Widzę to co widzę... Każdy kij ma dwa końce

Transkrypt

Widzę to co widzę... Każdy kij ma dwa końce
Witam. Zapraszam na recenzje słuchawek q-JAYS.
Sprzętu użyczył Sonus Mobile.
Widzę to co widzę...
Dziś zaczniemy nieco inaczej. Podobno obraz wart jest tysiąca słów.
http://www.youtube.com/watch?v=cUZ22soJY-Y
Uzupełniając, słuchawki są naprawdę małe, lekkie, wyglądają delikatnie i jak łatwo się
domyśleć komfort ich noszenia powinien być wysoki. Tak też jest, ale ma to też skutek
uboczny. O nim później. Jakość wykonania samych doków jak i wszystkich akcesoriów,
stoi na wysokim poziomie ale do wystawienia oceny 10/10 niestety brakuje. Można mieć
uzasadniane zastrzeżenia co do łączenia dwóch części obudowy słuchawek. Otrzymałem
też polską instrukcje, osobno.
Każdy kij ma dwa końce...
Kluczową sprawa dla brzmienia tych słuchawek ma ich ułożenie w uchu. Przynajmniej
jest tak w moim przypadku. To właśnie ten wspomniany skutek uboczny. Bez
poprawnego ich dopasowania, nie ma niskich tonów. Najlepsze efekt uzyskałem dopiero
po delikatnym dociskaniu słuchawek palcami. Wtedy grają najlepiej. Bez tego
dodatkowego zabiegu, dźwięk nico się pogarsza. Zapewne w dłuższej perspektywie czasu
ten efekt zniknie, przyzwyczaimy się, nauczymy się poprawnie wkładać doki do ucha.
Efekt mikrofonowy nie jest duży ani specjalnie dokuczliwy. Słuchawki dobrze izolują od
otoczenia. Wszystko powyższe, na nakładkach silikonowych.
Nakładki piankowe Comply Foam tips T100 rozmiar L, samo ich założenie na słuchawki
nie jest specjalnie trudne. Trochę siły, przekręcamy parę razy podczas nakładania i już
siedzą. Ściągnie też poszło łatwo. Ważne żeby wewnętrzna tulejka pianek była centralnie
osadzona nad tulejką słuchawek. Od razu słuchać, że tłumienie sporo się poprawiło.
Komfort oceniam, w moim przypadku, bardzo wysoko. Po prostu nie czuć q-JAYS w
uszach/na uszach. Nie ma już żadnego problemu z ich poprawny ułożeniem w
przewodzie słuchowym. Ma to wpływowych na poprawę dźwięku.
Do trzech razy sztuka...
Pierwsze wrażenie nie było pozytywne. Dźwięk wydawał mi się strasznie ostry, suchy i
nachalny. Z biegiem kolejnych godzin, weryfikowałem to doznanie. Po oswojeniu się ze
słuchawkami, dopasowaniu ich do ucha, zacząłem je słyszeć. Ogólnie q-JAYS grają dość
zbitym, gęstym i bezpośrednim dźwiękiem, ale w pozytywnym znaczeniu tych słów.
Każde pasmo ma swoje miejsce, mało co się zlewa. Co prawda wysokie czasami wybijają
się przed szereg. Scena, przez tą charakterystykę brzmienia, wydaje się wąska. Niestety
jeśli ktoś lubi przestrzenne granie, tutaj tego nie znajdzie. Dalej, przyzwoita dynamika
ale mało emocji oraz dużo szczegółów. Po za tym te "doki" wyciągną każde
niedociągnięcie w realizacji, słabą jakość kompresji pliku, szumy.
Perkusja, a w szczególności talerze, przeszył u mnie ciekawą metamorfozę w odbiorze
tego instrumentu, w połączeniu z tymi armaturowymi przetwornikami. W rockowych
kawałkach całość wydawała mi się, na początku, zlana z całym wysokim pasmem. Jeden
wielki szelest. Wystarczyło jednak skupić się na tym paśmie, a okazywało się, że nic nie
szeleści, talerze brzmią czysto i wyraźnie, nie są przejaskrawione, nie kują. W
spokojniejszych gatunkach, to tego efektu nie było. Od razu miałem pełną przyjemność,
bez zbędnego wsłuchiwania się w dany element muzyki.
Średnie oraz wysokie, jak już wcześniej wspominałem, pasma grają bezpośrednio,
blisko słuchacza ale nie są nachalne, jak mi się na początku wydawało. Pozostają w
względnej równowadze. Ukazują nam dużo szczegółów. To te dwa zakresy stanowią
szkielet brzmienia q-JAYS. Jest to sztywna i twarda konstrukcja, z nutką emocji i
dynamiki. Niestety odkryłem złamanie otwarte, innymi słowy, wysokie mają manierę do
do niesubordynacji. Dodatkowo syczą chętnie, gdy tylko mają na to okazję. Usłyszymy
sybilizacje. Szkoda, bo to w sumie jedyna poważna wada tych słuchawek. Prawię każdy
damski czy męski wokal, ma niestety tą naleciałość. Przeszkadzało mi to cholernie.
Bas to najsilniejsza strona tych słuchawek. Co prawda jest go mało, ale tak w sam raz.
Jest bardzo miły i przyjemny w odbiorze. Nie jest jakoś przesadnie zróżnicowany, ale to
co oferuje w zupełności wystarcza. Sam w sobie jest szybki, precyzyjny i sprężysty. Ma
odpowiednie wypełnienie, jest dociążony. Czujemy że ma swoją wagę i energie, impakt.
Jest też trójwymiarowy. To nie jest płaski bas z podziałem na dól, góra, mid. Wszystko
to otrzymujemy w jednym pakiecie, bryle. Na dodatek jest inteligentny np: tu mnie nie
potrzeba więc gram w tle, bardziej mnie cuć niż słychać, a tu muszę tupnąć, więc gram
ile fabryka dała. Dostosowuje się wręcz idealnie, jak kameleon. To wciąż, to samo pasmo
niskich tonów, ale w różnych przebraniach.
A teraz zagadka: jaki gatunek muzyki wpadł najlepiej na q-JAYS - podwójny przetwornik
Dual Armature?
Nie, mylicie się wszyscy. Zadziwię was, blues. Tak, tak, właśnie on. John Lee Hooker i
jego klasyki zyskały zupełnie nowy klimat. Takie kawałki jak: Whiskey And Wimmen,
Boom Boom, Hobo Blue, Boogie Chilluns, zabrzmiały zupełnie nową jakością. Te stare
nagrania, kiepskiej jakości, nie dostrojone gitary, wystukiwanie rytmu, klaskanie i ta
chrypka John'a, tutaj "armaturki" zupełnie minie zaskoczyły. Wyraźnie pomógł tutaj
charakterystyczny bas, nagrań jak i słuchawek, mała ilość wysokich i średnich tonów.
Nie mówię, że to najlepsze zestawienie, ale na mnie wywarło ogromne wrażenie.
Jazz wypadł podobnie. Na początku też mnie miło zaskoczył. Trochę inne podejście do
prezentacji tego gatunku muzyki. Nie klubowe ale bezpośrednie, szybkie, troszkę twarde
granie. Całkiem ciekawe. Nawet usłyszałem w jednym z utworów, że ktoś z publiczności
bawi się "Zippo". Najlepiej brzmiały szybkie standardy. Niestety gdy tylko np Miles Davis
nadął policzki, za dmuchał z pełną energia, krew w uszach. Tak jak by ze sceny zszedł i
zagrał Ci prosto do ucha, aułć.
Ale co, gdy za czwartym wypłynie ta nauka...
To będzie krótki akapit. Opisze tutaj różnicę jaką usłyszałem po zastosowaniu nakładek
piankowych Comply Foam tips T100 rozmiar L. Brzmienie zmieniło się wyraźnie, ale
zachowuje swój ogólny charakter. Przede wszystkim zwiększyła się dynamika, bas jest
wyraźniej zaakcentowany. Ewolucja tego co już o nim napisałem. Dostał troszkę
powietrza ale naprawdę minimalnie. Dalej jest szybki, dynamiczny, "trójwymiarowy" ale
już nie taki twardy. Między nami, wolę ten ze silikonowych gumek. Średnie pasmo i
wysokie, zyskały dużo na plus. Ociepliły się, przez co już tak nie szeleszczą, a sybilizacja
nie jest tak dokuczliwa. Co nie znaczy, że pozbyliśmy się tego efektu na zawsze. Było by
zbyt pięknie. W wokale możemy już się wsłuchiwać. Tylko od czasu do czasu
dostaniemy po uszach "szzz". Słuchawki na tych nakładkach, więcej wybaczają plikom o
słabej jakości. Również natężenie jakichkolwiek szumów znacznie zmalało. Pozostały
tylko w tle. O dziwo efekt mikrofonowy nico bardziej wyraźny. Balans poszedł nico w
ciepłe stronę. Zaraz po przesiadce, słuchawki wydawały mi się nieco przydymione.
Przysłowia są mądrością narodów...
Idealnym połączeniem dla mnie było by: niskie pasmo z gumek, a cała reszta z pianek.
Otrzymalibyśmy żywe, bezpośrednie granie, czyste talerze perkusyjne, dużo szczegółów,
wszystko okraszone miłym, szybkim, sprężystym, twardym basem. Szkoda że takie nie
są te słuchawki.
Za około 550zł otrzymujemy bogato wyposażony zestaw, dobrą jakość wykonania. Same
q-JAYS graja dość nierówno, raz nas oczarują, by zaraz potem przyprawić nas o ból
głowy. Zmiana nakładek też nie daje zadowalających efektów gdyż zyskujemy w jednym
paśmie by równocześnie stracić w drugim. Brak tu równowagi. Jeśli ktoś znajdzie
odtwarzacz który je okiełzna może to być ciekawa przygoda z przetwornikiem
armaturowym.