocholskich prosił o opiekę nad swoją małżonką. Ci też mieli być
egzekutorami testamentu wraz z Michałem Walewskim i Hieronimem Sanguszką
(to tłumaczyłoby jego zaangażowanie w sprawy Magdaleny Kordyszowej, poza tym
był jej szwagrem)32. Dwaj ostatni uczestniczyli także w spisywaniu intercyzy przedślubnej, jako świadkowie z obu stron, co może sugerować, iż Libory Kordysz miał
do nich zaufanie, powierzając im spełnienie jego ostatniej woli.
Ciekawą charakterystykę obu braci Kordyszów przedstawia w Pamiętnikach Jan
Duklan Ochocki, choć do jego relacji należy podchodzić z rezerwą:
Znałem obu tych panów Kordyszów, jeden od drugiego był podobny jak niebo do ziemi.
Libory niesłychanie oszczędny, aż do obrzydłego skępstwa, jadł szkaradnie i nic prócz
wody nie pijał; Ignacy żył bardzo okazale, dom miał w Czartoryi gustownie umeblowany
[...] Dom jego był bardzo przyjemny, zdobiła go zacna i piękna druga już żona, z domu
Rakowska, później Bystrzyna33.
Dostępne dokumenty na razie nie poświadczają jednoznacznie żadnej z wersji
o pożyciu małżeńskim Magdaleny i Liborego Kordyszów. Jeśli oskarżenia stronników Anny z Rakowskich Kordyszowej były nieprawdziwe, to jednak pokazują, jak
ostrą i bezpardonową walkę o majątek toczyły obie strony tego konfliktu.
Spór o schedę po Liborym Kordyszu zakończył się spłaceniem Magdaleny
Kordyszowej. Ród ten wygasł w linii męskiej na Ignacym Kordyszu, majątek zaś
otrzymały cztery siostry Kordyszów: Marianna, Katarzyna, Antonina i Franciszka.
Oczywiście na podstawie tej jednej historii nie można generalizować, ale niewątpliwie świadczy ona o tym, że od spisania dokumentu uposażającego współmałżonka do jego realizacji prowadziła często długa droga, wypełniona konfliktami
i procesami. Jaki stosunek miała więc ówczesna szlachta do spisywanych intercyz
przedślubnych i zapisów majątkowych współmałżonków? Czy były one dokumentami, z których mocą liczono się, czy jedynie papierami, których postulaty można było
łatwo obalić? Ta problematyka wymaga jeszcze szczegółowych badań.
30 AP oddz. Wawel, ASang 536/24.
31 Ibidem.
32 Ibidem.
33 J.D. Ochocki, op. cit., t. I, s. 137–138.
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Barbara Obtułowicz
Uroczystości rodzinne na dworze sułtana
Mahmuda II w świetle raportów dyplomatycznych
ambasadora hiszpańskiego w Konstantynopolu
w latach trzydziestych XIX wieku
W Archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Madrycie przechowywana jest obszerna korespondencja dyplomatyczna przedstawicieli dworu hiszpańskiego w Konstantynopolu adresowana do premierów hiszpańskich. Jest ona swoistą kopalnią wiedzy na temat hiszpańskiego punktu widzenia kwestii wschodniej.
W gąszczu szczegółowych doniesień politycznych wyławiamy cenne informacje
dotyczące sytuacji wewnętrznej imperium osmańskiego, problemów nękających
zwłaszcza mieszkańców stolicy tego państwa, a także uroczystości związanych
z ważnymi wydarzeniami w rodzinie sułtana.
Autorem publikowanych depesz jest Antonio López de Córdoba, ambasador
Hiszpanii w Konstantynopolu w latach 1834–1847. Z raportów przez niego pisanych należy wnosić, że był nie tylko wytrawnym dyplomatą, ale osobą niezwykle
sumienną, lojalną, zaabsorbowaną misją powierzoną mu przez królową hiszpańską
Izabelę II, której wiernie służył. Zgodnie z przyjętą przez Madryt polityką neutralności wobec problemów międzynarodowych Córdoba dążył do utrzymania dobrych
stosunków ze wszystkimi członkami korpusu dyplomatycznego akredytowanego
przy dworze sułtana. Z życzliwością odnosił się zarówno do reprezentantów mocarstw sojuszniczych Hiszpanii (Francja i Anglia), jak do dyplomatów delegowanych przez tzw. dwory północne (Austria, Rosja, Prusy) i Italii, które jeszcze nie
uznały Izabeli II1. O wszystkich pisał jako o „kolegach”. Zastrzeżenia miał jedynie
do przedstawiciela Prus, który go w czymś uraził (ale nie sprecyzował szczegółów
owej urazy). Skarżył się premierowi, księciu Ofalii, że dumny Prusak nie odzywał
1 Bliższe wskazówki na temat sytuacji wewnętrznej w Hiszpanii doby panowania Izabeli II (1833–1868)
oraz odnośnie do polityki zagranicznej rządu hiszpańskiego zob. artykuł B. Obtułowicz, Dyplomacja
hiszpańska wobec rywalizacji mocarstw europejskich w Turcji w świetle depesz przedstawicieli Hiszpanii w Konstantynopolu w latach 1831–1841 (złożony do druku w Annales Academiae Paedagogicae
Cracoviensis).
172 Barbara Obtułowicz
się do niego i stwarzał wrażenie obrażonego, ponieważ nie dostrzegł winy w błędzie,
jaki popełnił wobec Cordoby2.
Z innego raportu wiadomo, że Córdoba odbywał częste spotkania z ministrem
duńskim, który mieszkał w budynku tuż obok siedziby ambasady hiszpańskiej.
Ponadto spożywał posiłki wspólnie z zagranicznymi dyplomatami i cierpiał, gdy
w okresie nasilenia się epidemii cholery musiał zamknąć swój dom i zrezygnować
z wszelkich kontaktów interpersonalnych. Podobnie jak wszyscy członkowie korpusu dyplomatycznego był wystawiony na niebezpieczeństwo zarażenia się tą chorobą
i niejednokrotnie przeżywał chwile grozy. Jednak Opatrzność musiała sprawować
nad nim specjalną pieczę, skoro do końca pobytu w Turcji zachował dobre zdrowie.
Przykładowo, w depeszy z lutego 1837 roku pisał, że następnego dnia po spożyciu
posiłku z ambasadorem Mikołaja I, w ambasadzie rosyjskiej doszło do pierwszego
zachorowania na cholerę. Niedługo potem odnotowano podobny przypadek w siedzibie wspomnianego już ministra duńskiego. Dodatkowo Córdoba miał nieszczęście widzieć jak choroba zaatakowała dowódcę statku należącego do legacji, której
członkowie często kontaktowali się ze służbą zatrudnioną w ambasadzie hiszpańskiej. Nawet jego cyrulik doznał w swym domu ataku cholery, zaledwie kilka godzin
po zgoleniu Córdobie brody3.
Z racji pełnionej funkcji dyplomatycznej oraz miłej powierzchowności i towarzyskiego usposobienia Córdoby, sułtan Mahmud II (1808–1839) chętnie zapraszał
go na niemal wszystkie uroczystości państwowe, religijne i rodzinne. Ambasador
uczestniczył m.in. w ślubie dwóch jego córek, w ceremonii obrzezania synów sułtana oraz w zabawach związanych z narodzinami męskich potomków Mahmuda II.
W wieku XIX imperium osmańskie miało za sobą okres świetności i chociaż
obejmowało swym zasięgiem olbrzymi obszar począwszy od Afryki północnej, poprzez Półwysep Bałkański i wyspy greckie, Azję Mniejszą po Bliski i Środkowy
Wschód, coraz mocniej pogrążało się we wszechogarniającym kryzysie. Słabość
tego „kolosa na glinianych nogach”, lub inaczej „chorego człowieka”, znakomicie
wykorzystywały mocarstwa europejskie, czyniąc Turcję obszarem nieustannej rywalizacji. Mimo to dwór i rząd turecki starały się zachować przynajmniej pozory
dawnej potęgi, co znajdowało odzwierciedlenie m.in. w demonstrowaniu zewnętrznego bogactwa i dobrobytu. Sułtan Mahmud II, jedna z czołowych postaci wśród
władców Turcji, określany przez historyków mianem Piotra Wielkiego imperium
osmańskiego4, miał zwyczaj przeprowadzania ekspedycji po wybranych rejonach
swego państwa dla zorientowania się w sytuacji, w jakiej żyli jego poddani. Widząc
powszechną nędzę rozdawał biedakom pieniądze. Jednocześnie nadawał przywileArchivo de Ministerio de Asuntos Exteriores (dalej cyt. AMAE), Turquía H 1770, nr.420, Antonio
López de Córdoba do księcia de Ofalía, Buyukdere sobre el Bosforo, 29.03.1838.
2 Archivo Histórico Nacional, Sección de Estado, legajo (dalej cyt. AHN, Estado, leg.) 5963/1, Juan de
Vidal do premiera hiszpańskiego, Buyukdere sobre el Bosforo, nr 64, 25.06.1831 oraz nr 69, 12.07.1831
a także AMAE, Turquía H 1770, nr. 314, Antonio López de Córdoba do José María Calatrava, Buyukdre
sobre el Bosforo, 9.02.1837.
3 4 B. Lewis, Narodziny nowoczesnej Turcji, przeł. K. Dorsz, Warszawa 1972, s. 104.
Uroczystości rodzinne na dworze sułtana Mahmuda II w świetle raportów... 173
je, prezenty oraz odznaczenia dużej grupie urzędników muzułmańskich i nierzadko
występował w roli rozjemcy wobec powaśnionych książąt5. Córdoba, a także jeden z jego poprzedników na stanowisku ambasadora, Juan de Vidal, wspominają
o hucznych zabawach i bankietach organizowanych przez dwór sułtana z rozmaitych
okazji, np. po zakończeniu przeglądu wojsk. Na takie uroczystości władze tureckie
zwykły zapraszać członków korpusu dyplomatycznego, na cześć którego wydawano wspaniałe bankiety6. Ambasadorzy hiszpańscy piszą również o rzece prezentów
płynących pomiędzy Konstantynopolem a stolicami państw europejskich. Z racji
szczególnie bliskich wówczas stosunków Turcji z Rosją sułtan najczęściej i najhojniej obdarowywał cara i jego przedstawicieli. Przykładowo we wrześniu 1830 roku
wysłał Mikołajowi I szkatułę ze złota wyłożoną brylantami, zaś jego tłumaczowi
wręczył drugą podobną, tylko nieco mniejszą7. Dwa lata później Mahmud II przekazał carowi swój portret ozdobiony brylantami oraz bogatą skrzynię z kolejnym
portretem8. Na pożegnanie ustępującego ze stanowiska ambasadora Francji, turecki
minister spraw zagranicznych obdarował go w imieniu sułtana skrzyniami wykonanymi ze szczerego złota i wypełnionymi brylantami oraz dwa przepiękne szale
tureckie dla jego małżonki9. Z kolei członków delegacji belgijskiej, która z ramienia
Leopolda I prowadziła z Portą negocjacje w sprawie podpisania turecko-belgijskiego
układu o przyjaźni i handlu, sułtan uhonorował orderami tureckimi różnych kategorii, stosownie do ich rang10. Mahmud II nie skąpił podarunków reprezentantom
chrześcijańskich wspólnot religijnych zamieszkujących imperium osmańskie. Kiedy
w pierwszym dniu Ramadanu 1835 roku zaprosił do swego pałacu patriarchów trzech
Kościołów: greckiego, armeńskiego oraz schizmatycko-ormiańskiego, podczas
audiencji osobiście nałożył im na szyje dekoracje z brylantów i ofiarował zwyczajowe prezenty w postaci kawy i słodyczy11.
Znaczne kwoty dwór turecki przeznaczał na organizowanie rozrywek publicznych, np. widowisk historycznych, inscenizacji bitew muzułmanów z chrześcijanami
oraz bitew morskich przywołujących dawny splendor i siłę państwa. Dodatkowej
okazji do oderwania się od codziennych obowiązków dostarczały cechy, które
organizowały pochody „żywych obrazów”, ukazujących techniki pracy w różnych
AMAE, Turquía H 1770, nr. 342, Antonio López de Córdoba do José María Calatrava, Konstantynopol,
7.06.1837.
5 AHN, Estado, leg. 5963/1, nr 4, Juan de Vidal do premiera hiszpańskiego, Buyukdere sobre el Bosforo,
11.09.1830,
6 7 Ibidem.
AHN, Estado, leg. 5963/2, nr 180, Juan de Vidal do premiera hiszpańskiego, Buyukdere sobre el
Bosforo, 11.11.1832.
8 AHN, Estado, leg. 5963/1, nr 73, Juan de Vidal do premiera hiszpańskiego, Buyukdere sobre el Bosforo,
26.07.1831.
9 AMAE, Turquía H 1770, nr 444, Antonio López de Córdoba do księcia de Ofalía, Buyukdere sobre el
Bosforo, 13.06.1838.
10 AMAE, Turquía H 1770, nr 141, Antonio López de Córdoba do Francisco Martínez de la Rosa,
Buyukdere sobre el Bosforo, 7.02.1835.
11 174 Barbara Obtułowicz
gałęziach rzemiosła. W defiladach brali udział dowódcy wojska i marynarki, wysocy
pracownicy administracji publicznej, reprezentanci kleru, rozmaitych cechów i korporacji, młodzież szkolna i studencka. Wszyscy oni kroczyli przed obliczem sułtana,
który przyglądał się im ze specjalnie przygotowanej loży umieszczonej przy trasie
przemarszu parady12.
Sułtan nie szczędził grosza podczas celebrowania ważnych wydarzeń mających
miejsce w jego rodzinie. Chodzi szczególnie o takie przełomowe chwile, jak np.:
ceremonia „przepasania” sułtana, czyli formalnego objęcia przezeń władzy, urodziny, obrzezanie potomka władcy, albo ślub kogoś z jego najbliższych. Wtedy władca zarządzał powszechne święto o publicznym charakterze, na które zapraszał cały
korpus dyplomatyczny. Od Juana de Vidal dowiadujemy się, że kiedy urodzony
w 1823 roku książę Abdulmecid, późniejszy sukcesor Mahmuda II, opuścił harem
i rozpoczął studia pod kierunkiem jednego z najbardziej renomowanych ulemów13,
sułtan zafundował swemu dworowi i ministerstwu czery dni wspaniałych zabaw14.
Z kolei Córdoba wspomina o wielkich fiestach urządzanych w Konstantynopolu po
ogłoszeniu wiadomości o narodzinach innego syna Mahmuda II, Nizama Edelive.
Z tej racji, podobnie jak pozostali dyplomaci zagraniczni, wystosował do sułtana
notę gratulacyjną w imieniu królowej Izabeli II i rządu hiszpańskiego15.
Pierwszy z publikowanych poniżej listów w znakomitej części poświęcony
jest opisowi okoliczności związanych ze ślubem i weselem najstarszej córki Mahmuda II, sułtanki Salché, wydanej za Jalila Paszę, Naczelnego Dyrektora Artylerii.
Nie wiemy ile lat liczyła panna młoda; zapewne nie więcej niż dwadzieścia.
W kulturze islamu już po ukończeniu dwunastego roku życia dziewczynki uważano
za zdolne do małżeństwa; miały odtąd obowiązek zasłaniania twarzy. Córdoba nie
informuje także, czy było to małżeństwo z miłości. Należy się domyślać, że raczej
nie, ponieważ panna młoda nie wybierała sobie oblubieńca. Dziewczęta islamskie
każdego stanu i pochodzenia, w tym też księżniczki, wydawano za mąż bez pytania
ich o zdanie. Potencjalni mężowie również mieli niewiele do powiedzenia. O kojarzeniu pary decydowali członkowie obydwu rodzin, którzy kierowali się celami
czysto praktycznymi16. Fermín Caballero, autor opublikowanego w 1828 roku traktatu o Turcji podaje, że kobiety z najbliższej rodziny sułtana, a więc jego siostry
i córki, które nosiły tytuł sułtanek, zaledwie kilka miesięcy po urodzeniu wydawano
za mąż zwykle za jakiegoś majętnego, aczkolwiek podeszłego w latach wezyra lub
paszę. Praktyka ta sprawiała, że sułtanki kilkakrotnie traciły swych mężów i zostawały wdowami, nierzadko jeszcze przed osiągnięciem wieku, w którym mogły wy12 R. Lewis, Życie codzienne w Turcji osmańskiej, przeł. W. Radwański, Warszawa 1984, s. 127.
13 Ulem – uczony; tytuł nadawany teologom i prawnikom muzułmańskim.
AHN, Estado, leg. 5963/1, nr 89, Juan de Vidal do premiera hiszpańskiego, Buyukdere sobre el
Bosforo, 26.09.1831
14 15 AMAE, Turquía H 1770, nr. 204, Antonio López de Córdoba do Juan Alvarez y Mendizabal, Buyukdere
sobre el Bosforo, 12.12.1835.
16 R. Lewis, op. cit., s. 93–95.
Uroczystości rodzinne na dworze sułtana Mahmuda II w świetle raportów... 175
dać na świat potomstwo. Caballero powołuje się na przykład jednej z sióstr sułtana
Abdulhamida I, ojca Mahmuda II, która wdowiała aż jedenaście razy. Małżeństwo
było instytucją całkowicie świecką, poprzedzoną zawarciem świeckiego kontraktu
w obecności notariusza. W kontrakcie określano wiano narzeczonej, jedyny majątek
jaki posiadała17.
Trafność tezy, że małżeństwo księżniczki Salché było bardziej z rozsądku niż
z miłości, potwierdzają późniejsze depesze Córdoby. W raporcie pisanym dwa lata
po hucznym weselu sułtanki, ambasador umieścił wzmiankę o tym, że Mahmud II
jest wprost wściekły na Jalila Paszę, ponieważ ten zatrzymuje siłą żonę w pałacu,
zabrania kontaktowania się ze światem zewnętrznym i na jej miesięczne utrzymanie wyasygnował głodową wprost sumę 1000 piastrów18. Gniew i oburzenie sułtana
wydają się być w pełni uzasadnione. Wprawdzie sułtanki miały zakaz opuszczania stolicy i były wręcz skazane na spędzanie większości czasu w pałacu, jednak
nie oznaczało to konieczności całkowitej ich izolacji od otaczającego środowiska.
Ograniczanie przestrzeni poruszania się sułtanek wypływało z troski o utrzymanie
czystości krwi i o zapobieżenie pojawienia się nielegalnego potomstwa19. Natomiast
praktyka zastosowana przez Jalila Paszę niedwuznacznie stanowiła efekt złej woli,
a nawet swego rodzaju złośliwości mężczyzny, który najwyraźniej nie pałał miłością
do swej żony.
Według relacji Córdoby uroczystości ślubne trwały dwa tygodnie. Podkreślało to
nadzwyczajny charakter tego wesela, ponieważ w przypadku zamożnych rodzin zazwyczaj nie przekraczało ono siedmiu dni. Przez ponad dwa tygodnie Konstantynopol
stał się rozległym placem zabaw, na którym dniem i nocą miały miejsce publiczne
festyny w stylu orientalnym, okraszane pokazami akrobatycznymi, hippicznymi oraz
ogni sztucznych. W atmosferze powszechnej wesołości i przepychu odbyło się demonstracyjne przeniesienie posagu księżniczki z miejsca jej dotychczasowego zamieszkania do nowego pałacu, gdzie po ślubie miała przebywać z mężem. Posag stanowiły głównie prezenty, jakimi sułtan obdarował swą córkę. Najważniejsza wśród
nich była biżuteria, synonim bogactwa i estymy. Podczas gdy mężczyźni nie nosili
prawie żadnych kosztowności, oprócz pierścieni, Turczynki używały ich z wielkim
upodobaniem, w charakterze ozdób (dodatków do strojów, wisiorków, bransolet,
kolczyków, naszyjników) w ilościach ograniczonych jedynie możliwościami finansowymi swego męża. Wyroby jubilerskie, przez wzgląd na dużą wartość materialną, stanowiły ponadto ważne zabezpieczenie finansowe kobiet. Poza wymienionymi
w depeszy klejnotami i szalami, na posag zamożnych Turczynek, w tym sułtanek,
składały się ubrania, bielizna pościelowa, materiały, meble, zastawy stołowe etc.20
Kobiety z wyższych warstw społecznych przywiązywały również ogromną wagę do
17 F. Caballero, La Turquía, teatro de la guerra presente, Madrid 1828, s. 34, 47.
AMAE, Turquía H 1770, nr. 419, Antonio López de Córdoba do księcia de Ofalía, Buyukdere sobre
el Bosforo, 17.03.1838.
18 19 F. Caballero, op. cit., s. 48
20 Ibidem, s. 41–42.
176 Barbara Obtułowicz
strojów. W tych kręgach były one niebywale wykwintne, wykonane ze szlachetnych
materiałów, skór, ozdabiane bogatymi haftami21. W pochodzie posagu (procesji)
uczestniczyli najwyżsi dostojnicy państwowi i kościelni, członkowie rodziny sułtana, goście oraz kobiety należące do dworu i niewolnice z haremu sułtana. Córdobę
najbardziej zachwyciły bajkowe iluminacje Bosforu, zwłaszcza, że po części on sam
przyczynił się do świetności tego widowiska. Kiedy bowiem mieszkańcy nabrzeży
Cieśniny dostali rozkaz oświetlania fasad swych domów, wszyscy członkowie korpusu dyplomatycznego czuli się zobowiązani do pójścia za ich przykładem.
Obok mieszkańców stolicy w oficjalnych uroczystościach wzięli udział zagraniczni dyplomaci, na czele z ambasadorami pięciu mocarstw (Rosji, Anglii, Francji,
Austrii i Prus), którzy otrzymali od sułtana jego własnoręczny list z wiadomością
o ślubie. Ponadto do Konstantynopola przybyli patriarchowie armeńscy, a także
przedstawiciele ziem podległych Porcie. Wśród tych ostatnich znaleźli się paszowie,
którzy przywieźli ze sobą lub przekazali za pośrednictwem swych przedstawicieli bogate upominki dla nowożeńców i dla Mahmuda II. Pasza Egiptu, Muhammad
Ali wysłał z Kairu fregatę z artykułami egipskimi oraz z sumą półtora miliona piastrów, co jednak nie ucieszyło sułtana spodziewającego się cenniejszych upominków i większej kwoty pieniędzy. Z kolei nowo wybrani hospodarowie Mołdawii
i Wołoszczyzny przyjechali na dwór sułtana, aby odebrać z jego rąk nominacje i przy
okazji wziąć udział w weselu. Córdoba zauważył, że pojawili się tam w ubiorach
europejskich i z odznaczeniami rosyjskimi. Wywołało to konsternację sułtana, który
nakazał im przybycie na audiencję w strojach tureckich. Po odbyciu spotkania dostali pozwolenie powrotu do pierwotnego ubioru i ozdób. Informacja ta potwierdza
z jednej strony daleko posuniętą zależność hospodarstw (księstw) od Rosji, z drugiej
niezadowolenie sułtana z tego właśnie faktu. W tym miejscu należy przypomnieć, że
na mocy traktatu pokojowego z Adrianopola z 1829 roku Mołdawia i Wołoszczyzna
otrzymały wprawdzie autonomię, ale Rosja wzięła na siebie rolę gwarantki samodzielnego rozwoju hospodarstw. Rozluźniło to związki obu księstw z Turcją, której
władza stawała się coraz bardziej formalna22. Analizowana depesza zawiera inne
szczegóły dotyczące sytuacji politycznej Imperium Osmańskiego. Wynika z niej
mianowicie, że radosne święto w rodzinie sułtana miało miejsce w chwilach trudnych z dyplomatycznego i z politycznego punktu widzenia. Czytamy też o zatargach
rządu tureckiego z reprezentantem króla Grecji Ottona I, co potwierdza opory,
z jakimi władze Porty godziły się z niepodległością tego państwa. Następnie informuje o sporze sułtana z synem M. Alego, Ibrahimem Paszą o granice Egiptu.
Dowiadujemy się również o mieszkańcach wyspy Samos, którzy woleli wyemigrować na terytorium niepodległej Grecji niż przyjąć zwierzchnictwo Turcji. Depesza
Cordoby ujawnia tajemniczą ekspedycje przeprowadzoną na czarnomorskich rubieżach posiadłości rosyjskich przez dyplomatów francuskich akredytowanych przy
21 R. Lewis, op. cit., s. 85.
M. Tanty, Bosfor i Dardanele w polityce mocarstw, Warszawa 1982, s. 125; L. Bazylow, Historia Rosji,
t. II, Warszawa 1983, s. 213.
22 Uroczystości rodzinne na dworze sułtana Mahmuda II w świetle raportów... 177
dworze cara w Petersburgu oraz równie niejasne ruchy angielskich okrętów wojennych, co wzmogło czujność dyplomatów brytyjskich i rosyjskich. Wreszcie informuje o rosyjsko-brytyjskiej penetracji w Persji.
Przy opisie wesela drugiej córki Mahmuda II, mającego miejsce na przełomie
kwietnia i maja 1836 roku, Córdoba był bardziej powściągliwy w relacjonowaniu
przebiegu uroczystości. Nie pozostawił żadnych danych dotyczących pary młodej.
W depeszy sporządzonej dwa miesiące wcześniej napomknął jedynie o tym, że
z okazji zbliżającego się ślubu Mahmud II zadeklarował umorzenie długów przyszłego zięcia (przekraczały one cztery i pół miliona piastrów)23. Informację tę można
odczytać jako wyraz przyjaznej akceptacji osoby wybranej na współmałżonka dla
jego młodszej córki.
Raport Córdoby koncentruje się na opisie uczestnictwa korpusu dyplomatycznego w weselu. Mocno zaakcentował fakt obecności na ślubie legacji hiszpańskiej,
co nastąpiło w odpowiedzi na specjalne zaproszenie ze strony rządu tureckiego.
Z analizowanej depeszy wynika, iż sułtan wydał na cześć przedstawicieli zagranicznych dworów wspaniały bankiet, podczas którego użył okazałej zastawy stołowej
wykonanej w paryskiej fabryce słynnego Odiota24. Córdoba pisał z dumą o tym, jak
w namiocie, w którym miała miejsce uczta, wśród flag mocarstw sprzymierzonych
z Portą powiewała flaga hiszpańska. W ciągu następujących po sobie ośmiu nocy
cały Bosfor był iluminowany: budynki użyteczności publicznej, domy przedstawicieli państw utrzymujących stosunki dyplomatyczne z Turcją. Córdoba nie omieszkał
poinformować swego adresata, że hołdując zasadzie solidarności ze swymi kolegami
z korpusu dyplomatycznego musiał ponieść pewne koszty związane z uroczystością.
W zakończeniu relacji wspomniał o zbliżających się kolejnych uroczystościach, tym
razem z okazji obrzezania dwóch książąt. Na marginesie dodał, że chociaż z pewnością nie zabraknie im splendoru, to zapewne nie będą one tak okazałe, jak te z okazji
wesela księżniczek.
Jednak nie miał racji, gdyż obrzezanie przybrało rozmiary wielkiej fiesty z udziałem tłumów, a ponadto była ona bardzo wystawna i swym przepychem nie ustępowała ceremoniom ślubnym córek Mahmuda II. O obrzezaniu nie wspomina Koran,
tym niemniej był to rytuał obowiązkowy dla każdego muzułmanina. Podobnie jak
w przypadku zawierania związku małżeńskiego ceremonia ta miała charakter wyłącznie świecki i podczas jej trwania nie odbywano żadnych praktyk religijnych.
Obrzezanie syna stanowiło powód do dumy dla jego rodziny, zaś w przypadku syna
sułtana wydarzenie to świętowali wszyscy mieszkańcy państwa. Od tego momenAMAE, Turquía H 1770, nr. 238, Antonio López de Córdoba do Juan Alvarez y Mendizabal, Buyukdere
sobre el Bosforo, 16.03.1836.
23 24 Jean Baptiste Claude Odiot (1763–1849) – francuski złotnik, nowator. Wprowadził rozmaite nakrętki,
śruby i inne detale techniczne służące mocowaniu elementów złotnych na głównym korpusie. Dzięki
temu dziełom sztuki złotniczej zaczęto nadawać znacznie większe rozmiary. Uważany za wybitnego
przedstawiciela stylu empire. Twórca m.in. serwisu Napoleona III ofiarowanego cesarzowi przez władze
Paryża, srebrnego relikwiarza św. Wincentego, przyborów toaletowych Marii Luizy, kołyski króla Rzymu
(Napoleona II) i in.
178 Barbara Obtułowicz
tu chłopiec zostawał włączony do grona męskiej społeczności, wychodził z haremu spod opieki kobiet i o jego dalszym losie zaczynał decydować ojciec25. Według
odwiecznego zwyczaju Mahmud II zaprosił na fiestę wszystkich muzułmanów
z biednych rodzin mieszkających w stolicy i w jej okolicach, którzy mieli ukończony
„stosowny wiek”. Wydaje się, że Córdoba celowo nie określił tego wieku, ponieważ
nie był on sztywno ustalony. Niekiedy obrzezaniu poddawano czterdziestodniowe
niemowlęta, lecz z reguły zabieg ten przechodzono pomiędzy piątym a trzynastym
rokiem życia. Dzięki wspomnianemu zwyczajowi aż sześć tysięcy chłopców z biednych rodzin zostało obrzezanych razem z synami Mahmuda II na koszt państwa.
Otrzymali oni nowe ubranie i pewną sumę pieniędzy. Na przyjęcie sułtan zaprosił
grandów, wyższych funkcjonariuszy publicznych cesarstwa i korpus dyplomatyczny, a więc i Cordobę, który czuł się tym faktem bardzo zaszczycony. Biesiadował
w namiocie ministra wojny, w towarzystwie przedstawicieli dyplomatycznych Prus,
Danii i Stanów Zjednoczonych. Chociaż na chwilę mógł wtedy odpocząć od polityki. Ponadto miał okazję poznania z bliska kultury tureckiej, obyczajów, etykiety
i kuchni orientalnej. W tej ostatniej nie mogło zabraknąć arabskiego specjału w postaci słodyczy. Wyrabiane na bazie miodu lub cukru gronowego z dodatkiem przypraw
były serwowane w wielkich ilościach zwłaszcza podczas świąt i uroczystości26.
Sytuacja na Bliskim Wschodzie była jednak zbyt skomplikowana, aby w swych
raportach do Madrytu Córdoba mógł poprzestać wyłącznie na relacjach z uroczystości. Analizowane depesze, podobnie jak ta wcześniejsza, zawierają kontekst polityczny. Donoszą m.in. o rozgrywkach interpersonalnych w otoczeniu sułtana, które
zmierzały do usunięcia z dworu dotychczasowych faworytów Mahmuda II. Skądinąd
wiemy, że w tym czasie został zdymisjonowany ze stanowiska seraskiera, czyli dowódcy wojskowego osobisty wróg M. Alego, Chusrew Pasza. Moment ten postanowił wykorzystać Pasza Egiptu do wznowienia starań o uznanie jego dziedzicznej
władzy na terytorium wchodzącym w skład Egiptu, który podlegał zwierzchnictwu
sułtana. Mahmud II był gotów spełnić prośbę M. Alego, ale pod warunkiem zwrócenia Turcji Syrii wraz z Palestyną i częścią Anatolii, zajętą przez wojska egipskie27.
Pasza Egiptu nie przystał na tę propozycję, co zapowiadało pogorszenie stosunków
z Portą, zwłaszcza że, jak czytamy w raporcie z 7 maja 1836 r., w wyniku niepowodzeń wojsk egipskich w Hidżazie (Arabia), M. Ali snuł plan opuszczenia Arabii
i dokończenia podboju całej Syrii. W innym miejscu dowiadujemy się o trwającym nadal napięciu w stosunkach Turcji z Grecją, o nadzwyczajnych względach,
jakimi Muhmad II darzył dyplomatów rosyjskich obdarowując ich hojnie bogatymi
upominkami i wyróżnieniami oraz o staraniach mocarstw europejskich o uzyskanie
przywilejów w wymianie handlowej z Portą.
25 R. Lewis, op. cit., s. 92–93.
26 Ibidem, s. 111.
27 B. Stępniewska-Holzer, Narodziny nowoczesnego państwa egipskiego, Wrocław 1978, s. 124.
Uroczystości rodzinne na dworze sułtana Mahmuda II w świetle raportów... 179
Archivo de Ministerio de Asuntos Exteriores, Turquía H 1770, nr 84, Antonio López
de Córdoba do Francisco Martínez de la Rosa, Buyukdere sobre el Bosforo, 8 czerwca 1834.
Mój drogi Panie: korzystam z nadzwyczajnej poczty tutejszej ambasady angielskiej, aby dać Panu nieco wiadomości, jakie oferuje dzisiaj ta stolica.
[Jako, że] Ministrowie byli zajęci uroczystościami obchodzonymi przez 13 dni
w związku ze ślubem starszej córki sułtana z Jalilem Paszą, Naczelnym Dyrektorem
Artylerii, wszystkie sprawy zostały zawieszone i zarówno oni, jak cała populacja
stolicy i jej przedmieść spędzili wspomniane 13 dni i nawet nieco więcej, jeżeli
liczyć czas przed i po weselu, na przygotowaniach i na zabawach publicznych.
Na uroczystości złożyły się sztuczne ognie oraz iluminacje, które upiększyły cały
Bosfor, tworząc perspektywę tak wspaniałą, jak rzadką i jedyną w swoim rodzaju. Każdy departament administracyjny, według porządku rang i hierarchii, miał
jeden dzień szczególnego święta w miejscu zwanym Dolmá Bakché28, gdzie po dużej liczbie rozmaitych rozrywek na styl orientalny, zabaw konnych, pokazach linoskoczków etc., zaserwowano wystawny obiad, prawie cały czas pod przewodnictwem Wielkiego Wezyra. Nawet dwóch Patriarchów armeńskich, jeden narodowości
greckiej i drugi biskup żydowski, skorzystali z tych honorów i rozrywek w dniu
zarezerwowanym wyłącznie na zabawy. Przedprzedostatni dzień (4 bieżącego miesiąca) był przeznaczony na obdarowywanie prezentami Korpusu Dyplomatycznego,
który z żonami najważniejszych członków tego ciała, uczestniczył w tym samym
miejscu, gdzie już od rana przybył przesadny tłum, aby nas zobaczyć. Tego dnia
wszystko było staranniejsze i obsługa stołu wyborniejsza i okazalsza [niż zwykle].
Ceremonii przewodniczyli Wielki Wezyr i ulubieniec Achmed Fevzi Pasza w towarzystwie Wielkiego Admirała ottomańskiego, Reis Efendiego29 i innych wybitnych
urzędników. Następnego dnia z wielką pompą i w obecności tłumów świętowano
procesję posagu (wiana) ograniczoną do oficjalnego zabrania z Pałacu Sułtana do
[pałacu] przygotowanego dla narzeczonej wszystkich prezentów, jakimi obdarował
ją dostojny ojciec. W ceremonii brali udział wszyscy szefowie i urzędnicy domu
cesarskiego i niezliczona liczba służących, którzy nieśli w sposób wystarczająco widoczny klejnoty, szale i inne rzeczy, wszystkie o wielkiej wartości, tworzące
wspaniały posag sułtanki Salché. Dnia 6 [czerwca 1834] z wielką pompą i powagą,
miało miejsce przeprowadzenie panny młodej z Pałacu w Beschiktasch30 do tego,
który ofiarował jej ojciec w Defterdar Burnú. Na procesję przybyli w odświętnych
uniformach Gwardia Cesarskiej Jazdy ze sztabem generalnym, przywódcy cywilni,
kościelni i wojskowi, Paszowie, ulemowie, tworząc przedstawienie w najwyższym
stopniu wspaniałe, okazałe i różnobarwne. Dwadzieścia pięć karocy i wśród nich
28 Zniekształcona forma Dolmabahce, czyli nazwy jednego z pałaców sułtańskich.
29 Reis efendi – urzędnik odpowiedzialny za sprawy zagraniczne (minister spraw zagranicznych).
30 Zniekształcona forma Beziktas – dzielnica Stambułu.
180 Barbara Obtułowicz
dwie niezwykle luksusowe zamykały pochód, prowadząc dwoje książąt cesarskich,
panie i niewolnice z haremu ze szwadronem lansjerów Gwardii. Wszyscy mieszkańcy obydwu brzegów Bosforu otrzymali nakaz iluminowania podczas tych uroczystości fasad swych domów. Do tego samego czuli się zobowiązani wszyscy szefowie
misji zagranicznych akredytowanych przy tutejszym rządzie.
Sułtan polecił przekazać każdemu ministrowi z pięciu Wielkich Mocarstw własnoręczny list, w którym powiadamia władców tychże mocarstw o radosnym wydarzeniu. Wydaje się, że takiej formalności nie dopełnił wobec pozostałych państw, aby
uniknąć kłopotu dania go [owego listu] także ministrowi Grecji, z którym (chociaż
został on zaproszony pomimo sprzeciwu tutejszego rządu w dniu, w jakim byliśmy
zaproszeni my wszyscy) doszło ostatnio do nieporozumień i nieprzyjemnych dyskusji. Z powodu tego incydentu bardzo powoli postępuje wprowadzenie jego osoby na
urząd ministerialny powierzony mu przez króla Ottona.
Wszyscy Paszowie, zarówno obecni tutaj, jak ci, którzy przybyli zaproszeni
specjalnie na tę uroczystość oraz ci z Prowincji Cesarstwa uczynili okazałe prezenty dla pary młodej i dla samego sułtana. Wicekról Egiptu wysłał Fregatę wiozącą
w prezencie półtorej miliona piastrów z innymi artykułami tego kraju [Egiptu] o dużej wartości. Wydaje się jednak, że sułtan oczekiwał czegoś lepszego lub co najmniej
przekazania [przez M. Alego] większej sumy pieniędzy.
Pomiędzy Ibrahimem Paszą i Paszą Sivasy, byłym Wielkim Wezyrem, Raschidem
Mehmedem Paszą, wybuchły nowe niesnaski na temat granicy paszałyku Alepo, że
ten pretenduje do przynależenia do Porty, zaś pierwszy usiłuje dać do zrozumienia,
że jest to nowy dystrykt oddany w jego zarząd na mocy traktatu w Kütahya. Sądzi
się jednak, że tutejszy Rząd [turecki] ustąpi, aby uniknąć nowych kolizji ze zuchwałym Ibrahimem.
Nowo wybrani dwaj hospodarzy: Mołdawii i Wołoszczyzny przybyli do tej stolicy zaproszeni do osobistego odebrania swej inwestytury i do uczestnictwa w weselu księżniczki Salché. W niedzielę 2 bieżącego miesiąca świętowano tę ceremonię. Każdy z nich skierował do sułtana krótkie i bardzo wymowne przemówienie
z podziękowaniami. Sułtan był bardzo zadowolony z pompatycznych i wybornych
słów. Wspomniani osobnicy, przybyli ubrani po europejsku, w uniformach i z odznaczeniami rosyjskimi, musieli pozbyć się tego stroju i zaprezentować przed sułtanem
w stroju noszonym aktualnie w tym kraju [tj. w tureckim]. Po ceremonii wyniesienia na urząd, jaką odbyli w Harvani31 i po przekazaniu odznaczenia ottomańskiego
w brylantach, pozwolono im na ponowne przypięcie orderów rosyjskich, z którymi
przyjechali.
Ostatnio przybyli tu z Petersburga adiutant Marszałka Maison i attaché tamtejszej ambasady francuskiej, po uprzednim skontrolowaniu niektórych portów oraz
wybrzeży Rosyjskich Prowincji Południowych i obydwoje powrócą do wspomnianej stolicy pojutrze. Podróż ta dała powód do rozmaitych domysłów. Tymczasem
31 Harvani to haftowana peleryna, charakterystyczna dla określonych godności.
Uroczystości rodzinne na dworze sułtana Mahmuda II w świetle raportów... 181
Misja Brytyjska w Persji wysyła często pocztę do Londynu za pośrednictwem Lorda
Ponsonby32; z tej strony Legacja Rosyjska jest od kilku dni dosyć zapracowana, wysyłając i odbierając pocztę; krąży wieść, że na Archipelagu pojawiły się angielskie
statki wojenne; wreszcie, zauważa się aktywność i ruch pomiędzy niektórymi z tych
Dyplomatów, ale nie znamy przyczyn ani celu tego poruszenia.
Liczne ludy z Samos i nawet stolica Wyspy poddały się sułtanowi, podczas gdy
inne upierają się przy emigracji do Grecji, woląc wyjechać niż poddać się eskadrze
wysłanej przez sułtana dla doprowadzenia do porządku tamtejszych mieszkańców.
Dowie się Pan o tym z dołączonego [do niniejszego listu] periodyku ze Smyrny
nr 117, który ponadto zawiera rozmaite wiadomości z Grecji.
Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zapewnienie Pana o moim oddaniu
i prośba, aby przyjął je z właściwą sobie dobrocią.
Niech Bóg ma Pana w opiece
Antonio López de Córdoba
AMAE, Turquía H 1770, nr 250, Antonio López de Córdoba do Juan Alvarez
y Mendizabal, Buyukdre sobre el Bosforo, 7.05.1836.
Mój drogi Panie: uroczystości zapowiedziane w moich wcześniejszych depeszach rozpoczęły się 27 kwietnia 1836 roku. 3 maja minister turecki wydał wspaniały
bankiet dla Korpusu Dyplomatycznego. Poprzedzony on został wysłaniem specjalnych zaproszeń ze strony sułtana, również dla Legacji J.M. [Jej Królewskiej Mości
– Izabeli II]. W namiocie, w którym podawano jedzenie, pomiędzy wieloma ozdobami wyróżniały się flagi mocarstw sprzymierzonych z Portą. Wśród flag miałem
satysfakcję zobaczyć, że nasza nie została pominięta. Tego dnia na cześć Korpusu
Dyplomatycznego po raz pierwszy użyto okazałą zastawę stołową wykonaną na rozkaz tego władcy [sułtana] w fabryce słynnego Odiota i której koszt przewyższał
kwotę 800 tysięcy franków. W ciągu następujących po sobie ośmiu nocy Bosfor był
iluminowany, budynki użyteczności publicznej, domy dyplomatów zagranicznych.
Ja nie mogłem uchylać się od brania przykładu z moich kolegów i nie uczestniczyć
w niektórych nadzwyczajnych wydatkach [związanych z tą uroczystością]. Dziesiątego maja rozpoczną się uroczystości obrzezania dwóch Książąt Cesarskich, które, chociaż luksusowe, nie będą tak wystawne, jak te ostatnie z okazji ślubu córki
sułtana.
Syn pierwszego zięcia SM [sułtana] zmarł dwa dni po rozpoczęciu aktualnych
uroczystości i pomimo żalu, jaki przypuszczalnie wywołała [u sułtana] ta strata,
wśród ogólnej radości nie odnotowano żadnej trwogi ani zmiany programu wspomnianych zabaw publicznych.
32 Lord Ponsonby – ambasador brytyjski w Konstantynopolu.
182 Barbara Obtułowicz
Przedwczoraj po południu, niedługo po zaprowadzeniu narzeczonej do jej
Pałacu w towarzystwie jej rodziców, rodziny, grantów i urzędników dworskich,
rozwinęła żagle eskadra turecka przeznaczona do Tripoli de Berberia pod dowództwem kapitana Paszy, który ponadto zabiera ze sobą swego zastępcę, Namika Paszę.
Podczas nieobecności tych osób Departament Morski zostaje tymczasowo powierzony Komendantowi generalnemu Gwardii Cesarskiej, Muschirowi Ahmedowi Paszy.
Niektórzy przypuszczają, że Wielki Admirał już więcej nie powróci na zajmowane
stanowisko i że jego tymczasowe zastępstwo przez faworyta sułtana jest niczym innym jak tylko pretekstem do stopniowego pozbawienia go łaski sułtana. Jednocześnie
wysłanie Terika Achmeda Paszy, innego ulubieńca Wielkiego Pana [Mahmuda II] ze
specjalną misją do Paryża, a następnie do Wiednia, gdzie ma pozostać jako ambasador zwyczajny, to zdaniem wielu kolejny znak, że seraskier33 osiągnie zamiar odciągnięcia od boku swego Władcy tych, którzy mogą postawić go w cieniu.
Sprawa bandytów greckich i albańskich, o których wspomniałem w liście numer
244, zakończyła się rozgromieniem ich wszystkich w rezultacie kilku bitew. Ten rząd
dał dyspozycje konieczne do ponownego zebrania korpusu tureckiego złożonego
z dziesięciu tysięcy mężczyzn na granicy oddzielającej Grecję od terytorium otomańskiego, i wielu paszów Mołdawii i Rumelii już wysłało swój kontyngent.
Pomyślnie zakończyła się również sprawa rewizji okrętów greckich w tym porcie
[w Konstantynopolu], o czym wzmiankowałem w moim liście numer 241 donośnie
do przedstawicielstw tej Misji Helleńskiej wspartych przez ambasadorów Francji,
Anglii i przede wszystkim przez pośrednictwo ministra rosyjskiego.
Ostatnie wiadomości otrzymane z Egiptu są zawsze mało korzystne dla
Wicekróla. Niezadowolenie jest powszechne, zwłaszcza wśród wojska i urzędników,
którym [rząd] winien jest pensje zaległe z kilku miesięcy. Ciągłe nieszczęścia, wycierpiane przez jego wojsko w Hidżaz34, nakazały mu rezygnację z podboju tego kraju i obecnie wszystkie jego obliczenia i zajęcia kierują się ku Syrii. Ferman Porty35
na rzecz handlu brytyjskiego zbliża się ku wykonaniu, lecz Mehmed Ali i jego syn
odmawiają rozciągnięcia go na pozostałe mocarstwa. Konsul Francji widząc, że jego
naciski były daremne, kazał zakupić w Bejrucie kilka tobołków jedwabiu i innych
krajowych [egipskich] produktów na koszt kupców jego narodowości i załadować je
na statek, stawiając opór interwencji ze strony urzędu celnego. Władza ograniczyła
się do złożenia protestu przeciwko takiemu postępowaniu, zdała relację o sprawie
Ibrahimowi Paszy, zaś ten swemu ojcu po zanotowaniu numeru i ilości towarów
załadowanych na statek. Konsulowie Austrii i Anglii nadal przeprowadzali wizytację Prowincji Jerozolimskich oraz Rumelii36 i konsul rosyjski przygotowywał się do
33 Seraskier (serasker) – dowódca wojska.
Hidżaz – kraina w południowo-zachodniej części Półwyspu Arabskiego, w latach 1812–1840 należąca
do posiadłości Muhammada Alego w granicach Imperium Tureckiego.
34 35 Ferman (firman) Porty – edykt cesarski.
Rumelia – nazwa zdobytych głównie na cesarstwie bizantyjskim europejskich posiadłości Turcji
(Albania, Macedonia, Epir, Tesalia). W miarę wyzwalania się narodów bałkańskich zasięg Rumelii skurczył się do tureckiej części Tracji.
36 Uroczystości rodzinne na dworze sułtana Mahmuda II w świetle raportów... 183
podążenia tą samą drogą. Wicekról kontynuował wysyłanie nowych wojsk do Syrii,
gdzie zaraza poczyniła wśród nich ogromne spustoszenia. Ekspedycja z Eufratu osiągnęła nowy postęp.
Zaraza, która napełniła konsternacją mieszkańców mojej rezydencji, zmuszając
nas do cierpienia surowego odosobnienia przez okres kilku dni, prawie całkiem zniknęła, ale nie z całej okolicy.
Niech Bóg ma Pana w opiece,
Antonio López de Córdoba
AMAE, Turquía H 1770, nr. 254, Antonio López de Córdoba do Primer secretario de Estado y del Despacho, Buyukdre sobre el Bosforo, 4.06.1836.
Mój drogi Panie: Miałem zaszczyt wskazać w 250 numerze mojej korespondencji z dnia 10 ubiegłego miesiąca o rozpoczęciu uroczystości z okazji obrzezania
księcia Abdulmecida, które były świętowane tak samo tłumnie i z wystawnością
jak poprzednie i spokój publiczny ani moment nie został zakłócony. Na wzór tego,
co w podobnych sytuacjach praktykowano w innych czasach wszyscy muzułmanie
mieszkający w tejże stolicy oraz w jej okolicach, którzy osiągnęli stosowny wiek do
wypełnienia tej praktyki religijnej, zostali zaproszeni i ponad sześć tysięcy chłopców
obrzezano na koszt Skarbu, a ponadto otrzymali nowe ubranie i pewną sumę pieniędzy. Natomiast przyjęcie wydano dla grandów, wysokich funkcjonariuszy publicznych cesarstwa oraz dla czterech przywódców narodów spłacających Porcie trybut.
Również Korpus Dyplomatyczny skorzystał z tego zaszczytu. Jednak jego członkowie nie spotkali się przy jednym stole, lecz skierowano ich do czterech różnych
namiotów, gdzie przyjmowali czterej ministrowie tureccy. Każdy minister w oddzielnym namiocie wydawał bankiet w stylu całkowicie orientalnym. Mnie wypadło jeść
w namiocie ministra wojny, w towarzystwie przedstawiciela dyplomatycznego Prus,
Danii i Stanów Zjednoczonych.
Niedługo po przybyciu reprezentanta cara do namiotu ministra spraw zagranicznych, gdzie został zaproszony, pojawił się wysłannik sułtana, który przedstawił
się i ofiarował dyplomacie rosyjskiemu w imieniu sułtana skrzynkę z monogramem
władcy. Miał to być wyraz wielkiego zadowolenia rządu tureckiego z powodu pomyślnego zakończenia konwencji dotyczącej ewakuacji twierdzy Sylistria [Silistra],
o czym zdałem sprawę w pełnej szacunku depeszy numer 240. W tym samym czasie
Pan Bouteneff37 otrzymał z rąk wskazanego emisariusza order honorowy pierwszej
klasy dla hrabiego Nesselrode38, skrzynkę taką samą jak dla hrabiego Orłowa39 i inną
37 Mowa o Apolinarym Butenewie, ówczesnym ambasadorze rosyjskim w Stambule.
Rzecz dotyczy osoby hrabiego Karola von Nesselrode, ministra spraw zagranicznych Rosji w latach
1814–1856.
38 39 Chodzi o Aleksego Fiodorowicza Orłowa, dyplomatę rosyjskiego, negocjatora rozmów pokojowych
w Adrianopolu w 1829 roku, w latach trzydziestych komisarza nadzwyczajnego w stolicy Turcji z ramie-
184 Barbara Obtułowicz
o mniejszej wartości dla pierwszego tłumacza jego misji. Kilka dni wcześniej poczta rządowa wysłana z Petersburga z ratyfikacją wspomnianej konwencji przywiozła wiadomość o wyniesieniu Przedstawiciela Moskiewskiego do rangi prywatnego
doradcy. Poczta ta dostarczyła również ogromną sumę pieniędzy przeznaczoną do
podziału pomiędzy rozmaitych ministrów i urzędników Porty oraz niższych urzędników misji cesarskiej biorących udział w negocjacji.
Flotylla turecka, która odpłynęła z tego portu [w Konstantynopolu] dnia 5 ubiegłego miesiąca, według ostatnich wiadomości znajduje się na wodach Metelin[u]40,
wyczekując wojsk, które mają się zaokrętować i popłynąć na jej pokładzie do
Trypolisu. Jedynie Reala Bej (wbrew Admirałowi) został odłączony od tej Regencji
z dwoma okrętami wojennymi i kilkoma transportowymi.
W przyszłym tygodniu ruszy w drogę do Wiednia nowy ambasador ottomański
we wspomnianej stolicy, Terik Achmed Pasza.
Ostatnio piszą z Aleksandrii, że starania praktykowane przez konsula francuskiego wobec Mehmeda Alego w sprawie rozszerzenia na handel europejski takich
samych przywilejów, jakie przyznano Anglii, zaczynają przynosić upragniony efekt,
od czasu gdy ogłoszono swobodę ważnej produkcji jedwabiu, przywracając jedynie dawny dekret 10%. Wicekról kontynuował swą wyprawę po Wysokim Egipcie,
gdzie tym razem okazał się być mniejszym tyranem niż zazwyczaj, dyktując pewne środki zaradcze dla poprawy losu nieszczęśliwych mieszkańców, których nędza
i upokorzenie nie mogły nie wzbudzić współczucia Satrapy. W Aleksandrii zaraza
zniknęła prawie całkowicie.
Listy otrzymane z Alepo z datą 12 maja mówią jedynie o zgrupowaniu w tym
mieście oddziałów piechoty w celu zniszczenia zarodku szarańczy, która w minionym roku zrujnowała zbiory jedwabiu, co obecnie nakazywało obawiać się jeszcze
większych strat. Mieszkańcy wsi, wspólnie z żołnierzami i pod osobistym przewodnictwem Ibrahima Paszy, wykonywali wspomniane zajęcie i zdołali odgrzebać oraz
spalić niezliczoną ilość jajek tych insektów. Jednak te pojawiły się w pewnych punktach i zaatakowały zasiewy. Dwa okręty parowe wyprawy angielskiej po Eufracie
ostatecznie miały się przenieść do Basory41.
Niech Bóg ma Pana w opiece
Antonio López de Córdoba
nia Mikołaja I. W praktyce objął on kierownictwo nad całością polityki rosyjskiej w Stambule i dowodzenie wojskami carskimi nad Bosforem. Butenew nie miał bowiem wpływu na kwestie wojskowe, którymi
zarządzali przybyli do tego miasta, często skłóceni ze sobą generałowie carscy.
40 Zniekształcona nazwa Mitileny (Mitilini), miasta portowego, a zarazem stolicy greckiej wyspy Lesbos.
Często mianem Mitileny określa się całą wyspę.
41 Chodzi o Basrę.
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Piotr Skałuba
Adam Mickiewicz w Turcji
i jego współpraca ze Stanisławem Drozdowskim
W 2005 roku obchodziliśmy 150. rocznicę śmierci Adama Mickiewicza
i 120. rocznicę śmierci Stanisława Drozdowskiego.
Nasz narodowy wieszcz spotkał się z doktorem Stanisławem Drozdowskim na
obczyźnie, w Turcji, we wrześniu 1855 roku. Ich współpraca trwała bardzo krótko,
do zgonu poety w listopadzie 1855 r.
Stanisław Drozdowski był jednym z przedstawicieli polskiej emigracji politycznej w Imperium Osmańskim po klęsce powstania listopadowego. Urodził się
15 listopada 1810 r. w Brzesku województwie bracławskim. W powstaniu listopadowym służył w 11 Pułku Ułanów, gdzie dosłużył się stopnia podporucznika1.
W 1832 roku przybył do Francji. Przebywał początkowo w zakładzie dla emigrantów w Besançon2. Był członkiem Komitetu Narodowego Polskiego oraz uczestnikiem wyprawy frankfurckiej i 7 kwietnia 1833 r. przekroczył granicę Szwajcarii. Po
uzyskaniu zgody na powrót do Francji przybył do Beauvais w styczniu 1834 r.3
15 października 1839 r. uzyskał w Amiens stopień bachelier-es-lettres. Tu w latach 1840–1841 studiował medycynę4 i tu „odbył z bardzo dobrymi wynikami praktykę lekarską”5. W 1840 roku uzyskał pozwolenie na pobyt w Paryżu6. W latach
1841–1843 kontynuował studia lekarskie na Uniwersytecie Paryskim7.
1 R. Bielecki, Słownik biograficzny oficerów Powstania Listopadowego, tom I, Warszawa 1995, s. 387.
2 Idem, Zarys rozproszenia Wielkiej Emigracji we Francji 1831–1837, Warszawa–Łódź 1986, s. 92.
3 Idem, Słownik..., s. 387.
4 Ibidem.
A. Lewak, Drozdowski Stanisław (1809(?)–1885)..., [w:] Polski Słownik Biograficzny, tom V, Kraków
1939–1946, s. 395.
5 6 Ibidem.
7 R. Bielecki, Słownik..., s. 387.
186 Piotr Skałuba
Do Turcji – jak twierdzi K. Dopierała – wyjechał prawdopodobnie krótko po
uzyskaniu dyplomu8. Przybył do Stambułu w 1844 r. jako wysłannik Hotelu Lambert.
Włączył się aktywnie w działalność Agencji Głównej. Jednocześnie pracował zawodowo jako lekarz.
Stanisław Drozdowski pełnił także funkcję dyrektora kolonii polskiej Adampol
w latach 1853–1856 oraz 1867–1885. Od czasu kiedy spotkał się z Adamem
Mickiewiczem, został jego osobistym lekarzem.
Adam Jerzy Czartoryski, działając energicznie na płaszczyźnie polityki wschodniej Hotelu Lambert, pozyskał znaczną część emigracji polskiej. Osobą mającą duży
autorytet i uznanie w kręgach emigracyjnych był niewątpliwie Adam Mickiewicz.
W dniu 11 czerwca 1855 r., podczas audiencji u cesarza Napoleona III, lider
obozu monarchistyczno-liberalnego wystąpił z propozycją powierzenia A. Mickiewiczowi misji naukowej o charakterze historyczno-literacko-statystycznym. Adam
Jerzy Czartoryski dołączył informację w sprawie misji poety, omówioną z Lenoirem
Zwierkowskim. W oficjalnym piśmie Mickiewicz zarysował plan swojej podróży poprzez Stambuł, Bułgarię, Serbię i Wołoszczyznę. Bardzo chłodno i obojętnie potraktował A. Mickiewicza minister spraw zagranicznych Francji Aleksander
Walewski9. Jednakże w dniu 7 września 1855 r. polecił swoim urzędnikom wydanie
paszportu dyplomatycznego A. Mickiewiczowi. Do paszportu dołączono list polecający do przedstawicielstw dyplomatycznych Francji w Belgradzie, Bukareszcie
i Stambule10.
Adam Mickiewicz był członkiem Koła Polskiego, powstałego w Paryżu w czerwcu 1853 r. po rozłamie Towarzystwa Demokratycznego Polskiego. Należeli do niego
demokraci, którzy dążyli do zorganizowania polskiej siły zbrojnej, wiążąc nadzieje
8 K. Dopierała, Emigracja polska w Turcji w XIX i XX wieku, Lublin 1988, s. 95.
Aleksander Walewski (4 V 1809 – 27 X 1868) był naturalnym synem Napoleona I i Marii Walewskiej.
Żołnierz oraz dyplomata polski i francuski, naturalizowany we Francji w 1833 r. (3 XII), stał się znaną postacią tamtejszego życia politycznego. Wcześniej jednak wziął udział w powstaniu listopadowym
(1830–1831), był adiutantem gen. Radziwiłła, dosłużył się stopnia kapitana (7 VIII 1831) i otrzymał
Virtuti Militari (3 III 1831). Pod koniec powstania został agentem Rządu Narodowego w Londynie, a po
jego upadku pozostał w Anglii i poślubił córkę hrabiego Sandwich. Do Paryża powrócił już w 1832 r. We
francuskiej służbie wojskowej pozostawał od 1833 do 1841 r. Później pracował w służbie zagranicznej.
W latach 1847–1848 był posłem Francji w Argentynie, następnie ambasadorem w Hiszpanii i Wielkiej
Brytanii. Dzięki licznym podróżom dyplomatycznym – m.in. do Egiptu – został we Francji specjalistą
do spraw Bliskiego Wschodu. W okresie II Cesarstwa, w latach 1855–1860, stał na czele ministerstwa
spraw zagranicznych (A. Kasznik-Christian, Afrykańska Karta Aleksandra Walewskiego (1833–1834),
[w:] Węgry – Polska w Europie Środkowej. Historia – Literatura. Księga Pamiątkowa ku czci Profesora
Wacława Felczaka pod redakcją Antoniego Cetnarowicza, Csaby G. Kissa, Istvána Kovácsa, Kraków 1997,
s. 119). Zdecydowana większość badaczy – Marceli Handelsman, Wacław Felczak, Jerzy Skowronek,
Jerzy Borejsza – podkreślała w swoich publikacjach brak wrażliwości Aleksandra Walewskiego na sprawę
polską w jego działaniach dyplomatycznych. Wyrazistym przykładem takiej postawy było małe zaangażowanie polityczne po stronie dyplomacji Hotelu Lambert w kierowanych przez A. Walewskiego obradach
konferencji paryskiej w 1856 r.
9 J.W. Borejsza, Sekretarz Adama Mickiewicza (Armand Lévy i jego czasy 1827–1891), Wrocław–
Warszawa–Kraków–Gdańsk 1977, s. 113–114.
10 Adam Mickiewicz w Turcji i jego współpraca ze Stanisławem Drozdowskim
187
z Francją. Te same zamiary miał Hotel Lambert, który szukał porozumienia z Kołem
Polskim. Proponował uznanie ks. Adama Jerzego Czartoryskiego naczelnikiem
narodu, w zamian za przyznanie Józefowi Wysockiemu dowództwa nad legią polską
w Turcji. Demokraci z Koła Polskiego nie zgodzili się na tę propozycję. Sadyk pasza
pisał do A. Mickiewicza o zaistniałej sytuacji oddania 2. pułku Kozaków na żołd
angielski, oburzony tym faktem. Wielu oficerów opuściło ten pułk, gdy znalazł się
pod komendą angielską i przeszło do pułku Sadyka paszy11.
Sadyk pasza w liście do księcia z 11 lipca 1855 r. domagał się przybycia Adama
Mickiewicza do Turcji12. Poeta miał popłynąć do Turcji oficjalnie jako wysłannik
francuskiego Ministerstwa Oświaty, w celu zbadania stanu oświaty, nauki i literatury
w krajach grecko-słowiańskich.
W dniu 9 września 1855 r. książę A. J. Czartoryski wydał na cześć poety uroczysty obiad pożegnalny w Hotelu Lambert, natomiast 11 września 1855 roku wydano
śniadanie w restauracji Mesain de la Tour d’Argent13.
Misja Wschodnia Mickiewicza rozpoczynała nowy jakościowo etap w jego emigracyjnym epizodzie. W podróży towarzyszyli mu m.in.: młody książę Władysław
Czartoryski, Henryk Służalski i osobisty sekretarz poety Armand Lévy. Celem misji Adama Mickiewicza było doprowadzenie do uzyskania consensusu politycznego
między rywalizującymi ze sobą dowódcami polskich pułków w Turcji: Sadykiem
paszą i Władysławem Zamoyskim. Chodziło o to, by Sadyk pasza przyjął fakt przejścia 2. pułku pod komendę angielską i kontynuował współpracę z reprezentantem
Hotelu Lambert w Turcji W. Zamoyskim. Dyplomacja Hotelu Lambert wiązała
z tą misją określone nadzieje, licząc na autorytet Mickiewicza jako mediatora w tak
delikatnej sprawie.
Dr S. Drozdowski otrzymał od Lenoira Zwierkowskiego z rozkazu Władzy polecenie „wynajęcia dla obu delegatów i ich sekretarzy mieszkania złożonego z trzech
pokoi sypialnych, salonu, poczekalni, gdzie będzie mogła sypiać służba oraz małej
kuchni, o ile będzie dom prywatny. Uroczysty odjazd z Paryża nastąpił 11 września
1855 r.”14 Wyjeżdżając na Bliski Wschód autor Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego nie spodziewał się, że jest to początek końca jego drogi życiowej.
Adam Mickiewicz wypłynął z portu w Marsylii w dniu 13 września na statku
„Tabor”15, który udawał się do Turcji. Parowiec przypłynął do portu w Stambule
22 września 1855 r. Dr S. Drozdowski nie zdążył wynająć mieszkania dla wysłanników księcia A.J. Czartoryskiego (albo niełatwo było wynająć takie mieszkanie,
albo polecenie wynajęcia dotarło zbyt późno). Zaprosił gości do klasztoru lazary11 K. Dopierała, Emigracja…, s. 182.
12 Ibidem, s. 188.
J. Pezda, Relacja Ildefonsa Kossiłowskiego o śmierci Adama Mickiewicza, „Akta Towarzystwa Historyczno-Literackiego w Paryżu”, tom I pod red. M.P. Prokopa, Paryż 1991, s. 53; J.W. Borejsza, Sekretarz...,
s. 114.
13 14 Cyt. za: M. Czapska, Ludwika Śniadecka, Warszawa 1958, s. 210.
15 J.W. Borejsza, Sekretarz..., s. 116.
188 Piotr Skałuba
stów, gdzie sam przebywał. Goście spotkali się również z ambasadorem francuskim
Edouardem Thouvenelem. Książę skorzystał z zaproszenia ambasadora i zamieszkał
w Terapii, a Mickiewicz ze Służalskim i A. Lévy’m pozostali na Galacie. Kolejną
wizytę złożyli Ludwice Śniadeckiej16.
3 października 1855 r. książę W. Czartoryski i A. Mickiewicz udali się wraz ze
Stanisławem Drozdowskim i towarzyszami podróży do obozu wojskowego w Burgas17, w którym spotkali się z Sadykiem paszą. Przywieźli odzież dla 2. pułku18.
W dniu 20 października 1855 r. (po powrocie z Burgas) Armand Lévy, w swoim
liście do Władysława Mickiewicza, relacjonował uroczyste spotkanie, które odbyło
się w pułku Sadyka paszy podczas ich pobytu:
Pito na zdrowie Baszy, księcia Adama, jedności dwóch pułków itp. Ojciec Twój, Sadyk,
książę Władysław, pułkownicy przemawiali. I ja wreszcie wzniosłem toast, mówiąc
mniej więcej «Pozwólcie mi, jako jedynemu tu Francuzowi, wznieść toast za łączność
Francji i Polski (a że poruszyłem czułą strunę, wielkie było hurrah!). Długo walczyliście
za nas. To dług, którego nie spłaca się słowami. Miejmy nadzieję, że niebawem my znowu będziemy mogli krew przelewać obok was [...]. Oby nadszedł dzień, gdy zmieniając
zakończenie: Jeszcze Polska... wszyscy zawołać będą mogli: Marsz, marsz, Sadyk, z ziemi tureckiej do Polski». Potem Basza, Twój ojciec, młody książę, pułkownicy i Francuz
porwani zostali na ramiona przez żołnierzy, zebranych przed namiotem, i potężne hurrah!
zagrzmiały. Ściskano sobie ręce, całowano się. Między wszystkimi oficerami i żołnierzami zapanował rzeczywisty prąd braterski19.
Jedynie książę Władysław Czartoryski z dystansem odnosił się do wydarzeń,
jakie miały miejsce w obozie pod Burgas. Młodego księcia niepokoił apologetyczny
stosunek poety do M. Czajkowskiego:
Ten jest zupełnie zawojowany przez Sadyka [...]. Miałem z nim długą rozmowę, starałem
się tłumaczyć, lecz on zawsze wracał do tego, że stajemy się najemnikami Anglii i że
Zamoyski chce pozycję Sadyka niweczyć [...]. Służalski i Francuz, który z nimi jest,
zapisali się do nieregularnych Kozaków i głowy potracili20.
Trudno się dziwić postawie księcia Władysława Czartoryskiego, który był gorącym orędownikiem Władysława Zamoyskiego oraz planu sojuszu z Wielką Brytanią.
16 M. Czapska, Ludwika…, s. 214.
Burgas – miasto w Bułgarii, ośrodek administracyjny okręgu Burgas, nad Morzem Czarnym; [...] obecnie ważny port handlowy (drugi po Warnie) i rybacki oraz węzeł kolejowy i drogowy; międzynarodowy
port lotniczy; uzdrowisko i kąpielisko morskie; muzeum; T. Wituch, Tureckie przemiany. Dzieje Turcji
1878–1923, Warszawa 1980, s. 194; M. Tanty, Bosfor i Dardanele w polityce mocarstw, Warszawa 1982,
s. 123.
17 18 M. Czapska, Ludwika…, s. 216, 218–219; K. Dopierała, Emigracja…, s. 189; J. Reychman, Działalność
Mickiewicza w czasie wojny krymskiej w latach 1853–1855, „Studia i Materiały do Historii Wojskowości”,
4 (1958), s. 85–91; W. Knapowska, Mickiewicz w latach 1853–55, s. 85; J. Nowak, Władysław Zamoyski.
O sprawę polską w Europie (1848–1868), Poznań 2002, s. 216.
19 Cyt. za: W. Mickiewicz, Żywot Adama Mickiewicza, Poznań 1894, tom IV, s. 86.
20 Cyt. za: M. Handelsman, Adam Czartoryski, Warszawa 1950, tom III, cz. II, s. 550.
Adam Mickiewicz w Turcji i jego współpraca ze Stanisławem Drozdowskim
189
Wynikało to oczywiście z koncepcji dyplomatycznych Hotelu Lambert. Książę wyjechał z Burgas wcześniej, niezadowolony z wizyty21.
Pobyt A. Mickiewicza w obozie wojskowym pod Burgas przyczynił się do zapoczątkowania ciężkiej choroby, która dała o sobie znać jeszcze w namiocie
pułkowym: „Podobał sobie nad wyraz w obozowym życiu, jeździł konno na polowanie, jadł proste żołnierskie potrawy, lecz zmiana taka życia paryskiego, pokojowego,
na polowe była za gwałtowna i nieostrożna”22.
Schorowany poeta podejmował także, z pomocą Izraelity A. Lévy’ego, próby
utworzenia legionu żydowskiego w Turcji23. Plany te popierał oczywiście Sadyk
pasza, a krytykował Władysław Zamoyski, który nie ukrywał swojego antysemityzmu. Wieszcz w Składzie zasad przeznaczonych dla powołanego przez niego do życia 29 marca 1848 r. Legionu we Włoszech pisał w 10. punkcie: „Izraelowi, bratu
starszemu, uszanowanie, braterstwo, pomoc na drodze ku jego dobru wiecznemu
i doczesnemu. Równe we wszystkim prawo”24. Matka A. Mickiewicza – Barbara
Majewska – pochodziła z neofitów litewskich, co w dużej mierze uzasadnia sympatię Mickiewicza do Żydów25.
W formacji Kozaków Sułtańskich Sadyka paszy panowała tolerancja narodowościowa i religijna26. Wydarzeniem bez precedensu było wstąpienie A. Lévy’ego do
pułku Kozaków Sułtańskich w dniu 16 października 1855 r.27
Sułtan akceptował plany A. Mickiewicza, które przedstawił Sadyk pasza, licząc
przede wszystkim na pomoc finansową Alphonse’a Rotszylda. Jednakże sytuację
komplikował fakt, iż lider żydowskiej finansjery był mocno zaangażowany w działalność paryskiej masonerii. Lévy rozmawiał z jego wysłannikiem w Stambule, Izraelem
Landau’em. Jednakże najpoważniejszą przeszkodą w planach A. Mickiewicza była
bierność Żydów tureckich, którzy nie wykazywali zrozumienia dla doniosłych wydarzeń politycznych na Bałkanach28.
W Burgas A. Mickiewicz był pod opieką doktora Stanisława Drozdowskiego.
Popierał on koncepcje polityczne poety, jednakże darzył niechęcią współpracowników Mickiewicza, a szczególnie Lévy’ego29. Jest to o tyle interesujące, że na płaszczyźnie politycznej zarówno Lévy, jak i Drozdowski mieli wspólną platformę dzia21 M. Czapska, Ludwika…, s. 218–219.
22 T. Padalica, Listy z podróży, „Kurier Warszawski”, nr 327 z 26 listopada 1903 r., s. 2.
R. Brandstaetter, Legion żydowski A. Mickiewicza, Warszawa 1935; J.W. Borejsza, Sekretarz..., s. 126–
135.
23 24 J. Borejsza, Ze słowiańskich mickiewiczianów, Warszawa 1980, s. 47; A. Szostkiewicz, Zaduszki,
„Polityka”, nr 44 z 2 XI 2002 r., s. 87.
25 Jadwiga Maurer, Z matki obcej… Szkice o powiązaniach Mickiewicza ze światem Żydów, Londyn 1990,
s. 20, 60–61.
26 J.W. Borejsza, Sekretarz…, s. 124; K. Dopierała, Emigracja..., s. 184.
27 J.W. Borejsza, Sekretarz…, s. 129.
28 S. Pigoń, Z ostatnich chwil A. Mickiewicza, „Myśl Narodowa”, nr 45 z 16 X 1932 r., s. 659–660.
Nekrolog S. Drozdowskiego, „Kurier Polski” w Paryżu, nr 30 z 15 III 1885 r.; ibidem, nr 33 z 1 V
1885 r.
29 190 Piotr Skałuba
łania. Te osobiste animozje przyczyniły się do osłabienia ugrupowania skupionego
wokół Sadyka paszy.
S. Drozdowski popierał starania A. Mickiewicza o utworzenie legionu żydowskiego. Pisał o tym A. Lévy w liście do Mehmeda Sadyka paszy (20 października 1885 r., po śmierci Drozdowskiego). W liście zawarte są informacje o tym, że
S. Drozdowski ułatwiał A. Lévy’emu kontakty z dygnitarzami tureckimi w sprawie
tworzenia legionu żydowskiego pod dowództwem Sadyka paszy30.
Adam Mickiewicz był zdecydowanym adwersarzem politycznym gen. W. Zamoyskiego; świadczy o tym list adresowany do księcia Władysława Czartoryskiego:
Objawiłeś się tu, Książę, nie w charakterze reprezentanta lub jednego z reprezentantów
sprawy polskiej, ale jako poufny ajent p. Zamoyskiego, wysłany dla szkodzenia SadykPaszy.
W chwili, kiedy spostrzegłem na co się zanosiło, przedstawiałem wam w namiocie
w Burgas potrzebę, abyście rozmówili się szczerze z Sadyk-Paszą. To zbyliście milczeniem. Przezierając coraz lepiej, oświadczyłem, że odkrywa się ze strony p. Zamoyskiego
i waszej widoczny zamiar wytrącenia Sadyk-Paszy z jego pułkiem ze stanowiska, na
którym tyle Wam usłużył i tyle mógł być pożyteczny Polsce; że godzicie na to, aby
Sadykowi wydrzeć wszelkie środki działania w Turcji i pozbawić go zarazem opieki
obcych rządów. Na to ani słowa odpowiedzi z waszej strony. Nie było już wątpliwości,
żeście przyjechali byli z gotową instrukcją p. Zamoyskiego, z wyostrzonym na SadykPaszę nożem31.
Po pobycie w obozie w Burgas Mickiewicz przybył do Stambułu, gdzie spędził
ostatnie chwile swojego życia. Przez dwa tygodnie mieszkał jeszcze w klasztorze
lazarystów na Galacie, chorował ciągle, doktor S. Drozdowski nazwał tę chorobę
„dezenterią”. Mimo złego stanu zdrowia przyjmował wielu ludzi, prowadził korespondencję, odwiedzał Baszykłasz, gdzie mieszkali Czajkowscy32. Z klasztoru lazarystów A. Mickiewicz wyprowadził się wraz z H. Służalskim i A. Lévy’m do mieszkania przy ul. Kalendżi-Kuluk na przedmieściu Kalendżi-Ođlu. Mieszkanie było
bardzo skromnie umeblowane, wilgotne i ciemne. Miało być tymczasowe. Wspólnie
z Lévy’m korzystał z lekcji języka tureckiego, których udzielał im przychodzący do
domu nauczyciel. Kolejna lekcja miała się odbyć we wtorek 27 listopada 1855 r.33
30 S. Pigoń, Z ostatnich chwil A. Mickiewicza, „Myśl Narodowa”, nr 45 z 16 X 1932 r., s. 660.
Biblioteka Polskiej Akademii Umiejętności / Polskiej Akademii Nauk, Kraków 1900, tom I, k. 377;
Biblioteka Kórnicka 2439, Stambuł, dnia 19 listopada 1855 r. – kopia listu A. Mickiewicza do
ks. W. Czartoryskiego, pisanego na osiem dni przed śmiercią poety. Ten list w kopii został przekazany przez A. Mickiewicza Sadykowi-paszy w tym samym dniu. Oryginał został doręczony księciu
W. Czartoryskiemu przez Służalskiego; Joanna Nowak (Władysław Zamoyski…, s. 216) – słusznie broni
racji gen. W. Zamoyskiego, twierdząc, że A. Mickiewicz, przebywając w obozie w Burgas od 6 X do
17 X, był zdominowany przez Sadyka-paszę i jego otoczenie tak mocno, że nie miał możliwości zapoznać
się z argumentami strony przeciwnej.
31 32 M. Czapska, Ludwika…, s. 222.
33 J.W. Borejsza, Sekretarz…, s. 138–139.
Adam Mickiewicz w Turcji i jego współpraca ze Stanisławem Drozdowskim
191
Opiekę medyczną nad poetą sprawował nadal dr S. Drozdowski, który w listopadzie 1855 r. był częstym gościem w domu A. Mickiewicza. A. Lévy w jednej z relacji adresowanej do W. Mickiewicza pisał o spotkaniu z doktorem S. Drozdowskim,
które odbyło się 26 listopada 1855 r. w domu lekarza34.
A. Mickiewicz zmarł 26 listopada 1855 r. o godzinie 21.0035, w otoczeniu kilku
przyjaciół, w tym S. Drozdowskiego i trzech innych lekarzy polskich36. W literaturze
historycznej ukazały się liczne publikacje dotyczące okoliczności śmierci poety37.
W zbiorach archiwalnych Biblioteki Czartoryskich zachował się interesujący
list dr S. Drozdowskiego dotyczący śmierci poety:
Adam Mickiewicz skończył życie 26-go o godzinie 9-tej wieczorem; zasłabł o godzinie
11-ej rano na cholerę – mnie dano znać o godzinie 7-mej wieczorem i jakem przybył, już
znalazłem bez żadnej nadziei. Xiądz Ławrynowicz był zawołany i odbył swoje obrządki
religijne. Ostatnie momenty były bardzo spokojne, wyrażenia twarzy po śmierci były
przyjemne i uśmiechające się; na drugi dzień został balsamowanym38.
Emigracja polska podzieliła się na dwa ugrupowania o odmiennych koncepcjach, dotyczących losu zwłok A. Mickiewicza. Na czele zwolenników pochowania
poety w Stambule stanął dr S. Drozdowski, który szukał wsparcia w ambasadzie
francuskiej. Jego adwersarzem był A. Lévy, dążący do pochowania doczesnych
szczątków Mickiewicza w Paryżu, gdzie zamieszkiwała rodzina poety. W depeszy
S. Drozdowskiego do Hotelu Lambert z 29 listopada 1855 r. jest zdanie: „Wszyscy
Polacy, którzy są w Stambule, Węgrzy i Słowianie życzą sobie, aby A. Mickiewicz
był pogrzebany w Stambule, a p. Lévy i Służalski chcą odwieźć do Paryża”39.
Sekretarz ambasady francuskiej w imieniu ambasadora Thouvenela wyraził swoje ubolewanie związane z wewnętrznymi waśniami polskich emigrantów40.
34 W. Mickiewicz, Żywot..., s. 449.
J.W. Borejsza, Sekretarz…, s. 143; A. Mickiewicz, Dzieła Wszystkie, Warszawa 1933, tom XVI,
s. 459–462.
35 36 Byli to: Jan Gembicki, jeniec z wojska rosyjskiego, praktykujący jako lekarz w Stambule, bliżej nieznany Antoni Emil Szostakowski (1812–1871?) i Antoni Narkiewicz (1814–?) lekarz sztabowy w 2. p. dragonów Kozaków Sułtańskich (A. Pezda, Relacja…, s. 58).
37 T. Boy-Żeleński, Czy Mickiewicz został otruty?, „Wiadomości Literackie”, nr 36 z 21 VIII 1932;
Kto żąda prawdy?, ibidem, nr 38 z 4 IX 1932; Duch Adama i skandal, tamże, nr 40 z 18 IX 1932;
W. Knapowska, Krytyczne oświetlenie relacji o śmierci Mickiewicza, „Prace Komisji Historycznej”, tom
VIII, z. 4, Poznań 1935, s. 28; M. Handelsman, Adam Mickiewicz w latach 1853–1855, s. 84; S. Bełza,
Ostatnie chwile Mickiewicza, „Nasz Kraj”, rocznik II, zeszyt 23, tom IV, Lwów 1907; W. Mickiewicz,
Polemika, „Przewodnik Naukowy i Literacki”, rocznik XXVI, tom XXVI, Lwów 1898, s. 1116–1118;
A. Słomka, Chwila z ostatnich dni życia Wieszcza, „Wiedza i Praca”, rocznik III, nr 13, 14, 15, 16, Lwów
1905; M. Czapska, Ludwika…, s. 221–231.
BCz 5610, Depesze Wschodnie 1855, Stambuł 29 XI; J. Kallenbach, Adam Mickiewicz, Lwów–
Warszawa–Kraków 1926, tom II, s. 511.
38 39 BCz 5610, Depesze Wschodnie 1855, Stambuł 29 XI; s. 660.
40 W. Mickiewicz, Żywot..., tom IV, s. 464.
192 Piotr Skałuba
Nabożeństwo żałobne odbyło się 30 grudnia 1855 r. w Stambule w kościele
św. Antoniego, z obawy przed księżmi z kościoła św. Benedykta, którzy osobiście
znali zmarłego i chcieli pochować Mickiewicza w Stambule, zgodnie z życzeniem
S. Drozdowskiego. Na uroczystościach był obecny także Zygmunt Miłkowski
(Tomasz Teodor Jeż), sztandarowa postać emigracji demokratycznej i adwersarz
zmarłego poety.
Miłkowski nie akceptował zbliżenia politycznego poety z Hotelem Lambert
i wielokrotnie dawał temu wyraz w swoich dysputach polemicznych. Jednakże to on
był autorem historycznej relacji z uroczystości pogrzebowych w Stambule, w której szczegółowo opisywał udział wszystkich reprezentantów narodów bałkańskich
w ostatniej drodze poety na tureckiej ziemi. Najliczniejszą grupę stanowili Bułgarzy,
były także reprezentacje Serbów, Dalmatyńczyków, Czarnogórców, Albańczyków,
Greków i Włochów41.
Trumnę ze zwłokami poety przewieziono na statek „L’Euphrate”. 8 stycznia 1856 r. okręt przypłynął do brzegów Marsylii42. Na jego pokładzie przybyli także
A. Lévy i H. Służalski. 21 stycznia 1856 r. odbyły się kolejne uroczystości pogrzebowe w kościele św. Madeleine w Paryżu, a następnie w kościele parafialnym w Montmorency43. Uczestniczyli w nich licznie emigranci.
W pogrzebie brali udział także pracownicy Biblioteki Arsenału, w której Mickiewicz pracował. Czytelnicy zostali poinformowani wcześniej o przyczynie zamknięcia Biblioteki w dniu 21 stycznia 1856 r. (Dowodem na precyzyjne i biurokratyczne
rozliczenie A. Mickiewicza za pracę w Bibliotece Arsenału było potrącenie z jego
listopadowego wynagrodzenia kwoty za ostatnie cztery dni listopada)44. Na cmentarzu w Montmorency byli także studenci z Collége de France, gdzie Mickiewicz
w swoich wykładach po raz pierwszy mówił o narodach bałkańskich.
Niespełna miesiąc po zgonie wieszcza, dr S. Drozdowski w liście do Ludwika Zwierkowskiego pisał o 15-dniowym pobycie A. Mickiewicza w swoim domu
w Stambule, z którego poeta przeniósł się do większego, wraz ze Służalskim.
W dalszej części listu Drozdowski opisuje nieporozumienia z Lévy’m, dotyczące pochowania zwłok wieszcza. W końcowej części korespondencji Drozdowski narzeka
na A. Lévy’ego i ukazuje całokształt relacji z sekretarzem poety45. Po śmierci poety S. Drozdowski nadal dążył do wzmocnienia swojej pozycji politycznej w Stambule, opierając się na przychylności i akceptacji swoich zamierzeń przez księcia
A.J. Czartoryskiego.
Śmierć Adama Mickiewicza przyczyniła się do podzielenia emigracji polskiej
w Turcji. Drozdowski w następnych latach był oskarżany przez Adampolan o otru41 Ibidem, s. 480–481.
42 J.W. Borejsza, Sekretarz..., s. 150.
43 Ibidem.
S. Fiszman, Materiały mickiewiczowskie w paryskich Archives Nationales, „Pamiętnik Literacki” 1965,
s. 502–503.
44 45 BCz 5610, Depesze Wschodnie, Stambuł, 21 XII 1855; J. Kallenbach, Adam…, s. 510.
Adam Mickiewicz w Turcji i jego współpraca ze Stanisławem Drozdowskim
193
cie poety. Szczególnie demokraci w kolonii polskiej wykorzystywali te podejrzenia
w walce z Drozdowskim, w celu pozbawienia go możliwości kierowania kolonią
polską – Adampol. Podejrzenia o celowym otruciu poety dotarły na Zachód i do
Polski.
W 1890 r. sprowadzono trumnę A. Mickiewicza do Krakowa, na Wawel i urządzono uroczysty pogrzeb. Po 77 latach – w 1932 r. – w Polsce została wznowiona
dyskusja na temat hipotezy otrucia Adama Mickiewicza. J. Nowak w swojej monografii o Władysławie Zamoyskim wspomina o podejrzeniach w sprawie otrucia
A. Mickiewicza. Do podejrzanych zaliczani byli Żydzi, S. Drozdowski, W. Zamoyski
i przedstawiciele wywiadu rosyjskiego. Podejrzenia kierowane na przedstawicieli
Hotelu Lambert uważa za absurdalne i uzasadnia to wykorzystując wskazaną literaturę46.
Oskarżenie Zamoyskiego zostało obalone przez ówczesnych historyków i historyków literatury47. W. Knapowska całkowicie obala tezę T. Boya-Żeleńskiego48
o otruciu Adama Mickiewicza przez przedstawicieli Hotelu Lambert49.
Stanisław Drozdowski zmarł 4 lutego 1885 r. w Stambule. W księdze parafialnej
w Adampolu została odnotowana data jego śmierci oraz miejsce pochówku. Został
pochowany na niewielkim cmentarzu znajdującym się dzisiaj na terenie szpitala de
la Paix w Stambule50.
Należał do tego pokolenia emigrantów, które na pierwszym miejscu stawiało
umiłowanie ojczyzny i walkę o sprawę polską na dalekiej obczyźnie. Dlatego też
Stanisław Drozdowski w pełni zasłużył na miano patrioty dążącego do celu, którym
było odzyskanie niepodległości.
46 J. Nowak, Władysław Zamoyski…, s. 217–218.
S. Pigoń, Z ostatnich chwil A. Mickiewicza, „Myśl Narodowa”, nr 45 z 16 X 1932 r., s. 660; J. Nowak,
Władysław Zamoyski..., s. 217–218.
47 48 T. Boy-Żeleński, Czy Mickiewicz umarł otruty?, „Wiadomości Literackie”, nr 36 z 21 VIII 1932 r.; Kto
żąda prawdy?, ibidem, nr 38 z 4 IX 1932 r.
W. Knapowska, Krytyczne oświetlenie relacji o śmierci Mickiewicza, „Prace Komisji Historycznej”,
tom VIII, z. 4, Poznań 1935, s. 28.
49 50 Adampolska księga parafialna, s. 256. Informacja uzyskana od Jolanty Adamskiej w dniu 2 VIII
2005 r. J. Adamska jest pracownikiem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Jest autorką książki
Adampol-Polonezköy. Dom pamięci Zofii Ryży, wydanej w Warszawie w 2004 r. Korzystając ze wstępnych informacji rodziny S. Drozdowskiego, odnalazła w 2005 r. potwierdzenie informacji o miejscu jego
pochówku. Poszukiwania te zostały sfinalizowane w 120. rocznicę śmierci Stanisława Drozdowskiego.
W listopadzie 2005 r. odbyły się uroczystości w Stambule z okazji 150-lecia śmierci Adama Mickiewicza
i 120. rocznicy śmierci Stanisława Drozdowskiego.
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Grzegorz Baziur
Harcerska działalność niepodległościowa
w Prokocimiu (1946–1952)
Sytuacja polityczna w Chorągwi Krakowskiej
Związku Harcerstwa Polskiego (1945–1950)
W lecie 1944 r., przy poparciu Związku Sowieckiego komuniści objęli w Polsce
władzę. Powstanie Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego wpłynęło na sytuację działającego w konspiracji Związku Harcerstwa Polskiego. Po zakończeniu
okupacji niemieckiej wiele drużyn harcerskich ujawniało się i podejmowało pracę
harcerską w nowych warunkach. Władze „Polski Lubelskiej” były zainteresowane
wychowawczą działalnością harcerstwa chcąc odciągnąć młodzież od podejmowania
działalności podziemnej, skierowanej przeciwko Sowietom i powstającym pod ich
kontrolą władzom. Podstawowym warunkiem uznana ZHP przez PKWN była działalność pod kontrolą Polskiej Partii Robotniczej. Również władze komunistycznej
młodzieżówki – Związku Walki Młodych i Organizacji Młodzieżowej Towarzystwa
Uniwersytetów Robotniczych podjęły próby organizowania własnych drużyn harcerskich co, podobnie jak w przypadku innych struktur, również przejawiało się w zasadzie „divide et impera” i w „dwoistości postawy PPR” wobec wielu środowisk, realizowanej w latach „umacniania władzy ludowej”. W celu koordynacji działalności
harcerskiej ZWM, utrzymywania kontaktów z harcerstwem i „udzielania pomocy”
przy organizacji jego jednostek w terenie (drużyny, hufce), a po przejęciu w 1945 r.
tej roli przez władze harcerskie przy zarządach wojewódzkich ZWM powstały
Wydziały Harcerskie, przy jego zarządach powiatowych zaś – referaty. Od wiosny
1945 r. stopniowo przejmowały te zadania władze ZHP, natomiast wydziały i referaty harcerskie ZWM zaczęły spełniać rolę kontroli „oblicza ideowego” kadry harcerskiej1. Pod koniec sierpnia 1944 r. odbył się w Lublinie zjazd instruktorów Związku
Harcerstwa Polskiego przebywających w „Polsce Lubelskiej”. Na tym forum reaktywowano ZHP pod kontrolą PPR i ZWM. Komuniści rozpoczęli proces podpo1 J. Majka, Początki harcerstwa w Polsce Ludowej (lipiec 1944 – czerwiec 1945), „Pokolenia” 1971,
nr 2–3, s. 19–41.
196 Grzegorz Baziur
rządkowania harcerstwa swoim interesom politycznym2. Również sowieccy protektorzy PKWN traktowali harcerstwo polskie jako część Polski Podziemnej. Młodzież
harcerską traktowali oni jako młodocianych żołnierzy Armii Krajowej. Już wielu
harcerzy i instruktorów, którzy w okresie Powstania Warszawskiego znaleźli się
w połowie września 1944 r. na Pradze, po jej zajęciu przez oddziały sowieckie zostało aresztowanych przez NKWD. Taki los spotkał komendanta prawobrzeżnej części Chorągwi Mazowieckiej Szarych Szeregów, hm. Jerzego Rytla ps. „Wit”, który
podczas procesu pokazowego, odbytego w Wołominie został skazany na karę śmierci
i 23 listopada 1944 r. stracony3. Akty takie miały miejsce na obszarach zajętych
przez Armię Czerwoną, ponieważ zgodnie z zawartym 26 lipca 1944 r. porozumieniem pomiędzy PKWN a rządem Związku Sowieckiego z 26 lipca 1944 r. na obszarze działań wojennych władzę sprawowały sowieckie komendantury wojenne4.
W dniu 1 października 1944 r. kierownik Resortu Oświaty PKWN, Stanisław
Skrzeszewski mianował na stanowisko naczelnika Głównej Kwatery Harcerzy hm.
Michała Sajkowskiego, który w okresie okupacji był działaczem Szarych Szeregów. Na polecenie S. Skrzeszewskiego, zorganizował on GK Harcerzy, a 16 października wezwał b. harcerzy i harcerski do rejestracji i podjęcia jawnej działalności organizacyjnej w ZHP. W komunikacie nie wspomniano o działalności Szarych
Szeregów5. Pod koniec tego miesiąca Resort Oświaty PKWN wydał okólnik, w którym nakazał zorganizowanie w szkołach pod kontrolą opiekunów klasowych kół
organizacji młodzieżowych: Polskiego Czerwonego Krzyża, OM TUR i harcerstwa. Nazwa organizacji – Związek Harcerstwa Polskiego została wymieniona po
raz pierwszy dopiero w okólniku Resortu Oświaty z 20 grudnia 1944 r., natomiast
30 grudnia kierownik Resortu Oświaty PKWN, Stanisław Skrzeszewski wydał rozporządzenie o powołaniu Związku jako stowarzyszenia wyższej użyteczności publicznej do jawnej działalności po latach okupacji. Jednak władze zastrzegły sobie prawo powoływania i odwoływania członków Tymczasowej Naczelnej Rady Harcerskiej, w jej posiedzeniach brał udział przedstawiciel ministra oświaty (od 1 stycznia
1945 r.), zaś w skład TNRH wchodzili dwaj jego przedstawiciele jako inspektorzy
dla spraw harcerstwa. W razie zawetowania uchwał Rady, kwestię sporną rozstrzygał
minister6. Rada składała się w większości z osób, które nie należały do ZHP, lecz do
Z. Zakrzewska, M. Haykowski, Harcerstwo w latach 1944–1950. Najważniejsze problemy, „Harcerstwo”
1984, nr 10, s. 4–16; por. C.S. Maresz, Komunizm przeciwko harcerstwu, Londyn 1967, s. 5.
2 3 Harcerska konspiracja w Polsce Ludowej, „Ład” 1994, nr 2.
Dokumenty i materiały do historii stosunków polsko-radzieckich, t. 8: Lipiec 1944 – lipiec 1945,
Warszawa 1974, dok. nr 75, s. 155–157: Porozumienie między PKWN a rządem Związku Socjalistycznych
Republik Radzieckich o stosunkach między radzieckim Wodzem Naczelnym a polską administracją po
wkroczeniu wojska radzieckich na terytorium Polski z 26 VII 1944 r.
4 5 „Rzeczpospolita” nr 74 z 16 X 1944 r.
Dziennik Urzędowy Resortu Oświaty (dalej: DzURO), 1944, nr 1–4, poz. 13, 28 i 40; Komuniści wobec
harcerstwa 1944–1950, [w:] Dokumenty do dziejów PRL, pod red. K. Persaka, Warszawa 1998, s. 19–20:
Zarządzenie kierowników resortów Administracji Publicznej i Oświaty o przywróceniu do życia Związku
Harcerstwa Polskiego, stowarzyszenia wyższej użyteczności publicznej z 30 XII 1944 r.
6 Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 197
koncesjonowanych przez PPR organizacji młodzieżowych: głównie ZWM i OMTUR.
Celem TNRH była zatem polityczna kontrola harcerstwa przez komunistów7.
W wyniku ofensywy styczniowej, 18 stycznia 1945 r. do Krakowa wkroczyły wojska sowieckie, zaś już 20 stycznia krakowskie drużyny harcerskie wznowiły
działalność. Jednak o oficjalnym wznowieniu legalnej pracy Krakowskiej Chorągwi
Harcerzy i Harcerek można mówić 30 stycznia, kiedy to na odprawie instruktorów wybrali oni skład Komendy Chorągwi Harcerzy; jej komendantem został
hm. Eugeniusz Fik, który w czasie okupacji niemieckiej był komendantem Krakowskiej Chorągwi Szarych Szeregów8. Tymczasem na terenach zajętych przez Sowietów Naczelnictwo ZHP 11 lutego powierzyło organizację Krakowskiej Chorągwi
Harcerzy hm. Janowi Stróżyńskiemu. Ponieważ do Krakowa nie dotarł, a w mieście
od 30 stycznia działała Komenda Chorągwi Harcerzy, 12 lutego minister oświaty
Rządu Tymczasowego RP S. Skrzeszewski upoważnił E. Fika do zorganizowania Krakowskiej Chorągwi Harcerzy na terenie Okręgu Szkolnego Krakowskiego.
Naczelnik GK Harcerzy M. Sajkowski usankcjonował istniejący stan organizacji
i powierzył formalnie E. Fikowi organizację Krakowskiej Chorągwi Harcerzy, zaś
1 marca oficjalnie mianował go jej komendantem. Również harcerki wznowiły jawną działalność pod kierunkiem hm. Zofii Kotnik i hm. Jadwigi Orłowicz. Po ponad dwóch miesiącach przygotowań 8 maja została utworzona Komenda Chorągwi
Harcerek. Na jej czele stanęła komendantka KCh Harcerek do 1939 r., hm. Alina
Kleczewska. Celem wsparcia działalności ZHP 27 czerwca 1945 r. rodzice i współpracownicy utworzyli Towarzystwo Przyjaciół Harcerzy9.
Na rozwój liczebny ZHP wpłynęła też legenda walki „Szarych Szeregów”,
udział harcerzy w Powstaniu Warszawskim i powrót do Związku instruktorów harcerskich, działających w ZHP przed 1939 r. i w Szarych Szeregach. Nastąpił on
latem i jesienią 1945 r., po utworzeniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej.
Przed powstaniem TRJN wielu harcerzy i instruktorów obawiało się wstępować do
koncesjonowanego przez PPR Związku Harcerstwa Polskiego10. Między czerwcem
a październikiem 1945 r. Aleksander Kamiński i Kazimierz Koźniewski z Szarych
Szeregów przeprowadzili rozmowy z przedstawicielami władz „lubelskiego” ZHP:
Wiktorią Dewitzową, Heleną Bartoszek, Józefem Sosnowskim i Januszem Wierusz7 J. Kwiek, Związek Harcerstwa Polskiego w latach 1944–1950. Powstanie, rozwój, likwidacja, Toruń
1995, s. 7–9; idem, Związek Harcerstwa Polskiego a inne organizacje młodzieżowe w województwie krakowskim w latach 1944–1950, Zeszyty Naukowe Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica
w Krakowie 1987, nr 1113, z. 31, s. 161–175; J. Majka, op. cit., s. 19–41.
Ibidem. W zebraniu udział wzięli: phm. Leon Dmytrowski, hm. Rudolf Korzeniowski, hm. Kazimierz
Lisiński, hm. Władysław Muż, Tadeusz Rokossowski, Leon Rydel, hm. dr Władysław Szczygieł, Stanisław
Walawender i phm. Wacław Wierzejewski; zob.: J. Kwiek, Przemiany polityczne w Związku Harcerstwa
Polskiego w Krakowskiem w latach 1945–1950, cz. 1, „Harcerstwo” 1984, nr 10, s. 17–20.
8 B. Leonhard, Kalendarium z dziejów harcerstwa krakowskiego 1910–1950, Kraków 2001, s. 184–187;
L. Kwiek, op. cit., s. 16.
9 10 K. Skusiewicz, Likwidacja Związku Harcerstwa Polskiego w 1950 roku, „Acta Universitatis Lodziensis”
1990, Politologia 20, s. 29; J. Kwiek, op. cit., s. 16.
198 Grzegorz Baziur
Kowalskim, dotyczące wejścia do ZHP instruktorów konspiracyjnego harcerstwa.
Na konferencji odbytej 6 października 1945 r. u ministra oświaty, Czesława Wycecha
uzgodniono, że instruktorzy z Sz. Sz. wejdą w skład ZHP, zaś A. Kamiński zostanie wiceprzewodniczącym Związku. Wraz z nim do ZHP powróciło wielu przedwojennych i okupacyjnych instruktorów. W dniu 2 lutego 1946 r. minister oświaty
mianował nową TRNH, w której skład z ramienia Szarych Szeregów wszedł hm.
A. Kamiński, zaś dla przeciwwagi funkcję Sekretarza Generalnego ZHP powierzono członkowi PPR, hm. H. Bartoszek11. W ten sposób b. instruktorzy Szarych
Szeregów, kierując się racjami „geopolitycznymi” uznali „lubelski” ZHP za kontynuację Związku z lat 1918–1945. Nie oznaczało to jednak uznania moralnego prawa
komunistów do kontrolowania harcerstwa, co potwierdziły wydarzenia z lat 1948–
194912. Jednak porozumienie między instruktorami działającymi TNRH i Szarych
Szeregów należy uznać za formalny koniec konspiracji harcerskiej, trwającej od 27
września 1939 r. Po powstaniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej w czerwcu 1945 r. podobne procesy zachodziły w innych środowiskach podziemnych, ponieważ władze próbowały „uwiarygodnić się” zarówno w oczach państw zachodnich,
jak i społeczeństwa polskiego. Było to potrzebne komunistom do momentu realnego
umocnienia ich władzy w Polsce13.
Mimo manipulacji władz przy ZHP, harcerstwo krakowskie zachowało swój tradycyjny etos wychowawczy. Wyrazem zaufania młodzieży i rodziców do tej organizacji była duża liczebność instruktorów, harcerzy i zuchów. W latach 1946–1948
liczba harcerzy i harcerek w Chorągwi Krakowskiej wynosiła odpowiednio: 22 871
i 25 158 osób, 30 czerwca 1949 – 18 836, 31 grudnia tr. – 19 371, zaś w dniu
30 czerwca 1950 do Chorągwi Krakowskiej należało już 27 091 harcerek i harcerzy.
Ostatnia liczba członków ZHP była już większa, ponieważ w 1949 r. rozpoczął się
proces „umasowienia” harcerstwa przez działaczy Związku Młodzieży Polskiej14.
Podobnie jak inne środowiska związane z Polską Podziemną, tak i większość krakowskich [i nie tylko – G.B.] harcerzy i instruktorów popierała walkę podziemia
niepodległościowego i opozycyjnego Polskiego Stronnictwa Ludowego o pełną
11 J. Kwiek, Związek Harcerstwa Polskiego..., s. 46; M. Miszczuk, Aleksander Kamiński a władze ZHP
1945–1949, „Harcerstwo” 1989, nr 8, s. 21–28.
12 O porozumieniu z 6 października 1945 r. i jego konsekwencjach polityczno-organizacyjnych pisze m.in.
hm. PL A. Kiewicz; zob.: A. Kiewicz, Przemiany ideowe w harcerstwie 1944–1956, [w:] Dorobek ideowy
Zjazdu Łódzkiego. Materiały z ogólnopolskiego seminarium instruktorskiego z okazji 30-lecia Zjazdu
Łódzkiego, Łódź 5–7 grudnia 1986 r., oprac. P. Zarembski, Kraków 1988, s. 22–23. W 1948 r. działacze
Szarych Szeregów z A. Kamińskim na czele zostali usunięci z TNRH jako osoby o „niedemokratycznych”
poglądach politycznych, co – według komunistów – negatywnie wpływało na proces „demokratyzacji”
harcerstwa.
J. Kwiek, Związek Harcerstwa Polskiego..., s. 34–36; M. Miszczuk, Rok 1945. Rola Aleksandra
Kamińskiego w wejściu instruktorów z okresu okupacji do ZHP, „Harcerstwo” 1989, nr 11–12, s. 22–26.
13 14 Muzeum Harcerstwa (dalej: MH), Organizacja Harcerska (dalej: OH), t. 54: Statystyka Związku Harcerstwa Polskiego w latach 1946–1948; zob.: J. Kwiek, Związek Harcerstwa Polskiego..., s. 76–77; idem,
Rozwój organizacyjny harcerstwa w województwie krakowskim w latach 1945–1950, w: Zeszyty Naukowe
Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica 1984, nr 947, z. 26, s. 119–131.
Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 199
suwerenność Polski w stosunku do ZSSR. Wyrazem tego był udział harcerzy
i harcerek Chorągwi Krakowskich w zlocie młodzieży w Szczecinie pod hasłem:
„Trzymamy straż nad Odrą”, gdzie wiwatowali oni na cześć PSL i jego przywódcy,
wicepremiera Stanisława Mikołajczyka. W pochodzie narodowym z okazji Święta
Konstytucji 3 maja, w 1945 r. w Krakowie wzięło udział 6 tysięcy harcerzy i harcerek. Były to wyraźne sygnały dla władz, że harcerstwo cieszyło się dużym zaufaniem
społecznym15. W lipcu i sierpniu 1945 r. harcerze i harcerki z Chorągwi Krakowskich
uczestniczyli w pierwszej powojennej Akcji Letniej ZHP. Zorganizowano 22 obozy
stałe i 30 wędrownych, a ponad 2000 harcerzy wyjechało do Harcerskich Ośrodków
Rolnych w celu pomocy w pracy podczas żniw. Wielu starszych harcerzy i harcerek
wyjechało też z Krakowa na ziemie przyłączone – do Gliwic, gdzie zawieźli około
3000 książek, które przekazali młodzieży. W połowie lipca w Krakowie przebywali
z rewizytą harcerze ze Śląska, którzy byli oprowadzani przez harcerzy krakowskich.
Z kolei starsi harcerze z Hufca Chrzanów przebywali nad Nysą Łużycką, gdzie pracowali przy sprzęcie zboża, a po zakończeniu pracy, uzbrojeni przez wojsko wspierali
oddziały Wojsk Ochrony Pogranicza podczas patrolowania granicy z sowiecką strefą
okupacyjną w Niemczech. Inna grupa harcerzy starszych z IV KDH wyjechała do
Wrocławia, gdzie w sierpniu zorganizowała wspólnie z działaczami OM TUR drużynę harcerzy. Podczas pierwszej akcji letniej odbyło się też wiele kursów instruktorskich dla harcerzy i harcerek, a komendantka Chorągwi Harcerek Hufców Polskich,
hm. Zofia Rymar podjęła rozmowy z Komendą Chorągwi Harcerek dotyczące włączenia ich do ZHP16. Z roku na rok w obozach i koloniach zuchowych brało udział
coraz więcej zuchów i harcerzy. W 1947 r. odbyło się już 186 obozów i 19 kolonii
zuchowych, w których uczestniczyło 7482 harcerzy i około 1000 zuchów, co stanowiło około 60 proc. Chorągwi Harcerzy; analogicznie 3611 harcerek uczestniczyło
w 98 obozach, co stanowiło 40 proc. stanu organizacji żeńskiej17. Na skutek utraty
ziem wschodnich zostały zlikwidowane tamtejsze jednostki ZHP, natomiast od lata
1945 r. harcerstwo tworzono od podstaw na ziemiach zachodnich i północnych.
Dla władz komunistycznych najważniejszą sprawą było oblicze ideowe ZHP,
co oznaczało kontrolę Związku przez PPR. W deklaracji ideowej pt. „Fundamenty”
władze ZHP potwierdziły wolę jego „demokratycznej przebudowy” w kierunku oczekiwanym przez KC PPR. W czerwcu 1946 r. wprowadzono „demokratyczne” Prawo
i Przyrzeczenie, które było potwierdzeniem przyjętej linii politycznej władz ZHP18.
Jednak inaczej było w drużynach, gdzie harcerze nadal używali roty Przyrzeczenia
Harcerskiego z 1936 r.19 Trzeba pamiętać, że wielu instruktorów i harcerzy – zwłaszcza starszych, należało w latach okupacji hitlerowskiej do AK i działało w struktu15 B. Leonhard, op. cit., s. 186.
16 J. Kwiek, Przemiany polityczne z Związku Harcerstwa Polskiego..., s. 19.
17 Ibidem, s. 199.
MH, 4/19 [b.p.]: Tekst pt. „Fundamenty”; por.: J. Kwiek, Przemiany polityczne z Związku Harcerstwa
Polskiego..., s. 33–34.
18 19 Ibidem, s. 35–37.
200 Grzegorz Baziur
rach Polskiego Państwa Podziemnego. W związku z tym powszechne było poparcie
harcerzy dla idei Polski Niepodległej, zwłaszcza polityczne i moralne, a niekiedy
czynne, poprzez udział w działaniach zbrojnego podziemia niepodległościowego lub
jawnej opozycji politycznej. Jedną z metod walki z opozycją, w tym również z harcerstwem były mordy skrytobójcze – taki wypadek miał miejsce 15 września 1945 r.
w Krakowie, gdzie został zamordowany drużynowy IV KDH, Witold Wróblewski.
Zbrodni dokonali „nieznani sprawcy” w wojskowych mundurach. W jego pogrzebie,
odbywającym się 19 września wzięło udział 10 000 harcerzy i harcerek. Był on manifestacją wierności ideałom, za które został on zamordowany. W dniu 3 listopada
1945 r. w Wierzchosławicach odbył się pogrzeb pierwszego prezesa PSL, Wincentego
Witosa w którym wzięła udział delegacja harcerzy i harcerek z Krakowa. W dniu
21 grudnia, na dworcu w Pruszkowie k. Warszawy zginął „od zabłąkanej kuli” kolejny członek IV KDH, sierż. pchor. AK, Stanisław Bem, który brał udział w pogrzebie
W. Witosa i był kilkakrotnie przesłuchiwany przez funkcjonariuszy UBP. W tym
okresie zostali aresztowani instruktorzy związani z Harcerstwem Polskim [Hufce
Polskie – G.B.] – hm. Zofia Rymar i kapelan HP, ks. Mieczysław Oleksy. Inni działacze zostali też zatrzymani w Warszawie i Łodzi. Wszystkich osadzono w więzieniu
MBP na Mokotowie. Jednak Z. Rymar została wkrótce zwolniona i wstąpiła do ZHP,
pełniąc rolę instruktorki terenowej w Nowym Targu, Zakopanem i Żywcu20.
W ramach zwalczania opozycji niepodległościowej, w 1946 r., przed Świętem
Konstytucji 3 Maja władze wydały zakaz organizowania wszelkich pochodów. Mimo
jego obowiązywania 3 maja 1946 r. w wielu miastach Polski doszło do pochodów
patriotycznych, podczas których demonstranci żądali pełnej niepodległości Polski
i wycofania z kraju okupacyjnych wojsk sowieckich, NKWD i zaprzestania akcji terrorystycznej ze strony UB. Do największego pochodu doszło w Krakowie, gdzie pochód został rozbity przez milicję, oddziały Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego
i funkcjonariuszy WUBP. Po stłumieniu demonstracji aresztowano wielu studentów
i harcerzy. Jednak zostali oni wkrótce zwolnieni z aresztu. Wspomniane wypadki stanowiły „preludium” do likwidacji harcerstwa za kilka lat21. Wydarzenia trzeciomajowe w 1946 r. doprowadziły do wydania przez MBP „Instrukcji w sprawie Związku
Harcerstwa Polskiego”. Jej celem było niedopuszczenie do wyrażenia poparcia dla
PSL podczas Święta Ludowego. Chcąc temu zapobiec, w okresie Święta Ludowego
harcerzom nakazano obowiązkowy udział w wycieczkach szkolnych i wydano zakaz
organizacji zlotów i biwaków harcerskich22. Funkcjonariuszy UB niepokoiła działalność kapelanów harcerskich i próby odnowienia kontaktów z Naczelnictwem ZHP
poza Granicami Kraju z siedzibą w Londynie. Łączniczką była Wanda Kraszewska-Ancerewicz, która jako kurierka WiN-u kilkakrotnie podróżowała na Zachód
przewożąc informacje o sytuacji w kraju. Również Sekretarz Generalny ZHP,
Pelagia Lewińska w swoich raportach, sporządzonych dla KC PPR na przełomie 1946
20 B. Leonhard, op. cit., s. 192, 200.
21 Ibidem, s. 189–190.
22 IPN Kr 075/122, k. 31: „Instrukcja w sprawie Związku Harcerstwa Polskiego” z 1 VI 1946 r.
Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 201
i 1947 r. pisała o „opanowywaniu” harcerstwa przez „obóz klerykalno-endecki”. Jako
przykład wskazywała na udział 16 księży-instruktorów w obozach Centralnej Akcji
Szkoleniowej w 1946 r. Jednocześnie Lewińska zwróciła uwagę na brak koordynacji
działań politycznych wobec harcerstwa ze strony partii i koncesjonowanych organizacji młodzieżowych. Zresztą trudno się dziwić treści jej raportów, jako działaczce
b. Komunistycznej Partii Polski w okresie międzywojennym23. Represje UB godziły
też w podstawy ekonomiczne harcerstwa. W marcu 1948 r. „nieznani sprawcy” wtargnęli do składnicy harcerskiej w Krakowie, a jej kierownik, W. Wierzewski znalazł
w biurku paczkę amunicji. Kilka dni po tym fakcie, został wezwany do WUBP i
oskarżony o handel bronią. Po interwencji P. Lewińskiej został zwolniony, jednak
funkcjonariusze UB doprowadzili do jego eksmisji z zajmowanego mieszkania24.
W celu koordynacji działań operacyjnych, skierowanych przeciwko harcerstwu,
władze bezpieczeństwa wydały specjalne instrukcje, odnoszące się do Związku
Harcerstwa Polskiego. Na początku 1946 r. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego
wydało rozporządzenie ograniczające w ZHP wiek członków do 16 lat. Celem tego
zarządzenia była likwidacja starszego harcerstwa, Kręgów Instruktorskich i drużyn
środowiskowych, działających poza terenem szkół jako grup mogących współdziałać z opozycją i podziemiem antykomunistycznym. W przypadku ujawnienia takich
środowisk harcerskich, minister BP rozkazał szefom podlegających mu terenowych
UBP przeprowadzenie ich agenturalnego rozpracowania, a następnie zażądać od
Naczelnictwa Harcerzy lub Harcerek ich likwidacji25. Jednak w latach 1946–1947
władze nie zdecydowały się na likwidację Związku i mimo obaw kierownictwo PPR
i ZWM wyraziło zgodę na przywrócenie przedwojennego Prawa i Przyrzeczenia
z uwzględnieniem osób niewierzących, dla których w miejsce służby Bogu i Polsce
przyjęto określenie „Dobro Najwyższe”. Rota obowiązywała do czerwca 1950 r.26
Wielu instruktorów wywodzących się z Szarych Szeregów obawiało się jednak, że
komuniści zlikwidują tradycyjne harcerstwo; wskazywała na to penetracja agenturalna ZHP przez UB i umacnianie się we władzach Związku na różnych szczeblach
członków PPR. W związku z tym, w proteście przeciw wypowiedziom ministra
oświaty S. Skrzeszewskiego pod adresem koncepcji harcerskich, reprezentowanych
przez hm. A. Kamińskiego w marcu 1947 r. złożył on rezygnację z przewodnictwa w TNRH. Jego decyzja została potraktowana wulgarnie przez ministra oświaty,
S. Skrzeszewskiego. Przeciwko wypowiedzi członka rządu głośno zaprotestowało
Komuniści wobec harcerstwa…, s. 22–31: Notatka dotycząca sytuacji w Związku Harcerstwa Polskiego,
sporządzona prawdopodobnie w V Departamencie MBP z 12 IX 1946 r.; s. 32–35: Notatka pt.: „Ocena
sytuacji i zadania na terenie Związku Harcerstwa Polskiego”, sporządzona prawdopodobnie przez
Sekretarza Generalnego ZHP, Pelagię Lewińską dla Sekretariatu KC PPR z przełomu listopada – grudnia
1946 r..; s. 36–41: Sprawozdanie dla władz PPR o sytuacji i pracy Związku Harcerstwa Polskiego”, sporządzone sporządzona prawdopodobnie przez Sekretarza Generalnego ZHP, Pelagię Lewińską ze stycznia
lub marca 1947 r.
23 24 B. Leonhard, op. cit., s. 202.
25 IPN Kr 075/122, k. 39: Pismo WUBP w Krakowie do PUBP w Myślenicach z 8 I 1946 r.
26 J. Sosnowski, Nowe prawo harcerskie, „Na Tropie” 1947, nr 17.
202 Grzegorz Baziur
Naczelnictwo określając ją jako „uderzenie w Kamińskiego”27. Pogłębiło to podziały polityczne wśród harcerzy i pogorszyły się relacje ZHP z ZWM i PPR, co
było widoczne zwłaszcza poza Warszawą28. Sam Kamiński, pomimo wycofania się
z czynnej służby harcerskiej – uważnie obserwował zmiany zachodzące w organizacji, jednak nie mógł nic zrobić, gdyż był obserwowany przez funkcjonariuszy
Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Nie został on jednak aresztowany, gdyż
funkcjonariusze UB mieli nadzieję, że w stosunku do niego Naczelnictwo samo
wyciągnie konsekwencje służbowe29.
Ważną rolę w wychowaniu harcerskim spełniały wartości religijne. Po reaktywowaniu działalności ZHP w 1944 r. w Związku nadal istniała funkcja Naczelnego
Kapelana ZHP oraz kapelanów chorągwi i hufców. Większość kapelanów była
związana z Kościołem Rzymskokatolickim. W dniu 7 czerwca 1947 r. funkcję
Naczelnego Kapelana ZHP – po zatwierdzeniu jej przez KC PPR – powierzono
ks. Władysławowi Ławrynowiczowi, który sprawował ją nieformalnie od 1945 r. Na
tymże posiedzeniu został też uchwalony Regulamin Duszpasterstwa ZHP, w którym
określono zasady działalności i zadania duszpasterskie wobec członków Związku30.
Kapelanem obu chorągwi krakowskich był ks. phm. Feliks Bednarski. Na obozach
śpiewano „Modlitwę Harcerską” i były odprawiane msze święte, w których harcerze i instruktorzy uczestniczyli w pełnym umundurowaniu. Wielu harcerzy, harcerek i instruktorów należało do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, Sodalicji
Mariańskiej, Żywego Różańca Dziewcząt i innych organizacji katolickich. Kapelani
i księża uczestniczyli w wielu uroczystościach harcerskich. W dniu 25 kwietnia
1948 r. książę kardynał Adam Sapieha poświęcił sztandar 4. Krakowskiej Drużyny
Harcerzy, w której to uroczystości wzięło udział 3000 harcerzy. Po jej zakończeniu
przyjął delegację ZHP31.
Po przyjęciu nowego prawa i przyrzeczenia w 1947 r. Naczelnictwo ZHP nie
wykluczało powołania kapelanów innych wyznań. W Związku podkreślono zasadę
tolerancji religijnej, a dowodem jej istnienia było przyjęcie do ZHP w maju 1948 r.
drużyn żydowskich. Harcerze żydowscy, w większości wyznania mojżeszowego,
mogli swobodnie sprawować praktyki religijne, kultywować zwyczaje, obchodzić
święta żydowskie. Głównym ich obowiązkiem była służba dla Polski, którą pełnili nie gorzej niż ich polscy rówieśnicy32. Od jesieni 1948 r. komuniści zaczęli ograniczać funkcje księży pełnione w ZHP, co spotkało się z protestem Episkopatu
Polski, który zarzucał władzom antyreligijny charakter stowarzyszeń młodzieżo27 M. Miszczuk, op. cit., s. 25.
28 Z. Zakrzewska, M. Haykowski, op. cit., s. 10.
29 M. Miszczuk, op. cit., s. 26.
30 Idem, Życie religijne w harcerstwie 1945–1950, „Chrześcijanin w świecie” 1988, nr 173, s. 72–73.
31 Ibidem, s. 75.
A. Kiewicz, Związek Harcerstwa Polskiego wobec zjednoczenia ruchu młodzieżowego w Polsce w 1948
roku, [w:] Zjednoczenie polskiego ruchu młodzieżowego i powstanie ZMP, pod red. Z.J. Hirsza, Białystok
1990, s. 249.
32 Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 203
wych. W 1950 r. księża kapelani i inni, sprawujący funkcje instruktorskie w Związku
zostali z niego wykluczeni, a wielu zostało aresztowanych przez władze bezpieczeństwa33. Po włączeniu harcerstwa do ZMP zakazano księżom wstępu na teren kolonii, zajęcia niedzielne zaś były tak organizowane, aby pozbawić harcerzy możliwości pójścia na mszę do kościoła34. Do 1939 r. ZHP był organizacją członkowską
Międzynarodowego Biura Skautowego z siedzibą w Londynie. W sierpniu 1946 r.
do MBS została przyjęta Organizacja Harcerek (harcerzy nie przyjęto ze względu
na liczne ograniczenia natury religijnej i politycznej – kwestia Przyrzeczenia).
Należały do niego do czerwca 1949 r., gdyż władze komunistyczne zerwały wówczas
wszelkie kontakty z MBS35. W tym czasie MBP i Informacja Wojskowa zacieśniały
też kontrolę operacyjną nad harcerstwem. W czasie przygotowań do Akcji Letniej
w 1947 r., również Główny Zarząd Polityczno-Wychowawczy Wojska Polskiego
postanowił „objąć opieką” obozy harcerskie w celu ich indoktrynacji. Dlatego na
obozy wysłano grupy oficerów polityczno-wychowawczych, którzy organizowali
„pogadanki polityczne” dla instruktorów i harcerzy. Jednak ze względu na małe zainteresowanie nimi, działania te nie spełniły oczekiwań władz36. W związku z tym,
zamierzano zintensyfikować działania wojska w ZHP poprzez: wejście oficerów politycznych do Kół Przyjaciół Harcerstwa, w ramach których rodzice wspierali działalność jednostek ZHP, w celu sprawowania w nich funkcji kierowniczych, patronat
jednostek wojskowych nad działającymi na ich terenie drużynami i hufcami Związku
i organizację pogadanek politycznych dla instruktorów37. Wszystkie te działania miały na celu „rozpoznanie ZHP od wewnątrz” po to, aby władze mogły uzyskać wiedzę
na temat skali i wpływów reakcji” w harcerstwie. Dysponując takimi informacjami
partia i jej przybudówki młodzieżowe, tj. ZWM, a od lipca 1948 r. ZMP zamierzały
rozegrać „kartę harcerską” w dwojaki sposób: pozostawić harcerstwo w jego tradycyjnej formie, jednak podporządkować je ideologii komunistycznej lub całkowicie
zlikwidować ZHP. Ostatecznie w 1950 r. wybrano to drugie rozwiązanie.
Pod koniec 1947 r. członkowie Zespołu Partyjnego PPR Naczelnictwa ZHP opracowali pod kierunkiem P. Lewińskiej plan ideologicznej przebudowy ZHP, w którym
odrzucili tradycyjne wartości harcerstwa: służbę Bogu, Polsce, zasadę samorealizacji
33 Archiwum Akt Nowych (dalej: AAN), Ministerstwo Administracji Publicznej (dalej: MAP), 960: Pismo
Komisji Głównej Episkopatu Polski do Rządu Rzeczpospolitej Polskiej; zob. J. Kwiek, Życie religijne
w harcerstwie..., s. 76–77.
34 Archiwum Państwowe w Krakowie (dalej: APKr), Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii
Robotniczej (dalej: KW PZPR), 201/VI/15: Sprawozdanie z wyjazdu w teren do pow. Nowy Sącz
w dniach 5–13 VIII 1948 r.
MH, Naczelnictwo, 2/4: List J. S. Wilsona do J. Wierusza – Kowalskiego z 19 III 1947 r.; Sprawozdanie
Naczelniczki Harcerek.
35 Komuniści wobec harcerstwa…, s. 78–82: Instrukcja nr 010 Szefa GZIW WP, gen. bryg. Janusza
Zarzyckiego o opiece aparatu polityczno-wychowawczego WP nad obozami młodzieży szk0olnej
i obozami harcerskimi z 28 VI 1947 r.; s. 83–89: Meldunek informacyjny Szefa II Oddziału GZPW WP
płk. Edwarda Brandstettera o przebiegu akcji obozowej młodzieży szkolnej i harcerskiej z 15 IX 1947 r.
36 37 Ibidem.
204 Grzegorz Baziur
i chrześcijańskiego solidaryzmu społecznego. Tradycję i symbolikę obowiązującą od
1918 r. w ZHP nazwano „badenpowellizmem”, który uznano za ideologię burżuazyjno-mieszczańską. W zamian oferowali młodzieży ideologię „walki klas” wzorowaną
na sowieckim Pionierze i Komsomole. W tym celu zamierzano dokonać zmiany roty
Przyrzeczenia, Prawa Harcerskiego, symboliki, sprawności, stopni oraz usunięcia
ze Związku „niepewnych politycznie” instruktorów, harcerzy starszych i kapelanów
harcerskich. Działania te miały zapewnić komunistom pełną kontrolę harcerstwa,
a w razie dalszego oporu – likwidację ZHP w formie tradycyjnej i wcielenie jego
drużyn do ZMP38.
Wiosną 1948 r. z inicjatywy Zespołu Partyjnego Naczelnictwa ZHP rozpoczęto
realizację programu „Harcerskiej Służby Polsce”. Jej inauguracja nastąpiła w dniach
27-29 lutego 1948 r., podczas odprawy instruktorek i instruktorów harcerskich
w Warszawie. Program HSP zakładał cztery główne kierunki służby: odbudowę kraju, walkę ze szkodnikami (ochrona przyrody), udział w radiofonizacji wsi i pracy kulturalno-oświatowej oraz w opiece nad dziećmi i w pracy służby zdrowia na
ziemiach włączonych do Polski. Ta ostatnia była połączona z repolonizacją tych
obszarów. W jego realizacji miało wziąć łącznie udział 130 000 harcerzy i harcerek.
W założeniach komunistów na bazie HSP miała powstać organizacja podporządkowana Powszechnej Organizacji „Służba Polsce”39. Dnia 11 marca 1948 r. jako
Sekretarz Generalny ZHP, P. Lewińska napisała list do Biura Politycznego KC PPR,
w którym informowała kierownictwo o jego realizacji w ZHP i przedstawiła powyższe założenia, 1 kwietnia zaś meldunek B. Bierutowi dotyczący wykonania zadań
HSP złożyła delegacja Naczelnictwa Związku40. Celem politycznym tej wizyty była
próba obrony ZHP przed planem jego likwidacji. Chcąc wykazać swoją „lojalność”
wobec władz, harcerze i harcerki uczestniczyli w całym kraju w pochodach pierwszomajowych41. Wiosną 1948 r. władze komunistyczne zaczęły rozważać sprawę
likwidacji ZHP w jego tradycyjnej formie. W związku z tym 10 maja 1948 r. szef
Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego, płk Stefan Kühl wydał instrukcję,
w której nakazał wzięcie pod obserwację agenturalną ZHP.
W dniu 22 lipca 1948 r. odbył się kongres ruchu młodzieżowego, podczas którego – uprzednio „zdemokratyzowane” organizacje młodzieżowe: ZWM, OM TUR,
Ibidem, s. 115–121: Plan kampanii o ideologiczną przebudowę harcerstwa, opracowany przez członków frakcji peperowskiej we władzach naczelnych Związku Harcerstwa Polskiego z listopada – grudnia
1947 r.; zob. R. Fürst, „Demokratyzacja” Związku Harcerstwa Polskiego (1947–1948), „Harcerstwo”
1965, nr 9, s. 38–46; J. Kwiek, Walka o zmianę ideowo-politycznego oblicza Związku Harcerstwa
Polskiego w latach 1947–1948, „Rocznik Historyczny Ruchu Młodzieżowego” 1987, s. 261–282.
38 39 A. Kiewicz, Związek Harcerstwa Polskiego wobec zjednoczenia ruchu młodzieżowego…, s. 248.
Ibidem, s. 275–282: P. Lewińska, Projekt reorganizacji Związku Harcerstwa Polskiego, październik 1948 r.; Komuniści wobec harcerstwa..., s. 122–124: List Sekretarza Generalnego ZHP, Pelagii
Lewińskiej do Biura Politycznego KC PPR relacjonujący przebieg odprawy Komendantek i Komendantów
oraz niektórych funkcyjnych Komend Chorągwi inaugurującej program „Harcerskiej Służby Polsce”
z 11 III 1948 r.; R. Fürst, op. cit., s. 45.
40 41 A. Kiewicz, Związek Harcerstwa Polskiego wobec zjednoczenia ruchu młodzieżowego…, s. 248.
Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 205
ZMD i ZMW RP „Wici” ostatecznie zlikwidowano i włączono pod kontrolą ZWM
w skład utworzonego wówczas Związku Młodzieży Polskiej. Na czele Zarządu
Głównego ZMP stanął przewodniczący, Janusz Zarzycki. Odnosząc się do kwestii
harcerstwa w czasie obrad kongresu, Zarzycki postulował „przyspieszenie” zmian
ideologicznych w ZHP. Ze swojej strony Naczelnictwo deklarowało, że młodzież
harcerską wychowuje do 16 lat na przyszłych członków ZMP42. Prasa harcerska relacjonowała przebieg kongresu, a w jego obradach uczestniczyła naczelniczka harcerek W. Dewitzowa wraz z grupą harcerzy i harcerek43. W okresie Akcji Letniej ‘48
kierownictwo polityczne w Związku zaczęli przejmować „instruktorzy o poglądach
demokratycznych”. Młodzież harcerska w tym czasie pracowała przy powojennej odbudowie kraju w ramach realizowanego programu HSP. Był to ważny argument dla członków ZHP, przemawiający za istnieniem organizacji w tradycyjnej
formie i treści. Jednak władze nie godziły się na te propozycje, umacniały grupę
komunistyczną, istniejącą wewnątrz ZHP i zaczęły „demokratyzację” ostatniej organizacji młodzieżowej, funkcjonującej według „reakcyjnych” wzorców wychowawczych44.
Po powrocie młodzieży harcerskiej z obozów wyczuwało się nadchodzące zmiany
ideologiczno-organizacyjne w ZHP. Coraz częściej z pełnionych funkcji w Związku
odwoływani byli przedwojenni oraz szaroszeregowi instruktorzy, m.in. instruktor ZHP
i znakomity pedagog A. Kamiński oraz b. Naczelnik „Szarych Szeregów” Stanisław
Broniewski – „Orsza”. W październiku 1948 r. Lewińska przedstawiła B. Bierutowi
projekt „reorganizacji” Związku oparty na przygotowanym planie, 20 grudnia zaś,
na odprawie komendantek i komendantów chorągwi przyjęto rezolucję o zerwaniu
z pozostałościami wychowania skautowego w ZHP, a zebrani instruktorzy opowiedzieli się za „socjalistycznym wychowaniem” w harcerstwie45. W 1949 r. kontynuowano zmiany w ZHP. Dnia 10 stycznia, podczas III Plenum Zarządu Głównego ZMP
jego przewodniczący, J. Zarzycki wygłosił referat pt. „ZMP w walce o harcerstwo”.
Potwierdził w nim faktyczne dążenie kierownictwa ZMP do sukcesywnego podporządkowania tej organizacji Związku Harcerstwa Polskiego. W swoim wystąpieniu
J. Zarzycki ostro zanegował przedwojenny dorobek wychowawczy ZHP, określając
jego dokonania wychowawcze jako „badenpowellizm”, „szlachecki nacjonalizm”
i „wrogość do walczącego o swoje prawa ludu”. Nowy Związek miał być organizacją służącą procesowi socjalistycznego wychowania dzieci i młodzieży, budowie
42 J. Kwiek, Związek Harcerstwa Polskiego na drodze do jedności ideologicznej i organizacyjnej ze
Związkiem Młodzieży Polskiej w latach 1948–1950, „Rocznik Historyczny Ruchu Młodzieżowego” 1990,
s. 228–229.
43 A. Kiewicz, Związek Harcerstwa Polskiego wobec zjednoczenia ruchu młodzieżowego…, s. 250–251.
44 Ibidem, s. 251.
Komuniści wobec harcerstwa..., s. 135: Rezolucja uchwalona na odprawie Komendantek i Komendantów
Chorągwi ZHP w Warszawie w sprawie zerwania z pozostałościami wychowania skautowego w harcerstwie z 20 XII 1948 r.
45 206 Grzegorz Baziur
człowieka „nowego typu”, wzorowanego na obywatelach ZSRR46. Konsekwencją
wygłoszonego referatu była instrukcja wydana w lutym 1949 r. przez Zarząd Główny
ZMP dla zarządów wojewódzkich i powiatowych, w której określono zasady współpracy między ZMP a ZHP. Owa współpraca miała być koordynowana przez odpowiednie wydziały i referaty zarządów ZMP z ich odpowiednikami w ZHP47. W tym
samym roku P. Lewińska opublikowała broszurę propagandową pt. Walka o nowe
harcerstwo, w której – idąc za myślą J. Zarzyckiego – skrytykowała sprawdzone
metody wychowawcze, stosowane w światowym i polskim skautingu i zapowiedziała „demokratyzację” Związku w kierunku pożądanym przez władze. Postulowała
ona zastąpienie wychowania jednostki wychowaniem kolektywnym i w taki sposób kształtowanie też stosunku do socjalistycznej pracy. Wiarę i tradycję narodową
P. Lewińska chciała zastąpić „światopoglądem naukowym”. Proces ten określiła jako
„wychowanie moralne”, wzorowane na sowieckich modelach wychowania „nowego
człowieka”, zgodnych z teoriami takich „pedagogów”, jak Antoni Makarenko czy
Siergiej Kirow48. W 1949 r. zlikwidowano w ZHP Organizację Harcerzy i Harcerek
i „ujednolicono program wychowawczy”, zaczęto też proces tzw. „umasowienia”
Związku. W 1948 r. liczył on 300 tys. członków, natomiast władze zamierzały utworzyć organizację masową, liczącą milion dzieci, która z organizacji „mieszczańskiej”
miała stać się powszechną, obejmująca dzieci pochodzące z rodzin robotniczych
i chłopskich. Po „weryfikacji” kadry instruktorskiej nad „demokratycznym” harcerstwem władzę mieli objąć członkowie ZMP49.
W dniu 6 października 1948 r. oficjalnie zainaugurowano „współpracę” między ZHP a ZMP, której Zarząd Wojewódzki dążył do kontroli harcerstwa50. Jesienią
1948 r. władze rozpoczęły czystkę kadrową w harcerstwie. Na mocy rozkazu
Naczelnictwa ZHP L. 1 z dnia 15 lutego 1949 r. zwolniono od 1 października 1948 r.
z zajmowanych stanowisk wszystkich komendantów hufców i ich zastępców,
p.o. komendantów hufców, sekretarzy KH, namiestników zuchowych w Chorągwi
Krakowskiej, stosując zasadę działania prawa wstecz. Na ich miejsce mianowano
nowych instruktorów. Od 15 lutego 1949 r. zmieniono też stopnie harcerskie, likwidując stopnie: młodzika, wywiadowcy, ćwika, harcerza orlego (HO) i harcerza
Rzeczpospolitej (HR). W ich miejsce wprowadzono stopnie: ochotnika, pioniera,
Ibidem, s. 136–158: Referat przewodniczącego Zarządu Głównego ZMP Janusza Zarzyckiego pt.:
„ZMP w walce o harcerstwo”, wygłoszony na III Plenum ZG ZMP 10 I 1949 r.; J. Kwiek, Związek
Harcerstwa Polskiego na drodze…, s. 229.
46 Ibidem, s. 159: Instrukcja Zarządu Głównego ZMP dla zarządów wojewódzkich i powiatowych ZMP
w sprawie form współdziałania z ZHP z lutego 1949 r.
47 48 A. Makarenko, Poemat pedagogiczny, Warszawa 1955; S. Kirow, O młodzieży. Zbiór artykułów i przemówień, Warszawa 1951.
49 P. Lewińska, Walka o nowe harcerstwo, Warszawa 1949, s. 35–36.
APKr, Związek Młodzieży Polskiej (dalej: ZMP) 201/IV/1, k. 196–197: Sprawozdanie miesięczne
Zarządu Wojewódzkiego ZMP w Krakowie za październik 1948 r.
50 Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 207
przewodnika i organizatora51. Unieważniano pieczątki ZHP, książeczki i krzyże
harcerskie oraz zarządzono rejestrację wszystkich nauczycieli, którzy przed 1948 r.
byli działaczami Związku i pełnili w nim jakiekolwiek funkcje instruktorskie52. Na
początku 1949 r. zastępcą komendanta Chorągwi Harcerzy w Krakowie został mianowany członek PZPR, Stanisław Koperski. W czasie zebrania 9 i 10 stycznia jego przebieg z ramienia ZW ZMP kontrolował przewodniczący tej organizacji Strzałkowski.
Na początku 1949 r. rozpoczęto wspólne szkolenia działaczy ZMP i ZHP przygotowując w ten sposób przyszłe włączenie harcerstwa do ZMP53. Wielu instruktorów
zwolniono z ZHP jeszcze przed połączeniem obu organizacji, a niektórym cofnięto
„na własną prośbę” stopnie harcerskie. Postąpiono tak np. po zwolnieniu ze służby
w ZHP instruktora Komendy Hufca w Chrzanowie, phm. Pawła Lubasza54.
Kolejną sprawą było scalenie obu organizacji harcerskich. Rozpoczęto je
1 września 1948 r. od połączenia obu dotychczasowych Głównych Kwater, utworzenia Naczelnictwa i 15-osobowej Rady Związku. Z Naczelnictwa zwolniono
instruktorów: hm A. Kamińskiego, hm J. Wierusza-Kowalskiego, hm W. Rogalę
i hm J. Wesołowskiego. 31 stycznia 1949 r. nowym przewodniczącym ZHP został
mianowany hm Jerzy Berek, zaś jego zastępcami: hm P. Lewińska i W. Kleniewski55.
W październiku 1948 r. rozpoczęło się scalanie komend chorągwi organizacji harcerek i harcerzy, które trwało do kwietnia 1949 r. Jako ostatnie połączono hufce,
finalizując całą akcję scaleniową w końcu 1949 r. W związku z tym, do rozkazu
Naczelnictwa z 1 marca 1949 r. dotyczącego scalenia komend hufców harcerek
i harcerzy dołączono instrukcję, w której określono cel i sposób połączenia organizacji harcerek i harcerzy ZHP. Zasadniczym celem akcji było: osiągnięcie jednego
kierunku ideologicznego przez harcerki i harcerzy, jednolite reprezentowanie organizacji wobec władz, ułatwienie ścisłej współpracy z ZMP, umożliwienie wymiany
doświadczeń członkom obu organizacji oraz wzmocnienie liczebne i jakościowe grona instruktorskiego ZHP56. Połączenie obu komend chorągwi w Krakowie odbyło się
3 kwietnia w świetlicy instruktorskiej Związku. Na nowego „demokratycznego” komendanta Krakowskiej Chorągwi ZHP został wybrany hm Mieczysław Politowski,
zaś jego zastępcami: hm Krystyna Rejs i phm Stanisław Koperski. Wszyscy byli
„pozytywnie” zaopiniowani przez KW PZPR w Krakowie. Komendant Chorągwi
51 APKr, KW PZPR, Związek Harcerstwa Polskiego (dalej: ZHP), 89/IV/1, k. 35–35a: Rozkaz L. 4/48
z dnia 15 października 1948 r., Załącznik nr 1: Regulamin oznak harcerskich L. 4/48; zob.: B. Cabała,
Struktury organizacyjne i obsady personalne Związku Harcerstwa Polskiego w latach 1944–1949,
„Harcerstwo” 1974, nr 10, s. 27–33.
52 APKr, KW PZPR, ZHP, 89/IV/1, k. 27–31: Rozkaz L. 3 z 1 III 1949 r.; k. 34–34a: Rozkaz L. 4/48
z dnia 15 października 1948 r.
53 APKr, Zarząd Wojewódzki ZMP, 201/VI/4, k. 4–5: Sprawozdanie miesięczne ZW ZMP w Krakowie
z 13 II 1949 r.
54 APKr, KW PZPR, ZHP, 89/IV/1, k. 27: Rozkaz L. 3 z 1 III 1949 r.
55 MH, Kolekcja, 420/4/2: Rozkaz Naczelnictwa L. 12 z 15 II 1949 r.
APKr, KW PZPR, ZHP, 89/IV/1, k. 30–31: Załącznik L. 1 do Rozkazu Krakowskiej Komendy Chorągwi
Harcerzy L. 3 z dnia 1 III 1949 r.
56 208 Grzegorz Baziur
stwierdził w wystąpieniu, że pracę Chorągwi oprze na instruktorach i jednocześnie
zapowiedział, że z pracy „należy wyeliminować jednostki ochładzające entuzjazm
młodzieży” – czyli niewygodnych politycznie instruktorów z przedwojennego ZHP,
z Szarych Szeregów, istniejących w okresie okupacji niemieckiej i działających po
1945 r. według zasad wychowawczych, obowiązujących przed „demokratyzacją”
harcerstwa. Podczas odprawy uchwalono też – przy jednym głosie wstrzymującym
się – nowy Regulamin Organizacyjny, zgodny z wytycznymi, opracowanymi przez
Naczelnictwo ZHP57. 6 kwietnia odbyła się pierwsza odprawa Komendy Chorągwi
po połączeniu, a po decyzji Naczelnictwa wprowadzono etaty dla „zawodowych
instruktorów” odchodząc od zasady społecznej działalności instruktorów harcerskich58.
Proces połączenia obu chorągwi krakowskich operacyjnie kontrolowali funkcjonariusze Wydziału V WUBP i jego referatów w PUBP, którzy przy pomocy bojówek złożonych z członków ZMP odbierali drużynom sztandary, proporce i zajmowali harcówki, które były przekazywane członkom ZMP. W latach 1948–1950,
na podstawie rozkazów komendantów hufców i chorągwi usuwano wielu instruktorów, na ich miejsce zaś mianowano nowych instruktorów o poglądach „demokratycznych”59. Wielu instruktorów aresztowano i poddano brutalnym przesłuchaniom
na UB. Również harcerze idący na zbiórki w mundurach byli bici przez bojówkarzy z ZMP. Po połączeniu obu organizacji harcerskich, władze wojewódzkie ZMP
wzmagały naciski polityczne na harcerstwo w kierunku związania go z tą organizacją. W dniu 20 maja 1949 r., podczas posiedzenia ZW ZMP, prezydium Zarządu
podjęto uchwałę o ścisłym związaniu ZHP z ZMP. Miało się to dokonać poprzez
oddziaływanie członków organizacji na harcerzy, m.in. przydział członków ZMP
w charakterze obserwatorów podczas obozów, zmianę stosunku władz szkolnych
do ZHP, udostępnienie świetlic ZMP dla harcerzy i pomoc w uzyskaniu funduszy
na zorganizowanie obozów latem 1949 r.60 W tym czasie zlikwidowano też funkcję
kapelanów harcerskich, unieważniono numery krzyży harcerskich, zmieniono też
symbolikę harcerstwa i regulaminy wewnętrzne61. Kolejnym krokiem władz komunistycznych wobec Związku była likwidacja 1 marca 1950 r. jego struktur: komend
hufców i chorągwi. Na ich miejsce powołano wojewódzkie, powiatowe i miejskie
57 APKr, KW PZPR, Związek Harcerstwa Polskiego (dalej: ZHP), 89/IV/1, k. 1–3a: Protokół odprawy
połączeniowej Krakowskich Komend Chorągwi z 3 IV 1949 r.
58 APKr, KW PZPR, ZHP, 89/IV/1, k. 6: Protokół z odprawy ścisłej Komendy Chorągwi z 6 IV 1949 r.
IPN Kr 075/122, k. 15: Instrukcja naczelnika Wydziału V WUBP do szefa PUBP w Myślenicach
z 2 IV 1949 r.; por. APKr, KW PZPR, ZHP, 89/IV/1, k. 6–7: Rozkaz L.7/49 z 1 X 1949 r.; zob.
Komuniści wobec harcerstwa…, s. 160–167: Analiza sytuacji kadrowej w Związku Harcerstwa Polskiego
oraz zmian w składzie korpusu instruktorskiego, sporządzona prawdopodobnie w Naczelnictwie ZHP
w grudniu 1949 r.
59 APKr, ZMP, k. 66: Protokół nr 19 z posiedzenia Zarządu Wojewódzkiego ZMP w Krakowie
z 20 V 1949 r.
60 61 APKr, KW PZPR, ZHP, 89/IV/1, k. 1–2: Rozkaz L.9/49 z 1 XII 1949 r.; MH, Naczelnictwo, 1/9:
Rozkaz Naczelnictwa ZHP L. 2 z 20 XII 1948 r.
Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 209
komendy ZHP, podporządkowując je odpowiednim terytorialnie zarządom ZMP.
Jednocześnie lokalne zarządy ZMP formalnie przejęły stanice harcerskie i tę część
harcerskiego sprzętu, której harcerze nie zdążyli ukryć62.
Wiosną 1950 r. władze zaczęły rozważać sprawę likwidacji Związku i przekształcenia go w organizację wzorowaną na sowieckim „Pionierze”. W tym celu,
między 28 kwietnia a 23 maja tr. w ZSRR przebywała delegacja kierownictwa ZHP.
Celem tej wizyty było zapoznanie się z pracą Komsomołu i organizacji pionierskiej63. W maju lub czerwcu 1950 r. Biuro Organizacyjne KC PZPR sporządziło
projekt uchwały dotyczący pracy organizacji harcerskiej, gdzie nakazało współpracę
z ZMP i władzami administracyjnymi, a za jej kontrolę miał odpowiadać Zarząd
Główny ZMP. Dnia 8 czerwca 1950 r. odbyło się posiedzenie Biura Politycznego KC
PZPR, podczas którego skrytykowało ono pracę Zarządu Głównego ZMP, zarzucając
tej organizacji brak należytej współpracy z organizacjami partyjnymi, bagatelizowanie problemu zaostrzającej się „walki klasowej” oraz „uleganie wpływom reakcji”64. We wrześniu 1950 r. Prezydium ZG ZMP zaproponowało podjęcie uchwały
„O kierownictwie ZMP organizacją harcerską”. W dokumencie przewidywano ostateczną likwidację ZHP poprzez włączenie drużyn harcerskich do Związku Młodzieży
Polskiej, co miało nastąpić po odbytym plenum Zarządu Głównego tej organizacji.
Przewidywano współdziałanie z Ministerstwem Oświaty, które 6 września 1950 r.
wydało instrukcję o organizacji drużyn harcerskich w szkołach ogólnokształcących, w której określiło jej strukturę. Wszyscy uczniowie szkoły tworzyli drużynę
składającą się z klas – zastępów. Na czele drużyny stała Rada Drużyny, a dużymi
„zastępami” mieli kierować przewodnicy – najczęściej aktywni działacze szkolnego koła ZMP lub starsi uczniowie, mianowani przez Komendę Powiatową ZHP
w porozumieniu z dyrekcją szkoły65. Jesienią 1950 r. nastąpiła też zmiana struktury
Naczelnictwa ZHP, które zostało przekształcone w „Kierownictwo” Związku, istniejące do jego likwidacji. W dniu 20 stycznia 1951 r. Rada Naczelna ZMP podjęła
uchwałę o rozwiązaniu Związku Harcerstwa Polskiego i wcieleniu go do ZMP pod
nieformalną nazwą Organizacji Harcerskiej. Istniejące dotychczas komendy wojewódzkie Związku zostały przekształcone w Wydziały Harcerskie zarządów wojewódzkich ZMP, natomiast komendy powiatowe – w Referaty Harcerskie zarządów
powiatowych Związku. Akcję likwidacyjną zakończono ostatecznie 1 lutego 1951 r.
Od tej pory zakazano na prawie sześć lat używania nazwy Związek Harcerstwa
Polskiego, a w miejsce tradycyjnego harcerstwa powstała Organizacja Harcerska
62 J. Kwiek, Związek Harcerstwa Polskiego..., s. 118.
AAN, KC PZPR 1638, k. 185: P. Lewińska, Sprawozdanie (krótkie) dla Sekretariatu KC Partii z wyprawy pracowników harcerskich do ZSRR w czasie od 28 IV do 23 V 1950 r.
63 AAN, KC PZPR, 1636, k. 26: Protokół nr 38 z posiedzenia Biura Politycznego z 8 VI 1950 r.; Komuniści
wobec harcerstwa…, s. 168–176: Projekt uchwały Biura Organizacyjnego KC PZPR o pracy organizacji
harcerskiej z maja – czerwca 1950 r.
64 65 Komuniści wobec harcerstwa…, s. 186–188: Projekt uchwały Zarządu Głównego ZMP „O kierownictwie ZMP nad organizacją harcerską” z września 1950 r.; zob. K. Skusiewicz, Likwidacja Związku
Harcerstwa Polskiego w 1950 roku, „Acta Universitatis Lodziensis”, Politologia 20, s. 161–173.
210 Grzegorz Baziur
ZMP66. Ostatecznie tradycyjne harcerstwo zostało wchłonięte przez stalinowski system polityczno-ideologiczny i wychowawczy. Część instruktorów i harcerzy nie pogodziła się z tym stanem rzeczy i podjęła ponownie działalność w konspiracji, inni
wybrali „emigrację wewnętrzną,” a jedynie nieliczni włączyli się do działalności
„harcerstwa ZMP-owskiego”, spotykając się jednak z bojkotem działaczy harcerskich sprzed likwidacji ZHP, licząc na przetrwanie stalinizmu w strukturach komunistycznej organizacji lub po prostu podejmując współpracę polityczno-ideową,
a niejednokrotnie i agenturalną z władzami.
Powstanie i struktura Strzeleckiej Organizacji Wojskowej
Mimo rozwiązania Armii Krajowej i Szarych Szeregów, wiele środowisk harcerskich nie zakończyło działalności konspiracyjnej. Jedną z takich organizacji
harcerskich była działająca w latach 1946–1952 na terenie Krakowa-Prokocimia
Strzelecka Organizacja Wojskowa, której nazwę zmieniono najpierw na Ruch Oporu
Armii Krajowej, a następnie Obóz Zjednoczenia Młodej Polski. Organizacja powstała na przełomie 1946 i 1947 r. Na jej czele stanął harcerz z „Szarych Szeregów”,
żołnierz 8. kompanii, 3. batalionu Zgrupowania AK „Żelbet”, Tadeusz Sobesto,
ps. „Watra”. Na temat genezy organizacji jej członkowie: Eugeniusz Zwoleń, Witold
Kudela, Adam Gwiazdowicz, Zbigniew Hołubowski i Tadeusz Hankus napisali
w swojej relacji z 1996 r.:
Przy 19 plutonie wchodzącym w skład VIII Kompanii działała Harcerska Drużyna Szarych
Szeregów nosząca pierwotnie imię Zawiszy Czarnego, a później imię gen. Władysława
Sikorskiego. Wkroczenie Armii Czerwonej w styczniu 1945 r. tylko na krótki czas przerwało działania harcerzy. Tu trzeba dodać, że część harcerzy Szarych Szeregów nie
wykonała ostatnich rozkazów jej komendanta [tj. Armii Krajowej – G.B.] ze stycznia
1945 r. o zaprzestaniu działalności i jej rozwiązaniu. Nie był to bowiem czas na rozwiązywanie, lecz na ponowne organizowanie się przeciwko nowemu okupantowi, który
niewiele lepiej się zachowywał, niż okupant poprzedni [tj. Niemcy – G.B.]. Dlatego tylko
część żołnierzy 19 plutonu i część harcerzy ujawniła się jesienią 1945 roku przed komisją
likwidacyjną Armii Krajowej. Od stycznia 1945 kilku z nas działało samowolnie gromadząc broń, materiały wybuchowe i oporządzenie wojskowe, a niekiedy przeszkadzając
w rabowaniu polskiego mienia przez Armię Czerwoną67.
W latach 1946–1947 T. Sobesto zwerbował do tworzonej organizacji podziemnej swoich kolegów, harcerzy z Szarych Szeregów: Eugeniusza Zwolenia, Witolda
66 Ibidem, s. 170.
„Działalność niepodległościowa w Prokocimiu po okupacji niemieckiej” – relacja pisemna członków
Obozu Zjednoczenia Młodej Polski: E. Zwolenia, W. Kudeli, A. Gwiazdowicza, Z. Hołubowskiego
i T. Hankusa z maja 1996 r., s. 1 [w posiadaniu autora]; zob. IPN Kr 074/52, k. 3: Charakterystyka nr 53
reakcyjnej organizacji „Obóz Zjednoczenia Młodej Polski”.
67 Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 211
Kudelę, Zbigniewa Hołubowskiego, Adama Gwiazdowicza i Adama Adamiaka.
W ten sposób powstała grupa kadrowa organizacji. W styczniu 1947 r. w mieszkaniu T. Sobesty w Prokocimiu przy ul. Bieżanowskiej odbyło się spotkanie założycielskie, na którym utworzono organizacji o charakterze militarnym pod nazwą „Strzelecka Organizacja Wojskowa”. Ze względu na członkostwo komendanta
SOW T. Sobesty w Zrzeszeniu „Wolność i Niezawisłość” była ona podporządkowana WiN. Nazwa SOW obowiązywała do sierpnia 1947 r., po jej zmianie – od sierpnia
1948 do kwietnia 1951 r. organizacja używała nazwy „Ruch Oporu Armii Krajowej”.
Ze względu na groźbę dekonspiracji w kwietniu 1951 r. nazwę ROAK zmieniono
na „Obóz Zjednoczenia Młodej Polski” która obowiązywała do jej likwidacji we
wrześniu 1952 r.68
Struktura organizacji ulegała zmianie. Od 1947 do kwietnia 1951 r. była podzielna na dwie drużyny. Dowódcą pierwszej był E. Zwoleń, ps. „Giedymin”, drugą dowodził W. Kudela, ps. „Witold”. Wraz ze zmianą nazwy w kwietniu 1951 r.
zmieniono strukturę organizacji. Od tej pory „Obóz Zjednoczenia Młodej Polski”
dzielił się na trzy sekcje: propagandową, dywersyjną oraz wywiadu i kontrwywiadu.
Wiosną 1951 r. organizacja liczyła formalnie 27 członków. W składzie dowództwa
wchodzili: przewodniczący Tadeusz Sobesto, ps. „Watra”, I zastępca przewodniczącego Eugeniusz Zwoleń, ps. „Giedymin”, II zastępca Adam Adamiak, ps. „Jems”,
szef Sekcji ds. Dywersji Witold Kudela, ps. „Witold” i Zbigniew Hałubowski,
ps. „Jar”69. Terytorialnie OZMP dzieliła się na cztery placówki. Pierwszą była
placówka w Krakowie, którą tworzyli: Witold Kudela, Zbigniew Hołubowski,
Adam Adamiak, Zdzisław Rychlicki, Władysław Szczurek, Krzysztof Orzeł,
Adam Gwiazdowicz, Adam Górecki, Antoni Ziernicki, Otto Walkiewicz,
Aleksander Mykicki i Adolf Malacz. Kolejna placówka została zorganizowana
w Radomiu, a jej członkami byli: Janina Zagoździńska, Henryk Banaczkowski,
Roman Garbacz, Jerzy Płowiec, Zenon Marchocki, Zygmunt Górecki i Krystyna
Baryłkiewicz. W miejscowości Jankówka koło Krakowa powołano placówkę
OZMP i tworzyli ją: Jakub Hankus, który wspierał czasowo działalność organizacji
i jego syn, Tadeusz, w Częstochowie zaś podjęto próbę zorganizowania placówki
przez zaprzysiężonego Zdzisława Mazika70. W organizacji obowiązywała przysięga,
którą członkowie organizacji składali na ręce dowódcy:
Ja................. wstępując świadomie i dobrowolnie do organizacji przysięgam wiernie
służyć Polsce i poświęcić swe życie dla wywalczenia jej niepodległości i wielkości.
68 IPN Kr 074/52, k. 2. W „Charakterystyce nr 52” podano, że: „Zmiany nazw wymagały reaktywowania
jej działalności, bowiem dwukrotna dłuższa (od sierpnia 1947 do sierpnia 1948 – pobyt w więzieniu i od
8 września 1949 do września 1952 – pobyt w WP) nieobecność dowódcy Sobesto Eugeniusza [Tadeusza
– tak podano imię w notce biograficznej – G.B.] (osłabiała aktywność organizacji. Jej uaktywnienie – zdaniem członków wymagało jednocześnie zmiany nazwy organizacji”. Ponadto w „Charakterystyce” podano nazwę „Obóz Zjednoczenia Młodzieży Polskiej”; por.: „Działalność...”, s. 1–3.
69 IPN Kr 074/52, k. 4.
IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 4–5: Wykaz członków Obozu Zjednoczenia Młodzieży Polskiej; „Działalność...”,
s. 1–2: Wykaz członków OZMP.
70 212 Grzegorz Baziur
Przysięgam być posłusznym rozkazom mianowanych kierowników wypełniając swe
obowiązki i strzec tajemnicy organizacyjnej. Przysięgam stać czujnie na straży honoru
Ojczyzny, organizacji, swego – tak mi dopomóż Bóg.
Po odebraniu roty przysięgi dowódca OZMP wygłaszał następujący odzew:
Przyjmuję Cię w szeregi żołnierzy Wielkiej Polski, obowiązkiem Twoim jest walczyć
z bronią w ręku, zwycięstwo Twe będzie Twą nagrodą – zdrada będzie karana śmiercią71.
W politycznym programie organizacji odwoływano się do zasad uniwersalizmu
chrześcijańskiego, zbudowaniu w Polsce pośredniego systemu politycznego między kapitalizmem a socjalizmem. Na czele państwa mieli stanąć politycy katoliccy72. Przyjęty program nawiązywał do chrześcijańskiej idei „Konfederacji Narodu”.
Autorzy relacji napisali na temat jego temat:
Przeciwko czerwonej ideologii przeciwstawialiśmy ideologię opartą na uniwersalizmie
chrześcijańskim, polegającą [...] na gospodarce rynkowej, wolności indywidualnej,
a w wypadku zakładów przemysłowych, stosowaniu udziałów własnościowych przez
zatrudnionych w danym zakładzie pracowników. Celem nadrzędnym było odzyskanie
niepodległości, a tym samym zaprzestanie ekonomicznej eksploatacji naszego kraju.
Jedną z form walki było kolportowanie ulotek, w których ośmieszano okupanta i jego
popleczników oraz podawano fakty świadczące o okupacyjnym charakterze ówczesnego
reżimu. Treść była zwięzła a czasami dosadna. [...] Ulotki rozpowszechniano w dwojaki
sposób: rozdawano lub rozrzucano w środkach komunikacji miejskiej, rozlepiano w miejscach dużego ruchu pieszego lub w pobliżu miejsc zgromadzeń73.
Członkowie organizacji, działając w konspiracyjnych strukturach na co dzień
prowadzili normalne życie i uczęszczali do szkół i pracowali. W czasie prowadzenia
działalności podziemnej organizacja dysponowała siedmioma sztukami broni: dwoma pistoletami systemu TT, 15-strzałowym pistoletem belgijskim FN kal. 9 mm,
niemieckim Parabellum kal. 9 mm, rewolwerem, automatem produkcji sowieckiej
typu PPSz-a) i automatycznym karabinem 10-strzałowym oraz amunicją do tej broni.
Większość broni jako b. żołnierze AK zachowali po zakończeniu wojny74. Ponadto
SOW miała na swoim wyposażeniu maszynę do pisania. Środki finansowe pochodziły ze składek członkowskich w wysokości 3 złotych miesięcznie75.
71 IPN Kr 07/3323, t. 4, k. 127–128: Notatka służbowa z 30 IX 1952 r.
72 IPN Kr 074/52, k. 2–3.
73 „Działalność...”, s. 3.
74 IPN Kr 074/52, k. 4.
IPN Kr 074/52, k. 5; IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 18: Raport o przejęciu do prowadzenia sprawy „Odra”
z 26 IX 1952 r.
75 Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 213
Działalność SOW – ROAK – OZMP (1947–1952)
Organizacja działała głównie na terenie Krakowa: w Prokocimiu, na Woli Duchackiej, na Piaskach, w Płaszowie i na Podgórzu, w pow. limanowskim i w Radomiu. Ze względu na katolicki program podczas wyborów do Sejmu w styczniu 1947 r.
wezwano do poparcia bloku partii katolickich z listy wyborczej nr 5. Wydrukowano
około 200 ulotek, których część rozkolportowano w Krakowie, część zaś wysłano na
adresy prywatne76. Po wyborach kontynuowano ich kolportaż. Rozrzucono je kilkakrotnie: 30 grudnia 1947 r. w Bieżanowie i na stacji PKP w Prokocimiu, 19 grudnia
1950 r. w Wieliczce, natomiast w dniach 19 lipca, 28 września 1951 r. i 30 czerwca
1952 r. w Krakowie77. W sierpniu 1947 r. członkowie SOW szkolili się z zakresu posługiwania się bronią, terenoznawstwa i odbywali ćwiczenia polowe. Zajęcia miały
miejsce w Lesie Krzyszkowskim, w poaustriackim forcie w Prokocimiu i na dawnym terenie ćwiczeń AK i Szarych Szeregów78. Ze względu na zasady konspiracji
i bezpieczeństwa zajęcia odbywały się w małych grupach, które liczyły trzy lub
cztery osoby. Nadal też gromadzono broń i amunicję i starano się ją zdobyć różnymi
sposobami. Jesienią 1947 r. W. Kudela ustalił, że w piekarni przy ul. Krakowskiej
kwaterował żołnierz sowiecki, który posiadał automat. W związku z tym zaplanowano akcję jego rozbrojenia i konfiskaty broni na rzecz organizacji. Patrol OZMP,
w którym brali udział Witold Kudela, Adolf Malacz, Antoni Ziernicki i Otto
Walkiewicz wkroczył do kwatery dozorcy piekarni, jednak nie zastał żołnierza i wycofał się z piekarni zabierając oporządzenie wojskowe79.
Po aresztowaniu T. Sobesty za dezercję z PUBP w Gryficach i skazaniu go na
rok więzienia, od sierpnia 1947 do sierpnia 1948 r. działalność SOW zamarła. Po
wyjściu z więzienia i powrocie do Krakowa T. Sobesto zapoznał się z istniejącą sytuacją i podjął decyzję o rozwiązaniu SOW. Po przeprowadzeniu zmian i selekcji wśród
jej członków powstała nowa organizacja pod nazwą „Ruch Oporu Armii Krajowej”
zaś w kwietniu 1951 r. na zebraniu członków ROAK podjęto decyzję o zmianie
nazwy na „Obóz Zjednoczenia Młodej Polski”. Na przełomie lat czterdziestych
i pięćdziesiątych funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa prowadziła gruntowne rozpracowanie b. członków AK i WiN na terenie objętym działalnością ROAK–OZMP.
Członkowie organizacji dowiedzieli się od T. Sobesty o zainteresowaniach bezpieki
kilkorgiem spośród nich. Obawiając się „wsypy” powiadomiono ich o rozwiązaniu ROAK. Pozwoliło to na głębszą konspirację działających członków powołanego
w 1951 r. OZMP, osobom zaś podejrzanym o ewentualne kontakty na uniknięcie
76 IPN Kr 074/52, k. 6, 13.
77 IPN Kr 074/52, k. 11-15, 17.
IPN Kr 110/4956, k. 45–48: Protokół przesłuchania podejrzanego E. Zwolenia przez OZI nr 1
w Warszawie z 1 X 1952 r.
78 79 „Działalność...”, s. 3.; IPN Kr 110/4956, k. 62: Protokół przesłuchania E. Zwolenia przez OZI nr 1
w Warszawie z 6 X 1952 r.
214 Grzegorz Baziur
większych represji80. W tej sytuacji spotkania jej członków odbywały się raz w miesiącu w Krakowie.
W latach 1949–1951 Tadeusz Sobesto, Eugeniusz Zwoleń, Roman Garbacz
i Adam Górecki zostali powołani do odbycia zasadniczej służby wojskowej. W tym
czasie jeden z członków OZMP, Witold Kudela wyjechał do Gdyni, gdzie wstąpił
do Państwowej Szkoły Rybaków Morskich, którą ukończył w czerwcu 1951 r.81 Ze
względu na „niepewną politycznie” przeszłość (okupacyjna służba w AK i Szarych
Szeregach) wszyscy zostali wcieleni do karnych batalionów górniczych i pracowali
w ciężkich warunkach w kopalniach węgla. Jako b. żołnierzy AK, 15 października
1949 r. Garbacza i Góreckiego skierowano do pracy w batalionach karnych w kopalni „Zabrze–Wschód”, zaś w kwietniu 1950 r. wraz z całą kompanią do kopalni węgla
„Makoszowy” k. Zabrza w ramach JW 3175. Tam poznali Henryka Banaczkowskiego
z Radomia i spotkali dowódcę OZMP, Tadeusza Sobesto, odbywającego tam służbę wojskową. Wiosną 1951 r. Sobesto zwerbował Banaczkowskiego do organizacji,
gdzie przybrał ps. „Lech”. Nieludzkie warunki pracy, ogłupiająca propaganda stalinowska i dyskryminacja z powodu poglądów politycznych były powodem dezercji
z wojska H. Banaczkowskiego, A. Góreckiego i R. Garbacza. Również kpr. Adam
Struś i kpr. Zdzisław Mazik przygotowywali się do dezercji, jednak zrezygnowali
z niej i pozostali w jednostce. Dowódca jednostki, w której służył Garbacz, stwierdził w charakterystyce służbowej, że: „Nie był związany z obecną rzeczywistością [...], nie przejawiał żadnego zainteresowania produkcją oraz realizacją planu
sześcioletniego”82.
Dnia 26 listopada 1951 r., pozorując wyjazd na przepustkę, Banaczkowski,
Garbacz i Górecki zdezerterowali z wojska. W jednostce zarządzono poszukiwania
i wysłano do Radomia patrol pod dowództwem plut. Józefa Nowickiego. Po stwierdzeniu nieobecności w domu Nowicki zameldował o tym fakcie na Posterunku MO
i w Wojskowej Komendzie Uzupełnień w Radomiu. W jednostce oficer dochodzeniowy Informacji Wojskowej, por. Antoni Tylman przesłuchał kilku świadków
w sprawie ich dezercji83. 2 stycznia 1952 r. Wojskowa Prokuratora Garnizonowa
w Katowicach wydała postanowienie o tymczasowym aresztowaniu H. Banaczkowskiego, R. Garbacza i A. Góreckiego. Ze względu na nieznane miejsce pobytu
dezerterów prokurator garnizonowy w Katowicach, mjr Eugeniusz Zatorski zawiesił
postępowanie i rozesłał za nimi listy gończe. Ich czyn został uznany za dezercję
i był ścigany przez władze bezpieczeństwa państwa. Ze względu na groźbę aresztowania przez UB lub Informację Wojskową i brutalnego śledztwa dezerterzy musieli
80 „Działalność...”, s. 3–4; IPN Kr 110/4956, k. 48: Protokół przesłuchania E. Zwolenia przez OZI
nr 1 w Warszawie z 1 X 1952 r.
81 Informację przekazał W. Kudela.
82 J. Żelazko, Sprawa Romana Garbacza, „Biuletyn IPN” 2002, nr 2, s. 57.
IPN Kr 87/32, Akta Wojskowego Sądu Okręgowego V w Krakowie, k. 2–3: Meldunek z 1 XII 1951 r.;
k. 4–6: Protokoły przesłuchań świadków z 1–2 XII 1951 r.; k. 24–29: Protokoły przesłuchań świadków
z 2–3 XII 1951 r.
83 Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 215
ukrywać się i korzystać z pomocy życzliwych im ludzi84. Po opuszczeniu jednostki
dezerterzy udali się do Radomia, skąd zabrali ukrytą broń, skierowali się do Kielc,
a potem do Krakowa, gdzie skontaktowali się z członkiem organizacji, Zbigniewem
Hołubowskim. Po spotkaniu umówili się z nim w Lesie Krzyszkowskim w Rżące
k. Krakowa. Podczas spotkania A. Górecki i R. Garbacz złożyli przysięgę na
ręce Z. Hołubowskiego jako zastępcy dowódcy, ponieważ T. Sobesto przebywał
w tym czasie w wojsku. Świadek wydarzeń, Zbigniew Hołubowski opisał całą
sytuację następująco:
Jesienią 1951 roku dostałem polecenie od kolegi Tadeusza Sobesto, żeby podjąć trzech
żołnierzy i skierować ich w kierunku na Gorce. 4 XII w godzinach wieczornych spotkałem się wraz z kolegą Adamem Adamiakiem w okolicach parku w Prokocimiu z trzema
żołnierzami, po wymianie hasła skierowaliśmy się do Lasu Krzyszkowskiego i tam odebraliśmy od nich przysięgę. Potem prowadziliśmy ich w kierunku na Rajsko; na podstawie mapy i kompasu skierowali się w kierunku na Gorce przez Porębę Wielką85.
Wieczorem 5 grudnia przybyli oni do leśniczówki w Porębie Wielkiej, w pow.
limanowskim w celu skorzystania z noclegu. Leśniczy, Marian Pietraszkiewicz
zawiadomił Posterunek MO w Niedźwiedziu. Do leśniczówki przybył funkcjonariusz MO, Kazimierz Drab wraz z członkiem ORMO i zatrzymali oni uciekinierów.
Drab wysłał ormowca na posterunek w celu sprowadzenia pomocy innych milicjantów. Podczas ucieczki Garbacz postrzelił śmiertelnie tego funkcjonariusza i zabrał
mu automat PPSza i pistolet TT86. Joanna Żelazko napisała na ten temat:
Odebrawszy wytyczne co do dalszego postępowania, cała trójka udała się pieszo
z Krakowa w góry. Dotarli do miejscowości Koninki w pobliżu Turbacza. Chcieli przenocować w zabudowaniach u leśniczego oddalonych nieco od wsi. Ten jednak wykazał
się „rewolucyjną czujnością”. Zaniepokojony obecnością trzech żołnierzy zawiadomił
pobliski Posterunek Milicji Obywatelskiej w Niedźwiadku [chodzi o Posterunek MO w
Niedźwiedziu – G.B.]. Do leśniczówki wysłano patrol, który miał sprawdzić podejrzanie
wyglądających mundurowych. Milicjant okazał się człowiekiem dociekliwym i postanowił skontrolować przedstawione mu przez żołnierzy dokumenty podróży. W tym celu
wysłał na posterunek MO towarzyszącego mu ormowca. Konspiratorzy chcieli wykorzystać liczebna przewagę i uciec. Garbacz wyszedł na chwilę z leśniczówki, a po powrocie
próbował pistoletem sterroryzować funkcjonariuszea. Doszło do szarpaniny. Milicjant
sięgnął po pepeszę. W zamieszaniu padły dwa strzały. Ponieważ plutonowy został śmiertelnie postrzelony, dezerterzy zdecydowali się natychmiast uciekać do Krakowa87.
84 IPN Kr 87/32, k. 15: Postanowienie o tymczasowym aresztowaniu H. Banaczkowskiego, R. Garbacza,
A. Góreckiego z 2 I 1952 r.; k. 16: Postanowienie o zawieszeniu sprawy i rozesłaniu listów gończych
z 2 I 1952 r.; k. 18: List gończy za zbiegłym – ukrywającym się – oskarżonym Banaczkowski Henryk
z 2 I 1952 r.; k. 36: List gończy za zbiegłym – ukrywającym się – oskarżonym Garbacz Roman z 2 I 1952 r.;
k. 56: List gończy za zbiegłym – ukrywającym się – oskarżonym Górecki Adam z 2 I 1952 r.
85 Relacja pisemna Z. Hołubowskiego (w posiadaniu autora).
IPN Kr 074/52, k. 8; IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 9: Raport o przejęciu prowadzenia sprawy o kryptonimie
„Odra” z 21 IX 1952 r.
86 87 J. Żelazko, op. cit., s. 58.
216 Grzegorz Baziur
Po nieszczęśliwym zabójstwie milicjanta, 6 grudnia 1951 r. wszyscy wrócili
do Krakowa i ponownie skontaktowali się z A. Adamiakiem, którego adres znali.
W rozmowie dowiedział się o tragicznych zdarzeniach, które miały miejsce w leśniczówce w Porębie Wielkiej. Wówczas A. Adamiak zamelinował ich u siebie (matki
nie było w domu), skontaktował się ponownie ze Z. Hołubowskim i razem udali
się do jego mieszkania. Żołnierze opowiedzieli o wydarzeniach w Porębie i trzeba
było ich gdzieś ukryć, aby mogli przenocować. Pierwszą noc spędzili w budowanym domu opodal posesji A. Adamiaka. Rano, 7 grudnia udali się do mieszkania
A. Adamiaka, gdzie oddali broń i przebrali się w cywilne ubrania. Po zjedzeniu
śniadania Z. Hołubowski zaprowadził ich do Jankówki koło Wieliczki, do ojca
Tadeusza i Juliana Hankusów, Jakuba Hankusa. Na jego prośbę J. Hankus przenocował ich w swoich zabudowaniach. Przebieg całej drogi Zbigniew Hołubowski opisał
następująco:
Po południu [7 grudnia 1951 r. – G.B.], wieczorową porą udałem się z Garbaczem
i Banaczkowskim pociągiem ze stacji Płaszów [chodzi o obecną stację Kraków-Płaszów
– G.B.] do Wieliczki, a z Wieliczki piechotą razem z ludźmi wracającymi z pracy do wsi
Jankówka. Ja szedłem przodem, mając w ręku latarkę i w razie natknięcia się na patrol
milicyjny lub KBW miałem zaświecić a oni mieli zejść z drogi i ukryć się w przydrożnych zaroślach. W tym czasie okolice te były patrolowane przez KBW i milicję. W domu
Tadeusza Hankusa w Jankówce prosiłem jego ojca, Jakuba Hankusa o przenocowanie
kolegów Tadka. Tak ich określiłem. Na drugi dzień rano sami wrócili do Prokocimia
i znowu zjawili się w domu kolegi Adamiaka, na ul. Mickiewicza, 100 metrów od komisariatu milicji. W tej sytuacji bez wyjścia poprosiłem moją żonę, Aurelię Hołubowską
o wywiezienie ich do jej krewnych w Przemyślu i ukrycia ich na parę dni nie mówiąc
im, że są dezerterami, ale że się ukrywają. Żona wyraziła zgodę i wyjechała z nimi, tj.
Garbaczem, Banaczkowskim i Góreckim do Przemyśla. Myśmy w tym czasie nawiązali kontakt z Panią Zagoździńską w Radomiu, która zgodziła się załatwić kryjówkę
dla dwóch osób. Zagoździńska była dobrą znajomą Henryka Banaczkowskiego. Po kilku
dniach żona moja, Aurelia Hołubowska wróciła z tymi trzema osobami. Zagoździńska
przyjęła Garbacza i Banaczkowskiego, Góreckiego postanowił ukryć kolega Adamiak
w magazynie CPAL na ulicy Wrzesińskiej w Krakowie88.
Po powrocie z Przemyśla do Krakowa H. Banaczkowski i R. Garbacz wyjechali
do Radomia. Tam spotkali się z Janiną Zagoździńską i przez kilka dni przebywali
w jej mieszkaniu. Potem Bananaczkowski mieszkał u kuzyna, Zenona Marchockiego,
a następnie, dzięki pomocy J. Zagoździńskiej – od grudnia 1951 do 28 maja
1952 r. we Włochach pod Warszawą u jej siostry, Marii Szewczyk, zaś do połowy lipca ponownie w pokoju J. Zagoździńskiej, potem u Janiny Baryłkiewicz i od połowy
sierpnia do chwili aresztowania 24 września 1952 r. u Marii Szewczyk89. W styczniu
1952 r. wstąpiła ona do OZMP, gdzie pełniła rolę łączniczki H. Banaczkowskiego.
Trzeci z poszukiwanych, Adam Górecki pozostał w Krakowie, ukrywając się naj88 Relacja pisemna Z. Hołubowskiego (w posiadaniu autora).
Biogram H. Banaczkowskiego, [w:] Konspiracja i opór społeczny w Polsce 1944–1956. Słownik biograficzny, Warszawa–Kraków 2004, t. II, s. 8–9.
89 Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 217
pierw u rodziców, następnie u sąsiadów, u siostry Zofii Bibikiewicz, w mieszkaniu
Kornasiów oraz w magazynie firmy CEPELIA przy ul. Wrzesińskiej w Krakowie,
gdzie pracował A. Adamiak. W marcu 1952 r. z Radomia do Krakowa przybyła
łączniczka od Henryka Banaczkowskiego – Janina Zagoździńska, która skontaktowała się z A. Adamiakiem oraz przywiozła do Krakowa maszynę do pisania i list od
Banaczkowskiego, w którym polecił przeprowadzenie werbunku nowych członków.
Wracając do Radomia zabrała pisemną odpowiedź dla niego i pistolet z 40 sztukami
amunicji dla R. Garbacza90.
Likwidacja organizacji i wyroki sądowe
Po śmiertelnym postrzeleniu K. Draba funkcjonariusze Komendy Powiatowej
MO i PUBP z Limanowej rozpoczęli śledztwo, a w Limanowej zarządzono pościg.
Jednak nie doprowadził do ujęcia uciekinierów przez organa bezpieczeństwa. W dniu
29 lutego 1952 r. Wydział III WUBP w Krakowie wszczął agenturalne rozpracowanie OZMP pod kryptonimem „Odra”91. Do akcji wykorzystano dwóch informatorów
o pseudonimach: „Wolpone” i „Żak”. W wyniku kilkumiesięcznego śledztwa ustalono, że A. Górecki ukrywa się w magazynie „CEPELII” w Krakowie u Adama
Adamiaka92. W celu ujęcia ukrywających się dezerterów Wydział I WUBP rozpoczął
obserwację rodzin i ich mieszkań, a informator o ps. „Mazurkiewicz” miał przeprowadzić wywiad wśród znajomych Góreckiego i jego rodziny. Ponadto wspomniany
informator w meldunku donosił o tym, że widział Góreckiego na ulicy w Krakowie,
jednak nie miał możliwości przeprowadzenia z nim rozmowy93. Jednocześnie
WUBP wysłał stosowne pisma do dowódcy batalionu JW 3715 w Kopalni Węgla
Kamiennego „Makoszowy”, w której Banaczkowski, Garbacz i Górecki pełnili czynną służbę wojskową. Podobne pisma WUBP w Krakowie wysłał do 9. batalionu
ZSW w Chrzanowie, gdzie służyli: Eugeniusz Zwoleń, Tadeusz Sobesto i Adolf
Malacz i do jednostki Polskiego Ratownictwa Morskiego w Gdyni, gdzie pracował
Tadeusz Hankus.
Na podstawie informacji agenturalnych funkcjonariusze WUBP ustalili miejsce ukrycia A. Góreckiego. Jeden z członków OZMP, Aleksander Mykicki, który
uzgodnił miejsce jego ukrycia z A. Adamiakiem pracującym w tym magazynie
znał powody ukrywania się przed bezpieką A. Góreckiego. Dzięki doniesieniom
90 IPN Kr 074/52, k. 8; IPN Kr 07/3323, t. 3, k. 22–31: Akt oskarżenia H. Banaczkowskiego, R. Garbacza
i A. Góreckiego z 20 II 1953 r.; t. 2, k. 97–106: Akt oskarżenia p-ko: Banaczkowskiemu Henrykowi,
Garbacz Romanowi, Góreckiemu Adamowi z 20 VI 1953 r.; t. 1, k. 241: Akt oskarżenia J. Zagoździńskiej
z 8 XII 1952 r.
91 IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 6: Postanowienie o założeniu sprawy agencyjnej o kryptonimie „Odra”.
92 IPN Kr 074/52, k. 9.
93 IPN Kr 07/3323, t. 1: Raport o wszczęciu wstępno-agencyjnego rozpracowania z lutego 1952 r.
218 Grzegorz Baziur
uzyskanym od informatorów: Władysławy Karnas vel Kania, ps. „Sylwia” i „Żak”
funkcjonariusze WUBP uzyskali informacje o miejscu ukrycia Góreckiego. W dniu
19 września 1952 r. „tajnie zdjęli” A. Mykickiego, którego po przesłuchaniu i uzyskaniu od niego informacji dotyczących miejsca ukrycia Góreckiego zwolniono.
Trzy dni później ponownie go aresztowano w ramach rozpoczętej likwidacji organizacji94. Funkcjonariusze UB posiadali również informacje o miejscach ukrywania się Garbacza w Radomiu oraz o kontaktach Adamiaka utrzymywanych z nimi
przez tamtejszą łączniczkę, J. Zagoździńską. Dzięki pomocy H. Banaczkowskiego
w styczniu 1952 r. A. Adamiak skontaktował się również z mieszkającym w Radomiu
Płowcem i utrzymywał go przez łącznika OZMP, K. Orła95.
W dniu 20 września 1952 r. funkcjonariusze Wydziału III WUBP w Krakowie
aresztowali Adama Góreckiego i Adama Adamiaka i na podstawie ich zeznań ustalili skład osobowy OZMP. 21 września zostali aresztowani: Zofia Witek – przez
Wydział III WUBP w Krakowie, Otto Walkiewicz – przez tenże wydział WUBP
w Białymstoku i mieszkająca w Radomiu Janina Zagoździńska przez tamtejszy
PUBP. Aresztowano ją na podstawie decyzji prokuratora wojskowego w Kielcach,
ppłk. Jana Mitka96. W trakcie brutalnych przesłuchań, prowadzonych przez oficerów śledczych WUBP w Kielcach – Józefa Baraniaka i PUBP w Radomiu – Józefa
Bukałę przyznała się do działalności w OZMP w charakterze łączniczki97. 22 września grupa operacyjna funkcjonariuszy WUBP w Krakowie aresztowała w Przemyślu
Zbigniewa Hołubowskiego, zaś MUBP w Warszawie – Marka Wełnickiego; 23 września WUBP w Katowicach zatrzymał Tadeusza Sobestę. W następnych dniach aresztowano kolejnych członków organizacji: Krzysztofa Orła, Antoniego Ziernickiego
i Aleksandra Mykickiego. W wyniku likwidacji OZMP organa bezpieczeństwa aresztowały 13 członków i 9 współpracowników organizacji oraz skonfiskowały maszynę
do pisania, 6 sztuk broni i 75 sztuk amunicji. Po zatrzymaniu członków OZMP przez
funkcjonariuszy Wydziału III WUBP w Krakowie sprawę przejął Wydział Śledczy
Urzędu, a wobec zatrzymanych prokurator WPR zastosował areszt tymczasowy98.
W tym czasie funkcjonariusze WUBP w Kielcach, Jerzy Niziołek, Władysław
Łożyński, Jan Margaś i N. Sieradziński rozpoczęli likwidację radomskiej komórki
OZMP. W ramach działań operacyjnych mieli ustalić, czy w Gołębiowie przebywał lub ewentualnie u kogo ukrywa się R. Garbacz, a w przypadku ustalenia miejsca jego pobytu w tej miejscowości mieli oni aresztować zarówno Garbacza, jak
i właściciela gospodarstwa, w którym miał on się znajdować. W ramach zadań operacyjnych planowano również ustalenie nazwiska kobiety, która przebywała w domu
94 Informację przekazał W. Kudela.
95 IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 9–10: Raport operacyjny z 21 IX 1952 r.
IPN Kr 110/4935, k. 22: Postanowienie o tymczasowym aresztowaniu J. Zagoździńskiej z 27 IX 1952 r.;
k. 23: Nakaz uwięzienia J. Zagoździńskiej z 27 IX 1952 r.
96 97 IPN Kr 110/4935, k. 7–41: Protokoły przesłuchań z 20 IX–3 XII 1952 r.
IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 9–10: Raport operacyjny z 21 IX 1952 r.; IPN Kr 3323, t. 1, k. 125–126:
Notatka służbowa z 30 IX 1952 r.
98 Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 219
J. Zagoździńskiej w dniu 22 września 1952 r. Termin wykonania tych zadań wyznaczono najpóźniej do 8 października 1952 r., a podczas realizacji tych zadań wykorzystano zwerbowanego do współpracy 23 września Kazimierza Zagoździńskiego,
który działał pod ps. „Stal”. Po podpisaniu zobowiązania został zwolniony z PUBP
w Radomiu99. W dniach 20–21 września K. Zagoździński przebywał we Włochach
pod Warszawą u siostry, gdzie zastał H. Banaczkowskiego z narzeczoną Krystyną
Baryłkiewicz. Jego informacje na temat miejsca pobytu Banaczkowskiego przekazano do Departamentu III MBP, który wydał polecenie zatrzymania poszukiwanego
i dostarczenia do PUBP w Radomiu.
W dniu 24 września WUBP w Kielcach, przy pomocy oddziału KBW aresztował
Romana Garbacza i Henryka Banaczkowskiego100. Po ich aresztowaniu i półtoramiesięcznym śledztwie, 11 listopada 1952 r. akta sprawy zostały przekazane z Wojskowej
Prokuratury Garnizonowej w Katowicach do Wojskowej Prokuratury Rejonowej
w Kielcach. Tego samego dnia WPG w Katowicach przekazała sprawę A. Góreckego
do WPR w Krakowie, motywując to miejscem jego ujęcia101. Pierwsze przesłuchanie H. Banaczkowskiego odbyło się w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego,
gdzie przewieziono go z Kielc. Prowadził je oficer śledczy MBP. Zgodnie z poleceniem MBP wszystkich przewieziono do Radomia i osadzono w tamtejszym
areszcie śledczym PUBP. Henryka Banaczkowskiego przesłuchiwał znany z sadystycznych metod śledczych oficer WUBP w Kielcach, Józef Baraniak. Jego pytania
koncentrowały się na działalności OZMP, dezercji z wojska i miejscu ukrywania
się po ucieczce102. Po wydaniu sankcji prokuratorskich wszyscy zostali tymczasowo
aresztowani. Na podstawie wniosku Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Krakowie
Henryka Banaczkowskiego wraz z aktami sprawy przekazano do jej dyspozycji.
2 grudnia rozpoczęły się przesłuchania prowadzone przez chor. Bolesława Przybyłowicza. Podobnie jak w PUBP w Radomiu śledczy pytał o działalność niepodległościową po 1945 r., zwłaszcza w OZMP, o sprawę broni, dezercji, nieszczęśliwego
zabójstwa K. Draba w Porębie Wielkiej i miejsca ukrywania się po opuszczeniu
jednostki103.
Dnia 8 października 1952 r. aresztowano Romana Garbacza. W czasie rewizji
znaleziono u niego broń – pistolet systemu FN. W tym dniu oficer śledczy PUBP
w Radomiu, Józef Bukała zaczął przesłuchania Garbacza. Po półtoramiesięcznym
99 IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 145–146: Raport o likwidacji doraźnej p.o. szefa Wydziału III WUBP Kielce,
ppor. W. Łożyńskiego do MBP z 20 IX 1952 r.
100 IPN Kr 07/3323, t. 1: Raporty operacyjne z 21 26 IX 1952 r.
IPN Kr 87/32, k. 41: Postanowienie o przekazaniu sprawy wg właściwości z 11 XI 1952 r.; k. 63:
Postanowienie o częściowym wyłączeniu i przekazaniu sprawy wg właściwości z 11 XI 1952 r.
101 IPN Kr 87/32, k. 66–68: Protokół przesłuchania podejrzanego H. Banaczkowskiego w MBP z 24 IX
1952 r.; k. 69–74: Protokoły przesłuchań podejrzanego H. Banaczkowskiego w PUBP w Radomiu z 26 IX
1952 r.; k. 79–80: Protokół przesłuchania podejrzanego H. Banaczkowskiego z 1 X 1952 r.
102 103 IPN Kr 87/32, k. 82–94: Protokoły przesłuchań H. Banaczkowskiego z 2 XII 1952 r. i 12 II 1953 r.
220 Grzegorz Baziur
śledztwie sprawę przekazano do WPR w Krakowie104. Po przewiezieniu go do Krakowa został osadzony w więzieniu Montelupich, gdzie rozpoczęto „intensywne”
śledztwo. Przesłuchania prowadził oficer śledczy WUBP chor. Bolesław Przybyłowicz105. Od chwili zatrzymania 20 września na Montelupich przebywał też trzeci
z uciekinierów wojskowych, Adam Górecki, którego między 20 września 1952 r.
a 12 czerwca 1953 r. przesłuchiwali oficerowie śledczy WUBP w Krakowie: ppor.
Edmund Sztafel, chor. Bolesław Przybyłowicz i ppor. Tadeusz Majewski. Zarówno
Garbacza, jak i Góreckego śledczy pytali o działalność antykomunistyczną w OZMP,
o sprawę dezercji z wojska oraz miejsca zamelinowania broni i miejscowości,
w których ukrywali się sami uciekinierzy. Zdekonspirowani członkowie OZMP
potwierdzili swoją działalność podczas przesłuchań, jednak tylko te fakty, których
nie można było ukryć. W zeznaniach nie obciążono np. żony jednego z członków
organizacji, Zbigniewa Hołubowskiego, która zawiozła Banaczkowskiego, Garbacza
i Góreckiego do Przemyśla. W zeznaniach nie ma wzmianki o tym fakcie, nie potwierdzili tego także zeznający w sprawie ich ucieczki i ukrywania się świadkowie. Zbigniew Hołubowski, który znał prawdę o „wątku przemyskim” stwierdził
w relacji:
W czasie śledztwa na UB w Krakowie nikt nie pytał się mnie dlaczego naraziłem żonę,
która ukrywała trzech osobników kilka dni w Przemyślu, ani nikt w tej sprawie nie został
aresztowany, choć za jedną noc Jakub Hankus, kaleka bez nogi dostał 1,5 roku więzienia
i odsiedział 9 miesięcy. Miałem jechać z żoną na urlop do Przemyśla, ale w ostatniej
[chwili – G.B.] żona odmówiła wyjazdu ze mną, tłumacząc mgliście, że dojedzie w późniejszym okresie. Po przyjeździe do Przemyśla, na drugi dzień zostałem aresztowany
przez funkcjonariuszy UB z Krakowa [...] i przewieziony do Krakowa na Plac Inwalidów.
Jawi się w tej sprawie wiele znaków zapytania i wiele niejasności106.
Po zakończeniu śledztwa, 20 czerwca 1953 r. oficer śledczy WUBP, ppor.
Tadeusz Majewski sporządził akt oskarżenia przeciwko H. Banaczkowskiemu,
R. Garbaczowi i A. Góreckiemu. Główne zarzuty postawione wszystkim podejrzanym dotyczyły: przynależności do organizacji o charakterze „antypaństwowym”,
nielegalnego posiadania broni, samowolnego opuszczenia jednostki wojskowej na
podstawie skradzionych dokumentów, które uprawniały do tego i udziału w „gwałtownym zamachu” na funkcjonariusza MO w Porębie Wielkiej. H. Banaczkowskiemu postawiono też zarzut nielegalnego posługiwania się dowodem tożsamości swojego kuzyna, Zenona Marchockiego. R. Garbaczowi zarzucono zabójstwo
104 IPN Kr 87/32, k. 100: Protokół rewizji z 8 X 1952 r.; k. 101–104: Protokół przesłuchania podejrzanego
R. Garbacza z 8 X 1952 r.; k. 109–110: Protokół przesłuchania podejrzanego R. Garbacza z 14 X 1952 r.;
k. 111–112: Postanowienie o przekazani sprawy według właściwości z 13 XI 1952 r.
Biogram R. Garbacza, [w:] Konspiracja i opór społeczny w Polsce..., s. 9; J. Żelazko, op. cit., s. 58;
IPN Kr 87/32, k. 84: Wniosek WPR w Krakowie do WPR w Kielcach z 28 XI 1952 r.
105 106 IPN Kr 87/32, k. 66–207: Protokoły przesłuchań podejrzanych i świadków z okresu od 24 IX 1952 r.
do 12 VI 1953 r.; Relacja pisemna Z. Hołubowskiego (w posiadaniu autora). Niejasne okoliczności dotyczące aresztowania Z. Hołubowskiego w Przemyślu potwierdził także Roman Garbacz w rozmowie
telefonicznej przeprowadzonej z W. Kudelą.
Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 221
z premedytacją, chociaż z obdukcji zwłok wynikało, że funkcjonariusz został postrzelony przypadkowo; w raporcie ujawniono fakt osmolenia ciała prochem, które występuje przy strzale z bliskiej odległości. Nie wpłynęło to jednak na wymiar
kary i było jawnym naruszeniem prawa przez stalinowski sąd. Drugi zarzut odnoszący się do jego osoby dotyczył legitymowania się fałszywymi dokumentami
wobec sołtysa, funkcjonariusza milicji i leśniczego w Porębie Wielkiej. Z kolei
A. Góreckiego oskarżono o używanie fałszywych dokumentów w Porębie Wielkiej
i udział w zabójstwie „z premedytacją” funkcjonariusza milicji w tej miejscowości.
Mimo jawnego naruszenia prawa, prokurator, po zapoznaniu się z dokumentem nie
wniósł żadnych zastrzeżeń i dokonał jego zatwierdzenia107. Zgodnie z kompetencjami i ustrojem sądów wojskowych, 28 lipca 1953 r. WSR przekazał akta sprawy do
Wojskowego Sądu Okręgowego nr V w Krakowie108.
Proces tej grupy odbył się w dniach 24, 29 i 31 sierpnia 1953 r. przed
Wojskowym Sądem Okręgowym w Krakowie. Na czele składu sądzącego stał por.
Antoni Bohdanowicz, natomiast oskarżał podprokurator Wojskowej Prokuratury
Okręgowej nr V w Krakowie, por. Eugeniusz Kościński. Obrońcami oskarżonych
byli: A. Góreckiego – adwokat Władysław Kunarzewski, H. Banaczkowskiego –
Maksymilian Przybylski, natomiast R. Garbacza – Mieczysław Zawadzki. Po trzeciej rozprawie 31 sierpnia sąd skazał R. Garbacza na karę śmierci i pozbawienie
praw publicznych na zawsze, H. Banaczkowskiego na dożywotnie więzienie, zaś
A. Góreckiego na 15 lat więzienia. Najwyższy Sąd Wojskowy podtrzymał orzeczony wyrok. Po orzeczeniu kary i uprawomocnieniu się wyroku, Banaczkowski
odbywał karę w więzieniu Montelupich w Krakowie. Jednak podczas pobytu w więzieniu zachorował on na gruźlicę płuc i większość czasu przebywał w
Okręgowym Szpitalu Więziennym. Wskutek wielu próśb, zgłaszanych przez matkę,
siostrę mieszkającą w Szwecji, Janinę Grämsträm i adwokata, Jana Hryckowiana,
4 września 1954 r. został skierowany na badania lekarskie, które wykazały zaawansowaną gruźlicę płuc. Początkowo Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego
nie zgodził się na udzielenie przerwy w odbyciu kary, motywując to brakiem zagrożenia życia. Dopiero w 1955 r. sąd WOW udzielił Banaczkowskiemu przerwy
w odbywaniu kary. Podczas badań przeprowadzonych 21 kwietnia 1956 r. komisja lekarska stwierdziła pogorszenie stanu zdrowia i nakazała rozpoczęcie leczenia
sanatoryjnego. Dwadzieścia dni potem sąd WOW przedłużył mu roczną przerwę
na leczenie. Jednocześnie podjął on starania o warunkowe zwolnienie. Na podstawie
amnestii kwietniowej, 4 maja 1956 r. sąd zmniejszył mu wyrok do 12 lat więzienia.
Przerwę na leczenie przedłużano przez ponad 10 lat. W dniu 26 listopada 1962 r.
Rada Państwa PRL odmówiła mu spełnienia prośby o darowanie reszty kary. Dopiero
4 października 1967 r. Rada Państwa wydała postanowienie o darowaniu Henrykowi
IPN Kr 87/32, k. 218–229: Akt oskarżenia p-ko: Banaczkowskiemu Henrykowi, Garbacz Romanowi,
Góreckiemu Adamowi z 20 VI 1953 r.; k. 238–239: Postanowienie o zatwierdzeniu aktu oskarżenia
z 4 VII 1953 r.; k. 241: Przesłanie aktu oskarżenia z 4 VII 1953 r.; zob.: J. Żelazko, op. cit., s. 58.
107 108 IPN Kr 87/32, k. 245: Protokół posiedzenia niejawnego z 28 VII 1953 r.
222 Grzegorz Baziur
Banaczkowskiemu reszty kary109. Również podjęto starania o zwolnienie z więzienia
A. Góreckiego. Na podstawie ustawy o amnestii z 22 listopada 1952 r., w 1955 r.
zmniejszono mu karę o 1/3: z 15 do 10 lat, zaś po amnestii z 27 kwietnia 1956 r.
z 10 do 6 lat i dopiero na podstawie postanowienia Sądu Warszawskiego Okręgu
Wojskowego 24 października 1956 r. Górecki został warunkowo zwolniony110.
W stosunku do Garbacza B. Bierut zamienił karę śmierci na dożywotnie więzienie. Mimo wielokrotnych próśb, dotyczących zwolnienia z wiezienia, kierowanych
do sądu i Rady Państwa za każdym razem mu odmawiano, traktując jak więźnia
kryminalnego. Roman Garbacz został warunkowo zwolniony 15 sierpnia 1964 r.
na podstawie postanowienia Sądu Śląskiego Okręgu Wojskowego we Wrocławiu.
Sędziowie wyznaczyli mu roczny okres próbny począwszy od dnia zwolnienia111.
Na podstawie zeznań Banaczkowskiego, Garbacza i Góreckiego zatrzymano:
Jana Szewczyka, 25 września Krystynę Baryłkiewicz, 26 września – Janinę
Cichocką, a 27 września Zenona Marchockiego112. W dniu 2 października 1952 r.
na polecenie Departamentu Śledczego MBP w Warszawie został aresztowany przez
organa Informacji Wojskowej oficer lotnictwa, por. J. Hankus, który był członkiem
OZMP. Na wniosek WUBP w Krakowie Hankus został przekazany do tamtejszej
Wojskowej Prokuratury Rejonowej113. Na podstawie wstępnego dochodzenia ustalono, a następnie zatrzymano 16 członków organizacji: T. Sobesto, T. Hankusa,
W. Kudelę, A. Góreckiego, A. Adamiaka, A. Ziernickiego, E. Zwolenia, O. Walkiewicza, H. Banaczkowskiego, K. Orła, Z. Hołubowskiego, R. Garbacza, J. Zagoździńską, J. Hankusa i J. Płowca114. 25 września wiceprokurator WPR, mjr Stanisław
Lisowski podpisał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu T. Sobesto.
Przeciwko aresztowanym organa bezpieczeństwa prowadziły brutalne śledztwo.
Dowódcę organizacji, T. Sobestę przesłuchiwało na zmianę kilku oficerów śledczych
WUBP – chor. Jan Mierniowski, chor. Bolesław Przybyłowicz i por. Piwowar115.
W dniu 12 grudnia 1952 r. wspomniany chor. Przybyłowicz postanowił pociągnąć
Sobestę do odpowiedzialności karnej, a 20 grudnia zakończył śledztwo116. Pozostali
aresztowani po zakończeniu śledztwa również zostali pociągnięci do odpowiedzialności karnej, a pisma w tej sprawie podpisywali: wiceprokurator WPR mjr Stanisław
Lisowski i prokurator WPR kpt. Bogdan Górny. Decyzje obu prokuratorów dotyczyły: Adama Adamiaka, Zbigniewa Hołubowskiego, Eugeniusza Zwolenia, Witolda
109 J. Żelazko, op. cit., s. 59–60.
110 Ibidem, s. 59.
111 Ibidem.
IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 135–136: Raport o likwidacji doraźnej p.o. szefa Wydziału III WUBP Kielce,
ppor. W. Łożyńskiego do MBP z 20 IX 1952 r.
112 113 IPN Kr 07/3323, t. 1: Raport o przejęciu sprawy do prowadzenia pod kryptonimem „Odra”
z 6 X 1952 r.
114 IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 125–128.
115 IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 38.
116 IPN Kr 07/3323, t. 1, k. 44.
Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 223
Kudeli, Janiny Zagoździńskiej, Jerzego Płowca, Henryka Banaczkowskiego, Romana
Garbacza, Adama Góreckiego, Krzysztofa Orła, Antoniego Ziernickiego, Aleksandra
Mykickiego, Janusza Witka, Ottona Walkiewicza, Zofii Witek, Władysława
Szczurka, Ludwika Adamiaka, Edwarda Frąszczaka i Adama Gwiazdowicza. Wobec
Mykickiego częściowo umorzono śledztwo, a 12 lutego 1953 r. Komisja Specjalna
skazała go na roczny pobyt w Ośrodku Pracy Wychowawczej117. W dniu 30 stycznia
1953 r. umorzono natomiast śledztwo przeciwko podejrzanemu o wspieranie organizacji Bogumiłowi Podwice. Został on zwolniony z aresztu po podpisaniu zobowiązania do współpracy z organami bezpieczeństwa118. W podobny sposób postąpił Janusz
Witek aresztowany 22 września, który 15 października podpisał zobowiązanie do
współpracy z WUBP jako informator o pseudonimie „Gzyms”. Po jego podpisaniu
został natychmiast zwolniony z aresztu, a prowadzone przeciw niemu śledztwo umorzono. W czasie przesłuchań stwierdził, że nie udzielał pomocy ukrywającemu się
w magazynie „Cepelii” A. Góreckiemu119. Z kolei ze względu na stan zdrowia Zofii
Witek 15 listopada 1952 r. sprawę przekazano do rozpatrzenia przez Prokuraturę
Wojewódzką w Krakowie, która dnia 21 listopada wystosowała pismo jej dotyczące
do Komisji Specjalnej120.
W dniu 28 września 1952 r. został zatrzymany kolejny członek OZMP, Marek
Wełnicki, u którego w czasie rewizji znaleziono pistolet typu „Nagan” z amunicją.
Na tej podstawie został aresztowany. Broń i amunicję przesłano do ekspertyzy
w CLE MBP w Warszawie, gdzie stwierdzono, że mimo nie znalezienia łusek wskazujących na ostrzał nie wykluczano wcześniejszego jej użycia121. Wełnicki podczas
przesłuchań wyjaśnił sprawę przechowywania broni należącej do OZMP, a jego zeznania stały się podstawą sformułowania zarzutów. W dniu 7 października 1952 r.
oficer śledczy WUBP, chor. Bolesław Przybyłowicz postawił Wełnickiemu zarzuty
dotyczące przechowywania dwóch rewolwerów typu „Nagan”, jednak prokurator
nie zatwierdził go ze względu na brak postawienia zarzutu dotyczącego nie poinformowania bezpieki o posiadaniu broni przez Antoniego Ziernickiego. W związku
z tym nakazał sporządzenie nowego aktu oskarżenia. Po jego sporządzeniu prokurator zatwierdził go i przesłał do sądu122. W dniach 30–31 stycznia 1953 r. przed WSR
odbyła się rozprawa przeciw M. Wełnickiemu. Na czele sądu stał por. Stanisław
117 IPN Kr 07/3323, t. 1, k. Informacja z 9 X 1956 r. o skazaniu przez Komisję Specjalną A. Mykickiego
na rok pracy w OPW.
118 IPN Kr 07/3323, t. 2, k. 307.
IPN Kr 07/3323, t. 3, k. 4: Postanowienie o tymczasowym aresztowaniu J. Witka z 22 IX 1952 r.;
k. 11–12: Postanowienie o zwolnieniu J. Witka i umorzeniu śledztwa z 15 X 1952 r.
119 120 IPN Kr 07/3323, t. 3, k. 62–64.
IPN Kr 110/4937, k. 4: Protokół rewizji u M. Wełnickiego z 22 IX 1952 r.; k. 5: Protokół oględzin
broni z 25 IX 1952 r.; k. 16: Orzeczenie CLE z 13 X 1952 r.
121 122 IPN Kr 110/4937, k. 30–32: Akt oskarżenia p-ko: Wełnickiemu Markowi z 7 X 1952 r.; k. 33:
Postanowienie o unieważnieniu aktu oskarżenia z 10 I 1953 r.; k. 35–37: Akt oskarżenia p-ko: Wełnickiemu
Markowi z 16 I 1953 r.; k. 38: Przesłanie aktu oskarżenia z 16 I 1953 r.
224 Grzegorz Baziur
Kowalewski, oskarżał podprokurator WPR kpt. Władysław Huk, a jego obrońcą był
adwokat z wyboru Norbert Garwicz. Mimo próby udowodnienia rzekomej choroby
psychicznej na wniosek oskarżonego, sąd nie wziął tego pod uwagę i skazał go
na karę 8 lat więzienia, którą to karę złagodzono na podstawie amnestii o 1/3 – do
5,4 lat. Mimo złożenia przez obrońcę rewizji od wyroku do NSW, 25 lutego sędziowie postanowili pozostawić go bez zmian i stał się ostateczny123. Wówczas Wełnicki
napisał do przewodniczącego Rady Państwa PRL prośbę o ułaskawienie, której jednak nie uwzględniono124. Na początku 1955 r. prezes NSW, płk Jan Mitek skierował
wniosek do Zgromadzenia Sędziów NSW w sprawie zmiany postanowienia NSW
z 25 lutego 1953 r. Dnia 25 maja sędziowie złagodzili wyrok 5,4 lat o połowę,
a pozostałe ponad 2 lata darowali na mocy amnestii z 1952 r. i M. Wełnicki został
zwolniony z więzienia, które opuścił 1 czerwca 1955 r.125
Dnia 20 września 1952 r. został aresztowany Krzysztof Orzeł, przeciwko któremu śledztwo prowadzono od momentu aresztowania do 5 listopada 1952 r. Podczas
przesłuchań był bity i poniżany psychicznie przez oficerów śledczych i potwierdził
swoje członkostwo w organizacji i zadania, które realizował – zgodnie z oczekiwaniami funkcjonariuszy126. Na przełomie 1952 i 1953 r. zakończono śledztwo wydaniem aktów oskarżenia podpisanymi przez oficerów śledczych WUBP w Krakowie,
a następnie rozprawami sądowymi i wyrokami wydanymi przez sędziów krakowskiego WSR. W dniu 6 listopada 1952 r. oficer śledczy WUBP w Krakowie chor.
Bolesław Przybyłowicz sporządził akt oskarżenia przeciwko K. Orłowi, w którym
zarzucił mu przynależność do OZMP. Po jego zatwierdzeniu, prokurator przesłał
dokument do sądu, gdzie rozpoczęto przygotowania do procesu127. W dniach 18
i 20 grudnia 1952 r. przed WSR w Krakowie odbył się proces K. Orła. Sąd obradował pod przewodnictwem mjr. Mikołaja Tołkana, oskarżał kpt. Władysław Huk,
a obrońcą oskarżonego był adwokat Kazimierz Ostrowski. Sędziowie po zakończeniu
przewodu skazali go na karę 8 lat więzienia, 3 lata utraty praw publicznych i przepadku mienia na rzecz Skarbu Państwa. Pomimo odwołania obrońcy do Najwyższego
Sądu Wojskowego, 19 stycznia 1953 r. pozostawił on w mocy wyrok, który stał
się ostateczny. Po postanowieniu NSW, 3 marca prokurator nakazał wykonanie kary
123 IPN Kr 110/4937, k. 45–49: Protokół rozprawy głównej z 30 I 1953 r.; k. 50: Wniosek dowodowy;
k. 51–53: Wyrok WSR z 31 I 1953 r.; k. 56–57: Rewizja od wyroku z 7 II 1953 r.; k. 59–60: Postanowienie NSW z 25 II 1953 r.
124 IPN Kr 110/4937, k. 69–70: Prośba M. Wełnickiego o ułaskawienie z 8 VIII 1953 r.; k. 72: Zawiadomie
więźnia 23 X 1953 r.
125 IPN Kr 110/4937, k. 82: Wniosek rewizyjny prezesa NSW na korzyść M. Wełnickiego
z 10 V 1955 r.; k. 84–85: Postanowienie Zgromadzenia Sędziów NSW z 25 V 1955 r.; k. 86: Nakaz
zwolnienia z 1 VI 1955 r.
IPN Kr 110/4894, k. 4–30: Protokoły przesłuchań podejrzanego K. Orła i świadków z okresu:
20 IX–5 XI 1952 r.
126 127 IPN Kr 110/4894, k. 37–40: Akt oskarżenia p-ko: Orzeł Krzysztofowi z 6 XI 1952 r.; k. 41: Postanowienie
o zatwierdzeniu aktu oskarżenia z 3 XII 1952 r.; k. 42: Przesłanie aktu oskarżenia z 3 XII 1952 r.
Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 225
w stosunku do K. Orła128. Ze względu na obowiązującą ustawę o amnestii, prokurator skierował do sądu wniosek o objęcie nią tego więźnia. Dnia 31 lipca 1953 r.
odbyło się posiedzenie niejawne WSR pod przewodnictwem mjr. Mikołaja Tołkana,
z udziałem prokuratora wojskowego kpt. Jana Grabowskiego w powyższej sprawie.
Sędziowie złagodzili karę 8 lat więzienia o 1/3 – do 5,4 lat więzienia129.
W 1955 r. rozpoczęto procedurę zwolnienia K. Orła z więzienia. W przesłanej do WSR opinii naczelnik Więzienia Progresywnego w Jaworznie stwierdził, że
K. Orzeł był więźniem zdyscyplinowanym, pracował w warsztatach szkolnych, pracę wykonywał dobrze, wypracowywał swoją normę i systematycznie podpisywał
kolejne akty zaliczeniowe. Brał też udział w pracach społecznych i był nagradzany
premią pieniężną130. W tym czasie, na podstawie ustawy Sejmu PRL z 5 maja 1955
r. zostały rozformowane Wojskowe Sądy Rejonowe i Prokuratury i akta sprawy K.
Orła przekazano do Wydziału IV Karnego Sądu Wojewódzkiego w Krakowie. 16
maja K. Orzeł skierował pismo w sprawie przedterminowego zwolnienia warunkowego z więzienia131. Dnia 8 lipca odbyło się posiedzenie sądu w sprawie warunkowego zwolnienia K. Orła z więzienia. Sędziowie, pod przewodnictwem Mikołaja
Tołkana zwolnił go z więzienia i ustalił mu okres próbny do 20 stycznia 1958 r. Po
wydaniu 13 lipca nakazu zwolnienia, trzy dni później K. Orzeł opuścił Jaworzno132.
Pomimo opuszczenia więzienia przez wiele lat był prześladowany, a przez pierwsze
sześć miesięcy nie mógł znaleźć pracy. Miał też poważne problemy ze zdrowiem
po uderzeniu wózkiem węglowym w kopalni, w której pracował w ostatnim okresie pobytu w Jaworznie133. Po odzyskaniu suwerenności przez Polskę K. Orzeł, jak
wielu innych b. więźniów stalinowskich zwrócił się do Wydziału III Karnego Sądu
Wojewódzkiego w Krakowie z prośbą o unieważnienie wyroku, a po jego uzyskaniu
o wypłacenie odszkodowania za lata represji i poniżenia. W dniach 26 stycznia 1993
i 13 kwietnia 1994 r. sąd podjął rozpatrzył obie prośby unieważniając wyrok WSR
i nakazując wypłatę odszkodowania134.
Dnia 27 września 1952 r. PUBP w Radomiu aresztował Jerzego Płowca, przeciwko któremu wszczęto śledztwo. W tym samym dniu został on przewieziony do
WUBP w Kielacach, gdzie rozpoczęły się jego przesłuchania. Prowadził je oficer
IPN Kr 110/4894, k. 46–49: Protokół rozprawy głównej z 18 XII 1952 r.; k. 50–51: Wyrok WSR
z 20 XII 1952 r.; k. 57–59: Skarga rewizyjna obrońcy K. Orła, Kazimierza Ostrowskiego do Najwyższego
Sądu Wojskowego z 27 XII 1952 r.; k. 61–62: Postanowienie NSW z 19 I 1953 r.; k. 68: Nakaz wykonania
kary z 3 III 1953 r.
128 129 IPN Kr 110/4894, k. 69: Wniosek o zastosowanie amnestii; k. 70: Postanowienie WSR o zastosowaniu
amnestii z 31 VII 1953 r.
130 IPN Kr 111/3498, k. 19: Opinia więźnia, K. Orła z 25 V 1955 r.
131 IPN Kr 110/4894, k. 78: Pismo K. Orła do WSR z 16 V 1955 r.
IPN Kr 110/4894, k. 79: Postanowienie SW o warunkowym, przedterminowym zwolnieniu K. Orła z
8 VII 1955 r.; IPN Kr 111/3498, k. 24: Nakaz zwolnienia K. Orła z 13 VII 1955 r.; k. 25: Zawiadomienie
o zwolnieniu więźnia karnego z 16 VII 1955 r.
132 133 IPN Kr 110/4894 [b.p.]: Postanowienie SW w Krakowie z 13 IV 1994 r.
134 IPN Kr 110/4894 [b.p.]: Postanowienia SW w Krakowie z 26 I 1993 r. i 13 IV 1994 r.
226 Grzegorz Baziur
śledczy tego Urzędu Józef Baraniak. Po przesłuchaniu wstępnym Płowca przekazano do WUBP w Krakowie, gdzie kontynuowano śledztwo. Zarówno J. Płowca,
jak i świadków przesłuchiwał oficer śledczy WUBP chor. Bolesław Przybyłowicz.
W trakcie śledztwa pytano go o działalność w OZMP, kto i w jaki sposób go zwerbował do organizacji i o kontakty z Henrykiem Banaczkowskim. W sprawie działalności
Płowca w OZMP przesłuchano też w charakterze świadków aresztowanych członków organizacji: H. Banaczkowskiego i A. Adamiaka, którzy potwierdzili znajomość
i kontakty organizacyjne z J. Płowcem135. 1 grudnia 1952 r. oficer śledczy chor.
B. Przybyłowicz sporządził akt oskarżenia przeciwko J. Płowcowi, w którym zarzucił mu udzielanie pomocy członkowi OZMP H. Banaczkowskiemu i przynależność
do niej w celu „obalenia przemocą ustroju Państwa”. Po zapoznaniu się z dokumentem prokurator wniósł zastrzeżenia i nakazał uzupełnienie śledztwa. W związku
z tym ponownie przesłuchano Płowca i Adamiaka oraz Krzysztofa Orła, zeznającego
w charakterze świadka. Potwierdził on fakt odbierania jego przysięgi przez Adamiaka i poznanie J. Płowca podczas pobytu w Radomiu. Po zakończeniu przesłuchań
prokurator wprowadził zmiany w akcie oskarżenia i zarzucił J. Płowcowi nawiązanie
kontaktów z członkami „kontrrewolucyjnej organizacji, mającej na celu przemocą
zmienić ustrój Państwa Polskiego” H. Banaczkowskim, A. Adamiakiem i K. Orłem
w Radomiu i Krakowie. Po zmianie konkluzji prokurator ostatecznie zatwierdził
akt oskarżenia i przesłał go do sądu136.
Dnia 16 lutego 1953 r. rozpoczął się proces J. Płowca. Na czele sądu stał por.
Stanisław Kowalewski, oskarżał podprokurator WPR kpt. Władysław Huk, obrońcą
zaś był Marian Burda. Dzień później, 17 lutego sąd skazał Płowca na karę 5 lat
więzienia, 2 lat utraty praw publicznych i przepadek mienia na rzecz Skarbu
Państwa137. Po wyroku obrońca złożył skargę rewizyjną do Najwyższego Sądu
Wojskowego, który w postanowieniu z 13 marca 1953 r. uchylił wyrok z 17 lutego
nakazując odbycie ponownego procesu z innym składem sądzącym138. W dniu 8 lipca oficer śledczy WUBP chor. Władysław Łacina sporządził nowy akt oskarżenia,
w którym postawił Płowcowi zarzut dotyczący udzielania pomocy ukrywającemu się
członkowi OZMP H. Banaczkowskiemu i pośrednictwa w przekazywaniu informacji organizacyjnych dla A. Adamiaka i K. Orła. W tej wersji dokument zatwierdził
135 IPN Kr 110/5092, k. 3–18: Protokoły przesłuchań J. Płowca, H. Banaczkowskiego i A. Adamiaka
z okresu: 27 IX–28 XI 1952 r.
136 IPN Kr 110/5092, k. 24–27: Akt oskarżenia p-ko: Płowiec Jerzemu z 1 XII 1952 r.; k. 28–31: Protokoły
przesłuchań A. Adamiaka i J. Płowca z 7 I 1953 r. i K. Orła z 3 II 1953 r.; k. 34: Postanowienie o częściowej zmianie i zatwierdzeniu aktu oskarżenia z 31 I 1953 r.; k. 35: Przesłanie aktu oskarżenia z 31 I 1953 r.;
IPN Kr 07/3323, k. 72–76: Akt oskarżenia p-ko: Płowiec Jerzemu z 8 VII 1953 r.
IPN Kr 110/5092, k. 40–45: Protokół rozprawy głównej z 16 II 1953 r.; k. 48–49b: Wyrok WSR
z 17 II 1953 r.
137 138 IPN Kr 110/5092, k. 52–53: Skarga rewizyjna obrońcy z 24 II 1953 r.; k. 57–58: Postanowienie NSW
z 13 III 1953 r.
Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 227
prokurator i przesłał do sądu na rozprawę139. W dniach 28–29 lipca 1953 r. odbył
się drugi proces Jerzego Płowca. Na czele sądu stał por. Antoni Korzyniewski, zaś
obrońcą był adwokat z wyboru, Marian Burda; w procesie nie brał udziału oskarżyciel. Po zakończeniu przewodu sędziowie skazali go na 5 lat więzienia, 2 lata
pozbawienia praw publicznych i przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa. Na
mocy ustawy o amnestii z 22 listopada 1952 r. karę zmniejszono o 1/3 – do 3,4 lat
więzienia z pozostawieniem bez zmian kar dodatkowych140. W grudniu 1953 r. rodzice J. Płowca – Wacław i Natalia napisali do premiera Bolesława Bieruta prośbę
o jego zwolnienie z więzienia, jednak nie została ona spełniona141. Pół roku później prokurator wystąpił do WSR z wnioskiem o warunkowe zwolnienie Płowca
z więzienia. Podstawą złożenia wniosku była pozytywna opinia otrzymana z OPW
w Jaworznie, w której stwierdzono pozytywne zachowanie się J. Płowca w więzieniu, aktywny udział w pracach i wykonywanie tzw. norm, brak kar dyscyplinarnych
i „wrogich wypowiedzi”. W dniu 19 lipca 1954 r. odbyło się posiedzenie niejawne
WSR w sprawie zwolnienia warunkowego Płowca. Na czele składu stał mjr Mikołaj
Tołkan, zaś WPR reprezentował por. Marian Osiecki. Po zapoznaniu się z wnioskiem
prokuratora sędziowie zwolnili go warunkowo i wyznaczyli mu okres próbny do
27 stycznia 1956 r. W tym samym dniu J. Płowca zwolniono z więzienia142. Po odzyskaniu niepodległości Sąd Wojewódzki w Krakowie 8 marca 1996 r. unieważnił
wyrok WSR orzeczony w stosunku do J. Płowca, a 3 grudnia tr. przyznał mu odszkodowanie za represje i uwięzienie143.
W dniu 7 listopada 1952 r. oficer śledczy WUBP chor. B. Przybyłowicz sporządził akt oskarżenia przeciwko Adamowi Gwiazdowiczowi zarzucając mu przynależność do OZMP i przechowywanie broni144. Dzień później, 8 listopada o przynależność do OZMP oskarżono por. Juliana Hankusa, który nie przyznał się do stawianych
mu zarzutów. Ze względu na okoliczności i wejście w życie ustawy o amnestii został
on zwolniony bez procesu145. W dniu 13 listopada o przynależność do organizacji
oskarżono również O. Walkiewicza i A. Ziernickiego. Ostatniemu zarzucono ponadto nielegalne posiadanie pistoletu „Nagan” w latach 1948–1951. W rozszerzonym
139 IPN Kr 110/5092, k. 65–69: Akt oskarżenia J. Płowca z 8 VII 1953 r.; k. 70: Postanowienie o zatwierdzeniu aktu oskarżenia z lipca 1953 r. [b. daty dziennej]; k. 72: Przesłanie aktu oskarżenia z lipca
1953 r. [b. daty dziennej].
140 IPN Kr 110/5092, k. 78–82: Protokół rozprawy głównej z 28 VII 1953 r.; k. 83–85: Wyrok WSR
z 29 VII 1953 r.
141 IPN Kr 110/5092, k. 100: Prośba W. N. Płowców do premiera B. Bieruta z 28 XII 1953 r.
IPN Kr 110/5092, k. 100a: Wniosek o warunkowe zwolnienie J. Płowca z 9 VII 1954 r.; k. 101: Opinia
więźnia z 3 VII 1954 r.; k. 102: Protokół posiedzenia niejawnego WSR z 19 VII 1954 r.; k. 103: Nakaz
zwolnienia z 19 VII 1954 r.
142 143 IPN Kr 110/5092 [b.p.]: Postanowienie Sądu Wojewódzkiego w Krakowie z 8 III 1996 r.; Postanowienie
Sądu Wojewódzkiego w Krakowie z 3 XII 1996 r.
144 IPN Kr 07/3323, t. 3, k. 215–217: Akt oskarżenia p-ko: Gwiazdowicz Adamowi z 7 XI 1952 r.
IPN Kr 07/3323, t. 3, k. 81–84: Akt oskarżenia p-ko: Hankus Julianowi z 13 XI 1952 r.; Informację
dotyczącą Juliana Hankusa przekazał jego brat, Tadeusz.
145 228 Grzegorz Baziur
akcie oskarżenia z 18 grudnia tr. zarzucono ponadto Ziernickiemu posiadanie drugiego pistoletu „Nagan”146. Takie same zarzuty postawiono 22 listopada W. Szczurkowi,
a 28 listopada – Z. Mazikowi147. W dniu 15 października 1952 r. umorzono śledztwo
przeciwko J. Witkowi, który w zamian za zwolnienie zobowiązał się do współpracy z bezpieką148. Ze względu na nieprzyznanie się E. Frąszczaka do członkostwa
w OZMP w dniu 15 października 1952 r. „z braku dowodów winy” został on zwolniony, zaś na mocy postanowienia WSR z 22 grudnia formalnie umorzono śledztwo
powołując się na ustawę o amnestii z 22 listopada 1952 r.149 Wobec siedmiu aresztowanych osób umorzono prowadzone śledztwo: Władysława Szczurka i Jerzego
Kani – 20 grudnia 1952 r., Ottona Walkiewicza – 23 grudnia 1952 r., Aleksandra
Mykickiego, Edwarda Mykickiego, Zdzisława Mazika i Barbary Fryckiej – 23 lutego 1953 r. Wszyscy zostali zwolnieni z aresztu śledczego150. W czasie likwidacji
OZMP aresztowania szczęśliwie uniknął Zdzisław Rychlicki151.
Dnia 8 grudnia 1952 r. oficer śledczy WUBP w Krakowie wydał akt oskarżenia przeciwko Janinie Zagoździńskiej, którą oskarżył o przynależność do OZMP,
nielegalne posiadanie broni i dostarczenie jej Romanowi Garbaczowi w marcu
1952 r. Po zatwierdzeniu dokumentu 11 stycznia 1953 r. prokurator przesłał go do
sądu152. Jej rozprawa odbyła się w dniach 23–24 stycznia 1953 r. Na czele składu
sędziowskiego stał por. Józef Marszał, oskarżał podprokurator WPR kpt. Władysław
Huk, zaś jej obrońcą z wyboru był adwokat Marian Burda. Sędziowie skazali ją na
8 lat więzienia, 5 lat utraty praw publicznych i przepadek mienia na rzecz Skarbu
Państwa. Mimo odwołania się obrońcy do Najwyższego Sądu Wojskowego, 24 lutego pozostawił on w mocy wyrok, który był ostateczny153. Wszelkie odwołania nie
dały rezultatu i dopiero po uchwaleniu amnestii kwietniowej w 1956 r. Prokuratura
Wojewódzka postanowiła złagodzić jej karę o połowę, a drugą połowę darować.
W rezultacie jej decyzji 19 lipca 1956 r. Zagoździńska została zwolniona z więzie146 IPN Kr 07/3323, t. 2, k. 213–217: Akt oskarżenia p-ko: Walkiewicz Otto i Ziernickiemu Antoniemu
z 13 XI 1952 r.; k. 218–220: Akt oskarżenia p-ko: Ziernickiemu Antoniemu z 18 XII 1952 r.
IPN Kr 07/3323, t. 3, k.138–140: Akt oskarżenia p-ko: Hankus Tadeuszowi z 13 XI 1952 r.; k. 97–99:
Akt oskarżenia p-ko: Szczurek Władysławowi z 22 XI 1952 r.; k. 148–150: Akt oskarżenia p-ko: Mazik
Zdzisławowi z 28 XI 1952 r.
147 148 IPN Kr 07/3323, t. 3, k. 11–12: Postanowienie o umorzeniu śledztwa z 15 X 1952 r.; k. 15: Zobowiązanie
J. Witka do współpracy z bezpieką w zamian za darowanie kary z 15 X 1952 r.
149 IPN Kr 07/3323, t. 3, k. 172–173: Postanowienie o umorzeniu śledztwa wobec E. Frąszczaka z 15 X
1952 r.; IPN Kr 074/52, k. 15.
150 IPN Kr 074/52, k. 29, 30, 35, 36, 37, 38, 39; IPN Kr 07/3323, t. 3, k. 200: Nakaz zwolnienia J. Kani
z 20 XII 1952 r.
151 „Działalność...”, s. 4.
IPN Kr 110/4935, k. 49–52: Akt oskarżenia J. Zagoździńskiej z 8 XII 1952 r.; k. 53: Postanowienie
o zatwierdzeniu aktu oskarżenia z 11 I 1953 r.; k. 55: Przesłanie aktu oskarżenia z 11 I 1953 r.
152 153 IPN Kr 110/4935, k. 60–68: Protokół rozprawy głównej z 23 I 1953 r.; k. 69–71: Wyrok WSR
z 24 I 1953 r.; k. 75–76: Skarga rewizyjna obrońcy do NSW z 2 II 1953 r.; k. 78–79: Postanowienie NSW
z 24 II 1953 r.
Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 229
nia w Fordonie – było to tym łatwiejsze, że od 17 kwietnia miała ona przerwę
w odbywaniu kary ze względów zdrowotnych154. W latach dziewięćdziesiątych
podjęła ona starania o rehabilitację. W dniu 26 stycznia 1993 r. Sąd Wojewódzki
w Krakowie unieważnił wyrok, a w maju 1994 r. zasądził odszkodowanie za represje, a w czerwcu 1996 r. sąd uznał skazanie za niebyłe155.
W dniu 17 grudnia 1952 r. oficer śledczy WUBP w Krakowie chor. B. Przybyłowicz sporządził akt oskarżenia przeciwko pięciu członkom dowództwa OZMP:
T. Sobesto, E. Zwoleniowi, A. Adamiakowi, Z. Hołubowskiemu i W. Kudeli. Dowódcę organizacji, T. Sobestę oskarżono o zorganizowanie i dowodzenie organizacją w latach 1947–1952 i nielegalne posiadanie broni. Pozostałym, tj. Zwoleniowi,
Adamiakowi, Hołubowskiemu i Kudeli zarzucono przynależność do nielegalnej organizacji i posiadanie broni bez wiedzy i zezwolenia władz bezpieczeństwa
(Z. Hołubowski posiadał: dwie sztuki pistoletu systemu „TT”, sztukę Parabellum,
„FN”, rewolwer i automat „PM” oraz 67 sztuk amunicji do tej broni) i sprawowanie
funkcji kierowniczych w organizacji, np. W. Kudelę oskarżono o kierowanie sekcją
dywersyjną OZMP 156. W dniach 19–23 lutego 1953 r. odbyły się rozprawy sądowe
przeciwko: Tadeuszowi Sobesto, Eugeniuszowi Zwoleniowi, Adamowi Adamiakowi,
Zbigniewowi Hołubowskiemu i Witoldowi Kudeli. Na czele składu sędziowskiego stał por. Bronisław Lackowski, oskarżał podprokurator WPR kpt. Władysław
Huk, a obrońcami z urzędu byli dla oskarżonych: Sobesty i Hołubowskiego –
dr Karol Peczenik, Zwolenia – Kazimierz Ostrowski, Adamiaka – Stanisław Węglarz
i Kudeli – adwokat Marszałek. Po odbyciu przed sądem dwóch rozpraw, 23 lutego
sąd ogłosił następujące wyroki:
Sobesto Tadeusz i Adamiak Adam – 15 lat więzienia, 5 lat utraty praw publicznych i przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa;
Zwoleń Eugeniusz – 14 lat więzienia, 5 lat utraty praw publicznych i przepadek
mienia na rzecz Skarbu Państwa;
Hołubowski Zbigniew i Kudela Witold – 10 lat więzienia, 3 lata utraty praw
publicznych i przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa157.
154 IPN Kr 110/4935, k. 92: Prośba matki J. Zagoździńskiej do Prokuratury Generalnej, Zofii z 18 X
1954 r.; k. 93: Zawiadomienie o pozostawieniu sprawy „bez biegu”; k. 96: Opinia więźnia z 16 IV 1955 r.;
k. 103: Prośba siostry J. Zagoździńskiej, Marii Szewczyk o ułaskawienie z 1 VIII 1955 r.; IPN Kr 07/3323,
t. 5, k. 44: Postanowienie Prokuratury Wojewódzkiej w Krakowie o udzieleniu przerwy w odbywaniu
kary więzienia z 17 IV 1956 r.; k. 43: Nakaz zwolnienia z 17 IV 1956 r.; k. 45: Postanowienie Prokuratury
Wojewódzkiej w Krakowie z 19 VII 1956 r.
155 IPN Kr 110/4395 [b.p.]: Postanowienie SW w Krakowie z 26 I 1996 r.; Postanowienie SW w Krakowie
z 24 V 1994 r.; Zawiadomienie o uznaniu skazania za niebyłe z 25 VI 1996 r.
156 IPN Kr 110/4956, k. 191: Akt oskarżenia T. Sobesto, E. Zwoleniowi, A. Adamiakowi, Z. Hołubowskiemu i W. Kudeli z 17 XII 1952 r.
157 IPN Kr 110/4956, k. 260–266: Wyrok WSR z 23 II 1953 r.
230 Grzegorz Baziur
Po wydaniu wyroku adwokaci odwołali się do Najwyższego Sądu Wojskowego,
który nie uwzględnił odwołania i wyrok uprawomocnił się. Po uchwaleniu przez
Sejm w listopadzie 1952 r. ustawy o amnestii zaczęto łagodzić wyroki skazanym
członkom organizacji. W sierpniu 1953 r. prokurator wojskowy wystosował do
WSR wniosek o zastosowanie amnestii w stosunku do Adama Adamiaka i 4 września 1953 r. WSR złagodził o 1/3 wyrok z 15 do 10 lat więzienia z utrzymaniem kar
dodatkowych158. W opiniach władz więziennych A. Adamiak był więźniem negującym wyrok sądowy, ustosunkowanym obojętnie do władz więziennych. Jego osobę określono mianem „więźnia nierozpoznanego”159. Kolejne złagodzenie wyroku
nastąpiło po amnestii z kwietnia 1956 r. – na posiedzeniu Sądu Wojewódzkiego
z 25 maja sędziowie złagodzili wyrok z 10 do 4 lat więzienia160.
W Wiśniczu Nowym odsiadywał wyrok Zbigniew Hołubowski. Pierwszą próbę złagodzenia kary prokurator podjął już w 1953 r.161 W swojej opinii z początku 1955 r. naczelnik tego więzienia stwierdził, że Hołubowski był więźniem mało
zdyscyplinowanym, a wyrok sądu uważał za niesprawiedliwy. W związku z tym
nie zasługiwał na łagodniejsze traktowanie162. Zbigniewa Hołubowskiego zwolniono
z więzienia po posiedzeniu niejawnym sędziów Sądu Wojewódzkiego w Krakowie
z 28 kwietnia 1956 r. na podstawie ustawy o zwolnieniu warunkowym, natomiast
ustawa amnestyjna objęła go już tylko formalnie dopiero 26 listopada 1956 r.163
W dniu 25 maja 1956 r. sędziowie Sądu Wojewódzkiego w Krakowie złagodzili na
podstawie amnestii z 27 kwietnia 1956 r. wyrok w stosunku do Eugeniusza Zwolenia
z 8 do 4 lat więzienia. Niecałe dwa miesiące po nim, 20 czerwca 1956 r. Zwoleń
opuścił więzienie164.
Dowódca OZMP, Tadeusz Sobesto odbywał swój wyrok w Rawiczu, a w opinii
władz więziennych był więźniem zdyscyplinowanym, koleżeńskim; nie notowano
też u niego tzw. „wrogich wypowiedzi” pod adresem władz i systemu politycznego PRL. W związku z tym zasługiwał na łagodniejsze traktowanie w więzieniu165.
Mimo w miarę pozytywnych opinii, 7 października Sąd Wojewódzki w Krakowie odrzucił wniosek prokuratora o zastosowanie wobec tych więźniów przepisów ustawy o amnestii z 1952 r. W tej sytuacji prokurator złożył zażalenie do Sądu
158 IPN Kr 110/4956, k. 296: Wniosek o zastosowanie amnestii z 20 VIII 1953 r.; k. 297: Postanowienie
o zastosowaniu amnestii z 4 IX 1953 r.
IPN Kr 110/4956, k. 397: Opinia naczelnika więzienia z 13 IX 1954 r.; k. 411: Opinia naczelnika
więzienia z 15 I 1955 r.
159 160 IPN Kr 110/4956, k. 526: Postanowienie o zastosowaniu amnestii z 25 V 1956 r.; k. 548: Postanowienie
SW w Krakowie o warunkowym, przedterminowym zwolnieniu z 5 VII 1956 r.
161 IPN Kr 110/4956, k. 421: Wniosek o zastosowanie amnestii z 1953 r.
162 IPN Kr 110/4956, k. 418: Opinia naczelnika więzienia z 15 II 1955 r.
IPN Kr 110/4956, k. 517: Postanowienie SW w Krakowie o warunkowym, przedterminowym zwolnieniu z 28 IV 1956 r.; k. 555: Postanowienie o zastosowaniu amnestii z 26 XI 1956 r.
163 164 IPN Kr 110/4956, k. 528: Postanowienie o zastosowaniu amnestii z 25 V 1956 r.; k. 543: Postanowienie
SW w Krakowie o warunkowym, przedterminowym zwolnieniu z 20 VI 1956 r.
165 IPN Kr 110/4956, k. 451: Opinia naczelnika więzienia z 7 VI 1955 r.
Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 231
Najwyższego, który 5 listopada 1955 r. rozpatrzył to odwołanie. Sędziowie złagodzili czterem więźniom wyroki o 1/3: T. Sobeście z 15 do 10 lat, E. Zwoleniowi
z 14 do 8 lat, Z. Hołubowskiemu z 10 do 6 lat, a W. Kudeli – do 6,8 lat166. Po
uchwaleniu w kwietniu 1956 r. kolejnej amnestii, 25 maja Sąd Wojewódzki złagodził
wobec Tadeusza Sobesty wyrok z 10 do 5 lat więzienia, a 6 lipca został on warunkowo zwolniony z więzienia167. Po opuszczeniu więzienia Tadeusz Sobesto starał się
o zatarcie kary i uzyskał je w listopadzie 1970 r.168
W więzieniu w Raciborzu siedział Witold Kudela, który w opinii naczelnika
więzienia zachowywał się poprawnie i wykonywał polecenia przełożonych.
Naczelnik podkreślał to tym bardziej, że w poprzednich więzieniach, w których
przebywał Kudela – jego zachowanie budziło wiele zastrzeżeń169. Jeszcze na początku 1956 r. wobec Kudeli i Sobesty sędziowie Sądu Wojewódzkiego w Krakowie
nie wyrazili zgody na ich zwolnienie z więzienia w drodze skorzystania z prawa
łaski przez przewodniczącego Rady Państwa PRL i dopiero po uchwaleniu kolejnej
ustawy amnestyjnej ten pierwszy został zwolniony 30 kwietnia 1956 r. na mocy
postanowienia prokuratorskiego170. Po odzyskaniu niepodległości, w latach
1991–1993 wobec b. członków OZMP – T. Sobesty, A. Adamiaka, W. Kudeli,
Z. Hołubowskiego i E. Zwolenia Wydział III Karny Sądu Wojewódzkiego w Krakowie unieważnił wyrok WSR z 1953 r. i nakazał wypłacenie im odszkodowań za
represje i pobyt w więzieniu171.
W czasie likwidacji OZMP, we wrześniu 1952 r. funkcjonariusze władz bezpieczeństwa aresztowali też wspierającego działalność OZMP ojca jej członka
T. Hankusa – Jakuba Hankusa. Podczas trzech miesięcy przesłuchiwała go na okoliczność ukrycia w swoich zabudowaniach ukrywających się członków OZMP:
Banaczkowskiego, Garbacza i Górskiego. Podczas przesłuchań Hankus – katowany przez ubeków – potwierdził stawiane zarzuty. Bijącym go funkcjonariuszom
nie przeszkadzał fakt, że był on inwalidą wojennym o utracie zdrowia w 85 proc.,
z pociskami w nodze, który poruszał się o kulach172. Potwierdzone zarzuty stanowiły podstawę aktu oskarżenia, sporządzonego 14 listopada 1952 r. przez oficera
śledczego WUBP chor. B. Przybyłowicza. Drugi zarzut dotyczył niepoinformowania
organów bezpieczeństwa o fakcie posiadania broni przez kolegów syna, Tadeusza
Hankusa. Po zapoznaniu się z dokumentem, prokurator kpt. Bogdan Górny zatwierIPN Kr 110/4956, k. 245–259: Protokół rozprawy głównej z 19 II 1953 r.; k. 260–266: Wyrok WSR
z 23 II 1953 r.; k. 474: Zażalenie prokuratora wojewódzkiego w Krakowie do Sądu Najwyższego
w Warszawie z 19 X 1955 r.
166 167 IPN Kr 110/4956, k. 527: Postanowienie o zastosowaniu amnestii z 25 V 1956 r.; k. 546: Postanowienie
o warunkowym, przedterminowym zwolnieniu z 6 VII 1956 r.
168 IPN Kr 110/4956, k. 597: Postanowienie SW w Krakowie z 2 XI 1970 r.
169 IPN Kr 110/4956, k. 501: Opinia naczelnika więzienia z 21 XII 1955 r.
IPN Kr 110/4956, k. 504–505: Postanowienia SW w Krakowie z 2 II 1956 r.; k. 518: Postanowienie
prokuratora z 30 IV 1956 r.
170 171 IPN Kr 110/4956, k. 613–622: Postanowienia SW w Krakowie z lat 1991–1993.
172 Informację dotyczącą Jakuba Hankusa przekazał jego syn, Tadeusz.
232 Grzegorz Baziur
dził akt, jednak zmienił jego konkluzję stwierdzając, że Hankus wiedząc o posiadanej broni natychmiast nie powiadomił bezpieki o tym fakcie, a przez udzielanie
pomocy ukrywającym się dezerterom: Banaczkowskiemu, Garbaczowi i Góreckiemu
– utrudniał organom bezpieczeństwa ich ściganie i aresztowanie. W takiej postaci
dokument został przesłany do WSR w Krakowie173. W dniu 19 stycznia odbyła się
rozprawa sądowa. Na czele składu sądzącego stał por. Józef Marszał, zaś obrońcą
z wyboru był adwokat Kazimierz Ostrowski – rozprawa odbyła się bez udziału prokuratora. Po odbyciu przewodu J. Hankusa skazano na karę 9 miesięcy więzienia
i karę odbył w całości, gdyż prośbę o zwolnienie warunkowe oddalono174. Po odzyskaniu niepodległości, 22 września 1992 r. Sąd Wojewódzki w Krakowie unieważnił
wyrok WSR z 1953 r., zaś 23 listopada przyznał odszkodowanie za represje jego
synom – Tadeuszowi i Julianowi, którzy należeli do organizacji175.
Dnia 22 września 1952 r. funkcjonariusze WUBP aresztowali też syna Jakuba
Hankusa – Tadeusza. Mimo przeprowadzenia rewizji w domu nie znaleziono „dowodów rzeczowych”. Nie przeszkodziło to w jego zatrzymaniu, a następnie aresztowaniu jako „ustosunkowanego negatywnie do ustroju Polski Ludowej”176. Między
27 września a 11 listopada 1952 r. trwało brutalne śledztwo, przesłuchania, konfrontacje ze świadkami – był nim aresztowany członek OZMP, Eugeniusz Zwoleń.
Podczas śledztwa T. Hankusa przesłuchiwali oficerowie śledczy WUBP w Krakowie:
chor. Adam Makaras, sierż. Czesław Kolczyk i chor. Bolesław Przybyłowicz. W trakcie przesłuchań Hankus potwierdził znane już funkcjonariuszom fakty z działalności
organizacji, jednak w składanych zeznaniach nie informował ich o tych faktach,
których nie znali, m.in. starał się nie „wkopywać” E. Zwolenia – czemu dał wyraz
w konfrontacji przeprowadzonej 11 listopada 1952 r. przez chor. B. Przybyłowicza
w obecności podprokuratora WPR kpt. Władysława Huka177. W relacji na temat
wspomnianej konfrontacji Tadeusz Hankus opisał próbę jego „skruszenia” przez
przesłuchującego go oficera śledczego i prokuratora wojskowego:
Dla „złamania odporności” przyniesiono na noszach ze szpitala więziennego „Montelupich” ojca, Jakuba Hankusa. Mnie pozwolono zobaczyć ojca od tyłu. [Tadeusz Hankus
był – G.B.] trzymany za ręce przez funkcjonariuszy UB. W tym czasie prokurator Huk
oświadczył ojcu, że za nasze czyny wszyscy zginiemy w więzieniu. W tym momencie
próbowałem wyrwać się strażnikom i podejść do ojca, lecz zostałem uderzony przez
173 IPN Kr 110/4915, k. 4–25: Protokoły przesłuchań J. Hankusa i świadków z 16 X–10 XI 1952 r.;
k. 32–34: Akt oskarżenia p-ko: Hankus Julianowi z 14 XI 1952 r.; k. 35: Postanowienie o częściowej
zmianie i zatwierdzeniu aktu oskarżenia z 19 XII 1952 r.
174 IPN Kr 110/4915, k. 43–48: Protokół rozprawy głównej z 19 I 1953 r.; k. 49–50: Wyrok WSR
z 19 I 1953 r.; k. 58: Nakaz wykonania kary z 13 II 1953 r.; k. 59: Zawiadomienie J. Hankusa
z 20 II 1953 r.
175 IPN Kr 110/4915 [b.p.]: Postanowienie SW w Krakowie z 22 IX 1992 r.; Postanowienie SW
w Krakowie z 23 XI 1994 r.
176 IPN Kr 110/4893, k. 22: Charakterystyka T. Hankusa.
IPN Kr 110/4893, k. 2: Protokół rewizji u T. Hankusa z 22 IX 1952 r.; k. 4–19: Protokoły przesłuchań
podejrzanego i świadków z 27 IX–11 XI 1952 r.
177 Harcerska działalność niepodległościowa w Prokocimiu (1946–1952) 233
strażnika i wyciągnięty z pokoju przesłuchań. Do złagodzenia wyroku i zwolnienia
z więzienia przyczynił się adwokat o nazwisku Czesław Kruh178.
Śledztwo zakończyło się 13 listopada 1952 r. wydaniem aktu oskarżenia przez
oficera śledczego WUBP chor. B. Przybyłowicza. Oskarżono go o członkostwo
w organizacji antypaństwowej i przechowywanie broni. Po zapoznaniu się z dokumentem przez prokuratora dokonał on częściowej zmiany dotyczącej nielegalnego
przechowywania broni – pistoletu typu „Vis”. Po tej zmianie dokument przesłano
do sądu179. W dniach 18 i 20 grudnia 1952 r. na wokandzie WSR odbyła się rozprawa przeciwko Tadeuszowi Hankusowi. Składem sędziowskim kierował mjr Mikołaj
Tołkan, oskarżał podprokurator WPR kpt. Władysław Huk, zaś obrońcą był adwokat
Kazimierz Ostrowski. Po drugiej rozprawie sąd zakończył przewód i wydał wyrok
skazujący T. Hankusa na karę 8 lat więzienia, 3 lat pozbawienia praw publicznych
i przepadku mienia na rzecz Skarbu Państwa180. Po wyroku obrońca złożył skargę
rewizyjną do Najwyższego Sądu Wojskowego, który 19 stycznia 1953 r. utrzymał
w mocy zaskarżony wyrok i wobec T. Hankusa orzeczono wykonanie kary181.
W czerwcu 1954 r. ojciec T. Hankusa, Jakub napisał prośbę do WSR w sprawie warunkowego zwolnienia syna z więzienia, zaś w lipcu 1955 r. analogiczną prośbę o zwolnienie napisał do Sądu Najwyższego sam Tadeusz Hankus182. W dniu
25 kwietnia 1955 r. prokurator wystosował do WSR wniosek o zastosowanie amnestii
z 22 listopada 1952 r. wobec Tadeusza Hankusa, a 3 maja odbyło się posiedzenie niejawne pod przewodnictwem płk. Romana Waląga i sąd zmniejszył mu wyrok o 1/3
z 8 do 5,4 roku utrzymując kary dodatkowe. Po kolejnych sześciu miesiącach, 5 listopada Sąd Wojewódzki w Krakowie pod przewodnictwem Mikołaja Tołkana, przy
udziale prokuratora Adama Mizerskiego zwolnił warunkowo T. Hankusa z więzienia,
wyznaczając mu okres próbny do 22 stycznia 1958 r.183 W marcu 1980 r. Tadeusz
Hankus zwrócił się z pismem do Wydziału III Karnego Sądu Wojewódzkiego w Krakowie z prośbą o zatarcie kary i uzyskał je 26 sierpnia, jednak dopiero po odzyskaniu niepodległości, 6 lutego 1992 r. tenże sąd unieważnił wyrok WSR z 1953 r.184
178 Pisemna relacja Tadeusza Hankusa.
IPN Kr 110/4893, k. 26–28: Akt oskarżenia p-ko: Hankus Tadeuszowi z 13 XI 1952 r.; k. 30:
Postanowienie o częściowej zmianie i zatwierdzeniu aktu oskarżenia z 3 XII 1952 r.; k. 31: Przesłanie
aktu oskarżenia z 3 XII 1952 r.
179 180 IPN Kr 110/4893, k. 30–38: Protokół rozprawy głównej z 18 XII 1952 r.; k. 39–43: Wyrok WSR
z 20 XII 1952 r.
181 IPN Kr 110/4893, k. 45–47: Skarga rewizyjna z 27 XII 1952 r.; k. 48–51: Postanowienie NSW z 19 I
1953 r.; k. 64: Nakaz wykonania kary z 14 II 1953 r.
182 IPN Kr 110/4893, k. 87–88: Prośba J. Hankusa o zwolnienie syna z 16 VI 1954 r.; k. 98: Pismo
T. Hankusa do SN z 4 VII 1955 r.
183 IPN Kr 110/4893, k. 89: Wniosek o zastosowanie amnestii z 25 IV 1955 r.; k. 90: Postanowienie
o zastosowaniu amnestii z 3 V 1955 r.; k. 103: Postanowienie SW w Krakowie o warunkowym zwolnieniu
T. Hankusa z 5 XI 1955 r.
184 IPN Kr 110/4893, k. 112: Pismo T. Hankusa do SW w Krakowie z 24 III 1980 r.; k. 114: Zawiadomienie
o uznaniu skazania za niebyłe z 26 VIII 1980 r.; k. 119: Postanowienie SW w Krakowie z 6 II 1992 r.
234 Grzegorz Baziur
Ponadto 12 kwietnia 1953 r. Komisja Specjalna w Warszawie skazała brata Adama
Adamiaka, Ludwika na 20 miesięcy obozu pracy185.
Jako ostatni, 9 lutego 1953 r. został aresztowany kolejny członek OZMP, Adolf
Malacz. W tym dniu wszczęto też śledztwo przeciwko niemu, które miało brutalny (rutynowy) charakter. Zostało ono zakończone 31 marca 1953 r. sporządzeniem
przez oficera śledczego WUBP chor. Bolesława Przybyłowicza aktu oskarżenia
przeciwko niemu. Postawione Malaczowi zarzuty dotyczyły członkostwa w organizacji o charakterze „antypaństwowym” i nielegalnego przechowywania broni
w latach 1945–1947. Po analizie dokumentu podprokurator WPR, kpt. Władysław
Huk uchylił zarzut dotyczący przechowywania broni i po tej zmianie przekazał
dokument do zatwierdzenia mjr. Bogdanowi Górnemu. Po jego zmianie i zatwierdzeniu dokument przesłał do sądu186. W dniach 28–29 maja 1953 r. przed Wojskowym
Sądem Rejonowym w Krakowie odbył się proces A. Malacza. Na czele składu stał
mjr Bazyli Mielnik. Jego obrońcą z wyboru był adwokat wojskowy Marian Burda,
zaś prokurator nie brał udziału. Za członkostwo w tej organizacji sąd 29 maja skazał
A. Malacza na karę 4 lat więzienia, 2 lat pozbawienia praw publicznych i przepadku mienia na rzecz Skarbu Państwa. Na mocy obowiązującej ustawy o amnestii
z 22 listopada 1952 r. karę złagodzono do 3 lat i ją darowano. W tym samym dniu
został on zwolniony z aresztu187. Po odzyskaniu niepodległości, w październiku
1997 r. Sąd Wojewódzki w Krakowie unieważnił wyrok, a w kwietniu 1998 r. sąd
przyznał mu odszkodowanie za represje188. W wyniku „odwilży” członkowie OZMP
opuścili więzienia, jednak nadal byli pod obserwacją agenturalną SB; ich inwigilacja
po 1956 r. wymaga odrębnych badań.
185 IPN Kr 074/52, k. 14.
IPN Kr 110/5045, k. 23–26: Akt oskarżenia p-ko: Malacz Adolfowi z 31 III 1953 r.; k. 29: Postanowienie
o częściowym umorzeniu śledztwa z 19 V 1953 r.; k. 30: Postanowienie o zatwierdzeniu aktu oskarżenia
z 19 V 1953 r.
186 187 IPN Kr 110/5045, k. 41–45: Protokół rozprawy głównej z 28 V 1953 r.; k. 46–48: Wyrok WSR
z 29 V 1953 r.; k. 49: Nakaz zwolnienia A. Malacza z 29 V 1953 r.
188 IPN Kr 110/5045 [b.p.]: Postanowienia SW w Krakowie z 20 X 1997 r. i 21 IV 1998 r.
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Szczepan Świątek
O pogłębione studia regionalne Małopolski
w XIX i XX wieku
Czas to piękno. Dzień wczorajszy jest już historią. Żyjemy w czasach refleksji nad złożonymi i skomplikowanymi procesami historycznymi w regionach oraz
nad wyzwaniami przyszłości. Sprzyjać temu mogą pogłębione studia regionalne.
Badania regionalne mogą pomóc w rozwoju życia samorządowego i dialogu w pluralistycznych społecznościach oraz w wyborze kryteriów wartości. Dzieje lokalne,
to poszukiwanie „dróg rozwojowych” z prawem także do błądzenia.
Zadaniem każdej monografii regionalnej powinno być udokumentowanie wkładu regionu w dziedzictwo historyczne i kulturowe Polski oraz związków z innymi krajami. Celem zaś ukazanie wszystkich czynników, które wpływały na rozwój,
postęp duchowy i materialny w złożonych procesach historycznych. Kreatywność
i motywacje działalności społecznej, życie duchowe, oświata i kultura to główne
czynniki rozwojowe.
Opisy generalizujące w historii społecznej muszą być uzupełniane żywą treścią
regionalną. Losy historii społecznej zależą od powstania lokalnych i regionalnych
zespołów badaczy zainteresowanych tą problematyką. Regionalna historia społeczna
okresu PRL coraz szerzej interesuje historyków zagranicznych.
Dotychczasowy dorobek z zakresu metodologii studiów regionalnych Małopolski
zachował swoje wartości inspirujące w określaniu dalszych kierunków i studiów
regionalnych.
Słabością dotychczasowych badań jest niepełne wykorzystanie źródeł, w tym
archiwalnych. Prace nad monografiami powinny być poprzedzone studiami źródłoznawczymi, które pozwalają określić braki i luki dokumentacyjne. Brakuje regionalnych wydawnictw źródłowych oraz pełnej bibliografii. Nie wykorzystuje się
informacji źródłowych w zespołach CK Ministerstw przechowywanych w Archiwum
Głównym Akt Dawnych w Warszawie. Uregionalizowane studia nad Galicją można prowadzić na podstawie drukowanych Sprawozdań Stenograficznych Sejmu
236 Szczepan Świątek
Krajowego we Lwowie wydanych wraz z allegatami. W archiwach Wiednia i Lwowa
nie dokończono studiów kwerendalnych umożliwiających badania regionalne.
Szersze uwzględnianie w studiach regionalnych przemian pokoleniowych, ich
wpływ na zachowanie i wyobrażanie różnych środowisk społecznych, może przyczynić się do zmniejszenia wad poznania historycznego, umożliwia bowiem wczucie
się w klimaty społeczne minionych epok i okresów oraz określa granice i stopień
unowocześnienia społeczeństwa.
Studia regionalne oraz opracowania monograficzne ułatwiają szersze wprowadzenie regionalizmu do procesu nauczania i wychowania do „klas dziedzictwa
kulturowego” w szkołach średnich, które zasługują na szersze spopularyzowanie.
Pożądane są studia nad percepcją dziejów lokalnych w świadomości pokoleniowej
mieszkańców. Rozwijają one nauki pomocnicze historii, np. z zakresu geografii
historycznej, genealogii, heraldyki, miernictwa. Ułatwiają sporządzenie syntez dziejów narodowych.
Układ przestrzenny, architektura i cmentarze w krajobrazie kulturowym to
wciąż niedoceniane źródła historyczne. Cmentarze są źródłem historycznym i świadectwem kultury miejscowego społeczeństwa, zasługujące na pełne monograficzne
rozpracowanie w układach regionalnych. Dokumentują także pluralizm i kondycje
ekonomiczne przydatne w biografistyce regionalnej, określają „upodobania kulturowe” lokalnej społeczności wyrażającej się w preferowanych typach pomników
i grobowców, w tym nietypowych. Przebadane zostały cmentarze wojenne oraz
częściowo wyznaniowe.
Architekturę lokalną należy wiązać z historią społeczną mieszkańców, z upodobaniami kulturowymi mieszkańców domów i samych właścicieli, nie tylko projektantów i budowniczych. Materiały do dziejów miejscowości i regionów są przechowywane w różnych zespołach archiwalnych, muzealnych i bibliotecznych, także
w zbiorach prywatnych. Jedynie krytyczne i pełne wykorzystanie wszystkich źródeł,
w tym fotografii i niedocenianej filmowej do okresu międzywojennego, okupacji
i PRL, pozwala na zrealizowanie zadań i celów regionalnych. Dzieje każdego domu
lub kamienicy to symbioza murów i ludzi oraz otoczenia kulturowego. Preferencjami
wydawniczymi należy objąć obszary „kontemplacji kulturowej” oraz „genius loci”.
Zadaniem regionalnych studiów nad lokalną architekturą powinno być ustalenie, dlaczego budowano tak, a nie inaczej.
W ramach poprzedzających studiów źródłoznawczych można określić braki
i luki dokumentacyjne, które należy jeszcze uzupełnić źródłami zastępczymi, np.
relacjami i wspomnieniami „osób historycznych”, które wpływały na regionalny
proces historyczny.
Historycy–regionaliści pozostają pod silną presją kryteriów upływającego
czasu. Relacje, wspomnienia i pamiętniki wymagają krytycznej analizy, silne są
bowiem tendencje „do dowartościowania” swojej działalności, zwłaszcza „osób historycznych”, które wpływały i kształtowały regionalny proces historyczny.
Wielkość archiwów domowych lub rodzinnych zależy od ilości ról społecznych
oraz upodobań kulturowych. Są one cennym źródłem do tradycji pokoleniowej oraz
O pogłębione studia regionalne Małopolski w XIX i XX wieku 237
historii społecznej, uzupełniają pod względem motywacyjnym lub kreatywnym
źródła w archiwach lub innych ośrodkach dokumentacyjnych, przydatne w biografistyce regionalnej.
Potrzeby badawcze związane z historią społeczną przemawiają za gromadzeniem w ośrodkach dokumentacyjnych w okresach rocznych całości gromadzonej
dokumentacji, także o wartości czasowej, od wylosowanych osób (i za ich zgodą),
z uwzględnieniem zróżnicowania społecznego i zawodowego w regionach, po
uprzednich uregulowaniach prawnych i finansowych.
Dalszy postęp w studiach regionalnych zależy od opracowania i wydania pełnych bibliografii regionalnych, od badań nad prasą lokalną i zakładową, (monografie
historyczno-prasoznawcze), z uwzględnieniem także cenzury, a zwłaszcza od wydawnictw źródłowych.
Istnieje zapotrzebowanie na pełne wydawnictwa źródłowe podziałów administracyjnych XIX i XX wieku (w tym specjalnych). Preferencjami wydawniczymi
należy objąć te decyzje i „motywacje” podziałów, które przechodziły przez wszystkie szczeble zarządzania, od lokalnych (gromada – gmina – powiat – województwo)
do centralnych (Ministerstwo Spraw Wewnętrznych), dołączeniem opinii władz politycznych. Słabo przebadane są „motywacje” podziałów specjalnych. Studia nad
pieczęciami wsi małopolskich XIX i XX wieku są realizowane. Brak studiów nad
pieczęciami parafii małopolskich.
Analizując bibliografie oraz wydawnictwa regionalne dostrzegam następujące
zagadnienia, które są jeszcze pomijane w badaniach regionalnych.
Regionalna geografia historyczna, w powiązaniu z przemianami w krajobrazie
i ochroną środowiska, z wykorzystaniem wszystkich materiałów kartograficznych
i geodezyjnych oraz planowania przestrzennego (dokumentacja jeszcze rozproszona)
i opisowej w zespołach archiwalnych. Rozwijana architektura krajobrazu powinna
opierać się na ustaleniach geografii historycznej. Do zakresu badawczego geografii
historycznej wchodzą zagadnienia rekultywacji i rewitalizacji terenów, w tym poprzemysłowych.
Brak studiów nad kondycją ekonomiczną regionów, która kształtuje także
życie codzienne i upodobania kulturowe zróżnicowanej społeczności lokalnej. Zakres
badań obejmuje regionalny rynek kredytowy z udziałem banków, kas oszczędności
i spółdzielczości kredytowej, lokalne firmy przemysłowe i handlowe (ich stopień
partycypacji w rozwój regionalny), kondycje zakładów komunalnych, ceny usług
(rola targów i jarmarków) oraz dochody poszczególnych grup społecznych w poszczególnych okresach historycznych, w tym mniejszości narodowych. Studia nad
kondycją ekonomiczną firm przemysłowych pozwalają uściślić dawne badania nad
zatargami zbiorowymi. Pożądane są słowniki historyczne firm działających w regionie z szerszym omówieniem tych, które kształtowały lokalną konsumpcję społeczną
i kulturową.
Dotychczasowe studia nad ziemiaństwem małopolskim eksponują ich rolę społeczno-kulturową oraz patriotyczną (m.in. w biografistyce), często w oderwaniu od
zróżnicowanej kondycji ekonomicznej, z wykazaniem udziału w lokalnych rynkach
238 Szczepan Świątek
kredytowych. Realizowane są studia nad losami ziemian w okresie okupacji hitlerowskiej i PRL-u.
Pasjonujące jest poszukiwanie gospodarczych „dróg rozwojowych” w polityce
lokalnej.
Z przyczyn politycznych, do niedawna pomijane były w monografiach dzieje parafii i kościołów. Zaległości są obecnie nadrabiane. Życie duchowe jest czynnikiem
rozwojowym. W badaniach powinna być szerzej omawiana kancelaria parafialna,
struktura społeczna duchowieństwa (z notkami biograficznymi „osób historycznych”),
kondycja ekonomiczna z wykazaniem udziału w lokalnych organizacjach gospodarczych do 1939 r., a zwłaszcza rola społeczno-kulturowa i udział w życiu duchowym lokalnej społeczności. Kościoły powinny być ukazywane w krajobrazie kulturowym. Pożądane jest ukierunkowanie badań nad parafiami i kościołami, które funkcjonowały w zróżnicowanym środowisku społecznym, politycznym i kulturowym
oraz narodowościowym także na terenach „przyobozowych” w latach okupacji.
W badaniach regionalnych brak pełnych studiów nad przemianami demograficznymi, które można prowadzić na podstawie ksiąg metrykalnych i akt Urzędów
Stanu Cywilnego.
Przedstawiając fakty i wydarzenia oraz procesy zachodzące w regionach, zbyt
słabo dokumentowane są formy pokoleniowej kreatywności lokalnej społeczności
oraz czynniki i mierniki rozwoju społecznego, kulturowego i ekonomicznego.
Nie docenia się „biologicznego wymiaru” dziejów lokalnej społeczności. Omawiany jest rozwój lokalnej służby zdrowia i jej działalność, bez stopnia zdrowotności, oddziaływanie przemysłu i ochrony środowiska.
Brak studiów nad regionalną kulturą prawną, z uwzględnieniem przestępczości
i patologii. Regionaliści często idealizują miejscowe społeczeństwo. Społeczność
lokalna to nie tylko sami „aniołowie”. Problematyka ta jest pomijana ze względów
prestiżowych oraz z uwagi na sponsorów lokalnych wydawnictw. Wymienia się instytucje wymiaru sprawiedliwości, bez analizy samych akt spraw sądowych. Brakuje
pogłębionych studiów nad tymi miejscowościami, które w przeszłości (do 1950 r.)
były siedzibami władz sądowych i notariuszy.
W studiach regionalnych należy eksponować dzieje lokalnej techniki, w rozumieniu nowatorstwa i odkrywczości oraz stopnia ich rozpowszechnienia i wpływu na
lokalne „życie codzienne” i kulturę materialną. Realne są jeszcze możliwości udokumentowania „pierwszych przypadków” wprowadzania nowych środków technicznych, w tym kulturowych, np. pierwszych telewizorów w środowiskach wiejskich.
Uzupełniających badań wymagają dzieje społeczności lokalnej, z uwzględnieniem mniejszości narodowych oraz elit polityczno-administracyjnych i kulturowych,
czynniki kształtujące region, rola tradycji w regionalnych procesach historycznych,
pluralizm społeczno-gospodarczy, polityczny i kulturowy w powiązaniu z „geografią
polityczną”, formy uczestnictwa w kulturze i oświacie, udział różnych podmiotów
gospodarczych w procesach rozwojowych oraz nad samym okresem okupacji hitlerowskiej.
O pogłębione studia regionalne Małopolski w XIX i XX wieku 239
Studia nad regionalną „geografią polityczną” omawiają partie i stronnictwa polityczne, ich programy i wyniki wyborów, brakuje analiz nad przepływem elektoratu. Szerzej powinna być omawiana także rola społeczno-kulturowa stowarzyszeń
lokalnych.
W badaniach nad okresem okupacji hitlerowskiej potrzebne są szersze studia nad funkcjonowaniem polskiej i niemieckiej administracji oraz nad złożonym
ruchem oporu.
W publikacjach o szkołach dostrzegam braki w badaniach nad architekturą dawnych i współczesnych szkół w otoczeniu kulturowym, zmieniającym się życiem codziennym szkoły, nauczycielstwem, jakością i poziomem nauczania, wychowania
oraz losami absolwentów. Pożądane jest zbadanie stopnia wprowadzenia regionalizmu w program nauczania i wychowania. Studiami nad losami absolwentów powinny się interesować istniejące stowarzyszenia absolwentów.
Obok rozbudowanych i krytycznych studiów źródłoznawczych nad dziejami
regionalizmu okresu PRL, w szerszy zakresie powinny one obejmować stopień
represyjności, zakres oporu społecznego z równoczesnym badaniem stopnia kreatywności, zwłaszcza oddolnej, uwarunkowania „klasowe” w polityce regionalnej
i lokalnej oraz nad złożonym „życiem codziennym” z uwzględnieniem ról społecznych (rodzina, praca i upodobania kulturowe).
Preferencjami badawczymi należy objąć te miejscowości, które były i są ośrodkami administracyjnymi oraz centrami lokalnego życia społeczno-politycznego,
gospodarczego oraz kulturowego. Inne miejscowości w tych regionach funkcjonowały w ukształtowanych strukturach przestrzennych tegoż centrum w ramach rynku
lokalnego. Pożądane są monografie miejscowości „wzorcowych” (miast i wsi), które
miały oddziaływać na pozostałe miejscowości.
Dzieje lokalne to nie tylko sukcesy i osiągnięcia, ale także historie zatraconych
szans i możliwości w przeszłości. Przyczyny były zróżnicowane i złożone. Tej problematyki także nie można pomijać w studiach regionalnych.
Postęp w studiach regionalnych zależy od ukończonych opracowań wydawnictw
źródłowych w układach regionalnych, informatorów i przewodników po zespołach
oraz zbiorach różnej proweniencji.
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Recenzje – Omówienia – Polemiki
Wojciech Bałus, Krakau zwischen
Traditionen und Wegen in die Moderne.
Zur Geschichte der Architektur und der
öffentlichen Grünanlagen im 19. Jahrhundert, Stuttgart 2003
(Forschungen zur Geschichte und Kultur des östlichen Mitteleuropa, 18)
Krakau zwischen
Wojciech Bałus, profesor historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim i na
Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, wydał w ramach serii lipskiego
Geisteswissenschaftliches Zentrum Geschichte und Kultur Ostmitteleuropas e.v.
interesującą i dla badacza historii Krakowa niezwykle przydatną książkę. Monografia
Bałusa tematyzuje poszukiwanie nowej tożsamości przez to miasto, kiedy to na przełomie XIX i XX wieku intensywnie dyskutowano nad możliwościami jego dalszego
rozwoju. Stare wzory architektoniczne i dekoracyjne przestały już wtedy spełniać
swoje zadania reprezentacyjne, a nowe odbierano z różnych powodów jako nieadekwatne. Bałus analizuje, w jakich dziedzinach budownictwa miejskiego więcej
szans na zwycięstwo miała tradycja, a w jakich awangarda. Książkę została zbudowana na przeciwstawieniach: tradycji – modernie, starego Krakowa – Wielkiemu
Krakowowi, wreszcie architektury monumentalnej – architekturze przestrzeni zielonych. Dwudzielność książki odzwierciedla główną tezą autora, że wypracowano
dwie odpowiedzi na nowe wyzwanie. Ich wybór zależał od kontekstu urbanistycznego: potrzeby centrum były konserwatywne i zaspokajała je zmodernizowana tradycja, natomiast rozwiązania awangardowe stosowano w dzielnicach znajdujących
się poza murami starego Krakowa.
Główne wywody poprzedził autor obszernym wstępem historycznym przypominając historię miasta na tle dziejów państwa polskiego. Pierwsza część książki
analizuje proces modernizacji tradycji, czyli poszukiwania stylu architektonicznego odpowiedniego dla „starego Krakowa”. W długim, dobrze udokumentowanym
rozdziale omawia autor funkcje Krakowa jako „relikwiarza pamiątek narodowych”.
Przypomniał tu Bałus mit „mówiących kamieni” i wskazał na jego biblijne, humanistyczno-renesansowe i historyczne korzenie. Połączył ten mit z funkcją Krakowa
jako „stolicy duchowej”. Przez takie uniwersalne ujęcie „stolica duchowa” stała się
lokalnym wyrazem ogólnego przesłania epoki. W dalszej kolejności Bałus spro-
242 Hanna Kozińska-Witt
wadza to wezwanie ponownie na grunt krakowski i analizuje na trzech przykładach podjęte w tym mieście starania wypracowania „nowego” specyficznego stylu
w architekturze. Wskazuje jakie treści chciano przede wszystkim przez architekturę przekazywać i jak wiążą się one z postrzeganym obrazem miasta. Drugą część
książki autor poświęca omówieniu procesu planowania i zakładania obszarów zieleni
w starym Krakowie i jego nowych dzielnicach. Wskazuje na nowatorstwo stosowanych przy tym schematów i sposoby, jakimi także przestrzenie rekreacyjne „zaprzęgano” do służby sprawie narodowej.
Jednym z głównych pytań badawczych monografii jest kwestia, czy podczas poszukiwań i konstrukcji nowego krakowskiego stylu reprezentacyjnego decydowało
postrzeganie Krakowa jako ogólnonarodowej i ogólnopaństwowej stolicy Polski, czy
raczej jako unikalnego miasta – siedziby królów i miejsca specyficznych ceremonii.
Dzięki takiemu ujęciu książka Bałusa staje się głosem w jakże aktualnej dyskusji
na temat nośności idei narodowych, istnienia innych grupowych czy kolektywnych
tożsamości i ich stosunku do polskiego nowoczesnego nacjonalizmu.
Autor, zgodnie z najlepszymi tradycjami krakowskiej historii sztuki, porównuje
fenomeny miejscowe z podobnymi zjawiskami niemieckiego obszaru kulturowego
i interpretuje je w ten sposób w szerokim ponadpartykularnym kontekście. Ogromną
zaletą pracy jest jej barwny i potoczysty styl, który powinien zachęcić do lektury nie
tylko historyków sztuki.
Hanna Kozińska-Witt
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Ute Caumanns, Mathias Niendorf,
Von Kolbe bis Kielce. Ein Heiliger, seine Presse und die Geschichte eines
Pogroms, W: „Der Fremde im Dorf”. Überlegung zum Eigenen
und zum Fremden in der Geschichte. Wyd.: H.-J. Bömelburg,
B. Eschmet. Lüneburg 1998. ss. 170–194
Tematem artykułu byłych pracowników Niemieckiego Instytutu Historycznego
w Warszawie (DHI) Ute Caumanns i Mathiasa Niendorfa jest katolicki antysemityzm
okresu międzywojennego. Autorzy analizują to zjawisko na przykładzie periodyków
wydawanych przez największe kościelne wydawnictwo okresu międzywojennego
firmowane przez klasztor franciszkanów w Niepokalanowie: „Rycerz Niepokalanej”
i „Mały Dziennik” (ss. 170–189). Na przykładzie tych periodyków tematyzują
trwanie i ewolucję zjawiska antysemityzmu do dnia dzisiejszego. Wyeksponowane
w tytule miasto Kielce traktują autorzy w znaczeniu szerszym niż geograficzne:
„Nazwa Kielce [...] symbolizuje konkretyzację antysemityzmu, problem jego trwania
lub dyskontynuacji, a także sposób reakcji na to zjawisko” (s. 171). Z tego względu
Kielce pojawiają się w każdym z omawianych przez nich okresie: przed i w czasie
wojny, w okresie pogromu i pięćdziesiąt lat później. Badając okres powojenny autorzy korzystali z artykułów w „Tygodniku Powszechnym”, „Znaku” i „Więzi”.
Rezultaty analizy skonfrontowano z bogatą literaturą przedmiotu. Korekta bez
zarzutu. Tekst jest dobrze napisany, świetnie się czyta. Nie znaczy to jednak, że
czytelnikowi (i czytelniczce!) nie nasuwały się uwagi krytyczne. Pierwsza z nich
dotyczy literatury. Zabrakło wśród cytowanych lektur szkicu Jana Józefa Szczepańskiego „Święty” zamieszczonego w „Tygodniku Powszechnym” w okresie starań
o beatyfikację Kolbego. Autorzy mogli ten tekst przeoczyć, bo nie jest to praca
historyczna, lecz esej. Znawcy polskiej historii powinni jednak wiedzieć, że czasem
właśnie literatura piękna wyrażała to, co historyczna z pewnych względów zaniedbywała. Szczepański starał się pokazać wielkość i małość Kolbego, i wspominał
również m.in. o antysemityzmie przyszłego błogosławionego. W ten sposób pokazywał trudności, jakie miały elity katolickie – a więc zapewne i te niektóre kościelne
– z kandydatem na świętego. Katolicyzm polski nie był przecież monolitem – także
i w tym wypadku.
244 Hanna Kozińska-Witt
Caumanns i Niendorf tematyzują ciągłość antysemityzmu w środowiskach katolickich w Polsce. Podkreślają przy tym, że zagłada była dziełem Niemiec hitlerowskich, i że wojna doprowadziła do brutalizacji obyczajów i zaniku norm etycznych
i moralnych. Nadmieniają, że mimo tego, iż Niepokalanów był siedzibą wydawnictwa skalanego antysemityzmem, na początku wojny klasztor udzielał jednak
schronienia wielu żydowskim uciekinierom. Autorzy znoszą jednocześnie obowiązującą dotąd w chronologii badań nad antysemityzmem cezurę wojenną. Wskazują
na bezsporne znaczenia antysemityzmu przedwojennego dla wybuchu pogromu
kieleckiego. Ten konsens badawczy skłania ich do zadania szerszego pytania: które elementy antysemityzmu powojennego można potraktować jako kontynuację
z okresu wcześniejszego, przedwojennego, a które są czymś nowym. Uważają
chyba, że słaba reakcja Kościoła na pogrom kielecki spowodowana była tradycyjnym
antysemityzmem tegoż Kościoła wykarmionym artykułami w „Nowym Dzienniku”
i „Rycerzu Niepokalanej”. Poprzestają na zestawieniu podobieństw antysemickich
struktur, nie starając się przedstawić linearnego rozwoju postawy konkretnych środowisk. Stąd niewspółmierność źródeł cytowanych w ich artykule. Z jednej strony
„Rycerz Niepokalanej” wydawany przez aintelektualny z założenia zakon żebraczy,
z drugiej – „Tygodnik Powszechny” pismo świeckich katolickich inteligentów.
Autorzy nie wyjaśniają, do kogo były zaadresowane omawiane pisma. Kto czytał
właściwie „Rycerza” i „Dziennik”? W jakim stopniu były to pisma opiniotwórcze,
a w jakim apelujące do zastarzałych przekonań czytelników?
Z tą wspomnianą niewspółmiernością źródeł wiąże się też drugi zarzut. Analizując stanowisko środowiska związanego z „Tygodnikiem” wobec antysemityzmu,
autorzy zaniedbali przedstawić, jak odnosiły się do tego zjawiska elity katolickie
przed wojną. (Dodajmy, że ulotka autorstwa Zofii Kossak-Szczuckiej z roku 1942
pozwala przypuszczać, że odpowiedź na to pytanie będzie raczej gorzka, niemniej
należałoby takie pytanie postawić). Co myślało się na ten temat np. będąc związanym z ruchem „Odrodzenie”?
Ponieważ jednak autorzy tych pytań sobie nie postawili i na nie w artykule nie
odpowiadają, uważam, że powinni byli ująć tytuł w formę pytania, a nie trybu orzekającego: „Von Kolbe bis Kielce?”.
Dyskusja o antysemityzmie Kościoła trwa nadal. Jednym z argumentów jest
postawa Kolbego. Ocena zależy w dużej mierze od tego, czy przytacza się jego wypowiedzi prywatne, czy publicystykę („Więź” 1999, nr 6, s. 31). Nieporównywalnie
rzadziej sięga się do opracowań naukowych, które – jak artykuł Caumanns i Niendorfa
– wyjaśniają kontekst powstania tych tekstów.
Hanna Kozińska-Witt
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Krzysztof Urbański, Gminy żydowskie
duże w województwie kieleckim,
Agencja JP, Kielce 2003, 103 s.: il.
Problematyka dziejów Żydów Polskich od kilkunastu lat cieszy się niesłabnącym
powodzeniem i to zarówno wśród zawodowych historyków – badaczy, jak i publicystów oraz nauczycieli. Świadczą o tym duże ilości publikacji, szczególnie w zakresie
edukacji o Holokauście1. Wysiłki te mają charakter interdyscyplinarny2, a prowadzone są na mniejszą lub większą skalę w każdym już właściwie ośrodku akademickim. Kraków jest tutaj miejscem szczególnym, jest wręcz jednym z centrów tego
ruchu. Można tutaj nie tylko spędzić miło czas na Festiwalu Kultury Żydowskiej,
poznać dzieje Żydów małopolskich, oglądając zbiory Muzeum Historycznego zebrane w budynku Starej Synagogi, ale nawet podjąć studia historyczne o specjalności
Judaistyka3 lub podyplomowe o nazwie Totalitaryzm – Nazizm – Holokaust4.
Pomiędzy Krakowem a Kielcami czas swój dzieli historyk Krzysztof Urbański.
W Stolicy Kultury Polskiej zatrudniony jest w Zakładzie Stosunków Międzynarodowych i Etnicznych Instytutu Politologii Akademii Pedagogicznej, zaś w największym mieście regionu świętokrzyskiego kieruje Muzeum Narodowym. Jego badania obejmują przede wszystkim dzieje regionalne ziemi kieleckiej oraz historię
1 Przykładem takiej pozycji jest niedawno wydana praca zbiorowa Holokaust lekcja Historii. Zagłada
Żydów w edukacji szkolnej, pod red. J. Chrobaczyńskiego i P. Trojańskiego, Kraków 2004.
Poza historykami zajmują się nimi między innymi: poloniści, teolodzy, socjolodzy, etnolodzy i inni
przedstawiciele szeroko pojętego środowiska nauczycielskiego.
2 Prowadzone przez Katedrę Judaistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Por. J. Gierowski, Tradycja
stosunków polsko-żydowskich w dawnej Rzeczypospolitej, [w:] Pamięć żydowska pamięć polska. Akta
kolokwium, które odbyło się w Krakowie 10 i 11 czerwca 1995, Kraków [B.d.w.], s. 22.
3 Organizowane przez Instytut Historii Akademii Pedagogicznej w Krakowie we współpracy z Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Szerzej na ten temat zob. J. Mazur, Jak uczyć
o Holokauście. Studium Podyplomowe Totalitaryzm – Nazizm – Holokaust – program i efekty, [w:] Holokaust lekcja Historii…, s. 159–162.
4 246Artur Jachna
Żydów5. Wpisuje się tym samym w nurt badań nad historią Żydów ziemi kieleckiej zapoczątkowany i kontynuowany przez takich ludzi nauki, jak m.in. Zbigniew
Jakubowski, Jerzy Mizgalski, Mieczysław B. Markowski, Marta Pawlina-Meducka,
Adam Penkalla i Regina Renz6. Jest też Urbański kontynuatorem badań prowadzonych nad innymi regionami Polski w zakresie dziejów gmin żydowskich. Wspomnę
w tym miejscu prace takich autorów, jak Helena Domańska, Mirosław M. Dederko,
Jerzy Michalewicz czy Ryszard Ziobroń7.
Omawiane wydawnictwo poprzedził autor artykułem zamieszczonym przed kilku laty na łamach Rocznika Muzeum w Ostrowcu Świętokrzyskim. Recenzowane
opracowanie tematu jest nie tylko bardziej pełne, chociażby przez objęcie swym
zakresem chronologicznym czasów wojny, ale i bardziej dostępne od swojego poprzednika dzielącego szpalty z pracami o zupełnie odmiennej tematyce w niskonakładowym czasopiśmie skupiającym swoją uwagę na historii regionalnej8.
Celem autora recenzowanej pracy było ukazanie różnych aspektów życia
w danym miejscu przy zmieniających się warunkach politycznych, prawno-ustrojowych, administracyjnych i gospodarczych. Od osiedlenia się w danym mieście
do martyrologii narodu pod okupacją hitlerowską. K. Urbański swą uwagę skieSpośród prac K. Urbańskiego chciałbym wymienić kilka, moim zdaniem najbardziej dla Jego dokonań
naukowych reprezentatywnych. Są to: Kielce w okresie powstania styczniowego, Kielce 1996; Leksykon
dziejów ludności żydowskiej Kielc 1789–1999, Kraków 2000; Słownik historii kieleckich Żydów (razem
z R. Blumenfeldem), Kielce 1995; Społeczność żydowska w Kielcach, Kielce 1989; Z problematyki żydowskiej w Kieleckiem w latach 1945–1946, [w:] Żydzi w Małopolsce. Studia z dziejów osadnictwa i życia
społecznego. Praca zbiorowa pod redakcją F. Kiryka, Przemyśl 1991; Zagłada ludności żydowskiej Kielc
1939–1945, Kielce 1994.
5 Wybrane prace tych autorów: Żydzi w dziejach Częstochowy, pod red. Z. Jakubowskiego, Częstochowa
1991; Z dziejów Żydów w Częstochowie, pod red. Z. Jakubowskiego, przy współpracy S. Podobińskiego,
Częstochowa 2002; J. Mizgalski, Życie codzienne Żydów w Częstochowie w II Rzeczypospolitej, [w:]
Życie codzienne w Częstochowie w XIX i XX wieku, red. nauk. R. Szwed i W. Palus, Częstochowa 1999;
M.B. Markowski, Społeczne zróżnicowanie ludności żydowskiej w województwie kieleckim w latach
1918–1939, [w:] Miasteczka polskie w XIX i XX wieku, Kielce 1992; idem, Udział ludności żydowskiej
w rzemiośle i przemyśle województwa kieleckiego w latach 1918–1939, „Rocznik Świętokrzyski” T. XVI,
Warszawa–Kraków 1989; idem, Udział ludności żydowskiej w życiu gospodarczym województwa kieleckiego w dwudziestoleciu międzywojennym, [w:] Ludność żydowska w regionie świętokrzyskim. Materiały
sesji naukowej w Starachowicach, 17.10.1987, Kielce 1989; idem, Udział ludności żydowskiej w rolnictwie i handlu wiejskim województwa kieleckiego w latach 1918–1939, „Kieleckie Studia Historyczne”
1990, t. 8; M. Pawlina-Meducka, Kultura Żydów województwa kieleckiego: (1918–1939), Kielce 1993;
Kultura Żydów polskich XIX–XX wieku, red. nauk. M. Meducka i R. Renz, Kielce 1992; W.R. Brociek,
A. Penkalla, R. Renz, Żydzi ostrowieccy, Ostrowiec Świętokrzyski 1996.
6 H. Domańska, Kamienne drzewo płaczu: gminy żydowskie województwa gdańskiego, ich dzieje i zabytki,
Gdańsk 1991; M.M. Dederko, Żydowska Gmina Wyznaniowa w Sawinie, Sawin 2002; J. Michalewicz,
Żydowskie okręgi metrykalne i żydowskie gminy wyznaniowe w Galicji, Kraków 1995; R. Ziobroń, Gmina
żydowska w Radomyślu Wielkim, Radomyśl Wielki 1997. Godna polecenia jest też praca zbiorowa Gminy
wyznaniowe żydowskie w województwie pomorskim w okresie międzywojennym (1920–1939): zbiór studiów, pod red. J. Szilinga, Toruń 1995.
7 8 K. Urbański, Gminy żydowskie „duże” w województwie kieleckim w przededniu II wojny światowej,
„Rocznik Muzealny” (Ostrowiec Świętokrzyski) T. 3 (2000), s. 143–161.
Krzysztof Urbański, Gminy żydowskie duże w województwie kieleckim 247
rował na największe w województwie kieleckim skupiska Żydów. Najbardziej
w Jego pracy został wyeksponowany okres międzywojennego dwudziestolecia oraz
czas drugiej wojny światowej. Takie ujęcie tematu wymagało od autora przeprowadzenia rozległych poszukiwań archiwalnych i bibliograficznych. Wśród źródeł rękopiśmiennych różnej proweniencji kwerendą objęte zostały dokumenty znajdujące
się w zespołach Archiwów Państwowych w Częstochowie, Katowicach, Kielcach,
Łodzi i Radomiu. Poszukiwania objęły również zbiory Muzeum Narodowego
w Kielcach oraz Muzeum J. Malczewskiego w Radomiu, a także relacje przechowywane w archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie. Autor
spenetrował również zeznania znajdujące się w zbiorach Jerozolimskiego Instytutu
Yad Vashem. Na uwagę zasługują wykorzystane w pracy zbiory dokumentów drukowanych, m.in. Dzienniki Praw Państwa Polskiego i Ustaw Rzeczypospolitej
Polskiej, materiały dokumentujące wyniki powszechnych spisów ludności z 1921
i 1931 roku wydane w ramach serii Statystyka Polski9 oraz Skorowidz miejscowości
Rzeczypospolitej Polskiej10. W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę, że ten dział
w zestawie źródeł i opracowań autor potraktował zbyt ogólnikowo. W mojej opinii,
zamiast „Źródeł drukowanych” lepiej byłoby stworzyć dwie grupy, tzn. „Pamiętniki,
relacje, wspomnienia i literatura piękna” oraz „Zbiory statystyczne i wydawnictwa
źródłowe”. Moja uwaga nie odnosi się do wartości merytorycznej przedstawionego
materiału, ale jedynie do sposobu jego klasyfikacji. K. Urbański skorzystał również
z wywiadów. Nie pominął także doniesień ukazujących się na łamach prasy, wykorzystując m.in. takie tytuły, jak: „Gazeta Kielecka”, „Gazeta Żydowska”, „Goniec
Częstochowski” oraz bardzo dla omawianej problematyki cenne czasopismo międzywojenne „Sprawy Narodowościowe”. Listę wykorzystanych materiałów dopełniają bardzo liczne opracowania, obficie przytaczane w pracy. Ta bardzo duża,
choć rozproszona baza źródłowa, dostarczyć mogła autorowi najczęściej informacji
o oderwanych faktach jednostkowych, nie pozwalających na prostą, a jednocześnie
możliwie pełną rekonstrukcję procesu dziejowego. Do tego niezbędna okazała się
wiedza pozaźródłowa i wszechstronne przygotowanie metodologiczne.
Omawiana pozycja składa się z trzech rozdziałów, które objęte zostały wstępem
i zakończeniem. Pierwszy z nich omawia ogólnie historię Żydów w województwie
kieleckim w okresie międzywojennym. Jest to właściwie syntetyczny opis sytuacji
społeczno-gospodarczej województwa ze szczególnym uwzględnieniem warunków
życia i pracy mniejszości żydowskiej. Autor opisał tutaj działające wśród Żydów
instytucje i organizacje, jak np. partie polityczne czy też wydawane tytuły prasowe. Skoncentrował się jednak na zagadnieniu funkcjonowania gmin wyznaniowych,
ich statusu prawnego i roli, jaką odgrywały w życiu wyznawców religii mojżeszowej. K. Urbański dokonał klasyfikacji wspólnot ze względu na ilość mieszkańStatystyka Polski. Drugi powszechny spis ludności z dnia 9 grudnia 1931, Woj. Kieleckie, Warszawa
1938; Statystyka Polski. Pierwszy powszechny spis ludności z dnia 30 września 1921 r. Województwo
kieleckie, Warszawa 1927.
9 10 Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej, województwo kieleckie, Warszawa 1926, t. 3.
248Artur Jachna
ców11. Rozdział drugi pracy stanowią opisy monograficzne konkretnych gmin tzw.
dużych, czyli takich, gdzie liczebność członków przekroczyła 5000. Historyk za
każdym razem rozpoczynał od przedstawienia początków osadnictwa żydowskiego w danej miejscowości, następnie starał się, możliwie szczegółowo, opisać miejscowe struktury i wewnętrzne przemiany w nich zachodzące do momentu wybuchu wojny. Swoje miejsce znalazły tu dzieje gmin żydowskich w Częstochowie,
Chmielniku, Kielcach, Opatowie, Ostrowcu, Radomiu, Szydłowcu, Jędrzejowie,
Końskich, Będzinie, Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu i Zawierciu. Rozdział trzeci
został poświęcony sprawie zagłady Żydów kieleckich. Autor zawarł w nim przede
wszystkim informacje na temat tworzenia się gett, ich funkcjonowania oraz likwidacji. Duża część narracji została poświęcona metodom prześladowań i eksterminacji
oraz grabieży. Swoje miejsce znalazły tu także opisy zaradności Żydów w zaistniałej sytuacji. Całości uzupełniają streszczenia w językach: angielskim, niemieckim,
francuskim i hebrajskim oraz dział ilustracji zawierający również kopie obwieszczeń
władz okupacyjnych oraz kilka map. Niezależnie od tegoż materiału ikonograficznego, tekst właściwy przeplatany jest wizerunkami pieczęci zarządów poszczególnych
gmin wyznaniowych oraz emblematem Towarzystwa Szerzenia Pracy Zarobkowej
i Rolnej wśród Żydów „ORT”.
Omawiana praca daje obraz życia codziennego Żydów ziemi kieleckiej, skupiając się na pierwszej połowie ubiegłego wieku. Autor pisze o swoich bohaterach z sympatią, ale potrafi również dostrzec trawiące tę społeczność wewnętrzne
konflikty. Uzewnętrznia się to w opisach poszczególnych gmin. Szkoda, że zbyt
mała objętość pozycji spowodowała to, że K. Urbański pisał przede wszystkim
o Żydach, niewystarczająco opisując otaczających żydowską mniejszość Polaków.
Rozumiem jednak, że autor ma prawo przyjąć takie założenie, a moja uwaga jest
wyrazem osobistego niedosytu jako czytelnika.
Recenzowana praca ma w znacznym stopniu charakter faktograficzny, opisowy,
niejako sprawozdawczy. Warstwa analityczna zaś, poprzedzona refleksją metodologiczną jest w niej słabiej obecna. Pogłębiona analiza bogatego materiału źródłowego mogłaby stać się osią omawianej pracy. To, że do niej nie doszło związane jest
zapewne z założeniami wstępnymi, a uwarunkowane było być może wspomnianą
już szczupłością rozmiarów książki oraz chęcią przekazania jak największej ilości
faktów szczegółowych.
Niestety, opracowanie edytorskie pozostawia wiele do życzenia. Błędy w postaci
licznych literówek sugerują jakoby tekst nie był poddany korekcie. Wyjątkowo nie-
Ta część omawianej pracy K. Urbańskiego może być bardzo użyteczna w przyszłości. Stanowi ona
bowiem w mojej opinii unikatowego rodzaju syntezę, a zarazem wstęp do opracowań przywołanych już
w tej recenzji badaczy dziejów społeczno-gospodarczych Kielecczyzny w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Warto by zapoznali się z nią studenci piszący prace nie tylko na temat dziejów Żydów.
Na pewno winni przeczytać ją także regionaliści-amatorzy, nierzadko nie rozumiejący do końca specyfiki
tej części dziejów opisywanej przez siebie miejscowości, gmin i regionów.
11 Krzysztof Urbański, Gminy żydowskie duże w województwie kieleckim 249
bezpieczny może się okazać brak przecinków, który wypacza sens bilansów12. Także
słownictwo samego autora czasem jest zbyt monotonne13.
Dobrze się stało, że Krzysztof Urbański sięgnął po pióro i zajął się największymi
skupiskami żydowskimi w województwie kieleckim. Napisał książkę popularyzującą
badania historyczne w tej dziedzinie. Dzięki własnemu wkładowi badawczemu tegoż historyka nie jest ona jedynie próbą dyskontowania badań innych znawców tej
tematyki, lecz – w dobrym znaczeniu tego określenia – popularnonaukową syntezą.
Czy jednak można mówić o monografii? Myślę, że zapotrzebowanie na taką pozycję
w części zaspokoi nowa praca tego autora. Ukazała się ona w momencie, gdy zacząłem pisać niniejszą recenzję i po przejrzeniu jej cieszy mnie tak szybki postęp prac
naukowych tego historyka oraz świetna praca edytorska specjalistów Wydawnictwa
Naukowego Akademii Pedagogicznej w Krakowie14.
Artur Jachna
12 Brak przecinka oddzielającego złote od groszy w budżecie konkretnej gminy może sugerować większą
niż faktycznie było jej zamożność. Taka sytuacja wystąpiła np. na s. 34 omawianej pozycji.
13 Np. na s. 30 K. Urbański cztery razy w trzech zdaniach obok siebie używa słowa „Towarzystwo”
– chodzi o Towarzystwo Dobroczynności dla Żydów.
14 K. Urbański, Zagłada Żydów w dystrykcie radomskim, Kraków 2004.
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Grzegorz Jezierski, Energia jądrowa
wczoraj i dziś, Warszawa 2005
Grzegorz Jezierski przedstawia w swojej książce historię rozwoju energii jądrowej od momentu rozbicia atomu przez Otto Hahna i Fritza Strassmanna do czasów
współczesnych. Odkrycie niemieckich uczonych określa największym odkryciem
XX w. Bliscy współpracownicy Hahna, Lise Meitner i Otto Frisch przedstawili własny pogląd na temat tego doświadczenia, wykazali, że podczas każdego aktu rozszczepienia jądra uranu wyzwala się bardzo dużo energii1.
Autor przypomina, że jeszcze w lipcu 1934 roku, po odkryciu dwa lata wcześniej przez Jamesa Chadwicka neutronu, węgierski uczony Leo Szilard zgłosił patent
o możliwości zbudowania bomby atomowej i to on stał się jej głównym propagatorem2. Tymczasem na całym świecie naukowcy współpracowali i powtarzali doświadczenie Hahna i Strassmanna.
Wybuch drugiej wojny światowej położył kres tym kontaktom, odtąd wrogie
sobie strony rozpoczęły prace na własny rachunek. Tak więc energia jądrowa posłużyła teraz do celów wojennych. Wielu uczonych przeniosło się wtedy do Stanów
Zjednoczonych. Leo Szilard i jego rodak Eugene Wigner nakłonili Alberta Einsteina
do podpisania listu skierowanego do prezydenta Franklina D. Roosevelta, w którym informowali o wojskowych konsekwencjach wykorzystania energii jądrowej
i wyrazili swoje obawy, że w Niemczech trwają prace nad bombą atomową. Autor
przytacza treść tego listu. W odpowiedzi na to pismo prezydent powołał Komitet
Doradczy do spraw Uranu3. Na początku 1941 roku brytyjska delegacja pod kierownictwem Henry’ego Tizarda przybyła do Stanów Zjednoczonych. Brytyjczycy
1 G. Jezierski, Energia jądrowa wczoraj i dziś, Warszawa 2005, s. 13–14.
2 Ibidem, s. 16.
3 Ibidem, s. 32–34.
252 Grzegorz Warchołek
przedstawili pogląd, że zbudowanie bomby atomowej jest możliwe, a najbardziej
do jej skonstruowania nadaje się uran U-2454.
Atak lotniczy na Pearl Harbor przyspieszył prace nad bombą. 17 VI 1942 roku
prezydent zatwierdził program prac nad budową broni atomowej, nazwano go Projekt
Manhattan, szefem programu został generał Leslie R. Groves, a kierownictwo naukowe objął doskonały organizator Robert J. Oppenheimer. Prace nad bronią podjęto
w 1943 roku w Los Alamos. Całe przedsięwzięcie było utajnione, jedynie część
personelu była dopuszczona do tajemnicy. Nawet wiceprezydent Harry Truman dowiedzał się o projekcie dopiero po śmierci Roosevelta5. Pierwszą bombę atomową
zdetonowano 16 VII 1945 roku w bazie lotniczej Alamogordo6. Jeszcze tego samego
dnia o udanej próbie dowiedział się przebywający w Poczdamie Truman.
Początkowo planowano użycie bomby przeciwko Niemcom, po ich kapitulacji
jej celem stała się Japonia. Co ciekawe przeciwko użyciu bomby opowiedział się
Leo Szilard i późniejszy orędownik użycia bomby atomowej podczas wojny koreańskie generał Douglas MacArthur7. 6 VIII 1945 roku została zrzucona bomba
na Hiroszimę, a trzy dni później na Nagasaki. Straty w ludziach i materialne były
ogromne. Szacuje się, że obie te eksplozje pochłonęły ponad 200 tysięcy istnień ludzkich. Prawdopodobnie miała być zrzucona trzecia bomba, jednak Truman wstrzymał
jej użycie. 14 VII Japonia skapitulowała.
Dlaczego Stany Zjednoczone zdecydowały się na użycie tej broni? Autor uważa,
że motywem były poniesione już wydatki związane ze skonstruowaniem bomby,
zemsta na Japończykach za okrutne traktowanie jeńców wojennych, uniknięcie strat
w ludziach podczas konwencjonalnego ataku, a przede wszystkim demonstracja siły
przed Związkiem Radzieckim8.
Bomba atomowa na zawsze zmieniła świat, ale Stany Zjednoczone nie mogły być pewne monopolu. Prace nad bombą od września 1939 r. były prowadzone
w Niemczech, był to Projekt U. Laboratorium badań umieszczono w budynku
o nazwie „Virushaus”. Tutaj właśnie Werner Heisenberg i Carl von Weizsacker rozpoczęli swoje doświadczenia z uranem9.
W październiku 1941 roku miało miejsce spotkanie Heisenberga z Nielsem
Bohrem w Kopenhadze. Do tej pory trwają spory na temat tego spotkania. Według
relacji Heisenberga, proponował on wstrzymanie prac nad budową broni atomowej
przez naukowców całego świata, natomiast według innych źródeł Heisenberg chciał,
żeby Bohr przyłączył się do prac nad niemiecką bombą i prawdopodobnie ta druga
wersja jest najbliższa prawdy10.
4 Ibidem, s. 36–37.
5 Ibidem, s. 46–50.
6 Ibidem, s. 74.
7 Ibidem, s. 85–86.
8 Ibidem, s. 87–102.
9 Ibidem, s. 37–39.
10 Ibidem, s. 40–41.
Grzegorz Jezierski, Energia jądrowa wczoraj i dziś 253
Niemcom nie udało się skonstruować bomby, miały na to wpływ błędy w obliczeniach, utrata ciężkiej wody oraz przegrana na wszystkich frontach wojny. Hitler
swoje nadzieje pokładał w „cudownej bron” V1 i V2. Projektowi U położyli kres
Amerykanie w ramach misji Alsos, kiedy to zostali ujęci czołowi niemieccy fizycy
jądrowi. Jak dalecy byli oni od skonstruowania bomby może świadczyć ich zdumienie, wręcz niewiara w atomowy atak na Japonię.
Również w Japonii były prowadzone prace nad skonstruowaniem bomby
atomowej. Miała ona jednak ograniczony dostęp do uranu, a i marynarka wojenna
nie przykładała do nich wagi. Na początku 1945 r. Niemcy wysłały drogą morską
uran do Japonii, transport ten został przejęty przez Amerykanów. Prawdopodobnie
cały uran został zużyty do budowy bomby zrzuconej na Hiroszimę11.
W ZSRR badania nad bombą prowadził Igor Kurczatow. 20 VIII 1945 roku został powołany Komitet Specjalny na czele z Ławrientijem Berią. Dużą rolę odegrał
wywiad. Lwią część informacji na temat amerykańskiej bomby dostarczył pracujący
w Los Alamos Klaus Fuchs12.
Próbny wybuch pierwszej radzieckiej bomby atomowej miał miejsce 29 VII
1954 roku w Kazachstanie13. Doświadczenie rosyjskie było dla Amerykanów dużym
zaskoczeniem, gdyż nie sądzili, że tak szybko ZSRR będzie miał bombę atomową.
Wybuch radzieckiej bomby atomowej przyczynił się do podjęciu decyzji o przystąpieniu przez Stany Zjednoczone do budowy superbomby, jaką jest bomba
wodorowa. Od tej pory rozpoczął się wyścig zbrojeń, który trwał jeszcze prawie
pół wieku.
31 I 1950 roku prezydent Truman zatwierdził do realizacji „program badań
nad bombą wodorową”. Na czele programu stanął Węgier Edward Teller, dołączył
do niego polski matematyk Stanisław Ulam14. Próbna eksplozja pierwszej bomby
wodorowej miała miejsce 1 X 1952 r. na wyspie Elugelab. Wybuch ten był 800
razy silniejszy od bomby zrzuconej na Hiroszimę15. Amerykanie jednak na krótko
uzyskali militarną przewagę, bo już po 9 miesiącach (12 VIII 1953 r.) na poligonie Semipałatyńsk w Kazachstanie dokonano udanej eksplozji pierwszej radzieckiej
bomby wodorowej. Ojcem tego sukcesu był Andrzej Sacharow, późniejszy przeciwnik zbrojeń i gorący orędownik pokoju16.
W okresie zimnej wojny, szczególnie w latach 50., zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i ZSRR intensywnie przeprowadzano próbne wybuchy jądrowe, do najbardziej spektakularnych należały próby na Atolu Bikini i Eniwetok.
W latach 60. na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco pracowano
pod kierownictwem Samuela Cohena nad nowym rodzajem broni jądrowej, jakim
11 Ibidem, s. 44–46.
12 Ibidem, s. 107–110.
13 Ibidem, s. 115.
14 Ibidem, s. 123–124.
15 Ibidem, s. 126.
16 Ibidem, s. 127–128.
254 Grzegorz Warchołek
była bomba neutronowa. Pierwszy próbny wybuch nastąpił pod ziemią na pustyni
w Nevadzie w 1963 r.17
Tymczasem grupa państw posiadających broń atomową powiększyła się o Wielką
Brytanię, która stała się trzecim mocarstwem atomowym. Mimo że Brytyjczycy
pracowali nad bombą atomową w Los Alamos, w 1948 r. USA wypowiedziały porozumienie o wspólnym prowadzeniu badań, ograniczając współpracę z Wielką Brytanią jedynie do wymiany danych i informacji w zakresie podstawowych problemów fizyki jądrowej, niedotyczących bezpośrednio tajemnicy broni jądrowej.
W 1947 roku rząd brytyjski postanowił zbudować własną broń atomową 3 X 1952
roku została przeprowadzona pierwsza próba brytyjskiej broni atomowej pod kodem Hurricane na wyspach Monte Bello, u wybrzeży Australii18. Rząd francuski
zatwierdził 26 XII 1954 r. program budowy broni jądrowej, a 13 II 1960 r. dokonano
na Saharze pierwszej eksplozji19. Kolejnymi państwami posiadającymi bombę atomowy stały się m.in. Chiny, Indie, Pakistan i RPA.
Szacuje się, że co 9 dni przez pół wieku były przeprowadzane próby jądrowe.
Autor wspomina również o wspólnym amerykańsko-radzieckim przedsięwzięciu
w 1988 r., wówczas to przeprowadzono dwa podziemne wybuchy przy udziale
naukowców obu tych krajów20.
Przez cały ten okres dochodziło do wielu incydentów z bronią jądrową.
W różnych wypadkach zgubiono wiele bomb atomowych, w samych Stanach
Zjednoczonych zgubiono i nigdy nie odnaleziono 11 bomb21. Świat mimo całej tej
atomowej karuzeli dążył do ograniczenia zbrojeń. Już na początku pojawiły się głosy,
by z pracami nad bombą zapoznać Związek Radziecki, a 15 XI 1945 r. USA, Wielka
Brytania i Kanada ogłosiły wspólną deklarację, że jeśli nie wprowadzi się całkowitego zakazu broni atomowej, to każde państwo prędzej czy później może znaleźć się
w jej posiadaniu. Później podpisano wiele układów ograniczających rozwój broni
atomowej, m.in. SALT i START. Wreszcie w 1996 roku zawarto układ o całkowitym
zakazie prób jądrowych na świecie22. Tak się złożyło, że teraz budowniczowie broni
jądrowej stali się jej strażnikami. Należy zauważyć, że liczebność broni stale maleje,
a energię jądrową zaczęto wykorzystywać dla potrzeb pokojowych.
Wraz z zakończeniem II wojny światowej nastąpiła tzw. era atomu. Atom wkroczył do kultury i sztuki, stał się modny. Tańczono przy piosenkach poświęconych
bombom atomowym, kupowano atomowe zabawki, kostiumy bikini, otwierano
atomowe restauracje i bary. Dzieciom nadawano przedziwne imiona, np. Atomic
Victory. Powstawały liczne powieści na ten temat23.
17 Ibidem, s. 150.
18 Ibidem, s. 153–156.
19 Ibidem, s. 157–159.
20 Ibidem, s. 166–170.
21 Ibidem, s. 182.
22 Ibidem, s. 186–192.
23 Ibidem, s. 206–207.
Grzegorz Jezierski, Energia jądrowa wczoraj i dziś 255
Jezierski podkreśla, że niektóre eksplozje jądrowe nie miały charakteru wojskowego. Służyły one, np. poszukiwaniu ropy czy gazu. Skonstruowano też wiele
reaktorów do celów naukowych, były to reaktory o niewielkiej mocy.
Technikę jądrową wykorzystano w przemyśle węglowym, w medycynie do wykrywania i leczenia chorób, a przede wszystkim w energetyce24. Pod koniec 2002
roku w 31 krajach pracowało 441 bloków jądrowych25. Elektrownie atomowe działają w wielu krajach, jednak i tu nie można było się ustrzec wypadków – do największych należała katastrofa czarnobylska w 1986 roku26.
Energia jądrowa ma wielu zwolenników, jak i przeciwników. Autor jawi się jako
jej gorący orędownik – uważa, że energia ta ma przed sobą przyszłość, podlega ona
ciągłemu rozwojowi i udoskonalaniu, szczególnie w zakresie bezpieczeństwa i eliminacji szkodliwego wpływu na środowisko naturalne. Liczy, że lektura tej książki
zmieni negatywne nastawienie społeczeństwa do energetyki jądrowej.
Grzegorz Warchołek
24 Ibidem, s. 232–235.
25 Ibidem, s. 312.
26 Ibidem, s. 426.
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Antoni Marszałek, Suwerenność i integracja
europejska w polskiej myśli naukowej
i politycznej do końca XIX wieku, Łódź 2005,
ss. 220
W obfitości literatury o procesach europejskiej integracji, którą wywołały
negocjacje akcesyjne i następnie niedawne rozszerzenie struktury Unii Europejskiej,
publikacje prof. Antoniego Marszałka mają pierwszorzędne i szczególne znaczenie. Wyróżnia je nie tylko wyeksponowanie zagadnień „wyższego rzędu”, a więc
problemu suwerenności uczestników tego rodzaju struktur (identyfikowanych jako
państwa, narody, a nawet jednostki), ale także antecedencji współczesnej nam formuły integracyjnej. Podejmowana przez niego tematyka, mieści się zatem w zakresie
ogólnej teorii integracji, ale jednocześnie nie jest pozbawiona praktycznego znaczenia. Podobne ujęcie prezentuje on w recenzowanej pracy, w której poddał analizie
polskie poglądy na suwerenność i integrację na przestrzeni kilku stuleci. Najogólniej
biorąc, celem pracy jest ustalenie i sklasyfikowanie polskiego dorobku (wkładu)
w zakresie „ogólnej idei integracji europejskiej aż po wiek XIX”. Ujęcie ma charakter dynamiczny, podobnie jak rozumienie procesu integracji, ale nie z powodu
chronologicznego układu treści, tylko merytorycznych następstw kształtowania się
integracyjnych pomysłów. Założenie badawcze jest zatem nader ambitne a lektura
opracowania wskazuje, iż zostało w pełni osiągnięte.
Autor przyjął, iż ową myśl naukową i polityczną, często łączoną z próbami
jej praktycznej realizacji, wyraża piśmiennictwo 22 badaczy, polityków, pisarzy
i publicystów polskich oraz przywołanych jako uczestników wymiany poglądów
10 rosyjskich i 7 południowo­słowiańskich (Czechów, Chorwatów i Słowaków).
Te relacje etniczne wskazują, iż rozważania w większości pozostaną w obrębie
Słowiańszczyzny, co potwierdza także wyeksponowanie takich postaci, jak Adam
Jerzy Czartoryski i Adam Mickiewicz, których myśli wiele znaczyły na tym obszarze. W stosunku do pierwszego z nich można nawet mówić o fascynacji autora
wyrażającej się w rozszerzeniu politycznego wątku biografii i w związku z tym poświęceniu mu, jeżeli pominiemy „uwagi końcowe”, bez mała jednej czwartej całości
258 Ludwik Mroczka
opracowania. Trzeba jednak zgodzić się z oceną Księcia jako najbardziej przedsiębiorczego polityka i strategicznego planisty wśród wszystkich wymienionych.
Wiek XIX, a więc okres bezpaństwowy Polski, objęty ostatnią częścią pracy
reprezentowany jest przez dwie trzecie cytowanych polskich autorów. W całości analizowane piśmiennictwo (i działalność większości osób) ma jednak wspólną cechę,
którą autor dostrzega i podkreśla: powstało mianowicie w związku z zagrożeniem
zewnętrznym (krzyżacko-niemieckim) i – jeżeli tak można powiedzieć – wewnętrznym państwa (z powodu niedomagań ustrojowych, wymagających głębokich reform
w XVI–XVIII wieku) oraz na koniec, najliczniejsze i najważniejsze, w sytuacji całkowitego jego upadku. Niebagatelne znaczenie ma zatem i ten wątek badawczy,
wskazujący jak bogate tradycje mają polskie poszukiwania stabilności państwa
i społeczeństwa w odpowiednich strukturach między­naro­dowych. Wagę tego spostrzeżenia podnosi fakt, iż przedmiotem badań są poglądy i koncepcje o najwyższym
poziomie reprezentatywności dla polskiej myśli państwowej i społecznej w danym
czasie. Nie można także nie zauważyć słabości tego piśmiennictwa: postulując
w duchu romantyzmu integracyjne konstrukcje, odwołujące się do sprawiedliwości
i siły prawa w ówczesnych stosunkach międzynarodowych zdominowanych przez
prawo siły, w istocie rzeczy pozostawało ono w świecie iluzji. Prawdopodobnie
okoliczność ta w naj­wyższym stopniu przesądziła o zapomnieniu tego dorobku i nawiązaniu do niego dopiero w dzisiejszych czasach i jakościowo odmiennym prawie
międzynarodowym.
Wzmiankowana wysoka reprezentatywność owego dorobku wymaga jednak
wyjaśnienia, ponieważ jej zasadność nie znajduje potwierdzenia u schyłku XIX wieku. Na przełomie stuleci (XIX i XX w.) ujawnił się bowiem nowy układ stosunków międzynarodowych, a transformacja społeczna (klasowa) i nacjonalizm, jako
ideologia nowoczesnych narodów, zmieniły przesłanki integracyjnych kombinacji.
Wiek XIX przyjęty w pracy jest przede wszystkim stuleciem ideologii romantycznej
i dlatego nie odpowiada ani kryterium kalendarzowemu, ani merytorycznemu; zgodnie z tym ostatnim okres bezpaństwowy Polski zamyka rok 1918. Nie można jednak
kwestionować nadrzędności takich ponadczasowych integracyjnych standardów, jak
suwerenność, równoprawność międzynarodowa itp.
Autor zebrał bogaty materiał informacyjny w zakresie kilku dyscyplin naukowych, na który jako na „tkankę” myśli integracyjnej do niedawna nie zwracano
większej uwagi. Lista pytań formułowanych na wstępnym etapie badań była długa
i obejmowała zarówno genezę integracyjnych koncepcji, ich uwarunkowania polityczne, etniczne, kulturowe, wyznaniowe i perspektywy sprawy polskiej.
Przedmiotem pierwszej części rozprawy jest poszukiwanie „wspólnej przestrzeni prawnej, ustrojowej, społecznej i religijnej” późniejszej osiemnasto- i dziewiętnastowiecznej myśli integracyjnej. Nie wymieniono w tej przestrzeni czynnika
gospodarczego, który jeszcze nie oddziaływał w takim stopniu na sferę stosunków
międzynarodowych, jak w wieku XX. A. Marszałek nie nadaje mu zresztą większego znaczenia ani jako przesłanki integracji, ani jako jej uwarunkowanie. Za punkt
wyjścia przyjęto słusznie nowatorskie postulaty Stanisława ze Skarbimierza i Pawła
Antoni Marszałek, Suwerenność i integracja europejska w polskiej myśli naukowej... 259
Włodkowica w dziedzinie prawa międzynarodowego i praw człowieka, jakkolwiek
miały one teoretyczne znaczenie i uzyskały rangę nie tyle polską, co uniwersalną.
Dorobek kolejnych reformatorów Rzeczypospolitej: Jana Ostroroga, Andrzeja
Frycza Modrzewskiego i Stanisława Orzechowskiego nie tworzył perspektywy
nowego łady międzynarodowego, ale sprzyjał utrzymaniu atmosfery potrzeby głębokich zmian prawno-ustrojowych. Stanisława Leszczyńskiego rekomenduje jego
projekt Ligi Narodów pod protektoratem Francji, Józefa Skrzetuskiego zaś, ostatniego w przeddziewiętnastowiecznym wykazie, wkład w upowszechnienie koncepcji
europejskiej ligi państw.
Prawdziwy urodzaj pomysłów przyniósł wiek XIX, ponieważ motyw odbudowy państwa okazał się bardziej kreatywnym czynnikiem integracyjnych koncepcji od dążeń zreformowania upadającej Rzeczypospolitej. Im też, jak wspomniano, poświęcił Autor najwięcej uwagi i dociekliwości badawczej. Prawdziwy rozgłos w literaturze naukowej wywołał Traktat o wiecznym przymierzu... Wojciecha
B. Jastrzębowskiego, ale profesor A. Marszałek słusznie dokonał szczegółowego
przeglądu także wszystkich innych koncepcji i wykazał, jak ważne miejsce zajmuje
w nich Rosja, relacje polsko-rosyjskie, kwestie wyznaniowe i Słowiańszczyzna,
której opinie zostały w pracy dostrzeżone i uwzględnione. Analizuje więc koncepcje,
często także działalność, Staszica, Hoene-Wrońskiego, Czartoryskiego, Mickiewicza,
Czaykowskiego, Duchińskiego, Maciejowskiego, Jabłonowskiego, Rzewuskiego,
Krasińskiego i Gurowskiego. Słowiańszczyzna występuje w nich jako potencjalna
siła sprawcza integracji Europy, czy zgoła nowej epoki w jej dziejach, jako obszar
przewodnictwa Rosji, względnie Polski lub zintegrowana struktura uznająca i zabezpieczająca aspiracje narodów bezpaństwowych. Jest rzeczą charakterystyczną, iż początkowo antywolnościowe stanowisko Rosji nie budziło niepokoju. Zmieniło się to
gruntownie po powstaniu listopadowym, ale i Rosja zaostrzyła wówczas antypolskie
stanowisko. W części są to ustalenia całkiem nowe lub znacznie zweryfikowane na
podstawie obszernej literatury przedmiotu, publikowane oryginalne teksty i własne
przemyślenia. Uporządkowanie i wyjaśnienie mozaiki koncepcji i poglądów słowianofilskich oraz panslawistycznych w układzie międzynarodowym jest niewątpliwym
osiągnięciem badawczym autora.
W tym kontekście w pełni uzasadnione zostało przywołanie myśli słowianofilów i panslawistów rosyjskich (rozdział X), pomimo że nie miały one znaczenia
w carskim systemie politycznym. Chodzi o to, iż zarówno prozachodni okcydentalizm, jak i rusofilski panslawizm nie postrzegały sprawy polskiej zgodnie z oczekiwaniami większości słowianofilstwa polskiego. Czy w tej sytuacji nie byłoby uzasadnione przypomnienie ludzi z innego (anarchistycznego, Bakunin) kręgu ideowego
i ich uzasadnienia propolskiego stanowiska?
Wnioski końcowe rozprawy dotyczą nie tylko bogactwa i różnorodności polskich integracyjnych pomysłów, ale wskazują także na ich wyraźną specyfikę.
Suwerenność i integracja to zagadnienia łączące się immanentnie, ale w polskiej
myśli politycznej tę drugą postrzegano najczęściej jako sposób na odzyskanie suwerenności własnej i narodów znajdujących się w podobnej sytuacji. Zdawano sobie
260 Ludwik Mroczka
zatem sprawę, iż wybicie się na niepodległość będzie możliwe wówczas, gdy suwerenność narodów zdominowanych uzyska międzynarodową sankcję. Była to więc ta
sama wykładnia wezwania „za waszą i naszą wolność” jaką spotykamy w uzasadnieniu zbrojnego wysiłku niepodległościowego. Z drugiej strony bogactwo myśli
reformatorskiej w konfrontacji z bezradnością jej wdrożenia nasuwa przypuszczenie,
iż również w tym przypadku uzyskanie międzynarodowej rangi dla postulatów zmierzających do umocnienia suwerenności państwa traktowano jako istotny warunek
jej realizacji.
Książka przybliża społeczeństwu ważne problemy narodu i państwa w perspektywie historycznej, wskazując jednocześnie na ich utrzymującą się żywotność.
Stanowi bardzo dobrą podstawę do kontynuowania badań nad dążeniami integracyjnymi w XX wieku. Wiele przemawia za tym, iż wywoła ona zainteresowanie
w pełni satysfakcjonujące wydawcę nie pomijając finansowej strony przedsięwzięcia. Będzie pomocna studentom kilku przynajmniej kierunków studiów, ale i wszystkim pozostającym w kręgu oddziaływania współczesnych struktur integracyjnych.
Na koniec kilka uwag redakcyjnych. Praca ujęta została w formule podręcznikowej z numeracją poszczególnych kwestii w przejrzystym układzie chronologiczno-rzeczowym i z podsumowaniem rozdziałów w postaci „uwag końcowych”.
Temperament badawczy autora niejednokrotnie wziął jednak górę nad przyjętą
formułą syntezy, co znalazło wyraz w postaci wprowadzonych do tekstu polemik
i sprostowań. Ich rozmiary nie zakłócają jednak ustalonego porządku wykładu,
w klarowności którego dostrzec można wpływ długoletniego i bogatego doświadczenia autora jako pracownika naukowo-dydaktycznego.
Ludwik Mroczka
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Janusz Szczepański, Społeczeństwo Polski
w walce z najazdem bolszewickim 1920 roku, Warszawa–Pułtusk 2000,
Oficyna Wydawnicza Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, ss. 552
Tematyka wspólnych dziejów polsko-rosyjskich wciąż cieszy się w Polsce
olbrzymim zainteresowaniem i wywołuje żywe emocje. Po 1989 roku do najczęściej
omawianych zagadnień należą: najazd bolszewicki na Polskę w 1920 roku, agresja
sowiecka na Polskę w dniu 17 września 1939 roku oraz mord katyński.
Prowadzony w ostatnich latach dyskurs możemy zasadniczo podzielić na publicystyczny, prowadzony w środkach masowego przekazu przez różnego rodzaju
specjalistów oraz naukowy, którego echa również są obecne na łamach prasy, radia
i telewizji. Znamienne jest, że w mediach historia przenika się ze współczesnością,
a nawet jest wpisywana w szeroki kontekst obecnej – szeroko rozumianej – polityki
wschodniej1, nie tylko Polski, ale całej zjednoczonej Europy2.
Niedostatek prac naukowych zaczęto nadrabiać począwszy od takiego tematu,
jak atak Armii Czerwonej na Polskę, wkomponowujący się w tragedię II wojny
W ten kontekst wpisują się między innymi zagadnienia religijne. W prasie i książkach katolickich szeroko
omawia się problematykę misji Kościoła Rzymskokatolickiego na terenie byłego Związku Radzieckiego.
Zob. G. Przebinda, Większa Europa. Papież wobec Rosji i Ukrainy, Kraków 2001.
1 Wraz z odzyskaniem niepodległości w 1989 roku społeczeństwo polskie zapragnęło prawdy na temat
własnej historii. Od tego czasu szczególnym zainteresowaniem cieszy się wszystko to, co przez dziesięciolecia PRL-u tworzyło tzw. białe plamy, do takich niewątpliwie zaliczały się wyszczególnione powyżej
zagadnienia. Co ciekawe Polacy nie dokonują zbiorowego sądu nad Rosjanami; mają świadomość, że oba
nasze narody stały się ofiarą zbrodniczego systemu. Obecnie Polacy pragną prawdy i wolności zarówno
dla siebie, jak i dla Rosjan. W artykułach zamieszczanych w polskiej prasie wyczuwalne jest nawet poczucie misji wobec Europy Wschodniej (a zatem nie tylko Rosjan, ale również Ukraińców, Białorusinów
i innych narodów). Wojciech Pięciak zapowiadający w „Tygodniku Powszechnym” serię dodatków
„Nowa Europa Wschodnia” pisze: „Od 60 lat «Tygodnik» traktuje dziennikarstwo nie tylko jako opisywanie świata, ale również jako misję. Tę tradycję chcemy kontynuować”, „Tygodnik Powszechny”,
17 kwietnia 2005 r., nr 16 (2910).
2 262 Łukasz Tomasz Sroka
światowej; stanowiący – jak to obrazowo określono – „nóż wbity w plecy”3. Już
w 1993 roku w Krakowie odbyła się Ogólnopolska Konferencja Historyków poświęcona tej sprawie. Swoje referaty i komunikaty wygłosili tak znamienici naukowcy,
jak: Henryk Batowski, Józef Gierowski, Andrzej Drawicz, Marian Zgórniak, Józef
Buszko i Władysław A. Serczyk. Owocem tej Konferencji jest praca zbiorowa pod
redakcją H. Batowskiego 17 września 1939, wydana w Krakowie w 1994 roku,
nakładem Polskiej Akademii Umiejętności.
Bardzo duże możliwości badawcze związane są z najazdem bolszewickim na
Polskę, odradzającą się po 123 latach zniewolenia. Tematyki nie wyczerpały skądinąd
dobre prace: Antoniego Czubińskiego Walka o granice wschodnie Polski w latach
1918–1921 (Opole 1993), Janusza Pajewskiego Budowa Drugiej Rzeczypospolitej
1918–1926 (Kraków 1995), Normana Daviesa Orzeł Biały, Czerwona Gwiazda.
Wojna polsko-bolszewicka 1919–1920 (Kraków 1997)4 i inne.
Poważnym wkładem w polską historiografię poświęconą wojnie 1920 roku
okazała się praca Janusza Szczepańskiego Społeczeństwo Polski w walce z najazdem
bolszewickim 1920 roku, wydana w 2000 roku. Na treść rozprawy składa się dziewięć rozdziałów. Praca opiera się na układzie chronologicznym, rozdziały podzielone
zostały na podrozdziały poświęcone zagadnieniom problemowym. Poważnym atutem pracy jest zamieszczony na końcu indeks osób i miejscowości. W swojej pracy
badawczej Autor wykorzystał liczne materiały źródłowe, zgromadzone w archiwach
w Polsce, Białorusi, Litwie, Rosji, Ukrainie i Wielkiej Brytanii. Warto zauważyć, że
książka posiada wiele ciekawych fotografii tematycznych5.
Młode państwo polskie musiało się zmierzyć z licznymi problemami. Do głównych wyzwań należała odbudowa – często z ruin – gospodarki6. Pamiętajmy, że
Polsce dały się we znaki nie tylko lata zaborów, ale także przebiegające na jej ziemiach linie frontów I wojny światowej. Do tego dochodziły jeszcze poważne problemy (chociaż różnego rodzaju), związane z mniejszościami narodowymi: białoruską,
niemiecką, ukraińską i żydowską. Z tych powodów szarża bolszewików stanowiła
– i należy to jasno określić – prawdziwą tragedię. W rozdziale pierwszym Janusz
Szczepański omówił genezę wojny, która jak się okazuje stanowiła naturalną konsekwencję wielu wydarzeń i koncepcji politycznych, polskich i sowieckich. W grę
wchodziło o wiele więcej idei niż ta, aby „po trupie pańskiej Polski” przenieść płomień rewolucji do Europy Zachodniej, na początek do Niemiec.
Trzeci rozdział recenzowanej książki został poświęcony stosunkom polskoukraińskim i wyprawie kijowskiej. Skrupulatnej analizie poddane zostały: wojna
o Lwów, postawy społeczeństwa Galicji Wschodniej wobec polskich rządów, naZ kolei na łamach prasy – zarówno polskiej, jak i rosyjskiej – najczęściej jest obecna problematyka katyńska. Z okazji 65. rocznicy zbrodni ukazał się szereg artykułów i wywiadów; „Rzeczpospolita”
z dnia 16 kwietnia 2005 roku ukazała się z 20-stronicowym dodatkiem „Cień Katynia”. Dodatek został
opracowany wspólnie z Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
3 4 Książka w przekładzie Andrzeja Pawelca.
5 Część z nich może być znana czytelnikom z innych opracowań.
6 Zob. Z. Landau, J. Tomaszewski, Zarys historii gospodarczej Polski 1918–1939, Warszawa 1999.
Janusz Szczepański, Społeczeństwo Polski w walce z najazdem bolszewickim 1920 roku 263
tarcie polskie na Lwów i sojusz Józefa Piłsudskiego z Semenem Petlurą. Autor
potwierdził fiasko tego trudnego dla Polaków i bolesnego dla Ukraińców sojuszu i de
facto całej polityki wschodniej Piłsudskiego, wskazał również na konkretne przyczyny takiego stanu rzeczy: zbyt obciążone stosunki pomiędzy Polakami i Ukraińcami
– konfliktami społecznymi, religijnymi i politycznymi występującymi na przestrzeni
kilku wieków, zakończona niepowodzeniem walka o Lwów oraz brak rozwiniętych
warstw inteligencji na Ukrainie. Zwraca uwagę fakt, że Janusz Szczepański – choć
nie brak mu krytycyzmu – operuje łagodniejszymi ocenami niż Andrzej Garlicki,
który w swojej pracy Pierwsze lata Drugiej Rzeczypospolitej pisze:
Idea stworzenia uzależnionego od Polski państwa ukraińskiego prysła jak bańka mydlana w toku wyprawy kijowskiej. [...] Plan stworzenia wokół Rosji systemu narodowych
państw burżuazyjnych okazał się nie do zrealizowania. Była to koncepcja anachroniczna,
świadcząca o niezrozumieniu mechanizmów społecznych. [...] Polska zapłaciła wysoką cenę za politykę wschodnią Piłsudskiego. Nie tylko w niepotrzebnie przelanej krwi
i zniszczeniach wojennych. Zwiększyło się znacznie uzależnienie Polski od Ententy7.
Niezależnie od tego, jak surowa będzie nasza ocena konkretnych osób i faktów,
to całość wydarzeń wpisuje się w funkcjonujący przez dziesięciolecia zaklęty krąg
wzajemnych oskarżeń, pretensji i żalów pomiędzy Polakami i Ukraińcami. Trudno
za wszystko winić tylko jedną ze stron. Niemniej, to przede wszystkim Polacy mieli
obowiązek a zarazem zysk w tym, aby wyciągnąć konsekwencje z faktu, że potężna w XVI wieku Rzeczpospolita nie zdołała trwale zabezpieczyć swoich interesów na wschodzie, w XVII wieku nie wykorzystała ostatniej szansy na gruntowną reformę państwa, w tym także polityki prowadzonej na wschodnich rubieżach
i w konsekwencji w XVIII wieku rozpadła się ulegając państwom zaborczym8.
W rozdziale siódmym Autor podjął bardzo ważny temat: Społeczeństwo ziem
zajętych przez oddziały Armii Czerwonej wobec bolszewickich rządów. Według
mnie jest to rozdział ze względów metodologicznych najtrudniejszy; stawiający
przed potencjalnym badaczem różnego rodzaju pułapki. Trzeba przyznać, że Janusz
Szczepański poradził sobie z tym zadaniem wzorowo. Niemniej mamy do czynienia
z fragmentem książki, który wymaga od czytelnika rozważnej lektury. Szczególnie
„delikatny” jest podrozdział poświęcony ludności żydowskiej. Relacje z antypaństwowych9 postaw, które reprezentowała (stosunkowo mała) część ludności żydow7 A. Garlicki, Pierwsze lata Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 1989, s. 71.
Według Jerzego Kłoczowskiego: „Historycy ukraińscy i polscy coraz wyraźniej formułują i uzasadniają
tezę, że u podstaw katastrofy Rzeczypospolitej Dwojga Narodów, potęgi tak wyraźnie zarysowanej na
mapie Europy w XVI wieku, leży nieprzekształcenie jej w XVII wieku w federację Trzech Narodów,
polskiego, litewskiego i ruskiego. Wojny i trwały antagonizm ukraińsko-polski przyniosły w ostatecznych
rezultatach straszliwe klęski obu stronom. Taką bardziej czy mniej dramatyczną historię można by ciągnąć co najmniej do połowy ubiegłego stulecia, do lat wojny 1939–1945 i jej bezpośrednich skutków”.
J. Kłoczowski, Odkrycie Ukrainy, „Więź” 2001, nr 8 (514), s. 16.
8 Celowo używam terminu antypaństwowych, a nie na przykład antypolskich. Negatywne postawy występowały przede wszystkim w ubogiej i spauperyzowanej części ludności żydowskiej. Ta grupa społeczna
występowała nie tyle przeciwko Polakom, ile przeciwko państwu polskiemu, które – jak uważali – ich
9 264 Łukasz Tomasz Sroka
skiej, u niezbyt wyrobionego czytelnika mogą sprzyjać uleganiu funkcjonującym
od wielu lat stereotypom, mimo że Autor przywołuje liczne przykłady wzorowych
postaw obywatelskich i patriotycznych Żydów10. Tak, czy inaczej ostatni – podsumowujący – akapit powinien rozwiać ewentualne rozterki niektórych czytelników:
Wbrew obiegowym opiniom, podtrzymywanym i podsycanym głównie przez prasę
endecką, że latem 1920 r. ogół Żydów wystąpił przeciwko państwu polskiemu, powyższe
fakty świadczą o tym, że znaczna część ludności żydowskiej, w miarę swych sił i środków włączyła się do walki przeciwko bolszewickiemu najeźdźcy11.
Istnieją dwa zasadnicze powody, dla których rzetelna i mocno udokumentowana
źródłami monografia znanego historyka zasługuje na szczególną uwagę. Po pierwsze, stanowi uniwersalny klucz do zrozumienia przywołanej w tytule problematyki.
Po drugie, wpisuje się w wciąż intensywny dyskurs poświęcony wspólnym polskorosyjskim dziejom. Książka Janusza Szczepańskiego przyczynia się również do tego,
abyśmy lepiej zrozumieli relacje i postawy (np. mniejszości narodowych), funkcjonujące wewnątrz naszego społeczeństwa w Drugiej Rzeczypospolitej.
Łukasz Tomasz Sroka
krzywdziło, uciskało i dyskryminowało; państwo, w którym również za sprawą endeków czuli się nie tyle
obywatelami, co gośćmi, na dodatek niechcianymi.
10 W 2000 roku ukazało się wydanie specjalne „Jidełe” zatytułowane: „Żydzi i komunizm”. W kontekście
omawianej tematyki, na specjalną uwagę zasługują artykuły: I. Deutschera Rewolucja rosyjska i kwestia
żydowska (s. 88–102) oraz J. Schatza Zagadka pokolenia żydowskich komunistów (s. 10–28). Zob. również: Żydowska mozaika polityczna w Polsce 1917–1927 (Wybór dokumentów). Wybór i opracowanie
C. Brzoza, Kraków 2003; por. J. Majchrowski, Problem żydowski w programach głównych obozów politycznych 1918–1939, „Znak” 1983, nr 2–3 (339–340), s. 383–394.
11 J. Szczepański, Społeczeństwo Polski..., s. 391.
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Dmitrij Wołkogonow, Lenin, Prorok raju,
Apostoł piekła, wyd. II, Warszawa 2006,
Wydawnictwo Amber, ss. 494
W 1994 r. nakładem moskiewskiego wydawnictwa Nowosti ukazała się dwutomowa biografia Lenina pióra rosyjskiego historyka Dmitrija Wołkogonowa
(1928–1995)1. Autor książki był postacią nietuzinkową – generał Armii Sowieckiej,
historyk i publicysta. W latach 80. zastępca szefa Głównego Zarządu Politycznego
Sił Zbrojnych ZSRS, dyrektor Instytutu Historii Wojskowości, po 1991 r. doradca prezydenta Rosji Borysa Jelcyna ds. obrony. Trwałe miejsce w historiografii
rosyjskiej zapewniła Wołkogonowowi trylogia Wodzowie (Stalin, Trocki, Lenin).
Biografia Lenina, stanowiąca ostatnią część trylogii, wzbudziła duże zainteresowanie na Zachodzie. W 1994 r. książka została przetłumaczona na język angielski
i wydana w Londynie2.
Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom polskiego czytelnika wydawnictwo
Amber, w ramach serii Tajemnice Historii, opublikowało w 1997 roku książkę
Wołkogonowa, w przekładzie Macieja Antosiewicza3. Z uwagi na szybkie wyczerpanie nakładu i niesłabnące zainteresowanie ze strony czytelników w 2006 roku
ukazało się drugie wydanie dzieła Wołkogonowa w ramach serii Wielcy Historii.
Przygotowując biografię Władimira Uljanowa, którego świat zapamiętał pod
partyjnym pseudonimem „Lenin”, Wołkogonow przeprowadził gruntowną kwerendę w archiwach rosyjskich, w tym w niedostępnym dla innych badaczy archiwum
Lenina. Wykorzystując swoją pozycję współpracownika i doradcy prezydenta Jelcyna
uzyskał dostęp do zdeponowanych w archiwach niepublikowanych rękopisów książek, pism, zapisków, listów, artykułów, referatów, protokołów, szyfrogramów oraz
1 D. Wołkogonow, Lenin: politiczeskij portret: w dwuch knigach, Moskwa 1994.
2 D. Wolkogonov, Lenin, Life and Legacy, London 1994.
D. Wołkogonow, Lenin, wyd. I, Warszawa 1997; pozostałe części trylogii opublikowano również
w ramach serii Tajemnice Historii: Trocki, Warszawa 1999, przekład Stanisław Głąbiński; Stalin, t. I–II,
Warszawa 1999, przekład Maciej Antosiewicz.
3 266 Marek Herma
sprawozdań operacyjnych Cze Ka opatrzonych odręcznymi komentarzami Lenina.
Autor wykorzystał ponadto memuarystykę oraz w ograniczonym zakresie literaturę
przedmiotu, zarówno sowiecką i rosyjską (emigracyjną), jak i zachodnią4.
Konstrukcja książki jest oparta na układzie chronologicznym. Praca składa się
z wprowadzenia, siedmiu części oraz posłowia.
We wprowadzeniu, zatytułowanym Zamiast wstępu: Na scenie historii, Wołkogonow informuje o motywach, które skłoniły go do napisania biografii Lenina.
Ujawnia czytelnikowi, iż jednym z istotnych powodów była chęć rozliczenia się
z własną przeszłością. Otwarcie przyznaje się do swych fascynacji Leninem i leninizmem oraz trudnej i bolesnej ewolucji poglądów, która uczyniła z niego „zdecydowanego przeciwnika bolszewickiego totalitaryzmu.” Charakteryzując bazę źródłową pracy wskazuje na ogromną wagę, jaką miało wykorzystanie przez niego kilku
tysięcy nigdy niepublikowanych dokumentów zdeponowanych w archiwum Lenina.
W jego ocenie, pozwoliło to uniknąć przemilczeń oraz jednostronnych interpretacji
tak charakterystycznych dla prac pisanych na Zachodzie, z uwagi na ograniczony
dostęp do podstawowej bazy źródłowej.
Część pierwsza pracy nosi tytuł Odległe źródła. Autor przedstawił w niej szeroko genealogię rodu Uljanowów, aby położyć kres narosłym przez lata przeinaczeniom, a czasami wręcz fałszerstwom. Z ustaleń Wołkogonowa wynika, iż przodkami Lenina byli Rosjanie, Kałmucy, Żydzi, Niemcy i Szwedzi, co odzwierciedlało
„ogromną etniczną złożoność wielkiego imperium” [Cesarstwa Rosyjskiego –
M.H.]. Następnie opisał lata szkolne i studenckie Lenina, który po relegowaniu
z Uniwersytetu Kazańskiego (za udział w demonstracji studenckiej) uzyskał dyplom
uniwersytecki pierwszego stopnia w zakresie prawa na Uniwersytecie Petersburskim.
Opis edukacji Lenina został przedzielony opisem wielkiej tragedii, która dotknęła
rodzinę Uljanowów. Była nią tragiczna śmierć starszego brata Lenina – Aleksandra,
straconego za udział w spisku na życie cara Aleksandra III. Następnie Wołkogonow
przedstawia „odkrycie” marksizmu przez Lenina oraz jego fascynację tą ideologią.
Aby nie nużyć czytelnika kwestiami doktrynalnymi, autor przeplata je opisem spraw
sercowych młodego Lenina. Tematyka ta była na ogół przemilczana lub pojawiała się w stopniu marginalnym w biografiach i wspomnieniach poświęconych przywódcy partii bolszewickiej. Wołkogonow przedstawia sylwetki dwóch kobiet, które
odegrały istotną rolę w życiu Lenina. Pierwszą z nich była Nadieżda Krupska, którą
Lenin poślubił w 1898 r. (mimo iż państwo młodzi byli zaprzysięgłymi ateistami
ślub odbył się w cerkwi prawosławnej na wyraźne życzenie przyszłej teściowej
Lenina Jelizawiety Krupskiej), a drugą niezwykle piękna i fascynująca francuska
rewolucjonistka Inessa Armand, którą Lenin był zauroczony. W opinii Aleksandry
Kołłontaj, wiadomość o śmierci Inessy Armand (zmarła na cholerę w 1920 r.) załamała Lenina i przyśpieszyła u niego rozwój śmiertelnej choroby. Pierwszą część
pracy kończą niezwykle interesujące rozważania autora dotyczące źródeł finansowaObszerne omówienie literatury przedmiotu, w tym licznych biografii Lenina znajduje się w Eseju bibliograficznym stanowiącym integralną część książki B. Williamsa Lenin (przekład Agnieszka Tuszyńska),
Ossolineum, Wrocław 2002, s. 225–232.
4 Dmitrij Wołkogonow, Lenin, Prorok raju, Apostoł piekła 267
nia Lenina podczas jego wieloletniego pobytu za granicą w okresie przedrewolucyjnym. Wołkogonow zapoznaje ponadto czytelnika z pseudonimami, którymi posługiwał się Władimir Uljanow, m.in. „Pietrow”, „Jacob Richter”, „Lenin”. Ten ostatni
pseudonim przyjął w czerwcu 1902 r. jako nazwisko.
W części drugiej, zatytułowanej Mistrz zakonu, Wołkogonow skupił się na przedstawieniu działań Lenina mających na celu przekształcenie Socjaldemokratycznej
Partii Robotniczej Rosji w organizację rewolucyjną, zdolną do obalenia porządku
politycznego i społecznego w imperium carskim. Autor wykazał, iż Lenin nie rozumiał i a priori odrzucał możliwość prowadzenia legalnej działalności parlamentarnej. Jego celem było przejęcie władzy w Rosji na drodze zbrojnego powstania.
W przywołanym przez Wołkogonowa cyklu artykułów (s. 95), napisanych przez
Lenina w Genewie w 1905 r., przywódca bolszewików zawarł szczegółowe instrukcje dotyczące wzniecenia i prowadzenia zbrojnego powstania oraz nakreślił zadania
oddziałów rewolucyjnych. Kontynuując swój wykład, autor wykazał jak dogmatyczna postawa Lenina doprowadziła w 1903 r. do rozbicia SDPRR na dwie frakcje:
bolszewików i mienszewików. Pierwsi z nich traktowali przemoc jako uniwersalny
środek w walce o postęp społeczny (czytaj: władzę), a drudzy traktowali demokrację
jako wartość nadrzędną.
Część trzecią, Blizna Października, otwiera opis reakcji Lenina na wybuch pierwszej wojny światowej, którą postrzegał jako „nieocenionego sojusznika”. Zmagania
wojenne Lenin śledził z neutralnej Szwajcarii wiodąc spokojny żywot emigranta.
Prowadził ożywioną korespondencję z członkami partii, studiował dzieła filozofów
i teoretyków wojskowości, pisał artykuły i książkę (Imperializm jako najwyższe stadium kapitalizmu), odbywał liczne spotkania, na których polemizował z oponentami,
wreszcie wypoczywał w uzdrowiskach górskich. Następnie autor koncentruje się na
omówieniu genezy, przebiegu i następstw rewolucji lutowej, która zaskoczyła Lenina
i skłoniła go do podjęcia wysiłków na rzecz powrotu do Rosji, z jasno określonym
celem sięgnięcia po władzę. Wołkogonow przybliża czytelnikowi znaczenie „czynnika niemieckiego” w przerzuceniu Lenina wraz z grupą najbliższych współpracowników ze Szwajcarii przez terytorium Rzeszy do Szwecji. Najciekawszą część wykładu stanowi szczegółowe omówienie problemu finansowania partii bolszewickiej
przez rząd kajzera, co umożliwiło bolszewikom rozwinięcie zakrojonej na wielką
skalę akcji propagandowej w Rosji. Sprawa finansowania bolszewików była w Rosji
tajemnicą poliszynela. Rząd Tymczasowy wszczął dochodzenie w sprawie powiązań
Lenina z Niemcami i na podstawie ustaleń komisji śledczej, która zebrała obszerny
materiał dowodowy, wydał w lipcu 1917 r. rozkaz jego aresztowania. Kontynuując
wykład, Wołkogonow opisuje wysiłki Lenina na rzecz przygotowania zbrojnego
puczu, przebieg przewrotu październikowego oraz utworzenie Rady Komisarzy
Ludowych. Niezwykle interesujące są opisy pracy Lenina na stanowisku szefa rządu
oraz przedstawienie genezy państwa policyjnego, które Lenin zaczął tworzyć bezpośrednio po zdobyciu władzy.
Część czwarta książki, Kapłani terroru, przybliża problem budowy i funkcjonowania państwa nowego typu, w którym pozycję hegemona zdobyła partia bolsze-
268 Marek Herma
wicka, nosząca od marca 1918 r. nazwę Rosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików). Autor prezentuje rolę Lenina w przeforsowaniu, wbrew woli kierownictwa
partii, decyzji o zawarciu pokoju brzeskiego z państwami centralnymi. Traktat pokojowy cofnął europejską Rosję do granic z czasów „wielkiej smuty”, ale dał reżimowi
bolszewickiemu bezcenny czas na umocnienie swojej pozycji w kraju. Wołkogonow
w sposób niezwykle sugestywny rekonstruuje i prezentuje plan Lenina mający na
celu utrzymanie i umocnienie władzy. Receptą na rozwiązanie problemów społecznych nękających Rosję miało być zastosowanie na szeroką skalę terroru rewolucyjnego. Organem władzy wcielającym w życie plan Lenina stała się Wszechrosyjska
Komisja Nadzwyczajna do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem (WCzeKa), podporządkowana bezpośrednio przewodniczącemu RKL. Najbardziej spektakularnym
„wyczynem” czekistów w okresie wojny domowej w Rosji było zamordowanie na
rozkaz Lenina przetrzymywanej w Jekaterynburgu carskiej rodziny. Najbardziej
frapującym fragmentem rozważań autora, zawartych w czwartej części książki,
jest problem zamachu na Lenina dokonanego 30 sierpnia 1918 r. Rozważania Wołkogonowa mające na celu wyjaśnienie kto strzelał (Fania Kapłan?) nasuwają nieodparcie skojarzenia z mającym miejsce kilkadziesiąt lat później zamachem na życie
prezydenta USA Johna F. Kennedy´ego.
Część piąta, Otoczenie Lenina, poświęcona jest charakterystyce ludzi, którzy
znaleźli się w najbliższym otoczeniu Lenina. Byli wśród nich: Lew Trocki, Józef
Stalin, Grigorij Zinowiew, Lew Kamieniew i Nikołaj Bucharin. Nakreślona z wielkim
wyczuciem charakterystyka wykazała, iż najbliżsi współpracownicy Lenina, tworzący kierownictwo partii bolszewickiej, nie tylko nie tworzyli monolitu, ale wręcz pozostawali ze sobą w konflikcie. Najbardziej brzemienny w skutkach dla partii i kraju
był konflikt między Trockim a Stalinem, którego eskalacja postępowała w miarę,
jak Lenin, na skutek ciężkiej choroby, tracił możliwość kontroli nad partią.
W części szóstej, Jednowymiarowe społeczeństwo, autor przedstawia dalekosiężne skutki komunistycznego eksperymentu dla wszystkich grup społecznych
Związku Sowieckiego, aż do końca istnienia tego państwa. Paradygmat leninizmu,
powielany przez kolejnych sekretarzy generalnych, począwszy od Stalina a skończywszy na Gorbaczowie, opierał się na wszechwładzy komunistycznej nomenklatury, dogmatycznym myśleniu oraz terrorze. Pluralizm polityczny i kulturowy
próbowano zastąpić komunistyczną utopią, a podstawowe wolności obywatelskie
bezwzględnie deptano. Autor przytoczył szereg niezwykle interesujących danych,
stanowiących w okresie sowieckim najpilniej strzeżoną tajemnicę państwową, obrazujących nieudolność rządzącej nomenklatury, która marnotrawiła ogromne zasoby
naturalne kraju.
Część siódma, Mauzoleum leninizmu, zawiera sugestywny opis trwających dwa
i pół roku zmagań Lenina z chorobą, która doprowadziła do jego śmierci 21 stycznia 1924 r. Autor prezentuje osobisty dramat wodza bolszewików, który zdobywszy
pełnię władzy w Rosji przegrał walkę z naturą. Jego gorycz pogłębiał fakt, iż decyzją
Komitetu Centralnego partii był w tym okresie izolowany od życia politycznego
i publicznego. Na paradoks zakrawa też fakt, iż człowiek, który pozbawił współo-
Dmitrij Wołkogonow, Lenin, Prorok raju, Apostoł piekła 269
bywateli podstawowych praw i wolności nie zachował nawet prawa do pochówku
zgodnie z własnym życzeniem oraz życzeniem swojej najbliższej rodziny. Dalsze
rozważania autora zawierają charakterystykę dziedzictwa leninizmu oraz jego spadkobierców w osobach sekretarzy generalnych partii. Autor nie oparł się też pokusie oceny Lenina jako człowieka. Podkreślił, że nie zachowały się żadne wzmianki
w ostatnich rozmowach i notatkach Lenina pozwalające stwierdzić, iż czegokolwiek
żałował bądź odczuwał wyrzuty sumienia z powodu zbrodni, które zainicjował i których na jego rozkaz się dopuszczono. Jak to trafnie ujął Wołkogonow, „Dla Lenina
cel zawsze uświęcał środki”.
W posłowiu: Klęska w zwycięstwie, autor skrótowo analizuje przyczyny upadku
i kompromitacji systemu komunistycznego, pod który podwaliny kładł Lenin.
Wartość pracy podnosi starannie dobrany materiał ilustracyjny zawierający
79 fotografii, wśród których dominują zdjęcia przedstawiające Lenina na różnych
etapach życia. Najbardziej wstrząsające wrażenie wywołują zdjęcia wodza bolszewików z ostatnich miesięcy życia, kiedy to złożony śmiertelną chorobą był już
wrakiem człowieka.
Praca została solidnie przygotowana pod względem edytorskim. Zamieszczono
w niej wykaz użytych w tekście skrótów oraz indeks osobowy. Aby ułatwić czytelnikowi śledzenie toku wykładu, autor opatrzył tekst mapą przedstawiającą imperium
rosyjskie około 1900 r. oraz sporządził kalendarium.
Niestety, w książce brak jest wykazu wykorzystanych źródeł oraz literatury
przedmiotu. Mimo iż autor opatrzył pracę przypisami, bibliografia byłaby dużym
ułatwieniem dla czytelnika, umożliwiając szybkie odnalezienie poszczególnych
tytułów.
Wołkogonow nie ustrzegł się też pewnych błędów terminologicznych i merytorycznych. Dla przykładu, na s. 446 pisze o „dywizjonach” czołgów, którymi kolejni sekretarze generalni partii utrzymywali w posłuszeństwie europejskich satelitów
ZSRS. „Dywizjon” jest terminem stosowanym na określenie pododdziału w artylerii,
lotnictwie bądź marynarce wojennej. W przypadku broni pancernej, autor winien
użyć określenia „dywizja” czołgów, oczywiście jeśli, co wynika z kontekstu, miał
na myśli związek taktyczny. Autor powielił też błąd często spotykany w literaturze przedmiotu pisząc o rozstrzelanych przez WCZeKa „żołnierzach i oficerach”
(s. 247) Armii Czerwonej. Każdy oficer jest równocześnie żołnierzem, dlatego należało użyć terminu „oficerach, podoficerach i szeregowych”. Notabene do 1935 r.
w Armii Czerwonej stopnie wojskowe nie występowały. Dowódców rozróżniano według pełnionych przez nich funkcji. Niezręcznością jest stwierdzenie autora
o „mianowaniu” (s. 303) Tuchaczewskiego dowódcą sił wojskowych w guberni
tambowskiej. Na stanowiska dowódcze jest się bowiem wyznaczanym.
Błędne jest też stwierdzenie autora, który nawiązując do zbrodni katyńskiej,
pisze iż jej ofiary nie były nawet „jeńcami wojennymi, ponieważ w 1939 roku
Polska nie prowadziła wojny ze Związkiem Radzieckim” (s. 314). W świetle prawa
międzynarodowego oraz układów polsko-sowieckich z 1921 r. oraz z 1932 r. po
wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski 17 września 1939 r. zaistniał stan wojny.
270 Marek Herma
Czerwonoarmiści brali polskich żołnierzy do niewoli. Takiej terminologii używała
też ówczesna prasa sowiecka. Dopiero w latach siedemdziesiątych XX w. zaczęto
rozpowszechniać w Polsce i Związku Sowieckim propagandową tezę, iż w ZSRS nie
było podczas drugiej wojny światowej polskich jeńców wojennych, lecz internowani żołnierze. Do obalenia tej tezy wystarczy przypomnieć, iż polscy żołnierze byli
rozbrajani i brani do niewoli przez obcą, wrogą armię na terytorium państwa polskiego. Tym samym używanie określenia internowani jest nieuprawnione. Zgodnie
z prawem międzynarodowym internowano żołnierzy Wojska Polskiego, którzy we
wrześniu 1939 r. przekroczyli granice neutralnych państw ościennych: Rumunii,
Węgier, Litwy i Łotwy.
Stwierdzenie autora, iż nie wyjaśniono losów czerwonoarmistów wziętych do
niewoli przez żołnierzy Wojska Polskiego, podczas wojny polsko-sowieckiej toczonej w latach 1919–1920 (s. 380) oraz następujące po nim pytanie „Czy nie doszło
aby do polskiego Katynia?” (s. 381) komponuje się raczej z propagandą komunistyczną niż z poważnymi opracowaniami naukowymi. Nie znaleziono bowiem żadnych dowodów uprawniających do postawienia tego rodzaju tezy. Teza o wymordowaniu sowieckich jeńców przez Polaków pokutuje do dnia dzisiejszego w rosyjskiej
historiografii i wykorzystywana jest w celach propagandowych przez władze rosyjskie, aby zrównoważyć odpowiedzialność Rosji za zbrodnię katyńską. Tytułem wyjaśnienia należy dodać, iż kwestia jeńców sowieckich w Polsce została wyczerpująco
omówiona w pracy Zbigniewa Karpusa, Jeńcy i internowani rosyjscy i ukraińscy na
terenie Polski w latach 1918–1924, wydanej w Toruniu w 1997 r. nakładem wyd.
Adam Marszałek.
Reasumując należy podkreślić, iż recenzowana praca, mimo pewnych błędów
i niedociągnięć, stanowi fundamentalny wkład w rozwój badań nad życiem i działalnością człowieka, który odcisnął tak złowrogie piętno nad historią Rosji i świata w XX stuleciu. Publikacja, poza ogromną rolą poznawczą, charakteryzuje się
spoistością sądów i logicznymi, w pełni autorskimi interpretacjami zachodzących
w niej zdarzeń. Zdaniem autora prezentowanej recenzji, powinna się ona obowiązkowo znaleźć na półce bibliotecznej historyka dziejów najnowszych, polityków (dla
których winna stanowić swoiste memento) oraz miłośników historii XX stulecia.
Marek Herma
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Konferencje Naukowe – Sprawozdania
Lwów.
Miasto – społeczeństwo – kultura
W dniach 18–20 maja 2006 roku we Lwowie odbyła się VIII Międzynarodowa
Konferencja Naukowa z cyklu: „Lwów. Miasto – społeczeństwo – kultura”, której
tradycja – zapoczątkowana przez profesora Kazimierza Karolczaka – sięga 1992
roku. Konferencje odbywają się co dwa lata, na przemian w Krakowie i we Lwowie.
Gospodarzem w Krakowie jest Instytut Historii Akademii Pedagogicznej im. Komisji
Edukacji Narodowej, natomiast we Lwowie Wydział Historyczny Uniwersytetu
Lwowskiego im. Iwana Franki. Pokłosiem kolejnych spotkań są publikacje książkowe, które zawierają wygłoszone referaty, uzupełnione specjalnie zamówionymi
tekstami. Przyjęto zasadę, że artykuły publikowane są w języku wygłaszania referatu. Większość opublikowanych dotychczas artykułów oparta została na materiałach
źródłowych i posiada nowatorski charakter, w istotny sposób powiększając naszą
wiedzę na temat przeszłości Lwowa. Już w 2004 roku, w trakcie podsumowania
siódmej konferencji profesor Feliks Kiryk powiedział, iż: „Nie jest możliwe napisanie obecnie solidnej historii Lwowa i Galicji, która uwzględniałaby stanowiska
strony polskiej i ukraińskiej, bez sięgnięcia do publikacji będących dorobkiem tych
konferencji”.
Otwarcia konferencji – w obecności Aleksandry Hnatiuk, radcy Ambasady RP
w Kijowie – dokonali: prof. Iwan Wakarczuk – rektor Uniwersytetu Lwowskiego,
prof. Kazimierz Karolczak – dziekan Wydziału Humanistycznego Akademii Pedagogicznej w Krakowie, doc. Roman Szust – dziekan Wydziału Historycznego
Uniwersytetu Lwowskiego, prof. Feliks Kiryk – rektor Akademii Pedagogicznej
w latach 1993–1999 oraz prof. Stepan Makarczuk – dziekan Wydziału Historycznego
Uniwersytetu Lwowskiego w latach 1976–1994. W tym czasie nastąpiła sentymentalna podróż w czasie... aż do początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Wtedy
też grupa historyków polskich i ukraińskich podjęła dialog na temat przeszłości,
a także przyszłości Lwowa. Postanowili podjąć wspólne badania, które miały umoż-
272Łukasz Tomasz Sroka
liwić napisanie syntezy dziejów Lwowa, wolnej od zakłamań i uprzedzeń. Z biegiem lat grono naukowców badających dzieje Lwowa znacznie się poszerzyło.
W ósmej konferencji uczestniczyło ponad pięćdziesięciu uczonych z sześciu
krajów. Do Polaków i Ukraińców dołączyli przedstawiciele ośrodków naukowych
z Francji, Niemiec, Rosji i Szwajcarii. Świadczy to, że Lwów jest w stanie oczarować swoją historią i pięknem nie tylko Polaków i Ukraińców. Do Lwowa dotarli
także studenci historii z Akademii Pedagogicznej w Krakowie. Warto podkreślić, że
stronę polską najliczniej reprezentowali uczeni z Akademii Pedagogicznej. Obecni
byli również naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu Łódzkiego,
Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, Uniwersytetu Rzeszowskiego,
Uniwersytetu Wrocławskiego, Szkoły Nauk Społecznych PAN, Akademii Medycznej
we Wrocławiu i Akademii Świętokrzyskiej. Dominowali historycy, ale nie zabrakło
przedstawicieli innych dyscyplin naukowych, np. politologii. Z ogromnym zainteresowaniem spotkał się referat profesor muzykologii Dominiki Porębskiej-Kwaśnik zatytułowany: Wschodnio-polska twórczość operowa we Lwowie w XIX i XX wieku. Ze
względu na bardzo dużą liczbę prelegentów część wystąpień i dyskusji odbywała się
w sekcjach. Wszystkie sekcje pracowały w pięknych salach monumentalnego gmachu Uniwersytetu Lwowskiego, niegdyś siedziby Galicyjskiego Sejmu Krajowego.
Reprezentanci Akademii Pedagogicznej wygłosili następujące referaty: prof.
Jacek Chrobaczyński – Lwów i „lwowskość” w świadomości PRL-owskiego Krakowa, prof. Kazimierz Karolczak – Prowincjonalna stołeczność. Rola i miejsce
Lwowa w XIX-wiecznych dziejach Polaków, prof. Feliks Kiryk – Związki gospodarcze i kulturalne miast małopolskich ze Lwowem, prof. Bożena Popiołek – Testamenty
mieszczan lwowskich XVII i XVIII wieku, dr Piotr Borek – XVII-wieczne oblężenia Lwowa w twórczości Józefa Bartłomieja Zimorowica, dr Isabel Röskau-Rydel
– Rodziny urzędników niemiecko-austriackich we Lwowie w XIX wieku, mgr Łukasz
Tomasz Sroka – Zaangażowanie społeczne elit żydowskich we Lwowie w okresie
autonomii galicyjskiej.
Profesor Kazimierz Karolczak w trakcie swojego wystąpienia, które miało charakter inauguracyjny zwrócił uwagę, iż „prowincjonalna stołeczność” nie jest zwrotem nacechowanym negatywnie, czy też przewrotnym, albowiem Lwów położony był
w Galicji, prowincji monarchii habsburskiej. Posiadał dla Polaków wyjątkowe znaczenie, lecz podobnym statusem mogły poszczycić się inne miasta: Gniezno, Kraków,
Poznań... Profesor dokonał bardzo interesującej analizy porównawczej dotyczącej
okoliczności, w których poszczególne polskie metropolie dochodziły do swojej stołeczności oraz zaczynały odgrywać wiodącą rolę. Lwów niemal od początku swojego istnienia predestynowany był do zajmowania znaczącej pozycji gospodarczej.
Gród usytuowano na skrzyżowaniu szlaków, wiodących z Krakowa na wschód,
w kierunku Kijowa i Morza Czarnego oraz z północy od Morza Bałtyckiego do Morza
Czarnego, a także przez Halicz do Mołdawii, a nawet na Bałkany. Systematycznie
rosło znaczenie Lwowa, jako ośrodka politycznego (narodowego) i naukowo-kulturalnego; w drugiej połowie XIX wieku miasto pełniło niniejsze funkcje zarówno dla
Polaków, jak i Ukraińców.
Lwów. Miasto – społeczeństwo – kultura 273
Wyjątkową ucztę intelektualną stanowiły obrady sekcji poświęconej mniejszością narodowym i religijnym. Ważny, aczkolwiek mało znany wątek historii Lwowa
przedstawiła dr Isabel Röskau-Rydel w referacie pt. Rodziny urzędników niemiecko-austriackich we Lwowie w XIX wieku. Znamienne, że Niemcy i Austriacy, którzy odgrywali w historii Lwowa istotną rolę, jak dotąd nie doczekali się należytego
miejsca w historiografii. W ten sposób podjęte przez dr Isabel Röskau-Rydel badania mają pionierski charakter. Wydaje się, iż nieobecność Niemców i Austriaków
w opracowaniach historycznych nie jest swoistą karą za okres zaborów. O wiele
większe znaczenie mają trudności natury metodologicznej, które towarzyszą studiom
poświęconym tej społeczności. Prelegentka zwróciła uwagę na brak dokładnych
danych faktograficznych, a przede wszystkim statystycznych o liczbie Niemców
i Austriaków we Lwowie. Istniejąca w tym zakresie statystyka jest skrajnie zawodna.
Swoje referaty wygłosili cenieni znawcy tematyki: prof. Henryk Gmiterek (UMCS)
– Żydzi lwowscy i ich związki z Lublinem w XVII wieku, prof. Stepan Kaczaraba
(UL) – Українсько-єврейські відносини у Львові в міжвоєнний період, prof.
Michajlo Kril (UL) – Організована чеська громада у Львові (остання третина
XIX-початок XX ст.) oraz dr Stefan Gąsiorowski (UJ), Relacje chrześcijańsko-żydowskie we Lwowie do końca XVIII wieku. Wystąpienie dr. Gąsiorowskiego zwracało na siebie uwagę znaczną ilością szczegółowych danych oraz ciekawych i odważnych analiz. Kontakty chrześcijan z Żydami, chociaż nie należały do najłatwiejszych
były potrzebne, wręcz niezbędne. Żydzi pojawili się we Lwowie bardzo wcześnie.
Materiały źródłowe potwierdzają istnienie żydowskiej gminy w tym mieście już
w XIV wieku. Żydzi lwowscy, podobnie jak ci zamieszkujący inne miasta, cieszyli się
przywilejami wynikającymi z odpowiednich aktów prawnych otrzymanych od króla
Kazimierza Wielkiego. W dokumencie Kazimierza Wielkiego z 1367 roku możemy
przeczytać o woli zachowania nienaruszonych praw Ormian, Żydów, Saracenów,
Tatarów, Rusinów i innych każdego stanu i zajęcia. Nie tylko przywileje, ale także
korzystne położenie miasta zachęcało Żydów do osiedlania się we Lwowie. Kupcy
żydowscy przyczynili się do rozwoju miasta, wnoszone przez nich różnego rodzaju
opłaty i podatki umożliwiały realizację poważnych inwestycji miejskich. Mimo to
nie brakowało napięć i konfliktów pomiędzy chrześcijanami a Żydami, bardzo ostrą
formę przybierała konkurencja między nimi w handlu i rzemiośle. Niezależnie od
tego nie brakowało poprawnych relacji, zdarzało się nawet, że chrześcijanie wspólnie z Żydami dopuszczali się czynów karanych przez prawo!
Ostatnie referaty, wieńczące konferencję poświęcone zostały historii najnowszej
Lwowa, wygłosili je: prof. Grzegorz Mazur (UJ) – Ruch komunistyczny we Lwowie
w latach 1918–1939 – czy nowa „biała plama” w historii miasta?, prof. Włodzimierz
Bonusiak (UR) – Aparat okupacyjny we Lwowie w latach 1941–1944; doc. Roman
Sirota (UL) – „Ми помилялися би, вважаючи питання Львова остаточно
вирішеним не на користь поляків”: остання львівська дискусія у Форин Оффіс
1944 року oraz prof. Jacek Chrobaczyński (AP) – Lwów i „lwowskość” w świadomości PRL-owskiego Krakowa. Podsumowania konferencji dokonał prof. Kazimierz
Karolczak.
274Łukasz Tomasz Sroka
VIII konferencję „Lwów. Miasto – społeczeństwo – kultura” można uznać
za w pełni udaną, zarówno pod względem merytorycznym, jak i organizacyjnym.
Ukraińscy gospodarze tradycyjnie już starają się zapewnić swoim gościom najlepszy
komfort pracy naukowej oraz wypoczynku. Od chwili przyjazdu aż do ostatniego
dnia pieczołowitą opiekę nad przybyszami z Polski sprawował doc. Marian Mudryj.
Po zakończeniu konferencji organizatorzy przygotowali wycieczkę z przewodnikiem
po Lwowie, a na jej trasie znalazły się, m.in. Baszta Prochowa, liczne cerkwie i kościoły, Rynek, dzielnica żydowska oraz muzeum piwa.
Jak zgodnie podkreślano kolejne konferencje służą nie tylko naukowym dysputom i wypracowywaniu wspólnych stanowisk, co jest trudne do przecenienia,
ale także nawiązywaniu kontaktów, a nawet przyjaźni. Nie pozostaje to bez znaczenia dla formalnej współpracy polskich i ukraińskich ośrodków naukowych. Tak
to już w życiu bywa, że przyjaciołom rozmawia się przyjemniej... A zatem wszyscy
z niecierpliwością oczekują dziewiątej konferencji, która za dwa lata odbędzie się
w Krakowie.
Łukasz Tomasz Sroka
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
I Warsztaty Historyczno-Archiwalne
Akademii Pedagogicznej w Krakowie1
W dniu 27 kwietnia 2006 roku miały miejsce I Warsztaty Historyczno-Archiwalne Akademii Pedagogicznej w Krakowie. Ich uroczystego otwarcia dokonał Dziekan Wydziału Humanistycznego Akademii Pedagogicznej w Krakowie profesor
Kazimierz Karolczak. W krótkim przemówieniu profesor Karolczak zwrócił uwagę,
iż w przypadku historyka budowanie własnego warsztatu pracy powinno się rozpoczynać już na etapie studiów licencjackich i magisterskich. Kompetentny i rzetelny
historyk winien być obeznany z zasobami archiwalnymi, zgromadzonymi w kraju
i za granicą oraz umieć się nimi posługiwać.
Zaproszony na I Warsztaty mgr Szczepan Świątek – Starszy Kustosz Archiwum
Państwowego w Krakowie przedstawił bogactwo zbiorów zgromadzonych w Archiwum Państwowym w Krakowie (APKr) oraz związane z tym potrzeby i możliwości
badawcze, a także zasady, według których udostępniane są zasoby oraz formalności,
których należy dopełnić celem podjęcia pracy badawczej. Prelegent swoim wystąpieniem inspirował uczestników Warsztatów do podejmowania badań naukowych
związanych z takimi zagadnieniami, jak: historia gospodarcza Krakowa i Małopolski
w XIX i XX wieku, życie codzienne krakowian i Małopolan w XIX i XX wieku,
zagłada Żydów w trakcie II wojny światowej, stosunki polsko-żydowskie po 1945
roku, inwigilacja duchowieństwa w okresie PRL i kulturotwórcza rola ochotniczych
straży pożarnych.
Przygotowaniem Warsztatów zajął się kierowany przeze mnie zespół organizacyjny, w którego skład weszli studenci historii AP w Krakowie: Sebastian Falkowski, Małgorzata Knapik, Dorota Oramus, Seweryn Osowski, Adam Prusakiewicz,
Andrzej Sacha i Przemysław Talaga. Inicjatywa mogła zostać zrealizowana dzięki
Przygotowując niniejszy artykuł wykorzystałem informacje otrzymane od mgr. Szczepana Świątka
– Starszego Kustosza Archiwum Państwowego w Krakowie.
1 276Łukasz Tomasz Sroka
wsparciu ze strony Dziekana Wydziału Humanistycznego Akademii Pedagogicznej
w Krakowie oraz Dyrekcji Instytutu Historii.
Celem Warsztatów jest przybliżenie studentom oraz młodszym pracownikom
naukowym, reprezentującym takie dyscypliny naukowe, jak: historia, politologia
i literaturoznawstwo, szeroko rozumianej tematyki archiwalnej. Oprócz wiedzy
teoretycznej uczestnicy mają możliwość zdobycia wielu praktycznych informacji
związanych na przykład z zasadami udostępniania zbiorów. Osoba poszukująca odpowiedniego dla siebie tematu badawczego może się dowiedzieć o możliwościach,
które daje konkretne archiwum lub instytucja naukowa, natomiast osoba, która jest
już na etapie zaawansowanych badań może uzupełnić swoją wiedzę i poszerzyć
zasób wykorzystywanych źródeł. Docelowo Warsztaty mają się odbywać jeden raz
w semestrze, a w przyszłości mogą im towarzyszyć samodzielne publikacje.
Sądząc po wysokiej frekwencji (sala 333 w Instytucie Historii w całości się wypełniła) oraz opiniach wyrażanych po zakończeniu Warsztatów, jest to oferta, która
spotkała się z bardzo dobrym odbiorem. W zajęciach uczestniczyli studenci różnych
roczników i różnych kierunków studiów, a także doktoranci historii. Zaszczyciła
nas swoją obecnością oraz uczestniczyła w dyskusji naukowej dr Grażyna Wrona,
ceniony ekspert w zakresie prasoznawstwa.
Podjęta przez nasz Instytut inicjatywa idzie w parze z kierunkiem rozwoju, który został przyjęty przez archiwa polskie i zagraniczne. Jak pisze Ewa Perłakowska
z Archiwum Państwowego w Krakowie:
U progu trzeciego tysiąclecia archiwa za priorytetowe zagadnienia w swej działalności
uznały szczególnie dwie sprawy: udział archiwów w życiu społeczeństwa informacyjnego i szersze otwarcie archiwów uwzględniające potrzeby osób korzystających z ich
zasobów. Te kierunki działalności archiwów zostały wyrażone, między innymi na XIV
Międzynarodowym Kongresie Archiwów w Sewilli w 2000 roku1.
Archiwum Państwowe w Krakowie, krótki przewodnik
Archiwum Państwowe w Krakowie powstało w dniu 1 września 1878 roku, jako
Krajowe Archiwum Akt Grodzkich i Ziemskich na mocy uchwały Sejmu Krajowego
dla Galicji i Lodomerii z dnia 21 sierpnia 1877 roku. Obecną nazwę przyjęło
w 1936 roku. Od 1951 roku Archiwum podlega Naczelnemu Dyrektorowi Archiwów Państwowych.
Archiwum Państwowe w Krakowie składa się (w głównej mierze) z pięciu
oddziałów zlokalizowanych w Krakowie oraz oddziałów zamiejscowych: w Bochni
E. Perłakowska, Możliwości prezentacji i uzyskiwania informacji o zasobach archiwalnych za pomocą
internetu, [w:] Z prac Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego, redaktor naukowy J. Michalewicz, Seria
F Varia, t. III, VI Konferencja Archiwów Instytucji Naukowych w Polsce, Kraków 13–14 IX 2001, Kraków
2002, s. 89.
1 I Warsztaty Historyczno-Archiwalne Akademii Pedagogicznej w Krakowie 277
(ul. Konstytucji 3 Maja 3), Nowym Sączu (ul. Jagiellońska), Nowym Targu (Osiedle
Bór 10) i Tarnowie (ul. Chemiczna 10) oraz ekspozytury w Spytkowicach.
Osoby podejmujące badania w tej instytucji podpisują w „Zgłoszeniu użytkownika” oświadczenie, że zebrane informacje wykorzystają tylko do celów naukowych2.
Studenci chcący korzystać z zasobów dołączają zaświadczenia z uczelni, precyzujące temat badań naukowych. Archiwum udostępnia swoje zbiory tylko w czytelniach
naukowych, które znajdują się w oddziałach:
• Oddział I – Zamek Wawel: akta staropolskie grodzkie i ziemskie, archiwa
rodowe i rodzinne oraz kolekcje i zbiory.
• Oddział II – ul. Grodzka 52: akta administracji państwowej ogólnej i specjalnej oraz sądownictwa z XIX i XX w.
• Oddział III – ul. Sienna 16: akta miasta Krakowa, samorządu terytorialnego,
akta szkolne oraz organizacji wyznaniowych i społecznych.
• Oddział IV – ul. E. Orzeszkowej 7: akta najnowsze wytworzone po 1945 roku
oraz akta jednostek gospodarczych z XIX i XX w.
• Oddział V – ul. Lubicz 25a: materiały kartograficzne i dokumentacja techniczna.
Z akt luźnych można korzystać tylko po ich uprzednim spaginowaniu, czyli nadaniu im numerów stron3. Jeśli zamawiane przez nas akta nie są spaginowane, to uzyskamy je dopiero w terminie uzgodnionym z pracownikiem Archiwum.
Podejmując dłuższe badania w Archiwum możemy sprawdzić dostępność akt,
z których zamierzamy korzystać. Można zacząć prace od materiałów dostępnych,
a w tym czasie pozostałe materiały będą przygotowywane. W ten sposób unika się
ewentualnej, niechcianej przerwy w pracy.
Warto wiedzieć, iż Archiwum może odmówić udostępnienia akt osobie, która
nie jest przygotowana do samodzielnej pracy naukowej, np. nie zna historii epoki
lub paleografii łacińskiej, wtedy gdy wiedza ta jest niezbędna. Korzystając z archiwaliów należy wykazywać szczególną ostrożność tak, aby zredukować do minimum
możliwość ich uszkodzenia, wszelkie notatki należy sporządzać ołówkiem, ewentualnie można korzystać z przenośnego sprzętu komputerowego (na większości stanowisk pracy istnieje możliwość podpięcia laptopa do prądu).
Podstawową zasadą jest to, że do archiwów udajemy się przede wszystkim
w poszukiwaniu archiwaliów, a nie książek, aczkolwiek duża ich część, w tym także APKr, posiada podręczne księgozbiory. Wydawnictwa książkowe gromadzone są
głównie w tym celu, aby ułatwić pracę z archiwaliami, są to zazwyczaj encyklopedie, słowniki biograficzne i poradniki metodyczne. W księgozbiorach znajdują się
także książki napisane przez osoby, które niegdyś korzystały ze zbiorów danego
archiwum. Na miejscu możemy również skorzystać z bardziej lub mniej dokładnych
inwentarzy. Niektóre z nich mają postać maszynopisów, inne zszytych notat, a jesz-
2 Ze zbiorów Archiwum korzysta się również do celów: genealogicznych, własnościowych i urzędowych.
3 Paginacji dokonuje się miękkim ołówkiem.
278Łukasz Tomasz Sroka
cze inne są wydane w formie książek, które w niektórych przypadkach można nabyć
w samym Archiwum lub w księgarniach4.
Archiwum Państwowe oddaje do dyspozycji swoich użytkowników komputerowe bazy danych, są to między innymi: „Sezam”, „Pradziad” oraz „Ela”. „Sezam”
(System Ewidencji Zasobu Archiwalnego) jest podstawową, stopniowo ulepszaną,
ewidencją zasobu archiwum. Obecnie baza zawiera informacje na temat zespołów
archiwalnych przechowywanych w zasobie Archiwum Państwowego w Krakowie,
wraz z oddziałami zamiejscowymi w Bochni, Nowym Sączu, Nowym Targu
i Tarnowie. „Pradziad” – zawiera informacje o księgach i aktach metrykalnych
i stanu cywilnego, które zgromadzono we wszystkich archiwach państwowych
w Polsce oraz w archiwach diecezjalnych w Poznaniu i Drohiczynie. „Ela” informuje o spisach ludności i księgach ewidencji ludności, przechowywanych we wszystkich archiwach państwowych w Polsce5.
Łukasz Tomasz Sroka
Wśród opublikowanych w formie książkowej inwentarzy znajdują się m.in.: B. Czajecka, Archiwum
Związku Żydowskich Stowarzyszeń Humanitarnych „B`nei B`rith” w Krakowie (1892–1938). Zarys dziejów Związku. Historia zespołu i inwentarz, Kraków 1994; B. Czajecka, Stowarzyszenie Humanitarne
„Schlaraffia” w Krakowie (1909–1938). Zarys dziejów Stowarzyszenia. Historia zespołu i inwentarz,
Kraków 1996.
4 5 Na podst. www.archiwum.krakow.pl
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Podsumowanie działalności
Studenckiego Koła Naukowego Historyków AP
w roku akademickim 2004/2005
Studenckie Koło Naukowe Historyków AP zapoczątkowało rok akademicki
2004/2005 Obozem Naukowym na Dolnym Śląsku (16–29 sierpień 2004). Wyjazd
SKNH został zorganizowany pod hasłem: Ziemie Zachodnie jako przykład migracji ludności polskiej, niemieckiej i ukraińskiej po II wojnie światowej. Realizacja
tego programu została przewidziana na 3 lata. Podczas trwania obozu, w związku
wcześniejszymi założeniami, studenci historii przeprowadzili ponad 60 wywiadów
(według opracowanej ankiety) z ludnością przesiedloną na Ziemie Zachodnie po
II wojnie światowej. Wspomnienia przesiedleńców były nagrywane na taśmie magnetofonowej. Zapis ten stanowi niezwykle cenne źródło do badań nad najnowszą
historią Polski. Po przyjeździe z obozu, uczestnicy wyprawy spisali i opracowali
przeprowadzone przez nich wywiady. Zostały one także wydrukowane i złożone
w archiwum SKNH. Po zakończeniu zadania planowany jest druk książki, w której
zostanie zamieszczonych około 100 najciekawszych wywiadów z ludnością przesiedloną.
Zagadnienie przesiedleń/wypędzeń Polaków (którym zajęło się SKNH AP) jest
niezwykle ważne, gdyż w świadomości europejskiej (w tym szczególnie niemieckiej) istnieje stereotyp, że jak Niemiec to wypędzony, jak Polak to przesiedlony.
A przecież o tym czy czuło się „tylko” przesiedlonym, czy „aż” wypędzonym, może
stwierdzić tylko osoba, która przeżyła ten dramat. Badania, które prowadzi SKNH
AP są bardzo istotne, ponieważ jest to ostatni moment, aby w ogóle można było je
urzeczywistnić. Większość udzielających wywiady jest bowiem w mocno podeszłym
wieku. W Polsce podobnych badań nie prowadzono prawie w ogóle. Było to spowodowane w pierwszym rzędzie systemem PRL-owskim, który nie był zainteresowany
Polakami tęskniącymi za swoimi małymi ojczyznami znajdującymi się gdzieś na
terenie ówczesnego ZSRR. Zupełnie inaczej wygląda to, jeśli chodzi w wspomnienia
niemieckie. Tutaj przez lata (szczególnie w zachodnich Niemczech) stworzono całą
280 Hubert Chudzio
naukę zajmującą się wypędzonymi z ziem zachodniej Polski. To w skrócie powody,
przez które SKNH zajęło się tym pomijanym zagadnieniem.
Jako ciekawostkę można też dodać, że pierwsze wywiady studentów SKNH
ukazały się już drukiem w „Kwartalniku Powiatu Oleśnickiego” (patrz: „Kwartalnik
Powiatu Oleśnickiego”, nr 1 (10) 2005, s. 71–75).
Następnie, już po oficjalnym rozpoczęciu roku akademickiego, na oficjalnej
stronie internetowej Instytutu Historii pojawiła się nowa odświeżona strona SKNH.
Można na niej odnaleźć materiały dotyczące bieżącej działalności Koła oraz jego
historii. Na stronie dostępne są także poszczególne numery oficjalnego czasopisma
SKNH „Wehikuł czasu”. W gazetce są zamieszczane artykuły o tematyce historycznej, ale również kulturalnej, humorystycznej, a także poezje. „Wehikuł Czasu”
jest pismem otwartym, w którym może publikować każdy student oraz pracownik
Instytutu Historii. W Internecie pojawiło się też Forum Historyków AP (zarządzane przez członków Koła), gdzie studenci historii (i nie tylko) w niezobowiązującej
formie mogą podyskutować o różnych zagadnieniach historycznych. Dyskusje na
Forum są żywe, a odwiedzają go coraz liczniej kolejni internauci pasjonujący się
historią.
Listopad był miesiącem, w którym odbył się organizowany przez Koło „Bal
Historyka”. Był to kolejny już „bal przebierańców”. Stroje z poszczególnych epok
zagościły na parkiecie klubu „Bakałarz”. Tak organizowane imprezy stały się już
tradycją, a chętnych, jak zazwyczaj, było więcej niż biletów. „Żyje” też kronika
SKNH, którą reaktywowano po latach nieistnienia.
Jednak dla Koła chyba najważniejszy był fakt otrzymania od władz uczelni
siedziby dla SKNH! Po ponad pięćdziesięciu latach błąkania się Koła w różnych
salach dydaktycznych Instytutu Historii, nareszcie członkowie SKNH mogą spotykać się i pracować we własnym lokalu. Jest też miejsce na działalność „Wehikułu
Czasu” oraz na składanie dokumentacji organizacji. W tym miejscu piszący te słowa
pragnie szczególnie podziękować Jego Magnificencji Rektorowi AP prof. Henrykowi
Żalińskiemu oraz Dyrekcji Instytutu Historii, profesorom Markowi Wilczyńskiemu
i Zdzisławowi Nodze, za nieocenioną pomoc i zaangażowanie w staraniach Koła
o własną siedzibę. Jeszcze raz dziękujemy!
Rok 2005 Koło ogłosiło „Rokiem mediewistów”. Wzorem roku poprzedniego, który był „Rokiem starożytniczym” udało się zaprosić z wykładami do naszego Instytutu wielu wybitnych mediewistów z renomowanych uczelni w Polsce.
Szczególnie liczni byli prelegenci z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Koło, współpracując z klubem „Bakałarz”, kontynuowało też cykl prezentacji
dokonań naukowych pracowników Instytutu Historii AP. O swojej pracy i książce
opowiadała między innymi prof. Bożena Popiołek. Jednocześnie tradycyjnie realizowane były cykle: „Maraton Filmów Historycznych”; „Spotkania z ...” oraz „Konkurs
Historyczny”.
SKNH wspólnie z dyrekcją i pracownikami Instytutu przygotowało także „Dni
otwarte Instytutu Historii”. Studenci (niektórzy przebrani w stroje z epok historycznych) wspólnie z pracownikami przedstawiali ewentualnym przyszłym studen-
Podsumowanie działalności Studenckiego Koła Naukowego Historyków AP... 281
tom program studiów, a także inne formy rozwoju możliwe w naszym Instytucie.
Prezentacji towarzyszyła okolicznościowa wystawa fotograficzna przygotowana
przez SKNH.
Nie zapominając o zajęciach ściśle naukowych, nasi studenci brali udział w sesjach naukowych w Zielonej Górze, Gdańsku i Warszawie. Jednak faktem najistotniejszym tej działalności była organizacja studenckiej części 17. Powszechnego Zjazdu
Historyków Polskich, który odbył się we wrześniu 2004 roku w Krakowie. Wspólnie
z Kołem Historyków UJ nasi studenci opracowali tematykę sesyjną. Następnie, już
podczas trwania Zjazdu swoje założenia wprowadzili w życie. Część studencka konferencji (zresztą jak i całość Zjazdu) została wysoko oceniona przez uczestników
tego Sympozjum. Stale trwa też intensywna działalność poszczególnych sekcji Koła
(istnieją sekcje: Starożytnicza, Wojskowości, Historii kobiet, Historii XIX wieku).
W związku z tym odbywają się spotkania, na których członkowie SKNH przedstawiają referaty zgodne z tematyką działalności poszczególnych sekcji. Każda grupa,
przynajmniej kilka razy w roku, organizuje wycieczki dydaktyczne do krakowskich
muzeów oraz innych obiektów historycznych.
W praktyce rok 2004/2005 SKNH AP zakończyło kolejnym obozem naukowym.
W dniach 28 lipca – 07 sierpnia 2005 r. odbył się on na Pomorzu Zachodnim. Był
to już drugi obóz naukowy Koła zorganizowany pod hasłem: Ziemie Zachodnie jako
przykład migracji ludności polskiej, niemieckiej i ukraińskiej po II wojnie światowej. Bazą główną tym razem stało się miasto Szczecinek. Również tutaj, dzięki pomocy miejscowej ludności i mediów, udało się przeprowadzić kolejne kilkadziesiąt
wywiadów z ludnością przesiedloną/wypędzoną. Po zrealizowaniu zaplanowanego
programu, studenci udali się w objazd po zabytkowych miejscowościach Pomorza
Zachodniego (w każdym z odwiedzanych miejsc wygłaszano wcześniej przygotowane referaty poświęcone poszczególnym odwiedzanym obiektom). Między innymi
młodzi historycy dotarli na wyspę Wolin, gdzie uczestniczyli w corocznym Festiwalu
Wikingów. Z tej wyprawy powstała dokumentacja fotograficzna zabytków Pomorza
Zachodniego złożona obecnie w siedzibie Koła.
Hubert Chudzio
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Warsztaty Badawcze w Instytucie Historii AP
W roku akademickim 2005/2006 w Instytucie Historii rozpoczęła działalność
nowa sekcja Koła Historyków – Warsztaty Badawcze. Sama nazwa sekcji mówi już
nieco o celach, jakie postawili przed sobą uczestnicy tych cyklicznych, odbywających się pod moim kierunkiem spotkań. Najogólniej rzecz ujmując, warsztaty w założeniu pomagają kształtować i rozwijać umiejętności niezbędne w codziennej pracy
historyka. Ich celem jest poszerzenie wiedzy i rozwijanie umiejętności zdobywanych
podczas zajęć ze wstępu do badań historycznych, metodologii historii i historii historiografii; w przeciwieństwie jednak do tamtych zajęć (realizowanych w większości
w formie wykładów), warsztaty są kursem praktycznym, pozwalającym – mam taką
nadzieję – podnieść jakość i usprawnić pracę badawczą studentów.
Zajęcia, które odbyły się w pierwszym roku działalności sekcji, można podzielić na dwie fazy. Na początku kilka spotkań poświęconych zostało na poznanie i zrozumienie różnych i zmieniających się z czasem poglądów na naturę i cel badań
historycznych. Za punkt wyjścia w dyskusji nad tymi zagadnieniami posłużyło
doskonale nadające się do tego celu dzieło Edwarda H. Carra, Historia, czym jest
(Poznań 1999). Oprócz książki Carra, na zajęciach skorzystano we fragmentach
z prac kilku innych autorów, prezentujących odmienne stanowiska (R.G. Collingwood,
J. Topolski, F. Fukuyama, F. Braudel, W. Kula, K. Pomian, A. Munslow i W.H. Dray).
Miało to na celu lepsze zrozumienie sensu postmodernistycznego przełomu w filozofii historii, stanowiąc zarazem teoretyczną podstawę dla próby stworzenia modelu
odpowiadającego współczesnym wymogom i oczekiwaniom. Tę fazę warsztatów
zakończyły dwa spotkania dotyczące prawdy i etyki w historii.
W drugim semestrze sporo uwagi poświęcono technicznej stronie pisarstwa
historycznego. Sprawy związane z aparatem naukowym, szczegółowo omawiane
w trakcie zajęć z przedmiotu Wstęp do badań historycznych i na seminariach zostały
na prośbę studentów odłożone, dzięki czemu więcej czasu mogliśmy poświęcić retoryce
284 Paweł Konieczny
– technikom narracyjnym i zagadnieniom skutecznej argumentacji. Dzięki praktycznym
ćwiczeniom studenci mogli zapoznać się z różnymi, w zależności od celów, sposobami
konstruowania akapitu, wyćwiczyć konieczne w pisarstwie historycznym „przeplatanie” opisu z analizą i oceną, mogli wreszcie poszukać optymalnego dla siebie sposobu
gromadzenia materiałów i pisania tekstów. Dwa ostatnie spotkania dotyczyły usprawnienia pracy badawczej. Uczestnicy mieli w nich okazję zapoznać się z mapami myśli
i innymi rodzajami notatek nielinearnych, a także technikami szybkiego czytania.
Plan działalności Warsztatów Badawczych w przyszłym roku akademickim uzależniony jest przede wszystkim od tego, kto będzie chciał w tych spotkaniach wziąć
udział. Możliwe jest przecież, że pozostanie tylko kilkoro spośród dotychczasowych
uczestników, i że trzon grupy stanowić będą nowi studenci. W każdym razie, jeśli
tylko będzie to możliwe, chciałbym uniknąć powtarzania tych samych treści. Spośród propozycji do zrealizowania w nowym roku akademickim wymienię tu tylko
kilka, w mojej opinii najważniejszych. Po pierwsze trzeba będzie zająć się „pracą
ze źródłami” – metodami powoływania się na źródła i opracowania, oraz funkcją
cytatów we współczesnym pisarstwie historycznym. Blisko powiązane z tym zagadnieniem są trzy inne kwestie – hermeneutyka, rola przypisów, indeksów i odsyłaczy
oraz ważny problem plagiatu. Kilka spotkań winniśmy także poświęcić na kontynuację dyskusji wokół zagadnień z filozofii historii.
Paweł Konieczny
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Sprawozdania
Kronika Instytutu Historii w latach 2004–2006
I. Stan Instytutu Historii
1. Organizacja i władze instytutu
2004–2006
Dyrektor Instytutu Historii – dr hab. prof. AP Marek Wilczyński
Z-ca dyrektora Instytutu Historii – dr hab. prof. AP Zdzisław Noga
VI 2006 – zakończyła się kadencja władz instytutowych. Wybory przeprowadzone przez społeczność instytutową powołały dotychczasowe władze na
kolejną kadencję.
2. Biblioteka
Stan biblioteki instytutowej przedstawia się następująco:
2004
Wydawnictwa zwarte – 22 562 vol.
Czasopisma – 1954 vol.
Zbiory specjalne – 82
Wypożyczenia osiągnęły liczbę 41 937 vol. Zakupu nowych pozycji dokonano
z funduszy Instytutu Historii, Instytutu Politologii, badań własnych pracowników i fundacji Moneta.
2005
Wydawnictwa zwarte – 22 436 vol.
Czasopisma – 1959 vol.
Zbiory specjalne – 85
286 Lucyna Kudła
Wypożyczenia osiągnęły liczbę 47 483 vol. Zakupu nowych pozycji dokonano z funduszy Instytutu Historii, Instytutu Politologii, badań własnych pracowników i fundacji Moneta. Biblioteka otrzymała także w darze 164 vol.
3.Koło Naukowe
4.Kontakty naukowe instytutu
2004–2006
Członkostwo pracowników w organizacjach naukowych
– Polskie Towarzystwo Historyczne:
J. Ciecieląg, J. Hampel (v-ce prezes Oddziału Krakowskiego), A. Jureczko,
F. Kiryk, J. Mazur, C. Nowarski, M. Wilczyński
– Komisja Historyczna PAU:
J. Chrobaczyński, A. Essen (Komisja Środkowoeuropejska), A. Kastory (Komisja Środkowoeuropejska), M. Wilczyński (Komisja Filologii Klasycznej)
– Komisje PAN:
J. Gołębiowski , A. Kastory (Komisja Historii I i II wojny światowej),
F. Leśniak, Z. Noga (Komisja Historii Miast), M. Wilczyński (Komisja Bizantynologiczna), T. Wnętrzak (Komisja Bizantynologiczna), H. Żaliński (Komisja
Prasoznawcza)
– Komisja do Oceny Podręczników Szkolnych PAU:
J. Chrobaczyński, A. Essen, A. Kastory, L. Kudła, C. Nowarski
– Komitet Badań Naukowych:
Z. Noga (Sekcja Historia)
– redakcja Studiów Historycznych:
J. Chrobaczyński, J. Gołębiowski, F. Leśniak, H. Żaliński
– redakcja Rocznika Sądeckiego:
J. Hampel, F. Leśniak
– Towarzystwo Heraldyczne:
A. Jureczko,
– Światowa Rada Badań nad Polonią:
H. Żaliński
– Polskie Towarzystwo Studiów Żydowskich:
J. Ciecieląg,
Staże naukowe odbywane w Instytucie Historii
2004
dr Ołena Arkusza (Instytut Ukrainoznawstwa NAN we Lwowie) – opieka
K. Karolczak
doc Jiri Vykoukal (Uniwersytet im. Karola w Pradze) – opieka A. Essen
Sprawozdania 287
2005
April Crabtree (Fulbright Scholar) – opieka P. Trojański
I.Konferencje naukowe
1. Organizacja
2004
15–18 września 2004 odbył się XVII Powszechny Zjazd Historyków Polskich
w Krakowie. Akademia Pedagogiczna (Instytut Historii) była jednym z organizatorów tego znaczącego dla środowiska historycznego wydarzenia.
27–29 IV 2004 Organizacja Międzynarodowej Konferencji Naukowej Lwów.
Miasto, społeczeństwo, kultura.
13–14 XII 2004 Organizacja konferencji Premonstratensi na ziemiach polskich
w średniowieczu
2005
Współorganizowanie konferencji:
20–21 V 2005 Zbigniew Oleśnicki – książę Kościoła i mąż stanu (Sandomierz)
3–5 VI 2005 Urzędnicy miejscy w Rzeczypospolitej, na Śląsku i Pomorzu
w XIII–XVIII w. (Sandomierz)
9–11 IX 2005 IX Międzynarodowe Sympozjum Biografistyki Polonijnej (Zakopane)
2006
23 VI–1VII 2006 współorganizacja międzynarodowego seminarium dla nauczycieli historii Auf dem Weg zu einer europaischen Identitat
28–29 IX 2006 organizacja Ogólnopolskiej Konferencji Dydaktyków Historii
2.Udział pracowników w konferencjach krajowych i zagranicznych
2004
– Sympozjum Biografistyki Polonijnej:
H. Chudzio, H. Żaliński
– Sapiehowie. Epoki Kodnia i Krasiczyna: K. Karolczak, B. Popiołek
– Mitteleuropa western und heute in einem vereinigten Europa: P. Trojański,
M. Wilczyński
– Polacy w Watykanie: H. Żaliński
288 Lucyna Kudła
Tradycja i mity w edukacji historycznej w dobie reformy: L. Kudła, J. Mazur
Lwów. Miasto, społeczeństwo, kultura: K. Karolczak, C. Michalski, C. Nowarski
Bohaterowie w historii i pamięci społeczeństw europejskich: L. Kudła, C. Nowarski
2005
IX Międzynarodowe Sympozjum Biografistyki Polonijnej: H. Chudzio, K. Karolczak, H. Żaliński
Naród – Państwo – Europa Środkowa w XIX i XX wieku: A. Essen, J. Janus,
A. Kastory
Zamoyscy. Dzieje rodu: B. Popiołek
Klasztory mnisze w Rzeczypospolitej: L. Kudła, B. Popiołek
II Kongres Mediewistów Polskich: J. Rajman
Zbigniew Oleśnicki – książę Kościoła i mąż stanu: Z. Noga
II.Udział w programach naukowych
2004–2006
–Menorah Coin Project: J. Ciecieląg
–Rozwój osadnictwa w dorzeczu Wisły (Ost und Sudeuropa Instytut Wiedeń):
A. Jureczko, Z. Noga
–Espana frente al Este y Oriente silos XVIII–XX (Fundacion Carolina):
B. Obtułowicz
–Lerning from the Past – Teaching for the Future (York University Toronto):
P. Trojański
–Polacy w cywilizacjach świata (Instytut Badań Biograficznych w Vaudicourt):
H. Żaliński
–Cykliczne konferencje naukowo-dydaktyczne nauczycieli historii Polski,
Niemiec, Litwy, Łotwy i Słowacji (Verband der deutschen Geschichtslehrer
i IH AP)
2005
Between Coexistence and Rejektion (Polska, Niemcy, Izrael): P. Trojański
Sprawozdania 289
III.Wyjazdy i badania naukowe
1.Krajowe
2004
Archiwum Główne Akt Dawnych: L. Kudła
2005
Archiwum Główne Akt Dawnych: L. Kudła
2006
Archiwum Główne Akt Dawnych: L. Kudła
Archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych: J. Janus
2. Zagraniczne
2004
Stypendium Fundacji Lanckorońskich – J. Ciecieląg – pobyt w Londynie
Centralne Archiwum Historyczne Ukrainy we Lwowie: L. Kudła, B. Popiołek
Kwerenda archiwalno-biblioteczna w Barcelonie i Madrycie – B. Obtułowicz
2005
Centralne Archiwum Historyczne Ukrainy we Lwowie: L. Kudła, B. Popiołek
Rosyjskie Państwowe Archiwum Marynarki Wojennej w St. Petersburgu:
M. Herma
2006
USA – P. Trojański
IV. Działalność dydaktyczna Instytutu 2004–2006
1. Studia magisterskie
Instytut prowadził studia magisterskie (5-letnie) stacjonarne i zaoczne
W roku akademickim 2005/2006 wprowadzone zostały nowe siatki godzin oraz
nowe specjalności i specjalizacje.
290 Lucyna Kudła
2. Studia podyplomowe
Instytut prowadził studia Totalitaryzm – Nazizm – Holocaust, Dziedzictwo kulturowe w regionie – Małopolska, Integracja europejska(2004)
3. Inne rodzaje studiów
Studia zaoczne licencjackie zawodowe, studia magisterskie dla absolwentów kolegiów językowych, stacjonarne studia doktoranckie (wydziałowe)
V.Ważne wydarzenia z życia Instytutu
1. Imprezy
Współorganizacja Zjazdu Historyków Polskich
2. Nagrody i odznaczenia
2004
Medal Komisji Edukacji Narodowej otrzymali: K. Karolczak, P. Trojański
Nagroda Rektora AP (II stopnia) J. Ciecieląg, (III stopnia) P. Trojański
Nagrody ministerialne za rozprawy habilitacyjne otrzymali: Z. Noga, B. Popiołek
Nagroda im. A. Heymowskiego Polskiego Towarzystwa Heraldycznego: Z. Noga
2005
Medal Komisji Edukacji Narodowej otrzymał A. Essen
Nagroda Rektora AP (II stopnia): J. Mazur
3.Awanse zawodowe
2004
dr B. Popiołek, dr Z. Noga uzyskali stopień doktora habilitowanego
2005
dr B. Obtułowicz uzyskała stopień doktora habilitowanego
mgr H. Chudzio, mgr P. Konieczny – uzyskali stopień doktora
Lucyna Kudła
Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis
Folia 43
Studia Historica VI (2007)
Z KRONIKI ŻAŁOBNEJ
Marian Fortuna (1950–2006)
3 maja 2006 roku zmarł dr Marian Fortuna, starszy
wykładowca w Instytucie Historii.
Urodził się 24 września 1950 roku w Soblówce w pow.
żywieckim jako syn nauczyciela Stanisława i Anny
z d. Jarco – rejestratorki w miejscowym Ośrodku Zdrowia.
Naukę w szkole podstawowej rozpoczął w 1957 roku
w Koszarawie, dokąd rodzina przeniosła się w związku
z objęciem przez ojca funkcji kierownika tamtejszej szkoły.
M. Fortuna wzrastał w atmosferze rozmów, dyskusji
o problemach szkoły i zawodu nauczycielskiego. Stąd podejmując decyzję o wyborze szkoły średniej postanowił pójść w ślady ojca. Po ukończeniu szkoły podstawowej w 1964 roku podjął naukę w Liceum Pedagogicznym
w Żywcu, które z powodzeniem ukończył 8 maja 1969 roku. Od 1 września rozpoczął pracę w zawodzie nauczycielskim, początkowo w Szkole Podstawowej Nr 2
w Gilowicach, a następnie w Szkole Podstawowej Nr 3 w Koszarawie, gdzie pracował do 31 sierpnia 1970 roku. To krótkie doświadczenie pracy w szkole utwierdziło
Go w przekonaniu o konieczności dalszego doskonalenia warsztatu nauczycielskiego. Jako kierunek studiów w wybrał historię, którą zawsze się interesował. Edukację
na poziomie wyższym zawodowym rozpoczął 1 października 1970 roku w krakowskiej Akademii Pedagogicznej, wówczas Wyższej Szkole Pedagogicznej im. KEN,
którą zakończył egzaminem dyplomowym 22 czerwca 1973 roku. W kolejnych dwu
latach odbył studia magisterskie, uzyskując 24 czerwca 1975 roku tytuł magistra
historii.
Z Uczelnią, której został absolwentem był związany do końca swego życia. Po
ukończeniu studiów został zatrudniony jako asystent stażysta w Zakładzie Historii
292Anna Paciorek
Oświaty i Wychowania w Instytucie Historii. Po odbyciu stażu został mianowany asystentem (1976), a potem starszym asystentem (1978). W tym czasie został
przeniesiony do Zakładu Historii Najnowszej. Rozprawę doktorska pt. Szkolnictwo
podstawowe w woj. krakowskim w latach 1945–1961. Odbudowa i rozwój przygotował pod kierunkiem prof. Józefa Buszki i obronił 30 listopada 1984 roku. Na tej
podstawie Rada Wydziału Humanistycznego 21 grudnia tegoż roku nadała mu tytuł
doktora nauk humanistycznych. 1 lutego 1985 roku został mianowany na stanowisko
adiunkta. Przez ostatnie lata pracował na etacie starszego wykładowcy.
Głównym przedmiotem zainteresowań naukowych M. Fortuny była problematyka związana z dziejami ustrojowymi i organizacyjnymi szkolnictwa podstawowego,
z czasem zaczął także zajmować się dziejami szkolnictwa zawodowego. Podejmował
również zagadnienia bardzo szeroko rozumianej oświaty, kondycji zawodu nauczycielskiego przed i po II wojnie światowej. Interesował się również badaniami regionalnymi.
Samodzielnie opublikował m.in. Szkolnictwo podstawowe w Okręgu Szkolnym
Krakowskim 1945–1961 (Kraków 1987). Napisał szereg artykułów poświęconych
tej problematyce, m.in. Stan szkolnictwa powszechnego w Krakowie w okresie dwudziestolecia międzywojennego. (Rocz. Nauk.-Dydakt. WSP Kraków 1993). Był
współautorem monografii regionalnych, opracowywał w nich rozdziały poświęcone
szkolnictwu, oświacie, kulturze, życiu politycznemu m.in. Makowa Podhalańskiego
(1980), Trzebini (1994), Jaworzna (1996), Nowego Sącza (1996), Suchej Beskidzkiej
(1998), W Rocznikach Naukowo-Dydaktycznych WSP publikował stałą Kronikę życia naukowego Instytutu Historii.
Szczególnie jednak polubił i wiele uwagi poświęcał dydaktyce. W czasie ponad 30-letniej pracy nauczyciela akademickiego prowadził zajęcia ze studentami
z zakresu historii wychowania, historii powszechnej i Polski II poł. XIX i XX wieku.
Wprowadzał ich także w tajniki wiedzy o warsztacie badawczym historyka, prowadząc zajęcia ze wstępu do badań historycznych czy nauk pomocniczych historii XIX
i XX w. Przez wiele lat wykładał historię Polski dla studentów filologii polskiej.
Z powodzeniem prowadził seminaria magisterskie dla studentów historii (jedna
z prac wyróżniona została na konkursie organizowanym przez ZG PTH). Działalność
ta przyniosła mu uznanie i szacunek studentów. Wielokrotnie pełnił funkcje opiekuna roczników studenckich studiów stacjonarnych i niestacjonarnych.
Doceniając wiedzę, zdolności organizacyjne władze Uczelni powierzały mu
pełnienie różnych funkcji. W 1977 roku został kierownikiem Domu Studenckiego.
W latach 1994–1996 był członkiem Rektorskiej Komisji do spraw pracowników
redakcyjnych Wydawnictwa Naukowego WSP. Równocześnie od listopada 1993
roku pełnił funkcję sekretarza Senackiej Komisji Wydawniczej. Dwukrotnie (w 1994
i 1997 roku) był wybierany na stanowisko zastępcy dyrektora Instytutu Historii.
Z pełnym zaangażowaniem od czasów nauki w szkole średniej oddawał się
również pracy społecznej. Działał w wielu organizacjach. Był członkiem ZHP.
W czasie studiów z pasją uczestniczył w pracach Zrzeszenia Studentów Polskich
Z kroniki żałobnej
293
(od 1973 roku SZSP), do którego należał od początku studiów. W Zrzeszeniu pełnił
m.in. funkcje skarbnika, przewodniczącego Komisji. Działał także w studenckim
ruchu naukowym, m.in. jako wiceprzewodniczący Koła Naukowego Historyków
im. Joachima Lelewela. W 1972 roku wstąpił do PZPR. Jeszcze przed studiami,
1 września 1969 roku został członkiem Związku Nauczycielstwa Polskiego, w którym
również, już jako nauczyciel akademicki pozostał, włączając się aktywnie w prace
Rady Zakładowej m.in. w składzie Komisji Socjalnej (1984) czy Sekcji Wczasów
i Turystyki (1986). Uczestniczył w posiedzeniach Rady Wydziału Humanistycznego
jako przedstawiciel niesamodzielnych pracowników naukowych. Był także członkiem Krakowskiego Oddziału Ludowego Towarzystwa Naukowo-Kulturalnego.
Za pracę naukowo-dydaktyczną, organizacyjną, społeczną był wielokrotnie wyróżniany, nagradzany i odznaczany. Za działalność w ruchu studenckim otrzymał
Brązową Odznakę SZSP (1975). Odznaczony został Brązowym Krzyżem Zasługi
(1979) i Srebrnym Krzyżem Zasługi (1988) oraz Złotą Odznaką Za Zasługi Dla
Ziemi Krakowskiej (1988).
Wielokrotnie otrzymywał listy gratulacyjne i nagrody J.M. Rektora, m.in. zespołową II stopnia (1992) oraz indywidualną II stopnia (1998).
Marian Fortuna był człowiekiem bardzo bezpośrednim, koleżeńskim, lojalnym
przyjacielem, wrażliwym na potrzeby innych, chętnym do pomocy i współpracy
z ludźmi.
Został pochowany na Cmentarzu Batowickim 8 maja 2006 roku.
Kraków, maj 2006 Anna Paciorek
Spis treści
Teresa Wnętrzak
Konstantyn Wielki na soborze w Nicei według
relacji Euzebiusza z Cezarei w „Vita Constantini”
3
Rastislav Kožiak
Misionári, gentes a christianizácia
11
Krzysztof Polek
Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje
33
Joanna Kuchta
Instytucja małżeństwa w świetle intercyz przedślubnych
w okresie staropolskim
65
Barbara Obtułowicz
Bunt długich płaszczy i kapeluszy z szerokim rondem –
znamienny symptom upadku Ancien régime’u w Hiszpanii
w połowie XVIII wieku
77
Marek Herma
Sztab polowy Rosyjskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej
w latach pierwszej wojny światowej
111
Bernadeta Chlebicka
„Emigracja czy ucieczka” – dylemat krakowskiego „Naprzodu”
(1892–1918)
123
Mariusz Majewski
Rozbudowa i dyslokacja wytwórni silników lotniczych
w Polsce (1935–1939)
131
MATERIAŁY I MISCELLANEA
Joanna Kuchta
Spór o dożywocie po Liborym Kordyszu jako przyczynek
do badań nad dziejami małżeństw w XVII–XVIII wieku 163
Barbara Obtułowicz
Uroczystości rodzinne na dworze sułtana Mahmuda II
w świetle raportów dyplomatycznych ambasadora hiszpańskiego
w Konstantynopolu w latach trzydziestych XIX wieku 171
Piotr Skałuba
Adam Mickiewicz w Turcji i jego współpraca
ze Stanisławem Drozdowskim 185
Grzegorz Baziur
Harcerska działalność niepodległościowa
w Prokocimiu (1946–1952)
195
Szczepan Świątek
O pogłębione studia regionalne Małopolski w XIX i XX wieku 235
Recenzje – Omówienia – Polemiki
Wojciech Bałus, Krakau zwischen Traditionen und Wegen
in die Moderne. Zur Geschichte der Architektur und der
öffentlichen Grünanlagen im 19. Jahrhundert, Stuttgart 2003
(Forschungen zur Geschichte und Kultur des östlichen
Mitteleuropa, 18) Krakau zwischen
241
Ute Caumanns, Mathias Niendorf, Von Kolbe bis Kielce.
Ein Heiliger, seine Presse und die Geschichte eines Pogroms,
W: „Der Fremde im Dorf”. Überlegung zum Eigenen
und zum Fremden in der Geschichte. Wyd.: H.-J. Bömelburg,
B. Eschmet. Lüneburg 1998. ss. 170–194
243
Krzysztof Urbański, Gminy żydowskie duże w województwie
kieleckim, Agencja JP, Kielce 2003, 103 s.: il. 245
Grzegorz Jezierski, Energia jądrowa wczoraj i dziś, Warszawa 2005
251
Antoni Marszałek, Suwerenność i integracja europejska w polskiej
myśli naukowej i politycznej do końca XIX wieku, Łódź 2005, ss. 220
257
Janusz Szczepański, Społeczeństwo Polski w walce
z najazdem bolszewickim 1920 roku, Warszawa–Pułtusk 2000,
Oficyna Wydawnicza Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, ss. 552
261
Dmitrij Wołkogonow, Lenin, Prorok raju, Apostoł piekła,
wyd. II, Warszawa 2006, Wydawnictwo Amber, ss. 494
265
Konferencje Naukowe – Sprawozdania
Lwów. Miasto – społeczeństwo – kultura
271
I Warsztaty Historyczno-Archiwalne Akademii Pedagogicznej
w Krakowie
275
Podsumowanie działalności Studenckiego Koła Naukowego
Historyków AP w roku akademickim 2004/2005
279
Warsztaty Badawcze w Instytucie Historii AP
283
Sprawozdania
Kronika Instytutu Historii w latach 2004–2006
285
Z KRONIKI ŻAŁOBNEJ
Marian Fortuna (1950–2006)
291
Contents
ARTICLES
Teresa Wnętrzak
Constantine the Great at the Council of Nicaea According
to Eusebius of Caesarea in his “Vita Constantini”
10
Rastislav Kožiak
Conversio Gentum and Christianization in Early Middle Ages
31
Krzysztof Polek
The Saxon War and its Consequences
64
Joanna Kuchta
The Institution of Marriage in Old Poland in the Light
of Prenuptial Agreements 75
Barbara Obtułowicz
The Revolt of the Long Capes and Broad-brimmed Hats
as an Important Symptom of the Decline of the Ancien Régime
in Spain in the Half of the XVIII Century 110
Marek Herma
Field Headquarters of the Russian Imperial Navy during the WWI
121
Bernadeta Chlebicka
Emigration or escape? Dilemmas Posed by Krakow’s “Naprzod”
(1892–1918)
130
Mariusz Majewski
Expansion and Dislocation of Aeronautical Engine Manufacturers
in the Second Republic of Poland (1935–1939)
160
MATERIALS and MISCELLANEA
Joanna Kuchta
Controversies over Libory Kordysz’s Estate as Contribution
to the Research on the History of Marriages in the 17th & 18th c. 163
Barbara Obtułowicz
Family Celebrations at Mahmud II Sultan’s Court in the Light
of the Diplomatic Reports of Ambassador to Spain in Constantinople
in the Thirties of the 19th c.
171
Piotr Skałuba
Adam Mickiewicz in Turkey and his Collaboration with Stanisław
Drozdowski 185
Grzegorz Baziur
The Scouts’ Pro-Independence Activity in Prokocim (1946–1952)
195
Szczepan Świątek
About the Need for the Detailed Source Material
on the Małopolska Region in the 19th and 20th c. 235
Reviews – Papers - Polemics
Wojciech Bałus, Krakau zwischen Traditionen und Wegen
in die Moderne. Zur Geschichte der Architektur und der
öffentlichen Grünanlagen im 19. Jahrhundert, Stuttgart 2003
(Forschungen zur Geschichte und Kultur des östlichen
Mitteleuropa, 18) Krakau zwischen
241
Ute Caumanns, Mathias Niendorf, Von Kolbe bis Kielce.
Ein Heiliger, seine Presse und die Geschichte eines Pogroms,
W: „Der Fremde im Dorf”. Überlegung zum Eigenen
und zum Fremden in der Geschichte. Wyd.: H.-J. Bömelburg,
B. Eschmet. Lüneburg 1998. ss. 170–194
243
Krzysztof Urbański, Great Jewish Communities in the District
of Kielce in 1920, Agencja JP, Kielce 2003, pp. 103.: ill. 245
Grzegorz Jezierski, Nuclear Energy: Yesterday and Today, Warszawa 2005
251
Antoni Marszałek, Souvereignity and European Integration in Polish
Scientific and Political Ideas up till the 19th c., Łódź 2005, pp. 220
257
Janusz Szczepański, The Resistance of Polish People
against the Bolshevik Invasion in 1920, Warsaw–Pułtusk 2000,
Oficyna Wydawnicza Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, pp. 552
261
Dmitrij Wołkogonow, Lenin. The Prophet of the Paradise.
The Apostle of Hell, Warszawa 2006, Wydawnictwo Amber, pp. 494
265
Conferences – Proceedings
Lviv. City – Society – Culture
271
Ist Archives and History Workshops at the Pedagogical Academy in Kraków
275
Report on the Activities of the History Students’ Association
of the Pedagogical Academy in Kraków in 2004/2005
279
Methodological Workshops at the Institue of History
of the Pedagogical Academy in Kraków
283
Reports
The 2004–2006 Chronicle of Scientific Life, the Institute
of History of the Pedagogical Academy in Krakow
285
Obituaries
Marian Fortuna (1950–2006)
291

Podobne dokumenty