(06) Czego Jezus od nas oczekuje? (Ew. Marka 1:40-45)

Transkrypt

(06) Czego Jezus od nas oczekuje? (Ew. Marka 1:40-45)
Pozwalamy i zachęcamy do kopiowania i rozprowadzania tego materiału w dowolnej formie,
pod warunkiem, że nie zmienia się tekstu w żaden sposób i nie pobiera opłaty poza kosztem reprodukcji.
Wszelkie wyjątki muszą być zatwierdzone przez autora i Zbór Ewangeliczny „Agape” w Poznaniu.
Czego Jezus od nas oczekuje? (6)
Ewangelia Marka 1:40-45
Piotr Słomski (Peter Slomski)
Seria: Ewangelia Marka – Dobra nowina o Jezusie
31 maja, 2015 r.
Zasadnicze pytanie
Rozpoczynając nasze rozważanie Ewangelii Marka, zwróciliśmy uwagę na to, iż kluczowy jest
pierwszy werset: „Początek ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym.” Ten werset zawiera w sobie
przewodni motyw tej księgi: kim jest Jezus. Intencją Marka jest wzmocnienie i dodanie otuchy
wierzącym poprzez przypomnienie im o tożsamości Jezusa. W ten sposób jest to również księga,
którą potrzebuje przeczytać osoba niewierząca. Mając taki motyw przewodni Ewangelia Marka jest
księgą pełną cudów. Te cuda wskazują na wyjątkowość Jezusa. Wskazują, że On jest obiecanym
Chrystusem i Synem Bożym.
W rzeczywistości Ewangelia Marka notuje więcej cudów Chrystusa niż Jego kazań! Ale nie jest
to sprzeczne z tym, co Marek zapisał jako stwierdzenie Jezusa: że celem Jezusa było głosić
upamiętanie i wiarę (por. Ew. Marka 1:15, 38). Ale Marek chce, aby te cuda uświadomiły nam fakt
tożsamości Jezusa. To jest Ten, którego powinniśmy słuchać. To jest Ten, któremu powiniśmy ufać.
Cuda Jezusa wskazywały na autorytet i moc Jezusa. I były one parabolami i obrazami, które w
widzialny sposób przedstawiały efekty działania Jego Ducha Świętego. Na przykład uzdrowienie przez
Niego ślepca przedstawia duchowe rozświetlenie przez Niego serc znajdujących się w ciemności;
uciszenie przez Niego burzy mówi o Jego mocy przynoszenia pokoju niepokojonym sercom;
dokonane przez Niego wzbudzenie z martwych ogłasza Jego życiodajną moc.
W wersecie, który mamy przed sobą, znajdujemy bardzo szczególny cud – Ewangelia Marka
1:40-45 – uzdrowienie trędowatego. Ten cud jest parabolą i obrazem dotyczącą tożsamości Jezusa.
Ten cud jest parabolą mówiącą o Jezusie uwalniającym od choroby grzechu. I to w tym cudzie
znajdujemy bardzo szczególną lekcję związaną z tym, kim jest Jezus. Skoro Jezus jest Synem Bożym,
który zwycięża grzech i zbawia nas z naszych grzechów, zatem czego wymaga On od nas? Jak
powiedzieliśmy poprzednio, ludzie często pytają: „Co zrobiłby Jezus?” Ale należy zadać bardziej
zasadnicze pytanie: „Czego Jezus oczekuje?” Czego Jezus oczekuje od nas? Mając na uwadze to
pytanie, chcę abyśmy zastanowili się nad tymi wersetami pod czterema tytułami: „Śmiertelny
problem” (werset 40); „Współczująca odpowiedź” (wersety 41-42); „Poważne polecenie” (wersety
43-44); i „Posłuszne życie” (werset 45).
Śmiertelny problem
Nasz pierwszy tytuł, „Śmiertelny problem”, dotyczy pierwszego z naszych wersetów, Ewangelia
Marka 1:40: „I przyszedł do niego trędowaty z prośbą, upadł na kolana i rzekł do niego: Jeśli chcesz,
możesz mnie oczyścić.” Dowiadujemy sie, że „trędowaty” przyszedł do Jezusa prosząc, aby go
uzdrowił. Słowo „trędowaty” może być użyte na opisanie kogoś, kto jest odrzucony przez ludzi z
1
jakiegokolwiek powodu. (Jest taki znany, polski film zatytułowany „Trędowata”, opowiadający o
kobiecie odrzuconej przez osoby z wyższe klasy społecznej.) Jest tak, ponieważ określenie
„trędowaty” wywodzi się od osoby odrzuconej, kogoś, kto nie był w stanie wmieszać się pomiędzy
ludzi, ponieważ miał okropne fizyczne schorzenie. W świecie Biblii trąd był jedną z
najpowszechniejszych i wzbudzających największe obawy chorób. Trąd jest chorobą, która dzisiaj
nadal występuje, ale jest uleczalny. Jednakże w czasach Starego i Nowego Testamentu nie było na
niego medycznego lekarstwa. Dzisiaj słowo trąd opisuje tylko jeden rodzaj choroby, ale w czasach
biblijnych obejmowało ono szeroki zakres chorób skóry. Osoba dotknięta taką chorobą nie tylko
cierpiała z powodu bólu, ale również cierpiała społecznie. Tego dowiadujemy się w 3 Księdze
Mojżeszowej 13:45-46: „Trędowaty, na którym jest ta plaga, winien mieć szaty rozdarte, włosy na
głowie rozwichrzone, brodę zasłoniętą i winien wołać: Nieczysty, nieczysty! Przez cały czas trwania tej
choroby będzie nieczysty. Samotnie mieszkać będzie, jego mieszkanie będzie poza obozem.”
Trąd miał znaczenie religijne jako typ grzechu – zewnętrzny i widoczny znak wewnętrznego,
duchowego zepsucia. Trędowaty był zatem uważany za nieczystego; był nieczysty do czasu, gdy
pozbył się trądu. Musiał żyć samotnie. Osobie chorującej na trąd, odizolowanej od innych ludzi
musiało być bardzo trudno. Pomyśl, jak byś się czuł, gdybyś zbliżając się do kogokolwiek w sklepie czy
w szkole, musiał krzyczeć „Nieczysty, nieczysty” tak, aby cię ludzie słyszeli. Jednakże do czasów
Jezusa rabiniczne nauczanie uczyniło tę sytuację jeszcze gorszą. Nauczano, że choroba ta jest wysoce
zaraźliwa. Rabini zaczęli nauczać, że jeśli trędowaty choćby wejdzie do czyjegoś domu, cały dom
stanie się nieczysty. Nielegalne było nawet pozdrawianie trędowatego. Trędowaci mieli pozostawać
w odległości pięćdziesięciu metrów od innych ludzi, jeśli byli pod wiatr i około dwóch metrów, jeśli
znajdowali się od zawietrznej. Józef Flawiusz, znany żydowski historyk powiedział, że trędowaci byli
traktowani „jak gdyby w rzeczywistości byli martwi”. Zdaniem rabinów oczyszczenie trędowatego
było równie trudne, jak wzbudzenie z martwych. Był to śmiertelny problem.
Możemy zatem widzieć, jak znaczące byłoby, gdyby Jezus uzdrowił tego trędowatego. Było to
znaczące dla tego trędowatego, który został oddzielony od domu i rodziny i uznany za martwego za
życia. Ale znacznie bardziej byłoby to znaczące dla wszystkich, szczególnie religijnych przywódców,
gdyż demonstrowałoby władzę Jezusa nad śmiercią. Demonstrowałoby tożsamość Jezusa. Jest coś
wyjątkowo trafnego w fakcie, że kiedy nadeszło królestwo Boże w Chrystusie Jezusie, trędowaci byli
uzdrawiani i oczyszczani. Niewiele rzeczy z większą mocą ilustruje to, co apostoł Paweł stwierdził na
temat Jezusa w Liście do Rzymian 8:3: „Albowiem czego zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z
powodu ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je
za grzech, potępił grzech w ciele.” Zakon był bezsilny, gdy chodzi o pomoc trędowatemu. Zakon
potępił go, ale nie mógł go zbawić. Ale to, czego zakon nie mógł dokonać, mógł dokonać Jezus. Ta
opowieść, tak jak całą Ewangelię Marka, uczy o mocy i tym samym o osobie Jezusa.
Dla nas wszystkich duchową rzeczywistością jest to, że jesteśmy duchowo trędowaci! Tego ma
nas uczyć ten obraz. Jesteśmy dotknięci chorobą duszy. Tą chorobą jest grzech. On zakaża wszystkie
części naszej natury, serce, wolę, sumienie, zrozumienie, pamięć i emocje! Tak jak trąd, czyni nas on
brzydkimi i nieczystymi – nienadającymi się na towarzystwo dla Boga i do chwały niebios. Tak jak w
wypadku biblijnego trądu, jest on nieuleczalny dla ziemskich lekarzy i powoli wlecze nas ku śmierci.
Ale inaczej niż w wypadku trądu, dotyczy on nas wszystkich. Księga Izajasza 64:6 mówi o tym: „I
wszyscy staliśmy się podobni do tego, co nieczyste, a wszystkie nasze cnoty są jak szata
splugawiona.” Czy wiemy o tym? Czy wiesz, że aby człowiek poznał szczęście, potrzebuje najpierw
poczuć, że jest nieczysty z powodu grzechu, który prowadzi do śmierci wiecznej? Poznanie naszej
2
choroby jest krokiem w kierunku lekarstwa! Ten trędowaty wiedział o niej. I przyszedł do jedynej
osoby, która mogła go wyleczyć. Doświadczysz błogosławieństwa jedynie wtedy, gdy dowiedziałeś
się, że z powodu twojego grzechu przeciwko Bogu jesteś duchowym trędowatym. Popatrz, co ten
trędowaty powiedział do Jezusa: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić.” Jedynie osoba znająca samą
siebie może zacząć widzieć, kim jest Jezus. Czy przyszedłeś do Jezusa, Syna Bożego i poprosiłeś Go o
uczynienie cię czystym? Czy możesz zobaczyć twój śmiertelny problem? On jest na ludzki sposób
nieuleczalny. Nie może ci się poprawić dzięki większym staraniom, pomaganiu ludziom,
zachowywaniu zakonu, spowiadaniu się u księdza lub jakiegoś psychologa lub też dzięki temu, że od
jutra rozpoczniesz na nowo. Potrzebujesz przyjść do Jezusa teraz, uznając swoją chorobę i potrzebę
oczyszczenia przez Niego.
Współczująca odpowiedź
Co się stanie, gdy to uczynisz? Zobaczmy, co stało się z tym biednym trędowatym. Wersety 41 i 42
mówią nam: „A Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę swoją, dotknął się go i rzekł mu: Chcę, bądź
oczyszczony! I natychmiast zszedł z niego trąd, i został oczyszczony.” Dochodzimy tutaj do naszego
drugiego tytułu: „Współczująca odpowiedź.” Kiedy ten biedny człowiek przyszedł, prosząc o pomoc,
Jezus był tak poruszony litością, że wyciągnął rękę i dotknął go. Według rabinów dotknięcie
trędowatego sprawiało, iż człowiek stawał się nieczysty. Ale Jezus dobrowolnie dotknął trędowatego.
Było to coś niewiarygodnego. Rozważaliśmy współczucie Jezusa poprzednim razem. Jezus nie musiał
brać za rękę teściowej Piotra (Ew. Marka 1:31). A teraz On nie musiał dotykać tego trędowatego. Ale
uczynił to. W Ewangelii Marka będziemy widzieli, jak Jezus dotyka ludzi.
Ponieważ człowiek ten był cały pokryty trądem, możemy przyjąć, że przez wiele lat nie
dotykała go gładka, zdrowa ręka. Jeśli miał żonę, przez długie lata nie doświadczył jej dotknięcia, a
tym bardziej przytulenia. Jeśli miał dzieci, nie było pocałunku ani uścisku, nawet jednego – a teraz
były one dorosłe. Jakakolwiek była jego sytuacja rodzinna, musiał tęsknić za dotykiem. Pewien pastor
mówił o tym, jak udzielał porady pewnemu samotnemu mężczyźnie, który nie był chrześcijaninem.
Nie miał rodziny, która by się nim zajmowała. Nie należał do żadnego zboru. Opisując swoją
samotność, powiedział, że co tydzień chodził do fryzjera tylko po to, aby ktoś dotknął go bez
wywoływania nieporozumienia. Wyobraź sobie, jak ten trędowaty tęsknił za dotknięciem. Jezus
wiedział, przez co przechodził i okazał współczucie. Taki jest Syn Boży, który przyszedł na tę ziemię.
I ukrywa się za tym teologiczny powód: dotknięcie rozkładającego się trędowatego czystą ręką
Syna Bożego jest parabolą Wcielenia. Dotykając go, Jezus mówił: „Jestem gotów stać się z własnego
wyboru tym, czym ty jesteś z natury – człowiekiem podlegającym osądowi zakonu – aby udzielić ci
tego, co ja posiadam – czystości i życia.” Tak jak we wszystkich cudach, również w tym Jezus ukazuje
Swoją moc i autorytet, i zbawienie. On demonstruje nadejście Swojego królestwa. Ale On
demonstruje również sposób, w jaki nadchodzi Jego królestwo: poprzez utożsamienie się z nami w
naszym grzechu i poniesienie wyroku wynikającego z prawa Bożego skierowanego przeciwko nam.
Kiedy tylko dotknął On trędowatego, Jezus zostawał uznany za nieczystego. I dokładnie to Jezus
uczynił przychodząc na tę ziemię i umierając na Golgocie. On stał się grzechem za nas – On został
uznany za nieczystego – pomimo, że był bezgrzeszny. Jezus we wcieleniu przyjął na siebie ciało, stał
się grzechem za nas, a tym samym dał nam swoją czystość. O tym mówi nam Paweł w 2 Liście do
Koryntian 5:21: „On tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w nim stali się
sprawiedliwością Bożą.” Jezus wziął naszą nieczystość i w zamian uczynił nas czystymi przez Swoją
prawość.
3
To uzdrowienie trędowatego jest obrazem największego aktu współczucia w historii świata:
Wcielenia. Jezus sięgnął w dół i dotknął tego nieczystego trędowatego. Ale Jezus uczynił więcej
ponad to. On sięgnął w dół ku temu nieczystemu światu. Jezus wziął na siebie nasze ciało. On dotknął
grzesznych ludzi i uzdrowił ich. Uczynił to umierając na krzyżu. List do Galacjan 3:13 mówi nam:
„Chrystus wykupił nas od przekleństwa zakonu, stawszy się za nas przekleństwem, gdyż napisano:
Przeklęty każdy, który zawisł na drzewie.” On stał się nieczystym i przeklętym, i potępionym po to,
abyśmy my mogli być czyści i prawi, i usprawiedliwieni. Kiedy Jezus dotknął tego trędowatego,
dowiadujemy się, że „I natychmiast zszedł z niego trąd, i został oczyszczony.” Właśnie teraz, w tej
chwili mogą być wśród nas tacy, którzy są duchowo trędowaci. Jesteśmy wykluczeni z Bożej
obecności z powodu naszego grzechu. Ale możemy zostać natychmiast oczyszczeni i zaakceptowani,
jeśli upamiętamy się z naszego grzechu i zwrócimy do Jezusa. To przez krew Jezusa przelaną na
Golgocie jesteśmy oczyszczeni i to przez Jego prawość zostajemy przyjęci.
Poważne polecenie
Jednakże, jeśli zostałeś oczyszczony przez Jezusa, dla ciebie ta historia na tym się nie kończy.
Dotarliśmy do naszego trzeciego tytułu „Poważne polecenie” i wersetów 43 i 44: „A Jezus,
przygroziwszy mu, zaraz go odprawił. I rzekł mu: Bacz, abyś nikomu nic nie mówił; ale idź, pokaż się
kapłanowi i złóż za swoje oczyszczenie ofiarę, jaką nakazał Mojżesz, na świadectwo dla nich.” Tutaj
ponownie odnajdujemy w Jezusie emocje, ale przechodzimy teraz od reakcji współczucia do, jak się
wydaje, surowego i poważnego polecenia. Jezus mówi uzdrowionemu człowiekowi, że musi pójść i
pokazać się kapłanowi. Dlaczego miał to uczynić? Wymagał tego zakon Mojżeszowy. 3 Księga
Mojżeszowa 14:2-3 mówi: „Takie jest prawo, dotyczące trędowatego w dniu jego oczyszczenia:
Przyprowadzi się go do kapłana. Kapłan wyjdzie poza obóz. Gdy kapłan stwierdzi, że została
wyleczona choroba trądu na trędowatym.” Pełna procedura podana była w 3 Księdze Mojżeszowej
14:1-32 i obejmowała złożenie ofiary. Kapłan był osobą, która oficjalnie miała ogłosić, że ta osoba
jest oczyszczona, a tym samym uzdrowiona. On nie był uzdrowicielem, ale osobą, która potwierdzała
uzdrowienie. To potwierdzenie było dokonywane przez złożenie ofiary ze zwierzęcia dostarczonego
przez uzdrowionego trędowatego.
Było to zasadniczą kwestią i z tego powodu Jezus posłał tego uzdrowionego człowieka, aby to
uczynił. Jezus powiedział: „na świadectwo dla nich.” Świadectwo oznacza dowód. Przyjęcie dowodu
przez kapłana byłoby dla klasy kapłańskiej wiarygodnym świadectwem rzeczywistości uzdrowienia.
Byłoby świadectwem rzeczywistości cudu uczynionego przez Jezusa. Byłby to dla nich
niezaprzeczalny mesjański cud. Pamiętaj, że trąd był uważany za nieuleczalną chorobę. Żaden
człowiek nie potrafił uleczyć trędowatego. Dla przywódców religijnych człowiek trędowaty był
równoznaczny z martwym. Dlatego oczyszczony trędowaty był znakiem życia wzbudzonego ze
śmierci. Oczyszczony trędowaty wskazywał na coś boskiego. Oczyszczony trędowaty wskazywał na
nadejście Boga i Jego królestwa.
Jezus chciał, aby ten trędowaty był Mu posłuszny, aby została zademonstrowana Jego
tożsamość. Postawiłoby to religijnych przywódców w bardzo trudnym położeniu. Gdyby kapłani
stwierdzili, że uzdrowienie miało miejsce i przyjęli ofiarę oczyszczenia, ale nie uznali osoby i mocy,
przez którą przyszło uzdrowienie, ich wina byłaby ewidentna z powodu dowodu, który sami przyjęli.
Uzdrowienie trędowatego demonstruje, że Bóg uczynił coś nowego. Przyszedł Chrystus. Nie słyszano
o tym, aby trędowaty został uzdrowiony bez boskiej interwencji. Gdyby kapłani uznali, że ten
4
człowiek został uzdrowiony, a następnie odrzucili Jezusa jako obiecanego Chrystusa, w dniu sądu ten
dowód świadczyłby przeciwko nim. Było to zatem kluczową kwestią, aby ten człowiek był posłuszny
poleceniu Jezusa.
Jakże ważne jest, abyśmy, kiedy twierdzimy, że zostaliśmy zbawieni przez Jezusa, byli Mu
następnie posłuszni. Mamy być posłuszni, gdyż w ten sposób zostaje uwielbiony Jezus. Nie
zostaliśmy zbawieni, aby prowadzić życie pozbawione lojalności, odpowiedzialności oraz
posłuszeństwa. Zostaliśmy oczyszczeni z grzechu, aby więcej nie grzeszyć. Grzech jest
nieposłuszeństwem Bogu. Dlatego kiedy zaprzestajemy grzeszenia, okazujemy posłuszeństwo Bogu.
Tego oczekuje od nas Jezus: abyśmy byli posłuszni; abyśmy byli posłuszni Jemu. Gdyby oczyszczony
trędowaty był posłuszny Jezusowi, wtedy zademonstrowałby moc i osobę Jezusa. W naszym życiu
nastąpiła zmiana, która nigdy nie mogłaby się wydarzyć bez boskiej interwencji. Najlepszym
świadectwem Jezusa jest nasze posłuszeństwo.
Posłuszne życie
To prowadzi do naszego czwartego tematu: „Posłuszne życie”. Czy widzimy to w tym uzdrowionym
człowieku? Przeczytajmy werset 45: „Ale on, odszedłszy, zaczął rozgłaszać i rozsławiać tę rzecz, tak iż
Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, ale przebywał na ustroniu, na miejscach pustych. I
schodzili się do niego zewsząd.” Niestety, on nie był posłuszny Jezusowi. Nie było to życie posłuszne,
ale nieposłuszne. Interesujące jest to, że z wszystkich autorów ewangelii tylko Marek zanotował
nieposłuszeństwo tego człowieka. Marek pisze do wierzących, aby powiedzieć im, czego się od nich
wymaga. Pisze on do wierzących, aby pokazać im, co dzieje się, kiedy nie jesteśmy posłuszni. Jezus
nie mógł więcej wejść do miasta. Przez swoje nieposłuszeństwo człowiek ten pozbawił wielu ludzi
błogosławieństwa, które mogło ich spotkać, gdyby Jezus wszedł do miasta.
Możemy zrozumieć, że ten człowiek był szczęśliwy. On był bardzo wdzięczny. Chciał
powiedzieć ludziom o tym, co zrobił dla niego Jezus. Nie bał się, jak inni na jego miejscu. Wydawał się
bardzo odważny. Oto on, samodzielnie wyrusza i mówi każdemu, kogo spotka. Czy nie przypomina
nam to niektórych chrześcijan, którzy są tak pełni entuzjazmu? Są gotowi zrobić wszystko, aby
powiedzieć ludziom o Jezusie. Ale jak już wcześniej powiedzieliśmy, szczerość to nie wszystko. To, co
robimy, musi być robione w zgodzie z prawdą. Ten człowiek w całym swoim entuzjazmie, szczerości i
wdzięczności nie wziął pod uwagę, że łamie wyraźne polecenie osoby, która dała mu to, czego
pragnęło jego serce. Robiąc to, czego chciał sam i nie zastanawiając się nad tym, czego chciał Jezus,
doprowadził do sytuacji, w której Jezus nie mógł wejść do pewnych miejsc.
Jak często dzisiaj ludzie wierzą, że mają powołanie lub cel lub jakąś wizję, aby uczynić coś dla
Jezusa, ale nie zatrzymują się, aby rozważyć, co mówi Biblia. Pewien pastor powiedział niedawno:
„Dzieje się tak co kilka miesięcy. Ktoś przychodzi do zboru i ma pewnego rodzaju przekonanie o
pewności swojego celu. Zna swój cel i powie ci o nim. I jeśli nie możesz zgodzić się z jego celem, jest
wściekły. Lub też jest wściekły, kiedy nie możesz w pełni wspierać jego celu” (Jordan Hall). Ludzie tacy
są tak pochłonięci robieniem czegoś, że nie zatrzymują się, aby pomyśleć, że ich celem i powołaniem
jest to, co Bóg już wcześniej powiedział w Biblii. Zamiast tego, idą i realizują swoje własne zamiary,
tak jak ten uzdrowiony trędowaty. Sądzą, że podoba się to Bogu, ale w rezultacie robią to dla
własnego upodobania. Gdyby ten uzdrowiony człowiek postąpił tak, jak powiedział Jezus, dałby
pewny dowód tożsamości Jezusa.
5
Gdyby był posłuszny Jezusowi i udał się do kapłanów na świadectwo uzdrowienia przez Jezusa,
byłoby to świadectwem przeciwko przywódcom religijnym. Gdyby uznali uzdrowienie, musieliby
uznać Uzdrowiciela. W całym Starym Testamencie tylko dwa razy zapisane jest, że Bóg uzdrowił
trędowatego (4 Księga Mojżeszowa 12:10-16; 2 Księga Królewska 5:1-14). I rabini potwierdzili, że
uzdrowienie trędowatego było tak trudne, jak wskrzeszenie zmarłego. Oczyszczenie trędowatego
wskazywało na nowy charakter Bożego działania poprzez sprowadzenie Jezusa pomiędzy ludzi. Tam,
gdzie człowiek i prawo (zakon) były bezsilne, Jezus demonstrował Swoją moc, a tym samym swoją
tożsamość. Ale ten człowiek nie posłuchał tego, co powiedział mu Jezus. Zamiast tego miał swoje
własne koncepcje, co będzie efektywnym sposobem ewangelizowania. A ponieważ sądził, że wie
najlepiej, zniweczył ewangelizację. Jezus nie mógł udać się publicznie do ludzi z powodu całego
poruszenia, które spowodował ten człowiek. Marek mówi nam: „Jezus nie mógł już jawnie wejść do
miasta, ale przebywał na ustroniu, na miejscach pustych.” Jezus nie ukrywał się przed ludźmi ani nie
przestał nauczać, ale Jego zamiar rozpowszechniania swojego przesłania poprzez synagogi w Galilei
został udaremniony.
Możemy zapytać: „Czy ten uzdrowiony trędowaty rzeczywiście został dzieckiem Bożym?” Nie
wiemy. Jego fizyczne uzdrowienie było obrazem zbawienia, ale nie wiemy, czy został on uzdrowiony
duchowo. Być może został zbawiony, ale okazał niedojrzałość. Lub być może nie został zbawiony i
zdradzało to jego nieposłuszeństwo. Jak mądrze wskazał pewien pastor: „Był przykładem osoby
przychodzącej do Jezusa po zbawienie, ale następnie odmawiającej podporządkowania się Jezusowi,
która sądzi, że tak naprawdę wie najlepiej, jak prowadzić swoje własne życie (i, niestety, często
uważa, że wie lepiej niż Jezus, jak urządzić królestwo Boże)” (Sinclair B. Ferguson). W swojej
niedojrzałości i samowoli, zamiast wysławiać Boga, mimowolnie zrobił z siebie gwiazdę i przyćmił
tożsamość Jezusa.
Jakże smutne jest to, że ten człowiek, któremu Jezus tak cudownie pomógł i którego odnowił
(co najmniej fizyczne) – któremu dał nic innego, jak tylko nowe życie zamiast śmierci za życia, której
doświadczał wcześniej – faktycznie stał się dla Jezusa przeszkodą. W rzeczywistości stał się
przeszkodą dla Jezusa z powodu, w jaki ewangelizował. Jego życie podkreśla podstawową lekcję
uczniostwa: praca dla Pana powinna być wykonywana jedynie w sposób podany przez Pana zgodnie
ze Słowem Pana. Szczerość i entuzjazm nie są wystarczające. Same w sobie mogą nawet
doprowadzić, jak w wypadku tego człowieka, do grzechu. Ile ewangelizacji widzimy dzisiaj, które
niestety nie są według Słowa Bożego. Potrzebne jest posłuszeństwo. Tego chce i oczekuje od nas
Jezus. Tego On od nas wymaga. Zostaliśmy zbawieni nie po to, aby realizować misję według
własnego postanowienia, ale aby podporządkować się i być posłusznym wszystkiemu, co Jezus
powiedział. Nie jedynie temu, co powiedział w Ewangeliach kiedy był na ziemi. Ale cała Biblia jest
natchnionym Słowem Bożym. A Jezus jest Bogiem. W momencie kiedy zostajemy zbawieni, możemy
mieć wiele entuzjazmu i potrzebujemy mieć ten entuzjazm przez całe nasze życie, ale jesteśmy
dziećmi. Dopiero co wyszliśmy z duchowego łona. Potrzebujemy nauczyć się duchowo chodzić.
Potrzebujemy nauczyć się duchowo mówić. Potrzebujemy podporządkować się wszystkiemu, co
mówi Biblia i wszystkiemu, co wiąże się z byciem dzieckiem Bożym.
Potrzebujemy uczyć się od tego trędowatego. Potrzebujemy uczyć się na przykładzie jego
początkowej gorliwości, z jaką starał się o uzdrowienie. Wszyscy potrzebujemy zostać uzdrowieni
duchowo. Wszyscy potrzebujemy przyjść do Jezusa, aby On zabrał duchowy trąd, którym jesteśmy
dotknięci – winę i potępienie wynikające z grzechu. Ale również potrzebujemy nauczyć się być
posłuszni. Nie mamy prowadzić życia w pogoni za tym, co, jak wierzymy, stanowi nasze indywidualne
6
cele i marzenia, nie zatrzymując się i nie zadając sobie pytania, co mówi Słowo Boże. Będąc
uzdrowionymi duchowo, potrzebujemy chodzić dzień po dniu z Jezusem. Starannie i systematycznie
zgłębiając Jego Słowo, Biblię, i słuchając głoszonego Słowa słuchamy uważnie tego, co On ma do
powiedzenia odnośnie wszelkich elementów naszego życia: jak mamy ewangelizować; jak mamy Go
uwielbiać; jak mamy się modlić; jak mamy prowadzić swoją rodzinę; i tak wielu innych rzeczy. Nie
zostaliśmy uwolnieni od grzechu, aby następnie było nam wolno grzeszyć. Zostaliśmy oczyszczeni z
grzechu, aby nie grzeszyć. Oznacza to, że mamy być posłuszni. Czego oczekuje Jezus, Syn Boży? Czy
my, nie powinniśmy pragnąć tego, czego On chce? On chce, oczekuje, abyśmy byli posłuszni.
© Peter Slomski i Zbór Ewangeliczny „Agape” w Poznaniu. Strona internetowa: www.agape-poznan.org
7

Podobne dokumenty